44
Czytaj na stronie 16 W słoneczne popołudnie 22 marca ul. Piłsudskiego popłynęła rzeka pieniędzy. Grupa blisko dwustu osób przebranych na złoto, pchając sklepowe wózki, wyległa na ulicę, aby wziąć udział w manifestacji o nazwie „Chciwość. Miasta”. … Czytaj na stronie 34 Pędzimy, kupujemy, robimy karierę. Zachłysnęliśmy się Zachodem, zachłysnęliśmy się kapitalizmem. Czasem dobrze się zatrzymać i zastanowić – czy tak właśnie chcę żyć? Czy jestem szczęśliwa? „Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód.” Albert Einstein www.facebook.com/ObywatelskiKrakow >> nr 4 >> marzec-kwiecień 2014 >> ISSN 2300-8881 Czytaj na stronie 20 Choć władze miasta chwalą się, że Kraków ma świetną komunikację miejską, wciąż wiele pozostaje do poprawienia. Nie chodzi tylko o poszczególne niedociągnięcia, ale przede wszystkim o zmianę sposobu myślenia o przyszłości systemu komunikacyjnego miasta. KRAKOWSKIE KONCEPCJE KOMUNIKACYJNE

Obywatelski Kraków nr 4

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Krakowskie Koncepcje Komunikacyjne

Citation preview

Page 1: Obywatelski Kraków nr 4

Czytaj na stronie 16

W słoneczne popołudnie 22 marca ul. Piłsudskiego popłynęła rzeka pieniędzy. Grupa blisko dwustu osób przebranych na złoto, pchając sklepowe wózki, wyległa na ulicę, aby wziąć udział w manifestacji o nazwie „Chciwość. Miasta”. …

Czytaj na stronie 34

Pędzimy, kupujemy, robimy karierę. Zachłysnęliśmy się Zachodem, zachłysnęliśmy się kapitalizmem. Czasem dobrze się zatrzymać i zastanowić – czy tak właśnie chcę żyć? Czy jestem szczęśliwa?

„Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę musisz się poruszać naprzód.”

Albert Einstein

www.facebook.com/ObywatelskiKrakow

> > n r 4 > > m a r z e c- k w i e c i e ń 2 0 1 4 > > I S S N 2 3 0 0 - 8 8 8 1

Czytaj na stronie 20

C h o ć w ł a d z e m i a s t a c h w a l ą s i ę , ż e K r a k ó w m a ś w i e t n ą k o m u n i k a c j ę m i e j s k ą , w c i ą ż w i e l e p o z o s t a j e d o p o p r a w i e n i a . N i e c h o d z i t y l k o o p o s z c z e g ó l n e n i e d o c i ą g n i ę c i a , a l e p r z e d e w s z y s t k i m o z m i a n ę s p o s o b u m y ś l e n i a o p r z y s z ł o ś c i s y s t e m u k o m u n i k a c y j n e g o m i a s t a .

KRAKOWSKIE KONCEPCJE KOMUNIKACYJNE

Page 2: Obywatelski Kraków nr 4

Wydawca:Stowarzyszenie MANKO

Partner projektu:Stowarzyszenie Komitet Obywatelski Miasta Krakowa

Adres redakcji:ul. Słowackiego 46/3030-018 Krakówtel./faks 12 429 37 28e-mail: [email protected]

Redaktor naczelny:Łukasz [email protected]

Redaktor wydania:Michał Malczyński

Zespół redakcyjny:Miriam BaranMonika BrzuchalaKamil CzepielMaria DubisAgnieszka DziedzicDiana FidlerDiana GłogowskaKarolina GrucaAnna HojdeczkoAgata JachKarolina JaneczkoElżbieta JedynakDominik KaimDominka KozłowskaKarina MalecPiotr MalczyńskiIga MaliszewskaKatarzyna MrózKatarzyna PotępaAnna SiatkaBartosz SmekalWeronika SzelęgiewiczMariusz WaszkiewiczMartyna WielgusMichał WiśniewskiMaria WnękMichał Wszołek

Koordynator projektu:Sabina Bryś[email protected]

Projekt i skład graficzny:Jarosław Szczurektel. 600 44 34 68

Druk:INTROMAX Drukarnia OffsetowaKraków, ul. Biskupińska 21

Nakład: 20 tys. egz.ISSN 2300-8881

Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo skracania i redagowania nadesłanych tekstów.

DZIEJE SIĘ 4–5

Wydarzenia 4

Obywatelska Kawiarenka 5

TWOJA DZIELNICA 6–11

Dialog nie boli 6-7

Spopielarnia – społeczny konflikt 8-9

Powrót do debaty o Zakrzówku 10-11

OPINIE 12–19

Wiosna, ach, to ty! 12

Trwa druga edycja Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego 13

COI – pomnik arogancji władzy 14-15

Chciwość. miasta 16-17

Fantazje parkingowe Magistratu 18-19

TEMAT NUMERU 20–33

Krakowskie koncepcje komunikacyjne 20-21

Nabici w taryfę 22

W komunikacyjnej dżungli? 23

Ależ głupi ci berlińczycy... 24-25

Komunikacja miejska na Ruczaju 26-27

Kraków miastem… rowerowym 28-29

Autobusem na majówkę 30-31

Czerwone światło dla sygnalizacji 32

Przystanek znieczulica 33

PATRONAT OK 34–37

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi, czyli…

Żywiołowe Podróże 34-37

INSPIRACJE 38–39

Od pestki do jabłka 38–39

AKCJE OBYWATELSKIE 40–41

Społeczny sposób na ochronę przyrody 40-41

ROZMOWA OK 42–43

Metro: konieczność czy fanaberia? 42-43

2. Wersja podstawowa znaku

Znak umieszczony jest horyzontalnie.

4

Magazyn „Obywatelski Kraków” współfinansowany przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy

z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej

www.stowarzyszeniemanko.pl

SPIS TREŚCI:

Page 3: Obywatelski Kraków nr 4

3

Szanowni Państwo, przyszła wiosna!A wraz z wiosną czwarty już numer „Obywatelskiego Krakowa”, który – życząc pa-

sjonującej lektury – oddajemy w Państwa ręce.Wiosna to czas aktywności, również fizycznej, a co za tym idzie inspiracji rowerowych

(„Kraków miastem… rowerowym”) i rekreacyjnych („Autobusem na majówkę”) – m.in. w krakowskich ostojach przyrody („Społeczny sposób na ochronę przyrody”). Zachęcamy Państwa do czynnego udziału we współtworzeniu naszego projektu poprzez uczestnic-two w organizowanych przez nas konkursach i akcjach („Droga na Igrzyska”), a także tworzenie i nadsyłanie tekstów, które pomogą nam zmieniać Kraków na lepsze.

Wiosna niesie ze sobą również zmiany („Fantazje parkingowe Magistratu”), także aury, co pozwala nam odetchnąć odrobinę czystszym powietrzem.

Wiosna – moment na przymrużenie oka: nie tylko w obliczu oślepiających promieni słonecznych, ale i primaaprilisowych żartów („Wiosna, ach, to Ty!”).

Wiosna – pora roku, w czasie której tak ważną rolę odgrywa zmysł węchu. A musi-cie wiedzieć, Szanowni Państwo, że do topowych tematów redakcja „Obywatelskiego Krakowa” miała w ostatnim czasie „nosa”. Zarówno w naszym dwumiesięczniku, jak i podczas „Kawiarenek Obywatelskich” poruszaliśmy kwestie fundamentalne, o które Miasto zamierza zapytać krakowian w referendum: ZIO 2022, bezpieczeństwo (moni-toring), transport (metro, rowery).

Wiosna – czas debiutów, dziennikarskich przebiśniegów. W tym numerze debiutu-je wielu uczestników Akademii Dziennikarstwa Obywatelskiego („Nabici w taryfę”, „W komunikacyjnej dżungli”, „Autobusem na majówkę”, „Czerwone światło… „Przy-stanek znieczulica”, „Metro: konieczność czy fanaberia?”). Polecamy ich teksty Pań-stwa uwadze i życzliwości.

I – last but not least – to czas świąteczny, czas Wielkiej Nocy. Życzymy Państwu, aby był to czas refleksji, dialogu i otwarcia na drugiego człowieka – szczególnie, jeśli jest miejskim radnym czy urzędnikiem. Potrzebie wartościowej rozmowy poświęcamy zresztą w tym numerze sporo miejsca („Dialog nie boli”, „Spopielarnia – społeczny kon-flikt”, „Powrót do debaty o Zakrzówku”).

Redaktorzy wydania,Michał Malczyński i Łukasz Salwarowski

Page 4: Obywatelski Kraków nr 4

4Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

10-12.04„Warsztatownia" – Festiwal Kompetencji Społecznych

ul. Dietla 97/9A

Zaproszenie uczestników do pracy nad sobą w kontekście

aktywności społeczno- obywatelskiej. Celem warsztatów

jest inspiracja do proaktywnej postawy.

15-21.04Misteria Paschalia 2014

Prezentacja muzyki oscylującej wokół tematyki związanej

z okresem Wielkiego Tygodnia i Świąt Wielkiej Nocy.

Wybitni muzycy zaprezentują się podczas kilku koncertów.

18.04.2014 GODZ. 15.00Proces kanonizacyjny Sługi Bożego Jana Pawła II

os. Centrum A 6a.

Wykład poprowadzi ojciec franciszkanin

dr Przemysław Michowicz.

2-11.05.2014Festiwal Off Plus Camera

Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego.

To nie tylko filmy, ale także szereg konferencji.

www.offpluscamera.com

6.05.2014 GODZ. 11.00-14.00I Jagiellońskie Forum Oświatowe:

Oświata i zaufanie – debata liderów

Instytut Pedagogiki UJ, ul. Batorego 12

www.pedagogika.uj.edu.pl

12-18.05Queerowy Maj

Święto równości i różnorodności. Edukacja warsztatowa,

miejsce na dyskusje i wymianę doświadczeń. Festiwalowi

jak co roku towarzyszyć będzie Marsz Równości.

18.05.201413. Cracovia Maraton

Jeden z największych maratonów w Polsce.

www.cracoviamaraton.pl

WYDARZENIA W KRAKOWIEkwiecień-maj 2014

21.05.2014Bieg po wiedzę

Krakowskie Błonia.

W biegu wezmą udział reprezentacje krakowskiej oświaty.

21-24.05.2014XIV Festiwal Nauki w Krakowie

Hasło festiwalu „Z nauką przez wieki” nawiązuje do 650-lecia

Uniwersytetu Jagiellońskiego.

festiwalnauki.ur.krakow.pl

22.05.2014 GODZ. 19.00Nowa Huta. Dlaczego Nie?! – Czerwone Maki na Monte Cassino

ul. Obrońców Krzyża 1

Wystąpi Chór Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego

Wojska Polskiego. Wydarzeniu, które uczci 70. rocznicę

bitwy o Monte Cassino, towarzyszyć będzie kwesta

na rzecz Hospicjum im. św. Łazarza.

www.nhdn.pl

25.05.2014 II Bieg Swoszowicki

Start: stadion WLKS Krakus Swoszowice

itmbw.pl

25.05.2014 GODZ. 15.00-20.30Święto Czyżyn. Dzielnica Czyżyny Dzieciom

Al. Jana Pawła II 39, Festyn rodzinny w scenerii eksponatów

w Muzeum Lotnictwa Polskiego

31.05.2014 GODZ. 17.00-1.00Święto chleba

ul. Truskawkowa 4

Kolejna odsłona cyklu „Chata wiejska z tradycjami”.

Więcej zapowiedzi na naszej stronie www.obywatelskikrakow.pl w Kalendarzu Obywatelskim oraz na fan page na Facebooku https://www.facebook.com/ObywatelskiKrakowZachęcamy do przesyłania na adres redakcji [email protected] informacji o ciekawych wydarzeniach realizowanych w  naszym mieście

Page 5: Obywatelski Kraków nr 4

5

„MIESZKAŃCY NIE SĄ OBOJĘTNI NA PROBLEMY MIASTA, A MY STWARZAMY IM MOŻLIWOŚĆ PODJĘCIA OBYWATELSKIEJ DEBATY” – TO TRAFNE PODSUMOWANIE KAWIARENKI OBYWATELSKIEJ, KTÓRA ODBYŁA SIĘ 11 LUTEGO W KLUBIE DZIENNIKARZY „POD GRUSZKĄ”. TO JUŻ TRZECIA ODSŁONA SPOTKAŃ ORGANIZOWANYCH PRZEZ STOWARZYSZENIE MANKO W RAMACH PROJEKTU „OBYWATELSKI KRAKÓW”.

Zacięte dyskusje, nowatorskie po-mysły i związani bezpośrednio z bezpie-czeństwem Krakowa goście – wszystko to złożyło się na udane spotkanie w ra-mach kolejnej już Kawiarenki Obywatel-skiej. Pod hasłem: „Moje Miasto – Moja Twierdza. Czy w Krakowie jest bezpiecz-nie?” debatowano nad obszarem nie-zwykle ważnym dla każdego mieszkańca – bezpieczeństwem. Wśród poruszanych tematów prym wiodły: okołostadionowy chuliganizm, dotacje dla policji pochodzą-ce z Urzędu Miasta oraz brak nowoczesne-go systemu monitoringu.

– To już trzecia kawiarenka organizowana przez Stowarzyszenie MANKO. Członkowie organizacji pozarządowych, władze miasta oraz mieszkańcy Krakowa pokazali, że pod-jęty przez nas tym razem problem jest kon-trowersyjny i wymaga regularnych dyskusji. – stwierdził redaktor naczelny „Obywatel-skiego Krakowa”, Łukasz Salwarowski. Jed-ną z kontrowersji jest fakt, iż Urząd Miasta Krakowa przeznacza na walkę z przestęp-czością jedynie pół miliona złotych, co jest kwotą pięciokrotnie niższą niż w o wiele mniejszym Lublinie.

MOJE MIASTO – MOJA TWIERDZA DYSKUSJA O BEZPIECZEŃSTWIE W KRAKOWIE

Problem bezpieczeństwa w Krakowie omówił dyrektor Wydziału Bezpieczeń-stwa i Zarządzania Kryzysowego – Bog-dan Klimek. Wśród prelegentów znaleźli się także: podkom. Paweł Maciejowski, naczelnik Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, Radosław Gądek, zastępca Komendanta Straży Miejskiej ds. Prewencji oraz Klaudia Fryc ze Stowarzyszenia Interkulturalni PL, któ-ra poruszyła temat ksenofobii i rasizmu. Okazało się, że jest to dość poważny, krakowski problem, który bezpośrednio wiąże się z poczuciem bezpieczeństwa zarówno mieszkańców, jak i turystów za-granicznych.

Na kawiarence pojawili się także: Anna Okońska-Walkowicz, zastępca Prezydenta Miasta Krakowa ds. Edukacji i Spraw Społecz-nych oraz Bogusław Kośmider, przewodni-czący Rady Miasta Krakowa. Gospodarzami spotkania byli redaktorzy „Obywatelskie-go Krakowa”: Michał Malczyński i Andrzej Skrzyński.

– Cieszę się, że organizowane przez nas kawiarenki wpisały się na stałe w krakowski kalendarz. Jak mogliśmy zobaczyć i usłyszeć – mieszkańcy nie są obojętni na problemy mia-sta, a my stwarzamy im możliwość podjęcia obywatelskiej debaty. – powiedziała zaraz po spotkaniu Sabina Bryś, koordynator projek-tu „Obywatelski Kraków”.

KARINA MALEC

Fot.: archiwum redakcji

Page 6: Obywatelski Kraków nr 4

6Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

TWOJA DZIELNICA

O tym, dlaczego w pewnych sytuacjach jednak warto poświęcić czas na konstruktywną rozmowę, pod koniec stycznia dyskutowali radni Dzielnicy VIII i studenci 5. roku dziennikarstwa i komunika-cji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Spotkanie studentów z radnymi było zwieńczeniem kilkumiesięcznej współpracy, polega-jącej na poznaniu, omówieniu i zaproponowaniu dróg do rozwią-zania szczególnie kontrowersyjnych problemów dzielnicy. Przy-szli dziennikarze zajęli się pięcioma zagadnieniami: rozszerzeniem strefy płatnego parkowania w starych Dębnikach, planowaną bu-dową spopielarni w Podgórkach Tynieckich, kampanią informacyj-ną o dofinansowaniach przy rezygnacji z ogrzewania węglowego, planowanym zagospodarowaniem terenów przy Zakrzówku oraz zmianami w połączeniach MPK na Ruczaju.

Co łączy te problemy? Wszystkie wciąż budzą wiele emocji, na-rodziły się niedawno lub nadal istnieją, niektóre wciąż nie znalazły swojego rozwiązania. A przede wszystkim, w każdej z tych spraw popełniono szereg błędów lub zaniedbań w zakresie komunikacji z grupami interesów: mieszkańcami, przedsiębiorcami i innymi za-interesowanymi.

DIAGNOZA. ALE O CO CHODZI?Pierwszym podstawowym zaniedbaniem, dotyczącym wielu

kontrowersyjnych działań, jest brak diagnozy sytuacji wyjściowej. Choć sama nazwa odstrasza, a słowo „diagnoza” przez wielu od-czytane zostanie jako „jeszcze więcej pracy”, pomijanie tego eta-pu upośledza proces jakiegokolwiek komunikowania od samego początku do wątpliwie szczęśliwego finału sprawy. Posługując się popularnym ostatnio porównaniem do piłki nożnej, przeprowadza-nie zmian bez dobrej diagnozy jest jak wystawienie gotowej repre-zentacji, nie znając przeciwnika ani miejsca meczu. Choć cel jest

DIALOG NIE BOLI

jasny: strzelić dużo goli, choć skład jest doborowy, choć strategia wewnątrz drużyny przemyślana została drobiazgowo, reprezenta-cja ma małe szanse na zwycięstwo. Nie wie bowiem, jak silny jest jej przeciwnik, w jakich warunkach atmosferycznych przyjdzie jej grać i z jakimi jeszcze trudnościami musi się zmierzyć.

Dobrze przeprowadzona diagnoza wymaga rzetelnej odpo-wiedzi na kilka pytań. Po pierwsze: jaki jest cel przeprowadzenia zmian. To niezwykle ważny element, który czasem potrafi być przy-słonięty przez drobne przeszkody na drodze do jego realizacji. Cel powinien być jasny, oparty na merytorycznych przesłankach i do-brze uargumentowany. Należy się odwołać do opinii ekspertów i wskazać, w jaki sposób cel realizuje ich zalecenia. Czasem okazuje się, że choć sposoby dążenia do celu dzielą ludzi, to oczekiwany efekt jest dla wszystkich oczywisty, czyli łączy ich i stawia po tej samej stronie barykady.

Drugi konieczny element diagnozy to określenie grup intere-su w danej sprawie. To znaczy, z kim musimy się dogadać, komu zmiany mogą się nie spodobać, a kto na nich skorzysta. Określe-nie grup interesu, czyli poznanie innych graczy, pozwoli na precy-zyjne dobranie kanałów komunikacyjnych, czyli sposobów rozmo-wy z nimi.

Trzecie pytanie to pytanie o pogodę, czyli o otoczenie pro-blemu: co już zostało zrobione, jakie są obowiązujące regulacje prawne, jakie są nastroje w mediach i grupach interesu. To naj-trudniejszy element diagnozy, wymaga bowiem najczęściej spo-tkań i rozmów z zainteresowanymi stronami oraz rzetelnej ana-lizy regulacji prawnych oraz, pobieżnego chociaż, monitoringu mediów. By zilustrować konieczność zdiagnozowania tego ob-szaru, przywołam w tym miejscu słowa pewnego polityka, autora reformy, która wywołała ogromne protesty społeczne. Analizując

PRAWDZIWY SPOŁECZNIK TO CZŁOWIEK CZYNU. GDY TRZEBA, ZAKASA RĘKAWY I ZABIERZE SIĘ DO PRACY. NIE BĘDZIE TRACIŁ CZASU NA JAŁOWE DYSKUSJE I ZBĘDNE GADANIE. ALE CZY NA POZIOMIE SAMORZĄDOWYM „GADANIE” RZECZYWIŚCIE JEST TAKIE ZŁE? STUDENCI UJ PRÓBUJĄ UDOWODNIĆ, ŻE KOMUNIKOWANIE SIĘ OPŁACA.

IGA MALISZEWSKA

Page 7: Obywatelski Kraków nr 4

7

TWOJA DZIELNICA

całą sprawę, stwierdził: „Konieczność reformy była dla mnie tak oczywista, że nie zdawałem sobie sprawy z tego, że w ogóle może budzić jakieś kontrowersje”.

Wreszcie, na etapie diagnozy należy zebrać wszystkie propono-wane przez grupy interesu rozwiązania problemu. Możliwe, że gdy spiszemy je wszystkie, otrzymamy nierealny do spełnienia koncert życzeń. Może się też jednak okazać, że, choć różnymi drogami, gru-py interesu mają zbliżony kierunek, w którym chcą podążać.

KONSULTACJE? NIE, BO NIE!Kolejnym poważnym błędem, brzemiennym w skutki szczegól-

nie w przypadku kontrowersyjnych projektów, jest brak dialogu i konsultacji przed podjęciem decyzji. Zrozumiałe są obawy radnych, że takie konsultacje wydłużają czas przeprowadzenia zmian, wyma-gają również wysiłku organizacyjnego, a ich efekt na pierwszy rzut oka może wydawać się mizerny. Wszak w konsultacjach i debatach zwykle biorą udział osoby, których interesy mogą po zmianach zo-stać naruszone, są to więc zazwyczaj osoby nastawione do tematu negatywnie, nieskore do merytorycznej debaty.

W rzeczywistości jednak taki stan rzeczy jest właśnie wynikiem wieloletnich zaniedbań w zakresie lokalnych konsultacji. Gdyby dialog pomiędzy przedstawicielami samorządów i mieszkańcami był prowadzony systematycznie, społeczeństwo wytworzyłoby w sobie nawyk uczestniczenia w debatach. Wówczas zainteresowani wyrażeniem własnego zdania byłyby nie tylko osoby bezpośrednio zaangażowane.

Dlaczego rozmowy na tak wczesnym etapie są niezbędne? Z pomocą niech przyjdzie proste porównanie. Gdy zmuszony sy-tuacją materialną rodzic chce zmniejszyć dorastającemu dziecku kieszonkowe, może to zrobić korzystając z mocy własnego auto-rytetu, mówiąc po prostu: „Od przyszłego tygodnia będziesz do-stawał 10 złotych mniej”. Może też jednak usiąść z nastolatkiem i powiedzieć tak: „Wiesz, mamy ostatnio gorszy czas w firmie. Musimy jakość przemyśleć wydawanie rodzinnych pieniędzy. Ja w tym miesiącu zamiast samochodem, będę jeździł do pracy ro-werem. Czy ty również mógłbyś dokonać jakiegoś wyrzeczenia

na rzecz całej rodziny? Możemy jakoś pomyśleć o zmniejszeniu kieszonkowego?”.

