8
l Spłonęła „Tęcza” - str. 2 l Irena Santor - str. 3 l Nielegalny Czerwony Kapturek - str. 5 l www.poludnie.com.pl l ISSN 2082 - 6540 Rok VII nr 16 (119) l 18 PAŹDZIERNIKA 2012 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta www.polskieradio24.pl 30 lat dla metra 25 października 2012 r. mija 30 lat od zebrania założycielskiego stowarzyszenia Społeczny Komitet Budowy Metra. Stowarzyszenie zabiegało o budowę metra w War - szawie, jego finansowanie i rozwój sieci. W wyniku zorganizowanego przez SKBM konkursu wyłonione zostały nazwy stacji I linii oraz znak metra. Zmiana czasu Zmiana z czasu letniego na zimowy nastąpi w nocy z soboty (27 października) na niedzielę (28 października). Zegarek przestawia- my z godz. 3:00 na 2:00 w nocy. Filmy o tematyce żydowskiej 23, 25-30 października podczas tegorocznego Festiwalu Filmów o Tematyce Żydowskiej zaprezen- towanych zostanie 37 filmów, w tym 15 filmów fabularnych i 22 filmy dokumentalne. Więk- szość z nich nie była nigdy poka- zywana w Polsce. Piosenka charytatywnie Stowarzyszenie im. o. Pio w Radomiu zaprasza 20 listopada o godz. . 18.00 do Sali Kongre- sowej na Koncert Charytatywny Piosenki Warszawskiej. Dochód zostanie przekazany na rzecz budowy stacjonarnego hospicjum w Alojzowie k/ Iłży. Wystąpią: Stan Borys z zespołem Imie Jego 44, Izabela Trojanowska z zespołem Mafia, Orkiestra Archi Dello Spirito pod kierownictwem Wojciecha Wal- czaka, Chór Akademicki Pro Pace, Kapela Czerniakowska , Monika Li- liana Orzeszko z zespołem Koktajl w repertuarze HAnki Ordonównej , Kapela Czerniakowska, Kapela Praska, Kapela z Targówka, Kape- la Fakiry (Piotrków Trybunalski). Gości przywita Roman Kondraciuk. Zaproszenia do nabycia w salonach Empik. Gemilut chasadim Fundacja im. M. Schorra zaprasza na niezwykłą wystawę plenerową: „Gemilut Chasadim. Dobroczynność - Żydzi - Warszawa”, którą od 23 października będzie można obej- rzeć na placu Grzybowskim w War - szawie. Wystawa jest poświęcona historii działalności charytatywnej i wolontariackiej warszawskich śro- dowisk żydowskich. Wymienialnia W sobotę 20 października w go- dzinach 16.00-18.00 w Kordegar - dzie (Krakowskie Przedmieście 72) odbędzie się kolejna Wymienialnia Książek. Warunkiem uczestnictwa jest przyniesienie książki i zro- bienie specjalnej dedykacji dla jej następnego czytelnika. dokończenie na stronie 6 Gra dla życia Wkrótce odbędą się kolejne zbiórki krwi w ramach akcji „Śród- mieście gra dla życia”. Są to etapy wspólnej akcji organizowanej przez Dzielnicę Śródmieście m.st. Warszawy i Re- gionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie. „Śródmieście gra dla życia” już po raz czwarty, w tym roku od 3 października do końca listopada. Każdy, kto odda krew, otrzyma należną porcję czekolady oraz bi- let na specjalny koncert tylko dla krwiodawców. 1 grudnia w klu- bie Palladium przy ul. Złotej 9 dla wszystkich, którzy wezmą udział w akcji, wystąpi gwiazda sceny alternatywnej – zespół Muchy. Ambulanse do poboru krwi pojawią się w następujących miejscach: 16 października Uni- wersytet Warszawski, ul. Kra- kowskie Przedmieście 26/28, w godz. 10.00-15.00; 17 i 24 paź- dziernika PKiN przy stacji Metro Centrum, w godz. 11.00-16.00; 25 i 26 października Politechni- ka Warszawska przed Gmachem Głównym, w godz. 9.00-14.00; 31 października i 7 listopada przy stacji Metro Centrum, w godz. 11.00-16.00. Do tej pory w akcji udało się zebrać prawie 1400 li- trów krwi. Możliwe jest pobicie zeszłorocznego wyniku, a więc zebranie ponad 450 litrów. Organizatorami akcji są: Dziel- nica Śródmieście m.st. Warsza- wy oraz Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie. Patronat medialny sprawują: Portal mmwarszawa.pl oraz tygodnik „Południe”. fot. Piotr Pajewski Powiśle jako całość, czyli Mariensztat, Powiśle, Solec, Powiśle Czerniakowskie i Ujaz- dów, z uwagi na zieleń parków i niepowtarzalną zabudowę stało się w przeciągu ostatnich 10 lat modne i w pewnym sen- sie elitarne. To bardzo pozytywny trend, zwiększający wartość nierucho- mości i wpływający pozytywnie na mieszkańców, którzy wyczule- ni są na dbałość o swoją „małą oj- czyznę”. Trend ten wiąże się rów- nież z odkryciem Powiśla przez bywalców modnych klubów. Z jednej strony mamy modne klu- by, które mogą liczyć na wsparcie mediów i wielu osób związanych z kulturą i rozrywką w naszym mieście, z drugiej mamy miesz- kańców, którzy nie mogą zasnąć do 2.00 nad ranem, a wychodząc z domu nigdy nie wiedzą, jakimi popisami braku kultury i braku odpowiedzialności zaskoczą ich imprezowicze. Ludzie, wychodząc z klubów, zapominają, że Powiśle to nie jest część lokali, a miejsce życia - „mała ojczyzna” - dla dzie- siątek tysięcy mieszkańców War- szawy. Centrum jest naturalnym miej- scem spotkań dla ludzi z całej Warszawy i na tym polega pewien „podatek metropolitalności” pła- cony przez mieszkańców Śródmie- ścia. Należy pamiętać, że mieszka- niec Śródmieścia, jak każdej innej dzielnicy, ma prawo do przyjaznej okolicy, a przede wszystkim do wypoczynku we własnym domu. W tym całym procesie część ludzi zapomina o regule złotego środka, wygłoszonej już przez Arystotele- sa. Regułę tę można sprowadzić do stwierdzenia, że prawo do za- bawy ma zostać zaspokojone, ale w sposób umożliwiający harmo- nijny rozwój także rozumnej części istoty człowieka, która to istota powinna kultywować również Aby panował ład w przestrzeni konieczny jest ład procedur Proces planowania przestrzennego Złoty środek na Powiślu? Proces planowania przestrzen- nego w naszym systemie praw- nym jest uregulowany w miarę demokratycznie. Jest jednak czę- sto wykonywany z naruszeniem zasad demokracji, przepisów ustawowych i Konstytucji oraz wbrew zdrowemu rozsądkowi, a nawet w sposób społecznie szkodliwy, w tym dla uchwalają- cego plan. Udział obywateli w tym pro- cesie jest często ograniczany przez gminy. Ograniczony do- stęp do informacji w przedmio- cie planowania przestrzennego oraz ograniczana możliwość udziału w procedurze plani- stycznej ograniczają w sposób szczególny prawa obywateli. Zacznę do tego, że wszelkie informacje o procedurach uchwa- lania prawa lokalnego, którym jest plan zagospodarowania prze- strzennego, najczęściej nie ukazu- ją się w gazetach lokalnych tylko ogólnopolskich, gdzie trudno je znaleźć. Brak jest też obwieszczeń o tym fakcie na terenie objętym taką procedurą, choć wymaga tego ustawa. Po drugie szereg informacji związanych z uchwalaniem miej- scowych planów w ogóle nie jest obwieszczanych w sposób powszechnie dostępny. Niektóre z nich ukazują się jedynie na stro- nie internetowej gminy, a prze- cież nie wszyscy mają dostęp do tej strony. Budzi moje zastrzeżenia zwłaszcza brak dostępu do ostatecznego projektu planu po wprowadzeniu do niego uwag zgłoszonych przez obywateli, a rozpatrzonych przez prezyden- ta. Nad projektem planu i uwa- gami odrzuconymi przez prezy- denta czy burmistrza obradują komisje i rada gminy/miasta. Projekty te najczęściej są ujaw- niane obywatelom w ostatniej chwili tj. w momencie ogłasza- nia terminu posiedzenia rady na temat zatwierdzenia planu, co następuje standardowo 7 dni przed sesją rady. Plan ten najczęściej nie jest powszechnie dostępny dla obywateli nawet w Internecie przed posiedzeniem komisji rady, które rozpatrują uwagi odrzucone przez prezy- denta. Nie wisi też na żadnej tablicy ogłoszeń gminy. Obywa- tele więc muszą występować o te materiały w trybie ustawy o do- stępie do informacji publicznej, co trwa od 7 do 14 dni. dokończenie na stronie 8 umiejętności panowania nad żą- dzami poprzez silną wolę odwagę i rozsądek. Rozsądek to jest słowo kluczowe w konflikcie, który się zrodził na Powiślu i nie powinien być ignorowany przez żadną ze stron. Właściciele klubów nie mają wyłącznie obowiązków związa- nych z wnoszeniem opłat za wyna- jęcie lokali i spełnienia warunków do uzyskania koncesji. Są zobo- wiązani również do wypracowa- nia mechanizmów współdziałania z mieszkańcami, które właścicie- lom lokali umożliwią zarabianie, a mieszkańcom spokojny sen. Na Powiślu regułę złotego środka częściowo udało się wprowadzić dzięki interwencjom straży miej- skiej. W ostatecznym rozrachunku należy jednak pamiętać, że nie tędy droga, bo wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za swoje małe oj- czyzny. Rozwiązań należy szukać w zaszczepieniu odpowiedzialno- ści za całą Warszawę u wszyst- kich warszawiaków, jak również w konsultacjach społecznych mię- dzy mieszkańcami i właścicielami klubów. Nigdy nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy odpowie- dzialni za dzisiejszą Warszawę, a zaśmiecanie parków czy dewa- stowanie okolicy nie jest aktem za- bawy, a zwykłego barbarzyństwa, którego to Warszawa doświadczy- ła ponad miarę i nie potrzebuje sobie przypominać. Proszę, bądź- my odpowiedzialni za Warszawę. dokończenie na stronie 2

Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Południe Głos Śródmiescia Bielan Żoliborza nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

Citation preview

Page 1: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

l Spłonęła „Tęcza” - str. 2 l Irena Santor - str. 3 l Nielegalny Czerwony Kapturek - str. 5 l www.poludnie.com.pl l

ISSN 2082 - 6540

Rok VII nr 16 (119) l 18 PAŹDZIERNIKA 2012 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta

www.polskieradio24.pl 30 lat dla metra25 października 2012 r. mija 30

lat od zebrania założycielskiego stowarzyszenia Społeczny Komitet Budowy Metra. Stowarzyszenie zabiegało o budowę metra w War-szawie, jego finansowanie i rozwój sieci. W wyniku zorganizowanego przez SKBM konkursu wyłonione zostały nazwy stacji I linii oraz znak metra.

Zmiana czasuZmiana z czasu letniego na

zimowy nastąpi w nocy z soboty (27 października) na niedzielę (28 października). Zegarek przestawia-my z godz. 3:00 na 2:00 w nocy.

Filmy o tematyce żydowskiej

23, 25-30 października podczas tegorocznego Festiwalu Filmów o Tematyce Żydowskiej zaprezen-towanych zostanie 37 filmów, w tym 15 filmów fabularnych i 22 filmy dokumentalne. Więk-szość z nich nie była nigdy poka-zywana w Polsce.

Piosenka charytatywnie

Stowarzyszenie im. o. Pio w Radomiu zaprasza 20 listopada o godz. . 18.00 do Sali Kongre-sowej na Koncert Charytatywny Piosenki Warszawskiej. Dochód zostanie przekazany na rzecz budowy stacjonarnego hospicjum w Alojzowie k/ Iłży. Wystąpią: Stan Borys z zespołem Imie Jego 44, Izabela Trojanowska z zespołem Mafia, Orkiestra Archi Dello Spirito pod kierownictwem Wojciecha Wal-czaka, Chór Akademicki Pro Pace, Kapela Czerniakowska , Monika Li-liana Orzeszko z zespołem Koktajl w repertuarze HAnki Ordonównej , Kapela Czerniakowska, Kapela Praska, Kapela z Targówka, Kape-la Fakiry (Piotrków Trybunalski). Gości przywita Roman Kondraciuk. Zaproszenia do nabycia w salonach Empik.

Gemilut chasadimFundacja im. M. Schorra zaprasza

na niezwykłą wystawę plenerową: „Gemilut Chasadim. Dobroczynność - Żydzi - Warszawa”, którą od 23 października będzie można obej-rzeć na placu Grzybowskim w War-szawie. Wystawa jest poświęcona historii działalności charytatywnej i wolontariackiej warszawskich śro-dowisk żydowskich.

Wymienialnia W sobotę 20 października w go-

dzinach 16.00-18.00 w Kordegar-dzie (Krakowskie Przedmieście 72) odbędzie się kolejna Wymienialnia Książek. Warunkiem uczestnictwa jest przyniesienie książki i zro-bienie specjalnej dedykacji dla jej następnego czytelnika.

dokończenie na stronie 6

Gra dla życia

Wkrótce odbędą się kolejne zbiórki krwi w ramach akcji „Śród-mieście gra dla życia”.

Są to etapy wspólnej akcji organizowanej przez Dzielnicę Śródmieście m.st. Warszawy i Re-gionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie. „Śródmieście gra dla życia” już po raz czwarty, w tym roku od 3 października do końca listopada. Każdy, kto odda krew, otrzyma należną porcję czekolady oraz bi-let na specjalny koncert tylko dla krwiodawców. 1 grudnia w klu-bie Palladium przy ul. Złotej 9 dla wszystkich, którzy wezmą udział w akcji, wystąpi gwiazda sceny alternatywnej – zespół Muchy.

