4
nr 8(18) | prowadzący Grażyna Zwolińska, Uniwersytet Zielonogórski, 68 328 25 93, e-mail: [email protected] J e s t a b s o l w e n t e m p o - z n a ń s k i e j A k a d e m i i W y c h o w a n i a F i z y c z - n e g o . J u ż w t r a k c i e s t u d i ó w z a i n t e r e s o - w a ł s i ę a n t r o p o l o g i ą s p o r t o w ą i o n t o g e n e t y c z n ą , z w i ą z a n ą z u w a r u n k o w a n i a m i r o z w o j u b i o l o g i c z n e g o c z ł o w i e k a . Z e ś r o d o w i s k i e m z i e l o n o g ó r s k i m z w i ą z a n y j e s t o d 1 9 9 5 r . - Dla mojego rozwoju nauko- wego decydujące znaczenie miało spotkanie dwóch wspa- niałych mistrzów. Prof. Zbigniew Drozdowski z poznańskiej AWF wprowadził mnie w arkana an- tropologii sportowej. Pisałem pod Jego kierunkiem pracę dok- torską w Katedrze Antropologii i Biometrii. Natomiast w obszar auksologii (uwarunkowań roz- woju biologicznego człowieka) wprowadził mnie prof. Andrzej Malinowski, pracujący w naszej Katedrze Wychowania Fizyczne- go w latach 1998-2005. Pokło- siem siedmioletniej współpracy jest 20 wspólnych prac (w tym 3 monografii i 4 skryptów) – opo- wiada profesor. W 2003 r. Ryszard Asienkiewicz uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk biologicznych, specjalność an- tropologia. Antropologia onto- genetyczna, zajmująca się uwa- runkowaniami rozwoju fizyczne- go człowieka, jest mu najbliższa. W monografii „Ontogene- tyczna zmienność rozwoju fi- zycznego i motorycznego chłop- ców i dziewcząt w wieku 5-14 lat (na przykładzie populacji Zielo- nej Góry”, której prof. Asienkiewicz jest autorem, za- warte są naukowe wnioski z ba- dań przeprowadzonych w poło- wie lat 90. na dwóch tysiącach młodych zielonogórzan z aplika- cjami w pracy nauczyciela. To pierwsza monografia w tym śro- dowisku obejmująca badaniami tak duży zespół cech i szeroko wykorzystaną statystykę. Pierwsze badania dotyczące dzieci i młodzieży Ziemi Lubuskiej były przeprowadzone w latach 1947-1950. Opublikowa- ne zostały jednak dopiero w 1982 r. - Wyniki moich badań poka- zują, że w czasie dzielącym je od tych pierwszych, powojen- nych badań mamy do czynienia z przyśpieszeniem rozwoju i doj- rzewania biologicznego dzieci i młodzieży. Uwarunkowane jest to przede wszystkim poprawą warunków życia, postępem nau- kowym i technicznym, lepszą opieką zdrowotną (choćby szczepienia ochronne), zaciera- niem się różnic socjoekonomicznych między grupami społecznymi, poprawą nawyków żywieniowych, ale też wyższą świadomością rodziców w odniesieniu do potrzeb dzie- cka. Objęte badaniami dzieci są przeciętnie wyższe i cięższe od swoich powojennych rówieś- ników odpowiednio o 6-15 cm i 3-15 kg. Największe różnice wi- doczne są w okresie dojrzewa- nia, który jest czasem szczegól- nej wrażliwości na oddziaływa- nie czynników środowiskowych i kulturowych – opowiada prof. Asienkiewicz. Czy dzieci z połowy lat 90. były zdrowsze od powojennych rówieśników? Skoro wg WHO pozytywnymi miernikami zdro- wia są rozwój fizyczny i spraw- ność motoryczna, to niewątpli- wie można mówić o lepszej zdro- wotności późniejszych pokoleń. Badania nad rozwojem fizycz- nym dzieci i młodzieży z woj. lubuskiego są kontynuowane. - Jestem współautorem pra- cy „Dziecko lubuskie”(UZ 2005). To pierwsze opracowanie traktu- jące rozwój fizyczny dzieci i mło- dzieży od 7 do 18 roku życia w świetle stratyfikacji społecz- nej. Te badania są dalej prowa- dzone. Dziś opracowujemy ma- teriały, które są powtórzeniem badań na 10-tysięcznej popula- cji uczniów – podkreśla profesor. Jakie więc jest to dziecko lubuskie? Okazuje się, że w po- równaniu z rówieśnikami z in- nych regionów Polski, charakte- ryzuje się dobrymi wskaźnikami rozwoju fizycznego. Dlaczego? - Region Ziemi Lubuskiej stwarza korzystne warunki roz- woju. Jest zdrowszy, jeśli chodzi o warunki naturalne. Stosunko- wo wysoki jest poziom wykształ- cenia jego mieszkańców, co przekłada się na większą świa- domość potrzeb rozwijającego się dziecka, ale również przeni- kające wzorce prozdrowotne na- szych zachodnich sąsiadów. Po- ziom opieki zdrowotnej i organi- zacji czasu wolnego także jest stosunkowo wysoki. Oczywiście i w woj. lubuskim są grupy słab- sze z punktu widzenia rozwoju fizycznego.Ale np. w niektórych regionach Polski i dzielnicach dużych miast (np. Łodzi) obser- wujemy decelerację rozwoju (przeciwieństwo akceleracji) wy- rażające się przeciętnie niższym poziomem rozwoju fizycznego dzieci i młodzieży w porównaniu do lat 80-tych, czy nawet 70- tych. To efekt pogarszającej się sytuacji ekonomicznej ich rodzin - zauważa prof. Asienkiewicz. Wyniki badań prof. Ryszarda Asienkiewicza i jego zespołu pre- zentowane są na konferencjach naukowych. Zapraszane na nie naukowcy z kraju i zza gra- nicy, ale także władze samorzą- dowe województwa, pedagodzy, nauczyciele, czyli wszyscy, któ- rzy mogą być zainteresowani po- ziomem rozwoju fizycznego dzieci i młodzieży. Chodzi prze- cież o to, żeby badania miały (na ile to możliwe) również przeło- żenie praktyczne. W dniach 16 i 17 września na Wydziale Pedagogiki, Socjo- logii i Nauki o Zdrowiu UZ odbę- dzie się międzynarodowa konfe- rencja „Ontogeneza i promocja zdrowia w aspektach medycyny, antropologii i wychowania fi- zycznego”. - To już kolejna konferencja z tego cyklu. Zbiega się z 15-le- ciem naszej Katedry. Połączyli- śmy ją z jubileuszem 80 urodzin prof. Andrzeja Malinowskiego Był inicjatorem badań, o których wcześniej mówiłem. Dał nam możliwości szerszego spojrzenia na rozwój biologiczny człowieka i jego uwarunkowania oraz wspierał nas naukowo. Jestem współautorem „Antropologii dla pedagogów” (UZ 2008), pierw- szego podręcznika w Polsce traktującego o tej tematyce. Ko- lejne wydanie (UZ 2014), posze- rzone zostało o zagadnienia z chronobiologii (to nauka o ryt- mach biologicznych) i ergono- mii - mówi prof. Asienkiewicz. Jest bardzo dumny z całego zespołu Katedry Wychowania Fi- zycznego. - To grupa naukowców o du- żych osiągnięciach. Mamy po- ziom zbliżony do Akademii Wy- chowania Fizycznego w wielo- letnią tradycją. Prowadzimy kie- runek wychowanie fizyczne. W tym roku jest rekrutacja na II stopień kształcenia, czyli na studia magisterskie – mówi prof. Asienkiewicz, dziękując wszystkim, którzy wspierają rozwój Katedry i prowadzone tu badania. - Moje zainteresowania naukowe dotyczą uwarunkowań rozwoju fizycznego człowieka, od noworodków po młodzież akademicką - mówi prof. Ryszard Asienkiewicz, kierujący Katedrą Wychowania Fizycznego w UZ. Prof. Ryszard Asienkiewicz jest autorem i współautorem 230 publikacji. Uczestniczył w 103 konferencjach naukowych. Jest promotorem 1 doktoratu, 400 prac dyplomowych, recenzentem 3 prac doktorskich, członkiem towarzystw naukowych (EAA, JASK, PTA, LTN), kierownikiem projektów badawczych. Był kierownikiem studiów podyplomowych, prodziekanem ds. studen- ckich, od 2009 r. kieruje KWF UZ. FOT. KAZIMIERZ ADAMCZEWSKI Jakie jest to lubuskie dziecko? Grażyna Zwolińska

