4
Ostatnie kilkanaście miesięcy w naszym mieście możemy śmiało nazwać czasem organizacji pozarządowych. Osoby skupione w społecznych inicjatywach tzw. „trzeciego sektora”, które wytrwale pracują na rzecz Krakowa przyjazne- go mieszkańcom coraz skuteczniej doprowadzają do sytuacji, w której nie tylko władze, ale również obywatele mają głos w ważnych dla miasta sprawach. W Krakowie już od poniedziałku 23.06 trwa Święto Organizacji Pozarządowych i Inicjatyw Obywatelskich, a dzisiej- szy przejazd jest jego finałem. A w Masówce wakacyjny misz-masz. Ponieważ lato i wakacje to czas podróży, w kąciku globtroterskim co nieco o… rowerowaniu w Brazylii. Nie zabrakło felietonu i wspomnień ze Święta Cyklicznego. Zachęcamy też do wzięcia udzia- łu w akcji „Rower dla Dawida”. Mamy nadzieję, że każdy z Was znajdzie tu coś dla siebie. Redakcja TRASA PRZEJAZDU Rynek – Szewska – Podwale – Piłsudskiego – Krasińskiego – Konopnickiej – Monte Cassino – Kapelanka – Brożka - Tischnera – Kamieńskiego – Malborska - Wielicka – Limanowskiego – Na Zjeździe – Podgórska – Kotlarka – Powstania Warszaw- skiego – Lubomirskiego – Tunel św. Rafała – Pawia – Basztowa – Szpitalna – Rynek KMR NA FACEBOOKU: WWW.FB.COM/KRAKOWMIASTEMROWEROW | OFICJALNA STRONA: WWW. KMR. ORG.PL WSPARCIE FINANSOWE KMR NUMER KONTA: 14 1540 1115 2044 6070 0012 0001 WIĘCEJ ROWEROWYCH INFORMACJI Z KRAKOWA: WWW.IBIKEKRAKOW.COM ARCHIWUM MASÓWKI: ISSUU. COM/KRAKOWSKAMASOWKA |KONTAKT Z REDAKCJĄ: MASOWKA@KMR.ORG.PL GAZETKA KRAKOWSKIEJ MASY KRYTYCZNEJ KRAKÓW CZERWIEC 2014 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

Masowka, czerwiec 2014, Kraków

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Ostatnie kilkanaście miesięcy w naszym mieście możemy śmiało nazwać czasem organizacji pozarządowych. Osoby skupione w społecznych inicjatywach tzw. „trzeciego sektora”, które wytrwale pracują na rzecz Krakowa przyjazne-go mieszkańcom coraz skuteczniej doprowadzają do sytuacji, w której nie tylko władze, ale również obywatele mają głos w ważnych dla miasta sprawach.

W Krakowie już od poniedziałku 23.06 trwa Święto Organizacji Pozarządowych i Inicjatyw Obywatelskich, a dzisiej-szy przejazd jest jego finałem.

A w Masówce wakacyjny misz-masz. Ponieważ lato i wakacje to czas podróży, w kąciku globtroterskim co nieco o… rowerowaniu w Brazylii. Nie zabrakło felietonu i wspomnień ze Święta Cyklicznego. Zachęcamy też do wzięcia udzia-łu w akcji „Rower dla Dawida”. Mamy nadzieję, że każdy z Was znajdzie tu coś dla siebie.

Redakcja

TRASA

PRZEJAZDU

Rynek

– Szewska – Podwale –

Piłsudskiego – Krasińskiego –

Konopnickiej – Monte Cassino –

Kapelanka – Brożka - Tischnera –

Kamieńskiego – Malborska -

Wielicka – Limanowskiego –

Na Zjeździe – Podgórska –

Kotlarka – Powstania Warszaw-

skiego – Lubomirskiego –

Tunel św. Rafała – Pawia –

Basztowa – Szpitalna –

Rynek

KMR NA FACEBOOK’U: WWW.FB.COM/KRAKOWMIASTEMROWEROW | OFICJALNA STRONA: WWW.KMR.ORG.PL

WSPARCIE FINANSOWE KMR – NUMER KONTA: 14 1540 1115 2044 6070 0012 0001

WIĘCEJ ROWEROWYCH INFORMACJI Z KRAKOWA: WWW.IBIKEKRAKOW.COM

ARCHIWUM MASÓWKI: ISSUU.COM/KRAKOWSKAMASOWKA |KONTAKT Z REDAKCJĄ: [email protected]