Ambulanse do poboru krwi pojawią się w następujących miejscach: 16 października Uni-wersytet Warszawski, ul. Kra-kowskie Przedmieście 26/28, w godz. 10.00-15.00; 17 i 24 paź-dziernika PKiN przy stacji Metro Centrum, w godz. 11.00-16.00; 25 i 26 października Politechni-ka Warszawska przed Gmachem Głównym, w godz. 9.00-14.00; 31 października i 7 listopada przy stacji Metro Centrum, w godz. 11.00-16.00. Do tej pory w akcji udało się zebrać prawie 1400 li-trów krwi. Możliwe jest pobicie zeszłorocznego wyniku, a więc zebranie ponad 450 litrów.

Organizatorami akcji są: Dziel-nica Śródmieście m.st. Warsza-wy oraz Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie. Patronat medialny sprawują: Portal mmwarszawa.pl oraz tygodnik „Południe”.

fot. Piotr Pajewski

Powiśle jako całość, czyli Mariensztat, Powiśle, Solec, Powiśle Czerniakowskie i Ujaz-dów, z uwagi na zieleń parków i niepowtarzalną zabudowę stało się w przeciągu ostatnich

10 lat modne i w pewnym sen-sie elitarne.

To bardzo pozytywny trend, zwiększający wartość nierucho-mości i wpływający pozytywnie na mieszkańców, którzy wyczule-

ni są na dbałość o swoją „małą oj-czyznę”. Trend ten wiąże się rów-nież z odkryciem Powiśla przez bywalców modnych klubów. Z jednej strony mamy modne klu-by, które mogą liczyć na wsparcie mediów i wielu osób związanych z kulturą i rozrywką w naszym mieście, z drugiej mamy miesz-kańców, którzy nie mogą zasnąć do 2.00 nad ranem, a wychodząc z domu nigdy nie wiedzą, jakimi popisami braku kultury i braku odpowiedzialności zaskoczą ich imprezowicze. Ludzie, wychodząc z klubów, zapominają, że Powiśle to nie jest część lokali, a miejsce życia - „mała ojczyzna” - dla dzie-siątek tysięcy mieszkańców War-szawy.

Centrum jest naturalnym miej-scem spotkań dla ludzi z całej Warszawy i na tym polega pewien „podatek metropolitalności” pła-cony przez mieszkańców Śródmie-ścia. Należy pamiętać, że mieszka-niec Śródmieścia, jak każdej innej dzielnicy, ma prawo do przyjaznej okolicy, a przede wszystkim do wypoczynku we własnym domu. W tym całym procesie część ludzi zapomina o regule złotego środka, wygłoszonej już przez Arystotele-sa. Regułę tę można sprowadzić do stwierdzenia, że prawo do za-bawy ma zostać zaspokojone, ale w sposób umożliwiający harmo-nijny rozwój także rozumnej części istoty człowieka, która to istota powinna kultywować również

Aby panował ład w przestrzeni konieczny jest ład procedur

Proces planowania przestrzennego

Złoty środek na Powiślu?

Proces planowania przestrzen-nego w naszym systemie praw-nym jest uregulowany w miarę demokratycznie. Jest jednak czę-sto wykonywany z naruszeniem zasad demokracji, przepisów ustawowych i Konstytucji oraz wbrew zdrowemu rozsądkowi, a nawet w sposób społecznie szkodliwy, w tym dla uchwalają-cego plan.

Udział obywateli w tym pro-cesie jest często ograniczany przez gminy. Ograniczony do-stęp do informacji w przedmio-cie planowania przestrzennego oraz ograniczana możliwość udziału w procedurze plani-stycznej ograniczają w sposób szczególny prawa obywateli.

Zacznę do tego, że wszelkie informacje o procedurach uchwa-lania prawa lokalnego, którym

jest plan zagospodarowania prze-strzennego, najczęściej nie ukazu-ją się w gazetach lokalnych tylko ogólnopolskich, gdzie trudno je znaleźć. Brak jest też obwieszczeń o tym fakcie na terenie objętym taką procedurą, choć wymaga tego ustawa.

Po drugie szereg informacji związanych z uchwalaniem miej-scowych planów w ogóle nie jest obwieszczanych w sposób powszechnie dostępny. Niektóre z nich ukazują się jedynie na stro-nie internetowej gminy, a prze-cież nie wszyscy mają dostęp do tej strony.

Budzi moje zastrzeżenia zwłaszcza brak dostępu do ostatecznego projektu planu po wprowadzeniu do niego uwag zgłoszonych przez obywateli, a rozpatrzonych przez prezyden-

ta. Nad projektem planu i uwa-gami odrzuconymi przez prezy-denta czy burmistrza obradują komisje i rada gminy/miasta. Projekty te najczęściej są ujaw-niane obywatelom w ostatniej chwili tj. w momencie ogłasza-nia terminu posiedzenia rady na temat zatwierdzenia planu, co następuje standardowo 7 dni przed sesją rady. Plan ten najczęściej nie jest powszechnie dostępny dla obywateli nawet w Internecie przed posiedzeniem komisji rady, które rozpatrują uwagi odrzucone przez prezy-denta. Nie wisi też na żadnej tablicy ogłoszeń gminy. Obywa-tele więc muszą występować o te materiały w trybie ustawy o do-stępie do informacji publicznej, co trwa od 7 do 14 dni.

dokończenie na stronie 8

umiejętności panowania nad żą-dzami poprzez silną wolę odwagę i rozsądek. Rozsądek to jest słowo kluczowe w konflikcie, który się zrodził na Powiślu i nie powinien być ignorowany przez żadną ze stron. Właściciele klubów nie mają wyłącznie obowiązków związa-nych z wnoszeniem opłat za wyna-jęcie lokali i spełnienia warunków do uzyskania koncesji. Są zobo-wiązani również do wypracowa-nia mechanizmów współdziałania z mieszkańcami, które właścicie-lom lokali umożliwią zarabianie, a mieszkańcom spokojny sen. Na Powiślu regułę złotego środka częściowo udało się wprowadzić dzięki interwencjom straży miej-skiej. W ostatecznym rozrachunku należy jednak pamiętać, że nie tędy droga, bo wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za swoje małe oj-czyzny. Rozwiązań należy szukać w zaszczepieniu odpowiedzialno-ści za całą Warszawę u wszyst-kich warszawiaków, jak również w konsultacjach społecznych mię-dzy mieszkańcami i właścicielami klubów. Nigdy nie zapominajmy, że wszyscy jesteśmy odpowie-dzialni za dzisiejszą Warszawę, a zaśmiecanie parków czy dewa-stowanie okolicy nie jest aktem za-bawy, a zwykłego barbarzyństwa, którego to Warszawa doświadczy-ła ponad miarę i nie potrzebuje sobie przypominać. Proszę, bądź-my odpowiedzialni za Warszawę.

dokończenie na stronie 2

Page 2: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan2

dokończenie ze strony 1Wracając jednak do Powi-

śla, mam dobrą wiadomość dla mieszkańców rejonu parku im. Janiny Porazińskiej. We wrześniu Rada Dzielnicy przyjęła stano-wisko zobowiązujące Burmistrza Dzielnicy Śródmieście do rewita-lizacji parku. Ponadto zwróciliśmy się do Komendanta Straży Miej-skiej o działania poprawiające bezpieczeństwo mieszkańców w tamtym rejonie. Mam osobistą satysfakcję z przyjętego stanowi-ska przez Radę Dzielnicy, gdyż poprawa estetyki powiślańskich

parków jest j e d n y m z głównych priorytetów m o j e g o d z i a ł a n i a w tej ka-dencji. Od przyszłego roku mam nadzieję, że wzrosną środki prze-znaczane z budżetu dzielnicy na rewitalizację powiślańskich skar-bów, jakimi są miejskie parki.

Daniel Łaga, radny dzielnicy Śródmieście (PO)

[email protected]

Złoty środek na Powiślu?

Tytuł mojego felietonu stano-wi parafrazę refrenu nastrojo-wej ballady Grzegorza Turnaua. Wyobraźmy sobie letni ciepły wieczór. Na rynku nieopodal na-szego domu artysta brzdąka na fortepianie. Słuchamy przez chwi-lę oczarowani, a potem kładziemy się do łóżka i uśmiechamy przez sen słysząc nastrojową, delikatną muzykę… Pięknie, prawda?

Niestety, życie w mieście i hałas w mieście tak różowo nie wyglądają. Każdy z nas, warsza-wiaków, mieszka koło czegoś

głośnego. Przeszkadzają nam zasnąć sapiące autobusy, gwiż-dżące pociągi, tudzież inne wszel-kie odgłosy dochodzące z ulicy, z parku, z placu zabaw, szum sil-ników na parkingu. Uroki życia w gromadzie - ktoś powie. Ow-szem. Pamiętać wszak należy, że każdy człowiek ma prawo do wy-poczynku po pracy. Braku snu ża-den organizm, nawet najsilniejszy, nie wytrzyma. Natury nie oszukasz.

Dlatego prawo, tworzone dla ludzi i przez ludzi, uwzględnia to. Stąd i zapis kodeksowy dotyczący

ciszy nocnej. Czyli obwarowanej sankcją gwarancji niezakłócone-go odpoczynku miedzy 22. a 6. rano dla wszystkich zmęczonych. Kto zaś innym obywatelom prze-szkadza i robi rejwach nad głową, musi liczyć się z karą. I już.

Tymczasem właściciele klubów położonych w centrum miasta gremialnie oburzają się w me-diach na egzekwowanie przez służby porządkowe wymogu nie-hałasowania w nocy. Na tapecie jest teraz sprawa PKP Powiśle. Okrąglaka - kawiarni lokalnej, przed którą do rana przesiadują goście, słuchając muzyki, rozma-wiając i pijąc piwo. Dziennikarze i publicyści łamią sobie teraz głowy, jak ocalić kultową knajp-kę. Bo przecież miasto musi żyć! - lamentują.

A ja przyznam szczerze w ogó-le nie rozumiem, dlaczego taka debata jest prowadzona?!! Mamy przepis, więc stosujmy się!. Do białej gorączki doprowadzają mnie kombinacje nadzianych cwaniaczków, którzy, wiedząc z góry, jakie są zasady, wpako-wali się w ryzykowną inwestycję, a teraz myślą, jak prawo obejść. I dalej być pod czyimiś oknami głośno. Basta, panowie! Jak już wcześniej mówiłem, w mieście dosyć decybeli. Nie obchodzi mnie, jak to jest na Manhat-tanie, w Londynie, w Berlinie. Mnie obchodzi Warszawa. Cisza nocna to nie jest widzimisię, ale

konieczność dla utrudzonego za dnia mieszkańca stolicy - wie o tym każdy, kto choć raz nie mógł zasnąć z powodu imprezy urządzonej przez sąsiada z góry. Dyskusja pt. jak zabrać komuś spokój, trąci mi w najwyższym stopniu hipokryzją. Idę o zakład, iż wspomniani właściciele PKP Powiśle nie mieszkają koło swego ukochanego klubowego dziecka, a na zamkniętym osiedlu lub - jeszcze pewniej - w willi pod mia-stem otoczonej żywopłotem.

Prawo MUSI być równe dla wszystkich. To, że ktoś posiada mieszkanie w centrum, nie ozna-cza, że automatycznie godzi się na deptanie przynależnych mu praw. Owszem, odwiedziłem PKP Powiśle. Owszem, miejsce jest klimatyczne. Owszem chciałbym, by jak najwięcej było lokali roz-rywkowych w centrum, na dep-takach, nad Wisłą. Ale na Boga, moje chciejstwo nie może skutko-wać utrudnianiem innym ludziom życia! „Nie czyń drugiemu co Tobie nie miło” - i tyle w tema-cie. Dlatego żeby zaimprezować chętnie nadłożę drogi i pojadę do strefy wyludnionej, na pery-feriach, z dala od osiedli miesz-kalnych. Zrobię to, ponieważ nie chcę, by jakaś kawiarnia rozłożyła się pod moimi oknami. Czytelni-cy „Południa” pewnie też by nie chcieli, prawda?

dr Grzegorz Roch Bajorek

Między ciszą a ciszą ludzie się nie słyszą

Instalacja artystyczna, którą umieszczono w czerwcu na pla-cu Zbawiciela została podpalona w nocy z 12 na 13 października. Spłonęła spora część z 16 tysięcy sztucznych kwiatów, tworzących tęczę. Według świadków zdarze-nia około godziny 2:20 mężczyzna oblał tęczę łatwopalną substan-cją i podpalił. Policja zatrzymała 29-letniego mężczyznę, który w momencie przybycia funk-cjonariuszy próbował podłożyć ogień na drugim końcu kon-

strukcji. Podczas zatrzymania był agresywny. Jak się później okaza-ło, miał 2,4 promila alkoholu we krwi. Teraz grozi mu do 5 lat wię-zienia. Incydent wywołał oburze-nie wśród bardzo wielu mieszkań-ców Warszawy, którym przypadł do gustu barwny akcent na placu Zbawiciela. Julita Wójcik, autorka instalacji artystycznej, chce przy-wrócić jej dawną świetność i ją odnowić. Na szczęście z pożaru ocalała cześć kolorowych kwia-tów oraz metalowa konstrukcja,

do której były one przyczepione. W związku z tym wydarzeniem fundator tęczy, Instytut Adama Mickiewicza, ostro reagując na podpalenie, wydał oświadczenie, w którym możemy przeczytać bezpośredni inwokację do spraw-cy: „Kimkolwiek jesteś, wandalu, zniszczyłeś instalację artysty, któ-ra od pierwszego dnia pięknie zrosła się z naszym miastem. Nie szkoda ci?”.

tekst i fot. Tomasz Głażewski

Spłonęła „Tęcza”

