48
{pismo nr 3 2014 pismo studentów Naukowego Koła Edytorskiego UP w Krakowie proste}

{pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

{pismonr 3 2014pismo studentówNaukowego Koła EdytorskiegoUP w Krakowie

proste}

Page 2: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

{pismoproste}nr 3 2014

Drodzy Czytelnicy,tym razem przedstawiamy Wam numer poświęcony publikowaniu i wyda-waniu książek. Niestety, wedle danych statystycznych, aż 61% Polaków nie czyta. Co jest tego powodem i czym dla tych, którzy czytają, jest książka?

W ostatnim czasie w Polsce dyskutuje się o wprowadzeniu odpowied-nika prawa Langa – ustawy o stałych cenach książek, która po raz pierwszy weszła w życie we Francji w 1981 roku. Czy takie rozwiązanie stanowiłoby udogodnienie dla wydawców i czytelników? Sprawą w artykule PRAWO LANGA. Jak uregulować polski rynek książki zajmuje się Michał Wachuła.

Dzięki rewolucji cyfrowej nie tylko publikowanie, ale i wydawanie tekstów stało się prostsze. Co ciekawe, samopublikowanie nie jest zjawi-skiem nowym i jednorodnym. Jak głęboko sięgają jego korzenie oraz jak wydawać książki? Uwzględniając rodzimych autorów-wydawców, Joanna Bizior odpowiada na te pytania w artykule Self-publishing, czyli jak jedno-cześnie być autorem, redaktorem, korektorem, projektantem i wydawcą.

Na polskim rynku wydawniczym istnieje nisza, w której wydawcy szczególną uwagę zwracają na szatę (typo)graficzą publikacji. To sektor książek dla dzieci. Które wydawnictwa specjalizują się w tym zakresie? Czy czarno-biała książeczka może być atrakcyjna dla niemowlaka? O wydaniach książek dla dzieci pisze Angelika Ogrocka w artykule Lilipucia awangarda.

W numerze także wywiad z Andrzejem Głowackim – projektantem, architektem wnętrz, grafikiem, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Kra-kowie. O swojej najnowszej książce Archetyptura czasu, której tekst został w całości zakodowany, rozmawia z Michałem Wachułą.

I tym razem nie zabrakło czasu na typograficzne wycieczki poza Kra-ków! Katarzyna Starachowicz recenzuje wrocławską wystawę Kształty polskiej litery, dotyczącą polskich czcionek narodowych.

Na koniec oddajemy w Wasze ręce zwycięską pracę konkursową na skład Gawędy poety z typografem Emila Zegadłowicza. Konkurs towarzy-szył organizowanej przez nas konferencji „TYPOgraficzne PRZESTRZENIE TEKSTU”. Michale – gratulujemy!

W imieniu redakcji Marta Głąb

{{redakcja: Naukowe Koło Edytorskie UP Kraków

skład: Michał Wachuła

korekta składu: Joanna Bizior

korekta artykułów: Angelika Ogrocka, Ilona Sieradzka, Anna Stadnik, Aleksandra Trocka

Opiekun: Katarzyna Starachowicz

Kontakt: [email protected] www.facebook.com / nekup

Page 3: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

W numerze:

PRAWO LANGA. Jak uregulować polski rynek książki, s. 5>> Michał Wachuła

Self-publishing, czyli jak jednocześnie być autorem, redaktorem, korektorem, projektantem i wydawcą, s. 8

>> Joanna Bizior

Lilipucia awangarda, s. 14>> Angelika Ogrocka

Literatura w chmurach. Rozmowa z Andrzejem Głowackim, s. 20>> Michał Wachuła

Polskość jako zadany temat, s. 26>> Katarzyna Starachowicz

Zwycięska praca – autorstwa Michała Wachuły – w konkursie towarzyszą-cym konferencji „TYPOgraficzne PRZESTRZENIE TEKSTU” na skład Gawędy poety z typografem Emila Zegadłowicza, s. 31

Page 4: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

{pismoproste}nr 3 2014

Page 5: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

}

5

W ostatnim czasie trwa dyskusja dotycząca wprowadze-nia w Polsce odpowiednika prawa Langa – ustawy o sta-łych cenach książek, która weszła w życie po raz pierwszy we Francji w 1981 roku. Było to wówczas jedno z działań, które miało promować książki i czytelnictwo w kraju. Obecnie prawo Langa obowiązuje w niemal całej Europie Zachodniej i Południowej: w Niemczech, Austrii, Belgii, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, we Włoszech i Francji. Ponad-to w innych krajach (Słowenia, Węgry, Holandia, Dania i Norwegia) funkcjonuje porozumienie branżowe między wydawcami i księgarzami w sprawie stałych cen książek. W Polsce nie ma podobnych do tych regulacji prawnych.

KSIĄŻKA – DOBRO WYJĄTKOWE

Prawo Langa jest „wyrazem szczególnego traktowania książki jako dobra kultury […]. W jego rozumieniu książce – jako nośnikowi wiedzy i informacji – należy się wyjątkowe miejsce w społeczeństwie”1. W zależności od kraju moż-na odnotować różne sposoby realizacji tego założenia. Francuski czytelnik może poprosić o sprowadzenie do danego punktu określonego tytułu, a księgarz musi speł-nić to życzenie nieodpłatnie. Z kolei w Hiszpanii zabronio-ne jest dołączanie książki jako gratisu (np. do gazet)2.

DLACZEGO NIE POLSKA?

Niemożliwe jest przeniesienie prawa Langa na polski grunt w takiej postaci, w jakiej funkcjonuje we Francji czy innych krajach, ze względu na inne realia rynkowe. Z kolei odrzuca-nie ustawy w jej pierwotnej formie jest błędem, ponieważ w założeniu prawo Langa nawiązuje także do wcześniejszych rozporządzeń regulujących ceny książek, dlatego wpro-wadzenie go w nowym kraju wymusza wręcz jego zmiany. Stąd mówi się o odpowiednikach ustawy francuskiej, które przez wspólny korzeń zwykło się umownie nazywać właśnie prawem Langa. Każda z odmian ma te same cele, jednak

PRAWO LANGAJak uregulować polski rynek książki

Michał Wachuła

Czym dla Was jest książka? Zwykłym produktem czy może dobrem wyjątkowym? Oto okno na głośną debatę dotyczącą wprowadzenia w Polsce PRAWA LANGA regulującego rynek książki

}LANG I FRANCJA

Prawo Langa reguluje francuska ustawa nr 81-766 z dnia 10 sierpnia 1981 r. o cenach książek. Obecnie obowiązuje wersja z 1 stycznia 2008 r. Inicjatorem ustawy był ówcze-sny minister kultury Jack Mathieu Émile Lang z rządu Pier-re’a Mauroya. Jego głównym celem była promocja książki i zwiększenie czytelnictwa we Francji.

źródło: http://umma-united.com/tr/ahmed-ben-hallouche

Page 6: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

6

{pismoproste}nr 3 2014

posiada inne regulacje – dostosowane do rynku wydawnicze-go w danym państwie. Ustawa obejmuje wszystkie książki importowane i publikowane przed datą jej wejścia w życie.

ZAŁOŻENIE: JEDNA CENA

Głównym celem ustawy jest ujednolicenie cen książki w całym kraju, co ma zrównać szanse wszystkich uczest-ników rynku. To wydawca ustala oficjalną cenę, która następnie umieszczana jest na okładce i obowiązuje jako jedyna dopuszczalna przez określony czas (zazwyczaj są to dwa lata od publikacji). Każdy sprzedawca musi dostosować się do ceny detalicznej i ustalić własną, mieszczącą się w przedziale 95–100% tej pierwszej (jest to rzeczywista cena sprzedaży publicznej3). Cena zakupu zaś może przekroczyć wysokość ceny od wydawcy tylko wtedy, gdy sprzedający świadczy dodatkowe usługi płatne dla kupującego na wyraźne jego polecenie i po akcep-tacji przez niego dodatkowych kosztów. Dopuszczalna jest także sprzedaż premiowana, ale tylko za wspólną zgodą wydawcy, importera i sprzedawcy (z uwzględnie-niem zmian cenowych u wszystkich sprzedawców).

Ustawa Langa przewiduje zniżki dla instytucji pań-stwowych, edukacyjnych, szkoleniowych, badawczych, związków zawodowych, rad pracowników, bibliotek publicznych oraz studentów. W zależności od kraju są to rabaty w przedziale między 9% a nawet 20%. Ponieważ podmioty umożliwiające sprzedaż podręczników szkol-nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje się być szczególnie interesująca dla Polski. Jest ona bowiem skonstruowana w taki sposób, by unie-możliwiać praktyki wpływające destruktywnie na stabilną sytuację, na przykład odsprzedaż. Ponadto naruszenie przepisów wiąże się z sankcjami prawnymi w postaci kary grzywny lub zgłoszenia powództwa o odszkodowanie.

ZA WPROWADZENIEM USTAWY W POLSCE

Niższe ceny

Prawo Langa prowadzi do obniżenia cen książek, m.in. poprzez zmniejszenie marży narzucanej przez hurtownie. Pomaga też w utrzymaniu dobrych relacji w środowisku wydawniczym, bez niezdrowej konkurencji. Wydawcy mogą konkurować między sobą np. w ustalaniu cen deta-licznych, skoro nie będą musieli obawiać się, tak jak dziś, o swoje miejsce na rynku, co przyczyni się do obniżenia ceny książki w ogóle – a to z kolei z pewnością zwiększy jej popularność i wpłynie pozytywnie na czytelnictwo w Polsce. Skorzysta na tym także cały pion dystrybucji. W Niemczech nie istnieje obecnie konkurencja cenowa – dystrybuto-rzy konkurują jedynie szybkością dostarczania książki, co dla czytelnika jest niewątpliwie kolejnym plusem.

Równe szanse na rynku

Prawo Langa wspiera promocję literatury ambitnej poprzez wyrównanie szans na rynku. Jest to przede wszystkim ogrom-na pomoc dla małych wydawnictw, które mogą konkurować z wielkimi sieciami i docierać do czytelników. W efekcie mają oni łatwiejszy dostęp do tytułów, które nie znajdują się na listach bestsellerów. Ustawa tworzy też zdrową konkurencję na rynku książki, m.in. poprzez promocję małych księgarń, które, zwięk-szając swój asortyment i dysponując stałą w całym kraju ceną, będą mogły konkurować z hipermarketami czy sklepami interne-towymi. Obecnie w Polsce w wielu małych miejscowościach brakuje dobrze wyposażonych księgarń (albo nie ma ich w ogóle). Konieczność podróży do znacznie oddalonego miasta po daną książkę często wpływa na rezygnację z jej zakupu.

Radca prawny Stowarzyszenia Księgarzy Niemieckich Kristian Müller von der Heide mówi w wywiadzie dla „Zmowy” o niezaprzeczalnym pozytywnym wpływie ustawy na niemiecki rynek książki: „Wszystkie badania potwierdzają zresztą pozy-tywny wpływ ustawy na funkcjonowanie niezależnej, prowa-dzonej zwłaszcza przez małe księgarnie, sprzedaży książki w naszym kraju”4.

Głos wydawców

Aby podjąć decyzję o przyjęciu bądź odrzuceniu ustawy o stałych cenach, należy zapoznać się ze zdaniem tych, których zmiany będą bezpośrednio dotykać, a tak jest w przypadku małych wydawnictw. „Zmowa” opublikowała artykuł Prawo Langa. Ustawa o stałych cenach książek, w którym zestawiono przeciwne opinie na temat ustawy. Wystarczy spojrzeć na kilka przykładów tłumaczących czytelnikowi, czym jest prawo Langa, aby zorientować się w pozycji, jaką redakcja zajmuje w sporze o wprowadzenie regulacji w Polsce – we wstępie pisze wprost, że będzie dążyć do przyjęcia u nas podobnego unormowania. Nie bez znaczenia pozostaje charakter pisma. ZMOWA to w peł-nym brzmieniu Związek Małych Oficyn Wydawniczych z Ambi-cjami. Jest to stowarzyszenie, w którego skład wchodzi kilka małych wydawców, pomagających sobie nawzajem, by móc sku-teczniej konkurować na rynku książki, co dotychczas ze względu na wydawanie literatury niepopularnej okazało się niemożliwe.

Dla księgarzy odpowiednik ustawy Langa jest niezwykle istotny, ponieważ umożliwia im zachowanie autonomii ekono-micznej: „Nie potrzebują subwencji publicznych, więc mogą bez przeszkód spełniać misję kulturotwórczą, kłaść nacisk na promo-cję, wykształcenie kadry, jakość ekspozycji itp.”5. Nie ma chyba wątpliwości co do pozytywów, jakie mogłoby z tego wyniknąć.