Jakie jest to lubuskie dziecko?

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Jakie jest to lubuskie dziecko?

nr8(18)|prowad

zący

Graży

naZwoliń

ska,

Uniwersy

tetZielonogó

rski,6

83282593,

e-mail:es

apienko

@ad

m.uz.pl

Jest absolwentem po-znańskiej Akademii Wychowania Fizycz-nego. Już w trakcie studiów zaintereso-

wał się antropologią sportową i ontogenetyczną, związaną z uwarunkowaniami rozwoju biologicznego człowieka. Ze środowiskiem zielonogórskim związany jest od 1995 r.

-Dlamojego rozwojunauko-wego decydujące znaczeniemiało spotkanie dwóch wspa-niałychmistrzów.Prof.ZbigniewDrozdowski z poznańskiej AWFwprowadził mnie w arkana an-tropologii sportowej. PisałempodJegokierunkiempracędok-torską w Katedrze Antropologiii Biometrii.Natomiastwobszarauksologii (uwarunkowań roz-woju biologicznego człowieka)wprowadził mnie prof. AndrzejMalinowski, pracujący w naszejKatedrzeWychowaniaFizyczne-go w latach 1998-2005. Pokło-siemsiedmioletniejwspółpracyjest20wspólnychprac(wtym3monografii i 4 skryptów)–opo-wiadaprofesor.

W 2003 r. RyszardAsienkiewicz uzyskał stopieńdoktora habilitowanego naukbiologicznych, specjalność an-tropologia. Antropologia onto-genetyczna,zajmującasięuwa-runkowaniamirozwoju fizyczne-goczłowieka, jestmunajbliższa.

W monografii „Ontogene-tyczna zmienność rozwoju fi-zycznegoimotorycznegochłop-ców idziewczątwwieku5-14 lat(na przykładzie populacji Zielo-nej Góry”, której prof.Asienkiewicz jest autorem, za-warte są naukowewnioski z ba-dań przeprowadzonychwpoło-wie lat 90. na dwóch tysiącachmłodychzielonogórzanzaplika-cjami w pracy nauczyciela. Topierwszamonografiawtymśro-dowiskuobejmującabadaniamitak duży zespół cech i szerokowykorzystaną statystykę.

Pierwszebadaniadotyczącedzieci i młodzieży ZiemiLubuskiejbyłyprzeprowadzonew latach1947-1950.Opublikowa-ne zostały jednak dopierow 1982 r.

-Wyniki moich badań poka-zują, że w czasie dzielącym jeod tych pierwszych, powojen-nychbadańmamydoczynieniazprzyśpieszeniemrozwoju idoj-rzewania biologicznego dzieci

imłodzieży.Uwarunkowane jestto przede wszystkim poprawąwarunkówżycia,postępemnau-kowym i technicznym, lepsząopieką zdrowotną (choćbyszczepieniaochronne),zaciera-niem się różnicsocjoekonomicznych międzygrupamispołecznymi,poprawąnawykówżywieniowych,ale teżwyższąświadomością rodzicóww odniesieniu do potrzeb dzie-cka.Objętebadaniami dzieci sąprzeciętnie wyższe i cięższeodswoichpowojennychrówieś-ników odpowiednio o 6-15 cmi3-15kg.Największe różnicewi-doczne są w okresie dojrzewa-nia,który jest czasemszczegól-nej wrażliwości na oddziaływa-nie czynników środowiskowychi kulturowych – opowiada prof.Asienkiewicz.

