48
W NUMERZE: PATRONUJĄ FINANSUJĄ PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH Kiedy trzeba transfuzji str. 2 Sport osób niewidomych str. 6 i 7 Złoty medal da każdego str. 8 Iść za marzeniem str. 14 i 15 Na ulicach i podwórkach str. 18 i 19 O czym śnią osoby niewidome? str. 22 i 23 Jak sobie radzić z nieposłuszeństwem str. 36 Nadzieja na życie bez bólu str. 46 Nr (277) 12 Poznań grudzień 2017 Nr indeksu 327948 ISSN 1231-8876 Uczniowie Zespołu Szkół Specjalnych nr 101 w Poznaniu przy skrzyni, którą wypełnili skarbami dla swojego przyjaciela Filipa Kozłowskiego. Więcej w artykule „Skrzynia skarbów dla Filipa”. Str. 32 RYS. ANDRZEJ ROSSA FOT. HANNA RYCHŁY

PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

W NUMERZE:

PATRONUJĄ

FINANSUJĄPISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Kiedy trzeba transfuzjistr. 2

Sport osób niewidomychstr. 6 i 7

Złoty medal da każdegostr. 8

Iść za marzeniemstr. 14 i 15

Na ulicachi podwórkach

str. 18 i 19

O czym śnią osobyniewidome?

str. 22 i 23

Jak sobie radzićz nieposłuszeństwem

str. 36

Nadzieja na życie bez bólu str. 46

Nr (277) 12 � Poznań � grudzień 2017 � Nr indeksu 327948 � ISSN 1231-8876

Uczniowie Zespołu Szkół Specjalnych nr 101 w Poznaniu przy skrzyni, którą wypełnili skarbami

dla swojego przyjaciela Filipa Kozłowskiego. Więcej w artykule „Skrzynia skarbów dla Filipa”. Str. 32

RY

S. A

ND

RZ

EJ

RO

SSA

FO

T. H

AN

NA

RY

CH

ŁY

Page 2: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

2 GRUDZIEŃ 2017STRONA

Spotkanie rad

Wykorzystanie mediów społecznościowych dla

wsparcia osób z niepełno-sprawnościami było jednym z tematów wystąpień podczas spotkania członków powia-towych społecznych rad do spraw osób niepełnospraw-nych działających na terenie województwa wielkopolskie-go. Spotkanie odbyło się z inicjatywy Marzeny Wodziń-skiej, członka Zarządu Wo-jewództwa Wielkopolskiego, 25 października w biurowcu „Omega” w Poznaniu.

Czym są nowe media oraz jakiego rodzaju informacji po-szukują w Internecie użyt-kownicy z niepełnosprawno-ścią mówił dr Tomasz Kozłow-ski, kierownik Katedry Edu-kacji i Nowych Mediów Colle-gium Da Vinci. 86,6% internau-tów z niepełnosprawnością szuka informacji związanych ze zdrowiem, 85,4% – infor-macji związanych z edukacją, 81,7% – informacji na temat pracy zawodowej, 72% – z ak-tywnością pozazawodową, a najmniej, bo 63,4%, informacji związanych z barierami i uła-twieniami. Tak właśnie plasują się dane pochodzące z rapor-tu pod nazwą „Niepełnospraw-ność i niepełnosprawni w no-wych mediach” zrealizowane-go w 2013 roku, do których od-wołał się prelegent.

Osoby z niepełnosprawno-ściami najczęściej surfują po Internecie w celu korzystania z poczty elektronicznej (100% użytkowników), przeglądania stron www (97,6%), korzysta-nia z bankowości elektronicz-nej (86,6%), komunikatorów in-ternetowych (93,9%), czytania e-prasy i e-booków (82,9%). Najmniej, bo tylko 73,2%, sta-nowi odwiedzanie witryn umożliwiających swobodny dostęp do książek w wersji cy-frowej.

Spotkanie powiatowych spo-łecznych rad umożliwiło wy-mianę doświadczeń i praktyk członków rad oraz poszerze-nie wiedzy w temacie wspar-cia osób z niepełnosprawno-ściami. Uczestnicy wzięli tak-że udział w warsztatach doty-czących m.in. roli i zadań po-wiatowych społecznych rad do spraw osób niepełnospraw-nych oraz publicznego mówie-nia o niepełnosprawności. kk

W swoim życiu oddali 10, 20, a nawet 30 litrów

krwi. Honorowe krwiodaw-stwo to dla nich zasadnicza sprawa. Informują, edukują, pomagają pokonywać lęk związany z chorobą.

Na terenie powiatu poznań-skiego działa kilkanaście klu-bów honorowych dawców krwi Polskiego Czerwonego Krzyża. Ich prezesów i działa-czy po raz kolejny postanowił uhonorować Jan Grabkowski, starosta poznański.

14 listopada po szesnastej na ulicach prawie ciemno. W Sali Sesyjnej Starostwa Po-wiatowego w Poznaniu – po-godnie i jasno, nie tylko za sprawą energii elektrycznej. Tę pogodę i jasność dają lu-dzie, którzy się tu spotkali.

To wrażliwi oraz odpowie-dzialni mieszkańcy powiatu od lat honorowo oddający krew. Wiedzą, jak brakuje jej w polskich szpitalach i jak niezastąpionym jest lekiem.

Uroczystość uhonorowania krwiodawców poprzedziło posiedzenie Komisji Polityki

Z inicjatywy Wielkopolskie-go Oddziału PFRON, Peł-

nomocnika Wojewody Wiel-kopolskiego do spraw Rów-nego Traktowania oraz Wój-ta Gminy Kawęczyn 8 listo-pada w siedzibie Środowisko-wego Domu Samopomocy w Młodzianowie w gminie Ka-węczyn odbyła się konferen-cja pod tytułem: „Udział osób niepełnosprawnych intelektu-alnie w życiu społecznym”.

To drugie takie wydarzenie ukierunkowane na poszerza-nie wiedzy społeczności lokal-nej na temat potrzeb, proble-mów oraz codziennego życia osób z niepełnosprawnością intelektualną. Pierwszą konfe-rencję, pod tytułem: „Prawa – potrzeby – wyzwania – możli-wości”, zorganizowano 18 paź-dziernika na terenie Domu Po-mocy Społecznej dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Intelektualnie Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek w Łopiennie w powiecie gnieźnieńskim (re-lację z tego spotkania publiko-waliśmy w listopadowym wy-daniu „Filantropa Naszych Cza-sów” na str.12).

Opiekunom, terapeutom, ro-dzicom i specjalistom pracu-jącym z osobami z niepełno-sprawnością intelektualną pre-

Ostatni weekend wrze-śnia był bardzo inten-

sywny dla 10 osób pracu-jących z ludźmi z niepeł-nosprawnością z całej Pol-ski. A wszystko to za spra-wą szkolenia dla trenerów koszykówki na wózkach i wolontariuszy, zorganizo-wanego przez Konińskie Stowarzyszenie Sportowe „Mustang” w Wielkopolsce.

Profesjonalizmu uczestni-cy mogli uczyć się od najlep-szego w Polsce zawodowca Piotra Łuszyńskiego – wie-lokrotnego złotego i srebr-nego medalisty mistrzostw Niemiec, posiadacza tytułu najlepszego trenera roku w sportach osób niepeł-nosprawnych w plebiscy-cie Przeglądu Sportowego (2012), zdobywcę dwukrot-nego klubowego mistrzo-stwa świata. Od wielu lat trenuje reprezentację Polski w koszykówce na wózkach.

KarolinaKasprzakPOZNAŃ

KKKKPP

Społecznej i Ochrony Zdro-wia Rady Powiatu w Poznaniu oraz Powiatowej Rady Dzia-łalności Pożytku Publicznego, w skład której wchodzą m.in. przedstawiciele Zarządu Po-wiatu i reprezentanci organi-zacji pozarządowych.

Tego dnia na parkingu Sta-rostwa przeprowadzono rów-nież zbiórkę krwi. Do oddania krwi zgłosiły się 34 osoby, po badaniu zakwalifi kowano 27 osób. Zebrano ponad 12 litrów tego bezcennego leku.

– Zabiegamy o to, aby ludzie nie traktowali urzędników jak zimnych i wymagających przestrzegania przepisów. Cały obszar działania orga-nizacji pozarządowych poka-zuje aktywność, która jest w ludziach – mówił starosta.

Pamiątkowe medale i po-dziękowania wraz ze starostą poznańskim wręczał m.in. Zygmunt Jeżewski, członek Zarządu Powiatu i Marek Lis, radny Powiatu, przewodniczą-cy Komisji Polityki Społecznej i Ochrony Zdrowia.

KAROLINA KASPRZAK

Przedstawiciele Klubu HDK PCK im. św. Floriana w Kórnikuw towarzystwie Jana Grabkowskiego, starosty poznańskiego (z prawej) i Marka Lisa, przewodniczącego Komisji Polityki

Społecznej i Ochrony Zdrowia Rady Powiatu (z lewej).

Kiedy trzeba transfuzji krwi

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 3: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 3GRUDZIEŃ 2017

legenci przybliżyli temat pod-stawowych praw, zaakcento-wano również kwestię wspie-rania osób z niepełnospraw-nością intelektualną w różnych sytuacjach, walki ze stereo-typami i uprzedzeniami, któ-re wykluczają tę grupę z ak-tywnego udziału we wszyst-kich sferach życia zawodowe-go i społecznego.

Anna Skupień, dyrek-tor Wielkopolskiego Oddzia-łu PFRON przedstawiła wyniki „Badania potrzeb osób niepeł-nosprawnych” zrealizowane-go na zlecenie PFRON. Zapre-zentowała również programy PFRON – „Stabilne zatrudnie-nie” i „Praca – integracja”.

Spotkanie było ponadto oka-zją do zapoznania się z dzia-

łalnością ŚDS w Młodziano-wie, o którym opowiedziała Teresa Michalska, kierownik ŚDS. Placówka funkcjonuje od 2013 roku. Realizuje zadania wynikające z ustawy o pomo-cy społecznej, ustawy o ochro-nie zdrowia psychicznego oraz z rozporządzenia Ministra Pra-cy i Polityki Społecznej w spra-wie środowiskowych domów samopomocy. ŚDS w Młodzia-nowie jest przeznaczony dla osób powyżej 18 roku życia z

problemami zdrowia psychicz-nego i z niepełnosprawnością intelektualną. Uczestnicy bio-rą udział w zajęciach w pra-cowniach: komputerowej, kuli-narnej, plastyczno-rękodzielni-czej, ogrodniczo-porządkowej i teatralnej. W przerwie można było obejrzeć wykonane przez nich prace. Zaprezentowano też kilka prac nadesłanych na zorganizowany przez PFRON konkurs plastyczny „Sztuka osób niepełnosprawnych”.

Uczestnicy pogłębiali swo-ją wiedzę również dzięki Wojciechowi Makowskiemu, menadżerowi reprezentacji Polski.

Przez trzy dni instruktorzy i wolontariusze poznawali zasady gry w koszykówkę na wózkach, różne techniki gry i możliwości trenowania osób z niepełnosprawnością ruchową.

– Niewiele osób w Pol-sce, które trenują koszyka-rzy na wózkach, brało udział w jakichkolwiek szkoleniach podnoszących umiejętno-

ści, bo ich po prostu nie ma – mówi prezes Stowarzysze-nia Marek Bystrzycki. – Dla-tego wpadliśmy na pomysł, by ludzie pełni pasji mogli podnosić swoje kompeten-cje.

Szkolenia odbywały się w ramach projektu „Pro-fesjonalizm drogą do suk-cesu – szkolenia dla in-struktorów sportów osób niepełnosprawnych” współ-fi nansowanego ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełno-sprawnych. na

UDZIAŁ OSÓB Z NIEPEŁNOSPRAWNOŚCIĄ INTELEKTUALNĄ W ŻYCIU SPOŁECZNYM

Chcą być zauważani

FO

T. (

2X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Od lewej: Jan Nowak, wójt gminy Kawęczyn, Maria Krupecka, Pełnomocnik Wojewody Wielkopolskiego do spraw Równego

Traktowania i Anna Skupień, dyrektor Wielkopolskiego Oddziału PFRON.

Prace uczestników ŚDS w Młodzianowie wykonane w pracowni plastyczno-rękodzielniczej.

Trenerzy koszykarzyna wózkach F

OT.

AR

CH

IWU

M

Page 4: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA4 GRUDZIEŃ 2017

Pięć kobiet i pięć niezwy-kłych historii życia. Wiele

przeszły, ale trudne doświad-czenia osobiste nie zniechę-ciły ich do podejmowania sta-rań w działaniach na rzecz

W WIELKOPOLSCE PODSUMOWANO KONKURS

Zaradne damypotrzebujących. O kobietach czasem mówi się „słaba płeć”. To określenie nie potwierdza się w przypadku Wielkopo-lanek – Honoraty Pilarczyk, Agnieszki Kubickiej, Mirosła-wy Rynowieckiej, Marioli Wo-wer oraz Ilony Kwarty. Zapał, odwaga i determinacja tych kobiet w pokonywaniu prze-ciwności niejednego zdrowe-go, zniechęconego człowieka stawiają na nogi.

Konkurs organizowany jest od 2002 roku. Skrót „Lady D.” pochodzi od angielskiego wy-rażenia „Lady disabled”, czy-li „Dama z niepełnospraw-nością”. Wyróżnienie „Lady D.” kojarzone jest również ze zmarłą tragicznie księżną Wa-lii Dianą, znaną z działalności charytatywnej, także na rzecz osób z niepełnosprawnościa-mi. Celem konkursu było uho-norowanie kobiet z niepełno-sprawnością, które wniosły istotny wkład w różne dziedzi-ny życia społecznego oraz pro-mocja ich postaw. Etap wielko-polski konkursu zorganizowa-ły posłanki Bożena Szydłow-ska i Maria Małgorzata Janyska oraz senator RP Jadwiga Rot-nicka.

Laureatki, na uroczystej gali 23 października, wyłonio-no w następujących katego-riach: dobry start – kategorii dla dziewcząt i kobiet w wieku 15 – 26 lat działających w róż-nych obszarach życia społecz-nego, kultura i sztuka – katego-rii dla kobiet wyróżniających się aktywnością artystyczną, sport – dla kobiet osiągają-cych sukcesy w sporcie, życie społeczne – kategorii dla ko-biet zaangażowanych w pracę w instytucjach bądź organiza-cjach pozarządowych działają-cych na rzecz osób z niepełno-sprawnościami i życie zawo-dowe – dla kobiet pracujących zawodowo na rzecz tego śro-dowiska.

W pierwszej z wyżej wymie-nionych kategorii zwycięży-ła Agnieszka Kubicka chorują-ca od urodzenia na rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Jest ab-solwentką Akademii Technik Komputerowych, gdzie kształ-ciła się w specjalności grafi ka komputerowa. Przez wiele lat była przewodniczącą Studenc-kiego Stowarzyszenia Pomocy Gratulacje od senator RP Jadwigi Rotnickiej przyjmuje Mariola Wower.

Laureatki wielkopolskiej edycji konkursu „Lady D.” z organizatorkami i uczestniczkami spotkania.

Page 5: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 5GRUDZIEŃ 2017

LADY D. IM. KRYSTYNY BOCHENEK

z niepełnosprawnościąNiepełnosprawnym w Pozna-niu. A. Kubicka swoim przy-kładem pokazuje młodym oso-bom z niepełnosprawnością, że choroba jest nie przeszko-dą, lecz kolejnym wyzwaniem do pokonania.

W kategorii kultura i sztuka statuetką uhonorowano Ma-riolę Wower ze Stęszewa, au-torkę książki pt. „Dwie sekun-dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami – jest stypendystką Światowego Związku Artystów Malujących Ustami i Nogami w Księstwie Lichtenstein.

W kategorii sport nagro-dzono Ilonę Kwartę zmagają-cą się z cukrzycą typu I. Ab-solwentka poznańskiej Aka-demii Wychowania Fizyczne-go ukończyła kurs wspinacz-ki skałkowej i tej pasji poświę-ca się cały czas. Zdobyła m.in. najwyższy szczyt Afryki – Kili-mandżaro – Uhuru Peak (5895 m n.p.m) i najwyższą górę w Europie – Mont Blanc (4810 m n.p.m). Uprawia też inne dys-cypliny sportu – pływanie, jaz-dę konną, jogging i fi tness.

Honorata Pilarczyk, laure-atka w kategorii życie spo-łeczne, jest osobą z niepełno-sprawnością od dzieciństwa. Najpierw zachorowała na chorobę Heine-Medina (obec-

nie postpolio), później – jako osoba dorosła – miała wsz-czepioną endoprotezę stawu biodrowego. Założyła Stowa-rzyszenie Osób po Endopro-tezoplastyce Biodra „Bioder-ko” w Chodzieży, gdzie miesz-ka. Swoje społeczne działania ukierunkowuje na zwiększa-nie świadomości na temat po-trzeb i problemów osób z nie-pełnosprawnością. Z jej ini-cjatywy została uruchomio-na sala rehabilitacyjna, gdzie ćwiczą pacjenci po wszcze-pieniu endoprotezy.

W ostatniej kategorii – życie zawodowe – uhonorowano Mi-rosławę Rynowiecką, prezesa Wielkopolskiego Związku In-walidów Narządu Ruchu, który prowadzi Warsztat Terapii Za-jęciowej w Owińskach. W wie-ku 2 lat, podobnie jak H. Pilar-czyk, zachorowała na post-po-lio. Skutkiem tej choroby jest niedowład nogi. WZINR orga-nizuje m.in. rajdy samochodo-we dla osób z niepełnospraw-nościami, ma też koła tereno-we w kilku miastach Wielko-polski.

Uroczystą galę uświetniły występem wokalnym uczenni-ce Szkoły Podstawowej nr 4 im. Jana Brzechwy w Swarzędzu – Julia i Jagoda Mężyńskie, Nata-lia Malicka, Oliwia Trąbska i absolwentka szkoły – Sandra Paetz.

KAROLINA KASPRZAK F

OT.

(5

X)

KA

RO

LIN

A K

ASP

RZ

AK

Bożena Szydłowska, poseł na Sejm RP wręcza statuetkę Honoracie Pilarczyk, laureatce w kategorii życie społeczne.

Tytuł „Lady D.” w kategorii życie zawodowedla Mirosławy Rynowieckiej.Natalia Malicka (z lewej) i Julia Mężyńska.

Page 6: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA6 GRUDZIEŃ 2017

27 i 28 października w Specjalnym Ośrod-

ku Szkolno-Wychowaw-czym dla Dzieci Niewido-mych w Owińskach odbyły się V Mistrzostwa Polski w Tenisie Stołowym Dźwię-kowym.

W rozgrywkach wzięło udział czterdziestu ośmiu zawodników. Rywalizowa-li między sobą uczniowie z Łodzi, Dąbrowy Górniczej, Poznania, Krakowa, Gli-wic, Bydgoszczy, Wrocławia i Owińsk.

O tytuł Mistrza Polski wal-czono w rozgrywkach indy-widualnych, drużynowych i w deblu. W pierwszym dniu odbyły się eliminacje, za-wodnicy grali w systemie pucharowym do podwójne-go K.O. Natomiast w drugim dniu rozgrywały się fi nały. W czasie Mistrzostw rozegrano 123 pojedynki.

Oprócz sportowych emo-cji i rywalizacji pomię-dzy uczestnikami zawody to również doskonała oka-zja do integracji, nawiązy-wania przyjaźni i wymiany doświadczeń. Dzięki spon-sorom i darczyńcom orga-nizatorzy mogli uhonoro-wać i wręczyć nagrody me-dalistom jak również nagro-dzić drobnymi upominka-mi wszystkich uczestników zawodów. Główne nagrody oraz podium zdobyli:

INDYWIDUALNIE:Specjalny Ośrodek Szkol-

no-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych im. Synów Puł-ku w Owińskach.

Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy nr 6 im. mjr. Hieronima Baranow-skiego w Łodzi.

Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzą-cych w Krakowie.

DEBEL:Dolnośląski Specjalny

Ośrodek Szkolno-Wycho-wawczy nr 13 dla Dzieci Nie-widomych i Słabowidzących im. M. Grzegorzewskiej we Wrocławiu.

Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzą-cych w Krakowie.

Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy nr 6 im. mjr. Hieronima Baranow-skiego w Łodzi.

V MISTRZOSTWA POLSKI

Sport osób

DRUŻYNOWO:Specjalny Ośrodek Szkolno-

Wychowawczy dla Dzieci Nie-widomych im. Synów Pułku w Owińskach.

Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 6 im. mjr. Hieronima Baranowskiego w Łodzi.

Dolnośląski Specjalny Ośro-dek Szkolno-Wychowawczy nr 13 dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących im. M. Grze-gorzewskiej we Wrocławiu oraz Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy w Gliwi-cach.

Swoją obecnością zaszczy-cili nas wicestarosta poznań-ski Tomasz Łubiński i dr Mi-rosław Górny z Katedry Ada-ptowanej Aktywności Fizycz-nej Akademii Wychowania Fi-zycznego w Poznaniu.

W tegorocznych Mistrzo-stwach pojedynki rozgrywano

Page 7: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 7GRUDZIEŃ 2017

na pięciu stołach, z pełną ob-sadą sędziowską, zgodnie z przepisami gry. Dwa stoły wy-posażone były w profesjonalny sprzęt – urządzenie optyczno-elektroniczne, które służy do wspomagania sędziowania.

Sędziami głównymi i linio-wymi byli trenerzy z wszyst-kich uczestniczących ekip. Sę-dziami mierzącymi czas i ob-sługującymi tablice wyników byli studenci Poznańskiej Aka-demii Wychowania Fizyczne-go.

Warto wspomnieć, że w tym roku akademickim na tejże uczelni ponad 50 studentów wybrało i rozpoczęło zajęcia z tenisa stołowego dźwiękowe-go. To bardzo dobra informa-cja, bo dzięki temu poszerzy się grono sędziów i trenerów.

Dyscyplina ta cieszy się co-raz większym zaintereso-waniem w Polsce, jest rów-nież propagowana za granicą. Przepisy gry przetłumaczono już na kilka języków.

W dniach 16 i 17 listopada na Akademii Wychowania Fi-zycznego w Poznaniu odby-ła się Międzynarodowa Konfe-rencja Naukowa Polskiego To-warzystwa Naukowego Ada-ptowanej Aktywności Fizycz-nej na temat: „Węzłowe proble-my adaptowanej aktywności fi zycznej”. W trakcie jej trwa-nia zostały przeprowadzone warsztaty poświęcone teniso-wi stołowemu dźwiękowemu.

22 listopada grupa zawod-ników z Owińsk wyjechała do Brna, aby zaprezentować tę dyscyplinę w tamtejszym śro-dowisku.

LESZEK SZMAJ

W TENISIE STOŁOWYM DŹWIĘKOWYM

niewidomych

FO

T. (

5X

) A

RC

HW

UM

SO

SW W

OW

IŃSK

AC

H

Page 8: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA8 GRUDZIEŃ 2017

18 października w sali spor-towej w Dusznikach od-

był się jubileuszowy V Dusznic-ki Turniej Bocci. Organizato-rem zawodów było Stowarzy-szenie na rzecz Dzieci i Mło-dzieży Niepełnosprawnej „Du-szek”.

Na to wyjątkowe spotka-nie, zwane też Turniejem Zwy-cięzców, przyjechało do Dusz-nik aż 20 drużyn, reprezentują-cych warsztaty terapii zajęcio-wej w Grodzisku, Baranowie, Wronkach, Dusznikach, Sza-motułach, Grońsku, Kwilczu, a także środowiskowe domy sa-mopomocy w Nowym Tomy-ślu i Sielinku oraz Centrum In-tegracji i Rehabilitacji w Szamo-tułach, Stowarzyszenie „Nadzie-ja” w Pniewach i Stowarzyszenie „Duszek” w Dusznikach.

Duch sportowej rywaliza-cji nie opuszczał zawodników, każdy walczył o swój złoty me-dal. Na podium stanęło 80 me-dalistów. Wszyscy byli zwycięz-cami. Był to dzień pełen emocji, spotkań z przyjaciółmi i nawią-zywania nowych znajomości.

Organizatorzy i gospodarze czerpali radość z faktu, że tak wiele osób zechciało przyjechać na jubileuszowy turniej do Dusz-nik.

V Dusznicki Turniej Bocci zo-stał zrealizowany przy wspar-ciu fi nansowym Gminy Duszniki i Powiatu Szamotulskiego oraz pomocy Zarządu Gminnego Pol-skiego Komitetu Pomocy Spo-łecznej, rodziców, opiekunów oraz wolontariuszy dusznickiej szkoły. na

V DUSZNICKI TURNIEJ BOCCI

Złoty medal dla każdego

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

„D

USZ

EK”

Page 9: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 9GRUDZIEŃ 2017

Minęło kolejne kilka tygo-dni, nadeszła zima. Skoń-

czyły się moje spacery, wózek elektryczny grzecznie czeka w kącie pokoju na wiosnę. A ja… siedzę w swoim pokoju i coraz bardziej czuję się jak w więzie-niu. Zawsze co roku zimą zo-staję skazany na pół roku poby-tu w moich czterech ścianach. Nie wychodzę wtedy na dwór, bo zimno jest dla mnie zabój-cze, a nawet gdybym się ciepło ubrał, to i tak siedząc nierucho-mo na wózku szybko bym się wychłodził.

Takie siedzenie w jednym po-mieszczeniu jest bardzo cięż-kie dla psychiki. No bo co moż-na robić całymi dniami? Oglą-dać fi lmy, słuchać muzyki, grać w gry, łazić po necie… albo sie-dzieć i gapić się w okno na pada-jący śnieg. Z każdym rokiem co-raz trudniej mi znieść te zimowe miesiące.

Brakuje mi zwłaszcza spa-cerów. Jeszcze w październiku mogłem sobie jeździć po dwo-rze, takie wypady po 15, 20 kilo-metrów to była dla mnie drob-nostka. Zawsze lubiłem jechać przed siebie kilometrami bez celu, zwłaszcza bocznymi dro-gami, gdzie nie ma dużego ru-chu. Niektóre wioski wygląda-

ZBIGNIEW K. NOWAKKOŁOBRZEG

Choinka

Zielone drzewko, gość leśny,

Kapsuła szczęśliwego czasu

W latach dziecięctw, radości

I śmiechu sprzed lat,

Kiedy jeszcze wszyscy byli.

Migotliwa światełeczkami,

Blaskiem przymglonych dziś oczu,

Zaiskrzona w przedwieczerz

Wysłużonym krzemykiem,

Iskiereczką z popielnika.

Ze szklanymi bańkami

Pełnymi dobrych życzeń,

Domkami naiwnymi

Jak sny o przyszłości,

Papierkami po cukierkach

Zastąpionych fi glem.

