102
Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej.

Henryk Sienkiewicz - Baśnie i Legendy

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Polish

Citation preview

  • Aby rozpocz lektur, kliknij na taki przycisk ,

    ktry da ci peny dostp do spisu treci ksiki.

    Jeli chcesz poczy si z Portem WydawniczymLITERATURA.NET.PL

    kliknij na logo poniej.

  • 2HENRYK SIENKIEWICZ

    BANIE I LEGENDY

  • 3Tower Press 2000

  • 4Copyright by Tower Press, Gdask 2000

  • 51

    Z DAWNYCH DZIEJWZ DALEKICH KRAJW

    DWIE KI

    Byy dwie krainy, lece obok siebie niby dwie ki niezmierne, podzielonetylko jasnym strumieniem. Brzegi tego strumienia rozchylay si w jednymmiejscu agodnie na obie strony, tworzc brd miaki w ksztacie jeziorka owodach cichych i przezroczystych. Pod bkitn toni wida byo dno zote, zktrego wyrastay odygi lotosu, rozkwitajcego nad wodn szyb kwieciemrowym i biaym; tczowe tki i motyle wiy si wok kwiatw, a wrdpalm nadbrzenych i wyej, w promiennym powietrzu, dzwoniy, jak srebrnedzwonki, ptaki.

    I to byo przejcie z jednej krainy do drugiej.Pierwsza zwaa si k ycia, druga k mierci.Stworzy obie najwyszy i wszechmocny Brahma, ktry w krainie ycia

    rozkaza wodarzy dobremu Wisznu, a w krainie mierci mdremu Sziwie.I rzek: Czycie, jako rozumiecie najlepiej.Wic w krainie nalecej do Wisznu zawrzao ycie. Poczo wschodzi i

    zachodzi soce, nastay dnie i noce, przestworza morskie jy wzdyma sii opada; na niebie pokazay si ciarne ddem oboki, ziemia porosapuszcz, zaroio si od ludzi, zwierzt i ptakw. By za wszystkie twory yj-ce mogy rozradza si i mnoy, stworzy dobry bg Mio, ktrej nakaza,aby zarazem bya szczciem.

    A wtedy Brahma zawoa go przed swoje oblicze i rzek: Nic doskonalszego nie zdoasz wymyli na ziemi, e za uczyniem niebo

    ju pierwej, przeto odpocznij i niech te istoty, ktre nazwae ludmi, snujdalej bez adnej pomocy ni ycia.

    Wisznu usucha rozkazu Brahmy i ludzie poczli odtd sami myle o so-bie. Z ich dobrych pomysw zrodzia si rado, a ze zych smutki, wic zezdziwieniem spostrzegli, e ycie nie jest nieustannym weselem, ale e owni, o ktrej mwi Brahma, przd jakby dwie przdki, z ktrych jedna maumiech na twarzy, a druga zy w oczach.

    Udali si tedy przed tron Wisznu i poczli si skary: Panie, cikie jest ycie w smutku.A on rzek:

  • 6 Niechaj was pociesza Mio.Usyszawszy to odeszli uspokojeni, albowiem Mio rozpraszaa istotnie

    ich smutki, ktre wobec szczcia, jakie ona daje, wydaway si tak bahe, enie warto byo na nie zwaa.

    Ale Mio jest zarazem wielk rodzicielk ycia, wic jakkolwiek ogromnabya ta kraina, w ktrej wodarzy Wisznu, wkrtce dla tumw ludzkich niestarczyo ni jagd lenych, ni miodu skalnych pszcz, ni owocw na drze-wach. Wwczas ci, ktrzy byli najrozumniejsi, wzili si do karczowania la-sw, do uprawy pl, do siejby zboa i do zbierania plonw.

    I w ten sposb powstaa na ziemi Praca. Wkrtce wszyscy musieli si doniej zabra, tak e staa si ona nie tylko podstaw ycia, ale niemal yciemsamym.

    Ale z Pracy zrodzi si Trud, a z Trudu Zmczenie.Gromady ludzi stany znw przed tronem Wisznu. Panie! woay wycigajc rce Trud osabi nam ciaa, Zmczenie roz-

    siao si w naszych kociach i chcielibymy odpocz, a ycie przymuszanas wci do pracy!

    Na to Wisznu rzek: Wielki Brahma nie zezwoli mi rozwija dalej ycia, ale wolno mi stwo-

    rzy co takiego, co bdzie jego przerw, a przeto i wypoczynkiem.I stworzy Sen.Ludzie z radoci przyjli ten nowy dar i wkrtce uznali go za jeden z naj-

    wikszych, jakie otrzymali z rk boga. We nie koiy si troski i zawody, wenie krzepiy si siy zmczonych, Sen osusza jak dobra matka zy smutku iotacza gowy picych jakby cich mg zapomnienia. Wic ludzie wychwa-lali Sen mwic:

    Bd bogosawion, albowiem lepszy jest od ycia na jawie.I jedno tylko mieli mu do zarzucenia, e nie trwa wiecznie, e nastpuje

    przebudzenie, a po przebudzeniu praca i nowe trudy, i zmczenie.Myl ta pocza ich trapi tak ciko, e po raz trzeci udali si do Wisznu. Panie mwili dae nam dobro wielkie i niewysowione, ale niezupe-

    ne. Spraw, by Sen by wieczny.Wisznu za zmarszczy swoje boskie brwi, jakby zgniewan ich natrctwem,

    i odpowiedzia: Tego ja wam ju da nie mog, ale idcie do rzecznej przeprawy, a po

    drugiej stronie znajdziecie to, czego szukacie.Ludzie posuchali gosu bstwa i zastpy ich pocigny zaraz nad jezior-

    ko, a stanwszy nad nim poczli spoglda na drug stron.Za cich i jasn, haftowan kwieciem toni cigna si ka mierci,

    czyli Kraina Sziwy.Nie wschodzio i nie zachodzio w niej soce, nie byo dnia i nocy, ale cae

    przestworze nasycaa liliowa, jednostajna jasno.aden przedmiot nie rzuca tam cienia, bo owa jasno przenikaa wszdy,

    tak i zdawaa si tworzy istotn tre wszechrzeczy.Kraina nie bya pustynna: jak okiem sign, widniay w niej doliny i

    wzgrza, porose licznymi kpami drzew, wok ktrych wiy si pncze,zwoje bluszczu i winogradu zwieszay si ze ska. Ale i skay, i pnie drzew, ismuke odygi rolin byy niemal przezrocze, jakby ze zgszczonego wiatauczynione.

  • 7Licie bluszczu miay leciuchne, rane blaski zorzy porannej, a wszystkobyo cudne, ukojone jakim nie znanym na ce ycia ukojeniem, przeczy-ste, niby pogrone w wietlistej zadumie, niby senne i upione snem bo-gim, nieprzespanym.

    W jasnym powietrzu nie byo najmniejszego powiewu, nie porusza si a-den kwiat, nie zadrga aden listek.

    Ludzie, ktrzy przyszli na brzeg gwarno i z gon rozmow, uciszyli si nawidok tych liliowych, nieruchomych przestworw i tylko szeptem poczli po-wtarza:

    Jaka tam cisza i jak tam wszystko spoczywa w wietle! O tak, tam spokj i wieczny sen...Wic niektrzy, najbardziej zmczeni, rzekli po chwili: Pjdziemy szuka wiecznego snu!I weszli w wod. Grajca tcz to rozstpia si zaraz przed nimi, jakby

    chcc im przejcie uatwi. Ci, ktrzy pozostali na brzegu, chwyceni nagtsknot, poczli na nich woa lecz aden z nich nie odwrci gowy i szlidalej lekko i ochoczo, widocznie coraz bardziej urokiem cudnej krainy przy-cigani.

    Tum patrzcy z brzegu ycia, zauway te, e ciaa ich, w miar jak sioddalali, staway si rozwidnione, przejrzyste, coraz lejsze, coraz bardziejwietlane, coraz promienniejsze i jakby topniejce w tej powszechnej jasno-ci, ktra napeniaa k mierci.

    A gdy przeszli, ukadali si do spoczynku wrd tamtych kwiatw i drzewlub u podna ska. Oczy ich byy zamknite, ale twarze miay wyraz nie tyl-ko niewysowionego spokoju, lecz i takiego szczcia, jakiego na ce ycianie dawaa nawet Mio.

    Co widzc, pozostali przy yciu mwili do siebie wzajem: Sodsza i lepszajest kraina Sziwy...

    I poczli przechodzi coraz liczniej na drug stron. Szy jakby uroczystekorowody starcw i ludzi dojrzaego wieku, i mw z onami, i matek pro-wadzcych za rce dzieci malekie, i modziecw, i dziewczt, a potem ty-sice i miliony ludzi zaczy si toczy u Cichego Przejcia, a wreszcie kaycia wyludnia si prawie zupenie. Wwczas Wisznu, ktrego zadaniembyo strzec ycia, przerazi si wasn, udzielon w gniewie, rad i nie wie-dzc, co pocz, uda si do najwyszego Brahmy.

    Stworzycielu rzek ratuj ycie! Oto dziedzin mierci uczynie takjasn, tak pikn i szczsn, e wszyscy opuszczaj moje krlestwo.

    Zali nie pozosta ci nikt? spyta Brahma. Jeden tylko modzieniec i jedna dziewczyna, panie, ktrzy, kochajc si

    niezmiernie, woleli wyrzec si wiecznego ukojenia, ni zamkn oczy i niepatrze na siebie wicej.

    Czego wic dasz? Uczy krain mierci mniej pikn i szczliw, bo inaczej i tych dwoje

    opuci mnie za innymi, gdy minie wiosna ich mioci.Na to Brahma zamyli si przez chwil, po czym rzek: Nie! Nie ujm piknoci i szczcia krainie mierci, ale uczyni co inne-

    go, by uratowa ycie. Odtd ludzie musz przechodzi na drug stron, alenie bd ju przechodzili chtnie.

  • 8To rzekszy utka z ciemnoci grub, nieprzeniknion zason, a potemstworzy dwie straszne istoty, z ktrych jedna zwaa si Bole, a drugaTrwoga, i kaza im t zason zawiesi u przejcia.

    I od tej chwili ka Wisznu zaroia si znowu yciem, bo jakkolwiek kra-ina mierci pozostaa tak samo jasna, cicha i szczliwa jak poprzednio, lu-dzie bali si Przejcia.

  • 9BD BOGOSAWIONALEGENDA INDYJSKA

    Raz, w jasn noc ksiycow, mdry a wielki Kryszna zamyli si gbokoi rzek:

    Mylaem, e czowiek jest najpikniejszym tworem na ziemi i myliemsi. Oto widz kwiat lotusu, koysany nocnym powiewem. O ile on pikniej-szy od wszystkich yjcych istot: listki jego otwary si wanie na srebrnewiato ksiyca i oczu nie mog od niego oderwa... Tak, nie ma midzyludmi nic podobnego powtrzy z westchnieniem.

    Ale po chwili pomyla: Dlaczego bym ja, bg, nie mia potg sowa stworzy istoty, ktra by

    bya tym midzy ludmi, czym lotus midzy kwiatami? Niech wic tak bdziena rado ludziom i ziemi! Lotusie, zmie si w yjc dziewic i, sta przedemn!

    Zadraa wnet leciuchno fala, jakby trcona skrzydem jaskki, noc rozja-nia si, ksiyc zabysn mocniej na niebie, rozpieway si goniej nocnedrozdy, a potem nagle umilky. I czar si speni: przed Kryszn stan lotusw ludzkiej postaci.

    Sam boek zdumia si. Bya kwiatem jeziora rzek bd odtd kwiatem myli mojej i

    przemw!A dziewczyna pocza szepta tak cicho, jak szemrz biae patki lotusu,

    caowane letnim powiewem: Panie! Zmienie mnie w yw istot; gdzie mi teraz zamieszka kaesz?

    Pamitaj, panie, e gdy byam kwiatem, draam i tuliam listki za kadymtchnieniem wiatru. Baam si, panie, nawalnych ddw i burzy, baam sigromw i byskawic, baam si nawet palcych promieni soca. Ty mi ka-za by wcieleniem lotusu, wic zachowaam dawn natur i teraz boj si,panie, ziemi i wszystkiego, co si na niej znajduje... Gdzie mi zamieszkakaesz?

    Kryszna podnis mdre oczy ku gwiazdom, przez chwil myla, po czymspyta:

    Chcesz y na szczytach gr? Tam niegi i zimno, panie; boj si. A wic... zbuduj ci paac z krysztau na dnie jeziora. W gbinach wd przesuwaj si we i inne potwory; boj si, panie! Chcesz stepw bez koca? O panie! Wichry i burze tratuj stepy na ksztat stad dzikich.

  • 10

    C z tob uczyni, kwiecie wcielony?... Ha! W pieczarach Ellory yjwici pustelnicy...

    Czy chcesz zamieszka z dala od wiata, w pieczarze? Ciemno tam, panie; boj si.Kryszna usiad na kamieniu i wspar gow na rku. Dziewczyna staa

    przed nim drca, przestraszona.Tymczasem zorza pocza rozwieca niebo na wschodzie. Ozocia si to

    jeziora, palmy i bambusy. Chrem ozway si rowe czaple, bkitne ura-wie i biae abdzie na wodach, pawie i bengali w lasach, a do wtru im roz-legay si dwiki strun, nawizanych na muszl perow, i sowa ludzkiejpieni.

    Kryszna obudzi si z zadumy i rzek: To poeta Walmiki wita wschd soca.Po chwili rozsuny si firanki purpurowych kwiatw, pokrywajcych lia-

    ny, i nad jeziorem ukaza si Walmiki.Ujrzawszy wcielony lotus przesta gra. Perowa muszla wysuna mu si z

    wolna z doni na ziemi, rce opady wzdu bioder i stan niemy, jak gdybywielki Kryszna zmieni go w drzewo nadwodne.

    A boek ucieszy si z tego podziwu nad wasnym dzieem i rzek: Zbud si, Walmiki, i przemw!I Walmiki przemwi: ...Kocham!...To jedno sowo tylko pamita i to jedno mg wypowiedzie.Twarz Kryszny rozpromienia si nagle. Cudna dziewczyno, znalazem godne ciebie miejsce na wiecie: zamiesz-

    kaj w sercu poety.Walmiki za powtrzy po raz drugi: ...Kocham!...Wola potnego Kryszny, wola bstwa, pocza popycha dziewczyn ku

    sercu poety. Boek uczyni te serce Walmiki przejrzystym jak kryszta.Pogodna jak dzie letni, spokojna jak fala Gangesu, wstpowaa dziew-

    czyna w przeznaczony dla siebie przybytek. Lecz nagle, gdy gbiej spojrzaaw serce Walmiki, twarz jej poblada i strach owion j niby wiatr zimny. AKryszna zdziwi si.

