Upload
moto-collection
View
240
Download
2
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Numer 14 Lexus NX300h, Porsche Cayenne, Mercedes-Benz E350, Skoda Octavia RS vs. SEAT Leon Cupra, BMW X4 i wiele innych
Citation preview
P O R S C H E C A Y E N N E S / M E R C E D E S - B E N Z E 3 5 0 / V O L V O V 6 0 T 5 O C E A N R A C E / S K O D A O C T A V I A
R S / S E A T L E O N C U P R A / M E R C E D E S - B E N Z C L A 2 5 0 4 M A T I C / M A Z D A 6 2 . 5 S K Y A C T I V - G / B M W X 4 x D r i v e 3 5 i / M A Z D A C X - 5 / R E N A U L T L A G U N A
W T Y M N U M E R Z E /
LEXUS NX300h AWD
MAGAZYN WYSOKICH OBROTÓW
www.motocollection.plISSN: 2353-2483 NUMER 14STYCZEŃ 2015
MC
WITAMY!NUMER 14 | STYCZEŃ 2015
ISSN: 2353-2483
Wesołych Świąt!Na samym wstępnie pragnę złożyć Wam
najserdeczniejsze życzenia z okazji Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku. Mam nadzieje, że nadchodzący rok przyniesie Wam dużo zdrowia, pieniędzy oraz co najważniejsze wielu niezapomnianych chwil za kierownicami Waszych samochodów.
Tymczasem w czternastym styczniowym numerze zagościło u nas sporo SUV-ów. Zaczynamy od wyjątkowego szczególnie pod względem stylistycznym Lexusa NX, następnie sprawdzimy, czy warto przeznaczyć pół miliona na najnowsze Porsche Cayenne a skończymy na teście najmocniejszej benzynowej wersji BMW X4, która wbrew pozorom jest w stanie zadowolić się małymi i lościami paliwa.
Do naszej redakcji zawitała również E-klasa, której Mercedes-Benz zafundował chyba większość dostępnych opcji , począwszy od relaksujących masaży po wyświetlacze dla pasażerów podróżujących z tyłu i dekoder telewizji cyfrowej.
Jednak największym zaskoczeniem w tym
numerze była dla mnie Laguna Coupé. Chociaż samochód w środku ma mnóstwo niedociągnięć zarówno estetycznych, jak i ergonomicznych to system tylnej osi skrętnej sprawia, że podczas pokonywania każdego zakrętu zapominamy o wszystkich niedoróbkach. Szkoda, tylko że nie mieliśmy czasu zabrać go w góry, tam Laguna czułaby się jak ryba w wodzie.
Na sam koniec zaserwujemy Wam porównanie naszym zdaniem dwóch najrozsądniejszych GTI na polskim rynku: Leona Cupry oraz Octavii RS.
2
KRYSTIAN KWAŚNIEWSKI
REDAKTOR NACZELNY / WYDAWCA
MARCIN KOŃSKI
REDAKTOR PROWADZĄCY
URSZULA JAGŁOWSKA
REDAKTOR / KOREKTA
DOMINIKA DZIWULSKA
REDAKTOR / MARKETING
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
[email protected] l [email protected] l WWW.MOTOCOLLECTION.PL
S T Y C Z E Ń 2 0 1 5
LEXUS NX300h AWD
SPIS TREŚCI
STRONA 8
3
MAZDA CX-5
PORÓWNANIE SEAT LEON CUPRA VS. SKODA OCTAVIA RS
STRONA 72
BMW
X4STRONA 24
MAZDA
6STRONA 32
PORSCHE
CAYENNESTRONA 40
STRONA 48
VOLVO
S60 T5STRONA 55
RENAULT
LAGUNASTRONA 61
MERCEDES-BENZ
CLA250STRONA 66
MERCEDES-BENZ
E350STRONA 16
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
4
Mercedes-Benz CLA Shooting BrakeJeśli pojawiła pomniejszona wersja Mercedesa CLS, to wszyscy byli bardziej, niż pewni tego, że
prędzej, czy później producent ze Stuttgartu pokaże również usportowione kombi Shooting Brake.
Nie będzie to jednak najbardziej obszerne kombi – ilość miejsca na kolana ma nie ulec zmianie, zaś
nad głową mają pojawić się dodatkowe 4 cm. I to właściwie wszystko ze zmian. Samochód będzie
oferowany z 7 silnikami – 2 dieslami (136 i 177 KM) i 4 jednostkami benzynowymi (122, 156, 211 i 360
KM). Topowe AMG ma rozpędzać się do 100 km/h w 4.7 sekundy i jest idealną odpowiedzią na trochę
słabszego Volkswagena Golfa R Variant.
Volkswagen Golf R VariantWreszcie można zabrać się na szybki wypad na narty czymś naprawdę szybkim. 300 KM, napęd na wszystkie koła i sześciobiegowa skrzynia DSG w hatchbacku była w stanie katapultować do 100 km/h w niespełna 5 sekund i gnać z ograniczoną prędkością 250 km/h. Tutaj sprint będzie tylko 0.2 sekundy dłuższy, co odpowiada czasowi mrugnięcia okiem. Mogę się założyć, że pakunki w bagażniku
nigdy nie będą mieć łatwo z dojechaniem do celu w jednym kawałku, ale za to frajda jaka!
WIADOMOŚCI | STYCZEŃ 2015
Audi TT Offroad ConceptAudi postanowiło pójść w ślady MINI i FIAT-a 500. Ingolstadt postanowiło zrobić odpowiednika jednego modelu do wszystkich klas, bo poza tradycyjnym TT w wersji coupe i roadster oraz pokazywanym ostatnio TT Sportback, zaprezentowano również uterenowiony model Offroad, który otrzymał zmodyfikowane zderzaki, większe koła, drugą parę drzwi i zdecydowanie łagodniej opadającą linię dachu. Tył, to najbardziej wyróżniający się element nadwozia. Są tu nowe światła i końcówki wydechu. W ogóle auto przypomina stary koncept Audi Steppenwolf z 2000 roku.
Inna jest za to technologia pod maską TT Offroad Concept. Za napęd odpowiada tu zespół hybrydowy o łącznej mocy 408 KM, który zadowala się zużyciem paliwa na poziomie niespełna 2 litrów na 100 km. Dzięki 650 Nm, auto rozpędza się do setki w 5.2 s i osiąga 250 km/h. Jeśli auto trafi do produkcji , może stanąć do dość skromnego grona jednego z najciekawszych modeli w gamie Audi.
5
5
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
6
Mercedes-Benz GLEOto kolejny zawodnik do tytułu Najbrzydszego debiutanta minionego tygodnia. Z przodu auto
wygląda na wyższe, niż szersze, a tylny półprofil . W sumie widzicie sami. Tył najlepiej wygląda tylko
wtedy, kiedy patrzycie na niego wprost. Przesuńcie się o choćby 1 stopień w lewo, czy w prawo, a
doznacie szoku. Całkiem prawdopodobne jest też to, że oślepniecie. Za to rozmiar felg powinien
ucieszyć naszych raperów – już w standardzie najmniejszy komplet obręczy będzie mieć 20 cali , zaś
największy – 22. Pod maską mają siedzieć tylko mocne silniki. Minimalna liczba koni, to 258 (350
BlueTEC). Potem 333 KM (GLE400 Coupe) i na końcu 367 KM (GLE450 Coupe). Wersja AMG? Pojawi
się niemal na pewno.
Ferrari FXX KSłyszałem, że dwa „iksy” w nazwie mają cenzurować brzydki wyraz, jaki wydaje kierowca targany
przez 1050 KM i 900 Nm. Inna teoria dotyczy samego K, który w internetowym slangu oznacza
tysiąc, co odpowiada mocy bolidu. Sama produkcja FXX K ma ograniczyć się do 31 sztuk, a każdy
z nich waży zaledwie 1155 kg, dzięki czemu towarzyszącemu okrzykowi „FxxK!” sprint do 100 km/h
trwa 2.5 sekundy. Nadwozie, które w gruncie rzeczy jest jednym wielkim spoilerem, przy 210 km/h
produkowało docisk aż 540 kilogramów. Tradycyjnie już wszystkie modele FXX nie mają homologacji
drogowej i nie są udostępniane właścicielom poza imprezami organizowanymi przez Ferrari.
WIADOMOŚCI | STYCZEŃ 2015
Toyota MiraiWłaśnie od dziś w Japonii będzie można składać zamówienia na ten samochód, zaś my, jako Europejczycy (bo Mirai będzie dostępny tylko w Wielkiej Brytani, Danii i Niemczech) będziemy mogli cieszyć się nim, albo i nie, za 9 miesięcy. Tak czy siak nie rozumiem za bardzo podejścia Toyoty, by do innowacyjnych źródeł napędu dodawać tak idiotycznie dziwaczne formy. Popatrzcie tylko na Priusa. Tam nawet nazwa jest głupia. Tutaj jednak przegieli – Zderzak z przodu przypomina paszczę psa, z pyskiem wystawionym za okno samochodu pędzącego 250 km/h, zaś z tyłu trójkątne świtła w połączeniu z uformowaną lotką i masywną klapą bagażnika wyglądają tylko niewiele lepiej. W środku z kolei odnajzie się właściwie każdy użytkownik Piusa i chyba właśnie do nich skierowane jest to auto.
Cena? 276,5 tysiąca złotych + VAT. Roczna sprzedaż Mirai w Europie ma ograniczyć się jedynie do 50-100 egzemplarzy, co oznacza, że wodorowa Toyota będzie bardziej elitarna od Ferrari. Tylko w Niemczech Cavallino Rampante wybiera jakieś 6,5 raza więcej klientów.
7
7
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
8
TEST
LEXUS NX300h AWDSilnik: R4 Pojemność: 2494 cm3 Moc: 197 KM/5700 obr./min. Moment: 480 Nm/4200-4400 obr./min. Skrzynia biegów: Bezstopniowa 0-100 km/h: 9.3 s Prędkość max.
180 km/h Masa 1860 kg Cena 177 800 PLN
8
TEST | LEXUS NX300h AWD
9
Ładnych SUV-ów na naszym rynku jest na pęczki, ale naprawdę wyjątkowe można zliczyć na palcach jednej ręki. Do tego bardzo elitarnego grona dołącza najnowszy model Lexusa – NX, od którego naprawdę trudno oderwać wzrok.
MISTER WŚRÓDSUV-ÓW
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
10
Stylistyka to niezwykle ważny element
każdego auta. Wszyscy z nas w końcu lubią otaczać
się ładnymi rzeczami, dlatego też atrakcyjne
wizualnie rzeczy są obiektami naszych marzeń i to
one mają pierwszeństwo podczas wyboru danego
produktu. Nie inaczej jest z samochodami. Chętnie
wybieramy coś, co nam się bardziej podobna i jest
mniej funkcjonalne, niż szkaradę o możliwościach
przewozowych ogromnego Komatsu 930E.
Prawdziwej rewolucji pod tym względem
nie zrobili Włosi, bo oni zawsze (no, prawie)
projektowali piękne auta, które były obiektami
marzeń, np. Lancia Fulvia, Bugatti Atlantique,
Ferrari 250 GTO, czy z nowszych perełek – moje
ulubione Pagani Zonda Tricolore. Nie zrobili tymi
autami rewolucji , gdyż zawsze od zarania dziejów,
robili takie ślicznotki, które stały się swego rodzaju
ich dobrem narodowym, bez którego ten kraj byłby
zdecydowanie uboższy.
10
TEST | LEXUS NX300h AWD
11
Skoro to nie Włosi wpłynęli na to, że każdy
producent (no może poza SsangYongiem) stara
się robić ładne auta, to komu mamy być za to
wdzięczni? Zdziwicie się – Koreańczykom.
Naturalnie nie wszystko, co pochodzi z
Korei, uważam za atrakcyjne. Ba! Nawet nie
zawracałbym sobie głowy odkręcaniem jej,
by spojrzeć jeszcze raz na zdecydowaną
większość samochodów z tego kraju. Weźmy
sobie na przykład popularną jak diabli parę.
