8
ISSN 2082 - 6540 Rok VIII nr 15 (137) l 17 PAŹDZIERNIKA 2013 l Bezpłatnie www.polskieradio24.pl www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta https://twitter.com/PoludnieGazeta l Blisko spraw Czytelników l Bez owijania w bawełnę l www.poludnie.com.pl l www.facebook.com/Poludnie.Gazeta l https://twitter.com/PoludnieGazeta Zbadaj słuch za darmo! Wszystkie osoby mające trudności ze słyszeniem mogą teraz bezpłat- nie zbadać słuch i skorzystać z po- rady specjalisty protetyka słuchu w gabinecie firmy Fonikon, który mieści się przy ul. J. Dąbrowskie- go 16 (róg Bałuckiego). Firma ofe- ruje nowoczesne aparaty słucho- we duńskiej firmy Oticon, która od ponad 100 lat opracowuje za- awansowane rozwiązania dla osób niedosłyszących. Rejestracja tele- foniczna: 22 498 75 40. Godziny otwarcia: pon.- czw. 8.30-17.00, pt. 9.00-15.00. Fonikon jest Firmą Godną Zaufania. Zapraszamy! Rowerem na Szucha Trwa budowa ścieżki rowerowej w al. Szucha. Zieloni uważają, że budowa ścieżek nie jest jedynym sposobem na poprawę warunków ruchu rowerowego. Na tej ulicy lepiej sprawdziłyby się pasy rowe- rowe na jezdni. W Lunie III Warszawski Festiwal Kina Bia- łoruskiego „Bulbamovie 2013” 19- 20 października 2013 r. Kino Luna, ul. Marszałkowska 28. Wstęp wolny. Wspólnoty „Od wspólnoty mieszkaniowej do wspólnoty mieszkańców” to temat najbliższej debaty, która odbędzie się w Warsztacie przy pl. Konstytucji 4. 22 października (wtorek) w godz. 18.00–20.00. Wstęp wolny. Ulubione arie 23 października o godz. 18.00 w Czytelni Naukowej przy ul. Bu- kietowej 4a odbędzie się koncert, w którym udział wezmą znakomi- ci śpiewacy Joanna Cortes - sopran (w repertuarze Marleny Dietrich), Tomasz Rak – baryton, Witold Matulka – tenor, Monika Polaczek- -Przestrzelska –fortepian, Maciej Przestrzelski – skrzypce. Wstęp wolny. 24 października o godz. 18.30 w Służewskim Domu Kultu- ry przy ul. Puławskiej 255 (przy ul. J. S. Bacha) odbędzie się kon- cert z udziałem primadonny ope- retki polskiej Małgorzaty Długosz – sopran, Witolda Matulki –tenor, Moniki Polaczek-Przestrzelskiej – fortepian. Wstęp wolny. Wizjoner sportu Wystawa przygotowana przez Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie we współpracy ze Stowarzyszeniem Luigiego Casti- glioni z Maison-Laffitte we Francji poświęcona jest światowej sławy malarzowi i mistrzowi plakatu sportowego. Wystawa czasowa, czynna od 15 października do 4 listopada 2013 r. 40 tys. podpisów 10 bm. spółdzielcy Rzeczypo- spolitej Polskiej dostarczyli do Sej- mu 40 tys. podpisów z żądaniem zaprzestania prac nad projektami ustaw dotyczących spółdzielczości mieszkaniowej (druk sejmowy nr 816, 819, 864, 1065, 1353), dokończenie na stronie 6 Skimming „Skimming”, to termin za- czerpnięty z języka angielskiego i odnosi się do przestępczego wykorzystania kart płatniczych. Przestępstwo to polega na bez- prawnym skopiowaniu zawarto- ści paska magnetycznego karty bankowej (bankomatowej, kre- dytowej, itp.) w celu wytworzenia duplikatu oryginalnej karty, która w środowisku elektronicznym za- chowywać się będzie identycznie, jak karta oryginalna. Korzystanie z plastikowego pieniądza na tyle spowszedniało, że wielu z nas uważa podejmo- wanie pieniędzy z bankomatów albo płacenie kartą w sklepie za zupełnie bezpieczną praktykę. W większości przypadków będzie to prawdą. Niestety urządzenia wykradające informacje z kart (skimmery) coraz częściej mon- towane są w bankomatach, na bezobsługowych stacjach benzy- nowych, a nawet w sklepach. Poświęcenie chociażby pięciu sekund na obejrzenie bankomatu przed powierzeniem mu naszej karty może zaoszczędzić nam przykrej niespodzianki, a co z tym związane, kradzieży samej karty lub tożsamości. Poniżej pokażemy, na co zwracać szczególną uwagę. Przed dokonaniem transakcji w bankomacie należy sprawdzić, czy czytnik kart nie wygląda podejrzanie, czy klawiatura ban- komatu jest równa lub lekko ob- niżona w stosunku do poziomu obudowy, oraz czy do bankoma- tu nie są przyklejone podejrzane urządzenia. Istotnym elementem, na jaki należy zwrócić uwagę przed przystąpieniem do wypłaty pie- niędzy z bankomatu, jest: gór- na część urządzenia, różnego rodzaju listwy i nakładki z logo kart płatniczych, gadżety z logo bankomatu, mogą one bowiem ukrywać miniaturowa kamerę, która - skierowana na klawiatu- rę bankomatu - ma za zadanie zarejestrować wprowadzany kod PIN. Przestępców interesują takie dane, jak numer karty płatniczej, data ważności oraz kod PIN. dokończenie na stronie 2 Komisariat Policji Metra Warszawskiego Andrzej Rogiński - Najważniejsze, że Supersam wrócił na swoje miejsce – stwier- dził Grzegorz Majewski, prezes Spółdzielni Spożywców „Super- sam” w sobotę, 12 października, podczas otwarcia budynku han- dlowo-biurowo-mieszkalnego przy placu Unii Lubelskiej. Budy- nek ten nazwano nie najszczęśli- wiej Placem Unii. A zatem Plac Unii wznosi się nad placem Unii Lubelskiej. Plac, ten pisany z małej litery, łączy Śródmieście z Mokotowem i z tego względu z urbanistycz- nego punktu widzenia znajduje się w bardzo ważnym miejscu miasta. Stefan Starzyński, komisa- ryczny prezydent Warszawy, zaplanował budowę reprezen- tacyjnej dzielnicy im. marszał- ka Józefa Piłsudskiego. Miała ona rozciągać się od placu Na Rozdrożu przez plac Zbawicie- la aż do Pola Mokotowskiego. Przy placu Unii Lubelskiej miał powstać 70-metrowej wyso- kości siedziba Polskiego Ra- dia z umieszczonym na dachu 30-metrowym masztem ekspe- rymentalnej stacji telewizyjnej. Tak wysokie budynki nazywano wówczas niebotykami. Przed wybuchem II wojny światowej powstał nawet wykop pod fun- damenty. Dzielnica Piłsudskiego nie powstała. W 1959 r. ówczesne władze podjęły decyzję, że w miejscu budynku radiowego powstanie sklep samoobsługowy połączo- ny z barem. Został on zaprojek- towany przez zespół architek- tów: Jerzego Hryniewieckiego, Zbigniewa Karpińskiego, Ewę i Macieja Krasińskich. Nowator- ską konstrukcję wiszącego dachu, wspartego naprzemiennie na od- ciągach oraz na skośnych słupach rozpierających, zaprojektowali Wacław Zalewski i Andrzej Żó- rawski. Zdaniem Rafała Szczepań- skiego, wiceprezesa Zarządu BBI Development SA, „niewątpliwie był to budynek ciekawy, jednak zrealizowany w nieodpowiednim miejscu. dokończenie na stronie 8 Niebotyk - Fundacja jako pierwsza odkryła, że szkoły podpisują z wydawnictwami umowy, na mocy których zobowiązują się wybierać dla swoich uczniów określone podręczniki i ko- rzystać z nich przez kilka lat, a w zamian otrzymują sprzęt elektroniczny, komputerowy lub multimedialny. Czy sy- gnały o tego typu praktykach dotarły też z Warszawy? - Rok temu wysłaliśmy do lo- sowych miast i gmin na terenie całej Polski, również do Urzędu Warszawy, około tysiąca pięciu- set wniosków o dostęp do infor- macji publicznej, gdyż szkoła, jako jednostka państwowa, musi nam udostępnić informacje. Oni, jako organ prowadzący, wysyłali to do szkół im podległych i prze- syłali odpowiedzi nam. Ze stoli- cy dostaliśmy sporo tego typu umów i doniesień o przekazywa- nym sprzęcie. Często w umowie zapisano, że szkoła zobowiązuje się do używania konkretnego podręcznika, jeżeli zaś z niego zrezygnuje, to musi oddać całą kwotę za sprzęt. Te informacje przekazaliśmy do kuratoriów oświaty, również warszawskiego, oraz do odpowiednich służb. Za- pewne niedługo będzie większy odzew w tej sprawie, gdyż MEN będzie przeprowadzać kolejną kontrolę. - Jak Pana zdaniem powin- na wyglądać taka kontrola? - Myślę, że powinna być wzo- rowana na przeprowadzonych w województwie śląskim. Tam- tejszy kurator od razu po naszym apelu zarządził kontrolę. Okazało się, że w czterdziestu procentach zbadanych placówek jest łamane prawo o systemie oświaty. Nato- miast w niektórych wojewódz- twach jedynie wysłano pisma z pytaniem, czy dyrektor to prawo stosował. O dziwo, takie placówki wyszły nieskazitelnie (uśmiech). dokończenie na stronie 2 Korupcja podręcznikowa Z Mateuszem Górowskim, prezesem Fundacji Europejska Inicjatywa Obywatelska – Polska bez Korupcji rozmawia Anna Krzesińska

Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Południe Głos Śródmieścia Żoliborza i Bielan nr 15 z 15 września 2013

Citation preview

Page 1: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

ISSN 2082 - 6540

Rok VIII nr 15 (137) l 17 PAŹDZIERNIKA 2013 l Bezpłatnie

www.polskieradio24.pl

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta https://twitter.com/PoludnieGazeta

l Blisko spraw Czytelników l Bez owijania w bawełnę l www.poludnie.com.pl l www.facebook.com/Poludnie.Gazeta lhttps://twitter.com/PoludnieGazeta

Zbadaj słuch za darmo!Wszystkie osoby mające trudności ze słyszeniem mogą teraz bezpłat-nie zbadać słuch i skorzystać z po-rady specjalisty protetyka słuchu w gabinecie firmy Fonikon, który mieści się przy ul. J. Dąbrowskie-go 16 (róg Bałuckiego). Firma ofe-ruje nowoczesne aparaty słucho-we duńskiej firmy Oticon, która od ponad 100 lat opracowuje za-awansowane rozwiązania dla osób niedosłyszących. Rejestracja tele-foniczna: 22 498 75 40. Godziny otwarcia: pon.- czw. 8.30-17.00, pt. 9.00-15.00. Fonikon jest Firmą Godną Zaufania. Zapraszamy!

Rowerem na Szucha Trwa budowa ścieżki rowerowej

w al. Szucha. Zieloni uważają, że budowa ścieżek nie jest jedynym sposobem na poprawę warunków ruchu rowerowego. Na tej ulicy lepiej sprawdziłyby się pasy rowe-rowe na jezdni.

W LunieIII Warszawski Festiwal Kina Bia-

łoruskiego „Bulbamovie 2013” 19-20 października 2013 r. Kino Luna, ul. Marszałkowska 28. Wstęp wolny.

Wspólnoty„Od wspólnoty mieszkaniowej

do wspólnoty mieszkańców” to temat najbliższej debaty, która odbędzie się w Warsztacie przy pl. Konstytucji 4. 22 października (wtorek) w godz. 18.00–20.00. Wstęp wolny.

Ulubione arie23 października o godz. 18.00

w Czytelni Naukowej przy ul. Bu-kietowej 4a odbędzie się koncert, w którym udział wezmą znakomi-ci śpiewacy Joanna Cortes - sopran (w repertuarze Marleny Dietrich), Tomasz Rak – baryton, Witold Matulka – tenor, Monika Polaczek--Przestrzelska –fortepian, Maciej Przestrzelski – skrzypce. Wstęp wolny. 24 października o godz. 18.30 w Służewskim Domu Kultu-ry przy ul. Puławskiej 255 (przy ul. J. S. Bacha) odbędzie się kon-cert z udziałem primadonny ope-retki polskiej Małgorzaty Długosz – sopran, Witolda Matulki –tenor, Moniki Polaczek-Przestrzelskiej –fortepian. Wstęp wolny.

Wizjoner sportuWystawa przygotowana przez

Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie we współpracy ze Stowarzyszeniem Luigiego Casti-glioni z Maison-Laffitte we Francji poświęcona jest światowej sławy malarzowi i mistrzowi plakatu sportowego. Wystawa czasowa, czynna od 15 października do 4 listopada 2013 r.

40 tys. podpisów10 bm. spółdzielcy Rzeczypo-

spolitej Polskiej dostarczyli do Sej-mu 40 tys. podpisów z żądaniem zaprzestania prac nad projektami ustaw dotyczących spółdzielczości mieszkaniowej (druk sejmowy nr 816, 819, 864, 1065, 1353),

dokończenie na stronie 6

Skimming„Skimming”, to termin za-

czerpnięty z języka angielskiego i odnosi się do przestępczego wykorzystania kart płatniczych. Przestępstwo to polega na bez-prawnym skopiowaniu zawarto-ści paska magnetycznego karty bankowej (bankomatowej, kre-dytowej, itp.) w celu wytworzenia duplikatu oryginalnej karty, która w środowisku elektronicznym za-chowywać się będzie identycznie, jak karta oryginalna.

Korzystanie z plastikowego pieniądza na tyle spowszedniało, że wielu z nas uważa podejmo-wanie pieniędzy z bankomatów albo płacenie kartą w sklepie za zupełnie bezpieczną praktykę. W większości przypadków będzie to prawdą. Niestety urządzenia wykradające informacje z kart (skimmery) coraz częściej mon-towane są w bankomatach, na bezobsługowych stacjach benzy-nowych, a nawet w sklepach.

