27

Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook
Page 2: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.

Page 3: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook
Page 4: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook
Page 5: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Pomysł se rii: Agniesz ka Sobich i Agniesz ka Stelma szyk

Tekst: Agniesz ka Stelma szykIlustra cje: Ja cek Pa ster nakRe dak tor prowa dzą cy: Agniesz ka SobichKorek ta: Agniesz ka SkórzewskaProjekt gra ficz ny i DTP: Ber nard Pta szyński

© Copy right for text by Agniesz ka Stelma szyk© Copy right for illustra tions by Ja cek Pa ster nak© Copy right for this edition by Wy dawnic two Zie lona Sowa Sp. z o.o., Kra ków 2011All rights re se rved

ISBN 978-83-7623-895-1

Wy dawnic two Zie lona Sowa Sp. z o.o.30-404 Kra ków, ul. Ce gielnia na 4aTel./fax 12 266 62 94, tel. 12 266 62 92www.zie lona sowa.plwy dawnic two@zie lona sowa.pl

Skład wersji elektronicznej:Virtualo Sp. z o.o.

Page 6: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Spis treści

Rozdział I W szponach strachu

Rozdział II Tajne badania

Rozdział III Spotkanie na Akropolu

Rozdział IV Stokrotki i starożytne tajemnice

Z Kronik Archeo

Rozdział V Srebrny medalion

Z Kronik Archeo

Rozdział VI Zatoka Cieni

Rozdział VII Powrót badaczy

Z Kronik Archeo

Z Kronik Archeo

Rozdział VIII Nowy pracownik

Rozdział IX Profesor znikąd

Rozdział X Na wyspie słońca

Rozdział XI Mojra Roditi wkracza do akcji

Rozdział XII Demaskacja

Rozdział XIII Po nitce do kłębka

Rozdział XIV Mistyfikacja

Rozdział XV Czerwona rozgwiazda

Z Kronik Archeo

Rozdział XVI Zagadka dysku z Fajstos

Rozdział XVII Wyjątkowy wschód słońca

Z Kronik Archeo

Rozdział XVIII Tajemnica labiryntu

Page 7: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Z Kronik Archeo

Rozdział XIX Kurs na Santorini

Rozdział XX Zaszyfrowany meldunek

Rozdział XXI Morska katastrofa

Rozdział XXII Pod osłoną nocy

Rozdział XXIII Podróż w czasie

Rozdział XXIV No to klops!

Z Kronik Archeo

Rozdział XXV Trzy muszelki

Rozdział XXVI Zbrodnia

Rozdział XXVII Abonent czasowo niedostępny

Rozdział XXVIII W opresji

Rozdział XXIX Magia wyspy

Z Kronik Archeo

Rozdział XXX Wężowe stwory

Rozdział XXXI Siła marzeń

Rozdział XXXII Walka z żywiołem

Rozdział XXXIII Polowanie na rekiny

Rozdział XXXIV Cała naprzód

Z Kronik Archeo

Rozdział XXXV Greckie przyjęcie

Z Kronik Archeo

Rozdział XXXVI Pożegnanie

Wszystkie rozdziały dostępne w pełnej wersji książki.

Page 8: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

– Jim, posuń się! – szepnął Mar tin zduszonym głosem.– Nie mam już gdzie! – odparł brat.– Nie może nas zobaczyć!– Ałć! Uważaj, wbi jasz mi floret w stopę! – syknął Jim.– To się posuń! Zaraz tu wej dzie i nas znaj dzie!Jim podkur czył nogi.– Ale tu jest ciem no! I dusz no! – wes tchnął.– Jak byś rano zmie nił skar pet ki, to by chociaż tak nie cuchnę ło! – Mar tin zatkał sobie nos.– Ojej, były jesz cze czyste – bronił się Jim.– Ci cho bądź, bo słyszę kroki – Mar tin uciął sprzecz kę.W tej samej chwi li złowiesz czo zatrzesz czały drew niane schody…

Page 9: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

– Zaplątałem się w coś – jęknął Jim. Przez moment szamotał się z płachtą materiału. – Niemogłeś znaleźć lepszej kryjów ki? – zwrócił się z wyrzutem do brata.

