24
Na Powiślu Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle NR 28 wrzesień 2013 ISSN 1689-9091 Plac Zofii Wóycickiej Plac „przed szpitalem na Solcu”, dzięki staraniom Oddziału Powiśle TPW, został nazwany w roku 2007 imieniem Zofii Wóycickiej, wyróżnionej w ten sposób za swoją pracę na rzecz Warszawy i Powiśla. Było to miejsce niezadbane, bez jakichkolwiek roślin. Wskutek naszej interwencji Plac początkowo wypiękniał i cieszył oczy bujną roślinnością. Niestety z przykrością stwierdzamy, że ostatnio Plac wygląda dosyć skromnie. Przeznaczono niewiele miejsca na roślinność, która nie jest też sezonowo zmieniana. Może to wszystko wynika z braku odpowiednich środków pieniężnych, a może ze zwykłej opieszałości gospodarza terenu ? ______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

  • Upload
    others

  • View
    1

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Na Powiślu

Kwartalnik Towarzystwa Przyjaciół Warszawy Oddziału Powiśle

NR 28 wrzesień 2013 ISSN 1689-9091

Plac Zofii Wóycickiej

Plac „przed szpitalem na Solcu”, dzięki staraniom Oddziału Powiśle TPW, został nazwany w roku 2007

imieniem Zofii Wóycickiej, wyróżnionej w ten sposób za swoją pracę na rzecz Warszawy i Powiśla. Było to

miejsce niezadbane, bez jakichkolwiek roślin. Wskutek naszej interwencji Plac początkowo wypiękniał i cieszył

oczy bujną roślinnością. Niestety z przykrością stwierdzamy, że ostatnio Plac wygląda dosyć skromnie.

Przeznaczono niewiele miejsca na roślinność, która nie jest też sezonowo zmieniana. Może to wszystko wynika

z braku odpowiednich środków pieniężnych, a może ze zwykłej opieszałości gospodarza terenu ?

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 2: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Spektakl na Powiślu

Fot.

M.K

rupec

ka

Fot.

E W

olf

fgra

m

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Teatr Łazienki

Kolejny spektakl pt. „Powstanie Warszawskie 1944 - Powstańcza poczta” Teatr Łazienki przedstawił dnia

14 września. Tym razem odbyło się to w miejscu bardzo godnym i z uwagi na swoją przeszłość okupacyjną –

niezmiernie odpowiednim. Miejscem tym był dziedziniec klasztoru Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego

przy ul. Wiślanej, tzw. Szary Dom.

Przed spektaklem publiczność została przywitana przez siostrę Małgorzatę Krupecką, która przy tej

okazji opowiedziała mało znane, ale jakże interesujące, dzieje Szarego Domu w okresie okupacji - pełny tekst

publikujemy obok. .

Siostra Małgorzata Krupecka na dziedzińcu Szarego Domu w czasie przygotowań do spektaklu

Licznie zgromadzona publiczność ze wzruszeniem przyjęła spektakl i gorąco oklaskiwała występujących.

2 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 3: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

S z a r y D o m w trudnych czasach okupacji

Chciałabym w imieniu naszej wspólnoty sióstr urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy

ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Teatru Muzycznego „Łazienki” pt. „Powstanie

Warszawskie 1944 – poczta powstańcza”. Współorganizatorem tego wydarzenia jest

Towarzystwo Przyjaciół Warszawy Oddział Powiśle,

którego przewodnicząca p. Elżbieta Wolffgram zabierze głos po przedstawieniu.

Nie po raz pierwszy współpracujemy z TPW Oddział

Powiśle. Rezultatem tej współpracy jest m.in. tablica, która zawisła na domu we wrześniu 2010 roku i która

informuje, że: Szary Dom zbudowany został w latach

1930–1934 z inicjatywy św. Urszuli Ledóchowskiej

według projektu Wacława Wekera, w okresie okupacji służył jako schronienie dla wielu zagrożonych osób, w tym

pochodzenia żydowskiego, zaplecze dla Wojskowej

Służby Kobiet i innych form konspiracji zbrojnej oraz tajnego nauczania.

Trudno w ramach zwięzłego napisu na tablicy zawrzeć

bogatą historię tego miejsca. Ze względu na tematykę dzisiejszego wieczoru dopowiem coś jeszcze o wojennej

historii Szarego Domu.

Dom, w którym Państwo dziś goszczą, zbudowany został

u zbiegu trzech ulic: Gęstej, Dobrej i ks. Siemca (dziś: Wiślana) w latach trzydziestych, jako urszulański

akademik dla studentek. W czasie wojny trzy wejścia do

domu od trzech ulic bardzo się przydawały do celów konspiracyjnych.

Szary Dom 1 września 1939 roku – razem z całą stolicą –

rozpoczął bohaterski czas zmagań z okupantami

niemieckimi. W domu mimo to panował spokój, m.in. dzięki sprawnej organizacji oraz dobremu przygotowaniu

do obrony przeciwlotniczej i przeciwpożarowej.

We wspomnieniach sióstr czytamy: „Szczególnie pamiętny był dzień, w którym na taras spadł ogromny odłamek

szrapnela. (…) Dom zachwiał się, pochylił w jedną i drugą

stronę i znowu przysiadł. Wszystkie szyby wyleciały, ale nikt nie poniósł szkody. (…) W ostatnich dniach przed

kapitulacją, która miała miejsce 28 września,

przeżywałyśmy obstrzał dywanowy – nękające i burzące

bombardowania. Był to koszmar. (…) dom przetrwał wszystko. Kapitulację, a następnie składanie broni przez

wojsko przeżyłyśmy bardzo boleśnie. (…) nie było paniki

ani powiększania bólu przez niepotrzebne rozmowy. Należało bowiem myśleć o wszystkich naszych

domownikach. Z każdym dniem przybywało uchodźców

(…). Dzięki wagonowi mąki i ryżu, pozostawionemu nam przez odchodzącą intendenturę naszego wojska, mogłyśmy

jako tako wydawać dziennie mieszkańcom domu i przy furcie 400 obiadów”.

Ważną formą działalności domu w czasie okupacji było

prowadzenie dwóch kuchni społecznych pod patronatem

Rady Głównej Opiekuńczej (RGO). Kuchnia dla doro-słych wydawała 2000 porcji zupy dziennie, a kuchnia

dla dzieci – 800 porcji zupy i tyleż podwieczorków (rodzaj

drugiego dania). Internat akademicki, wobec zamknięcia szkół wyższych

w Generalnym Gubernatorstwie, stracił rację bytu. Jego

pomieszczenia służyły więc wielu innym celom, choć trochę uczącej się młodzieży zawsze w internacie

przemieszkiwało. Powiększyło się też przedszkole, czynne

do 30 kwietnia 1944 r.

Istotną częścią aktywności Szarego Domu stało się tajne nauczanie na poziomie liceum i wyższym. Jak piszą

siostry we wspomnieniach, prawie na oczach Niemców,

mieszkających w skrzydle od ul. Dobrej (kilkanaście pokoi, z oknami na podwórze, zajęli Niemcy na

mieszkania dla telefonistek z Hitlerjugend), odbywały się

normalne zajęcia lekcyjne, a także patriotyczne akademie. Akcją jeszcze bardziej niebezpieczną niż tajne nauczanie

było przechowywanie Żydów – zarówno dzieci, jak

i dorosłych. Kilkoro mieszkało w domu na Gęstej, innych

– zwłaszcza dzieci – umieszczano w podwarszawskich domach urszulanek.

W Szarym Domu odbywały się także zbiórki harcerskie,

egzaminy podchorążówki, rekolekcje dla różnych grup konspiracyjnych oraz szkolenie pielęgniarek spośród

sióstr, uczennic i mieszkanek internatu. Siostry

współpracowały z Wojskową Służbą Kobiet przy

Komendzie Głównej AK, której inicjatorka i główna komendantka Maria Wittek miała w czasie okupacji

swoją centralę, a zarazem mieszkanie właśnie w Szarym

Domu. Jej sekretarkami były dwie urszulanki. Maria Wittek pod koniec życia znów zamieszkała w tym domu

i tutaj w 1991 roku – jako pierwsza w historii Polski

kobieta – otrzymała awans na generała WP. Siostry chętnie użyczały swojej kaplicy na Msze św.

i nabożeństwa okolicznościowe związane z rocznicami

narodowymi bądź rekolekcje i dni skupienia różnych

podziemnych grup młodzieży i dorosłych. Codzienna obecność tylu grup uczącej się młodzieży

i dorosłych wymagała precyzyjnej organizacji, zwłaszcza

szczegółowego obmyślenia, kto którędy do domu wchodzi: od ul. Gęstej czy od ul. ks. Siemca, jak również

dobrego rozmieszczenia zajęć różnych grup w zatło-

czonym budynku. „Mieliśmy świadomość – napisała jedna z sióstr – że jesteśmy na wspólnym froncie: modlitwą,

_______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3

Page 4: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

pracą, nauką, wzajemną solidarną służbą i miłością walczyliśmy razem o wolność, o wolną Polskę”.

1 sierpnia 1944 roku z rana odbył się w naszej kaplicy

ostatni konspiracyjny ślub: Ireny Tyszkiewiczówny ze

Stefanem Mirowskim, wówczas aktywnym członkiem Szarych Szeregów, późniejszym przewodniczącym

Związku Harcerstwa Polskiego. „Celebrował kapelan

Szarych szeregów ks. Jan Zieja. Osób było dużo, ale wszystko odbyło się bez wielkiej pompy. Gdy pan młody

wymawiał słowa formuły «aż do śmierci», w duszy coś

drgnęło – to może być lada dzień, lada chwila...” – piszą siostry we wspomnieniach.

Rzeczywiście, cztery pierwsze urszulanki – sanitariuszki

w WSK Obwodu I AK Śródmieście – zginęły już

w pierwszych godzinach Powstania, opatrując rannych na ul. Gęstej (od strony ul. Browarnej), obrzucone przez

Niemców granatami zza muru Uniwersytetu Warszaw-

skiego. Odznaczone zostały pośmiertnie Krzyżem Walecz-nych. Piąta członkini patrolu – ciężko ranna – przeżyła.

Prawie równocześnie z siostrami zginął 30-letni kapelan

ks. Tadeusz Burzyński – pierwszy kapelan poległy

w Powstaniu, wezwany do umierającego na ulicy. A potem aż do 4 września, do kapitulacji Powiśla, trwała

powstańcza codzienność: modlitwa, opatrywanie

przynoszonych rannych (pracę naszego punktu sanitarnego wspierały dziewczęta z patrolu harcerskiego z Gimnazjum

Anny Wazówny), karmienie wojskowych i cywilów…

W różnych wspomnieniach można wyczytać, że w labi-ryncie piwnic na Powiślu ludzie poumieszczali strzałki

z napisem: „Do urszulanek po chleb”. Jedna z sióstr

pisze: „Kuchnia i piekarnia pracowały we wzmożonym

tempie. Żywiły powstańców, sąsiadów lub rozdawały chleb. (…) Piekarnia na trzy zmiany wypiekała chleb dla

elektrowni. (…) Kuchnia RGO, prowadzona przez siostry,

zaopatrywała w zupę ludzi przebywających w schronie i przychodnich, wydając do 1500 porcji, oraz 900 śniadań

i kolacji. Salka jadalna, podobnie jak schron, zapełniona

została wszelakimi bezdomnymi. (…) Praca się mnożyła – rosło zapotrzebowanie na chleb, rosła liczba tłoczących

się do naszego domu, a zapas mąki malał. Dni były pełne

gwaru przebiegających przekopami. Potem, kiedy

przestały funkcjonować wodociągi, przychodzili jeszcze gromadnie bliżsi i dalsi sąsiedzi po wodę do studni na

naszym podwórzu”.

