27
ŚWIęTE RODZICIELSTWO GARY THOMAS ŚWIĘTE RODZICIELSTWO O tym, jak wychowywanie dzieci kształtuje naszą duszę

MOJA RODZINA ISBN 978-83-61097-42-6. ciemna strona rodzicielstwa 181 10. Niezwykle nudny rozdział Biblii 203 11. Xerox to my 219 12. Poświęcenie 235 13. Rozstania 263 epilog 289

  • Upload
    lequynh

  • View
    214

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Święte

Rodzicielstwo

ŚWIĘTE RO

DZICIELSTWO

GARYTHOMAS GARY THOMAS Przesłanie tej książki wybiega poza stwierdzenie,

że od dzieci można się wiele nauczyć. Jej myślą przewodnią jest to, że rodzicielstwo jest jednym z najbardziej formujących ducha procesów, jaki mężczyzna i kobieta mogą przejść w swoim życiu. O ile nie mamy serca z kamienia – o ile nasza dusza nie jest martwa – proces polegający na opiekowaniu się dziećmi, wychowywaniu, uczeniu i kochaniu ich, pozostawi w nas trwały, znaczący ślad. Już nigdy nie będziemy tymi samymi ludźmi; to doświadczenie na zawsze nas odmieni, na wieki uczyni nas kimś innym.

2 >

ŚWIĘTE RODZICIELSTWO

O tym, jak wychowywanie dzieci kształtuje naszą duszę

Autor bestsellerowego Świętego małżeństwa powraca w nowej książce:

Święte rodzicielstwo

Gary Thomas jest założycielem i dyrektorem sto-warzyszenia The Center for Evangelical Spiritu-ality, a także autorem wielu książek poświęconych praktycznym aspektom duchowości chrześcijań-skiej – m.in.: Święte małżeństwo (Aetos Media, Wrocław 2014), Cenniejsza niż perły (Vocatio, Warszawa 2007), Sacred Pathways, Holy Availa-ble oraz Authentic Faith.

2 >

Jeśli wydawało ci się, że znajdziesz w tej książce pięć sposobów na to, jak pomóc córce odnosić sukcesy w szkole, czy też dziesięć wskazówek, które pomogą ci przygotować syna na to, co czeka go w okresie dojrzewania, bardzo się rozczarujesz. Moja książka dotyczy czegoś zupełnie innego – tego, jak Bóg wykorzystuje nasze dzieci, by kształtować naszego ducha.Żyjemy pośród świętych „nauczycieli”. Czasami im się ulewa. Czasami wpadają w histerię. Czasami przytulają się do nas, całują nas i kochają. Zarówno wtedy, kiedy jest dobrze, jak i wtedy, kiedy jest źle, formują nasze serce, kształtują duszę i zachęcają nas do tego, byśmy inaczej, głębiej doświadczali Boga (ze wstępu autora).

2 >

Rodzicielstwo to niezwykła szkoła formacji duchowej. Codzienna opieka nad dziećmi, troska o ich potrzeby oraz kształtowanie ich charakterów pozostawia trwały ślad w każdym rodzicu. Święte rodzicielstwo nie jest kolejnym poradnikiem o tym, jak wycho-wywać, zachęcać i dyscyplinować nasze dzieci. To raczej książka, która zmienia punkt widzenia o sto osiemdziesiąt stopni i pokazuje, w jaki sposób Bóg posługuje się dziećmi, by kształtować charakter i duchowość rodziców.

2 >

Jeśli masz już za sobą lekturę wielu poradników opisujących kon-kretne metody wychowawcze, sięgnij po Święte rodzicielstwo, a zoba-czysz swoją rolę w zupełnie nowym świetle. Docenisz potencjał świę-tości w relacji łączącej cię z dzieckiem i dowiesz się, jak rozwijać się duchowo przez wypełnianie powołania do bycia rodzicem.

2 >

CENA 34,90 ZŁ

9 7 8 8 3 6 1 0 9 7 4 26

ISBN 978-83-61097-42-6www.aetos.pl

PORADNIKCENA 39,90 ZŁ

PATRONI

MOJA RODZINA

Sacred-Parenting-COVER_06.indd 1 2014-09-15 14:48:34

Święte Rodzicielstwo

o tym, jak wychowywanie dzieci kształtuje naszą duszę

GaRy thomas

Tytuł oryginału: Sacred ParentingPrzekład: Justyna PrzybyłowskaRedakcja: Anna KapuścińskaKorekta: Tomasz PowyszyńskiRewizja: Marta KrukZdjęcie na okładce: .shockSkład i okładka: Marek Krystoń

Originally published in the U.S.A. under the title: Sacred ParentingCopyright © 2004 by Gary L. ThomasTranslation copyright © 2014 by Gary L. ThomasTranslated by Justyna PrzybyłowskaPublished by permission of Zondervan, Grand Rapids, Michigan. www.zondervan.comAll rights reserved.

Copyright © for the Polish edition by Aetos Media, 2014

Aetos Media Sp. z o.o.ul. Krzywoustego 1/1151-165 Wrocławtel. (+48) 71 75 01 700e-mail: [email protected]

Wrocław 2014

Wszelkie prawa, włącznie z prawem do reprodukcji tekstów w całości lub części, w jakiejkolwiek formie – zastrzeżone.

Cytaty z Pisma Świętego zaczerpnięto z: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Biblia Tysiąclecia, Pallotinum, Poznań-Warszawa 1980.

ISBN 978-83-61097-42-6EAN 9788361097426

Brady’emu i Shirley Bobbink,których przykład i nauki są duchową

spuścizną najwyższego rzędu

7

SpiS treści

Podziękowania 91. tatuś Bóg 112. Największe cierpienie na świecie 293. wina na wagę złota 494. droga do nieba 735. Radość! 936. Potworna słabość 1177. ogień miłości 1358. Piękno nieatrakcyjności 1599. ciemna strona rodzicielstwa 18110. Niezwykle nudny rozdział Biblii 20311. Xerox to my 21912. Poświęcenie 23513. Rozstania 263epilog 289Przypisy 295o autorze 303

9

podziękowania

Chciałbym podziękować moim dzieciom – Allison, Grahamowi i Kelsey, którzy pozwolili mi zawrzeć w tej książce historie z ich życia. Przeczytali je wszystkie i wyrazili zgodę na zamieszczenie każdej z nich.