– To jest naj lepsza kryjów ka! Tu nas nie znaj dzie! – szepnął z prze chwał ką Mar tin.Rze czywi ście, w tych iście egipskich ciem nościach wi dać było je dynie biał ka oczu bliź niaków.– Gdzie je ste ście? – w bli skiej odle głości roz legł się ostry, nie przyjem ny głos.Jim i Mar tin nie mal prze stali oddychać.Usłysze li zbli żające się kroki…Mar tin ści snął spoconą dłonią uchwyt flore tu.– Prędzej czy później was odnajdę. Więc lepiej sami wyjdźcie! – przywoływał ich ten sam groźnie

brzmiący głos.Chłopcy wie dzie li, że tym razem to już nie prze lew ki.Jimowi ze strachu zaschło w gardle. Na dokładkę jakiś pyłek kurzu zaczął okropnie łaskotać go

w nosie… Próbował powstrzymać kichnięcie, ale odruch był silniejszy od niego i rozległo siępotęż ne….

– A-psik! A-psik!Mar tin zbladł.Ich doskonała kryjów ka prze stała być kryjów ką…Drzwi od starej, obszernej szafy otworzyły się gwałtownie i ujrzeli nad sobą wściekłą twarz

potwora pokryte go glutowatym śluzem…– Aaaaaaa – bliź niacy wrzasnę li prze raź li wie.– Tu was mam! – stwór natarł z siłą huraganu.

Page 10: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Obrzydli wy glut ściekł z jego twarzy na wrzesz czące go Mar ti na.– To miały być moje najszczęśliwsze wakacje! – wydzierało się straszydło, potrząsając jasnymi

lokami. – Jak ja przez was wyglądam?!– Cał kiem ła-ła-ładnie – wyjąkał z nie szcze rym uśmie chem Mar tin.– ŁADNIE?! – strasz ne indywi duum zaki piało z gnie wu.– Ma pani ekstrasukienkę – Jim próbował ratować sytuację, choć tak naprawdę zwiewna biała

sukienka rów nież była ubrudzona zie loną substancją.Panna Ofe lia, chociaż nie była praw dzi wym potworem, w tej chwi li była jednak potwor nie zła.– Który z was to zrobił? – pokazała niebieską, plastikową buteleczkę. – Kto wlał do mojego kremu

do opalania zie loną ciecz? Co to w ogóle u li cha jest?– To tylko farbka, szybko zejdzie! – zapewnił Jim. – Ale to nie my zrobiliśmy – dodał zaraz, jak to

miał w zwyczaju, gdy coś razem z bratem prze skrobali.– A kto inny wpadłby na tak głupi pomysł?! – panna Ofelia nie miała jednak najmniejszej

wąt pli wości, że ma przed sobą właści wych wi nowaj ców.– Eee… – jąkał się Martin – tylko Ania ma tutaj farby… – rzucił pannie Łyczko wymowne

spoj rze nie.

Page 11: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

– Już ja wiem, kogo powinnam ukarać. Jazda do kuchni! – panna Ofelia rozkazującym gestemwskazała kierunek. – Za karę wyszorujecie podłogę! Ja w tym czasie wezmę prysznic. A gdy wrócę,podłoga ma lśnić! – przykazała.

Jim z Martinem westchnęli głęboko. Wiedzieli, że tę wiekową, terakotową podłogę w kuchnitrze ba szorować wiel ką, ohydną szczot ką ryżową.

– Może Alkmena za nas ją odpicuje – mruknął z nadzieją Jim, mając na myśli sympatycznągospodynię, panią Zarkadakis, właści ciel kę domu, w którym miesz kali Ostrow scy i Gardne rowie.

– Alkmena na pewno wam nie pomoże! Uprzedziłam ją! – odpowiedziała Ofelia, która właśnieznikała w łazience. Musiała mieć chyba jakiś szósty zmysł, bo zawsze wszystko słyszała i doskonaleprze wi dywała.

Niestety, nie przewidziała tylko jednego, że zieloną farbę tak trudno będzie zmyć ze skóry.Z drugiej strony, bliźniacy mieli dzięki temu więcej czasu na pucowanie podłogi. Zazdrościlijedynie Mary Jane, Ani i Bartkowi, którzy siedzieli na plaży nad szafirowym morzem i zapewnedobrze się bawi li, bo prze cież właśnie po to przyje chali tego lata na Kre tę…

Page 12: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Na pokładzie jachtu wpływającego do portu w greckim Pireusie zadzwonił telefon satelitarny.Smukły, ele ganc ki męż czyzna od razu roz poznał numer, który ukazał się na wyświe tlaczu.