Pozytywka z włosami anioła

Nucąca zawsze te same kolędy

Do dziś prószy schnącym igliwiem

Na ciekawe maleńkich dłoni

Żołnierzyki i lalki szmaciane,

I drewnianych maszynistów

Drewnianych kolejek.

Z błyszczącym grotem na czubku

Skierowana w niebieski zwierzyniec

I motyle szczęścia

Nadchodzących pokoleń.

ALDONA WIŚNIEWSKAPOZNAŃ

*Kto się pytaO Jezusa,Ten nigdyNie zabłądzi.Będzie szedłWprostDo stajenki,Gdzie Trzej królowie

WitająDzieciąteczkoW żłobie.Pan we własnejOsobieZ serca błogosławi.Nie zostawiBez pomocy.Nawet najgorszyZłoczyńcaGodzien jestMiłościTej ziemskiej

I tej boskiej.Panie mój,Dokąd iść,By cię odnaleźć? Betlejem daleko, A wiem.Że na mnieCzekasz.Małą rączkęWyciągaszNiezdarnie,PłaczeszI wołasz mnie.

Gdzie ja jestem?Na drogachRozstajnychCierpię niedostatek.Lecz uczuciem DarzęNiebieskie pacholęDane miPrzez BogaNa rozstajnychDrogach.

ją częściowo jakby zatrzyma-ły się w czasie gdzieś w latach pięćdziesiątych, sześćdziesią-tych (albo jeszcze wcześniej). Ale coraz częściej już widać nowe budownictwo, a niektóre domy są takie ładne, że chętnie bym w takim domu zamieszkał.A teraz przyszła zima, za oknem biało (i jeszcze sypie), więc nie dałbym rady ujechać wózkiem. No cóż… trzeba będzie sobie znaleźć jakieś zajęcie.

Powoli zbliża się Gwiazd-ka. Oczywiście dla mnie nie jest już to samo święto, co w dzie-ciństwie, atmosfera świątecz-na te 30 lat temu była zupełnie inna niż dzisiaj, święta były takie magiczne i niezwykłe, a przede wszystkim rodzinne – zawsze byli u nas rodzice mojej mamy, zawsze było mnóstwo jedze-nia, dużo prezentów (z których człowiek naprawdę się cieszył), wspólne kolędowanie, pasterka w kościele o północy…

A teraz jesteśmy z mamą sami przy stole, potraw tylko kilka (obowiązkowo smażony karp i kluski z makiem), zamiast dużej żywej choinki – małe plastikowe drzewko; prezenty też już raczej symboliczne… Zmienia się nasz świat, nasze życie… zmienia się także Gwiazdka. Ale życzenia nadal są tak samo szczere i cie-płe jak przed laty. Życzę więc na nadchodzące święta zdrowia i dobrego nastroju, a gwiazdor niech was odwiedzi nawet jeśli byliście niegrzeczni.

TomaszPrzybyszŻABNO

GWIAZDKA

Za oknem śnieg prószy i prószy…

Page 10: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA10 GRUDZIEŃ 2017

Dziedzina wyrównywa-nia życiowych szans

osób, którym nie dopisuje zdrowie, w szczególności osób ograniczonych rozma-itymi niepełnosprawnościa-mi, jest rozległa. Nie czas na to, by omawiać poszcze-gólne niepełnosprawności jedna po drugiej. Ważniej-sze jest uchwycenie specy-fi ki ich problemów jako jed-nolitego zagadnienia oraz poszukiwanie komplekso-wej koncepcji mającej na celu nowoczesne ich roz-wiązywanie.

Zgodnie z konwencjami ONZ oraz coraz liczniejszy-mi przykładami działań po-dejmowanych przez roz-maite organizacje między-narodowe oraz poszczegól-ne państwa, również w Pol-sce dokonuje się wielu sta-rań, by osoby niepełno-sprawne mogły uczestni-czyć we wszelkich aktyw-nościach społeczności, w której żyją. Nie chodzi jedy-nie o to, by ich uczestnic-two było fi kcyjne, naciąga-ne, niepełne, lecz by ich nie-pełnosprawność nie tyle nie miała, ale więcej – nie mo-gła mieć dyskwalifi kujące-go znaczenia. Niezależnie od tego, jak cenimy podjęte do tej pory działania, gdy na-dal życie tych osób jest trud-ne, gdy są one zmuszone do rezygnowania z często pod-stawowych ambicji, musimy mieć świadomość, jak wiele pozostaje do zrobienia. Na-leży zdecydować, jaki wła-ściwie cel wybieramy. Jego zdefi niowanie pozwoli oce-nić, na jakim etapie jego re-alizacji jesteśmy. Im łatwiej-szy cel, tym lepsza ocena ak-tualnego stanu rzeczy. Musi-my wybrać, czy wolimy zmi-nimalizować ten cel i chwa-lić się dobrą oceną sytuacji, czy wobec tego, że jesteśmy narodem ambitnym, będzie-my dążyli do celu jak naj-większego. Gdy określimy nasze dążenia, zaprojektu-jemy plan działania na przy-szłość.

MarekKalbarczykWARSZAWA

Idea dobrej zmianyCel – słowo klucz! Jaki

cel mamy wybrać, uznać za nasz wspólny, wart za-chodu, godny pochwały, za-sługujący na naśladowa-nie przez innych, świadczą-cy o naszej kulturze, zadają-cy kłam, jakoby w Polsce źle się działo, sprzeciwiający się poglądowi, że jednolite na-rody nie mają racji bytu, że nie radzą sobie w nowocze-snym świecie, że wbrew XX-wiecznym tendencjom za-mierzamy pozostać w kręgu kultury chrześcijańsko-ła-cińskiej, by dbać o każdego człowieka jak o siebie same-

go. Zgodnie z kulturą, histo-rią i tradycją naszego naro-du i państwa, odważmy się wybrać cel maksymalny i chwalmy się nim. To my po-winniśmy uczyć innych, jak dbać o obywateli, a nie je-dynie naśladować inne kra-je. Zamiast patrzeć na do-bre praktyki innych, pokaż-my nasze. Nie musimy jeź-dzić do innych krajów i po-dziwiać, jakie stosują roz-wiązania przeznaczone dla osób niepełnosprawnych.

Dajmy szansę naszym in-stytucjom, organizacjom, naukowcom, projektan-

tom, wdrożeniowcom, re-habilitantom, producentom, by zrobili jak najwięcej do-brego oraz zaprezentowali to całemu światu. Wiele się tam dzieje, ale nie jest tak, że osobom niepełnospraw-nym żyje się tam łatwo. Ow-szem, w niektórych kra-jach stosuje się rozwiąza-nia, których możemy im po-zazdrościć, jednak w ogrom-nej większości tych rozwią-zań nie ma. Możemy poje-chać do Nowej Zelandii, nie-których miast Australii, Japo-nii, Francji, Szwecji i przeko-nać się, jak są dostosowane do potrzeb niepełnospraw-nych. Możemy zapoznać się z systemami wsparcia, cho-ciażby w Niemczech czy Da-nii, jednak generalnie wszę-dzie pozostaje dużo do zro-bienia. W związku z tym, że dziedzina ta daje tak wie-le szans wykazania się em-patią społeczeństw i państw, warto by Polska stała się li-derem w konstruowaniu sys-temu wsparcia na miarę XXI wieku.

Jaki zatem cel wybierzemy, na ile ambitny? Czy uzna-my za wystarczający suk-ces doprowadzenie do sy-tuacji, że osoby niepełno-sprawne w wyłącznie swo-im (subiektywnym) odczu-ciu będą uważały, że ich ży-cie jest satysfakcjonujące, a opieka socjalna, medyczna, rehabilitacyjna itd. jest w ich opinii zadowalająca? Może stać nas jednak na dążenie do celu bardziej ambitnego, a mianowicie do doprowa-dzenia do osiągnięcia sta-tusu społecznego, poziomu edukacyjnego i karier zawo-dowych tych osób faktycznie nie odbiegających od wy-ników społeczności w któ-rej egzystują? A może jesz-cze więcej – osiągnięcie ta-kiego stanu rzeczy, że wszy-scy Polacy, nie tylko niepeł-nosprawni, a może nawet przede wszystkim sprawni, będą dumni, że w naszym kraju hołdujemy zasadzie – im bardziej ktoś poszkodo-wany przez los, tym bardziej chcemy mu pomóc i niwelu-jemy skutki jego inwalidz-twa, by obserwować jego ak-tywność nie odbiegającą od aktywności grupy społecznej do której należy?

Z nowych technologii dla osób niewidomych:laptop przystosowany do ich potrzeb.

Dworzec Główny PKP w Szczecinie z wypukłą makietą dla osób niewidomych, ułatwiającą swobodne poruszanie się

w tym obiekcie.

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

FU

ND

AC

JI „S

ZA

NSA

DLA

NIE

WID

OM

YC

H”.

Page 11: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 11GRUDZIEŃ 2017

dla niepełnosprawnychPrzyszedł czas zmian.

Mało tego – czas na dobre zmiany. Stać nas na zorga-nizowanie takiego syste-mu wsparcia, by spełnił się cel maksymalny. Mamy ku temu wiele przesłanek. Je-steśmy narodem empatycz-nym. Niezależnie od tego, jaki system wartości wy-znajemy, one wszystkie są oparte na kulturze chrześci-jańsko-łacińskiej. Co ma w kwestii wyrównywania ży-ciowych szans osób z nie-pełnosprawnościami zasad-nicze znaczenie?

Jeśli jako naród wyznaje-my zasadę miłowania swego bliźniego jak siebie samego, gdy kierujemy się społecz-ną nauką kościoła, nie po-winniśmy mieć trudności w przyjęciu rozwiązań syste-mowych, dzięki którym wy-żej wymieniony cel zostanie osiągnięty. Jego wytyczenie, a następnie zrealizowanie, doprowadzi do pełnej eman-cypacji osób niepełnospraw-nych, ich zaktywizowanie i przeciwdziałanie ich wyklu-czeniu.

Przyniesie to Polsce sza-cunek innych. To najznako-mitszy sposób na promo-cję naszego kraju, a ma to ogromne znaczenie. Dzi-siaj wielkie znaczenie potrafi mieć pojedynczy sportowiec, który zdobywa medal olim-pijski, wybitny naukowiec, którego prace są cytowa-ne w poważnych wydawnic-twach naukowych, albo po-lityk, który głosi idee zgody między narodami. Co dopie-ro sukcesy paraolimpijczy-ka albo zorganizowanie no-woczesnego, dobrze zapro-jektowanego, kompleksowe-go systemu wsparcia osób, które przez losowy przypa-dek nie są w stanie dorów-nać innym?

Należy podkreślić, że ob-ranie takiej drogi jest w naj-wyższym stopniu zbieżne z ideą dobrej zmiany. Niewy-kluczone, że mogłoby to się stać najważniejszym ele-mentem tej idei. Czy można bardziej zadbać o obywateli, jak o obywateli najbardziej poszkodowanych – niewi-domych, niesłyszących, nie mogących samodzielnie się poruszać, nie posiadających

cy łączą cechę skromności z ogromną pomysłowością i pracowitością. Niech funda-cja, której mam zaszczyt być prezesem (Fundacja Szan-sa dla Niewidomych) będzie dobrym na to przykładem.

Oto w dosyć małym zespo-le, przy bardzo ograniczo-nych środkach fi nansowych i organizacyjnych, wystąpi-liśmy do międzynarodowej organizacji związanej z re-habilitacją osób z dysfunkcją wzroku International Mobili-ty Conference z wnioskiem o zorganizowanie światowej konferencji pod hasłem: „In-formation resulting in mo-bility and ability” i spotkali-śmy się z jednogłośnym po-parciem.

W roku 2022 w Warszawie odbędzie się więc konferen-cja IMC, na którą już teraz serdecznie zapraszamy. Co zdecydowało o naszym pol-skim sukcesie? Oczywiście – włożona w ten temat ogrom-na praca i pomysłowość, ale także przekonanie szanow-nego gremium, że właśnie tutaj powstają nowatorskie idee, dzięki którym otwiera-ją się nowe szanse dla oby-wateli, którzy nie widzą tyle co inni, a jest ich na świecie 1.2 miliarda.

Posługując się tym przy-kładem, zachęcam do po-dobnych działań wszelkie polskie instytucje i organi-zacje. Należy podobnie dzia-łać w przypadku wszystkich rodzajów niepełnosprawno-ści. Idą nasze czasy! Jestem przekonany, że właśnie stąd będą wychodziły inicjaty-wy ważne dla całego świa-ta. Z czego wynika to prze-konanie? Gdy zabieramy się do pracy, trudno nas prze-ścignąć. Tak jest od wieków. Nie widzę powodu, by w na-stępnych latach i dziesiąt-kach lat miało się to zmienić.

Dobra zmiana to coś o wiele więcej niż tylko hasło naszego rządu. To poczucie, że mamy dużo do zrobienia i że nam się to wszystko na-prawdę uda.

niezbędnych zdolności inte-lektualnych?

Gdybyśmy przyjęli do re-alizacji taki cel, jest wie-le możliwości sprzyjają-cych jego osiągnięciu. Dużo już dokonano. Należałoby to kontynuować i twórczo roz-wijać, a więc:

� zebrać dotychczasowe do-konania i ujednolicić sto-sowane już rozwiązania,

� zbudować dobrze przemy-ślaną i przejrzystą nadbu-dowę ideową oraz instytu-cjonalną,

� dokonać przeglądu roz-wiązań medycznych i technologicznych służą-cych niwelowaniu skut-ków różnych niepełno-sprawności, by wykorzy-stać je w nowym, roz-budowanym systemie wsparcia,

� wybrać rozwiązania tech-niczne i szkoleniowe, w których przypadku mamy już sukcesy i rozwinąć ich produkcję i promocję na skalę międzynarodową,

� dopomóc w zbudowaniu polskich marek wiąza-nych z tą dziedziną: „pro-dukt służący osobom nie-pełnosprawnym to bardzo często polski produkt”,

� zainicjować proces prze-konywania naukowców i producentów z całego świata, że właśnie u nas należy się spotykać, dys-kutować, szukać nowych rozwiązań, organizować międzynarodowe konfe-rencje.

Czy to realne? Tak! Pra-gnę poinformować, jakie znaczenie ma wola działa-nia, ambicja oraz przekona-nie, że jak mało kto, Pola-

Makieta ułatwiająca osobom niewidomym zwiedzanie zabytkowego obiektu.

Page 12: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA12 GRUDZIEŃ 2017

W poniedziałkowy wieczór 6 listopada grupa przyjaciół

osób z niepełnosprawnością intelektualną z poznańskiego Stowarzyszenia „Na Tak” śpie-szyła do Teatru Animacji CK Zamek. W tym właśnie miej-scu, już po raz ósmy, zorgani-zowano wydarzenie artystycz-ne pod nazwą „Wieczór Przyja-ciół „Promyka””. Uzdolnienia te-atralne, wokalne oraz taneczne prezentowali m.in. członkowie grupy teatralnej „Flesz” i zespo-łu tanecznego „Promyk” działa-jących przy Stowarzyszeniu.

Pomysł na organizację tego przedsięwzięcia zrodził się z inicjatywy rodziców dorosłych osób z niepełnosprawnością in-telektualną. Dostrzegając po-tencjał twórczy swoich dzieci i radość, jaką dają im publiczne prezentacje, postanowili stwo-rzyć inicjatywę ukierunkowaną na promocję ich talentów. Tak rok za rokiem widownia Teatru Animacji wypełniała się ludźmi pełnosprawnymi i z niepełno-sprawnościami, którzy je podzi-wiali. A było i jest co podziwiać, bo artyści za każdym razem za-skakują czymś nowym.

Dzielenie tych kilku chwil z osobami z niepełnosprawnością intelektualną dla każdego czło-wieka znaczy co innego. Jedni przychodzą do Teatru Animacji, aby odpocząć od codziennych obowiązków i trosk, inni – żeby lepiej poznać środowisko osób z niepełnosprawnością, a jeszcze inni – aby po prostu z nimi być w tym ważnym momencie.

Niektórym podopiecznym Stowarzyszenia „Na Tak” ukło-ny w odpowiedzi na oklaski pu-bliczności, podziękowania, gra-tulacje i błysk fl eszy aparatów spodobały się do tego stopnia, że nie chcieli zejść ze sceny. Pra-cowali wytrwale na swój suk-ces. Wyżej wymieniona grupa teatralna „Flesz” przygotowała spektakl pod tytułem „To właśnie ja”, opowiadający kim są jego ak-torzy, czego pragną i o czym ma-rzą. Działający od niedawna w Stowarzyszeniu zespół tanecz-ny „Farishta” oraz znany dobrze uczestnikom wydarzenia ze-spół taneczny „Promyk” przygo-tował etiudy taneczne. Był tak-że występ solistów ze Stowarzy-szenia na rzecz Osób Niepełno-sprawnych „Iskra” w Poznaniu, którzy systematycznie publiku-ją swoje teksty na łamach „Fi-lantropa” i recytacja Oli Ossow-skiej, zaprzyjaźnionej ze Stowa-rzyszeniem uczennicy siódmej klasy szkoły podstawowej. Prze-prowadzono licytację różnych przedmiotów, z której dochód został przeznaczony na cele sta-tutowe Stowarzyszenia.

Mówiąc i pisząc o potrzebie prezentacji publicznych osób z niepełnosprawnością intelektu-

alną można by pokusić się o co najmniej kilkanaście zdań odno-szących się do wzrostu poczu-

cia własnej wartości tych osób czy eliminacji postaw jak bier-ność i ich wycofanie z aktywne-go udziału w życiu społecznym. Powiedzieć lub napisać o korzy-ściach wynikających ze stwa-rzania im możliwości wypo-wiadania się we własnym imie-niu, na przykład przez taniec czy spektakl teatralny. Wymienić ar-gumenty przemawiające za włą-czaniem ich we wszystkie sfery życia. Wreszcie – podkreślić zna-czenie prezentacji ich twórczego dorobku dla edukacji społecznej w temacie niepełnosprawności. Jednak tak naprawdę żadne tego typu zdanie nie trafi do odbiorcy, jeśli nie będzie poparte konkret-nymi działaniami.

„Wieczór Przyjaciół „Promyka”” zalicza się do wydarzeń, których uczestnikami, prócz osób z nie-pełnosprawnością, są osoby peł-nosprawne, wśród nich także dzieci. Zasiadają tłumnie na wi-downi wtapiając się z chwili na chwilę coraz bardziej w świat myśli, przeżyć i doświadczeń osób z niepełnosprawnościami. Inicjatywa ta jest przykładem, że warto takie właśnie działa-nia ukierunkowywać również na edukację osób pełnosprawnych. W ten sposób udaje się zmniej-szyć uprzedzenia i stereotypy w odniesieniu do osób z niepełno-sprawnością wynikające z nie-wiedzy.

Stowarzyszenie „Na Tak” to jedna z największych organiza-cji pozarządowych w Poznaniu. Od 27 lat wspiera osoby z nie-pełnosprawnością intelektual-ną na każdym etapie życia. Pro-wadzi 11 specjalistycznych pla-cówek wsparcia. 17 i 18 listopa-da we współpracy z Zakładem Pedagogiki Specjalnej Uniwer-sytetu im. Adama Mickiewicza i fi rmą „Harpo”, w ramach cy-klu „Spotkania Na Tak”, zorgani-zowało konferencję poświęco-ną podmiotowości osób z nie-pełnosprawnością intelektual-ną. Więcej informacji: www.na-tak.pl

KAROLINA KASPRZAK

„Bananowy swing” w wykonaniu zespołu tanecznego „Promyk”.

Spektakl pod tytułem: „To właśnie ja”.

ÓSMY WIECZÓR PRZYJACIÓŁ „PROMYKA””

Pracowali na swój sukces

Zespół taneczny „Farishta”.

FO

T. (

3X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 13: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 13GRUDZIEŃ 2017

21 listopada obchodzony był Dzień Pracownika

Socjalnego, święto wszystkich pracowników służb społecz-nych niosących na co dzień po-moc osobom niezaradnym ży-ciowo, uzależnionym, bezdom-nym, bezrobotnym czy z nie-pełnosprawnością, która unie-możliwia samodzielną egzy-stencję. W Wielkopolsce, z ini-cjatywy Marzeny Wodzińskiej, członka Zarządu Wojewódz-twa Wielkopolskiego, obchody Dnia Pracownika Socjalnego świętowano 14 listopada w Te-atrze Polskim w Poznaniu.

– Dzisiejsze spotkanie jest okazją, aby podziękować pań-stwu za tę niełatwą, codzien-ną pracę na rzecz innych lu-dzi – mówiła M. Wodzińska. – Samorząd Województwa Wielkopolskiego w tym roku we współpracy z Wojewódz-kim Urzędem Pracy w Pozna-niu uruchomił program pod nazwą „Razem skuteczniej” adresowany do osób długo-trwale bezrobotnych będących wspólnymi klientami powia-towych urzędów pracy i insty-tucji pomocy społecznej z po-wiatu czarnkowsko-trzcianec-kiego, kaliskiego, konińskiego, pleszewskiego, słupeckiego, tureckiego oraz wągrowieckie-go. Program ma na celu akty-wizację zawodową i społeczną osób długotrwale pozostają-cych bez pracy. Życzę, abyście w misji, którą pełnicie, znaleźli

„Ludzie z dobrem wypi-sanym na twarzy” – tak

brzmi tytuł kampanii promu-jącej wolontariat w Poznaniu. Kampania wpisała się w or-ganizację kolejnej, 18 już edy-cji konkursu „Poznański Wo-lontariusz Roku”, którego ce-lem jest nagradzanie wolon-tariuszy wspierających różne inicjatywy i grupy społeczne. O kampanii i konkursie mó-wili przedstawiciele poznań-skiego magistratu 13 listopa-da podczas briefi ngu praso-wego w Sali Błękitnej Urzę-du Miasta.

– Miasto Poznań przykła-da dużą wagę do współpracy z organizacjami pozarządowy-mi i wolontariuszami. Właśnie w partnerstwie z organizacjami pozarządowymi chcemy stwo-rzyć program działań między Miastem Poznań, NGO a bizne-

sem. Nie zdawałem sobie spra-wy, jak bardzo osobom starszym potrzebna jest zwyczajna roz-mowa. Nie konkretna pomoc, ale po prostu dialog, wspólne wypicie herbaty i zjedzenie cia-sta. Taką rolę również pełnią nasi wolontariusze. Zależy nam, aby Poznań był miastem przyja-znym wolontariatowi. Otwartym na tych, którzy są wolontariu-szami i na tych, którzy ze wspar-cia wolontariuszy korzystają – powiedział wiceprezydent Po-znania Jędrzej Solarski.

„To właśnie radość, wzrusze-nie i satysfakcja wypisują się na twarzach wolontariuszy. Bada-nia dowodzą, że dzięki wolon-tariatowi żyjemy dłużej i jeste-śmy szczęśliwsi. Zmarszczki mi-miczne to niewielka „cena”, któ-rą musimy za to zapłacić” – czy-tamy w materiałach promocyj-nych kampanii.

Zmarszczki odzwierciedla-ją pozytywne doświadcze-nia związane z wolontariatem. Skłaniają także do refl eksji: Czy jesteśmy wystarczająco dobrzy dla innych? Czy potrafi my odło-żyć na bok własne plany, by po-święcić drugiemu człowiekowi trochę czasu?

– Myślę, że zmarszczki po-wstają raczej na skutek przy-glądania się z niedowierzaniem światu – że tyle dzieje się na nim złych rzeczy – komentował Mi-chał Grudziński, poznański ak-tor, na co dzień zaangażowa-ny w pomoc dzieciom niewido-mym i słabowidzącym. – Wie-lu ludzi pomaga robiąc to na po-kaz, a pomaganie powinno być intymną sprawą. Znam wolonta-riuszy, którzy pomagają w skry-tości i nieśmiałości, aczkolwiek są widoczni, bo robią dużo do-brego.

Właśnie takich ludzi nagro-dzi Miasto Poznań na uroczy-stej gali 14 grudnia w Sali Zie-mi Międzynarodowych Tar-gów Poznańskich. Kandyda-tów do tytułu „Poznański Wo-lontariusz Roku” można było zgłaszać do 30 listopada w na-stępujących kategoriach: mło-dzieżowej (dla wolontariuszy do 19 roku życia), indywidual-nej (dla osób w wieku 20 – 60 lat), senioralnej (dla wolonta-riuszy powyżej 60 roku życia), zespołowej, wolontariat szkol-ny i wolontariat pracowniczy.

Film promujący kampanię można obejrzeć w serwisie You Tube wpisując w wyszu-kiwarkę „Poznań dla wolonta-riuszy”. Więcej o kampanii na stronie www.pozytywni-po-znan.pl

KAROLINA KASPRZAK

Wolontariat uszczęśliwia

również czas dla siebie i swo-ich rodzin.

Wodzińska wraz z Wojcie-chem Zarzyckim, dyrektorem Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej w Poznaniu wręcza-ła pamiątkowe dyplomy przed-stawicielom miejskich i gmin-nych ośrodków pomocy spo-łecznej z wyżej wymienionych powiatów za współpracę w ra-mach programu „Razem sku-teczniej”. Program zakłada zwiększenie skuteczności po-

mocy w uzyskaniu zatrudnienia, a ponadto poszerzenie wiedzy i wymianę doświadczeń pracow-ników instytucji pomocy spo-łecznej na temat uczestników programu.

– 1 stycznia 2018 roku Zespół Działu Świadczeń ROPS prze-chodzi w strukturę Wojewody Wielkopolskiego. Chcemy kie-rować się wyobraźnią, aby oby-watele Wielkopolski lepiej czu-li się w swoim regionie – zazna-czył Zarzycki. – ROPS w przy-

szłym roku będzie realizował nowe projekty dotyczące osób starszych i z niepełnosprawno-ściami – m.in. program związa-ny z mieszkaniami chronionymi czy innowacje społeczne ukie-runkowane na wsparcie osób zależnych.

Po części ofi cjalnej na pra-cowników pomocy społecz-nej czekała niespodzianka arty-styczna – występ kabaretu „Cze-suaf” z Poznania, który przygo-tował autorski program kome-diowy.

Dzień Pracownika Socjalnego każdego roku przypomina spo-łeczeństwu, jak znaczącą rolę w pokonywaniu różnorakich prze-szkód odgrywają pracownicy socjalni. Zawód pracownika so-cjalnego najczęściej utożsamia-ny jest z wypłatą świadczeń z pomocy społecznej, a tymcza-sem rola przedstawiciela tej pro-fesji znacznie wykracza poza ten obszar. Pracownicy socjalni są zawsze gotowi, by walczyć o człowieka w kryzysie.

KAROLINA KASPRZAK

OBCHODY DNIA PRACOWNIKA SOCJALNEGO W WIELKOPOLSCE

Gotowi, by walczyćo człowieka

Marzena Wodzińska, członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego (w środku) z przedstawicielami miejskich i gminnych ośrodków pomocy społecznej zaangażowanych

w realizację programu „Razem skuteczniej”.

