51

Lens Flare nr2

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Lens Flare to internetowy magazyn fotograficzny. Tworzony przez ludzi z pasją. Każdy numer to ciekawe tematy oraz atrakcyjne ujęcia. Zapraszamy do współpracy przy tworzeniu nowych numerów. Jesteśmy otwarci na różnego rodzaju spojrzenie na fotografie.

Citation preview

Page 1: Lens Flare nr2
Page 2: Lens Flare nr2

Od redakcji

LENS FLARE  wrzesień 20112

Page 3: Lens Flare nr2

Spis treści

LENS FLARE  wrzesień 2011 3

Page 4: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 20114

Juvenaliowy portret studentów

powyżej: fot. Grzegorz Miszczykna następnej stronie: fot. Grzegorz Miszczyk

Zdjęcia: Grzegorz Miszczyk, Łukasz Stasiak

Page 5: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 5

Page 6: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 20116

powyżej: fot. Grzegorz Miszczyk

poniżej: fot. Grzegorz Miszczyk

Juvenaliowy portret studentów

Page 7: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 7

fot. Łukasz Stasiak

Juvenaliowy portret studentów

Page 8: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 20118

fot. Grzegorz Miszczyk

Juvenaliowy portret studentów

Page 9: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 9

fot. Łukasz Stasiak

Juvenaliowy portret studentów

Page 10: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201110

fot. Łukasz Stasiak

Juvenaliowy portret studentów

Page 11: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 11

fot. Łukasz Stasiak

Juvenaliowy portret studentów

Page 12: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201112

fot. Łukasz Stasiak

Juvenaliowy portret studentów

Page 13: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 13

fot. Łukasz Stasiak

Juvenaliowy portret studentów

Page 14: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201114

Grzegorz Miszczyk: Skąd się wzięło uCiebie zamiłowanie do rajdów?Łukasz Kozdroń: w 1998 roku, kiedy od-bywał się rajd polski zal iczany do mi-strzostw europy, jego prolog był na trasiedookoła błoń krakowskich. Pamiętam żebyła tam cała rzesza kibiców, a wśród nichja, 11 letni chłopaczek, którego tata zabrałaby zobaczyć atrakcję w mieście. Kiedyzobaczyłem jak oni tam jeżdżą, jakie tojest widowisko, byłem pod takim wraże-niem, że następnego dnia już wiedziałem,że to jest to, że ja też będę jeździł. Po zro-bieniu prawa jazdy, od razy pożyczyłemauto od mamy i zrobiłem licencję upraw-niającą do ścigania się w amatorskich im-prezach.

GM: Powiedz, czy zanim zrobiłeś licen-cję, jeździłeś na rajdy jako kibic.ŁK: Tak, od 2001 roku, często pojawiałemsię na odcinkach specjalnych rajdów w rol ikibica.

GM: Były to rajdy tylko na terenie Pol-ski czy również w innych krajach Eu-ropy?ŁK: Przede wszystkim w Polsce m in. Dol-ny Śląsk, Rzeszów. Ale bywałem też narajdach w Czechach, na Słowacji, a nawetraz w Niemczech na mistrzostwach świata.

GM: Który z tych rajdów widzianyjeszcze oczami kibica zapadł Ci w pa-mięć najbardziej?ŁK: Mistrzostwa świata w Niemczech.

GM: A pamiętasz kto wtedy zwyciężył?ŁK: Jasne, kierowca który jest maszynkądo wygrywania na niemieckich drogach,Sebastian Loeb w Citroenie Xsara WRC.

GM: Wracając do twoich początkówjako kierowcy. Mówiłeś że natych-miast po zrobieniu prawa jazdy zrobi-łeś licencję, czy od razu zacząłeśstartować w rajdach?ŁK: Licencję zrobiłem w grudniu, gdy se-zon właściwie się kończył, nie odbywałysię już żadne imprezy, a trzeba było prze-jechać sześć KJS-ów, czyl i konkursowychjazd samochodem. Dopiero w 2005 rokuudało mi się je przejechać i na początku2006 roku odebrałem upragnioną l icencje.

GM: Ile jest rodzajów licencji?ŁK: To się zmieniło odkąd ja robiłem swo-ją.

GM: Na lepsze czy gorsze?ŁK: Lepsze, teraz jest więcej l icencji , wię-cej stopni. Wcześniej była tylko l icencjamiędzynarodowa i l icencja krajowa. Obec-nie jest l icencja międzynarodowa, krajowai regionalna. Aby jeździć w rajdowym pu-charze polski potocznie zwanym drugą l i-gą potrzebna jest l icencja R1, czyl i takąjaką ja posiadam. Po tym jest jeszcze l i-cencja R2 z którą można jeździć w trzeciejl idze.

GM: Trzecia liga?ŁK: Tak, to coś pomiędzy całkowitymiamatorkami a rajdami pucharu.

GM: Przejdźmy teraz do tego z czegosłyną rajdy, czyli pojazdów. Od jakie-go samochodu zaczynałeś?ŁK: W KJS-ach jeździłem zwykłym Peuge-otem 206 z si lnikiem 1.4. Był to zwykłyseryjny samochód, jeżdżąc na imprezy abygo odciążyć demontowałem tylne siedze-nia i wygłuszenia, przez co fajnie było sły-

Łukasz Kozdroń - kierowca rajdowy

Na następnej stronie: fot. Łukasz Stasiak

Zdjęcia: Łukasz Stasiak, Grzegorz MiszczykRozmawiał: Grzegorz Miszczyk

Page 15: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 15

Page 16: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201116

chać dźwięk wydechu. Potem było autoktórym ścigam się do dziś, Peugeot 106.GM: Myślisz nad jego zmianą?ŁK: Myślę nad zmianą już od jakiegoś ro-ku, czy nawet od dwóch lat. Mój samochódjuż trochę przeszedł, poza tym w mojejklasie ciężko jest nim wygrywać z racji te-go że jest wiekowy i wysłużony. Przesiadł-bym się z chęcią do czegoś bardziejświeżego i mocniejszego.