    Kwiecie wcielony spyta czy i serca poety si boisz? Panie odpowiedziaa dziewczyna gdzie mi to zamieszka kazae?

    Otom w tym jednym sercu ujrzaa i niene szczyty gr, i gbiny wd, penedziwnych istot, i step z wichrami i burz, i ciemne jaskinie Ellory; wic bojsi znowu, o panie!

    Lecz dobry i mdry Kryszna rzek: Uspokj si, kwiecie wcielony! Jeli w sercu Walmiki le samotne nie-

    gi, bd ciepym tchnieniem wiosny, ktre je stopi; jeli jest gbia wodna,bd per w tej gbi; jeli jest pustka stepu, posiej w niej kwiaty szczcia;jeli s ciemne pieczary Ellory, bd w tych ciemnociach soca promie-niem...

    A Walmiki, ktry przez ten czas odzyska mow, doda: I bd bogosawiona!

  • 11

    SD OZYRYSAPRZEOY Z EGIPSKIEGO PAPIRUSU HENRYK SIENKIE-

    WICZ

    A gdy umar w Egipcie syn Psunabudesa, Psunabudes, wielki ministerktrego tam Tutmesa, z ktrej dynastii panujcej przed napadem Hyksw,dwie niemiertelne Idee pokciy si o jego dusz tak zapalczywie i napeniytakim haasem nieskoczone przestworza cichej wiecznoci, i wszechmocnyOzyrys kaza im stan przed sob i zapyta:

    Kto wy jestecie, o duchy, kto jest ten grzesznik, ktrego me jastrzbieoko dostrzega midzy wami i dlaczego w krainie Ciszy kcicie si jak dwieprzekupki z Memfis?

    A na to tak odpowiedzia pierwszy z duchw: Ja, panie, jestem niemiertelna Gupota. Opiekowaam si tu obecnym

    Ekscelencj Psunabudesem jak kochajca matka. Dyktowaam mu wszyst-kie jego sowa, byam mu przewodniczk we wszelkich czynach. Nie odst-powaam go ani na chwil, a poniewa i on trzyma si mojej szaty stale iwiernie, poniewa cae ycie by, wedle egipskiego przysowia, gupi jak sto-owe nogi, przeto chc zabra teraz jego dusz i umieci j w tej zaziemskiejkrainie, ktr wadam, a ktra przeznaczona jest na wiekuiste siedliskodurniw.

    Ozyrys zwrci si do drugiego ducha: Mw ty teraz rzek biorc w rce wagi, na ktrych way wszelkie myli,

    sowa i uczynki. Ja, o panie, jestem niemiertelna Niegodziwo. Nie przecz wcale, e

    Jego Ekscelencja Psunabudes popenia czsto na swym wysokim stanowi-sku bdy godne osa, ale twierdz, e przede wszystkim by szubrawcem.Jeli pozwolisz, panie, przytocz ci na to tysiczne dowody, ktrych Gupota,choby dlatego e jest Gupot, nie potrafi nigdy obali.

    Gupota przerwa Jastrzbiooki, podnoszc do gry swj opatrznocio-wy palec nie umie tylko budowa, czsto natomiast umie obala, co powie-dziawszy nawiasem, pytam si nastpnie, czego dasz?

    Chc, panie, zabra t dusz i umieci j w tej zaziemskiej krainie, kt-r ja wadam, a ktra przeznaczona jest na pomiertne wiekuiste siedliskodla otrw.

    To mwic chwycia za rk Psunabudesa, ale w tej samej chwili Gupotachwycia go za drug, i obie, tamujc dech w piersiach, czekay na wyrokSprawiedliwego.

  • 12

    A Sprawiedliwy wpi swj ptasi wzrok w Psunabudesa i przypatrywa musi przez czas duszy, a wreszcie rzek:

    Widz, e obie macie do niego prawo, wic chtnie bym was wysucha irozsdzi, ale zaprawd pooenie jest dziwne. Oto twoje dowody, o Gupoto,bd gupie, a twoje, o Niegodziwoci, niegodziwe. Wobec tego nie mog ichrozwaa, a zatem adnej z was nie mog udzieli gosu. Jaka wic na tojest rada? Oto zawoam Mdroci, ktra wszystko przenika, i rozka jej, abymi przedstawia w krtkich a mdrych sowach i ywot Jego Ekscelencji, iwasz spraw.

    O panie szepna Gupota Mdro jest moj osobist nieprzyjaci-k.

    Sprawiedliwy podnis znw w gr swj opatrznociowy palec. Wierz mi, Gupoto, e prawdziwa Mdro jest zarwno nieprzyjacik

    Niegodziwoci, jak i twoj.I w teje chwili przywoa Mdro, a ta stawia si natychmiast i spoj-

    rzawszy na Psunabudesa nie zdziwia si wprawdzie, albowiem Mdro ni-czemu si nie dziwi, ale umiechna si jakby z pewnym zadowoleniem irzeka:

    Ach, to Jego Ekscelencja, ktry tajnym oklnikiem do gubernatorw za-broni mi pobytu w Egipcie!...

    Dla dobra pastwa, sowo uczciwoci... pocz si tumaczy Psunabu-des.

    Lecz Ozyrys nakaza mu milczenie, sam za zapyta: Powiedz mi, Mdroci, czy ten zakaz by bardziej gupi, czy niegodziwy? Jednakowo, zupenie jednakowo! odpowiedziaa Mdro.Wic Sprawiedliwy pooy rwne ciarki na szalach, oparych o stopie

    jego tronu. Mw dalej rzek aby si stao wreszcie wiadomo, ktry z tych dwch

    duchw ma pomyle o najwaciwszym dla Ekscelencji osiedleniu.Wic Mdro pocza streszcza cae ycie Psunabudesa, od wczesnej

    modoci a do ostatniej chwili jego ziemskiej podry. Wspomniaa, jak wakademii, w stubramnych Tebach, by zaciekym liberaem, jak wstpiwszynastpnie do urzdu, zapisa si niebawem do dziaaczy pastwowych i drwiz zasad, ktre za studenckich czasw wygasza, jak pod hasem: Egipt dlaEgipcjan! pracowa nad zjednoczeniem pastwa pod wadz memfickiej biu-rokracji, jak wreszcie w cigu dugiego swego zawodu ustawicznie kogo po-dejrzewa, co wietrzy, przeciwko komu wysya raporty, przed czymostrzega, czego nie dopuszcza, co zamyka, co ukraca i zamiast roz-szerza ludzk dziaalno i ludzkie ycie, ustawicznie je obrzydza, krpowai ogranicza.

    Czy nie sdzisz, e to s szelmostwa? przerwa Ozyrys dorzucajc ci-aru na szal Niegodziwoci.

    Nie przecz, o Wszechtreciwy odrzeka Mdro ale pozwol sobiezauway, e bya w tym i gupota tak wielka jak piramida Cheopsa, albo-wiem Psunabudes, pracujc niby dla potgi Egiptu, w gruncie rzeczy goosabia, pracujc niby dla jego sawy, ostatecznie go zohydza, pracujc nibydla porzdku w pastwie, wtrca je w bezad i tworzy mu wewntrznychnieprzyjaci, a przy tym nigdy w jego zakutej gowie nie postaa ani nachwil myl, e caa jego robota moe przynie tylko szkody i klski.

  • 13

    Jeli tak rzek Sprawiedliwy to trzeba dorzuci i na szal Gupoty. Trzeba! powtrzya Mdro ale suchaj mnie, panie, dalej. Zosta

    potem Psunabudes gubernatorem prowincji pnocnej Ptah, zamieszkaejprzewanie przez Fenicjan i Grekw, i zarwno jednych, jak i drugich poczgorliwie przerabia na Egipcjan. Zabrania im mwi i pisa na papirusachwe wasnym jzyku, przeladowa ich wiar i pozamyka ich szkoy, a przedewszystkim kaza im nosi czepki, ktre, jak wiadomo, s narodowym egip-skim pokryciem gowy. W jego przekonaniu czepek stanowi Egipcjanina, ja-kie za myli wrzay w tych gowach, ktrym narzuci czepki, nad tym nie bysi zdolny zastanowi. Ci wszake, ktrzy nie chcieli nosi czepkw, moglisi od nich uwolni apwk, w ten bowiem sposb wzrasta majtek guber-natora.

    Ozyrys podnis po raz trzeci palec do gry i rzek z powag: apwki nie dowodz gupoty. Zapewne, panie, ale nie dorzucaj ich na szal Niegodziwoci, poniewa w

    Egipcie wszyscy dygnitarze uwaaj apwki za zwyczaj tak powszechny i takzgodny ze star tradycj egipsk, e bior je z zupenie czystym sumieniem.

    Masz suszno i jako bg egipski nie powinienem by o tym zapomina.Nie dorzuc te nic na adn szal, pki nie powiesz, jak postpowa Psuna-budes jako minister faraona?

    Egipt, jak ci wiadomo, Sprawiedliwy, potrzebowa wielkich i gbokichreform. Ot Psunabudes, zostawszy ministrem, postara si przede wszyst-kim o to, by reformy nie byy wielkie i gbokie, ale drobne i pytkie. Egiptpotrzebowa nowych i mdrych ludzi, ktrzy by byli przyjacimi wyejwspomnianych reform, Psunabudes za powierzy ich wykonanie dawnym,gupowatym urzdnikom, ktrzy byli ich wrogami. Jaka z tego powstawaakarykatura i jaka szkoda dla Egiptu, to atwo pojmie nie tylko tak przenikli-wy umys jak twj, panie, albo jak umys krokodyla, kota lub ichneumona,ale nawet zwyky, miaki rozum czowieczy. Psunabudes by zbyt tpy, by ro-zumie, i pastwo musi by od podstaw do szczytu przebudowane, a zamao uczciwy, by przeprowadzi sumiennie nawet te zmiany, ktrych ko-nieczno uzna i zrozumia sam faraon.

    Niech mnie ibis kopnie rzek Ozyrys dorzucajc na obie szale jeliwiem, ktra w kocu przeway!

    A sowa Mdroci pyny dalej: Oszukiwa zarwno faraona, jak i lud. Faraonowi grozi buntem ludu,

    ludowi wszczepi przekonanie, e faraon chce go utrzyma w niewoli. Pode-rwa wadz faraona, a nie rozszerzy wolnoci. Za jego czasw powikszyysi gody w Egipcie, a kraj napeni si rozbjnikami.

    Chwaa bogu, to jest chwaa mnie samemu! zawoa Ozyrys tu ju niema przynajmniej wtpliwoci, e to s ajdactwa czystej wody!

    O! nie tylko ajdactwa odpowiedziaa agodnie Mdro gdy Psuna-budes okaza przy tym mniej rozumu, ni go posiada pcherz wielbda.Czyny jego byy zowrogie, ale on sam by durniem i gupota jego bya tymwiksza, e si uwaa za mdrego. Niezdolny by zrozumie, e gdzie trzebawielkiej i twrczej polityki, tam szachrajstwo nie moe wystarczy, i sza-chrowa, szachrowa bez koca.

    Prawda! masz suszno jak zawsze i tylko tak dokadne wagi jak mojewskaza nam mog, co z nim uczyni naley.

  • 14

    Kilka sw musz jeszcze doda, o Wszechkulisty! Psunabudes drwi so-bie z Egiptu, nie dba o faraona, myla zawsze tylko o sobie, wic mona bymniema, e by tylko szuj. Ale zwa jednak, panie, e gdyby Psunabudesrzdzi mdrze i uczciwie, to zyskaby na tym Egipt, a on sam nie tylko nicby z wasnych korzyci nie uroni, ale staby si jeszcze potniejszym i sdhistorii wypadby o nim inaczej.

    Wic znw chcesz powiedzie, e osie przewaa w nim jednak nad o-trem?

    Podnie, o Sprawiedliwy, wagi, a przekonamy si natychmiast.

    Ozyrys podnis szale i trzyma je w grze, pki nie uspokoiy si zupenie.Po czym spojrza i zdziwienie, ale zarazem i zmieszanie odbio si na jego bo-skim obliczu. Na wity ogon Apisa! zawoa gupota i szelmostwo nie przewaaj siwzajem ani na jeden wos z mej brody. Co teraz robi? Co robi?...Jastrzbiooki odrzuci wagi, obj gow domi i przymkn oczy.Po chwili jednak twarz rozjania mu si promiennym umiechem i zwrciw-szy si do Psunabudesa pocz mwi z wolna i uroczycie: Ekscelencjo! aden z greckich, fenickich ani z tutejszych modszych bogwnie wiedziaby, co z tob uczyni, gdy widzisz, e nawet i Mdro drapie siw tej chwili w gow. ...Ale nie prno zowi mnie bogi i ludzie Wszechmoc-nym, bo oto wszechmoc moj rozcinam, jak mieczem faraona, wszelkietrudnoci i ogaszam ci wyrok nastpujcy:

    Wr do ycia i wr na ziemi. Bd do koca wiata ministrem fara-onw i rozmaitych ludw: zabiegaj, kr, prowad, prezyduj, rzd...

    ...A gdy speni si wieki, musi si w kocu pokaza, czy jeste wikszymotrem czy osem...

    ...Wtedy i ja bd wiedzia ktry z tych dwch duchw ma ci przygotowawieczyst rezydencj.

    To rzekszy obrci Psunabudesa twarz do niebieskich schodw i nagymrozmachem swej boskiej stopy przypieszy jego powrt na ziemi.

    W przepaciach wiecznoci zapada gboka cisza; natomiast Egipt zgoto-wa widocznie owacj zmartwychwstaej Ekscelencji, albowiem a do bramnieba jy dochodzi chralne gosy, piewajc radonie:

    Psunabudes! O, Psunabudes!...Mdro pocza si mia cicho.

  • 15

    WYROK ZEUSA

    BAJKA GRECKA

    Raz wieczorem spotkali si na skaach Pnyksu Apollo i Hermes i stanw-szy na krawdzi wiszaru spogldali na Ateny.