PRZECIW WPROWADZENIU USTAWY W POLSCE

Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że wcześniej wymienia-ne plusy ustawy wynikają z analizy rynków książki innych krajów Unii Europejskiej (w których Prawo Langa przyniosło wiele korzyści), natomiast minusy wiążą się z obawami, że

Page 7: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

7

 }

polski rynek jest zupełnie innym dlatego nie można zakładać, że ustawa, która przyjęła się w innych krajach, przyjmie się także u nas – w związku z tym mają charakter spekulatywny.

W Polsce się nie czyta. PO PROSTU

Aż 61% Polaków nie czyta książek, stąd zdanie, że prawo regu-lujące rynek książki nie jest przeznaczone dla takiego rynku jak nasz. Dyrektor Biblioteki Narodowej, Tomasz Makowski, radzi nieco ostudzić zapał (choć nie zajmuje stanowiska przeciwnego wprowadzeniu ustawy): „Kilka lat temu zrobiliśmy przegląd krajów, w których takie ustawy funkcjonowały. W niektórych krajach czytelnictwo i sprzedaż książek wzrosła, w innych spadła”6, a następnie dodaje: „Jesteśmy w stanie wydać bardzo dużo pieniędzy na alkohol, na papierosy, na wakacje, na świę-ta, a nie jesteśmy w stanie wydać rocznie 30–35 zł na jedną książkę […]. U nas nie ma problemu nierównowagi, u nas jest brak powszechnej potrzeby czytania”7. Trudno się nie zgodzić z tymi słowami, jednak nie ulega wątpliwości, że rolą jednostek kulturotwórczych jest przeciwdziałanie tym tendencjom.

W Polsce książki traktuje się jak każdy inny produkt (mamy nawet na nie VAT). W większości krajów Unii Europejskiej tymczasem traktowane są jako dobro wyjątkowe. Prawo Langa również zakłada ich uprzywilejowanie. Skoro książka w Pol-sce jest źle traktowana, a ustawa może to zmienić, dlaczego więc się na nią nie zdecydować? Należy postawić pytanie: czy to rzeczywiście jest wada naszego rynku, czy może przede wszystkim argument za koniecznością wprowadzenia zmian?

Jak już zostało powiedziane, jednym z założeń prawa Langa jest polepszenie sytuacji małych księgarń. Zdaniem przeciw-ników ustawy jest to zaprzeczeniem idei wolnego rynku, ponieważ nie powinno się w taki sposób wspomagać wybra-nych podmiotów gospodarczych. Celem owej ustawy nie jest jednak wspieranie wybranych działalności, a doprowadzenie do równowagi rynkowej, gdzie każdy z podmiotów będzie miał równe szanse. Wielkie hipermarkety nie powstaną w małych miejscowościach, dlatego jedyna nadzieja w księgarniach.

Szwajcaria a Polska

Przykład Szwajcarii jest często przywoływany, aby ostudzić zapał zwolenników wprowadzenia prawa Langa w Polsce. W 2007 roku Szwajcaria odrzuciła je. Referendum powtórzono w 2012 roku8, jednak i tym razem ustawa nie została przyjęta (na „nie” było aż 60% głosujących). Głosy sprzeciwu dotyczyły głów-nie obaw o wolność gospodarki, której zaprzeczeniem byłoby wspomaganie na mocy prawa określonych podmiotów gospo-darczych (głównie małych księgarń). Paradoksalnie obawiano się też, że ceny książki pójdą w górę, ponieważ dominujące na rynku księgarnie dyskontowe nie będą mogły już proponować zniżek. Należy przy tym zwrócić uwagę na fakt, że szwajcarski rynek książki jest zupełnie inny niż polski. Tam ponad 80% ksią-żek pochodzi z importu. W Polsce takie zjawisko nie występuje – drukujemy głównie dla swoich potrzeb. Prezes Szwajcarskie-go Stowarzyszenia Księgarzy i Wydawców mówi o nas: „W ta-

kim kraju z pewnością spróbowałbym wprowadzić ustawę o stałych cenach – ochrania ona rynek książki”9. Chodzi oczy-wiście o rodzimy rynek książki, dlatego chociażby ze względu na troskę o polskich księgarzy należy o ustawie mówić.

Ponieważ istnieją głosy, że prawo Langa jest krzywdzące dla niektórych podmiotów dystrybuujących książki na ogromną skalę (zarzut dotyczy głównie łamania praw wolnego rynku), to należy pamiętać, że jest to jedynie perspektywiczne spojrze-nie. Jednym z celów ustawy jest wspieranie małych księgarń, aby nie dopuścić do koncentracji rynku książki w ręku jednego dominującego dystrybutora. Choć uniemożliwienie koncen-tracji może wydać się krzywdzące dla owego dominującego na rynku sprzedaży detalicznej dystrybutora, to jest to jakby jedynie efekt wsparcia dla niezależnych wydawców (a nie cel), którzy w warunkach wolnego rynku skazani są na upadek.

TRZEBA ROZPOCZĄĆ DEBATĘ NA WIELKĄ SKALĘ

Polski rynek książki wymaga zmian. Przykładowo z danych Biblioteki Analiz wynika, że od początku XXI wieku do dziś udział księgarń w sprzedaży książek spadł o 15%, podczas gdy udział hipermarketów wzrósł o 11%. W tym samym czasie średnia cena książki wzrosła aż o 15 zł. Jak przyznał dyrektor Biblioteki Narodowej, Tomasz Makowski: „Prawo Langa na terenie Polski trzeba bardzo poważnie rozważyć. Przykłady inny krajów pokazały, że to nie jest oczywiste”. Niewąt-pliwe są korzyści płynące z wprowadzenia ustawy o stałej cenie książki, jednak należy pamiętać, że nie ma pewności, czy prawo Langa przyjmie się w Polsce. Z kolei odrzucenie pomysłu ze względu na spekulacje wydaje się być wyjściem najgorszym z możliwych. Co w takim razie należy zrobić? Na pewno starać się, żeby debata na temat wprowadzenia ustawy o stałej cenie książki zyskała odpowiedni rozgłos. Niech wypowiedzą się księgarze, wydawcy, dystrybutorzy, bibliotekarze, nauczyciele, studenci, kupujący książki i ci, którzy ich nie kupują. Dopiero wtedy będzie można odpowie-dzieć na pytanie, czy ustawa o stałej cenie pomoże w regula-cji polskiego rynku.

PRZYPISY:1. Prawo Langa. Ustawa o stałych cenach książek, [w:] „Zmowa”, War-szawa 2013, nr 2, s. 2.2. Ibidem.3. J. Hetman, Prawo Langa. Ustawowa regulacja cen książek, Biblioteka Analiz, Warszawa 2006, s. 15.4. Prawo Langa…, s. 3.5. Prawo Langa: krakowska konferencja, 28.11.2003, [Online] http://rynek-ksiazki.pl/archiwum/y2003m10/prawo-langa--krakowska-konfe-rencja_2155.html [dostęp: 18.11.2013]6. Prawo Langa…, s. 4.7. Ibidem.8. Warto przy tym zaznaczyć, że w Szwajcarii to system polityczny obliguje do przeprowadzenia referendum, nie decyduje o tym rząd.9. Ibidem, s. 5.

PRAWO LANGA. Jak uregulować polski rynek książki

Page 8: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

8

d }

Self-publishing to zjawisko, które co prawda jest obecne w literaturze i na szeroko rozumianym rynku wydawniczym od dawna, ale w wyniku rewolucji cyfrowej, z jaką mamy do czynienia mniej więcej od połowy XX wieku, zupełnie zmieniło swój charakter, uległo przedefiniowaniu. Dlatego też dziś możemy postrzegać je jako zupełnie nową jakość. Choć brzmi to niewiarygodnie, z self-publishingiem mieli do czynienia twórcy tacy jak Marcel Proust, Virgi-nia Woolf czy Laurence Sterne. W Polsce byli to m.in.: Tadeusz Miciński, Władysław Orkan czy Stanisław Wyspiański. Każdy z nich opublikował przynajmniej jedną swoją książkę na zasadach self-publishingu.

Wydana w 1760 roku powieść Laurence’a Sterne’a Życie i myśli J.W. Pana Tristrama Shandy, jak na owe czasy, była zbyt nowatorska, by mogła ukazać się drukiem. Trudna do zakwalifikowania gatunkowo, nieprzewidywalna pod względem formalnym powieść1 nie mogła zostać przyję-ta do publikacji w normalnym procesie wydawniczym.

Przypadek Marcela Prousta wyglądał bardzo podob-nie. Rękopis W poszukiwaniu straconego czasu został najpierw odrzucony przez kilka wydawnictw2, a dopie-ro potem wydany za pieniądze autora3. Odrzucenie to było spowodowane nie tylko objętością dzieła – rękopis był trudny do odczytania, pokreślony, jego rozszyfro-wanie wydłużało proces wydawniczy (zresztą i tak nie wszystkie tomy zdążyły się ukazać za życia Prousta).

Stanisław Wyspiański w latach 1899–1907 za własne pieniądze opublikował kilkanaście swoich dramatów i utwo-rów poetyckich, nadając im spójną, przemyślaną formę. Pro-jektował nawet czcionki, którymi składano jego dzieła, dbał o cały układ typograficzny, rozmieszczenie tekstu i projekt okładki. Wytworzył swój własny, niepowtarzalny styl, który doskonale korespondował z jego utworami [Fot. 1].

Wszystkie te tytuły przeważnie były zbyt nowatorskie, aby można je było opublikować w tradycyjny sposób. Zbyt odmienne, za bardzo odbiegające od standardowych wy-dań. Często, tak jak w przypadku Wyspiańskiego, o wzięciu w swoje ręce procesu wydawniczego decydowała chęć zrealizowania własnej koncepcji artystycznej. Na finanso-

wanie wydania swojej książki decydowali się również de-biutanci, nie mający innej szansy na zaistnienie w środowisku literackim – jak choćby Tadeusz Miciński czy Władysław Orkan.

A zatem self-publishing (czy też samopublikowanie) jeszcze na początku XX wieku definiowano jako sytuację, w której autor publikował książkę za własne pieniądze, zlecając jej wykonanie profesjonalnemu wydawcy. Dzieła opatrzone podpisem ,,wydane nakładem własnym” były bardzo często negowane, uznawane za coś gorszego. Skoro tekst został odrzucony przez specjalistów, to nie najlepiej świadczy to o jego wartości. Panowało przeko-nanie, że taka sytuacja stwarza pole do popisu dla grafo-manii; krytyka była dla takich twórców bezlitosna. ,,Myśl autora skrzydło zwichnięte wlecze po ziemi, a fantazja na szczudłach wspierać się potrzebuje” – pisano o jednej z powieści wydanych w Polsce na początku XX wieku4.

Dzisiaj ta sytuacja właściwie nie uległa zmianie. Zmieniły się, i nadal zmieniają, jedynie metody publikacji. W obliczu rewolucji cyfrowej, w obliczu upowszechnienia narzędzi, dzięki którym można samodzielnie stworzyć własną książkę, wreszcie – w obliczu rozwoju całego sektora usług zwią-zanych z drukiem cyfrowym, self-publishing staje się coraz częstszą praktyką. Nastąpiło jedynie jego przedefiniowanie i wyodrębnienie różnych modelów finansowania tej formy. O ile dotąd samopublikowanie oznaczało finansowanie na-kładu przez autora częściowo lub w całości, o tyle dzisiaj wy-różniamy także: subsydiowane publikowanie – czyli sytuację, w której autor i wydawca wspólnie uczestniczą w kosztach wydania publikacji; vanity publishing5 – kiedy wydawnic-two oferuje wydrukowanie dowolnego tekstu w zamian za pokrycie co najmniej kosztów produkcji; print on demand – druk na żądanie; specjalistyczne firmy zobowiązują się do wydruku każdego tekstu bez jakiejkolwiek ingerencji w treść i formę. Warto zaznaczyć, że przedmiotem self-publishingu jest nie tylko publikowanie książek i e-booków, ale także płyt CD czy albumów. Z definicji samopublikowania wyłącza się natomiast wszelkie formy publikacji na blogach i stro-nach internetowych, choć nie wyklucza się sytuacji, w której tekst pierwotnie zamieszczony na blogu ukazuje się potem

Self-publishing, czyli jak jednocześnie być autorem, redaktorem, korektorem, projektantem i wydawcą

Joanna Bizior

Zrobił to Marcel Proust. Zrobił to Laurence Sterne. Zrobiła Virginia Woolf. Zrobił to Wyspiański. I Miciński też. Co takiego? Otóż każdy z nich opublikował co najmniej jedną książkę na zasadach self-publishingu

}

Page 9: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

9

 }

w formie książki. Na określenie takiego zjawiska stworzono nawet specjalny termin – blook (połączenie słów blog i book) – odzwierciedlający pogodzenie tych dwóch, wydawałoby się niezależnych, sposobów prezentacji tekstu. Obecnie chyba najbardziej popularnym blookiem jest powszechnie znana książka Pięćdziesiąt twarzy Greya, która początkowo powsta-wała na blogu. Była to wariacja fanki na temat sagi Zmierzch; pierwotnie główny bohater był wampirem, dopiero w wersji książkowej autorka zamieniła go na przystojnego milionera6.