Pragnę także podziękować moim rodzicom, E. J. i  Genevie Thomasom, którzy swą miłością i oddaniem pokazali mi, na czym polega święte rodzicielstwo.

Wiele osób przedstawiło niezwykle cenne uwagi dotyczące wcześniejszej wersji tej książki. Dzięki ich wnikliwym spostrzeże-niom i sugestiom to wydanie bardzo różni się od poprzedniego. Są to: Jim i Connie Schmotzerowie, Jill Takemura, Shirley Bobbink, Nicole Whitacre, Annie Carlson, Larry Gadbaugh, Jerry Thomas, Mary Kay Smith i dr Melody Rhode.

Szczególne podziękowania kieruję pod adresem dr. Steve’a i dr Rebekki Wilke’ów. Ich pomoc i wsparcie oraz uwagi dotyczące treści tej książki są nie do przecenienia. Lisa i ja jesteśmy niezmier-nie wdzięczni Bogu za to, że obdarzył nas takimi przyjaciółmi i współpracownikami w Jego królestwie.

Dr Cathy Carpenter i jej mąż Gordon również podzielili się swoimi spostrzeżeniami na temat tej książki. Jestem szczególnie zobowiązany Cathy za to, że wyraziła zgodę na przytoczenie frag-

Święte Rodzicielstwo

mentu jej nieopublikowanej pracy poświęconej wychowywaniu trudnych dzieci. Mam nadzieję, że jakiś wydawca doceni wkład Cathy i rozważy wydanie jej książki.

Chciałbym podziękować także dr. Davidowi Lemanowi, które-go przyjaźń, wsparcie i nieoficjalne mentorstwo w okresie, kiedy pracowałem nad tą książką i występowałem publicznie, były nie-ocenione, jak również Chipowi MacGregorowi, mojemu agentowi – po prostu za to, że przy mnie był. Podziękowania należą się też mojej asystentce, Laurze Thompson, której liczne talenty pozwa-lają mi realizować moje marzenia, a także jej mężowi, Steve’owi, za jego bezcenne rady, przyjaźń i wsparcie.

Ponieważ zależało mi na tym, aby w tej książce ukazać również punkt widzenia matki, byłem zależny od wnikliwych i nierzadko niezwykle dowcipnych autorek, których wnioski wzbogaciły tę książkę o perspektywę, która dla mnie, jako mężczyzny, pozosta-nie nieosiągalna. Jestem szczególnie wdzięczny Rachel Cusk, Iris Krasnow i Rabbi Nancy Fuchs-Kreimer.

Pracownicy wydawnictwa Zondervan jak zawsze spisali się na medal: John Sloan i Dirk Buursma tradycyjnie przyjęli chropawą wersję mojej książki i  po mistrzowsku ją doszlifowali. Johnowi Topliffowi i Gregowi Stielstrze dziękuję za to, że znosili zalew mo-ich e-maili i dopilnowali, aby ludzie dowiedzieli się o tej książce! Szczególnie podziękowania kieruję pod adresem Scotta Bolindera za jego osobiste wsparcie.

Przede wszystkim jednak pragnę podziękować mojej żonie, Li-sie, której cierpliwość czyni z niej niemal świętą. Zawsze z ogrom-ną wyrozumiałością przerywała swoje lekcje z naszymi dziećmi, kiedy prosiłem ją, by sprawdziła, czy jakiś akapit ma sens bądź też czy określona historia właściwie obrazuje dany problem. Lisa miała ogromny wkład w powstanie tej książki. Nie wyobrażam sobie, bym mógł ją napisać bez pomocy mojej żony.

11

1.tatuś Bóg

Gdyby wychowywanie dzieci miało być łatwe, nie zaczynałoby się od czegoś, co nazywamy ciążą.

Autor nieznany

To w rodzinie zadawane są nam najgłębsze rany, ale i w rodzinie możemy je uleczyć.

Carl Whitaker

Mając przeto takie obietnice, najmilsi, oczyśćmy się z wszelkich brudów ciała i ducha, dopełniając

uświęcenia naszego w bojaźni Bożej. 2 Kor 7,1

Pewnego dnia nasza córka, Kelsey, która miała wtedy dwa lata, zaczęła wymieniać imiona każdego członka naszej rodziny, poka-zując palcem krzesło danej osoby. Nie było mnie wtedy w domu.

– Mamusia – zaczęła – Allison, Graham, Kelsey… Następnie wskazała moje puste miejsce i powiedziała: – Bóg.– To nie krzesło Boga, Kelsey – odparła moja żona, Lisa. – To

krzesło tatusia.

Święte Rodzicielstwo

12

– Jezusa – odpowiedziała Kelsey z uśmiechem.Trzy dni później, kiedy wszyscy siedzieliśmy w pokoju hotelo-

wym, Kelsey zrobiła to ponownie. Wskazywała po kolei każdego z nas i mówiła imię danej osoby. Kierując palec w moją stronę, powiedziała:

– Jezus.– Nie jestem Jezusem, Kelsey – stwierdziłem – tylko twoim

tatusiem.– Jesteś tatusiem Bogiem – odparła Kelsey.Jej słowa wprawiły mnie w całkowite osłupienie i robiłem co

w  mojej mocy, aby wyjaśnić jej, że nie może tak mówić. Jed-nak każdy rodzic wie, jakie są dwulatki. Zanim skończyłem swój wywód, Kelsey dostrzegła coś znacznie bardziej interesującego niż teologia – swój mały palec u nogi, który można wyginać we wszystkie strony.

Dla mnie jest to jedna z największych ironii rodzicielstwa. Cza-sami myślę o  tym, jakim autorytetem byłem dla moich dzieci, kiedy miałem dwadzieścia kilka lat i tak naprawdę niewiele wie-działem o świecie. Co ciekawe, teraz, kiedy jestem po czterdzie-stce i mam nieco więcej doświadczenia, nie wydaję się już swoim dzieciom taki mądry. Graham doskonale wie, że pod względem wiedzy matematycznej bije mnie na głowę (choć na szczęście nie pokonał mnie jeszcze w golfie) i nie ma mowy, by któraś z moich córek wzięła mnie za Boga.

