8
l Femina pod młotek - str. 3 l Muzeum Etnograficzne - str. 8 l www.poludnie.com.pl l ISSN 2082 - 6540 Rok VII nr 20 (123) l 20 GRUDNIA 2012 l Bezpłatnie www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta www.polskieradio24.pl Wyłączenie sygnalizacji Remont okablowania sygnaliza- cji na skrzyżowaniu alei Jana Paw- ła II i Solidarności wchodzi w ostat - nią fazę. W związku z tym ZDM będzie zmuszony do wyłączenia sygnalizacji na tym skrzyżowaniu na czas programowania i montażu sterownika. Pierwsze wyłączenie nastąpiło 18 bm., drugie nastąpi w piątek, 21 bm. o godzinie 12 i potrwa aż do końca niedzieli 23 grudnia. Kolędowanie na Chmielnej Serdecznie zapraszamy 19 grud- nia (środa) o godz. 16.00 na „Kon- cert kolęd”, na którym zagrają Mi- kołaj Tabako & UpBeat Orchestra. Koncert odbędzie się w podcieniach budynku przy ul. Chmielnej 14. Im- preza powstała przy udziale Sto- warzyszenia Galeria Jabłkowskich, Dzielnicy Śródmieście m. st. War - szawy, a także Projektu Chmielna oraz Fundacji Czy Mogę Pomóc? Paszporty Od 17 stycznia 2013 roku wniosek o paszport będzie moż- na złożyć w dowolnym wydziale paszportowym na terenie całego kraju, bez względu na miejsce zameldowania. Zmiana wynika z nowelizacji Ustawy o dokumen- tach paszportowych. Budżet Mazowsza Radni województwa mazowiec - kiego przyjęli budżet Mazowsza na 2013 r. Wyniesie on 2,9 mld zł, z czego blisko 1/3 zostanie prze- znaczona na inwestycje drogowe, w służbie zdrowia czy kulturze. Na ten cel przeznaczonych zostanie ponad 806 mln zł, czyli aż o 200 mln zł więcej niż w roku bieżącym. Trzeba przy tym pamiętać, że w 2013 r. na tzw. janosikowe Mazowsze będzie musiało przeznaczyć 661 mln zł. dokończenie na stronie 6 fot. Piotr Pajewski Gdzie czytać Bieżący rok nie był łaskawy dla bibliotek publicznych w Śródmie- ściu. Ze względu na mniejszy niż w zeszłym roku budżet dyrekcja tych placówek zaproponowała wchłonięcie dwóch punktów bi- bliotecznych przez inne placówki. Dzięki rozmowom z Zarządem Dzielnicy prowadzonym przez autora tego tekstu i Agnieszkę Gierzyńską-Kierwińską, Przewod- niczącą Rady Dzielnicy, zachowa- ny został punkt biblioteczny przy ul. Lipowej 3. Sukces przyjętych rozwiązań niestety chwilowo został ograniczony z uwagi na wyburzanie budynku, w którym znajduje się Wypożyczalnia dla Dorosłych i Dzieci nr 67. Dotych- czas użytkowany budynek nie spełniał wymogów technicznych i standardów dla tego typu placó- wek, a zbyt wysoki koszt remontu był podstawą do wydania decyzji o jego wyburzeniu. Jednak zgod- nie z obietnicą Zarządu Dzielnicy trwają starania o przeniesienie biblioteki, które utrudnia ogra- niczony zasób lokalowy Dzielnicy na Powiślu. Natychmiast po przeniesieniu biblioteki poinformuję Państwa na łamach gazety „Południe” o jej nowej lokalizacji. Będę za- biegał, aby tylko rejon Powiśla Północnego wchodził w rachubę, z uwagi nie tylko na Wypożyczal- nię przy ul. Lipowej 3, ale również na tę przy ul. Ludnej 9, gdzie li- kwidowana jest Wypożyczalnia nr 5. W przypadku biblioteki przy ul. Ludnej 9 złożyłem interpelację do Zarządu Dzielnicy Śródmieście w sprawie utrzymania chociaż stanowiska z dostępem do In- ternetu i umożliwienie funkcjo- nowania wypożyczalni dwa razy w tygodniu w kooperacji z orga- nizacją pozarządową, której po preferencyjnych stawkach wyna- jęto by lokal. dokończenie na stronie 7 Kosztem Mazowsza Z Adamem Struzikiem, marszałkiem województwa mazowieckiego rozmawia Andrzej Rogiński - Jakie są potrzeby budżeto- we Mazowsza oraz Warszawy, która jest częścią samorządo- wej wspólnoty mazowieckiej? - Jak rozumiem mówimy o bu- dżecie i krajowym i ewentualnie o pieniądzach unijnych. - Tak, mówimy o budżecie krajowym w kontekście po- trzeb i możliwości Mazowsza. - Mazowsze jest w tej części Europy najlepiej rozwiniętym re- gionem. Wytwarza się tu 22 proc. polskiego produktu krajowego brutto. Najwyższy poziom tego dochodu przypada na Warszawę: rocznie ok. 105 tys. zł na miesz- kańca Warszawy. Średnio Mazow- sze też jest liderem w kraju, gdyż przekroczyło 91 proc. średniej PKB w Unii Europejskiej. Czyli w kategoriach statystycznych jest traktowane jako region rozwinię- ty. Ale to jest połowa prawdy. - Na Mazowszu występują znaczne dysproporcje dochodów. - Tak. Najniższy dochód naro- dowy brutto przypada na sub- region radomski i wynosi około 26 tys. złotych. Mówiąc o bu- dżecie trzeba pamiętać, że to jest globalnie suma budżetów 314 gmin, z czego 229 jest wiejskich, 55 miejsko-wiejskich, 30 miast, 42 powiatów. Przy czym zazna- czam, że Warszawa jest i gminą i powiatem. Ponadto są dochody samorządu województwa. Wciąż mamy do wyrównania olbrzy- mie opóźnienia infrastruktural- ne. Kilometr drogi w Warszawie może kosztować nawet kilkaset milionów złotych. Co z tego, że budżet stołeczny oscyluje w wysokości około 10 miliardów, skoro potrzeby są ciągle większe niż możliwości. Świadczy o tym skala inwestycji w różnego rodza- ju infrastruktury, budowa metra, obwodnic, nowy tabor tramwajo- wy czy SKM. Występują ponadto wydatki niezbędne dla realizacji innych potrzeb, w tym oświato- wych, gospodarki odpadami. - Mamy do czynienia z du- żym kapitałem, ale duża liczba ludzi niesie ze sobą zwiększone potrzeby. - Duże potrzeby, ale też kosz- ty inwestycji infrastrukturalnych w Warszawie i wokół niej są znacząco wyższe niż w innych częściach województwa i w in- nych częściach kraju. Mówiąc obrazowo: budowa kilometra Alei Jerozolimskich to są setki mi- lionów złotych, a kilometr drogi w typowej wiejskiej gminie o cha- rakterze rolniczym to milion czy półtora. Mazowsze jest bardzo zróżni- cowane wewnętrznie. Z tych 229 gmin wiejskich około sto należy do kategorii najbiedniejszych w Polsce. Ale wśród najbogat- szych jest też kilkanaście gmin z Mazowsza. Występuje ponadto przestrzeń metropolitalna obejmu- jąca 72 gminy wokół Warszawy. Poza metropolią znajdują się ośrod- ki subregionalne będące węzłami rozwoju, a więc Radom, Płock, Siedlce, Ostrołęka, Ciechanów. ciąg dalszy na stronie 6

Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Południe Głos Śródmiescia Bielan Żoliborza nr 20 z 20 grudnia 2012

Citation preview

Page 1: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

l Femina pod młotek - str. 3 l Muzeum Etnograficzne - str. 8 l www.poludnie.com.pl l

ISSN 2082 - 6540

Rok VII nr 20 (123) l 20 GRUDNIA 2012 l Bezpłatnie

www.poludnie.com.pl www.facebook.com/Poludnie.Gazeta

www.polskieradio24.pl Wyłączenie sygnalizacji

Remont okablowania sygnaliza-cji na skrzyżowaniu alei Jana Paw-ła II i Solidarności wchodzi w ostat-nią fazę. W związku z tym ZDM będzie zmuszony do wyłączenia sygnalizacji na tym skrzyżowaniu na czas programowania i montażu sterownika. Pierwsze wyłączenie nastąpiło 18 bm., drugie nastąpi w piątek, 21 bm. o godzinie 12 i potrwa aż do końca niedzieli 23 grudnia.

Kolędowanie na Chmielnej

Serdecznie zapraszamy 19 grud-nia (środa) o godz. 16.00 na „Kon-cert kolęd”, na którym zagrają Mi-kołaj Tabako & UpBeat Orchestra. Koncert odbędzie się w podcieniach budynku przy ul. Chmielnej 14. Im-preza powstała przy udziale Sto-warzyszenia Galeria Jabłkowskich, Dzielnicy Śródmieście m. st. War-szawy, a także Projektu Chmielna oraz Fundacji Czy Mogę Pomóc?

PaszportyOd 17 stycznia 2013 roku

wniosek o paszport będzie moż-na złożyć w dowolnym wydziale paszportowym na terenie całego kraju, bez względu na miejsce zameldowania. Zmiana wynika z nowelizacji Ustawy o dokumen-tach paszportowych.

Budżet MazowszaRadni województwa mazowiec-

kiego przyjęli budżet Mazowsza na 2013 r. Wyniesie on 2,9 mld zł, z czego blisko 1/3 zostanie prze-znaczona na inwestycje drogowe, w służbie zdrowia czy kulturze. Na ten cel przeznaczonych zostanie ponad 806 mln zł, czyli aż o 200 mln zł więcej niż w roku bieżącym. Trzeba przy tym pamiętać, że w 2013 r. na tzw. janosikowe Mazowsze będzie musiało przeznaczyć 661 mln zł.

dokończenie na stronie 6

fot. Piotr Pajewski

Gdzie czytać

Bieżący rok nie był łaskawy dla bibliotek publicznych w Śródmie-ściu. Ze względu na mniejszy niż w zeszłym roku budżet dyrekcja tych placówek zaproponowała wchłonięcie dwóch punktów bi-bliotecznych przez inne placówki.

Dzięki rozmowom z Zarządem Dzielnicy prowadzonym przez autora tego tekstu i Agnieszkę Gierzyńską-Kierwińską, Przewod-niczącą Rady Dzielnicy, zachowa-ny został punkt biblioteczny przy ul. Lipowej 3. Sukces przyjętych rozwiązań niestety chwilowo został ograniczony z uwagi na wyburzanie budynku, w którym znajduje się Wypożyczalnia dla Dorosłych i Dzieci nr 67. Dotych-czas użytkowany budynek nie spełniał wymogów technicznych i standardów dla tego typu placó-wek, a zbyt wysoki koszt remontu był podstawą do wydania decyzji o jego wyburzeniu. Jednak zgod-nie z obietnicą Zarządu Dzielnicy trwają starania o przeniesienie biblioteki, które utrudnia ogra-niczony zasób lokalowy Dzielnicy na Powiślu.

Natychmiast po przeniesieniu biblioteki poinformuję Państwa na łamach gazety „Południe” o jej nowej lokalizacji. Będę za-biegał, aby tylko rejon Powiśla Północnego wchodził w rachubę, z uwagi nie tylko na Wypożyczal-nię przy ul. Lipowej 3, ale również na tę przy ul. Ludnej 9, gdzie li-kwidowana jest Wypożyczalnia nr 5. W przypadku biblioteki przy ul. Ludnej 9 złożyłem interpelację do Zarządu Dzielnicy Śródmieście w sprawie utrzymania chociaż stanowiska z dostępem do In-ternetu i umożliwienie funkcjo-nowania wypożyczalni dwa razy w tygodniu w kooperacji z orga-nizacją pozarządową, której po preferencyjnych stawkach wyna-jęto by lokal.

dokończenie na stronie 7

Kosztem MazowszaZ Adamem Struzikiem, marszałkiem województwa mazowieckiego rozmawia Andrzej Rogiński

- Jakie są potrzeby budżeto-we Mazowsza oraz Warszawy, która jest częścią samorządo-wej wspólnoty mazowieckiej?

