11
Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej ISSN 1732-9302 WIĘCEJ SUDOKU! NUMER 52 GRUDZIEŃ 2010

I.PEWU nr 52

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej

Citation preview

Page 1: I.PEWU nr 52

Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej

ISSN 1732-9302

WIĘCEJ

SUDOKU!

NUMER

52GRUDZIEŃ 2010

Miesięcznik Kulturalny Studentów Politechniki Warszawskiej

NUMER

52

Page 2: I.PEWU nr 52

SPIS TREŚCIKULTURA

10-lecie Chóru PW 5TEMAT NUMERU

Sport z jajem 6Gry planszowe 9

Na planszy Warszawy 11

Facebookowe gry społecznościowe 14

Retro konlose do gier 15

Ranking gier na konsole 16

STUDENTKącik studenckich serc 18Kącik kulinarny 19

5 lat studiów = masakra czy błogosławieństwo?

Który obraz studenta jest bliższy prawdy? Tego znudzonego nauką, zniechęconego do swojego wydziału? Czy tego na luzie traktującego swoje obowiązki, olewającego wykłady, ale kochającego „studiowa-nie”? Może to syndrom 4 roku, ale coraz więcej słyszę od znajomych o tym, żeby „wreszcie to skończyć”. Zmęczenie wykładowcami lub mało urozmaiconym materiałem? Czy może wina leży po naszej, studentów, stronie, bo coraz mniej nam się z czasem chce?Nie ma oczywiście na te pytania jednej prostej odpowiedzi, gdyż te wszystkie skrajne postawy, o których wspomniałem powyżej, biorą się z takiego, a nie innego programu studiów oraz wciąż dość często przypadkowych ludzi na wydziałach. Bo ilu z Waszych znajomych jest przekonanych do tego, że będą pracować w zawodzie, bo chcą/lubią to robić i ich to interesuje? 10%? 20%? Reszta to osoby, które nie dostały się tam, gdzie chciały, potrzebują papierka lub po prostu studiują dla samego studiowania, a kierunek jest dla nich już mniej ważny. Stąd też ich luźne podejście i czasem może nawet zbyt beztro-skie traktowanie zaliczeń. Przez to też wykładowcy mają wyrobione zdanie o studentach i często brak im motywacji (na szczęście nie wszystkim), aby nas do swoich przedmiotów zachęcać…A może wszystko działa jednak tak jak powinno, a studia to okres do-zwolonych błędów i możliwości ciągłych zmian życiowych decyzji? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam Wam.

Maciej Pietrukiewicz

Maciek Pietrukiewicz

Wstępniak

REDAKTOR NACZELNY: Maciej Pietrukiewicz

REDAKTORZY PROWADZĄCY: Damian Drewulski, Maciej Pietrukiewicz

REDAKTORZY: Krzysztof Drozd, Larysa Rogowska, Marta Lutomirska, Aleksandra Danilecka, Jacek Kułak, Rafał Buga, Joanna Motyka, Ada Skowronek, Damian Drewulski, Agata Goławska, Dominika Sawicka, Marcin Bąkowicz

DZIAŁ GRAFICZNY: Michał Tryniecki, Michał Pawlik

FOTOGRAFIA: Michał Cichowski, Damian Drewulski, Marta Patyk, Anna Zakrzewska

KOREKTA: Maciej Pietrukiewicz

ADMINISTRATOR STRONY WWW: Michał Tryniecki

DZIAŁ PROMOCJI: Krzysztof Drozd

WYDAWCA: Samorząd Studentów Politechniki Warszawskiej

OKŁADKA: Michał Cichowski

Adres korespondencyjny:Centrum Ruchu Studenckiegoul. Waryńskiego 12,00-631 Warszawa, z dopiskiem „i.pewu”tel/fax: (022) 234 91 05

e-mail:[email protected]

Sport z jajem s. 6 Rugby – sport

kojarzony z brutalną rozgrywką i gęstą zawiesiną testosteronu

w powietrzu. Czy słusznie? Wewnątrz wydania pierwsza

część spojrzenia Larysy i Maćka na ten sport.

Na planszy Warszawy s.11

Czasem miasto, które znamy dobrze staje się planszą gry, której reguły bywają solidnie pokręcone. W klimat gier miejskich dla Was dała się wkręcić Olka. Relacja wewnątrz numeru.

Ranking gier na konsole s. 16

Nieważne ile czasu pożarły, ile frustracji przyniosły przegrane – dla niektórych są

dziedziną sztuki, bez wątpienia jednak stanowią ważny

element kultury. Najlepsze gry komputerowe zebrał i opisał

Jacek.

30 Seconds To Mars (Torwar)

Ania Dąbrowska (Palladium) 55-65 zł

Vavamuffi n (Hard Rock Cafe)

Myslovitz + Klit i Tres.B (Stodoła) 42-49 zł

GAPA: Przegląd zespołów rockowych i koncert Totentanz (Remont) 0 zł

Hey (Stodoła) 47-52 zł

Projekt Ostry Emade (Obiekt Znaleziony) 25 zł

Strachy na Lachy (Och-Teatr) 35 zł

Ulver, Fennesz + Blindead i Proghma-C (Palladium) 85-110 zł

GAPA: Przegląd zespołów hip hopowych i koncert Pyskaty & goście + Siwers/Tomiko i STREETWORKERZ (Harlem) 0-10 zł

GAPA: Przegląd zespołów szantowych i koncert MECHANIKÓW (Korsarz) 0 zł

29.12 Goran Bregović (Sala kongresowa) 90-250 zł

Pepsi Rocks: Sidney Polak + Funktor i Morhana (Hard Rock Cafe) 12-18 zł

12 Niedziela

13 Poniedziałek

14 Wtorek

15 Środa

16 Czwartek

17 Piątek

18 Sobota

19 Niedziela

20 Poniedziałek

21 Wtorek

22 Środa

23 Czwartek

24 Piątek

25 Sobota

26 Niedziela

27 Poniedziałek

28 Wtorek

29 Środa

30 Czwartek

31 Piątek

1 Sobota

K A L E N D A R I U MG R U D Z I E Ń

Jagórfest: Jelonek, Chainsaw, Testor, Wojciech Hoffmann i inni (Progresja)

39-50 z

Page 3: I.PEWU nr 52

5

KLUB FONOBAR - STUDENCI 50% TANIEJ

Drodzy studenci,Klub Fonobar zaprasza was na wszystkie imprezy za 50% biletu.

U nas każdy znajdzie coś dla siebie, nie zamykamy się na jeden

klimat.A co ważne dla każdego studenta, bilet możecie wymienić na bro-

war na naszym barze.Serdecznie zapraszamyKlub Fonobarul. Wawelska 5www.fonobar.pl

JESTEŚ ZDROWY? Sprawdź się!

Co roku wśród przebadanych 10% studentów Politechniki wykrywane jest ok.

5 przypadków gruźlicy oraz 70 innych chorób płuc i serca!

Przebadaj się za darmo:- RTG płuc- spirometria- Body Mass IndexWystarczy pójść z podbitą legitymacją do przychodni na ul. Mochnackiego 10

w poniedziałki, środy i piątki w godz. 10.00-14.45

ORERTA WAŻNA TYLKO DO KOŃCA ROKU!

BIBLIOTEKA OTWARTA W NIEDZIELĘ

Biblioteka otwiera się dla studentów! Przyjdź i korzys-

taj z jej zbiorów 7 dni w tygodniu!

Czy chcąc spędzić trochę czasu w zaciszu bibli-

oteki musiałeś udawać się do BUWu? Teraz to już

przeszłość, gdyż Biblioteka Główna Politechniki War-

szawskiej otwiera się dla studentów!!! Teraz można

korzystać z jej zasobów również w niedzielę!Od listopada wystartowały niedzielne dyżury w

Bibliotece Głównej.Wypożyczalnia Studencka, Czytelnie oraz Antresola

są dostępne w godzinach 11-17.Więcej szczegółów można znaleźć na: http://www.

bg.pw.edu.pl

JULIAN TUWIM “CAŁUJCIE MNIE WSZYSCY W D...”

WRS Chemiczny zaprasza na spektakl - Julian Tuwim “Całujcie mnie wszyscy

w d...”. Spektakl odbędzie się 20 stycznia o godz. 19:30 w Teatrze Roma.

Koszt: PW 40 zł, reszta 60 złLiczba miejsc ograniczona: 30

Więcej informacji: na stronie http://wrs.ch.pw.edu.pl , Diana Nowak, mail:

[email protected]ÓRKA MIKOŁAJKOWA DLA DOMU DZIECKA

Jeśli masz w domu zapomniane, odrzucone w kąt i niepotrzebne zabawki, gry,

pluszaki to masz okazję podzielić się nimi z dziećmi z jednego z warszawskich

domów dziecka. Jeśli nie masz nic do oddania, ale chciałbyś wspomóc zbiórkę

możesz przynieść jakieś słodycze.

Więcej info w WRS Wydziału Chemicznego oraz na http://wrs.ch.pw.edu.pl

Komisja Sportu i Turystyki SSPW ma zaszczyt zaprosić na

darmowe ślizgawki organizowane na lodowisku Torwar.

Ślizgawki będą się odbywały w każdy poniedziałek o godzinie

23:59 -01:00 oraz środę 23:45 – 00:45 do 20 grudnia.

Darmowe wejściówki( w liczbie 2) za okazaniem legity-

macji studenckiej odebrać będzie można w Centrum Ruchu

Studenckiego (ul. Waryńskiego 12) w dniu ślizgawki o godz.

18 00.Wspaniała atmosfera i atrakcyjne upominki czekają na Was.

Więcej informacji na stronie www.polibuda.info/torwar

projekt graficzny

Paweł Smoleński [email protected]

TORWARSEZON8

TERMINY17 listopada (środa) 23:45 – 00:4522 listopada (poniedziałek) 23:59 – 01:0024 listopada (środa) 23:45 – 00:4529 listopada (poniedziałek) 23:59 – 01:001 grudnia (środa) 23:45 – 00:456 grudnia (poniedziałek) 23:59 – 01:008 grudnia (środa) 23:45 – 00:4513 grudnia (poniedziałek) 23:59 – 01:0015 grudnia (środa) 23:45 – 00:4520 grudnia (poniedziałek) 23:59 – 01:00

MIEJSCETorwar, ul. Łazienkowska 6a

DARMOWE WEJŚCIÓWKI Będą rozdawane w Centrum Ruchu Studenckiego (ul. Waryńskiego 12) w poniedziałki oraz środy o godzinie 18:00SPRZĘT Nie posiadasz łyżew? – żaden problem!Wypożyczysz je na miejscu za 5 zł

NIE ZWLEKAJWspaniała atmosfera i atrakcyjne upominki czekają na Ciebie!

www.polibuda.info/torwarORGANIZATORZY: PATRONI MEDIALNI:

ZIMA TUŻ TUŻ, A TY GDZIE JĄ SPĘDZISZ?

Zarezerwujcie sobie termin 11-19 lutego 2011! Wydział Chemiczny zaprasza

Was wtedy do Demänovskiej Doliny na Słowacji. Rzut beretem będzie dzielić

nas od nowoczesnego ośrodka narciarskiego na Chopoku i regionalnej atrakcji

- basenów termalnych!Koszt wyjazdu to 499 złotych - dla studentów PW pomniejszone o dofi nanso-

wanie z KSiT!Dla pierwszych 24 osób bonus – zniżka 30 złotych!

Więcej informacji na stronie http://wrs.ch.pw.edu.pl

PW WiFiDo gmachów PW wraca możliwość darmowego połączenia się

z internetem przez sieć bezprzewodową. Do użytku studentów

oddana została sieć pwwifi -students.

Od 16.11.2010 każdy student Politechniki Warszawskiej

posiadający aktualną rejestrację ma dostęp do akademickiej

sieci pwwifi -students.Szczegóły na http://wrs.ch.pw.edu.pl

OG

ŁO

SZEN

IA:

przygotował Rafał Buga4

10-LECIE CHÓRU POLITECHNIKI WARSZAWSKIEJ W tym roku Chór naszej „Alma Mater” obchodzi swoje dziesięciolecie. Z tej okazji 6 listopada o godzinie 19.00 wystąpi w Kościele Najświętszego Zbawiciela i zaprezentuje perełki muzyki klasycznej. To również dobry moment by napisać czym tak naprawdę jest chór.