Dom, w którym pod ciągłym obstrzałem tłoczyło się prawie tysiąc osób, zamierał od góry. Życie koncentrowało

się coraz niżej. Były też ofiary, m.in. „Granat wpadł do

pokoju nr 202, w którym mieszkali chwilowo

pp. Pawłowscy – nasza dentystka z mężem i siedmioletnim synkiem Januszkiem, ładnym, zdrowym i bardzo

rozwiniętym dzieckiem. Januszek odniósł kilka ciężkich

ran, miał zdruzgotane obie nogi oraz ranę w głowie. Umarł w ciągu godziny, ku wielkiej rozpaczy matki

i cichemu, głębokiemu bólowi ojca”.

We wspomnieniach sióstr czytamy: „Przez cały czas powstania, a szczególnie w ostatnim tygodniu, kiedy jego

upadek był już pewny, siostry starały się tym bardziej

o wielkie opanowanie. Nie mówiły o swych obawach ani

między sobą, a tym bardziej z mieszkańcami. Usiłowałyśmy nie dopuścić do paniki. Żyłyśmy jak

żołnierze na froncie, nie dopuszczając myśli o przegranej”.

Aż nadszedł 4 września: „koniec powstańczego snu”:

„Furtą od ul. Gęstej wpadło do zrujnowanego wnętrza naszego domu kilkudziesięciu Niemców, uzbrojonych od

stóp do głów”. Rozpoczęła się przymusowa ewakuacja.

Już w styczniu 1945 roku siostry wróciły do zrujno-wanego domu i zaczęły przywracać go do życia.

Szary Dom szczęśliwie – choć z różnymi perypetiami –

przetrwał lata komunizmu, ale o tym opowiem przy innej okazji.

s. Małgorzata Krupecka

4 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Goście

Nie tak dawno, w Warszawie,

w bloku na Mokotowie, wynajęły mieszkanko

Radość, Szczęście i Zdrowie.

Dobrze im było razem, ale nadeszła pora,

kiedy postanowiły

przyjąć sublokatora.

Dały więc ogłoszenie -

opłacił się ten wydatek,

wkrótce zamieszkał z nimi

sympatyczny Dostatek.

Wszyscy sąsiedzi wokół

piali nad jegomościem,

który stał się natychmiast mile widzianym gościem.

Dostatek, wraz ze Szczęściem

Radością, oraz Zdrowiem stworzyli zgraną paczkę

w bloku na Mokotowie.

Wieść o nich bardzo szybko rozniosła się w stolicy.

Każdy chciałby mieć takich

sąsiadów w okolicy.

Słyszałam, że podobno, (to jednak tajne ściśle),

że niedługo odwiedzą

Anin i Powiśle.

Zaproś ich – wpadną chętnie

na gorącą herbatkę -

Radość, Szczęście i Zdrowie z sympatycznym Dostatkiem.

Barbara Mildner

TPW Oddział Anin marzec 2013

Page 5: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Znicz na symbolicznym grobie prezydenta zapalają

dzieci ze szkoły podstawowej.

Podpis

Wśród zebranych gości w tym roku dość dużą

grupę stanowiła młodzież ze szkół podstawowych

gimnazjów i liceów

Poczty sztandarowe przy symbolicznym grobie Prezydenta,

od lewej: TPW Oddziału Grochów, TPW, XXIII Liceum

Ogólnokształcącego im. M. Skłodowskiej-Curie.

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Uroczystość przy grobie Prezydenta

Stefana Starzyńskiego 8 września, jak co roku, w rocznicę mianowania

prezydenta Stefana Starzyńskiego – Komisarzem Obrony

Cywilnej Warszawy w 1939 roku – grono osób złożyło

bohaterskiemu Prezydentowi hołd, zbierając się przy Jego symbolicznym grobie na Starych Powązkach w Alei

Zasłużonych.

Na uroczystość przybyli członkowie Towarzystwa Przyjaciół Warszawy z różnych Oddziałów, dzieci i młodzież

szkolna oraz mieszkańcy Warszawy.

Przy grobie głos zabrali: prof. Marian Marek

Drozdowski, apelując aby zbierać każdy okruch historii

Warszawy, pani Wiesława Dłubak–Bełdycka – wskazując,

że ważną rzeczą w życiu każdego człowieka jest honor

(a takim człowiekiem honoru był właśnie prezydent Stefan Starzyński) oraz pan Wojciech Starzyński, przywołując

rodzinne wspomnienia ze wspólnych spotkań u brata

Prezydenta – Romana. W imieniu młodego pokolenia - wiersz Ryszarda

Kiersnowskiego „Do Prezydenta miasta Warszawy”

przedstawił utalentowany uczeń Zespołu Szkół Nr 46 Bartosz Kuryłek.

Większość uczestników uroczystości została

obdarowana publikacją o Prezydencie Starzyńskim, która

ukazała się jako drugi zeszyt w ramach serii wydawanej przez nasz Oddział - O Powiślu trochę więcej…. oraz płytą

z prezentacją materiałów o działalności niezłomnego

Prezydenta Warszawy - przygotowanych przez uczennicę gimnazjum Anię Strynowicz,

Inicjatorem obchodów pamięci Prezydenta był

grochowski Oddział TPW, ale od wielu lat uroczystość

organizowana jest przez panią Marię Marzenę Grochowską, obecnie już Prezesa Honorowego TPW.

Fot. M.Bujak _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 5

Page 6: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

Urs

zula

Ser

afi

n

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Choć dziś trudno w to uwierzyć, aż do końca XIX w.

w Warszawie nie było szpitala położniczego z prawdzi-

wego zdarzenia. Kobiety najczęściej rodziły w domach

przy pomocy położnych, ale często także rozmaitych

znachorek czy wiejskich babek. Zarówno poziom wiedzy,

jak i higieny podczas porodu i połogu, pozostawiał wiele

do życzenia – stąd częste przypadki powikłań powodujące

nierzadko śmierć położnicy lub nowo narodzonego

dziecka. Z czasem nieliczne wybranki losu mogły

skorzystać z jednego z dwóch oddziałów położniczych

warszawskich szpitali – jeden w Szpitalu Dzieciątka

Jezus na 12 łóżek, drugi – u Starozakonnych na 10.

Jednak dostanie się na oddział zależało od wielu

czynników m.in. kobieta musiała wylegitymować się świa-

dectwem zawarcia związku małżeńskiego! Mimo

obecności lekarzy i wykwalifikowanych położnych oraz

stosowania środków odkażających, śmiertelność na

oddziałach nadal wynosiła 15 %.

Aby poprawić sytuację, w latach 80-tych XIX w.

powołano 5 tzw. „przytułków położniczych”. Inicjatywę

lekarzy wsparł Stanisław Kronenberg przeznaczając na

ten cel 10 tys. rubli. Miasto wyasygnowało dotację

w wysokości 9 tys. rubli rocznie na ich utrzymanie. Każdy

z przytułków znajdował się w wynajętym na ten cel

mieszkaniu, stanowiąc jakby miniaturowy szpitalik,

w którym rodzące kobiety mogły skorzystać w pomocy

lekarza i akuszerki. W punktach tych przyjmowano

kobiety tylko na okres porodu i połogu, ale nie

wymagano od nich żadnych dokumentów, zaświadczeń

ani skierowań, nie zwracano uwagi na wyznanie.

Co więcej, pobyt w przytułkach był całkowicie bezpłatny.

Było to rozwiązanie doraźne, nie rozwiązywało jednak

kwestii definitywnie. Na początku XX w. zaczęto myśleć

o otwarciu instytucji zajmującej się wyłącznie sprawami

okołoporodowymi. Jednak w tym czasie nasz kraj wciąż

jeszcze znajdował się pod zaborami, i aby otworzyć nową

placówkę, trzeba było uzyskać zgodę cara. Doskonały

pretekst pojawił się wkrótce – narodziny następcy tronu –

księcia Aleksego. Petycja zawierała projekt nazwania

szpitala imieniem żony cara – Aleksandry Fiodorowny,

więc zgodę udało się uzyskać. Ale okres rewolucji nie

sprzyjał nowej inicjatywie, do projektu powrócono parę

lat później. Taka jest geneza powstania Szpitala

Położniczego dla Niezamężnych Panien, który został

otwarty 15 grudnia 1912 r. przy ul. Karowej na

warszawskim Powiślu.

Nowoczesny, czworoboczny gmach z podwórzem

gospodarczym otoczonym korytarzami zaprojektował

Kazimierz Skórewicz. Szpital nie był początkowo duży –

oddział liczył 35 łóżek. Pierwszym lekarzem naczelnym

został wybitny specjalista, dr Władysław Popiel.

6 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

BYŁO JEST i

Szpital im. Księżnej Anny Mazowieckiej

Dziś to jeden z najlepszych ośrodków medycznych w Warszawie. Pacjentki czekają

w długiej kolejce by skorzystać z jego usług. Trudno uwierzyć, że powstał zaledwie 100 lat

temu, a do tego czasu Warszawa obchodziła się bez szpitala położniczego …

Page 7: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fo

t. E

wa K

ozi

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Szpital od początku działalności spełniał rolę edukacyjną -

na jego terenie staże odbywali absolwenci Wydziału

Lekarskiego Uniwersytetu Warszawskiego, działała

Miejska Szkoła Położnych. Specjalną opieką otaczano tutaj

noworodki – do użytku wprowadzano inkubatory, choć

jeszcze często w celu dogrzania słabszych dzieci wkładano

w pieluchy tzw. butelkę powitalną z ciepłą wodą. Młode

matki były edukowane w zakresie higieny osobistej,

uczone pielęgnacji noworodka. Ze względu na to, że

szpital był przeznaczony początkowo dla „samotnych

panien”, dbano o to, aby młode matki miały zapewnioną

opiekę ojca dziecka lub jego rodziny, a w przypadku

śmierci matki, aby dziecko trafiało do najbliższych, a nie

do sierocińca. Jeżeli personel miał podejrzenia, że

noworodek może być porzucony, stemplowano go

specjalną trudno zmywalną farbą, co ułatwiało

identyfikację dziecka przez policję.

Dopiero w kilka lat po odzyskaniu niepodległości, w roku

1925 oficjalnie zmieniono nazwę szpitala na im. Księżnej

Anny Mazowieckiej, fundatorki pierwszego szpitala

w dziejach miasta. W 1921 wybudowano nowe skrzydło

i pawilony. Kolejna rozbudowa nastąpiła w 1928 r.

W 1933 r. mógł pomieścić na raz 98 kobiet.

Wojna przerwała dalsze plany rozbudowy – szpital pełnił

swą funkcję aż do wybuchu Powstania Warszawskiego,

potem kobiety ewakuowano do kościoła pokarmelickiego

na Krakowskim Przedmieściu, a lekarze udzielali pomocy

powstańcom.

Po wojnie, mimo iż budynek ocalał z wojennej pożogi,

szpital został zamknięty. Z uwagi na przerzucony w po-

bliżu drewniany most, przez krótki okres mieściła się tu

Wojskowa Komenda Miasta. Działalność medyczną

wznowiono w roku 1949.

Szpital znany jest z wysokiego poziomu świadczonych

usług medycznych, korzysta także z nowinek technicz-

nych – tu po raz pierwszy w Polsce wykorzystano

ultrasonograf w ginekologii i położnictwie, testowano

pierwszy polski ultrasonograf U1, tu otwarto pierwszą

pracownię patomorfologii oraz pierwszy oddział Patologii

Ciąży, tu także odbyła się pierwsza w Polsce operacja

ginekologiczna przy użyciu lasera.

W połowie lat 70-tych okazało się, że budynek – wszak

wzniesiony na dawnym wysypisku śmieci, osiada i

potrzebny jest generalny remont. Pacjentki i personel

przeniesiono do innych placówek, szpital zamknięto

i zagnieździły się w nim szczury – jak złośliwie pisała prasa.

Remont rozpoczęto dopiero na początku lat 80-tych.