- Jak rozumiem mówimy o bu-dżecie i krajowym i ewentualnie o pieniądzach unijnych.

- Tak, mówimy o budżecie krajowym w kontekście po-trzeb i możliwości Mazowsza.

- Mazowsze jest w tej części Europy najlepiej rozwiniętym re-gionem. Wytwarza się tu 22 proc. polskiego produktu krajowego brutto. Najwyższy poziom tego dochodu przypada na Warszawę: rocznie ok. 105 tys. zł na miesz-kańca Warszawy. Średnio Mazow-sze też jest liderem w kraju, gdyż przekroczyło 91 proc. średniej PKB w Unii Europejskiej. Czyli w kategoriach statystycznych jest traktowane jako region rozwinię-ty. Ale to jest połowa prawdy.

- Na Mazowszu występują znaczne dysproporcje dochodów.

- Tak. Najniższy dochód naro-dowy brutto przypada na sub-region radomski i wynosi około 26 tys. złotych. Mówiąc o bu-dżecie trzeba pamiętać, że to jest globalnie suma budżetów 314 gmin, z czego 229 jest wiejskich, 55 miejsko-wiejskich, 30 miast, 42 powiatów. Przy czym zazna-czam, że Warszawa jest i gminą i powiatem. Ponadto są dochody samorządu województwa. Wciąż mamy do wyrównania olbrzy-mie opóźnienia infrastruktural-ne. Kilometr drogi w Warszawie może kosztować nawet kilkaset milionów złotych. Co z tego, że budżet stołeczny oscyluje w wysokości około 10 miliardów, skoro potrzeby są ciągle większe niż możliwości. Świadczy o tym

skala inwestycji w różnego rodza-ju infrastruktury, budowa metra, obwodnic, nowy tabor tramwajo-wy czy SKM. Występują ponadto wydatki niezbędne dla realizacji innych potrzeb, w tym oświato-wych, gospodarki odpadami.

- Mamy do czynienia z du-żym kapitałem, ale duża liczba ludzi niesie ze sobą zwiększone potrzeby.

- Duże potrzeby, ale też kosz-ty inwestycji infrastrukturalnych w Warszawie i wokół niej są znacząco wyższe niż w innych częściach województwa i w in-nych częściach kraju. Mówiąc obrazowo: budowa kilometra Alei Jerozolimskich to są setki mi-lionów złotych, a kilometr drogi w typowej wiejskiej gminie o cha-rakterze rolniczym to milion czy półtora.

Mazowsze jest bardzo zróżni-cowane wewnętrznie. Z tych 229 gmin wiejskich około sto należy do kategorii najbiedniejszych w Polsce. Ale wśród najbogat-szych jest też kilkanaście gmin z Mazowsza. Występuje ponadto przestrzeń metropolitalna obejmu-jąca 72 gminy wokół Warszawy. Poza metropolią znajdują się ośrod-ki subregionalne będące węzłami rozwoju, a więc Radom, Płock, Siedlce, Ostrołęka, Ciechanów.

ciąg dalszy na stronie 6

Page 2: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan2

W czasach słusznie minionych mówiono o naszym kraju, że jest to najweselszy barak w całym so-cjalistycznym obozie. Kiedy barak zburzono, stała się rzecz nieprze-widziana – śmiech również znik-nął. Gdzieniegdzie pobrzmiewają jeszcze tłumione chichoty, ale zapanowała atmosfera nadmier-nej powagi, traktowania każde-go głupstwa serio i roztrząsania błahych dylematów, jakby to od nich zależały losy świata. Poczu-cie humoru rodaków odtrąbiło pospieszny odwrót.

W zamian mamy śmiertel-nie poważnie traktowane bła-zeńskie wystąpienia polityków, manifestacje tylko zewnętrznie przypominające cyrkowe para-dy, ociekające „patriotyzmem” płomienne oświadczenia naśla-

dujące nieudolnie satyryczne mo-nologi, dyskusje sprokurowane przez telewizyjnych macherów - w kształcie i treści nawiązujące do szmoncesowych skeczów. Wy-dawać by się mogło, że jest się z czego pośmiać, ale zdrowego rechotu nie słychać. Nie ma się czemu dziwić, bo ile razy można reagować na powtarzane w kół-ko Macieju nieświeże frazesy? Publiczność zniechęcona brakiem nowszego repertuaru opuszcza gremialnie arenę walki o jej duszę i nawet nie gwiżdże. Gorzej – co-raz częściej ośmiela się recenzo-wać to widowisko, używając słów nieobyczajnych zgoła, a te opinie rozpowszechnia przy pomocy in-ternetu, niebędącego jeszcze pod całkowitą kontrolą. No i jest jesz-cze smutniej.

Jak w tym klimacie zmieszczą się tradycyjnie radosne święta Bożego Narodzenia? Nie wiem. Piękna pastorałka Seweryna Kra-jewskiego „Jest taki dzień” mówi o tym, że faktycznie jest, ale tylko jeden, więc może się uda spędzić go beztrosko. Bo następnego dnia rano zapewne usłyszymy, że Polska jest w ruinie, że rząd jest do bani, że pani zabiła pana, a pijani kierowcy zabili się sami. Że obietnice są bardziej atrakcyj-ne niż rzeczywistość, że zamiast obniżek będą podwyżki (bynaj-mniej nie wynagrodzeń), że „bia-łe szaleństwo” nie oznacza ferii na nartach, tylko kolejny strajk służby zdrowia. I że jedynym za-skoczeniem będą opady śniegu i mróz – jak co roku o tej samej porze zresztą.

No i tradycyjne świąteczne życzenia. To dopiero heca, choć nadal nie ma się z czego śmiać. Przypomina mi się opowieść pew-nego księdza, jak to do jego ko-ścioła przyszła wiejska kobiecina ze świecą, prosząc, by ją zapalił na ołtarzu na intencję jej teścio-wej. - A jakaż to intencja – spytał ją księżulo. - Ano, chciałabym, aby ta suka skapała jak ta świe-ca - odparła pobożna ofiarodaw-czyni. Zapewniam, że nie jest to

aluzja do „szcze-rych życzeń”, jakie w Sejmie składają sobie nasi politycy, a co gorsze - także coraz bardziej podzieleni rodacy. Niektórzy już nawet nie przypominają sobie, o co im chodzi, ale twardo, ze ści-śniętymi szczękami i – niestety, pięściami - obstają przy swoich (?) poglądach. I żadne święta - państwowe czy kościelne – już tego nie zmienią. Szkoda, że tak daleko zabrnęliśmy. A mogło być tak pięknie!

Nastrój świątecznego smutku, jak widać, i mnie się udziela. Nie cieszę się z obfitości dóbr wsze-lakich, jakie oferują nam han-dlowe katedry. Nie bawią mnie występy telewizyjnych trefnisiów, podłączonych przez słuchawki w uszach i promptery do swych ośrodków dyspozycyjnych, nie czytam gazet, zapełnionych bez-refleksyjnym pustosłowiem przez „niezależnych” żurnalistów, bo od dawna mam wrażenie wszech-obecnej manipulacji i medialne-go oszustwa. W dodatku, pod-sumowując własne dokonania, także nie znajduję powodów do satysfakcji, bo jakże tu się cie-szyć, gdy ponad połowę 2012 roku zabrały mi pobyty w szpi-talu? Więc jedynie uśmiecham się na myśl, że ten rok wreszcie mija. I to przemijanie przynosi równie odkrywcze spostrzeżenie - że przecież wszystko kiedyś minie i stanie się mało ważne, a potem zapomniane: i Kaczyński z Tuskiem, i Smoleńsk, i politycz-ne waśnie, i narodowa niezgoda – i dlatego, skoro nie ma z cze-go innego, warto przy wigilijnym stole pożartować z tych, którzy do chwilowo „najważniejszych tematów” przywiązują nadmier-ną wagę. Przynajmniej przez ten jeden dzień w tym roku - bądźmy weseli! I pozostańmy w nadziei, że w następnym będzie naprawdę z czego się radować.

Antoni Kopff [email protected]

Wesołych Świąt?Do przeczytania jeden Kopff

Według sondaży Straż Pożarna cieszy się wśród społeczeństwa dużym zaufaniem. Ludzie cenią w strażakach odwagę i goto-wość do poświęcenia. Jako walor wymieniana jest też sprawność fizyczna.

Utrzymać dobrą formę nie jest jednak łatwo. O to jak szlifują kondycję, postanowiliśmy więc zapytać strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w dzielnicy Bielany. Okazuje się, że większość z nich oprócz rutynowych ćwiczeń spędza wiele czasu trenując jakąś dyscyplinę sportową. Aż czterech strażaków z Bielan gra poważ-

nie w piłkę nożną. Występują oni w warszawskiej reprezentacji Państwowej Straży Pożarnej. Ka-pitanem drużyny jest Paweł Ja-niszewski. Warto odnotować, że prowadzona przez niego drużyna grała na tyle skutecznie, że wy-grała w zawodach wojewódzkich! Wraz z nim po mistrzostwo woje-wództwa mazowieckiego sięgnęli Jarosław Białas, Łukasz Kaczmar-czyk i Radosław Makowski.

Strażacy występują również z powodzeniem w innych zawo-dach o zasięgu ogólnopolskim. Najczęściej biegają i rywalizują w dyscyplinach typowo stra-

żackich. Niedawno można było dopingować strażaków z JRG 6 na Bielanach w rozegranych w Łodzi ogólnopolskich zawo-dach w formule Firefighter Com-bat Challenge. Te popularne zmagania zawierają elementy codziennej służby strażaka. Za-daniem zawodników było wbie-gnięcie po schodach na wieżę, uderzanie młotem, podawanie wody i przeciąganie ważącego 80 kg manekina. Oczywiście każ-da z konkurencji wykonywana była w pełnym umundurowaniu bojowym. Przy okazji obserwują-cy mogli zobaczyć, jak ogromne-

Strażacy na faligo wysiłku wymaga prowadzenie akcji ratowniczych. Jednym ze zwycięzców okazał się Jarosław Białas z jednostki na Bielanach.

Chcąc utrzymać dobrą formę bielańscy strażacy współpracują też ściśle z dzielnicowym Centrum Rekreacyjno-Sportowym. Odby-wają tam treningi.

– Staramy się w miarę możli-wości udostępniać halę sportową i boisko „Syrenki”- mówi Robert Banasiuk, kierownik z CRS – Ostatnio zorganizowaliśmy turniej piłkarski, w którym uczestniczyli nasi strażacy. Jestem pewien, że nie powiedzieli ostatniego słowa, bo z roku na rok uzyskują coraz lepsze rezultaty.

Okazja, aby się o tym prze-konać nastąpi niebawem. Już w styczniu CRS Bielany organi-zuje bowiem turniej piłkarski dla służb mundurowych.

/W.A./

W powszechnym przekonaniu biblioteki miejskie kojarzą się ze stertami książek, papierowymi kartami czytelniczymi, ciszą i nie-co nudnawą atmosferą. Czy taki obraz polskich bibliotek jest jed-nak prawdziwy?