Samopublikowanie jest zjawiskiem niejednorodnym, w ob-rębie którego wyróżniłam trzy główne nurty:

Przede wszystkim jest to nurt artystyczny, koncentrujący się na publikacjach unikatowych, wykonanych ręcznie lub z uży-ciem prostych metod powielania7; skupiający się głównie na książce albumowej, artystycznej. To projekty niskonakładowe, nieprzekraczające kilkudziesięciu (maksymalnie kilkuset) sztuk. Zdarzają się też książki wydane w jednym tylko egzemplarzu. Przykładem promowania tego typu działalności w Polsce jest strona internetowa Papiery (dawniej Papiery.org, obecnie pod adresem cargocollective.com), skupiająca artystów, głównie fotografów, zamieszczających próbki swoich prac w sieci.

Bardzo udaną realizacją projektu self-publishingowego jest książka Andrzeja Dobosza. Zawarte w niej znakomite reporta-że autora współistnieją z ich typograficznymi interpretacjami fotografa i grafika Ryszarda Bienerta, który „konsekwentnie rozwija, znane już z wielu jego wcześniejszych publikacji idee zintegrowania reprodukowanych dzieł z typografią, odnosząc się tym samym do tradycji międzywojennej awangardy”.

Książka jest dopracowana pod każdym względem, druko-wana na trzech rodzajach papieru, z wykorzystaniem wielu barw, ma ponad 500 stron8 [Fot. 2]. TypoGRAFIA interpre-tuje tu fotoGRAFIĘ, łącząc się z nią w bardzo przemyślaną całość; nie są to po prostu podpisy do zdjęć, ale ich graficzne odpowiedniki wyrażone za pomocą liter. Książka Dobosza to przykład wydania ekskluzywnego i drogiego, ale nadal miesz-czącego się w nurcie self-publishingu; wydano ją niezależnie, a cały proces, od projektu aż po promocję i dystrybucję, wzięli na siebie autorzy.

Tuż obok takich publikacji jak ta ostatnia, której nakład wynosi 500 sztuk, pojawia się pozycja Grzegorza Powroźnika o znaczącym tytule CV. Istnieje ona w jednym tylko egzempla-rzu i została wykonana ręcznie. Jest to publikacja „O spaniu, nic nie robieniu, obserwowaniu, codzienności, bezsilności, roz-myślaniu. O rzeczach kompletnie nieistotnych, niedocenianych, pomijanych, ważnych”9.

Wydania artystyczne są przeważnie oszczędne, bardziej foto- niż typograficzne; osobiste, unikatowe. Pharmakon Tomasza Kurczowego to książka, według autora opowiadają-ca o „pewnym etapie w moim życiu, który trwał dość długo. Czas, w którym powstawała był trudny, ale bardzo cenny. To rok, w którym coś się skończyło, aby coś innego mogło się zacząć”10.

Warto wspomnieć jeszcze choćby Najdłuższy weekend świata Basi Sokołowskiej. Jak stwierdza autorka, jest to:

„Zapis pierwszego tygodnia maja 2007 spędzonego w towarzystwie kwiatów ciętych i roślin doniczkowych na kontemplacji stanu małżeńskiego. «Na zgranych» kartkach serialu Złotopolscy. Unikat”11 [Fot. 3]. I rzeczywi-ście, obok uwiecznionej na fotografiach kolekcji kwiatów doniczkowych, pojawiają się fragmenty scenariusza serialu Złotopolscy. Jeśliby wziąć pod uwagę kryteria rynkowe, użyteczność i punkt widzenia wydawcy, to taka książka nie miałaby szans na zaistnienie. Przestrzeń, jaką jest Internet, daje możliwość funkcjonowania wytworom tego typu. Wy-tworom, które przecież tak samo jak literatura mogą być inspiracją dla każdego z nas, mogą być bardziej twórcze, mogą nieść za sobą więcej sensów niż klasycznie pojmo-wane książki. Głównym problemem twórców tego typu publikacji jest to, że nie mieszczą się w pewnych skostnia-łych ramach. Współczesny rynek wydawniczy jest pozba-wiony elastyczności, stawia się na to, co się sprzeda. Takie książki najprawdopodobniej nie znalazłyby odbiorców. Z tego względu niewielkie szanse mają eksperymentatorzy i debiutanci. Self-publishing wydaje się dla nich doskona-łym narzędziem promocji własnej twórczości. Oni sami mogą decydować, jak wysoki będzie nakład, jaka będzie oprawa graficzna, jak będzie wyglądała promocja książki czy albumu. Rezygnacja ze współpracyz wydawnictwem

Self-publishing czyli jak jednocześnie być autorem, redaktorem, korektorem...

1

Page 10: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

10

{pismoproste}nr 3 2014

2b

2a

Page 11: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

11

 }

3b

3a

Page 12: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

12

{pismoproste}nr 3 2014

zdaje się nie mieć w tym przypadku żadnych poważ-niejszych konsekwencji, gdyż książki te są dziełami same w sobie. Cechują je niszowość i niskie nakłady.

Na drugim biegunie samopublikowania znajduje się nurt, który określiłam jako komercyjny. Są to różnego typu publikacje rozpowszechniane w Internecie przez samych autorów, tworzone bez udziału wydawnictw, promowane na autorskich blogach i stronach. Nurt komercyjny w przeci-wieństwie do artystycznego znacznie bardziej koncentruje się wokół tekstu i literatury. Jest też o wiele bardziej obecny w sieci, a pod względem ilościowym znacznie przewyższa nurt artystyczny, wytwarzając wokół siebie bogatą infrastrukturę; wciąż poszerza się oferta skierowana do self-publisherów. Głównym kanałem dystrybucji tego typu publikacji są portale zagraniczne, takie jak: Amazon.com, Smashwords, feedbo-oks, czy polskie, takie jak Virtualo, wydaje.pl, bezkartek.pl.

Najbardziej popularny w Polsce jest serwis Virtualo, posiadający w swej aktualnej ofercie ok. 800 tytułów wy-danych w formie e-booków, dodanych przez samych auto-rów poprzez specjalnie do tego celu stworzoną platformę. Dodawanie przebiega automatycznie, należy zaakceptować regulamin, umieścić odpowiednio przygotowany plik, a na-stępnie odczekać 14 dni – w tym czasie Virtualo ma prawo odrzucić lub zaakceptować książkę, która w razie pomyślne-go przejścia przez proces weryfikacji zostanie umieszczona na stronie. Dla porównania skali zjawiska, amerykańska księgarnia internetowa Amazon.com ma obecnie w sprze-daży ok. 56,5 tys. książek, których autorami są tzw. indie – autorzy niezależni (skrót od ang. independent writer).

Zjawisko samopublikowania w tym ,,wydaniu” budzi sporo kontrowersji. Przede wszystkim książki opublikowane w Internecie uchodzą za gorsze, skoro nie wydało ich profe-sjonalne wydawnictwo. Uważa się, że jest to bardzo zły start dla debiutanta, choćby dlatego, że nie zainteresuje się nim krytyka. Wydaje się, że rzeczywiście zjawisko to jest margina-lizowane, brakuje opracowań krytycznych, rzadko pojawiają się recenzje pozycji wydanych na zasadach self-publishingu.

Czy powodem jest niska jakość wynikająca z braku doświad-czenia lub umiejętności potencjalnego autora? Czy skorzystanie z usług wydawniczych rzeczywiście nam tę jakość gwarantuje?

Jednym z aktywniej promujących się w sieci polskich autorów-self-publisherów, czy też tzw. Autorów 2.0, jest Alek-sander Sowa, twórca takich powieści jak: Umrzeć w deszczu, Jeszcze jeden dzień w raju, Requiem do miłości, Era Wodnika12. Oprócz prozy jest także autorem podręczników, np. Jak kupić używany samochód, Jak działają magnetyzery i jak je wykonać. Sowa pisze nie tylko o motoryzacji, ale także o… samym pisaniu. W 2010 roku wydał podręcznik Autor 2.0. Jak wydać (własną) książkę i na tym zarobić? Jest to, jak widać, autor wszechstronny i niezwykle płodny – od 2006 roku nieprzerwanie wydaje około trzech książek rocznie [Fot. 4].

Self-publishing ma szansę stać się popularny także w świecie naukowym. Piotr Nowak w artykule Samopu-

blikowanie – stara metoda – nowy sens w dobie e-science13 zauważył, że w obecnych warunkach sposób wymiany informacji naukowej jest anachroniczny i nie wykorzystuje potencjału zawartego w możliwościach, jakie daje komuni-kacja internetowa. Sugeruje stworzenie systemów informa-cyjnych, które spopularyzują samopublikowanie każdego jednostkowego artykułu czy książki przez naukowca, a także umożliwią zrecenzowanie danej publikacji przez innego badacza. Wszystko to za pomocą sieci. Jak stwierdza Piotr Nowak, pozwoliłoby to przede wszystkim na ograniczenie kosztów wydawania publikacji naukowych i umożliwiło swobodniejszą (a przede wszystkim szybszą) wymianę myśli pomiędzy naukowcami rozsianymi po całym świecie.

W przypadku nurtu naukowego pojawiają się te same wątpliwości, co w przypadku komercyjnego self-publishin-gu: masowość, komercyjność, ilość przeważająca nad jakością. W przypadku artykułów naukowych pojawia się problem, czy autor, znawca w danej dziedzinie, będzie w stanie przygotować swój tekst na odpowiednim pozio-mie. Obawy budzi wyeliminowanie z procesu powstawa-nia książki specjalistów, którzy nadają jej odpowiednią formę. Zdaje się, że cała wiedza wytworzona w procesie ewolucji książki dzisiaj powoli przestaje być potrzebna.

Odkryty na nowo w XX wieku self-publishing to zjawisko różnie oceniane, niejednorodne, trudne w jednoznacznym zdefi-niowaniu. Podstawowy zarzut kierowany do zwolenników tego rodzaju publikacji wyrasta z przekonania, że autor, będąc jed-nocześnie twórcą tekstu, grafikiem, redaktorem, korektorem, składaczem i marketingowcem – bo na tym przecież polega idea uniezależnienia od wydawnictwa – nie wykonuje tak naprawdę żadnej z tych funkcji w sposób właściwy. Do czytelnika trafia tekst przygotowany przez amatora, nie mającego pojęcia o tak subtelnych kwestiach jak makro- i mikrotypografia, nie wspo-minając już o tajemnej sztuce interpunkcji czy redakcji tekstu. Dzięki znacznemu skróceniu procesu wydawniczego, autor jest w stanie napisać więcej i szybciej. Książka elektroniczna staje się produktem masowym, możliwym do powielenia w nieskończo-nej ilości egzemplarzy, znacznie bardziej odpornym na wahania rynku i bardziej ponadczasowym niż tradycyjna papierowa książ-ka, której wydruk zawsze łączy się z ryzykiem niepowodzenia i zawsze jest rodzajem inwestycji poczynionej przez wydawcę. Nie można oczywiście twierdzić, że samopublikowanie jest pozbawione ryzyka i nie wymaga żadnych kosztów, wszystko jest zależne od specyfiki książki i podejścia autora, ale niestety zdecydowana większość „samopublikacji” stoi na bardzo niskim poziomie edytorskim, graficznym czy językowym. Część tych błędów jest spowodowana samą specyfiką książki elektronicz-nej: formaty takie jak mobi czy epub umożliwiają co prawda swobodne manipulowanie tekstem, zmianę kroju czy stopnia pisma, ale przez to tracimy na wizualnych aspektach tekstu, któ-ry po takich operacjach wygląda po prostu brzydko. W związku z rewolucją cyfrową mamy więc pierwszy od stuleci moment, w którym odrzuca się standardową, kodeksową formę książki.