– Znaleź li ście? – zapytał bez zbędnych wstę pów i grzecz ności.– Panie profesorze – odpowiedział mu podekscytowany głos w słuchawce – chyba na coś

trafiliśmy. Wygląda jak okręt handlowy, ale zachował się tylko ładunek, drewno całkiem jużzbutwiało i…

– Jaki ładunek? – profe sor prze rwał nie cier pli wie.– Tego dokładnie nie wiemy. Widać dziesiątki amfor, ale żadnej jeszcze nie wydobyliśmy. Na

razie badamy wszystko z wnętrza Selene. Nurkowie zejdą później, gdy stwierdzimy, że jestbez piecz nie.

– Dobrze – zgodził się profesor. – Sonar wykazał jakieś anomalie? – spytał szybko. – To, czegoszukamy, może być zagrze bane głę boko w mule – przypomniał.

– Mieliśmy małą awarię sonaru, ale już wszystko jest w porządku – relacjonował głosw słuchaw ce. – Na razie nie wykazał ni cze go nadzwyczaj ne go.

– Może nale ży posze rzyć obszar poszuki wań – zasuge rował profe sor.– To zwiększy kosz ty – odpowie dział mu roz mów ca.– O finanse niech cię głowa nie boli, tym ja się zajmę – profesor rzekł z naciskiem. – Nasz

sponsor jest bardzo bogaty i hojny Zainwestuje każdą kwotę, ale pod warunkiem, że ten posąg sięznaj dzie!

– Postaramy się zrobić wszyst ko, co w naszej mocy.– Będę u was za kilka dni – zawiadomił profesor. – Osobiście zapoznam się z postępem prac

i obejrzę odkryty wrak. Przywiozę także najnowocześniejszy skaner akustyczny Pomoże wamstworzyć trój wymiarowy obraz dna mor skie go i ułatwi poszuki wania.

– O, wszyscy się ucieszą – roześmiał się głos w słuchawce, choć jego radość wzbudziła raczejwiadomość o skane rze, niż zapowie dziana wi zyta dosyć surowe go profe sora.

– I pamiętaj – podkreślił naukowiec – prowadzimy badania w tajemnicy Nie chcę tam żadnychnie pożądanych świadków ani gapiów! – rzucił twar do do słuchaw ki i roz łączył się.

Page 13: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook
Page 14: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Atena Papadopulis stała na szczycie Akropolu u wejścia do kompleksu słynnych świątyń. Po jejlewej stronie znajdowała się Pinakoteka, a po prawej mała świątynia Nike upamiętniającazwycię stwo nad Per sami.

Tego dnia niebo było bezchmurne, a powietrze wyjątkowo czyste i przejrzyste. Atena osłoniładłonią oczy i spojrzała na widoczny stąd port w Pireusie. Profesor Flemming powinien już być namiejscu. Przypłynął do Grecji poprzedniego dnia i był umówiony z Ateną właśnie na Akropolu,w pobliżu słynnego Partenonu. Atena nie miała pojęcia, czemu profesor nie chciał się spotkaćw jakiejś przytulnej restauracji, gdzie podają chłodne napoje, tylko akurat na szczycie tego wzgórza,gdzie roiło się od turystów, a temperatura sięgała trzydziestu stopni Celsjusza. Ale z tego cosłyszała, profesor był wielkim oryginałem i miłośnikiem starożytności. Tłumaczyłoby to, dlaczegochciał z nią roz mawiać akurat w tym miej scu.

– Może już na mnie czeka – pomyślała i wolno ruszyła w stronę Partenonu. Szczerze mówiąc,nigdy wcze śniej nie wi działa profe sora i nie miała poję cia, jak go roz pozna.

Page 15: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

AkropolWapienne wzgórze wznoszące się nadateńską polis. Pier wot nie stanowiłonaturalną for tecę obronną, a w późniejszychwiekach stało się także miejscem kultu.Wybudowano na nim wiele budow lio charakterze sakralnym. Na Akropolumieścił się także skar biec.Propyleje – monumentalna brama, wejściena Akropol.Par tenon – świątynia wzniesiona ku czciAteny Par tenos w latach 447-432 p.n.e. Wewschodniej części sanktuarium znajdowałsię mierzący około 12 metrów posąg Atenydłuta Fidiasza. Na jego wykonanie zużyto

– Partenon to ucieleśnienie wizji Peryklesa – dobiegł jągłos jednego z wielu przewodników prowadzących grupkęspoconych turystów. – Świątynię ku czci patronki Atenwzniesiono na tym trudno dostępnym wzgórzu, abywidoczna była już z daleka, a w czasie wojny stanowiłaschronienie dla mieszkańców miasta – przewodnik mówił,a uczestnicy wycieczki pstrykali zdjęcia, kręcili filmykame rami i te le fonami.