GAZETKA KRAKOWSKIEJ MASY KRYTYCZNEJ

KRAKÓW ∙ CZERWIEC 2014 ∙ EGZEMPLARZ BEZPŁATNY

Felieton Konrada Myślika

W HISTORII ŚWIATA W historii Świata – tej bliższej i tej dalszej – trafiały się rządy, które próbowały regulować życie obywateli we wszystkich kwestiach. W państwie, które było przez wiele lat domem rodziców osób czytają-cych te słowa , z nadania Mamusi -Partii (PZPR) mianowani byli na stanowiska nawet prezesi Polskiego Związku Kynologicznego, Pol-skiego Związku Łowieckiego czy PZ Wędkarskiego. W żadnym bo-wiem wypadku wszechwładne państwo nie mogło dopuścić do te-go, by obywatele się nadmiernie SAMI zorganizowali. Wtedy mo-głoby się okazać, że część aparatu partyjno-urzędniczego jest niepo-trzebna, a obywatel – o zgrozo – w wielu kwestiach sam sobie po-radzi. I to znacznie lepiej. Kiedy się o tym dziś pisze (ja) albo czyta (Państwo) to można dostać lekkiego pomieszania zmysłów.

Ale tak było.

O organizacjach sportowych już nie wspomnę, bo – co najbardziej widać było w NRD produkującej fizykochemicznie kobiety działające jak mężczyźni – sport w komunie traktowany był jako narzędzie po-lityki międzynarodowej.

Zanim złożył nam wizytę Wehrmacht (bez zaproszenia) a w kraju sąsiednim (czyli w Rosji Sowieckiej) ktoś wpadł na pomysł by za-prowadzić w Polsce socjalizm na wzór radziecki, to polska rzeczywi-stość wypełniona była aktywnością obywatelską czy to przed – czy już po odzyskaniu przez Rzeczpospolitą niepodległości w 1918 roku.

W takiej (dajmy na to) Galicji… całkiem prężnie działało Towarzy-stwo Gimnastyczne „Sokół”. Była to solidna polska organizacja pa-triotyczna i quasi-wojskowa działająca wszakże pod przykrywką to-warzystwa krzewiącego kulturę fizyczną. Na rowerach też jeździli. Są fotografie. Innym stowarzyszeniem, jakbyśmy to dziś nazwali – organizacją pozarządową – był „Galicyjski Klub Kierowników Auto-mobilowych”. Chodziło o … kierowców.

Dziś, w wolnej Polsce, zrzeszać się można dowolnie i dla wielu, nie-kiedy zastanawiających celów. Dzięki ustawie o wolontariacie z tła obywatelskiego wyłaniają się niezwykłe talenty, które edukują sa-me siebie, przez co stają się lepszymi obywatelami. Doświadczenia życiowego nie nauczy ich ani dom z nadopiekuńczą mamusią (w SUV-ie) ani rozpolitykowane kryptokatolickie młodzieżówki, ani też pogrążeni w swoich smartfonach koledzy i koleżanki. Kto już się po-łapał, że kochane pieniążki rodziców nie są kluczem do szczęścia, kto chciałby w życiu robić poważniejsze rzeczy niż tylko klepanie w kleparniach, temu doradza się niniejszym: zorganizuj się człowieku. Jeśli chcesz coś robić, to się ZORGANIZUJ. Organizacja da nam do-stęp do ludzi starszych, bardziej obytych, czy też zwyczajnie zdol-niejszych – albo tylko lepiej zorganizowanych. Organizacja pomoże w obchodzeniu się z powierzonymi pieniędzmi. To ważna część szkoły życia. Przypominam się PT czytelnikom, że doświadczenia w życiu nie da się przekazać – można go tylko nabyć. Nasi pracodawcy nauczyli się już oglądać te części naszych CV, w których jest mowa o wolontariacie. W NGO rodzi się obycie z kulturą organizacyjną – nierzadko przywiezioną zza granicy (Know How), elementarna ucz-ciwość zyskuje tam rangę narzędzia pracy, a czas potrzebny do ustalenia kto jest wartościową, odpowiedzialną i pracowitą jed-nostką, a kto chciałby się tylko lansować i ślizgać na naszych ple-cach – jest znacznie krótszy.