Czy dzieci z połowy lat 90.były zdrowsze od powojennychrówieśników? Skoro wgWHOpozytywnymi miernikami zdro-wia są rozwój fizyczny i spraw-nośćmotoryczna, to niewątpli-wiemożnamówićo lepszejzdro-wotnościpóźniejszychpokoleń.

Badanianadrozwojemfizycz-nym dzieci i młodzieży z woj.lubuskiegosąkontynuowane.

- Jestemwspółautorem pra-cy„Dzieckolubuskie”(UZ2005).Topierwszeopracowanietraktu-jącerozwój fizycznydzieci imło-dzieży od 7 do 18 roku życiaw świetle stratyfikacji społecz-nej. Te badania są dalej prowa-dzone. Dziś opracowujemyma-teriały, które są powtórzeniembadań na 10-tysięcznej popula-cjiuczniów–podkreślaprofesor.

Jakie więc jest to dzieckolubuskie? Okazuje się, że w po-równaniu z rówieśnikami z in-nychregionówPolski,charakte-ryzujesiędobrymiwskaźnikamirozwoju fizycznego.Dlaczego?

- Region Ziemi Lubuskiejstwarza korzystne warunki roz-woju.Jest zdrowszy, jeśli chodzio warunki naturalne.Stosunko-wowysoki jestpoziomwykształ-cenia jego mieszkańców, coprzekłada się na większą świa-domość potrzeb rozwijającegosię dziecka, ale również przeni-kającewzorceprozdrowotnena-szychzachodnichsąsiadów.Po-ziomopieki zdrowotnej i organi-zacji czasu wolnego także jeststosunkowowysoki.Oczywiściei wwoj. lubuskimsągrupysłab-sze z punktu widzenia rozwoju

fizycznego.Alenp.wniektórychregionach Polski i dzielnicachdużychmiast (np.Łodzi) obser-wujemy decelerację rozwoju(przeciwieństwoakceleracji)wy-rażającesięprzeciętnieniższympoziomem rozwoju fizycznegodzieci imłodzieżywporównaniudo lat 80-tych, czy nawet 70-tych. To efekt pogarszającej sięsytuacjiekonomicznej ichrodzin- zauważaprof.Asienkiewicz.

Wyniki badańprof.RyszardaAsienkiewicza i jegozespołupre-zentowanesąnakonferencjachnaukowych. Zapraszane sąnanienaukowcyzkraju izzagra-nicy,ale takżewładzesamorzą-

dowewojewództwa,pedagodzy,nauczyciele, czyli wszyscy, któ-rzymogąbyćzainteresowanipo-ziomem rozwoju fizycznegodzieci imłodzieży.Chodzi prze-cieżoto,żebybadaniamiały(naile to możliwe) również przeło-żenie praktyczne.

W dniach 16 i 17 wrześniana Wydziale Pedagogiki, Socjo-logii i Nauki o ZdrowiuUZodbę-dziesięmiędzynarodowakonfe-rencja „Ontogeneza i promocjazdrowiawaspektachmedycyny,antropologii i wychowania fi-zycznego”.

- To już kolejna konferencjaz tego cyklu. Zbiega się z 15-le-

ciem naszej Katedry. Połączyli-śmy jąz jubileuszem80urodzinprof. Andrzeja MalinowskiegoBył inicjatorembadań,októrychwcześniej mówiłem. Dał nammożliwościszerszegospojrzenianarozwójbiologicznyczłowiekai jego uwarunkowania orazwspierał nas naukowo. Jestemwspółautorem„Antropologiidlapedagogów” (UZ 2008), pierw-szego podręcznika w Polscetraktującegootej tematyce.Ko-lejnewydanie (UZ2014),posze-rzone zostało o zagadnieniazchronobiologii (tonaukaoryt-mach biologicznych) i ergono-mii -mówi prof.Asienkiewicz.

Jest bardzo dumny z całegozespołuKatedryWychowaniaFi-zycznego.

-Togrupanaukowcówodu-żych osiągnięciach. Mamy po-ziomzbliżonydoAkademiiWy-chowania Fizycznego w wielo-letnią tradycją.Prowadzimykie-runek wychowanie fizyczne.Wtymroku jest rekrutacja na IIstopień kształcenia, czylina studiamagisterskie –mówiprof. Asienkiewicz, dziękującwszystkim, którzy wspierająrozwójKatedry i prowadzone tubadania.

- Moje zainteresowania naukowe dotyczą uwarunkowań rozwoju fizycznego człowieka, od noworodków po młodzieżakademicką - mówi prof. Ryszard Asienkiewicz, kierujący Katedrą Wychowania Fizycznego w UZ.

Prof. Ryszard Asienkiewicz jest autorem i współautorem 230 publikacji. Uczestniczył w 103 konferencjach naukowych. Jestpromotorem 1 doktoratu, 400 prac dyplomowych, recenzentem 3 prac doktorskich, członkiem towarzystw naukowych (EAA,JASK, PTA, LTN), kierownikiem projektów badawczych. Był kierownikiem studiów podyplomowych, prodziekanem ds. studen-ckich, od 2009 r. kieruje KWF UZ.

FOT.

KAZIM

IERZADAMCZEWSKI

Jakie jest to lubuskie dziecko?

Grażyna Zwolińska

Page 2: Jakie jest to lubuskie dziecko?

2 WTOREK, 26 SIERPNIA 2014 GAZETA LUBUSKA

Na rok akademicki 2014/15UZprzygotował dla swoich stu-dentów 1747 miejsc w sześciudomach studenckich Są to po-koje jedno, dwu i trzyosobowe.Dziesięć pokoi dostosowanodopotrzebosóbniepełnospraw-nych(DSWcześniak).Pokojewewszystkichakademikachwypo-sażone są w gniazdainternetowe i lodówki. Na stu-dentów I roku czeka ok. 500

miejsc na obydwu kampusach.Wubiegłym rokuwszyscy ubie-gającysięomiejscewdomustu-denckim otrzymali je. Poza oso-bami, które zalegały z opłatamialbonaruszyłyregulaminmiesz-kańcaiotrzymałykaręopuszcze-nia akademika.Te ostatnie sytu-acje zdarzają się, kiedy studentprzekraczaobowiązującenormyi wykracza poza tolerowane stu-denckiezachowania.