– Ach, ci turyści! – Atena pokręciła głową. – Przybyłem,zobaczyłem i zdjęcie zrobiłem! – prychnęła pogardliwie,wymi jając zwie dzających.

W końcu stanęła przed Partenonem. To tutajw starożytności znajdował się słynny posąg jej imienniczki,

Page 16: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

przeszło tonę złotego kruszcu i nie mniejkości słoniowej. Gór ną część ścianPar tenonu zdobiły wspaniałe rzeźbionefryzy.Pinakoteka – galeria obrazów. Znajdowałysię w niej dzieła najwybit niejszych greckichmalarzy. Do naszych czasów żadne z nichnie przetrwały.Świątynia Nike – świątynia zbudowana w Vw. p.n.e. na cześć zwycięstwa nad Per sami.

Peryklesżył w V w. p.n.e. Był wybit nym ateńskimpolitykiem oraz dowódcą wojskowym.W czasie swoich trzydziestolet nich rządówumocnił demokrację ateńską i wprowadziłszereg reform.Po wojnie z Per sami odbudował zniszczoneAteny i port w Pireusie. Był mecenasemsztuki i nauki. Skupiał wokół siebiesław nych filozofów i ar tystów.Z jego inicjatywy na Akropolu wzniesionoPar tenon, Propyleje i wiele innychmonumentalnych budow li, w którychzastosowano wiele nowator skichrozwiązań. Budowę powierzył znamienitymar chitektom, rzeźbiarzom i malarzom, takimjak Iktinos, Kallikrates czy Fidiasz. Perykleszmarł w czasie szalejącej w Atenach zarazy.

bogini Ateny. Niestety nie zachował się do współczesnychczasów.

Partenon jest dziś zaledwie cieniem wspaniałej budowliwzniesionej przez Peryklesa, niemniej jednak nadalzachwyca klasyczną formą i pięknem. Atena z dumąpatrzyła na ozdobne fryzy i smukłe kolumny będące wzoremdo naśladowania oraz inspiracją dla pokoleń artystówi architektów. Dopiero po chwili ocknęła się z zamyśleniai przypomniała sobie, po co tak napraw dę tu przybyła.

Profesor Barry Flemming z Centrum BadawczegoArcheologii Podwodnej na Uniwersytecie w Nottinghamprzybył specjalnie z Anglii, żeby prowadzić badania naKre cie.

Atena była geoarcheologiem i profesor Flemmingzaprosił ją do współpracy. Czuła się zaszczycona, żebrytyjski naukowiec wyłowił ją spośród grona innychpracowników Greckiej Agencji Archeologii Morskiej.Kobieta rozejrzała się uważnie. Wyobrażała sobie profesorajako nobliwego starszego pana z laseczką. Dlatego bardzosię zdziwiła, gdy podszedł do niej przystojny mężczyzna,wcale nie siwy i ani trochę nobliwy Miał wysportowanąsylwetkę i ujmujący uśmiech dżentelmena. Mimo upałuubrany był w jasny, elegancki letni garnitur. Nosił ciemneokulary i pomarańczową musz kę w złote cęt ki.

– Pani Atena Papadopulis? – spytał profesor i nieczekając na odpowiedź, sam się przedstawił: – JestemBar ry Flem ming.

– Bardzo mi miło – Atena podała rękę na powitanie. –Jak mnie pan poznał? – zamrugała powie kami.

– Jest pani najpiękniejszą kobietą na Akropolu, więc odrazu wiedziałem do kogo podejść – odrzekł profesorz wyjąt kową kur tuazją.

Atena uśmiechnęła się zakłopotana i odruchowopoprawiła swoje kruczoczarne kręcone włosy. Jeszcze niktnie powiedział jej, że jest piękna, bo też pięknością raczejnie była. Miała nieco garbaty nos, była niskiego wzrostu,a i do figury modelki było jej daleko. Poświęcała się pracyi nie dbała o wygląd zewnętrzny Jedyną ekstrawagancjąi słabością, na jaką sobie pozwalała, była biżuteriastylizowana na antyczną. Dlatego jej uszy zdobiły długie

kol czyki, a na prze gubach dłoni brzę czały bransolet ki.