    Wieczr by cudny; soce przetoczyo si ju z Archipelagu ku MorzuJoskiemu i zanurzao z wolna sw promienn gow w turkusow, gadkroztocz. Ale szczyty Hymetu i Penteliku wieciy jeszcze jakby oblane stopio-nym zotem i prcz tego na niebie bya zorza wieczorna. W blaskach jej toncay Akropol. Biae marmury Propylejw, Partenonu i Erechtejonu wydawaysi rowe i tak lekkie, jakby kamie straci wszelk wag lub jakby byysennym zjawiskiem. Ostrze wczni olbrzymiej Ateny Promachos pono wzorzy niby zapalona nad Attyk pochodnia.

    Na niebie wayo si na rozpostartych skrzydach kilka jastrzbi, ktre le-ciay na nocleg do gniazd ukrytych w skaach.

    Ludzie wracali gromadami z robt polnych do miasta. Drog od Pireusszy muy i osy, dwigajc zawieszone po bokach kosze pene oliwek lub zo-cistego winogradu; za nimi, w czerwonych obokach kurzu, cigny stadakz krtorogich, przed kadym stadem kozie biaobrody, po bokach psyczujne, z tyu pasterz grajcy na multankach lub cienkim dble owsianym.

    Midzy stadami posuway si z wolna wozy wiozce boski jczmie, ci-gnione przez woy leniwe; tu i wdzie mijay si oddziay hoplitw, przybra-nych w mied, dcych na nocn stra do Pireus lub Aten.

    W dole miasto wrzao jeszcze yciem. U wielkiej fontanny, w pobliu Po-ikile lecej, mode dziewczta, przybrane w biae szaty, czerpay wod,piewajc, chychocc gono lub bronic si chopcom ktrzy zarzucali nanie pta plecione z bluszczw i wiciokrzewu. Inne, naczerpawszy ju wody, zamforami, wspartymi na ramieniu, i rk wzniesion do gry, szy do domwlekkie i wdziczne, do nimf niemiertelnych podobne.

    agodny wietrzyk, z rwniny attyckiej wiejcy, donosi do uszu dwch bo-gw odgosy miechu, pieww i pocaunkw.

    W dal godzcy Apollo, dla ktrego oczu nie byo nic pod niebem milszegonad niewiast, zwrci si do Argobjcy i rzek:

    O synu Mai, jake pikne s Atenki! I cnotliwe, mj Promienisty odpowiedzia Hermes bo pod opiek Pal-

    lady zostaj.Srebrnouki bg umilk i patrzy, a sucha dalej. Tymczasem zorze z wol-

    na gasy, ruch stopniowo ustawa; niewolnicy scytyjscy zamknli bramy iwreszcie uczynio si cicho. Noc ambrozyjska rzucia ciemn, nabijangwiazdami, zason na Akropol, miasto i okolic.

  • 16

    Lecz mrok nie trwa dugo. Wkrtce z Archipelagu wynurzya si bladaSelene i pocza eglowa jak srebrna d po niebieskim przestworzu. Iznw rozwieciy si marmury na Akropolu, tylko wieciy teraz jasnozielo-nym wiatem i byy jeszcze do sennego zjawiska podobniejsze.

    Trzeba przyzna rzek W dal godzcy e Atene cudn sobie obraasiedzib.

    Ha! mdra ona! Kt mg lepiej od niej wybra? odpowiedzia Hermes. Przy tym Zews ma dziwn do niej sabo. Byle go tylko, proszc o co, po-gaskaa po brodzie, zaraz nazwie j sw Tritogenej, creczk kochan,wszystko przyrzeknie i na wszystko skinieniem gowy przyzwoli.

    Tritogeneja nudzi mnie czasem mrukn syn Latony. Zauwayem to i ja, e ona staje si teraz nudna odpowiedzia Hermes. Jak stary perypatetyk. A przy tym i cnotliwa do obrzydliwoci, zupenie

    jak moja siostra Artemis. Albo jak jej wasne suki, Atenki.Promienisty zwrci si ku Argobjcy: Drugi raz ju wspominasz, jakby umylnie, o cnocie Atenek. Czy one

    naprawd takie niezomne? Bajecznie, o synu Latony! Prosz! rzek Apollo. A czy sdzisz, e jest w tym miecie cho jedna

    kobieta, ktra by si opara mnie? Myl, e tak. Mnie? Apollinowi? Tobie, mj Promienisty! Mnie, ktry j optam poezj, oczaruj pieni i muzyk? Tobie, mj Promienisty! Gdyby by uczciwym bogiem, gotw bym pj o zakad. Ale ty, Argo-

    bjco, jeli przegrasz, ulotnisz si natychmiast razem ze swymi sandaami, zposochem, i tyle ci bd widzia!

    Nie. Poo jedn rk na ziemi, drug na morzu i przysign na Hades. Takiej przysigi dotrzymuj nie tylko ja, ale nawet czonkowie magistratu wAtenach.

    No! to znw przesadzasz. Ale dobrze! Jeli przegrasz, musisz mi dostawina Trinaki stado dugorogich wow, ktre ukradniesz u kogo ci si podoba,tak jak w swoim czasie, bdc jeszcze chopiciem, ukrade moje stada naPierii.

    Zgoda! A co dostan, jeli wygram? Wybierzesz, co chcesz. Suchaj mnie, W dal godzcy, bd z tob szczery, co, jak wiesz, nie-

    czsto mi si zdarza. Raz posany przez Zewsa, nie pomn ju w jakiej spra-wie, przelatywaem wanie nad twoj Trinaki i ujrzaem Lampecj, ktrawraz z Featuz strzee tam twoich stad. Od tej chwili nie mam spokoju.Lampecja nie schodzi mi z oczu, z pamici, kocham j i wzdycham do niejdniem i noc. Jeeli wygram, jeeli znajdzie si w Atenach kobieta tak cno-tliwa, e ci si oprze, dasz mi Lampecj. Niczego wicej nie dam.

    Srebrnouki pocz kiwa gow. e te mio umie si zagniedzi nawet w sercu patrona kupcw. Ale

    bardzo chtnie. Dam ci Lampecj, tym bardziej e ona teraz nie moe si po-

  • 17

    godzi z Featuz. Mwic nawiasem, obie s zakochane we mnie i dlatego sikc.

    Rado wielka strzelia z oczu Argobjcy. Wic zakad stoi rzek. Jedno tylko: kobiet, na ktrej chcesz prbo-

    wa swojej boskiej mocy, ja ci wybior. Byle bya pikna! Bdzie godna ciebie. Przyznaj si, e ju jak upatrzy. Przyznaj. Dziewica, matka czy wdowa? Rozumie si, matka. Pann czy wdow. mgby sobie zjedna obietni-

    c maestwa. Jak jej na imi? Eryfila. Jest to ona piekarza. Piekarza? spyta, krzywic si, Promienisty. To mi si mniej podoba. C chcesz! Ja w tych koach najczciej si obracam... Ma Eryfili nie

    ma obecnie w domu; pojecha do Megary. Ta piekarzowa jest najpikniejszkobiet, jaka kiedykolwiek stpaa po matce ziemi.

    Ciekawym. Jeszcze jeden warunek, mj Srebrnouki. Przyrzecz mi, e uyjesz tylko

    sposobw godnych ciebie i nie postpisz w adnym razie, jak by postpi takina przykad gbur jak Ares lub nawet, mwic midzy nami, jak postpujeojciec nasz wsplny, Chmurozbirca.

    Za kogo mnie masz! rzek Apollo. Zatem wszystko umwione i mog ci pokaza Eryfil.Powietrze znioso zaraz obydwch bogw z Pnyksu i po chwili zawili obaj

    nad jednym z domw opodal Stoa. Argobjca podnis potn doni caywierzch domu rwnie atwo, jak gospodyni gotujca straw podnosi pokrywgarnka i, ukazujc niewiast siedzc w zamknitym od ulicy miedziankrat i wenian zason sklepie, rzek:

    Patrz!Apollo spojrza i skamienia.Nigdy Attyka, nigdy caa ziemia grecka nie wydaa pikniejszego kwiatu

    nad t niewiast. Przy blasku potrjnego kaganka siedziaa pochylona nadstoem i zapisywaa co pilnie na marmurowych tabliczkach. Dugie jejspuszczone rzsy rzucay cie na policzki, chwilami jednak podnosia gow ioczy w gr, jakby si namylajc i przypominajc sobie, co jeszcze ma zapi-sa, a wwczas wida byo jej cudne renice, tak bkitne, e przy nich tur-kusowa to Archipelagu wydaaby si blad i spowia. Bya to po prostutwarz Kiprydy, biaa jak piana morska, zarowiona jak jutrzenka, o purpu-rowych jak syryjska purpura ustach i zocistej fali wosw pikna, najpik-niejsza na ziemi pikna jak kwiat, jak wiato, jak pie!

    Gdy spuszczaa oczy, wydawaa si cich i sodk, gdy je podnosia w za-myleniu natchnion. Pod Promienistym poczy dre boskie ydki, naglewspar gow na ramieniu Hermesa i szepn:

    Hermesie, ja j kocham! Ta albo adna!Hermes umiechn si chytrze i byby zatar z radoci rce pod fadami

    chleny, gdyby nie to, e w prawicy trzyma posoch.

  • 18

    Tymczasem zotowosa wzia tabliczk i pocza na niej pisa. Rozchyliysi przy tym jej boskie usta i zaszemra jej gos, do gosu formingi podobny:

    ...Czonek Areopagu Melanokles za chleb przez dwa miesice: drachmczterdzieci pi i cztery obole... napiszmy dla okrgoci drachm czterdziecisze... Na Aten! napiszmy pidziesit m bdzie kontent. Ach, ten Me-lanokles... Gdyby ty nie mg przyczepi si do nas o faszyw wag, daa-bym ja ci kredyt... Ale z szaracz trzeba by dobrze...

    Apollo sw nie sucha, poi si tylko dwikiem gosu, urokiem postaci iszepta:

    Ta albo adna!Zotowosa mwia, piszc, dalej: Alcybiades, za przane placki na miodzie z Hymetu dla hetery Chryzalis:

    min trzy. Ten nigdy nie sprawdza rachunkw, przy tym poklepa mnie raz naStoa po opatce... napiszmy wic: min cztery. Kiedy gupi, niech paci... Alete i ta Chryzalis!... Chyba karmi plackami swoje karpie w sadzawce albomoe Alcybiades umylnie j tuczy, by j potem sprzeda kupcom fenickimza kka z koci soniowej do uprzy.

    Apollo na sowa nie zwaa, poi si tylko gosem i szepta do Hermesa: Ta albo adna!Lecz syn Mai nakry nagle dom i cudne zjawisko zniko, a Promienistemu

    zdawao si, e razem z nim nikn gwiazdy, czernieje ksiyc i wiat cayprzesania si ciemnoci krain kimeryjskich.

    Kiedy si zakad ma rozstrzygn? spyta Hermes. Dzi, natychmiast! Ona pod niebytno ma sypia w sklepie. Moesz tam stan na ulicy,

    przed t krat. Jeli odsunie zason i krat ci otworzy, ja zakad przegra-em.

    Przegrae! zawoa W dal godzcy.I nie tak szybko letnia byskawica przebiega noc midzy wschodem a za-

    chodem, jak on pomkn nad sone fale Archipelagu. Tam uprosiwszy Amfi-tryt o pust skorup wia, nawiza na niej promieni sonecznych i z go-tow forming powrci do Aten.

    W miecie byo ju zupenie cicho, wiata pogasy, tylko domy i wityniebielay w blasku ksiyca, ktry wysoko wypyn na niebo.

    Sklep lea w zaamaniu murw, a w nim, za krat i zason, spaa prze-liczna Eryfila. Promienisty, stanwszy na ulicy, pocz uderza w strunyformingi. Pragnc obudzi lekko sw ukochan, zagra z pocztku tak cicho,jak cicho wieczorem wiosennym brzcz roje komarw nad Ilissem. Leczpie wzbieraa stopniowo niby grski strumie po boskim deszczu i corazpotniejsza, sodsza, bardziej upajajca napeniaa cae powietrze, ktre po-czo dre lubienie. Tajemniczy ptak Ateny przylecia cichym lotem odstrony Akropolu i siad na pobliskiej kolumnie nieruchomy.

    Wtem nagie rami, godne Fidiasza lub Praksytela, bielsze od pentylickichmarmurw, odsuno zason. W Promienistym zamaro serce ze wzruszenia.

    I rozleg si gos Eryfili: Co tam za chystek wczy si po nocy i brzdka?! Nie do si czowiek

    w dzie napracuje, jeszcze mu w nocy spa nie dadz! Eryfilo! Eryfilo! zawoa Srebrnouki.

  • 19

    I pocz piewa:Z Parnasu wyniosych szczytw,Gdzie w blasku i wrd bkitwNatchnione Muzy kolejNatchnione pieni mi piej:Ja bg! Ja wiato uczczonaSpywam!... Ty otwrz ramiona,A wieczno bdzie mi chwilNa piersi twej, Eryfilo!.

    Na wit mk ofiarn! zawoaa ona piekarza. Ten urwis do mniepiewa i mnie tu chce zbaamuci!... A nie pjdziesze ty do domu, utrapie-cze?!

    Promienisty, chcc j przekona, e nie jest zwykym miertelnikiem, za-wieci tak, e od jego blasku zajaniaa ziemia i powietrze lecz Eryfila wi-dzc to zawoaa:

    Schowa nicpo latark pod chlen i za jakiego boga mi si tu podaje! Ocrko monego Diosa! Podatkami umiej nas cisn, a nie ma za to nawetstray scytyjskiej w miecie, ktra by takich wartogoww do kozy braa!

    Apollo nie da za wygran i piewa dalej:

    Ach otwrz ramiona biae,Ja ci wieczyst dam chwa...Nad wszystkie w niebie boginieImi twe w wiecie zasynie Ja niemiertelno dam tobie,Jak ci tak, pikna, ozdobiPotg boskiego sowa,e adna w Grecji krlowaNie bdzie tak uwielbiana!Ach, otwrz, otwrz, ramiona!...

    Z bkitw obedr morze,Z purpury i zota zorze,Z skier gwiazdy, a z rosy kwiatyI z tej wietlistej tkaninyUczyni dla mej jedynejTczowe Kiprydy szaty...

    I gos boga poezji brzmia tak cudnie, e cud wywoa. Oto wrd ambro-zyjskiej nocy zadrgaa zocista wcznia w rku stojcej na Akropolu Ateny imarmurowa gowa olbrzymiego posgu zwrcia si nieco ku Katapolis, bylepiej sucha sw pieni... Suchay niebo i ziemia; morze przestao szu-mie i lego ciche przy brzegach; nawet blada Selene przerwaa sw nocn poniebie wdrwk i stana nad Atenami nieruchoma.