GM: Powiedz teraz jak to jest z techni-ką jazdy?ŁK: Technik jazdy jest mnóstwo, częstoużywane jest hamowanie lewą nogą, służyona temu aby dociążyć przód samochodudzięki czemu lepiej się skręca, ponadtojest używana jako asekuracja, aby nie byłodużej różnicy czasowej pomiędzy użyciemgazu a hamulca.

GM: Kto cię uczył tych technik?ŁK: Dużo się sam nauczyłem podczas jaz-dy w KJS-ach, później miałem okazję po-trenować na torze w Kielcach pod okiem

instruktorów z Szkoły Jazdy Subaru.

GK: Wiele pomogli instruktorzy?ŁK: Zmieni l i całkowicie moje patrzenie natechnikę jazdy. Myślę że od tamtego czasupodróżuje troszkę szybciej i popełniamtrochę mniej błędów. Aczkolwiek zawszemożna wypracować cos jeszcze.

GM: Dużo czasu poświęcasz na tre-ningi?ŁK: Zawsze kiedy mam tylko możl iwość totrenuje. Niestety treningi związane są zkosztami, i to nie małymi. Jak zwyklewszystko kręci się wokół pieniędzy, mającdużo kasy można sobie spokojnie dużotrenować, a to potem procentuje na raj-dach.

GM: Team rajdowy to nie tylko kie-rowca i jego samochód, to także me-chanicy którzy dokonują bieżącychnapraw. Jak duży jest twój team?ŁK: Wielkość teamu zależy od budżetu,mój team dysponuje dość ograniczonym

Łukasz Kozdroń - kierowca rajdowy

fot. Łukasz Stasiak

Page 17: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 17

budżetem, więc często są to znajomi, któ-rzy pomagają na serwisie.GM: Teraz pytanie odnośnie samejjazdy podczas rajdu. Jeździsz bardzoszybko po wąskich drogach. Błąd czę-sto oznacza zakończenie rajdu w ro-wie. Czy miałeś jakąś poważniejsząkraksę?ŁK: Nie, zazwyczaj jest to zwiedzanie ple-nerów, jakiś rów, lub łąka. Raz tylko mia-łem tak, że wsadziłem drzewo w prawejtylnej ćwiartce samochodu na głębokość30-40 cm. Szczęśl iwie ominęło świeżowstawione drzwi, bak pal iwa i koło.

GM: Daliście radę jechać dalej?ŁK: Tak, to zdarzenie miało miejsce gdzieśw połowie rajdu. Przejechal iśmy jeszczetrzy OS-y autem z dziurą w boku.

GM: Pochwalisz sie nam swoimi suk-cesami?ŁK: Tylko o to nie pytaj (śmiech). Najczę-ściej jest tak że na rajdach zajmuję to naj-gorsze, czwarte miejsce. Zdarza mi się to

nader często.

GM: Ale bycie cały czas w czołówce ,należy traktować jako sukces.ŁK: No generalnie rzecz biorąc to tak(śmiech)

GM: Najbliższe plany rajdowe?ŁK: 6 sierpnia wybieram sie na Rajd Rze-szowski, który zal iczany jest do Rajdowe-go Pucharu Polski (przyp. red. ŁukaszKozdroń nie ukończył rajdu). Odcinki roz-grywane w okol icach Rzeszowa zawszebyły szybkie, techniczne, ciasne i trudne.Czyl i to co ja lubię najbardziej. Preferujetakie odcinki gdzie bardziej od mocy sa-mochodu l iczy się technika jazdy lub dobryopis trasy.

GM: No to życzymy dalszych sukcesówi dziękujemy za rozmowę.

Łukasz Kozdroń - kierowca rajdowy

fot. Łukasz Stasiak

Page 18: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201118

Imię: ŁukaszNazwisko: KozdrońWiek: 25 latMiejsce zamieszkania: Kraków

Łukasz Kozdroń - kierowca rajdowy

Page 19: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 19

fot. Grzegorz Miszczyk

Marka samochodu: PeugeotModel: 106Rocznik: 1998Moc: 125 KM

Łukasz Kozdroń - kierowca rajdowy

Page 20: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201120

K ażdy z wyjazdów, na które się wybie-ram zaczyna się nie na dworcu kole-

jowym czy PKS, ale w domu. Najczęściejprzed monitorem komputera, bądź nadlekturą przewodnika turystycznego. W tensposób staram się zaplanować szczegóło-wo każdy dzień spędzony w podróży. Wy-bieram najciekawsze miejsca, które wartozobaczyć, sprawdzam ceny bi letów wstępudo zabytkowych budynków czy muzeów.Porównuje koszty przemieszczania sięśrodkami komunikacji miejskiej. Następ-nym krokiem jest znalezienie odpowied-niego lokum na nocleg. Odpowiednie to wwiększości przypadków takie, w którymmożna trafić na jak najlepsze warunki wzamian za rozsądną cenę. To również ta-kie, skąd będę miał we wszystkie miejscazaznaczone na mojej mapie dostateczniebl isko. Najczęściej lokuję się w hostelach,głównie ze względu na ich usytuowanie,często bl isko centrum, z dobrą komunika-cją i atrakcyjną ceną. Wydaje mi się tonajlepszą opcją w sytuacji , gdy nie mogęl iczyć na darmowy nocleg np. u znajo-mych. Kiedy mam już zaplanowany prze-bieg wycieczki i nie muszę martwić się omiejsce do spania, pozostaje decyzja, codo wyboru transportu. Przy odległościachdo tysiąca ki lometrów jest mi prawdę po-wiedziawszy obojętne, czy będzie to sa-mochód, autokar czy pociąg. Przy dalszychtrasach jednak lubię mieć swój własnyśrodek transportu. Pozwala on czuć mi sięniezależnym od sytuacji takich jak opóź-nienia czy brak połączeń pomiędzy punk-tem A, a punktem B.