W której z dwóch opisanych powyżej sytuacjach komunikacyj-nych nastolatek będzie skłonniejszy do przyjęcia trudnego roz-wiązania? Odpowiedź wydaje się oczywista. Rozmawiając z rodzi-cem jak równy z równym, młody człowiek czuje, że na nim również spoczywa ciężar odpowiedzialności za dobro całej rodziny. Sytu-acja pierwsza to rozmowa z gatunku „nie, bo nie”. Bo jestem two-im rodzicem, bo tak zadecydowałem, bo nic mi nie możesz zrobić. Nastolatek w najlepszym wypadku spuści nos na kwintę i wyżali się kolegom na „starych”, w najbardziej prawdopodobnym wy-padku w niewybrednych słowach powie rodzicowi, co o tym myśli, po czym obrazi się i zbuntuje. Koniec rozmowy.

Podobnie rzecz się przedstawia w przypadku dialogu poprze-dzającego trudne decyzje w dzielnicy czy mieście. Konsultacje pozwalają mieszkańcom poznać problem, uzyskać informację, a także poczuć się odpowiedzialnym za dobro wspólne, czyli bar-dziej skłonnym do ustępstw. To także korzyść dla radnych, bo jak zauważył jeden z respondentów badań przeprowadzonych przez studentki: Katarzynę Mróz i Karolinę Grucę, taki radny, który poja-wia się tylko po to, żeby „porozmawiać o kieszonkowym” w sytuacji kryzysowej, czyli w przededniu kolejnych wyborów, pozbawia się całkowicie autorytetu i zwykłej ludzkiej sympatii.

KOMUNIKOWANIE. SŁOWA NA WIATR.Kiedy już wiemy, w czym tkwi problem, do czego dążymy my,

a do czego dążą inni, można przystąpić do stworzenia lub wyko-rzystania kanałów komunikacyjnych, by prowadzić ciągłe rozmowy w sprzyjającej atmosferze i bez niedomówień. To może być baza dziennikarzy lokalnych, którym będziemy podsyłać informacje (krótkie notki prasowe: oni naprawdę to czytają!), tablice ogłoszeń spółdzielni mieszkaniowych, ambona kościelna, blog, konta w me-diach społecznościowych czy tradycyjne ulotki.

Tanio, szybko, bez ogromnych nakładów pracy. Tylko tyle wy-starczy, by obywatele poczuli się współodpowiedzialni za otaczają-cą ich rzeczywistość.

Fot.: Fotolia.com

Page 8: Obywatelski Kraków nr 4

8Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

ROZWÓJ TERYTORIALNY KRAKOWA SKUTKUJE POWSTAWANIEM NOWYCH OSIEDLI, BUDOWĄ DRÓG I SIECI TRAMWAJOWYCH ORAZ KONIECZNOŚCIĄ DBANIA O WŁAŚCIWE PLANOWANIE PRZESTRZENI MIEJSKIEJ. POWYŻSZE ASPEKTY URBANISTYKI RZADKO WZBUDZAJĄ KONTROWERSJE, JEDNAK BUDOWA CMENTARZA I SPOPIELARNI W PODGÓRKACH TYNIECKICH WYWOŁAŁA KONFLIKT MIĘDZY MIESZKAŃCAMI OKOLICZNYCH TERENÓW A WŁADZAMI MIASTA. POSTANOWIŁYŚMY SPRAWDZIĆ, JAK WYGLĄDA KOMUNIKOWANIE SIĘ STRON TEGO SPORU.

PROBLEM ŚMIERTELNIE POWAŻNYInwestycje mające służyć mieszkańcom, jak wspomniany rozwój

infrastruktury drogowej czy budowa nowych osiedli, są postrzega-ne jako pozytywny efekt wzrostu gospodarczego w Krakowie. Ko-lejne firmy i korporacje inwestują w biura pod Wawelem. Chętni do zamieszkania w nowoczesnych domach wielorodzinnych wykupują mieszkania na długo przed oddaniem ich do użytku. Życie rozwija się w Krakowie cały czas. A co ze śmiercią?

Śmierć to jeden z polskich tematów tabu. W samym Krakowie, do-konuje się ok. 5 tysięcy pochówków rocznie. Powierzchnia cmentarzy bardzo szybko się kurczy, a według prognoz za kilkanaście lat zabrak-nie miejsc na wszystkich cmentarzach w mieście. Już teraz cmentarz w Grębałowie jest na skraju zapełnienia, a na Rakowickim zostało wolnych tylko ok. 600 kwater. Co więcej warunki pochówku na cmen-tarzu Rakowickim są rygorystyczne – spocząć może tam jedynie oso-ba zameldowana w Krakowie co najmniej pięć lat, o ile na żadnym cmentarzu w mieście nie ma grobowca rodzinnego tej osoby.

Z roku na rok rośnie liczba pochówków urnowych Krakowie. W 2009 roku 20% zmarłych zostało poddanych kremacji, a Zarząd Cmentarzy Komunalnych szacuje, że wkrótce odsetek ten wyniesie 25%. Badania, przeprowadzone przez Krakowski Holding Komunal-ny w 2009 r., wskazują, że 69% mieszkańców Krakowa akceptuje potrzebę budowy spopielarni i popiera potrzebę podjęcia działań

w tym kierunku. Obecnie rodziny zmarłych zlecają spopielenie ciał bliskich w innych miastach, np. w Rudzie Śląskiej czy Bratysławie.

PODGÓRKI TYNIECKIEPrace nad uchwałami umożliwiającymi rozpoczęcie prac zwią-

zanych z budową cmentarza i spopielarni trwały wiele lat. Podję-ta w styczniu 2010 roku decyzja o rozpoczęciu tej inwestycji spo-tkała się z dużym sprzeciwem mieszkańców Podgórek Tynieckich. Co  istotne, wcześniej to oni odsprzedali swoje działki (wówczas rolne) miastu, by mógł powstać tam cmentarz. Jednym z zasadni-czych argumentów, które podawali protestujący mieszkańcy, był ten, że nie wiedzieli oni o planach budowy spopielarni, a informo-wani byli jedynie o cmentarzu. Plan zagospodarowania przestrzen-nego dopuszczającego budowę spopielarni na spornym terenie zo-stał uchwalony w 2009 r., a lokalizacja cmentarza wskazywana była w ogólnym planie z 1994 r. Z tej perspektywy pretensje mieszkań-ców zdają się być uzasadnione.

Problemem, który może wywoływać kolejne nieporozumienia, jest brak wiedzy na temat technologii i architektury współczesnych spopielarni. Planowana w Podgórkach Tynieckich inwestycja ma działać w oparciu o nowoczesną, przyjazną środowisku, techno-logię. Gaz, będący efektem działania pieca kremacyjnego, pozba-wiony będzie wszelkich zapachów i dymu. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu dwóch zamkniętych komór spalania. Podczas pod-stawowego procesu spalania pojawiają się spaliny, które są dopro-wadzane do drugiej części, tzw. komory dopalania, i tam są po raz kolejny spalane, dopóki wszelkie substancje organiczne nie ulegną całkowitemu spaleniu. Stała kontrola elektroniczna poziomu spa-lin zapewnia właściwy poziom emisji nieszkodliwego gazu. Wygląd współczesnych spopielarni także może zaskakiwać – estetyczne, nowoczesne budynki przypominają wille, a system odprowadzania dymów jest rozwinięty na tyle, że nie ma potrzeby budowania prze-rażających kominów.

MIĘDZY FAKTAMI A MANIPULACJĄWarto w tym miejscu zwrócić uwagę na upolitycznienie dyskusji

na temat spopielarni w Podgórkach Tynieckich, które nie sprzyja ja-kości debaty publicznej. Powołane do życia stowarzyszenie „Nasza Mała Ojczyzna – Kraków – Sidzina – Podgórki Tynieckie”, które we-

MIRIAM BARAN, KAROLINA JANECZKO, MARTYNA WIELGUS

SPOPIELARNIA– SPOŁECZNY KONFLIKT

TWOJA DZIELNICA

Page 9: Obywatelski Kraków nr 4

9

dług informacji na swojej stronie internetowej, miało służyć obronie wskazanych w nazwie terenów przed zanieczyszczeniami i niebez-pieczeństwem spopielarni, wykazuje inne działania. Obecnie główną aktywnością tego stowarzyszenia zdaje się być agitacja przeciwko prezydentowi Krakowa, Jackowi Majchrowskiemu. W jednej z zakła-dek strony tego stowarzyszenia można przeczytać list otwarty do mieszkańców Sidziny, w którym podano bardzo konkretne, zatrwa-żające dane o ilościach poszczególnych pyłów czy odpadów oraz wymieniono choroby, jakie pojawiają się w wyniku kontaktu z nimi. Pełen emocji oraz niejasnych zarzutów apel wygląda mało wiarygod-nie po skonfrontowaniu go z raportem ekspertów, którzy przygo-towali szczegółowe zestawienie wartości wszystkich szkodliwych odpadów będących skutkiem działania spopielarni. Eksperci, będący biegłymi z listy Wojewody Małopolskiego, napisali w podsumowaniu raportu: „Etap eksploatacji obiektu nie będzie powodował zagroże-nia dla zdrowia i jakości życia mieszkańców okolicznej zabudowy”. W dostępnym na stronie www.dialogspoleczny.krakow.pl raporcie znalazła się także informacja o braku negatywnych oddziaływań na zwierzęta, rośliny, powierzchnię ziemi, wody powierzchniowe i pod-ziemne. Nie zostaną także przekroczone dopuszczalne normy hała-su. Jak wskazali eksperci, głównym źródłem niepokoju okolicznych mieszkańców mogą być odczucia ze sfery psychicznej, powodowane negatywnymi skojarzeniami z okresu drugiej wojny światowej oraz brak wiedzy o działaniu nowoczesnych, rozwiniętych technologicz-nie spopielarni.

(NIE)DOINFORMOWANIBrak podstawowej wiedzy oraz negatywne skojarzenia wydają

się być głównymi przyczynami nieporozumień i niepokojów miesz-kańców Podgórek Tynieckich. Z jednej strony nie trudno im się dzi-wić, bo zostali postawieni przed faktem – spopielarnia zostanie zbudowana. Jednak z drugiej strony, mieszkańcy nie skorzystali z możliwości wzięcia udziału w konsultacjach społecznych, organi-zowanych zarówno w siedzibie Rady Dzielnicy VIII, jak i w Magistra-cie. Z informacji od radnych dzielnicy wynika, że zainteresowanie problemem w okresie konsultacji było niewielkie, a dopiero po tym jak zapadła decyzja, pojawiły się poważne nieporozumienia. Jedno-cześnie rodzą się plotki i błędne wyobrażenia o spopielarni, które nierzadko stanowią jedyną informację mieszkańców o całym pro-blemie.

Wniosek, który nasuwa się po zbadaniu problemu budowy spopielarni w Podgórkach Tynieckich, jest dosyć przykry – brak odpowiedniego doinformowania mieszkańców budzi ich natu-ralny sprzeciw. Kwestią nierozwiązaną pozostaje droga, jaką na-leży obrać, by zachęcić mieszkańców poszczególnych dzielnic czy osiedli do przychodzenia na spotkania informacyjne, uczestnictwa w konsultacjach społecznych i pogłębianiu swojej wiedzy na budzą-ce nieporozumienia tematy. Niestety, zaniepokojeni mieszkańcy mogą łatwiej ulegać populizmowi i być, nieświadomie, wykorzysty-wani do walki politycznej.

TWOJA DZIELNICA

Projekt spopielarni autorstwa Biuro Projektowe Budownictwa Partner z ŁodziFot.: www.dialogspoleczny.krakow.pl

Obecny widok terenu Fot.: www.dialogspoleczny.krakow.pl

Page 10: Obywatelski Kraków nr 4

10Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

SPÓR O ZAGOSPODAROWANIE ZAKRZÓWKA CIĄGNIE SIĘ JUŻ OD PONAD DZIESIĘCIU LAT. MIMO DEBAT I NAGŁOŚNIENIA SPRAWY W MEDIACH, DO TEJ PORY NIE UDAŁO SIĘ WYPRACOWAĆ KONSENSUSU. SPRAWA ZAKRZÓWKA TO JEDNAK NIE TYLKO ZAWIŁOŚCI PRAWNE I PROBLEM Z MOTYLEM MODRASZKIEM. NAJWIĘKSZYM PROBLEMEM JEST BRAK KOMUNIKACJI I PRZEPŁYWU INFORMACJI MIĘDZY ZAINTERESOWANYMI STRONAMI. CZY MOŻNA WYWOŁAĆ RAZ JESZCZE, TYM RAZEM RZETELNĄ I WIELOSTRONNĄ, DYSKUSJĘ O PRZYSZŁOŚCI ZAKRZÓWKA? DO TEMATU WRÓCIŁY ABSOLWENTKI DZIENNIKARSTWA UJ.

STRONY KONFLIKTUKonflikt nie toczy się jedynie między miastem a deweloperem.

W sprawę zaangażowani są także ekolodzy i mieszkańcy okolicz-nych działek, których poglądy na temat zagospodarowania tere-nów wokół zalewu nie są jednoznaczne. Nie bez znaczenia są także opinie radnych Dzielnicy VIII, którzy niejednokrotnie opiniują m.in. plany zagospodarowania zamawiane przez Urząd Miasta Krakowa.

Co jest zarzewiem tego konfliktu? Pierwszy artykuł nawiązujący do sprawy Zakrzówka pojawił się już w 2002 roku w „Dzienniku Pol-skim”. Artykuł „Zakrzówek do wzięcia” poruszał temat możliwości złożenia do 15 grudnia 2002  r. oferty zagospodarowania terenu. Część tych gruntów należała do rodziny Bartków – spadkobierców właścicieli kamieniołomów, a druga – do Miasta Krakowa. Rada Miasta zastrzegała wtedy, że jej celem jest uporządkowanie tego terenu i budowa obiektów rekreacyjnych. Komercyjne zagospoda-

POWRÓT DO DEBATY

O ZAKRZÓWKU

DIANA GŁOGOWSKAANNA HOJDECZKO

ELŻBIETA JEDYNAK

TWOJA DZIELNICA

rowanie części terenu było i jest niezbędne. Inwestor podej-mujący się zabudowania terenu musi mieć szansę na zysk.

MARTWY PUNKTW 2003 roku przetarg wygrała firma Gerium Develop-

ment Polska. Decyzja o wykupieniu trenów przez firmę zo-stała podjęta po opublikowaniu „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Kra-kowa”. Zgodnie z jej wytycznymi Gerium mogło pozwolić so-bie na wybudowanie tam osiedla. Dopiero wtedy zaczęły się niepokoje. Mieszkańcy sądzili, że zabudowane zostaną skał-ki, które w ich mniemaniu powinny zachować charakter re-kreacyjny. Na kolejne kilka lat rozmowy utknęły w martwym punkcie. Mimo rosnącego zainteresowania tematem, żadna ze stron nie była w stanie udzielić mieszkańcom wyczerpują-cych informacji. Mieszkańcy zmuszeni byli zatem do korzy-stania z informacji dostarczanych przez media.

Niepokój wzmógł się w 2006 roku, kiedy podano do infor-macji publicznej plany zabudowy terenów przy ulicach Wy-łom i św. Jacka. Około 1400 osób podpisało się wtedy pod postulatem dotyczącym ochrony Zakrzówka przed jego nad-mierną zabudową. Obywatele zarzucali miastu ignorowanie ich postulatów i działanie na rzecz zagranicznego inwestora.

Dwa lata później w przekazach medialnych zaczęto po-dawać konkretne dane dotyczące realnych planów zagospo-darowania „terenów spornych”. Upublicznione zostały wów-czas wyniki ekspertyz. Według pierwszej z nich, powstałej na zlecenie Gerium, tereny zielone nad zalewem powinny być szczególnie chronione i włączone do programu Natura 2000. Tego właśnie domagali się przedstawiciele ekologów i część mieszkańców Dębnik. Należy jednak pamiętać, że nawet na

Page 11: Obywatelski Kraków nr 4

11

TWOJA DZIELNICA

chronionych unijnymi przepisami terenach nie wykluczano stawia-nia nowych obiektów. Rok później ukazała się kolejna ekspertyza, zgodnie z którą występowanie motyla jest niewielkie i inwestor może planować zabudowę bez ograniczeń narzucanych przez Na-turę 2000. Przedstawiciele Gerium w swoich planach uwzględnili wytyczenie specjalnych korytarzy ekologicznych, dzięki którym za-chowana zostanie równowaga biologiczna, co przyczyni się m.in. do uchronienia występującego tam zagrożonego modraszka. Fir-ma przewidziała również wyznaczenie obszarów szczególnej dba-łości, które zostaną wyłączone z użytku publicznego i zabudowy. Pomimo tego, wciąż napływały nowe postulaty ze strony ekologów i mieszkańców apelujących o nieingerowanie w dziewicze rejony Zakrzówka i stworzenie tam parku przyrodniczo-krajobrazowego. Tym pomysłom sprzeciwiali się właściciele działek prywatnych, któ-rzy zastrzegli, że jeśli taki park powstanie, ogrodzą swoje działki uniemożliwiając jednocześnie swobodny dostęp do Zakrzówka.

KTO MI DAŁ SKRZYDŁA?Prawdziwie medialnym tematem Zakrzówek stał się jednak do-

piero wtedy, gdy ekolodzy rozpoczęli protesty, do udziału w któ-rych zdołali nakłonić mieszkańców Krakowa, a wśród nich lokalnych artystów. Najbardziej w pamięć zapadła akcja „Modraszek Kolek-tyw” zorganizowana przez Cecylię Malik. Z inicjatywy Kolektywu na teren Zakrzówka przybyli obrońcy modraszka przebrani za niebie-skiego motyla. Niebieskie skrzydła obecne były również na jednej z sesji Rady Miasta Krakowa. Ta artystyczna forma ochrony terenu

przyciągnęła uwagę lokalnych mediów oraz sympatię mieszkań-ców. Firma Gerium ostatecznie utraciła przez to poparcie sporej części mieszkańców miasta. Ostatecznie w 2012 roku miasto Kra-ków uchwaliło nowy plan zagospodarowania przestrzennego tere-nu „Park Zakrzówek”. Dzięki niemu firma Gerium ma już wytycz-ne dotyczące budowy obszaru rekreacyjnego nad zalewem. Jego powstanie jest warunkiem zezwolenia na budowę osiedla, które znajdowałoby się na sąsiednim terenie „Rejon św. Jacka – Twar-dowskiego”, dla którego nowy plan zagospodarowania jest wciąż przygotowywany.

PRZESTRZEŃ DIALOGUW październiku 2013 roku grupa absolwentek dziennikarstwa

Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie stworzyła projekt „Za-krzówek – przestrzeń dialogu”. Na jego podstawie wypracowana została propozycja strategii komunikacyjnej dla sprawy Zakrzówka. Projekt został przygotowany dla Rady Dzielnicy VIII na podstawie dostępnych materiałów i badań terenowych. Wyniki badań jedno-znacznie pokazały, że informacje dotyczące kwestii zagospodaro-wania terenów przy Zakrzówku są niejasne, niedostatecznie nagła-śniane i niejednokrotnie zupełnie ze sobą sprzeczne.

Rozbudowywany kampus Uniwersytetu Jagiellońskiego, który znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie terenu spornego, może stać się idealnym miejscem do zorganizowana spotkania skłóco-nych stron konfliktu. Mogłoby ono przyczynić się do dalszych roz-mów i poszukiwania efektywnych rozwiązań.

Prawdziwym problemem jest bowiem brak komunikacji między zainteresowanymi. Strony konfliktu nie potrafią porozumieć się ze sobą, ani zrozumieć wzajemnych intencji. Wszelkie próby ugo-dy kończyły się do tej pory fiaskiem, a zniechęceni dalszą walką mieszańcy miasta odeszli na pewien czas od niewygodnego tema-tu Zakrzówka. Wypracowanie sensownego rozwiązania to proces długotrwały i pracochłonny, wymagający sprawnego przepływu informacji oraz chęci do rozmowy. Rada Miasta niejednokrotnie oskarżana była o działania zgodnie z interesem dewelopera. Z tego powodu wzrastał opór i niechęć mieszkańców, którzy niejednokrot-nie nie byli świadomi tego, co ma powstać na terenach Zakrzów-ka. Dotychczasowe działania powodowały jedynie zamęt w opinii publicznej, oddalając możliwość rychłego zażegnania konfliktu. Jedynym rozwiązaniem może być zatem podjęcie już dawno prze-rwanego dialogu. Zakrzówek stanowi przecież nie tylko o interesie dewelopera, ale także każdego mieszkańca Krakowa, dla którego pozostaje on miejscem unikalnym w miejskim krajobrazie.

Fot.: Anna Hojdeczko

Page 12: Obywatelski Kraków nr 4

12Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

JEDNYM Z NIEODŁĄCZNYCH ELEMENTÓW POCZĄTKU WIOSNY JEST PRIMA APRILIS. DZIEŃ ŻARTÓW W TYM ROKU WINNI KONCELEBROWAĆ:

Î Jagna Marczułajtis-Walczak, „siadając z kalkulatorem i dodając wszystkie te liczby”. Przewodnicząca Komitetu ZIO 2022 w imię skoku cywilizacyjnego nie zaprząta sobie głowy kwestiami bu-dżetu, bo i po co, skoro nie swoje pieniądze inwestuje w olim-pijską fatamorganę. Wycieczka komitetu do Soczi kosztowała podatników ponad 100 000 zł. Dobrze, że chociaż – jak twierdzi wiceprezydent Sroka – „nasza obecność tam została na pewno zauważona”.

Î ZIKiT, któremu udało się wreszcie „wstrzymać deszcz, poruszyć schody (na Rondzie Mogilskim)”, budując pierwsze w tej części świata zadaszenie imitujące pudełko po cukierkach odświeżają-cych oddech. Dzięki temu pokonując różnicę poziomów, spalić będzie można nie więcej niż 2 kalorie.

Î Prezydent Jacek Majchrowski – za przedwyborcze psikusy fun-dowane koalicjantom z PO, a przede wszystkim pomysł prze-prowadzenia referendum w sprawie organizacji ZIO 2022. „Referendum, którego koszt szacowany jest na milion złotych, powinno więc być stosowane z odpowiedzialnością i rozmy-słem” – napisał w liście do mieszkańców Prezydent. Zapewne z taką odpowiedzialnością i rozmysłem, które pozwoliły, aby:

Î Komitet Kraków 2022 odrzucił prace w konkursie na logo i zlecił jego wykonanie szwajcarskiej firmie EKS, co koszto-wało nas niemal 80 tys. złotych. Już dawno żadne logo nie wzbudziło takiej wesołości – tak w mieście, jak i w interne-cie. Pojawiły się liczne przeróbki nawiązujące do wizerunku Cthulu czy Latającego Potwora Spaghetti. Na logotypie Kra-ków funkcjonuje jako „Miasto zgłaszające się”. Zapomnia-no dodać jednak, że głównie „po pieniądze podatników”, o czym nie omieszkali przypomnieć internauci.

Î Komitet Kraków 2022 na bis, ponieważ – co zręcznie wy-punktował w „Gazecie Wyborczej” z 25.03 br. Michał Ol-szewski – ze złożonego wniosku olimpijskiego jednoznacz-nie wynika, iż: powietrze w Krakowie jest czyste jak łza, pyłów zawieszonych u nas jak na lekarstwo, a Tatry to kraina śniegiem i lodem płynąca. Nie wiemy tylko, które Tatry, po-nieważ komitet reklamuje imprezę specyficznym zdjęciem. Wynika z niego, że to górskie pasmo znajduje się tuż obok Krakowa, w miejscu Nowej Huty.