  • 20

    A gdy Apollo skoczy, wsta lekki wiatr i nis pie przez ca Grecj,gdziekolwiek za zasyszao cho jeden jej ton dziecko w kolebce, tam z tegodziecka mia wyrosn poeta.

    Lecz zanim jeszcze syn Latony skoczy, gniewna Eryfila pocza krzyczegono:

    Gupiec jaki! Ros tu bdzie kupczy i gwiazdami. e ma w domu niema, to mylisz, e wszystko ci wolno? Hej, szkoda, e czeladzi nie mam podrk, nauczyabym ja ci rozumu! Ale i tak oducz ci, mydku, wczy sipo nocy z baabajk!

    To rzekszy porwaa za dzie z kwasem rozczynowym i, chlusnwszyprzez krat, oblaa Promienistemu promienist twarz, promienisty kark,promienist chlen i forming. Jkn na to Apollo i, zakrywszy sw na-tchnion gow po mokrej chleny, odszed we wstydzie i zoci.

    A czekajcy na Pnyksie Hermes bra si za boki, stawa na gowie i wywijaz radoci posochem.

    Gdy jednak strapiony syn Latony zbliy si ku niemu, chytry opiekunhandlarzy uda wspczucie i rzek:

    Przykro mi, e przegra, o W dal godzcy! Ide precz, francie! odrzek z gniewem Apollo. Pjd, tylko mi oddasz Lampecj. Bodaj ci Cerbers ydki poszarpa! Nie dam Lampecji i mwi: id precz!

    bo ci twj posoch na gowie poami.Argobjca wiedzia, e gdy Apollo zy, to nie ma z nim artw, wic odsu-

    n si przezornie i rzek: Jeli chcesz mnie oszuka, to bde ty nadal Hermesem, a ja zostan

    Apollinem. Wiem, e nade mn potg grujesz i e ukrzywdzi mnie moesz,ale na szczcie jest kto od ciebie mocniejszy i ten nas rozsdzi. Wzywamci, Promienisty, na sd Kronida!... Chod ze mn!

    Zlk si imienia Kronida Apollo, nie mia odmwi i poszli.A tymczasem poczo wiata. Attyka wychylia si z cienia. Ranopalca

    jutrzenka wesza na niebo od strony Archipelagu.Zews spdzi noc na szczycie Idy a czy spa, czy nie spa i co tam robi,

    nikt tego nie wiedzia, bo Mgonoca osoni si mg tak gst, e nawet He-ra nic przez ni dostrzec nie moga. Hermes dra troch, zbliajc si do oj-ca bogw i ludzi.

    Suszno po mojej stronie myla lecz nu Zews zbudzi si gniewny,nu, nim wysucha, porwie kolejno kadego za nog, zakrci nad gow i ci-nie na jakie trzysta staj ateskich. Jeszcze na Apollina ma on wzgld jaki,ale ze mn, cho synem jego jestem, nie bdzie robi ceremonii.

    Lecz ponna bya obawa syna Mai. Kronid siedzia na ziemi wes, bo munoc zesza wesoo, i w chwale radosnej ogarnia wieccymi oczyma krgziemski. Ziemia, uradowana ciarem ojca bogw i ludzi, rodzia pod nim ja-sn majow trawk i mode hiacynty, a on, wspierajc si o ni domi,przebiera palcami w kdzierzawym kwieciu i cieszy si w sercu wyniosym.

    Widzc to syn Mai ochon i, oddawszy pokon rodzicielowi, miao zaczPromienistego oskara a nie tak gsto padaj patki niene w czasie za-dymki, jak gsto paday jego sowa wymowne.

    Gdy skoczy, Zeus milcza przez chwil, potem ozwa si do Apollina: Prawda to wszystko, Promienisty?

  • 21

    Prawda, ojcze Kronidzie odrzek Apollo ale jeli po habie, jaka mniespotkaa, jeszcze mi zakad paci kaesz, tedy zstpi do Hadu i cieniombd wieci.

    Zews zamyli si znowu i rozwaa. Wic ta kobieta spyta na koniec pozostaa guch na twoj muzyk,

    na twoj pie i odtrcia ci ze wzgard? Wylaa mi dzie kwasu na gow, o Gromowadny!Zews zmarszczy brwi, a od tego zmarszczenia zadraa zaraz Ida. Odamy

    ska zaczy si toczy z hukiem w morze, a lasy pokady si jak kos, kt-rym wiatr enie.

    Struchleli obaj bogowie i z bijcymi sercami czekali wyroku. Hermesie rzek Zews oszukuj, ile chcesz, ludzi, ludzie chc by oszu-

    kani. Ale bogom daj pokj, albowiem jeeli gniewem zapon i rzuc ci weter, to spadszy, zanurzysz si tak gboko w toni Okeanu, e nawet bratmj, Posejdon, nie wydobdzie ci stamtd trjzbem.

    Boski strach chwyci Hermesa za gadkie kolana, Zews za mwi dalej co-raz potniejszym gosem:

    Kobieta cnotliwa, zwaszcza gdy kocha innego, moe oprze si Apolli-nowi...

    ...Ale z pewnoci i zawsze oprze mu si kobieta gupia...

    ...Eryfila jest gupia, nie cnotliwa, i dlatego mu si opara.

    ...Przeto ty oszuka Promienistego... i Lampecji mie nie bdziesz... A te-raz idcie w spokoju!

    Bogowie odeszli.Zews zosta sam w swej chwale radosnej. Przez chwil patrzy milczc w

    lad za odchodzcym Apollinem i mrukn z cicha: O tak! Jemu przede wszystkim potrafi si oprze kobieta gupia.I zaraz po tym, poniewa by niewywczasowan bardzo, skin na Sen, kt-

    ry, siedzc na pobliskim drzewie w postaci krogulca, czeka na rozkazy ojcabogw i ludzi.

  • 22

    DIOKLES

    BA ATESKA

    Boski Sen ukoi Ateny i w ciszy guchej mona byo nieledwie usysze od-dech picego miasta. Blask ksiyca pogry jakby w rozlewnej, srebrnej isennej kpieli wzgrza, Akropol, witynie, lasy oliwne i kpy czarnych cy-prysw. Ucichy fontanny, zasny strae scytyjskie przy bramach, zasnomiasto, zasna okolica.

    Wrd gbokiej nocy czuwa tylko mody Diokles i wsparszy czoo nastopach posgu Pallady, bielejcego w ogrodach Akademii, obj ramionaminogi bogini i woa:

    Ateno, Ateno! Ty, ktra niegdy zjawiaa si widomie oczom ludzkim,usysz mnie! Zmiuj si nade mn! Wysuchaj mojej modlitwy!

    I oderwawszy czoo od marmurowych ng Dziewicy, wznis oczy ku jejtwarzy, ktr rozwieca w tej chwili wski promie ksiyca, lecz odpowie-dziao mu milczenie. Nawet zwyky w godzinach nocnych lekki powiew odmorza ucich i aden li nie porusza si na drzewach.

    Wic serce wezbrao w chopcu alem niezmiernym, a al w pocz muspywa zami po cudnej twarzy.

    Ciebie jedn chc czci i wysawia nad wszystkie bogi baga dalej ciebie jedn, patronko moja! Ale ty sama wlaa mi w dusz t tsknot i tdz, ktra mnie pali jak ogie. Zga j albo j nasy, o boska! Daj mi po-zna Prawd najwysz, Prawd prawd, dusz wszechrzeczy, a ja w ofierzezo jej ycie i wszelkie jego rozkosze. Zrzekn si bogactw, oddam modo,pikno, mio, szczcie i nawet saw, ktr ludzie poczytuj za najwik-sze dobro i najwiksze bogosawiestwo bogw.

    I znw bi czoem w marmur, a modlitwa pyna mu tak z gbin duszy,jak dym ofiarny pynie z kadzielnicy. Caa jego istno zmienia si w sibagaln. Zapamita si u stp bogini, zapomnia, gdzie jest, co si z nimdzieje, ogarn go niby psen, w ktrym zostaa mu jedna jedyna wiadomaa zarazem nieprzeparta myl, e na takie zaklcie odpowied nadej powin-na.

    Jako nadesza. Gazie oliwek i wierzchoki cyprysw zachwiay si naglei poczy si pochyla, jakby zerwa si w tej chwili wiatr nocny, a szum licii cyprysowych igie zmieni si w ludzki gos, ktry zabrzmia w grze i pocaym ogrodzie, jakby wielu ludzi woao naraz ze wszystkich stron:

    Dioklesie! Dioklesie!...

  • 23

    Chopiec drgn, rozbudzi si i j rozglda si dokoa w mniemaniu, emoe towarzysze szukaj go po nocy.

    Kto mnie woa? zapyta.A wtem marmurowa do opara si na jego ramieniu. To ty woae rzeka bogini wic wysuchaam ci i otom jest przy to-

    bie.Boska trwoga podniosa wosy na gowie modzieca, pad na kolana i po-

    cz powtarza zarazem w przeraeniu i zachwycie: Ty przy mnie? niepojta, straszna, niewysowiona!...Lecz ona kazaa mu powsta i rzeka: Chcesz pozna Prawd Najwysz, jedyn, ktra jest dusz wiata i

    istot wszechrzeczy. Wiedz jednak, e nikt z potomkw Deukaliona nie wi-dzia jej dotychczas bez oson, ktre dla oczu ludzkich zakrywaj j i bdzakryway na zawsze. Drogo ci moe przyjdzie okupi zuchwa tw dz,ale e mnie przez ycie wasne zakl, przetom gotowa ci dopomc, jeli dlaniej wyrzekniesz si bogactw, wadzy, mioci i sawy, ktra jako rzeke, jestnajwikszym bogosawiestwem bogw.

    Wyrzekam si wiata caego i nawet soca! zawoa z zapaem Diokles.Cyprysy i oliwki schylay wci wierzchoki przed potn cr Diosa.

    Zdawao si, e bogini rozmyla nad przysig modzieca. Lecz rzeka po chwili i ty nie ujrzysz jej od razu. Co rok tylko ponios

    ci ku Prawdzie w noc podobn, a ty odwiniesz jedn zason i rzucisz j zasiebie. Moc za moj niemierteln sprawi, e nie umrzesz, pki nie odwi-niesz ostatniej. Czy zgadzasz si na to, Dioklesie?

    Niech si speni i spenia zawsze twa wola, o Pani mdra! odpowiedziamodzieniec.

    Wwczas bogini, zzuwszy marmurow odzie, zmienia si w ksztat pro-mienny jak wiato, po czym, chwyciwszy Dioklesa na rce, wzbia si w gri pocza przecina chybkim lotem boski eter, podobna do jednej z tychgwiazd, ktre w noce letnie przelatuj tak czsto nad upionym Archipela-giem.

    Lecieli wartko jak myl, a zatrzymali si w nieznanej krainie, na niebo-tycznej grze, wyszej ni Olimp, Ida, Pelion i Ossa. Tam, na stromym szczy-cie, ujrza Diokles co jakby posta niewieci, owinit tak szczelnie w licz-ne zasony, e prawdziwych jej ksztatw niepodobna byo rozpozna. Naokowej postaci drgao jakie dziwne, tajemnicze wiato, odmienne od wszyst-kich wiate ziemskich.

    Oto jest Prawda rzeka Atena. Widzisz, jak promienie jej, chociaprzymione przez zasony, przenikaj je jednak i wiec. Gdyby nie saby ichodblask, ktry pada na ziemi i ktry chwytaj renice mdrcw, ludzie, jakmieszkacy krain cymeryjskich, brodziliby w ustawicznym mroku i nocy.

    Przewodniczko niebieska odpowiedzia Diokles gdy zerw pierwszzason, Prawda mi janiej zawieci.

    Zerwij! rzeka bogini.Wic Diokles chwyci za tkanin i cign j z Prawdy. ywsze wiato

    zajaniao mu zaraz w oczach i cay zapatrzony w promienn posta nie za-uway nawet, e zasona, gdy j wypuci z rk, zmienia si w biaego ab-dzia i uleciaa w dal mroczn.

  • 24

    I sta dugo przed Prawd znw jakby w pnie oderwany od ycia, wy-niesion w zawiatowe przestwory, pren ziemskich myli, z nieznanej istno-ci nieznan moc czerpicy i uciszony w sobie.

    O jasna! mwi o wieczysta! o duszo wiata!...Dotrzyma zoonej przed bstwem przysigi. By bogaty, wic gdy nieraz

    przechadza si z rwienikami czy to w ogrodzie Akademosa, czy po drodzewiodcej na Akropol, czy wrd lasw oliwnych midzy miastem a portem,przyjaciele zwracali si ku niemu ze zdziwieniem i wyrzutami.

    Dioklesie! mwili ojciec twj nagromadzi skarbw bez miary, a tyrzdzisz nimi dowolnie. Czemu to nie wyprawisz nam uczt wspaniaych, ta-kich, jakie dla modych Ateczykw wyprawia bogom podobny Alcybiades?Dlaczego gardzisz biesiadn rozmow, tacem, gosem formingi i cytry? Czysi do cynikw zapisa, e nie dbasz nawet o dom wasny i komnat nie zdo-bisz jak taki pan zdobi je powinien? Rozwa, e bogactwo jest darem bogwktrego nie wolno odrzuca.

    A Diokles odpowiada im pytaniem: Powiedzcie mi, zali Prawd mona kupi nawet za wszystkie skarby

    krla perskiego?Wic niektrzy nie szczdzili mu przygan, ale byli i tacy, ktrzy mniemali,

    e wyronie z niego mdrzec wielki, wikszy moe od wzniosego Platona.On za trwa w ubstwie.Ale za to pewnej jasnej nocy druga zasona uleciaa mu znw abdziem z

    rk w ciemne przestworze i Prawda prawd zajaniaa mu jeszcze silniej przedoczyma.

    By licznym modziecem. Pierwsi dostojnicy w Atenach, filozofowie, sofi-ci i poeci bagali go o przyja, aby przez wpatrywanie si w jego piknozbliy si do pikna przedwiecznych idei.

    Ale on odrzuca ich dary, zabiegi i przyja...Dziewczta, ktre zbieray si przy fontannach na Stoa i na Ceramiku,

    opltyway go warkoczami i zamykay w koach tanecznych. Przecudne, donimf podobne, hetery rzucay mu nieraz pod nogi powicone Adonisowi ga-zki kopru lub prboway szepta mu do ucha przez kielichy rozkwitychlilij i powojw sowa pieciwe i sodkie jak muzyka fletw arkadyjskich.

