44
Czytaj na stronie 14-15 Spieszmy się kochać demokrację, tak szybko zamienia się w dyktaturę… Chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim? Chcesz mieć wpływ na to, co dzieje sie w mieście? Chcesz zmieniać Kraków na lepsze? „Czy nie lepiej byłoby, zamiast tępić zło, szerzyć dobro?” Antoine de Saint-Exupéry BEZPIECZNY KRAKóW? www.facebook.com/ObywatelskiKrakow Czytaj na stronie 22 ...Ubiegłoroczne, spektakularne i nośne medialnie incydenty z ostrymi narzędziami w tle sprawiły, że niepostrzeżenie pośród krakowskich symboli – gdzieś pomiędzy obwarzankiem a gołębiem – pojawiła się maczeta. Związane z tym obawy krakowian stały się wystarczająco silne, aby rozpocząć debatę na temat bezpieczeństwa w naszym mieście. >> nr 3 >> styczeń-luty 2014 >> ISSN 2300-8881 www.obywatelskikrakow.pl

Obywatelski Kraków nr 3

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Obywatelski Kraków nr 3

Czytaj na stronie 14-15

Spieszmy się kochać demokrację, tak szybko zamienia się w dyktaturę…

Chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim?Chcesz mieć wpływ na to, co dzieje sie w mieście?Chcesz zmieniać Kraków na lepsze?

„Czy nie lepiej byłoby, zamiast tępić zło, szerzyć dobro?”

Antoine de Saint-Exupéry

Bezpieczny KraKów?

www.facebook.com/ObywatelskiKrakow

Czytaj na stronie 22

. . . U b i e g ł o r o c z n e , s p e k t a k u l a r n e i n o ś n e m e d i a l n i e i n c y d e n t y z   o s t r y m i n a r z ę d z i a m i w t l e s p r a w i ł y , ż e n i e p o s t r z e ż e n i e

p o ś r ó d k r a k o w s k i c h s y m b o l i – g d z i e ś p o m i ę d z y o b w a r z a n k i e m a g o ł ę b i e m – p o j a w i ł a s i ę m a c z e t a . Z w i ą z a n e z t y m o b a w y

k r a k o w i a n s t a ł y s i ę w y s t a r c z a j ą c o s i l n e , a b y r o z p o c z ą ć d e b a t ę n a t e m a t b e z p i e c z e ń s t w a w n a s z y m m i e ś c i e .

> > n r 3 > > s t y c z e ń - l u t y 2 0 1 4 > > I S S N 2 3 0 0 - 8 8 8 1

www.obywatelskikrakow.pl

Page 2: Obywatelski Kraków nr 3

Wydawca:Stowarzyszenie MANKO

Adres redakcji:ul. Słowackiego 46/3030-018 Krakówtel./faks 12 429 37 28e-mail: [email protected]

Redaktor naczelny:Łukasz [email protected]

Redaktor wydania:Michał Malczyński

Zespół redakcyjny:Grażyna BłądekAdam BulandraPaweł InglotSławek JanusMariola KowalskaAgata KrzyżekMarta Krzyżek-SiudakDominika LachowiczDominika LegenzaMarta MichałekTomasz SadlikBartłomiej SawickiAndrzej ŚledźKlaudia SzawaraMaciej WicherekMichał WszołekJanina Żuradzka

Koordynator projektu:Sabina Bryś[email protected]

Projekt i skład graficzny:Jarosław Szczurektel. 600 44 34 68

Druk:INTROMAX Drukarnia OffsetowaKraków, ul. Biskupińska 21

Nakład: 20 tys. egz.ISSN 2300-8881

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo skracania i redagowania nadesłanych tekstów.

Dzieje się 4–5

Wydarzenia 4Obywatelska Kawiarenka 5

POLeMiKA 6–9

Jestem „za”, bo też mam prawo do swojego zdania 6Sportowe dziedzictwo 7Patrzmy na Północ – tam musi być zdrowy rozsądek 8–9

TwOjA DzieLnicA 10–13

Skansen na Woli Justowskiej 10–11Był sobie fort. Czas na Magistrat… 12–13

OPinie 14–18

Spieszmy się kochać demokrację, tak szybko zamienia się w dyktaturę… 14–15Frank(enstein)kredytowy horror 16–17Miasto żywiołów 18

ROzMOwA OK 19–21

Miasto jest nasze! 19–21

TeMAT nuMeRu: BezPieczeńsTwO 22–29

Bezpieczny Kraków Sprawa na ostrzu noża 22Bezpieczeństwo w mieście 23–25Straż Miejska – rewolucja nie, ewolucja tak 26–27Strategia dla Krakowa Interkulturalni PL 28–29

eLeMenTARz OBywATeLsKi 30–32

Trzy kroki na drodze do TOLERANCJI 30–31Mądry Polak… przed wyborami? 32

szTuKA 33

Cenne spotkania 33

insPiRAcje 34–38

Honorowi krwiodawcy 34–35Krakowskim targiem. Rozwój budżetu partycypacyjnego pod Wawelem 36–38

AKcje OBywATeLsKie 39–42

Obywatelska szkoła 39Społeczna odpowiedzialność – nie tylko w biznesie 40–41Dyliniarnia 42

2. Wersja podstawowa znaku

Znak umieszczony jest horyzontalnie.

4

Magazyn „Obywatelski Kraków” współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy

z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

www.manko.pl

SPIS TREŚCI:

Page 3: Obywatelski Kraków nr 3

3

Szanowni Państwo,miło nam zaprezentować kolejne, trzecie wydanie naszego dwumiesięcznika. Życie

pisze najlepsze scenariusze, dlatego wciąż modyfikujemy „Obywatelski Kraków”, tak aby był aktualny i spełniał Wasze oczekiwania.

Jesteśmy pismem apolitycznym i w pełni niezależnym. Na pierwszym miejscu sta-wiamy Obywateli i dlatego oddajemy im głos. Tak, może to passe, ale robimy gazetę bez cenzury! Pojawiły się głosy sugerujące, iż jesteśmy przeciwni Zimowym Igrzyskom Olimpijskim w 2022 roku. Tymczasem nie kładziemy nacisku na samą sportową impre-zę, ale na fakt, że władza chce nam tego typu imprezy fundować za nasze pieniądze, nie pytając nas, Obywateli, ani o zgodę, ani nawet o zdanie.

W trzecim numerze pojawia się zatem dział „Polemika”, w którym zwolennicy i przeciwnicy ZIO przedstawiają swoje argumenty. Dla tej sprawy kluczowa jest bo-wiem dyskusja – ten donośny głos krakowian, który może wywołać lawinę, o czym wspomina w obszernym wywiadzie nasz poznański przyjaciel („Miasto jest nasze!).

Prócz nowinek – takich jak procesy kredytobiorców z bankami („Frank(enste-in). Kredytowy horror”) czy dyskusja na temat Sylwestra 2013 („Miasto żywiołów”) – trwamy przy wątkach, które poruszyliśmy w poprzednim numerze („Krakowskim tar-giem” czy „Spieszmy się kochać demokrację”). Wyciągamy także na światło dzienne sprawy nieco zakurzone, ale nie mniej ważne dla naszego miasta („Skansen na Woli Justowskiej”).

Temat numeru – przy współpracy ze służbami mundurowymi i organizacjami poza-rządowymi – poświęcamy zaś bezpieczeństwu. Jego poczucie to jedna z kardynalnych potrzeb każdego z nas. A skoro już o współpracy mowa, to ze szczerą radością obser-wujemy stale rosnącą liczbę naszych „obywatelskich przyjaciół”, którzy chętnie i czyn-nie uczestniczą w życiu naszego dwumiesięcznika.

Zapraszamy wszystkich do wspólnej, wartościowej przygody pod tytułem „Obywa-telski Kraków” – w nowym roku, z nową energią i nowymi pomysłami. W roku nie-zwykle ważnym, bo wyborczym („Mądry Polak… przed wyborami?”). Życzymy i sobie, i Państwu, aby okazał się dla nas wszystkich pozytywny i obywatelski!

Łukasz Salwarowski i Michał Malczyński

Page 4: Obywatelski Kraków nr 3

4Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

11–13.02.2014Warsztaty towarzyszące wystawie „EFEKT ΦROBIMY KINO” http://www.mhf.krakow.pl/

12.02.2014 godz. 19:00Śpiewać każdy może w RotundzieW krakowskiej Rotundzie odbędzie się tradycyjny konkurs piosenki „Śpiewać każdy może”.CK Rotunda ul. Oleandry 1http://rotunda.pl/spiewac-kazdy-moze

15.02.2014 godz. 10:00-18:00Walentynkowo-karnawałowe Targi Rzeczy FajnychBal i Wytwórnia ul. Ślusarska 9http://www.wkrakowie.pl/

15.02.2014 godz. 20:00Charytatywny koncert The DumplingsKlub Kwadrat, ul. Stanisława Skarżyńskiego 1To już drugi koncert z cyklu "Hałasujemy" wspierający akcję „Karmimy Psiaki”! W krakowskim Klubie Kwadrat zagra The Dumplings!http://www.wkrakowie.pl/

15.02.2014 godz. 10:00Wykład otwarty „Biblia w Kulturze Świata”Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie, Franciszkańska 1, 31-004 KrakówKontynuacja wykładów organizowanych przez wydział nauk społecznych.http://www.pat.krakow.pl/

16.02.2014 godz. 17:00Koncert charytatywny „Kocham, więc jestem” w Filharmonii KrakowskiejPodczas koncertu zostanie przeprowadzona aukcja piór i zegarków przekazanych przez osoby życia publicznego. Cały dochód z koncertu oraz aukcji zostanie przeznaczony na rzecz artystów znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej.http://mimowszystko.org

17.02. 2014 godz.15:00SIŁA LEGENDY W POZNAWANIU PRAWDY HISTORYCZNEJ os. Centrum A 6aWykład w Nowohuckiej Akademii Seniora.

18.02.2014 godz. 18:00Salon Literacko-MuzycznyNowohuckie Centrum Kultury, al. Jana Pawła II 232Raz w miesiącu na scenie sali teatralnej odbywa się spotkanie z autorami i wydawcami książek oraz artystami sceny muzycznej.http://www.nck.krakow.pl/

19.02.2014 godz. 18:00Krakowskie Spotkania MiędzykulturoweGość: autor sensacyjnej powieści „Zabawka Boga” – Tadeusz Biedzki.Organizator: Stowarzyszenie Polska Sahara

03–14.02.2014XXI Festiwal Teatrów Dla Dzieci 3-14 lutego 2014Organizator: Nowohuckie Centrum Kulturywww.nck.krakow.pl

Wydarzenia W KraKoWieluty – marzec 2014

22.02.2014 godz. 16:00-22:00NA WARSZTAT … ROZMAITOŚCIKlub 303 (os. Dywizjonu 303 nr 1)w przestrzeni Klubu 303 odbędą się różne propozycje warsztatowe zarówno dla dzieci, młodzieży jak i dorosłych. Organizatorzy przygotowują na tę okazję kilka stref: art, odkrywcy, cyrku, gier, im pro, rytmu, foto, herbaty. A na dobranoc – niezwykłe show.

26.02.2014 godz. 19:30Koncert w ramach Krakowskich Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy WyklętychCK Rotunda ul. Oleandry 1

01–28.02.2014Wystawa „Szuflada Szymborskiej”Plac Szczepański 9, KrakówWystawa w pierwszą rocznicę śmierci znanej Noblistki.http://www.muzeum.krakow.pl/

28.02.2014 godz. 15:00, DZIEŃ INWALIDYKlub Mirage (os. Bohaterów Września 26)W trakcie uroczystego spotkania odbędzie się występ zespołu S.O.S z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie. Wstęp wolny wyłącznie z bezpłatnym zaproszeniem, które można odbierać w Klubie do 21 lutego.

01.03.2014 godz. 14:30Bazylika Mariacka, krakowskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych połączone z Marszem Pamięci

09.03.2014Marsz Pamięci z okazji 71. rocznicy likwidacji getta krakowskiegoOrganizator: Stowarzyszenie Festiwal Kultury Żydowskiej w KrakowieMiejsce: początek na pl. Bohaterów Getta www.jewishfestival.pl

28.02–02.03.2014Navigator Festival 2014Prezentacje z podróży, warsztaty, wieczór filmowy, wystawy malarstwa i fotografii, kiermasze, kuchnie świata i wspólna zabawa przy muzyce etnicznejwww.navigatorfestival.pl

20–22.03.2014 czWarteK-piąteK, godz. 10:00-16:00 sobota, godz. 10.00-15.00Targi Edukacyjne Festiwal Zawodów w Małopolsce 2014Hala Targów w Krakowie ul. Centralna 41A.www.targi.krakow.pl

27–30.03.2014Ogólnopolski Festiwal Autorskich Filmów Animowanych OFAFAOrganizatorzy: Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Dom Kultury Podgórze, Urząd Miasta Krakowa, Kinoteatr Wrzos, DKF KlatkaMiejsce: Kinoteatr Wrzoswww.ofafafestiwal.com

Więcej zapowiedzi na naszej stronie www.obywatelskikrakow.pl w Kalendarzu Obywatelskim oraz na fan page na Facebooku https://www.facebook.com/ObywatelskiKrakowZachęcamy do przesyłania na adres redakcji [email protected] informacji o ciekawych wydarzeniach realizowanych w  naszym mieście

Page 5: Obywatelski Kraków nr 3

5

Mariola KoWalsKa

17 grudnia W przytulnej KaWiarni alter ego przy ul. FloriańsKiej 13 odbyło się Kolejne spotKanie W raMach KaWiarenKi obyWatelsKiej organizoWanej przez stoWarzyszenie ManKo. tyM razeM teMateM przeWodniM był budżet KraKoWa rozpatryWany W dWóch WyMiarach – centralnyM oraz loKalnyM.

Wśród zaproszonych gości znaleźli się: Inga Hajdarowicz, Michał Wszołek, Aleksan-der Miszalski oraz Tomasz Daros. Gospoda-rzem spotkania był Mariusz Waszkiewicz, który na wstępie przedstawił najważniejsze punkty budżetu Krakowa na rok 2014, wska-zując przy okazji jego mankamenty i rażące dysproporcje pomiędzy różnymi sferami finansowanymi przez miasto. Szczególnie drażliwym punktem okazała się idea orga-nizacji niesłychanie kosztownych Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2022 roku.

oblicza budżetuTomasz Daros oraz Aleksander Mi-

szalski, radni Dzielnicy I, zabrali głos jako pierwsi. To właśnie w ich dzielnicy powstał pierwszy budżet partycypacyjny pozwala-jący mieszkańcom współdecydować o tym, na co zostaną wydane pieniądze z ich po-datków. Pomysł wypłynął od obywateli za-mieszkujących Stare Miasto i spotkał się z akceptacją Rady Dzielnicy I, a dzięki temu jej mieszkańcy wybierali warte w ich odczu-ciu realizacji projekty.

Niezwykle interesujące okazało się wy-stąpienie Ingi Hajdarowicz, która podczas stażu w kolumbijskim Medellin obserwo-

JaK nie wiadomo, o co chodzi… o Budżecie KraKowa słów KilKa.

wała, w jaki sposób działa tam budżet par-tycypacyjny oraz czy polityka publiczna przynosi oczekiwane efekty. Wskazywała też, które rozwiązania zastosowane w Me-dellin mogłyby zostać przeniesione na kra-kowski grunt, a które, jej zdaniem, nie sprawdziłyby się w naszych realiach. Pod-kreśliła także kluczową różnicę, tj. procent budżetu przekazywany do dyspozycji oby-wateli. W Medellin jest to aż 5% budżetu miasta, podczas gdy w Krakowie w chwili obecnej jest to zaledwie ok. 0,1%. Najwięk-szego problemu Krakowa upatruje ona jed-nak w braku diagnoz budżetu, co w efekcie prowadzi do złego gospodarowania pie-niędzmi.

Michał Wszołek skoncentrował się w swej wypowiedzi na budżecie Krakowa na rok 2014. Wymienił on planowane in-westycje, sugerując, że znacząca ich część nie jest niezbędna. Na pierwszy plan znów wypłynęła kwestia ZIO 2022. Wraz z innymi osobami krytykującymi pomysł organizo-wania igrzysk założył on na portalu Face-book grupę „Kraków przeciw igrzyskom’, która do tej pory zgromadziła ponad 5000

fanów. Argumentami przeciwko pomysło-wi władz miasta są m.in. ryzyko ogromnego zadłużenia czy finansowanie igrzysk kosz-tem innych, nie mniej ważnych inwestycji i planów.

„społeczeństWo KraKoWsKie nie jest taK obyWatelsKie, jaK byśMy chcieli”

Po wypowiedziach gości Kawiarenki Obywatelskiej nadszedł czas na poszerze-nie dyskusji o wszystkich obecnych na sali. Wywiązała się bardzo ciekawa debata, po której nasunąć mógł się tylko jeden, nieco pesymistyczny, wniosek: jest źle, większo-ści krakowian nie podoba się to, jak wyglą-da budżet miasta i ogromne dysproporcje w finansowaniu różnych dziedzin. Cieszy jednak fakt, że wzrasta świadomość miesz-kańców co do działalności władz miasta oraz podejmowanych przez nich decyzji dotyczących ogółu społeczności. Jedno jest pewne – krakowski budżet, nie tylko partycypacyjny, może być z każdym rokiem coraz lepszy. Musimy jednak wspólnie kon-trolować kształt, jaki nadaje mu władza.

Page 6: Obywatelski Kraków nr 3

6Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

POLEMIKA

W poprzedniM nuMerze „obyWatelsKiego KraKoWa” uKazał się teKst pod przeWrotnyM tytułeM „po co ta oliMpiada?”, W KtóryM autor pisze głóWnie o aspeKtach FinansoWych organizacji igrzysK. przeWrotnyM, gdyż Myli się niestety W niM często, poczynając od taKiej drobnej spraWy jaK tytuł. otóż oliMpiada to już od czasóW starożytnej grecji czteroletni oKres Między igrzysKaMi. co do innych spraW to W chWili, Kiedy nie jest jeszcze znany doKładny Koszt budoWy poszczególnych obieKtóW, Można podaWać doWolne KWoty. ale nie to jest najWażniejsze. bardziej zdziWiła Mnie jednostronna WyMoWa artyKułu.

Jakie konkretnie są moje zastrzeżenia? Nie ma w nim na przy-kład słowa o tym, że wioska olimpijska zostanie potem zamieniona na mieszkania komunalne/socjalne – a przecież często przeciwnicy podnoszą argument, że to na nie powinno się wydawać miliony. Moje zdumienie wywołały słowa: „Z budżetu nie wynika również, jakie będą koszty likwidacji, przebudowy oraz utrzymania obiek-tów po zakończeniu zawodów”. Po pierwsze nie wiem, dlaczego takie kwoty miałyby się znaleźć w budżecie. Po drugie to nie mia-sta ponosić będą tego typu koszty. Zdaję sobie sprawę, że wysoki jest koszt utrzymania toru bobslejowo-saneczkowego, ale z drugiej strony i tak nasi zawodnicy muszą gdzieś trenować. Lepiej, żeby trenowali u nas, a nie na przykład w Niemczech, bo to z pewno-

łyby być przekazane środki na realizację wewnętrznych zadań lo-kalnych?”. Mianowicie tak jest, że Rada Ministrów, Sejm czy GDD-KIA może przeznaczać i przeznacza środki na różnorodne projekty w całej Polsce, których realizacja jest zbyt kosztowna dla poszcze-gólnych gmin. Czy nam się podoba czy nie, tak to w naszym kraju funkcjonuje. Jeśli dane miasto dostanie prawo do organizacji jakieś imprezy, to za tym idą środki z budżetu centralnego – i dlatego też sami musieliśmy zapłacić na przykład za stadion przy ul. Reymonta. A odnośnie wywoływania kontrowersji przy ich budowie, to akurat tak się składa, iż po rezygnacji z dodatkowych pasów ruchu pomię-dzy Nowym Targiem a Zakopanem żadna(!) z planowych inwestycji nie jest kontrowersyjna. Co nie znaczy, że nie znajdzie się ktoś, kto powie: „nie zgadzam się!”.

Czy dostaniemy prawo do organizacji igrzysk, to się okaże. Z uwa-gi na gotowe obiekty i liczne sukcesy w sportach zimowych fawo-rytem wydaje się Oslo. Ale trzeba wierzyć, że się uda. Podobnie jak wierzyliśmy do kwietnia 2007 roku, kiedy to Michel Platini pokazał słynną kartkę z napisem „Poland & Ukraine”. Trzeba mieć wielkie ma-rzenia, bo czasami się one spełniają. Bo Polska po ogromnym sukce-sie organizacyjnym EURO 2012 (szkoda że nie sportowym, ale tego nikt zdrowo myślący przecież nie oczekiwał) zasługuje na kolejną szansę. A jeśli Polska, to oczywiście miasto, które jest jej wizytówką. Miejmy też świadomość, iż konkurencja, i to nasza krajowa, nie śpi. Wrocław tylko czeka, aż nie dostaniemy igrzysk, aby zacząć starania o organizację ZIO 2030. Pamiętam, mimo tego że Kraków pominięto przy czymś, co nam się ewidentnie należało, tę wspaniałą atmosferę podczas czerwcowych dni 2012 roku i chciałbym ponownie tego do-świadczyć. A że to kosztuje, i to dużo… Mówi się trudno – w kapitali-zmie nie ma niczego za darmo.

Jestem „za”, Bo też mam prawo do swoJego zdania

Maciej WichereK

Radny Dzielnicy VIII

ścią będzie tańsze. Ponadto tor można wykorzystywać komercyjnie – tak jak to ma miejsce w Lake Placid. A jeśli trzeba będzie dokła-dać, to dołoży Centralny Ośrodek Sportu, a nie Myślenice.

O inwestycjach drogowych mówi się dużo i wszyscy się zgadza-ją, że są potrzebne. Skomentuję zatem kolejny fragment artykułu „Po co nam ta olimpiada?”: „(…) na jakiej podstawie prawnej mia-

Fot.: fotolia.com/© Dreef

Page 7: Obywatelski Kraków nr 3

7

POLEMIKA

sportowe dziedzictwoMW: jaka jest przewaga Krakowa nad kandydaturą zako-panego z 2006 r.?

JM-W: Kraków jest dużą aglomeracją, w której mieszka 200 tysięcy studentów. W związku z tym potencjał Krakowa jest nie-porównywalnie większy niż Zakopanego. Jak pokazują przykłady igrzysk w Vancouver i Turynie, duże miasta dobrze się sprawdza-ją w roli gospodarza. My chcemy iść tą utartą ścieżką. Naszą prze-wagą jest także to, że lokujemy konkurencje alpejskie na Słowacji, gdzie jest już gotowa infrastruktura i nie wymaga dewastacji Ta-trzańskiego Parku Narodowego. Wszystkie decyzje staramy się po-dejmować z dbałością o środowisko.

MW: jak odpowie pani na krytykę dużych wydatków na kandydaturę Krakowa i brak referendum?

JM-W: W naszym kraju nie ma obowiązku przeprowadzenia re-ferendum. Były za to badania opinii publicznej, a będą konsultacje społeczne. Poza tym nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że to są duże wydatki. Wiadomo, że jeśli chce się coś pozyskać, najpierw trzeba zainwestować. Gdyby nie igrzyska Kraków nie dostałby wielu inwestycji infrastrukturalnych. Na przykład rząd już teraz zdecydo-wał o realizacji dalszej części Zakopianki na odcinku Lubień – Rab-ka-Zdrój. Przykład Euro 2012 także pokazuje, że miasta, w których odbywały się mecze, bardzo na tym zyskały.

MW: jeżeli chodzi o infrastrukturę sportową w samym Krakowie, to czy któryś z obecnych obiektów można wy-korzystać? jakie są projekty?

JM-W: Największy i najdroższy obiekt konieczny do przeprowa-dzenia ZIO to już prawie gotowa hala w Czyżynach. W jej pobliżu powstaną dwa kolejne obiekty, które po igrzyskach również będą służyć mieszkańcom Krakowa i studentom. To lodowisko i tor do jazdy szybkiej. Wzbogacą one sportową infrastrukturę. Są potrzeb-ne także studentom AWF, w pobliżu której powstaną.