OPINIE

Bez względu na to, jaki będzie finalny kształt referendum i jakie pytania zostaną w nim ostatecznie zawarte, decyzję o jego prze-prowadzeniu traktujemy jako wielki sukces krakowian. To będzie szalenie ważny test dla wszystkich mieszkańców – papierek lakmu-sowy małopolskiej demokracji bezpośredniej. Zrobiliśmy ogromny krok naprzód w walce o swoje prawa, o szacunek do naszych decy-zji i naszych pieniędzy. Brak wymaganej, 30-procetowej frekwencji byłby jednakże dwoma krokami wstecz i na długie lata argumen-tem dla władzy, potwierdzającym jej rzekomą wyższość i nieomyl-ność.

Niepokoi nas tylko, że głosowanie nad ostatecznym kształtem referendum odbyło się w Prima Aprilis…

WIOSNA, ACH, TO TY!MICHAŁ MALCZYŃSKI

Fot.: facebook.pl/KrakowPrzeciwIgrzyskom

Fot.: Michał Malczyński

Page 13: Obywatelski Kraków nr 4

13

TRWA DRUGA EDYCJAAKADEMII

DZIENNIKARSTWA OBYWATELSKIEGO

REDAKCJA

NABÓR DO II EDYCJI AKADEMII DZIENNIKARSTWA OBYWATELSKIEGO SPOTKAŁ SIĘ Z DUŻYM ZAINTERESOWANIEM KRAKOWIAN. SPOŚRÓD WIELU KANDYDATÓW WYŁONILIŚMY SZCZĘŚLIWĄ DWUNASTKĘ, KTÓRA W RAMACH REALIZOWANEGO PRZEZ STOWARZYSZENIE MANKO PROGRAMU „OBYWATELSKI KRAKÓW” BĘDZIE PRÓBOWAŁA ZMIENIAĆ ŚWIAT, A SZCZEGÓLNIE KRAKÓW NA LEPSZE!

Pierwsze zajęcia odbyły się 28 lutego. Miały one na celu wyja-śnienie misji, jaką spełnia dziennikarz podejmujący się aktywności społecznej. Dzień później, 1 marca, uczestnicy wzięli udział w szko-leniu z prawa prasowego i samorządności.

Słuchacze Akademii wprowadzeni zostali do projektu „Oby-watelski Kraków”, który współfinansowany jest przez Szwajcarię w ramach szwajcarskiego programu współpracy z nowymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej. Zapoznali się z jego celem i misją, a także działalnością wydawniczą Stowarzyszenia Manko. Położono nacisk na obywatelskie aspekty naszego pisma oraz prawa i granice odpowiedzialności dziennikarza.

Dwa tygodnie później odbył się kolejny dwudniowy zjazd. Tym razem pod czujnym okiem Grażyny Zawady adepci sztuki dzienni-karskiej uczyli się m.in. o sposobach zdobywania informacji i kon-struowania tekstu. Istotnym punktem zajęć była wizyta w Biurze Informacji Prasowej Urzędu Miasta Krakowa i spotkanie z zastępcą dyrektora Wydziału Informacji, Promocji i Turystyki Miasta ds. in-formacji, Filipem Szatanikiem.

Najbardziej namacalnym i niosącym największy ładunek sa-tysfakcji owocem zajęć są teksty – esencja dziennikarstwa. W ni-niejszym numerze debiutuje wielu uczestników Akademii Dzien-nikarstwa Obywatelskiego. Głęboko wierzymy, że ich publikacje spotkają się z Państwa zainteresowaniem i życzliwością.

Do współtworzenia „Obywatelskiego Krakowa” zapraszamy wszystkich! Razem możemy zmienić to miasto. Czekamy na Wasze propozycje, inicja-tywy, teksty, uwagi i spostrzeżenia. [email protected]

Fot.: archiwum redakcji

Page 14: Obywatelski Kraków nr 4

14Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

OPINIE

HISTORIA WALKI Z LOKALIZACJĄ CENTRUM OBSŁUGI INWESTORA (COI) NIEDŁUGO BĘDZIE MIAŁA PIĘĆ LAT. BYŁO TO PIĘĆ LAT ZDERZANIA SIĘ Z AROGANCJĄ URZĘDNIKÓW, ZŁĄ WOLĄ, A NIERZADKO GŁUPOTĄ. WIELE SIĘ DOWIEDZIELIŚMY PODCZAS TEGO CZASU: ŻE DECYZJE PODEJMUJE SIĘ ZA PLECAMI MIESZKAŃCÓW, ŻE ZDROWY ROZSĄDEK NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z POLITYKĄ MIASTA, A JAKIEKOLWIEK ARGUMENTY NIEODWOŁUJĄCE SIĘ DO KWESTII FINANSOWYCH SĄ DLA RZĄDZĄCYCH W KRAKOWIE KOMPLETNIE NIEZROZUMIAŁE. ALE PO KOLEI.

Centrum Obsługi Inwestora to inaczej supermagistrat. Składać się będzie z dwóch biurowców, jednego sześcio-, drugiego cztero-piętrowego. Inwestycja będzie zaopatrzona w dwupiętrowy garaż podziemny i piętro podziemnego archiwum. Do nowo wybudowa-nego biurowca mają zostać przeniesione wydziały Urzędu Miasta Krakowa związane z obsługą inwestora, m.in. architektury, inwesty-cji, skarbu, kształtowania środowiska. Dzięki temu petenci nie będą musieli szukać ich po odległych częściach miasta. Zgodnie z założe-niami COI ma stanąć na gminnej działce w Czyżynach przy ul. Cen-tralnej vis-à-vis ZIKiT-u. W 2008 r. został zorganizowany międzyna-rodowy konkurs na projekt, który wygrał włoski architekt Claudio Nardi. Wydawać by się więc mogło, że to inwestycja idealna, po-

żądana, przyjazna mieszkańcom. Niestety tak nie jest. A sprawiła to lokalizacja.

Otóż ten biurowiec, wznoszony pod hasłem rewitalizacji zanie-dbanych obszarów, ma być zlokalizowany na terenach od ponad pięćdziesięciu lat służących okolicznym mieszkańcom. Co więcej, ten reprezentacyjny gmach ma być wciśnięty na trawnik starego nowohuckiego osiedla, a dziś w tym miejscu znajduje się plac za-baw, dwa boiska sportowe (do piłki nożnej i siatkówki) i pomnik Cichociemnych AK. Rośnie tu także ponad 120 drzew. Trudno uznać, że oblegane nawet zimą boisko czy jedyny w okolicy plac zabaw to tereny, które wymagają rewitalizacji poprzez zamianę na biurowiec.

CO ZA NIESPODZIANKAMieszkańcy osiedla przy ul. Kamionka (właśnie pomiędzy tą uli-

cą a Centralną ma powstać COI), dla których inwestycja ta oznacza degradację miejsca, w którym żyją, dowiedzieli się o niej bardzo późno. Nie tylko była już podjęta decyzja o lokalizacji, ale też został rozstrzygnięty konkurs na projekt. Wcześniej nikt z nimi nie rozma-wiał, nikt ich nie poinformował, choć przecież są stroną. Trwali więc w przekonaniu, że COI ma powstać na faktycznie zaniedbanych te-renach po dawnym Prefabecie. Nikomu nie przyszło do głowy, że UMK traktuje jedyny w okolicy plac zabaw jako teren inwestycyjny.

NIE DLA COIPrzeciwwskazań dla tej lokalizacji jest wiele. Przede wszystkim

place zabaw i boiska nigdy nie powinny być traktowane jako te-ren pod budowę. Jest ich za mało w stosunku do potrzeb. Miasto

COI – POMNIK

AROGANCJI WŁADZY

radna dzielnicy XIV

WERONIKA SZELĘGIEWICZ

Page 15: Obywatelski Kraków nr 4

15

OPINIE

nie prowadzi żadnej polityki społecznej. Wydatki na szkoły i domy kultury traktuje jako zbędne obciążenie budżetu, ogranicza ilość bezpłatnych zajęć, dzieci i młodzież tracą miejsca, w których mogą spędzać czas, co prowadzi do nasilenia zjawiska wykluczenia spo-łecznego. Jeśli dodamy do tego prywatyzację stołówek szkolnych, próby likwidacji szkół i MDK-ów, to takie podejście do osiedlowego boiska przestaje dziwić. Kolejna sprawa to smog. Pod topór pójdzie ponad 120 drzew – dużych, pięknych, sadzonych przez najstarszych mieszkańców w czynie społecznym. Każde drzewo pochłania 28 kg pyłów rocznie (dane za Krakowskim Alarmem Smogowym). Zamiast tej naturalnej ochrony mieszkańcy dostaną wzmożony ruch. Szcze-gólnie ci, których okna będą wychodzić na wjazd do podziemnego garażu. Najgroźniejsza wydaje się jednak groźba katastrofy budow-lanej. Teren ten jest podmokły, dawniej było tu torfowisko i staw, co sprawia, że grunt jest niestabilny. Ponadto bloki budowane na przełomie lat 50. i 60. stanowią doskonały przykład socjalistycz-nego budownictwa. Ściany nie trzymają pionu, zaprawa kruszy się w palcach, piwnice nie mają izolacji. Głęboki wykop w najbliższym sąsiedztwie realnie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców.

WALKA I PIERWSZY SUKCESWalka z COI rozpoczęła się 2009 r., bo dopiero wtedy dowie-

dzieli się o sprawie mieszkańcy. Zaczęło się od protestu: pod listem do prezydenta podpisało się ponad 600 osób, została poproszona o pomoc Rada Dzielnicy (RD) XIV. Działanie te przyniosły efekt. Wo-bec tak zdecydowanej postawy mieszkańców władze zdecydowały się przeprowadzić pełne konsultacje społeczne. Sukces okazał się iluzoryczny. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jak przeprowadza się konsultacje w Krakowie. To nieprawdopodobne, ale wedle władz miasta polegają one na tym, że w odpowiedzi na wszystkie postu-laty mieszkańcy słyszą, iż nie da się nic zmienić w istniejącym pro-jekcie.

A POTEM PRZYSZŁY KOLEJNE SUKCESY...Po wyborach samorządowych nowa RD XIV (z przedstawicie-

lem lokalnej społeczności w swoich szeregach) wsparła aktywnie działających mieszkańców. Zgłoszone zostały uwagi do MPZP Czy-żyny – Łęg i potem do Studium, postulujące zachowanie tego te-renu zgodnie ze stanem faktycznym jako terenu zielonego. Uwagi te zgłaszały również organizacje wspierające walkę mieszkańców: Towarzystwo Przyjaciół Ogrodu Doświadczeń, Stowarzyszenie „Łąki Nowohuckie”, Stowarzyszenie „Przyjazny Łęg” i inne. Wszyst-kie uwagi zostały jednak odrzucone.

Kolejnym sukcesem było przekonanie RMK. Przedstawiciele RD XIV byli dwukrotnie zaproszeni na komisję Rozwoju i innowacji, gdzie przedstawili swoje stanowisko. To wystarczyło, by zaintere-sować radnych. Na drugie z tych spotkań zostali zaproszeni przed-stawiciele Wydziału Inwestycji. Radnych nie wzruszyły argumenty o charakterze społecznym, ale z uwagą przyjrzeli się kosztom i nie zostawili suchej nitki na projekcie. Jest on w istocie niezwykle dro-

gi. COI ma kosztować 230 milionów! W prasie forsujący ten projekt wiceprezydent T. Trzmiel mówił, że nie będzie on kosztował Miasta ani złotówki, bo zostanie zbudowany przez prywatnego inwestora w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Rzeczywistość jest inna. PPP to wyjątkowo drogi sposób budowania. COI miasto bę-dzie spłacać po 20 mln rocznie przez 30 lat, kosztować będzie więc 600 mln. Radni uznali, że to skandalicznie dużo, zważywszy na mało prestiżową lokalizację, utrudniony dojazd oraz fakt, że działka na-leży do gminy. Sam projekt kosztował 11 mln, co oznacza, że do tanich nie należał.

...I GENERALNA KLAPAEfektem posiedzenia komisji była uchwała RMK do prezydenta

o wstrzymanie tej inwestycji. I wtedy nam się naiwnie wydawało, że wygraliśmy, że udało nam się ocalić ten, tak dla nas ważny, skrawek zieleni. Niestety nie doceniliśmy przeciwnika. W imieniu Prezyden-ta odpisał jego zastępca, T. Trzmiel, informując, że Prezydent nie zastosuje się do uchwały. Prawo mu na to zezwala.

COI do tej pory nie powstało dzięki determinacji mieszkańców. Odwoływali się skutecznie od kolejnych pozwoleń na budowę, a ponieważ dokumentacja przygotowana przez UMK zawierała licz-ne błędy, kolejni wojewodowie uchylali je. Niedawno znów przed-stawiciele RD XIV gościli na komisji innowacji, która podtrzymała swoje stanowisko. Nie chce realizacji tego projektu ze względu na wysokie koszty. Czy to wystarczy, by uratować ten teren? Nie wia-domo. Determinacja Prezydenta i UMK jest bardzo duża. Wszystkie kompromisowe rozwiązania zostały odrzucone. RD XIV wskazywała inną działkę na terenie Dz. XIV, gdzie można było tę inwestycję zre-alizować. Zostały znalezione jeszcze dwie lokalizacje, gdzie zgod-nie z prawem i bez naruszania interesu społecznego było to możli-we i w dodatku tańsze. UMK i Prezydent odmówili.

DEMOKRACJA?Można się zastanawiać, czy nowy magistrat jest rzeczywiście

miastu potrzebny. Może lepiej by było zorganizować centra obsłu-gi inwestorów we wszystkich dzielnicach, żeby mieszkańcy istotne urzędowe sprawy mogli załatwić w pobliżu swojego domu? Byłoby to zgodne z ideą zrównoważonego rozwoju, ograniczałoby niepo-trzebny ruch i wpisałoby się w walkę miasta ze smogiem. Można by się zastanowić, czy nie warto by było uszanować nowohucką koncepcję miasta-ogrodu, która zakładała integralność terenów zielonych i budynków osiedla. Można pomyśleć, jak to możliwe, że w najbardziej represyjnych czasach stalinowskich rozumiano potrzebę tworzenia miejsca przyjaznego ludziom, a teraz nowa demokratyczna władza pozbawia mieszkańców ich własności. Bo pamiętajmy, że to, co miejskie, należy do mieszkańców, nie do pre-zydenta i jego urzędników. Dlatego właśnie, jeśli COI powstanie na tym terenie, stanie się pomnikiem arogancji władzy. Żywym dowo-dem lekceważenia mieszkańców, ich zdania, opinii i potrzeb. Czy potrzebna nam taka władza?

Page 16: Obywatelski Kraków nr 4

16Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

OPINIE

Organizatorką protestu była artystka Cecylia Malik, której dzia-łania pozwoliły otworzyć oczy setkom mieszkańców Krakowa na problem zawłaszczania i niszczenia przestrzeni publicznej oraz zachowanych w obszarze miasta terenów zielonych. Tym razem to nie motyl modraszek z zagrożonego zabetonowaniem Zakrzów-ka, ale ochrona dziedzictwa kulturowego stała się głównym tema-tem artystycznego wystąpienia.

WIELKI KRAKÓWJeszcze sto lat temu miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie gma-

chu głównego Muzeum Narodowego oraz Alei Trzech Wieszczów stanowiło pustą łąkę będącą polem ćwiczeń wojskowych na przed-polu umocnień Twierdzy Kraków. Po 1910 roku prezydent Juliusz Leo rozpoczął realizację ambitnego projektu budowy tzw. Wielkie-go Krakowa. Wdrażana w życie aż do wybuchu drugiej wojny świa-towej idea pozwoliła wykreować metropolitalną przestrzeń miasta znaczoną monumentalnymi budynkami publicznymi. W latach 20. jednym z kluczowych elementów tej wizji postanowiono uczynić Pomnik Wolności, majestatyczny łuk triumfalny planowany na osi ulicy Piłsudskiego, który miał spinać skrzydła przyszłego budynku Muzeum Narodowego i otwierać się ku kopcowi Kościuszki. Osta-tecznie zamiast łuku zaczęto wznosić po jego północnej stronie bu-dynek Muzeum. Po wojnie po południowej stronie postanowiono wybudować pierwszy w mieście nowoczesny hotel.

W SŁONECZNE POPOŁUDNIE 22 MARCA UL. PIŁSUDSKIEGO POPŁYNĘŁA RZEKA PIENIĘDZY. GRUPA BLISKO DWUSTU OSÓB PRZEBRANYCH NA ZŁOTO, PCHAJĄC SKLEPOWE WÓZKI, WYLEGŁA NA ULICĘ, ABY WZIĄĆ UDZIAŁ W MANIFESTACJI O NAZWIE „CHCIWOŚĆ. MIASTA”. PROTESTOWANO PRZECIWKO PLANOM WYBURZENIA ZABYTKOWEGO BUDYNKU HOTELU CRACOVIA ORAZ WZNIESIENIU NA JEGO MIEJSCU, W BEZPOŚREDNIM SĄSIEDZTWIE KRAKOWSKICH BŁOŃ, KOLEJNEJ GALERII HANDLOWEJ.

MODERNIZMDecyzja o jego budowie zapadła pod koniec lat 50. Na fali od-

wilży październikowej budynek autorstwa Witolda Cęckiewicza stanowił jeden z pierwszych w Krakowie symboli odrzucenia przez polskich architektów doktryny socrealizmu. Podłużna, moderni-styczna bryła fascynowała w chwili oddania zastosowaniem jednej z pierwszych w Polsce tzw. ścian kurtynowych, lekkiej aluminiowej konstrukcji doczepionej do schowanej wewnątrz konstrukcji.

Realizacja tego pomysłu stanowiła technologiczny przełom. Ar-tystycznym przełomem były natomiast dekoracje wnętrz, przede wszystkim monumentalna złota mozaika, wielka abstrakcyjna kom-pozycja autorstwa Krystyny Strachockiej-Zgud oraz ciągnąca się przez kilkadziesiąt metrów równie wartościowa mozaika, pt. „Mia-sta” autorstwa Heleny i Romana Husarskich, kluczowych twórców powojennej polskiej ceramiki artystycznej. Hotel Cracovia, rozbu-dowany niedługo później przez ten sam zespół o budynek kina Ki-jów stanowi najważniejszy przykład krakowskiej architektury swo-jego czasu i jako taki powinien zostać objęty ochroną.

ECHA SPORUW 2011 r. budynek hotelu został sprzedany. Echo Investment

tuż po zakupie zakomunikowało, że zamierza wyburzyć budynek hotelu, a w jego miejscu wznieść nowy gmach. Ta kategoryczna deklaracja spowodowała, że hotel został włączony do Miejskiej

CHCIWOŚĆ. MIASTAMICHAŁ WIŚNIEWSKI

Fot.: Wojtek Wilczyk

Page 17: Obywatelski Kraków nr 4

17

OPINIE

Ewidencji Zabytków, przez co jego wyburzenie stało się dużo bar-dziej problematyczne. Sprawa na chwilę ucichła, ale w 2013 r. wła-ściciel ogłosił plan budowy w tym miejscu Nowej Cracovii, wielkiej galerii. Nowy projekt reklamowany był jako wielkie wydarzenie architektoniczne, które świetnie uzupełni zabudowę Alej Trzech Wieszczów. Zaskoczeniem dla wielu był fakt, iż inwestor zignoro-wał zapisy Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, które nie przewiduje budowy w tym miejscu wiel-kogabarytowego obiektu handlowego. Ponadto zaprezentowane zostały wizualizacje pokazujące, że pomimo zabudowania prze-strzeni przed budynkiem hotelu wciąż zachowany zostanie pusty plac przed wejściem do nowego obiektu.

Śmiałe plany inwestora szybko spotkały się z protestem, któ-remu przewodzili aktywiści ze stowarzyszenia Przestrzeń-Ludzie- -Miasto oraz z fundacji Instytut Architektury, skupieni wokół pro-jektu internetowego o nazwie Hotel Cracovia Pany. Wskazywali oni na potrzebę objęcia hotelu ochroną poprzez wpis do rejestru zabytków oraz protestowali przeciwko planom zabudowania pla-cu, który stanowi urbanistyczne otwarcie ku Błoniom i kopcowi Ko-ściuszki. Przeciwko planom inwestora opowiedzieli się także miej-scy planiści.

Na początku 2014 r. temat powrócił. Tym razem niejako rów-nolegle do przygotowywanego przez miasto Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego dla obszaru Błoń i Cracovii. W 2003 r. na mocy przyjętej przez Sejm ustawy wygasła ważność obowiązujących planów ogólnych większości polskich miast. Po jedenastu latach lokalny samorząd zdołał przygotować tzw. plany miejscowe dla niespełna połowy przestrzeni Krakowa! Nowy plan dla terenu, na którym leży Cracovia, postanowiono opracować do-piero po zmianie właściciela hotelu. Zapisy projektowanego planu nie pozwalają na budowę w miejscu hotelu obiektu handlowego o powierzchni powyżej 2000 m2. Chociaż budynek widnieje w miej-skiej ewidencji zabytków, krakowscy urzędnicy postanowili jednak nie wpisywać wymogu ochrony budynku do projektowanego pla-nu, przerzucając decyzję o ewentualnej ochronie na Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków.

Niemalże równocześnie z wyłożeniem przez miasto projekto-wanego planu uaktywnił się ponownie inwestor, który ustami kra-kowskiego architekta Marka Dunikowskiego z pracowni DDJM, za-powiedział, że Cracovię planuje zburzyć, a w jej miejscu proponuje wznieść budynek galerii handlowej o gabarycie mniejszym niż do-tychczas proponowany oraz o elewacji zbliżonej do historycznego hotelu. Nowej Cracovii w wizji Dunikowskiego miała towarzyszyć monumentalna, ażurowa konstrukcja nazwana przez projektanta pergolą. Prezentacji projektu po raz kolejny towarzyszyła szeroka akcja medialna zachwalająca uroki nowej inwestycji.

MOZAIKI. MIASTACoraz głośniejsza dyskusja wokół miejsca zaowocowała rosną-

cym zainteresowaniem i nowymi informacjami, nt. jego historii. W styczniu br. krakowski artysta oraz badacz historii powojennej ceramiki, Mateusz Okoński, odkrył dokumentację, a następnie odsłonił zakryty pod warstwą płyt gipsowo-kartonowych frag-ment mozaiki „Miasta” autorstwa małżeństwa Husarskich. Wizja, że zostanie ona zniszczona, podobnie jak inne elementy wystroju wnętrz hotelu, stała się katalizatorem akcji, pt. „Chciwość. Miasta”. Słowo „Miasta” miało w tej nazwie przypominać o odkrytej i zagro-żonej zniszczeniem mozaice. „Chciwość” zaś stawiała gorzkie pyta-nia o wartości i idee, które współcześnie kształtują przestrzeń pu-bliczną polskich miast.