Page 17: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

– Może pójdziemy na spacer do Jaskini Nimf? – profesor zaproponował i uprzejmie podał Atenieramię, które ta chętnie przyjęła. Po czym udali się na dłuższą przechadzkę deptakiem wokółAkropolu.

– Czym dokładnie zajmuje się pan w tej chwili na Krecie? – spytała. Wcześniej nie udało jej się zawie le na ten te mat dowie dzieć.

– Prowadzę podwodne badania ar che ologicz ne – odparł profe sor.– To fascynujące – powie działa z uznaniem Ate na. – A w czym mogłabym panu pomóc?Profe sor odcze kał, aż mi nie ich grupka turystów, a potem ści szonym głosem rzekł:– Przeczesuję dno morskie w poszukiwaniu pewnego bardzo ważnego okrętu. Na jego pokładzie

Page 18: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Henryk Schliemannurodził się 6 stycznia 1822 rokuw Niem czech. Od wczesnego dzieciństwamarzył o odnalezieniu mitycznej Troiopisywanej przez Homera. Ze względówfinansowych ukończył jedynie szkołępodstawową. Jednak niezwykła siłacharakteru i fenomenalne zdolnościlingwistyczne sprawiły, że samodzielnieuzupełnił braki w wykształceniu. Władałczter nastoma językami obcymi, w tymłaciną i greką. Opracował specjalną metodę,dzięki której przyswajał kolejny językw zaledwie kilka tygodni. Pracę zaczynał jakoubogi subiekt, lecz dzięki swej niezwykłejsumienności i pracowitości prędko dorobiłsię w Rosji mająt ku. Kolejną for tunęSchliemann zbił w czasie gorączki złotaw Kalifor nii.Stał się bar dzo zamożnym człowiekiem i odtej pory zaczął realizować swoje dziecięcemarzenie. Zamieszkał w Atenach i ożenił sięz piękną Zofią Engastromenos. W latach1871-1882 razem z żoną, jako ar cheologamator, rozpoczął wykopaliska w Hisar lik,

mógł być nie zwykły ładunek, ale to…Urwał, poprawił okulary i spoj rzał na kobie tę znacząco.– Potrafi pani dochować se kre tu?– Och, natural nie – Ate na ener gicz nie potrząsnę ła głową.– Tak myślałem, dlatego właśnie panią wybrałem – uśmiechnął się, po czym ciągnął ściszonym

głosem: – Szukamy pew ne go ogrom ne go posągu w całości wykonane go z naj czyst sze go złota…Ate na wytrzesz czyła oczy.– Chyba domyśla się pani, że te informacje są poufne i w żaden sposób nikt nie może się o nich

dowiedzieć. Gdy znajdę ten bezcenny ładunek, w całości przekażę go do greckiego muzeum. Ale jeśliwcześniej jacyś łowcy skarbów zwietrzą łatwy łup, rozkradną wszystko, nim cokolwiek zdążymyzbadać. Sama pani rozumie, że dys kre cja jest w tej sprawie nie zbędna…

Ate na głośno prze łknę ła śli nę.– Ależ oczywiście! Mój kraj wiele by zyskał na tym

odkryciu – poczuła przypływ patriotyzmu. Jednocześniegdzieś w zakamarkach jej duszy, pojawiło się coś jeszcze…pragnienie sławy. Ona, Atena Papadopulis, byłaby znana nacałym świecie! Ten uroczy profesor doprawdy spadł jejz nieba. Atena przez moment poczuła się jak ZofiaEngastromenos, która została żoną sławnego odkrywcyHenryka Schliemanna. Historia lubi się powtarzać, więcmoże i ją czeka szczęście i sława u boku profesoraFlemminga. Nie był on co prawda Niemcem, leczAngli kiem, ale to może i jesz cze le piej? – Ate na roz myślała.

Czuła, że zrobi wszystko, by pomóc mu odnaleźć tencudow ny skarb…

Page 19: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

w Azji Mniejszej, na terenie dzisiejszejTur cji. Z „Iliadą” Homera w dłoni szukał Troi,choć nawet uczeni nie wierzyli w jejist nienie i uważali jedynie za wytwór fantazjistarożyt nego poety. Ku zdumieniu całegoświata, Schliemann, mimo wielu trudności,odkopał ruiny Troi i odnalazł „SkarbPriama”, na który składało się ponad osiemtysięcy przedmiotów ze złota, srebrai brązu. Była to wspaniała biżuteria,naczynia i broń.Henryk Schliemann zmarł w 1890 roku.