MW: co przyniesie organizacja igrzysk dla Krakowa i polski?

JM-W: Dla Krakowa organizacja ZIO to przede wszystkim roz-wój sportów zimowych w Polsce, renowacja istniejących obiektów sportowych oraz powstanie nowych. Ponadto umiejętne wykorzy-stanie pieniędzy z budżetu centralnego, funduszy unijnych oraz środków samorządowych przekazanych na ten cel z pewnością będzie silnym bodźcem przyspieszającym rozwój miasta i regionu,

Z JAGNą MARCZUŁAJTIS-WALCZAK, PRZEWODNICZąCą KOMITETU KONKURSOWEGO KRAKóW 2022, ROZMAWIAŁ MACIEJ WICHEREK.

powodującym pozytywne zmiany społeczne, urbanistyczne, środo-wiskowe, historyczne i ekonomiczne. Organizacja ZIO na pewno przyczyni się do zwiększenia liczby inwestycji i tempa ich realizacji, zwiększenia dostępności komunikacji zbiorowej, skrócenia czasu dojazdów czy poprawy jakości dróg. Umocni także markę Krakowa i regionu na arenie międzynarodowej, co spowoduje wzrost liczby turystów przekładający się na zyski dla całej branży – przewodni-ków, hotelarzy, restauratorów, przemysłu spotkań, instytucji kul-tury. Imprezom tej skali towarzyszy wzrost PKB, zatrudnienia oraz poziomu zadowolenia mieszkańców. Baza, która pozostanie, bę-dzie wykorzystywana nie tylko przez mieszkańców, ale też do orga-nizacji kolejnych wydarzeń o międzynarodowym znaczeniu. Bardzo ważna jest także walka z niską emisją, czyli poprawa jakości powie-trza oraz modernizacja i rozbudowa sieci ciepłowniczej. Ogromna jest również wartość promocji, którą dzięki igrzyskom olimpijskim zyskuje miasto, region i kraj, który je organizuje. Bycie gospoda-rzem wielkich wydarzeń sportowych to prestiż i powód do radości dla setek tysięcy kibiców oraz impuls do rozwoju turystycznego.

MW: biorąc pod uwagę silną konkurencję, jakie będą kluczowe argumenty przemawiające za Krakowem?

JM-W: W tej części Europy nie było igrzysk zimowych. Kraków to duże miasto, znane już w Europie z bogatego dziedzictwa kul-turowego. Teraz chcemy, aby to dziedzictwo zostało wzmocnione, rozszerzone o sportowe i rekreacyjne. Kraków to także miasto mło-dzieży. W 2016 roku odbędą się tutaj Światowe Dni Młodzieży, na które – według szacunków – przyjedzie około dwóch milionów mło-dych ludzi. Ponadto Polska jest krajem dynamicznie się rozwijają-cym. Najmniej dotknął nas kryzys, jaki nawiedził Europę w ostatnim czasie. Udana organizacja Euro 2012 także wyraźnie wskazuje, że potrafimy przeprowadzać największe imprezy.

Page 8: Obywatelski Kraków nr 3

8Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

POLEMIKA

patrzmy na północ – tam musi Być zdrowy rozsądeK

Michał WszołeK

oKazuje się, że jest coraz Mniej przeszKód, by politycy Mogli dzięKi organizacji ziMoWych igrzysK oliMpijsKich KraKóW 2022 podleczyć sWój KoMpleKs peryFeryjności i przy oKazji roztrWonić publiczne pieniądze. po nieMiecKiM MonachiuM i szWajcarsKiM davos z Wyścigu o Względy MKol-u WycoFała się stolica szWecji. teraz Wystarczy poKonać uKraińsKi lWóW, KazachsKie ałMaty, peKin i oslo, by już po 2022 roKu KraKóW zbliżył się do pooliMpijsKiej sKali zadłużenia vancouver czy Montrealu.

szWedzKa roztropnośćW połowie stycznia politycy ze Sztokholmu zjednoczyli się ponad

klasycznymi podziałami i uznali, że miasto ma pilniejsze potrzeby niż organizacja igrzysk. Zdaniem szwedzkich chadeków, liberałów, socjaldemokratów i zielonych nakłady na program mieszkaniowy bardziej przyczynią się do wzrostu poziomu życia mieszkańców niż kosztowne inwestycje w potężne obiekty sportowe, których użyteczność po igrzyskach jest co najmniej dyskusyjna. Trudno się dziwić – szwedzki model rozwoju stawia przede wszystkim na wy-równywanie dostępu do usług publicznych, czyli zwłaszcza służby zdrowia czy edukacji. Dzięki temu, że 27% swojego PKB Szwecja przeznacza na politykę socjalną, jest krajem o jednej z najniższych na świecie skali ubóstwa. Pomimo tego tamtejsi politycy uznali, że ich rodakom wciąż bardziej potrzeba chleba niż igrzysk.

Nawet trudno porównywać poziom życia w Szwecji i Polsce czy w Sztokholmie i Krakowie. Wystarczy posłużyć się tylko jednym wskaźnikiem, by pokazać przepaść między możliwościami ludzi młodych (w przedziale wiekowym 24–35). Otóż w Szwecji mniej niż 5% osób w tym wieku mieszka wciąż z rodzicami – przy 44%

w Polsce. Szwedzi zawdzięczają tak niski odsetek równościowej i dobrze finansowanej polityce mieszkaniowej, stabilności zatrud-nienia, wysokiemu poziomowi edukacji, służby zdrowia i badań naukowych finansowanym dzięki progresywnym podatkom na-stawionym na redystrybucję.

Można przypuszczać, że te rozwiązania stojące u podstaw szwedzkiego sukcesu zostałyby nazwane przez zwolenników igrzysk populistycznymi. Wszak ich zdaniem najistotniejszym im-pulsem rozwojowym jest wielka impreza sportowa, która pocią-ga za sobą wysokonakładowe inwestycje w obiekty sportowe czy drogi. Jeśli powstaną te sportowe pomniki próżności – wielkie lodowiska czy stadiony – po 14-dniowej zabawie przynosić będą straty obciążające krakowski budżet. Czemu w Krakowie miałoby być inaczej, skoro z zadłużeniem borykać się musiały miasta-go-spodarze igrzysk z wysoko rozwiniętej Kanady – Vancouver i Mont-real? Ten ostatni spłacał dług przez 30 lat. Polska (i Kraków) jest na takim etapie rozwoju, że nie trudno wskazać dziedziny, które potrzebują środków finansowych. Odpowiedzialna władza, podob-nie jak sztokholmscy politycy, najpierw zadbałaby o budownictwo komunalne i socjalne, o zapewnienie wystarczającej ilości miejsc w przedszkolach i żłobkach z rozbudowaną ofertą zajęć edukacyj-nych, o większe nakłady na badania naukowe stymulujące innowa-cyjność gospodarki, zapobiegłaby likwidacjom szkół i nie oszczę-dzała na transporcie publicznym. Szwedzi wolą, by obywatele żyli na jeszcze wyższym poziomie, a igrzyska zobaczyli ewentualnie w telewizji, za to w nowo powstałym budynku komunalnym. Czy politycy i krakowscy samorządowcy wyciągną lekcję z postawy roz-tropnych skandynawskich odpowiedników? Na razie można wątpić. Poseł PO, Ireneusz Raś, tylko zdobył się na kiepski żart, że Sztok-holm najwyraźniej przestraszył się Krakowa.

traMWajeM po torze bobslejoWyMWciąż nie jest jasne, jak dużo będą kosztowały krakowskie igrzy-

ska. Na stronie Biuletynu Informacji Publicznej (BIP) Urzędu Mia-sta Krakowa wciąż umieszczony jest ich szacunkowy budżet opie-wający na kwotę 21 miliardów złotych. Oczywiste jest, że w tych

Page 9: Obywatelski Kraków nr 3

9

POLEMIKA

Zdjęcie „Stockholm city” autorstwa Mikael Damkier/fotolia.com

wydatkach poza inwestycjami w obiekty sportowe mieszczą się też te przeznaczone na infrastrukturę komunikacyjną, z których przy-najmniej część jest potrzebna dla miasta. Są na tej liście m.in. bu-dowa III obwodnicy, Trasy Balickiej czy nowe linie tramwajowe na Górkę Narodową i Azory. W przypadku inwestycji w kolejne metry sześcienne wylanego asfaltu można mieć wątpliwości, czy rzeczy-wiście służą rozwojowi miasta, a nie zżeraniu przestrzeni publicznej przez samochody. Budowa nowych dróg nie powoduje rozładowy-wania korków, a tylko generuje jeszcze większy ruch samochodowy i zniechęca mieszkańców do korzystania z transportu zbiorowego. Jednak oceniając umieszczone w budżecie ZIO inwestycje tramwa-jowe, nie można nie uznać ich niezbędności. W tym miejscu zaczyna się jednak problem.

Otóż zwolennicy igrzysk, w tym przede wszystkim politycy, nie wahają się mamić mieszkańców wizją przeprowadzenia szeroko zakrojonych inwestycji, ale pod warunkiem, że zostanie zorgani-zowania olimpiada. Wygląda to na klasyczny szantaż, a przecież władze zobowiązane są inwestować, stymulować wzrost poziomu życia obywateli – bez względu na kaprysy międzynarodowych orga-nizacji sportowych. Podobnie sprawa ma się z ochroną powietrza w mieście. Zwolennicy igrzysk przyznają też, że gdyby nie pomysł ZIO, marszałek województwa i sejmik nie byliby dostatecznie zde-terminowani, by wprowadzić zakaz ogrzewania paliwami stałymi. To pokazuje pokraczną logikę, w jaką uwierzyli entuzjaści olimpia-dy. Tymczasem przecież nie trzeba szczególnych kompetencji, by zrozumieć jej absurdalność. To tak jakby zwolennicy igrzysk godzili się na fakt, że władze centralne dopiero wówczas zwrócą uwagę na Kraków i sypną groszem, gdy przeprowadzimy olimpiadę. Do-prawdy do rozbudowy sieci tramwajowej nie jest niezbędna bu-dowa toru bobslejowego w Myślenicach, na którym odbędzie się w sumie kilkanaście treningów i zawodów. A według szacunkowe-go budżetu taki tor kosztuje 182 miliony złotych.

deFicyt deMoKracjiObywatele o igrzyskach najwięcej mogą się dowiedzieć,

szperając na witrynie BIP, a swoją dezaprobatę wyrazić „lajka-

mi” w serwisach społecznościowych. To pokazuje, jak daleko w ignorowaniu głosu mieszkańców w tak ważnej sprawie po-sunęli się politycy. Odebrano nam nawet marną namiastkę de-mokracji i zdecydowano nie rozstrzygać otwartego konkursu na logo „Krakowa jako miasta kandydującego”, tylko arbitral-nie powierzono jego zaprojektowanie szwajcarskiej firmie od-powiedzialnej za przygotowanie aplikacji kandydackiej. Z kolei w głosowaniu nad budżetem miasta przepadła poprawka grupy radnych o zabezpieczenie środków finansowych na organizację referendum. Władze za to wciąż opierają się na sondażu prze-prowadzonym pod koniec minionego roku, w którym 66% an-kietowanych krakowian opowiedziało się za pomysłem igrzysk, mimo że tę formę badania opinii społecznej w tak istotnych sprawach skrytykowali naukowcy. Skoro żyjemy w demokratycz-nym państwie, to naprawdę trudno zrozumieć obawę polityków przed referendum, w którym mieszkańcy wyraziliby zgodę na organizację imprezy przy świadomości kosztów i ryzyk finanso-wych. Zdaniem władz referendum jest zbyt kosztowne, ale jak jego koszty – które wyniosłyby około 2 miliony złotych – mają się do wielomiliardowego budżetu igrzysk? Tę kwotę porównać możemy co najwyżej do jednej z najtańszych pozycji w igrzysko-wym budżecie. Dokładnie 2 miliony złotych przeznaczono by na, uwaga, „przebój igrzysk”.

chodźMy na Wschód – taM Musi być jaKaś cyWilizacja?

O igrzyska w 2022 roku starają się poza Oslo już tylko miasta z krajów peryferyjnych. Wcale nie świadczy to o zmniejszeniu ich dystansu cywilizacyjnego do krajów wysoko rozwiniętych, tyl-ko o tym, że w warunkach – może już nieco wygasłego – kryzy-su Szwecja czy Szwajcaria wolą uniknąć organizowania imprezy o tak dużym ryzyku finansowym. W naszym mieście niestety wciąż władze ulegają mrzonkom o igrzyskach i nie chcą przy tym uspo-łecznić procesu decyzyjnego w tej sprawie. Kraków jeszcze długo Sztokholmem nie będzie, a ewentualne zorganizowanie igrzysk w 2022 roku jeszcze bardziej tę perspektywę oddali.

Page 10: Obywatelski Kraków nr 3

10Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

ochrona zabytKóW stanoWiących nieodłączny eleMent narodoWego dziedzictWa jest WażnyM czynniKieM rozWoju społecznego i FundaMenteM dla budoWania naszej tożsaMości. najczęstszyM zagrożenieM dla obieKtóW Kultury Materialnej są Kradzieże, aKty WandalizMu lub złe zabezpieczenie – jaK W przypadKu pożaru Kościoła z zespołu budoWnictWa dreWnianego na Woli justoWsKiej W KraKoWie W 2002 r.

Okazuje się, że perły naszego dziedzictwa, które przetrwały m.in. zawieruchy trudnego okresu powojennego, mają znikome szanse w zderzeniu ze współczesną pogardą dla nich i pogonią za pieniądzem…

początKi sKansenuIdea powstania skansenu na Woli Justowskiej zrodziła się już

w 1927 r. Jej głównym propagatorem był wybitny etnograf prof. Seweryn Udziela. Z powodu trudności finansowych plan udało się wcielić w życie dopiero po wojnie. W tych trudnych czasach po-stanowiono, że skansen powstanie u stóp Rezerwatu Przyrody „Panieńskie Skały”. Już w 1947 r., głównie dzięki zaangażowaniu i wielkiej ofiarności krakowian oraz decydentów, przeniesiono XVI--wieczny kościoł z Komorowic, który stanął w zespole jako pierw-szy i stał się siedzibą parafii pw. NMP Królowej Polski. Uratowana od zagłady i serdecznie przyjęta przez mieszkańców Woli świątynia funkcjonowała nie tylko jako ośrodek parafii, ale centrum, wokół którego pojawiły się kolejne zabytkowe budowle.

Obok stanęła m.in. chałupa z Pasieki k. Czernichowa z 1820 r., w której urządzono plebanię. Później na teren skansenu prze-niesiono m.in. spichlerz dworski z Trzyciąża z 1764 roku czy XIX--wieczny spichlerz z Soboniowic. Cały Zespół Budownictwa Drew-nianego wpisany został w 1970 r. do rejestru zabytków i znalazł się na Małopolskim Szlaku Architektury Drewnianej. Mieszkańcy Woli otrzymali kościół parafialny, a Kraków jakże niezwykłe miejsce – na tyle ważne, że gdy świątynia spłonęła w 1978 r., natychmiast zapa-dła decyzja o jej odbudowie.

czarny scenariuszPo roku 2000 teren jak i zabytkowy zespół stworzony na grun-

tach Skarbu Państwa przez lokalną społeczność przejęła parafia. Niestety, od tego momentu życie zaczęło pisać nieoczekiwany, czarny scenariusz.

Od lat nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, jaka była podstawa prawna przekazania klerowi terenu należącego do Skarbu Państwa na mocy jednego podpisu wojewody, a także czy w umowie tej za-warto zapis dotyczący obowiązku właściwej opieki nad zabytkiem?

W świetle dokumentów Wojewódzki Konserwator Zabytków do dzisiaj nie został nawet poinformowany o zmianie właściciela obiektu wpisanego do rejestru zabytków!

W 2002 r. miał miejsce kolejny pożar, który doszczętnie strawił zrekonstruowaną świątynię. Był wynikiem gospodarskich zanie-dbań, a być może nawet czyichś działań celowych…Spotkało się to z natychmiastową reakcją obywateli, którzy podjęli liczne akcje na rzecz rekonstrukcji świątyni bądź przeniesienia innej. W 2006 r. proboszcz przeprowadził tendencyjną, złożoną z trzech pytań an-kietę, którą podczas wizyt duszpasterkich wypełniali pod jego czuj-nym okiem parafianie:

1. Jestem za budową większego kościoła na dawnym miejscu. 2. Jestem za zamianą działek i budową kościoła w innym miej-

scu.3. Jestem za – inne propozycje i uwagi.W wyjaśnieniu do pytania nr 1 proboszcz pisał wówczas: „przyję-

cie 1. propozycji wymagać będzie uporządkowania skansenu poprzez zgrupowanie zabytkowych obiektów w jednym miejscu, aby w przy-szłości znaleźć takie rozwiązanie, które pozwoli uwolnić parafię od ich utrzymania... Wszystko to sprawi, że oddzielimy turystyczną część skansenu i uzyskamy stosowne miejsce pod budowę kościoła i plebanii oraz parkingów".

Do dziś zapada mnóstwo niezrozumiałych i naruszających pra-wo decyzji, które ślepo powołują się na jej wyniki. Mieszkańcy wy-deptali tysiące scieżek celem ratowania skansenu i powrotu drew-nianego kościółka. Wielokrotne spotkania z miejskimi decydentami nie przynosiły pożądanych rezultatów. Powstawały różne koncep-cje, m.in. Muzeum Etnograficznego, w ramach której zrekonstru-owany kościół funkcjonowałby jedynie jako rektoralny, a kościół parafialny otrzymałby nową lokalizację.

janina żuradzKa

sKansenNA WOLI JUSTOWSKIEJ

TWOJA DZIELNICA

Page 11: Obywatelski Kraków nr 3

11

ModlitWa o suKcesPodstawą sukcesu z 1978 r. była jednomyślność. Wówczas

na zgliszcza przybył natychmiast m.in. kard. Wojtyła, notabene w przeddzień wyjazdu do Rzymu, z którego już, jak wiemy, nie wró-cił. Nikt wówczas nie miał żadnych wątpliwości, że kościół musi po-wrócić na swoje miejsce.

Po pożarze z 2002 r. kluczowy jest brak chęci właściciela tere-nu do odbudowy kościoła, a tym samym zachowania idei skansenu. Działania te podyktowane są przede wszystkim potrzebą budowy wielkiej i wygodnej plebanii na granicy rezerwatu oraz zabetono-wania parkingiem jego przedpola. Pozostaje pytanie, czemu ma służyć budowa olbrzymiej plebanii w tak małej parafii. Co gorsza, nowy właściciel terenu kwestionuje obowiązek utrzymywania i dbania o znajdujące się w skansenie zabytkowe obiekty, a co za tym idzie – także ich wartość. Kilka lat temu proboszcz próbował nawet wykreślić skansen z rejestru zabytków, na co nie pozwolił ostatecznie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, utrzy-mując decyzję Ministra Kultury. Tylko dzięki tej decyzji zespół trwa jeszcze w agonii, a na sąsiednie tereny nie weszli deweloperzy.

Kolejnym krokiem proboszcza było wszczęcie postępowania o wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla zamierzenia budo-wy nowego kościoła i plebanii. Ta jednak zostaje wydana z naru-szeniem prawa i w konsekwencji zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, gdzie pomimo swoich uchybień została utrzymana. Wydaną z naruszeniem prawa decyzję o warunkach za-budowy, jak i późniejszą zaskarżoną decyzję SKO, uchylił WSA wy-rokiem z dnia 28.11.2011 r.

Co gorsza, wskutek działań i wniosków nowego właściciela zmianie uległy, wcześniej nienaruszalne, zapisy powstającego dłu-gie lata prawa miejscowego, tj. miejscowego planu zagospodaro-wania terenu Wzgórze Św. Bronisławy II. Sytuacja ta sprzyja tym inwestorom i deweloperom, których zamiarem jest tylko i wyłącz-nie biznes, a nie troska o powszechnie szanowane we współczesnej Europie dobro narodowe.

Kontrowersyjne działania probostwa sprawiły, że lokalna spo-łeczność została podzielona. Takoż wspólnota parafialna rozprasza się, szukając przyjaźniejszego duszy miejsca. Źle by się stało, gdyby

w przypadku parafian z Woli potwierdziły się słowa ks. Tischnera: „Marks i Lenin nikogo od Kościoła nie odciągnęli, a niejeden pro-boszcz to tak”.

Wkrótce mija 12 lat od momentu spalenia świątyni i nadal brak porozumienia w kwestii kościoła.

Rada Konserwatorska przy Wojewódzkim Konserwatorze Zabyt-ków, która znów zajęła się sprawą, sama zaczyna wymieniać szereg rzeczy, których w tej sprawie nie zrobiono bądź też zrobiono źle… Na marne poszło mnóstwo czasu i ludzkiej energii; stłumiono har-monijne współdziałanie inicjatywy społecznej i konserwatorskiej.

W tej walce o przetrwanie Zespołu Budownictwa Drewnianego i powrót kościoła zaangażowany jest od lat Obywatelski Komitet Ra-towania Krakowa, który podkreśla, że nie tylko o atrakcję turystycz-ną tu chodzi, bowiem ważniejszym jest to, że „Kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości ten nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości” – jak kiedyś powiedział Józef Piłsudski.

ratujMy, co się da…Uważam, że – podobnie jak 12 lat temu – istnieją dziś tylko dwa

rozwiązania możliwe do zaakceptowania ze względów konserwa-torskich. Pierwsze to odtworzenie niezwykłej wartości kościoła drewnianego z Komorowic, zaś drugie to uratowanie zagrożone-go zniszczeniem autentycznego obiektu zabytkowego, ponieważ obecnie rekonstrukcja czy przeniesienie innego kościoła drewnia-nego jest podstawą nie tylko utrzymania skansenu, ale i kontynu-acji idei zespołu budownictwa drewnianego.

I choć jedno z powyższych rozwiązań nie mieści się w działaniach konserwatorskich wynikających z jej doktryny, to tak jak w 1978 r. to i teraz byłoby akceptowalne, ponieważ obiekt drewnianego ko-ścioła jest wpisany w krajobraz i jest świadectwem niegdysiejszej wspólnoty. Zespół, trwając przez pół wieku, zadomowił się w świa-domości społecznej, a przez znawców krajobrazu kulturowego po-strzegany był jako jedno z najlepszych rozwiązań ratujących zabyt-kowe budynki drewniane Krakowa i jego przedmieść. Na początku plan taki nie budził wątpliwości, ale z czasem stał się zarzewiem wojny polsko-polskiej pomiędzy obecnym gospodarzem zespołu a częścią wspólnoty i krakowian.

Myślę, że my, obywatele miasta i parafianie, żyjący dziś, ale od-powiedzialnie patrzący z wiarą i nadzieją w przyszłość, nie możemy pozwalać, aby świadomie i z premedytacją niszczono jej korzenie, niszczono i grzebano wysiłek naszych przodków, całych rodzin, wspólnot, skazując na śmierć zabytkowe obiekty i miejsca zarów-no kultu religijnego, jak i naszej historii, naszego dziedzictwa.Wprowadzenie w obszar zabytkowego zespołu dwóch pokrytych blachodachówką i wypiętrzonych ponad cały teren betonowych obiektów świątyni i plebani z podziemnymi garażami jest końcem historii zabytkowego Zespołu Budownictwa Drewnianego na Woli Justowskiej.

Kraków nie ma przecież skansenu, gdzie można zebrać ginące drewniane budowle dawnych przedmieść Krakowa, które wkrótce zupełnie znikną z krajobrazu, bo stają na drodze nowych inwesty-cji, ale i „chorych”, megalomańskich ambicji. Spójrzmy raz jeszcze w kierunku Woli Justowskiej, aby uświadomić sobie, że wkrótce nie będzie już czego ratować…

Kościół na Woli wg H. Sajdaka czerwiec 1985r.