    Wszystko na prno! Pjd mwia mu raz najpikniejsza z dziewczyn ateskich; prawdziwa

    wcielona Charyta oczy moje jak gwiazdy wiecce, wosy jak wonne hia-cynty, a ono jak ono Heleny. Pjd, Dioklesie, albowiem nawet bogowie wniebie nie znaj wikszej rozkoszy nad mio.

    Lecz Diokles umiechn si tylko smutnie i odrzek: I ten ptak, o boska, odlecia ju daleko ode mnie.Jako trzeci abd rzeczywicie odlecia od niego trzeciej czarownej nocy.Poczy pyn lata jak oboki, ktre nad Atenami burzliwy Boreasz pdzi

    zim od przepacistych Gr Trackich ku morzu. Diokles z modzieca stasi mem dojrzaym. Rzadko bra udzia w dysputach filozofw, rzadko za-biera gos w sprawach publicznych, jednake w miecie poczto podziwiajego wymow i mdro. Niejednokrotnie obywatele ofiarowywali mu wysokieurzdy, a znajomi i przyjaciele namawiali go, aby chwyci ster nawy ojczystej

  • 25

    i wyprowadzi j z odmiaw i wirw na spokojne wody. Ale on widzia, jakju w Atenach rozprzga si ywot spoeczny, jak wrd nienawici i walkstronniczych ginie mio ojczyzny, jak jego przestrogi, niby ziarna skazanena zatrat, na ponn i zdzicza padaj rol, wic tym bardziej odpycha odsiebie t wadz, ktrej si lubem wyprzysig. I raz, gdy tumy chciay goniemal zmusi, aby stan na ich czele, rzek im:

    O Ateczycy! sami sobie jestecie nieprzyjacimi. Jako czowiek, mamdla was zy, ale gdybym by nawet bogiem, rzdzi bym wami nie potrafi.

    Wszelako po wybuchu wojny poszed wesp z innymi broni ojczystegogrodu i wrci okryty ranami. Gdy jednak najmniejszym rozdawano wiecena Akropolu, nie byo go w orszaku wojownikw i nie pozwoli wyry swegoimienia na desce miedzianej, ktr zawieszono w wityni.

    Wzgardzi wreszcie wiksz jeszcze saw, ktr mg na igrzyskach uzy-ska. Pod staro skleci z gazi wierzbowych chat koo kamienioomwPentelikonu i porzuciwszy miasto usun si z dala od ludzi. Z wolna zapo-mniano te o nim w Atenach, a gdy przychodzi czasem na rynek, aby kupichleba i oliwy, znajomi przestali go w kocu poznawa.

    I tak y dugo samotny, wyniosy, zamknity w sobie i w jakim ogrom-nym, cho cichym i agodnyrn, smutku pogrony.

    Upyno jeszcze kilka olimpiad. Wosy zbielay na gowie Dioklesa, postapochylia si ku ziemi, oczy zapady w gb czaszki i staro wyssaa mu siy.Krzepi si tylko myl, e jeli wkrtce przyjdzie mu porzuci podsonecznkrain, to przedtem jeszcze zobaczy Prawd najwysz, przedwieczn Ma-cierz wszystkich prawd w wiecie.

    A czasem myla take, e jeli Parka nie przetnie zaraz potem nici jegoycia, to moe wrci do miasta, do ludzi i przyniesie im wicej, ni przynisongi Prometeusz.

    A na koniec nadesza wielka mistyczna noc, w ktrej bogini chwycia goznw w ramiona i zanisszy na niebotyczn gr postawia go przed Prawd.

    Patrz jak ona paa ju i wieci. Ale nim wycigniesz ku niej donie poraz ostatni, wysuchaj pierwej sw moich. Owe zasony, ktre w cigu du-gich lat odlatyway od ciebie jako abdzie, to byy zudzenia twojego ywota.Jeli ci al ostatniego lub jeli obawa napenia ci serce, to cofnij si, pkiczas jeszcze, a ja ci znios z tych wyyn, aby jak inni ludzie domierzy wpadole dni swoich.

    yciem powici dla tej jednej chwili zawoa Diokles.Po czym zbliy si z biciem serca ku paajcemu posgowi, mruc po-

    wieki chwyci drcymi rkoma ostatni zason, zerwa j i rzuci za siebie.Lecz nagle stao si co strasznego.W tej samej chwili w oczy jego uderzy jakby grom i ogarna go ciem-

    no tak okropna, e najczarniejsza noc Hadesu wyda si moga przy niejdniem biaym.

    A wrd takiej nocy rozleg si peen niewysowionej trwogi i bezbrzenegoblu gos Dioklesa:

    Ateno! Ateno! nic nie ma pod zason i nic nie widz!!!Lecz na w krzyk rozpaczy odpowiedziay mu surowe sowa bogini:

  • 26

    Olepy od blasku Prawdy twoje renice i uleciao ostatnie zudzenie, emiertelnik moe j ujrze bez oson.

    Zapado milczenie. Zwodzisz zawsze tych, ktrzy ci ufaj jkn Diokles wic zwioda i

    mnie, bstwo okrutne i kamliwe. Ale skoro nie ujrz ju nigdy Prawdy Naj-wyszej, to zelij mi cho mier wybawicielk.

    I taki al nadludzki drga w jego sowach, e wzruszy nawet Aten. Wic,pooywszy mu do na nieszczsnej gowie, rzeka agodnie:

    Oto ci j zsyam, Dioklesie, a z ni i t ostatni pociech, e gdy ci onaukoi, wwczas ujrzysz t jasno, od ktrej za ycia olepy twoje oczy.

    Noc blada i mdlaa, ale wit wstawa szary, zimny, smutny. Z chmur na-gromadzonych na niebie poczy pada obficie gste biae patki niegu i za-sypywa miertelne szcztki Dioklesa.

  • 27

    PRZYGODA ARYSTOKLESA

    Akryzione, ona Ktezipa, golibrody z Eginy, bya to rzdna gospodyni, aleniewiasta nieco swarliwa, trzymajca krtko niewolnikw i ma. Tote uj-rzawszy go pewnego razu wracajcego do nierwnym krokiem z portu wtowarzystwie nieznanego czowieka, wypada natychmiast przed dom iwziwszy si pod boki pocza wypytywa:

    C to za drgala za sob prowadzisz? Zao si o dwie drachmy, eznw kupie niewolnika.

    Krysiu, tylko uspokj si! odrzek pokorny Ktezip. Wiesz, e do ob-sugi goci potrzeba mi trzech ludzi, a Kalias zestarza si okropnie. Wczorajdziobn noyczkami Archytasa za ewym uchem, wskutek czego Archytasnie chcia za strzyenie zapaci. Tak nie mona... Musiaem kupi kogo dopomocy, wic kupiem i... tanio kupiem...

    A dla dobicia targu spie si z tym, ktry ci oszuka?... Mam troch czkawki, ale nikt mnie nie oszuka. Sprzeda mi go jaki

    bardzo porzdny Spartanin... Pollis... tak! Pollis! Nie byle kto, bo powiedzia,e wraca z Syrakuz, gdzie by posem do tyrana Dionizjusza, ktry mu wa-nie tego czowieka darowa.

    To gupi by, e go i darmo wzi, a ty jeszcze gupszy, e za niego za-paci. Do spojrze, eby pozna, e to jaki niedoga.

    Bo mia morsk chorob, ale spjrz jeno na jego twarz i barki. Pachoekjak db, niech si tylko troch odywi...

    Tak, odywi! Czterech bdzie teraz, dziki twojej mdroci, darmozjadw,ktrzy w tydzie wicej por i wypij, ni w miesic zarobi.

    Tu, zmierzywszy gniewnym wzrokiem niewolnika, spytaa nagle: Czego patrzysz na mnie jak kozio w wod?A niewolnik skoni si i odpowiedzia: Ja si wykupi, pani... Pochodz z dobrej rodziny i mam monych przy-

    jaci. Na Aten Ergane! zawoaa Akryzione. Znamy si na tych dobrych

    rodzinach i tych wszystkich przyjacioach. Kady nowo kupiony tak mwi,eby go napycha jadem po gardo i nie zapdza do roboty. Co za jeden?

    Jestem Ateczyk, pani, syn Aristona z Kolitu. Imi moje jest Arystokles,a przezwisko, ktre moe obio si o twe uszy... Platon.

    Platon? Pierwsze sysz! A umiesz strzyc i goli? Nie, pani.Na to Akryzione zwrcia si znw do ma: Z gry wiedziaam, e bdzie do niczego...

  • 28

    Z DAWNYCH DZIEJW

    Messeczycy, wedle zdania Grekw, bitniejsi byli nawet od Spartan. Alepo drugiej wojnie messyskiej ulegli ostatecznie ich liczebnej przewadze. Nanic nie przydao si bohaterstwo Arystomenesa, na nic zwycistwa odnoszo-ne przed przybyciem Tyrteusza do Lakonii, na nic morze przelanej krwi.Zwycionym zagrozia niewola, ziemi zabr. Lecz dola spartaskich helotwbya zbyt straszna, by si mg zgodzi na ni wolny i dzielny nard; wicmieszkacy Messeny, Menote, Pylos i innych miast nieszczsnej krainy, za-brawszy ony i dzieci, siedli na statki i nie oparli si a na Sycylii, w miecieZankle, ktre jeszcze przedtem zaj ich rodak, Anaksylos. Bya to drobnadotychczas kolonia, ale pooona wybornie nad zatoczonym w pksiyc wy-brzeem, ktre tworzyo gbok i zaciszn morsk ostoj. Jednake pierwszepokolenie wychodcw duo zaznao biedy. Miasto byo zbyt ciasne, a okolicanie moga mieszkacw wyywi. Brako im dachu nad gow, brako chleba,brako oliwy. Niektrym tsknota za utracon ojczyzn wyssaa siy i ycie.Natomiast znacznie lej byo ju ich dzieciom, a wnukom wiodo si wcaleniezgorzej. Zankle przybrao z czasem zupenie odmienn posta. Ludnowzrosa dziesiciokrotnie; miasto rozbudowao si szeroko wzdu wybrzea.Wyrastay rokrocznie coraz okazalsze domy, a nim upyno lat pidziesit,wspaniae gmachy otaczajce agora poczy budzi podziw przybyszw z Sy-rakuz, z Panormu i z Agrygentu, ktrzy w sprawach kupieckich lub przezciekawo odwiedzali now osad. Ocembrowano wybrzee i pogbiono za-tok. Okrty greckie i z greckich osad azjatyckich, okrty z Tyru, z Sydonu iKartaginy poczy zapenia bezpieczn przysta. Las masztw przesaniamieszkacom bkitn roztocz morsk. Zakwitn handel i przemys. Zankleprzezwano Messyn. Bitna ludno odpara kilkakrotnie napady syrakuza-skich tyranw i chciwych a okrutnych Kartagiczykw. Dla osony miastazbudowano na cyplu twierdz, ktra bronia zarazem wejcia do przystani.Przyszo bogactwo, przyszed spokj i ycie powszechne poczo bi rwnyma potnym ttnem.

    Za z biegiem lat zakwity i nauki. Lekarze messyscy zasynli w caejSycylii i osiadali czstokro w obcych nawet miastach, w ktrych ludnowitaa ich z radoci i tumnie szukaa ich porady. Do syrakuzaskich ka-mienioomw wzywano inynierw i grnikw z Messyny, opacajc na wagzota ich trudy. Budowniczych wyryway sobie liczne grody w osadach grec-kich, lecych na poudniu Italii. Rolnictwo rozkwito tak, e oliwy i pszenicymessyskiej poszukiwano na wszystkich targach Wielkiej Grecji. Statki kup-cw messyskich kryy od Supw Herkulesa a do Archipelagu i azjatyc-kich wybrzey. Bogactwo roso z kadym rokiem.

  • 29

    A za bogactwem przysza i moc. Kilka tysicy peltastw i hoplitw strzegomiasta i kraju, sto galer przystani. Sparta, ktra niegdy skrzywdzia bezmiary ten lud, zaniepokoia si jego potg i wysaa tajnych posw do Sy-cylii, aby naocznie przekonali si, czy flota i falangi messyskie mog bygrone dla Lakonii.

    Lecz gdy posowie wrcili, gdy zdawali spraw z wielkoci miasta, z jegobogactw, z zyskw, ktre tam z zewszd napywaj, z dostatku i wygd, wjakich yj mieszkacy, uspokoili si starce z geruzji i zrzuciwszy trosk zserca, mwili do siebie wzajem:

    Zaiste, zbyt im tam dobrze, aby nie mieli zapomnie o dawnej ojczynieAle mylili si starce z geruzji, wspomnienia bowiem dawnej ojczyzny ani

    na chwil nie zatary si w duszach Messeczykw. Nie zasypao tych wspo-mnie zoto, nie zniweczyy zyski kupcw ni zarobki lekarzy, inynierw i budow-niczych. Pokolenie przekazywao pokoleniu mio i tsknot. By za myl nie odwra-caa si ani na chwil od krainy, w ktrej leay prochy ojcw i aby mio dla niejbya tak trwaa jak brz i kamie, weszo wygnacom w zwyczaj ry na architrawachwity, na przyczkach gmachw publicznych, na utwierdzeniach i wieach nast-pujce sowa:

    Pamitajcie o starej ziemi!I pamitali. Pamitali nawet wwczas, gdy w zmiennej losw kolei przy-

    szy nieszczcia, gdy Ateczycy opanowali na krtko osad i gdy Himilkon-Kartagiczyk zburzy grd prawie do szcztu. Ludziom wydawao si, e niema ju Messyny, ale zapomnieli, e s Messeczycy, ktrzy bdzc wrdzgliszcz i gruzw czytali na zomach wity i zwaliskach gmachw sowa,ktre najgbiej wyryte byy w ich sercach:

    Pamitajcie o starej ziemi!Wic pami przetrwaa niedol. Lata poczy pyn, Odbudowao si z

    ssiedzk pomoc miasto. Przysta zaroia si znw od masztw. Rozbysyw powietrznych bkitach i w socu marmury nowo wzniesionych wity ipaacw. Wracaa z wolna dawna pomylno.

    Ale oto pewnego dnia wiecionona Ossa przyleciaa przez morze z Hel-lady i ja gosi w Messynie, e Teby porway si do miertelnego boju z tSpart, ktra niegdy podbia Messeni, a ktrej stopa zaciya kamieniempo wojnie poloponeskiej na piersiach wszystkich Grekw. Imiona Epami-nondasa i Pelopidasa rozegrzmiay od pnocnych granic Tesalii i Epiru doskalistych kracw Peloponezu i od wybrzey Azji a do Supw Herkulesa.Za Tebami powstay inne miasta helleskie. Grecja rozerwaa pta.