Page 20: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook
Page 21: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

W czasie gdy Ania, Mary Jane i bliźniacy wylegiwali się na złocistej plaży w zacisznej zatoczce,Bar tek postanowił obej rzeć ruiny starożyt nej świątyni wznoszącej się na szczycie urwi ste go kli fu.

– Za pół godzinki będę z powrotem! – rzucił optymistycznie do przyjaciół i pomaszerował nasamot ną wyciecz kę.

– Ja nie mam dzisiaj ochoty na wspinaczkę – mruknęła Mary Jane. Spięła włosy w kitkę żebyodsłonić szyję, sprawdziła, czy nowy kostium kąpielowy dobrze na niej leży i położyła się plackiem naręcz ni ku. – Wolę pole niuchować i opalić się na boski brąz.

– Przecież ty zawsze spiekasz się jak rak! – przypomniał jej Martin, ledwo widoczny zza górypiachu. Razem z Ji mem budowali zamek.

– Kupiłam dobry olejek do opalania i tym razem będę miała piękną opaleniznę – zawzięła sięMary Jane.

Bracia uznali, że lepiej z nią nie zadzierać i skupili się na swoim zamku. Tym bardziej, że napalcach u rąk mieli jeszcze pęcherze od ryżowej szczotki – pamiątkę po ich ostatnim wybryku, kiedyto podpadli pannie Ofe lii.

Gdy Jim z Martinem wznosili warowną twierdzę, Ania w słomkowym kapelusiku na głowie,ubrana w pomarańczową sukienkę, malowała farbami w Kronice Archeo morze koloru indygoi białe klify, które otaczały z dwóch stron zatokę. Na szczycie wzgórza za jej plecami znajdował sięuroczy dom, w którym, z dala od zatłoczonych hoteli, zamieszkali Ostrowscy i Gardnerowie. Aniaczuła się w nim prawie tak dobrze, jak w Bursztynowej Willi w swoim rodzinnym ZalesiuKrólew skim.

Page 22: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Kiedy wreszcie, po godzinie mozolnej wspinaczki w okropnym upale, Bartek stanął u stópświątyni, stwierdził, że pozostało z niej niewiele. Jedynie fragmenty murów i dwie marmurowekolumny, które zdawały się podtrzymywać błękit nieba. Najpierw obszedł ruiny dookoła, a potemprzysiadł na przewróconym fragmencie kolumny i zamyślił się. Zastanawiał się, jak starożytniwznieśli tę budowlę na urwistych zboczach klifu. Pewnie pomógł im jakiś heros – wyobraził sobiez uśmiechem. Gdy odwrócił głowę dostrzegł, że mali Gardnerowie zaczęli dokazywać w płytkiejwodzie zatoczki. Sam również nabrał ochoty na orzeźwiającą kąpiel w morzu, dlatego postanowiłwrócić już do przyjaciół.

Bartek schodził raźno wąską ścieżką ze szczytu klifu, nadal uśmiechając się do swoich myśli. Tużprzy krawędzi zbocza zauważył bladoróżowe stokrotki. Pomyślał, że Ania i Mary Jane będą pewnietrochę złe, że tak długo go nie było, postanowił więc ze rwać dla nich kil ka kwiat ków.

– Stokrot ki powinny je udobruchać – uznał.Ostrożnie przykucnął i zaczął zrywać kwiatki. Tuż obok kępki trawy, na której rosły, czerniła się

war stwa sypkiej sadzy Bar tek przyj rzał się jej uważ niej.– Hm… – mruknął i zmarsz czył brwi zaintrygowanyRoztarł ciemną substancję palcami. Nagle przypomniał sobie, gdzie widział już coś podobnego.

Kiedyś, gdy był mały, wspinał się z rodzicami na Wezuwiusz we Włoszech. Pamiętał dobrze, jakwtedy wyglądał osad. Dlatego teraz był niemal pewien, że ma przed sobą jakiś rodzaj pyłuwul kanicz ne go.

Strzepnął palce i już zamierzał wrócić do stokrotek, gdy zauważył wystającą spod wulkanicznej

Page 23: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Gliptykajest sztuką wykonywania pieczęci.W szlachet nych lub półszlachet nychkamieniach wycinano wzory i napisy. Poodciśnięciu pieczęci (na przykład narozgrzanym wosku) powstawałonegatywowe odbicie wzoru.