Niemniej te wczesne przypadki mylenia mnie z Bogiem na-prawdę otworzyły mi oczy jako młodemu rodzicowi. Im więcej czasu spędzałem ze swoimi dziećmi, kiedy były niemowlętami, kil-kulatkami, a wreszcie nastolatkami, tym bardziej one były otwarte na obecność Boga w swoim życiu. Im mniej czasu im poświęca-łem, tym mniej się modliły. To spostrzeżenie z jednej strony mnie otrzeźwiło, z  drugiej natomiast – onieśmieliło; w  jakiś sposób

tatuś Bóg

13

przyczyniałem się do tego, że w ich umysłach rodziła się miłość do Boga i pragnienie poznawania Go.

Szybko też odkryłem, że równie silny związek z moimi rodzi-cielskimi obowiązkami ma to, jak bardzo ja sam kocham Boga i  pragnę Go poznawać. Jestem ojcem niecałe dwie dekady, ale myślę, że mogę uczciwie powiedzieć, iż przez te szesnaście lat mu-siałem stawiać czoła różnorodnym wyzwaniom – w sferze ducho-wej, emocjonalnej i interpersonalnej – częściej niż przez całe swoje wcześniejsze życie.

Co sprawia, że rodzicielstwo stwarza tak ogromne szanse roz-woju – również intelektualnego? Wychowywanie dzieci wymaga umiejętności właściwych jedynie Bogu, a my zdecydowanie Nim nie jesteśmy. Mimo że czasami nasze dzieci nazywają nas „tatu-siem Bogiem”, bycie rodzicem nieustannie przypomina nam, że jesteśmy tylko ludźmi. W przeciwieństwie do Boga nie potrafimy kochać miłością doskonałą. Nie mamy też takich zdolności budo-wania bliskich, intymnych i empatycznych więzi, jakie ma Bóg.

Choć uważam wychowywanie dzieci za jedną z najważniejszych i najbardziej satysfakcjonujących rzeczy, jakie w życiu zrobiłem, bycie ojcem jest dla mnie także źródłem upokorzeń, frustracji i  czasami zupełnie wyprowadza mnie z  równowagi. Nigdy nie podjąłbym się napisania książki o tym, jak należy wychowywać dziecko bądź nastolatka, ponieważ nadal nie mam o tym pojęcia! Jeśli wydawało ci się, że w tej książce znajdziesz pięć sposobów na to, jak pomóc córce odnosić sukcesy w szkole, czy też dziesięć wskazówek, które pomogą ci przygotować syna na to, co czeka go, kiedy wejdzie w okres dojrzewania, bardzo się rozczarujesz. Moja książka dotyczy czegoś zupełnie innego – tego, jak Bóg wykorzy-stuje nasze dzieci, by kształtować naszego ducha.

Zaledwie kilka tygodni po tym, jak na świat przyszła nasza najstarsza córka, zorientowałem się, że nasze życie nigdy już nie będzie takie samo. Jechaliśmy na południe, do Oregonu, i zatrzy-

Święte Rodzicielstwo

14

maliśmy się, żeby coś zjeść. Kiedyś najbardziej na świecie lubiłem lody Blizzard w sieci restauracji Dairy Queen. Po prostu wiedzia-łem, że twórcą tego przysmaku musiał być chrześcijanin, ponieważ tylko człowiek natchniony przez Ducha Świętego może wymyślić coś tak pysznego jak Blizzard z cukierkami M&M’s.

Kupiliśmy hamburgery i frytki, a ja zamówiłem sobie jeszcze moje ulubione lody. Było słonecznie, więc wyszliśmy z jedzeniem na zewnątrz i dokładnie w tej chwili Allison postanowiła załatwić swoją potrzebę fizjologiczną. Nasza pierworodna miała skłonność do „zachowywania” wszystkiego na później i wypróżniania się raz na siedemdziesiąt dwie godziny. Czekała, aż wyjdziemy do kościo-ła, usiądziemy do kolacji, zaczniemy ją kąpać, lub wybierała jakiś inny stosowny moment i dopiero wtedy pozbywała się z organi-zmu swoich trzydniowych „zapasów”.

Pamiętam to beznadziejne uczucie. Zimne frytki nie smakują zbyt dobrze, nie wspominając już o roztopionych lodach… Wie-działem, że czeka mnie dobre dziesięć do piętnastu minut pracy. Z uwagi na to, że nasze dziecko robiło wszystko naraz, przewi-nięcie go wymagało nie tylko zmienienia pieluszki, ale również wykąpania go i przebrania. A przecież byliśmy w podróży.

– Nie stój tak – powiedziała Lisa. – Pomóż mi!– Ale… Spojrzałem na swoje frytki, które i tak marniały już od mniej

więcej dziesięciu minut. Zerknąłem ze smutkiem na lody i po-czułem, że na samą myśl o nich cieknie mi ślinka, mimo że już zaczynały wyglądać tak, jakby za chwilę miały się rozpłynąć na słońcu. W końcu jednak postawiłem torbę z jedzeniem na dachu samochodu i zabrałem się do pracy.

Nasze życie istotnie zmieniło się o  sto osiemdziesiąt stopni. Być może wydaje się to niewielkim poświęceniem – i nawet te-raz, półtorej dekady później, kiedy wspominam tę chwilę, wydaje mi się nieistotna – ale w życiu tego dwudziestopięciolatka był to

tatuś Bóg

15

punkt zwrotny. Dopiero uczyłem się przedkładać czyjeś potrzeby nad swoje. Nie zdawałem sobie sprawy, że tak naprawdę jest to ledwie początek mojej podróży ku duchowej przemianie zwanej rodzicielstwem.

Moja żona i  ja bardzo dużo się uczymy, czytamy książki i  uczestniczymy w  konferencjach poświęconych kształtowaniu charakterów dzieci, ale z czasem uświadomiliśmy sobie, że nasze pociechy także nas formują. Rodzicielstwo to droga dwukierun-kowa! Nasze córki i syn uczą nas, czym jest poświęcenie (rozdział 12) oraz jak poradzić sobie z poczuciem winy (rozdział 3); dzięki nim stajemy się lepszymi słuchaczami i częściej się modlimy (roz-dział 4); nasze dzieci pokazują nam, jak się śmiać (rozdział 5) lub smucić (rozdział 9) i jak żyć pełnią życia (rozdział 6); pomagają nam zaakceptować to, że jesteśmy niedoskonali i potrzebujemy, a wręcz jesteśmy zupełnie zależni od Tego, który jest większy od nas (rozdział 13). Doświadczenie rodzicielstwa jest jednym z naj-istotniejszych aspektów duchowej formacji, jakie znam.

mali NauczycielePrzeświadczenie o tym, że Bóg posługuje się dziećmi, żeby uczyć nas, że możemy lepiej zrozumieć siebie i innych dzięki tym, któ-rych mamy wychowywać i uczyć, pochodzi od samego Pana, który pod tym względem był swego rodzaju rewolucjonistą.