Nie dalej jak dwa lata temu na Bielanach została otwarta jedna z najnowocześniejszych multi-medialnych bibliotek w Europie Środkowowschodniej. Mediate-ka, bo taką nazwę nosi bielańska placówka, oprócz książek oferuje filmy, płyty muzyczne, czasopi-sma i gry komputerowe. Można tu nagrać własną płytę, a nawet zbudować robota. Same zbiory multimedialne liczą blisko 6000 sztuk, a ponieważ nie brakuje i innych atrakcji nikogo nie dziwi fakt, że w przeciągu dwóch lat Mediatekę odwiedziło ponad 160 tysięcy osób.

Przy okazji Mediateka udo-wadnia, iż jest możliwość zreali-zowania projektu, który łączy tradycyjne funkcje biblioteczne z nowoczesnością.

Przykładów na dynamiczną działalność bibliotek jest zresztą coraz więcej. Biblioteki stają się małymi centrami kulturalnymi. Organizowane są w nich wysta-wy prac artystycznych, odbywają się przedstawienia teatralne dla dzieci, działają kluby dyskusyjne, a gama ofert kulturalnych z każ-dym rokiem się poszerza.

Pokazują to również wzorce za-mieszczone na forum „Partnerstwo dla bibliotek” prowadzonym przez Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL w ramach Programu Rozwoju Bibliotek. Na przykład w bibliotece w Łapach prowadzone są zajęcia z przedsiębiorczości koor-dynowane przez przedstawicieli lo-kalnego biznesu. Adresatami zajęć są młodzież oraz osoby stawiające pierwsze kroki w biznesie. Z kolei w bibliotece w Hrubieszowie or-ganizowane są akcje edukacyjne kierowane do dzieci i młodzieży, a dotyczące ochrony środowiska i energetyki. Biblioteka w Ożarowie Mazowieckim dla odmiany współ-pracuje z Giełdą w Broniszach i re-

alizuje szkolenia informatyczne dla osób w wieku 50+.

Ilustracje te pokazują potencjał drzemiący w bibliotekach. Co naj-ważniejsze, wszystkie te kreatyw-ne działania wnoszące ożywczy powiew do kultury i nauki, nie są planami na przyszłość, lecz jak naj-bardziej aktualną teraźniejszością. Oznacza to, że nowoczesna biblio-teka coraz bardziej oddala się od potocznych wyobrażeń i skojarzeń. Typowa opinia, że można tam wy-pożyczać książki, jest jak najbardziej aktualna, ale już niewystarczająca.

Biblioteki stają się więc coraz częściej centrami prorozwojowy-mi, z których można być dum-nym. Chociaż do zrobienia jest jeszcze wiele, to skala tego, czego już udało się dokonać, napawa optymizmem. Przykład Mediate-ki pokazuje natomiast, że jeśli się chce, to można!

Grzegorz Pietruczuk, radny Województwa Mazowieckiego,

zastępca burmistrza Dzielnicy Warszawa- Bielany

www.grzegorzpietruczuk.pl

Biblioteka znaczy nowoczesność

Page 3: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 3

„Jesteśmy głęboko zaniepoko-jeni pozytywną opinią Stołecz-nego Konserwatora Zabytków dotyczącą wstępnych planów przebudowy pomieszczeń kina przez firmę Jeronimo Martins. Zgadzamy się z tym, iż w wyniku modernizacji wnętrz kina w la-tach 90. ubiegłego wieku utraci-ły one swój przedwojenny, archi-tektoniczny charakter. Niemniej w związku z obecnością Kina Femina w Gminnej Ewidencji Za-bytków pragniemy przypomnieć samą definicję „zabytku”, którą podaje art. 3 Ustawy z dnia 17 września 2003 roku o ochronie zabytków i opiece nad zabytka-mi. Jest nim „nieruchomość lub rzecz ruchoma, ich części lub ze-społy, będące dziełem człowieka lub związane z jego działalnością i stanowiące świadectwo minio-nej epoki bądź zdarzenia, których zachowanie leży w interesie spo-łecznym ze względu na posiadaną wartość historyczną, artystyczną lub naukową”. Dla nas Kino Femi-na jest zabytkiem. Jest jednym z najdłużej działających warszaw-skich kin i ze względu na posia-daną wartość historyczną i arty-styczną zasługuje na zachowanie go na kulturalnej mapie Warsza-wy. Femina jest ponadto cząst-ką naszej tożsamości, a miejsca, które tak silnie zakorzenione są w tkance tego miasta, mają szansę budować świadomość kulturową również przyszłych pokoleń. Z tej perspektywy Kino Femina stano-wi skarb o wiele cenniejszy niż kartki zapisane w podręcznikach do historii” - czytamy w petycji skierowanej do władz m.st. War-szawy oraz do Burmistrza Dziel-nicy Śródmieście. Kiedy pojawiła się na Facebooku podpisało się pod nią ponad 1 514 390 osób (!). Podpisy w obronie kina zbierano również w jego kasie.

Bo któż z nas nie zna kultowe-go kina Femina przy al. Solidar-ności 115? Wielu warszawiakom to miejsce kojarzy się z ich dzie-ciństwem, bo przychodzili tutaj przecież jeszcze z rodzicami czy dziadkami na pamiętne poran-

ki. To właśnie „pod kinem Fe-mina” na swoje pierwsze randki umawiali się zakochani… Młodzi i naiwni wierzyliśmy wtedy moc-no, że to miejsce nigdy nie znik-nie z mapy kulturalnej stolicy, że nie zmiotą go żadne zawieruchy dziejowe, a rządzące elity już po transformacji politycznej wpiszą go do rejestru zabytków. Nieste-ty, wszystko wskazuje na to, że zamiast chodzić do kina na ko-lejne filmowe seanse będziemy wkrótce robić tam… zakupy. Bo ktoś nagle wpadł na genialny pomysł, aby miejsce kultowej Feminy zajął dyskontowy sklep spożywczy „Biedronka”, którego właścicielem jest Jeronimo Mar-tins Polska. – To się nie mieści w głowie! Tyle lat to kino funk-cjonowało i nikomu nie przeszka-dzało. Za komuny wszystko miało sens, jakoś wszystko się opłacało, ludzie mieli pracę i pieniądze, by chodzić do kina czy teatru. A dzisiaj młodzi ludzie co z tego, że wykształceni, skoro są bezro-botni i nie mają pieniędzy by pójść do kina. Ale to nie powód, by ta-kie kino jak Femina likwidować! Rządzącym chyba się nudzi albo nie mają pomysłu na opanowanie sytuacji ekonomicznej naszego kraju i takie głupoty im przycho-dzą do głowy. Najlepiej wszystko zlikwidować i sprzedać za bezcen, i to tylko dlatego, że „to” komuni-ści budowali. Szkoda słów, proszę pani – mówi podekscytowanym głosem pani Róża, emerytowana pielęgniarka, którą zagaduję na przystanku „pod Feminą”.

Jak przyznaje Urszula Majewska, rzecznik Urzędu Dzielnicy Śród-mieście, wniosek o zmianę spo-sobu użytkowania i przebudowa-nie pomieszczeń kina Femina na funkcję usługowo-handlową trafił do urzędu na początku września. - Na chwilę obecną jest już znana opinia stołecznego konserwatora zabytków. Czekamy jeszcze na uzgodnienia z Zarządem Dróg Miejskich. I jeśli nie będzie za-strzeżeń, będziemy musieli wydać warunki zabudowy - mówi rzecz-nik dzielnicy Śródmieście.

– Kino Femina to symbol mi-nionej epoki. To wspomnienie naszej młodości. Nie rozumiem, dlaczego Femina do pory nie została uznana za zabytek. Oso-biście nie wyobrażam sobie tego miejsca bez kina. Robienie tu-taj sklepu spożywczego to jakiś absurd – tłumaczy starsza pani, którą spotykam nieopodal Teatru Kamienica. I zarzeka się, że na pewno żadnych zakupów robić tu nie będzie.

Budynek przy al. Solidarności 115, w którym do dzisiaj mieści

się kino, znajduje się w rejestrze zabytków. Jednak części, którą zajmuje Femina, nie można wpi-sać do rejestru zabytków, gdyż na początku lat 90-tych minionego wieku jej wnętrza zostały… zmo-dernizowane. Niepokojem na-pawać mogą jedynie dalsze losy historycznej tablicy poświęconej pamięci pomordowanych akto-rów i muzyków warszawskiego getta, która znajduje się w holu Feminy. – Uzgodniliśmy decyzję o warunkach zabudowy dotyczą-cą zmiany sposobu użytkowania i przebudowania pomieszczeń kina Femina na funkcję usłu-gowo-handlową. Budynek przy al. Solidarności 115, w którym mieści się kino, widnieje w gmin-

nej ewidencji zabytków, ale kino zmieniano potem w multipleks i jego wnętrza zostały wtedy prze-budowane tak, że nic nie zostało z przedwojennego charakteru i w związku z tym nie przedstawiają żadnych walorów zabytkowych. Przebudowa kina może być prze-prowadzona pod warunkiem zachowania i odpowiedniego wyeksponowania tej historycznej tablicy, która znajduje się w holu - podkreśla Małgorzata Gmiter, zastępca stołecznego konserwa-tora zabytków.

Wszystko wskazuje więc na to, że Femina została już „skazana”. I to bez konsultacji z mieszkańca-mi. Także dyrektor kina, Edward Durys, przyznaje, że o wniosku dotyczącym przebudowania pomieszczeń kina na funkcję usługowo-handlową dowiedział się od życzliwych ludzi oraz z telewizji. - Od początku to miej-sce pełniło funkcję kulturalno--rozrywkową. W czasie okupacji mieściła się tutaj tzw. scena kon-certowa Femina, jedno z nielicz-nych miejsc pełniących funkcje kulturalno-rozrywkowe na terenie getta. To tutaj występowała Fil-harmonia Warszawska. W kinie jest też tablica, którą ufundowała fundacja Umschlagplatz. To jed-

no z ważniejszych miejsc dla wy-cieczek uczestniczących w Mar-szu Żywych – opowiada dyrektor Feminy. I dodaje, że kino jest w pełni wypłacalne i rentowne oraz w bardzo dobrym stanie technicznym. - Nie ma podstaw ekonomicznych, żeby je likwido-wać. Uważam, że zamiana kina na dyskont to barbarzyństwo. Miasto powinno zastanowić się, jaką politykę urbanistyczną chce prowadzić i czy na pewno do-brym pomysłem jest likwidowa-nie miejsc związanych z kulturą

w ścisłym centrum? To od urzędni-ków zależy, jakie obiekty powstają w przestrzeni miejskiej – podkre-śla dyrektor Edward Durys.

Kino Femina zostało wybudo-wane w latach 1936-38. Podczas II wojny światowej niemieckim oficerom służyło jako rewia i zapewne z tego powodu jakimś cudem budynek, w którym owo kino się mieściło, ocalał. W 1941 r., po wydzieleniu getta, utworzono tutaj niewielki teatr dla Żydów, w którym występował między innymi „słowik warszawskiego getta” czyli zamordowana przez hitlerowców Miriam „Marysia” Ajzensztadt, córka dyrygenta chóru warszawskich synagog Nożyków i Wielkiej - Dawida

Ajzensztadta. Na jej bogaty re-pertuar składały się popularne w tamtych czasach szlagiery oraz arie operowe. Podobno zapowia-dała się też na niezłą pianistkę, a nauki gry na fortepianie uczy-ła się przed wojną u samego Zbigniewa Drzewieckiego, jed-nego z organizatorów pierwsze-go Konkursu Chopinowskiego w 1927 r. Większość żydowskich artystów zginęła w getcie lub zo-stała zamordowana w niemiec-kich obozach zagłady. Tragiczne losy tych artystów upamiętnia tablica wmurowana w holu kina. Po 1943 r. zniszczone po-mieszczenia kina pełniły funkcję składów magazynowych; przez kolejne czternaście lat mieściła się tutaj przechowalnia materia-łów budowlanych, służących do odbudowania zburzonej War-szawy. Kino ponownie otwarto i oddano do użytku publicznego w roku 1958. Na seanse filmowe zjeżdżali tutaj mieszkańcy War-szawy i okolic. Początkowo kino mogło poszczycić się tylko jedną małą salą z balkonem. Dopiero w 1992 r. z uwagi na nacierają-ce coraz liczniejsze tłumy fanów kina wybudowano dodatkowe trzy sale.