Zmieniono niemal wszystkie instalacje, wzmocniono

mury. Od 1983 r. stopniowo oddawano do użytku

poszczególne oddziały. 1 stycznia 1989 roku szpital

zmienił nazwę na Szpital Kliniczny nr 2. Ale już na

początku lat dziewięćdziesiątych, z okazji osiemdziesiątej

rocznicy działalności, przywrócono mu imię patronki –

Anny księżnej Mazowieckiej.

Karolina Półtorak

Wizyta w Gabinecie

Bohdana Grzymały-

Siedleckiego

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 7

Pensjonariusze Domu Pomocy Społecznej

im. św. Franciszka Salezego przybyli do

naszego biura aby obejrzeć stałą

ekspozycję pt. „Warszawski Dziadek”,

poświęconą życiu Bohdana Grzymały-

Siedleckiego.

Z dużym zainteresowaniem oglądali też

wystawę zdjęć starego Powiśla,

mieszczącą się w sąsiednim pokoju.

Page 8: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

E.W

olf

fgra

m

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Leon Kruczkowski

Urodził się 28 czerwca 1900 roku w Krakowie. Był z

wykształcenia chemikiem, ale nie chemia uczyniła go

kimś znanym, choć zaraz po studiach (ukończył Wyższą

Szkołę Przemysłową w Krakowie) pracował przez kilka lat

w swoim wyuczonym zawodzie. Od początku jednak

przejawiał inklinacje literackie – swoje pierwsze wiersze

opublikował jeszcze jako nastolatek. Rewelacją okazała

się powieść Kordian i cham, którą wydał w 1932 roku.

Po tym sukcesie Kruczkowski całkowicie rozstał się

z chemią i poświęcił wyłącznie pracy literackiej i publicy-

stycznej. Związał się też ze środowiskiem socjalistycz-

nym. Do jego znanych tekstów o charakterze

publicystycznym należą Człowiek i powszedniość,

Dlaczego jestem socjalistą, W klimacie dyktatury.

Publikował m.in. w „Sygnałach”, „Po prostu”, „Lewym

torem” i „Nowej wsi”.

Okres wojny spędził Kruczkowski w niemieckim

obozie jenieckim, zaś po zakończeniu działań wojennych

aktywnie włączył się w odbudowę kraju. Wstąpił do PPR,

potem do PZPR, był m.in. posłem kilku kadencji sejmu

PRL, członkiem Rady Państwa, członkiem Prezydium

Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu,

przewodniczącym sejmowej Komisji Oświaty, Nauki

i Kultury, wiceministrem Kultury i Sztuki. Przede

wszystkim jednak okazał się być bardzo uzdolnionym

dramatopisarzem. Współpracę z teatrem rozpoczął

zresztą jeszcze przed wojną. W 1935 roku powtórnie

wydany został Kordian i cham – tym razem w formie

dramatu scenicznego, zaś udramatyzowania powieści

dokonał sam Kruczkowski. W tym samym roku powstał

przeznaczony na scenę utwór satyryczny, wymierzony

przeciw nacjonalizmowi i rasizmowi, pod tytułem Bohater

naszych czasów. Sztukę tę wystawił Teatr Comoedia.

Po drugiej wojnie światowej dramatopisarski talent Leona

Kruczkowskiego objawił się z całą mocą. Powstały

wówczas m.in. Odwety (1948), Juliusz i Ethel (1954),

Odwiedziny (1955), Pierwszy dzień wolności (1959),

Śmierć gubernatora (1961), a przede wszystkim Niemcy

(1949). Prapremiera tego dramatu odbyła się w kra-

kowskim Starym Teatrze 22 października 1949 roku, 29

października sztukę pokazał wrocławski Teatr Kameralny,

zaś 5 listopada odbyła się premiera Niemców na deskach

warszawskiego Teatru Współczesnego, w reżyserii

Erwina Axera. Ta realizacja przeszła do historii polskiego

teatru. W roli profesora Sonnenbrucha wystąpił Stanisław

Daczyński, jego żonę Bertę zagrała wielka aktorka

i przedwojenna gwiazda Maria Gorczyńska, ich córkę

Ruth grały na zmianę Danuta Szaflarska i Irena

Eichlerówna, zaś ich syna Willy’ego, okrutnego i bez-

względnego esesmana kreował Jerzy Duszyński. Niemcy

uczyniły z Kruczkowskiego dramatopisarza światowej

sławy. Sztukę przetłumaczono na czternaście języków,

zaś w ośmiu z nich wydano ją w formie książkowej.

Niemców grano m.in. w Wiedniu, Paryżu, Brukseli,

Pradze, Bratysławie, Rzymie, Sofii, Londynie,

Helsinkach i Tokio, a także w wielu miastach Niemiec

8 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

P a t r o n i n a s z y c h u l i c

Ulica Kruczkowskiego, będąca od strony

południowej przedłużeniem ulicy Rozbrat, zaś od

północnej przechodząca za skrzyżowaniem z Tamką

w ulicę Topiel, znana jest świetnie członkom

powiślańskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół

Warszawy.

W położonej przy niej Szkole Podstawowej nr 34

im. Stanisława Dubois odbywają się organizowane

przez nasz oddział TPW koncerty. Jej patrona, Leona

Kruczkowskiego zna dziś już głównie starsze

pokolenie. Warto więc przypomnieć jego sylwetkę.

Page 9: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

htt

p:/

/ww

w.g

oodre

ads.

com

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

(z Berlinem na czele) i oczywiście w licznych teatrach

polskich. Świetnie napisana sztuka okazała się dla aktorów

doskonałym materiałem do tworzenia znaczących,

pogłębionych psychologicznie kreacji, toteż role w tym

dramacie zaliczane są do najwybitniejszych osiągnięć

wielu polskich artystów. Profesora Sonnenbrucha grali

m.in. Karol Adwentowicz, Tadeusz Białoszczyński,

Jan Kreczmar, Jan Świderski, Zdzisław Mrożewski,

Gustaw Holoubek, Andrzej Łapicki, Igor Przegrodzki.

Bertę – Ewa Kunina, Halina Kossobudzka, Halina

Mikołajska. Ruth – Aleksandra Śląska, Maja Komo-

rowska, Krystyna Janda. Willy’ego – Igor Śmiałowski,

Mieczysław Kalenik, Ignacy Gogolewski, Roman

Wilhelmi, Andrzej Seweryn. Imponujący zestaw

nazwisk! A przecież i inne, mniejsze role w Niemcach

obejmowali nieraz naprawdę wybitni aktorzy. Oprócz tego

podjął się Kruczkowski rzeczy z pozoru karkołomnej.

Wziął bowiem „na warsztat” zapomnianą i niedokończoną

sztukę Stefana Żeromskiego Grzech. Zrekonstruował ją

i dopisał brakujący trzeci akt (zaowocowało to znanym

w swoim czasie w środowisku literackim dowcipem: „Jak

zdrowie? Tak jak Kruczkowski. To znaczy? Dopisuje”),

zaś premiera tak odtworzonego dzieła Żeromskiego,

okraszona wybitną kreacją ciężko już wówczas chorego

Aleksandra Zelwerowicza w głównej roli, odbyła się

13 maja 1951 roku.

Leon Kruczkowski zmarł w Warszawie 1 sierpnia

1962 roku. Pochowany został na komunalnym cmentarzu

powązkowskim zwanym powszechnie Powązkami

Wojskowymi. Choć był człowiekiem związanym

politycznie z władzą ludową, wysoko postawionym

działaczem PZPR, po przemianach 1989 roku ulica jego

imienia nie zmieniła patrona. Zasługi Leona

Kruczkowskiego dla polskiej kultury i dla rozsławienia

imienia polskiej dramaturgii na całym świecie były i są

bowiem niepodważalne i niezależne od podejmowanych

przez pisarza politycznych wyborów.

Rafał Dajbor

Biblioteka Publiczna dla Dzieci i Młodzieży Warszawa ul. Okrąg 9

Urodziłam się na Powiślu, w domu przy ulicy Okrąg. Naprzeciwko mojego domu był wielki gmach z szerokimi, wysokimi schodami. Mówiono o nim gmach PKO albo Pekaoszczak. W tym domu, na pierwszym piętrze mieściło się przedszkole. Po domu rodzinnym, było to drugie miejsce poznawania świata. My, dzieci Powiśla chętnie chodziliśmy do tego przedszkola. Tutaj poznawałam świat zabawy, świat książki. Kiedy zaczęłam chodzić do szkoły, przedszkole zostało przeniesione w okolicę ulicy Zagórnej do pałacyku. Zaraz po wojnie we wspomnianym pałacyku urządzono Bibliotekę Publiczną. W latach 1956 - 1957 władze miasta Warszawy zdecydowały się przenieść przedszkole do pałacyku a Bibliotekę Publiczną umieścić w miejscu dawnego przedszkola.

Ja, uczennica pierwszej, a może już drugiej klasy, poszłam zapisać się do Biblioteki. Przywitała mnie starsza pani i na co zwróciłam uwagę, miała piękne ręce. Od tej chwili zaczęła się moja przygoda z książką, która trwa do dziś. Biblioteka przy ulicy Okrąg była dla dzieci Powiśla drugim domem. Wobec biednego, szarego życia w powojennej Warszawie, to miejsce dawało nam powiew nowego innego świata baśni, świata przygody, świata nauki. Pamiętam jak wypożyczyłam pierwszą książkę: "Pyza na polskich dróżkach". Stanęłam na szczycie wysokich schodów i byłam taka dumna, że trzymam w ręku taką grubą książkę. Oprócz zabawy na podwórku, dzieci z ulicy Okrąg, Ludnej, Wilanowskiej, Solec przychodziły do biblioteki.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 9

Page 10: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Czytelnia była to wielka sala z dużą ilością stolików i krzesełek. Na regałach oprócz książek leżały aktualne czasopisma dla dzieci, jak: Miś, Świerszczyk, Płomyk, Płomyczek, Poznaj Świat i inne, a obok stały oprawione roczniki tych czasopism. I były długie godziny czytania. Organizowano też spotkania z pisarzami, poetami. Zapamiętałam jedno z nich, było to spotkanie z poetą dla dzieci, Czesławem Janczarskim (kto

go jeszcze pamięta?). A ja, przed nim recytowałam jego wiersz. Z przejęcia i tremy, pomyliłam się, ale autor podpowiedział i dalej poszło jak z płatka. Na początku lat sześćdziesiątych zaczęła pracę bibliotekarki nowa pani. Miała ona dużo pomysłów dla zachęcenia dzieci i dorastającą młodzież do odwiedzania biblioteki. Na początku mini zabawy taneczne, gdzie królował twist, rock and roll.

Kiedy nawiązały się znajomości. pani Ela zaproponowała starszej młodzieży, zrobienie przedstawienia dla dzieci. Na początek był „Smok Wawelski", potem „Szewczyk Dratewka" i in. Wspominam o tym dlatego, że dzieło pani Eli przetrwało i wówczas zawarte znajomości trwają do dziś. Ta nasza Pani Ela (tak nazywamy ją w rozmowach) zintegrowała młodzież z Powiśla. Wspominamy Ją jako żywiołową pełną pomysłów Naszą Panią Elę. Teraz pytam czy jest dziś taka pani Bibliotekarka, która rozdaje role do teatrzyku dla dzieci (Janek - ty będziesz królem Krakiem, Kaziu – będziesz Szewczykiem, a Ewa - gdzie jest Ewa ? - będziesz królewną, a Ela - będzie żoną króla Kraka). My Dzieci Powiśla z ulic Okrąg, Ludnej .... dziękujemy Pani Eli !

Maria Królikowska

Pierwsze spotkanie z książką Fotografie z archiwum rodzinnego autorki. 10 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 11: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

=================================================================

Wspomnienia o Zofii Wóycickiej ==============================

=================================================================

O Zofii Wóycickiej słów kilka z pamięci

W roku 1968 miałam przyjemność poznać na Powiślu panią Zofię Wóycicką, mieszkającą od kilku lat w nowym

osiedlu Powszechnej Spółdzielni Budowlano – Mieszka-

niowej przy ulicy Solec, w którym i ja zamieszkałam w 1962 roku.