Page 13: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

13

 }

PRZYPISY:1. J. Tomkowski, Dzieje literatury powszechnej, Warszawa 2009, s. 175.2. Ibidem, s. 371.3. D. Abrams, Why publish Proust was as difficult in 1912 as 2012, [w:] ,,Publishing Perspectives” 2012 [dostęp: 18.05.2013].4. A. Gruca, Nakładem własnym… Autorzy jako wydawcy swoich prac w Krakowie w dobie auto-nomii galicyjskiej, Kraków 2007.5. www.vanitypublishing.info/definition.htm [dostęp: 1.12.2013].6. http://www.radiozet.pl/Polecamy/Ksiazki-i-Pra-sa/To-ksiazka-dla-wszystkich-.-Wywiad-z-E.L.-Ja-mes-50-twarzy-Greya [dostęp: 23.05.2013].7. Istnieją również wyspecjalizowane drukarnie, które w swojej ofercie mają usługę druku książek self-publishingowych.8. www.dobosch.com [dostęp: 23.05.2013].9. www.papiery.org [dostęp: 22.05.2013].10. Ibidem.11. Ibidem.12. http://www.wydawca.net/katalog-ebook.htm [dostęp: 23.05.2013].13. P. Nowak, Samopublikowanie: stara metoda – nowy sens w do-bie e-science, [Online] repozytorium.amu.edu.pl/jspui/bitstre-am/10593/630/1/Nowak.pdf [dostęp: 1.12.2013].14. http://www.guardian.co.uk/education/2008/feb/05/highereduca-tion.research1 [dostęp: 20.05.2013].

Trudno powiedzieć, jak dalej potoczy się ewolucja książki i czy za kilkadziesiąt lat wciąż jeszcze będziemy używać tego pojęcia. Być może na określenie tego, co obecnie przybrało formę książki elektronicz-nej, będziemy potrzebowali nowej nazwy, która lepiej odda charakter tego zjawiska.

Co ciekawe, w 2007 roku profesor Philip M. Parker opatentował metodę tzw. pisania automatycznego14 automatic writing polega-jącą nie tyle na pisaniu książek, co dystrybucji tekstu, a nawet dystrybucji informacji. Przy użyciu specjalnego programu, który pobiera dane z zasobów Internetu, Parker opubliko-wał, jak deklaruje, ok. 200 tys. tytułów z róż-nych dziedzin nauki. Wiele z nich znalazło się na wysokich pozycjach list bestsellerów księgarni Amazon. Nie brzmi to może zbyt optymistycznie, ale wydaje się, że jest to jakaś tendencja czy kierunek, w jakim może pójść dalszy rozwój książki. Kierunek, w którym przejdziemy od wydawania, przez samopubli-kowanie, aż do samogenerowania książek.

Self-publishing czyli jak jednocześnie być autorem, redaktorem, korektorem...

4

PODPISY do ilustracji:1. S. Wyspiański, Legion. Scen dwanaście. Źródło: www.dbc.wroc.pl [dostęp: 1.12.2013].2a i 2b. A. Dobosz, Dobosz photography book. Źródło: www.dobosch.com [dostęp: 23.05.2013]. 3a i 3b. B. Sokołowska, Najdłuższy weekend świata. Źródło: www.papie-ry.org [dostęp: 22.05.2013].4. A. Sowa, Requiem do miłości. Źródło: http://www.wydawca.net/katalog-ebook.htm [dostęp: 23.05.2013].

Page 14: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

14

d }

Dwie Siostry, co, jak dowcipnie stwierdziła jedna z dziennika-rek, na nic nie wskazuje, bo nie są dwie ani nie są siostrami1, założyły w 2006 roku trzy panie. Gdy Joanna Rzyska otrzyma-ła telefon od Jadwigi Jędryas z propozycją wydania pewnego tytułu, od razu pomyślała o Ewie Stiasny. Przedsiębiorcze ko-biety opublikowały go własnym nakładem, a później założyły firmę, by wydawać dalej, kontynuując zapoczątkowane przez poprzedników nowe myślenie o publikacjach dla najmłod-

Angelika Ogrocka

szych. Ich oficyna to najlepszy przykład drogi od wydawnic-twa lilipuciego do potentata awangardy książek dla dzieci.

Dotychczas „półki księgarń zapełniały się szmirowatą pstrokacizną, tanim azjatyckim kiczem, dyletanckimi przekła-dami i zbójnickimi przedrukami, wydanymi z pogwałceniem praw autorskich”2. Wejście w nowe millenium to również otwarcie na innowacje. Po zachłyśnięciu się disneyowskimi książeczkami, opartymi na kinowych hitach z wydawnictwa

Lilipucia awangarda

Dzisiaj książka dla dzieci to nie tylko treść czy ładne obrazki. O jej sukcesie mówi się coraz częściej w kontekście zwycięstw w polskich oraz między-narodowych konkursach. Bo prócz interesującej treści i walorów edukacyj-nych istotna jest także forma typograficzna

}

1

Page 15: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

15

 }

Ameet, powoli nastąpił przesyt. Wykorzystały to malutkie ofi-cyny zakładane m.in. przez zdesperowane matki, które chcia-ły pokazać coś wartościowego pociechom. Niestety na pol-skim rynku nie było to możliwe, gdyż stawiano wówczas na inny rodzaj publikacji, co tylko wzmocniło ich determinację.

Prekursorem stała się przebranżowiona Agencja Wy-dawnicza Ezop, w ramach której wcześniej ukazywały się Korczakiana, a która od 2000 roku stawia na kształcenie i promowanie dobrego wzornictwa w publikowanych tytułach. Podobnie czynią powstałe później wydawnic-twa: Albus, Alegoria, Babaryba, Bajka, Bona, Buka, Czarna Owieczka, Czerwony Konik, Ene Due Rabe, Entliczek, Ezop, Format, Hokus-Pokus, ikropka, Literatura, Ładne Halo, Muchomor, Tako, Tashka, Tatarak, Wytwórnia, Zakamarki czy powstałe niedawno: Raducha i Poławiacze Pereł. To właśnie one „odkryły na nowo świetnych polskich ilustra-torów, jeszcze niedawno narzekających, że zamiast na polski rynek wykonują zamówienia dla Japończyków”3.

Największy jak dotąd sukces komercyjny odnoszą, biorąc pod uwagę nakład i ilość drukowanych tytułów, Dwie Siostry. Prócz wyławiania światowych perełek, szefowe zainicjowały kilka serii, w tym tę zatytułowaną „Mistrzowie ilustracji”. Ukazują się w niej głównie zagraniczne powieści zilustrowane przez polskich artystów. Pierwsza była Babcia na jabłoni Miry Lobe, której towarzyszyły grafiki Mirosława Pokory. Potem przyszła kolej na książki takie jak: Klementyna lubi kolor czer-wony Krystyny Boglar zawierająca rysunki Bohdana Butenki czy Maleńka pani Flakonik Alfa Prøysena z ilustracjami autor-stwa Krystyny Witkowskiej. O tym, jak ważna jest sfera obraz-kowa w percepcji dziecka świadczy praca Daniela i Aleksandry Mizielińskich. Ich wielokrotnie nagradzane projekty spowodo-wały, iż Dwie Siostry stworzyły dla nich odrębny cykl „Mia-steczko Mamoko”, przedstawiający na kilkunastu stronach panoramę danego problemu. Drobiazgowość oraz mnogość odzwierciedlonych bohaterów, także w podobnie zrealizowa-nych Mapach, powoduje, że za każdym razem, gdy do książki wracamy, odnajdujemy coś nowego. A powroty są częste.

Z kolei Katarzyna Bogucka w zabawny, a przy tym za-chwycający estetycznie sposób nadała nowe treści, ilustrując klasykę literatury polskiej. W małym formacie zamknięto Chorego kotka, Małpę w kąpieli, Pawła i Gawła oraz Stefka Burczymuchę. Malarka swoje prace zawarła także w tytule M.O.D.A. będącym częścią cyklu S.E.R.I.A., w którego w skład wchodzą także książki o domku, designie oraz sztuce.

Wiek docelowego odbiorcy w większości tytułów oscyluje zazwyczaj między narodzinami a 10–12 rokiem życia. Prawdą jednak jest, iż zarówno starsze dzieci, jak i dorośli należą do stałych czytelników. Jak przyznaje Aleksandra Woldańska--Płocińska: „Dobrze zaprojektowane książki dla dzieci zrobiły się modne. Jest grupa świadomych, zaangażowanym odbior-ców, którzy śledzą nowości i szukają takich książek. Czasami mam wrażenie, że te publikacje bardziej fascynują rodziców niż dzieci”4.

Z pewnością należy wspomnieć o najmłodszych odbior-cach. Niemowlęta czy dzieci do trzeciego roku życia liczyć

23

Lilipucia awangarda

Page 16: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

16

{pismoproste}nr 3 2014

mogły ewentualnie na kartonowe publikacje z brzydko zaprojektowanymi rysunkami, które nie miały żadnych wa-lorów edukacyjnych bądź artystycznych, lub na materiałowe książeczki służące im zwykle do... jedzenia. Lektura nie była w tym wypadku priorytetem. Na przeciw wyszło wydawnic-two Bona, które zaprezentowało w zeszłym roku Zwierzątka. W albumie na czarno-białych grafikach, wykorzystujących technikę linorytu i gipsorytu, przedstawiono zwierzęta wraz z ich śladami. Jego autor, Konrad Świtała, tłumaczy wybór tej metody tym, że zdolność człowieka na początku egzy-stencji ogranicza się tylko do rozróżniania kontrastów.

Sposobem na zdobycie pracy jest... założenie własnej oficyny. Postąpił tak Maciej Blaźniak – twórca wydawnic-twa Ładne Halo. Pierwszą publikacją jego autorstwa była opowieść o przewrotnym tytule Kiedy będę duży, to zostanę dzieckiem. Natomiast Aleksandra Krzanowska (twórczyni Czerwonego Konika), Magdalena Kłos-Podsiadło (Wytwór-nia) czy cztery założycielki Muchomora – to matki, które chciały pokazać swym pociechom „coś dobrego”. Zdecy-dowały, iż same zajmą się poszukiwaniami, a następnie rozpowszechnianiem dobrych wzorów. Efektem są piękne publikacje, budzące w szerokich kręgach odbiorców uznanie i przede wszystkim zachwycające najmłodszych.

O sukcesie takich inicjatyw świadczy ilość zdobytych nagród, które powoli otwierają twórcom drogę do świado-mości czytelników oraz do szerszych niż polski kręgów

54

Page 17: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

17

 }

7

6

8

Lilipucia awangarda

Page 18: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

18

{pismoproste}nr 3 2014

odbiorców. Wytwórnia nagrodzona została na presti-żowym Bologna Ragazzi za wiersze Tuwima, a później za Wszystko gra Anny Czerwińskiej-Rydel. Lala Lolka Ładnego Halo otrzymała znaczek „must have” na fe-stiwalu designu w Łodzi. Ziuzia Taschki została Książ-ką Roku 2013, a grafiki Pawła Pawlaka do Czarodziejów i parostatków wyróżniono w polskiej sekcji IBBY.

Pozazdrościły tego wielkie przedsiębiorstwa, dotych-czas nieprzykładające zbyt dużej uwagi do edytorskich detali w projektach dla dzieci. Znak powołał serię Znak Emotikon. Inne wydawnictwa, takie jak: Stentor, Nasza Księgarnia, Media Rodzina, Bellona, Arkady, Zysk i spół-ka, widząc presję awangardy promowanej przez liliputy, zaczęły wprowadzać zmiany. Niedawnym bestsellerem były przygody Pana Pierdziołki (Zysk i spółka), który kilka tygodni temu wprowadził już trzecią odsłonę wierszyków.

Emilia Dziubak zaznacza, że „najwspanialsza książka robiona przez najlepszych artystów nic nie da, jeśli dziecko zostanie z nią samo. Ono potrzebuje kontaktu, współdzia-łania, reakcji”. Artystka chciała, by „rodzic spędzał czas z dzieckiem”5. Nowa oprawa typograficzna tylko temu sprzyja. Nazywane przez część odbiorców kontrowersyj-nymi tematy poruszane w publikacjach interesują również dorosłych, gdyż częściowo tłumaczą za nich problem, pomagają w wyartykułowaniu go maluchom. Przykładami mogą być Kupa i Robale Nicoli Davies lub Czy umiesz gwiz-dać, Joanno? szwedzkich pisarzy – oswajająca ze śmiercią opowieść, która ukazała się w wydawnictwie Zakamarki.