A przecież takie ostrzeżenie przed prezentacją np. wizerunku pre-zesa Kaczyńskiego bardzo by się przydało, gdyż oglądanie tego opozycyjnego celebryty przy-nieść może poważne konsekwen-cje dla zdrowia, zwłaszcza psy-chicznego. Lokowanie na antenie produktu pod nazwą „Hofman” powoduje u nieświadomych wi-dzów zanik kultury osobistej, a u myślących niewesołą konsta-tację, że chamstwo ma się lepiej niż dobre wychowanie. Pomy-śleć, jakie spustoszenie wywołać to może wśród naszej dorodnej młodzieży, która zamiast siedzieć w bibliotekach zacznie bawić się w kibolskie ustawki! Do tej pory najmniej pokazywano ekipę rzą-dzącą, co stwarzało wrażenie, że premier Tusk zniknął, pozosta-wiając antenę konkurencji. Skut-ki tego „zniknienia”, niestety, są równie opłakane, bo opustosza-łe miejsca stacje zapełniają byle czym - np. Brudzińskim czy Błasz-czakiem, a nawet niejakim Gliń-skim, który w roli quasi-premiera doznał medialnej iluminacji. Kto rządzi w Polsce? - zapytać mógł przeciętny zjadacz telewizyjnego zakalca, oglądając sprawozdania z niezliczonych konferencji, de-bat, manifestacji antyrządowych organizowanych przez polityków pozbawionych dostępu do koryt. Nadeszła jednak pora odwetu – teraz pan Tusk i jego ministrowie przypuścili nieco spóźniony atak na nasze oczy i uszy i co chwila słyszymy o dalekosiężnych zamie-rzeniach rządu, zaplanowanych na czasy, których większość wi-dzów pewnie nie dożyje. Ale co tam! Grunt, że jest ruch w intere-

Od jakiegoś czasu w telewizo-rze pojawia się napis: lokowanie produktu, zwiastujący, że użyte w audycji gadżety pokazane są w wyniku zawartej między stacją a producentem umowy, na mocy której promuje się owe przedmio-ty wciskając je w treść programu. „Przegląd prasy” w TVN reklamu-je w ten sposób tablet Samsunga, niezliczone seriale pokazują nowe modele samochodów, nawet dzienniki uświadamiają nam, że najlepsze ciuchy są tej a nie in-nej marki, a jeśli meble - to tyl-ko produkcji pana Piotra. Już nie tylko denerwująco długie bloki reklamowe, ale wręcz cały pro-gram telewizyjny stał się witryną poświęconą zachęcaniu nas do wydawania pieniędzy na sprytnie pokazywane tam produkty. Teraz przynajmniej obowiązuje przy-mus zamieszczenia ostrzeżenia przed tym sposobem zarabiania kasy przez nadawców: „Audycja zawiera lokowanie produktu”, ale mało który z widzów zwraca na to uwagę. A powinien!

Niestety, przed najbardziej lansowanym towarem stacji tele-wizyjnych - politykami wszelkich opcji - napis ów się nie pojawia.

sie, tzn. komentatorzy, redaktorzy i eksperci mają o czym ględzić od rana do wieczora.

Wytłumaczenia powodu nada-wania podobnych programów podjął się nie lada fachowiec. Pan Miecugow, podpora TVN 24, o twarzy smutnego baseta, wyjaśnił onegdaj, że kiepski po-ziom telewizji jest spowodowany pragnieniem widzów oglądania marnych produkcji. Dlatego te-lewizja nadaje to, co się nie na-daje, ale przecież coś nadawać musi. Oświadczenie wybitnego dziennikarza, wsławionego wpro-wadzeniem na antenę niezapo-mnianego „Big Brothera” przy-jęli ze zrozumieniem zawodowi pobratymcy p. redaktora, jak on zmuszani oczywiście przez niewy-bredną PT Publiczność do brania udziału w dziełach niegodnych ich talentów. Towarzystwo to ze-brało się u redaktora Lisa i wraz z prowadzącym złożyło nieszczerą samokrytykę w szczerej zadumie nad swym smutnym losem. Szko-da tylko, że przy wizytówkach z nazwiskami występujących osób nie pojawiła się inskrypcja „Product placement”. Oni - to przecież także wytwór wylanso-wany przez media!

Bo reklama, w każdej formie, jest - jak mówi odwieczne hasło - dźwignią handlu. A my, widzo-wie, mamy to wszystko kupić: zarówno proszek do prania, jak i facetów, których celem jest wy-pranie nas z resztek zdrowego rozsądku. Niestety, nawet mimo ostrzeżeń dajemy się nabierać i ciężko za to płacimy.

Antoni Kopff [email protected]

Do przeczytania jeden Kopff

Lokowanie produktu czyli wciskanie kitu

Rolą każdej partii opozycyjnej jest krytykować rządzących, prze-konywać do siebie niezadowolo-nych, poszukiwać pomysłów na uzyskanie poparcia społecznego, tak aby w przyszłych wyborach zastąpić rządzących. Jest jednak czymś nowym i niezrozumiałym, gdy największa partia opozycyj-na zajmuje się tworzeniem alter-natywnej i nieprawdziwej rzeczy-wistości.

Trzy tygodnie temu Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło swojego kandydata na premie-ra, zapowiadając procedurę konstruktywnego wotum nie-ufności. Od pierwszego dnia ów kandydat uwierzył, że już objął funkcję, jaką mu zapro-ponowano. Na konferencjach prasowych opowiadał o swojej misji, o celach krótko, średnio i długoterminowych, zapowiadał spotkania ze wszystkimi partia-mi w parlamencie, aby budować zaplecze dla swojego „gabi-netu”. Niestety zapomniał, że w polskim porządku konstytu-cyjnym jedynie Prezydent po-wierza misję tworzenia rządu osobie reprezentującej partię

(lub partie) posiadającą więk-szość w parlamencie.

Minęły już trzy tygodnie, a wirtualny świat PiS-u i Kandy-data jak istniał, tak istnieje nadal. Kandydat, niczym niezrażony, występuje na konferencjach pra-sowych, podsumowuje rządzą-cych i przedstawia swoje recepty na powszechne szczęście. Słowem - dalej pełni swoją wirtualną mi-sję. Jedyne, czego nie miał wcze-śniej i nie ma nadal, to poparcia parlamentarnego i szansy na nie.

Trzy tygodnie temu, zapowia-dając konstruktywne wotum nie-ufności, Prawo i Sprawiedliwość mogło łudzić się i pokazywać, że jest w stanie zbudować sejmową większość wokół swoich propozy-cji. Jednak ostatnie posiedzenie Sejmu rozwiało jakiekolwiek wąt-pliwości co do siły zaplecza parla-mentarnego mogącego stanowić o powodzeniu zamierzeń opozy-cji. Premier Donald Tusk, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, przedstawił informację o sytuacji gospodarczej kraju oraz o plano-wanych działaniach rządu na naj-bliższe lata.

dokończenie na stronie 5

Wirtualny świat

Page 3: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 3

Podziwiamy ludzi pozytywnie zakręconych, którym w gonitwie dnia codziennego wystarcza czasu na hobby. Na odrobinę odskoczni od pracy, obowiązków społecznych, polityki. W trudnej rzeczywistości wcale nie tak ko-lorowej jest to strasznie trudne, z tym większym zainteresowa-niem przyglądamy się amatorom muzykom, grafikom, zbieraczom.

W ubiegłej kadencji w Radzie Dzielnicy Śródmieście mieliśmy na przykład zawodowego śpie-waka, który ładnym, szkolonym głosem ubarwiał dzielnicowe uroczystości. Łamał stereotyp, że samorządowiec i polityk musi być sztywny, poważny i zawsze pod krawatem. Dziś w naszych ławach zasiada inny „zawodowy” śpiewak, ale z kolei jego występy raczej budzą uśmiech zażenowa-nia. Hobby jest hobby.

Ostatnio wpadła mi w ręce pły-ta amatorska, wydana okoliczno-ściowo na XXI Dni Chorągwi Ma-zowieckiej ZHP. Na płycie cztery

piosenki – sta-re harcerskie hity w mocno rockowej aran-żacji. Według zasady „lubię piosenki, które już kiedyś sły-szałem” katuję tę płytę od świ-tu do zmierzchu. Na portalach społecznościowych doczytałem się, że zespół Wszyscy Byliśmy Harcerzami gra sporo koncertów, a już wkrótce ukaże się na rynku ich debiutancki album. Słucham tych nagrań, wspominam pierw-sze biwaki okraszone kiełbaskami znad ogniska i nawiązane wtedy przyjaźnie.

Twórczość WBH ma dla mnie dodatkowy walor - w zespole gra-ją i śpiewają moi dwaj koledzy samorządowcy. Marcin Rzońca z Rady Warszawy i Robert Stola-rek z Rady Dzielnicy Śródmieście.

Grzegorz Walkiewicz, radny dzielnicy Śródmieście

[email protected]

Śpiewać każdy może

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że śródmiejski Dom Spo-tkań z Historią przy ulicy Ka-rowej 20 nie tylko wzbogaca naszą wiedzę o stolicy i jej daw-nych mieszkańcach, ale co pe-wien czas dostarcza nam sporą dawkę niezapomnianych wzru-szeń i przeżyć. Tak też właśnie było w ostatni weekend, który na długo pozostanie w mojej pamięci.

Nie dość, że w ramach IX Ogólnopolskiego Festiwalu Pio-senki Retro można było obejrzeć przedwojenne filmowe szlagie-ry, takie jak: „Każdemu wolno kochać” (muzyczna komedia z 1933 roku), „Co mój mąż robi w nocy” (komedia muzyczna z 1934 roku) i „Manewry miło-sne” (jedna z najlepszych komedii okresu międzywojennego, z 1935 roku) to jeszcze organizatorzy przygotowali muzyczny wieczór wspomnień z piosenkami o stoli-cy pod hasłem „Kto spotyka War-szawę”. A gościem honorowym była Irena Santor, niekwestiono-wana dama polskiej piosenki, lau-reatka Złotego Liścia Retro 2007.

Niewielka sala DSH już na ponad pół godziny przed spo-tkaniem z gwiazdą wypełniona była po brzegi, organizatorzy do-stawiali wciąż kolejne krzesła, a i tak spora grupa osób musiała za-dowolić się miejscami stojącymi. – Piosenki Pani Ireny Santor to

moja młodość. Ja wychowałam się na jej piosenkach. Pani Irena to wielka artystka, utalentowana, pięknie śpiewa i jaka klasa, jaka kultura, zawsze uśmiechnięta, a nie naburmuszona jak te dzisiej-sze artystki. Prawdziwa gwiazda – nie kryje swojego zachwytu starsza pani siedząca obok mnie z książką w ręku o przedwojen-nej Warszawie. Wśród licznej publiczności dostrzegam również

Barbarę Borys-Damięcką, ce-nionego reżysera telewizyjnego i teatralnego…

Amadeusz Szklarz-Hebrowski z Instytutu Kultury Polskiej UW, prowadzący spotkanie, już we wstępie podkreślił, że chciałby zwrócić uwagę na związek arty-stycznej twórczości piosenkarki z Warszawą. Bo w swoim reper-tuarze Irena Santor ma wiele przepięknych utworów poświę-conych właśnie temu miastu. - Warszawa jest piękna, ale wciąż jest to miasto, które nie ma swo-jego ducha. Stare Miasto jest odbudowane, ale to już nie jest to Stare Miasto. Jedynie Łazienki są takim miejscem, gdzie jeszcze pachnie przeszłością. Ja bardzo serdecznie Warszawę kocham, chociaż nie jestem warszawian-ką. Ja ją zawsze przytulam do swego serca, to taka miłość czu-ła, ale żebym tak specjalnie była zakochana w jej urodzie to nie […]. Lubię przestrzeń, łany zbóż

i to bez żadnych przenośni po-etyckich, lubię lasy i… dzikie pla-że, których w Warszawie coraz mniej. Bardzo lubię chodzić nad Wisłę – wyznała Irena Santor. I dodała, że śpiewa też piosenkę „Nie chodź miły nad Wisłę” zapo-mnianego dzisiaj kompozytora, Stefana Rembowskiego, autora wielu przebojów, jak chociażby: „Bo z dziewczynami” (wyk. Jerzy Połomski), „Jadą wozy koloro-

we” (wyk. Maryla Rodowicz) czy „Cyrk na Ordynackiej” (wyk. Jare-ma Stępowski). Kiedy Amadeusz Szklarz-Hebrowski wspomniał, że w programie telewizyjnym „Krach z piosenkami”, prowadzo-nym przez kompozytora Marka Sarta, śpiewała piosenkę „Nie jestem głupia” z repertuaru Li-dii Korsakówny, artystka nie kryła zaskoczenia. – Zupełnie zapomniałam o tej piosence! Widzę, że u mnie z tą pamięcią nie jest tak dobrze. Niewiele pa-miętam. Muszę teraz zająć się odkurzaniem tych wszystkich rzeczy. W końcu przyszedł już czas, by jakieś remanenty poro-bić – skwitowała Irena Santor. Niezwykle barwnie opowiadała też o swoich początkach w Ze-spole Pieśni i Tańca „Mazow-sze”, o tym dlaczego pożegnała się ze sceną i czy ciągnie wilka do lasu. - Wyprowadziłam się z estrady w latach 90. bo się bar-dzo zmęczyłam tą pracą. Myśmy

wtedy pracowali niemalże na akord. Wyjeżdżaliśmy z Warsza-wy na koncerty po całej Polsce, po drodze zdarzały się wyjazdy za granicę, a jak się wracało do Warszawy to trzeba było nagry-wać dla radia czy telewizji. A że jestem pracowita i staram się swoją prace wykonywać bardzo rzetelnie, to jak wyjeżdżałam nie biegałam po miastach, bo tu można było kupić garnki, a tam inne rzeczy. Moi koledzy bie-gali, bo urządzali swoje domy, a ja siedziałam w garderobie i ćwiczyłam. Wróciłam po pięciu latach, bo w końcu ciągnie wilka do lasu, ale pracuję już nie w ta-kim tempie, jak kiedyś. Mam 2-3 koncerty w miesiącu, to są moje recitale, pracuję z jednym bardzo utalentowanym pianistą, kompo-zytorem i aranżerem, Czesławem Majewskim.