Ulice opanował zmrok. Na zegarze wybija godzina 18.00. W Pałacu Rektor-skim zbiera się troszeczkę więcej osób niż zwykle. Wszyscy schodzą schoda-mi w dół. I nie idą wcale do piwnicy. Bo tam, w podziemiach pałacu panuje naprawdę sympatyczna atmosfera. Możliwe, że to zebranie jakiejś tajnej organizacji, albo grupy trzymającej władzę. Nie. Tym razem nie będziemy mówić o teoriach spiskowych. A tematem będzie Chór Politechniki War-szawskiej, który w tym roku obchodzi swoje 10-lecie. Pierwsze skojarzenie jakie przychodzi na myśl to raczej istny kontrast. Bo co ma piernik do wiatraka, albo raczej co ma Chór do największej uc-zelni technicznej w kraju? Ma i to bardzo dużo. Wśród czołówki chórów akademickich to właśnie uczelnie techniczne mogą poszczycić się dużymi zespołami wokalnymi na wysokim poziomie. Nie muszę chyba wspominać, że Politechnika Warszawska również tam się znajduje. Gdy pytam osoby, dlaczego zdecydowały się śpiewać w chórze słyszę różne odpowiedzi. Niektórzy bo uwielbiają śpiewać, inni zdecydowali się po namowie znajomych. Wiele osób mówi mi, że to po prostu wspaniała przy-goda, wystarczą właściwie tylko dobre chęci. Bo warto tutaj wspomnieć, że chóry akademickie są zespołami amatorskimi. Oczywiście śpiewają w nich często również profesjonaliści, ale gros są to ludzie, którzy nie zajmują się tym zawodowo. Chór jest dla nich po prostu pasją.

Czas na pracę…Ale jak mówi stare porzekadło: „Piękno powstaje w bólu”. Bo śpiewanie w chórze to ciężka praca i wymaga wielu godzin ćwiczeń. „Spotykamy się dwa razy w tygodniu we wtorki i czwartki. Próba zaczyna się o 18.00 i trwa ok. trzech godzin.” – mówi Marta, jedna z chórzystek. Na pytanie czy potrafi l-iby robić coś innego w tym czasie wszyscy odpowiadają zdecydowanie „Nie. Przecież my robimy to co lubimy”.A jak wygląda ich próba? Rozpoczyna się rozśpiewką, czyli serią ćwiczeń przygotowującymi do śpiewania repertuaru. Trwa ona zazwyczaj 20 minut. Później przychodzi czas na szlifowanie repertuaru. Czasem oczywiście pr-zychodzi chwila rozluźnienia, gdy ktoś chce porozmawiać z drugą osobą. Dlatego też około 20.00 ogłaszana jest przerwa.

DyrygentJak w każdym zespole również w tym jest osoba, która musi nad wszyst-kim zapanować. To ona jest główno dowodzącym. Mowa tutaj oczywiście o dyrygencie. Od sześciu lat jest nim Dariusz Zimnicki. Wszyscy zawsze wypowiadają się o nim bardzo ciepło. Każdy podkreśla, że jest specjalistą w swojej dziedzinie. Jest wymagający, ale bez tego chór nie osiągnął takiego poziomu, jaki obecnie reprezentuje. A jest on wysoki. Kiedy rozmawiałem z Dariuszem o ludziach śpiewających w chórze powiedział, że jest z nich dumny. Wspomina, że zawsze podchodzą do pracy z zapałem, a chór po-siada w swoim repertuarze takie perełki jak „Requiem” Mozarta czy „Stabat Mater” Vytautasa Barkauskasa. „Samo rozczytanie tych kompozycji zajęło nam wiele czasu. Ale efekt naszej pracy był rewelacyjny i dało nam to wiele satysfakcji” – mówi Dariusz.

Koncert jubileuszowy Chór Politechniki nie tylko występuje podczas uroczystości akademick-ich. Prowadzi również działalność koncertową i bierze udział w konkur-sach. Jednym z jego największych osiągnięć było pierwsze miejsce na Międzynarodowym Festiwalu w Hajnówce w 2007 roku. Repertuar wykonu-je to nie tylko muzyka klasyczna, ale również rozrywkowa. Jeżeli chcecie posłuchać go na żywo najbliższą okazją będzie 6 listopada w Kościele Najświętszego Zbawiciela w Warszawie . Będą to uroczyste obchody ju-bileuszu dziesięciolecia Chóru Politechniki Warszawskiej. W programie „Msza Nelssońska” Jospeha Haydna i Hymn koronacyjny „Zadok Th e Priest” Georga Haendla. Kompozycje warte uwagi przede wszystkim ze względu na swoją unikatowość. Koncert rozpocznie się o godzinie 19.00. Gorąco polecam.

Krzysztof Drozd

Page 4: I.PEWU nr 52

SPORT Z JAJEMPOWIADAJĄ, ŻE KAŻDA WAŻNA DLA ŚWIATA RZECZ MA WŁASNĄ LEGENDĘ NARODZIN. W PRZYPADKU, O KTÓRYM BĘDZIE MOWA, WYDARZENIE TO MIAŁO MIEJSCE W NIEWIELKIM ANGIELSKIM MIASTECZKU W HRABSTWIE WARWICKSHIRE, WEDŁUG PODANIA, W 1823R. WÓWCZAS TO PEWIEN MŁODZIENIEC, NIE-JAKI WILLIAM WEBB ELLIS, WÓWCZAS ZDOLNY KRYKIECISTA, A PÓŹNIEJ ANGLIKAŃSKI PASTOR, ZŁAMAŁ FUNDAMENTALNĄ ZASADĘ PANUJĄCĄ WÓWCZAS NA BOISKACH PIŁKARSKICH CAŁYCH WYSP BRYTYJS-KICH. W TRAKCIE MECZU PO PROSTU WZIĄŁ PIŁKĘ W RĘCE I PRZEBIEGAJĄC BOISKO POŁOŻYŁ JĄ W BRAMCE PRZECIWNIKA. PRAWDZIWA CZY NIE, LEGENDA TA MIAŁA WYJAŚNIAĆ POCHODZENIE SPORTU, KTÓREGO NAZWA ZOSTAŁA WZIĘTA OD MIEJSCOWOŚCI, W KTÓREJ WSZYSTKO SIĘ WYDARZYŁO – RUGBY.

Maciej Cielecki i Larysa Rogowska

Ciężki żywot w kraju nad Wisłą

Nie ma co ukrywać, że w Polsce rugby nie cieszy się zbyt wielką społeczną popularnością. W kraju nastawionym na wyniki piłkarskie, ewentualnie żużlowe oraz interesującym się tymi sportami, w których akurat osiągane są w bieżącym czasie sukcesy (skoki narciarskie, piłka ręczna, pływanie, Formuła 1 itd.), kuzyn tej pierwszej dyscypliny plasuje się na szarym końcu w krajowym rankingu sportowych preferencji. Potoczna wiedza o rugby to wieczne mylenie go z futbolem amerykańskim, krewnym, który wyewoluował bezpośrednio pod jego wpływem. W powszechnym odbi-orze, postrzegane jest jako rozgrywka kupy umięśnionych, spoconych facetów, szamocących się i uganiających za jajowatą piłką. Efektem tych starć ma być wielka „kanapka” ułożona z żywego mięsa w getrach.Jest to oczywiście obraz uproszczony i z gruntu nieprawdziwy. Należy również pamiętać o tym, że rugby w Polsce ma także swój własny Polski Związek Rug-by. Ma własną ligę oraz reprezentację. Istnieje także drużyna Rugby 7 (po-tocznie „siódemki” − siedmioosobowa odmiana rugby, patrz niżej) na Politechnice Warszawskiej. Nie ukry-wam, że jest to jedna z przyczyn, dla których ten artykuł jest pisany.A skąd to właściwie jest?

Rugby generalnie uważane jest za jedną z form gatunku sportów piłkarskich, które wyrastały jak grzyby po deszczu w Wielkiej Brytanii w XIX w. W owych czasach poprzez rewolucję, której ar-chetypem miał być Ellis, doszło do wyodrębnienia dwóch podstawowych dyscyplin tego nurtu tzw. Football Asso-ciation (zwanego potocznie piłką nożną) i Rugby Football (pot. rugby). Jako, że ojczyzną rugby jest Anglia, jego drogi rozwoju najpierw prowadziły w stronę państw Zjednoczonego Królestwa (Walia, Szkocja), kolonii (Nowa Ze-landia, Australia, RPA) i państw pob-liskich (Irlandia, Francja). Doszło do tego w XIX wieku, a więc już wtedy ukształtowała się mocna pozycja tej gry

wśród sportów zespołowych.Zasadniczo w rugby grano w piętnaście osób, a dyscyplina miała charakter teoretycznie amatorski. Jednakże już dosyć szybko zarysował się rozłam między klubami z północnej i południowej Anglii. Chodziło o to, że część północna (w głównej mierze robotnicza) domagała się pełnego uzawodowienia ligi, co nie odpowiadało ide-owo i amatorsko nastawio-nym południowcom (mającym oczywiście wyższą pozycję klasową i odpowiednie do-chody w rodzinie). Rozłam spowodował podział na Rug-by Union (amatorską ligę z piętnastoma zawodnikami) i Rugby League (zawodową ligę z trzynastoma zawodnikami). Powstały także inne dyscypliny rugbowe m.in. Rugby 7 (opierające się na dosyć ana-logicznych do Rugby Union zasadach rozgrywki drużyn siedmioosobow-ych) czy Touch Rugby (ta z kolei wyewoluowała z Rugby League i ma także swoją plażową wersję).Grę czas zacząć!

Rugby w swojej najpopularnie-jszej piętnastoosobowej odsłonie, rozgrywane jest na boisku o parame-trach długości i szerokości bardzo po-dobnych do piłkarskiego. Piłka ma kształt przypominający jajo. Sama gra opiera się przede wszystkim na po-dawaniu ręką do tyłu oraz na dalekim przekopywaniu jej w przód. Celem jest zdobycie przyłożenia na polu punk-towym (za linią słupów drużyny przeci-wnej). Punktowane są kopnięcia między słupy np. rzuty karne, podwyższenia po przyłożeniu oraz drop goal’e (punkty zdobywane z gry uderzeniem piłki nogą po koźle). Rugby charakteryzuje się dynamiczną zespołową rozgrywką, częstymi zwrotami akcji i atrakcyjnymi dla oka zagrywkami oraz stałymi frag-mentami gry. W bardziej szczegółowym zapoznaniu się z zasadami gry na pew-no pomocy okaże się sporządzony obok słowniczek terminów.

Jak na grę z długą tradycją przystało, rugby doczekało się własnego kultural-nego dorobku i etosu. Będąc stosunk-owo daleko od wielkich pieniędzy i sk-rajnej komercjalizacji, zachowało ducha sportowego. Drużyna jest wspólnotą, walczącą o każdy centymetr boiska, tak broniąc, jak i atakując. Nad wszystkim jednak unosi się poczucie szacunku dla siebie i przeciwnika oraz chęć bronie-nia barw własnej drużyny do samego końca. Sędzia okazuje się być jedną z kluczowych osób na boisku. Ma ab-solutny posłuch wśród zawodników, szerokie kompetencje interpretujące grę, rozmawia wyłącznie z kapitanami drużyn oraz może korzystać z zapisów video.Atmosfera wokół meczów ma charak-ter iście piknikowy. Sympatycy obu drużyn siadają wymieszani, bardzo często przychodząc ze swoimi rodzi-nami. Po meczu niejednokrotnie zaś sami zawodnicy dołączają do kibiców, wspólnie siadając z nimi i pijąc piwo. Wynik zaś, choć ma znaczenie, jest mniej ważny od dobrej gry. Aż ciśnie się na usta porównanie z niechlubnym, odwracającym w zasadzie wszystko na opak, przykładem piłki nożnej. Istnieje, bowiem powiedzenie, że rugby to sport dla barbarzyńców grany przez gentel-manów, a z piłką jest na odwrót.