CzteryzsześciuakademikówUZ są dość wiekowe, bo mająpookoło 40 lat.Jednakwmiaręmożliwości finansowychuczelnijuż od wielu lat prowadzone sąw nich remonty i modernizacje.

Wtymrokutakżezostanąwyko-nane prace za sumę280 tys. zł.Przeprowadza się je oczywiściewczasiewakacji.JakpamiętamyWcześniak przy al.Wojska Pol-skiegoprzeszedłw2010r.grun-townąmodernizację Zaangażo-wanewtobyłyśrodkiunijne.Zo-stał oddany do użytku w 2011 r.Dziś jest akademikiem spełnia-jącym najwyższe europejskiestandardy.Segmentmieszkalnyskłada się zdwóchpokoi (jednoi dwuosobowego), kuchni i ła-zienki.Kuchniawyposażonajestw elektryczną płytę ceramicznąi lodówkę.Wszystkie pokoje po-siadają gniazda internetowe.

Z kolei SBM, czyli Studen-cki BudynekMieszkalny, znaj-dujący sięwparku przy ul.Wy-spiańskiego, oddany zostałdo użytku w 2001 r. To akade-mik, w którym są mieszkaniastudenckie.W ich składwcho-dzą dwa-cztery pokoje, łazien-ka z pralką oraz kuchniawypo-sażonaw kuchenkę elektrycz-ną i lodówkę.W każdympoko-ju znajdują się gniazdainternetowe.

W tych dwóch najnowszychdomach studenckich mieszka-nia sąopomiarowane i studenciponosząopłatęwyłączniezawy-korzystanemedia.

- Co to właściwie jest prze-mysł kreatywny?- Nie dziwię się, że Pani pyta.Trzy lata byłemkierownikiemprojektu unijnegoUrbanCreative Poles,w którymbrałoudział pięć państw.Jego tema-tembył rozwój i promocja po-tencjału przemysłu kreatyw-negow średniej wielkościmia-stach regionuMorza Bałty-ckiego.Kiedyw jego ramachbadaliśmy poziomwiedzyprzedsiębiorców imieszkań-cówZielonej Góry na tematprzemysłu kreatywnego, oka-zało się, że absolutnie nicna ten temat nie wiedzą.Po-stanowiliśmy coś z tym zrobić.Póki projekt trwał, edukowali-śmy przedsiębiorców, jak ra-dzić sobie z tym, z czymmająnajwiększe problemy, czyliz prezentowaniem swojej dzia-łalności na zewnątrz.Bowprzemyśle kreatywnymnaj-większą zmorą jest brak ko-munikacji.A im lepsza komuni-kacja, tym lepsza praktykaprzedsiębiorstw.- No dobrze, ale nadal niewiem, czym jest przemysłkreatywny...- Niema jednej definicji tegozjawiska.Możewięcwyjaśnięnaprzykładzie, jak to działa.Powiedzmy,że jestemartystą.Mamuzdolnieniaw zakresietworzeniawizualizacji prze-strzennych.Jestemzaintereso-wanywystawianiemwgale-riach,ale z tego niewyżyję.Ro-bięwięc przypadkowe chałtu-ry, tak od znajomegodo znajo-mego,na zasadzie: podrzućmijakąś robotę.To nie przemysł,a chałturnictwo.Przemysłembyłoby,gdyby ten artysta zało-żył działalność gospodarczą,przedstawił swoją ofertęwkonkretnej formie produkto-wej i zaprezentował to na ja-kiejś platformiewspółpracy.

Zdrugiej stronymamynp. fir-mę,która stawia kolejnyapartamentowiec i dla celówmarketingowych chce robićwi-zualizację.Przemysł kreatywnytworzy sięwówczas, kiedy tafirmabudowlanapodpisujez tymartystą umowęowspół-pracy, zlecającmuwykonaniepracy ocharakterze artystycz-nym.Kiedy kończywspółpracęz tymartystą,przez swoje po-wiązania przekazuje dalej infor-macje o nim. I to jest tworzeniezalążkówprzemysłu kreatyw-nego.- Czyli taka ekonomia na sty-ku kultury i biznesu? Coś,dzięki czemu korzyści odno-szą obie strony?-Można to tak ująć.WPolscedyskusja na temat roli i znacze-nia przemysłu kreatywnegojest nadal sprawąnową.Niestworzono jeszcze jegodefinicjinapoziomie narodowym,niema strategii wspierającej jegorozwój.Sięgamygłówniedodoświadczeńnp. z państwstarej Unii.- Czy przemysł kreatywnymoże zaistnieć w tak niewiel-kim ludnościowo ośrodku jakZielona Góra?- ProjektUrbanCreative Polesmiałwłaśnie sprawdzić, jak todziaławmałych ośrodkach.Okazało się, że jeszcze lepiejniżwdużych.Łatwiej tu stwo-rzyć sieci powiązań.Wmetro-poliach poznańskiej i warszaw-skiejmieli podobnyprojekti też badali jak stworzyć siećpowiązań.Taka siećmusimiećjakieś centrum,punkt,doktó-rego spływawiększość infor-macji.Wdużychośrodkachznacznie trudniej to zorganizo-wać,bo zewzględuna liczeb-ność podmiotów, tworzą sięróżne grupy centrów.W takimmieście jakZielonaGórawy-starczyło stworzenie przywy-

dziale gospodarczymUrzęduMiasta jednostki organizacyj-nej, która jest dziś zlokalizowa-nawParkuTysiącleciawdaw-nymkrematorium.Tomiejskiinkubator przemysłu kreatyw-nego.Działa od grudnia ub. ro-ku.Podpisano już trochęumów, także zpartnerami z za-granicy.