21 czerwca 1996 r. to data historyczna dla Feminy. – Wła-śnie wtedy kino Femina ruszyło, jako pierwszy polski multipleks. Posiadało cztery sale, klimatyza-cję, ekrany perełkowe i najlepsze projektory – mówi z nieukrywaną dumą dyrektor Durys.

Wyposażenie kina jak na tam-te czasy było rzeczywiście impo-nujące: trzy kabiny projekcyjne, w tym kabina A-B przystosowa-na do projekcji synchronicznej, systemy dźwiękowe Dolby Digi-tal Surround EX, projektory Ci-nemeccanica i ekrany perełkowe Harkness. Do tego system czuj-ników przeciwpożarowych połą-czonych z systemem wentylacji i oddymiania oraz wyjścia ewa-kuacyjne wyposażone w system antypanikowego otwierania.

dokończenie na stronie 4

Femina pod młotek

Page 4: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan4

W powszechnym odczuciu kinomanów powtórki, zwane z angielska remake’ami, nigdy nie są filmami dobrymi. Podob-no dwa razy do tej samej wody nie da się wejść. W historii kina dość jest przykładów dzieł, któ-rych tzw. „część druga” (i kolejne) okazywały się klapami. „Rocky”, „Rambo”, „Egzorcysta” – każdy kinoman sypnie przykładami jak z rękawa, dodając przy tym, że fe-nomen filmu „Ojciec chrzestny 2” uważanego powszechnie za film

lepszy niż „Ojciec chrzestny” jest tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. Nie inaczej bywało w ki-nie polskim – „Vabank” to film lepszy niż „Vabank 2, czyli ripo-sta”, „Psy” są lepsze niż „Psy 2 – ostatnia krew” i tak dalej…

Czasem jednak, jeśli uda się wykreować wyrazistego boha-tera, można sobie pozwolić na nakręcenie kontynuacji, która ma szanse osiągnąć sukces. Wyrazi-stym bohaterem był bez wątpie-nia Ryszard Ochódzki, bohater „Misia” Stanisława Barei. Filmu, którego władza ludowa wprost nie cierpiała i który zmasakro-wała cenzorskimi nożycami jak tylko się dało. Było więc jasne, że w latach PRL nie ma co ma-rzyć o kontynuacji. Gdy jednak

„najweselszy barak w obozie” w końcu runął, scenarzysta i wy-konawca głównej roli, Stanisław Tym, dobrze wyczuł, że warto do postaci Ryszarda Ochódzkiego powrócić. Tak powstała komedia „Rozmowy kontrolowane”. Tym napisał scenariusz i, oczywiście, zagrał Ochódzkiego, zaś reżyse-rii podjął się Sylwester Chęciński – wytrawny reżyser potrafiący doskonale wyważać w swoich filmach proporcje między roz-rywką a wyrazem artystycznym

i głębszym przesłaniem, czego dowiódł trylogią filmową o Kar-gulu i Pawlaku, a także trzymają-cym w napięciu dramatem sensa-cyjnym „Wielki Szu”.

„Rozmowy kontrolowane” były, jak na czas w którym powstały, filmem odważnym i obrazoburczym. Akcję filmu umieścił Tym w latach stanu wo-jennego i pozbawił całkowicie patosu i martyrologii. W tym filmie śmieszni są wszyscy – i tępi, twardogłowi partyjniacy, i teoretycznie groźni esbecy, i so-lidarnościowi opozycjoniści. Ry-szard Ochódzki, pragnący jedynie w ciszy i spokoju, nie narażając się nikomu przetrwać stan wojen-ny, przypadkowo podpala czołg i zostaje uznany za bojownika

„Solidarności”. Musi się ukrywać i lawirować pomiędzy władzą, a opozycją. A ponieważ lawirować umie, toteż udaje mu się wyjść z życiem ze wszystkich opresji. Nawet z katastrofy Pałacu Kultu-ry i Nauki – Ochódzki powoduje zawalenie się budowli pociągnię-ciem za sznurek od spłuczki w pa-łacowej toalecie.

Tytuł filmu stanowi oczywi-ste odniesienie do komunikatu, który w latach stanu wojennego słyszeli korzystający z telefonów. I tu dochodzimy już do widoczne-go na zdjęciu miejsca, w którym ów komunikat zostaje szczególnie dobitnie w komedii Chęcińskiego wygłoszony. Oto trener Jarząbek

(Jerzy Turek), ten sam, który w „Misiu” wyśpiewywał legendar-ne „łubu-dubu”, odbywa pełną konspiracyjnych niedomówień rozmowę telefoniczną z gardero-bianą Lusią Wafel (Zofia Merle). Telefonuje z budki telefonicznej, której pilnuje żołnierz (Ryszard Kotys). Ów żołnierz służy przy budce jako „żywy automat” – żując niespiesznie bułkę co jakiś czas bierze z ręki Jarząbka słu-chawkę, by powiedzieć sakramen-talne słowa: „rozmowa kontrolo-wana, rozmowa kontrolowana”. Jarząbek w końcu nie wytrzymuje i gdy żołnierz kolejny raz sięga po słuchawkę – sam mówi do słuchawki o „rozmowie kontrolo-

wanej”, co znudzony swoją rolą żołnierz przyjmuje z pełnym za-dowoleniem. Jest to jedna z naj-słynniejszych scen z komedii Chę-cińskiego. Miejsce, w którym stoi owa budka telefoniczna, to wła-śnie widoczny na zdjęciu placyk, położony w południowej części parku marszałka Edwarda Śmi-głego-Rydza na warszawskim Po-wiślu, tuż przy ulicy Józefa Marii Hoene-Wrońskiego. Na naszym zdjęciu jest pełnia lata – na filmie zaś widzimy to miejsce zimą, peł-ne śniegu i lodu. Ciekawostkę zaś stanowi fakt, że w tym miejscu nigdy nie było budki telefonicz-nej. Jej obecność akurat tutaj to wyłącznie wymysł filmowców.

„Rozmowy kontrolowane” okazały się sukcesem. Film otrzy-mał Srebrne Grono na Lubuskim Lecie Filmowym w Łagowie w 1992 r. Na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni komedia Tyma i Chęcińskiego dostała nagrodę Prezesa Komitetu ds. Radia i Telewizji. Sam Stanisław Tym, otrzymał na tym samym festiwalu nagrodę za scenariusz, a szesnaście lat później raz jesz-cze wrócił do postaci Ryszarda Ochódzkiego, realizując wg wła-snego scenariusza i tym razem także we własnej reżyserii film „Ryś”.

Tekst i fot. Rafał Dajbor

Rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana…

dokończenie ze strony 3Zachwyt widzów wzbudzały

również cztery klimatyzowane sale wyposażone łącznie w 574 wygodne fotele. Sala A posiada 110 miejsc, sala B - 151 miejsc, sala C – 257 miejsc, najmniejsza sala D przewidziana jest na 56 miejsc. Na terenie Feminy znaj-dują się też dwa bary kinowe, zaś na jego tyłach usytuowany jest ogólnodostępny i bezpłatny we-wnętrzny parking osiedlowy dla samochodów.

– Pamiętam, jak do kina już po remoncie przychodziły dosłow-nie tłumy. Zresztą Femina nigdy nie świeciła pustkami. Spędzanie niedzielnych poranków z dziećmi w Feminie było jakby tradycją. Przyznam, że mieszkając tutaj, w pobliżu, sama przychodziłam najpierw z koleżankami, potem z dziećmi do Feminy. Po co mia-łam gdzieś jeździć, skoro kino było pod nosem? Pamiętam jeszcze te stare, nieco skrzypiące fotele, zawsze miałam wrażenie, że są za małe, ledwo się w nich mieszczę. Co tu dużo ukrywać, kino Femina było modne. Teraz młodzież raczej chodzi do tych wielkich multipleksów. Femina moim zdaniem jest w tej chwili zbyt mało reklamowana i wiele osób młodych może nawet i nie wie o jej istnieniu, ale my starsi mieszkańcy Warszawy darzy-my kino Femina wielkim senty-mentem – mówi pani Jadwiga, mieszkająca po sąsiedzku, przy Hali Mirowskiej.

W latach 1995-2006 kino Fe-mina było pod zarządem nieist-niejącego już dzisiaj polskiego operatora kinowego „Kinoplex” i plasowało się w grupie najno-wocześniejszych kin europejskich. Od ponad pięciu lat należy do sieci Centrum Filmowego „He-lios”.

W repertuarze Feminy znajdują się nie tylko największe filmowe przeboje, ale i pozycje kina am-

bitnego, amatorskiego i studyjne-go. Jednym słowem: dla każdego coś dobrego. – Od 1996 roku od-wiedziło nasze kino ponad pięć milionów widzów – podkreśla Edward Durysy.

Warunki zabudowy nie ozna-czają zgody na stworzenie ko-lejnej „Biedronki” w miejscu obecnego kina. Firma Jeronimo Martins musi jeszcze uzyskać pozwolenie na budowę, które do-

tyczyć będzie szczegółowej prze-budowy pomieszczeń kina. Los „być czy nie być” kina Femina nie został więc jeszcze ostatecznie przesądzony. Prawda jednak jest taka, że współczesny świat realu pozbawiony jest sentymentów. Liczy się biznes, a prawa rynku – niestety – bywają okrutne.

Anna Tomasik Fot.: Leonard Karpiłowski

Femina pod młotek

W ubiegłą środę pasażero-wie jadący komunikacją miejską mogli znaleźć ulotki, w których urzędująca już szósty rok Prezy-dent Warszawy – pani Hanna Gronkiewicz-Waltz chwaliła się swoimi osiągnięciami głównie komunikacyjnymi. Faktycznie w ostatnich latach znaczna część taboru tramwajowego czy auto-busowego została wymieniona. Zwłaszcza w kontekście prezy-dentury Lecha Kaczyńskiego, w trakcie której nie kupiono ani jednego nowego autobusu, te osiągnięcia zasługują na uwagę. Niestety uznanie dla „komunika-cyjnych” sukcesów pani prezy-dent blaknie w obliczu kolejnej podwyżki cen biletów oraz znacz-nych oszczędności uchwalonych już następnego dnia po środowej akcji propagandowej.

Przypomnę - od 1 stycznia 2013 r. cena biletu jednorazo-wego wzrośnie z 3,6 zł do 4,4 zł, w drugiej strefie zaś skala pod-wyżek będzie jeszcze większa: z 5,6 zł do 7 zł. Tak raptowna podwyżka budzi sprzeciw, zwłasz-cza że ceny biletów rosły ostatnio niespełna 14 miesięcy temu. Tym razem obok szukania pieniędzy w kieszeniach mieszkańców ratusz poszedł jeszcze dalej. W przyszłorocznym budżecie wydatki Zarządu Transportu Miejskiego zostały ograniczone o 190 mln złotych. Czyżby miała się zmniejszyć liczba urzędników ZTM-u, albo ograniczyć premie kierownictwa? Oczywiście nie - program oszczędnościowy uderzy w mieszkańców, będzie bowiem skutkował ograniczeniem ilości kursów autobusów i tramwajów,

a być może wręcz likwidacją niektórych linii. Co więcej, pani prezydent uznała, że nocne kur-sowanie metra to luksus, na który Warszawa nie może sobie pozwo-lić, zatem kursy te również mają zostać zlikwidowane.