6

Słowniczek zasad rugby: • TRY − po polsku przyłożenie. Jest to położenie piłki przez za-wodnika na polu punktowym drużyny przeciwnej. Wartość przyłożenia to 5 punktów. Istnieje także przyłożenie obronne na własnym polu punktowym. Po takim zagraniu drużyna przykładająca rozpoczyna grę wykopem z 22 metra od własnych słupów.

• CONVERTION − po polsku podwyższenie. Jest to kopnięcie piłki między słupy wykonywane po przyłożeniu, na wysokości miejsca, w którym do niego doszło, z dowolnej odległości. Za podwyższenie dostaje się 2 punkty.

• SCRUM − po polsku młyn. Jest to formacja, w której zwierają się zawodnicy od numeru 1 do 8 w obu drużynach. Zawodnik z numerem 9 zespołu, dla którego został on podyktowany wrzuca piłkę między nich, a obie drużyny starają się przepchnąć ją na swoją stronę. Najczęściej dyktow-any jest w momencie zagrania piłki do przodu.

• RUCK − jest to najczęściej występująca formacja, w której za-wodnik leżący na ziemi , będący w posiadaniu piłki, jest zabezpieczany przez zawodników z własnej drużyny. Zawodnicy drużyny przeciwnej starają się przepchnąć zabezpieczających. Na wysokości ruck’a tworzy się linia spalonego, której zawodnicy obu drużyn nie mogą przekroczyć.

• PENALTY − po polsku rzut karny. Przyznawany m.in. w momencie faulu, załamywania młyna, spalonego lub zabijania gry (nie odłożenia piłki przez zawodnika w ruck’u). Wykonanie karnego można dokonać na cztery sposoby: kop na słupy (3 punkty), wykop na aut, rozegranie piłki ręką lub wybranie młyna dla siebie.

• OUT − czyli po polsku aut. Wykonywany najczęściej jako wrzut piłki w korytarz między zawodnikami z jednej i drugiej strony, walczącymi o nią z pominięciem kontaktu. Często dochodzi wtedy do podnoszenia za-wodników przez współgraczy. Istnieje również możliwość, w niektórych przypadkach, szybkiego rozegrania autu.

• DROP GOAL − kopnięcie piłki na słupy z gry. Warunkiem jest uderzenie jej po koźle. Wart jest 3 punkty.

• TACKLE − po polsku szarża. Jest to atak na zawodnika z piłką, mający na celu złapanie go obiema rękoma i położenie na murawę. W czasie szarży nie wolno uderzać pięścią, nogą i łapać za szyję. Nie wolno też szarżować zawodników w powietrzu oraz zawodników bez piłki.

• SIDESTEP − po polsku zwód. Jest to minięcie przeciwnika przez zawodnika z piłką, poprzez markowanie biegu w jedną stronę i natychmias-towy zwrot w drugą.

Ciekawostki:• Pierwszy mecz międzynarodowy − 1871 Szkocja-Anglia 4:1.

• Największy wynik − Hong Kong- Singapur 164:13.

• Haka − maoryski taniec wojenny tańczony przed meczami przez reprezentacje maoryskich krajów. Najbardziej znaną haką jest nowozelandzka, jednakże własny odpowiednik mają także reprezentacje Tonga, Samoa i Fidżi.

• Koszykówka została wynaleziona w 1891 roku przez byłego gracza rugby, James’a Naismith’a, który chciał stworzyć dobrą grę na hali, w trakcie zimowych przygotowań kondycyjnych.

• Pierwsze 3 turnieje Europejskiego Pucharu Narodów (obecne Six Nations) rozgrywane były w latach 1936-1938. Brała w nich udział III Rzesza, która osiągała odpow-iednio drugie i dwa trzecie miejsca.

• Rugby było sportem olimpijskim w latach 1900, 1908, 1920 i 1924. Dwa ostatnie turnieje wygrywało USA. Obecnie rugby wraca na olimpiadę w postaci siódemek.

• Sławni ludzie którzy grali w rugby to m.in. Sean Connery, Ernesto „Che” Guevara, John F. Kennedy, Bill Clinton, George W. Bush, J.R.R. Tolkien, Russel Crowe, Meat Loaf, Chris Farley.

• Obecnie w rugby do wykonywania rzutów karnych używa się podstawki pod piłkę. Jednak niegdyś usypywano małą górkę z piasku. Do dzisiaj jest to jeden z możliwych wariantów wykonania, jednakże jest on rzadki.

• Z godnych obejrzenia filmów na temat rugby należy wymienić film „Inivictus”, opisujący sojusz Nelsona Mandeli z kapitanem reprezen-tacji RPA i jego wsparcie dla drużyny w czasie Mistrzostw Świata w 1995 roku. Akacja filmu dzieje się zaś wokół szerokiego problemu polityczno-społecznego, jakim był apartheid w Południowej Afryce.

• Innym filmem jest dokument Sylwestra Latkowskiego „To my rugbiści”, opisujący początki powstawania polskiego zespołu rugby Arka Gdynia, zakładanego przez chuliganów.

• Znany polski raper O.S.T.R, prywatnie zapalony kibic zespołu Budowlani Łódź, na swojej płycie „7” zamieścił utwór pod tytułem „Rugby”

7

Co tam panie w wielkim świecie?Chociaż zasięg dyscypliny zaczyna pow-oli obejmować cały glob, dalej prym w rozgrywkach wiodą kraje pionierskie. W rozgrywkach międzynarodowych w pierwszej dziesiątce plasują się m.in. Nowa Zelandia, Australia, RPA, An-glia, Francja, Walia, Szkocja, Irlandia. Wyjątkiem są tutaj tylko Argentyna i Włochy. W lidze jest podobnie, gdyż za najmocniejsze uważa się ligę angielską, francuską, Super 14 (kluby z Nowej Ze-landii, Australii i RPA) oraz Magners League (kluby walijskie, irlandzkie, sz-kockie, a od tego roku także włoskie). Istnieje też rugbowy odpowiednik Ligi Mistrzów − Heineken Cup.Esencją rozgrywek międzynarodowych są zaś Mistrzostwa Świata, rozgrywane co 4 lata. Są one trzecią co do popularności imprezą sportową na świecie (po Igrzyskach Olimpijskich i MŚ w piłce nożnej), a następny turniej odbędzie się w 2011 roku w Nowej Ze-landii. Poza tym ważną rolę odgrywa Puchar Sześciu Narodów, będący coroc-znymi mistrzostwami Europy, oraz Puchar Trzech Narodów (Nowa Zelan-dia, Australia i RPA).Jak jednak wspomniałem rugby coraz częściej wchodzi pod strzechy domów w innych krajach na całym globie. Poza wspomnianą Argentyną, należy

wspomnieć o egzotycznych sąsiadach Nowej Zelandii – wyspach Tonga, Sa-moa, Fidżi, następnie o bliższych nam państwach, czyli Gruzji i Rumunii. Z coraz większym odzewem można się również spotkać w tak potężnych krajach jak USA, Rosja, Kanada czy Japonia. Liczebność ludzi na stadionach jest coraz większa, a reprezentacje tych drużyn coraz śmielej pukają do drzwi czołówki, regularnie biorąc udział w Mistrzostwach Świata.

Domowe przedszkoleMówiąc o polskim rugby nie sposób uciec od tego typu porównania. Na dzień dzisiejszy bowiem reprezentacja Polski prezentuje mniej więcej poziom trzecioligowy. Oczywiście są pozyty-wne aspekty, jak np. to, że coraz więcej naszych zawodników gra na zachodzie (przede wszystkim we Francji), poziom gry się podnosi, a ostatnio w drużynie narodowej gra dużo Francuzów polsk-iego pochodzenia. Jednakże przed biało czerwonymi na pewno jeszcze dużo pracy. Tak samo przed działaczami PZR w krzewieniu popularności i wartości dyscypliny. Pozytywnym miejscem na polskiej mapie rugby jest na pewno Trójmiasto. Może poszczycić się ono trzema mocnymi klubami (Arka Gdynia, Lechia Gdańsk i Ogniwo Sopot), a latem

mają tam miejsce również rozgrywki rugby plażowego. Wysoka frekwencja na trybunach jest na pewno efektem dobrej pracy włożonej w promocję tego sportu. Poza tym na wyróżnienie zasługuje Łódź i klub Budowlani oraz warszawskie drużyny Skra i AZS AWF. Z tych dwóch ostatnich rekrutują się również zawodnicy „siódemek” Pol-itechniki Warszawskiej. Grać w nich może jednak każdy! Treningi zaczynają się już 3 listopada!

Sport dla każdegoRugby w założeniu jest sportem ponad podziałami. Każdy może go uprawiać i każdy może z nim sympatyzować. Wszechobecny duch fair play oraz efektowność i efektywność wychow-awcza, powodują, że jest on doskonałą alternatywą dla sportów wyczynowych, gdzie często presja sukcesu wypiera sedno gry, czyli jej wartości. Trzeba także podkreślić, że rugby wraca na olimpiadę. W 2012 roku na IO w Lon-dynie „siódemki” będą rozgrywkami pokazowymi, a w 2016 w Rio de Janeiro już jako dyscyplina olimpijska. Powinno to być znakiem także dla PKOL, aby silniej promowano ją w Polsce.

Page 5: I.PEWU nr 52

WIĘCEJ ROZGŁOSU MEDIALNEGO WOKÓŁ RUGBY!

Rozmowa z Rafałem Kukulskim, kapitanem drużyny AZS Politechnika Warszawska, studentem EiTI.

Legenda głosi, że rugby narodziło się w 1823 roku w małym angielskim miasteczku Warwickshire... Jaka jest Wasza historia?Nasza drużyna powstała w 2007 roku. Graliśmy w różnych klubach rugby 15. Na PW połączyliśmy swoje siły pod ok-iem zasłużonego trenera Andrzeja Kopyta i nieprzerwanie gramy w rugby 7, oczywiście nie porzucając zamiłowania do rugby 15.

Czy macie już na swoim koncie jakieś sukcesy?Od 2008 roku odbywają się Akademickie Mistrzostwa Pol-ski, w których bierzemy udział, zajmując zawsze miejsce na podium. Natomiast pierwsze złoto w 2011!

Domyślam się, że będzie to nie lada wyzwanie, ale jak byś wytłumaczył naszym czytelnikom w kilku zdaniach podstawowe zasady gry?Podawaj do tyłu i nie oddaj przeciwnikowi piłki − to podstawa. Nie mamy tu miejsca i czasu, żeby mówić o szczegółach, dlatego zapraszam na mecze − zarówno mecze ligowe rugby 15, jak i turnieje rugby 7. Po prostu usiądźcie koło jakiegoś starego wyjadacza i pytajcie − on wam chętnie wytłumaczy :). Jeżeli angielski nie jest dla was problemem, to łatwo można znaleźć transmisje online z całego świata w Internecie. A jeśli jesteście za granicą – pytajcie po prostu o mecze rugby.

Wokół rugby narosło bardzo wiele mitów, wynikających głównie z nieznajomości gry. Rozwie-jmy je u źródła! Co jest według Ciebie esencją tego sportu?Aby grać w rugby potrzebne jest dużo samozaparcia i wytrwałości, tj. indywidualnej pracy nad sobą, nad swoim przygotowaniem fizycznym, technicznym, ale i psychic-znym. Psychika jest w rugby niezmiernie istotna. Do-datkowo dochodzi ważna kwestia odnalezienia swojego miejsca w drużynie i na boisku − potrzebne jest wzajemne zrozumienie i zaufanie. Gra w rugby sprawia najwięcej przyjemności, jeśli wychodzisz na boisko pewny siebie, gotów dać z siebie wszystko i wiesz, że każdy myśli tak, jak Ty. Wspólny cel, zaangażowanie, poświęcenie. Dobra gra przede wszystkim, potem wynik.

Co tu dużo mówić − powszechna wiedza o rugby nie jest zbyt duża... Jaka jest najbardziej niedorzeczna rzecz, którą kiedykolwiek usłyszałeś na temat sportu, który uprawiasz?Nie jest to niedorzeczne, ale zwyczajnie jest to duży błąd mylić rugby z futbolem amerykańskim. Nie chodzi mi tutaj o nazwę, tylko o wyobrażenie o grze i nieświadomość ist-nienia różnic. Gracz futbolu amerykańskiego pewnie widzi to podobnie.