FO

T. K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Page 14: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA14 GRUDZIEŃ 2017

Wzajemna wymiana do-świadczeń oraz udział we

wspólnych projektach badaw-czych i rozwojowych były ce-lem podpisania porozumienia o współpracy między Wielkopol-skim Oddziałem PFRON, Uni-wersytetem Medycznym im. Ka-rola Marcinkowskiego i Uniwer-sytetem Artystycznym w Pozna-niu. Porozumienie zostało pod-pisane 23 listopada w Rektora-cie Uniwersytetu Medycznego.

Porozumienie podpisali: dr Anna Skupień, dyrektor Wielko-polskiego Oddziału PFRON, prof. dr hab. Andrzej Tykarski, rektor UM, prof. dr hab. Edmund Grześ-kowiak, prorektor do spraw stu-denckich UM oraz prof. dr hab. Bogumiła Jung, prorektor do spraw kontaktów z interesariu-szami zewnętrznymi UA.

W ramach współpracy będą realizowane konsultacje dla studentów, doktorantów i pra-cowników wyżej wymienio-nych uniwersytetów dotyczą-ce potrzeb osób z niepełno-sprawnościami oraz działalno-ści Funduszu. Studenci i dokto-ranci będą mieli również moż-liwość odbywania praktyk czy staży w Wielkopolskim Oddzia-le PFRON. Pracownicy Fundu-szu posłużą im również wspar-ciem doradczym przy pisaniu prac dyplomowych związanych z problematyką niepełnospraw-ności.

W tym roku Wielkopolski Od-dział PFRON podpisał także po-rozumienie o współpracy m.in. z Uniwersytetem Ekonomicznym i Collegium da Vinci w Poznaniu. oprac. kk

16 listopada w Warszta-cie Terapii Zajęciowej

„Wspólna Droga” w Luboniu zapanowało wielkie porusze-nie – przyjadą do nas goście!

Tym razem odwiedziła nas Powiatowa Społeczna Rada ds. Osób Niepełnosprawnych oraz Pełnomocnik ds. Osób Niepełno-sprawnych – pani Elżbieta Ton-der. Przygotowaliśmy się do tej wizyty – upiekliśmy placki, przy-gotowaliśmy i udekorowaliśmy pomieszczenie, przygotowali-śmy drobne upominki oraz usta-wiliśmy krzesła w naszej „sali ki-nowej”, w której odbyła się pre-zentacja multimedialna na temat Warsztatu. Były w niej zdjęcia z

zajęć i różnych wydarzeń, nasze osiągnięcia, nasza Promo-pio-senka z teledyskiem i wiele in-nych wspomnień. Później go-ście zwiedzili nasz Warsztat. Były też wspólne zdjęcia. Na za-kończenie wręczyliśmy naszym gościom upominki, wykonane przez nas własnoręcznie.

To była bardzo sympatyczna wizyta. Oby więcej takich mi-łych spotkań. To dla nas wspa-niała okazja, aby pokazać innym to, czym na co dzień się zajmu-jemy, co robimy i jak pracujemy nad naszym rozwojem fi zycz-nym, społecznym i zawodowym .

UCZESTNICY WTZ

Aleksandra Pankowska to dwudziestoletnia dziew-

czyna, która mimo znacznej dysfunkcji słuchu śmiało re-alizuje swoje marzenia i pa-sje. Jest odważna i zdetermi-nowana. Wie, czego chce od życia. Kocha krajowe i zagra-niczne podróże. W przyszłości chciałaby pracować jako pro-tetyk słuchu.

Pochodzi ze wsi Połajewo, gdzie nie ma wsparcia ani per-spektyw zawodowych dla osób z niepełnosprawnościami, po-dobnie jak w wielu innych wio-skach. Dlatego wyprowadziła się z rodzinnej miejscowości i zamieszkała w Poznaniu.

Głęboki, obustronny niedo-słuch, którego przyczyna nie jest znana, wykryto u niej w wieku 3 lat. Ma umiarkowany stopień niepełnosprawności. Szkołę Podstawową i Gimna-zjum im. Arkadego Fiedlera w Połajewie, ukończyła wspiera-na przez chętnych do pomocy nauczycieli. Brała udział w za-jęciach rewalidacyjnych. Kon-tynuowała naukę w Liceum Ogólnokształcącym im. Jan-

Od 11 lat przyznawane są nagrody za najlepiej spo-

rządzone raporty z zakresu zrównoważonego rozwoju i społecznej odpowiedzialności biznesu. 10 października ogło-szeni zostali laureaci tegorocz-nej edycji konkursu. Zgodnie z werdyktami najlepiej dane nie-fi nansowe za 2016 rok zara-portowali: CEMEX Polska, PKN ORLEN, Bank Zachodni WBK, Budimex, Lafarge i Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ.

Konkurs „Raporty Społeczne” organizują: Stowarzyszenie Fo-rum Odpowiedzialnego Biznesu i fi rma Deloitte. Patronują: Mini-sterstwo Rozwoju, Ministerstwo Finansów, Federacja Konsumen-tów, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych.

Do zakończonej 11. edycji Konkursu „Raporty Społeczne” zgłoszona została rekordowa liczba 44 publikacji. Każdy z ra-portów oceniany był przez jury ekspertów, a także brał udział w głosowaniu internautów.

Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ otrzyma-

MonikaJancPOŁAJEWO

MJP

PFRON współpracuje

Przyjadą do nas goście!

Goście oglądają wyroby ceramiczne uczestników WTZ. Od lewej: Beata Depczyńska – kierownik WTZ „Wspólna Droga”,

Karolina Kasprzak – sekretarz Rady, Krystyna Semba – wiceprzewodnicząca, Elżbieta Tonder – Pełnomocnik Starosty

Poznańskiego do spraw Osób Niepełnosprawnych, Irena Skrzypczak – członek Rady i Anita Wachowiak

– przewodnicząca Rady.

FO

T. A

RC

HIW

UM

WT

Z

ka z Czarnkowa w Czarnko-wie. Również tam pomagali jej życzliwi nauczyciele, a także koleżanki i koledzy. „Nigdy nie spotkały mnie nieprzyjemności z ich strony” – mówi.

Przez wiele lat korzysta-ła z aparatów słuchowych. W 2009 roku Aleksandrze po wie-lu badaniach wszczepiono w lewe ucho implant ślimakowy w Światowym Centrum Słuchu w Kajetanach. W drugim uchu nosi aparat słuchowy. Jej ży-cie bardzo się zmieniło, o czym mówi z radością i nadzieją:

– Jestem bardzo zadowolo-na z implantu. Słyszę o wie-le lepiej, także dźwięki do-tąd mi nie znane. Co najważ-niejsze, mogę swobodnie roz-mawiać z ludźmi. Dzięki temu otwiera się przede mną wiele nowych dróg rozwoju i samo-realizacji. Pamiętam, że chwi-lę po podłączeniu proceso-ra mowy usłyszałam pierwszy raz w życiu cykanie świersz-czy. Długotrwała rehabilitacja przy wsparciu moich rodziców i logopedy spowodowała, że moje życie zmieniło się na lep-sze. Często zapominam o tym, że mam wadę słuchu. Tego, że jestem osobą słabosłyszącą, staram się nie odbierać w spo-sób negatywny, gdyż nigdy nie zmienię tego, kim jestem.

Aleksandra lubi aktywność.

ła nagrodę za najlepszy raport organizacji pozabiznesowej. Na-grodę odebrali Zuzanna Jana-szek-Maciaszek, prezes Fun-dacji i Maciej Wiatrowski, który współtworzył Fundację w 2004 roku.

– Wiemy, że życie nie zawsze układa się tak, jakbyśmy chcie-li, ale to nie oznacza, że nie mo-żemy być szczęśliwi. Niepełno-sprawność nie może być prze-szkodą w niezależnym życiu, nie może odbierać uśmiechu i ogra-niczać pasji! – podkreśla Maciej Wiatrowski.

A Zuzanna Janaszek-Macia-szek dodaje:

– Dlatego od początku istnie-nia Fundacji działamy nie dla, ale wspólnie z osobami niepeł-nosprawnymi. I efekty naszych wspólnych działań pokazujemy w naszym Pierwszym Rapor-cie Oddziaływania Społecznego. Raport pokazuje również, że je-steśmy gotowi, aby być partne-rem dla biznesu, działamy pro-fesjonalnie, odpowiedzialnie i transparentnie, a to podstawa współpracy.

Nagrody za najlepsze raporty

Page 15: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 15GRUDZIEŃ 2017

Wraz z innymi zaimplantowa-nymi osobami brała udział w przedsięwzięciu mającym na celu pobicie rekordu Guinessa w równoczesnym przebywaniu jak największej liczby osób z

implantami w Światowym Cen-trum Słuchu. Rekord został po-bity w dniu 15 lipca 2017 roku. Zgromadził 601 osób. Inicja-tywa piękna i budująca. Na co dzień często nie dostrzega się

osób z niedosłuchem – zwłasz-cza na wsiach, gdzie braku-je wsparcia zarówno ze strony urzędów jak i organizacji poza-rządowych. Te ostatnie, jeśli ist-nieją, nie mają wiele do zaofe-

rowania, co zniechęca do wstę-powania w ich szeregi. Z tego powodu również Aleksandra nie należy do żadnej organiza-cji skupiającej osoby z dysfunk-cją słuchu. Ale, jak mówi, za-mierza to zmienić. Chce się za-angażować w pracę wybranej organizacji i podjąć próbę „roz-kręcenia” jej działań na rzecz osób z dysfunkcjami słuchu.

Marzy o kolejnych podró-żach i poznawaniu ludzi. Była już min. w Hiszpanii i w Mon-te Carlo, zwiedza także Pol-skę. Podjęła pracę, aby zarobić na swoje utrzymanie. Uczy się zaocznie w Policealnej Szko-le Audiologii Instytutu Fizjolo-gii i Patologii Słuchu w Kajeta-nach. Co dwa tygodnie dojeż-dża pociągiem z Poznania do Warszawy, a następnie do Ka-jetan. Z zapałem realizuje swo-je marzenie, by w przyszłości pracować jako protetyk słuchu. Chce dawać świadectwo innym chorym. Pokazywać, że mimo ograniczeń, trudności i cza-sem braku wiary w siebie – za-wsze trzeba walczyć o marze-nia i wyznaczać sobie wciąż nowe cele.

zostały przyznane w siedmiu ka-tegoriach. Oprócz tego jury eks-perckie i dziennikarskie zdecy-dowało się również na przyzna-nie wyróżnień. Oto lista najwy-żej ocenionych przez jury rapor-tów społecznych.

Nagroda główna: CEMEX za najbardziej kompleksowe po-dejście, przejrzystość, zwięzłość oraz klarownie przedstawioną informację o zobowiązaniach i ich realizacji. Wyróżnienia: PKN Orlen za najlepszy raport onli-ne, Bank Zachodni WBK za war-tość edukacyjną raportu. Ponad-to, jak wspomniano, najlepszy raport organizacji pozabizneso-wej – dla Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka oraz najlepszy debiut – dla Lafarge.

Przyznano też nagrody: Giełdy Papierów Wartościowych – dla

Budimex S.A., Ministra Rozwoju i Finansów – dla Cemex Polska Sp. z o.o., internautów – dla Ban-ku Zachodniego WBK. Dzienni-karzy – dla Banku Zachodniego WBK za kompleksowość, trans-parentność i ciągłe postępy w re-alizacji zasad zrównoważonego rozwoju. Pierwsze wyróżnienie dziennikarzy otrzymał Cemex za czytelną informację o zakre-sie działań fi rmy oraz drugie – Lafarge za całokształt działań i kompleksowość raportu.

Konkurs „Raporty Społeczne” odbywa się od 2007 roku. Głów-nym celem inicjatywy jest zwró-cenie uwagi na znaczenie rapor-towania niefi nansowego i wska-zanie dobrych praktyk w tym za-kresie. Dzięki konkursowi wy-różniane są przedsiębiorstwa, które nie tylko prowadzą działal-ność, biorąc pod uwagę interes

społeczeństwa i środowiska, ale także potrafi ą w sposób jasny, przejrzysty i wiarygodny zapre-zentować swoje dokonania w publikowanych raportach. Kon-kurs przyczynia się do zwięk-szenia transparentności działań organizacji i podejmowania dia-logu z zainteresowanymi, sta-

nowi też dobre źródło inspiracji do tego, w jaki sposób ujawniać dane niefi nansowe. Jest to waż-ne w kontekście wdrożonej w Polsce dyrektywy 2014/95/UE o ujawnianiu informacji niefi nan-sowych i informacji dotyczących różnorodności przez niektóre duże jednostki oraz grupy. na

OGÓLNOPOLSKI KONKURS „RAPORTY SPOŁECZNE”

„Podaj Dalej” laureatem

Iść za marzeniem

FO

T. M

AR

IA K

ALB

AR

CZ

YK

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 16: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA16 GRUDZIEŃ 2017

Trzeba szeregu badań, aby potwierdzić lub wy-

kluczyć jakąś chorobę u pa-cjenta. Jest to bardzo ważne z uwagi na podjęcie odpo-wiedniego i szybkiego lecze-nia. W diagnostyce poprze-dzającej leczenie najczęściej wykonuje się badania labo-ratoryjne krwi i moczu oraz badanie w zakresie diagno-styki obrazowej. Szczególnie w tej dziedzinie nastąpił dy-namiczny rozwój technologii medycznych, które maksy-malizują jakość obrazu dia-gnostycznego ciała pacjenta. Współczesna medycyna dys-ponuje bezpiecznymi, bez-bolesnymi i dokładnymi me-todami, do których zalicza się przede wszystkim rezo-nans magnetyczny.

Niestety, wykonanie takiego badania w ramach ubezpie-czenia zdrowotnego wiąże się z długim czasem oczekiwa-nia. A przecież wczesne zdia-gnozowanie choroby może uchronić pacjenta przed po-wikłaniami czy długim i kosz-townym leczeniem.

– W Wielkopolsce na wy-konanie rezonansu w ramach

możliwość wykonania bada-nia rezonansem magnetycz-nym, na które kierują leka-rze, ponieważ jest ono najdo-kładniejsze i najbardziej bez-pieczne dla pacjenta, nie ge-neruje bowiem promieniowa-nia rentgenowskiego. Niestety tym, którzy chcieliby wykonać badanie w ramach publicznej ochrony zdrowia, musimy od-mawiać, gdyż Wielkopolski Oddział Wojewódzki NFZ nie ogłasza konkursów ofert na diagnostykę obrazową. Unie-możliwia to placówkom, dys-ponującym odpowiednią in-frastrukturą techniczną i me-dyczną, ale nie posiadającym kontraktu z NFZ, na zwięk-szenie dostępności pacjen-tom oczekującym na wykona-nie badania. A przecież mo-głoby być inaczej – mówi Da-niel Kaźmierczak, prezes za-rządu Centrum Diagnosty-ki Obrazowej Nobel Tower w Poznaniu.

W Wielkopolsce jest 16 pla-cówek, które wykonują rezo-nans magnetyczny. Czy Wiel-kopolski Oddział Wojewódzki Narodowego Funduszu Zdro-wia może poprawić tę sytu-ację?

– W ostatnim czasie Wiel-kopolski Oddział Wojewódz-ki NFZ przeznaczył dodatko-we środki na sfi nansowanie większej liczby świadczeń, w tym także badań rezonansem magnetycznym. Pieniądze zo-stały podzielone między pla-cówki, zgodnie z ich dekla-racją co do liczby pacjentów, których są w stanie obsłużyć, zachowując jednocześnie tę samą, wysoką jakość wyko-nanej usługi. Mowa o kwocie około trzech milionów dwu-stu tysięcy złotych, co powin-no wystarczyć na wykonanie 4.500 dodatkowych świad-czeń. Ustawa o świadcze-

200 dni w kolejcedo rezonansu magnetycznego

FOT.

(3

X)

AR

CH

IWU

M C

ENT

RU

M D

IAG

NO

STY

KI O

BR

AZ

OW

EJ

Rezonans magnetyczny.

Centrum Diagnostyki Obrazowej Nobel Tower

w Poznaniu.

Daniel Kaźmierczak.

NFZ czeka się zdecydowanie za długo, bo średnio ponad 200 dni. Nie dotyczy to cza-su oczekiwania na diagno-stykę onkologiczną. Każdego dnia odbieramy kilkanaście telefonów z zapytaniem o

niach opieki zdrowotnej fi -nansowanych ze środków pu-blicznych nie przewiduje do-płat do świadczeń prywat-nych. Pacjent może korzy-stać w ramach powszechne-go ubezpieczenia zdrowotne-go z usług placówek, z który-mi NFZ podpisuje umowy na świadczenie usług – mówi Magdalena Rozumek, rzecz-niczka prasowa WOW NFZ.

O tym, że system zdrowia wymaga gruntownej zmiany, mówi się od wielu lat. Ow-szem, na wszystko nie star-czy pieniędzy, ale zapewne można dostępnymi już środ-kami zarządzać lepiej i efek-tywniej, co dotyczy zwłaszcza profi laktyki.

STANISŁAW FURMANIAK

Page 17: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 17GRUDZIEŃ 2017

Czas mija, a w uszach i w sercach wciąż brzmią sło-

wa piosenek wykonanych przez uczniów Szkoły Pod-stawowej nr 4 im. Jana Brze-chwy w Swarzędzu w powie-cie poznańskim. Charytatyw-ny koncert piosenek, który odbył się 10 listopada w swa-rzędzkim Eurohotelu, był de-dykowany Zuzannie Dukar-skiej, 9-letniej uczennicy kla-sy drugiej tej szkoły. Celem wydarzenia była zbiórka pie-niędzy na specjalistyczny pio-nizator NF Walker, dzięki któ-remu dziewczynka będzie mogła uczyć się samodzielnie chodzić.

Koncert zorganizowała spo-łeczność szkolna – nauczycie-le, rodzice oraz uczniowie. Pa-tronat honorowy objął Bur-mistrz Miasta i Gminy Swarzędz Marian Szkudlarek. Wystąpi-li uczestnicy zajęć wokalnych prowadzonych pod kierunkiem nauczyciela Jerzego Kota. Pięk-ne, czyste i barwne dziecięce głosy urzekły wszystkich. Prze-rywnikiem między piosenkami była licytacja ciekawych przed-miotów. Licytowano m.in. pił-kę z podpisami piłkarzy „Le-cha” oraz eleganckie kosmetyki marki Sephora. Każdy mógł wy-brać coś dla siebie bądź dla bli-skiej osoby. W spotkaniu wzięli udział rodzice uczniów oraz sa-

Chce chodzići poznawać świat

FO

T. (

4X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Oliwia Trąbska.

Sandra Paetz.

Ola Ławniczak. Zuzia Dukarska z rodzicami – Agnieszką i Sebastianem.

– Zuzia urodziła się 6 czerw-ca 2008 roku. Ma mózgowe porażenie dziecięce, padaczkę lekooporną, obustronny nie-dosłuch, cytomegalię (chorobę zakaźną wywołaną przez wi-rusa cytomegalii). Nie chodzi, nie mówi i bardzo słabo widzi na prawe oko na skutek blizny siatkówkowo-naczyniówkowej po cytomegalii. Ma także zabu-rzoną krzepliwość krwi. Koszt zakupu nowoczesnego pioni-zatora dynamicznego NF Wal-ker, który umożliwia zarów-no stanie jak i chodzenie, wy-nosi około 35 tysięcy złotych. Dla naszej córeczki odbywa się dzisiaj też wydarzenie cha-rytatywne w Gdańsku. Dzięku-jemy z całego serca wszystkim darczyńcom – mówią rodzice dziewczynki.

Mała uczennica swarzędz-kiej „czwórki” jest systema-

tycznie rehabilitowana. Lubi różnego rodzaju zabawy, szczególnie dające jej sposob-ność poznawania świata doty-kiem. W listopadzie 2009 roku w Instytucie Patologii i Fizjo-logii Słuchu i Mowy w Kaje-tanach pod Warszawą miała wszczepiony implant słucho-wy do prawego ucha, dzięki czemu lepiej słyszy.

Podczas koncertu w Euro-hotelu zebrano 6 tysięcy 122 złote. Czytelnicy „Filantro-pa” mogą wpłacać darowizny na rehabilitację dziewczyn-ki na konto: Fundacja Dzie-ciom „Zdążyć z pomocą”, ul. Łomiańska 5, 01-685 Warsza-wa, Alior Bank S.A nr konta: 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994 z dopiskiem „10089 Du-karska Zuzanna – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.”

KAROLINA KASPRZAK

morządowcy – wśród nich czło-nek Zarządu Powiatu w Pozna-niu Piotr Zalewski i przewodni-czący Komisji Polityki Społecz-nej i Ochrony Zdrowia Rady Po-wiatu Marek Lis.

Page 18: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA18 GRUDZIEŃ 2017

PracaWielkopolska Rada Koor-

dynacyjna ZOP poszuku-je dla swojego klienta – którym jest stowarzyszenie prowadzą-ce działalność gastronomiczną – osoby na stanowisko pomoc kuchenna, sprzedawca.

Zakres obowiązków: przygo-towywanie kanapek i zapieka-nek, obsługa klienta i sprzedaż produktów.

Wymagania: pierwszy lub drugi stopień niepełnosprawno-ści, łatwość nawiązywania kon-taktów, gotowość do pracy na kasie fi skalnej, po przeszkoleniu, mile widziana książeczka sane-pidu i doświadczenie w gastro-nomii.

Oferujemy: stabilne zatrudnie-nie i miłą atmosferę pracy.

Osoby zainteresowane proszę o kontakt pod numerem telefonu: Aneta Byczyńska – (61) 62 32 145, (61) 85 30 930 lub mailowo: [email protected]. na

41 litrów krwi z LuboniaJak zawsze nie zawodzą lu-

bońscy krwiodawcy z Klu-bu HDK PCK „Lubonianka” im. bł. E. Bojanowskiego, którzy w niedzielę, 29 października w Szkole Podstawowej nr 1 w Luboniu zorganizowali 88. akcję poboru krwi.

92 krwiodawców, w tym 28 kobiet, oddało 41 litrów krwi. Wśród dawców były trzy oso-by dzielące się krwią po raz pierwszy, m.in. Magdalena Maj i Weronika Kowalska – miesz-kanki Lubonia. Po kilkuletniej przerwie krwią dzielił się Mar-cin Fischer.

Wszyscy dawcy otrzyma-li upominki, ofi arowane przez darczyńców: „Ziołolek” Sp. z o. o., ,,Dramers”, Pol-Car Poznań, Lech Browary Wielkopolski i „Synteza” Sp. z o. o.

Zarząd Klubu „Lubonian-ka” dziękuje dyrektorowi Sz.P. nr 1 Grzegorzowi Aniole za udostępnienie sal szkolnych i wszystkim, którzy pomo-gli przygotować akcję pobo-ru krwi.

ROBERT WRZESIŃSKI

Stowarzyszenie Pedago-gów Społecznych „Ripo-

sta” w Poznaniu od czterech lat zajmuje się pomaganiem dzieciom, młodzieży i oso-bom starszym z różnych śro-dowisk. Osoby te z uwagi na trudną sytuację i warunki, w których przebywają, potrze-bują wsparcia, ale nie umieją czy nie chcą wprost o nie po-prosić.

– Celem naszych działań jest szeroko pojmowane przeciw-działanie wykluczeniu spo-łecznemu osób w szczególno-ści z obszarów zagrożonych marginalizacją. Działamy na rzecz wyrównywania szans w dostępie do edukacji, pracy, ak-tywnego uczestnictwa w ży-ciu społecznym. Zapobiegamy patologiom społecznym i uza-leżnieniom, propagujemy ak-tywność kulturalną i sportową, promujemy zdrowie. Pracuje-my metodami streetworkin-gu i pracy podwórkowej, czy-li w bezpośrednim kontakcie z podopiecznymi, w ich środowi-sku – mówi Łukasz Dubielski, pedagog, streetworker.

W „Ripoście” wolontariusze zajmują się podobnymi działa-niami jak sami streetworkerzy, którzy najczęściej wywodzą się właśnie z wolontariackie-go grona. Wiele działań takich jak wyjazdy, imprezy okolicz-nościowe czy obozy przetrwa-nia, wolontariusze organizują i wykonują poza czasem swojej pracy zawodowej,

– Najczęściej wzruszam się, kiedy po spotkaniu z młodzie-żą wracam do domu, często już po zmroku i wiem, że dzięki moim wysiłkom ta grupa mło-dych osób miała szansę zrobić coś innego niż zwykle. Zamiast spędzenia kolejnego popołu-dnia przed blokiem czy na ław-ce w parku dzieci były na base-nie, w kinie lub rozegrały mecz i zorganizowały piknik. Wie-le wydarzeń, które organizu-ję dla młodych ludzi, należy do pierwszych w ich życiu: od gry w bilard po wyjazd nad morze czy w góry. Od trzech lat rów-nież zabieramy młodzież na mały obóz survivalowy, pod-czas którego śpię po 2-3 go-dziny na dobę. Jednak najwięk-szą nagrodą za wysiłek i cię-żar odpowiedzialności są dla mnie wypowiedzi uczestników szkoły przetrwania, że jest ona dla nich jedyną formą spędza-nia wakacji poza ich dzielnicą – dodaje Łukasz Dubielski.

Rośnie zapotrzebowanie na streetworkerów. Przybywa sy-gnałów z dzielnic Poznania, że

Na ulicach

Niektórzy wolny czas spędzają głównie przed blokiem.

Młodzież bardzo lubi wyjazdy integracyjne.

Wolontariuszka podczas kampanii społeczno-informacyjnej „Owoc (nie)zakazany”.

jest tam młodzież potrzebująca takiego wsparcia.

Wśród podopiecznych „Ripo-sty” jest Oliwia:

– Kocham „Ripostę”, ponie-waż bardzo pomogła mi w roz-woju osobistym. Dzięki niej od-wiedziłam wiele ciekawych miejsc, pokochałam Wrocław, zapragnęłam częstszych wy-

jazdów. Opiekunom z „Riposty” mogę powierzyć moje proble-my. Dzięki nim poznałam war-tościowych ludzi, otworzyłam się na świat.