Zazwyczaj jest tak, że wraz ze wzrostem kosztu usługi poprawia się także jej jakość. I dopóki mie-liśmy świadomość, że zwiększone opłaty za komunikację miejską są dobrze inwestowane, nikt nie protestował. Teraz jednak wraz z wyższą ceną biletów ograniczo-na zostanie ilość połączeń. Ko-munikacja miejska będzie zatem kolejną sferą naszego codzienne-go życia, gdzie za gorszą jakość zapłacimy wyższą cenę.

Grzegorz Walkiewicz, śródmiejski radny,

wiceprzewodniczący Warszawskiego Ruchu Palikota

Gorsza jakość za wyższą cenę

Page 5: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 5

Page 6: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan6

HAnDelu Społem WSS Śródmieście, Warszawa, ul. Nowy Świat 53www.wss.spolem.org.plSDH Hala Mirowska pn-pt 7-20 sob 7-18 pl. Mirowski 1*SDH Sezam pn-pt 7-21 sob 8-21 niedz 10-16 ul. Marszałkowska 126*Sklepy spożywcze: Długa 8/14*,Foksal 12/14*,Koszykowa 24, Koszykowa 31, Krak.Przedm. 16/18*, Miodowa 23, Mokotowska 46a, Mokotowska 67, Nowy Świat 53*, Solec 46*, Solec 66*, Solidarności 72*, Solidarności 83*, Widok 16,Wiejska 20*,Wspólna 41**realizacja zamówień na Kosze DelikatesoweSklepy przemysłowe: Andersa 25,Długa 8/14,Mokotowska 67, Wiejska 9

ReKlAMA W PołuDniuul. Puławska 136, pon. - czw. 9.00 - 17.00, pt. 9.00 - 16.00tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

BiuRA oGłoSZeŃ: u Al. Komisji Edukacji Narodowej 15 lok. 4, 22 648-24-07, 537-427-186u ul. Na Uboczu 3 (NOK) „Continental”, tf. 22 648-29-41 u Piaseczno, ul. Kniaziewicza 45 lok. 18, tel. 22 213-85-85, 601-213-555 u ul. Dobra 19, Biuro Ogłoszeń Prasowych „Katom”, tel. 22 828 46 64, 22 828 25 87 u ul. Grzybowska 39, „aTco”, tel. 22 652-25-30, 22 654-90-77, 22 620-17-83

inFoRMAToR PołuDniA

www.polskieradio24.pl

POŁUDNIE na Facebook

http://www.facebook.com/Poludnie.Glos

Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20do 30.04.2013 - 1947. Barwy ruin. Warszawa i Polska w odbudowie na zdję-ciach Henry’ego N. Cobba; do 31.03.2013 - Świat Sławnego. Warszawa, Pol-ska, Europa lat pięćdziesiątych na zdjęciach Władysława Sławnego

Muzeum Powstania Warszawskiego ul Grzybowska 79do 31 grudnia - wystawa „Kryptonim Legalizacja”

Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego; ul. Kozia 11do 20.01.2013 - wystawy „Samolot-lotnisko-latanie” i „Rysunki Karola Ferstera”

Staromiejski Dom Kultury, Rynek 2 20.12. godz. 18.00 - „TOE 2012 - Theory of Everything”, film animowany na temat Teorii Wszystkiego; 21.12. godz. 18.00 - koncert kolędowy, w którym wystąpią duety fortepianowe uczniów, rodziców i dzieci. Gość specjalny Grze-gorz Oksiuta (skrzypce); 27.12. godz. 11:00 - „Chciałem aby Warszawa była wielka…”, obrona stolicy we wrześniu 1939 roku, prelekcja Karola Jerzego Mó-rawskiego; 29.12. godz. 16:00 - koncert operetkowo-musicalowy

27.12. Maja Kluczyńska godz.15.00 Kolejna 23 edycja konkursu „Teraz Polska” – Michał Lipiński – koordynator projektu; godz.17.00 Noworoczne zwyczaje we włoskim Piemoncie – Monika Talevi; godz.19.00 Cyrk Sylwester – szczególna noc w Centrum Sztuki Współ-czesnej – Monika Krycka.

28.12. Michał Chomyszyn godz.11.00 Świat prawdziwy AD 2012 – korespondenci zagraniczni Polskiego Radia; Jan Gocel godz. 15.00 Postanowienia noworoczne- czy dotrzymujemy obietnic? Psycholog biznesu: Jacek Santorski.

31.12. Jacek Cholewiński i Michał Chomyszyn godz.11.00 Sportowy skok w 2013 rok! Dziennikarze sportowi podsumowują i prognozują; 13.00 Trendy i moda sylwestrowa, wielkie bale i domówki; 14.00 Jak pomóc zwierzętom przetrwać sylwestrowe zabawy?

02.01. Maja Kluczyńska godz.15.00 Muzyczny show-biz: prognozy na 2013 / koncerty, wydawnictwa muzyczne/ Paweł Bruger.

dokończenie ze strony 1

Sklepik DobroCzynnyW kościele ewangelicko-refor-

mowanym (al. Solidarności 74) działa Sklepik DobroCzynny, czyli kiermasz darowanych książek, filmów i płyt. Wszystkie zyski ze sprzedaży przekazywane są na pomoc konkretnej osobie. W tym miesiącu wspieramy Daniela Le-wińskiego z Warszawy, który cierpi na zanik kostny i zbiera pieniądze na leczenie. Sklepik jest otwarty w środy od 10.00 do 19.00 oraz w niedzielę po nabożeństwie, w przedsionku kościoła, wejście z lewej strony kościoła.

ciąg dalszy ze strony 1Na obrzeżach województwa

występują obszary o dużym po-ziomie bezrobocia. Znaczna część mieszkańców województwa żyje w środowisku wiejskim. 16 proc. ludzi na Mazowszu z tych 5 mln 200 tysięcy utrzymuje się z pracy w rolnictwie. W rozwiniętych re-gionach europejskich ten wskaźnik kształtuje się między 3 a 6 proc. U nas 16. Są bardzo duże inwe-stycyjne potrzeby infrastruktu-ralne i na bieżące funkcjonowa-nie we wszystkich sferach usług publicznych: zdrowie, edukacja, kultura... Z jednej strony Mazow-sze jest regionem najlepiej roz-winiętym w Polsce, z drugiej ma olbrzymie problemy wewnętrzne, w związku z tym te budżety są ciągle niewystarczające.

Kosztem Mazowsza- Obywatel Warszawy trzy

razy płaci janosikowe. Raz jako obywatel powiatu Warszawy, drugi raz jako obywatel Mazow-sza, a trzeci raz jako przynależą-cy do Mazowieckiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Wydaje mi się, że mieszkaniec Warszawy janosikowe płaci czte-rokrotnie, bo płaci też jako oby-watel gminy.

- Janosikowe jest formą po-mocy innym wspólnotom samo-rządowym. W przeszłość ode-szło hasło „Cały naród buduje swoją stolicę” używane po za-kończeniu II wojny światowej. Inwestycje, które dają zarobić podmiotom spoza Warszawy a nawet spoza województwa, wpływają na dochody samorzą-dów, maja wpływ na rynek pra-cy w Polsce. Posłowie tego nie dostrzegają. Kołdra w Polsce jest wszędzie krótka, bo musi-my odrabiać straty w stosunku do Europy. Niemniej jednak potrzebny jest rozwój w miarę równomierny w całym kraju. I jak Pan powiedział, uwzględ-niający większe potrzeby.

- Oczywiście. Nawiązując do tego, że kiedyś „cała Polska bu-dowała swoją stolicę” twierdzę, że to nie zginęło do końca. Teraz jest odwrotnie. Podczas obrad jednej z sejmowych komisji usłyszałem argument z ust pewnej posłanki, że kiedyś cała Polska budowała swoją stolicę, to niech teraz sto-lica buduje resztę Polski.

W tej sprawie nie ma podziałów politycznych. Jest prosty mecha-nizm. Żaden z posłów nie chce podnieść ręki, jeżeli na końcu tej drogi jest to, że oni dostaną mniej, a Warszawa i Mazowsze mniej dzię-ki temu zapłacą. Było wiele prób zmian. Dramat polega na tym, że narzędzia i mechanizmy wyrówny-wania rozwoju, które powinny być cechą państwa, spowodowały, że nadmiernie wiele spada na barki jednego regionu i jednego miasta. Uważam, że solidaryzm społeczny jest potrzebny. Przecież w innych regionach też żyją Polacy. Trzeba pomagać tym słabiej rozwiniętym. Jednak mamy do czynienia z dre-nowaniem jednego regionu. Jeżeli mechanizm wywołuje sytuację, w której nie tylko się owce strzyże ale się je obdziera ze skóry, no, to efekt tego jest odwrotny od zamie-rzonego. I jeżeli jeszcze stosujemy takie mechanizmy wyrównania w czasach prosperity, stałego wzrostu gospodarczego, który ma charakter liniowy, to wszystko jest dobrze. Nam dochody rosną, my się dzielimy, bo w tym mechani-zmie jest ważna różnica między dochodami Mazowsza na przykład i reszty województw czy Warszawy i reszty gmin. Jednak gdy dochodzi do spadku wzrostu, to płacimy od podstawy sprzed dwóch lat, w sy-tuacji, gdy nasze dochody są moc-no obniżone.

Właśnie dlatego teraz ujaw-niły się niedobory budżetowe w naszych gminach i w całym regionie. A przecież występują u nas różnice rozwojowe. Podej-mowaliśmy próby zmiany zasad. Postulowaliśmy, by ten podatek wyrównawczy nie przekraczał 25 proc. Nic z tego. Ze wskaź-nika może wyjść 60, a nawet

70 procent do oddania. Musi-my do 15-go każdego miesią-ca zanieść 1/12 tego podatku. Tylko nasze województwo, nie licząc Warszawy, zapłaciło od 2004 r. do końca 2012 r. ponad 5 mld 700 mln zł. Wybudowanie przyzwoitego szpitala psychia-trycznego w Drewnicy, którą to inwestycję rozpoczynamy, może wahać się w kwocie ok. 200 mln

złotych. Jeden przyzwoity pociąg kosztuje dwadzieścia parę milio-nów. Region mazowiecki w latach 2007-2013 włącznie z Warszawą z pieniędzy europejskich w ramach regionalnego programu operacyj-nego otrzymuje kwotę porówny-walną ok 7 mld 500 mln zł.

- Trzeba dysponować wła-snymi środkami, żeby móc za-biegać o środki unijne.

- Otrzymujemy pieniądze euro-pejskie, a swoje dochody transfe-rujemy do innych regionów. Ale tak, jak pan powiedział: jest to mało. Teraz przed nami jeszcze trudniejsza sytuacja. Otóż z po-wodu dużego poziomu docho-dów wykazanego, jeżeli chodzi o dochód narodowy brutto i tej średniej przekraczającej 91 proc., wypadamy z tej grupy regionów w Polsce, które są traktowane jako regiony słabo rozwinięte. W najlepszej sytuacji będziemy traktowani jako region przejściowy - o co walczymy. Dzisiaj z propozy-cji przewodniczącego van Rompuy-’a wynika, że może nam przypaść 57 proc. tego, co otrzymaliśmy w latach 2007-13. Czyli mamy do czynienia z piątym strzyżeniem.