- Jakie jest zainteresowanieartystów i studentów kierun-ków artystycznych tą formą?- Corazwiększe.W inkubatorzemożna się dowiedzieć, jacyprzedsiębiorcy są zaintereso-wani zleceniemartyście okre-ślonychprac (np. zaprojekto-wania sztukaterii czywystrojubiura).Nadużym rynkubi-

znesmenimogą zlecać takiezadania firmomzewnętrznym.Unas takich firm jest niewiele,a przedsiębiorcy zależy na cza-sie.Poza tymwoli kontaktowaćsię z artystą bez pośredników.- Ale artyści mogą mieć oba-wy przed zakładaniem dzia-łalności gospodarczej i wy-stępowaniem w roli partnerabiznesmena. Czasem wolądziałać w szarej strefie.-To prawda.Zwykle niewiedząjak zawierać umowycywilno-prawne, jak rozliczać różnegorodzaju formyopodatkowania,boją się oszukania naprawachautorskich.Stąd naszawspół-praca zWydziałemArtystycz-nymUZ.Jego studenci przed-stawili litanię sugestii, jakie in-formacje koncentrujące sięwokół obszaru, którymożnabynazwaćprzedsiębiorczościądla artystów,chcieliby dostać.Przedsiębiorcy też zgłaszaliswoje potrzeby.Stąd jużwpaź-dzierniku zostaną nanaszymwydziale uruchomione studiapodyplomowe „Menedżer sek-tora przemysłówkreatywnych”.Pierwsze tego typuwkraju.Skierowane są do twórcówi przedsiębiorców funkcjonują-cychwsektorze kreatywnymlubpragnącychpodjąć działal-nośćw tymobszarze.- Czy przemysł kreatywny bę-dzie też tematem Pana pracyhabilitacyjnej?-Tak.Pozwolimi połączyćwobszarze ekonomiimoje do-tychczasowe zainteresowania:z jednej stronymediami, z dru-giej – informatyczne (bomamteż takiewykształcenie) orazzbadać czywspółpraca ele-mentów,którewyglądają nani-czymniepowiązane,daje jaką-kolwiekwartość dodaną.Kiedyzacząłemszukaćmateriałówzwiązanych z tymi tematami,okazało się, żew językupol-

skim jest ich bardzomało.Wię-cej wangielskim i holender-skim.Taki brak polskichmate-riałów to dla naukowcawyma-rzony obszar badawczy, szansanaprzecieranie szlaków,nawprowadzenie czegoś, codla naukowcanajważniejsze,czyli nowejwartości.- Jest w tym też element ry-zyka....-To prawda.Cieszę się jednak,bo są to badania interdyscypli-narne i nie zamykamsięwwą-skim „ogródku”.Przemysł krea-tywny to dosyć nowy twór.Pierwszewzmianki onimpoja-wiły się napoczątkuXXIw.Wtedyprof.Richard FloridazUSAzdefiniował jego ramy.Woparciu o nie zaczęła two-rzyć się nauka.Wydział Ekono-mii i ZarządzaniaUZszybkodostrzegłmożliwość zagospo-darowania tego nowegoobsza-ru nauki.Takżemiejskiewładzezapaliły zielone światło dladziałań dotyczącychprzemy-słu kreatywnego.- Gdzie można znaleźć więcejinformacji dotyczących prze-mysłu kreatywnego?- Polecamstrony internetowe:uz-mspk.blogspot.comorazccipoland.blogspott.com.A także książkę „Przemysł kre-atywny.Ekonomia nastykukultury i biznesu”pod redakcjąprof.JaninyStankiewicz,dr.ZbigniewaBinka imoją.To jed-no zpierwszychpolskich opra-cowań stanowiącychpołącze-niewiedzy naukowców i prak-tyków funkcjonującychwsfe-rze biznesu opartego oprze-mysł kreatywnyoraz przedsta-wicieli administracji samorzą-dowej.Książka dajewielowy-miarowyobraz przemysłu kre-atywnego zperspektywy kultu-ry, sztuki, nauki, innowacji, eko-nomii i biznesu.

- Po doktoracie jakiś czas szukałem dla siebie kolejnego obszaru badań. Aż trafiłem na przemysł kreatywny. I to był strzałw dziesiątkę – opowiada dr Sławomir Kotylak z Wydziału Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Zielonogórskiego.

Przemysł kreatywny, czyli jaki?

O życiu w akademiku można przytoczyć wiele opowieściAkademiki, to obok kwater pry-watnych, rozwiązanie problemówmieszkaniowych studentów, któ-rzy pochodzą spoza Zielonej Góryi nie mogą codzienne dojeżdżać.

Strefa nauki

Ten dom studencki przy ul. Wyspiańskiego w Zielonej Górzeoddano do użytku w 2001 r. Chwalą go sobie bardzo studenciUniwersytetu Zielonogórskiego.

FOT.

KAZIM

IERZADAMCZEWSKI

- Przemysł kreatywny to bardzo ciekawy i przyszłościowy ob-szar naukowych badań – przekonuje dr Sławomir Kotylak.

FOT.ARCHIW

UM

PRYWATNESŁA

WOMIRAKOTYLA

KA

Grażyna Zwolińska

Page 3: Jakie jest to lubuskie dziecko?

3GAZETA LUBUSKA WTOREK, 26 SIERPNIA 2014

Jak uczyć przyrody?Teoria i praktyka

Odbędziesięonawramachpro-jektuWspółpraca miast Zittaui Zielonej Góry w zakresie naukprzyrodniczych, współfinanso-wanegozProgramuOperacyjne-goWspółpracy TransgranicznejPolska -Saksonia2007-2013.

Wprogramiem.in.wystąpie-niazaproszonychgości zZittau,pracowników Wydziału NaukBiologicznychUniwersytetuZie-lonogórskiego oraz przedstawi-cieli LasówPaństwowych.

Konferencjęotworzyprof.Le-szek Jerzak - dziekanWydziałuNaukBiologicznychUZ.