    I wie biega za wieci, a kada do gromu podobna. Leuktry!... Manty-nea!... Niezwyciona dotychczas Sparta pobita, wojska jej rozproszone, siana zawsze zamana, wyludniona Lakonia, opuszczone przylege, niegdy za-garnite krainy!...

    W Messynie rozgorzay serca i gowy. Tumy ludu rozkoysay si jak falemorskie i jak fale zaleway agora i wybrzea, wygldajc gocw z Pelopone-zu. Na rynkach i ulicach, przed wityniami i areopagiem, w przystani i wogrodach miejskich rozebrzmiay pieni na cze Arystomenesa, na czedawnych bojw i dawnej ojczyzny.

  • 30

    A wreszcie przybyli goce z najnowsz wieci, i Spartanie, bronicostatkiem si Lakonii, opucili star Messeni i e caa kraina zmienia si wna wp bezludn pustyni.

    Wwczas lud zebra si na wielki wiec, archontowie za zwoali rad, zo-on ze starcw i znakomitych obywateli.

    A w miesic pniej mniejsze i wiksze statki pokryy tysicami morze izwrciwszy dzioby ku wschodowi wycigny si w jeden nieskoczony a-cuch na cichych rozpywach Joskiego Morza. Na statkach wida byo prawieca ludno Messyny. Mieszkacy kwitncej osady porzucili domy, porzucili sklepy,zyskowne prace, wielkie zarobki i wracali do opuszczonej przed wiekami ojczyzny, doMessenii, do Pylos, do Menote, do dawnych siedzib, do wiosek ukrytych w grskichdolinach, do pastwisk na pooninach Tajgetu, do dawnych cmentarzy, do prochwojcw.

    Wracali do krainy mniej yznej, na jaowe pola, na nowe trudy w niedo-statku i ubstwie, ale wracali tam, skd nigdy nie oddalay si ich serca.Tote gdy po dugiej egludze wyldowali wreszcie w przystaniach pelopone-skich, padali na twarze i obejmujc ramionami star ziemi woali ze zamijak dzieci, ktre po dugiej rozce obejmuj matk kochan:

    Ziemio-Rodzicielko, nie zapomnielimy o Tobie!Tak to przed wiekami kochali Messeezycy swoj pierwotn ojczyzn.

  • 31

    CO SI RAZ STAO W SYDONIE

    Abdolonim pad na twarz przed Marhabalem, bogatym kupcem z Sydonu,i lea jak dugi dopty, dopki Marhabal nie zapyta, co by to miao znaczy.Wwczas powsta i mwi, jak nastpuje:

    Panie! za cay majtek mam tylko may ogrdek, w ktrym uprawiamrzodkiew, cebul i re. Ale jestem mody, pracowity i uczciwy. Wiem, e to,co powiem, moe ci si wyda szalestwem lub co najmniej zuchwalstwem.Poniewa jednak nazywaj ci w Sydonie Roztropnym, ufam, e nie unie-siesz si gniewem. Oto pokochaem twoj crk, cudn Thalestris, jestemprzez ni wzajemnie kochany bagam ci, panie, aby mi j odda za on.

    Marhabal chcia w pierwszej chwili ogrzmoci Abdolonima lask z kocisoniowej, ktr trzyma w rku, albo zawoa niewolnikw, aby go zrzucili zeschodw; ale powstrzyma si, albowiem istotnie nie zwyk nic czyni beznamysu. W Sydonie nazywano go nie tylko Roztropnym, ale i Dokad-nym, gdy lubi rozprawia, lubi wypowiada swoje myli obszernie i dowo-dzi wszystkiego w sposb niezbity i wykazujcy jak na doni: o ile zdrowy istateczny rozum kupiecki przewysza wszelkie inne mylenie. Z tego powoduumilk na czas tak dugi, jaki jest potrzebny do przesypania si piasku wklepsydrze, a potem tak zacz z wolna mwi:

    Abdolonimie! Z crk moj, jeli istotnie zapach twoich r odurzy j ado zupenej utraty rozumu, pogadam osobno i mam nadziej wybi jej z go-wy nieprzyzwoite myli. Co si tyczy ciebie, mj sposb widzenia jest nast-pujcy. Ceniem ci zawsze za twoje ogrodowizny. Rzodkiew, ktr mi sprze-dajesz, nigdy nie jest sparciaa, a twoja cebula nie tylko dobrze smakuje, alei odbija si tak przyjemnie, e nieraz kupcy na Byrsie pytaj mnie, u kogo jnabywam. To znaczy. e to, co robisz, robisz dobrze. Z tego powodu nie wy-buchnem gniewem, gdy zreszt nie widziaem nigdy, aby gniew przynisco komu w zysku! Ale zastanw si nad twoim niebacznym daniem!Wiesz, e ja, Marhabal, nale do starszyzny sydoskiej; pi moich okrtwkry po morzu midzy Fenicj a wyspami i Grecj; dwa odwiedza brzegi Sy-cylii i Kartaginy. Mam stu trzydziestu niewolnikw, ten oto paac w Sydonie,dom w Tyrze i dwa wielkie skady towarw, nie liczc fabryki szka i farbiar-ni. Taki jest mj majtek, ktry z czasem przejdzie na moj crk, poniewajest ona jedynym moim prawym dzieciciem. A teraz pytam si ciebie: z czymty przystpujesz do interesu? co masz? ile ci przynosz twoje warzywa i jakwielki jest naprawd ten ogrd, ktry uprawiasz?

  • 32

    Ogrd mj odpowiedzia Abdolonim niewiele wikszy jest, o Marha-balu, od tej komnaty, w ktrej przed tob stoj! Ale prcz tego posiadam osai serce pene mioci.

    redni osie wart jest pidziesit drachm fenickich, to jest trzy razymniej ni laska, ktr trzymam w rku i ktr chciaem ci w pierwszejchwili obi, czego jednak nie uczyniem, zarwno przez wrodzone mi umiar-kowanie, jak i dlatego, eby jej nie poama. Co do mioci mio jest toogie. Kto ma mk i patelni, moe przy nim upiec podpomyki. Ale powiedzmi, Abdolonimie: gdzie jest twoja mka i patelnia?

    Abdolonim spuci gow i milcza.A Marhabal, widzc w jego milczeniu triumf swego rozumowania,

    umiechn si z zadowoleniem i mwi: Crka moja posiada dostatek szat i klejnotw, lecz posiada to wszystko

    dlatego, e ojciec jej mia gow na karku i umia dawa sobie rady w yciu.Gdyby ty jednak spotka Thalestris nag, na jednej z takich ska bezlud-nych, jakich wiele jest na naszym wybrzeu, c by w takim razie uczyni?

    Abdolonim zaczerwieni si po uszy. O Marhabalu, jake mam na to odpowiedzie?... Ja nie o tym mwi przerwa opryskliwie kupiec. Chc tylko ci do-

    wie, e gdyby j spotka nag, wwczas caa twoja mio nie miaaby zaco kupi jej nie tylko naszyjnika i obrczek na nogi, ale nawet fartuszka nabiodra. Przecie w twojej wasnej opoczy s dziury, przez ktre przegldajtwoje kolana, powalane ziemi i zieleni przy pieleniu warzywa: Szczciem,moja crka nie mieszka na pustej skale i nie jest tak goa jak greckie bogi-nie. Ale wypadki chodz po ludziach. eby mnie lepiej zrozumia, dam citaki przykad. Oto miasto nasze i kraj zajli Macedoczycy, ktrych monar-cha, Aleksander, przewrci do gry nogami pastwo perskie i cay wiat.Krla naszego, Stratona, przepdzi na cztery wiatry jeden z jego wodzw,Hefestion, i podobno ma nam da innego wadc... Zagrabi on ju majtkikilku kupcw, ktrzy przed przybyciem Macedoczykw przemawiali za opo-rem. Spodziewam si wprawdzie, e mego mi nie skonfiskuje. Jestem czo-wiek trzewy i umiem liczy si z rzeczywistoci. Fenicja jest dzi sowembez treci. Niech si Tyr broni, jeli ma do tego ochot Sydon ma wasneinteresy i o nich powinien myle. Wypowiedziaem taki pogld na Byrsie ipostaram si, aby sowa moje doszy do Hefestiona. Ale przypumy, e staosi inaczej i e wskutek nieporozumienia lub faszywej skargi majtek mjzosta skonfiskowany. Co w takim razie pomogaby nam twoja mio? Czystarczyaby nam za dach nad gow i czy potrafiaby nas nakarmi? Co tymgby wnie do spki prcz rzodkwi i mioci? Mwisz, e mody? do-brze! Ale czy to ty jeden masz w Sydonie skad z tym towarem? Mwisz, epracowity? take dobrze. Ale i kady niewolnik, chce czy nie chce, musiby pracowity. Co ty lepszego ni niewolnik? e uczciwy? O wa! Dwa dnitemu odnioso drachm, ktr ci za warzywo nadpaci mj podstaroci, bomyla, e mnie tym ujmiesz. Ale dajmy na to, e uczciwy to i co? Dlacze-go ja miabym ceni wicej uczciw ndz od uczciwego bogactwa? Czowiekuczciwy a przy tym bogaty pachnie nardem, albowiem ma na to, by si nimco dzie namaci, twoj za uczciwo czu nawozem, ktry do mierci b-dziesz przewraca, gdy nic innego nie potrafisz.

    Umiem gra na cytrze! zawoa nieszczliwy Abdolonim.

  • 33

    Lepiej dla ciebie byoby o tym nie mwi odpowiedzia Marhabal. Tosi podoba moe mojej crce, nie mnie. Wiem, e u Grekw kto nie gra nacytrze, ten uchodzi za prostaka i barbarzyc. S tam ludzie, ktrzy nic in-nego nie czyni, a jednak otacza ich sawa i cho trudno temu uwierzy otacza ich szacunek wikszy ni cielw, ktrzy buduj okrty, a nawet nikupcw. Ale Grecy to nard dzieci, nasz za Sydon to miasto powane izamieszkae przez ludzi rozsdnych. Co do mnie, uwaam, e czowiek mo-dy, zdrw i silny, ktry, zamiast pracowa, gra na jakim instrumencie lubpisze wiersze bo i tacy bywaj u Grekw zasuguje na rwn pogard jakwrbel, ktry wierka na dachu bez adnego dla nikogo poytku. Tote gdy-by by tylko muzykiem lub poet, bybym ci kaza od razu zrzuci ze scho-dw, rozsdnymi bowiem sowami nie przemawia si do pgwkw.

    Wic nie mog mie adnej nadziei! zawoa Abdolonim. Nadziej, jeli ci si tak podoba, moesz mie, ale nie moesz mie i nie

    bdziesz mia mojej crki. Sam powiedziae, e twoja proba jest szalona, aja dowiodem ci, jak dwa a dwa cztery, e jest prcz tego niedorzeczn, a na-wet gupi, a zatem czeg tu jeszcze czekasz?

    Marhabalu rzek Abdolonim nie chciaem mwi ci o tym, co nie jestmoj zasug, ale moe syszae, e chocia tak prawie ubogi jak niewolnik,pochodz jednak z rodu dawnych krlw sydoskich i e w caej Fenicji niemasz czowieka, w ktrym by pyna szlachetniejsza krew od mojej.

    Na to Marhabal zastanowi si znw przez chwil, po czym rzek ze zwykrozwag:

    Syszaem i jakkolwiek nie uwaam tego za rzecz zupenie pewn, przy-znaj, e to jest co. To tumaczy poniekd twoj zuchwao i zarazem jestdrugim powodem, dla ktrego nie kazaem ci zrzuci ze schodw. Jest za-iste w Sydonie wielu kupcw, ktrych by olnio twoje krlewskie pochodze-nie. Ale ja, chocia sam nie nale do gminu i szanuj tradycj (przyzwoiciludzie powinni j zawsze szanowa) w interesach jestem, jak ci to ju nad-mieniem, przede wszystkim realist. Powiem ci wic, e gdyby ty pochodziz rodu ogrodnikw, a sta si krlem, oddabym ci bez wahania moj crk,albowiem, po pierwsze, mgby mnie zrobi dostawc dworu, o co staraemsi na prno jeszcze za krla Stratona, a po wtre, musiabym przyzna, ekto, kto potrafi zmieni motyk na bero, ma gow do interesw lepsz na-wet od mojej. Ale jeli ty, pochodzc z rodu krlw, klepiesz tak sam biedjak twj ojciec i jeste tylko ogrodnikiem, to co ja mam o tym pomyle? Oto,e wrd przodkw twoich byy cae pokolenia niedogw i e ty jeste takeniedog, skoro si losem swoim zadowalniasz. Z tych wszystkich przyczynpowtarzam ci jeszcze raz, e nie dam ci crki i nadto zapowiadam, aby niepokazywa si wicej w domu moim, chyba e przez wdziczno za nauk,jak ci daem, opucisz mi przynajmniej dziesi procent na rzodkwi i cebuli.

    Usyszawszy to Abdolonim rozdar swoj i tak ju podart opocz i bybyniezawodnie, posypa sw gow kurzem i popioem, gdyby nie to, e w domuporzdnego kupca sydoskiego nie byo na pododze ani kurzu, ani popiou.

    Lecz gdy w Sydonie ksiyc zaszed, a psy si upiy, rana Thalestrisstana nagle w przebraniu modego eunucha przed Abdolonimem, ktrypaka w swoim ogrdku, grajc na cytrze i zaamawszy rce zawoaa:

    O Abdolonimie! wszystko przepado, caa nadzieja za nic!

  • 34

    Za nic! jkn modzian.I wydobywszy odpowiednio aosny dwik ze strun cytry, odstawi j na

    bok, a natychmiast chwyci w objcia dziewczyn i pocz caowa jej uma-lowane henn powieki.

    A gdy sodycz pieszczoty ukoia nieco ich zbolae serca, zapyta: Czy mwia z ojcem, Thalestris, i czy gniew jego nie spad na twoj lub

    gow? Ojciec nie gniewa si odpowiedziaa ale pooy mnie na kolanie i

    osmaga do krwi odygami r twoich, abym poznaa, e w darach twoichmieci si nie rado dla mnie, lecz bole!...

    Bogowie! zawoa z rozpacz, a zarazem i z zapaem Abdolonim po-zwl mi ucaowa twe rany!