Region, który z jednej strony wytwarza najwięcej, najwięcej daje dla kraju, stwarza konkuren-cyjność Polski, jest obciążany nie-współmiernymi ciężarami i całą politykę wyrównania, z którą ja się zgadzam, państwo przerzuciło na jeden region. Jednocześnie oddaje-my pieniądze, a dostajemy znacz-nie mniej z powodu bogactwa.

- Porozmawiajmy o Narodo-wym Funduszu Ochrony Zdrowia.

- Plan finansowy Oddziału Mazo-wieckiego Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia na rok 2013 prze-widuje ok. 9 mld 44 mln złotych. Nasze potrzeby są o około 500 mln wyższe. A przecież w składce zbiera-my ponad 10 mld złotych.

Za mało otrzymujemy na

ochronę zdrowia. W 2009 roku wprowadzono nowy algorytm, który miał za zadanie wyrównać nakłady na ochronę zdrowia na głowę mieszkańca w całym kraju i w efekcie ponad miliard złotych ze składek zdrowotnych populacji mazowieckiej jest transferowa-ny do innych oddziałów. A tutaj koszty też są wyższe. Nie można porównać kosztów funkcjonowa-

nia dużego szpitala klinicznego w Warszawie ze szpitalem w ma-łym powiecie czy nawet w dużym mieście w innym województwie.

- Czy można by rozważyć możliwość innego sposobu zarządzania składkami na ubezpieczenie zdrowotne? Skoro pieniądz ma iść za pa-cjentem, co obiecano obywa-telom polskim, to prywatne pieniądze obywateli wpłacane jako składki na ubezpieczenie zdrowotne powinny w cało-ści pozostać w województwie ich zamieszkania. Samorząd wojewódzki mógłby wyłaniać operatora Wojewódzkiego Funduszu Zdrowia – jako dys-ponenta środków ze składek zdrowotnych - w postępowaniu konkursowym.

- W 1997 roku została przyjęta ustawa o powszechnym obowiąz-kowym ubezpieczeniu zdrowot-nym, powołane zostały kasy cho-rych. Uczestniczyłem w budowie tego systemu [W latach 1991 - 2001 Adam Struzik był senatorem. Od 1993 do 1997 był marszałkiem Senatu – przyp. red.]. Niestety póź-niej uległ on degeneracji. Dzisiaj nie jest to system ubezpieczeniowy tylko system zabezpieczeniowy. Składka stała się parapodatkiem.

Jednym z pomysłów przy two-rzeniu kas chorych było to, że wojewódzkie oddziały regionalne będą miały dużą autonomię. Na-tomiast wskazywano, że słabe wo-jewództwa nie zgromadziłyby ta-kiej składki, która by wystarczała na zaspokojenie świadczeń zdro-wotnych. Zwłaszcza że w wielu z nich była w swoim czasie bardzo rozdęta baza. Dyskutowana była reforma administracyjna kraju. Miało być 12 województw, jest 16. Oczywiście, w takim państwie, w którym są słabe województwa - no, bo jeżeli Mazowsze wytwa-rza 22 proc. produktu krajowego

brutto czyli 1/ 5, a jest jednym z 16 województw - będą różnice dochodowe. Ale tutaj są i koszty wyższe. Na pewno w takich ośrod-kach ,jak Warszawa koszty świad-czonych usług są wyższe.

- Samorząd Mazowsza zo-stał ustawowo obdarowany Muzeum Kolejnictwa. Ale bez gruntu, na którym się ono znaj-duje. PKP chce spieniężyć tere-

ny kolejowe w rejonie byłego Dworca Głównego w Warsza-wie. Żąda wydania nierucho-mości. Jakie są szanse utrzyma-nia Muzeum Kolejnictwa?

- Będziemy walczyć o Muzeum Kolejnictwa. Przedstawiłem, nie tylko władzom PKP, propozycję w tej sprawie. Uważam, że da się tam zbudować obiekty komercyj-ne, w które można wkomponować Muzeum. Dzięki temu powstanie wartość dodana w tym sensie, że ludzi będą przyciągały nie tylko sklepy, ale właśnie to Muzeum.

- Czyli będzie można pójść do sklepu i na film, coś zjeść i do muzeum?

- Tak jest to zrobione w wielu miejscach świata, w stolicach eu-ropejskich.

- Czy przypadkiem pieniądze z ewentualnej sprzedaży nieru-chomości przez PKP nie wpad-ną do tzw. czarnej dziury?

- Jeśli usunie się Muzeum, wówczas kasa może zostać wrzu-cona do zadłużeniowej dziury. Sugeruję bardziej racjonalnie roz-wiązanie. Sprzedać można tylko jeden raz. Warto wykorzystać tę nieruchomość w taki sposób, żeby w dłuższej perspektywie przyno-siła korzyści. Wówczas Muzeum może być źródłem dodatkowych dochodów, podnosząc atrakcyj-ność miejsca.

- Chyba dobrze sprawdza się pewien montaż finansowy. Mó-wię o znakomicie funkcjonującej Bibliotece przy ul. Koszykowej, bibliotece publicznej miasta Warszawy i województwa za-razem. Dzisiaj, gdy są ciężkie warunki, to właściwie pytanie o powołanie jakiejkolwiek no-wej instytucji jest nie ma miej-scu. Czy możliwe jest w dobrych czasach współfinansowanie operetki przez miasto Warsza-wę i samorząd wojewódzki.

dokończenie na stronie 8

Page 7: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

POŁUDNIE - Głos Śródmieścia, Żoliborza i Bielan 7

AGD - RTVl Anteny, 601-86-79-80,

22 665-04-89.l Naprawa pralek, lodówek,

tanio, 502-253-670, 22 670-39-34.

l Tynki gipsowe, cementowo--wapienne www.budax.pl 511-529-965.

WYPoCZYneKl ŚWIĘTA, FERIE W GÓRACH

www.rownica.brenna.pl 604-724-825.

KuPiĘl Antyki za gotówkę, obrazy,

platery, militaria, srebro, zegarki, bibeloty i inne. Antykwariat ul. Dąbrowskiego 1, 22 848-03-70, 601-352-129.

l Antyki, starocie, za gotówkę, kupno - sprzedaż, Narbutta 23, 22 646-32-67, 502-85-40-90.

l Antyki, monety, znaczki, meble, obrazy, pocztówki, książ-ki oraz inne przedmioty, 22 610-33-84, 601-235-118, 669-154-951.

l Antykwariat, księgozbiory, antyki, dojazd, gotówka, 608-885-800.

l Aktualnie antyki wszelkie, gotówka, 504-017-418.

l Filatelista znaczki, 516-400-434.

l Kupię każdy złom. Odbiór u klienta, 506-223-080.

l Skup książek, 22 826-03-83, 509-548-582.

l SKUPUJEMY: KSIĄŻKI, BIBELOTY, STAROCIE, 501-562-620.

l Złom, wszystko co metalowe, dojadę, 503-711-500.

KAnCelARiARADCóW PRAWnYCH

ul. Mickiewicza 9 lok. U4 przy ul. gen. J. Zajączka

tel. 22 [email protected]łny zakres spraw

przedsiębiorcówi osób fizycznych, w tym:

odszkodowania, umowy, sprawynieruchomości, spadki, rozwody, reprezentacja

w sądzie i przed urzędami, profesjonalni pełnomocnicy.

Uprzejmie zapraszamy

PRACA - daml Telepizza zatrudni

osoby przy produkcji pizzy (nie wymagamy doświadczenia), dostawców z własnym samocho-dem oraz osoby do roznoszenia ulotek. Wyższe stawki, praca w centrum, możliwość awansu. Tel. 605-494-482.

nieRuCHoMoŚCil Sprzedam 3 pok.,

Natolin – Ursynów, blisko me-tra, 793-973-996.

nAuKAl Matematyka, 509-436-055.l Matematyka pedagog,

600-395-032.

ZDRoWiel TANIO, SZYBKO, GWARAN-

CJA. Naprawa protez. Wykonanie nowych protez. Proteza całkowita 300 zł; Proteza szkieletowa 500 zł; 602-646-986.

RóŻne

NAPRAWA MASZYN DO SZYCIADOJAZD GRATISTEL. 508-08-18-08

AuTo-MoTol Auta całe, uszkodzone,

kasacja, zaświadczenie, 508-472-720.

uSłuGil A- Przeprowadzki,

512-139-430.l A Sprzątanie piwnic,

wywóz mebli, 694-977-485.l DEZYNSEKCJA skutecznie,

22 642-96-16.l Elektryk tanio, 507-153-734.l Hydraulika, gaz, Zenek,

691-718-300.l Malowanie A-Z, remonty,

referencje, zima 25% taniej, 501-255-961.

l Opróżnianie piwnic, garaży, pomieszczeń, wywóz mebli, gruzu, śmieci, 506-223-080.

l Opróżnianie piwnic, strychów, garaży, wywóz mebli, śmieci, gruzu, 503-711-500.

P R A W N I KTel. 517-249-447

22 666-92-52 PORADY 49 złO D

Akcja trwaCoroczna Krajowa Akcja „Pomóż Dzie-

ciom Przetrwać Zimę", rozpoczęła się w dniu 2 grudnia wielką uliczną zbiórką darów przed i w sklepach w godz. 9.00-15.00.

Apelujemy do wszystkich Ludzi Dobrego Serca, do firm, skle-pów, hurtowni, samorządów, fundacji, szkół o przyłączenie się i wsparcie darami ta szlachetna akcję.

Wszystkich, którym nie jest obojętny los dziecka zapraszamy do podzielenia się i spełnienia ich marzeń. Prosimy o przekazywa-nie żywności o przedłużonym terminem ważności, słodyczy, zaba-wek, nowej ciepłej odzieży i nowego obuwia, środków czystości i higieny osobistej, artykułów szkolnych i papierniczych. Oddział Biura Akcji dla m.st. Warszawy i woj. mazowieckiego oraz Sztabu nr 2 mieści się w ośrodku TPD Mokotów przy ul. Konduktor-skiej 17 czynym od poniedziałku do piątku, w godz. 11.00-17.00 tel. 22 844 19 44 i 666 810 005.

Mamy nadzieję, że w tak trudnej sytuacji wspólnie pomożemy dzieciom przetrwać zimę i spełnić ich świąteczne marzenia.

nowe karetki10 grudnia warszawski oddział

„Meditransu” został wzmocniony siedmioma nowymi karetkami. Specjalistyczne ambulanse trafią do sześciu jednostek w Warszawie – na Woli, Mokotowie, Ochocie, Ursynowie i Bemowie. Zostały zakupione ze środków własnych Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Medi-trans” SPZOZ. W uroczystości ich przekazania wzięli udział Adam Struzik, marszałek Województwa Mazowieckiego, Michał Borkow-ski, pełnomocnik Wojewody ds. Ratownictwa Me-dycznego i Ewa Ła-gońska, dyrektor De-partamentu Zdrowia Urzędu Marszałkow-skiego Wojewódz-twa Mazowieckiego.

– Warszawski „Meditrans” sukce-sywnie się rozwija i unowocześnia swoją flotę. Z roku na rok stacja zaku-puje nowe, specjali-styczne ambulanse. W ubiegłym roku było ich 10, w tym – 7. Dzięki temu każ-dy z nas może czuć się bezpieczniej – powiedział marszałek Adam Struzik.

Nowe ambulanse to specja-listycznie wyposażone pojazdy marki Mercedes-Benz. Koszt jednej karetki to ok. 500 tys. zł. Najnowszej generacji sprzęt me-dyczny z pewnością podniesie jakość usług medycznych pogo-towia działającego dla miesz-kańców Warszawy i okolic. To

również podniesienie komfortu codziennej, ciężkiej pracy perso-nelu zespołów ratownictwa me-dycznego.