W wizji inwestora już niedługo zamiast miejsca pomnika Wol-ności przed Muzeum Narodowym będzie można odwiedzać świą-tynię wolności do kupowania. Przy wsparciu Instytutu Architek-tury Cecylia Malik, zainspirowana historią miejsca oraz wartością artystyczną budynku, zorganizowała akcję, która zgromadziła kil-kaset osób. Charyzma inicjatorki sprawiła, że przebrani za rzekę pieniędzy, pchając na wózku sklepowym złotego cielca, mieszkań-cy Krakowa stworzyli złoty obraz i udali się w radosnym korowo-dzie na pierwsze „zakupy” do Cracovii. Tutaj dla zgromadzonych zaśpiewał Krakowski Chór Rewolucyjny oraz zespół Hańba! Rów-nolegle w Małopolskim Ogrodzie Sztuki otwarta została przygoto-wana przez Mateusza Okońskiego oraz studentów Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie wystawa nt. twórczości małżeństwa Husarskich oraz mozaiki, pt. „Miasta”. Była to pierwsza tak szero-ka akcja w obronie Krakowa – nie tego sprzed wielu wieków, ale modernistycznego, sprzed kilkudziesięciu lat.

NASZE MIASTO W NASZYCH RĘKACH!W chwili kiedy trwały jeszcze przygotowania do manifestacji

magistrat ogłosił, że odrzucił wszystkie uwagi zgłoszone do pro-jektowanego miejscowego planu zagospodarowania przestrzen-nego. Zgodnie z tą decyzją, wbrew postulatom inwestora, w miej-scu Cracovii nie może powstać obiekt handlowy o powierzchni przekraczającej 2000 m2, a gabaryt budynku, w przypadku jego wyburzenia i nowej inwestycji, ma zostać zachowany. Władze miasta sprzeciwiły się uwagom inwestora, ale również obrońców hotelu, którzy wnioskowali o ustalenie ochrony budynku w pla-nie. Ostateczna decyzja dotycząca hotelu Cracovia znajd uje się w tej chwili w rękach Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Na stronie www.petycje.pl można przeczytać petycję obrońców Cracovii o objęcie obiektu ochroną. Decyzja jeszcze nie zapadła. Organizatorzy protestu chcą przypomnieć, że jej kształt jest w na-szych rękach!

Fot.: Wojtek Wilczyk

Fot.: Wojtek WilczykFot.: Wojtek Wilczyk

Page 18: Obywatelski Kraków nr 4

18Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

ROZSZERZENIE STREFYJak wynika z badań statystycznych, po Krakowie jeździ ponad

380 tysięcy samochodów osobowych. Wszystko wskazuje na to, że ta liczba będzie wzrastać. W stolicy Małopolski w bardzo szyb-kim tempie powstają nowe strefy płatnego parkowania. Ostatnie rozszerzenie nastąpiło w marcu tego roku i objęło Stare Podgórze, Grzegórzki, Zwierzyniec, Krowodrzę oraz osiedle Oficerskie. Radni Miasta twierdzą, że takie działanie usprawni ruch w naszym mie-ście.

GŁOS MIESZKAŃCÓWCo ciekawe, coraz częściej z inicjatywą wprowadzenia stref płat-

nego parkowania wychodzą sami mieszkańcy. Tak było w przypad-ku ostatniego rozszerzenia. Powoływali się na badania wskazujące, że przeciętnie 30% samochodów w centrum miasta to pojazdy po-szukujące przez wiele minut wolnych miejsc postojowych. Twier-dzą, że strefa płatnego parkowania zdecydowanie zmniejsza pro-blem, a ruch samochodowy ulega znacznemu ograniczeniu. Maleje przy tym o 1/3 emisja szkodliwych substancji z rur wydechowych pojazdów.

Z argumentami mieszkańców nie zgadza się radny miasta, Woj-ciech Wojtowicz. Opierając się na badaniach zleconych przez pre-zydenta miasta na temat powodów zanieczyszczenia powietrza, obala mit, że zwiększenie strefy ma pomóc w walce ze smogiem. Według niego takie miejsca jak Aleje Trzech Wieszczów, al. 29 Li-

stopada czy Powstańców Śląskich to drogi tranzytowe, więc nie-zależnie od tego, czy będzie tam strefa, czy nie – natężenie ruchu samochodów nie zmniejszy się.

Z kolei dr inż. Marek Bauer z Instytutu Inżynierii Drogowej i Ko-lejowej Politechniki Krakowskiej jest zwolennikiem stref płatnego parkowania. Twierdzi, że mieszkańcy niechętnie płacą za parkingi. W związku z tym pozostawienie samochodu w strefie zwyczajnie nie będzie się opłacać. Dzięki temu zwiększy się liczba miejsc po-stojowych w centrum Krakowa. A krakowianie chętniej przesiądą się do komunikacji miejskiej.

Mimo wszystko wśród wielu mieszkańców miasta słychać gło-sy niezadowolenia z ciągłego poszerzania stref płatnego parkowa-nia. Być może wynika to ze złego informowania ich przez władze miasta, czym są strefy, i że to nie jedyny pomysł na zwiększenie miejsc parkingowych w Krakowie. Lepszej komunikacji z mieszkań-cami mogłyby posłużyć zakrojone na szeroką skalę konsultacje spo-łeczne. Jednak i tu przedstawiciele Magistratu ponieśli klęskę. Jak relacjonuje jeden z uczestników konsultacji poświęconych strefom płatnego parkowania, władze miasta były bardziej zainteresowa-ne roztrząsaniem swoich wewnętrznych konfliktów niż dialogiem z mieszkańcami i przekazaniem im rzetelnych informacji.

SZUKAJĄC INFORMACJI I DIALOGUPostanowiliśmy porozmawiać z mieszkańcami Starych Dębnik,

gdzie w pierwotnej wersji projektu od 2014 roku miała zostać wprowadzona strefa płatnego parkowania. Tym, co najbardziej

FANTAZJEparkingowe Magistratu

KAROLINA GRUCAKATARZYNA MRÓZ

KTO POSIADA SAMOCHÓD, TEN WIE, JAK TRUDNO JEST GO ZAPARKOWAĆ W KRAKOWIE. W GODZINACH SZCZYTU ZNALEZIENIE MIEJSCA PARKINGOWEGO W OKOLICY CENTRUM MIASTA STAJE SIĘ PRAKTYCZNIE NIEMOŻLIWE. A JEŚLI NAM SIĘ POSZCZĘŚCI I ZAPARKUJEMY, TO BARDZO SZYBKO OKAZUJE SIĘ, ŻE ZA TEN SKRAWEK CHODNIKA MUSIMY ZAPŁACIĆ. NIBY NIEDUŻO, ALE JEDNAK.

Fot.: Katarzyna Mróz

OPINIE

Page 19: Obywatelski Kraków nr 4

19

rzuca się w oczy, jest brak jednoznacznej opinii. Mieszkańcy raczej nie mieliby nic przeciwko, natomiast przedsiębiorcy są podzieleni. Głównymi argumentami, jakimi się posługują przeciwnicy, jest oba-wa o zmniejszenie liczby klientów, którzy nie dość, że nie będą mie-li gdzie stanąć, to dodatkowo będą musieli za to miejsce zapłacić. W związku z tym nie są w stanie stwierdzić, czy odbije się to po-zytywnie, czy też negatywnie na ich lokalnych biznesach. Wniosek z przeprowadzonych przez nas rozmów nie jest optymistyczny. Mieszkańcy i przedsiębiorcy nie wiedzą, czym są strefy płatnego parkowania oraz jakie są wady i zalety ich wprowadzenia. Za to nie-doinformowanie winą należy obarczyć po części Radę Miasta oraz Radę Dzielnicy, która komunikację z mieszkańcami ogranicza do ogłoszeń parafialnych w kościele, gazetki niedocierającej do zain-teresowanych i tablicy ogłoszeń umieszczonej w takim miejscu, że mało kto o niej wie.

WŁADZA WIE LEPIEJTaka sytuacja może wynikać z błędnego rozumienia przez wła-

dze Krakowa, czym jest kampania informacyjna i jak należy ją pro-wadzić. Widać to wyraźniej w projekcie Rady Miasta dotyczącym programu parkingowego. Możemy tam przeczytać, że do 2020 roku na terenie Krakowa powstanie dziewięć parkingów „park and ride” o łącznej pojemności 1450 miejsc. Docelowo, do 2030 roku, planuje się budowę kolejnych ośmiu, które mają pomieścić w sumie 2120 samochodów. Działaniom tym będzie towarzyszyła kampa-nia, jednak w dosyć nietypowej formie. Rada Miasta uważa, że naj-lepszym sposobem na zachęcenie do korzystania z takich parkin-gów jest „rozszerzenie strefy płatnego parkowania, wzrost opłat za parkowanie, wdrożenie zasady bliżej – drożej oraz zaostrzona kontrola strefy płatnego parkowania”. W projekcie nie ma ani sło-wa o konsultacjach z mieszkańcami, chęci poznania ich opinii.

Jak widać, władze Krakowa może i mają pewien pomysł na politykę parkingową miasta. Jednak sposób wdrażania jej w życie pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście kolejnych rozszerzeń strefy płatnego parkowania nie da się uniknąć, temat pewnie powróci po wyborach samorządowych. Radni powinni pamiętać, że nie jest to jedyne narzędzie prowadzące do zmniejszenia ruchu w centrum miasta. Dane pokazują, że nawet w małym stopniu nie rozwiąże to problemu. Na obszarze objętym nową strefą pracuje około 100 tysięcy osób, a miejsc parkingowych jest zaledwie 2,3 tysiąca.

Sama idea parkingów typu „park and ride” jest słuszna, na co najlepiej wskazują przykłady z największych stolic europejskich. Na przykład w Rzymie znajduje się 31 systemów P&R o łącznej liczbie 13 tysięcy miejsc parkingowych. Natomiast Paryż posiada 547 par-kingów, które są zdolne pomieścić milion samochodów. Oczywiście Kraków to nie Paryż czy Rzym, ale warto wspomnieć, że obecnie dwa nasze P&R oferują tylko 250 miejsc parkingowych. Zachętą do korzystania z tego typu miejsc ma być atrakcyjna cena za parking: dzięki ważnej karcie miejskiej, miejsce postojowe jest za darmo. Powstają również parkingi „kiss and ride” (pierwszy powstał przy dworcu autobusowym). Niestety, żadne z tych dwóch rozwiązań nie przynoszą spodziewanych efektów. Tydzień po otwarciu par-kingu w Balicach zajęte były tylko cztery miejsca. Być może z po-wodu niewłaściwego ulokowania parkingu, zbyt małej ilości takich parkingów lub złych połączeń komunikacji miejskiej w Krakowie.

Fot.: www.krowoderska.pl

Fot.: www.krowoderska.pl

OPINIE

Page 20: Obywatelski Kraków nr 4

20Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

MICHAŁ WSZOŁEK

CHOĆ WŁADZE MIASTA CHWALĄ SIĘ, ŻE KRAKÓW MA ŚWIETNĄ KOMUNIKACJĘ MIEJSKĄ, WCIĄŻ WIELE POZOSTAJE DO POPRAWIENIA. NIE CHODZI TYLKO O POSZCZEGÓLNE NIEDOCIĄGNIĘCIA, ALE PRZEDE WSZYSTKIM O ZMIANĘ SPOSOBU MYŚLENIA O PRZYSZŁOŚCI SYSTEMU KOMUNIKACYJNEGO MIASTA.

METRO CZY TRAMWAJ?To pytanie pada w Krakowie już od dobrych kilku lat. Nie jest

to dyskusja, w której poruszałoby się wyłącznie argumenty tech-niczne. Okazuje się, że równie dobrze może to być sprawa poli-tyczna – skoro politycy Platformy Obywatelskiej zażądali wpisania koncepcji metra w umowę koalicyjną z prezydentem Jackiem Maj-chrowskim.

Od tego czasu metro w Krakowie zaczęło nabierać niebezpiecz-nie realnego kształtu. Dlaczego niebezpiecznie? Otóż, jeśli spojrzeć na sprawę chłodno, kierując się wyłącznie opiniami naukowców, bu-dowa sieci kolei podziemnej jawi się nie jako wybawienie miasta od problemów komunikacyjnych, ale źródło sporych kłopotów, przede wszystkim finansowych, które mogą spowodować wstrzymanie in-westycji w inne środki transportu i zahamować rozwój miasta w po-zostałych dziedzinach. Wystarczy przytoczyć liczby. Kilometr sieci metra szacunkowo kosztuje około 600 milionów złotych, a zdaniem dr. Marka Bauera z Politechniki Krakowskiej tyle środków wystar-czy, by zbudować 20 kilometrów linii tramwajowych. Gęstsza niż obecnie sieć tramwajowa byłaby w stanie dotrzeć do większej licz-by mieszkańców, objąć obszary dziś jej pozbawione, jak np. Górka Narodowa czy Azory. Metro nie jest też środkiem transportu tak dostępnym dla pasażerów jak tramwaj, jego stacje są rzadziej zlo-kalizowane niż przystanki, a poza tym czas dojścia do nich wydłuża się, gdyż pasażer musi przemieścić się do podziemnego peronu.

Przewagą metra – jak często przytaczają zwolennicy jego budowy – jest pojemność taboru i prędkość. Jednak zdaniem Bauera w Kra-

kowie nie ma aż skomasowanych potoków pasażerskich uzasadniają-cych zastosowanie bardzo pojemnego taboru. W takim tonie często też wypowiada się prezydent Majchrowski. Jak się okazuje, także mit prędkości można łatwo obalić. Eksperci wyliczają, że kolejka metra osiąga średnią prędkość uwzględniającą postoje na stacjach rzędu 35 km/h, a tymczasem przy zastosowaniu rzeczywistego priorytetu na skrzyżowaniach i wydzieleniu torowisk Krakowski Szybki Tramwaj jest w stanie osiągnąć średnią prędkość sięgającą nawet 30 km/h. Inną kwestią jest problem późniejszego utrzymania sieci metra. Je-śli dziś miasto nie ma pieniędzy na przeprowadzenie pełnej remar-szrutyzacji linii tramwajowych, co skutkowałoby zwiększeniem liczby kursów, to jak mówić o wydatkach rzędu kilkuset milionów złotych potrzebnych na eksploatację metra?

Ostatnio głośno także o pomyśle, by krakowskie metro po-wstało w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Jeśli metro samo w sobie nie jest najlepszym pomysłem na rozwój komunikacji w mieście, to metro wybudowane w tym systemie byłoby jeszcze gorsze. Przede wszystkim można przypuszczać, że miasto ustano-wiłoby ceny biletów na bardzo wysokim poziomie, by partnera pry-watnego spłacić. Jesienią temat metra z pewnością powróci – część polityków liczących na wyborcze powodzenie będzie przekonywać, że jest ono w Krakowie niezbędne, by podkreślić prestiż miasta. To krótkowzroczne myślenie bardzo podobne do fascynacji pomy-słem zimowej olimpiady w stolicy Małopolski. Nie myśląc o wątpli-wym prestiżu metra, a kierując się racjonalną i przyjazną dla miesz-kańców wizją polityki miasta, przyszłości komunikacji miejskiej w Krakowie trzeba upatrywać we wzmocnionej sieci tramwajowej. Nie należy jednak wykluczać prowadzenia części linii tramwajo-wych w tunelach – tak, jak ma to miejsce pod dworcem kolejowym – szczególnie mając na względzie coraz częściej pojawiające się za-tory tramwajowe.

NOWE LINIEW ostatnich czterech latach w Krakowie oddano do użytku dwie

nowe linie tramwajowe: na Ruczaj i Mały Płaszów. To dobry kieru-

KRAKOWSKIE KONCEPCJE KOMUNIKACYJNE

TEMAT NUMERU

Page 21: Obywatelski Kraków nr 4

21

TEMAT NUMERU

nek inwestycji, dzięki któremu coraz więcej mieszkańców może ko-rzystać z ekologicznego i efektywnego, poruszającego się po wy-dzielonym torowisku, środka transportu. Niestety i przy trasie na Płaszów, i do pętli Czerwone Maki wybudowano szerokie, cztero-pasmowe drogi. To przejaw niekonsekwentnej polityki miasta. Jaki bowiem ma sens budowa parkingu park&ride przy pętli na Ruczaju, kiedy szeroka, równa, czteropasmowa droga zwana sarkastycznie „autostradą Skawina” nie zachęca bynajmniej do pozostawienia na nim samochodu? Nakłanianie mieszkańców Krakowa i sąsiednich gmin do korzystania z komunikacji miejskiej nie polega przecież na przekonywaniu już przekonanych, tylko na stosowaniu takich roz-wiązań, które zmienią postawę ludzi przywiązanych do swojego samochodu. Można to robić na wiele sposobów, ale na pewno jed-nym z nich jest ograniczenie inwestycji w nowe drogi, szczególnie w miejscach, gdzie dociera komunikacja. Niestety wiele wskazuje na to, że również przy planowanej na najbliższe lata budowie linii tramwajowej na Górkę Narodową miasto zainwestuje wiele pienię-dzy w nowe drogi, niejako zapraszając kierowców do Śródmieścia – a nie wszystkich zniechęca do pozostawienia samochodów na jego obszarze nawet poszerzona strefa płatnego parkowania. Można jednak jeszcze, uczestnicząc w konsultacjach, spróbować zmienić rozwiązania, jakie zostaną przyjęte na Górce Narodowej.

WCIĄŻ ZA MAŁA STREFAOd początku marca strefa objęła m.in. Stare Podgórze, część

Krowodrzy i Grzegórzki. Na pewno w jakiś sposób uporządkowało to parkowanie na jej obszarze, wciąż jednak kierowcy dojeżdżają możliwie najbliżej jej granicy i tam zostawiają samochody, także, jak donoszą mieszkańcy, niszcząc trawniki czy tarasując chodniki. Dlaczego sporo krakowian wciąż częściej wybiera samochód niż tramwaj? Można przypuszczać, że chodzi o pieniądze. W sytuacji, gdy bilet jednorazowy kosztuje 3,8 zł, a pierwsza godzina parko-wania w strefie 3 zł, dla niektórych rachunek jest prosty. Jeszcze dobitniej to porównanie wygląda, gdy analizujemy opłaty karne:

za brak ważnego biletu zapłacimy 240 złotych, a za nieopłacenie postoju samochodu w strefie tylko 50 złotych. Jeśli nawet – jak tłumaczy się miasto – maksymalne stawki opłat za parkowanie wynikają z ustawy, wciąż można rozsądniej planować ustawianie znaków zakazu zatrzymywania się i skutecznie wyłączać z ruchu samochodowego coraz większą liczbę ulic w Śródmieściu, bądź wprowadzać na nich ruch jednokierunkowy. Można też zaniechać kontrowersyjnej budowy parkingu przy Koronie, na obszarze sil-nie zurbanizowanym, blisko zabytkowego parku i historycznego centrum Starego Podgórza. Ustawa rzeczywiście blokuje też moż-liwość wprowadzenia opłaty za sam wjazd na określony obszar, czyli np. Stare Miasto, a to powszechne rozwiązanie na zachodzie Europy, oddające przestrzeń centrów dużych miast pieszym i ro-werzystom. Miasto może jednak obniżyć ceny biletów lub choćby zahamować ich wzrost – nie tylko w roku wyborczym. Powstałą ewentualną dziurę można zapełnić środkami przeznaczonymi na starania o igrzyska w 2022 roku.

PROSTE ROZWIĄZANIAW mieście o sprawnie działającej komunikacji publicznej, do-

stępnej cenowo dla każdego, żyje się po prostu lepiej. To mniejsze zanieczyszczenie powietrza – co szczególnie ważne w Krakowie; to więcej przestrzeni, która nie jest zaanektowana przez samo-chody. To większa mobilność ludzi sprzyjająca wszelkiej aktywno-ści, to koniec gorączkowego poszukiwania miejsca do parkowania rano przed pracą i spędzania mnóstwa czasu w korkach. Nie dajmy się zwieść części polityków, którzy mamią nas wizją metra. Metro nie rozwiąże problemów komunikacyjnych Krakowa, a może nas sporo kosztować. Tymczasem wystarczy ograniczyć ruch samocho-dów, prowadzić przyjaźniejszą politykę biletową, mniej inwesto-wać w nowe drogi, a jeszcze więcej w tramwaje. Z kolei my, miesz-kańcy, powinniśmy zrozumieć, że samochód nie stanowi jedynego wyznacznika pozycji społecznej, a wjeżdżanie nim wszędzie, gdzie tylko się da, wcale nie jest „cool”.

Fot.: Fotolia.com

Page 22: Obywatelski Kraków nr 4

22Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

– PO POWROCIE Z BIAŁEGOSTOKU ZŁAPAŁAM TAKSÓWKĘ POD DWORCEM GŁÓWNYM. KIEROWCA USŁYSZAŁ MÓJ WSCHODNI AKCENT I ZROBIŁ MI WYCIECZKĘ PO CAŁYM KRAKOWIE, ZANIM DOWIÓZŁ MNIE POD PODANY ADRES. NA KONIEC MIAŁAM ZAPŁACIĆ MU ZA TO OGROMNĄ SUMĘ. URODZIŁAM SIĘ W TYM MIEŚCIE I ŚWIETNIE JE ZNAM, WIĘC WIEM, ŻE WOZIŁ MNIE NAOKOŁO. ZROBIŁAM MU NIEZŁĄ AWANTURĘ – OPOWIADA PANI BASIA. – SKOŃCZYŁO SIĘ NA TYM, ŻE ZAPŁACIŁAM MU TYLKO CZĘŚĆ KWOTY, ALE GDYBYM NIE ZNAŁA KRAKOWA, NIEŹLE BY MNIE OSZUKAŁ.

„Obywatelski Kraków” postanowił sprawdzić skalę taksówkar-skich nadużyć. Wsiedliśmy do jednego z wielu samochodów sto-jących przy ul. Bosackiej nieopodal Galerii Krakowskiej. Cena za kurs na ulicę Straszewskiego wyniosła przyzwoite 14 złotych. Kie-rowca był uczciwy, ale być może tylko mieliśmy szczęście i wolał nie ryzykować.

Z pewnością łatwiej nieuczciwym krakowskim taksówkarzom wykorzystać nieświadomość zagranicznych turystów i obcokrajow-ców, którzy mieszkają w Krakowie, ale nie znają jeszcze dobrze ję-zyka polskiego.

– Po przyjeździe do Krakowa za przejazd z dworca na ulicę Długą zapłaciłem 20 złotych – opowiada Michele, Włoch od stycznia pracujący w Polsce. Wtedy nie zwrócił uwagi na cenę przejazdu. – Dziś, kiedy znam już miasto oraz normy cenowe w Polsce, wiem, że kierowca wykorzystał moją nieświadomość – zauważa.

ILE ZA MUZYKOTERAPIĘ?Od kwietnia 2012 r. w Krakowie zaczęły rejestrować się firmy,

które na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego z przewozem

TEMAT NUMERU

pasażerów. Najpopularniejszym przypadkiem były „Lokowozy” ofe-rujące podczas kursu rozmowę z przeszkolonym kierowcą – tera-peutą, a także „muzykoterapię” czy „terapię ruchem”. W rzeczywi-stości oferowali oni usługi niczym nie odbiegające od zwyczajnych przejazdów taksówką. Obecnie weszły już w życie odpowiednie rozwiązania prawne, które ukróciły takie praktyki. Spod kontroli wymykają się jedynie firmy, w których można wynająć „samochód z kierowcą”. – To nie wina ludzi, to w przepisach mamy furtki, które łatwo wykorzystać – komentuje sytuację pan Józef, spotkany na postoju przy ulicy Pawiej.