Hyundai i30 i Kia cee’d. Zupełnie nie wiem co
jest w nich takiego, co hipnotyzuje przeciętnego
Kowalskiego, by ten pędził co sił w nogach do
najbliższego salonu i po kwadransie wyjechał
z niego kolejną masówką jak z supermarketu.
Sęk w tym, że te samochody faktycznie
podobają się ludziom. Kiedy przyjechałem do
moich dziadków Kią cee’d, dziadek nie mógł od
niego oderwać oczu, a ja za nic w świecie nie
rozumiałem, co te auta mają w sobie, że tak jest.
Tak, czy siak, inni producenci to zauważyli
i wreszcie zaczęli kłaść większy nacisk na to,
by ich nowe samochody nie wyglądały przy
„Koreańczykach” (powtórzę – za wyjątkiem
SsangYonga), jak wozy drabiniaste. Najwięcej
korepetycji musieli wziąć Japończycy, których
auta (biorąc pod uwagę wyłącznie stylistykę) były
potwornie wypłukane z jakichkolwiek emocji.
Patrząc na nie, nie było się ani szczęśliwym,
ani smutnym, ani nawet zmartwionym. Nie
odczuwało się zupełnie niczego. Naturalnie
zdarzały się wyjątki. Zawsze takie są, ale z
reguły te auta były po prostu żadne.
12
Coś jednak drgnęło i japoński monolit
niczego połamał się na pół. Te samochody
wreszcie zaczęły wyglądać, a najczęściej
po prostu się podobać. Teraz zakup Hondy,
Toyoty, czy Lexusa wreszcie można uzasadnić
stylistyką, bo ta w końcu zaczęła się bronić
sama i nie trzeba już bełkotać czegoś w rodzaju:
ummmm, hmmmm, eeeee.. . bo jest Japoński. Nie
zepsuje się. Najlepszym przykładem szczytu
formy stylistów z „Kraju Kwitnącej Wiśni” jest
Lexus NX.
Tylko na niego popatrzcie. Pełno u niego
ostrych przetłoczeń i załamań, od których
można byłoby wręcz się skaleczyć. Niewielkie
przednie reflektory świecące efektownie trzema
żarówkami LED, które od dołu podkreślają
„bumerangi” (ciekawe, co na to Nike?), zaś
między nimi wciśnięto ogromną klepsydrę,
która pełni rolę atrapy chłodnicy. Z profilu
drażnić może długi przedni zwis i znikające
w nadkolach, dość spore koła, schowane pod
ogromnymi błotnikami. Z tyłu absolutnym
hitem są światła, których wygląd ciężko opisać
słowami, dlatego może dodam, że są one po
prostu genialne, jednak to spoiler stanowi
idealne zwieńczenie całego nadwozia. Jest on
dość spory i mimo wszystko całkiem prosty w
swojej formie (biorąc pod uwagę całokształt) .
Wnętrze całkiem mocno zbliżone jest do
IS-a, chociaż z drugiej strony trudno znaleźć
tutaj coś wspólnego. Właściwie jest to jedynie
kierownica, dźwignia zmiany biegów oraz
pokrętło trybu jazdy. A i jeszcze zegarek na
konsoli centralnej, a także przycisk startera.
Cała reszta jest już zupełnie inna. Bardzo
czytelne zegary mają lekko metaliczny połysk,
co przywodzi na myśl poprzedniego Lexusa GS
i dodam, że bardzo mi się podobają. Za to nie
bardzo mogę zrozumieć dość kanciastej konsoli
środkowej, gdzie górna część obładowana
jest przyciskami klimatyzacji , zaś dolna to
maksymalnie ascetyczne radio. Szczerze, to
dość dziwnie czułem się w towarzystwie tego
kanciastego mebla. Zdecydowanie lepsze
wrażenie sprawiają dwubarwne siedzenia, oraz
ogromnych rozmiarów okno dachowe, które
choć trochę pozwala poczuć się jak w oszklonej
Tardze.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
TEST | LEXUS NX300h AWD
13
Ale nie ma też co za bardzo odrywać się od
rzeczywistości, bo pod maską siedzi dokładnie
ten sam zespół napędowy, co w Lexusie IS, z tą
różnicą, że tutaj zamiast 223 KM, jest „jedynie”
197 KM. Zdecydowanie ciekawiej prezentuje się
kwestia momentu obrotowego, który po połączeniu
wszystkich zespołów napędowych wynosi bardzo
przyzwoite 480 Nm. Dzięki takiemu zespołowi 100
km/h pojawia się po nieco ponad 9 sekundach,
zaś prędkość maksymalna została ograniczona do
180 km/h. To absolutnie wystarczające parametry
do normalnego poruszania się zarówno w mieście,
jak i na autostradzie, choć Lexus nie stroni też od
miejsc, gdzie można pozwolić sobie na odrobinę
szaleństwa za kierownicą.
Lexus NX300h w zakrętach prowadzi się
zaskakująco pewnie, czemu nie przeszkadza nawet
dość komfortowo zestrojone zawieszenie, ale nie
oznacza to jednak, że hybrydowy SUV jest wręcz
stworzony do dynamicznej jazdy. Wszystkiemu
winna jest bezstopniowa skrzynia biegów, która
nie będąc ponaglana przez głęboko wciśnięty
pedał gazu, jest w stanie nawet zasymulować
odpowiednie przełożenia, a tych naliczyłem
bodajże z sześć. Naturalne jest też to, że sposób
pracy przekładni zależy w głównej mierze od
trybu samochodu, a zabawa w udawanie, że ma
się przełożenia kończy się na dobre wtedy, kiedy
wybierzecie tryb Sport+. Wtedy nawet delikatne
muśnięcie pedału gazu wręcz wyrzuca wskazówkę
obrotomierza w rejon objęty czerwonym polem,
a samochód płynnie i dość stanowczo zaczyna
nabierać szybkości.
14
Jeśli jednak cały czas upierasz się oczekując
od Lexusa sportowych emocji , to lepiej odpuść
sobie, bo zdecydowanie lepiej od hybrydy
będzie sprawować się nowy, 2 litrowy silnik z
turbodoładowaniem, a jedynym momentem, gdzie
hybryda będzie bezlitosna dla wszystkich innych
rywali , jest moment startu spod świateł. Tutaj nie
ma ani nanosekundy zawahania. Po prostu auto
pruje przed siebie, jakby miało Launch Control. W
tym samym czasie auta z autonomicznym silnikiem
spalinowym nawet nie zareagują na duszenie
pedału gazu o podłogę. Ruszą z opóźnieniem co
najmniej jednej długości auta i rozwiną pełnię
mocy wtedy, kiedy Lexus będzie już daleko przed
nimi.
Oczywiście taki układ to nie wyłącznie same
zalety. Moim zdaniem wadą jest stosunkowo
dość wysokie zużycie paliwa w mieście, gdyż
wynosi ponad 9 litrów na 100 km. Z drugiej strony
to prawie 1900 kg SUV z silnikiem 2.4, a taki
zestaw musi mieć co pić. Co ciekawe, w trasie
spalanie nieszczególnie chce spadać. Oczywiście
można jechać o kropelce i nieustępliwie walczyć
o coraz niższe zużycie paliwa, jednak będzie
to dość uciążliwe, gdyż będzie polegać przede
wszystkim na bacznym obserwowaniu wskazówki
pokazującej wykorzystanie jednostek napędowych
i niedopuszczaniu do tego, by ta trafiła w rejon,
gdzie aktywuje się silnik spalinowy. To oznacza
również, że będziecie musieli przyspieszać w
tempie żaglówki napędzanej wiatrem o sile 2 stopni
w skali Beauforta. Wierzcie mi, że to okropnie
trudne zajęcie.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
TEST | LEXUS NX300h AWD
15
Dlatego też nie do końca rozumiem jak można się tak męczyć i płacić za to
co najmniej 178 tysięcy złotych. To tak, jakby wyzwać na pojedynek Artura Szpilkę
i cieszyć się z faktu bycia obijanym przez jego pięści. A szkoda, bo naprawdę
bardzo podoba mi się ten Lexus. Wygląda niesamowicie nowocześnie z zewnątrz i
ma okropną konsolę środkową (albo jak kto woli „odważną”). Nie wiem co miało na
celu osłabienie mocy silników aż o 26 KM, bo 223 KM w takim samochodzie brzmi
zdecydowanie lepiej i jedzie po prostu szybciej. Na zakończenie jeszcze dodam, że
NX300h w wersji F Sport i opcjami takimi jak np. podgrzewana kierownica, system
Head-Up, panoramiczny dach, czy ładowarka indukcyjna, a także dużo, dużo więcej
kosztuje ponad 251 tysięcy złotych.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
16
TEST
MERCEDES-BENZ E350Silnik: V6 Pojemność: 2987 cm3 Moc: 252 KM/3600 obr./min. Moment: 620 Nm/1600-2400 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, dziew-ięciobiegowa 0-100 km/h: 6.6 s Prędkość max. 250 km/h Masa 1810 kg
Cena 263 600 PLN
16
TEST | MERCEDES-BENZ E350
17
Mercedes pokazuje, że wcale nie trzeba kupować topowej S klasy, by móc cieszyć się komfortem podróżowania i wyposażeniem wnętrza na poziomie topowych limuzyn. Wystarczy tylko doposażyć auto za równowartość ceny wyjściowej prezentowanej E350 BlueTEC.
BUSINESS CLASS
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
Zakup samochodu nie należy do
najłatwiejszych czynności. Nie ma znaczenia,
czy interesujecie się zakupem nowego, bądź
używanego samochodu. Co ciekawe, ciężar
zakupu używanego auta najczęściej spada
nie tylko na kupującego, ale i na doradcę,
czyli np. bardzo często mnie. Przyjemnie jest
być autorytetem w kwestii czegoś, co ma
służyć komuś przynajmniej parę lat, ale odkąd
przestałem pracować w dziale samochodów
używanych w Motofaktach, nie pogłębiam już
wiedzy o samochodach z drugiej ręki, co też
oznacza, że coraz trudniej mi doradzić coś
znajomym.
Nie jest mi też dużo łatwiej doradzić wśród
nowych samochodów, bo tutaj, w czasach
unifikacji technicznej, głównym kryterium
wyboru auta jest przywiązanie do marki.
Jeszcze trudniej jest wśród aut klasy premium,
bo w zależności od tego, czy jest dostępne
zawieszenie pneumatyczne, czy też nie,
możemy decydować, czy nasze nowe auto ma
być komfortowe, czy bardziej sportowe.
18
19
TEST | MERCEDES-BENZ E350
Do tego wniosku doszedłem leniwie
przemierzając Warszawę w ciepły, październikowy
wieczór Mercedesem E350 BlueTEC,
właśnie wyposażonym w owe zawieszenie
pneumatyczne. W trybie komfortowym samochód
potrafi wręcz ukołysać do snu. Komfort jest
tu tak niewyobrażalnie wielki, że jestem
pewien, iż nawet przejechanie przez kratery
księżyca z prędkością maksymalną byłyby co
najwyżej delikatnie odczuwalne. Co ciekawe,
miękkość zawieszenia ani trochę nie wpływa na
pogorszenie przyczepności, choć zdecydowanie
bardziej będzie tu pasować tryb sportowy. Układ
wyraźnie zaczyna wtedy sztywnieć, co przede
wszystkim ma na celu poprawienie wyczucia
samochodu w zakrętach.
Z resztą na komfort jazdy E350 wpływa nie
tylko samo zawieszenie, bo jest ono prawdziwą
wisienką na torcie. Wewnątrz rozpieszcza
skórzany kokon z linii Designo, opatulający
kierowcę z praktycznie każdej strony. Fotele mają
elektryczną regulację w każdą możliwą stronę.
Co więcej, można je podgrzewać i wentylować.
Mogą również masować wedle jednego z
pośród czterech dostępnych programów. Fotel
Mercedesa E jest lepszy od mojego ulubionego
siedzenia w domu. A żeby jeszcze bardziej
pogrążyć owe domowe legowisko, zainstalowano
tu również tuner telewizji HD, którego połączono
z topowym zestawem audio Karman Hardon.
Wierzcie mi, że naprawdę miałem ochotę spędzić
tu noc.