Przedstawione w artykule wydawnictwa lilipucie (a ra-czej w większości będące kiedyś lilipucimi) prowokują do łamania stereotypów, wprowadzają nowe tematy, tworzą wyrafinowane gusta, promują polskich twórców – auto-rów, tłumaczy i ilustratorów. Coraz częściej dostrzegane są przez media, co zapoczątkowały pojawiające się blogi, fotoblogi, które prezentują ten rodzaj publikacji. Rodzice w końcu rozumieją, że należy kształtować u potomków zmysł estetyczny przy lekturze mądrego tekstu. Jak zazna-czają, sami przy tym doznają przyjemności, a nie przykrego obowiązku lektury. Bo wszystko to z miłości do książek.

PRZYPISY:1. A. Luboń, Kobiety & spółka, [Online] www.elle.pl/kariera/artykul/kobiety-i-spolka?page=3 [dostęp: 20.05.2014].2. J. Olech, Ilustracja polska po potopie, [w:] Po potopie. Dziec-ko, książka i biblioteka w XXI wieku. Diagnozy i postulaty, pod red. D. Świrszczyńskiej-Jelonek, G. Leszczyńskiego, M. Zająca, War-szawa 2008, s. 19.3. D. Jarecka, Cała Polska czyta dzieciom piękniej, [Online] www.wyborcza.pl/1,75475,6570221,Cala_Polska_czyta_dzieciom_piekniej.html [dostęp: 20.05.2014].4. M. Kokot, Konsekwentni eksperymentatorzy, „2+3D” 2012, nr III, s. 24.5. Ibidem, s. 27.

9

10

11

Page 19: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

19

 }

BIBLIOGRAFIAJarecka D., Cała Polska czyta dzieciom piękniej, [Online] wyborcza.pl/1,75475,6570221,Cala_Polska_czyta_dzieciom_piekniej.html [dostęp: 20.05.2014].Kokot M., Konsekwentni eksperymentatorzy, „2+3D” 2012, nr III.Luboń A., Kobiety & spółka, [Online] www.elle.pl/kariera/artykul/kobie-ty-i-spolka?page=3 [dostęp: 20.05.2014].Machwic-Adamkiewicz A., Co powiedzieć dziecku?, „2+3D” 2012, nr IV.Mizielińscy A. i D., Para z pomysłami, rozm. przeprowadziła J. Nojszew-ska, „Twój Styl” 2014, nr 6.Olech J., Ilustracja polska po potopie, [w:] Po potopie. Dziecko, książka i biblioteka w XXI wieku. Diagnozy i postulaty, pod red. D. Świrszczyń-skiej-Jelonek, G. Leszczyńskiego, M. Zająca, Warszawa 2008.Rachid-Chebab M., Książki dla dzieci nie muszą być jak fast food, [Online] wyborcza.pl/1,75475,14018993,Ksiazki_dla_dzieci_nie_musza_byc_jak_fast_food.html [dostęp: 20.05.2014].Salon ilustratorów, katalog wystawy, Festiwal literatury dla dzieci.Stiasny E., Rzyska J., Wydawnictwo z dobrym gustem, rozm. przepro-wadziła Marta [Smyrska], [Online] wielokropek.com.pl/blog/wydawnic-two-z-dobrym-gustem [dostęp: 20.05.2014].

PODPISY do ilustracji:1. Mapa Polski ze zbioru Mapy małżeństwa Mizielińskich.2. Babcia na jabłoni Miry Lobe z grafikami Mirosława Pokory – to pierw-szy tytuł serii „Mistrzowie ilustracji”.3. M.O.D.A., czyli jedna z czterech publikacji Dwóch Sióstr dotyczących współczesnej sztuki.4. Ilustracje Katarzyny Boguckiej do tekstu Fredry Paweł i Gaweł.5. Okładka Małpy w kąpieli z serii klasyki polskiej Katarzyny Boguckiej i Dwóch Sióstr.6. Oparta na kontrastach propozycja dla najmłodszych wydawnictwa Bona.7. Kiedy będę duży, to zostanę dzieckiem Macieja Blaźnika – autora, grafi-ka i właściciela oficyny Ładne Halo.8. Zdobywca prestiżowej Bologna Ragazzi – Wytwórnia i jej wizualiza-cje wierszy Tuwima.9. Nagrodzone w polskiej sekcji IBBY grafiki Pawła Pawlaka do Czaro-dziejów i parostatków wydawnictwa Wytwórnia.10. Rozkładówka pozycji na temat Solidarność i wydawnictwa Muchomor.11. Okładka jednej z książek Czerwonego Konika – wydawnictwa stwo-rzonego z potrzeby zabicia nijakości.12. Ilustracja Kasi Cerazy do trylogii o Panu Pierdziołce wydawanej przez Zysk i Spółka.

12

Lilipucia awangarda

Page 20: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

20

d }

z Andrzejem Głowackim rozmawiał Michał Wachuła

Literatura w chmurach

Co ma wspólnego technika kodowania QR z tradycyjną książką? Rozmowa z Andrzejem Głowackim, autorem jedynej na świecie książki, której cały tekst został zakodowany – Archetyptury czasu

}

Jak długo słowa „dojrzewały w Panu”, zanim zdecydował się Pan je zakodować i wydać w takiej właśnie formie?

Jak wspomniałem we wstępie książki, one sobie dojrzewały od 2009 roku, „leżały w poczekalni”, czekając na właściwy moment i czas zapisu. Marzyła mi się książka czysta graficz-nie, książka papierowa łącząca to, co rzeczywiste z tym, co wirtualne.

Czy rzeczywiście odrzuca Pan tekst tradycyjny?

Nie da się odrzucić całkowicie tekstu, można z niego zrezy-gnować w druku, ale to jest wciąganie czytelnika w interakcję.

1

ANDRZEJ GŁOWACKI

projektant, architekt wnętrz, grafik, prof. zw. Akademii Sztuk Pięk-nych w Krakowie, gdzie prowadzi III Pracownię Projektowania Architektury Wnętrz, kierownik Katedry Reklamy, Grafiki i Nowych Mediów w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Autor m.in. Od empatii do cyberprzestrzeni (2009), Archetyptura słowa (2009), Rozpuszczalna ryba w nierozpuszczalnej rzeczywistości (2009) oraz najnowszej, w pełni interaktywnej książki Archetyptura magicznej rzeczywistości (2014).

Page 21: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

21

 }

Tekst jest podstawowym nośnikiem informacji. Tekst stanowi o zamyśle książki, jest jego treścią. Tekst zawsze pozostanie, obojętnie w jakiej formie będzie odtwarzany. Podobnie jak ob-raz fotograficzny w pismach stał się integralną częścią tekstu, elementem zapisu, który nie sposób odrzucić.

„Zwycięstwo nad tekstem”. Tak Pan opisuję swoją książkę. Jakie-go rodzaju jest to zwycięstwo?

Użyłem tego określenia dla konkretnej opowieści związanej z dziełem Malewicza Czarny kwadrat na białym tle – jego obraz był zerwaniem więzi ze sztuką przedstawiającą. Ten czarny czworobok stał się wyrazem odrzucenia świata przedmiotów, ogłoszeniem suprematyzmu, czyli sztuki bezprzedmiotowej. Podobnie zapis w postaci kodu QR staje się w Archetypturze czasu wyrazem odrzucenia linearnej literatury.

Obraz Malewicza powstał dla opery Zwycięstwo nad słońcem. Parafrazując jej tytuł, napisałem, że moja książka jest swego rodzaju „Zwycięstwem nad tekstem”. To metafora. Myślę, że ta książka jest przede wszystkim wyzwaniem, które trzeba podjąć, aby móc odnieść zwycięstwo.

Czy każdy może odnieść „zwycięstwo nad tekstem”?

Tak, czytając, rozumiejąc, przebywając z nim sam na sam czy, jak w przypadku Archetyptury czasu, personalizując tekst – za-właszczając go. Tak zawłaszczona książka staje się wyjątkowa i różnorodna, ponieważ każdy jej egzemplarz jest inny.

Co Pan rozumie przez słowa: personalizacja tekstu?

Rozumiem personalizację jako „zawłaszczanie” – aktywne, indywidualne uczestnictwo w lekturze. Oswajanie, branie

w posiadanie, dokonanie indywidualnego, wyjątkowego przez każdego czytającego zapisu.

Zaczęło się od warsztatów w Bunkrze Sztuki 14 kwietnia 2013 roku. Od tamtego czasu minęło już pół roku. Co się zmieniło? Czy pojawiły się już pewne odpowiedzi wynikające z analizy?

Zbieramy materiały, są już pewne spostrzeżenia. Wiele osób niestety tylko ilustruje tekst, a nie o to tak do końca chodzi. To tekst jest głównym bohaterem procesu personalizacji, powi-nien zatem być potraktowany jako pole eksploatacji, głębino-wych poszukiwań, analizy. Ilustrowanie to ostatni krok – synteza.

Jaki jest Pana aktualny cel? Co dalej?

Powstanie trzecia część – Archetyptura magicznej rzeczywisto-ści – w formie przestrzennej do odczytywania w 2916 możli-wych kombinacjach. Jej treść będzie związana z pojawianiem się nowej struktury życia w naszym wymiarze.

Czy Pana zdaniem technika kodowania QR jest techniką znaną społeczeństwu?

Technika ta jest stosowana powszechnie. Natomiast mniej po-wszechna jest chęć do odszyfrowania QR kodów. Trzeba pamię-tać, że QR kod to przede wszystkim rozwiązanie funkcjonalne, metoda „linkowania” treści. Tworząc książkę, bazującą na tym „języku”, wykorzystałem zarówno funkcjonalne, jak i wizualne właściwości kodu. Jak wykazują badania, młodzi ludzie współ-cześnie utożsamiają telefon komórkowy ze wszystkim, tylko nie z rozmowami telefonicznymi (SMS był chyba na szóstym miej-scu, a rozmowa na dziewiątym w statystykach, które widziałem).

2

Page 22: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

22

{pismoproste}nr 3 2014

Pisał Pan wiele o podwójnym charakterze komunikatu wizu-alnego, jakim jest TEKST, a także o indywidualnym charak-terze „światoobrazu językowego”. Jaki wpływ ma w takim rozumieniu TEKST na powstawanie owego indywidualnego „światoobrazu językowego”?

To bardzo ciekawe i ważne pytanie. Każdy z nas nosi w sobie własny „światoobraz językowy”, czyli obraz świata zawarty w języku, którym dana osoba się posługuje, w któ-rym formułuje swoje myśli. Na indywidualny „światoobraz” składa się wiele czynników wynikających bezpośrednio z funkcji języka (wyrażanie emocji, komunikacja, opowia-danie o otaczającym świecie, wartościowanie). Sposób, w jaki używamy języka, kształtuje „światoobraz językowy” i odwrotnie – „światoobraz językowy” kształtuje sposób, w jaki posługujemy się językiem. To dynamiczna relacja. Ja-kie miejsce w tym schemacie zajmuje tekst pisany, czyli taki, który ukazuje nam się zawsze w swej wizualnej formie – jako konkretny obraz? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, teoretyzując. Wymagałoby to bowiem przeprowa-dzenia odpowiednich badań. Nasuwa mi się jednak pewna sytuacja, która miała miejsce dzisiejszego dnia.

Przeglądałem w księgarni książki dla dzieci. Były to tekturowe książeczki dla najmłodszych, z niewielką ilością tekstu, za to bogato ilustrowane – nie zawsze sensownie. Natrafiłem na dwie prezentujące dwa różne warianty opowieści o brzydkim kaczątku. W pierwszej napisane było: „nikt nie kochał brzydkiego kaczątka, nawet mama kaczka”. W drugiej: „nikt nie lubił brzydkiego kaczątka, ale mama kaczka traktowała je tak samo jak inne dzieci”. W kolejnym zdaniu zaś czerwonymi literami wyróżniono wypowiedź mamy kaczki: „Może jesteś indyczkiem?”. Można przypuszczać, że w pierwszym przypadku stwier-dzenie, jakiego użyto w tekście, może wpływać negatyw-nie na dziecięcego odbiorcę ze względu na podświadomy mechanizm utożsamienia się z głównym bohaterem. W drugim przypadku charakter relacji brzydkiego kaczątka z mamą jest wyrażony łagodniej, jednak kwestia wyróżnie-nia jej wypowiedzi czerwonym kolorem nie jest oczywista. Takie działanie może pełnić funkcję ostrzegawczą, sygna-lizować czytelnikowi pewien dysonans istniejący w fabule. W obu przypadkach tekst wywiera silny wpływ na „świa-toobraz językowy” odbiorcy. Jednak kwestia tego, czy wprowadzenie koloru czerwonego w drugim przypadku wzmacnia, osłabia, czy też pozostaje zupełnie neutralna dla tego działania, jest dyskusyjna i wymaga zbadania.