Poświęcenie chociażby pięciu sekund na obejrzenie bankomatu przed powierzeniem mu naszej karty może zaoszczędzić nam przykrej niespodzianki, a co z tym związane, kradzieży samej karty lub tożsamości. Poniżej pokażemy, na co zwracać szczególną uwagę.

Przed dokonaniem transakcji w bankomacie należy sprawdzić, czy czytnik kart nie wygląda podejrzanie, czy klawiatura ban-komatu jest równa lub lekko ob-niżona w stosunku do poziomu obudowy, oraz czy do bankoma-tu nie są przyklejone podejrzane urządzenia.

Istotnym elementem, na jaki należy zwrócić uwagę przed przystąpieniem do wypłaty pie-niędzy z bankomatu, jest: gór-na część urządzenia, różnego rodzaju listwy i nakładki z logo kart płatniczych, gadżety z logo bankomatu, mogą one bowiem ukrywać miniaturowa kamerę, która - skierowana na klawiatu-rę bankomatu - ma za zadanie zarejestrować wprowadzany kod PIN. Przestępców interesują takie dane, jak numer karty płatniczej, data ważności oraz kod PIN.

dokończenie na stronie 2

Komisariat Policji Metra Warszawskiego

Andrzej Rogiński

- Najważniejsze, że Supersam wrócił na swoje miejsce – stwier-dził Grzegorz Majewski, prezes Spółdzielni Spożywców „Super-sam” w sobotę, 12 października, podczas otwarcia budynku han-dlowo-biurowo-mieszkalnego przy placu Unii Lubelskiej. Budy-nek ten nazwano nie najszczęśli-wiej Placem Unii. A zatem Plac

Unii wznosi się nad placem Unii Lubelskiej.

Plac, ten pisany z małej litery, łączy Śródmieście z Mokotowem i z tego względu z urbanistycz-nego punktu widzenia znajduje się w bardzo ważnym miejscu miasta.

Stefan Starzyński, komisa-ryczny prezydent Warszawy, zaplanował budowę reprezen-tacyjnej dzielnicy im. marszał-

ka Józefa Piłsudskiego. Miała ona rozciągać się od placu Na Rozdrożu przez plac Zbawicie-la aż do Pola Mokotowskiego. Przy placu Unii Lubelskiej miał powstać 70-metrowej wyso-kości siedziba Polskiego Ra-dia z umieszczonym na dachu 30-metrowym masztem ekspe-rymentalnej stacji telewizyjnej. Tak wysokie budynki nazywano wówczas niebotykami. Przed

wybuchem II wojny światowej powstał nawet wykop pod fun-damenty. Dzielnica Piłsudskiego nie powstała.

W 1959 r. ówczesne władze podjęły decyzję, że w miejscu budynku radiowego powstanie sklep samoobsługowy połączo-ny z barem. Został on zaprojek-towany przez zespół architek-tów: Jerzego Hryniewieckiego, Zbigniewa Karpińskiego, Ewę i Macieja Krasińskich. Nowator-ską konstrukcję wiszącego dachu, wspartego naprzemiennie na od-ciągach oraz na skośnych słupach rozpierających, zaprojektowali Wacław Zalewski i Andrzej Żó-rawski. Zdaniem Rafała Szczepań-skiego, wiceprezesa Zarządu BBI Development SA, „niewątpliwie był to budynek ciekawy, jednak zrealizowany w nieodpowiednim miejscu.

dokończenie na stronie 8

Niebotyk

- Fundacja jako pierwsza odkryła, że szkoły podpisują z wydawnictwami umowy, na mocy których zobowiązują się wybierać dla swoich uczniów określone podręczniki i ko-rzystać z nich przez kilka lat, a w zamian otrzymują sprzęt elektroniczny, komputerowy lub multimedialny. Czy sy-gnały o tego typu praktykach dotarły też z Warszawy?

- Rok temu wysłaliśmy do lo-sowych miast i gmin na terenie całej Polski, również do Urzędu Warszawy, około tysiąca pięciu-set wniosków o dostęp do infor-macji publicznej, gdyż szkoła,

jako jednostka państwowa, musi nam udostępnić informacje. Oni, jako organ prowadzący, wysyłali to do szkół im podległych i prze-syłali odpowiedzi nam. Ze stoli-cy dostaliśmy sporo tego typu umów i doniesień o przekazywa-nym sprzęcie. Często w umowie zapisano, że szkoła zobowiązuje się do używania konkretnego podręcznika, jeżeli zaś z niego zrezygnuje, to musi oddać całą kwotę za sprzęt. Te informacje przekazaliśmy do kuratoriów oświaty, również warszawskiego, oraz do odpowiednich służb. Za-pewne niedługo będzie większy odzew w tej sprawie, gdyż MEN

będzie przeprowadzać kolejną kontrolę.

- Jak Pana zdaniem powin-na wyglądać taka kontrola?

- Myślę, że powinna być wzo-rowana na przeprowadzonych w województwie śląskim. Tam-tejszy kurator od razu po naszym apelu zarządził kontrolę. Okazało się, że w czterdziestu procentach zbadanych placówek jest łamane prawo o systemie oświaty. Nato-miast w niektórych wojewódz-twach jedynie wysłano pisma z pytaniem, czy dyrektor to prawo stosował. O dziwo, takie placówki wyszły nieskazitelnie (uśmiech).

dokończenie na stronie 2

Korupcja podręcznikowaZ Mateuszem Górowskim, prezesem Fundacji Europejska Inicjatywa Obywatelska – Polska bez Korupcji rozmawia Anna Krzesińska

Page 2: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan2

Niedzielne referendum w War-szawie dostarczyło powodów do radości wszystkim, którzy byli zamieszani w tę imprezę. Hanna Gronkiewicz-Waltz pozostaje na stanowisku – jest pretekst do świętowania. Prezes Kaczyński udowodnił, że jego przegrana, to kolejny sukces, gdyż status opo-zycjonisty daje mu nadal prawo do plucia na władzę bez ponosze-nia jej trudów; burmistrz Guział zdobył sławę jako propagator demokracji w jej abstrakcyjnym kształcie; Ryszard Kalisz dostał okazję do mizdrzenia się w tele-wizji i tylko profesor Gliński jest niezadowolony, czemu dał emo-cjonalny wyraz krytykując media - głównie te, które go zapraszały.

Ale najbardziej skorzystali warszawiacy, zwłaszcza ci, którzy w niedzielę udali się do lasu. Tam, zapewne w zmowie z Platformą, obficie obrodziły gąski, można było też znaleźć ostatnie jesien-ne borowiki i maślaki, a przede wszystkim odetchnąć rześkim powietrzem, niezatrutym opa-rami propagandy i politycznym smrodem. Nic więc dziwnego, że tłumnie pospieszyli na leśną przechadzkę mieszkańcy Ursy-nowa, demokratycznie wybiera-jąc między swym zapalczywym burmistrzem a bliskością Lasu Kabackiego. Las wygrał - na Ursynowie frekwencja nie była nadzwyczajna.

Tak więc referendum się udało i wbrew głosom malkon-tentów dało godziwą rozrywkę

społeczeństwu stolicy znacznie mniejszym kosztem niż osławio-ny koncert Madonny. Podobno będzie południowa obwodnica, będą tańsze bilety komunikacji miejskiej, nowe szkoły i przed-szkola, słowem czekają nas same przyjemności. Podobno... Czy z taką perspektywą szczęśliwości może wygrać kandydat PiS-u na prezydenta Warszawy, który chce zmienić trajektorię samolotów zmierzających na Okęcie, zwłasz-cza że wiarygodność pisowskich „fachowców” od lotnictwa zo-stała ostatnio dość skutecznie zdemaskowana? Profesor Gliń-ski, jeśli chciałby wystartować w przyszłorocznych wyborach, musi zredagować pakiet bardziej atrakcyjnych obiecanek – same narzekanie na HGW to trochę za mało. Biadolenie, że można by to i owo zbudować szybciej, ta-niej i lepiej już nam się znudziło, zwłaszcza że stosownych przykła-dów brak - mimo usiłowań, by przypisać takowe Temu, Który Po-legł. Warszawiacy wybrali: wolą metro niż pomniki. Nareszcie!

Ale w tej beczce miodu jest też trochę dziegciu: np. reguły zaba-wy w referendum lokalne są dys-kusyjne. Po pierwsze - kto ma pra-wo głosu? Czy ten, kto mieszka w Warszawie, czy ten kto płaci tu podatki, z których żyje miasto? To pytanie nie jest bezzasadne: na okoliczność referendum okazało się, że niejednokrotnie ci, którzy brylowali w mediach opowiada-jąc się za lub przeciw odwołaniu

pani Gronkie-w i c z - W a l t z , mają ze stolicą tyle wspólnego, że od czasu do czasu bywają na Wiejskiej. Dlatego też zamiast rzetelnych debat o samorządzie mieliśmy partyjne bijatyki, dla których dobro mieszkańców było tylko tłem. Po drugie – dlaczego referendum stanowi takie curio-sum, że mniejszość może pod-ważyć wolę większości nawet nazajutrz po demokratycznych wyborach i dlaczego dotyczy ostatnio wyłącznie personaliów, a nie problemów? Dyskutować można na temat np. przebiegu obwodnicy, a nie o cnocie in-westora. Po trzecie – do czego, w dobie powszechnego dostępu do Internetu służy cisza wybor-cza? Przecież to nonsens!

Absurdów podobnych jest więcej, ale mieszkańcy Warszawy w większości postanowili się nimi nie przejmować i przyjęli referen-dum tak, jak na to zasługiwało: oprócz tych, którzy nie zrozumie-li sytuacji i poszli na lep propa-gandzistów z różnych partyjek, spędzili referendalną niedzielę z pożytkiem dla własnego zdro-wia, a także dla samopoczucia sa-mej pani prezydent, której dobrze zrobił zimny prysznic.

Bo najważniejsze jest zdrowie. Kto ma inne zdanie, niech zbiera podpisy i ogłosi kolejne referen-dum. A jak politycy się włączą - znowu może być wesoło!

Antoni Kopff [email protected]

Wszyscy się cieszą!Do przeczytania jeden Kopff

Konkurs im. Hanny Szwankowskiej Varsaviana 2012-2013 został rozstrzygnięty. W Bibliotece na Koszy-kowej odbyła się uroczystość wręczenia dyplomów honorowych autorom wyróżnionych publikacji varsa-vianistycznych. Oto lista laureatów: Kordian Tarasiewicz - za całość wydanych wspomnień o Warszawie II Rzeczypospolitej, okupacyjnej i powstańczej; Andrzej Tadeusz Tyszka - za tomy I-IV opracowania „Ne-krologi Kuriera Warszawskiego”; Stanisław Mossakowski - za książkę „Tylman z Gameren”; Robert Jarocki - za książkę „Sztuka i krew 1939-1945. Opowieść o ludziach i zdarzeniach”; Andrzej Krzysztof Kunert - za biografię „Generał ‚Monter’ Antoni Chruściel. Komendant podziemnej Warszawy”; Małgorzata Wittels, Krzysztof Wittels, Joanna Paprocka-Gajek, Bartłomiej Jackiewicz - za publikację „Fabryka Norblina. Opo-wieść o niezwykłej fabryce”; Krzysztof Stopka, Andrzej A. Zięba, Armen Artwich, Monika Agopsowicz - za opracowanie „Ormiańska Warszawa”. Wszystkim laureatom serdecznie gratulujemy.

Fot. Anna Krzesińska.

Bogdan Żmijewski

Opadł kurz referendalnych har-ców. Kosztowały kilka milionów złotych. No cóż, każda debata pu-bliczna kosztuje. Oby wyszła war-szawiakom na zdrowie. Konsul-tacje społeczne też kosztują. Ale szkoda, że to nie było referendum merytoryczne, tylko polityczne. Niewiele bowiem rozmawiano, co i jak zrobić.

To było referendum paradok-salne. Obywatelskie było pójście i obywatelskie było niepójście na referendum. Wyrażano obywa-telską aktywność przez brak ak-tywności, czyli niepójście. To był w istocie sondaż, jak bardzo oby-watele są wkurzeni. Prawdziwe referendum będzie za rok. Choć Pani Prezydent nie odwołano, to PO w istocie przegrała. Hanna Gronkiewicz–Waltz uratowała się o włos – dostała żółtą kartkę. Przegrał też PiS, więc też dostał żółtą kartkę. Przerwano bowiem jego triumfalistyczny marsz do władzy przez kolejne referenda. Przez referendum PiS policzył swoje szable w Warszawie. Ale ma ich trochę za mało, by prze-jąć władzę w mieście. Choć te 350 tys. to nie mało. PiS zawłasz-czył obywatelskie referendum i dlatego wiele osób nie poszło, będąc przeciw PiS.

Referendum miało szansę być skuteczne, gdyby było bardziej obywatelskie. Wielu nie poszło, bo po co. I tak by nadal rządziła Platforma, wyznaczając komisa-rza.

Prezes Kaczyński chciał zdomi-nować burmistrza Guziała inicja-tora referendum i przekształcił je

w walkę PiS kontra PO. Z drugiej strony to Guział wciągnął PiS do referendum. Przecież Kaczyń-ski długo zwlekał z wejściem do gry. Guział zaistniał jako polityk. Przywiązał do siebie duży projekt polityczny. Złapał wiatr w żagle, choć będzie mu ciążyć niska fre-kwencja na Ursynowie będąca jego żółtą kartką. Ale broni go to, że to podobno polityczny ma-tecznik Platformy. Za rok okaże się, jak jest naprawdę.

Referendum promowała egzo-tyczna koalicja PiS, Ruch Palikota, PJN, Ziobryści i część lewicy oraz Warszawska Wspólnota Samorzą-dowa, czyli różni samorządowcy po przejściach, którzy kiedyś byli tu i ówdzie i popadli w nicość. Wątpię czy stworzą oni koalicję w najbliższych wyborach samo-rządowych. Zjednoczyć się dla odwołania było łatwiej.