Dr Krystyna Walińska i drEwaNowacka-Chiariopowiedzą

oprojektachedukacyjnych rea-lizowanychprzezWydziałNaukBiologicznych. Mgr SebastianPilichowski wygłosi referat pt.Ogród Botaniczny UZ i eduka-cja a mgr Damian MarkulakprzybliżyMuzeumBocianaBia-łegowKłopocie.DrElżbietaRo-land opowie o roli zajęć tereno-wychwedukacji przyrodniczej -od teorii do praktyki a mgr Ka-tarzynaKłapouszczak-owolon-tariaciedlaprzyrody.Z referatumgrAnnyRederdowiedziećsiębędzie można, jakie projektyedukacyjne realizowane sąw I LOwZielonej Górze. Eduka-cję leśnąprowadzonąprzezLa-syPaństwoweprzybliżymgr inż.Andrzej Nowacki a dr Olaf Ma-ron opowie o Centrum NaukiKeplera w Zielonej Górze. Kon-ferencję zakończy pokaz do-świadczalny mgr. MateuszaStockiego pt. Biologia, chemia– biochemia.

Projekty edukacyjne w naucza-niu przyrody i biologii SummerWorkshops 2014 to konferencjanaukowa, która rozpocznie sięjutro o godz. 10.00 na WydzialeNauk Biologicznych UZ w sali115.

Wskład Cen-

trum Nauki Keplera, obok Planetarium Wenus, wej-

dzie także Ogród Botaniczny Uniwersytetu Zielonogórskie-go z Mini ZOO oraz Muzeum Przyrodnicze, które powstaje przy ul. Dąbrowskiego. Także tam trwają już zakrojone naszeroką skalę prace budow-lane. Oprócz spotkań z przyro-dą, będzie można również zo-baczyć eksperymenty fizyczne i chemiczne w Exploratorium.

Największeemocjebudzichy-bajednakbudowanewłaśniePla-

netarium.Wbudynku byłego ki-napowstajereprezentacyjnaau-la Uniwersytetu Zielonogórskie-go z kopułą w dachu budynku.Wnocydaonaefektksiężyca,na-tomiast w dzień będzie służyćwłaśnie jakoPlanetarium.Kopu-łaprzypłyniedoportuwGdynizeWschodniegoWybrzeżaStanówZjednoczonychjużwpaździerni-ku. Jej średnica wynosi 10,5m.GłównąatrakcjąPlanetariumbę-dziesalaaudytoryjnaz370miej-scami, na którą zostanie przero-biona sala kinowa.Na około 70ztychmiejscbędzieopuszczanawspomniana wcześniej kopuła,w środku której znajdzie się

osiemprojektorów.Zostanie uz-brojonawpotężne nagłośnieniedolby digital omocy 15 tys. wa-tów.Widzowie w środku kopułybędąoglądaćprojekcjewaktyw-nychokularach3D,które jako je-dyne pozwalają nawyświetlanieobrazuwjakościFullHD(rozdziel-czość 1920x1280).

OtwarciePlanetariumplano-wane jest na listopad tego roku.Na pierwszym piętrze budynkubędzie mieścić się równieżLubuskie Centrum Lotów Kos-micznych oraz stanie tam glo-bus ziemski sterowany kompu-terowo, dzięki któremu będzie-mymogli oglądać naszą plane-

tę w trójwymiarze.W pomiesz-czeniachbyłegoschronuposta-nie natomiast Jaskinia Światła,w której przeprowadzane będąeksperymenty fizyczne.

CentrumNaukiKeplera, jakoprzemyślany kompleks kilkuobiektów,będziesłużyłoprzedewszystkim uczniom szkół z na-szego województwa, ale takżemieszkańcom naszegomiasta.Można się także spodziewaćwielu zwiedzających spoza sa-mejZielonejGóry,amoże iwoje-wództwa. Na pewno stanie sięteżatrakcją,którązechcemypo-kazać odwiedzającym nas goś-ciom.

Warszawa ma Centrum Nauki Kopernik, Zielona Góra będzie mieć wkrótceCentrum Nauki Keplera. Najbardziej widoczne są prace w dawnym kinie Wenus.

Kopuła dopłynie jesieniąOtwarcie w listopadzie?

Budynek dawnego kina Wenus zmienia się każdego dnia. Burzone są ściany. Coraz bliżej do uzyskania przez przyszłe Planeta-rium nowego kształtu. Jego otwarcie być może już w listopadzie, a na pewno do końca roku.

FOT.

KAZIM

IERZADAMCZEWSKI

Gdy wyginą pszczołybędziemy w kłopocie

Dobrze się stało, że OgródBo-taniczny UZ i fundacja NaszaZiemia zorganizowali 8 sierp-niaWielki Dzień Pszczół.Dołą-czono tym samym do ogólno-polskiej akcji „ZKujawskimpo-magamy pszczołom”. Zainau-gurowana ona została w 2011r. Ma na celu uświadomieniespołeczeństwu, jak ważne dlaprzyrody oraz środowiska ży-cia człowieka są pszczoły, jed-ne z najwcześniej udomowio-nych zwierząt, a według nie-których najlepiej poznane.Ak-cja jest też promocją pozytyw-nych działań związanychz ochroną przyrody.

Podczas Wielkiego DniaPszczół w Ogrodzie Botanicz-nymmożnasiębyłoprzekonać,jak wielkie znaczenie dla ludzima praca, którą wykonująpszczołowate(czylinie tylkokla-syczne pszczoły miodne). Gdy-byniebyło tychowadów,kwiatynie zostałyby zapylone.A prze-cież dzięki zapyleniu powstająnasiona iowoceoznaczeniu takprzyrodniczym, jak i gospodar-czym.Wymieranie pszczół, któ-reniestetywskali światapostę-puje,stanowiostrzeżeniedla lu-dzi.Chemizacja,degradacjaśro-dowiska i zanikbioróżnorodnościwiążesięzży-ciem i śmiercią pszczół, a dalejnas samych.

Podczas Wielkiego DniaPszczół odbyły się krótkie pre-zentacjezwiązanezpszczołami.Obecni też byli pszczelarze, zaj-mujący się nacodzieńhodowlątych owadów.

Nigdy dosyć przypominania, jakważne dla życia na Ziemi sąpszczoły. Bez nich ludzkość cze-ka zagłada. Tymczasem od pew-nego czasu na świecie następujewymieranie tych pożytecznychowadów.