Wbrew obie-gowej opi-nii rugby w Polsce rozwija się prężenie. Jak widzisz przyszłość tego sportu w naszym kraju?Powstają nowe drużyny, również na uczelniach. Są organizowane szkolenia dla tren-erów i sędziów. Mamy reprezen-tacje rugby 15 w każdej kategorii wiekowej oraz reprezentację rug-by 7. Są trzy ligi rugby 15 i liga rugby 7. Gra w Polsce daje również szansę na rozpoczęcie kariery za granicą. Potrzeba tylko więcej rozgłosu medialnego, dlatego cieszy mnie ten artykuł.

Czy szeregi Waszej drużyny są otwarte dla nowych członków, chcących spróbować swoich sił w tej ni-etuzinkowej dyscyplinie?Pewnie. Jeśli sport to część Twojego życia − zapraszamy. Jeśli grałeś w rugby – zapraszamy. Na trening na sali wystarczy normalny strój, jak na w-f z akcentem na wytrzymałą koszulkę :)

Jaki sposób można śledzić Wasze poczynania spor-towe? Z kim mogą się kontaktować przyszli politech-niczni rugbyści?Najlepiej rozpocząć od odwiedzenia naszej strony www.azspw.pl/rugby. Info o naszej stronie na facebook’u, jest również tam dostępne, jak i inne ważne informacje.

Pytanie na sam koniec: czy Wasza drużyna odprawia przed meczem – na wzór nowozelandzkiej Haki − jakieś rytuały mające zastraszyć przeciwni-ka?:) Nie, w Polsce się to nie zdarza. Natomiast czasem nasza rozgrzewka wygląda groźnie, ale służy to głównie temu, aby się pobudzić przed meczem.

Bardzo dziękuję za rozmowę, a wszystkich chętnych zarówno do gry, jak i do kibicowania zapraszamy na treningi drużyny!!! (info na stronie: www.azspw.pl/rugby). Mecze rugby natomiast można oglądać w weekendy na Eurosport 2 oraz sporadycznie na Pol-sat Sport. W Internecie przydatnym może okazać się link www.myp2pforum.eu/rugby :)

AZS PW Rugby 7, fot. AZS PW Rugby 7

Rafał Kukulski − kapitan drużyny AZS Politechnika Warszawska, fot. AZS PW Rugby 7

8

wywiad przeprowadziła:Larysa Rogowska

SZYBKI RZUT KOSTKĄ – W PLANSZOWĄ RZECZYWISTOŚĆ

ZAPLĄTANI ZABIERAJĄC SIĘ DO PISANIA TEGO ARTYKUŁU, NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ JAK BOGATY JEST RYNEK GIER PLANSZOWYCH. MOJE POJĘCIE „PLANSZÓWKI” WIĄZAŁO SIĘ RACZEJ Z KLASYKĄ LAT DZIECIĘCYCH, CZYLI EUROBIZNESEM, MONOPOLEM CZY CHIŃCZYKIEM. ZDARZYŁO MI SIĘ SŁYSZEĆ O INNYCH GRACH, ALE TAKIEJ OBFITOŚCI NIE BYŁAM W STANIE SOBIE NAWET WYOBRAZIĆ. PRZYZNAM SIĘ BEZ BICIA, ZNAWCĄ GIER NIE JESTEM, WIĘC UDAWAĆ EKSPERTA NIE BĘDĘ. PONIŻSZY TEKST JEST OPISEM GIER, KTÓRE WYDAJĄ MI SIĘ NAJBARDZIEJ ATRAKCYJNE I WARTE UWAGI. OCZYWIŚCIE WSPOMNIANA

KLASYKA NIE ZOSTAŁA POMINIĘTA. ZATEM- ZAPRASZAM DO GRY!

PRZYGODA! PRZYGODA!HORROR W ARKHAM.Rok 1926. Arkham Massachusetts.

Życie w mieście staje się istnym hor-rorem. Dochodzi do otwarcia wrót, z których na wolność wydostają się ohydne stwory. Całkowita klęska nastąpi w momencie, gdy otworzy się zbyt wiele bram, a na świat wyjdzie is-tota o niezbadanej mocy. Naprzeciwko okropnym stworzeniom, staje grupa badaczy, która próbuje odeprzeć ataki

mrocznych sił. Chcąc odnieść sukces, muszą poznać tajemnicę Mitów oraz wykorzystać wszystkie swe zdolności, zaklęcia i broń.

Powyższy opis zachęca( przynajm-niej mnie) do wypróbowania swych umiejętności i odparcia ataku mroc-znych sił. Gra przeznaczona jest dla 1 do 8 osób. Warto wygospodarować sobie trochę więcej czasu, bo zabawa może potrwać nawet 4 godziny. Przyjemność nie jest również tania. Na grę wydamy od 169 aż do 190 zł, ale może przygoda ta warta jest swej ceny?!

TALISMAN: MAGIA I MIECZ. Gra jest niebezpieczną wyprawą po

wielki skarb, czyli po Koronę Władzy. Zawodnik wciela się w postać wojowni-ka, kapłana, czarnoksiężnika lub jed-nego z jedenastu bohaterów, którzy za

broń mają magię lub miecz. Droga do korony nie należy do łatwych. Zgodnie z podaniem

w krainie znajdującej się za Ta-jemnymi Wrotami ochronić może ty-lko legendarny Talizman. Odnalezienie wspomnianego amuletu do łatwych nie należy, a zwycięstwo przypadnie grac-zowi, który pokonując czyhające na każdym kroku niebezpieczeństwa jako pierwszy tę koronę zdobędzie.

Rywalizować może ze sobą od 2 do

6 graczy. Wspomniana przyjemność uszczupli kieszenie nabywcy o 150 złotych.

STRATEGIARZECZ NAJWAŻNIEJSZA.JULIUSZ CAESAR.Planszówka, która przenosi gracza w

czasy starożytnego Rzymu, a dokładnie w lata 49- 45 p.n.e, do okresu rzymskiej wojny domowej.

Zawodnik porusza się po planszy przedstawiającej tereny cesarstwa Rzymskiego. Przeciwnicy, aż do momentu konfrontacji, nie mają pojęcia jak liczne są oddziały wroga.

Dwie drużyny- wojsko Juliusza Cezara i oddziały Pompejusza-kto tym razem wygra bitwę, zależy już tylko od graczy. Za naszą przyczyną obraz historii może ulec zmianie.

2012: THE DAY OF FALLOUT.Już sam tytuł jest nawiązaniem

do modnego ostatnimi czasy roku 2012, który przynieść ma, podobno, koniec świata.

Ziemia zniszczona jest wojną nuklearną pomiędzy ludźmi, a Ar-kanami ( rasa najeźdźców z innej galaktyki). Jedynym nieskażonym, obfitującym w surowce obszarem

9

Michał Cichowski

Michał Cichowski

Page 6: I.PEWU nr 52

planety jest Ostatni Dystrykt, to właśnie o jego ocalenie rasa ludzka stoczy walkę z obcymi istotami.

Gracze mają do wyboru 4 arm-ie: Selicję 8, Triadów, Arkarianów oraz Cyberzonę. Liczba zawodników biorących udział w tym pojedynku to od 2 do 4. Ciekawą możliwością oferowaną w tej potyczce jest, tzw. wariant kooperacyjny, polegający na połączeniu siły 2 graczy przeciwko kolejnej dwójce.

Główny cel gry, to wykonanie zadań zawartych w scenariuszu.

EKONOMICZNE MISTRZE.Gry ekonomiczne, to dopiero mis-

trzostwo. Wspomnę o dwóch, chyba najbardziej popularnych.

OSADNICY Z CATANU.Jest to gra, która zyskała wielką

popularność na całym świecie. Również w Polsce ma ogromną rzeszę fanów.

Gracze to osadnicy na niedawno odkrytej wyspie Catan. Każdy prze-wodzi nowo założonej kolonii, którą nieustannie rozbudowuje. Do zadań kolonii należy zbieranie dostępnych dóbr naturalnych, niezbędnych do roz-budowy osiedli. Działania takie muszą być prowadzone w sposób rozważny i przemyślany. Jeśli zasobów mamy za dużo, należy rozpocząć handel z inny-mi graczami. Wygrywa osoba, która uzyska 10 punktów z wybudowanych przez siebie dróg i osiedli.

Co może zachęcić do zapoznania się z tą grą? Jak dla mnie najlepszą rekomendacją jest Nagroda „Gra Roku 2005” , którą Osadnicy z Catanu zostali wyróżnieni w naszym kraju.

AGRICOLA. Jest to prawdziwy hit. Gra roku 2009,

wyróżniona zarówno przez specjalną komisję jak również, i przede wszyst

kim, przez konsumentów. Jak się to je?Każdy z graczy ( a może ich być od 1 do 5) zaczyna pojedynek z 7 kar-

tami prac ( w sumie tych kart jest 160) oraz z taką samą liczbą kart przedmi-otów ( wszystkich jest ponad 140). Ws-pomniane karty mogą być użyte pod-czas gry, jeśli tyko odpowiadają danej strategii. Zawodnik podczas swojej kolejki może podjąć dwie akcje: jedną za siebie, jedną za małżonkę. Na czym polegają dane działania? Sprawa jest prosta, wykonuje się czynności gosp-odarskie, hoduje się zwierzęta oraz uprawia zboża i warzywa. Podob-nie jak w prawdziwym życiu, można posiadać potomstwo, ale tak jak w rzeczywistości, trzeba mieć je za co wyżywić i wychować. Gra jest świetną szkołą prawdziwego życia, taką przyna-jmniej wydaje się być.

Spojrzenie wstecz, czyli powrót w czasy dzieciństwa.

No i nadszedł czas na wspomnianą klasykę. Pora powrócić do korzeni i zająć się grami, które dla wielu kojarzą się z błogimi latami wczesnej młodości. Planszówki , w które grał chyba każdy z Nas.

EUROBIZNES.Klasyk nad klasykami. Gra, która

pozwala, choć przez chwilę, poczuć smak bogactwa i władzy. Zasady są proste, chodzi o to by zdobyć jak największy majątek poprzez kupow-anie nieruchomości i zarabianie na nich. Plansza podzielona jest m. in. na pola z nieruchomościami, niespodzi-ankami, pole z więzieniem. Zawodnik rzuca kostką i przesuwa się na plan-szy o ilość wyrzuconych oczek. Zatem nie tylko taktyka, ale również szczęście decydują o powodzeniu w potyczce.

Mniej uczciwi zawodnicy próbują wygrać okradając bank, to również jest jakiś sposób.

CHIŃCZYK. Planszówka popularna na całym

świecie. Lubiana zarówno przez młodych jak i przez starszych. Grać można w 4, 3 lub 2 osoby. Nad zasada-mi gry nie ma sensu rozwodzić się zbyt długo, chyba większość wie, o co chod-zi. Filozofia jest prosta, kto pierwszy postawi 4 pionki na linii mety- wygrywa . Zastanawia mnie zawsze jedna kwes-tia…dlaczego nazwa Chińczyk?.

Uff, udało się dobrnąć do końca. Me „ dziewczyńskie” oko poobserwowało świat gier planszowych. Nie powiem, całkiem interesująca ta przestrzeń. No i nauczyłam się czegoś nowego, moje ograniczenie zostało przełamane, okazało się, że nie tylko scrabble i chińczyk mogą dać trochę radości. Mam nadzieję, że nie tylko ja poczułam smak nowości.Joanna Motyka

10

Michał Cichowski

Michał Cichowski

NA PLANSZY WARSZAWYRAZ NA JAKIŚ CZAS WARSZAWA PRZESTAJE BYĆ MIEJSCEM CODZIENNEJ EGZYSTENCJI, A STAJE SIĘ CENTRUM TAJEMNICZYCH ZADAŃ I ENIGMATYC-ZNYCH SPRAW. ZWYCZAJNI OBYWATELE ZAMIESZANI SĄ W INTRYGI NIE-BAGATELNEGO KALIBRU, CZUJĄC, ŻE COŚ WAŻNEGO WISI W POWIETRZU.