Teraz będzie roczna kampania wyborcza. Wszyscy będą patrzeć Pani Prezydent na ręce, ją pod-szczypywać i próbować dosko-czyć do gardła. Pani Prezydent będzie się odgryzać i przymilać obywatelom. Już dziś deklaru-je, że będzie więcej rozmawiać z mieszkańcami o sprawach mia-sta. Przecież główny zarzut wobec niej dotyczył rzekomej arogancji i bycia niekontaktową. Ciekawe, jak to zrobi. Czy to będzie zwy-kły PR, czy debata? Oby to była merytoryczna rozmowa. Problem jednak polega na tym, że kolo-rowa opozycja nie ma programu pozytywnego. Krytykować jest łatwiej. Obiecywać też. Nie ma również lidera. Każdy koalicjant ma swojego. Jeśli jakiś kandydat z SLD, Ruchu, PiS lub WWS przej-

dzie do drugiej tury, to nikt z kon-kurentów go nie poprze. Wypro-mował się trochę Guział. Reszta była w jego cieniu. To w istocie Miller zdecydował o wyniku wy-borów namawiając swój elektorat by nie poszedł głosować.

Żywot polityczny Guziała zale-ży od tego, kto go teraz przygar-nie. Ubiegać się zapewne będzie Palikot. Czarować go może SLD, bo przecież nie PiS i reszta. Ale Miller go nie przygarnie, bo Gu-ział jest zbyt wyrazisty i w przy-szłości może mu zagrozić. Miller planuje koalicję z PO, więc nie będzie atakował bezpośrednio. Miller może próbować wykorzy-stać Guziała jako zagończyka, by osłabić PO, czytaj: wzmocnić SLD. Będzie po cichu wspierał jego ataki na Panią Prezydent, jeśli ta nie będzie realizować umowy zawartej z SLD przed referendum, w której wiele im obiecała.

PS Byłoby ciekawie, gdyby wynik referendum został zaskar-żony, a w konsekwencji do Trybu-nału Konstytucyjnego wpłynęła-by skarga o niekonstytucyjność przepisu dotyczącego progu wyborczego. Przepis ten ustala, że referendum jest ważne, gdy uczestniczy w nim 3/5 uczestni-ków wyborów na Prezydenta od-woływanego w referendum przed upływem kadencji. Przepis jest niewykonalny, jeśli zmienią się granice gminy, bo zmieni się gru-pa wyborcza. Moim zdaniem le-piej by było dla demokracji, gdy-by referendum było „pozytywne” i dotyczyło pytania: czy chcesz, by Prezydentem pozostała Pani Hanna Gronkiewicz–Waltz, a nie: czy chcesz jej odwołania.

Referendalne reminiscencje

dokończenie ze strony 1Są to dane niezbędne do

przeprowadzenia transakcji zarówno w sieci Internet, jak i w bankomacie. Dlatego waż-ne jest także regularne spraw-dzanie operacji dokony wanych na naszym kon-cie. Ponadto, dla zminimalizowa-nia szans „skim-merów”, warto podczas wpro-wadzania kodu PIN zasłonić kla-wiaturę banko-matu dłonią.

Przestępstwa „skimmin-gowe” pojawiają się coraz częściej. Niestety nadal świa-domość ich rosnącej powszech-ności jest niewielka. Na szczę-ście ze „skimmingiem” można walczyć, także przy pomocy środków prawnych. Polskie pra-

wo uwzględniło karalność tego typu procederu, formułując m.in. w Kodeksie Karnym art. 310, który za przerabianie albo podrabianie kart płatniczych przewiduje karę pozbawienia

wolności od 5 do 25 lat. Pro-simy, aby oso-by korzystające z bankomatów przed wypłatą pieniędzy zwró-ciły szczególną uwagę na to, jak wygląda bankomat, a w przypadku za-

uważenia jakichkolwiek przeró-bek natychmiast powiadomiły Policję. Pamiętajmy: jeśli nie jesteśmy przekonani co do wy-glądu bankomatu, powinniśmy skorzystać z innego urządzenia.

ac

dokończenie ze strony 1Dlatego apelujemy, żeby Mini-

sterstwo wskazało jasne i ogólne kryteria dla wszystkich kurato-riów, żeby niezależni obserwato-rzy odwiedzili szkoły i sprawdzili, kto podejmował decyzje odno-śnie wyboru podręczników, a tak-że to, jak wyglądają takie umowy i z kim oraz w jaki sposób były podpisywane.

- Znane są przypadki, że przedstawiciele handlowi koncernów farmaceutycznych odwiedzają lekarzy, ale w jaki sposób odkryliście Państwo, że akwizytorzy wydawnictw „wizytują” dyrektora i na-uczycieli danej szkoły?

- Zaczęliśmy akcję „Czysta szkoła”, a rodzice wyjaśnili nam, dlaczego podręczniki są aż tak drogie. Rokrocznie są to kwoty rzędu 350-450 złotych na jedno dziecko. A to przecież nie koniec wydatków, bo trzeba jeszcze ku-pić plecak, strój na wf itp. Do-wiedzieliśmy się, że szkoły są „zasilane” przez wydawnictwa. Chcieliśmy się dowiedzieć, jaka to jest skala i nas to dosłownie przeraziło. Myśleliśmy, że dosta-niemy kilkanaście odpowiedzi i że szybko to się skończy. Zo-staliśmy jednak zasypani listami i przez kilka dni nie wiedzieli-śmy, co zrobić z tymi stosami dokumentów. Na tzw. fundusz marketingowy wydawnictwa wy-dają setki tysięcy złotych, a za to

płacą przecież rodzice - kupując droższe podręczniki. A muszą je kupić, bo często dzieci dostają ocenę niedostateczną za brak danej książki.

Jak dowiedziało się „Południe” Ministerstwo Edukacji Naro-

dowej, zgodnie z harmonogra-mem kontroli w roku szkolnego 2013/2014, rozpocznie działania w tym zakresie w październiku, a ostateczne wyniki w skali kra-ju będą znane nie później niż w styczniu 2014 r.

Komisariat Policji Metra Warszawskiego

Skimming

Korupcja podręcznikowa

Page 3: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 3

koszykówka, biegi przełajowe, tenis stołowy, piłka nożna czy unihokej. Zwycięzcy w poszcze-gólnych konkurencjach reprezen-tują Warszawę w Mazowieckich Igrzyskach Młodzieży Szkolnej. To właśnie na WOM rozpoczęły się wielkie kariery tak wybitnych

sportowców jak Irena Szewinska, Jacek Wszoła, Kajetan Broniewski, Mateusz Kusznierewicz czy Zofia Klepacka. WOM to przedszkole olimpijskie, ale od lat staramy się, aby młodzi zawodnicy startowali w coraz lepszych warunkach. To się od jakiegoś czasu udaje dzięki staraniom władz stolicy.

- W 46. edycji tej największej imprezy sportowej dla dzieci i młodzieży wzięło udział ponad 60 tysięcy uczniów z 263 stołecz-nych szkół – 115 szkół podstawo-wych, 99 gimnazjów i 49 szkół ponadgimnazjalnych – podkreśla

Tomasz Demiańczuk z Wydziału Prasowego Urzędu m.st. War-szawy. – Warszawska Olimpiada Młodzieży finansowana jest przez miasto.

- Jeszcze kilka lat temu tu, gdzie teraz stoję, nie było nic. Centrum Rekreacyjno-Sportowe

przy sportowej szkole na ul. Lin-dego jest jedną z wielu inwestycji, jakie udało nam się zrealizować w ciągu minionych 7 lat – powie-dział Włodzimierz Paszynski, zastępca prezydenta Warszawy otwierając galę w imieniu Hanny Gronkiewicz-Waltz. – Na stołecz-ny sport wydaliśmy w tym czasie niemal miliard złotych. Chcemy tworzyć warunki dla kształcenia przyszłych kadr polskiego sportu. Być może wśród młodzieży, która zwyciężyła w tegorocznych za-wodach, są przyszli olimpijczycy, medaliści i mistrzowie.

W 46. Warszawskiej Olimpia-dzie Młodzieży w kategorii szkół podstawowych zwyciężyła Biało-łęka przed Śródmieściem i Tar-gówkiem, w kategorii gimnazjów Śródmieście wyprzedziło Moko-tów i Ursynów, zaś w kategorii szkół ponadgimnazjalnych Śród-

mieście i Mokotów wyprzedziły Pragę Południe. W punktacji łącznej i w punktacji medalowej zwyciężyło Śródmieście przed Mokotowem i Wolą.

Wśród szkół podstawowych bezkonkurencyjna okazała się Szkoła Podstawowa nr 344 z Białołęki przed szkołą nr 14 z Ursusa i szkołą nr 300 z Wilano-wa. Wśród gimnazjów najlepsze okazało się Gimnazjum nr 35 ze Śródmieścia, przed Gimnazjum nr 112 z Włoch i nr 48 z Woli, zaś wśród szkół ponadgimnazjalnych zwyciężyło 62 Liceum ze Śród-

Karol Olszewski

- Następnym razem pomyśli-my i o tym – zapewnił Grzegorz Pietruczuk, zastępca burmistrza Bielan odpowiedzialny m.in. za sport w tej dzielnicy, odpowiada-jąc na żartobliwe zaczepki dzien-nikarzy podczas gali wieńczącej sportowe zmagania w Warszaw-skiej Olimpiadzie Młodzieży. Uro-czystość odbyła się w czwartek, 10 października, w Centrum Re-kreacyjno-Sportowym na Biela-nach i swym rozmachem przypo-minała niemalże galę wręczania statuetek Oscara. Przedstawiciele szkół i dzielnic oraz młodzi repre-zentujący je sportowcy, którzy zdobyli najwięcej punktów w tej rywalizacji, odebrali pamiątkowe dyplomy i puchary.

Finał 46. Warszawskiej Olim-piady Młodzieży uświetnili goście specjalni: Piotr Mała-chowski, wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem oraz Dariusz Michalczewski, były mistrz świata w boksie, którz pierwsze kroki w prawdziwej sportowej rywa-lizacji stawiali właśnie podczas takich olimpiad. – Sport uczy po-kory i szacunku dla innych ludzi – twierdzi Dariusz Michalczewski. - Te cechy trzeba wpajać młodym od najwcześniejszych lat. Praw-dziwa sportowa rywalizacja uszla-chetnia każdego.

- Warszawska Olimpiada Mło-dzieży jest corocznym wydarze-niem sportowym z wieloletnią tradycją, którego celem jest upowszechnianie sportu w sto-licy – mówi Jan Dorosiewicz, prezes Szkolnego Związku Spor-towego Warszawy i Mazowsza. Młodzi zawodnicy rywalizują ze sobą w takich konkurencjach, jak

Brakowało czerwonego dywanumieścia, przed Liceum nr 3 z Woli i nr 51 z Rembertowa.

- Śródmieście to dziś prawdzi-wa potęga sportowa na WOM – wzdycha Grzegorz Pietruczuk. – Z tej dzielnicy pochodzi aż 19 olimpijczyków, którzy pierwsze kroki w sportowej karierze sta-wiali właśnie na tych igrzyskach. Do tego roku Bielany plasowały się przeważnie tuż za tą potę-gą. W tym roku postawiliśmy za bardzo na sport kwalifikowany i zaniedbaliśmy nasz udział w sto-łecznej olimpiadzie. W następnej 47. edycji WOM z pewnością się poprawimy. Właściwie już poczy-niliśmy pierwsze kroki, ponieważ kolejna edycja rozpoczęła się w poprzedni weekend od biegów przełajowych właśnie tu na Bie-lanach i nasi reprezentanci byli zdecydowanie najlepsi. Jestem przekonany, że w przyszłym roku jesteśmy w stanie odebrać prymat Śródmieściu. Mamy znakomitych zawodników, ogromny potencjał, wspaniałą bazę, duże możliwości i wielkie marzenia – czyli wszystko to, co jest potrzebne do osiągnię-cia sportowego sukcesu.

- W naszej dzielnicy nie ma tego typu emocji – stwierdza Witold Sielewicz, zastępca bur-mistrza Żoliborza. – W budżecie na sport mamy połowę tylko środków, którymi dysponują Bie-lany. Dlatego od lat stawiamy na sport masowy i masową rekre-ację. W tym się specjalizujemy jako dzielnica, to jest nasza wi-zytówka i jest nam z tym dobrze.

Anegdotą podsumował całość Rafał Miastowski, burmistrz Bielan: Pytanie: czym się różni Szkolny Związek Sportowy od piłkarskiej reprezentacji Polski? Odpowiedź: SZS ma wyniki...

Andrzej Rogiński

O wyniku referendum prze-sądziła niska frekwencja. Moż-na śmiało przypuszczać, że w znaczącej mierze przyczynił się do tego PiS. Użycie litery „W” w kontekście referendum sugero-wało, że ma wybuchnąć powsta-nie przeciw Hannie Gronkiewicz--Waltz. Warszawiacy uznali to za nadużycie. Godzina „W” odnosi się bowiem wyłącznie do powsta-nia warszawskiego.

„Południe” nie przepowiadało wyniku referendum. Teraz, gdy wszystko jest jasne, wielu chełpi się, że go znało. Zachowaliśmy bezstronność wobec stron walki o władzę w mieście. Ale służbą dziennikarską na bieżąco odnosi-liśmy się do decyzji bądź poglą-dów zarówno władzy jak i opo-zycji. Tak było przez blisko 20 lat wydawania „Południa”. Stanąłem po stronie tych obywateli War-szawy, którzy poszli oddać głos w referendum, ale także po stronie tych, którzy postanowili nie wziąć w nim udziału. Szanuję bowiem wybory ludzi. W obu przypadkach była to postawa obywatelska. Jeśli strony konfliktu uważają inaczej – tym gorzej dla nich.

Teraz muszę wytknąć War-szawskiej Wspólnocie Samo-

rządowej to, że nie potępiła rozpowszechniania ulotek poni-żających jej przeciwnika, Hannę Gronkiewicz-Waltz (Sprawę opisa-łem w wydaniu „Południa Głosu Mokotowa Ursynowa Wilanowa” z dnia 10 października). Ten sam przytyk kieruję do Prawa i Spra-wiedliwości. Obowiązkiem polity-ków wszystkich opcji jest tępienie mowy nienawiści. Jeśli tego nie czynią, to tym samym dają zgo-dę na wyzwalanie najniższych instynktów.

Zasługą Piotra Guziała, inicja-tora referendum, jest wyrwanie sporego grona członków Platfor-my Obywatelskiej z gnuśności. Potrzebne im było zagrożenie, by zwarli szeregi. Również rad-ni Warszawy z tej opcji podej-mowali uchwały akceptowane przez większość opinii publicznej, a Hanna Gronkiewicz-Waltz za-częła nawiązywać komunikację z mieszkańcami. Podjęte przez nią decyzje kadrowe przyjąłem z aprobatą. Zwolniła bowiem oso-by, które nie dawały sobie rady ze wypełnianiem obowiązków. W ich miejsce powołała osoby, po których możemy spodziewać się nie tylko skuteczności, ale także umiejętności usłyszenia oczeki-wań warszawiaków.

Dzień po referendum roz-

począł się bój o prezydenturę Warszawy. Będziemy świadkami ostrej i długiej walki kilku kan-dydatów. Oczekuję, że ci, wraz ze swymi ugrupowaniami, przed-stawią obywatelom miasta swoje programy. „Południe” będzie py-tać oferentów, komu zabiorą pie-niądze, by wydać je na realizację swoich zamierzeń.

Wyniki referendum

Podajemy wyniki referendum z dnia 13 października 2013 r. w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta m.st. Warszawy.

W wyborach wzięło udział 649 049 osób; liczba kart ważnych wy-magana, aby referendum było ważne 389 430.

W referendum głos oddało 339 tys. osób, w tym 17,5 tys. osób w obronie odwoływanej. A zatem za odwołaniem było 321,5 tys. głosów.

Frekwencja w niedzielę, 13 bm. wyniosła 25,66 proc., aby odwołać prezydenta miasta zabrakło 3,5 proc.

Frekwencja w dzielnicach położonych wzdłuż I linii metra: Śród-mieście 26,52 proc., Żoliborz 26,14 proc., Bielany 27,43 proc., Moko-tów 24,26 proc., Ursynów 24,67 proc., Wilanów 20,56 proc.

W wyborach prezydenckich 2010 r. Jarosław Kaczyński uzyskał w Warszawie 315 tys. głosów. Ile więc osób głosowało za odwołaniem pani prezydent w wyniku akcji Warszawskiej Wspólnoty Samorządo-wej? 321,5 tys. – 315 tys. (Elektorat PiS w Warszawie jest stabilny) = 6,5 tys. osób.

Po referendumPo tym referendum pewne

jest – przynajmniej na jakiś czas – że każda władza będzie słyszeć oczekiwania mieszkańców mia-sta. Dobre i to w sytuacji, gdy bezpartyjni obywatele realnie po-zbawieni są biernego prawa wy-borczego, a dzielnice nie mogą samoistnie uchwalać własnych budżetów.

Program dla ludzi poszukujących Z Grzegorzem Stranz, zastępcą dyrektora-redaktora naczelnego Informacyjnej Agencji Radiowej, rozmawia Anna Krzesińska

- Rozmawiamy w ważnym dla Polskiego Radia 24 i In-formacyjnej Agencji Radiowej (IAR) dniu. To właśnie od dziś (1 października) Polskie Radio 24 będzie nadawane cyfro-wo w technologii DAB+ wraz z innymi programami Polskie-go Radia, gdyż otrzymało kon-cesję na emisję na multipleksie radia cyfrowego.

- Jesteśmy bardzo dumni, że Polskie Radio 24 - dziecko IAR, zaczyna rozwijać skrzydła. Od kilkunastu miesięcy można nas było słuchać, dzięki internetowi ( www.polskieradio24.pl - przyp. red.), z którego oczywiście nie re-zygnujemy. Teraz słuchacze mogą być z nami; wierzę, że ich grono będzie się sukcesywnie zwiększało za sprawą odbiorników cyfrowych, które odbierają również normalny sygnał - program analogowy.

- Co słuchacze znajdą w jego ofercie programowej?

- Polskie Radio 24 to kanał in-formacyjno-publicystyczny. Dwa kwadranse, pierwszy i czwarty, to czysta informacja. Drugi i trzeci to publicystyka. Jej tematyka jest poszerzeniem najistotniejszych spraw prezentowanych w części informacyjnej. Debaty, komen-tarze, opinie, to tylko niektóre z form istniejących w PR24. A niebawem pojawią się kolejne. Część publicystyczna służy obja-śnianiu świata pojęć. Próbujemy powiedzieć słuchaczowi - czę-sto samym sobie (uśmiech) - co autor miał na myśli. O czym do nas mówił w sobie znanym ję-zyku: polityk, ekonomista czy krytyk filmowy. Jak przekładają się na realne życie zapisy ustaw. Rozmowy z gośćmi PR24 trwają od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. To komfort dla słuchacza, który uzyskuje pogłębioną, a nie zdawkową wiedzę. W naszym ka-nale wiele miejsca poświęcamy tematom społecznym. Nasi eks-perci - prawnicy, lekarze, psycho-logowie, ekonomiści - podpowia-dają słuchaczom, jak radzić sobie z trudnymi sprawami. Czym się kierować, aby dokonać właści-wego wyboru. Mówimy o od-kryciach naukowych, kulturze itd. Zapraszam Czytelników „Po-łudnia” do zajrzenia na stronę www.polskieradio24.pl, gdzie pod hasłem „ramówka” znajdują się wszelkie informacje o tym, co na an-tenie aktualnie i czego się spodzie-wać w kolejnych godzinach. Podsu-mowanie tego, co było, podzielone na kategorie, czytelnicy-słuchacze, znajdą na głównej stronie PR24. Bez kłopotu można przeczytać, jaki te-mat był poruszany, kto był gościem i wreszcie posłuchać w dowolnej chwili audycji, którą się przeoczyło.

- Czy jednak w dzisiejszym świecie szybkich informacji i głośnej muzyki taka formuła zainteresuje słuchaczy?

- Z tą myślą stworzyliśmy pasma publicystyczne. Tempo i ilość informacji powodują, że w zgiełku wiele istotnych spraw

nam umyka. Polskie Radio 24, chce zatrzymać się na pewnych ważnych zdarzeniach, które w mediach pojawiają się i znikają w ciągu kilkudziesięciu sekund. Pragniemy, aby nasi słuchacze mie-li ten moment refleksji i zastanowili się nad tym, z czym dana informa-cja się wiąże, czy może ich dotyczyć bezpośrednio, jak może zmienić ich życie. W całym rwetesie chcemy widzieć przede wszystkim człowie-ka. To jest też nasz pomysł na to, żeby słuchacze mieli możliwość za-poznania się z różnymi aspektami danego wydarzenia oraz opiniami na jego temat. Temu będą służy-ły codzienne debaty, komentarze, opinie specjalistów, którzy dzię-ki swojej wiedzy, doświadczeniu i autorytetowi mogą być naszymi „suflerami”. Podpowiedzą kierunki, hipotetyczne rozwiązania, czy wy-jaśnią kwestie - na pozór zawiłe, bo tak zostały przedstawione. Dzięki „suflerowi” okażą się dla nas banal-ne, proste.

dokończenie na stronie 8dokończenie ze strony 3

Page 4: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan4

Choroba nowotworowa budzi nasz lęk. Boimy się badań, wizyty u lekarza, zniechęcają nas dłu-gie terminy oczekiwania. Galeria Żoliborz zaprasza w niedzielę, 27 października, w godz.11.00-17.00. Będzie można wysłuchać prelekcji lekarzy onkologów oraz skonsultować się ze specjalistami z Centrum Onkologii Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie, Nord Medica, Synevo w zakre-sie profilaktyki i chorób nowo-tworowych piersi, szyjki macicy, narządów rodnych oraz układu moczowego. Dodatkowo można będzie zasięgnąć porady diete-tyków, brafiterek czy specjali-stów z zakresu mody i wizerunku, sprawdzić poziom swojej tkanki tłuszczowej czy też zbadać bio-feedback, zrelaksować się przy gongach i misach tybetańskich, nauczyć się profilaktycznego samobadania piersi czy zadbać o swoje dłonie dzięki cudowne-mu masażowi aromatycznym, ciepłym woskiem sojowym, albo nawet zagrać w golfa.

Dla głodnych i spragnionych Galeria przygotowała prezentacje i degustacje zdrowej żywności oraz herbat yerba mate, a dla przezornych – informacje na te-mat zabezpieczenia finansowego na wypadek wystąpienia choroby nowotworowej. W czasie, gdy starsi będą słuchać prelekcji czy też konsultować się ze specjalista-mi, Grupa Legato przygotowała dla dzieci zajęcia muzyczne, ryt-miczne i edukacyjne. Pomiędzy prelekcjami o swoich przejściach z rakiem opowiedzą osoby, które z sukcesem zwalczyły chorobę, są w pełni aktywne i zdrowe.

Można będzie się dowiedzieć o chorobach nowotworowych, jak im zapobiegać, jakie wykonywać badania i co robić, jeśli choroba została już zdiagnozowana.

Wszystko to w niedzielę, 27 października, w Galerii Żo-liborz przy ul. Broniewskiego 28, I piętro. Onkolodzy czekają od godz. 11 do godz. 17. Wstęp wolny. Prelekcje i konsultacje są bezpłatne.

Onkolodzy w Galerii Żoliborz

Zachorowalność na raka piersi w Polsce stale rośnie, obecnie jest to ponad 16 000 nowych zacho-rowań co roku, średnio co 40 mi-nut diagnozowany jest u kolejnej Polki. Niestety, po raku płuca jest on główną przyczyną zgonów z powodu chorób nowotworo-wych wśród kobiet. Rocznie z po-wodu raka piersi umiera ponad 5000 Polek.

Na świecie, zwłaszcza w kra-jach Europy Zachodniej i Pół-nocnej, zachorowalność na raka piersi ma również tendencje wzrostowe, ale umieralność jest relatywnie mniejsza niż w Polsce. Spowodowane jest to tym, że kobiety tam mieszkające uczest-niczą licznie w badaniach profi-laktycznych. W krajach skandy-nawskich mammografię wykonuje 80-90 proc. kobiet spełniających kryteria programów profilaktycz-nych, natomiast w Polsce ok. 43 proc. (dane z SIMP na 1.10.2013 r.) kobiet objętych Populacyjnym Programem Wczesnego Wykry-wania Raka Piersi, czyli kobiet w wieku 50–69 lat.

Rak szyjki macicy to nowotwór złośliwy narządów płciowych u kobiet, który każdego roku wy-krywany jest u około 4 tysięcy Polek, niestety około 2 tysiące z nich umiera, najczęściej z powo-du zbyt późnego wykrycia cho-roby. W ramach Populacyjnego Programu Profilaktyki i Wczesne-go Wykrywania Raka Szyjki Ma-cicy w Polsce tylko ok. 22 proc. (dane z SIMP na 1.10.2013 r.) kobiet wykonuje badanie cyto-logiczne. Część kobiet wykonuje badania poza Programem, tj. w ramach porady ginekologicz-nej, w ramach abonamentu lub w prywatnych gabinetach. Nie znamy jednak jakości tych badań. Podczas gdy np. w Finlandii z ba-dań w programie skryningowym korzysta ok. 90 proc. kobiet. Po-lki błędnie myślą, że rak szyjki macicy to choroba uwarunkowa-na genetycznie. Podstawowym czynnikiem ryzyka zachorowa-

nia na raka szyjki macicy jest przewlekłe zakażenie wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV – Human Papilloma Virus), który przenoszony jest głównie drogą kontaktów płciowych. Ponad 80 proc. kobiet przynajmniej raz w życiu zaraża się wirusem, czę-

sto o tym nie wiedząc. Każda ko-bieta może zachorować na raka szyjki macicy, ale chorobie tej można zapobiegać!

Polki ciągle nie mają nawyku regularnego wykonywania ba-dań profilaktycznych i kierują się nieuzasadnionym lękiem przed wykryciem choroby. Najczęstszą przyczyną jest niewystarczająca edukacja w tej kwestii, mała świa-domość dotycząca profilaktyki, brak nawyku kontrolowania swo-jego zdrowia, wstyd bądź strach przed złą diagnozą. Ciągle po-kutuje pogląd, że lepiej nie wie-dzieć. Tylko to niestety nie uchro-ni nas przed zachorowaniem.

Mammografia nie jest czyn-nikiem chroniącym przed za-chorowaniem na raka piersi, ale regularnie wykonywana pozwala na wykrycie już ok. 3 mm zmiany w piersiach, wtedy kiedy choroba nie daje żadnych objawów. Roz-

wój nowotworu piersi w począt-kowym stadium jest dość długi, do momentu wystąpienia obja-wów klinicznych upływa około 7-8 lat, w tym czasie guz osiąga wielkość ok. 1 cm. Przeważają-ca część chorych (90-95 proc.), u których raka rozpoznano w tej

wczesnej fazie, może być wyle-czona, a operacja nie powoduje znacznego okaleczenia.

Rak szyjki macicy rozwija się przez około 5-12 lat. W tym czasie za pomocą badania cytologicz-nego możemy wykryć zmiany, które zdiagnozowane i wyleczo-ne uchronić mogą kobietę przed rakiem. Regularnie wykonywana cytologia może uchronić kobietę przed zachorowaniem.

W Polsce dałoby się uratować rocznie trzy i pół tysiąca ko-biet. Za to, że tak się nie dzieje, w większości odpowiada zbyt późna diagnoza. To opóźnienie jest najczęściej spowodowane niewiedzą i nieufnością do wszel-kiego rodzaju szerokich działań prozdrowotnych skierowanych do osób, które czują się zdrowe. Pamiętajmy jednak, że wczesne stadia większości chorób nie dają żadnych symptomów. Tak jest

również w przypadku raka piersi i raka szyjki macicy.

Onkolodzy główny nacisk kła-dą na potrzebę ciągłej edukacji społeczeństwa. Tylko w ten spo-sób można poprawić odsetek kobiet, które zgłaszają się na ba-dania przesiewowe, odgrywające nadrzędną rolę we wczesnym wy-krywaniu nowotworów i skutecz-ności leczenia. Pamiętajmy, że im więcej wiemy o raku, tym jest on dla nas mniej niebezpieczny.

Podstawowym celem Woje-wódzkiego Ośrodka Koordynują-cego jest zwrócenie uwagi kobiet w Polsce na rosnące statystyki zachorowań na raka i pilną po-trzebę uzmysłowienia kobietom o konieczności przeprowadzania re-gularnie badań, takich jak mam-mografia i cytologia. Dążymy do zmiany świadomości Polaków, aby w bezpłatnych skryningach, które są realizowane w ramach Narodowego Programu Zwal-czania Chorób Nowotworowych, przebadać jak najwięcej osób. Warunkiem powodzenia, czyli obniżenie umieralności z powodu raka piersi i raka szyjki macicy o połowę, jest udział w bada-niach co najmniej 70 proc. kobiet spełniających kryteria Populacyj-nego Programu Wczesnego Wy-krywania Raka Piersi oraz Popu-lacyjnego Programu Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy.

Niestety nie wiemy dokładnie, kto zachoruje, a kto nie. Ale je-żeli kobieta regularnie się bada i prowadzi higieniczny tryb życia, można zdiagnozować raka we wczesnym stadium rozwoju. Wte-dy szanse, że zostanie wyleczony są naprawdę duże.

Małgorzata Rejent, st. pielę-gniarka ds. profilaktyki

Wojewódzki Ośrodek Koordy-nujący Populacyjne Programy Wczesnego Wykrywania Raka Piersi oraz Profilaktyki i Wczesne-go Wykrywania Raka Szyjki Ma-cicy, Centrum Onkologii-Instytut im. Marii Skłodowskiej-Curie

Zdarza się, że starożytna wie-dza szokuje współczesnych na-ukowców. Nie zdarza się to czę-

jącym głównie z uprawy prosa. Mitologia dogońska od dawna budzi zainteresowanie naukow-

Syriusza B wokół Syriusza A trwa 50 lat. Współczesna astronomia określa ten czas na 50, 04 roku.

Dane Dogonów są więc uderza-jąco dokładne. Dogońscy kapłani utrzymują też, że Syriusz B obraca się wokół własnej osi i że pełny obrót trwa dokładnie jeden ziem-ski rok. Zdania astronomów na ten temat są podzielone – jedni uważają, że jest to możliwe, inni zaś, że tak mała gwiazda musi wirować o wiele szybciej. Jak by na to nie patrzeć informacje prze-chowywane przez Dogonów wy-wołują wiele dyskusji i nie da się ich zupełnie zignorować. Opinię, że Dogoni dysponują tą wiedzą już od tysięcy lat, sformułował członek brytyjskiego Królewskie-go Towarzystwa Astronomiczne-go, Robert Temple, w wydanej w 1976 r. książce „The Sirius My-stery” („Tajemnica Syriusza”).

Dzięki popularyzacji wiedzy astronomicznej i mitologii wzro-sło na przestrzeni lat zaintere-sowanie życiem Dogonów. Ta arcyciekawa kultura zawitała też jesienią do Bielańskiego Ośrodka Kultury. Pokaz slajdów, fotografii

Tajemnice Dogonów

Kobieto, badaj się

i masek udostępnionych przez Andrzeja Kotnowskiego wzbudził niemałe zainteresowanie. Andrzej Kotnowski z wykształcenia inży-nier budownictwa, studiował też na Wydziale Afrykanistyki UW. Pasję podróżniczą i fotograficzną rozpoczął realizować od wspina-czek i wyjazdów do Egiptu, Suda-nu, Algierii i Hiszpanii. Zwiedził m.in. Indie i wiele krajów Amery-ki Południowej. Jest autorem licz-

nych albumów fotograficznych, do których należą „Buddyjskie szlaki”, „Oblicza Afryki”, „Modli-twy sufich”, „Państwo Środka”, „Koloryty Azji”.

Nikt zatem, kto przybył na spotkanie poświęcone kulturze Dogonów z wykorzystaniem sze-rokiej wiedzy fachowej Andrzeja Kotnowskiego, nie mógł czuć się zawiedziony.

/W.A./

sto, ale w pewnych przypadkach zaskoczenie opiera się na dość mocnych fundamentach. Jeden z tego rodzaju przykładów zwią-zany jest z kulturą, a zwłaszcza z mitologią Dogonów.

Dogoni są ludem zamiesz-kującym południowo-centralne Mali w Afryce. Ich populację szacuje się na około 460 tysięcy. Są ludem typowo rolniczym, ży-

ców, także polskich. Szczególnie zdumiewająca jest ich wiedza astronomiczna. Dogoni głoszą, że życie na Ziemię przybyło z Sy-riusza. Wiedzą o istnieniu gwiazd podwójnych, co jako odkrycie naukowe odnotowano dopiero w 1889 r. Przykładem takiego układu jest Syriusz i towarzy-szący mu biały karzeł. Dogoni wiedzą również, że okres obiegu

Cegiełka „Południa” Na stronie Urzędu m.st. Warszawy ukazało się Zarządzenie

nr 5072/2013 Prezydenta m.st. Warszawy z dnia 8 października 2013 r. w sprawie powołania Zespołu ds. regulacji stanów prawnych nieruchomo-ści oraz wspierania i koordynowania inicjatyw spółdzielni i wspólnot miesz-kaniowych. „Południe” jest jedyną gazetą stołeczną, która od lat szeroko publikuje materiały dotyczące spraw spółdzielni i wspólnot mieszkanio-wych, regulacji stanów prawnych nieruchomości, problemów związanych z przekształceniem prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nie-ruchomości z zastosowaniem bonifikat, zagadnień związanych z opracowy-waniem studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzen-nego. Wiele wnieśliśmy w sprawach dotyczących gospodarki odpadami. Organizowaliśmy spotkania przedstawicieli spółdzielni z radnymi i z po-słem. Postulowaliśmy wydanie zarządzenia Prezydent Warszawy. Udało się.

Page 5: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 5

O G Ł O S Z E N I E

Można o nas bez nas?Należą się słowa podzięko-

wania redakcji „Życia WSM” za zainicjowanie dyskusji na te-mat proponowanych kolejnych zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych. Artykuł p. Kry-styny Milewskiej „Spółdzielnie czy wspólnoty” opublikowany w czerwcowym wydaniu pisma pokazał różnice między wspólno-tą mieszkaniową a spółdzielnią mieszkaniową.

Forsowany w Sejmie przez gru-pę posłów projekt nowej ustawy (znany jako projekt p. poseł Lidii Staroń) zawiera kolejne zapisy prowadzące w praktyce do likwi-dacji spółdzielni mieszkaniowych. O kolejnej zmianie mającej bar-dzo ważne konsekwencje pisała już p. K. Milewska. Jest to wpro-wadzenie automatyzmu w po-wstawaniu wspólnot mieszkanio-wych w zasobach spółdzielczych. Wystarczy wyodrębnienie jed-nego lokalu, aby z mocy prawa powstała wspólnota. Chciałabym zwrócić tu uwagę na kilka istot-nych problemów:

Autorzy nie podają, jak mia-łyby wyglądać rozliczenia mię-dzy powstałymi wspólnotami a dotychczasową spółdzielnią, co może skutkować wieloma spora-mi sądowymi, które będą się cią-gnąć latami. Oczywiście stworzy to sytuacje konfliktowe w osie-dlach i skłóci mieszkańców.

Należy także zwrócić uwagę, że jeśliby doszło do realizacji tych zmian, to w wielu osiedlach powstanie kilkadziesiąt, a nawet kilkaset wspólnot. Może to para-liżować na dłuższy okres bieżącą pracę administracji w zakresie eksploatacji, konserwacji, remon-tów itd.

Autorzy nie informują zainte-resowanych o konsekwencjach tych zmian, np. że ze wspólnoty nie można wyjść, że jest inna od-powiedzialność materialna we wspólnocie, a inna w spółdzielni mieszkaniowej. Za zobowiąza-nia dotyczące nieruchomości wspólnej odpowiada wspólnota mieszkaniowa bez ograniczeń, a każdy właściciel lokalu w części odpowiadającej jego udziałowi w tej nieruchomości – o czym mówi art.17 ustawy o własno-ści lokali. Członek spółdzielni uczestniczy w pokrywaniu jej strat do wysokości zadeklarowa-nych udziałów (Fundusz udzia-łowy). Członek spółdzielni nie odpowiada wobec wierzycieli spółdzielni za jej zobowiązania – por. art.19 ustawy Prawo spół-dzielcze.

Najczęściej używanym argu-mentem do wprowadzenia zmian jest teza, że koszty we wspólno-tach mieszkaniowych są niższe niż w spółdzielniach. Jest to teza nieuprawniona. Dane ogól-

nopolskie jej nie potwierdzają, a ponadto zacierają rzeczywi-stość. Aby nie być gołosłowną podaję przykłady z Dzielnicy Bielany m.st. Warszawy - wyso-kości opłat wnoszonych w roku 2013 przez mieszkańców wspól-not i mieszkańców osiedli WSM. We wspólnotach opłata eksplo-atacyjna wynosi najczęściej od 2 zł do 4,50 zł, odpis na fundusz remontowy – najczęściej od 3 zł do 4 zł. W bielańskich osiedlach WSM opłata eksploatacyjna wy-nosi od 0,79 zł do 3,75 zł, odpis na fundusz remontowy - od 0,2 zł do 1,40 zł.

Wrzucanie wszystkich – czy to wspólnot czy spółdzielni - do jed-nego worka jest nieuprawnione. Są wspólnoty, które mają dobrą gospodarkę finansową, niższe koszty, i są takie, które mają tu poważne problemy. Podobnie jest ze spółdzielniami mieszkanio-wymi.

Oczywiście to nie oznacza, że nie należy wielu spraw poprawiać w zasobach spółdzielczych.

Autorzy zmian ani słowem nie

odnoszą się do różnicy w zakresie opłat, które zobowiązani są wno-sić członkowie wspólnoty, a które muszą wnosić mieszkańcy osiedli spółdzielczych. A przecież prawie 60 % ponoszonych kosztów przez mieszkańców osiedli spółdziel-czych to koszty zewnętrzne, nieza-leżne od spółdzielni. W osiedlach spółdzielczych wnosimy podatki i opłaty za użytkowanie wieczy-ste. Ponadto ponosimy koszty konserwacji terenów zielonych, placów zabaw czy dróg wewnętrz-nych. Na utrzymanie terenów zie-lonych i dróg we wspólnotach idą środki z podatków wnoszonych przez mieszkańców Warszawy, w tym członków spółdzielni mieszkaniowych. Trzeba być „ode-rwanym od ziemi”, aby sądzić, że Miasto chętnie przejmuje na swój „garnuszek” np. nasze drogi wewnętrzne. Jeśli chodzi o tereny zielone, to Miasto chętnie przej-mie większe działki, ale w celu ich sprzedaży prywatnym develope-rom. Takie doświadczenia prze-szły już osiedla WSM, np. Piaski, Bielany.

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem związany z wnoszonymi zmianami. Argu-mentując potrzebę zwiększenia kontroli członków spółdzielni nad jej funkcjonowaniem autorzy pro-ponują wybory bezpośrednie do organów spółdzielni. Należy odno-tować, że dotychczasowe przepisy dają członkom spółdzielni wiele możliwości w tym zakresie. Co nie znaczy, że nie może być lepiej. Jednak propozycja bezpośrednich wyborów przede wszystkim do zarządu spółdzielni jest pomy-słem świadczącym o kompletnej nieznajomości jej funkcjonowania. Wprowadzenie tej zasady oznacza wzmocnienie prezesów spółdziel-ni. Ten tryb wyboru prezesów wprowadza mechanizmy bardziej „partyjne” niż samorządowe. Jak miałaby wyglądać kampania wy-borcza? Pozwalam sobie przypo-mnieć, że w ogłoszonym w ubie-głym roku konkursie na prezesa Zarządu WSM zgłosiło się ok. 50 kandydatów. Rada Nadzorcza przesłuchała wszystkich, zapo-znała się z prezentacjami pisemny-

mi i wizualnymi przygotowanymi przez kandydatów. Czy byłoby to możliwe przy wyborach bezpo-średnich? Proponowana zmiana w ustawie jest działaniem pozo-rowanym, niesprzyjającym samo-rządności spółdzielczej.

Wszystkie proponowane roz-wiązania prowadzą ewidentnie do likwidacji spółdzielczości mieszkaniowej. Ocenę taką pre-zentowali przedstawiciele spół-dzielni mieszkaniowych na spo-tkaniu w dniu 28 czerwca br. zorganizowanym przez Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszka-niowych RP.

Kropką nad i jest tu fakt, że for-suje się zmiany w ustawie bez pra-wa głosu zainteresowanych. Wy-starczy jeden lokal wyodrębniony, aby pozostali mieszkańcy nie mieli już nic do powiedzenia, ich opi-nia może iść do kosza na śmieci. A może jednak wypowiedzmy się póki nie jest za późno i spróbujmy zaprotestować?

Maria Mossakowska, przewodnicząca Rady Nadzorczej

Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Za „Życiem WSM” nr 3 z września 2013

Istnieje kilka form, w jakich można sporządzić testament. Wy-różnia się formy zwykłe i szcze-gólne. Forma zwykła to przede wszystkim testament własnoręcz-ny tzw. holograficzny, testament w formie aktu notarialnego oraz testament allograficzny sporzą-dzony przed urzędnikiem.