Monidło i uniwersytet

Fotowakacje z UZ

Konkurs adresowany jestdowszystkich sympatykówzie-lonogórskiej uczelni. Aby wziąćwnimudziałwystarczyprzesłaćzdjęciezmotywemUniwersyte-tu Zielonogórskiego na adres:[email protected]. Zdjęcie zosta-nie opublikowane na oficjalnymprofilu UZ na Facebooku. Za-

mieszcza je tam administratorstrony.Wcześniej wyboru foto-grafiidokonujezespółBiuraPro-mocji UZ.

Jedna osobamoże nadesłaćdowolną ilośćzdjęć.Każdenale-ży podpisać imieniem, nazwi-skiem lub pseudonimem orazpodaćmiejsce,gdziezostałowy-konane. Zdjęcie możemieć teżnadaną własną nazwę. Roz-strzygnięcie konkursu nastąpiwnowymrokuakademickim.Au-torzy trzech najciekawszych fo-tografii opublikowanych na pro-filuUZotrzymająnagrody.

Do końca września można prze-syłać zdjęcia na konkurs organi-zowany przez Biuro Promocji UZpod hasłem „Zabierz UZ na wa-kacje”. Na zwycięzców czekająnagrody.

Wydarzenia na UZw skrócie

W tym roku Uniwersytet Zielonogórski po raz pierwszy zagoś-cił na Przystanku Woodstock w Kostrzynie. Stoisko promocyj-ne UZ było w Strefie Lubuskiej. Tradycyjne formy promocji,jak np. foldery czy ulotki, zastąpiło tzw. monidło. Można byłozrobić sobie zdjęcie i wysłać znajomym, jako pozdrowieniaz Przystanku lub dostać je jako wydruk. Skorzystał z tego np.prof. Izdebski.

FOT.

KAZIM

IERZADAMCZEWSKI

Nagrodzony projektnaszego naukowcaBezużyteczna dla złodzieja na-sza karta kredytowa, zabezpie-czenie telefonu przed podsłu-chem czymożliwość rozszyfro-waniarozkazówwyłącznieprzezosoby, dla których są one prze-znaczone - to wszystko zapew-nia zastosowanie bezwarunko-wobezpiecznegosystemukryp-tograficznego - projektu, które-go autorem jest dr inż. JanuszJabłoński z Wydziału Matema-tyki, Informatyki i EkonometriiUniwersytetuZielonogórskiego.Projekt tenznalazł sięwśród42projektów z całego kraju, zgło-szonych na konkurs Polski Pro-dukt Przyszłości. Proponowanerozwiązanie możemieć bardzoszerokie zastosowanie: w kar-tachpłatniczych,telekomunika-cji, a nawetwobronności.

Sympozjumz warsztatamiOd 8 do 10 września trwać bę-dzie się na UZ III Transdyscy-plinarne sympozjum badań ja-kościowychpt.Wposzukiwaniudróg i inspiracji.Organizuje jeZa-kład Metodologii Badań Spo-łecznychWydziału Pedagogiki,Socjologii i Nauk oZdrowiuUZ.

W Novym Smokovcuna SłowacjiOd 12 do 14 września w NovymSmokovcu-konferencjamiędzy-narodowa 17-th WorkshopHereditarnia2014.Organizuje jąWydziałMatematyki,Informaty-ki iEkonometriiUZwrazzFacultyofScienceofPavolJozefSafarikUniversity, Słowacja orazDepartmentofMathematicsandApplied Mathematics of theUniversity ofPretoria,RPA.

Page 4: Jakie jest to lubuskie dziecko?

4 WTOREK, 26 SIERPNIA 2014 GAZETA LUBUSKA

Atakdokładniejmó-wiąc, do rodzinne-gomiastawrócił jużnapiątymrokustu-diów, jeszcze

przed dyplomem.Został staży-stą na tworzącym się właśniena zielonogórskiej uczelni arty-stycznymkierunku.Studiaskoń-czył z wyróżnieniem,uzyskującdyplom w pracowni rysunku.Dziś dr hab. RadosławCzarkowski, prof. UZ, jest za-stępcą dyrektora InstytutuSztukWizualnych na WydzialeArtystycznymUniwersytetuZie-lonogórskiego.Prowadzi teżpra-cownię rysunku i intermediów.

Doktorem sztuki zostałw 1999 roku. Doktorat obroniłna poznańskiej uczelni na Wy-dzialeKomunikacjiMultimedial-nej, ale w dyscyplinie grafika.Promotorem był prof. JarosławKozłowski.W dziedzinach arty-stycznych naukowe tytuły zdo-bywasięnieco inaczejniżwnau-kachścisłychczyhumanistycz-nych.Tu liczysięprzedewszyst-kim dorobek artystyczny.Musibyć odpowiednio bogaty. Cho-ciaż trzeba też napisać pracę.W przypadku RadosławaCzarkowskiegobyły to eseje.

Czegodotyczyłdoktorat?Te-matem był konflikt. Taki był ty-tułwystawy.

-Wyszedłem z założenia, żegrafikąmożestaćsięmyśl,zda-rzenie, które może być poten-cjalnie powielane.Wszystkopo-legało na rysunku robionymz pieczęci czy szablonu, ale i in-

stalacji, obiektu, który w pew-nych szczególnych warunkachmógł być powielony. Czy tozapomocąmyśli,czywerbalne-go zdarzenia.Matrycąbyła idea–mówi prof.Czarkowski.

Habilitacja? Otrzymał jąw2009rokunaWydzialeKomu-nikacjiMultimedialnejASPwPo-znaniu w zakresie: sztuki pięk-ne. To była już oczywiście innarealizacja plastyczna. Tytuł wy-stawy brzmiał: Begrab meinHerz,czyliPochowajmojeserce.Był to też tytuł jego habilitacyj-nego eseju.