Zatem Obywatelu – rób coś. Wyjdzie Ci to na dobre.

Konrad Myślik

Reklama

Wypożycz rower do jazdy

w pozycji leżącej

za jedyne 25 zł

Tylko teraz

specjalna oferta na lipiec

20% zniżka na wszystkie modele

po okazaniu tej gazetki

tel. kom. 665 848 234

ul. Podgórska 11, 31-035 Kraków

www.krakowketts.com

[email protected]

ROWEROWE PRZEŻYCIA W PEWNYM BRAZYLIJSKIM MIEŚCIE

W związku z, ostatnimi czasy, wszędobylskim tema-

tem Brazylii, związanym niewątpliwie z Mistrzostwami

Świata w Piłce Kopanej, Masówka zdecydowała się przystać

do ogólnego nurtu medialnego i w czerwcowej odsłonie

Kącika Globtroterskiego napisać o rowerowaniu w Brazylii. Spędziłem cztery miesiące w Brazylii, z czego trzy miesiące w jednym mieście – Vitoria, w stanie Espirito Santo. Poniżej przedstawiam moje wrażenia z jazdy na rowerze w tym mieście.

Rower pożyczyłem od znajomej Brazylijki Marianny. Ponieważ jestem zapalonym rowerzystą, przez wiele lat jeżdżącym po krakowskich uli-cach tym środkiem transportu (najpierw na uczelnię, potem do pra-cy), jak tylko nadarzyła się możliwość pobrykania jednośladem, nie-wiele się zastanawiałem i skorzystałem z okazji.

Sam rower był w fatalnym stanie. Miał niedziałające przerzutki, a ha-mulce ledwo zatrzymywały ten wehikuł. Na szczęście jakoś się jeszcze toczył po napompowaniu opon, więc odbywałem krótkie przejażdżki nieopodal mojego domu. Raz tylko, wybrałem się ze znajomym Brazy-lijczykiem Apim w dłuższą trasę, ale był tak miły i pożyczył mi swój drugi rower, który był w o wiele lepszym stanie, i którym dało się jeź-dzić po górach (tym moim „standardowym” nie odważyłbym się!). Do samej wycieczki w góry przejdę jednak w dalszej części.

Muszę przyznać, że infrastruktura dla rowerów nie jest jeszcze dobrze rozwinięta, choć są jej pewne fragmenty (piszę o stanie na rok 2010/2011). Mieszkałem blisko plaży i miałem ścieżkę rowerową prowadzącą właśnie w to miejsce. Dalej, ciągnęła się ona wzdłuż pla-ży przez dobrych kilka kilometrów, więc niemalże codziennie odbywa-łem sobie taką jedną lub dwie wycieczki. Robiłem to albo wcześnie rano, albo już pod wieczór, np. przy zachodzie słońca. Wynikało to z tego, że podczas dnia upał i mocne słońce bardzo zniechęcały do jaz-dy na rowerze (Vitoria znajduje się na wysokości Zwrotnika Kozioroż-ca, a ja byłem tam akurat wtedy, kiedy w Brazylii panuje lato – w mie-siącach listopad - marzec). Wieczorne wypady były szczególnie nie-samowite – zachody słońca nad oceanem przy przynoszącej ulgę świeżej bryzie zapierały dech w piersi. Poza tym, Brazylijczycy to bar-dzo usportowiony naród – mnóstwo ludzi albo biega, ćwiczy, gra w jakieś gry zespołowe albo właśnie jeździ na rowerze tak że nieraz pa-nował na tej ścieżce spory ruch.