Nowe karetki trafią do nastę-pujących oddziałów „Meditran-su”: dwa ambulanse do Oddziału Wola – Czyste (ul. Kasprzaka 17), jeden – do Oddziału Mokotów Oś. Wierzbno (ul. Puławska 120), jeden – do Oddziału Mokotów Oś. Ksawerów (ul. Woronicza 19), jeden – do Oddziału Ochota (ul. Joteyki 9), jeden do Oddziału Ur-synów (ul. Jastrzębowskiego 22)

i jeden do Oddziału Bemowo (ul. Kartezjusza 2).

Pojazdy zostały kupione ze środków własnych stacji pogoto-wia „Meditrans”, która z roku na rok sukcesywnie uzupełnia swo-ją bazę. W zeszłym roku stacja kupiła 10 nowych ambulansów ze specjalistycznym wyposa-żeniem. Ambicją stacji jest, by w przyszłości w jej flocie nie było

karetek starszych niż dwuletnie.Jak widać, „Meditrans” dosto-

sowuje się zarówno do spełniania wymogów technicznych (stan-dard obowiązujący samochody bazowe i wyposażenie), jak i dba o to, by móc zapewnić całodo-bową gotowość zespołów ratow-nictwa medycznego. Starania Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sani-tarnego „Meditrans” w Warsza-wie zostały ostatnio docenione. Organizatorzy tegorocznej edycji konkursu Perły Medycyny przy-

znali pogotowiu nagrodę specjal-ną właśnie za „dynamiczny roz-wój, działania projakościowe oraz za świadczenie usług medycznych ratujących życie i zdrowie ludzkie na najwyższym poziomie”. Kolej-ną ważną inwestycją jest trwają-ca właśnie przebudowa Oddziału Kardiologicznego pogotowia ratunkowego „Meditrans” przy ul. Poznańskiej.

Gdzie czytaćdokończenie ze strony 1

Niestety, z uwagi na bariery architektoniczne (duża liczba schodów) utrudniające dostęp do punktu osób niepełnosprawnych, prośba została odrzucona. Mam nadzieję, że istniejące na Powi-ślu Południowym wypożyczalnie przy ul. Czerniakowskiej 178A i ul. Górnośląskiej 1 będą miały wystarczający potencjał do wy-pełnienia pustki po wypożyczalni przy ul. Ludnej.

Istnieje wprawdzie usługa wprowadzona za kadencji obec-nego Burmistrza pod nazwą „Książka na telefon”, w ramach której biblioteki Śródmieścia do-wożą książki osobom mającym trudności z poruszaniem się, ale nic tak naprawdę nie zastąpi ma-gii osobistego wybierania książki

z półki. Dla okolicznych miesz-kańców problem wiąże się nie tylko ze zniknięciem magicznego miejsca z mapy Warszawy, w któ-rym mogli spotkać się z miłymi i kompetentnymi bibliotekarka-mi, umożliwiającymi obcowanie z najlepszą literaturą polską i światową, ale także z brakiem dostępu do darmowego Interne-tu oraz do bieżącej prasy. Nie-daleko, przy ul. Czerniakowskiej, działa największa śródmiejska wypożyczalnia książek z kilkoma stanowiskami dostępu do Inter-netu, ale dla osób starszych to czasem dość duża odległość.

Podsumowując zapewniam, że dołożę wszelkich starań, aby nowy punkt biblioteczny po-wstał na Powiślu Północnym. Równocześnie składam ogrom-

ne podzię-k o w a n i a P a n i o m bibliotekarkom: Małgorzacie Ol-czak i Irenie Buczek z Wypoży-czalni nr 5 przy ul. Ludnej 9 – za życzliwość, profesjonalną pomoc i dostarczanie książek do domu mniej sprawnych czytelników, a także szczególną troskę o star-sze osoby korzystające z biblio-teki. Szczególne podziękowania w imieniu własnym i mieszkań-ców Powiśla, którzy informowali mnie e-mailowo i na dyżurach, przekazuję dla Pani Kierownik Małgorzaty Olczak, z uwagi na jej wieloletnią pracę na rzecz mieszkańców Powiśla.

Daniel Łaga, radny Dzielnicy Śródmieście (PO)

[email protected]

Niedawna konferencja na tematy – jak łatwo zgadnąć – kryzysowe była dla mnie pew-ną niespodzianką, bo stanowiła swoistą podróż w czasie. Nie w przyszłość jednakże, ale w do-brze nam znaną przeszłość wcze-snej transformacji. W wielu refe-ratach i komentarzach przewijały się bowiem znane nutki narzekań na otwartą gospodarkę i robienie z otwartości kozła ofiarnego.

Oczywiście sam kozioł był inny, nie postkomunistyczna li-beralizacja, która rzekomo znisz-czyła nasz przemysł – wedle podobnie reagujących krytyków (użycie przymiotnika: myślących byłoby, uważam, nadużyciem) – ale wspólna waluta, która spowo-dowała zamknięcie wielu zakła-dów i spadek udziału przemysłu w wytworzonym produkcie (PKB).

W naszym przypadku to za-mknięcie bądź prywatyzacja wielu nieefektywnych zakładów stworzyły przestrzeń dla ekspan-sji nowych prywatnych firm (za-granicznych i w coraz większym stopniu nowych firm krajowych). W Portugalii, według niektórych opinii, winowajcą jest euro, które rzekomo spowodowało rozejście się potrzeb krajowych i krajowej produkcji. Ci, którzy tak sądzą, nie mają racji – i to podwójnie! Po pierwsze z tego, że udział przemysłu skurczył się. nie wy-nika wcale, że winne jest euro, a w domyśle: zbyt silna waluta, która uczyniła sporą część por-tugalskiej produkcji niekonkuren-cyjną w porównaniu z zagranicz-ną. Gdyby tak było, portugalski przemysł przeżyłby jeden szok na początku poprzedniej dekady (gdy w roku 2000 wprowadzono euro). Tymczasem ta niekonku-rencyjność narastała przez cały czas do kryzysowego załamania.

Przyczyny rzeczywiste są inne i to takie same. jak w ogromnej większości podobnych przypad-ków. Po pierwsze, presja płaco-wa i szybszy wzrost kosztów niż w krajach konkurujących w tych grupach produktów, w których Portugalia była (czy jeszcze jest) liczącym się eksporterem. Po dru-gie, niezwykle szybka ekspansja „socjalu”, widoczna w najszyb-szym wzroście udziału wydatków

publicznych w PKB w całej strefie euro, a może nawet w całej UE. To powiększyło jeszcze koszty pracy oraz podniosło poziom podatków, osłabiając jeszcze bar-dziej konkurencyjność kosztową przemysłu tego kraju.

Tak więc przyczyny słabnącej coraz bardziej konkurencyjno-ści są najzupełniej „tradycyjne”, typowe dla świata zachodniego – co nie znaczy, że ich skutki nie są wielce szkodliwe. Ale chciał-bym wnieść jeszcze jedną ko-rektę w reakcjach powszechnych w pewnych kręgach. Oczywiście, kurczący się przemysł to bolesne zjawisko. Padają firmy, rośnie bez-robocie, itd. Tylko ci, którzy wy-ciągają z tego wniosek, że wobec tego należy odciąć się od świata (w tym przypadku od wspólnej waluty), popełniają błąd w swo-im ekonomicznym (czy może ra-czej magicznym) myśleniu.

Powrót do własnej waluty i jej świadome osłabienie uczy-ni lokalne firmy trochę bardziej konkurencyjnymi i zatrzyma spa-

dek produkcji i zatrudnienia (na czas jakiś jedynie!), ale podniesie ceny wszystkich importowanych pro-duktów i tych produktów krajo-wych, które wymagają wsadu z importu. Czyli wszyscy krajowi konsumenci staną się biedniej-si. W konsekwencji będą kupo-wać mniej i krajowa produkcja spadnie tak czy inaczej!

Protekcjonizm jest zawsze nie-opłacalny ekonomicznie. Bowiem uchroni się może trochę miejsc pracy w tracących konkurencyj-ność gałęziach przemysłu, ale jednocześnie osłabi się bazujące na importowanym wsadzie mate-riałowym inne, być może bardziej konkurencyjne gałęzie przemy-słu. I co nie mniej ważne, droższy import obniży poziom popytu w ogóle. Spadnie więc popyt, a z nim produkcja i zatrudnienie – nie tylko w przemyśle.

Jan Winiecki

Podróż w czasie

Zakon MaltańskiWystawa „Wokół Maltańskiego

Krzyża” przedstawia dzieje Zako-nu Maltańskiego. Zaakcentowane zostały związki Zakonu z Polską i Warszawą. Wystawa na Zamku Królewskim prezentuje unikatowe obiekty pochodzące z kolekcji Pa-

lazzo Magistrale i Villa Magistra-le w Rzymie oraz Muzeum Sztuk Pięknych, Biblioteki Narodowej i Pałacu Wielkiego Mistrza w La Valletcie na Malcie. Od 18 grud-nia do 13 stycznia tę wystawę, można obejrzeć bezpłatnie.

Page 8: Poludnie Glos Srodmiescia nr 20 z 20 grudnia 2012

Warszawa 02-624 ul. Puławska 136

tel./fax 22 844-39-45, tel. 22 844-19-15

[email protected]

[email protected][email protected]: Andrzej Rogiński

"Południe"redaktor naczelny:Andrzej RogińskiRedakcja czynna

w pon. - czw. w godz. 9.00 - 17.00pt. w godz. 9.00 - 16.00

W tych godzinach przyjmujemy także ogłoszenia.Łamanie, układ i oprawa graficzna:

Galder Grasfjord©Druk: PolskapresseISSN 2082-6540

Nakład 40 000 egz.Wydawca jest członkiem

Warszawskiego Towarzystwa Prasy Lokalnej

Redakcja nie odpowiada za treść ogło-szeń. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustowania nadsyłanych

tekstów oraz zmian tytułów.Teksty sponsorowane oznaczamy

skrótem TS

Następny numer ukaże się w styczniu

zasługuje na przyzwoitą salę czy nawet zespół sal koncertowych. Widzę możliwość współpracy. Czy jednak będzie szansa na środki eu-ropejskie, by przy ich pomocy taką salę wspólnie zbudować?

- PSL posiada w Warszawie znaczący potencjał kadrowy. Nie tylko SGGW jest rezerwu-arem kadry. Ale dlaczego PSL nie buduje takich struktur par-tyjnych w Warszawie, by starać się o zdobycie mandatów rad-nych miasta, dzielnic czy nawet urzędu Prezydenta Warszawy? Nowoczesna partia o wielkich tradycjach mogłaby być obec-na również w dużym mieście.

- Nie jest prawdą, że nie star-tujemy w wyborach w Warszawie. Staramy się mieć listy do Sejmiku i do Rady Warszawy. Na urząd Pre-zydenta Warszawy wystawialiśmy ostatnio kandydatkę. Problem jest socjologiczny. Otóż Polskie Stron-nictwo Ludowe na skutek pewne-go stereotypu jest traktowane wy-łącznie jako ograniczające się do wsi. Warszawa po jej zrujnowaniu przez faszystów odrodziła się dzię-ki ludziom, którzy do niej wrócili. Większość ludzi to jednak miesz-kańcy całej Polski. Część z nich, pochodząca ze środowiska wiej-skiego jak gdyby odcina czy odci-nała się od swych korzeni. Trochę jest też świadomego spychania PSL w przestrzeń tylko wiejską: istnieje konkurencja polityczna.