W pierwszym wieku dzieci cieszyły się niewielką estymą i jesz-cze mniejszym szacunkiem. Choć rodziny dbały o swoje dzieci, społeczeństwo ledwo je tolerowało. Już sam język tego okresu zdradza te uprzedzenia. Pewne greckie słowo oznaczające dziec-ko (pais lub paidion) może także oznaczać sługę lub niewolnika. Inne (nepios) odnosi się do braku doświadczenia i wiedzy oraz bezradności. Greccy filozofowie bezustannie łajali głupców czy też ignorantów, nazywając ich nepios. Nawet autorzy tekstów biblij-

Święte Rodzicielstwo

16

nych pouczali chrześcijan: „nie bądźcie dziećmi [paidia] w swoim myśleniu” (1 Kor 14,20)¹.

Wyobraź więc sobie, jak bardzo zdumieni musieli być ludzie, kiedy Jezus przywołał niegrzeczne, wrzaskliwe dziecko i postawił je przed zebranym tłumem (Mt 18,1–9). Trzymając rękę na ramie-niu chłopca, Jezus ośmielił się zasugerować, że wszyscy powinni brać przykład z tego małego urwisa.

Takie pouczenie musiało zaskoczyć nawet samego chłopca! Dzieci nie mogły się doczekać, kiedy będą dorosłe. Z utęsknie-niem wyczekiwały chwili, kiedy pożegnają się z tym podrzędnym stanem. Jednakże Jezus powiedział: „Nic nie rozumiecie. Jeśli nie uniżycie się jak dziecko, nigdy nie wejdziecie do królestwa nie-bieskiego”. Mówiąc te słowa, miał na myśli: „Obserwujcie je już teraz, uczcie się od nich już teraz i starajcie się do nich upodobnić”.

Jezus robi to raz jeszcze, zaraz po tym, jak wygania kupców ze świątyni (zob. Mt 21,12–16). Jezus nie tylko przepędza złodziei, ale także uzdrawia niewidomych i  chromych. Dzieci zaczynają wołać: „Hosanna Synowi Dawida”.

Arcykapłani i uczeni w Piśmie oburzyli się i  zapytali Jezusa: „Słyszysz, co one mówią?”.

„Tak jest – odpowiedział im Jezus. – Czy nigdy nie czytaliście: z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?”

Co się wówczas wydarzyło? Przywódcy religijni drwili z Jezusa, mówiąc: „Króluj sobie nad tymi nieuczonymi, głupiutkimi, nic nieznaczącymi dziećmi, które uważają Cię za Mesjasza. Być może udało Ci się je oszukać, ale my Cię przejrzeliśmy!”. Rozzłoszczony Jezus przewrócił stoły i dał im w ten sposób do zrozumienia: „To wy daliście się oszukać, nie te «nieuczone» dzieci!”.

Jezus zdaje się czerpać satysfakcję z tego, że „niedoświadczone, proste” dzieci okazały się mądrzejsze od uczonych dorosłych. Kie-dy przemawiał przed tłumem w Galilei, rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi

tatuś Bóg

17

i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie” (Mt 11,25–26).

Geniusz dzieci – mam tu na myśli geniusz w sferze duchowej – wynika z ich bezsilności. Pismo Święte, podobnie jak duchowość chrześcijańska, ukazuje pychę jako największą duchową wadę zna-ną ludzkości. Autorzy biblijni bardzo krytycznie wypowiadają się o ludziach pysznych: upominają nas, byśmy przyznali, że jesteśmy upadłymi, bezradnymi istotami potrzebującymi kogoś, kto nas wykupi, a  następnie da nam nieznaną dotąd siłę, dzięki której będziemy mogli wieść takie życie, jakie zostało nam przeznaczone. Sposób bycia dziecka jest doskonałym przykładem takiej postawy.

Przesłanie tej książki wybiega jednakże poza stwierdzenie, że od dzieci można się wiele nauczyć. Jej myślą przewodnią jest to, że ro-dzicielstwo jest jednym z najbardziej formujących ducha procesów, jaki mężczyzna i kobieta mogą przejść w swoim życiu. O ile nie mamy serca z kamienia – o ile nasza dusza nie jest martwa – proces polegający na opiekowaniu się dziećmi, wychowywaniu, uczeniu i kochaniu ich, pozostawi w nas trwały, znaczący ślad. Już nigdy nie będziemy tymi samymi ludźmi; to doświadczenie na zawsze nas odmieni, na wieki uczyni nas kimś innym. Kiedy rozpatruje się tę kwestię w kategoriach duchowości, należy stwierdzić, że po-trzebujemy wychowywać dzieci w takim samym stopniu, w jakim one potrzebują, byśmy je wychowywali.

dlaczeGo PowiNNiŚmy mieć dzieci?Jeśli chcę, by słuchacze przytakiwali mi podczas moich konferencji poświęconych małżeństwu, wystarczy, że zapytam ich, dlaczego decydują się na małżeństwo. Wielu z nas bierze ślub w dość mło-dym wieku i  często robimy to z  raczej błahych i  egoistycznych powodów. Niewielu z nas rozumie, że Bóg chciałby, aby nasze

Święte Rodzicielstwo

18

małżeństwa opierały się na głębokim zaangażowaniu i gotowości do służenia innym.

Niestety większość z nas decyduje się na dzieci z równie ego-istycznych pobudek. Niektóre niezamężne młode kobiety mówią psychoterapeutom pracującym w specjalnych ośrodkach, których celem jest zapobieganie aborcji, że chciały zajść w ciążę, ponieważ pragnęły mieć kogoś, kto będzie je kochał. Niektórzy mężczyźni uważają z kolei, że ich zadaniem jest „zachowanie ciągłości rodu”. Inne pary mają dzieci, bo niemowlęta „są takie słodkie”. Jeszcze inne spełniają w ten sposób swoje narcystyczne marzenie o stwo-rzeniu człowieka, który wygląda jak oni dwoje połączeni w jedno. Niektórzy wierzą nawet, że sprowadzenie na świat dziecka uratuje ich nieudane małżeństwo.