- Ideą przewodnią habilitacjibyłozłapanieelementustyczne-go pomiędzy rzeczywistościąi pewnym stanem duchowym.Chodziło o rzeczywistość w ka-tegoriachzdarzeńmedycznych.Nawiązałem do serca. Serce tobardzo szerokie, wieloznacznepojęcie, występujące nie tylkow kulturze polskiej czy europej-skiej, ale światowej. Postanowi-łemzrealizowaćprace,któreby-łybynastykutegobardzoempi-rycznego doświadczenia, jeślichodzioserce,ale idoświadcze-nia duchowego - tłumaczy Ra-dosławCzarkowski.-Posługiwa-łem się multiplikowanym, czyliwielokrotniepowielonymrysun-kiemserca.

Dlaczego akurat serce?- Zafascynował mnie naj-

pierw jegoencyklopedycznywi-zerunek. Z jednej strony topompka, która pompuje krew,azdrugiej stronyserce jest tym,o czym sięmówi i pisze choćby

wliteraturzewcałkowicie innychkontekstach znaczeniowych.Sercemsięczuje,sercemsięwi-dzi.A co by się stało, gdyby po-łączyć te dwa elementy?Fizykalność serca, jegomedyczność, z tym pojęciemduchowym? – pytał sam siebieprof.Czarkowski.

A skąd ten niemiecki tytuł?Zapożyczyłgo,słuchającpunko-wej formacjiX-malDeutschand.Grali utwór„BegrabmeinHerz”.

Mroczna muzyka, trochę goty-cka. Taka między snem a jawą,między rzeczywistością,fizykalnością, a pojęciami sym-bolicznymi.I testyki,temomen-ty, które gdzieś się dzieją, inspi-rowały artystę.

- Zrobiłem realizację pla-styczną, odbijając prawdziwesercenapłótnach.Nie,nie ludz-kie, wieprzowe. Moczyłem jewczerwonej farbie.Niechciałemepatowaćkrwią,choćchciałem,

żeby barwa nawiązała do krwi.Wyszedł cykl ośmiuwielkoformatowych rysunków.Okazało się, że ten prawdziwymięsień sercowy zostawiałna płótnie atrakcyjny ślad. Kie-dy ten ślad powieliło się nawie-le sposobów,powstał z tegozu-pełnie inny,kolejnyobrazserca.Ztychrysunkówwyszłynastęp-necykle,nazasadzieposzukiwa-niamiejsca dla serca w obrębiesamejprzestrzenigraficznej.Jużbezstemplasamegoserca, leczprzypomocy jegoschematuen-cyklopedycznego–opowiada.

Dosłowność wieprzowegosercazaistniała ...wdomowej lo-dówce.Praca nad cyklemobra-zów trochę trwała, „stempli”trzeba było używaćwiele razy. -Jak seryjny morderca funkcjo-nujesz - żartowała żona, Ag-nieszka Graczew. Rozumiejąca,bo też artystka.

-Czasemjeszczeprzywołujęmotyw serca. Choćby ostatnionamuralu w Rawiczu. To sercenazwałemtamprzewrotniezan-gielska eye, czyli oko. Mówimyprzecież: serce widzi, serce pa-trzy...To kolejne przewartościo-wanie...–dodajeR.Czarkowski.

Wcześniej w Rawiczu pow-stały teżmuraledotycząceróży.Podobnie jakserce,róża jest teżbardzo szerokim kulturowympojęciem.Makonotacjesymbo-liczne. Raz jest pięknym kwia-tem, raz cierniemw sercu.

Róża pojawiła się już na dy-plomie magisterskim Radosła-waCzarkowskiegow1992roku.

W2003rokunaswojejwystawiede-toksinznalazłwłasnerozwią-zaniegraficznedlaprzedstawie-nia róży,bawiącsięgraficznie jejkolejnymi znaczeniami. Tę wy-stawęwGaleriiNowyWiekuzna-no za jedną z najciekawszychw ostatnich latach w ogóle, nietylkowZielonej Górze.

WśródartystycznychdziałańRadosławaCzarkowskiego, zaj-mującegosięgrafiką,rysunkiem,malarstwem, instalacją, obiek-tem, performance jest choćbyrealizacja Gastarbeiter w go-rzowskimBWA.

- Wielki napis Gastarbeiterna żółtym tle na ścianie...Anaśrodkusalifortepianiwiadrozmopem...Jakonaródmamydo-świadczeniagastarbeiterowskie.Unaswkraju ludzie teżwykonu-jąpracęznacznieponiżejswoichkwalifikacji.Bułgar,Turekwbud-ce z kebabemmoże okazać sięmuzykiem,inżynierem,artystą–tłumaczy.

Radosław Czarkowski jestautorem i współautorem wieluprezentacji indywidualnychi zbiorowych. Lubi bawić sięzmianami kontekstu słów. Jakchoćby na 28-metrowymmuraluwZbąszynkuz powielo-nymsłowemJezus.

Od lat jest też pedagogiem.Żartuje,żechybaniemanauczy-cielskiego powołania. Ale zaw-sze lubił dyskutować na temattego, co sam robi w sztuce i corobią inni.Uczniowietodocenia-ją.

Uparł się, że będzie zdawał na grafikę w Poznaniu. Do Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (dzisiejsza Akademia SztukPięknych) dostał się za trzecim razem. Ale też w tamtych czasach o jedno miejsce walczyło nawet kilkunastu kandydatów.Nie pomylił się w wyborze życiowej drogi. Równie zdecydowany był, żeby po studiach wrócić do Zielonej Góry.

W lodówce trzymał kiedyś dwa serca

Strefa nauki

- Ideą przewodnią mojej habilitacji było uchwycenie elementustycznego pomiędzy rzeczywistością i pewnym stanem du-chowym – mówi prof. Radosław Czarkowski.

ZDJĘ

CIA:R

ADOSŁA

WCZARKOWSKI,GRAŻYNAZWOLIŃSKA

Ze swoimi pracami prof. Czarkowski chętnie wychodzi w miejską przestrzeń. Tak jest w przy-padku tego muralu.

A to już całkiem innym nurt twórczości artystycznej prof. Radosława Czarkowskiego.

Grażyna Zwolińska