TWOJA DZIELNICA

Page 12: Obywatelski Kraków nr 3

12Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

TWOJA DZIELNICA

Był sobie Fort…Mimo stanowczego sprzeciwu mieszkańców, licznych protestów i działań w ramach akcji „Zielone Bronowice” tracimy Fort przy ulicy Rydla. W sumie nie tyle sam Fort, ponieważ nie należy on do mieszkańców, lecz do wojska, które jeszcze wiele złotówek położyć musi na szali, dążąc do ostatecznej wiktorii afgańskiej. Tracimy szansę; szansę na normalność, na park, na miejsce spotkań, zabaw, wydarzeń artystycznych. Tracimy szansę na zieleń, na odrobinę lepsze powietrze. W zamian dostajemy pustaki ceramiczne. Mnóstwo pustaków.Tegoroczne wybory dają nam sposobność dopilnowania, aby jak najmniej „pustaków” znalazło się pośród radnych…

Michał Malczyński, redaktor wydania

rozpoczął się rozbiór terenóW zielonych otaczających Fort nr 7 „bronoWice”. choć Może należałoby poWiedzieć raczej, że rozbiór trWa W najlepsze, a MałopolsKa agencja Mienia WojsKoWego (aMW) KieroWana przez radnego platForMy obyWatelsKiej grzegorza staWoWego, Który reprezentuje łobzóW, Właśnie osiągnęła W niM pierWszy suKces. W połoWie grudnia inicjatyWa „zielone bronoWice” przeKazała naM następującą inForMację: „z przyKrością inForMujeMy, że W dniu dzisiejszyM sprzedano sztucznie Wydzieloną część zieleni przyFortecznej”. potWierdziliśMy W aMW zWycięzcę przetargu oraz KWotę, Którą zapłaci. Wygrała duża FirMa deWelopersKa echo investMent, a KWota, Którą uiści za tę działKę, to nieWiele ponad 7 MilionóW złotych. przy oKazji usłyszałeM też, że nie chodzi o teren przyForteczny, bo nie jest on W bezpośredniM sąsiedztWie Fortu. jasne. Wcześniej słyszeliśMy już też, że nie Ma taM zieleni.

Był soBie fort czas na magistrat…

Redaktor naczelny Krowoderska.pl

toMasz borejza

Page 13: Obywatelski Kraków nr 3

13

TWOJA DZIELNICA

AMW można pogratulować. Wykonała swoje zadanie i będzie na niemieckie czołgi z demobilu. Miasto nie zdecydowało się zawal-czyć o ten teren, bo nie ma pieniędzy. Nie może ich mieć, bo zbie-ra na igrzyska, które wymagają ekspertyz oraz drogich delegacji. Jedno i drugie będzie, tylko w procesie aplikacyjnym, kosztować 5 milionów złotych.

nie WieM jaK Wy, ale ja MaM dośćDość gadania. Dość udawania, że każdy argument jest równie

dobry. Dość miasta, które jest zbyt słabe, by nie oddać nas w ręce deweloperów. Dość tego, że o naszym samorządzie trudno mó-wić inaczej niż „Oni”. I przede wszystkim mam DOŚĆ władzy, któ-ra śmieje nam się w twarz i w dostatku zapewnia jedynie poczucie bezsilności. DOŚĆ tego, że miasto jest rządzone poza nami i tkwi w partyjno-politycznych układach, które są już tak mocne, że nie liczy się nic poza nimi i nikt, kto do nich nie należy. Na razie miejski festiwal arogancji – widoczny nie tylko w sprawie Fortu nr 7, ale w niej wyjątkowo dobrze – trwa w najlepsze. Ale nie musi przecież trwać zawsze.

W parze z tym poczuciem bezsilności idzie bowiem złość, a ta podpowiada, że każda kolejna spieprzona rzecz to kropla i któ-raś z kolejnych w końcu przeleje czarę. Ludzie zdecydują, że sko-ro miasto nie może się już wietrzyć, to trzeba przewietrzyć cho-ciaż Magistrat. Już wkrótce będzie pierwsza okazja, żeby na plac Wszystkich Świętych wpuścić trochę powietrza i zrobić to z sen-sem, bo – o tym warto pamiętać – tam potrzeba powietrza świeże-go. To, że jedna partia zmieni się z drugą partią, albo jeszcze trzecią niby-nową, ale złożoną z ludzi uciekających z tych dwóch, nie zmie-ni nic albo prawie nic. Tam brakuje ludzi z ruchów miejskich.

Ludzie, którzy rządzą tym miastem (opozycja też), tkwią w tym już tak długo, że na ogół nie potrafią wyobrazić sobie, że może być inaczej. Mogą się zmieniać między sobą, zmieniać nazwy partii albo udawać, że ich partia jest bezpartyjna (patrz: J. Gowin), ale to wszystko jedynie pozory, bo to wciąż są ci sami ludzie. A chcę wierzyć, że właśnie mijają czasy, kiedy krakowianie zgadzali się na poczucie bezsilności, arogancję i strojenie w coraz to nowe piórka.

Na razie jest tylko złość, ale z tej złości może być coś dobrego. W każdym razie chciałbym – i nie jest to marzenie ściętej głowy – żeby irytacja zbudowała w mieście kilka trwałych rzeczy, które choć trochę uniezależnią nas od ograniczonej wyobraźni ludzi siedzą-cych w Magistracie.

Chciałbym, żeby wyszła z niej władza, która liczy się z głosem mieszkańców, a nie tylko udaje, że się liczy, gdy jest jej to na rękę. To oznacza zbudowanie mechanizmów konsultacji społecznych, które faktycznie działają, a nie są tylko zasłoną służącą do powie-dzenia, że „były”. Jeżeli dziś nie działa to tak, jak powinno – a nie działa – to władze miasta muszą znaleźć takie rozwiązania, które zadziałają. Od tego są.

Chciałbym władzy, która w sprawach najważniejszych i najbar-dziej kosztownych potrafi sięgać po narzędzia demokracji bezpo-

średniej – takie jak referendum. I żeby uznano to za rzecz całko-wicie normalną, a nie mityczną metodę, które można stosować na Zachodzie, a u nas nie, bo… no właśnie, dlaczego nie? Bo nie żyjemy w Szwajcarii? Bo my Zachód tylko imitujemy? Nie musimy. Trzeba sobie tylko wyobrazić, że to da się zrobić i pamiętać o tym, że trzeba to robić.

Chciałbym też przejrzystości w działaniu miejskich instytucji i rad. Dziś bywa z tym źle, bo poczucie, że w instytucjach publicz-nych wszystko powinno być jawne, jest trudne do strawienia dla urzędników, ale też radnych, którzy boją się oszołomów (czyt.: oby-wateli). Nawiasem mówiąc, Drogi Magistracie, od kilku tygodni cze-kam na udostępnienie informacji publicznej. Nie za długo?

Chciałbym (patrz punkt: referenda) debaty publicznej o przy-szłości Krakowa. O tym, jak miasto ma się rozwijać i w co inwesto-wać nasze pieniądze. Czy ma to być – jak dzieje się dziś – rozwój do wewnątrz, przez zagęszczenie i olimpijską szopkę? A może (choć to kosztuje co najmniej tyle, co igrzyska) krakowianie chcieliby po-szukać rozwiązania podobnego do tego, po które kiedyś, w ana-logicznej sytuacji, sięgnął Juliusz Leo, a więc Wielkiego Krakowa i jego rozwoju na zewnątrz. Ze szkołami zamiast igrzysk i zielenią zamiast betonu.

bo chyba coraz Mniej ludzi uWaża, że noWoczesność liczy się tonaMi WyleWKi?

Chciałbym Magistratu, który z kilku hektarów zieleni (patrz: Fort nr 7) potrafi zrobić park, a nie tylko bloki. I takiego, który w ogóle o ten park zawalczy lub wyobrazi sobie, że to coś, co jest nam po-trzebne.

Chciałbym – tak, to populizm! – miasta, które pieniądze zamiast na diety dla 400 bezradnych radnych przeznacza na coś pożytecz-nego i przynoszącego korzyść. Albo chociaż pyta o to, czy chcemy 400 radnych? Mnie na przykład aż tylu nie potrzeba. I tak większość robi „nic” albo niewiele.

Tylko że tych kilku prostych i w zasadzie oczywistych rzeczy nie można oczekiwać od ludzi, którzy dzisiaj kierują tym, co dzieje się w budynku przy placu Wszystkich Świętych. Tam wyobraźni nie starcza nawet do tego, by wiedzieć, że coś w ogóle jest nie w po-rządku. To miasto potrzebuje nowego oddechu i czas najwyższy na zryw niepodległościowy. Albo chociaż małą krakowską wiosnę ludów.

Autor zdjęć: Monika Dębowska, „Zielone Bronowice”

*W Radzie Miasta siedzą ludzie, którzy dostali po 300 głosów. Naprawdę i bez

trudu możemy odpłacić pięknym za nadobne, rozliczyć ich i dla odmiany utrzeć

im nosa oraz pokazać, że to nie jest tak, że można robić, co się chce.

Page 14: Obywatelski Kraków nr 3

14Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

OPINIE

ukraiński (a konkretniej rzecz ujmując przez Partię Regionów do spółki z komunistami) znajduje się między innymi zakaz porusza-nia się w kolumnie złożonej z więcej niż pięciu samochodów, zakaz działalności informacyjnej prowadzonej bez rejestracji państwo-wej, a nawet zakaz zakładania kasków podczas wieców. Wprowa-dzono prawną możliwość ograniczenia przez państwo dostępu do internetu, a za „grupowe naruszanie porządku publicznego” może grozić kara nawet dwóch lat więzienia. Wszystkie te nowe przepisy są niewątpliwie precyzyjnie wymierzone we wszelkie występujące formy sprzeciwu stosowane przez przyodzianych w kaski uczestni-ków „Euromajdanu”, których głównym środkiem komunikacji jest internet wspierany przez niezależne media. Protestujących posta-wiono pod ścianą, pozbawiając ich nie tylko kasków i elementar-nych praw właściwych demokratycznym republikom. Ładując ostrą amunicję, pozbawiono ich przede wszystkim możliwości stawiania jakiegokolwiek oporu.

obcy agentTa ustawa oddala Ukrainę od Europy, w której obywatele mogą

cieszyć się swobodą wypowiedzi i nieograniczonym dostępem do internetu; Europy, w której parlamentarzyści nie boją się głosować zgodnie ze swoim przekonaniami. Warto wspomnieć, iż na Ukra-inie wprowadzono również możliwość aresztowania deputowa-nego nawet podczas obrad Rady Najwyższej oraz wydania wyroku bez obecności oskarżonego w sądzie. Co ciekawe, na wzór Rosji, wprowadzono na Ukrainie również kontrowersyjne prawo dotyczą-ce „obcej agentury”. Tym określeniem można będzie teraz nazwać każdego, kto będzie kontaktował się z przedstawicielami władzy państw zachodnich – na przykład najsilniejszego opozycyjnego kan-dydata na prezydenta Witalija Kliczkę. To określenie, rodem z no-menklatury komunistycznej propagandy minionego wieku, może stać się oskarżeniem pozwalającym władzy na aresztowania i na-piętnowanie niewygodnych dla niej osób. Każdy pretekst może być dobry, by kogoś oskarżyć o współpracę z „zepsutym Zachodem”. To posunięcie może mieć również niezwykłą siłę propagandową, dzięki której władza będzie mogła kompromitować niewygodnych

zaognia się sytuacja na uKrainie. obyWatelsKi zryW WyMierzony W polityczne Koncepty prezydenta WiKtora januKoWycza przyniósł już pierWsze oFiary W ludziach. na euroMajdanie leje się KreW, a W uKraińsKiej radzie najWyższej przegłosoWyWane są ustaWy WyMierzone W „prozachodnich szpiegóW i chuliganóW”.

euroMajdan – począteK Demokracja na Ukrainie narodziła się stosunkowo niedaw-

no i tak naprawdę nie miała jeszcze szansy w pełni rozwinąć się i dojrzeć, a już ciąży powoli ku dyktaturze. Niemniej jednak te kil-ka lat wolności słowa i możliwości porównania swojego położenia z sytuacją mieszkańców Zachodu ukształtowało grupę obywateli Ukrainy, którzy w demokracji się zakochali. To właśnie oni najpierw popierali europejskie aspiracje swojej ojczyzny, później strajkowali przeciwko użyciu siły przez władzę w ramach rozpędzenia protestu, a następnie stworzyli jedyną w tym zakątku Europy przestrzeń dla prawdziwej demokracji, świetnie zorganizowane „państwo w pań-stwie” – „Euromajdan”. Jego uczestników nie przestraszyły ani mro-zy, ani śnieg. Nie zrezygnowali z protestów mimo coraz mniejsze-go zainteresowania rządzących się prawami newsa mediów. Tym samym ukraińskie władze przeliczyły się, myśląc, że czas i zimowa aura skutecznie rozprawią się z protestującymi.

dura lex…Niesłabnąca presja ze strony Moskwy i dyktatorskie zapędy wła-

dzy poskutkowały wprowadzeniem szeregu ustaw ograniczających swobody obywatelskie, prawo do informacji, prawo do zgroma-dzeń. Wśród nowych przepisów wprowadzonych przez parlament

Marta MichałeK spieszmy się kochać demokrację,

tak szybko zamienia się w dyktaturę…

Page 15: Obywatelski Kraków nr 3

15

OPINIE

dla siebie polityków czy dziennikarzy. Wystarczy kogoś naznaczyć piętnem „agenta” i dzięki temu nie skupiać się już na tym, co dana osoba mówi i o co walczy. Na Ukrainę zawitał strach.

przepraszaM, czy tu biją?W Polsce możemy cieszyć się pełnią swobód obywatelskich,

jakie zapewnia nam konstytucja. Dzięki zagwarantowanej w niej wolności wyrażania własnych poglądów oraz pozyskiwania i rozpo-wszechniania informacji możliwy jest swobodny ich przepływ. Za-kazana jest cenzura oraz stosowanie środków nacisku na władzę. Nie musimy się bać wyrażania swoich opinii, a dziennikarze mogą spokojnie wykonywać swoją pracę. W świetle wydarzeń na Ukrainie możemy inaczej spojrzeć na ich działalność, która wielu ludziom ko-jarzy się jedynie z wyszukiwaniem newsów i pogonią za sensacją. Ukraińscy dziennkarze to dziś jedne z pierwszych ofiar tamtejszego konfliktu. Według informacji podanej na Facebooku przez organi-zatorów „Euromajdanu” liczba pobitych dziennikarzy w dniach 19 i 20 stycznia 2014 wyniosła 24 osoby. Z końcem ubiegłego roku świat obiegły drastyczne zdjęcia Tetiany Czornowoł – dziennikar-ki „Ukraińskiej Prawdy”, założonej przez zamordowanego w 2000 roku Geogrija Gongadze. Została ona napadnięta i brutalnie pobita przez „nieznanych sprawców”.

W Polsce konstytucja gwarantuje również swobodny dostęp do internetu. Pamiętamy, z jaką zaciekłością opinia publiczna sprze-ciwiła się ustawie zwanej ACTA, która miałaby tę swobodę ogra-niczać. Na Ukraianie nikt nie pyta opinii publicznej o zdanie – co gorsza, zamyka się jej usta siłą.

geopolityKaReakcja świata zachodniego jest oczywiście krytyczna wobec

działań Wiktora Janukowycza i innych reprezentantów rządu Ukra-iny. Głos w tej sprawie zabrał amerykański sekretarz stanu, John

Kerry, który skrytykował nowe akty prawne. Europejscy politycy wyrażają zaniepokojenie obecną sytuacją, wzywają Janukowycza, by ten nie wprowadzał w życie nowej ustawy. Polska również przy-łącza się do fali krytyki. Niestety, działania te nie przynoszą żad-nego rezultatu. Można odnieść przygnębiające wrażenie, iż Ja-nukowycz liczy się z opinią tylko jednego człowieka – Władimira Władimirowicza Putina.

Sytuacja na Ukrainie wydaje się beznadziejna dla opozycji. W Polsce, po pierwszej fali rozruchów, sprawa Ukrainy w mediach zdecydowanie ucichła, by teraz znów zacząć o niej głośniej mówić. Niestety pokojowe protesty, które trwały przez cały ten czas na Majdanie, nie były w stanie zainteresować społeczeństwa i mediów tak jak zamieszki. Tymczasem Ukraińców należy wspierać, nie zwa-żając na trudną wzajemną historię i konflikty z przeszłości. Napię-ta sytuacja, która ma obecnie miejsce na Ukrainie, jest dla Polski bardzo niekorzystna, gdyż za naszą granicą zrodzić się może dyk-tatura, pozostająca zresztą w wyraźnym cieniu Kremla. Wielkimi krokami zbliżają się Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi. Władimir Putin będzie miał okazję uścisnąć dłoń przedstawicielom świata Za-chodu i wykazać się poszanowaniem wobec wartości, jakie niosą ze sobą sport i demokracja. Czy u jego boku pojawi się Wiktor Ja-nukowycz? A jeśli tak, to pozostaje mieć nadzieję, że nie dostrzeże pośród olimpijczyków „obcych agentów”, zwłaszcza że bobsleiści mają w zwyczaju występować w kaskach…

Krakowianie uczcili pamięć o ofiarach zamieszek na Ukrainiefot.: Julia Tarnawska i Anna Tymoch

Page 16: Obywatelski Kraków nr 3

16Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

OPINIE

toMasz sadliK

„jaK dają to bierz, jaK biją to ucieKaj” – MóWi stare porzeKadło. dali Kredyt, to WziąłeM. z czaseM, Kiedy pojaWiły się probleMy, oKazało się, że jaKo obyWatel Mogę W taKich trudnych MoMentach liczyć przede WszystKiM na siebie. oto najKrótsza geneza poWstania stoWarzyszenia „FranKoWcóW” – ludzi Walczących z banKaMi o spraWiedliWość.

Miłe złego początKiJesienią 2007 roku, to jest w czasie, kiedy banki wydawały się

jeszcze instytucjami pewnymi, zaufanymi i uczciwymi, postanowi-łem sprawdzić, czy stać mnie na kredyt. Chciałem kupić lokal na biuro – taka inwestycja w przyszłość. Skoro wynajem kosztował mnie co miesiąc ponad dwa tysiące złotych, to może taka sama albo nieco wyższa rata kredytu pozwoliłaby za 30 lat powiedzieć moim dzieciom: „Proszę, to jest wasze!”. Nie chciałem opierać się na pośrednikach, więc poszedłem do solidnego (w moim ówcze-snym przekonaniu) zagranicznego banku. Poprosiłem doradcę, żeby sprawdził moją zdolność kredytową i okazało się, że mogę, a nawet powinienem wziąć kredyt. Ten w złotówkach miał mnie przez 30 lat kosztować 2800 złotych miesięcznie, ten we frankach – 2400. Tak stało w e-mailu od pracownika tej szacownej instytu-cji (obecnie dowód w sprawie Sadlik przeciwko Raiffeisen). Skoro „nic, tylko brać”, to wziąłem. W dodatku miałem zapewnienie pra-cownika, że „w razie czego, straci pan to, co pan wpłacił, no i biu-ro”. Miałem bez wkładu własnego dostać nie tylko na zakup, ale i na remont. To ostatnie szybko okazało się mrzonką. Wydałem co prawda trzydzieści tysięcy złotych i faktury się zgadzały, ale... kurs franka się zmienił i: „dostał Pan już to, co miał dostać” – usłyszałem. Na konto wpłynęło tysiąc złotych, a od banku usłyszałem, że mogę dobrać linię kredytową i kartę kredytową, żeby pokryć te wydatki.

Cóż było robić? Kartę i linię z debetem mam do dziś. Dołożyłem na żądanie banku sześć tysięcy ubezpieczenia i już. Zacząłem spła-cać. Pierwszy rok – coraz mniej, a potem już tylko w górę. Kiedy rata sięgnęła 5500 złotych, a kryzys sprawił, że znacznie ubyło mi zamówień (głównie z Hiszpanii), chciałem zrezygnować. Najpierw zapytałem o restrukturyzację, potem, po odmowie, za jedyne sto złotych opłaty, o „wakacje”, czyli zawieszenie spłat na jakiś czas. Nic z tego. Bank, ku mojemu zdumieniu, chciał zrobić… zdjęcia mojego mieszkania. Biuro już nie wystarczyło na zaspokojenie apetytu tej instytucji, która wypowiedziała mi kredyt i zażądała prawie milion złotych od ręki. Reasumując, dostałem 600 tysięcy kredytu, z cze-go zdążyłem spłacić 250 tysięcy, a tymczasem bank chciał miliona, w tym – biuro i mieszkanie!

FRANK(ENSTEIN)KREDYTOWY HORROR

Page 17: Obywatelski Kraków nr 3

17

OPINIE

Kto Może Mi poMóc?Zacząłem poszukiwać pomocy. Napisałem list do UOKiK i do

wskazanych na jego stronie instytucji w Krakowie. Zero reakcji. Te-lefony milczą, nikt nie odbiera. Dalejże więc skarżyć się do prasy, prosić o pomoc posłów – bezskutecznie. Trudno – pomyślałem. Po-zostawiony sam sobie rozpocząłem działania na własną rękę. Oka-zało się, że w wielu krajach ludzie zostali podobnie potraktowani przez banki i mieli te same problemy. Odnotowałem, że sądy stają po stronie słabszych, niedoinformowanych albo źle poinformowa-nych klientów. Poprosiłem radcę prawnego o napisanie pozwu, na-stępnie złożyłem go do sądu i... czekałem. Tymczasem zaczęli się do mnie zgłaszać ludzie, którym banki sprzedały ten ryzykowny, jak się okazało, produkt, w efekcie czego znaleźli się w identycznym jak

skich adwokatów zgodził się w drodze wyjątku pomóc mi za dar-mo. Ale co z innymi? Ponad trzy tysiące odwiedzin na stronie www.frankowcy.org.pl i blisko tysiąc e-maili ze skargami uświadomiło mi skalę problemu. I moją bezsilność. Sprawdziłem w innych miastach: w Szczecinie rzecznik publicznie oświadczyła w radio, że „wszystkie te umowy są nieważne, bo nie były negocjowane indywidualnie”. I obiecała pomóc... mieszkańcom Szczecina. Rzecznik w Warszawie już wcześniej wytaczała pozwy zbiorowe przeciwko bankom, które wygrała i niezgodne z przepisami zapisy w umowach kredytowych trafiły na listę klauzul zakazanych UOKiK, co oznacza, że wszelkie podobne umowy z automatu są nieważne. W Poznaniu rzecznik pomaga jednej z kancelarii wnieść pozew zbiorowy o unieważnie-nie kredytów we frankach szwajcarskich przeciwko bankowi Getin. Skoro w innych miastach jest to możliwe, to dlaczego nie u nas – pomyślałem.

zaKładaMy stoWarzyszenieKiedy okazało się, że ani rzecznik konsumenta, ani posłowie, ani

nikt inny pomóc nie może, zrodził się pomysł, aby założyć Stowa-rzyszenie Obrony Poszkodowanych przez Banki Pro Futuris (dla lepszej, nieobciążonej długiem przyszłości). Napisałem statut, ze-brałem dwudziestu chętnych mieszkańców naszego grodu i złoży-liśmy wniosek do sądu rejestrowego. Czekamy. Tymczasem poma-gam jak mogę – głównie informując, co można zrobić, a także kto, jak i gdzie już coś osiągnął. Tłumaczę orzeczenia z innych krajów (Hiszpania, Belgia, Francja, Austria), w których sądy przyznały ra-cję klientowi. Prokuratura Okręgowa w Krakowie bada nadużycia banków zarówno z rekomendacji ogólnej – Prokuratora General-nego (bezpośrednio do krakowskiej prokuratury można zgłaszać skargi na wszelkie umowy zawarte z nadużyciem prawa, zwłaszcza przez osoby niezaradne życiowo, starsze), jak i na podstawie moje-go zgłoszenia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z artykułu 286 § 1 Kodeksu karnego: „Kto, w celu osiągnięcia korzyści mająt-kowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowa-nia przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolno-ści od 6 miesięcy do lat 8”). Kiedy tylko otrzymamy potwierdzenie rejestracji – ruszamy do działania. W pierwszej kolejności chcemy przeprowadzić zbiórkę pieniędzy na pomoc prawną dla poszko-dowanych przez banki, której nie jest w stanie udzielić im Miejski Rzecznik Konsumentów w Krakowie. Bo w tej kwestii może chodzi tylko o pieniądze? A w innych przypadkach? No, cóż, w naszym kraju jest bardzo wiele do zrobienia dla lepszej przyszłości.