Trzysta ki lometrów, tyle plus minusdziel i centrum Krakowa od centrum War-szawy. Tym razem zdecydowałem się napodróż autokarem. W Internecie znalazłemprzewoźnika, który pojawił się na rynkuki lka miesięcy temu. Oferuje on naprawdętanie przewozy pomiędzy wszystkimi więk-

szymi miastami w kraju. W jego oferciemożna znaleźć również ki lka połączeń zmiastami poza granicami Polski. I tak, np.za około siedemdziesiąt, góra osiemdzie-siąt złotych (w obie strony) możemy do-stać się do Berl ina, Wiednia czyBratysławy. W przyszłości przewoźnikobiecuję powiększyć swoją ofertę o innemiasta. W moim przypadku, całkowitykoszt połączenia Kraków-Warszawa-Kra-ków wyniósł trzydzieści złotych. Co pozapodróżowaniem autostopem było najtań-szą opcją, na jaką trafiłem. Czas podróżywedług informacji na stronie internetowejwynosi około pięciu godzin. Informacja taokazała się rzetelna, gdyż faktycznie wy-ruszając z grodu Kraka o godzinie dwu-dziestej trzeciej trzydzieści, na miejscubyłem gdzieś za piętnaście piąta. Dworzecautobusowy znajdujący się przy ul icy Gra-bowej (dzielnica Mokotów) od ul icy Sien-nickiej (dzielnica Grochów), gdzieznajdował się mój hostel dziel i około dwu-nastu ki lometrów. Jak przystało na rodo-witego centusia (potocznie omieszkańcach Krakowa) ani mi przez myślnie przeszło by szukać jakiejś wolnej tak-sówki, którą mógłbym szybko dotrzeć namiejsce. Warszawskie metro też niewchodziło w grę, gdyż o tak wczesnej po-rze po prostu jest zamknięte. Spacer ul i-cami pustego miasta, bez gwaru i zgiełkuto to, co tygryski lubią najbardziej. Niecałedwie godziny później stałem już poddrzwiami do hostelu. Musiałem się zamel-dować, odnaleźć pokój numer czternaście iprzepakować do mniejszego plecaka. Ma-łe, co nieco na śniadanie i w drogę.

Na pierwszy dzień zwiedzania zapla-nowałem trasę wiodącą głównie ul iczkamiścisłego centrum Warszawskiej starówki,tak abym mógł zobaczyć między innymiul icę Krakowskie Przedmieście. Znajdujące

"Warszawa da się lubić..."

Zdjęcia: Grzegorz MiszczykTeskt: Grzegorz Miszczyk

Page 21: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 21

Pałac Kultury i Nauki

Page 22: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201122

się na niej budynki Uniwersytetu War-szawskiego, Pałacu Czapskich, Hotelu Bri-stol czy Pałacu Prezydenckiego górują nadul icą po obu jej stronach. Większość z nichjest odrestaurowana, a co za tym idzietworzą one pewien specyficzny, rzekłbymstarodawny kl imat. Ów kl imat sprawia, żeściągają tam tłumy zarówno turystów jak imiejscowych. Krakowskie Przedmieście togłówna arteria starego miasta, tętniącażyciem dwadzieścia cztery godziny na do-bę. Pełna artystów ul icznych, małych gale-ryjek, kawiarni i restauracji .

Z Krakowskiego przedmieścia trafi-łem bezpośrednio na Plac Zamkowy, naktórym rzecz jasna oprócz zamku, stoi Ko-lumna Zygmunta III Wazy. Ten najstarszyWarszawski pomnik (1643-1644) ufundo-wany przez Władysława IV Wazę, zostałjak większość miasta zniszczony podczasII Wojny Światowej. Odbudowano go w la-tach 1948-1949, a oryginalna podstawakolumny spoczęła na wzniesieniu u podnó-ży Zamku Królewskiego. Zamek, któryzbudowany został w barokowo-klasycy-stycznym stylu, z początku służył jako sie-dziba książętom mazowieckim, a od wieku

XVI do pierwszej połowy XX wieku wład-com i rządzącym krajem. Zwiedzaniewnętrz to koszt dwudziestu dwóch złotych(bi let normalny) i pozwala zobaczyć mię-dzy innymi sale: Rady, Wielką, Rycerską,Tronową i wiele innych urządzonych zprzepychem komnat. Dziedziniec zamkowyjest ogólnodostępny i wstęp na jego terenjest bezpłatny. Kończąc zwiedzanie tejczęści starówki udałem się do jednego zpobl iskich barów mlecznych, gdzie każdyznajdzie odpowiednie dla siebie, dobre,domowe jedzenie w niewygórowanej ce-nie. Najedzony i wypoczęty ruszyłem wkierunku następnego punktu zaznaczone-go w moim planie. Po około dziesięciu mi-nutach spokojnego marszu dotarłem naPlac Defi lad, nad którym góruje pomnikmarszałka Józefa Piłsudzkiego. Stoi tamniezłomnie od wielu lat, z rękami złożony-mi przed sobą i głową spuszczoną ku ziemijak gdyby zagłębiony we własnych my-ślach, które nie dają mu spokoju. Naprze-ciw pomnika, po drugiej stronie placuznajduje się Grób Nieznanego Żołnierza.Na tyłach, tuż za plecami żołnierzy pełnią-cych wartę przy grobie znajduje się Ogród