PSYCHOTERAPEUTA NA ZAWOŁANIEO jakich furtkach mowa? Przykładowo, „terapeuci” nie mu-

szą zdawać egzaminów z topografii Krakowa, tak jak zwyczajni taksówkarze. Dodatkowo, brak ustawy o zawodzie psychologa i psychoterapeuty pozwala im wykonywać ten zawód legalnie z punktu widzenia prawa. Wniosek w tej sprawie od lat czeka na swoją kolej do głosowania, a na razie terapeutą może zostać każdy: zarówno osoba po pięciu latach psychologii, jak i pan Zby-szek, taksówkarz, który zrobił przyśpieszony kurs psychoterapii i może pochwalić się wątpliwej wagi i jakości certyfikatem.

OBURZENI I ODURZENIJednak pasażerowie nie są bez winy. Skargi na absurdalnie za-

wyżone stawki w porównaniu do długości przejechanej trasy nie są niczym nowym, zdarza się jednak, że to sami klienci często wracając do domu pod wpływem alkoholu traktują sprzeczkę z kierowcą jak ostatni punkt imprezy.

– Nierzadko to właśnie klienci, nie biorąc pod uwagę różnic ce-nowych ze względu na przekraczanie stref czy taryfy nocne, oskar-żają niewinnych kierowców – mówi podinspektor Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. – Ilość zgłaszanych nam oszustw ze strony taksówkarzy nie odbiega znacznie od ilości takich przypadków w innych miastach o podobnej wielkości i liczbie mieszkańców – uspokaja rzecznik.

NABICI W TARYFĘ

WSIADAJĄC DO TAKSÓWKI, NIGDY NIE WIESZ, NA KOGO TRAFISZ. ZARÓWNO KRAKOWIANIE, JAK I TURYŚCI CODZIENNIE PADAJĄ OFIARĄ NIEUCZCIWYCH KIEROWCÓW.

MONIKA BRZUCHALA

Page 23: Obywatelski Kraków nr 4

23

TEMAT NUMERU

Występuje najczęściej w komunikacji miejskiej, w godzinach szczytu, a także na przystankach autobusowych, a cechuje ją specyficzny stosunek do współpasażerów. Babcia komunikacyjna to z pozoru gatunek łagodny, ale pozory potrafią mylić: babcie komunikacyjne rozpoznają ofiarę i atakują w najmniej oczekiwanym momencie.

Osobniki takie mogą osiągnąć zawrotną szybkość, zwłaszcza jeżeli na horyzoncie pojawi się wybrany środek komunikacji lub ostatnie wolne miejsce siedzące. Wtedy lepiej od razu zejść im z drogi. Wśród babć komunikacyjnych występuje co najmniej kilkanaście podgatunków.Najczęściej spotykany to babcia terrorystka, która chrząkaniem, sapaniem i pojękiwaniem jest w stanie wymusić miejsce w każdej części autobusu czy tramwaju. Zatrzymuje się i wydaje odgłosy najczęściej przy młodej ofierze. Z pewnością prościej byłoby wyartykułować np. „Przepraszam, chciałabym usiąść” lub „Proszę ustąpić mi miejsca, dziękuję”. Niestety, babcie te prawdopodobnie nie wiedzą, że tak też można.Babcia dyskryminatorka to również podgatunek agresywny, wyrażający opinię tak głośno, by usłyszał ją cały pojazd. Babci takiej najczęściej nie podoba się wygląd współpasażerów, wyrażający się przez „Patrz, jak się ubrała!” lub „Dziecko, jak ty wyglądasz?!”. Osobniki tego rodzaju często również publicznie werbalizują swoje zdanie na temat obcokrajowców i osób niepełnosprawnych.Nieco spokojniej, choć nie zawsze, zachowuje się babcia głosicielka. Tematy polityczne i religijne nie są jej obce, więc postanawia nawracać współpasażerów na jedyną i słuszną drogę. Bywa, że babcia taka nie zmierza w określonym kierunku, a podróż jest dla niej jedynie okazją do głoszenia – w przypadku niektórych osobników można nawet mówić o swoistym powołaniu. Nierzadko babcię taką cechuje też specyficzne nakrycie głowy, nie jest to jednak wyznacznik. Z kolei babcia wojowniczka za miejsce siedzące zrobi wszystko: przyciśnie siedzącego, położy torbę na jego nogach, przydepnie, uszczypie i będzie ocierać się o ofiarę. Przypadki bardziej drastyczne również są znane. Nie sposób odmówić im skuteczności.Są wśród babć komunikacyjnych również mniej inwazyjne gatunki. Babcia wyścigówka już z kilkunastu metrów dostrzega swój cel. Nie bacząc na innych dopada drzwi i rączo wskakuje do pojazdu. Kiedy ktoś chce ustąpić jej miejsca, protestuje – jedzie przecież tylko jeden przystanek. Piętnaście przystanków dalej twierdzi to samo.Babcia katarynka, najmniej szkodliwy podgatunek, przeważnie szuka odbiorcy. Opowiada o sobie, swojej rodzinie, koleżankach lub po prostu, o czym popadnie. Wystarczy siedzieć i grzecznie słuchać, czasem pokiwać głową ze zrozumieniem. Takich osobników nie należy się obawiać, czasem nawet potrafią być urocze. To tylko kilka przykładów babć komunikacyjnych występujących w przyrodzie. Urocze, groźne czy gadatliwe, głośne, ale i cichutkie – spotykamy się z nimi na co dzień i za każdym razem budzą w nas emocje. Dlaczego czasem trudno się z nimi porozumieć? Czy tramwaje i autobusy są aż taką dżunglą, że trzeba postępować jak dziki zwierz, by się w niej odnaleźć?Komunikacja miejska służy temu, by przemieścić się z punktu A do punktu B i nie zamierzam należeć do żadnego z podgatunków babci komunikacyjnej. Niech tramwaj bądź autobus nie będą dla nas złem koniecznym – komunikacyjną dżunglą, ale doświadczeniem pozytywnym. Od nas zależy nie tylko to, dokąd się udajemy, ale także jak! Skoro komunikacja miejska nawet z nazwy jest zbiorowa – jeźdźmy z klasą!

Z NOTATNIKA PASAŻERA

W KOMUNIKACYJNEJ DŻUNGLI?

MARIA DUBIS

KTO PSUJE OPINIĘ?Niewątpliwie, oszustwa ze strony taksówkarzy zdarzają się, ale

krzywdzącym byłoby generalizowanie. – Jeżdżę taksówką od 30 lat, nigdy nikogo nie oszukałem – zarzeka się pan Marek, na co dzień jeżdżący po mieście czerwonym nissanem.

– Najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest zamawianie taksów-ki związanej umową z korporacją. Wtedy przewoźnik musi dosto-sować się do cennika uzgodnionego na podstawie badań rynku. Kierowcy, którzy nie należą do żadnej korporacji, mogą ustalać niebotyczne ceny i na razie jest to wciąż legalne. W ten sposób wy-korzystują np. nieświadomość zagranicznych turystów – tłumaczy Kazimierz Szczepanik, prezes Krak Taxi sp. z o. o. – Kierowca zrze-szony w korporacji, oszukując, ryzykuje komisją dyscyplinarną i wy-daleniem z korporacji.

Z ROZWAGĄChoć nie można podejrzewać o oszustwo każdego napotka-

nego kierowcę taksówki, to jednak warto zachować czujność. Wsiadając do taksówki sprawdźmy, czy jest ona związana umową z korporacją taksówkarską. Warto również na samym początku zapytać o cenę kursu. Unikajmy słabo oznaczonych wozów cze-kających na nieświadomych turystów pod dworcami i lotniskiem. Wybierając się w podróż, warto już wcześniej zdobyć numer do korporacji działającej w danym regionie i zamówić samochód te-lefonicznie. Przestrzegając tych zasad, unikniemy nieprzyjemnych doświadczeń z przewoźnikami.

Fot.: Fotolia.com

Page 24: Obywatelski Kraków nr 4

24Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

Zaraz oburzą się miłośnicy polskich autobusów, że... to niepraw-da! Że 130 Solarisów Urbino już od niemal dekady jeździ po mie-ście! Trzeba się z tym zgodzić, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Poniżej kilka dowodów.

PARKINGI CHODNIKOWETo, co zwróciło moją uwagę podczas kilkudniowego pobytu

w stolicy Niemiec, to zupełnie nieracjonalne parkowanie samocho-dów na jezdni. Dlaczego w znaczący sposób zawęża się możliwości kierowców, ograniczając przy tym przepustowość ulic i prędkość pojazdów, jeśli tuż obok znajduje się chodnik? I do tego szeroki! W Polsce takie marnotrawstwo przestrzeni byłoby nie do pomy-ślenia! A tam piesze lobby po prostu paraliżuje w ten sposób ruch w znacznej części miasta!

TERROR CYKLISTÓWDrugą silną grupą lobbującą we własnym interesie są rowerzy-

ści, choć według badań z 2008 roku jest ich w mieście tylko 13% (dla porównania wspomniani wyżej piesi realizują ledwie 30% po-dróży w mieście). To roszczeniowe 13% umie jednak na tyle sku-tecznie wpływać na władze miasta, że nie dość, iż buduje się im drogi rowerowe wzdłuż bardzo wielu ulic, to jeszcze na innych sto-suje się tzw. strefę Tempo 30, w której rzekomo każdy niechronio-ny uczestnik ruchu jest bezpieczniejszy. Podobno ma się to przyczy-niać również do ograniczania hałasu i zanieczyszczenia powietrza. Ale roszczeniowym rowerzystom nigdy nie dogodzisz! Wywalczy-li sobie nawet prawo poruszania się po buspasach! Choć znaczna część autobusów w Berlinie to przegubowce lub piętrusy, cykliści

NIECH NIE ZMYLĄ NAS POZORY! CHOĆ BERLIN LEŻY LEDWIE 90 KILOMETRÓW OD POLSKIEJ GRANICY, TO WŁADZE MIASTA ZE ZNANYCH SOBIE TYLKO POWODÓW NIE CHCĄ U SIEBIE STOSOWAĆ NASZYCH ROZWIĄZAŃ TRANSPORTOWYCH. NIE LEPIEJ JEST Z SAMYMI MIESZKAŃCAMI. BERLIŃCZYCY NAJPRAWDOPODOBNIEJ NIE BYWAJĄ W POLSKICH MIASTACH ZBYT CZĘSTO. WYDAJE SIĘ WRĘCZ, ŻE SĄ „ZAIMPREGNOWANI” NA ROZWIĄZANIA, KTÓRE W POLSCE SĄ POWSZECHNIE AKCEPTOWANE I SZEROKO STOSOWANE, A PRZEDE WSZYSTKIM SPRAWDZONE…

mimo to masowo korzystają z tego „przywileju”. Tak jakby nie zna-li wcale opinii policji z Łodzi, która – do spółki z władzami miasta – stanowczo zaleca ruch rowerowy na chodnikach. Władze stolicy Niemiec zgadzając się na taki ruch, zupełnie nie odniosły się też do argumentu prezydenta Jacka Majchrowskiego, który ustami swo-jej rzeczniczki przekonuje, że w Krakowie jest to niemożliwe, gdyż „niestety nie ma możliwości technicznych, aby cykliści poruszali się po pasach dla autobusów”.

ZIELONA STREFA – WALKA ZE SMOGIEMDo doświadczeń Krakowa władze Berlina nie chcą sięgać tak-

że w innych sytuacjach. Podczas, gdy nad Wisłą i Rudawą walka ze smogiem toczy się głównie na froncie piecowo-węglowym (bo transport odpowiada za ledwie 30% zanieczyszczonego powietrza w mieście), to w Berlinie – podobnie jak w innych niemieckich mia-stach – od 2010 roku utrudnia się życie zmotoryzowanym przez tzw. zieloną strefę. Co to oznacza dla kierowców? Dodatkowe pro-blemy i koszty, gdyż zmusza się ich do umieszczenia specjalnej na-klejki za szybą. Oznaczać ma ona, że samochód spełnia ustalone normy emisji spalin.

Co gorsza, zakazy te nie omijają nawet turystów. Oni również zmuszani są do tego, by „znakować” swoje pojazdy. Nikt nawet nie wspomina, w jakim stopniu owe ekologiczne wymysły wpływają ne-gatywnie na wyniki branży turystycznej…

ZINTEGROWANY BILET Choć korzystający z transportu publicznego stanowią nad

Szprewą zaledwie 26%, oni również wywalczyli sobie specjalne

TEMAT NUMERU

DOMINIK KAIM

ALEŻ GŁUPI CI BERLIŃCZYCY...

Page 25: Obywatelski Kraków nr 4

25

względy. Podczas gdy, przykładowo, były już krakowski radny Łu-kasz Osmenda zaciekle walczył kilka lat temu o finanse i wygodę mieszkańców, proponując bilet 15-minutowy, w Berlinie podsta-wowy bilet upoważnia do poruszania się w dwóch strefach przez dwie godziny z dowolną liczbą przesiadek. Bilet upoważnia też do przesiadek nie tylko w obrębie tramwajów, autobusów, metra i ko-lei miejskiej, lecz także kolei regionalnej i promów. A przecież nie od dziś wiadomo, że takie wspólne taryfy w mieście to spory pro-blem organizacyjny! Nie mówię nawet o dogadywaniu się między różnymi podmiotami – przecież w Krakowie bilet na kolej do Balic miał zupełnie inną cenę (a mianowicie był znacznie droższy) niż bi-let na inne pociągi w tzw. aglomeracji krakowskiej, mimo że były one obsługiwane również przez Przewozy Regionalne. Podobnie z Krakowskim Tramwajem Wodnym – przecież nie obowiązuje tam taryfa ZIKiT, ponieważ tramwaj obsługuje inna spółka miejska – Za-rząd Infrastruktury Sportowej. Choćby z kultowego „Misia” wiemy, że nie należy „mieszać myślowo dwóch różnych systemów waluto-

wych” – widocznie w „mieście niedźwiedzi” mądrość z „Misia” nie przedostała się do powszechnej świadomości lub też została z niej, o zgrozo, wyparta…

KOLEJ AGLOMERACYJNACo więcej, kolej aglomeracyjna jest w stolicy Niemiec nad wyraz

rozwinięta. Sieć pociągów miejskich i aglomeracyjnych jeżdżących co 10 lub 20 minut, dopuszczająca na dodatek przewóz rowerów to doprawdy kuriozum. Jest przecież metro, jest tramwaj, jest au-tobus – to wszystko dla tych, którzy z jakiegoś niezrozumiałego po-wodu nie chcą jechać własnym samochodem. A tu jeszcze ta kolej. W grodzie Kraka (i tuż obok niego) wyremontowano wprawdzie za 45 milionów złotych linię do Wieliczki, ale nie zwiększa się tam czę-stotliwości pociągów do więcej niż jednego na godzinę! Nad Wisłą wiadomo, że jak nie ma klientów, to mimo remontu nie ma co pła-cić za dodatkowe kursy. Ale nie nad Szprewą. Oni zawsze wiedzą lepiej...

Miejmy nadzieję, że chociaż na ironii znają się równie dobrze…

DOMINIK KAIM mieszkaniec Wieliczki, żywo zainteresowany tematyką transportu, przestrzeni publicznej i partycypacji społecznej. Zawodowo geograf, hobbistycznie rowerzysta i aktywista społeczny. Autor bloga „Wydział komunikacji”: http://wydzialkomunikacji.blogspot.com/

TEMAT NUMERU

Berlińscy rowerzyści na buspasie przy Alexanderplatz. Fot.: D. KaimParking rowerowy przy stacji szybkiej kolei miejskiej Adlershof,

kalendarzowa zima... Fot.: D. Kaim

Page 26: Obywatelski Kraków nr 4

26Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

TEMAT NUMERU

GDY W 2012 ROKU PREZYDENT KRAKOWA JACEK MAJCHROWSKI ZACHWALAŁ ZMIANY, JAKIE ZASZŁY W KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ W KIERUNKU RUCZAJU, POJAWIŁA SIĘ NADZIEJA, ŻE PO DWULETNIM REMONCIE TEGO ODCINKA OSIEDLE W KOŃCU ODETCHNIE Z ULGĄ, A W DODATKU CZYSTSZYM POWIETRZEM. ZMIANY BYŁY KONIECZNE Z POWODU ROZBUDOWY OSIEDLA I DOJAZDU NA KAMPUS UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO ORAZ MIEJSC PRACY POŁOŻONYCH NA TYM TERENIE. JEDNAK ROZWIĄZANIE JEDNYCH PROBLEMÓW ZRODZIŁO ZUPEŁNIE NOWE – KULEJĄCA I TAK DOTYCHCZAS KOMUNIKACJA AUTOBUSOWA RUCZAJU Z INNYMI CZĘŚCIAMI MIASTA ZOSTAŁA BARDZO OGRANICZONA.

ANNA SIATKABARTOSZ SMEKAL

MARIA WNĘK

KOMUNIKACJA MIEJSKA

NA RUCZAJU

Fot.: Fotomontaż Jarosław Szczurek/Fotolia.com

Page 27: Obywatelski Kraków nr 4

27

TEMAT NUMERU

A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE…Otwarcie zupełnie nowej trasy tramwajowej i wprowadzenie

czterech linii dojeżdżających do Czerwonych Maków miało osta-tecznie rozwiązać problem z dojazdem na Ruczaj. Po dwóch la-tach utrudnień związanych z remontem ulic i powstawaniem to-rowiska w końcu miała powstać sieć połączeń, która wszystkich zadowoli. Stało się jednak inaczej. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne razem z Zarządem Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie postanowiły o wycofaniu wielu linii au-tobusowych, drastycznym ich skróceniu lub zmianie trasy. Pasa-żerowie, którzy dotychczas mieli możliwość dojechania jednym autobusem z północy na południe miasta, zostali zmuszeni do szukania alternatywnych tras. O ile w przypadku linii tramwajo-wych komunikacja sprawuje się w większości bez zarzutu, o tyle w przypadku autobusów wyraźnie odczuwa się zmiany lub brak połączeń. W efekcie wprowadzonych zmian zlikwidowano lub zmieniono trasy linii 104, 106, 114, 116, 124, 128, 166, 424, 609, do których mieszkańcy Krakowa byli przyzwyczajeni od wielu lat. Jednym z największych problemów okazała się likwi-dacja linii 114. Autobus, który pokonywał trasę z Ruczaju przed most Grunwaldzki, Plac Inwalidów i dalej na północ, był jedną z niewielu możliwości bezpośredniego dotarcia do centrum miasta. Trasa linii 124 została ograniczona jedynie do Mostu Grunwaldzkiego, aż w końcu zlikwidowana zupełnie. Wcześniej można było dojechać nią na Dworzec Główny i w kierunku ulicy Wieczystej.

RODZYNEK NR 194Jedynym autobusem, który teraz kursuje z centrum na Ruczaj,

jest ten linii 194. Jego trasa została jednak zmieniona – zamiast je-chać prosto ulicą Grota-Roweckiego, bezpośrednio na kampus UJ i Czerwone Maki, skręca w osiedla, znacząco wydłużając podróż. Ponadto kursuje zdecydowanie za rzadko, co powoduje, że autobu-sy są zatłoczone i podróż w nich to nierzadko katorga.

Jest to o tyle istotny problem, że linia ta – jako jedna z niewielu – kursuje w okolice ulicy Piastowskiej, na której studenci Uniwer-sytetu Jagiellońskiego mają zajęcia z wychowania fizycznego. Czę-sto jednak przez długą trasę linii i zbyt rzadkie kursy mają problem z dotarciem na zajęcia. W niedalekim sąsiedztwie znajdują się rów-nież liczne akademiki.

Bezpośredniego połączenia Ruczaju z okolicami Cichego Kącika czy Bronowic, popularnego wśród studentów i nie tylko miejsca za-mieszkania, praktycznie nie ma. Chcąc dojechać w te rejony, należy przygotować się na podróż zajmującą przynajmniej 40 minut – jeśli nie ma dużego natężenia ruchu – i kilka przesiadek.

NOWA STRATEGIARozwiązania problemu próżno szukać w ZIKicie – miasto

przybrało strategię, aby linie autobusowe i tramwajowe się nie dublowały. Chodzi o to, żeby jak najmniej autobusów jeździło

trasą pokonywaną przez tramwaje. Pasażerowie zmuszeni są za-tem do uciążliwych przesiadek i długiej podróży. W grę wcho-dzą również pieniądze. Według informacji zaczerpniętych rów-nież w ZIKiT koszt przywrócenia linii 114 w kształcie, jaki miała do czasu wprowadzenia tramwajów, to około 4 miliony złotych rocznie. Patrząc z perspektywy miasta, nie jest to jednak kwo-ta niemożliwa do zainwestowania. O protestach mieszkańców domagających się przywrócenia starych linii autobusowych, spowodowanych zatłoczeniem tramwajów, pisano już niejed-nokrotnie jeszcze przed oddaniem całego torowiska, które było uruchamiane partiami. Jednak w wyniku badań okazało się, że problemu rzekomo nie ma. Pojawił się pomysł zwiększenia czę-stotliwości kursowania linii 194, ale dotychczas nie został wpro-wadzony w życie.

STUDENCKA DIAGNOZAZ końcem 2013 roku grupa studentów z Instytutu Dzienni-

karstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego stworzyła projekt diagnozujący połączenia Ruczaju z innymi czę-ściami Krakowa. Zadanie zostało zrealizowane dla Rady Dzielnicy VIII Krakowa. Wyniki badań wskazały, że zdecydowana większość ankietowanych zauważyła problemy komunikacyjne. Za najważ-niejsze z nich uznano głównie zbyt mało połączeń autobusowych, co w przypadku awarii linii 194 okazuje się szczególnie dotkliwe, bo zmusza pasażerów do jazdy tramwajem z przesiadkami. Zwró-cono także uwagę na złe połączenia z Alejami Trzech Wieszczów, Bronowicami oraz ulicą Piastowską, gdzie – jak wspomniano wcześniej – studenci mają zajęcia wychowania fizycznego. Jeśli chodzi o tramwaje, głównymi problemami wskazywanymi przez ankietowanych były: zbyt mała ilość kursów w godzinach wieczor-nych oraz w weekendy, a także złe rozmieszczenie przystanków i długie oczekiwanie tramwajów na zmianę świateł mimo wydzie-lonego torowiska.

Ruczaj na pewno dużo zyskał na połączeniach tramwajowych. W wielu przypadkach polepszyła się komunikacja z tą częścią miasta. Jednak władze odpowiadające za komunikację miejską przybrały strategię ,,coś za coś'', odbierając pasażerom wiele li-nii autobusowych lub niekorzystnie zmieniając ich trasę. Na razie nie widać możliwości rozwiązania tego problemu – proponowa-ne rozwiązania nie współgrają z obraną polityką komunikacyjną miasta. Prawdziwy przełom mógłby nastąpić, gdyby mieszkańcy, studenci i pracownicy lokalnych przedsiębiorstw nawiązali dialog z przedstawicielami miasta; jednak nie z Radą Dzielnicy, która czuje się bezbronna w tym przypadku, ale z samą Radą Miasta. Siłą rzeczy jakieś działania będą musiały zostać podjęte – miastu cały czas przybywa mieszkańców, a wkrótce kampus UJ na Ru-czaju stanie się największym ośrodkiem dla studentów w Krako-wie. Może to zmusi władze do uruchomienia większej liczby po-łączeń, aby nie spowodować zbytniego zatłoczenia komunikacji miejskiej.