• Wszystkie osoby, które znalazły się podobnej pułapce zapraszam na stronę

www.frankowcy.org.pl. Na stronie znajdują się najważniejsze informacje doty-

czące stowarzyszenia oraz e-mail kontaktowy: [email protected]

ja położeniu. Doradzałem im, na ile mogłem, i nie-ustannie poszukiwałem rozwiązania. Okazało się przecież, że jest problem, którym powinien ktoś się zająć. Udałem się więc do miejskiego rzecznika praw konsumenta. Zapy-tałem o pozwy zbiorowe, pomoc prawną. Przyjął mnie student prawa Uni-wersytetu Jagiellońskiego i oświadczył, że pan rzecz-nik nie zajmie się pozwami przeciwko bankom, a już na pewno nie pozwami zbiorowymi, bo nie ma na to czasu. A pozew indy-widualny kosztuje – mini-mum dwa tysiące złotych. Ja miałem szczęście, gdyż jeden ze znanych krakow-

Page 18: Obywatelski Kraków nr 3

18Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

„nie poWinieneś nigdy tracić pieniędzy na coś taK głupiego, jaK szczerozłoty Kapelusz” – MaWia Woody allen. organizacja hucznego sylWestra W obliczu Marnej Kondycji FinansoWej KraKoWa Mogłaby Mu posłużyć za Kopalnię poMysłóW do noWej KoMedii.

„będzie, będzie zabaWa…”„W ostatnią noc roku Rynek zamieni się w spektakularną scenę,

którą zawładną cztery żywioły” – czytamy na oficjalnej stronie kra-kowskiego Sylwestra 2013. Prezentowany z początkiem grudnia program jawił się zjawiskowo: efekty świetlne, wizualizacje i fire-show, na scenie zaś polska muzyczna śmietanka. Gdy do mieszkań-ców dotarła jednak informacja, że miasto musi ze swojej kieszeni wyłożyć około dwóch milionów złotych, aż zawrzało! Tematem zaciekłych dyskusji była słuszność tego przedsięwzięcia skonfron-towana z kłopotami finansowymi miasta, które spowodowały, że ostatnie imprezy noworoczne miały bardziej kameralny charakter (przykładowo w 2012 r. wydano na ten cel zaledwie 600 tysięcy złotych). „Kryzys się kończy, a sytuacja rynkowa poprawia” – bronił hucznej zabawy Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN-u bę-dącego współorganizatorem wydarzenia. A co sądzą o tym młodzi, którzy za parę lat będą decydować o losach Krakowa?

reKlaMa(cja)Według zwolenników imprezy, kluczem do sukcesu była współ-

praca z telewizją. W ich oczach gwarantowała ona ogólnopolską reklamę Krakowa, który w domach telewidzów miał rozbłysnąć fe-erią barw, wprawiając tym samym w zachwyt. Rafał, student pra-wa, przyznaje jednak ze śmiechem: „W centrum uwagi było nie miasto, lecz celebryci, a kamery pokazywały głównie rozłożoną na jedną noc scenę”. Co gorsza, TVN wypadł wyjątkowo blado na tle swoich medialnych rywali. Podczas, gdy przed telewizorami świę-towało z nim około miliona widzów, Polsat przyciągnął cztery razy większą widownię.

czas to pieniądz A ile kosztowała minuta zabawy na Rynku? Impreza trwała sześć

i pół godziny, czyli trzysta dziewięćdziesiąt minut. Wystarczy po-dzielić przez nie dwa miliony, by przekonać się, że Kraków wyce-

nił każdą minutę show na ponad pięć tysięcy złotych! Falę krytyki wobec takiej rozrzutności Natalia, przyszła ekonomistka, tłuma-czy mentalnością krakowskiego centusia. „Długi nie powinny być powodem do zabijania atrakcyjności miasta” – stwierdza. I choć przyznaje, że Feel czy finaliści „Mam Talent” nie wzbijają się na mu-zyczne wyżyny, od początku wiedziała, że Rynek będzie tej nocy za-pełniony. Stało się tak, ponieważ publiczność można porównać do ćmy, która w poszukiwaniu światła przylgnie do każdego celebryty, grzejąc się w jego, wątpliwym nawet, blasku. Wierząc jej zapewnie-niom, impreza zwabiła ludzi także spoza naszego miasta, a „bawiąc się w Krakowie – piją w Krakowie, jedzą w Krakowie i nocują w Kra-kowie. Dłużej zostaną – więcej wydadzą”.

MasKa czy „gęba”?Przeglądając strony internetowe promujące krakowski sylwe-

ster odniosłam wrażenie, jakby na siłę próbowano wmówić mi jego niezwykłość. Określano go mianem „podróży po żywiołach” oraz miejscem, gdzie ostatecznie zetknie się ze sobą „różnorodność przestrzeni, muzyki i wyobraźni”. Mistyczną całość dopełniać miała przykuwająca wzrok scenografia, pokaz pirotechniczny oraz chore-ografia Agustina Egurroli. Pomimo interesującej koncepcji, Adam – student informatyki, znajduje bezdusznie słabe punkty przedsię-wzięcia: wizualizację na telebimach zamiast obrazu z kamer, sła-be nagłośnienie oraz ochronę, która traciła kontrolę nad tłumem. Nowy Rok witał w sercu miasta z ciekawości, jednak uważa, że cały ten pozorny blichtr był rzeczą zbędną, a spory nakład finansowy nie oznaczał wysokiej jakości imprezy. Czytając więc relację jedne-go z tabloidów: „Ach, co to była za zabawa!”, chciałoby się wręcz powtórzyć klasyka, pytając: jak mnie ten sylwester zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?

Spotkałam w centrum handlowym koleżankę z czasów liceum. „Fajna sprawa, ten sylwester”, mówi. „Zamiast gnić bezczynnie w czterech ścia-nach, można było miło spędzić czas”. Wówczas nadmieniam, jaką kwotę przeznaczono na imprezę z budżetu miasta. W odpowiedzi słyszę: „Ani nie zarabiam, ani nie płacę podatków, więc mnie to nie dotyczy, a o innych się nie martwię. Nawet nie zauważą, że Kraków zadłuża się coraz bardziej”. Pytam, dlaczego. „Bo to ignoranci”, stwierdza z czarującym uśmiechem, po czym dodaje: „Zupełnie jak ja”.

OPINIE

miasto żywiołówdoMiniKa lachoWicz

Page 19: Obywatelski Kraków nr 3

19

Pyry wyborcze (zamiast kielbasy) my.poznaniacy

ROZMOWA OK

aś: Wasz blisko 10-procentowy wynik w wyborach samo-rządowych w 2010 r. można uznać za sukces, zważając, że My-poznaniacy był w pełni obywatelskim komitetem wyborczym, to jest złożonym z działaczy społecznych i pozbawionym zaplecza, jakim dysponują partie poli-tyczne. jak do tego w ogóle doszło, że udało Wam się wystawić kandydatów we wszystkich okręgach?LM: W okresie kilku lat przed wyborami staliśmy się rozpoznawal-ni, pojawialiśmy się w mediach, w związku z przyciągającymi uwa-gę tematami, za które się braliśmy. Oprócz spraw ogólnomiejskich (np. studium przestrzenne, budżet), staraliśmy się wspierać społecz-ności lokalne, gdy miały problem w władzami, co w wielu miejscach miasta budowało naszą wiarygodność. Od początku naszą grupę cechował taki poziom inteligencji społecz-nej, który sprzyjał docieraniu do ludzi, przekonywaniu ich, pozyski-waniu. Niemal każdy miał jakieś sprzyjające temu doświadczenia, społeczne lub zawodowe. Powstał zespół wykształconych, średnioza-możnych ludzi, głównie w wieku około 50 lat, co oznacza doświad-czenie życiowe, spore i rozległe kompetencje (od prawa, przez media, po finanse, architekturę i inżynierię ruchu), brak kompleksów i zaha-mowań, ale żywe ambicje, sprawność działania i organizacji, niezależ-ność finansową i szerokie kontakty społeczne. Dzięki temu byliśmy w stanie stworzyć komitet i przyciągnąć sensow-nych ludzi, którzy wypełnili listy kandydatów na radnych (70 osób) oraz zespół aktywnych osób realizujących kampanię wyborczą. Fi-nanse były drugorzędne, ważniejszy był zapał, kreatywność i fakt, że mimo powagi sprawy, trudnych chwil i dużego wysiłku, całkiem do-brze się bawiliśmy.

przyglądając się Waszej działalności, a także postu-latom stawianym na Kongresie ruchów Miejskich, moż-na odnieść wrażenie, że polskie miasta borykają się

polacy z narastającyM niesMaKieM obserWują działania partii politycznych na szczeblu saMorządoWyM. o tyM, czy nasze Miasta odebrać Można oWyM partioM, z lecheM MerglereM, WspółzałożycieleM stoWarzyszenia My-poznaniacy, rozMaWiał andrzej śledź.

z podobnymi problemami. co stanowiło główną oś Wa-szego porozumienia i czy uważa pan, że mógłby to być punkt wyjścia dla krakowskich organizacji?U podstawy integrującej nas pewności siebie leży przekonanie, że miasto jest nasze, mieszkańców; że miasto to my, jego gospoda-rze. To jest intuicyjna wykładnia ustawowego i konstytucyjnego zapisu, że ogół mieszkańców tworzy z mocy prawa wspólnotę sa-morządową. Nasze interesy, potrzeby i wartości, jakość naszego ży-cia – to mają być najważniejsze regulatory rozwoju. Biznes, ambicje władz, dążenia rozmaitych autonomicznych podmiotów ( jak armia, kościół, kolej, państwowe uczelnie, itd.) mają służyć miastu i miesz-kańcom, a nie na odwrót. To, że bywa inaczej, widać np. w dążeniu do komercjalizacji miasta, która przynosi korzyści podmiotom gospo-darczym, a miejską biurokrację uwalnia od odpowiedzialności za ko-lejne usługi publiczne.

Mam wrażenie, że w Krakowie, nim jeszcze doszło do pełnej integracji środowiska organizacji społecz-nych, ruchów miejskich, wspólnot mieszkańców etc., już pojawiły się wyraźne podziały. jak to się stało, że w 2010 r. byliście w stanie wystawić wspólną listę kandydatów i czy uważa pan, że współpraca wspomnia-nych grup jest konieczna, aby odnieść sukces?Mało zachęcająca jest prawda o tym, że nie udało nam się w 2010 r. stworzyć społecznej koalicji wyborczej. Zależało nam na wspólnym starcie różnych podmiotów społecznych: od anarchistów, przez związkowców, rady osiedli, NGO’sy, po przedstawicieli biznesu. Dla-tego zawiązaliśmy Komitet Wyborczy Wyborców, który miał być de facto federacyjny, a nie samo Stowarzyszenie. Niepotrzebnie, bo po pół roku rozmów i negocjacji okazało się, że jesteśmy sami – nie z powodu różnic i kłótni, tylko wycofania się większości podmiotów zbiorowych, z różnych, często mętnych powodów. Niektórzy działa-

Page 20: Obywatelski Kraków nr 3

20Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

cze znaleźli się na listach partyjnych lub prezydenta. Cztery miesiące przed wyborami brakowało kandydatów, którzy obsadziliby miejsca na listach, ale wówczas zaowocowały nasze kontakty – dzięki stu-dentom, ludziom kultury, działaczom osiedlowym, pojedynczym ak-tywnym i odważnym ludziom finalnie z naszych list kandydowało 70 osób (limit wynosił 74).To doświadczenie pokazuje, jak ważne jest zbiorowe przywództwo. Ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność za akcję wyborczą, dać jej twarz, a w razie afery także i tyłek. Wówczas o wiele prostsze są negocjacje na temat współpracy.

W stolicy Małopolski często obwinia się o zły stan miasta partie polityczne. przypisuje się im m.in. po-dejmowanie decyzji w oparciu o partyjną, „warszawską” dyscyplinę głosowania. działalność w partii staje się też synonimem karierowiczostwa; powszechna jest opi-nia, że o piastowaniu ważnych stanowisk nie decydują względy merytorycznego przygotowania, lecz kuluarowe rozgrywki. czy na poziomie samorządów partie są nam jeszcze w ogóle potrzebne?Czy ktoś jeszcze wierzy, że „mainstreamowe” partie polityczne pełnią pożyteczne funkcje w polskiej demokracji parlamentarnej? To byty mocno zdegenerowane, postrzegane jako struktury obsługujące inte-resy partykularne, walczące o „łupy”. Jest tak w wyniku zabetonowa-nia odświeżającej cyrkulacji politycznych i społecznych elit – od ponad 20 lat centralnymi postaciami wodzowskiej polityki partyjnej są mniej więcej te same osoby, w zmiennych konstelacjach. Partie to trochę twory z mijającej epoki. Dziś dominuje to, co globalne, a szczegól-ną wartość ma to, co lokalne, w tym miejskie, zaś partie działają na szczeblu państwowym, którego znaczenie maleje. Czy wolno pozostawić nasze miasta partiom, a szerzej – establishmen-towi? Władza nad miastami to dla partii „łupy” smakowite ze względu na zasoby. W miastach „opanowanych” przez partie to ich wodzowie „mianują” prezydentów, wyborcy zatwierdzają jedynie edykt. De-strukcyjny wpływ partii na demokrację miejską pokazało referendum warszawskie, które partie niestety skompromitowały. W wielu mia-stach to jednak zasiedziała biurokracja, jako zaplecze prezydenta, od kilku kadencji rozdaje karty, wspierając różne interesy partykularne. I to wielki problem, bo gmina i jej prezydent ma dużą autonomię, kon-stytucyjną, a biurokracja ma coraz większą świadomość odrębności własnych interesów. Tę wszechwładzę osłabiłoby ograniczenie liczby kadencji prezydenta. Jeśli chodzi o partie, to należy dążyć do tego, by ich wpływy nie były większe niż niezapośredniczonej partyjnie reprezentacji mieszkańców

– bo to zapośredniczenie w skali miasta nie ma uzasadnienia. Do tego może wystarczyłoby zablokowanie możliwości wydatkowania fundu-szy partyjnych na miejskie kampanie wyborcze, by wyrównać szanse komitetów mieszkańców.

Wiem, że przygotowujecie się już do kolejnych wy-borów, myśląc o szerokiej społecznej koalicji. jak w Waszym wypadku wygląda angażowanie się tzw. spo-łeczników w aktywność polityczną i w jaki sposób radzicie sobie z niechęcią podmiotów społecznych do negatywnie postrzeganego świata polityki?Rozumiemy politykę szeroko, jako zaangażowanie w sprawy publicz-ne, którego podmioty nie uchylają się od odpowiedzialności za ich bieg, są gotowe brać udział w podejmowaniu decyzji, zatem i we „władzy”. W Polsce skompromitowane jest wąskie i powszechne poj-mowanie polityki, partyjno-ideologiczne, które działa na publikę jak płachta na byka. Taki stan rzeczy obraca się przeciw obywatelom, bo zniechęcając nas do polityki, pozostawia decyzje, także najpoważniej-sze, w rękach coraz mniej licznych „chętnych”. W demokracji im bar-dziej polityka wkurza, tym bardziej powinniśmy chcieć ją naprawić, bo mamy do tego formalne narzędzia. Sytuacja w miastach ewoluuje jednak w dobrym kierunku. Rozpo-wszechniają się pojęcia neutralizujące obraz polityki jako partyjnej walki o „łupy”, a pozwalające opowiadać polityczność miasta w inny sposób, merytoryczny i eksponujący społeczny wymiar polityki, takie jak: demokracja miejska, polityka przestrzenna, narracja konkretna, miasto spółka z o.o., oportunizm planistyczny, partycypacja społecz-na, prawo do miasta, polityka skali itd. Powoli wydobywamy się z pu-łapki myślenia, że my – dobrzy, a polityka – zła. Osobna sprawa to interesowny dystans wobec zaangażowania po-litycznego licznych NGO’sów, które działają dzięki środkom publicz-nym, więc obawiają się, że brak pokory wobec władzy zostanie po-

Ktoś musi wziąć na siebie odpowiedzialność za akcję wyborczą, dać jej twarz, a w razie afery także i tyłek.

Happening kandydatów My.Poznaniacy pod operą w koszulkach organizacyjnych

– kolor firmowy pomarańczowy

Page 21: Obywatelski Kraków nr 3

21

traktowany jako bunt. Na szczęście poza „chlebowymi” NGO’sami jest wielu odważnych mieszkańców.

o ile stowarzyszenie My-poznaniacy posiada już doświadczenie w korzystaniu z biernego prawa wyborczego, o tyle sądzę, że w Krakowie, poza wyborami w 1989 roku, pierwszy raz pojawia się hipotetyczna szansa stworzenia jakiegoś wspólnego frontu wyborczego organizacji społecznych i środowisk mieszkańców. czy biorąc pod uwagę, że brakuje nie tylko struktury, ale i szczegółowej wizji takiego porozumienia, uważa pan, że mimo wszystko warto próbować?Obecnie niemal całe doświadczenie z tamtych wyborów skupia się w naszej nowej organizacji PRAWO do MIASTA, gdzie znalazła się pod-stawowa kadra organizująca kampanię wyborczą 2010, ale z My-Po-znaniacy współpracujemy i chcemy stworzyć koalicję wyborczą. Głupio mądrzyć się w cudzej sprawie, ale ma to w sumie wymiar pro publico bono. Wydaje się, że w Krakowie zaistniał już główny powód, by społeczność obywatelska miasta zorganizowała się i wystąpiła ra-zem w wyborach. Powód poważny i znany – gigantomańskie ambicje władz, zza których wyzierają interesy rozmaitych biznesów, by w Kra-kowie zorganizować zimowe igrzyska olimpijskie. Nie jest istotne, co o tym myślę, chociaż po poznańskich doświadczeniach, zwłaszcza z kosztami Euro 2012, ciężko mi myśleć z aprobatą. Istotne jest to, że duża część mieszkańców Krakowa nie widzi sensu tej imprezy, ale nie bardzo jej głos jest brany pod uwagę. Więc trzeba to wymusić. Między innymi wokół sprzeciwu w tej sprawie można sporo zbudować, bo on sięga istoty demokracji miejskiej. Natomiast praktycznego doświadczenia nie da się przekazać. Dla Was udział w wyborach może być przełomowym posunięciem w kształ-towaniu się społeczeństwa obywatelskiego. Nawet jeśli nie uzyska-cie mandatów radnych, samo podjęcie próby i pokazanie Waszej siły

wzbudzi respekt. Natomiast jeśli nie podejmiecie nawet próby, będzie-cie żałować, że być może straciliście istotną szansę, a władza się roz-zuchwali. Decydując, trzeba kalkulować, ale pewnych niewymiernych, choć czasem decydujących czynników sukcesu, skalkulować się nie da – jak zapał, ofiarność i kreatywność ludzi. No i szczęście.

jakieś dobre rady na początek?Byłem szefem sztabu wyborczego KWW My-Poznaniacy, moje do-świadczenia pochodzą ze „źródła”. O „dobrych radach” zniechęcająco mówią przysłowia, ale dzielenie się doświadczeniem, z pokorą i bez protekcjonalizmu, jest w wielu różnych obszarach życia uznawane za sensowne. Na pewno nie można tracić czasu na zastanawianie się nad podję-ciem decyzji, należy działać. Kluczowe jest przekonanie, że walczymy o kwestie doniosłe, dla miasta i mieszkańców, bo tylko wielkie i re-alne sprawy nas porywają. Wybory to gra zespołowa, mimo że zwią-zana z rywalizacją. Nikt nie wygra jej sam, bo szansa każdego zależy od wyniku całości, więc każdy ma interes w dobrym wyniku swojego rywala. Komitet wyborczy powinien być ukonstytuowany demokra-tycznie, ale poprowadzić go w całości demokratycznie się nie da – bo wybory to „pokojowa wojna”, wymagająca przywództwa. Nie da się uniknąć błędów, ale konkurencja też je popełnia, więc lepiej działać i iść do przodu, niż siedzieć sparaliżowany strachem, kombinując, jak tu ustrzec się potknięć. Jesteśmy lepsi niż „partyjniacy”, bo oni już przecież „wszystko wiedzą”, a my dopiero odkrywamy, więc możemy wpaść na coś innowacyjnego. Zwłaszcza że dobrze się bawimy, gdy oni znużeni są rutyną. W przeka-zie w kampanii wyborczej najważniejszy jest konkret, obraz, zwięzły i trafny greps oraz dobre, spontaniczne emocje. Żywiołowy, szczery amator może być bardziej wiarygodny niż kandydat sformatowany przez PR-owca.

Lech MeRgLeR – poznaniak, publi-

cysta, współzałożyciel Stowarzysze-

nia My-Poznaniacy, PRAWO do MIA-

STA i Kongresu Ruchów Miejskich,

współautor wydanego w 2013 roku

"Anty-Bezradnika przestrzennego:

prawo do miasta w działaniu".

...w Krakowie zaistniał już główny powód, by społeczność obywatelska miasta zorganizowała się i wystąpiła razem w wyborach. Powód poważny i znany – gigantomańskie ambicje władz, zza których wyzierają interesy rozmaitych biznesów, by w Krakowie zorganizować zimowe igrzyska olimpijskie.

Page 22: Obywatelski Kraków nr 3

22Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

Michał MalczyńsKi

już W listopadoWyM nuMerze „obyWatelsKiego KraKoWa” zWracaliśMy uWagę na probleMatyKę bezpieczeństWa W naszyM Mieście. ubiegłoroczne, speKtaKularne i nośne Medialnie incydenty z ostryMi narzędziaMi W tle spraWiły, że niepostrzeżenie pośród KraKoWsKich syMboli – gdzieś poMiędzy obWarzanKieM a gołębieM – pojaWiła się Maczeta. jeden z satyryKóW zaproponoWał naWet zaKrWaWiony nóż jaKo logo zio 2022.

(saMo)poczuciePrzede wszystkim rozgraniczyć musimy dwie sprawy, gdyż jed-

ną kwestią pozostaje bezpieczeństwo sensu stricto, a czymś innym jest jego poczucie wśród mieszkańców. Widać to wyraźnie podczas debat na tytułowy temat, które w ostatnim czasie mnożą się jak grzyby po deszczu. O bezpieczeństwie mówią reprezentanci służb mundurowych, przywołując stosowne, napawające optymizmem statystyki. Z kolei poczucie bezpieczeństwa, a właściwie jego brak czy zachwianie artykułują krakowianie. Niepokój ten może mieć różne podłoże: podatność wobec przekazu medialnego, który nie-rzadko epatuje obrazem przemocy, wręcz okrucieństwa, bądź też pośrednia wiktymizacja (tj. sytuacja, w której sami czujemy się po-krzywdzeni, gdy ofiarą przestępstwa padła osoba nam bliska lub znajoma). Najważniejsze, iż obawy te stały się wystarczająco silne, aby prowokować kolejne dyskusje na temat bezpieczeństwa w na-szym mieście.

debatyW ostatnim czasie odbyła się dyskusja w ramach „Krakowskiego

Klubu Wtorkowego”, w której udział wzięli między innymi podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie, Adam Młot, Komendant Straży Miejskiej w Kra-kowie, wraz ze swoją zastępczynią, Martą Cieślą, a także miejscy radni. Rzecznik Ciarka przedstawił statystki, podsumowując ubie-gły rok. Te, rzecz jasna, interpretować można bardzo swobodnie, wedle własnych tez i poglądów. Nie zmienia to jednak faktu, że prezentowane przez rzecznika KWP liczby i procenty w żaden dra-

styczny sposób nie odbiegają od tego, co odnotowuje się w innych miastach. Mimo symbolicznego wsparcia dla policji ze strony mia-sta oraz ubogiej sieci monitoringu nie jesteśmy polską „doliną roz-bojów” czy „zagłębiem zgwałceń”.

Z kolei reprezentujący krakowską Straż Miejską, która uzupełnia działania policji w zakresie bezpieczeństwa, zreferowali pozytywne zmiany, jakie zaszły w tej służbie pod kierownictwem komendanta Młota (szerzej o nich na str. 26).