20
Kiedy jednak będziecie musieli wyjść z tego apartamentu, Waszym oczom ukarze się
chyba najbardziej klasyczna sylwetka, jaką moglibyście sobie wyobrazić. Niemal wszystkie linie
auta są idealnie poziome, począwszy od długiej maski, poprzez jak najmniej zakrzywiony dach
i idealnie prostą klapę bagażnika. Dla uatrakcyjnienia tej lekko kartonowej formy, nadwozie
pokryto pięknym, brązowym lakierem, wszystkie światła wykonano w całości z LED-ów, zaś
nadkola wypełniają niezwykle łatwe do zniszczenia, 19 calowe felgi.
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
21
Jest jeszcze jedna rzecz, jaka je
charakteryzuje – potrafią się całkiem szybko
kręcić. I to pomimo masy przekraczającej 1.8
tony. Wszystko za sprawą 3 litrowego diesla,
który szczyci się następującymi parametrami:
252 KM i 620 Nm. Zwłaszcza to drugie robi
wrażenie, ponieważ sprawia, że automatyczna,
9 biegowa skrzynia biegów nie ma szczególnie
dużo roboty, pomimo ogromnej ilości
przełożeń. Żeby zaspokoić Waszą ciekawość
dodam, że ostatni bieg załącza się nie
wcześniej, niż po osiągnięciu jakichś 107 km/h,
a przy naprawdę autostradowych prędkościach
wskazówka obrotomierza co najwyżej oscyluje
wokół numeru 2. To zaś przekłada się na
niskie spalanie – przy dynamicznej jeździe
poza miastem osiągnąłem zużycie paliwa na
poziomie 8.6 litra na 100 km.
To świetny wynik, jak na 3 litrowego
diesla, opakowanego w ciężką limuzynę,
jednak dużo bardziej istotne są dla mnie
osiągi. Prędkość maksymalna – jak wszyscy
wiemy – została ograniczona do 250 km/h,
jednak przyspieszenia nikt nie śmie z zakłócać
żadnymi systemami, dzięki czemu do 100
km/h E klasa rozpędza się w 6.6 sekundy. To
już świetny argument do tego, by ulicznym
ścigantom pokazać, że z pozoru limuzyna dla
emerytów potrafi być znikającym punktem.
TEST | MERCEDES-BENZ E350
22
Mercedes E to limuzyna, której komfort
można porównać do spania na trzech materacach,
zaś jeśli zamówicie do niego pneumatyczne
zawieszenie, zamienicie potrójny piernat na
łóżko wodne. Z takim zestawieniem możecie
liczyć na wygodę porównywalną do tego, co
oferuje flagowa limuzyna ze Stuttgartu. W
przypadku testowanego Mercedesa nawet cena
szczególnie nie odbiega od wartości S klasy, jaką
jeździłem kilka miesięcy temu. Tutaj wystarczy
– uwaga – 522 332, 29 zł (słownie pięćset
dwadzieścia dwa tysiące trzysta trzydzieści dwa
złote dwadzieścia dziewięć groszy). To prawie
dwa razy tyle, ile wynosi cena wyjściowa E350
BlueTEC (czyli 276 700 zł).
A skoro już jesteście po zawale serca i
macie się dobrze, to dodam, że w wyposażeniu
samochodu możecie znaleźć praktycznie
wszystko. Od pakietu wnętrza designo,
obejmującego skórzaną tapicerkę i drewniane
listwy wykończeniowe, przez indywidualne
fotele w drugim rzędzie, wspomniany tuner TV,
dwustrefową klimatyzację, elektryczną regulację
przednich siedzeń w każdym możliwym kierunku
i wiele, wiele więcej. Gwarantuję, że nie będziecie
się tutaj nudzić. O nie.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski
TEST | MERCEDES-BENZ E350
23
REKLAMA
C Z Y M A S Z J U Ż N A S Z Ą A P L I K A C J Ę M O B I L N Ą ?
/
POBIERZ TERAZ!
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
24
TEST
BMW X4 xDrive35iSilnik: R6 Pojemność: 2979 cm3 Moc: 306 KM/5800-6400 obr./min. Moment: 400 Nm/1200-5000 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, ośmiobiegowa 0-100 km/h: 5,5 s Prędkość max.
247 km/h Masa 1815 kg Cena 254 900 PLN
24
TEST | BMW X4 xDrive35i
25
Co prawda X4 xDrive35i nie jest typowym przedstawicielem bawarskiego producenta, ale może się poszczycić charakterem starych, dobrych BMW. Auto jest dość sztywne, prowadzi się bardzo pewnie, a moc doładowanego 3 litrowego silnika pozwala rozpędzać się z niebywałą lekkością. Czy jest coś, czym X4 może jeszcze zaskoczyć?
ILE JEST BMW W BMW?
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
26
Jakiś czas temu pisałem, że nieszczególnie
przepadam za niespodziankami, gdyż te najczęściej
do najprzyjemniejszych nie należą. Prawdopodobnie
dlatego, że niemalże zawsze oczekuje się czegoś
przyjemnego, więc kiedy dochodzi do dostarczenia
organizmowi hormonów szczęścia, my zwyczajnie
odbieramy to, co nam się z góry należało. Z
porażkami zaś bywa tak, że nigdy nie dopuszczamy
ich do naszej świadomości, co w wypadku
klęski, objawia się nieoczekiwanie i rozchwiewa
absolutnie wszystkim, czym tylko jest możliwe. To
w niespodziankach jest najgorsze.
Tymczasem zaczynam się od jakiegoś czasu
zastanawiać, czy przypadkiem gorszym zjawiskiem
od niespodzianki nie jest dobrze znana monotonia.
Zaskoczenie ma to do siebie, że potrafi zaburzyć
nawet najnudniejszy i najbardziej przewidywalny
ciąg zdarzeń, wprowadzając pewnego rodzaju
dreszczyk emocji. Ten zaś nie pozwala na nudę i
sprawia, że macie o czym opowiadać znajomym
przy kolejnym piątkowo-sobotnim spotkaniu.
26
TEST | BMW X4 xDrive35i
27
Monotonia sama w sobie też
nie jest do końca zła. Jeśli jeszcze
składa się z tandetnych materiałów,
tragicznego spasowania, bądź
za wszelką cenę stara się nas
doprowadzić do katastrofalnej w
skutkach wściekłości. Oczywiście
macie nieodpartą ochotę zepchnąć
auto z najwyższego możliwego
klifu, by na koniec oblać je benzyną
i podpalić, ale przynajmniej jest coś,
co sprawia, że nie zasypiacie za
kierownicą w błogim i jednak trochę
nudnym spokoju.
Co, jeśli dobrze znana monotonia
jest tak dobra, że za nic w świecie nie
masz się do czego przyczepić? Poza
tym, że nic Cię nie irytuje, to mogę
właściwie powiedzieć, że absolutnie
nic. Nie wydaje mi się też, że to akurat
jest dobra rzecz, bo kiedy znajdujecie
się w takim stanie, to za wszelką
cenę zaczynacie poszukiwać czegoś
innego, mniej znanego.
Tak mam w przypadku
samochodów, a ten syndrom
najwyraźniej udziela mi się w BMW.
Są tylko cztery modele, w których
to mi się nie ujawniło. Pierwszym
jest M4 Cabrio i zupełnie nie wiem,
czemu tak się nie stało, gdyż poza
innymi materiałami i trybami jazdy
M, to wciąż to samo BMW. Drugie
– Z4 jedynie w niewielkim stopniu
przypomina swoich braci. Szczególnie
jeśli bierzecie pod uwagę pozycję
za kierownicą, a ściślej wysokość
nad poziomem asfaltu. Ostatnie
przykłady, to już zupełnie inne bajki
– mowa o i3 oraz i8. Tutaj dopiero
czuć było powiew przyszłości, choć
w przypadku i8 nie był on aż tak,
hmmm... z lekka ekscytujący, co w
i3, które za wszelką możliwą cenę
chciało być inne, a to mi się już
bardzo podobało.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
28
Teraz już rozumiecie, dlaczego jakoś
nieszczególnie porywa mnie wnętrze BMW X4
xDrive35i. Wszystko, co tutaj widzę, było już
w innym aucie z tego koncernu, dlatego też
wsiadam, szybko rozglądam się wewnątrz, by
obejrzeć otoczenie i wciskam przycisk startera.
Nie znajdziecie już tutaj praktycznie niczego,
co miałoby chwycić za serce i może trochę tego
szkoda. Odchylona w stronę kierowcy konsola
środkowa jest już praktycznie w co drugim
nowym samochodzie, łopatki również, choć te
tutaj mogłyby być ciut większe. Nawet centrum
multimedialne – choć najlepsze z dostępnych
na rynku – nie powoduje, bym z podniecenia nie
mógł wysiedzieć na fotelu. Jedynie Head-up ratuje
sytuację, bo jest całkowicie genialny. Bardzo
czytelny i wyświetlający absolutnie wszystko, co
w danym momencie musi przekazać samochód
swojemu kierowcy.
Na zewnątrz sytuacja wygląda dużo lepiej.
X4 patrzy na świat z perspektywy gniewnie
wyglądających reflektorów i wciąga powietrze
przez ogromne chrapy. Sama sylwetka dość mocno
przypomina tą, znaną z X6, co oznacza, że mamy
do czynienia z długą maską, krótkim tyłem i linią
dachu jak w coupe. Kiedy jednak patrzycie na auto
z tyłu, nie będziecie mogli oderwać się od myśli , że
X4 zdecydowanie bliżej z tej perspektywy do 3 GT,
niż do X6. Wszystko przez „zmiękczony” kształt
świateł oraz podbicie klapy bagażnika.
TEST | BMW X4 xDrive35i
29
Wyjątkowo połączenie topowego (ale jeszcze
nie M) silnika nie spowodowało tu rozdzielenia
końcówek wydechu. I bardzo dobrze! X4 przez
to nie jest tak ostentacyjnie, za to dużo bardziej
eleganckie, w duchu starych, dobrych BMW. Jedyne,
co mi tutaj przeszkadza, to fakt, że 19 calowe koła
praktycznie znikają w nadkolach, a to już wina
bardzo masywnej sylwetki.
A skoro wspomniałem coś o silniku, to pod
maską rządzi 3 litrowy motor, który dzięki bardzo
wydajnej turbinie wytwarza równo 400 Nm i
ponad 300 KM. Pierwsze są obecne w przedziale
od 1200 do 5000 obrotów na minutę, drugie zaś
między 5800 a 6400, co oznacza, że moc jest z
nami praktycznie od momentu wduszenia startera,
do wkroczenia w pole ostrzegawcze. Dzięki temu
sprint do 100 km/h trwa zaledwie 5.5 sekundy, a
prędkość maksymalna to 247 km/h.
Tylko?! Dokładnie. Jakby w BMW nie można
było zrobić czegoś, by 306 konne X4 nie było w
stanie pojechać te 3 km/h szybciej, tak, by móc
ujarzmić auto elektrokagańcem. O to przecież
chyba chodzi przy nakręcaniu sprzedaży, by móc
pochwalić się: Patrzcie! X4 xDrive35i jest tak szybki,
że musielibyśmy go okiełznać ogranicznikiem
prędkości.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
30
I to mogłoby wystarczyć, bo samochód broni się sam. Jest ciut sztywniejszy od niżej
siedzących BMW bez X w nazwie, przez co prowadzi się pewniej, a wyżej położony środek
ciężkości nie pogarsza prowadzenia w zakrętach, nawet tych ciaśniejszych.
Wbrew pozorom X4 bardzo przypadł mi do gustu. Fakt, w środku kokpit jest intuicyjny,
a stylistyka opatrzona, jednak BMW nigdy nie pozwoli się sobą znudzić dzięki temu, jak się
prowadzi. Aby wejść w posiadanie X4 z topowym benzyniakiem, trzeba mieć co najmniej
255 tysięcy złotych, ale wypadałoby przyjść do salonu z większą kasą.