Najprostszą i najczęściej spo-tykaną formą testamentu jest te-stament własnoręczny. Niemniej jednak bardzo często jest on spo-rządzany nieprawidłowo. Istnieją pewne prawne wymogi, które te-stament odręczny musi spełniać. Przede wszystkim należy pod-kreślić, że wbrew powszechnemu przekonaniu nie można sporządzać testamentów wspólnych np. jedne-go dla męża i żony. Testament jest oświadczeniem woli na wypadek śmierci tylko jednej osoby. Ponadto oświadczenie musi zostać w całości sporządzone własnoręcznie, a więc niedopuszczalne jest sporządzenie testamentu na komputerze. Poza tym musi on zawierać oznaczoną datę oraz zostać opatrzony wła-snoręcznym, czytelnym podpisem testatora. Warto pamiętać, że po-wołanie spadkobiercy następuje do całości spadku albo jego części np. do 1/3 spadku, a nie do konkretne-go przedmiotu np. mieszkania.

Testament notarialny jest oczy-wiście sporządzany w kancelarii notarialnej. Po odczytaniu przez notariusza treści testamentu w formie aktu notarialnego testa-

tor składa pod nim swój podpis. Jest to najbezpieczniejsza forma testowania, ponieważ dokument urzędowy najtrudniej podważyć. Koszt sporządzenie aktu wynosi od 50 zł do 200 zł.

Natomiast testament allogra-ficzny jest formą, która w chwili obecnej zanika. Sporządzany jest w obecności dwóch świadków przed urzędnikiem: wójtem (bur-mistrzem, prezydentem miasta), starostą, marszałkiem wojewódz-twa, sekretarzem powiatu lub gminy, kierownikiem urzędu sta-nu cywilnego.

Po spisaniu w formie protokołu oświadczenia woli oraz jego od-czytaniu przez urzędnika, testator wraz ze świadkami oraz urzędni-kiem podpisują się pod jego tre-ścią. Należy pamiętać, iż w takiej sytuacji, a także w innych wypad-kach, gdy niezbędna jest obec-ność świadka przy sporządzaniu testamentu świadkiem nie może być osoba, która jest w testamen-cie wskazana, jako spadkobierca bądź zapisobierca, małżonek testatora, jego krewni i powino-waci do drugiego stopnia, osoby pozostające w stosunku przyspo-sobienia, osoba niewidoma, głu-cha lub niema, niemająca pełnej zdolności do czynności prawnej, niemogąca pisać i czytać oraz osoba w przeszłości prawomoc-nie skazana wyrokiem sądowym za składanie fałszywych zeznań.

dokończenie na stronie 7

Radca prawny głosi

Testament – w jakiej formie powinien zostać sporządzony?

Page 6: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan6

dokończenie ze tsrony 1a w szczególności nad projektem autorstwa Platformy Obywatelskiej, zmierzającym do likwidacji spół-dzielni mieszkaniowych, podziału majątku stanowiącego mienie spół-dzielni, powstania z mocy prawa wspólnot mieszkaniowych na miejsce majątku spółdzielczego, ogranicze-nia kompetencji władz spółdzielni.

Królewski pamiętnikMuzeum Łazienki Królew-

skie przedstawia autentyczne pamiętniki Stanisława Augusta z lat 1732-1778. Spotkania (w su-mie dziewięć) będą się odbywać w czwartki, o godz. 17.00, przed Pałacem na Wyspie (wstęp za oka-zaniem darmowej wejściówki do Muzeum). 17 bm. goście zapozna-ją się z literackim autoportretem Stanisława Antoniego napisanym dla wielkiej księżnej Katarzyny – przyszłej carycy.

AntybohaterIkona kultury lat 50. XX w.

Leopold Tyrmand, znakomity pu-blicysta, uznawany za skandalistę, bikiniarza i proroka jazzu fascynuje do tego stopnia, że od kilku lat jest bohaterem Festiwalu Tyrmandiada. W tym roku w kinie Iluzjon, w dniach 23-25. bm. będzie można zobaczyć film Janusza Morgensterna “Jutro premiera” (z Tyrmandem w epi-zodycznej roli), “Trzy starty” Ewy i Czesława Petelskich oraz Jana Ryb-kowskiego “Naprawdę wczoraj” we-dług scenariuszy Tyrmanda, wreszcie dokumenty: “Zły” Jerzego Sztwiertni oraz “Amerykański brzeg Leopolda Tyrmanda” Stefana Chazbijewicza. Szczegóły na www.iluzjon.fn.org.pl

22 635 09 54 Telefon Zaufania szczególnie

adresowany jest do osób starszych, samotnych, potrzebujących wspar-cia psychologicznego. Działa we wtorki w godz. 9.00 – 12.00 oraz w środy i czwartki w godz. 17.00 – 20.00. Zawdzięczamy go Stowa-rzyszeniu „mali bracia Ubogich”. Partnerem merytorycznym Telefo-nu Zaufania są eksperci Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.

Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20do 17.11. - „Będę to fotografował w kolorach...”. Początek XX wieku na trójwy-miarowych zdjęciach Stanisława Wilhelma Lilpopa; do 31.12. - „Gerald How-son – bardzo polska sprawa”; do 15.11, skwer im. księdza Jana Twardowskiego - „Warszawa z wysoka. Niemieckie zdjęcia lotnicze 1940–45 z National Archi-ves w College Park”; 18.10. godz. 18.00 – film „Warszawiacy nie z tej ziemi”. Cudzoziemscy mieszkańcy stolicy 1945–1989: historyczka i pisarka Tessa Cap-poni-Borawska z Włoch, muzyk i pedagog Szabolcs Esztényi z Węgier, poeta i tłumacz Hatif Janami z Iraku, lektor i dziennikarz Mario Galdámez Munoz z Chile oraz archeolog Mahmoud El-Tayeb z Sudanu; 19.10. godz. 13.00 – Spacer po Cmentarzu Bródnowskim. Zbiórka przed kościołem (murowanym), ul. św. Wincentego 81; 20.10. godz. 13.00 – Spacer po cmentarzach prawo-sławnym i karaimskim. Zbiórka przy bramie na cmentarz prawosławny, ul. Wolska 140 (Konieczne nakrycie głowy dla mężczyzn); 22.10. godz. 18.00 – „Historia w kadrze: wiek XX w polskich fabułach filmowych. Przełom ustro-jowy 1944–1946”, fragmenty filmów: „Słońce wschodzi raz na dzień” „Dzień oczyszczenia”, „Znikąd donikąd”, „Pierścionek z orłem w koronie”; 27.10. godz. 16.00 – filmy „Obok Trasy, obok Zamku”, „Urodziny Matyldy; 30.10. godz. 18.00 – Spotkanie z książką Jarosława Pałki, Machteld Venken i Krzysztofa Marcina Zalewskiego „Żołnierze generała Maczka. Doświadczenie i pamięć wojny”; 31.10. godz. 18.00 – Noc horrorów, Halloween. Fragmenty filmów grozy, m.in. „Gabinet doktora Caligari”, „Nosferatu – symfonia grozy”, „Dziec-ko Rosemary”

Łazienki Królewskie„Salony Poezji K40”, Podchorążówka: 20.10. godz. 12.00. – „Kwiaty polskie” cz. 1 czyta Krzysztof Tyniec; 27.10. godz. 12.00. - „Kwiaty polskie” cz. 2 czyta Artur Barciś; „Salony muzyczne”, Pałac na Wyspie: 20.10. godz. 12.00 - To-masz Karwan – altówka, Krzysztof Kozłowski - fortepian; 27.10. godz. 12.00 - Zuzanna Całka - fortepian; „Tajemnice czwartkowe”, jednocześnie w Pałacu na Wyspie, Pałacu Myślewickim i Starej Pomarańczarni: 17, 24 i 31.10. godz. 13.00. - oprowadzanie po dotychczas niedostępnych miejscach.

Staromiejski Dom Kultury, Rynek 2 17.10. godz. 11.00 – prelekcja, Jakub Winiarski „Humor w literaturze”; 19.10. godz. 16.00 - „Występ Andrzeja Rosiewicza”; 24.10. godz. 11.00 – prelekcja, Wiesława Dłubak–Bełdycka „Muza F. Chopina i J. Słowackiego”; 31.10. godz. 11.00 – prelekcja, Karol Jerzy Mórawski „Warszawska Tarcza – czyli dzieje fortyfikacji i umocnień Warszawy”

Fotoplastikon Warszawski, Al. Jerozolimskie 51do 30.11. wystawa „Serial ‚Czas honoru’ w obiektywie 3D”.

Muzeum Powstania Warszawskiego ul. Grzybowska 7929.10. godz. 18:00 - „Filmy z Duszą”. Projekcja filmów dokumentalnych o tematyce wojennej, spotkanie z autorem, Włodzimierzem Dusiewiczem ps. Dusza.

Galeria Kordegarda, ul. Krakowskie Przedmieście 15/1719.10. godz. 14:00 - Bukklub: Dyskusyjny Klub Książkowy, rozmowa o książ-ce: „Życie jest gdzie indziej” Milana Kundery; godz. 16:00-18:00 - Cykliczna Wymienialnia Książek

- W wielu wywiadach jest pan pytany o sezon ogórko-wy, występowanie w reklamie ogórków i tym podobne sen-sacje związane z pana nazwi-skiem. Jak pan to znosi?

- Nigdy się nie przejmowałem. Miałem zawsze wrażenie, że mi to pomaga, nigdy mnie nikt z nikim nie pomylił. Gdybym w tym za-wodzie nazywał się Kowalski albo Nowak (nawet bez zegarka) – to byłby dopiero dramat.

- Nigdy nie było momentu, kiedy poczuł się pan zirytowa-ny takimi pytaniami?

- Teraz trochę.- A czy jako dzieciaka nie

wkurzały młodego Michasia Ogórka docinki w stylu: Jurek ogórek, kiełbasa i sznurek?

- Ale z tego wzięła się książ-ka, jaką napisaliśmy z Jerzym Bralczykiem (Jurkiem!), nazwa-

na właśnie „Kiełbasa i sznurek”. Uważam to za tak ważną część swojej tożsamości, że od tych wy-liczanek dziecięcych tam zaczy-namy. Dopiero potem przychodzi czas na „Pana Tadeusza”, a nawet

„Dlaczego ogórek nie śpiewa?” Gałczyńskiego. Profesor Bralczyk uświadomił mi też, że „ogórek” jest jednym z nielicznych polskich słów, jakie weszły do innych języ-ków. Niemieckie „Gurke” przeszło tam z polszczyzny, a nie odwrot-nie! Nie ma wielu takich przykła-dów. My, ogórki polskie, jesteśmy towarem eksportowym.

- Niekiedy się zastanawia-łem, co by się stało, gdyby Michał Ogórek stracił poczucie humoru?

- Może żona by się ucieszyła, że spoważniałem… Ale mówiąc serio - bo humor to jest zbyt poważna sprawa, żeby z niej żar-

tować - to przecież tylko śmiech trzyma nas przy życiu. Dodałbym jedynie: nie chichot, nie rechot, ale śmiech. Bez tego nie ma in-teligencji.

- Dziś jest pan uznanym dziennikarzem. Jak się zaczęła ta przygoda?

- Chciałem być dziennikarzem zawsze, jeszcze zanim dowiedzia-łem się, na czym to polega. Dalej uważam, że jest to fantastyczny zawód, choć już nie tak, jak wtedy, gdy zaczynałem. Czy pan da wia-rę, że na 5 metrach kwadratowych w redakcji „Kultury” siedzieli wów-czas Ryszard Kapuściński, Teresa Torańska, Janusz Głowacki, Jacek Snopkiewicz, Bogdan Tomaszew-ski, Maciej Wierzyński, a ja razem z nimi! Czy młodego człowieka mogło spotkać coś lepszego? Dziś w całej Polsce nie znalazłoby się takiej stawki autorów.

- Pisze pan też książki. Która przyniosła panu najwięcej sa-tysfakcji?

- Zbiory felietonów są zawsze potwierdzeniem, że to, co się pisze, nie jest wyłącznie do-raźne. Cieszę się też albumem „Z prądem i pod prąd”. No i oczy-wiście „Kiełbasą i sznurkiem”. Za najbardziej wartościową uważam za to książeczkę, którą napisałem z żoną, Iloną Morżoł – „Polska między wierszami”, życie codzien-ne w PRL. To już jest całkiem bia-ły kruk.

- W tym roku promuje pan swoją nową książkę, „Kiełbasa i sznurek”, napisaną wspólnie z Jerzym Bralczykiem. O czym można w niej poczytać?

- To jest rozmowa, do której za-praszam czytelnika. Zapisana tak, że można przyłączyć się w do-wolnej chwili i w dowolnej chwili włączyć, choć z tym trudniej, bo profesor mówi tak fascynująco… A ja tego nie psuję.

- Jak wygląda zwykły dzień Michała Ogórka? Rano pan wstaje… i co dalej?

- I zaraz się kładę. Uwielbiam poleżeć sobie jeszcze trochę. Po-tem klepię w komputer, ale sta-ram się, żeby chociaż odbywało się to w różnych miejscach, więc go przenoszę, albo do ogródka, albo wywożę go nad morze czy za granicę. Ale wszędzie w zasa-dzie robię to samo: piszę o tym, co się dzieje w Polsce. Nawet jak byłem na Wyspie Wielkanocnej, to musiałem napisać coś o Tusku czy Kaczyńskim, już nie pamię-tam naturalnie. To trochę psuje człowiekowi humor.

- Z jednej strony jest pan du-szą towarzystwa, a z drugiej złośliwi mówią, że ma pan sła-bą głowę do trunków?

- Pierwsze słyszę. Nie piję w ogóle piwa ani wina, jak już to dżin z tonikiem. Ale na głowę nie narzekam. Nie potrzebuję się ni-czym „nakręcać”, najlepsza pod-nieta to dobre towarzystwo, a na to nie narzekam.

- A jak się pan odnajduje w dzielnicy i wśród sąsiadów jako mieszkaniec Bielan?

- Choć się tu nie urodziłem, jestem jakby bielańczykiem genetycznym. Mój ojciec był dyrektorem technicznym Huty Warszawa w czasie, kiedy się ona budowała. Został przenie-siony z Katowic, żeby ją zbu-dować, a ja – jako niemowlak – zamieszkałem z nim przy ulicy

Kasprowicza. Tego naturalnie nie pamiętam. Wróciłem tu 15 lat temu, wprowadziłem się do takiego wiejskiego domku przy Cegłowskiej. Jestem wielkim fa-nem Bielan. Uważam, że mieszka się tu świetnie, gdyby jeszcze nie parkowano mi prawie w kuchni…

Michał Ogórek – ur. 22 lip-ca 1955 r. w Stalinogrodzie – dziennikarz, felietonista, krytyk filmowy i satyryk. Ukończył na-uki polityczne na Uniwersytecie Śląskim. W 1979 na stałe opu-ścił Katowice, aby podjąć pracę w Warszawie. Powodem były kło-poty z cenzurą, z którą miał do czynienia już pisząc w „Studenc-kim magazynie reporterów”.

W latach 80. XX w. pisał w „Przeglądzie Technicznym”, a od 1989 jest stałym felietonistą „Ga-zety Wyborczej” i tygodnika „An-gora”. Autor książek, w tym „Naj-lepszy ogórek, czyli kalendarz na każdy rok” oraz „Kiełbasa i sznu-rek” napisanej wspólnie z prof. Jerzym Bralczykiem. Od 2004 r. związany z kanałem telewizyjnym Kino Polska, gdzie komentował kroniki filmowe z czasów PRL w programie „Na przełaj przez PRL”. W rankingu felietonistów polskich miesięcznika „Press” skla-syfikowany na drugim miejscu. Mieszka na Bielanach.

Humor to poważna sprawaZ Michałem Ogórkiem rozmawia Władysław Adamski

Można krytykować, kiedy coś wychodzi nie tak, jak powinno. Jeszcze bardziej irytujące są nie-kompetencja, kolesiostwo i mar-notrawienie publicznych pienię-dzy. Nieporównywalnie większy entuzjazm wywołują we mnie jednak przedsięwzięcia udane. Uważam, że w dobie poszukiwa-nia na siłę medialnych sensacji, o rzeczach pozytywnych pisze się zbyt mało. A szkoda. Nie dość, że w większym stopniu wpływają one na naszą przyszłość niż jakiś przekręt czy czyjś złamany nos, to jeszcze nie psują humoru. Dlate-go dziś wspomnę o tym, jak kilka miesięcy temu zainaugurowano działalność nowej i do tego tra-fionej inicjatywy. Centrum Przed-siębiorczości Smolna, bo o nim tu będzie mowa, zlokalizowane na warszawskim Powiślu jest inicja-tywą, którą zrealizował samorząd Województwa Mazowieckiego przy 85-procentowym wsparciu środków unijnych. Całość projek-tu warta jest niemal 10 mln zł.

Projekt adresowany jest do przedsiębiorców. Usługi szkole-niowo-doradcze, informacyjne, finansowe, prawne, a także księ-gowe oraz zarządcze to tylko część oferty. Będą z niej mogły korzystać osoby zastanawiające się nad rozpoczęciem prowadze-nia własnego biznesu.

Budynek Centrum Przedsię-biorczości Smolna zajmuje po-wierzchnię 1200 m kw. Znajduje się w nim 16 pokoi, 40 miejsc na open-space oraz dwie sale konferencyjne. Dodatkowo mie-ści się tu kawiarnia oraz gabinet z przeznaczeniem na mniejsze spotkania.

Centrum realizować będzie swoje działania w dwóch eta-pach. W pierwszym etapie można skorzystać z usług part-nerskich instytucji publicznych, drugi zaś dotyczy działań zwią-zanych z inkubatorem przedsię-biorczości. To jednak nie wszyst-ko. Centrum Przedsiębiorczości Smolna oferuje bowiem przed-

siębiorcom stawiającym pierw-sze kroki w biznesie możliwość załatwienia spraw we wszyst-kich niemalże obszarach. Można więc sobie zorganizować biuro z nowoczesnym wyposażeniem, zapewnić miejsce na spotkania biznesowe, a także brać udział w szkoleniach, konferencjach oraz warsztatach.

Dodam, że radni Wojewódz-twa Mazowieckiego z zadowole-niem odnieśli się do tak istotnych dla rozwoju gospodarczego in-westycji. Tym bardziej, że kolej-nym etapem ma być utworzenie Centrum Rozwoju Aktywności Obywatelskiej. Celem tej inicja-tywy jest stworzenie inkubatora adresowanego do organizacji pozarządowych. Obecnie nie ma bowiem żadnej instytucji, któ-ra świadczyłaby usługi na wzór inkubatorów przedsiębiorczości w obszarze III sektora.

Zdaniem radnych SLD zasiada-jących w Sejmiku Województwa Mazowieckiego stworzenie Cen-

trum Rozwoju A k t y w n o ś c i Obywatelskiej p o z y t y w n i e wpłynie na m o ż l i w o ś c i działania sto-w a r z y s z e ń i fundacji, które nierzadko bory-kają się z problemami lokalowy-mi czy dostępem do fachowych usług typu księgowość, porady prawne oraz animowanie roz-woju. Osobiście traktuję CRAO jako instytucję wsparcia organi-zacji pozarządowych, co stanowi całkiem udany krok w kierunku budowy społeczeństwa obywa-telskiego w oparciu o współ-pracę z jednostkami samorządu terytorialnego na poziomie re-gionalnym. Konkluzja może być tylko jedna: oby takich inicjatyw było jak najwięcej.

Grzegorz Pietruczuk, radny Województwa Mazowieckiego

www.grzegorzpietruczuk.pl

10 mln na przedsiębiorczość

Page 7: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 7

AGD - RTVl Naprawa pralek, lodówek,

tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

l Pralki, naprawa, 22 666-55-22.

l Docieplanie budynków, podda-szy, malowanie elewacji, kilkunasto-letnie doświadczenie, 501-62-45-62.

l Elektryk tanio, 507-153-734.l Hydraulika, gaz, Zenek,

691-718-300.l Malowanie A-Z, remonty,

referencje, jesień 25% taniej, 501-255-961.

l Remonty A-Z, 606-33-44-33.l Złota rączka, 509-483-885.

KUPIĘl Antyki za gotówkę, obrazy,

platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Antyki, starocie, za gotówkę, kupno - sprzedaż, Narbutta 23, 22 646-32-67, 502-85-40-90.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

l SKUP KSIĄŻEK, RÓŻNE DZIEDZINY, 501-561-620.

KANCELARIARADCÓW PRAWNYCH

ul. Mickiewicza 9 lok. U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

FINANSEl KREDYTY trudne też

prywatne, 668-308-435.

ZDROWIEl Mazowiecki Oddział Okręgo-

wy Polskiego Czerwonego Krzyża informuje, że prowadzi usługi opiekuńcze w domu chorego. Pomaga w realizacji codziennych obowiązków domowych, wykonuje usługi pielęgnacyjne oraz zabiegi pielęgniarskie i rehabilitacyjne na zlecenie lekarza. Realizowane są zlecenia stałe i doraźne przez wy-szkolony i doświadczony personel. Tel. 22 326 12 33; 500 288 008.

l STOMATOLOGIA. PROTEZA CAŁKOWITA 350 ZŁ. PROTEZA SZKIELETOWA 550 ZŁ. PLOMBY 50 - 80. KORONY PORCELANOWE 400. ZAPRASZAMY 660-018-065.

PRACA - daml Telepizza zatrudni osoby przy

produkcji pizzy (nie wymagamy doświadczenia), dostawców z wła-snym samochodem oraz osoby do roznoszenia ulotek. Wyższe stawki, praca w centrum, możliwość awan-su. Tel. 605-494-482.

NAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

USŁUGIl A - Komputery serwis,

501-594-190.l A- Przeprowadzki,

512-139-430.l A Sprzątanie mieszkań,

piwnic, wywóz mebli, 512-139-430.

l Cyklinowanie, lakierowanie, solidnie, 22 751-96-01, 694-142-660.

l DEZYNSEKCJA skutecznie, 22 642-96-16.

l Docieplanie poddaszy - solidnie, 501-624-562.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

HANDELu Społem WSS Śródmieście, Warszawa, ul. Nowy Świat 53www.wss.spolem.org.plSDH Hala Mirowska pn-pt 7-20 sob 7-18 pl. Mirowski 1*SDH Sezam pn-pt 7-21 sob 8-19 niedz 10-16 ul. Marszałkowska 126*Sklepy spożywcze: Długa 8/14*,Foksal 12/14*,Koszykowa 24, Koszykowa 31, Krak.Przedm. 16/18*, Miodowa 23, Mokotowska 46a, Mokotowska 67, Nowy Świat 53*, Solec 46*, Solec 66*, Solidarności 83*, Widok 16, Wiejska 20*,Wspólna 41**realizacja zamówień na Kosze DelikatesoweSklepy przemysłowe: Andersa 25,Długa 8/14,Mokotowska 67, Wiejska 9

BIURA OGŁOSZEŃ: u ul. Puławska 136, pon. - czw. 9.00 - 17.00, pt. 9.00 - 16.00tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15 [email protected] [email protected] Al. Komisji Edukacji Narodowej 15 lok. 4, 22 648-24-07, 537-427-186u ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 u Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85, 601-213-555 u ul. Dobra 19, Biuro Ogłoszeń Prasowych „Katom”, tel. 22 828 46 64, 22 828 25 87 u ul. Grzybowska 39, „aTco”, tel. 22 652-25-30, 22 654-90-77, 22 620-17-83

INFORMATOR POŁUDNIA

www.polskieradio24.pl

NAGROBKIjuż od 1900 zł

22/214-06-31500 290 360

RATY

659875_WA nagrobek:Layout 1 2013-06-26 09:40 Page 1

USŁUGISZKLARSKIE

w zakładzie i u Klienta

Al. Zjednoczenia 13pon. - pt. 9.00 - 17.00

tel. 22 834-09-82

Sprzedam barakowóz do wykorzystania

jako biuro lub na działkę 603-675-370.

NAUKAl Matematyka, 505-124-181.l Nauka jazdy, 501-011-450.

SPRZEDAM

RÓŻNE

Szkółka Roślin Iglastych IGLAKI_PL Joanna i Bogdan Żmijewscy

ul. Syta 54 02-993 Warszawa Wilanów

Szkółka czynna w sezonie 7 dni w tygodniu z wyłączeniem świąt w godzinach: od 10.00 do 20.00

inne godziny (lub dni) możliwe po uprzednim uzgodnieniu telefonicznym 22 642 50 62, 662 587 054

Prosimy o kierowanie korespondencji na adres: [email protected]

Krótki film o zabijaniu to jedno z najbardziej znanych na świecie dzieł Krzysztofa Kieślowskiego, a z pewnością najbardziej poru-szające. Warto przypomnieć cza-sy, w których powstawał ów film, stanowiący rozwinięcie telewi-zyjnego filmu Dekalog V z cyklu Dekalog.

Druga połowa lat osiemdzie-siątych ubiegłego stulecia była czasem szczególnie gwałtownych i żarliwych debat nad sensowno-ścią stosowania kary zasadniczej. Było właściwie przesądzone, że kara śmierci stanowi nieludz-ki przeżytek i że zniesienie jej, a przynajmniej zawieszenie jej stosowania jest kwestią czasu. Przeciwko takim zmianom w pra-wie występowały jednak liczne środowiska, które utrzymywały, że kara śmierci jest jedynym spo-sobem odstraszania najbardziej zwyrodniałych zabójców. Kie-ślowski odważnie wszedł w ten spór, pokazując w swoim filmie, że nie ma lepszej i gorszej śmierci,

że wykonanie wyroku na zabójcy jest takim samym bezsensownym odebraniem życia ludzkiego, ja-kim był czyn skazańca. Nie był to i do dziś nie jest pogląd spe-cjalnie popularny. Oliwy do ognia dolał Kieślowski, pokazując w roli skazańca mordercę taksówkarza. Środowisko taksówkarskie, nęka-

ne nieustannymi napadami, było wówczas jednym z tych środo-wisk, które najaktywniej prote-stowały przeciwko odesłaniu kary śmierci do prawniczego lamusa.

Film Kieślowskiego ma trzech głównych bohaterów. Pierwszy z nich, to początkujący adwo-kat Piotr (Krzysztof Globisz), dla którego sprawa zabójcy taksów-karza będzie pierwszą w karie-rze. Drugi to zamordowany tak-sówkarz Waldemar (Jan Tesarz), niezbyt sympatyczny mężczyzna w średnim wieku. I wreszcie zabójca Jacek (Mirosław Baka) – młody chłopak, ewidentnie nieradzący sobie z otaczającą go rzeczywistością, pochodzą-

cy ze wsi, zagubiony w mieście outsider. Kieślowski niczego nie podaje tu na tacy – na próżno widz oczekiwać będzie jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego Jacek bru-talnie zamordował taksówkarza, nie będzie żadnej analizy osobo-wości młodego zabójcy. Niczego nie dowiemy się też o ofierze. Kieślowski celowo unika wnika-nia w psychologiczne zawiłości – śmierć jawi się w stanie czystym i ascetycznym. Celem reżysera było pokazanie, że zadawanie śmierci, to zawsze przemoc i zło, bez względu na okoliczności. Temu służy ascetyczna i jakby antypsychologiczna konstrukcja postaci bohaterów filmu.

Wymowę i klimat dzieła wzmacniają posępne, mroczne, aż chce się rzec „kafkowskie” zdjęcia autorstwa Sławomira Idziaka. Tym samym Krótki film o zabijaniu, poza swoim podstawowym, omó-wionym powyżej przesłaniem, jest też jednym z najciekawszych fil-mów z varsavianistycznego punk-tu widzenia. Mało jest w historii kina filmów, w których Warszawa byłaby pokazana tak ponuro. Mia-sto w interpretacji Idziaka i Kie-ślowskiego jest czymś na kształt nieprzyjaznego, groźnego molo-cha. Ważnym miejscem w Krótkim filmie o zabijaniu jest warszawska Starówka. Po Starówce właśnie włóczy się bez celu przyszły za-

bójca. Spotyka na swojej drodze rysownika z Rynku Starego Miasta (Zdzisław Bene Rychter), a także karmiącą gołębie staruszkę (Hele-na Kowalczykowa), której bezcere-monialnie i złośliwie spłoszy kar-mione ptaki, na co ta odpowie mu krótkim tekstem „kawał chama”… W swojej wędrówce po Starym Mieście Jacek zatrzyma się także przy balustradzie koło Kolumny Zygmunta. Stąd właśnie zrzuci ka-mień na przejeżdżające Trasą W-Z samochody, powodując wypadek. Stare Miasto jest tu dalekie od widzenia „pocztówkowego” – jest mroczne, ponure i groźne, jak cała wykreowana w filmie rzeczywi-stość.

Dzieło Kieślowskiego wywo-łało wstrząs i liczne dyskusje. Przeszło też triumfalnie przez festiwale filmowe całego świata i okazało się jednym z najważ-niejszych europejskich filmów lat osiemdziesiątych XX wieku. Na szczególnie prestiżowym dla twórców kina artystycznego Mię-dzynarodowym Festiwalu Filmo-wym w Cannes obraz otrzymał Nagrodę Jury. Był też jednym z najpoważniejszych kandydatów do Złotej Palmy tegoż festiwalu, która ostatecznie przypadła wów-czas (w 1988 roku) duńskiemu filmowi Pelle zwycięzca Billy’ego Augusta.

Tekst i fot. Rafał Dajbor

Stare Miasto po kafkowsku

dokończenie ze strony 5Osoby te nie mogą również

być świadkami przy sporządzaniu testamentu „na łożu śmierci”. Pra-wo polskie dopuszcza bowiem, aby w sytuacji istnienia obawy rychłej śmierci albo gdy w skutek szczególnych okoliczności nie-możliwe lub bardzo utrudnione jest skorzystanie z którejkolwiek z form testamentu zwykłego, spadkodawca oświadczył swoją wolę określonej liczbie świadków. Na tym właśnie polu najczęściej dochodzi do pomyłki, która skutkuje nieważnością testamen-tu ustnego. W trakcie ustnego

oświadczania woli przez spad-kodawcę, świadków musi być co najmniej trzech, a nie dwóch! Po-nadto treść testamentu ustnego musi zostać stwierdzona pisemnie w ciągu roku od jego złożenia, z podaniem miejsca i daty oświad-czenia oraz miejsca i daty sporzą-dzenia pisma. Pismo to podpisują spadkodawca i co najmniej dwaj świadkowie. Jeżeli testament nie zostanie w ten sposób stwierdzo-ny, można w ciągu 6 miesięcy od śmierci testatora stwierdzić go przez zgodne zeznania złożone przez wszystkich trzech świadków przed sądem.

Do pozostałych form szcze-gólnych testamentu należą te-stament wojskowy sporządzany w przypadku wojny, mobilizacji bądź niewoli oraz testament spo-rządzony podczas podróży na polskim statku morskim lub po-wietrznym przed dowódcą statku lub jego zastępcą w ten sposób, że spadkodawca oświadcza swą wolę dowódcy statku lub jego zastępcy w obecności dwóch świadków.

Każdy z trzech wskazanych testamentów szczególnych traci moc z upływem sześciu miesię-cy od ustania okoliczności, które

uzasadniały niezachowanie for-my testamentu zwykłego, chy-ba że spadkodawca zmarł przed upływem tego terminu. Bieg terminu ulega zawieszeniu przez czas, w ciągu którego spadko-dawca nie ma możności sporzą-dzenia testamentu zwykłego. Katarzyna Szut – aplikant rad-cowski

Kancelaria Radów Prawnych Baurska, Senkowska, Szczęsna

i Partnerzy tel. 22 241-17-14

www.bsskancelaria.pl

Radca prawny głosi

Testament – w jakiej formie powinien zostać sporządzony?

Page 8: Południe głos śródmieścia nr 15 z 15 września 2013

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny:Andrzej RogińskiRedakcja czynna

w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00pt. w godz. 9.00 - 16.00

W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6540

Nakład 40 000 egz.Wydawca jest członkiem

Warszawskiego Towarzystwa Prasy Lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 7 listopada

Projekt „Plac Zabaw Inny niż Wszystkie” przygotowany przez Dzielnicę Bielany i Teatr Plac Zabaw otrzymał Nagrodę Rodzi-ców w konkursie „Słoneczniki”, organizowanym przez portal czasdzieci.pl. Uroczysta gala, podczas której wręczono na-grody i wyróżnienia, odbyła się w Teatrze Kamienica.

Projekt „Plac Zabaw Inny niż Wszystkie” już od 2010 r. cieszy się wielką popularnością i sympa-tią bielańskich dzieci i rodziców. Wakacyjne spektakle na placach zabaw, na boiskach, w parkach bawią i uczą. Widzowie z zapałem śledzą losy słonia Elmera, krowy Mu czy w tym roku sympatycz-nego Smoka podczas spektaklu--happeningu teatralnego „Podróż do wnętrza Smoka”.

Portal czasdzieci.pl jako wielo-letni pośrednik między miejscami edukacji i kultury a rodzicami wyróżnia najbardziej oddanych dzieciom organizatorów oraz promuje najbardziej wartościo-we i rozwojowe inicjatywy dla dzieci. Bielański projekt został nominowany w kategorii „Sztuka wizualna - myślenie obrazowe, przestrzenne, trójwymiarowe, wrażliwość artystyczna”. Przyby-łych na galę do Teatru Kamieni-ca przywitał Emilian Kamiński, gospodarz miejsca. Uroczystość prowadziła Agnieszka Karp, menadżerka i współwłaściciel-ka portalu. W gali uczestniczyli znamienici goście, organizatorzy nominowanych przedsięwzięć. Obecny był również Włodzimierz Paszyński, zastępca prezydenta Warszawy. Nagrodę dla Urzędu

Dzielnicy Bielany i Teatru Plac Za-baw odebrali Paulina Szczuczko--Jędruszak z Referatu Kultury UD Bielany oraz Waldemar Dolecki z Teatru Plac Zabaw.

Nagroda Rodziców to nagroda niezwykle cenna, bo przyznana głosami rodziców. Jej laureaci zdobyli największą ilość głosów w otwartym plebiscycie podczas głosowania internetowego. - Sto gorących oklasków dla inicjatywy Plac Zabaw Inny niż Wszystkie za zapał, chęci, kreatywność i mega-zabawę na nudnych warszawskich podwórkach – mówi jeden z gło-sujących za projektem rodziców. - Moje dzieciaki (trójka) od trzech lat zachowują się jak uczestnicy obozu wędrownego, podróżując po placach zabaw Bielan (...) wraz z aktorami i bohaterami opowie-ści: słoniem Elmerem, krową Mu czy teraz Smokiem. Wystarczy mieć przy sobie koce, małe prze-kąski i humor, a zabawa gwaran-towana. Takie spotkanie z kulturą jest nie do przecenienia i procen-tuje czytaniem książek.

/B.P./

Plac Zabaw Inny niż Wszystkie

Nowy budynek tak opisała prof. dr hab. arch. Ewa Kuryło-wicz w książce „Warszawa wielko-miejska. Plac Unii i okolice”, któ-rej pierwsze egzemplarze rozdał inwestor podczas uroczystości otwarcia obiektu:

Wśród podstawowych założeń do realizacji projektu kompleksu znalazły się:

- podział kwartału na trzy budynki i wyznaczenie w ten sposób wewnętrznych ulic, co posłużyć miało zmniejszeniu odbieranej skali zabudowy i na-wiązaniu do układu przestrzen-nego okolic i samego placu Unii Lubelskiej, łączącego wiele miej-skich ciągów komunikacyjnych; pasaże kompleksu odnoszą się do tego układu, wzbogacają go i kontynuują;

- połączenie wewnętrznymi ulicami punktów, pomiędzy któ-rymi spodziewany jest największy przepływ ludzi - placu Unii Lubel-skiej i przyszłego placu Puław-

dokończenie ze strony 1Jego budowa była urbanistycz-

nym błędem, który sprawił, że je-den z najważniejszych placów War-szawy został zmarginalizowany”.

Prace budowlane rozpoczęły się 7 lipca 1960 r. Otwarcie sa-moobsługowego sklepu spożyw-czo-przemysłowego Supersam oraz baru Frykas nastąpiło 6. czerwca 1962 r. Supersam stał się kultowym sklepem miasta. Zawsze był dobrze zarządzany, spółdzielcy dbali o lepsze niż gdzie indziej zaopatrzenie.

Wady wykonawcze pawilonu doprowadziły do jego dekapi-talizacji. Powstała groźba kata-strofy budowlanej. 10 kwietnia 2006 r. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego podjął decyzję administracyjną o wyłą-czeniu budynku z eksploatacji. Spółdzielcy znaleźli się w drama-tycznej sytuacji. Z opresji wyszli jednak obronną ręką. Spółdziel-nia zorganizowała sklep w rejo-nie stacji metra Wilanowska oraz w Józefosławiu i na Bemowie. Dzięki współpracy Spółdzielni z partnerami inwestycyjnymi BBI Development SA oraz Liebrecht & Wood powstał nowy obiekt. Na poziomie – 1 znalazł się sklep sa-moobsługowy Supersam.

Procedurę związaną z uzy-skaniem warunków zabudowy przeprowadzili architekci BBI De-velopment SA. Forma budynku opartego na tych założeniach zo-stała rozstrzygnięta w konkursie. Do konkursu zaproszone zostały cztery czołowe biura projektowe. 30 lipca 2007 r. zostały ogłoszo-ne wyniki. Wybór padł na pra-cownię Kuryłowicz & Associates, którą kierował prof. Stefan Kury-łowicz (1949 – 2011), pracujący przy projekcie przy współudziale zespołu pod kierunkiem arch. Jacka Świderskiego.

skiego oraz placu Unii Lubelskiej i skrzyżowania ul. Waryńskiego z ul. Batorego, co ma w intencji sprzyjać lepszej komercjalizacji części handlowo-usługowej.

Układ przestrzenny budynku z centralnie umieszczoną wieżą, dominantą kompleksu, oparty jest o geometrię trójkąta o ścię-tym czubku, z pasażem w formie litery „Y”, której dół otwiera wej-ście od strony placu Unii Lubel-skiej, a czubki widełek wychodzą na ulicę Waryńskiego oraz w stro-nę przestrzeni ulicy Puławskiej. Parter i pozostająca nad nim jedna kondygnacja, podobnie jak poziom - 1., przeznaczone są na galerię handlową. Dach nad pasażem jest na wysokości 25 m ponad poziomem terenu.

Kondygnacje biurowe, do któ-rych prowadzą trzy hole; „A” (od strony ul. Waryńskiego), „B” (od strony ul. Boya-Żeleńskiego) i „C” (od ul. Puławskiej), znajdują się na poziomach: od +2. do +21.

Ostatnia kondygnacja wieży zaję-ta jest przez pomieszczenia tech-niczne.

12 października tłum warsza-wiaków znalazł się w nowym obiekcie, dokonując pierwszych zakupów. Supersam był wręcz oblężony. W nowym obiekcie pracować będzie ok. 4 tysięcy osób.

Następnego dnia, w niedzielę, Jerzy S. Majewski, dziennikarz „Gazety Stołecznej” oprowadził po okolicach placu Unii Lubel-skiej 400 warszawiaków, co „Południe” docenia. Wycieczkę zakończył na dziesiątym piętrze Placu Unii. Widok z tego piętra „Południe’ publikowało przed miesiącem.

Niebotyk

- Czy istnieje jakaś grupa docelowa słuchaczy Polskiego Radia 24?

- Tak. To program dla ludzi poszukujących pogłębionej in-formacji, wiedzy, porady, bez względu na wykształcenie czy płeć.

- Jak wiadomo „Południe” jest gazetą lokalną, Pan kie-dyś również pracował w lokal-nych mediach, m.in. w Koninie i Poznaniu. Jak wspomina Pan

tamte czasy? Czy te doświad-czenia pomagają dzisiaj?

- Fantastyczny czas. Doświad-czenia pomagają. Bezwzględnie. To, co najlepsze, staram się prze-kładać na język radiowy. Praca w prasie dała wiedzę – mam nadzieję (śmiech) - którą dzisiaj pożytkuję przy budowaniu stron internetowych, Polskiego Radia 24 i Informacyjnej Agencji Ra-diowej. Mam świetny zespół mło-dych ludzi, który potrafi urealniać

fantazje kierownictwa. Telewizja podobnie. A radio… ? Jakie jest, każdy słyszy. Słuchacz jest jego właścicielem. Bycie dziennika-rzem, to ogromny przywilej. Bywa się w miejscach i spotyka osoby, z którymi większość nie ma na to szans. Po drugie, to odpowie-dzialność. Słowem wiele można pomóc, ale również zaszkodzić, a nawet zniszczyć. Potwierdze-nie informacji w kilku źródłach, etyczne i z poszanowaniem pra-

wa, zachowanie w stosunku do człowieka, to kryteria, którymi się kieruję. Satysfakcjonujące w pra-cy dziennikarza jest to, że dzięki mikrofonowi, kamerze, piórze możemy pomagać ludziom, któ-rzy w desperacji trafiają do na-szych redakcji. I nie ma większej satysfakcji niż kiedy na twarzach tych osób, dzięki naszemu wspar-ciu, pojawiają się uśmiechy.

- Od dłuższego czasu Polskie Radio 24 i „Południe” współ-pracują ze sobą. Jak Pana zdaniem układa się ta współ-praca?

- Bardzo dobrze. Opowiada-my o sobie nawzajem na łamach gazety/antenie radia i prezentu-jemy wzajemnie swoje tematy i… udzielamy sobie wywiadów( śmiech). Redaktor Andrzej Ro-giński często bywa gościem PR24, a ja dzisiaj rozmawiam z Panią. To, co najistotniejsze z punktu widzenia obu redakcji, już się stało. Co do nowych form współpracy, zobaczymy, co przy-niesie przyszłość…

- Dziękuję za rozmowę.- Miło się z Panią rozmawia-

ło. Polskie Radio 24 pozdrawia Czytelników „Południa”. Do usły-szenia.

Program dla ludzi poszukujących