Muszę przyznać, że ja także bardzo chciałem mieć dzieci po-niekąd dlatego, że pragnąłem doświadczyć, czym jest bliska więź pomiędzy ojcem a synem oraz ojcem a córką. Chciałem być boha-terem dla moich dzieci – takim, jakim mój tata dla mnie. Byłem przekonany, że uczynią ze mnie prawdziwego mężczyznę. Jednak taka motywacja, bez względu na to, jak szlachetna może się wyda-wać, również jest narcystyczna u swoich podstaw, ponieważ opiera się na idealistycznym wyobrażaniu o dzieciach i wyidealizowanym mniemaniu o tym, jak wygląda życie rodzinne.

Szybko jednak zrozumiałem coś, co kiedyś pojmuje każdy ro-dzic: dzieci pojawiają się na tym świecie jako grzesznicy potrze-bujący Bożej łaski i jako zależne od nas istoty ludzkie wymagające opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę. Świadomość tego fak-tu zepchnie na bok sentymenty i nasz wyidealizowany obraz życia rodzinnego, zanim jeszcze skończy nam się pierwsze opakowanie pampersów!

Potrzebujemy czegoś bardziej konkretnego, wiecznego, co po-może nam stawić czoła wyzwaniom rodzicielstwa. Najlepszy po-wód, dla którego powinniśmy mieć dzieci – jedyny powód, który

tatuś Bóg

19

pozostanie aktualny, kiedy odsuniemy na bok sentymenty – jest tak prosty, że może wydać się niezbyt wyszukany: Bóg każe nam mieć dzieci (Rdz 1,28). Nakazuje nam: „Bądźcie płodni i  roz-mnażajcie się”, i  ta płodność obejmuje również wychowywanie dzieci o wrażliwej duszy, które będą służyć Bogu i pracować na chwałę Jego ziemskiego królestwa. W Pwt 6 i Ps 78 znajdziemy nawiązanie do nakazu zawartego w Księdze Rodzaju i objaśnie-nie, że naszym obowiązkiem jest nie tylko miłować Pana, ale też wychowywać dzieci, które również będą Go kochać i przestrzegać Jego przykazań.

Innymi słowy, zostajemy rodzicami nie dla siebie, lecz dla Niego. Naszym powołaniem jest rodzić i wychowywać dzieci na chwałę Boga.

Większość z nas jest z natury samolubna, jeśli chodzi o wycho-wywanie dzieci. Mamy nadzieję, że z bycia rodzicami będą płynąć same korzyści, i kiedy uświadamiamy sobie, że dzieci mogą być nie tylko powodem do dumy, ale też do wstydu, obrażamy się na los i gorzkniejemy, w związku z czym w naszym domu może wkrótce zapanować atmosfera niesprzyjająca duchowemu rozwojowi. Jeśli nie rozumiemy, jaki jest cel rodzicielstwa, proces ten staje się dla nas dokuczliwy.

Kiedy pojmujemy, że zostajemy rodzicami nie dla samych sie-bie, lecz dla Boga, wówczas łatwiej jest nam znosić próby i po-święcenia związane z rodzicielstwem. Widzimy, że podejmowany przez nas trud ma jakiś sens i przypominamy sobie: „Nie chodzi tu o mnie, tylko o Niego”. Najważniejszą kwestią nie już to, czy mogę chlubić się swoimi dziećmi, lecz to, czy należycie wypełniam swój obowiązek wobec Boga. Uzależnianie nadziei i poczucia szczęścia od reakcji jakiegokolwiek grzesznika jest co najmniej ryzykowne. Uzależnianie ich od reakcji małoletniego grzesznika to skazywanie się na pewne rozczarowanie i bardzo prawdopodobną depresję.

Święte Rodzicielstwo

20

Rodzicielstwo (i małżeństwo) będzie dla nas źródłem rozczaro-wań, bólu i frustracji. Owszem, będą się zdarzać momenty czystej radości i niemal transcendentnego zachwytu. Ale nie łudźmy się – życie rodzinne może nas poważnie poranić. Jeśli kierujemy się wyłącznie egoistycznymi pobudkami, uciekamy przed największy-mi wyzwaniami, jakie niesie za sobą rodzicielstwo. Kiedy czujemy się rozczarowani, chowamy się z  powrotem w  tej samej skoru-pie, w której mieszkaliśmy, będąc dziećmi, i uciekamy od bólu – ukrywamy się już nie w swoim pokoju bądź na podwórku (jak w dzieciństwie), lecz w biurze, w sali konferencyjnej, na siłowni, w kawiarni, a nawet w kościele.

Oto moja sugestia: zaakceptujemy to, że zarówno małżeństwo, jak i rodzicielstwo wiążą się i z wieloma przyjemnymi chwilami, i z licznymi problemami. Przyznajmy, że żyjąc w rodzinie, jeste-śmy wystawiani na tak trudne próby, jakim przypuszczalnie nie jesteśmy poddawani w żadnych innych okolicznościach; ale zaak-ceptujemy także to, że właśnie do życia rodzinnego Bóg powołuje większość z nas i że jest to część Jego planu, którego celem jest na-sze doskonalenie się. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że jesteśmy grzesznikami, że dzieci, którymi obdarzył nas Bóg, są grzesznika-mi, i że razem, jako rodzina, mamy wzrastać ku Bogu, wówczas życie rodzinne zyska zupełnie nowy wymiar i kontekst. Stanie się ono świętym przedsięwzięciem, kiedy wreszcie pojmujemy, że Bóg może pobłogosławić brudne pieluchy, dziecięce napady histerii i zamknięcie się w sobie typowe dla nastolatków, przemieniając nas i upodabniając do Jezusa Chrystusa.

Większość z nas w głębi serca już o tym wie, ale zwyczajnie jeszcze nie ubrała tego w słowa. Mój przyjaciel, który jest pasto-rem, zapytał mnie, o czym będzie ta książka, a kiedy mu ją opi-sałem, opowiedział mi o kilku problemach, z którymi on i jego żona musieli się mierzyć, wychowując swojego syna. „Moja żona i ja – wyznał – moglibyśmy z całą pewnością stwierdzić, że nasze

tatuś Bóg

21

doświadczenia z Jeffem są jednymi z tych, które – rozpatrując tę kwestię w perspektywie duchowej – wywarły na nas największy wpływ”.