Gem mato szlachet ny albo półszlachet ny kamieńozdobiony wklęsłym bądź wypukłymreliefem. Jeśli wzory były wklęsłe, klejnotnosił nazwę intaglio, jeśli natomiast byływypukłe, nazywano go kameą.

masy błyszczącą płytkę. Zaciekawiony zaczął jąodgrzebywać. Musiał przy tym zachowywać się wyjątkowoostrożnie, ponieważ klif w tym miejscu był bardziej stromyniż od strony zatoki, a w dole roz ciągał się głę boki wąwóz.

W końcu udało mu się wydłubać z czarnego pyłunie wiel ki owal ny przedmiot, przypomi nający brosz kę.

– To chyba gem ma! – Bart ka olśni ło.Widział coś podobnego w muzeum w Atenach kilka dni

temu. Ta gemma wyglądała jednak zupełnie inaczej niżozdoby w muzealnych gablotach. Był to różowawy agatoprawiony w złoto. Powierzchnię agatu zdobił wypukłyrelief. Przedstawiał on głowę byka ze złotymi rogami, a podnią widniał niezrozumiały napis. Obok natomiast z wielkąprecyzją wyrzeźbiono starożytny okręt, który wznosił się nagrzywie ogromnej, wzburzonej fali, jakby zmagał się zestrasz li wym sztor mem.

Bartek postanowił pokazać swoje znaleziskoprzyjaciołom. Spojrzał na zegarek i zdał sobie sprawę, żeteraz to już na pewno dziewczyny będą wściekłe – minęło jużpółtorej godziny Schował tajemniczą gemmę do wysłużonejtorby przewieszonej przez ramię, po czym schylił się, żebyurwać jesz cze kil ka stokrotek na prze prosi ny.

Nagle, krucha skała, na której stał, gwałtownie obsunęłasię i runęła z łoskotem w dół, pociągając za sobą kamieniei odłam ki skal ne skal ny na samo dno wąwozu.

Bar tek krzyknął, zachwiał się i spadł z urwi ska…W ostatnim momencie złapał się palcami wystającego kamienia i zawisł na skarpie, próbując

Page 24: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

znaleźć opar cie dla stóp.– O, w mordkę jeża! – zaklął, choć na wie le mu się to nie zdało.Czuł, jak z każdą sekundą krew odpływa z jego uniesionych w górę rąk i pozbawia go tym samym

sił.– Długo tak nie wytrzymam – mruknął zroz paczony– Co ty tu robisz? – usłyszał nie spodzie wanie głos gdzieś ponad sobą.Odchylił nie co głowę i uj rzał smagłą buzię dziew czyny– A tak sobie tu wiszę i podziwiam widoki… – wystękał z trudem. – Jesteś aniołem? – spytał na

wszel ki wypadek, wpatrując się w oczy bar wy cie płe go bursz tynu.Dziew czyna roze śmiała się.– O ile mi wiadomo, nie jestem aniołem. Ale może skończysz już podziwiać te widoki i podasz mi

rękę, to ci pomogę? – wyciągnę ła ramię.– Tak. Myślę, że się już napatrzyłem – odparł Bartek i z ulgą uchwycił zbawczą dłoń. Gdy po

chwili stanął bezpiecznie na ścieżce, przegarnął odruchowo brudnymi palcami jasną czuprynę,pozostawiając na niej ciem ne smugi.

– Bar dzo dzię kuję za przybycie w samą porę – uśmiechnął się z wyraź ną ulgą.– Miałeś szczęście, akurat byłam w pobliżu i usłyszałam twój krzyk – nieznajoma odwzajemniła

uśmiech.– Jeśli nie jesteś aniołem, to kim jesteś? – zagadnął Bartek. – Chciałbym wiedzieć, komu

zawdzię czam życie – ukłonił się po rycer sku.– Mam na imię Klejto – odparła dziewczynka w jasnej sukience. Była chyba mniej więcej

w wieku Mary Jane. – Mieszkam niedaleko stąd. A ty? – zapytała, odgarniając z policzka długieczar ne włosy. – Pew nie miesz kasz w domu Alkme ny Zarkadakis?