Znacznie większą. Testowy samochód, wyposażony w m. in. pakiet sportowy M,
kamerę cofania z czujnikami parkowania, reflektory adaptacyjne, wyświetlacz Head-
up, czy nawigację satelitarną kosztuje już ponad 348 tysięcy złotych. Porsche Macan z
podobnym silnikiem i wyposażeniem będzie droższy. Znacznie droższy.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
WWW.SEAT-AUTO.PL
/ MOC 280 KM / PRZYSPIESZENIE 5,8 s DO 100 km/h / CUPRA DRIVE PROFILE
NOWY LEON CUPRA 280NIECODZIENNA MOC NA CO DZIEŃ
TECHNOLOGY TO ENJOY
W zależności od wariantu i wersji zużycie paliwa w cyklu łączonym od 6,4 l/100 km, emisja CO2 od 149 do 154 g/km. Informacje dotyczące odzysku i recyklingu pojazdów wycofanych z eksploatacji na stronie
www.seat-auto.pl. Standard wyposażenia może się różnić w zależności od wersji modelowej samochodu.
REKLAMA
31
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
32
TEST
MAZDA 6Silnik: R4 Pojemność: 2488 cm3 Moc: 192 KM/5700 obr./min. Moment: 256 Nm/3250 obr./min. Skrzynia biegów: Au-tomatyczna, sześciobiegowa 0-100 km/h: 7.8 s Prędkość
max. 223 km/h Masa 1285 kg Cena 138 200 PLN
32
TEST | MAZDA 6 2.5 SKYACTIV-G
33
Mazda 6 to bardzo wyrośnięty przedstawiciel klasy średniej. Prawie 4.9 metra długości nie tylko gwarantuje ogromną przestrzeń w kabinie, ale też może sugerować dość sporą masę własną. Tymczasem samochód waży niespełna 1300 kilogramów, a to tyle, ile liczą sobie typowi przedstawiciele kompaktów!
OLBRZYM WAGI PIÓRKOWEJ
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
Dość dziwny temat obrałem sobie w odniesieniu
do japońskich samochodów, gdyż chciałbym
pomówić o silnikach. I to takich dużych, co
w kraju znanym z wielu rzeczy, a przede
wszystkim z miniaturyzacji , nie jest rzeczą
oczywistą. Japonia jednak nie zawsze jest
symbolem zmniejszania i umacniania silników.
Przynajmniej nie obecnie, bo kiedyś uzyskanie
218 KM z 2 litrów pojemności w Subaru Impreza
GT było nie lada wyczynem. Co więcej, potencjał
silnika bez problemu pozwalał na praktycznie
dowolny wzrost mocy. Z czasem silniki z
„Kraju Kwitnącej Wiśni” przestały być aż tak
charakterne, a stada koni mechanicznych,
skrywanych przez maski kolejnych generacji
modeli nieszczególnie chciały rosnąć.
Z drugiej strony Japonia jest najlepszym
przykładem, że niewielka pojemność może
rodzić olbrzymią moc, choć to wcale nie oni
wpadli na pomysł tego rozwiązania. Na pomysł
nowego typu silnika wpadł niemiecki mechanik
Felix Wankel, który skonstruował jednostkę
będącą w stanie wszystkie cykle tradycyjnego
silnika wykonać jednocześnie i to właśnie
dzięki temu silniki rotacyjne osiągają ogromną
moc. Ostatnim modelem z silnikiem Wankla
była Mazda RX-8, która z wolnossącej jednostki
o pojemności 1.3 litra rozwijała nawet 231 KM (to
daje 178 KM uzyskane z jednego litra).
34
35
TEST | MAZDA 6 2.5 SKYACTIV-G
Pozostawmy na chwilę Mazdę, by
pochylić się nad tym, o czym chciałem pomówić
na początku. Z całego japońskiego rynku
motoryzacyjnego znalazłem tylko jeden koncern,
który produkuje silniki o pojemności co najmniej
4 litrów, rozłożonych pomiędzy 8 cylindrów.
Jak dobrze zgadujecie, musi to być Toyota.
Największy motor, jaki kiedykolwiek opuścił
bramy zakładu liczy sobie 5.7 litra i produkuje 381
KM. Taką jednostkę znajdziecie w Land Cruiserze
V8 przewidzianą na rynki Ameryki Północnej.
To nie jest jedyna jednostka, jaką opracowała
Toyota. Benzynowy silnik o pojemności 5 litrów
napędza hybrydowego Lexusa LS i sportowego
RC F, z tą różnicą, że u pierwszego wytwarza 438
KM, zaś u drugiego – 460 KM.
Do czego zmierzam? Ano do tego, że
Japończycy zdecydowanie chętnej wytwarzają
silnik wedle szkoły „im stosunkowo mniej
cylindrów, tym większy moment obrotowy”,
jednak taka reguła najlepiej sprawdzi się w
samochodach terenowych, czego przykładem
są – znowu – wspomniane wcześniej Toyoty
Land Cruisery. W historii modelu można spotkać
wersje 6 cylindrowe, o pojemnościach 3.9, 4.2 a
nawet 4.5 litra. Zastanawia mnie zatem niechęć
do dokładania cylindrów w samochodach
osobowych. W europejskich realiach silniki o
pojemności np. 2.4 litra (z Hondy Accord), czy 2.5
litra (jak w prezentowanej Maździe) mają już 6
cylindrów, o czym akurat wiedzą w Lexusie.
36
TEST | MAZDA 6 2.5 SKYACTIV-G
Argument za jednostką V6 to przede
wszystkim dużo przyjemniejsza dla ucha i
bardziej jedwabista praca i to bez uszczerbku na
momencie obrotowym. „Szóstka” ma w swoich
szeregach 256 niutonometrów i ponad 190 KM,
które – w dużej mierze – dzięki bardzo niskiej
masie, nieprzekraczającej 1300 kg pozwalają
rozpędzić się do 100 km/h w niespełna 8 sekund i
osiągnąć 223 km/h. To nie koniec niespodzianek,
bo szczerze przyznam, że jednostka – co prawda
4 cylindrowa – brzmi całkiem oryginalnie, co w
tym wypadku będzie równoznaczne ze słowem
„przyjemnie”. Zwłaszcza podkręcona na drugą
połowę skali obrotomierza, ujawnia swój talent
wokalny, zaś przy spokojnej jeździe zadowala
się wręcz szczątkowymi ilościami paliwa, bo
jak inaczej można określić zużycie paliwa w
2.5 litrowym samochodzie, na poziomie 5.6 litra
przy 80 km/h? To nieprzyzwoicie mało.
To niejedyne elementy, które mogą się
podobać w tej Maździe. Na uwagę zasługuje też
automatyczna skrzynia biegów, która nie tylko
sprawnie zmienia przełożenia, ale i błyskawicznie
dostosowuje pracę do stylu jazdy. A jeśli zależy
Tobie na szybkim przejechaniu krętej drogi, to
powinieneś być zadowolony również z układu
kierowniczego i zawieszenia, na które nie da się
powiedzieć złego słowa. Co innego na dziwnie
pracujące hamulce, które przy zwalnianiu z co
najmniej 100 km/h zaczynają potwornie bić, a z
im wyższego pułapu rozpocznie się wytracanie
prędkości, tym łomotanie w kierownicę jest
jeszcze głębsze.
37
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
Abstrahując od hamulców, nie mogę
powiedzieć, żeby ten samochód godnie
odwoływał się do sztandarowego hasła „Zoom-
zoom”. Dlaczego? Bo „szóstka” jest dobra.
Naprawdę dobra, ale nie na tyle, by miała wywołać
sobą uśmiech czy satysfakcję. Bardziej odnoszę
wrażenie, że wszystkie polecenia, jakie zadaję
samochodowi, ten wykonuje bez większego
entuzjazmu, z japońskim dystansem i chłodną,
dojrzałą kalkulacją. I to mnie trochę dziwi, bo
nigdzie wewnątrz nie odczuwa się nieprzyjemnej
surowości. Kierownica, zegary, czy konsola
środkowa wyglądają naprawdę ładnie.
Jedyne uwagi miałbym (po raz kolejny)
do ekranu nawigacji , który prezentuje się
przestarzale i do foteli , które – tak samo jak w
CX-5 – są niewygodne. Co ciekawe, siedzenia
nie są tak samo niewygodne, jak w SUV-ie
Mazdy. O ile tam narzekałem na oparcie fotela,
tak tutaj muszę poskarżyć się na siedzisko, które
sprawiało wrażenie, jakby z prawej strony było
obite drzewem na opał. Na szczęście na początku
przyszłego roku na rynek trafi odświeżona
„szóstka” z m. in. przeprojektowanym kokpitem i
nowym ekranem nawigacji.
38
TEST | MAZDA 6 2.5 SKYACTIV-G
Na zewnątrz lifting ma niewiele zmienić.
I bardzo dobrze, bo samochód cały czas
wygląda świeżo. Wystarczy popatrzeć na profil
maski z wyraźnie zaznaczonymi błotnikami, czy
łagodnie opadającą linię dachu, przechodzącą
w bagażnik, by stwierdzić, że tym samochodem
rządzi lekkość. Dodajcie do tego 19 calowe felgi
aluminiowe, które szczelnie wypełniają wolną
przestrzeń w nadkolach, by dojść do wniosku,
że to musi być to. I wcale z tym nie przesadzam,
gdyż parę razy zaczepiano mnie na ulicy pytając,
jakie są moje wrażenia z jazdy, gdyż owi panowie
przymierzają się do zakupu podobnej Mazdy.
Jeśli więc jesteś zainteresowany zakupem
tego samochodu, a nie pytałeś mnie o niego na
ulicy, to w paru słowach go scharakteryzuję –
obszerny, całkiem szybki, bardzo oszczędny i z
niewygodnym fotelem. Gdyby ostatni punkt nie
robił na Was wrażenia, to dodam, że za 2.5 litrową
wersję musielibyście zapłacić przynajmniej 138
tysięcy złotych, a jeśli interesuje Was poziom
wyposażenia testowego modelu, to musielibyście
dorzucić dodatkowo lakier metallic, szyberdach i
jasną tapicerkę siedzeń. Wartość końcowa to 141
700 zł.
Tekst: Marcin Koński
Zdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
REKLAMA
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
40
TEST
PORSCHE CAYENNE SSilnik: V6 Pojemność: 3604 cm3 Moc: 420 KM/6000 obr./min. Moment: 550 Nm/1350-4500 obr./min. Skrzynia biegów: Au-tomatyczna, ośmiobiegowa 0-100 km/h: 5,5 s Prędkość max. 259
km/h Masa 2085 kg Cena 401 400 PLN
40
TEST | PORSCHE CAYENNE S
41
Ten samochód jest perfekcyjny pod wieloma względami – komfortu, prowadzenia, osiągów, klimatu wnętrza, czy nawet przestronności. Wielu uzna, że za owe przywileje Porsche żąda zdecydowanie za dużo, a ja twierdzę, że to jak najbardziej uczciwa oferta, bo samochód jest warty każdej wydanej złotówki.
BENCHMARK
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
42
Z wiekiem wszystko się zmienia. Nie chcę
wskazywać na to, jak sami się fizycznie zmieniamy,
bo to byłoby odkrycie na poziomie znalezienia
nowego lądu na Google Maps. Widzisz na niej
jakąś małą wysepkę bez nazwy i liczysz w duchu,
że założysz na niej pierwszą kolonię, gdzie z dumą
powiewałaby biało-czerwona flaga. Jednakże
problem polega na tym, że zapewne po chwili
uświadamiasz sobie, że skoro ten skrawek ziemi
faktycznie tam się znajduje, to znaczy, że Google
o niej wie. Właściwie to wszyscy o niej wiedzą i z
kolonialnych planów nici.
No ale wróćmy do tego, w jaki sposób sami
się zmieniamy. Pierwsze, co ma chyba na nas
największy wpływ, to gatunki muzyczne. Sam
doskonale pamiętam jak gwałtownie przestałem
słuchać dobrej, żywej muzyki na rzecz wszelkiej
maści rocka, metalu, a nawet polskiego bluesa z
Ryśkiem Riedlem na czele. I bardzo dziękuję moim
kolegom z gimnazjalnej klasy za ten zwrot, bo z
całą pewnością dziś byłbym innym człowiekiem.