Niestety, poza uczęszczaną przeze mnie „plażową” ścieżką, niewiele było innych dróg przeznaczonych dla rowerów. Jeżdżenie po chodni-ku oczywiście, jak wiadomo, jest niewygodne (i prawdopodobnie

również niedozwolone, jak w Polsce) a jeżdżenie po drodze jest bar-dzo niebezpieczne. Niestety, często kierowcy aut nie wykazują żadnej kultury, jeżdżą bardzo szybko i niebezpiecznie, więc jazda na rowerze po drodze nie należy do najprzyjemniejszych. Zresztą nawet na prze-jazdach przeznaczonych dla rowerów (obok pasów dla pieszych) trze-ba bardzo uważać – niektórzy kierowcy jakby w ogóle ich nie respektowali.

Z drugiej strony, sami użytkownicy rowerów są bardzo wyluzowani. Gdy opowiadałem im o akcjach policji w Polsce, która czai się na ro-werzystów po jednym piwie, żeby im zabrać prawo jazdy, uznawali to za przesadę i zmyślanie. Sam nawet widziałem, jak jedna kobieta je-chała na ro werze, trzymając w ręce puszkę piwa (nota bene, ogólnie spożywanie alkoholu na ulicy też jest całkowicie dozwolone, a przy-namniej społecznie akceptowane, również przez policję).

A teraz powróćmy do wycieczki, wspomnianej na początku. Na o wie-le lepszym rowerze wybrałem się z moim przyjacielem Apim do Parque da Fonte Grande. Góra nie była jakoś bardzo stroma, choć przez niesamowity upał dość ciężko się na nią wjeżdżało. Warto jed-nak było się namęczyć – widok na miasto, otoczone pagórkami i zie-lonymi wzgórzami był niepowtarzalny. Do tego, miejsce to było pełne skał, zagajników i traw. Wspaniałe przeżycie. Upał jednak tak dał nam się we znaki, że 10-minutowa przerwa na ławeczkach przerodziła się w godzinną drzemkę.

Droga do Parque da Fonte Grande – naturalnego rezerwatu przyrody położonego na terenie miasta Vitoria, w stanie Espirito Santo, Brazylia. Góra strony: Miasto Vitoria, w środku rzeka Santa Maria. Widok z Parque da Fonte Grande.

Podsumowując, rowerem w Vitorii najlepiej wybierać się w okoliczne góry lub inne pozamiejskie okolice – i to najlepiej z osobą mieszkającą na tym terenie, lub dobrze go znającą. W mieście nie ma jeszcze do-brej infrastruktury, choć rekreacyjnie jak najbardziej można sobie po-jeździć i po nim. Niemniej jednak, trzeba uważać na brawurową jazdę kierowców. Z drugiej strony nie trzeba się bać policji czyhającej na nasze prawo jazdy, gdy jesteśmy po jednym piwie lub gdy przeje-dziemy kawałek chodnikiem (policja tam ma o wiele poważniejsze problemy, ale to już opowieść na inny temat).

Chciałbym też na końcu zaznaczyć, że te opisy dotyczą jedynie miasta Vitorii w stanie Espirito Santo, co nie oznacza, że tak jest w całej Bra-zylii. Sam kraj jest ogromny –większy od Europy (nie licząc części ro-syjskiej). Do tego, na południu Brazylii panuje inna kultura, inne uwa-runkowania – chociażby w Kurytybie widziałem o wiele więcej ścieżek niż w Vitorii, inna jest też kultura kierowców. Powyższe opisy odnoszą się tylko do Vitorii i przypuszczam, że w każdym innym dużym mieście Brazylii kwestie te mogą się różnić.

Jan Świątek

ROWER DLA DAWIDA

Dbając o dobro ogółu krakowskich rowerzystów nie zapomi-

namy jednostkach. W tym miesiącu we współpracy z funda-

cją Mam Marzenie, która umożliwia spełnianie pragnień

ciężko chorych dzieci, stowarzyszenie Kraków Miastem Ro-

werów będzie prowadziło zbiórkę pieniędzy dla 14-letniego

Dawida. Marzeniem chłopca jest posiadanie własnego rowe-

ru górskiego.