Były też archiwalne fotogra-fie młodziutkiej piosenkarki i to jeszcze z czasów jej występów w zespole „Mazowsze”, były też video-clipy z warszawskimi pio-senkami. Irena Santor nie kryła zaskoczenia i wzruszenia, kiedy oglądała i słuchała niektórych swoich utworów. – Tyle lat minęło od ich nagrania, że zapomniałam już, że kiedyś je śpiewałam! – wy-znała z rozbrajająca szczerością. Pytana, czy ma artystyczne pla-ny na przyszłość, odpowiedziała: „Pewnie! Doki życie trwa!”, za co publiczność nagrodziła ją gromki-mi brawami.

Warto też podkreślić, że w tej sentymentalnej podróży po sto-licy, uczestniczył również Wło-dzimierz Pessel, varsavianista. To dzięki niemu dowiedzieliśmy się, że ulicą Nowogrodzką, w miejscu, gdzie obecnie znajduje się Teatr Muzyczny „Roma” przejeżdżała niegdyś kolejka wąskotorowa, i że ulica Hoża słynęła z przepięknych ogrodów.

Na koniec Irena Santor zaśpie-wała a capella z towarzyszeniem publiczności piosenkę „Na pra-wo most, na lewo most”. Potem były oczywiście wspólne zdjęcia i autografy. Ucieszyłam się, kiedy okazało się, że Pani Irena mnie pamięta, a poznałyśmy się ho ho ile lat temu w „Polskich Na-graniach”. I umówiłyśmy się na wywiad-rzekę, taki tylko dla Czy-telników „Południa”.

Tekst i fot. Anna Tomasik

Warszawa w piosenkach Ireny Santor

Wyobrażenie, że powinno się wprowadzić przepis prawny (naj-lepiej ustawę), a to rozwiąże jakiś nabrzmiały problem, absorbujący opinię publiczną, jest niestety silnie ugruntowane w ludzkiej świadomości. U nas zresztą też. Jest to pogląd z gruntu błędny. Podobnie jak pogląd, podzielany w szczególności przez polityków i urzędników, że przepisy po-winny być bardzo szczegółowe, aby nie pozostawić żadnych luk (chciałoby się dodać: i nie narazić urzędników na trudny – i dla nich niebezpieczny – wysiłek myśle-nia). A mimo to, a może właśnie dlatego sprawność państwa i go-spodarki szybciej lub wolniej się obniża.

Dlaczego? Prześledźmy to na przykładzie tak dyskutowanej obecnie regulacji banków. Takiej próby podjął się na niedawnej konferencji FED-u w Jackson Hole szef pionu stabilności finansowej Banku Anglii, Andrew Haldane. Warto na starcie przytoczyć kilka danych z jego referatu. Najpierw porównał on stopień skompliko-wania regulacji bazylejskich. Tzw. Bazylea I liczyła sobie 30 stron, Bazylea II liczyła już 347, a wdra-żana obecnie Bazylea III – 616 stron!

Przełożona na regulacje kra-jowe w Anglii i USA Bazylea I li-czyła odpowiednio 13 i 18 stron. Obecna Bazylea III przekroczyła w każdym kraju 1000 stron! A przecież na uzgodnionych mię-dzynarodowych regulacjach rzecz się nie kończy. W USA tzw. usta-wa Dodda-Franka liczy 848 stron i wymaga wprowadzenia lub zmiany ok. 400 szczegółowych regulacji. Ale liczba stron nie do-cenia wzrostu poziomu skompli-kowania tychże regulacji.

Poziom skomplikowania jest – jak podkreśla Haldane – znacz-

nie wyższy niż tylko liczba stron. Sprawozdawczość banków zaczę-ła się w Anglii w 1974 r. i spra-wozdania składane przez banki miały ok. 150 rubryk. Dzisiaj banki brytyjskie mają do wypeł-nienia ok. 7500 rubryk – 50 razy więcej! To, co się dzieje w strefie euro i UE, zapowiada potrzebę wypełniania ok. 30-50 tysięcy rubryk!!!

Firma McKinsey oszacowała koszty dostosowania się banków do regulacji Bazylei III. Dla śred-niej wielkości banku (z aktywami ponad miliard euro) oznacza to zatrudnienie dwustu osób. Łącznie w Europie oznacza to ok. 70 000 bezproduktywnych stanowisk pracy. Bezproduktyw-nych, ponieważ w przeszłości nie zapobiegły one perturbacjom i wzrost ich skomplikowania nie zapowiada bynajmniej poprawy. Z naszego tutaj podwórka warto przypomnieć, że przedsiębior-stwa państwowe kantowały jak chciały swoich zwierzchników z planistycznej piramidy m.in. dzięki istnieniu setek rozmaitych wskaźników oceny tych przedsię-biorstw.

Brytyjski regulator formułuje więc apel, który dałoby się za-wrzeć w znanej amerykańskiej formule: KISS, co oznacza keep it simple, stupid! Haldane przedsta-wia szereg przykładów z innych dziedzin, a także z obszaru fi-nansów, wskazujących, że proste modele oceny sytuacji są bardziej efektywne i łatwiej wykrywają potencjalne zagrożenia. I wzywa – w imię wzrostu efektywności - do uproszczenia regulacji i po-zostawienia większej swobody w ocenie regulatorom.

Dodajmy, że alternatywą bę-dzie wzrost liczby regulatorów. Haldane podkreśla, że dawnej w USA jeden regulator przypadał

na trzy nadzorowane przez niego banki; dzisiaj trzech regulatorów przypada na jeden bank.

Propozycje Haldane’a znajdu-ją wsparcie ogólniejszej natury w doświadczeniach amerykań-skich. Przyspieszenie wzrostu go-spodarczego USA, jakie nastąpiło za prezydentury Ronalda Reaga-na, miało swoje źródła nie tylko w radykalnej obniżce podatków, ale także w zastopowaniu „bie-gunki regulacyjnej” poprzed-nich dziesięcioleci. Podawałem, w książce pod moją redakcją

(Dlaczego inne kraje nas przega-niają? Wolters--Kluwer, War-szawa 2007), przykłady ostrej redukcji – o ok. 1/3 – liczby stron amerykańskiego dziennika ustaw w latach 1980-90; regulacji było mniej i były krótsze. Odwrócenie dzisiejszego, podobnie szkodliwe-go trendu jest więc możliwe.

Jan Winiecki

Nasz przeregulowany świat

Kolejny historyczny fragment Warszawy ma szansę odzyskać dawny blask. Koalicja pięciu in-stytucji sąsiadujących z placem Małachowskiego przekazała dziś Burmistrzowi Dzielnicy Śródmie-ście list z propozycją organizacji konkursu architektonicznego na opracowanie koncepcji rewitali-zacji tej części stolicy.

Plac Małachowskiego, wytyczo-ny w 1825 r., położony w Śródmie-ściu – u zbiegu ulic Królewskiej, Traugutta, Mazowieckiej i Kredy-towej, w pobliżu instytucji świata kultury, biznesu, nauki oraz religii, niedaleko pięknych tras spacero-wych – Ogrodu Saskiego czy Kra-kowskiego Przedmieścia,

dokończenie na stronie 5

Rewitalizacja placu

Page 4: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan4

Pójście na łatwiznę kosztem demokracji! Tak można byłoby w skrócie skomentować decy-zję Senatu w sprawie ustawy o zgromadzeniach, która większo-ścią głosów została przyjęta przez senatorów w lipcu 2012 r. Na nic zdały się protesty 167 organiza-cji pozarządowych, na nic zdała się ekspertyza Biura Instytucji Demokratycznych OBWE, na nic zdał się apel opozycyjnych działaczy z Henryką Krzywonos, Zbigniewem Bujakiem, Włady-sławem Frasyniukiem i Barbarą Labudą na czele. Nie pomogła też argumentacja, że prawo do demonstracji oznacza również prawo do kontrdemonstracji. Co więcej, nieistotny okazał się ar-gument, że władza publiczna ma obowiązek zapewnić obywatelom możliwość takiego właśnie wyra-żania swoich poglądów i opinii.

Cała sprawa zaczęła się od de-monstracji i kontrdemonstracji, jakie miały miejsce w listopadzie 2011 r., kiedy w Warszawie do-szło do starć i aktów wandalizmu. Prezydent Bronisław Komorow-ski, wychodząc naprzeciw spo-łecznemu zapotrzebowaniu na ograniczenie aktów wandalizmu, postanowił wprowadzić zmianę w ustawie. Niestety. Zmiana ta skutkuje ograniczeniem demo-kracji i wolności obywateli, dając organom władzy publicznej moż-liwość niekontrolowanego ogra-niczania wolności zgromadzeń.

Intencje Prezydenta są ze wszech miar słuszne. Władza nie może godzić się na organi-zowanie bójek, aktów wandali-zmu czy działania związanego z bezpośrednim zagrożeniem bezpieczeństwa. Należy jednak oddzielić te kwestie od zasadni-czej sprawy związanej z prawami i wolnościami obywateli. Być może zasadne byłoby zorga-nizowanie debaty publicznej

z udziałem polityków, organizacji pozarządowych, przedstawicieli służb odpowiedzialnych za bezpie-czeństwo i wspólne wypracowanie rozwiązania, które nie godziłoby w wolności i prawa z jednocze-snym poszanowaniem bezpie-czeństwa i porządku publicznego.

Przegłosowana przez sena-torów ustawa trafiła do Sejmu, gdzie stała się jednym z bardziej gorących tematów ubiegłotygo-dniowej debaty i jesiennego sezo-nu politycznego. Pomijając emo-cje zwrócić jednak należy uwagę na to, że artykuł 32 Konstytucji mówi, iż wszyscy są wobec pra-wa równi oraz że wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne. Nikt nie może być również dyskry-minowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Artykuł 57 Konstytucji dodaje natomiast, że każdemu zapewnia się wolność

organizowania p o k o j o w y c h z g r o m a d z e ń i uczestniczenia w nich, chociaż ogranic zenie tej wolności może określać ustawa.

Czy zatem można domniemy-wać, że ustawa zostanie zaskarżo-na do Trybunału Konstytucyjnego jako akt zawierający niekonstytu-cyjne zapisy? Nie brakuje takich zapowiedzi ze strony opozycji. Oznacza to jednak kontynuację sporów. Oznacza też, że pójście na łatwiznę nie rozwiązuje spra-wy! Zamiast bowiem przeprowa-dzić rzetelną dyskusję dotyczącą zgromadzeń nakłada się kaganiec na demokrację.

Grzegorz Pietruczuk, radny Sejmiku Województwa

Mazowieckiego www.grzegorzpietruczuk.pl

Kaganiec na demokrację?

prezydentem Polski, który tra-gicznie stracił życie w czasie peł-nienia swojej funkcji.

Jerzy Kawalerowicz kręcąc „Śmierć prezydenta” pozostał wierny realiom gatunku, stąd też scena zamachu zrealizowana zo-stała w autentycznych wnętrzach Zachęty. Patrząc na występują-cych w filmie aktorów i porów-nując ich twarze z wizerunkami kreowanych przez nich postaci także łatwo zauważyć, że kluczem doboru obsady było w dużej mierze fizyczne podobieństwo. I tak Gabriela Narutowicza zagrał Zdzisław Mrożewski, dla którego, mimo licznych ról teatralnych i filmowych, występ w tym fil-mie okazał się rolą życia. W rolę zamachowca wcielił się Marek Walczewski, zaś wśród pozostałej obsady znaleźli się – także dobra-ni wg fizycznego podobieństwa, podkreślonego charakteryzacją – m.in. Jerzy Duszyński jako Józef Piłsudski, Edmund Fetting jako generał Józef Haller oraz Tomasz Zaliwski w roli marszałka Sejmu Macieja Rataja.

Tekst i fot. Rafał Dajbor

Pięć dni prezydenturySam przebieg zdarzeń – naj-

pierw niespodziewany wybór Gabriela Narutowicza na prezy-denta, potem kampania, którą przeciw niemu rozpętano, wresz-cie śmierć w najmniej przewidzia-nym momencie – to wszystko układa się w model dramatur-giczny iście arystotelesowski. Ale nie chcieliśmy stosować w tym wypadku dramaturgii „rosnącego napięcia” – w naszym punkcie wyjścia było założenie, że Naru-towicz został zgładzony – co jest zgodne ze świadomością widza, który przychodzi do kina. Opo-wieść została uformowana tak, żeby zdać sprawę z wydarzeń, które do tego doprowadziły, żeby powiedzieć jak zginął, a przede wszystkim – dlaczego zginął – mówił o swoim nakręconym w 1977 r. filmie „Śmierć prezy-denta” Jerzy Kawalerowicz. Film ten powstał na ówczesnej fali po-pularności filmów kręconych na bazie żmudnej analizy źródeł – dokumentów, stenogramów, no-tatek, dopuszczających fabularną fikcję tylko w tych miejscach sce-

nariusza, których nie dało się od-tworzyć na podstawie odnalezio-nych, autentycznych materiałów. Idealną scenografią dla filmów tego gatunku były oczywiście autentyczne wnętrza, w których działy się opisywane w filmie zda-rzenia, a i aktorzy dobierani byli na ogół na podstawie fizycznego podobieństwa.