Ostrzejsza muzyka była świetnym podkreśleniem
tego, jak bardzo chciałem się buntować. Nie zawsze
z tego powodu, że w czymś nie widziałem sensu,
albo zwyczajnie było to głupie. Bunt dla mnie był
czymś większym. Ot grzeczny i ułożony chłopak
zaczyna sprzeciwiać się i opierać wszystkiemu dla
samej zasady sprzeciwiania. Takie jest prawo wieku
i tego się nie przeskoczy.
42
TEST | PORSCHE CAYENNE S
43
Jakiś czas temu zauważyłem też, że im więcej
czasu spędzam na tym padole, tym mniej jest
mnie w stanie zaskoczyć. Ostatni, naprawdę ciężki
szok, jakiego doznałem, to zapowiedź pierwszego
SUV-a marki, na której myśl przychodziło mi tylko
jedno. No, właściwie trzy cyfry – 911. A że były to
jeszcze takie czasy, że u nas widok Carrery był
nie lada szokiem, tak Cayenne było po prostu
nieporozumieniem. Poza tym nie dość, że był to
pierwszy (nie licząc terenowego LM002) SUV
producenta sportowych samochodów, to również
był okropnie brzydki.
Doskonale pamiętam, jak wtedy w internecie
zawrzało, że „co te Porsche robi?!”, że „nie ma już
świętości” i najgłośniejsze z nich: „PROFANACJA!”.
Mimo tego samochód sprzedawał się genialnie
i przez bardzo długi czas nie miał praktycznie
żadnego godnego siebie rywala, zaś – jak już
wcześniej wspomniałem – świat zaczął mnie coraz
mniej dziwić. Więcej, co coraz to dziwniejszych
pomysłów producentów podchodziłem nierzadko
z ciekawością, czego najlepszym przykładem
jest Ferrari FF. To pierwszy Shooting Brake
spod znaku Cavalino Rampante, który też jest
pierwszym samochodem włoskiego producenta,
wyposażonym w napęd na cztery koła i wydaje mi
się, że również nie cierpi na brak zainteresowania.
Mimo, że nie jest SUV-em.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
44
A skoro wróciłem na temat SUV-a, to
dodam, że najciekawsze przy tym wszystkim
jest to, jak z każdym odświeżeniem modelu
i z każdą nową generacją Porsche Cayenne
staje się ładniejszy. Kiedy zapytałem ojca, co
myśli na temat pierwszej generacji SUV-a z
Zuffenhausen, po parsknięciu stwierdził , że jest
okropny i nie może na niego patrzeć. Kolejna
generacja największego z Porsche wyglądała
już zdecydowanie lepiej, co nie znaczy, że nie
udało się ustrzec przed drobnymi niedoróbkami,
jak na przykład tylne światła, które zbyt mocno
przypominają te, w samochodach z Korei. Na
szczęście po prezentacji genialnego Macana,
postanowiono odświeżyć Cayenne-a, co było
strzałem w dziesiątkę. Nie tylko poprawiono
wygląd tylnych świateł, ale również końcówek
wydechu, przednich reflektorów oraz zderzaków.
Auto prezentowałoby się świetnie, gdyby nie
zadziwiająco małe felgi, które ledwie są w
stanie ukryć dość pokaźne tarcze hamulcowe z
równie solidnymi zaciskami.
Wewnątrz jest za to zdecydowanie lepiej,
gdyż niezbyt rzucające się w oczy nadwozie
skrywa prawdziwy skarb. Bardzo obszerne
wnętrze ze wspaniałymi fotelami, podsufitką z
alcantary, wyborną, idealnie okrągłą kierownicą,
zapożyczoną z modelu 918. Masywną konsolą
centralną, która wspina się do ekranu nawigacji ,
by ponad nią znalazł się duży zegar, pełniący
rolę stopera. Wisienką na torcie jest zestaw
pięciu zegarów, jak w 911, z tą różnicą, że tutaj
wartości na prędkościomierzu i obrotomierzu są
odrobinę skromniejsze. Ale jeśli nie macie tyle
szczęścia, by siedzieć za kierownicą, to zdradzę
Wam, że z tyłu też jest bardzo przyjemnie.
Siedzenia można dowolnie rozsuwać, więc nie
trzeba obawiać się wysokiego pasażera przed
sobą.
TEST | PORSCHE CAYENNE S
45
Ciężko jest również cokolwiek zarzucić
komfortowi podróżowania. Samochód zgrabnie
wybiera nierówności, ale nie w francuski
sposób, bujając się we wszystkie strony niczym
żaglówka Omega na 12 stopniowym sztormie.
Auto jest monolitowo stabilne i betonowo pewne
w prowadzeniu. Rzekłbym wręcz, że pod tym
względem w klasie SUV stanowi benchmark i
kropka. Nawet przy maksymalnie (i błyskawicznie)
podniesionym, pneumatycznym zawieszeniu,
Cayenne nie bije na nierównościach zachowując
wysoki poziom komfortu, a taką sztuczkę nie
każdy potrafi.
Ale oczywiście nie będę poświęcać
zawieszeniu aż tyle miejsca, bowiem jest tu coś
znacznie ciekawszego. Podpowiem delikatnie,
że odpowiada za robienie fantastycznego hałasu
i za błyskawiczne znikanie za horyzontem. To
3.6 litrowy motor, który w postaci 420 KM i 550
Nm dostarcza endorfin kierowcy i katapultuje go
powyżej 100 km/h w 5.5 sekundy, rozpędzając go
do niczym nieskrępowanych 259 km/h.
46
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
I to jest w tym samochodzie najlepsze – nikt nie bawi się w konwenanse,
nakładając na swoje samochody kaganiec ograniczający jazdę do 250 km/h. W
Cayenne S możesz się poczuć lepszy od zdecydowanej większości o co najmniej
owe 9 km/h, zaś na zakrętach różnica może sięgać całych wieków. I nie ma co
bać się ceny, która wynosi tutaj minimum 400 tysięcy złotych. W ostatecznym
rozrachunku (czyli po dodaniu opcji) samochód jest tylko niewiele droższy od
reszty niemieckiej konkurencji , a taka różnica nie powinna być powodem, by nie
wybrać Cayenne S. Wybierzcie, a gwarantuję Wam, że nie pożałujecie – samochód
jest wart każdej zainwestowanej złotówki.
To tak słowem zakończenia dodam, ile tych złotówek potrzeba, by móc cieszyć
się samochodem skonfigurowanym na wzór modelu testowego. Otóż prawidłowa
odpowiedź brzmi: 589 225. To, co podniosło wartość auta o cenę nowego lekko
doposażonego Audi S3 Sportback? M. in. wspomniana podsufitka z alcantary,
skórzana tapicerka, podgrzewane wszystkie siedzenia, w tym dodatkowo przednie
klimatyzowane, system audio Bose, pneumatyczne zawieszenie, reflektory LED-
owe, pakiet Offroadowy, komfortowe fotele, system domykania drzwi i 20 calowe
felgi (te czekają na sezon letni).Tekst: Marcin Koński
Zdjęcia: Krystian KwaśniewskiMarcin Koński
Dominika Dziwulska
Skacząc plecami do poprzeczki, a nie przodem, jak robiono przez dekady, Dick Fosbury przełamał konwencję
i zdobył olimpijskie złoto w skoku wzwyż. Technologia SKYACTIV od Mazdy jest dowodem na to, jak niezwykłe rezultaty może przynieść
łamanie utartych schematów.
Przykładem jest silnik SKYACTIV-G, który z sukcesem konkuruje z turbodoładowanymi silnikami o zmniejszonej pojemności i porównywalnej mocy. Zapewnia on niezrównane osiągi
i nadzwyczajną sprawność dzięki stopniowi sprężania 14:1, zastosowanemu po raz pierwszy na świecie w seryjnie produkowanych silnikach.
Mazda. Przełamujemy konwencje.
W zależności od wersji samochodu średnie zużycie paliwa oraz emisja CO2 wynoszą odpowiednio: od 5,0 do 5,8 l/100 km oraz od 118 do 135 g/km. Informacje
dotyczące odzysku i recyclingu samochodów wycofanych z eksploatacji znajdziesz na www.mazda.pl
Zwycięża ten, kto przełamuje konwencje
Mazda3
REKLAMA
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
48
TEST
MAZDA CX-5Silnik: R4 Pojemność: 2191 cm3 Moc: 175 KM/4500 obr./min. Moment: 420 Nm/2000 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, sześciobiegowa 0-100 km/h: 9.4 s Prędkość max. 204 km/h Masa
1550 kg Cena 146 700 PLN
48
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
49
Jeśli chcesz kupić SUV-a po to, by móc nim wyskoczyć do pobliskiej żwirowni na krótką terenową wyprawę, to Mazda CX-5 nie jest najlepszą propozycją, ale jeśli szukasz dobrze wyposażone auto do bezproblemowego pokonywania krawężników, to ta propozycja jest naprawdę warta rozpatrzenia.
ASFALT TO JEGO DOM
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
50
Ferrari , Lamborghini, Porsche. To wspaniałe
marki, wokół których roztacza się aura
wyjątkowości. Wsiadając do nich nie masz
pojęcia, czy podniecenie im towarzyszące
jest związane, że wsiadasz do jednego z
samochodów marzeń, czy jest to zasługa
materiałów wykończeniowych, jakości
wykonania, czy po prostu wyglądu kokpitu.
Podobne odczucia towarzyszą następnie
podczas jazdy, co najwyraźniej doświadczyłem
w LEXUS NX300h AWD. Trakcja jest po prostu
genialna, rozwijanie mocy poraża (zwłaszcza po
przekroczeniu 4.5 tysiąca obrotów na minutę),
zaś tempo pozostawiania za sobą wszystkiego
wokół można porównać do przeskakiwania do
innego wymiaru.
Najgorsze w kontakcie z nimi nie jest jednak
to, w jaki sposób pokonać nierówności na
drodze, by nie zostawić za sobą połowy podłogi
i zawieszenia, nie mówiąc o kołach, bo tutaj
najprostszym sposobem jest po prostu ominąć
felerną drogę. Dużo gorsze jest oczekiwanie.
Przez nie trudno myśleć, pracować, a nawet
spać, a im bliżej terminu rendez vous, tym
owe dolegliwości są trudniejsze do zniesienia.
Czyżbym miał podobne symptomy odnośnie
Mazdy CX-5 2.2 SKYACTIV-D, o której dzisiaj
mowa? Nie. Czekałem na nowego Smarta
fortwo, o którym z resztą mogliście przeczytać
w urodzinowym wydaniu magazynu.
50
TEST | MAZDA CX-5
51
Wracając do Mazdy. CX-5 w porównaniu
do innych modeli nie jest w pełni tego słowa,
sukcesorem stylistyki marki. Oczywiście, to od
tego modelu miała miejsce rewolucja wyglądu
Mazd, technologia SKYACTIV i tym podobne,
jednak w moim odczuciu pełnym rozwinięciem, a
zarazem też drobną ewolucję stanowi „szóstka”.
To tam znajdziecie długą maskę z podniesionymi
błotnikami, które potem stały się znakiem
rozpoznawczym wszystkich samochodów z
Hiroszimy. W kompaktowej (i bardzo wyrośniętej)
Maździe prym wiedzie atrapa chłodnicy spinająca
ze sobą srebrną listwą reflektory (to również
charakteryzuje inne modele), zaś z tyłu uwagę
przykuwają niezbyt wielkie światła i podwójna
końcówka układu wydechowego. Trudno doszukać
się tutaj wyraźnych przetłoczeń blachy w innym
miejscu, niż na masce i na podcięciach błotników.
Podobnie mało wyraźnie dzieje się wewnątrz.
Kokpit zdążył się już lekko opatrzeć za sprawą
Mazdy 3 i 6, co nie znaczy, że nadal może się
komuś podobać. Mi przeszkadza dość topornie
wyglądająca pionowa ściana konsoli środkowej
i anarchicznie wyglądająca nawigacja marki
TomTom. Naprawdę, nowocześniej wyglądające
mapy widziałem w punktach informacji
turystycznej. Na szczęście nadchodzący face
lifting poprawi to i owo, a już na pewno zmieni ten
topornie wyglądający ekran.