Raz na jakiś czas Warszawa przestaje być miejscem codziennej egzystencji, a staje się centrum tajemniczych zadań i enigmatycznych spraw. Zw-yczajni obywatele zamieszani są w in-trygi niebagatelnego kalibru, czując, że coś ważnego wisi w powietrzu. Wszyscy z niecierpliwością czekają aż otworzą się drzwi autobusu. Ważny jest refleks. Wyrównuje kondycyjne dysproporcje pomiędzy uczestni-kami. Kto pierwszy wydostanie się z zatłoczonego środka komunikacji, ma największe szanse na zwycięstwo. Zatrzymał się. Ułamek sekundy i jed-na z drużyn ruszyła sprintem w stronę Babilonu. W tle zaskoczone miny przechodniów. Na miejscu rozczarow-anie, ten bieg nie wystarczył, inni byli lepsi, trzeba czekać.Dla zainteresowanych – to nie relacja z igrzysk sportowych, to gra miejska – strategia rozgrywana na przestrzeni naszej stolicy. Gigantyczny plac zabaw W Polsce gry miejskie w swo-jej ostatecznej formie pojawiły się stosunkowo późno, szybko jednak zyskały sobie rzesze fanów. Wye-

woluowane z harcerskich pod-chodów, oprawione nowoczesną ramą, przyciągają głownie amatorów aktyw-nego spędzania czasu. Rolą gracza jest prawie zawsze rozwiązywanie zagadek i przede wszystkim dobra zabawa. Często organizatorzy dbają nie tylko o ciekawą treść, ale i formę. Coraz częściej organizowane są gry fabu-larne, w których to gracz albo wciela się w konkretną postać albo jest sobą w konkretnym tle akcji np. grze kom-puterowej, słynnym filmie, komiksie, kreskówce. Ciekawą inspiracją dla gier mie-jskich jest historia, zwłaszcza, że oprócz zabawy umożliwia zgłębienie „od wewnątrz” wielu ważnych i przełomowych momentów w dziejach. Przez to, że sami stajemy się bohatera-mi przejścia, możemy lepiej zrozumieć pewne fakty, empatycznie spojrzeć na losy postaci, które reprezentuje-my. Z takiego założenia wyszło m.in. Muzeum Powstania Warszawskiego organizując Literackie Gry Miejskie. Podobne zabawy organizowane są również „na zamówienie” przez prze-wodników. Wielu z nich oprócz trady-

cyjnego zwiedzania proponuje nieco bardziej nowoczesne i przyjemne sposoby pogłębiania wiedzy. Tak np. na jednej ze stron internetowych można zamówić interaktywne zwiedza-nie strategicznych punktów Powstania Warszawskiego. Wszystko zamknięte w rozrywkowej i wciągającej formie gry miejskiej. A na czym tak naprawdę polega cała zabawa? Głównym jej bohaterem jest samo miasto.Gracze przemierzają je wzdłuż i wsz-erz, zahaczając zarówno o punkty so-bie nieznane, jak i doświadczane już wcześniej z perspektywy przechodnia, klienta. Zabawa operując zagadkami i niejasnościami zmusza jednak do spojrzenia na miasto z innej strony. Szereg zbieżności i związków ukazuje w nim niedostrzegalny wcześniej kod, otwiera przed nami arkana tajemnic-zych znaków i zakamarków. Struktura gry oparta jest przeważnie na rywalizacji kilkuosobowych grup, które w przestrzeni miejskiej muszą rozwiązać zagadki, wykonywać zada-nia i zdobywać punkty, a przy tym wszystkim zmieścić się w wyznac-

11

Page 7: I.PEWU nr 52

zonym czasie. Kilkugodzinne mie-jskie wojaże najczęściej prowadzą do określonego celu, jakim może być rozwiązanie kluczowej dla fabuły za-gadki, osiągnięcie pewnego motywu przewodniego i zdobycie nagrody. To co w grach jest najlepsze to połączenie napięcia wynikającego z osiągania kolejnych punktów z dobrą zabawą i multum humoru. Warszawa to gra Warszawa to miasto, które jako jedne z pierwszych w Polsce zwabiło do sie-bie inicjatywę gier miejskich. Wielką rolę w jej promocji odegrał Krzysztof Bielecki. Jego zapoczątkowany w 2005 roku projekt Urban Playground w założeniu miał być rodzajem zabawy, podchodów dla dorosłych. Ogłoszenia umieszczone w Internecie zachęcały do spotkania w umówionym miejscu. Wejście do gry wiązało się z podaniem określonego hasła. Potem zaczynała się prawdziwa zabawa. Każda grupa otrzymała charakterystyczną podłużną kartkę z tajemniczą instrukcją, jak dotrzeć do informatora, który miał uc-zestników poprowadzić dalej w podróż przez miasto. Sam Bielecki podkreślał, że celem Urban Playground jest uka-zanie metropolii z niecodziennej st-rony, bez kurzu i betonu, ale z nutką tajemnicy, zachęty do spojrzenia na nie przez pryzmat niedostrzegalnych

wcześniej zalet. Projekt Bieleckiego zachęcał coraz więcej zwolenników, stąd początkowe 6 części gry przekształciło się os-tatecznie w 12. Całą serię zwieńczyło wydanie podsumowującej, niejed-norodnej pod względem treści książki „Miasto to gra”. Publikacja zawiera m.in. zagadki, których rozwiązywanie pozwala poznawać dwanaście różnych części stolicy. Poza tym interaktyw-nym przewodnikiem mieści również reportaże z poszczególnych części projektu, komentarze osób szczegól-nie w grę zaangażowanych oraz opowiadanie scalające gry w jedną fabułę. Co ciekawe książka nie po-siada zakończenia, po przeczyta-niu, doświadczaniu miasta (do czego zachęca) należy wpisać je samodziel-nie. Wkład Bieleckiego w rozwój gier mie-jskich był szczególnie duży, bo jego projekt UP był wzorem do powsta-wania kopii albo inicjatyw wzorujących się na nim. Przekonał, że dorośli też mogą się bawić. Obecnie fenomen gier miejskich jest realizowany jako środek integracji przez różne organizacje, uc-zelnie, przewodników etc. Ciekawym warszawskim przedsięwzięciem jest również geo-caching, czyli niekonwencjonalna, bo pozbawiona końca gra. Uczestnicy

posługując się aparaturą GPS szukają w mieście ukrytych skrzynek ze „skar-bami”. Po ich znalezieniu odnotowują wszystko w specjalnym notatniku. O częstości pojawianiu się nowych obiek-tów dowiadują się z Internetu, sami również zamieszczają tam informacje o schowanych przez siebie skarbach. A co u nas na polibudzie? W rozwijaniu popularności play-groundów nie próżnuje również politechnika. Organizowane przez samorządy wydziałów, WRS-y zabawy mają przede wszystkim umożliwić nowym studentom integrację i nauczyć pracy w zespole, a „świeżym” War-szawiakom pomóc zgłębić zakamarki miasta, nauczyć sprawnego poruszania się w nim i zmusić do zobaczenia mie-jsc do których niekoniecznie wybral-iby się z własnej inicjatywy. Integracyjny cel gier miejskich już od wielu lat preferuje Wydział Chemiczny PW. Samorząd zapraszając pierwszoroczniaków na grę terenową zachęca do równoległego poznawania miasta i siebie nawzajem, dbając przy tym o dobrą zabawę i nastawienie uczestników. W bieżącym roku aka-demickim zabawa przypadła na 16 października. Jej uczestnicy musieli rozwiązać łamigłówkę, aby dostać się do postaci, która każe im wykonać określone zadanie. Gracze odwiedzając

12

takie miejsca jak Stadion Syrenki, Park Łazienkowski czy Starówka musieli wykazać się nie tylko erudycją i znajomością Warszawy, ale również przełamać lody z przechodniami zachęcając ich np. do wzięcia udziału w rozgrzewce sportowej. Zmagania grup oceniane były pod względem szybkości i kreatywności, na ogłoszenie wyników trzeba było trochę czekać. Nie obyło się też bez stałego punktu gier politechniki – imprezy integracyjnej. Członkini WRS EiTI – Magdale-na Cieślicka w połowie października zorganizowała grę miejską na moty-wach topowego filmu „Alicja w Krainie Czarów”. Zadaniem uczestników było znajdywanie na terenie Warszawy postaci ucharakteryzowanych na bo-haterów filmu i rozwiązywanie narzu-conych przez nich zadań. W zamian za prawidłowy wynik grupa otrzymywała kopertę, gdzie w enigmatyczny sposób zawarte było miejsce do którego pow-inni się teraz udać. Poza tym każda z kopert zawierała losową kartę. Ich końcowy układ decydował o zdobytej ilości punktów, a więc był kluczowym elementem decydującym o wygranej. Gra była pochłaniająca i zmuszała do rywalizacji. Pojawienie się udekorow-anych postaci w strategicznych punk-tach miasta jak Pałac Kultury, czy Złote Tarasy powodowało, że zaabsorbowani grą byli nie tylko jej uczestnicy, ale również przechodnie. Czasem drużyna wymagała ich bezpośredniego udziału, np. w zadaniu na dworcu centralnym, w którym trzeba było zebrać od pięciu przypadkowych osób części garderoby. Gra mimo mylnej nazwy nie kończyła się złapaniem króliczka, ale przekaza-niem miecza białej królowej, co było dowodem na dokładne odwzorowanie przez organizatorów fabuły filmu. Za-warte w niej były również zagadki prosto z Alicji, jak np. „Co łączy kruka i sekretarzyk”. Całodzienną gonitwę uczestnicy zakończyli w siedzibie WRS przy ciepłym poczęstunku, aby później udać się do pubu Remont po odbiór nagród. Nieco inny charakter ma cyklic-zna gra „Jesień idzie” organizowana przez PTTK. W tym roku wystartowała 6 listopada. Tutaj przestrzeń miejska zastąpiona była lasami Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Pogrupowani uczestnicy w zależności od umiejętności brali udział w zabawie w trzech kate-goriach trudności. Ci, którzy chcieli umieć więcej mogli brać udział w organizowanym na miejscu szkole-niu. Problemem były zmodyfikowane mapy, trudniejsza trasa, urozmaicenie terenu, zmyłki. Zadaniem uczestników było odnajdywanie punktów kontrol-nych oznaczonych lampionami potwi-erdzenie ich zdobycia na specjalnej karcie. Uczestnicy zdani byli sami na siebie, mapy, kompasy, ewentualnie

pomoc spotkanych po drodze grup. Akcja odbywała się bez ingerencji o r g a n i z a t o r ó w . Wygrała drużyna, która zmieściła się w limicie czasu i zdobyła jak najmniej punktów karnych przyznawanych za niezdobycie obiektu albo spore przekroc-zenie limitu czasu. Turystyczny rajd na orientację zrzesza co roku coraz więcej chętnych. Wielki Plac Za-baw Politechniki to eksperyment, w którym NZS, 21 października, mógł wykazać się jako or-ganizator gier miejs-kich. 2-3 osobowe grupy otrzymywały zestaw instrukcji. Ich celem było zdo-bywanie punktów albo za wykonywanie zadań np. rozwiązywanie zagadek log-icznych albo za dostrzeganie pewnych wymaganych punktów i potwierdzanie na tego na karcie gry. Zabawa odbywała się wyłącznie na terenie kampusu pol-itechniki, stąd jej celem była nie tylko integracja uczestników, ale szczegółowe poznanie większości wydziałów uczelni. Gra trwała dwie godziny, zwycięska drużyna mogła bawić się na wieczornej imprezie integracyjnej za darmo. Inicjatywą gier miejskich zain-teresowany jest również ESN. Zabawy organizowane są przede wszystkim dla obcokrajowców przyjeżdżających na wymiany międzynarodowe, udział mogą wziąć również Polacy. Mają jed-nak jeden warunek – nie podpowiadać. Ostatnia gra organizowana przez Er-asmusa odbyła się 9 października i jak większość gier miejskich miała pomóc uczestnikom w integracji oraz pozna-niu Warszawy a dokładnie Starówki i Krakowskiego Przedmieścia. Gracze ubezpieczeni wcześniej w numer tel-efonu pod który mieli dzwonić w razie zagubienia zostali poprowadzeni pod Kolumnę Zygmunta, tam otrzymali in-strukcje. Uczestnicy mięli za zadanie odnajdywanie miejsc, dostrzeganie specyficznych ich punktów, wykony-wanie zadań np. robienie zdjęć czy kręcenie śmiesznych filmików. Całość zadań skupiona była wokół fabuły, w której uczestnicy wcielili się w rolę wysłanników papieża. Ich niebagatelną misją było podjęcie działań w celu zjed-noczenia walczących ze sobą narodów. Nie obyło się bez dużej dawki humoru. Wygrana drużyna otrzymała multime-dialny kurs języka polskiego. ESN ma zamiar powtarzać grę w pierwszym ty-godniu przyszłego semestru.