    Lecz dziewica spucia oczy. Nie, Abdolonimie na to nie mog pozwoli...Nastaa chwila milczenia, tylko sowiki sydoskie, ukryte w cyprysach,

    posypyway jakby gradem pere ogrd i oboje kochankw. Abdolonimie... szepna dziewica. Sucham ci, lilio Libanu. Oto przekupiam strw i wykradam si z domu, aby ci powiedzie, e

    bez ciebie mier milsz mi bdzie od ycia. A wic umrzyjmy razem, Thalestris! Otrujmy si, Abdolonimie! Mam w piwnicy placki przygotowane z cykuty i miodu na szczury, ktre

    niszczyy owoce pracy mojej. Spoyjmy je i zstpimy razem w krain cieniw! Niech si tak stanie odrzeka Thalestris.Wic Abdolonim wsta, aby pj po zabjcze placki, lecz dziewica pooya

    mu rk na ramieniu. Zorze wieczorne zgasy niedawno rzeka do witu daleko, a noc tak

    wonna i cudna. Wkrtce wieczysta ciemno pokryje oczy nasze, wic jeszczepopatrzmy na te wiata niebieskie, ktre nad nami migoc.

    I zoya mu gow na ramieniu, po czym zwrciwszy renice na ksiycpocza do niego przemawia gosem cichym i smutnym:

    Tanit, Tanit, o ty blada i czysta bogini, ktra pyniesz teraz jak dsrebrna nad sennym Sydonem, czemu to wiecisz nam po raz ostatni?

    A Abdolonim: Ty, ktra co miesic umierasz i zmartwychwstajesz, upij nas, a potem

    zbud do nowego ycia. Albo obejmij nas srebrn sieci twoich promieni i pocignij nas ku so-

    bie... Albo zmie nasz mio w twj blask wasny, aby nie zmara razem z

    nami, bo nie ycia nam al, lecz mioci... O, Tanit! O, Tanit!Nastaa znw cisza, tylko cyprysy trzsy si od pieni sowiczych. Thale-

    stris siedziaa przez jaki czas bez ruchu z przechylon w ty gow i otwar-tymi ustami, rzekby, podajc je ksiycowi, lecz nagle drgna i rozbudziasi jakby ze snu.

    Gdzie ja jestem? spytaa. Przy sercu moim odpowiedzia modzieniec.

  • 35

    Wszake my mamy umrze, Abdolonimie? Tak jest, o pikna moja! Kochasze ty mnie?Abdolonim przycign j ku sobie, wpi si ustami w jej usta i pozostali

    tak, pki im nie zabrako oddechu.Po czym zaszemra znw gos Thalestris, podobny do szmeru strumyku: Abdolonimie, wszak mier wszystko rozwizuje i od wszystkiego wy-

    zwala? Wyzwala... potwierdzi modzian.A ona mwia dalej: Wic jeli mier wszystko rozwizuje i od wszystkiego wyzwala, to... to

    co? Abdolonimie?... Co chcesz powiedzie, luba moja?Thalestris przysonia oczy doni tak bia jak kwiat jaminu. Ach! nie myl tylko nic zego!...Wwczas on spojrza na ni i cho niebawem mieli umrze; widocznie jed-

    nak zatroska si o jej zdrowie, gdy rzek: Rosa pada... Rosa pada powtrzya jak echo Thalestris. I chd nocy dojmowa ju poczyna. Czy widzisz ten szaas, ukochana,

    ktry osaniaj jak paszczem bluszcze i wiciokrzewy? Pjd, pikna moja!Pjd, przyjaciko moja! Tam dreszcz nie przejmie twego lubego ciaa iumiera nam bdzie zaciszniej.

    Wic ona, posuszna sowom kochanka, wstaa i wsparta na jego ramieniupocza i ku szaasowi, powtarzajc jakim dziwnym, sennym, na wp dopiewu podobnym gosem:

    Rosa pada, rosa pada...I zniki pod paszczem bluszczw. Sowiki umilky. Natomiast wierny

    osioek, ktrym Abdolonim rozwozi warzywo po Sydonic j nie wiadomodlaczego odzywa si wrd nocy swym przeraliwym, do miechu podobnymrykiem:

    Hihau, hihau, hihau!

    Ksiyc, ktry jako nie zauway, gdzie si podzieli, szuka ich dugo wogrdku. Peza po ciekach, schodzi ze cieek, rozwieca grzdy kwiatw,zaglda w bruzdy midzy zagonami rzodkwi i cebuli, osrebrza ciany szaa-su i chcia nawet zajrze do wntrza, ale nie mogc przebi si przez gstwbluszczw i wiciokrzewu, znudzi si wreszcie prnym poszukiwaniem i po-pyn w stron Tyru, ku morzu.

    A oni, wrd wizek wonnego szafranu, przygotowywali si na wsplnmier i przygotowywali si dopty, dopki nie rozbudziy ich gromkieokrzyki, ktre rozlegy si nage przed bram ogrdka.

    Wwczas wypadli z szaasu i trwoga, a zarazem i zdziwienie ogarny ichna widok, jaki przedstawi si ich oczom.

    Oto czerwony blask pochodni rozjaskrawi, ulic, kraty ogrdka, palmy,cyprysy, a przed bram roi si i koysa tum ludzi.

    To ojciec przysya mnie szuka! krzykna w przeraeniu Thalestris. Schro si do szaasu! zawoa Abdolonim.

  • 36

    I porwawszy opat, jaka znalaza mu si pod rk, stan gotw do obro-ny dziewicy.

    Tymczasem cz tumu napenia ogrdek, ale zatrzymaa si w pewnejodlegoci jakby przejta strachem na widok gronej postawy modzieca itylko dziesiciu ludzi, przybranych w mitry i uroczyste fenickie szlafroki; wy-suno si naprzd. Zdumiony Abdolonim pozna w nich dziesiciu naj-przedniejszych sydoskich modziecw.

    A oni, zbliywszy si ku niemu, padli na twarz i przez chwil leeli bez ru-chu, po czym podnieli si i jeden z nich, trzymajc na rku paszcz purpu-rowy, tak zacz mwi:

    Witaj, Abdolonimie Pierwszy, potomku krwi krlewskiej, wadco Sydonui Libanu, a nas wszystkich panie i krlu!

    Tu znw przyklkli, a za ich przykadem tum stojcy opodal rzuci sitake na kolana powtarzajc:

    Witaj, witaj, Abdolonimie Pierwszy!Abdolonim patrzy czas jaki osupiaymi oczyma to na ich twarze, to na

    ich mitry, to na ponce pochodnie, a wreszcie opamitawszy si nieco, po-myla, e to zapewne panicze sydoscy, podpiwszy na jakiej uczcie, posta-nowili sobie wyprawi igraszk z biedaka, wic zapyta z gorycz i gniewem:

    Czego szukacie i czego chcecie, o dostojni, w moim ogrodzie? Panie odpowiedzia ten, ktry przemawia poprzednio Aleksander,

    monarcha wiata, kaza Hefestionowi po wypdzeniu Stratona mianowanowego krla w Sydonie. A poniewa na mocy odwiecznych praw sydoskichten tylko moe nad nami panowa, w czyich yach pynie krew dawnychwadcw, przeto bdc w obozie u Hefestiona wskazalimy na ciebie, albo-wiem zarwno rd twj, jak twoja skromno i twe wielkie cnoty czyni cigodnym sydoskiego bera i tronu.

    Lecz Abdolonim, nie wierzc jeszcze sowom mwcy, odpowiedzia: Rd mj istotnie jest krlewski, przeto le i niebacznie czynicie, jelicie

    przyszli urga biedakowi, ktry, wiedzcie o tym, ma mier w sercu a opatw rku.

    Na to posannik wycign ku niemu paszcz purpurowy i rzek z wielkpowag:

    Abdolonimie, zbud w swej duszy godne krla uczucia; porzu zwtpie-nie i porzu sw brudn opocz! Obmyj, panie, rce i oblicze z prochu ziemi i wdziej ten paszcz, ktry ci w imieniu Aleksandra i caego narodu sydo-skiego przynosz. A gdy zasidziesz na stolcu sydoskim jako pan ycia imierci wszystkich obywateli, wspomnij wwczas niekiedy na stan swjpoprzedni, nie daj opta si dumie i zachowaj te wszystkie cnoty, ktre cidzisiaj na tron wyniosy. yj nam i panuj, o rdo Baala i niech jutrzejszesoce ju nie w tym ubogim ogrjcu, ale w twoim krlewskim zamku ci za-wieci!

    yj nam, renico Baala! poczy woa gosy z tumu. Wyniosy cedrze libaski! Koziorocu wspaniaomylny! Baranie, przewodniku stada! yj i wadaj!

    Rzd, karz i wynagradzaj!

  • 37

    Abdolonim musia uwierzy.Nie uda si jednak zaraz na zamek, owiadczy bowiem, e przedtem pra-

    gnie pomodli si do bogw domowych, ktrych opieka okazaa si tak prze-mon, i rozmwi si w ciszy i samotnoci z wasnym sumieniem. Ale gdyulica i cieki ogrdka opustoszay, odoy na czas dalszy rozmow z bogamii sumieniem, a natomiast, objwszy usta domi, zawoa po dwakro przyci-szonym gosem:

    Thalestris! Thalestris!Dziewica wybiega z szaasu. Jestem, panie! Syszaa? Syszaam i... padam na twarz przed krlem moim.Ale on zatrzyma j i rzek: O Thalestris! Niepotrzebne nam ju placki z cykut. Tobie, panie odpowiedziaa nie wolno umiera, albowiem losy Sydonu

    zoone s w twoich rkach, jeli jednak i mnie umrze nie pozwolisz, c siteraz stanie ze mn, nieszczsn?

    A Abdolonim przygarn j i pocz mwi z wielk sodycz lecz ju i zpowag krlewsk:

    Suchaj, Thalestris. Rozum kupiecki twego ojca okaza si lepy i gupi,ale twoja mio bya mdra i widziaa przez zason przeznaczenia. Wszela-ko zanim powtrzysz ojcu swemu te moje sowa i zanim mu powiesz, e mukrl Sydonu przebacza, wiedz o tym, e jeste krlow krla.

    Usyszawszy to dziewica przechylia si, jak kwiat podcity, na rkach ko-chanka, albowiem czue jej serce nie mogc znie nadmiaru szczcia, nachwil cakiem bi przestao.

    Wic Abdolonim wnis j znowu do szaasu, aeby dooy tam wszelkichtkliwych stara, ktre mogy jej wrci przytomno.

    Marhabal, ktry jako czowiek roztropny i dbay o zdrowie chodzi spawczenie, nic nie wiedzia, co si stao podczas nocy w Sydonie. Ale gdy wie-cionona Ossa, obiegajc od witu cae miasto, zapukaa z nowin i do jegopaacu, zmartwia tak ze zdumienia i trwogi, e siad na ziemi, obj domiwielkie palce swych ng i pozosta w tej postawie tyle czasu, ile potrzeba doprzerachowania piciuset worw z wen.

    A gdy wreszcie przyszed do siebie, przede wszystkim zada sobie pytanie: Co teraz bdzie?I poniewa mia zwyczaj zastanawia si nad kadym pooeniem gboko i

    jasno zdawa sobie z niego spraw, przeto otrzewiawszy zupenie pocz takrozumowa:

    Abdolonim pomci si na mnie, gdy nazwaem go niewolnikiem i kaza-em mu pj precz z domu. Zatem skae mnie na mier, zagrabi mj ma-jtek, a jeli Thalestris nie wywietrzaa mu wobec nowej godnoci z gowy, towemie j jako niewolnic do swego zamku. Prno bym si te udzi, e te-go wszystkiego nie uczyni, gdy zosta krlem i uczyni to moe. Jest to rzeczokropna, ale nieunikniona. ycie bez majtku jest wprawdzie gorsze odmierci, a jeli przychodz takie czasy, w ktrych okciem zdrowego rozumunie mona mierzy ani wypadkw, ani ludzi, to nic po mnie na wiecie. Boskde ja mogem przewidzie, e ogrodnik zostanie krlem? Znikd. Takich

  • 38

    rzeczy moe si spodziewa tylko ten, komu brak pitej klepki. Wszystko tojest prawda, jak rwnie i to, e kady czowiek musi umrze. A jednakmierci si boj, i nawet boj si bardzo. Inaczej nie czubym tych mrwek,ktre mi chodz po plecach, i nie syszabym tych guchych odgosw wewntrznociach. Ale czy jest na to rada? Nie ma. S wszelako rne rodzajemierci. Zapewne, e zaszczytnej jest by usmaonym w oleju ni przybitymna krzy, albowiem garniec oleju kosztuje pi drachm fenickich, a krzymona zbi z dwch starych belek. Ale mier na krzyu jest lejsza, wsku-tek czego wolabym by ukrzyowanym, ni usmaonym. Fatalnie si testao, em mwi co Abdolonimowi o patelni. Kt jednak mg odgadn, ew c z o r a j bdzie tak do d z i niepodobne? Wczoraj omal nie kazaemzrzuci Abdolonima ze schodw za to, e chcia si z moj crk eni, a dziwypada mi chyba prosi bogw, aby jak najprdzej zabra j jako niewolnic,bo moe znalazaby sposobno, aby si za mn wstawi. W kadym razietrzeba mi teraz pj do niej, by j poegna i pouczy, co ma krlowi powie-dzie. Owiczyem j wprawdzie wczoraj odygami r do dotkliwie, ale jeliodziedziczya po mnie cho szczypt rozsdku, powinna przecie zrozumie,e ojciec, ktry jest niezadowolony z wyboru crki, ma prawo i obowizek wjaki sposb jej to okaza. Tak jest! Nie chc si udzi, ale caa moja na-dzieja w Thalestris i trzeba jak najprdzej z ni si rozmwi.

    Przemawiajc tedy w ten sposb do wasnej duszy stroskanej, uda si dopokoju dziewicy, ktra po wraeniach ubiegej nocy spaa tak silnie, e zale-dwie zdoa si jej dobudzi.

    Thalestris, dzieci moje rzek uroczycie otwrz oczy i uszy, albo-wiem nieszczliwy twj ojciec, ktry jest w obliczu mierci, przychodzi poe-gna si z tob i udzieli ci ostatniego bogosawiestwa.

    Tu powiedzia jej wielk nowin nocy oraz to wszystko, o czym poprzedniow duszy rozmyla. Lecz ona suchaa go jednym uchem, przecigajc sirozkosznie i leniwie, a w kocu rozbudziwszy si dobrze, ukrya nagle swjasn twarz w poduszk i wybuchna miechem tak dwicznym, jak gdybykto rozsypa szklane paciorki na marmurow podog.