Wzniesiony w latach 1898–1903 gmach Zachęty pełnił róż-ne funkcje. Od początku swojego istnienia, do 1939 r. był siedzibą Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięk-nych, organizacji założonej przez artystów i miłośników sztuki, ma-jącej na celu promowanie dzieł polskich twórców. W latach oku-pacji hitlerowskiej Niemcy urzą-dzili tu Dom Kultury Niemieckiej. Po odrestaurowaniu budynku z wojennych zniszczeń, w 1949 r., umieszczono w nim siedzibę Cen-tralnego Biura Wystaw Artystycz-nych. W 1989 r. rozlokowała się w nim Państwowa Galeria Sztuki Zachęta, zaś decyzją ministra kul-tury z września 2003 roku, gale-ria otrzymała status narodowej

instytucji kultury i nazwę Zachęta Narodowa Galeria Sztuki. Wśród tych wszystkich historycznych za-wirowań najbardziej dramatycz-nym zdarzeniem, którego niemym uczestnikiem był gmach Zachęty, pozostaje udany, niestety, za-mach na pierwszego Prezyden-ta II Rzeczypospolitej, Gabriela Narutowicza. Zainteresowanych dokładnymi okolicznościami za-machu warto odesłać do histo-rycznych publikacji, gdyż opisa-nie wszystkich skomplikowanych wydarzeń, które doprowadziły do tragicznego finału krótkiej prezydentury Gabriela Narutowi-cza przekracza ramy tego arty-kułu. Przypomnijmy więc tylko, że wybrany na prezydenta nie w wyborach powszechnych, ale w głosowaniu parlamentarnym Gabriel Narutowicz zaprzysiężony został 11 grudnia 1922 r. Jeszcze jako kandydat na urząd prezy-denta był obiektem ataków ze strony ugrupowań skrajnie pra-wicowych, które zarzucały mu, że wybrany został głosami mniejszo-ści narodowych, że jako ateista i mason nie ma moralnego pra-wa być prezydentem Polaków. I tak już napięta atmosfera gęst-niała z dnia na dzień. 16 grudnia 1922 r., podczas otwarcia Salonu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięk-nych, malarz i polityczny fanatyk Eligiusz Niewiadomski oddał do Narutowicza śmiertelne strzały. Był to jego protest przeciwko, jak twierdził, „lewicowemu i de-mokratycznemu rozkładowi”,

który według niego toczył nowo odrodzoną Polskę, a którego symbolem był najpierw Józef Piłsudski (to na niego pierwotnie Niewiadomski planował zamach), a potem Gabriel Narutowicz. Za-

machowiec przed sądem sam za-żądał dla siebie kary śmierci. 31 stycznia 1923 roku został straco-ny przez pluton egzekucyjny, zaś aż do 10 kwietnia 2010 r. Gabriel Narutowicz pozostawał jedynym

W piątek, 5 października osunęła się ziemia przy budowie stacji Świętokrzyska II linii metra. Jezdnia i chodnik ulicy Szkolnej przy wlocie do ul. Świętokrzyskiej zapadły się. Zdaniem ekspertów nastąpiło „rozluźnienie gruntu” na głębokości 5 m. Osuwisko osiągnęło wielkość ok. 400 m sześć. Natychmiast ewakuowano mieszkańców z a g r o ż o n e g o budynku.

Okazało się, że uszkodzona została rura wodociągowa. Wypływająca z niej coraz gwałtowniej woda wypłukała grunt obok budynków. Bardzo szybko podjechały

betonowozy i wypełniły dziurę. Po tygodniu mogli powrócić jego mieszkańcy gdyż budynek okazał się stabilny.

Na wniosek radnych PiS została zwołana sesja Rady Warszawy. Z braku kworum nie odbyła się. W czwartek radni mają otrzymać wyjaśnienie ratusza o przyczynach awarii.

Dziura

Page 5: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 5

KILKA WoLNych MIejScW KLASAch PIeRWSZych

NAJlEPSZE lIcEUM I GIMNAZJUM

NIEPUBlIcZNE w Warszawie

ul. Hawajska 14 A (Ursynów)tel. 22 641 26 34, 22 644 62 60 www. 4slo.edu.pl

Tydzień Zakazanych Książek

Nielegalny czerwony Kapturek

ga, Orwella i Nabokowa. Spore zdziwienie wywoływał „Czerwony Kapturek”. Książki tej zakazano w szkołach Kalifornii. Wszystko przez butelkę wina znajdującą się w koszyku, który Czerwony Kap-turek niósł dla babci.

- Chcieliśmy zainteresować czy-telników interesującymi przypad-kami z historii literatury i zachęcić do zapoznania się z książkami, które próbowano pogrzebać w pia-skach czasu – mówi Katarzyna No-wak z biblioteki przy ulicy Petöfie-

go. Trzeba przyznać, że akcja udała się nad wyraz dobrze. Zaintereso-wanie czytelników dorównywało zaintrygowaniu aurą tajemniczości i skandalu towarzyszącego z reguły zakazanemu owocowi.

Władysław Adamski

Po raz pierwszy w 2011 r., a następnie w 2012 obchodziliśmy w Polsce Tydzień Zakazanych Książek. Tradycja obchodów na arenie międzynarodowej jest jed-nak znacznie dłuższa. Obchody Tygodnia po raz pierwszy zorga-nizowano w Stanach Zjednoczo-nych. Są one ściśle powiązane z pierwszą poprawką do amery-kańskiej Konstytucji, mówiącą o wolności słowa. Mają za cel zwrócenie uwagi na zagadnienie wolności intelektualnej i niebez-pieczeństwo, jakie niesie ze sobą ograniczenie dostępu do infor-macji. Jest to jednocześnie sprze-ciw wobec cenzury, zakazu czy-tania książek uznawanych przez kogokolwiek za nieodpowiednie i wycofywania z tej przyczyny nie-których tytułów z bibliotek.

Podzielając takie poglądy do akcji przyłączyła się także Biblioteka z dzielnicy Bielany. W pierwszym tygodniu paździer-nika w placówce znajdującej się przy ulicy Petöfiego przygoto-wano dla czytelników wystawę pokazującą książki, które podpa-dły kiedyś czy to świeckiej, czy kościelnej cenzurze. Na wystawie znalazły się m.in. książki Goldin-

dokończenie ze strony 2Ponadto Premier zdecydował

także, że zwróci się do parlamen-tu o udzielenie wotum zaufania - uzyskał je większością 233 gło-sów, co jednoznacznie pokazało, że rząd posiada wymagane kon-stytucją zaplecze i parlamentarną większość, popierającą przedsta-wiony przez Premiera plan dzia-łań na najbliższe lata.

Niestety nawet te fakty nie za-kończyły teatru wirtualnych dzia-łań odgrywanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Najpierw więc, zaraz po wystąpieniu Premiera, kandydat na technicznego sze-fa rządu – w Sejmie, na tle flagi państwowej – odbył konferencję prasową. Następnie, tuż po gło-sowaniu nad wotum zaufania dla Donalda Tuska i całego rzą-du, politycy PiS zapowiedzieli, że „misja” kandydata trwa i w związku z tym PiS wkrótce złoży zapowiadany wcześniej wniosek

o konstruktywne wotum nieuf-ności. Wygląda na to, że zgodnie z tym, co kiedyś objawił prezes – nikt nie przekona PiS-u, że „białe jest białe, a czarne jest czarne”. Mimo że rząd właśnie otrzymał wotum zaufania i pokazał, że posiada poparcie większości par-lamentarnej, prezes nadal zdaje się uważać, że w Sejmie potra-fią jednocześnie istnieć dwie większości. Wirtualny kandydat wymaga wirtualnej większości. Tworzenie wirtualnego świata i wymyślanie przygód zalud-niających go bohaterów było dotychczas domeną twórców gier komputerowych. Gratuluję fantazji, niemniej warto przypo-mnieć, że Polska i Sejm mają do przeprowadzenia w najbliższym czasie kilka bardzo realnych ustaw, projektów i reform. Czas wrócić do realu, Panowie!

Pos. Marcin Kierwiński

Wirtualny świat

dokończenie ze strony 3jest miejscem z ogromnym, ale

niewykorzystanym potencjałem, który dziś w niewystarczającym stopniu zachęca mieszkańców i turystów do kulturalnego, aktyw-nego spędzania wolnego czasu. Główne ograniczenia stanowią m.in. organizacja ruchu oddająca pierwszeństwo komunikacji samo-chodowej i autobusowej, brak ma-łej architektury i zieleni miejskiej, kawiarenek czy restauracji.

Dlatego powstała partnerska koalicja instytucji, której celem jest przywrócenie dawnej świet-ności placowi Małachowskiego, reprezentowana przez: Urząd Dzielnicy Śródmieście, Państwo-we Muzeum Etnograficzne, Za-chętę Narodową Galerię Sztuki, Parafię Ewangelicko-Augsburską Świętej Trójcy oraz firmę HOCH-TIEF Development Poland Sp. z o.o., która restauruje kamienice Raczyńskich i Mazowiecka 2/4. Inicjatorzy tej koncepcji planu-ją stworzenie otoczonej zielenią i zabytkami, tętniącej życiem, przyjaznej pieszym i rowerzy-stom, inspirującej przestrzeni miejskiej. W opozycji do aktual-

nego zagospodarowania terenu, sprzyjającego głównie ruchowi samochodowemu, byłoby to miejsce prezentacji dzieł sztuki, organizacji działań artystycznych, relaksu i odpoczynku.

- W pełni popieram ideę re-stauracji placu Małachowskiego. Dzielnica Śródmieście będzie organizatorem konkursu archi-tektonicznego na opracowanie koncepcji rewitalizacji tego frag-mentu stolicy, który ma szansę stać się jedną z wizytówek mia-sta. Deklaruję również udzielenie pełnego wsparcia administra-cyjnego, tak, aby jak najszybciej z możliwości jakie stwarza plac mogli korzystać mieszkańcy, tu-ryści oraz instytucje ze świata kultury, sztuki, religii i biznesu – powiedział Wojciech Bartelski, burmistrz Dzielnicy Śródmieście.

Jeśli wszystkie prace zostaną zrealizowane zgodnie z planem, inwestycja może zostać oddana do użytku na przełomie 2014 i 2015 r. Władze dzielnicy zamie-rzają ogłosić konkurs architekto-niczny na koncepcję rewitalizacji placu w pierwszym kwartale 2013 r.

Rewitalizacja placu

21 października odbędą się wybory do rad osiedli w dzielnicy Śródmieście na kadencję 2012-2016. W bieżących wyborach głosować mogą mieszkańcy osie-dli IV, VIII i IX, które znajdują się na terenie ograniczonym ulicami: al. Solidarności, pl. Bankowy, ul. Marszałkowska, Al. Jerozolim-skie, Al. Ujazdowskie, al. Wyzwo-lenia, al. Armii Ludowej, al. Nie-podległości, ul. Chałubińskiego, al. Jana Pawła II.

Głosowanie 21 października odbędzie się w Urzędzie Dziel-nicy Śródmieście przy ul. Nowo-grodzkiej 43 w godzinach 11:00-19:00. Głosować może każdy, kto w dniu wyborów ukończył 18 lat i jest obecny w stałym rejestrze wyborczym dla danego osiedla. Żeby wziąć udział w wyborach należy posiadać ważny doku-

ment ze zdjęciem potwierdzają-cy tożsamość. Więcej informacji na stronie Dzielnicy Śródmieście: www.srodmiescie.warszawa.pl

Dotychczas na terenie Śród-mieścia istnieją trzy Rady: na Muranowie, Starówce oraz Rada Osiedla Centrum.

Rady osiedla są najniższym szczeblem samorządu teryto-rialnego, przewidzianym usta-wą o samorządzie gminnym. Pośredniczą pomiędzy ogółem mieszkańców Osiedla i władza-mi Dzielnicy. Rady mogą opi-niować np. remonty, pełnią rolę informacyjną, a co najważniejsze mogą prowadzić własne działa-nia i tworzyć komisje zajmujące się konkretnymi zagadnieniami. Ważną funkcją rad osiedli jest in-tegracja środowiska – tworzenie lokalnej wspólnoty.

Wybory do rad osiedli

Problemy rodziców z oświa-tą narastają od wielu lat, jednak czara goryczy przelała się dopie-ro w 2010 roku, gdy wielu z nas (rodziców) zostało zmuszonych do zapisania swojej pięcioletniej pociechy do szkoły, a dokładniej do oddziału przedszkolnego zor-ganizowanego w szkole podsta-wowej. W tej kwestii pewnie nie zgodzą się ze mną dyrektorzy szkół i urzędnicy MEN odpowiedzialni za bałagan związany z obniżeniem wieku obowiązku szkolnego, twier-dząc, że nikt z nas nie miał takiego obowiązku, że zmiany następowa-ły łagodnie i bez najmniejszego

przymusu. Teoretycznie decyzję o zapisaniu dziecka 5-letniego do oddziału przedszkolnego czy sześciolatka do pierwszej klasy, mogli podjąć rodzice i nikt ich do tego nie zmuszał. Zaistniał jednak jeden, pozornie mały, a w rzeczy-wistości bardzo istotny problem. Zerówki w wielu przedszkolach zostały po prostu zlikwidowane na rzecz przyjęcia większej liczby trzylatków. Przepisanie dziecka do innego przedszkola z zerówką (o ile w ogóle znalazłoby się miejsce), często oddalanego od miejsca za-mieszkania o kilka kilometrów, naraziłoby dziecko na podobny

stres i zagubienie, jak zapisanie do szkoły (często zlokalizowanej bliżej domu), która i tak ostatecznie bę-dzie docelowym miejscem czerpa-nia przez nie wiedzy.

Jaki więc wybór pozostawiono rodzicom? Postawmy sprawę jasno: część rodziców nie miała wyboru, pozytywne opinie psychologów do-tyczące pięcio- czy sześciolatków la-winowo trafiały do szkół – zgodnie z oczekiwaniem MEN - nikt jednak nie rozliczył nigdy takiego psycho-loga, który wydał pozytywną opi-nię dziecku, które dzisiaj powtarza tę samą klasę, bo zupełnie nie od-nalazło się w nowej rzeczywistości przerastającej jego możliwości. Około połowa przyjętych młod-szych dzieci wykazuje ogromne problemy z przyswajaniem wiedzy, a także z przystosowaniem się do nowych warunków i wywiązaniem się z obowiązków, jakie na co dzień muszą podejmować.

I tak oto, w dniu 2 września 2010, pięcioletnie dzieci po raz

pierwszy trafiły do zerówek, zor-ganizowanych w szkołach podsta-wowych Warszawy. Dumni rodzice z lekką obawą patrzyli na swoje pociechy, jak z wielkim i ciężkim tornistrem wędrują po korytarzu szkoły na pierwsze zajęcia edu-kacyjne. Szczęście nie trwało dłu-go, ponieważ nie wszystkie dzieci zmieściły się w swojej klasie. Puste ławki i krzesła ilościowo zgadzają-ce się z liczbą dzieci ustawione były zbyt ciasno. Dlaczego? Ponieważ według Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej sala powinna być podzielona na 2 części (eduka-cyjną i rekreacyjną), a maksymalna liczebność oddziału nie powin-na przekroczyć 25 uczniów, nie należy też łączyć dwóch różnych roczników. Cóż więc odpowiadają dyrektorzy, którzy zorganizowali oddziały przedszkolne 30., a nawet 32-osobowe, w dodatku w oddzia-łach tych łącząc roczniki (czyli pię-cioletnie i sześcioletnie dzieci)?

dokończenie na stronie 7

Pięciolatek w szkole

Page 6: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan6

hANDeLu Społem WSS Śródmieście, Warszawa, ul. Nowy Świat 53www.wss.spolem.org.plSDH Hala Mirowska pn-pt 7-20 sob 7-18 pl. Mirowski 1*SDH Sezam pn-pt 7-21 sob 8-21 niedz 10-16 ul. Marszałkowska 126*Sklepy spożywcze: Długa 8/14*,Foksal 12/14*,Koszykowa 24, Koszykowa 31, Krak.Przedm. 16/18*, Miodowa 23, Mokotowska 46a, Mokotowska 67, Nowy Świat 53*, Solec 46*, Solec 66*, Solidarności 72*, Solidarności 83*, Widok 16,Wiejska 20*,Wspólna 41**realizacja zamówień na Kosze DelikatesoweSklepy przemysłowe: Andersa 25,Długa 8/14,Mokotowska 67, Wiejska 9

ReKLAMA W PołuDNIuul. Puławska 136, pon. pt. 9.00 - 17.00, tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

BIuRA oGłoSZeŃ: u ul. Wąwozowa 23, ART MIL, 22 648-24-06, 22 648-24-07 u ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 u Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85, 601-213-555 u ul. Dobra 19, Biuro Ogłoszeń Prasowych „Katom”, tel. 22 828 46 64, 22 828 25 87 u ul. Grzybowska 39, „aTco”, tel. 22 652-26-30, 22 644-90-77, 22 620-17-83

INFoRMAToR PołuDNIA

www.polskieradio24.pl

dokończenie ze strony 1W zamian można zabrać inną

książkę do domu. Do wymienienia czekają między innymi książki: J. Steinbecka, G. Flauberta, Balzaca oraz książki dla dzieci i młodzie-ży. Akcja promuje czytelnictwo i nawiązuje do historycznej funkcji budynku, w którym od 1857 roku mieścił się skład książek i nut Gebethnera i Wolffa.

AMuN26.10. o godz. 12.00 w Tyflo-

galerii Biblioteki Centralnej PZN przy ul. Konwiktorskiej 7 odbędzie się wernisaż wystawy prac arty-stów malujących ustami i nogami (z prezentacją malowania). Wysta-wę można oglądać do 30 listopada w dni robocze w godz. 8.00-16.00, we wtorek w godz. 9.00-18.00.

Rozbieg do 2 Sports Film Festival zaczął

się spotkaniami: 17 październi-ka o godz. 19 w Południku Zero przy ulicy Wilczej 25 „Arctowski – pierwsza polska stacja antark-tyczna” połączony z bezpłatnym pokazem dokumentu „Antarktycz-na podróż sir Ernesta Shakeltona”. Gośćmi spotkania będą uczestnik wyprawy na Wyspę Króla Jerzego z 1977 roku, Jerzy Świątek, budow-niczowie stacji Marian Skowron i Lech Rościszewski oraz Ryszard Czajkowski – podróżnik i jeden z 6 pomysłodawców stacji. 18 paź-dziernika o godz. 19 w Ukrytym Mieście przy ulicy Noakowskiego 16 spotkanie pt. „Wyprawy szaleń-ców - o granicach ludzkiej deter-minacji”, pokaz filmu „Na głęboką wodę” i spotkanie z Dominikiem Bacem, uczestnikiem i fotografem m.in. wyprawy Cape Horn Antarcti-ca Expedition 2002/2003.

18.10. Maja Kluczyńska: Kwadrat kultury: godz. 15.00 Mistrz kina z Suchej Beskidzkiej – Billy Wilder. Marcin Pieńkowski – autor książki opowie o sekretach rodziny Wilderów, o których dowiedział się przy-gotowując dokumentacje do książki o znanym hollywoodzkim reżyse-rze pochodzącym z Polski.

19.10. Michał Chomyszyn: teksty i konteksty: godz. 17.00 dyr. Generalny Stowarzyszenia Olimpiady Specjalne: Bogusław Gałązka o sporcie niepełnosprawnych w kontekście paraolimpiad.

22.10. Michał Chomyszyn: godz.17.00 jubileusz warszawskiego metra: gośćmi będą: Andrzej Rogiński ze Społecznego Komitetu Bu-dowy Metra, dr inż. Wojciech Grodecki i Tadeusz Romanowski, którzy projektowali i budowali pierwszą linie warszawskiego metra.

24.10. Ewa Worobiec: godz.14.00 Mecenas radzi: umowy z pośred-nikami w obronie nieruchomości – mec. Mariusz Zając.

24.10. Maja Kluczyńska: Kobiety sukcesu: godz. 15.00 Uczta bo-giń. Kameralne spotkanie prof. Marii Poprzęckiej i dwunastu artystek: m.in. Margaret Cameron, Lee Miller, Dory Maar, Marie Laurencin, które były utalentowane, piękne, tworzyły sztukę i walczyły z prze-ciwnościami losu.

Kino luna centrum Artystyczne, Marszałkowska 28Poniedziałki z Teatrem Telewizji: 22.10. godz. 18.00 - „Don Juan” Moliera, reż. Leszek Wosiewicz (wyk. A. Seweryn,Z. Zamachowski, G. Szapołowska, J. Nowicki); 5.11. godz. 18.00 - „Iwanow” Antoniego Czechowa, reż. Jan Englert (wyk. J. Frycz, D. Stenka, M. Benoit, M. Żebrowski, W. Kowalski, I. Przegrodz-ki); Oczami Kobiet: 24.10. godz. 19:00. - „Wiedźma wojny”. Słowo wstępne przed projekcją wygłosi filmoznawca Andrzej Kawecki.

Staromiejski Dom Kultury, Rynek 2Galeria Wyjście Awaryjne: od 16.10. wystawa dorobku artystycznego Pracow-ni Plastycznej Mansarda

Austriackie Forum Kultury, ul. Próżna 818.10. godz. 19.00. - koncert poświęcony muzyce saksofonowej. Wystąpią Cornelia Högl z Austrii i Modern Sax Duo. Program: transkrypcje utworów Bacha i Beethovena oraz dzieła współczesne

Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 2026.10. godz. 14.00. - wernisaż wystawy „1947. Barwy ruin. Warszawa i Polska w odbudowie na zdjęciach Henry’ego N. Cobba”; spotkanie z autorem zdjęć godz. 18.00. Wystawa na skwerze im. ks. Twardowskiego do 30.04.2013; do 4.11. wystawa „W naszej pamięci/Emlékeinkben…” Polska prezentacja węgier-skiej wystawy „Andrzej Przewoźnik. 1963–2010. Katyń”; do 6.11. skwer im. ks. Jana Twardowskiego - wystawa „Komunizm – la belle époque”, codzien-ność mieszkańców krajów „demokracji ludowej” w latach 70. XX wieku; 18.10 godz. 18.00 - Klub Filmowy „Przez kino do historii” – pokaz i dyskusja. Wstęp za okazaniem karty klubowej, którą można uzyskać rejestrując się mailowo [email protected]; 23.10 godz. 18.00 - „Marek Krawczyk, strażnik KULTURY”. Spotkanie poświęcone niedawno zmarłemu działaczowi opozycji demokratycznej; 24.10. godz. 18.00 - „Opowieści z Kresów. Kowel nad Turją”; 25.10. godz. 18.00 - „Polska szkoła dokumentu”. Marcel Łoziński: „Egzamin dojrzałości”, „Wszystko może się przytrafić”, Paweł Łoziński „Siostry”, „Pani z Ukrainy”; 26.10. godz. 18.00 - spotkanie z H. N. Cobbem; 28.10. godz. 16.00 - „Kino, kawa i Warszawa”, Jan Lomnicki „Ab urbe condita”, Andrzej Wajda „Polowanie na muchy”; 30.10. godz. 18.00 - Spotkanie z książką Zuzanny Bogumił „Pamięć Gułagu”; 31.10. godz. 18.00 - Memento mori. Pokaz filmu Fritza Langa (1921) „Zmęczona śmierć” i opowieść Jack Dehnela o tym, co mówią nam dziś fotografie pośmiertne

Łazienki KrólewskiePałac na Wyspie: do 28.04.2013 - „Bacciarelli i inni. Królewska kolekcja obra-zów Stanisława Augusta”

Muzeum Powstania Warszawskiego ul Grzybowska 79do 31 grudnia - Wystawa „Kryptonim Legalizacja”; do końca października multimedialna wystawa militariów; 24.10. godz. 18:30, dawna willa Bohda-na Pniewskiego (obecnie Muzeum Ziemi PAN), al. Na Skarpie 27 - premiera książki - „Warszawa niezaistaniała. niezrealizowane projekty urbanistyczne i architektoniczne Warszawy dwudziestolecia międzywojennego”

Fotoplastikon Warszawski, Al. Jerozolimskie 51, oficyna. wystawa Warszawa z przełomu XIX i XX wieku

Muzeum Niepodległości, al. Solidarności 6222.10. godz. 17.00 - promocja książki Stanisława Kozickiego „Dziedzictwo polityczne trzech wieszczów” oraz „Stanisław Kozicki – polityk, dyplomata, publicysta”

Klub Komediowy chłodna, ul. chłodna 2520.10. godz. 19.00 i 21.00 - Klancyk z Masłowską: Kochanie zabiłam nasze koty, czyli napiszmy to jeszcze raz; 21.10. godz. 18.00 - Hofesinka: Generał Oregano; 21.10. godz. 20.00 - Nawijak, wieczór anegdot; 22.10. godz. 21.00 - Angielski open mic, czyli stand-up in English; 23.10. godz. 19.00 - Tańczący z myślami; godz. 21.00 - Michał Kempa show, pochód dziwaków; 24.10. godz. 19.00 - Karol Kopiec „1EDEN”; godz. 21.00 - Open mic; 25.10. godz. 19.00 - Pan Harold; godz. 21.00 - Longplay Warszawa; 26.10. godz. 19.00 - Tańczą-cy z myślami; godz. 21.00 - Staroszczyk i Dziubak: Muszę wyjść za godzinę; 29.10. godz. 21:00 - Sufin i Młynarski: 1 na 1; 30.10. godz. 19.00 - Tańczący z myślami; godz. 21.00 - Maciej Buchwald Solo; 31.10. godz. 19.00 - Kempa i Diapazony; godz. 21.00 - Wieczór talentów

Kordegarda, ul. Krakowskie Przedmieście 15/17Bukklub: 20.10. godz. 14.00 Bogusław Chrabota „Mistyka pustyni”

Teatr na Bielanach, ul. Goldoniego 118 i 19.10. godz. 19.00 - Teatr HOTELOKO: Marc Becker „Końce świata”

Na wystawie znajdują się też zdjęcia powstałe w studiu foto-graficznym. Dominują fotografie portretowe. Układy choreogra-ficzne z udziałem profesjonalnych modeli i modelek pobudzają wyobraźnię. Niektóre zdjęcia są zmysłowe, inne przyciągają wzrok artystyczną obróbką. Jedne za-skakują śmiałością, inne natural-nością. - Krótko mówiąc jest na co popatrzeć i uświadomić sobie, jak może wyglądać profesjonal-na fotografia – podsumował po obejrzeniu wystawy Grzegorz Pietruczuk, zastępca burmistrza dzielnicy Bielany.

Członkowie Klubu zapowiada-ją, że ich działania będą kontynu-owane. – Mamy dużo pomysłów na przyszłość – mówią – liczymy, że zaowocuje to nowymi zdjęcia-mi, które będziemy chcieli poka-zać na kolejnych wystawach.

/wra/

Bogactwo fotografiiWarsztaty fotograficzne bie-

lański FotoFanKlub zaliczył w minionym roku dwukrotnie. Po-wstało wówczas tysiące fotogra-fii, z których co ciekawsze można oglądać od 5 października na wy-stawie w Mediatece.

Tematyka jest różnorodna. Znajdziemy między innymi fo-tografie przepięknych górskich

krajobrazów. Powstały one na przełomie kwietnia i maja w Po-krzywnej koło Głuchołaz.

Dla kontrastu ekspozycję zdo-bią również zdjęcia z warsztatów sierpniowych. Pokazujące War-szawę za dnia i w nocy zderzają obraz wielkomiejskiego świata ze spokojnym górzystym krajobra-zem.

POŁUDNIE na Facebook

http://www.facebook.com/Poludnie.Glos

Dział reklamy tygodnika POŁUDNIE

22 844-19-15, 22 [email protected] [email protected]

Od chwili swego powstania Te-atr na Bielanach udatnie wpisał się w krajobraz kulturalny dziel-nicy. Zaskakuje oryginalnością repertuaru, kusi coraz to nowymi spektaklami i różnorodnością wy-powiedzi artystycznej. Na scenie goszczą znani aktorzy. Tak było

między innymi w przypadku sztu-ki „Hiob”, gdy scena błyszczała od gwiazd.

Od marca br. Bielański Ośro-dek Kultury stał się też stałą sie-dzibą Teatru La M.ort. Teatr liczy sobie 13 lat. O jego wyjątkowości decyduje zwłaszcza nowatorski typ komunikacji, w wyniku czego w centralnym punkcie zostaje po-stawiony widz, a nie aktor. Najle-piej obrazuje to sztuka „Wszystko zamiast”. Jest to bowiem spektakl dla… jednego widza. Widz ma

prawo decydowania o przebie-gu przedstawienia. Nie musi, ale może wchodzić w interakcje z aktorami, rozmawiać z nimi i włączyć się w grę. Chcąc się przekonać o czym jest sztu-ka, trzeba jednak zaryzykować i przyjść. Reżyser spektaklu, Ewe-

lina Kaufmann zaznacza, że pod-czas jednego dnia spektakl gra-ny jest kilka razy i co oczywiste każdorazowo dla jednego widza. Rezerwacji dokonuje się, pisząc na adres mailowy [email protected], a decyduje kolejność zgłoszeń.