Złota jesień ginie w oczach, a na zewnątrz robi się coraz zimniej, tak więc gry w przestrzeni będą zastępowane przesiadywaniem w pubach, klubach i domowych pieleszach. Zachęcam jednak do łapania możliwych oka-zji. Gry miejskie skupiają w sobie niewyobrażalną liczbę zalet: integrację, możliwość poznania nowych ludzi, szansę na polubienie miasta które często denerwuje i męczy. Urban Play-ground pokazuje również, że nie ty-lko dzieci mają prawo do zabawy. Czy czytając thriller nigdy nie chcieliśmy sami kształtować losów bohatera? UP to wyjątkowa szansa żeby wreszcie to zrobić.

Aleksandra Danilecka

13

Fotografie pochodzą z archiwum projekty.semp.pl

WYMYŚLCIE ORYGINALNE MIEJSCE W WARSZAWIE, GDZIE

MOŻNA BYŁOBY TAKĄPRZYKŁADOWĄ GRĘ MIEJSKĄ ROZEGRAĆ. 2 NAJCIEKAWSZE ODPOWIEDZI WYSŁANE NAADRES [email protected] NAGRODZIMY

KSIĄŻKAMI “MIASTO TO GRA”

ORAZ “KOD, CZYLI RZECZY, KTÓRE ZAUWAŻASZ W MIEŚCIE,

GDY WPATRUJESZ SIĘW NIE ODPOWIEDNIO DŁUGO”

AUTORSTWA KRZYSZTOFA “SEMPA” BIELECKIEGO. NA

ODPOWIEDZI CZEKAMY DO 10 STYCZNIA 2011 ROKU.

KONKURS!

Page 8: I.PEWU nr 52

14

GRY SPOŁECZNOŚCIOWEFARMVILLE, MAFIA WARS, PET SOCIETY, RESTAURANT CITY… MODNE ZJADACZE CZASU, O KTÓRYCH SZYBKO ZAPOMNIMY CZY PRZYSZŁOŚĆ WIELKICH KONCERNÓW GIER?

Jeśli jesteś studentem, to prawdopodob-nie masz profil na Facebooku. Serwis Zuckerberga jest w końcu doskonały do odnajdywania znajomych i komunikow-ania się z nimi. Z taką myślą powstał. Szybko też sprawdził się jako sprawna platforma do gier przeglądarkowych, które zapewne również nie są ci obce. To darmowe gry typu flash (płacimy ty-lko za dodatkowe funkcje czy punkty). Są różne – logiczne, karciane, symulatory, RPG, ale dosyć ograniczone rodzajowo – nie znajdziemy tu gier akcji, strzelanek czy skomplikowanych przygodówek.

RozgrywkaGra polega głównie na klikaniu – klikasz w ikonki misji, w ikonki walki i tak dalej. Rzadko kiedy masz wpływ na przebieg działań i nawet sobie ich nie obejrzysz. Na ogół (w RPG) masz pewną ilość punk-tów życia, energii, staminy i pieniędzy (bądź innej waluty np. krwi jak w Vam-pire Wars). Wypełniasz misje, toczysz bitwy, inwestujesz zarobione punkty czy pieniądze w przedmioty i umiejętności. Każde wypełnione zadanie i stoczona walka wzbogacają twoje doświadczenie i zbliża do następnego poziomu, do nowej rangi i do nowych możliwości w grze. O każdym sukcesie masz możliwość powiadomić znajomych, pojawiając się na ich stronie głównej dwadzieścia razy dziennie – a przynajmniej było tak do niedawna.

Gracze – istota społecznościowościW gry na Facebooku grają nawet tacy, co gry komputerowe uważają za dziecinadę – twoi rodzice, wykładowcy, nawet pani w sekretariacie. Na ogół zaczyna się grać, bo znajomi zapraszają, żeby im krzac-zki podlewać, odwiedzać ich knajpę albo walczyć u boku w starciach z wrogami. I tu przejawia się istota społecznościowości. Gry te nie polegają przecież na faktycz-nym wspomaganiu w misjach czy trybie multiplayer. Tu liczy się abyś stanowił część jak największej grupy (choć na ogół są jakieś limity). W grupie gracz jest silniejszy, bardziej odporny na ataki innych, wygrywa ta armia/rodzina która jest większa i ma silniejszych członków. Jeśli masz za mało znajomych albo są wyjątkowo odporni na twoje zaproszenia, zawsze możesz zajrzeć na fora twoich ulubionych aplikacji. Tam w wątkach „add me” znajdziesz podobnych sobie zapaleńców, którzy wzmocnią twoje

oddziały. Szczególnie przydają się w ta-kich grach jak Vampire Wars czy Castle Age, gdzie ogromna liczba pobratym-ców odgrywa kluczową rolę, nie tylko po to by toczyć wielkie bitwy, ale też by przeżyć w starciach z innymi graczami, którzy uwielbiają nękać sierotki. Społecznościowość przejawia się też w przesyłaniu sobie prezentów – często tylko od znajomych możemy otrzymać przedmioty niezbędne do wykonania misji. Bywa to niesamowicie frustrujące, ale tym bardziej nakręca by nawzajem się obdarowywać.

Zjadacze czasu Teoretycznie taka gra nie powinna zajmować dużo czasu, wręcz sprawia wrażenie, że go nie zajmuje. Twórcy gier społecznościowych szybko nauc-zyli się jak zarządzać czasem swoich graczy. Punkty energii i wytrwałości szybko się wyczerpują. Podczas cze-kania na ich regenerację użytkownicy mogą korzystać z dodatkowych atrakcji wewnątrz gry – brać udział w loteriach i głosowaniach, mogą odbierać prezenty (co jest nieco czasochłonne) i je wysyłać, mogą w końcu komentować statusy znajomych i pomagać im. Developerzy cały czas też pracują nad rozwojem gry, dodając nowe możliwości i elementy, aby gracze przypadkiem się nie znudzili i nie przeszli na odpowiednik konkurencyjnej firmy.

Gry przyszłości?Głównymi producentami gier na Fa-cebooku jest Zynga i Playfish, które zostało wykupione w zeszłym roku przed duży koncern Electronic Arts za 400 milionów dolarów. Rzadko kiedy zdarza się by tak młody wytwórca gier (Playfish powstało w 2007 roku) został tak wysoko wyceniony. To z pewnością wskazuje jak wielkie nadzieje łączone są z grami przeglądarkowymi. Czy jed-nak słusznie? W ostatnich miesiącach ich popularność drastycznie spadła za sprawą zmiany sposobu funkcjonowania powiadomień na Facebooku. Jeszcze do niedawna użytkownicy byli bombardow-ani przez znajomych zaproszeniami do różnych aplikacji i wiadomościami o ich osiągnięciach, co robiło producentom darmową reklamę. Jaka będzie ich dalsza przyszłość? Zo-baczy ten komu klikanie w ikonki i zbi-eranie plonów jeszcze długo się znudzi.

Ada Skowronek

Najpopularniejsze gry na Face-booku na daną chwilę:

1. FarmVille 2. Texas HoldEm Poker 3. FrontierVille 4. Mafia Wars Game 5. Café World - the Restaurant Game 6. Quiz Planet 7. Treasure Isle 8. Pet Society9. Happy Aquarium 10. Millionaire City (źródło: www.appdata.com)

Damian Drewulski

15

DZIŚ TRUDNO NAM SOBIE WYOBRAZIĆ ŻE ISTNIEJE COŚ CZEGO NA KOMPUTERZE ZROBIĆ NIE MOŻNA. NIE BYŁO TAK JEDNAK ZAWSZE. CZĘŚĆ Z NAS MA NIEWĄTPLIWE SZCZĘŚCIE WSPOMINANIA MASZYN, DO KTÓRYCH POTRZEBA BYŁO NIE LADA WYOBRAŹNI, ŻEBY WPAŚĆ NA TO JAK ZROBIĆ COKOLWIEK. NA SZCZĘŚCIE WYOBRAŹNIA

NIE ZAWODZIŁA.

TRAFIENIE DO CELU Czyli Atari, tak właśnie z japońskiego nazywała się firma, która na stałe wywróciła podejście do komputerów, a w niejednej głowie dokonała rewolucji. Latem 1972 roku, dysponując kapitałem trzystu dolarów trójka przyjaciół postan-awia założyć przedsiębiorstwo. Debiut był oszałamiający. Au-tomaty do gry Pong rozprzestrzeniały się po całych Stanach Zjednoczonych, a tempo rozwoju firmy przerosło oczeki-wania założycieli. Kolejne lata to dalsza ekspansja firmy i gruntowanie swojej pozycji nowymi tytułami. Po czterech latach od założenia firma zmieniła swo-jego właściciela i zapoczątkowała epokę komputerowych maszyn video. Pomysł na to, by dostarczyć komputer i gry na które będzie mógł pozwolić sobie niemal każdy odwrócił postrzeganie komputerów i zmienił przemysł rozrywkowy.

SIR WŚRÓD MIKROKOMPUTERÓW O ile Atari jest przykładem in-nowacyjnego pomysłu i zaparcia swoich twórców, o tyle Sinclair Research Ltd. ze swoimi komputerami ZX stanowi przykład jak zdobyć rynek zmieniając swoją ofertę. Dotychczasowy producent sprzętu hi-fi, radioodbiorników i kalku-latorów na początku lat 80’ zdecydował się na wypuszczenie serii komputerów osobistych. Szybko zostają one mocną alternatywę dla dominujących produ-centów. Sprzęt oferowany przez Clive’a Sinclaira jest stosunkowo tani i wydajny, to wystarczy, żeby szybko trafił pod strzechy i stał się pierwszym tak popularnym kom-puterem domowym. Koronnym modelem tego producenta jest ZX – Spectrum, to właśnie ta jednostka została uznana na tyle przełomową, że właściciel został uho-norowany tytułem szlacheckim. ZX Spectrum odegrało także niebagatelną rolę w najnowszej historii Polski. Komputer ten posłużył polsk-iemu astronomowi – Janowi Hanaszowi do sabotażu prl’owskiej telewizji. W cza-sie trwania Dziennika Telewizyjnego wprowadził on na wizję hasła opozycyjne. Do dzisiaj akcja ta jest uważana za jedno z najbardziej spektakularnych dokonań hakerskich.

WIELKI SOJUSZ Commodore i Amiga, te dwie nazwy zna chyba każdy. Prawdopodob-nie są to dwie najbardziej kultowe konsole w Kraju Nad Wisłą. Co zdecydowało o tak wielkim sukcesie? Zapewne czas, w którym się ukazały, przystępna cena i dostępność gier. Podobnie jak sze-fowie Commodore, polski emigrant Jack Tramiel nie od razu związany był z branżą komputerów. Zaczynał od naprawy maszyn do pisania i sumatorów. Jednak to jego decyzja o obniżce ceny flagowego modelu Commodre 64 byłą impulsem dla obniżek cen komputerów domowych, co w kon-sekwencji doprowadziło do tak ogrom-nej ich popularności w latach 80. Już po opuszczeniu spółki przez Tramiela na rynek wypuszczono komputery sygnow-ane nazwą Amiga.