Właściwie wszędzie oprócz Warszawy i Siedlec w dużych miastach na Mazowszu mamy radnych. Mamy wiceprezydenta w Radomiu. Więc nie jest to taki zaklęty rewir. To trochę nasza wina, że nie potrafimy przekonać mieszkańców miasta. Oni są za bardzo chyba mentalnie odlegli od tego systemu wartości, choć często pochodzą ze środowi-ska wiejskiego. Nie tylko chodzi o SGGW. Bardzo wiele ludzi ze świata literatury czy nauki to prze-cież w pierwszym albo w drugim pokoleniu potomkowie polskich chłopów. A to jest powód do dumy.

Ostatnio mówi się o „słoikach”. To próba dzielenia społeczeństwa. To znowu próba mówienia, że ty je-steś dobry warszawiak, bo jesteś tu z dziada, pradziada. Ale wtedy mówią na ciebie „leming”: że taki bezwolny, drobnomieszczanin. A „słoik” przy-jeżdża tutaj, pracuje albo się uczy i na weekend wyjeżdża - do rodziny po słoiki z przetworami. W rzeczy-wistości dzisiaj mamy inne zjawisko: bardzo wielu rdzennych mieszkań-ców Warszawy, którzy się już trochę dorobili, buduje drugie domy w od-ległości do 50 km od tej Warszawy i tam ucieka. Następuje migracja. Oczywiście będziemy pracowali w tym kierunku, by społeczeństwo przekonać i uświadomić, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest partią ogólnonarodową. My nią jesteśmy. Stereotyp trzeba przełamać, trzeba powiedzieć, że nieważne, czy się uro-dziłeś w Klembowie, czy w Dąbrów-ce, a mieszkasz teraz w Warszawie - jesteś Mazowszaninem, jesteś tak samo wartościowym człowiekiem. A partia, która chce cię reprezentować, ma mówić o twoich ideałach, o two-ich celach, o twoich oczekiwaniach, a nie o tym, jakie są twoje korzenie.

Fot. Leonard Karpiłowski

Kosztem Mazowsza

dokończenie ze strony 6- Użył Pan pojęcia operetka.

Zgadzam się, że przydałaby się duża sala koncertowa. Mogłaby z niej korzystać na przykład War-szawska Opera Kameralna.

- W jednym obiekcie mogłoby pomieścić się kilka instytucji.

- Mieliśmy taki pomysł w cza-sach prosperity. Zacznę od tego, że współpraca z władzami War-szawy jest na dobrym poziomie i te relacje są naprawdę sensowne. Oczywiście każdy ma oddzielne zadania, ma oddzielne budżety. Nie ma żadnej zależności, podle-głości. W tych obszarach, w któ-rych ta współpraca jest możliwa, my ją prowadzimy. Przykładem może być współpraca między Kolejami Mazowieckimi a Szybką Koleją Miejską czy Warszawską Koleją Dojazdową. Mamy wspólny bilet aglomeracyjny. Biblioteka, o której pan mówi, jest też dobrym przykładem. W tym przypadku utrzymuje ją głównie samorząd województwa, a Warszawa nam w tym pomaga. Aktualnie moder-nizujemy ją, rewitalizujemy.

- Warszawiacy są z niej dumni. - Powstała ona w wyniku

ofiarności Kierbedziów. Obiekt organicznie związany jest z War-szawą. Z jej przeszłością. Myślę, że jest wiele obszarów, w których ta współpraca jest bardzo dobra. Warszawie jest potrzebna sala koncertowa z prawdziwego zda-rzenia. Koszty takiej inwestycji to prawie 250 mln euro. Więc około miliarda złotych. Może gdyby nie kryzys światowy, to kto wie. Może nie taką drogą, ale pewnie byśmy wspólnie z Panią Prezydent o ta-kim obiekcie pomyśleli. Warszawa

Nowoczesne windy, przeszklo-ne drzwi wejściowe, nowoczesny system informacji wizualnej, wy-remontowane klatki schodowe, nowa sala widowiskowa w pod-ziemiach, nowoczesne Centrum Informacji Bibliotecznej i Ar-chiwalnej z dostępem do infor-macji o zbiorach w wersji elek-tronicznej, nowe sale muzealne w nieużytkowanych do tej pory przestrzeniach, sala kinowa z no-wym wystrojem i nagłośnieniem,

sala konferencyjno-wystawowa z rozkładaną sceną, odświeżone toalety, rozbudowana szatnia dla zwiedzających – to tylko niektó-re efekty trwającej blisko pięć lat modernizacji Państwowego Mu-zeum Etnograficznego.

Już od progu widać znaczące zmiany. Mimo iż budynek jest zabytkowy i czuje się powiew minionego czasu, to jego wnę-trze pachnie nowym duchem. W hallu witają nas uśmiechnięte panie z nowoczesnej i przestron-nej recepcji. Wzrok przykuwa usytuowana tuż za nią duża i przeszklona winda. Nie bez zna-czenia jest, że budynek w pełni dostosowano dla osób niepełno-sprawnych. Nie zapomniano też o najmłodszych. Właśnie z myślą o nich we wschodniej części bu-dynku powstała biblioteka oraz pierwsze w Polsce… muzeum dla dzieci z multimedialną podłogą. – Mam nadzieję, że będziecie tu-taj stale gościć i przyprowadzać swoje dzieci, aby poznawały tra-dycję i spotykały się z kulturo-wą zmiennością współczesnego świata – powiedział prof. Adam Czyżewski, dyrektor Muzeum Etnograficznego podczas uro-czystości otwarcia obiektu po gruntownym remoncie. Wśród zaproszonych gości obecni byli między innymi: Adam Struzik, marszałek województwa ma-zowieckiego oraz Wiesław Ra-boszuk, członek Zarządu woje-wództwa mazowieckiego.

Dyrektor muzeum nie kryje swojej radości z faktu, iż dzięki tej gruntownej modernizacji udało się przy okazji wygospodarować dodatkowe powierzchnie wysta-wiennicze. Pierwsze piętro oraz

część piętra drugiego zajmują pomieszczenia biurowe dla pra-cowników muzeum. Na drugim poziomie powstały również do-datkowo dwie sale wystawowe. Pomieszczenia konserwatorskie usytuowano na poddaszu. Do-budowano nową kubaturę Ma-gazynu Zbiorów z nowoczesnym systemem składowania. Część pomieszczeń znajdujących się w piwnicy zaadaptowano na za-plecze do obsługi wystaw oraz

wydzielono w nich aneks ku-chenny, w którym odbywać się będą warsztaty kulinarne Swoje podwoje otworzyła też wreszcie po długiej przerwie lubiana przez zwiedzających kawiarnia Bily Konicek, zlokalizowana po lewej stronie od wejścia.

W najbliższym czasie pracow-nicy muzeum rozpakowywać będą zbiory i rozlokowywać je w odnowionych i klimatyzowa-nych salach. – Dziś zakończyła się budowa, jutro zaczniemy roz-pakowywać książki. Potrwa to około pół roku – mówi dyrektor Czyżewski.

Modernizacja budynku przy ulicy Kredytowej, w którym znaj-duje się Państwowe Muzeum Et-nograficzne, możliwa była dzięki funduszom unijnym (13,8 mln złotych) oraz środkom budżetu województwa mazowieckiego,

które na ten cel przeznaczyło kwotę 6,2 mln złotych. Warto podkreślić, że projekt „Zwiększe-nie dostępności do infrastruktu-ry kultury poprzez modernizację budynku Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie” wyłoniony został do dofinanso-wania oraz realizowany w ramach Regionalnego Programu Ope-racyjnego Województwa Mazo-wieckiego na lata 2007-2013 w odpowiedzi na konkurs ogło-

szony przez Mazowiecką Jed-nostkę Wdrażania Programów Unijnych.

Muzeum Etnograficzne po-wstało w 1888 r. z inicjatywy mecenasa J.M. Kamińskiego oraz Jana Karłowicza. Początkowo była to placówka gromadząca zbiory etnograficzne, a jej siedziba mie-ściła się w Warszawskim Ogrodzie Zoologicznym. Osiem lat później staraniem Grona Miłośników Et-nografii zbiory przeniesiono do Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, przy Krakowskim Przedmieściu 66. Placówka zyskała rozgłos jed-nak dopiero w 1921 r., kiedy to pieczę nad zbiorami etnograficz-nymi przejął Eugeniusz Frankow-ski, muzeolog i znawca etnogra-fii Europy, który przekształcił ją w nowoczesne muzeum prowa-dzące także działalność naukową i wystawienniczą. Pod koniec lat

30-tych XX wieku Biblioteka Mu-zeum Etnograficznego należała do najbogatszych bibliotek et-nograficznych w kraju. W 1939 r. zbiory muzealne liczyły już blisko 30 tysięcy. Podzielono je na trzy podstawowe grupy: pochodzą-ce z ówczesnych terenów Polski (cenne stroje i tkaniny ludowe oraz kolekcja huculska składająca się z trzech tysięcy okazów), zbio-ry ze Słowiańszczyzny i zbiory z innych krajów. Warto podkre-ślić, iż wśród zbiorów z Chin, Japonii, Bliskiego Wschodu, Au-stralii oraz innych rejonów świa-ta wiele eksponatów pochodziło z prywatnych kolekcji polskich etnografów, między innymi: Leopolda Janikowskiego, Jana Kubarego czy Bronisława Piłsud-skiego. Z kolei Ignacy Zaremba Belakowicz podarował muzeum unikatowe zbiory indochińskie. Niestety, w czasie II wojny świa-towej Muzeum zostało całkowicie zniszczone, a wiele eksponatów po prostu zaginęło. Działalność placówki ponownie wskrzeszono dopiero w 1946 r. pod nazwą Muzeum Kultur Ludowych, a na jej tymczasową siedzibę wybrano zabytkowy XVIII-wieczny pałac Brühla na Młocinach przy ulicy Muzealnej. „Polski strój ludowy” – taką nazwę nosiła zaprezento-wana trzy lata później pierwsza wystawa w powojennej historii muzeum. Dziesięć lat później muzeum przeniesiono do XIX--wiecznego gmachu Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego u zbie-gu ulic Kredytowej i Mazowiec-kiej, gdzie znajduje się do dzi-siaj. Nowa siedziba była jednak mocno zniszczona i muzeum nie miało tak naprawdę możliwości funkcjonowania. Na szczęście Mi-nisterstwo Kultury i Sztuki zdecy-dowało się na sfinansowanie jego odbudowy. Za datę powojennych „narodzin” Państwowego Mu-zeum Etnograficznego przyjmuje się więc 15 grudnia 1973 r.

Państwowe Muzeum Etnogra-ficzne jest najstarszym muzeum tego typu w Polsce i największym w Europie. Posiada najbogatsze w kraju etnograficzne zbiory obiek-tów i archiwaliów. W 2013 roku świętować będzie… 125. rocznicę założenia. Towarzyszyć temu bę-dzie nowa ekspozycja stała.

Tekst i fot.: Anna Tomasik

Bielany rozświetloneWe wtorek, 11 grud-

nia, bielański ratusz przy ul. Żeromskiego 29 rozświe-tliła świąteczna iluminacja. Rafał Miastowski, bur-mistrz dzielnicy Bielany wraz z zaproszonymi gość-mi oraz uczestnikami spo-tkania podsumowującego warsztaty „Tradycje i obrzę-dy polskie – Boże Narodze-nie” rozpalił tysiące świa-tełek zdobiących budynek urzędu i bielańską choinkę. Po wspólnym odliczaniu i haśle „start” Chór Gimna-zjum nr 72 i zgromadzeni przed ratuszem odśpiewali polskie kolędy.

Muzeum etnograficzne po modernizacji