Zofia Wóycicka w latach 60 – tych i późniejszych

była jedną z wybitniejszych osobowości i postaci, jakie

pracowały w organizacjach społecznych na Powiślu. Wtedy matka moja Maria poznała panią Zofię Wóycicką.

Obie panie były w tym samym wieku, miały dużo

podobnych przeżyć z okresu młodych lat, obie panie lubiły klasyczną literaturę rosyjską i wspomnienia z dawnych lat.

Pamiętam, iż przy herbatkach pani Zofia z piękną

dykcją i patosem deklamowała wiersze Puszkina czemu wtórowała moja matka wierszami Lermontowa. Wtedy,

kiedy pani Zofia wyjeżdżała do Francji do przyjaciół

w Perpignam lub do Kazimierza nad Wisłą do Arkadii,

matka moja doglądała jej mieszkania i znajdujące się w nim kwiatki. Pani Zofia lubiła mieć eleganckie suknie

i dobierała modne dodatki do posiadanych ubiorów do

wyjścia. Zofia Wóycicka wiosną 1968 roku rozpoczęła organi-

zowanie Oddziału Towarzystwa Przyjaciół Warszawy na

Powiślu. Znała dobrze prezesa TPW prof. Stanisława

Lorentza i innych członków, wówczas profesorskiego prezydium TPW, którzy służyli jej radą i pomocą.

W dniu 6 listopada 1968 roku rozpoczął działalność

Oddział Powiśle TPW, którego prezesem została wybrana Zofia Wóycicka. Prezes zaproponowała mi wstąpienie do

tego Oddziału TPW Powiśle, w którym byłam na początku

wiceprezesem Zarządu a członkiem Zarządu pozostaje do dni obecnych 2013 roku.

W niniejszym wspomnieniu koncentruję się na

pierwszym 25-leciu działalności Oddziału Powiśle, gdyż

później przeszłam do Zarządu Głównego TPW. Do Oddziału Zofia Wóycicka zaprosiła działaczy

Spółdzielni Mieszkaniowej (p. Sławomir Zduń), osoby

znane sobie z prac konspiracyjnych AK (Andrzej Szomań-ski), ze świata nauki kręgu jej małżonka – profesora Poli-

techniki Warszawskiej oraz dziennikarzy i literatów przed-

wojennej i powojennej Warszawy (Bohdan Grzymała-Siedlecki, Jerzy Płażewski, Olgierd Budrewicz i inni).

Zaprosiła także znanych aktorów teatralnych (Jerzy

Zelnik) i artystów estradowych (Mieczysław Milecki,

Feliks Gałecki i wielu innych) oraz pozyskanych miłośników Powiśla.

Pierwsze imprezy Oddziału organizowane były

w Klubie Osiedlowym przy ulicy Leszczyńskiej, w lokalu „Naszej Księgarni” przy ul. Smulikowskiego, później na

Zamku Ostrogskich przy ulicy Tamka.

Imprezy organizowane przez Zofię Wóycicką miały charakter patriotyczny (uczyły miłości do Powiśla i do

Warszawy).

Zofia Wóycicka angażowała się osobiście we wszyst-kie prace Oddziału a zwłaszcza w Konkursie „Warszawa

w Kwiatach”, który reaktywowała po przerwie wojennej

na Powiślu i który później rozszerzony został we wszyst-

kich Oddziałach TPW pod patronatem Prezydenta Miasta Warszawy.

Pamiętam, kiedy rano i wieczorem pani Zofia space-

rowała po Powiślu w asyście swego psa Gapusia i oglądała wszystkie ukwiecone balkony i ogródki przydomowe, przy

okazji rozmawiając z ich twórcami i sponsorami. Wszyscy

na Powiślu znali panią Zofię Wóycicką. Zebrania Zarządu Oddziału odbywały się zarówno

w lokalu TPW przy ulicy Salezego 4, ale także w mieszka-

niu pani Zofii przy ulicy Solec 113, które miało charakter

biura Oddziału z papierami i dokumentacją oraz Salonu Towarzyskiego. Bywały tu osoby z dyrekcji Wyższej

Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina, zaprzyjaźnieni

artyści, którzy nagrywali dla pani Zofii wiersze i pieśni (małżonkowie Płonczyńscy, Stanisław Kliczkowski,

Remigiusz Kossakowski i inni).

Majowe imieniny pani Zofii były miłą uroczystością

domową, na które przybywała najbliższa rodzina i prezy-dium Zarządu Oddziału. Pani Danuta Wóycicka – synowa,

ofiarowywała z mężem panem Tadeuszem Wóycickim

smakowity, ogromny tort własnego wyrobu. Wspominano przedwojenne, miłe czasy w Arkadii i związane z firmą

Cholekinaza oraz ciężkie wojenne przeżycia.

Gdy było coś szczególnie trudnego do wywalczenia u władz Miasta, Zofia Wóycicka wyruszała osobiście z mi-

łą perswazją i przy opowiadaniach i anegdotach załatwiała

najtrudniejsze sprawy. Zdobywała dziesiątki książek

potrzebnych jako nagrody w powiślańskich konkursach. Zofia Wóycicka wprowadziła do TPW specjalny styl

pracy społecznej oparty na relacjach przyjacielskich i kon-

taktach domowych, przypuszczam, iż wywodzący się z pracy konspiracyjnej okupowanej Warszawy.

Przyjacielskie stosunki w pracy społecznej powodo-

wały, że nikt nie odmawiał wykonania czegokolwiek, chociaż mogło to być czasem uciążliwe w późnych

godzinach wieczornych po telefonie pani Zofii, ponieważ

pracy biurowej nie ułatwiały stare maszyny do pisania, nie

było jeszcze komputerów i Internetu. Do końca dni pani Zofia Wóycicka kierowała

Oddziałem i „była instytucją” oddaną całym sercem

Powiślu i Warszawie.

Alicja Lutostańska Warszawa, 15 sierpnia 2013 r.

______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 11

Page 12: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Powiślańska LEKCJA HISTORII

Tak rozpoczęły się wydarzenia „Pamiętajmy o Powstaniu”, zorganizowane przez SBM

„Nowe Zjednoczenie” oraz Fundację Ośrodek KARTA.

Głównym motorem tych działań był mieszkaniec tego domu Pan Krzysztof Korczak.

Wartościowa to inicjatywa i wartościowy przekaz.

U zbiegu ulic Tamki i Dobrej rozstawiono plansze, które przypominały przechodniom, gdzie

podczas Powstania Warszawskiego stały barykady. Z przedstawionego opisu dowiadujemy się, że

„Barykada powstańcza z rowem łącznikowym na Tamce, między Solcem a Dobrą zrobiona była

z płyt korkowych od Braci Balickich i ziemi, miała 3,50 m szerokości i 1,60 m wysokości”.

Na jednej planszy było miejsce na wpisywanie komentarzy i odpowiedź na pytanie „Czy

Powstanie jest jeszcze dla nas ważne?”

12 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Fot. Elżbieta Wolffgram

Page 13: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

Anna K

licz

kow

ska

Artyści występujący w spektaklu, od lewej: Andrzej Sajdak,

Kinga Teresa Głogowska, Arkadiusz Głogowski

Gen. Stefan GROT Rowecki

(zdjęcie z lat 20-tych XX w.)

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

W 2013 roku obchodzimy 70-tą rocznicę

aresztowania dowódcy Armii Krajowej i współ-

twórcy Polskiego Państwa Podziemnego – generała Stefana „Grota” Roweckiego.

Te słowa były dewizą życiową generała

Roweckiego, której do końca pozostał wierny.

Przez lata zapomniany, spychany na margines – dziś ponownie przywołany w pamięci Polaków.

Ma w tym także swój udział i Oddział Powiśle TPW. Oto w czerwcu z tej okazji odbył się uroczysty koncert

poświęcony pamięci gen. „Grota” Roweckiego pt. „GROT w Warszawie”. Artyści scen warszawskich Arkadiusz

Głogowski i Kinga Teresa Głogowska przedstawili przygotowany przez siebie program oparty na korespondencji i

pamiętnikach córki generała. Fragmenty tekstu, dotyczące poszczególnych okresów w życiu generała, przedzielone były

piosenkami z tamtych lat. Artystom akompaniował Andrzej Sajdak.

Generał Stefan „Grot” Rowecki

– zapomniany bohater,

który wykrzesał z Narodu

ogromne zasoby odwagi,

woli walki i nieustępliwości … 30 czerwca 2013 roku minęło 70 lat, od momentu kiedy generał Stefan

„Grot” Rowecki, dowódca Armii Krajowej, w wyniku zdrady został

aresztowany w Warszawie przez Gestapo.

Komendant Główny AK został przewieziony na Aleję Szucha, a stamtąd

jeszcze tego samego dnia przetransportowany do Berlina.

Po przesłuchaniach został osadzony jako specjalny więzień w Konzen-

trationslager Sachsenhausen, a następnie, tuż po wybuchu Powstania

Warszawskiego, na osobisty rozkaz Heinricha Himmlera, zamordowany.

Kim był ten człowiek, który całe życie świecił przykładem patriotyzmu,

odwagi i nieustannej pracy nad sobą? To legendarny dowódca, bezkompromisowy patriota i współtwórca

Polskiego Państwa Podziemnego. Ze względu na kluczową rolę w polskim podziemiu znalazł się na szczycie listy

165 osób najbardziej poszukiwanych przez Gestapo.

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 13

„…Musisz świecić przykładem odwagi,

honoru, żarliwej dla narodu służby…..”

Gen. dywizji Stefan „Grot” Rowecki

Page 14: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Stefan Paweł Rowecki, pseudonim „Grot” urodził się 25 grudnia 1895 roku w Piotrkowie Trybunalskim jako

starszy syn Stefana Augusta Leona i Zofii z Chrzanow-

skich. Wychowywany był w tradycjach patriotycznych –

jego dziadek ze strony matki - Paweł Chrzanowski - był powstańcem styczniowym.

Dzieciństwo spędził w Piotrkowie i tu też, od 1906

roku uczęszczał do prywatnego gimnazjum, gdzie dał się poznać jako energiczny chłopak, z którym nauczyciele

nierzadko mieli kłopoty. W czasie wolnym uczęszczał na

tajne kółko historyczne, gdzie z kolei dał się poznać jako żarliwy patriota. Czas spędzony w gimnazjum to również

okres pierwszych kroków „narodowo-wyzwoleńczych”.

Na przełomie 1907/1908 roku wykonał on śmiały

zamach na patrol kozacki, rzucając petardę pod nogi koni, za co rodzice musieli zapłacić słoną grzywnę, ale też wraz

z kolegami nękał młodych ludzi, którzy uczęszczali do

szkół zaborczych. Kiedy dowiedział się o skautingu, organizowanym w

zaborze austriackim, natychmiast postanowił stworzyć

podobną organizację w swoim rodzinnym mieście. Stanął

na jej czele i w 1911 roku rozpoczął szeroko zakrojoną działalność. Po kolejnej bójce z uczniami z rosyjskiego

gimnazjum młody Stefan został zmuszony do opuszczenia

szkoły i w 1912 roku przeniósł się do Warszawy. Tu roz-począł naukę na Wydziale Elektrycznym Szkoły Mecha-

niczno – Technicznej H.Wawelberga i S. Rotwanda.

Szybko wstąpił w szeregi Polskich Drużyn Strzeleckich i to wtedy oraz w późniejszym okresie w Legionach

Polskich używał pseudonimu Stefan Radecki.