Pałac Prezydencki

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 23: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 23

Saski. Znalazłem tam mnóstwo rzeźb po-przez które autor ukazał różne cechy ludz-kie. To zaciszne miejsce wspaniale pasujedo spędzania w nim letnich wakacyjnychweekendów wraz z dziećmi, rodziną czybl iskimi. Duża l iczba ławeczek usytuowa-nych w cieniu koron drzew, do tego w po-bl iżu przepięknej fontanny, w którejkolorami tęczy odbija się słońce, pozwalaodpocząć od codziennych zmartwień i l ip-cowych upałów. Po chwil i spędzonej nadfotografowaniem ogrodu Sasów przyszedłczas na jeden z głównych celów mojej po-dróży - Pałac Kultury i Nauki. Ten monu-mentalny budynek, kojarzony w całejPolsce z miastem stołecznym i z czasamiPRL-u to niejako „wizytówka” Warszawy igrzechem byłoby być tutaj i nie zwiedzićtego miejsca. Muszę przyznać szczerze, żestojąc u jego podnóży wysokość na jakązostał on wzniesiony robi duże wrażenie.Tak wysokiej budowl i nie znajdziecie wKrakowie. Mało tego, w najbl iższej okol icyPKiN(skrót od Pałac Kultury i Nauki) oddawna stoją inne równie potężne budynki,jak chociażby Marriot czy Novotel, a kolej-ne wciąż powstają. Śródmieście powol i,słusznie zresztą nazywane jest małymManhattan'em. Wróćmy jednak do „domuze schodkami” jak zwykło się mówić oPKiN. Wstęp na taras widokowy znajdującysię na trzydziestym piętrze, to koszt 20 złza bi let normalny, bez żadnych zniżek.Dostać na niego można się dzięki jednej zwind, które jak za dawnych lat sterowanesą przez uprawnioną do tego osobę, wmoim przypadku przez przyjaźnie uśmie-chającą się Panią w wieku średnim. Widokz tarasu, równie piękny jak błękitne oczyuśmiechniętej Pani z windy potrafi zaprzećdech w piersiach. Roztacza się stąd widokna całą Warszawę, jej starówkę, blokowi-ska na odleglejszych dzielnicach i okol icz-ne przedmieścia. Warto wydać te paręzłotych aby móc tu być. Ki lka zdjęć ul .Marszałkowskiej, starówki, wspomnianychwcześniej hotel i Marriot oraz Novotel iwindą z powrotem na parter. Tuż obokparkingu przed PKiN trafiłem na małąknajpkę gdzie spragnieni podróżnicy mogąrozkoszować się smakiem zimnego piwa.Tego dnia wykonałem swój plan i nadszedłczas najwyższy by wrócić do pokoju hoste-

lowego i odpocząć przed zwiedzaniemmiasta nocą.

Warszawa po zmroku, jak każde du-ża metropol ia nadal tętni życiem. Ktoś,kiedyś powiedział, że „miasto nigdy nieśpi” i są to święte słowa. Na ul icach roi sięod miejscowych i turystów, krążącychmiędzy pubami, knajpkami a dyskotekami.Głośna muzyka dobiega z większości loka-lów, zarówno tych bogatych z przepy-chem, znajdujących się przy głównycharteriach jak i tych mniejszych w wąskich,ciasnych ul iczkach. Nie zagłębiając się w

Grób Nieznanego Żolnierza

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 24: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201124

Plac Piłsudzkiego

Na następnej stronie: Hotel MarriottPoniżej: Fontanna w Ogrodzie Saskim

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 25: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 25

szczegóły powiem Wam, że Warszawa po-trafi się bawić do białego rana o czymprzekonałem się na własnej jak to się mó-wi skórze. Poranek będzie wymagał odemnie dużej siły wol i bym wstał z miękkie-go łóżka i zreal izował dalszy ciąg zaplano-wanych atrakcji .

Śniadanie. Płatki czekoladowe z mle-kiem, koniecznie na zimno. Poranna toale-ta i chwila zadumy na ławeczce schowanejw cieniu rosnącej obok hostelu l ipy. Pomi-mo dość późnej godziny (jak na pobudkę)upał wcale nie doskwiera. Tego dnia pogo-da postanowiła mnie chyba oszczędzać ipomimo tego iż jest na tyle ciepło abyśmiało móc ubrać na siebie krótkie spodniei t-shirta to słońce nie operuje tak mocnojak dnia poprzedniego. I chwała mu za to.Leniwie pakuje wszystko to co będzie po-trzebne mi podczas zwiedzania. Plan? Zo-baczyć między innymi Łazienki Królewskie,Belweder, ul icę Nowy Świat czy rondo DeGaul le'a. Kawał drogi przede mną, naszczęście komunikacja miejska jest tutajdobrze rozbudowana i niewiele droższa niżw Krakowie (pisząc ten tekst ceny za prze-jazd zdążyły już podrożeć). Zawsze gdytylko jest taka możl iwość wybieram tram-waje, uważam że są wygodniejszym iprzede wszystkim szybszym środkiemtransportu aniżel i autobusy. Zza szyby po-dziwiam prawobrzeżną architekturę mia-sta, o wiele młodszą niż ta po drugiejstronie Wisły. Podążam ul icą Grochowską ialeją Zieleniecką, na rondzie Jerzego Wa-szyngtona, tuż obok stadionu narodowegotramwaj skręca w prawo i wjeżdża namost Księcia Józefa Poniatowskiego. Je-stem na drugim brzegu. Aleja 3go Maja iMuzeum Wojska Polskiego, wysiadam tużobok. Ten obiekt to obowiązkowa pozycjanie tylko dla tych, którzy umiłowal i sobiemil itaria i historię bitew. Po ki lkudziesięciuminutach zwiedzania jego wnętrz obieramazymut na rondo De Gaul le'a. To co napierwszy rzut oka, już ze znacznej odległo-ści odróżnia to rondo od wielu innych topalma, która stoi na samym jego środku.Ów twór (bo nie jest to prawdziwa rośl ina)to uwieńczenie projektu powstałego na po-czątku roku 2001 z inicjatywy Pani JoannyRajkowskiej oraz przy współpracy takich