– Tak, razem z siostrą i przyjaciół mi – potwier dził Bar tek. – Skąd wiesz?Klej to roze śmiała się.– Do tej części Panormo rzadko zaglądają turyści. Wolą hotele. Nietrudno więc było was

zauważyć.– No tak – Bar tek uśmiechnął się.– Muszę już lecieć, babcia na mnie czeka. Jeżeli dalej będziesz podziwiał widoki, to uważaj, żebyś

znowu nie spadł – prze strze gła go Klej to.– Tak naprawdę, zrywałem stokrotki – Bartek przyznał się zawstydzony i pokazał wymiętego

kwiat ka, który jakimś cudem ostał mu się w dłoni.Klej to uniosła wysoko brwi ze zdumie nia.– Nie zły z cie bie romantyk – zachi chotała.– Czy ja wiem – Bartek zarumienił się. – Weź, proszę, nie mam nic innego – podał jej

wymi ze rowaną stokrot kę.– Dziękuję – na policzkach Klejto zakwitły delikatne rumieńce. – Chodźmy już – skinęła głową,

żeby ukryć zmie szanie.Schodząc ze wzgórza, przez cały czas rozmawiali. Bartek dowiedział się, że dziewczyna na co dzień

miesz ka w Ate nach, a te raz jest na wakacjach u babci i dziadka.– Mój dziadek jest rybakiem i codziennie o świcie wypływa w morze. Zna także mnóstwo

opowie ści o grec kich bogach i he rosach – pochwali ła się.– Chęt nie bym posłuchał – Bar tek wtrącił nie śmiało.– Naprawdę? – Klejto ucieszyła się. – W takim razie zapraszam ciebie i twoich przyjaciół. Przyjdę

po was jutro po południu.

Page 25: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

– Och, to super! – Bar tek już nie mógł się docze kać spotkania z dziadkiem i… Klej to.Ponieważ zeszli już z klifu, dziewczyna pożegnała się i pobiegła w stronę swojego domu

otoczone go gajem oliw nym i drzew kami pomarańczowymi. A Bar tek poszedł w kie runku plaży.Na jego wi dok Ania porzuci ła Kroni kę Ar cheo, w której już daw no skończyła pi sać i malować.– Gdzie byłeś tak długo? – zapytała trochę zi rytowana.

– A tam, na szczycie, to znaczy… w ruinach świątyni. – Bar tek był wyjąt kowo roz kojarzony– A tobie co się stało?– Mary Jane z grubą warstwą kremu ochronnego na spieczonym czerwonym nosie patrzyła na

nie go podejrz li wie. – Wyglądasz jakoś dziw nie.Przyjaciel miał zadraśnięty policzek, ubrudzone szorty, rozerwaną koszulkę i trochę nieobecny

wyraz twarzy.– Aaa, to. – Bartek dopiero teraz zauważył rozdarcie. – Miałem mały wypadek – machnął ręką,

bagate li zując całą sprawę.– Jaki wypadek? – Ania z troską przyglądała się bratu.– Wszyst ko w porządku – prze konywał. – Ale poznałem pew ną dziew czynę, Gre czynkę – dodał.– Dziewczynę? – Mary Jane nastroszyła się i odruchowo zaczęła ścierać krem z nosa. – To

dlate go tak długo cię nie było! – powie działa z wyrzutem. Bar tek nie zwrócił na to uwagi.– Ma na imię Klej to – ciągnął dalej.– Klejto? Co to za imię? – zdziwiła się Mary Jane. Szybko nałożyła swoją kolorową tunikę

i poczuła, że po długim opalaniu tradycyj nie ple cy też ma spalone.Słysząc jakieś zamieszanie, Jim i Martin z zaciekawieniem wystawili swoje piegowate buzie

z ogrom niastej dziury, którą wygrze bali dla ochłody– Jej dziadek jest rybakiem i zna mnóstwo cie kawych opowie ści. Klej to zaprosi ła nas do sie bie.– O, to bar dzo faj nie – ucie szyła się Ania.

Page 26: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

– Może jej dziadek zabierze nas na ryby? – bliźniacy spojrzeli na siebie z nadzieją. – Moglibyśmyz bli ska zobaczyć del fi ny! – Mar tin tak się zapalił, że aż wyskoczył z dziury

– Ostatnim razem chciałeś z bliska oglądać krokodyle i pamiętasz, czym to się skończyło! – MaryJane wypomniała mu mrożącą krew w żyłach hi storię sprzed kil ku mie się cy.

Page 27: Kroniki archeo skarb atlantów agnieszka stelmaszyk ebook

Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragmentpełnej wersji całej publikacji.

Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.

Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnierozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przezNetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym możnanabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione sąjakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgodyNetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.

Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepieinternetowym Bookarnia Online.