Wielokrotnie nagradzana powieściopisarka Rachel Cusk przy-znaje: „Będąc matką, dowiadujesz się, co to znaczy być zarówno świętą męczennicą, jak i diablicą. Dzięki macierzyństwu stałam się i lepsza, i straszniejsza, a ponadto bardziej zaangażowana emocjo-nalnie zarówno w to, co na świecie dobre, jak i w to, co straszne, niż mogłam przypuszczać, kiedy nie miałam jeszcze dzieci”2.

Pewna kobieta, która urodziła niepełnosprawne dziecko, po-wiedziała kiedyś: „Nie zamieniłabym się z nikim. Bardzo się cieszę, że pojawił się w moim życiu, ponieważ gdyby nie on, nie byłabym tą samą osobą, którą jestem teraz. Chciałabym, żeby był zdrowy, ale nie żałuję, że dzięki niemu nauczyłam się tego, czego się na-uczyłam”.

Nie żałuję, że dzięki niemu nauczyłam się tego, czego się nauczy-łam.

W pewnym sensie takie jest właśnie najważniejsze przesłanie tej książki. Jej celem jest sprawienie, byś dotarł do tego etapu twojej podróży, jaką jest święte rodzicielstwo, na którym będziesz mógł powiedzieć: „Czasami było naprawdę ciężko, ale nie żałuję, że nauczyłem się tego, czego się nauczyłem”.

Mamy z żoną trójkę dzieci. Teraz, kiedy to piszę, Allison ma szesnaście lat, Graham trzynaście, a Kelsey jedenaście. Proces wy-chowywania dzieci w naszym przypadku jeszcze się nie zakończył, dlatego też moją ambicją nie jest napisanie książki, w której wyja-śnię, jak należy to robić. Bardziej zależy mi na pokazaniu, dlaczego, i opowiedzeniu, co się wydarzyło.

Wychowując nasze pociechy, odkryliśmy, że zarówno trudne, jak i utalentowane dzieci, dzieci, które doprowadzają nas do pła-czu, i te, które nas rozśmieszają, dzieci, które sprawiają, że upa-damy na kolana z wdzięczności, i te, z powodu których klękamy

Święte Rodzicielstwo

22

do modlitwy pełni obaw, dzieci, które odnoszą sukcesy, i dzieci, którym nic się nie udaje – wszystkie one mogą nas czegoś na-uczyć. Wszystkie one są częścią genialnego Bożego planu wobec rodzicielstwa.

dlaczeGo zostajemy Rodzicami?Co motywuje cię jako rodzica?

Niektórzy ludzie sprowadzają dziecko na świat, ale nie są go-towi na poświęcenia, które czynią z nas prawdziwych rodziców. Pewien znany magnat na rynku nieruchomości powiedział nie-dawno dziennikarzowi: „Jeśli udaje mi się zobaczyć z córką raz na dwa miesiące w czasie kolacji, jestem szczęśliwy. Nie muszę być ciągle w domu, żeby być dobrym ojcem”3. Decyzja o poczęciu dziecka to jedno, codzienne rodzicielstwo to coś zupełnie inne-go. Co sprawia, że wstajesz wcześnie rano, żeby pomóc swojemu dziecku odrobić lekcje, lub zarywasz pół nocy, żeby porozmawiać z córką o tym, jak jej minął dzień? Dzięki czemu jesteś w stanie obyć się bez pewnych rzeczy, żeby móc kupić swoim dzieciom co innego? Z jakiego powodu rezygnujesz z czegoś, co lubisz robić, żeby zostać z dziećmi w domu?

Jeśli jesteś samotną matką, co sprawia, że nie poddajesz się, na-wet kiedy jesteś tak zmęczona, że czujesz się, jakbyś miała na ple-cach płaszcz ważący dwadzieścia kilogramów? Jeśli jesteś macochą lub ojczymem, dzięki czemu znosisz te wszystkie trudności, dbasz o niełatwe relacje z pasierbami i starasz się zrobić coś, co wielu wydaje się niemożliwe – łączysz ze sobą dwie różne i nierzadko poranione rodziny? Jeśli adoptowałeś dziecko, co sprawiło, że zde-cydowałeś się wziąć na siebie tę niewiarogodną odpowiedzialność za kogoś, kto był kiedyś dzieckiem innego rodzica?

Tak dużo czasu poświęcamy mówieniu o tym, jak być dobry-mi rodzicami, że zaniedbujemy równie istotne pytanie: Dlaczego nimi zostajemy? Szkoda, że tak się dzieje, ponieważ to „Dlacze-

tatuś Bóg

23

go?” jest powodem, dla którego w ogóle zadajemy sobie pytanie „Jak?”, i  de facto je kształtuje. Jeśli niewłaściwie odpowiadamy na pytanie zaczynające się od słowa „dlaczego”, nasza motywacja zostaje wypaczona i choć znamy poprawne odpowiedzi na pytania rozpoczynające się od słowa „jak”, w praktyce okazuje się, że są one niewłaściwe!

Święty Paweł udziela nam bardzo jednoznacznej odpowiedzi na pytanie „Dlaczego powinniśmy mieć dzieci?” w  2 Kor 7,1. Być może na pierwszy rzut oka werset ten nie brzmi jak zdanie o rodzicielstwie (i z kontekstu wynika, że faktycznie nim nie jest), ale możliwe, że to najbardziej użyteczny werset dotyczący rodzi-cielstwa w całym Nowym Testamencie.

…najmilsi, oczyśćmy się z wszelkich brudów ciała i ducha, dopełniając uświęcenia naszego w bojaźni Bożej.

Paweł mówi nam, byśmy najpierw skupili się na oczyszczeniu samych siebie, a nie swoich dzieci. Wielu z nas tak bardzo koncen-truje się na oczyszczaniu dzieci, że zaniedbujemy własny rozwój duchowy. Jak powiedział mi kiedyś dr Kevin Leman, rodziciel-stwo przypomina awaryjne lądowanie. Przed startem instruuje się wszystkich pasażerów, że jeżeli z paneli nad głową wypadną maski tlenowe, rodzice powinni najpierw założyć maskę sobie, a dopiero potem dzieciom. Dlaczego? Dlatego że w sytuacji zagrożenia ży-cia dzieci potrzebują, by ich rodzice byli zdolni myśleć rozsądnie i działać skutecznie. Jeśli pozbawimy się tlenu, trudno nam będzie myśleć i  koniec końców nasze dzieci – które bez nas sobie nie poradzą – będą cierpieć.