MOC WYOBRAŹNI Żaden z powyższych kom-puterów nie przewyższał możliwościami dzisiejszego telefonu komórkowego. Z drugiej strony niewiele aplikacji, obsługiwanych przez dzisiejsze PC’ety rozpala tak bardzo wyobraźnie jak możliwości maszyn z lat 80. Oprócz gier i programów biurowych (głównie kalku-latory i proste edytory tekstu) niemało było programów użytkowych jak edy-tory grafiki i programy umożliwiające prace nad muzyką. Wystarczyło zapar-cie autora i trochę wyobraźni odbiorcy, aby tworzone w ten sposób obrazy robiły piorunujące wrażenie. Wydawano również takie perełki jak Biorytm czy Numerki Szczęścia Jest też jeden fakt, który trudno przecenić. Wpływ rewolucji komputer-owej z lat 80 na kulturę. Po raz pierwszy błyszczący i tajemniczy stwór z filmów s-f został udomowiony. Każdy przy odrobinie zaparcia mógł wygenerować fantastyczny labirynt, tworzyć muzykę elektroniczną czy choćby zostać żołnierzem ratującym cały świat przed nuklearną zagładą.

Page 9: I.PEWU nr 52

RANKING NAJLEPSZYCH GIER KONSOLOWYCH.

LISTOPAD TO CHYBA OSTATNI MIESIĄC, W KTÓRYM BEZ WIĘKSZYCH WYR-ZUTÓW SUMIENIA MOŻEMY ODSTRESOWAĆ SIĘ GRAJĄC NA KONSOLI. PÓŹNIEJ ZACZNIEMY ODCZUWAĆ NA KARKU ODDECH POWOLI, ACZ NIEUBŁAGANIE, ZBLIŻAJĄCEJ SIĘ SESJI. WARTO WIĘC ZAOPATRZYĆ SIĘ W JAK NAJLEPSZE TYTUŁY, W KTÓRYCH WYBORZE, MAM NADZIEJĘ, POMOŻE ZAWARTE NIŻEJ ZESTAWIENIE.

MIEJSCE 10: RESIDENT EVIL 5 (PS3, XBOX 360)„Nie ruszaj się, jest za tobą, zaraz odstrzelę mu łeb ze snajperki” , „ Przyłaź tu z shotgunem, idą na mnie całą bandą” - to tylko niektóre ze zdań, jakie zdarza się niejednokrotnie wypowiadać, grając z drugą osobą na podzielonym ekranie. Choć granie w pojedynkę dostarcza mocnych wrażeń, to właśnie przechodzenie gry w koop-eracji stanowi esencję piątej części sagi o zombiakach i zabójczym wirusie. Jeśli uśmiechasz się na myśl o eksterminacji sporej liczby przeciwników, przy użyciu najróżniejszych broni, a do tego znasz kogoś, kto podziela Twoją fascynację, to RE 5 jest pozycją, która obowiązkowo powinna znaleźć się w Twojej kolekcji.

MIEJSCE 9: GOD OF WAR 3 (PS3)Kratos to kawał mocarnego skurczy-byka i takich bohaterów lubię. Zwykli śmiertelnicy nie są w stanie zatrzymać go ani na chwilę, w drodze do osiągnięcia celu, jakim jest zamordow-anie Zeusa. Nowym graczom być może ciężko będzie na początku ogarnąć wydarzenia na ekranie, ale wraz ze zdo-bytym przez nich doświadczeniem , ich oczy cieszyć będzie krwawa uczta, pod-czas której nasz bohater nie oszczędzi nikogo. Radość płynąca ze wspólnego pisania alternatywnej historii antyc-znej wraz z protagonistą, jest nie do przecenienia.

MIEJSCE 8 : PRO EVOLU-TION SOCCER 2011/ FIFA 2011 (PS3, XBOX 360)Polska to kraj, który ze wszystkich

sportów szczególnie umiłował so-bie ten, w którym od lat o sukcesach naszej reprezentacji czy też klubów, możemy mówić jedynie w czasie przeszłym. Na szczęście w wirtualnym świecie nie jesteśmy skazani na bierne przyglądanie się wyczynom naszych „orłów”. Nie będę tu rozstrzygał o prze-wadze PESa nad FIFĄ lub odwrotnie. Każda z tych serii ma swoich gorących zwolenników i przeciwników. Na-jlepiej wypróbować obie i sprawdzić, która z nich nam bardziej pasuje. Później pozostaje jedynie wygodna kanapa i rozgrywanie setek meczów w pojedynkę, z przyjaciółmi siedzącymi

obok czy też w Internecie.

MIEJSCE 7 :GRAND THEFT AUTO 4 (PS3, XBOX 360)Tej gry nie muszę chyba nikomu przedstawiać. Od czasu trzeciej części sandbox ten rządzi i dzieli w box office’ach i sercach graczy. Nico Bellic nie jest może postacią, która z miejsca zdobywa naszą sympatię, ale nie on jest tu najważniejszy. Olbrzy-mie miasto, olbrzymia swoboda, olbr-zymia satysfakcja. Słowem - musisz to mieć.

MIEJSCE 6: METAL GEAR SOLID 4:GUNS OF THE PA-TRIOTS (PS3) Mottem przewodnim Metal Gear Sol-id 4 jest zdanie “wojna się zmieniła”. Gracz musi zmienić się razem z nią. Nie można polegać jedynie na sile karabinu czy pistoletu. Trzeba zaprzyjaźnić się z technicznymi nowinkami, między inny-mi robotem, który zbada dla nas okolicę i dostarczy niezbędnych danych bite-wnych, a także kamuflażem, który sam najlepiej dostosowuje się do otoczenia,

16

Jacek Kułak

kryjąc nas przed oczami nieprzyjaciela. Unikanie konfrontacji stanowi tu klucz do sukcesu. Kiedy jednak przyjdzie do starcia z którymś z zapadających na długo w pamięć bossów, nie uda się uniknąć walki na śmierć i życie.

MIEJSCE 5: SUPER MARIO GALAXY [1,2] (WII)Któż z nas nie grał w przygody wąsatego hydraulika, ratującego księżniczkę Peach przed niegodziwymi łapskami Bowsera? Na konsolach nowej gen-eracji obcowanie z przygodami Mario jest równie przyjemne. I nie ma się co śmiać, że jest to gra przeznac-zona jedynie dla dzieci. Wystarczy wziąć Wiilota do rąk i przekonać się samemu. Istnieje spora szansa, że staniemy się amatorami zbieractwa i skakania po platformach, a podczas grania na naszej twarzy nieustannie będzie gościł uśmiech. Mało jest gier, w których upchnięto tyle fantastycznych pomysłów.

MIEJSCE 4: H A L O : R E AC H (XBOX 360)FPS Halo, to dla sporej części posiadaczy Xboxów seria tak kul-towa, że z miejsca kupują jej kolejne części i masterują je, aż do wyda-nia kontynuacji. Reach łączy w sobie najlepsze elementy serii , jednocześnie wprowadzając trochę nowości i usprawnień, między innymi jetpack, nowe bronie i usprawniony system walki. Tym, co sprawia, że H:R zasługuje na najwyższe oceny, jest z pewnością multiplayer, zapewniający mnogość trybów rozgrywki i nieza-pomniane godziny przed ekranem tel-ewizora.

MIEJSCE 3: UNCHARTED 2:AMONG THIEVES (PS3)Główny bohater - Nathan Drake śmiało mógłby stanąć w szranki z Indianą Jonesem i, śmiem twierdzić, jeżeli chodzi o przygody, których był uczest-nikiem, to wcale nie ustępuje starszemu wiekiem archeologowi. Uncharted 2 to zapierające dech w piersiach krajo-brazy, pędząca na złamanie karku akcja i wszystko to, a nawet więcej, co chcielibyśmy zobaczyć w grze opowiadającej o poszukiwaczu tajem-nych artefaktów. Z czystym sercem mogę zagwarantować, że jeżeli zagrasz w Uncharted 2, to nudno nie będzie.

MIEJSCE 2: RED DEAD RE-DEMPTION (PS3, XBOX 360)Od dłuższego czasu zdawało mi się, że Dziki Zachód traktowany jest przez twórców gier po macoszemu. Było to tym dziwniejsze, że przecież powstało wiele bardzo dobrych westernów, z których garściami mogliby oni czerpać inspiracje. W końcu wydano Red Dead Redemption , któremu udało się sug-estywnie oddać klimat tamtej epoki.

Samotne przemierzanie prerii na ko-niu, saloonowe walki, wiele zadań pob-ocznych do wykonania, zdobycie podzi-wu lub sianie postrachu w miasteczku, ukazanie okresu przejściowego w his-torii Dzikiego Zachodu - końca jednej epoki i początku drugiej – nie zabrakło tu niczego. Masterpiece – jak pow-iedzieliby Amerykanie.

MIEJSCE 1: HEAVY RAIN (PS3)Długo zastanawiałem się, czy Heavy Rain zasługuje na najwyższe miejsce na podium? Odpowiedź może być tylko jedna – po trzykroć tak!!! Jest to wymar-zony tytuł dla każdego fana filmów.

Nacisk został tu położony na fabułę i możliwość decydowania o przyszłych losach bohaterów. Mnogość ścieżek, które możemy wybrać i kilkanaście różnych zakończeń powoduje, że przechodząc grę jeden raz, zobaczymy jedynie część tego, co przygotowali dla nas twórcy. Ci, którzy lubią zastanawiać się ”co by było gdyby” będą w siódmym niebie i poświęcą Heavy Rain wiele godzin dających satysfakcję.

17

Page 10: I.PEWU nr 52

Kącik Studenckich Serc

…Łukasz uznał, że kino czy spacer są już zbyt oklepane, więc postanowił być oryginalny i zrobić wszystko by pierwsza randka z Pauliną była dla nich tą wyjąt-kową i niezapomnianą…

Wiedział, że dziewczyna kocha przy-rodę i chętnie spędza czas na łonie na-tury…Postanowił więc zaaranżować wy-pad za miasto.

Pewnej słonecznej soboty Łukasz za-dzwonił do Pauliny i oświadczył, że za godzinę po nią przyjedzie i zabierze ją na wycieczkę. Jak powiedział tak zrobił. Godzinę później zjawił się na motorze z bukiecikiem w ręku i zabrał naszą bo-haterkę na przejażdżkę.

Pojechali za miasto. Łukasz zatrzy-mał się przy małej polance gdzie z ple-caka wyjął koc, truskawki i szampana dla dzieci. Siedząc razem rozmawiali o tym, że to że się poznali było zrządze-niem losu i przeznaczeniem.

Łukasz widział, że Paulina jest szczę-śliwa i sprawił jej przyjemność zabiera-jąc ją za miasto. Jedli truskawki, popija-jąc szampanem i patrzyli sobie w oczy.

Śmiali się i żartowali. Czas minął nieubłaganie szybko. Nagle zoriento-wali się, że jest już późno i powinni wracać ponieważ na drugi dzień Pauli-na musiała wcześnie wstać. Nie chcie-li kończyć tak udanego wieczoru lecz nie mieli wyboru. Sprzątnęli swoje rze-czy i Łukasz odstawił Paulinę do domu.

Po powrocie Paulina nie mogła usnąć bo cały czas myślała o Łukaszu

chciała zadzwonić do niego ale stwierdziła, że jeśli chłopakowi na-prawdę zależy to on zrobi to jako pierwszy. Następnego dnia zadzwonił do niej aby podziękować za mile spę-

dzony czas, nie zrobił tego wieczorem, bo było już późno. Umówili się na ko-lejne spotkanie.

Mimo, że związek nie

przetrwał nasza bohater-ka nadal uważa, że była to jej jak na razie najlepsza i najbardziej niezapomniana

randka. I miło wspomina ją z biegiem czasu, ponieważ była bardzo wyjątko-wa i niepowtarzalna. Przez cały ten czas Paulina czuła się wyjątkowa i wiedziała, że Łukasz wtedy przygotował się na tę randkę i szczerze zabiegał o jej wzglę-dy...