Wspomina Pan o łączeniu tekstu z obrazem – o wpływie tekstu i obrazu na wartość dzieła skończonego. Czy rzeczywi-ście sądzi Pan, że między tekstem a obrazem zachodzi ścisła interakcja i nie można ich od siebie odłączyć? Czy wówczas tekst traci na wartości?

To rozwój czasopism spowodował lawinę obrazowania ilustracyjnego, dał ludziom tekst uzupełniony obrazem,

3–5

Page 23: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

23

 }

7

6

Page 24: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

24

{pismoproste}nr 3 2014

przywiązał nas do obrazu, który w obecnym świecie zniewolił tekst. To obraz manipuluje nami, dlatego dla mnie ważne jest wymuszenie zapisania – przepisania i przemyślenia tekstu na nowo – spersonalizowania go i stworzenia własnego egzem-plarza książki.

Tekst pisany jest nierozerwalnie związany ze swą wizualną formą. Rozdzielenie tekstu od obrazu w mniejszym lub więk-szym stopniu zniekształca przekaz. Najłatwiej zaobserwować ten efekt w przypadku reklamy wizualnej, bazującej na niedo-powiedzeniu, gdzie tekst i obraz uzupełniają się wzajemnie, a ich zestawienie daje w efekcie nową jakość znaczeniową.

Czy liberatura była dla Pana inspiracją podczas tworzenia „Ar-chetyptury czasu”?

Raczej nie, tak naprawdę mało o niej wiedziałem. Po prostu bawiła mnie gra słowna, przekraczanie granic przestrzeni, balansowanie na poziomie surrealnym. Po Rozpuszczalnej rybie w nierozpuszczalnej rzeczywistości, która była integralnym połą-czeniem słowa z obrazem, bawiły mnie krótkie teksty antyba-jek, jakie opublikowałem w Archetypturze słowa.

Z drugiej strony takie obiekty książkowe, jak pochodząca z cyklu libaratury Sto tysięcy miliardów wierszy Raymonda Queneau, mogły mieć na mnie wpływ nawet podświadomy. Chodzi mi w tym miejscu o specyficzne książki „na wolności”, autonomiczne, w których architektonika, a tym bardziej strona

wizualna są elementami tekstu równie ważnymi, jak fabuła czy styl. Są to książki łamiące tabu, poszukujące nowej przestrzeni dla siebie w tak szybko zmieniającej się rzeczywistości.

Jak współczesny czytelnik powinien rozumieć „cielesny odbiór literatury”? Co odkrywczego może nam przynieść ta nowa forma odbioru dzieła?

„Cielesny odbiór literatury” jest istotny, ponieważ stwarza możliwość oswojenia książki dla siebie samego, książka daje i wymaga nie tylko przerzucania kartek i pożerania linearnego tekstu, ale woła: stwarzaj mnie dla siebie samego, daj mi coś od siebie, zostaw mi odrobinę twej kreacji i inwencji.

Jakie jest Pana stanowisko na temat popularnych w ostatnich la-tach dyskusji dotyczących wirtualizacji książki? Jest to zagrożenie dla książki tradycyjnej czy może nieszkodliwe dla niej następstwo rozwoju technologicznego? A może coś jeszcze innego?

Myślę, że nie ma żadnych obaw ani przed nadmiarem wirtualiza-cji, ani przed tym, że tradycyjna książka zniknie. Każda forma ma swe grono „pożeraczy”. Ważne są skutki owej konsumpcji. Jeśli książka może synchronizować półkule mózgowe, wymusić wię-cej własnej kreacji, to dla mnie nieważne jest, skąd przybywa, ale co da osobie, która z nią obcuje. Wszelkie interfejsy, których na co dzień używamy za pośrednictwem urządzeń

8

Page 25: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

25

 }

elektrycznych, bazują na tekście pisanym, w którym kluczową rolę odgrywa graficzna forma zapisu znaków. Zjawisko to prze-nika również do świata literatury na rozmaite sposoby, przez co staje się ona tworem nie tyle pisanym, co raczej konstruowanym za pomocą różnorodnych elementów wizualno-tekstowych.

Odczyt tekstu wirtualnej książki wymaga od czytelnika aktyw-nego uczestnictwa – jest zależny od jego woli nieco bardziej niż w przypadku tradycyjnej lektury. Czy nie powinniśmy się obawiać, że stawianie przed czytelnikiem dodatkowych wymagań wpłynie negatywnie na poziom czytelnictwa w Polsce?

Tak postawione pytanie pozwala mi na odpowiedź pytaniem: czy w takim razie, aby nie „drażnić” czytelnika, nie należy sta-wiać mu żadnych wymagań? Wtedy „fajne” byłoby pisanie ksią-żek skrótowych jak SMS. Osoby, które myślą i chcą zachować swą indywidualność będą szukały zawsze czegoś więcej.

Na koniec nawiążę do słów prof. Dariusza Rotta z recenzji „Archetyptury czasu”, jednak zmieniając trochę intencję autora. Czy w świecie intermedialnym znajdzie się miejsce dla księgi tradycyjnej?

Kiedyś Gutenberg dokonał rewolucji, tworząc, jak to obec-nie nazywamy, „galaktykę Gutenberga”. Potem nagle dzięki powstaniu fotografii obraz stał się integralną częścią książki,

panoszył się coraz mocniej, aż zbudował swą własną galaktykę intermedialnego przekazu. Miejsca w przestrzeni rzeczywistej i wirtualnej jest dość na wszystko, a proces ewolucji obejmuje to, co nas otacza w obu przestrzeniach. Książka tradycyjna zawsze pozostanie czymś bardziej intymnym niż książka wirtualna. Tworząc rozwiązanie pośrednie między tymi dwoma światami, liczyłem, że personalizacja tekstu stanie się proce-sem zapisu treści jako intymnego, własnego, autorskiego jego przeżycia. Jako autor dałem jedynie przestrzeń na jej stroni-cach o takim właśnie przeznaczeniu.

PODPISY do ilustracji:1. Andrzej Głowacki i Archetyptura czasu2. Archetyptura czasu: okładka i jedna ze stron.3–5. Warsztaty personalizacji tekstu na Uniwersytecie Pedagogicznym (26.11.2013). Uczestnicy podczas pracy i jedna z personalizacji.6–7. Personalizacje autorstwa Adama Piętaka.8. Personalizacja autorstwa Dominiki Piętak.9. Pesonalizacja 5-letniego Tymka.

ŹRÓDŁA ilustracji:https://www.facebook.com/archetyptura?fref=ts

9

Literatura w chmurach

Page 26: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

26

d }

Katarzyna Starachowicz

Polskość jako zadany temat…

Wrażenia z wystawy Kształty polskiej litery organizowanej w Muzeum Narodowym we Wrocławiu

}

Ubiegłego roku, od 10 lipca do 25 sierpnia, można było zwiedzać wystawę w Muzeum Narodowym we Wrocła-wiu zatytułowaną Kształty polskiej litery. Przedsięwzię-cie ambitne i przede wszystkim potrzebne. Nie mogłam tego nie zobaczyć.

Pierwszym rozczarowaniem okazała się wielkość ekspozycji, zajmującej jedną małą – jak na możliwości muzeum – salę. Kilkusetletnia historia grafii polskiej – „rozumianej jako system graficzny odwzorowania głosek języka polskiego za pomocą znaków przyjętego przez Polskę alfabetu łacińskiego”1 – zajęła trzy tablice wiszące tuż przy wejściu. Złożona notabene Minio-

nem Pro w znaczącej większości przedstawiała dzieje kształtowania się alfabetu (grafia niezłożona, złożona, diakrytyczna) i ortografii. Szczególnie wyróżniono Jana Januszowskiego, twórcę pierwszej czcionki narodo-wej, którą złożył swoją książkę Nowy Karakter Polski z 1594 roku (fot. 1), zamykającą udział drukarzy w dys-kusji nad ortografią (głos oddano językoznawcom).

Przez kolejne trzy stulecia publicyści, głównie ci współpracujący z „Grafiką Polską”, domagali się na łamach pisma kroju narodowego2. Jak zaznaczono: „Z gąszczu trudnych do przełożenia na język praktyki ogólników i dywagacji wybijają się co najmniej trzy

1

Page 27: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

27

 }

wymierne postulaty: funkcjonalność i czytelność pisma, zharmonizowana diakrytyka i właściwe rozświetlenie liter, czyli korygowanie świateł międzyliterowych w celu uzyskania jednolitości wizualnej (dotyczy to zwłaszcza częstego w języku polskim sąsiedztwa liter: w, k, y, z)”. Zwieńczeniem tej dyskusji miała być – doskonale znana czytelnikom „Pisma Prostego” – Antykwa Półtawskiego, zaprojektowana w latach 1923–1928. Z innych czcionek dwudziestolecia międzywojennego wymieniono Anty-kwę Jeżyńskiego (autorstwa Stanisława Jeżyńskiego i Jana Kuglina, fot. 2a i 2b) oraz Gotyk Nadwiślański (Militari) Anatola Grisa i Bolesława Barcza, ale na jakąkolwiek charakterystykę zabrakło już miejsca.

Nieco więcej szczęścia miała już powojenna Anty-kwa Toruńska Zygfryda Gardzielewskiego, nawiązująca „klimatem do architektury rodzinnego miasta auto-ra”. Wspomniano i o Romanie Tomaszewskim, jego wpływie na polską typografię (zwłaszcza przez zało-żenie Ośrodka Pism Drukarskich w 1968 roku) i kilku powstałych z jego inspiracji projektach pism (fot. 3). Na koniec wymieniono szereg realizacji Artura Fran-kowskiego (fot. 4) i digitalizacji Mariana Nowackiego, a z najnowszych dokonań – Apolonię Tomasza Wełny. Nazwisko Łukasza Dziedzica w ogóle się tutaj nie poja-wiło, zapomniano także o Danovie Jacka Mrowczyka.

Oprócz wyliczenia pism w tekście, zaprezentowano również kroje – w gablotkach wystawiono wydrukowa-ny (jeśli to możliwe) alfabet i przykłady książek, druków ulotnych złożonych danym krojem. Podpisom nie towa-rzyszyły rozbudowane charakterystyki, nie pokazano, skąd pochodzą kształty danych glifów (np. wspomniana architektura toruńska czy całe badania przeprowa-dzone w ramach doktorskiego projektu Apolonii). Można za to było przyglądnąć się wybranym narzę-dziom zecerskim, w tym samym czcionkom (fot. 5, 6).

Wszystkie te wypunktowania kończy akapit wy-noszący na piedestał możliwości współczesnych mediów, wyposażających czytelnika w „kompeten-cje” grafika, redaktora technicznego czy wydawcę. „Korzystając z zaszytego w pamięci zasobu fontów, może on [czytelnik nowej generacji] jednym klik-nięciem zmienić krój pisma na taki, który będzie dla niego wizualnie czy funkcjonalnie najodpowiedniej-szy. Ważne, żeby miał w czym wybierać” – konklu-duje Wojciech Kaczorowski, kurator wystawy.

Problem w tym, że nie jest ważne, by mieć w czym wybierać, ale – by wiedzieć, jak wybierać. Zmiana nośnika wcale bowiem nie daje czytelnikowi „kompe-tencji typograficznych”, w takowe powinny uzbrajać przedsięwzięcia takie właśnie jak ta wystawa. Polski krój bowiem to nie ten, który tylko dysponuje polskimi znakami diakrytycznymi, ale ten, który swoim kształtem jakoś do „polskości” nawiązuje. Jak to robi? Ogranicza-jąc się do zwiedzenia tej wystawy – trudno orzec…

Na wystawie za jeden z przykładów zastosowań Antykwy Jeżyń-skiego (rys. 2a, 2b) posłużyło wydanie okolicznościowe Gawędy poety z typografem Emila Zegadłowicza (Poznań 1929)3. Ten cie-kawy, zwłaszcza ze względu na nieoczywistą perspektywę – poety formułującego techniczne zalecenia zecerskie – dokument epoki został na nowo złożony w ramach konkursu towarzyszącego or-ganizowanej przez Naukowe Koło Edytorskie konferencji „TYPO-graficzne PRZESTRZENIE TEKSTU”4. Pracę zwycięską – autorstwa Michała Wachuły – publikujemy na końcu numeru.

Polskość jako zadany temat...