Page 28: Obywatelski Kraków nr 4

28Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

TEMAT NUMERU

KRAKÓW MIASTEM… ROWEROWYM PIOTR MALCZYŃSKI

WKRĘCENI W TRYBYNajwiększym problemem stolicy Małopolski w dziedzinie polity-

ki rowerowej jest to, że większość inwestycji rowerowych powstaje przy okazji większych projektów, czyli budowy ogromnych skrzy-żowań, tuneli, estakad, wielopasmowych arterii drogowych w cen-trum miasta. Możliwe zresztą, że gdyby nie zarządzenia unijne, na-wet one nigdy by nie powstały. Z tego wynika fragmentaryczność sieci dróg rowerowych. Paradoksalnie najbardziej spójna jest ona w centrum miasta – tam, gdzie poprzez ograniczenia prędkości i utrudniony dostęp dla samochodów piesi i rowerzyści powinni dominować, i dominują.

Kraków w 2008 roku jako pierwsze miasto w Polsce założył sys-tem wypożyczalni rowerowych. Niestety jak do tej pory nie powtó-rzył sukcesu Barcelony czy Paryża. Wypożyczalnia często zmieniała operatora, nie działała przez cały sezon. Początkowe powodzenie projektu zostało rozmienione na drobne. W tym roku system jak do tej pory nie zaczął działać, mimo że sezon już w pełni, choć – między nami mówiąc – tak naprawdę w ogóle się nie skończył i – ze wzglę-du na sprzyjającą pogodę – trwał przez całą zimę.

KRAKÓW CZĘSTO NAZYWANY JEST MIASTEM ROWERÓW. OKREŚLENIE TO POJAWIA SIĘ W MEDIACH, CZASEM PADA Z UST RADNYCH BĄDŹ MIEJSKICH URZĘDNIKÓW. ZACHODZI TU JEDNAK PEWNA SPRZECZNOŚĆ. Z JEDNEJ STRONY RZECZYWIŚCIE ROWER JEST POPULARNYM ŚRODKIEM TRANSPORTU, Z ROKU NA ROK ZWIĘKSZA SIĘ LICZBA JEGO UŻYTKOWNIKÓW; Z DRUGIEJ ZAŚ KRAKÓW JAKO MIASTO NIE NADĄŻA Z ROZWOJEM INFRASTRUKTURY ROWEROWEJ, NIE DOSTOSOWUJE SIĘ DO POTRZEB WYNIKAJĄCYCH Z KONCEPCJI ZRÓWNOWAŻONEGO TRANSPORTU. WYNIKA Z TEGO, ŻE KRAKÓW JEST ROWEROWY, BO NA ULICĘ WYJEŻDŻA DUŻO ROWERZYSTÓW, ALE NIE JEST MIASTEM ROWERÓW, WEDŁUG WZORCÓW ZACHODNICH, CZYLI POD WZGLĘDEM NA PRZYJAZNOŚCI JEGO ULIC.

Trudno mi nie protestować i zgadzać się z taką sytuacją, na pew-no wielu rowerzystów myśli podobnie, część dodałaby do długiej listy żali swoje… Czy można zaprotestować w obliczu tak fatalne-go stanu rzeczy? Jednostka niewiele znaczy wobec bezduszności zabetonowanego niczym dojazd na Ruczaj systemu. Prawdziwa siła tkwi w naszej Masie.

MOJA PIERWSZA MASA KRYTYCZNANajprostszym i najbardziej efektownym sposobem protestu jest

uczestnictwo w Masie Krytycznej, projekcie o zasięgu ogólnoświa-towym, który po raz pierwszy odbył się w San Francisco w 1992 roku, a który ma miejsce w każdy ostatni piątek miesiąca. W Kra-kowie zawsze o godzinie 18 Masa rozpoczyna się pod pomnikiem Adama Mickiewicza na Rynku Głównym. Formą protestu jest prze-jazd przez miasto jak największej liczby rowerzystów. Każda Masa ma swój motyw przewodni. Ta z 28 lutego zaistniała jako Partacka Masa Krytyczna. Pedałując po krakowskich ulicach zaprotestowa-liśmy przeciwko niskim nakładom przeznaczanym w Krakowie na infrastrukturę rowerową i jej partackiemu wykonaniu. Tym razem przemierzyliśmy trasę: Rynek – Sienna – Starowiślna – Podgórska – Kotlarska – rondo Grzegórzeckie – most Kotlarski – Klimeckiego – Herlinga-Grudzińskiego – Powstańców Wielkopolskich – Powstań-ców Śląskich – Kamieńskiego – rondo Matecznego – Konopnickiej

1000 km na liczniku – fot.: Maria Dymacz

Page 29: Obywatelski Kraków nr 4

29

TEMAT NUMERU

– most Dębnicki – Krasińskiego – Piłsudskiego – Straszewskiego i św. Anny, aby tradycyjnie zakończyć ją również na Rynku i trium-falnie podnieść w górę nasze jednoślady!

Na początku byłem sceptyczny wobec tej inicjatywy, jednak oso-biste przykre doświadczenia związane z poruszaniem się po Krako-wie samochodem skłoniły mnie do użycia roweru jako środka loko-mocji po mieście i wepchnęły mnie w ramiona rowerowego lobby. De facto rower uwielbiam od dziecka i jeżdżę sporo, ale zawsze widziałem w nim przede wszystkim narzędzie do uprawiania spor-tu czy podróżowania niż jazdy po Krakowie. Nie pojechałem jednak w Masie dla propagandy i ideologii. Jestem jednym z wielu zwy-kłych użytkowników drogi, który z różnych powodów wybrał rower. Spodobało mi się po prostu to, że raz w miesiącu mogę przejechać ulicami Krakowa i nie jestem spychany na krawężnik czy do rowu. Rowerzyści w swej Masie chociaż przez chwilę dominują na drodze. I wcielają w życie hasło przewodnie Masy: „My nie blokujemy ruchu, my jesteśmy ruchem!”.

NIEWIDOMI NA TANDEMACHNa swojej pierwszej Masie pojechałem, po raz pierwszy w życiu,

na tandemie, w ramach projektu „Niewidomi na tandemach”. Co to takiego? Niewidomi na tandemach to internetowa baza danych założona przez Kubę Terakowskiego latem 2013 roku. Inicjatywa

ta jest bezprecedensowa na skalę europejską. Jak można przeczytać na stronie internetowej akcji www.niewidominatandemach.pl:

Zasada działania Projektu jest prosta: niewidomi oraz wolontariu-sze wypełniają odpowiednie formularze, a koordynator przekazuje wzajemne dane kontaktowe osobom z tej samej miejscowości (re-jonu). Zgłoszenia przyjmowane są zarówno od osób dysponujących tandemem, jak i nie posiadających go. Zasięg przejażdżek zaintere-sowani ustalają pomiędzy sobą. Mogą to być zarówno pojedyncze, krótkie spacery, jak i wyprawy wielodniowe.

„Niewidomi na tandemach” to autorski projekt Kuby Terakow-skiego. Wpadł na niego latem ubiegłego roku podczas Tandemo-wego Rajdu Niewidomych od źródeł Wisły do jej ujścia. Uczest-niczyli w nim niewidomi oraz osoby widzące, których połączyło zamiłowanie do tej formy aktywności fizycznej. „NNT” zrzesza jed-nak nie tylko miłośników wielodniowych wypraw. Są wśród nich zarówno osoby jeżdżące sporadycznie, jak i prawdziwi sportowcy-amatorzy lubiący szybką jazdę i duży wysiłek, dlatego każdy znaj-dzie dla siebie odpowiedniego partnera do jazdy.

Gorąco polecam udział w projekcie. To wyśmienita okazja, by uprawiać sport w kapitalnym towarzystwie i poznać nowych cieka-wych ludzi (szczególnie dotyczy to niepełnosprawnych). Rower prze-łamuje bariery, jakie w innych okolicznościach mogłyby powstać.

Świecie – fot.: Kuba Terakowski

Wisła w Płocku – fot.: Stanisław Świercz

Page 30: Obywatelski Kraków nr 4

30Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

TEMAT NUMERU

– Kraków jest szczęśliwym miastem pod względem zieleni, sama właśnie z tego względu przeprowadziłam się tutaj dziesięć lat temu. Ale niestety bez własnego środka transportu bardzo trudno jest do-trzeć do tego szczęścia – mówi Barbara Majkowska, przewodniczka miejska.

Pani Barbara uwielbia wycieczki rowerowe. Zapytana o najpięk-niejsze tereny szybko wymienia Zakrzówek, a zaraz po nim Ojców, ale zaznacza, że nie ma tam dobrego dojazdu. – Jeżeli ktoś chce zwiedzić Ojców, to chce tam właśnie dojechać, a nie do Skały czy Cza-jowic. – Podobnie jest z wieloma innymi obszarami zielonymi. Pew-nego razu, chcąc wystartować na wycieczkę rowerową z okolic Tyń-

KRAKÓW JEST OTOCZONY WSPANIAŁĄ PRZYRODĄ, ALE DOSTĘP DO NIEJ NIE ZAWSZE JEST ŁATWY. CHOĆ KOMUNIKACJA ZBIOROWA MA SWOJE OGRANICZENIA, WOZI KRAKUSÓW TAKŻE NA ŁONO PRZYRODY.

ca, została skrzyczana przez kierowcę. – Usłyszałam: „Gdzie z tym rowerem, zagraża pani bezpieczeństwu!” – opowiada pani Barbara.

Podobnej sytuacji doświadczyła Dominika Czepanis, licencjono-wana przewodniczka po Ojcowskim Parku Narodowym. Także w jej przypadku kierowca autobusu do Tyńca był przeciwny przewozowi roweru. – Okolice Tyńca są przepiękne i ludzie bardzo chętnie się tam wybierają. Komunikacja jest tam zapewniona, ale autobusy jeżdżą rzadko – twierdzi pani Dominika.

Zapewne to właśnie częstotliwość kursowania autobusów po-woduje niechęć kierowców do pasażerów z rowerami. Według re-gulaminu MPK przewóz rowerów wewnątrz pojazdu jest dozwo-lony tylko wtedy, gdy pozwalają na to warunki. A w zatłoczonym autobusie raczej o dogodne warunki trudno. – Niestety bardzo cięż-ko dojechać do Ojcowa, ponieważ nie kursuje tam żadna krakowska linia – mówi Czepanis. – Kłopotliwa bywa także wyprawa do Kryspi-nowa. Gdy tylko zrobi się cieplej, w autobusach panuje ogromny tłok. Dobrze byłoby coś z tym zrobić, przynajmniej w sezonie, bo chętnych, by tam pojechać, nie brakuje.

AUTOBUSEM NA MAJÓWKĘ

KAMIL CZEPIEL

Fot.: Fotolia.com

Page 31: Obywatelski Kraków nr 4

31

TEMAT NUMERU

– Jedyną linią typowo rekreacyjną, kursującą sezonowo, jest 352 do Kryspinowa – mówi Janusz Osman z Zarządu Koła Miłośników Krakowskiej Komunikacji Miejskiej i przypomina, że niegdyś kurso-wały w Krakowie linie rekreacyjne, tzw. zielone. Jedna z nich do-woziła ludzi w rejon Puszczy Niepołomickiej. – Dziś da się jedynie dojechać do centrum Niepołomic. Bliżej puszczy podjedzie jedynie sa-mochód – mówi Osman. Zauważa również, że bagażniki do przewo-żenia rowerów są na wszystkich pojazdach linii nr 134, kursującej do ogrodu zoologicznego w dni słoneczne, jednak na innych liniach spotykane są sporadycznie.

– Odkąd uchwałą Rady Miasta Krakowa można przewozić rower za darmo w pojazdach komunikacji miejskiej, bagażniki rowerowe sta-ły się w odczuciu wielu krakowskich rowerzystów sprawą drugorzęd-ną i mało priorytetową – wyjaśnia Marta Shaw ze Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów. – Bagażniki i wieszaki rowerowe w po-jazdach komunikacji są bardziej istotnym rozwiązaniem w miastach o nierównym ukształtowaniu terenu, jak na przykład Gdańsk, gdzie różnica pomiędzy osiedlami nad morzem i na morenie to około sto metrów, co może być trudne do pokonania na rowerze. W Krakowie bagażniki na zewnątrz autobusu są obecnie montowane tylko na linii 134. Jedynie w tym autobusie regularnie pojawiają się downhillowcy i zaawansowani rowerzyści przełajowi zjeżdżający w Lasku Wolskim. Bagażnik zewnętrzny ma w tym przypadku sens, ponieważ rowery są ubłocone.

Za komunikację na terenach poza granicami administracyjnymi miasta Krakowa odpowiadają gminy i to one decydują, czy jest zapotrzebowanie na daną linię. – Niestety komunikacja zbiorowa ma swoje ograniczenia, a w przypadku terenów rekreacyjnych naj-większym jest to, że kursy nie mogą być regularne – tłumaczy Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. – Zawsze

trzeba się zastanowić, kto na planowanym połączeniu zarobi, w czy-im interesie leży, aby ono powstało. Trudno, żeby miasto finanso-wało transport do miejsc, które przynoszą zysk innym podmiotom – tłumaczy rzecznik.

ZIKiT zapewnia też, że do większości terenów rekreacyjnych w okolicach Krakowa da się dojechać komunikacją zbiorową i miesz-kańcy chętni do zwiedzania okolic Krakowa na pewno znajdą sposób na dotarcie do nich nawet bez własnego środka lokomocji. – A takich ludzi nie brakuje – twierdzi Kamil Barwacz, wiceprezes Koła Grodzkie-go PTTK. – W Krakowie jest zapotrzebowanie na turystykę indywidual-ną, zwłaszcza wśród ludzi młodych i w średnim wieku.

Pan Kamil zajmuje się organizacją akcji „Nie siedź w domu, idź na wycieczkę”, promującej wśród krakowian turystykę pieszą i aktyw-ne poznawanie regionu. W akcji co roku bierze udział od tysiąca do dwóch tysięcy mieszkańców. Bywa, że na jedną wycieczkę wyrusza nawet osiemdziesiąt osób, często są to całe rodziny z dziećmi.

– Podczas naszych wycieczek korzystamy głównie z komunikacji miejskiej i aglomeracyjnej – mówi Barwacz. – Inne środki transpor-tu z reguły są droższe, zwłaszcza pociąg, a ponieważ nie prowadzimy zapisów i nie znamy z góry liczby uczestników, nie sposób wcześniej zorganizować transportu. Na szczęście skomunikowanie regionu ule-ga poprawie. Pojawiły się nowe linie, m.in. w kierunku Czernichowa i Zielonek. Dostępna jest Jura Krakowsko-Częstochowska czy Pogórze Świątnickie. Ten trend utrzymuje się od trzech, może czterech lat.

– Jeżeli się chce, to można się dostać praktycznie wszędzie bez sa-mochodu. Nie zawsze jest to proste, ale się da – podsumowuje pani Basia, krakowianka, która systematycznie wypoczywa z córką poza miastem, nie korzystając z samochodu . – Naprawdę warto, bo Kra-ków jest pięknie położony, wspaniałe krajobrazy mamy tu niemal na wyciągnięcie ręki.

Kraków i jego okolice posiadają wiele terenów chronionych, które także są udostępnione do zwiedzania. Należy jednak pamiętać, że ich zwiedzanie musi się odbywać po wyznaczonych ścieżkach i z pełnym uszanowaniem przyrody naturalnej.Wykaz i mapę tych obszarów jest dostępny na stronie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie: http://www.krakow.rdos.gov.pl, w zakładce: „Formy ochrony przyrody (REJESTRY)”

Fot.: Fotolia.com

Page 32: Obywatelski Kraków nr 4

32Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

TEMAT NUMERU

AGNIESZKA DZIEDZIC

Aleksandra, studentka polonistyki na Uniwersytecie Jagielloń-skim, mierzy się z sygnalizacją świetlną na Alejach tylko dwa razy w tygodniu – w drodze na pływalnię przy ul. Reymonta. – A to i tak o dwa razy za dużo – kwituje. – Spieszy się człowiek, żeby zdążyć na ósmą, a tu jak na złość te światła. Nie da się przejść, trzeba biec, cza-sem na czerwonym. A co ma powiedzieć taka babcia, podpierająca się laską? Zbyt krótkie światła to dla pieszych żadna nowość, ale pasy pod AGH należą wręcz do wzorcowych antyprzykładów.

ZIELONE OD ZIKIT-U W ciągu dwóch ostatnich lat Zarządowi Infrastruktury Komunal-

nej i Transportu udało się w niektórych miejscach, między innymi właśnie na wysokości AGH, umożliwić przejście obu jezdni naraz. – Niestety nie jest to możliwe we wszystkich punktach przy Alejach ze względu na system sprawowania ruchem – mówi Piotr Hamarnik, rzecznik ZIKiT-u.

Z danych tej miejskiej spółki wynika, że w godzinach popołu-dniowego szczytu zielone światło na przejściu przez Aleje koło AGH trwa 29 sekund. – Czas ten nie zmienił się od dwóch lat i wystarcza, aby pokonać oba przejścia naraz – zapewnia Hamarnik i tłumaczy, że priorytetem przy ustalaniu długości świateł musi być optymalizacja funkcjonowania ruchu, zarówno pieszego, jak i samochodowego. – Wydłużenie zielonego dla przechodniów mogłoby zatem generować korki – dodaje.

ŻÓŁTE OD SPECJALISTY– Dwadzieścia dziewięć sekund pozwala przeciętnemu pieszemu

na przejście ok. 40 metrów – mówi dr inż. Stanisław Gondek, który na Politechnice Krakowskiej zajmuje się inżynierią ruchu i sterowa-niem ruchem miejskim.

Przepisy zakładają, że pieszy porusza się z prędkością 1,4 m/s. Łączna szerokość podwójnych pasów koło AGH wynosi ok. 30 me-trów. Teoretycznie więc nie powinno być problemu i pieszy powi-nien zdążyć w 29 sekund. A jak jest w praktyce?

CZERWONE OD PIESZYCHNie wszyscy piesi zgadzają się ZIKiT-em. W marcu 2010 roku stu-

denci zdecydowali się na prowokacyjną formę dialogu społeczne-go. W samo południe zebrali się pod gmachem AGH. Mieli ze sobą

CZERWONE ŚWIATŁO DLA SYGNALIZACJI

zestaw prawdziwego sprintera – bloki do startu, chorągiewki z na-pisem START i META, sportowe stroje. Bieg przez pasy miał zwró-cić uwagę na zbyt krótko trwające zielone światło. W końcu nawet niektórym „sprinterom” nie udało się zmieścić w czasie. Cztery lata później sytuacja niewiele się poprawiła.

RADYKALNE ROZWIĄZANIAA jak kierowcy oceniają czas przepuszczania pieszych? Pan Zby-

szek krakowskimi drogami jeździ już ponad 40 lat. Na Alejach zna nieomal każdą dziurę i zauważa, że w ciągu tych lat wiele się nie zmieniło. – Kolejny remont na Alejach nie był dobrze przemyślany: nie-raz zdarzało mi się widzieć pieszych przebiegających na czerwonym świetle, ale to nie długość światła jest problemem, a układ komunika-cyjny całych Alei – mówi kierowca.

Krakowianin zgadza się, że piesi mają niewystarczającą ilość czasu, aby pokonać podwójne przejście na jednym zielonym świe-tle, ale nie wyobraża sobie wzrostu zakorkowania Krakowa. – Moim zdaniem skuteczne byłyby kładki dla pieszych lub przejścia podziem-ne. Obie strony by na tym zyskały: piesi bezpieczeństwo, a zmotory-zowani – płynność ruchu – podkreśla pan Zbyszek.

EWOLUCJA ZAMIAST REWOLUCJIZIKiT nie zajmuje stanowiska wobec propozycji budowy przejść

podziemnych pod Alejami, a pomysł z góry krytykują autorzy ak-cji „Przejście wróć”. Już dwa lata temu postulowali przywrócenie przejścia naziemnego koło Jubilata. – Przejścia podziemne należą do miejsc, w których najczęściej dochodzi do rozbojów – komentu-je Adam Łaczak ze Stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów na stronie ibikekrakow.com i dodaje, że w nowoczesnych systemach komunikacyjnych panuje tendencja do zamykania przejść podziem-nych. Jako przykład dobrej praktyki dr Andreas Billert, niemiecki specjalista od rozwoju i rewitalizacji obszarów miejskich, podpo-wiada tańsze rozwiązanie: uregulowanie istniejących przejść dla pieszych i uspokojenie transportu.

Na razie jedynym sposobem na zmianę sytuacji, gdy pieszy musi biec co sił, by zdążyć na zielonym przez szeroką ulicę, jest zgłasza-nie feralnych przejść do ZIKiT-u. Specjalna infolinia pod numerem 12 616 75 55 funkcjonuje przez całą dobę, a zgłoszenia uciążliwych przejść przekazywane są do odpowiednich inspektorów.

PRZEJŚCIE PRZEZ ALEJE NA WYSOKOŚCI AGH PRZYPOMINA SYTUACJĘ ZE SKECZU MACIEJA STUHRA: STOIMY, GADAMY, NIC SIĘ NIE DZIEJE. W OPINII MIESZKAŃCÓW SYTUACJA NIE ZMIENIA SIĘ OD LAT.

Page 33: Obywatelski Kraków nr 4

33

TEMAT NUMERU

AGATA JACH

PASAŻEROWIE, KTÓRZY UDAREMNILI PRÓBĘ KRADZIEŻY, NIEOMAL SAMI ZAMIENILI SIĘ W OFIARY. JAK NAJLEPIEJ RADZIĆ SOBIE W KONFRONTACJI Z NOCNYMI KIESZONKOWCAMI RADZI POLICJA ORAZ PSYCHOLOG.

Druga nad ranem, nocny autobus. Wracam w ścisku z centrum Krakowa na Kozłówek razem z moim chłopakiem, Piotrem oraz parą przyjaciół. Gdy nagle tłum wokół nas dziwnie gęstnieje, sły-szę nad sobą głos Piotra: – Proszę trzymać ręce przy sobie, to chyba nie należy do pana. Okazuje się, że mój chłopak właśnie udaremnił kradzież. Spodziewam się, że kieszonkowiec szybko weźmie nogi za pas, pasażerowie zaś pogratulują odważnemu pasażerowi uda-nej akcji.

Nic bardziej mylnego. Nagle podchodzi do nas dwóch postaw-nych mężczyzn: – Czyli co, że niby ja kradnę? Padają groźby: – Za autobusem jadą nasi kumple. Zaraz sobie z wami pogadają.