– „Riposta” jest dla mnie dru-gim domem, gdzie mogę być sobą – dodaje Julia. – Wspól-ne wyjazdy nauczyły mnie, że w grupie trzeba wzajemnie się wspierać. Nauczyłam się

Page 19: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 19GRUDZIEŃ 2017

motności, a także negatyw-ne postrzeganie własnej oso-by, zarówno przez same dzie-ci jak i przez ogół społeczeń-stwa. Instytucjonalna pomoc niestety, nie daje wystarczają-cego wsparcia, ponieważ po-trzebne jest bardzo indywidu-alne podejście do każdej oso-by. W Poznaniu wciąż istnie-je liczna grupa młodzieży nie posiadającej wiedzy i umiejęt-ności w zakresie konstruktyw-nego rozładowywania napięć emocjonalnych, w tym również pozbawionej dostępu do więk-szości zasobów, niezbędnych do zrównoważonego rozwoju psychospołecznego (np. zaję-cia pozaszkolne, pomoc w na-uce w formie korepetycji, ak-

tywność fi zyczna, edukacja społeczno-kulturalna itp.). Na-stępstwem tego rodzaju bra-ków jest stałe doświadczanie marginalizacji, czego następ-stwem są przejawiane zacho-wania społecznie nie akcepto-wane. Dlatego szczególne cen-ne są projekty, jakie realizu-je Stowarzyszenie Pedagogów Społecznych „Riposta”, między innymi ostatnio wsparty przez Miasto projekt „Wszyscy równi – równi na swoją miarę” – po-wiedziała Marta Mazurek, peł-nomocnik Prezydenta Miasta Poznania ds. Przeciwdziałania Wykluczeniom.

Stowarzyszenie Pedagogów Społecznych „Riposta” realizu-je w ramach swojej działalności także kampanię społeczno-in-formacyjną „Owoc (nie) zaka-zany”. Jej nadrzędnym celem stała się redukcja szkód oraz przeciwdziałanie uzależnie-niom i patologiom społecznym,

poprzez poszerzanie świado-mości na temat zagrożeń i kon-sekwencji wynikających z zaży-wania „dopalaczy” oraz innych substancji psychoaktywnych, a także przeciwdziałanie inicjacji narkotykowej wśród młodzieży i młodych dorosłych. W niektó-re weekendy na terenie ośmiu dzielnic Poznania będzie moż-na spotkać wolontariuszy w pomarańczowych koszulkach. Wychodzą z inicjatywą kampa-nii wraz z pakietem informacyj-no-edukacyjnym, który zawiera podstawowe informacje, w jaki sposób rozpoznać, czy czło-wiek jest pod wpływem „dopa-laczy” oraz jak reagować i gdzie zwrócić się o pomoc.

Relację z kampanii oraz in-formacje o bieżących akcjach można śledzić na profi lu www.facebook.com/spsriposta/.

Jeżeli ktoś z czytelników chce wesprzeć działalność Sto-warzyszenia Pedagogów Spo-łecznych „Riposta”, może to uczynić wpłacając pieniądze na konto: BZ WBK: 81 1090 2590 0000 0001 2272 2745.

STANISŁAW FURMANIAK

i podwórkach

FO

T. (

6X

) A

RC

HIW

UM

SPS

„R

IPO

STA

Młodzi ludzie aktywnie spędzają czas po szkole.

Łukasz Dubielski, pedagog, streetworker.

Kadra Stowarzyszenia Pedagogów Społecznych „Riposta”.

udzielania pierwszej pomo-cy, strzelania z łuku czy pły-wania łódką, a zwłaszcza, że nie wolno oceniać człowieka po tym, jak wygląda. W trud-nych chwilach zawsze mogę li-czyć na wsparcie naszych opie-kunów. Kocham ich całym ser-duszkiem.

Urząd Miasta Poznania wspiera działalność „Riposty”, ważną dla społeczności lokal-nej.

– Praca streetworkerów czy-li pedagogów społecznych, jest szczególnie ważna dla dzie-ci, które podlegają proceso-wi marginalizacji. Badania po-kazują, że towarzyszy temu poczucie braku zaufania, sa-

Page 20: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA20 GRUDZIEŃ 2017

Uczniowie Zespołu Szkół Specjalnych nr 101 w Po-

znaniu z zapałem realizują swoje pasje i zainteresowa-nia. Tym razem dzieci z klas III, V i VI Szkoły Podstawowej uczestniczyły w niezwykłych warsztatach. Jedne z naj-słynniejszych obrazów świa-ta „Słoneczniki” Vincenta van

Gogha zainspirowały ich ra-dosną twórczość.

Pod kierunkiem artysty ma-larza Stanisława Rakowskiego i dzięki pomocy Elżbiety Ra-kowskiej, powstały autorskie obrazy. Malowane dzieła na-szych artystów kipią światłem i energią, a jednocześnie są oszczędne i surowe.

MARIA GAWRON

W tym miejscu czas pły-nie wyjątkowo szybko.

Nie sposób z powodu mono-tonii przestępować z nogi na nogę czy spoglądać nie-cierpliwie na zegarek. Kilka godzin przynosi wiele wra-żeń – zarówno artystom jak i publiczności. Mowa o ko-lejnej edycji „Złotego Słowi-ka”, czyli Powiatowego Prze-glądu Piosenki Osób Niepeł-nosprawnych, który dorocz-nie organizuje Stowarzysze-nie na rzecz Osób Niepełno-sprawnych „Promyk” w Ko-mornikach.

10 listopada w sali wido-wiskowej Centrum Rehabili-tacyjno-Kulturalnego w Ko-narzewie wystąpiło 60 wyko-nawców z różnymi niepełno-sprawnościami zrzeszonych m.in. w placówkach reha-bilitacyjno-terapeutycznych na terenie Poznania i po-wiatu poznańskiego. Wśród nich – Przemysław Biniak, młody artysta, który w tym roku zdaje egzamin na pra-wo jazdy. Na przegląd pio-senki przyjechał autobusem, ale wkrótce będzie jeździł samochodem. Jego zaanga-żowanie i determinacja w dą-żeniu do celu są przykładem dla innych, być może mniej odważnych albo wręcz bo-jących się podejmować wy-zwania.

Kilkanaście minut przed rozpoczęciem wydarzenia

ORGANIZATORKA WYSTAWY

Malarskie inspiracje

Autorka tekstu z młodym twórcami podczas pracy.

Uczniowie klasy łączonej V/VI prezentują swoje prace.

Artysta malarz Stanisław Rakowski.

FO

T. IL

ON

A W

OJC

IEC

HO

WSK

A

FOT.

MA

RIA

GA

WR

ON

FOT.

ILO

NA

WO

JCIE

CH

OW

SKA

artyści oraz ich opiekuno-wie dopracowywali ostatnie szczegóły. Niektórzy wyko-nawcy zwierzali się, że mają tremę, ale nie było jej widać w trakcie występów. Zarów-no jury, jak i prowadząca spo-tkanie Katarzyna Czarnecka, wokalistka zespołu „Strefa Zero”, wysoko ocenili poziom prezentacji wokalnych. Były piosenki do tańca z tematy-ki disco polo, ale i bardziej re-fl eksyjne, jak np. utwory Cze-sława Niemena czy Anny Jan-tar. Osoby z niepełnospraw-nościami śpiewały solo, w duetach i zespołowo. Każdy występ był na swój sposób niepowtarzalny, czym przy-ciągał uwagę publiczności.

Artystom kibicowali uczestnicy innych placówek, przyjaciele i goście – wśród nich Poseł na Sejm RP Bartło-miej Wróblewski, wicestaro-sta poznański Tomasz Łubiń-ski, członek Zarządu Powiatu w Poznaniu Zygmunt Jeżew-ski, Pełnomocnik Starosty Poznańskiego do spraw Osób Niepełnosprawnych Elżbie-ta Tonder i dyrektor Powia-towego Centrum Pomocy Ro-dzinie Elżbieta Bijaczewska. Wielkopolski Oddział PFRON reprezentowała Edyta Drza-stwa. Prezes Stowarzyszenia „Promyk” Bogdan Maćkowiak gratulował artystom zapału i profesjonalizmu.

13 Powiatowy Przegląd Pio-

XIII POWIATOWY PRZEGLĄD PIOSENKI

Pokonali

Jury ogłasza werdykt.

Page 21: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 21GRUDZIEŃ 2017

senki Osób Niepełnospraw-nych „Złoty Słowik” został zrealizowany dzięki wspar-ciu fi nansowemu Powia-tu Poznańskiego, Gminy Do-piewo oraz ze środków Sto-warzyszenia „Promyk”. Do-świadczenie organizatora w realizacji wydarzenia po-kazuje, że tego typu spotka-nia korzystnie wpływają na samopoczucie osób z nie-pełnosprawnościami. Muzy-ka uwalnia emocje, staje się też formą sprawdzenia twór-czych możliwości. Ponad-to ukazuje uzdolnienia ar-tystyczne, których nie brak wielu osobom z niepełno-sprawnością.

Na zakończenie przeglą-du wyłoniono zwycięzców. Pierwsze miejsce zajęli arty-ści ze Stowarzyszenia Przyja-ciół Niewidomych i Słabowi-dzących „Ognik” w Poznaniu, drugie – uczestnicy Warszta-tu Terapii Zajęciowej w Ko-narzewie Stowarzyszenia „Promyk”, a trzecie – artyści z WTZ w Owińskach prowa-dzonego przez Wielkopolski Związek Inwalidów Narządu Ruchu. Wszyscy wykonawcy otrzymali pamiątkowe statu-etki „Złotego Słowika”, dyplo-my i upominki.

Stowarzyszenie „Promyk” jest organizacją pozarządo-wą, która od wielu lat aktyw-nie działa na rzecz kształto-wania pozytywnego wize-runku osób z niepełnospraw-nością w społeczeństwie, ich rehabilitacji i terapii, m.in. przez organizację wydarzeń jak Powiatowy Przegląd Pio-senki Osób Niepełnospraw-nych „Złoty Słowik”, Powia-towy Turniej Bocci, turnusy i wyjazdy rehabilitacyjne, a w szczególności codzienne za-jęcia terapeutyczne odbywa-jące się w WTZ w Konarze-wie i jego fi lii w Otuszu. W ramach WTZ uczestnicy na-bywają umiejętności przy-datne w życiu codziennym w pracowni gospodarstwa do-mowego, muzyczno-teatral-nej, ogrodniczo-bukieciar-skiej, plastycznej, technik różnych, komputerowej i ce-ramicznej. W realizacji tych zajęć brane są pod uwagę in-dywidualne potrzeby i moż-liwości uczestników. Dzięki aktywnemu udziałowi w róż-nych zadaniach stają się bar-dziej samodzielni, niezależ-ni, a co najważniejsze otwar-ci na otaczający świat. Prze-gląd dowiódł, że potrafi ą po-konywać swoje słabości.

KAROLINA KASPRZAK

OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH „ZŁOTY SŁOWIK”

własne słabości

FO

T. (

3X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

W duecie śpiewa się przyjemnie.

Uzdolnienia wokalne prezentują uczestnicy fi lii WTZ „Promyk” w Otuszu.

Page 22: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA22 GRUDZIEŃ 2017

W czwartek 28 września byliśmy w Bibliotece

Miejskiej w Swarzędzu na interesującym spotkaniu o dożynkach. Dowiedzieliśmy się, jak wyglądały dożynki w dawny ch czasach na wsiach.

W tym ważnym dniu wszy-scy ubierali się w odświętne stroje, dekorowano domy, wy-konywano różne rzeźby, naj-częściej słomiane, dotyczące zbiorów i życia na wsi. Przygo-towywano ludowe przyśpiew-ki, a w kościołach odprawiano msze dziękczynne. Dożynki były podziękowaniem za plony zebrane z pól i sadów. Również dzisiaj są one coroczną okazją do wspólnej zabawy i spotkań wiejskich społeczności.

MIROSŁAWA PENCZYŃSKA

O CZYM ŚNIĄ OSOBY NIEWIDOME?JAK ROZPOZNAJĄKOLORY?CZY MOGĄ PROWADZIĆ SAMOCHÓD?

To jedne z wielu pytań jakie zadawali uczniowie klas

drugich i trzecich szkół pod-stawowych podczas warsz-tatów „Podaj rękę osobie nie-widomej – integracja poprzez nowoczesną edukację”. Zaję-cia poprowadziły tyfl ospecja-listki z Fundacji Szansa dla Niewidomych Anna Cimoch i Magda Kujawska-Waters, wraz z wieloletnią wolonta-riuszką i przyjaciółką Funda-cji Agnieszką Sawińską, nie-widomą trenerką.

Program warsztatów zo-stał zaprojektowany z myślą o dzieciach ze szkół podsta-wowych i zakłada wykształce-nie pozytywnych postaw wo-bec osób niepełnosprawnych wzrokowo oraz promocję ak-tywności i sukcesów osób z dysfunkcją wzroku.

Te innowacyjne warsztaty powstały już w 2014 roku i od tamtej pory cieszą się ogrom-ną popularnością wśród po-znańskich szkół podstawo-wych, a od tego roku również w  innych miastach na terenie województwa wielkopolskie-go. Fundacja odwiedziła mię-dzy innymi szkoły podstawo-we w Czerwonaku, Luboniu, Śremie, Kórniku, Gnieźnie, Su-chym Lesie, Pniewach, Grodzi-sku Wielkopolskim i Rydzynie.

Dzięki warsztatom „Podaj rękę osobie niewidomej – in-tegracja poprzez nowoczesną edukację” dzieci miały okazję zapoznać się ze specyfi ką ży-cia codziennego osób niewi-domych (czytanie, używanie telefonu, praca na komputerze, nauka, rozwijanie pasji), zoba-czyć sprzęt, który ułatwia ży-cie codzienne taki jak płyno-mierz, mówiący telefon i kom-puter czy gry dla niewidomych. Uczniowie uczestniczyli rów-nież w przeprowadzaniu krót-kich scen rodzajowych i spró-bowali swoich sił przy nale-waniu wody i poruszaniu się z  białą laską z zawiązanymi oczami.

Reakcje uczniów na tema-tykę warsztatów były zawsze bardzo pozytywne. Dzieci chęt-nie uczestniczyły w zajęciach wykazując się niesamowi-tą otwartością i gotowością do

FO

T. (

2X

)AR

CH

IWU

M W

TZ

Plony z pól i sadów

Od poniedziałku 20 listo-pada, grupa z pracowni

kulinarnej piekła pierniki na kiermasz świąteczny i święta Bożego Narodzenia. Były one w kształcie aniołka, choinki, serduszka, gwiazdki, renifera, dzwonka. Potem trzeba je było jeszcze ozdabiać, lukrować i pakować, a na końcu sprze-dawać na kiermaszu. Pierniki wyszły bardzo pyszne i nie mogliśmy powstrzymać się od wyjadania. Pani Dominika po-magała nam je robić. Wyszły nam też pierniczki – ciastka ze „Shreka”. Było ich bardzo dużo, ponad 45. W kuchni był piękny zapach świąt.

WERONIKA BANDACHOWSKA

Jakoś w tygodniu robiliśmy pierniki, piekliśmy je wszyst-kie. Jak je upiekliśmy, to potem zaczęliśmy je lukrować i ozda-biać. I tak były jedzone, więc musieliśmy je jeszcze piec i robić następne tury piernikowe-go pieczenia. Pierniki były ko-lorowe i pyszne. Na kiermaszu sprzedawane były za jedyne pięć złotych za jedno opako-wanie.

ANNA KONOPACKA

Pierniki z „Iskry”

FOT.

(2

X)

MA

RC

IN K

AC

ZY

ŃSK

I

Page 23: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 23GRUDZIEŃ 2017

niesienia pomocy osobom nie-pełnosprawnym. Ich aktywny udział w warsztatach da im w przyszłości narzędzia i umiejęt-ności do podejmowania bezpo-średniego kontaktu z napotka-nymi osobami niewidomymi.

Projekt współfi nansowano ze środków PFRON będących w dyspozycji Samorządu Wo-jewództwa Wielkopolskiego.

MAGDALENAKUJAWSKA-WATERS

O czym śniąosoby niewidome?

FO

T. (

6X

) SŁ

AW

OM

IR S

EID

LER

Page 24: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA24 GRUDZIEŃ 2017

W Dziennym Domu Pomo-cy Społecznej nr 4 Klub

Starówka 4 października od-był się wernisaż wystawy fo-tografi i „Kolory nieba i ziemi” autorstwa Danuty Lewandow-skiej-Galas.

Goście z zainteresowaniem obejrzeli prace pani Danuty. Z zawodu jest inżynierem, a po przejściu na emeryturę może

więcej czasu poświęcić swojej pasji fotografowania. Wystawa w „Starówce” była jej pierwszą, indywidualną ekspozycją. Zło-żyło się na nią 17 zdjęć, wykona-nych m. in. w Poznaniu, na Za-lewie Szczecińskim, a także za granicą – we Włoszech, Turcji, na Krecie.

ROBERT WRZESIŃSKI

W rodzinnej atmosferze przebiegał 7 paździer-

nika 46 Rajd Mieszkańców Osiedli Spółdzielczych RAJ-MOS. Meta rajdu znajdowała się w Ośrodku Edukacji Przy-rodniczo-Leśnej na Dziewi-czej Górze.

Wiodło do niej pięć tras: z Kobylnicy, z Owińsk, z Czer-

wonaka oraz trasa autokaro-wa dla seniorów i dowolna, piesza. Seniorzy wprawdzie jechali autokarem, ale około 3-kilometrowy odcinek prze-szli pieszo. Weszli też na wieżę widokową na Dziewiczą Górę, skąd mieli wspaniały widok na panoramę Poznania.

ROBERT WRZESIŃSKI

Osoby z niepełnosprawno-ścią intelektualną z tere-

nu województwa wielkopol-skiego każdego dnia aktyw-nie i twórczo pracują w warsz-tatach terapii zajęciowej oraz w innych placówkach. Przygo-towują piosenki, przedstawie-nia teatralne, nabywają rów-nież umiejętności przydatne w codziennym życiu. Jak wiele potrafi ą, pokazał 17 już Woje-wódzki Przegląd Grup Teatral-nych Osób Niepełnospraw-nych zorganizowany 18 listo-pada z inicjatywy lwóweckie-go koła Polskiego Stowarzy-szenia na rzecz Osób z Niepeł-nosprawnością Intelektualną.

W Miejsko-Gminnym Ośrod-ku Kultury we Lwówku wy-stąpiło dziewięć zespołów te-atralnych. Byli to przedstawi-ciele następujących placówek: Warsztatu Terapii Zajęciowej w Grońsku Polskiego Stowa-rzyszenia na rzecz Osób z Nie-pełnosprawnością Intelektual-ną – Koło we Lwówku, Ośrod-ka Rehabilitacyjno-Edukacyj-no-Wychowawczego w Sielin-ku, Domu Pomocy Społecznej w Jasieńcu, Stowarzyszenia na rzecz Dzieci i Młodzieży Niepeł-nosprawnej „Duszek” w Duszni-kach, WTZ Społecznej Funda-cji Pomocy Dzieciom Niepełno-sprawnym w Zbąszyniu, WTZ Stowarzyszenia na rzecz Osób Niepełnosprawnych „Tęcza” w Kwilczu, WTZ Stowarzyszenia „Razem łatwiej” w Wolsztynie, Środowiskowego Domu Samo-pomocy w Nowym Tomyślu i ŚDS w Sielinku.

– Z wieloma grupami spo-tykamy się na tym przeglą-dzie każdego roku. Jest mi nie-zmiernie miło powitać uczest-ników tak pilnie uczących się swoich ról. Ogromne znaczenie ma praca terapeutów nad przy-gotowywaniem przedstawień, która często trwa kilka miesię-cy. Jestem z was bardzo dumna – mówiła do uczestników Bo-żena Łopata, przewodnicząca lwóweckiego koła PSONI.

Na widowni zasiadł m.in. Ryszard Napierała, radny Wo-jewództwa Wielkopolskiego, Piotr Długosz, burmistrz Lwów-ka, Piotr Przewoźny, przewodni-czący Rady Miejskiej, przedsta-wiciele instytucji pomocy spo-łecznej oraz rodzice i opieku-nowie osób z niepełnospraw-nościami.

Każdy zespół przygotował jedno przedstawienie. Domino-wała tematyka komediowa, w którą wpisał się m.in. spektakl „Czerwony kapturek” przygoto-wany przez uczestników WTZ w Grońsku i widowisko pod ty-

FO

T. A

RC

HIW

UM

Pierwsza z prawej Danuta Lewandowska-Galas.

Barwy nieba i ziemi F

OT.

RO

BER

T K

UZ

IOR

Pięć tras

tułem „Facebookowy dziadek” w wykonaniu uczestników WTZ w Wolsztynie. Było również da-jące do myślenia widowisko pt. „Opowieść nie wigilijna” przy-gotowane przez uczestników WTZ w Kwilczu. W tym spek-taklu pierwszoplanową posta-cią była zła kobieta, która od-mawiała pomocy potrzebują-cym. W końcu jednak zdała so-bie sprawę, że okazywanie nie-życzliwości i pogardy innym nie wyjdzie jej na dobre, bo gdy będzie potrzebowała wspar-cia, zostanie sama. Uczestnicy WTZ w Kwilczu przypomnie-li, że czasem warto pochylić się nad tymi, którzy mają gorzej, a prawdziwe szczęście przycho-dzi wraz z drugim człowiekiem. Wszystkie zresztą widowiska były na wysokim poziomie, zaś sam przegląd – jak powiedział Marcin Bajerowicz, redaktor naczelny naszego miesięcznika i przewodniczący jury – praw-dziwą rewią talentów osób z niepełnosprawnością intelektu-alną ukazującą olbrzymi poten-cjał ich możliwości.

Prócz wyżej wymienionego w jury zasiadły także: Anna Ko-walska, wychowawca Przed-szkola Specjalnego w Nowym Tomyślu, Elżbieta Gaj, emery-towany nauczyciel Szkoły Pod-stawowej we Lwówku i Małgo-rzata Brych, nauczyciel Gim-nazjum we Lwówku. Oceniają-cy byli pod wrażeniem zaanga-żowania uczestników przeglą-du, ich aktorskich i improwiza-cyjnych umiejętności. Na uwa-gę zasłużyła też scenografi a i kostiumy dopasowane do tema-tyki przedstawień.

W tym przeglądzie nie było nagród dla wybranych zespo-łów, ani klasyfi kacji na lepszych i gorszych. Zwyciężyli wszy-scy, bo każdy zespół wykazał się inwencją i pomysłowością, jeśli chodzi o przebieg przed-stawienia. Dyplomy, upominki oraz gratulacje z okazji udziału w przeglądzie przyniosły dużo radości. Pokazały po raz kolej-ny, że osoby z niepełnospraw-nością intelektualną potrafi ą wnieść do naszego szarego ży-cia wiele pozytywnych emocji.

17 Wojewódzki Przegląd Grup Teatralnych Osób Nie-pełnosprawnych został sfi nan-sowany ze środków Państwo-wego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych bę-dących w dyspozycji Powiato-wego Centrum Pomocy Rodzi-nie w Nowym Tomyślu, a także ze środków Starostwa Powiato-wego oraz Urzędu Miasta i Gmi-ny Lwówek.

KAROLINA KASPRZAK

Page 25: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 25GRUDZIEŃ 2017

17 WOJEWÓDZKI PRZEGLĄD GRUP TEATRALNYCH WE LWÓWKU

Na wesoło i z refl eksją

FO

T. (

6X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

K

Przedstawienie pod tytułem „Czerwony kapturek” w wykonaniu uczestników WTZ w Grońsku.

„Emeryt na zakupach”, czyli zabawna inscenizacja przygotowana przez WTZ w Zbąszyniu.

Pokaz taneczny uczestników WTZ w Grońsku. Uczestnicy przeglądu z dyplomami i upominkami.

Skłaniające do refl eksji nad najważniejszymi wartościami przedstawienie pod tytułem „Opowieść nie wigilijna”.

Jak może wyglądać zabawa w teatr, pokazali uczestnicy ŚDS w Sielinku.

Page 26: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA26 GRUDZIEŃ 2017

Piątek 13-tego paździer-nika dla kadry i uczest-

ników naszego Warszta-tu Terapii Zajęciowej wcale nie był, wbrew przesądom, dniem pechowym. Przeciw-nie, był to dzień twórczy, poświęcony nauce.

Zebraliśmy się w sali na-szego ośrodka, aby uczest-niczyć w spotkaniu eduka-cyjnym na temat ekonomii społecznej, realizowanym w ramach projektu „Wielkopol-skie Centrum Ekonomii So-lidarnej” zorganizowanym przez Wielkopolską Radę Koordynacyjną Związek Or-ganizacji Pozarządowych.

Spotkanie w formie zaba-wy prowadziły panie Iwona i Aneta. Postawione przed nami zadania miały na celu większe scalenie grupy, lep-szą współpracę i pokaza-nie, że można pracować z poszanowaniem zdania in-nych osób oraz że pochwa-ły zwiększają motywację do pracy.

Dziękujemy Wielkopol-skiej Radzie Koordynacyjnej za poświęcony czas i przy-pomnienie w praktyczny sposób wielu przydatnych informacji.

W godzinach południo-wych w przeddzień Świę-ta Edukacji Narodowej dzię-kowaliśmy naszym terapeu-tom za to, że czujemy się w Warsztacie jak u siebie w domu. Na wstępie przewod-nicząca Barbara Kucharska podziękowała instruktorom za współpracę, dzięki któ-

W dniach od 28 do 30 paź-dziernika uczestniczy-

liśmy już kolejny raz w pro-jekcie o nazwie „5 Zmysłów”. Tym razem poznaliśmy, jak

Lubimy wycieczki i po-dróże, dzięki którym od-

krywamy tajemnice świa-ta. Sprawia nam to ogromną radość. Przeżyliśmy ją także 5 października podczas wy-prawy do „Deli Parku”, czyli rodzinnego parku edukacyj-no-rozrywkowego w Trze-bawiu, na terenie Wielko-polskiego Parku Krajobra-zowego.

Deli Park jest niezwykłą atrakcją dla dzieci i doro-słych. Są tam miniaturowe fi gury przedstawiające po-stacie z bajek oraz budynki, które wyróżniają się w róż-nych regionach świata. Dużą atrakcją są bajkowe postacie, egzotyczne zwierzęta i rośli-ny oraz zabawy edukacyjno-multimedialne.

Było pochmurno i padał deszcz, ale dla nas był to dzień pełen dobrych prze-żyć. Ogromnym zaintereso-waniem zwiedzających cie-szyła się między innymi wy-stawa dyni, a zwłaszcza wi-dok słynnego „korbolapu”, czyli krokodyla, traktora i in-nych obiektów, wykonanych ze swojskich „korboli”.

Wycieczkę zorganizo-wał nasz wieloletni dar-czyńca Ireneusz Szpot przy współpracy ze Stowarzy-szeniem Partnerów General Motors. Jesteśmy za to bar-dzo wdzięczni. Cieszy nas, że mamy wokół siebie życzli-wych, troskliwych ludzi, któ-rzy wprowadzają w nasze ży-cie dużo radości.

AGATA KIEJDROWSKA

Odkrywanie świata

FOT.

(4

X)

AR

CH

IWU

M W

TZ

Page 27: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 27GRUDZIEŃ 2017

Edukacja i zabawa

rej możemy pogłębiać na-sze pasje w różnych dziedzi-nach.

W naszym programie ar-tystycznym znalazły się pio-senki „Nie jesteś sama” z de-dykacją dla pani przewodni-czącej i piosenka „Zdumie-nie”. Przedstawiliśmy też

prace literackie przygotowa-ne na powiatowy „Zlot Ta-lentów”. Na koniec odśpie-waliśmy „Sto lat” i złożyliśmy naszym terapeutom najlep-sze życzenia z okazji ich święta.

MICHAŁ OGONIAK AGATA RYBICKA F

OT.

(3

X)

AR

CH

IWU

M W

TZ

Magia fotografi i

śmy się, jak byśmy wyglądali przed stu laty. Zarazem pozna-liśmy tajniki obróbki zdjęć.

Cieszy nas udział w tym pro-jekcie. Warsztat fotografi czny odkrył nasze marzenia o po-znawaniu świata.

MICHAŁ OGONIAK

Dzięki niemu poznawaliśmy tajniki robienia zdjęć rodzin-nych. Dzięki fotografi om przy-wiezionym przez pana Micha-ła przenieśliśmy się w lata 20 i 30 poprzedniego wieku na tereny Niemiec i Ukrainy. Uj-rzeliśmy świat czarno-bia-łych zdjęć z tamtych lat i przez chwilę każdy z nas mógł się stać się damą, panem na wło-ściach, czy żołnierzem sie-dzącym w siodle na koniu. Wszystko to za sprawą wyci-nania postaci i wklejania wła-snych twarzy. Następnego dnia za sprawą   fotomontażu na-sze postacie znalazły się w sy-tuacji wybranej z danego zdję-cia. Dzięki temu dowiedzieli-

trudnym i ciekawym zawo-dem jest praca fotografa. Za-jęcia prowadził Michał Sita, z

którym spotkaliśmy się wcze-śniej na warsztatach o po-dobnej tematyce.

Page 28: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA28 GRUDZIEŃ 2017

Jesienne podchody 7 września pracownicy

Warsztatu Terapii Zajęcio-wej w Czeszewie zorganizo-wali piknik integracyjny „Je-sienne Podchody” w Centrum Rekreacyjno-Hotelowym Ba-gatelka. Na spotkanie przyje-chali do nas uczestnicy (wraz z opiekunami) warsztatów te-rapii zajęciowej w Babinie, Ja-rocinie, Środzie, Rudzie Ko-morskiej i Wrześni, a także środowiskowych domów sa-mopomocy w Gozdowie i Pie-trzykowie. Była też z nami Anna Kulczyńska, dyrektor PCPR we Wrześni.

Powitała wszystkich Ur-szula Remisz, kierownik na-szego WTZ. Braliśmy udział w zabawnych, zręcznościo-wych konkurencjach: wyci-nanie z dyni głowy potwor-ka, ostruganie jabłka ze skór-ki tak, aby skórka była jak naj-dłuższa, rozpoznawanie pię-ciu smaków, przewożenie dyni na taczce na czas, malowanie lub wyklejanie liści, zbieranie na czas grzybów z papieru po-utykanych w trawniku. Trzeba było jak najprędzej pozbierać grzyby, ale tylko te, które były jadalne. Najwięcej śmiechu wywołały biegi w trzy osoby na specjalnych nartach. Do brycz-ki zaprzężonej w dwa kare ko-nie ustawiała się kolejka. Każ-dy chciał się przejechać.

Niestety, przy miłej zabawie czas szybko mija. Nasz piknik dobiegł końca. Może za rok znów się spotkamy?

Wycinanie z dyni głowy potworka.

Terapeuci w naszym Środo-wiskowym Domu Samopo-

mocy „Iskra” w Poznaniu zor-ganizowali 27 października im-prezę  halloween. Zrobili zasło-nę na drzwi i zrobiło się ciem-no.

Na ścianach były rysunki z dyniami, duchami i pająkami. I przyszli też uczestnicy Warszta-tu Terapii Zajęciowej  „Pomost”, nasi znajomi z góry. Wszyscy przebrali się  za róże straszne albo śmieszne postacie. Marcin przygotował „straszną” muzy-kę. Był też poczęstunek. Wszy-scy świetnie się bawili.

MAGDALENA SZYMAŃSKAUCZESTNICZKA ŚDS

ZbigniewStrugałaORZECHOWO

ZZSSOO

Z INICJATYW ŚRODOWISKOWEGO

Zabawa w duchy i pająki

Page 29: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA29GRUDZIEŃ 2017

Przez ostatnie dwa miesią-ce, czyli wrzesień i paź-

dziernik byłam w pracowni plastycznej u pani Marysi Do-laty. Robiłam tam różne prace plastyczne, są one kolorowe i wesołe oraz smaczne.

Każda moja praca jest ład-na i piękna. Robię je wolno, ale dobrze. Ostatnio robiłam pal-mę, świeżaki, ptaki i dużo in-nych prac. Będę robiła portret Bacha, pracę dla pana Marci-na Książaka do pracowni mu-zycznej, jestem wybrana jako jedyna do zrobienia tej pracy.

Zapewne będę robiła prace na święta na kiermasz. Kiedyś

zrobiłam biedronkę i motyla oraz konie i papugi, i też Han-nah Montana i delfi ny, Miko-łaja na saniach. Własnoręcz-nie zrobiłam etui do komórki i poduszkę jesienną, i plusza-ka delfi na z kolorowych ma-teriałów, szkicowałam budo-wę ciała człowieka. Moje pra-ce są moim pomysłem i szki-cuję je na dyktach. Prace ro-bię na dyktach, na szkle oraz różnych podkładach. Plasty-ka i techniki plastyczne są do-brze przemyślane i czysto zro-bione, zresztą pilnuję tego jak robię, a robię najlepiej jak po-trafi ę.

ANNA KONOPACKA

19 listopada trójka osób z „Iskry” poszła do Opery

na Wesele Figara. Jest to opera śpiewana, która rozgrywa się na zamku. Aktorzy mieli bar-dzo ciekawe i dopasowane ko-lorystycznie stroje.

Wystrój sceny był też bardzo pomysłowy. W tym przedstawie-niu chodzi o to, że jest zazdrość i romans. Hrabia robił wszystko, żeby nie dopuścić do ślubu Fi-

garo i Zuzanny. Cała akcja bar-dzo mi się podobała i myślę, że innym też, a szczególnie dwóm zagorzałym fanom, to chy-ba najbardziej. Jedna z aktorek grała Cherubinka, który bardzo podrywał Hrabinę i Zuzannę, a Hrabia był bardzo zazdrosny, bo nawet chciał wygonić Cherubin-ka z kraju. Polecam wszystkim obejrzenie przedstawienia.

IZABELA ALBERTI

My ze Stowarzyszenia „Iskra” byłyśmy na Wie-

czorze Przyjaciół „Promyka”. Nasze dziewczyny: Katarzy-na Bresińska, Joanna Smelka, Karolina Chudzicka i ja – Mar-ta Wawrzyniak – zaśpiewały-śmy piosenki Kasi Popowskiej i zespołu „Bolter”.

Na scenie pomagał nam śpiewać Marcin Książak i Aga-ta Głowacka. Bardzo się ucie-szyłam, ponieważ spotkałam tam kolegę i moją ulubioną wychowawczynię. Mam na-dzieję, że znowu wystąpię na scenie z moimi koleżankami.

MARTA WAWRZYNIAK

DOMU SAMOPOMOCY „ISKRA” W POZNANIU

Namaluję portret Trójka z „Iskry” w Operze

FO

T. (

2X

) M

AR

CIN

KA

CZ

SKI

FO

T. A

RC

HIW

UM

„IK

SRA

Nasza trójka w Operze.

Grupa wokalna „Iskry” z terapeutą Marcinem Książakiem.

Uwielbiam scen ę

FO

T. T

OM

ASZ

PO

PAD

OW

SKI

Page 30: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA30 GRUDZIEŃ 2017

3 października w Zespole Szkół Specjalnych nr 101

w Poznaniu odbyło się nieco-dzienne wydarzenie. Z okazji Międzynarodowego Dnia Mu-zyki zawitała tu właśnie mu-zyka, i to szczególna, fi lmo-wa.

Wspaniale utalentowani uczniowie wcielili się z pomo-cą swoich nauczycieli w posta-cie aktorów z różnych fi lmów, prezentując taniec, śpiew, grę aktorską. Była to impreza na wysokim poziomie, łącząca muzykę, fi lm, teatr. Koncert i widowisko sceniczne chwytało za serce. Różnorodność kate-gorii, od komedii do dramatu, trzymała w napięciu widow-nię. Zapewne niejedna gwiaz-da fi lmowa z przyjemnością stanęłaby na scenie razem z tymi dziećmi – czego z całego serca życzę aktorom i reżyse-rom tego niezwykłego przed-stawienia.

ELŻBIETA KOSZAREK

Świetlica szkolna jest miej-scem, w którym dzieci

mogą rozwijać swoje zainte-resowania pod kierunkiem wy-chowawców, wzbogacać wia-domości, spędzać czas w gro-nie rówieśników, bawić się, rozwijać swoje zdolności.

Choć stereotypowo jest ko-jarzona z biernym oczekiwa-niem na zajęcia lub na powrót do domu, to świetlica w Zespole Szkół Specjalnych nr 101 w Po-znaniu tętni życiem, jest wycze-kiwana przez dzieci i atrakcyjna dla nich. Nie sposób się dziwić, skoro uczniowie mogą zostać w

Klub Rodzica w Zespole Szkół Specjalnych nr 101

w Poznaniu systematycznie organizuje spotkania rodzin uczniów, realizując ich zainte-resowania i pomysły, często w postaci warsztatów twórczych.

Tym razem 26 październi-ka opiekunka Klubu Maria Gaw-ron zorganizowała warsztaty fl o-rystyczne, a ich tematem było tworzenie przed dniem Wszyst-kich Świętych okolicznościo-wych wianków na groby. Po-mocą i radą służyły instruktor-ki Agnieszka Stranz i Emilia Modrzyńska. Każdy uczestnik warsztatów stworzył i zabrał ze sobą kilka oryginalnych stroików własnego pomysłu. Materiały do prac warsztatowych uzyskano dzięki pomocy Koła TPD działa-jącego przy ZSS nr 101 w Pozna-niu i dzięki współpracy ze Skle-pem Ogrodniczym „Juka”.

– Pochmurne, deszczowe po-południe spędziłam z sympa-tycznymi dziećmi i ich rodzi-cami oraz nauczycielami z Ze-społu Szkół Specjalnych nr 101 – powiedziała jedna z uczestni-czek spotkania. – Wykonywali-śmy wieńce na groby naszych bliskich. Każda praca, która po-wstała, była nietuzinkowa, nie-jedna kwiaciarnia mogłaby się

Muzyka, fi lm, teatr

FO

T. (

5X

) A

RC

HIW

UM

Page 31: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 31GRUDZIEŃ 2017

MasterChef „Stojedynki”świetlicy uczestnikami Master-Chef’a.

20 października, w ramach obchodów Międzynarodowego Dnia Szefa Kuchni, uczniowie klas V i VI mogli walczyć o far-tuch MasterChef’a „Stojedynki”. Podczas tych nietypowych za-jęć świetlicowych dwanaścio-ro młodych kucharzy mogło za-prezentować swoje umiejętno-ści tworzenia zdrowych kana-

pek. Jak na MasterChef’a przy-stało, nie mogło zabraknąć cza-pek kucharskich, fartuchów, in-dywidualnych miejsc pracy oraz spiżarni. Na wykonanie kanapki uczniowie mieli 15 mi-nut. Pomysłowość oraz estety-kę wykonania oceniało jury w składzie: Maria Gawron, Mag-dalena Wójcik i gość specjalny Michał Rybicki (Catering Spec Dieta). Walory smakowe oce-

nią pochwalić. Tyle serca, kre-atywności, radości tworzenia dawno nie widziałam. Każe spo-tkanie w Klubie Rodzica to coś wyjątkowego. A najbardziej wy-jątkowe w dzisiejszych czasach jest to, że ktoś podarowuje nam w Klubie bezinteresownie swój czas i budzi w nas – rodzicach i dzieciach – twórczy zapał.

MARTA KRUSIŃSKA

Na groby naszych bliskich

nili sami uczniowie, kosztując przygotowane przez siebie ka-napki. Oto werdykt jury, który ogłosił dyrektor Szkoły Ryszard Koterba: I miejsce – Wiktora Kowal, II – Marlena Rajczak i III – Agnieszka Szajstek. Wszy-scy uczestnicy otrzymali dyplo-my, a wyróżnione osoby fartuch z logo: MasterChef „Stojedyn-ki”. Nasz MasterChef był jedy-ny w sw oim rodzaju: żadnemu

uczestnikowi nie odebrano far-tucha!

Był to niezwykły czas dla wszystkich uczestników, o czym można się przekonać, ogląda-jąc zdjęcia zamieszczone na FB szkoły. Już niebawem pojawią się kolejne niesztampowe propozy-cje dla uczniów uczęszczają-cych na zajęcia świetlicowe.

MARTA KLAUSE

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

ZSS

NR

10

1

FO

T. (

3X

) A

RC

HIW

UM

ZSS

NR

10

1

Page 32: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA32 GRUDZIEŃ 2017

„Wywołajmy uśmiech na twarzy Filipa” – to

symboliczne hasło kolejnej akcji charytatywnej Koła TPD działającego w Zespole Szkół Specjalnych nr 101 w Pozna-niu.

Filip Kozłowski to przemiły chłopiec, który ze względu na stan zdrowia nauczanie reali-zuje z nauczycielem w domu. Nie zawsze więc może korzy-stać ze wszystkich przyjemno-ści i atrakcji, które są dostęp-

Skrzynia skarbówdla Filipa

W środku obdarowany skarbami Filip Kozłowski.

FO

T. (

4X

) IL

ON

A W

OJC

IEC

HO

WSK

A

ności. Skrzynię tych skarbów zawieźli chłopcu opiekunowie TPD i przekazali wraz z małym wsparciem fi nansowym.

Filip z wielką ciekawością oglądał wykładane ze skrzyni dary. Dziękował każdym spoj-rzeniem i uśmiechem.

Opiekunowie Koła TPD dzię-kują wszystkim, którzy z ra-dością i entuzjazmem wzię-li udział w naszej wspólnej ak-cji. Nie jest to nasze jednora-zowe działanie na rzecz Filipa. Jeśli ktoś chciałby wesprzeć ro-dzinę w walce o życie i spraw-ność chłopca, prosimy o kon-takt z Kołem TPD przy ZSS nr 101 w Poznaniu.

MARIA GAWRON JUSTYNA KWAŚNIEWSKA

by i zainteresowania, oddają-ce wrażliwość i empatię ob-darowujących. Zapakowane z dobrymi emocjami i uczucia-mi: poduszki i podusie, wła-snoręcznie opracowane i wy-konane książki, listy, plakaty, karmnik, soki i konfi tury, edu-kacyjne fi lmy, za kieszonkowe kupiony pled, medal „Dzielny Uczeń” i wiele innych cudow-

ne innym uczniom. Postano-wiliśmy zrobić coś, co spra-wi mu przyjemność i wywo-ła uśmiech na twarzy: wspól-nie wypełnić skrzynię skarbów dla Filipa.

Po raz kolejny uczniowie, nauczyciele i rodzice nie za-wiedli.

Za serce chwytały podarun-ki przygotowywane zespoło-wo i indywidualnie z ogrom-ną dbałością o szczegóły, pre-zentujące troskę o jego potrze-

FO

T. H

AN

NA

RY

CH

ŁY

Page 33: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA33GRUDZIEŃ 2017

Bez słów

Kim jestem?Usta się poruszająAle żadne odpowiedzi nie są w stanie wypłynąćNiemy krzyk, niemy taniec dłoniDeklamuję wiersz bez słówRęce oplatają głowęPaznokcie wbijają się powoliKurtyna opadaMotyl odlatuje

Wygarniam ból z klatki mojego sercaAle nic się nie dziejeŻadne drganiaNie są w stanie powiedzieć im, że cierpięWskazówki zegara przesuwają sięA ja nadal taki samParaliżem milczącyOtwieram i zamykam oczyOne mówią zamiast moich ust

Kim jestem?Czy to, że mój świat jest innyOznacza to, że jestem gorszy?Słyszę muzykę, ale różną od TwojejNie znamy siebie nawzajemJuż nawet nic nie mogę przekazaćBo serce trzymam na dłoniI nie wiem, naprawdę nie wiemBo nie słyszę jego bicia

Zainspirowany lekcją języka migowegoCałe niebo

Naprawdę lubięKiedy pogoda ma dołekWłaśnie wtedy, gdy ja go mam

Nie życzę tego nikomuAle kiedy całe nieboZrzędzi razem ze mnąI kiedy całe nieboSzlocha razem ze mnąI kiedy całe nieboUmiera z bólu głowy razem ze mną

To mi trochę lepiejI trochę mniej zrzędzęI trochę mniej szlochamI trochę mniej umieram

Dom

Chciałabym dom z widokiem na czułośćZ oknami ciekawości świataKtóre myć trzeba raz do roku, na WielkanocZ poetyckim salonem na przyjęcia kulturalno-dyskusyjneZ perskim dywanem, by tarzać się ze śmiechuZ towarzyskim sosnowym stołem, by grać w TabuI wygodną kanapę, na której można śnić w spokojuI kwiaty, dużo kwiatów, by móc czym oddychaćKiedy powietrze stanie się ciężkieZ zegarkiem wyposażonym we wskazówki na radosne

życieZ balkonem na kawę i pisanieZ łóżkiem małżeńskim i poduszkami zaufaniaZ kuchnią, w której można przyprawić się o miłośćZ apteczką na wszystkie smutki i troski świataZ maszyną do życia, by uszyć sobie dobry na-strójI z alarmem antyznieczulicowymI z dziećmi, żeby mieć trochę hałasu

Chciałabym mieć domDom mój i Twój, i wszystkichZbudujesz go ze mną?

Czy jestem…?Czy ja jestem jedną z wielu, wielu plamNa brudnych kartach historii świata?Czy to ja – wyjście, możliwość, plan?Czy jestem czasem, co wypełnia dni i lata?

Czy jestem tylko niemiłym wspomnieniem,Celem, sposobem, korzyścią, nadzieją,Do oczernienia kolejnym imieniem,Pomyłką, żartem, co się zeń śmieją?

Czy jestem tylko następnym zadaniem, Przeszkodą, uśmiechem, twarzą, łzą, lekiem?Nie wiem, bo ważne jest jedno pytanie:Czy jestem nadal człowiekiem?

Wiersze Aleksandry Koniecznej

Page 34: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA34 GRUDZIEŃ 2017

21.09.2017NIEBIESKIE, RÓŻOWE, ŻÓŁTE I BIAŁE

Szpitalny świat przeniknął nasze życie. Rytm się nieco uspokoił. Dzień – noc, noc – dzień. Godzina za godziną mijają w oczekiwaniu.

Różowe, niebieskie, żół-te, białe. Najczęściej różowe. Niebieskie zazwyczaj raz dziennie, rano. Żółte zaczy-nają przed obiadem, przewi-jają się też popołudniu. Naj-więcej różowych. Na które czeka Pawełek najbardziej? Pewnie na żadne. Chciałby wcale ich nie oglądać.

Kolor szpitalnych fartu-chów pozwala na rozezna-nie, z kim ma się do czynie-nia. Nie od razu przecież zna się wszystkie twarze. Niebie-ski – uwaga, kolor profesjo-nalizmu, budzi respekt – le-karz. Kolor różowy – ciepły, daje poczucie bezpieczeń-stwa, wnosi światło i opty-mizm – pielęgniarki. Czy gdyby pracował pośród nich pielęgniarz, też musiałby chodzić ubrany na różowo? Kiedyś na ten temat dysku-towaliśmy z Pawełkiem. Żół-ty – słoneczny, ale szpitalny żółty jakiś taki wypłowiały, więc ze słońcem się nie ko-jarzy. Ale kojarzy się dobrze.

Panie nauczycielki i na-uczyciel są uśmiechnięte, ła-godne. Chciałabym być ta-kim nauczycielem. Dla dzie-ci w szpitalu nauka nie jest przykrym obowiązkiem. Jest odskocznią. Nie wiem, jak inne dzieci, ale Paweł uczy się z entuzjazmem i chęt-nie, chociaż nie mogę po-wiedzieć, że czeka na lek-cje. Jednak jak już się za-czną, to angażuje się całym sobą. Białe mundurki mają panie sprzątające, personel pomocniczy, konserwatorzy.

Mija kolejny dzień Paweł-ka leżenia. Trzy i pół doby leży bez ruchu na plecach. Dziś będzie mógł położyć się na boku i poruszać nogami. Na samą myśl o tym już się cieszy. Jak niewiele potrze-ba czasami do szczęścia. Jak mało tu potrzebują dzieci, by się cieszyć. Żadne wspa-niałe zabawki nie mają racji

A.M. KrystosikGromadzińskaSZCZECIN

bytu. Żadne super kompu-tery się nie liczą. Gdy moż-na się wreszcie napić wody, gdy można poruszać nogą, wstać… to jest dopiero ra-dość. Prawdziwa radość z serca. To chwile, na które się czeka. A jak smakuje bułka z masłem, gdy nie można go-dzinami jeść. Rarytas. A kie-dy przyjedzie do dziecka wy-czekiwany cały tydzień ro-dzic… to dopiero jest święto. Niektóre dzieci, nawet cał-kiem małe, muszą być same. Popłakują nocami tuląc swo-je misie.

Patrząc na dzieci, które muszą tu mierzyć się z ży-ciem, walczyć o zdrowie, przychodzą różne refl eksje. Jedno jest pewne. Możemy się od nich wiele nauczyć.

PEŁEN ZAPACHÓW SZPTALNY ŚWIAT

Najładniej w szpitalu pach-nie kaplica. Kiedyś o niej pi-sałam. Niestety, nie ma już białych lilii, które domino-wały, ale inne kwiaty też roz-taczają swoją woń. Kaplica to jedyne miejsce w szpitalu, gdzie są kolorowe kwiaty. Na korytarzach – łącznikach są zielone okazy. Niektóre na-wet imponujących rozmia-rów, ale one nie pachną.

Pachnie stołówka, ale po dzisiejszym rozczarowaniu nie będę o niej pisać. Pach-nie kotletami. Tyle wystar-czy.

Na korytarzach pachnie różnymi ludźmi. Z różnych stron Polski, ale i świata. Mieliśmy za sąsiadkę przez kilka dni Chinkę z malutką chińską córeczką. Naprawdę jest tu cały świat.

W sklepiku pachnie buł-kami i drożdżówkami. Słod-ko, za słodko. Czasami, pew-nie gdy jest świeża dostawa, to przebija się przez cukier zapach gazet, świeżej farby drukarskiej. Ten zdecydowa-nie jest bardziej kuszący.

Naprzeciwko szpitala jest nowy bar. Sufi t wyłożono w nim drewnem. W tym miej-scu jest najbardziej egzo-tyczny z zapachów w okoli-cy. Pachnie wakacjami w gó-

rach, pachnie trochę lasem, a trochę góralską karczmą.

Pachnie blok operacyjny, podobnie gabinet zabiego-wy na oddziale. Tak pach-ną też ręce, które często się myje i dezynfekuje, będąc na oddziale. Z czasem tym właśnie zapachem przesią-ka się. Pachną nim ubrania, włosy, a nawet skóra. Nie da się go tak łatwo zmyć. Ale przestaje się na to zwracać uwagę.

Z czasem zapachy, któ-re towarzyszą nam na co dzień, stają się trudno osią-galnym komfortem, a powie-

trze, którym się oddycha, ma chemiczny zapach klimaty-zacji.

Świeże powietrze dawkuję sobie więc jako deser. Wra-cając po obiedzie na oddział, wychodzę na chwilę przed szpital, by zaczerpnąć dwa jego hausty. To jak dwie gał-ki lodów w upalny dzień.

22.09.2017CZEKAJĄC NA WYNIKI BADAŃZGODNOŚCITKANKOWEJ

Dwa życia(39)

*Czekając w ciszy, aż stanie się,

Patrzę z nadzieją na horyzont.

Czekając wciąż aż dowiem się,

Patrzę i nic przed sobą nie widzę

Bo nie wiem czy tak, czy może nie.

Czy geny do siebie będą pasować.

Jak dalej życie dalej potoczy się.

Czy będą mogły dla Pawła pracować.

Czy będzie przeszczep, czy raczej nie?

Czy zgodność tkankowa na to pozwoli?

Po prostu czekam i modlę się,

Choć nie wiem o co, szepczę powoli.

Niech będzie dobrze Pawłowi, nie mnie.

Niech za tym razem się wszystko uda.

Niech życie w końcu ułoży się.

I niech nie spada pod nogi już kłoda.

Ja się pogodzę z tym, co ma być.

Ja wszystko zrozumiem i będę dziękować.

Ty tylko pozwól Pawłowi żyć,

A mnie dla niego siły zachować.

Page 35: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA35GRUDZIEŃ 2017

23.09.2017NIE MOŻNA

Pawełek w lepszej formie, lepszym humorze. Najwięk-szą radością dnia był dla niego samolot, zrobiony z kartki pa-pieru wyrwanej z zeszytu. La-tał po sali szpitalnej jak szalo-ny. Samolot – nie Pawełek, bo on wciąż musi leżeć. Chyba pierwszy raz od przeszło tygo-dnia Pawełek się śmiał. Nawet za oknem zaświeciło słońce. Zwykły dobry dzień. Bez bólu.

Oznaką powrotu do zdro-wia, może lepiej napiszę, po-wrotu do lepszej formy, były też humory. Dieta ziemniacza-na wychodzi czasami „usza-mi”. Bo ile lat można jeść na śniadania i kolacje chleb z dżemem, albo do wyboru z trawą czyli sałatą, ogórkiem, papryką, których Pawełek i tak nie chce jeść? Pawełek płacze, że nic nie będzie jadł, czło-wiek mówi, że musi jeść to, co dostaje na oddziale, Pawełek się zapiera, że w takim razie będzie głodny, człowiek mówi, że musi coś zjeść, Pawełek pła-cze, że nic nie może jeść, czło-wiek, że musi… i można tak w nieskończoność. Pozostaje tylko uciąć podniesionym gło-sem dyskusję, chociaż chcia-łoby się przytulić, pożałować, wyjąć jakiś plaster szynki na pocieszenie. Tylko potem wie-czorem się myśli „Boże, jakie biedne dziecko. Nic nie może”. Bo nie może wstać od sze-ściu dni, nie może usiąść, nie może iść do toalety, nie może się umyć, nie może zjeść tego, na co miałby ochotę. Nie po-zwalamy mu grać cały dzień i oglądać fi lmów. Każemy się uczyć. Czy to nie jest za okrut-ne, gdy dziecko leży w szpi-talu? A tak naprawdę, to cza-sami chciałoby się wyrzu-cić te wszystkie książki, zro-bić pyszną kolację i cieszyć się wolnością i dobrymi sma-kami, do woli. Nie można. Od tylu już lat nie można.