Czemu zatem jest tak źle, skoro jest tak dobrze…?

MonitoringOd listopada monitorujemy problematykę bezpieczeństwa

w Krakowie. Poprzedni numer poświęcony był tematyce budże-towej i to właśnie budżet traktować można w tej dziedzinie jako „pierwszy stopień do piekła”. Dofinansowanie policji przez miasto zmniejsza się systematycznie od lat. W tym roku wyniesie symbo-liczne 500 000 zł.

Traktując tę sferę po macoszemu, możemy pomarzyć o profe-sjonalnym monitoringu. 26 stycznia gośćmi Magdaleny Drohomi-reckiej w programie „Krakowskim Targiem”, nadawanym przez krakowski oddział TVP, byli: prezydent Jacek Majchrowski, prof. UJ Janina Czapska – socjolog prawa, a także mł. insp. Bogdan Syrek, z-ca Komendanta Miejskiego Policji w Krakowie. Rozmówcy skupi-li się na kwestii miejskiego monitoringu, który w porównaniu do innych dużych polskich miast prezentuje się wyjątkowo mizernie. Składa się nań kilkadziesiąt kamer, w większości przestarzałych. W programie przedstawiono dane, wedle których około 60% prze-stępstw w Wielkiej Brytanii wykrywanych jest dzięki monitorin-gowi. U nas odsetek ten jest symboliczny. Rzecznik KWP, Mariusz Ciarka, uświadamia nam, że w Krakowie większość przestępstw pomagają wykryć: „źródła osobowe i ślady daktyloskopijne”. Sza-nować trzeba stare, sprawdzone metody. Problem w tym, że wy-krywalność włamań w Krakowie to zaledwie 15%.

Nie od razu Kraków zbudowano. Komendant Młot koszt profe-sjonalnego i nowoczesnego monitoringu oszacował nawet na kilka-dziesiąt milionów zł. Cóż, na razie nas na to nie stać. Budżet mamy skromny, toteż wolimy przeznaczać go na różnej maści fanaberie. Zamiast kamer finansujemy kamerzystów, którzy kręcą igrzysko-we spoty reklamowe z bobsleistami truchtającymi pod Wawelem. Po co ma być bezpieczniej, jeśli może być światowo?

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

Bezpieczny KraKów sprawa na ostrzu noża Fo

t.: fotolia.com/© dimedrol68

Page 23: Obywatelski Kraków nr 3

23

Michał MalczyńsKi

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

z KońceM 1999 roKu rada Miasta uchWaliła prograM popraWy bezpieczeństWa dla Miasta KraKoWa „bezpieczny KraKóW”. jest on KoMpleKsoWy, elastyczny i inicjuje szeroKi zaKres prac Wielu służb na rzecz popraWy bezpieczeństWa W naszyM Mieście. obecnie Można dostrzec W jego FunKcjonoWaniu dWie Wady. po pierWsze, uchWalono go W roKu przyjęcia polsKi do nato, toteż zdążył Wyraźnie się zdezaKtualizoWać. po Wtóre, naKłady na jego realizację W dziedzinie Wspierania działań policji są syMboliczne. W prograMie „KraKoWsKiM targieM” (tvp-3) prezydent MajchroWsKi sKonstatoWał, że „bezpieczny KraKóW” dedyKoWany jest taKże systeMoWi zagrożeń KryzysoWych, toteż istotną część budżetu przeznaczono na preWencję przeciWpoWodzioWą…

baza zagrożeń zostanie zaKtualizoWana?W opinii rzecznika prasowego komendanta wojewódzkiego po-

licji w Krakowie podinspektora Mariusza Ciarki program: „powinien być dostosowany do zmieniającej się rzeczywistości, a więc i zaktu-alizowany”. Pogląd ten podzielają także niektórzy radni.

Kraków wymaga wizji. Wymaga odważnego wytyczania kierun-ków w dziedzinie poprawy naszego bezpieczeństwa. „Bezpieczny Kraków” się sprawdził, bo nastawiony był na długofalowe, syste-matyczne i kompleksowe działanie. To ono przynosi efekty, a nie pojedyncze zrywy. Niedawno, na wieść o wizycie w Krakowie Kne-

RApoRT „obywATElSKIEgo KRAKowA”

Bezpieczeństwo w mieście

Page 24: Obywatelski Kraków nr 3

24Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

setu, zainicjowano akcję masowego zamalowywania symboli an-tysemickich, które pojawiają się na murach, ponieważ na mocy ki-bicowskich niuansów sympatyków Cracovii nazywa się „Żydami”. Akcja bez wątpienia godna pochwały, ale niestety trąci nieco ma-lowaniem trawników na zielono z okazji wizyty I Sekretarza. Ma-skujemy poważny problem, gdy potrzebne są przede wszystkim działania o charakterze edukacyjnym, prewencja, a nie „leczenie objawowe”.

WaKatyPytany o ich liczbę rzecznik KWP Mariusz Ciarka stwierdził:

„Mam nadzieję, że wakatów nie będzie. Na chwilę obecną mamy obsadzony cały stan etatowy KMP – około 200 policjantów jest jeszcze na szkoleniu podstawowym, pierwsi pojawią się na ulicach Krakowa w marcu”. Ponadto wprowadzona została w życie ze-szłoroczna zapowiedź ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, że stolica Małopolski będzie drugim obok Warszawy miastem w Polsce, w którym policjanci będą odbywać staże aplika-cyjne. Biorąc po uwagę, iż KMP kilkuset funkcjonariuszy przesunęła zza biurek do pracy w terenie, policjanci faktycznie mogą stać się niebawem bardziej widoczni na naszych ulicach.

Wierzymy, że pozwoli to także skrócić czas oczekiwania na in-terwencję policji. W ubiegłym roku skrócono go do kwadransa, tj. aż o połowę w porównaniu do 2012 roku. Aktualnie jest szansa na zbliżenie się do 10 minut.

My, jako obywatele, także możemy przyczynić się do jego skró-cenia. Policja podejmuje dziesiątki tysięcy interwencji. Niestety, większość z nich dotyczy spraw z zupełnie innego wymiaru – są to spory cywilne, rzeczy błahe, jak na przykład spór kelnerki z go-ściem restauracji. Każdorazowo patrol musi jednak wezwanie przy-jąć, udać się na miejsce zdarzenia, sporządzić dokumentację. Pro-blem w tym, że może go wówczas zabraknąć w miejscu, w którym faktycznie jest potrzebny.

„pseudoKibice” i ich „sprzęty”„Nie podoba mi się to określenie – »pseudokibice«. Albo się jest

kibicem, albo się nie jest. To są zwyczajny przestępcy. Staram się bardziej używać określenia chuligani stadionowi” – sprecyzował podinsp. Ciarka podczas niedawnej debaty w Krakowskim Klubie Wtorkowym. Są to środowiska niesłychanie hermetyczne, ponadto pozbawione wszelkich reguł.

Dekadę temu kibice zawarli ogólnopolski „pakt poznański”. Na-kazywał on przede wszystkim – w razie konfrontacji – walkę na gołe pięści, bez używania tak zwanych „sprzętów”, czyli maczet, noży, młotków, tasaków i pozostałych akcesoriów AGD, które mają „ob-ciążoną hipotekę kryminalną”. Z największych polskich „ekip” paktu nie uznali jedynie chuligani identyfikowani z Cracovią i Wisłą. Powo-dem takiego zachowania nie jest wcale gorący temperament człon-ków tychże ekip, lecz fakt, że bandytyzm okołostadionowy ściśle wiąże się z działalnością zorganizowanych grup przestępczych pa-

rających się między innymi handlem narkotykami. Wykorzystują naiwność młodych, spragnionych adrenaliny chłopaków. Przywią-zują ich do barw klubowych, wmanewrowują w fatamorganę kibi-cowskiej „świętej wojny”, zyskując tym samym niewielkim kosztem wiernych „żołnierzy”. W 2011 roku policja rozbiła gang narkotyko-wy współtworzony przez „sympatyków” tych dwóch zwaśnionych klubów. Kasa się zapewne zgadzała, toteż odłożono na bok wza-jemne animozje…

W przypadku „sprzętów” razi także ułomność polskiego pra-wa. Za posiadanie maczety grozi grzywna, ale tylko wówczas, kie-dy udowodni się zamiar jej użycia. Łatwo można się domyślić, że w Krakowie roi się obecnie od „kolekcjonerów broni białej”, któ-rzy swoje „eksponaty” wożą w bagażnikach. A orzecznictwo sądów bywa chimeryczne. Jeden z krakowskich sądów orzeka wykrocze-nie i nakłada grzywnę, a drugi nakazuje „sprzęty” zwrócić, podkre-ślając, że bagażnik samochodu, w którym znajdowała się maczeta, nie jest przestrzenią publiczną…

Niestety działalność gangów narkotykowych pod klubowymi sztandarami kładzie się cieniem na całym ruchu kibicowskim. Mimo że na krakowskich, nowoczesnych obiektach nie dochodzi do po-ważnych naruszeń prawa, w których zagrożone byłoby zdrowie i życie ludzkie, są one pod ścisłą opieką służb, co generuje kosz-ty. W 2013: „Małopolscy policjanci zabezpieczali 652 imprezy o charakterze masowym, w tym 454 imprezy sportowe (189 z nich to mecze piłki nożnej, w tym 41 o podwyższonym ryzyku). Ogółem w zabezpieczeniu tych przedsięwzięć – na zasadzie wielokrotności – brało udział 30 886 funkcjonariuszy (22 848 z nich strzegło po-rządku podczas meczów piłki nożnej). Koszty zabezpieczeń to oko-ło 5 milionów złotych (3 800 000 przeznaczono na zabezpieczenie meczów piłkarskich)”. (KWP w Krakowie)

W skali całego kraju na zabezpieczenie meczów przeznacza się rocznie ponad dwadzieścia milionów złotych. Nie zmienia to fak-tu, że fani piłki stanowią wyraźną większość kibiców sportowych w Polsce, a przecież demokracja gwarantować ma tak przywileje, jak i bezpieczeństwo wszystkim – nawet tym, którzy są w mniejszo-

Page 25: Obywatelski Kraków nr 3

25

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

ści. W Polsce przeznaczamy środki na finansowanie bardzo wielu działań czy podmiotów. Szukając punktu odniesienia – pod kątem zbliżonego do zabezpieczania meczów kosztu – natrafiłem między innymi na budżet Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. On tak-że kosztuje podatników ponad 20 milionów złotych rocznie.

centruM bezpieczeństWa i MonitoringuPrzy ulicy Łokietka na razie jest ściernisko, ale policja ma am-

bitne plany. Wybudować chce profesjonalne, wielofunkcyjne Cen-trum Bezpieczeństwa i Monitoringu, które przede wszystkim zarzą-dzałoby systemem około 300 kamer. Obecny system obejmujący kilkadziesiąt urządzeń jest przestarzały i zbyt skromny jak na mia-sto aspirujące do roli gospodarza igrzysk olimpijskich. Miasta o po-równywalnej wielkości mają ich z reguły kilkaset. Rzecznik KWP, Mariusz Ciarka, przyznaje, że „monitoring niewątpliwe znacznie ułatwia pracę wykrywczą”.

Prezydent Majchrowski jest jednak sceptycznie nastawiony wobec rozbudowy miejskiego monitoringu, dbając o prywatność mieszkańców. Na antenie TVP-3 wyliczył, iż wprowadzenie tylu ka-mer wymagałoby utworzenia około 150 etatów, ponieważ kamera to jedno, a ktoś na monitory patrzeć musi. Wprawdzie pojawiają się nowinki techniczne w postaci „inteligentnych” kamer, które re-agują na anomalie – takie jak nagły ruch, czy też odgłos tłuczonego szkła lub pisk opon – i wówczas alarmują dyspozytora, ale uważa-my, że na wszystko przychodzi odpowiedni moment. W pierwszej kolejności powinniśmy się uporać jako miasto z ruchomymi schoda-mi przy Rondzie Mogilskim, a dopiero później podejmować kolejne wyzywania z zakresu innowacyjnych technologii.

„produKują WódKę, taK dużo, dużo, dużo WódKi…”

Do 12 zabójstw doszło w ubiegłym roku w Krakowie – to o 7 mniej niż w 2012 roku. Żadne z nich nie miało charakteru planowa-nego bądź rabunkowego. Do trzech zabójstw doszło na tle pora-chunków stadionowych chuliganów. Jaka jest więc proweniencja

pozostałych zdarzeń? Są to głównie efekty nieporozumień „przy kieliszku”, tragiczne finały alkoholowych libacji.

Mówimy o bezpieczeństwie w kategoriach służb, ich skutecz-ności, rozwiązań technicznych. Umknęło naszej uwadze, że w na-szym mieście istnieje rekordowa liczba sklepów monopolowych. Co więcej, większość z nich jest czynna całą dobę. Są w Krakowie rejony, gdzie o godzinie 7 rano łatwiej jest kupić pół litra czystej niż kajzerkę. Miasto systematycznie podnosi limit koncesji – obec-ny to 2500. Dostęp do alkoholu jest w stolicy Małopolski wyjątko-wo powszechny, a przecież jego spożywanie to czynnik skrajnie kryminogenny.

Ponadto systematycznie rośnie liczba zatrzymanych nietrzeź-wych kierowców. W 2013 roku było ich w Krakowie niemal półtora tysiąca! Być może należałoby zatem rozważyć „promilowe ograni-czenia” – zakaz sprzedaży w godzinach nocnych lub ograniczenie liczby punktów handlujących wodą ognistą?

„narKotyKi, narKotyKi – Wydłużają się rubryKi”

W styczniu 2014 roku w Krakowie ujawniono więcej kierujących pod wpływem narkotyków niż alkoholu! Wiadomość ta staje się na-prawdę szokująca w chwili, kiedy zdamy sobie sprawę, że krakow-ska policja posiada 1 (słownie: jedno!) profesjonalne urządzenie do badania pod kątem obecności środków działających podobnie do alkoholu lub środków odurzających. Drager Drug Test 5000, bo o nim mowa, znalazł się na wyposażeniu Komendy Miejskiej w 2011 i kosztował 12 000 złotych. Policja posiada także urządzenia typu Oratect (cena: 80 zł), jakkolwiek – siłą rzeczy – są to urządzenia o dużo skromniejszych możliwościach. Komisja Praworządności wnioskowała będzie o zakup kolejnych urządzeń z „rezerwy kryzy-sowej”, ale to przy optymistycznym założeniu, że nie spotkają nas w tym roku dotkliwe zdarzenia.

public relations. Myszy, szczury i ludzie

Szczur spotkał mysz i żali się. „Jak to jest, że ciebie ludzie ak-ceptują, wręcz lubią – głaszczą, kupują, karmią, podczas gdy widząc mnie panikują i czują obrzydzenie?” – pyta. „Bo ja mam lepsze pu-blic relations” – odparła mysz.

Ogromna jest siła naszych wzajemnych relacji. Dzięki działaniom nowego komendanta Straży Miejskiej, Adama Młota, zmienia się wizerunek tej jednostki, mimo że przez lata uchodziła w Krakowie za, delikatnie mówiąc, nielubianą… Ważny jest dialog z obywatela-mi – tak na poziomie powszechnych debat, jak i rozmowy z naszym dzielnicowym (o ile w ogóle wiemy, kto nim jest). Dostęp do infor-macji i rozmowa pomogą nam odbudować poczucie bezpieczeń-stwa nadwątlone w ostatnim czasie krwawymi incydentami. Bo z bezpieczeństwem na szczęście nie jest u nas najgorzej. Życzymy wszystkim krakowskim mundurowym, aby w 2014 roku swoją po-stawą częściej pracowali na opinię myszy niż szczura…

Fot.: fotolia.com/© flucas

Page 26: Obywatelski Kraków nr 3

26Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

bartłoMiej saWicKi

Ośrodek Studiów o Mieście

straż mieJsKa – rewolucJa nie, ewolucJa taK W plebiscycie na najbardziej nielubianych FunKcjonariuszy, strażniK MiejsKi zająłby zapeWne WysoKie Miejsce. W KraKoWie, jaK i W całej polsce straż MiejsKa Kojarzy się z MandataMi oraz bloKadaMi zaKładanyMi na Koła saMochodóW. czy W rzeczyWistości WizeruneK KraKoWsKiej straży MiejsKiej Musi się Kojarzyć ze służbą utrudniającą życie obyWateloM?

idą zMiany Od początku 2013 roku jesteśmy

świadkami intensywnych prac reor-ganizacyjnych w Straży Miejskiej. Piastujący stanowisko Komendanta tej służby, Adam Młot, uczestnicząc w licznych krakowskich debatach z mieszkańcami czy goszcząc w stu-diach radiowych i telewizyjnych, stara się nadrobić lata zaniedbań w „walce o dobry wizerunek miejskiego straż-nika”. Pod koniec ubiegłorocznych

Page 27: Obywatelski Kraków nr 3

27

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

roku istnieje funkcja strażnika rejonowego. Powinni być oni jednak bardziej widoczni oraz aktywni. Oczywiście może to wiązać się ze wzrostem nakładów finansowych. Jednak by poprawić bezpieczeń-stwo, należy zwiększyć nakłady, nie na Straż Miejską, a na policję, która odpowiedzialna jest za jego zapewnienie.

wakacji członkowie „Twojego Ruchu” Janusza Palikota starali się „uszczęśliwić” krakowian, składając wniosek do Rady Miasta o likwidację Straży Miejskiej. Zaletą tego wniosku, abstrahując od opinii na temat sensowności istnienia tej służby w Krakowie, była publiczna debata na temat Straży Miejskiej. Można nawet stwier-dzić, że wnioskodawcy zadziałali na korzyść zwolenników Straży Miejskiej, którzy wreszcie, dzięki debacie w Radzie Miasta, mogli wygłosić publicznie swoje argumenty.

Reprezentujący małopolską młodzieżówkę „Twojego Ruchu” wielokrotnie podkreślali, że złożony wniosek nie jest partyjnym, a obywatelskim postulatem, pod którym podpisało się 5 tys. kra-kowian. Ich zdaniem „przerzucenie” około 30 milionów złotych do budżetu policji pozwoliłoby wypełnić lukę powstałą po likwidacji Straży Miejskiej. Problem polega jednak na tym, iż Straż Miejska odpowiedzialna jest zgodnie ze swoim statutem za porządek, zaś za bezpieczeństwo odpowiada policja. Należy pamiętać także, że przeniesienie dodatkowych zadań na policję wydłuży tylko czas reakcji, a ta, jak pokazują statystyki, uległa w ostatnim czasie po-prawie. W styczniu 2012 roku czas reakcji sięgał nawet 33 minut, w sierpniu minionego roku było to już 17 minut. Oczywiście czas ten w wielu przypadkach jest za długi, ale jak widać następuje pewna poprawa. Co więcej środki przeznaczone na policję mogą ulec rozmyciu, a zauważalnej poprawy w jej funkcjonowaniu nie będzie.

Pamiętać należy, że Straż Miejska pod kierownictwem Adama Młota w ostatnich kilku miesiącach zmieniła się. Oddziały zyskały większą samodzielność w podejmowaniu decyzji oraz w działaniu. Pełniący dotychczas służbę w zlikwidowanych referatach profilak-tyki i ekologii, dalej wykonują swoje obowiązki, ale już w samych oddziałach Straży Miejskiej. Zlikwidowano także dyżurną służbę w centralnym referacie. Irytująca mieszkańców i często utrudniają-ca skuteczną interwencję, pokrywała się z dyżurami w oddziałach. Zmniejszono także z czterech do sześciu liczbę oddziałów Straży Miejskiej. Jak tłumaczą urzędnicy, ograniczenie liczby oddziałów do jednego w Podgórzu i w Nowej Hucie będzie służyć optymalizacji pracy miejskich strażników.

Zmniejsza się też liczba kar wystawionych przed Straż Miejską, przynajmniej tak pokazują statystyki. O ponad połowę zmniejszyła się w ubiegłym roku liczba mandatów oraz założonych blokad na koła samochodów. Warto pamiętać, że przy podobnej liczbie zgło-szeń odnotowano o połowę mniej wykroczeń.

dobry pr potrzebny od zaraz Straż Miejska kojarzy się z wystawianiem mandatów za drob-

ne przewinienia, a to w praktyce prowadzi przede wszystkim do stworzenia wizerunku tej formacji jako antyobywatelskiej instytu-cji. A przecież u podstaw idei powołania Straży Miejskiej leżało coś zgoła odmiennego. By zmienić ten obraz miejscy strażnicy powinni współpracować ściśle z lokalnymi społecznościami. Strażnicy miej-scy powinni być rozpoznawalni na ulicach danych dzielnic. Od 2006

KraKóW potrzebuje „szeryFa”

Jeśli zarówno w przypadku Policji, jak i Straży Miejskiej następu-je poprawa zarządzania, a także szybkości interwencji, to dlaczego poczucie bezpieczeństwa krakowian jest wciąż bardzo niskie? Wyni-ka to z braku konsekwencji w działaniach władz Krakowa? Urzędni-cy miejscy często są oburzeni i zapowiadają „zdecydowane kroki”, by zmniejszyć przestępczość. Słyszymy wówczas także narzekanie na policję czy Straż Miejską. Należy pamiętać, że te służby są tylko narzędziem w rękach decydentów. Ci zaś nie wyrażają swojej kon-sekwencji ani determinacji w dążeniu do wzrostu poczucia bezpie-czeństwa obywateli. Kiedy przychodzi moment na podejmowanie decyzji, wówczas urzędnicy zasłaniają się statystyką, tłumacząc, że przecież ta nie jest taka zła. Brak konsekwencji działań urzędników najlepiej widać na przykładzie liczb. Choć w przypadku policji kry-tyka powinna być skierowana do władz centralnych. Nie zmienia to faktu, że miasto również zmniejsza nakłady na bezpieczeństwo: w tym roku dofinansuje policję kwotą około pół miliona złotych, podczas gdy jeszcze parę lat temu środków tych było znacznie wię-cej, na przykład w 2008 roku aż 10 milionów. Z kolei na realizację programu „Bezpieczny Kraków” miasto przeznaczyło w 2002 roku 600 tysięcy złotych, a w minionym zaledwie 50 tysięcy złotych.

Niezależnie od sytuacji finansowej miasta Straż Miejską należy reformować i reorganizować w tych sektorach, gdzie nie potrzebne są dodatkowe nakłady finansowe. W tym względzie pożytecznym może okazać się nawiązanie ściślejszej współpracy z radnymi dzielni-cowymi. Wizerunek Straży Miejskiej wszak nie zależy tylko od wyda-nych środków na promocję, ale przede wszystkim od zmiany podej-ścia samych strażników oraz miejskich decydentów. Oby pozytywne zmiany, jakie rozpoczęto w zeszłym roku, nie były tylko krótkookre-sowym zjawiskiem przed tegoroczną kampanią wyborczą.