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 26: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201126

instytucji jak chociażby Centrum SztukiWspółczesnej czy Zamek Ujazdowski. Pal-ma została ustawiona na rondzie 12 grud-nia 2002 roku i zajęła tym samymmiejsce, w którym do tej pory w okresieświątecznym górowała bożonarodzeniowachoinka. Z początku wzbudzająca kontro-wersja i wywołująca wiele komentarzy nietylko w lokalnych mediach, dziś stała sięjednym z symbol i miasta. Od ronda wcztery kierunki świata biegną ul ice NowyŚwiat i Wiejska oraz Aleje Jerozol imskie i 3Maja. Podążając w dół ul icą Wiejską, wkierunku Zespołu Pałacowo - OgrodowegoŁazienki Królewskie mijam po drodze bu-dynki Sejmu RP, Starego Domu Poselskie-go jak również Pomnik Polskiego PaństwaPodziemnego i Armii Krajowej. Skręcającbezpośrednio w ul icę Górnośląską staną-łem u stóp schodów „Tawerny Sowa” gdzieczęstymi gośćmi bywają pol itycy, którzy topo burzl iwych obradach na tematy niezwy-kle ważne dla naszego kraju zaglądają tuby zwilżyć nieco swe nadwyrężone strunygłosowe. Zastanawiam się tylko czy nie-którzy z nich nie robią tego zbyt często iczy na pewno zawsze po obradachi. Mniej-sza o to, ja z poczęstunku w tym miejscunie korzystam i podążam dalej. Park Ła-zienkowski, kolejne miejsce tłumnie od-wiedzane nie tylko przez ludność będącą wWarszawie przejazdem. Park i jego zabyt-ki, w większości w stylu klasycystycznympowstał w XVIII wieku z inicjatywy królaStanisława Augusta Poniatowskiego. Od

początku swego istnienia spełnia on nie-zmiennie rolę miejsca, w którym skupiająsię różnego rodzaju wydarzenia kulturalnei naukowe, a niekiedy także sportowe.Karnet na zwiedzanie wszystkich obiektówna terenie parku w sezonie letnim to koszt25 zł. Ciekawostką jest fakt iż w każdyczwartek wstęp do obiektów zabytkowychjest darmowy. Teren całego zespołu pała-cowo-ogrodowego jest tak rozległy iżresztę dnia spędziłem właśnie w tymmiejscu.

Trzeciego, ostatniego dnia mojegopobytu postanowiłem nie spieszyć się zewczesnym wstawaniem i pozwol i łem sobiena odrobinę lenistwa. W godzinach poryobiadowej spakowałem swój skromny ba-gaż i wymeldowałem się z hostelu. Tegodnia w Warszawie, jak również w wielu in-nych miastach odbywały się Wianki. Po-stanowiłem więc, że w oczekiwaniu nagodzinę przyjazdu mojego transportu dodomu, spędzę czas na przyglądaniu sięprzygotowaniom do tej imprezy. Pobyt wstol icy będę wspominał dobrze, a i samychjej mieszkańców, których dane mi byłopoznać serdecznie pozdrawiam. Pani Aniu,Panie Stanisławie i Ty Jurku, odrzućmystereotypy na temat wspólnych relacj i po-między warszawiakami i krakusami, jeste-ście najlepszym przykładem tego, że nieważne jest skąd się pochodzi tylko to czywierzy się w innych ludzi i samemu jest sięzwykłym prostym człowiekiem.

Pałac na wodzie

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 27: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 27

Pałac na wodzie

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 28: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201128

Page 29: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 29

Krakowskie PrzedmieścieNa poprzedniej stronie: Mały powstaniec

Krakowskie Przedmieście

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 30: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201130

Hotel Bristol

Na następnej stronie: Charles De Gaul lePoniżej: Warszawa zachodnia

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 31: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 31

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 32: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201132

Zamek Królewski od strony ogrodów

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 33: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 33

Zamek Królewski od strony Krakowskiego Przedmieścia

"Warszawa da się lubić. . ."

Page 34: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201134

Kraków w miniaturze

fot. Grzegorz Stoczek

P rojekt unijny zreal izowany przez miasto Kraków obejmujący powstanie dwunastumakiet przedstawiających najciekawsze zabytki starego miasta. Makiety autorstwa

Karola Badyny, absolwenta Wydziału Rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowiezostały stworzone specjalnie z myślą o osobach niewidomych oraz niedowidzących.Real istycznie odwzorowane kształty m. in. Bazyl iki Mariackiej, Ratusza czy WzgórzaWawelskiego uzupełnione krótkimi opisami w językach łacińskim i Brai l le'a dają osobąniewidomym i niedowidzącym możl iwośc poznania, na niespotykaną dotychczas skalęgłównych zabytków Krakowa. Projekt spotkał się z ciepłym przyjęciem nie tylko przezosoby, z myślą dla których został przygotowany lecz wzbudził również dużezainteresowanie wśród całej rzeszy turystów odwiedzajacych miasto, a także ludnościmiejscowej. Makiety z seri i "Droga Królewska dla Niepełnosprawnego Turysty" zostaływyróżnione poprzez otrzymanie nagrody w konkursie Fundacji Instytut RozwojuRegionalnego "Samorząd równych szans 2011".