Na oddziale jest mama z dziewczynką, którą kojarzy-my z oddziału. Dla mnie są nieocenianą skarbnicą wie-dzy. Dializują się w domu, więc chłonę to, co mówią.

25.09.2017JEDNAK…

Nadzieja umiera ostatnia. Dziś rano były pobrania i mie-liśmy nadzieję, że może jed-nak stanie się cud. Myśleliśmy, że wyniki poprawią się. Tak się jednak nie stało. Od środy Pa-wełek zaczyna dializy. Zaczy-

namy dializy. Razem podej-miemy to wyzwanie.

Jednak nerka „kończy się po-mału”. Niby wiedziałam, że tak się stanie, ale jakoś nie chcia-łam w to wierzyć. Ciągle ży-łam nadzieją, że może jesz-cze trochę, jeszcze miesiąc, jeszcze pół roku, jeszcze rok. Ale już nie. Leczenie nerkoza-stępcze jest konieczne. Cew-nik wszczepiony. Rana zago-jona. Dostałam pakiet infor-macyjny na temat dializ. Nic z niego nie wynika w mojej oce-nie. Potrzebuję szczegółów, a ich tam nie ma. Potrzebuję in-strukcji krok po korku. Potrze-buję rozszyfrowanych kodów błędów. Potrzebuję wiedzieć, które alarmy są ważne, a które nie. Kiedy wystarczy coś zrobić (co?), kiedy dzwonić do War-szawy, kiedy jechać i gdzie.

Jednak dializy są potrzebne…

Są już wyniki zgodności ge-nowej. Paweł jest na jeden z moich genów uczulony. Jed-nak…

To niedobrze. To znaczy, że prawdopodobieństwo odrzu-cenia istnieje. Jak duże? Nie wiem, czy ktoś potrafi to okre-ślić. Nasza doktor miała się konsultować w tej sprawie z profesorem. Jutro rano zapy-tam. Nie miałam dziś siły bie-gać, pytać. A to bardzo ważne, ale kilka godzin nic nie zmie-ni. Może ze zmęczenia, może zbyt spokojnie do tego pod-chodzę. Nie wiem. Czasami myślę: czy to normalne? Po-winnam być kłębkiem nerwów. Ale mam w sobie przekonanie, że będzie najlepiej, jak może być, co wcale nie znaczy per-fekcyjnie. Nie wiem, czy to jest ufność, czy może wieloletnie przemęczenie i doświadcze-nie, że bywa naprawdę różnie i lepiej nie myśleć, co jeszcze się może zdarzyć.

W zasadzie to mam tylko jedno marzenie. Jest to pasują-ca do Pawła nerka z nieba. To by rozwiązało większość pro-blemów.

29.09.2017Dializy w toku. Nie mam siły

pisać. Ciało i umysł zmęczo-ne do granic możliwości. Śpię nie więcej niż 4,5 godziny do dobę. Dializy 5 razy w ciągu dnia. Uczę się intensywnie. Od wczoraj robię sama pod okiem pielęgniarek wymiany. Ćwiczę dializę ręczną, by w razie awa-rii cyklera, braku prądu, pora-dzić sobie. Nie jest to trudne, ale wymaga skupienia. A cięż-ko jest się skupić, gdy jest się

tak zmęczonym. Maksymal-ne skupienie powoduje jesz-cze większe zmęczenie. I tak w kółko.

Dziś wieczorem Pawełek ma być podłączony do nocnej dia-lizy z wykorzystaniem apara-tu. Pewnie będzie pikał nocą. Pewnie będą się włączać alar-my, których znaczenia trze-ba się będzie nauczyć. Istotne, nieistotne…

Pawełek bardzo dzielnie wszystko znosi. Musi się tyle razy dziennie kłaść, leżeć cier-pliwie. Chodzić w napełnio-nym płynem dializacyjnym brzuszkiem. Na razie 750 ml. Docelowo 1200 – 1500 ml. Po-dziwiam własne dziecko. Zno-si wszystko. Boli go bark, czu-je silne parcie na pęcherz. Zno-si wszystko. W przerwach dia-liz ma czasami lekcje. Uczyć się też musi.

Dziś poszedł do świetlicy. Ma kolegę. Biegają już razem i się śmieją. Dzieci są niezwy-kłe. Potrafi ą nawet w takiej sy-tuacji cieszyć się życiem.

Ze swojej strony staram się najspokojniej jak mogę robić dializy. Nawet żartować, by Pa-wełek nie czuł, że się denerwu-ję. Że myślę gorączkowo, czy wszystko dobrze robię.

Jak to już kiedyś pisałam: tyl-

ko spokój nas może uratować, tylko spokój…

Paradoksalnie zmęczenie działa na korzyść. Jak jestem zmęczona, to mniej mówię, wolniej się ruszam, mniej ge-stykuluję, czyli zachowuję się jak ktoś spokojny i opanowa-ny. Tylko chwilami coś mnie ściska za żołądek, ściska za gardło. Mocno, ale tylko chwi-lę. Nie mam czasu myśleć, że przyjmuję odpowiedzialność za dializy, że staję się niejako współleczącym, że od tego, co robię, jak robię, zależy tak wie-le. Nie mam czasu ani siły za-stanawiać się nad tym.

Otwarcie, wypust, płukanie, wpust, zamknięcie. Ręce czy-ste i zdezynfekowane tak wiele razy, że skóra aż boli i piecze. Ręce czerwone.

Jak nie dializa, to zmiana opatrunku. Także według ści-śle określonych procedur. To wszystko ważne. Czystość.

Czystość… A jak się ma myć Pawełek? Jak nie zamo-czyć opatrunku, cewnika? Pod prysznicem, ale jak? Nie da się... Musi się dać. Woreczki, ręczniczki na gumce, opatrun-ki nieprzemakalne.

Nie wiem jak… jak to wszyst-ko ma być.

cdn.

FOT.

AR

CH

IWU

M R

OD

ZIN

NE

Page 36: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA36 GRUDZIEŃ 2017

Wielu rodziców uważa, że stosowanie wobec dzie-

ci kar jest naturalną reakcją na ich złe zachowanie, że kara jest skuteczna i tym samym ma wartość wychowawczą. Oczy-wiście, kara karze nierówna, bo karą jest nie tylko bicie dziec-ka czy w inny sposób narusza-nie jego cielesności, zakaz wyj-ścia z domu (tak zwany „szla-ban”), czy wycofanie atrakcyj-nej obietnicy, ale dla wrażliwe-go dziecka karą może być tak-że milczenie rodziców lub sło-wa matki „sprawiłeś mi dużą przykrość”.

W psychologii karą jest każ-de takie zdarzenie, które osłabia poprzedzające je zachowanie lub zmniejsza prawdopodobień-stwo jego wystąpienia. Tak więc nie zawsze to, co rodzice uwa-żają za karę, jest nią dla dziec-ka, skoro nie zmienia ono swo-jego niepożądanego przez ro-dziców zachowania. Sprawa nie jest jednak tak prosta, bowiem problem kar jest złożony, a ich skuteczność bywa mniejsza niż się na ogół sądzi. O czym należy wiedzieć, jeżeli zamierza się sto-sować kary?

Przede wszystkim nale-ży zwrócić uwagę na adekwat-ność kary do przewinienia, bo-wiem rodzice karząc dziecko, są zazwyczaj pobudzeni emo-cjonalnie i nie zastanawiają się nad własnym postępowaniem. Krzyczą czy biją dziecko na ogół „gdzie popadnie”, wyzywają je i oskarżają. Po prostu reagują nie tylko na nieodpowiednie zacho-wanie dziecka, ale także na wła-sne zdenerwowanie. W takiej sy-tuacji nie kierują się tym, czy za-chowanie dziecka było waż-nym, czy tylko błahym przewi-nieniem. Dotyczy to także rodzi-ców zewnętrznie opanowanych.

Ponadto należy wiedzieć, że skutki kar są najczęściej krótko-trwałe, ograniczone do obecno-ści osoby karzącej. Jeżeli rodzice są w pobliżu, ukarane dziecko będzie się zachowywało zgod-nie z ich oczekiwaniem, nato-miast gdy się oddalą – może po-wrócić do zachowania, za które zostało ukarane. Czy niczego się nie nauczyło? Owszem, nauczy-ło się sprytu, tego, że nie nale-ży dać się złapać. Być może na-uczyło się także kłamstwa.

Niezwykle ważne jest też to, że ukarane dziecko często re-aguje lękiem lub złością i te

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY SIÓDMY

„Copernicus” był stary, żeby nie powiedzieć za-

bytkowy, i miał swój styl, ale bez wątpienia znakomicie służył kolejnym rocznikom młodych ludzi, którzy zdecy-dowani studiować wybiera-li właśnie jego. Wzniesiony na początku lat trzydziestych z czerwonej cegły (od której nazwano go czerwonym, bez podtekstów) zwracał uwa-gę owalną wieżą zwieńczoną szarą kopułą obserwatorium astronomicznego.

Każdy wiedział, że to naj-lepsza szkoła w okolicy, a po-twierdzeniem dobrej marki był wysoki procent absolwen-tów rokrocznie zdających na wyższe uczelnie. Była to szko-ła, o której „moja buda” mówi-ły ze cztery pokolenia. Dzisiej-si uczniowie wchodzili w pro-gi przetarte już przez swoich rodziców, a wcześniej i dziad-ków.

Bartosz zatrzymał samochód nieopodal głównego wejścia. Stało tu dużo więcej aut niż za jego czasów, kiedy mieszkał w pobliskim internacie. Poza tym, jak mu się zdawało, nie-wiele zmieniło się tutaj. Wy-siadając omiótł wzrokiem fa-sadę gmachu znowu szukając okien znanych pracowni – hi-storycznej, pełnej map i gipso-wych biustów wielkich postaci, gdzie chłonął wiedzę z lubo-ścią, niczym spragniona gąb-ka wodę, i chemicznej – z re-tortami i całym tym żaroodpor-nym szkłem, i panią profesor Zuckermann, wychowawczy-nią jego klasy, która bez skut-ku próbowała nauczyć go tych niepojętych do teraz prawideł reakcji zachodzących między tymi wszystkimi substancjami, których pełne słoje i słoiki sta-ły w szafach, na zapleczu pra-cowni.

Jednym susem pokonał trzy stopnie i pchnął dwuskrzydło-we przeszklone drzwi. Szyb-kim krokiem przeszedł hall. Przechodząc obok pomiesz-czenia woźnego spojrzał na wielki klosz dzwonka. Mimo woli zerknął na zegarek. Do przerwy było jeszcze pół go-dziny.

Zbigniew M.NowakKOŁOBRZEG

„efekty uboczne” mogą uogólnić się na całą sytuację, w jakiej zo-stało ukarane. Na przykład na-stolatek ukarany za zbyt późny powrót do domu, może z domu uciec albo w złości zbić młod-szego brata. To już nie te cza-sy, gdy dzieci na karę reagowa-ły posłuszeństwem i szacun-kiem. Teraz dążą do „odreago-wania” kary.

Należy także wiedzieć, że nie-kiedy ukaranie dziecka oznacza dla niego zwrócenie nań uwa-gi, zainteresowanie się tym co robi i wówczas kara staje się dla dziecka nagrodą. „Matka krzy-czy – to znaczy, że jestem dla niej ważny, dostrzega mnie”. Tak może pomyśleć dziecko, które czuło się niezauważane.

I co szczególnie ważne: kary nie uczą jak należy się zacho-wać, a jedynie informują, jak nie należy. I nie pomogą tu dodane do kary słowa, bowiem dziecko bardziej uczy się przez naślado-wanie, niż poprzez słowa. I le-piej, żeby zachowania karzące-go go rodzica nie naśladowało.

Ze względu na wymienio-ne właściwości kar, należy ich stosowanie ograniczyć do mi-nimum, a jeszcze lepiej w ogó-le z nich zrezygnować. Możemy bowiem sięgnąć do innych me-tod, na przykład do „wygasza-nia” niepożądanych zachowań poprzez ich ignorowanie. Jednak nie zawsze jest to możliwe i po-żądane, na przykład nie można ignorować zbyt długiego oglą-dania przez dziecko telewizji. W takich sytuacjach mamy do dys-pozycji „działania alternatywne”, na przykład zamiast telewizji, wspólne z tatą majsterkowanie lub zabawa na dworze.

Niektórzy psychologowie wy-chowania (Omer oraz Schlippe) proponują dwie metody mające na celu wymuszenie na dziec-ku posłuszeństwa oraz podpo-rządkowania wobec rodziców. Pierwsza jest właściwa w odnie-sieniu do młodszych dzieci: nie-posłuszne lub rozbrykane dziec-ko należy posadzić sobie na ko-lanach, plecami do piersi rodzi-ca i przez dłuższy czas mocno przytrzymywać, krótko wyja-śniając dziecku, że je kochamy i chcemy, żeby się uspokoiło, aby wspólne życie było przyjemne. Nie należy z dzieckiem dyskuto-wać, a na jego wyrywanie się z objęć należy reagować mocniej-szym przytrzymaniem. Metodę

tę nazywają „na niedźwiedzia” i jest ona modyfi kacją tzw. holdin-gu, przy którym matka kładzie się obok dziecka (niespokojne-go, agresywnego, nieposłusz-nego) i mocno je przytrzymuje, aż do jego całkowitego podda-nia się. Holding zawiera elemen-ty przemocy, metoda „na niedź-wiedzia” jest łagodniejsza. Zda-niem wspomnianych psycholo-gów metoda ta przywraca rodzi-com utracony autorytet.

Druga proponowana metoda to „sit in”, polegająca na wejściu do pokoju zbuntowanego dziec-ka i siedzeniu w nim w milcze-niu tak długo, aż dziecko samo nawiąże spokojną rozmowę, obiecując zmianę swojego po-stępowania. Metoda ta jest od-powiednia w stosunku do dzie-ci starszych, także nastolatków. Zamiast awantur, krzyków i bi-cia, wspomniani psychologowie proponują coś na wzór „bierne-go oporu” ze strony rodziców, jaki do relacji międzyludzkich wprowadził Ghandi. Ich zda-niem, takie milczące siedzenie, niekiedy kilkugodzinne, okazu-je się w praktyce bardzo sku-teczne. Dzieci najpierw buntują się, nieraz wyzywają i wypycha-ją siedzącego rodzica, jednak w końcu zawsze ulegają. Również ta metoda ma na celu wzmoc-nienie autorytetu, poprzez zade-monstrowanie obecności rodzi-ców i ich determinacji.

Nie mam własnych doświad-czeń ani z pierwszą, ani z dru-gą metodą. Jednakże sądzę, że zawsze należy przede wszyst-kim zastanowić się, dlaczego dziecko tak a nie inaczej się za-chowuje. Może z nudów? Może z wygody? Może nie zdaje so-bie sprawy z tego, że tak nie na-leży postępować? Że sprawia ro-dzicom przykrość? A może chce ich ukarać? Albo naśladuje inne dziecko? Może też być tak, że po prostu chce zwrócić na siebie uwagę. Jeżeli zrozumiemy przy-czyny nieodpowiedniego zacho-wania się dziecka, łatwiej na nie wpłyniemy. I być może kary oka-żą się niepotrzebne, a wystarczy pouczenie oraz nagradzanie za-chowań pożądanych. Wpraw-dzie wymaga to od rodziców wielkiej cierpliwości, a nieraz i pomysłowości, ale nie są to jedy-ne wymagania związane z wy-chowaniem dziecka.

IRENA OBUCHOWSKAZ KSIĄŻKI „KOCHAĆ I ROZUMIEĆ” CZ. III

Jak sobie radzić z nieposłuszeństwem

Page 37: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 37GRUDZIEŃ 2017

Kiedy pokonywał wiodące na pierwsze piętro schody z jasnego granitu, przypomniał sobie lata, kiedy bez trudu przebiegał po nich, skacząc co dwa, trzy stopnie. Tamte wiel-kie ambicje i plany na póź-niej, na czas wyzwolenia się z krępującego uścisku szko-ły. Czymże były, w porówna-niu z dzisiejszymi, tamte wiel-kie problemy? Czy ślęcząc nad książką z chemicznymi wzo-rami myślał, że prawdziwe kłopoty przyjdą dopiero póź-niej, w tej upragnionej swo-bodzie dojrzałego życia? Jak mógł spodziewać się wtedy, że po latach dopiero tak na-prawdę doświadczy go los? Jak mógł odgadnąć dzisiejsze nieszczęście jeszcze trzy lata temu, kiedy wszystko zdawało się tak pomyślnie przebiegać? „Czy będąc na wznoszącej się fali życia, ktokolwiek spodzie-wa się, że zostanie przez nią rzucony na skałę? Czy w ogó-le ktoś o tym myśli?” – szeptał w duchu.

Do pokoju nauczycielskiego i sąsiadującego z nim gabine-tu dyrektora prowadził boczny korytarz, którego ściany były wyłożone charakterystyczną boazerią z brzozy kaukaskiej. Znajdowały się tam gabloty pełne pucharów zdobytych na spartakiadach międzyszkol-nych i olimpiadach wiedzy, do-wodów na to, że czas nauki to nie tylko tragiczny mozół, ale i radosne sukcesy. Gdzieś tu sta-ło trofeum drużyny jego syna.

Zapukał do drzwi sprawdza-jąc szybko węzeł krawata.

– Proszę! – usłyszał głos ze środka.

Nacisnął mosiężną klamkę i wszedł. Na tle wysokiego fi ku-sa stał tęgi jegomość z sumia-stym wąsem i jowialnym wyra-zem twarzy.

– Dzień dobry, panie dyrek-torze – przywitał się Bartosz.

– Dzień dobry – odrzekł dy-rektor uprzejmie wykazując zainteresowanie przybyłym.

– Moje nazwisko Studziński. Jestem ojcem Artura, z klasy profesor Elżbiety Staw…

– Z klasy profesor Staw? – dyrektor szukał w myśli ścią-gając krzaczaste brwi. – Stu-dziński… Studziński… A tak, tak! – rzekł ucieszony dobrą pamięcią. – Kojarzę. Artur Stu-dziński z klasy profesor Elż-biety Staw. Znam, znam… ow-szem. To pan jest ojcem Artu-ra? Miło mi, Wacław Grobelny – mówiąc na powitanie podał rękę. – Proszę, niech pan siada – pokazał na krzesło przy dę-bowym stole, który zdobił du-żych rozmiarów kryształowy wazon z żółtymi różami. – Co za nieszczęście. Wie pan, my-śmy tu wszyscy przeżywali, kiedy Artur nie wrócił po wa-kacjach do szkoły… i sam wy-padek. Co za nieszczęście – westchnął i sięgnął do kieszeni marynarki po papierosy. – Za-pali pan?

– Dziękuję, nie palę – odparł Bartosz.

– No, tak… Ma pan rację. Ja niestety, w szponach nałogu. Zły przykład dla młodzieży – kiwnął głową, potem poszukał zapałek. Wreszcie, z wyraźną lubością, zaciągnął się rozża-rzonym papierosem i wydmu-chując kłąb dymu wrócił do te-matu: – No cóż. No cóż… chwi-la nieostrożności… Ale słysza-łem od koleżanki Elżbiety, że syn teraz w klinice na jakimś leczeniu…

– Udało nam się umieścić syna w dobrym ośrodku, ale jest już w domu, z nami.

– Tak… to dobrze. Mam na-dzieje, że stan zdrowia popra-wia się. Czy jest jakaś szansa na całkowity powrót do spraw-ności?

– Mamy takie nadzieje i ro-bimy w tym kierunku wszyst-ko, co w naszej mocy.

– Wyobrażam sobie. Jakoś trzeba dawać sobie radę, na-wet z takim nieszczęściem.

– Trzeba – przyznał Bartosz. – Przynajmniej próbujemy…

– Rozumiem… rozumiem i współczuję. Takie doświad-czenie…

– Bardzo mocno podbudo-wuje nas postawa syna. Nie

załamał się, walczy. A do tego chce jeszcze coś osiągnąć…

– Tak, to ważne, nie załamy-wać się, nie dawać! Od psy-chicznego nastawienia wie-le zależy. Człowiek jest istotą złożoną. Soma bez psyche nie znaczy nic, tak jak psyche bez somy ma się kiepsko, te dwie sfery oddziaływują na siebie i uzupełniają się. Tak, uby-tek jednego powoduje chorobę w drugim i przeciwnie, jedno drugie swoją mocą może przy-wrócić do zdrowia. Tak, tak… oddziaływują… A kiedy jest przekonanie w sukces terapii, to nawet leki lepiej działają.

– Rehabilitacja syna opiera się głównie na ćwiczeniach fi -zycznych.

– Ach tak? Trudno sobie to wszystko wyobrazić. Ale są ja-kieś postępy?

– Owszem. Według lekarzy i fi zjoterapeutów zadziwia-jąco duże. My też to widzimy, choć chcielibyśmy, żeby były większe. To wszystko tak dłu-go trwa i jest takie niepewne.

– Bo szybko, to się tylko psu-je – odrzekł Grobelny i zacią-gnął się głęboko. – Żeby to póź-niej naprawić trzeba czasu. I wiary. Tak, czasu i wiary!

– Na szczęście syn to dobrze rozumie.

– Oby jak najszybciej powró-cił do normalnego życia. Choć na dobrą sprawę… Tak… Mia-łem na myśli dawne życie… no, powrót do szkoły, do kole-gów… I państwu tego życzę z całej duszy.

– Dziękuję. Ja poniekąd w tej właśnie sprawie. Wprawdzie rocznik Artura jest po matu-rze i na wspólną naukę nie ma już szans, ale myślimy… chcie-libyśmy, przede wszystkim syn chciałby, podjąć naukę w tych warunkach, w których obecnie się znajduje i ukończyć czwar-tą klasę.

– Dzielny chłopak, pogratu-lować hartu! – rzekł Grobelny ze środka chmury dymu.

– Później, o ile istniałaby taka możliwość, myślałby też zdać egzaminy maturalne.

– No tak, bo syn ma ukoń-czone trzy lata nauki.

– Zgadza się. Nawet z nie-najgorszymi wynikami.

– I to istotne… trzy lata zali-czone. No, ale życie pędzi da-lej, ja to rozumiem. Czy mógł-by kontynuować naukę? Do-myślam się, że w trybie indy-widualnym. Tak, tak… to prze-cież oczywiste. Jak najbar-dziej… Trzeba by było dopaso-wać tempo nauczania do jego możliwości – głośno myślał dy-rektor. – Oczywiście możliwo-ści fi zycznych. To jasne.

– Wydaje nam się, że najdo-godniejsza byłaby nauka we-dług programu opracowane-go indywidualnie i realizowa-na w warunkach domowych. Artur jeszcze nie jest w stanie podołać trudowi uczęszczania do szkoły.

– Rozumiem. Wie pan… cóż… nie mieliśmy jeszcze ta-kiego przypadku, nie mamy więc żadnego doświadczenia. Ale… uważam, że jest to spra-wa do załatwienia. Na pew-no. Jestem przekonany, że ko-leżanki i koledzy podjęliby się tego zadania. Trzeba się tylko zastanowić, jak to przeprowa-dzić od strony formalnej. W ty-godniu będę w Inspektoracie, to zorientuję się. Popytam też w Kuratorium.

– Jesteśmy świadomi, że by-łoby to wyzwanie nie tyko dla syna, ale także dla profesorów.

– Och, jeśli chodzi o grono pedagogiczne, to może pan być spokojny, tu mogę dać gwaran-cję. Może jedynie nie do koń-ca będą to ci sami profesoro-wie, którzy mieli zajęcia w jego dawnej klasie. Ale to przecież nie problem, prawda?

– Oczywiście, nie problem. Właściwie żaden profesor nie będzie dla niego tak całkiem obcy, młodzież informuje się nawzajem o wszystkim.

– Tak, pod tym względem nic się nie zmienia. Tak… A swo-ją drogą – rzekł dyrektor wsta-jąc – Artur mi zaimponował. Ma chłopak charakter. Proszę przekazać mu pozdrowienia ode mnie. No i naturalnie – mó-wił odprowadzając Bartosza do drzwi – wstępnie pomyśl-ną wiadomość odnośnie lekcji. Zorganizujemy je. To jasne.

– Dziękuję, przekażę. Ucie-szy się.

– Życzę wszystkiego dobre-go. Niech pan zadzwoni do mnie pod koniec przyszłego tygodnia. Wtedy już będę mógł podać więcej konkretów.

Opowieśćosobliwie inna

Page 38: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA38 GRUDZIEŃ 2017

To, że dzisiaj żyję, zawdzię-czam wyłącznie determi-

nacji żony, która nie pogodzi-ła się z jakże okrutnym wer-dyktem i uparła się, że pomi-mo skazania mnie na śmierć będę żył dalej. Dzięki swojej zapobiegliwości znalazła mi miejsce w stacji dializ w Byd-goszczy, dokąd mnie prze-transportowano samolotem sanitarnym.

Byłem na granicy śmierci. Kreatynina, jak potem wyczy-tałem na wypisie ze szpitala w Gdyni, wynosiła 20,1, nor-ma do 1,3, mocznik 361, nor-ma do 50. Jednym słowem or-ganizm zupełnie zatruty. Jesz-cze dzisiaj, gdy rozmawiam z kimś o tamtym okresie i przy-pominam wyniki kreatyniny i mocznika, nikt za bardzo nie chce wierzyć, że można było w takim stanie jeszcze żyć.

W Bydgoszczy, gdzie mia-no mnie przywrócić do życia, natychmiast na lewej nodze powyżej kostki zrobiono mi tak zwaną przetokę Skibne-ra i bezzwłocznie rozpoczę-to dializowanie. Po trzech pię-ciogodzinnych dializach orga-nizm pozbył się trucizn i by-łem na tyle zdrowy i trzeźwo myślący, że potrafi łem się na-wet uśmiechać do żony, która nieustannie odwiedzała mnie w szpitalu. Nie mogłem jed-nak odpędzić od siebie myśli, że gdyby mnie to spotkało kil-ka tygodni wcześniej, gdy by-łem jeszcze w Zatoce Perskiej, już bym nie żył, ponieważ na terenie objętym walkami bra-kowało możliwości nie tylko skutecznej pomocy, ale i szyb-kiej ewakuacji. Raz na mie-siąc, i to za wcześniejszą zgo-dą władz irańskich, płynę-liśmy na dwa dni do Duba-ju po prowiant, paliwo i słod-ką wodę. Na terminalu naf-towym, w promieniu kilkuset kilometrów, nie było lekarza specjalisty. Ponownie mogłem powiedzieć, że urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą.