Dłuższa wycieczka obnażyła kolejną wadę,
jaką są niewygodne fotele. Plecy dość szybko dały
o sobie znać dodatkowo twardniejąc do poziomu
diamentu. Na szczęście z pomocą przyszło
podparcie lędźwiowe, które nie poprawiło, ani
też (na szczęście) nie pogorszyło mojej sytuacji.
Jeśli jednak miałbym wybrać najlepszy element
samochodu, to wskazałbym na zegary i kierownicę.
Pierwsze są bardzo czytelne i miłe dla oka, druga
zaś nie tylko jest bardzo ładna, ale i pozwala na
precyzyjne zmienianie kierunku jazdy.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
52
To zaś udaje się Maździe CX-5 zaskakująco
dobrze. Samochód pewnie pokonuje zakręty,
nawet przy stosunkowo dość sporych
szybkościach. Lekki problem może sprawić
fotel (znowu), a właściwie utrzymanie się na
nim przy dynamicznej jeździe – podparcie
boczne jest za słabe. Na szczęście to jedyna
rzecz, jaka drażni za kierownicą. Automatyczna
skrzynia biegów działa sprawie i bez większego
ociągania się (zwłaszcza przy redukcji) , a silnik
ochoczo wprawia w ruch blisko 1.6 tony (175 KM
i 420 Nm). Pierwsze 100 km/h pojawia się na
prędkościomierzu po 9.4 sekundy, a jeśli jesteś
dość mocno zdeterminowany, to rozpędzanie się
zakończysz dopiero przy ponad 200 km/h.
A, zapomniałbym. Jeśli planujesz swoim
CX-5 pojechać trochę odważniej, niż na szutrową
drogę, to dobrze radzę – lepiej się drugi raz
zastanów. Co prawda auto poradzi sobie z gliną,
kopną ziemią, czy średnio ubitym piaskiem,
ale niewielki prześwit dość szybko zaczyna
smakować miejscowego podłoża, a jak na mój
gust, Mazda nie jest typem, który lubi smarować
się błotem i obsypywać piaskiem. Zdecydowanie
lepiej czuje się co najwyżej tam, gdzie między
piaskiem a podłożem jest taki sam dystans, jak
między podwoziem i asfaltem autostrady A2.
TEST | MAZDA CX-5
53
Mało tego, i tak sprzedawcy poproszą Cię o blisko 147
tysięcy złotych, jeśli tylko zainteresujesz się topowym
turbodieslem, co plasuje Mazdę pomiędzy samochodami „dla
ludu” i premium. A czy w środku można oczekiwać czegoś
więcej, niż jest w stanie zaproponować Volkswagen, Kia, czy
Citroen. Raczej tak, bo wtedy otrzymacie w standardzie np.
adaptacyjne biksenony, czujniki zmierzchu i deszczu, zestaw
audio Bose oraz dwustrefowa klimatyzacja. Prezentowany
model, doposażony o skrzynię automatyczną, lakier metallic,
nawigację satelitarną i szyberdach, to wydatek 161 tysięcy zł.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
54
TEST
VOLVO V60 T5 OCEAN RACE
Silnik: R4 Pojemność: 1969 cm3 Moc: 245 KM/5500 obr./min. Moment: 350 Nm/1500-4800 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, ośmiobiegowa 0-100 km/h: 6.4 s Prędkość
max. 230 km/h Masa 1714 kg Cena 167 400 PLN
54
TEST | VOLVO V60 T5 OCEAN RACE
55
Mogłoby się wydawać, że oceaniczna edycja Volvo V60 T5 będzie czuć się jak ryba w wodzie na początku deszczowego, długiego weekendu. Okazuje się jednak, że woda nie jest ulubionym żywiołem tego wilka morskiego.
ŻEGLARZ Z
WODOWSTRĘTEM
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
56
Długi weekend to piękna rzecz. Bez względu
na to, czy przypada on na maj, czerwiec, czy jak
to było ostatnio, w listopadzie. To idealny czas, by
wykorzystać go na krótki wypad nie tylko za miasto,
ale nawet za granicę, do jakiegoś europejskiego
miasta. Moim prawdziwym faworytem jest tutaj
Berlin. Uwielbiam to miasto, bo nie dość, że jest
stosunkowo blisko, to jeszcze czuję się w nim
jak u siebie w domu. Nie tam jednak spędziłem
listopadowy weekend, gdyż jak sama nazwa
wskazuje, Volvo Ocean Race może przywodzić
tylko jedno. Wypad na działkę.
To zdecydowanie rozsądniejsza opcja, niż
np. przemierzyć autem jakieś 2 tysiące kilometrów,
by dotrzeć do Zatoki Biskajskiej, która jest częścią
Oceanu Atlantyckiego. Moja wyprawa liczyła
jakieś 70 kilometrów od centrum Warszawy, a
i tak odnoszę wrażenie, że w tym czasie z nieba
spadł ocean deszczu. Z resztą kolejnego dnia było
bardzo podobnie. Chcąc wybrać się na zdjęcia
musiałem przygotować ze sobą wodery oraz
solidny sztormiak, no ale skoro Volvo chce mieć
tak dużo wspólnego z wodą…
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
57
Przy okazji testu Volvo V40 T3 Volvo
Ocean Race opowiadałem ile wspólnego z
wielką wodą ma specjalna edycja samochodów
z Göteborga. Chodzi o to, że raz na 3 lata
organizowane są regaty dookoła Ziemi. Ci, którzy
nie zdążyli się na nie załapać mogą wybrać się
do pobliskiego salonu Volvo i jako nagrodę
pocieszenia zamówić sobie najbardziej żeglarski
samochód na rynku.
Z zewnątrz auto wyróżnia się głębokim,
granatowym kolorem, pięknymi felgami oraz
dyskretnie umieszczonymi emblematami Volvo
Ocean Race. W środku jest już mniej cicho-
ciemno. Już od progu czekają aluminiowe wstawki
z nazwą specjalnej edycji , miękka, biała, skórzana
tapicerka obszyta jest pomarańczową nicią,
zaś na konsoli środkowej zapisano wszystkie
miasta, do których zawijają łodzie biorące udział
w regatach. Prawdziwy smaczek nie znajduje się
jednak w kabinie, a w bagażniku, gdzie na rolecie
znajduje się mapa świata z zaznaczoną trasą
wyścigu oraz portami, do których zawijają jachty.
TEST | VOLVO V60 T5 OCEAN RACE
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
58
Poza tym nie może również zabraknąć
typowych dla Volvo detali , jak płaska konsola
środkowa wraz z przyciskami na niej, elektroniczny
zestaw zegarów, metalowe łopatki na kierownicy
z wycinanymi laserowo symbolami, czy po prostu
zwyczajnie prezentujący się dok na pilota ze
starterem. Dodajcie do tego całkiem przyzwoitą
ilość miejsca na tylnej kanapie oraz pojemny
bagażnik, a otrzymacie całkiem ładny, przestronny,
a już na pewno szybki samochód.
Przy odpowiednich warunkach samochód
jest w stanie rozpędzić się do 100 km/h w
6.4 sekundy, a prędkość maksymalna została
ograniczona do 230 km/h. Przy tym wszystkim
można byłoby oczekiwać, że V60 będzie dość
paliwożernym samochodem. Nic bardziej mylnego
– nawet przy przepisowych, autostradowych
prędkościach zużycie paliwa nie przekraczało
10 litrów na 100 kilometrów. Wszystko dzięki 2
litrowemu silnikowi o mocy 245 KM, który bez
większego problemu potrafi przekazać moc na
przednie koła. Pod warunkiem, że asfalt, na którym
się znajduje V60 T5 jest suchy jak pieprz. W
innym wypadku auto będzie walczyło na przemian
albo z kontrolą trakcji , albo z bezlitośnie szybko
buksującymi kołami. Poza tym w czasie jazdy
odnosiłem wrażenie, że V60 dość mocno izoluje
kierowcę od informacji płynących z przedniej osi.
Dlatego też możecie zapomnieć o szybkiej jeździe
w czasie deszczu. Zdecydowanie lepiej samochód
prowadziłby się z napędem na wszystkie koła, ale
na to trzeba jeszcze poczekać.
TEST | VOLVO V60 T5 OCEAN RACE
59
Podsumowując, V60 z 245 konnym silnikiem to bardzo szybki (w odpowiednich
warunkach), wygodny i miły dla oka samochód, skierowany przede wszystkim do
tych, którzy potrzebują jednocześnie dyskretnego auta, ale nie chcą się kierować zbyt
oczywistym wyborem w postaci niemieckich rywali. Poza tym zachęcającym argumentem
jest sama cena. Volvo V60 T5 Volvo Ocean Race kosztuje minimum 167 400 zł, zaś auto
prezentujące się na zdjęciach jest warte dodatkowe 40 600 zł, co daje ostateczną cenę
na poziomie 208 tysięcy. W zamian otrzymujemy niemal kompleksowo wyposażony
samochód za cenę, którą trudno będzie przebić rywalom.Tekst: Marcin Koński
Zdjęcia: Krystian Kwaśniewski
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
60
TEST
RENAULT LAGUNA COUPESilnik: R4 Pojemność: 1995 cm3 Moc: 178 KM/3750 obr./min. Moment: 400 Nm/2000 obr./min. Skrzynia biegów: Manualna, sześciobiegowa 0-100
km/h: 8.5 s Prędkość max. 223 km/h Masa 1586 kg Cena 136 900 PLN
60
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
61
To pierwsze francuskie coupe, które nie jest zbyt wielkie. Mało tego, nie darzy autostrad aż taką sympatią, co np. Peugeot 407 Coupe. Zdecydowanie chętniej wypuściłoby się w górskie przełęcze, gdzie czułoby się jak ryba w wodzie.
OUTSIDERFrancuskie samochody z reguły nie należą
do tych, którymi chciałbyś szybko pokonywać
górskie serpentyny. No, chyba, że prowadzisz
Alpine, albo jakiegoś niewielkiego hot hatcha,
jak np. Renault Clio Williams, czy Citroena C2
VTS. Pewnie nie musiałbym wspominać o tym,
że Renault, Citroen i Peugeot długo pracowały
nad tym, by ich samochody zapracowały na
opinię aut dla osób odpornych na choroby
lokomocyjne. Co takiego stało się, że nagle
producenci zaczęli prowadzić z tym otwartą
wojnę? Podejrzewam, że jest to spowodowane
gwałtownym wzrostem liczby wrażliwych na
efekty kołysania nadwoziem.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
62
Przy okazji zauważyłem też, że najbardziej
sportowymi francuskimi samochodami są właśnie
hot hatche, mimo tego że zarówno coupe, jak i
innych ciekawych wersji nadwoziowych tam nie
brakuje. Przykład? Peugeot 407 Coupe. Pomimo
dość ostro zarysowanych zderzaków, miało
w sobie duszę komfortowego Gran Turismo.
Mogłoby to więc oznaczać, że ten sam los czeka
nowe Renault Lagunę Coupe i pewnie tak by
było, ale nie z tym autem.
Wszystko za sprawą systemu 4Control,
który oznacza to samo, co układ czterech
kół skrętnych. Dodając do tego całkiem
sztywne zawieszenie, otrzymamy – o
dziwo – jeden z najlepiej prowadzących się
przednionapędowców na rynku! I to z Francji!
Świat stanął na głowie. Za napędzanie owych
kół odpowiada 2 litrowy turbodiesel „ożeniony”
z ręczną, 6 biegową skrzynią, zaś całość pokryto
całkiem ładnym nadwoziem z opadającą maską
i światłami do jazdy dziennej w stylu Nissana
370Z. Najładniejszy jest jednak tył, którego
Francuzi nie mogli lepiej zwieńczyć. Tylne słupki
zintegrowano z lotką na klapie bagażnika, a
światła tworzą bardzo szeroki i niski pas. Takiego
zadka nie powstydziłby się żaden Aston Martin.