Makiety przedstawiają kolejno: Barbakan, Stare Miasto, Twarz Jana Matejki, Bazyl ikęMariacką, Sukiennice, Ratusz, Zespół klasztorny oo. franciszkanów i witraż "Bóg Ojciec -Stań się! ", Kościół św. Andrzeja oraz kościół św.św. Piotra i Pawła, Okno romańskie,Pałac bp. Erazma Ciołka, Wzgórze Wawelskie.

Zdjęcia: Grzegorz Miszczyk, Łukasz Stasiak, Grzegorz StoczekTeskt: Grzegorz Miszczyk

Page 35: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 35

Kraków w miniaturze

powyżej: fot. Łukasz Stasiak

poniżej: fot. Grzegorz Miszczyk

Page 36: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201136

Kraków w miniaturze

powyżej: fot. Grzegorz Miszczyk

poniżej: fot. Grzegorz Miszczyk

Page 37: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 37

Kraków w miniaturze

powyżej: fot. Grzegorz Miszczyk

poniżej: fot. Łukasz Stasiak

Page 38: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201138

Kraków w miniaturze

fot. Łukasz Stasiak

Page 39: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 39

Kraków w miniaturze

powyżej: fot. Łukasz Stasiak

poniżej: fot. Łukasz Stasiak

Page 40: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201140

Kraków w miniaturze

powyżej: fot. Łukasz Stasiak

poniżej: fot. Łukasz Stasiak

Page 41: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 41

Kraków w miniaturze

fot. Grzegorz Miszczyk

Page 42: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201142

P odróż do Torunia na dobre zaczęła sięw pociągu, kiedy to natrafi l iśmy w

przedziale na rodowitych Toruniaków, wra-cających z wakacji w Zakopanem. Padłytypowe pytania: gdzie będziemy mieszkać,na jak długi okres czasu jedziemy, itp.Przysłowie „cudze chwal icie, swego nieznacie” idealnie pasuje do rozmowy jakasię wywiązała między nami. Okazało się,że ci młodzi ludzie wcale nie znają swojegomiasta. W momencie, gdy dowiedziel i się,że zamierzamy gościć w Toruniu tydzień,wyrazi l i n iezmierne zdziwienie co tyle cza-su możemy tam robić? Zwiedzać , a jestco. Niektórych takie pytania mogły byzniechęcić do dalszego działania. Nas jed-nak popchnęły do udowodnienia, że Toruńjest miejscem ,które warto zwiedzić i po-znać.

Wysiadając na dworcu kolejowympo kilkuset metrach natrafimy na polecampingowe wzdłuż którego ciągnie sięwąska asfaltowa ul iczka w stronę Wisłyskąd roztacza się widok na centrum Stare-go Miasta. Granice części wiślanej pano-ramy Torunia wyznaczają dwa mosty:drogowy im. J. Piłsudskiego oraz kolejowyim. E. Mal inowskiego. Między nimi, na pra-wym brzegu Wisły znajdują się zabudowa-nia toruńskiej starówki.

Toruń słynie z paru ciekawych le-gend, ale my przytoczymy tylko ki lka znich. Pierwszą niech będzie historia po-wstania nazwy Toruń. W czasach średnio-wiecza, mniej więcej w X w. w zakoluWisły zbudowano niewielką osadę, któraszybko się rozrosła i stała miastem. To no-wo powstałe miasto w celach obronnych

otoczono murami oraz basztami. Jedna zbaszt bardzo chciała wiedzieć co dzieje sięw wielkim świecie, za murami. Zaprzyjaź-niła się z płynącą obok Wisłą, a ta prze-pływając przez wiele krain, chętnie dziel i łasię wiadomościami ze swoją koleżanką. Imwięcej Baszta wysłuchiwała opowieści, tymbardziej czuła się zazdrosna, aż w końcuprzestała słuchać. Nieświadoma zazdrościkoleżanki Wisła snuła swe historie, a żebyzwrócić słabnącą uwagę zaczęła podmy-wać jej mury. Przestraszona Baszta po-prosiła, aby rzeka przestała tak robić, boinaczej runie. Na co Wisła krzyknęła „Toruń! ”. Słowa niesione echem dotarły douszu dwojga nieznających miasta wę-drowców, którym zasłyszana nazwa tak sięspodobała, że zaznaczyl i ją na mapie. Itak To Ruń został Toruniem po dziś dzień.Jeżel i wziąć pod uwagę fakt historyczny,za datę nadania praw miejskich przyjęto28 grudnia 1233r.

Idąc po Toruńskim rynku nie sposóbnie zauważyć stale powtarzającego sięelementu na każdym straganie. Są tożabki wiążące się z następną legendą, kie-dy miasto nawiedziła plaga żab. Do końcanie wiadomo co było tego powodem. Żabybyły wszędzie co doprowadzało do rozpa-czy mieszkańców, którzy wymusi l i na wła-dzach miasta i na burmistrzu interwencję.W zamian za usunięcie z miasta żab, bur-mistrz obiecał śmiałkowi rękę swej córkiKunki oraz sol idną zapłatę. W tym czasieWisłą przepływał młody fl isak Iwo, któregodoszły wieści o nieszczęściu. Miał on zesobą skrzypce posiadające szczególnąmoc. Gdy na nich zagrał oczarowałwszystkie żaby, które słysząc dźwięk

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Zdjęcia: Grzegorz StoczekTeskt: Eunika Siuda, Grzegorz Stoczek