W Bydgoszczy usiłowano mi na ręce zrobić przetokę, co jest normalną praktyką, ale tamtejsi lekarze stwierdzili, że nie mam odpowiednich żył do jej wykonania. Po kilku dniach zawieziono mnie karetką do Warszawy, gdzie w szpitalu na Banacha zrobiono mi jed-nak tę przetokę. To nic inne-go jak zespolenie odpowied-nia grubych żył, aby stwo-rzyć wymuszony obieg krwi. W tym miejscu po sześciu ty-godniach – czas niezbędny na odpowiednie wygojenie – pielęgniarki na stacji dializ

będą się wkłuwać odpowied-nią igłą dializacyjną podłączo-ną do specjalistycznych prze-wodów, którymi podczas pię-ciogodzinnej dializy zostanie przepompowana do maszy-ny moja krew, skąd po oczysz-czeniu w dializatorach powró-ci do organizmu.

W oczekiwaniu na wygoje-nie przetoki cały czas byłem dializowany z nogi. Tymcza-sowa przetoka na nodze zmu-szała mnie do pozostawania w szpitalu. Leżąc pośród bia-łych ścian zrozumiałem, że skończyło się dla mnie nor-malne życie i o pracy na mo-rzu mogę tylko pomarzyć. Ka-pitaństwo rozpłynęło się jak śniegowy bałwan. Mimo to cieszyłem się z faktu, że żyję i mogę patrzeć na słońce, któ-re zaglądało do szpitalnych okien. To był gorący czas piel-grzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do ojczyzny i tylko na ekranie telewizora mogłem śledzić przebieg jego wizyty.

Któregoś dnia podczas ob-chodu ordynator zapytał mnie, czy zgodzę się na przeszczep nerki. W odpowiedzi zapyta-łem, czy nie ma innej możli-wości powrotu do zdrowia. Doktor roześmiał się i oświad-czył, że jest to jedyna szansa, aby uwolnić się od maszyny, jaką jest niewątpliwie sztucz-na nerka. Zgodziłem się bez zastanowienia i po wypełnie-niu odpowiednich dokumen-tów w następnych dniach wy-konano mi stosowne badania. Do tej pory przeszczep organu był dla mnie czymś abstrak-cyjnym, tak nierealnym, że nie bardzo mogłem sobie uzmy-słowić, w jak trudnym znajdu-ję się położeniu.

Następnego dnia byłem przypadkowym świadkiem rozmowy, jaką przy moim łóż-ku prowadzili lekarze, czy za-kwalifi kować do przeszczepu jednego z pacjentów leżących na tej samej sali, czy też nie. Był w moim wieku, a może ciut starszy. Po kilkunastu go-dzinach powiedział zasmu-cony, że nie kwalifi kuje się do przeszczepu. Po kilku dniach został przeniesiony na inną salę i więcej go już nie zoba-czyłem. Pamiętam tylko jego zapłakaną żonę i nastoletnie-go syna.

Tygodnie w szpitalu dłu-żyły mi się bardzo. Jakoś nie mogłem uwierzyć, że jesz-cze wczoraj byłem przecięt-nym człowiekiem, który może ze swoim życiem teoretycznie robić, co mu się podoba, a tu

nagle szpitalne łóżko i alter-natywa: podłączenie co dru-gi dzień do maszyny albo… le-piej nie kończyć.

Zawsze lubiłem żyć pełną piersią, nęciły mnie przygody i wędrówki po świecie. Teraz to pragnienie stało się podwójnie intensywne. Tak bardzo zale-żało mi na wszystkim, czego nie zobaczyły moje oczy i nie zasmakowały usta, że byłem blisko rozpaczy. Wciąż byłem głodny morza, jego szumią-cych fal i świstu wiatru. Zamy-kałem oczy i marzyłem, ma-rzyłem. Ale kiedy podnosiłem głowę i szerzej otwierałem powieki, widziałem wyłącznie białe ściany i słyszałem jęki chorych. Dopadała mnie apa-tia. W takich chwilach wola-łem umrzeć, aniżeli tkwić po-śród tych okrutnych ścian. Po kilku minutach przychodziło otrzeźwienie i zbawcza myśl, że jeszcze nie wszystko stra-cone, że jeszcze przede mną jest życie, tylko potrzeba mi cierpliwości, samozaparcia i wytrwałości nie mniejszej niż podczas sztormowej fali, któ-rej potęgi przecież nieraz do-świadczyłem.

W pierwszej kolejności chciałem wstać z łóżka i pójść gdziekolwiek, byle jak najdalej od szpitala, dializ i perspekty-wy przeszczepu. Do tej pory termin ten kojarzył mi się wy-łącznie z przeszczepem serca i doktorem Bernardem, któ-ry ileś lat temu, jako pierwszy człowiek na świecie, dokonał transplantacji serca. Za kilka tygodni czy miesięcy miałem stanąć przed podobnym wy-zwaniem, z tą różnicą, że to mnie miano wszczepić ner-ką pobraną ze zwłok, a każ-dy przeszczep był odnotowa-ny w międzynarodowej księ-dze przeszczepów.

Ucieszyłem się niezmier-nie, gdy któregoś dnia, po pra-wie dwumiesięcznym pobycie w szpitalu, lekarz prowadzą-cy oznajmił mi, że następnego dnia wychodzę do domu. Mar-twiła mnie tylko perspektywa dojeżdżania do Bydgoszczy trzy razy w tygodniu na nie-zbędną dializę, ale byłem do-brej myśli. Na pierwszą dializę pojechałem z duszą na ramie-

niu. Oczywiście, niestraszna była sama dializa, gdyż byłem dializowany już prawie dwa miesiące, ale droga powrotna. Nikt mi nie proponował prze-wozu karetką, a jeżeli ze mną rozmawiano, to pytano, jak sobie wyobrażam technicznie dializy w Bydgoszczy, skoro jestem mieszkańcem Gdyni. Odpowiadałem krótko: będę dojeżdżał pociągiem. Dora-dzano mi, żebym przeprowa-dził się do Bydgoszczy, ale ten wariant z żoną wykluczyliśmy, ponieważ nie mieliśmy nikogo znajomego w tamtych stro-nach, z kim moglibyśmy do-konać zamiany mieszkania.

Powrót z pierwszej diali-zy pamiętam, jakby to było wczoraj. W Bydgoszczy szpi-tal Trzydziestolecia położony jest w znacznej odległości od dworca kolejowego i najpierw musiałem dojechać tramwa-jem, potem około godziny czekać na pociąg, a następ-nie znaleźć siedzące miej-sce. To ostatnie nie było pro-ste, ponieważ dializa kończyła się o trzynastej i pociąg, któ-rym jechałem, był przepełnio-ny. Pierwszą godzinę stałem w miarę normalnie. Następ-na godzina już była znacznie trudniejsza i słaniałem się na nogach. Gdy wreszcie znala-złem miejsce siedzące, byłem wpółżywy. W ostatniej trze-ciej godzinie przedział już był prawie pusty i zwinięty w kłę-bek leżałem na siedzeniu. By-łem śmiertelnie wyczerpany. Na dworcu czekała żona i sa-mochodem przywiozła mnie do domu. To było wyjątkowo trudne doświadczenie, któ-re skrzętnie starałem ukryć przed żoną.

Moja wędrówka na diali-zy do Bydgoszczy skończyła się niespodziewanie 13 lipca 1987 roku, niespełna trzy mie-siące po ich rozpoczęciu, a cztery tygodnie po wyjściu ze szpitala i to było moje szczę-ście, ponieważ trudno sobie wyobrazić, żebym był zdolny dojeżdżać jeszcze choćby kil-ka miesięcy.

Oglądaliśmy z żoną festiwal w Kołobrzegu. Minęła północ. Telefon z Bydgoszczy z zapy-taniem, czy zgadzam się na

Drugie

Page 39: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA39GRUDZIEŃ 2017

przeszczep nerki. Zdębieliśmy oboje, ponieważ to było bar-dzo szybkie tempo i psychicz-nie nie byliśmy przygotowa-ni na tak poważną operację. Poprosiłem o pół godziny do namysłu, ale lekarz, który ze mną rozmawiał, odmówił tłu-macząc, że nerka nie może w nieskończoność czekać na biorcę, poza tym jest to dla niepowtarzalna szansa, gdyż z uwagi na letni okres pacjen-tów, którzy byli przede mną na liście, nie było w domu. W tamtym czasie przeciętny okres oczekiwania na prze-szczep wynosił kilka lat.

Po godzinie jechaliśmy z żoną do Bydgoszczy na nie-zbędną dializę przed wykona-niem przeszczepu. Czułem się na tyle dobrze, że nawet pro-wadziłem samochód. W po-łudnie karetka zawiozła mnie do Warszawy, gdzie w szpita-lu Banacha czekała na mnie nerka pobrana ze zwłok. Do-kładnie nie pamiętam, o któ-re godzinie podano mi narko-zę, ale na pewno było to póź-ne popołudnie. Leżąc na ope-racyjnym stole, na kilka minut prze uśpieniem, zadawałem sobie pytanie: czy obudzę się z narkozy i jeszcze kiedyś zo-baczę żonę i synów, czy to już nieuchronny koniec?

W tamtych latach nie była czymś nadzwyczajnym śmierć pacjenta na stole operacyj-nym. Niektóre ośrodki miały złą sławę, ponieważ umieral-ność podczas operacji prze-szczepu była zastraszająco długa. Przechodziły mnie ciar-ki na samą myśl, że być może wybija właśnie moja ostatnia godzina na ziemskim pado-le i czas odmówić zdrowaśki. Starałem się ostatnie minuty przed zaśnięciem być spokoj-ny i wierzyć, że rano obudzę się z nowym organem, który pozwoli mi normalnie funk-cjonować, a przede wszyst-kim uwolni od katorgi dia-liz, wymagającej od pacjenta niezwykłego samozaparcia. Wspomnę tu o bardzo dużych ograniczeniach związanych z jedzeniem i piciem, gdyż w ciągu dwóch dni, jakie dzielą dializy, można wypić zaledwie kilka szklanek płynu, żeby za

dużo nie przybrać na wadze, a z uwagi na nie funkcjonują-ce nerki należy uważać na je-dzenie mające w sobie potas, fosfor, wapń, białko – słowem wszystko. Dla przykładu po-dam, że nadmiar potasu w or-ganizmie udusi człowieka. A przecież w naszej codziennej diecie są ziemniaki (bardzo duże ilości potasu), nabiał, który praktycznie jest wyklu-czony z diety dializowanego i tak dalej, i tak dalej.

Na dobrą sprawę można by postawić pytanie: czym w ta-kim razie żyje ten dializowa-ny pacjent? Odpowiem krót-ko: przede wszystkim nadzie-ją, że kiedyś wyrwie się z tej matni, a poza tym – dodatka-mi niezbędnymi do życia, któ-re nazwałbym zamiennikami

pokarmowymi, nie pozwa-lającymi wyzionąć ducha. Wy-kluczyłem z diety ziemniaki, zastępując je ryżem, który ma znikome ilości potasu. Ale to jednostkowy przykład, nie od-dający całości problemu.

Obudziłem się rano w dużej białej sali. Pierwsze moje py-tanie było, czy jestem w nie-bie, czy jeszcze na ziemskim padole? Kiedy zobaczyłem siostrę przy sąsiednim łóż-ku, już wiedziałem, że żyję, a przede mną długi proces ada-ptacji organizmu do nowej sy-tuacji. Podziękowałem Panu Bogu za pozwolenie dalszego uczestnictwa w doczesnym życiu i rozpłakałem się ze szczęścia. Będę żył, być może wrócę nad morze, chociaż to bardzo wątpliwe, ale przede wszystkim pomogę żonie wy-chować nasze dzieci. Prze-szczep udał się znakomicie i po trzech tygodniach przyje-chałem do domu.

Od tej pory, aż do dnia dzi-siejszego (z małą przerwą), dwa razy dziennie biorę leki immunosupresyjne, pozwala-jące w dobrej kondycji prze-szczep. Mówiąc prościej, le-czenie immunosupresyj-ne polega na oszukaniu wła-snego organizmu, żeby ner-kę przeszczepioną traktował jak własną. Aby to było moż-liwe, przyjmuję silne specyfi -ki, które osłabiają odporność

własnego organizmu. Prze-ciętny chory ma zaordynowa-ną na przykład dawkę encor-tonu 5 lub 10 miligramową. Po przeszczepie dostałem 45 mi-ligramów, oprócz tego cyklo-sporynę oraz immuran w du-żych dawkach. O innych le-kach mniej istotnych nie będę wspominał. Normalną prak-tyką lekarską jest kierowa-nie pacjentem w taki sposób, by miał świadomość, że po-winien robić wszystko, żeby uodpornić organizm.

Przez cały czas funkcjono-wania przeszczepionej nerki jeździłem na wizyty kontrol-ne do Warszawy, raz w odstę-pach jednomiesięcznych, in-nym razem co tydzień lub co dwa. Chociaż mi proponowa-no przeniesienie do Gdań-ska, nie mogłem zdobyć się na odwagę, żeby powrócić tam, gdzie kazano mi umrzeć. Moja przeszczepiona ner-ka pracowała trzynaście lat i przez ten czas kilkakrotnie le-żałem w Szpitalu w Warsza-wie, codziennie z drżeniem serca spoglądałem na kost-ki u nóg, czy aby nie puchną, niezmiennie łykałem tablet-ki i cieszyłem się z życia. Po przeszczepie oczywiście jest wskazana lekkostrawna die-ta. Profesor Orłowski – pio-nier przeszczepów w Polsce – podczas jednego z pierw-szych obchodów powiedział: „Synu! Dla twojego dobra za-pomnij o maśle, a smażone-go wystrzegaj się jak ognia”. Od tamtej pory minęło dzie-więtnaście lat, wciąż nie jem masła i wystrzegam się sma-żonego, jak mi zalecił profe-sor Orłowski. Jednym słowem nasz schaboszczak dla mnie nie istnieje, podobnie jak ma-sło czy sznycelki.

Jak mówi stare porzeka-dło, wszystko co dobre kie-dyś się kończy i tak było z pra-cą nerki. Po dwunastu latach nienagannej pracy wystąpi-ły pierwsze symptomy „zmę-czenia materiału” i moja ner-ka zaczęła coraz gorzej funk-cjonować. Kreatynina podsko-czyła najpierw do trzech, po-tem do czterech, a kiedy zbli-żyła się do pięciu, moja pani doktor oznajmiła, że najwyż-szy czas pomyśleć o przeto-ce. A więc znów czekała mnie dializa. Ciarki przechodziły mi po plecach na samą myśl, że znowu będę musiał prowadzić cierpiętniczy tryb życia. O do-jazdach do Bydgoszczy nawet nie myślałem, ponieważ by-łem już o kilkanaście lat star-szy i organizm nie byłby już

zdolny do tak forsownego wy-siłku. Na moje szczęście oka-zało się, że przez te wszyst-kie lata, kiedy funkcjonowa-ła przeszczepiona nerka, dia-metralnie zmieniła się sytu-acja. W większości miast po-budowano stacje dializacyjne, gdzie ratunek znajdą wszyscy potrzebujący i lekarz nie musi dokonywać tak trudnych wy-borów jak niegdyś.

7 grudnia 2000 roku ofi cjal-nie rozpocząłem po raz dru-gi dializy. W gdańskim szpi-talu w Akademii Medycznej odstawiono mi leki immu-nosupresyjne w ciągu trzech dni, w efekcie czego w cią-gu trzech dni w ogóle nie spałem. Odczuwałem tylko szum w uszach i pieczenie w oczach. Trudno było pogo-dzić się z myślą, że skończył się wspaniały sen i ponownie jestem uzależniony od maszy-ny. Po kilkunastu dniach prze-niesiono mnie do stacji dia-liz w gdyńskim szpitalu w Re-dłowie, gdzie przez następ-ne dwa lata byłem trzy razy w tygodniu dializowany po pięć godzin.

W międzyczasie okazało się, że w Bydgoszczy albo w Warszawie zarażono mnie wi-rusem typu B i mam przewle-kłe zapalenie wątroby. Obec-ność wirusa stwierdzono w Warszawie już po przeszcze-pie. Ordynator w stacji dia-liz wykluczył możliwość jed-noczesnego dializowania i le-czenia w specjalistycznej po-radni wątrobowej, argumen-tując to brakiem pieniędzy. Przez pierwszych dwanaście miesięcy, żeby zasnąć, brałem lek nasenny o nazwie nitra-zepam, który w moim organi-zmie wyczyniał dziwne harce, ponieważ w pierwszą noc po zakończonej dializie (byłem dializowany na trzeciej zmia-nie od godziny 19 do 24) nie mogłem znaleźć sobie miej-sca w mieszkaniu: ani spać, ani siedzieć. Po prostu, jak mi żona potem mówiła, zacho-wywałem się, delikatnie mó-wiąc, jak obłąkany. Siadałem na łóżku i wstawałem, siada-łem i wstawałem. I tak przez całą noc, aż nie ustało działa-nie leku. Po kilku tygodniach zmieniono mi lek nasenny na estazolam, który to lek nie po-wodował podobnych sensacji, za to uczynił ze mnie człowie-ka nadmiernie drażliwego; do dnia dzisiejszego wzruszam się, nie wiadomo dlaczego, i jednocześnie często płaczę.

cdn.EDWARD BOCHNAK

życie

Page 40: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA40 GRUDZIEŃ 2017

Osoby starsze mają dużą potrzebę doskonale-

nia zdolności artystycznych. Umiejętności nabyte pod-czas zajęć w klubach senio-ra oraz w domach pomocy społecznej chętnie prezen-tują na przeglądach i festi-walach. 20 listopada w Cen-trum Rehabilitacyjno-Kultu-ralnym w Konarzewie w po-wiecie poznańskim zorga-nizowano dziesiąty Wielko-polski Przegląd Amatorskich Grup Teatralnych Seniorów, czyli „Dopiewską Jesień Te-atralną”.

Organizatorem wydarzenia była Gminna Biblioteka Pu-

10 WIELKOPOLSKI PRZEGLĄD AMATORSKICH GRUP TEATRALNYCH SENIORÓW

Starsi kochają sztukębliczna i Centrum Kultury w Dopiewie. Patronat honoro-wy objął wojewoda wielkopol-ski Zbigniew Hoff mann, mar-szałek województwa wiel-kopolskiego Marek Woźniak, starosta poznański Jan Grab-kowski oraz wójt gminy Do-piewo Adrian Napierała. Pa-tronat medialny – Radio Po-znań, „Filantrop Naszych Cza-sów”, „Puls Gminy Dopiewo” i „Czas Dopiewa”. Inicjatywę wsparli darczyńcy – Cukier-nia Józef Bręk oraz Kwiaciar-nia „Majka”.

W sali widowiskowej CR-K wystąpiło dziewięć grup te-atralnych, m.in. z widowiska-mi nawiązującymi do dzieł li-teratury polskiej. Była to gru-pa teatralna „Nigdy nie jest za późno” z Opalenicy, grupa „70+” z DPS w Lisówkach, gru-pa artystyczna „Raj seniora” z Poznania, „Pogodna jesień” z Buku, „Senioritki” z Przeźmie-rowa, „Prometeusz” z Grodzi-ska Wielkopolskiego, „Weso-łe pierniki” z DPS w Poznaniu, „Wesoła gromada” ze Stęsze-wa i grupa „Baj” z Dopiewa.

Osoby starsze śpiewały, tańczyły, recytowały fragmen-ty ulubionych wierszy i przy-gotowane na tę okoliczność teksty. Ich entuzjazm i pogoda ducha udzieliły się wszystkim.

KAROLINA KASPRZAK

FO

T. (

5X

) K

AR

OLI

NA

KA

SPR

ZA

KPrezentują się seniorzy z DPS w Lisówkach.

Grupa artystyczna „Raj seniora”.

Grupa teatralna „Nigdy nie jest za późno” z Opalenicy prezentuje spektakl pod tytułem „Demeter i Kora”.

Widowisko pod tytułem „Pani Twardowska” w nowoczesnej aranżacji przygotowane przez grupę „Pogodna jesień” z Buku.

Uczestnicy wydarzenia.

Page 41: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 41GRUDZIEŃ 2017

Fundacja Inwalidów i Osób Niepełnosprawnych „Mi-

łosierdzie” w Kaliszu 20 paź-dziernika obchodziła Jubile-usz 25-lecia. Zarejestrowa-na została w 1992 roku, a od 2004 roku posiada status Or-ganizacji Pożytku Publiczne-go. Zarząd i Rada Nadzorcza pracują społecznie, nie posił-kując się etatowymi pracow-nikami. Od momentu powsta-nia do chwili obecnej funkcję prezesa Zarządu pełni Stani-sław Bronz.

Fundacja prowadzi 7 warsz-tatów terapii zajęciowej w Ka-liszu, Przygodzicach, Odolano-wie, Ostrzeszowie, Doruchowie, Kuźnicy Grabowskiej i Pisarzo-wicach. W ośrodkach tych prze-bywa blisko 250 niepełnospraw-nych osób. Oprócz środków przeznaczonych na fi nansowa-nie działalności WTZ-ów Fun-dacja nie otrzymuje innych środ-ków publicznych na prowadze-nie pozostałej działalności sta-tutowej, a jest tych działań bar-dzo wiele. Z inicjatywy Funda-cji odbyło się szereg konferencji, seminariów i szkoleń, również międzynarodowych, w których uczestniczyli przedstawicie-le środowisk reprezentujących osoby niepełnosprawne oraz

23 listopada odbyły się XIII Międzynarodowe Halo-

we Mistrzostwa Kalisza Osób Niepełnosprawnych w Lek-kiej Atletyce. Imprezie pa-tronował prezydent Miasta Grzegorz Sapiński. Organi-zatorem była Fundacja Inwa-lidów i Osób Niepełnospraw-nych „Miłosierdzie” oraz Warsztat Terapii Zajęciowej, przy współorganizacji Ośrod-ka Sportu Rehabilitacji i Re-kreacji w Kaliszu, na którego obiekcie odbyły się zawody.

W tegorocznych zawodach udział wzięły 23 zespoły, w tym dwa z Charkowa i jeden z Odessy na Ukrainie. Łącznie

przedstawiciele władz ustawo-dawczych i samorządowych.

Fundacja „Miłosierdzie” była organizatorem imprez dla osób z niepełnosprawnością z ca-łego kraju i zagranicy. Były to spartakiady sportowe, rajdy, im-prezy edukacyjno-integracyj-ne, ogólnopolskie i międzynaro-dowe konkursy plastyczne, wy-stawy m.in. w Sejmie i Senacie RP. Każdorazowo uczestniczy w nich od trzystu do ponad ty-siąca osób z niepełnosprawno-ścią zarówno z województwa wielkopolskiego, jak i z kraju. W 2003 roku w obecności Pre-zydenta Miasta Kalisza Funda-cja podpisała umowy o partner-stwie z dwiema organizacjami zagranicznymi. Współpraca ta trwa do dnia dzisiejszego, przy-

nosząc obustronne korzyści. Or-ganizacja została uhonorowa-na przez prezesa Państwowe-go Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych statuetką za działalność na rzecz osób niepełnosprawnych.

Działacze organizacji aktyw-nie włączyli się również w wal-kę o zmianę nowelizacji usta-wy o rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnospraw-nych, której wprowadzenie było-by wysoce niekorzystne dla osób niepełnosprawnych, szczegól-nie dla uczestników warszta-tów terapii zajęciowej. Dzięki re-alizacji zadań określonych w ra-mach ogłaszanych programów i konkursów ponad 200 niepeł-nosprawnych osób poszerzyło dotychczasowe możliwości re-habilitacji i aktywizacji zawodo-wo-społecznej.

W jubileuszu uczestniczy-li przedstawiciele samorządo-wych władz wojewódzkich i po-wiatowych, m.in. Marzena Wo-dzińska, członek Zarządu Woje-wództwa Wielkopolskiego, An-drzej Plichta, przewodniczący Rady Miasta Kalisza, przedsta-wiciele władz powiatów, w któ-rych Fundacja prowadzi placów-ki rehabilitacyjne, zaprzyjaźnio-nych instytucji i organizacji po-

zarządowych, zajmujących się podobną problematyką, kierow-nicy, pracownicy i uczestnicy z placówek rehabilitacyjnych.

Obchody rozpoczęły się uro-czystą mszą świętą w inten-cji Fundacji, a kontynuowane były w restauracji „Margo” dzię-ki uprzejmości sponsorów i wła-ścicieli państwa Margoty i Ce-zarego Suszyńskich. Zebranych przywitał prezes Zarządu Sta-nisław Bronz. Przedstawił osią-gnięcia i plany Fundacji.

Wystąpił zespół wokalny „Przyjaciele”, działający przy WTZ w Przygodzicach. Stani-sław Bronz odznaczył osoby zasłużone dla środowiska osób niepełnosprawnych medalem „Za serce – sercem”: Marzenę Wodzińską, Dorotę Madejkę, wiceprezesa Fundacji „Nowa Nadzieja” w Kaliszu, Wojciecha Rachwalskiego, dyrektora PCPR w Ostrowie Wielkopolskim, Marcina Zielonkę, prezesa Spół-dzielni Inwalidów w Ostrowie Wielkopolskim, Waldemara Za-rębę, dyrektora Aresztu Śledcze-go w Ostrowie Wielkopolskim i Grzegorza Finke, dyrektora ZUK w Odolanowie.

MARIUSZ PATYSIAK

25 lat dla osóbz niepełnosprawnością

w 8 konkurencjach, w katego-riach kobiet i mężczyzn, star-towało 160 zawodników i za-wodniczek. W klasyfi kacji ze-społowej pierwsze miejsce za-jął Specjalny Ośrodek Szkol-no-Wychowawczy nr 1 im. Ja-nusza Korczaka w Kaliszu, drugie – ekipa Warsztatu Tera-pii Zajęciowej w Krotoszynie, a trzecie – sportowcy z Char-kowa na Ukrainie. Obecni byli przedstawiciele władz miej-skich i zaprzyjaźnionych insty-tucji. Sportowców pobłogosła-wił ks. kanonik Dariusz Ban-dosz, duszpasterz sportowców diecezji kaliskiej.

Nagrody ufundowali prezy-

dent Kalisza Grzegorz Sapiński i prezes Fundacji „Miłosierdzie” Stanisław Bronz. Pomogli dar-czyńcy: Piekarnia Stanisława i Mirosławy Paraczyńskich, Do-rota i Romuald Bartosik z ka-wiarni „Muzealnej”, Piekarnia Olszyna, Gospodarstwo Rol-no-Ogrodnicze Edwarda Pru-sa oraz fi rma PROFI z Grabowa nad Prosną.

Zakup nagród i trofeów dla zawodników możliwy był dzięki współfi nansowaniu Mi-strzostw ze środków PFRON będących w dyspozycji Miasta Kalisza oraz dzięki środkom Fundacji „Miłosierdzie”.