    Wyrodna crko! zawoa z oburzeniem Marhabal. Ty miejesz si,gdy, twj nieszczliwy ojciec, ktry jest w obliczu mierci, przychodzi, abypoegna...

    Ale nie zdoa skoczy, gdy Thalestris zerwaa si z purpurowej pocielitak szybko, jak ptak zrywa si spord kwiatw, i objwszy szyj ojca, caarowa, do sponionej jutrzenki podobna, pocza jednym tchem mwi:

    Ojcze, krl przebaczy ci wczoraj, a mnie powiedzia, e jestem krlowkrla!

    Marhabal zmieni si w posg kamienny i dopiero po dugiej chwili rzek: Wr do ka, Thalestris, albowiem nogi mi tak osaby, e musz

    usi.Wic Thalestris wskoczya znw do pocieli, a on siad przy niej, zdj

    myck, przecign raz i drugi rk po ogolonej gowie i zapyta: To ty widziaa krla? Widziaam. Kiedy? Dzisiejszej nocy By u ciebie?

  • 39

    Dziewica ukrya znw twarz w poduszk. Nie, ja byam u niego!Nowe milczenie. Przed obiorem czy po obiorze? zapyta zmienionym gosem Marhabal. I przed obiorem, i po obiorze. Uf!...

    Thalestris! Sucham, ojcze... I ty... i ty powiadasz, e monarcha taki by askaw dla ciebie?... O! i jak jeszcze! Nie chowaj twarzy w poduszki.... Czy on by askaw przed obiorem czy

    po obiorze? I przed obiorem, i po obiorze. Uf!...

    Thalestris przestaa istotnie kry twarz w poduszki, albowiem spostrzega,e oblicze ojca rozjania si coraz bardziej w miar rozmowy i staje si poprostu wesoe.

    Jako Marhabal umiechn si w kocu nie tylko wesoo, ale nawet fi-glarnie. Pogrozi crce palcem, chwyci j lekko za ucho i pochyliwszy si kuniej zapyta:

    A jak ty mylisz? Kto bdzie dostawc waszego dworu?...

  • 40

    WESELE

    Pewnego razu czonkowie areopagu w Atenach z archontami na czele, tu-dzie prytanowie, a wraz z nimi najznakomitsi sofici, filozofowie, przedniejsikupcy, artyci i delegowani przez miasto waciciele nieruchomoci stanliprzed Markiem Antoniuszem, po czym tak zwany eponim, czyli. pierwszy ar-chont, w ten sposb do niego przemwi:

    Bogom podobny i bogom rwny Antoniuszu! Nie korzysta z twego po-bytu w Atenach i nie zoy ci czci przynalenej byoby z naszej stronyzbrodni, ktrej dusze nasze nie zdoayby odpokutowa przez ca wiecz-no w Hadesie. Stajemy wic przed twoim obliczem i z tym wiksz rado-ci, e w twej osobie, o boski, moemy uczci zarazem Dionizjosa, ktregojeste wcieleniem i Rzym, ktry jest naszym zwierzchnikiem, wadc i do-brodziejem. Wszyscy bowiem, ludzie rozsdni i umiarkowani wszyscy, dlaktrych drogi jest spokj i porzdek, rozumiej, jak wdziczno winnimyRzymowi nie tylko za to, e w swoim czasie uwolni nas spod przewagi mace-doskiej, ale take i za to, e zagarnwszy pod swe skrzyda ca Hellad,pozbawi nas w cigu lat nastpnych zbytecznej niepodlegoci i pooy ko-niec naszym wewntrznym niesnaskom. Jeeli bowiem zdarzyy si przy tympewne nieprzyjemne wypadki Zwizkowi Etolskiemu, Achajskiemu, tudziedawnemu Koryntowi, jeli pniej i nas, Ateczykw, pokara Sulla za cza-sw Mitrydata, to przyczyn tego bya nasza lekkomylno, nie za rzymskasurowo. Ale wspomnienia Mumiusza i Sulli pokryy si ju pyem lat ubie-gych, natomiast wie jest pami nieograniczonego miosierdzia boskiegoCezara i twego, o przewietny Dionizjosie, ktrego sam pobyt midzy naminow okrywa saw nasz sawny i staroytny grd ateski. Moglicie namodj wszystko i mielibycie zupen suszno tak czynic, a jednak w asceswej zostawilicie nam tyle wolnoci, ile wanie dla naszego szczcia i spo-koju potrzeba. S wprawdzie midzy nami ywioy wywrotowe, s, niestety,ludzie, ktrzy, nie mogc zapomnie o czasach Milcjadesa i Temistoklesa,marz o zupenej niepodlegoci i cakowitej wolnoci s demagodzy, ktrzynie rozumiej, e przyszo nasza da si utwierdzi jedynie pod hasem:Pastwowo rzymska przy samorzdzie miejscowym ale my, panie, kt-rzy w tej chwili podnosimy w gr ramiona, a schylamy przed tob, jak przedZewsem, nasze gowy, nie podzielamy tych zbrodniczych zasad i potpiamyje zarwno usty, jak sercem. Oce, boski, nasz wierno i przebacz, jakeprzebaczy, e znalazo si kilku szalecw, ktrzy powayli si za czaswpobytu w naszym miecie Brutusa i Kasjusza wznie im posgi obok sta-rych posgw Arystogitona i Harmodiosa. Ani wszyscy za niektrych, anidobrzy za zych, ani roztropni za gupich odpowiada nie powinni. Tote gdy

  • 41

    niedawno kaza osmaga twym liktorom warchow, ktrzy omielili si za-piewa na Ceramiku wstrtn i niedorzeczn pie: Jeszcze Grecja nie zgi-na, pki my yjemy poznalimy w tym tw mdro, ktra umie winnychod niewinnych odrni, i twoje miosierdzie, ktre ci nie pozwolio za wy-bryk garstki motochu oboy kontrybucj powanych i prawomylnychobywateli. Lecz wanie z tego powodu mio i wdziczno wezbray takbezgranicznie w naszych sercach, e przez kilka dni i nocy namylalimy si,jak by ci j wyrazi i oto wznielimy dwa wielkie twe spiowe posgi, zktrych jeden stan na rynku, drugi na Akropolu. Bdziem je wieczy, oboski, codziennie, a tymczasem lud nasz zbiera si ju przed nimi tumnie iod rana do wieczora, panie, czci ci okrzykiem: Evoe saboi Dionisos!

    Evoe saboi Dionisos! powtrzyli czonkowie areopagu, prytanowie, sofi-ci, artyci, kupcy i waciciele nieruchomoci.

    A Markus Antoniusz skin w podzice gow, przybran w licie winogra-du, pochyli si lekko na swoim krzele z koci soniowej i gdy okrzyki prze-brzmiay, odpowiedzia z dziwnym jakim umiechem:

    Gdym za modych lat bawi dla studiw w waszym miecie, zdumiewa-em si ju wwczas, Ateczycy, nad wasz wymow i zdumiewam si nadni dotychczas, albowiem przy obrotnoci waszej myli czyni ona z was wzr,zaprawd, niedocigniony. Podziwiam nastpnie w was i to, e mwic rze-czy, ktre tak mile gaszcz ucho suchacza, umiecie zachowa godno na-rodow i jak przystao potomkom Milcjadesa i Tetmistoklesa, potraficie zaw-sze unikn przesady w pochlebstwie. Mio mi sysze o waszej mioci dlaRzymu i dla mnie, a jeszcze milej, e niepodlego uwaacie za rzecz wamniepotrzebn i e potpiacie demagogw, ktrzy marzy o niej nie przestali.Wiem zreszt, e ich jest ju niewielu i e zdrowy rozsdek bierze gr nietylko w Atenach, ale i w caej Helladzie. Ten rozsdek widz i w tym, e nie-dawno jeszcze uczcilicie w bardzo praktyczny sposb posgami Brutusa iKasjusza, ktrzy wwczas byli panami Grecji. O praktycznoci tego sposobuwspomn jeszcze za chwil, tymczasem owiadczam wam, e wierz w szcze-ro waszych intencji, jakkolwiek nie wtpi, e jeli w niezbadanych wyro-kach Przeznaczenia ley, abym i ja (czego si, nie spodziewam) zosta w przy-szoci przez kogo zwyciony to wzniesiecie tak samo posgi i mojemuzwycizcy. Ale nie bior wam tego za ze, Ateczycy, tym bardziej e przy-szo wolno przepowiada tylko wyroczniom, a tymczasem w teraniejszociuczynilicie mnie waszym bogiem Dionizjosem, ktry i w Rzymie pod nazwBachusa jest czczony. I zaiste, mili, jeli Dionizjosa pozna mona po miocido bachantek i wina, to ja nim jestem, albowiem nikt z potomkw Deukalio-na nie miuje tak adnych dziewczt i nie byo jeszcze chyba czowieka,ktry by do tego stopnia lubi si w dobrej kompanii zakropi!...

    Tu rozemia si potny triumwir, a za nim rozemieli si wielcy urzdni-cy; filozofowie, sofici, waciciele realnoci i poczli woa zgodnym chrem:

    Rozkoszny! Rozkoszny! Najlepszy z bogw!Lecz Antoniusz uciszy doni okrzyki i tak dalej mwi, zawsze z tym sa-

    mym dziwnym na twarzy umiechem: Dziki za te okrzyki i niech mi wolno bdzie wypaci si za nie jeszcze

    jedn dla was pochwa. Oto u adnego innego narodu i w adnym innymmiecie zapa nie idzie tak rka w rk z tym wanie praktycznym rozsd-kiem, ktry przed chwil wysawiaem, i nie znajduje si w tak boskiej z nim

  • 42

    harmonii. Czsto bywaj to rzeczy przeciwne wy jedni umiecie je godzi.Kocham ci ja, jako Dionizjos, wino, ale z powodu wczesnej godziny nic jesz-cze nie piem, przeto i pami moja nie chwieje si jak statek na morzu, alestoi silnie i prosto jak kolumny waszego Partenonu. Wdziczny wam tedy je-stem, ecie uczcili mnie posgami, ale pozwlcie sobie powiedzie, e te po-sgi pamitam jeszcze z czasw mej wczesnej modoci i pierwszego pobytuw Atenach. Przedstawiay one wwczas Eumenesa II, krla Pergamu. Ale gdyprzybyli tu Brutus i Kasjusz, odkrcilicie gowy Eumenesa, a nasadzilicieich oblicza. Teraz znw ich gowy zastpione zostay moimi. W taki to sposbmio, ktra kazaa wam wznie mi posgi, znalaza si w boskiej harmoniiz rozsdkiem, ktry nakazuje oszczdno. Dziki wic skadam wam, Ate-czycy, raz jeszcze i prosz, abycie wierzyli, e kocha i podziwia mnie wi-cej ni ja was nigdy nie potraficie.

    Na chwil zapada cisza i zakopotanie odbio si na kilku twarzach, wnetjednak zaradzia temu przytomno wymownego eponima, ktry, majc wpogotowiu dalsze sposoby uczczenia nowego boga, tak odpowiedzia triumwi-rowi:

    Niegotowa jeszcze bya, o panie, mieszanina miedzi, cyny i zota, szla-chetniejsza od tej, z ktrej odlane zostay Eumenesy, wic tylko tymczasemprzyozdobilimy te posgi twymi boskimi rysami. Ale zaprawd, gdybymytylko z tym do ciebie przyszli, zasuylibymy wzgldem ciebie i Rzymu namiano niewdzicznikw. Lecz gdy wysuchasz nas do koca, przewietny,sam uzna musisz, e uradzilimy co takiego, co jest ciebie i nas godnymzarwno.

    Sucham odrzek Antoniusz ale niech wymowa twoja nie okra caejziemi wzorem nieskoczonego Okeanosa.

    Brzydzimy si, panie, lakosk wymow, tak jak ty brzydzisz si spar-task polewk, postaram si jednak, aby okresy moje nie byy tak dugiejak owe mury, ktre niegdy czyy Pireus z naszym miastem. Wic zwra-cam si od razu do ciebie w imieniu naszego grodu, w imieniu wszystkichobywateli i mwi ci, najlepszy z bogw: oto mio nasza dla ciebie tak nie-zgbiona jak wody tego Okeanosa, o ktrym przed chwil wspomniae,dyktuje nam nastpujc prob: oka nam jeszcze jedn ask, przysprzsawy Atenom i wstp, boski, u nas w nowy zwizek maeski, a nam po-zwl, abymy ci wyprawili godn ciebie uroczysto weseln.

    Antoniusz, jakkolwiek byle czym zdziwi go byo niepodobna, usyszawszyte sowa zdumia jednak tak, e dugo nie mg si zdoby na odpowied.Osupiaym wzrokiem wodzi po twarzach swatw, ktrzy stali w gbokimmilczeniu.

    Lecz e Ateczycy synli zawsze ze zoliwego dowcipu i skonnoci doszyderstw, przeto wzburzya si w nim dusza na myl, e moe i z niego chczadrwi. Zowrogie byskawice poczy wnet migota w jego renicach.

    Obywatele Aten! rzek zmienionym gosem. Jeli to art niewczesny,to odpokutujecie za niego nie tylko wy, ale i nie urodzone jeszcze waszeprzysze pokolenia. Jeli za przyszlicie prosi mnie o to prawdziwie, tochyba Helios zbyt palcym promieniem powarzy mzgi w waszych czasz-kach.

    Tu zgrzytn zbami i doda gosem do grzmotu Zewsa podobnym:

  • 43

    Zali nie wiecie, e on moj jest Oktawia, i zali opucia was pami, ejeszcze wczoraj ofiarowalicie jej biae gobie i zote girlandy z janowca?

    To rzekszy powsta ogromny, grony, z lwimi zmarszczkami na czole.Lecz niezmieszany wcale eponim podnis gow i, patrzc mu wprost w

    oczy, odpowiedzia: Jako czowiek polubie siostr twego wielkodusznego kolegi, Oktawi,

    ktr wielbimy, ale jako bg masz prawo polubi bogini. Ofiarujemy ci,panie, w maestwo nasz Aten Grodowadn i bagamy, aby j przyj zrk naszych.

    Nastpio dugie miczenie.Taki dowd czci przeszed nawet wyobrani Antoniusza, wic znw pocz

    spoglda przed si zdumionym wzrokiem. Ale gniew znika stopniowo z jegooblicza. Na chwil wdz zwrci si ku swym Rzymianom i spostrzegszyumiech legata, umiechn si wzajem do niego, po czym usiad i przesonioczy doni.

    Lecz gdy j znw odj, ukaza Grekom weso