Aby ktoś nie pomyślał, że Teatr La M.ort adresuje swoje przed-stawienia tylko do indywidual-nego widza, należy wspomnieć, że na deskach bielańskiej sceny pojawiały się nie mniej intrygu-jące przedstawienia w reżyserii

Eweliny Kaufmann. Wrażenie robi „Hamlet maszyna”. Pada tam pytanie, kim jest współczesny człowiek i jak buduje swoją tożsa-mość. Nie pozbawiona głębi jest także sztuka „Następni”. Poka-zuje ona obraz pokolenia poszu-kującego sensu życia w świecie,

w którym brak ideałów i autory-tetów.

Wszystko to, a więc repertuar, świetnie dobrany zespół i gra aktorska powodują, że Teatr La M.ort stał się jednym z najorygi-nalniejszych teatrów niezależnych Warszawy. Nie powiedział jednak ostatniego słowa. Widzów czeka-ją kolejne atrakcje. Zapowiadane są nowe premiery, które nieba-wem będzie można oglądać na bielańskiej scenie.

/W.A./

Teatr bez szablonów

jazzWokalistka jazzowa Marian-

na Wróblewska wystąpi 27 października o godz. 20.00 w nowo otwartym salonie arty-stycznym Kalinowe Serce przy ul. Krasińskiego 25 (wejście od ul. Kochowskiego) na Żoliborzu. Gościem specjalnym spotkania będzie aktor Maciej Zakościelny, który zaprezentuje swój talent muzyczny i wokalny. Artystom akompaniować będzie trio jaz-zowe wybitnego pianisty Wojtka Kamińskiego.

Podczas wieczoru usłyszymy standardy jazzowe: „My Funny Valentine”, „Lover Man”, „Cheek to cheek”, „Lover come back to me”, ale Marianna Wróblewska przypomni także swój polski repertuar. Podróżą w prze-szłość będą m.in. „Bylebym się zakochała” i „Dziś już sama nie wiem”.

Marianna Wróblewska debiu-towała latem 1963 r. zostając laureatką tzw. „Złotej dziesiątki” II Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie. Występowała z naj-większymi, polskimi muzykami jazzowymi, m.in. z: Mieczysła-wem Koszem, Zbigniewem Na-mysłowskim, Włodzimierzem Na-hornym, Wojciechem Kamińskim. Współpracowała z zespołami Bi-zony, Paradox, SBB, Old Timers, Rama 111 i Swing Workshop.

Page 7: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 7

AGD - RTVl Anteny, 601-86-79-80,

22 665-04-89.l Naprawa pralek, lodówek,

tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

l Opróżnianie piwnic, garaży, pomieszczeń, wywóz mebli, gruzu, śmieci, 506-223-080.

l Opróżnianie piwnic, strychów, garaży, wywóz mebli, śmieci, gruzu, 503-711-500.

l Tynki gipsowe, cementowo--wapienne www.budax.pl 511-529-965.

FINANSel KREDYTY trudne i prywatne,

668-308-435.l Pozabankowe pożyczki pod

zastaw nieruchomości, 530-127-700.

PRAcA - daml Telepizza zatrudni

osoby przy produkcji pizzy (nie wymagamy doświadczenia), dostawców z własnym samocho-dem oraz osoby do roznoszenia ulotek. Wyższe stawki, praca w centrum, możliwość awansu. Tel. 605-494-482.

KuPIĘl Antyki za gotówkę, obrazy,

platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Antyki, starocie, za gotówkę, kupno - sprzedaż, Narbutta 23, 22 646-32-67, 502-85-40-90.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książ-ki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

KANceLARIARADcóW PRAWNych

ul. Mickiewicza 9 lok. U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

l Antykwariat, księgozbiory, antyki, dojazd, gotówka, 608-885-800.

l Aktualnie antyki wszelkie za gotówkę, 601-336-063, 504-017-418.

l Filatelista znaczki, 516-400-434.

l Kupię każdy złom. Odbiór u klienta, 506-223-080.

l Monety, medale, ordery, 501-050-948.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

l Złom, wszystko co metalowe, dojadę, 503-711-500.

NAuKAl Angielski, 609-776-896.l Francuski, korepetycje, nauka,

513-774-634.l Free English Bible Talks,

every Friday 18.30 - 19.30, Profi-lingua Aleje Jerozolimskie 27.

l Matematyka, 505-124-181.

NIeRuchoMoŚcIl Dwa mieszkania własnościo-

we po 31,20 mkw. Górny Mokotów i bliska Wola, zamienię na około 60 mkw. własnościowe blisko Śródmieścia (bliska Ochota, Żoli-borz), 22 625-53-43.

l Dzialki nad jeziorami, bli-sko Warszawy, 605-099-422.

l Kupię mieszkanie: zadłużone, komunalne, z lokatorem, z loka-torem z przydziału, z możliwością wykupy, z dowolnym problemem prawnym lub z dożywotnim zamieszkaniem. 796-796-596, [email protected]

l Sprzedam 3 pok., Natolin – Ursynów, blisko me-tra, 793-973-996.

NAPRAWA MASZYN DO SZYcIADOJAZD GRATISTEl. 508-08-18-08

AuTo-MoTol Kupię kazde auto z lat 1998

- 2012, najwięcej zapłacę, szybki dojazd, gotówka, 500-666-553.

l Skup aut po 98r. Najwyższe ceny, płatność od ręki, profesjonal-na obsługa, 500-540-100.

uSłuGIl A- Przeprowadzki,

512-139-430.l A Sprzątanie piwnic,

wywóz mebli, 694-977-485.l DEZYNSEKcJA skutecznie,

22 642-96-16.l Elektryk tanio, 507-153-734.l Komputerowa pomoc, najta-

niej, 503-432-422.l Malowanie A-Z, remonty,

referencje, lato 25% taniej, 501-255-961.

l Okna, naprawy, doszczelnia-nie, 787-793-700.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

www.IGLAKI.plTuje - jAłoWce - cyPRySIKI

KoLuMNoWe i PłoŻĄce

Szkółka Roślin Iglastychul. SYTA 54 Wilanów - Zawady

tel. 662-587-054 22 642-50-62Na hasło „ul. Syta 54” tuja Smaragd 1,6m w cenie 50 zł.

Zapraszamy codziennie w godz. 10.00 - 20.00

SPRZeDAMl Działkę 400 mkw. w Arkadii,

507-756-358.l Stół szklany prostokątny,

4 krzesła - 507-756-358.

ZDRoWIel Lekarz seksuolog,

22 825-19-51.l Masaże: schorzenia kręgo-

słupa, rwa kulszowa, relaksacja. Bioenergoterapia: metoda Domancica. Rehabilitacja: urazy kończyn, kręgosłupa, amputacje. 501-027-149.

l PROTETYKA - PROTEZY z miękką wyściółką, z przyssawka-mi, szkielety bezklamrowe korony, naprawa protez, 694-898-532.

l TANIO, SZYBKO, GWARAN-CJA. Naprawa protez. Wykonanie nowych protez. Proteza całkowita 300 zł; Proteza szkieletowa 500 zł; 602-646-986.

l Uzdrawianie metodami natu-ralnymi. Podejście bioenergetyczne i kognitywne, 604-523-863.

RóŻNe

Wielu naszych klientów decy-duje się przekazać swój majątek w darowiźnie wybranemu człon-kowi rodziny. Darczyńca jest przekonany, że w ten sposób za-bezpiecza swojego obdarowane-go (córkę czy syna) na przyszłość i oszczędza mu kłopotów zwią-zanych z ewentualnym postępo-waniem spadkowym czy działem spadku.

Nic bardziej mylnego. Podaro-wanie np. mieszkania jednemu z dzieci z pominięciem pozosta-łych może rodzić dalsze konse-kwencje. Jeśli w skład spadku nie wchodzą żadne inne wartościowe składniki majątku, a pozostałe dzieci nie zostały obdarowane, mają one prawo do zachowku. Powoduje to, że spadkobierca niezadowolony ze sposobu roz-porządzenia majątkiem przez rodzica może wystąpić przeciwko swojemu rodzeństwu z pozwem o zachowek. Wszelkie bowiem darowizny dokonane za życia przez spadkodawcę zalicza się do schedy spadkowej w celu wylicze-nia należnego innym zachowku. W rezultacie może się okazać, że obdarowane mieszkaniem dziec-ko będzie musiało spłacić swoje rodzeństwo. Często zdarza się tak, że rodzic jednemu dziecku daje pieniądze na mieszkanie i nie ma na to żadnych dowodów, a drugiemu przekazuje swoje mieszkanie w drodze darowizny. Wówczas rodzi się wiele pro-blemów, bo ten, który otrzymał pieniądze i nie ma na to żad-

ulica Noakowskiego

Koszt prac to ponad 1 mln 300 tys. zł. Wymieniono nawierzchnię jezdni oraz chodników i ścieżki rowe-rowej. Ponadto powstał nowy system odwodnienia. Pojawiły się 22 latarnie typu pastorał.

nych dowodów, może wystąpić z pozwem o zachowek przeciw-ko rodzeństwu, które otrzymało mieszkanie. W szczególności ma to miejsce, gdy jest dyspropor-cja pomiędzy przekazanymi war-tościami majątkowymi i jedno z dzieci czuje się pokrzywdzone.

To samo może mieć miejsce również w postępowaniu o dział spadku. Tutaj jednakże ustawo-dawca przewidział możliwość dokonania wyboru przez spad-kodawcę poprzez wyłączenia darowizny ze schedy spadkowej. Wyłączenie takie musi być wprost wyrażone w akcie notarialnym – akcie darowizny. W przypadku braku tego wyłączenia wartość dokonanej darowizny ulega po-działowi pomiędzy wszystkich spadkobierców - a to oznacza ko-nieczność dokonania spłaty przez tego ze spadkobierców, który na-był ten składnik mienia w drodze darowizny.

Planując dokonanie darowizny: mieszkania, pieniędzy lub innego majątku jednemu z przyszłych spadkobierców z pominięciem innych, warto przemyśleć sprawę i poradzić się praktyka po to, aby uniknąć w przyszłości eskalacji konfliktu pomiędzy dziećmi.

Joanna Senkowska - radca prawny

Kancelaria Radców Prawnych Baurska, Senkowska, Szczęsna i Partnerzy, www.bsskancelaria.pl

tel. 22 241-17-14

Radca prawny głosi

Darowizna a zachowekjak mądrze dzieciom przekazać majątek

dokończenie ze strony 5Odpowiadają, że jest to wina

rodziców, bo za późno zapisują swoje pociechy do szkół, a oni nie mogą odmówić przyjęcia dziecka, szczególnie jeśli jest zameldowane w obwodzie tej szkoły. Po zatwier-dzeniu planu organizacji pracy szkoły jakiekolwiek zmiany są nie do przyjęcia. A co odpowiadają na łączenie roczników w oddzia-łach przedszkolnych? Odpowia-dają, że nie otrzymują zgody od Burmistrza Dzielnicy czyli Organu Prowadzącego) na utworzenie do-datkowego oddziału, więc muszą sobie „jakoś poradzić”. A co na na-sze pytania odpowiadają Organy Prowadzące? Odpowiadają, że za organizację pracy szkoły odpowie-dzialny jest dyrektor szkoły. Wska-zują przy tym, że rozporządzenie MEN nie nakłada na dyrektora obowiązku, jedynie zaleca, a zale-cenia nie muszą być realizowane.

Żadne argumenty, pisma, prośby (a nawet błagania) nie przekonują władz lokalnych i dyrektorów do uwzględniania, przy określeniu liczebności oddziałów, zaleceń MEN. Warunki w jakich przebywa-ją nasze dzieci przez kilka godzin dziennie bywają tak wyczerpują-ce, że nie może być mowy o za-jęciach pozaszkolnych, spacerze czy zwykłym odrabianiu lekcji (dzieci często zasypiają zaraz po powrocie do domu). Nie chodzi tu tylko o hałas. W takiej klasie jest też bardzo duszno. Wychowawca takiego oddziału ma nieporów-nywalnie gorsze warunki pracy niż jego kolega z oddziałem np. 20-osobowym. MEN w odpowie-dzi na skargę rodzica przytacza swoje zalecenia, zaznaczając, że większa liczebność ma znaczny wpływ na obniżenie jakości edu-kacyjnej. I co dzieje się dalej? Da-lej nic z tego nie wynika…

Pozostawienie w kompetencji dyrektorów i organu prowadzące-go szkoły określania liczebności oddziałów bez należytego nadzo-ru czy narzuconych jasnych norm przez MEN powoduje, że cała idea wdrażania nowego rozwiązania skazana jest na niepowodzenie. Niestety nasze dzieci, potrakto-wane jak króliki doświadczalne, stanęły w świetle nieudanego eksperymentu, czego efekty mogą mieć wpływ na dalszą ich edu-kację. Brak pomysłu i pieniędzy nie tłumaczy dwuletniego okresu bezczynności władz oświatowych w tym zakresie. Problem narasta, a rodzice wyczerpali już drogę skła-dania skarg i wniosków.

Interesujące jest także, gdzie się podziały i czym się zajmują ko-mórki BHP, sanitarne i p-poż.? Czy szkoły są wyjęte spod prawa? Prze-cież bezpieczeństwo naszych dzieci to sprawa priorytetowa, stawiana w statutach szkół na pierwszym miejscu. Jeśli więc wydaje się Pań-stwu, że w szkołach jest wszystko pod kontrolą, jesteście w błędzie.