62
TEST | RENAULT LAGUNA COUPE
63
Wnętrze żywcem przeniesiono z
tradycyjnych Lagun i ozdobiono metalowymi
nakładkami na pedały oraz skórzanym
obszyciem deski rozdzielczej. Trochę
szkoda, że zdecydowano się tylko na tyle,
bo z zewnątrz samochód praktycznie nie
przypomina liftbacka, ani kombi. To mnie
jednak aż tak nie irytowało, co durne przyciski
na kierownicy, które służą (po lewej stronie)
do ustawiania tempomatu i (po prawej) do
bliżej nieznanych mi celów. To, co byłoby
najbardziej użyteczne jest skrzętnie schowane
za grubym ramieniem kierownicy, dlatego
też znalezienie panelu rodem z lat 90. jest
jednocześnie wielką niespodzianką i równie
dużym rozczarowaniem. Jak można stosować
takie archaizmy w XXI wieku, zwłaszcza, że
bezpieczeństwo jest priorytetem, a w razie
wypadku tak umieszczone przełączniki mogą
być zagrożeniem dla kolan.
No, ale dosyć o groźbach – od tego są
inni. Przejdźmy zatem do tego, jak jeździ
Laguna Coupe. Uruchomienie silnika nie
zwiastuje zbyt emocjonalnej jazdy. Kultura
pracy jednostki jest prostacka jak w Fordzie
Transicie sprzed 15 lat i to jedyna rzecz, do
której mógłbym się przyczepić. W trasie
silnik okazuje się być bardzo elastyczny i
ekonomiczny. Efekt? Średnie zużycie paliwa
przy normalnej jeździe to 6,5 litra na 100 km.
Ponadto Laguna Coupe przyspiesza do 100
km/h w 8,5 sekundy i rozpędza się do ponad
220 km/h. Pewnie najbardziej jesteście
ciekawi jak prowadzi się to auto, skoro
nazwałem je jednym z najlepiej prowadzących
się przednionapędówek na rynku.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
64
Cóż. Na autostradzie nie będzie nią
szczególnie zachwyceni. Laguna przy
bardzo wysokich prędkościach domaga
się poświęcenia dużej uwagi, zbyt
nadpobudliwemu układowi kierowniczemu.
Delikatna korekta toru jazdy skutkuje nagłym
wyrzuceniem auta, przez co trzeba wykonać
kolejną korektę uderzając głową w boczną
szybę. Na pewno tutaj nie zrelaksujecie się,
a szkoda, bo powyżej 150-160 km/h tylna oś
skrętna mogłaby się dezaktywować.
To, co tygryski lubią najbardziej, zaczyna
się na zwykłej drodze, a im węższa, tym
układ kierowniczy będzie dostarczał więcej
frajdy. Najciekawsze jest uczucie podczas
pokonywania zakrętów. W samochodzie z
tradycyjnym układem, kiedy pokonujecie
wiraż z dużą prędkością (i nie wpadacie w
podsterowność), wyczuwacie jak przednia
oś wyciąga samochód z zakrętu. W Lagunie
Coupe wyczujecie owe wyciąganie, ale nie z
przedniej osi, lecz na kołach po zewnętrznej
stronie zakrętu. Jakby tego było mało, w
zakręt możecie wjeżdżać z taką prędkością,
przy której normalny samochód (to się
zwłaszcza tyczy Peugeotów) ląduje w rowie,
zaś na Lagunie pokonanie winkla nie zrobi
najmniejszego wrażenia.
Podsumowując, jakby przymknąć oko
na identyczną (jak wśród innych Lagun)
deskę rozdzielczą i ordynarnie klekoczącego
diesla, to otrzymacie świetne narzędzie do
dostarczania endorfin podczas szybkiej
jazdy po krętych drogach. I nawet cena nie
wydaje się być zbyt wygórowana, bo zaczyna
się od niespełna 137 tysięcy złotych. Jeśli
chcielibyście zbudować własne auto na
bazie prezentowanego, musielibyście dodać
m. in. zestaw audio Bose, skrętne reflektory,
przednią szybę atermiczną oraz lakier metallic.
Za wszystko nie powinniście zapłacić więcej,
niż 148 tysięcy złotych, a to oznacza, że oferta
jest praktycznie nie do odrzucenia.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
Forma, która olśniewa.Nowa Klasa CLS Coupé.
Są samochody, od których bije prawdziwy blask. Właśnie taka jest nowa Klasa CLS Coupé. Aktywne reflektory światłowodowe MULTIBEAM LED (opcja wyposażenia) to element, który nadaje styl całej sylwetce samochodu. Dzięki nim CLS Coupé kolejny raz staje się ikoną designu. To arcydzieło motoryzacji: luksusowe, drapieżne, nieodparcie piękne.
www.mercedes-benz.pl
Klasa CLS 220 BlueTEC w wersji Coupé w ofercie Lease&Drive Basic dla przedsiębiorców: rata miesięczna – 3499 PLN netto, wpłata własna – 10%, okres umowy – 48 miesięcy, przebieg całkowity – 80 000 km. Oferta Mercedes-Benz Leasing Polska Sp. z o.o. Klasa CLS Coupé 220 BlueTEC – zużycie paliwa (średnio) – 4,9 l/100 km, emisja CO
2 (średnio) – 127 g/km.
A D
aim
ler B
rand
REKLAMA
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
66
TEST
MERCEDES-BENZ CLA250Silnik: R4 Pojemność: 1991 cm3 Moc: 211 KM/5500 obr./min. Moment: 350 Nm/1200-4000 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, siedmiobiegowa 0-100 km/h: 6.6 s Prędkość max. 240 km/h Masa 1465 kg Cena 164
400 PLN
66
TEST | MERCEDES-BENZ CLA250 4MATIC
67
Mercedes-Benz CLA250 4MATIC to najprawdopodobniej najlepszy wybór, na jaki można się zdecydować kupując najmniejsze coupe-sedana spod znaku gwiazdy. Nie rozczaruje charakterem, ani nie będzie też poniżająco wolne. Czy to oznacza, że ten wariant jest naprawdę dobry?
SŁUSZNY WYBÓR
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
68
Gadżety to okropne ustrojstwa. Najczęściej
nie służą kompletnie niczemu, ale siła marketingu
sprawiająca, że owe coś staje się modne i każdy
to ma, jest wręcz nieoceniona. Oczywiście tak jak
wszyscy, ja również je uwielbiam i co jakiś czas
zwraca moją uwagę coś, przez co nie mogę spać.
Przyznam się Wam w tajemnicy, że od roku nie
daje mi spokoju konsola do gier, czy też tablet
od Apple-a. I mam przy tym ogromne dylematy,
czy kupić Play Station 4 dla Gran Turismo 6, czy
lepszym wyborem okaże się Xbox 1 z rewelacyjnie
prezentującą się Forzą Horizon 2.
Od jakiegoś czasu nie daje mi żyć nawet
komplet krótkofalówek, choć z tych miałbym
chyba najwięcej pożytku. Dlaczego? Bo są wręcz
nieocenione przy wykonywaniu zdjęć z pomocą
drugiej osoby. Kiedy Ty stoisz na dworze z
aparatem przy oku i próbujesz zdalnie ustawić
samochód za pomocą kogoś pod ręką, pomoc
walkie talkie staje się nieoceniona. W końcu
nie trzeba wrzeszczeć w nadziei, że kierowca
Cię usłyszy, a nerwowe wymachiwanie górnymi
kończynami będzie zinterpretowane inaczej,
niżbyś chciał.
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
69
No dobra. A co z bezużytecznymi
gadżetami, które tylko pozornie mają czemuś
służyć? Mogą być ciekawe, sprawiać jakąś tam
radość, ale po prostu nie ma się ochoty ich
kupować. Co wśród takich rzeczy mógłbym
wymienić? Hmm... Na przykład podręczną wagę
bagażową, szpiegowski długopis, dźwiękowy
lokalizator kluczy i Mercedesa CLA250 4MATIC.
Samochód w tym zestawieniu pełni trochę inną
rolę. Fakt – moim zdaniem to najsensowniejszy
wariant silnikowy. Inne okazują się być za
słabe, zaś 45 AMG zupełnie do mnie nie trafia,
gdyż wygląda tak, jakby pod maskę eleganckiej
limuzyny upchnięto motor z auta rajdowego.
Poza tym zauważyłem też, że CLA od AMG
ma trochę inny charakter od oskalpowanego
A45. Sedanowi wyraźnie czegoś brakuje, albo
inaczej. W porównaniu do hot hatcha ma czegoś
za dużo – tyłka.
Najsensowniejszy wariant nie oznacza
najlepszego, co pokazują Wam następujące
parametry – 211 KM, 350 Nm, 6.6 s do 100 km/h
i prędkość maksymalna wynosząca równo 240
km/h. Co w tym dziwnego? Że CLA250 Sport
4MATIC ma dokładnie 211 KM, 350 Nm, 6.6 s
do 100 km/h i potrafi rozpędzić się na tyle,
by inżynierowie krzyknęli zu viel! I założyli
ogranicznik prędkości uniemożliwiający
przekroczenie 250 km/h. Niestety niemieckie
„za dużo” nie padło przy cenie, bo owy dodatek
wymaga dopłaty aż 15 tysięcy złotych.
TEST | MERCEDES-BENZ CLA250 4MATIC
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
70
Nie wspomniałem jeszcze, że samochód
fantastycznie się prowadzi, bo w zakrętach CLA
zachowuje się bardziej neutralnie od Szwajcarii .
I to na oponach zimowych. To jest fajne.
Trochę mniej za to podoba mi się kompletny
brak poczucia prędkości. I to bez względu, czy
jedziesz 70, 170, czy 64296 kilometrów na
godzinę, zawsze będziesz mieć wrażenie, że
ledwie przekraczasz prędkość. Dlatego zalecam
bacznie przyglądać się prędkościomierzowi, by
nie być zaskoczony zbliżaniem się do granicy
prędkości dźwięku.
Nie ma co się też oszukiwać. Auto ściąga
wzrok za sprawą linii nadwozia, wzoru felg, czy
też koloru nadwozia. A jakby tak bardziej zagłębić
się w detale, to dostrzeżecie całkiem ciekawą
atrapę chłodnicy, wzorzyste tylne światła LED,
czy też czerwone obwódki w soczewkach
przednich reflektorów. Wewnątrz jest nie mniej
ciekawie. Znajdziecie tu ciasno przytulające
kubełki, zegary startujące z południa, okrągłe
dysze nawiewu i tandetnie wyglądający ekran
na konsoli środkowej, który nie podchodzi mi w
żadnym Mercedesie.
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
71
Mimo tego to bardzo fajny samochód,
którego bym nie kupił. Nie wiem też z jakiego
powodu, ale po prostu brakuje mu tego czegoś,
czego braku nie znajdę ani w prowadzeniu, ani
w silniku, ani też w ogólnie pojętym wyglądzie
(bo do proporcji nadwozia rodem z Pokolca
królewskiego mam jak najbardziej uwagi). Może
to wina wnętrza, które przy kokpitach z C klasy
prezentuje się po prostu staro. Obawiam się,
że nazwanie owego czegoś zabierze mi bardzo
dużo czasu.
Dlatego też lepiej, bym zajął się kosztami.
Ceny modelu CLA250 4MATIC zaczynają się od
164,5 tysiąca złotych, co jest już dość pokaźną
kwotą. Jeśli jednak chcielibyście ją podnieść o
to, co ma prezentowany czerwony samochód,
musielibyście zamówić dodatkowo m. in.
panoramiczny dach, osłony lusterek z włókna
węglowego, podgrzewane fotele z elektryczną
regulacją oraz systemem audio Karman Hardon.