W styczniu 1914 roku wziął udział w kursie

instruktorskim PDS, organizowanym w Rabce. Po ukoń-czeniu kursu podoficerskiego i powrocie do Warszawy

otrzymał dowodzenie nad IV plutonem kompanii

warszawskich Polskich Drużyn Strzeleckich. W lipcu 1914 roku wyjechał potajemnie przed rodzicami, gdyż

mocno zaangażowany w sprawy niepodległościowe

zawalił rok szkolny, na kolejny oficerski kurs, tym razem do Nowego Sącza. To właśnie w Sączu zastał go wybuch

I wojny światowej i tu, podjął decyzję o rozpoczęciu

służby w Legionach, organizowanych przez Józefa

Piłsudskiego. Wreszcie będzie mógł realizować swoje dziecięce marzenia. Tak zaczęła się jego 30 – letnia kariera

wojskowa.

W czasie I wojny światowej walczył w I Brygadzie Legionów Polskich i trzykrotnie był ciężko ranny. Jednak

pierwsze zranienie dawało mu się we znaki całe życie,

gdyż kula, która go raniła nigdy nie została usunięta.

Po kryzysie przysięgowym, Stefan Rowecki, jak i wielu innych polskich żołnierzy został internowany w obozie

w Beniaminowie, skąd wyszedł w styczniu 1918 roku,

decydując się na współpracę z Austriakami. Powodem była chęć dalszej walki o odbudowanie ojczyzny, uważał

bowiem, że pobyt za drutami na nic się Polsce nie przyda.

1 kwietnia 1918 roku został awansowany na porucznika i rozpoczął pracę w Szkole Podchorążych Piechoty

w Ostrowi Mazowieckiej, gdzie prowadził wykłady.

W listopadzie wziął czynny udział w rozbrajaniu Niemców, za co później, w wolnej już Polsce został

uhonorowany Krzyżem Walecznych. Za zasługi wojenne

w Legionach otrzymał także Virtuti Militari V klasy.

W 1919 roku ukończył Kurs Wyższej Szkoły Wojennej Sztabu Generalnego i został awansowany do

stopnia kapitana. Po zakończeniu szkolenia i odebraniu

dyplomu otrzymał nominację na szefa sekcji wyszkolenia i doświadczenia wojennego w Oddziale I Naczelnego

Dowództwa. W maju 1920 roku znalazł się na froncie,

walcząc pod Kijowem z bolszewikami, w składzie I Dywizji Legionów. W czerwcu został mianowany

dowódcą Oddziału II Dowództwa Frontu Południowo –

Wschodniego, gdzie był odpowiedzialny za wywiad

i kontrwywiad, a następnie dowódcą Grupy Uderzeniowej gen Edwarda Rydza - Śmigłego. Za zasługi w wojnie

otrzymał nominację na stopień majora.

W 1920 roku Stefan Grot – Rowecki ożenił się z Haliną Paszkowską. Owocem ich małżeństwa była

córka Irena (jedyne dziecko Stefana Roweckiego).

Po zakończeniu działań wojennych, w 1921 roku

Stefan Rowecki przeszedł uzupełniające szkolenia w Wyż-szej Szkole Wojskowej, co umożliwiło mu przeniesienie

na stanowisko kierownika Wydziału Naukowo –

Wydawniczego Instytutu Wojskowego. W tym czasie dużo publikował na temat wojskowości, był założycielem

„Przeglądu Wojskowego”. Szybko też zyskał uznanie jako

ekspert ds. piechoty, umocnień polowych i fortyfikacji. W 1926 roku, mimo że był piłsudczykiem nie wziął

udziału w zamachu majowym. Pytany później przez mar-

szałka J. Piłsudskiego, odparł „W maju dowodziłem tylko

moimi książkami, ale gdybym stał na czele wojska, to broniłbym konstytucji”. Za taką odpowiedź, wydawać się

mogło, że grozi mu kres kariery wojskowej, ale wprost

przeciwnie jego postawa została doceniona i S. Rowecki po awansie na podpułkownika, trafił jako I oficer do

Sztabu Inspektoratu i Armii Ścisłej Rady Wojennej. Na

tym stanowisku pracował do 1930 roku, do momentu, kiedy przydzielono mu samodzielne dowództwo 55 Pułku

Piechoty w Lesznie Wielkopolskim, gdzie dał się poznać

jako świetny przełożony i doskonały organizator, którego

żołnierze bardzo cenili za fachowość i odpowiednie podejście do wyznaczonych zadań.

W 1935 roku, po kolejnym awansie został skierowany

na Kresy Wschodnie, gdzie objął stanowisko dowódcy Brygady Korpusu Ochrony Pogranicza „Podole”. W tym

czasie intensywnie zaangażował się w prace społeczne –

dla swoich podwładnych - organizował wykłady i wy-

cieczki historyczne po Kresach. Trzy lata później, w 1938 roku został mianowany

dowódcą 2 Dywizji Piechoty Legionów w Kielcach.

Wiosną 1939 roku wziął udział w kursie dowódców artylerii w Toruniu. Po ukończeniu kursu, 10 czerwca,

ówczesny minister spraw wojskowych gen. Tadeusz

Kasprzycki powierzył Roweckiemu misję formowania Brygady Pancerno – Motorowej w Warszawie. Nominacja

ta była dla pułkownika Roweckiego pewnym zaskocze-

14 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 15: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

niem, liczył raczej, że obejmie dowództwo dywizji piechoty, z którą mógłby walczyć podczas zbliżającego się

konfliktu z Niemcami. Na sformowanie brygady miał

zaledwie dwa miesiące. To zadanie było bardzo trudne.

Ale wziął udział w wojnie obronnej. Jego brygada walczyła w obronie linii Wisły pod Księżomierzem

i Annopolem, pod Tomaszowem Lubelskim, w składzie

Armii „Lublin” gen. Tadeusza Piskora. Brak amunicji i przygniatająca przewaga wroga zmusiły polskie oddziały

do kapitulacji. Gen. T. Piskor na odprawie dla oficerów

ogłosił, że zamierza się poddać. Pułkownik S. Rowecki nakazał swym żołnierzom zniszczenie sprzętu ciężkiego i

pozostawił im wolną rękę, sugerując przebijanie na

południe. Sam także chciał przedostać się na Zachód aby

tam wstąpić do armii polskiej, licząc, że taka zostanie utworzona, i dalej walczyć z Niemcami. Ale wcześniej

postanowił udać się do Warszawy aby zabezpieczyć byt

żonie i córce na trudne czasy wojny. Z małą grupą żołnie-rzy w cywilnym przebraniu i fałszywymi dokumentami

dotarł do Warszawy pod koniec września 1939 roku.

W październiku, zapewne po rozmowie z prezy-

dentem miasta Stefanem Starzyńskim, dotarł do gen. Michała Karaszewicza – Tokarzewskiego ps. „Torwid”

z prośbą, aby ten ułatwił mu przedostanie się na Zachód.

Generał początkowo zgodził się na pomoc, lecz jedno-cześnie usiłował przekonać S. Roweckiego aby włączył się

w pracę na rzecz Służby Zwycięstwu Polski i pozostał

w kraju. Pułkownik Rowecki jednak nie chciał się angażować, uważając, że jego miejsce jest w normalnym

wojsku, bo przecież był oficerem liniowym. Wtedy gen.

Michał Karaszewicz - Tokarzewski zdecydował się na

drastyczny krok – wydał Roweckiemu rozkaz pozostania w kraju i objęcia funkcji zastępcy i szefa sztabu SZP

(generał miał do tego prawo, gdyż posiadał pełnomoc-

nictwo Naczelnego Wodza). Niezwykle zdyscyplinowany Rowecki zgodził się pozostać w kraju i rozpocząć orga-

nizowanie polskiego podziemia. Tak zaczął się największy

i najbardziej tragiczny etap kariery wojskowej pułkownika Stefana Roweckiego, który całym swoim życiem i nie-

złomną postawą dał przykład niezwykłego patriotyzmu,

wierności Ojczyźnie i przysiędze żołnierskiej.

W taki sposób wkroczył na drogę konspiracji, uży-wając odtąd różnych pseudonimów tj. „Jan”, „Grabica”,

„Tur”- tych używał w stosunkach wewnętrznych ZWZ-

AK; „Inżynier”, „Rakoń” - to pseudonimy, którymi do niego zwracał się gen. Władysław Sikorski – Naczelny

Wódz i premier Rządu Emigracyjnego. Pseudonimem

„Kalina” Rowecki sygnował depesze do Londynu, zaś

„Dulęba” i oczywiście „Grot” – tymi podpisywał doku-menty publikowane na zewnątrz. Z chwilą przejścia do

działalności konspiracyjnej musiał zmienić swój wygląd.

W grudniu 1939 roku SZP została przekształcona w Zwią-zek Walki Zbrojnej. Gen. M. Karaszewicz – Tokarzewski

został oddelegowany do służby konspiracyjnej we

Lwowie, a w Warszawie jego obowiązki przejął Stefan „Grot” Rowecki, mianowany dowódcą Obszaru 1 (war-

szawskiego), a w styczniu 1940 roku komendantem ZWZ

na terenie okupacji niemieckiej. W lutym 1940 roku

Naczelny Wódz specjalnym rozkazem podporządkował wszystkie polskie organizacje wojskowe na terenie kraju

Roweckiemu, który prowadził odtąd akcję scaleniową

zakończoną sukcesem – pod sztandarami ZWZ - AK -

stanęły prawie wszystkie ważniejsze organizacje konspira-cyjne. Objęcie funkcji głównodowodzącego spowodowało,

że nie mógł już unikać działania na polu społeczno –

politycznym. Niezależnie od swoich poglądów politycz-nych potrafił po partnersku współpracować z przedsta-

wicielami różnych opcji politycznych (poza komunistami).

Różnymi środkami umiał wciągnąć różne grupy do tworzenia Polskiego Państwa Podziemnego. Dużym

szacunkiem darzył gen. Władysława Sikorskiego jako

Naczelnego Wodza. W czasie swojej służby przyczynił się

do powołania Politycznego Komitetu Porozumiewaw-czego, był inicjatorem powołania stanowiska Delegata

Rządu na Kraj, wiosną 1940 roku utworzył Związek

Odwetu, przekształcony w listopadzie 1942 roku w „Kedyw” - Kierownictwo Dywersji, współtworzył

zasady działania propagandy, kierował organizacją

wywiadu oraz uczestniczył w przygotowaniu planów

operacyjnych powstania. W maju 1940 roku został awansowany do stopnia generała brygady, a wkrótce

potem mianowany Komendantem Głównym Związku

Walki Zbrojnej. W lutym1942 roku, po przemianowaniu ZWZ na Armię Krajową gen. „Grot” Rowecki został

Komendantem Sił Zbrojnych w Kraju.

Szczególną rolę odegrał też w tzw. nowoczesnej wojnie psychologicznej, animując akcję „N”, która

polegała na redagowaniu w języku niemieckim ulotek,

czasopism i broszur, i miała na celu obniżenie morale

niemieckiego żołnierza, a tym samym wymierzona była w okupanta. Nic więc dziwnego, że legendarny „Grot”

szybko stał się obiektem uwagi Gestapo, będąc wrogiem

„numer 1” na liście 165 najbardziej poszukiwanych Polaków.

Wiosną 1943 roku Rowecki został odnaleziony przez

członków NKWD, jednak po konsultacjach z Moskwą nie zlikwidowano go. Informacje o miejscu pobytu „Grota”

podrzucili Niemcom polscy agenci wywiadu radzieckiego.

Został wydany Niemcom przez agentów Gestapo,

ulokowanych w wywiadzie AK. Jego aresztowanie było wielkim ciosem dla polskiego podziemia. Strata była tym

większa, że kilka dni później zginął w katastrofie – gen.

Władysław Sikorski. Od roku 1942 w Armii Krajowej działała trzyoso-

bowa grupa zdrajców, która doprowadziła do aresztowania

około 200 oficerów i żołnierzy AK, głównie z wywiadu.

Byli to: Eugeniusz Świerczewski „Gens” (znający Rowec-kiego jeszcze z czasów wojny polsko-bolszewickiej,

w 1944 roku zlikwidowany przez kontrwywiad AK za

zdradę), jego szwagier Ludwik Kalkstein „Halka” oraz jego żona Blanka Kaczorowska.