Jeśli chcecie pomóc wpłacajcie pieniądze na konto: ING: 26 1050 1445 1000 0022 7647 0461 Fundacja Mam Marzenie, ul. Św. Krzyża 7, 31-028 Kraków Tytułem: rower dla Dawida - Oddział Kraków.

Więcej o Dawidzie: http://goo.gl/iAP1aX

Działo się

ŚWIĘTO CYKLICZNE

Początkiem czerwca, jak co roku, w kilkunastu miastach Polski od-

było się Święto Cykliczne. Ten festiwal kultury rowerowej, który

pierwszy raz został zorganizowany w Krakowie pięć lat temu, w tym

roku znowu przyniósł wiele ciekawych wydarzeń.

Od poniedziałku 2 czerwca, przez tydzień, aż do 10 czerwca, wszyscy zainteresowani mogli uczestniczyć w różnorakich spotkaniach, które odbywały się w Nowej Hucie w C-2 Południe Cafe oraz w Klubie Pauza in Garden położonym bliżej Starego Miasta. Każdy mógł wybrać coś interesującego począwszy od spotkań z różnymi mniej lub bardziej ekstremalnymi podróżnikami poprzez pokazy filmów o tematyce ro-werowej i sobotnie Targi Rzeczy Fajnych aż po debatę "Rowerem do metra", w czasie której urzędnicy, politycy oraz naukowcy rozmawiali m.in. o wynikach niedawnego referendum oraz rozwoju transportu w naszym mieście. Nie zabrakło też "Cyklicznego Wawelowe" czyli szyb-kich randek rowerowych, warsztatów dla dzieci, a w piątek 6 czerwca rowerzyści tłumnie uczestniczyli w inauguracji 6. Grolsch ArtBoom Festival. Dodajmy do tego dwie gry miejskie: nowohucki "Rowerowy zawrót głowy" oraz arcytrudną sobotnią grę "Zobacz ROWER" oraz wspaniałe, pomarańczowe plakaty festiwalu widoczne w wielu punk-tach miasta a zobaczymy, że znowu udało się zaprezentować różnego rodzaju aspekty kultury rowerowej i przez to zaangażować sporą część krakowian w bardzo udany festiwal.

szczególnym zainteresowaniem cieszył się konkurs przebrań, strefa podróżników oraz darmowy przegląd i naprawa drobnych usterek rowerów

Niedzielny finał Święta rozpoczął przejazd gwiaździsty wraz z uczest-nikami III Ogólnopolskiego Zjazdu Kooperatyw bulwarami wiślanymi spod hotelu Forum do Cichego Kącika w rogu krakowskich Błoni, skąd w samo południe wyruszył Wielki Przejazd Rowerowy. Przejazd zgro-madził ponad 2500 rowerzystek i rowerzystów. Dodatkowo po przy-byciu na tereny Muzeum Lotnictwa Polskiego do WPR dołączył No-wohucki Przejazd Rowerowy, na który składało się kilkaset osób.

Całość festiwalu zwieńczył Piknik Finałowy Święta Cyklicznego odby-wający się na terenie dawnego lotniska w Czyżynach, w trakcie które-go odbyło się wiele atrakcji. Szczególnym zainteresowaniem cieszył się konkurs przebrań, strefa podróżników oraz darmowy przegląd i naprawa drobnych usterek rowerów organizowany przez zaprzyjaź-nione ze Świętem serwisy rowerowe. Dyskutowano również o przy-szłości rowerowego Krakowa w trakcie debaty "Rowerowy Kraków, ale jaki?" a spragnionych i głodnych sycili wystawcy w ramach Naje-dzeni Fest Cykliści.

Korzystając z okazji, chciałbym podziękować za ogrom pracy wszyst-kim zaangażowanym w organizację festiwalu Świętoszkom. Zapra-szam wszystkich do współorganizacji następnej edycji oraz uczestnic-twa w tym rowerowym Święcie za rok!

Anonimowy Dawca Tekstów

Ja na tle miasta Vitoria i okalających je wyniosłości, w środku płynie rzeka Santa Maria. Widok z Parque da Fonte Grande