To, co jest prawdą w sferze fizycznej w powietrzu, jest również prawdą w sferze duchowej na ziemi. Jeżeli pozbawiamy samych siebie „duchowego tlenu” – jeśli zaniedbujemy spacery z Bogiem – nasza motywacja się zanieczyszcza. Nasza zdolność rozeznawania

Święte Rodzicielstwo

24

między dobrem a złem, zrozumienia drugiego człowieka, wspiera-nia go i zmagania się z problemami zostanie zatracona. Nie wolno nam zapominać, że rodzicielstwo to proces, dzięki któremu Bóg oczyszcza nas – rodziców – a jednocześnie kształtuje nasze dzieci.

To szeroko rozumiane oczyszczanie polega na usunięciu „wszel-kich brudów ciała i  ducha”. Ten nakaz dotyczy więc nie tylko oczywistych „fizycznych” grzechów, jakimi są na przykład nad-używanie alkoholu, przemoc, niemoralność w  sferze seksualnej czy ordynarny język, ale również nie tak ewidentnego skażenia zazdrością, strachem, zgorzknieniem, rozgoryczeniem, nadmierną kontrolą i zaborczością. Święty Paweł ostrzega nas, że ten proces oczyszczania jest zarówno dogłębny, jak i gruntowny – można go porównać do kanałowego leczenia duszy. Rodzicielstwo sprawi, że zmierzymy się ze swoimi duchowymi grzechami, o których istnie-niu nie mieliśmy pojęcia. Gdy zostaniemy rodzicami, dostrzeże-my nasze wewnętrzne słabości, które dotąd uznawaliśmy za swoje mocne strony. Rodzicielstwo ujawni luki na tyle duże, że mógłby przez nie przejechać minivan lub SUV.

Święty Paweł nazywa ten proces „dopełnianiem uświęcenia”. Jest to chyba moje ulubione określenie św. Pawła w całym Nowym Testamencie – po prostu je uwielbiam! Jako upadli grzesznicy, nie jesteśmy w stanie w pełni upodobnić się do Chrystusa, dopóki nie nadejdzie dzień, w którym powróci On na ziemię. Do tego czasu naszym zadaniem jest usuwanie plam, wygładzanie ewentualnych rys i nierównych krawędzi oraz stwarzanie warunków do tego, by Chrystusowy duch przebijał przez nas na tyle, na ile to możliwe. Ten proces duchowego rozwoju jest nie tylko wszechogarniający („z wszelkich brudów”), ale również nieustannie trwający („dopeł-nianie” – forma niedokonana).

Ale dlaczego podejmujemy tak ogromny wysiłek? Co motywu-je nas do tego, byśmy w ten sposób podeszli do zadania, jakim jest rodzicielstwo? Święty Paweł odpowiada na to pytanie wprost:

tatuś Bóg

25

robimy to „w  bojaźni Bożej”. Kiedy naszą motywacją jest bo-jaźń Boża, tracimy 99,9 procent wymówek, które wykorzystuje-my w życiu rodzinnym. Bóg pozostanie na wieki godzien naszej bojaźni, w związku z czym nic nie tłumaczy nas, jeśli zejdziemy z drogi prowadzącej nas do świętości.

Za przykład niech posłuży tu pewna historia z mojego życia. Wróciłem kiedyś w niedzielę wieczorem z weekendowej konferen-cji. Z racji tego, że nie widziałem swojej córki od kilku dni, wsta-łem po niecałych pięciu godzinach snu, żeby odwieźć ją do szkoły. Mogła pojechać autobusem, ale pomyślałem, że dzięki temu, iż ją odwiozę, pośpi dłużej i porozmawiamy sobie po drodze.

Tak przynajmniej mi się wydawało.Był początek tygodnia i moja córka była w poniedziałkowym

nastroju. Wyduszenie z niej choćby jednego zdania zdawało się wyzwaniem równie niewykonalnym jak udźwignięcie Mount Eve-restu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wysiadła z samochodu, nie mówiąc nawet: „Dziękuję”. Na ogół Allison nie ma problemów z okazywaniem wdzięczności, ale tamten poniedziałek był po pro-stu jednym z tych cichych dni, które zdarzają się w życiu każdego nastolatka.

Gdybym był ojcem, którego życie kręci się wokół dziecka, poczułbym się dotknięty i natychmiast zacząłbym zadręczać się myślami: „To ja wstaję po kilku godzinach snu, a ona tak mi się odwdzięcza? Więcej jej na to nie pozwolę! Za tydzień wyśpię się i pojadę pograć w golfa!”. Rodzice nadmiernie skupieni na swo-ich dzieciach są dla nich mili tylko wtedy, kiedy one są miłe dla nich. Takie osoby stają na rzęsach, jeśli tylko dzieci doceniają ich poświęcenie. Rodzice, których życie kręci się wokół dzieci, uza-leżniają swoje działania od ich reakcji.

Działania rodzica skoncentrowanego na Bogu są z kolei mo-tywowane bojaźnią Bożą. Niezależnie od tego, jak traktują mnie moje dzieci, wiem, że wolą Pana jest, abym nie odwracał się od

Święte Rodzicielstwo

26

nich, lecz angażował się w ich sprawy, przekazywał im nauki za-warte w  Biblii i  obdarzał ich miłością i  wsparciem. Nieważne, jaka jest ich reakcja na to, co robię; liczy się tylko to, do czego wezwał mnie Bóg. Choć kocham swoją córkę, nie wstaję z łóżka po kilku godzinach snu wyłącznie z miłości do niej, ale również z bojaźni Bożej.

Widzisz różnicę? Mam nadzieję, że rozumiesz też, jakie to waż-ne. Kiedy Bóg nie dostarcza nam motywacji, nasza lista priory-tetów wywraca się do góry nogami. W ten sposób być może uda nam się wychować grzeczniejsze i posłuszniejsze dziecko, ale nie zdołamy osiągnąć tego, co najważniejsze. Gdyby bycie rodzicem polegało wyłącznie na modyfikowaniu zachowania, Jezus pochwa-liłby faryzeuszy i zmieszał z błotem cudzołożnicę.