Jak doszło do aresztowania gen. „Grota”?

Noc 29/30 czerwca 1943 roku spędził na warszawskim Powiślu w lokalu przy ulicy Topiel. Następnego dnia

o godz.10 miał odbyć naradę z oficerami sztabu przy ulicy

Barskiej 5. W drodze na spotkanie, kilka minut przed

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 15

Page 16: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

9-tą spotkał się ze swoją łączniczką Elżbietą Prądzyńską

– Zboińską ps. „Ela” (na rogu Niemcewicza i Tarczyń-

skiej). Na spotkanie generał przyjechał tramwajem,

a następnie wspólnie z „Elą” odbyli krótki spacer, w czasie

którego „Ela” przekazała generałowi paczkę z 15 000 dolarów. Rozmawiali o zdrowiu Roweckiego i przemęcze-

niu pracą – generał zamierzał na kilka dni wyjechać

z Warszawy i odpocząć. Kiedy pożegnał się ze swoją łączniczką, udał się do mieszkania przy ulicy Spiskiej.

Nie wiedział, że już od momentu wsiadania do tramwaju

był obserwowany i śledzony przez Eugeniusza Świerczew-skiego, który wsiadł za „Grotem” do tramwaju, następnie

obserwował z ukrycia spotkanie generała z łączniczką, by

w końcu ruszyć za dowódcą AK w stronę mieszkania na

ul. Spiskiej. Kiedy generał udał się do lokalu na ul. Spiskiej 14/10,

aby wymienić dokumenty tożsamości, zdrajca skorzystał

z telefonu na pl. Narutowicza i powiadomił Gestapo. Ok. godz. 9.20 na ulicę Spiską zajechało kilkanaście

niemieckich ciężarówek wyładowanych policją. Z domów

powyprowadzano wszystkich mieszkańców, selekcjonując

ich na dzieci i kobiety oraz mężczyzn. Widać było, że Niemcy szukają kogoś konkretnego. Z domu przy ul.

Spiskiej 14 mieszkania 10 na pierwszym piętrze,

wyprowadzony został również Jerzy Malinowski. Dowodzącemu akcją esesmanowi Erichowi Martenowi

wystarczył rzut okiem na trzymaną fotografię, która od

dawna wisiała na ścianie przy Szucha, aby stwierdzić, że obywatel Malinowski to tak bardzo poszukiwany przez

Gestapo – gen. Stefan „Grot” Rowecki, dowódca potężnej

Armii Krajowej. Po stwierdzeniu tego faktu przez

dowodzącego akcją Martena - Stefan Rowecki został zakuty w kajdany i odprowadzony do samochodu. Pod

eskortą niemieckich dygnitarzy Gestapo przewieziony

został na al. Szucha, gdzie poddano go kilkukrotnym przesłuchaniom. Niemcy fetowali zwycięstwo. Oficerowie

Wehrmachtu i SS pojawiali się aby obejrzeć zdobycz.

Kazimierz Moczarski w swojej książce, pt. „Rozmowy z katem”, napisał: Jurgen Stroop, generał SS

opowiadał, że widział „Grota” w siedzibie doktora

Ludwika Hahna przy alei Szucha. „30 czerwca 1943 roku

doktor Hahn zatelefonował żebym przyjechał do niego i zobaczył ważną osobistość polskiej konspiracji właśnie

niedawno zaaresztowaną. Odpowiedziałem zniecierpli-

wiony i zły, że nie będę przyjeżdżać…(…) Gdy Hahn wyjaśnił, o kogo idzie i dodał , że Berlin może „Grota”

zabrać wkrótce samolotem do swej dyspozycji natychmiast

pojechałem. Zobaczyłem generała „Grota” w pokoju

przyległym do gabinetu Hahna. Przyjrzałem mu się przez otwarte drzwi. Stał frontem do mnie, ale patrzył w okno.

Był niezwykle poważny i spokojny. Muszę przyznać, że

zrobił na mnie duże wrażenie. Cywil, ale od razu widać, że wojskowy najwyższej klasy. Zmęczony, twarz ściągnięta,

lecz dziwnie pogodny w swym spokoju …(…) od generała

„Grota”, który był wówczas naszym więźniem, bił jakiś majestat.. Wszyscy ulegliśmy temu czarowi. Nikt się nie

cieszył, choć byliśmy bardzo zadowoleni. Mówiliśmy

cicho. Nie było mowy o krzykach. Czy pan go kiedyś

widział? Nie. Nigdy odpowiedziałem. – A ja widziałem

pańskiego głównodowodzącego! I tego nigdy nie zapomnę. Patrząc na waszego generała zrozumiałem, że nie mundur,

odznaki i ordery mówią o walorach generalskich, ale

postawa, hart ducha, intelekt i spokój. Jaki on był

opanowany, ten wasz „Grot”. Choć był naszym śmiertel-nym wrogiem, to patrzyłem na niego, tak, jak w 1918 roku

na feldmarszałka Augusta von Mackensena”.

W Komendzie Głównej AK tymczasem pojawiały się propozycje akcji zbrojnej, której celem byłoby odbicie

generała. Ale Niemcy, aby nie stwarzać podziemiu okazji

do zbrojnego odbicia ich dowódcy, w nocy z 30VI/1VII drogą lotniczą przetransportowali go do Berlina, gdzie

został poddany kolejnym przesłuchaniom. W Berlinie

sprawę Roweckiego prowadził Harro Thomsen. Po dwuty-

godniowych przesłuchaniach, bezowocnych dla Niemców – generał Stefan „Grot” Rowecki został przewieziony

jako więzień specjalny do KL Sachsenhausen. Tam wciąż

jeszcze generał był przesłuchiwany z nadzieją, że uzna wroga w Armii Czerwonej i wyda rozkaz Armii Krajowej

aby ta stanęła u boku Wehrmachtu do walki z Sowietami.

Ale generał pozostał nieugięty.

Wobec niezmiennie jednoznacznej postawy gen. Roweckiego, a tym samym nieprzydatności, kiedy

wybuchło Powstanie Warszawskie – Heinrich Himmler

wydał telefoniczny rozkaz o zamordowaniu generała. Rozkaz najprawdopodobniej został wykonany w nocy

z 1/2 VIII 1944 roku .

I tak Polska straciła jednego z najznakomitszych

synów, bohatera niezłomnego walczącego o wolność

umiłowanej Ojczyzny.

Jego życiowa postawa, poglądy, charakter oraz

poczucie obowiązku i odpowiedzialności za Ojczyznę

powinny być wzorem dla nas wszystkich, szczególnie

dla tych, którym przyjdzie decydować o przyszłości

i kształcie Polski.

Opracowała Mariola Bujak

Przy opracowaniu materiału wykorzystano: - Moczarski Kazimierz:Rozmowy z katem.Wyd. 8 (IIIPWN).

1995.

- Chmielarz Andrzej, Kunert Andrzej Krzysztof: Spiska 14.

Aresztowanie generała ”Grota” - Stefana Roweckiego.

Wyd.1.1983. ISBN -83-06-01022-1.

- Leszczyński Łukasz: gen. Dyw. Stefan Grot-Rowecki-

biografia.[Dostęp 2005]

Dostępny w Internecie:http://grot.rowecki.prv.pl/biografia.html;

http://www.polskieradio.pl/39/247/Artykuł/175283,Stefan-Grot-

Rowecki.

16 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 17: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Z kart powiślańskiej filmografii

K r y m i n a l n i

Serial powstawał dla telewizji TVN. Jego akcja

niemal zawsze działa się w Warszawie lub jej

najbliższych okolicach (choć raz bohaterowie serialu

pracowali gościnnie na Śląsku), zaś każdy odcinek

stanowił zamkniętą całość. Ekipę policjantów z Wy-

działu Kryminalnego stanowili: komisarz Adam

Zawada (Marek Włodarczyk), podkomisarz Marek

Brodecki (Maciej Zakościelny), podkomisarz Basia

Storosz (Magdalena Schejbal) oraz inspektor

Ryszard Grodzki (Ryszard Filipski). Z dobrze

zgraną ekipą współpracowała zaś pani prokurator

Dorota Wiśniewska (Dorota Landowska). Widownia

szybko polubiła zespół odważnych i sympatycznych

śledczych, którzy nie wahali się ryzykować własnym

życiem, by ocalić potencjalne ofiary i schwytać

przestępców. Na powodzenie serialu miała też wpływ

obsada pozostałych ról; twórcy Kryminalnych starali

się, by niemal w każdym odcinku wystąpił ktoś znany

i popularny. W poszczególnych odcinkach pojawili

się m.in. Tomasz Karolak, Jacek Borkowski,

Marcin Dorociński, Małgorzata Pieczyńska, Adam

Ferency, Małgorzata Kożuchowska, Ewa Szy-

kulska, Dominika Kluźniak, Anna Samusionek,

Artur Barciś, Henryk Talar, Kinga Preis, Wiktor

Zborowski, Joanna Liszowska, Laura Łącz, Jerzy

Bończak, Violetta Kołakowska, Karolina

Nowakowska, Robert Więckiewicz, Wojciech

Pokora, Piotr Pręgowski, a także wokalistka Marta

Wiśniewska, czyli Mandaryna. Gwiazdorsko wręcz

obsadzone zostały role ojców głównych bohaterów.

W roli Jana Zawady wystąpił Stanisław Mikulski,

zaś rolę Krzysztofa Brodeckiego objął Daniel

Olbrychski.

Wejście do kamienicy przy Dobrej 4, gdzie kręcono sceny

do serialu Kryminalni

Szczególne emocje widzów wywołał odcinek

dwudziesty szósty, noszący znamienny tytuł

Polowanie. W odcinku tym ucieka z więzienia

bandyta Paweł Nowacki, ksywa „Pawełek” (w tej roli

Artur Dziurman). Przestępcę za kratki wsadził

komisarz Zawada. Opanowany żądzą zemsty

Nowacki rozpoczyna pościg za komisarzem.

Współpracownicy Zawady robią co mogą, by ocalić

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 17

Niektórzy mieszkańcy Powiśla z pewnością jeszcze pamiętają ekipę filmową, która przez kilka lat,

a konkretnie w latach 2004-2008 rozmieszczała się co jakiś czas na klatce schodowej kamienicy

przy Dobrej 4 oraz na chodniku przed tym budynkiem. W budynku przy Dobrej mieszkał bowiem

komisarz Zawada, jeden z głównych bohaterów serialu Kryminalni. Filmowcy kilkakrotnie

umieszczali akcję serialu w okolicach domu komisarza, raz też na klatce schodowej jego domu

rozegrały się sceny dramatyczne.

Page 18: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Z życia TPW

Z życia TPW

Z życia TPW

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

przyjaciela i sprawić, by niebezpieczny, psychopa-

tyczny bandyta powrócił za kraty. „Pawełek” jest

jednak sprytny i bezwzględny i krok po kroku zbliża

się do komisarza. Do ostatecznego spotkania

przeciwników doszło właśnie na klatce schodowej

w kamienicy przy Dobrej 4. W zamachu komisarz

Zawada został ciężko ranny, zaś „Pawełek” zginął

zastrzelony przez podkomisarza Brodeckiego.

To jednak nie był koniec perypetii bohaterów z prze-

stępczą rodziną Nowackich. W kolejnych odcinkach

przyszło im bowiem zmierzyć się z Jarosławem

Nowackim, ksywa „Hiszpan” (w tej roli także Artur

Dziurman) płatnym zabójcą, który przyjechał aż

z Hiszpanii, by po pierwsze – wykonać zlecone

zadanie, po drugie zaś – pomścić śmierć brata.