Pozostali pasażerowie nie reagują. Na szczęście przyjaciółka udaje, że dzwoni na policję. Wywiązuje się szarpanina: kieszon-kowcy chcą wysiąść i zabrać mojego chłopaka ze sobą. Ostatecz-nie udaje nam się wciągnąć go z powrotem. Drzwi się zamykają. – Co tu państwo za rozróbę robią? My tu chcemy tylko bezpiecznie do domu dojechać. Każdy chce jakoś żyć przecież – słychać starszą pasażerkę.

– W takiej sytuacji najlepiej od razu dzwonić pod 997 lub 112 – ra-dzi podinspektor Mariusz Ciarka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. – Można również poprosić o pomoc kierowcę, który ma dostęp do radiostacji i może natychmiast wezwać pomoc, jednak od-radzam samodzielne interwencje, bo różnie wtedy może być – ostrze-ga rzecznik.

Czy w takiej sytuacji można wezwać policję na konkretny przy-stanek? – Oczywiście każdy może wezwać patrol, ale nie zawsze ra-diowóz znajduje się wystarczająco blisko – odpowiada Ciarka i do-daje, że Kraków patrolują również policjanci ubrani po cywilnemu. – To oni są najskuteczniejsi w walce z kieszonkowcami. Nie ma jednak specjalnej jednostki odpowiedzialnej tylko za autobusy nocne – mówi rzecznik.

Dlaczego pasażerowie nie zareagowali? Według Elliota Aronsona, autora książki „Psychologia społeczna” w tłumie nasza inteligencja znacznie spada. W opisanej powyżej sytuacji zadziałał tzw. społeczny

PRZYSTANEK ZNIECZULICA

konformizm. „Ludzie rzadko posiadają wszystkie informacje koniecz-ne do prawidłowej oceny sytuacji. Dlatego gdy jesteśmy w tłumie, obserwujemy bacznie reakcje innych, aby dowiedzieć się, jak sami powinniśmy się zachować. Jeśli nikt nic nie robi, zakładamy, że wła-śnie taka reakcja jest prawidłowa” – pisze psycholog.

Z doświadczenia wynika również, że niektórzy ludzie są bar-dziej odporni na społeczny konformizm niż inni. – Wściekam się, kiedy widzę chamstwo. To taki instynkt – komentuje na forum ga-zeta.pl pani Lucyna. – Raz udaremniłam kradzież w autobusie. Wy-zwali mnie i skopali, próbowali otworzyć drzwi w czasie jazdy, aby mnie wyrzucić. Nikt z pasażerów mi nie pomógł. Gdy wysiedli z tram-waju, ktoś powiedział do mnie „I na co to pani było?”. Pani, którą chcieli okraść, nawet nie podziękowała.

Czy kieszonkowcy stoją ponad ofiarami? Psychologia społecz-na daje nam wskazówki, jak skutecznie zachować się w niebez-piecznej sytuacji. Na pewno warto reagować, niekoniecznie włą-czając się w konflikt, ale zgłaszając sprawę policji lub kierowcy. Ludzką obojętność możemy przełamać, zwracając się do kon-kretnych osób. Np. zamiast wołać „niech ktoś zadzwoni na poli-cję”, lepiej powiedzieć „pan w zielonej kurtce, proszę zadzwonić na policję”.

– Zarówno kieszonkowcy, jak i policja zawsze byli, są i za-wsze będą. Nam jako obywa-telom pozostaje wyposażyć się w odpowiednie narzędzie, ja-kim jest wiedza, jak skutecznie się przed nimi obronić – pod-powiada Mariusz Ciarka. A po-nadprogramowe narzędzia do obrony prezentujemy na mar-ginesie...

Gaz obronny w sprayu: 15 zł.

Gaz pieprzowy w żelu: 39 zł.

Gaz pieprzowy clever – działa

również w niekorzystnych

warunkach atmosferycznych:

15 zł

Fot.: Fotolia.com

Page 34: Obywatelski Kraków nr 4

34Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

PATRONAT OK

PĘDZIMY, KUPUJEMY, ROBIMY KARIERĘ. ZACHŁYSNĘLIŚMY SIĘ ZACHODEM, ZACHŁYSNĘLIŚMY SIĘ KAPITALIZMEM. CZASEM DOBRZE SIĘ ZATRZYMAĆ I ZASTANOWIĆ – CZY TAK WŁAŚNIE CHCĘ ŻYĆ? CZY JESTEM SZCZĘŚLIWA? DZIĘKI FESTIWALOM TAKIM JAK „TRZY ŻYWIOŁY” MOŻEMY NA CHWILĘ PRZENIEŚĆ SIĘ W INNY ŚWIAT, ZAINSPIROWAĆ, POZNAĆ NIESAMOWITYCH LUDZI, KTÓRZY Z PASJĄ ODKRYWAJĄ ŚWIAT, A PRZY OKAZJI TAKŻE SIEBIE. TAK POSZERZAJĄ SIĘ HORYZONTY.

MICHAŁ MALCZYŃSKI, redaktor wydania„Spotkanie z Innym jako wyzwanie XXI wieku”. Tak Ryszard Kapuściński zatytułował wykład, który wy-

głosił w 2004 roku z okazji przyznania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zetknięcie się z obywatelem innego, zwłaszcza odległego kraju, w jego „naturalnym środowisku” stanowi wartość nie do przecenienia. To humanistyczny skarb, na jaki natrafić możemy jedynie podczas podróży – opuściwszy krakowską, smogową dolinę. I nawet, jeśli owo spotkanie jest przypadkowe, pobieżne i po-wierzchowne, ot choćby z uwagi na barierę językową, to i tak bardziej cenione niż japońskie fotogra-fowanie poszczególnych obiektów „z dwunastokrotnym zoomem, z pamięcią dziesięć giga” – jak ironizuje w jednej ze swoich książek Andrzej Stasiuk.

XXI wiek – czas dynamicznego rozwoju, konsumpcjonizmu, ale także galopującego multikulturalizmu i kurczącego się w obliczu globalizacji świata. „Będziemy w nim ciągle spotykać nowego Innego, który powoli zacznie wyłaniać się z chaosu i zamętu współczesności” – przewidywał już przed dekadą Kapu-ściński w swoim wykładzie”. „Możliwe, że ten Inny zrodzi się ze spotkań dwóch przeciwstawnych nurtów tworzących kulturę współczesnego świata – z nurtu globalizującego naszą rzeczywistość i z drugiego, zachowującego nasze odmienności, nasze różnice, naszą niepowtarzalność. Że będzie ich płodem i spadko-biercą. Winniśmy z nim szukać dialogu i porozumienia. Doświadczenie przebywania latami wśród dalekich Innych uczy mnie, że tylko życzliwość dla drugiej istoty jest tą postawą, która może poruszyć w niej strunę człowieczeństwa”.

Wiedza o Innym, otwartość na niego wydaje się lekcją nie do przecenienia w kontekście trudnej misji budowania demokratycznego społeczeństwa obywatelskiego. Dlatego też jako „Obywatelski Kraków” zdecy-dowaliśmy się udzielić patronatu medialnego Festiwalowi „Trzy żywioły”.

CZASAMI CZŁOWIEK MUSI, INACZEJ SIĘ UDUSI, CZYLI… ŻYWIOŁOWE

PODRÓŻE

Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku./Lao-tzu, chiński filozof, twórca taoizmu/

DOMINIKA KOZŁOWSKA

współzałożycielka Grupy Wschodu

www.grupawschodu.xn.pl

Page 35: Obywatelski Kraków nr 4

35

PATRONAT OK

ŻYWIOŁOWY FESTIWALFestiwal „Trzy Żywioły” zorganizowany został w Krakowie przez

Klub Podróżników Trzy Żywioły i Stowarzyszenie Popierania i Roz-woju Wiedzy o Ochronie Środowiska "Czysty Świat" po raz jedena-sty. Prologiem do Festiwalu były kilkudniowe warsztaty Akademii Podróżowania Trzy Żywioły „Reporter w Podróży”, współorgani-zowane przez Turystyczne Koło Naukowe Wagabunda. Podczas warsztatów nauczyć można się było pisania reportaży z podróży, robienia zdjęć budzących emocje, pisania scenariusza dokumentu filmowego czy montażu filmów z podróży. Sedno Festiwalu to go-dziny relacji, zdjęć, filmów, przeżyć i emocji. Na trzy dni na Trzy Ży-wioły do Kina Kijów.Centrum zjechali się podróżnicy i marzyciele.

CELPodróż może mieć różne wymiary. Każdy może odnaleźć w niej

inny sens. Jedni podróżują dla zdobywania nowych wrażeń, inni dla podziwiania cudów natury, jeszcze inni chcą poznać ludzi, ich hi-storie, kulturę i postrzeganie świata. Niemniej każda podróż czyni bogatszym, daje szerszą perspektywę, pozwala niejako wyjść poza (a może ponad?) codzienność. Podróż zmienia. Każda zbliża do pró-by odpowiedzenia na pytania: kim jestem? Czego chcę od życia?

ŚRODEK LOKOMOCJINa rowerze, autostopem, terenówką, jachtostopem, kajakiem,

na rolkach, na hulajnodze, taczkami, a nawet wózkiem z marketu… Ludzka wyobraźnia nie zna granic. Michał Kozok przemierzył Ame-rykę Południową bez użycia silnika. Swoją 10-cio miesięczną samot-ną podróż odbył lądem, wodą, powietrzem, a wszystko dzięki sile własnych nóg i rąk. Jak sam mówi: „Żeby coś zrobić, nie trzeba mieć w tym doświadczenia”. Przedzierał się zatem samotnie przez dżun-glę, pokonał setki kilometrów zakupionymi po drodze rolkami, de-skorolką, hulajnogą, choć nigdy wcześniej nie miał z nimi do czynie-nia. Ostatnią prostą pokonał na rowerze, uciekając strażnikom przez most, który przekraczać można jedynie samochodem. Da się? Da się!

METODA (CHOĆBY W SZALEŃSTWIE)Podróżować można samotnie, w parze lub większą ekipą. Każdy

sposób ma swoje wady i zalety. Samotna podróż to szansa z jednej strony na głębsze obcowanie z ludźmi, z drugiej zaś sposobność do chwili refleksji. Podróż w parze daje większe poczucie bezpieczeń-stwa i bardzo zbliża. Wyprawa większą paczką to z kolei gwaran-cja świetnej zabawy (lub kłótni), ale mniejsza szansa na integrację z tzw. autochtonami.

LAUREACI NAGRODY PODRÓŻNIKÓW „CZWARTY ŻYWIOŁ”Zwycięzca w kategorii: Dokumentalny film roku: „Czarna Skrzynka” – reż. Krzysztof Kowalski,

Dawid Garncarek Podróżniczy blog roku: www.onthebike.pl – Piotr Strzeżysz Podróżnicza książka roku: „Made in Japan” – Rafał Tomański

(Bezdroża) Publikacja prasowa: Natasza Goerke – „Malownicza jest bieda!”

(Kontynenty) Podróż roku: Anna Goworowska – „Budujemy szkołę w Ghanie”

Czwarty Żywioł Publiczności 11. Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły 2014 w Krakowie: FILM: „Trabanty jadą do Afryki!” – reż. Dan Priban, Dana Zlatohlavkova, POKAZ: Małgorzata Szumska – „Zielona sukienka – sentymentalno-

-pijacka podróż na Wschód” (Rosja)

Filipiny fot.: Agnieszka Doberschuetz

ROSJA, Ural Polarny, próba przedarcia się przez tundrę w góryfot.: Dominik Szmajda

Page 36: Obywatelski Kraków nr 4

36Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

PATRONAT OK

ŚLADAMI PRZESZŁOŚCIMałgosia Szumska wyruszyła w samotną – jak sama mówi „sen-

tymentalno-pijacką” – podróż, śladami przeszłości, na Syberię, by odwiedzić miejsca, gdzie przed laty została zesłana jej babcia i dziadek. Pojechała, by spotkać ludzi, którzy pamiętają tamte cza-sy. Podróżowała sama, ale właśnie dzięki temu mogła zmierzyć się z przeszłością, poznać tamten świat, tamte realia. Sprawiła, że po 60 latach jej babcia porozmawiała ze swoją przyjaciółką z czasów syberyjskich. Jej wystąpienie zdobyło bezdyskusyjnie nagrodę pu-bliczności.

MIŁOŚĆ BEZ GRANICAlicja Rapsiewicz i Andrzej Budnik poznali się w 2008 roku na

Festiwalu „3 Żywioły”. Trzy miesiące później „spakowali” swoje po-układane życie (stabilną pracę, mieszkanie) do tekturowych pudeł, zamknęli ten etap i wyjechali w podróż, która po kilku miesiącach przestała być podrożą, a stała się sposobem na życie. Do Polski wrócili po czterech latach, pełni doświadczeń, odmienieni, szczęśli-wi i zakochani. Podróże łączą, prawda?

TRABANTAMI PRZEZ AFRYKĘ CZYLI, CZESKA JAZDA BEZ TRZYMANKI

Jeśli na krańcu świata spotkasz podróżnika, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że będzie to Czech. Nasi południo-

wi sąsiedzi podróżują bardzo dużo i w bardzo niekonwencjonalny sposób. Furorę na Festiwalu zrobiła ekipa Czechów, która, wbrew krytyce i podcinaniu skrzydeł, postanowiła przejechać Afrykę wzdłuż starymi, żółtymi trabantami. Nasi południowi sąsiedzi wcielili swój niezwykły plan w życie. Trabanty pokonywały drogi, z którymi niejedna terenówka miałaby problem. Na dachu wieźli części, z których na upartego można byłoby poskładać trzeciego trabanta. Poczucie humoru, pozytywne podejście do życia, samo-zaparcie, potrzeba pokonywania granic sprawiły, że (nie)zawodne trabanty dojechały do Przylądka Igielnego – najdalej wysuniętego na południe krańca Afryki. Film w reżyserii Dana Pribana i Dana Zlatohlavkova okazał się bezkonkurencyjny i otrzymał nagrodę „Czwarty Żywioł Publiczności 2014”. Płynął z niego konkretny przekaz – jeśli ktoś Ci mówi, że czegoś się nie da, zrób to i udo-wodnij mu, że się mylił.

Jeśli czujesz, że potrzebujesz zmiany, jeśli szukasz swojego miej-sca w życiu, albo po prostu chcesz poznać świat, którego nie masz na co dzień – zaryzykuj. Nie daj się wtłoczyć w ramy konsumpcjoni-zmu, nie żyj tak jak wszyscy. Uwierz w siebie. Bądź otwarty. Szukaj inspiracji. Wytyczaj swoją ścieżkę. W końcu to Twoje życie, a podróż to jedyna rzecz, która czyni Cię bogatszym.

Więcej na www.3zywioly.pl

FILM: „Trabanty jadą do Afryki!” reż. Dan Priban, Dana Zlatohlavkova

Page 37: Obywatelski Kraków nr 4

37

PATRONAT OK

Organizatorzy: Stowarzyszenie Popierania i Rozwoju Wiedzy o Ochronie Środowiska "Czysty Świat", Klub Podróżników Trzy Żywioły

Współorganizatorzy: Kino Kijów, Centrum, Filmowa Cafe, Turystyczne Koło Naukowe Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie „Wagabunda”, Travelbrain.pl

Patronat honorowy: Rektor Uniwersytetu Ekonomicznego Prof. dr hab. Andrzej Chochół

Mecenas Festiwalu: Województwo Podlaskie, Akademia NikonaPatroni medialni: Obywatelski Kraków, Kontynenty, Dziennik Polski,

Focus, Fly4Free, Nocowanie.pl, Urlopwpolsce.pl, GoPlanet.pl, Fotografwpodrozy.pl, SkiPanorama.pl, Magazyn Podróżników Tam Tam, BlaBlaCar,

Partnerzy: Turystyczne Koło Naukowe Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie „Wagabunda”, Traseo, Imprezy Podróżnicze, W Sedno Sprawy, Wydawnictwo Korporacja Ha!art, Kino Nowe Horyzonty

Fundatorzy nagród książkowych: Wydawnictwo Helion, Wydawnictwo Bezdroża, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Otwarte

Syberia Dead Road fot.: Tomasz Grzywaczewski

Sudan fot.: AP Marcin Jamkowski

Sudan fot.: AP Marcin Jamkowski

Filipiny fot.: Agnieszka Doberschuetz

Rosja fot.: Małgorzata Szumska

Page 38: Obywatelski Kraków nr 4

38Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

KATARZYNA POTĘPA

AKTYWNOŚĆ NIEJEDNO MA IMIĘ. W TYM PRZYPADKU IMION JEST OSIEM – EDYTA, KASIA, DWIE MONIKI, AGNIESZKA, ALINA, JOANNA I KAMIL. SĄ TO LUDZIE PROJEKTU – OSOBY, KTÓRE DAŁY POCZĄTEK CAFE OBYWATELSKIEJ. CHCECIE ROZPALIĆ ENTUZJAZM I ZARAZIĆ SIĘ OD NICH MOCĄ DZIAŁANIA? ZOBACZCIE, JAK TO ROBIĄ…

JAK I PO CO? POMYSŁ POŁOWĄ SUKCESUOsobą odpowiedzialną za całe to „zamieszanie” jest Edyta So-

biecka – człowiek wielu projektów i wielu organizacji, przedsiębior-ca, badacz i działacz społeczny z zamiłowania. Na pytanie, skąd po-mysł na Café, odpowiada: „Z życia. Sama idea wynikła z potrzeby twórczego działania, z wiary, że każdy jest twórczy. Zwłaszcza mło-dzi ludzie, którzy często sobie tego nie uświadamiają. Zależy nam, żeby ten ich potencjał wydobyć. Żeby uwierzyli we własne możli-wości i zaczęli samodzielnie dyskutować, a potem działać”. Edyta chce mobilizować innych do działania. Najpierw zaraziła pozostałą ósemkę ludzi z Café Obywatelskiej, a teraz oni poprzez różne ak-tywności zarażają innych. Było więc marzenie, determinacja i kilko-ro młodych ludzi. Co z tego wynikło?

RAZEM MA SENSZwykle zaczyna się od hasła „zróbmy coś razem”. Jeżeli tylko de-

cyzja grupy osób, że postanawiają odtąd solidarnie pracować na rzecz jakiejś sprawy, nie okazuje się słomianym zapałem, a wspo-mniane „coś” przyjmuje formę dobrze przemyślanego pomysłu, efekty bywają imponujące. Zresztą sami przeczytajcie! Początek był pozornie banalny, bo jak zwykle spotkała się grupa zapaleńców, którzy chcą zadziałać. Jak każdy początek, tak i ten, miał w sobie coś wyjątkowego, coś pięknego i fantastycznego – motywację, chęć do działania, poczucie sensu oraz radość płynącą z każdej powstałej perspektywy. Początki mogą być trudne, ale wcale nie muszą. Aby tego uniknąć, należy postawić fundamenty wspólnej pracy. Tymi podstawami są integracja oraz budowanie zaufania.

Tak też zaczęła się działalność Café Obywatelskiej – pierwszym kro-kiem było poznanie siebie oraz stworzenie paczki przyjaciół. Zanim nastąpił ten przełomowy krok – wyjście w świat, członkowie Cafe chcieli się nawzajem poznać.

„CO” POZA STEREOTYPAMITrzon Café Obywatelskiej dało Stowarzyszenie Ekopsycholo-

gia we współpracy z partnerami: Fundacją Inicjatyw Rozwojowych „Fenomeno”, Fundacją Generator Inspiracji, Spółdzielnią Socjalną „Serce Pogórza” oraz Stowarzyszeniem Novy Domov ze Słowacji, w ramach Szwajcarsko-Polskiego Programu Współpracy. Głównym celem projektu jest zwiększenie aktywności obywatelskiej studen-tów czterech miast: Krakowa, Rzeszowa, Tarnowa i Nowego Są-cza, m.in. poprzez inspirację do angażowania się w rozwiązywanie problemów społeczności obszaru karpackiego. Socjologowie co-raz częściej piszą o kształtowaniu się pokolenia „GOOD ENOUGH”, którego filozofią życiową jest: żyć, mieć, pracować nie doskonale, ale wystarczająco dobrze. W praktyce oznacza to: nie wysilaj się, nie chciej za dużo, zrób projekt krótkoterminowy, nie rywalizuj, dostosuj się, nie miej autorytetów (prof. Szlendak, szlendak.blog.polityka.pl). Café Obywatelska pokazuje inną drogę – zaangażo-wanie się w aktywność obywatelską, która może być pasjonująca, twórcza, rozwojowa, a jednocześnie niezwykle pożyteczna. Café Obywatelska jest szansą na poznanie wielu autorytetów zaanga-

INSPIRACJE

OD PESTKI DO JABŁKAczyli od inspiracji do aktywności

Page 39: Obywatelski Kraków nr 4

39

żowanych w życie obywatelskie, jest również okazją do zdobycia inspiracji i nowych kompetencji przydatnych do aktywnego uczest-nictwa w życiu lokalnych społeczności. – Swoim działaniem chcemy udowodnić, że można razem osiągnąć coś więcej niż trzymanie przez całe dnie w ręku pilota od telewizora czy myszki od komputera. Nie zgadzamy się z nudą, tumiwisizmem i sceptycyzmem, szczególnie wśród nas młodych – studentów – mówi Monika Kozdraś-Grzesik, lider miasta Rzeszowa.

„CO” W AKCJI Młodzi, zdolni i aktywni – tak w skrócie można opisać człon-

ków i sympatyków Café Obywatelskięj. Café, którą warto wy-brać nie tylko ze względu na pyszną kawę. – Chcemy być entu-zjastami aktywności i nią zarażać, nawet gdy o to bardzo trudno – mówi Alina Marek, lider Nowego Sącza! Tę ideę Café Obywa-telska realizuje na wiele sposobów. Na początku była… sonda, czyli badanie przeprowadzone wśród setki studentów z czterech miast projektu na temat aktywności obywatelskiej młodych lu-dzi. Wyniki badań zostały zaprezentowane podczas happeningu inaugurującego. Było to wydarzenie o charakterze wolnych wy-borów z udziałem zaproszonych przedstawicieli organizacji poza-rządowych, mediów, biznesu, administracji publicznej oraz śro-dowiska naukowego. Z kolei Kluby Dyskusyjne to cykl 7 spotkań studentów z lokalnymi liderami. W każdym z czterech miast, raz w miesiącu, odbywają się spotkania w lokalnej kawiarni skupia-jącej żaków. Celem klubów jest inspiracja do angażowania się na rzecz społeczności lokalnej poprzez pokazanie dobrych praktyk. Do tej pory zostały zorganizowane cztery kluby. Aktualnie trwa już przygotowanie do lutowego – piątego starcia. Doskonałym przykładem na to, że warto organizować kluby dyskusyjne i po-pularyzować aktywną postawę wśród studentów jest powstanie w Krakowie grupy aDaSie. Łączy ona osoby, które chcą działać na rzecz lokalnego społeczeństwa. – II klub w Krakowie organizo-waliśmy pod hasłem „CUD” (Czas Unieść Dupę) – po prostu dzia-łaj. I CUD się rzeczywiście zmaterializował: z pracy grupy kilkunastu

osób, obojga płci narodziły się Adasie – mówi Agnieszka Doruch, lider miasta Krakowa.