Page 28: Obywatelski Kraków nr 3

28Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

Władza, zachęcając krakowian do radosnego ukorzenia się w obliczu blasku olimpijskiego znicza i uszczęśliwiając ich kosztowną ideą pt. ZIO 2022, nieustannie przytacza argument promocyjny. Słyszymy, że turyści, że PKB, że marka, że skok cywilizacyjny… W tym sportowym uniesieniu wszyscy niestety zapomnieli o „antypromocji”, o stadionowych ekscesach okraszonych okrzykami „do pieca!”, o kilometrach kwadratowych wulgarnych, rasistowskich i antysemickich graffiti. Tak, owszem, można się zmobilizować, na przykład przed wizytą Knesetu, złapać za pędzel i wiaderko z farbą. Niemniej jednak bez klarownej strategii walki z tego typu incydentami (m.in. poprzez edukację), która byłaby konsekwentnie wdrażana, prędzej czy później braknie nam tej farby…Bezkarność krakowskich siewców rasizmu i antysemityzmu znacznie nadwątla poczucie bezpieczeństwa nie tylko wśród krakowian, ale także turystów, których – bez względu na sportowe wydarzenia – przyjeżdżają do nas miliony. Na „markę” pracuje się latami. Czasem wystarczy jeden incydent, aby wiele lat ciężkiej pracy poszło na marne…

Michał Malczyński, redaktor wydania

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

WieloKulturoWa diagnozaStowarzyszenie INTERKULTURALNI PL powstało w 2010 roku,

obierając sobie za cel tworzenie środowiska lokalnego opartego na afirmacji różnorodności kulturowej, tolerancji i otwartości dla cudzoziemców. Uznaliśmy, iż osiągnięcie tych celów będzie możli-we tylko poprzez działania lobbingowe, edukacyjne oraz wspiera-nie naszą wiedzą ekspercką tworzenia przez władze samorządowe pewnych strategii. Najistotniejszymi problemami, na które napoty-kaliśmy od początku naszej działalności jako organizacji społecznej były: po pierwsze, nieobecność cudzoziemców, ale także dziedzic-twa wielokulturowego Krakowa w przestrzeni publicznej i świado-mości mieszkańców; po drugie, widoczne przejawy wrogości oka-zywanej pewnym grupom społecznym. Skonstatowaliśmy, iż należy to szybko zmienić i rozpocząć dyskusję o tym, co miasto może zro-bić, aby przywrócić bądź podkreślić swój wielokulturowy charak-ter i dziedzictwo różnorodności społecznej oraz jak ograniczyć in-cydenty rasistowskie i antysemickie, do których często na terenie miasta dochodziło.

Z naszymi pomysłami udaliśmy się do Miejskiego Ośrodka Wspierania Inicjatyw Społecznych i w ten sposób rozpoczęła się nasza kampania na rzecz wypracowania i wdrożenia strategii prze-ciwdziałania rasizmowi i ksenofobii w przestrzeni publicznej Kra-kowa. W trakcie ponad dwóch lat realizacji naszego projektu był

on wspierany finansowo najpierw przez Trust for Civil Society for Central and Eastern Europe, a następnie przez Fundację Batore-go. Jednym z pierwszych działań było zdiagnozowanie sytuacji, jaka występowała w gminie. Przeprowadziliśmy szeroko zakrojone działania monitoringowe, obejmujące prasę, raporty organizacji pozarządowych oraz oficjalne statystki gromadzone przez instytu-cje państwowe. Okazało się, że rasizm i ksenofobia jest zjawiskiem dość powszechnym i zauważalnym na terenie Krakowa. Od 2007 roku naliczyliśmy prawie dwieście tego rodzaju incydentów o bar-dzo różnorodnym charakterze, ale najbardziej doskwierającym, a przy tym widocznym problemem okazało się antysemickie graf-fiti, powszechnie występujące w mieście w związku z konfliktem między klubami Wisły i Cracovii.

zagraniczne WzorceRównolegle do monitoringu prowadziliśmy wnikliwe bada-

nia rozwiązań i dobrych praktyk istniejących w innych krajach, ze szczególnym uwzględnieniem krajów Unii Europejskiej oraz miast zrzeszonych w Europejskiej Sieci Miast Przeciwko Rasizmo-wi UNESCO. Różnorodne propozycje, które zostały zgromadzo-ne podczas tej pracy, były omawiane podczas kilku spotkań grup roboczych, które stworzyliśmy wraz z miastem; uczestniczyło w nich bardzo szerokie spektrum podmiotów społecznych, insty-

strategia dla KraKowa InterkulturalnI Pl

dr adaM bulandra

Page 29: Obywatelski Kraków nr 3

29

TEMAT NuMERu: BEZPIECZEńSTWO

tucji samorządowych ze wszystkich szczebli oraz służb działają-cych w ramach samorządu (policja, Straż Miejska). W trakcie prac nie obyło się bez konfliktów, starć światopoglądowych oraz kon-trowersji, ale pod koniec udało się wypracować konkretne roz-wiązania, które możliwe będą do wprowadzenia w szczególnych i specyficznych krakowskich uwarunkowaniach. Być może osta-teczny konsensus możliwy był dzięki przeprowadzonym wcze-śniej przez Stowarzyszenie treningom antydyskryminacyjnym dla uczestników i uczestniczek grup roboczych ze strony samorządu lokalnego.

czeKając na uchWałęNa podstawie zdobytej wiedzy, skonfrontowanej z oczekiwania-

mi i możliwościami samorządu, powstał dokument strategii, oparty na schemacie Strategii Rozwoju Miasta Krakowa, stanowiący pro-pozycję dla miasta, która miała być oficjalnie ogłoszona podczas konferencji prasowej w maju 2012 roku. Niestety miasto, mimo ak-tywnej roli w przygotowaniu strategii w ostatniej chwili „schowa-ło głowę w piasek” i odwołało konferencję. Pod naszym naciskiem przeprowadzono jednak krótki briefing, w trakcie którego projekt został przekazany wiceprezydent Annie Okońskiej-Walkowicz. Przy okazji tego zdarzenia po raz pierwszy napotkaliśmy na silny opór przed uwzględnianiem kwestii polityki antyrasistowskiej w oficjal-nej polityce społecznej i informacyjnej miasta. Wiceprezydent od-niosła się do strategii z przychylnością, jednocześnie zaznaczając, że byłaby za jej wdrożeniem jedynie wtedy, gdyby nie wywoływa-ła ona żadnych skutków finansowych, co oczywiście skazało nasz dokument na leżakowanie w szufladzie. Szczęśliwym trafem udało

nam się spotkać z wiceprezydent Magdaleną Sroką, która dała pro-jektowi nowe życie i powiązała go z odbywającym się w Polsce pod koniec czerwca turniejem Euro 2012. W magistracie powstał też specjalny zespół zadaniowy, którego celem było przełożenie na-szych postulatów na język procedur urzędowych oraz schematów wewnętrznych kompetencji i obowiązków poszczególnych wydzia-łów miejskich. Dzięki temu, z końcem 2013 roku, strategia przez nas przygotowana zyskała wreszcie kształt projektu uchwały, który po zatwierdzeniu i ostatnich uzgodnieniach powinien być jeszcze w tej połowie roku przedstawiony Radzie Miasta do uchwalenia. Samorząd udało się przekonać do dalszych prac nad projektem także dzięki pomysłom, które przywieźli przedstawiciele Interkul-turalnych PL z wizyt studyjnych w Galway w Irlandii, jedynym do-tąd europejskim mieście, posiadającym podobną spójną strategię zwalczania rasizmu, Glasgow, które przoduje w polityce równo-ściowej od ponad trzydziestu lat, Malmö, które wypracowało uni-katowy program integracji społeczności romskiej oraz Poczdamie i Berlinie, które przewodzą sieci ECCAR, do której Kraków zgodnie z uchwałą miałby dołączyć.

Wypracowany projekt uchwały zawiera opis występujących w Kra-kowie problemów, określenie zadań dla poszczególnych służb i orga-nizacji, określenie katalogu obowiązków i ciężaru odpowiedzialności za ich wykonanie, wskazanie sposobów i administracyjnych ścieżek postępowania w przypadku konieczności reakcji na dany, określony akt lub zachowanie. Strategia określa również sposoby prowadze-nia działań typowo prewencyjnych, obejmujących zadania publiczne w sferze edukacji, kształtowania przestrzeni publicznej, organizacji imprez masowych, a także kampanii społecznych.

Page 30: Obywatelski Kraków nr 3

30Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

ELEMENTARZ OByWATELSKI

Marta KrzyżeK-siudaKagata KrzyżeK

pod Koniec ubiegłego roKu zrobiło się głośno WoKół KaMpanii społecznej zorganizoWanej przez stoWarzyszenie oliMpiady specjalne polsKa. burzę WyWołało hasło, jaKie pojaWiło się na billboardach – „zespół doWna jest jaK plaMa na Koszuli, Której nie Możesz sprać”. rodzice dzieci z zespołeM doWna poczuli się urażeni, socjologoWie i psychologoWie podnieśli KrytyKę. poMysłodaWcy odpierali ataKi, tWierdząc, że najbardziej zależało iM na nagłośnieniu teMatu i ten cel został osiągnięty. pytanie, czy oprócz chWiloWego szuMu Medialnego KaMpania Ma też długoFaloWe pozytyWne sKutKi? czy poWszechne negatyWne nastaWienie Wobec osób z zespołeM doWna uległo zMianie? czy dzięKi teMu przysłoWioWy KoWalsKi nie poWie już W autobusie do sWojej „zdroWej” córKi „nie siadaj oboK taMtej dzieWczynKi”?

Zdaniem części specjalistów drogą do tolerancji i akceptacji jest głównie lepsze poznanie, włączenie danej grupy czy jednostki do „swoich”. Choć z pewnością każda próba jest cenna, nie da się tego osiągnąć jedynie poprzez kampanie billboardowe. Potrzebny jest realny kontakt, szansa na nawiązanie relacji, rozmowy. Jak to zro-bić? Przede wszystkim dostrzec osoby z zespołem Downa funkcjo-nujące w najbliższym otoczeniu. Jeśli trudno je znaleźć, można spróbować nawiązać kontakt z jedną z organizacji pozarządowych zajmujących się osobami z tą wadą genetyczną. Nie trzeba od razu podejmować działań na wielką skalę, czasem wystarczy polubić profil na portalu społecznościowym, aby lepiej zrozumieć…

KroK pierWszy – zauWażZespół Downa (ZD) to wada genetyczna spowodowana obec-

nością w organizmie dodatkowego chromosomu w 21. parze,

wskutek czego rozwój fizyczny i psychiczny przebiega w inny niż zazwyczaj sposób. Osoby z zespołem Downa posiadają dość cha-rakterystyczne cechy zewnętrzne, zwane też stygmatami, obejmu-jące między innymi kształt oczu, nosa, głowy, budowę ciała.

Zespół Downa nie jest przyczyną upośledzenia umysłowego. Do niedawna sądzono, że warunki środowiskowe nie mają wpływu na rozwój społeczny i zdolności intelektualne dzieci z tą wadą. Nic bar-dziej mylnego! Ich potencjał rozwojowy jest kwestią indywidualną i zróżnicowaną, a wcześnie podjęta rehabilitacja ruchowa i intelek-tualna jest sprawą kluczową.

Większość osób z zespołem Downa jest niepełnosprawna inte-lektualnie, ale w różnym stopniu (kilka procent jest wręcz w normie intelektualnej lub na jej pograniczu). Od tego zależą też ich proble-my – z komunikacją, sprawnością ruchową, wypełnianiem codzien-nych obowiązków i ról społecznych.

KroK drugi – spróbuj poznaćGdy rodzi się dziecko z zespołem Downa, radość miesza się ze

strachem i złością. W głowach rodziców pojawia się pytanie „dla-czego właśnie moje dziecko?”. To trudny czas – pełen żalu, wsty-du, poczucia rozczarowania, ogromnej straty. Lekarze, położne, pielęgniarki – niby wiedzą, jak wesprzeć rodziców, którym właśnie urodziło się dziecko z zespołem, ale w praktyce różnie to wygląda. Wielu rodziców skarży się na marną jakość udzielanego wsparcia.

Problemy związane z funkcjonowaniem dziecka z zespołem Downa zależą też od wieku. Małe dzieci rozwijają się przeważnie wolniej niż ich zdrowi rówieśnicy – później osiągają tak zwane „ka-

trzy KroKi na drodze do tolerancJi

Page 31: Obywatelski Kraków nr 3

31

ELEMENTARZ OByWATELSKI

mienie milowe w rozwoju”, potrzebują dodatkowego wsparcia i rehabilitacji, aby nauczyć się podstawowych czynności. Droga edukacyjna dzieci z zespołem Downa w dużej mierze zależy od ich możliwości intelektualnych oraz decyzji rodziców: mogą znaleźć swoje miejsce zarówno w placówkach integracyjnych, jak i specjal-nych. Po ukończeniu edukacji (tzw. szkoły życia lub przysposabiają-cej do pracy) część osób z zespołem trafia do zakładów pracy chro-nionej. Niestety, w Krakowie liczba takich miejsc jest wciąż zbyt mała. Wiele osób niepełnosprawnych, zdolnych do wykonywania pracy o różnym charakterze i posiadających ogromną motywację do działania, nie znajduje zatrudnienia.

W każdym większym mieście, także w Krakowie, istnieją organi-zacje zrzeszające osoby z zespołem Downa i ich opiekunów. Stowa-rzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Zespołem Downa „Tęcza” po-wstało 15 lat temu, z inicjatywy rodziców dzieci z zespołem Downa. Wszystko zaczęło się od marzeń – o rozwijających zajęciach, wspól-nym spędzaniu czasu, akceptacji i zrozumieniu, aktywizacji zawodo-wej i spokojnej starości. Od początku istnienia Stowarzyszenia jego członkowie robią wszystko, aby te marzenia zrealizować. Ich działal-ność to przede wszystkim prowadzenie zajęć wspierających rozwój psychoruchowy osób z zespołem Downa. Są to zajęcia teatralne, ta-neczne, plastyczne, rozwijające twórcze myślenie, muzykoterapia, nauka i doskonalenie pływania, treningi piłki nożnej.

Kolejna gałąź to praca z rodzicami – wsparcie psychologiczne, pedagogiczne, prawne i spotkania integracyjne. Poza rodzicami zrzeszonymi w organizacji Stowarzyszenie stara się dotrzeć także do tych, którzy są opiekunami niemowląt z zespołem od niedawna. Przedstawiciele Stowarzyszenia nawiązali współpracę ze szpitala-mi położniczymi w Krakowie, których pracownicy, zgodnie z Usta-wą o ochronie danych osobowych, nie mogą udostępniać informa-cji o nowo narodzonym dziecku z ZD, ale mogą zadziałać w drugą stronę – poinformować rodziców o „Tęczy” oraz o możliwości uzy-skania pomocy i wskazówek w pierwszym okresie życia ich dziecka. Po każdym telefonie od „świeżo upieczonych rodziców” do szpita-la lub domu wyrusza na interwencję jeden z rodziców lub psycho-log. To właśnie oni wiedzą, z jakimi emocjami borykają się osoby, w których życiu właśnie pojawiło się dziecko z zespołem, i potrafią najlepiej odpowiedzieć na ich potrzeby. Przynoszą ulotki, broszu-ry, chętnym pokazują zdjęcia swoich kilkuletnich pociech i na pod-stawie własnych doświadczeń przekonują: „Wiem, że teraz wydaje Wam się to niemożliwe, ale wszystko w końcu się ułoży, a to dziec-ko będzie dla Was źródłem ogromnej radości”.

Stowarzyszenie organizuje też różnorodne imprezy. Co roku w okolicach 21.03 odbywają się obchody Światowego Dnia Zespołu Downa, Buddy Walk – happening, polegający na wspólnym marszu osób z zespołem z różnych środowisk, ich rodzin i przyjaciół, który ma na celu propagowanie idei tolerancji, zabawy mikołajkowe i an-drzejkowe. Wśród imprez jednorazowych warto wymienić zorgani-zowane po raz pierwszy w ubiegłym roku Jesienne Zawody Sporto-we. Większość działań opiera się na pracy wolontariuszy i członków

Stowarzyszenia. Dzięki ich zaangażowaniu systematyczną opieką otoczonych jest ponad 40 rodzin wychowujących dzieci, młodzież i osoby dorosłe z zespołem Downa.

Stowarzyszenie realizuje też projekty finansowane ze środków publicznych. W grudniu 2013 roku skończyły się dwa takie przed-sięwzięcia. Pierwszy z nich (finansowany ze środków Wojewódz-twa Małopolskiego) to m.in. zajęcia sportowe (piłka nożna i basen). W Krakowie mało jest miejsc, gdzie niepełnosprawni intelektualnie mogą trenować popularne sporty zespołowe, a pomysł zachęcenia dzieci z zespołem do tej dyscypliny okazał się „strzałem w dziesiąt-kę” – mali piłkarze codziennie dopytywali, kiedy znów będą mogli pójść na trening.

Drugi projekt sfinansowany został ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, w ramach programu ASOS (Aktywizacja Społeczna Osób Starszych). W ramach tej inicjatywy zorganizowa-no cykl wycieczek po Krakowie i okolicach oraz zajęcia sportowe (gimnastyka w wodzie i aerobik), adresowane do opiekunów osób z zespołem Downa. Im również należy się wsparcie .

Z „Tęczą” współdziałać można na wiele sposobów. „Cała działal-ność Stowarzyszenia opiera się na pracy wolontariuszy, środkach pochodzących z odpisu 1% podatku dochodowego na rzecz or-ganizacji pozarządowych i na dotacjach, o które wciąż walczymy” – mówi prezes, Anna Przetocka. Stowarzyszenie szuka też wolon-tariuszy, którzy pomogą w organizacji zajęć, poprowadzą własne lub wspomogą przygotowanie różnych akcji i imprez. „Każdy może się zgłosić z własnym pomysłem! Chętnie przyjmujemy także oso-by trochę spoza branży – jako wolontariusze współpracują z nami między innymi prawnik, grafik komputerowy, specjalista do spraw reklamy” – dodaje Anna Przetocka.

KroK trzeci – spróbuj zrozuMieć i zaaKceptujNie wszyscy rodzimy się tacy sami. Jedni mają rude włosy, inni

ponadprzeciętny wzrost, a jeszcze inni więcej genów w 21. parze chromosomów. Nic w tym strasznego!

Przebywanie z osobami z niepełnosprawnością intelektualną początkowo może wydawać się trudne. Ze względu na pokutu-jące w naszym społeczeństwie stereotypy, wielu ludzi boi się ta-kiego kontaktu. Obawy dotyczą ataków agresji, niezrozumienia, możliwości urażenia czy skrzywdzenia osoby niepełnosprawnej. Byłoby inaczej, gdyby osoby niepełnosprawne były w pełni in-tegrowane z resztą społeczeństwa. Gdybyśmy od najmłodszych lat widzieli je w swoim otoczeniu, podejmowali próby poznania ich i zrozumienia, sytuacja zapewne wyglądałaby inaczej. Ataki agresji interpretowalibyśmy po prostu jako próbę radzenia sobie z przeżywaną trudnością (fakt, że zazwyczaj próbę niezbyt sku-teczną, ale często jedyną dostępną). Niestety, niepełnosprawni, zwłaszcza intelektualnie, wciąż są izolowani. Nie widujemy ich zbyt często w komunikacji miejskiej, ośrodkach kultury, kinach, teatrach, kawiarniach… Trudno się dziwić, że nagłe spotkanie wy-wołuje u nas lęk i obawy.

Page 32: Obywatelski Kraków nr 3

32Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

ELEMENTARZ OByWATELSKI

mądry polaK… przed wyBorami?

Klaudia szaWara

Wybory saMorządoWe odbędą się W listopadzie tego roKu i choć jest to odległa perspeKtyWa, Warto już teraz poznać KandydatóW i ich prograMy, a taKże podsuMoWać doKonania obecnych Władz. Może się to oKazać tyM prostsze, że saMi głóWni zainteresoWani, czyli Kandydaci, Wybudzają się poWoli z Kadencyjnego snu i zasKaKują nas sWoją aKtyWnością We WszystKich dziedzinach życia – począWszy od uczestnictWa W debatach, a na przecinaniu Wstęg sKończyWszy.

statystyKiChociaż do najbliższych wyborów samorządowych zostało

jeszcze dużo czasu, już teraz warto zastanowić się nad tym, na kogo warto zagłosować. Według ankiety prowadzonej na por-talu glosujteraz.pl aż 83% obywateli ma zamiar oddać ważny głos w wyborach, 5,4% deklaruje, że nie weźmie w nich udzia-łu, natomiast 2,3% planuje oddać nieważny głos. Czas zweryfi-kuje tę gotowość do podejmowania demokratycznych decyzji i przekonamy się, czy frekwencja w Krakowie przekroczy choćby 50-procentowy próg…

prezydencKi FotelW wyborach samorządowych głosować można na kandydatów

do rad gmin, rad powiatów i sejmików województw, a także na kandydatów na stanowiska wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Kraków od 2002 roku, czyli już trzecią z rzędu kadencję, kierowany jest przez Jacka Majchrowskiego i choć prezydent nie wydał oficjalnego stanowiska wobec swojej kandydatury, już teraz pojawiają się spekulacje, że nie będzie starał się o kolejną kadencję w fotelu prezydenta Miasta Krakowa.

Gdyby Majchrowski startował w wyborach i miałyby się odbyć już dziś, prawdopodobnie by w nich zwyciężył. Według sondażu przeprowadzonego przez pracownię MillwardBrown obecnemu prezydentowi zaufałoby 29 procent mieszkańców Krakowa, na dru-gim miejscu znalazłby się Jarosław Gowin (18 procent poparcia), a trzecie miejsce należałoby do Andrzeja Dudy z poparciem około 12 procent.

jaKie MaMy MożliWości?Pełnoletni mieszkaniec Krakowa może podjąć kilka decyzji zwią-

zanych z wyborami. Pierwszym wyjściem jest nieuczestniczenie w wyborach. Wielu ludzi narzeka, że ich pojedynczy głos niczego nie zmieni. Co więcej, nie czują się oni odpowiedzialni za przy-szłość swojego miasta. Warto pamiętać, że oddanie głosu w wybo-rach jest obywatelskim prawem, z czego należy korzystać – w ten sposób specjaliści szacują, jakie są preferencje wyborców, a dzięki temu można nie tylko określić sympatie polityczne krakowian, ale też usprawnić sam proces wyborów.

Kolejnym rozwiązaniem jest oddanie głosu nieważnego. Zazwy-czaj oznacza to wrzucenie do urny niezakreślonej karty lub niewła-ściwe jej wypełnienie. Najczęściej obywatele traktują tę opcję jako formę manifestacji swojego sprzeciwu wobec kierunków polityki lub zasygnalizowanie, że żaden z kandydatów nie spełnia oczeki-wań wyborcy.

Trzecia możliwość to uczestniczenie w wyborach i prawidłowe wypełnienie karty wyborczej. W ten sposób wyborca oddaje swój głos na kandydata, udzielając mu poparcia i jednocześnie upoważ-nia go do decydowania o najważniejszych kwestiach w jego imie-niu. Jest to niewątpliwie najbardziej pożądana obywatelsko i odpo-wiedzialna postawa, warto jednak być świadomym swojej decyzji.

O wyborach warto mówić już teraz. Głównie po to, by wybor-ca miał dużo czasu na zapoznanie się z programami kandydatów, a także by móc ocenić dotychczasowe postępowanie polityków. Należy więc bacznie obserwować ludzi, którzy codziennie decydują o losie miasta i jego mieszkańców.

Page 33: Obywatelski Kraków nr 3

33

SZTuKA

paWeł inglot

odWiedzając scenę poKój, odnosi się Wrażenie, jaKby było się u siebie. „sztuKa na Wynos”, WbreW nazWie, nie serWuje odgrzeWanych dań. to raczej obiady doMoWe Wśród teatróW, W dodatKu przygotoWane przez proFesjonalnych szeFóW Kuchni.

O krakowskiej scenie teatralnej było ostatnio głośno, głów-nie z powodu kontrowersji wokół Teatru Starego – spektakl przerwany przez część oburzonych widzów, aktorzy masowo rezygnujący z ról, zarzuty o balansowanie na granicy dobrego smaku. Tymczasem w kulturalnej ofercie Krakowa nie brakuje równie nietuzinkowych, lecz mniej skandalizujących metod do-tarcia do widza.

staroWiślna 55 M. 6Scena Pokój to baza powołanej do życia przez Ankę Graczyk

i Dariusza Starczewskiego inicjatywy – „sztuka na wynos”. Na-zwa Scena Pokój nie jest metaforą – teatr faktycznie mieści się w pokoju mieszkania i przez swoich twórców jest opisywany jako prawdopodobnie najmniejszy w Polsce. Aby się tu dostać, należy zadzwonić domofonem i wejść po schodach kamienicy. Kuchnia odgrywa rolę kawiarenki; przedpokój to poczekalnia. Mimo nie-wielkich rozmiarów nie jest jednak tłoczno.