Wadą wielu seriali jest to, iż ich twórcy nie

wiedzą jak i kiedy zakończyć opowieść o swoich

bohaterach. W rezultacie atrakcyjny na początku

serial notuje coraz gorsze wyniki oglądalności,

a fabuły kolejnych odcinków zaczynają przypominać

swoją własną parodię. Twórcy Kryminalnych uniknęli

tej pułapki. Zamiast czekać na spadające słupki –

przerwali produkcję po nakręceniu stu jeden

odcinków, u szczytu popularności. W rezultacie serial

uznawany jest dziś za produkcję kultową, doczekał

się prężnie działających fan-klubów, zaś wykonawcy

głównych ról stali się najprawdziwszymi gwiazdami

polskiej telewizji i filmu.

Dziś, pięć lat po zakończeniu produkcji, serial

Kryminalni uznawany jest już za klasykę polskiego

serialu kryminalnego, zaś jego bohaterowie

wymieniani są jednym tchem wraz z kapitanem Sową

z Kapitana Sowy na tropie, porucznikiem

Borewiczem z 07 zgłoś się, czy komisarzem

Olgierdem Halskim z Ekstradycji. Mało kto jednak

wie, że nieustraszony komisarz Zawada był

mieszkańcem warszawskiego Powiśla.

Tekst i zdjęcia Rafał Dajbor

O Powstaniu Styczniowym W dniu 7 września 2013 roku, w ramach obchodów

150-tej rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego w siedzibie Fundacji Abdank-Polska w Nowym Rember-

towie została otwarta wystawa autorstwa Aleksandra

Załęskiego, poświęcona wydarzeniom powstańczym. Podczas uroczystości otwarcia wystawy odbyła się

także promocja książki autorstwa Barbary Petrozolin –

Skowrońskiej, członka Towarzystwa Przyjaciół War-

Na pierwszym planie Ewa Błoch, za biurkiem

Barbara Petrozolin-Skowrońska

szawy, pt. „Przed nocą styczniową” (jest to już trzecie

wydanie, dwa poprzednie nosiły tytuł „Przed tą nocą”). Oprawę artystyczną przedstawiła pani Ewa

Błoch, która pięknie wykonała pieśni powstańcze.

Wśród zebranych gości nie zabrakło przedstawicieli

naszego Oddziału Powiśle w osobach Elżbiety

Wolffgram i Marioli Bujak.

Aleksander Załęski (po prawej) i Tomasz Wolffgram

18 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 19: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

A.K

licz

kow

ska

Fo

t. K

ata

rzyn

a S

zkuta

lska

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Promocja Zeszytu Nr 7

„O Powiślu trochę więcej…”

Pani Elżbieta Rynkiewicz – bohaterka książki oraz Pan Rafał Dajbor – autor książki pt. Teatr Pani Eli – na pierwszym spotkaniu

promocyjnym w Szkole Podstawowej Nr 34 im. St. Dubois, w czerwcu br.

Zeszyt Nr 7 z cyklu „O Powiślu trochę więcej…”, który ukazał się w czerwcu br. poświęcony jest Pani Elżbiecie Rynkiewicz – reżyserowi Zespołu Teatralnego na Powiślu. Autor – Pan Rafał Dajbor – był jednym z aktorów zespołu Pani Eli, mieszczącego się przy parafii Św. Trójcy na ul. Solec. Promocja tego Zeszytu – noszącego tytuł „Teatr Pani Eli”

odbyła się dwukrotnie. Po raz pierwszy 13 czerwca, po

imprezie zorganizowanej ku czci generała Stefana

Roweckiego (Grota), a po raz drugi 6 października 2013 r.

- w Kościele Św. Trójcy, po spektaklu „Czupurek”

Benedykta Hertza, reżyserowanym przez Panią Elżbietę

Rynkiewicz. Na spektakl ten - dedykowany członkom

naszego Towarzystwa – otrzymaliśmy zaproszenie od

zespołu teatralnego.

Autor Zeszytu nr 7 Pan Rafał Dajbor i reżyser Pani Elżbieta Rynkiewicz oraz aktorzy - po spektaklu „Czupurek” B. Hertza w Kaplicy Matki Bożej

Kościoła Św. Trójcy w Warszawie

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 19

Fot. Dariusz Górnicki)

Page 20: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

PRACOWNIA NA POWIŚLU

W 1974 roku, kiedy moja żona Ewa była w zaa-wansowanej ciąży, a ja wciąż nie miałem własnego mieszkania, udało mi się, jako architektowi z prawami twórcy, uzyskać przydział strychu do adaptacji. Była to przedwojenna kamienica przy Czerwonego Krzyża, naprzeciwko szpitala.

Przyległy skwer u zbiegu Solca, Dobrej i Czerwo-nego Krzyża nazwano nieoficjalnie placem Skołowanych, z powodu grona zasiadających tam stale mężczyzn „pod wpływem” (alkoholu – oczywiście).

Mój kuzyn, technik elektryk, zatrudniony w „Telefonach” na Powiślu też nie stronił od alkoholu, a towarzystwa nie wybierał. Dowiedział się od „kolegów po kieliszku”, że w ich domu rządzi się jakiś facet ze Śródmieścia i coś buduje na strychu. „My mu łeb utniemy!” Mój kuzyn powiedział: „Ja go znam, to chłopak z przed-wojennego Powiśla – z dalekiego Solca. Uważaj-cie, żeby on was nie załatwił.” Od tej pory miałem w nich przyjaciół, z którymi zawsze witałem się mocnym uściskiem dłoni, co ich przekonało, że nie jestem mięczak, który podaje przy przywitaniu sflaczałą dłoń niedorajdy. Nie wiedziałem, że mocny uścisk dłoni ma takie psychologiczne znaczenie...

Kiedyś spotkałem któregoś z tych gentlemanów przy windzie. Ledwie stał, podpierając ścianę. Powiedział: „Sąsiedzie, pomóż mi pan, ja mieszkam na trzecim piętrze; postaw mnie pan przy drzwiach do mojego mieszkania, zadzwoń i – sp.......j czym prędzej, bo moja stara może panu zrobić krzywdę.”

I rzeczywiście: oparłem go o drzwi, nacisnąłem dzwonek i wbiegłem schodami na górę. Usłyszałem tylko, jak wściekła kobieta zaczęła krzyczeć: „Gdzie jest ten łobuz, co mi męża upił? Zaraz mu łeb butelką rozwalę”. Pospiesznie ewakuowałem się do siebie i zamknąłem drzwi.

Na poziomie strychu, dokąd dochodziła winda, co było dla nas bardzo ważne ze względu na małe dziecko, w niewielkim pomieszczeniu mieszkały dwie sympatyczne panie – matka z córką, przedstawicielki najstarszego zawodu. NB jedna z nich miała sztuczną nogę. Obie te niewiasty uwielbiały maleńką Kasię, która się właśnie urodziła. Spotykaliśmy je w windzie i na ulicy. Zawsze mile rozmawialiśmy.

Mieszkałem tam przeszło dwa lata. Kiedy wyjeżdżaliśmy na kontrakt do pracy w Afga-nistanie, przekazałem pracownię Wydziałowi Kultury, za zwrotem kosztu adaptacji. Moi znajomi dziwili się: „Mogłeś frajerze zarobić sporo pieniędzy na odstąpieniu pracowni.” Ale, czy to byłoby w porządku?

Warto jeszcze zapisać, że w tych trudnych czasach, kiedy zaopatrzenie w materiały budowlane było dostępne tylko na przydział - dla przedsiębiorstw, trzeba było kombinować. I tak : drewno – kantówkę, płyty wiórowe i styropian - uzyskałem z zakupionego w Przedsiębiorstwie Wystaw i Targów polskiego pawilonu wystawo-wego z Iraku, który został złomowany i wysta-wiony na sprzedaż. Rozbijałem prefabrykowane płyty ścienne, dla pozyskania materiału. Wełnę mineralną (wówczas rarytas), znalazłem w podar-tych workach, na śmietniku, przy budowie szwedskiego hotelu na Solcu. Szwed, kierownik budowy, oddał mi je za darmo. Pozostałe materiały kupowałem, wyszukując te najtańsze, najczęściej w sklepach poza Warszawą.

Efekt był dobry. Wszystkim podobało się jedno-przestrzenne, surowe wnętrze, w którym było tylko dwoje drzwi: do łazienki i do „kanciapy” - magazynku z szafami, regałami i walizkami. Nawet dziecinny „pokój” zorganizowałem stawiając parawanową ściankę przy ścianie kończącej budynek, gdzie mieściło się łóżeczko dla dziecka. Na noc zaciągaliśmy zasłony z obu stron tej ścianki. Nasza sypialnia była we wnęce, na podwyższeniu powstałym ze złożonego tam gruzu pozostałego po wybiciu okien. Nazywaliśmy ją „sceną małżeńską”.

Mała Kasia hulała po pracowni w swoim „chodziku” na kółkach, a my oboje z Ewą mieliśmy dość miejsca na ustawienie dużych rajzbretów – stołów kreślarskich, do naszej pracy. Było cudownie! Byliśmy szczęśliwi.

To był nasz pierwszy, własny Dom. Żal było wyjeżdżać, ale... czekała nas Przygoda! Lata pracy w Azji Środkowej, a potem w Afryce Zachodniej i na Środkowym Wschodzie wzbogaciły nasze życie. Po powrocie zamiesz-kaliśmy na Żoliborzu.

Jerzy Bogusławski

20 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Page 21: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

Mic

ha l

Bec

k

Fot.

E. W

olf

fgra

m

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Spotkania z Misiem Miodusiem

Dalekie podróże z Misiem Miodusiem dzieci odbyły 16 czerwca. Miś spotkał się z dziećmi przed Muzeum Azji i Pacyfiku i stamtąd wszyscy wyruszyli na wyprawę. Dzieci otrzymały mapy i przy pomocy rodziców odnalazły drogę do Parku im. Janiny Porazińskiej. Tam każdy uczestnik wyprawy zbudował sobie pojazd do dal-szej podróży, której celem było odnalezienie egzotycznych zwierząt. Każde takie odnalezione zwierzę zostało pokolorowane, a niektórym uczestnikom wyprawy udało się nawet dorysować coś z otoczenia tych zwierząt. Potem miś opowiedział dzieciom legendę o powstaniu wyspy Borneo. A ponieważ z każdej podróży przywozi się pamiątki, miś na koniec wydobył całą torbę swoich skarbów, spośród których można było sobie coś wybrać – właśnie na pamiątkę z tej wyprawy.

Po wakacjach Miś Mioduś spotkał się z dziećmi

dwa razy: 15 i 29 września. Na spotkaniu pt. Z książką za pan brat - 15-go września - Miś pokazał dzie-ciom nową Bibliotekę UW i opowiedział, jak powstała i jak się z niej korzysta w nowoczes-ny sposób. A potem wszyscy postanowili założyć własną bibliotekę. Potrzebne do niej książki dzieci wykonały własnoręcznie, przy niewielkiej pomocy rodziców i opiekunów. Była więc tam książka, w której Miś Mioduś wyrusza w Kosmos, inna, w której zaprzy-jaźnia się z misiem przyniesionym przez Piotra z pierwszej klasy i wiele, wiele innych. Jeden z bliźniaków, chyba Pawełek, ale Miś nie jest tego pewien, zrobił nawet książkę w trzech tomach, którą zatytułował „Pan i potwór". Tekst pomagała pisać mama chłopca, a rysunki wykonał on własnoręcznie (można też było jako ilustracje wykorzystać obrazki i zdjęcia wycięte ze starych czasopism). W ten sposób powstała zupełnie

nowa biblioteka. Wszystkie książki zostały potem głośno odczytane. Dzieci zrobiły z nich wystawę, a jedna z babć zrobiła drugą - zbioru książek z własnego dzieciństwa. Okazało się, że wiele z tych książek dzieci mają w domach i że czytali je im rodzice.