WIELE ZA NAMI, WIELE WCIĄŻ PRZED NAMIProjekt trwa i cieszy się coraz większym zainteresowaniem

wśród studentów. Café Obywatelska, przy wyśmienitej kawie, na-dal intensywnie będzie pobudzała młodych ludzi do aktywności, między innymi poprzez kluby dyskusyjne – comiesięczne spotkania z liderami, które będą się odbywały do maja włącznie. – Jesteśmy za-dowoleni z tego, że studenci coraz częściej sami proponują ekspertów i dają nam sygnały tego, jak ważna jest dla nich sztuka merytorycznej dyskusji – mówi Katarzyna Łabędź, lider projektu w Tarnowie. Z wy-branymi gośćmi z klubów dyskusyjnych zostaną przeprowadzone wywiady wraz z sesją zdjęciową i w efekcie powstanie publikacja pt. „Portret odpowiedzialnego obywatela”. Celem tego działania jest promowanie dobrych praktyk oraz wyróżnienie autorytetów w dziedzinie działalności społecznej. Jak twierdzi Edyta Sobiecka – Młody człowiek chce mieć autorytety i te autorytety trzeba mu wska-zać. Ponadto w każdym z czterech miast odbędzie się trzydniowy cykl warsztatów podnoszących kompetencje społeczne studen-tów. Dla najbardziej aktywnych uczestników projektu zostaną na-tomiast zorganizowane praktyki w organizacjach promujących aktywność obywatelską. Będzie to świetna okazja do zdobycia do-świadczenia, a może nawet pracy.

CO NAS JESZCZE CZEKA, CZYLI KONTYNUACJA PROJEKTU

– Poprzez tak ciekawe i atrakcyjne inicjatywy skierowane do stu-dentów czterech miast, chcemy pokazać, że można! Że student też potrafi! Bez zbędnych formalizmów, powiązań, zależności i podległo-ści! Chcemy pokazać studentom, że mogą działać także wtedy, gdy projekt oficjalnie już się zakończy. Chcemy ich zainspirować i pokazać drogę – podsumowuje Edyta Sobiecka. – Taka jest bowiem prawda – młodzi ludzie są aktywni i mają chęć do działania wtedy, gdy czują pasję, czują sens, mają motywację – dodaje.

INSPIRACJE

Fot.: www.cafeobywatelska.pl Fot.: www.cafeobywatelska.pl

Page 40: Obywatelski Kraków nr 4

40Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

AKCJE OBYWATELSKIE

MARIUSZ WASZKIEWICZ

W MIEŚCIE SPOWITYM SMOGIEM KAŻDY SKRAWEK ZIELENI JEST NA WAGĘ ZŁOTA. OCHRONA PRZYRODY NA SZCZEBLU LOKALNYM JEST W KRAKOWIE NIESŁYCHANIE ISTOTNA. DZIAŁANIA NA JEJ RZECZ UTRUDNIA FAKT, ŻE ZABEZPIECZANIE OBSZARÓW WYRÓŻNIAJĄCYCH SIĘ POD WZGLĘDEM PRZYRODNICZYM WYMAGA NIE TYLKO DOBREJ WOLI LOKALNYCH WŁADZ, ALE TAKŻE SPORYCH NAKŁADÓW FINANSOWYCH.

SPOŁECZNE OSTOJE PRZYRODYW wielu krajach od dawna praktykowane jest wykupywanie lub

dzierżawienie cennych przyrodniczo terenów przez niezależne or-ganizacje społeczne. Działające w Wielkiej Brytanii Królewskie Towa-rzystwo Ochrony Ptaków posiada 130 własnych rezerwatów, Scotish Wildlife Trust 117, kilkaset obiektów skupia chroniący dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe National Trust. Również w Polsce tworze-nie społecznych ostoi przyrody staje się coraz popularniejsze. Zaku-pione lub dzierżawione na cele ochrony przyrody tereny posiadają m.in. Północnopodlaskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, Polskie To-warzystwo Ochrony Przyrody Salamandra, Klub Przyrodników, Pol-skie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody ProNatura czy Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków. Niestety, formalną podstawą ochro-ny nie są w tym przypadku przepisy z zakresu ochrony przyrody, lecz prawo własności terenu. PTOP Salamandra proponowało wprawdzie wprowadzenie do „Ustawy o ochronie przyrody” pojęcia „społecznej ostoi przyrody” jako obowiązującej formy prawnej, ale niestety pro-pozycja ta nie została uwzględniona.

JAK UTWORZYĆ SPOŁECZNĄ OSTOJĘ PRZYRODYSpołeczna ostoja przyrody powstaje w momencie, kiedy wła-

ściciel, zarządca czy użytkownik terenu podejmuje decyzję o ogra-

niczeniu (lub wprowadzeniu) jakiejś formy działalności w celu ochrony któregoś z elementów przyrody. Nie ma również żad-nych przeszkód, aby wystąpić o nadanie ostoi statusu rezerwatu przyrody, użytku ekologicznego czy zespołu przyrodniczo-krajo-brazowego.

Najprostszą drogą do utworzenia społecznej ostoi przyrody jest zakupienie obiektu. Często forma ta okazuje się najdroższa i realna do przeprowadzenia jedynie na terenach rolnych lub nieużytkach nie nadających się do wykorzystania na cele budowlane. Społeczne inicjatywy wykupywania w dużych miastach terenów zagrożonych zabudową osiedlową mają małe szanse powodzenia, czego przy-kładem w Krakowie była Wesoła Polana.

Znacznie tańszą formą przejęcia gruntów w użytkowanie jest formą dzierżawy. W przypadku terenów gminnych najkorzystniej-szą forma wydaje się być umowa użyczenia terenu przez gminę stowarzyszeniu.

STAW PRZY CEGIELNIW Krakowie funkcjonuje jedna społeczna ostoja przyrody. Jest

nią Staw przy Cegielni na Rybitwach. Ostoja obejmuje staw, za-drzewienia o charakterze łęgowym oraz fragment łąki. Teren zo-stał uratowany kilka lat temu przez mieszkańców osiedla Rybitwy i Towarzystwo na rzecz Ochrony Przyrody (TNROP) przed zabudo-wą stacją diagnostyki maszyn budowlanych. Po nieudanej próbie ustalenia warunków zabudowy, Urząd Miasta Krakowa oddał teren w nieodpłatne użyczenie TNROP z przeznaczeniem na ostoję.

Teren jest w dyspozycji Towarzystwa od 2003 r. Przez pierwsze trzy lata był nieodpłatnie użyczony stowarzyszeniu przez Gminę Miejską Kraków. Następnie urzędnicy stwierdzili, że nie można po-zwolić na nieodpłatne korzystanie z terenu przez organizację i od tego czasu działka jest przez Towarzystwo dzierżawiona odpłatnie. Koszt dzierżawy jest ponoszony przez TNROP z wpłat z tytułu 1% odpisu od podatku dochodowego dla organizacji pożytku publicz-nego oraz od dwóch lat przez panią, która pragnie pozostać anoni-mowym darczyńcą.

SPOŁECZNY SPOSÓB

NA OCHRONĘ PRZYRODY

Fot.: Mariusz Waszkiewicz

Page 41: Obywatelski Kraków nr 4

41

AKCJE OBYWATELSKIE

Ostoja jest publicznie dostępna, znajduje się tu drewniany po-most obserwacyjny nad stawem, jest pod stałą kontrolą zamieszku-jących obok sąsiadów, sprzątana, a teren łąki wykaszany.

W związku z niejasnymi zapisami w projekcie zmiany studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Krakowa, Rada Dzielnicy XIII wystąpiła o formalne objęcie ostoi ochroną prawną w postaci użytku ekologicznego, co zapobiegłoby sprzedaży jej przez miasto na cele inwestycyjne.

PUSZCZA NIEPOŁOMICKATNROP jest również właścicielem łąki położonej niedaleko Kra-

kowa w miejscowości Ispina w Obszarze Natura 2000 Puszcza Nie-połomicka. Działka została zakupiona dzięki nawiązkom sądowym orzeczonym przez sąd na rzecz stowarzyszenia. Niestety biednego państwa polskiego nie stać na to, aby nawiązki sądowe orzekane za niszczenie środowiska były przekazywane organizacjom społecz-nym i nie można już liczyć na wykup sąsiednich łąk z tych środków. Ostoja obejmuje łąkę przylegającą do lasu, dzięki czemu obserwo-wać tu można nie tylko motyle modraszki, ale również ciekawe ak-cje, jak np. próbę polowania przez lisa na bociana.

ŁĄKI W KOSTRZUTowarzystwo jest także zainteresowane dzierżawą działek po-

łożonych w Krakowie na terenie obszaru Natura 2000 Dębnicko--Tyniecki Obszar Łąkowy ograniczonym ul. Tyniecką, Winnicą i Górą Pychowicką celem utrzymania tamtejszych łąk, które należą do naj-cenniejszych w okolicy. Najpiękniejsze są łąki Królówki – zmienno-wilgotna łąka trzęślicowa o wyjątkowej różnorodności biologicznej. Rośnie tu wiele rzadkich i chronionych gatunków roślin: mieczyk dachówkowaty, kosaciec syberyjski, goryczka wąskolistna, goździk pyszny, pełnik europejski, gółka długoostrogowa, kruszczyk błotny, kukułka szerokolistna, kukułka plamista. Łąki trzęślicowe zanika-ją w Polsce i w Europie, czego przyczyną jest osuszanie gruntów i zmiany w sposobie ich użytkowania. Roślinami łąkowymi żywią się motyle wymienione w Dyrektywie Siedliskowej i Czerwonej liście zwierząt ginących i zagrożonych w Polsce: czerwończyk fioletek, modraszek alkon, modraszek telejus, modraszek nausitous. Ich ist-nienie uzależnione jest od określonych roślin żywicielskich, a skom-plikowany cykl życiowy sprawił, że populacje modraszków od razu reagują na przekształcenia środowiska. W wielu krajach Europy są

zagrożone wyginięciem lub już wymarły. Są owadami najczęściej wymienianymi w międzynarodowych i krajowych dokumentach mówiących o zagrożeniach ochrony przyrody.

Pomimo iż łąki te objęto ochroną w formie obszaru Natura 2000 oraz Bielańsko-Tynieckiego Parku Krajobrazowego, są zagrożone na skutek zarastania trzciną, krzewami i drzewami. Tylko niewielka część łąk stanowi własność Gminy Kraków, pozostałe należą do osób pry-watnych, które nie podejmują trudu ich właściwego utrzymania. Ani Ministerstwo Środowiska, ani lokalne instytucje nie podejmują żad-nych starań w celu czynnej ochrony tego terenu. Na takie przedsię-wzięcie gotowe jest TNROP, wydzierżawiając łąki od prywatnych wła-ścicieli i utrzymując je poprzez regularne koszenie i wypas zwierząt.

A KTO ZA TO ZAPŁACI?Utrzymanie terenów zieleni kosztuje. Wymaga sprzątania, wy-

wożenia i unieszkodliwiania podrzucanych śmieci. Płacenia podat-ków rolnych na terenach gmin wiejskich lub od nieruchomości na terenach miejskich. Koszty koszenia łąk i usuwanie skoszonej ro-ślinności można pokryć dzięki dotacjom rolnym. Warunkiem jednak jest posiadanie powyżej 1 hektara gruntów rolnych i zarejestrowa-nie się jako producent rolny. Największym problemem jest pozy-skanie środków na zakup lub dzierżawę gruntów. Istnieją nielicz-ne programy dotacji na zakup nieruchomości. Stowarzyszeniom miejskim trudno jest jednak konkurować z organizacjami, które chcą wykupywać tereny o niskiej wartości ekonomicznej na tere-nach gmin wiejskich. Teoretycznie władze miasta mogą nieodpłat-nie użyczyć stowarzyszeniu nieruchomość na cele rekreacyjne czy ochrony przyrody, organizacjom pożytku publicznego mogą sprze-dać nieruchomości z rabatem nawet do 99%, jednak nie są do tego skłonne, chociaż działania takie mogłyby być sposobem na właści-we utrzymanie zaniedbanych miejskich działek zieleni.

Nie ma też, niestety, w polskim społeczeństwie tradycji po-wszechnych zbiórek pieniężnych na cele wykupu terenów zieleni z rąk prywatnych. Organizacje utraciły źródło dochodów w postaci nawiązek sądowych, zaś środki otrzymywane w ramach odpisu 1% podatku dochodowego od osób fizycznych są na zbyt niskim pozio-mie, aby mogły służyć temu celowi. Jak widać, społeczna ochrona przyrody to droga przez mękę. Jest jednak pewnym światełkiem w tunelu. Może warto więc wesprzeć organizacje, które podejmują ten trud lub wspólnie z sąsiadami podjąć takie działania.

Fot.: Mariusz Waszkiewicz

Fot.: Mariusz Waszkiewicz

Page 42: Obywatelski Kraków nr 4

42Nr 4 | marzec-kwiecień 2014 r.

TRADYCYJNIE JUŻ, PRZY OKAZJI ZBLIŻAJĄCYCH SIĘ WYBORÓW POWRACA JAK BUMERANG PUBLICZNA DEBATA DOTYCZĄCA METRA. WŁADZE MIASTA PRZEKONUJĄ, ŻE JEGO BUDOWA POZYTYWNIE WPŁYNIE NA POPRAWĘ JAKOŚCI POWIETRZA I OCHRONĘ ZABYTKÓW, PRZYCZYNIAJĄC SIĘ DO USPRAWNIENIA RUCHU SAMOCHODOWEGO. SCEPTYCY TWIERDZĄ NATOMIAST, ŻE TA INWESTYCJA NIE TYLKO BĘDZIE DROGA W BUDOWIE, ALE I W UTRZYMANIU, CO MOŻE OKAZAĆ SIĘ DLA KRAKOWA ZBYT DUŻYM OBCIĄŻENIEM.

O TYM, CZY WARTO INWESTOWAĆ W METRO, CZY ROZBUDOWYWAĆ I USPRAWNIAĆ ISTNIEJĄCĄ JUŻ KOMUNIKACJĘ ZAPYTALIŚMY DR. INŻ. MARKA BAUERA Z KATEDRY SYSTEMÓW KOMUNIKACYJNYCH POLITECHNIKI KRAKOWSKIEJ. ROZMAWIAŁA – DIANA FIDLER.

Obywatelski Kraków: Budowa metra wywołuje niemałe kontrowersje. Co sądzi Pan o tej inwestycji?

Dr Inż. Marek Bauer: Choć krakowska komunikacja słusznie uchodzi za jedną z najlepszych w Polsce, miastu potrzebna jest dalsza poprawa jej jakości. Sposobów jest wiele, zatem o wyborze najwłaściwszego rozwiązania powinna decydować rzetelna analiza poważnych wariantów, ale bez uprzedzeń na korzyść metra. Jeżeli właściwie przeprowadzona analiza wykaże, że metro jest napraw-dę potrzebne, to trzeba dążyć do jego budowy. Jeśli nie – to czas przeciąć te toczące się latami dyskusje.

Władze miasta wysuwają argument, że Kraków musi się przygotować na wzrastającą liczbę mieszkańców – do

2030 roku ma ich być o 150 tysięcy więcej. Czy rze-czywiście masowo będą oni podróżować metrem?

Według prognoz liczba mieszkańców aglomeracji krakowskiej powinna wzrosnąć, ale zdania są podzielone co do liczb. Jeśli spraw-dzą się najśmielsze prognozy, to nowi mieszkańcy będą raczej za-silać gminy ościenne. To już się dzieje w dużych miastach Europy Zachodniej. Taka tendencja oznacza, że znacznie zwiększy się liczba podróży długich, na odległość większą niż 10 kilometrów, a takie powinny być obsługiwane przez kolej. Nie ma przecież sensu nad-mierne rozciąganie linii metra, zwłaszcza w sytuacji, gdy infrastruk-tura kolejowa wprost czeka na lepsze wykorzystanie. A z podróża-mi wewnętrznymi sieć tramwajowa wzmocniona dwoma–trzema relatywnie krótkimi odcinkami tunelowymi sobie poradzi.

A argument ekologiczny, tak ostatnio popularny w me-diach?

Generalnie każda poprawa jakości transportu zbiorowego sprzy-ja poprawie jakości powietrza, bo samochody zaczynają przegrywać. Jednak poprawa jakości powietrza dzięki uruchomieniu metra w du-żej mierze zależałaby od całościowej polityki transportowej miasta. Jeżeli metro oznaczałoby oddanie jeszcze większej przestrzeni w centrum miasta dla ruchu pieszego i rowerowego – to wspaniale. Ale jest też spore ryzyko, że skierowanie transportu zbiorowego pod ziemię jeszcze zachęci kierowców. Moje obawy budzą już zaprezen-towane ostatnio projekty rozbudowy al. 29  Listopada i tzw. Trasy Wolbromskiej, wręcz zachęcające do wjazdu samochodem do cen-trum miasta.

W Warszawie koszty podróży metrem jednego pasażera są w sumie dziesięciokrotnie wyższe niż w przypad-ku tramwajów, a stolica finansuje 90 procent kosztów użytkowania podziemnej kolejki. Czy Kraków będzie w stanie utrzymywać metro?

ROZMOWA OK

METRO: KONIECZNOŚĆ CZY FANABERIA?

Page 43: Obywatelski Kraków nr 4

43

Koszty utrzymania metra są rzeczywiście wysokie – moim zda-niem to dużo ważniejsze niż koszty samej budowy. Szacuje się, że jeden kilometr przejechany przez pociąg metra jest pięcio-, sze-ściokrotnie wyższy niż w przypadku tramwaju. W Krakowie jedna, 19-kilometrowa linia będzie kosztować rocznie około 200 mln zł, czyli około połowę dzisiejszych kosztów funkcjonowania całej sieci komunikacji miejskiej.

A może miasto zechce zaoszczędzić na autobusach i tramwajach?

Oczywiście uruchomienie metra wiązałoby się z likwidacją części linii autobusowych i ten dodatkowy koszt byłby mniejszy, ale nadal znaczący. Tempo budowy nowych linii tramwajowych w ostatnich latach nie było najszybsze – średnio jedna linia na kilka lat. Mamy też przykłady na to, że zaledwie dofinansowanie istniejących li-nii jest niezwykle trudne: wiele kilometrów istniejących torowisk tramwajowych wymaga natychmiastowych remontów. Co więcej, za poszerzeniem strefy płatnego parkowania, skądinąd słusznym, nie poszło zwiększenie częstotliwości kursowania przynajmniej części linii tramwajowych i autobusowych. To ogromny błąd.

Zatem można się spodziewać, że miasto odbije sobie te koszty na cenach biletów?

Trudno oczekiwać, że każdego roku miasto będzie wydawać do-datkowo po np. 100–150 mln zł tylko na eksploatację jednej linii metra, gdy już teraz nie udaje się zapewnić znacznie mniejszych kwot. Podniesienie cen biletów w takiej sytuacji wydaje się niestety bardzo realne.

Często podnoszonym argumentem za budową metra jest jego prędkość. Czy faktycznie metrem wszędzie doje-dziemy szybciej?

Metro z pewnością jest bardzo atrakcyjnym środkiem transpor-tu zbiorowego, jednak należy pamiętać, że jego szybkość wynika

głównie z długich odległości między stacjami, a nie tylko z osobne-go torowiska. Dla osób podróżujących w korytarzu obsługiwanym przez metro jest to rozwiązanie najlepsze, ale reszta pasażerów bę-dzie musiała się pogodzić z dłuższymi odległościami i czasem doj-ścia do stacji. Do tego dochodzi pokonanie różnicy poziomów, co paradoksalnie może wydłużyć czas całej podróży.

Wygląda na to, że na krakowskich krótkich dystansach tramwaj wygra z metrem…

Gdyby tramwaje jeździły z prędkością 21 km/h, co dzieje się już na niektórych ciągach, i gdyby wziąć pod uwagę wydłużenie cza-su dojścia do stacji metra, to okazałoby się, że przeciętna podróż tramwajem na dystansie krótszym niż 7,5 km będzie szybsza niż metrem. Gdyby przyspieszyć tramwaje do 24 km/h, to metrem by-łoby szybciej niż tramwajem dopiero w podróżach powyżej 10 km, a te, jak już wspomniałem, powinna obsługiwać kolej.

Miasto przedstawiło koncepcję budowy metra, a z dru-giej strony w planach jest modernizacja sieci tramwa-jowych. Na który wariant Pana zdaniem powinny posta-wić władze miasta?

Nie wyobrażam sobie równoległej budowy metra i dalszej roz-budowy sieci tramwajowej. Bardzo źle by się stało, gdyby budowa metra oznaczała rezygnację z kontynuacji polityki rozbudowy sieci tramwajowej. Przecież jest wiele inwestycji tramwajowych, które są miastu bardzo potrzebne i to jak najszybciej. Może też się zda-rzyć tak, że Kraków zostanie z niedokończonym metrem oraz nie-dokończoną, przestarzałą siecią tramwajową. Pamiętajmy, że Kra-ków jest miastem o dużym rozproszeniu źródeł i celów podróży, toteż bardziej potrzebuje gęstej i kompletnej sieci tramwajowej. Rozbudowa połączeń tramwajowych przysłuży się znacznie więk-szej liczbie mieszkańców niż budowa metra.

Dziękuję za rozmowę.

ROZMOWA OK

METRO W PIGUŁCE Î Szacuje się, że koszt budowy jednej, najkrótszej linii metra (8 km) to 9–11 mld zł. Za te pieniądze można zbudować

nie tylko wszystkie zaplanowane w Krakowie linie tramwajowe (28 km), ale jeszcze dołożyć drugie tyle nowych. Î Jedna linia o długości 19 km wymaga zamówienia około 13,5 pociągokilometrów rocznie. Î Planowana odległość między przystankami dla metra to 750–1500 m, odległość między przystankami tramwajo-

wymi to 190–1050 m.

Page 44: Obywatelski Kraków nr 4

KONKURSNA NAJCIEKAWSZE ZDJĘCIE PREZENTUJĄCE UROK TWOJEJ DZIELNICY.NA ZDJĘCIA, OPATRZONE KILKUZDANIOWYM KOMENTARZEM I KRÓTKĄ INFORMACJĄ O AUTORZE, CZEKAMY POD ADRESEM:

[email protected] DO 15 MAJA (Z DOPISKIEM: KONKURS)NA ZWYCIĘZCÓW KONKURSU CZEKAJĄ NAGRODY!

WSPÓLNEJ GAZETY!

ZOSTAŃ REDAKTOREMNASZEJ

ZAPRASZAMY DO WSPÓŁPRACY WSZYSTKICH, KTÓRZY WRAZ Z NAMI PRAGNĄ PRZYPATRYWAĆ SIĘ MIASTU,

JEGO PROBLEMOM I SUKCESOM.

„OBYWATELSKI KRAKÓW” CZEKA NA TWOJE ARTYKUŁY!

PISZ NA: [email protected]

W TROSCE O NASZE BEZPIECZEŃSTWO, O NASZ KOMFORT I O NASZE UKŁADY ZAWIESZENIA - ZRÓB ZDJĘCIE DROGOWEJ NIEDOGODNOŚCI I WRAZ Z OPISEM PRZEŚLIJ JE NA NA ADRES

[email protected]

DROGA NA OLIMPIADĘ

JAZDA PO NIEKTÓRYCH KRAKOWSKICH ULICACH PRZYPOMINA NIEKIEDY TERENOWĄ PRZEPRAWĘ.