Page 43: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 43

Page 44: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201144

skrzypiec zaczęły za nim podążać. Tymsposobem fl isak wyprowadził je z miastana przedmieście Mokre. Burmistrz dotrzy-mał słowa, a wiele lat później aby uczcićpamięć fl isaka postawiono mu pomnik.Przechadzając się po Starym Mieście na-trafimy na nietypową budowlę – KrzywąWieżę, z którą wiąże się romantyczna le-genda. Dawno temu pewien toruński za-mek zamieszkiwało dwunastu Krzyżaków.Byl i oni rycerzami oraz zakonnikami. Jed-nak mało który z nich dbał o swoją reputa-cję i dotrzymywanie złożonych wcześniejślubów. Wśród nich urodą wyróżniał siębrat imieniem Hugon. Ów rycerz zakochałsię w pięknej toruniance Barbarze, któraniestety nie odwzajemniała jego gorącychuczuć. Hugon wpadł na desperacki plan, żeuwięzi swoją ukochaną i zatrzyma ją przysobie siłą. Barbara nie chciała mu ulec iuciekając wbiegła na topniejący wiślanylód, który się pod nią załamał. On miałwięcej szczęścia i przeżył. W ramach po-kuty jaką sobie wyznaczył, postanowiłwybudować wieżę, ale nie zwykłą, a krzy-wą- stąd nazwa. Od tamtej pory, aby uka-rać złoczyńców zapanował zwyczaj, by

zamiast odsiadywal i swój wyrok zaczęl iwznosić dla miasta mur obronny lub basz-tę. Mierząca 15 metrów wieża stanęła wXIV wieku. W XVIII w. przestała pełnićfunkcje obronne i została zamieniona nakarcer dla kobiet. W XIX w. znajdowałasię w niej kuźnia oraz domostwo rusznika-rza. Obecnie prosperuje jako kawiarnia isklepik z pamiątkami.

Raczej nie ma osoby, która by niesłyszała o fenomenie toruńskich pierników.Istnieje ki lka legend o piernikach, każdajest inna, ale wspólnym elementem jestich nazwa – Katarzynki. Mają one niety-powy kształt, oryginalny smak i od lat sąwypiekane według tradycyjnej receptury.O sentymencie mieszkańców Torunia dotych smacznych ciastek świadczy choćbyto, że zwiedzając miasto natrafimy naPiernikowe Miasteczko, Muzeum Piernika,a także przejdziemy się Piernikową AlejąGwiazd będącą odpowiednikiem hol lywo-odzkiej. Jak również zobaczymy pomniklegendarnej Katarzynki trzymającej koszpełen pierników. A propos pierników, idącul . Piernikarską przed naszymi oczami

Żabka

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 45: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 45

Pomnik Fl isaka

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 46: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201146

Fi luś

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 47: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 47

wyrosła ogromna szafa. W momencie, gdyokazało się, że jest to teatr lalek byl iśmyzaskoczeni i jednocześnie zafascynowaninietypowym wyglądem budynku. Jest toteatr Baj Pomorski. W kwietniu 1945 r. po-jawił się pomysł utworzenia miejsca, gdziebędą wystawiane sztuki dedykowane naj-młodszym. Zawdzięczamy to artystce Ire-nie Pikiel-Samorewiczowej. Miał on byćdopełnieniem działającego w WarszawieTeatru Baj, stąd nazwa Baj Pomorski. Po-czątkowo teatr miał swoją siedzibę w Byd-goszczy lecz po roku przeniesiono go doTorunia. Teraźniejszą fasadę teatru zapro-jektowano w 2005 r. przez toruńską firmę,która wpisała wygląd budynku w architek-turę gotyckiej starówki, a zarazem połą-czyła go z nowoczesną styl istyką.

Na Rynku Staromiejskim znajdujesię jeden z najbardziej rozpoznawalnychzabytków Torunia. Jest to Ratusz, dawniejbędący siedzibą rajców miejskich. W 1259roku rozpoczęto budowę tej ogromnej bu-dowl i zaczynając pracę od postawieniadomu kupieckiego wraz z sukiennicami isiedzibą władz. Nie długo później dobudo-wano czterdziesto metrową wieżę, a takżebudynki ław chlebowych, wagi i sądu. W1399 roku w miejsce domu kupieckiegowzniesiono dwukondygnacyjny ratusz zwieżą i dziedzińcem pośrodku. Projekt za-planował mistrz Andrzej, uznawany za naj-lepszego fachowca tamtych czasów.Wzorował się on na ustawieniu roku kalen-darzowego. I tak 1 wieża oznaczała 1 rok,4 mniejsze wieżyczki- 4 pory roku, 52 salew środku- 52 tygodnie, a 365 okien- 365dni. Jak głosiła legenda problem rokuprzestępnego równego 366 dni sprytnieominięto, ponieważ co 4 lata wynajmowa-no murarza, który wstawiał brakująceokno, a po roku je zamurowywał aż do na-stępnego razu. W latach od 1602 do 1604ratusz przebudowano w stylu renesansuniderlandzkiego i dodano trzecią kondy-gnację. Niestety wskutek najazdu Szwe-dów w 1703 r. , spłonął. Odbudowano go wlatach 1722-1737. Natomiast w roku1958r. ratusz przekazano na cele muzeal-ne. Dzięki zachowaniu stylu architekto-nicznego z dawnych lat i połączeniu go zewspółczesnym możemy obecnie podziwiać

z jego 40-to metrowego szczytu całą pa-noramę miasta. Z jego wieży roznosi sięteż dźwięk hejnału toruńskiego. Ponadtojest on główną siedzibą Muzeum Okręgo-wego w Toruniu. Gdy znajdziemy się już usamej góry ratuszowej wieży roztoczy sięprzed nami widok na cały gród Kopernika,główną cechą krajobrazu są monumental-ne budowle gotyckich kościołów. Zobaczy-my na przykład: Kościół WniebowzięciaNajświętszej Mari i Panny, Świętego Jakubaoba z XIII wieku, bazyl ikę Świętych JanaChrzciciela i Jana Ewangel isty z XIVw. Ko-ściół Świętej Katarzyny z XIX wieku. Jakrównież kościół Świętej Trójcy( prze-kształcony obecnie na kino).