Na ostatnie w tym roku spotkanie Miś zaprosił dzieci do Parku im. Janiny Porazińskiej. Odbyło się ono 29 września, a jego hasłem było „Na tropach bajek i baśni". Dzieci musiały odnaleźć w parku i zapamiętać jak najwięcej baśniowych postaci z książek Janiny Pora-zińskiej. Kto zapamiętał najwięcej, wygrywał nagrodę - zakładkę do książek. Oczywiście wygrali wszyscy, tylko niektórzy dopiero za drugim razem i przy niewielkiej po-mocy rodziców. Potem trzeba było odnaleźć ukryte wśród zarośli kolorowanki i odgadnąć, z jakich bajek i baśni są to ilustrację. Kto miał ochotę, mógł od razu pokolorować jeden obrazek, bo Miś przyniósł na spotkanie pudło kredek. A potem, ponieważ wraz z Miodusiem przybyło do parku całe mnóstwo pacynek, mogły dzieci ułożyć i przedstawić rodzicom własną bajkę. Miś nie wie już, o czym była ta bajka, bo każda pacynka mówiła o czymś innym, a poza tym Misiowi bardzo już chciało się spać, więc dzieci ułożyły go w jego łóżeczku, dały mu małego miśka - przytulankę, a w kąciku łóżeczka postawiły słoik miodu, żeby nie był głodny, gdy się obudzi. Na zakoń-czenie Wojtuś ze szkoły muzycznej zaśpiewał Misiowi piękną kołysankę, a wszystkie dzieci mu pomagały. „Nie mogę się już doczekać wiosny" - powiedział Piotr, którego miś tak się zaprzyjaźnił z Miodusiem.

Elżbieta Żuchowicz

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 21

Page 22: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

NR 28 • wrzesień 2013 ______________________________________________________________________________________

Jarzębina

Jarzęby występują na półkuli północnej. Rosną

niemal w całej Europie, także na Syberii i na Kaukazie

oraz w Azji Mniejszej. Należą do rodziny różowatych,

a więc spokrewnione są m.in. z różą, głogiem, jabłonią, aronią. Opisano 80 gatunków, przy czym w Polsce,

w warunkach naturalnych, jest ich 5.

Najpopularniejszy – jarząb pospolity (jarzębina) Sorbus aucuparia rośnie w całej Polsce, jarząb szwedzki

Sorbus intermedia w stanie dzikim występuje tylko na

Pomorzu, jarząb brekinia, (brzęk) Sorbus torminalis –

spotykany jest na rozproszonych stanowiskach i – jako gatunek rzadki - objęty jest ochroną, jarząb mączny

(mąkinia) Sorbus aria występuje w górach - w reglu

dolnym Karkonoszy, Tatr i Pienin, rzadko na niżu. Wszystkie te gatunki można jednak spotkać na skwerach

i ulicach miast, gdzie zostały sztucznie wprowadzone

w celach dekoracyjnych.

Mają one wspólną cechę – są roślinami światło-żądnymi, odpornymi na mróz i upały, a owoce ich, zeb-

rane w baldachowate owocostany, zwane są potocznie

koralami. Największe korale ma jarząb mączny – średnica ich dochodzi do 2 cm, są kuliste, żółtawoczerwone lub

szkarłatne. Korale jarzębu szwedzkiego są kuliste,

pomarańczowe, o średnicy 1,3 cm, jarzębu brekinii - podłużnie jajowate, o średnicy 1,5 cm, brązowe, nakrapia-

ne na długich szypułkach. Najmniejsze są, pomarańczowo-

czerwone lub czerwone owoce jarzębiny - mają ok. 0,8 cm

średnicy - ale za to najliczniej pojawiają się na drzewie. Różnice między tymi gatunkami jarzębów najbar-

dziej widoczne są w kształcie liści. Tylko jarząb pospolity

ma liście zwane pierzastymi - na długim ogonku naprzeciw siebie ustawionych jest 9-15 lancetowatych

listków. Pozostałe jarzęby rosnące w Polsce mają liście

pojedyncze. Jarząb szwedzki ma liście eliptyczne, długości

6-10 cm, z lekko wciętymi okrągłymi klapami, z wierzchu ciemnozielone a pod spodem filcowato owłosione. Jarząb

brekinia ma liście długości 10 cm, na cienkim długim

ogonku, szerokojajowate, z niewielkimi ostro zakończo-nymi klapami, ciemnozielone, spodem jaśniejsze.

Natomiast jarząb mączny ma liście eliptyczne długości

6-12 cm, z wierzchu ciemnozielone, spodem gęsto pokryte białym kutnerem.

Najpospolitszym gatunkiem jarzębu, spotykanym

zarówno w stanie naturalnym jak też w miastach i ogro-

dach, gdzie jest sztucznie wprowadzony w celach dekora-cyjnych, jest jarząb pospolity Sorbus aucuparia - czyli

nasza popularna jarzębina. Może być krzewem o wielu

pędach lub niewielkim drzewem. W młodości rośnie dość

szybko i dorasta do 15 m wysokości, po czym rosnąć przestaje. Nie jest drzewem długowiecznym - zwykle nie

dożywa do 100 lat. Nie ma też dużych wymagań w stosun-

ku do siedliska – może rosnąć nawet na ubogich glebach piaszczystych. Pojawia się też wysoko w górach, przy

górnej granicy lasu i w piętrze kosodrzewiny. Wykorzys-

tuje się tę jej właściwość przy utrwalaniu obsuwających się górskich stoków oraz stosując ją jako przedplon na

terenach skażonych i wymagających rekultywacji.

„Wszędzie cieszy się ludzką życzliwością, a w podaniach

i legendach jest drzewem, które Pan Bóg stworzył dla przyozdobienia świata, dla zatrzymywania śnieżnych lawin

w górach, dla nakarmienia niczyich, dzikich ptasząt, dla

pocieszenia pustelników po lasach, aby i oni mieli się do czego uśmiechać” – tak pięknie napisała o jarzębinie

Maria Ziółkowska w swojej książce „Gawędy o drzewach”

(LSW 1983).

Wiosną, zwykle w maju jarzębina zakwita. Kwiaty żółtawobiałe są niewielkie i zebrane w baldachogrona.

Wkrótce pojawiają się owoce – początkowo żółtawe,

później stają się pomarańczowe, a jesienią – czerwone, nazywane koralami. Owoce długo pozostają na drzewie,

czasami nawet zimą czerwienią się na gałązkach przysy-

panych śniegiem. Dziko rosnąca jarzębina – w lesie, na polach –

odgrywa bardzo ważną rolę w środowisku. Wiosną gdy

kwitnie, nektarem jej kwiatów żywią się owady m.im.

pszczoły, a jesienią owocami karmią się różne ptaki (np. gil, drozd, jemiołuszka, jarząbek), a nawet niektóre

ssaki (np. jeże, sarny, borsuki). Kiedyś używali jej owo-

ców ptasznicy jako przynęty w swoich pułapkach, do czego może nawiązywać jej łacińska nazwa (aucuparia)

oznaczająca „łowiąca ptaki”, jak podała Anna Mazerant

w książce Mała księga ziół. (Inst. Wyd. Zw. Zawodowych,

1990). Dla człowieka jarzębina ma przede wszystkim

duże walory dekoracyjne i często sadzona jest w parkach

miejskich, ogrodach, na skwerach lub przy ulicach. Poza tym drewno jej - ciężkie, twarde i trudno łupliwe – nadaje

się do toczenia, wykorzystywane bywa też w stolarstwie.

Nie można zapominać jednak o tym, jak cenne są jej kwia-ty i owoce, zawierające dużo witamin (C, E, P, K, PP),

karoten, garbniki i pektyny. Mają zastosowanie w lecz-

nictwie oraz przemyśle spożywczym, jednakże przed

konsumpcją muszą być wcześniej przemrożone lub poddane krótkiemu gotowaniu, w celu pozbycia się

gorzkiego smaku oraz kwasu parasorbinowego, który ma

własności trujące. 22 _____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

Zdobi nasze parki, ulice i ogrody o każdej porze roku. Najpiękniejsza jest jednak wtedy, gdy przybiera barwy jesieni. Po raz pierwszy opisał ten gatunek i nazwał jarzębiną, botanik Michał Szubert w 1827 r. Taką też nazwę znamy z poezji i pieśni ludowych. Jednakże we współczesnej systematyce roślin figuruje jako jarząb pospolity.

Page 23: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

: A

nna K

licz

kow

ska

F

ot.

htt

p:/

/uplo

ad.w

ikim

edia

.org

/wik

iped

ia

_______________________________________________________________ NA POWIŚLU • Kwartalnik TPW Oddział Powiśle

Liść jarzębu szwedzkiego Liść jarzębu brekinii Liść i kwiat jarzębu mącznego

Jarząb pospolity (jarzębina) – owoce i liście

Pomimo oficjalnej nazwy jarząb - niech ten gatunek pozostanie dla nas j a r z ę b i n ą, która jak dziewczyna

stroi się w korale – przecież jarzębowi to trochę nie przystoi. Anna Kliczkowska

____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 23

Już lato odeszło i kwiaty przekwitły, a jeszcze coś w polu się mieni, To w polu i w lesie czerwienią się, spójrzcie korale, korale jesieni… Anna Beata Chodorowska

Page 24: Na Powiślusrodmiescie.warszawa.pl/uploads/pub/pages/page_562/text...urszulanek Serca Jezusa Konającego z Szarego Domu przy ul. Wiślanej powitać wszystkich Państwa na spektaklu

Fot.

E

. W

olf

fgra

m

Złota Polska Jesień na Powiślu

Wyzłocone jesienią lipy na ulicy Kruczkowskiego Ulica Kruczkowskiego zaczyna się od ulicy Książęcej. Od strony skarpy gra-

niczy z parkiem zwanym tradycyjnie „Na Książęcem”, który sięga wiaduktu

Mostu Poniatowskiego. Po przeciwnej stronie znajduje się nowoczesne osie- dle, a następnie wejście do Parku Janiny Porazińskiej. Dalej ulica biegnie

pod wiaduktem Mostu Poniatowskiego i Mostu Kolejowego, mijając po lewej

stronie dworzec kolejowy Powiśle. Wychodząc spod wiaduktu dostrzec można, że dalsza część ulicy, podobnie jak wcześniejsza, zabudowana jest tylko od strony wschodniej, natomiast od strony

skarpy wiślanej jest jednym pasem zieleni, na który składa się Park Beyera, ogrody Zgromadzenia Sióstr Miło-

sierdzia św. Wincentego a Paulo oraz skwer przy skrzyżowaniu z ul. Tamka. Skwer ten – do niedawna jeszcze zielony - wkrótce prawdopodobnie przybierze postać kolejnej na Powiślu betonowej bryły, gdyż wycięto tam 26 drzew - niektóre

nawet dość cenne - m.in. lipę szerokolistną, klon jawor, jabłonie ozdobne, topole chińskie, złotokapy i forsycje.

Więcej na temat ulicy i Leona Kruczkowskiego jest w artykule z cyklu „Patroni naszych ulic” na str. 8-9.

Wydruk gazety z projektu współfinansowanego przez Miasto Stołeczne Warszawa – Dzielnicę Śródmieście

Wydrukowano w: Copy Right ul. Okólnik 2, 00-368 Warszawa tel. 22/8277241 w. 293; www.crdruk.pl

Redakcja: Elżbieta Wolffgram, Anna Kliczkowska Współpracują: Mariola Bujak, Wiesława Dłubak-Bełdycka, Jadwiga Kowejsza, Rafał Dajbor, Małgorzata Krakowiak-Owczarek, Karolina Adamczyk, Karolina Półtorak Korespondencję należy kierować na adresy: [email protected] lub TPW Oddział Powiśle, ul. Św. Franciszka Salezego 4 m. 20 00-392 Warszawa Poprzednie numery umieszczone są pod adresem: www.srodmiescie.warszawa.pl/cms/prt/view/glos-powisla.html

Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania selekcji oraz niewielkich zmian w nadesłanych materiałach

Jesień – paleta farb rozrzucona pośród kwiatu przyrody. Błyszcząca w promieniach słońca, złocistymi barwami świata. ( …)

Małgorzata Karolewska