Idea utworzenia jednopokojowego teatru powstała samoist-nie – artyści szukali miejsca, w którym mogliby przeprowadzać próby do swoich wyjazdowych produkcji. „I podczas jednej z nich usiadło na taboretach kilka osób, atmosfera, która wtedy zawisła nad nami, była tak magiczna, że pomyśleliśmy, by na Starowiślnej się zakotwiczyć i stworzyć w pokoju scenę z repertuarem” – mówi Anka Graczyk. – „Mamy absolutną, nielimitowaną wolność przy wyborze tekstu, aktorów czy środków wyrazu. Dzięki temu możemy poru-szać tematy, które żywo zainteresują ludzi”. „Chcemy tworzyć teatr, w którym widzowie nie tylko obserwują, ale także przeżywają” – za-pewnia Starczewski. „Chcemy przyciągnąć tych, którzy na co dzień nie chodzą do teatru” – dodaje Graczyk.

13 WidzóW, 30M2

Scena Pokój zmienia oblicze teatru, przywracając mu jego dawny kształt. Dla widzów przewidziano zaledwie 13 miejsc, co sprawia, że wszelkie bariery między nimi a aktorami zostają zniesione. Powstaje wrażenie, że rozgrywająca się tuż przed nami scena nie jest niczym innym, jak podsłuchaną gdzieś rozmową, do której możemy się w każdej chwili włączyć, która nas dotyczy. Aktorzy nie tworzą tu od-rębnego świata – poza odgrywaniem własnej roli widzą reakcje ludzi, dzięki czemu nawiązują z nimi bliski kontakt. Kreuje to intensywne emocje, potęguje wrażenia. Znajdujemy się naraz w samym środku wydarzeń, czujemy nawet drżenie podłogi wywołane rzuconym na nią przedmiotem. Nie ma miejsca na obojętność. Po spektaklu moż-na z aktorami porozmawiać, wypić wspólnie lampkę wina.

„Dzisiejszy świat czyni nas anonimowymi, narzuca pewne schema-ty, tworzy pseudorelacje. Dlatego nasza propozycja jest w pewnym sensie kontrkulturowa. Forma teatru na Scenie Pokój właściwie auto-matycznie zapewnia bliski i prawdziwy kontakt z drugim człowiekiem, tu nie ma ucieczki. To są cenne spotkania” – mówi Dariusz Starczew-ski. „Mamy nadzieję, że cenne nie tylko dla nas” – dodaje Graczyk.

planyW marcu Scena Pokój doczeka się swoich pierwszych urodzin,

można zatem pokusić się o pewne podsumowanie jej działalności. „Postrzał” I. Lausund w reż. Starczewskiego (pierwsza produkcja sztuki na wynos) został zaproszony do udziału w Teatralnym Festi-walu Boska Komedia, co świadczy o przychylnym odbiorze ze stro-ny widzów i środowiska. Za nimi światowa prapremiera „Nie budź-cie mnie” Bogdana T. Graczyka. W planach jest realizacja komedii Tomasza Jachimka „...i zawsze przy mnie stój”, a następnie dramatu „Bliżej” Patricka Marbera.

Sztuka na wynos to jednak nie tylko teatr dla trzynastu. Artyści mają zamiar docierać ze swą sztuką do różnych miejsc i środowisk w Polsce – na kształt dawnych trup aktorskich. Wszystkie produkcje opatrzone logotypem o zielonych wędrujących nóżkach są mobilne.

I chociaż na Scenie Pokój nie uświadczymy efektów specjalnych, to gra aktorska, oświetlenie i oprawa muzyczna nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia ze sztuką z prawdziwego zda-rzenia. W dodatku w czystej i bezpretensjonalnej formie.

cenne spotKania

Zdjęcia: Marta Ankiersztajn

Page 34: Obywatelski Kraków nr 3

34Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

INSPIRACJE

toWar deFicytoWyKrew jest bezcenna, bo nie da się jej wyprodukować. Wiele le-

ków powstaje również na bazie krwi lub jej składników. Dopóki nie opracuje się technologii wytwarzania sztucznej krwi, dopóty jedy-nym sposobem uratowania ofiary wypadku lub osoby wymagają-cej rozległej operacji ze znaczną utratą płynnej tkanki będzie drugi człowiek. Może to właśnie Ty będziesz tym cichym bohaterem?

W organizmie człowieka, w zależności od jego gabarytów, krą-ży około 5–6 litrów krwi. Z oczywistych powodów mężczyźni mają jej przeciętnie około litra więcej niż przedstawicielki płci pięknej. Jest specyficznym rodzajem tkanki, która obumiera i tworzy się na nowo w ciągu całego życia. Nie ma życia bez krwi, która w orga-nizmie pełni szereg ważnych funkcji – najważniejsze to transport i obrona. Transportowanie to przenoszenie tlenu i substancji od-żywczych do tkanek i odprowadzanie z nich produktów przemiany materii oraz przenoszenie związków aktywnych biologicznie, np. hormonów czy białek z gruczołów do narządów. Obrona polega na wykrywaniu przez białe krwinki – leukocyty czynników szkodliwych i następnie na ich niszczeniu. Krwinka czerwona żyje około 120 dni, po czym ulega zniszczeniu w śledzionie lub wątrobie.

Ponieważ proces tworzenia krwinek (erytropoeza) jest proce-sem ciągłym, można bez uszczerbku na zdrowiu oddawać ją w cen-trum krwiodawstwa. Jednorazowo oddaje się 450 ml krwi pełnej. Można też oddać osocze, koncentrat krwinek czerwonych lub kon-centrat płytek krwi. Ubytek oddanej krwi odbudowuje się w orga-nizmie człowieka nawet w ciągu 12 godzin! Donacja nie jest szko-dliwa dla organizmu. „Oddawałem krew, oddawałem płytki, nigdy nic złego mnie nie spotkało, wręcz przeciwnie. Za każdym razem towarzyszył mi uśmiech i pogoda ducha” – mówi Rafał Baran, wie-loletni honorowy dawca krwi.

honorowi Krwiodawcy

słaWeK janus

honoroWe przyWileje14 października 2013 r. Rafał oddał osiemnansty litr krwi. Nie

słyszał fanfar, nie było uroczystego wręczenia medali ani sypania czerwonych płatków róży. „W zasadzie dzień jak co dzień. Tak czy inaczej, jestem z siebie dumny” – wspomina Rafał. Początki jego przygody z krwiodawstwem to lata technikum i pełnoletności. Idąc oddać krew, masz usprawiedliwiony dzień nieobecności w szkole. Krwiodawcy bowiem na czas donacji mają zagwarantowane przepi-sem ustawy wolne nie tylko w szkole, ale i w pracy z zachowaniem prawa do pełnego wynagrodzenia.

Są odznaczani specjalnym tytułem „Zasłużony Honorowy Dawca Krwi”, otrzymują legitymacje Honorowego Dawcy Krwi oraz, na po-krzepienie, posiłek regeneracyjny o wartości kalorycznej 4500 kilo-kalorii. W praktyce oznacza to osiem czekolad, konserwę i soczek w kartoniku.

Nie to jest jednak najważniejsze. „Zyskujesz to, że zrobiłeś coś pozytywnego, czym jest pomoc ukierunkowana na drugiego czło-wieka” – mówi Rafał, po czym dodaje: „Ponadto należysz do spo-łeczności, która dzięki bezinteresownemu zaangażowaniu niektó-rych osób może korzystać ze zniżek dostępnych pod adresem: www.dawcomwdarze.pl. Są to schroniska, pensjonaty, centra spor-towe, sklepy, usługi internetowe, a rabaty sięgają nawet 30% stan-dardowej ceny”.

Regularne oddawanie krwi nie uzależnia. Daje możliwość moni-torowania swojego stanu zdrowia. Masz bowiem bezpłatne ozna-czenie grupy krwi (około 40 zł kosztuje ono na wolnym rynku), ba-danie na obecność wirusów (HBV, HCV, HIV) i zakażenia kiłą, pełną morfologię oraz tzw. próby wątrobowe – transaminazy Alat i Aspat.

Zasłużonym krwiodawcom przysługują również bezpłatne lub dofinansowywane do pewnej wysokości przez NFZ leki i medyka-

o ludziach, Którzy oddają KreW, MyśliMy nieraz jaK o MęczenniKach – jednostKach na tyle altruistycznych, że regularnie pozWalają WproWadzać sobie do żyły igłę. praWda jest zgoła inna. KrWiodaWstWo to stan ducha WyniKający ze zdroWego ciała. spróbuj i ty uratoWać KoMuś życie. poMóż. podziel się. poczuj Frajdę!

Page 35: Obywatelski Kraków nr 3

35

INSPIRACJE

menty, w tym: kwas foliowy, preparaty żelaza, witamina B12 oraz PP. Oczywiście na podstawie recepty wystawionej przez lekarza i zaopatrzonej w odpowiedniej rubryce w znaczek „ZK”. Przy reali-zacji recepty musimy posiadać legitymację potwierdzającą upraw-nienie.

Poza tym możesz korzystać poza kolejnością z ambulatoryjnych świadczeń opieki zdrowotnej i usług aptecznych. Niestety, te dwa ostatnie przywileje nie są respektowanie nie tylko przez przychod-nie, ale i przez pozostałych pacjentów oczekujących na wizytę.

KraKoWsKiM traMWajeM do urzędu sKarboWego

Kraków potrafi docenić krwiodawców. Na podstawie Uchwały nr XXI/231/11 Rady Miasta Krakowa z dnia 6 lipca 2011 r. hono-rowy krwiodawca jest uprawniony do bezpłatnych przejazdów na terenie Gminy Miejskiej Kraków oraz gmin sąsiadujących. O ile wcześniej co rok należało się starać o wyrobienie takiego biletu, o tyle teraz bilet wydawany jest raz na długi czas, bo do 2039. Żeby go otrzymać, trzeba oddać 18 litrów krwi lub równowartość jej składników w przypadku mężczyzn lub 15 litrów w przypadku kobiet.

Honorowy krwiodawca-podatnik ma możliwość odliczania ilości oddanej krwi w kwocie ustalonej wg przelicznika Minister-stwa Finansów. Przy oddaniu jednego litra krwi odliczy od docho-du (formularz PIT/O) kwotę 130 zł. Mężczyzna zatem może odli-czyć maksymalnie 351 zł (6x450 ml=2700 ml), zaś kobieta (4x450 ml=1800 ml) 234 zł. Przepisy traktują oddaną honorowo krew jako formę darowizny i jako taka podlega ona limitom odliczenia (do 6% dochodu).

czeMu jej braKuje?Praktycznie żadnego poważniejszego zabiegu medycznego nie

można przeprowadzić, nie mając zapasów krwi. Podczas operacji zużywa się zwykle około 2 litrów, przy przeszczepach więcej – na-wet 10–15 litrów. Deficyt krwi odczuwa się zwłaszcza latem, gdy honorowi krwiodawcy udają się na urlopy. Co minutę w Polsce w szpitalch zużywa się litr krwi (potrzeba na to donacji od dwóch dawców), co dzień 1000 litrów. Krew, bez względu na grupę, po-trzebna jest przez cały rok. Deficytowe są zwłaszcza te z ujemnym Rh. Podaż krwi zapewnia ponad 620 tysięcy krwiodawców, zaś ogólna liczba donacji w 2012 r. wyniosła 1 144 181.

Odbiorcami krwi i jej składników są osoby, które ją utraciły w wy-niku wypadku albo zabiegu operacyjnego, pacjenci z zaburzenia-mi krzepnięcia, po oparzeniach i urazach, a także z chorobami roz-rostowymi i nowotworami w trakcie i po chemioterapii. Dla nich to kwestia życia, dla nas oddających mały dyskomfort w postaci lekkiego ukłucia i poświęcenia kilkudziesięciu minut.

punKty poboruJak przygotować się do donacji? Rafał wskazuje kilka ważnych

rzeczy: „Trzeba być zdrowym, wyspanym i wypoczętym. Zjeść lek-kie, nietłuste śniadanie, nawodnić się połową litra płynów, na przy-kład sokiem, herbatą lub wodą. I najważniejsze: nie pić alkoholu co najmniej 24 godziny przed oddaniem krwi. Do centrum krwiodaw-stwa należy się udać zaopatrzonym w dokument ze zdjęciem, wy-pełnić kwestionariusz, a następnie przejść badanie lekarskie i prób-ne badanie”.

Sam akt fizycznego oddania krwi to zaledwie kilka minut.

W Krakowie centra krwiodawców zlokalizowane są na:ul. Rzeźniczej 11,ul. Wielickiej 265 (szpital Prokocim)os. Na Skarpie 66 a (szpital Żeromskiego).

Otwarte są przeważnie od rana do wczesnych godzin popołu-dniowych. Często ekipy z centrów udają się na pobrania wyjazdo-we, warto więc sprawdzić, czy wtedy, kiedy chcemy oddać krew, ktoś jest na miejscu. Najlepiej odwiedzić wcześniej stronę interne-tową: http://rckik.krakow.pl/

MotyWacjaOddawanie krwi wciąga. Rafał na pytanie, czy przestanie odda-

wać krew, zdecydowanie zaprzecza. „To wciąga, masz świadomość, że pomagasz, robisz coś pożytecznego dla innych. Bycie potencjal-nym kandydatem dla uratowania czyjegoś zdrowia lub życia jest bezcennym odczuciem”.

Na pytanie wielu osób, dlaczego tak naprawdę to robi, z uśmie-chem odpowiada: „Dla czekolad i puszki konserwy!”.

Page 36: Obywatelski Kraków nr 3

36Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

INSPIRACJE

Koniec ubiegłego roKu stał pod znaKieM uchWalenia budżetu KraKoWa na 2014 roK. pierWszy raz zapisano W niM środKi na realizację budżetu partycypacyjnego na pozioMie nie tylKo dzielnic, ale i całego Miasta. dośWiadczenia czterech dzielnic, Które zdecydoWały się W MinionyM roKu postaWić na tę ForMę społecznej partycypacji, poWinny teraz zostać WyKorzystane. jednaK rada Miasta rezerWując środKi, nie Wie jeszcze, W jaKi sposób będą one rozdzielone...

probleMy z deFinicją Odnosząc się do społecznego zaangażowania przy wydatkowa-

niu środków budżetowych, często używa się terminu „budżet par-tycypacyjny”, traktując go jako synonim „budżetu obywatelskiego”. Jeśli zgłębimy temat, dostrzeżemy istotne różnice pomiędzy tymi formami.

Pojęcie budżetu partycypacyjnego jest bardzo szerokie. Z jednej strony jest to proces rozumiany jako stopniowe włączanie obywa-teli w podejmowanie decyzji. W praktyce oznacza to odejście od demokracji przedstawicielskiej na rzecz demokracji bezpośredniej. Wymaga on całkowitej redefinicji pojęcia zarządzania miastem. Taki sposób rozumienia należałby rozróżnić i określić mianem budżetu

obywatelskiego. Pod tą definicją kryje się również inny proces, który polega na przekazywaniu określonej kwoty pieniędzy do dyspozycji mieszkańców. Ten model jest realizowany w Europie, w tym także w Polsce. Budżet partycypacyjny organizowany jest na mniejszą ska-lę. Obywatele mogą decydować tylko o kilku procentach budżetu, wybór projektu dokonywany jest poprzez głosowanie oparte na tra-dycyjnym podziale administracyjnym (dzielnice), zaś środkami zarzą-dza władza. Budżet obywatelski charakteryzuje się decydowaniem o kilkunastu procentach budżetu, toteż wybór projektów odbywał-by się w formie wiecowej, a to wymagałoby wprowadzenia nowego podziału na mniejsze jednostki funkcjonalne.

noWy budżet – WędKa jest, instruKcji obsługi braK

W Krakowie budżet partycypacyjny w minionym roku wykorzy-stano na poziomie dzielnic, jednak w ograniczonej ich liczbie. War-to przypomnieć, że miasto przeznacza na dzielnice zaledwie ok. 50 mln zł rocznie, a to, patrząc na budżet miasta sięgający 4 mld zł, bardzo niewiele. Co więcej, prezydent Majchrowski szczyci się tym faktem, przywołując liczby przeznaczone na dzielnice. Warto jednak pamiętać, że środki w budżetach gmin są w nim podzielo-

KraKowsKim targiem. rozwóJ Budżetu

partycypacyJnego pod wawelem

zespół ośrodKa studióW o Mieście

www.osom.org.pl

Page 37: Obywatelski Kraków nr 3

37

INSPIRACJE

ne na zadania zlecone przez władze miejskie oraz zadania priory-tetowe, które jako jedyne pozostają do dyspozycji rad i zarządów dzielnic. W praktyce więc o przeznaczeniu większości z nich nie decydują mieszkańcy, mimo że wydatki na dzielnice uznawane są za pieniądze oddane przez władze miejskie do dyspozycji obywa-teli. W tegorocznym budżecie Rada Miasta chce przeznaczyć 1,5 mln zł na budżet obywatelski na poziomie dzielnic, a zatem na każdą z nich przypadnie około 100 tys. zł. Warto odnotować, że środki te będą przeznaczone celowo na ten projekt, albowiem podczas zeszłorocznego pilotażu dzielnice samodzielnie musiały wygospodarować stosowne kwoty. Zapowiedziano także zwrot kosztów dla dzielnic, które wprowadziły budżet partycypacyjny w 2013 roku.

Z jednej strony warto pochwalić Urząd Miasta za konsekwent-ną realizację budżetu partycypacyjnego w Krakowie. Prezydent Majchrowski wielokrotnie podkreślał, że do tego projektu trze-ba podchodzić etapami. I rzeczywiście, w ubiegłym roku odbyła się faza pilotażu, zaś w tym roku projekt zostanie rozszerzony na resztę dzielnic, a także realizowany na poziomie samego miasta. Krytycznie odnosimy się jednak do sposobu, w jaki budżet ten zo-stał przyjęty. Otóż Urząd Miasta rezerwując pieniądze, nie przygo-tował planu ich wydatkowania. Innymi słowy: mieszkańcy dostali wędkę bez instrukcji jej obsługi. W efekcie zespół, który powinien opracować reguły stosowania budżetu obywatelskiego i harmo-nogram jego wprowadzenia został powołany dopiero pod koniec stycznia bieżącego roku. Już na początku pracy tego gremium ujawniła się rozbieżność zdań odnośnie do tempa realizacji bu-dżetu obywatelskiego w mieście. Strona samorządowa naciskała na to, aby budżet na poziomie miejskim i dzielnicowym wprowa-dzić jeszcze w czerwcu, tak aby realizacja projektów rozpoczęła się we wrześniu i październiku. Strona społeczna optowała z kolei

za tym, aby budżet wprowadzać spokojniej, kładąc nacisk na wyja-śnienie mieszkańcom jego reguł. Jeżeli nie dojdzie szybko do po-rozumienia obu stron, wtedy efekty, które planowano osiągnąć dzięki budżetowi obywatelskiemu, będą miernej jakości.

bazujMy na dośWiadczeniuNarodziny budżetu partycypacyjnego w Krakowie nie wiążą

się z bezpośrednią decyzją władz. Został on wprowadzony w mi-nionym roku w dwojaki sposób. W dzielnicy Stare Miasto pomysł na realizację takiego projektu oddolnie zgłosili dzielnicowym radnym obywatele. Druga ścieżka realizacji tego projektu zosta-ła sfinansowana oraz zorganizowana przez organizacje pozarzą-dowe. W trzech dzielnicach podjęto się realizacji pilotażowego programu „Dzielnice się liczą!”, finansowanego ze środków Fun-dacji Batorego. Podmiotem wdrażającym program w Krakowie jest Pracownia Obywatelska, organizacja pozarządowa działająca w ramach Krakowskiej Inicjatywy Organizacji Obywatelskich. Pi-lotaż przeprowadziła ona we współpracy z Fundacją Biuro Inicja-tyw Społecznych oraz Stowarzyszeniem Centrum OPUS. Pracow-nia Obywatelska zaprosiła do uczestnictwa w projekcie wszystkie 18 dzielnic, ale jakąkolwiek współpracę podjęło zaledwie sześć: Czyżyny (dzielnica nr XIV), Dębniki (dzielnica nr VIII), Bieżanów – Prokocim (dzielnica nr XII), Zwierzyniec (dzielnica nr VII), Prądnik Biały (dzielnica nr IV) i Bronowice (dzielnica nr VI). We wszystkich dzielnicach, które zadeklarowały chęć w uczestnictwa w progra-mie, zorganizowano warsztaty z radnymi. Ich zadaniem było wy-dzielenie określonej części budżetu dzielnicy przeznaczonego na realizację zadań priorytetowych.

Do realizacji pilotażu ostatecznie wybrano trzy dzielnice: Zwie-rzyniec, Prądnik Biały i Bronowice. Organizatorzy spotkań z rad-nymi, decydując się na współpracę z danymi dzielnicami w ramach

Page 38: Obywatelski Kraków nr 3

38Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

w pilotażu, pod uwagę brali motywację radnych, potencjalne za-angażowanie, deklarację wiążącego charakteru wyboru miesz-kańców, możliwości organizacyjne przeprowadzenia konsultacji, a przede wszystkim środki, jakie radni zobowiązali się przezna-czyć do dyspozycji mieszkańców. Największą pulę zdecydowali się przekazać radni dzielnic Zwierzyniec i Prądnik Biały (po 100 tys. zł) oraz Bronowic (75 tys. zł). W poprzednim, listopadowym nu-merze „Obywatelskiego Krakowa” przedstawiono, jak realizacja tego projektu przebiegła w dzielnicy Stare Miasto. Warto zatem przybliżyć przykład trzech pozostałych dzielnic.

W okresie od maja do września 2013 roku na terenie dzielnic: Prądnik Biały — os. Górka Narodowa, Bronowice i Zwierzyniec zaplanowano cztery spotkania konsultacyjne, w wyniku których mieszkańcy zgłosić mieli projekt. Następnie poddano je pod gło-sowanie. Mieszkańcy w pierwszej kolejności określili problemy wy-stępujące w ich dzielnicy. Były to m.in.: brak placów zabaw lub ich modernizacja, brak chodników i przejść dla pieszych, brak miejsc do uprawiania sportu, potrzeba zagospodarowania miejsc wypo-czynku, brak dostatecznej oferty kulturalnej, brak infrastruktury rowerowej, zniszczona nawierzchnia drogowa czy brak parkingów. Pierwsze spotkanie miało na celu zdiagnozowanie problemów dzielnicy, drugie identyfikację możliwych rozwiązań tychże, a trze-cie − opracowanie pomysłów na projekty. Pomiędzy spotkaniami mieszkańcy mogli dyskutować projekty z radnymi dzielnicowymi. Również w czasie spotkań projekty były konsultowane z radnymi, innymi mieszkańcami oraz z przedstawicielami ZIKiT-u. Projekty można było zgłaszać do końca czerwca osobiście w urzędzie dziel-nicy lub internetowo.

Gotowe projekty z trzech dzielnic biorących udział w pilotażu poddano procedurze weryfikacyjnej przez jednostki realizacyjne UMK. Najwięcej, bo aż 17 projektów o łącznej wartości ponad 1 mln zł zgłosili mieszkańcy Zwierzyńca. W Bronowicach przygotowano osiem projektów na kwotę 478 tys. zł, zaś na Prądniku Białym czte-ry (317 tys. zł). Podczas czwartego spotkania (wrzesień 2013 roku) mieszkańcy dokonali prezentacji swoich projektów. Następnie od-było się głosowanie. Wyboru dokonano metodą głosowania bez-pośredniego, preferencyjnego. Projekty, który zdobyły największą liczbę głosów, zostaną zrealizowane w tym roku.