Na wprost Ratusza znajduje się po-

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 48: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201148

mnik jednej z najbardziej cenionych osobi-stości, pochodzącego z Torunia MikołajaKopernika. Ten wybitny uczony i astronomzasłynął głównie z przedstawienia ludzko-ści odważnej teori i hel iocentrycznej budo-wy wszechświata. Opubl ikował ją w 1543r. wydając swoją najsłynniejszą książkę "O obrotach sfer niebieskich". Aby upamięt-nić jego zasługi w 1853 r. wzniesiono mupomnik. A także wiele ważnych instytucjinazwano od jego imienia. Toruń kontynu-uje fascynacje swojego znamienitegomieszkańca poprzez promowanie wiedzy okosmosie za pomocą Planetarium im. Wł.Dziewulskiego, które powstało 17 lutego1994r. w budynku dawnej gazowni z 2 poł.XIX w. Odwiedzając je w środku możemywziąć udział w niezwykłych seansach po-pularno-astronomicznych obejmującychswą tematyką cały zakres wiedzy astrono-micznej. Możl iwość tą daje zaawansowanytechnologicznie projektor ZEISSA RFP,dzięki niemu na 15-to metrowej kopulemożna zobaczyć układy gwiazd, planet ,galaktyk, itp. Patrząc na to wszystko wy-daje nam się, że podróżujemy w kosmo-sie. Efekt ten uzyskany jest poprzezspecjalną 360 stopniową projekcję pano-ram. Po długim zwiedzaniu warto tam za-glądnąć by dać odpocząć nogom, anacieszyć umysł. Nie będzie to zmarnowa-ny czas.

Innym miejscem godnym polecenia,jeżel i chcemy odpocząć jest kawiarnia"Róże i Zen" znajdująca się w wąskiej, ci-chej ul iczce niedaleko ruin zamku krzyżac-kiego. To nastrojowe miejsce naładujewasze baterie przed dalszą podróżą. Wśrodku mieści się stylowa restauracja, aleza to wychodząc na patio trafiamy do za-czarowanego ogrodu. Możemy się tylkodomyślać, że pierwotnie był to postawionydom, któremu wyburzono sufit łącznie zdachem pozostawiając gołe mury. Pomysłten począwszy od nastrojowej muzyki, an-tykwarycznego wystroju po widok bujnejrośl inności pnącej się po murach sprawia,że przenosimy się jakby do innego miej-sca, dalekiego od miejskiego zgiełku. Przyokazji odpoczynku dostrzeżemy na murachl icznie wywieszone obrazy nieznanychmiejscowych malarzy. Jeżel i komuś spodo-

ba się jakiś malunek istnieje możl iwośćjego kupna.

Wychodząc z kawiarni przeszl iśmyna Rynek Nowomiejski gdzie zobaczyl iśmyżel iwny wózek upamiętniający fi lm „Prawoi Pięść” w reżyseri i Jerzego Hoffmana iEdwarda Skórzewskiego z 1964 r. , którykręcony był w Toruniu. Projekt postawio-nego pomnika został wybrany spośródpięciu nadesłanych prac konkursowych, azwycięzcami okazal i się projektanci z Po-znania. Zresztą są to ci sami autorzy, któ-rzy zaprojektowal i pomnik osiołka będącysymbolem pręgierza toruńskiego. Doatrakcji miasta zal icza się też odsłonięty w2005r. pomnik przedstawiający postać psaFi lusia pi lnującego parasola swojego pana.Autorem komiksu o zabawnym piesku byłznany rysownik i karykaturzysta ZbigniewLengren. Cała seria ukazywała się w gaze-cie Przekrój. Tego typu pomników w mie-ście można znaleźć jeszcze ki lka,chociażby nawet Kargula i Pawlaka w na-turalnych rozmiarach, odlanych z brązu.Autor projektu przedstawił postacie uka-zane w scenie z fi lmu „Kochaj albo Rzuć”gdzie ze zdumieniem bohaterowie przy-glądają się amerykańskiej rzeczywistości.

Na zakończenie wycieczki wieczoro-wą porą polecamy wybrać się na skwerprzy Placu Rapackiego gdzie już z oddal iusłyszymy dźwięki muzyki, a podchodzącbl iżej zobaczymy również niezwykłe efektyświetlne. Tym czarującym miejscem jestfontanna Cosmopol is działająca od 2008r.Właśnie tu odbywa się spektakl „światło,woda, dźwięk”. Jak przystało na toruńskątradycję, fontanna nawiązuje swoimkształtem do dzieła Kopernika "O obrotachsfer niebieskich”. Przedstawienie tworzy100 dysz tryskających w takt muzykiskomponowanej specjalnie do tego celuprzez Krzesimira Dębskiego, a całość do-pełniają i luminacje świetlne.

To co możemy dodać od siebie tofakt, że tydzień spędzony w Toruniu niebył zmarnowanym czasem. Mamy nadziejęże każde z was zechce odbyć własna nie-powtarzalną podróż do tego wyjątkowegomiasta.

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 49: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 49

Kawiarnia "Róże i Zen"

Wózek z fi lmu "Prawo i pięść"

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 50: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 201150

Planetarium im. Władysława Dziewulskiego

Fontanna "Cosmopol is"

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Page 51: Lens Flare nr2

LENS FLARE  wrzesień 2011 51

Kościół świętej Katarzyny

Cudze chwalicie, swego nie znacie