2a

2b

3

Page 28: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

28

{pismoproste}nr 3 2014

PRZYPISY:1. Cytaty, jeśli nie zaznaczono inaczej, pochodzą z tekstu otwierającego wystawę – kuratora Wojciecha Kaczorowskiego.2. Wiele numerów tego czasopisma zostało już zdigitalizowanych i udostępnionych choćby na stronie Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej: http://kpbc.umk.pl/dlibra/sresults?ac-tion=SearchSimilarAction&eid=82849 [dostęp: 1.06.2014].3. Publikacja została zdigitalizowana i udostęp-niona pod adresem: http://www.sbc.org.pl/dlibra/doccontent?id=7543&from=FBC [dostęp: 1.o6.2014].4. http://typograficzneprzestrzenie.wordpress.com/konkurs/ [dostęp: 1.06.2014].

ŹRÓDŁA fotografii: zbiór własny

56

4

Page 29: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

}Zwycięska praca – autorstwa Michała Wachuły – w konkursie towarzyszą-cym konferencji „TYPOgraficzne PRZE-STRZENIE TEKSTU” na skład Gawędy poety z typografem Emila Zegadłowicza

Page 30: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

30

{pismoproste}nr 3 2014

{pismoproste}nr 3 2014

Page 31: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

T

Gawęda poety z typografem

EMIL ZEGADŁOWICZ

Page 32: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje
Page 33: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

EMIL ZEGADŁOWICZ

Gawęda poety z typografem

Skład komputerowy Igrek Iksiński

Kraków 2013

Page 34: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Gawęda poety z typografemRolnicza Drukarnia i Księgarnia Nakładowa, Poznań 1929

Wydanie drugie poprawione, Kraków 2013

Page 35: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Janowi z Bogumina KuglinowiAutor

Page 36: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje
Page 37: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Nie wiem, czy rozważnie i roztropnie postąpił Komitet Organizacyjny III Zjaz-du Bibliofilów Polskich, zebranych z okazji 100-letniej rocznicy przesławnego Ossolineum, zapraszając do referatowego działu – poetę! Osobiście znając ten genus humanum niejako z autopsji – miałbym cały szereg zastrzeżeń, a przede wszystkim to jedno, że dziś, gdy szlachetna, kto wie, może najszlachetniejsza miłość do ksiąg, bibliofilstwo, staje się z dnia na dzień coraz skrupulatniejszą wiedzą, o tendencjach wyraźnie naukowych, kodyfikacyjnych i statystycznych – przekorna lotność imaginacji poetyckiej czyni w tym budującym się – nieco chińskim – murze wyłom, a wyłomem tym wprowadza czeredę niespokojnych i niepokojących, lotnych duchów fantastycznego autoramentu.

Gdy już jednak Komitet Organizacyjny w przynaglonej alteracji przed- zjazdowej tak postąpić postanowił i w najdalej idącej tolerancji poecie głos oddać uznał za słuszne i stosowne – trzeba mi tutaj obronę tego kroku prze-prowadzić o ile, o tyle mocną, a w każdym razie wykazującą słuszność tego pięknego, acz niebezpiecznego postanowienia.

Oprzeć mi się należy siłą kontrastu w stosunku do ważkich, katedralnych wywodów na niezawodzącej nigdy postawie utopijnej, przeznaczając dla niej i wykreślając dla niej kontury realne – tak to już bowiem jest, że realizm krzepi się utopią, a utopia realizmem.

Zasadniczo podnieść tu trzeba incipiter jedno: poeta, aczkolwiek całą swoją konstrukcją psychiczną nastawioną na zmienność i wrażliwość, i po-budliwość rzeczami i sprawami niezauważalnymi dla innych, różni się zasad-niczo od literata zawodowego i naukowca – jest – w stosunku do zagadnień typograficznych – na równi z nimi producentem materiału drukarskiego, i nie tylko z nimi! Jest dostawcą materiału drukarskiego na równi z przemysłowcem

I

Page 38: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

pragnącym drukować cenniki, buchalterem zestawiającym obliczenia roczne do druku, kominiarzem i listonoszem drukującym powinszowania noworoczne, nowożeńcem zamawiającym zapowiedzi ślubne, zmarłym, który kilkudniową pamięć o sobie powierza klepsydrom itd. Z tego więc tytułu: dostawcą materiału drukarniom jest poeta z wymienionymi tymi i innymi na równych, tych samych, demokratycznych prawach!

Na tym odcinku zagadnień gatunku uniwersalno-przemysłowego jest drukarz czymś w rodzaju współczesnego reżysera, wraz z zawodem tym dziś jeszcze związaną hipertrofią znaczeniową, który dzieło każde i objaw liter-acki każdy, anachroniczno cofnięty czy ekscentrycznie nadmodny, uznaje, w poczuciu bezgranicznych możliwości teatralnej realizacji – za równoznac-zny i równoważny! Wyjaśni to może najlepiej zdanie, które jeden z reżyserów i dramaturgów wypowiedział zwięźle i śmiele, że sprawozdanie roczne straży pożarnej można na równi z Hamletem – niesłychanie ciekawie zainscenizować. Oczywiście, że można – lecz czy trzeba?! Czy gra warta świeczki? Czy opłaci się skórka na wyprawę? Reżyser ów twierdził, że tak! Pomiędzy tym reżyserem a współczesnym drukarzem widzę niejakie zbyt uogólniające analogie – przeto też powiedziałem, że pod względem dostawczości – tak wolno rzec – jest poeta w obliczu drukarstwa na równych prawach z każdym, kto w ogóle cośkolwiek ma do drukowania.

Lecz tu się też ta analogia kończy! Jest bowiem moment jeden ważny, który urozbieżnia wspólne dotychczas ścieżki. Momentem tym jest jakość materiału dostarczanego. Ażeby znaleźć tutaj jasną i zrozumiałą platformę – rzeknijmy od razu słówko o materiale najwyższego gatunku i najczystszej próby, jaki się zdarzy drukarzowi składać, łamać i tłoczyć. O materiale-dziele, którym Pan Swe sługi nawiedzać raczy

a jeśli Pan ten wielki Swe sługi nie zawsze nawiedzać chce w ich domu, wówczas, najłaskawsze wciąż mając oko na nich, śle im Swe orędzie przez Swoich pośredników. I nieraz tak będzie, że kiedy w ciszy nocnej siedzisz w swej izdebce, zaduman wśród swych książek, nieraz coś zaszepce, coś zaszeleści: piąta i dz-iesiąta, i setna wiewna mara z każdego się kąta wychyla i gro-madą zbliża się ku tobie. Mężowie, którzy dawno już złożyli

rzecz o materiale-dziele

Emil Zegadłowicz

Page 39: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

w grobie swe ciało, a zaś dusze zamknęli w swym dziele żywota arcytwórczym na wielkie wesele człowieka i jego ukojne zbawie-nie od nędzy tej powszedniej, zjawiają się cienie żyjących myśli swoich, ażeby cię kołem otoczyć i swym słowem prawić ci we-sołym, w zastępstwie swego Pana, o rzeczach, co leżą pomiędzy krańcem niebios a ziemi rubieżą, w ich wnętrzu i poza nim, na tajemnej drodze, wiodącej od wieczności do wieczności.

Tak czy owak – raz wszakże w życiu musi się zdarzyć drukarzowi, że na warsztacie złoży mu los twór wielkiej miary twórczej, twór, o ile to być na ziemi może, doskonały, to znaczy taki, który w najnieomylniejszych zarysach odtwarza wiernie i podatnie najgłębsze myśli i najstrzelistsze uczucia. A po-nieważ sam jest poetą i twórcą – w tej chwili bowiem tylko o takim drukarzu godzi się nam tutaj mówić – w mig odczuje wielkie piękno tworu, który oto danym mu jest ubrać w ciało.

Dzień ten to dzień ze wszech miar szczęśliwy, a przeto pełen głębokiej, człowieczej troski: świadomość człowiecza jest zawsze szczęściem głęboko za-niepokojona, wie bowiem, że zanim sprosta – ono już przeminąć może.

W tej to chwili, w dniu onym i godzinie zniknie błahe zagadnienie do-stawności – jasnym staje się, że poeta nie jest fabrykantem autografów czy, co gorsza, maszynopisów! Oto przychodzi do ciebie, bracie drukarzu, z czymś zgłoła innym i dobrym: z kwiatem dni wielu znojnych i nocy frasobliwych: z poe-matem, mową ducha, posłaniem do duchów! Jak malarz, który myśl krajobrazu pojął, uczuciem przepoił, myślą utrwalił – widzi przed sobą w okamgnieniu farby, których mu zażyć wypadnie, aby dać to co najważniejsze i najkoniecznie-jsze – tak i drukarzowi we wzroku wewnętrznym zjawiają się: format, stronnica, kolumna, układ, paginacja, margines, wakaty i czcionki! Przede wszystkim czcionki!

I tu pora, aby o czcionkach rzec słów kilka, o naturze ich, o ich psychologii.Napisał kiedyś Rimbaud wiersz, który dużo narobił hałasu, nabrał

znacznego rozgłosu, a sława jego po dziś dzień przetrwała – wiersz o barwie samogłosek; w nim to o naturze tajemnej podformnej mówiąc orzekł, że np. a jest czarne, e białe, i różowe itd. W praktyce formowania treści duchowej w słownym kształcie wygląda to tak, że wyrażając barwy czarne w naturze czy

rzecz o czcionkach

Gawęda poety z typografem

Page 40: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

też stany psychiczne czarnego tonu należy słów zażywać o przewadze a – co też przcie już w słowie samym czarny się wyraża, w noir, schwarz; zaś w zestroju słownym tym bardziej nierefleksującą sadzowność potwierdzi np.: czarna wrona ponad lasem kracze.

W innym wymiarze trzeba tu też rzec o charakterze dźwięków gamy muzy-cznej – w czym przecież wiedno, że pewne tony są smutne, inne radosne, jedne ponure, inne dźwięczne i srebne; nie rozwodząc się nad tą dziedziną spraw nie lada jakich, bo w podświadomej zakorzenionych glebie – można słuszny ten tu dezyderat wysunąć, że w ostateczności są to sprawy dość jednostronne i in-dywidualne w wyczuciu. Nic to! Indywidualność wszakże świadoma i konse-kwentna to odrębność, to zaczyn stylu, to człon rożnorakości, czyli wzbogacenie płaszczyzn życia, rozszerzenie i prężność – wszystko więc w porządku!

A oto na cóż te przykłady? Miały to być tylko pobieżne zaznaczonym zo-brazowaniem tego pewnika, że instrumentem głównym drukarza jest czcionka i czcionki tej krój (z barwą zespolony) oraz forma (wykres psychiczny), które składają się na żywą istność tego tajemniczego symbolu utrwalającego przebyt ziemski ducha i jego niebiańskie tęsknoty czy infernalne upadki.

Tak więc dochodzimy do tego – przy czym najusilniej pragnę zaznaczyć, że nie buduję systematu, lecz w najogólniej zarysowanych konturach poda-ję to, co mnie najgłębiej w zakresie stronnicy drukowanej wzrusza – więc dochodzimy do tego, że podobnie jak samogłoski barwą przemawiają, jak dźwięki smutek czy radość rodzą, lub tęsknotę, która kolebie czuciem w takt rozgranych na Anioł Pański dzwonów wieczornych – tak też swoją fizjologię odrębną mają czcionki i mieć muszą, są bowiem wykonane przez człowie-ka, a człowiek to suma tradycji tysiącletnich łącznie z anamnezą praczasów przedludzkiego istnienia, plus doświadczenie własnych przeżytych lat, plus dzień ustroju psychicznego, w którym właśnie tworzy z przeczuciem dalekich dosięgów epoki pozaludzkiej.

W tym wypadku, oczywiście, mowa wyłącznie o czcionce twórczej, nat chnionej! Są tedy czcionki radosne i roześmiane cicho i dyskretnie, to znów gwarne i rozgłośnie, są czcionki taczające się ze śmiechu gwałtownego, są inne pokorne, uległe, inne znów dumne i pyszne, jeszcze inne smutne i zastygłe w bólu, przeraźliwe i makabryczne – ponure, martwe, zimne, opuszczone, dalekie, są

rodzaje czcionek

Emil Zegadłowicz

Page 41: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

groteskowe, upiorne, pajacowate – są słoneczne i północne, wiosenne i zimowe, ślepe i ostro widzące, głuche i o wyostrzonym słuchu, niemowne i ga-datliwe, cnotliwe i grzeszne, rozpustne i wyuzdane – są czcionki wszelkie!