WniosKi Ze strony UMK za wprowadzenie budżetu partycypacyjnego od-

powiada dyrektor Kancelarii Rady Miasta i Dzielnic Krakowa. Projekt wspierają także radni. Brakuje jednak dostatecznego wsparcia orga-nizacyjnego oraz informacyjnego sprzyjającego przeprowadzeniu w Krakowie takiego przedsięwzięcia. Realizowane budżety partycy-pacyjne na poziomie dzielnic mają służyć przetestowaniu tego po-mysłu na krakowskim gruncie. Problemem, na który należy zwrócić uwagę, są koszty realizacji projektu. Niewątpliwe niska frekwencja w dzielnicy Stare Miasto to efekt braku odpowiedniej akcji promo-cyjnej. Dzielnica dysponowała symbolicznymi środkami na ten cel. Z kolei Pracownia Obywatelska realizująca budżety w trzech pozo-stałych dzielnicach otrzymała na ten cel pieniądze z Fundacji Bato-rego. Jak wyliczają radni dzielnic koszt realizacji projektu od strony technicznej pochłonąć może nawet 30% środków zarezerwowanych na budżet partycypacyjny. Szkoda więc, że miasto nie uwzględniło dodatkowych funduszy, szczególnie na akcje promocyjne. Może się okazać, że realnie do decyzji mieszkańców zostanie przeznaczane znacznie miej środków niż niecałe 5 mln zł. Należy także zastano-wić się nad okresem realizacji projektu. Jego organizacja w jednym roku nie jest dobrym rozwiązaniem. Warto rozważyć dwu-, a nawet trzyletni program realizacji budżetu partycypacyjnego. Optymalnym rozwiązaniem wydaje się na tą chwilę okres dwuletni, przewidujący w pierwszym roku ustalenie problemów, zgłoszenie projektów, ich wybór, podczas gdy realizacja odbywałaby się w roku następnym. Kolejną fundamentalną kwestią jest szeroko pojęta promocja. Pro-pagowanie idei budżetu partycypacyjnego było w minionym roku piętą achillesową projektu. Należy rozważyć także możliwość składa-nia projektów przez internet. Ta forma zdecydowanie ułatwia udział w przedsięwzięciu, z drugiej jednak strony nie integruje mieszkań-ców, co jest jedną z głównych zalet budżetu partycypacyjnego. Jako istotne zaniedbanie traktujemy także brak wcześniejszych konsul-tacji co do formy realizacji budżetu. W przyszłości, jeśli inicjatywa budżetu partycypacyjnego będzie kontynuowana, pomocne oka-załoby się przygotowanie osobnej procedury jego realizacji. Mając na uwadze powyższe zastrzeżenia, należy jednak zauważyć wyraźny progres w kwestii realizacji budżetu partycypacyjnego w Krakowie. Czy ten mały krok dla budżetu miasta okażę się wielkim krokiem dla mieszkańców, pokaże ten rok.

INSPIRACJE

Page 39: Obywatelski Kraków nr 3

39

zadania i FunKcje, przed jaKiMi staje Współczesna szKoła, nie ograniczają się do saMej eduKacji i WychoWania. sięgają nieraz daleKo poza jej Mury. obejMują bliższe i dalsze środoWisKo. na Kolejnych etapach eduKacji Wzrasta rola WychoWania obyWatelsKiego. rośnie też śWiadoMość i zaangażoWanie saMych ucznióW.

po pierWsze: inicjatyWyWyraźnym przykładem zaangażowania szkoły w funkcjonowa-

nie środowiska lokalnego i w promowanie postaw obywatelskich są działania prowadzone przez Zespół Szkół Ekonomicznych nr 2 w Krakowie. Uczniowie i nauczyciele z zaangażowaniem podejmują szereg inicjatyw służących mieszkańcom Nowej Huty i całego mia-sta. Realizowane są liczne projekty charytatywne. Szkoła uczestni-czy w akcji krwiodawstwa, bierze też udział w „Szlachetnej Pacz-ce”. W ramach współpracy z Towarzystwem Przyjaciół Chorych „Hospicjum im. św. Łazarza” oraz z Fundacją Pomoc Krakowskiemu Hospicjum uczniowie biorą udział w kweście listopadowej, w kam-panii „Pola Nadziei” i sprzedaży kartek świątecznych. Pomagają w ten sposób zdobywać fundusze m.in. na prowadzenie opieki ho-spicyjnej. Młodzież ZSE nr 2 współpracuje z hospicjum także w ra-mach wolontariatu. Szkolny zespół muzyczny odwiedza z kolędą chorych przed świętami Bożego Narodzenia. Uczniowie nie tylko niosą pomoc chorym, ale także propagują wiedzę na temat profi-laktyki raka, biorąc udział w ogólnopolskim programie „Mam haka na raka”. Akcja przeprowadzana jest w największych centrach han-dlowych Krakowa. Nie zapominają też o najmłodszych. Organizu-ją zbiórkę pieniędzy i mikołajki dla dzieci z Domu Małego Dziecka w Podgórzu. W ramach współpracy z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami młodzież organizuje zbiórkę żywności i akcesoriów dla zwierząt w schronisku.

po drugie: eduKacjaWszystkie te działania uwrażliwiają młodych ludzi oraz uczą

współdziałania i zachowań przedsiębiorczych. Jako szkoła ekono-miczna, posiadająca Certyfikat Jakości – Szkoła Przedsiębiorczo-ści, współpracuje ona z szeroko rozumianym środowiskiem lokal-nym i naukowym. Liczba instytucji, z którymi współdziała, ciągle wzrasta. Są wśród nich instytucje kulturalno-oświatowe, profilak-

oBywatelsKa szKołatyczno-psychologiczne, samorządowe, charytatywne, życia go-spodarczego, szkoły i uczelnie, szkoły zagraniczne. Współpraca ze środowiskiem znacząco wpływa na rozwój edukacyjny uczniów i kształtuje ich obywatelską postawę. Młodzież może zdobywać nowe kompetencje i pogłębiać swoją wiedzę i umiejętności. Pro-pagowana jest nie tylko wiedza ekonomiczna, kulturowa, eko-logiczna, ale i aktywność fizyczna poprzez realizację projektów sportowych. Marzeniem i celem ZSE na najbliższe lata jest budowa szkolnej hali sportowej, która będzie służyła nie tylko społeczności szkolnej, ale również stworzy warunki do integracji i rozwoju kultu-ry fizycznej wśród społeczności lokalnej.

Uczniowie poznają rynek pracy i mogą planować realizację wła-snej ścieżki zawodowej. Angażują się w liczne projekty. Uczestniczą w konkursach i zawodach, rozwijając w ten sposób własne pasje i zainteresowania. Uwrażliwiają się na potrzebujących, angażując w akcje charytatywne. Kreowane są wśród nich postawy prospo-łeczne i altruistyczne. Instytucje charytatywne, dzięki współpracy ze szkołą, mogą realizować swe statutowe zadania i projekty, po-zyskując fundusze, wolontariuszy i wdrażając ideę wolontariatu. Współpraca z instytucjami kultury przygotowuje młodzież do jej odbioru. Z kolei kooperacja z zagranicą rozwija umiejętności ko-munikowania się w języku obcym oraz przygotowuje uczniów do życia w wielokulturowej Europie, z jednoczesnym poczuciem i po-szanowaniem własnej przynależności kulturowej i tożsamości kul-turowej.

targi eduKacyjneDziałania podejmowane przez szkołę przekładają się na jej wiel-

ką popularność. Zespół Szkół Ekonomicznych nr 2 należy do naj-większych szkół ponadgimnazjalnych w Krakowie. Pomimo załama-nia demograficznego uczęszcza do niej ponad siedmiuset uczniów, kształcących się w zawodach technik ekonomista, technik handlo-wiec, technik hotelarstwa, technik obsługi turystycznej i technik logistyk.

Jedną z najważniejszych inicjatyw ZSE nr 2 na rzecz integracji ze środowiskiem lokalnym są organizowane już po raz szósty tar-gi edukacyjne, noszące nazwę Prezentacji Nowohuckich Szkół Po-nadgimnazjalnych. Zapoznać się można podczas nich z pełną ofertą nowohuckich liceów, techników i innych placówek oświatowo-kul-turalnych, skierowana do gimnazjalistów i ich rodziców. Najbliższe targi odbędą się w czwartek, 27 lutego 2014 r. Zostały objęte ho-norowym patronatem Prezydenta Miasta Krakowa, Małopolskiego Kuratora Oświaty i Przewodniczącego Rady Dzielnicy XVIII.

AKCJE OByWATELSKIE

grażyna błądeK

Organizowane przez ZSE 2 Targi Szkolne

Page 40: Obywatelski Kraków nr 3

40Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

AKCJE OByWATELSKIE

Aby móc nazywać firmę odpowiedzialną, niezbędne są wielo-rakie działania, takie jak integracja kwestii społecznych, środowi-skowych, etycznych, związanych z prawami człowieka, prawem pracowniczym, a także uwzględnianie problemów i potrzeb intere-sariuszy związanych z działalnością danej firmy. W ostatecznej oce-nie liczy się całokształt odpowiedzialnych społecznie działań, a nie tylko jednorazowe akcje. W marcu tego roku odbędzie się trzecia edycja Krakowskiego Festiwalu Odpowiedzialnego Biznesu (KFOB) – inicjatywy promującej CSR, kierowanej głównie do studentów. Zachęcamy do lektury wywiadu z Mateuszem Rosołem – pomysło-dawcą i koordynatorem festiwalu.

dominika legenza: skąd pomysł na tak duże przedsię-wzięcie, jakim jest KFob? nie bałeś się podjąć takie-go wyzwania? to prawda, że na i roku studiów wysze-dłeś z taką inicjatywą?Mateusz Rosół: Trudno powiedzieć, co miało decydujący wpływ na całokształt. W roku 2011 szczęśliwie zostałem ambasadorem Ligi Odpowiedzialnego Biznesu, nieco przez przypadek, bo byłem dopiero na I roku. Mimo młodego wieku udało mi się po liceum zdobyć nieco doświadczenia w różnych organizacjach pozarządowych. Miałem na-wet przyjemność koordynować kilka akcji ekologiczno-kulturalnych. To w jakimś stopniu wpłynęło na fakt, że zostałem ambasadorem. Przez przypadek, bo wskoczyłem na wolne miejsce, z którego zrezy-gnowała inna osoba. Pomysł pojawił się przy spotkaniach z innymi ambasadorami z Krakowa. Spotkaliśmy się, ustaliliśmy, że będziemy działać wspólnie dla zwiększenia efektu i… zabraliśmy się do pracy. Chcieliśmy zrobić coś, czego w Krakowie jeszcze nie było, a co łączyło-by działania kilku organizacji studenckich, bo w tym widzieliśmy cel, aby przez angażowanie w festiwal studentów szerzyć ideę społecznej odpowiedzialności biznesu. I udało się. Choć początki nie były łatwe. Czy się bałem? Nie było nic do stracenia, oprócz czasu. A do wygra-

Mateusz Rosół; zdjęcie ze zbiorów własnych

społeczna odpowiedzialność – nie tylKo w Biznesie

nia bardzo wiele, cenne doświadczenie, kontakty i przede wszystkim satysfakcja zrobienia czegoś z niczego. Apetyt rósł w miarę jedzenia.

dl: jakie miałeś wsparcie przy organizacji i edycji i jak wygląda ono teraz?MR: Przede wszystkim wsparcie pochodziło od ludzi działających przy festiwalu. Dzięki ich zaangażowaniu i pracy możliwe było prawie wszystko. Co więcej często ich kompetencje, kontakty i doświadczenie pozwalały na bardzo skuteczne działania. Ponadto wsparcie finanso-we ze strony Programu grantowego Ligi Odpowiedzialnego Biznesu jest rodzajem pewnego zasobu, który wiedziałem, że uda nam się po-zyskać przy I edycji. To ważne, ponieważ mając już wsparcie, dużo ła-twiej jest się starać o resztę finansowania. Ze strony uczelni również udało się pozyskać istotne fundusze. Ważną rolę pod kątem wspar-cia odegrało również Małopolskie Obserwatorium Gospodarki Urzę-du Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego. W zeszłorocznej edycji platynowym sponsorem była Coca-Cola. Wydarzenie było sukce-sem również dzięki sponsorowi Humanoitgroup, który zaprojektował i wdrożył stronę festiwalu.

dl: czy organizacja festiwalu wpłynęła na twoją dal-szą karierę zawodową?MR: Festiwal w dalszym ciągu wpływa na moją karierę zawodową, bo postrzegam ją jako proces, który kształtuje się przez całe życie. A do-świadczenie zdobyte przy tym wydarzeniu ma wpływ na moje dalsze plany.

dl: dlaczego uważasz, że ważne jest promowanie idei csr i zrównoważonego rozwoju wśród studentów?MR: Z jednej strony studenci jako przyszli prezesi, dyrektorzy, mene-dżerowie, kierownicy, inżynierowie czy po prostu osoby wchodzące na rynek pracy będą mieli znaczący wpływ na kształtowanie polityki

sKrót csr pochodzi z języKa angielsKiego – corporate social responsibility i oznacza społeczną odpoWiedzialność biznesu. jest to dobroWolny sposób proWadzenia FirMy, uWzględniający oprócz zysKu probleMy i potrzeby społeczeństWa oraz środoWisKa naturalnego. csr jest strategią przynoszącą Korzyści Każdej z zaangażoWanych stron. idea ta poWinna Więc obejMoWać MożliWie jaK najWięcej aspeKtóW W struKturze FunKcjonoWania danej FirMy.

doMiniKa legenza

Page 41: Obywatelski Kraków nr 3

41

AKCJE OByWATELSKIE

instytucji i organizacji, w których będą pracować. Jeżeli chociaż na etapie studiów, pokaże im się po co w ogóle zajmować się CSR i zrów-noważonym rozwojem, to zwiększa się prawdopodobieństwo imple-mentacji tych idei w rzeczywistości. Jeszcze lepiej, gdy sami dowiedzą się, jak to funkcjonuje w praktyce. Jako młodzi ludzie mamy energię i zapał do zmieniania świata, do bycia aktywnym. Do pokazywania, że można inaczej. Z drugiej strony promowanie zrównoważonego roz-woju powinno się zacząć na etapie szkoły podstawowej, aby od wcze-snych lat zapoznawać dzieci z mechanizmami oddziaływującymi na nasze życie i jego jakość. Bo o to chodzi.

dl: co cię skłoniło, by się zajmować właśnie csr-em?MR: Powody czysto pragmatyczne, choć z dużą dozą idealizmu. Za-wsze starałem się postrzegać świat jako obszar, na który wpływ ma każdy z nas. Nieistotne jak duży. Istotne jest to, aby zacząć od siebie i nie obwiniać wszystkich dookoła. Jeżeli więc mamy wpływ na ota-czającą nas rzeczywistość, to możemy w jakiś sposób rozwiązywać pewne problemy. W moim przypadku była to kwestia recyklingu. W li-ceum chciałem go wprowadzić, ale się nie udało – kwestia logistycz-na, choć z tego co wiem, już działa. To dało mi impuls do działania w organizacjach pozarządowych. Dzięki temu zrozumiałem, że więk-szość programów, akcji jest skierowana do ogółu społeczeństwa. Po przypadkowym przeczytaniu artykułu dotyczącego strat przy produk-cji żywności i zużyciu energii elektrycznej okazało się, że największe straty ponoszą przedsiębiorstwa. A stąd już było blisko do CSR.

dl: jakie już masz wrażania odnośnie i i ii edycji? rozumiem, że na iii się nie skończy…?MR: Każda kolejna edycja jest lepsza od poprzedniej, bo uczymy się na swoich błędach. Dotyczy to każdej kwestii, począwszy od organizacji przez promocję, na logistyce kończąc. Widać też wzrost zainteresowa-nia wydarzeniem zarówno ze strony firm, jak i uczestników. Staramy się też zwiększać atrakcyjność festiwalu poprzez poszerzanie współ-pracy z nowymi firmami i organizowaniem dodatkowych eventów, jak Green Fashion Show pokaz mody z recyklingu czy konkurs na ekokon-strukcje. Mam nadzieję, że IV edycja będzie ogólnopolska z udziałem prelegentów zagranicznych. Już tej edycji towarzyszy zmiana nazwy na Festiwal Odpowiedzialnego Biznesu.

dl: Może powiesz coś więcej na temat tegorocznej edy-cji?MR: Oczywiście, w ramach festiwalu odbędą się cztery konferencje:10.03 na AGH – „CSR a ochrona środowiska”, 11.03 na UJ – „CSR w przemysłach kreatywnych” ,12.03 na UE – „CSR w obszarze pracowniczym”,13.03 na UP – „Aspekt społeczny CSR; działania CSR na rzecz praw człowieka i edukacji”.Ponadto po zakończeniu każdego dnia konferencji odbędą się „Bar-Campy” z przedstawicielami firm, którzy w luźniejszej atmosferze opo-wiedzą o praktykach związanych z CSR w ich przedsiębiorstwach.

dl: jak edukacja z zakresu csr wygląda w Krakowie? MR: Jeżeli chodzi stricte o edukację z zakresu CSR, to zajmują się tym co najmniej trzy krakowskie organizacje pozarządowe. Organizacji zajmujących się zrównoważonym rozwojem znajdziemy dużo więcej. Często organizowane są konferencje, warsztaty i prelekcje dotyczące CSR przez różne koła naukowe i organizacje, więc nie jest źle. Mogłaby się poprawić komunikacja pomiędzy tymi środowiskami.

dl: jak twoim zdaniem odnieść idee csr do prze-ciętnego krakowianina? jaki wpływ ma na niego i na zwiększenie jego świadomości organizacja takiego festiwalu?MR: Przecięty krakowianin pewnie nie słyszał o CSR. I trudno się temu dziwić. Ale pewnie wie, że biorąc torbę wielokrotnego użytku, dba o środowisko. Wie, że wyłączając niepotrzebnie świecącą żarówkę, oszczędza. Wie też, żeby zakręcać niepotrzebnie lejącą się wodę. I że należy sprzęt elektroniczny zutylizować, a nie wyrzucić do lasu. Do-brze, gdy ta wiedza sprowadza się do działań. Nie ma znaczenia, czy będziemy to nazywać wdrażaniem strategii zrównoważonego rozwo-ju na poziomie gospodarstw domowych czy po prostu zdrowym roz-sądkiem…

dl: jaki był największy sukces podczas poprzednich edycji festiwalu?MR: Sukcesów jest wiele. Przede wszystkim współpraca kilku organi-zacji studenckich przy jednym wydarzeniu jest sporym wyzwaniem, które w naszym wypadku dobrze się sprawdza. Na pewno udział wielu znanych firm, które postanowiły podzielić się swoim doświadczeniem ze studentami podczas festiwalu oraz uzyska-nie patronatu honorowego UNDP Poland i Ministerstwa Gospodarki.

dl: a największa porażka?MR: Było parę sytuacji wpływających negatywnie na festiwal, ale trudno jest mi określić coś, co byłoby porażką. Może sytuacja z ubie-głego roku, gdy mieliśmy nakręcić materiał promocyjny, za którego stworzenie zabrała się osoba z polecenia, ale, jak się później okazało, niekompetentna. Materiał był na tyle ważny, że została przeznaczona na niego kwota, której nie był wart. W konsekwencji utraciliśmy jed-nego z ważnych partnerów.

dl: jakaś rada dla „nowych” organizatorów przedsię-wzięć na rzecz csr?MR: Warto wiedzieć, że nie ma rzeczy niemożliwych, a pieniądze znaj-dą się zawsze, trzeba tylko poszukać.

dl: dlaczego warto wziąć udział w festiwalu?MR: Bo to dobra inwestycja swojego czasu. Bo nie biorąc w nim udzia-łu traci się niepowtarzalną szansę na spotkanie się z praktykami CSR.

Page 42: Obywatelski Kraków nr 3

Zgodnie z naszymi deklaracjami i planami obejmujemy patronatem medialnym kolejne „Akcje Obywatelskie”. Tym razem kierujemy swoją i Państwa uwagę ku najmłodszym. Już trzecią dekadę działa w Krakowie Korczakowska Republika Dziecięca „Dyliniarnia” założona przez Marię i Tadeusza Pułczyńskich.

Redakcja

„Bez pogodnego, szczęśliwego dzieciństwa całe życie jest potem kalekie…”

Janusz Korczak

42Nr 3 | styczeń-luty 2014 r.

AKCJE OByWATELSKIE

KorczaKoWsKa republiKa dziecięca dyliniarnia to organizacja pozarządoWa działająca

na polu poMocy społecznej. celeM dyliniarni jaKo stoWarzyszenia proWadzącego działalność charytatyWną jest proMoWanie i Wcielanie We WszelKie ForMy sWoich działań, pozytyWnych Wartości i zachoWań Kreujących osoboWość i psychiKę dziecKa zgodnie z panującyMi zasadaMi Moralności i etyKi.

Idea obejmuje całokształt wychowania z naciskiem na indywidu-alny proces pracy z każdym dzieckiem i wcielanie w życie własnych dziecięcych inicjatyw, wyzwalając tym samym pozytywne zachowa-nia i prawidłowe reakcje w poszczególnych, niesionych przez życie sytuacjach.

Działalność wychowawczą, oświatową, charytatywną czy profi-laktyczną Dyliniarnia realizuje w następujących formach:

Î Organizowanie spotkań, imprez, kółek zainteresowań, wspólnych zajęć oraz zabaw dla dzieci.

Î Pomoc w nauce oraz rozstrzyganiu indywidualnych proble-mów rodzinnych, szkolnych oraz zdrowotnych.

Î Odwiedzanie osób chorych i potrzebujących w domu opieki społecznej, szpitalu pediatrycznym, domu dziecka.

Î Organizowanie akcji charytatywnych: akcje mikołajkowe, po-moc osobom starszym, dostarczanie odzieży i zabawek ro-dzinom potrzebującym, akcje antyalkoholowe itp.

Î Organizowanie konkursów, które pomocne są w odkrywa-niu bądź kształtowaniu odpowiednich postaw i relacji w spo-łeczeństwie.

Î Wspólne wycieczki i wyjazdy z dziećmi. Î Nawiązywanie kontaktów i współpracy z licznymi ośrodkami

i zrzeszeniami kulturalno-oświatowymi. Î Edukacja poprzez występy Dyliniarskiego Teatru Bajka.

Aby jeszcze lepiej i szerzej realizować swoja misję, Dyliniarnia stale poszukuje wolontariuszy korepetytorów w zakresie edukacji na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum i liceum z przedmio-tów: j. angielski, matematyka, historia, chemia oraz wolontariuszy: psychologów, psychoterapeutów, logopedę, instruktora BHP, se-kretarza, chętnych do zbiórek pieniędzy i żywności oraz wszystkich lubiących pracę z dziećmi i na rzecz dzieci. Zgłoszenia przekazywać można telefonicznie (505 573 831) bądź e-mailowo ([email protected]).

serdecznie zapraszaMy do Współpracy!

dyliniarnia

Page 43: Obywatelski Kraków nr 3

pisz na: [email protected]

zostań redaKtoreM naszej Wspólnej gazety!

„obyWatelsKi KraKóW” czeKa na tWoje artyKuły!

ZAPRASZAMy DO WSPółPRACy WSZySTKICh,

KTóRZy WRAZ Z NAMI PRAgNą PRZyPATRyWAć

SIę MIASTu, JEgO PROBLEMOM I SuKCESOM.

Nie bądź bierNym!

Palacze umierają średnio o 22 lata wcześNiej niż osoby niePalące.

Adam ma 40 lat i śmiertelnego raka płuc. Ma córkę Monikę, która straci niedługo tatę.

rzuć paleNie Nie możesz zrobić tego dla siebie zrób to dla swoich bliskich!

www.manko.pl

www.lokalbezpapierosa.pl

paleniejestslabe.pl

www.facebook.com/paleniejestslabe

Page 44: Obywatelski Kraków nr 3

Więcej informacji na: www.obywatelskikrakow.plwww.facebook.com/ObywatelskiKrakow

Chcesz zostać dziennikarzem obywatelskim?

Chcesz mieć wpływ na to, co dzieje sie w mieście?

Chcesz zmieniać Kraków na lepsze?

„Obywatelski Kraków” – projekt zainicjowany przez organizację pozarządową:

P r o j e k t w s p ó ł f i n a n s o w a n y p r z e z S z w a j c a r i ę w r a m a c h s z w a j c a r s k i e g o p r o g r a m u w s p ó ł p r a c y z n o w y m i k r a j a m i c z ł o n k o w s k i m i U n i i E u r o p e j s k i e j

AKADEMIADZIENNIKARSTWA OBYWATELSKIEGOCZEKA NA CIEBIE!

OFERUJEMY CI BEZPŁATNE SZKOLENIA W ZAKRESIE DZIENNIKARSTWA

NAJBLIŻSZA REKRUTACJA: 04.02.2014 – 19.02.2014

www.manko.pl