Innymi słowy, siłę do bycia rodzicem powinniśmy czerpać z własnych poszukiwań duchowych. Niedokończone bądź też zanie-dbane sprawy duchowe zawsze w negatywny sposób uwidaczniają się w naszych relacjach z innymi: stajemy się bardziej wymagający, nieufni, nietolerancyjni, skłonni do obrażania się. Nasi małżonko-wie i nasze dzieci nie są w stanie zaspokoić pochodzącego od Boga wewnętrznego głodu naszej duszy. Kiedy zaniedbujemy Boga, pró-bujemy zastąpić więź z Nim małżeństwem i rodzicielstwem – do czego zwyczajnie nie zostały stworzone.

Mam nadzieję, że w tej książce uda mi się uchwycić istotę na-szych poszukiwań duchowych i uświęcić je przez wzgląd na nasze rodziny i królestwo Boże. Chrześcijańskie rodzicielstwo istotnie jest świętą podróżą. Zachęca nas, rodziców, do tego, byśmy się oczyścili, byśmy wykorzystywali proces wychowywania dzieci do wzrastania w świętości i robili to konsekwentnie, każdego dnia, w bojaźni Bożej. Jeśli rozpoczniemy przygodę z  rodzicielstwem uzbrojeni w tę wiedzę, wszystkie jego aspekty – nawet te trudne – zyskają nowy wymiar i cel.

tatuś Bóg

Żyjemy pośród świętych nauczycieli. Czasami im się ulewa. Czasami wpadają w histerię. Czasami przytulają się do nas, całują nas i kochają. Zarówno wtedy, kiedy jest dobrze, jak i wtedy, kiedy jest źle, formują nasze serce, kształtują duszę i zachęcają nas do tego, byśmy inaczej, głębiej doświadczali Boga. Choć w czasie tej świętej podróży, jaką jest rodzicielstwo, czasami wylewamy morze łez, to jednak za każdym zakrętem spływają na nas liczne błogo-sławieństwa.

o autorze

Gary Thomas jest założycielem i dyrektorem stowarzyszenia The Center for Evangelical Spirituality, a także autorem wielu książek poświęconych duchowości chrześcijańskiej – m.in.: Święte mał-żeństwo, Cenniejsza niż perły, Sacred Pathways, Holy Available oraz Authentic Faith.

Zapraszamy do kontaktu z autorem. Choć nie może odpowia-dać osobiście na wszystkie listy, wasza opinia będzie dla niego bar-dzo cenna (prosimy jednak zrozumieć, że autor książki nie może udzielać rad za pośrednictwem poczty elektronicznej):

Gary ThomasP.O. Box 29417Bellingham, WA [email protected]

Plan wystąpień Gary’ego Thomasa jest dostępny na jego stronie internetowej (www.garythomas.com). Aby zaprosić Gary’ego do swojego kościoła, należy napisać do niego na powyższy adres, za-dzwonić do siedziby organizacji Center for Evangelical Spirituality (tel. 360-676-7773) bądź też wysłać e-mail do jego asystentki: [email protected].

polecamy również:

ŚWIĘTE RO

DZICIELSTWO

GARYTHOMAS GARY THOMAS Przesłanie tej książki wybiega poza stwierdzenie,

że od dzieci można się wiele nauczyć. Jej myślą przewodnią jest to, że rodzicielstwo jest jednym z najbardziej formujących ducha procesów, jaki mężczyzna i kobieta mogą przejść w swoim życiu. O ile nie mamy serca z kamienia – o ile nasza dusza nie jest martwa – proces polegający na opiekowaniu się dziećmi, wychowywaniu, uczeniu i kochaniu ich, pozostawi w nas trwały, znaczący ślad. Już nigdy nie będziemy tymi samymi ludźmi; to doświadczenie na zawsze nas odmieni, na wieki uczyni nas kimś innym.

2 >

ŚWIĘTE RODZICIELSTWO

O tym, jak wychowywanie dzieci kształtuje naszą duszę

Autor bestsellerowego Świętego małżeństwa powraca w nowej książce:

Święte rodzicielstwo

Gary Thomas jest założycielem i dyrektorem sto-warzyszenia The Center for Evangelical Spiritu-ality, a także autorem wielu książek poświęconych praktycznym aspektom duchowości chrześcijań-skiej – m.in.: Święte małżeństwo (Aetos Media, Wrocław 2014), Cenniejsza niż perły (Vocatio, Warszawa 2007), Sacred Pathways, Holy Availa-ble oraz Authentic Faith.

2 >

Jeśli wydawało ci się, że znajdziesz w tej książce pięć sposobów na to, jak pomóc córce odnosić sukcesy w szkole, czy też dziesięć wskazówek, które pomogą ci przygotować syna na to, co czeka go w okresie dojrzewania, bardzo się rozczarujesz. Moja książka dotyczy czegoś zupełnie innego – tego, jak Bóg wykorzystuje nasze dzieci, by kształtować naszego ducha.Żyjemy pośród świętych „nauczycieli”. Czasami im się ulewa. Czasami wpadają w histerię. Czasami przytulają się do nas, całują nas i kochają. Zarówno wtedy, kiedy jest dobrze, jak i wtedy, kiedy jest źle, formują nasze serce, kształtują duszę i zachęcają nas do tego, byśmy inaczej, głębiej doświadczali Boga (ze wstępu autora).

2 >

Rodzicielstwo to niezwykła szkoła formacji duchowej. Codzienna opieka nad dziećmi, troska o ich potrzeby oraz kształtowanie ich charakterów pozostawia trwały ślad w każdym rodzicu. Święte rodzicielstwo nie jest kolejnym poradnikiem o tym, jak wycho-wywać, zachęcać i dyscyplinować nasze dzieci. To raczej książka, która zmienia punkt widzenia o sto osiemdziesiąt stopni i pokazuje, w jaki sposób Bóg posługuje się dziećmi, by kształtować charakter i duchowość rodziców.

2 >

Jeśli masz już za sobą lekturę wielu poradników opisujących kon-kretne metody wychowawcze, sięgnij po Święte rodzicielstwo, a zoba-czysz swoją rolę w zupełnie nowym świetle. Docenisz potencjał świę-tości w relacji łączącej cię z dzieckiem i dowiesz się, jak rozwijać się duchowo przez wypełnianie powołania do bycia rodzicem.

2 >

CENA 34,90 ZŁ

9 7 8 8 3 6 1 0 9 7 4 26

ISBN 978-83-61097-42-6www.aetos.pl

PORADNIKCENA 39,90 ZŁ

PATRONI

MOJA RODZINA

Sacred-Parenting-COVER_06.indd 1 2014-09-15 14:48:34