MARIUSZ PATYSIAK

160 lekkoatletów w Kaliszu

FO

T. M

AR

IUSZ

PA

TY

SIA

K

FO

T. R

EMIG

IUSZ

CZ

AJA

Page 42: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA42 GRUDZIEŃ 2017

16 września zorganizowa-no dla członków i sympa-

tyków poznańskiego koła Wiel-kopolskiego Związku Inwali-dów Narządu Ruchu piknik na terenie rekreacyjno-sportowym w Puszczykowie.

Przygotowano zabawne

konkursy: rzut w dal beretem, strącanie woreczkami z kaszą butelek z wodą, szukanie po-sklejanych nakrętek. Popular-nością cieszyła się gra w bule. Nie było przegranych, każ-dy otrzymał drobny upomi-nek. BF

Od 19 do 23 września Wiel-kopolski Związek Inwa-

lidów Narządu Ruchu – Koło Środa, przy wsparciu Miasta i Gminy w tej miejscowości, zorganizował wyjazd do Cie-chocinka.

Odwiedzano tężnie, zaży-

wano inhalacji w grocie sol-nej. Była wycieczka do To-runia, przewodnik opowia-dał miejskie legendy. Pogo-da sprzyjała spacerom po Cie-chocinku i odkrywaniu jego uroczych miejsc, zwłaszcza parku przy tężniach z mnó-stwem fontann. BF

Piknik WZINR

Tężnie i fontanny

FO

T. A

RC

HIW

UM

FO

T. A

RC

HIW

UM

Page 43: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA43GRUDZIEŃ 2017

W dniach od 18 do 22 wrze-śnia my, uczestnicy

Warsztatu Terapii Zajęciowej w Owińskach, przebywaliśmy na wypoczynkowym wyjeździe nad morzem. Zakwaterowani byliśmy w ośrodku „Fala” w Ła-zach. Jest to wspaniałe miejsce przyjazne osobom niepełno-sprawnym. W naszych poko-jach słychać było szum morza.

Poznawaliśmy najbliższą oko-licę, był spacer po plaży, zaję-cia rekreacyjne w ośrodku: bi-lard, piłkarzyki, siłownia i na ko-niec dnia dyskoteka. Podczas kolejnych dni zwiedzaliśmy Ko-łobrzeg, m.in. muzeum i molo. Wypłynęliśmy w rejs statkiem, co nie wszyscy znieśli dobrze… W Mielnie byliśmy w domu z pierników, który wybudowa-no do góry nogami. Utrzyma-nie równowagi w jego wnętrzu okazało się trudnym zadaniem. Poznaliśmy niezwykłe ogrody „Hortulus”. Ogromne wrażenie zrobiła na nas panorama rozcią-gająca się z wieży widokowej na ogrody i dalsze okolice.

Spędziliśmy trochę czasu na plażowaniu, budowaliśmy zam-ki z piasku, spacerowaliśmy brzegiem morza, rozegraliśmy mecz siatkówki plażowej, a od-ważni skorzystali z kąpieli w Bałtyku. Były wieczory z grillem i kabaretem, zabawy z hula-hop, gwarą poznańską i przeobraże-niem terapeuty w mumię. Były też rozgrywki w piłkę siatkową.

EWA FRANKOWSKA A. KRZYŻANEK UCZESTNICZKI WTZ

Wspomnienie z wakacji

FO

T. (

5X

) A

RC

HIW

UM

WT

Z

Page 44: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA44 GRUDZIEŃ 2017

JerzySzulcWARSZAWA

FraszkiFILANTROP NASZYCH CZASÓW. Miesięcznik.

REDAKCJA: Marcin Bajerowicz – redaktor naczelny, Karolina Kasprzak – zastępca redaktora naczelnego, Stanisław Furmaniak, Andrzej Grzelachowski Aga, Sylwia Kośmider, Aleksandra Lewandowska, Zbigniew Strugała, Robert Wrzesiński.

ADRES REDAKCJI: 60-681 Poznańos. Bolesława Chrobrego 33 m 65tel. 822-64-54, kom. 608-311-903e-mail: [email protected]; [email protected]

WYDAWCA: Fundacja Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Filantrop” os. Bolesława Chrobrego 33 m 6560-681 Poznańtel. 608-311-903, 61-8226-454, www.filantrop.org.pl

KONTO: BZ WBK SA VI/O Poznań28-1090-1362-0000-0001-0665–8259

DRUK: DRUKARNIA „KOM-DRUK”Grzegorz Komisarekul. Karpińskiej 16, 60-462 Poznańtel. 618 172 206e-mail: [email protected]

Redakcja zastrzega sobie prawo skrótówi zmian w nadsyłanych materiałach oraz nie bierze odpowiedzialnościza ich autorstwo.

Za treść reklam i ogłoszeń redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

DORADCYZa kilka wskazówek,Które nic nie dały,Trzeba było potemOddać zegar cały.

LUSTRACJAByć może pokażąOpasłe archiwa,W jakiej mętnej wodzieGruba ryba pływa.

OTCHŁAŃCzasem i myśl mądraTak głęboka bywa,Że z tej głowy jedynieGłupota wypływa.

KAMELEONJuż się robił bladyJak jasna cholera,Lecz widać, że znowuRumieńców nabiera.

RY

S. A

LEK

SAN

DER

WO

ŁOS

RY

S. A

ND

RZ

EJ R

OSS

A

STYLECzasami tak bywa,Że nie ten wygrywa, Który dobrze strzela,Tylko ten, kto kiwa.

OSTRA WALKABywa, że tonącyI brzytwy się chwyta,Gdy odstawić go chcąNagle od koryta.

NIEPOPRAWNIUrzędników grono,I to bardzo liczne,Broni prawa nawet,Gdy jest idiotyczne.

SOCJOTECHNIKAGdy mózg narodowyZostaje wyprany,To pędzi jak stadneOwce i barany.

KRZYWO-PRZYSIĘZCANa swą obronęJedynie miał,Że gdy przysięgał,To prosto stał.

REFORMAWsi przygotowuje sięGruntowną zmianę:To, co jest uprawneBędzie budowlane.

DORADCYZa kilka wskazówek,Które nic nie dały,Trzeba było potemOddać zegar cały.

WYZWOLENIEI wolność bywaTeż upierdliwa.

Page 45: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA45GRUDZIEŃ 2017

KazimierzGraczykŁÓDŹ

KGŁ

W samóm wilijóm to wew chacie kożdy mo swojóm

robote! Baby przygotowujóm wieczerze, dziecioki strojóm choinke. I cołki dziyń na głod-nioka! Tylko rano dajóm ino ździebko naworki z chlebym.

A kożdy ino wylatuje na pod-wyrko i szpycuje, czy nie widać już piywrszy gwiozdki na niebie.

Na wieczerze to musi być za-wdy łobowiunzkowo dwana-ście dań do jodła: karp smażo-ny, zupa z ryb, makiołki, groch z kiszónom kapustom, ślydź w śmietanie, śledź w oleju, pyry, bedki suszóne, kómpot z suszo-nych glubek, piyrogi z bedkami, makocz i piernik.

Skoro się gwiozdka ukoże, wszyscy siodajóm do stołu. Musi być zawdy jedyn talyrz wiyn-cy. Do kogóś, co byk śie akurat przyknajół, biydny czy opusz-czóny. Najsamprzód trzebno sie podzielić opłatkiem, złożyć ży-czenia, a potym można już spuc-

nóńć tyle, ile mo się ochote! A jak sie już kożdy nawci-

no, przyłazi do trzeszczoków Gwiozdór z wielgiym workiem na barach i rózgom. Dziecio-kom koże godać pacierz i roz-daje prezynty, ale czasym tyż kó-muś przyłoi rózgóm! Dziewuchy, te wielgie salachy, włażóm wew wigilije na podwyrek i w rynkach trzynsum skarupy łod orzechów. Od tegó trzaskanio skarupa-mi robi sie hałas, co budzi kejtry przy chatach. Z który stróny kej-ter zaszczeko, łod ty stróny przy-rechlo sie kawaler dó panny.

Jak już sie zrobi cołkiym ciem-no, to zapolo sie świyczki i cołko famuła śpiywo kolyndy przy cho-ince. Na chubach to nawet stwo-róm zanoszóm opłatek do obory i potym idóm słuchać, czy stwo-ry o północy ludzkimi głosami godajóm.

W same świynta Bożygó Na-rodzenia łażóm po chatach ko-lyndnicy. Małe gzubki tetra-

jóm se żłóbki, zapolajom w nich świeczki i śpiywajóm wia-rze kolyndy, a wiara ich chynt-nie wpuszczo do chaty i daje im klymki, pierniki i drobne bejmy.

Pamiyntom, jak z Knajdrym łazili my za Herodów na Trzech Króli. Knajder, ta gilejza jedna, zawdy chciał być obleczóny za diobła. Bo te Herody, co u nos ła-zili, to musieli być: Herod, mar-szałek łod Heroda, trzej królo-wie monarchowie, kostusia i dia-beł. Kostusia ucino łeb Herodowi kosóm, a diaboł wyskakuje nad jegó ciołym i wrzeszczy: moja dusza – twoje ciało! Moja dusza – twoje ciało!

Z Knajdrym to buł zawdy szport na kiju, bo my oba łazi-li na końcu. Jo gołym kostusie. Jak cołko wiara buła zjmniento Herodami, to Knajder właził po drobce na górke, a tam, u bam-brów, zawdy wisiały kichy, leber-ki, szynka. Diaboł – Najder po ździebku czegóś tam ejbnuł i do czornygó miecha ładował.

A zaś potym to my wcina-li i radocha buła jak diabli! Bo z tegó Knajdra z Chwaliszewa to buł rychtyk diaboł!

BENON MATECKI

WSPOMNIENIE Z PRL-U

Git ludzie w milicji

GwiozdkaALDONA WIŚNIEWSKA

*Cały światSię raduje!Świat jaśnieje,Bóg się rodziJego Matka Promienieje.Syn jej się urodził!Dziecięciu temuProrocy wróżąWielką przyszłość.Pośród pół Anioł brodzi,Zbłądził Biedaczysko.Pod nasz dachSkromnyPan ogromnyZawitał w chwale.

Komenda milicji w Łodzi na Bałutach była wypeł-

niona pozwanymi. Zawsze zresztą obfi towała we wszel-kiego rodzaju podejrzanych. Tym razem „zaproszonymi” zajmował się porucznik Jan-kowiak.

– Jak się nazywacie? – zapy-tał pierwszego wchodzącego.

– Gienio Kluczyński – odrzekł z dziwnym humorem wcho-dzący.

– A a a – klasnął w dłonie po-rucznik – słynny Kluczyk?

– Kluczyk! – nastroszył się wchodzący. – Dla milicjantów mogę być przyjacielem, a wro-giem dla cweli i kapusiów. A pan kim jest?

– To nie widać?! – zapytał gniewnie porucznik.

– Widać, tylko w milicji też można spotkać git ludzi.

– Dobrze, nieważne, kim dla was jestem. Mamy stan wojen-ny, więc wszystkich podejrza-nych mamy obowiązek prze-słuchać. Broń macie?!

– Mam – odrzekł z dziwnym spokojem Kluczyk. – Zawsze lubię ją mieć przy sobie... – Od-dajcie, jeżeli macie przy sobie!

Porucznik miał błysk grozy w oczach.

– Proszę – Kluczyk ze spoko-jem położył na biurku porucz-nika procę.

– Kpiny sobie robicie?! – wrzasnął Jankowski.

– Taaak? A nie wie pan, pa-nie władzo, że już w Biblii opi-sano, jaka była skuteczna była to broń?

– Nie znam tej historii – przy-znał zmieszany porucznik.

– Tak? – ironizawał Kluczyk. – Zgoda, bo jak możecie znać Biblię? Przecież waszą

Biblią jest „Kapitał” Marksa. – No dobrze – jakby zgodził

się Jankowski. – Ale ta broń była używana chyba w średniowie-czu.

– A to, że taką bronią Dawid, młody chłopak, zabił olbrzy-miego wojownika wrogiej ar-mii…

– Nie! – porucznik nie krył zdziwienia, po czym zapytał:

– Ale na co wam ta broń? – W tamtym tygodniu ktoś

stłukł wam koguta przy radio-wozie. Goniliście go, a w tym czasie ktoś włamał się do skle-pu Polci i obrobił go z piwa.

– To prawda – przyznał Jan-kowski. – I to wy byliście?

– Tak, panie władzo – przy-znał z dumą Kluczyk. – Myślę, że nie zamkniecie mnie.

– Dobrze – zgodził się Jan-kowski. – Ale pod warunkiem, że nie będzie meldunku.

– Nie będzie skargi, panie poruczniku – w głosie Kluczy-ka dało się odczuć jakby nutkę przyjaźni. – Mam propozycję, wypijmy na zdrowie!

– Oszaleliście?! – zapytał po-rucznik nie hamując z gniewu.

– Nie gniewajcie się – Klu-czyk był dziwnie przyjazny. – Mam tę z czerwoną kartką. Wiem, że wy komuniści innej nie pijecie…

Porucznik pobladł, zaczął machać rękoma, jakby oganiał się od much.

– Oto polska wdzięczność – posmutniał Kluczyk.

– Kluczyński, idźcie już – za-proponował porucznik. – Bo będę musiał was spałować.

Kluczyński bez słowa wy-szedł z komisariatu.

*– Obywatelu majorze – za-

czął drżącym głosem Jankow-

ski. – Miałem go spałować, ale…

– I dobrze zrobiliście – przy-znał major. – Kluczyka nie ma sensu bić. Dla niego to jak męki jakiegoś proroka. Klu-czyk to taki bandzior, dla któ-rego kilka pałek to jak pokle-panie po ramieniu przez pre-zydenta USA.

– To co mam z nim zrobić? – zapytał z zakłopotaniem Jan-kowski.

– Zróbcie sobie z nim zdjęcie i powieście w gablocie przed komisariatem – radził tajemni-czo komendant.

– Jak to?! – Jankowski nie krył zdziwienia.

– A jak myślicie? Gdy go kumple takim zobaczą, będą dla nich kapusiem. I zapew-niam was, że dla Kluczyka bę-dzie to koniec.

Jednak okazało się, że prze-ciwnie, fotografi a z poruczni-kiem przyniosła Kluczykowi jeszcze większą chwałę, po-nieważ kolesie uznali, że w ten sposób Kluczyk zdobył się na bohaterski czyn, ośmiesza-jąc policyjną próbę pohańbie-nia go.

Page 46: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA46 GRUDZIEŃ 2017

Maciej Sieradzki nie żyje

1 listopada odszedł na zawsze dr Maciej Sieradzki, nasz nieodżałowany redakcyjny kolega i serdeczny przyjaciel. Był współtwórcą pierwszego wydania „Filantropa Naszych Cza-sów” z maja 1994 roku, jednym z pierwszych jego autorów i członków zespołu redakcyjnego.

Przez niemal ćwierćwiecze, które minęło od tamtego pio-nierskiego czasu, Maciej opublikował w „Filantropie” dziesiąt-

ki tekstów, zazwyczaj publicystycznych, w których występował w obronie godności, praw i interesów osób z niepełnospraw-nościami. Rozumiał ich jak mało kto – sam będąc osobą z nie-pełnosprawnością. Swoją działalnością pisarską współtworzył charakter i ducha „Filantropa”.

Interesującym posłowiem opatrzył wydaną przez Fundację Pomocy Osobom Niepełnosprawnym „Filantrop” książkę „Moje Kilimandżaro. Losy niepełnosprawnych – wspomnienia”. Był też człowiekiem głęboko wrażliwym, co ujawnił w późnym okre-sie swojej twórczości, już po śmierci matki, w szkicu autobio-grafi cznym „Mama, jaką pamiętam” – nie ukończonym, niestety.

Dr Maciej Sieradzki publikował także swoje teksty w magazy-nie „Nasze Sprawy” w Katowicach, a także prace naukowe, jako socjolog, w periodykach naukowych. Przez wiele lat pracował w Zakładzie Socjologii Teoretycznej Wydziału Nauk Społecz-nych na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu.

Ukoronowaniem jego pracy naukowej, pisarskiej, społecznej, a nawet sportowej był Jego sukces w fi nale plebiscytu programu TVP Poznań „Wyzwanie”. W tym właśnie Plebiscycie Maciej Sie-radzki zdobył statuetkę i zaszczytny tytuł „Człowieka Roku 1997 Wśród Niepełnosprawnych”.

Kochany Macieju, zawsze będziemy o Tobie pamiętać jako człowieku dobrym i życzliwym, zatroskanym o losy osób nie-pełnosprawnych.

Żegnaj przyjacielu.

MARCIN BAJEROWICZ

Wieczorem w teatrze

4 października grupa pięć-dziesięciu osób z niepeł-

nosprawnościami z Kleszcze-wa wraz z osobami towarzy-szącymi udała się do Teatru Muzycznego w Poznaniu na sławny, broadwayowski mu-sical „Nine”, grany w Pozna-niu po raz pierwszy.

Wzbudził zachwyt publicz-ności fascynującą muzyką, grą i śpiewem aktorów, którzy tra-fi ali prosto serc. Był to spek-takl, można powiedzieć, oby-czajowy, skłaniający do refl ek-sji na temat zasad etycznych człowieka. Ten atrakcyjny dla kleszczewian wyjazd do Te-atru Muzycznego dofi nanso-wano ze środków PFRON bę-dących w dyspozycji Powiato-wego Centrum Pomoc Rodzi-nie w Poznaniu. Jest to już dru-ga wizyta w poznańskim Te-atrze w projekcie „Bliżej te-atru”, realizowanym przez Sto-warzyszenie „Pomagam” w Kleszczewie. Po raz trzeci w ramach tego samego projek-tu pojadą mieszkańcy tej miej-scowości i gminy również do Teatru Muzycznego na operet-kę „Księżniczka czardasza”.

MIROSŁAWA RADZIMSKA

Mam 36 lat. Chciałbym zdo-być góry, których nie zdo-

będę... Za to dla mnie ogrom-ną górą jest każdy dzień, po-nieważ muszę go pokony-wać w bólu i trudzie. Jestem od dwóch lat osobą niepełno-sprawną.

11 grudnia 2014 roku trafi łem do szpitala w Poznaniu, gdzie stwierdzono odmrożenie stóp. Spędziłem tam przeszło 6 mie-sięcy i przeszedłem kilka ope-racji, by choć część stóp urato-wać. Jestem bowiem po ampu-tacji przodostopia i rekonstrukcji stóp. Są one teraz małe, bardzo trudno się na nich chodzi i utrzy-muje równowagę.

Najważniejszy jest teraz dla mnie zakup protez uzupełniają-cych stopy. Jest to rodzaj wkła-dek ortopedycznych, których cena wynosi około 4.400 zł. Suma ta w mojej obecnej sytu-acji życiowej jest nieosiągalna. A bez tych wkładek mam trudne do pokonania problemy z cho-dzeniem, ponieważ sprawia mi ono ogromny ból. Wiem też, że przede mną jeszcze długa droga

kosztownej rehabilitacji, abym mógł się nauczyć w miarę nor-malnego chodzenia z używa-niem protez stóp.

Po amputacji trafi łem do ośrodka w Dębnie koło Nowe-go Miasta nad Wartą. Przeby-wałem tam przez rok, ale po trudach pracy w tej miejsco-wości, związanej z nieustan-nym bólem, udało mi się z Dęb-na wyprowadzić i zamiesz-kać w Poznaniu. Podjąłem pracę w fi rmie ochroniarskiej (ochrona obiektu) za najniższą płacę krajową.

Chciałbym znaleźć lepiej płat-ną pracę, jednak z uwagi na nie-pełnosprawność i związane z nią ograniczenia trudno znaleźć lepszą, mimo że jestem praco-wity i nawet trudnej pracy się nie obawiam.

Za wspomniane wynagrodze-nie za pracę muszę opłacić wy-najem pokoju, wyżywienie i – co najważniejsze – opatrunki i leki przeciwbólowe (cały czas mam sączące się rany) bez których w ogóle nie mógłbym funkcjo-nować. Dodatkowo chodzę w

normalnym obuwiu, co bardzo utrudnia poruszanie się .

Nic nie jest teraz dla mnie tak ważne, jak wspomniane prote-zy stóp. Są one dla mnie nadzie-ją na życie bez bólu, na normal-ne funkcjonowanie, spełnianie planów życiowych i marzeń. Po prostu – na godne życie.

Jeśli znajdzie się osoba, któ-ra by chciała mi pomóc w zaku-pie takich protez, proszę o jaką-kolwiek kwotę na konto PKO BP 41-1020-4900-0000-8302-3057-9536 lub o kontakt telefoniczny: 512-303-378. Z góry dziękuję za każdą złotówkę .

DARIUSZ KONIECZNY

Od redakcji:Skany orzeczenia o niepełno-

sprawności, karty leczenia szpi-talnego Dariusza Koniecznego i jego zgody na opublikowanie powyższego listu znajdują się w naszym posiadaniu.

Nadzieja na życie bez bólu

Page 47: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

STRONA 47GRUDZIEŃ 2017

ul. Karpińskiej 16, 60-462 Poznańtel. 618 172 206

www.komdruk.pl � mail: [email protected]

15 września w Luboniu od-była się V edycja Powia-

towego Przeglądu Twórczości Artystycznej Osób Niepełno-sprawnych „Zlot Talentów”. Jego uczestnicy mogli zapre-zentować swoje uzdolnienia w następujących dziedzinach sztuki: fi lmowej, muzycznej i teatralnej, plastycznej, lite-rackiej, fotografi cznej.

Na laureatów czekały nagro-dy rzeczowe. W Zlocie udział wzięli również udział repre-zentanci Warsztatu Terapii Za-jęciowej w Murowanej Gośli-nie, prowadzonego przez Go-ślińskie Stowarzyszenie Przy-jaciół Osób Niepełnospraw-nych. Oto ich sukcesy, poprze-dzone wytrwałą pracą arty-stów i terapeutów, polegającą na szlifowaniu talentów:

Milena Prusakiewcz zdobyła I miejsce w konkursie fotogra-fi cznym za pracę ,,Piękno na-szego lasu ”, Anna Konitz – II

19 września uczestnicy wraz z terapeutami z

WTZ „Promyk” w Otuszu i Ko-narzewie wyjechali na wy-cieczkę do parku rozryw-ki „Nenufar” w Kościanie. Po przyjeździe na miejsce powi-tali nas dwaj piraci, z których jeden, kapitan Pirania, wziął nas pod opiekę.

Otrzymaliśmy od kapita-na rozkaz, aby założyć kami-zelki chroniące nas przed uto-nięciem oraz przed nie kar-mionymi tamtego dnia dwo-ma rekinami i piraniami, pły-wającymi w sztucznym akwe-nie, przez który już za moment musieliśmy przepłynąć tratwą, aby dostać się na drugi brzeg. Część pasażerów siedzących po bokach zaczęła wiosło-wać. Natomiast Pirania w cią-gu całej naszej wodnej trasy krzyczał, abyśmy energicznie wiosłowali i sił nie żałowali. Po przeprawieniu się na dru-gi brzeg nasz opiekun zapro-sił nas do poszukiwania skrzy-ni ze skarbem. Po jej otwar-ciu okazało się, że wewnątrz znajdowała się mapa, któ-ra prowadziła do wioski egip-skiej.

Każdy z nas musiał przejść pasowanie na pirata, także te-rapeuci i kierowcy. Każdy też świeżo upieczony pirat otrzy-

mał pirackie imię. Po pasowa-niu, jako prawdziwi już pira-ci, zgodnie z mapą udaliśmy się do wioski egipskiej, po-łożonej nieopodal. Po dotar-ciu do Egiptu nasz przewod-nik założył swoje śmieszne bi-nokle, w których odczytywał i

tłumaczył nam hieroglify egip-skie wyryte na murze. Obej-rzeliśmy też mini-piramidę. Z wioski egipskiej skierowali-śmy się ku wiosce indiańskiej. Podziwialiśmy wigwamy oraz indiański totem. Przedstawiał on podobizny różnych zwie-

rząt, w które wierzyli India-nie. Stąd dotarliśmy na miej-sce, gdzie znajdowała się na-sza tratwa, którą przeprawili-śmy się na nasz brzeg.

MICHAŁ SZYMANOWICZ UCZESTNIK WTZ ,,PROMYK”

W OTUSZU

miejsce w konkursie plastycz-nym za obraz ,,Świat w kolo-rach tęczy” oraz zespół w skła-dzie: Elżbieta Wolniewicz, Krzysztof Dałek, Andrzej Bud-ner, Jarosław Wasilewski i Le-szek Tafelski – III miejsce za przedstawienie ,,Madame Eli-zabeth” w dziedzinie „Mała for-ma teatralna”.

LECH MROCZKOWSKI

Od redakcji:O „Zlocie Talentów” ukazały

się w „Filantropie” już trzy pu-blikacje: obszerna, o całości „Zlotu”, w wydaniu paździer-nikowym „Filantropa” i dwie mniejsze, o sukcesach uczest-ników WTZ-etów w Swarzę-dzu oraz w Konarzewie i Otu-szu, w wydaniu listopadowym. Z satysfakcją odnotowuje-my jeszcze cenne osiągnięcia uczestników WTZ w Murowa-nej Goślinie.

Szlifowanietalentów

FO

T. A

RC

HIW

UM

WT

Z

Tratwą do Egiptu.

Piracka przygoda

Page 48: PISMO RUCHU TWÓRCZEGO OSÓB ......dy, które zmieniły moje życie” wydanej w 2009 roku przez naszą Fundację „Filantrop”. M. Wower po wypadku samo-chodowym maluje ustami –

Zapraszamy 62-064 Plewiska, ul. Fabianowska 40

Rejestracja telefoniczna w godz. od 10 do 16, od poniedziałku do piątku61-863-00-68 lub 506-444-900

[email protected]

Jeśli zaobserwowałeś u siebie lub bliskiej osoby:� osłabienie kończyn� drętwienia lub mrowienia różnych okolic ciała� zawroty głowy i trudności w utrzymaniu równowagi lub koordynacji ruchów� zaburzenia widzenia

Jeśli zdiagnozowano u Ciebie STWARDNIENIE ROZSIANEi czujesz się bezradny w swojej chorobie, nie wiesz gdzie szukać pomocy

N I E Z W L E K A J ! ! ! !Zapraszamy do naszego Centrum Leczenia SM

NEUROLOGICZNY NIEPUBLICZNYZAKŁAD OPIEKI ZDROWOTNEJ

CENTRUM LECZENIA STWARDNIENIA ROZSIANEGOOŚRODEK BADAŃ KLINICZNYCHim. dr n. med. Hanki Hertmanowskiej

Oferujemy:

� profesjonalną diagnostykę� najnowsze metody terapii

� wielopłaszczyznową opiekę nad pacjentem

� wstępną konsultację neurologiczną gratis