Co w tej sprawie mogli jeszcze zrobić rodzice? Skierowali ją do Rzecznika Praw Dziecka. Niestety jego interwencja również nie przy-niosła żadnego rezultatu. Czyżby rozporządzenie MEN celowo zo-stało napisane w taki sposób, by nie gwarantowało naszym dzie-ciom bezpiecznych, higienicznych i efektywnych warunków nauki? Kto odpowiada za taki stan rze-czy? Dlaczego zajmuje takie sta-nowisko i pobiera pensję z naszych podatków? Czy działa w interesie publicznym? Czy zrekompensuje

kiedykolwiek naszym dzieciom krzywdę, jakiej doświadczają już kolejny rok?

Czy możemy zrobić coś jeszcze w tej sprawie? Dyrektorzy, którzy dopuścili się złej organizacji pracy oddziałów przedszkolnych, nie mają sobie nic do zarzucenia, a swoją fru-strację kierują wprost do rodziców, którzy ich zdaniem „przesadzają” i którzy „nie pamiętają, że za ich czasów klasy często liczyły powyżej 30 uczniów i było dobrze”. Owszem,

pamiętamy także, że „za naszych czasów” nie przyjmowano pięcio-letnich dzieci do szkoły i nie sadza-no ich w jednej ławce ze starszym rocznikiem. Rodzice są bezsilni, wychowawcy przemęczeni, dzieci sfrustrowane i niedouczone. Nikt nie rozlicza organów prowadzą-cych z realizacji procesu nauczania w warunkach niezgodnych z zale-ceniami MEN, co więcej - burmi-strzowie dostają regularnie premie od prezydenta m.st. Warszawy, za

efekty swojej pracy, czyli wykazanie oszczędności w różnych dziedzinach gospodarowania środkami przyzna-nymi dzielnicy – w tym na oświa-tę. Premie sponsorują podatnicy, a więc także rodzice, którzy pozwa-lają na wypychanie kieszeni władz kosztem swoich własnych dzieci.

Magdalena Jońska, członek Prezydium Rady Rodziców

Szkoły Podstawowej nr 273 w Warszawie, inicjatorka powołania Bielańskiego Forum Rad Rodziców

Pięciolatek w szkole

Page 8: Poludnie glos Srodmiescia nr 16 z dnia 18 wrzesnia 2012

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny:Andrzej RogińskiRedakcja czynna

w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00pt. w godz. 9.00 - 16.00

W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6540

Nakład 40 000 egz.Wydawca jest członkiem

Warszawskiego Towarzystwa Prasy lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się 8 listopada

Najmłodsi akrobaci

Hala Sportowa przy ul. Ha-wajskiej 7 będzie areną zmagań najmłodszych akrobatów z klu-bów akrobatycznych Warszawy i Mazowsza. Już niebawem, bo 21 października br. w godz. 9.00–15.00 odbędzie się - w ramach Międzywojewódzkich Mistrzostw Polski Młodzików - turniej w akrobatyce sportowej. Zawody zostaną przeprowadzone w ogól-nopolskim systemie sportu dzieci i młodzieży. Uczestniczyć będą

uczniowie III klasy sportowej, w wieku od 9 do 12 lat. Plano-wany jest udział ok. 150 zawod-ników, którzy na zawody przybę-dą wraz z rodzicami i trenerami. Patronat nad imprezą objął Piotr Guział, burmistrz Ursynowa. In-tencją organizatorów jest nie tyl-ko pokazanie tajników akrobatyki w wydaniu najmłodszych, ale tak-że stworzenie zaczynu do utwo-rzenia sekcji akrobatyki sportowej na Ursynowie.

Władza czynem powinna potwierdzać podmiotowość obywateli

obowiązki niespełnione Obowiązkiem gminy, wynika-

jącym z ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzen-nym, jest powiadamianie oby-wateli o:

1. podjęciu uchwały, przez Radę m.st. Warszawy, o wszczę-ciu sporządzania miejscowego planu zagospodarowania prze-strzennego lub studium kierun-ków i uwarunkowań zagospoda-rowania przestrzennego;

2. wydaniu zarządzenia Prezy-denta m.st. Warszawy o wszczę-ciu postępowania w sprawie sporządzenia planu lub studium i składania wniosków do planu lub studium;

3. wydania zarządzenia Prezy-denta m.st. Warszawy o rozpa-trzeniu wniosków;

4. wydania zarządzenia Prezy-denta m.st. Warszawy o wyłoże-niu projektu planu lub studium i składaniu uwag;

5. ogłoszenia debaty publicz-nej w sprawie projektu planu lub studium;

6. zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy o sposobie rozpa-trzenia uwag;

7. zarządzenie Prezydenta m.st. Warszawy o przyjęciu projektu planu po rozpatrzeniu uwag;

8. terminie rozpatrzenia przez właściwą komisję i radę dzielnicy a następnie komisję i Radę War-szawy.

9. podjęciu uchwały przez Radę m.st. Warszawy o uchwale-niu planu lub studium.

Miasto Stołeczne Warszawa wydało niedawno kolorowy informator „Jak powstaje miej-scowy plan zagospodarowania przestrzennego w Warszawie”. Egzemplarze tego informato-ra zostały wrzucone do płatnej

aglomeracyjnej wkładki „Gazety Wyborczej”. Bezpłatnie można go uzyskać w dzielnicowych wydziałach obsługi mieszkań-ców. Niestety część wiadomości w nim zawartych zawiera zdania nieprawdziwe. M.in. dlatego, że Prezydent Warszawy nie umiesz-cza w prasie lokalnej obwiesz-czeń związanych z procedowa-niem miejscowych (lokalnych) planów zagospodarowania prze-strzennego. Przykładowo nie są ogłaszane zarządzenia Prezyden-ta Warszawy o sposobie rozpa-trzenia uwag do planu.

Wymienione ogłoszenia do-tyczące dzielnic mogłyby się ukazywać w tych tytułach prasy lokalnej, które wychodzącej na obszarze tychże dzielnic. Mogły-by. Ale niestety tak nie jest.

Przy okazji zwracam uwa-gę na definicję prasy lokalnej. Najpierw czego nie zaliczamy do prasy lokalnej. Na jednym z portali znalazłem informację, iż dziennik „Metro” wraz z dzi-siaj już nieistniejącą jego polską mutacją „Metropol” jest gazetą lokalną. Mutacje tej gazety uka-zują się w kilkudziesięciu naj-większych aglomeracjach świata. Trudno uznać wydanie krajowe za wydanie lokalne. W Polsce ukazuje się bezpłatny dzien-nik „Metro” innego wydawcy, a jego treści czasem odnoszą się do spraw ogólnowarszawskich. Co do zasady polityczne dzien-niki ogólnokrajowe nie podej-mują problematyki lokalnej. Ich regionalne czy aglomeracyjne wkładki (grzbiety) w znikomym stopniu ukazują sprawy lokalne; w zasadzie ograniczają się do markowania. Prasa lokalna to ta, dla której podstawowym pod-

miotem jest obywatel konkretnej lokalnej wspólnoty samorządo-wej. Warszawa jest gminą, ale nie jest lokalną wspólnotą sa-morządową. Nawet bez okolicz-nych gmin Warszawa jest aglo-meracją. Administracyjnie nasze miasto podzielone jest na 18 dzielnic. Można je uznać za sa-morządowe wspólnoty lokalne. Wydawcy prasy lokalnej adresu-ją treści swoich gazet zazwyczaj do obszaru kilku dzielnic, aby nie utracić swego lokalnego charakteru.

Warszawska prasa lokalna ma charakter obywatelski, dys-ponuje największymi nakłada-mi w mieście i jest rozdawana bezpłatnie w największej sieci dystrybucyjnej, a zatem jest naj-bardziej dostępna i przystępna dla obywateli poszczególnych dzielnic. Tytuły te są też najbar-dziej poczytne i spełniają defi-nicje prasy obywatelskiej. Toteż publikowanie wspomnianych ogłoszeń w prasie lokalnej jest wskazane nie tylko z powodów formalnych, a więc z obowiąz-ku który spoczywa na gminie. Przede wszystkim publikowanie ogłoszeń wynikających z ustawy o planowaniu i zagospodarowa-niu przestrzennym przyczyni się do podniesienia poziomu jaw-ności procesu decyzyjnego, a co za tym idzie, obniży prawdopo-dobieństwo możliwości zacho-wań korupcyjnych. Przejrzystość procedur podniesie poziom zaufania obywateli do władzy samorządowej, jednocześnie zmniejszy poziom niepokojów społecznych i podejrzeń o nie-jasne intencje.

Andrzej Rogiński

dokończenie ze strony 1Zatem obywatel uzyskuje

informację gdy jest już po po-siedzeniu komisji lub sesji rady albo tuż przed. Nie ma więc możliwości przygotowania się do obrad i zabrania głosu w swojej sprawie.

Powyższe praktyki wynikają ze złej pracy sekretarzy gmin oraz przewodniczących rad gmin i dzielnic w przypadku Warsza-wy. To te osoby bowiem odpo-wiadają za ogłoszenia, obwiesz-czenia oraz organizację pracy stosownych rad, jak również za dostępność publicznych doku-mentów.

Takie złe praktyki mogą być podstawą do skarżenia planów i stwierdzania ich nie-ważności z powodów uchybień w procedurze ich sporządzania z uwagi na naruszenie uprawnień obywateli. Kierowanie uwag w tym zakresie do Biura Archi-tektury jest nieuprawnione.

Powszechnie jest też naru-szana procedura rozpatrywania uwag zgłoszonych do planu przez obywateli, a odrzuconych przez sporządzającego plan pre-zydenta czy burmistrza gminy. Ustawa nakazuje rozpatrywanie każdej uwagi w odrębnym gło-sowaniu, a powszechnie jest to czynione hurtem albo wcale. Najczęściej głosuje się cały plan łącznie z odrzuconymi przez pre-zydenta uwagami. Czasem tylko głosowany jest przez radę wnio-sek o przyjęcie uwagi obywatela, ale tylko wtedy, gdy taki postu-lat wniesie radny lub komisja na prośbę składającego uwagę. To kolejne nieprawidłowości mo-gące być podstawą stwierdze-nia przez sąd nieważności planu z uwagi na naruszenie zasad de-

Proces planowania przestrzennego mokratycznego państwa prawa. To jest wina złego prowadzenia obrad przez przewodniczących

komisji i rad. Kolejną nieprawi-dłowością jest zgłaszanie ustnych poprawek do planu i na tej pod-

stawie głoso-wanie całego planu bez jednolitego tekstu. To ko-lejny asumpt do uchyla-nia planu z uwagi na na rus zen ie procedur.

M a r t w i mnie też powszechne naruszanie przez gmi-ny władz-twa plani-stycznego. W pla-n o w a n i u tym gminy często nie z w r a c a -ją uwagi na stan w ł a s n o ś c i g r u n t ó w i sposób ich uż y tkowa-nia. Gminy mogą zmie-niać planem

warunki zagospodarowania i sposobu użytkowania terenu, ale winny to czynić z umiarem, tj. w zakresie uzasadnionym z punktu widzenia społeczno--gospodarczego. Plany miejsco-we ale i studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego winny brać pod uwagę stan prawny gruntów oraz dotychczasowe przeznacze-nie, zagospodarowanie i uzbroje-nie terenu, który można zmieniać z istotnie społecznego powodu.

Jest zgodne z prawem ustale-nie na terenach prywatnych ce-lów publicznych, ale nie jest ce-lem publicznymi ustalanie zieleni lub nowych dróg wewnętrznych na terenach prywatnych, bo to nie są cele publiczne.

Nie jest też zgodne z prawem ustalanie w planie innych funk-cji niż publiczne, jeśli są one sprzeczne z warunkami użytko-wania wieczystego, zwłaszcza co do funkcji.

Wydaje się, że nie jest na-tomiast niezgodna z prawem zmiana np. zabudowy jedno-rodzinnej na wielorodzinną lub usługową czy odwrotnie, ale by uniknąć naruszania in-teresu prawnego oraz płace-nia odszkodowań bądź aby je zmniejszyć należy pamiętać

o przepisach przejściowych, które by umożliwiały realne kontynuowanie dotychczaso-wego sposobu użytkowania budynków przez dopuszcze-nie możliwości realizacji przy nich prac budowlanych, które by pozwalały na utrzymanie, a nawet poprawienie ich stanu technicznego np. w zakresie termomodernizacji czy dostoso-waniu do przepisów ppoż. albo umożliwienie dostępu dla osób niepełnosprawnych, nawet jeśli obecny sposób użytkowania jest niezgodny z planem. Na daleko idące zmiany w zmianach funk-cji terenu potrzebny jest też konsensus społeczny, by ogra-niczyć skargi i ryzyko uchylenia planów, bo orzeczenia sadów są nieprzewidywalne.

Złą i niezgodną z prawem praktyką jest ustalanie w pla-nach ogólnej dostępności tere-nów prywatnych, w tym zakaz ich ogradzania. Niedopuszczalne jest definiowanie na terenach prywatnych powszechnie do-stępnych ciągów pieszych czy zieleni. Orzecznictwo sądów dotyczące władztwa planistycz-

nego jest bardzo ciekawe i in-spirujące w kontekście regulacji relacji władza–obywatel. Spro-wadza się ono do zasady, którą w swojej publicystyce wciąż pod-noszę: jedni nie mogą żyć kosz-tem drugich.

Gminy muszą pamiętać, że ich władztwo planistyczne nie jest nieograniczone i że własność, szczególnie prywatną, należy szanować i że zmiany warunków kształtowania ładu przestrzen-nego niosą ze sobą koszty i obo-wiązki, np. w zakresie wykupu nieruchomości na których jest przewidywana realizacja celów publicznych oraz że nie można jednym czynić dobrze ze startą dla innych.

Wiele planów zawiera też tre-ści niezgodne z przepisami ustaw szczególnych, oraz wzajemnie sprzeczne i wykluczające się za-pisy lub omnipotentne ustalenia, ale to odrębny temat. Mam na-dzieję, że w miarę czasu w pla-nach będzie mniej błędów, choć ta nauka jest społecznie bardzo kosztowna.

Bogdan Żmijewski