Nie kapryśnością dojrzenia poetyckiego powodowany mówię to! Bynajm-niej! Pismo, dukt jego, a dziś drukarska formacja jego, ma swoją alchemię i cza-rodziejstwo, magię i mistykę: dziś może zastygłe w stereotypowości i martwocie pozornej bo chwilowej – dla widzącego przemawiają olbrzymią rozpiętością przemian od bełkotu praczłowieka, poprzez węzły i karby, klinowe cegły, hi-eroglify, symbolikę tarotową i zodiakalną, aż po szwabachę, antykwę, kursywę, Elzewir, Garamond, Walbaum czy mediawal – w literze każdej utajona jest, w literze i znaku pisarskim każdym, olbrzymia droga rozwoju myśli niebosiężnej człowieka, jak ból małży w perle, jak sen mroku podziemnego w złocie – i oto te złote żyły tryumfalnego zmagania się człowieka z żywiołem wszelkim i przeci-wieństwem – przebłyskują z każdej zadrukowanej stronnicy – mniej lub więcej – wedle natury jej i myśli przewodniej palców człowieczych, które je składały.

Zapytać pragniesz, bracie drukarzu: gdzie są te czcionki, o których, panie poeto, tak cudownie gwarzysz? Są! Jedne ułomne i niepełne jak wszel-kie czyny ludzkie – to te rzeczywiste, istniejące – pośród których na pierwszy plan występują nie tyle te drukarskie, kasztowe, ile te przez artystę wnikliwego przygodnie dla jednej chwili w niekomplecie skomponowane: afisze, ogło-szenia, graficzne karty tytułowe i te czcionki drugie, pełne i krasą kwitnące, najpiękniejsze jak wszelkie marzenie: oczami ducha widziane, mową serc wołane – czcionki, które będą!

Tak czy owak – by powrócić do źródeł wywodów – dzień szczęsnej twórczości słoneczni się przed drukarzem, gdy oto otwór górnego lotu leży przed nim i namawia go do złożenia wedle miary i potrzeby wewnętrznej. A jeśli to poemat rozlewny, nizinny – czcionka twa musi być płaska, o dale-kim widnokręgu – a jeśli zaś górzysty wznos dzieła – czcionka twa musi być pagórkowata i rosnąca wzwyż, i strzelista, turniasta, nadchmurna, bo ta tu jest tajemnica wszelka zamknięta, że drukarz materiałem swego kunsz-tu nie odtwarza, nie! Lecz tworzy poemat swój swoistym, sobie wyłącznie przynależnym procederem.

magia pisma

rzecz o akcie twórczym

Gawęda poety z typografem

Page 42: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

A tu przy tym słowie tworzy zatrzymajmy się na chwilę, aby mu spojrzeć w twarz trwożnie a pytająco i badawczo.

W dobie dzisiejszej wzmożonego uprzemysłowienia drukarstwa, gdy zamyślenie i cichą skupioną robotę pracowitego składacza i tłocznika, dbałych o rezultat dostały i o jakość – przygłusza nieustanny rumor i rozgwar, i kłapa-nina tępawa linotypów gałgańskich i rotacyjnych maszyn tworzących ilość – śmiałym twierdzeniem i odważnym zagadnieniem staje się toż drukarstwo pojmowane jako rzemiosło wyzwolone, jako sztuka stosowana! Ach! To już tak bardzo wiele! Znamy to! Wszyscy znamy! Znamy i nawet czasem, od świę-ta, uznajemy! Lecz prawy stuprocentowy przedsiębiorca oficynowy spode łba patrzy na takiego cudaka, co się typografem zwie i o formie jakościowej marzy.

A oto na dobitek decydujący – chcę tu rzec, że pojęcie sztuki stoso-wanej w drukarstwie to rezygnacja ze znacznie dalszych i górniejszych ambicji, których twórcze ziszczenie leży w zakresie drukarza-twórcy.

Drukarstwo jest sztuką – drukarz jest artystą! Możliwe – i nie będę się o to sprzeczał, czy to jest – stało się już faktem dokonanym! Owszem, gotów jestem sceptycznie stwierdzić, że to jest – ukrywa tylko w formie zbyt obcesowej pojęcie przyszłości: będzie.

Istotnie! Gdy papier, rozmiar, kolumna, czcionka w jej biologicznym i psychologicznym doborze – stanie się dla operującego tym materiałem – tym, czym pędzle i paleta, i farba dla malarza, czym glina, kamień, marmur, brąz dla rzeźbiarza, cegła, zaprawa murarska dla architekta, czym słowo dla poety, a dykcja i trafność przedzierżgnięcia się w obcą umysłowość i odczuwalność dla aktora – wtedy drukarz, pełen uświadomień i samowiedzy – pełnym, twórczym, samoistnym będzie artystą, wypowiadającym na swój sposób dytyramb na cześć życia i jego przemian, będzie artystą, twórcą, indywidu-alnością; do dziś sztuka drukarska kooperatywnym niejako przemawia języ-kiem; wieki składają się na oblicze gotyckie książki czy na rokokowe u nas Grelowskie. Tu i tam wybłyska jednostka przełomowa – lecz to sporadyczność jeno, jeno wyjątek! Pełne, wiekami idącymi przygotowane uświadomienie twórcze zaprowadzi drukarza na tory osobowości i skupionego natchnie-nia w nieomylnej formie stwarzającego książkę i arcyksiążkę. Stanie się też drukarz prawym, wolnym, a nie stosowanym – artystą, na równych prawach

poeta i drukarz

Emil Zegadłowicz

Page 43: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

twórczych z kunsztem i majsterstwem wszelkim w tym znaczeniu final-nym, że będzie przemawiał swoją mową uczuć i swoją poezją myśli – tak nas-tąpi nieodrębne zbratanie poety i drukarza w jeden cech twórczo-odkrywczy. Będzie to okres przekreślenia przemysłu drukarskiego, który zostanie daleko poza twórczością wszelką jako zmechanizowana fabrykacja zadrukowanych arkuszy oraz przezwyciężenie drukarstwa jako sztuki stosowanej – czym była dotychczas w swej formie najznamienitszej – rozpocznie się epoka tej – której nie było jeszcze: sztuki książki wyzwolonej i wyzwalającej – magią gwiazd zapisany firmament – owa gwieździsta księga wszechświata, oto wielka fuga finału symfonii drukarskiej!

Odpadną też wtedy dywagacje wszelkie, czy potrzebne są inicjały wzorzyste, czy ilustracje potrzebne lub konieczne, czy frontispis użyteczny – inicjałem stanie się incipit pierwszych słów rozdziałów, ilustracją wymowną i górną będzie kolumna żywa mową wewnętrzną czcionek, frontispisem – natchnienie typografa!

Mowa wewnętrzna czcionek! A oto że tych książek nie ma jeszcze! Ani Garamondy, ani Elzewiry, ani Walbaumy nic tu nie poradzą! Piękne to i szlachetne czcionki, lecz wyraz ich zastygły, choć czysty i spokojny – bezużyteczny prawie! Bo, aby się narodowej cechy melodia wypowiedzieć mogła – z ducha tajemnic tegoż narodu, z podłoża najgłębszego jego rasy wyróść musi. I oto będzie na drodze stronicy polskiej i książki polskiej krok pierwszy i pierwszy zaczyn.

Nie zadowolą nas zapewne próby pierwsze, nie dadzą wyrazu pełnego i nieomylnego, bo też intelektualne dociekanie nic nie pomoże i nic nie wskóra – sprawa to zbożnej ekstazy i wielkiej improwizacji.

Tak stać się musi w Polsce i wszędzie gdzie indziej. Dopiero gdy u poszc-zególnych narodów ujawni się twórczy czyn w stworzeniu czcionki odrębnej, biologicznie koniecznej, rasowo pewnej, psychologicznie nieomylnej – wtedy ze sprzęży krojów tych wykwitnie najwyższa forma ducha drukarskiego: czcionka wieczna – nią po raz pierwszy zostanie wydrukowana Ewangelii wielka nowina, w której treść z wykresem typograficznym stanie się jedną integralną całością niepodzielną i wieczną właśnie! Stanie się to wtedy, gdy jedyny uniwersalizm: jedna owczarnia i jeden Pasterz – stanie się ciałem!

rzecz o potrzebie stworzenia rodzimej czcionki

wieczna czcionka

Gawęda poety z typografem

Page 44: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Dziś przeżywamy – oczywiście – nie żadną bardzo krytyczną epokę – wszystkie epoki są jednakowo krytyczne – owszem, wzmożone zaintereso-wanie, wzrastające bractwa bibliofilne, chętność rozważań typograficznych oraz wzmożony popęd realizacyjny własnej czcionki wskazują na niezawodny rozwój troski o drukarstwo iście cechą rasowej rodzimości namaszczone – lecz – cokolwiek bądź by się powiedziało – przeżywamy, i to trzeba sobie w pełni uświadomić – zaledwie początki sztuki drukarskiej w Polsce. Nie mówię tego – zapewne! – z jakichś tetrycznych przyczyn i pesymistycznych przykwaszeń – nie warto mnie o to posądzać! Młodością książki polskiej pełną szlachetnej ekspansji rozwoju raduję się głęboko! Pragnę jednakże zwrócić uwagę na sprawy, moim zdaniem, najważniejsze! A z najważniejszych najważniejsza jest: konieczność stworzenia własnej wizji książki polskiej, co może nastąpić jedynie przez odkrywczą kamapnię w zdobyciu własnej psychologicznej protogenitury czcionki, i to w typie różnorakim dającym się zastosować do różnorodnoś-ci zadań drukarskich – przez nową kompozycję stronicy z baczną uwagą na odrębność rodzimą, przez interwencję twórczego, całokształt zagadnień ty-pograficznych ogarniającego ducha, względnie przez gromadny wysiłek wielu uświadomionych indywidualności.

Drogą dotychczasową pójść nie można, nie ujdzie nią daleko! Ani zasób doświadczeń Szarfenbergów, Unglerów, Wierzbiętów zadowolić nas zdoła, ani Grel nam wystarczyć może, ani supraślskie czy bodaj wadowickie straganowe druki pouczyć mogą. Nie możemy też skończyć podróży na szlachetnych oazach wysiłków Łazarskich, Anczyców, Telców czy Kuglinów – stąd się właśnie droga poczyna dopiero! Książka Wyspiańskiego wytrysła i zalśniła zaledwie jedną falą wielkiego morza możliwości – symetrycznością i wzniosłą prostotą układu; dru-ki straganowe posłużyły tu i tam do odkryć prymitywizmu układu – lecz na tym i nie koniec. Powrót do wzorów kopialnych rękopisów przedinkunabułowych zamknął się wielkiem dziełem Ruskina i Morrisa! Pozostaje jedno: praca nad zerwaniem z całym dotychczasowym szablonem z jednej strony, z drugiej pra-ca od podstaw idąca, od biologicznej formy zalążkowej ku psychologicznemu podejściu do sprawy graficznego wykresu.

I oto ostateczny cel mego doraźnego przemówienia: cześć przeszłości i teraźniejszości drukarstwa, chwała polskiej książki przyszłości!

Emil Zegadłowicz

Page 45: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Z wszelkich dziedzin dokumentalności umysłu i uczucia człowieczego – książka najsilniej, najtrwalej i najistotniej odtwarza oblicze epoki: może i ona jedyna! Zespolenie wielkiej treści z wielką formą oto najwyższe zagadnienie drukarskie! Wykona zadanie jedności – wielki idący drukarz! Szczęśliwi bib-liofile! Miłośnicy ksiąg – przybliżający podniesienie ducha drukarstwa.

Szczęśliwi! Bo ten jest najszczęśliwszy z ludzi, któremu nic zapału do ksiąg nie studzi; a przedsię ten, co w własne wgłębiwszy się wnętrze, uczuje naraz twórcze siły przenajświętsze i sam stworzywszy księgę, pokorn-ie ją złoży u stóp swojego Stwórcy, na podnóżek Boży!

AMDG”wielka treść i wielka forma

Gawęda poety z typografem

Page 46: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

T

Page 47: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

Redaktor prowadzącyIgrek Iksiński

Redakcja językowa i korektaIgreka Zecińska

Skład komputerowyIgrek Iksińki

Tekst podstawowy niniejszego, drugiego wydania, przejrzanego i poprawionego, został złożony krojem OFL Sorts Mill Goudy 12/14,5 autorstwa Barrego Schwartza,wydanym w 2009 roku i dystrybuowanym przez crudfactory.com.Tekst pomocniczy złożony OFL Sorts Mill Goudy 8/9.

Wydawcaxyz.plul. Iksińka 100/100, 10-100 Warszawa, tel. o22 100 10 10.fax 022 100 10 10, [email protected]

Page 48: {pismo proste} - edytorzy.files.wordpress.com · nych, państwo, samorząd terytorialny i wszelkie instytucje edukacyjne nie podlegają cenie ustalonej przez wydawcę, ustawa wydaje

{pismoproste}nr 3 2014