Całość powinna ponieść cenę samochodu do
poziomu ponad 228 tysięcy złotych.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski
TEST | MERCEDES-BENZ CLA250 4MATIC
MOTOCOLLECTION | STYCZEŃ 2015
72
PORÓWNANIE
SEAT LEON CUPRASilnik: R4 Pojemność: 1984 cm3 Moc: 280 KM/5700-6200 obr./min. Moment: 350 Nm/1750-5300 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, sześciobiegowa 0-100 km/h: 5.7 s Prędkość max. 250 km/h Masa 1346 kg Cena 114 400 PLN
72
SKODA OCTAVIA RSSilnik: R4 Pojemność: 1984 cm3 Moc: 220 KM/4500 obr./min. Moment: 350 Nm/1500-4400 obr./min. Skrzynia biegów: Automatyczna, sześciobiegowa 0-100 km/h: 6.8 s Prędkość max. 248 km/h Masa 1425 kg Cena 106 600 PLN
PORÓWANIE | SEAT LEON CUPRA VS. SKODA OCTAVIA RS
73
Zakup kompaktowego hot hatcha, to żadna filozofia. W końcu tego typu auto oferuje praktycznie każdy producent obecny na rynku, ale co, jeśli chcecie mieć coś szybkiego i całkiem pojemnego, ale nie kombi? Przedstawiamy naszym skromnym zdaniem dwie najlepsze propozycje.
PRAKTYCZNE GTIZA ROZSĄDNE PIENIĄDZE
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
74
Auta klasy GTI mają za zadanie spełnić
przede wszystkim jedno bardzo ważne założenie:
samochody te muszą połączyć osiągi aut
sportowych i funkcjonalność oraz wszechstronność
tradycyjnych hatchbacków. Jak doskonale
wiecie, prekursorem tego typu samochodów
był Volkswagen Golf GTI, który pomimo 110 KM
mocy jest w stanie rozpędzić się do 100 km/h w
niespełna 9 sekund.
Obecnie, by liczyć się na arenie tej klasy
aut, wypadałoby mieć co najmniej 2 razy większe
stado rwących przed siebie koni, jak w wypadku
Skody (a SEAT Leon Cupra ma ich nawet 280). Taki
wyścig zbrojeń na ilość KM pod maską sprawia, iż
śmiało mogę wprowadzić kilka nowych terminów
w słowniku dotyczącym hatchbacków, jak np.
superhatch. Co prawda nie do końca to określenie
pasowałoby do prezentowanego SEAT-a, bo mimo,
iż pod maską ma aż 280 KM, to ma TYLKO 280
KM.
W klasie są znacznie mocniejsze auta, jak
np. BMW M135i (326 KM), czy Mercedes A45 AMG
(360 KM). ten ostatni rozpędza się do 100 km/h
w 4.8 sekundy. To wynik, którym może pochwalić
się np. BMW M3 e92, Porsche Boxster S, czy
Maserati GranTurismo S, a teraz może go osiągnąć
niezbyt rzucający się w oczy hatchback. To jeszcze
nie koniec, bo Volkswagen już teraz zapowiada
specjalną serię, 400 konnej wersji Volkswagena
Golfa R. Czyż to już nie szaleństwo?
74
75
Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami,
tymczasem ja wrócę do prezentowanej dwójki. Oba
modele, w przeciwieństwie do tzw. superhatchy,
nadal mogą szczycić się pewną bardzo ważną
cechą – ich cena jest dość atrakcyjna. Może
nie tak, jak Renault Megane RS, bo tego króla
Zielonego Piekła kupicie już za 106,5 tysiąca
złotych. Nie będą to jednak najrozsądniej wydane
pieniądze, jeśli od czasu do czasu zdarzy się Wam
zabrać ze sobą dzieci, a do bagażnika załadować
rzeczy na weekendowy wyjazd, bądź tygodniowy
urlop. SEAT Leon Cupra i Skoda Octavia RS będą
znacznie lepszym wyborem.
Wystarczy tylko popatrzeć na tego
hiszpańskiego byka, który z profilu do złudzenia
przypomina niemieckiego klasyka – Audi A3, z
tą różnicą, że zamiast jednego przetłoczenia, na
boku Leona są dwa. Z przodu i z tyłu zmian jest
zdecydowanie więcej – naturalnie inne są zderzaki,
światła i grill . Sęk w tym, że auto samo w sobie
prezentuje się jak z szablonu (o czym z resztą
już pisałem kiedyś), a żeby różniło się od innych
kompaktów made by VAG, to postanowiono dać
trochę więcej wyraźnych przetłoczeń.
W środku wspólnych elementów z Audi
próżno szukać – sam znalazłem podobieństwa
jedynie w zegarach, a właściwie w układzie,
kolorze (szare tarcze są również w Audi z rodziny
S) i diodowych wskaźnikach poziomu paliwa
oraz temperatury cieczy chłodzącej. Poza tym
wnętrze Leona Cupra (wyłączając siedzenia) jest
szare, nudne i brzydkie – za dużo tu niemieckiego
perfekcjonizmu, a za mało hiszpańskiego
temperamentu. Gdyby nie loga, można byłoby
odnieść wrażenie, że prowadzi się dowolne auto
koncernu z Wolksburga.
PORÓWANIE | SEAT LEON CUPRA VS. SKODA OCTAVIA RS
76
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
Gdybym wcześniej już nie testował tych samochodów, uznałbym, że nie byłaby to zbyt dobra zapowiedź dla Skody. W końcu SEAT jest tańszym odpowiednikiem prestiżowego Audi, a Skoda, to tańszy Volkswagen, który nadal kojarzony jest z samochodami produkowanymi dla mas. W rzeczywistości dużo bardziej prestiżowy klimat czuć w Skodzie. Mimo, że miejscami twardość plastików może równać się ścianie żelbetonowej. Pomijając je mamy tutaj spłaszczoną u dołu kierownicę, czytelne i eleganckie zegary z poważnie wyskalowanym prędkościomierzem (do 280 km/h), czerwonym obszyciem skórzanej tapicerki, dużym ekranem nawigacji (która notabene bardzo mi się podoba) i aluminiowymi nakładkami na pedałach. Poza tym jest tutaj ogromna ilość miejsca, która
pozwoli zapakować na pokład całą rodzinę z dorobkiem życia, a i tak mielibyście miejsce na zakup prowiantu na czas przesiedlenia.
Z resztą Skodę Octavię zaczyna się zaliczać do klasy średniej, co tłumaczy przestrzeń wewnątrz, jak i dość pokaźne wymiary zewnętrzne. To zaś stawia Octavię RS w znaku zapytania. Czy to nadal GTI? Jak dla mnie już nieszczególnie, gdyż typowy przedstawiciel rodziny GTI zamyka się w nadwoziu typu hatchback. Octavia nie dość, że jest liftbackiem, to w dodatku z daleka bryłę auta można pomylić z sedanem. Mimo tego auto jest traktowane jako GTI, bo powstało na bazie Volkswagena Golfa (czyli nowy Passat również powinien być hot hatchem!).
77
Pomijając ten dylemat RS prezentuje się niezwykle groźnie.
Wszystko za sprawą smoliście czarnego lakieru, który pokrywa
karoserię, atrapę chłodnicy i felgi. Wierzcie mi, że widok tej Octavii
RS w tylnym lusterku wręcz zmusza do ustąpienia lewego pasa,
zwłaszcza, jak zaświeci wam na grillu dość czytelny napis RS.
Kiedy czarna Skoda wyprzedzi was, w oczy rzuci się dość skromny
spoiler, ładnie wyglądające pasy LED-ów i charakterystyczne światło
odblaskowe, pociągnięte przez całą szerokość zderzaka.
Trzeba się temu dobrze przyjrzeć, bo Skoda RS może szybko
zniknąć z horyzontu. A to za sprawą silnika zapożyczonego z
Volkswagena Golfa GTI, czyli 2 litrowej turbobenzynie o mocy
220 KM i momencie obrotowym równym 350 Nm. Taki zestaw
pozwoli przekroczyć 100 km/h w niespełna 7 sekund, a prędkość
maksymalna to 248 km/h. Nieźle, zwłaszcza, że owa gromada
napędza przednie koła. To zaś oznacza, że są całkiem zarobione, bo
nie tylko odpowiadają za wprawianie w ruch, ale też za narzucanie
kierunku jazdy. Jak dobrze mniemacie, na mokrej nawierzchni taka
wielozadaniowość nie sprawdza się już najlepiej.
PORÓWANIE | SEAT LEON CUPRA VS. SKODA OCTAVIA RS
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
78
Nadal to jednak wierzchołek góry lodowej w
porównaniu z tym, przez co musi przejść kierowca
i przednia para kół w SEAT-cie Leonie Cupra 280.
Tam w czasie deszczu naprawdę trzeba mieć się
na baczności, bowiem ciut mocniejsze wduszenie
gazu skutkuje głęboką podsterownością (jazda
na wprost pomimo skręconych kół). Oczywiście
w przypadku tabunu 280 KM i 350 Nm
podsterowność jest tak normalna, jak fakt, że na
święta Bożego Narodzenia prędzej doczekamy
się opadów deszczu, niż śniegu.
W końcu pakowanie aż tylu rzeczy (po
zsumowaniu, jakichś 631) na przednią oś jest
na tyle bezsensowne, że wyciąganie Cupry
na deszcz jest jak kopanie się z koniem, a
wyjazd nim na śnieg to już przykład totalnej
abstrakcji , bo jestem niemal pewien tego, że
samo odpuszczenie sprzęgła spowoduje atak
buksujących kół. Dlatego też chcę w Leonie
napędu na wszystkie koła! Z całą pewnością moc
będzie bardziej użyteczna, bo obecnie trzeba się
mocno napracować, by osiągnąć 100 km/h w 5.7
sekundy. Na pewno dużo łatwiej rozpędzić Leona
do limitowanych 250 km/h, albo i jeszcze dalej.
Podsumowując, oba samochody są bardzo
szybkie (z naciskiem na BARDZO w wypadku
SEAT-a), funkcjonalne i stosunkowo tanie. Skoda
za Octavię RS życzy sobie co najmniej 106 600
zł, zaś prezentowany model z m. in. skrzynią
DSG, systemem bezkluczykowym, skórzaną
tapicerką, nawigacją satelitarną oraz systemem
wspomagania parkowania, to wydatek ponad 144
tysięcy złotych. Jak na Skodę to bardzo dużo.
PORÓWANIE | SEAT LEON CUPRA VS. SKODA OCTAVIA RS
79
SEAT już na dzień dobry jest droższy. W jego wypadku cennik rozpoczyna
się od 114 400 zł. Jeśli jednak chcielibyście, wzorem testowego egzemplarza,
mieć automatyczną skrzynię, nawigację satelitarną, aktywny tempomat, czujniki
parkowania, pakiet Black, 10 głośników i dodatkowo kabel USB, musielibyście
przygotować 133 tysiące złotych. To oznacza, że lista wyposażenia dodatkowego
w przypadku SEAT-a nie jest tak bogata jak w Skodzie.
Co ciekawe, o ile przy cenie wyjściowej Skoda jest tańszą propozycją,
to przeliczając wartość na każdy koń mechaniczny, SEAT Leon Cupra 280 jest
tańsza o blisko 80 zł/KM (408,57 zł wobec 484,55 zł w wypadku Skody). Różnica
ta znacznie się pogłębia w przypadku prezentowanych testówek. SEAT również
tutaj wypada tanio – nawet taniej, niż w wypadku „gołej” Octavii . Oto wynik –
474,89 zł. Skoda, to już dość droga impreza. Każdy z 220 rumaków w wydaniu
prasowym kosztuje 655,23 zł. Co byście takim razie wybrali? Długo się nad
tym zastanawiałem i raczej wyjechałbym z parkingu Skodą. Nie tylko jest lepiej
wykonana i wyposażona, ale też nie będzie tak bardzo bezradnie kręcić kołami w
miejscu wszędzie tam, gdzie nawierzchnia nie jest sucha i asfaltowa.
Tekst: Marcin KońskiZdjęcia: Krystian Kwaśniewski, Marcin Koński
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
MERCEDES-BENZ C180 KOMBI 80
GALERIA
KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION | GALERIA
LEXUS IS 300h F-SPORT 81KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION | STYCZEŃ 2015
MERCEDES-BENZ CLS350 82 KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION | GALERIA
BMW 750d xDrive 83KRYSTIAN | KWAŚNIEWSKI
MOTO COLLECTION
ISSN 2353-2483NUMER 14STYCZEŃ 2015
S P O D O B A Ł C I S I Ę N A S Z M A G A Z Y N ? /
POLUB NAS!