Zrobiliście już ten pierwszy krok…umówiliście się. Teraz głowicie się nad tym gdzie powinniście się wybrać, aby wasza pierwsza randka była wyjątkowa i niezapomniana…

Jak wiadomo Warszawa jest pełna ma-gicznych i interesujących miejsc i każ-dy powinien znaleźć coś dla siebie. Aby wam pomóc przeprowadziliśmy sondaż wśród 30 chłopaków i 30 dziewczyn, za-dając im pytanie : jakie jest ich zdaniem wymarzone miejsce na pierwszą rand-kę? Poniżej macie zobrazowane wyniki naszego sondażu: Jak widać prym wiodą na-

jbardziej oklepane i te najprostsze pomysły...Możliwe, że nasi ankietow-ani nie do końca zrozumieli pytanie, bądź pominęli znaczenie słów „wymar-zone miejsce”. Swój wybór uzasad-niali różnie. Pomimo, że kino znajduje się w czołówce jest przez wiele osób uważane jako nienajlepsze miejsce na pierwszą randkę, gdyż jeśli dwie osoby spotykają się po raz pierwszy to powin-ny się poznać, porozmawiać, dowiedzieć czegoś o sobie nawzajem. Powinni rac-zej oglądać siebie, aniżeli fi lm. Kino jest dobre dla osób z dłuższym stażem. Najpopularniejszą odpowiedzią był spacer i nic w tym dziwnego , ponieważ podczas spaceru mamy czas porozmawiać i poznać się lub choćby wspólnie pomilczeć i zawsze może być początkiem udanego spotkania, ponieważ gdy się zmęczymy albo zacznie padać deszcz możemy spędzić miły czas np. w kawiarni. Nieliczni ankietowani zdecy-dowali by się na lodowisko. Wybór tego miejsca wiąże się z pewnym ryzykiem, ponieważ nie każda osoba umie jeździć i jesteśmy pewne ze nikt nie chce się z błaźnic na pierwszej randce. Opcja dla odważnych ;p Plaża, jezioro to dość szalona opcja jak na pierwszą randkę, ponieważ nowo poznana osoba nie zawsze zechce pojechać z ,,obcą” osoba tak daleko. I wiąże się to już z większymi kosztami. Miejsc jest wiele, a jeszcze więcej pomysłów...choć tak naprawdę należy pamiętać, że nie ważne gdzie, a z kim i spotkanie samo w sobie będzie wyjątkowe...

Było jednak kilka odpowiedzi, które szczególnie przypadły nam do gustu: Małe jezioro, łódka dużo wina” - Paweł z PW„Pijalnia czekolady, spacer nad Wisłą”- Agata z PW„Ja zabrałbym dziewczynę w so-botni wieczór na 30 piętro PKiN, kiedy Warszawa jest tak fajnie oświetlona” – Marcin z WAT-u„Przejażdżka rollercoasterem” - Marta z PW„Zachód słońca nad morzem, wino, kolacja” - Krzysiek SGGW

Gry damsko-męskieRUNDA 1 – RANDKA

odc. 10

A.A. i Z.Z.

18

KĄCIK KULINARNYStudencie drogi! Po śmiałym założeniu, że masz talerz, przechodzimy do kilku in-nych śmiałych założeń, że posiadasz też np. garnek czy patelnię. Obiecujemy jed-nak, że to koniec śmiałych założeń. Więcej ich nie potrzeba, w zamian mamy dla Ciebie kolejne przepisy łatwe lub bardzo łatwe, tanie lub bardzo tanie, a przede wszystkim smaczne. Po co? Żebyś jutro wyjątkowo zjadł obiad na własnym talerzu. Dlaczego? Kilka „bo” za samodzielnym gotowaniem:Bo wiemy, co leży na naszym talerzu i skąd się wzięło.Bo sami dobieramy smak taki, jak lubimy.Bo to jest zdecydowanie zdrowsze niż fast-foody.Bo może być naprawdę łatwo i szybko.Bo „przez żołądek do serca” dotyczy obu płci i nawet prosta potrawa może podbić serce ukochanej (ukochanego).Bo oszczędzamy pieniądze.Pozostaje zatem brać się za noże, garnki, patelnie i ruszać na podbój kuchni. Żeby się przy tym zanadto nie zmęczyć, warto pamiętać o paru sprawach. Planując go-towanie warto przygotować sobie obiad na następne trzy dni, potem wystarczy tylko podgrzać, a sumarycznie składniki wyjdą taniej. Na początku przygody z gotow-aniem trzeba wydać trochę pieniędzy, ale niech Cię nie przeraża konieczność kupie-nia np. butelki oleju/oliwy, kilograma soli, kilku paczek przypraw czy sosu sojowego – będziesz tego używał przez długi czas a zużycie w przeliczeniu na konkretne danie to groszowe sprawy.W tym numerze proponujemy proste danie z kuchni chińskiej, pysznego kurcza-ka z pieczarkami, wyśmienitą śniadaniową sałatkę i wakacyjnego owocowego drinka. Smacznego!

KURCZAK W SOSIE GRZYBOWYM Z LEKKĄ NUTKĄ EKSTRAWAGANCJI.

Potrzebujesz: 1 fi let z piersi kurczaka1 średniej wielkości cebulamała śmietana 22 %10 szt. Pieczarekmały kawałek masła i łyżkę olejusól, pieprzPrzygotowanie: deska, ostry nóż, ronde-lek( lub coś co macie i na czym smażycie)

i jakaś łyżka.

Samo przygotowanie jest banalne. Filet należy umyć i odsączyć z wody. odłożyć go na deskę lub tależ. Deska się przyda więć lepiej będzie na talerz. PIECZAREK POD ŻADNYM WZGLĘDEM NIE MYJE-MY tylko obieramy ze skórki. Nie odry-wamy nóżki ( estetyczniej to wygląda na talerzu). Kroimy je na paski szerokości pół mm. Obieramy cebulę i siekamy ją jak najcieniej według własnego uznania. Mała rada - jeśli ktoś płacze przy obiera-niu cebuli należy ją sparzyć gorącą wodą. Do rozgrzanego rondelka wrzucamy tłuszcze i czekamy ok 30 s. Tłuszcze zdążą się połączyć i zmienią kolor. dodajemy teraz cebulę czekamy minutę i dodajemy mięso. Mięso wcześniej należy naciąć na skos dzięki temu szybciej się udusi i nie będzie suche. Teraz dopiero doprawiamy solą i pieprzem. Można jak troś ma dodać liść laurowy ale nie jest to konieczne. Cze-kamy aż się zrumieni z jednej i drugiej strony po czym zmniejszamy ogień i doda-jemy pieczarki. dajemy temu ok od 3 do 5 min i dolewamy wody tak żeby była do 1/3 zanurzony fi let. Przykrywamy i cze-kamy cierpliwie co jakiś czas zaglądając. Płyn powinien odparować wtedy dajemy śmietanę i odstawiamy potrawę z ognia. Wykładamy całość na talerz. Można już zajadać.

Można zjeść z dowolnym dodatkiem. Ale my polecamy ryż lub jak kto woli kuskus.

Rada Kucharza: Gdy będziecie wybierać piersi z kurczaka to poproście sprzedającego czy możecie go powąchać. Jeśli będzie świeży będzie pachnieć mięsem jeśli z kolei nie to będzie pachnieć jak znoszone skarpetki. Wystrzegajcie się takiego mięsa. Jest ono bardzo rzadko spotykane ale każdemu się może zdarzyć. Wybierajcie sklepy mięsne a nie hiperm-arkety tam gdzie jest kolejka. Świadczy to o tym że mają zawsze świeży towar.

RYŻ Z WARZYWAMI PO CHIŃSKU

Potrzebujesz: 100 g ryżu pół paczki mrożonki warzywnej “mieszanka chińska” (bez przypraw) 3 łyżeczki przyprawy curry 2 łyżki sosu sojowego

sól, pieprzPrzygotowanie: garnek, patelnia, przykry-wkaRyż gotujemy w osolonej wodzie z dodat-kiem 1,5 łyżeczki curry. Na patelnię wle-wamy wodę (do wysokości ok. 0,5 cm), kiedy zacznie wrzeć wrzucamy mrożone warzywa. Po rozmrożeniu dodajemy do warzyw pozostałe curry, sos sojowy i pieprz, dusimy pod przykrywką aż nieco zmiękną.

Uwaga: Jeśli jesteś zwolennikiem idei “Obiad bez mięsa to nie obiad”, możesz dorzucić tu kurczaka albo inne mięso.

SAŁATKA Z SZYNKĄ I ANANASEMPotrzebujesz (porcja na 2 śniadania): 10 dag szynki 10 dag sera żółtego pół puszki ananasa duży pomidor łyżka majonezu sól, pieprzPrzygotowanie: nóż, miska

Szynkę, ser, pomidora i ananasa (odced-zonego) kroimy w dość drobną kostkę, dodajemy majonez, sól i pieprz – miesza-my i koniec.

BANANA PUNCHPotrzebujesz (porcja na 1 drinka): 40 ml wódki 20 ml syropu bananowego 20 ml śmietanki 10 ml czerwonego syropu cuk-rowego (można zastąpić dowolnym, np. malinowym syropem) kawałek banana do dekoracjiPrzygotowanie: mikser/blender/shaker, kieliszek lub szklanka

Wszystkie składniki miksujemy z drob-no pokruszonym lodem, przelewamy do pucharka, ozdabiamy.

Gotowali, miksowali, smażyli i dusili dla Was Dominika Sawicka i Marcin Bąkowicz.

19

NIE MASZ CZASU BY ZROBIĆ SMACZNY OBIAD? ZNUDZIŁO CI SIĘ JEDZENIE FASTFOOD? ORGANIZM “PROSI” O ZDROWE JEDZENIE?CZEKAMY NA CIEBIE! SALAD STORY - ZAWSZE ŚWIEŻE I SMACZNIE PRZYGOTOWANIE JEDZENIE. OTWORZYMY DLA CIEBIE NOWY ŚWIAT SMAKÓW. TYLKO TUTAJ CZEKA NA CIEBIE NAJSMACZNIEJSZA HISTORIA.

WIĘCEJ INFORMACJI NA NASZEJ STRONIE INTERNETOWEJ WWW.IPEWU.PW.EDU.PL I NA FACEBOOKU POD WWW.FACEBOOK.COM/IPEWU

Page 11: I.PEWU nr 52

NOCNE PODRÓŻE Z KOSMITAMI. Obiecuje, że nie będzie ani słowa o krzyżu, ani o tym czego symbolem jest, a cze-go nigdy stać się nie powinien. Napiszę za to o głupocie, indolencji umysłowej i świadomości nie przekraczającej poziomu przedszkola. Nocny, który wiezie mnie do mieszkania ma tą przypadłość, że przejeżdża przez niedawny punkt G tego Kraju. Nie to, że nie lubię Krakowskiego Przedmieścia. Nie to, że rażą mnie dramaty urzędującego tam Mickiewicza, a którego pomnik kojarzy mi się ze ze studenckim styczniem. Jadę autobusem ja i jadą ludzie. Trasy nie lubię, bo zawsze znajdzie się

grupa idiotów, których w magiczny sposób Pałac Prezydencki cofa w czasie (czy też rozwoju) i zaczynają żyć w nieistniejącej czasoprzestrzeni. Co gorsze do tej podróży zapraszają cały autobus ludzi, którzy w większości mają ochotę na podróż nie dalej niż do własnych łóżek. Co ciekawe, nie krzyczą ci, którzy łańcuchami wyrażali swoje przywiązanie. Jak się okazało populizm i prostota umysłu są mocniejszym spoiwem. W uszach mam „kre-tyni kontra kretyni” Grabarza. Przed oczami mam kretynów, którzy zostali sami ze swoimi kompleksami. Żeby było jasne, nie mam nic przeciwko głośnej Małgośce pachnącej zielonym bzem na kilkanaście zdartych i

fałszujących gardeł. Nie buduję też obrazu społeczeństwa z kilku na kilkunastu jadących. Boję się za to, że wracający z Erasmusa student z wycieczek fakultaty-wnych które odbył podczas pobytu w Polsce pamiętać będzie najlepiej tą wirtualną w głąb polskiego kompleksu, w którą wybrał się nocnym autobusem wraz z innymi krzycząc, że jedzie po krzyż. Równie mocno boję się, że z podróży nie wrócą, ci którzy najbardziej chcą wciąż uciekać w miejsce którego nie ma i kiedyś stracą granicę między tym co krzyczy się dla jaj, a co krzyczy się bo ma się jaja.

DD reporter

SUDOKU: