416
teoretyczna praktyka Nr 6/2012 issn 2081-8130 dziedzictwo rózyluksemburg { Bednarek / Bellofiore / Castle / De Angelis / Krätke Laskowski / Löwy / Luksemburg / Marzec / Muhlmann Negri / Passarella / Peck / Piskala / Roggero / Szadkowski Szlinder / Szwabowski / Theodore / Zawisza

Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Najnowszy numer czasopisma naukowego Praktyka Teoretyczna www.facebook.com/PraktykaTeoretyczna www.praktykateoretyczna.pl

Citation preview

Page 1: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

teoretyczna praktykaNr 6/2012issn 2081-8130

dziedzictworózyluksemburg{

Bednarek / Bellofiore / Castle / De Angelis / KrätkeLaskowski / Löwy / Luksemburg / Marzec / Muhlmann

Negri / Passarella / Peck / Piskala / Roggero / SzadkowskiSzlinder / Szwabowski / Theodore / Zawisza

Page 2: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg
Page 3: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna }

dziedzictwo róz. y luksemburg

Page 4: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

OR

Praktyka TeoretycznaISSN: 2081-8130Pismo naukowe dostępne on-line, poświęcone filozofii polityki i krytycznym naukom społecznymNr 6/2012 – Dziedzictwo Róży LuksemburgRedaktorzy numeru: Wiktor Marzec, Kamil Piskała

Tłumaczenia: Piotr Juskowiak, Mateusz Karolak, Piotr Kozak, Filip Karol Lesz-czyński, Tomasz Leśniak, Aleksandra Magryta, Wiktor Marzec, Krzysztof Nowak, Mikołaj Ratajczak, Krystian Szadkowski, Maciej Szlinder, Rafał Zawisza.

Zespół Redakcyjny: Piotr Juskowiak, Agnieszka Kowalczyk, Tomasz Leśniak,Wiktor Marzec, Kamil Piskała, Michał Pospiszyl, Krystian Szadkowski (redaktor naczelny), Maciej Szlinder (sekretarz), Anna Wojczyńska.

Współpraca: Joanna Aleksiejuk, Luis Martínez Andrade, Joanna Bednarek, Ela Dajksler, Paweł Kaczmarski, Mateusz Karolak, Piotr Kowzan, Piotr Kozak, Sławo-mir Królak, Ewa Majewska, Maciej Mikulewicz, Jason Francis McGimsey, Piotr Płucienniczak, Mikołaj Ratajczak, Michał Rauszer, Agata Skórzyńska, Katarzyna Szaniawska, Oskar Szwabowski, Rafał Zawisza, Agata Zysiak.

Rada Naukowa: Zygmunt Bauman (University of Leeds), Rosi Braidotti (Uniwer-sytet w Utrechcie), Neil Brenner (Harvard Graduate School of Design), Michael Hardt (Duke University), Leszek Koczanowicz (Szkoła Wyższa Psychologii Społecz-nej), Ewa Majewska (Uniwersytet Jagielloński), Tadeusz Kowalik (Instytut Nauk Ekonomicznych PAN), Wioletta Małgorzata Kowalska (Uniwersytet w Białymsto-ku), Matteo Pasquinelli (Queen Mary University of London), Ewa Rewers (Uni-wersytet im. Adama Mickiewicza), Gigi Roggero (Universita di Bologna), Saskia Sassen (Columbia University), Jan Sowa (Uniwersytet Jagielloński), Tomasz Szku-dlarek (Uniwersytet Gdański), Jacek Tittenbrun (Uniwersytet im. Adama Mickie-wicza), Alberto Toscano (Goldsmiths University of London), Kathi Weeks (Duke University), Anna Zeidler-Janiszewska (Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej).

Korekta: Anna Wojczyńska

Proofreading: Jason Francis McGimsey, Loris Narda

Skład: Ela Dajksler

Projekt okładki: Michał Gauza

Wersją pierwotną (referencyjną) czasopisma jest wydanie on-line publikowane na stronie www.praktykateoretyczna.pl

WydawcaMiędzywydziałowa „Pracownia Pytań Granicznych” UAMCollegium Maiusul. Fredry 1060-701 PoznańTel. (061) 8294504E-mail: [email protected]

Adres Redakcji„Praktyka Teoretyczna”Międzywydziałowa „Pracownia Pytań Granicznych” UAMCollegium Maius ul. Fredry 10, 60-701 PoznańE-mail: [email protected]

Poznań 2012

Page 5: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

OR

PROFESOR TADEUSZ KOWALIK (1926-2012)

30 lipca 2012 roku, po długotrwałej chorobie, zmarł profesor Tadeusz Kowalik. Członek Klubu Krzywego Koła, współpracownik KOR, do-radca „Solidarności” i współtwórca Unii Pracy. Był jedną z najważniej-szych postaci polskiej lewicy. Od pół roku zasiadał w Radzie Naukowej „Praktyki Teoretycznej”.

Profesor był w polskim świecie naukowym osobą wyjątkową. Impo-nował erudycją, nonkonformizmem i odwagą sądów. Nigdy nie rozgra-niczał pracy naukowej i zaangażowania społecznego. Wierzył, że nauka ma sens tylko wtedy, gdy opuszcza ściany ciasnych uniwersyteckich gabinetów, by interweniować w rzeczywistość społeczną.

Był jednym z najbardziej przenikliwych krytyków posttransforma-cyjnej polityki gospodarczej i „terapii szokowej” w polskiej „drodze do kapitalizmu”. Jako jeden z nielicznych przez ostatnie dwie dekady wal-czył z dominacją neoliberalizmu w polskim dyskursie publicznym. Gdy w mediach głównego nurtu, a także w części środowisk ekonomicznych powoływano się na Hayeka, Friedmana i Misesa, On przypominał tra-dycje polskiej ekonomii marksistowskiej – Ludwika Krzywickiego, Różę Luksemburg, Oskara Langego, Michała Kaleckiego. Obecny kry-zys w pełni potwierdził formułowane przez Niego sceptyczne diagnozy dotyczące możliwości rozwojowych współczesnego kapitalizmu.

Mimo ciężkiej choroby pracował z niezwykłą pasją i zaangażowa-niem niemal do ostatnich chwil. W niniejszym numerze „Praktyki Teoretycznej” miał się ukazać Jego artykuł o teorii kapitalizmu Róży Luksemburg. Niestety, nie zdążył już go dokończyć.

Zgodę Profesora na dołączenie do Rady Naukowej „Praktyki Teo-retycznej” traktowaliśmy zawsze jako wielki zaszczyt i potwierdzenie słuszności obranej przez nas drogi. Prezentowany numer chcielibyśmy zadedykować Jego pamięci.

Redakcja „Praktyki Teoretycznej”

Page 6: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 6

Spis treści:

Kapitał powraca 10

DZiEDZicTWo Róży luKSEmbuRg

Od redakcji 18Róża luksemburg Teoria i praktyka 21Róża luksemburg Proletariuszka 49Róża luksemburg Socjalizacja społeczeństwa 53Róża luksemburg Co robią przywódcy? 59

luksemburg dzisiaj

Wiktor marzec Róża Luksemburg i konstruowanie podmiotu politycznego 155

Piotr laskowski Strajk generalny jako rewolucja. Luksemburg, Sorel i współczesne projekty polityki radykalnej 183

Ekonomistkamaciej Szlinder Róża Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna 253

Riccardo bellofiore, marco Passarella

michael löwy Zachodni imperializm przeciwko pierwotnemu komunizmowi – nowe odczytanie pism ekonomicznych Róży Luksemburg 299

Filozofka politykiKamil Piskała Notatki z (nie)przegranej rewolucji. Uwagi na marginesie pism Róży Luksemburg z lat 1905-1906 129

Rewolucjonistka

Antonio Negri Luksemburgizm był naszą filozofią: z Antonio Negrim rozmawia David Muhlmann 79

michael Krätke Róża Luksemburg jest symbolem marksizmu otwartego: z Michaelem Krätke rozmawia David Muhlmann 65

między kulturami

Rory castle Rosa Luxemburg, Her Family and the Origins of Her Polish-Jewish Identity 93

gigi Roggero Dove non è il luogo e quando non è il momento. Lenin, Luxemburg, i populisti: lotta di classe e sviluppo del capitalismo 217

massimo De Angelis Grodzenia, dobra wspólne i „zewnętrze” 311

Finanse i problem realizacji u Róży Luksemburg: interpretacja „cyrkulatywistyczna” 275

Redakcja „Praktyki Teoretycznej”

Page 7: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/20127

Kapitał powraca 10

michael löwy Zachodni imperializm przeciwko pierwotnemu komunizmowi – nowe odczytanie pism ekonomicznych Róży Luksemburg 299

Rafał Zawisza Ocalić to, co się da. Witalistyczna interpretacja rozprawy doktorskiej Hanny Arendt pt. O pojęciu miłości u Augustyna 327

Jamie Peck, Nik Theodore

Reanimując neoliberalizm: Procesualne geografie neoliberalizacji 349

VARiA

Antropologia liberalizmu

REcENZJEJoanna bednarek Wyprzedzić teraźniejszość (recenzja książki: M. Herer, Filozofia aktualności, Warszawa 2012) 365

Kamil Piskała Socjalizm jako spisek (recenzja książki: J.W. Machajski, Robotnik umysłowy 1911, oprac. L. Dubel, Zamość 2012) 379

Krystian Szadkowski Kryzys uniwersytetu i rewolta żywej wiedzy (recenzja książki: G. Roggero, The Production of Living Knowledge: the Crisis of the University and the Transfor mation of Labor in Europe and North America, Philadelphia 2011) 391

oskar Szwabowski Walka klas w cieniu biało-czerwonej puszki (recenzja książki: D. Sidorick, Kapitalizm z puszki: Campbell Soup i pogoń za tanią produkcją w XX wieku, Warszawa 2012) 405

Page 8: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 8

Editorial 18

Table of contents:

“Theoretical Practice” Capital Strikes Back 10

Rosa luxemburg Theory and Practice 21Rosa luxemburg The Proletarian Women 49Rosa luxemburg Socialisation of the Society 53Rosa luxemburg What are the Leaders Doing? 59

luxemburg today

Wiktor marzec Rosa Luxemburg and the Constructing of a Political Subject 155

Piotr laskowski General Strike as Revolution. Luxemburg, Sorel, and Ideas of Contemporary Radical Politics 183

Economistmaciej Szlinder Rosa Luxemburg: a (Very) Political Economy 253

Riccardo bellofiore, marco Passarella

michael löwy Western Imperialism against Primitive Communism. A New Reading of Rosa Luxemburg’s Economic Writings 299

Political philosopherKamil Piskała Notes on (Un-)Defeated Revolution. Remarks in the margin of Rosa Luxemburg’s works from 1905-1906 129

Revolutionary

Antonio Negri Luxemburgism was our Philosophy: Antonio Negri interviewed by David Muhlmann 79

michael Krätke Rosa Luxemburg is a Symbol of the Open Marxism: Michael Krätke interviewed by David Muhlmann 65

between culturesRory castle Rosa Luxemburg, Her Family and the Origins of Her Polish-Jewish Identity 93

gigi Roggero Where it is not the Place and when it is not the Moment. Lenin, Luxemburg, Populists: Class Struggle and Development of Capitalism 217

massimo De Angelis Enclosures, Commons and the ‘Outside’ 311

Finance and the Realization Problem in Rosa Luxemburg: a ‘Circuitist’ Reappraisal 275

THE lEgAcy oF RoSA luXEmbuRg

Page 9: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/20129

Rafał Zawisza To Redeem What Could Be Redeemed: a Vitalistic Interpretation of Hannah Arendt’s Doctoral Thesis ‚ On the Concept of Love in Augustine’ 327

Jamie Peck, Nik Theodore

Reanimating Neoliberalism: Process Geographies of Neoliberalisation 349

VARiA

Anthropology of neoliberalism

REViEWSJoanna bednarek Overtaking the Present (review of M. Herer, Philosophy of Actuality, Warszawa 2012) 365

Kamil Piskała Socialism as a Conspiracy (review of J. W. Machajski, Mental Worker 1911, ed. L. Dubel, Zamość 2012) 379

Krystian Szadkowski The Crisis of the University and the Revolt of Living Knowledge (review of G. Roggero, The Production of Living Knowledge: the Crisis of the University and the Transformation of Labor in Europe and North America, Philadelphia 2011) 391

oskar Szwabowski Class Strugle in the Shadow of White and Red Tin (review of D. Sidorick, Condensed Capitalism: Campbell Soup and the Pursuit of Cheap Production in the Twentieth Century, Warszawa 2012) 405

Page 10: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 10

Kapital/ powraca

Istotą depresji gospodarczych z lat siedemdziesiątych było to, że zmusiły burżuazję do uświadomienia sobie po raz pierwszy,

że pierworodny grzech zwykłego rabunku, który przed wiekami umożliwił „pierwotną akumulację kapitału” (Marks)

i uruchomił wszelką dalszą akumulację nagle nie zgasł.

Brzmi znajomo? Pewnie to słowa jakiejś współczesnej marksistki, rady-kalnie negującej zasadność dalszego istnienia kapitalizmu, prawda? Otóż nie jest to cytat z Davida Harveya. Nie dotyczy też zmiany światowego ładu gospodarczego po kryzysie naftowym. To uwaga Hanny Arendt dotycząca sięgających schyłku dziewiętnastego stulecia imperialistycznych korzeni totalitaryzmu1.

W innym miejscu autorka ta konstatowała:

Gospodarka kapitalistyczna, funkcjonując w systemie społecznym opartym na wadliwym podziale, niesłychanie pomnożyła bogactwo doprowadzając do „nad-miernego oszczędzania”, to jest do akumulacji kapitału skazanego na niepro-duktywność w ramach krajowych możliwości produkcyjnych i konsumpcyjnych2.

Efektem były pozbawione politycznej kontroli inwestycje zagraniczne, „wywołujące niesłychaną orgię oszustw, skandali finansowych i spekula-cji giełdowych”3. Uwagi te odnoszą się do bardzo specyficznego momentu historycznego – belle époque, kiedy to zamożna Europa korzystała z niespotykanie długiego okresu pokoju i stabilności. Był to jednakże spokój pozorny. Sama epoka brzemienna już była nadchodzącą, na pierw-szy rzut oka pozbawioną sensu, wojną mocarstw. Nie przypadkiem w swoich dociekaniach nad tym niespokojnym okresem za swoją prze-wodniczkę Arendt obrała Różę Luksemburg. Dostrzegała w niej nie tylko teoretyczkę i praktyczkę specyficznej formy doświadczenia poli-tycznego4, ale przede wszystkim przenikliwą ekonomistkę, która jako

1 H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu, tłum. D. Grinberg, M. Szawiel, Warszawa 2008, s. 220.

2 Tamże, s. 219.3 Tamże, s. 220.4 Zadłużenie Arendt u Luksemburg w tym zakresie jest częściej rozpoznawane,

zob. H. Arendt, Rosa Luxemburg, [w:] Men in Dark Times, New York 1970; T. Storlokken, Frauen in Finsteren Zeiten – Rosa Luxemburg und Hannah Arendt,

Page 11: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201211

pierwsza z taką wyrazistością pokazała konsekwencje nadakumulacji i finansjeryzacji kapitalizmu5.

Najważniejsze dzieło ekonomiczne Róży Luksemburg, Akumulacja kapitału: przyczynek do ekonomicznego wyjaśnienia imperializmu – pisane w chwili, gdy stary ład coraz mocniej chwiał się w posadach – zostało wydane niemalże w przeddzień I wojny światowej, w 1913 roku6. Nie przypadkiem fala wznowień i nowego zainteresowania książką Luksem-burg przypada na pierwszą dekadę dwudziestego pierwszego wieku7 – w niemal sto lat od jej pierwszego wydania.

Porównując kształt kapitalistycznego świata u początku dwudziestego stulecia z dzisiejszą sytuacją, spostrzeżemy zaskakujące podobieństwa: bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ) osiągnęły w 1913 roku 9% wartości światowej produkcji – a więc wielkość, do której zbliżono się ponownie dopiero w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku8. Również udział handlu zagranicznego w PKB największych krajów kapi-talistycznych w 1993 roku był bardzo zbliżony do tego z 1913 roku9. Okazuje się więc, że globalizacja, jaką znamy z debat z lat dziewięćdzie-siątych, nie była czymś bez precedensu w historii; specyficzne dla niej było przede wszystkim znaczące zwiększenie udziału i roli rynków finan-sowych w gospodarce10. Są jednak poważne przesłanki by – jak czyni to choćby Giovanni Arrighi – dopatrywać się pewnych analogii pomiędzy sfinansjeryzowanym kapitalizmem dnia dzisiejszego a kryzysem nadaku-mulacji opisywanym tak skrupulatnie przez Luksemburg w 1913 roku11.

[w:] China endeckte Rosa Luxemburg, Berlin 2007; F. Moreault, Hannah Arendt, lectrice de Rosa Luxemburg, “Canadian Journal of Political Science/Revue cana-dienne de science politique” 2001, Vol. 34, No. 02.

5 Zob. H. Arendt, Rosa Luxemburg...6 Na marginesie warto dodać, że możliwość rychłego wybuchu wojny Luk-

semburg prognozowała w ostatnim rozdziale swojej książki, poświęconym mili-taryzmowi jako sposobowi na rozwiązanie problemu nadprodukcji.

7 Zob. R. Luksemburg, The Accumulation of Capital, London, New York 2003; nowe wydanie polskie: Akumulacja kapitału: przyczynek do ekonomicznego wyjaśnienia imperializmu, tłum. J. Maliniak, Z. Kluza-Wołosiewicz, J. Nowacki, przedm. T. Kowalik, Warszawa 2011.

8 P. Bairoch, R. Kozul-Wright, Globalization Myths: Some Historical Reflections on Integration, Industrialization and Growth in the World Economy, UNCTAD Discussion Paper 1996, No. 13, s. 10.

9 P. Hirst, Global Market and the Possibilities of Governance, Paper presented at the Conference on Globalization and the New Inequality, University of Utrecht, November 20-22, 1996, s. 3-4.

10 S. Sassen, Losing Control?: Sovereignty in an Age of Globalization, New York 1996, s. 40.

11 G. Arrighi, The Long Twentieth Century, London-New York 1994; tegoż

Page 12: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 12

W obydwu przypadkach możemy bez trudu zaobserwować podobne skutki tych procesów: wzmożenie łupieżczych praktyk kapitału (czy to w postaci utrzymującej się ciągle akumulacji pierwotnej12, czy też kolej-nych cykli akumulacji przez wywłaszczenie13), niestabilność nastawionej na spekulację gospodarki14 czy instrumentalizowanie przez kapitalizm różnych odmian nacjonalizmu15.

Nie musimy jednak zapatrywać się na te zjawiska w sposób podobny do proponowanego przez Arrighiego czy Fernanda Braudela, którzy z pewnym fatalizmem stwierdzają cykliczność przemian, jakim ulega świat kapitalistyczny. Być może nie jesteśmy skazani na formułę: wzrost potęgi dominującego państwa kapitalistycznego – uzyskanie przez nie przewagi na światowym rynku – nadakumulacja, ekspansja i spekulacja – destabilizacja – zmiana światowej hegemonii. Róża Luksemburg opi-sując pułapkę akumulacji kapitału, dostrzegała w rozwoju kapitalizmu raczej pewien proces, który wytwarza warunki swojego przyszłego znie-sienia jako formy organizacji produkcji. Fatalistycznej, cyklicznej wizji przeciwstawiała specyficzny rodzaj optymistycznego, ale dalekiego od naiwności progresywizmu.

Zdaniem Róży Luksemburg, potrzeba realizacji wartości dodatkowej zmusza kapitalizm do poszukiwania zbytu na rynkach niekapitalistycz-nych. Z drugiej jednak strony, konieczność kapitalizacji powoduje nie-ustanne wciąganie w obręb systemu jego niekapitalistycznego otoczenia – dokonuje się zatem proces internalizacji zewnętrza16. Dzieje się tym samym rzecz paradoksalna: kapitał podcina gałąź, na której sam siedzi. Bariery mogą być bowiem przekraczane tylko dopóty, dopóki możliwa jest postępująca ekspansja. „Zależność kapitału od zewnętrza, od jego niekapitalistycznego otoczenia, zaspokajająca potrzebę realizacji wartości dodatkowej” – słowami Michaela Hardta i Antonio Negriego – „pozostaje

Globalization, State Sovereignty and the „Endless” Accumulation of Capital, [w:] The Ends of Globalization: Bringing Society Back In, red. D. Kalb [i in.], London 2000.

12 T. D. Wilson, Primitive Accumulation and the Labor Subsidies to Capitalism, “Review of Radical Political Economics” 2011, No. X.

13 D. Harvey, The New Imperialism, New York 2003.14 J. Toporowski, Theories of Financial Disturbance: an Examination of Cri-

tical Theories of Finance from Adam Smith to the Present Day, Cheltenham 2005.15 Zob. H. Arendt, Korzenie totalitaryzmu; D. Harvey, Neoliberalizm: historia

katastrofy, Warszawa 2008; J. Friedman, Globalization, Dis-integration, Re-orga-nization: the Transformation of Violence, [w:] Globalization, the State, and Violence, red. J. Friedman, Walnut Creek 2003.

16 M. Hardt, A. Negri, Imperium, tłum. M. Kołbaniuk, S. Ślósarski, Warszawa 2005, s. 245.

Page 13: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201213

w sprzeczności z internalizacją niekapitalistycznego otoczenia, zaspoka-jającą potrzebę kapitalizacji owej zrealizowanej wartości dodatkowej”17.

Należy jednak nieco ostudzić powyższy optymizm. Analiza historycz-nej trajektorii kapitalizmu pokazuje bowiem, że zdolność poszerzania tego niezbędnego zewnętrza, nie tylko poprzez ekspansję terytorialną, ale przede wszystkim utowarowienie kolejnych sfer życia i powtarzalne zawłaszczanie różnego rodzaju dóbr wspólnych (tak naturalnych, jak i trudniej podda-jących się grodzeniom elementów kulturowych) jest zaskakująco duża i dalece przekracza granice, o których myślała Luksemburg.

Nietrudno wskazać też na pewne tendencje rozwojowe kapitalizmu, które autorka Akumulacji kapitału uważała za nieuchronnie prowadzące do jego implozji, a które okazały się możliwe do odwrócenia. Najbardziej spektakularnym przykładem może być przekonanie o konieczności suk-cesywnego zmniejszania się płacy względnej. Tendencja ta, podsycająca nadzieję Luksemburg na rychłą rewolucję, w pewnym momencie nie tylko się zatrzymała, ale nawet na krótki czas odwróciła się. Po II wojnie światowej nie tylko płace realne, ale również udział płac w dochodzie narodowym w wielu państwach kapitalistycznych rósł.

Ponowne spojrzenie na wiek dwudziesty zachęca do jeszcze innego ujęcia sprawy, które w ciekawym świetle stawia dorobek Luksemburg. Analiza dynamiki kapitalizmu od strony samego kapitału, uprawiana przez kolejne pokolenia marksistowskich teoretyków, nie uwzględnia w zasadzie walki klas jako siły wpływającej na targaną wstrząsami ewo-lucję kapitalizmu. Zadanie niedokończone przez Marksa (w nigdy nie-napisanych, a jedynie planowanych tomach Kapitału) nie znalazło też pełnego rozwinięcia u Luksemburg. Trwająca kilkadziesiąt lat geogra-ficzna i historyczna aberracja, jaką było (a gdzieniegdzie wciąż jest) zachodnie państwo dobrobytu, nie powstała w wyniku działania jakichś tajemnych sił albo „praw historycznych”. Państwo dobrobytu powstało i zniknęło (a może wciąż zanika) na skutek walki klasowej sensu largo. Długotrwałe i ciężkie walki społeczne ruchu robotniczego, a także realne istnienie alternatywy (choć z biegiem lat coraz mniej kuszącej) w postaci „komunistycznego” ZSRR i bloku wschodniego spowodowały przechy-lenie szali zwycięstwa na stronę klasy robotniczej. Świetnie zorganizowana walka klasowa, w połączeniu ze „straszakiem” z Moskwy, zmusiły kapi-tał do niespotykanych wcześniej w historii ustępstw. Te sukcesy nieco już jednak wyblakły. Walka klasowa prowadzona przez kapitał – wyko-rzystująca wszystkie dostępne narzędzia, takie jak np. postęp technolo-

17 Tamże, s. 247.

Page 14: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 14

giczny, geograficzne zróżnicowanie płac18 i przestrzenny podział pracy19, wytwarzanie nadwyżkowych populacji i rezerwowych armii pracy, eks-ternalizacja kosztów reprodukcji siły roboczej, wzmaganie horyzontalnej polaryzacji społecznej20 i przekierowywanie klasowego gniewu na czyn-niki kulturowe21 – zawróciła nas z powrotem na tory, którymi zmierzał kapitalizm w czasach Luksemburg22.

Doskonale wiemy, że poszukiwanie łatwych historycznych analogii to zajęcie dobre dla gabinetowych konserwatystów. W ciągu stu lat, które minęły od wydania Akumulacji kapitału, świat znacznie się zmienił, a kapitalizm nie jest już taki jak kiedyś. Dlatego też bezmyślne podążanie za wskazówkami tej, bądź co bądź, wybitnej myślicielki, byłoby co naj-wyżej parodią radykalnej polityki i dość daleko odbiegałoby od ducha przenikającego pisma Luksemburg. Jednocześnie jednak uważamy, że zmagała się ona z podobnym rodzajem teoretycznego wyzwania i poli-tycznego doświadczenia, które stały się obecnie również naszym udziałem. W pierwszym z tych aspektów dziedzictwo Róży Luksemburg jest przede wszystkim nieustającym punktem odniesienia dla badaczy kapitalistycz-nej akumulacji, ekspansji i wywłaszczenia. Może też stać się cennym impulsem w zakresie badania bariery popytu w rozwoju kapitalizmu, roli finansów w kapitalistycznej gospodarce, a także inspiracją dla teorii pod-kreślających rolę obiegu pieniężnego. W prezentowanym numerze zagad-nienia te przybliżają teksty Massimo de Angelisa, Michaela Löwy’ego, Riccardo Bellofiorego, Marco Passarelli oraz Macieja Szlindera. Echa twierdzeń przedstawionych przed laty przez Luksemburg pobrzmiewają dziś również w dynamicznie rozwijanej krytycznej teorii neoliberalizmu.

18 Zob. M. Tomba, Zróżnicowanie wartości dodatkowej we współczesnych formach wyzysku, tłum. W. Marzec [w:] Wieczna radość: ekonomia polityczna spo-łecznej kreatywności, red. zespół, Warszawa 2011.

19 D. Massey, Spatial Divisions of Labor: Social Structures and the Geography of Production, London-New York 1995.

20 J. Friedman, Globalization...21 Zob. np. klasyczna analizę E. Blocha, Nonsynchronism and the Obligation

to Its Dialectics, “New German Critique” 1977, No. 11; T. Frank, Co z tym Kan-sas: czyli opowieść o tym, jak konserwatyści zdobyli serce Ameryki, tłum. J. Kutyła, Warszawa 2008, D. Ost, Klęska „Solidarności”: gniew i polityka w postkomunistycz-nej Europie, tłum. H. Jankowska, Warszawa 2007.

22 Oczywiście neoliberalnej transformacji nie można zredukować do knowań ekonomistów z Mont Pelerin Society, zmowy kapitalistów czy nawet samoprze-kształceń państw rozumianych jako „komitety wykonawcze burżuazji”, niemniej jednak obecny jest w niej aspekt odgórnej walki klasowej. Na temat istoty neoli-beralizmu i jego historycznych trajektorii zob. np. debatę w bieżącym i poprzed-nim numerze „Praktyki Teoretycznej”.

Page 15: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201215

Ostatecznie teza o konieczności internalizacji niekapitalistycznego zewnę-trza zdradza (niekoniecznie wprost) postawę obcą większości współcze-snych ekonomistów – wrażliwość na kontekst kulturowy, uwarunkowa-nia geograficzne oraz społeczno-polityczne trajektorie. Kapitalizm roku 1913 i ten o blisko wiek późniejszy są w tej samej mierze uzależnione od swoich „znaczących innych”. W prezentowanym numerze przypominają nam o tym Jamie Peck i Nik Theodore, autorzy jednej z ciekawszych odpowiedzi na opublikowany przez nas w poprzednim numerze artykuł Loïca Wacquanta.

Drugie wspomniane pole naszego szczególnego zainteresowania to filozofia polityczna i teoria procesu rewolucyjnego. Chodzi nam tu przede wszystkim o próbę wyczytania z pism Róży Luksemburg świadectw zma-gań z polityczną materią – zmagań, w których i my dzisiaj bierzemy udział. W jej dociekaniach nad polityczną mobilizacją, strajkiem maso-wym i mozolnym budowaniem podmiotu rewolucyjnej zmiany tkwi coś więcej niż tylko zapis teoretycznej samoświadomości autorki. Oczywiście nie można dziś bezpośrednio przywrócić tradycji ówczesnego myślenia; chodziłoby raczej o zrozumienie, że pozwala nam ona odkryć podstawowe doświadczenia, z których wyrasta. Pełen pasji i emocji, a momentami wstrząsający zapis zmagań rewolucyjnych prowadzonych przez przekonaną o konieczności radykalnej zmiany teoretyczkę i działaczkę daje porusza-jący wgląd w taką zmianę i możliwość jej współmyślenia. Stąd nasza decyzja o publikacji czterech tekstów Luksemburg niedostępnych dotych-czas w języku polskim, będących zapisem poszukiwań strategii walki, a także archiwum gorących dni powstania spartakusowców, gdy – jak się przynajmniej wtedy wydawało – „historia mogła być inna”23.

W radykalnej zmianie społecznej istotną rolę odgrywają różnego rodzaju podmioty polityczne łączące szeroki wachlarz demokratycznych postulatów. Dziś nie żywimy już przekonania, że ukształtują się one same z siebie, na mocy kryteriów ekonomicznych czy socjometrycznych. Róża Luksemburg zaś, bodaj jako pierwsza, dokonała błyskotliwej ana-lizy kształtowania się rewolucyjnych podmiotowości oraz tożsamości politycznych w procesie samych walk i artykulacji różnorodnych żądań. Rozważania bohaterki tego numeru „Praktyki Teoretycznej” mogą być inspiracją dla dzisiejszej walki politycznej jako niezwykła – od strony teoretycznej i osobistej – analiza pewnej fenomenologii politycznej

23 Na temat subiektywnej historii alternatywnej działaczy robotniczych, którzy kreślą niezrealizowane „o włos” „uchronie” innej ścieżki historii zob. A. Portelli, The Death of Luigi Trastulli, and Other Stories: Form and Meaning in Oral History, Nowy Jork 1990.

Page 16: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 16

porażki, mozolnego przepracowywania kolejnych niepowodzeń, tak by stały się doświadczeniem możliwym do spożytkowania w toku przyszłych zmagań24. Tę problematykę podejmują teksty Piotra Laskowskiego, Wik-tora Marca i Kamila Piskały.

O znaczeniu, jakie dla dzisiejszej radykalnej lewicy ma postać Róży Luksemburg – traktowana nie jako martwy symbol, lecz jako inspirująca teoretyczka walki klas i demokracji radykalnej – świadczy doskonale seria wywiadów przeprowadzonych przez francuskiego socjologa Davida Muhlmanna z wybitnymi filozofami i ekonomistami. Dwa z nich publi-kujemy w niniejszym numerze. Są to rozmowy z Antonio Negrim oraz Michaelem Krätke, mało w Polsce znanym znakomitym ekonomistą marksistowskim i jednym z redaktorów MEGA2. Trzy kolejne rozmowy (z Michaelem Löwym, Danielem BensaÏdem i Isabel Loureiro) opubli-kowaliśmy na naszej stronie internetowej.

Wiele wskazuje na to, że dziś stoimy w punkcie zwrotnym procesu historycznego. Równie brzemiennym w skutki jak moment, w którym pisała Róża Luksemburg. Podobnie jak ona, w areszcie we Wronkach – po klęsce ruchu robotniczego, jaką była I wojna światowa, poparta nie-mal jednogłośnie przez partie socjaldemokratyczne poszczególnych państw – możemy czuć się bezsilni. Luksemburg nie była orędowniczką „myśli słabej”, rezygnacji i fatalizmu. Jej niezwykła wrażliwość na nie-sprawiedliwość świata popychała do działania wbrew niepowodzeniom, zmuszała do nieprzerwanej walki o zmianę sytuacji. W tym też leży sens lekcji zadanej nam przez autorkę Akumulacji kapitału. Wspomniana tymczasowa poprawa sytuacji pracowników i zuniwersalizowane świad-czenia społeczne nie były efektem działania jakichś pozaziemskich sił, lecz zostały wywalczone przez ludzi, którzy świadomie tworzyli swoją historię. Wszystko, co mamy i kim jesteśmy, jest także ich zasługą. Dotychczasowe rewolucje były nieudane, ale być może to one właśnie przygotowują tę właściwą.

Redakcja „Praktyki Teoretycznej”

cytowanie: Kapitał powraca, „Praktyka Teoretyczna” 2012, nr 6 http://www.prak-tykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/1.Wstep.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

24 Więcej zob. L. Michaelis, Rosa Luxemburg on Disappointment and the Politics of Commitment, “European Journal of Political Theory” 2011, No. 10.

Page 17: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

dziedzictwo Róz

.y LuksembuRg

Page 18: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 18

Od redakcji

Korpus stosunkowo łatwo dostępnych polskiemu czytelnikowi tekstów autorstwa Róży Luksemburg jest, mimo kilku cennych inicjatyw podjętych na tym polu, bardzo ograniczony. Obejmuje on jedynie niewielką część bogatej i wielowątkowej twórczości autorki Akumulacji kapitału, pomija-jąc zupełnie – obok doraźnie pisanych artykułów publicystycznych – sporą ilość tekstów o dużym znaczeniu teoretycznym.

Świadomi tej niedogodności, spotykającej polskich badaczy zajmujących się myślą Róży Luksemburg, publikujemy w niniejszym numerze „Praktyki Teoretycznej” tłumaczenia czterech artykułów napisanych przez nią dla niemieckich pism socjaldemokratycznych. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, jak nieznaczna jest to liczba (niepełna bibliografia tekstów Luksemburg obejmuje ok. 800 pozycji). Żywimy jednak nadzieję, że uda nam się w ten sposób zachęcić polskich badaczy do sięgania po mniej znane artykuły Luksemburg, zazwyczaj dostępne w niemieckich wydaniach jej pism lub też w archiwalnych egzemplarzach polskiej prasy socjaldemokratycznej przełomu wieków. Wierzymy, że będzie to też zachęta dla środowiska akademickiego do podjęcia starań nad polskojęzyczną edycją części spośród pozostałych pism Róży Luksemburg.

Jak pierwszy zamieszczamy obszerny artykuł Teoria i praktyka opubli-kowany w „Die Neue Zeit” latem 1910 roku. Powstał on w okresie oży-wionych dyskusji w łonie SPD na temat koncepcji strajku masowego; najważniejszymi uczestnikami polemiki byli: Karl Kautsky i właśnie Róża Luksemburg. Ich ówczesny spór oznaczał nie tylko koniec długoletniej przyjaźni, ale także faktyczny rozpad – dotychczas względnie jednolitej – grupy marksistowskich teoretyków w SPD. Spór „bliźniąt syjamskich” – jak nazywano, z racji podobieństwa poglądów, Kautsky’ego i Luksemburg – przerodził się w spór pomiędzy dwoma sposobami rozumienia marksizmu.

Mimo że artykuł ten nosi wyraźne znamiona bieżącej polemiki wokół taktyki partii, to posiada też – jak sądzimy – niepoślednią wagę teoretyczną. Jest to bowiem całościowy, rozbudowany, choć formułowany w trybie polemicznej refutacji, wykład koncepcji strajku masowego i jego roli w strategii ruchu robotniczego. Zawarta w nim została wnikliwa analiza dynamiki strajku, typowe dla Luksemburg ujęcie procesu „kształcenia” mas w procesie walki; Luksemburg przedstawiła też tutaj ogólną logikę procesu rewolucyjnego, od pierwszych wystąpień strajkowych do osta-tecznego przejęcia władzy. Na każdym z tych etapów, teoretycznie i prak-tycznie, strajk masowy w końcu stający się strajkiem generalnym odgrywa kluczową rolę. Luksemburg podejmuje też kwestię strategii politycznej

Page 19: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201219

w zróżnicowanych kontekstach rozwojowych i zagadnienie znaczenia peryferyjnych konstelacji władzy (jak carat) jako laboratoriów walki pro-letariackiej.

W niniejszym tłumaczeniu pominęliśmy część I oraz VI, które nie niosą istotnej treści teoretycznej i mają już wartość li tylko kronikarską wobec wspomnianych zaciekłych sporów partyjnych.

Trzy kolejne artykuły stanowią przykład doraźnej, interwencyjnej publicystyki Róży Luksemburg. Łączy je specyficzny styl, typowy dla tej części jej twórczości – mieszanka zaangażowania i pasji, niezwykła siła retoryczna oraz szereg cennych intuicji teoretycznych. W Proletariuszce Luksemburg podejmuje próbę opisania pozycji kobiet w kapitalistycznym systemie produkcji, rysując jednocześnie drogę przyszłej emancypacji. Socjalizacja społeczeństwa to próba namysłu nad mechanizmami, które rządzić będą funkcjonowaniem społeczeństwa przyszłości. W ówczesnej tradycji marksistowskiej – bardzo mocno podkreślającej swój „antyutopijny” charakter – podobne próby podejmowane był niezwykle rzadko. Artykuł ten wydaje się tym cenniejszy, że Luksemburg poszukiwała rozwiązań, które mogłyby zostać wcielone niemal natychmiast w życie. W grudniu 1918 roku przekonanie o rychłej socjalizacji (to właśnie ta dwuznaczność – uspołecznienie i czynienie socjalistycznym pobrzmiewa w tytule) nie-mieckiej republiki posiadało pewne uzasadnienie. Wreszcie czwarty publi-kowany przez nas artykuł – Co robią przywódcy? To jeden z ostatnich tekstów Róży Luksemburg. Podejmuje centralny problem rewolucyjnej strategii pierwszej połowy dwudziestego wieku, czyli kwestię charakteru relacji między liderami partii socjalistycznych a masami. Luksemburg rozwija tutaj wątki silnie obecne w jej tekstach także wcześniej. Krytykuje partyjny centralizm, biurokratyzację związków zawodowych (szczególnie widoczną w Niemczech) i alienację „robotniczych” przywódców. Wierzyła, że w toku rewolucji dokona się spontanicznie i oddolnie proces odnowy i demokratyzacji ruchu robotniczego.

Przy każdym artykule wskazano miejsce, w którym został pierwotnie opublikowany. Podstawę tłumaczenia stanowiło niemieckie wydanie pism Róży Luksemburg (R. Luxemburg, Gesammelte Werke, bd. 1-4, Berlin 1974). Przypisy redakcyjne oznaczono cyframi arabskimi, przypisy utwo-rzone przez samą Luksemburg oznaczone zostały gwiazdkami.

cytowanie:Od redakcji, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykate-oretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/2.Odredakcji.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Page 20: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Page 21: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Róz.a Luksemburg

Teoria i praktyka*

* Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach „Die Neue Zeit” (Jahgr. XXVIII, bd. II, s. 564-578, 626-642).

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, strajk masowy, walka klas, Karl Kautsky, socjaldemokracja

Niniejszy artykuł jest elementem polemiki toczonej wokół koncepcji strajku masowego i możliwości wykorzystania tej „broni” w walce przeciwko rządom cesarskim w Niemczech. Róża Luksemburg dowodzi, że Karl Kautsky w sposób fałszywy przedstawia przebieg strajków masowych w carskiej Rosji, a także w sposób naiwny rozważa ewentualne szanse powodzenia strajku masowego w Niemczech. Luksemburg podkreśla spontaniczny i oddolny charakter wystąpień robotniczych. Strajk masowy stanowi zdaniem Luksemburg formę walki klasowej odpowiadającą poziomowi rozwoju europejskiego kapitalizmu; potwierdzać mają to licznie przytaczane przez nią przykłady wystąpień robotników w państwach Zachodu. Luksemburg dostrzega w stanowisku Kautsky’ego niespójność i skłonność do nieuzasadnionego przeceniania ewentualnych negatywnych skutków nieuda-nego strajku masowego. Jej zdaniem ofensywna taktyka i zaostrzanie walki klasowej jest znacznie skuteczniejszą metodą walki z kapitalizmem, niż pokojowa polityka propo-nowana przez kierownictwo socjaldemokracji, nastawiona na rozbudowę organizacji robotniczych, działalność związkową i oświatową – czyli na stopniowe „przygotowanie” przyszłej ostatecznej konfrontacji.

Page 22: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 22

Róz. a Luksemburg

ii

Przejdźmy teraz do kwestii strajku masowego. Aby wyjaśnić swoje nie-oczekiwane stanowisko przeciwko zastosowaniu strajku masowego w ostatniej pruskiej kampanii wyborczej, towarzysz Kautsky stworzył teorię dwóch strategii – „strategii tłumienia” i „strategii wyczerpania” [Ermattungsstrategie]. Teraz natomiast towarzysz Kautsky idzie o krok dalej i buduje ad hoc nową teorię o warunkach politycznego strajku maso-wego w Rosji i Niemczech. Najpierw dostajemy ogólne uwagi na temat tego, jak kłopotliwe bywają historyczne przykłady, jak przy niedostatecz-nej ostrożności można byłoby znaleźć trafne dowody z historii na popar-cie wszystkich strategii, metod, kierunków, instytucji i w ogóle wszystkich rzeczy na świecie. Uwagi te, które w swojej ogólności i rozciągłości są raczej nieszkodliwej natury, nabierają jednak mniej niewinnego charakteru, gdy dowiadujemy się, że ,,powoływanie się na rewolucyjne wzory”1 jest ,,szczególnie niebezpieczne”. Te ostrzeżenia, które przypominają swoim duchem raczej ojcowskie upomnienia towarzysza Frohma, skierowane są w szczególności przeciwko rosyjskiej rewolucji. Z tego wynika teoria, która ma nam ukazać i wyłuszczyć całkowite przeciwieństwo pomiędzy Rosją a Niemcami; fakt, że warunki dla strajku masowego są spełnione w Rosji, a w Niemczech nie.

W Rosji mamy najsłabszy rząd na świecie, w Prusach najsilniejszy; w Rosji nieszczęsną wojnę przeciw małemu azjatyckiemu krajowi2, w Niemczech ,,blask niemal wieku ciągłych wygranych z największymi mocarstwami świata”3; w Rosji ekonomiczne zacofanie i chłopstwo, które do roku 1905 wierzyło w cara jak w Boga, w Niemczech największy rozwój ekonomiczny, w którym zcentralizowana władza zrzeszonych przedsiębiorców tłumi skrajnym terroryzmem masę robotniczą; w Rosji całkowity brak politycznych wolności, w Niemczech wolność polityczną, która dostarcza robotnikom wielorakich form protestu i walki ,,bez ryzyka”, co potwierdzają ,,zrzeszenia, zebrania, prasa, wybory każdego rodzaju”4. Wynik tych kontrastów jest następujący: w Rosji strajki były jedyną możliwą formą walki proletariuszy, dlatego same w sobie były już zwycięstwem, nawet jeżeli nie były zaplanowane i nie odnosiły skutku. Poza tym każdy strajk był sam w sobie działaniem politycznym, ponieważ

1 K. Kautsky, Eine neue Strategie, „Die Neue Zeit“, Jahrg. XXVIII, bd. II, s. 365.

2 Od lutego 1904 roku do września 1905 Rosja prowadziła wojnę z Japonią o panowanie na Dalekim Wschodzie. Spektakularna klęska wojsk rosyjskich w roku 1905 osłabiła carat i zaostrzyła rewolucyjny kryzys w całym państwie.

3 K. Kautsky, Eine neue Strategie, s. 368.

Page 23: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201223

Teoria i praktyka

strajki były zakazane, natomiast w Europie Zachodniej – tutaj rozciąga się schemat Niemiec na całą Europę Zachodnią – takie ,,amorficzne, prymitywne strajki”5 są już od dawna anachroniczne. Tutaj strajki są tylko po to, by wygrywać.

Morał z tego wszystkiego jest taki, że długi rewolucyjny okres maso-wych strajków, w których działania ekonomiczne i polityczne, jak również strajki bojowe i demonstracyjne, wzajemnie się przeplatały i niezmiennie współgrały ze sobą, przedstawia specyficzny produkt rosyjskiego zacofania. W Europie Zachodniej, a szczególnie w Niemczech demonstracyjny strajk masowy na modłę rosyjską jest nad wyraz mało realny, a właściwie prawie niemożliwy, ,,nie pomimo, lecz właśnie z powodu pięćdziesięciolecia ruchu socjalistycznego”6. Polityczny strajk masowy może zostać zastoso-wany jako środek walki jedynie jako jednorazowe starcie na śmierć i życie, wtedy, gdy dla proletariatu stawką jest wygrać albo zginąć.

Przy tym chcę tylko wspomnieć, że opis rosyjskich stosunków, który podaje towarzysz Kautsky, jest w najważniejszych punktach prawie całko-wicie błędny. Na przykład rosyjskie chłopstwo nie zaczęło buntować się nagle w roku 1905, powstania chłopskie ciągną się od tak zwanego uwłasz-czenia chłopów z roku 1861 – z przerwą pomiędzy 1885 a 1895 rokiem – przeplatając czerwoną nicią wewnętrzną historię Rosji, podobnie jak powstania przeciwko właścicielom majątków ziemskich i czynny opór przeciwko organom rządowym. To właśnie dlatego powstało znane pismo okólne ministra spraw wewnętrznych z roku 18987, które to postawiło całe rosyjskie chłopstwo w stan oblężenia. Nowe i wyjątkowe w roku 1905 było tylko to, że chroniczna rebelia mas chłopów nabrała pierwszy raz znaczenia politycznego i rewolucyjnego jako zjawisko towarzyszące i uzu-pełnienie rewolucyjnej oraz celowej akcji klasowej proletariatu miejskiego. Jeszcze bardziej, we wszystkich aspektach, ulega wypaczeniu pogląd towa-rzysza Kautsky’ego na główny punkt tej kwestii – akcję strajkową i strajk masowy rosyjskiego proletariatu. Wybujałą fantazją jest obraz chaotycznych ,,amorficznych, prymitywnych strajków” rosyjskich robotników, którzy protestują po prostu z powodu rozpaczy, aby tylko protestować, bez planu i celu, bez żądań i ,,określonych sukcesów”. Owe strajki rosyjskie z okresów rewolucyjnych przeforsowały bardzo znaczny wzrost płac, przede wszyst-

4 Tamże, s. 369.5 Tamże.6 Tamże, s. 370.7 Carskie ministerstwo spraw wewnętrznych kierowane przez I. L. Goremykina

postulowało w piśmie okólnym z 17 lipca 1898 roku przedsięwzięcie nadzwyczajnych środków w celu stłumienia chłopskich protestów.

Wybujałą fantazją jest obraz chaotycznych ,,amorficznych, prymitywnych strajków” rosyjskich robotników, którzy protestują po prostu z powodu rozpaczy, aby tylko protestować, bez planu i celu, bez żądań i ,,określonych sukcesów”

Page 24: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 24

Róz. a Luksemburg

kim jednak doprowadziły do skrócenia czasu pracy do dziesięciu, często do dziewięciu godzin, były w stanie utrzymywać w Petersburgu tygodniami ośmiogodzinny dzień pracy dzięki zaciekłym walkom, wywalczyły sobie prawo zrzeszania się nie tylko dla robotników, lecz także dla urzędników państwowych w kolei i na pocztach i – jak długo kontrrewolucja nie wzięła góry – broniły się przed wszystkimi atakami. Udało im się złamać pańskie prawo przedsiębiorców i stworzyć w wielu większych przedsiębiorstwach komitety robotnicze w celu uregulowania wszelkich warunków pracy. Stawiały sobie one za zadanie likwidację pracy akordowej i chałupniczej, pracy nocnej, kar w fabrykach, jak również ścisłe wprowadzenie niedziel-nego wypoczynku. Te strajki, z których wykiełkowały w krótkim czasie obiecujące organizacje związków zawodowych w prawie każdej branży, z silnym zarządem, kasami, statusami i pokaźną prasą związkową, te strajki, z których zrodziło się odważne dzieło takie jak znana Petersburska Rada Delegatów Robotniczych8, powołana do jednoznacznego przewodnictwa całego ruchu w wielkim państwie – te rosyjskie strajki i strajki masowe były tak mało ,,amorficzne” i ,,prymitywne”, że mogłyby być raczej spo-kojnie porównane ze śmiałością, siłą solidarności klasowej, wytrwałością, osiągnięciami, postępowymi celami i sukcesami organizacyjnymi każdego ,,zachodnioeuropejskiego” ruchu związków zawodowych. Naturalnie więk-szą część zdobyczy ekonomicznych stopniowo utracono po porażce rewo-lucji, wraz z osiągnięciami politycznymi. Jednak nie zmienia to oczywiście nic w charakterze strajku, dopóki rewolucja trwała.

Nieinicjowane odgórnie (gemacht) i dlatego ,,bez planu”, ,,same z siebie” rozrastały się te konflikty ekonomiczne, częściowe i lokalne w każdym momencie, do ogólnych politycznych i rewolucyjnych strajków masowych, by potem wykiełkować z nich ponownie dzięki rewolucyjnej sytuacji i wysokiemu stopniowi solidarności klasowej w masach proleta-riuszy. Nieinicjowany odgórnie i cząstkowy pozostał także przebieg i ówczesny rezultat tej powszechnej akcji polityczno-rewolucyjnej, tak jak pozostaje wszędzie w masowych ruchach i burzliwych okresach. Jeżeli jednak chce się zmierzyć postępowy charakter strajku i ,,jego racjonalne przeprowadzenie” na podstawie niebezpośrednich sukcesów, jak to czyni towarzysz Kautsky, to okazuje się wtedy, że wielki okres strajków w Rosji w przeciągu kilku lat rewolucji uzyskał stosunkowo więcej gospodarczych i społeczno-politycznych zdobyczy niż niemiecki ruch zawodowy podczas

8 Podczas rosyjskiej rewolucji w 1905 roku w wielu miastach Rosji powstały rady delegatów robotniczych. Stanowiły one rewolucyjne organa władzy klasy robot-niczej. Zdecydowaniem i rozmachem w działalności wyróżniała się w szczególności Petersburska Rada Delegatów Robotniczych.

Page 25: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201225

Teoria i praktyka

czterech dekad swojego istnienia. To wszystko nie jest oczywiście wynikiem jakiegoś szczególnego bohaterstwa czy wyjątkowego kunsztu rosyjskiego proletariatu, lecz po prostu zalet kroku szturmowego okresu rewolucyjnego w porównaniu z powolnym chodem spokojnego rozwoju w ramach bur-żuazyjnego parlamentaryzmu.

Jak to powiedział towarzysz Kautsky w swojej Rewolucji socjalnej, (wyd. 2, s. 63):

Przeciw tej „rewolucyjnej romantyce” można jednak wysunąć pewien zarzut, który zresztą bywa podnoszony coraz częściej. Chodzi mianowicie o to, że stosunki w Rosji nie okazują się aż tak różne od tych panujących w Europie Zachodniej.

To zróżnicowanie stosunków nie jest mi oczywiście obce, nie można jednak przesadzać. Najnowsza broszura naszej towarzyszki Luksemburg dowodzi jasno, że rosyjska klasa robotnicza nie stoi aż tak nisko i osiągnęła nie tak mało, jak potocznie przyjmujemy. Tak jak angielski robotnik musiał odwyknąć od spo-glądania z góry na niemiecki proletariat jak na zapóźnionego kuzyna, tak my w Niemczech musimy zmienić nasz stosunek do [proletariatu] rosyjskiego.

I dalej:

Angielscy robotnicy stoją pod względem politycznym niżej niż robotnicy naj-bardziej ekonomicznie zacofanego i politycznie zniewolonego państwa europej-skiego: Rosji. Ich żywa świadomość rewolucyjna daje im wielką praktyczną siłę. Za to rezygnacja z rewolucji, ograniczenie się do bieżących interesów, tak zwana Realpolitik, unicestwiły ją w rzeczywistej polityce9.

Jednak pozostawmy na chwilę stosunki rosyjskie i zwróćmy się ku obrazowi stosunków prusko-niemieckich, jaki maluje towarzysz Kautsky. Dziwnym trafem dowiadujemy się i tutaj czegoś zadziwiającego. Do teraz było na przykład przywilejem junkierstwa w okolicach wschodniej Elby, aby żyć we wzniosłej świadomości, że Prusy posiadają ,,najmocniejszy rząd” współ-czesności. Jak natomiast miałaby socjaldemokracja dojść do tego, żeby uznać jakiś rząd w całej powadze jako ,,najsilniejszy”, skoro ,,nie jest niczym innym jak upiększonym parlamentarną formą, wymieszanym z feudalnymi przystawkami, kształtowanym przez burżuazję, wyciosanym biurokratycz-nie, chronionym przez policję militarnym despotyzmem”. Ciężko jest mi to pojąć. Żałosny jest obraz ,,gabinetu” Bethmanna Hollwega, rządu, który

9 K. Kautsky, Die Soziale Revolution, cz. 1: Sozialreform und soziale Revolu-tion, Berlin 1907, s. 59, 63 [podstawą polskiego tłumaczenia Rewolucji socjalnej było wydanie pierwsze z roku 1902. Cytowane fragmenty pochodzą z części dodanej do wydania z 1907 roku – przyp. red.].

To wszystko nie jest oczywiście wynikiem jakiegoś szczególnego bohaterstwa czy wyjątkowego kunsztu rosyjskiego proletariatu, lecz po prostu zalet kroku szturmowego okresu rewolucyjnego w porównaniu z powolnym chodem spokojnego rozwoju w ramach burżuazyjnego parlamentaryzmu

Page 26: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 26

Róz. a Luksemburg

jest doszczętnie reakcyjny, a przy tym bez planu, bez wizji polityki, pełen sługusów i biurokratów zamiast mężów stanu, o dziwacznym kursie zyg-zakowatym. Wewnątrz jest to pionek ordynarnej kliki junkrów i bezczel-nych intryg dworskiego motłochu, w zagranicznej polityce pionek niepo-czytalnych, samolubnych pułków, od kilku laty nędzny kamerdyner ,,najsłabszego rządu świata”, rosyjskiego caryzmu. Rząd ten oparty jest na armii, która składa się w olbrzymiej części z socjaldemokratów, o najgłup-szym drylu niosącym najbardziej niesławne maltretowania żołnierzy na świecie – oto ,,najsilniejszy współczesny rząd”! W każdym razie jest to osobliwy przyczynek do materialistycznego pojmowania dziejów, które wywodzi ,,potęgę” rządu z jego zacofania, wrogości wobec kultury, ,,ślepego posłuszeństwa” i policyjnego ducha. Nawiasem mówiąc, zrobił towarzysz Kautsky coś jeszcze dla ,,najpotężniejszego rządu” i otoczył go ,,blaskiem wieku niezmiennych wygranych z najsilniejszymi mocarstwami świata”. W związkach weteranów do dziś wspominano tylko ,,chwalebne wyprawy zbrojne” z 1870 roku. Aby skonstruować swoje ,,stulecie” pruskiego blasku, wykorzystał towarzysz Kautsky oczywiście też bitwę pod Jeną, jak również wyprawę zbrojną Hunów do Chin10 z naszym Waldersee na czele oraz wygraną Trothy z hotentockimi kobietami i dziećmi na pustyni Kalahari.

Jak jest to pięknie napisane w artykule towarzysza Kautsky’ego Die Situation des Reiches [Sytuacja Rzeszy] w grudniu 1906, na zakończenie długiego i szczegółowego opisu:

Porównując znakomitą sytuację zewnętrzną Rzeszy u jej początków z sytuacją obecną trzeba wspomnieć, że jeszcze nigdy nie została zaprzepaszczona tak szybko wspaniała spuścizna władzy i prestiżu…, nigdy od swojego powstania pozycja Rzeszy Niemieckiej nie była na świecie tak słaba. A rząd niemiecki nigdy nie igrał z ogniem tak bezmyślnie i kapryśnie jak w ostatnim czasie*.

Wtedy jednak chodziło głównie o zarysowanie doskonałego zwycięstwa wyborczego, którego oczekiwano 1907 roku11, i potężnych katastrof, które miałyby wedle towarzysza Kautsky’ego wyniknąć z tego z taką samą

10 W 1899 roku wybuchło antyimperialistyczne powstanie ludowe (tzw. powstanie bokserów) w Północnych Chinach. Zostało ono brutalnie stłumione w roku 1900 przez zjednoczone wojska ośmiu państw pod dowództwem niemieckiego generała Alfreda von Waldersee. Chiny zostały zmuszone do płacenia wysokich kontrybucji i zgody na założenie bazy dla armii interwencyjnej. Wkroczenie oddzia-łów niemieckich określano wówczas „wyprawą zbrojną Hunów”.

* „Die Neue Zeit“, Jahgr. XXV, bd. I, s. 427.11 Wybory do Reichstagu (znane jako „wybory hotentockie”) odbyły się 25

stycznia i 3 lutego. Socjaldemokracja zdołała zwiększyć absolutną liczbę uzyskanych

Page 27: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201227

Teoria i praktyka

koniecznością, z którą teraz urzeczywistnił je po następnych wyborach do Reichstagu.

Z drugiej strony konstruuje towarzysz Kautsky politykę strajkową na podstawie opisu ekonomicznych i politycznych stosunków Niemiec i Europy Zachodniej, które są – przymierzając do rzeczywistości – po prostu zaskakującą fantazją. ,,Do strajku”, zapewnia nas towarzysz Kautsky, ,,chwyta się robotnik w Niemczech – i w Europie Zachodniej w ogóle – tylko jako środka do walki, gdy ma perspektywę, aby osiągnąć przez to konkretne zdobycze. Jeżeli nie następują sukcesy, to znaczy, że strajk minął się z celem”12. Przez to odkrycie towarzysz Kautsky wydał srogi wyrok na praktykę niemieckich i ,,zachodnioeuropejskich” związków zawodowych. Bo co ukazuje nam na przykład statystyka strajku w Niemczech? Z 19 766 strajków, które mieliśmy w sumie od 1890 do 1908 roku, jedna czwarta (25,2 procent) nie przyniosła żadnych zdobyczy, prawie kolejna jedna czwarta (22,5 procent) zakończyła się tylko częściowo sukcesem, a mniej niż połowa (49,5 procent) była całkowicie skuteczna*. Równie skrajnie zaprzecza ta statystyka teorii towarzysza Kautsky’ego, według której na skutek potężnego rozwoju organizacji robotniczych jak i organizacji przed-siębiorców ,,walki pomiędzy tymi organizacjami są coraz bardziej scentra-lizowane i skoncentrowane”, i dlatego są one ,,coraz rzadsze”13. W dzie-sięcioleciu od 1890 do 1899 roku mieliśmy w Niemczech w sumie 3772 strajków i lokautów; w przeciągu dziewięciu lat w latach 1900-1908, w okresie największego wzrostu zarówno związków przedsiębiorców, jak związków zawodowych – 15 994. Strajki nie są ,,coraz rzadsze”, lecz stały się raczej w ostatnim dziesięcioleciu czterokrotnie liczniejsze, przy czym w poprzedniej dekadzie uczestniczyło w nich 425 142 robotników, w ostatnich dziewięciu latach zaś 1 709 415, znów czterokrotnie więcej. Średnio wychodzi więc taka sama liczba na strajk.

Wedle schematu towarzysza Kautsky’ego jedna czwarta do połowy wszystkich związkowych walk w Niemczech ,,mija się z celem”. Każdy związkowy agitator jest świadomy, że ,,określony sukces” w postaci mate-rialnych zdobyczy nie jest i nie może być jedynym celem czy jedynym decydującym punktem widzenia w walkach ekonomicznych, a także, że

głosów z 3 milionów w roku 1903 do prawie 3,3 miliona w 1907. Na skutek nie-proporcjonalnego podziału okręgów wyborczych oraz sojuszu partii burżuazyjnych otrzymała ona tylko 43 mandaty, czyli o 40 mniej niż cztery lata wcześniej. Wynik wyborów dość powszechnie zinterpretowano jako porażkę socjaldemokracji.

12 K. Kautsky, Eine neue Strategie, s. 369.* „Correspondenzblatt der Generalkommission der Gewerkschaften Deutsch-

lands” 1909, Nr. 7. Statistische Beilage.13 Tamże, s. 372.

Page 28: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 28

Róz. a Luksemburg

organizacje związków zawodowych ,,w Europie Zachodniej” raczej wcho-dzą co rusz w sytuację bez wyjścia, która zmusza do podjęcia walki bez wielkich widoków na ,,określony sukces”. Ukazuje to statystyka czysto obronnych strajków, spośród których w ostatnich 19 latach w samych Niemczech całe 32,5 procent przebiegało całkowicie bezskutecznie. Jed-nak fakt, że te ,,bezsukcesowe” strajki nie tylko nie ,,minęły się z celem”, lecz że są one bezpośrednim warunkiem obrony życia robotników, pod-trzymania energii walki w klasie robotniczej, prowadzone są w celu utrud-nienia przyszłych nowych ataków związku przedsiębiorców – to należy do najbardziej podstawowych elementów praktyki niemieckich związków zawodowych. Powszechnie wiadomo, że poza ,,określonym sukcesem” w zakresie zdobyczy materialnych, a także bez tego sukcesu strajki w ,,Europie Zachodniej” mają największe znaczenie jako punkt wyjścia do budowy związkowej organizacji. Zwłaszcza w szczególnie niedorozwi-niętych miejscowościach i w niełatwych do organizowania gałęziach prze-mysłu takie ,,bezskuteczne” i ,,nierozważne” strajki wciąż najczęściej tworzą fundamenty dla organizacji związków zawodowych. Historia walk i cierpień robotników zakładów włókienniczych w Vogtlandzie, której najbardziej znany rozdział tworzy wielki strajk w Crimmitschau, jest wyjątkowym dowodem tej tezy. Z tą ,,strategią’’, którą właśnie obmyślił towarzysz Kautsky, nie da się przeprowadzić nie tylko wielkiej politycznej akcji, ale nawet zbudować zwykłego ruchu związkowego.

Powyższy schemat dla ,,zachodnioeuropejskich” strajków ma jeszcze jedną lukę, dokładnie w punkcie, w którym walka ekonomiczna zaczyna mieć znaczenie w kwestii strajków masowych, a więc w naszym właści-wym temacie. Ten schemat wyklucza mianowicie fakt, że właśnie ,,w Europie Zachodniej” im dłużej, tym więcej potężnych strajków wybucha bez dużego ,,planu”, jak żywiołowa wichura, w tych dziedzi-nach, gdzie wielka wyzyskiwana masa proletariuszy konfrontuje się ze skoncentrowaną władzą kapitału lub kapitalistycznym państwem. Strajki te nie będą ,,rzadsze”, tylko coraz częstsze, a większość z nich przebiegać będzie bez ,,określonych sukcesów”. Mimo to lub właśnie dlatego strajki takie mają większe znaczenie niż eksplozje głębokiej wewnętrznej sprzecz-ności, które bezpośrednio rzutują na sferę polityki. Do tej grupy należą okresowe ogromne strajki górników w Niemczech, w Anglii, we Francji, w Ameryce, a także spontaniczne strajki masowe robotników rolnych, jakie miały miejsce we Włoszech, Galicji, poza tym strajki masowe pra-cowników kolei, które wkrótce wybuchną to w tym, to w tamtym kraju. Jak to zostało powiedziane w znakomitym artykule towarzysza Kaut-sky’go Die Lehren des Bergarbeiterstreiks, dotyczącym wydarzeń w zagłębiu Ruhry w roku 1905:

Zwłaszcza w szczególnie niedorozwiniętych

miejscowościach i w niełatwych do

organizowania gałęziach przemysłu takie ,,bezskuteczne”

i ,,nierozważne” strajki wciąż najczęściej tworzą

fundamenty dla organizacji związków

zawodowych

Page 29: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201229

Teoria i praktyka

Na tej drodze można osiągnąć jeszcze znaczne sukcesy dla górnictwa. Strajk przeciwko właścicielom kopalni stał się bezcelowy; strajk musi zostać określony z góry jako polityczny, jego żądania i taktyka musi zostać tak skalkulowana, aby mógł on wspomóc walkę o ustawodawstwo… Ta nowa związkowa taktyka – kontynuuje towarzysz Kautsky – taktyka strajku politycznego i połączenia związ-kowego i politycznego działania, jest jedyną możliwością jaka pozostała górni-kom, jest w ogóle jedyną, która może ożywić działania związkowe i polityczne, i nadać im większą siłę rażenia.

Mogłoby się zdawać, że pod określeniem ,,polityczna akcja” chodzi być może tylko o akcję parlamentarną, a nie polityczne strajki masowe. Towa-rzysz Kautsky rozwiewa wszelkie wątpliwości poprzez dosadne stwierdzenie:

Wielkie i decydujące akcje walczącego proletariatu toczą się w coraz większym stopniu dzięki różnym rodzajom strajku politycznego. Praktyka kroczy szybciej naprzód niż teoria. Podczas gdy my dyskutujemy o strajku politycznym i szukamy dlań teoretycznego sformułowania i uzasadnienia, rozpalają się spontanicznie, przez samozapłon mas, wielkie polityczne strajki masowe – albo też każdy strajk masowy staje się politycznym działaniem, każda wielka polityczna próba sił przeradza się w strajk masowy, czy to u górników, czy pomiędzy rosyjskimi proletariuszami, robotnikami rolnymi i pracownikami kolei we Włoszech itd.*

Tak pisał towarzysz Kautsky 11 marca 1905 roku.

Połączyliśmy ,,samozapłon mas” i związkowe przywództwo, walki ekonomiczne i polityczne, strajki masowe i rewolucje, Rosję i Europę Zachodnią w pięknym rozgardiaszu, wszystkie rubryki schematu rozmyły się w żywotnym splocie wiel-kiego okresu gwałtownych społecznych ataków.

Zdaje się, że ,,teoria” nie tylko ,,kroczy” wolniej niż praktyka, lecz niestety fika koziołki niekiedy także do tyłu.

iii

Sprawdziliśmy krótko, jak do rzeczywistości ma się najnowsza teoria towa-rzysza Kautsky’ego o Rosji i Europie Zachodniej. Najistotniejsza w tym najnowszym dziele jest ogólna tendencja do ostrego przeciwstawiania rewolucyjnej Rosji i parlamentarnej „Europy Zachodniej” oraz przedsta-wianie znaczącej roli, jaką w rosyjskiej rewolucji odgrywały masowe strajki, jako efektu ekonomicznego i politycznego zacofania Rosji.

* „Die Neue Zeit“, Jahgr. XXIII, bd. I, s. 780-781.

Page 30: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 30

Róz. a Luksemburg

14 Wybory do Reichstagu odbyły się 12 stycznia 1912 roku. Socjaldemokraci uzyskali w nich 110 miejsc (67 więcej niż w 1907 roku), co pozwoliło im stać się najsilniejszą frakcją parlamentu.

15 Mowa o wprowadzonym w 1849 roku przez Fryderyka Wilhelma IV Hohenzollerna, a zniesionym w roku 1918 kurialnym prawie wyborczym, zgodnie z którym mężczyźni powyżej 24 roku życia, w zależności od wysokości odprowa-dzonego podatku, byli przyporządkowani do jednej z trzech kurii wyborczych. Prawo to doprowadziło np. do tego, że podczas wyborów w 1913 roku siła głosu osoby należącej do kilku procent najbogatszych obywateli (I kurii) była ponad dziesięcio-krotnie większa od siły głosu obywatela przypisanego do III kurii.

Stało się jednak coś nieprzyjemnego i towarzysz Kautsky udowodnił o wiele za dużo. W tym przypadku trochę mniej znaczyłoby znacznie więcej.

Przede wszystkim, towarzysz Kautsky nie zauważył, że obecna teoria niweczy jego wcześniejszą teorię o „strategii wyczerpania”. Podstawę „stra-tegii wyczerpania” stanowiły nadchodzące wybory do Reichstagu14. Mój niewybaczalny błąd polegał na tym, że uważałam masowe strajki za wska-zane, już w czasie obecnych walk o prawa wyborcze w Prusach15. Towarzysz Kautsky natomiast uznał, że dopiero nasze zdecydowane zwycięstwo w wyborach do Reichstagu w przyszłym roku stworzy „zupełnie nową sytuację”, która może wymagać masowych strajków. Teraz jednak towarzysz Kautsky z godną pozazdroszczenia jasnością udowodnił, że w całych Niem-czech, ba, w całej Europie Zachodniej, nie zostały spełnione warunki do zaistnieniu masowych strajków. „Na skutek półwiecza ruchu socjalistycz-nego, socjaldemokratycznej organizacji oraz politycznej wolności” nawet zwyczajne, demonstracyjne strajki masowe nie mogłyby przybrać takiej siły i miałyby być niemożliwe na skalę taką jak rosyjskie. Jeśli tak jest, to szanse na masowe strajki po wyborach do Reichstagu są raczej marne. Jasne jest, że wszystkie warunki, uniemożliwiające w Niemczech masowe strajki: cieszący się dużym uznaniem, najsilniejszy współczesny rząd, ślepe posłuszeństwo urzędników państwowych, nieugięta siła związku przed-siębiorców oraz polityczna izolacja proletariatu: wszystkie to nie zniknie nagle w przeciągu roku. Jeśli powody, które przemawiają przeciwko maso-wym strajkom politycznym, nie zależą od chwilowej sytuacji, tak jak chciała tego jeszcze „strategia wyczerpania”, lecz po prostu od rezultatów „półwiecza socjalistycznego oświecenia i politycznej wolności”, a przez to od wysokiego poziomu rozwoju ekonomicznego i politycznego życia „Europy Zachodniej”, to okazuje się, że oczekiwanie do przyszłego roku po wyborach na masowe strajki jest niczym więcej niż skromnym listkiem figowym „strategii wyczerpania”. Jedyne zatem jej przesłanie polega na rekomendacji wyborów do Reichstagu. W mojej pierwszej

Page 31: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201231

Teoria i praktyka

odpowiedzi16 próbowałam wyjaśnić, że „strategia wyczerpania” zmierza w rzeczywistości do „niczego-innego-niż-parlamentaryzm” [Nichtsalspar-lamentarismus]. Towarzysz Kautsky potwierdził to teraz swoimi teoretycz-nymi wynurzeniami.

Mało tego, towarzysz Kautsky przesunął wprawdzie w czasie masowe akcje do zakończenia wyborów do Reichstagu, musiał jednak równocze-śnie przyznać, że w obecnej sytuacji masowy strajk polityczny może stać się niezbędny „w każdej chwili”, ponieważ jeszcze nigdy od czasu powsta-nia Rzeszy Niemieckiej społeczne, polityczne i międzynarodowe napięcia „nie były tak wielkie jak teraz”17. Jeśli jednak ogólne warunki społeczne, historyczny stopień dojrzałości „Europy Zachodniej” sprawiają, że zwłasz-cza w Niemczech niemożliwe stają się masowe akcje protestacyjne, to jak może do nich dojść „w każdej chwili”? Brutalna prowokacja policji czy rozlew krwi podczas demonstracji mogą wzmóc znacznie wzburzenie mas oraz zaostrzyć sytuację, jednak widocznie nie mogą stanowić „ostatecznego powodu” nagłej, radykalnej zmiany gospodarczej i politycznej struktury Niemiec.

Towarzysz Kautsky udowodnił jednak jeszcze jedną niepotrzebną rzecz. Jeśli ogólne gospodarcze oraz polityczne warunki w Niemczech nie pozwalają na podobne do rosyjskich masowe akcje protestacyjne, a rozszerzenie masowych strajków mających miejsce podczas rosyjskiej rewolucji jest wynikiem specyficznego rosyjskiego zacofania, to stawia to pod znakiem zapytania nie tylko wykorzystanie masowych protestów w pruskiej walce o prawa wyborcze, lecz również postanowienia z Jeny. Do tej pory uchwała zjazdu partii w Jenie18 była zarówno w kraju, jak i zagranicą traktowana jako bardzo istotna deklaracja, ponieważ oficjal-nie z arsenału rosyjskiej rewolucji zapożyczyła strajk masowy jako środek walki politycznej i włączyła go w taktykę niemieckiej socjaldemokracji. Oczywiście uchwałę tę sformułowano tak, i przez niektórych została wyłącznie w ten sposób zinterpretowana, jakby socjaldemokracja ogłosiła, że jest gotowa uciec się do masowych strajków wyłącznie w przypadku ograniczenia praw wyborczych. W każdym razie towarzysz Kautsky nie

16 R. Luksemburg, Strategia wyczerpania czy walka?, [w:] R. Luksemburg, Wybór pism, t. 2, Warszawa 1959.

17 K. Kautsky, Was nun?, „Die Neue Zeit”, Jahgr. XXVIII, bd. II, s. 80.18 Podjęta podczas zjazdu partii, trwającego od 17 do 23 września 1905 roku

w Jenie, rezolucja określała powszechne wykorzystanie masowego przerwania pracy jako jeden z najbardziej skutecznych środków walki klasy robotniczej. Rezolucja ograniczała jednak sięgnięcie po masowy strajk polityczny wyłącznie do działania w obronie prawa wyborczego oraz prawa do zrzeszania się.

Jeśli jednak ogólne warunki społeczne, historyczny stopień dojrzałości „Europy Zachodniej” sprawiają, że zwłaszcza w Niemczech niemożliwe stają się masowe akcje protestacyjne, to jak może do nich dojść „w każdej chwili”?

Page 32: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 32

Róz. a Luksemburg

należał wcześniej do tych formalistów, ponieważ już w roku 1904 pisze wyraźnie: „Jeśli rozważymy przykład Belgii, to przekonamy się, jak fatal-nym błędem dla Niemiec byłoby ustalenie konkretnej daty rozpoczęcia politycznego strajku, np. w przypadku ograniczenia obecnych praw wybor-czych [podkreślenie – RL]”*. Podstawowym znaczeniem treści uchwały z Jeny jest w rzeczywistości nie owa formalistyczna „wykładnia”, lecz fakt, że niemiecka socjaldemokracja zasadniczo zaakceptowała naukę płynącą z przykładu rosyjskiej rewolucji. Duch rosyjskiej rewolucji opanował zjazd naszej partii w Jenie. Kiedy teraz towarzysz Kautsky rolę, jaką ode-grał masowy strajk w rosyjskiej rewolucji, wywodzi z rosyjskiego zacofa-nia, a rewolucyjną Rosję przeciwstawia parlamentarnej „Europie Zachod-niej”, kiedy wyraźnie ostrzega przed przykładami i metodami rewolucji, kiedy aluzyjnie winę za porażkę proletariatu w rosyjskiej rewolucji przy-pisuje spektakularnemu, masowemu strajkowi, który „ostatecznie musiał wycieńczyć” proletariat – słowem – kiedy towarzysz Kautsky jasno i wyraźnie stwierdza: „jakby nie było, do niemieckiej sytuacji w żadnym wypadku nie pasuje schemat rosyjskich masowych strajków, czy to tych sprzed, czy z czasu rewolucji”19, to w tej sytuacji, gdy niemiecka socjal-demokracja dopiero co oficjalnie przyjęła za rosyjską rewolucją masowy strajk jako środek walki, jego postawa jawi się jako niepojęty błąd. Obecna teoria towarzysza Kautsky’ego to ogólnie rzecz biorąc okrutnie dogłębna rewizja uchwały z Jeny.

Towarzysz Kautsky, aby usprawiedliwić jedno tylko swoje błędne stanowisko wobec kampanii o prawa wyborcze w Prusach, krok po kroku rezygnuje z wynikającej z rosyjskiej rewolucji lekcji dla niemieckiego i zachodnioeuropejskiego proletariatu, lekcji będącej najważniejszym w ciągu ostatniego dziesięciolecia rozszerzeniem i wzbogaceniem prole-tariackiej taktyki.

iV **

W świetle konsekwencji, które wynikają z najnowszej teorii towarzysza Kautsky’ego, wychodzi wyraźnie na jaw, że sama teoria jest z gruntu

* K. Kautsky, Allerhand Revolutionäres, „Die Neue Zeit“, Jahrg. XXII, bd. I, s. 736

19 Tegoż, Eine neue Strategie, s. 374.** W równym stopniu bezpodstawny, co ostry atak redakcji „Die Neue Zeit”

zawarty w ostatnim numerze, jak i twierdzenie, że mój artykuł „może w obecnej sytuacji jedynie zaszkodzić sprawie proletariatu”, skłoniły mnie do napisania nastę-pującej odpowiedzi:

Page 33: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201233

Teoria i praktyka

fałszywa. Wywodzenie bezprecedensowych w historii współczesnej walki klas masowych strajków rosyjskiego proletariatu z zacofania Rosji, to innymi słowy tłumaczenie nadzwyczajnego znaczenia, kierowniczej roli miejskiego wielkoprzemysłowego proletariatu w rosyjskiej rewolucji poprzez „zacofanie” Rosji, a zatem stawianie sprawy na głowie. To nie ekonomiczny ciemnogród, ale właśnie wysoki rozwój kapitalizmu, rozwój nowoczesnego przemysłu i środków transportu w Rosji, umożliwił i dał

1. Z całym zdecydowaniem odrzucam twierdzenie redakcji, że w poniższej dys-kusji chodzi o „moje osobiste sprawy”, które mi wydają się „tak potwornie ważne”. Kwestia pruskiej walki o prawo do głosu oraz stosowanej w niej taktyki nie jest „moją” sprawą, ale sprawą niemieckiego ruchu socjaldemokratycznego.

2. Kwestia prawa do głosu jest w porządku obrad zjazdu partyjnego w Magde-burgu. Nie wypadła ona również z porządku obrad po zajściach w Badenii. Obo-wiązkiem prasy partyjnej, a w pierwszej kolejności obowiązkiem organu teoretycz-nego partii, jest przygotowanie debaty podczas zjazdu poprzez wszechstronne rozpatrzenie i wyjaśnienie kwestii.

3. Oskarżenie, jakoby rozniecam „konflikt we własnym obozie marksizmu”, jest bezpodstawne. Marksizm nie jest jakąś kliką, w której konieczne byłoby tuszowanie przed światem różnicy zdań w rzeczowych kwestiach. Marksizm jest wielkim ducho-wym ruchem, który nie może być identyfikowany z kilkoma ludźmi. Jest światopo-glądem, który rośnie w siłę wraz z wolną i otwartą wymianą idei, a która chroni go przed skostnieniem.

4. Wyjaśnienie redakcji, jakoby mój artykuł stawiał sobie za „zadanie zdyskre-dytować zarząd partii, Vorwärts, i w ogóle wszystko”, zmierza do stwierdzenia, że ten, kto krytykuje partyjne organy i prowadzoną przez nie politykę, ten może mieć tylko i wyłącznie zamiar je zdyskredytować. To jest dosłownie ten sam argument, którym jeszcze do tej pory przywódcy związkowi próbują odpierać każdą krytykę polityki związkowej, szczególnie krytykę redaktorów „Die Neue Zeit”. Redakcja organu teoretycznego partii powinna być ostatnią, która odwołuje się do partii w obliczu najmniejszych podejrzeń krytyki w obrębie partii, również wtedy, gdy sama staje się obiektem krytyki.

5. Przerwanie przez redakcję dyskusji na temat pruskiej walki o prawo do gło-sowanie ze względu na badeńskie głosowanie na temat budżetu oznacza, że odkładamy na nieokreślony bliżej czas kwestię walki przeciwko burżuazyjnemu przeciwnikowi i skupiamy się na walce we własnych szeregach. W partii od dziesiątków lat panuje oportunizm. Tylko tym można wyjaśnić sytuację, w której wszelka prawdziwa debata na temat taktyki, problemów dalszego rozwoju socjaldemokratycznych sposobów walki została odwieszona na kołek, co bardzo podoba się naszym rewizjonistom, płatającym coraz to nowe figle. Tej nieznośnej wrzawie sprzeciwia się również we własnych słowach w innym tekście sama redakcja. Sytuacja w Badenii musi zostać rozwiązana energicznie i konsekwentnie. W tym samym numerze „Die Neue Zeit” czytamy w artykule towarzysza Mehringa: „ten epizod nie powinien odebrać partii bojowego ducha. Jak wypowiadała się do tej pory partyjna prasa, wypadki potoczyły się z takim samym wzniosłym spokojem, z którym Engels słuchał gdakania »Kantonu Badenii«”. Życzę redakcji „Die Neue Zeit” tego samego „bojowego ducha” i tego samego „wzniosłego spokoju” – Róża Luksemburg.

Page 34: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 34

Róz. a Luksemburg

grunt pod owe spektakularne strajki masowe. [Stało się tak] ponieważ miejski proletariat w Rosji jest tak liczny, skupiony w wielkich centrach przemysłowych, przenikniony duchem świadomości klasowej. Tylko dla-tego, że sprzeczności kapitalizmu są tak wyraźne, walka o polityczną wol-ność może być prowadzona właśnie przez ten proletariat w tak gwałtowny sposób. Nie może to być walka (zgodnie z liberalną receptą) o rozwiąza-nia konstytucyjne, ale musi to być prawdziwa walka klas w całej jej roz-ciągłości, w której stawką są tak ekonomiczne, jak i polityczne interesy robotników. Walka przeciwko kapitałowi, jak i przeciwko caratowi, walka tak o ośmiogodzinny dzień pracy, jak i o demokratyczną konstytucję. Tylko ze względu na to, że kapitalistyczny przemysł, jak i powiązane z nim nowoczesne środki transportu, stały się gospodarczą podstawą funk-cjonowania państwa, masowe strajki proletariatu w Rosji mogły osiągnąć tak wstrząsające i znaczące rezultaty pozwalające rewolucji świętować zwycięstwo, a ostatecznie ulec i zamilknąć.

Nie znajduję obecnie lepszych słów dla opisania obecnego momentu, niż te, które wypowiedziałam w moim tekście na temat strajku masowego z roku 1906:

Widzieliśmy – pisałam – że strajk masowy w Rosji to nie jakiś sztuczny produkt zamierzonej taktyki socjaldemokracji, lecz naturalne zjawisko historyczne wyro-słe na gruncie obecnej rewolucji. Jakież to są te momenty, które zrodziły w Rosji ową nową formę rewolucji?

Najbliższym zadaniem rewolucji rosyjskiej jest zniesienie absolutyzmu i utwo-rzenie współczesnego konstytucyjnego państwa burżuazyjno-parlamentarnego. Formalnie jest to zupełnie to samo zadanie, jakie stało w Niemczech przed rewolucją marcową i we Francji przed wielką rewolucją końca osiemnastego wieku. Jednakże stosunki i środowisko historyczne, w którym odbyły się te formalnie analogiczne rewolucje, różnią się z gruntu od stosunków panujących w dzisiejszej Rosji. Decydująca jest tu okoliczność, iż tamte burżuazyjne rewo-lucje na Zachodzie dzieli od obecnej burżuazyjnej rewolucji na Wschodzie cały cykl rozwoju kapitalistycznego. Objął on nie tylko kraje zachodnioeuropejskie, lecz również absolutystyczną Rosję. Wielki przemysł wraz ze wszystkimi swymi konsekwencjami, ze współczesnym podziałem klasowym, z ostrymi kontrastami społecznymi, życiem wielkomiejskim i współczesnym proletariatem stał się w Rosji panującą, tj. decydującą jeśli chodzi o rozwój społeczny, formą produk-cji. Z tego wynikła jednak ta zdumiewająca, pełna sprzeczności sytuacja histo-ryczna, w której rewolucji, będącej ze względu na jej formalne zadania rewolu-cją burżuazyjną, dokonuje przede wszystkim klasowo uświadomiony proletariat nowoczesny i że odbywa się ona w środowisku międzynarodowym, stojącym pod znakiem upadku demokracji burżuazyjnej. Nie burżuazja jest obecnie przo-

Page 35: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201235

Teoria i praktyka

dującym elementem rewolucyjnym, jak to było w poprzednich rewolucjach na Zachodzie, kiedy masy proletariackie, rozproszone wśród drobnomieszczaństwa, służyły burżuazji w roli zastępów żołnierskich. Teraz przeciwnie – przodującym i napędowym elementem jest klasowo uświadomiony proletariat, podczas gdy warstwy wielkoburżuazyjne są bądź wprost kontrrewolucyjne, bądź w słabym stopniu liberalne, a tylko drobnomieszczaństwo wiejskie i miejska inteligencja drobnomieszczańska nastrojone są zdecydowanie opozycyjnie, a nawet wręcz rewolucyjnie.

Proletariat rosyjski natomiast, który w ten sposób powołany jest do odegrania kierowniczej roli w rewolucji burżuazyjnej, przystępuje do walki wolny od wszel-kich iluzji co do demokracji burżuazyjnej, lecz za to z silnie rozwiniętą świado-mością własnych specyficznych interesów klasowych w warunkach silnie zaostrzo-nych przeciwieństw między kapitałem a pracą. Ten pełen sprzeczności stosunek znajduje swój wyraz w fakcie, że w tej formalnie burżuazyjnej rewolucji przeci-wieństwo między proletariatem a społeczeństwem burżuazyjnym zaczyna góro-wać nad przeciwieństwem między społeczeństwem burżuazyjnym a absoluty-zmem; że walka proletariatu z jednakową siłą zwraca się równocześnie przeciwko absolutyzmowi i przeciw wyzyskowi kapitalistycznemu; że program walk rewo-lucyjnych kładzie jednakowy nacisk na wolność polityczną i na zdobycie ośmio-godzinnego dnia pracy, jak również na ludzkie warunki materialne dla proleta-riatu. Ten dwoisty charakter rewolucji rosyjskiej występuje w owym wewnętrznym powiązaniu walki ekonomicznej z polityczną i ich wzajemnym na siebie oddziaływaniu, o czym wspominaliśmy badając wydarzenia w Rosji i co znajduje swój odpowiedni wyraz właśnie w strajku masowym […].

Okazuje się więc, że strajk masowy nie jest tworem specyficznie rosyjskim, wywołanym przez absolutyzm, lecz ogólną formą proletariackiej walki klasowej, wypływającą ze współczesnego stadium rozwoju kapitalizmu i z obecnych sto-sunków klasowych. Z tego punktu widzenia trzy rewolucje burżuazyjne: Wielka Rewolucja Francuska, rewolucja marcowa w Niemczech oraz dzisiejsza rewolu-cja rosyjska – stanowią łańcuch nieprzerwanego rozwoju odzwierciedlającego rozkwit i upadek wieku kapitalizmu. […] W ten sposób obecna rewolucja reali-zuje w szczególnych warunkach absolutystycznej Rosji ogólne skutki między-narodowego rozwoju kapitalistycznego i jest raczej prekursorem nowej serii rewolucji proletariackich na Zachodzie niż ostatnim epigonem dawnych rewo-lucji burżuazyjnych. Kraj najbardziej zacofany, właśnie dlatego, że tak niewy-baczalnie spóźnił się ze swoją rewolucją burżuazyjną, wskazuje proletariatowi Niemiec i krajów o najbardziej rozwiniętym ustroju kapitalistycznym drogi i metody dalszej walki klasowej2o.

20 R. Luksemburg, Strajk masowy, partia i związki zawodowe, [w:] tejże, Wybór pism, t. 1, Warszawa 1959, s. 560-565.

Page 36: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 36

Róz. a Luksemburg

Z tej samej perspektywy historycznej towarzysz Kautsky rozpatrywał wcześniej rosyjską rewolucję. W grudniu 1906 roku pisał (w całkowitej zgodności z moim poglądem):

Rosyjską rewolucję i zadania, które nam stawia, możemy najprędzej ocenić, gdy nie będziemy jej traktować ani jako rewolucji burżuazyjnej w tradycyjnym sensie, ani jako rewolucji socjalistycznej. Musimy ją traktować jako samodzielny proces, dokonujący się na granicy pomiędzy społeczeństwem burżuazyjnym a socjalistycznym. Proces domagający się rozwiązania jednej formy społeczeństwa i przygotowujący stworzenie następnego. Proces, który całą ludzkość kapitali-stycznej cywilizacji posuwa naprzód w jej rozwoju*.

Aby zrozumieć właściwe uwarunkowania społeczne i historyczne maso-wych strajków będących nową formą walki rosyjskiej rewolucji (inne ujęcie nie jest możliwe), należy przyjrzeć się rzeczywistemu przebiegowi tych strajków, czego nie uczynił towarzysz Kautsky, opisując je jako „amor-ficzne i prymitywne”. Jeżeli przyjrzeć się faktycznemu przebiegowi strajków masowych, to okazuje się jasne, że należy je rozpatrywać jako formę rewo-lucyjnej walki proletariatu nawet bardziej odpowiednią dla Europy Zachodniej niż dla Rosji, w stopniu, w jakim kapitalizm, przykładowo w Niemczech, jest o wiele bardziej rozwinięty.

Wszystkie te uwarunkowania, które towarzysz Kautsky przywołuje jako argument przeciwko politycznym strajkom masowym, są w tym samym stopniu momentami, które czynią masowe strajki w Niemczech jeszcze bardziej nieuniknionymi, powszechnymi i gwałtownymi.

Nieugięta siła związków przedsiębiorców, na którą powołuje się towa-rzysz Kautsky (który wciąż szuka siły co najmniej równie potężnej), jak i ślepe posłuszeństwo, którym kierują się pracownicy państwowi w Niem-czech, są właśnie tymi czynnikami, które dla większości niemieckiego proletariatu utrudniają spokojne i owocne działania pracownicze. Prowo-kują jednocześnie coraz gwałtowniejsze próby sił, wybuchy protestów na obszarach przemysłowych, którym utrzymujący się, masowy charakter nadaje coraz większe polityczne znaczenie.

To właśnie polityczna izolacja proletariatu w Niemczech, na którą powołuje się towarzysz Kautsky, to właśnie fakt, że cała burżuazja, jak i drobnomieszczaństwo stoi murem za rządem, sprawiają, że każda duża polityczna walka przeciwko rządowi staje się zarazem walką przeciwko burżuazji, przeciwko wyzyskowi. Te same przyczyny sprawiają, że żadna energiczna masowa akcja rewolucyjna w Niemczech nie może przyjąć

* K. Kautsky, Triebkräfte und Aussichten der russischen Revolution, „Die Neue Zeit“, Jahgr. XXV, bd. I, s. 333.

Jeżeli przyjrzeć się faktycznemu

przebiegowi strajków masowych, to okazuje

się jasne, że należy je rozpatrywać jako formę

rewolucyjnej walki proletariatu nawet

bardziej odpowiednią dla Europy Zachodniej

niż dla Rosji, w stopniu, w jakim

kapitalizm, przykładowo

w Niemczech, jest o wiele bardziej

rozwinięty.

Page 37: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201237

Teoria i praktyka

parlamentarnej formy właściwej liberalizmowi. Nie może również przyj-mować dawnych form walki rewolucyjnego drobnomieszczaństwa, form krótkich walk na barykadach, ale musi przybrać klasyczną proletariacką postać strajków masowych.

Na koniec, właśnie dlatego, że mamy w Niemczech za sobą „pół wieku socjalistycznego oświecenia i politycznej wolności”, jak tylko sytuacja dojrzeje do tego, a masy wysunęły się na pierwszy plan, działania prole-tariatu muszą przy okazji każdej politycznej walki podejmować kwestię rozliczeń z prywatnym i państwowym wyzyskiem, a walki polityczne łączyć się z masowymi walkami ekonomicznymi. Towarzysz Kautsky pisał w 1907 roku:

Nie mamy najmniejszego powodu, by twierdzić, że stopień wyzysku niemieckiego proletariatu jest mniejszy niż w proletariatu w Rosji. Wręcz przeciwnie. Dostrze-gamy, że wraz z postępem kapitalizmu wyzysk proletariatu rośnie. Czy niemiecki robotnik jest ulepiony z innej gliny niż rosyjski, że produktywność jego pracy i płynące z niej obowiązki w stosunku do utrzymania ogólnego funkcjonowania narodu mają być o wiele większe? Czy niemiecki robotnik o wiele boleśniej niż rosyjski ma odczuwać kapitalistyczne jarzmo?*

Towarzysz Kautsky, który tak kolorowo opisuje, jak to niemiecki robotnik „zajęty jest wszelkiego rodzaju zebraniami, stowarzyszeniami, wyborami”, zapomniał jednocześnie o ogromnym zniewoleniu prusko-niemieckiego robotnika państwowego: kolejarzy, pracowników poczty, a także robot-ników rolnych. Niestety, mają oni jedynie w niewielkim stopniu przy-jemność poświęcać swój czas wszelkiego rodzaju „zebraniom, stowarzy-szeniom, wyborom”, ze względu na to, że prawnie bądź realnie pozbawieni są prawa do zrzeszania się. Towarzysz Kautsky zapomniał, że w dużej mierze politycznie i gospodarczo żyją oni w królewsko-pruskiej wolności w prawdziwie „rosyjskich” warunkach. Wszystkie te grupy – nie wspo-minając już o górnikach – w razie politycznego wstrząsu zachowują ślepe posłuszeństwo i nie walczą o swoje prawa poprzez strajki masowe.

Spójrzmy jednak na „Europę Zachodnią”. Towarzysz Kautsky, który wszystkiemu zaprzeczy, musi zmierzyć się z inną niż ja przeciwniczką – z rzeczywistością. Co daje się mianowicie dostrzec, gdy spoglądamy na najważniejsze w ostatnim dziesięciu latach strajki masowe?

Masowe strajki belgijskie w latach dziewięćdziesiątych, które wywal-czyły powszechne prawo do głosowania, wydają się tylko wyjątkowym, choć odważnym eksperymentem. Jednakże od tego czasu jakaż pełnia i różnorodność!

* K. Kautsky, Die Soziale Revolution, 1, 2. Aufl., s. 60.

Page 38: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 38

Róz. a Luksemburg

W roku 1900 masowy strajk górników w Pensylwanii, który według słów amerykańskich towarzyszy zrobił więcej dla szerzenia się socjalistycz-nych idei niż dziesięć lat agitacji. W tym samym roku masowe strajki górników w Austrii. 1902 rok – masowe strajki we Francji, strajk generalny w Barcelonie będący wsparciem walczących pracowników przemysłu metalowego. W tym samym czasie masowy strajk demonstracyjny w Szwe-cji na rzecz powszechnego, równego prawa do głosowania. Podobnie w Belgii. Ten sam rok – masowe strajki robotników rolnych w całej wschodniej Galicji (ponad 200 tysięcy protestujących) w obronie prawa do zrzeszania się. W styczniu i kwietniu 1903 roku dwa masowe strajki kolejarzy w Holandii. W 1904 roku masowy strajk kolejarzy na Węgrzech. 1904 – masowy strajk demonstracyjny we Włoszech jako protest przeciwko masakrze na Sardynii. W styczniu 1905 roku masowy strajk górników w Zagłębiu Ruhry. W październiku 1905 roku masowy strajk demonstra-cyjny w Pradze i w okolicach (100 tysięcy robotników) za równym i powszechnym prawem wyborczym do czeskiego Landtagu. W tym samym miesiącu masowy strajk demonstracyjny we Lwowie za równym i powszechnym prawem wyborczym do galicyjskiego Sejmu Krajowego. W listopadzie 1905 roku masowe strajki demonstracyjne w całej Austrii za równym i powszechnym prawem wyborczym do Rady Państwa. 1905 – strajk masowy pracowników rolnych i kolejarzy we Włoszech. W 1906 roku masowy strajk demonstracyjny w Trieście za równym i powszechnym prawem wyborczym do Landtagu, który zresztą przyniósł zwycięskie reformy. W tym samym roku zwycięski masowy strajk pracowników hut w Witkowicach (Morawy) w obronie zwolnionych z powodu świętowa-nia 1 maja związkowców. W 1909 roku masowy strajk w Szwecji w obronie prawa do zrzeszania się. W tym samym roku masowy strajk pracowników pocztowych we Francji. W październiku tego samego roku strajk demonstracyjny robotników w Trydencie i Roverto jako protest przeciwko politycznemu prześladowaniu socjaldemokracji. W 1910 roku masowy strajk w Filadelfii w obronie tramwajarzy w walce o prawo do zrzeszania się i w tym samym momencie przygotowania do masowego strajki kolejarzy we Francji.

Tak wygląda „niemożliwość” masowych strajków, w szczególności masowych strajków demonstracyjnych w „Europie Zachodniej”, co tak ładnie czarno na białym wykazał towarzysz Kautsky. Jak na dłoni wykazał on teoretycznie niemożliwość połączenia strajków politycznych i ekono-micznych, niemożliwość imponujących masowych strajków demonstra-cyjnych, niemożliwość strajków masowych jako cyklu powtarzających się pojedynczych walk. Zapomniał, że od dziesięciu lat żyjemy w okresie ekonomicznych i politycznych walk i masowych strajków demonstracyj-

Page 39: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201239

Teoria i praktyka

nych. W okresie, który dotyka z uderzającą zgodnością prawie wszystkie „zachodnioeuropejskie kraje”, jak i Stany Zjednoczone. Kraje kapitali-stycznie opóźnione, jak Hiszpania, jak i te w awangardzie, jak Ameryka Północna. Kraje ze słabo rozwiniętym ruchem pracowniczym, jak Francja, jak i te z okrzepłymi socjaldemokratycznymi związkami zawodowymi, jak Austria. To samo dzieje się w rolniczej Galicji i w przemysłowych Czechach, we wpół feudalnych krajach, jak monarchia habsburska, w republikach, jak Francja, i w krajach absolutystycznych, jak w Rosji. Obok wymienionych są jeszcze wspaniałe masowe strajki w Rosji pomię-dzy 1902 a 1906 rokiem, które pokazały, jak wzrasta znaczenie i rozmiar masowych strajków wraz z rewolucyjną sytuacją i politycznym działaniem proletariatu.

Podczas gdy rozmawiamy o politycznym strajku i szukamy możliwości jego teoretycznej artykulacji, spontanicznie wybuchają jeden po drugim – poprzez samozapłon mas – gwałtowne polityczne strajki masowe. Każdy strajk masowy staje się politycznym działaniem. Każda polityczna próba sił kulminuje w strajku masowym. Dzieje się tak w przypadku górników, wśród rosyjskiego proletariatu, wśród pracowników rolnych i kolejarzy we Włoszech itd.*

W związku z tym wydaje się, że towarzysz Kautsky poprzez swoją naj-nowszą teorię dotyczącą niemożliwości powtarzających się, masowych strajków politycznych w Niemczech, dowodziłby nie tyle różnicy pomię-dzy Rosją a Europą Zachodnią, co raczej różnicy pomiędzy Niemcami a pozostałym światem, włączając w to Europą Zachodnią i Rosję. Gdyby było prawdą to, co towarzysz Kautsky twierdzi na temat niemożliwości nawet krótkich, powszechnych masowych strajków demonstracyjnych w Prusach, to same Prusy musiałyby być w rzeczywistości wyjątkiem na tle innych krajów kapitalistycznych. Jest to „nie do pomyślenia”, „że doszłoby u nas do strajków demonstracyjnych przeciwko rządowi i zatrzy-mania kolei, tramwajów i gazowni”, że moglibyśmy w Niemczech doświadczyć strajku demonstracyjnego, który „odmieniłby oblicze ulic i poprzez to wywarł ogromne wrażenie na całym burżuazyjnym świecie, jak i na wszystkich warstwach proletariatu”21. Wówczas jednak to, co okazało się możliwe w Galicji, w Czechach, we Włoszech, na Węgrzech, w Trieście, w Trydencie, w Hiszpanii, w Szwecji, w samych Niemczech, byłoby nie do pomyślenia. We wszystkich tych pozostałych krajach

* K. Kautsky, Die Lehren des Bergarbeiterstreiks, „Die Neue Zeit“, Jahgr. XXIII., bd. I, s. 781.

21 K. Kautsky, Eine neue Strategie, s. 370.

Page 40: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 40

Róz. a Luksemburg

i miastach miały miejsce olśniewające strajki demonstracyjne, które cał-kowicie odmieniły „oblicza ulic”. W Czechach 20 listopada 1905 roku protestujący masowo, szczególnie w rolnictwie, odstąpili od wykonywa-nia pracy. Nie doświadczyliśmy tego jeszcze w Rosji. We Włoszech w sierpniu 1904 roku świętowali pracownicy rolni. Stanęły tramwaje, elektrownie i gazownie. Nawet prasa codzienna musiała wstrzymać druk. „To był strajk generalny – napisała „Die Neue Zeit” – jakiego nie znała historia: na całe trzy dni pozostawiono Genuę bez światła, chleba i mięsa. Zatrzymano całe życie gospodarcze”*. W Szwecji w stolicy kraju w roku 1902, jak i w pierwszym tygodniu 1909 roku, zatrzymano całą komu-nikację miejską – tramwaje, dorożki, transport, prace komunalne. W Barcelonie w roku 1902 roku na wiele dni zatrzymało się całe życie gospodarcze.

W pruskich Niemczech niemożliwość walki proletariatu tłumaczy-libyśmy „najsilniejszym obecnie rządem” i „szczególnymi niemieckimi stosunkami”. Walki proletariatu są jednak możliwe na całym świecie i stanowią przeciwieństwo wszelkich szczególnych „bawarskich” i „połu-dniowo-niemieckich” stosunków, które w swoim czasie towarzysz Kaut-sky tak zjadliwie wyśmiewał. Owa niemiecka „niemożliwość” staje się jednak piękna, jeżeli spojrzeć na nią z perspektywy tego, że mamy obecnie w Niemczech najsilniejszą partię, najsilniejsze związki, najlep-sze organizacje, największą dyscyplinę, najbardziej oświecony proleta-riat oraz największy wpływ marksizmu. W ten sposób doszlibyśmy jednak do szczególnego wniosku, że im silniejsza socjaldemokracja, tym słabsza klasa robotnicza. Moim zdaniem mówienie, że na dzień dzisiej-szy w Niemczech niemożliwe są strajki masowe i demonstracyjne, które były możliwe w różnych innych krajach, oznacza wystawienie niemiec-kiemu proletariatowi świadectwa miernoty, na które jeszcze sobie nie zasłużył.

V

Co właściwie pozostaje z teorii strajku masowego zaproponowanej przez towarzysza Kautsky’ego, po tym, gdy wykazał on wszystkie te „niemoż-liwości”? Jedynie „ostateczny”, czysto polityczny strajk masowy, który wywołany jeden jedyny raz, niezależnie od strajków ekonomicznych, spada jednak na samym końcu niczym grom z jasnego nieba.

* O. Olberg, Der italienische Generalstreik, „Die Neue Zeit“, Jahgr. XXIII, bd. I, s. 19.

Walki proletariatu są jednak możliwe na

całym świecie i stanowią

przeciwieństwo wszelkich szczególnych

„bawarskich” i „południowo-

niemieckich” stosunków, które

w swoim czasie towarzysz Kautsky tak

zjadliwie wyśmiewał

Page 41: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201241

Teoria i praktyka

Tutaj, w tym sformułowaniu – twierdzi towarzysz Kautsky – leży najistotniejszy powód poróżnień na temat strajku masowego między mną i moimi przyjaciółmi. Oni oczekują okresu strajku masowego, ja zaś, w istniejących w Niemczech sto-sunkach, polityczny strajk masowy jestem w stanie wyobrazić sobie jedynie jako jednorazowe wydarzenie [podkr. – RL], w które cały proletariat Rzeszy wkracza z wszelką swoją mocą, niczym w walkę na śmierć i życie, niczym w walkę, która albo powali naszych wrogów, albo całość naszych organizacji i wszelką naszą moc złamie, lub przynajmniej sparaliżuje na lata.22

O tym obrazie „ostatecznego strajku masowego”, który przed oczami ma towarzysz Kautsky, można przede wszystkim powiedzieć to, że jest on za każdym razem nowym tworem, kreślonym nie na bazie rzeczywistości, lecz zgodnie z czystym „wyobrażeniem”. Nie pasuje on bowiem do żadnego rosyjskiego wzorca; żaden też pojedynczy strajk masowy z wielu, które miały miejsce w „Europie Zachodniej” albo w Stanach Zjednoczonych, nie przypomina nawet w przybliżeniu tego wymyślonego dla Niemiec przez towarzysza Kautsky’ego. Żaden z dotychczasowych strajków maso-wych nie był „ostateczną” walką „na śmierć i życie”, żaden nie doprowa-dził do całkowitego zwycięstwa robotników, żaden jednak też nie „złamał na lata” „całości organizacji” i „wszelkiej mocy” proletariatu. Sukces był najczęściej jedynie częściowy i pośredni. Wielkie strajki górników kończyły się najczęściej bezpośrednio porażką, ale w swoich długofalowych skutkach udawało im się w wyniku nacisku osiągnąć ważne reformy społeczne: w Austrii dziewięciogodzinny dzień pracy, we Francji ośmiogodzinny. Najistotniejszym skutkiem belgijskiego strajku masowego z roku 1893243było wprowadzenie powszechnego, nierównego prawa wyborczego. Szwedzki strajk masowy z poprzedniego roku24 zakończył się formalnie kompromisem, w gruncie rzeczy jednak udało się za jego pomocą odeprzeć generalny atak koalicji przedsiębiorców na szwedzkie związki zawodowe.

22 K. Kautsky, Eine neue Strategie, s. 374.23 W kwietniu 1893 roku doszło w Belgii po raz pierwszy w historii mię-

dzynarodowego ruchu robotniczego do politycznego strajku generalnego mającego za cel uzyskanie powszechnego prawa wyborczego. Wzięło w nim udział około 250 tys. robotników. Rezultatem owego strajku było istotne rozszerzenie belgijskiego prawa wyborczego.

23 Między 4 sierpnia i 6 września 1909 roku decyzją krajowej centrali związ-ków zawodowych w Szwecji przeprowadzony został przez wszystkie podległe jej organizacje strajk powszechny, w którym wzięło udział 75 procent robotników zatrudnionych w przemyśle, rzemiośle i transporcie. Dzięki temu strajkowi udało się odeprzeć próbę wymuszenia na związkach zawodowych zgody na obniżenie płac jako reakcję na kryzys gospodarczy.

Page 42: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 42

Róz. a Luksemburg

Austriackie strajki demonstracyjne przyczyniły się w znacznym stopniu do reformy wyborczej25. Masowym strajkom pracowników rolnych udało się, przy formalnym, częściowym braku sukcesów, wzmocnić organizację tych pracowników we Włoszech i w Galicji. Wszystkim strajkom masowym, czy to ekonomicznym, czy politycznym, demonstracyjnym czy bojowym [Kampfstreiks], udało się utrzymać to, co towarzyszka Oda Olberg opisała tak trafnie w swoim bilansie strajku włoskich pracowników kolei, opu-blikowanym w „Die Neue Zeit”:

Nie da się ocenić osiągnięć strajku politycznego: jego wartość wzrasta w zależ-ności od stopnia proletariackiej świadomości klasowej. Strajk polityczny prze-prowadzony z siłą i solidarnością nigdy nie jest stracony, ponieważ jest on tym, co osiąga, rozwinięciem i ukazaniem władzy proletariatu, dzięki czemu hartuje się moc i poczucie odpowiedzialności walczących, a panujące klasy stają się świadome siły przeciwnika*.

Jeśli jak dotąd żaden bez wyjątku strajk masowy, czy to w „Europie Zachodniej”, czy w Rosji, nie przyniósł jednak – w przeciwieństwie do najnowszego schematu towarzysza Kautsky’ego – ani całkowitego zwy-cięstwa, ani złamania proletariatu, lecz na odwrót, jego skutkiem było prawie zawsze wzmocnienie organizacji, świadomości klasowej oraz poczu-cia mocy robotników, to pojawia się z drugiej strony pytanie: w jaki sposób może w Niemczech w ogóle dojść do owego wielkiego i „ostatecz-nego”, owego apokaliptycznego strajku masowego, przy którym strzaskane zostaną najtwardsze dęby, zatrzęsie się ziemia i otworzą się groby, skoro masy proletariatu nie są wcześniej do niego przygotowywane, szkolone, budzone przez cały, długi okres strajków masowych, ekonomicznym i politycznych walk masowych? W ten „ostateczny” strajk masowy ma według towarzysza Kautsky’ego rzucić się „cały proletariat Rzeszy” i to do tego „z wszelką swoją mocą”. Jak jednak nagle, w jednym ruchu, mają do „ostatecznego” strajku masowego „na śmierć i życie” być dojrzali prusko--niemieccy robotnicy miejscy, kolejowi, pocztowi itd., którzy dziś znie-woleni są przez „ślepe posłuszeństwo” [Kadavergehorsam], pracownicy rolni nieposiadający żadnego prawa do stowarzyszeń ani żadnej organi-zacji, czy szerokie masy robotników, tkwiące jeszcze we wrogich organi-

25 Od października do grudnia 1905 roku w Austro-Węgrzech decyzją Austriackiej Partii Socjaldemokratycznej miały miejsce masowe strajki i demonstra-cje, podczas których żądano powszechnego prawa wyborczego.

* O. Olberg, Nachträgliches zum Eisenbahnerstreik, „Die Neue Zeit“, Jahgr. XXIII, bd. II. s. 385.

Page 43: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201243

Teoria i praktyka

zacjach, w żółtych związkach, związkach chrześcijańskich czy związku Hirscha-Dunckera26, krótko mówiąc, cała wielka masa niemieckiego proletariatu, która cały czas jest poza zasięgiem zarówno naszej organiza-cji związkowej, jak i socjaldemokratycznej agitacji? Jak mają być do niego przygotowani, jeśli nie zostaną dzięki poprzedzającemu go okresowi ofen-sywnych walk masowych, strajków demonstracyjnych, częściowych straj-ków masowych, wielkich walk gospodarczych itd. wyzwoleni ze swojego skostnienia, swojego ślepego posłuszeństwa, z podziałów między nimi i przyłączeni do zwolenników socjaldemokracji?

Również i towarzysz Kautksy musi to pojmować. „Oczywiście – pisze – że nie wyobrażam sobie tego pojedynczego wydarzenia jako odizolowanego aktu, niczym wystrzału z pistoletu. Także i ja wyczekuję ery wyczerpujących masowych walk i masowych akcji, strajku masowego jednak jako broni ostatecznej”27. Tylko jakie „masowe walki i masowe akcje” ma na myśli towarzysz Kautsky, które miałyby poprzedzać ów „ostateczny” strajk masowy i same nie polegałyby na strajku masowym? Czy miałyby to być demon-stracje uliczne? Ale nie można przez lata robić samych demonstracji ulicz-nych. A ogólne, efektowne strajki demonstracyjne powinny być również według towarzysza Kautsky’ego wykluczone w Niemczech; miałoby to być „całkowicie nie do pomyślenia, by u nas w strajku demonstracyjnym prze-ciwko zarządowi kolei miejskich wstrzymane zostały tramwaje, gazownie”. Masowe strajki gospodarcze tak samo nie mogą służyć za ową pracę przy-gotowawczą do masowego strajku politycznego. Należy je według towarzy-sza Kautsky’ego trzymać z daleka od politycznego strajku masowego, nie wspierają one według niego niczego, lecz są wręcz szkodliwe. Na czym więc powinny zatem w końcu polegać owe „wyczerpujące” masowe walki i akcje ery przygotowań? Przykładowo na „wyczerpujących” wyborach do Reich-stagu albo na zgromadzeniach z rezolucjami protestacyjnymi? Jednak owe ogromne warstwy niezorganizowanego albo wrogo zorganizowanego pro-letariatu, o które rozchodzi się w „ostatecznym” strajku masowym, pozostają z dala od naszych zgromadzeń. Jest to więc całkowicie nie do pomyślenia, jak mielibyśmy właściwie pozyskać, obudzić i wyszkolić „cały proletariat Rzeszy” na tę ostateczną walkę „na śmierć i życie”. Czy towarzysz Kautsky sobie tego życzy, czy nie, jego ostateczny strajk masowy właśnie dlatego, że wyklucza okres strajków masowych o ekonomicznym i politycznym cha-rakterze, nadejdzie niczym wystrzał z pistoletu.

26 Związek zawodowy Hirscha-Dunckera [Hirsch-Dunckersche Gewerkvereine] – założony w roku 1868 przez Maxa Frischa oraz Franza Dunckera i istniejący aż do roku 1933 związek zawodowy o linii liberalnej i socjal-liberalnej, konkurujący ze związkami chrześcijańskimi i socjaldemokracją.

27 K. Kautsky, Eine neue Strategie, s. 374.

Page 44: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 44

Róz. a Luksemburg

W końcu należy sobie jednak zadać pytanie: co to jest właściwie za „ostateczny” strajk masowy, który nastaje tylko raz i w którym cały pro-letariat Rzeszy bije się z wszelką swoją mocą na śmierć i życie? Czy należy pod tym pojęciem rozumieć okresowy „ostateczny” strajk masowy, który doprowadza do rozstrzygnięcia każdą większą kampanię polityczną, a więc taką jak np. walka w Prusach o prawo wyborcze, o prawo wyborcze do Reichstagu, o zapobieżenie zbrodniczej wojnie itd.? Ale „na śmierć i życie” nie da się walczyć okresowo i więcej niż jeden raz. Tak odmalowany strajk masowy, w który „cały proletariat” i to w dodatku „z wszelką swoją mocą” bije się „na śmierć i życie”, może być tylko walką o całą polityczną władzę w państwie. Może to być jedynie owa „ostateczna” walka „na śmierć i życie”, w której proletariat bije się o dyktaturę, by ukatrupić burżuazyjne państwo klasowe. Polityczny strajk masowy dla Niemiec odsuwa się w ten sposób coraz dalej; wpierw wyczekiwano go na drodze „strategii wyczer-pania” po przyszłorocznych wyborach do Reichstagu , teraz znika on nam z oczu jako „ostateczny”, jedyny strajk masowy i drażni się z nami z sinej dali – rewolucji społecznej.

Przypomnijmy sobie teraz jeszcze warunki, od których towarzysz Kautsky w swoim pierwszym artykule Was nun? [Co teraz?] uzależnił zrealizowanie politycznego strajku masowego: zachowanie przygotowań w ścisłej tajemnicy przed wrogiem, podjęcie uchwały przez najwyższą „radę wojenną” partii, w miarę możliwości zaskoczenie przeciwnika – i niepostrzeżenie uzyskujemy obraz myślowy mający wiele wspólnego z „ostatnim, wielkim dniem”, strajkiem generalnym według anarchistycz-nej recepty. Idea strajku masowego przekształcona zostaje z historycznego procesu nowoczesnej proletariackiej walki klasowej, znajdującej się w swoim trwającym dziesięciolecia okresie końcowym, w chaotyczne zderzenie, w którym „cały proletariat Rzeszy” nagle za jednym zamachem ukatrupia burżuazyjny porządek społeczny.

Co jednak towarzysz Kautsky pisze w swojej Rewolucji socjalnej (wyd. 2, s. 54):

Takie stawianie kwestii jest niedorzecznością. Strajk powszechny w tym zna-czeniu, że wszyscy robotnicy pewnego kraju na dany znak porzucają pracę, przypuszcza z góry taką jednomyślność i taką organizację robotników, która w dzisiejszym społeczeństwie nie może być bodaj osiągniętą, a raz osiągnięta, byłaby niezwalczoną, że strajk powszechny stałby się już niepotrzebny. Taki strajk za jednym zamachem uniemożliwiłby nie tylko istniejące społeczeństwo, lecz i w ogóle wszelką egzystencję, proletariuszy wpierw jeszcze niż kapitalistów; strajk taki zatem musiałby się niechybnie załamać w tej samej chwili, w której zacząłby rozwijać swój wpływ rewolucyjny.

Idea strajku masowego

przekształcona zostaje z historycznego

procesu nowoczesnej proletariackiej walki

klasowej, znajdującej się w swoim trwającym

dziesięciolecia okresie końcowym,

w chaotyczne zderzenie, w którym

„cały proletariat Rzeszy” nagle za

jednym zamachem ukatrupia burżuazyjny

porządek społeczny

Page 45: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201245

Teoria i praktyka

Strajk jako środek walki politycznej nie przybierze chyba, przynajmniej w bliższym czasie, formy strajku wszystkich robotników danego kraju, nie może też mieć za zadanie zastąpienia innych środków walki politycznej pro-letariatu, może je tylko uzupełniać i potęgować. Zbliża się czas, w którym wobec przewagi organizacji przedsiębiorców jakiś odosobniony, nie polityczny strajk stanie się również bezsilnym, jak wobec ucisku, zależnego od kapitalistów bezsilną jest odosobniona akcja parlamentarna stronnictw robotniczych. Uzu-pełnianie się wzajemne tych środków walki staje się coraz bardziej naglącą koniecznością, i wspólne ich działanie da im nowe siły.

Strajk powszechny musi być nasamprzód poznany, jak każda nowa broń28.

W ten sposób towarzysz Kautsky traci z oczu ogólną perspektywę rozwoju walki klasowej w Europie Zachodniej i w Niemczech, który to rozwój ostatnimi laty niestrudzenie opisywał, za każdym razem, gdy zabierał się za uzasadnianie szerszego teoretycznego uogólnienia swojego stanowiska w sprawie walki wyborczej w Prusach. Sam również miał nieprzyjemne uczucie niespójności swoich obecnych poglądów z wcześniejszym punk-tem widzenia i dlatego też był tak uprzejmy, by w ostatniej, trzeciej części swojej polemiki ze mną szczegółowo zreprodukować serię swoich artyku-łów z roku 1904 pt. Allerhand Revolutionäres [Rewolucjoniści wszelkiej maści]. Jaskrawa sprzeczność nie zniknęła oczywiście przez to ze świata. Było to jedynie powodem chaotycznego, zagadkowego charakteru ostat-niej części jego artykułu, która tak niesamowicie szkodzi przyjemności jego lektury.

To nie tylko jednak owa seria artykułów stanowi o głośnym dysonan-sie w stosunku do tego, co towarzysz Kautsky postuluje teraz. W jego Rewolucji socjalnej czytamy o całkiem długim okresie walk rewolucyjnych, w który wkroczymy i w których polityczny strajk masowy „z pewnością będzie odgrywał wielką rolę” (s. 54). Cała broszura Der Weg zur Macht [Droga do władzy] poświęcona jest prezentacji tej samej perspektywy. Tak, w tym miejscu wkroczyliśmy już w okres rewolucyjny. Tutaj towarzysz Kautsky dokonuje rewizji „politycznego testamentu” Fryderyka Engelsa i ogłasza, że czas „strategii wyczerpania”, która polega na wykorzystywaniu istniejących podstaw prawnych ustroju państwowego, już się skończył:

Na początku lat dziewięćdziesiątych – pisał – uznałem, że dalszy rozwój prole-tariackich organizacji oraz proletariackiej walki klasowej wówczas, przy danych podstawach ustroju państwowego, zaprowadzi proletariat najdalej. Nie będzie

28 K. Kautsky, Rewolucja socjalna, cz. 1: Reformy społeczne a rewolucja socjalna, tłum. H. S. Kamieński, Warszawa 1907, s. 87-88.

Page 46: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 46

Róz. a Luksemburg

mi więc można zarzucić, że motywuje mnie jedynie potrzeba upajania się rewo-lucją i radykalizmem, gdy twierdzę, że obserwacja dzisiejszej sytuacji prowadzi mnie do poglądu, iż od początku lat dziewięćdziesiątych stosunki się fundamen-talnie zmieniły, iż wszyscy mamy powody, by zakładać, że wkroczyliśmy w okres walk o instytucje państwowe i państwową władzę. Walki, których różne zmienne koleje mogą rozciągnąć się na dziesięciolecia, których form i czasu trwania nie da się na razie przewidzieć, które najprawdopodobniej jednak już w najbliższym czasie doprowadzą do poważnego przesunięcia w stosunkach sił na korzyść proletariatu, jeśli nie wręcz do jego jedynowładztwa w Europie Zachodniej.

I dalej:

Przy całej tej ogólnej niepewności dane są jednak najbliższe zadania proletariatu. Już je opracowaliśmy. Proletariat nie może pójść naprzód bez zmiany podstaw ustroju państwowego, na gruncie których toczy on swoją walkę. Z całych sił dążyć do demokracji w Rzeszy, ale także w pojedynczych państwach, mianowi-cie w Prusach i Saksonii – oto jego następne zadanie; jego najbliższym zadaniem międzynarodowym jest walka z polityką światową i militaryzmem.Równie oczywiste, co te zadania są także środki, które stoją do naszej dyspozycji, by poradzić sobie z tymi zadaniami. Do tych stosowanych już wcześniej doszedł jeszcze strajk masowy, który w teorii zaakceptowaliśmy już na początku lat dziewięć-dziesiątych i którego zdatność była od tego czasu w sprzyjających warunkach wielokrotnie wypróbowywana [podkreślenia – RL]*.

W swojej Rewolucji socjalnej, w Der Weg zur Macht [Droga do władzy], w „Die Neue Zeit” towarzysz Kautsky pouczał niemieckie związki zawo-dowe o strajku politycznym jako „nowej taktyce”, którą w coraz większym stopniu należy uznawać za konieczną wobec faktu, że sam tylko strajk związków zawodowych jest w coraz większym stopniu skazany na niepo-wodzenie przez związki przedsiębiorców. To właśnie ten pogląd był przy-czyną zaciekłej waśni między nim i „Correspondenzblatt der Generalkom-mission der Gewerkschaften Deutschlands” [„Gazeta Korespondencyjna Generalnej Komisji Związków Zawodowych” (Niemiec)].

Teraz towarzysz Kautsky chce wyraźnie odróżnić strajk ekonomiczny od akcji politycznej, teraz głosi on, że wszystkie strajki w Europie Zachod-niej muszą bezwarunkowo doprowadzić do „określonych skutków”, ina-czej bowiem „chybią one swego celu”. Do środków zaś, które „organizują proletariat, zwiększają jego zdolność pojmowania i poczucie siły, jego organizacjom przysparzają zaufania mas ludowych”, zalicza on jedynie „szczęśliwie wywalczone zmiany płac”. Obecnie nic w ogóle nie jest bardziej naglące, niż „widoczny sukces”, który zaimponuje masom. „Nie ma jed-

* K. Kautsky, Der Weg zur Macht, Berlin 1909, s. 52-53 i s.101-102.

Page 47: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201247

Teoria i praktyka

nak wielu sukcesów, które są w stanie w tak namacalny sposób udoku-mentować masie naszą wzrastającą siłę, takich jak zwycięstwo wyborcze, zdobycie nowych mandatów”29. A więc wybory do Reichstagu i mandaty – oto Mojżesz i prorocy!

Teraz słyszymy, że niemiecki robotnik powinien ograniczyć się do manifestacji „bez ryzyka”, że „sam tylko strajk demonstracyjny nie jest nawet najbardziej imponującą” formą politycznego protestu, że „zwycię-skie wybory do Reichstagu robią dużo większe wrażenie”! I w końcu, że „rzeczywista masowa demonstracja”, która powinna służyć sprawie, „nie-wymagającej od razu ochrony, lecz samego tylko protestu przeciwko bez-prawiu mającemu miejsce już od ponad pół wieku”, tego rodzaju strajk demonstracyjny jest w Niemczech praktycznie niemożliwy „bez sposob-ności do przemocy”30. Towarzysz Kautsky nie zauważył tylko, że argu-mentacją tą dostarczył mimochodem najpiękniejszego możliwego teore-tycznego uzasadnienia dla likwidacji święta pierwszomajowego.

Towarzysz Kautsky ma pełne prawo do wskazywania na to, że „już przed rewolucją rosyjską” opisał on w swoim artykule Allerhand Revolu-tionäres dokładnie działanie politycznego strajku masowego. Wydaje mi się jednak, że nie chodzi mu tylko o to, by rewolucyjne walki i ich zewnętrzny przebieg przedstawić w teoretycznej abstrakcji, czyli że tak powiem – nigdzie, by zaprojektować ich ogólny schemat. Równie ważne jest dla niego, by w praktyce dawać za każdym razem te rozwiązania, które wyzwalają w proletariacie maksimum rewolucyjnej energii i które są w stanie daną sytuację popchnąć najbardziej i najszybciej do przodu. Towarzysz Kautsky w swoich licznych artykułach, w swoich broszurach nakreślił wprawdzie z przekonywającą jasnością obraz rewolucyjnych walk przyszłości, jak to można zobaczyć np. już w 1904 roku, w jego opisie strajku masowego, gdzie „każdy dworek, każda stodoła, każda fabryka, każda linia telegraficzna i każda linia kolejowa poddane są militarnemu nadzorowi”, „gdzie przeciwko wielości [die Menge] są wszędzie wysyłani żołnierze” i gdzie mimo to nie dochodzi w żadnym przypadku do bitwy, „ponieważ tam, gdzie docierają, wielość rozpierzcha się, by zebrać się wszędzie tam, gdzie żołnierze albo jeszcze nie dotarli, albo gdzie już byli”, gdzie wpierw „gazownie i elektrownie przestają funkcjonować, ruch uliczny zamiera, w końcu ferwor strajku porywa ze sobą nawet pocztę i koleje; najpierw strajk podejmują pracownicy warsztatów, potem także młodsi urzędnicy zakładowi” – krótko, wszystko to opisane z taką plastycznością, żywiołowością, z takim realizmem, że nie dziwiłoby to, gdyby chodziło

29 K. Kautsky, Eine neue Strategie, s. 419.30 Tamże, s. 370.

Page 48: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 48

Róz. a Luksemburg

o procesy w przestworzach. Gdy jednak zagadnienie to zstąpi raz pierw-szy z owych wysokości, gdzie teoria niczym orzeł spokojnie zatacza swoje kręgi, na płaską ziemię pruskiej kampanii wyborczej, to bezgłowy i bez-radny pruski rząd przekształci się nagle w rocher de bronze31, niemieckie stosunki społeczne, gotowe do rewolucji społecznej („Hurra! Marsz, marsz!”), tak jak są one przedstawione w Der Weg zur Macht [Droga do władzy], w trwały ląd, gdzie „nie ma co w ogóle myśleć o tym”, że pra-cownicy państwowych warsztatów oraz urzędnicy zakładowi, młodsi czy starsi, przyłączą się do demonstracji, a „era rewolucji, która się zbliża”, przekształci się w płynne przygotowania do wyborów do Reichstagu, ponieważ „nie ma dużo sukcesów, które są w stanie w tak namacalny sposób udokumentować masie naszą siłę” jak mandaty do Reichstagu.

Szturmująca niebo teoria – oraz „wyczerpanie” w praktyce, najbardziej rewolucyjne perspektywy w chmurach – oraz mandaty do Reichstagu jako jedyna perspektywa w świecie. Towarzysz Kautsky wyjaśnił swoją kampanię przeciwko mnie naglącą koniecznością ratowania idei strajku masowego przed kompromitacją. Obawiam się jednak, że byłoby lepiej zarówno dla idei strajku masowego, jak i dla towarzysza Kautsky’ego, gdyby owa akcja ratunkowa nie została podjęta.

Tłumaczenie – zespół w składzie: Mateusz Karolak, Piotr Kozak, Aleksandra Magryta, Mikołaj Ratajczak

Redakcja: Wiktor Marzec, Kamil Piskała

cytowanie:R. Luksemburg, Teoria i praktyka, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/3.Luksemburg1.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

31 Rocher de bronzie – (fr.) spiżowa skała, sformułowanie pochodzące od Fryderyka Wilhelma I, oznaczające niewzruszone, pewne fundamenty.

Page 49: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz.a Luksemburg

Proletariuszka*

Róża Luksemburg rozważa w tym artykule położenie kobiet--robotnic w warunkach gospodarki kapitalistycznej. Pod-kreśla społeczne znaczenie ich pracy (w przeciwieństwie do bezczynności kobiet pochodzących z burżuazji czy arystokra-cji), które nie idzie jednak w parze z jakimikolwiek prawami publicznymi. Droga emancypacji tych „najbiedniejszych z biednych” wiedzie, zdaniem Luksemburg, przez udział w ruchu robotniczym. Żądania częściowe, oderwane od walki o zniesienie kapitalizmu, z góry skazane są na poraż-kę. Jedynie zniesienie kapitalizmu pozwoli na ustanowienie rzeczywistego równouprawnienia i rozciągnięcie pełni praw publicznych na wszystkich członków społeczeństwa.

* Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach berlińskiego pisma „Sozialdemokrati-sche Korrespondenz” (nr 27, 5 marca 1914).

Słowa kluczowe: Robotnice, sufrażystki, równouprawnienie, Róża Luksemburg, walka klas

}

Page 50: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 50

Róz. a Luksemburg

Dzień proletariuszki otwiera tydzień socjaldemokracji1. Partia wydzie-dziczonych wysyła na front swoją kobiecą kolumnę i podejmuje osiem dni ciężkiej pracy, aby na nowych polach siać ziarno socjalizmu. Żąda-nie politycznego równouprawnienia kobiet jest pierwszą podnoszoną na tym froncie kwestią, dzięki której partia szykuje się do pozyskania nowych zwolenników dla postulatów całej klasy robotniczej.

Współczesna najemna proletariuszka wkracza na publiczną scenę jako pionierka klasy robotniczej i jednocześnie całej płci żeńskiej; pierw-sza pionierka od tysiącleci.

Kobieta z ludu od zawsze ciężko pracowała. W pierwotnej hordzie dźwigała ciężary, zbierała żywność; w prymitywnej wiosce uprawiała zboże, mełła, lepiła garnki; w starożytności obsługiwała jako niewolnica rządzących, których latorośle ssały jej piersi; w średniowieczu przędła w izbie dla feudalnych panów. Ale odkąd istnieje własność prywatna, kobieta z ludu pracuje najczęściej poza wielkim warsztatem społecznej produkcji, a więc także poza kulturą, zamknięta w stłoczonym domu i w nędzy życia rodzinnego. To dopiero kapitalizm wydarł ją rodzinie i narzucił jej jarzmo społecznej produkcji na obcych polach, w warszta-tach, na placach budowy, w biurach, w fabrykach i domach towarowych. Jako kobieta z burżuazji pasożytuje ona na społeczeństwie, a jej funkcja polega jedynie na konsumpcji owoców wyzysku, jako drobnomieszczanka jest jucznym zwierzęciem rodziny. Dopiero jako nowoczesna proleta-riuszka kobieta staje się człowiekiem, ponieważ to dopiero walka, uczest-nictwo w tworzeniu kultury i historii ludzkości czyni ją człowiekiem.

Dla posiadającej burżujki jej dom jest jej światem. Dla proletariuszki jej domem jest cały świat, wraz z jego cierpieniami i radościami, z jego okrucieństwami i surowością. Proletariuszka wędruje wraz z budowni-czymi tunelu z Włoch do Szwajcarii, obozuje w barakach i podśpiewu-jąc, suszy ubranka niemowlaków w pobliżu skał, które za pomocą dyna-mitu wylatują w powietrze. Jako sezonowa pracownica rolna przesiaduje wiosną w hałasie dworców kolejowych na swoich skromnych tobołkach, z chustą na prostej fryzurze, i czeka cierpliwie na transport ze wschodu na zachód. Na międzypokładzie oceanicznych parowców przemieszcza się z każdą falą, która nędzę kryzysu przelewa z Europy do Ameryki.

1 W 1914 roku Międzynarodowy Dzień Kobiet świętowano pod hasłem walki o równouprawnienie i prawa wyborcze kobiet. Ów socjaldemokratyczny dzień kobiet rozpoczął trwający od 8 do 15 maja 1914 roku „czerwony tydzień”, którego celem była agitacja na rzecz socjaldemokracji i zachęcanie do lektury jej wydawnictw prasowych. W rezultacie tej akcji odnotowano istotny przyrost liczby członków partii, a także zwiększenie liczby abonentów prasy socjaldemokratycznej.

Page 51: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201251

Proletariuszka

Porusza się w masie różnojęzycznych głodujących proletariuszy, którzy, gdy wzbierze powrotna fala amerykańskiego kryzysu, powrócą do nędzy ojczystej Europy, do nowych nadziei i rozczarowań, do nowego polo-wania na pracę i chleb.

Kobieta z burżuazji nie ma żadnego rzeczywistego interesu w walce o prawa polityczne, ponieważ nie pełni ona w społeczeństwie żadnej funkcji gospodarczej, ponieważ delektuje się gotowymi owocami klaso-wego panowania. Żądanie równouprawnienia kobiet jest – będzie to szok dla burżujek – czystą ideologią odosobnionych słabych grup bez materialnego zakorzenienia, fantomem sprzeczności między kobietą a mężczyzną, kaprysem. Stąd też burleskowy charakter ruchu sufrażystek2.

Proletariuszka potrzebuje praw politycznych, ponieważ pełni w spo-łeczeństwie taką samą funkcję ekonomiczną, jak proletariusz, tak samo jak on haruje dla kapitału, tak samo utrzymuje państwo i tak samo jest przez nie wyzyskiwana i zniewalana. Posiada takie same interesy i do ich obrony potrzebuje takiej samej broni. Jej polityczne żądania są głę-boko zakorzenione w społecznej przepaści, która dzieli klasę wyzyski-wanych od klasy wyzyskujących; nie w przeciwieństwie między mężczy-zną a kobietą, lecz w przeciwieństwie między kapitałem a pracą. Formalnie rzecz biorąc, polityczne prawa kobiet pozostają w harmonii z burżuazyjnym państwem. Przykłady Finlandii, amerykańskich stanów, pojedynczych gmin udowadniają, że równouprawnienie kobiet nie obala jeszcze państwa, nie narusza panowania kapitału. Ponieważ jednak w rzeczywistości polityczne prawa kobiet są obecnie czysto proletariac-kim żądaniem klasowym, dla dzisiejszych kapitalistycznych Niemiec brzmią one niczym trąby sądu ostatecznego. Tak jak republika, tak jak milicja, tak jak ośmiogodzinny dzień pracy, tak też prawa wyborcze kobiet mogą zwyciężyć lub polec jedynie wraz z całą walką klasową proletariatu, jedynie za pomocą proletariackich sposobów walki i środ-ków władzy mogą one zostać obronione.

Burżuazyjne aktywistki na rzecz praw kobiet chcą uzyskać prawa polityczne, aby uczestniczyć potem w życiu politycznym. Proletariuszka może podążać jedynie drogą walki klasowej, uzyskując drobnymi krokami rzeczywistą władzę, i dopiero poprzez to zdobyć spisane prawa. U pod-staw każdego awansu społecznego leżał czyn. Proletariuszki muszą poprzez swoją działalność stanąć twardo na nogach w życiu politycznym, tylko dzięki temu położą fundament pod swoje prawa. Panująca grupa odmawia im dostępu do świątyni ustawodawstwa, jednak inna znaczna

2 Sufrażystkami nazywano w Wielkiej Brytanii kobiety walczące o polityczne równouprawnienie, a przede wszystkim zwolenniczki praw wyborczych dla kobiet.

Proletariuszka potrzebuje praw politycznych, ponieważ pełni w społeczeństwie taką samą funkcję ekonomiczną, jak proletariusz, tak samo jak on haruje dla kapitału, tak samo utrzymuje państwo i tak samo jest przez nie wyzyskiwana i zniewalana

Page 52: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 52

Róz. a Luksemburg

siła otwiera im na oścież podwoje – partia socjaldemokratyczna. Tutaj, w szeregach organizacji, rozpościera się przed proletariuszką niemożliwe do przeoczenia pole politycznej pracy i politycznej władzy. To tutaj kobieta jest równoprawnym czynnikiem. To socjaldemokracja wprowa-dzi ją do warsztatu historii, i tutaj, gdzie uderzają cyklopowe siły, wywal-czy dla niej rzeczywiste równouprawnienie, także wtedy, gdy odmówią go jej papierowe prawa mieszczańskiej konstytucji. Tutaj kobieta obok mężczyzny porusza podstawy istniejącego porządku społecznego i zanim przyznane zostanie jej zaświadczenie o jej prawach, pomoże pogrzebać w gruzach ten społeczny porządek.

Warsztat historii potrzebuje siły rąk i pary w płucach. Świat żeńskiej nędzy czeka na wybawienie. Tutaj kobieta chłopa małorolnego jęczy pod ciężarem życia i prawie się pod nim załamuje. Tam, w niemieckiej Afryce, na pustyni Kalahari, bieleją kości kobiet Herero, które zostały przez niemieckich żołnierzy doprowadzone do straszliwej śmierci z głodu i pragnienia3. Po tamtej stronie oceanu, wśród wysokich skał Putumayo, przebrzmiewają niesłyszane przez świat, śmiertelne krzyki indiańskich kobiet, torturowanych na plantacjach gumy międzynarodowych kapi-talistów.

Proletariuszko, najbiedniejsza z biednych, najbardziej pozbawiona praw spośród już ich nieposiadających, śpiesz do walki o wyzwolenie kobiet i rodzaju ludzkiego od okropności kapitalistycznego panowania. Socjaldemokracja wyznaczyła ci honorowe miejsce. Śpiesz na front, na szańce!

przełożył Mateusz Karolak

cytowanie:R. Luksemburg, Proletariuszka, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/4.Luksemburg2.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

3 Podczas kampanii przeciwko plemieniu Herero w południowo-wschodniej Afryce niemieckie wojska kolonialne wypędziły rodzimą ludność na pustynię i odcięły od dostępu do wody. Generał Lothar von Trotha wydał rozkaz, aby nie brać jeńców oraz strzelać do kobiet i dzieci, co zaowocowało masakrą Herero.

Page 53: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Róz.a Luksemburg

Socjalizacja spol/eczenstwa*

Przedstawiany artykuł Róży Luksemburg jest próbą naszkico-wania pierwszych przemian, jakie dokonać miały się w Niemczech na drodze od kapitalizmu, który zginąć miał lada moment pod ciosami rewolucji, do ustroju socjalistycz-nego. Luksemburg wylicza i zwięźle omawia zasady, na których oprze się uspołeczniona gospodarka. Podkreśla również rolę rewolucyjnego entuzjazmu i nabytego podczas walki klasowej doświadczenia dla wytworzenia odpowied-niego, sprzyjającego procesom socjalizacji, nastawienia proletariatu.

* Artykuł ukazał się pierwotnie na łamach dziennika „Hamburger Volkszeitung” (wydanie z dn. 28 grudnia 1918).

Słowa kluczowe: socjalizm, praca, utopia, uspołecznienie

Page 54: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 54

Róz. a Luksemburg

Rozpoczęta właśnie rewolucja proletariacka nie może mieć innego celu ani innego wyniku niż urzeczywistnienie socjalizmu. Klasa robotnicza musi przede wszystkim dążyć do tego, by pochwycić we własne ręce całą polityczną władzę w państwie. Ale dla nas, socjalistów, władza polityczna jest tylko środkiem. Celem, do osiągnięcia którego musimy posłużyć się władzą, jest przebudowa od podstaw całych stosunków gospodarczych.

Dziś całe bogactwa: największe i najlepsze posiadłości ziemskie, kopal-nie i zakłady, podobnie jak fabryki, należą do paru junkrów i kapitalistów. Wielka masa robotników za ciężką pracę otrzymuje tylko skąpy zarobek, wystarczający ledwo by przeżyć. Bogacenie się paru nierobów jest celem dzisiejszej gospodarki.

Sytuacja ta musi się zmienić. Wszystkie społeczne bogactwa, własność gruntowa i ziemia, wraz ze wszystkimi skarbami, które skrywa w swoim łonie, wszystkie fabryki i zakłady muszą jako wspólne dobro ludu zostać odebrane z rąk wyzyskiwaczy. Pierwszym obowiązkiem jaki spoczywa na prawdziwej władzy robotniczej jest, z pomocą różnych narzędzi wła-dzy [Machtsprüchen], uczynić najważniejsze środki produkcji własnością narodową i poddać kontroli społecznej.

Potem zaczyna się jednak właściwe i zarazem najtrudniejsze zadanie: budowa gospodarki na zupełnie nowych podstawach.

Dziś produkcja w każdym przedsiębiorstwie jest kierowana na wła-sną rękę przez pojedynczych kapitalistów. Co i jak powinno być produ-kowane, gdzie, kiedy i jak sprzedać wyprodukowane towary, określa sam przedsiębiorca. Robotnicy nie troszczą się o to zupełnie, są li tylko żywymi maszynami, które mają jedynie wykonać swoją pracę.

W socjalistycznej gospodarce wszystko to musi się zmienić. Zniknie prywatny przedsiębiorca. Produkcja nie będzie służyć już dłużej temu, by bogaciły się jednostki, lecz będzie zapewniać ogółowi zaspokojenie wszystkich potrzeb. Zgodnie z tym, wszelkie fabryki, zakłady i gospo-darstwa rolne muszą całkowicie przekształcić swoje cele i sposób funk-cjonowania.

Po pierwsze: jeżeli produkcja ma mieć na celu zapewnienie wszyst-kim godnego życia, wystarczającego pożywienia, dostarczenie wszyst-kim ubrania i innych dóbr kulturowych, to wydajność pracy musi być o wiele wyższa niż dziś. Pola muszą dawać większe plony, w fabrykach znaleźć zastosowanie najbardziej zaawansowana technika, tylko najwydatniejsze spośród kopalń węgla i rudy mają być eksplo-atowane i tak dalej. Wynika z tego, że socjalizacja będzie obejmować przede wszystkim wielkie zakłady przemysłowe i rolnictwo. Drobnych rolników i rzemieślników, którzy utrzymują się z własnej pracy na

Page 55: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Socjalizacja spol/eczenstwa

praktyka teoretyczna 6/201255

skrawku ziemi czy własnego warsztatu, nie potrzebujemy i nie chcemy pozbawiać ich skromnej własności. Wszyscy oni z czasem dobrowol-nie przyjdą do nas i poznają przewagę socjalizmu nad własnością prywatną.

Po drugie: by wszyscy w społeczeństwie mogli cieszyć się dobroby-tem, wszyscy muszą pracować. Tylko ten, kto wykonuje jakąś poży-teczną pracę dla ogółu, czy będzie to praca manualna, czy umysłowa, może rościć sobie prawo do tego, by otrzymywać środki do zaspoko-jenia swoich potrzeb. Skończy się próżniacze życie, jakie przeważnie prowadzą dziś bogaci wyzyskiwacze. Powszechny obowiązek pracy dla wszystkich zdolnych do pracy, z którego wyłączone będą naturalnie małe dzieci, starcy i chorzy, jest w społeczeństwie socjalistycznym oczy-wistością. Wspólnota musi bez wątpienia troszczyć się o niezdolnych do pracy – nie tak jak dziś przez nędzną jałmużnę, ale poprzez obfite wyżywienie, uspołecznione wychowanie dzieci, godną opiekę nad starszymi, publiczną opiekę zdrowotną dla chorych i tak dalej.

Po trzecie: z tej samej perspektywy, to znaczy ze względu na dobro ogółu będzie się racjonalnie gromadzić i rozporządzać siłami roboczymi i środkami produkcji. Marnotrawstwo, które ma dziś miejsce na każdym kroku, musi się skończyć. Podobnie muszą oczywiście zostać zlikwido-wane przemysły wojenne i zbrojeniowe, gdyż socjalistyczne społeczeństwo nie potrzebuje zabójczej broni. Zamiast tego, zaoszczędzone kosztowne materiały i siła robocza muszą zostać wykorzystane do użytecznej pro-dukcji. Przemysły luksusowe, które dostarczają dziś bogatym nierobom świecidełek, również muszą zniknąć, tak jak i osobista służba. Wszystkie zaangażowane tam siły robocze znajdą pożyteczne i godne zajęcie.

Gdy wytworzymy takie społeczeństwo pracy, gdzie wszyscy pracują na rzecz wszystkich, dla ogólnego dobra i pożytku, to, po czwarte, sama praca będzie musiała ulec zmianie. Obecnie praca w przemyśle, jak i w rolnictwie, ale także w sklepie czy w biurze, jest przeważnie dla proletariusza katuszą i ciężarem. Chodzimy do pracy, gdyż musimy, ponieważ w przeciwnym razie nie zdobędziemy środków do życia. W socjalistycznym społeczeństwie, gdzie wszyscy wespół pracują z wła-snej woli, oczywiście zdrowie i ochota do pracy muszą być przedmiotem najwyższej uwagi. Wprowadzone zostać muszą: krótki czas pracy, który nie przekracza normalnych zdolności [Leistungsfähigkeit], zdrowe miej-sce pracy, niezbędne warunki do odpoczynku i urozmaicenie pracy, dzięki którym każdy z ochotą i zamiłowaniem sprosta przydzielonemu zadaniu.

W poczet tych wszystkich wielkich reform zalicza się również wytworzenie odpowiadającego im materiału ludzkiego. Dziś nad robot-nikiem stoi kapitalista z batem – czy to osobiście, czy to za pośrednic-

W socjalistycznym społeczeństwie, gdzie wszyscy wespół pracują z własnej woli, oczywiście zdrowie i ochota do pracy muszą być przedmiotem najwyższej uwagi

Page 56: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 56

Róz. a Luksemburg

twem swego majstra i nadzorcy. Głód pędzi proletariusza do fabryki, do junkra czy bogatego rolnika; do pracy, do biura, do sklepu. Przed-siębiorca zatroszczy się już o to, by nie marnować czasu, nie trwonić materiału, dostarczać dobrą i solidną pracę.

W gospodarce socjalistycznej nie ma już przedsiębiorcy z jego batem. Robotnicy są tu wolnymi i równymi ludźmi, którzy pracują z własnej woli i dla własnego pożytku. Oznacza to, niejako samo przez się, pilną pracę z wewnętrznych pobudek, żadnego szastania społecz-nym bogactwem, dostarczanie najsolidniejszej pracy na czas. Każde socjalistyczne przedsiębiorstwo potrzebuje oczywiście swojego kie-rownika technicznego, który zna się na rzeczy, zarządza pracą tak, by wszystko działało jak należy, by praca była wydajna i dobrze zorgani-zowana. To oznacza także chętne i pełne wypełnianie tych zarządzeń, utrzymywanie porządku i dyscypliny, żadnych zatargów i wprowa-dzania nieporządku.

Jednym słowem: robotnik socjalistycznej gospodarki musi pokazać, że także bez bata głodu nad sobą, bez kapitalistów i ich przymusu na karku może pilnie i porządnie pracować, utrzymywać dyscyplinę i robić, co do niego należy, najlepiej jak potrafi. Przyczynia się do tego wewnętrzna samokontrola, duchowa dojrzałość, powaga obyczajów, przyczynia się uczucie godności i odpowiedzialności, całe wewnętrzne odrodzenie proletariusza.

Leniwi, lekkomyślni, egoistyczni i obojętni ludzie nie mogą urzeczy-wistnić socjalizmu. Socjalistyczne społeczeństwo potrzebuje ludzi, spo-śród których każdy jest pełen zapału i zaangażowania na rzecz ogólnego dobra, pełen poświęcenia i współczucia dla innych, pełen odwagi i wytrwałości, by wykonać najcięższe zadania.

Nie musimy jednakże czekać wieków czy dziesięcioleci, by wyrósł taki rodzaj ludzi. Właśnie teraz, w walce, w rewolucji masy proletariu-szy uczą się koniecznego idealizmu i zdobywają sobie wcześnie duchową dojrzałość. By poprowadzić rewolucję do zwycięstwa, także potrzebu-jemy odwagi i wytrwałości, wewnętrznego zdecydowania i gotowości do poświęceń. Pozyskując solidnych wojowników dzisiejszej rewolucji, tworzymy również przyszłych socjalistycznych robotników, którzy mają się stać podstawą nowego porządku.

Zwłaszcza pracująca młodzież jest powołana do tych wielkich zadań. Z pewnością jako przyszłe pokolenia będzie ona budować prawdziwe fundamenty socjalistycznej gospodarki. Ich rzeczą jest już teraz pokazać, że jako nosiciele przyszłości ludzkości, dorośli do tego wielkiego zadania. Wystarczy tylko zburzyć stary świat i zbudować nowy. Ale damy radę, młodzi przyjaciele, nieprawdaż? Damy radę! Tak jak w piosence:

Właśnie teraz, w walce, w rewolucji masy

proletariuszy uczą się koniecznego idealizmu

i zdobywają sobie wcześnie duchową

dojrzałość. By poprowadzić rewolucję

do zwycięstwa, także potrzebujemy odwagi

i wytrwałości, wewnętrznego zdecydowania

i gotowości do poświęceń

Page 57: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Socjalizacja spol/eczenstwa

praktyka teoretyczna 6/201257

Nie brak nam niczego, moja panno, moje dziecko,jak wszystek tego, co przez nas rozkwita,by wolnym być niczym ptaki: tylko czasu!1

przełożył Wiktor Marzec

cytowanie:R. Luksemburg, Socjalizacja społeczeństwa, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luk-semburg/5.Luksemburg3.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

1 Uns fehlt ja nichts, mein Weib, mein Kind, als all das, was durch uns gedeiht, um so frei zu sein, wie die Vögel sind: nur Zeit! – jest to fragment piosenki pt. Der Arbeitsmann autorstwa Richarda Fedora Leopolda Deh-mela (1863-1920).

Page 58: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Page 59: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Róz.a Luksemburg

Co robia przywódcy?*

Róża Luksemburg, rozważając przebieg walk klasowych w Niemczech od listopada 1918 roku do początku stycznia 1919 roku podejmuje próbę opisu relacji łączącej spontanicz-nie działający, zrewolucjonizowany proletariat oraz przywód-ców partyjnych i związkowych. Jednocześnie wskazuje na konieczne, jej zdaniem, posunięcia taktyczne, które powięk-szą szanse rewolucji na zwycięstwo, takie jak m.in. uzbrojenie robotników, pozyskanie poparcia radykalnie nastawionej części wojska, wyłonienie w toku walki nowych, ofensywnie nastawionych liderów. Zdecydowanie i szybkość działania, do których nieprzywykli są starzy przywódcy partyjni, stanowi jej zdaniem warunek konieczny powodzenia rewolucji.

* Artykuł opublikowano pierwotnie w berlińskim „Die Rote Fahne” (nr 7, 7.01.1919).

Słowa kluczowe: rewolucja, ruch robotniczy, przywództwo, powstanie, socjaldemokracja

Page 60: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 60

Róz. a Luksemburg

W atmosferze żaru rewolucji szybko dojrzewają ludzie i rzeczy. Jeszcze trzy tygodnie temu, kiedy zakończyła się ogólnoniemiecka konferencja rad robotniczych i żołnierskich, wydawało się, że władza duetu Ebert-Sche-idemann1 znajduje się u szczytu. Reprezentanci rewolucyjnych mas robot-niczych i żołnierskich w całych Niemczech ślepo ulegli swym liderom. Zwołano Zgromadzenie Narodowe, na które nie wpuszczono „ulicy”, zdegradowano Radę Wykonawczą, a wraz z nią rady robotnicze i żołnier-skie, do roli bezradnych pozorantów – cóż za triumf kontrrewolucji na całej linii! Owoce 9 listopada zostały zmarnowane i roztrwonione, bur-żuazja raz jeszcze odetchnęła z ulgą, a masy stoją bezradne, bezbronne i zgorzkniałe. Ebert i Scheidemann myśleli, że znaleźli się u szczytu władzy.

Ślepi głupcy! Nie minęło nawet dwadzieścia dni, gdy ich iluzoryczna władza zaczęła z dnia na dzień chwiać się w posadach. Na mocy swych interesów, na mocy konieczności historycznej, na mocy „przymusu” historii, to właśnie masy są prawdziwą i realną siłą. Choć można je chwilowo zakuć w kajdany, ich organizacje formalnie pozbawić mocy

– to wystarczy tylko, by się poruszyły, rozprostowały zesztywniały krę-gosłup, a usunie się grunt pod nogami kontrrewolucji.

Ci, którzy byli świadkami wczorajszej demonstracji mas na Siegesal-lee2, tej nieugiętości rewolucyjnych przekonań, wspaniałej atmosfery i energii, która płynęła od mas, muszą przyznać: proletariusze na prze-strzeni minionego tygodnia, w wyniku ostatnich wydarzeń, bardzo dojrzeli politycznie. Stali się świadomi swej siły i jedyne, co im [teraz] pozostaje, to skorzystać z tej siły.

Ebert i Scheidemann i ich mocodawcy – burżuazja, którzy nieustan-nie gadają o „puczu”, teraz przeżywają to samo rozczarowanie, co ostatni z Burbonów, który w odpowiedzi na swą pełną wzburzenia opinię o „rebelii” ludu paryskiego usłyszał od ministra: „Panie, to nie jest rebe-lia, to rewolucja!”.

Tak, to właśnie rewolucja, z całym jej zewnętrznie chaotycznym przebiegiem, swymi naprzemiennymi wzlotami i upadkami, chwilowym wzbieraniem i równie chwilowym załamywaniem się rewolucyjnej fali dążącej do przejęcia władzy. Tym pozornie zygzakowatym ruchem rewo-

1 Mowa tu o dwóch czołowych niemieckich politykach przełomowego okresu schyłku Cesarstwa Niemieckiego i narodzin Republiki Weimarskiej. Friedrich Ebert – ostatni kanclerz Cesarstwa i pierwszy prezydent Republiki, związany z SPD; Philipp Scheidemann – pierwszy kanclerz Republiki Weimarskiej, związany z SPD.

2 Nieistniejący dziś berliński bulwar (Aleja Zwycięstwa), symbol władzy cesarskiej, znajdujący się w dzielnicy Tiergarten, a rozciągający się od Kemperplatz do Platz der Republik.

Na mocy swych interesów, na mocy

konieczności historycz-nej, na mocy „przy-

musu” historii, to właśnie masy są praw-

dziwą i realną siłą

Page 61: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201261

Co robia przywódcy?

lucja posuwa się krok po kroku naprzód w swym niedającym się zatrzy-mać pochodzie.

To właśnie w walce masy muszą nauczyć się walczyć, nauczyć się działać. I to jest dziś wyczuwalne: berlińscy robotnicy w dużym stopniu nauczyli się działać, pragną zdecydowanych czynów, klarownych sytuacji, [użycia] radykalnych środków. Już nie są tacy jak 9 listopada, wiedzą, czego chcą i co powinni.

Ale czy ich przywódcy, organy wykonawcze ich woli, stoją na wyso-kości zadania? Czy rewolucyjni reprezentanci i delegaci z dużych zakła-dów, czy radykalne elementy USPD3 nabrały w międzyczasie siły i determinacji? Czy ich zdolność do akcji dotrzymuje kroku rosnącej energii mas?

Obawiamy się, że na te pytanie nie można z całym przekonaniem odpowiedzieć twierdząco. Boimy się, że przywódcy są wciąż tacy sami, jak 9 listopada, że niewiele się nauczyli.

Upłynęły 24 godziny od chwili, gdy Ebert i Scheidemann zwrócili się przeciw Eichhornowi4. Masy entuzjastycznie przyjęły apel swych przywódców, spontanicznie i na własną rękę przywróciły na stanowisko Eichhorna, z własnej inicjatywy zajęły [siedzibę] „Vorwärts”5 , opanowały burżuazyjną redakcję oraz WTB6 i, na ile mogły, same się uzbroiły. Cze-kają na dalsze polecenia i działania swoich przywódców.

3 Niezależna Socjaldemokratyczna Partia Niemiec [Unabhängige Sozialde-mokratische Partei Deutschlands] – została powołana do życia w 1917 roku przez grupę działaczy dawnej jednolitej SPD, sprzeciwiających się polityce bezwzględnego popierania wojny i rządu Rzeszy. Jej pierwszym przewodniczącym był Hugo Hasse, spośród innych przywódców należałoby wymienić Karla Kautsky’ego, Emila Bartha, Kurta Eisnera oraz Richarda Müllera. USPD od początku swego istnienia byłą wyraźnie podzielona – o dominację rywalizowały: grupa polityków o poglą-dach umiarkowanych i reformistycznych (np. Hasse, Kautsky, Bernstein) oraz skrzydło rewolucyjne, skupione wokół grupy Spartakusa (Liebknecht, Levi). Wkrótce lewe skrzydło USPD przekształciło się w partię komunistyczną, a reszta

„niezależnych” połączyła się w 1922 r. z SPD. 4 4 stycznia 1919 roku Emil Eichhorn – ówczesny komendant miejski berliń-

skiej policji, przynależący do lewego skrzydła USPD, został zdymisjonowany przez rząd socjaldemokratów. W konsekwencji zrewoltowana część berlińskiego proletariatu i wojska została sprowokowana do nieprzygotowanej walki zbrojnej. Kierownictwo USPD i Komunistycznej Partii Niemiec (KPD) zwołały berlińskich robotników i żołnierzy do akcji na rzecz przywrócenia odwołanego Emila Eichhorna oraz roz-brajania oddziałów kontrrewolucyjnych. Na ten apel 5 stycznia tysiące demonstran-tów zebrały się na Siegesallee i przemaszerowały pod siedzibę policji.

5 Dziennik, centralny organ SPD.6 Wolffs Telegraphisches Bureau – agencja prasowa założona w 1849 roku

przez Bernharda Wolffa.

Page 62: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 62

Róz. a Luksemburg

A co ci [przywódcy] w tym czasie zrobili? Co postanowili? Jakie środki podjęto w tej napiętej sytuacji – w której rozstrzygnie się los rewolucji przynajmniej na następny okres, by zapewnić jej zwycięstwo? Nic [takiego] nie widzimy i nic nie słyszymy! Być może reprezentanci robotników dokładnie i intensywnie obradują. Ale teraz należy działać.

Ebert i Scheidemann z pewnością nie trwonią swego czasu na kon-sultacjach. Pewnie też nie śpią. Po cichu przygotowują swoje intrygi z energią i rozwagą typową dla kontrrewolucjonistów, ostrzą swe miecze, by [ostatecznie] zaskoczyć rewolucję i ją podstępnie zamordować.

Inne niecne elementy przypuszczalnie już pilnie pracują nad podję-ciem „negocjacji”, doprowadzeniem do kompromisu, rozciągając nad krwawą przepaścią, która rozdziela robotnicze i żołnierskie masy od rządu Eberta, most „porozumienia” pomiędzy śmiertelnymi wrogami.

Nie ma czasu do stracenia. Należy przedsięwziąć daleko idące środki. Masy, wierni żołnierze rewolucji, muszą dostać jasne i szybkie dyrektywy, tak by ich energia, wola walki zostały ukierunkowane na właściwe cele. Wahające się elementy żołnierskie pośród oddziałów wojskowych mogą zostać pozyskane dla uświęconej sprawy ludu tylko dzięki pełnym deter-minacji i jasnym działaniom rewolucyjnych organów.

Działać! Działać! [Działać] odważnie, z determinacją i z konsekwen-cją – to psi obowiązek i powinność reprezentantów rewolucji i prawdzi-wych przywódców partii socjalistycznej. Rozbroić kontrrewolucję, uzbroić masy, obsadzić wszystkie posterunki. Działać szybko! Rewolucja zobowiązuje. W [perspektywie] dziejów świata jej godzina liczy się za miesiąc, a dzień za rok. Organy rewolucji muszą być świadome swych najwyższych obowiązków!

przełożył Filip Karol Leszczyński

cytowanie:R. Luksemburg, Co robią przywódcy?, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/6.Luksemburg4.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Page 63: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

luksemburg dzisiaj

Page 64: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 65: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

– o ekonomii politycznej, niemieckiej lewicy i dynamice kapitalizmu z Michaelem Krätke rozmawia David Muhlmann*

Róz·a Luksemburg jest symbolem marksizmu otwartego

W prezentowanym wywiadzie Michael Krätke omawia znaczenie postaci Róży Luksemburg i jej teoretycznego dorobku dla środowiska zachodnioniemieckiej radykalnej lewicy lat 60. i 70. Sytuowała się ona, jego zdaniem, w opozycji do dwóch kontestowanych w tym kręgu tradycji: „oficjalnego” marksizmu radzieckiego (dominującego w NRD) oraz neoklasycznej ekonomii, dominującej na zachodnioniemieckich uniwersytetach. Krätke próbuje także określić miejsce Luksemburg w historii marksistowskiej ekonomii politycznej, podkreślając szczególną oryginalność jej podejścia do mechanizmów rozwojowych kapitalizmu. Zwraca uwagę na silnie obecną w jej myśli krytykę biurokra-tyzacji oraz przywiązanie do faktycznie demokratycznych mechanizmów podejmowania decyzji.

Słowa kluczowe: ekonomia polityczna, Róża Luksemburg, kapitalizm, biurokracja

* Wywiad zamieszczono w książce: D.Muhlmann, Reconcilier marxisme et demo-cratie, Seuil 2010

Page 66: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 66

Michael Krätke

David muhlmann: Jest Pan jedną z osób odpowiedzialnych za wielki projekt wydania dzieł zebranych marksa i Engelsa – marx-Engels gesamtausgabe (mEgA) – w ramach którego opublikowano już blisko sześćdziesiąt tomów ich pism, to jest więcej niż połowę z przewidzianej całości. ma Pan na koncie wiele publikacji na temat gospodarki międzynarodowej, a bazował Pan zwłaszcza na pismach ekonomicznych Róży luksemburg. Kieruje Pan także pracami edytorskimi nad jej spuścizną – czego one dotyczą?Michael Krätke: Jestem redaktorem ośmiu czy dziewięciu niewyda-nych rękopisów Róży Luksemburg dotyczących ekonomii politycz-nej, które w tym roku zostały odnalezione w archiwach w Moskwie i które zostaną dołączone do edycji niemieckiej. Pozostaje nadal do odnalezienia jeszcze kilka prac Róży Luksemburg, do publikacji lub reedycji. Z pierwszego okresu jej życia brakuje licznych artykułów napisanych po polsku, które były wydawane, lecz obecnie są nie do znalezienia. Inne znów teksty nie były nigdy opublikowane i znajdują się w polskich archiwach. Rękopisy, którymi się zajmuję, zostały napisane między 1907 i 1910 rokiem; są to ważne prace. Jedna z nich dotyczy historii myśli ekonomicznej; Luksemburg pracuje tam na tekstach Marksa, które częściowo wydał Kautsky pod tytułem Teorie wartości dodatkowej (Marks 1861-1863). Pracuję także nad tekstem poświęconym teorii płacy – wage theory – która podejmuje krytykę dokonaną przez Marksa w pierwszym tomie Kapitału (Marks 1867). Istotne są też dwa inne rękopisy Róży Luksemburg skoncen-trowane na tomie drugim i trzecim (Marks 1885 i 1894), które są bardzo ważne, ponieważ pokazują sposób, w jaki Luksemburg czytała dwa ostatnie tomy. W tamtej epoce dla większości ludzi – w tym także dla ekonomistów marksistowskich – było normalne, że czyta się wyłącznie pierwszy tom Kapitału; ale dla niej tom drugi stanowił ważny etap w opracowaniu własnej teorii kryzysu.

W takim razie zostaje jeszcze wiele rzeczy do opracowania...Rzeczywiście, są to teksty, których nie da się pominąć. Chodzi o prace badawcze, które powstały na bazie odczytów, jakie Róża Luksemburg dawała jako profesorka ekonomii politycznej w szkole niemieckiej partii socjaldemokratycznej, gdzie nauczała przez cztery czy pięć lat.

W jaki sposób odkrył Pan Różę luksemburg i jej dzieło? odkąd datuje się to odkrycie? chciałbym poznać nieco Pana drogę życiową jako intelektualisty i działacza, aby zrozumieć, jaki sens

Page 67: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz·a Luksemburg jest symbolem...

praktyka teoretyczna 6/201267

mogło mieć dla Pana studiowanie Róży luksemburg. Jak Pan wie, przeprowadzam wywiady z osobami z różnych krajów i zain-teresowanie Różą luksemburg pozostaje w ścisłym związku ze sposobem recepcji i wydania jej dzieł w danym kontekście naro-dowym...Tak. Trzeba powrócić do rzeczywistości niemieckiej lat sześćdziesią-tych i siedemdziesiątych. Studiowałem przede wszystkim w Berlinie

– oraz w Paryżu i Brukseli – i to właśnie poprzez kontekst niemieckiej lewicy, między 1969 a 1975 rokiem, odkryłem Różę Luksemburg. Uchodziła ona wówczas za rodzaj ikony dla wielu postępowych myśli-cieli. Niektórzy młodzi ekonomiści odkryli, że ona sama była eko-nomistką, jedną z pierwszych kobiet studiujących ekonomię poli-tyczną. Dla mnie Luksemburg wpisywała się między dwie skrajności: z jednej strony nieoficjalny antymarksizm – półurzędowy, lecz bardzo ciężki w RFN – oraz, z drugiej strony, oficjalny marksizm-leninizm pozostałej części Niemiec. Studenci i ogólnie młodzi, radykalni inte-lektualiści byli bardzo sceptyczni wobec tych dwóch ortodoksji. Żadna z nich nie doceniała Róży Luksemburg albo ceniła ją tylko pozornie. Jej krytyka Lenina, partii bolszewickiej oraz rewolucji rosyjskiej były znane. W NRD jej teksty były przez długi czas przemilczane, chodziło o rodzaj tajemnicy, która wpływała na radykalną krytykę wewnątrz marksizmu. Dla nas, na Zachodzie, Róża Luksemburg była zwłasz-cza jedną z pierwszych kobiet, która na serio wzięła się za ekonomię polityczną. Zajmowała się tym tematem, mając czelność nie tylko krytykować Karla Kautsky’ego, ale również samego Marksa, co było dla nas znaczące, bardzo interesujące i było tym, co przyciągało. Studiowała w Zurychu u Juliusa Wolfa, dziś mało znanego, ale wów-czas jednego z najbardziej znaczących specjalistów, ponieważ zaliczał się do grona tych profesorów niemieckich, którzy angażowali się w ostatniej dekadzie dziewiętnastego wieku w krytykę Marksa. Godne uwagi jest, że studiowała u kogoś, kto uchodził za krytyka Marksa. Zajmowała nas zatem ona sama i jej pisma ekonomiczne, ponieważ znajdowaliśmy się wówczas w trakcie wykraczającej poza kręgi intelektualnej lewicy debaty na temat znaczenia ekonomii, słynnej debaty wokół „ekonomizmu”, która oznaczała coś zupełnie odmiennego na przykład za czasów Lenina.

To znaczy? Dla nas historyczna debata wokół „ekonomizmu” oznaczała, że nieustannie istniał konflikt między, powiedzmy, spadkobiercami

Dla nas, na Zachodzie, Róża Luksemburg była zwłaszcza jedną z pierwszych kobiet, która na serio wzięła się za ekonomię polityczną

Page 68: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 68

Michael Krätke

ortodoksyjnego marksizmu – według których wszystko zależy od ekonomii politycznej, natomiast pozostałe przejawy życia to epife-nomeny – a resztą marksistów. W Niemczech w latach sześćdziesią-tych występowała silna reakcja – którą da się zrozumieć – przeciw pozycji pretendującej do bycia ortodoksją. I koniec końców młodzi intelektualiści niemieccy odkryli na przykład Gramsciego i wzięli go sobie jako ikonę antyekonomizmu – co bynajmniej nie było prawdą. Gramsci nie był ignorantem w zakresie ekonomii politycz-nej, raczej przeciwnie. Występowały na dodatek fałszywe sprzecz-ności, fałszywe opozycje w obrębie lewicy intelektualnej. Róża Luk-semburg pozwalała je przekroczyć: była reprezentantką polityki radykalnej, w dyskusjach z rewizjonistami odwoływała się stale do faktów ekonomicznych.Z drugiej strony odkryliśmy Marksa jako publicystę ekonomicznego. Róża Luksemburg także była publicystką, pisała artykuły na temat okoliczności rozwoju gospodarki światowej, rozwoju gospodarek Europy; znała je bardzo dobrze. Istotne było, że podczas gdy trwał spór między „ekonomistami” i „antyekonomistami”, Róża Luksem-burg stanowiła przykład świadczący o tym, że można łączyć radykalną analizę ekonomiczną z polityką wolnościową oraz demokratyczną wewnątrz ruchu socjalistycznego i robotniczego. Róża Luksemburg była ważnym punktem odniesienia, ale nie ikoną

– jak się ją czasami nadal postrzega. Nie łączyła nas z nią relacja sentymentalna jak z idolem, natomiast odkryliśmy ją jako liczącą się w naszych oczach myślicielkę naukowej lewicy.

czy krytyczny stosunek Róży luksemburg do lenina oraz bolsze-wizmu stanowił dla was ważny element? Myślę, że całkiem szybko go dostrzegliśmy, jako że odsyłał do kon-fliktów, jakie sami dosyć wcześnie mieliśmy z tymi, którzy stanowili ówcześnie centrum ortodoksji i którzy uważali Lenina za następcę Marksa czy Engelsa; dla ortodoksów rozwój marksizmu składał się z logicznie następujących po sobie etapów, Lenin zaś był postacią najważniejszą w tym lineażu. Jako że pozostawaliśmy poza wszystkimi tymi tradycjami, dostrzegliśmy natychmiast – nie bez pewnej cieka-wości intelektualnej oraz licznych zastrzeżeń wobec oficjalnych orto-doksji i antyortodoksji – fundamentalną więź, która połączyła Lenina z Rudolfem Hilferdingiem1. Studiowaliśmy dlatego teksty oryginalne;

1 Zob. R. Hilferding, Kapitał finansowy. Studium o najnowszym rozwoju kapitalizmu, Warszawa 1958.

Róża Luksemburg stanowiła przykład

świadczący o tym, że można łączyć

radykalną analizę ekonomiczną

z polityką wolnościową oraz demokratyczną

wewnątrz ruchu socjalistycznego i robotniczego.

Page 69: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201269

Róz·a Luksemburg jest symbolem...

polegaliśmy nie tylko na komentarzach, nie poprzestawaliśmy na teoriach zrodzonych z dzieł klasycznych, ale wracaliśmy do źródeł. Odkrywaliśmy tradycję w łonie marksizmu oraz Drugiej Międzyna-rodówki, która przeszła do historii pod nazwą austromarksizmu, a w którą wpisywał się Rudolf Hilferding, myśliciel bardzo radykalny, produktywny i twórczy.Chodziło o reformistów, niezmiernie interesujących, którzy dokonali pewnych odkryć podjętych ponownie przez Lenina w bardziej sys-tematycznym, akademickim i nieformalnym stylu. Nie oznacza to, że trzeba pomniejszać znaczenie Lenina jako postaci historycznej; jego dzieło wzbudzało w nas duży szacunek, jednak zauważyliśmy, że istniało wiele nurtów marksizmu krytycznych wobec Lenina, które zasługiwały na opracowanie.

Jak pamiętała rewolucję 1918 roku oraz ruch Spartakusa niemiecka lewica krytyczna na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdzie-siątych? czy imiona Róży luksemburg, Karla liebknechta i innych

– myślę na przykład o Paulu levim – tworzyły część waszej wyobraźni jako młodych, radykalnych intelektualistów?Żyli jeszcze wówczas uczestnicy tamtych wydarzeń, będący członkami Gruppe Spartakus, z którymi przeprowadzaliśmy wywiady. To była kolejna tradycja, z którą czuliśmy się związani i było to bez wątpie-nia dziedzictwo, do którego się odwoływano, nawet jeśli trwał o nie spór: ludzie tamtej epoki byli dla nas wielkim przykładem, jednakże trzeba było stwierdzić, że wysiłek stworzenia lewicy na lewo od ofi-cjalnej socjaldemokracji ostatecznie nie został wykorzystany.Osobistością dla nas bardzo ważną był Paul Levi – opublikowałem kilka artykułów na jego temat. Wspaniały umysł i rodzaj bardzo rzadki w polityce niemieckiej: posiadał ogromną siłę retoryczną i z tego powodu był często porównywany z Dantonem. Posiadał wykształcenie prawnicze, był adwokatem Róży Luksemburg, stąd się znali. Następ-nie zajmował się specjalistycznymi badaniami z zakresu prawa i poli-tyki międzynarodowej. Postać Paula Leviego wywierała duże wrażenie

– krytykował po równo komunistów, jak i socjaldemokratów. Zajmo-wał pozycję absolutnie niezależnego, rewolucyjnego intelektualisty i był jednym z najważniejszych bojowników reprezentujących wówczas tradycję marksistowską, pozostając z dala od wszystkich ortodoksji i aparatów partyjnych.Historia spartakusowców była znana i stanowiła dla nas bez wątpie-nia punkt łączący nas z pokoleniem młodych lewicowców – młodych w latach drugiej wojny światowej – niekiedy trockistów, którzy robili

Page 70: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 70

Michael Krätke

kariery w strukturach niemieckiej socjaldemokracji, jak na przykład mój dawny przyjaciel, zmarły w zeszłym roku Peter von Herzen, który był także specjalistą od rewolucji 1918 roku oraz koncepcji rad robotniczych. Przywódcy tego pokolenia byli niekiedy bardzo krytyczni wobec radykalnych ruchów niemieckiej młodzieży, ale znali wszystkie te elementy historii niemieckiej lewicy, które nam były nieznane.

Dziękuję Panu za tę analizę kontekstu niemieckiego, która pozwala lepiej zrozumieć, ile mogła znaczyć dla was Róża luksemburg, w waszej działalności intelektualnej i zaangażowaniu publicznym. Wróćmy teraz do rzeczy. Pracował Pan wiele nad pismami ekono-micznymi Róży luksemburg, w szczególności nad kwestiami związanymi z imperializmem oraz dynamiką akumulacji kapitału. co szczególnie zapamiętał Pan z Róży luksemburg w tym zakre-sie? Dlaczego uważa Pan ją za jedną z tych, którzy najbardziej odznaczyli się na gruncie krytyki ekonomii politycznej?Mam za sobą tradycyjne wykształcenie ekonomiczne i dosyć wcześnie byłem sceptyczny wobec neoklasycznej ortodoksji w ekonomii. Odkrywając tradycję krytyki ekonomii politycznej, spostrzegłem, że wielu młodych intelektualistów dość arogancko opracowuje projekty teoretyczne, od Marksa i Engelsa poczynając, bez zważania na to, że ich dzieła pozostały niedokończone. Przecież Engels, publikując Marksa, nie zaciemnił tej kwestii wersji oryginalnych, które w więk-szości pozostały w rękopisach, nie osiągnąwszy formy ostatecznej, skończonej. Było zatem jeszcze wiele problemów do rozwiązania, mnóstwo pracy dla ekonomistów marksistowskich i pierwszą rzeczą, jaką zrobiliśmy z moimi przyjaciółmi w 1975 roku, było stworzenie pracy zbiorowej – na pięciuset stronach, w dwóch tomach – o kry-zysie oraz kapitalizmie według Marksa2.Kontynuowałem pracę w tym zakresie, ponieważ było kilka „teryto-riów ekonomicznych”, w których nie widziano niczego ciekawego

– trzeba było ciągnąć, jeśli chce Pan tak to nazywać, pracę Marksa: pieniądz, kredyt, podatki, finanse publiczne międzynarodowe i porównawcze3. Żeby móc pracować nad tym wszystkim, trzeba było studiować autorów klasycznych, w tym Różę Luksemburg, która koncentrowała się przede wszystkim na analizie procesu akumulacji

2 M. Krätke, Krise und Kapitalismus bei Marx, t. 1-2, Koeln 1975.3 Tegoż, Kritik der Staatsfinanzen: zur Politischen Oekonomie des Steuerstaats,

Hamburg 1984.

Page 71: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201271

Róz·a Luksemburg jest symbolem...

kapitału, czego Marks nie ukończył. Jej krytyka Marksa nie był w całości zasadna, jednak ma ona ogromne znaczenie, ponieważ zapoczątkowała istotną debatę ekonomiczną trwającą aż do lat trzy-dziestych. Luksemburg porwała do polemik licznych autorów – Bucharina4 czy Henryka Grossmanna5 – to bez wątpienia jej wielka zasługa. Istnieje związek, na poziomie teorii, między Różą Luksem-burg a Michałem Kaleckim, twórcą analizy makroekonomicznej, która pozostaje obecnie nadal bardziej znacząca od keynesizmu. Poza tym Luksemburg zaproponowała analizy, które do dziś są nadal bar-dzo użyteczne, jeśli nie bierze się ich dosłownie: zaproponowała tezę głoszącą, że przetrwanie kapitalizmu zależy od istnienia przestrzeni niekapitalistycznych, nawet jeśli te zmierzają do zaniku; w dłuższej perspektywie można zauważyć, że znajdujemy się bardzo blisko sytu-acji, którą Róża Luksemburg opisała jako sytuację graniczną, kiedy kapitalizm nie może się rozwijać, ponieważ już...

...podbił świat.Otóż to. W momencie, kiedy kapitalizm podbił świat, żyje on z własnych sprzeczności i nie ma już sił. Można powiedzieć, że nigdy dotąd nie byliśmy tak blisko tej sytuacji, z pewnością bliżej niż w epoce Róży Luksemburg. Nawet jeśli jej punkt widzenia był geo-graficzny i światowy, nadała ona znaczenie istnieniu „przestrzeni” niekapitalistycznych wewnątrz samych rozwiniętych społeczeństw kapitalistycznych: dziś można zaobserwować tę logikę podległości względem stosunków kapitalistycznych wszystkich sfer jeszcze nie-urynkowionych – życia społecznego, działalności społecznie przy-datnych, gospodarki równoległej (l’économie informelle), przestrzeni domowej... Znaczna część rodzajów pracy wpisuje się w inne ramy, jednak logika podboju jest stale obecna.Myślę, że trzeba poszukiwać nowych elementów, które we współcze-snym świecie pozwolą nam kontynuować analizę zaproponowaną przez Różę Luksemburg, uwzględniając aktualne dane. To pewien rodzaj poglądów wewnątrz tradycji marksistowskiej, jak np. u Erne-sta Mandela, który jako ostatni próbował w sposób bardzo meto-dyczny rozwinąć teorię rozwoju kapitalizmu nie w sposób ogólny, ale na podstawie swojej epoki6. Nie należy podążać za modami inte-

4 N. Bucharin, Imperializm a gospodarka światowa, Warszawa 1934.5 H. Grossman, Das Akkumulations- und Zusammenbruchsgesetz des kapitali-

stischen Systems. (Zugleich eine Krisentheorie), Leipzig 1929.6 Zob. E. Mandel, Reading in State Capitalism, Londres 1973.

Page 72: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 72

Michael Krätke

lektualnymi czy akademickimi, z ich skłonnością do abstrakcyjnych rozważań, ale raczej starać się odkrywać świat w jego stawaniu się, poprzez to, że kryje on w sobie przemiany. Już Marks i Engels usi-łowali tego dokonać: nie tylko ogólna teoria kapitału jako kategorii całościowej, ale zwłaszcza teoria kapitalizmu i jego rozwoju, logika jego historycznego rozwoju – że użyję francuskiego terminu histoire raisonnée. Można znaleźć wiele elementów histoire raisonnée w pismach Marksa oraz wszystkich marksistowskich ekonomistów po Marksie, którzy byli twórczy i rzeczywiście trzymali się tego schematu, jak Hilferding, Luksemburg oraz jeszcze Fritz Sternberg, najwybitniejszy uczeń Róży Luksemburg w Niemczech. Ten ostatni próbował kontynuować jej dzieło, pracując nad relacjami między kapitałem i pracą na skalę światową poprzez analizę migracji pracowników, co stanowiło ory-ginalną kontynuację analiz Róży Luksemburg. Sądzę, że niewiele się o nim mówi we Francji, jeszcze mniej w świecie anglosaskim, jako że tylko nieliczne jego teksty zostały przełożone. Był jednym z rzad-kich na lewicy ekonomistów, który podążył mniej więcej za intuicjami Róży Luksemburg i wskazał tym samym na doniosłość jej spuścizny. Dla przykładu, odkryła ona znaczenie sektora publicznego, który był w jej czasach niewielki – poniżej 10% PKB – a którego większość wydatków szła na siły zbrojne; to ona dostrzegła istotność, jaką miał zdobyć sobie ten sektor. Róża Luksemburg niekiedy postępowała impulsywnie, posiadała wielkie zdolności retoryczne, co moim zda-niem stanowi wartość niepodważalną, lecz to prowadziło ją od czasu do czasu do tego, że dawała się ponieść przez swoje analizy teore-tyczne. Jest wszakże rzeczą wielkiej wagi odkryć analityczny rdzeń (analytical core) jej prac.

A mówiąc dokładniej, jaką wartość mają jej analizy dla zrozumienia współczesnej dynamiki kapitalizmu? Jakie zastosowanie ma jej myśl ekonomiczna na przykład w dobie obecnego kryzysu świa-towego? Przywołał Pan myśl, że w momencie, kiedy kapitalizm opanuje cały świat – w sensie geograficznym, ale także jako pod-bój i dominacja nad niekapitalistycznymi sektorami na własnym obszarze – pojawia się kwestia załamania (effondrement) systemu. Jakie są Pana zapatrywania względem collapse theory? Nie myślę, żeby u Róży Luksemburg można znaleźć właściwie teorię

„upadku”. Przypominam sobie bardzo ironiczną uwagę – która figu-ruje w jej głównym dziele, Akumulacji kapitału – odnośnie wiary, jaką żywią czasami marksiści wobec ogólnego prawa spadku stopy

Page 73: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201273

Róz·a Luksemburg jest symbolem...

zysku. Mówi ona tam, że „to może trwać przez stulecia”, podkreśla-jąc, iż nie da się mówić o mechanicznym rozwoju gospodarki kapi-talistycznej. Nie można ustanawiać ruchu politycznego w oparciu o długofalowe tendencje tego typu, które nie stanowią prawdziwego wyjaśnienia regularnie występujących kryzysów.Myśli Róży Luksemburg udzieliła się powszechna wówczas „panika” związana z kryzysem finansowym początku dwudziestego wieku, szczególnie tym z roku 1907, który był pierwszym kryzysem Belle Époque. Trzeba sobie przypomnieć, że od 1895 roku aż do pierwszej wojny światowej trwał okres prosperity, przerwany co prawda w 1907 roku, jednak bez większych konsekwencji dla „gospodarki realnej”. Tymczasem Róża Luksemburg ujawniła tam znaczący fenomen: nale-żała do pokolenia marksistowskich ekonomistów, którzy w swoich badaniach wychodzili poza wielkie cykle analizowane przez Marksa i dla których stało się jasne, że coś uległo drastycznej zmianie i dlatego za konieczne uznali studiowanie tych zmian szczegółowo. Rozwój kapitalizmu w długim trwaniu stawał się czymś wielce złożonym, bardziej ambiwalentnym, czego nie można sprowadzić do jednego prawa ogólnego, jak prawo zniżkowej tendencji stopy zysku.

A według Pana w jakim cyklu rozwojowym znajdujemy się dziś? czy w myśleniu o tym pomaga wyjątkowa wrażliwość Róży luksem-burg – z jej podejściem do ekonomii – na modyfikacje koniunk-turalne i zmiany krótkookresowe?To skomplikowane. W tym momencie mamy do czynienia z dosyć szczególnego rodzaju kombinacją: właśnie przeżyliśmy drugi kryzys finansowy na skalę globalną, przy czym pierwszy datuje się na lata 1931-32, to znaczy dwa pierwsze lata tego, co nazwano Wielkim Kryzysem. Obecnie w stopniu dużo większym występuje to samo, z powodu tego, co zwą – by użyć tego słowa, które nie jest zanadto klarowne, ale które pokazuje pewien stan – globalizacją. W świecie finansowym nie będzie już kryjówki, gdzie można by się ochronić przed tym, co dzieje się w pozostałych krajach, to się już skończyło; wszyscy są powiązani ze wszystkimi. Poza tym istnienie więzi pomię-dzy światem finansowym, światem handlu międzynarodowego oraz produkcją przemysłową całkowicie organizuje obecną strukturę.Powiedziałbym, że dzięki Róży Luksemburg korzystamy dziś z makro-ekonomicznego aparatu analitycznego, który wyprzedza znacznie ten, którym dysponowano w jej czasach, dzięki czemu można znacz-nie lepiej rozumieć wydarzenia w wymiarze światowym. Istnieją pewne powiązania. Trzeba odwoływać się do prac marksistowskich

Page 74: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 74

Michael Krätke

ekonomistów epoki Wielkiego Kryzysu, a spośród nich do analizy kryzysu monetarnego wykonanej w latach 1934-1936 przez Otto Bauera, jednego z największych krytyków dzieła Luksemburg. Jednak dzisiaj żyjemy w sytuacji niespotykanej, której ona albo nie obserwowała, albo tylko w sensie ogólnym. To, co dziś przeżywamy, to chwila, kiedy niekapitalistyczne części świata nie są już po prostu skolonizowane – czyli okupowane i eksploatowane – ale przekształ-cają się w gospodarki i społeczeństwa kapitalistyczne. To, co Luk-semburg przewidziała, dzieje się i już się stało w wielu miejscach świata. Można zdać sobie sprawę ze stopnia, w jakim to wszystko dokonało się na przykład w Afryce i zwłaszcza w niektórych rejonach Azji oraz państwach Ameryki Łacińskiej.Kraj taki jak Brazylia jest dziś krajem kapitalistycznym wyposażonym w bardzo silną gospodarkę kapitalistyczną. Korea Południowa to państwo uprzemysłowione, kapitalistyczne, dobrze zintegrowane z rynkiem światowym; Chiny również... I to wszystko w sposób fundamentalny modyfikuje struktury handlu międzynarodowego, struktury międzynarodowych finansów, wytwarzając sytuację, którą można uznać za trzecią lub czwartą wielką zapaść w historii nowo-czesnego kapitalizmu. Mówię „trzecią” lub „czwartą”, ponieważ to zależy od opinii, jaką się ma na temat zawirowań z lat siedemdzie-siątych: albo chodzi o serię kryzysów, albo uważa się okres od 1971 do lat 1982-1983 za charakterystyczny dla Wielkiego Kryzysu; znaj-dowalibyśmy się dziś zatem w czwartym kryzysie. Sądzę, że chodziło o czas niewielkich kryzysów, które nie mogą być porównywane z takimi zjawiskami, jak długa zapaść dziewiętnastego wieku albo Wielki Kryzys lat trzydziestych; w tym sensie znajdujemy się w trze-cim wielkim kryzysie. To oczywiste, że ma on swoje cechy szczególne. Róża Luksemburg oferuje nam spojrzenie – jeśli można tak powiedzieć – które umoż-liwia lepsze zrozumienie faktu, że naprawdę znajdujemy się w specy-ficznej sytuacji, którą trzeba jednak analizować przez pryzmat teore-tyczny ogólniejszego problemu rozszerzonej (élargie) reprodukcji kapitalizmu na skalę światową. To właśnie to dzieje się obecnie. Nie-które kraje są zacofane w stosunku do innych, można powiedzieć, że chodzi tu bardziej o wojnę niż o pokojową transformację. W gruncie rzeczy chodzi o konflikt między wielkimi ośrodkami kapitalistycznymi

– Stanami Zjednoczonymi i Europą – oraz krajami, które zaczynają się do siebie zbliżać: Brazylią, Rosją, Indiami i Chinami. Na świecie daje się zaobserwować nowa konstelacja kapitalistycznych potęg, rekonfiguracja, w której pozycja hegemoniczna jest zachowana.

Page 75: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz·a Luksemburg jest symbolem...

praktyka teoretyczna 6/201175

Dziękuję za to naświetlenie kwestii ekonomicznych i zaryzykowanie nieco myślenia prospektywnego, co zawsze jest delikatną kwestią... Wyjaśnia Pan, w jaki sposób aktualne tendencje w ekonomii stanowią echo rozważań Róży luksemburg i stają się w jakimś sensie czytelne dzięki jej dziełu, które jednocześnie pozostaje oczywiście „dzieckiem swoich czasów”. Jakie byłyby inne więzi ze współczesnością, które należałoby wziąć pod uwagę? czytając Różę luksemburg, naprawdę ma się wrażenie, że ona zawsze w swych badaniach stara się brać na warsztat dzieło marksa i Engelsa...Dla nas stanowiła ona istotny punkt łączący z klasyczną myślą Marksa i Engelsa, którzy byli radykalnymi demokratami, lewicowcami i poniekąd także anarchistami. To dość oczywiste. Marks i Engels mogą być postrzegani jako pewnego typu anarchiści, którzy mieli w perspektywie zniknięcie wszelkich struktur dominacji, zwłaszcza struktur państwowych. Marks, jak i Engels, byli mocno przekonani

– przyczynili się bardzo do tego poziomu analizy – że w dłuższej perspektywie i dzięki rozwojowi ruchu robotniczego, ruchów rady-kalnych i lewicowych dalszy rozwój mógłby zachodzić poprzez to, co dziś nazywamy demokracją masową, republiką demokratyczną, w skrócie – poprzez taką formę polityczną, która umożliwiałaby postępy rewolucji w szerokim sensie: społecznym, moralnym i intelektualnym.Także Róża Luksemburg zawsze się przy tym upierała – ona, która żyła w imperialnych Niemczech, która znała powszechne wybory (jednak zarezerwowane dla mężczyzn) oraz demokrację parlamentarną bez prawdziwego parlamentu... Była oczywiście przekonana, jak inni socjaliści jej epoki, że trzeba wykroczyć poza walkę przeciwko auto-rytarnej i militarystycznej strukturze państwa, i nie tylko zmierzać do modelu Trzeciej Republiki Francuskiej, że trzeba rozwijać demo-krację powszechną, uniwersalną i angażować się w walkę z każdą formą władzy biurokratycznej, że dla socjalizmu będzie fatalne wią-zanie się z nową biurokracją, nową władzą, nową formą dyktatury. Dlatego właśnie od razu buntowała się przeciw autorytarnym ten-dencjom wewnątrz socjaldemokracji rosyjskiej. Bardzo szybko zaczęła krytykować wszystko, co miało tam miejsce, wszystko, co wiedziała o pierwszych fazach rewolucji rosyjskiej. Z tego tytułu dziś można z pewnością odwoływać się do Róży Luk-semburg. Związek Radziecki pod koniec swojego istnienia był naj-większą potęgą przemysłową, jaką świat dotąd znał. Z punktu widze-nia tej potęgi był naprawdę ogromny. Jednak społeczeństwo było w tym samym czasie kompletnie sparaliżowane – i oto co tworzy

Marks i Engels mogą być postrzegani jako pewnego typu anarchiści, którzy mieli w perspektywie zniknięcie wszelkich struktur dominacji, zwłaszcza struktur państwowych.

Page 76: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 76

Michael Krätke

więź z Różą Luksemburg i z wszystkimi krytykami marksistowskimi, którzy kwestionowali sposób rozwoju Związku Radzieckiego, uzna-jąc brak struktur demokratycznych za największą przeszkodę w two-rzeniu socjalizmu. Można dokonać postępu w stopniu uprzemysło-wienia; jednak jeśli nie zachodzi postęp na planie demokratycznym, wszystko ostatecznie spełznie na niczym. I tak właśnie się tam stało. I kiedy ma się do czynienia ze strukturą, jaka była stworzona w obrębie Związku Radzieckiego, i kiedy zaczyna się ją reformować odgórnie, à la Gorbaczow, wywołuje to powstanie ruchów i zmian w kierunku demokracji, które prowadzą do ruiny.

czy przykład chin nie świadczyłby o czymś przeciwnym? To kraj o intensywnie rozwijającej się gospodarce, tymczasem utrzymuje się tam upolityczniona biurokracja oraz logika monopartyjna...Tak, to najbardziej zajmujące doświadczenie obecnej doby. Można zgłaszać wiele zastrzeżeń i hipotez w tym względzie. Chińscy przy-wódcy czynią – przynajmniej oficjalnie, w deklaracjach programo-wych – pewne kroki w kierunku demokratyzacji, podziału władz, aby rozcieńczyć, by tak rzec, absolutną władzę partii. Lecz nie wia-domo właściwie, w jakim stopniu to cokolwiek zmieniło. Dwadzie-ścia lat temu partia w pewnym momencie opowiedziała się za repre-sjami i użyciem siły... Nie ma pewności, co tam się wydarzy... Róża Luksemburg dostrzegała ten problem biurokracji, nawiązując do tradycji, jaka w pewnej mierze wywodziła się od Jeana Jaurèsa, socja-lizmu francuskiego, bardzo silnego republikanizmu, co było podów-czas w Niemczech słabo obecne, kiedy większość socjalistów była patriotycznie nastawiona i pragnęła zawrzeć swoisty pakt z cesarzem: cesarz jako dobroczyńca klas niższych – taki był ideał dla wielu

„socjalistów”. I pozycja Róży Luksemburg wywarła niewyobrażalny wpływ wewnątrz ruchu socjaldemokratycznego w Niemczech, a zwłaszcza pośród związków zawodowych: krytykowała zbiurokra-tyzowanie niemieckich związków, podobnie jak partii socjaldemo-kratycznej. W odniesieniu do swojej krytyki bolszewizmu patrzyła na biurokratyzację jako na bardzo podobny problem, w sensie prze-szkody w rozwoju ruchu emancypacyjnego dla zwykłych ludzi, a nie przeznaczonego tylko dla intelektualistów.

A jakie znaczenie ma Róża luksemburg dla niemieckiej lewicy i dla intelektualistów dziś?Róża Luksemburg pozostaje punktem odniesienia dla niemieckiej lewicy. Jest „używana” na przykład przez reformatorską partię Die

Page 77: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201277

Róz·a Luksemburg jest symbolem...

Linke, której instytut naukowy nosi jej imię. W ogólnym sensie jej dzieło stanowi punkt wyjścia odpowiedni do dalszych badań oraz otwierania pewnych kluczowych debat wokół pojęć socjalizmu i poszerzonej demokracji. Jest ona mniej ceniona jako ekonomistka, co być może ulegnie zmianie, jednak w każdym razie ułatwia zbliże-nie wśród lewicowych intelektualistów, a zwłaszcza tych – w tym młodzieży i studentów – których nie satysfakcjonują oficjalne orto-doksje i którzy nie są związani z takim czy innym nurtem marksizmu. Róża Luksemburg jest niejako symbolem marksizmu otwartego i znajdującego się w ciągłym rozwoju, gdzie pozostaje wciąż wiele obszarów intelektualnych do zagarnięcia i problemów do rozwiązania.Sądzę, że w tym sensie jest ona wciąż żywa. Znaczące jest to, że Róża Luksemburg pełni nieco podobną „funkcję” w innych częściach świata i że odwołuje się do niej wielu intelektualistów z krajów azja-tyckich – w Japonii, w Chinach – oraz z Ameryki Łacińskiej. W świecie anglosaskim nie jest dobrze znana z powodu niewielkiej liczby istniejących przekładów. Prawie żadna z jej prac nie jest dostępna po angielsku; stąd zostaje jeszcze wiele pracy do wykonania. Mówiłem także, że dla licznych młodych intelektualistów jest ona postacią bardzo atrakcyjną: jeśli weźmie się pod uwagę Azję, znajdzie się kraje, gdzie większość studentów nauk społecznych i ekonomicz-nych stanowią kobiety. Ekonomistka Róża Luksemburg to dla nich bez wątpienia dobry przykład, przykład dodający odwagi.Wiele elementów zbiega się, by otworzyć drogę dla marksistowskiej, radykalnej tradycji w ekonomii politycznej. W tym sensie jestem nawet optymistą: nad jej myślą będą prowadzone nowe badania, będą odkrywane nowe teksty tej, która była pierwszą wielką ekono-mistką kapitalizmu. To będzie dawało liczne okazje do ponownego poznawania Róży Luksemburg.

przełożył Rafał Zawisza

Page 78: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 78

Michael Krätke

David muhlmann (ur. 1974) – francuski socjolog i psychoanalityk, autor książek Les étapes de la pensée psychanalytique (2007) oraz Récon-cilier marxisme et démocratie (2010).

michael R. Krätke (ur. 1950) – politolog, socjolog i ekonomista. Pro-fesor ekonomii politycznej w University of Lancaster. Jego zaintereso-wania badawcze obejmują między innymi ekonomię polityczną, ekolo-gię polityczną, socjologię fiskalną, teorię państwa, alternatywne systemy ekonomiczne i społeczne. Autor licznych prac z dziedziny ekonomii politycznej, socjologii historycznej i socjologii polityki, w tym książek: Krise und Kapitalismus bei Marx (1975), Kritik der Staatsfinanzen. Zur Politischen Oekonomie des Steuerstaats (1984), Distributionary Conflicts as Constraints for the Harmonization of Environmental Policy (1995), Gewalt und Zivilisation (2002), Rosa Luxemburg. Eine politische Oeko-nomin in ihrer Zeit (2009).

Dane adresowe autora:Michael KrätkeLancaster University, Faculty of Arts & Social SciencesLancaster LA1 4YD, United Kingdome-mail: [email protected]

cytowanie:M. Krätke, Róża Luksemburg jest symbolem marksizmu otwartego, „Prak-tyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/07.Kratke.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

}

Page 79: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

W wywiadzie przeprowadzonym w 2010 r. przez Davida Muhlmanna Antoni Negri opowiada o wpływie, jaki myśl Róży Luksemburg wywarła na niego i cały nurt włoskiego operaismo. Negri zwraca uwagę na wagę opisanych przez Luksemburg doświadczeń z próbami samoorganizacji robot-ników podczas rewolucji 1905 r., a później w latach 1917- -1918. Obecnie, gdy tradycyjne instytucje polityki proleta-riackiej, jak partie robotnicze i związki zawodowe, znajdują się w rozsypce i nie są zdolne do poważnego działania, przeprowadzony przez Luksemburg opis fenomenologii i fizjologii jest, zdaniem Negriego, szczególnie inspirujący. Innym aspektem jej teoretycznej spuścizny, na który należy zwrócić uwagę jest teoria akumulacji kapitału. Negri pod-waża aktualność poglądów Luksemburg, wskazując, że przedmiotem analizy marksistów nie powinno być „zewnę-trze” systemu kapitalistycznego, lecz jego wnętrze – tu bowiem rozstrzygnie się walka o zniesienie wyzysku i alterna-tywny model gospodarczy.

* Wywiad zamieszczono w książce: D. Muhlmann, Reconcilier marxisme et demo-cratie, Paris 2010.

Luksemburgizm byl/ nasza filozofia… - o Róz·y Luksemburg, wl/oskim operaismo i wspól/czesnych perspektywach walki klasowej z Antonio Negrim rozmawia David Muhlmann*

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, rady robotnicze, walka klas, aku-mulacja kapitału, Imperium

Page 80: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Antonio Negri

praktyka teoretyczna 6/2012 80

David muhlmann: Toni, jesteś jednym z najważniejszych współcze-snych myślicieli dla międzynarodowej lewicy. Twoja napisana wspólnie z michaelem Hardtem książka Imperium sprzedała się w ponad milionowym nakładzie, wpłynęła na wielu aktywistów, intelektualistów i ruchy społeczne. Zaczynając ten wywiad, chcę cię zapytać, czy nazwisko Róży luksemburg stanowi dla ciebie ważny punkt odniesienia w historii międzynarodowego socjali-zmu? Jakie miejsce zajmuje ta postać według ciebie w dziedzictwie kultury socjalistycznej obok lenina, Trockiego, gramsciego albo innych? gdzie ty ją sytuujesz? Jakie są jej największe zasługi? i czy miała ona wpływ na ciebie jako intelektualistę i działacza?Toni Negri: Dla mnie odkrycie Róży Luksemburg wiąże się zasad-niczo z jej pismami dotyczącymi wielkiego strajku z 1905 roku. Sądzę, że są to być może jedne z jej najbardziej interesujących rozważań, ale także jedne z tych, które były wówczas powszechne, bo w rzeczywi-stości zarówno Trocki, jak i Lenin, na fali strajków – będących naj-większym ruchem ekspresji rewolucyjnej tamtej fazy rozwoju kapi-talizmu – poddali się bardziej lub mniej tej samej egzaltacji, w różny jednak sposób. Zatem rok 1905 to moment założycielski, możliwe, że w większym nawet stopniu niż wydarzenia Komuny Paryskiej. Moment, który pozostaje ściśle związany z tematyką rad, zupełnie kluczową tak w Rosji, jak i w Niemczech, ale również jeśli chodzi o strajk generalny, który rozciągał się na równinę Padu, we Włoszech.

Nie znam doświadczeń francuskich 1905 roku, nie wiem czy takowe były, ale w Stanach Zjednoczonych formowanie się ruchów zaczyna się właśnie w tym okresie. Zatem jest to rzecz niezmiernie ważna, tym bardziej, że prawdopodobnie wtedy pierwszy raz pojawia się rodzaj „szkieletu” walki robotniczej i jej form instytucjonalnych.Strajk generalny przekształca się w tworzenie rad, które pozwalają na to, by ruch mas był kierowany autonomicznie, poprzez samoor-ganizację. Ten charakter robotniczy, ta niespotykana dotąd „archi-tektura” są dużo bardziej istotne niż wymiar spontaniczności. To klasa wykwalifikowanych pracowników prowadzi pozostałych, siła robotnicza, wraz z którą pozostali zaczynają myśleć zwłaszcza o swo-jej zdolności do przejmowania, do ponownego urządzenia produkcji. Ruch rad to struktura porwana przez ogólny dynamizm i to są rów-nież elementy, które zajmowały Różę Luksemburg. Z pewnością poprzez doświadczenia w Polsce i w Niemczech, przystąpienie do tworzenia koncepcji partii staje się coraz bardziej znaczące dla jej myśli, lecz pozostaje zawsze ożywiane przez tę fundamentalną ideę rady. I to tu zaczyna się wielki problem: problem demokracji. Czy

Page 81: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201281

Luksemburgizm byl / nasza filozofia…

można koncepcję rad scharakteryzować jako „demokratyczną”? Sam obawiam się, że za każdym razem, kiedy używa się słów „demokracja” i „socjalizm” – mówi się o różnych sprawach. Myślę po prostu, że idea z roku 1905 pozostaje głęboko odmienna od tej z lat 1917-1918, jeszcze bardziej od tej, która była w obiegu w roku 1936 i później. Pojęcie demokracji nie jest uniwersalne, nie stanowi formy prawa naturalnego od zawsze zakorzenionego w duszach ludzi...

To specyficzna konstrukcja historyczna...Tak, modyfikacje form produkcji w zasadniczy sposób zmieniają koncepcję demokracji, jak i socjalizmu. Rada, która od roku 1905 do 1918 jest radą robotników, chłopów i żołnierzy, opiera się na koncepcji organizacji robotniczej radykalnie odmiennej od tej, jaka pojawia się wraz z umasowieniem produkcji, to znaczy z transfor-macją fordowskiego modelu pracy. Zachodzą takie zmiany, wobec których staje się rzeczą niemożliwą dalsze używanie tych samych pojęć. I dzisiaj, jak sądzę, znajdujemy się w analogicznej sytuacji, kiedy postfordyzm i globalizacja określają formy produkcyjne oraz wytwarzanie podmiotowości różniącej się do głębi od tej, jaką zna-liśmy od Wielkiego Kryzysu 1929 roku aż do końca lat sześćdziesią-tych. Jest to zatem sytuacja zupełnie nowa, wymagająca przemyślenia terminów z zakresu tematyki związanej z organizacją. Ale wracając do Róży Luksemburg, muszę Ci powiedzieć, że zacząłem zajmować się polityką w czasopiśmie „Quaderni Rossi” pod koniec lat pięćdziesiątych, i że wówczas luksemburgizm był naszą filozofią.

Nie wiedziałem o tym.Raniero Panzieri, późniejszy deputowany z ramienia socjalistów, był założycielem „Quaderni Rossi”. Kiedy go poznałem i zacząłem wraz z nim uprawiać politykę, pierwszymi lekturami, jakie mi polecił, były dzieła Róży Luksemburg. Potem przyszedł czas na całą serię autorów należących zwłaszcza do lewego skrzydła włoskiej Partii Socjalistycznej. Co więcej, w bibliotece mojego ojca też znajdowały się książki Róży Luksemburg. Myślę szczególnie o broszurze na temat 1905 roku i o elementach jej polemiki z Leninem. Następnie, w tych samych latach pięćdziesiątych, u Einaudiego wyszła Akumulacja kapitału, która bardzo mnie naznaczyła.

W takim razie lektura Róży luksemburg odegrała znaczącą rolę w twojej formacji politycznej i szerzej – w kształtowaniu się inte-ligencji na lewo od włoskiej partii komunistycznej...

Page 82: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 82

Antonio Negri

Tak. Byli tacy ludzie, jak Rossana Rossanda, najważniejsza osobistość „Il Manifesto” – gazety, która pojawiła się po raz pierwszy w 1969 roku, co kosztowało inicjatorów tego przedsięwzięcia wykluczenie z WPK. „Il Manifesto” był luksemburgiański. Mówiłem, że spośród problematyki zakreślonej przez Luksemburg spór wokół organizacji partii leninowskiej nie miał dla nas największej wagi. Bo to było drugorzędne we Włoszech, gdzie nigdy obecność trockistów nie była wystarczająco silna, żeby postawić problem struktury partii i biuro-kratyzacji jako tematy zasadnicze. Dla nas problem stanowiło, jak

– począwszy od dołu – przekształcić organizację związkową i poli-tyczną, w wysokim stopniu kierowaną przez Partię Komunistyczną, w struktury konstytuujące, które posiadałyby zdolność tworzenia polityki i przewodzenia?

czyli dla was najbardziej kłopotliwy był kierunek walk prowadzo-nych przez Partię Komunistyczną, który należało przezwyciężyć?Tak, właśnie to fundamentalne przekonanie nas zjednoczyło. Był wówczas na rzeczy swego rodzaju luksemburgizm, który nie pozostaje bez związku z narodzinami operaismo italiano. W szczególności idea, że walka klas wyprzedza wszystkie inne kwestie. Ta idea autonomii pracowniczej, nie chcę powiedzieć, że jest ona luksemburgiańska, ale przynajmniej przejawia pewne podobieństwa z teoriami Róży Luk-semburg.

Ponieważ epicentrum stanowi walka klas, zdobycie wolności dzia-łania klasy robotniczej jest decydujące...Właśnie, i mówiłem, że – by pociągnąć dalej kwestię strajku maso-wego i spontaniczności robotników – chodziło o interpretację wyda-rzeń w ich specyfice historycznej: co oznaczały rady dla robotnika masowego pod koniec lat sześćdziesiątych, w Fiacie, w Renault czy Chryslerze...? Nasze czytanie Róży Luksemburg interweniowało w tę sytuację, ale nie powtarzaliśmy po niej... Myślicielka ta była raczej figurą, kluczem do analizy, punktem odniesienia dla naszej koncepcji walki komunistycznej, dla postępu projektu komunistycz-nego. Było to dużo więcej niż scholastyczne powtarzanie.

mówiłeś mi kilka dni temu, że opublikowanie [właśnie] dziś książki poświęconej Róży luksemburg byłoby czymś „ważnym”. Spy-tałem sam siebie – dlaczego? czyżby dlatego, że jej tezy zachowują aktualność w sytuacji bankructwa socjaldemokracji oraz w odnie-sieniu do wyłaniającej się na nowo dialektyki między sponta-

Page 83: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Luksemburgizm byl / nasza filozofia…

praktyka teoretyczna 6/201283

nicznymi strajkami wykraczającymi poza sferę kierownictwa związkowego, a tradycyjnymi organizacjami lewicy, jak można to zauważyć we Francji? Nie tylko we Francji! W swoim czasie Róża Luksemburg opisała w sposób niezależny – i w tym jej dzieło jej najbardziej oryginalne

– nie tylko fenomenologię, ale i fizjologię walki klas. Dziś lewica jest na pustyni: nasze związki czują się pozbawione zdolności do repre-zentowania, a partie wydają się bądź archaicznymi machinami, bądź elementami integralnie tworzącymi państwo. Lewica znajduje się w tej niemalże „naturalnej” sytuacji – myślę o stanie natury opisanym przez Hobbesa – w której trzeba rozpisać na nowo walkę klas. I ów opis fizjologii, stworzony przez Różę Luksemburg, jest bardziej inte-resujący niż wszystkie jej rozważania na temat partii. Niemniej jed-nak, dostrzegła ona los partii bolszewickiej...Problem polega na tym, aby zrozumieć, na czym dziś polega walka klas. I uważam, że – z tego punktu widzenia – układ jest inny. Wczo-raj chodziło o strajk masowy. Dziś chodziłoby raczej o walki toczone przez wielość (luttes multitudinaires) na poziomie globalnym. Niegdyś zauważało się związek między walkami oraz zrywami narodowo- wyzwoleńczymi. Obecnie wszystko to stało się kompletnie nieaktu-alne! Dla przykładu: mam przyjaciela, który codziennie zlicza wszyst-kie rozruchy o charakterze pracowniczym lub proletariackim, jakie mają miejsce na całym świecie. I jest to coś niewyobrażalnego...

czy walki się rozrastają?Zachodzi olbrzymi rozrost. Nie wiem, czy znasz historię siedemna-stego wieku. Był to czas rewolt, czas żakerii. Istnieje wiele znakomi-tych książek o tych ruchach tworzących się na podwalinach rodzącego się absolutnego państwa narodowego. I dziś znajdujemy się w iden-tycznej sytuacji, asystując przy wyłanianiu się czegoś od nowa. Będzie to być może multilateralizm albo multipolarność form państwowych sprawujących kontrolę nad globem, jednak wszystko to w obliczu sprzeciwu (résistance) i absolutnie pasjonujących walk. Otóż ta fizjo-logia walki klas aktualnie zmierza w stronę samoorganizacji. Pomijam w tym momencie, jakie będą formy, dzięki którym do tego dojdzie, lecz mam na uwadze na przykład Włochy, gdzie mamy do czynienia z czymś bardzo interesującym: widzi się powstawanie pewnych form organizacji związkowych czy terytorialnych, które są w części spół-dzielniami... Występuje krzyżowanie się form organizacyjnych rosną-cych w siłę i coraz bardziej aktywnych. I dlatego Róża Luksemburg może nam służyć za przewodniczkę...

Dziś lewica jest na pustyni: nasze związki czują się pozbawione zdolności do reprezentowania, a partie wydają się bądź archaicznymi machinami, bądź elementami integralnie tworzącymi państwo

Page 84: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 84

Antonio Negri

...by na nowo opisać fizjologię walki klas. czyli to, co robiła ona sama w swojej epoce?Właśnie. Spójrz na ewolucję Chin: ponowne otwarcie rynku jest w dłuższej perspektywie nieuniknione. Wracałem do tego wiele razy ostatnimi laty i myślę, że to, co tam się stanie, to sprawa wielkiej wagi. Dziś obchodzi nas to bezpośrednio, gdyż działania podejmo-wane przez Chińczyków w czasie kryzysu ekonomicznego i finanso-wego przyciągają natychmiastowo naszą uwagę. Walka klas jest na porządku dziennym w Chinach i to w sposób bardzo żywotny. Roz-wija się równolegle do ekspansji gospodarczej i dotyczy milionów, milionów osób, które stale pracują i są zwalniane. Ten samonapę-dzający się dynamizm jest niewyobrażalny.

by określić te walki dążące do nowych form organizacyjnych, mówisz o wielościach (multitudes), szczególnie w Imperium, napisanym wspólnie z michaelem Hardtem. Jakie formy oporu istnieją dziś? czy można jeszcze mówić – w klasyczny sposób – o centralnej sprzeczności dialektycznej wewnątrz systemu? Jak to wygląda z twojej perspektywy?Według mnie walka klas pozostaje jedynym kluczem interpretacyj-nym, jakim dysponujemy, by zrozumieć to, co się dzieje. Obecny kryzys jest jednym z najbardziej krzyczących tego przejawów. Mamy klasę dominującą, która zupełnie straciła świadomość swojej kru-chości, bowiem żeby utrzymać społeczną aprobatę w warunkach konsumeryzmu, zezwoliła na ową eksplozję sektora finansowego: kredyty typu subprime składają się na to zjawisko. Kredyty te ujaw-niły niezwykle silne parcie, które wywołało niestabilność, później zaś nastąpiło wykolejenie. W tej sytuacji nie mam pewności, jaka będzie forma, którą przyjmie opór ze strony klasy wyzyskiwanej. Jasne jest jednak, że istnieje abso-lutnie homogeniczny kontekst walk i że stają się one coraz bardziej znaczące. Oczywiście, w tym jednorodnym kontekście walk różnice narodowe i terytorialne pozostają nadal bardzo głębokie. Jednakże spotyka się wiele podobieństw na poziomie żądań: na przykład we Włoszech – myślę o syndykalistach z FIOM, federacji pracowników przemysłu metalurgicznego – jak i w Grecji cele to płaca minimalna, nowe sposoby zapobiegania bezrobociu...

Rzeczywiście we Francji także to żądanie wychodzi na jaw, podnosząc kwestię pogłębiającego się rozdźwięku między płacami a docho-dami [przedsiębiorców].

Według mnie walka klas pozostaje

jedynym kluczem interpretacyjnym,

jakim dysponujemy, by zrozumieć to,

co się dzieje

Page 85: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201285

Luksemburgizm byl / nasza filozofia…

Tak, to pierwszy i, jak się wydaje, niezbędny element, aby związki zawodowe weszły na drogę do otwarcia się. Drugi to ponowne zjed-noczenie ruchów społecznych i związkowych. To niezmiernie ważne

– i może ujawniać się w postaci bardzo rozproszonej. To nie strajk generalny, lecz przynajmniej – do pewnego stopnia – chodzi o ponowne ukierunkowanie się na te cele.

Powrót do problematyki strajku generalnego pojawia się istotnie w debacie publicznej.I to właśnie się liczy.

Przysłuchując się temu, co mówisz, jasno widzę, jak bardzo kwestia strajku masowego rozwijana przez Różę luksemburg mogła inspirować krytyczną lewicę włoską i w jaki sposób może to odbić się echem i dziś. Przejdźmy teraz do innego tematu: historii rewo-lucji niemieckiej 1918 roku i ruchu Spartakusa. czy był to dla ciebie również punkt odniesienia? Zwłaszcza zdrada popełniona przez socjaldemokrację. Ten historyczny dramat pozostaje trudny do pojęcia. By rzecz wyjaśnić, czytaliśmy wtedy za jednym zamachem z jednej strony Maxa Webera i Carla Schmitta, a z drugiej zajmowaliśmy się historią republiki weimarskiej, co było jednym z wielkich toposów dla włoskiej niebolszewickiej lewicy. Poziom kulturalny debat, jakie wówczas toczyły się we Wło-szech, był wyjątkowy. Studiowaliśmy historię międzywojennych Niemiec jako kryzys modelu demokratycznego, a więc rozpoznając ryzyko, jakie ściągnęła na siebie demokracja. Kształt konstytucyjny republiki weimarskiej pozwolił Hitlerowi dojść do władzy.

była to wtedy rzecz zagadkowa...Była to maszyna zdolna wytworzyć nazizm przez Niemców, tak samo jak inna podobna maszyna umożliwiła stworzenie faszyzmu przez Włochów. Dziś wiadomo, że upadek demokracji nie był tylko sprawką wielkich banków niemieckich, Rathenaua i wszystkich innych... Tak samo wyjaśnienie poprzez przegraną w pierwszej woj-nie światowej nie daje się utrzymać. Wszystkie te kwestie były przed-kładane na pierwszy plan, by przesłonić ten koszmarny mechanizm walki antyrobotniczej – faszyzm.

Demokracja zrodziła autorytaryzm i faszyzm...Róża zmarła zbyt wcześnie, by to rozpoznać. Chcę przez to powie-dzieć, że problematyka leninowska stała się dla nas wówczas centralna.

Page 86: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Antonio Negri

praktyka teoretyczna 6/2012 86

Oto historia we własnej osobie, która stawia problem w języku mark-sizmu realistycznego, na poziomie materialistycznej i machiavelliań-skiej analizy historii. Należałoby powiedzieć, że Lenin miał rację, ponieważ przewidział, że demokracja ówczesna była...

...w pewnym sensie kolosem na glinianych nogach. u Róży luksem-burg także można znaleźć to przeświadczenie o słabości demo-kracji w dobie imperializmu: ryzyko wojny, potężniejąca władza wykonawcza, upadek parlamentaryzmu oraz bankructwo socjal-demokracji widoczne w uszczupleniu się jej funkcji do ekspono-wania konfliktów, a dokonującej się z korzyścią dla zespolenia się jej przywódców z aparatem państwowym, jak również biuro-kratyzacja partii...Jeśli chodzi o imperializm, to Róża Luksemburg pozostaje w najwyż-szym stopniu autorką klasyczną. W najnowszej książce, jaką napisałem wspólnie z Michaelem Hardtem, przychylamy się do wyrażonej w Akumulacji kapitału intuicji, jednocześnie odwracając ją. Róża Luk-semburg postawiła hipotezę „nadwyżkowości” (excédence) systemu kapitalistycznego, konieczności zewnętrznego nadmiaru, owego otwar-cia na rynek imperialistyczny. „Nadwyżkowość” przeciwstawiająca się rozwojowi, akumulacji kapitału – oto zasadniczy aspekt, z którym nigdy się nie zgadzałem. Myślę, że idea głosząca, iż imperializm strukturalnie wymaga zewnętrza nie jest trafna, jako że imperializm zawsze przede wszystkim posiadał wnętrze i próbował postępować właśnie tak, by nie pozostawiać niczego na zewnątrz. Oto, co dzieje się w obecnej fazie, w świecie zunifikowanym według zasad zysku, a zarazem renty. Oto coś skończonego, gdzie nie ma więcej zewnętrzności. Dlatego własnie nie trzeba interpretować tej zewnętrzności – jak zamierzamy zrobić, przy-wołując Różę Luksemburg – jako zależnej od „nadwyżkowości”.

czy możesz rozwinąć ten temat?Kiedy kapitał zagarnia wszystko, sprzeczność nie dotyczy zewnętrza, ale pochodzi z wnętrza, gdyż całość musi rozpoznać sprzeczność w samej sobie. To jest „nadwyżkowość” pracy niematerialnej oraz kognitywnej, która staje się fundamentalna. Oto punkt widzenia na uwarunkowanie sprzeczności. Nie tylko kapitał pod postacią wiedzy jako taki, ale jako element hegemoniczny mechanizmu akumulacji w ogóle.

Nie wiem, czy wszystko rozumiem. odwracacie tezę Róży luksem-burg, by uczynić „nadwyżkowość” wewnętrzną granicą akumu-lacji kapitału?

Page 87: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Luksemburgizm byl / nasza filozofia…

praktyka teoretyczna 6/201287

Gdy przeczytasz książkę, zobaczysz rozwinięcie tego argumentu. Dla nas decydujące jest to, że analiza formy państwa narodowego, kapi-talistycznego, takiego, jakie znaliśmy, nie przydaje się dziś do wyja-śnienia polityk kapitalistycznych, mianowicie organizacji rynku pracy, represji obecnej na gruncie walk klasowych, pewnej organizacji roz-woju itd. Bo w rzeczywistości wymiary państwa narodowego są nie-zdolne do zaradzenia tym problemom; koniec zimnej wojny defini-tywnie wyznaczył przejście, które około 1968 roku było faktycznie już zdefiniowane: niemożność myślenia państwa w perspektywie państwa narodowego.Istnieje nowa kategoria pozwalająca zastanawiać się nad globalizacją w ujęciu politycznym, a nie tylko ekonomicznym, biorącym pod uwagę rynek światowy. Mamy odtąd do czynienia z wymiarem poli-tycznym pod postacią Imperium. To nowa, odmienna organizacja świata, w związku z którą sposoby problematyzacji zasadzające się na idei ekspansji państwa narodowego – a której ostatnią postacią była potęga amerykańska – nie są już rzeczywiście operatywne. Trzeba zatem zacząć myśleć począwszy od tego punktu widzenia.Poza tym chcieliśmy także wyrazić przekonanie, że nie da się dłużej utrzymywać tradycyjnego pojęcia walki robotniczej i że trzeba było znaleźć coś innego, co wyjaśniałoby dzisiejsze walki klasowe. Stwier-dziliśmy, że klasa wyzyskiwana, wytwórca wartości, jest odtąd wie-lością (multitude). To koncepcja klasy (pozostająca do dopracowania), która pozwala wyjść poza koncepcję gospodarki narodowej, co było tematem klasycznej ekonomii politycznej, począwszy od siedemna-stego wieku, kiedy ta dziedzina się ukształtowała. Żyjemy w społe-czeństwie, gdzie istnieją fabryki, jak i praca fizyczna istnieje na danym terytorium; z ilościowego punktu widzenia panuje ciągły wzrost. Jednak proces rewaloryzacji – ten, w obrębie którego wytwarza się zysk, bogactwo, a zatem wyzysk – odbywa się na kompletnie odmien-nych poziomach.

Dialektyczny związek między imperium a wielością...Tak, ale trzeba wiedzieć, co rozumie się przez dialektykę. Jeśli chce się mówić o antagonizmie, to oczywiście najbardziej podstawowy antagonizm istnieje między wyzyskiwaczami i wyzyskiwanymi. Lecz nie ma już więcej mowy o dialektyce w sensie postępu zmierzającego do celu ostatecznego, w sensie Heglowskim...

...jakby chodziło o linearne czy teleologiczne prawo rozwoju, ewo-lucji albo dojrzewania procesu historycznego...

Istnieje nowa kategoria pozwalająca zastanawiać się nad globalizacją w ujęciu politycznym, a nie tylko ekonomicznym, biorącym pod uwagę rynek światowy. Mamy odtąd do czynienia z wymiarem politycznym pod postacią Imperium.

Page 88: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 88

Antonio Negri

Sądzę, że po Althusserze nie można dłużej mówić o dialektyce. Tak samo dialektyka Marksowska, silnie zabarwiona Heglowskim pro-gresywizmem, jest skończona. Tutaj oto znajdujemy pojęcie „nad-wyżkowości”. Nie ma już więcej tego wymiaru linearnego, niemniej jednak istnieje owa „nadwyżkowość”, która jest pozytywna i przed którą otwierają się dwie możliwe drogi rozwoju: jedna prowadzi do organizacji i autonomii, druga do wyzysku i wywłaszczenia. To mię-dzy tymi dwiema drogami rozwoju sytuuje się obecnie walka klas.

przełożył Rafał Zawisza

Page 89: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Luksemburgizm byl / nasza filozofia…

praktyka teoretyczna 6/201289

David muhlmann (ur. 1974) – francuski socjolog i psychoanalityk, autor książek Les étapes de la pensée psychanalytique (2007) oraz Récon-cilier marxisme et démocratie (2010).

Antonio Negri (ur. 1933) – włoski filozof i działacz polityczny, wykła-dał m.in. na Uniwersytecie w Padwie, École Normale Supérieure w Paryżu oraz Université de Paris VIII. W latach sześćdziesiątych i sie-demdziesiątych brał czynny udział w działaniach na rzecz włoskiego ruchu robotniczego (jako współzałożyciel Potere Operaio i Autonomia Operaia Organizzata). W roku 1979 roku został osadzony w więzieniu jako podejrzany o współudział w porwaniu i zamordowaniu przez Czer-wone Brygady premiera Włoch, Aldo Moro. W roku 1983 opuścił wię-zienie dzięki mandatowi poselskiemu i wkrótce zbiegł do Francji. Po powrocie do Włoch, w latach 1997-2003 dokończył odbywanie skró-conej kary. Autor m.in. Marx oltre Marx : quaderno di lavoro sui Grun-drisse (1979), Les Nouveaux espaces de liberté (1985, wspólnie z Félixem Guattarim), Il lavoro di Giobbe: il famoso testo biblico come parabola del lavoro umano (1990), Powrót. Alfabet biopolityczny (2002, polskie wyda-nie 2006, rozmowa z Anne Dufourmentelle), Goodbye Mr Socialism (2006, polskie wydanie 2008, rozmowa z Rafą „Vavolim” Scelsim), In Praise of the Common (2009, razem z Cesarem Casarino) oraz czterech książek napisanych wspólnie z Michaelem Hardtem: Labor of Dionysus: a Critique of the State-form (1994), Imperium (2000, polskie wydanie 2005), Multitude: War and Democracy in the Age of Empire (2004), Com-monwealth (2009, polskie wydanie 2012)

Dane adresowe autora:Antonio NegriUniversité Paris-VIII Vincennes-Saint Denis2 rue de la Liberté93526 Saint-Denis, Francee-mail: [email protected]

cytowanie:A. Negri, Luksemburgizm był naszą filozofią, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luk-semburg/08.Negri.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Page 90: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg
Page 91: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

miedzy kulturami

Page 92: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 93: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Rory Castle

The article explores Rosa Luxemburg’s background, youth and family and their influence on her Polish and Jewish identities, as well as on her views on the Polish and Jewish Questions. It examines the views of Luxemburg’s father and grandfather, as well as other relatives, in order to understand the origins of her own ideas about Jewish assimilation, Polish nationalism and other subjects. Addressing the lack of scholarship on this subject by Luxemburg’s biographers, the article uses recent studies, newly available archival material and extensive interviews with members of the Luxemburg family to offer a new interpretation of the origins of Rosa Luxemburg’s Polish-Jewish identity.

* I am grateful to Mr Nicholas E. Luxemburg, Ms. Marie-Louise Luxemburg, Mr Nicholas Luxemburg, Ms. Marina Liuksemburg and Mrs Elena Elsahev for their assistance in the research for this article. I am grateful to Mrs Olga Dyer for trans-lations from Russian.

‘You alone will make our family’s name famous’Rosa Luxemburg, Her Family and the Origins of her Polish-Jewish Identity*

Key Words: Rosa Luxemburg, Family, Jewish Identity, Polish Identity, Zamość, Warsaw

Page 94: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Rory Castle

praktyka teoretyczna 6/2012 94

In a recent review, a leading historian of Poland has argued that the letters of Rosa Luxemburg ‘reveal that the argument about Polish inde-pendence was as much or more political, even personal, than it was economic and ideological’.1 While Luxemburg is remembered in Ger-many and elsewhere for her contribution to Marxist thought and for her role in the failed Spartacist Rising of 1919, she is remembered by Poles primarily as a proto-Communist, whose stubborn opposition to Polish independence has earned her a reputation as a national traitor.2 One obvious consequence of her unpopularity in Poland is that Luxem-burg’s work in the Polish socialist movement has received relatively little attention when compared to her work in Germany.3 A second consequence, which is the focus of this study, is that biographical studies of Luxemburg have paid little attention to her early life, family and continuing connections with Poland after her emigration in 1889, at the age of eighteen.

Rosa Luxemburg’s background has always been obscure. She was herself extremely reluctant to discuss her childhood, family or personal life and fiercely protected her privacy. Only her family and a privileged few were able to penetrate her defences, and they were not always willing

1 Timothy Snyder, ‘Love and Death: Review of The Letters of Rosa Luxemburg’, in The New Republic, 9 June 2011. Note: Although there are several spellings of the surname, I have used ‘Luxemburg’ throughout except when quoting directly from a source. Rosa’s family tended to use Luxenburg, but also Luksenburg and other spellings, depending on the time and place. Contrary to the claims of some biographers, Rosa’s use of Luxemburg was not an attempt to Germanize her name. In fact, the family probably moved to Poland from Germany in the eighteenth century and used the ‘ks’ spelling when necessary because the Polish alphabet does not have a letter ‘x’. Rosa’s nephew Kazimierz struggled with the Lithuanian authorities to keep the Luxemburg spelling and questioned why his aunt’s works were published in Poland under the name Luksemburg. See Holger Pollit, ‘Pan Kazimierz aus Vilnius’ [‘Sir Kazimierz of Vilnius’] in Des Blättchens 12. Jahrgang, XII, Berlin, 28 September 2009, Heft 20. For the accusation of Germanization, see Elżbieta Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (London & New York: Pandora, 1988), 42.

2 The Communist authorities in Poland tended to blame Luxemburg’s oppo-sition to Polish statehood on her Jewishness. This view is criticised in A. Walicki, ‘Rosa Luxemburg and the Question of Nationalism in Polish Marxism, 1893- 1914’ in The Slavonic and East European Review, vol. 61, no. 4, October 1983, 571.

3 An exception to this is the work on Luxemburg and Leo Jogiches over several decades by Professor Feliks Tych, formerly of the Institute for Party History in Warsaw and now a scholar at Poland’s Jewish Historical Institute (ŻIH), who has edited collections of Luxemburg’s works and letters.

Page 95: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

‘You alone will make our family’s name famous’

praktyka teoretyczna 6/201295

or able to share this information after Luxemburg’s murder at the hands of right-wing soldiers in January 1919. From the 1920s onwards, her biographers have only been able to provide a brief description of her childhood and family, or to indulge in speculation.

Rosa Luxemburg’s family, who attended her funeral in Berlin in 1919, suffered because of her political activities, both during her lifetime and after her death.4 As a result, her siblings were careful about what infor-mation they shared and with whom. Her brother Józef acted as arbiter of the family history and spoke only to Luise Kautsky, a close friend of Rosa’s who was well acquainted with her family.5 The Second World War brought tragedy and suffering to the Luxemburg family, as well as to many of Rosa’s friends, including Kautsky.6 After 1945, most of Luxem-burg’s surviving relatives were living under Communist regimes in Poland or the Soviet Union, where interest in Rosa Luxemburg was not enco-

4 Rosa’s brother Dr. Józef Luxenburg and his son Kazimierz attended the funeral. Her brother Maksymilian may also have attended. See interview with Kazimierz Luxemburg: Maja Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’ in Kurier Wileński [Vilnius Courier], 21 August 2009. The family suffered arrest, house searches and constant suspicion because of their association with Rosa. If anything, this increased after her death, when she became known worldwide.

5 Although Paul Frölich did speak to or possibly meet Józef, it was regarding his sister’s literary estate and there is no evidence that they discussed anything else. See Paul Frölich, Rosa Luxemburg (London: Victor Gollancz, 1940) When Rosa was in prison in Warsaw in 1906, her family were in contact with Luise Kautsky and she probably met them in Berlin. After Rosa’s murder, Kautsky interviewed her siblings for her biography and remained in contact with Józef until his death. See Luise Kautsky, Rosa Luxemburg; Ein Gedenkbuch (Berlin: E. Laubsche Verlagsbuchhandlung G. m. b. H, 1929) and Luise Kautsky, ‘Intro-duction’ to Rosa Luxemburg, Louis P. Lochner (trans.), Letters to Karl and Luise Kautsky (New York: Gordon Press, 1975).

6 Luise Kautsky (1864- 1944) died at Auschwitz. Many members of the Luxemburg family died in concentration camps or were executed as members of the Polish Resistance during the Nazi occupation. Her nephew Dr. Jerzy Luxem-burg was executed by the Soviets in the Katyń Massacre in 1940 and after 1945 many members of the family were exiled to Siberia as members of the bourgeoisie. Rosa’s great niece Irene Borde has said that ‘the surname Luxemburg disadvanta-ged us in the Soviet Union’ because of Rosa’s anti-Soviet style Communism. For a report of the interview in English see ‘J’lem woman could help solve Rosa Luxemburg mystery’ in Haaretz, 20 July 2009 and for the original see Wendelin Gabrysch ‘Mit einer Locke von Grossnichte Irene Borde (79): Wird das Rätsel um die Leiche von Rosa Luxemburg gelöst?’ [With a lock of hair from her great--niece Irene Borde (79): is the mystery surrounding the corpse of Rosa Luxemburg solved?’] in Bild am Sonntag, 19 July 2009.

Page 96: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 96

Rory Castle

uraged and association with her name was dangerous.7 The result was a lack of understanding of Luxemburg’s youth, background and family.

Since the 1980s, a resurgence of interest in Rosa Luxemburg in the West has been accompanied by new interpretations of many aspects of her thought, as well as new biographical information. So far however, only one study has produced significant research on Luxemburg’s fami-ly.8 The image of Luxemburg’s background and family put forward by previous biographers can now be challenged with newly available archi-val sources, with new secondary literature and, crucially, with the gene-rous assistance of Rosa Luxemburg’s surviving relatives. This allows for a more accurate picture of Rosa’s family, in particular her father and grandfather, and for an exploration of how they helped to shape her identity and views.

Part One: Abraham

Rosa’s grandfather Abraham Luxemburg was a successful businessman with transnational connections, a supporter of the Jewish Enlightenment and a great believer in education. Married three times and a father of ten children, Abraham is believed to have set the Luxemburgs on the road to assimilation, breaking with Orthodox Judaism in favour of modernity and reform.

Despite the Luxemburg family’s strong association with Zamość it is not clear that Rosa’s grandfather was actually born in the city. In fact, he probably moved there from Warsaw in 1828 when he married Rosa’s grandmother, Chana (Anna) Szlam. Little is known about his parents

7 Elżbieta Ettinger interviewed Rosa’s niece Halina Luxemburg-Więckowska in the late 1970s in Warsaw and Annelies Laschitza interviwed Rosa’s nephew Kazimierz Luxemburg in the 1980s. Apart from this, there was no contact between biographers and the family after 1945. See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life, 274 and Annelies Laschitza, In Lebensrausch, Trotz Alledem: Rosa Luxemburg; Eine Biographie (Berlin: Aufbau Verlag, 1996), 632.

8 The study is Jack Jacobs ‘A Familial Resemblance: Rosa Luxemburg, Polish Maskilim, and the Origins of Her Perspecive’ in Jack Jacobs, On Socialists and the Jewish Question After Marx (New York: New York University, 1992) Prior to this, the last important contribution was Ettinger’s Rosa Luxemburg; A Life (London: Harrap, 1979). The later paperback edition included an appendix with 29 letters from Rosa’s father and siblings from the period 1897- 1901, which were preserved by Luxemburg’s secretary Mathilde Jacob and are now held in the Hoover Institute on War, Revolution and Peace in California. See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (London & New York: Pandora, 1988).

Page 97: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201297

‘You alone will make our family’s name famous’

(Rosa’s great-grandparents) Elisza (Elijah) and Szayndla Luxemburg, but the evidence suggests that they lived in Warsaw. 9 In the 1820s, Warsaw was recovering from the partitions of Poland (1772, 1793 and 1795) and the Napoleonic Wars, which saw the city (and the rest of Poland) fought over and occupied by the French, Prussians, Austrians and Rus-sians. After a brief resurrection of independence under the Duchy of Warsaw (1807- 15), the city, along with most of the former Polish--Lithuanian Commonwealth, became part of the Russian Empire, in which it remained until 1918. Under Russian occupation, Polish Jews suffered greatly as a result of official anti-Semitism, which restricted their rights concerning trade, residency and education. Like Warsaw, the small city of Zamość fell under Russian control in 1809. The city, which was built and dominated by the powerful Zamoyski family, was known for its Renaissance architecture, important trade links and rich cultural life. As in the rest of Poland, the Jewish community in Zamość suffered under Russian rule, yet they were able to maintain and develop a thriving cultural and religious life, giving the city a disproportionately important role in Polish-Jewish culture.10

It was in this atmosphere of repression and resilience that Abraham Luxemburg built a successful timber business, based in Zamość and Warsaw but with links as far away as Danzig, Leipzig, Berlin and Ham-burg.11 From humble origins, he became wealthy and used his money to provide his sons with an education, sending them to commercial schools in Berlin and Bromberg (Bydgoszcz), across the border in the German Empire.12 Business was not Abraham’s only concern though and he played an active role in the developing Haskalah (Jewish Enlightenment) move-

9 A ‘Szendla Luxemburg’ is listed as a silk dealer in Warsaw in 1826. See Przewodnik Warszawski- Le Guide de Varsovie [Warsaw Directory] (Warsaw: nakł. i drukiem N. Glücksberga, 1826) and Abraham’s marriage certificate lists him as living in Warsaw.

10 Zamość’s Jewish population was quite small, making its influence even more impressive. In 1827, there were just 2,874 Jews in the city, compared to 2,540 Christians (mostly Poles, but also Greeks and others). See ‘The Jewish Population of Zamosc’ in The YIVO Encyclopaedia of Jews in Eastern Europe at: http://www.yivoencyclopedia.org/article.aspx/Zamosc Retrieved 09.07.12

11 See Frölich, Rosa Luxemburg, 14; Luise Kautsky, Rosa Luxemburg; Ein Gedenkbuch, 22- 23; Y. Zudiker [I. Tsudiker], ‘The She-Eagle that Flew Out of Zamość’ in M. W. Bernstein (ed.) and J. S. Berger (trans.), Pinkas Zamosc- The Zamość memorial book: a memorial book of a center of Jewish life destroyed by the Nazis: published at the fifteenth anniversary (1942- 1957) after the first slaughter of the Jews of Zamość (Mahwah, New Jersey, 2004), 255- 65.

12 Kautsky, Rosa Luxemburg; Ein Gedenkbuch, 22- 23.

The Jewish community in Zamość suffered under Russian rule, yet they were able to maintain and develop a thriving cultural and religious life, giving the city a disproportionately important role in Polish-Jewish culture

Page 98: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 98

Rory Castle

ment in Zamość, supporting cultural, educational and charitable efforts. He was one of a circle of Maskilim (supporters of the Haskalah) in the city whose number included Yehoshua Margolis (1805- 77), Aleksander Tsederbaum (1816- 93), Aryeh Leib Kinderfreud (1798- 1837) and Solomon Ettinger (1802- 56). Ever since Israel ben Moses ha-Levi Zamość (c. 1700- 72), teacher of the great Moses Mendelsohn, had studied in the city, Zamość had gained a reputation as a centre of enlightened Jewish learning. By the 1830s, the city was entering its ‘golden age of the Haska-lah’, with Abraham Luxemburg one of its avid supporters. In 1840, he was listed as a financial contributor to a Maskilic novel by Feivel Schiffer entitled Hazrot ha-Shir [Courts of Song].Several sources from Zamość mention Abraham as a prominent figure in the city’s Maskilic group. The Polish-Jewish historian Yaakov Shatzky wrote of Abraham in his work on the Haskalah in Zamość, describing him as ‘a merchant who dealt in forest products, had 14 children’ and was an ‘enlightened’ man ‘who often appeared in the printed lists of exponents of the one-time Hebrew books of the Haskala’.13

While Abraham’s involvement in Jewish life in Zamość is certain, his views on Polish nationalism are less clear. When the November Rising against Russian rule began in 1830, Abraham was a young newlywed with a pregnant wife. There is no documentation of his personal involvement in the events in Zamość, but it is clear that the city’s Maskilim, with whom he was associated, supported the insurrection. The Rising became a full--scale war between the rebellious Poles and the Imperial Russian army and, as in other cities, the Jews in Zamość played an active role in the revolt by joining with the Christians to form a city guard.14 The Maskilim were particularly keen to demonstrate their assimilation and loyalty to Poland and Yehoshua Margolis, with whom Abraham was closely linked, joined the guard.15 Denied assistance from the west and vastly outnumbered, the Polish forces eventually succumbed to defeat in October 1831, after almost a year of heavy fighting. Like other Polish cities, Zamość was put under siege by the Russians and endured both hunger and a cholera epidemic

13 Shatzky included ‘the Luxembourgs, (Mottel, Abraham & Edouard)’ as among the leading Maskilim in Zamość. Mottel was a brother of either Abraham or Edward. Shatzky, ‘The Haskala in Zamość’ in Pinkas Zamość, 127 and Yaakov Shatzky, ‘The Zamosc Against the Zamosc Jews in 1870 and Illuminations from the Memoirs of Peretz’ in Pinkas Zamość, 115.

14 Shatzky notes that in Zamość, unlike in Warsaw, there was no question of whether or not Jews should be allowed to join the city guard. Shatzky, ‘The Haskala in Zamość’ in Pinkas Zamość, 120.

15 Ibid., 128.

Page 99: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/201299

‘You alone will make our family’s name famous’

and, when the city finally surrendered, the wealthiest Jewish families (possibly including the Luxemburgs) fled to Warsaw to escape the inevi-table pogrom. The Russians ‘destroyed and laid to waste’ the Jewish quar-ter and gravestones in the Jewish cemetery were pulled down by desperate Polish defenders.16 One small consolation for the Zamość Jews was that, unlike elsewhere, their Christian neighbours ignored the attempts of the Russians to incite them into anti-Semitic attacks.17

Whatever Abraham’s personal role in the November Rising, it seems likely that he shared the views of Margolis and his fellow Maskilim. Many assimilated Jewish families were enthusiastic in their support for the Rising, out of a desire to demonstrate their loyalty to Poland and because of resentment of anti-Semitic Russian rule. Like other assimi-lated Jews, Abraham spoke both Polish and Yiddish, ensuring that his children did the same. The Polish language was crucial for assimilation and it was one of the fundamental aims of the Haskalah to teach Jews the language of their Christian neighbours.

In the relative calm following the 1830- 31 Rising, Abraham and Chana Luxemburg raised eight children, including Rosa’s father Edward (born in 1830), before Chana’s premature death in 1848.18 Abraham then married for a second time to Amalia Lewinsztajn (Löwenstein), a daughter of the Rabbi of Meseritz (Międzyrzec Podlaski), with whom he had two children before she too died, in 1861. A year after Amalia’s death, Abraham married her younger sister Golda Löwenstein and appe-ars to have left Zamość. The wedding was held in Meseritz and Abraham sold his house in Zamość at 54 Ogrodowa Street (now 7a Tadeusza Kościuszki Street) to his son Edward in 1862.19 However, Golda died after just one year of marriage, widowing Abraham for a third time, and he probably spent the rest of his life in Warsaw. According to the family, he died in the 1870s or 1880s in Berlin.20

Rosa’s grandfather was a prominent figure in the Jewish community of Zamość, who used his business success to raise his family’s status in

16 Aleksandr Tsederbaum, ‘Article by Erez (Alexander Zederbaum) in Kol Mevaser, 1869, PP. 47, 48, & 50’ in Pinkas Zamość, 131.

17 See Shatzky, ‘The Haskala in Zamosc’in Pinkas Zamość, 120.18 His children were Edward (Eliasz) (b. 1830), Leyba Ber (b. 1833), Max

(Aron Mordko) (1836- 1906), Maier (b. 1838), Tema (b. 1842), Leonora (Laja) (1842- 70) and Juljan (Joel) (1844- 1906).

19 See Ewa Lorentz, ‘Dom Róży Luxemburg w Zamościu; Prawda i mit’ [‘Rosa Luxemburg’s House in Zamosc: Truth and Myth’] in Archiwum Zamojski, 2003, 17- 22.

20 Kautsky, Rosa Luxemburg; Ein Gedenkbuch, 22- 23.

Page 100: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 100

Rory Castle

their society and to support the reform of Jewish religion and life. Bre-aking away from orthodox Jewish life, Abraham encouraged his children to consider themselves Poles, to use the Polish language and, in the phrase of his great-grandson, to ‘regard the achievements of Polish cul-ture as their own’.21 Many of Luxemburg’s biographers have written that her grandfather’s assimilation meant that the family had ‘little or no part’ in Jewish life in Zamość.22 In fact, Abraham and his fellow assimi-lationists played an immensely important role in Jewish life in the city. Whilst standing apart from the orthodox, they united with them against the Hasidim and or in defence against anti-Semitism. Unlike in other places, the Maskilim in Zamość did not break away from mainstream Jewish life and continued to worship in the city’s only Synagogue and to use the study house and other communal facilities.23 Abraham Luxem-burg was a wealthy businessman and member of the Haskalah circle, but remained firmly part of the Jewish community. He was an important enough figure in the city for the famous Jewish writer and Zamośćher, Isaac Leib Peretz, to write of him in his memoirs as ‘one of the richest men in Zamość, highly assimilated and an “Enlightener”’.24 Abraham’s ideas about assimilation and commitment to the Polish nation, language and culture were reflected in the lives of his son Edward and granddau-ghter Rosa Luxemburg.

Part Two: Edward

Rosa’s father Edward Luxemburg was born in Zamość on 17 December 1830, two months in to the November Rising. His parents Abraham and Chana gave him the Polish name Edward and the Hebrew name Elisha (Elijah) after his grandfather, which he later altered to Eliasz.25

21 Kazimierz Luxemburg, ‘biographical sketch of Jerzy Edward Luxemburg’ (unpublished), translated by Mrs. Olga Dyer.

22 J. P. Nettl, Rosa Luxemburg (Oxford: Oxford University Press, 1966), vol. 1, 51- 52.

23 Shatzky, ‘The Haskala in Zamość’, in Pinkas Zamość, 123.24 Isaac Leib Peretz (1852 Zamość – 1915 Warsaw) is considered one of the

greatest Yiddish writers. Although a Maskil, Peretz had great respect for all Jews, including Hasidim and was an incredibly popular writer during his lifetime. See I. L. Peretz, ‘My Memoirs’ cited in Paul Kreingold, ‘I. L. Peretz, Father of the Yiddish Renaissance’ in Fidelio, vol. XII, no. 2, Summer 2003.

25 Although Rosa’s father is generally referred to as Eliasz in secondary lite-rature, I have used Edward. This is based on the belief that this was the name

Page 101: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012101

‘You alone will make our family’s name famous’

As described above, Edward was raised in an enlightened home, in which the family spoke both Polish and Yiddish. He was the eldest of ten (including two half-siblings) and the heir to the family timber business. Thanks to his father’s commercial success, Edward was able to receive a good education at schools in Bromberg and Berlin, and it is likely that he was in Germany at the time of the 1848 Revolutions. His mother Chana (Anna) died when Edward was eighteen and it was through his step-mother Amalia that Edward met his future wife, her younger sister Lina Löwenstein. Lina and Amalia were the daughters of the Rabbi of Meseritz, Isaac Oser Löwenstein and their brother was the reform Rabbi of Lemberg (Lwow) Bernhard Löwenstein (1821- 89).26 Edward and Lina married around 1853 and lived in Zamość, where Edward worked with his father.

Rosa Luxemburg’s biographers have asserted that her family had ‘no connections with the Jewish community’ in Zamość because of their supposed assimilation.27 It has been claimed that Edward ‘did not have any special relationship to his Jewishness’ or to Jews, took ‘little or no part’ in the Jewish community and ‘did not lead a consciously Jewish life’.28 Edward was in fact, just like his father, a leading member of the

commonly used by Edward himself as well as by his relatives. It is the name on his gravestone, the name used on official and commercial documents and the name given by his children on official documents, both during his lifetime and later. His name is Edward in the Okhrana report filed after Rosa’s arrest in Warsaw during the 1905 Revolution. See Nettl, vol. 1, 52, footnote 2. His gravestone list Edward as dying at the age of 72, which would have made his birth year 1828. The official birth record however gives his birth year as 1830. We know Eliasz’s birthday from one of Rosa Luxemburg’s letters. Rosa Luxemburg to Leo Jogiches, 22 December 1898. Rosa Luxemburg, Gesammelte Briefe, Band 1 ([East] Berlin: Institut für Marxismus-Leninismus deim ZK der SED, Dietz Verlag, 1982), 233.

26 Although Luise Kautsky mentioned that Lina’s brother Bernhard was a Rabbi in her Gedenkbuch, later biographers did not conduct much research on him. Nettl wrote merely that ‘[Lina’s] brother was said to have been a Rabbi’ Nettl, Rosa Luxemburg, vol. 1, 53. Later, Ettinger wrote that ‘as adults the brother and sister [Bernard and Lina] maintained no contact, perhaps an indication that Lina’s family disapproved of her marriage outside the Orthodox faith.’ See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1987), 5. In fact, Bernhard Löwenstein was a well-known reform Rabbi and leader of the Lemberg community. He and Rosa’s mother rema-ined in contact and there was no break from her family.

27 Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life, 1.28 ‘Rosa Luxembourg’s father, Edouard Luxembourg, was an enlightened,

assimilated Jew who did not have any special relationship to his Jewishness.’ The family were ‘assimilated… and at most, they thought of themselves as ‘Poles of the Mosaic faith’ because ‘they ‘did not have any relationship to Jews, despite the fact

Page 102: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 102

Rory Castle

reformist Jewish community in the city. He was religious and raised his family to be so. An indication of the family’s views is that Edward studied at the Warsaw Rabbinical School, which was established by Maskilim to provide Jewish boys with a secular, modern education.29 A modern histo-rian describes the school as ‘committed to breaking down the barriers of Poles and Jews’ and rejecting ‘the notion that Jewry was a nation’. Its staff and students ‘had strong emotional ties to the Polish language, and disdained both the Yiddish language and East European Jewish manne-risms’. This description fits not only Edward Luxemburg, but also his father Abraham, who sent him to the school, and his daughter Rosa.30

The education which Edward received in Warsaw echoed his father’s beliefs and values, and Edward in turn passed these down to this own children; Anna (Chana) (1854-1925), Mikolaj (Nathan) (7.7.1855- -23.3.1940), Maksymilian (7.4.1860-5.4.1943), Józef (29.10.1866- -3.6.1934), and Rozalia (5.3.1871-15.1.1919). Following in his father’s footsteps, Edward engaged in cultural and educational work, particularly in attempts to provide Polish-language education to Jewish children and to reform aspects of Jewish religion, traditions and customs. During the 1850s and 1860s, the Haskalah continued to thrive in Zamość, which remained its second most important centre in Poland, after Warsaw. Families like the Luxemburgs and Margolises considered themselves ‘enlightened’, spoke Polish and German as well as Yiddish and had con-

that they came from such a genuinely Jewish ambience’ Tsudiker, ‘The She-Eagle that Flew Out of Zamość’ in Pinkas Zamość, 255- 64; ‘the Luxemburg family had little or no part in this [Jewish] life. They had already become assimilated in the time of Rosa’s grandfather’ and ‘did not lead a consciously Jewish life’ Nettl, Rosa Luxemburg, vol 1, 51. The views expressed by Luxemburg’s biographers are echoed in shorter studies. For example, ‘Her family exemplified the cosmopolitan cultured attitudes of ‘enlightened’ Jewry; they had no ties to the strong and cultured Jewish community’ S. E. Bronner, Rosa Luxemburg; A Revolutionary for our Times (London: Pluto Press, 1981), 13 and they ‘took no active interest in Jewish affairs’ Robert Wistrich, ‘Rosa Luxemburg, Polish Socialism, and the Bund’ in Robert Wistrich, Laboratory for World Destruction: Germans and Jews in Central Europe (USA: Uni-versity of Nebraska Press, 2007), 99.

29 Edward Luksemburg is listed as a former student in Jakob R. ‘Synagogi postępowe w Warszawie. (Z Moich wspomnień).” In Izraelita (1906), 74, whilst another list has an ‘Eliasz Luxemburg’ but not Edward. It seems highly likely both sources refer to Rosa Luxemburg’s father. See Jacobs, A Familial Resemblance, 198, 72- 73. Tsudiker also writes that Rosa’s father studied at the ‘Teacher’s Seminary in Warsaw’. Tsudiker, ‘The She-Eagle that Flew Out of Zamość’ in Pinkas Zamość, 257.

30 Regarding Judaism, they ‘continued to accept certain Jewish religious tenets as valid, but they believed that Jews ought to practice a modernized form of the Jewish religion.’ Jacobs, A Familial Resemblance, 72.

Page 103: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

‘You alone will make our family’s name famous’

praktyka teoretyczna 6/2012103

tacts with like-minded people around Poland, and in Austria and Ger-many. In Zamość, the reformers prayed alongside the orthodox in the Synagogue and studied with them in the study house, although the latter referred to them somewhat disparagingly as ‘Germans’.31

Edward supported the establishment of the Polish-Jewish newspa-per Jutrzenka (Morning Star) in 1860, which dealt with ‘local issues, but also questions of Jewish education, economics and general reforms in Jewish life’.32 It was the organ of the Polish Maskilim, supported by the leading figures of the movement in both Warsaw and Zamośc, including Yehoshua Margolis, Ephraim Fischelsohn, Josef Altberg and Y. Korngold. The paper’s editor, Daniel Neufeld (1814- 74), had to carefully navigate Tsarist censorship.33 In 1861, Edward was listed in Jutrzenka alongside two other prominent Jews for his charitable efforts:

‘[T]his year, when news came about the expenditure on the part of the Warsaw (Jewish) residents of the amount of 9,200 gulden for Christians, the gentlemen: Y. Korngold, Max Kinderfreud and E. Luxembourg collected several hundred gulden in a matter of a few hours from the local (Jewish) residents, and distributed it among the needy Christians.’34

Although usually described as a timber merchant, Edward Luxem-burg is recorded in 1862 as a ‘provider of military supplies’ and ‘trader’ with business interests in both Zamość and Warsaw.35 It was through this apparently new line of trade that Edward seems to have made a contribution to the January Rising of 1863 against Russian rule. According to Rosa’s nephew, Edward was ‘asked by Count Zamoyski to take part in the preparation of the insurrection of 1863 against the Polish occupants (Austria, Germany and Russia) by transporting weapons for the insurrection from Sweden to one of the ports in Lithu-ania’.36 The circle of Maskilim who Edward was close to had been

31 See Shatkzy, ‘The Haskala in Zamość’ in Pinkas Zamość, 121; Extract from Erez (Alexander Zederbaum) in Kol Mevaser (1869) in Pinkas Zamość, 131 and Y. Altberg, ‘The History of the Jewish Community of Zamość’ in Jutrzenka, no. 20 (Warsaw, 15 November 1861) in Pinkas Zamość, 165.

32 Shatkzy, ‘The Haskala in Zamość’, in Pinkas Zamosc, 121.33 Ibid., 121.34 Ibid., 121 and Y. Altberg, ‘The History of the Jewish Community of Zamość’

in Jutrzenka, no. 20 (Warsaw, 15 November 1861) in Pinkas Zamość, 168.35 See Lorentz, ‘Dom Róży Luxemburg w Zamościu; Prawda I mit’, 2003,

17-22.36 Kazimierz Luxemburg, ‘biographical sketch of Jerzy Edward Luxemburg’

and Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’, 21 August 2009.

Page 104: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 104

Rory Castle

asserting their Polish-Jewish identity in Jutrzenka and saw the January Rising as a golden opportunity, both to demonstrate their loyalty to Poland and to throw off the repressive Tsarist regime and its accompa-nying anti-Semitic restrictions.

The traditional view of the January Rising as a time when both Chri-stians and Jews in Poland came together is borne out by events in Zamość. One source describes how the Luxemburg family organised the collection of money for the Christian poor at the time of the Rising, whilst Yeho-shua Margolis and Josef Altberg, ‘took part in the Jewish delegation that went to a Polish patriotic demonstration’ in ‘a demonstration of brother-hood’.37 I. L. Peretz, then a boy of eleven, described how the Jews of Zamość (and not only the Maskilim) considered themselves ‘ardent Poles’ and that during the Rising ‘recited verses from the Psalms for the success of the Second Revolution’.38

As in 1830, the superior might of the Russian army overwhelmed the Poles and their defeat brought repression involving not only the destruc-tion of the last remnants of Polish autonomy and imposition of Russifi-cation policies, but the arrest, deportation and exile of tens of thousands of Poles. In Zamość, the city’s fortress was turned into a political prison, with the Jews organising a committee to help the prisoners. Jutrzenka was banned and its editor Daniel Neufeld sent to Siberia.39 One of Yehoshua Margolis’s sons, who played a role in the Rising, ‘vanished immediately after the 1863 rebellion’.40 Like Neufeld, Margolis and countless others, Rosa’s father was a target of the Tsarist police and was forced into hiding, leaving Zamość for Warsaw. His wife Lina and three children Anna, Miko-laj and Maksymilian, remained behind and their father was apparently unable to return to them until 1867 or 1868.41 It is likely that this, more than the reasons usually given by Luxemburg’s biographers, was a primary reason for the family’s move to Warsaw in 1873.42

37 Shatzky, ‘The Haskala in Zamość’ in Pinkas Zamość, 128.38 I. L. Peretz, quoted in Shatzky, ‘The Haskala in Zamość’ in Pinkas Zamość,

121- 22.39 Yaakov Shatzky ‘Zamość Nearly a Century Ago (Two Documents)’ in

Pinkas Zamosc, 163.40 Shatzky, ‘The Haskala in Zamość’ in Pinkas Zamość, 127.41 Apparently he was only able to return after an amnesty. Personal conversa-

tion with Ms. Marie-Louise Luxemburg, 2012. See also Kazimerz Luxemburg, Kazimierz Luxemburg, ‘biographical sketch of Jerzy Edward Luxemburg’ and Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’.

42 This view is expressed in Kazimierz Luxemburg, ‘biographical sketch of Jerzy Edward Luxemburg’ and Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’.

As in 1830, the superior might of the Russian army

overwhelmed the Poles and their defeat brought

repression involving the destruction of the last remnants

of Polish autonomy and imposition of

Russification policies

Page 105: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

‘You alone will make our family’s name famous’

praktyka teoretyczna 6/2012105

After the Rising, various Warsaw directories show that Edward owned or rented many properties in the city, most of which were on or around Grzybowska Street in the Jewish quarter. Business was not good for Edward in the late 1860s and 1870s and he moved premises frequently. He was at 151 Świętojerska Street and 45 Grzybowska Street in 1869, then at 4 Graniczna Street and as a ‘trader’ at 6 Twarda Street in 1870.43 That year, Edward sold the family home at 45 Ogrodowa Street in Zamość (today 7a Tadeusza Kościuszki Street), keeping on a small apartment within the house were Lina gave birth to Rosa the following year and remained until 1873, when they joined Edward at 16 Zlota Street in Warsaw, near to his commercial properties.44 In 1876, Edward is listed at 25 Grzybowska Street and later, in 1885, at 4 and 11 Graniczna Street.45 He was active in the Jewish Salesmen’s Mutual Aid Association and was made an honor-ary member in 1876, his name appearing in its reports until 1889.46

Edward Luxemburg was an educated, enlightened Polish-Jewish busi-nessman. He evidently considered himself a Polish patriot and suffered in service of the cause of Polish independence. His main focus however appears to have been the education and assimilation of Polish Jews. He saw the future of Polish Jewry in integration into Polish national culture, including the adoption of the Polish language and the reform of Jewish religion and customs. However, this in no way meant a lack of sympathy for his fellow Jews or a lack of Jewish identity. In 1870, Edward Luxem-burg and his brother-in-law Rabbi Bernhard Löwenstein played a key role in the rescue of several Jewish men from Zamość at risk of execution during the Zamość Libel Affair.47

Sharing his father’s views, Edward Luxemburg endeavoured above all to provide his children with the best possible education and to raise their aspirations. This ambition, combined with the decline of Zamość’s

43 Taryfa Domow Miasta Warswzawy I Przedmieścia Pragi [Warsaw and Praga Homeowner’s Directory] (Warszawa: W Drukarni Józefa Ungra, 1869) and Przewod-nik warszawski informacyjno-adresowy [Warsaw Address Directory] (Warszawa, 1870).

44 See Ewa Lorentz, ‘Dom Róży Luxemburg w Zamościu; Prawda I mit’, 17- 22.

45 Kalendarz Warszawski [Warsaw Calendar] (Warszawa: W Drukarni Józefa Ungra, 1876) and Kalendarz Warszawski [Warsaw Calendar] (Warszawa: W Drukarni Józefa Ungra, 1885).

46 Sprawozdanie Zarządu Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Subiektów Han-dlowych Wyznania Mojżeszowego w Warszawie [Warsaw Jewish Salesmen’s Mutual Aid Association Report] (Warszawa: w drukarni S. Orgelbranda Synów) for the years 1876, 1878-1883 and 1886-1889.

47 See Yaakov Shatzky, ‘The Libel Against the Zamosc Jews in 1870 and Illuminations from the Memoirs of Peretz’ in Pinkas Zamość, 114- 15.

Page 106: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Rory Castle

praktyka teoretyczna 6/2012 106

cultural and economic life and the threat of retribution for his role in the January Rising, persuaded him to move his family to Warsaw in 1873. His involvement in Jewish life, views on assimilation and parti-cipation in the 1863 Rising have not previously been understood by biographers of Rosa Luxemburg who, as a consequence, have only been able to present a limited view of her background and the origins of her identity as both a Jew and a Pole.

Part Three: Rosa

Rozalia Luxemburg was born on 5 March 1871 at 45 Ogrodowa Street (now 7a Kosciuzkśo Street), Zamość.48 As we have seen, her family was prominent among the enlightened, assimilated, reform Jewish commu-nity in the city. After their move to Warsaw in 1873, Rosa, the youngest child, enjoyed the attention of her parents and four siblings, Anna, Mikolaj, Maksymilian and Józef, especially after a hip problem confined her to bed for a year and gave her a permanent limp, which she tried hard to conceal in her adult life. Rosa exhibited intelligence and a natu-ral spark early on, writing letters to her family and impressing her rela-tives with recitals of the poetry, including the Polish classic Pan Tadeusz.49

Rosa’s relationships with her parents and siblings have not been explored in depth by biographers. After she left Warsaw in 1889, it has often been assumed that Rosa’s contact with her family was minimal. In particular, the letters from her father to Rosa during the last months of his life have often been cited to show her lack of concern for her family and prioritisation of ‘the Cause’. Although Rosa was not at her parents’ bedsides when they died, it was something she regretted bitterly for the rest of her life.50 She did not sever ties with her siblings and in

48 Previously, it was believed that Rosa Luxemburg was born at 37 Staszica Street, Zamość, where a plaque stating this exists. However, a recent study has demonstrated that this is incorrect. See Lorentz, ‘Dom Róży Luxemburg w Zamo-ściu; Prawda I mit’, 17- 22.

49 See Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’.50 She wrote to her friend Hans Diefenbach, whose father was dying, in

1917: ‘Later, one always blames oneself bitterly for every hour which one took away from the old people. I wasn’t lucky enough even to have done as little as that. After all, I constantly had to look after the urgent business of humanity and make the world a happier place…In the meantime, the old gentleman wasn’t able to wait any longer. Probably he said to himself that there would be no sense anyway in waiting, however long he waited; after all, I never did “have time” for

Rosa exhibited intelligence and

a natural spark early on, writing letters to her

family and impressing her relatives with recitals of the poetry, including

the Polish classic Pan Tadeusz.

Page 107: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012107

‘You alone will make our family’s name famous’

fact saw them regularly, whether in Berlin, London or in the spa towns of Prussian Poland. Many of her relatives spent time living in Berlin and she had many opportunities to meet with them whilst travelling Europe for meetings of the Socialist International and its bureau.

Although they did not share her political views, Rosa’s siblings did everything possible to assist her when she was in trouble. When she was imprisoned in Zwickau-Berlin Prison in 1904 they visited and arranged her food.51 When she was arrested in Warsaw during the 1905 Revolution they worked tirelessly to secure her release and prevent exile to Siberia (Jogiches’s fate, although he managed to escape) or worse, and paid a large sum to secure her release, without Rosa’s knowledge and against her wishes.52 Later, during the war, when she was in prison in Breslau (Wrocław) and Wronke in Prussian Poland, her family sent supplies and messages through her secretary Mathilde Jacob.

Edward and Lina wanted their children to achieve great things and used all of their means to achieve this. The older boys, Mikolaj and Maksymilian, followed their father into business, while Anna spent the first forty years of her life caring for her siblings and parents, only marrying in her fifties. The younger children, benefiting from their family’s improved financial situation, were more fortunate. Both Józef and Rosa left Poland to study at Zurich University. Józef studied medi-cine and became a world-renowned expert on contagious diseases and occupational health.53 Rosa followed him there, but did not go with the intention of becoming a Marxist theoretician. At first, she studied zoology, only later switching to economics, philosophy and law.54 To her parents, who were aware of her intellect and great potential, Rosa

him or myself- and he died… Now, of course, I would be much wiser, but one is usually wiser after it’s too late. Anyway, if you possibly can, go to your old man and stay with him to the end.’ Rosa Luxemburg to Hans Diefenbach, 27 August 1917 in S. E. Bronner, The Letters of Rosa Luxemburg (USA: Pennsylvania State University Press, 1993), 227-28.

51 See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 117.52 2,000 rubles were paid to ‘bribe the guard’ and 3,000 rubles for bail. The

money was paid by Maksymilian Luxemburg, although it was probably supplied by the leadership of the SPD. Rosa was released at the end of June 1906 and left Warsaw for the last time on 31 July. See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 136- 37.

53 Dr. Józef Luxenburg worked for the Polish Ministry of Health after 1918 and was a health expert at the League of Nations. A plaque in Warsaw comme-morates his achievements. See Kazimierz Luxemburg, ‘biographical sketch of Józef Luxemburg’(unpublished), translated from the Russian by Mrs Olga Dyer.

54 See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 43.

Page 108: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 108

Rory Castle

was the great star of the family who, in the words of her mother ‘will make our family’s name famous’.55 They revelled in her triumphs, when Rosa was awarded her doctorate Lina ‘both laughed and wept’ wrote Anna, ‘refusing to part with your letter for a single moment, eager for the whole world to know how happy and proud she was’.56 Yet her parents’ immense pride in her achievements was tinged with sadness that Rosa was so far away and, immersed in politics, did not have the time to dote on them like their other daughter. Edward wrote to Rosa in April 1900 that his only hope was that both she and Anna would marry before his death.57 When he received no reply, he wrote again nine days later, that her attitude ‘reminds me of something I once read. An eagle soars so high that he loses all sight of the earth below. You are so busy with social causes that family affairs are not worth even a tho-ught of yours’.58 Whilst this letter clearly expressed the disappointment of an elderly, dying man, it ought not be used to argue that Rosa had no time for her family. In fact, it was not his ‘last letter’ and they con-tinued to write to each other over the next five months until his death in September.59 Rosa and her father had a close relationship and he devoted his life to supporting and encouraging her and her siblings. Many of Edward’s beliefs, values and attitudes were passed on to his daughter.

A Free Poland? Rosa luxemburg and Polish Nationalism

One of the generation of Poles who grew up after the failure of the 1863 Rising, Rosa Luxemburg strongly believed that another insurrection against Russian rule would also be ‘bloodily suppressed’.60 Yet, as she

55 Anna Luksenburg to Rosa Luxemburg, undated [after 30 September 1897], in ‘Appendix’ to Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 307.

56 Anna Luksenburg to Rosa Luxemburg, 4 May [18]97, in ‘Appendix’ to Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 291.

57 Edward Luxenburg to Rosa Luxemburg, 11 April [1]900, in ‘Appendix’ to Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 321.

58 Edward Luxenburg to Rosa Luxemburg, 20 April [1]900 in ‘Appendix’ to Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 323.

59 See letters from Rosa Luxemburg to Leo Jogiches, May, 18 May, early June, 18 June, 7 July, 11 July, 26 July and c. 9 August, 1900 in Rosa Luxemburg, Gesammelte Briefe, Band I ([East] Berlin: Institut für Marxismus-Leninismus deim ZK der SED, Dietz Verlag, 1982), 473- 99.

60 R. Luxemburg, ‘The Polish Question at the International Congress’ in Davis (ed.), The National Question, 55.

Page 109: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012109

‘You alone will make our family’s name famous’

wrote in an article for the 1896 International Socialist Congress in London, ‘if no rebellion is attempted, nothing at all can be done, since armed rebellion is the only way that Polish independence can be achie-ved’.61 Luxemburg’s conclusion was that the struggle for the restoration of the Polish state must be abandoned, and her opposition to the strug-gle for Polish independence was based on this belief which, as we have seen above, was almost certainly influenced by her own father’s role in 1863. Luxemburg argued that those who called for another rising were ‘utopians’ whose plans contradicted ‘any effective political struggle’.62 The repeated failure of the risings against Russia had demonstrated that the Poles had little to gain from armed struggle for national indepen-dence.63 It was in this context, that she opposed the proposal put forward by the Foreign Union of Polish Socialists (part of the Polish Socialist Party- PPS) at the 1896 Congress, which called for the Socialist Inter-national to declare its support for Polish independence.64

The PPS argued their case on both moral and practical grounds. Their proposal declared that ‘the subjugation of one nation by another can serve only the interests of capitalists and despots’ whilst also appe-aling to the delegates’ hostility to Tsarism by arguing that ‘Russian Tsardom… owes its internal strength and its external significance to the subjugation and partition of Poland’.65 The downfall of the Tsarist regime was thus in the interests of all socialists, who remembered only too well the role Russia had played in the crushing of the 1848 Revo-lutions in Europe.

Rosa Luxemburg and her group denounced the PPS’s proposal as a naïve folly which would lead to bloodshed, damage the integrity of the International and encourage nationalism rather than the internatio-nal solidarity which was preached by Marxists. Instead, she called for Polish workers to cooperate with the other nationalities in their respec-tive empires; Austrians, Germans and Russians, towards the goal of

61 Ibid., 55.62 Ibid., 56.63 The fullest expression of Luxemburg’s views on the Polish question is in

her doctoral dissertation, Rosa Luxemburg, Tessa DeCarlo (trans.), The Industrial Development of Poland (New York: Campaigner Publications, 1977) Originally published as Rosa Luxemburg, Die Industrielle Entwicklung Polens Leipzig: Dunc-ker & Humblot, 1898).

64 For the PPS proposal and Luxemburg’s objections, see Timothy Snyder, Nationalism, Marxism, and Modern Central Europe: A Biography of Kazimierz Kelles--Krauz (Cambridge, Massachussets: Harvard University Press, 1998), chapter 2.

65 Ibid., 50.

The downfall of the Tsarist regime was thus in the interests of all socialists, who remembered only too well the role Russia had played in the crushing of the 1848 Revolutions in Europe

Page 110: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 110

Rory Castle

socialism. The London Congress came out in support for neither side, preferring a middle-way resolution, which affirmed the right to self--determination but did not mention Poland specifically.66 It was typical of the debates which raged between Polish socialists, between the natio-nalists, led by Józef Piłsudski and Ignacy Daszyński, and internationa-lists, led by Luxemburg and Jogiches. Living in exile in the West, the Poles largely fought their battles in congresses of the International and only later, after 1905, in Poland itself.

Her views on Polish independence have tended to be considered in a somewhat sterile, academic setting, without taking into account or understanding Luxemburg’s background. As a young girl Rosa Luxem-burg would impress her family with recitals of Mickiewicz’s Pan Tadeusz.67 As we now know, her grandfather was a supporter of assimilation and Polish culture, while her father was active in the 1863 Rising. So how was it that by the age of eighteen, when she left for Zurich, Luxemburg had resolutely decided to oppose any struggle for independence, and refused to alter her views for anything, even after Polish independence was actually achieved in November 1918?

Luxemburg gave several reasons for her opposition to the struggle for Polish independence. She believed that, as in 1830 and 1863, national risings were doomed to fail and furthermore now had the support of only the lower-middle classes. Crucially, she argued consistently that the three areas of Poland had been integrated into the economies of the occupying empires and that any attempt to reverse this would stunt the growth of capitalism in Poland (and thus delay the eventual arrival of socialism). The PPS’s attempts to create a united organisation across the three regions were described as an ‘attempt… to impose on Polish socia-lism a program for the restoration of Poland’ along ‘nationalist lines’, which was utterly ‘utopian.’ Luxemburg warned that the result would not be national liberation but the ‘disintegration’ of the socialist move-ment in Poland ‘through a series of fruitless national struggles’.68 Natio-nal risings were a thing of the past and the future lay in the movement of the international working class. This belief was strengthened by the 1905 Revolution, which Luxemburg saw as the united action of the

66 A. Walicki, ‘Rosa Luxemburg and the Question of Nationalism in Polish Marxism, 1893- 1914’ in The Slavonic and East European Review, vol. 61, no. 4, October 1983, 567, footnote 9.

67 See Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’.68 Luxemburg, ‘The Polish Question at the International Congress’ in Davis

(ed.), The National Question, 56.

Page 111: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

‘You alone will make our family’s name famous’

praktyka teoretyczna 6/2012111

various nationalities of the Russian Empire (including Poles) against the Tsarist regime, downplaying nationalist motivations and attacking the activities of Piłsudski and other social-patriots.69

As late as May 1917, Luxemburg refused to recognise the potential for Polish independence and the benefits it could bring for Polish wor-kers. From her cell in Wronke Fortress in Prussian Poland, she wrote that the German occupation of ‘unfortunate “independent Poland”’ since 1916 was a ‘heavy blow’ against the Russian Revolution, which had occurred three months earlier. The proposed Kingdom of Poland, under German control and occupation, represented nothing but the transformation of Poland socially into a ‘graveyard’ and politically into a ‘German barracks’. Luxemburg described Poland as ‘one of the most explosive centres of the revolutionary movement’ which ‘in 1905 mar-ched at the head of the Russian Revolution’ and undoubtedly saw the future of the Poles in a democratic, socialist federation with the other nationalities of the former Russian Empire.70

Her opposition to the struggle for an independent Polish state was not accompanied by hostility towards Polish culture and language. On the contrary, Luxemburg identified herself firmly with both, in a way she never did with Jewish or German culture. While Poland was under foreign occupation (which it was for all but two months of her life), Luxemburg fought against all attempts at Russification and Germani-sation. Both the Russian and German Empires sought, through various methods, to assimilate the Poles under their control by demeaning or destroying Polish language and culture. Although notorious in Russian Poland, these policies were also carried out in the German zone, applied through the law, the press and particularly through education.

69 Piłsudski and others attempted to transform the 1905 Revolution into a national uprising. Pilsudski tried to acquire weapons from the Japanese and train armed groups. The PPS split between Piłsudski’s nationalist faction (PPS-Revolu-tionary Faction) and the PPS-Left, which later joined with the SDKPiL to form the Communist Party of Poland (KPP). The leadership of the Communist Party was wiped out in the 1937- 1938 Purges and the Comintern officially dissolved the Party in 1938. The Polish Workers Party (and later Polish United Workers’ Party), which ruled Poland until 1989, was not the same organisation. See also Jie-Hyun Lim, ‘Rosa Luxemburg on the Dialectics of Proletarian Internationalism and Social Patriotism’ in Science & Society, vol. 59, no.4 (Winter, 1995-1996), 498-530.

70 Rosa Luxemburg, ‘The Old Mole’ in Spartakusbriefe, no. 5 (May 1917) in Rosa Luxemburg, Robert Looker (ed.), W. D. Graf (trans.), Rosa Luxemburg: Selected Political Writings (USA: Random House, 1972) at the Marxists Internet Archive: http://www.marxists.org/archive/luxemburg/1917/04/oldmole.htm Retrieved 01.07.2012.

Page 112: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 112

Rory Castle

In 1900, after the latest attempt to reduce the status of the Polish language, Luxemburg penned an article entitled ‘In Defence of Natio-nality’ in which she set out her views.71 She argued that Germanisation meant that ‘Poles are meant to forget that they were born Polish, and to transform themselves into Germans!’ and attacked both the German government and the liberal opposition for failing to defend the Poles. Her call for ‘the Polish people to shake off their apathy, give full reign to their fury, and go into battle against Germanisation… [in order] to defend our Polish identity’ led to court proceedings against her.72 Altho-ugh Luxemburg called for Polish workers to vote for the SPD, which was publicly opposed to Germanisation, she experienced equally bigoted attitudes within the party itself. Upon her arrival in 1898, she was told that ‘one cannot do the Polish workers a greater favour than to Germa-nize them, but one may not say this publicly’.73 Naturally, Luxemburg objected to these sentiments in private, but they were shared by many German socialists and she was either unwilling or felt unable to publicly criticise anti-Polish sentiments within the SPD.

Luxemburg recognised that people were driven not solely by material improvements and indeed saw socialism as something much greater than this. In another article, she wrote that ‘‘[t]he cause of nationalism in Poland is not alien to the working class- nor can it be’ because they ‘cannot be indifferent to the most intolerably barbaric oppression… aga-inst the spiritual culture of society’. ‘To the credit of mankind’ she wrote, ‘history has universally established that even the most inhumane mate-riel oppression is not able to provoke such a wrathful, fanatical rebellion and rage as the suppression of spiritual life in general, that is as religious or national oppression’.74

71 Rosa Luxemburg, Cecily Hastings (trans.), ‘In Defence of Nationality’ in Rosa Luxemburg: Selected Political and Literary Writings in Revolutionary History, vol. 10, no. 1 (Pontypool, United Kingdom: Merlin Press, 2009), 33- 47. In 1900, the Prussian Minister of Education announced that the Polish language was banned for use in religious education. This was the last area of Polish-medium education in Prussian Poland. Luxemburg’s article was originally published as W obronie narodowósci (Poznań, 1900).

72 See Frölich, Rosa Luxemburg, 76 and Rosa Luxemburg, ‘In Defence of Nationality’ in Rosa Luxemburg: Selected Political and Literary Writings, 34- 35.

73 Rosa Luxemburg to Leo Jogiches, 25 May 1898 in Georg Adler, Peter Hudis and Annelies Laschitza (eds.), Georg Schriver (trans.), The Letters of Rosa Luxemburg (London & New York: Verso, 2012), 52’.

74 Quoted in Walicki, ‘Rosa Luxemburg and the Question of Nationalism in Polish Marxism, 1893- 1914’, 565- 82.

Page 113: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012113

‘You alone will make our family’s name famous’

The apparent contradiction between Luxemburg’s strong opposition to Polish independence and her equally strong support for Polish culture and language can only be explained by the sharp distinction which she drew between the two. This was between ‘nationalities’, which had every right to exist with their language and culture, and ‘nations’, which had no such ‘rights’ to independent statehood.75 Like Marx and Engels, Luxem-burg considered the Poles, like the Germans and Russians to be ‘historic’ nationalities with the right to exist and to enjoy their own culture and language. These were contrasted with smaller, ‘unhistorical’ nations, inc-luding the Ukrainians, Baltic peoples, Czechs and, as we will see later, the Jews.76 Where Luxemburg differed with the founders of Marxism was on the question of Polish independent statehood. Both Marx and Engels argued in favour of Polish independence, primarily as a bulwark against Tsarist autocracy. Luxemburg, of course, openly and passionately disagreed.

While Rosa Luxemburg may be criticised for her opposition to Polish independence, she ought not be viewed as someone who ‘felt no special attachment to her native Poland’.77 She strongly identified as a Pole and loved her native language and people, writing about them in a way in which she never spoke of Jews or Germans.78 She defended herself and the SDKPiL against charges of a lack of patriotism and she saw the long-term future for Poles in a democratic, socialist federation which would eventually cover all of Europe.79 Luxemburg’s opposition to the PPS and Polish independence became so intense over the years that she became almost wilfully blind to the growing national feeling among Poles and, long after the 1905 Revolution, retained a deep faith in the Polish workers as the bastion of the all-Russian Revolution. Her vision of Poland’s future was attractive to some, but was never able (or likely) to achieve widespread support amongst Poles, or even in her own party,

75 Ibid., 574.76 Ibid., 574.77 Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of

a Revolutionary Internationalist’, 8.78 For example, see letters from Rosa Luxemburg to Leo Jogiches, 5 April

1894 and 9 June 1898. Rosa Luxemburg, Gesammelte Briefe, Band 1 ([East] Ber-lin: Institut für Marxismus-Leninismus deim ZK der SED, Dietz Verlag, 1982), 233 and 9 June 1898 in The Letters of Rosa Luxemburg, 59- 63. See also Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 11- 12, 24- 26, 77- 78.

79 Rosa Luxemburg, ‘Robotnicy a kultura narodowa’ [‘Workers and National Culture’] in Młot, no. 11, Warsaw, 15 October 1910) Quoted in Walicki, ‘Rosa Luxemburg and the Question of Nationalism in Polish Marxism, 1893- 1914’, 573.

Luxemburg’s opposition to the PPS and Polish independence became so intense over the years that she became almost wilfully blind to the growing national feeling among Poles and, long after the 1905 Revolution, retained a deep faith in the Polish workers as the bastion of the all-Russian Revolution

Page 114: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Rory Castle

praktyka teoretyczna 6/2012 114

which increasingly distanced itself from her anti-independence attitude.80 In 1918, a few months before the restoration of an independent Polish state, Luxemburg was writing an introduction to her translation of The Life of Korolenko in her German prison cell. Her description of Koro-lenko’s sense of national identity is strangely reminiscent of her own:

‘Descended at once from Poland, Russia, and the Ukraine, Korolenko has to bear, even as a child, the brunt of the three “nationalisms”, each one expecting him “to hate or persecute someone or other.” He failed these expectations, however, thanks to his healthy common sense. The Polish traditions, with their dying breath of a historically vanquished past, touched him but vaguely.’81

‘A Proud Polish Jew’? Rosa luxemburg’s Jewish identity

In 1996, Annelies Laschitza wrote that ‘in mentality and culture’ Luxem-burg ‘remained, despite or rather because of her humanist cosmopoli-tanism and proletarian internationalism, a proud Polish Jew’, thus chal-lenging the views put forward by every previous biographer.82 Whilst it might be a step too far to say that Luxemburg was ‘proud’ of being a Jew, the stereotyped portrayal of her as the ultra-assimilated German, who had cut all ties to her Jewish background (and family) certainly deserves to be challenged.83

Rosa Luxemburg was born into an assimilated, but religious, Polish--Jewish family. Her parents and grandparents sought to reform and modernise Judaism, whilst assimilating with Polish culture. Edward and Lina Luxemburg were religious and their children remained observant

80 See Walicki, ‘Rosa Luxemburg and the Question of Nationalism in Polish Marxism, 1893- 1914’, 574- 75.

81 Rosa Luxemburg, Frieda Mattick (trans.) ‘Life of Korolenko’ (July 1918) in International Socialist Review, vol. 30, no. 1, January-February 1959, 11- 31 at Marxists Internet Archive: http://www.marxists.org/archive/luxemburg/1918/06/korolenko.htm Retrieved 05.08.2012.

82 As translated in Virve Manninen, Review of Annelies Laschitza, In Leben-srausch, trotz alledem. Rosa Luxemburg, Eine Biographie in International Review of Social History, vol. 44, 1, April 1999, 101- 103.

83 See footnote 28 Recently, Robert Wistrich has changed his views on Luxem-burg somewhat, writing that:

‘[t]he Jewish dimension to Luxemburg’s background, outlook and legacy has usually been dealt with somewhat dismissively- at best treated as a marginal issue. This is regrettable.’ Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identi-ties of a Revolutionary Internationalist’ 1-2.

Page 115: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012115

‘You alone will make our family’s name famous’

of Jewish holidays and certain customs, at least until after her parents’ deaths.84 In order to better understand Luxemburg’s identity as a Jew and her views on what was universally known as ‘the Jewish Question’, one must explore not only her letters and writings on the subject, but the history of her family and her background.

Rosa grew up not in Zamość, but in Warsaw, the bustling capital of Congress Poland and centre of Polish-Jewish business, culture and religious life. The family lived in a small house on Złota Street, then in a predo-minantly Jewish area of central Warsaw. Although barriers between Poles and Jews were being broken down by increasing assimilation, anti-Semi-tism remained a potent force. In 1881, when Rosa was ten, the city’s Jewish quarter was shaken by a pogrom which raged for several days with the suspected acquiescence of the Tsarist authorities. Although Złota Street was affected by the violence, there is no evidence of how the Luxem-burgs were personally affected. Rosa herself never wrote about it, except once, when she mistook the date.85 Several writers have argued that the pogrom had a ‘deeply repressed but profoundly significant’ impact on the young Rosa and helped shape her Jewish identity. This view, which argues that the pogrom both encouraged Rosa to assimilate and gave her a lifelong fear of crowds, is not supported by any evidence in her writings or letters.86 It is just as likely that the family were not in Warsaw at the time of the pogrom or were able to endure it in relative safety. One indi-cation that it did not have any profound effect on the family is that, unlike other events including the 1863 Rising and 1905 Revolution, it has not entered into the family history.

Although she did not consider herself part of an official Jewish com-munity in Germany and wrote disparagingly (in private) about unassi-milated, orthodox Jews from Eastern Europe, Luxemburg spent her life surrounded by fellow assimilated Jews, with similar backgrounds to her

84 See Letters from Anna Luksenburg to Rosa Luxemburg, undated [after 30 September 1897] and undated [c. 28 October 1897]; Letter from Edward Luxenburg to Rosa Luxemburg, 30 October 1897; Letter from Józef Luxenburg to Rosa Luxem-burg, 30 October 1897; Letter from Maksymilian Luksenburg to Rosa Luxemburg, 30 October [18]97 in Ettinger, ‘Appendix’ to Rosa Luxemburg; A Life (1988), 303- 06, 307- 09, 309- 10, 310- 14, 315- 16.

85 This was in a 1911 article in the SDKPiL publication Czerwony Sztandar [Red Flag]. See Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life, 15.

86 See Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 6 and Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life, 14- 15. Her fear of crowds could have come from any source, and was anyhow overstated by Luxemburg herself, who could be modest about her celebrated ability to speak in public.

Page 116: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 116

Rory Castle

own. There was Leo Jogiches (1867- 1919), her lover from 1890 until 1906 and comrade until her death, who came from a wealthy, assimilated Jewish family in Vilnius. There was also the Jewish middle-class socialist Paul Levi (1883- 1930), whom Luxemburg had a brief but intense rela-tionship with in 1914 and later led the Communist Party (KPD). The SDKPiL leadership was dominated by Jews, including not only Luxemburg and Jogiches but Adolf Warszawski (Warski) (1868- 1937) and in the SPD Luxemburg found an ally in Alexander Helphand (Parvus) (1867- 1924), a fellow Jewish émigré from Russia. Many of Luxemburg’s closest friends also came from similar backgrounds to her own. Luise Kautsky (1864- 1944), Mathilde Jacob (1873- 1943) and Mathilde Wurm (1874- 1935) all came from assimilated Jewish families. Accusations that Rosa Luxemburg was a ‘self-hating Jew’ or ‘hated Jews’ are sheer nonsense.87

Through her work in the German and international social-democra-tic movement, Luxemburg inevitably came into contact with other Jewish socialists, but it was in the Polish movement that ‘the Jewish Question’ really mattered. The SDKPiL sought to represent the workers of Poland and Lithuania, the two areas of the Russian Empire which held the majority of its Jewish population, most of whom lived in the towns and cities which were experiencing the effects of industrialisation. In the 1890s, Luxemburg and Jogiches worked with the Jewish Bund to spread socialist literature and propaganda in the Russian Empire, especially in Jogiches’ hometown Vilnius, which was the centre of Bundist activity.88 In 1892, the couple published a collection of May Day speeches made by Jewish workers in Vilnius, with accompanying articles expressing their own views on the Jewish question. Condemning the Tsarist authorities, they described how ‘the poor, persecuted Jewish proletarians’ were doubly persecuted as both Jews and workers.89 They also used the speeches to attack Jewish nationalism, writing that ‘our comrades understand that

87 A veteran Bundist said that ‘Luxemburg hated Jews. And even more than Jews she hated Yiddish. This is a characteristic of many assimilated types.’ Jacob S. Hertz in an interview on 23 April 1973. Quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 12.

88 The General Jewish Labour Bund in Lithuania, Poland and Russia, known as ‘the Bund’ was a secular socialist organisation founded in Vilnius in 1897 to represent Jewish workers in the Russian Empire.

89 L. Jogichesa-Tyszka, ‘Nowi towarzysze’ [‘New Companions’] [Sprawa Robotnicza, January 1894], in H. Buczek and F[eliks] Tych (eds.), Socjaldemokra-cja Królestwa Polskiego i Litwy. Materialy y Dokumenty, vol. I, 1893- 1897 (Warsaw, 1957), 146- 152. Quoted in translation in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 14.

Although she did not consider herself part of an official Jewish

community in Germany and wrote disparagingly

(in private) about unassimilated, orthodox

Jews from Eastern Europe, Luxemburg

spent her life surrounded by fellow assimilated

Jews, with similar backgrounds to her own.

Page 117: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012117

‘You alone will make our family’s name famous’

the rebuilding of their own [Jewish] State will not destroy capitalism’ because they would ‘continue to be the exploited and persecuted class’. As with the Poles, the goal should not be national freedom, but ‘political freedom’, which was ‘indispensable for the improvement of the workers’ welfare and for the struggle against capitalism.’ Keen to stress the solidly Marxist and internationalist attitudes of Vilnius’ Jewish workers, they concluded that ‘[t]he Jewish comrades understand clearly that this [poli-tical freedom], not the rebuilding of a utopian Jewish state, is their goal’.90

Rosa Luxemburg prescribed assimilation of the Jewish workers with the Christians. In 1892, she and Jogiches believed that this was already taking place as Jewish workers were ‘decisively breaking away’ from the ‘narrow traditions and views of the Jewish people’ in order to ‘unite with the great internationalist labour army’.91 Despite recognising that Jews were ‘the most deprived of rights and the most enslaved of all the subjects of the Tsar’ they declared that the Jews had no ‘special tasks’, only those ‘common to the workers of all countries and all peoples!’92 Both from middle-class backgrounds, neither Luxemburg nor Jogiches had much understanding of the lives of working-class, Yiddish speaking Jews. Their calls for assimilation were not met with great enthusiasm and, rather than join the SDKPiL, most Jewish workers joined the Bund, which stood up for Jews and recognised them as a nationality which was especially perse-cuted. Although Luxemburg worked with the Bund in the 1890s, its leaders were frequently bewildered by her fervent opposition to Jewish national feeling. One leader, not unsympathetic to her, remembered her ‘furious criticism’ of nationalists within the Bund, whom she labelled ‘one hundred per cent separatist.’ Luxemburg told him, ‘[w]hat we needed’ was ‘not Yiddish and various Jewish organisations but the language of the surrounding people’ and ‘unity with the Christian proletariat’ because ‘any other [policy] would only lead us into a nationalist swamp’.93

Although Luxemburg recognised that there was a ‘Jewish nationality’, she firmly opposed Jewish nationalism and believed that the future for

90 Ibid., 14.91 Pervoe Maia 1892 goda: chetyre rechi evreiskikh rabochikh [introduction

by L. Yogikhes to ‘Four Speeches by Jewish Workers’, Geneva, 1893.] (A publi-cation of the Research Project in the Jewish Labour Movement, Hebrew Univer-sity, Jerusalem, 1967), 24. Quoted in Jonathon Frankel, Prophecy and Politics: Socialism, Nationalism and the Russian Jews, 1862- 1917 (Cambridge: Cambridge University Press, 1981), 195.

92 Ibid., 195.93 John Mill, Pyonern un boyer [Pioneers and Bulilders], vol 1 of 2 (New York,

1946- 49), 98. Quoted in Frankel, Prophecy and Politics, 198.

Page 118: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 118

Rory Castle

the Jews lay in assimilation and a future socialist state in which anti--Semitism would disappear.94 As capitalism developed, she saw assimilation as inevitable because ‘[t]he separateness of the Jewish nationality’ in both Russia and Poland was caused by ‘socially backward… petty commerce’, small town life and ‘close links with the religious’, all of which would be destroyed by industrialisation.95 Luxemburg did not believe that a modern Jewish culture would emerge, dismissing the efforts to make Yiddish into a language of culture by writers like I. L. Peretz as ‘futile’ and referring to Yiddish as ‘jargon’.96 In 1908, she predicted that ‘[t]he only manifestation of a truly modern culture on a Jewish foundation is the Social Democra-tic movement of the Jewish proletariat.’ For Luxemburg, the future of the Jewish people lay in its liberation through assimilation and socialism.

Luxemburg’s supposed distance from Jewish life in no way lessened the negative attention she received for her Jewishness in Poland and Ger-many alike, where she faced frequent anti-Semitic attacks from her poli-tical opponents and even from members of her own party. Previously, it has been claimed that Luxemburg wrote almost nothing about anti-Semi-tism, but recent scholarship has shown this to be incorrect. When faced with anti-Semitic attacks, Luxemburg responded with articles (often anonymous or written by political friends) condemning anti-Semitism and praising the good sense of workers who ignored it. Luxemburg’s analysis of the phenomenon of anti-Semitism can appear optimistic, almost delusional, at times. Her writings suggested that socialism would destroy anti-Semitism, as all inequalities, although whether Luxemburg truly believed this or not is open to debate. In their campaigns against anti-Semitism, Luxemburg and the SDKPiL were eager to highlight exam-ples of Polish workers ignoring provocation and demonstrating solidarity with Jews. In their press, they praised workers in Łódź for ‘class solidarity

94 Her dismissive attitude towards Jewish nationalism and Zionism did not change; she wrote in 1918 that ‘Zionists are already establishing their Palestinian ghetto, for the present in Philadelphia [Zionisten errichten schon ihr Palästina-Ghetto, vorläufig in Philadelphia]’ Rosa Luxemburg, ‘Fragment über Krieg, nationale Frage und Revolution’ [‘Fragment on War, the national question and Revolution’] in Rosa Luxemburg, Gesammelte Werke [Collected Works] ([East] Berlin: Institut für Marxi-smus-Leninismus deim ZK der SED, Dietz Verlag, 1974), Band 4, 367- 68.

95 Rosa Luxemburg, ‘The National Question and Autonomy’ in Przeglad Socjaldemokratczny (December 1908), quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 18.

96 Rosa Luxemburg, ‘The National Question and Autonomy’ in Przeglad Socjaldemokratczny (December 1908), quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 18.

Page 119: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012119

‘You alone will make our family’s name famous’

with the Jewish proletariat’ and having ‘no prejudices of racial hatred’.97 After the Kishinev pogrom in 1903, the party issued a proclamation denouncing anti-Semitism and calling on Polish workers ‘to defend the Jewish population’.98

In October 1910, Luxemburg was attacked by Polish nationalist ‘free-thinker’ Andrzej Niemojewski and Julian Unszlicht (Sedecki) as an ‘enemy of Poland’ and for ‘Jewish subversion’, while her family were slandered as ‘brandy merchants’.99 Niemojewski wrote in his newspaper: ‘[a]s all Jews hate non-Jews, so Luxemburg’s Social Democrats have a passionate hatred for Poland’.100 Luxemburg and the SDKPiL respon-ded with a press campaign against anti-Semitism. She received support from colleagues in the international socialist movement, including Emil Vandervelde, Jean Jaurés and Franz Mehring, whose contributions were published in the SDKPiL’s paper Młot [Hammer] alongside Luxembur-g’s own. In one of her articles entitled ‘After the Pogrom’, Luxemburg expressed her view that ‘anti-semitism has become… the common ban-ner of political backwardness and cultural barbarism’.101

In Germany, where Luxemburg lived from 1898, anti-Semitism did not express itself in pogroms but in the growth of political anti-Semitism and in widely held anti-Semitic attitudes, which were shared by many in the SPD.102 At the 1901 Party Congress, which Luxemburg did not

97 Robert Wistrich, ‘Rosa Luxemburg, Polish Socialism, and the Bund’ in Robert Wistrich, Laboratory for World Destruction: Germans and Jews in Central Europe, 103.

98 See letter from Adolf Warski to Karl Kautsky. Quoted in Wistrich, Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Inter-nationalist’, 16 In 1903, Luxemburg wrote an article on anti-Semitism entitled ‘Kto Winien?’ [‘Who Is To Blame?’] which was published anonymously in Czerwony Sztandar [Red Flag] The article can be found online at the website of Praktyka Teoretyczna: http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza-luksemburg-kto--winien/ Retrieved 11.10.2012.

99 See Julian Unszlicht (Sedecki), O program Ludu Polskiego rola socjallitwactwa w niedawnej rewolucji (Krakow, 1919) and Julian Unszlicht (Sedecki) , Social-litwac-two w Polsce z teorii I praktyki SDKPiL (Krakow, n.d.) Quoted and cited in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Inter-nationalist’, 20.

100 Andrzej Niemojewski, in Mysl Niepodlegla [Independent Thought] Quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolu-tionary Internationalist’, 20.

101 Rosa Luxemburg, ‘Po Pogromie’ (‘After the Pogrom’), Młot (Hammer), 8 October 1910, 10.

102 See Lars Fischer, The Socialist Response to Antisemitism in Imperial Germany (Cambridge: Cambridge University Press, 2007).

Page 120: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 120

Rory Castle

attend, her opponents on the right-wing of the party expressed their frustration and disbelief at the behaviour of east European Jewish émigré’s. Clearly referring to Luxemburg and Parvus. Wolfgang Heine told the delegates that the ingratitude of such immigrants ‘made the struggle against anti-semitism more difficult’ because they were acting like guests who ‘come to us and spit in our parlour’.103 Tellingly, only Rosa’s friend Clara Zetkin defended them.104 Karl Kautsky, also a close friend of Luxem-burg, remained silent and even refused to allow her to respond in the pages of his socialist journal Neue Zeit. The leader of the SPD August Bebel had written to Kautsky shortly before the Congress that ‘[y]ou cannot imagine the animosity against Parvus and also La Rosa in the Party, and even if I am not of the opinion that we should be guided by such prejudices, we cannot at the same time afford to ignore them com-pletely’.105 A leading figure at the party newspaper Vörwarts (Forwards) described the ‘new arrivals from the East’ as ‘literary ruffians’.106 Decades later, reflecting on the influence of Luxemburg and other east European Jews on the SPD, Gustav Noske wrote that they had been ‘transforming socialism into a dogma and… articles of faith’ and turning Marxism into a ‘secret science’ which was ‘incomprehensible to the German workers’.107

103 Protokoll über die Verhandlungen des Parteitages der Sozialdemokratischen Partei Deutschlands [Minutes of the Proceedings of the Congress of the Social--Democratic Party of Germany] (22- 28 September 1901) (Berlin, 1901), 191. Quoted and cited in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Iden-tities of a Revolutionary Internationalist’, 25.

104 Zetkin described them as ‘party comrades’ who ‘stand with us for the same programme and share our struggles’ Protokoll über die Verhandlungen des Parte-itages der Sozialdemokratischen Partei Deutschlands [Minutes of the Proceedings of the Congress of the Social-Democratic Party of Germany] (22- 28 September 1901) (Berlin, 1901), 202. Quoted and cited in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 25.

105 Letter from August Bebel to Karl Kautsky, 4 September 1901Victor Adler, Briefwechsel mit August Bebel und Karl Kautsky [Correspondence with August Bebel and Karl Kautsky] (Vienna, 1954), 137 Quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 25.

106 Protokoll über die Verhandlungen des Parteitages der Sozialdemokratischen Partei Deutschlands [Minutes of the Proceedings of the Congress of the Social--Democratic Party of Germany] (22- 28 September 1901) (Berlin, 1901), 191. Quoted and cited in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Iden-tities of a Revolutionary Internationalist’, 25.

107 Gustav Noske, Erlebtes aus Aufstieg und Niedergang einer Demokratie [Experiences from the Rise and Fall of Democracy] (Offenbach-am-Main, 1947), 27. Quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 26

At the 1901 Party Congress, which

Luxemburg did not attend, her opponents

on the right-wing of the party expressed their

frustration and disbelief at the behaviour of east

European Jewish émigré’s. Clearly referring to

Luxemburg and Parvus.

Page 121: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012121

‘You alone will make our family’s name famous’

In January 1919, Noske was the Defence Minister who led the suppres-sion of the Spartacist Rising, during which Luxemburg was arrested and murdered.

Whilst opposing anti-Semitism in practice, Luxemburg also sought an explanation for its existence on a theoretical basis. When anti-Semites claimed that Marx’s writings supported their views, Luxemburg defended him, writing that his work ‘for the first time removed the Jewish question from the religious and racial sphere and given it a social foundation’.108 She followed the orthodox Marxist position on anti-Semitism, that it was a bourgeois disorder resulting from capitalist society.109 Luxemburg quite deliberately sought to defend the writings of Marx and Engels on anti--Semitism and the Jews and to elaborate on them herself. Luxemburg’s views on anti-Semitism were relatively straightforward. Writing in 1910, she explained that: for Marxists ‘the Jewish question as such does not exist, just as the “Negro question” or the “Yellow Peril” does not exist’. It was ‘a question of racial hatred as a symptom of social reaction’ which was ‘to a certain extent’ inevitable in ‘societies based on class antagonism’.110

Combatting anti-Semitism was not a distinct, special problem, but ‘one of a thousand social tasks’ resulting from the inequalities of class society.111 Luxemburg expressed the same view in 1917, writing to a Jewish friend who sent her a novel by the Jewish writer Spinoza:

‘What do you want with this “special suffering of the Jews”? I am just as much concerned with the poor victims on the rubber plantations of Putumayo, the Blacks in Africa with whose corpses the Europeans play catch… Oh that “sublime stillness of eternity,” in which so many cries of anguish have faded away unheard, they resound with me so strongly that I have no special place in my heart for the ghetto. I feel at home in the entire world, wherever there are clouds and birds and human tears.’112

108 Rosa Luxemburg, ‘Dyskusja’ [‘Disucssion’] in Młot [Hammer], no. 14, 5 November 1910, 5-7 [Polish] Translated and quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 19.

109 ‘…she undoubtedly shared the central Marxist premise that assimilation was the only progressive solution to the Jewish national problem in eastern Europe.’ Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutio-nary Internationalist’, 17.

110 R. Luxemburg, ‘Dyskusja’ [‘Discussion’] in Młot [Hammer], no. 14, 5 November 1910, 5-7. Translated and quoted Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’,18.

111 Quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revolutionary Internationalist’, 20.

112 Rosa Luxemburg to Mathilde Wurm, Wronke Fortress, Posen, 16 Febru-ary 1917 in The Letters of Rosa Luxemburg , 373- 77.

Page 122: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 122

Rory Castle

Defining herself as an internationalist, Luxemburg would not coun-tenance any suggestion that she, as a Jew, ought to be more attuned to Jewish suffering than the suffering of other groups. This does not mean that she was uninterested in Jewish suffering and anti-Semitism, which she herself experienced and understood only too well. She saw Jewish persecution, as she saw the lack of rights for women and other inequ-alities, as a consequence of the capitalist system and firmly believed that its overthrow and the coming of socialism would bring an end to anti--Semitism. Her optimism convinced her that anti-Semitism was declining, rather than growing. In 1906, she wrote that pogroms were now ‘useless’ as a weapon of the Tsarist regime, because the ‘enlightened and revolu-tionary workers’ made them an ‘impossibility’. When pogroms did occur, it was only in backwards, rural areas.113 Later, in 1917, she wrote to a concerned Russian friend that reports of pogroms in southern Russian must be ‘directly fabricated’ because the workers and socialism were ‘much too strong for all that’. The growth of the labour movement in Russia meant that ‘a new Kishinev’ had become impossible. ‘I can sooner imagine’ she wrote ‘pogroms against Jews here in Germany’.114

Conclusion

Rosa Luxemburg gained a lot more from her family than has previously been understood by her biographers. Not only in terms of her education, financial support and assistance during her frequent incarcerations, but also in terms of her identity and politics. Her family was a closely knit-ted support network, even when its members were spread out across Europe. This solid foundation, which supported and encouraged her at every step, gave Luxemburg the intellectual and personal confidence to go out and attempt to change the world. Not only this, but her family gave her the basis of her value system and political beliefs. From her grandfather and father she inherited the belief that she was a Pole first and a Jew second, her passionate opposition to Tsarism and her emotio-nal connection to Polish language and culture. Although her parents were religious, they did not consider themselves to be Jewish by natio-

113 Róża Luksemburg, ‘Co Dalej?’ [‘What Next?’] (Warsaw, 1906) Quoted in Wistrich, ‘Rosa Luxemburg: The Polish-German-Jewish Identities of a Revo-lutionary Internationalist’, 22.

114 Rosa Luxemburg to Sophie Liebknecht, before 24 December 1917, Breslau in The Letters of Rosa Luxemburg, 453.

Her family was a closely knitted

support network, even when its members

were spread out across Europe. This

solid foundation, which supported and encouraged

her at every step, gave Luxemburg

the intellectual and personal confidence to go out and attempt to

change the world.

Page 123: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012123

‘You alone will make our family’s name famous’

nality, rather ‘Poles of the Mosaic persuasion’.115 They devoted all of their energy and time to the education and wellbeing of their children, instil-ling in them not only culture and values, but the belief that ‘blood is thicker than water’ and that family always ‘sticks together’.116 Perhaps that is why, despite their lack of sympathy for her politics and the suffe-ring endured by the family as a result of her activities, Luxemburg’s relatives remain proud of her achievements and proudly tell journalists that ‘everyone in our family is very loved’.117

Rosa Luxemburg’s identity as a Polish Jew, like her views on the Polish and Jewish questions, did not develop in a vacuum. They were born out of her upbringing and the experiences of herself and her family in nineteenth-century Poland. The partitions and the 1830 and 1863 Risings, Tsarist anti-Semitism and the Haskalah, industrialisation and the growth of the Polish labour movement. These are what shaped Luxemburg’s views as she grew up in Tsarist Warsaw, and continued to do so long after she went into exile. If we want to understand her ideas, we must try to understand her life and the times in which she lived.

It is significant that in her last article, written in hiding in Berlin the night before her murder at the hands of proto-fascist soldiers, Luxemburg began by comparing the doomed Spartacist Rising, of which she was a reluctant leader, with the Polish November Rising of 1830- 31:

“Order reigns in Warsaw,” Minister Sebastiani informed the Paris Chamber of Deputies in 1831, when, after fearfully storming the suburb of Praga, Paskiewitsch’s rabble troops had marched into the Polish capi-tal and begun their hangman’s work on the rebels. “Order reigns in Berlin” is the triumphant announcement of the bourgeois press, of Ebert and Noske, and of the officers of the “victorious troops”… “Order reigns in Berlin!” You stupid lackeys! Your “order” is built on sand. The revo-lution will “raise itself up again clashing,” and to your horror it will proclaim to the sound of trumpets: I was, I am, I shall be.’118

115 The phrase comes from Ezra Mendelsohn and is used by Jacobs in his study of Rosa Luxemburg. See Jacobs, A Familial Resemblance, 73.

116 Anna Luksenburg to Rosa Luxemburg, 23 September [1]901 in ‘Appen-dix’ to Ettinger, Rosa Luxemburg; A Life (1988), 323- 25.

117 See Narbutt, ‘Jeszcze jedno życie Czerwonej Róży’.118 Rosa Luxemburg, ‘Order Reigns in Berlin’ in Die Rote Fahne [The Red Flag],

14 January 1919. English translation by Peggy Fallen Wright in Peter Hudis & Kevin B. Anderson (eds.), The Rosa Luxemburg Reader (New York: Monthly Review Press, 2004), 373- 78.

Page 124: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 124

Rory Castle

Rory castle is a final-year PhD candidate researching Rosa Luxemburg at Swansea University, United Kingdom. He studied modern history at Swansea University before taking an internship at the Rosa Luxemburg Foundation in Berlin. He has given a number of papers and recently held a talk and discussion on Rosa Luxemburg with Professor Jacqueline Rose (Queen Mary, London University) and Luxemburg’s great-niece Ms. Marie-Louise Luxemburg at the Bath Royal Literary and Scientific Institution. His research explores Rosa Luxemburg’s youth, background and family, her Polish and Jewish identities and why these areas have not previously been studied or fully understood. His blog on debate, publications and scholarship about Rosa Luxemburg is www.rosaluxemburgblog.wordpress.com.

Rory castle jest doktorantem ostatniego roku na Uniwersytecie w Swan-sea. Studiował tam historię nowoczesną zanim podjął staż w Fundacji Róży Luksemburg w Berlinie. Napisał szereg artykułów oraz przepro-wadził rozmowę i prowadził dyskusję o Róży Luksemburg z prof. Jacqu-eline Rose (Queen Mary, London University) oraz krewną Róży Luk-semburg Marie-Louise Luxembourg. Przedmiotem jego badań są młodość Róży Luksemburg, jej pochodzenie i rodzina, polska oraz żydowska tożsamość oraz próba odpowiedzi na pytanie dlaczego zagad-nienia te nie były dotychczas wystarczająco badane i nie zostały w pełni zrozumiane. Prowadzi blog www.rosaluxemburgblog.wordpress.com.

Dane adresowe autora:Rory Castle23 Penmaen Terrace,Swansea,Wales, United Kingdom.SA1 6HZ.e-mail: [email protected]

cytowanie:R. Castle, ‘You alone will make our family’s name famous’. Rosa Luxemburg, Her Family and the Origins of her Polish-Jewish Identity, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/09.Castle.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Abstrakt: Niniejszy artykuł omawia pochodzenie społeczne Róży Luksemburg, jej młodość i atmosferę panującą w rodzinnym domu, w kontekście ich wpływu na kształtowanie się jej polsko-żydowskiej tożsamości, a także jej późniejszych poglądów na kwestie polską i żydowską. W celu zrozumienia źródeł jej koncepcji asymilacji

Page 125: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012125

‘You alone will make our family’s name famous’

Żydów oraz stanowiska wobec polskiego nacjonalizmu analizuje poglądy ojca oraz dziadka Luksemburg, a także innych członków rodziny. Wobec braku zaintereso-wania dotychczasowych biografów Luksemburg tą problematyką, artykuł oparty został na najnowszych pracach, udostępnionych niedawno archiwaliach oraz obszer-nych wywiadach z członkami rodziny Luksemburg. Proponuje on nową interpre-tację źródeł polsko-żydowskiej tożsamości Róży Luksemburg. Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, rodzina, tożsamość żydowska, tożsamość polska, Zamość, Warszawa

Page 126: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg
Page 127: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

filozofka polityki

Page 128: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 129: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Kamil Piskal/a

Notatki z (nie)przegranej rewolucji. Uwagi na marginesie pism Róz. y Luksemburg z lat 1905-1906

Niniejszy artykuł jest próbą zaprezentowania kilku refleksji na temat pism Róży Luksemburg z okresu pierwszej rewo-lucji rosyjskiej (1905-1906). Rozważam opinię Luksemburg na temat historycznego znaczenia tej rewolucji, a także omawiam prowadzoną przez nią analizę walki klasowej. Opis form walki klasowej i jej dynamiki stanowi najważniejszy i najciekawszy moment pism Róży Luksemburg z tego czasu. Podkreśla ona znaczenie poczucia rewolucyjnej wolności, a także dokonującą się podczas rewolucji zmianę świadomo-ści proletariatu. Proponuje ona również inspirującą dia-lektykę łączącą przegrane bunty i rewolucje z ostatecznym zwycięstwem ruchu socjalistycznego. Uważam, że propo-nowana przez nią optyka może być użyteczna w badaniu współczesnych walk społecznych (np. „arabska wiosna”, ruch „Occupy!”) i pomocna podczas poszukiwania nowych form organizacji dla radykalnych ruchów emancypacyjnych.

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, rewolucja, Rosja, marksizm, wal-ka klas

Page 130: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Kamil Piskal/a

praktyka teoretyczna 6/2012 130

W chwili wybuchu pierwszej rosyjskiej rewolucji tzw. marksizm II Mię-dzynarodówki znajdował się u szczytu swego powodzenia. Skodyfikowany przez cieszącego się opinią najzdolniejszego ucznia Engelsa, Karola Kaut-sky’ego, usystematyzowany i rozwijany w różnych obszarach przez grono takich myślicieli, jak choćby Franz Mehring, Jerzy Plechanow, Wiktor Adler, Paul Lafargue, zdawał się być teorią, która w poprawny sposób tłumaczy proces dziejowy. Program Erfurcki niemieckiej SPD dokonywał translacji ogólnej teorii na język politycznej praktyki; uznany powszech-nie za najdoskonalszą tego typu próbę, stał się wzorem, na którym swoje programy oparły inne partie socjaldemokratyczne kontynentu. Po „odpar-ciu” wyzwania, jakim był Bernsteinowski rewizjonizm, nic nie zdawało się zagrażać stabilności tej konstrukcji teoretycznej; istniejące różnice starano się bagatelizować, podtrzymując wrażenie ideowej jedności i zwartości międzynarodowego socjalizmu. Powodów do optymizmu nie brakowało. Świat zdawał się bowiem „planowo” kroczyć ku ustrojowi socjalistycznemu – z miesiąca na miesiąc rosły szeregi „uświadomionych” robotników, zrzeszonych w partiach socjaldemokratycznych, postępowała centralizacja i kartelizacja produkcji, a kolejne wybory przynosiły każ-dorazowo coraz więcej mandatów listom socjalistycznym. Największy podziw budziły sukcesy socjaldemokracji niemieckiej, która mimo repre-sji w okresie kanclerstwa Bismarcka, zdołała objąć swoimi bezpośrednimi wpływami kilka milionów robotników, stając się realnym zagrożeniem dla stabilności cesarskiego tronu.

Rosyjska rewolucja 1905 roku wyznacza początek procesu dezinte-gracji „kościoła”, na którego czele stał – nie przypadkiem nazywany

„papieżem marksizmu” – Kautsky. Kres ten niosła nie tyle nawet sama rewolucja, odbywająca się przecież na peryferiach ówczesnego „cywili-zowanego” świata, co problemy i pytania teoretyczne, które postawiła przed całym ruchem socjalistycznym. Kwestia strajku masowego, wysu-nięta przez Różę Luksemburg, skupiała w sobie, jak w soczewce, niewy-artykułowane dotychczas różnice w poglądach najważniejszych teorety-ków Międzynarodówki. Doświadczenia rewolucji rosyjskiej zmusiły ówczesnych marksistów do namysłu nad dynamiką walki klasowej, relacjami łączącymi partię oraz masy, a przede wszystkim nad pytaniem o stosunek między teorią i praktyką w ruchu socjalistycznym. Zrodzona z analizy rosyjskich doświadczeń broszura Strajk masowy, partia i związki zawodowe stanowiła wstęp do debaty toczonej, ze zmienną intensywno-ścią, do wybuchu wojny. Początkowo zdawało się, że jest to jedynie spór o drobne niuanse, z czasem jednak jasnym zaczęło stawać się, że w centrum polemiki znajduje się najważniejsza kwestia socjalistycznej strategii – sposób rozumienia rewolucji i wybór dróg do niej prowadzą-

Page 131: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

praktyka teoretyczna 6/2012131

cych1. Przywołując rozróżnienia obecne w historiografii, możemy mówić o stopniowym zastępowaniu prostego podziału na „marksistów” i „rewi-zjonistów”, bardziej skomplikowanym podziałem na „lewicę”, „centrum” i „prawicę” w łonie ówczesnej SPD, a pośrednio również w całej Mię-dzynarodówce2. Nie jest przypadkiem, że Carl Schorske, rekonstruując w klasycznej pracy German Social Democracy 1905-1917: the Development of the Great Schism przebieg procesów dezintegracji w niemieckiej socjal-demokracji, za punkt wyjścia dla swych rozważań przyjmuje właśnie rok 19053. To wówczas, zrazu bardzo powoli, zaczęło kształtować się rady-kalne, zdecydowanie rewolucyjne skrzydło Międzynarodówki, stanowiące bazę, na której później wyrosły zachodnioeuropejskie partie komuni-styczne. Podział ruchu robotniczego, który dokonał się po rewolucji październikowej, był tutaj zwieńczeniem znacznie dłuższego procesu, zapoczątkowanego właśnie w 1905 roku4.

W niniejszym tekście przyjrzę się pismom Róży Luksemburg pocho-dzącym właśnie z lat 1905-1906, będącym próbą zmierzenia się z feno-menem rosyjskiej rewolucji. Przygotowały one grunt pod przyszłe pole-miki, które stać się miały jednym z czynników potęgujących podziały wewnątrz myśli marksistowskiej. Nie aspiruję do dokonania całościowej analizy sformułowanej przez autorkę Akumulacji kapitału, teorii procesu rewolucyjnego, realizacja takiego zadania wymagałaby bowiem, jak sądzę, długoletnich badań i kilkusetstronicowej rozprawy. Nie chcę też doko-nywać zwięzłej a systematycznej rekonstrukcji najważniejszych elemen-tów jej stanowiska w tej kwestii – podobne próby, z dobrym zresztą skutkiem, zostały już w polskiej literaturze przeprowadzone5. Podejmę

1 M. Waldenberg, Wzlot i upadek Karola Kautsky’ego: studium z historii myśli społecznej i politycznej, t. 2, Kraków 1972, s. 135.

2 Kautsky w liście do Henrietty Roland-Holst z października 1911 roku pisał: „Myślę zresztą, że w międzynarodowym socjalizmie dokonuje się nowe przegrupo-wanie wewnątrz partii. Sprzeczność między marksizmem a reformizmem traci na ostrości […]. Równocześnie jednak powstają wewnątrz samego marksizmu sprzecz-ności między tymi, którzy uważają, że wszystko idzie wspaniale w dotychczasowy sposób, a tymi, którzy sądzą, że jeśli już teraz nie przechodzimy do ataku i decy-dującego szturmu, jest to zdrada partii.” – tamże, s. 128.

3 C. E. Schorske, German Social Democracy 1905-1917: the Development of the Great Schism, Cambridge 1955; zob. także J. P. Nettl, Rosa Luxemburg, vol. 1, New York-Toronto 1966, s. 298-299.

4 Zob. H. Schurer, The Russian Revolution of 1905 and the Origins of German Communism, “The Slavonic and East European Review” 1961, Vol. 39.

5 Zob. M. Szlezinger, Teoretyczne podstawy koncepcji spontanicznego procesu rewolucyjnego Róży Luksemburg, „Studia Socjologiczno-Politologiczne” 1959, nr 3; G. Kotlarski, Myśl społeczna Róży Luksemburg: próba rekonstrukcji historiozofii, Poznań

Page 132: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 132

Kamil Piskal/a

natomiast próbę odczytania tekstów Róży Luksemburg z lat 1905-1906 (posiłkując się także jej artykułami nieobecnymi dotychczas w zasadzie w szerszym obiegu6) w perspektywie przemian świadomości proletariatu dokonujących się pod wpływem rewolucji i ich następstw – przekształ-cania się klasy robotniczej w podmiot polityczny, zjawiska cyrkulacji walk oraz dialektycznej więzi łączącej klęskę i tryumf w zaproponowanej przez Luksemburg teorii procesu rewolucyjnego. Na koniec postaram się pokazać, że optyka przyjęta przez Różę Luksemburg zachowuje do dzisiaj sporo aktualności i może stanowić inspirację dla ruchów dążących do radykalnej zmiany społecznej.

Rewolucja nowego typu

Róża Luksemburg, podejmując próbę ulokowania w szerszym kontekście historycznym rosyjskich wydarzeń z lat 1905-1906, doszła do wniosku, że ma do czynienia z nowym, nieznanym wcześniej typem rewolucji. Wyjątkowe położenie carskiej Rosji, państwa z jednej strony głęboko jeszcze tkwiącego w formach politycznych typowych dla ustroju feudal-nego, z drugiej zaś ulegającego przyspieszonym procesom industrializacji i modernizacji, o wyspowym co prawda, ale zarazem zdecydowanie kapi-talistycznym charakterze, sprawiało, że dokonująca się tutaj rewolucja okazywała się trudna do jednoznacznego zaklasyfikowania. Zestawiając sytuację Rosji z „typami idealnymi” rewolucji burżuazyjnej oraz rewo-lucji socjalistycznej, konstatowała, że ma do czynienia z niespotykanym wcześniej połączeniem cech obydwu z nich. W jej opinii przewrót w Rosji, biorąc pod uwagę stopień gospodarczego rozwoju, osiągnąć mógł jedynie cele typowe dla rewolucji burżuazyjnej – zniesienie feudalnych przeżytków, demokratyczne swobody, parlament oraz nieskrępowaną wolność działalności gospodarczej. W tym sensie dokonywać miałby się, zgodnie z koncepcją Marksa, wyłożoną w Przedmowie do Przyczynku do krytyki ekonomii politycznej, gwałtowny proces przystosowania polityczno--prawnej nadbudowy do kapitalistycznych stosunków produkcji7. Specy-

1987, s. 87-141; F. Ilkowski, Rewolucja według Róży Luksemburg, [w:] Lewica polska, red. E. Krasucki, T. Sikorski, A. Wątor, t. 1: Koncepcje i ludzie, Wrocław 2012.

6 Zazwyczaj są to teksty anonimowe, publikowane na łamach polskiej prasy socjalistycznej; autorstwo zostało ustalone przez J. Kaczanowską i F. Tycha, zob. Bibliografia pierwodruków Róży Luksemburg, oprac. J. Kaczanowska, F. Tych, „Z pola walki” 1962, nr 3.

7 Jak wiadomo, stanowisko Marksa wobec perspektyw rewolucji w Rosji (zwłasz-cza w świetle jego późnych tekstów, zob. słynny List do Wiery Zasulicz oraz wszyst-

Page 133: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012133

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

ficzne jednak było, zdaniem Róży Luksemburg, że siłą napędową rewo-lucji, a nie, jak bywało w toku dziewiętnastowiecznych rewolucji na zachodzie Europy, jedynie narzędziem w rękach dążącej do władzy bur-żuazji, okazywał się proletariat. Fakt ten nie uchodził uwadze także innych marksistów, w tym m.in. Kautsky’ego. Jednak to właśnie Luksemburg zdecydowanie podkreślała, że nie jest to jedynie prosta zamiana miejsc między proletariatem a burżuazją, wynikająca z rosyjskiego zacofania.

Generalnie w Europie Zachodniej zbyt pochopnie postrzegamy obecną rewo-lucję w carskim imperium według historycznego szablonu jako rewolucję po prostu burżuazyjną, nawet jeśli wszczęła ją i prowadzi – dzięki szczególnemu splotowi momentów społecznych – klasa robotnicza. Wyobrażenie, jakoby proletariat w dzisiejszej Rosji działał, by tak rzec, jedynie w historycznym zastęp-stwie burżuazji, jest całkowicie mylne. W procesie historycznym taka zwykła zamiana miejsc – niczym w kadrylu – nie istnieje […]8.

Objęcie przez proletariat kierownictwa nad rewolucją stanowiło, jej zdaniem, cechę dystynktywną przyszłych rewolucji socjalistycznych. Wydarzenia 1905 roku w Rosji nie były tylko, wbrew opinii części lumi-narzy Międzynarodówki, spóźnioną, a przez to specyficzną, rewolucją

kie trzy Szkice) wyraźnie odbiegało od ewolucjonistycznego i linearnego pojmowa-nia procesów historycznych. W przedmowie do rosyjskiego wydania Manifestu Komunistycznego z 1882 roku pisał, że „jeżeli rewolucja rosyjska będzie sygnałem rewolucji proletariackiej na Zachodzie, tak że obie się nawzajem uzupełnią, to dzisiejsze rosyjskie wspólne władanie ziemią może się stać punktem wyjścia rozwoju komunistycznego”. Zdaniem Róży Luksemburg, jak się wydaje, w 1905 roku Rosja była już krajem, w którym procesy rozwoju gospodarki kapitalistycznej były na tyle zaawansowane, że do zwycięstwa socjalizmu wieść tutaj miała walka coraz liczniej-szego i coraz bardziej „świadomego” proletariatu. O tym, że nie podzielała chyba Marksowskiej wiary w możliwość wykorzystania rosyjskich wspólnot wiejskich w budowie społeczeństwa socjalistycznego, świadczyć może choćby fakt, że przez cały okres rewolucji nie poświęca problemowi chłopstwa rosyjskiego najmniejszej uwagi. W przeciwieństwie do Lenina, nie widziała w wielomilionowych masach chłopskich sojusznika proletariatu przemysłowego, nie zajmowała się również kwe-stią stosunków własnościowych w rosyjskim rolnictwie. Podkreślmy jednocześnie, że daleki był jej naiwny progresywizm (zob. M. Löwy, Zachodni imperializm przeciwko pierwotnemu komunizmowi: nowe odczytanie pism ekonomicznych Róży Luksemburg w niniejszym numerze „Praktyki Teoretycznej”), zauważała jednak, że Rosja defini-tywnie weszła w obręb systemu kapitalistycznego, stając się kolejną areną toczonej w globalnej skali, której protagonistami są robotnicy i burżuazja, nie zaś wielcy właściciele ziemscy i chłopi.

8 R. Luksemburg, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji: Rosja 1905, 1917, Warszawa 2008, s. 52.

Page 134: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 134

Kamil Piskal/a

burżuazyjną, ale należałoby je uznać za pierwszy przykład „rewolucji przejściowej”. Luksemburg pisała:

Formalnie burżuazyjno-demokratyczna, w swej istocie proletariacko-socjali-styczna, rewolucja ta ze względu na swą treść i metody stanowi formę przejściową od burżuazyjnych rewolucji przeszłości do proletariackich rewolucji przyszłości, w których już będzie szło o dyktaturę proletariatu i zaprowadzenie socjalizmu9.

Formalny cel podobny był więc do tego, który osiągnęła rewolucja fran-cuska u schyłku osiemnastego stulecia, jednak formy walki i wzajemne relacje pomiędzy klasami rewolucyjnymi stanowiły już zapowiedź przy-szłej rewolucji socjalistycznej10.

Luksemburg zwracała uwagę, że w roku 1905 proletariat po raz pierwszy wziął udział w rewolucji jako siła całkowicie samodzielna, z wyraźnie odrębnymi postulatami i dążeniami. Symbolizowały to dwa najważniejsze hasła, wysuwane przez strajkujących robotników we wszyst-kich ośrodkach przemysłowych Rosji. Pierwszym z nich był, dzielony z liberałami, postulat wolności politycznej i utworzenia parlamentu; drugim zaś żądanie ośmiogodzinnego dnia pracy. Walka była więc od początku skierowana w dwie strony – przeciwko caratowi i kapitałowi jednocześnie11.

Konsekwencje „przejściowego” charakteru rewolucji będą mieć, zda-niem Luksemburg, kapitalne znaczenie dla przyszłości Rosji. Układ sił klasowych po upadku caratu miał się przedstawiać dla proletariatu nie-porównanie korzystniej, niż w jakimkolwiek innym państwie europej-skim. 1905 rok pokazał tchórzliwość i brak zdecydowania rosyjskiej burżuazji, stającej u steru – jak przypuszczała – porewolucyjnej Rosji. Jednocześnie proletariat, silny doświadczeniem wielomiesięcznej maso-wej walki, świadom zarazem kruchości nowego porządku, dążył będzie nieprzerwanie do jego zniesienia.

Siła, organizacja, świadomość klasowa proletariatu będą tak silnie rozwinięte w Rosji po rewolucji, że na każdym kroku przekraczać będą ramy „normalnego” burżuazyjnego społeczeństwa. Wobec jednoczesnej słabości i przygnębienia czującej swój upadek burżuazji, pozbawionej wszelkiej przeszłości politycznej i rewolucyjnej, wytworzy się kombinacja sił, przy której równowaga burżuazyj-nego panowania klasowego będzie ciągle zachwiana12.

9 Tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] Wybór pism, t. 1, Warszawa 1959, s. 425.10 Tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 30-31.11 Tejże, W łunie rewolucji, [w:] O rewolucji…, s. 72-73.12 Tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 426.

Page 135: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012135

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

Zacofana, „spóźniona” Rosja paradoksalnie miała znaleźć się w awan-gardzie walki o likwidację kapitalizmu13.

Skutki „przejściowego” charakteru rosyjskiej rewolucji należałoby rozpatrywać także, a może przede wszystkim, na szerszym planie histo-rycznym. Jak wiemy, Róża Luksemburg, nie zamykając oczu na lokalne odrębności i specyfikę poszczególnych państw, skłonna była analizować kapitalizm, a tym samym również toczoną przeciw niemu walkę, w skali globalnej14. Rozproszone strajki, bunty, protesty i rewolucje stanowiły dla niej kolejne ogniwa tego samego łańcucha, niezależnie od miejsc, w których zachodziły. W tym sensie rewolucja 1905 roku miała niebagatelne znaczenie dla całej międzynarodowej socjaldemo-kracji, była nie tylko wydarzeniem rosyjskim, ale przede wszystkim kolejnym etapem toczącej się w globalnej skali walki z kapitalizmem. Nie dostrzegali tego jej towarzysze z niemieckiej socjaldemokracji, pod-kreślający specyfikę sytuacji w Rosji i niemożność traktowania tamtej-szych walk jako podobnych do tych prowadzonych w uprzemysłowio-nych krajach Zachodu15. Zdaniem Luksemburg natomiast, rewolucja rosyjska dostarczała nie tylko nowej, ofensywnej i uniwersalnej formy walki, jaką był jej zdaniem strajk masowy, ale przede wszystkim stano-wiła w skali globalnej moment przyspieszenia i przejścia do epoki rewo-lucji socjalistycznych16.

13 „Kraj najbardziej zacofany, właśnie dlatego, że tak niewybaczalnie spóźnił się ze swoją rewolucją burżuazyjną, wskazuje proletariatowi Niemiec i krajów o najbardziej rozwiniętym ustroju kapitalistycznym drogi i metody dalszej walki”

– tejże, Strajk masowy, partia i związki zawodowe, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 565. 14 Tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 29.15 Podczas odbywanego we wrześniu 1905 roku w Jenie kongresu niemiec-

kiej SPD August Bebel mówił: „[N]ie można tworzyć paraleli pomiędzy sytuacją w Rosji i w Niemczech. […] warunki w Rosji są tak nietypowe, że tamtejsze strajki masowe nie mogą być brane za przykład dla nas.”, cyt. za: M. Salvadori, Karl Kautsky and the Socialist Revolution 1880-1938, London-New York 1990, s. 99. Warto na marginesie dodać, że sam Bebel był wówczas zwolennikiem włączenia strajku masowego do socjaldemokratycznego repertuaru form walki, podobnie zresztą jak Kautsky i większość uczestników kongresu w Jenie, którego przebieg traktuje się powszechnie jako przejaw zachodzącej wówczas radykalizacji partii; sam strajk masowy i jego rola był jednak przez większość przywódców SPD – w tym także przywołanych Bebla i Kautsky’ego – traktowany zgoła inaczej niż przez Różę Luksemburg.

16 Zob. R. Luksemburg, W łunie rewolucji, [w:] O rewolucji…, s. 74; tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 425-426.

Rozproszone strajki, bunty, protesty i rewolucje stanowiły dla niej kolejne ogniwa tego samego łańcucha, niezależnie od miejsc, w których zachodziły. W tym sensie rewolucja 1905 roku była nie tylko wydarzeniem rosyjskim, ale przede wszystkim kolejnym etapem toczącej się w globalnej skali walki z kapitalizmem

Page 136: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 136

Kamil Piskal/a

Walka klasowa i doświadczanie wolności

Zdaniem Róży Luksemburg o doniosłości rosyjskiej rewolucji świadczył jeszcze jeden, zupełnie oczywisty, a mimo to często przemilczany w debatach ówczesnych socjaldemokratów, fakt. Była to bowiem pierw-sza nowoczesna rewolucja, której socjaldemokracja miała okazję być bezpośrednim świadkiem. Dotychczasowa wiedza nabyta była drogą pośrednią – poprzez badanie historyczne17 – lub też pochodziła z pism Marksa i Engelsa poświęconych rewolucjom dziewiętnastowiecznym18. Pod tym względem wydarzenia rosyjskie stanowiły niepowtarzalną oka-zję do badania prawidłowości rządzących przebiegiem rewolucji.

[D]la nas jako partii rewolucyjnej, każda rewolucja, której jesteśmy świadkami, stanowi skarbnicę doświadczeń historycznych i politycznych, które winny posze-rzać nasz duchowy horyzont, czynić nas dojrzalszymi dla osiągnięcia naszych ostatecznych celów, realizacji własnych zadań19.

O tym, że Róża Luksemburg bardzo serio traktowała to wezwanie, świad-czyć może choćby fakt jej niezwykłej aktywności pisarskiej w latach 1905-1906 (zdecydowana większość tekstów z tego okresu dotyczy sytu-acji w Rosji) oraz podjęcie, wbrew opinii przyjaciół20, decyzji o wyjeździe do zrewoltowanej Warszawy, który jak wiemy kosztował ją aresztowanie i pobyt w rosyjskim więzieniu.

O ile Kautsky podczas badań nad rewolucją koncentrował się przede wszystkim na jej przewidywanym wpływie na przyspieszenie procesów modernizacyjnych w Rosji21, a Lenin poszukiwał odpowiedzi na pytanie o wybór przez socjaldemokrację optymalnej taktyki22, o tyle Luksemburg

17 Przykładem tego typu badania mogą być choćby prace Kautsky’ego: Przeci-wieństwa interesów klasowych w roku 1789, Warszawa 1905; Historia rozwoju społecznego, Warszawa 1908; polski przykład podobnych prób, choć na dużo mniejszą skalę, sta-nowić może praca F. Perla, Krótka historia Wielkiej Rewolucji Francuskiej, Kraków 1905.

18 Szczególnie mam tutaj na myśli prace Marksa: Walki klasowe we Francji od 1848 do 1850 r., Osiemnasty Brumaire’a Ludwika Bonaparte i Wojnę domową we Francji, a także Rewolucję i kontrrewolucję w Niemczech autorstwa Engelsa.

19 R. Luksemburg, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 48.20 Zob. F. Tych, Ostatni pobyt Róży Luksemburg w Warszawie, [w:] Studia

Warszawskie, t. 2: Warszawa popowstaniowa 1864-1918, z. 1, Warszawa 1968, s. 231-234.

21 Zob. M. Donald, Karl Kautsky and the Russian Marxists, 1900-1924, Yale 1993, s. 78-79.

22 W. Lenin, Dwie taktyki socjaldemokracji w rewolucji demokratycznej, [w:] Dzieła wszystkie, t. 11, Warszawa 1985.

Page 137: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012137

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

zwracała się w kierunku samego źródła rewolucji, czyli walki klas, znaj-dującej się dla niej w centrum wszelkich pytań o możliwość jakiekolwiek akcji politycznej realizowanej przez proletariat. Pod wpływem doświad-czeń 1905 roku Luksemburg zaczęła bardzo wyraźnie rozróżniać zewnętrzne warunki, w jakich jest prowadzona walka klasowa. W okre-sie względnego pokoju społecznego, ramy walki wyznaczają zasady obo-wiązującego prawa, może ona przyjmować jedynie takie formy, które uznawane są za „legalne”. To zaś uniemożliwiało, jej zdaniem, osiągnię-cie poważniejszych sukcesów:

W ten sposób „legalność burżuazyjna”, to jest prawo stojące na straży panowa-nia burżuazyjnego, tworzą jakby żelazną klatkę wewnątrz której odbywać się musi walka klasowa proletariatu. Dlatego rezultatem tej walki w czasach poko-jowych jest przeważnie nagromadzenie świadomości i organizacji proletariatu, pozytywnych zaś rezultatów w postaci nowych zdobyczy, praw politycznych dobić się ona może bardzo mało23.

Najlepszy przykład ograniczeń, jakie dla walki klasowej stanowi „bur-żuazyjna legalność” stanowiła sytuacja niemieckiej SPD, która mimo swej liczebności i politycznej potęgi, nie była w stanie w istotny sposób wpłynąć na zmianę porządku społeczno-politycznego w państwie. W Rosji, w warunkach carskiego absolutyzmu, rzecz miała się oczywiście jeszcze gorzej, niemożliwe było bowiem nawet prowadzenie agitacji na większą skalę.

W tym sensie rewolucja otwiera przed ruchem robotniczym zupełnie nowe perspektywy. Obowiązujące dotychczas prawne ograniczenia zni-kają, masowe ofensywne wystąpienie proletariatu sprawia, że czasowo zawieszone zostaje polityczne panowanie burżuazji. Sporo przykładów w lokalnej skali dostarczał przebieg rewolucji w Królestwie Polskim, gdzie czasami całe dzielnice przechodziły na długie tygodnie we włada-nie zamieszkujących je robotników (tzw. Republika Ostrowiecka, czę-stochowski Raków). W skali całego państwa do zwieszenia dotychcza-sowego porządku prawnego miało dochodzić, jej zdaniem, przede wszystkim podczas strajków powszechnych (największe miały miejsce w na przełomie stycznia i lutego oraz w październiku 1905 r.). W takich momentach klasowy antagonizm ma okazję ujawnić się w pełni w for-mach najbardziej gwałtownych.

W czasach rewolucyjnych klatka „prawności”, „legalności” zostaje rozerwana, jak kocioł pękający od nadmiaru pary, i walka klasowa wyrywa się na zewnątrz,

23 Róża Luksemburg, Taktyka rewolucji, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza-luksemburg-taktyka-rewolucji (data dostępu: 5 listopada 2012).

Page 138: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 138

Kamil Piskal/a

naga, nieskrępowana niczym. Ekonomicznie i społecznie burżuazja panuje naturalnie dziś podczas rewolucji, jak i przedtem, gdyż w jej posiadaniu są narzędzia produkcji, do niej przystosowane jeszcze całe życie społeczne. Ale politycznie i prawnie panowanie dotychczasowej władzy rządowej, absolutyzmu, jest zniesione i walka proletariatu ma możność objawić się w całej swej potędze24.

Rozróżnienie to ma niebagatelne znaczenie, bowiem masowa walka klasowa stanowi zdaniem Róży Luksemburg pierwszy i niezbędny waru-nek (czasowego choćby) wyzwolenia. Nie chodzi tutaj nawet o pewien wymiar ostateczny, związany z definitywnym zniesieniem kapitalizmu, choć trzeba zauważyć na marginesie, że także w tym wypadku Luksem-burg była zdecydowaną zwolenniczką poglądów aktywistycznych, wią-żących tryumf socjalizmu ze świadomym wysiłkiem proletariatu, nie zaś tylko z „dojrzewaniem” obiektywnych przesłanek ekonomicznych. Jej teoria nieuchronnego krachu kapitalizmu nie była elementem projektu politycznego, a jedynie próbą wyciągnięcia ostatecznych konsekwencji z przeprowadzonej wcześniej analizy ekonomicznej 25. Był to jedynie swoisty myślowy eksperyment – kapitalizm miał zostać zlikwidowany dużo wcześniej, właśnie przez skoordynowaną akcję polityczną proleta-riatu26. Wróćmy jednak do kwestii rewolucyjnego doświadczania wol-ności przez proletariat. Zdaniem Róży Luksemburg, rewolucja – czyli prowadzona z największa intensywnością walka klasowa – dawała robot-nikom nieznaną w warunkach „pokoju społecznego” możność swobod-nego dysponowania swoim czasem, wolność przekonań i wypowiedzi oraz prawo współdecydowania o zasadach rządzących funkcjonowaniem własnej społeczności. W tym pierwszym wypadku Róża Luksemburg zauważała, że masowe wystąpienia robotników powodują czasowe zawie-szenie przymusu fabrycznego – strajkujący robotnicy nie podlegają

24 Tamże.25 Polemiki dotyczące tzw. teorii „automatycznego krachu” kapitalizmu, którą

niesłusznie przypisywano Róży Luksemburg, omawia obszernie T. Kowalik (Róża Luksemburg: teoria akumulacji i imperializm, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1971, s. 136-148); zob. też M. Sweezy, Teoria rozwoju kapitalizmu, tłum. E. Lipiń-ski, Warszawa 1965, s. 336-337.

26 W Antykrytyce Luksemburg pisała o chwili, w której, na mocy rozważań zawartych w Akumulacji kapitału, system kapitalistyczny miał osiągnąć ostateczne granice swego rozwoju i tym samym ulec zniszczeniu: „Czy moment ten może kiedykolwiek nastąpić? Pewnie, jest to tylko fikcja teoretyczna, właśnie dlatego, że akumulacja jest procesem nie tylko ekonomicznym, lecz także politycznym.” – R. Luksemburg, Akumulacja kapitału: przyczynek do ekonomicznego wyjaśnienia kapitalizmu, tłum. J. Maliniak, Z. Kluza-Wołosiewicz, J. Nowacki, Warszawa 2011, s. 696.

Page 139: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

praktyka teoretyczna 6/2012139

w tym określonym momencie wyzyskowi, nie ciąży nad nimi ustalany przez kapitalistę reżim pracy27. Ilość czasu wolnego pozostającego do dyspozycji robotnika nieporównanie się zwiększa, może on poświęcić go na aktywność polityczną i samokształcenie. W dłuższej perspektywie częściowemu podtrzymaniu tej „zdobyczy” służyć miała realizacja cen-tralnego w programie SDKPiL hasła ośmiogodzinnego dnia pracy. Po wtóre, jak już zauważyliśmy, w toku rewolucji zawieszone zostaje poli-tyczne panowanie burżuazji i carskiego absolutyzmu. W to miejsce oddolnie, w spontaniczny sposób budowane są zręby wolności politycz-nej – nieskrępowanej swobody głoszenia poglądów, manifestacji, zrze-szania się, wyboru własnych przedstawicieli, czyli to, co Oskar Negt i Alexander Kluge nazwali procesem tworzenia proletariackiej sfery publicznej28. Rosyjska rewolucja dostarczyła ogromnej liczby tego typu przykładów, takich jak np. powstanie wielotysięcznych, „nielegalnych” związków zawodowych29, uznawanych zarówno przez robotników, jak i kapitalistów, częściowe zniesienie cenzury poprzez regularne wydawa-nie w wysokich nakładach prasy i broszur w „drugim obiegu”30 czy wreszcie faktyczne ustanowienie swobody działalności politycznej31. Po trzecie, rewolucja otwierała również, zdaniem Luksemburg, możliwość daleko idącej renegocjacji części stosunków społecznych – przykładem było choćby spontaniczne wprowadzenie tzw. konstytucjonalizmu

27 Kwestia narzucania reżimu pracy przez kapitał i odmowy pracy jako pod-stawy walki klasowej, wyraźnie obecna u Luksemburg, znalazła się w drugiej poło-wie dwudziestego wieku w centrum rozważań Mario Trontiego. Dociekania nad tym problemem kontynuowali później tacy myśliciele marksistowscy, jak Harry Cleaver, Massimo de Angelis, Michael Lebowitz czy Antonio Negri. Inspiracja wyraźna jest zwłaszcza w wypadku tego ostatniego – sam sposób pojmowania walki klasowej przez Luksemburg był bardzo podobny do koncepcji rozwijanych w kręgu nurtu włoskiego marksizmu, zwanego operaismo, którego Negri był jedną z czoło-wych postaci, zob. Luksemburgizm był naszą filozofią… [wywiad z A. Negrim] w niniejszym numerze „Praktyki Teoretycznej”.

28 O. Negt, A. Kluge, Public Sphere and Experience: Toward an Analysis of the Bourgeois and Proletarian Public Sphere, Minnesota 1993.

29 Zob. Strajk masowy…, [w:] Wybór pism, t. 1., s. 524-525.30 Zob. Z. Kmiecik, Prasa polska w rewolucji 1905-1907, Warszawa 1980;

lawinowy wzrost liczby wydawanych broszur socjalistycznych i ich nakładów w przypadku Królestwa Polskiego obrazuje zestawienie przygotowane przez Żannę Kormanową (Materiały do bibliografii druków socjalistycznych na ziemiach polskich w latach 1866-1918, Warszawa 1949, s. 222.); w kontekście Rosji właściwej doskonałą ilustrację może stanowić ogromna liczba wydanych wówczas prac K. Kautsky’ego, zob. M. Donald, Karl Kautsky..., s. 293-296.

31 Zob. A. Uziembło, Niepodległość socjalisty, Warszawa 2008, s. 56-200.

Page 140: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 140

Kamil Piskal/a

fabrycznego w części przedsiębiorstw na terenie Cesarstwa32 czy nawet czasowe przejęcie rzeczywistej politycznej władzy przez proletariat na danym obszarze.

Nieznana wcześniej wolność, której robotnicy mogą doświadczyć podczas rewolucji, podważa wiarę w naturalność sytuacji wyzysku i dowodzi możliwości skonstruowania lepszego niż dotychczasowy porządku społecznego. Jednocześnie wolność staje się odczuwalną potrzebą, a dążenie do jej zaspokojenia okazuje się jednym z czynników napędzających dalszy rozwój rewolucji, nawet wbrew represjom ze strony caratu czy kapitalistów. Z niejaką emfazą, dość charakterystyczną dla tekstów powstałych „na gorąco”, pod wrażeniem kolejnych epizodów rewolucji, pisała:

Klasa robotnicza od demonstracji ulicznych odstąpić nie może, bo grzmiące, tłumne, choć pokojowe głoszenie swych dążności do wyzwolenia stało się już dziś dla masy proletariatu naszego potrzebą życiową. Wyrzec się demonstracji, wyrzec się protestowania masowego przeciw panującemu gwałtowi i zbrodniom despotyzmu proletariat nasz nie może, jak się nie może wyrzec powietrza33.

O tym, że w wielu wypadkach masowa manifestacja uliczna, połączona oczywiście ze strajkiem, jawiła się robotnikom jako najbardziej naturalna, najoczywistsza forma wyrażania swojego niezadowolenia, świadczyć może choćby przykład pochodzący z czerwca 1905 roku z Łodzi. 21 czerwca, gdy miasto pozostawało jeszcze pod wrażeniem niedawnej brutalnej napaści żandarmerii na pokojowy przemarsz robotników wracających z tzw. majówki, rozeszła się po fabrykach wieść, że władze carskie dopu-ściły się oszustwa, zaniżając liczbę ofiar starć sprzed kilku dni i potajem-nie grzebiąc część poległych. W odpowiedzi robotnicy niemal natychmiast zorganizowali manifestacyjny pochód (bez inspiracji ani technicznego wsparcia ze strony jakiejkolwiek partii socjalistycznej), w którym wzięło udział ok. 70 tys. osób (według danych urzędowych). Masakra robotni-czej kolumny stała się, jak wiadomo, bezpośrednią przyczyną tzw. powsta-nia łódzkiego, czyli dwudniowych (23-24 czerwca) walk barykadowych toczonych na terenie niemal całego miasta34.

32 Zob. W. L. Karwacki, Walka o wprowadzenie tzw. „konstytucjonalizmu fabrycznego” w latach rewolucji 1905-1907 w Łodzi, „Rocznik Łódzki” 1971, t. 18.

33 R. Luksemburg, Rok rewolucji, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza-luksemburg-rok-rewolucji/ (data dostępu: 5 listopada 2012).

34 Zob. W. L. Karwacki, Łódź w latach rewolucji 1905-1907, Łódź 1975, s. 59-69.

Page 141: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

praktyka teoretyczna 6/2012141

Pożytki z „przegranych” rewolucji

Róża Luksemburg nie miała oczywiście złudzeń, że rewolucyjna gorączka będzie mogła trwać w nieskończoność. Co więcej, nie była przekonana, że rewolucja zdoła osiągnąć swój zasadniczy cel, jakim było obalenie caratu. Nawet w przypadku powodzenia, w ostateczności ustanowione zostaną „normalne” stosunki kapitalistyczne, a „zwycięski” proletariat powróci do maszyn w hali fabrycznej. Jej władcą pozostanie ten sam co wcześniej kapitalista.

Walczący proletariat nie może sobie robić naturalnie iluzji co do trwałości swego panowania w społeczeństwie. Po zakończeniu obecnej rewolucji, po powrocie społeczeństwa do „normalnych” warunków, panowanie burżuazji i wewnątrz fabryki i w państwie najpewniej zmiecie i usunie w pierwszym czasie sporą część zdobyczy obecnej walki rewolucyjnej35.

Nie zmienia to jednak faktu, że zdaniem Luksemburg część uzyskanych w toku walk ustępstw miała szansę utrzymać się także po przywróceniu „normalnego” porządku. Rewolucja podważała dotychczas panujący ład, zarówno na poziomie prawa państwowego, jak i zasad organizacji pro-dukcji. Od siły i determinacji poszczególnych klas zależeć miało, jej zdaniem, czy porewolucyjny porządek będzie mniej, czy też bardziej opresyjny.

Cechą specyficzną dla postrzegania przez Różę Luksemburg rewo-lucji kierowanej przez proletariat było przyjęcie założenia, że jej najbar-dziej prawdopodobnym zakończeniem będzie… porażka. Idąc za suge-stią Marksa, obecną w Osiemnastym brumaire’a Ludwika Bonaparte, zauważała, że jedynie rewolucja burżuazyjna może być nieprzerwanym pasmem sukcesów, zrodzonym z nieco naiwnego, „hurarewolucyjnego” uniesienia. Rewolucja proletariacka natomiast ponosi wciąż klęski, poszu-kuje źródeł swoich błędów, nieustannie krytykując samą siebie. W tym sensie jest raczej wymagającą skupienia nauką, niż radosnym, bezreflek-syjnym karnawałem36.

35 R. Luksemburg, Taktyka rewolucji, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza-luksemburg-taktyka-rewolucji/ (data dostępu: 5 listopada 2012).

36 „Rewolucje burżuazyjne […] mkną szybciej od powodzenia do powodze-nia, ich efekty dramatyczne są coraz świetniejsze, […] każdy dzień tchnie ekstazą; ale rewolucje te mają krótki żywot, rychło dobiegają swego szczytu i kociokwik na długo ogarnia społeczeństwo, zanim nauczy się ono trzeźwo przy-swajać sobie rezultaty swego okresu burzy i naporu. Rewolucje proletariackie natomiast […] ustawicznie same siebie krytykują, wciąż przerywają swój własny

Page 142: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Kamil Piskal/a

praktyka teoretyczna 6/2012 142

Doniosłość „przegranych” rewolucji leżała w ogromnym wzroście – mówiąc jej językiem – „uświadomienia” proletariatu. Oczywiście prze-konanie o konieczności postępującego wzrostu „uświadomienia” robot-ników, czego owocem miało być ostateczne utożsamienie woli klasy z programem partii socjaldemokratycznej, należy do dawno już prze-brzmiałego kanonu tzw. marksizmu II Międzynarodówki. Wydaje się jednak, że liczne wypowiedzi Róży Luksemburg na ten temat pochodzące z lat 1905-1906 należałoby czytać w inny sposób – nie jako schematyczny opis odgórnego „uświadamiania” robotników, ale jako próbę dynamicz-nej analizy doświadczenia politycznego proletariatu. Doświadczenia, które w dobie rewolucji stało się wręcz ekstremalnie intensywnym.

Sugerowaliśmy już wcześniej, że zdaniem Róży Luksemburg cechą szczególną rewolucji był dokonujący się podczas jej trwania proces zry-wania kolejnych ideologicznych zasłon – w klasycznym marksistowskim rozumieniu, powszechnie akceptowanym wówczas przez wszystkich teoretyków Międzynarodówki. Rewolucja sprawia, że istniejący porządek jawi się takim, jakim jest w istocie, a nie takim, jakim chciałby być postrzegany. Otwarta i gwałtowna w swych formach walka klasowa pozwala robotnikowi rozpoznać wówczas własne położenie społeczne. Luksemburg dostrzegała, że w „normalnych” warunkach wyzysk i opre-sja nie zawsze są łatwe do zidentyfikowania. Relacja łącząca robotnika z kapitalistą jawi mu się często jako naturalna, a inny, oparty na odmien-nych zasadach porządek, jest trudny do wyobrażenia. Rewolucyjny wybuch pozwala natomiast określić rzeczywiste położenie w stosunkach produkcji oraz rozpoznać istniejący stan rzeczy, jako chwiejny, oparty na wyzysku i niesprawiedliwości. W Strajku masowym… pisała:

Obudzony nagle ze snu, zelektryzowany akcją polityczną robotnik w pierwszej chwili zwraca się przede wszystkim ku temu, co go najbardziej dotyczy – ku walce przeciwko niewolniczym warunkom ekonomicznym; pod wpływem burzliwej walki politycznej zaczyna on nagle z niesłychaną intensywnością odczu-wać ciężar i ucisk oków ekonomicznych37.

bieg, wracają do tego, co już na pozór zostało dokonane, by to samo rozpocząć od nowa, z okrutną dokładnością szydzą z połowiczności, słabości i niedołęstwa swych pierwszych poczynań, zdają się obalać przeciwnika po to tylko, by zaczerp-nął świeżych sił z ziemi i urósłszy w potęgo znów powstał przeciw nim, wciąż się cofają przerażone bezgranicznym ogromem własnych swych celów, póki nie wytwo-rzy się sytuacja uniemożliwiająca wszelki odwrót i same okoliczności zawołają: Hic Rhodus, hic salta!” – K. Marks, Osiemnasty brumaire’a Ludwika Bonaparte, [w:] K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 8, Warszawa 1964, s. 128-129.

37 R. Luksemburg, Strajk masowy…, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 539.

Rewolucja sprawia, że istniejący porządek jawi

się takim, jakim jest w istocie, a nie takim,

jakim chciałby być postrzegany. Otwarta i gwałtowna w swych

formach walka klasowa pozwala robotnikowi

rozpoznać wówczas własne położenie

społeczne

Page 143: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012143

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

W toku procesu rewolucyjnego wyraźnemu zaostrzeniu ulegają gra-nice dzielące poszczególne klasy, jak i polityczne przeciwieństwa między nimi38. Owa demistyfikująca rola rewolucji, o której wspomnieliśmy powyżej, odgrywa szczególną rolę w rewizji stosunku robotników wobec państwa. Bezpośrednia konfrontacja z państwowym aparatem ucisku, bez której przecież trudno wyobrazić sobie nowoczesną rewolucję, roz-wiewa solidarystyczne czy trade-unionistyczne złudzenia, dowodząc jednocześnie lęku, jaki budzi we władzy rozwijająca się walka39. Najbar-dziej charakterystyczny przykład może tutaj stanowić „krwawa niedziela” 22 stycznia 1905 roku, będąca faktycznym początkiem rewolucji. Pamię-tajmy, że na czele wielotysięcznej manifestacji stanął wówczas pozostający na żołdzie Ochrany pop Gapon, a niosący portrety Mikołaja II robotnicy w zdecydowanej większości wierzyli w opowieść o „dobrym carze oto-czonym złymi doradcami”. Słynna komenda „Nabojów nie żałować!” generała Trepowa i to, co nastąpiło po niej, skutecznie wyleczyło robot-ników z tej wiary, w dramatyczny sposób ujawniając im rzeczywisty układ sił klasowych w Rosji40. Przemoc ze strony władz, powoduje wzrost poczucia siły i solidarności mas, wzmacniając jeszcze intensywność walki41. W kontekście „sukcesów” wojsk carskich w tłumieniu manife-stacji i zbrojnym zwalczaniu wystąpień w różnych ośrodkach przemy-słowych Cesarstwa, pisała:

Absolutyzm tryumfuje w Petersburgu i w Warszawie, i w Łodzi, i w Kiszyniowie, i na Kaukazie – i każde z tych „zwycięstw” zbliża go fatalnie, nieubłaganie, o krok do grobu, a lud pracujący do zwycięstwa. Bo każda z tych rzezi absoluty-

38 Zob. tejże, Dwa obozy, [w:] Wybór pism, t. 1.39 Zob. tejże, Powstanie petersburskiego proletariatu, „Czerwony Sztandar”

1905, nr 23, s. 1-2.40 Tejże, Błagalny pochód proletariatu, [w:] Wybuch rewolucyjny w caracie,

[b.m.w.] 1905, s. 22-24; w innym miejscu pisała: „Masa, która wczoraj jeszcze z wiarą w cara, może na pół religijną, wyszła na ulice, dzisiaj jest już tak błyska-wicznie i gruntownie wyleczona z wszelkich iluzji, jak żadna całe lata i dziesięcio-lecia trwająca socjalistyczna agitacja nie byłaby w stanie jej wyleczyć.” – tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 50.

41 Brytyjski historyk, Orlando Figes cytuje fragment wspomnienia uczest-niczącego w tamtej manifestacji bolszewika, stanowiący świetną ilustrację do rozważań Luksemburg: „Patrzyłem na twarze wokół mnie i nie wyczułem strachu ani trwogi. Nie, nabożny, niemal rozmodlony wyraz twarzy zastąpiła wrogość czy wręcz nienawiść. Widziałem nienawiść i pragnienie zemsty dosłownie na każdym obliczu – starym i młodym, męskim i kobiecym. Rewolucja narodziła się naprawdę, i to narodziła się w samym rdzeniu, w bebechach ludu.” – O. Figes, Tragedia narodu: rewolucja rosyjska 1891-1924, tłum. B. Hrycak, Wrocław 2009, s. 201-202.

Page 144: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 144

Kamil Piskal/a

zmu niesie dalej zarzewie nienawiści, buntu i walki, popycha dalej falę rewolucji, która, tocząc się z niewstrzymaną siłą, wzdyma się coraz wyżej, coraz potężniej42.

Analizując przebieg rosyjskiej rewolucji, Róża Luksemburg szczególnie dużą wagę przywiązywała do badania procesu konstytuowania się pro-letariatu w odrębną, świadomą swych dążeń politycznych klasę. W warunkach nieskrępowanego kapitalistycznego wyzysku proletariat jest rozproszony, a często pozbawiony również fizycznych możliwości jakiegokolwiek zaangażowania politycznego (np. w przypadku dwuna-stogodzinnego dnia pracy jest to trudne do pomyślenia).

Aby jednak jako masa przeprowadzić jakąś bezpośrednią akcję polityczną, pro-letariat musi najpierw znów zewrzeć się w masę. W tym celu musi przede wszystkim wyjść z fabryk i warsztatów, z kopalń i hut, musi przezwyciężyć swe rozproszkowanie i rozdrobnienie po warsztatach, na które skazuje go codzienne jarzmo kapitału43.

W warunkach rosyjskiego absolutyzmu rewolucja dawała, jej zdaniem, jedyną nadzieję, że owo rozproszenie proletariatu zostanie przełamane. Masowa walka klasowa była również jedyną drogą aktualizacji proleta-riackiego „instynktu” solidarności i tym samym sposobem na wytwo-rzenie poczucia kolektywnej siły. Wcześniej, choćby proletariat był naj-bardziej „światłym”, choćby partia socjaldemokratyczna liczyła kilkaset tysięcy członków, jego siła jest tylko potencjalna44. Dopiero czynne wystąpienie sprawia, że proletariat zaczyna stawać się jednym ciałem politycznym45.

42 R. Luksemburg, Wybuch rewolucji w Łodzi. „Dni czerwcowe”, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza-luksemburg-wybuch-rewolucji-w-lodzi/ (data dostępu: 5 listopada 2012).

43 Zob. tejże, Przykład do teorii strajku powszechnego, [w:] O rewolucji…, s. 61.

44 „Świadomość klasowa, zaszczepiona postępowemu robotnikowi niemiec-kiemu przez socjaldemokrację, jest czysto teoretyczna, utajona: w okresie parla-mentaryzmu burżuazyjnego nie może ona z natury rzeczy występować czynnie w bezpośredniej akcji masowej; stanowi tu ona jakby idealną sumę równoległych akcji czterystu okręgów wyborczych podczas walki wyborczej, wielu częściowych walk ekonomicznych i tym podobnych czynników. W rewolucji, gdy masa sama zjawia się na arenie politycznej, świadomość klasowa staje się praktyczna, czynna. Dlatego też jeden rok rewolucji stanowił dla proletariatu rosyjskiego »szkołę«, jakiej proletariatowi niemieckiemu nie mogło dać 30 lat walki parlamentarnej i związkowej.” – tejże, Strajk masowy…,[w:] Wybór pism, t. 1, s. 558.

45 Tejże, Po pierwszym akcie, [w:] O rewolucji, s. 37.

Page 145: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012145

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

od „instynktu” do świadomości klasowej

Proces ten – idźmy dalej tropem analiz Róży Luksemburg – przebiega jakby na dwóch poziomach. Pierwszy z nich, bardziej pierwotny, zwią-zany jest bezpośrednią, fizyczną stycznością poszczególnych robotników, którzy wcześniej albo zupełnie się nie znali, albo też nie postrzegali siebie jako potencjalnych współtowarzyszy w akcji politycznej. Mieli-byśmy z tym do czynienia w przypadku manifestacji lub wiecu, strajku w jednej lub kilku fabrykach z tego samego miasta. Udział w akcji poli-tycznej pozwala robotnikom nie tylko doświadczyć poczucia wspólnoty, ale również „policzyć się” – stwierdzić własną liczebność, a tym samym uświadomić sobie własną siłę i polityczną sprawczość. Róża Luksemburg, analizując odczucia rodzące się na gruncie masowych wystąpień, dostrze-gała, że kształtują się wówczas więzi, o znacznej trwałości.

Proletariat rewolucyjny musi wylegać na ulicę, tam, gdzie odnajduje swą rozbitą i zmiażdżoną w służbie kapitału i w jarzmie despotyzmu potęgę, musi wylegać na ulicę, gdzie głos jego i wołanie rozlega się donośnie i dosięga najszerszych warstw ludowych, niosąc im słowo zmartwychwstania. Proletariat rewolucyjny musi wylegać na ulicę, która jest matką wydziedziczonych i pracujących […]. Proletariat musi wylegać na ulicę, bo tam tylko może zbierać i musztrować swe rewolucyjne szeregi i tam tylko odbędzie się rozprawa jego ostateczna z absolu-tyzmem46.

I choć po każdym z takich wystąpień manifestanci rozejdą się do domów (albo trafią do więzień), to zrodzone wówczas poczucie wspólnoty ma szansę stać się czymś trwałym. Mówiąc językiem Róży Luksemburg, byłby to warunek przejścia od „instynktu” klasowego, do świadomości klasowej, traktowanej tutaj przede wszystkim w kategoriach politycznych47.

Klasowa solidarność, rodząca się właśnie na gruncie walki politycznej prowadzonej w skali lokalnej, ulega w toku rewolucji uogólnieniu – poczucie wspólnoty jest równie silne między robotnikami tej samej fabryki, jak i robotnikami z ośrodków oddalonych od siebie o dziesiątki czy setki kilometrów. Zdaniem Róży Luksemburg był to warunek nie-

46 Tejże, Rok rewolucji, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza--luksemburg-rok-rewolucji (data dostępu: 5 listopada 2012).

47 „A rewolucja sama jest niezastąpioną szkołą, która wpierw likwiduje resztki niepewności mas w ferworze walki i to, co jeszcze wczoraj było może tylko instynk-tem ciemnym i parciem masy, w ogniu wydarzeń wykuwane zostaje na świadomość polityczną.” – tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 50.

Udział w akcji politycznej pozwala robotnikom nie tylko doświadczyć poczucia wspólnoty, ale również „policzyć się” – stwierdzić własną liczebność, a tym samym uświadomić sobie własną siłę i polityczną sprawczość. Róża Luksemburg, analizując odczucia rodzące się na gruncie masowych wystąpień, dostrzegała, że kształtują się wówczas więzi, o znacznej trwałości

Page 146: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 146

Kamil Piskal/a

zbędny dla zaistnienia procesu cyrkulacji walk w obrębie państwa, a jak by pewnie chciała, również w skali całego świata kapitalistycznego. W ten właśnie sposób starała się tłumaczyć strajki solidarnościowe, wybu-chające raz po raz w 1905 i 1906 roku w Rosji. Odległość kilkuset kilometrów przestawała wówczas stanowić istotną przeszkodę, na wieść o wybuchu w jednym ośrodku w każdej chwili mogła nastąpić odpowiedź i jeszcze potężniejsze wystąpienie w szeregu innych centrów przemysło-wych48. Trzeba zaznaczyć, że w przypadku rosyjskiej rewolucji proces cyrkulacji i komunikacji walk (na tak rozległym obszarze) dokonywał się na skalę wcześniej zupełnie niespotykaną. Luksemburg była przeko-nana, że zrekonstruowany przez nią mechanizm odpowiedzialny za ten proces będzie konsekwentnie napędzał dalszy rozwój rewolucji – każdy kolejny wybuch nieść miał ze sobą wzrost „uświadomienia” proletariatu, pogłębienie klasowej solidarności i zaostrzenie antagonizmów społecz-nych. Rozproszone po całym kraju manifestacje i strajki stanowić miały kolejne kroki na drodze do obalenia istniejącego status quo. Przekształ-cając się w strajki masowe, przygotowywać miały ostatnią odsłonę rewo-lucji – otwarte powstanie przeciwko caratowi.

Scenariusz ten, jak wiemy (w przewidywanym przez Różę Luksem-burg terminie – vide 1917!), nie został spełniony. Samej rewolucji nie uznała jednak w żadnym razie za „przegraną”. Jak słusznie zauważa Lora-lea Michaelis, powracające uczucie zawodu i klęski nieodłącznie towa-rzyszy, zdaniem Luksemburg, życiu rewolucjonistów49. Wierzyła, że otwarte wystąpienie przeciwko kapitałowi ma zawsze sens, a kolejne porażki użyźniają glebę, na której wyrośnie przyszłe zwycięstwo50.

48 Tejże, Co dalej?, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 472-473.49 Zob. L. Michaelis, Rosa Luxemburg on Disappointment and the Politics of

Commitment, “European Journal of Political Theory” 2011, vol. 10.50 Swój sposób rozumienia procesu rewolucyjnego – w odniesieniu do kon-

kretnego przykładu „przegranej” rewolucji – wyłożyła Róża Luksemburg w obszernym artykule poświęconym walkom robotników francuskich z czerwca 1848 roku. Kończąc swoje rozważania pisała: „Powstanie czerwcowe 1848 r. skoń-czyło się na razie porażką, ale popchnęło sprawę ostatecznego wyzwolenia prole-tariatu z olbrzymią siłą naprzód. I tak samo dziś każde powstanie, każda walka, stoczona przez robotników polskich i rosyjskich, choć kończy się pozornym zwy-cięstwem żołdaków, przybliża ostateczne zwycięstwo ludu. Tylko obłudni wrogo-wie robotników mogą mówić im o „daremnym krwi rozlewie” i wylewać łzy krokodyle nad zaślepieniem walczących robotników. W rzeczywistości ani jedna kropla krwi robotniczej, wylana za sprawę wyzwolenia, nie poszła i nie pójdzie na marne. Każda ofiara jest wzmocnieniem tego fundamentu, na którym stanie nasze przyszłe zwycięstwo” – R. Luksemburg, Dni czerwcowe (Kartka z historii walki robotników francuskich), „Przegląd Robotniczy” 1905, nr 6, s. 65-66.

Page 147: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012147

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

W niezwykle rzadko cytowanym tekście Taktyka rewolucji znaleźć można zdanie, które chyba w najbardziej zwięzły sposób oddaje istotę jej sta-nowiska: „rewolucja jest jedynym rodzajem wojny, w której z szeregu porażek wynika w końcu zwycięstwo”51. Zaznaczyć trzeba, że podobny sposób myślenia o dialektycznej więzi łączącej porażkę oraz ostateczny tryumf można znaleźć choćby w refleksji Mao Tse-tunga (Od porażki do porażki, aż do ostatecznego zwycięstwa), a spośród współczesnych auto-rów u Slavoja Žižka52 oraz Alaina Badiou53. Oczywiście Róża Luksemburg była autorką zbyt trzeźwą, aby podzielać fatalistyczne przekonanie, że dotkliwe klęski stanowią niezbędny warunek przyszłego „zbawienia”, czyli ostatecznego zwycięstwa proletariatu. Chodziło jej raczej o pod-kreślenie konieczności przepracowania kolejnych niepowodzeń i aku-mulację doświadczeń, które mogłyby być wykorzystane w przyszłych walkach.

Róża luksemburg na placu Tahrir

Czytając sto lat później teksty Róży Luksemburg z lat 1905 i 1906, z łatwością zauważamy w wielu momentach naiwność prowadzonej przez nią analizy, omyłki czy niespójności. Spora część głoszonych przez nią poglądów wydaje się dziś przestarzała i mało przydatna podczas namysłu nad perspektywami walki antykapitalistycznej. Można kryty-kować nadmierny determinizm w postrzeganiu procesu dziejowego, schematyzm centralnej dla niej koncepcji postępującego „uświadomie-nia” proletariatu, esencjalistyczne traktowanie klas społecznych czy zamykanie oczu na wszelkie czynniki w realny sposób powstrzymujące ciągłe przyspieszanie i pogłębianie procesu rewolucyjnego. Jednocześnie jednak jej pełne pasji teksty wyraźnie odcinają się od suchych i raczej nudnych elaboratów ówczesnych teoretyków II Międzynarodówki, któ-rzy często w pogoni za „uczoną” formą pracę myśli zastępowali wytartymi schematami. Luksemburg udawało się tego unikać. Wydaje się też, że jeśli odsunęlibyśmy na bok wszystko to, co jest trybutem mimowolnie płaconym własnej epoce, to okaże się, że sporo intuicji obecnych w stworzonej przez nią teorii procesu rewolucyjnego zachowuje wciąż

51 R. Luksemburg, Taktyka rewolucji, http://www.praktykateoretyczna.pl/index.php/roza-luksemburg-taktyka-rewolucji (data dostępu: 5 listopada 2012).

52 Zob. S. Žižek, W obronie przegranych spraw, tłum. J. Kutyła, Warszawa 2009, s. 318.

53 A. Badiou, The Communist Hypothesis, London-New York 2010.

Page 148: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 148

Kamil Piskal/a

niemałą aktualność. Nie chodziłoby oczywiście o scholastyczne powta-rzanie, jak mówi Antonio Negri54, ale raczej o przydatność i płodność specyficznej optyki proponowanej przez Różę Luksemburg.

O tym, że zaprezentowany w broszurze Strajk masowy, partia i związki zawodowe sposób analizy walki klasowej wciąż może być użyteczny w badaniu masowych wystąpień, wskazuje dowodnie opis egipskiego powstania przeciwko reżimowi Hosniego Mubaraka (a także walk w Tunezji i Maroku) zaproponowany przez trójkę badaczy z belgijskiego uniwersytetu w Gent (Sami Zemni, Brecht de Smet, Koendaad Bogaert)55. W artykule Luxemburg on Tahrir Square podejmują oni próbę analizy ubiegłorocznych wydarzeń właśnie „przez okulary Strajku masowego…”56. Jak dowodzą, istnienie wskazywanego przez Luksemburg silnego związku pomiędzy wcześniejszymi, rozproszonymi jeszcze walkami, a masowym wystąpieniem przeciwko władzy, w przypadku „arabskiej wiosny” jest rzeczywiście wyraźnie widoczne. To samo dotyczy również zniesienia podziału na postulaty ekonomiczne i polityczne (jak pisze Luksemburg, w toku strajku masowego splatają się one ze sobą), a także stosunkowo małej wagi epizodu, który jest przyczyną wybuchu. Przypomnijmy, w styczniu 1905 roku bezpośrednim powodem manifestacji i „krwawej niedzieli” było zwolnienie dwóch robotników z petersburskich zakładów putiłowskich, w przypadku zaś „arabskiej wiosny” czarę goryczy przelało manifestacyjne samospalenie Tunezyjczyka, Mohameda Bouazizi. Oczy-wiście nie chodzi tutaj o mechaniczne sprawdzanie, które elementy „pasują” do opisu Luksemburg sprzed ponad stu lat, ale o wskazanie na ciągłą użyteczność przeprowadzonych przez nią analizy dynamiki walki klasowej. „Dzięki Luksemburg byliśmy w stanie – piszą w zakończeniu swojego artykułu Zemni, de Smet i Bogaert – poprzez rozważenie histo-rii wcześniejszego oporu, [samo]organizacji i państwowych represji, skonceptualizować rewolucję jako ciągły, wieloaspektowy proces, a nie tylko pojedyncze wydarzenie”. W tym sensie plac Tahrir był jedynie punktem zwrotnym w rozwoju trwającej z wysoką intensywnością od dłuższego już czasu walki klasowej, której początek wyznaczają masowe protesty z lat osiemdziesiątych, skierowane przeciwko zaordynowanej przez MFW liberalizacji. Kolejny przypływ fali protestów – której bez-

54 Zob. Luksemburgizm był naszą filozofią… [wywiad z Antonio Negrim] w niniejszym numerze „Praktyki Teoretycznej”.

55 S. Zemni, B. De Smet, K. Bogaert, Luxemburg on Tahrir Square: Reading the Arab Revolutions with Rosa Luxemburg’s “The Mass Strike”, “Antipode”, DOI: 10.1111/j.1467-8330.2012.01014.x.

56 Tamże, s. 1.

Page 149: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012149

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

pośrednią kontynuatorką była „arabska wiosna” – odnotowano w pierw-szej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku. W Egipcie rok 2004 przyniósł powstanie zdecydowanie opozycyjnego ludowego ruchu Kefaya, a lata 2006-2008 wielotysięczne strajki w całym kraju, wyrażające soli-darność z protestującymi robotnikami z miasta Al.-Mahalla w delcie Nilu. Zdaniem cytowanych autorów, wyraźna łączność pomiędzy roz-proszonymi walkami a frontalnym wystąpieniem w postaci „arabskiej wiosny” jest wyraźnie dostrzegalne, zarówno na poziomie żądań i postu-latów ruchu, jak i form organizacyjnych57.

co robić? luksemburg i perspektywy rewolucji

Przeprowadzone przez Różę Luksemburg w latach 1905-1906 badanie wewnętrznej dynamiki strajku masowego i walki rewolucyjnej z pew-nością może uchodzić za modelowe i, jak pokazuje przywołany przykład, stanowić może cenną wskazówkę także dla badacza dzisiejszych wystąpień. Wydaje się jednak, że spojrzenie Róży Luksemburg zachowuje aktualność także pod nieco innym względem. Tym, co szczególnie wyróżnia ją na tle licznych teorii rewolucji, a przede wszystkim na tle koncepcji Che Guevary, a poniekąd też Lenina (i jego epigonów w ruchu komunistycz-nym), jest wyraźna preferencja dla oddolnych i, o ile jest to możliwe, pokojowych form walki. Siła rewolucji, jej zdaniem, wynika przede wszystkim z jej masowego charakteru, a nie technicznej sprawności ujawnianej w toku fizycznej konfrontacji z aparatem represji (wojsko, policja)58. Określony reżim istnieje „realnie” dopóty, dopóki zdecydowana większość społeczeństwa nie wystąpi przeciwko niemu w sposób czynny. Strajk powszechny, taki jak choćby w 1905 roku w Rosji, pozbawia władzę legitymizacji, a rzeczywisty powrót do dawnego porządku jest już niemożliwy. Nie zmienia tego nawet fakt, że pierwsza rosyjska rewo-lucja nie skończyła się obaleniem caratu. Zdaniem Luksemburg, w zasa-dzie od pierwszego strajku powszechnego (styczeń-luty 1905 roku) był on już tylko „żywym trupem”, jego historyczna rola uległa zakończeniu59.

57 Tamże, s. 4-7.58 Szczególnie wyraźne staje się to podczas polemiki prowadzonej przez

Luksemburg z PPS i stosowanymi przez nią metodami walki z caratem, np. akcjami ekspropriacyjnymi, zamachami itd.; zob. Akcja rewolucyjna, „Czerwony Sztandar” 1905, nr 23, s. 6-8; Czarna karta rewolucji, „Przegląd Socjaldemokra-tyczny” 1908, nr 5.

59 Zob. R. Luksemburg, Akcja „pokojowa” PPS, „Czerwony Sztandar” 1905, nr 27, s. 8.

Page 150: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Kamil Piskal/a

praktyka teoretyczna 6/2012 150

Carat mógł funkcjonować już tylko reaktywnie, podtrzymując swoją „formalną” egzystencję poprzez krwawe represje. Pisała: „[W] rzeczywi-stości strajki styczniowe zrobiły w społeczeństwie rosyjskim wyłom, który już zalepiony być nie może. […] Carat wewnętrznie otrzymał cios śmier-telny i dalsza jego egzystencja, bez względu na to, jak długo będzie trwała, może być tylko agonią”60. Zaskakująca bezwładność caratu widoczna wyraźnie po stłumieniu rewolucji i jego szybka, „bezbolesna” likwidacja w 1917 roku mogłyby potwierdzać diagnozę Róży Luksemburg.

W Strajku masowym… Luksemburg pisała: „Dawna główna forma rewolucji burżuazyjnych – walka na barykadach i otwarte starcia z siłą zbrojną państwa – jest w teraźniejszej rewolucji tylko punktem krańco-wym, tylko jednym z momentów w całym procesie proletariackiej walki masowej”61. Kwestia zbrojnego powstania zajmowała, jak wiadomo, ważne miejsce w Leninowskiej koncepcji rewolucji, i tym samym na długi czas naznaczyła programy partii komunistycznych na całym świecie. U Róży Luksemburg jest to jedynie ostatni akt rewolucji, będący raczej pewną „formalnością”, usunięciem władzy, która poniosła już klęskę, ale mimo to poprzez eskalację przemocy próbuje przedłużać własną agonię. To, co najważniejsze, czyli przekształcenie świadomości politycznej mas i nega-cja istniejącego porządku, dokonuje się już wcześniej62. Odwrotnie niż w przypadku roku 1917 – powstanie zbrojne kończy, a nie de facto rozpoczyna rewolucję. Jeśli odsuniemy na bok kwestię powstania, które u Róży Luksemburg jest raczej elementem przygodnym, wymuszonym sytuacją w caracie, a nie integralną częścią każdego procesu rewolucyj-nego63, to okaże się, że jej koncepcja jest chyba nawet bardziej aktualna dziś, niż w chwili, gdy była formułowana. W początkach dwudziestego wieku, co najlepiej pokazał rosyjski przykład, zbrojne przejęcie władzy przez siły rewolucyjne było jak najbardziej możliwe, obecnie natomiast stosunek sił uległ znacznej zmianie na korzyść władzy państwowej. Tech-niczne zaawansowanie i poziom wyszkolenia broniących istniejącego ładu wojska i policji sprawia, że udane zbrojne powstanie wydaje się rzeczą niemożliwą do pomyślenia. Oczywiście nie dotyczy to niektórych głęboko zdezintegrowanych państw peryferyjnych, jednak w skali glo-

60 Tejże, Po pierwszym akcie, [w:] O rewolucji…, s. 40; zob. także tejże, Zbrojna rewolucja w Moskwie, „Czerwony Sztandar” 1906, nr 35, s. 2.

61 Tejże, Strajk powszechny…, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 563.62 Zob. tejże, Do walki przeciw „konstytucji” knuta!, „Z pola walki” 1905, nr

13, s. 1.63 Zob. J. P. Nettl, Rosa Luxemburg, s. 332-335; warto przy tym zaznaczyć,

że jej stanowisko z czasem uległo pewnej zmianie, co szczególnie widoczne jest w tekstach pochodzących z okresu niemieckiej rewolucji 1918-1919.

Page 151: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012151

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

balnej taka taktyka uległa już chyba dezaktualizacji. Uwagi Róży Luk-semburg o konieczności dominacji pokojowych, masowych form walki klasowej, okazywałyby się więc szczególnie cenne. Ulica „jest matką wydziedziczonych i pracujących” – jak pisze w jednym z tekstów z 1905 roku, „arabska wiosna” pokazała również, że właśnie przez ulicę wiedzie droga do obalenia panującego reżimu64.

Przez długie dziesięciolecia krytykowano Różę Luksemburg za nad-mierne podkreślanie żywiołowego i oddolnego charakteru wszelkiej masowej walki klasowej. Jak wiadomo, był to jeden z tych punktów, w których wyraźnie rozchodziła się z Leninem65. O słuszności stanowi-ska zajętego przez przywódcę bolszewików, zdaniem wielu, świadczyć miało powodzenie osiągnięte w październiku 1917 roku, Luksemburg natomiast zaszufladkowano jako romantyczną, ale naiwną rewolucjo-nistkę, wierzącą w zbawczą rolę, jaką odegra w przyszłych walkach spon-taniczność proletariatu66. Ten sposób interpretowania jej stanowiska szczególnie popularny był – co zrozumiałe – w krajach „bloku wschod-niego”, w tym także w Polsce67. Wydaje się jednak, że i w tym wypadku historia kazałaby nieco łaskawszym okiem spojrzeć na dorobek autorki Akumulacji kapitału. Czyż bowiem nie da się odczytywać historii dwu-dziestowiecznych radykalnych ruchów politycznych jako historii nara-stającego rozczarowania hierarchiczną, opartą na posłuszeństwie i reali-

64 Warto jednocześnie zaznaczyć, że polityczna przyszłość państw arabskich nie jest wciąż wiadoma. Mimo obalenia niedemokratycznych reżimów, sama sieć instytucji politycznych pozostała niemal nienaruszona, trudno też na razie zauwa-żyć jakiekolwiek poważniejsze zmiany w polityce gospodarczej. W porównaniu do roku 1905, mamy tutaj też do czynienia z innym składem sił, które dokonały rewolucji. Sam jednak mechanizm pokojowego, masowego nacisku, wyrażającego się w strajkach, manifestacjach i oddolnym tworzeniu sieci organizacyjnej ruchu rewolucyjnego, wydaje się w tym przypadku bardzo podobny.

65 Zob. R. Schlesinger, Marxism without an Organizing Party, “Soviet Studies”, Vol. 18, No. 2; B. D. Wolfe, Rosa Luxemburg and V.I. Lenin: the Opposite Poles of Revolutionary Socialism, “The Antioch Review”, Vol. 21, No. 2.

66 Ten sposób interpretowania spuścizny Luksemburg obecny jest również u L. Kołakowskiego (Główne nurty marksizmu, t. 2, Warszawa 2009, s. 91-96), a także u A.Walickiego (Marksizm i skok do królestwa wolności: dzieje komunistycz-nej utopii, Warszawa 1996, s. 244-251).

67 Zwrócić uwagę trzeba tutaj przede wszystkim na prace Romana Werfla, odpowiedzialnego w kierownictwie PZPR przez długie lata za sprawy ideologiczne, a także „oficjalnego” interpretatora myśli Róży Luksemburg. Krytykę jej poglądów przeprowadził w takich tekstach jak: Marksizm-leninizm drogowskazem naszej walki („Nowe Drogi” 1948, nr 9), Róża Luksemburg [w 40 rocznicę bohaterskiej i tragicznej śmierci] („Nowe Drogi” 1959, nr 1) oraz w obszernym wstępie do dwutomowego Wyboru pism Róży Luksemburg z 1959 r.

Page 152: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 152

Kamil Piskal/a

zacji poleceń wyższej instancji, formą organizacji68? Czy dziś nie stało się już jasne, że tradycyjne instytucje polityczne, jak partie czy związki zawodowe, mają bardzo niewielką zdolność stawania się rzeczywistymi agentami głębokiej zmiany społecznej, czy też – nazywając rzecz po imieniu – rewolucji69? Czy historia nie przekreśliła już modelu „przy-wódców – posiadaczy wiedzy”, kierujących walką w imię wyzwolenia „mas”? Oczywiście, Róża Luksemburg jest „tylko” dzieckiem swoich czasów, partia socjaldemokratyczna odgrywa w jej teorii procesu rewo-lucyjnego rolę zdecydowanie kluczową, choć wyraźnie inną niż w przy-padku pozostałych ówczesnych teoretyków Międzynarodówki. Luksem-burg podczas rewolucji rezerwuje dla partii rolę swego rodzaju „zbiorowego nauczyciela”, który wyjaśnia masom dziejowy sens zacho-dzących wydarzeń i wysuwa w toku walki hasła zbieżne z (rozpoznanymi przez siebie) interesami proletariatu70. Jednak to tylko jedna strona medalu. W pismach Róży Luksemburg z lat 1905 i 1906 znajdziemy liczne, choć rozproszone intuicje, znacznie osłabiające taką hierarchiczną interpretację. Jej zdaniem nie tylko partia uczy masy – jak w klasycznym marksistowskim schemacie – ale również uczy się od mas; nie „kieruje” z zewnątrz rewolucją, ale tkwi w samym środku zachodzących wydarzeń, próbując je wspólnie ze wszystkimi walczącymi zrozumieć71. Wydaje się, że można traktować te wyraźnie widoczne intuicje jako pierwszy, nie-śmiały na razie sygnał wyłaniania się w obrębie myśli marksistowskiej koncepcji poszukiwania niehierarchicznych i rzeczywiście demokratycz-nych form organizacyjnych. Wątek ten ze szczególnym powodzeniem był później rozwijany w nurcie włoskiego operaismo. Nie powinno wobec tego dziwić, że – jak wspomina Antonio Negri – pisma Róży Luksemburg stanowiły we wczesnym okresie jedną z najważniejszych inspiracji ope-raistów72.

68 Zob. H. C. Scott, Rosa Luxemburg’s „Reform or Revolution” in the Twenty--first Century, “Socialist Studies”, Vol. 6, No. 2, s. 131-137.

69 Zob. A. Negri, Goodbye Mr Socialism, tłum. K. Żaboklicki, Warszawa 2008.70 W jednym z artykułów Luksemburg pisała: „Zdobywać sobie rolę prze-

wodnią w toku rewolucji, umiejętnie wyzyskiwać pierwsze zwycięstwa i porażki żywiołowych powstań, aby opanować potok stojąc w samym potoku – takie oto jest zadanie socjaldemokracji w epokach rewolucyjnych. Opanować i kierować nie początkiem ruchu rewolucyjnego, lecz jego końcem, jego wynikami – oto jedyny rozumny cel, jaki może stawiać sobie partia polityczna, jeżeli nie chce wpadać ani w fantastyczne iluzje przeceniania swej siły, ani w bezsilny pesymizm.” – R. Luksemburg, Przewrót polityczny w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 43.

71 Tejże, Strajk masowy…, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 541-542.72 Zob. Luksemburgizm był naszą filozofią… [wywiad z Antonio Negrim]

w niniejszym numerze „Praktyki Teoretycznej”.

Page 153: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012153

Notatki z (nie)przegranej rewolucji

Wydaje się, że szczególnie interesującym sprawdzianem aktualności perspektywy proponowanej przez Różę Luksemburg mogłaby być próba analizy ruchu Occupy właśnie przez pryzmat jej teorii procesu rewolu-cyjnego. O tym, że byłby to ciekawy trop, jak sądzę, świadczyć może już sama zbieżność słynnych słów ze Strajku masowego…: „organizacja powstaje dopiero jako wytwór walki”73, z doświadczeniami na tym polu ruchu Occupy. Horyzontalna forma organizacji, oparta na zasadach pluralizmu i demokracji uczestniczącej, wyłoniła się właśnie – tak jak sugeruje to Róża Luksemburg – w sposób spontaniczny i oddolny, bez potrzeby odgórnej interwencji „partii”. W świetle jej poglądów nie byłaby to też, jak chcieliby konserwatywni publicyści, jedynie przegrana rewolta, ale raczej kolejny etap toczącej się od dawna walki przeciwko kapitali-zmowi. Być może przełomowy – ruch Occupy miał globalny charakter, transmisja uzyskanych doświadczeń dokonywała się ponad granicami państwowymi, narodowe partykularyzmy odsunięte zostały na dalszy plan, stworzono też nowe formy walki i organizacji. W chwili przełomu, w 1905 roku, Róża Luksemburg pisała:

Stary Liebknecht w jednym ze swoich wspomnień o Karolu Marksie powiada: polityka oznaczała dla niego przede wszystkim studiowanie. Pod tym względem Marks powinien stanowić wzór dla nas wszystkich. Jako socjaldemokraci jeste-śmy i musimy pozostać wiecznymi uczniami, którym nauk udziela historia, ta największa nauczycielka74.

Naszym dzisiejszym zadaniem jest kontynuowanie pracy, którą wówczas podjęła Róża Luksemburg.

73 R. Luksemburg, Strajk masowy…, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 554-555.74 Tejże, Rewolucja w Rosji, [w:] O rewolucji…, s. 48. Warto w tym miejscu

przytoczyć stanowisko Lenina z Przedmowy do listów K. Marksa do L. Kugelmanna, gdzie celnie ujmuje on charakter Marksowskiej polityki jako studiowania w kon-tekście (nie)przegranych rewolucji klasy robotniczej: „Marks we wrześniu 1870 roku nazywał powstanie szaleństwem. Ale kiedy masy powstały, Marks chce iść z nimi, uczyć się razem z nimi, w toku walki, a nie prawić gabinetowe morały. Rozumie on, że próba ustalenia z góry szans ustalenia z góry szans powodzenia z absolutną ścisłością byłaby szarlataństwem lub beznadziejną pedanterią. Ponad wszystko stawia to, że klasa robotnicza bohatersko, z poświęceniem, z inicjatywą tworzy dzieje świata. [...] Marks umiał ocenić również to, że bywają chwile w historii, kiedy zaciekła walka mas nawet o beznadziejną sprawę jest konieczna w imię dalszego wychowywania tych mas i przygotowywania ich do następnej walki.” – W. I. Lenin, Przedmowa do listów K. Marksa do L. Kugelmanna, [w:] Dzieła, t. 14, Warszawa 1986, s. 354-355.

Page 154: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 154

Kamil Piskal/a

Kamil Piskała (ur. 1988) – doktorant w Katedrze Najnowszej Historii Polski UŁ; studiuje również politologię w ramach MISH. Jego zainte-resowania badawcze koncentrują się wokół historii polskiej lewicy XIX i XX wieku, symbolicznych aspektów funkcjonowania ruchu robotni-czego, a także tradycji środkowoeuropejskiego marksizmu. Ponadto zajmuje się dziejami polskiej międzywojennej myśli politycznej, teoriami rewolucji oraz peryferyjnymi dyskursami modernizacyjnymi pierwszej połowy XX stulecia. Młodość spędza zgarbiony nad zakurzonymi papie-rami w archiwum albo starymi książkami w bibliotecznych czytelniach. Związany z łódzkim klubem „Krytyki Politycznej”, w „Praktyce Teore-tycznej” redaktor tematyczny w zakresie nauk historycznych.

Dane adresowe autora:Kamil PiskałaKatedra Najnowszej Historii Polski UŁul. Kamińskiego 27a, 90-219 Łódźe-mail: [email protected]

cytowanie:K. Piskała, Notatki z (nie)przegranej rewolucji. Uwagi na marginesie pism Róży Luksemburg z lat 1905-1906, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luk-semburg/10.Piskala.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Kamil PiskałaTitle: Notes on (un-)defeated revolution. Remarks in the margin of Rosa Luxem-burg’s works from 1905-1906.Summary: This article attempts to present some reflections about Rosa Luxembur-g’s works from the first Russian revolution (1905-1906). I consider Luxemburg’s view on the historical meaning of this revolution and discuss her analyses of class struggle in 1905-1906. The description of class struggle’s forms and its dynamics is the most important and interesting excerpt of Luxemburg’s works from this time. She emphasized the meaning of a revolutionary sense of freedom and the changing workers consciousness that happens during the revolution. She presents an inspiring dialectic relation between defeated rebellion or revolution and the final victory of socialist movement. I think that Luxemburg’s perspective may be useful for research on contemporary social struggles (e.g. “Arab Spring”, “Occupy!”) and helpful in searching for new forms of organization for radical liberation movements.    Keywords: Rosa Luxemburg, revolution, Russia, Marxism, class struggle

Page 155: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Wiktor Marzec

i konstruowanie podmiotu politycznego

Róża Luksemburg to nie tylko teoretyczka ekonomii. Lektura jej tekstów pisanych w gorących dniach rewolucji 1905 roku ukazuje niezwykle ciekawe ujecie kształtowania się podmio-towości politycznych w procesie walk rewolucyjnych. Ich polityczny wymiar stawia w nowym świetle cały teoretyczny dorobek autorki Akumulacji kapitału, ukazując nieustanne napięcie między zdeterminowaniem procesu rewolucyjnego przez czynniki ekonomiczne a politycznym konstruowaniem podmiotu rewolucyjnego z wielości walk społecznych. Artykuł jest próbą „lektury symptomalnej” tekstów Luksem-burg, która – jak argumentuję – na skutek specyficznych okoliczności historycznych – zmagała się z tym, co poli-tyczne: radykalną, konieczną kontyngencją pola politycz-nego. Prace Luksemburg oferują płodną teoretyzację proce-sów kształtowania tożsamości politycznych, ale przede wszystkim są zapisem pierwszych prób konceptualizacji „źródłowego” problemu polityczności, z którym my również się mierzymy. „Zamknięcie” w horyzoncie pojęciowym jej czasu powoduje niemożliwość opracowania w pełni wynika-jących zeń konsekwencji – polityczność jest jednak niewi-doczną przyczyną generującą ciągłe napięcia i oscylacje w jej myśleniu.

Róz.a Luksemburg

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, polityczność, rewolucja, radykalna kontyngencja, Ernesto Laclau, podmiotowość polityczna

}

Page 156: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Wiktor Marzec

praktyka teoretyczna 6/2012 156

Nieuchronna hybrydyzacja tożsamości politycznych – związana z rosnącą złożonością struktury społecznej i wielością roszczeń kulturowych ukie-runkowanych nie tyle na redystrybucję, co na zyskanie uznania1 – przy-nosi koniec nowoczesnego marzenia o uniwersalnym podmiocie poli-tycznym (w teorii marksistowskiej, co najmniej do Szkoły Frankfurckiej, rolę tę pełnił proletariat) i perspektywy porządku społecznego mediu-jącego między partykularyzmami. Nowe założenia, które będą mogły stanowić podstawę dla lewicowej polityki, muszą uwzględniać wielość ruchów społecznych, polityk ekonomicznych i kulturowych czy plura-lizację tożsamości, uniemożliwiające bezproblemową konstrukcję pod-miotu politycznego.

Właśnie ta konstrukcja jest dzisiaj podstawowym problemem, jakiemu starają się stawić czoła współczesne teorie polityczne o prak-tycznej intencji emancypacyjnej. Znaczna część lewicowych perspektyw teoretycznych (najczęściej wywodzących się z różnych wariantów mark-sizmu) porzuca odniesienie do określonej uniwersalnej i trwałej zasady organizującej pole społeczne, zapewniającej możliwość jednoznacznego, rozumowego określenia porządku politycznego i przejrzystą reprezen-tację polityczną (kiedy to określonym pozycjom strukturalnym, np. ekonomicznym, odpowiadają „automatycznie” określone pozycje pod-miotowe i tożsamości polityczne). Teorie tego rodzaju określa się mianem post-fundacjonalistycznych, gdyż nie rezygnują z jakiejkolwiek zasady czy podstawy, ale z jej uniwersalnego, transhistorycznego „umocowania” i transcendentnego wobec samego pola politycznego pochodzenia2; koncentrują się zamiast tego na badaniu genealogii tymczasowo usta-nawianych i uniwersalizowanych podstaw. Wyznacznikiem takiego podejścia teoretycznego w filozofii politycznej jest ukierunkowanie na osłabienie ontologicznego statusu takich fundacjonalistycznych pojęć, jak „podstawa”, „esencja”, „całość” i „uniwersalność”3 oraz utrata wiary w możliwość pewnego i ostatecznego poznania zasad organizacji społe-czeństwa w teorii społecznej. Nie oznacza to jednak usunięcia jakiejkol-wiek podstawy polityki czy społeczeństwa, ale świadomość nieobecności

1 Zob. N. Frazer, A. Honneth, Redystrybucja czy uznanie, tłum. M. Bobako, T. Dominiak, Wrocław 2005, zwł. s. 23-27.

2 Więcej na temat post-fundacjonalizmu zob. O. Marchart, Post-Foundational Political Thought. Political Difference in Nancy, Lefort, Badiou and Laclau, Edinburgh 2007.

3 Fundacjonalizm, jako hegemoniczna formacja myślowa, rzadko eksplikuje swoje autodefinicje. Jak opisują go teoretycy antyfundacjonalistyczni zob. T. Rock-more, Introduction, [w:] Antifoundationalism. Old and New, red. T. Rockmore, B. J. Singer, Philadelphia 1992, s. 1-13.

Page 157: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012157

Róz.a Luksemburg...

podstawy ostatecznej. Działanie polityczne w takim ujęciu to poszuki-wania i próby stabilizacji nietrwałej podstawy. Nie ma już początku, aktu fundacyjnego, nie ma też końca, żadnego ostatecznego celu, końca historii czy zrealizowanej emancypacji4.

Polityczność w teorii Róży luksemburg

Sytuacja historyczna, która stawiała podobne wyzwania – być może ujawniając podstawowe warunki polityczności jako takiej – zaistniała już wcześniej, w Królestwie Polskim na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Ówczesnym problemem również było wyłonienie się i interakcja żądań socjalnych, kulturowych, narodowych i postulatów walki o uznanie, z której to wielości trzeba było skonstruować spójną tożsamość polityczną. Z zadaniem tym próbowali na różne sposoby uporać się ówcześni teoretycy i teoretyczki myśli marksistowskiej. Ówcze-sna formacja myślowa także, podobnie jak teorie post-fundacjonali-styczne, starała się odpowiedzieć na kryzys reprezentacji politycznej, brak

„automatycznego” wytwarzania podmiotu polityki. Brak państwowości i przynależność do obcych organizmów gospodarczych, a także niezre-alizowane żądania kulturowo-narodowe sprawiały, że poza wyzwoleniem ekonomicznym problemem stawała się też walka o państwo narodowe5. Interakcja dążeń narodowych i klasowych rozbiła iluzję przejrzystej politycznej reprezentacji pozycji ekonomicznej6. Dodatkowy podział, apellejskim cięciem dzielący społeczne antagonizmy, oddalał nadzieję na jedność tożsamości klasowej. Zarówno naród (Kazimierz Kelles-

-Krauz)7 jak i klasę (Róża Luksemburg) zaczęto konceptualizować poli-

4 Najpełniej uwidacznia się to w teorii hegemonii i ujęciu polityczności Erne-sta Laclaua i Chantal Mouffe. Bez wątpienia taka jest też struktura teorii Jean-Luca Nancy’ego i Claude’a Leforta; z pewnymi zastrzeżeniami można by zaklasyfikować tutaj też myśl Alaina Badiou i Jacquesa Rancière’a. Takie postrzeganie przestrzeni polityczności nie ogranicza się do autorów o lewicowym nastawieniu. Można wska-zać i na inne afiliacje polityczne tak rozumianego postfundacjonalizmu – choćby liberała Rorty’ego czy konserwatystę Oakeshotta, zob. O. Marchart, Post-Founda-tional Political Thought ..., s. 3.

5 Na temat kwestii narodowej we wczesnym polskim marksizmie zob. A. Walicki, Kwestia narodowa w polskiej myśli marksistowskiej przed 1914 r., [w:] tegoż, Polska, Rosja, marksizm, Warszawa 1983, s. 144-184.

6 Na temat różnych identyfikacji działaczy politycznych tego okresu zob. B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Warszawa 1984, s. 115-117.

7 Myśl filozoficzną Kelles-Krauza jako antycypującą wiele rozstrzygnięć współ-czesnych koncepcji polityczności poddałem analizie w innym miejscu (W. Marzec,

Page 158: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 158

Wiktor Marzec

tycznie, zwracając uwagę na warunki ich tworzenia, opisując polityczną interwencję w proces tworzenia tożsamości. W lokalnych warunkach szybko stało się jasne, że utrzymanie stałej i pewnej podstawy społeczeń-stwa czy deterministycznej analizy ekonomistycznej nie jest już możliwe; walki nakładają się, podmioty polityczne mogą przybierać różne kształty, a te same żądania mogą być wpisywane w odmienne narracje polityczne.

Przedstawienie Róży Luksemburg w tym kontekście może dziwić, bowiem powszechnie kojarzy się jej prace z pewną wersją determinizmu ekonomicznego. Jednak uważna analiza pism politycznych umożliwia otwarcie innego horyzontu jej myślenia oraz poddanie tekstów „lekturze symptomalnej”8, która ujawnia wytworzenie przez Luksemburg nowego terenu „praktyki teoretycznej”. Teren ten nie jest do końca uświadomiony

– jest ślepą plamką teorii. Pomyłki, luki w postrzeganiu nie stanowią natomiast czegoś uprzedniego, co Luksemburg mogła dostrzec, lecz są wytwarzane przez sam akt postrzegania. Tym, czego się nie dostrzega, jest wytworzenie nowego przedmiotu, nowego problemu, a zatem przed-miotu tego problemu. Przedmiotem tym jest polityczne konstruowanie rewolucyjnego podmiotu i jego performatywne wytwarzanie w procesie samych walk rewolucyjnych.

Oczywiście jakakolwiek teoretyczna apriopriacja czy rewitalizacja tego rodzaju obarczona jest ryzykiem prezentyzmu czy nawet kreowania mitu9. Nie chodzi zatem o to, by dokonywać adaptacji na siłę czy wtła-czać dorobek Luksemburg we współczesną siatkę pojęciową. Stawką jest raczej podążanie za praktyka teoretyczną Luksemburg, z narzędziami konceptualnymi, jakie mamy dziś, by w materiale historycznym poszu-kiwać śladów zmagań z problemami natury substancjalnej. Luksemburg nie czyni post festum (i post mortem) interwencji we współczesną filozo-fię polityczną, i vice versa. Obie formacje myślowe stają przed podobnym problemem, a ich konfrontacja i wzajemne napięcie może umożliwić nam dalsze kroki w zmaganiu się z nim, także poprzez skomplikowanie i przeplecenie lineażu historii z jednej, i rozwoju myślenia politycznego z drugiej strony.

Róża Luksemburg znalazła swoje miejsce w swoistej genealogii post-marksizmu zaproponowanej przez Ernesto Laclaua i Chantal Mouffe.

Momenty polityczności: Kazimierz Kelles-Krauz – między dialektyką dziejów a stano-wieniem polityki demokratycznej, „Hybris” 2012, nr 16).

8 L. Althusser, E. Balibar, Czytanie „Kapitału”, tłum. W. Dłuski, Warszawa 1975.

9 Przed czym przestrzega tradycyjna historia idei, zob. J. Szacki, Historia myśli socjologicznej, Warszawa 2002, Wstęp.

Page 159: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz.a Luksemburg...

praktyka teoretyczna 6/2012159

Poniższa propozycja teoretycznej apriopriacji jej dorobku bez wątpienia wiele zawdzięcza przedstawionej przez nich analizie (jak i całemu zapro-ponowanemu przez nich sposobowi konceptualizacji tego, co polityczne, czy wypracowanej przez nich siatce pojęciowej). Idzie jednak dalej, trak-tując dorobek Luksemburg jako pełnoprawną filozofię polityki, a nie tylko pewne „stadium” w drodze do teoretycznego rozpoznania warun-ków brzegowych polityki w ich własnej teorii hegemonii (a tak właśnie można by odczytać ową „genealogię”). Jest to także możliwe dzięki pełnemu wykorzystaniu polskojęzycznych tekstów Luksemburg poświę-conych rewolucji 1905 roku, które dają najpełniejszy wyraz jej teorii mobilizacji politycznej, a nie były, o ile mi wiadomo, w ogóle wykorzy-stywane przez badaczy anglojęzycznych10.

Ujęcie takie pozwala potraktować teorię polityczną (mam tu na myśli te elementy jej myśli, które nie dotyczą bezpośrednio analizy procesów ekonomicznych w kapitalizmie, ale odnoszą się do walki o realizację pewnych celów i procesów kształtowania się grup, które walczą o te cele) Luksemburg dwojako. Z jednej strony jest to zapis filozoficznej samo-świadomości epoki, która nie posiadała jeszcze aparatu pojęciowego zdolnego w pełni wyrazić to, czemu musiała stawić czoła, czyli radykal-nej, koniecznej przygodności pola politycznego, słowem polityczności. Z drugiej zaś jest niezwykle ciekawą, wciąż wartościową pod względem poznawczym i praktycznym, teoretyzacją procesów kształtowania toż-samości politycznych, która nie stanowi wyłącznie ciekawostki z dzie-dziny historii marksizmu, lecz artykułuje doświadczenie „źródłowego” problemu, z którym my również się mierzymy. Istnieje zatem szansa na

„odzyskanie” dorobku Luksemburg dla współczesnego myślenia politycz-nego (być może jego potencjalna aktualność nie spoczywa wcale w teo-rii kapitalizmu). Dzisiaj, ze względu na dostępne języki opisu pola poli-tycznego i sytuację historyczną, warto raz jeszcze spojrzeć na to, co do powiedzenia ma nam polsko-niemiecka marksistka.

Róża Luksemburg jako teoretyczka komunizmu nie miała szczęścia do interpretatorów. Jest wprawdzie włączona w panteon klasyków eko-nomii (Akumulacja kapitału dalej pozostaje na listach lektur większości zachodnich uczelni ekonomicznych), lecz w aspektach, w których wydaje się dla nas szczególnie interesująca, jest raczej zapomniana. Z jednej strony, powszechna uwaga skupia się na teorii imperializmu i „automatycznego krachu kapitalizmu”, podczas gdy marginalizuje się

10 Zob. E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia: przyczynek do projektu radykalnej polityki demokratycznej, tłum. S. Królak, Wrocław 2007, s. 10-11.

Page 160: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 160

Wiktor Marzec

opracowaną przez nią teorię rewolucji i mobilizacji politycznej. Z dru-giej, specyficzne okoliczności historyczne utrudniają krytyczną analizę jej dorobku. Druzgocąca krytyka Lenina nie przysporzyła Luksemburg zwolenników w oficjalnym komunizmie państw bloku wschodniego (w Polsce wyklęto również „błędy luksemburgizmu w kwestii narodo-wej”). Nie mogła też stać się podporą rewizjonizmu czy komunizmu dysydenckiego ze względu na „antypolski” program SDKPiL, zainte-resowanie „marksizmem bazy” czy losy działaczy SDKPiL, którzy nie-jednokrotnie byli zaangażowani w instaurowanie sowieckiego modelu komunizmu (casus Dzierżyńskiego). Dlatego Luksemburg, prawdopo-dobnie najbardziej znana za granicą Polka11 po Marie Skłodowskiej-

-Curie, nie doczekała się u nas uznania. Poniższa rekonstrukcja idei działaczki socjaldemokracji, z racji ukierunkowania całej pracy, kon-centruje się raczej na aspektach politycznych, zdając sprawę tylko z istotnych dla dalszego wywodu elementów teorii ekonomicznej. Z podobnych względów przedmiotem zainteresowania jest przede wszystkim wczesny okres działalności programowej na terenie Polski, a nie późniejsza aktywność w obrębie niemieckiej SPD. Teoria polityczna Luksemburg była zawsze formułowana w odpowiedzi na konkretne problemy, które wiązały się z jej politycznym zaangażowaniem. Przede wszystkim była to tzw. kwestia narodowa, walki rewolucyjne 1905 roku, zagadnienie strajku powszechnego i polemiki w obrębie SPD.

Koniec narodowego państwa polskiego

Kontrowersje wokół kwestii narodowej w programach socjalistycznych były główną osią sporów owego czasu – nierzadko prowokowały zacie-kłe polemiki i personalne rozgrywki (wykluczano się nawzajem z różnych gremiów, kwestionowano mandaty na międzynarodowych zjazdach, prześcigano w pozyskiwaniu poparcia dla własnego stanowiska). Sprawy nie ułatwiał fakt, że obie strony powoływały się na dziedzictwo ojców-

-założycieli marksizmu12. Podstawowa linia sporu, jaki toczył się między

11 Określenie takie nie wydaje się nadużyciem: pomimo wyznawania raczej internacjonalistycznego komunizmu, żydowskiego pochodzenia i rozdarcia między socjaldemokracją polską i niemiecką, Luksemburg nie przestała kulturowo i symbolicznie identyfikować się z polską tożsamością kulturową. Potwierdzają to listy do partnera życiowego i partyjnego Leona Jogichesa-Tyszki, pełne sentymen-talnych zachwytów nad polskością. Zob. R. Luksemburg, Listy do Leona Jogichesa-

-Tyszki, t. 1-3, Warszawa 1968-1971.12 Na temat kwestii narodowej u Marksa i Engelsa zob. A. Walicki, Marks

Page 161: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012161

Róz.a Luksemburg...

PPS a SDKP (potem SDKPiL), dotyczyła możliwości sprzęgnięcia postu-latów socjalistycznych z narodowymi i niepodległościowymi, samej możliwości odbudowy niepodległej Polski i jej konsekwencji dla robot-niczej walki o socjalizm.

Kwestia narodowa była problemem w tych miejscach (co może wydać się zaskakujące), w których determinizm ekonomiczny teorii Luksemburg był najsilniej obecny. Głównym przesłaniem jej wczesnej rozprawy Die Industrielle Entwicklung Polens13 była teoria „organicznego wcielenia” wskazująca na postępujące i nieodwracalne powiązanie ekonomiczne terenów Polski z państwami zaborczymi – kapitalizm rozwijał się na terytoriach podzielonych i wytworzył szereg relacji gospodarczych (rynki zbytu, import surowców), które utrudniają ponowne scalenie tych regio-nów w jedno państwo, które musiałoby zbudować nową gospodarkę.

Wedle Luksemburg, carat czerpie siłę z wewnętrznych stosunków w samej Rosji, ale i z sytuacji zewnętrznej – jest potęgą geopolityczną i pacyfikatorem ruchów rewolucyjnych, obrońcą reakcji w Europie. Bur-żuazja z kolei gra niewspółmierną do swojej liczebności rolę właśnie dzięki caratowi. Taki sojusz kapitalizmu z absolutyzmem ma charakter aberracji; „zmuszony do popierania kapitalistycznej gospodarki carat podpiłowuje własnymi rękami drzewo, na którym siedzi”14, targają nim sprzeczności, więc ostatecznie dynamika ekonomiczna musi przynieść upadek reżimu. Stąd odbudowa polskiego państwa narodowego nie ma tu nic do rzeczy. Rosja nie jest już zastałym krajem gospodarki natural-nej. Wielkoprzemysłowy proletariat, z którym carat „przymierza zawrzeć nie może, ani czynić [...] ustępstw bez ofiarowania [...] swej głowy”15, nie może walczyć przeciwko polityce wojen i zaborów inaczej niż przez obalenie kapitalizmu. Są to zjawiska jemu właściwe, więc nie można ich usunąć bez jego zakwestionowania. W zaistniałych warunkach nie ma zatem możliwości realizacji programu niepodległościowego („socjalpa-triotycznego”) – wysuwanie żądań bez możliwości choćby częściowej ich realizacji jest absurdalne i należy z nich zrezygnować, by nie rozpra-szać sił i nie wyłamywać z frontu walki proletariatu Cesarstwa Rosyj-skiego. Jakiekolwiek powstanie zbrojne jest skazane na porażkę i nie uda się zbudować ogólnonarodowego frontu wokół sprawy niepodległościo-

i Engels o sprawie polskiej: koncepcja narodu i ujęcie kwestii narodowej, [w:] Polska, Rosja, marksizm.

13 R. Luksemburg, Rozwój przemysłu w Polsce, Warszawa 1957.14 Tejże, Kwestia polska na międzynarodowym kongresie w Londynie, [w:] Wybór

pism, t. 1, Warszawa 1959, s. 48.15 Tamże.

Page 162: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Wiktor Marzec

praktyka teoretyczna 6/2012 162

wej, ponieważ burżuazja czerpie zbyt duże korzyści ekonomiczne z pod-ległości carowi (rynki zbytu w całym cesarstwie i „sojusz z carskim knu-tem” przeciw robotnikom). „Socjalpatriotyzm” jest szkodliwy, bo rozbija front walki robotniczej na szereg nacjonalistycznych dążeń, które nie mają szans realizacji; realizując taki program, „na miejsce zwartej walki politycznej proletariatu w każdym państwie usankcjonowano by w zasa-dzie rozbicie tejże na szereg bezpłodnych walk narodowych”16. Nawet gdyby postulaty niepodległościowe były możliwe do zrealizowania, to efektem byłaby budowa narodowego państwa klasowego. Nie ma moż-liwości zbudowania wspólnoty państwowo-narodowej na innej zasadzie

– zawsze opiera się ona na rozbiciu klasowym, które jest jedynie zaciem-niane solidarnością narodową. Pokazuje to zresztą historia polskich walk narodowowyzwoleńczych. Powstania narodowe upadły – miały tylko szlachecki, a nie ponadklasowy charakter. Zaangażowanie chłopów wymagałoby zniesienia pańszczyzny, co było nie do zaakceptowania dla szlachty. W końcu zrobił to jednak carat, ostatecznie udaremniając two-rzenie się ogólnonarodowego łańcucha żądań niepodległościowych. Dążenia narodowe cechowały przedkapitalistyczną drobną szlachtę, więc przypisywanie ich współczesnemu proletariatowi albo – co gorsza – ich wzniecanie, to jawny anachronizm.

Zwracając się w kierunku odbudowania Polski jako państwa kapitalistycznego, odwróciłby się od swojego ostatecznego celu, od socjalizmu, który jest wypływem rozwoju społecznego; chcąc zaś stanąć twarzą w twarz do tego swego celu, pro-letariat musi się odwrócić plecami do programu odbudowania Polski17.

Należy jednak pamiętać, że Luksemburg absolutnie nie była wrogiem narodowości pojmowanej kulturowo. Aktywnie na przykład sprzeci-wiała się akcjom germanizacyjnym, które uważała za barbarzyńskie działania niemieckiego rządu i kapitału18. Natomiast postulat odzy-skania państwowości i prawo narodów do samostanowienia uznawała za iluzoryczne hasło, za którym nie idzie konkretna treść. To raczej jeden z tych ahistorycznych fetyszy, których treść jest dziejowo zmienna i materializm nie może ich bezkrytycznie akceptować. Dążenia naro-dowe i separatystyczne mogą być postępowe, ale mogą też mieć wsteczny, reakcyjny charakter, wstrzymujący rozwój, a w konsekwen-

16 Tamże, s. 53.17 R. Luksemburg, Socjalpatriotyzm w Polsce, [w:] Wybór pism, t. 1, s. 66.18 Tejże, W obronie narodowości, [w:] Wybór pism, t. 1.

Page 163: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012163

Róz.a Luksemburg...

cji drogę do komunizmu19. Taki charakter mają właśnie polskie postu-laty „socjalpatriotyczne”.

Socjalizm nowoczesnej klasy robotniczej, mianowicie zaś socjalizm naukowy nie lubuje się w możliwie radykalnie i wspaniałomyślnie brzmiących rozwiąza-niach kwestii społecznych i narodowych, tylko rozpatruje przede wszystkim warunki realne tych zagadnień20.

Musi się on kierować materialistyczną analizą, a nie idealistycznymi rojeniami. Samostanowienie to prawo utopijne, absolutnie niemożliwe do zrealizowania. W każdym państwie są resztki narodów rozdeptanych przez historię, które teraz są reakcyjne i wsteczne, a ich samostanowienie uniemożliwiłoby jakikolwiek rozwój. Naukowa dialektyka wyrzeka się bożyszcz uniwersalnych wartości – demokracja, prawa człowieka czy samostanowienie narodów to historyczne twory, dzieci epoki, których nie można absolutyzować ponad sytuację dziejową21. Narodu jako obiek-tywnej całości nigdy nie było: „w społeczeństwie klasowym naród jako jednolita całość społeczno-polityczna nie istnieje, istnieją natomiast w każdym narodzie klasy z antagonistycznymi interesami”22.

Wcześniejsza jedność narodowa to raczej iluzja i uzurpacja jednej grupy społecznej. Z trzema powstaniami narodowymi wiązały się różne konfiguracje mobilizacji społecznej i środków walki – łączy je tylko arbitralnie nadana rama „walki ujarzmionego narodu o niepodległość”. Tylko „metafizyka szlachecko-katolickiej ideologii” może przeoczyć zupełną niewspółmierność i nie-uprzedniość pozycji społecznych stoją-cych za tymi zrywami. Tymczasem są to „trzy zupełnie inne społeczno-

-polityczne ruchy”, którym retroaktywnie i arbitralnie nadaje się tożsa-mość symboliczną23. Sama kategoria narodu skrywa jego wewnętrzne zróżnicowanie i jest burżuazyjnym narzędziem ideologicznym, które legitymizuje panowanie klasowe. W różnych momentach historycznych poszczególne klasy ustanawiają się jako ucieleśnienie całego społeczeń-stwa: „»Ruchy narodowe« i walki o »interesy narodowe« są to zwykle ruchy klasowe panującej warstwy burżuazji”24. Następuje przechwycenie całości przez część – burżuazja ustanawia się całym narodem w rewolu-

19 R. Luksemburg, Kwestia narodowa i autonomia, [w:] Wybór pism, t. 2, Warszawa 1959.

20 Tamże, s. 134.21 Tamże, s. 135-138.22 Tamże, s. 148.23 Tamże, s. 126.24 Tamże, s. 149.

Page 164: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 164

Wiktor Marzec

cjach burżuazyjnych i rzeczywiście może wyrażać ponadpartykularne dążenia „o ile pod postacią »interesów narodowych« broni postępowych form rozwoju historycznego”25. Te czasy jednak minęły i tak jak burżu-azja schodzi ze sceny historii, tak musi ją też opuścić naród. Takie są reguły rozwoju kapitalizmu, który zdąża prostą drogą do swojego upadku. Na horyzoncie widać już migoczącą jutrzenkę nowego komunistycznego porządku.

czekając na krach kapitalizmu26

Dla Luksemburg kapitalizm był przede wszystkim „pierwszą formą gospodarczą, która nie może istnieć sama, bez innych form gospodar-czych jako otaczającego ją środowiska i jako jej gleby żywiącej”27. Z jednej strony, potrzeba realizacji wartości dodatkowej zmusza kapitał do poszukiwania zbytu na rynkach niekapitalistycznych. Z drugiej, konieczność kapitalizacji powoduje nieustanne wciąganie w obręb kapi-talizmu niekapitalistycznego otoczenia, co Michael Hardt i Antonio Negri określili mianem internalizacji zewnętrza28. Rysuje się tu sprzecz-ność, swoiste podcinanie przez kapitalizm gałęzi, na której się wspiera.

[Kapitalizm] zakłada nieograniczone spożytkowanie wszystkich materiałów i warunków, jakie daje do dyspozycji przyroda i ziemia, i jest z takim ich wyko-rzystaniem związane. Pod tym względem kapitał z samej swej istoty i wskutek samego sposobu jego bytowania nie znosi żadnych ograniczeń29.

Bariery te mogą być przekraczane, dopóki możliwa jest postępująca ekspansja – najpierw czynienie nowych obszarów rynkami zbytu, z czasem wciąganie ich w pełni w system kapitalistycznej produkcji. Cała

25 Tamże, s. 149.26 Akumulacja kapitału po raz pierwszy została wydana w 1913 roku, a więc

w okresie późniejszym, niż ten bezpośrednio nas interesujący. Retrospektywnie przenosimy więc niektóre rozstrzygnięcia na wcześniejsze myślenie Luksemburg. Wydaje się to o tyle uprawnione, że teoria imperializmu jest tylko kilka lat starsza i w pełnej formie wyraża intuicje i myślenie ekonomiczne obecne już w latach rewolucji 1905 roku, czy w czasie sporów o polską kwestię narodową.

27 R. Luksemburg, Akumulacja kapitału: przyczynek do ekonomicznego wyja-śnienia imperializmu, Warszawa 1963, s. 592.

28 M. Hardt, A. Negri, Imperium, tłum. S. Ślusarski, A. Kołbaniuk, Warszawa 2005, s. 245.

29 R. Luksemburg, Akumulacja kapitału..., s. 452.

Page 165: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012165

Róz.a Luksemburg...

ta dynamika prowadzi nieuchronnie do wyczerpania przez kapitał moż-liwości ekspansji połączonej z „żywieniem się zewnętrzem”, które po prostu znika. W ten oto sposób Luksemburg precyzuje Marksowską myśl o wytwarzaniu przez kapitalizm warunków swojego zniesienia.

Im gwałtowniej wszakże, im energiczniej i gruntowniej burzy on niekapitali-styczne kultury, tym prędzej usuwa też grunt spod nóg akumulacji kapitału. Imperializm jest zarazem i historyczną metodą przedłużenia istnienia kapitału, i – obiektywnie – najpewniejszym środkiem do tego, by najkrótszą drogą poło-żyć kres temu istnieniu30.

Teoria Róży Luksemburg była krytykowana już w momencie jej powsta-nia – przede wszystkim obiektem ataków była rzekomo wysuwana przez nią teza o automatycznym czy mechanicznym krachu kapitalizmu. Miał on być nieuniknioną konsekwencją wyczerpania się środowiska nieka-pitalistycznego, niezbędnego do dalszego funkcjonowania kapitalizmu. Okazuje się jednak, że jest to raczej stanowisko wytworzone przez samych polemistów na drodze osobliwej dedukcji z niektórych elementów teo-rii Luksemburg. Rozumienie upadku kapitalizmu można natomiast traktować jako abstrakcyjny punkt dojścia, który ukazuje przydatną w analizach kapitalizmu logikę31, nie zaś jako prawo, które implikowa-łoby rezygnację z działalności rewolucyjnej w obliczu deterministycznie określonego krańca kapitalizmu, który i tak nastąpi na mocy jego wewnętrznych sprzeczności. Redukowałoby to aktywizm polityczny, rolę klasy robotniczej czy partii wyłącznie do wyrażania „przyrodniczych” praw upadku kapitalizmu (jak działo się częściowo w Engelsowskiej kodyfikacji marksizmu i u większości teoretyków II Międzynarodówki). Wprawdzie, według Luksemburg, kapitalizm:

rozprzestrzeniając się kosztem wszystkich niekapitalistycznych form produkcji zmierza [...] prostą drogą do momentu, kiedy cała ludzkość rzeczywiście składać się będzie jedynie z kapitalistów i robotników najemnych i kiedy [...] akumu-lacja stanie się niemożliwa32.

Jednak nigdy stan ten ostatecznie nie zostanie zrealizowany. Na długo przed ustaleniem się:

30 Tamże, s. 566.31 Na ten temat zob. T. Kowalik, Róża Luksemburg: teoria akumulacji

i imperializmu, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1971, s. 136-143.32 R. Luksemburg, Akumulacja kapitału..., s. 614.

Rozumienie upadku kapitalizmu można traktować jako abstrakcyjny punkt dojścia, który ukazuje przydatną w analizach kapitalizmu logikę, nie zaś jako prawo, które implikowałoby rezygnację z działalności rewolucyjnej w obliczu deterministycznie określonego krańca kapitalizmu, który i tak nastąpi na mocy jego wewnętrznych sprzeczności

Page 166: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 166

Wiktor Marzec

absolutnego i niepodzielnego panowania produkcji kapitalistycznej jako ostat-niej konsekwencji rozwoju ekonomicznego, [kapitalizm – WM] wywołać tym musi powstanie międzynarodowego proletariatu przeciw panowaniu kapitali-stycznemu33.

Teoria polityczna Luksemburg jest w pełnym tego słowa znaczeniu akty-wistyczna. W myśl stwierdzenia Marksa, że „ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie”34, dynamiką kapitalizmu rządzą określone prawa, ale proces rewolucyjny i tworzenie politycznych pod-miotów zależą od umiejętnego, świadomego ich wykorzystania. Mimo że imperializm kapitalistyczny jest systemem ogólnoświatowym35, to właśnie w krajach rozwiniętego kapitalizmu ma się rozegrać decydująca walka o jego dalszą ekspansję, tam też przede wszystkim powstaje i działa ruch rewolucyjny.

Cechą znamienną imperializmu jako ostatniego stadium walki konkurencyjnej kapitału o zdobycie panowania nad światem jest nie tylko szczególna energia i wszechstronność ekspansji, lecz także fakt [...], że ta rozstrzygająca walka o możliwość ekspansji przerzuca się na powrót z obszarów stanowiących jej obiekt do macierzystych krajów kapitału36.

Formułowana w ścisłym odniesieniu do pozornie deterministycznej teorii ekonomicznej koncepcja rewolucji nie tylko pozostawia pole dla aktywności proletariatu, ale jest na niej oparta. Luksemburg kładzie olbrzymi nacisk na rolę „twórczości politycznej mas robotniczych we współczesnym procesie społecznym”37, a podstawowe pytania, jakie sobie stawia, dotyczą właśnie relacji owego aktywnego komponentu do rozwoju procesu dziejowego. Według Luksemburg, działalność proletariatu wynika z tendencji ekonomicznych, więc przyjmuje ona silne Marksow-skie założenie o postępującej proletaryzacji, binaryzacji struktury spo-łecznej. Automatycznie proces ten ma czynić ruch robotniczy zjawiskiem masowym, a jego postulaty realizacją społecznej uniwersalności.

33 Tamże, s. 615.34 K. Marks, Osiemnasty brumaire’a Ludwika Bonaparte, Warszawa 1949,

s. 13.35 Paralele teorii Luksemburg oraz koncepcji systemu-świata i krytyki kapi-

talizmu formułowanej przez Immanuela Wallersteina wydają się poważne i warte wnikliwego przeanalizowania.

36 R. Luksemburg, Akumulacja kapitału..., s. 730.37 F. Tych, Róża Luksemburg, [w:] Polska myśl filozoficzna i społeczna, t. 3,

Warszawa 1977, s. 447.

Page 167: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012167

Róz.a Luksemburg...

W swoich tekstach dotyczących strajku powszechnego, rewolucji rosyj-skiej czy mobilizacji mas podejmuje jednak Luksemburg niezwykle ciekawą refleksję nad kształtowaniem się robotniczego ruchu politycz-nego, który w żadnym razie nie jest automatyczną ekspresją stosunków ekonomicznych, ale musi być politycznie wytworzony – pozostaje w zwrotnym, dialektycznym związku z ekonomicznie zdeterminowanym procesem dziejowym: „Ruch robotniczy nie jest czymś niezmiennym. Przeciwnie, znajduje się w nieustannym procesie stawania się, jest sam procesem”38.

Kształtowanie się proletariackiego podmiotu politycznego w walkach i demokracji

W przemówieniu w sprawie taktyki na zjeździe w Stuttgarcie w 1898 roku Luksemburg zabrała głos w podstawowym sporze tamtego czasu: o to, w jakim horyzoncie powinna być prowadzona polityka socjalde-mokracji, na ile powinna ukierunkowywać się na ostateczne zwycięstwo rewolucji, a na ile zabiegać o teraźniejszą poprawę losu robotników39. Bieżąca walka ekonomiczna nie jest walką o socjalizm. Choć potrzebna, nie wolno się zawahać przed sięgnięciem po cel ostateczny, wątpić w możliwość jego realizacji czy dojrzałość sytuacji. Walka polityczna jest niezbędna i prowadzona ma być do końca. Ważna jest sama wiara w zwycięstwo – to ona, nawet pomimo fiaska konkretnego zrywu rewo-lucyjnego, przygotowuje polityczny podmiot przyszłej radykalnej zmiany. W żadnym razie nie można „kłaść się spać” w oczekiwaniu na odpo-wiednie warunki niesione przez dziejową konieczność i umożliwiające przejęcie władzy przez socjalistów. To wysiłek rewolucyjny stwarza te warunki. Rysuje się tu stanowisko Luksemburg w kluczowej wówczas debacie niemieckich socjalistów, której istotę wyraża tytuł jednego z jej artykułów: reforma socjalna czy rewolucja40?

Polska komunistka zdecydowanie sprzeciwia się gradualistycznym tezom Bernsteina, mówiącym o stopniowym przechodzeniu do socja-lizmu. Przystosowanie kapitalizmu do potrzeb proletariatu i stopniowe uspołecznienie ku socjalizmowi pozostają względem siebie w sprzecz-ności. Jeśli eliminują kryzysy kapitalizmu, to oddalają jego upadek

38 Tamże, s. 457.39 R. Luksemburg, Przemówieniu w sprawie taktyki na zjeździe w Stuttgarcie

w 1898 roku, [w:] Pisma wybrane, t. 1.40 Tejże, Reforma socjalna czy rewolucja, [w:] Pisma wybrane, t. 1.

Walka polityczna jest niezbędna i prowadzona ma być do końca. Ważna jest sama wiara w zwycięstwo – to ona, nawet pomimo fiaska konkretnego zrywu rewolucyjnego, przygotowuje polityczny podmiot przyszłej radykalnej zmiany

Page 168: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 168

Wiktor Marzec

i nadejście socjalizmu jako wynik tegoż upadku41. Zdaniem Luksem-burg, Bernstein formułuje ponadto fałszywą teorię środków przysto-sowania kapitalizmu – kredyty, kartele czy spółdzielczość nie mogą być sposobem jego uspołecznienia, nie kwestionują samej zasady wła-sności i obiegu kapitału, a nawet umożliwiają jego lepszą ekspansję. Związki zawodowe nie mogą być głównym filarem zmiany społecznej – mają wyłącznie defensywny charakter. Postępująca proletaryzacja wciąż generuje nowe zasoby siły roboczej, a wzrost wydajności pro-dukcji zwiększa stopę wyzysku i zmniejsza udział robotników w zyskach z produkcji. Dlatego celem socjalistów nie może być zmiana mecha-nizmów redystrybucji w obrębie kapitalizmu, gdyż ta jest niemożliwa i iluzoryczna. Musi nim być zmiana samego kapitalistycznego podziału własności na socjalistyczny. Wyzysk wynika z ekonomicznych warun-ków stosunków produkcji, więc tylko ich zmiana – nie zaś zmiany prawne – może przynieść wyzwolenie42. Panowanie klasowe opiera się na „rzeczywistych stosunkach gospodarczych” i jakakolwiek zmiana zadekretowana ustawowo może być co najwyżej doraźna i krótkotrwała. Przede wszystkim jednak, wraz ze scementowaniem państw narodowych i okrzepnięciem kapitalizmu, liberalno-burżuazyjna demokracja oka-zuje się zbędna i wracają niedemokratyczne formy rządu. Związek parlamentaryzmu z kapitalizmem jest w pełni przygodny i nic nie gwarantuje utrzymania nawet tych elementarnych praw w istniejącym systemie własności. Jak widać, „polityczna” narracja o mobilizacji rewo-lucyjnych podmiotów nierzadko ustępuje jednak tej „ekonomicznej”, wpisującej dążenia proletariatu w bardziej ogólne prawa rozwoju kapi-talizmu. Oderwanie poziomu politycznego od ekonomicznego auto-matyzmu jest bez wątpienia niepełne.

Z drugiej jednak strony, demokracja – choć zbędna dla burżuazji – odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu się proletariackiej podmioto-wości politycznej. „[T]ylko w niej, w walce o demokrację, w wykony-waniu praw demokratycznych proletariat może dojść do uświadomienia sobie swych interesów klasowych i swych zadań historycznych”43. Demo-kracja stanowi oparcie dla dążeń socjalistycznych, stanowi przestrzeń zejścia się świadomości proletariatu z jego rolą dziejową. „Kurnik bur-żuazyjnego parlamentaryzmu”, choć nie jest miejscem największego przewrotu dziejowego, ma do odegrania istotną rolę.

41 Tamże, s. 160.42 Tamże, s. 215.43 Tamże, s. 219.

Demokracja stanowi oparcie dla dążeń

socjalistycznych, stanowi przestrzeń zejścia się

świadomości proletariatu z jego rolą dziejową.

„Kurnik burżuazyjnego parlamentaryzmu”,

choć nie jest miejscem największego przewrotu

dziejowego, ma do odegrania istotną rolę

Page 169: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012169

Róz.a Luksemburg...

[D]emokracja jest nieodzowna nie dlatego, że czyni zbędnym zdobycie władzy politycznej przez proletariat, lecz przeciwnie, dlatego, że to uchwycenie władzy czyni równie koniecznym, jak także jedynym możliwym44.

Po raz kolejny mamy tu do czynienia z ambiwalencją i zatrzymaniem się wpół drogi. Mimo że sam polityczny podmiot nie jest w pełni ukon-stytuowany, lecz konstytuuje się w walce i procesie artykulacji własnych żądań, to jednak Luksemburg zna już z góry tożsamość, interesy i dzie-jową rolę tego podmiotu. Masy proletariackie przejmują władzę w okre-ślonym czasie – gdy postąpi rozkład kapitalizmu. Same są jego wytwo-rem. Inne podejście to dla Luksemburg po prostu blankizm – rewolucyjny, nieskuteczny wystrzał grupy spiskowców. Rewolucja to jednak dzieło par excellence polityczne i nie może biernie czekać, gdyż wtedy zawsze będzie „za wcześnie”. Znów mamy do czynienia z typową dla Luksem-burg oscylacją między politycznym stanowieniem aktywizmu a wpisa-niem w zdeterminowany proces historyczny. Nieco rozjaśnia to poniższy fragment:

Jeśli zatem z punktu widzenia przesłanek społecznych zdobycie władzy politycz-nej przez klasę robotniczą nie może wcale nastąpić „za wcześnie”, to z drugiej strony, z punktu widzenia efektu politycznego, tj. utrzymania władzy, musi ono z konieczności nastąpić „za wcześnie”45.

Rewolucja prawdziwie proletariacka jest długotrwałym zmaganiem i choć ex post pierwsze wysiłki mogą się wydawać przedwczesne, to właśnie dzięki nim osiągany jest końcowy efekt. Sama „przedwczesność” jest politycznym absurdem, możliwym do pomyślenia tylko w mecha-nistycznym pojmowaniu dziejów, gdy chwilę zwycięstwa określa się niezależnie od walki klasowej, która ją przynosi.

[S]ame te „przedwczesne” ataki proletariatu są bardzo ważnym czynnikiem, który stwarza polityczne warunki ostatecznego zwycięstwa, gdyż dopiero w ciągu kryzysu politycznego, który będzie towarzyszył zdobyciu władzy, dopiero w ogniu długich i zaciętych walk proletariat może osiągnąć konieczny stopień dojrzałości politycznej [...]46.

44 Tamże.45 Tamże, s. 222.46 Tamże, s. 222-223.

Page 170: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 170

Wiktor Marzec

Rewolucja 1905 – moment dziejowy i masowa mobilizacja

Niezwykle ważny wydarzeniem dla wszystkich chyba teoretyków socja-listycznych tego okresu była rewolucja 1905 roku47, która była zrywem robotniczym na niespotykana dotąd skalę. Uświadomiła też wielu, że rosyjski proletariat jest liczniejszy i bardziej zdolny do działań politycz-nych niżeli do tej pory przypuszczano. Dla Luksemburg nie było to do końca zaskoczeniem, bo w przeciwieństwie do wielu działaczy PPS nie uznawała robotników rosyjskich za niezdolnych do aktywności rewolucyjnej. Olbrzymie kontrowersje budziło też rozpoznanie cha-rakteru wystąpień robotniczych, które łączyły postulaty ekonomiczne, klasowe (socjalistyczne), polityczne (walka o uznanie, swobody) i naro-dowe.

Dla polskiej komunistki zryw 1905 roku to przede wszystkim pierw-sze klasowe, wspólne, ponadnarodowe wystąpienie proletariatu rożnych nacji Cesarstwa Rosyjskiego. Główne zadanie polityczne tego czasu to uświadomienie sobie znaczenia ruchu i walki klasowej przez sam prole-tariat, a maieutyczna sztuka wywoływania tego stanu to teraźniejsze zadanie Socjaldemokracji48. Kalkulacje „socjalpatriotów”, że robotnik rosyjski nie powstanie urobiony „tatarskim i carskim jarzmem”, nie sprawdziły się. Polacy zaś powstali nie do walki narodowowyzwoleńczej, ale do rewolucji proletariackiej. Nawet nieuświadomieni robotnicy odczuwali solidarność z towarzyszami walki z Petersburga, a wiele straj-ków miało ponadnarodowy charakter. To zdaniem Luksemburg jest ostatecznym argumentem przemawiającym za klasowym, a nie narodo-wym obliczem tych wystąpień. Olbrzymi entuzjazm budziła też skala zrywu, który był oddolny i spontaniczny – jako że rewolucja musiała być dla Luksemburg efektem woli i świadomości klasowej proletariatu, a nie przewodnictwa grupek inteligencji czy awangardy partyjnej (jak dla Lenina). Rewolucja 1905 roku dla działaczki SDKPiL była dowodem fiaska programu PPS i praktycznej likwidacji „socjalpatriotyzmu”49. Jego teoretyczne założenia upatrywały w polskim proletariacie nadziei na narodowe odrodzenie. Potencjał ruchu robotniczego wydawał się olbrzymi od buntu łódzkiego w 1892 roku, podczas gdy domniemana słabość proletariatu rosyjskiego, represje caratu i zacofanie Rosji prze-

47 Więcej na temat samego przebiegu rewolucji i jej politycznego oblicza zob. F. Tych, S. Kalabiński, Czwarte powstanie czy pierwsza rewolucja, Warszawa 1976.

48 R. Luksemburg, Obrachunek polityczny, [w:] Wybór pism, t. 1.49 Tejże, Likwidacja, [w:] Wybór pism, t. 2.

Page 171: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012171

Róz.a Luksemburg...

mawiały za separatystyczną walką o niepodległość. Wydarzenia rewolu-cyjne pokazały według Luksemburg błędność takiego ujęcia.

W szerszym planie, owo precedensowe „nowoczesne powstanie kla-sowe o wyraźnie proletariackim charakterze”50 stanowiło przyczynek do przedstawienia teorii mobilizacji politycznej i roli mas proletariackich w procesie politycznym. Nie ma przejrzystego przełożenia dziejowych procesów ekonomicznych na działalność rewolucyjną. Mimo że prole-taryzacja i kryzys kapitalizmu stwarzają warunki do zmiany społecznej, to sama klasa robotnicza jest bytem amorficznym, labilnym, przed któ-rym stoi długa droga do uformowania świadomego aktora politycznego. Wynika to ze specyfiki działań masowych, jak i psychiki tworzących je jednostek.

Psychika mas zawiera stale w sobie na podobieństwo Thalassy, morza wiecznego, wszelkie możliwości w potencjalnej formie: bezwietrzną ciszę śmiertelną i burzę huczącą, najnikczemniejsze tchórzostwo i najbardziej wybujały heroizm. Zawsze masa z jednej strony jest tym czym być musi, stosownie do istniejących warun-ków, z drugiej strony jest zawsze w stanie przejściowym, gotowa stać się zgoła inną, niż się na pozór wydaje51.

Warunki ekonomiczne powodują zaistnienie zbieżności interesów, nie-przekształconych jednak w świadomą artykulację polityczną (to oczy-wiście rozwinięcie Marksowskich wariacji na temat klasy w sobie i klasy dla siebie). Z początku masa robotnicza stanowi „mechaniczny konglo-merat osobnych grup proletariackich o jednakowych interesach, ale paralelnych dążeniach”. Dopiero w trakcie twardej szkoły rewolucyjnych walk staje się ona „całością, klasą polityczną o wspólnej woli i wspólnej świadomości klasowej”52. Wydarzenia takie jak rewolucja 1905 roku stanowią katalizator formowania podmiotowości politycznej w walce całego proletariatu skupiającej wiele rożnych żądań wokół podzielanego rdzenia postulatów, wspólnych dla wielu lokalnych buntów i roszczeń. Jest to efekt „walki w każdej okolicy, w każdym mieście, w każdej fabryce, walki skupiającej całą wielorakość i różnorodność żądań miejscowych około jednej wspólnej osi”53. Strajk powszechny w Królestwie jest dla

50 R. Luksemburg, Rewolucja w Rosji I, [w:] O rewolucji, s. 51.51 Tejże, Briefe an Freunde, Zurich 1950, s. 47, cyt. za: F. Tych, Róża Luk-

semburg, s. 476.52 Tejże, Wybuch rewolucji w caracie, s. 13, cyt. za F. Tych, Róża Luksemburg,

s. 452.53 Tejże, Co dalej, [w:] O rewolucji, s. 90.

Page 172: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 172

Wiktor Marzec

Luksemburg realizacją teorii i aktualizacją potencjalnej jedności mas robotniczych: „w owym strajku powszechnym [...] wspólność dążeń proletariatu w całym państwie stała się po raz pierwszy ciałem, objawiła się w czynie, we wspólnej jednoczesnej walce na jedno hasło”54.

W walkach rodzi się świadomość jedności żądań proletariatu, pod-miotowość polityczna – strajk masowy łączy regiony, branże, interesy i żądania. To pierwsze świadome wystąpienie emancypacyjne i ogromny postęp sprawy robotniczej55.

A rewolucja sama jest niezastąpioną szkołą, która wpierw likwiduje resztki nie-pewności mas w ferworze walki i to, co jeszcze wczoraj było może tylko instynk-tem i ciemnym parciem masy, w ogniu wydarzeń wykuwane zostaje na świado-mość polityczną56.

Nawet nieudane zrywy poszczególne dają sygnał i wytyczają drogę nowego ogólnego etapu walk. Całość wydarzeń na peryferiach kapita-lizmu jest zaś instruktywna dla ruchu rewolucyjnego krajów bardziej rozwiniętego kapitalizmu.

Kraj najbardziej zacofany, właśnie dlatego, że tak niewybaczalnie spóźnił się ze swoją rewolucją burżuazyjną, wskazuje proletariatowi Niemiec i krajów o naj-bardziej rozwiniętym ustroju kapitalistycznym drogi i metody dalszej walki klasowej57.

Rewolucja rosyjska jest „przemieszczona” w stosunku do podobnych wystąpień w państwach zachodnich. Wyrażenie interesów klasowych przez polityczne wystąpienie pełni inną rolę. Burżuazja nie podjęła dzia-łań w kierunku rewolucji burżuazyjno-liberalnej, więc proletariat samo-dzielnie wystąpił w tej roli, niszcząc automatyczny mechanizm repre-zentacji58.

54 Tamże.55 Tamże, s. 92.56 Tejże, Rewolucja w Rosji I, s. 50.57 Taż, Strajk masowy, partia i związki zawodowe, [w:] O rewolucji, s. 173.58 Rola walk na peryferiach nie ogranicza się tylko do tego. Dla Luksemburg

proletariat rosyjski wskazuje socjalistyczną drogę proletariatowi niemieckiemu. W ten sposób ujawnia się raz jeszcze dziwny splot aktywizmu i determinizmu w teorii Luksemburg. To, że rewolucja jest konieczna (kapitalizm wymusza swoje obalenie) na poziomie diagnozy ekonomicznej, tak naprawdę wymusza podobną konieczność na poziomie politycznym. Nie dzieje się to jednak przez reprezenta-cyjne powiązanie jednego z drugim, ale poprzez agitacyjno-polityczną wartość samej prognozy – skoro rewolucja jest konieczna, to trzeba ją zrobić, co wtórnie czyni ją konieczną. Zob. tejże, Strajk masowy, s. 560.

Page 173: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012173

Róz.a Luksemburg...

Rosja brała udział w ogólnym przewrocie europejskim – ta formalnie burżuazyjna rewolucja w Rosji nie jest już dziełem burżuazji, lecz klasy robotniczej. Mianowicie klasa robotnicza nie jest już przyczepką drob-nomieszczaństwa, jak we wszystkich rewolucjach dotychczasowych, lecz występuje jako samodzielna klasa, zupełnie świadoma swych odrębnych interesów i zadań klasowych [...]59.

Raz rozbudzonych żądań nie da się już zatrzymać, a wrzenie rewo-lucyjne obejmuje coraz to nowe grupy społeczne, które uświadamiają sobie zbieżność swoich żądań z rewolucyjną sprawą („nagromadzone wiekami spichrze chłopskiej krzywdy”). Słowem, następuje narastanie i konsolidacja łańcucha ludowego, konstrukcja równoważności zróżni-cowanych żądań60.

W ten sposób armia rewolucyjna w pochodzie swym rośnie bezustannie jak lawina i rośnie na stałe, mając jedynie zyski i nie znając strat w swych rozmiarach. A wraz ze wzrostem i różnorodnością szeregów rewolucji mnożą się coraz bardziej i urozmaicają formy jej natarcia, metody jej walki61.

Szeroka opozycja wobec represyjnego reżimu powoduje uruchomienie dynamiki rewolucyjnej spontaniczności. Poszczególne lokalne konflikty wykraczają swoim znaczeniem daleko poza bezpośrednie cele i nie tylko nie mogą się w swych żądaniach ograniczać do samych siebie, ale na poziomie symbolicznym skupiają i wyrażają dążenia i nadzieje wszystkich innych rewolucyjnych pozycji podmiotowych62. „Każda mobilizacja reprezentuje proces rewolucyjny jako całość”63. Wcześniej przygnieceni carskim jarzmem ludzie budzą się do politycznej aktyw-ności. Wolność jest performatywnie realizowana przez samo wystąpie-nie i żądanie uznania za polityczny podmiot. „Wolność faktycznie się już urzeczywistniła z dniem każdym w samym procesie walki64”. Walka zaś i konsolidacja klasy robotniczej realizuje się przede wszystkim poprzez strajk.

Strajk jest koniecznym efektem stosunków społecznych, a nie wystą-pieniem wywołanym odgórnie. Jest rewolucją oddolną wynikającą z samoorganizacji proletariackich mas65. Wcześniej wykrystalizowana

59 Tejże, Rewolucja w Rosji II, [w:] O rewolucji, s. 85.60 Zob. E. Laclau, Rozum populistyczny, tłum. zbiorowe, Wrocław 2009. 61 R. Luksemburg, Co dalej, s. 100.62 Zob. E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia..., s. 10-11.63 Tamże, s. 13.64 R. Luksemburg, Co dalej, s. 105.65 Tejże, Strajk masowy, partia i związki zawodowe, [w:] O rewolucji, s. 119.

Wolność jest performatywnie realizowana przez samo wystąpienie i żądanie uznania za polityczny podmiot. „Wolność faktycznie się już urzeczywistniła z dniem każdym w samym procesie walki”. Walka zaś i konsolidacja klasy robotniczej realizuje się przede wszystkim poprzez strajk.

Page 174: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 174

Wiktor Marzec

w procesie agitacji świadomość proletariatu jest uruchamiana przez przypadkową przyczynę, a wielość żądań polaryzuje się i koncentruje wokół idei strajku jako naddeterminowanego punktu oporu. Strajk masowy sprzyja dalszemu utrwaleniu i łączeniu różnorakich postulatów, prowadząc do wytworzenia określonych proletariackich podmiotowości66. Tak wytworzone łańcuchy żądań mogą ulec przekształceniu, rekrystali-zacji wokół innych mobilizujących je elementów.

W rzeczywistości więc walka ekonomiczna nie była tu rozpadnięciem się, roz-drobnieniem akcji, lecz tylko zmianą frontu, nagłym i naturalnym przekształ-ceniem się pierwszej generalnej bitwy z absolutyzmem w generalny obrachunek z kapitałem, co – odpowiednio do swego charakteru – przybrało formę poszcze-gólnych rozdrobnionych walk o podwyższenie płac67.

Pozornie partykularne potyczki z kapitałem wyrażają jednak dążenie o charakterze bardziej uniwersalnym. To, co normalnie byłoby party-kularnością ekonomizmu, w strajku masowym jest elementem, przez który realizuje się uniwersalność. Jest on jej warunkiem możliwości, ale i ma ją za swój czynnik konstytutywny.

Plan przeprowadzenia strajków masowych jako poważnej politycznej akcji kla-sowej wyłącznie siłami robotników zorganizowanych jest całkowicie beznadziejny. Jeśli strajk masowy, a raczej strajki masowe, jeśli walka masowa ma się udać, to musi się ona stać rzeczywistym ruchem ludowym, tzn. musi ogarnąć najszersze warstwy proletariatu68.

Ernesto Laclau i Chantal Mouffe komentują tę sprawę następująco: „Jedność walki ekonomicznej i politycznej – czyli jedność klasy robotni-czej – stanowi wynik owego ruchu sprzężenia zwrotnego i współzależ-ności. Ruch ten nie jest zaś niczym innym jak procesem rewolucji”69. Luksemburg stara się zbadać warunki możliwości konstrukcji podmio-towości politycznych i proponuje szczegółowy opis tworzenia się prole-tariatu jako aktora politycznego. W błyskotliwej analizie procesu poli-tycznego w trakcie rewolucji 1905 roku widać, jak konieczność zmierzenia się z bezprecedensowymi okolicznościami prowadzi Luksem-burg do wypracowania nowatorskiego języka analizy politycznej. Oko-

66 Zob. tamże, s. 124.67 Tamże, s.133.68 R. Luksemburg, Strajk masowy..., s. 165.69 E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia..., s. 10.

Page 175: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012175

Róz.a Luksemburg...

liczności te to przede wszystkim nakładanie się różnych żądań i postu-latów, mobilizacja tych samych elementów przez różne dyskursy-narracje polityczne, czy wreszcie tworzenie się politycznych podmiotowości niejako od nowa, pośród grup ludności nieobecnych wcześniej w sferze politycznej. Ów nowy język analizy to rodzaj mierzenia się z konieczną przygodnością pola politycznego a także stawienie czoła polityczności.

Szeroko zamknięte drzwi polityczności

Teoria politycznej mobilizacji Róży Luksemburg w oderwaniu od eko-nomicznego determinizmu jawi się jako błyskotliwe ujęcie rewolucyjnego wrzenia i konstruowania tożsamości politycznych u progu nowoczesno-ści. Nie tylko tematyzuje problem konstytuowania się politycznych podmiotowości z wielości rozdrobnionych walk, ale też zdaje sprawę z ustanowienia samej tej jedności na bazie różnorodności i złożoności70. Podobnie jak większość (jeśli nie całość) teorii o marksistowskiej pro-weniencji, pozostaje na rozdrożu teorii i praktyki (a raczej ich dialek-tycznego zrostu), ma walor opisowy i wyjaśniający. Wystarczy zestawić ją ze współczesnymi teoriami polityczności i zobaczyć, w jak wielu wymiarach je antycypuje, podejmując te same zagadnienia, choć wyra-żone jednak w nieukształtowanym do końca języku. Oczywiście ma też walor agitacyjny czy strategiczny i jako taka była pomyślana, będąc elementem mobilizacji i budzenia świadomości mas, które opisuje, per-formatywnie kształtując ich polityczne oblicze. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na nieesencjalistyczne podejście do tożsamości politycz-nych i wnikliwy opis ich kształtowania w samej politycznej aktywności. Ujęcie konstytuowania się polityki masowej, szerszych „ludowych” toż-samości mas proletariackich zdradza intuicje w pełni steoretyzowane w koncepcji „łańcuchów równoważności” i „budowania tożsamości ludowych” przedstawionej przez Ernesto Laclaua71.

Ile razy jednak pojawia się u Luksemburg takie teoretyczne otwarcie, zaraz przychodzi wpisanie go na wyższym poziomie w zdeterminowaną konieczność ogólniejszej teorii kapitalizmu. Analiza konsekwencji przed-stawionej teorii politycznej zatrzymuje się wpół drogi, uniemożliwiając wyjście poza niezwykle wprawdzie ciekawą, ale pozostającą w ówczesnym

70 Tamże, s. 13.71 E. Laclau, Rozum populistyczny. Oczywiście poszukiwanie zbieżności nie

może iść za daleko i zatrzymuje się na poziomie ściśle politycznego ujęcia mobi-lizacji masowej.

Ile razy jednak pojawia się u Luksemburg takie teoretyczne otwarcie, zaraz przychodzi wpisanie go na wyższym poziomie w zdeterminowaną konieczność ogólniejszej teorii kapitalizmu. Analiza konsekwencji przedstawionej teorii politycznej zatrzymuje się wpół drogi, uniemożliwiając wyjście poza niezwykle wprawdzie ciekawą, ale pozostającą w ówczesnym horyzoncie, teorię socjalistyczną

Page 176: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 176

Wiktor Marzec

horyzoncie, teorię socjalistyczną. Owe jasne punkty niezdeterminowa-nia są wykorzystane raczej do krytyki innych wariantów ówczesnego socjalizmu: reformizmu, gradualizmu oraz Leninowskiej teorii partii i rewolucji72. Luksemburg nie wyciąga z nich jednak ostatecznych kon-sekwencji wobec własnej teorii rewolucji (w jej politycznym, jak i eko-nomicznym wymiarze).

Na dylematy teoretyczne Róży Luksemburg należy spojrzeć w hory-zoncie problemów ówczesnej teorii socjalistycznej. Była ona formułowana przede wszystkim w świetle upadku tezy o proletaryzacji i określonej drogi do komunizmu (która zresztą została przez Luksemburg implicite pod-trzymana, co uniemożliwiło przezwyciężenie trudności i wprowadziło niemożliwe do zlikwidowania pęknięcie teoretyczne). Marks w obliczu wielości walk połowy dziewiętnastego wieku, musiał poczynić założenie, że w niedalekiej przyszłości polaryzacja klas się dokona i antagonizm będzie istniał w czystej formie. To pozwoliłoby przywrócić dychotomiczną strukturę pola politycznego obecną wcześniej w postaci opozycji ancien régime – lud. Uzgodnienie podmiotu politycznego i klas umocowanych w stosunkach produkcji miało się niebawem dokonać, jednak hipoteza postępującej proletaryzacji nie potwierdziła się. Choć rewolucja rosyjska 1905 roku dała Luksemburg dowód pewnej spójności dążeń rożnych grup rewolucyjnych (czy po prostu przykład udanej konstrukcji proletariackiej

– a może ludowej – podmiotowości politycznej), to w rozwiniętym kapi-talizmie Niemiec zróżnicowanych niewspółmiernych interesów było bar-dzo dużo, co powstrzymywało mechanizm naddeterminacji – poszczególne walki nie mogły stać się wyrazem i jednocześnie katalizatorem ogólnego zrywu ludowego, jak stało się to w Cesarstwie Rosyjskim.

Ostatecznie, rewolucja jest jednak konieczna na mocy sprzeczności kapitalizmu, który musi upaść. W Rosji była szybka i jednolita na skutek zacofania i wyzysku, w Niemczech także z pewnością nastąpi, a partia powinna przyspieszać (a może umożliwiać?) nieuchronny rozwój wypad-ków. Musi jednoczyć rożne formy walki, budować łańcuchy równoważ-ności miedzy niespójnymi dążeniami, realizując z zewnątrz budowę rewolucyjnego podmiotu. Całość zrywu to rewolucyjna spontaniczność, którą trzeba sprowadzić do realizacji nieuchronnej rewolucji. Na każdym niemal kroku widać owo napięcie – pozycja Luksemburg rozdarta jest między ekonomistycznym (quasi-)determinizmem (a zatem wiarą w automatyzm powstania podmiotu rewolucyjnego) a kontyngencją procesu

72 To przede wszystkim ujawniło się w po rewolucji październikowej, w ostatnich tekstach Luksemburg, zob. zwłaszcza Rewolucja rosyjska, [w:] O rewolucji.

Page 177: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012177

Róz.a Luksemburg...

historycznego. Odpowiedzią nie jest jednak awangardystyczne ujęcie roli partii (sięgające zenitu w pismach Lenina73). Rozwiązanie Luksemburg przekracza oba te stanowiska, wprowadzając wymiar polityczności do procesu rewolucyjnego. Pozostawia tym samym za sobą problem tego, czy świadomość rewolucyjna (a zatem konstruowanie podmiotu poli-tycznego) ma być wnoszona przez partię czy też jest emergentna wobec procesu ekonomicznego. Formułuje teorię mobilizacji politycznej i kon-struowania podmiotu rewolucyjnego, przypominającą propozycje choćby Laclaua i Mouffe, wyrażoną oczywiście avant la lettre, w dostępnych pojęciach epoki (nie jest to jednak teoria hegemonii w zaproponowanym przez Gramsciego sensie, nie przypomina też jej teoretycznej reapropria-cji w wykonaniu Laclaua i Mouffe). Lektura tekstów Luksemburg poświę-conych walkom rewolucyjnym roku 1905 i kształtowaniu się podmiotu rewolucyjnego ukazuje jednak zapis zmagań z problemem polityczności

– choć oczywiście kontyngencja pola politycznego nie jest opracowana w kategoriach poststrukturalistycznych. To, co potem Laclau wyraził i opisał w studiach nad pustym znaczącym, równoważności i wreszcie hegemonii74, jest jednak obecne w postaci wewnętrznego napięcia w myśleniu Luksemburg. To, co polityczne, jest niewidzialną przyczyną, generującą zarysowane powyżej problemy, jak i strukturalną niemożli-wością ich rozwiązania. Empiryczna sytuacja historyczna, związana nie-jako z „wyłanianiem się politycznego”, zmuszała teoretyków tego czasu do zmierzenia się z nimi. Propozycje Luksemburg w najpełniejszy sposób podejmują zagadnienie kształtowania się podmiotu rewolucyjnego z różnych niewspółmiernych żądań. Walki wzajemnie się naddeterminują i osiągają dzięki temu nadmiar znaczącego nad znaczonym, a zatem jed-ność symboliczną. Nie dzieje się tak jednak na skutek operacji na pozio-mie dyskursu, a raczej w wyniku specyficznego napięcia między tym, co polityczne a tym, co ekonomiczne. Tak komentują ten problem Laclau i Mouffe:

[M]echanizm jednoczenia jest czytelny: w sytuacji rewolucyjnej nie jest możliwe ustalenie dosłownego znaczenia każdej pojedynczej walki, gdyż każda wykracza poza swą dosłowność i zaczyna reprezentować w świadomości mas tylko jeden z momentów ogólniejszej walki z systemem [...]. [W] sytuacji rewolucyjnej znaczenie każdej mobilizacji jawi się – jeśli można tak to ująć – jako rozszcze-pione: oprócz bowiem szczegółowych dosłownych żądań każda mobilizacja

73 Zob. np. W. Lenin, Co robić?: palące zagadnienia naszego ruchu, [w:] Dzieła wybrane, t. 1, Warszawa 1978.

74 Zob. przede wszystkim E. Laclau, Emancypacje, tłum. zbiorowe, Wrocław 2001.

Page 178: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 178

Wiktor Marzec

reprezentuje proces rewolucyjny jako całość, a te całościujące efekty dostrzegalne są w zjawisku naddeterminowania niektórych walk przez inne75.

Jednak ich wielość wymyka się politycznej kontroli. Jak zatem dochodzi do nałożenia pozycji politycznej i klasowej76? Jeśli ta jedność nie jest uprzednia i nie tworzy się poza procesem rewolucyjnym, gwarantując współbieżność tych pozycji, to trzeba zapewnić ją w inny sposób. Jeśli jedność jest naddeterminowana procesem samych walk, to logika konieczności historycznej i logika rewolucyjnej spontaniczności pozostają względem siebie przeciwbieżne.

Luksemburg nie wyjaśnia, jak mogą współdziałać inaczej niż jako przeciwstawne i przeciwdziałające sobie nawzajem. Obszary ekonomicz-nego zdeterminowania i politycznej decyzji nie mają pozytywnych wyznaczników i jasno określonych granic. Okazują się raczej określane negatywnie względem siebie nawzajem. Tam gdzie kończy się sponta-niczność i polityczna mobilizacja, zdarzenia rewolucyjne są wynikiem procesu dziejowego i vice versa77. Choć opis konstytuowania się podmiotu politycznego na bazie wielości walk w procesie rewolucji jest bardzo trafny, to ostatecznie mechanizm ten zostaje oddany w pacht określeniu przez sprzeczności kapitalizmu. Nie do końca wiadomo, jak to się dzieje, że opozycyjne wobec caratu pozycje łączą się w jedności klasowej, a nie jakiejś innej. Sama sytuacja historyczna ukazuje wyraźnie (nie tylko z dzisiejszej perspektywy), że to, jaki będzie zwornik różnych dążeń, nie jest wcale z góry przesądzone. Równolegle z wystąpieniami Luksemburg, próbowano połączyć je jako walkę narodową, niepodległościową czy

„socjalpatriotyczną”. Luksemburg nie zmierzyła się jednak z tym zagad-nieniem na płaszczyźnie politycznej, zawierzając dziejowym kołowrotom ekonomii.

Niespokojny czas, w którym przyszło żyć i pisać Róży Luksemburg, sprawił, że stanowienie społeczeństwa nie mogło być myślane na dotych-czasowe sposoby. W warunkach peryferyjnej modernizacji i nierozerwa-nego splotu dążeń socjalnych, narodowych czy walk o uznanie nie mogło już być mowy o prostym odniesieniu do jakiejś stałej „podstawy”, jak organiczna jedność narodowa, konieczny antagonizm klasowy czy prawa dziejowe. Właśnie to poczucie braku podstawy dochodzące do głosu w czasach kryzysu politycznego, konieczność pomyślenia polityki od nowa zmusza do sięgnięcia granic polityki jako takiej, przynosi ujaw-

75 E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia..., s. 13.76 Tamże, s. 13-14.77 Tamże, s. 15-16.

Page 179: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012179

Róz.a Luksemburg...

nienie się radykalnej, koniecznej kontyngencji wspólnoty politycznej, słowem tego, co z czasem, od połowy dwudziestego wieku zaczęto ujmo-wać jako polityczność czy to, co polityczne. Wydaje się, że świadomość takiej politycznej kondycji stała się częściowo przynajmniej udziałem również Luksemburg. Na pewno zaś stały się jej udziałem zmagania z problemami zeń wynikającymi. Będąc jednak nieodrodną córką mark-sizmu przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, niejako usidloną przez intelektualny horyzont epoki, nie mogła w pełni zdać sprawy z tego spostrzeżenia w dostępnym jej filozoficznym języku i pojęciowo-ści, a przede wszystkim przemyśleć do końca wypływających zeń kon-sekwencji.

Page 180: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 180

Wiktor Marzec

Wiktor marzec (ur. 1985) – łodzianin, socjolog i filozof, do niedawna związany z Uniwersytetem Łódzkim. Obecnie przygotowuje rozprawę doktorską na Wydziale Socjologii i Antropologii Społecznej Uniwersy-tetu Środkowoeuropejskiego w Budapeszcie (CEU). Interesuje się kul-turowymi aspektami metropolitalnej nowoczesności, kulturą niepono-woczesnej Łodzi, teorią społeczną, filozofią polityki oraz socjologią seksualności. Obecnie pracuje w przestrzeni pomiędzy socjologią histo-ryczną, filozofią tego, co polityczne, i teorią dyskursu. Bada procesy mobilizacji politycznej i emancypacji intelektualnej w okresie rewolucji 1905 roku. Redaktor działu poświęconego krytycznym naukom spo-łecznym czasopisma „Praktyka Teoretyczna”.

Dane adresowe autora:Wiktor MarzecDepartment of Sociology and Social AnthropologyCentral European UniversityNador u. 9, 1051 Budapest, Hungarye-mail: [email protected]

cytowanie:W. Marzec, Róża Luksemburg i konstruowanie podmiotu politycznego, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/11.Marzec.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Wiktor MarzecTitle: Rosa Luxemburg and the Constructing of a Political SubjectSummary: Rosa Luxemburg is not only an economic author. In texts written in dramatic days of 1905 revolution she presented a path-breaking account of con-struction of political subjectivities, and thus revolutionary subject, in the very pro-cess of revolutionary struggles. The political dimension of her interventions shed a new light on her overall theoretical oeuvre. There is a constant tension between a determination of revolutionary process by economy and a political construction of revolutionary subject out of plurality of social demands. This article is an attempt to “symptomally read” of her texts, as evidence – I argue – of her theoretical strug-gle with the political – a radical contingency of the political dimension, which emerged in the given historical circumstances. Therefore, her works from 1905 period could be read as a very early attempt to comprehend the problem, whichwe are still dealing now in thinking revolutionary and emancipatory politics. Howe-ver, a “closure”in the certain intellectual horizon prevented Luxemburg from drawing ultimate consequences of this condition. Nevertheless, the political is still an “invi-

Page 181: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012181

Róz.a Luksemburg...

sible cause” generating tension and peculiar theoretical oscillation in Luxemburg’s thinking.Keywords: Luxemburg, the political, revolution, radical contingency, Laclau, poli-tical subjectivity

Page 182: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 183: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Piotr Laskowski

Analizy strajku powszechnego, podejmowane po roku 1905 przez Różę Luksemburg i Georgesa Sorela, przy-niosły zatarcie dotąd wyraźnych granic oddzielających klasyczny anarchizm od ortodoksyjnego marksizmu. Przedstawiona przez nich wizja spontanicznego rewolu-cyjnego ruchu mas napędzała działania „nowej lewicy” lat sześćdziesiątych, stając się zarazem punktem wyjścia dla refleksji nad pojęciem „klasy”, „świadomości”, jak również nad zagadnieniem rewolucyjnej organizacji politycznej. W latach osiemdziesiątych ku dziedzictwu Luksemburg i Sorela zwrócili się Chantal Mouffe i Ernesto Laclau, pró-bujący zmierzyć się z głębokim kryzysem lewicy. Celem tego tekstu jest ponowna lektura propozycji Luksemburg i Sorela oraz niektórych ich interpretacji, w kontekście trzech strategii rewolucyjnych formułowanych współcze-śnie – praktyki ruchu alterglobalistycznego i zapatystow-skiego, uniwersalizmu Alaina Badiou, wreszcie propozycji Giorgio Agambena.

Strajk generalny jako rewolucja.Luksemburg, Sorel i wspól/czesne projekty polityki radykalnej

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, Georges Sorel, strajk powszech-ny, klasa, Ernesto Laclau, Alain Badiou, Giorgio Agamben, anar-chizm, operaismo

Page 184: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 184

Piotr Laskowski

praktyka teoretyczna 6/2012 184

Zagadnienie strajku powszechnego dwukrotnie stawało w centrum debat prowadzonych na lewicy. Po raz pierwszy – u progu dwudziestego stu-lecia, wraz z narodzinami rewolucyjnego syndykalizmu na Zachodzie i wybuchem pierwszej rewolucji w Rosji. Zainteresowanie strajkiem powszechnym wybuchło około roku 1906, przygasło wraz z klęską kon-cepcji strajku przeciwko wojnie w roku 1914, by raz jeszcze błysnąć w latach 1918-1919. Swego rodzaju epitafium – nie tylko pożegnaniem, lecz także próbą ocalenia z popiołów swoiście przekształconych idei – jest opublikowany w roku 1921 Przyczynek do krytyki przemocy Waltera Benjamina.

Po raz drugi idea strajku powszechnego pojawia się w kontekście rewolucji roku 1968. Żywa w latach siedemdziesiątych, przede wszystkim we Włoszech, obumrze około roku 1980, wraz z klęską strajku w zakła-dach Fiata w Turynie. Tym razem za post scriptum poddające jeszcze raz refleksji nie samo pojęcie strajku, lecz zespół pojęć z nim związanych, uznać należy prace Ernesto Laclaua (napisaną wspólnie z Chantal Mouffe Hegemonię i socjalistyczną strategię i późniejsze teksty zebrane w Eman-cypacjach).

Strajk generalny jako strategia, czy raczej forma rewolucyjna, zajął w refleksji lewicowej, w ogromnej mierze za sprawą pism Róży Luksem-burg, miejsce szczególne – stając się punktem, w którym rozbiciu uległy dwa wcześniej stabilne klastry konstytuujące dwa wielkie nurty lewicy: anarchizm i marksizm. Stąd właśnie myśl Luksemburg stanie się po roku 1968 istotnym źródłem inspiracji dla „nowej lewicy” proweniencji mark-sistowskiej (szczególnie, choć nie tylko, włoskiej), a zarazem punktem odniesienia dla (przede wszystkim francuskiego) anarchizmu, poszuku-jącego możliwości dialogu z antyautorytarnym marksizmem.

Anarchizm i marksizm: mapa pojęć

W swej klasycznej formie anarchizm dawałby się ująć w klaster: party-kularne (fragmentaryczne) – acefaliczne – spontaniczne. Opozycyjny klaster marksistowski przyjmowałby kształt: uniwersalne (całościowe) – centralistyczne – organizowane. Ujmując rzecz inaczej, anarchizm akcentując niemożność reprezentacji, deklarował się po stronie ustana-wiającego wielość nominalizmu i empiryzmu. Afirmując wyjątek, eksces, hybrydę, występował przeciw jakiejkolwiek całościującej tożsamości. Ortodoksyjny marksizm odpowiadał, substancjalizując pojęcie klasy i z nieskrywaną pogardą i wrogością odnosząc się do tego, co Marks nazwał lumpenproletariatem, czyli pozbawionej tożsamości, płynnej

Page 185: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012185

Strajk generalny jako rewolucja

praktyka teoretyczna 6/2012185

materii społecznej, pozostającej poza podziałem klasowym1. Zauważmy na marginesie, że tak ujęte rozróżnienie między anarchizmem i marksi-zmem może wywołać wrażenie, że w swym oporze wobec jakiejkolwiek totalnej, a więc z konieczności despotycznej, całości, anarchizm jest przez swych przeciwników trafnie oskarżany o pozostawanie w strukturze binarnych opozycji, ostatecznie sprowadzalnych do prostego, jeśli nie prostackiego przeciwstawienia władzy i oporu. Jednak w ujęciu anarchi-stycznym czy anarchizującym, wielość nie konstytuuje się jako opozycja wobec jedności, lecz staje się formą myślenia poza binarną strukturą.

W sporze marksizmu z anarchizmem szczególne znaczenie przypada problemowi świadomości, powiązanemu ściśle z rozpoznaniem relacji między ujarzmiającym działaniem kapitalizmu a mocą oporu. W ujęciu anarchistycznym moc jest źródłowo obecna w poszczególnych zrewol-towanych grupach i jednostkach, a zyskanie świadomości (rozpoznanie destrukcyjnej siły kapitalizmu) zakorzenione jest w partykularnym doświadczeniu o charakterze egzystencjalnym. W klasycznej myśli mark-sistowskiej natomiast moc oporu jest wtórna wobec pracy kapitalizmu, w zasadzie jest wręcz produktem kapitalizmu – „dojrzewanie twórczych pierwiastków społeczeństwa nowego i momentów przewrotu – starego” zostaje ujęte jako funkcja dojrzewania sprzeczności i antagonizmów kapitalistycznej formy produkcji2. Świadomość nie wiąże się zatem jedy-nie (ani przede wszystkim) z partykularnym doświadczeniem, lecz uwa-runkowana jest zdolnością do ujęcia kapitalizmu jako systemu. Tak pojmowana świadomość jest wnoszona do klasy robotniczej, by w isto-cie stworzyć ją jako „klasę dla siebie”. Podczas gdy w myśli anarchistycz-nej rewolucyjna świadomość jest ściśle związana z pojedynczymi doświad-czeniami, w analizie marksistowskiej doświadczenia egzystencjalne zyskują wartość dopiero gdy zostają zinterpretowane w świetle teorii (potężny rozdział XIII pierwszego tomu Kapitału – Maszyna i wielki przemysł – zajmują w przeważającej części wstrząsające przypadki kon-kretnego, jednostkowego cierpienia. Marks analizując wywołane tym cierpieniem, spontaniczne akty oporu, tzn. bunty robotnicze przeciw maszynom, wybuchające od siedemnastego wieku aż po ruch luddystów, kwalifikuje je jako formy prymitywne, by potem stwierdzić: „Trzeba było sporo czasu i doświadczenia, aby robotnik nauczył się odróżniać maszynę od kapitalistycznego zastosowania jej i dlatego kierować swe ataki nie przeciw samym materialnym środkom produkcji, tylko przeciw spo-

1 K. Marks, 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte, [w:] MED., t. 8, s. 179.2 Tegoż, Kapitał, t. 1, tłum. zbior., red. P. Hoffman, Warszawa 1956, s. 543.

Page 186: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 186

Piotr Laskowski

łecznej formie ich eksploatacji”3. Marks pozostawia problem otwarty – nie precyzuje, jak dokona się ów skok świadomości. Użycie słowa „doświad-czenie”, a także pamięć o artykule 1. statutu I Międzynarodówki, mówią-cym o tym, że wyzwolenie robotników dokona się przez nich samych, pozwala przypuszczać, że świadomość rozwinie się w środowiskach robotniczych. Sam Marks nie byłby więc być może zbyt odległy od perspektywy anarchistycznej, która oczywiście nie zatrzymuje się na poziomie jednostkowego doświadczenia i jednostkowego aktu oporu, lecz szuka drogi do odrzucenia systemu jako całości. W myśli anarchi-stycznej jednak system nigdy nie zyska pozycji determinującej, jego odrzucenie będzie więc raczej efektem złączenia jednostkowych doświad-czeń niż rozpoznania systemowych uwarunkowań. Z drugiej strony zarówno aspiracje teoretyczne i działania samego Marksa, jak i praktyka polityczna jego uczniów każą przyznać całościowej teorii i jej twórcom pierwszorzędną rolę w procesie uświadamiania mas.

Mogłoby się wprawdzie wydawać, że problem świadomości i mocy jest w zasadzie pochodną rozstrzygnięcia między spontanicznością a organizacją. Zajmujemy się jednak tą kwestią obszerniej, bo pozosta-nie ona punktem rozbieżności w chwili, w której, przy okazji dyskusji o strajku generalnym, dojdzie do wykroczenia zarówno poza marksi-stowski, jak i anarchistyczny klaster. Oto bowiem u progu dwudziestego wieku za sprawą teorii rewolucyjnego syndykalizmu z jednej (anarchi-stycznej), i prac Róży Luksemburg z drugiej (marksistowskiej) strony, powstanie nowa konfiguracja: uniwersalne – spontaniczne. W tej kon-figuracji, w zderzeniu z problemem świadomości i mocy, ujawnią się aporie, unaocznią głębokie pęknięcia. Sposób mierzenia się z nimi warunkowany będzie przez rozstrzygnięcie być może najistotniejsze – między antydialektycznym odrzuceniem nicości na rzecz uznania pozy-tywności stawania się (to znaczy myśleniem oporu jako twórczej, róż-nicującej siły, uprzedniej wobec organizujących ją, pacyfikujących, kanalizujących sił systemu), a uznaniem w dialektycznej negacji, w pustce wytworzonej przez negację, jedynego możliwego punktu podmiotowego oporu. W pierwszym, nazwijmy je anarchistycznym, ujęciu, świadomość jest immanentną pozycją oporową, w drugim – jest sposobem zorgani-zowania pustego miejsca wytworzonego przez negację. Mówiąc jeszcze inaczej: chodzi o rozstrzygnięcie między rewolucją jako świętem i rewo-lucją jako poświęceniem (nicość nie może być świętowana, wymaga natomiast poświęcenia).

3 Tamże, s. 463.

Oto bowiem u progu dwudziestego wieku za

sprawą teorii rewolucyjnego syndykalizmu

z jednej(anarchistycznej), i prac Róży Luksemburg

z drugiej (marksistowskiej) strony,

powstanie nowa konfiguracja: uniwersalne

– spontaniczne

Page 187: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012187

Strajk generalny jako rewolucja

„Wiecznie ruchome, zmienne morze zjawisk”

Do roku 1905 zainteresowanie strajkiem generalnym było domeną myśli anarchistycznej. Anarchiści widzieli w każdej lokalnej aktywności straj-kowej spontaniczne wystąpienie ludowe, niezapośredniczone przez żadną formę politycznej reprezentacji, oparte o własny, wewnętrzny etos, wła-sne zasady działania. Szybko jednak działania strajkowe stały się przed-miotem zabiegów reformistów i działaczy związkowych, zmierzających do ich zagospodarowania, tonowania, ograniczania, najczęściej poprzez kierowanie ich ku precyzyjnej artykulacji żądań ekonomicznych i nego-cjacjom z właścicielami. Z drugiej strony reformiści wypracowali kon-cepcję politycznego strajku powszechnego, który, wolny od żądań eko-nomicznych, miał odbyć się we wskazanym przez nich momencie. Strajk generalny miałby więc być po prostu potężną bronią trzymaną w odwo-dzie. Politycznemu i związkowemu zagospodarowywaniu formy strajku anarchiści przeciwstawili ideę strajku generalnego, którego celem nie miałoby być osiągnięcie konkretnych celów możliwych do politycznej i ekonomicznej artykulacji, lecz akt rewolucyjny, zniesienie panującego porządku i wytworzenie całkowicie nowej rzeczywistości. Tak pojęty strajk generalny, gubiący anarchistyczną partykularność, lokalną różno-rodność, pozostający jednak ruchem acefalicznym i spontanicznym, stanie się fundamentem rewolucyjnego syndykalizmu, a jego najpełniej-szą teoretyczną wizję przedstawi Georges Sorel w opublikowanych w roku 1906 Réflexions sur la violence (w wersji książkowej wydanych dwa lata później).

Tradycja marksistowska pozostawała bardzo długo radykalnie kry-tyczna wobec idei strajku powszechnego. Podążała tu za wymierzonymi w anarchistów złośliwościami Engelsa, który przy okazji nieudanych prób rewolucyjnych podejmowanych przez anarchistów w roku 1873 w Hiszpanii pisał:

Strajk powszechny jest w programie bakuninowskim dźwignią, która służy do zapoczątkowania rewolucji socjalnej. Pewnego pięknego poranku wszyscy robot-nicy wszystkich gałęzi zatrudnienia w jakimś kraju lub nawet na całym świecie przerywają pracę i najdalej w ciągu czterech tygodni zmuszają w ten sposób klasy posiadające bądź to do kapitulacji, bądź też do zaatakowania robotników, wskutek czego ci uzyskują wówczas prawo do obrony, a przy tej okazji również i do zniszczenia całego starego społeczeństwa4.

4 F. Engels, Bakuninowcy w działaniu, MED, t. 18, s. 529.

Page 188: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 188

Piotr Laskowski

Zdaniem Engelsa sprawa strajku jest sprawą organizacji – albo pracujący dysponują organizacją (także kolosalnymi funduszami) i wtedy strajk nie jest już potrzebny (stawałby się „okrężną drogą” do celu), albo nią nie dysponują i wtedy strajku nie daje się z sukcesem przeprowadzić. Atak Engelsa wymierzony jest w wymienionych z nazwiska delegatów hiszpańskiej sekcji Międzynarodówki, którzy na kongresie w Hadze w 1872 roku, wobec usunięcia Bakunina i Jamesa Guillaume’a ze Sto-warzyszenia, podpisali tzw. manifest mniejszości, protestując przeciwko samemu aktowi głosowania tej kwestii w imię autonomii grup tworzą-cych Międzynarodówkę. Komentując ich zaangażowanie w akcje straj-kowe w Barcelonie rok później, Engels pisze o „gwałtownych mowach potulnych ludzi”, by ironicznie stwierdzić, że ostatecznie „z tak zwanych zasad anarchii, wolnej federacji niezależnych grup itd. nie pozostało nic, prócz bezmiernego i bezmyślnego rozdrobnienia sił rewolucyjnych, co sprawiło, że rząd mógł z garścią wojska pokonać jedno miasto po drugim, nie napotykając prawie nigdzie żadnego oporu”5.

Engels przeciwstawia anarchistycznej wizji spontanicznych strajków koncepcję zorganizowanego zbrojnego powstania. Kontynuatorem tej linii myślenia będzie Lenin, który nie przypadkiem odwoła się właśnie do tego tekstu Engelsa, pisząc cykl artykułów O tymczasowym rządzie rewolucyjnym. Artykuł drugi Tylko od dołu, czy też i od dołu, i od góry podsumuje bez ogródek: „Każda »poważna sytuacja rewolucyjna« stawia partii proletariatu zadania świadomego kierowania powstaniem, zorga-nizowania rewolucji, centralizacji wszystkich sił rewolucyjnych, śmiałego natarcia zbrojnego, najbardziej energicznego wykorzystania władzy rewo-lucyjnej”6.

Konceptualizacji doświadczeń pierwszej rewolucji rosyjskiej Luk-semburg dokonała w obszernym studium Strajk masowy, partia i związki zawodowe, opublikowanym w roku 1906. Celem studium jest zerwanie z tradycją Engelsowską (tekst otwiera zresztą obszerny fragment przy-wołanej tu analizy Engelsa) i odebranie anarchistom monopolu na zain-teresowanie strajkiem generalnym (czy, jak go nazywa, masowym). Inspi-racją jest praktyka rewolucji rosyjskiej 1905 roku, „pierwszego na największą skalę przeprowadzonego historycznego eksperymentu z tym środkiem walki”7. Doświadczenie tej rewolucji pozwala, zdaniem Luk-

5 Tamże, s. 545.6 W. I. Lenin, O tymczasowym rządzie rewolucyjnym, [w:] Dzieła, t. 8, Warszawa

1955, s. 488.7 R. Luksemburg, Strajk masowy, partia i związki zawodowe, [w:] O rewolucji:

Rosja 1905, 1917, Warszawa 2008, s. 113.

Page 189: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012189

Strajk generalny jako rewolucja

semburg, ogłosić „historyczną likwidację anarchizmu”, który jawi jej się jako „bujanie w obłokach”, „spekulowanie na wielką awanturę”, oparte wprawdzie na „dobrej woli i odwadze wybawienia ludzkości z obecnego, kapitalistycznego padołu płaczu”, by jak najszybciej „wskoczyć w lepszy społeczny świat”, zarazem jednak niebiorące pod uwagę materialnego kontekstu, historycznych uwarunkowań. „Kraj, gdzie proletariat nie miał żadnych praw politycznych i posiadał nader słabą organizację, pstra mieszanina różnych warstw ludności, o różnych krzyżujących się nawza-jem interesach […] – wszystko wydawało się jakby stworzone do tego, by anarchizm stał się nagle – nawet na krótki czas – potęgą […]. A jednak ojczyzna Bakunina miała stać się grobem jego doktryny”8. Pospieszny ten wniosek Luksemburg wyciąga z faktu, że anarchiści „nie stoją w Rosji na czele masowego ruchu strajkowego” i poza Białymsto-kiem, w którym warunki są dla socjaldemokracji szczególnie trudne wobec istnienia tam „pstrej mieszaniny różnych narodowości wśród robotników”, nie występują jako znacząca siła polityczna. Łatwo dostrzec, że tezę o klęsce anarchizmu Luksemburg formułuje, stawiając anarchistów na tej samej płaszczyźnie, co socjaldemokratów, rysując problem w kate-goriach walki o przywództwo i nie dostrzegając fundamentalnie różnego charakteru rewolucji anarchistycznej – nieszukającej artykulacji w tra-dycyjnych kategoriach politycznych, lecz raczej ustanawiającej jako swą stawkę uzyskanie mocy przez zrewoltowane grupy i jednostki. Zauważmy, że dwukrotnie Luksemburg używa w związku z ideą anarchistyczną opisu grup ludzkich w kategoriach „pstrej mieszaniny” [bunte Durcheinander, bunte Zusammenwürfelung] – raz w sensie statusu ekonomicznego, raz w kontekście etnicznym. Owa „mieszanina” utożsamiona zostaje osta-tecznie z lumpenproletariatem – podklasą uznawaną za Marksem za podglebie kontrrewolucji.

Doświadczenia rewolucji rosyjskiej stawiają jednak nowe wyzwania także przed marksizmem. Luksemburg wzywa do gruntownej rewizji marksistowskiego stanowiska wobec strajku masowego i uznania war-tości spontanicznej akcji strajkowej, zawierzenia jej żywiołowej mocy. Niektóre fragmenty jej tekstu brzmią zaskakująco anarchistycznie:

Zamiast martwego i pustego schematu sztywnej »akcji« politycznej, dokonywa-nej planowo i oględnie na mocy uchwały najwyższej instancji, widzimy tutaj kawał życia z krwi i kości – życia, które zgoła nie daje się wyciąć z szerokich ram rewolucji i które tysiącem arterii związane jest z całym zmiennym jej przebiegiem.

8 Tamże, s. 115.

Luksemburg wzywa do gruntownej rewizji marksistowskiego stanowiska wobec strajku masowego i uznania wartości spontanicznej akcji strajkowej, zawierzenia jej żywiołowej mocy.

Page 190: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 190

Piotr Laskowski

Strajk masowy, tak jak go nam ukazuje rewolucja rosyjska, jest zjawiskiem zmien-nym, odzwierciedlającym wszystkie fazy walki politycznej i ekonomicznej, wszystkie stadia i momenty rewolucji. Możność zastosowania go, siła jego oddzia-ływania, momenty jego wybuchu wciąż się zmieniają. Otwiera on nagle nowe dalekie perspektywy rewolucji, wówczas gdy się wydaje, że znalazła się ona w ślepym zaułku, a zawodzi tam, gdzie – wydawałoby się – można liczyć nań z całą pewnością. To rozlewa się szeroką falą po całym kraju, to znów zamienia się w olbrzymią sieć wąskich strumieni; to wytryskuje z podglebia jako świeże źródło, to znów bez śladu wsiąka w ziemię. Strajki polityczne i ekonomiczne, masowe i częściowe, demonstracyjne i strajki ofensywne, strajki powszechne w poszczególnych gałęziach przemysłu i w poszczególnych miastach, spokojnie przebiegające walki ekonomiczne i bitwy uliczne oraz walki na barykadach – wszystko to miesza się ze sobą nawzajem, odbywa się równocześnie obok siebie, krzyżuje się ze sobą, przechodzi jedno w drugie; jest to wiecznie ruchome, zmienne morze zjawisk9.

Strajk jawi się tu jako rewolucyjne kłącze – zdecentrowana plazma, pole działania sił i energii o różnym natężeniu – przeciwstawione temu, co systematyczne, zaplanowane, uporządkowane. Nic też dziwnego, że po maju 1968 anarchiści zaczęli w pismach Luksemburg, zwłaszcza zaś w tym tekście, poszukiwać płaszczyzny zbliżenia z nowym, antyautory-tarnym, antypartyjnym marksizmem. Daniel Guérin, jeden z najważ-niejszych teoretyków anarchizmu połowy dwudziestego wieku, w wyda-nej w roku 1971 książeczce Rosa Luxemburg et la spontanéité révolutionnaire, rozważając swoisty panteizm Luksemburg, cytuje Hen-riettę Roland-Holst, jej biografkę i przyjaciółkę: „Róża miała mistyczną wiarę w masy rewolucyjne i ich możliwości. Ta wiara łączyła się w niej z wiarą w niepokonaną twórczą siłę życia”10. Ten brzmiący silnie bergso-nowsko fragment znajduje dopełnienie w cytowanym dalej liście Luk-semburg, w którym „dusza” mas określona zostaje mianem „wiecznego morza”, gdzie „pełna możność jest w stanie utajonym”. „Masa jest zawsze tym, co powinno zależeć od okoliczności, i jest zawsze w punkcie stawa-nia się czymś zupełnie innym od tego, czym zdaje się być”11. Ten obraz zdaje się silnie współgrać z tak istotnym dla Deleuze’a Bergsonowskim rozróżnieniem między wirtualnym a możliwym12. Tak widziany ruch

9 Tamże, s. 145-6.10 H. Roland-Holst, Rosa Luxemburg, Zurich 1937, s. 146; cyt. za D. Guérin,

Rosa Luxemburg e la spontaneità rivoluzionaria, Milano 1974, s. 31. Tu i dalej używam włoskiego tłumaczenia dzieła Guérina.

11 List do Mathilde Wurm, 16 lutego 1917, cyt. za D. Guérin, Rosa Luxem-burg..., s. 31.

12 Zob. G. Deleuze, Le bergsonisme, Paris 1966, s. 99 i n.

Page 191: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012191

Strajk generalny jako rewolucja

masy wydaje się uwolniony od mechanicystycznej determinacji i ujęty w kategoriach różnicy i tworzenia. Może to dziwić, skoro Luksemburg przywoływana bywa najczęściej w kontekście przypisywanego jej deter-ministycznego ekonomizmu. Sam Guérin wydaje się nieco zadziwiony wydźwiękiem listu, zauważa więc szybko, że Luksemburg nie odeszła od odziedziczonego po ortodoksyjnych marksistach przekonania, że spon-taniczna akcja mas możliwa jest tylko w obiektywnych warunkach eko-nomicznych, które na nią pozwalają – „spiżowe prawa rewolucji są potęż-niejsze niż chwilowe nastroje mas”13. Wszak widzieliśmy, że w rozprawie z anarchizmem Luksemburg z jednej strony oskarża go o abstrahowanie od kontekstu ekonomicznego, z drugiej – „pstrą mieszaninę” o różnym statusie ekonomicznym uznaje, zgodnie z marksistowskim paradygmatem, za jego społeczną bazę. Z napięciem między fascynacją spontanicznymi wystąpieniami a przekonaniem, że sytuacja rewolucyjna możliwa jest tylko jako efekt zaostrzenia się sprzeczności kapitalizmu, napięciem obec-nym zresztą także w myśli Marksa, Luksemburg nie umie poradzić sobie tak łatwo, jak uczynili to ortodoksi II Międzynarodówki, którym nic nie było bardziej wstrętne od niezaplanowanych robotniczych wystąpień. Ostatecznie Luksemburg zadowala się trawestacją formuły Marksa, „ludzie nie tworzą historii dowolnie. Lecz tworzą ją samodzielnie”14.

masa: między „pstrą mieszaniną” a klasową jednością

Kwestią istotniejszą od śledzenia deterministycznej nuty w myśli Luk-semburg jest identyfikacja rewolucyjnego podmiotu: masy. Uderzająca jest jego jednorodność, stanowiąca zarazem warunek mocy i podstawę złączenia w jedno mnogości strajków. Gdy anarchiści bronić będą auto-nomii heterogenicznych punktów oporu, żywa wielość form walki jest wedle Luksemburg jedynie sposobem przejawiania się jedności masy. Co istotne, ustanowienie masy jako podmiotu nie jest określeniem pod-stawy, punktu wyjścia dla rewolucji pojmowanej jako praca różnicowa-nia, lecz formą docelowej obiektywizacji, zniesienia różnicy. Ten moment myślenia, który widzieliśmy już w żywiołowej niechęci Luksemburg do lumpenproletariackiej „pstrej mieszaniny”, jest niezbędny, by określić zadania partii, która nie znika, lecz zmienia swą pozycję wobec punktów

13 D. Guérin, Rosa Luxemburg..., s. 32.14 „Die Menschen machen ihre Geschichte nicht aus freien Stücken. Aber

sie machen sie selbst”. To zdanie z Kryzysu socjaldemokracji jest trawestacją słynnych słów Marksa otwierających 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte.

Page 192: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 192

Piotr Laskowski

oporu. „Komuniści – głosi Manifest Komunistyczny – wobec różnych grupowych interesów (narodowych, lokalnych) proletariuszy reprezen-tują wspólne interesy całego proletariatu i na rozmaitych szczeblach rozwoju walki klasowej reprezentują interesy ruchu jako całości, tj. osta-teczne cele wyzwolenia proletariatu” – pisze Luksemburg15. Zadaniem partii nie jest zatem „propagowanie” strajku, czy tym bardziej jego wywo-ływanie, zarządzanie, organizowanie – strajk masowy nie jest „scyzory-kiem, który »na wszelki wypadek« można trzymać zamknięty w kieszeni albo zgodnie z postanowieniem można otworzyć i użyć”16. Aktywność strajkowa jest manifestacją ludowej energii, odzyskaniem mocy.

A więc jeśli odrzucimy pedantyczny schemat […] strajku […] wywołanego sztucznie na rozkaz partii i związków zawodowych, i zwrócimy się do żywego obrazu rzeczywistego ruchu ludowego, wybuchającego z żywiołową siłą wskutek krańcowego zaostrzenia się przeciwieństw klasowych i znajdującego wyraz w […] burzliwych walkach i strajkach masowych, to jest rzeczą oczywistą, iż zadanie socjaldemokracji polegać musi nie na technicznym przygotowaniu i prowadzeniu strajku masowego, lecz przede wszystkim na politycznym kiero-waniu całym ruchem […]. Jeśli socjaldemokracja chce […] przejąć i utrzymać rzeczywiste kierownictwo ruchu masowego oraz cały ten ruch opanować w sensie politycznym, to musi ona z całą jasnością, konsekwencją i zdecydowaniem wytyczyć proletariatowi […] taktykę i cele okresu nadchodzących walk”17.

Tak oto Luksemburg rozdziela moc i świadomość. Tu, rzecz jasna, roz-chodzą się drogi Luksemburg i anarchizmu. Guérin będzie zmuszony z żalem zauważyć w podsumowaniu swej książki (ponownie za Roland--Holst), że „nigdy nie zdołała uwolnić się całkowicie od koncepcji cen-tralizacji i odgórnej organizacji […], dzieło Róży Luksemburg obciążone jest wieloma błędami i wieloma sprzecznościami”18.

Paradygmat stworzony przez Luksemburg znajdzie zastosowanie w historiografii. W opublikowanej w 1984 roku The Theory of the Gene-ral Strike from the French Revolution to Poland Phil Goodstein podpo-rządkuje całą narrację tezie o koniecznym połączeniu w strajku rewo-lucyjnym (tylko taki, w przeciwieństwie do rewindykacyjnego, może zmienić położenie klas pracujących) spontaniczności mas i świadomego kierownictwa partii rewolucyjnej. Historia strajków jest dla Goodsteina pasmem klęsk, nigdy bowiem, jak sądzi, do takiego połączenia nie

15 R. Luksemburg, Strajk masowy..., s. 179.16 Tamże, s. 118.17 Tamże, s. 168-169.18 D. Guérin, Rosa Luxemburg..., s. 82-83.

Page 193: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012193

Strajk generalny jako rewolucja

doszło – o klęsce decydowała albo bierność mas, albo brak świadomego kierownictwa, które rozumiałoby „zakres, naturę, ograniczenia i pro-blemy strajku powszechnego i podboju władzy politycznej19. Marta Petrusewicz w recenzji dzieła Goodsteina proponuje nie bez sarkazmu, by zmienić tytuł na Rosa Luxemburg revisited i podkreśla fundamentalny brak, który nie pozostaje chyba bez związku z przyjętym luksembur-giańskim paradygmatem: „ludzie pracy są wielkimi nieobecnymi tej książki. Nie dowiadujemy się niczego o nadziejach, pragnieniach, wizjach strajkujących mężczyzn i kobiet; ani o impulsie by strajkować i by strajkować wspólnie – impulsie pogrzebanym gdzieś w głębinach kolektywnej psychologii […]. Nic wreszcie o znaczeniu »świętowania« wcielonego w strajk, poczuciu zemsty, które siła i liczba może wytwo-rzyć”20. Myśl Petrusewicz, jak zobaczymy, silnie zbieżna z Benjaminow-skim O pojęciu historii, jawi się jako powrót do anarchistycznego obrazu strajku, także gdy Petrusewicz przeciwstawia książce Goodsteina bio-graficzne badanie strajków we Francji między 1870 a 1890 rokiem autorstwa Michelle Perrot21. Świadomość, będąca źródłem oporowej mocy, jest w losach i doświadczeniach tysięcy strajkujących, a nie w badanej przez Goodsteina „ogólnej historii idei strajku powszechnego”.

laclau, mouffe: Klasa jako znaczące

Luksemburgiański paradygmat, wyłożony w Strajku masowym, partii i związkach zawodowych, zainspiruje także filozofię polityczną lat osiem-dziesiątych. Laclau i Mouffe właśnie ten tekst biorą za punkt wyjścia swojej Hegemonii i socjalistycznej strategii. „Ów arbitralnie wybrany punkt początkowy […] jeśli nawet nie dostarczy nam zarysu linii rozwojowej, to przynajmniej uwidoczni rozmiary kryzysu”22. Autorzy Hegemonii... zwracają uwagę na strategiczny wymiar koncepcji jedności mas – o ile w Rosji 1905 roku każde wystąpienie strajkowe, lokalne i artykułujące swoiste cele, staje się niejako automatycznie wystąpieniem o charakterze powszechnym, o tyle w wypadku kraju rozwiniętego kapitalizmu (Nie-miec) wystąpienia robotnicze pozostają zatomizowane, odosobnione,

19 P. H. Goodstein, The Theory of the General Strike from the French Revolution to Poland, Boulder 1984, s. 264.

20 M. Petrusewicz, [recenzja], “International Labor and Working-Class History” 1986, Vol. 30, s. 118-124.

21 M. Perrot, Les ouvriers en grève: France, 1870-1890, Paris 1974.22 E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia i socjalistyczna strategia, tłum. S. Królak,

Wrocław 2007, s. 10.

Page 194: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 194

Piotr Laskowski

zawsze specyficznie partykularne – pozbawione twórczej mocy, niezdolne do przezwyciężenia logiki kapitalistycznej, logiki walki poszczególnych interesów. „W społeczeństwie kapitalistycznym klasa robotnicza jest z konieczności wewnętrznie podzielona i może odzyskać jedność tylko za pośrednictwem samego procesu rewolucji”. A zatem konieczne staje się „ustanowienie jedności rewolucyjnego podmiotu na złożoności i róż-norodności”, tak aby każda pojedyncza walka wykraczała poza swoje znaczenie, „swoją dosłowność”, i zaczęła „reprezentować w świadomości mas tylko jeden z momentów ogólniejszej walki z systemem”23. „Jedność klasowa jest zatem jednością symboliczną”, zauważają Laclau i Mouffe, co w istocie oznaczać musi zerwanie z ekonomizmem. Natychmiast jednak Luksemburg zmuszona jest do ekonomizmu powrócić:

Z jednej strony […] analiza przeprowadzona przez Różę Luksemburg do tego stopnia zwielokrotniła punkty antagonizmu i formy walki – które będziemy […] nazywać pozycjami podmiotowymi, że całkowicie udaremniła jakąkolwiek możliwość ich kontroli czy planowania przez […] polityczne przywództwo; z drugiej natomiast – postulowała symboliczną naddeterminację jako konkretny mechanizm jednoczenia owych walk24 .

Kłopot, jak zauważają autorzy Hegemonii..., w tym, że z teorii rewolu-cyjnej spontaniczności wyprowadzić można, zgodnie z intuicjami anar-chistycznymi, podmiot nieokreślony, na pewno nie podmiot w postaci klasy. Skądinąd sama Luksemburg w tym właśnie tekście zmuszona jest przywołać rewolucyjną aktywność reprezentantów „drobnomieszczań-skich i wolnych zawodów”: urzędników, aktorów, nawet urzędników policji. Stąd konieczny powrót do obiektywnych praw rozwoju kapita-lizmu, wyjaśniających proletaryzacją udział w rewolucji klasy średniej i chłopów. Laclau i Mouffe zauważają przy tym, że logika ekonomicznej konieczności i logika rewolucyjnej spontaniczności nie dopełniają się, lecz pozostają w konflikcie – stąd owe sprzeczności, podkreślane przez Guérina. Wyjściem, które zaproponują autorzy Hegemonii..., nie jest jednak wybór (powrót do anarchizmu lub ortodoksyjnego marksizmu), lecz próba przezwyciężenia sprzeczności, co wszakże zaowocuje utrzy-maniem całościującego pojęcia klasy przy całkowitym oderwaniu go od materialnej podstawy.

Zanim zajmiemy się projektem Laclaua i Mouffe, musimy dostrzec, że logika ekonomicznej konieczności ma w myśli Luksemburg jeszcze

23 Tamże, s. 12-13.24 Tamże, s. 14.

Kłopot, jak zauważają autorzy Hegemonii...,

w tym, że z teorii rewolucyjnej

spontaniczności wyprowadzić można, zgodnie z intuicjami

anarchistycznymi, podmiot nieokreślony, na pewno nie podmiot

w postaci klasy

Page 195: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012195

Strajk generalny jako rewolucja

195

jedną funkcję – umożliwiając całościową symboliczną naddeterminację, stanowi zarazem kotwicę, która pozwala ocalić spontaniczną mnogość przed Leninowskim woluntaryzmem. Jest rzeczą powszechnie wiadomą, że od 1902 roku Luksemburg pozostawała przeciwniczką Leninowskiej koncepcji partii przedstawionej w Co robić? i definiującej zadanie socjal-demokracji („czynnika świadomego”) jako walkę z żywiołowością czy spontanicznością. Stąd też Gramsci w Nowoczesnym księciu trafnie, jeśli patrzeć z pozycji leninowskich, skrytykuje ją za „przecenianie czynników ekonomicznych i spontanicznych” i zarazem lekceważenie elementów woluntarystycznych i organizacyjnych25. W tym ujęciu wysiłek uzgod-nienia ekonomizmu ze spontanicznością ujawnia nowy sens.

Stąd też konieczna staje się przeprowadzona przez Gramsciego rede-finicja pojęcia spontaniczności. Wedle Gramsciego „czysta spontaniczność w historii nie istnieje”, byłaby bowiem czysto mechaniczna. To, co nazy-wamy spontanicznym, jest pierwotną właściwością klas podporządko-wanych, niepozbawioną wszakże różnorodnych form świadomego kie-rownictwa – niewidzialnego, bo niepozostawiającego sformalizowanych czy udokumentowanych śladów, kształtowanego przez codzienne doświadczenia, zespół przekonań, owo senso commune, właściwe klasie, która nie rozpoznała się jeszcze jako klasa „dla siebie”. Tego rodzaju „spontaniczność” jest swoistym stanem embrionalnym, elementarnym, który przez edukację, pracę teoretyczną, oczyszczanie z zewnętrznych wpływów, ostatecznie – dyscyplinę, może i powinien rozwinąć się, by wytworzyć zorganizowaną formację polityczną, organicznie związaną z wytwarzającą ją klasą (różnica, zauważa Gramsci, jest różnicą stopnia, nie jakości), niezbędną, by zabezpieczyć „spontaniczne” wybuchy nie-zadowolenia przed zagospodarowaniem ich przez „prawicowe reakcyjne ruchy klasy panującej”26. Ponownie odzywa się tu, obecne już u Marksa, przekonanie o podatności spontanicznego działania nieujętego w kate-gorię klasy na zagospodarowanie przez ruchy reakcyjne. Celem świado-mego kierownictwa musi być zatem, podobnie jak u Luksemburg, wpi-sanie tego, co spontaniczne, w przestrzeń polityki, a więc reprezentacji. O ile jednak u Luksemburg istnieje napięcie między spontanicznością a całościującą polityczną reprezentacją, o tyle Gramsci przecina je tezą o swoistej politycznej entelechii.

Laclau i Mouffe bliżej do dziedzictwa gramsciańskiego niż do myśli Luksemburg, od której wychodzą, by przezwyciężyć jej aporie. Toteż

25 A. Gramsci, Nowoczesny książę, [w:] Pisma wybrane, Warszawa 1961, t. 1, s. 582-583.

26 Tegoż, Quaderni del carcere, t. 3, Torino 1975, s. 330-331.

Page 196: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 196

Piotr Laskowski

z Gramsciego właśnie wywodzą swą koncepcję hegemonii. Laclau rozwi-jać ją będzie w swych Emancypacjach, gdzie w tekście Dlaczego puste znaczące mają znaczenie dla polityki? powróci raz jeszcze do tekstu Luk-semburg. Centralnym pojęciem Laclaua jest owo tytułowe „puste znaczące” (element znaczący bez elementu znaczonego) rozumiane jako znaczące nieobecnej, niemożliwej całości. Jeśli bowiem system oznaczania jest systemem różnicowania i ma charakter relacyjny („w pojedynczy akt znaczenia uwikłana jest całość” systemu”27), wymaga to istnienia systemu jako całości i, w konsekwencji, czyni ekwiwalentnymi różnice wewnątrz systemu, a zarazem nie pozwala na ujęcie owej całości (która nie jest przecież wewnętrzna wobec siebie i jako taka nie może być ujęta jako kolejna różnica) inaczej niż poprzez redukcję do czystej negatywności tego, co poza systemem28. Tak więc zarówno całość systemu, jak i czysta negatywność tego, co poza nim, ujęte być mogą tylko poprzez puste znaczące.

Przystępując do analizy Strajku masowego..., Laclau wychodzi od znanej nam już obserwacji: „znaczenie (znaczone) wszelkich konkretnych walk już od początku występuje jako wewnętrznie podzielone. Konkretny cel walki jest tym właśnie celem nie tylko w swej konkretności; znaczy on także opozycję wobec systemu”29. A zatem znaczone objawia się zara-zem jako różnica (to oto wystąpienie wobec wszelkich innych) i jako ekwiwalencja (w całościowo pojmowanym zakwestionowaniu systemu). Zdaniem Laclaua, aby wyrazić całość, czyli nieosiągalne, niemożliwe do adekwatnej reprezentacji zniesienie wszelkich różnic, konieczne jest

„uprzywilejowanie wymiaru ekwiwalencji aż do stopnia, w którym pra-wie całkowicie zaciera się jego dyferencjalna natura”30. Wspólnota, którą Laclau pojmuje jako nieobecną pełnię, nie może mieć żadnej własnej formy reprezentacji, zapożycza więc ją. W ten sposób „opróżnienie par-tykularnego znaczącego z jego partykularnego, dyferencjalnego elementu znaczonego umożliwia […] pojawienie się »pustych« znaczących jako znaczących braku, nieobecnej całości”31.

Relacja, dzięki której pewna partykularna treść staje się znaczącym nieobecnej pełni wspólnoty, jest właśnie tym, co nazywamy stosunkiem hegemonicznym (…). Klasę lub grupę uznaje się za hegemoniczną, gdy

27 E. Laclau, Dlaczego puste znaczące mają znaczenie dla polityki?, [w:] Eman-cypacje, tłum. A. Sypniewska, Wrocław 2004, s. 68.

28 Tamże, s. 70.29 Tamże, s. 72.30 Tamże, s. 71.31 Tamże, s. 74.

Page 197: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012197

Strajk generalny jako rewolucja

nie zamyka się w wąskiej korporacyjnej perspektywie, lecz przedstawia się jako dążąca do urzeczywistnienia bardziej dalekosiężnych celów – czy to emancypacji, czy to zapewnienia porządku szerszym masom populacji32.

Analiza Laclaua prowadzi, jak widzimy, do wytworzenia pojęcia klasy w przestrzeni znaczących opróżnionych z elementów znaczonych. To wszakże oznacza, że moc oderwana zostaje od swej podstawy w znaczo-nym, od poszczególnych jednostek i grup, by skumulować się w cało-ściującym znaczącym. W ten sposób rozstajemy się bezpowrotnie z wielością form rewolucyjnej spontaniczności, zmierzając ku mniej lub bardziej rewolucyjnemu centralistycznemu zarządzaniu33.

operaizm: kolektywny robotnik i odmowa pracy

W tym kontekście warto przyjrzeć się koncepcjom Mario Trontiego i włoskiego operaizmu wczesnych lat sześćdziesiątych.

Klasa robotnicza staje się jedyną anarchią, której kapitalizm nie jest zdolny społecznie zorganizować. Zadaniem ruchu robotniczego jest naukowe zorgani-zowanie tej anarchii robotniczej i polityczne kierowanie nią wewnątrz produk-cji kapitalistycznej. W modelu społeczeństwa zorganizowanego przez kapitał sama partia robotnicza nie może być niczym innym niż organizacją anarchii już nie wewnątrz, ale poza kapitałem, to jest poza jego rozwojem.

– twierdzi Tronti34. To rozróżnienie między ruchem a partią jest klu-czowe. Uznanie klasy robotniczej za anarchię nie oznacza pochwały spontaniczności35, na odwrót: jako to, co niereprezentowalne w polu działania kapitalizmu, robotnicza anarchia wymaga znaczącego: poję-cia klasy. Partia staje się niezbędna, by w społeczeństwie, którego wszel-kie ustrukturyzowanie jest tylko formą ekonomicznego zarządzania, wyartykułować w planie politycznym akt oporu, pozwalający na wykro-

32 Tamże, s. 75.33 Laclau zakłada zresztą, że zarządzanie owo realizować się będzie w ramach

porządku demokratycznego. Uderzające jest porównanie propozycji Laclaua z obser-wacjami Jacquesa Rancière’a – tam, gdzie Laclau widzi puste miejsce, czekające na wypełnienie, Rancière dostrzega fundamentalną cechę polityki prawdziwie demo-kratycznej, przyczynę, dla której „demokracja nie jest ani społeczeństwem do rzą-dzenia, ani rządami nad społeczeństwem” (J. Rancière, Nienawiść do demokracji, tłum. M. Kropiwnicki, Warszawa 2008, s. 64).

34 M. Tronti, Il piano del capitale, “Quaderni rossi” 1963, No. 3, s. 70.35 Tegoż, Noi operaisti, Roma 2009, s. 101.

Page 198: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 198

Piotr Laskowski

czenie poza granice kapitalistycznej organizacji życia. Celem partii jest więc zdefiniowanie robotników jako klasy, przy czym „pojęcie klasy pracującej zaistnieje tylko na tym konkretnym historycznym poziomie. Zostaje wyartykułowane w swojej specyficznej szczególności”. Wedle Trontiego klasa nie może być pojęciem uniwersalnym, uniwersalność jest bowiem wytwarzana przez kapitał. Klasa ma zatem sens wyłącznie w swojej stronniczej, „irracjonalnej” cząstkowości jako przeciwstawiona uniwersalistycznej, całościującej tendencji kapitału. Taki jest właściwy sens stwierdzenia Marksa, że „proletariat wyzwalając siebie, wyzwoli całą ludzkość”. Klasa powstaje zatem na bazie robotniczej anarchicznej autonomii jako partykularność rozbijająca całość. Walki robotnicze nie są przy tym aktem reaktywnym, wytworem stosunków kapitali-stycznych – na odwrót, to one „zawsze popychały naprzód rozwój kapitalistyczny, zmuszały kapitał do innowacji, do skoku technologicz-nego, do zmiany społecznej”36. „Kolektywny robotnik” dysponuje zatem, o ile walczy, suwerenną władzą nad produkcją i jako taki może stać się podmiotem rewolucyjnym. Aby tak się stało, alienacja musi osiągnąć maksymalny poziom, robotnik musi znienawidzić swoją pracę. Wtedy odmowa pracy stanie się śmiertelną bronią przeciwko kapita-łowi37. A zatem klasa pracująca powstaje jako klasa, by odmówić pracy. Nacisk kładziony na odseparowanie, partykularność klasy robotniczej, a także decydująca rola odmowy pracy, wiąże operaizm z myślą Sorela i rewolucyjnym syndykalizmem (sam Tronti mówić będzie w 1963 roku o neoanarchosyndykalizmie). Natomiast samo pojęcie klasy, poj-mowane jako formuła dokonywanej przez partię naddeterminacji, łączy operaistów z tradycją marksistowską. Jednak inaczej niż u Laclaua misją klasy jest rozbicie całościowej organizacji kapitalistycznej, nie zaś usta-nowienie hegemonii.

Do istotnego dziedzictwa operaizmu należy szczególnie głęboka ana-liza własnej porażki. Ta porażka w paradoksalny sposób wynika z tego, co jest największym bodaj dokonaniem tego kierunku, a z konsekwen-cjami czego nie zdołał się on uporać. Operaiści, by użyć języka Laclaua, odbudowali „wymiar dyferencjalny znaczonego”, likwidując tym samym hegemoniczną pozycję znaczącego jako pustego znaczącego. Innymi słowy – postanowili poznać to, co jest partykularną treścią robotniczego doświadczenia, które w modelu Laclaua musi zaniknąć, by powstać mogła klasa. Ostatecznie badania operaistów doprowadziły do destruk-cji pojęcia klasy. To doświadczenie ujawnia fundamentalną niemożność

36 Tamże, s. 99.37 Tamże, s. 98.

Wedle Trontiego klasa nie może być pojęciem

uniwersalnym, uniwersalność jest

bowiem wytwarzana przez kapitał. Klasa ma

zatem sens wyłącznie w swojej stronniczej,

„irracjonalnej” cząstkowości jako przeciwstawiona

uniwersalistycznej, całościującej tendencji

kapitału

Page 199: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012199

Strajk generalny jako rewolucja

uwolnienia znaczącego od partykularnego znaczonego, o ile oczywiście zachować chcemy moc obecną w owej partykularności zamiast transpo-nować ją na rewolucyjną elitę.

Operaizm rodził się w klimacie intelektualnym, na który wpływały prowadzone od lat pięćdziesiątych prace Ernesto de Martino, jego uczniów i naśladowców. Muzykolodzy, potem także etnologowie i historycy (wyraźne rozgraniczanie tych dyscyplin jest zresztą mylące) zwrócili się ku warstwom podporządkowanym, by usłyszeć ich głos, brzmiący w pieśniach, opowieściach, zwyczajach. Praca zmierzająca najpierw do zdefiniowania „ludu” (klas podporządkowanych), potem zaś do adekwat-nego uchwycenia jego kultury w relacji do przeżywanej rzeczywistości, miała dać odpowiedź na pytanie, jak spontaniczna zdolność kulturotwór-cza tych warstw ujmuje (pojmowane jako obiektywne) zagadnienie walki klas. Jako istotnego narzędzia używano przejętej z nauki radzieckiej kate-gorii „postępowego folkloru”, odnoszącej się do tekstów kultury ludowej artykułujących żądanie zmiany, a zatem niosących treści dynamiczne, rewolucyjne. Szeroko dyskutowany projekt mikrohistorii, „małej historii”, historii lokalnej (terminy te nie są równoznaczne) miał dać wgląd w prze-szłość taką, jaką znają i, co istotne, przeżywają klasy podporządkowane. W tej przeszłości identyfikowano punkty oporowej mocy. Z tych badań narodzić się miała teoria klasy, która pozostając organicznie związana z ludową tradycją, stanie się, zgodnie z paradygmatem Gramsciańskim, artykulacją rewolucyjnej całości. Ten wielki ruch dał Włochom niezwykły, zachwycający materiał: „wielki niemowa przemówił” – nie okazjonalnie, lecz pełnym głosem. Zarazem głos ten absolutnie nie był jednorodny. Wewnętrzne zróżnicowanie, lokalne, językowe, ekspresyjne, wymuszało coraz dalej postępujące dzielenie klasy na grupy, grupki, ostatecznie poje-dynczości, gdy okazywało się, że sam tekst rewolucyjnej pieśni nie wystar-czy – liczy się ton, gest, mimika, ulotna reakcja słuchaczy na to właśnie wykonanie, a zatem każdorazowe wykonanie.

W środowiskach robotniczych, do których udali się intelektualiści, dość szybko ujawniały się wewnętrzne podziały: chłopi z południa zacią-gnięci do fabryk w czasach boomu przemysłowego lat sześćdziesiątych i synowie rodzin o starej robotniczej tradycji, robotnicy niewykwalifiko-wani i robotnicy świadomi swych kompetencji – różnili się stosunkiem do pracy, a zatem i do aktów oporu: sabotażu czy strajku. Różniły ich doświadczenia i pamięć, sięgająca niekiedy ruchu oporu, niekiedy walk robotniczych początku lat dwudziestych, częściej lat czterdziestych i pięćdziesiątych, a niekiedy tradycji wiejskiej, w której przecież wielu z nich wyrastało. Operaizm załamuje się zatem, poszukując klasowej jedności, której wszakże nie jest w stanie zdefiniować. Badając klasę, zmu-

Page 200: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 200

Piotr Laskowski

szony jest dostrzec i uznać wewnątrz niej wciąż-dalej-podzielne partyku-larności. Operaiści próbowali ratować pojęcie klasy, formułując teorię fragmentacji – klasa miałaby być formą harmonijnego, synergicznego złączenia różnorodnych części, zachowującego wszakże ich odrębny kształt.

W roku 1981 Istituto Ernesto di Martino zorganizował w Mantui konferencję historyczną poświęconą pamięci robotniczej i problemowi klasy, jej składu. Ton konferencji był elegijny – projekt operaistyczny poniósł porażkę mimo, a może z powodu, odkrycia przestrzeni dotych-czas nieznanej. Kontekstem konferencji była klęska strajku w turyńskiej fabryce Fiata jesienią 1980 roku. Strajk (który zresztą wzywał, by „dzia-łać jak w Gdańsku – okupować!”) został złamany po 35 dniach mani-festacją dwudziestu tysięcy „umiarkowanych” – robotników, majstrów, niższego szczebla menedżerskiego – zorganizowaną pod hasłem „pracy bronionej przez pracujących”. Dojmującą analizę klęski przedstawił na łamach „Primo Maggio” Marco Revelli38. Wrócił do niej na konferencji w Mantui. W „Primo Maggio” Revelli, podobnie jak po nim liczni postoperaiści, trzyma się kategorii marksistowskich – to zmiana sposobu produkcji przynosi zmierzch „masowego robotnika”, podobnie jak dzie-więtnastowieczny kapitalizm zniszczył rzemieślnika. Zwraca też, w duchu operaistycznym, uwagę na wewnętrzne różnice w klasie robotniczej. Wśród strajkujących wyróżnia trzy wielkie grupy – organizujących strajk „starych”, pamiętających kulturę oporu lat pięćdziesiątych, „masowych” z lat sześćdziesiątych, zapewniających strajkowi zakorzenienie w mieście, ale nieczujących się pewnie w fabryce, niemających poczucia pełni spraw-stwa, wreszcie „młodych”: „licznych i aktywnych, lecz niesubordynowa-nych”. Typowym młodym jest „długowłosy robotnik z kolczykiem”, który poprzez strajk „został zmuszony do porzucenia swojego języka, swojej ideologii mobilności, swojej kultury dorywczej pracy. Musiał przyjąć punkt widzenia »innych« – starszej generacji roku 1946, zapra-wionej w bojach, pamiętającej ruch oporu i zamach na Togliattiego”. Wobec ideologii mobilności narzuconej przez kapitalistów „odrzucenie fabryki przekształca się w etykę pracy”. Revelli zauważa, że „czasowa i delikatna jedność” heterogenicznej masy strajkujących ma charakter moralny, wywołany atakiem pracodawców. Ta intuicja w zasadzie powta-rza tezę Sorela – strajk jest formą moralnej, heroicznej wojny. To właśnie strajk ustanawia ową „kruchą jedność”.

Na konferencji w Mantui Revelli powraca do owego długowłosego młodego robotnika, cytuje go, podkreślając jego niechęć do robotników

38 Korzystam z tłumaczenia angielskiego: M. Revelli, Defeat at Fiat, “Capi-tal and Class” 1982, No. 16, oryg.: “Primo Maggio” 1980/81, No. 14.

Page 201: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012

Strajk generalny jako rewolucja

201

starszych: „Popatrz na mnie, popatrz dobrze: buty sportowe przypomi-nają o dyskotece, koszula jest koszulą ekstremisty, włosy – piosenkarza, kolczyk – homoseksualisty: nic nie przypomina robotnika, bo chcę, żeby każdy, kto wejdzie na mój oddział, wiedział natychmiast, że nie jestem jak inni, i że inni są żywymi trupami, a ja żyję”39. Revelli dodaje jednak, że na tych słowach nie kończy się historia owego robotnika. Był on także jednym z liderów kibicowskich ultrasów, w trakcie strajku opowiadał jednak: „mój stary krąg przyjaciół przeżywa kryzys; odkąd jestem w fabryce, nie spotykam się z ultrasami. Zrozumiałem, że tu, w fabryce, są relacje, wartości, relacje między ludźmi silniejsze niż na zewnątrz, bo tu się cierpi, i w tym cierpieniu tworzą się między nami relacje społeczne, przyjaźń, bardziej wartościowe i prawdziwsze...”. Revelli chce zatem utrzymać tezę o fundamentalnej robotniczej jedności, tożsamości. „Boję się egzaltacji całkowitym brakiem tożsamości […]. Jednostka bez toż-samości jest, moim zdaniem, prototypem człowieka faszystowskiego”, pisze i zauważa, że mediacja władzy może stać się niezbędna dla rozwią-zania kryzysu tożsamości40. Raz jeszcze zatem powraca zagrożenie zago-spodarowaniem wielości przez ideologię reakcyjną. Konkludujący jednak konferencję Sergio Bologna, odpowiadając wprost Revellemu, nie pozo-stawia złudzeń: teoria fragmentacji nie działa, koncepcja „nowego składu klasy, który miałby działać w sposób pozytywny, jako akumulator mocy, od pewnego momentu przestała funkcjonować”41.

Powrót klasycznego anarchizmu: solidarność bez podstaw

Powróćmy teraz do początków debaty o strajku generalnym, by spojrzeć na nią z drugiej, anarchistycznej i syndykalistycznej strony. W tym samym czasie, kiedy Róża Luksemburg pisała Strajk masowy..., anarchiści fran-cuscy masowo wstępowali do syndykatów, widząc w nich upragnioną formę oddolnej samoorganizacji robotniczej. Rodzący się rewolucyjny syndykalizm łączył spontaniczną, samoświadomą działalność robotników w uniwersalną formułę, której spełnieniem miał być rewolucyjny strajk powszechny.

39 M. Revelli, Osservazioni e riflessioni sull’inchiesta operaia, [w:] Memoria operaia e nuova composizione di classe, red. C. Bermani, F. Coggiola, Milano 1986, s. 455.

40 Tamże, s. 454.41 S. Bologna, Memoria operaia e rifiuto della memoria operaia, [w:] Memoria

operaia…, s. 464.

Rodzący się rewolucyjny syndykalizm łączył spontaniczną, samoświadomą działalność robotników w uniwersalną formułę, której spełnieniem miał być rewolucyjny strajk powszechny.

Page 202: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 202

Piotr Laskowski

Tymczasem jednak w klasycznym ujęciu anarchistycznym pojedyncze wystąpienia strajkowe miałyby pozostawać swoiste i nie podlegać ani sym-bolicznej reprezentacji (czy, używając terminu Laclaua, naddeterminacji), ani jakiemukolwiek instytucjonalnemu dookreśleniu. Powinny funkcjo-nować na sposób Deleuzjańskich maszyn wojennych, których aktywność przeciwstawia się każdemu domknięciu. Idzie tu ostatecznie o rozpoznanie mocy w „pstrej mieszaninie” i zabezpieczenie jej przed podmiotową reor-ganizacją. Stąd konsekwentny opór Errico Malatesty (skądinąd już w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku propagującego ideę strajku gene-ralnego) wobec roztopienia anarchizmu w rewolucyjnym syndykalizmie, którego program ujęty został w roku 1906 w tak zwanej Karcie z Amiens. Wedle Karty syndykaty miały stać się podstawową formą organizacji robot-niczej, poprzez którą możliwa będzie ich pełna emancypacja „poza wszyst-kimi szkołami politycznymi”, bez jakiegokolwiek związku z partiami poli-tycznymi. Strajk generalny doprowadzi do wywłaszczenia kapitalistów, po nim zaś złączone syndykaty przekształcą się z grupy oporu w „grupę pro-dukcji i redystrybucji, podstawę reorganizacji społecznej”. Malatesta, od swej słynnej polemiki z Pierrem Monattem na kongresie w Amsterdamie w roku 1907, po teksty pisane w czasie rewolucyjnych prób we Włoszech w latach 1919-1920, chce widzieć w syndykalizmie jedynie taktykę, środek działania – pożądany, lecz nie jedyny. Fundamentalna jest tu niezgoda na jakiekolwiek domknięcie, ustrukturyzowanie, które jego zdaniem musi dotknąć ruch syndykalistyczny. Malatesta upomina się o tych i te, którzy pozostają poza syndykatami, nade wszystko bezrobotnych, będących poza klasą, poza zasadą reprezentacji, by następnie dostrzec wewnętrzne zróż-nicowanie klasy robotniczej i zakwestionować samo pojęcie klasy – jako pojęcia, które reprezentując – zamyka i wyklucza. Nie istnieje interes kla-sowy, twierdzi Malatesta, „ekonomiczne interesy jednej kategorii robotni-ków będą nieodwołalnie sprzeczne z interesami innej kategorii”. Niejed-nokrotnie zdarza się, że podczas strajków robotnicy używają przemocy wobec łamistrajków, „którzy mimo wszystko są robotnikami, tak samo wyzyskiwanymi, a nawet bardziej upokorzonymi”. W miejsce „obiektyw-nej”, substancjalnej jedności ekonomicznej, Malatesta proponuje jedność (solidarność) moralną – także, a nawet przede wszystkim z tą najbardziej uciskaną, lumpenproletariacką częścią „pstrej mieszaniny”42.

42 E. Malatesta, przemówienie na kongresie anarchistycznym w Amsterdamie (1907), [w:] Anarchism: a Documentary History of Libertarian Ideas, red. R. Graham, t. 1, Montreal-New York-London 2005, s. 208-211; zob. także artykuły w Umanità Nova przedrukowane [w:] E. Malatesta, Il buon senso della rivoluzione, Milano 1999, s. 155-180.

Page 203: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012203

Strajk generalny jako rewolucja

W wydanej w roku 2005 książce Gramsci is Dead: Anarchist Currents in the Newest Social Movements Richard Day proklamuje powrót do anarchizmu. Odwołując się do alterglobalistycznej praktyki „ruchu ruchów”, biorąc za patrona Deleuze’a i Guattariego, za towarzyszki drogi zaś Donnę Haraway, Rosi Braidotti, wreszcie Diane Elam, Day próbuje dać zarys współczesnej antyhegemonicznej strategii anarchi-stycznej, opartej na „globalnej solidarności bez podstaw” (groundless solidarity – sam termin przejęty jest z prac Elam) przeciwstawionej „opartej na tożsamości polityce uznania” [identity-based politics of reco-gnition]. Spełnieniem takiej strategii jest cytowana przez Daya praktyka zapatystowska. Day cytuje słynną autoprezentację subcomandante Marcosa:

Tak, Marcos jest gejem. Marcos jest gejem w San Francisco, Czarnym w Połu-dniowej Afryce, Azjatą w Europie, Chicano w San Isidoro, anarchistą w Hisz-panii, Palestyńczykiem w Izraelu, Indianinem na ulicach San Cristobal, Żydem w Niemczech, Cyganem w Polsce, Mohawkiem w Quebecu, pacyfistą w Bośni, samotną kobietą w metrze o dziesiątej wieczorem, chłopem bez ziemi, członkiem gangu w slumsach, bezrobotnym, nieszczęśliwym studentem i, oczywiście, zapa-tystą w górach. Marcos to wszystkie wyzyskiwane, marginalizowane, prześlado-wane mniejszości stawiające opór i mówiące: „Dość”. Jest każdą mniejszością, która teraz zaczyna mówić i każdą mniejszością, która musi zamknąć się i słuchać. Psuje dobre samopoczucie tym u władzy – to jest Marcos43.

Sorel: cud powszechnej odmowy

Anarchistyczna formuła bycia mniejszościowym i spontanicznego oporu wobec wszelkich form opresji bywa niekiedy odrzucana, gdyż miałaby być niezdolna do rozpoznania czy ocenienia znaczenia kapitalizmu jako całościowego systemu opresji. Rozmaitość form panowania byłaby w tym ujęciu tylko funkcją jednolitego systemu wyzysku. Punktowe akty oporu z definicji musiały być nieskuteczne, postulat moralnej soli-darności natomiast – nieprzekonujący i od czasów Marksa definiowany jako sentymentalny. Georges Sorel, który równolegle z Różą Luksemburg poszukiwał możliwości ujęcia oporu jako „niepodzielnej całości” [un tout indivisé]44, jest myślicielem, który próbował przekształcić anarchizm

43 Marcos dla People’s Global Action, 2002, cyt. za R. J. F. Day, Gramsci is Dead: Anarchist Currents in the Newest Social Movements, London-Ann Arbor--Toronto 2005, s. 190-191; wypowiedź ta znana jest w kilku wariantach.

44 G. Sorel, Réflexions sur la violence, Paris 1946, s. 231.

Page 204: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 204

Piotr Laskowski

tak, by oddolna moc oporu zarazem nie została odgórnie zorganizowana i zdolna była uderzyć w kapitalizm jako całość.

Przedstawiając swą wizję rewolucyjnego syndykalizmu, a właściwie „skupiając cały socjalizm w dramacie strajku generalnego”, Sorel poszu-kuje formuły oporu, która będzie zarazem uniwersalna i politycznie niereprezentowalna. W sposób przywołujący na myśl tezę operaizmu, kwalifikuje strajk jako akcję klasową i zarazem rozłamową: „opozycje, zamiast je wygładzać, muszą zostać ostro uwypuklone […], grupy, które walczą jedna przeciw drugiej muszą zostać ukazane jako odrębne i tak zwarte, jak to możliwe”45. To wojna, w której jedność, podobnie jak w opisie Rivellego, ma charakter czysto moralny. Doświadczenie strajków rosyjskich 1905 roku Sorel ocenia zupełnie inaczej niż Luksemburg. Gdzie ona widzi zachwycający spontaniczny ruch mas, tam on posuwa się do supozycji, że przebieg rewolucji w Rosji nigdy kapitalizmowi nie zagroził, a nawet być może oczyścił pole Wittemu, ministrowi, który w Rosji instalował kapitalistyczny porządek: „nie ma w ogóle żadnego podobieństwa między tym, co zdarzyło się w Rosji, a tym, czego oczekują »prawdziwi syndykaliści we Francji«”46. Sorel, który dostrzegając w wystą-pieniach rosyjskich właśnie ich partykularyzm, dezawuuje je jako „poli-tyczne” i przeciwstawia proponowanej przez siebie idei strajku proleta-riackiego. „W pierwszym wypadku [pożądanego powszechnego strajku proletariackiego – PL] żaden szczegół nie może być rozważany sam w sobie; w drugim [powszechnego strajku politycznego] wszystko zależy od kunsztu, z jakim połączone są heterogeniczne szczegóły. Tu części muszą być rozważane osobno, trzeba ocenić ich wagę i podjąć próbę ich zharmonizowania”47.

Strajk Sorelowski znosi zatem wszelkie partykularyzmy i wydaje się całkowicie zrywać z anarchistyczną formułą. Zarazem, inaczej niż u Luksemburg, nie mamy do czynienia z symboliczną naddeterminacją w postaci ekonomistycznej konieczności artykułowanej przez partię. Jak zauważają Laclau i Mouffe, u Sorela „Całość jako fundujący racjonalny substrat uległa rozpadowi, a tym, co pozostało i z czym mamy do czy-nienia obecnie, jest melanż”. Nie istnieje żadna strukturalna podstawa jedności klasowej, a zatem kategoria klasy staje się „biegunem scalenia”, zadaniem świadomości. „Gdy tożsamość klasy robotniczej przestaje się wspierać na procesie jednoczenia zachodzącym na poziomie bazy (gdzie mamy do czynienia jedynie z melanżem), podstawą jej istnienia staje się

45 Tamże, s. 173.46 Tamże, s. 231; Sorel afirmatywnie przytacza tu opinię Ch. Bonniera.47 Tamże, s. 232.

Page 205: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012205

Strajk generalny jako rewolucja

separacja od klasy kapitalistów”48. Inaczej więc niż u operaistów, z którymi łączy Sorela definiowanie klasy jako odseparowanej, klasa nie ma żadnej własności pozytywnej, w istocie pozostaje „pstrą mieszaniną”. Całością, jednolitym podmiotem, staje się w samym tylko akcie odseparowania, odmowy.

Aby ów akt odmowy był możliwy, konieczny staje się mit, mit strajku generalnego. Mit jest w myśleniu Sorela formą Bergsonowskiego wspo-mnienia-obrazu, które oddziałuje na percepcję, aktualizuje się w niej, a zarazem nadaje jej kształt – percepcja jest bowiem zawsze przeniknięta wspomnieniami-obrazami, zarazem obecnymi i odróżnionymi49. Sore-lowski mit ma być zatem „środkiem oddziaływania na teraźniejszość” i zarazem „wyjściem z teraźniejszości”50. Mit strajku generalnego jest obrazem wspólnoty złączonej odmową i w tym akcie odmowy heroicz-nej, prawdziwie egalitarnej, zdolnej do poświęcenia. Jako taki, strajk generalny nie będzie żadnym rzeczywistym wydarzeniem, „jakiekolwiek próby rozpatrywania go dosłownie jako przyszłej historii są pozbawione sensu”51. Swą siłę bierze z przeszłości, jako wspomnienie-obraz.

Strajki są źródłem najszlachetniejszych, najgłębszych, najbardziej poruszających uczuć, jakie ma proletariat; strajk generalny łączy je wszystkie w skoordynowany obraz i ujmując je razem, nadaje każdemu z nich maksymalną intensywność; odwołując się do bolesnych wspomnień poszczególnych konfliktów, zabarwia intensywnym życiem wszystkie detale kompozycji przedstawiającej się świa-domości52.

To dlatego w micie strajku generalnego zawiera się cały socjalizm.Analiza Sorelowska przywołuje na myśl Benjaminowską tezę XII

O pojęciu historii: źródłem siły klasy robotniczej jest jej przeszłość – „obraz ujarzmionych przodków”53. Słowa młodego robotnika z Fiata, fundują-cego na cierpieniu robotniczą przyjaźń, stanowią ilustrację czy potwier-dzenie tezy Benjaminowsko-Sorelowskiej: to doświadczenie uciemięże-nia, najbardziej własne, umożliwia powstanie jedności, której obrazem jest u Sorela mit. Sorelowi bowiem nigdy dość powtarzania, że właśnie

48 E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia..., s. 47.49 H. Bergson, Materia i pamięć, tłum. R. J. Weksler-Waszkiner, Kraków 2006,

s. 98 i n.50 G. Sorel, Réflexions sur la violence, s. 180, 177.51 Tamże, s. 180.52 Tamże, s. 182.53 W. Benjamin, „O pojęciu historii”, w: Twórca jako wytwórca, tłum.

R. Reszke, Warszawa 2011, s. 208.

Klasa nie ma żadnej własności pozytywnej, w istocie pozostaje „pstrą mieszaniną”. Całością, jednolitym podmiotem, staje się w samym tylko akcie odseparowania, odmowy

Page 206: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 206

Piotr Laskowski

mit uwalnia pracujących od przywództwa socjalistycznych działaczy, jest najbardziej własnym, niepodlegającym intelektualnym opracowaniom ani kadrowemu zarządzaniu, wglądem i rozpoznaniem swojego miejsca w świecie. Sorel zwraca uwagę na znaną nam już obserwację, że mani-festacje ludowego niezadowolenia często zostają zagospodarowane przez ideologię konserwatywną, reakcyjną. Mit strajku generalnego, ustana-wiając perspektywę całkowitej odmowy, sprawia, że „najdrobniejszy incydent codziennego życia staje się symptomem wojny między klasa-mi”54. Uciemiężeni w najbardziej swoim „upartym, wzrastającym, inten-sywnym oporze wobec istniejącego stanu rzeczy” zabezpieczają się przed wszelkim kierownictwem – tak postępowych przyjaciół, jak reakcyjnych wrogów.

W słynnym fragmencie Teologii politycznej Carl Schmitt pisze: „Stan wyjątkowy ma dla nauki o prawie analogiczne znaczenie jak cud w naukach teologicznych”55. Jest rzeczą uderzającą, jak dalece Sorel zain-teresowany był kategorią cudu, którą uważał za niezbywalną w teologii56. Sorelowski strajk generalny jest politycznym odpowiednikiem cudu, zawieszeniem prawa, stanem wyjątkowym, który zdaje się być owym wytęsknionym przez Benjamina (i Agambena) prawdziwym stanem wyjątkowym57. Trzeba wszakże zauważyć, że sam Benjamin w koncepcji Sorela dostrzegał jedynie czysty środek, to znaczy akt pozbawiony prze-mocy, który umożliwia bezprzemocową relację między ludźmi, stanowi dla niej jednak konieczną techniczną ramę – znosząc zatem przemoc prawa, będąc w swej istocie anarchistycznym – nie jest skokiem do większego życia. Strajk nie może stać się prawdziwie rewolucyjny, skoro „dzisiejsza gospodarka postrzegana jako całość porównywalna jest nie tyle do maszyny, która przestaje pracować, gdy opuszcza ją palacz, co raczej do bestii, która poczyna szaleć, gdy tylko poskramiacz odwraca się do niej plecami”58. Skok ku większemu życiu umożliwi jedynie boska przemoc niebędąca środkiem, przemoc, która znosząc prawo nie ustanowi go na powrót i nie dopuści do jego rekonstrukcji.

Gramsci, dostrzegając bierny i zarazem rozłamowy charakter myśli Sorelowskiej, sądził zarazem, podobnie jak Benjamin, że strajk generalny

54 G. Sorel, Réflexions sur la violence, s. 193.55 C. Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, tłum. M. Cichocki, Kraków

2000, s. 61.56 Zob. G. Sorel, Dio ritorna, [w:] Da Proudhon a Lenin, Roma 1974,

s. 36-41.57 W. Benjamin, O pojęciu historii, s. 206 (teza VIII).58 Tegoż, Przyczynek do krytyki przemocy, tłum. A. Lipszyc, „Kronos” 2009,

nr 4, s. 36.

Page 207: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012207

Strajk generalny jako rewolucja

jest tylko obrazem praktycznego działania „o charakterze, jeśli tak rzec można, negatywnym i przygotowawczym”. Domagał się przeto „fazy aktywnej i konstruktywnej”.

Czy jednak […] pozostając w kręgu intuicji sorelowskich można wyobrazić sobie, by skuteczne było narzędzie, które pozostawia wolę zbiorową w jej pier-wotnej, elementarnej fazie tworzenia się, ograniczając ją do samego przeciwsta-wienia się, do „rozłamu” […]. Czyż ta wola zbiorowa, ukształtowana w sposób tak elementarny, nie przestanie wkrótce istnieć, rozdrobniona na niezliczoną ilość woli jednostkowych, które w fazie pozytywnej zwrócą się w różnych i rozbieżnych kierunkach59?

Tak pojęta spontaniczność, żywiołowość, jest dla Gramsciego, jak widzie-liśmy, niemożliwa inaczej niż jako czysty mechanicyzm. Tymczasem dla Sorela uniwersalność aktu odmowy ma otworzyć pole różnicowania, wytwarzania pojedynczości poza całością.

badiou: pustka i wydarzenie

W ujęciu Laclaua i Mouffe Sorelowskie pojęcie strajku ujawnia jedynie pustkę, która domagać się będzie wypełnienia. Stąd (zrealizowana histo-rycznie) możliwość ześlizgnięcia się sorelizmu ku nacjonalizmowi z kategorią narodu wypełniającą pustkę odmowy. Laclau i Mouffe zazna-czają wprawdzie, że „jest to oczywiście tylko jeden z możliwych wniosków, jakie wywieść można z analizy Sorela, i historycznie fałszywe oraz ana-litycznie nieuzasadnione byłoby uznanie go za konieczny”60, tym niemniej jeśli mają rację, widząc w Sorelowskim micie raczej pustkę niż pozytywną możność odmawiającą aktualizacji, ujawniliby istotną słabość tej myśli.

Analiza Laclaua, ujawniająca pustkę w sercu myśli Sorelowskiej, każe nam zająć się propozycją Alaina Badiou, która na pierwszy rzut oka może wydawać się uderzająco zbieżna z intuicjami Sorelowskimi. Bo też przy szybkiej lekturze propozycje Badiou daje się zgrabnie osadzić w kontekście Sorelowsko-Benjaminowskim. Tak w każdym razie chce je czytać Alberto Toscano, angielski tłumacz Badiou61. Badając Badio-

59 A. Gramsci, Nowoczesny książę, s. 490.60 E. Laclau, Ch. Mouffe, Hegemonia..., s. 50.61 A. Toscano, Can Violence Be Thought?: Notes on Badiou and the Possibility

of (Marxist) Politics, “Identities. Journal for Politics, Gender, and Culture” 2006, No. 5.1, s. 9-38; także Saul Newman, jeden z głównych proponentów postanar-

Page 208: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 208

Piotr Laskowski

uańskie odrzucenie „komunizmu destrukcji” na rzecz „komunizmu oddzielenia”, czy inaczej rzecz ujmując, zastąpienie niszczącego antago-nizmu „podziałem i separacją”, Toscano akcentuje niechęć wobec prze-mocy pojmowanej jako siła konstytuująca, dystans od Państwa (rozu-miany jako „polityka zalecenia [prescription] raczej niż żądania czy ataku”. Wreszcie, doszedłszy do przeprowadzanego przez Badiou rozróżnienia na siłę i forsing (odpowiadającego Sorelowskiemu rozróżnieniu między siłą a przemocą)62 Toscano zauważa:

W obu przypadkach mamy pojęcia współbrzmiące z koncepcją Gewalt, które określają relację między (politycznym) podmiotem a tworzeniem nowości, rów-ności i sprawiedliwości – czy właściwie, by użyć centralnej kategorii późniejszej filozofii Badiou, prawdy. Pierwsze (siła) związane jest z pojęciem niszczenia, drugie [forsing] z pojęciem odejmowania63.

Celem miałaby być „polityczna zdolność nie przekładająca się na prawną, biurokratyczną czy militarną władzę”. Tak pojęta myśl Badiou ufundo-wana byłaby na przekonaniu o „ontologicznej uprzedniości buntu”, „autonomicznej mocy egalitarnego oporu” istniejącej przed wszelką ana-lizą i ponad historią64.

Peter Hallward we wprowadzeniu do przeprowadzonego przez siebie obszernego wywiadu z Badiou definiuje cel Badiou jako „zbadanie moż-liwości głębokiej, uniwersalizowalnej zmiany w danej sytuacji”65. Taka zmiana miałaby być możliwa tylko wbrew Państwu. Państwo bowiem konstruuje całość z mnogości „już policzonych-za-jedno przez struktury sytuacji”66. Państwo nie może żadnej mnogości wytworzyć (prezentować), może je tylko reprezentować, a zatem zarządzać nimi, administrować. Podobną intuicję wyrażają Deleuze i Guattari, gdy przeciwstawiają bycie

chizmu, chce widzieć Badiou wśród ideowych patronów tego nurtu, zob. S. New-man, Anarchism, Poststructuralism and the Future of Radical Politics, “SubStance” 2007, No. 113, s. 3-19.

62 „Siła ma na celu narzucenie organizacji porządku społecznego […], pod-czas gdy przemoc zmierza do zburzenia tego porządku”, G. Sorel, Réflexions sur la violence, s. 257. „Przemoc całkowicie zmienia aspekt każdego konfliktu, w który wkracza, ponieważ wyrzeka się siły […] i zmierza do zniesienia Państwa, które jest centrum, jądrem siły” – tamże, s. 29.

63 A. Toscano, Can Violence Be Thought?..., s. 23-24.64 Tamże, s. 17.65 A. Badiou, Beyond Formalisation: an Interview, “Angelaki. Journal of the

theoretical humanities” 2003, No. 8.2, s. 111-136; cytat z Hallwarda na s. 111.66 A. Badiou, Byt i zdarzenie, tłum. P. Pieniążek, Kraków 2010, s. 113.

Tak pojęta myśl Badiou ufundowana byłaby na

przekonaniu o „ontologicznej

uprzedniości buntu”, „autonomicznej mocy

egalitarnego oporu” istniejącej przed wszelką analizą i ponad historią

Page 209: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012209

Strajk generalny jako rewolucja

mniejszością – domkniętą i zdatną do reprezentacji – bliskiej duchowi anarchistycznemu formule stawania się mniejszościowym67 (która to formuła zdaje się odpowiadać Badiouańskiej kategorii szczególności – tego, co prezentowane lecz nie reprezentowane68). Sam Badiou podąży jednak inną drogą – ku pustce, ani prezentowanej, ani reprezentowanej.

Bo też Badiou poddaje bezwzględnej krytyce „foucaultyzm” i „negryzm” (tak kwalifikuje kierunki myślenia, w których, najogólniej mówiąc, mnogość ujmowana jest jako podstawa oporu), uznając je za ostatecznie definiujące opór jako uwarunkowany przez władzę, reaktywny, zawsze z władzą współistniejący. „Kto wchodzi do polityki myśląc o formach władzy, zawsze skończy z państwem (w ogólnym sensie tego słowa) jako punktem odniesienia”, deklaruje Badiou i sprzeciwia się koncepcjom, wedle których można „stworzyć przestrzeń wolności, wyci-nając ją z tej samej materii, co istniejące władze”69.

Stąd też dystans Badiou do bliskiej Deleuze’owi i anarchistom for-muły rozbicia pola zorganizowanego przez aparaty Państwa, czyli wytwo-rzenie pozytywnej mocy poza jego terytorium. Zdarzenie możliwe jest jedynie wewnątrz Państwa jako ujawnienie jego pustki.

Polityka nie jest wojownikiem pod murami państwa, lecz raczej tym cierpliwym strażnikiem pustki, instruowanym przez zdarzenie, albowiem jedynie w zma-ganiu się ze zdarzeniem państwo staje się ślepe na własne panowanie. Polityka konstruuje tutaj środki badania, choćby tylko na moment, siedziby czegoś, co nie daje się prezentować, i środki pozwalające odtąd zachować wierność imieniu własnemu, które po fakcie będzie potrafiła nadać - bądź słyszeć, nie możemy tego rozstrzygnąć – owemu nie-miejscu miejsca, jakim jest pustka70.

Czym jednak jest owa nicość, pustka obecna w sytuacji, która musi zostać ujęta jako jedyne możliwe źródło zmiany, skoro radykalny przełom możliwy jest wyłącznie ex nihilo?

W samym środku każdej sytuacji, jako fundament jej bytu, znajduje się pustka. To wokół niej tworzy się pełnia (lub stabilny zbiór) danej sytuacji […]. Można powiedzieć, że skoro sytuacja składa się z krążącej w niej wiedzy, wydarzenie nazywa pustkę, ponieważ nazywa niewiedzę obecną w danej sytuacji […]. Marks stanowi wydarzenie w myśli politycznej, ponieważ wskazuje, pod nazwą prole-tariatu, na pustkę znajdującą się w samym centrum powstałych wówczas spo-

67 G. Deleuze, F. Guattari, Mille plateaux, Paris 2006, s. 133.68 A. Badiou, Byt i zdarzenie, s. 114.69 A. Badiou, Beyond Formalisation..., s. 125.70 Tegoż, Byt i zdarzenie, s. 117.

Page 210: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 210

Piotr Laskowski

łeczeństw burżuazyjnych. Proletariat, żyjący w całkowitej nędzy i nieobecny na scenie politycznej, jest jednocześnie tym, wokół czego organizuje się radosna pełnia władzy posiadaczy kapitału71.

Trudno o bardziej zdecydowane przeniesienie mocy na poziom znaczą-cego72. Widzieliśmy, jak od Marksa po Gramsciego całościujące znaczące klasy ma nadać rewolucyjny wymiar spontanicznym aktom cząstkowego oporu i uchronić owe akty przez alternatywnym totalizującym zagospo-darowaniem o charakterze reakcyjnym. Ale widzieliśmy także, że Laclau i Mouffe w pustce Sorelowskiego strajku dostrzegli groźne otwarcie na nacjonalistyczne czy faszystowskie wypełnienie. Badiou stara się zabez-pieczyć przed tym niebezpieczeństwem deklarując, że podobieństwo rewolucji nazistowskiej do wydarzenia jest jedynie formalne, skoro nazizm „odwołuje się jednocześnie do kategorii pełni albo substancji”. Badiou przeciwstawia „uniwersalność tego, co z zasady nie opiera się na żadnej określonej własności (żadnym określonym zbiorze elementów)” temu, co miałoby stanowić istotę myśli faszystowskiej: „absolutnie okre-ślonej partykularności, zakorzenionej w krwi, ziemi i rasie”73. Zastrze-żenia Badiou budzą jednak poważne wątpliwości, gdy wziąć pod uwagę kolejne elementy jego projektu.

Badiou jest przekonany, że czysta wielość nie stwarza możliwości decydującej zmiany. Ten właśnie moment uznania wielości za ostatecznie

71 Tegoż, Etyka, tłum. P. Mościcki, Warszawa 2009, s. 83.72 Może tu pojawić się wątpliwość: wszak Badiou to filozof proklamujący

powrót do ontologii, duchowy ojciec realizmu spekulatywnego – czy zatem pustka sytuacji nie jest jedynie ślepym punktem, niszczącym ustabilizowaną strukturę, rozbijającym ową „radosną pełnię” władzy? Problem ten wymaga osobnej obszernej analizy, zauważmy jednak, że Badiou, podobnie jak jego uczniowie, nie ukrywa Pascalowskich inspiracji. W planie ontologicznym, silnie zmatematyzowanym, odkryta zostaje, za Pascalem, „nieskończona nieskończoność możliwych twierdzeń” (B. Pascal, Myśli, tłum. T. Żeleński, myśl 352), drogą zaś wyjścia, ustanowienia prawdy zawieszającej prawo, staje się cud. O ile jednak u Sorela (też zresztą odwołującego się do Pascala – który zdaje się być powodem zbieżności tonu Sorela z myślą Badiou) cud jedynie (aż) zawiesza prawo, u Badiou cud zawieszając prawo, „wyraża zdolność interwencyjną” (A. Badiou, Byt i zdarzenie, s. 227). Badiou, w duchu Schmittiańskim, potrzebuje cudu, by możliwa, konieczna, stała się boska interwencja. Bóg, choćby nie istniał, staje się możliwy jako, by użyć terminu Meillassoux „Dieu à venir”. Ontologiczna orientacja Badiou ustanawia fundamentalną różnicę między nim a Sorelem, któremu pragmatystyczny prymat epistemologii pozwala wyjść poza chłód matematycznej wielości. Używając terminów Uexkülla, Badiou analizuje abstrakcyjną całość Umgebung, podczas gdy Sorel, zbieżnie z późniejszą formułą Uexküllowsko-

-Deleuzjańską, myśli Umwelt jako zróżnicowaną wielość.73 Tamże, s. 86.

Page 211: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012211

Strajk generalny jako rewolucja

nierewolucyjną odcina Badiou od anarchicznych kierunków myślenia, mimo wszelkich ataków na Państwo, które przeprowadza. „Prawda wymaga, poza prezentacyjną podstawą mnogości, ultra-jednego zdarze-nia. Wynika z tego, że wymusza ona decyzję”74. Chodzi o „wymuszenie wiarygodności z perspektywy nierozróżnialnego”75. O ile zatem dla Sorela strajk, odmowa, wydaje się uniwersalną podstawą, unieważniającą wszel-kie różnice, a więc i kryteria przynależności, by z pozytywności niedzia-łania wywieść mnogość, o tyle Badiou redukuje mnogość do jedności pustki, by ustanowić decyzję o ultra-jednym zdarzeniu. Sorel, zachowu-jąc wierność filozofii Bergsona, kwalifikuje ideę pustki jako nonsesowną. Bliski jest tu Deleuze’owi, który komentując słynny fragment Ewolucji twórczej, w którym Bergson rozprawia się z pojęciem pustki, zauważa: „w idei nieistnienia jest idea istnienia plus logiczne działanie uogólnionej negacji, plus poszczególny motyw psychologiczny tego działania (kiedy istnienie nie odpowiada naszemu oczekiwaniu, pojmujemy je tylko jako brak, nieobecność tego, co nas interesuje)”76. Badiou natomiast akcen-tując istnienie pustki i z niej wywodząc rewolucyjną moc, zmuszony jest ostatecznie poddać wszystko, co jednostkowe, jej całościującej mocy – domaga się więc od każdej cząskowości poświęcenia, całkowitej autone-gacji. I więcej jeszcze. Nazywając pustkę (na przykład „proletariatem”), Badiou nieuchronnie ją substancjalizuje, nadaje jej określoną własność. Gdy konieczna staje się „krystalizacja politycznego przełomu” w formie stwierdzenia77, widzimy, że owo skrystalizowane stwierdzenie jest w isto-cie partykularną pozytywnością, unieważniającą pustkę znaczonego. Niewyrażalne realne wymusza poświęcenie określonej cząstkowości, ani-hililuje ją, by ostatecznie poddać panowaniu niemniej określonej całości. Wbrew szumnym deklaracjom, poprzez pozytywność decyzji Badiou ostatecznie uniwersalizuje partykularność jako prawdę wydarzenia. Nie popełnia przy tym „błędu” operaistów, nie przygląda się „prezentacyjnej podstawie mnogości”, co pozwala mu z matematycznych wyżyn afirmo-wać czystą dyktaturę.

Szczególnie jasno ów aspekt myśli Badiou ujawnia się w jego rozpra-wie z wiarą w moc spontanicznych, cząstkowych, mnogich wystąpień: „wszystko, co widzimy to bardzo zwykłe odgrywanie dobrze już zużytego repertuaru drobnomieszczańskich ruchów masowych, głośno żądających

74 A. Badiou, Byt i zdarzenie, s. 429.75 Tamże, s. 428.76 G. Deleuze, Le bergsonisme, s. 6; zob. H. Bergson, Ewolucja twórcza, tłum.

F. Znaniecki, Kraków 2005, s. 229.77 A. Badiou, Beyond Formalisation..., s. 126.

Page 212: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 212

Piotr Laskowski

prawa do zabawy i nierobienia niczego i troszczących się specjalnie, by uniknąć wszelkich form dyscypliny”78. Kategoria dyscypliny staje się nie-zbędna, a stworzenie nowych form dyscypliny w miejsce dyscypliny par-tyjnej Badiou uznaje za zadanie obecnej polityki. Bez dyscypliny bowiem niemożliwe byłoby nadanie mocy interwencjom – owym stwierdzeniom, będącym „krystalizacją politycznego przełomu”, „skupieniem zerwania w jednym punkcie”. Te właśnie stwierdzenia są „nośnikami dyscypliny”. Badiou odrzuca „ideę, że twórcza moc będzie się »wyrażać« w swobodnym rozwoju wielości”. Dodatkowe światło na tę kwestię rzuca fragment Bytu i zdarzenia, w którym Badiou mówi o koniecznej „dyscyplinie czasu”, czyli wierności, niezbędnej by zachować zdarzenie jako obecne w jego konsekwencjach. Konsekwencje te „nie dają się odróżnić jako takie”, są zatem niejako powoływane do istnienia79. Mogłoby się wydawać, że Badiou bliski jest tu Benjaminowskiego projektu sformułowanego w O pojęciu historii – w obu wypadkach mielibyśmy do czynienia z reaktywacją tego, co przeszłe, jako podstawą oporu wobec bombardującej teraźniejszość mnogości faktów bez znaczenia. Jednak dokładniej zbadane, Badiouańskie rygorystyczne procedury dyscypliny czasu są bardzo odległe od propono-wanego przez Benjamina zerwania homogeniczności czasu przez zatrzy-manie, w którym rozbłysnąć mają nadzieje pokonanych. Badiou chodzi o panowanie, Benjaminowi – o „kwestionowanie każdego zwycięstwa, jakie kiedykolwiek przypadło w udziale panującym”80.

Tu też ujawnia się więc naczelna różnica między Badiou a Sorelem, któremu przecież nieobcy jest język militarnej dyscypliny i heroicznego poświęcenia. Sorel wszakże wskazuje, że zdyscyplinowana, heroiczna jed-ność ujawnia się wyłącznie w obrazie odmowy. Wierność wydarzeniu jest na gruncie Sorelowskim niemożliwa: strajk generalny, jak widzieliśmy, nie wydarza się inaczej niż jako kondensacja obrazu-wspomnienia. Nie wyznacza więc ram przyszłości, a przeciwnie – otwiera ją na wielość, pozwalając na przekroczenie teraźniejszości. Konsekwentnej wierności wydarzeniu Sorel zdaje się zaprzeczać, gdy zarysowuje proces obumierania symbolu w formułę. Symbol nie może stać się zasadą nowego81. To z kolei nie jest do przyjęcia dla Badiou, który mówiąc o dyscyplinie, wydaje wojnę „spekulatywnej lewicowości” wierzącej w możliwość „absolutnej nowości”,

78 Tamże.79 A. Badiou, Byt i zdarzenie, s. 220-221.80 W. Benjamin, O pojęciu historii, s. 204 (teza IV).81 Szerzej omawiam tę kwestię w: Maszyny wojenne: Georges Sorel i strategie

radykalnej filozofii politycznej, Warszawa 2011, s. 134-138.

Page 213: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012213

Strajk generalny jako rewolucja

„radykalnego początku”82. Takie ujęcie oznaczałoby powrót do „hipotezy manichejskiej”, tymczasem „byt się nie zaczyna”, deklaruje Badiou. Zda-rzenie, będąc pustką sytuacji, pozostaje w niej, podobnie jak jego konse-kwencje, które tylko dyscyplina czasu może wydobywać jako zdarzeniowe w akcie wierności. Stawką Sorela jest oczywiście pomyślenie całkowitej, zdyscyplinowanej odmowy jako punktu, od którego zacznie się praca tworzenia. Ten punkt nie jest zatem pustką, lecz raczej możnością bez aktualizacji, pełną pozytywnością. Mit działa tylko w tym punkcie, dalej musiałby skostnieć i zaprzeczyć swemu zadaniu.

Zauważmy na marginesie, że temat dyscypliny jest również obecny w myśli Róży Luksemburg. W roku 1904 Luksemburg zaatakowała Lenina tekstem Zagadnienia organizacyjne socjaldemokracji rosyjskiej, gdzie przeciwstawiła Leninowskiej dyscyplinie, wzorowanej na fabrycz-nej, a kwalifikowanej przez Luksemburg jako pozbawiony myśli i woli automatyzm ciał, swobodną, spontaniczną koordynację, której warun-kiem jest odzyskanie mocy przez pojedyncze ludzkie ciała. Jakkolwiek dyscyplina proponowana przez Badiou niewiele ma wspólnego z Leni-nowską, jasnym jest, że i u Badiou dyscyplina oznacza zrzeczenie się mocy, poświęcenie, w którym dopiero cielesne „ludzkie zwierzę” może stać się podmiotem. Badiouańskie wyjście poza prawo nie przywraca mocy, lecz jedynie koncentruje ją w zdarzeniu.

Agamben: klēsis

Namysł nad strajkiem masowym pozwolił Róży Luksemburg odejść od właściwego ortodoksom II Międzynarodówki mechanicystycznego deter-minizmu i dowartościować spontaniczne wystąpienia rewolucyjne w ich wielości i różnorodności. Zarazem jednak Luksemburg, za Marksem nieufna wobec „pstrej mieszaniny” zrewoltowanych, którą utożsamia z podatnym na autorytarne zagospodarowanie lumpenproletariatem, zmuszona jest ową spontaniczność ująć w kategorię klasy. Analiza klasowa pozwala jej bowiem na gruncie ekonomizmu stawić czoła Leninowskiemu woluntaryzmowi, a zarazem utrzymać koncepcję kierowniczej roli partii w ruchu rewolucyjnym. Widzieliśmy, jak Laclau i Mouffe wskazują na konflikt logiki rewolucyjnej spontaniczności i logiki ekonomicznej konieczności, by – w duchu Gramsciańskim – rozwiązać go poprzez redefinicję pojęcia klasy jako pustego znaczącego, znaczącego nieobecnej pełni wspólnoty.

82 A. Badiou, Byt i zdarzenie, s. 220.

Page 214: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 214

Piotr Laskowski

W tym kontekście umieściliśmy dorobek operaistów, którzy anarchiczny opór podporządkowanych uznali za siłę uprzednią wobec kapitalistycznych form zarządzania i organizacji. Zainteresowanie formami i tradycjami oddolnego oporu poprowadziło operaistów ku idei odmowy pracy jako strategii oporu zarazem zakorzenionej w ludowych doświadczeniach i zdolnej zadać kapitałowi śmiertelny cios. Swe zainteresowanie badaniem ludowych tradycji oporu oraz afirmację strajku powszechnego jako aktu par excellence rewolucyjnego operaiści chcieli połączyć z koncepcją klasy rozumianej jako specyficzna partykularność, rozbijająca uniwersalistyczne tendencje kapitału, a dalej z formułą partii, której zadaniem jest zorgani-zowanie sił oporowych. Tu wszakże ujawniła się nierozwiązywalna sprzecz-ność: im silniej brzmiał głos podporządkowanych, tym trudniej było utrzymać pojęcie klasy, początkowo ratowane teorią fragmentacji.

W ten sposób powróciliśmy do klasycznie anarchistycznej afirmacji „pstrej mieszaniny” i rewolucyjnej mocy wielości punktów oporowych, aby w myśli Georgesa Sorela dostrzec projekt uniwersalizacji oporu bez ekonomicznej determinacji i bez politycznego zagospodarowania. Sore-lowska wizja strajku zdaje się antycypować formułowaną przez Giorgio Agambena strategię odmowy i wizję wspólnoty, która nadchodzi – wspól-noty jakichkolwiek pojedynczości. Gdy Sorel myśli jednak wciąż w kate-goriach działania i woli, której najwyższym natężeniem jest akt odmowy, Agamben proponuje radykalne zerwanie: wyjście poza kategorię działania [operosità], poza etykę i politykę uwięzione w pojęciach powinności i woli. Rozgrywając fałszywą – czego jest świadom – etymologię łączącą greckie klēsis (powołanie, wezwanie) z łacińskim classis, źródłosłowem pojęcia „klasa”, Agamben komentuje zawarte w pierwszym liście do Koryntian napomnienie Pawła, aby każdy trwał w tym powołaniu, w którym został powołany; obrzezany czy nieobrzezany, niewolnik czy wolny. Istotą Paw-łowego klēsis, w ujęciu Agambena, nie jest zniesienie doczesnej kondycji celem zastąpienia jej inną, ale dokonanie „niemal niedostrzegalnego” prze-mieszczenia każdej doczesnej kondycji.

Owo niemal niedostrzegalne przemieszczenie stanowi zarazem uchy-lenie i unieczynnienie każdej doczesnej klēsis, wzięcie jej w cudzysłów, uczynienie czysto przypadkową. „Powołanie bowiem do niczego nie wzywa, ku niczemu nie przywołuje, a z tego samego powodu może pokry-wać się ze stanem faktycznym, w którym zostaje się powołanym; z tej samej racji jednak całkowicie go odwołując”83.

Analiza Pawłowego pojęcia klēsis łączy się ściśle, choć w sposób nie-oczywisty, z problemem strajku generalnego i pytaniem o podmiot rewo-

83 G. Agamben, Czas, który zostaje, tłum. S. Królak, Warszawa 2009, s. 35-6.

Istotą Pawłowego klēsis, w ujęciu Agambena, nie jest zniesienie doczesnej

kondycji celem zastąpienia jej inną, ale

dokonanie „niemal niedostrzegalnego”

przemieszczenia każdej doczesnej kondycji

Page 215: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012215

Strajk generalny jako rewolucja

lucyjny. Agamben proponuje, by potraktować poważnie fałszywą etymo-logię pojęcia „klasa” i przeczytać Marksa – w pewnym sensie za Benjaminem – jak gdyby był on kontynuatorem Pawłowych rozważań na temat klēsis. W słynnym fragmencie z Przyczynku do heglowskiej filozofii prawa Marks opisuje proletariat jako „stan, który oznacza rozkład wszyst-kich stanów”. Agamben podkreśla, że historycznym błędem było utożsa-mienie Marksowskiego proletariatu z konkretną klasą społeczną, czyli z klasą robotniczą. To, co u Marksa było „czysto strategicznym utożsa-mieniem”, stało się „wbrew jego intencjom prawdziwą i substancjalną tożsamością społeczną, która siłą rzeczy musiała utracić w końcu swe rewolucyjne powołanie”84. Proletariat jako klēsis nie ma tożsamości kla-sowej; stanowi ową wspólnotę, powołaną na sposób, który pozwala jej unieczynnić wszelkie powołania.

Antonio Negri, który trafnie rozpoznał w propozycji Agambena wypeł-nienie formy anarchistycznej, zarazem oskarża ją o zaprzeczenie „wszelkiej możliwości aktu, wszelkiej rewolucyjnej nadziei”85. Da capo al fine.

Agamben, zgodnie z intuicją Benjamina, zauważa, że odmowa musi rozjuszyć bestię. Bowiem nowość polityki, która nadchodzi, polega na tym, iż przybierać ona będzie już nie formę walki o przejęcie władzy i kontrolę nad państwem, lecz formę konfliktu między jakimikolwiek pojedynczościami a organizacją pań-stwową […]. Jakakolwiek pojedynczość, która pragnie przyswoić samą przyna-leżność […], wyrzekając się w tym celu wszelkiej tożsamości i odrzucając wszel-kie warunki członkostwa, jest śmiertelnym wrogiem państwa. Wszędzie tam, gdzie pojedynczości będą pokojowo demonstrować swe bycie razem […] wcze-śniej czy później pojawią się czołgi86.

Agambenowska wizja mocy pozbawionej zarazem wszelkiej naddetermi-nacji i jakiejkolwiek woli, pozwala unieważnić, czy raczej przekroczyć Luksemburgiańsko-Sorelowski problem złączenia spontanicznego z uni-wersalnym. O ile tylko argumentu czołgów nie uznamy za rozstrzygający.

84 Tamże, s. 44.85 A. Negri, Il sacro dilemma dell’inoperoso: a proposito di Opus Dei di Giorgio

Agamben, „Il manifesto”, 24 lutego 2012, cf. http://uninomade.org/negri-opus-dei-agamben/ (dostęp 23.11.2012). Agamben niejako odpowiedział już dawno na ten zarzut, przywołując w swych analizach klēsis Kafkowską miniaturę O przypowieściach ([w:] F. Kafka, Nowele i miniatury, Gdynia 1991). Można sądzić, że Negri, niczym bohater Kafki, „wygrywa tylko w rzeczywistości” – w przypowieści zaś przegrywa.

86 G. Agamben, Wspólnota która nadchodzi, tłum. S. Królak, Warszawa 2008, s. 90-92.

Page 216: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 216

Piotr Laskowski

Piotr laskowski (ur. 1976) jest egiptologiem, historykiem idei, nauczy-cielem. Pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim w Zakładzie Filozofii i Bioetyki Collegium Medicum oraz w Wielokulturowym Liceum Huma-nistycznym im. Jacka Kuronia w Warszawie. Zajmuje się filozofią poli-tyczną XIX i XX wieku, a także historią i praktyką wolnościowej peda-gogiki. Opublikował Szkice z dziejów anarchizmu (Warszawa 2006, 2007) oraz Maszyny wojenne: Georges Sorel i strategie radykalnej filozofii poli-tycznej (Warszawa 2011).

Dane adresowe autora:Piotr LaskowskiZakład Filozofii i Bioetyki, Wydział Nauk o Zdrowiu UJul. Michałowskiego 12 31-126 Krakówe-mail: [email protected]

cytowanie: P. Laskowski, Strajk generalny jako rewolucja. Luksemburg, Sorel i współczesne projekty polityki radykalnej, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luk-semburg/12.Laskowski.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Piotr LaskowskiTitle: General Strike as Revolution. Luxemburg, Sorel, and Ideas of Contemporary Radical PoliticsSummary: As a result of the analysis of general strike, undertaken after 1905 by Rosa Luxemburg and Georges Sorel, the boundaries between classical anarchism and orthodox Marxism were blurred. Their vision of spontaneous revolutionary mass movement became a driving force of „new left” activism in the ‚60s and, at the same time, a starting point for debates concerning concepts of class and con-sciousness and the problem of revolutionary political organisation. In the mid-80s, Chantal Mouffe and Ernesto Laclau turned to the heritage of Luxemburg and Sorel to deal with what they perceived as a serious crisis of the left. The aim of this paper is to reexamine the ideas of Luxembourg and Sorel, as well as some of its interpre-tations, in the context of three revolutionary strategies formulated today – the practice of the alter-globalization and the Zapatista movement, the universalism of Alain Badiou, and the philosophy of Giorgio Agamben.Key words: Rosa Luxemburg, Georges Sorel, general strike, class, Ernesto Laclau, Alain Badiou, Giorgio Agamben, anarchism, operaismo (workerism)

}

Page 217: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Gigi Roggero

Słowa kluczowe: Lenin, Róża Luksemburg, populizm, rozwój kapita-lizmu, walka klas, organizacja rewolucyjna

W tym artykule zwracamy uwagę na temat kluczowy dla relacji między praktyką Lenina i Luksemburg: kwestię rewo-lucyjnej organizacji w obrębie i przeciwko rozwojowi kapitali-zmu. W związku z tym, przy użyciu perspektywy genealogicz-nej zajmujemy się analizą dyskusji prowadzonej przez Lenina z narodnikami; bogactwem i ograniczeniami dokonanego przez Luksemburg odczytania akumulacji kapitału; nieustan-nie powtarzającą się źródłową przemocą “akumulacji pierwot-nej”, która przedstawia sobą współczesną formę oddzielenia żywej pracy od dobra wspólnego. Na tej podstawie podejmu-jemy krytykę nowego populizmu, przydając tej kategorii historycznie określone znaczenie. Skupienie się na rozwoju kapitalizmu, służy przemieszczeniu dialektyki między nostal-gicznymi i teleologicznymi odczytaniami, oraz wskazuje na możliwość walki klasowej oraz rewolucyjnego zerwania. To znaczy, na wyzwolenie wspólnej potentia żywej pracy.

Dove non è il luogo e quando non è il momento. Lenin, Luxemburg, i populisti: lotta di classe e sviluppo del capitalismo

Page 218: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Gigi Roggero

praktyka teoretyczna 6/2012 218

Nel settembre 1870 Marx definì l’insurrezione una follia. Quando però le masse si sollevano, Marx vuole marciare con loro,

imparare insieme con loro nel corso della lotta, e non solo declamare istruzioni burocratiche.

Egli comprende che il tentativo di determinare in anticipo le prospettive con assoluta precisione

sarebbe ciarlataneria o sconfortante pedanteria. Al di sopra di tutto egli pone il fatto

che la classe operaia fa di propria iniziativa, eroicamente, con abnegazione, la storia universale.

(V.I. Lenin, Prefazione alla traduzione russa delle lettere di K. Marx a L. Kugelmann)

La sera m’aveva avvolto nel vivifico umore delle sue lenzuola crepuscolari,

la sera mi aveva posato le palme materne sulla fronte rovente.

Io leggevo ed esultavo, ed esultando, spiavo la misteriosa curva della retta di Lenin.

(I. Babel’, L’Armata a cavallo)

introduzione

Il sapere è sempre situato. In altre parole, non è possibile afferrare cor-rettamente il pensiero di un militante politico se lo si astrae dal contesto in cui è situatao, dalle sue prospettive strategiche e dalle necessità tatti-che, dalla materialità organizzativa e dalla contingenza della situazione. De-storicizzare Il capitale vuol dire non comprendere che Marx lo scrisse anche come strumento di organizzazione degli operai, ossia della figura politica di quel lavoro produttivo la cui definizione rappresentava per il Moro di Treviri un’esigenza tattica: l’individuazione del nemico di classe. Oppure, per restare a esempi classici, come si fa a capire Materialismo ed empiriocriticismo isolandolo dalla battaglia di partito che Lenin stava conducendo contro Bogdanov?

Siamo allora di fronte a qualcosa di più e di diverso da una generica questione metodologica. È qui in gioco uno statuto epistemologico. Per usare i termini deleuzeani, è ciò che distingue una scuola di pensiero da

Page 219: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012219

Dove non è il luogo...

un movimento di pensiero. La prima è costituita da categorie il cui uso ha come scopo primario tracciare un confine e delimitare un campo di potere – accademico, disciplinare e/o teorico. È il modo in cui funziona la global university: la depoliticizzazione del pensiero riduce – marxia-namente – il sapere vivo a sapere astratto, permette cioè di misurarlo artificialmente e di catturarlo nei meccanismi della valorizzazione capi-talistica. Sradicato dai mutamenti della composizione di classe e privato della sua essenza rivoluzionaria, per esempio, l’operaismo italiano viene così trasfigurato e immunizzato nella “Italian theory”. Un movimento di pensiero, invece, usa le categorie come arnesi per agire dentro e con-tro l’economia politica dei saperi. Interroga una conoscenza spazialmente e temporalmente situata, per tradurla in un campo di battaglia che è sempre quello del presente. Afferma che il sapere, come la verità, è sempre concreto.

Questo lungo preambolo è indispensabile per approcciarci a quello che riteniamo essere un aspetto centrale del rapporto tra Lenin e Rosa Luxemburg, e che potremmo riassumere così: il problema dell’organiz-zazione rivoluzionaria dentro e contro lo sviluppo del capitalismo. È un tema di discussione che, conseguentemente a quanto abbiamo detto sopra, dobbiamo strappare a una doppia ipoteca: la filologia accademica e la nostalgia dogmatica. Tra rimozione e canonizzazione, del resto, il passo è breve, come annotava Lenin al principio di Stato e rivoluzione: «Accade oggi alla dottrina di Marx quel che è spesso accaduto nella sto-ria alle dottrine dei pensatori rivoluzionari e dei capi delle classi oppresse in lotta per la loro liberazione. Le classi dominanti hanno sempre ricom-pensato i grandi rivoluzionari, durante la loro vita, con implacabili per-secuzioni; la loro dottrina è stata sempre accolta con il più selvaggio furore, con l’odio più accanito e con le più impudenti campagne di menzogne e di diffamazioni. Ma, dopo morti, si cerca di trasformarli in icone inoffensive, di canonizzarli, per così dire, di cingere di una certa aureola di gloria il loro nome, a “consolazione” e a mistificazione delle classi oppresse, mentre si svuota del contenuto la loro dottrina rivoluzio-naria, se ne smussa la punta, la si svilisce»1. La canonizzazione, insomma, è la continuazione della persecuzione con altri mezzi. O, per dirla altri-menti, laddove non può arrivare la persecuzione, è necessaria la canoniz-zazione. Le stucchevoli celebrazioni di piccole sette e vere e proprie lobby internazionali che rivendicano l’eredità di Lenin e Luxemburg – come se essa fosse una questione patrimoniale e testamentaria, notarile e non

1 V. I. Lenin, Stato e rivoluzione [1917], trad. it. Opere complete, Vol. XXV, Roma 1967, p. 365.

Page 220: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 220

Gigi Roggero

politica – sono parte del problema. Per essi valgono le parole scritte, una volte per tutte, dall’altro straordinario Vladimir: «Ho paura che una corona sulla sua testa – possa nascondere la sua fronte – così umana e geniale, – così vera. Sì, io temo – che processioni e mausolei, – con la regola fissa dell’ammirazione, – offuschino d’aciduli incensi – la semplicità di Lenin; io temo, – come si teme per la pupilla degli occhi, – ch’egli venga falsato – dalle soavi bellezze dell’ideale»2.

Su queste basi, dunque, perché tornare nuovamente al dibattito sullo sviluppo del capitalismo che, tra fine Ottocento e inizio Novecento ha impegnato polemicamente Lenin e i populisti, la nascente ortodossia marxista (socialdemocratica e secondinternazionalista) e Luxemburg? Perché – ed è questa la tesi che sottende il presente saggio – in quel dibattito e in quello scontro politico sono contenuti i nodi politici centrali che, nella profonda se non completa trasformazione delle forme del lavoro e della produzione, innervano la contemporaneità e le nuove coordinate spazio-temporali del capitale. Lo dimostra un recente libro dell’economista indiano Kalyan Sanyal, importante nella misura in cui è centrato esattamente sullo sviluppo del capitalismo in India3. Il con-cetto di sviluppo con cui Sanyal fa i conti è, innanzitutto, quello affer-matosi dopo la crisi del ’29 e il secondo dopoguerra, cioè un processo che non si presume più sospinto da immutabili leggi storiche, ma da governare e raggiungere attraverso un’azione mirata e razionale. Il labo-ratorio di questa «formazione discorsiva», per usare le parole di Sanyal, è stato quello che veniva chiamato “Terzo mondo” e affonda dunque le proprie radici nel colonialismo. Tuttavia, per ripensare il concetto di sviluppo e analizzare le forme di governance del «capitale postcoloniale», non è un caso che Sanyal riprenda esplicitamente nel cuore della propria analisi il dibattito tra Lenin e i narodniki, sostenendo retrospettivamente le ragioni di questi ultimi; e lo fa da posizioni che si richiamano espres-samente a Luxemburg. Si tratta di un impianto analitico che, con accenti e sfumature differenti, trova ampia eco nella critica allo sviluppo del capitalismo contemporaneo.

Nel dibattito della sinistra, infatti, si sono affermati vari stereotipi: Lenin è stato rappresentato come un marxista ortodosso, fiducioso nel-l’oggettivo sviluppo del capitalismo che, di stadio in stadio, avrebbe aperto le porte al socialismo e poi al comunismo; i populisti russi sono

2 V. Majakovskij, Vladimir Ilic Lenin [1924], trad. it. Opere, Vol. 5, Roma 1980, p. 282.

3 K. Sanyal, Rethinking Capitalist Development: Primitive Accumulation, Govern-mentality and Post-Colonial Capitalism, London-New York-New Delhi 2007.

Page 221: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Dove non è il luogo...

praktyka teoretyczna 6/2012221

diventati dei teorici postcoloniali ante litteram, convinti assertori della necessità di mettere in discussione lo storicismo e la teleologia del deter-minismo marxista; Luxemburg (spesso insieme a Trotzkij, il cui ruolo di perseguitato ha finito per cancellare le sue posizioni politiche, incluso quello di creatore e comandante dell’Armata Rossa) è stata ridotta a icona libertaria o addirittura a teorica della spontaneità. Contribuire a smontare alla radice questi stereotipi e iniziare a ripensare quel dibat-tito dentro la sua attualizzazione storica è un obiettivo di questo saggio. Ed è, soprattutto, un compito politico.

Per dare un contributo in questa direzione, tratteggeremo in chiave genealogica la polemica di Lenin contro i populisti dell’ultimo decennio dell’Ottocento, mettendo in evidenza qual è la sua posta in palio. Ci soffermeremo dunque sulle ricchezze e sui vicoli ciechi della lettura luxemburghiana dell’accumulazione del capitale. Il ripetersi della violenza originaria – tema presente in forme diverse, implicite o esplicite, in Lenin e in Luxemburg – propone oggi, in modo nuovo, la questione della separazione del lavoro vivo dal comune: non più le terre, ma ciò che viene prodotto dalla cooperazione sociale. Su queste basi metteremo a critica l’emergere di quelli che definiamo nuovi populismi, laddove a questa categoria si dia un significato storicamente determinato.

1. la polemica di lenin contro i populisti

Va innanzitutto chiarito cosa si intende qui per populismo, poiché il significato corrente del termine è non solo spesso vago e nebuloso, ma in questo caso fuorviante. Al contrario il termine narodniki, centrale nella battaglia teorico-politica di Lenin perlomeno dal 1893 fino ai primi anni del Novecento, rappresenta figure e posizioni molto concrete. A partire dalla metà circa dell’Ottocento il populismo russo aveva, infatti, il proprio tratto caratteristico originario nella «fede nella struttura par-ticolare dell’economia contadina, nell’obstcina4 come embrione e base del socialismo, nella possibilità di evitare la via dello sviluppo capitalistico

4 L’obščina era la comunità contadina e l’unità amministrativa nella Russia zarista. Dopo il 1861, anno dell’abolizione della servitù della gleba, furono assegnati alle comunità rurali i fondi a cui i proprietari terrieri avevano dovuto rinunciare, in cambio di un indennizzo. L’organo decisionale dell’obščina era il mir, che aveva competenza sulla distribuzione della terra comune, sulla riscossione delle tasse, sul servizio militare e sugli altri obblighi verso lo Stato (dal punto di vista fiscale vigeva infatti il principio della responsabilità collettiva). I membri dell’obščina non avevano diritto di proprietà sugli appezzamenti coltivati.

Page 222: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 222

Gigi Roggero

attraverso un’immediata rivoluzione sociale cui il popolo sarebbe stato già pronto»5. Dopo il 1861 i populisti rivoluzionari (tra questi si può annoverare Nikolaj Gavrilovič Černyševskij, autore del celebre romanzo Che fare? da cui, com’è noto, trasse ispirazione Lenin) diedero vita ad attività di propaganda e agitazione che avrebbero portato, nel decennio seguente, all’associazione clandestina Zemlja i Volja (Terra e Libertà) e successivamente all’organizzazione terroristica Narodnaia Volia (Volontà del Popolo). L’“andare al popolo”, del resto, era stata un’esperienza di una generazione di intellettuali radicali russi, socialisti e anarchici, che credevano nella possibilità di una rivoluzione contadina, capace di rove-sciare lo zarismo senza «subire le torture del regime capitalistico», per citare il brano in cui Marx esprimeva la sua stima verso Černyševskij. E la polemica del futuro dirigente bolscevico con Nikolaj-on (N.-on), Voronstov o Iugiakov (rappresentanti del populismo riformista di fine Ottocento) era tanto più aspra quanto più era stata grande la storia del populismo rivoluzionario.

Figure molte concrete, dunque: il populismo è, infatti, sostiene Lenin, lo specchio dei «reali rapporti economico-sociali della Russia ed è perciò una delle concezioni sociali più diffuse nel nostro paese, e i socialdemo-cratici dovranno tenerne conto ancora per molto tempo»6. Per questo, continua Lenin, è necessario e utile studiarlo. E combatterlo. Quando scrive, tuttavia, il populismo degenerava progressivamente verso il libe-ralismo: «Da un programma politico che si proponeva di elevare i con-tadini al livello della rivoluzione socialista contro le basi della società contemporanea è derivato un programma diretto a rappezzare, a “miglio-rare” la condizione dei contadini, conservando le basi della società con-temporanea»7. Ma una simile parabola era, secondo Lenin, «assolutamente naturale ed inevitabile, perché la base della dottrina consisteva nella idea puramente mitica di una forma particolare (obstcina) dell’economia agricola: a contatto della realtà il mito si è dissolto, e del socialismo contadino non è rimasto che una ideologia radical-democratica della massa contadina piccolo-borghese»8. Va qui chiarita la categoria di «pic-colo-borghese»: essa viene usata per indicare, nei populisti come già prima di loro in Sismondi (l’economista svizzero duramente attaccato

5 V. I. Lenin, Borghesia populisteggiante e populismo smarrito [1903], trad. it. Opere complete, Vol. VII, Roma 1959, p. 98.

6 V. I. Lenin, Che cosa sono gli “amici del popolo” e come lottano contro i socialdemocratici [1894], trad. it. Opere complete, Vol. I, Roma 1954, p. 243.

7 Ivi, p. 266-267.8 Ivi, p. 280.

Page 223: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012223

Dove non è il luogo...

da Marx), l’incomprensione del «nesso tra la piccola produzione (che egli idealizza) e il grande capitale (che egli attacca). Appunto perché Sismondi non vede che il piccolo produttore, il contadino da lui predi-letto, diventa di fatto un piccolo borghese»9.

Il testo fondamentale della polemica di Lenin contro i narodniki è, com’è noto, Lo sviluppo del capitalismo in Russia10: si tratta di un libro fondamentale per comprendere il rapporto tra organizzazione e lotta di classe nel dirigente bolscevico, rimandiamo altrove per una sua appro-fondita analisi e lettura11. Quello che ci interessa mettere in evidenza qui sono alcuni problemi fondamentali che saranno ripresi da Luxem-burg nella rilettura dei meccanismi dell’accumulazione del capitale12. Una questione centrale riguarda – come postulavano Sismondi prima e i populisti dopo – l’impossibilità per i capitalisti di realizzare il plu-svalore, se non volgendosi al mercato estero. Lo sviluppo della grande produzione e del lavoro salariato, sostiene infatti Sismondi, fa sì che la produzione superi necessariamente il consumo e sia posta di fronte al problema insolubile di trovare dei consumatori. Identiche sono le conc-lusioni tratte dai populisti, «e precisamente la conclusione che nella società capitalistica è impossibile realizzare il plusvalore, che è impos-sibile accrescere la ricchezza sociale, che è necessario ricorrere al mercato estero, poiché all’interno del paese il plusvalore non può essere realizzato, e infine che le crisi sono causate da questa impossibilità di realizzare il prodotto mediante il consumo degli operai e dei capitalisti»13. Come vedremo, Luxemburg solleverà un problema analogo, pur in tutt’altre forme e con altri obiettivi.

Per Lenin ciò deriva dalla mancata distinzione del prodotto sociale in due forme radicalmente diverse, cioè i mezzi di produzione e i beni di consumo: poiché nella società capitalistica la produzione dei primi cresce più rapidamente di quella dei secondi, «i primi possono essere consumati solo in modo produttivo, i secondi solo in modo individu-ale. I primi possono servire soltanto come capitale, i secondi debbono diven-tare reddito, ossia annullarsi nel consumo degli operai e dei capitalisti. I

9 V. I. Lenin, Le caratteristiche del romanticismo economico [1898], trad. it. Opere complete, Vol. II, Roma 1954, p. 212.

10 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo in Russia [1899], trad. it. Opere complete, Vol. III, Roma 1956.

11 G. Roggero, La misteriosa curva della retta di Lenin: per una critica dello sviluppo del capitalismo oltre i «beni comuni», Firenze 2011.

12 R. Luxemburg, L’accumulazione del capitale [1913], trad. it. Einaudi, Torino 1972.

13 V. I. Lenin, Le caratteristiche del romanticismo economico, p. 134.

Page 224: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Gigi Roggero

praktyka teoretyczna 6/2012 224

primi spettano interamente ai capitalisti, mentre i secondi vengono ripar-titi tra gli operai e i capitalisti»14. In questo quadro, sostiene, l’accumu-lazione e la produzione superano il consumo, poiché l’accumulazione si compie soprattutto nei mezzi di produzione: «Ciò che a Sismondi è sembrato un semplice errore, una contraddizione della dottrina di Ricardo – ossia che l’accumulazione è l’eccedenza della produzione sul reddito – di fatto corrisponde pienamente alla realtà ed esprime una contraddizione inerente al capitalismo. Questa eccedenza è necessaria in ogni accumulazione che dischiude un nuovo mercato per i mezzi di produzione, senza espandere in corrispondenza il mercato dei beni di con-sumo, e anzi contraendolo»15.

Qui sta l’errore principale di Sismondi: aver scambiato una contrad-dizione interna al capitale – tra le forze produttive e i rapporti di pro-duzione – per ciò che ne renderebbe impossibile lo sviluppo o finanche l’esistenza. Aver confuso, in altre parole, il dover essere con la realtà, cioè le condizioni di possibilità dell’antagonismo con la loro negazione roman-tica. La crisi non è allora spiegabile con la contraddizione tra la produ-zione e il consumo della classe operaia, bensì con quella tra il carattere sociale della produzione e il carattere privato dell’appropriazione. Siamo così arrivati a un punto dirimente, attraverso cui leggere il dibattito sullo sviluppo del capitalismo, in Russia e non solo: la differenza, radicale, tra contraddizione e impossibilità. Per dirla con Lenin: «Contraddizione non significa impossibilità (Widerspruch non significa Widersinn). L’ac-cumulazione capitalistica, questa autentica produzione per la produzione, è anch’essa una contraddizione. Ma ciò non le impedisce di esistere né di essere la legge di un determinato sistema economico. Lo stesso deve ripetersi per tutte le altre contraddizioni del capitalismo»16. Del resto, le contraddizioni non solo dividono, ma anche uniscono: si pensi allo scambio, che costringe gli uomini a entrare in rapporti tra di loro. Per dirla in altri termini, il romanticismo economico e i populisti hanno proposto un’immagine del capitale non come rapporto sociale di pro-duzione e perciò complessivo, bensì come un accidente innaturale intro-dotto dall’esterno, e dunque dall’esterno modificabile o evitabile. Non hanno perciò compreso il nesso indissolubile tra il grande capitale e la piccola produzione indipendente, o «produzione popolare» come l’a-vrebbero chiamata i narodniki; schierandosi a fianco di quest’ultima hanno pensato di individuare in essa una via alternativa allo sviluppo

14 Ivi, p. 141.15 Ivi, p. 148.16 Ivi, p. 171.

Page 225: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012225

Dove non è il luogo...

capitalistico, laddove si trattava semplicemente di una forma particolare al suo interno. In buona sostanza, gli «amici del popolo» «vogliono il capitalismo senza espropriazione e senza sfruttamento»17.

Il punto di partenza dell’analisi di Lenin sullo sviluppo del capitali-smo è infatti molto semplice: questo non è un ragionamento, ma è un fatto. Negarlo in base a ideali di giustizia o a desideri sentimentali rigu-ardanti la felicità della popolazione «è come dire: le previsioni del tempo non sono determinate dalle osservazioni meteorologiche, ma dallo stato d’animo della maggioranza!»18. Il comando del capitale non può essere eluso con rimproveri e condanne: è «un fatto col quale possono regolare i conti solo i produttori diretti»19. In altri termini, bisogna passare dalla critica morale alla critica scientifica: in altri termini, dalla critica roman-tica dell’ingiustizia alla critica comunista dei rapporti di sfruttamento. I meticolosi studi che mostrano l’attualità dello sviluppo del capitalismo in Russia hanno un asse portante nel processo di formazione del mercato interno. Questo è legato alla divisione sociale del lavoro e alla separazione del produttore diretto dai mezzi di produzione, ossia la sua espropria-zione: «In tal modo l’agricoltura stessa diventa un’industria (cioè pro-duzione di merci), e vi svolge lo stesso processo di specializzazione»20. Lenin precisa come il mercato interno per il capitalismo venga creato non solo dal fatto che la popolazione dall’agricoltura passa all’industria, ma anche dalla specializzazione dell’agricoltura mercantile.

Il punto, in ogni caso, è che il popolo delle campagne si spacca in «due eterni nemici». La base su cui si fonda la critica morale dello svi-luppo del capitalismo non è altro che un’ingenua invocazione di un interesse generale che, nel processo in corso, coincide con l’interesse del padrone. Lo dimostra l’«esodo degli operai», a cui sono dedicate da Lenin pagine straordinarie e anticipatrici: esso esprime «non solo la tendenza della popolazione a ripartirsi in modo più uniforme su un dato territorio, ma anche la tendenza degli operai ad andare dove si sta meglio»21. Fuga e mobilità, allora, lungi dall’essere esclusivamente vettori dello sviluppo del capitalismo, sono innanzitutto le condizioni di possibilità per l’antagonismo e la misura della libertà operaia. Emerge qui con chiarezza come in Lenin non vi sia – come sostengono i popu-listi – nessuna apologia dello sviluppo del capitalismo, ma un’analisi

17 Ivi, p. 241.18 V. I. Lenin, Le caratteristiche del romanticismo, p. 215.19 V. I. Lenin, Il contenuto economico, p. 389.20 Ivi, p. 45.21 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo in Russia, p. 228.

Page 226: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 226

Gigi Roggero

materialisticamente fondata di un rapporto sociale in cui sono i com-portamenti e le espressioni soggettive a determinare il giudizio sulle tendenze analizzate. C’è un movimento di libertà che eccede continu-amente la formazione e regolazione del mercato del lavoro: il capitalismo, al contempo, ne ha necessariamente bisogno e ne è continuamente minacciato.

Lo sviluppo del capitalismo non è perciò mai trattato da Lenin come una linea storica oggettivamente predeterminata: dal momento che il capitale è un rapporto sociale, esso è sempre segnato dal conflitto e dalle molteplici forme che assume la resistenza, che lo costringono continu-amente a procedere per salti e interruzioni. Con buona pace di chi ha appiccicato a Lenin l’etichetta dell’ortodossia marxista, nulla vi è qui di lineare e oggettivo: quello del capitalismo è «uno sviluppo che sembra ripercorrere le fasi già percorse, ma le ripercorre in modo diverso, a un livello più elevato (“negazione della negazione”); uno sviluppo, per così dire, non rettilineo ma a spirale; uno sviluppo a salti, catastrofico, rivo-luzionario; “l’interruzione della gradualità”; la trasformazione della quantità in qualità; gli impulsi interni dello sviluppo, generati dalle contraddizioni, dagli urti tra le diverse forze e tendenze operanti sopra un dato corpo oppure entro i limiti di un dato fenomeno o nell’interno di una data società: l’interdipendenza e il legame più stretto e indisso-lubile tra tutti i lati di ogni fenomeno (e la storia mette in luce lati sempre nuovi), legame che genera un processo di movimento unico, universale, sottoposto a leggi: tali sono alcune caratteristiche della dia-lettica, dottrina dello sviluppo che è più ricca di contenuto delle dottrine correnti»22. Dunque, sostiene, «molti degli errori commessi dagli scrittori populisti scaturiscono dal tentativo di provare che questo sviluppo disu-guale, a salti, tumultuoso, non è uno sviluppo»23. Allora, per il dirigente bolscevico affermare l’attualità di un fatto, lo sviluppo del capitalismo, non coincide con il darne una valutazione morale, o peggio ancora giudicarla dal punto di vista del proprio giudizio ideale, della misura del buono o del cattivo. Significa due cose: da un lato, le condizioni di possibilità della lotta di classe e della rottura rivoluzionaria; dall’altro, il terreno migliore per la libertà delle forze soggettive del lavoro vivo e la produzione di forme di vita in comune. É all’interno di questo processo, il cui motore è il conflitto, bisogna situare il problema dell’organizzazione.

22 V. I. Lenin, Karl Marx [1915], trad. it. Opere complete, Vol. XXI, Roma 1966, p. 47.

23 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo..., p. 602.

Page 227: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Dove non è il luogo...

praktyka teoretyczna 6/2012227

2. il mercato mondiale è ancora sempre in formazione?

Lo sviluppo del capitalismo in Russia si conclude con un capitolo, l’ottavo, dedicato proprio alla già menzionata formazione del mercato interno. Tematizzando l’argomento che corre lungo tutto il volume, Lenin può così tirare le somme dei dati esaminati ed evidenziare l’interdipendenza tra i diversi rami dell’economia nazionale nel loro sviluppo capitalistico. Si sofferma in modo riassuntivo sullo sviluppo della circolazione delle merci, sull’aumento della popolazione industriale e commerciale, che trova la sua espressione più chiara nello sviluppo delle città, in partico-lare dei grandi centri (ma contemporaneamente si sviluppano anche i piccoli centri e i villaggi industriali, tant’è che le differenze tra città e villaggio tendenzialmente si vanno assottigliando o addirittura scom-parendo), sull’aumento dell’impiego del lavoro salariato, che assume forme estremamente varie. Il formarsi di una sovrappopolazione speci-ficamente capitalistica, contrariamente a quello che sostengono i teorici populisti, per Lenin dimostra anche in questo caso il procedere discon-tinuo e a sbalzi dello sviluppo: «Il capitalismo non può svilupparsi che a salti, e quindi il numero dei produttori che hanno bisogno di vendere la propria forza-lavoro deve essere sempre superiore alla domanda media di operai da parte del capitalismo»24.

Ancora una volta, è qui chiaro come non siamo mai posti di fronte a uno sviluppo lineare: questo si compone sempre in un processo mul-tiforme. Laddove vi sono spazi per la «colonizzazione interna», ad esem-pio, la popolazione cacciata non necessariamente emigra nei centri industriali, ma può trasferirsi nelle aree non popolate e mettersi a col-tivare nuova terra. Ne consegue un incremento della popolazione agri-cola, che almeno per un certo tempo può procedere non meno se non più rapidamente di quello della popolazione industriale. Ci troviamo di fronte a due processi: «1) Sviluppo del capitalismo nel vecchio paese popolato, o in una parte di questo paese; 2) sviluppo del capitalismo nella “nuova terra”. Il primo processo esprime l’ulteriore sviluppo di rapporti capitalistici già costituiti, il secondo il sorgere di nuovi rapporti capitalistici su un nuovo territorio. Il primo processo significa lo sviluppo del capitalismo in profondità, il secondo in estensione»25. Il duplice processo rappresentato da uno spostamento di popolazione dall’agricol-tura all’industria, ossia di una «industrializzazione della popolazione», e di uno sviluppo dell’agricoltura industriale e commerciale, capitalistica,

24 Ivi, p. 589.25 Ivi, p. 566.

Page 228: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 228

Gigi Roggero

cioè di una «industrializzazione dell’agricoltura», è esattamente ciò che costituisce il mercato interno, con la formazione da una parte di impren-ditori agricoli e industriali, dall’altra parte di operai salariati agricoli e industriali – i soggetti, cioè, del rapporto sociale antagonista.

Abbiamo già accennato a come, una quindicina di anni dopo l’uscita del libro di Lenin, Rosa Luxemburg si confronti – da un diverso angolo prospettico – con gli stessi nodi teorici e politici. Originariamente nato come frutto dei suoi corsi sulla critica dell’economia politica alla scuola del partito socialdemocratico tedesco a partire dal 1906, il giustamente celebre testo L’accumulazione del capitale squaderna un problema che, agli occhi di Luxemburg, è rimasto irrisolto nello stesso Marx, più pre-cisamente nel Libro secondo de Il capitale dedicato, com’è noto, alla circolazione del capitale. Il passaggio dalla riproduzione semplice alla riproduzione allargata, cioè al processo specificamente capitalistico in cui i redditi non vengono completamente consumati ma investiti in nuovo capitale variabile e costante, funzionerebbe come schema idealti-pico, ma senza la possibilità di descrivere la concreta realtà dello sviluppo del capitalismo. In altri termini, prima di potere essere reinvestito il plusvalore deve essere realizzato, ossia trasformato in denaro: ma, sostiene la rivoluzionaria di origine polacca, ciò non può avvenire sul mercato interno, in quanto se i compratori delle merci sono esclusivamente i capitalisti e i lavoratori ciò conduce alla sola riproduzione semplice. Le condizioni di possibilità dell’accumulazione del capitale devono allora essere cercate altrove. Luxemburg trova perciò fuori dallo sviluppo del capitalismo la riposta alle sue domande: è all’esterno dei paesi capitalistici e – nei loro mercati interni – è all’esterno delle figure della produzione capitalistica che l’accumulazione può in via esclusiva realizzarsi.

La militante rivoluzionaria affronta l’ingarbugliato nodo con un esame attento ed approfondito, scandagliando le principali figure dell’economia politica classica, passando al setaccio la critica marxiana, polemizzando aspramente con vari teorici coevi, tra cui certamente i populisti russi. Dopo aver liquidato in modo correttamente sprezzante Voronstov, rico-nosce a Nikolaj-on una profonda conoscenza di Marx, ma ne evidenzia al contempo le affinità con Sismondi. L’asse centrale del ragionamento di N.-on, infatti, è l’impossibilità della realizzazione del prodotto totale capitalistico all’interno della società: esso può compiersi solo attraverso il commercio estero. Nello sferrare l’attacco ai populisti, Luxemburg è però preoccupata di concedere spazio al «marxismo legale»26, che dalla

26 I teorici del marxismo legale erano così etichettati in quanto potevano far stampare i loro articoli sui giornali e sulle riviste non sottoposte alla censura zarista.

Page 229: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Dove non è il luogo...

praktyka teoretyczna 6/2012229

constatazione della possibilità dello sviluppo del capitalismo nel giro di qualche anno sarebbe passato alla sua apologia: «Questo brillante torneo [tra marxisti e populisti], che tenne in ascolto nell’ultimo decennio [del-l’Ottocento] l’intelligenza socialista russa e si concluse col trionfo indi-scusso della scuola marxiana, segna l’ingresso ufficiale del marxismo come teoria storico-economica nella scienza nazionale. Il marxismo “legale” prese da allora possesso ufficialmente delle cattedre, delle riviste del mer-cato librario economico, con tutti gli aspetti negativi del caso. Quando dieci anni dopo le possibilità di sviluppo del capitalismo russo misero in luce meridiana il loro aspetto ottimistico nell’insurrezione rivoluzionaria del proletariato, di questa pleiade di ottimisti marxisti non uno si ritrovò nelle file del proletariato»27. Per dirla con i termini che abbiamo propo-sto nell’introduzione, il movimento di pensiero era stato ipostatizzato in scuola. La discussione sullo sviluppo del capitalismo aveva così abban-donato la definizione di un campo di battaglia tra parti antagoniste, per trasferirsi nelle edulcorate discussioni scolastiche o, apertamente, nel forgiare consigli e consiglieri per il principe. Così, osserva ancora Luxem-burg: «I marxisti “legali” russi hanno indubbiamente battuto i loro avver-sari populisti, ma hanno vinto troppo. Tutti e tre – Struve, Bulgakov, Tugan-Baranovkij – hanno, nel fervore della battaglia, dimostrato più di quanto si doveva dimostrare. Il problema era: è il capitalismo in generale, e in particolare in Russia, suscettibile di sviluppo? E i suddetti marxisti hanno dimostrato così a fondo questa capacità di sviluppo, da dimostrare anche la possibilità teorica di un’esistenza eterna del capitalismo. È chiaro che, una volta ammessa l’illimitata accumulazione del capitale, si è anche provata la illimitata vitalità del capitale. L’accumulazione è il metodo specificamente capitalistico di allargamento della produzione, di sviluppo della produttività del lavoro, di spiegamento delle forze produttive, di progresso economico. Se il modo di produzione capitalistico è in grado di assicurare l’accrescimento delle forze produttive, il progresso economico, allora esso è imbattibile, il pilastro obiettivo fondamentale della teoria scientifica socialista crolla, l’azione politica del socialismo, il contenuto ideale della lotta di classe del proletariato cessano di essere una necessità storica. La dimostrazione, partita dalla possibilità del capitalismo, sfocia nell’impossibilità del socialismo»28.

È importante soffermarsi su questo punto, giustamente sollevato da Paul Sweezy nell’introduzione al volume. Innanzitutto individua quello che ritiene l’errore centrale di Luxemburg: «Dove sbagliava era nell’as-

27 R. Luxemburg, L’accumulazione..., p. 264.28 Ivi, p. 316.

Page 230: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Gigi Roggero

praktyka teoretyczna 6/2012 230

serire che la logica dello schema di riproduzione esclude un aumento di consumo, sia da parte del lavoratore che da parte dei capitalisti, o con-temporaneamente di tutte e due le parti. In pratica, la riproduzione allargata, per il suo stesso carattere, comporta un aumento dei redditi sia dei lavoratori che dei capitalisti, e non c’è alcuna ragione plausibile di supporre che ambedue le classi non spendano almeno una parte dell’incremento in consumi. Se lo fanno, almeno una certa accumula-zione sarà giustificata, e il teorema della impossibilità di Rosa verrà confutato»29. Ma interessante, al di là della confutazione teorica, sono appunto i motivi che secondo Sweezy avrebbero spinto Luxemburg in questa direzione: «Rosa temeva che se avesse ammesso la possibilità del-l’accumulazione in un sistema capitalistico puro, avrebbe dovuto anche ammettere che il sistema potesse allargarsi senza limiti»30. Luxemburg è mossa, quindi, non da semplice passione teorica, ma dalla contingenza politica, che si imperniava sulla battaglia contro il riformismo che avan-zava nella socialdemocrazia tedesca. Qui, ancora una volta, si può rico-noscere il carattere di parte e tattico del pensiero e del sapere: senza afferrare ciò, non vi è possibilità di comprendere nulla.

Si può forse allora spiegare perché, dopo aver liquidato in modo convincente le posizioni sismondiane dei populisti russi, Luxemburg faccia rientrare dalla finestra (sebbene solo in una certa misura e certa-mente in forme diverse) ciò che aveva cacciato dalla porta: «Da entrambi i punti di vista – realizzazione del plusvalore e acquisto degli elementi del capitale costante già in atto – il commercio mondiale è una condi-zione storica di esistenza del capitalismo, commercio mondiale che, nei rapporti concreti dati, è essenzialmente scambio tra forme di produzione capitalistiche e non capitalistiche»31. Infatti, timorosa che l’astrazione del modello puro marxiano finisse per rappresentare un sistema in cui la produzione è fine a se stessa («la produzione per amore della produ-zione»), Luxemburg deduce che «se ammettiamo che il plusvalore venga realizzato fuori della produzione capitalistica, ne verrà che la sua forma materiale non ha nulla a che fare coi bisogni della produzione capita-listica. La sua forma materiale corrisponde allora ai bisogni di quegli ambienti non-capitalistici che contribuiscono a realizzarlo»32. Così, mossa inizialmente dall’intento di mettere a dura critica l’ormai preva-

29 P. M. Sweezy, Introduzione, [in:] R. Luxemburg, L’accumulazione..., p. XXV-XXVI.

30 Ivi, p. XXVI.31 R. Luxemburg, L’accumulazione..., p. 354.32 Ivi, p. 348.

Page 231: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012231

Dove non è il luogo...

lente posizione socialdemocratica secondo cui le crisi sarebbero causate da sproporzioni, con l’ovvia ricaduta politica della possibilità di una regolazione riformista dello sviluppo del capitalismo, Luxemburg ha finito paradossalmente per indebolire la posizione da cui la critica muoveva. In altri termini, temeva che ammettere non solo la realtà dello sviluppo del capitalismo ma anche la sua tendenziale illimitatezza, avrebbe significato accettarne l’eternità e dunque rinunciare alla possibilità di fuoriuscirne.

Anche in questo caso, la contraddizione tra forze produttive e rap-porti di produzione, interamente dentro al rapporto di capitale (ciò che faceva dire a Marx che «la vera barriera della produzione capitalistica è il capitale stesso»), è stata decentrata e trasformata in una dicotomia tra interno ed esterno. Dicotomia che, si badi bene, quando Luxemburg scriveva era indubbiamente radicata nella realtà, ma la cui tendenziale scomparsa – come lo scenario attuale dimostra – non avrebbe significato il crollo del capitalismo. Eppure, secondo Luxemburg, è questo il vicolo cieco di Marx, ciò che rende la sua astrazione del sistema capitalistico irrealizzabile nella sua forma pura: «Una volta raggiunto il risultato finale – che rimane tuttavia una costruzione teorica – l’accumulazione diventa impossibile: la realizzazione e capitalizzazione del plusvalore si trasforma in un problema insolubile. Nel momento in cui lo schema marxiano della riproduzione allargata corrisponde alla realtà, esso segna la fine, il limite storico del movimento dell’accumulazione, il termine della produzione capitalistica. La impossibilità dell’accumulazione signi-fica, dal punto di vista capitalistico, l’impossibilità di un’ulteriore espan-sione delle forze produttive, e perciò la necessità storica obiettiva del tramonto del capitalismo. Di qui il moto contraddittorio della fase ultima, imperialistica, come conclusione della parabola storica del capi-tale»33. Se si esclude il riferimento alla fase imperialistica e una diversa prospettiva rispetto agli esiti del processo, anche qui non è difficile ravvisare una certa rassomiglianza con alcuni dei presupposti di Sismondi poi ripresi dai populisti, secondo cui i mercati esteri costituiscono l’u-nica via di uscita per la realizzazione del plusvalore: «Verrà infine l’epoca in cui tutto il mondo civile costituirà un mercato unico, e in cui non si potranno più trovare nuovi compratori in una qualsiasi nuova nazione. La domanda sul mercato mondiale sarà allora una grandezza invariabile, che le diverse nazioni industriali si contenderanno reciprocamente. Se una nazione fornirà un quantitativo maggiore di prodotti, ciò avverrà a danno di un’altra nazione. La vendita complessiva non potrà essere

33 Ivi, p. 416.

Page 232: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 232

Gigi Roggero

accresciuta se non attraverso l’aumento del benessere generale o con l’immissione delle merci, un tempo riservate soltanto ai ricchi, nel consumo dei poveri»34.

Dunque, ciò che avvicina Luxemburg da una parte e il sismondismo populista dall’altra, posizioni teorico-politiche che null’altro hanno da spartire, è l’idea di fondo per cui lo sviluppo del capitalismo è possibile solo in presenza di un fuori, che quando scrivono si identifica con aree del globo terrestre in cui domina la cosiddetta economia “naturale”. Cri-ticando duramente tale impostazione, Lenin si premura di dimostrare come quella del mercato interno non costituisca affatto una questione a sé, indipendente dallo sviluppo del capitalismo: «Il mercato interno sorge quando sorge l’economia mercantile; esso è creato dallo sviluppo di questa economia mercantile, e il grado raggiunto dalla divisione sociale del lavoro determina il livello del suo sviluppo; esso si estende con l’estendersi dell’economia mercantile dai prodotti alla forza-lavoro, e solo nella misura in cui quest’ultima si trasforma in merce il capita-lismo abbraccia tutta la produzione del paese, sviluppandosi principal-mente nel campo dei mezzi di produzione, che nella società capitalistica occupano un posto sempre più importante. Il “mercato interno” per il capitalismo è creato dallo stesso capitalismo nel corso del suo sviluppo, che approfondisce la divisione sociale del lavoro e divide i produttori diretti in capitalisti e operai. Il grado di sviluppo del mercato interno è anche il grado di sviluppo del capitalismo nel paese. Porre la questione dei limiti del mercato interno indipendentemente da quelli del grado di sviluppo del capitalismo (come fanno gli economisti populisti) è un errore»35. Infatti, il concetto di mercato è inscindibile dal concetto di divisione sociale del lavoro: ancor meglio, il primo dipende dal secondo. I limiti dello sviluppo del mercato, allora, sono posti dai limiti della specializzazione del lavoro sociale, e quest’ultima è «infinita»36.

Ecco, dunque, come Lenin affronta, ex ante, il problema del limite che Luxemburg gli pone. Se la produzione capitalistica è illimitata, domanda infatti la rivoluzionaria di origine polacca, come si spiegano le crisi? Lenin rovescia la questione: a essere illimitato è innanzitutto lo sviluppo delle forze produttive, sulla cui base si forma il mercato capi-

34 Citato in: V. I. Lenin, Le caratteristiche del romanticismo, p. 138.35 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo, p. 47.36 V. I. Lenin, A proposito della cosiddetta questione dei mercati [1937], trad.

it. Opere complete, Vol. I, Roma 1954. Nel testo, scritto nell’autunno del 1893 e pubblicato per la prima volta nel 1937, Lenin sviluppa le tesi da lui preceden-temente esposte in una riunione del circolo dei marxisti di Pietroburgo durante la discussione della relazione di G. B. Krasin su “La questione dei mercati”.

Page 233: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012233

Dove non è il luogo...

talistico. Se di fronte alla mancanza di un fuori dal capitale Luxemburg si ritrae politicamente spaventata, timorosa di concedere valide giusti-ficazioni ai riformisti e ai consiglieri del principe, Lenin la assume come dato di realtà tendenziale e la rovescia in spazio di azione antagonista: il limite è tutto interno ai rapporti di produzione, non allo sviluppo delle forze produttive. La tendenziale illimitatezza del capitale è condi-zionata alla misura in cui esso cattura e si appropria della potenza, questa sì senza limiti, del lavoro vivo. Qui e solo qui sta la sua impossibilità: il lavoro vivo è il padrone, il capitale il servo. E da qui originano le crisi, che continuamente irrompono nello sviluppo del capitalismo e lo costrin-gono a balzare in avanti. Non vi è nulla di meccanicistico in esse: la crisi è la contraddizione di cui il capitale si alimenta e da cui è permanente-mente minacciato, è antagonismo di classe, è organizzazione della lotta operaia e del suo desiderio di libertà che muove lo sviluppo e continu-amente lo pone in tensione, lo trasforma, lo rovescia.

Nella sua fase imperialistica, il capitalismo deve far fronte a una completa socializzazione della produzione, «segna il passaggio dalla libertà di concorrenza completa alla socializzazione completa»37. La contraddizione tra forze produttive e rapporti di produzione si sposta di livello: «Viene socializzata la produzione, ma l’appropriazione dei prodotti resta privata. I mezzi sociali di produzione restano proprietà di un ristretto numero di persone. Rimane intatto il quadro generale della libera concorrenza formalmente riconosciuta, ma l’oppressione che i pochi monopolisti esercitano sul resto della popolazione viene resa cento volte peggiore, più gravosa, più insopportabile»38. Questa miscela di libera concorrenza e di monopolio costituisce, secondo Lenin, un fenomeno di transizione. Il capitale finanziario, per balzare in avanti e mettere a valore il livello ormai raggiunto dalla socializzazione pro-duttiva, ha dovuto farsi socialista, come Rudolf Hilferding39 ha messo in evidenza rispetto all’istituto del credito. Ma ciò non prelude all’og-gettivo crollo del capitalismo, cui implicitamente sembra alludere Luxem-burg, né è da ritenersi come uno stadio inevitabile e progressivo, come esplicitamente afferma il socialista Cunow, «panegirista tedesco dell’im-perialismo»: «Ciò ricorda la caricatura che i populisti nel 1894-1895 facevano dei marxisti russi, dicendo che poiché questi ultimi ritenevano

37 V. I. Lenin, L’imperialismo, fase suprema del capitalismo [1917], trad. it. Opere complete, Vol. XXII, Roma 1966, p. 207.

38 Ivi.39 R. Hilferding, Il capitale finanziario [1910], trad. it. Feltrinelli, Milano

1961.

Page 234: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 234

Gigi Roggero

inevitabile e progressivo il capitalismo in Russia, dovevano aprir bottega e dedicarsi ad impiantarvelo»40. Dunque, la direzione dello sviluppo appartiene non a un’oggettiva progressione storica, ma ai rapporti di forza tra le classi. È qui che, partendo dell’assunzione dello sviluppo del capitalismo come un fatto, si divaricano alla radice i percorsi del rivo-luzionario e dell’apologeta del presente. Luxemburg, sostenendo che l’astrazione marxiana del capitalismo non descrive la sua realtà concreta, che è una linea di tendenza che – nel momento del suo raggiungimento – porterà al suo crollo, afferma – in Riforma sociale o rivoluzione41 – che «il mercato interno è ancora sempre in formazione». Oggi, laddove la distinzione tra mercato interno ed esterno è venuta meno, nel momento in cui il mondo si è fatto uno nel segno del conflitto di classe e della risposta capitalistica42, possiamo invece dire che se la fine della dicotomia tra dentro e fuori non ha condotto al crollo del capitale, la sua vita è però subordinata a una nuova forma della contraddizione tra forze produttive e rapporti di produzione, o in altri termini alla possibilità di catturare la potenza di una cooperazione sociale che ha conquistato lo spazio e il tempo globali43.

3. la violenza dell’origine è immanente allo sviluppo del capitalismo

Lenin non trascura affatto la tendenza alla ricerca dei mercati esteri: essa è anzi espressione della tensione della produzione capitalistica verso un’espansione illimitata, la legge del suo «eterno movimento in avanti» sotto l’incalzante costrizione dello sviluppo delle forze produttive. Perciò il capitalismo non può svilupparsi senza l’estensione continua della sfera

40 V. I. Lenin, L’imperialismo..., p. 270.41 R. Luxemburg, Riforma sociale o rivoluzione [1899], trad. it. Editori Riu-

niti, Roma 1973. Il brano qui riportato non compare nell’edizione italiana.42 Cfr. M. Hardt, A. Negri, Empire, Cambridge Mass. 2000.43 È una tendenza individuata dalla stessa Luxemburg, tra i primi marxisti

a individuare nella costituzione dello spazio mondiale (per quanto incompiuta e irrealizzabile) il campo di azione del proletariato. Criticando Struve e la sua idea che un paese con una popolazione numerosa e un vasto territorio possa costituire nella sua produzione capitalistica un «tutto chiuso», Luxemburg constata, infatti, che «la produzione capitalistica è per sua natura una produzione mondiale e, inversamente a quanto dovrebbe accadere secondo la ricetta pedantesca del professorume tedesco, comincia fin dall’infanzia a produrre per il mercato mondiale» (R. Luxemburg, L’accumulazione..., p. 285).

Page 235: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Dove non è il luogo...

praktyka teoretyczna 6/2012235

del suo comando e la colonizzazione di nuovi spazi, sia all’interno sia all’esterno delle aree già conquistate dal suo regime economico-sociale. È ciò che è avvenuto per la Russia dopo la riforma del 1861, il che prepara un ulteriore sviluppo sia in profondità sia in estensione. Si tratta di argomenti che Lenin riprenderà, com’è noto, nel suo celebre libro sull’imperialismo, e che guideranno le scelte politiche rispetto alle lotte anti-coloniali (per inciso: contro le posizioni dominanti nella Seconda Internazionale sulla funzione progressiva del colonialismo, per Lenin il compito consisteva nel trasformare e dare un «colore comunista» alle lotte anti-coloniali, a partire dall’irriducibile eccedenza del movimento rivoluzionario rispetto alle rivendicazioni democratiche, cogliendo la potenza di processi di conflitto in grado di mettere in crisi il capitale internazionale; da qui anche la polemica del dirigente bolscevico contro il dogmatismo luxemburghiano sulla questione nazionale). Dunque, Lenin può ben concordare con Rosa Luxemburg quando quest’ultima evidenzia il ruolo della violenza nei processi di accumulazione capitali-stica, che a partire dalla conquista coloniale risalta con tutta la sua drammatica forza: «L’importanza dell’arruolamento di forze-lavoro indi-spensabili da società non-capitalistiche appare particolarmente sensibile nella forma della cosiddetta “questione operaia nelle colonie”. Alla solu-zione di questo problema servono tutti i possibili sistemi di “dolce vio-lenza” per “liberare” le forze-lavoro dalla sudditanza ad altre autorità sociali e ad altri rapporti di produzione e sottometterle al comando del capitalismo. Da questo sforzo si originano nei paesi coloniali le più strane forme miste di sistema salariale moderno e di rapporti sovranità primitivi, ad illustrazione palmare del fatto che la produzione capitalistica non può fare a meno per il suo sviluppo di forze-lavoro di altre forma-zioni sociali»44. Questa violenza è immanente all’accumulazione, ne costituisce la condizione di possibilità e il piano di sviluppo. Ancor di più, quella genesi che Marx identificava con l’accumulazione originaria, «le doglie del parto all’atto dell’uscita del modo di produzione capitali-stico dal grembo della società feudale»45, si ripete continuamente: «Anche nella sua maturità piena, il capitalismo è legato in ogni suo rapporto all’esistenza contemporanea di strati e società non-capitalistici. […] L’accumulazione capitalistica non solo non può, nel suo espandersi a sbalzi, contare sul semplice incremento naturale della popolazione lavoratrice, ma non può neppure attendere la lenta decomposizione naturale delle forme non-capitalistiche e il loro pacifico trapasso all’e-

44 R. Luxemburg, L’accumulazione, cit., pp. 358-359.45 Ivi, p. 360.

Page 236: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 236

Gigi Roggero

conomia mercantile. Il capitale non conosce altra soluzione al problema che la violenza: metodo costante dell’accumulazione del capitale, come processo storico, non solo al suo primo nascere, ma anche oggi»46.

L’accumulazione originaria è apparentemente un tema sottotraccia nell’opera di Lenin, che sembra dare per assunta l’origine del capitale e preferire quindi lo studio del suo sviluppo. Tuttavia, quella stessa origine irrompe continuamente nel processo, è anzi la condizione che ne permette la realizzazione e la riproduzione. A più riprese Lenin torna sull’argomento e lo dimostra, come quando osserva come il progresso tecnico sia reso possibile dalla disponibilità di mezzi monetari eccedenti da parte dell’imprenditore: «Questi mezzi possono essere ricavati esclu-sivamente dal capitale, dal capitale commerciale e usurario, da quegli stessi

“kulak47, mercanti”, ecc., che gli ingenui populisti russi fanno rientrare non nel capitalismo, ma nella “rapina” (come se il capitalismo non fosse rapina! come se la realtà russa non ci mostrasse il nesso esistente fra tutte le forme possibili di questa “rapina”, dal più rozzo e primitivo sistema dei kulak alla più moderna e razionale attività dell’imprenditore!)»48. Lo sviluppo del capitalismo mostra, come in un prisma, tutte le forme possibili dell’accumulazione, da quelle basate sulla pura violenza, all’u-sura, fino al “normale” incontro tra domanda e offerta di lavoro. Per meglio dire, è proprio la “rapina” capitalistica che permette di fissare e riprodurre la “normalità” del suo sviluppo. Ad esempio, sostiene Lenin, «nella nostra letteratura spesso si interpreta in maniera troppo meccanica la tesi teorica secondo cui il capitalismo esige che l’operaio sia libero, senza terra. Come tendenza fondamentale, questo è del tutto giusto, ma nell’agricoltura il capitalismo penetra con particolare lentezza e attraverso forme straordinariamente varie. Molto spesso l’assegnazione di un pezzo di terra all’operaio rurale viene praticata nell’interesse degli stessi impren-ditori agricoli; per cui il tipo dell’operaio rurale dotato di nadiel è pro-prio di tutti i paesi capitalistici. Nei vari Stati esso assume forme diver-se»49. Lenin può quindi fondatamente smentire il pregiudizio populista secondo cui il «kulak» e l’«usuraio» non avrebbero nulla a che fare con il «contadino intraprendente»: «Al contrario, nelle mani della borghesia contadina si raccolgono le fila sia del capitale commerciale (prestiti in denaro garantiti dalla terra, incetta di vari prodotti, ecc.) che del capitale

46 Ivi, p. 360, 366.47 Il kulak è il contadino ricco che impiegava lavoratori salariati o li

strangolava attraverso contratti usurari.48 V. I. Lenin, Il contenuto economico..., p. 488.49 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo..., p. 166-167.

Page 237: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012237

Dove non è il luogo...

industriale (agricoltura mercantile mediante l’assunzione di operai, ecc.). Quale di queste forme di capitale si svilupperà a spese dell’altra? Ciò dipende dalle circostanze ambientali, dalla maggiore o minore elimina-zione dei sistemi asiatici e dalla maggiore o minore diffusione della cultura nelle nostre campagne»50. Dunque, dentro la compresenza di forme differenti, la tendenza non è oggettivamente predeterminata. Ciò che è tracciato, però, è un paradigma di sviluppo – ossia quello capita-listico – che di tali differenti forme continuamente si alimenta: «Quando dicevamo sopra che la borghesia contadina è attualmente la padrona delle nostre campagne, facevamo astrazione da questi fattori che frenano la disgregazione: semiservitù, usura, otrabotki, ecc. In realtà oggi i veri signori delle nostre campagne sono il più delle volte non gli esponenti della borghesia contadina, ma gli usurai rurali e i proprietari terrieri delle vicinanze. Una simile astrazione è tuttavia un procedimento del tutto legittimo, giacché altrimenti sarebbe impossibile studiare l’intrin-seca struttura dei rapporti economici esistenti in seno alla popolazione contadina»51.

Come abbiamo mostrato, in questo metodo di lettura della tendenza non c’è nessun accento morale, ed è la ferma battaglia a ogni imposta-zione su di esso imperniata che conduce Lenin a tenere apparentemente sotto traccia il tema di una violenza originaria che continuamente si ripropone. Infatti, se il capitalismo fosse in grado – come vorrebbero i populisti – di sviluppare l’agricoltura, di garantire ai lavoratori una vita dignitosa, lontana dalla miseria e senza sfruttamento, in tal caso sem-plicemente «il capitalismo non sarebbe più tale, perché tanto la disugu-aglianza di sviluppo che lo stato di semiaffamamento delle masse sono essenziali e inevitabili condizioni e premesse di questo sistema della produzione»52. Il problema, però, è costruire una critica materialistica del rapporto sociale capitalistico, che assuma la violenza come suo tratto permanente, ma non si appiattisca mai sulla semplice denuncia della rapina o nella spiegazione dello sviluppo del capitalismo dal punto di vista dell’imbroglio: «È chiaro che in realtà il profitto degli skupstciki il più delle volte non si limita affatto alla differenza fra il valore della vendita su vasta scala e il valor della piccola vendita: esattamente come il profitto del capitalista industriale, è costituito il più delle volte da detrazioni fatte sul salario nominale. Ciò nondimeno per spiegare il profitto del capitalista industriale dobbiamo presupporre che la forza-

50 Ivi, p. 58.51 Ivi, p. 175.52 V. I. Lenin, L’imperialismo..., p. 242.

Page 238: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Gigi Roggero

praktyka teoretyczna 6/2012 238

-lavoro sia venduta al suo valore effettivo. Così, anche per spiegare la funzione dello skupstcik dobbiamo presupporre che la compra-vendita dei prodotti sia da lui effettuata secondo le leggi generali dello scambio commerciale. Solo queste cause economiche del dominio del capitale commerciale possono dare la chiave per capire le molteplici forme che il capitale assume nella realtà, fra le quali s’incontra costantemente (questo è del tutto indubbio) anche la truffa più dozzinale. Procedere inversamente – come fanno di solito i populisti –, limitarsi cioè a indi-care i diversi imbrogli dei “kulak”, e su questa base scartare completa-mente la questione della natura economica del fenomeno, significa porsi sul terreno dell’economia volgare»53. Così facendo, infatti, si finisce per vedere non la classe, ma dei semplici lestofanti. E in questo caso l’anta-gonismo diventa questione di invocazione morale alla vigilanza statale: «Contro la classe può lottare solo un’altra classe e per di più, necessaria-mente, quella che si è già del tutto “differenziata” dal suo nemico, si è completamente opposta ad esso, mentre, contro i “lestofanti”, natu-ralmente, basta che lotti la polizia, e in caso estremo, la “società” e lo “Stato”»54. Dunque, sostiene Lenin, per i populisti non è la classe e la sua lotta, bensì lo Stato il soggetto di riferimento, che nella sua neutralità rispetto ai rapporti sociali è in grado di regolare, frenare o addirittura impedire lo sviluppo del capitalismo. In questo modo i populisti, che accusano a più riprese Lenin di tacere sulla violenza di tale processo di sviluppo, lo riducono in realtà alla volontà dei rappresentanti del terzo stato. Essi, attacca allora il rivoluzionario russo, sono vittime di un ottimismo sdolcinato, che li porta a pensare che «l’impiego brutale della forza» e lo «sgombero dei poderi» possa essere impedito dall’illuminata risolutezza della sovranità statale.

Ma la critica del materialismo rivoluzionario alla chimerica protesta nei confronti del capitale, animata dalla rappresentazione degli interessi del contadino e del piccolo produttore contro la vecchia nobiltà e la nuova borghesia, non significa affatto sancirne la sua immortalità: «La correzione, la modificazione dei rapporti sociali, naturalmente, è possi-bile, ma solo quando parte dagli stessi protagonisti di questi rapporti sociali da correggere o da modificare»55. Il problema della critica al populismo, allora, è quale punto di vista gli si oppone: quello del grande capitale o quello operaio?, domanda Lenin – anticipando la giusta indignazione luxemburghiana verso quel marxismo legale che, partito dalla corretta

53 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo..., p. 358-359. 54 V. I. Lenin, Il contenuto economico..., p. 357.55 Ivi, p. 381.

Page 239: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012239

Dove non è il luogo...

realtà dello sviluppo del capitalismo, ha finito per decretare l’impossibilità della trasformazione radicale. Commentando una citazione in cui Struve afferma che l’ineguaglianza nella distribuzione non è stata creata dal capitalismo, che l’avrebbe semplicemente ricevuta in eredità, Lenin afferma senza possibilità di equivoco: «Questo è vero se l’autore vuol dire solo che anche prima del capitalismo la distribuzione era ineguale, il che i signori populisti sono inclini a dimenticare. Ma è falso se si nega che il capitalismo ha aggravato l’ineguaglianza»56. È da questo punto di vista, dal punto di vista operaio e rivoluzionario appunto, che il dirigente bolscevico può criticare il marxismo della cattedra contro cui più tardi si sarebbe scagliata anche Luxemburg: esattamente perché egli pretende di situarsi «al di sopra delle classi». É da questa collocazione metafisica e disincarnata che Struve ha la presunzione di valutare il nesso tra svi-luppo e progresso: «All’affermazione incontestabilmente giusta che il capitalismo nell’agricoltura (come anche il capitalismo nell’industria) peggiora la situazione del produttore, egli oppone i “vantaggi” in generale di questi cambiamenti. È come se qualcuno, ragionando sulle macchine nella società borghese, si mettesse a confutare la teoria di un economista romantico, secondo cui esse peggiorano la situazione dei lavoratori, con prove circa “il vantaggio e il beneficio” del progresso in generale»57. Dunque, il progresso non è mai in generale, ma situato in un punto di vista, cioè «dal punto di vista di una classe ben determinata»58. Ignorando ciò, ossia offuscando gli antagonismi di classe con argomenti che presume essere “obiettivi”, Struve ripete l’errore fondamentale di N.-on e ne corregge solo gli errori secondari. Se i populisti «indorano» la verità, rappresentando inutilmente il nemico come impotente e inetto, i marxi-sti legali – invitando ad andare a «scuola dal capitalismo» – hanno finito per essere non solo dei diligenti allievi, ma anche dei fervidi seguaci del loro maestro. La lettura della tendenza si è trasfigurata nell’inevitabilità della sua realizzazione, o per meglio dire nell’impossibilità della sua rottura rivoluzionaria: «Il tratto fondamentale delle argomentazioni dell’autore […] è il suo angusto oggettivismo, che si limita a dimostrare l’inevitabilità e la necessità del processo, e non cerca di scoprire in ogni fase concreta di questo processo la forma di antagonismo di classe ad esso inerente, un oggettivismo che caratterizza il processo in generale, ma non le singole classi antagonistiche dalla cui lotta risulta il processo»59.

56 Ivi, p. 459.57 Ivi, p. 486-487.58 Ivi, p. 505.59 Ivi, p. 515-516.

Page 240: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 240

Gigi Roggero

Questo processo non è costituito esclusivamente dall’espropriazione della terra, l’originaria separazione dei lavoratori dai loro commons, da quella violenza che gli Struve non vedono o sottacciono – da qui l’im-portanza della battaglia politica al marxismo legale che caratterizzerà molti degli scritti di Lenin negli anni successivi; ma anche dal fatto che la terra si appropria del contadino romanticamente esaltato dai populi-sti, lo incatena al fondo, ne impedisce la mobilità, lo vincola al volere del padrone. Perciò l’accumulazione capitalistica non solo non è neces-sariamente ostacolata, ma può servirsi di quelle forme pre-capitalistiche che i populisti vorrebbero conservare come alternativa di sviluppo: «Lo scarso sviluppo del capitalismo, l’“arretratezza della Russia”, che i popu-listi ritengono una “fortuna”, sono una “fortuna” solo per gli sfruttato-ri»60. Per dirla in poche parole, la violenza originaria è un dato imma-nente all’accumulazione del capitale, continuamente si ripropone per garantirne la realizzazione e riproduzione. Solo situando la critica rivo-luzionaria di quella violenza nel pieno dello sviluppo del capitalismo, e non nei suoi supposti margini o al suo esterno, è possibile spezzare la specularità tra romanticismo e apologia, per balzare in avanti.

4. Nuovi populismi

Allora, riprendendo il famoso passo di Isaak Babel’ potremmo dire che Lenin critica radicalmente chi vede una retta senza curve e chi ipotizza curve senza retta. Da un lato, i menscevichi e i socialdemocratici della Seconda Internazionale, che immaginavano un percorso liscio che – stadio dopo stadio – conducesse al socialismo. Dall’altro i populisti che, idealizzando in modo romantico la comunità agricola, pensavano che un semplice gesto di volontà incurante della determinazione storica potesse permettere di realizzare una nuova società. Uno sviluppo omo-geneo senza punti di rottura oppure uno sviluppo eterogeneo senza accumulo di forza. Una storia senza volontà oppure una volontà senza storia. Per tanto, troppo tempo il dibattito e le opzioni politiche rivo-luzionarie sono rimaste intrappolate in questa dialettica, oggi tutt’altro che esaurita. La teleologia sviluppista è stata la trama discorsiva e stra-tegica dei partiti comunisti occidentali e non, terzinternazionalisti o eterodossi. Si pensi ancora oggi – per limitarci a un unico esempio – al non marginale Partito Comunista Indiano (Marxista) del Bengala Occi-dentale: ritenendo l’India un paese “semi-feudale”, supporta gli espropri

60 Ivi, p. 481.

Page 241: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012241

Dove non è il luogo...

delle terre e la costruzione delle “zone economiche speciali” sul modello cinese, che possono così far uscire il paese dall’“anticamera della storia”, condurlo allo stadio della maturità capitalistica e dunque avvicinarlo al socialismo. Su queste posizioni è inutile soffermarsi ulteriormente: si tratta di complicità con il governo dello sfruttamento.

Più complesso è il discorso sull’altro polo del discorso, fondato su una corretta opposizione alla teleologia sviluppista. Abbiamo citato prima il libro di Sanyal proprio sullo sviluppo del capitalismo in India, che utilizziamo qui come uno dei migliori esempi delle critiche postco-loniali allo storicismo marxista volte all’innovazione della teoria radicale, cercando però soprattutto di metterne in risalto problemi e cortocircu-iti61, in particolare l’appiattimento del materialismo storico sullo stori-cismo, della transizione sulla linearità degli stadi di sviluppo, della possibilità della rottura rivoluzionaria e comunista sull’universalismo di matrice illuminista. Attraverso la categoria di «capitalismo postcoloniale», Sanyal evidenzia in modo efficace la costitutiva eterogeneità non solo di quello che veniva definito “Terzo mondo”, ma dello spazio-tempo globali. Tuttavia, attualizzando le tesi luxemburghiane, Sanyal ripropone la centralità del fuori per il modo di produzione capitalistico. Vi sarebbe, infatti, una presenza di capitale e non-capitale, coincidente con gli spazi dell’economia del bisogno, non interpretabile però come la sussunzione del secondo termine all’interno del primo, pena affermare la classica idea storicista che pretende l’oggettivo passaggio da uno stadio di svi-luppo all’altro. La stessa categoria di transizione, se non si vuole ricadere nell’abbraccio mortale dell’evoluzionismo determinista, andrebbe con-seguentemente abbandonata: lo storicismo è fatto coincidere, senza scarto e soluzione di continuità, con il materialismo storico.

Dunque, partendo da un problema correttamente posto, ossia il fatto che lo sviluppo si compone e si alimenta di forme di produzione diffe-renti ed eterogenee, Sanyal finisce però per perdere di vista il rapporto sociale nel suo complesso. In altri termini, rischia di non vedere l’«illu-minazione generale in cui tutti gli altri colori sono immersi e che li modifica nella loro particolarità […] [l’]atmosfera particolare che deter-mina il peso di tutto quanto essa avvolge»62. È l’atmosfera particolare del capitale ad avvolgere la compresenza di differenti forme e tempi della

61 Per un’analisi più dettagliata e completa di alcuni limiti e soprattutto delle molte ricchezze del testo di Sanyal, rinviamo dunque a Sandro Mezzadra e Gigi Roggero, Introduzione, in: K. Sanyal, Ripensare...

62 K. Marx, Lineamenti fondamentali della critica dell’economia politica [1857-1859], Vol. I, Firenze 1968-1970, p. 34.

Page 242: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 242

Gigi Roggero

produzione, determinandone il peso, cioè ordinandole gerarchicamente nei processi di valorizzazione e accumulazione. L’articolazione di tempi e forme, allora, è contraddizione non tra un dentro e un fuori, ma interamente interna a una tendenza egemonica: è la condizione di svi-luppo del capitale, che si alimenta proprio della contraddizione. É questo, se si vuole, il passaggio alla definizione marxiana del lavoro come «il vero non-capitale»63, che definisce la natura scissa e antagonistica del rapporto di capitale. E qui si situa anche il campo di possibilità della rottura rivoluzionaria. Il problema, infatti, non è meramente teorico, ma direttamente politico: l’indebolimento della specificità del rapporto sociale capitalistico significa innanzitutto l’indebolimento della specificità dell’antagonismo. La categoria di transizione non è interpretabile in via esclusiva come passaggio da uno stadio all’altro (com’è stato nella tra-dizione marxista), ma indica – dal punto di vista rivoluzionario – la possibilità della trasformazione, ossia l’attualità del comunismo. Viceversa il bambino – il materialismo storico – viene buttato via con l’acqua sporca, cioè lo storicismo.

Come Sanyal, del resto, già un secolo prima i populisti individuavano nei crediti artigiani e nelle banche cooperative agricole la linea di sviluppo del «non-capitale». Lenin si incaricava però di dimostrare che ciò che chiamavano artigianato racchiudeva in realtà quasi tutte le forme del-l’industria capitalistica: «Il metodo preferito dalla nostra economia populista consiste nel fare un sol fascio di tutte queste forme d’industria, le cui varietà sono infinite, nel chiamare il risultato industria “artigiana”, “popolare” e – risum teneatis, amici! – nel contrapporre questa assurdità al “capitalismo”, all’”industria di fabbrica e di officina”»64. A maggior ragione, lo sforzo da parte dell’economista indiano di dimostrare come la finanziarizzazione (nella forma del microcredito, ad esempio) possa essere utilizzata come veicolo di crescita dell’economia del “fuori”, non fa altro che dimostrare la completa internità di questo supposto “fuori” allo sviluppo del capitalismo sul piano globale. Sono, infatti, proprio i processi di finanziarizzazione l’asse centrale dell’accumulazione capi-talistica contemporanea, che si nutre e cattura forme produttive e di lavoro differenti, spazi e tempi eterogenei: viene così trascurata l’«insi-gnificante circostanza» che quel fuori è dentro. Potremmo addirittura dire che la finanziarizzazione ha oggi lo stesso ruolo che aveva il rapporto

63 Ivi, p. 254.64 V. I. Lenin, Il censimento del 1894-1895 degli artigiani del governatorato

di Perm e i problemi generali dell’industria “artigiana” [1898], trad. it. Opere com-plete, Vol. III, Roma 1956, p. 428.

Page 243: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012243

Dove non è il luogo...

tra centro e periferia in Rosa Luxemburg: risucchia cioè il «non-capitale» all’interno dei processi dell’accumulazione capitalistica65. Dunque, non esiste più un fuori dal valore di scambio, quel “comune capitalistico” che divide e unifica. In questo quadro, l’accumulazione originaria è tutta dentro lo spazio del capitale: non distrugge necessariamente l’eterogeneità delle forme di produzione, ma le piega continuamente con la forza all’illuminazione generale dello sviluppo del capitalismo. Lo «spazio degli spossessati» è così pienamente un dentro: assume anzi una nuova forma e centralità, nella separazione del lavoro vivo contemporaneo dalla produzione del comune. La politicizzazione della povertà rischia di con-durre l’economista indiano a separare i poveri dai lavoratori, laddove invece i poveri sono sicuramente produttivi, ma entro e talora contro lo spazio del capitale.

Allora, se i rilievi critici di Sanyal sul concetto di transizione trovano una verifica puntuale nel discorso sullo sviluppo, sollevano molti pro-blemi quando si generalizzano alla questione dello sviluppo sans phrase. Il “discorso sullo sviluppo” è, indubbiamente, la formazione discorsiva del capitale dentro il campo di battaglia dello sviluppo. Quello che a Lenin interessa è situarsi dentro questo campo di battaglia per aprire il concetto di transizione non al passaggio allo stadio logicamente e necessariamente successivo (storicismo), ma alla sua rottura e sovver-sione (metodo materialista). Potremmo allora dire che la politicizzazione dello sviluppo, obiettivo del libro di Sanyal, sia esattamente ciò che sottende tutta la lettura di Lenin: «Molti degli errori commessi dagli scrittori populisti scaturiscono dal tentativo di provare che questo svi-luppo disuguale, a salti, tumultuoso, non è uno sviluppo»66. Già Sismondi equivocava, sostenendo che uno sviluppo non proporzionato non è uno sviluppo, e attribuendo tale supposta mancanza di proporzionalità non ai meccanismi interni allo sviluppo del capitalismo, bensì agli errori dei legislatori. Allo stesso modo, i populisti finiscono per assumere come base del proprio ragionamento un’unicità dell’idea di sviluppo, lineare e teleologico, che aspramente contestano al mate-rialismo marxiano. In alcuni casi, oggi, i nuovi populisti confondono poi erroneamente i termini di sviluppo e crescita, considerandoli come sinonimi, ed entrambi da combattere. Poggia qui il discorso sulla “decre-

65 Ringrazio Christian Marazzi per la preziosa suggestione a proposito del rapporto tra finanziarizzazione e “non-capitale”. Per un approfondimento si veda Christian Marazzi, Il comunismo del capitale: finanziarizzazione, biopolitiche del lavoro e crisi globale, ombre corte, Verona 2010.

66 V. I. Lenin, Lo sviluppo del capitalismo..., p. 602.

Page 244: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 244

Gigi Roggero

scita”, incurante del fatto che – procedendo a sbalzi e in modo tutt’altro che lineare – lo sviluppo del capitalismo si compone di crescita e di decrescita (lo dimostra lo stesso Sanyal, che pure si avvale delle argo-mentazioni del teorico della decrescita Latouche). In tempi di crisi come quelli attuali, poi, la decrescita diventa addirittura parola d’ordine del capitale, coincidendo con il blocco dello sviluppo delle forze produttive e la limitazione dell’accesso alla ricchezza sociale prodotta in comune in nome dell’economia della scarsità e di un richiamo alle coscienze sul problema del limite. Rovesciando, quindi, il limite interno al capitale – travisato da interesse generale – sulla composizione del lavoro vivo.

Politicizzando lo sviluppo, però, Lenin si pone il problema di tagliarne la complessità per linee di classe, individuando cioè continu-amente la propria parte e il nemico. Con la rivoluzione d’ottobre – voluta da Lenin «dove non era il luogo e quando non era il momento»67 – si rompeva definitivamente con il marxismo come sociologia del capitale, la cui politica era subordinata all’evolutiva maturazione delle condizioni oggettive. L’anticamera della storia veniva finalmente gettata nella pat-tumiera, insieme a quella Seconda Internazionale che si era tragicamente lacerata attorno alla scelta del sostegno nazionale alla prima guerra mon-diale. Dunque, nessun evoluzionismo, nessuna linearità, nessun passag-gio oggettivo da uno stadio all’altro muovono l’analisi leniniana. In questa prospettiva, l’opposizione fondata sulla conservazione di suppo-ste zone di “non-capitale” è perciò un’arma spuntata, o peggio ancora illusoria. Da ciò non deriva la necessità di pensare la strategia politica come rovesciamento speculare della tendenza capitalistica. Il problema è, leniniamente appunto, dove colpire e con quale forza. I punti non sono tutti uguali, al pari dei conflitti. A deciderne e a modificarne con-tinuamente la gerarchia non è un principio oggettivistico (lo stadio di sviluppo) o deterministico (la posizione di classe), ma il rapporto sociale antagonistico che innerva e potenzialmente sovverte il capitale.

È inoltre sbagliato contrapporre, come solitamente si fa, lo “sponta-neismo” populista all’“organizzativismo” leninista (qui si aprirebbe un altro e decisivo capitolo, che ci limitiamo ad accennare). Erano proprio i populisti a praticare una sorta di sostituzione dell’intellettuale alla figura astratta del popolo idealizzato nelle campagne. Per Lenin il rapporto tra spontaneità e organizzazione è sempre interno ai processi di conflitto. Polemizzando con il menscevico Iu. Larin, scrive sul Proletari del 7 dicembre 1906: «Quando esistono le condizioni oggettive per una diretta pressione rivoluzionaria delle masse, “servire l’elemento spontaneo”

67 M. Tronti, Operai e capitale, Torino 1971.

Page 245: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012245

Dove non è il luogo...

è il compito supremo del partito. Contrapporre questo lavoro rivoluzio-nario alla “politica” significa abbassare quest’ultima al politicantismo, significa esaltare la politica della lotta alla Duma, ponendola al di sopra della politica delle masse nell’ottobre e nel dicembre [1905], significa cioè passare dal punto di vista rivoluzionario, proletario a quello oppor-tunistico da intellettuali»68. Il problema del partito è dunque sempre immanente alla composizione di classe e alla sua trasformazione. Su queste basi, possiamo dire che nella polemica tra Lenin e i narodniki si profila in primo piano la questione del soggetto. Il populismo (vecchio e nuovo) non è una teoria e una pratica di affidamento alla spontaneità e all’autonomia del popolo (nella veste dei contadini o delle masse ecc.). Al contrario, è l’astrazione delle figure dalla materialità dei rapporti sociali e di conflitto, e la loro sostituzione con un soggetto esterno storicamente determinato (gli intellettuali o lo Stato, ad esempio). Il soggetto del populismo non è il popolo, ma chi va al popolo. Il leninismo (quello di Lenin e quello da reinventare, cioè non quello codificato nella dottrina) mette al centro i soggetti di classe prodotti dalla lotta. La volontà del-l’organizzazione si situa sempre all’interno (e mai al di fuori) della materialità dei rapporti di produzione e di conflitto. Il soggetto si costi-tuisce nell’autonomia della formazione della classe, senza cui non è altro che popolo, massa, identità astratta forgiata dal nemico.

É proprio intorno a questo nodo vediamo l’emergere di quello che abbiamo definito un nuovo populismo: i soggetti del mutamento ven-gono di volta in volta individuati (fatte le debite proporzioni e sottoli-neate le evidenti differenze) nelle comunità di villaggio o nelle “isole nella rete”, comunque in supposti spazi al di fuori del capitale. Non si tratta di ideologia: quegli spazi sono realmente terreni di conflitto vitali nella contemporaneità. Del resto, lo stesso Lenin è convinto che nelle campagne russe si giochi una partita decisiva per le sorti della rivoluzione, ma non disincarna mai le lotte e la produzione di soggettività dal rap-porto sociale complessivo. Se Ranajit Guha mette in guardia dall’«astra-zione chiamata Operai-e-Contadini»69, Lenin lo completa: anche il contadino non esiste, è un proletario o un capitalista, un lavoratore o un padrone – piccolo o grande che sia. Allora aver superato, finalmente e definitivamente, la teleologia storicista non significa rifugiarsi nel mito

68 V. I. Lenin, La crisi del menscevismo [1906], trad. it. Opere complete, Vol. XI, Roma 1962, p. 331.

69 R. Guha, A proposito di alcuni aspetti della storiografia dell’India coloniale, [in:] R. Guha, G. C. Spivak, Subaltern Studies: modernità e postcolonialismo [1988], trad. it. ombre corte, Verona 2002, p. 87.

Page 246: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 246

Gigi Roggero

dell’origine, perché quell’“origine” è stata distrutta dal violento incontro con il capitale e sussunta nella sua macchina. Non si trattava di un’og-gettiva necessità della storia, certo; ma è un fatto. Non c’è un fuori da qui, se non attraverso una scorciatoia idealistica. C’è però un contro e potenzialmente un oltre. Così, mentre il vecchio e il nuovo populismo vedono nello sviluppo esclusivamente la malvagità del capitale, Marx e Lenin vi identificano innanzitutto la potenza sovversiva del lavoro vivo. Gli uni lamentano la corruzione della figura astratta del popolo, gli altri situano il campo di battaglia dentro cui si forma la forza dell’antagoni-smo e dell’autonomia. L’illimitatezza delle forze produttive non coincide affatto con l’illimitatezza dei rapporti di produzione, come temeva Luxemburg e, un secolo dopo, una parte consistente dei teorici dei commons. Al contrario: il limite alla libera organizzazione del comune è il capitale.

conclusioni – Per un materialismo storico non storicista

Entrambe le posizioni che abbiamo, con Lenin, messo a critica – la retta senza curve e le curve senza retta – sono peggiori. Partiamo da qui. E concludiamo riprendendo il punto da cui abbiamo iniziato, ancora e in modo nuovo con Lenin: i marxisti non possono salvaguardare l’eredità «come gli archivisti fanno con le vecchie carte [ma devono unire alla difesa dei suoi ideali] l’analisi delle contraddizioni che il nostro sviluppo capitalistico racchiude in sé e la valutazione di questo sviluppo dal punto di vista specifico sopra indicato»70. Dal punto di vista, cioè, dell’antagonismo di classe. Quello che ci interessa, allora, è far precipi-tare questo dibattito storicamente determinato nell’attualità del capita-lismo globale: ripercorrerlo, ripensarlo, magari anche forzarlo. Perché solo forzando l’eredità la si può politicamente utilizzare: per i rivoluzio-nari i saperi in fondo sono questo, degli arnesi per trasformare il presente.

Abbiamo infatti cercato di mostrare come in Lenin non vi sia alcuna fiducia nell’oggettività dei processi storici, fede che invece caratterizzava Plechanov e i menscevichi, che non a caso lo accuseranno di far proprie le tesi della Volontà del Popolo. Il passaggio da uno stadio a quello

“successivo” non appartiene alla linearità del progresso. Nel 1914-1915, analizzando lo sviluppo del capitalismo nell’agricoltura americana, il dirigente bolscevico osserva che «il capitale incontra le più svariate forme medioevali e patriarcali di possesso fondiario: la forma feudale,

70 V. I. Lenin, Quale eredità..., p. 524.

Page 247: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012247

Dove non è il luogo...

la forma dei “lotti contadini” (cioè dei contadini dipendenti), la forma dei clan, la forma delle comunità, la forma statale, ecc. Tutte queste forme di possesso della terra, il capitale le subordina a sé, ma in modi differenti e con procedimenti diversi»71. Di conseguenza, il problema è come si costruisce direzione sul processo di transizione che si riapre continuamente. Qui la volontà idealista dei populisti diviene volontà materialista. È chiaro perciò che sviluppo del capitalismo e sviluppo della lotta di classe non coincidono meccanicamente. Anzi, è quest’ul-timo a determinare, costringere e piegare il primo. Qui e solo qui lo schema storicista si rompe. O, per dirla altrimenti, è qui che lo stori-cismo assume la forma compiuta di un riformismo che dilazionando ininterrottamente al futuro l’attualità della rivoluzione, ne neutralizza la possibilità. Così, se per Lenin è la lotta di classe a far saltare in avanti lo sviluppo e la storia, nel 1905 come nel 1917, per i socialisti anti--leninisti l’invocazione della necessità di percorrere tutta la strada della rivoluzione democratica significa rinunciare alla funzione della direzione e dell’autonomia operaia, per affidarsi al presunto ruolo oggettivamente progressivo della borghesia. È stata la rivoluzione di febbraio e il duali-smo del potere, e non una logica interna allo sviluppo capitalistico, a fare della Russia il luogo e il tempo giusto per il balzo comunista.

Vi è dunque una priorità ontologica della lotta di classe sullo sviluppo, dell’antagonismo sulla storia: non è un caso che Lenin finisse per essere accusato dai suoi avversari socialisti di una “deviazione populista” dal marxismo72. I soggetti antagonisti, allora, non sono il prodotto oggettivo dello sviluppo capitalistico ma, dentro rapporti storicamente determinati, sono condizione di possibilità e posta in palio di un processo di lotta. Perciò sviluppo del capitalismo vuol sempre dire, per Lenin, crisi e possibilità della rottura rivoluzionaria, potenza delle forze produttive e attualità del comunismo. Significa non aspettare il tempo e il luogo in cui il capitale è più evoluto, ma “saltare” là dove l’organizzazione della classe operaia è più forte.

Ora, così come «l’espropriazione dei produttori rurali, dei contadini e la loro espulsione dalle terre costituisce il fondamento di tutto il pro-cesso»73, il capitalismo contemporaneo deve continuamente separare i lavoratori dai loro mezzi di produzione e dalle condizioni di realizza-

71 V. I. Lenin, Nuovi dati sulle leggi di sviluppo del capitalismo nell’agricoltura [1914-1915], trad. it. Opere complete, Vol. XXII, Roma 1966, p. 16.

72 Cfr. Teodor Shanin, Late Marx: Gods and Craftsmen, [in:] T. Shanin (a cura di), Late Marx...

73 K. Marx, Il capitale..., p. 780.

Page 248: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 248

Gigi Roggero

zione del loro lavoro, dall’autonoma organizzazione dei saperi e delle reti cooperative, ossia dal comune che è allo stesso tempo spina dorsale della produzione di ricchezza e orizzonte di libertà ed eguaglianza. Il capitale non riesce a imporre una propria norma di sviluppo: a fronte della completa socializzazione delle forze e delle risorse produttive, i rapporti di produzione devono al contempo catturare e bloccare lo sviluppo della potenza del lavoro vivo. In quanto processo inconcluso e inconcludibile, tuttavia, la produzione del comune riapre permanen-temente la reversibilità dei processi di transizione. In questo ripetersi dell’accumulazione originaria il capitalismo mostra la sua forza di inc-lusione nello sfruttamento, così come la sua estrema fragilità. Ha, infatti, bisogno della potenza del suo nemico, ma deve continuamente limitarla.

Il problema non è, quindi, la difesa dei “beni comuni” – supposte isole incontaminate – contro lo sviluppo del capitalismo: il punto è l’organizzazione del comune, dentro e contro lo sviluppo, ovvero la costruzione di un nuovo rapporto sociale. Dunque, se per Luxemburg la preoccupazione politica è che nel momento in cui il rapporto sociale capitalistico si fa compiutamente mondo, in cui l’intera società è sussunta, allora non si può fare altro che celebrare l’eternizzazione del nemico. Ammettere la possibilità del completamento della globalizzazione e della sussunzione reale significherebbe dar ragione ai marxisti della cattedra, a chi ha vinto con i populisti, ma «ha vinto troppo», finendo per con-fondere lo sviluppo del capitalismo con l’insuperabilità del suo orizzonte. Il fuori che Luxemburg cerca dal punto di vista spaziale, noi lo chia-miamo eccedenza; non è esternità al rapporto di capitale, ma è soggettività dentro e potenzialmente contro.

Ecco allora i nodi con cui ci dobbiamo confrontare, di nuovo e per la prima volta: sviluppo, capitale, classe, organizzazione, rivoluzione. È il comune la “misura” politica, paradigma e illuminazione generale attraverso cui ripensarli. Al contrario, vari filosofi radicali contempora-nei – si pensi a Badiou o Žižek – noncuranti di Marx sognano l’“avvento” di un comunismo astratto e metafisico, evenemenziale, senza soggetto e processo, privo cioè di corpi, conflitti e potenza. Ogni volta che fram-menti di lotta di classe si incarnano, in modo spurio e ambiguo come solo nei movimenti reali accade, essi si ritraggono sdegnati e sarcastici, evitando così di sporcare la purezza della teoria. Questa è una volgare caricatura scolastica di Lenin: buona per stupire la borghesia accademica, nefasta per la politica rivoluzionaria. Qui noi stiamo fino in fondo con il disprezzo luxemburghiano per i marxisti della cattedra. Si dirà: scom-posizione, individualismo, acquiescenza, disperazione, questi sono i tratti delle nuove figure del lavoro, per alcuni tanto profondi da deter-

Page 249: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012249

Dove non è il luogo...

minarne un mutamento antropologico. Non si spiegano allora le lotte e le resistenze che continuano a segnare il presente, non si spiega la violenza del capitale che ha come obiettivo di separare il comune da chi lo produce, non si spiega una crisi globale che diventa elemento perma-nente dello sviluppo nemmeno vent’anni dopo che era stata impruden-temente proclamata la “fine della storia” o paventato l’avvento del “pen-siero unico”. Del resto, si sa come là «dove non era il luogo e quando non era il momento» sono andate le cose: nel gennaio del 1905 il pope Gapon (capo di un sindacato zubatovista, cioè di regime, che poi si sarebbe scoperto essere pure un agente dell’Okhrana) guidò una dimo-strazione di lavoratori e delle loro famiglie che, innalzando le sacre icone, portavano una supplica allo zar. Le truppe di fronte al Palazzo d’Inverno aprirono il fuoco, e la giornata sarebbe per sempre stata conosciuta come la “domenica di sangue”. Sappiamo poi come è continuata la storia: il popolo si sarebbe spaccato e divenuto classe, e il gennaio ottobre. Oggi non sappiamo quali possano essere le officine Putilov nelle metropoli globali, ma certo i pope Gapon abbondano. E tuttavia, non c’è un fuori in cui giocare la nostra scommessa, cioè rovesciare le sacre icone e cercare dietro di esse come comporre l’immagine, oggi ancora deformata e inquieta, dei soviet del lavoro vivo contemporaneo.

Page 250: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 250

Gigi Roggero

gigi Roggero (1973) – badacz na Wydziale Polityki, Instytucji i Histo-rii Uniwersytetu Bolońskiego. Współautor książek Futuro anteriora (Rzym 2002), Precariopoli: parole e pratiche delle nuove lotte sul lavoro (manifestolibri 2005) oraz Gli operaisti (Rzym 2005), autor Intelligenze fugitiv (Rzym 2005), L’archivio postcoloniale (2008) oraz The Production of Living Knowledge (2011).

Dane adresowe autora:Gigi RoggeroDipartimento di Politica Instituzioni e StoriaStrada Maggiore, 45 40125 Bolognae-mail: [email protected]

cytowanie:G. Roggero, Dove non è il luogo e quando non è il momento. Lenin, Luxem-burg, i populisti: lotta di classe e sviluppo del capitalismo, „Praktyka Teo-retyczna” 2012, nr 6, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/13.Roggero.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Gigi RoggeroTitle: Where it is not the Place and when it is not the Moment. Lenin, Luxemburg, Populists: Class Struggle and Development of CapitalismSummary: The article points out a central topic in the relationship between Lenin’s and Luxemburg’s praxis: the problem of revolutionary organization within and against the development of capitalism. On this way, it analyzes in a genealogical perspective the polemic by Lenin against narodniki; the richness and the limits of Luxemburg’s reading of the capital accumulation; the continuous repeating of the original violence of the “primitive accumulation” that proposes the contemporary form of the separation of the living labor with regard of the common. On these bases, the article criticizes the new populisms, giving to this category a historically determined meaning. Focusing the development of capitalism, the goal is to displace the dialectic between nostalgic and teleological readings, and to point out the con-dition of possibility of the class struggle and the revolutionary break. That is to say, the liberation of the living labor common’s potentia.Keywords: Lenin, Luxemburg, populism, development of capitalism, class struggle, revolutionary organization

Page 251: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

ekonomistka

Page 252: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Page 253: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Maciej Szlinder

Róz.a Luksemburg:

Artykuł stanowi próbę wykazania aktualności i politycznej ważności dorobku Róży Luksemburg w dziedzinie ekonomii politycznej. Przedstawia on współczesne przykłady wykorzy-stania koncepcji Luksemburg w teorii finansów oraz teorii obiegu pieniężnego, a także ich użyteczność w wyjaśnianiu aktualnego kryzysu gospodarczego, jak również w tworzeniu właściwych strategii rewolucyjnych w reakcji na katastrofalne konsekwencje kapitalizmu neoliberalnego. Autor argumen-tuje, że perspektywa Luksemburg znajduje się pomiędzy perspektywą klasy robotniczej a perspektywą kapitału w rozumieniu Harry’ego Cleavera. Podkreśla także polityczny charakter proponowanych przez nią rozwiązań problemów teorii ekonomii.

ekonomia (bardzo) polityczna

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, ekonomia polityczna, płaca względna, związki zawodowe, obieg pieniężny, kryzys, neoliberalizm

Page 254: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Maciej Szlinder

praktyka teoretyczna 6/2012 254

Celem artykułu jest przedstawienie wielowątkowego dorobku Róży Luksemburg, bez wątpienia jednej z najważniejszych myślicielek mark-sistowskich, w obszarze (krytyki) ekonomii politycznej1. Zgodnie z zaleceniem włoskiego ekonomisty, teoretyka obiegu pieniężnego i badacza myśli Luksemburg, Riccardo Bellofiorego, staram się ujmować łącznie trzy najważniejsze dzieła Luksemburg z dziedziny ekonomii politycznej: Wstęp do ekonomii politycznej2, Akumulację kapitału oraz Antykrytykę3. Kładę przy tym nacisk raczej na kontynuację i rozwój myśli autorki, która w dwóch ostatnich pracach rozwija niepodjęte we Wstępie zagadnienia reprodukcji kapitału globalnego i imperializmu4. Po wstęp-nym zarysowaniu rozumienia i stosunku Luksemburg do ekonomii politycznej przedstawię najważniejsze z dzisiejszej perspektywy elementy jej teorii wyrażonej we Wstępie do ekonomii politycznej: prawo zniżkowej tendencji płacy względnej i ujęcie związków zawodowych w kontekście podtrzymywania systemu kapitalistycznego oraz ich roli w laborystycz-nej teorii wartości. Następnie korzystając w większym stopniu z kon-cepcji zawartych w Akumulacji kapitału i Antykrytyce, przybliżę teorię akumulacji i finansów, podkreślając rolę Luksemburg jako prekursorski teorii obiegu pieniężnego. Na zakończenie spróbuję zbudować model kryzysów łączący wszystkie trzy ekonomiczne prace Luksemburg oraz podsumowując, wskazać na aktualność myśli polskiej marksistki we współczesnej sytuacji polityczno-gospodarczej, także w odniesieniu do aktualnego kryzysu gospodarczego.

czym jest ekonomia polityczna?

Przedstawiając we Wstępie do ekonomii politycznej podstawowe założenia Marksowskiej teorii wartości opartej na pracy Róża Luksemburg doko-

1 Róża Luksemburg była jedną z pierwszych kobiet, które uzyskały tytuł doktora ekonomii politycznej. Zob. T. Kowalik, Luxemburg’s and Kalecki’s theories and visions of capitalist dynamics, [w:] Rosa Luxemburg and the Critique of Political Economy, red. R. Bellofiore, London 2009, s. 111.

2 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej, Warszawa 1959.3 Polskie wydanie obejmuje łącznie Akumulację i Antykrytykę. R. Luksemburg,

Akumulacja kapitału, tłum. J. Maliniak, Z. Kluza-Wołosiewicz, J. Nowacki, Warszawa 2011.

4 Zachowała się jedynie połowa z dziesięciu napisanych przez Luksemburg rozdziałów Wstępu, jednak spis rozdziałów, które zaginęły, wskazuje, że nie zawie-rały one problematyki kluczowej dla Akumulacji i Antykrytyki. Zob. T. Kowalik, Róża Luksemburg: teoria akumulacji i imperializmu, Wrocław 1971, s. 20-23.

Page 255: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

praktyka teoretyczna 6/2012255

nuje kluczowego przesunięcia, pokazując konieczne połączenie między wartością a pieniądzem5. Jej zdaniem

[o]dkrycie, że w wartości wymiennej każdego towaru, a więc i pieniądza, tkwi tylko praca ludzka, a zatem, że wartość każdego towaru jest tym większa, im więcej pracy potrzeba na jego wytworzenie i na odwrót – odkrycie to jest dopiero połową prawdy. Druga połowa prawdy polega na wyjaśnieniu, jakim sposobem i dlaczego praca ludzka przyjmuje tak osobliwą formę wartości wymiennej i zgoła już zagadkową formę pieniądza6?

Postawione przez Luksemburg pytanie jest zarazem pytaniem o rolę wymiany w społeczeństwie, w szczególności w społeczeństwie kapitali-stycznym. Pierwotna forma wymiany zachodząca między plemionami7, będącymi niewielkimi gospodarkami planowymi, wraz z powstawaniem własności prywatnej uzyskuje nową kluczową rolę – staje się spoiwem, „jedynym środkiem zespolenia rozproszonych indywiduów i ich pracy w zwartą gospodarkę społeczną”8.

Ogólna wymiana w gospodarce bezplanowej nie może oczywiście zachodzić bez pieniądza. Tylko produkt, który został wymieniony na pieniądz posiada wartość. Oznacza to, że praca prowadząca do wytwo-rzenia danego produktu jest początkowo wyłącznie pracą prywatną. Staje się ona społeczna czy też społecznie niezbędna, dopiero jeżeli ktoś uzna, że produkt ten wart jest zapłacenia za niego jakiejś kwoty pieniężnej. W przeciwnym razie produkt ten nie posiada żadnej wartości, a praca wydatkowana na jego wykonanie staje się „wyrzuconą na darmo pracą”9. A zatem, jak pisze Bellofiore, „pieniądz jest jedynie ekspresją pracy spo-łecznej […] jest jedyną wspólną rzeczywistością łączącą różne prace

5 Bellofiore używa nawet w odniesieniu do koncepcji Luksemburg określenia „pieniężna teoria wartości opartej na pracy” [monetary labour theory of value]. Zob. R. Bellofiore, General Introduction: Rosa Luxemburg on Capitalist Dynamics, Dis-tribution and Effective Demand Crises, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 6.

6 R. Luksemburg, Wstęp…, s. 252.7 „Przyjęte powszechnie wśród uczonych ekonomistów wyobrażenie o pier-

wotnym myśliwym i pierwotnym rybaku, którzy w zaraniu kultury ludzkiej w dziewiczych lasach Ameryki wymieniają między sobą dziczyznę i ryby, jest podwójnie nieprawdziwe. […] Historia zna początkowo tylko handel między plemionami i ludami” – tamże, s. 242-243. O relacji między społeczeństwami pierwotnymi a kolonialnym kapitalizmem, która to kwestia była przedmiotem zainteresowania Luksemburg (nierozwiniętym w tym artykule) pisze ciekawie Michael Löwy w niniejszym numerze.

8 Tamże, s. 253.9 Tamże, s. 221.

Page 256: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 256

Maciej Szlinder

prywatne, fragmenty pracy ludzkiej pozbawionej użyteczności”10. Mark-sowska teoria wartości w ujęciu Róży Luksemburg nie jest teorią wyja-śniającą obiektywne zakotwiczenie cen w pewnym fizjologicznym wysiłku człowieka w produkcji, ale teorią odnoszącą się do pewnej specyficznej formy, w której jednostkowa praca staje się społeczna, właściwej wyłącz-nie gospodarce pieniężnej11.

Nietrudno zauważyć także, że abstrakcja12 związana z uznaniem pracy konkretnej za społecznie niezróżnicowaną, będąca podstawą wartości, ma zatem charakter realny, a nie teoretyczny. Jak pisze Luksemburg w pracy Reforma socjalna czy rewolucja?, abstrakcja ta „nie jest wymysłem, lecz odkryciem [...]; istnieje ona nie w głowie Marksa, lecz w gospodarce towarowej”13.

Społeczeństwo prywatnych wytwórców spajane wymianą posiada jeszcze jedną kluczową cechę. Procesy gospodarcze przestają być w nim zrozumiałe, przewidywalne dla uczestniczących w nich ludzi, wydają się być czymś zewnętrznym, niezależnym od człowieka, niczym zjawiska przyrodnicze. Dopiero tak wyizolowana i wyobcowana sfera gospodarki potrzebuje nauki zgłębiającej rządzące nią prawa – ekonomii politycznej. Jak pisze Luksemburg:

Nauka Marksa jest dzieckiem ekonomii burżuazyjnej, ale dzieckiem, którego narodziny kosztowały życie matki. W teorii Marksa ekonomia polityczna jako nauka znalazła swe uwieńczenie i swój kres. Potem – jeżeli nie liczyć rozwijania nauki Marksa w szczegółach – powinno nastąpić tylko przekształcenie tej nauki w działanie, a więc walka międzynarodowego proletariatu o urzeczywistnienie socjalistycznego ustroju gospodarczego. Koniec ekonomii politycznej jako nauki jest wydarzeniem historycznym, jest jej przekształceniem w praktykę planowo zorganizowanej gospodarki światowej14.

10 R. Bellofiore, General Introduction..., s. 7.11 Bellofiore dostrzega tu w koncepcji Róży Luksemburg antycypację stano-

wiska Isaaka Rubina wyrażonego w jego Esejach o Marksowskiej teorii wartości z 1928 roku. Zob. R. Bellofiore, ‘Like a candle burning at both ends’: Rosa Luxemburg and the Critique of Political Economy, [w:] Neoliberalism in Crisis, Accumulation and Rosa Luxemburg’s Legacy: Research in Political Economy 21, red. P. Zarembka, S. Soederberg, Amsterdam 2004, s. 283.

12 Róża Luksemburg we Wstępie nie używa Marksowskich terminów „praca abstrakcyjna” i „praca konkretna”, ale uspołecznienie pracy prywatnej może się odbyć oczywiście wyłącznie dzięki abstrakcji.

13 R. Luksemburg, Reforma socjalna czy rewolucja, [w:] R. Luksemburg, Kry-zys socjaldemokracji, Warszawa 2005, s. 80.

14 R. Luksemburg, Wstęp…, s. 86.

Abstrakcja związana z uznaniem pracy

konkretnej za społecznie niezróżnicowaną, będąca

podstawą wartości, ma zatem charakter realny,

a nie teoretyczny

Page 257: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012257

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

Powyższe sformułowania w ustach ekonomistki, jaką była Róża Luksem-burg, mogą dziwić, szczególnie gdy sięgniemy do klasyfikacji Harry’ego Cleavera umieszczającego odczytanie dokonane przez Luksemburg w grupie ekonomicznych i ideologicznych interpretacji Kapitału. Takie interpretacje muszą być prowadzone z perspektywy kapitału i „są zasad-niczo biernymi interpretacjami sytuacji społecznej”15. Takie zaklasyfiko-wanie Luksemburg wydaje mi się nie do końca trafne. Jej teoria zdaje się balansować pomiędzy perspektywą kapitału a perspektywą klasy robot-niczej. Jest więc zatem przynajmniej częściowo polityczna w rozumieniu Cleavera, tzn. ukazuje związki kategorii i pojęć ekonomii z walką klas i wskazuje na „konsekwencje dla politycznej strategii klasy robotniczej”16. Ujęcie przez nią najważniejszego dzieła Marksa jako ostatniego dzieła ekonomii politycznej, przynoszącego jej zniszczenie, nie jest co prawda tożsame z ujęciem amerykańskiego autora, kładącego nacisk na negatywną interpretację pierwszego słowa podtytułu Kapitału (Krytyka ekonomii politycznej), jednak z pewnością wskazanie na konieczność zniszczenia ekonomii politycznej jako nauki i przejścia do praktyki rewolucyjnej pokazują bardzo polityczny wymiar nawet z pozoru czysto „ekonomicz-nych” prac polskiej marksistki (do tego aspektu nawiążę jeszcze w dalszych częściach artykułu). Interesujące jest także to, że zarówno Luksemburg, jak i Cleaver definiują walkę z kapitalizmem jako walkę z formą towarową. Dla tego drugiego jest ona „podstawową formą kapitału”17, zdolność do narzucania której decyduje o utrzymaniu się samego systemu18, dla Luk-semburg zaś formą, która wytworzyła podział między jednostką a społe-czeństwem.

Prawo zniżkowej tendencji płacy względnej

„Uogólnienie formy towarowej wiąże się ze sprowadzeniem siły roboczej do roli towaru”19. Nie jest to jednak towar taki, jak każdy inny – Marks nazywa siłę roboczą „szczególnym towarem”20. Ta szczególność polega głównie na fakcie, że wartość użytkowa tego towaru, czyli żywa praca, jest nieodłączna od sprzedawcy, a jej krystalizacja w zobiektywizowaną

15 H. Cleaver, Polityczne czytanie Kapitału, tłum. I. Czyż, Poznań 2011, s. 50.16 Tamże, s. 104 (kursywa autora).17 Tamże, s. 111.18 Tamże, s. 113.19 R. Bellofiore, ‘Like a candle..., s. 285.20 Zob. np. K. Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej, Warszawa 1951,

s. 177, 181, 630.

Page 258: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 258

Maciej Szlinder

pracę abstrakcyjną jest substancją wartości. Ceną tego szczególnego towaru jest płaca wypłacana robotnikowi.

Luksemburg podjęła problematykę płac tylko raz, poświęcając jej rozdział Wstępu do ekonomii politycznej. Odróżnia ona w nim płacę absolutną, czyli „wysokość płacy samą w sobie”21, od płacy względnej, rozumianej jako „udział płacy robotnika w całym produkcie jego pra-cy”22. W ramach tej pierwszej wyróżniona jest płaca realna – określony ilościowo zbiór środków utrzymania, oraz płaca nominalna – wielkość pieniężna. Wartość siły roboczej związana z płacą realną jest efektem walki klas i konwencji społecznych, i jest ona w danym okresie i w danym społeczeństwie określona (przed rozpoczęciem każdego cyklu produkcyjnego). Płaca nominalna, będąca pieniężnym wyrazem war-tości siły roboczej, jest wynikiem negocjacji między kapitalistami a związkami zawodowymi23.

Pojęcie płacy względnej zostało wprowadzone przez Marksa w wykła-dzie pt. Płaca robocza i kapitał24, wygłoszonym w 1847 roku, a opubli-kowanym dwa lata później w „Neue Rheinische Zeitung”. Płaca względna obrazuje relację między standardem życia robotników w danym społe-czeństwie a wytworzonym przez to społeczeństwo bogactwem społecz-

21 R. Luksemburg, Wstęp…, s. 291.22 Tamże.23 Warto zestawić to ujęcie wpływu walki klas i przetargów robotników

z kapitalistami na płace realne i nominalne z podejściem klasycznej ekonomii poli-tycznej, a także krytyką tegoż dokonaną przez Keynesa. „Według tradycyjnej teorii – przetargi o płace między przedsiębiorcami i robotnikami wyznaczają płacę realną”. Keynes odrzuca ten pogląd, zwracając uwagę na fakt, że robotnicy (najczęściej reprezentowani przez związki zawodowe) podejmują działania protestacyjne i straj-kowe, gdy zagrożone są ich płace nominalne, natomiast zwykle nie podejmują ich, gdy wzrastają ceny ich środków konsumpcji (a więc spada płaca realna), z wyjątkiem sytuacji, gdy ów spadek jest drastyczny. Brytyjski ekonomista twierdząc jednak, że

„o ogólnym poziomie płac realnych wcale nie decyduje walka tocząca się między jednostkami lub grupami społecznymi”, idzie o krok za daleko, gdyż to, czy ów spadek cen jest wystarczająco „drastyczny”, jest funkcją obowiązującego w danym społeczeństwie stanu walki klasowej, na który to czynnik wskazuje Luksemburg. J. M. Keynes, Ogólna teoria zatrudnienia, procentu i pieniądza, tłum. M. Kalecki, S. Rączkowski, Warszawa 2011, s. 9-15.

24 Marks definiuje płacę względną w poniższy sposób: „Płaca robocza jest określona przede wszystkim jeszcze przez swój stosunek do korzyści, do zysku kapitalisty; jest to stosunkowa, względna płaca robocza”, a także: „względna płaca robocza natomiast wyraża udział bezpośredniej pracy w nowowytworzonej przez nią wartości, w stosunku do tej części nowowytworzonej wartości, która przypada na pracę nagromadzoną, na kapitał”. K. Marks, Płaca robocza i kapitał, [w:] K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 6, Warszawa 1965, s. 477.

Page 259: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012259

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

nym. Jest ona bezpośrednio powiązana ze stopą wartości dodatkowej (stopą wyzysku) – są one względem siebie odwrotnie proporcjonalne.

Sformułowane przez Luksemburg prawo zniżkowej tendencji płacy względnej jest nie tylko w pełni zgodne z teorią Marksa, ale de facto jest ono awersem procesu pozyskiwania wartości dodatkowej względnej związanej ze wzrostem wydajności pracy. Jak pisze Luksemburg:

Każdy postęp wydajności pracy przejawia się w spadku tej ilości pracy, której potrzeba, aby robotnik mógł się utrzymać. Innymi słowy: produkcja kapitali-styczna nie może uczynić ani kroku naprzód bez zmniejszenia udziału robotnika w produkcie społecznym25.

A zatem to postęp techniczny, będący warunkiem istnienia kapitalizmu, „jest tym czynnikiem, który stale i bezlitośnie zmniejsza udział robotni-ka”26. Warto zauważyć, że płaca względna może się obniżać także na skutek procesu pozyskiwania wartości dodatkowej bezwzględnej, choćby w wyniku przedłużania dnia roboczego, czego Luksemburg zdaje się nie uwzględniać.

Polska marksistka podkreśla27, że spadek płacy względnej nie wyklu-cza jednoczesnego wzrostu płacy realnej, a więc polepszającego się poziomu życia robotników. Na taką możliwość wskazywał już sam Marks28, co pokazuje błędność zarzutów przypisujących mu pogląd o wzrastającym absolutnym zubożeniu klasy robotniczej29. Możliwość jednoczesnego wzrostu wyzysku oraz dobrobytu robotników otwiera drogę do reformistycznych pozycji politycznych postulujących konsen-sus między klasa robotniczą i kapitalistami. Jednak względna konwer-gencja interesów obu klas jest możliwa wyłącznie na poziomie wartości użytkowej, na poziomie wartości wymiennej natomiast występuje nie-redukowalny antagonizm. Skuteczne powstrzymanie zniżkowej tenden-cji płac względnych wiąże się bowiem, jak twierdzi Luksemburg, z destrukcją kapitalizmu. Jak pisze:

25 R. Luksemburg, Wstęp…, s. 293.26 Tamże, s. 295.27 Tamże, s. 292.28 Marks we wspomnianej już pracy Płaca robocza i kapitał pisze wyraźnie:

„Realna płaca robocza może pozostać ta sama, może nawet wzrastać, a tym niemniej względna płaca robocza może spadać.” – K. Marks, Płaca robocza...

29 Takie zarzuty formułowali m.in. V. Pareto, L. von Mises, J. Schumpeter, K. Popper. Pogląd ten przypisywali Marksowi także, nazywający siebie marksistami, John Strachey czy Fritz Sternberg. Zob. E. Mandel, Introduction, [w:] K. Marx, Capital: a Critique of Political Economy, Vol. 1, London 1982, s. 70-72.

Page 260: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 260

Maciej Szlinder

Walka przeciwko obniżaniu się płac względnych oznacza przeto również walkę przeciwko towarowemu charakterowi siły roboczej, to jest przeciwko produkcji kapitalistycznej w ogóle. Walka przeciwko spadkowi płac względnych nie może więc być walką prowadzoną na gruncie gospodarki towarowej, ale rewolucyjnym szturmem przeciwko istnieniu tej gospodarki, o jej obalenie; znajduje w niej wyraz ruch społeczny proletariatu30.

Z jednej strony zatem Luksemburg wskazując na postęp techniczny jako czynnik kluczowy decydujący o spadkowej tendencji płacy względnej, przyjmuje perspektywę kapitału, a jej ekonomia zdaje się być tu mniej polityczna. Z drugiej jednak dostrzeżenie przez polską marksistkę fun-damentalnej roli walki klas w określaniu wielkości płacy realnej/warto-ści siły roboczej, a także zdefiniowanie walki ze spadającą płacą względną jako kluczowej z perspektywy strategii klasy robotniczej zmusza do uznania jej podejścia za w znacznej mierze polityczne w sensie Cleave-rowskim. Co więcej, takie zarysowanie kluczowego pola walki klasowej okazuje się trafne i niezmiernie przydatne, gdy spojrzymy na przeobra-żenia kapitalizmu związane z jego neoliberalną fazą.

Luksemburg co prawda myliła się twierdząc, że w społeczeństwie kapitalistycznym płaca względna zawsze spada, a stopa wyzysku rośnie, ale z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia we wszystkich państwach rozwiniętych od lat osiemdziesiątych – Michel Husson nazywa to zja-wisko „zniżkową tendencją udziału płac w dochodzie narodowym”31. Wcześniej, w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych mieliśmy w państwach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych rosnący udział płac charakterystyczny dla powojennego „złotego boomu”, pod-czas którego zwiększał się nie tylko dobrobyt robotników, ale także zmniejszała stopa ich wyzysku32. Podejście Róży Luksemburg podkre-ślające rolę płacy względnej/stopy wyzysku (kosztem np. koncentracji

30 R. Luksemburg, Wstęp…, s. 296.31 Warto zauważyć, że w przypadku Stanów Zjednoczonych krzywa udziału

płac w dochodzie narodowym nie wykazuje wyraźnego spadku we wspomnianym okresie, ale wystarczy odliczyć 1 procent najwyższych płac, a wówczas ten spadek staje się widoczny. Jak twierdzi Husson, ten 1 procent to „wąziutka warstwa pracowników, których płace są bardzo wysokie – tak wysokie, że choć formalnie zalicza się je do płac pracowników najemnych, faktycznie należy traktować je jako udział w zyskach.” – M. Husson, Kapitalizm bez znieczulenia, tłum. Z. M. Kowa-lewski, Warszawa 2011, s. 20. Skądinąd w świetle tych danych zrozumiałe i empi-rycznie uzasadnione staje się hasło podnoszone przez ruch Occupy Wall Street: „We are the 99%”.

32 Zob. tamże, s. 19-20.

Dostrzeżenie przez polską marksistkę

fundamentalnej roli walki klas

w określaniu wielkości płacy realnej/wartości siły roboczej, a także

zdefiniowanie walki ze spadającą płacą względną jako

kluczowej z perspektywy strategii

klasy robotniczej zmusza do uznania jej

podejścia za w znacznej mierze polityczne

w sensie Cleaverowskim

Page 261: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012261

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

na ewolucji stopy zysku) jest zatem znacznie bardziej aktualne dzisiaj niż jeszcze czterdzieści lat temu, wskazując także kluczowe miejsce walki antykapitalistycznej.

Wartość siły roboczej i związki zawodowe

W kontekście rozważań nad problematyką płac, warto zwrócić uwagę na usytuowanie związków zawodowych we Wstępie do ekonomii politycz-nej. Ich rolą jest dbałość o wzrost płac realnych robotników, a nie hamo-wanie spadku płac względnych. Ze swej natury mają one zatem charak-ter reformistyczny i funkcjonalny względem działania gospodarki kapitalistycznej33.

Jak wskazuje Michael R. Krätke34, związki zawodowe pełnią jednak w ujęciu Luksemburg znacznie ważniejszą rolę w odniesieniu do teorii wartości, a konkretnie wartości siły roboczej. Jej zdaniem

Dopiero dzięki istnieniu związku zawodowego siła robocza jako towar znajduje się w położeniu, w którym może być sprzedawana według jej wartości. Kapita-listyczne prawo wymiany towarowej w zastosowaniu do siły roboczej nie prze-staje obowiązywać wskutek istnienia związków zawodowych, jak to błędnie sądził Lassalle, ale na odwrót, dopiero dzięki nim może być realizowane35.

To stwierdzenie jest próbą rozwiązania fundamentalnego problemu zawartego w samym rdzeniu Marksowskiej teorii wartości. Wartość każdego towaru jest mierzona niezbędnym czasem pracy potrzebnym do jej wytworzenia. Jednak z wartością siły roboczej jest inaczej – zależy ona od czasu niezbędnego do wytworzenia sumy środków utrzymania zgodnych z pewnym historycznie i geograficznie określonym standardem życia, a więc składników używanych w (re)produkcji tego „szczególnego towaru”. Marks, jak pisze Krätke, „traktuje proces konsumpcji jako automatyczny, niewymagający żadnego wkładu ludzkiej pracy”36. Co więcej, to raczej wielkość płac nominalnych określa wartość siły roboczej,

33 „Jest świętą prawdą, że nawet najbardziej zażarta walka o podwyżkę płac absolutnych robotników wydaje się burżuazji niewinną drobnostką w porównaniu z zamachem na rzecz najświętszą – na prawo kapitalizmu do stałego mechanicznego obniżania płac względnych.” – tamże.

34 M. R. Krätke, A Very Political Political Economist: Rosa Luxemburg’s Theory of Wages, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 167-168.

35 R. Luksemburg, Wstęp…, s. 298.36 M. R. Krätke, A Very Political..., s. 164.

Page 262: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 262

Maciej Szlinder

a nie odwrotnie. Zdaniem Władysława Bortkiewicza, polskiego mate-matyka i ekonomisty, „wartość” siły roboczej nie może zostać określona w ten sam sposób, co w przypadku innych towarów. Ze względu na brak prywatnej produkcji siły roboczej na rynek oraz konkurencji między jej wytwórcami niemożliwe staje się ustanowienie przeciętnie niezbędnego czasu pracy potrzebnego do jej wytworzenia37. Wartość siły roboczej jest tylko częściowo wytworem pracy abstrakcyjnej związanej z najemną pracą żywą wytwarzającą artykuły konsumpcyjne będące środkami utrzy-mania38. Jest ona również wytwarzana w ramach pozarynkowych syste-mów edukacyjnych39 czy rodzinnych40. Jeżeli odrzucimy zaś fakt, że siła robocza jest towarem, upada nie tylko rozróżnienie na cenę i wartość siły roboczej, ale także, co znacznie ważniejsze, niemożliwe jest określe-nie wielkości wartości dodatkowej, a co za tym idzie, także wyzysku41.

Luksemburg twierdząc, że prawo wartości w odniesieniu do siły roboczej posiada ważność jedynie w sytuacji zorganizowanego rynku pracy, będącego areną sporu między związkami zawodowymi a kapita-listami, proponuje rozwiązanie tego problemu, które nie tylko utrzymuje

37 Zob. tamże, s. 166.38 Za zwrócenie uwagi na ten fakt dziękuję dr. Krzysztofowi Nowakowi.39 Część systemów edukacyjnych ma oczywiście charakter w pełni rynkowy

– prywatne szkolnictwo wyższe, różnego typu płatne kursy, szkolenia itp., gdzie mamy do czynienia zarówno z prywatną produkcją siły roboczej na rynek, jak i z konkurencją.

40 W tym miejscu chodzi mi oczywiście o rodzinę jako miejsce wytwarzania siły roboczej dzieci w procesie wychowania. Ciekawe i niezwykle istotne analizy nad rolą rodziny w reprodukcji siły roboczej i pracą reprodukcyjną rozumianą jako odtworzenie siły roboczej robotników będących jej członkami przeprowadziły członkinie ruchu Wages for Housework. W rodzinie mamy oczywiście do czynienia z nieopłaconą pracą reprodukcyjną świadczoną głównie przez kobiety. Praca ta zwiększa możliwości wydobywania przez kapitalistę wartości dodatkowej właśnie dlatego, że obniża wartość siły roboczej poprzez zmniejszenie wartości artykułów konsumpcyjnych niezbędnych do jej reprodukcji. Rodzina kupuje np. mniej przetworzone produkty spożywcze, które są przygotowywane do spożycia właśnie dzięki domowej pracy nieopłaconej. Zob. M. Dalla Costa, S. James, The Power of Women & the Subversion of the Community, Bristol 1972. Warto również sięgnąć po numer tematyczny czasopisma „Recykling Idei” poświęcony w większości problematyce pracy reprodukcyjnej – „Recykling Idei” 2012, nr 13.

41 To twierdzenie głoszone przez Krätkego (ale też np. Duménila) jest przed-miotem sporów i kontrowersji. Wielu badaczy uznaje względną niezależność uznania siły roboczej za towar, a nawet całej laborystycznej teorii wartości oraz teorii wyzysku (twierdzi tak np. Joan Robinson). Zob. D. Foley, G. Duménil, Marxian Transformation Problem, [w:] The New Palgrave Dictionary of Economics, red. S. N. Durlauf, L. E. Blume, Basingstoke 2008; J. Robinson, Szkice o ekonomii marksowskiej, Warszawa 1960.

Page 263: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

praktyka teoretyczna 6/2012263

status siły roboczej jako towaru (choć „szczególnego”), ale stanowi bar-dzo polityczne rozwiązanie problemu stanowiącego rdzeń teorii ekono-mii politycznej (poprzez wskazanie na konieczny związek pojęć teorii ekonomicznej z sytuacją społeczną i walką polityczną)42.

Akumulacja i efektywny popyt

Występujący we Wstępie do ekonomii politycznej nacisk na pieniężny aspekt teorii wartości opartej na pracy znajduje w kolejnych dziełach Luksemburg, Akumulacji kapitału i Antykrytyce, kontynuację w postaci ściśle pieniężnego ujęcia kapitalizmu. Jej zdaniem „celem i powołaniem życiowym panującego kapitału jest osiąganie zysku w postaci pieniężnej, gromadzenie kapitału pieniężnego”43. Swoim sposobem podjęcia pro-blematyki akumulacji i jej granic Róża Luksemburg zasłużyła na miano „pionierki krytycznej teorii finansów”44 oraz „prekursorki teorii obiegu pieniężnego”45.

Poza pieniężnym ujęciem procesu akumulacji, oryginalność Luk-semburg, zdaniem Bellofiorego46, leży także w silnym nacisku na realność kategorii kapitału globalnego47, a także podkreśleniu fundamentalnego znaczenia podziału klasowego także przy „pieniężnym” opisie cykli kapi-talistycznych. Jej zdaniem,

42 Rozwiązanie problemu wartości siły roboczej przez Luksemburg jest oczy-wiście formalnie ciekawe i oryginalne, ale równie kontrowersyjne. Podchodząc do niego sceptycznie, pozostawiam jednak ten szerszy problem przyszłym rozważaniom.

43 R. Luksemburg, Antykrytyka: akumulacja kapitału, czyli co epigoni zrobili z teorii Marksa, tłum. J. Nowacki, [w:] R. Luksemburg, Akumulacja kapitału..., s. 585.

44 J. Toporowski, Rosa Luxemburg and Finance, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 81.45 Pełniejsze ujęcie tego odczytania teorii Luksemburg dostępne jest

w zawartym w tym numerze artykule: R. Bellofiore, M. Passarella, Finanse i problem realizacji u Róży Luksemburg: interpretacja „cyrkulatywistyczna”, tłum. K. Nowak, M. Szlinder, „Praktyka Teoretyczna” 2012, nr 6.

46 R. Bellofiore, The Monetary Circuit of Capital in the Anti-Critique, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 54.

47 Właśnie ta absolutna preferencja badawcza Luksemburg dla analizy ruchu kapitału globalnego została uznana przez Tadeusza Kowalika za jej podstawowy błąd metodologiczny, który nazywa „nadmiarem abstrakcji”. Jego zdaniem Luksemburg „[l]ekceważyła znaczenie analizy całego splotu sprzeczności wynikającego z różno-kierunkowych ruchów kapitału indywidualnego, sprzeczności między częścią a całością. Absolutyzowała metodę analizy globalnej, co […] utrudniało rozwiązanie zagadnienia akumulacji kapitału.” – T. Kowalik, Róża Luksemburg…, s. 65.

Poza pieniężnym ujęciem procesu akumulacji, oryginalność Luksemburg, zdaniem Bellofiorego, leży także w silnym nacisku na realność kategorii kapitału globalnego, a także podkreśleniu fundamentalnego znaczenia podziału klasowego także przy „pieniężnym” opisie cykli kapitalistycznych

Page 264: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 264

Maciej Szlinder

Teoria ekonomiczna Marksa trzyma się i pada wraz z nauką o globalnym kapitale społecznym jako realnej, rzeczywistej wielkości, która znajduje namacalny wyraz właśnie w globalnym zysku kapitalistycznym i jego podziale; z jej niewidocznego ruchu wypływają wszystkie widoczne ruchy kapitałów indywidualnych48.

Aby mogła zachodzić kapitalistyczna reprodukcja rozszerzona, konieczne jest, aby pozyskana w procesie produkcji wartość dodatkowa była reali-zowana na rynku (czyli wymieniana na pieniądz), a następnie (przynaj-mniej w części) inwestowana z nadzieją na powtarzanie tego procesu. Wymagane są tu zatem nie tylko rynki zbytu na aktualnie wytworzone produkty dodatkowe, ale także rosnąca wielkość efektywnego popytu umożliwiająca realizację dalszych efektów jutrzejszych inwestycji. Skąd ma się jednak wziąć ów rosnący popyt pieniężny na produkt całej klasy kapitalistycznej, jeżeli społeczeństwo kapitalistyczne składa się wyłącznie z tejże klasy oraz z klasy robotniczej49, której środki pieniężne pochodzą wyłącznie, w formie płacy, od kapitalistów? Zdaniem Luksemburg musi on pochodzić ze strony gospodarek niekapitalistycznych.

Problem Luksemburg przeformułował i udzielił na niego odmiennej odpowiedzi polski ekonomista Michał Kalecki. Jak pisze Kowalik, zda-niem Kaleckiego

Problem niedostatecznego popytu polega głównie nie na tym, że nie można realizować nadwyżki wyprodukowanych już towarów, ale na tym, że słabe widoki na rentowny zbyt powodują, że kapitaliści nie są skłonni do przekształcenia w inwestycje wszystkich oszczędności. Niedostateczny popyt oznacza tu przede wszystkim trudność zrealizowania produktów, które z łatwością przy istniejącym aparacie wytwórczym mogłyby być wytworzone50.

Kalecki wskazuje również na rolę państwa w rozwiązaniu tej trudności. Po pierwsze może ono zachęcać kapitalistów do inwestowania, stosując odpowiednią politykę kredytową. Po drugie, państwo poprzez zamó-wienia rządowe może również samo zwiększać ruch inwestycyjny (roboty publiczne; inwestycje zbrojeniowe). Zdaniem Kaleckiego efektem takich działań jest zwiększenie popytu globalnego, wzrost zatrudnienia, pro-

48 R. Luksemburg, Antykrytyka..., s. 606.49 Luksemburg nie bierze oczywiście pod uwagę żadnych oszczędności klasy

robotniczej – cały fundusz płac wydawany jest na wyprodukowane przez firmy kapitalistyczne środki utrzymania.

50 T. Kowalik, Róża Luksemburg..., s. 81.

Page 265: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

praktyka teoretyczna 6/2012265

dukcji oraz zysków kapitalistów. Alternatywą dla eksportu netto51 do państw niekapitalistycznych może być zatem tzw. eksport wewnętrzny – inwestycje rządowe finansowane z deficytu budżetowego52.

obieg pieniężny

Bellofiore próbuje przedstawić problem Luksemburg w odmiennym kontekście – preferowanym przez stare i nowe teorie obiegu pieniężnego53. Teorie te odrzucają uznanie pieniądza za towar oraz „budują swoje modele na ścisłym oddzieleniu firm (które produkują towary, ale nie pieniądze) od banków (które wytwarzają pieniądze ex nihilo, ale nie produkują towarów)”54.

Włoski ekonomista zakładając, że wytwórcy towarów w uogólnionej wymianie towarowej z początku Marksowskiego Kapitału nie są przed-stawicielami prostego społeczeństwa towarowego, ale kapitalistycznymi przedsiębiorstwami, uznaje, że produkcja wymaga wcześniejszego finan-sowania ze strony firm, które z kolei zmuszone są do zwrócenia się po fundusze do kapitalistów „pieniężnych”55, czyli banków. Problem Luk-semburg nabiera wówczas nowego znaczenia i przemienia się w problem możliwości spłacenia odsetek od bankowych pożyczek zaciągniętych na rozpoczęcie produkcji wobec możności uzyskania na rynku towarowym jedynie kwot równych podstawie kredytu56. Współczesne debaty w ramach teorii obiegu pieniężnego przyniosły szereg prób rozwiązania tego problemu. Pierwszym z nich jest uznanie układu „makro” za fikcyjny i kryjący zazębiające się liczne obiegi pieniężne, w których finanse dla produkcji jednych obiegów realizują produkt dodatkowy innych57. Dru-gie podejście to zaprzeczenie istnienia problemu przez wskazanie na

51 Kalecki zarzuca Luksemburg brak precyzji i sprawianie wrażenia, że to eksport jako taki przyczynia się do powiększenia efektywnego popytu i przypływu nowego pieniądza do obiegu pieniężnego, zaniedbując odpływ popytu i pieniądza związanego z importem. Zob. R. Bellofiore, ‘Like a candle..., s. 289-290.

52 Warto zauważyć, że zdaniem Kaleckiego do podobnych skutków dopro-wadziłyby zwiększone podatki nałożone na zyski kapitalistów, bez konieczności zwiększania deficytu. Zob. T. Kowalik, Róża Luksemburg..., s. 81.

53 Do tych pierwszych autor zalicza m.in. autorów takich jak: Wicksell, Schumpeter, Keynes, a do drugich choćby Schmitta, Pargueza i Grazianiego.

54 R. Bellofiore, The Monetary Circuit..., s. 61.55 Tamże.56 Więcej na ten temat: R. Bellofiore, M. Passarella, Finanse i problem...57 M. De Vroey, Il circuito della moneta: due Interpretazioni, [w:] Moneta

e Produzione, red. M. Messori, Turyn 1988.

Page 266: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 266

Maciej Szlinder

możliwość spłacania odsetek bankom „w naturze”, a więc bez koniecz-ności uprzedniej realizacji produktu dodatkowego58. Pojawia się tu kon-cepcja regulowania wymian wewnątrz sektora firm za pomocą weksli. Trzecią propozycją jest uznanie, że zyski osiągane przez jedne firmy są równoważone przez straty innych59. Wszystkie te propozycje zostałyby z pewnością odrzucone przez Luksemburg, gdyż ignorują realność kate-gorii kapitału globalnego, odbiegają od rzeczywistości gospodarki pie-niężnej i/lub nie odpowiadają na poszukiwania nowych wpływów pie-niężnych.

Jedynymi sensownymi rozwiązaniami są: zewnętrzne rynki zbytu na obszarach niekapitalistycznych (odpowiedź Luksemburg), „eksport wewnętrzny” Kaleckiego oraz „system bankowy finansujący nie tylko pro-dukcję (zarówno środków produkcji jak i konsumpcji) ale także popyt inwestycyjny (netto) firm”60. Ta ostatnia odpowiedź umożliwia osiągnięcie równowagi przy dynamicznym wzroście, ale równowagi bardzo niestabil-nej. Sytuacja taka rodzi problemy podejmowane m.in. przez Minsky’ego, autora „hipotezy niestabilności finansowej”, wyjaśniającej proces powsta-wania kryzysów finansowych w gospodarce opartej na akumulacji długu.

Krytyczna teoria finansów

Właśnie z koncepcjami (post)keynesisty Hymana P. Minsky’ego zestawił Jan Toporowski61 teorię finansów Róży Luksemburg zawartą głównie w rozdziale 30. Akumulacji kapitału pt. Pożyczka międzynarodowa62. Główne różnice między tymi dwoma podejściami leżą w odmiennym historycznym punkcie odniesienia. Minsky tworząc swoją teorię odwo-ływał się głównie do państw rozwiniętego kapitalizmu okresu powojen-nego, takich jak Stany Zjednoczone, mniej zależnych od międzynaro-dowego systemu finansowego i mających znacznie większy wpływ na jego kształt, niż słabe rządy biednych państw, na których skupiła się Luksemburg.

Dwójka ta wyraźnie różni się także w ujęciu sposobu i konsekwen-cji uspołeczniania ryzyka finansowego. Amerykański ekonomista był

58 A. Graziani, The Monetary Theory of Production, Cambridge 2004.59 M. Messori, A. Zazzaro, Single Period Analysis: Financial Markets, Firms’

Failures and Closure of the Monetary Circuit, [w:] The Monetary Theory of Production, red. G. Fontana, R. Realfonzo, Basingstoke 2005.

60 R. Bellofiore, The Monetary Circuit..., s. 62.61 J. Toporowski, Rosa Luxemburg...62 R. Luksemburg, Akumulacja..., s. 515-546.

Page 267: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012267

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

zwolennikiem tego typu działań, wskazując na korzyści, takie jak umoż-liwienie rozwoju krajowego biznesu bazującego na rynku podtrzymy-wanym przez instytucje państwa opiekuńczego i stabilność finansową. Luksemburg z kolei dostrzegała zagrożenie nierówno rozłożonych, ponoszonych przez miejscowe i zagraniczne przedsiębiorstwa, kosztów związanych z państwowymi gwarancjami zagranicznego długu handlo-wego. Pierwsze z nich w przeciwieństwie do drugich mają bowiem znikome możliwości ucieczki przed nakładanymi przez państwo podat-kami. Prowadzi to do sytuacji, w której rodzimy, bardziej tradycyjny sektor gospodarki, który najmniej korzysta z inwestycji zagranicznych, ponosi największe koszty zagranicznego zadłużenia, traci zatem na zna-czeniu, a samo państwo zostaje zmarginalizowane. Jak pisze Toporow-ski, „w ten sposób kraje rozwijające się zbliżają się do neoliberalnego ideału małego państwa, którego oczywista stronniczość na rzecz biznesu maskuje opresyjną koncentrację podatków i obciążeń związanych z długami na gospodarstwach domowych i tradycyjnym sektorze dzia-łalności gospodarczej”63. Takie państwa stają się całkowicie zależne od finansowej pomocy z zagranicy, bezpośrednich inwestycji zagranicznych, a także bezbronne wobec naturalnych katastrof i wybuchów wewnętrz-nych niepokojów społecznych.

Ponadto wizja Luksemburg, w której państwa są słabe, a silny system finansowy nie zapobiega, ale wręcz wzmacnia tendencję do częstych kryzysów finansowych i gospodarczych, znacznie lepiej opisuje i wyjaśnia rzeczywistość, z jaką mamy do czynienia od lat siedemdziesiątych w neoliberalnej fazie kapitalizmu, niż zanurzone w perspektywie powo-jennego państwa dobrobytu analizy Minsky’ego.

Schematy reprodukcji i teoria kryzysów

Pochylmy się w tym momencie nad próbą skorygowania Marksowskich schematów reprodukcji64 rozszerzonej w Akumulacji kapitału65. Róża Luksemburg skrytykowała Marksa za zlekceważenie w jego schematach wzrastającej produktywności pracy, założenie, że produkcja tworzy swój

63 J. Toporowski, Rosa Luxemburg..., s. 90.64 Warto zaznaczyć, że dla Luksemburg same schematy nie były konieczne, by

wykazać problem akumulacji. Jak sama pisze w Antykrytyce: „Problem akumulacji sam w sobie jest jednak problemem natury czysto ekonomicznej, społecznej; nie ma on nic wspólnego z formułami matematycznymi i może równie dobrze i bez nich być przedstawiony i zrozumiany.” – R. Luksemburg, Antykrytyka..., s. 576.

65 R. Luksemburg, Akumulacja..., s. 409-429.

Wizja Luksemburg, w której państwa są słabe, a silny system finansowy nie zapobiega, ale wręcz wzmacnia tendencję do częstych kryzysów finansowych i gospodarczych, znacznie lepiej opisuje i wyjaśnia rzeczywistość, z jaką mamy do czynienia od lat siedemdziesiątych w neoliberalnej fazie kapitalizmu, niż zanurzone w perspektywie powojennego państwa dobrobytu analizy Minsky’ego

Page 268: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 268

Maciej Szlinder

własny popyt (mimo wcześniejszego odrzucenia prawa Saya), a także za ograniczenie się wyłącznie do czystego kapitalizmu składającego się z dwóch klas66. Pomimo tych zarzutów, jedyną korektą, jaką Luksemburg poczyniła, budując swoją propozycję, było uzupełnienie schematów o elementy teorii Marksa z trzeciego tomu Kapitału: wzrastający orga-niczny skład kapitału oraz rosnącą stopę wartości dodatkowej. Efektem takiego ruchu stała się konieczna nadprodukcja w dziale produkującym środki konsumpcji względem istniejącego na nie popytu.

Jak wskazuje Bellofiore67, pojawia się w tym miejscu szereg proble-mów. Pierwszym jest niespójność między argumentacją wcześniejszą sugerującą konieczny brak efektywnego popytu w ogóle, a nie wyłącznie w sferze konsumpcji. Po drugie, utrzymane zostało wątpliwe założenie Marksa o możliwości kapitalizacji wartości dodatkowej wyłącznie w ramach danego działu, co prowadzi do ignorowania rzeczywistych transferów kapitałowych między działami oraz tendencji do ujednolica-nia stopy zysku. Po trzecie, to, co wynika ze schematów, to jedynie kryzys dysproporcjonalności z nadmierną podażą środków konsumpcji i nadmiernym popytem na środki produkcji, a nie kryzys efektywnego popytu w ogóle. Co ciekawe, sposób na (tymczasowe) uniknięcie kryzysu, jaki wskazuje Luksemburg, pasuje idealnie do tej właśnie formy kryzysu – niekapitalistyczne gospodarki dostarczają przecież w jej koncepcji nie tylko rynków zbytu (na dobra konsumpcyjne), ale są także eksporterem środków produkcji (surowców). Za takim wnioskiem opowiada się także Tadeusz Kowalik dodając, że „taką rolę przyznawali wymianie między-narodowej również zwalczani przez [Luksemburg] zwolennicy tak zwa-nej teorii dysproporcjonalności, jak Bauer i Hilferding”68.

Z próby Luksemburg wynika zatem, że nałożenie na nowe inwesty-cje wzrostu organicznego składu kapitału, wynikającego z postępu tech-nologicznego w produkcji, prowadzi do kryzysu dysproporcjonalności69.

66 Zob. T. Kowalik, Luxemburg’s and Kalecki’s..., s. 104; tegoż, Róża Luksem-burg..., s. 69-70.

67 R. Bellofiore, General Introduction..., s. 3-4.68 T. Kowalik, Róża Luksemburg..., s. 77.69 Co ciekawe, teza, że zmiany technologiczne w produkcji prowadzą do zabu-

rzenia proporcji wymiany między różnymi kapitałami, pojawia się u Marksa w Zarysie krytyki ekonomii politycznej. Marks pisze: „Na danym poziomie rozwoju sił wytwórczych (a rozwój ten określa stosunek między pracą niezbędną, a pracą dodat-kową) istnieje stały stosunek, w jakim produkt dzieli się na części, odpowiadające surowcom, maszynom, pracy niezbędnej i pracy dodatkowej, a wreszcie /określony/ stosunek, w jakim dzieli się praca dodatkowa na część przypadającą w udziale spo-życiu i na część, która staje się znów kapitałem. Ten wewnętrzny pojęciowy podział

Page 269: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

praktyka teoretyczna 6/2012269

Bellofiore kontynuuje argumentację, próbując doprowadzić do koordy-nacji kryzysów „dysproporcjonalności” i kryzysów „nadprodukcji”. Nad-mierna podaż produktów względem efektywnego popytu w niektórych sektorach gospodarki (produkujących środki produkcji) prowadzi do obniżki cen, ta z kolei powoduje, że przedsiębiorstwa ponoszą straty, a niektóre bankrutują, co wymusza zwolnienia i wzrost bezrobocia. Na brak efektywnego popytu ze strony firm nakłada się zatem spadek popytu na dobra konsumpcyjne ze strony robotników. Gdy ten łańcuch dotyczy ważnego sektora gospodarki, zdaniem włoskiego ekonomisty, spadek popytu inwestycyjnego i konsumpcyjnego przenosi nadmierną podaż na inne sektory i wprowadza w ruch sekwencję prowadząca ostatecznie do ogólnej nadprodukcji.

Wydaje mi się, że jeżeli spróbujemy rozszerzyć powyższy model o wyjaśnienia ze Wstępu do ekonomii politycznej, możemy zbudować zależ-ność, którą obrazuje Schemat 1.

Linia ciągła obrazuje interpretację teorii kryzysów Róży Luksemburg zawartą w Akumulacji kapitału, przedstawioną przez Bellofiorego. Poka-zuje ona koordynację kryzysów „dysproporcjonalności” i kryzysów nad-produkcji. Linia przerywana przedstawia natomiast ograniczenie wzro-stu płac realnych wynikające z prawa zniżkowej tendencji płacy względnej wzmacniające jeszcze kryzysową spiralę na skutek niemożno-ści nadrobienia spadku konsumpcji zwalnianych robotników przez wystarczający wzrost konsumpcji płac realnych. Powyższy schemat jako połączenie pewnego rozpoznania sposobu funkcjonowania gospodarki kapitalistycznej nie uwzględnia oczywiście roli walki klas, co nie znaczy, że refleksja Luksemburg związana teorią akumulacji i kryzysów ma wyłącznie niepolityczny charakter. Warto pamiętać, że nie wierzyła ona

kapitału przejawia się przy wymianie w ten sposób, że wymiana wzajemna kapitałów odbywa się w określonych i ograniczonych – chociaż w toku produkcji stale zmien-nych – proporcjach. […] przez ten podział dane są zarówno rozmiary wymiany, która może nastąpić, jak też proporcje, w jakich każdy z tych kapitałów musi i produkować, i wymieniać. […] Wymiana sama przez się nadaje tym momentom określonym pojęciowo względem siebie obojętny byt; istnieją one niezależnie od siebie; ich wewnętrzna niezbędność ujawnia się w kryzysie, który gwałtownie kładzie kres pozorowi ich wzajemnej obojętności. […] rewolucja w siłach wytwórczych zmienia te proporcje, zmienia nawet te proporcje, u których podstawy – z punktu widzenia kapitału, a zatem również z punktu widzenia realizacji w drodze wymiany – pozostaje zawsze stosunek pracy niezbędnej do dodatkowej, czyli […] stosunek różnych momen-tów pracy uprzedmiotowionej do pracy żywej. […] Jeżeli produkcja będzie się dalej odbywała niepomna na te zmiany, musi ostatecznie przy wymianie wyniknąć dla jednej czy dla drugiej strony minus, ujemna wielkość.” – K. Marks, Zarys krytyki ekonomii politycznej, tłum. Z. J. Wyrozembski, Warszawa 1986, s. 347-348.

Warto pamiętać, że nie wierzyła ona naprawdę w to, że nastąpi krach kapitalizmu wynikający z wchłonięcia przez gospodarkę kapitalistyczną całego niezbędnego niekapitalistycznego zewnętrza. Twierdziła, że kapitalizm zostanie obalony znacznie wcześniej na skutek „powstania międzynarodowego proletariatu przeciw panowaniu kapitalistycznemu”

Page 270: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 270

Maciej Szlinder

Schemat 1. Teoria kryzysów Róży Luksemburg

PostęP technologiczny

Wzrost organicznego składu kaPitału

sPadek PoPytu naśrodki Produkcji

sPadek cen

straty i bankructWa firm

jeżeli Ważny sektor gosPodarki

zniżkoWa tendencja Płacy Względnej

Wzrost bezrobocia

sPadek PoPytu na dobra konsumPcyjne

ogólna nadProdukcja

zWolnienia

kryzys dysProPorcjonalności

nadmierny PoPyt

W jednych sektorach

nadmierna Podaż W innych

+

Wz

mo

cn

ien

ie

←←

← ←

Page 271: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012271

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

naprawdę w to, że nastąpi krach kapitalizmu wynikający z wchłonięcia przez gospodarkę kapitalistyczną całego niezbędnego niekapitalistycznego zewnętrza. Twierdziła, że kapitalizm zostanie obalony znacznie wcześniej na skutek „powstania międzynarodowego proletariatu przeciw panowa-niu kapitalistycznemu”70.

Podsumowanie

Osiągnięcia teoretyczne Róży Luksemburg sprzed wieku, pomimo swych niedoskonałości, okazują się współcześnie zaskakująco aktualnym punk-tem odniesienia i źródłem inspiracji zarówno w kontekście przemian w gospodarce światowej, jak i towarzyszących im ewolucji teorii ekono-micznej. Intuicje i elementy teorii polskiej marksistki są żywe zarówno w refleksjach zwracających uwagę na rolę rosnącej stopy wyzysku, we współczesnych ujęciach finansów, jak i w teoriach obiegu pieniężnego. To właśnie dzisiaj, u schyłku neoliberalnej fazy kapitalizmu, jej podejście do spadku płacy względnej, a także ujęcie finansów ujawniają swoją użyteczność, większą niż w czasach powojennego państwa dobrobytu.

Gdy przyjrzymy się podstawowym cechom realnego neoliberalizmu, których ewolucja doprowadziła do aktualnego systemowego kryzysu, zauważymy, że odpowiadają one w znaczny sposób opisom Luksemburg. Warto skorzystać w tym miejscu z modelu wyjaśniającego kryzys gospo-darczy rozpoczęty w 2008 roku zaproponowanego przez Michela Hus-sona71. Zgodnie z nim to przesunięcie stosunków między klasami wyra-żające się w spadającym udziale płac w dochodzie narodowym (a więc zniżkowej tendencji płacy względnej zgodnie z terminologią Luksemburg) przy jednoczesnym wzroście zysków firm przyczyniło się do jednocze-snego wystąpienia problemu efektywnego popytu oraz powstania wol-nych kapitałów nieznajdujących wystarczających możliwości rentownych inwestycji. Odpowiedzią systemu musiało być wyraźne przesunięcie w stronę gospodarki opartej na długu, który jednocześnie tworzył popyt, a także zapobiegał odpowiadającemu obniżce/stagnacji płac spadkowi poziomu życia (z tym, że podtrzymywanego na kredyt). W tej sytuacji oczywisty okazał się związany z wolnymi kapitałami i deregulacją wzrost znaczenia kapitału finansowego, który uzyskał znacznie mocniejszą pozy-cję względem coraz słabszych państw narodowych (co odpowiadało opisowi Luksemburg). Efektem tego wzrostu była hiperrentowność

70 R. Luksemburg, Antykrytyka..., s. 593.71 M. Husson, Kapitalizm..., s. 153-155.

Page 272: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 272

Maciej Szlinder

pogłębiająca jeszcze problem niedostatku okazji do rentownych inwe-stycji oraz coraz mniejsza stabilność systemu finansowego, z powstającymi bańkami finansowymi (co znów wynika z modelu Luksemburg). Prze-bicie kluczowej bańki na rynku nieruchomości rozpoczęło kryzys, który był logiczną konsekwencją (nie)ładu gospodarczego panującego od lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku.

Na zakończenie warto także zauważyć, że jedną z głównych zalet ekonomii politycznej Luksemburg jest tkwiący w niej polityczny rdzeń uwidaczniający się choćby w stosunku do refleksji ekonomicznej w ogóle, jak i w sposobach rozwiązywania problemów teoretycznych (np. problemu wartości siły roboczej) o niezwykłej doniosłości prak-tycznej. Należy uznać, że w odniesieniu do zaproponowanego przez Harry’ego Cleavera podziału teorii na tworzone z perspektywy kapitału oraz z perspektywy klasy robotniczej, prace Róży Luksemburg z zakresu (krytyki) ekonomii politycznej sytuują się na ich pograniczu (a nie, jak chciałby amerykański badacz, wyłącznie po stronie pierwszej z tych perspektyw). Ogromną wartość stanowią te fragmenty teoretycznej konstelacji, które Luksemburg przedstawia w kontekście politycznej strategii, walki klas i praktyki rewolucyjnej – w szczególności te odno-szące się do walki ze spadającą płacą względną czy roli związków zawo-dowych. Ekonomia polityczna Róży Luksemburg ma nam zatem dzisiaj wciąż wiele do zaproponowania nie tylko w warstwie opisowej, ale i praktycznej.

Page 273: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012273

Róz.a Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna

maciej Szlinder (ur. 1986) – doktorant w Instytucie Filozofii UAM. Magister socjologii i filozofii (spec. komunikacja społeczna). Członek redakcji czasopisma „Praktyka Teoretyczna”. Prezes fundacji „ZaCzyn”. Publikował w „Praktyce Teoretycznej”, „Pretekstach”, „Homo Commu-nicativus”, „Przeglądzie Ekonomicznym”.

Dane adresowe autora: Maciej SzlinderInstytut Filozofii Uniwersytetu im. A. Mickiewiczaul. Szamarzewskiego 89c60–568 Poznańe-mail: [email protected]

cytowanie:M. Szlinder, Róża Luksemburg: ekonomia (bardzo) polityczna, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/14.Szlinder.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Maciej SzlinderTitle: Rosa Luxemburg: a (very) political economySummary: This article attempts to prove the political relevance of Luxemburg’s achievements in political economy. It presents the current usages of Luxemburg’s concepts in finance theory and theory of monetary circuit and shows its usefulness in explaining the present economic crisis as well as in building proper revolutionary strategies in reaction to catastrophic consequences of neoliberal capitalism. The author argues that Luxemburg’s perspective is in-between a working class perspective and capital’s perspective (in Harry Cleaver’s terms) and emphasizes the political character of her solutions to problems in economic theory.Keywords: Rosa Luxemburg, political economy, relative wage, labour unions, mone-tary circuit, economic crisis, neoliberalism

Page 274: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 275: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg:

Artykuł wykazuje, że Róża Luksemburg przeprowadziła swoją analizę akumulacji kapitalistycznej w duchu „cyrkula-tywistycznej”, makroekonomicznej interpretacji kapitalizmu jako pieniężnej gospodarki wytwórczej. Autorzy analizują uwagi poczynione przez Luksemburg na temat schematu reprodukcji rozszerzonej wprowadzonego przez Marksa w drugim tomie Kapitału oraz streszczają krytyki jej podej-ścia w wydaniu Mikołaja Bucharina, Michała Kaleckiego i Joan Robinson. Argumentują także, że nie można zreduko-wać stanowiska Luksemburg wyłącznie do statusu „podkon-sumpcjonizmu”, a jej analizy składają się na jasną makroeko-nomiczną ilustrację pieniężnego i sekwencyjnego charakteru procesu kapitalistycznego.

* Źródło: R. Bellofiore, M. Passarella, Finance and the Realization Problem in Rosa Luxemburg: a ‘Circuitist’ Reappraisal, [w:] The Political Economy of Monetary Circuits: Tradition and Change in Post-Keynesian Economics, red. J.-F. Ponsot, S. Rossi, Basingstoke 2009, s. 98-115.

interpretacja „cyrkulatywistyczna”*

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, obieg pieniężny, akumulacja kapi-tału, reprodukcja rozszerzona, efektywny popyt, Michał Kalecki, Joan Robinson

Page 276: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

praktyka teoretyczna 6/2012 276

Wprowadzenie

Celem niniejszego artykułu jest wykazanie, że Róża Luksemburg prze-prowadziła swoją analizę akumulacji kapitalistycznej w duchu „cyrku-latywistycznej”1, makroekonomicznej interpretacji kapitalizmu jako pieniężnej gospodarki wytwórczej. Okazuje się, że mocne strony i ogra-niczenia jej podejścia znajdują się gdzie indziej, aniżeli sugerują to roz-liczne krytyki [jej pracy], zwłaszcza te wystosowywane przez autorów marksistowskich. Nie można bowiem zredukować stanowiska Luksem-burg wyłącznie do niejasnego teoretycznie „podkonsumpcjonizmu”. Wręcz przeciwnie, jej analizy składają się na jasną, chociaż niekompletną, makroekonomiczną ilustrację pieniężnego i sekwencyjnego charakteru procesu kapitalistycznego.

W drugiej części niniejszego artykułu rozpatrzone zostaną uwagi poczynione przez Luksemburg na temat sposobu, w jaki Marks wpro-wadził w drugim tomie Kapitału schemat reprodukcji rozszerzonej. W trzeciej, czwartej i piątej części omówiony zostanie ortodoksyjny atak przypuszczony przez Nikołaja Bucharina, a także bardziej przyjazne interpretacje dostarczone przez Michała Kaleckiego oraz Joan Robinson. W szóstej i siódmej części podkreślone zostaną podobieństwa i różnice między powziętą przez Luksemburg perspektywą cyrkulacjonistyczną a współczesną teorią obiegu pieniężnego [theory of the monetary circuit]. W ósmej części skoncentrujemy się na problemie monetaryzacji zysków i odsetek. Wreszcie w ostatniej części zaprezentowane zostaną uwagi końcowe.

Krytyka Róży luksemburg

Od października 1907 roku do października 1914 roku Luksemburg wykładała ekonomię polityczną i historię gospodarczą w Szkole Partyj-nej SPD (Socjaldemokratycznej Partii Niemiec)2. Pomimo, że zamierzała opublikować swoje wykłady w formie książki, to jednak Wstęp do eko-nomii politycznej ukazał się drukiem dopiero po jej śmierci, dzięki Pau-

1 W ten sposób przekładamy angielski termin „circuitist” będący przymiot-nikowym odpowiednikiem teorii obiegu pieniężnego (theory of monetary circuit) [przyp. tłum.].2 M. R. Krätke, A Very Political Political Economist: Rosa Luxemburg’s Theory of Wages, [w:] Rosa Luxemburg and the Critique of Political Economy, red. R. Bellofiore, London 2009, s. 159.

Page 277: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

praktyka teoretyczna 6/2012277

lowi Leviemu, a na dodatek w postaci niekompletnej3. Kiedy na początku 1912 roku Luksemburg kończyła wstępny szkic swej książki, natrafiła na problem interpretacji zawartości drugiego tomu Kapitału Marksa. Niespodziewana trudność polegała na tym, że nie można było opisać całości reprodukcji kapitalistycznej, w jej konkretnych stosunkach i przy obiektywnych ograniczeniach historycznych, przy pomocy schematów zaproponowanych przez Marksa. Według Luksemburg, Marksowski abstrakcyjny schemat reprodukcji rozszerzonej, z powodu zastosowania błędnej logiki ekonomicznej, daje nierealistyczny obraz rozwoju kapi-talistycznego. Nie wystarczy bowiem, by pozyskana w bezpośrednim procesie produkcji wartość dodatkowa była „zrealizowana”, to znaczy spieniężona w ramach obiegu towarowego. Niezbędne jest ponadto, by przedsiębiorstwa optymistycznie oczekiwały, że w przyszłości będą miały dostęp do poszerzających się rynków zbytu swoich towarów. Bez tego założenia analityczna struktura argumentacji Marksa wykazuje, zdaniem Luksemburg, swoje wyraźne ograniczenia. Marksowskie schematy usta-lają jedynie warunki równowagi bilansowej, podczas gdy zasadnicze pytania, jakie stawia Luksemburg, dotyczą raczej następujących kwestii (które w istocie sprowadzają się wzajemnie do siebie):

1. Czy kapitaliści przemysłowi są w stanie sprzedać na rynku (spieniężyć) wytworzone towary po cenie zawierającej oczekiwany zysk?

2. Skąd pochodzi wyrażony w pieniądzu popyt efektywny umoż-liwiający w ogóle realizację wartości i wartości dodatkowej wytworzonej w bieżącym okresie w procesie cyrkulacji?

3. Na podstawie czego można zakładać, że kapitaliści przemysłowi spodziewają się wzrostu wielkości sprzedaży swoich produktów wytwo-rzonych w przyszłości w takim stopniu, że zawsze w miarę upływu czasu występować będzie systematyczna zachęta dla kapitalisty do akumulacji?

Zdaniem Luksemburg, jedyną poprawną perspektywą analityczną jest punkt widzenia „kapitału globalnego”, konsekwentnie zakładany przez Marksa w trzecim tomie Kapitału. Kapitał „globalny” jest „realną” abstrakcją, a nie tylko logicznym założeniem. Z racji tego, że nie jest on fikcją, zagregowane zyski brutto można zrealizować wyłącznie w formie pieniężnej – to znaczy, w pełniącym funkcję pieniądza złocie. Dzieje się tak, ponieważ Luksemburg, podobnie jak Marks, przyjmuje perspektywę towarowej formy pieniądza. „Pomnażanie wartości” odbywa się w ramach stanowiących jedność procesów bezpośredniej produkcji i cyrkulacji, a „akumulacja” wymaga uprzedniego pieniężnego zatwier-dzenia wyniku procesu pomnażania wartości. Tego typu „monetaryza-

3 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej, Warszawa 1959.

Page 278: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 278

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

cja” produkcji towarowej odnosi się ex post do produkcji, jednakże ex ante do nowych inwestycji. W tym ujęciu, gospodarka pieniężna jest gospodarką, w której towary nie służą nabywaniu towarów, tak samo, jak nie można za ich pomocą nabywać pieniądza – w grę wchodzi wyłącznie sytuacja odwrotna4. Co więcej, jest gospodarką, gdzie wystę-puje przymus dokonywania przedpłat gotówkowych [cash-in-advance constraint]5. Wyzysk w ujęciu Luksemburg jest „napędzany przez popyt”, a zasadnicza „pieniężna” właściwość kapitalizmu oznacza, że należy sfinansować zarówno nakłady produkcyjne, jak i wydatki konsumpcyjne [expenditures] (tj. popyt).

W ramach „czystego” i „zamkniętego” systemu kapitalistycznego nie występują żadne wpływy pieniężne zapewniające realizację towarów zawierających wartość dodatkową. Łatwo można dostrzec, dlaczego, zdaniem Luksemburg, istnieje niedostateczny popyt efektywny wyrażony w pieniądzu odpowiadający całkowitej wartości produktu, jeśli tylko zawiera on wartość dodatkową. Chodzi o to, że środki finansowe nie-zbędne do produkcji i te niezbędne do uruchomienia popytu mają swoje bezpośrednie lub ostateczne źródło w obrębie samej klasy kapi-talistów, na którą składają się kapitaliści przemysłowi i producenci złota. Argument ten jest jednak bardziej wyrazisty w Antykrytyce6 aniżeli w Akumulacji kapitału7. Powrócimy do niego w dalszej części rozważań. W tym miejscu należy przypomnieć, co zresztą podkreślała sama Luk-semburg, że rozwiązaniem zasygnalizowanego problemu musi być „pro-duktywny” rodzaj wydatków w sensie Marksowskim, popyt który ini-cjuje nowe procesy pomnażania wartości. Sprowadza się to do stwierdzenia, że rozwiązanie musi stwarzać sposobność do samych inwestycji kapitalistycznych.

Okazuje się zatem, że wzrost konsumpcji kapitalistów nie jest żadnym rozwiązaniem, gdyż z definicji koliduje on z produktywnym reinwesto-waniem wartości dodatkowej. Takim rozwiązaniem nie jest także natu-ralny wzrost populacji, ponieważ stwarza on warunki do ogólnego wzro-stu potrzeb konsumpcyjnych, a nie popytu popartego nowymi środkami pieniężnymi. Dodatkowe wydatki nie mogą pochodzić również z kręgu „trzecich” warstw społecznych: ich konsumpcja jest „nieproduktywna”,

4 D. Patinkin, Money, Interest and Prices, New York 1965.5 R. W. Clower, A Reconsideration of the Microfoundations of Monetary Theory,

“Western Economic Journal”, 1967, Vol. 6, No. 1, s. 1-8.6 R. Luksemburg, Antykrytyka, tłum. J. Nowacki, [w:] tejże, Akumulacja

kapitału, tłum. J. Maliniak, Z. Kluza-Wołosiewicz, J. Nowacki, Warszawa 2011, s. 573-701.

7 Tejże, Akumulacja kapitału...

Page 279: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012279

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg

a dochód pieniężny jest potrąceniem z wartości dodatkowej. Kolejnym odrzuconym przez Luksemburg „nieproduktywnym” sposobem rozwią-zania problemu jest wzrost wielkości produkcji złota w celu zrealizowa-nia bieżącego poziomu produkcji całkowitej. Jeśli przypadkiem zwięk-szona część produkcji przeznaczana będzie na inwestycje, musi to doprowadzić do paradoksalnej sytuacji, w której przedsiębiorstwa wytwa-rzają (obecnie) dobra kapitałowe, po to, by wytwarzać jeszcze więcej dóbr kapitałowych (w przyszłości). Scenariusz ten jest wielce wątpliwy – aby kapitaliści zrealizowali całkowitą wartość dodatkową w formie pieniądza za pomocą inwestycji w okresie bieżącym, musi istnieć praw-dopodobieństwo osiągnięcia większych przychodów pieniężnych w przyszłości. Jest on także zwodniczy, gdyż przedstawia kapitalistyczny proces „obiegu” w kategoriach wytwarzania dla samego wytwarzania, a nie wytwarzania większej ilości pieniędzy za pomocą pieniądza (jako kapitału).

Zakładając, że w ramach „czystego” i „zamkniętego” systemu kapi-talistycznego klasa kapitalistów nie może liczyć na jakikolwiek regularny dodatkowy napływ pieniądza, który uzasadniałby przyrost netto zatrud-nienia i środków produkcji, Luksemburg wyciąga wniosek, iż kapitalizm może funkcjonować wyłącznie w „otwartym” otoczeniu zawierającym elementy niekapitalistyczne. Jest on nie tylko przejściowym sposobem produkcji, ale również niechybnie zmierza do upadku. Nie sposób oddzielić badania rozwoju kapitalistycznego od jego historii, a ta ostat-nia naznaczona jest kapitalistycznym przymusem zawłaszczania „zewnętrznych” (to jest, niekapitalistycznych) obszarów. Innymi słowy, narody kapitalistyczne muszą walczyć nie tylko po to, by chronić swoje rynki krajowe (protekcjonizm), ale również po to, by je poszerzać. Impe-rializm oznacza powiększenie ich politycznej i militarnej kontroli nad pozostałymi, niekapitalistycznymi obszarami. Eksport (netto) toruje również drogę międzynarodowym pożyczkom udzielanym krajom „pery-feryjnym” przez kraje „centrum”. Powoduje to powstawanie nadmiernego zadłużenia, które z jednej strony pomaga w finansowaniu eksportu towa-rów wytwarzanych w krajach kapitalistycznych, lecz z drugiej strony prowadzi do niestabilności finansowej i kryzysów8. Jedynym wyjątkiem od sytuacji, w której polega się na popycie „zewnętrznym” jest to, iż tymczasowo wspomnianą trudność mogą rozwiązać wydatki wojskowe (militaryzm). W ostatecznym rozrachunku, niekończące się opanowy-wanie „zewnętrznych” przestrzeni podkopuje podstawę funkcjonowania

8 J. Toporowski, Rosa Luxemburg and Finance, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 81-91.

Zakładając, że w ramach „czystego” i „zamkniętego” systemu kapitalistycznego klasa kapitalistów nie może liczyć na jakikolwiek regularny dodatkowy napływ pieniądza, który uzasadniałby przyrost netto zatrudnienia i środków produkcji, Luksemburg wyciąga wniosek, iż kapitalizm może funkcjonować wyłącznie w „otwartym” otoczeniu zawierającym elementy niekapitalistyczne

Page 280: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 280

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

systemu kapitalistycznego, prowadząc do kryzysów gospodarczych i tworząc „obiektywne” warunki dla jego przezwyciężenia (socjalizm lub barbarzyństwo).

bucharin: Róża luksemburg jako „podkonsumpcjonistka”

Dorobek Luksemburg został poddany surowej ocenie zarówno przez autorów socjaldemokratycznych, jak i bolszewickich. Większą uwagę na jej analizy zwrócili komentatorzy sytuujący się poza ściśle określonym obozem marksowskim, tacy jak Michał Kalecki czy Joan Robinson, którzy zgodnie podkreślali oryginalność stanowiska autorki Akumulacji kapitału w zakresie efektywnego popytu i gospodarki pieniężnej. Dys-kusja wokół Luksemburg jako ekonomistki politycznej zanikła zupełnie pod koniec lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Eseje zebrane w książce Rosa Luxemburg and the Critique of Political Economy9 świad-czą jednak o powrocie zainteresowania jej dorobkiem ekonomicznym, przede wszystkim wśród autorów reprezentujących perspektywę post--keynesowską i teorię obiegu pieniężnego.

Krytyczne głosy dotyczące dorobku Luksemburg odnoszą się zwykle do jej Akumulacji kapitału i klasyfikują autorkę jako reprezentantkę stanowiska „podkonsumpcjonistycznego”10. Z jednej strony, podkre-ślanie przez nią konieczności „spieniężenia” wartości dodatkowej (to jest zrealizowania jej w formie pieniądza) przez kapitalistów było często ostro krytykowane jako opierające się na rażącym błędzie. Monetary-zacja byłaby wówczas kwestią „techniczną”, którą należałoby pominąć we wstępnych abstrakcyjnych analizach reprodukcji kapitalistycznej. Twierdzono, że łatwo można uniknąć tego rodzaju problemu zakładając zwiększenie się ilości pieniądza w wyniku decyzji producentów złota lub przyśpieszenia obiegu pieniądza. Wzięcie pod uwagę różnorodności kapitalistów oraz wzajemne nakładanie się różnych obiegów, miałyby zapewnić przeobrażenie nadmiaru produktów z „formy towarowej” w „formę wartości”, to jest w pieniądz. Z drugiej strony, popyt, który uzasadnia potencjalną wartość dodatkową pochodzi w formie nakładów inwestycyjnych z kręgów samej klasy kapitalistów. W ramach takiego spojrzenia, jutrzejsza akumulacja realizuje wczorajszą wartość dodatkową, bez konieczności istnienia jakiejkolwiek tendencji do wyczerpywania

9 Rosa Luxemburg...10 N. I. Bukharin, Imperialism and the Accumulation of Capital, tłum.

R. Wichman, New York, 1972.

Page 281: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012281

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

się popytu efektywnego i załamania się systemu kapitalistycznego. Według takiej interpretacji, Róża Luksemburg nie dodawałaby niczego nowego, a po prostu dokonywała przeformułowania po Marksie błędu popełnionego przez takich podkonsumpcjonistów, jak Malthus i Sismondi, zapominając przy tym, że kapitalizm to „wytwarzanie dla samego wytwarzania”, a nie „wytwarzanie dla konsumowania”.

W kolejnych dwóch częściach poddane zostaną analizie dwa alter-natywne przykłady odczytania teorii Luksemburg zaprezentowane przez Michała Kaleckiego i Joan Robinson. Autorzy ci trzymają się z dala od tradycyjnego marksizmu i dostarczają interpretacji, która łączy problem zasygnalizowany przez Luksemburg z zasadą efektywnego popytu zary-sowaną przez Keynesa.

Kalecki: „luka oszczędności”

Luksemburg, przyjmując punkt widzenia „kapitału globalnego”, podnosi następującą kwestię: dlaczego ktoś miałby inwestować w sytuacji, gdy na horyzoncie nie pojawia się żaden popyt finalny? Jej wniosek, że aku-mulacja kapitalistyczna jest po prostu niemożliwa, opiera się na idei głoszącej, iż o wielkości nakładów inwestycyjnych decyduje klasa kapi-talistów „jako całość”. Kalecki w swej krytycznej odpowiedzi11 stwierdził, że kapitaliści wiele rzeczy robią jako klasa, lecz z całą pewnością nie inwestują jako klasa. Jeśli rzeczywiście mieliby działać podobnie do indywidualnego „zbiorowego kapitalisty”, wówczas zawsze byliby zdolni inwestować tyle, ile potrzeba, by zapewnić rozszerzoną reprodukcję systemu gospodarczego, bez względu na całkowite wydatki konsumpcyjne – jak w gruncie rzeczy stwierdził Tugan-Baranowski. W ramach takiego systemu kapitaliści zawsze czerpią wystarczające zyski z sektora wytwa-rzającego dobra kapitałowe, mogąc w ten sposób przezwyciężyć jakikol-wiek spadek konsumpcji robotników.

Zdaniem Kaleckiego, pomimo powyższej krytyki, zwrócenie przez Luksemburg uwagi na konieczność znalezienia rynku, na którym można zrealizować wartość dodatkową stanowi rozsądny argument. Luksem-burg lokuje te rynki zbytu „na zewnątrz” systemu kapitalistycznego, a dokładnie rzecz ujmując, w niekapitalistycznych gospodarkach towa-rowych. Ma to miejsce nie tylko w nierozwiniętych, jeszcze niekapita-listycznych gospodarkach, ale także w tych sektorach rozwiniętych

11 M. Kalecki, Zagadnienie realizacji u Tugana-Baranowskiego i Róży Luksem-burg, „Ekonomista” 1967, nr 2.

Page 282: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 282

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

gospodarek kapitalistycznych, które funkcjonują poza logiką kapitali-styczną. Argument ten można wyjaśnić za pomocą dostarczonego przez Kaleckiego odczytania Marksowskich Równań Reprodukcji12. Inter-pretacja polskiego ekonomisty, jakkolwiek odmienna od tej przedsta-wionej przez Luksemburg, prowadzi do bardzo podobnych wniosków. Marksowskie schematy antycypują wiele elementów współczesnej (keynesowskiej) ekonomii, takich jak keynesowska zasada efektywnego popytu czy teoria wzrostu Harroda-Domara. Równania pokazują, że kapitaliści mogą decydować o rozmiarach swych inwestycji i konsump-cji w przyszłości (i te decyzje obejmują raczej kategorie „realne”, aniżeli

„pieniężne”), lecz nie są zdolni podejmować decyzji o rozmiarach swo-jej sprzedaży ani o tym, ile zarobią w formie zysków. Zarówno Marks, jak i Luksemburg zupełnie pominęli kwestie związane z czynnikami wpływającymi na podejmowanie kapitalistycznych decyzji o inwesty-cjach i ich rozmiarach. Z całą jednak pewnością schematy te pokazują, że równowaga, choć możliwa teoretycznie, nie jest dana i jest daleka od oczywistości.

Ścieżka akumulacji jest niestabilna i nie ma powodów, nie licząc stabilnej stopy wzrostu, dla jakich gospodarka nie powinna ciążyć raczej w kierunku zerowych inwestycji netto, to jest stopy deprecjacji. Dlatego w długim okresie możliwa jest rozszerzona reprodukcja kapitalistyczna – co zresztą twierdziła Luksemburg – jeśli tylko istnieją pewne „rynki zewnętrzne”, które wchłoną wygenerowaną przez toczący się proces akumulacji nadwyżkę towarową. Zdaniem Kaleckiego, te zewnętrzne rynki stanowią niezbędny czynnik stabilizujący. W oryginalnym sposo-bie rozumowania Luksemburg pojawia się pewna dwuznaczność, a to z racji tego, że odwołuje się ona do eksportu jako takiego. Oczywi-ście, pomniejszenie wzrostu efektywnego popytu o import, zredukuje liczbę rynków zbytu dla nadmiarowej produkcji. „Nowy” popyt na nad-miar towarów jest wynikiem eksportu netto zorientowanego na obszary niekapitalistyczne. Eksportowi netto musi towarzyszyć odpowiadający mu eksport kapitału ze świata kapitalistycznego do świata niekapitali-stycznego – to znaczy, sektor kapitalistyczny, jeśli tylko chce sprzedać swoje towary, musi pożyczyć kapitał sektorowi niekapitalistycznemu. Pomyłka ta prowadzi Luksemburg do przecenienia wagi rynków zewnętrznych w rozwoju kapitalistycznym i pominięcia znaczenia innych czynników (takich jak innowacje technologiczne). Prawdą pozostaje

12 M. Kalecki, The Marxian Equations of Reproduction and Modern Economics, [w:] Collected Works of Michał Kalecki, vol. 2: Capitalism: Economic Dynamics, red. J. Osiatynski, Oxford 1991.

Zarówno Marks, jak i Luksemburg zupełnie

pominęli kwestie związane z czynnikami

wpływającymi na podejmowanie

kapitalistycznych decyzji o inwestycjach i ich

rozmiarach

Page 283: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012283

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

jednak, jak podkreślał często Kalecki, że rynki zewnętrzne zapewniają tymczasowe rozwiązanie sprzeczności światowego kapitalizmu.

Do takich „zewnętrznych” rynków zbytu, które wchłaniają nadwyżkę towarów i umożliwiają kontynuowanie procesu akumulacji, Luksem-burg zalicza również zakupy rządowe oraz, przede wszystkim, wydatki wojskowe. Również i tym razem Kalecki zarzuca Luksemburg, że uważa ona całość wydatków publicznych za „rynek zewnętrzny”. Należy wyja-śnić sposoby finansowania tych wydatków. Jeśli pochodzą one z podat-ków nakładanych na pracujących, wówczas mamy do czynienia z odpowiednią redukcją poziomu konsumpcji. W przeciwieństwie do tego, wydatki publiczne finansowane przez podatki nakładane na kapi-talistów lub z pożyczek, przyczyniają się do rozwiązania problemu efektywnego popytu, jeśli nie zachodzi odpowiadająca temu redukcja poziomu inwestycji lub konsumpcji. Odbywa się to w ten sposób, jak gdyby kapitał był „eksportowany” na wewnętrzny „zagraniczny” rynek, stworzony przez rząd. Dlatego też Kalecki uznawał wydatki publiczne za rodzaj „wewnętrznego eksportu” i dostrzegał w nich alternatywę dla nadwyżki w bilansie handlowym służącą rozwiązaniu problemu, przed jakim stanęła Luksemburg. Tego typu Kaleckiański mechanizm jest rzeczywiście „wewnętrzny” względem gospodarki, lecz „zewnętrzny” względem klasy kapitalistów jako całości.

Takie odczytanie dorobku Luksemburg w znacznym stopniu wpły-nęło na ukształtowanie przez Kaleckiego jego własnych poglądów. Jesz-cze w 1939 roku zaznaczył on, że Marks nie przykładał większej wagi do tego, co stanie się, gdy inwestycje nie są wystarczające, by zapewnić stały wzrost rozmiarów produkcji. Luksemburg natomiast wyraźnie podkreślała, że jeśli mamy do czynienia z oszczędnościami kapitalistów, wówczas ich zyski mogą być zrealizowane tylko i wyłącznie wtedy, gdy przeznaczą oni odpowiadającą temu kwotę na inwestycje. W konse-kwencji tego, Kalecki widział w Luksemburg prekursorkę keynesizmu:

Luksemburg sądziła, że w zamkniętej gospodarce kapitalistycznej występowanie inwestycji netto jest (przynajmniej w długim okresie) niemożliwe; stąd, według niej, wyłącznie dzięki występowaniu eksportu do niekapitalistycznych krajów możliwa jest w ogóle ekspansja systemu kapitalistycznego13.

13 M. Kalecki, Essays in the Theory of Economic Fluctuations, [w:] Collected Works of Michał Kalecki, vol. 2: Capitalism: Business Cycles and Full Employment, red. J. Osiatyński, Oxford 1990, s. 255.

Page 284: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 284

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

Kalecki stwierdził w tym kontekście, iż:

teoria [Róży Luksemburg – przyp. tłum.] jako całość nie może być zaakcepto-wana, lecz konieczność pokrycia „luki oszczędności” przez inwestycje krajowe lub eksport była przez nią ujęta prawdopodobnie jaśniej niż przez kogokolwiek innego przed publikacją Ogólnej Teorii Keynesa14.

Przejdźmy teraz do analiz Joan Robinson i jej interpretacji dorobku Luksemburg.

Joan Robinson i „zachęta do inwestowania”

Jeszcze życzliwsze odczytanie argumentów Luksemburg zawartych w Akumulacji kapitału można odnaleźć w zamieszczonym w angielskim tłumaczeniu Wprowadzenia autorstwa Joan Robinson15. Robinson uprasz-cza główny wątek książki Luksemburg z 1913 roku, przekładając go na język keynesowski. W jej opinii miało to pozwolić na przezwyciężenie nieścisłości, jakie ujawniły się w analizach Luksemburg. Ta ostatnia nie była zainteresowana równowagą pomiędzy inwestycjami i oszczędno-ściami (które są zawsze ex post równe), ale raczej istnieniem w ramach kapitalizmu jako zamkniętej go+spodarki odpowiedniego „bodźca inwe-stycyjnego”. Jakie motywy skłaniają kapitalistów do rozszerzenia ich zasobu kapitału realnego? W jaki sposób mogą oni podtrzymywać ocze-kiwania co do sprzedaży dodatkowej ilości towarów wytworzonych za pomocą tego nowego, dodatkowego kapitału? Odpowiedzią na tego typu pytania jest „nieustannie rozszerzający się rynek”, co znaczy, że kapitaliści muszą antycypować wzrost popytu na swoje towary. Według Marksa, „dynamiczny” proces rywalizacji pomiędzy kapitalistami (w sensie Schumpetera) o czerpanie zysków z produkcji masowej zmusza ich do powiększania swego kapitału i inwestowania. Luksemburg nato-miast doszukuje się potencjalnego, przyszłego popytu poza sferą pro-dukcji. Pod tym względem Marksowskie schematy reprodukcji nie okazują się zbyt pomocne: dostarczają niepełnego obrazu kształtujących się ex post wielkości pieniężnych, podczas gdy nie mówią niczego

14 Tamże.15 J. Robinson, Introduction, [w:] R. Luxemburg, The Accumulation of Capi-

tal, New York 1951. Polskie tłumaczenie: J. Robinson, Wprowadzenie do Akumu-lacji kapitału, [w:] tejże, Szkice o ekonomii marksowskiej, tłum. H. Hagemejer, Warszawa 1960.

Page 285: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012285

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

o prognozie ex ante dotyczącej popytu i zysku kapitalistów. Oczywiście, jeśli kapitaliści rzeczywiście decydują się na akumulację tego, co oszczę-dzają w postaci nadwyżki, popyt finalny na towary wchłonie całkowitą produkcję. Decydującym pytaniem dla Luksemburg jest jednak to, które dotyczy uprzedniej kwestii: dlaczego kapitaliści powinni decydować się na inwestycje? Jaki motyw wpływa na decyzję o powiększeniu przez nich zasobu kapitału?

Luksemburg korzysta z ram analitycznych, w których, przy stałej stawce płacy realnej, postęp techniczny przekłada się na wzrost siły pro-dukcyjnej pracy i spadek wartości pojedynczego towaru. W takich warunkach, wartość siły roboczej zmniejsza się wraz z każdym następnym okresem. To nic innego niż prawo spadkowej tendencji płac względnych opisywane w jej Wstępie do ekonomii politycznej16. Joan Robinson zapo-mina jednak dodać, że przywołane prawo pozostawia możliwość wzro-stu płac realnych tak długo, jak tylko stopa ich wzrostu jest mniejsza niż stopa wzrostu siły produkcyjnej pracy. Tym samym rośnie stopa wartości dodatkowej. Kiedy rośnie udział wartości dodatkowej w war-tości dodanej przez pracę żywą (to znaczy dochód netto), wówczas rośnie również ilość realnych oszczędności. Na gruncie tych hipotez wydaje się, że problem podniesiony przez Robinson jest poważniejszy niż ten znany z oryginalnych Marksowskich schematów, ponieważ stopa akumulacji w stanie równowagi jest wyższa, niż w momencie, gdy stopa wyzysku pozostaje stała. Również Luksemburg zakłada, że „wartościowy skład kapitału” – to jest stosunek kapitału stałego do kapitału zmiennego – rośnie w miarę upływu czasu w taki sposób, jak to wynika z charakteru postępu technicznego, który zakładał w trzecim tomie Kapitału Marks. Otóż właśnie to założenie całkiem słusznie odrzuca Robinson, ponieważ pomija ono fakt, że zmiana technologiczna może obniżyć wartość poszczególnych dóbr, które wchodzą w skład kapitału stałego, w taki sposób, że produktywność może wzrosnąć w sytuacji równoczesnego spadku wartości kapitału na zatrudnioną osobę. Mimo to nadal można podtrzymać to założenie, o ile tylko przyjmiemy, że postęp techniczny jest pracooszczędny i kapitałochłonny.

Na gruncie tych hipotez system gospodarczy nie może uniknąć kry-zysu dysproporcjonalności. Wielkość produkcji z pierwszego działu wytwarzającego dobra kapitałowe jest niewystarczająca, by pokryć potrzeby kapitału stałego dla całego systemu gospodarczego, podczas gdy wielkość produkcji z działu drugiego przewyższa wielkość konsumpcji pochodzącą z obu tych działów. Nie powinno to zaskakiwać, gdyż wpisuje

16 R. Luksemburg, Wstęp...

Page 286: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 286

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

się w logikę schematów reprodukcji. Powyższy argument nic jednak nie mówi o występowaniu ogólnych kryzysów nadprodukcji spowodowanych niedostatkiem popytu efektywnego. Co więcej, analizy Luksemburg tracą swą ważność w sytuacji „nadmiernego zdeterminowania” modelu, kiedy utrzymuje ona założenie, że roczne inwestycje netto w każdym dziale muszą równać się rocznym oszczędnościom w tym samym dziale. Należy dodać, że kłóci się to z przekonaniem Luksemburg, iż poprawną per-spektywą do przeformułowania schematów reprodukcji jest ta z trzeciego tomu Kapitału – a mianowicie, perspektywa „kapitału globalnego”.

Ponadto powyższe założenie jest nie tylko zupełnie nierealistyczne, ale też niespójne z tendencją wyrównywania się stóp zysku i z przemiesz-czaniem się kapitału pomiędzy gałęziami, które są przecież istotnymi cechami charakterystycznymi kapitalizmu. Jeśli tylko skorygujemy tę wątpliwą naddeterminację modelu, wówczas jasne staje się, że ścieżkę równowagi można zawsze naszkicować na papierze. Tak długo, jak cał-kowity popyt inwestycyjny pochłania całkowite oszczędności obu dzia-łów razem wziętych, nie nastąpi kryzys kapitalizmu. „Tu znajdujemy jednak klucz do rzeczywistej sprzeczności. Wielkości te zapewne mogłyby być sobie równe, ale nie ma gwarancji, że tak będzie rzeczywiście”17. Jeśli skłonność do oszczędzania charakteryzująca klasę kapitalistów przewyż-sza stopę akumulacji podyktowaną przez postęp techniczny, kryzys może być zażegnany wyłącznie wtedy, gdy istnieje sposobność do inwestycji poza systemem kapitalistycznym. „Możemy tutaj znowu, zamiast przy-jętej a priori konieczności, postawić przekonywającą hipotezę co do rzeczywistego charakteru zjawisk”18. Gdy podział dochodu i skłonność do oszczędzania kapitalistów generują nadwyżkę oszczędności ponad nowymi inwestycjami, pojawia się wówczas chroniczna nadwyżka poten-cjalnej podaży kapitału rzeczywistego nad popytem na ten kapitał. Sys-tem musi wpaść w „chroniczną depresję”, jak sugerowali Keynes i Han-sen. Kapitalizm może ustrzec się kryzysu wyłącznie dzięki nieustannemu zdobywaniu niekapitalistycznych obszarów, przezwyciężając w ten spo-sób sprzeczności tkwiące w niedostatecznym popycie.

Antykrytyka: obieg pieniądza a kwestia finansów

Zarówno Kalecki, jak i Robinson odczytują Luksemburg przez pryzmat zasady efektywnego popytu. Ich interpretacja jest znacznie głębsza niż

17 J. Robinson, Wprowadzenie…, s. 149.18 Tamże.

Gdy podział dochodu i skłonność

do oszczędzania kapitalistów generują

nadwyżkę oszczędności ponad nowymi

inwestycjami, pojawia się wówczas chroniczna nadwyżka potencjalnej

podaży kapitału rzeczywistego nad

popytem na ten kapitał. System musi wpaść w „chroniczną

depresję”, jak sugerowali Keynes

i Hansen

Page 287: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

praktyka teoretyczna 6/2012287

ta zaproponowana przez ortodoksyjnych czy heterodoksyjnych marksi-stów. Podkreślają oni w pracy Luksemburg strukturalny charakter nie-dostatecznego popytu, ograniczającego akumulację kapitału w zamknię-tym systemie kapitalistycznym pozbawionym państwa. Jednakże oboje uznają eksport (netto) jedynie za rozwiązanie problemu realizacji aktu-alnej wartości dodatkowej. Oddzielają również problem napotkany przez Luksemburg od jej wierności Marksowskiej teorii wartości opartej na pracy. Kalecki dodaje, że rozwiązaniem może być zastąpienie zagranicz-nych rynków zbytu przez „eksport wewnętrzny”, czyli wydatki rządowe niefinansowane z podatków nakładanych na robotników.

W ten sposób tracimy z oczu dwa aspekty argumentacji Luksemburg. Pierwszy z nich mówi, że brak efektywnego popytu jest efektem spad-kowej tendencji płac względnych, która nie jest niczym innym jak drugą stroną medalu pozyskiwania wartości dodatkowej względnej. To właśnie owo pozyskiwanie wywołuje jednocześnie lukę oszczędności oraz wzrost prawdopodobieństwa eksplozji dysproporcjonalności. Drugim aspektem jest to, że poszukiwanym przez Luksemburg rozwiązaniem sprzeczności, którą sama odkryła, muszą być „produktywne” wydatki, czyli coś, co samo w sobie stanowi o przyroście inwestycji kapitalistycznych19.

Kalecki i Robinson w swoim podejściu do pracy Luksemburg pomi-jają jeszcze jeden element. Wydają się całkowicie nieświadomi faktu, że jest ona prekursorką koncepcji znanej dzisiaj pod nazwą teorii obiegu pieniężnego20. Pozostaje to wprawdzie w przypadku Akumulacji kapitału w znacznej mierze ukryte, a to tę pracę komentowali Kalecki i Robinson, jest natomiast wyraźnie widoczne w Antykrytyce, pamflecie napisanym przez Luksemburg podczas pobytu w więzieniu i pośmiertnie opubliko-wanym w 1921 roku. W tym ostatnim autorka przyjmuje całkowicie makroekonomiczną, sekwencyjną i pieniężną wizję procesu gospodarczego, a także wyjaśnia, dlaczego jej uwaga jest skoncentrowana na problemie

„monetaryzacji” wartości dodatkowej. Luksemburg nie poprzestaje tutaj wyłącznie na podkreślaniu coraz większego prawdopodobieństwa wystą-

19 R. Bellofiore, The Monetary Circuit of Capital in the Anti-Critique, [w:] Rosa Luxemburg... Zob. także R. Bellofiore, ‘Like a candle burning at both ends’: Rosa Luxemburg and the Critique of Political Economy, [w:] Neoliberalism in Crisis, Accumulation and Rosa Luxemburg’s Legacy: Research in Political Economy 21, red. P. Zarembka, S. Soederberg, Amsterdam 2004.

20 Zob. A. Graziani, The Monetary Theory of Production, Cambridge 2003, ale także Money in Motion: the Post Keynesian and Circulation Approaches, red. G. Deleplace, E. J. Nell, Basingstoke 1996 oraz Modern Theories of Money: the Nature and Role of Money in Capitalist Economies, red. L.-P. Rochon, S. Rossi, Cheltenham 2003.

Page 288: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 288

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

pienia immanentnego braku efektywnego popytu oraz wewnętrznej niestabilności zamkniętego systemu kapitalistycznego. Cześć wyprodu-kowanych towarów skrywających wartość dodatkową uzyskaną w bez-pośrednim procesie produkcji musi być oczywiście zrealizowana „w pie-niądzu” przed rozpoczęciem nowego cyklu produkcyjnego. Jednak Luksemburg wydobywa na jaw jeszcze jedną, powiązaną i decydującą kwestię: skoro popyt na nadwyżkę towarów musi być przepływem wydat-ków o tej samej wielkości, skąd zatem pochodzą pieniądze, dzięki którym ten popyt może zostać zrealizowany? W odpowiedzi łączy ona środki niezbędne do uruchomienia popytu z tymi koniecznymi w przypadku produkcji. W tym momencie ewidentnie wkraczamy na terytorium „cyr-kulatywizmu”. Socjalistyczni krytycy Luksemburg zupełnie nie zrozumieli tej kwestii. Kalecki i Robinson także nie do końca stawili jej czoła.

Argumentacja Luksemburg jest następująca. To sama klasa kapita-listów poprzez wnoszenie siły nabywczej uruchamia kapitalistyczny proces w postaci obiegu pieniężnego. Oznacza to jednak, że to, co mogą oni uzyskać na końcu owego obiegu w postaci pieniędzy „pomnażających wartość” kapitału, to pieniądze, które sami wnieśli do systemu. Tak długo, jak nie mamy do czynienia z dodatkowymi środkami pieniężnymi

„z zewnątrz”, dodatkowy popyt na nadwyżkę towarową, bez względu na jego źródło, jest bezużyteczny. Bez tego zastrzyku kapitaliści razem wzięci nie mogą zrealizować nadwyżki przychodów pieniężnych prze-kraczającej środki, które musieli wyłożyć wcześniej [advance] na sfinan-sowanie produkcji bądź ich wydatków. Z jednej strony, co słusznie zaznacza Luksemburg, pieniądze krążące między kapitalistami w celu zastąpienia zużytych dóbr kapitałowych oraz zakupu nowych nie mogą być „sprawą wewnętrzną”. Jak utrzymuje, z definicji żadna nadwyżka pieniężna nie może pochodzić od samych kapitalistów jako całości. Z drugiej strony, źródłem pieniędzy wydawanych przez robotników (w tym nowo zatrudnioną siłę roboczą) na konsumpcję dóbr są również kieszenie kapitalistów. Oto dlaczego Luksemburg ciągle podkreśla, że z makroekonomicznego punktu widzenia pieniądze realizujące wartość dodatkową mogą pochodzić wyłącznie od „zewnętrznych nabywców”,

„czerpiących swe środki nabywcze z samoistnego źródła, a nie z kieszeni kapitalistów, jak robotnicy”21.

Luksemburg, podzielając Marksowski układ towar-pieniądz, pod-trzymuje tezę, że powyższego problemu nie można rozwiązać przez odwołanie się do wzrostu produkcji pieniądza kruszcowego [gold-money output]. Nowa produkcja złota jako środka pieniężnego, aby zrealizować

21 R. Luksemburg, Antykrytyka..., s. 589.

Page 289: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012289

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

wartość dodatkową, odebrałaby środki innym sektorom produkcji kapi-talistycznej. Nowy napływ pieniądza w formie złota zostałby wówczas uzyskany poprzez zmniejszenie tempa potencjalnej akumulacji kapita-listycznej. Tym, czego potrzebuje Luksemburg, by odpowiedzieć na postawione przez siebie pytanie, nie mogą być po prostu pieniądze peł-niące rolę „smaru” w maszynie cyrkulacji wartości dodatkowej, ale takie, które jednocześnie monetaryzują [monetize] tę wartość i uruchamiają nowy kapitalistyczny cykl akumulacji: pieniądze jako kapitał. Pomija ona tutaj możliwości systemu bankowego do mnożenia dostępnego kapitalistom kredytu na bazie depozytu w złocie oraz zwiększania szyb-kości obiegu pieniężnego. W następstwie tego kapitaliści byliby zdolni do realizowania nadwyżek towarowych, pomimo niezmiennej całkowi-tej ilości pieniądza w formie złota. Jednakże instynkt Luksemburg jej nie zawodzi, gdy odrzuca ona rozwiązanie postawionego przez nią pro-blemu poprzez systematyczny, ciągły i wykładniczy wzrost szybkości obiegu pieniężnego.

obieg pieniężny

Dopiero niedawno kilku autorów (zwłaszcza Trigg22 i Bellofiore23) dostrzegło w pracach Luksemburg ten sposób myślenia, po niemal stu-letnim tkwieniu w ukryciu. Trigg zbadał pod tym względem głównie Akumulację kapitału, podczas gdy Bellofiore podjął się analizy Antykry-tyki. Z powodu szczególnej uwagi, jaką Luksemburg poświeciła wpływom i odpływom pieniądza w tym ostatnim tekście, jest on miejscem, w którym można wyróżnić pierwszy (choć niekompletny) schemat obiegu pieniężnego. Teoria obiegu pieniężnego w wersji współczesnej (odwo-łujemy się tutaj głównie do systemu myślowego zaproponowanego przez Grazianiego24) dostarcza obrazu gospodarki kapitalistycznej jako sekwen-cji wzajemnie powiązanych ze sobą faz. Przez porównanie z tą teorią spróbujemy wykazać mocne i słabe strony stanowiska Luksemburg.

22 A. B. Trigg, Marxian Reproduction Schema: Money and Aggregate Demand in a Capitalist Economy, London 2006 oraz tegoż, Where Does the Money and Demand Come From?: Rosa Luxemburg and the Marxian Reproduction Schema, [w:] Rosa Luxemburg..., s. 34-52.

23 R. Bellofiore, Introduction: Rosa Luxemburg on Capitalist Dynamics, Distri-bution, and Effective Demand Crises, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 1-23.

24 A. Graziani, The Monetary Theory of Production, Cambridge 2003.

Page 290: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 290

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

Schemat 1. Obieg pieniężny w czystej kredytowej gospodarce kapitalistycznej

Schemat 1. ilustruje trójstronną zależność w czystej gospodarce kre-dytowej między bankierami, kapitalistami przemysłowymi i pracowni-kami. Sekwencja pieniężna „rozpoczyna się” wraz z decyzją bankierów, by udzielić „wstępnych środków” kapitalistom przemysłowym mającym zdolność kredytową (strzałka 1). Ci ostatni muszą zwrócić się do banków po pieniądze (kredytowe), ponieważ potrzebują ich, by zatrudnić robot-ników, których siła robocza jest niezbędna do rozpoczęcia procesu pro-dukcji (strzałka 2). Dla kapitalistów przemysłowych pieniądze reprezen-tują siłę nabywczą umożliwiającą pozyskanie siły roboczej, będącej jedynym nieodtwarzalnym elementem systemu. Zakup siły roboczej jest jedynym zewnętrznym nabytkiem klasy kapitalistów jako całości, bez którego produkcja kapitalistyczna nie mogłaby się nawet rozpocząć. W najprostszej wersji obiegu pieniężnego, kiedy produkcja jest zakoń-czona, pracownicy nie mogą nie wydać całego swojego dochodu na dobra konsumpcyjne, co prowadzi do odzyskania przez kapitalistów ich

„finalnych środków” (strzałka 3). Jeżeli wyobrazimy sobie dwusektorową gospodarkę, abstrahując od konsumpcji kapitalistów i oszczędności robotników, zyski z drugiego sektora są przeznaczane na zakup dóbr kapitałowych wyprodukowanych w pierwszym sektorze (strzałka 4). Obieg pieniężny „domyka się” w momencie spłacenia przez kapitalistów jedno-okresowego [single-period] długu, tzn. zwrócenia należności głów-nej i zapłaceniu odsetek (strzałka 5).

PracoWnicy (gospodarstwa domowe)

kaPitaliści

sektor dóbr konsumpcyjnych

sektor dóbr kapitałowych

system bankoWy (z bankiem centralnym)

[1] [5]

[2]

[3]

[4]← ←

Page 291: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012291

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

W teorii obiegu pieniężnego pieniądze są czysto społecznym symbo-lem bez żadnej wewnętrznej wartości, jedynie księgowym zobowiązaniem dla banku je emitującego. Ich podaż ma charakter endogeniczny. W tym miejscu wyraźnie widać rozbieżność z podejściem Luksemburg. Dla niej pieniądz to „złoto”, tzn. „ogólny ekwiwalent”, wyłączny towar, na który wszystkie inne towary muszą być wymieniane. W podejściu obiegu pieniężnego akcent przesuwa się od (złota jako) „ogólnego ekwiwalentu” w uniwersalnej wymianie towarowej do (nietowarowego bankowego) pieniądza jako środka uruchamiającego produkcję kapitalistyczną. Pomimo tej różnicy, analizy Luksemburg są zbieżne z podejściem obiegu pieniężnego. Zadane przez nią pytanie brzmi: skąd pochodzą wpływy pieniężne finansujące zagregowany popyt, który monetaryzuje nadwyżkę wyprodukowaną dzięki pożyczce z globalnego kapitału pieniężnego, włączając w to pieniężny fundusz płac? Jej model jest w istocie najprost-szą wersją tego, jaki mają na myśli cyrkulatywiści, z wyjątkiem jednej (kluczowej) różnicy: umieszczenia producentów złota zamiast banków w miejscu kapitalistów pieniężnych. Luksemburg przyjmuje również historycznie określoną płacę realną dla klasy robotniczej, podczas gdy autorzy cyrkulatywistyczni zakładają, że jest ona ustalana przez autono-miczne decyzje kapitalistów dotyczące struktury produkcji. Nie jest to jednak głęboka rozbieżność. W rzeczywistości nietrudno rozważać hipo-tezę Luksemburg (i Marksa) dotyczącą płacy jako (ugruntowany teore-tycznie) specjalny i istotny przypadek perspektywy cyrkulatywistycznej. Według autorki Antykrytyki, „akumulacja kapitału” nie oznacza jedynie produkowania rosnącej ilości towarów, ale przede wszystkim obrócenie ich w rosnącą ilość pieniędzy. Kapitalizm jest tu zatem zdefiniowany z prawdziwie pieniężnego i makroekonomicznego punktu widzenia, jako system społeczny, w którym kapitaliści przemysłowi zarabiają więcej pieniędzy poprzez ich pożyczanie. Jeżeli jedynym źródłem zastrzyków pieniężnych jest klasa kapitalistów (kapitaliści przemysłowi są finanso-wani przez producentów złota), czysty system kapitalistyczny jest po prostu niemożliwy. Na uwagę, że te same wydatki inwestycyjne mogą teoretycznie dostarczyć popytu realizującego już pozyskaną wartość dodatkową, Luksemburg odpowiada, że oznaczałoby to domyślnie, iż środki niezbędne do uruchomienia popytu pochodzą od klasy kapitali-stów. Kapitaliści mogą uzyskać większe zyski pieniężne, jeżeli tylko sami wprowadzą więcej pieniędzy do systemu gospodarczego.

W obrębie szkoły cyrkulatywistycznej występuje stanowisko, które teraz przedstawimy. Jeżeli postrzegamy kapitalistów przemysłowych jako skonsolidowany sektor, pieniądz jako środek płatniczy jest zupełnie nieistotny dla wymiany między kapitalistami. Wartość dodatkowa jest

W podejściu obiegu pieniężnego akcent przesuwa się od (złota jako) „ogólnego ekwiwalentu” w uniwersalnej wymianie towarowej do (nietowarowego bankowego) pieniądza jako środka uruchamiającego produkcję kapitalistyczną

Page 292: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 292

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

ucieleśniona w dobrach kapitałowych (i luksusowych), to znaczy w towa-rach, które są wymieniane między samymi kapitalistami. Pod tym wzglę-dem pieniądz odgrywa po prostu rolę „smaru” i może być pominięty w analizie bez żadnych teoretycznych obaw. Nie istnieje jednak dycho-tomia sektor realny – sektor pieniężny. Pieniądz nie jest jedynie jednostką obrachunkową ani zasobem bogactwa. Pieniądz jest funduszem: jest zasadniczym środkiem płatniczym, który sam przyznaje ludziom siłę nabywczą w celu umożliwienia im wejścia na rynek. Podaż wstępnych środków jest składnikiem każdego procesu produkcji, pieniężnym ugrun-towaniem autonomicznych decyzji dotyczących ilości (poziomu) i jako-ści (składu) produkcji. Niniejsze rozważania są wprawdzie zgodne z akcentowanym przez Luksemburg punktem widzenia „kapitału glo-balnego”, jednak pokazują także, że problem monetaryzacji nadwyżek jest podnoszony przez nią w sposób nieodpowiedni. Widać także, że Luksemburg, mimo że jej argument zbudowany jest oczywiście w kate-goriach obiegu pieniężnego, nie rozróżnia wyraźnie sektora bankowego (który tworzy pieniądze, ale nie produkuje towarów) i sektora przemy-słowego (który wytwarza towary, a nie kreuje pieniędzy) wewnątrz samej klasy kapitalistów. Pomimo całego nacisku, jaki kładzie ona na trzeci tom Kapitału, nie uwzględnia w swojej analizie istotnych osiągnięć w teorii pieniądza, których dokonał Marks, badając kapitał przynoszący procent, kredyt czy kapitał fikcyjny. Jeżeli rozważymy podział klasy kapi-talistów między ogół przedsiębiorstw (kapitalistów przemysłowych) i system bankowy (kapitalistów finansowych), trudność, jaką podnosi Luksemburg, może zostać wyrażona następująco: pomijając zapłatę odse-tek bankom, w schemacie reprodukcji prostej w każdym okresie ta sama ilość pieniędzy kredytowych jest tworzona i niszczona. Pod tym wzglę-dem można powiedzieć, odnosząc się do znanego określenia Keynesa, że finanse nie są niczym innym jak „funduszem odnawialnym” [revolving fund]. W konsekwencji na końcu każdego obiegu, kapitaliści przemysłowi muszą uregulować swój jednookresowy [single-period] (krótkoterminowy) dług zaciągnięty w bankach. Nie wydaje się to problemem, gdyż w zamkniętej gospodarce, o ile robotnicy nie mają oszczędności, kapi-taliści przemysłowi otrzymują z powrotem wszystkie pieniądze, które wprowadzili do systemu. Oczywiście problem znika częściowo dla tych, którzy nie postrzegają pieniądza jako „waluty” smarującej wymianę wewnątrz klasy kapitalistów. Inne stanowiska w obrębie tradycji cyrku-latywistycznej podejmują w sposób poważniejszy problem pieniężnej realizacji nadwyżek. To w obrębie tej właśnie perspektywy możliwe jest rozwijanie poglądów Luksemburg i Kaleckiego podkreślających „eksport netto” i „eksport wewnętrzny”.

Page 293: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012293

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg...

Skoro tylko rozróżnienie na bankierów i kapitalistów przemysłowych zostaje wprowadzone jako cecha definiująca analizę, wariant problemu Luksemburg jest nie do uniknięcia: skąd pochodzą pieniądze umożli-wiające przedsiębiorstwom spłacenie bankom odsetek pieniężnych za wstępne środki? Jak przemysłowi kapitaliści mogą zapłacić odsetki z pożyczek bankowych w pieniądzu, skoro to, co mogą uzyskać z rynku towarów to jedynie „wstępne” środki, które do niego wprowadzili i które otrzymali od tych samych banków? Bez względu na ograniczenia podej-ścia Luksemburg do kwestii obiegu pieniężnego, jej dylemat jest wciąż żywy i aktualny.

Zyski i odsetki w ramach obiegu pieniężnego

Realizacja zagregowanych zysków i spłata odsetek bankowych w kate-goriach pieniężnych przedstawia najbardziej zawikłaną zagadkę dla autorów obiegu pieniężnego25. Chodzi o to, że kapitaliści przemysłowi wykorzystując pożyczki bankowe do sfinansowania produkcji, nie mogą odzyskać z rynku więcej pieniędzy niż sami wprowadzili do systemu (nawet gdyby zarówno robotnicy, jak i kapitaliści wydawali cały swój dochód).

Zwłaszcza w dwusektorowej gospodarce, bez zagranicznych rynków oraz wydatków rządowych, jedynie sektor dóbr konsumpcyjnych może zrealizować zyski w kategoriach pieniężnych, i to dokładnie w tej mierze, w jakiej pracownicy wydają swoje dochody na dobra konsumpcyjne. I odwrotnie, jeśli nawet robotnicy nie mają oszczędności, a sektor dóbr konsumpcyjnych całkowicie przekształca zysk w inwestycje netto, kapi-taliści produkujący dobra kapitałowe mogą co najwyżej utrzymać rów-nowagę między wpływami i wydatkami.

Wiemy jednak, że na koniec okresu kapitaliści przemysłowi muszą spłacić odsetki z pożyczek bankowych. Oznacza to, że przy dodatniej bankowej stopie procentowej kapitaliści produkujący dobra kapitałowe systematycznie ponoszą stratę w pieniądzach. Problem ten może być rozwiązany poprzez rozpatrzenie wpływu samych banków na globalne wydatki konsumpcyjne i inwestycyjne. W tym przypadku kapitaliści z obu sektorów realizowaliby pieniężne zyski brutto, co umożliwia im spłacenie odsetek bankowych. Jednak to dość doraźne rozwiązanie

25 L.-P. Rochon, The Existence of Monetary Profits within the Monetary Circuit, [w:] The Monetary Theory of Production: Tradition and Perspectives, red. G. Fontana, R. Realfonzo, Basingstoke 2005, s. 125.

Page 294: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 294

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

rodzi kolejne problemy. Po pierwsze, jeżeli banki przywłaszczą sobie część dóbr kapitałowych, znika podstawowa cecha modelu obiegu pieniężnego, a mianowicie oddzielenie systemu bankowego od sektora przemysłowego. Po drugie, nawet jeżeli rozważymy jedynie konsump-cję pracowników banku, nie będą oni mogli nabyć dóbr przed uzyska-niem dochodów. W rzeczywistości banki nie mogą pożyczać pieniędzy kredytowych sobie samym: nie mają prawa renty senioralnej (emisyjnej). Rozsądniejszym rozwiązaniem z punktu widzenia banków jest zakup akcji przedsiębiorstw.

Od wczesnych lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku forsowano szereg propozycji rozwiązań problemu istnienia zysków i odsetek na poziomie makroekonomicznym w modelu obiegu pieniężnego26. Pierw-szą możliwością jest rozważenie „kapitału globalnego” i powziętego całościowego stanowiska teoretycznego jako hipotezy o charakterze pierwszego przybliżenia, za którą kryje się „rzeczywistość” nakładających się na siebie obiegów pieniężnych. Środki finansowe niezbędne do pro-dukcji występującej w jakichś (późniejszych) obiegach realizują produkt dodatkowy innych (wcześniejszych) obiegów. Podstawowa (ukryta) hipoteza sugeruje, że pieniądze będące zastrzykiem wstępnych środków systematycznie przekraczają ilość pieniędzy niszczonych w ramach regu-lowania długu względem banków w każdym okresie. Rozwiązanie to jest jednak sprzeczne z rozumieniem przez Luksemburg „kapitału glo-balnego” jako „realnej” abstrakcji. Ponadto opiera się ono na „mikro-ekonomicznym wyjaśnieniu problemu makroekonomicznego”27.

Drugą możliwością jest otwarte rozpatrzenie faktu, że część kapita-listów przemysłowych ponosi straty, które odpowiadają ekwiwalentnej ilości zysków osiąganych przez ich konkurentów. Uznaje się to za proces „twórczej destrukcji” spowodowany konkurencją między firmami prze-mysłowymi na rynku towarowym28. Rozwiązanie to spotyka się z dwoma zastrzeżeniami: pierwsze z nich wskazuje na unikanie pytania Luksem-burg dotyczącego konieczności sfinansowania popytu; drugie zaś wytyka uwikłanie w „mikroekonomiczne ugruntowanie” problemu makroeko-nomicznego.

Ostatnią możliwością pozostaje założenie występowania równolegle dwóch obiegów: produkcyjnego i inwestycyjnego. Nie są to dwa różne, nakładające się na siebie obiegi, ale raczej jeden obieg podzielony na

26 W celu zapoznania się z ogólnym przeglądem zob. tamże. 27 Tamże, s. 133.28 M. Messori, A. Zazzaro, Single-period Analysis: Financial Markets, Firms’

Failures and Closure of the Monetary Circuit, [w:] The Monetary Theory...

Page 295: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012295

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg

podstawie odmiennych rodzajów transakcji29. Oba są konieczne do spłacenia pożyczek bankowych lub wygenerowania zysku, jednak obieg produkcyjny kończy się wraz z końcem pojedynczego cyklu produkcji, podczas gdy obieg inwestycyjny trwa przez kilka takich cyklów. Oto rozwiązanie „techniczne”, w którym dodatkowe przepływy pieniężne pozwalają producentom dóbr kapitałowych zrealizować część produk-tów zawierających wartość dodatkową i dzięki temu spłacić odsetki od kredytów bankowych. W ten sposób, wbrew teorii Luksemburg, system gospodarczy jest zdolny do osiągnięcia równowagi przy dynamicznym wzroście, a więc także i do reprodukcji rozszerzonej.

Jednakże równowaga ta, przy założeniu, że została osiągnięta, może wykazać niezwykłą niestabilność30. Jest ona zależna od oczekiwań ban-ków i przedsiębiorstw dotyczących zysków, w taki sposób, że każde odchylenie od ścieżki zrównoważonego wzrostu wywołuje gwałtowne zmiany. W praktyce jedynym doraźnym i lokalnym rozwiązaniem pro-blemu realizacji, alternatywnym względem wzrostu długu publicznego, jest eksport netto, a zatem odpowiedź, którą dała właśnie Luksemburg, analizując Marksowskie schematy reprodukcji.

Podsumowanie

Podczas gdy większość jej krytyków postrzega kapitalizm jako wielką gospodarkę barterową, w której pieniądze są jedynie nieistotnym „pozo-rem” realnych wielkości, Róża Luksemburg konsekwentnie stawia pytanie o sposób, w jaki pieniądze wkraczają do systemu oraz o źródło, z którego pochodzą dodatkowe środki realizujące wartość dodatkową. Jej odpowiedź jest niedoskonała na gruncie analitycznym i uzależniona od koncepcji redukującej pieniądze do złota. Jednakże jej prace zawie-rają czysty model obiegu pieniężnego, w którym pojęcie „finansów” stanowi podstawowy element analizy. Podejście badawcze Luksemburg jest rzeczywiście zbliżone do tego przyjmowanego przez niegdysiejszych (Wicksell, Schumpeter, Keynes) i współczesnych (Schmitt, Parguez, Graziani) autorów pieniężnej teorii produkcji31. Paradoksalnie, właśnie

29 L.-P. Rochon, The Existence…, s. 136.30 M. Desai, R. Veneziani, Rosa Luxemburg’s Critique of Marx’s Schemes of

Reproduction: a Re-evaluation and a Possible Generalization, [w:] Rosa Luxemburg…, s. 50.

31 R. Bellofiore, Monetary Macroeconomics before the General Theory: the Circuit Theory of Money in Wicksell, Schumpeter and Keynes, “Social Concept” 1992, Vol. 6, No. 2, s. 47-89 oraz R. Bellofiore, Monetary Economics after Wicksell:

W praktyce jedynym doraźnym i lokalnym rozwiązaniem problemu realizacji, alternatywnym względem wzrostu długu publicznego, jest eksport netto, a zatem odpowiedź, którą dała właśnie Luksemburg, analizując Marksowskie schematy reprodukcji

Page 296: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

praktyka teoretyczna 6/2012 296

to, co krytycy Luksemburg nazwali rażącymi błędami (to znaczy uwy-puklenie monetaryzacji wartości dodatkowej i roli „zewnętrznych” rynków zbytu), wydaje się być tym, co czyni ją wyraźnie prekursorką dzisiejszych teorii pieniądza, akumulacji i kryzysu. Ślepe uliczki, w jakie zabrnęła autorka Akumulacji kapitału, stają się żywotnymi problemami dla heterodoksyjnej perspektywy pieniężnej.

przełożyli Krzysztof Nowak i Maciej Szlinder

Alternative Perspectives within the Theory of the Monetary Circuit, [w:] The Monetary Theory…

Page 297: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012297

Finanse i problem realizacji u Róz.y Luksemburg

Riccardo bellofiore (ur. 1953) – profesor ekonomii politycznej na Uniwersytecie w Bergamo, adiunkt na Wydziale Ekonomii i Ekonome-trii Uniwersytetu Amsterdamskiego. Jest autorem książki o włoskim ekonomiście marksistowskim Claudio Napoleonim (La passione della ragione: scienza economica e teoria critica in Claudio Napoleoni, Milano 1991), a także redaktorem szeregu prac zbiorowych z dziedziny ekono-mii politycznej w języku włoskim i angielskim, w tym m.in. dwutomo-wej Financial Keynesianism and Market Instability: the Economic Legacy of Hyman Minsky, Cheltenham 2001 (wraz z P. Ferrim), The Constitution of Capital: Essays on Volume One of Marx’s Capital, Basingstoke 2004 (wraz z N. Taylor) oraz Rosa Luxemburg and the Critique to Political Economy, London 2009, a także wielu artykułów naukowych.

Dane adresowe autora:Riccardo BellofioreDepartment of Economics “Hyman P. Minsky”University of Bergamo Via dei Caniana 224129 Bergamo, Italye-mail: [email protected]

marco Passarella (ur. 1975) – przebywa na stypendium badawczym na Wydziale Ekonomii w Leeds University Business School, gdzie zaangażowany jest w projekt FESSUD (Financialisation, Economy, Society & Sustainable Development). W pracy badawczej zajmuje się klasyczną Marksowską teorią cen, postkeynowskim dynamicznym mode-lowaniem, makroekonomią pieniężną, historią i filozofią ekonomii. Wraz z E. Brancaccio napisał książkę L’austerità è di destra: e sta distruggendo l’Europa, Milano 2012.

Dane adresowe autora:Marco PassarellaEconomics Division, Leeds University Business School, Room 3.04, Maurice Keyworth Building, Leeds LS2 9JT (UK)e-mail: [email protected]

Page 298: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 298

Riccardo Bellofiore, Marco Passarella

cytowanie:R. Bellofiore, M. Passarella, Finanse i problem realizacji u Róży Luksem-burg: interpretacja „cyrkulatywistyczna”, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksem-burg/15.BellofiorePassarella.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Authors: Riccardo Bellafiore, Marco PassarellaTitle: Finance and the Realization Problem in Rosa Luxemburg: a ‘Circuitist’ Reap-praisalSummary: The article shows that Rosa Luxemburg’s analysis of capitalist accumu-lation is framed within a ‘circuitist’ macroeconomic reading of capitalism as a mone-tary production economy. Authors examine Luxemburg’s reading of the enlarged reproduction scheme introduced in volume II of Marx’s Capital and summarize critiques of Luxemburg’s approach by Nikolai Bukharin, Michał Kalecki and Joan Robinson. Authors argue that Rosa Luxemburg cannot be reduced to the status of an ‘under-consumptionist’ but she presents a clear picture of the macro-monetary and sequential working of the capitalist process.Keywords: Rosa Luxemburg, monetary circuit, accumulation, enlarged reproduc-tion, effective demand, Michał Kalecki, Joan Robinson

}

Page 299: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Dyskusja na temat teorii imperializmu Róży Luksemburg dotyczy głównie argumentu ekonomicznego, w tym między innymi schematów reprodukcji, procesu cyrkulacji, koniecz-ności istnienia rynków „zewnętrznych”. Istnieje jednak jeszcze inny jej wymiar, który wydaje się co najmniej tak samo istotny: zmagania imperializmu z przedkapitalistycz-nymi gospodarkami oraz bezlitosne niszczenie „naturalnych” i chłopskich gospodarek, stanowiących – w dużej części – formy pierwotnego komunizmu. Zainteresowanie Luksemburg społeczeństwami pierwotnego komunizmu udokumento-wane jest w jej Wstępie do ekonomii politycznej, a imperiali-styczna wojna przeciwko nim omówiona jest zarówno w tej pracy, jak i w końcowych rozdziałach Akumulacji kapitału. W jej refleksjach zarysowane zostało oryginalne podejście do formacji społecznych, będące przeciwieństwem linearnej, „progresywnej” perspektywy ideologii burżuazyjnej. Współ-czesne walki rdzennej ludności, na przykład walki przeciwko międzynarodowym firmom naftowym i wydobywczym w Ameryce Łacińskiej, ilustrują aktualność argumentu Róży Luksemburg w dwudziestym pierwszym wieku.

– nowe odczytanie pism ekonomicznych Róz·y Luksemburg*

Słowa kluczowe: Róża Luksemburg, pierwotny komunizm, imperializm, modernizacja, nowoczesność

Michael Löwy

* Jest to rozszerzona wersja referatu wygłoszonego podczas konferencji Rosa Luxemburg: Theorie, Kontext, Aktualität – Zum 140. Geburtstag, zorganizowanej w Moskwie, w dniach 5-6 październik 2011.

Zachodni imperializm przeciwko pierwotnemu komunizmowi

Page 300: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Michael Löwy

praktyka teoretyczna 6/2012 300

Fascynacja Róży Luksemburg przedkapitalistycznymi wspólnotami jest niezwykle rzadko dyskutowanym wątkiem jej dzieł ekonomicznych. Zacznijmy może zatem od jej Wstępu do ekonomii politycznej (Einführung in die Nationalökonomie), dzieła opublikowanego przez Paula Leviego w 1925 roku1. Manuskrypt został naszkicowany w więzieniu w latach 1914-1915, w oparciu o notatki z prowadzonego przez nią w latach 1907-1914 kursu ekonomii politycznej w szkole partyjnej niemieckiej socjaldemokracji (SPD). Tekst ten bez wątpienia nie jest dziełem goto-wym, jednakże zdumiewające jest w nim to, że rozdziały poświęcone społeczeństwu komunizmu pierwotnego oraz jego rozkładowi zajmują więcej przestrzeni, niż te dotyczące produkcji rynkowej oraz gospodarki kapitalistycznej razem wzięte. To nietypowe podejście do ekonomii politycznej jest prawdopodobnie powodem zlekceważenia tej pracy przez większość ekonomistów marksistowskich (Ernst Mandel, autor przed-mowy do francuskiego wydania, jest tutaj wyjątkiem). Podobnie było nawet w wypadku biografów Róży Luksemburg (z wyjątkiem Paula Frölicha). Wagi tej pracy nie docenili również pracownicy Instytutu Marksa-Engelsa-Lenina-Stalina z Berlina Wschodniego, odpowiedzialni za ponowne wydanie tego tekstu w 1951 roku. W przedmowie piszą, że książka jest „popularną prezentacją podstawowych cech kapitalistycznego sposobu produkcji”, zapominając tym samym, że niemal połowa poświę-cona jest formacjom przedkapitalistycznym. Analiza formacji społecznych nazywanych przez Luksemburg pierwotnymi społeczeństwami komuni-stycznymi oraz przeciwstawienie ich kapitalistycznym społeczeństwom rynkowym są właściwie kluczowymi wątkami pracy2. Tekst ten zaryso-wuje nowatorskie podejście do ewolucji formacji społecznych, sytuujące się w opozycji do linearnych, „progresywnych” ujęć ewolucjonistycznych.

Co kryje się za zainteresowaniem Luksemburg tak zwanymi wspól-notami pierwotnymi? Z jednej strony, oczywiste jest, że stara się ona

1 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej, tłum. B. Wścieklica, Warszawa 1959.

2 Egzemplarz, którym się tutaj posługuję, ma dość dziwną historię. Jest wyborem pism Róży Luksemburg opublikowanym przez Marx-Engels-Lenin-Sta-lin Institut beim ZK der SED, z przedmową Wilhelma Piecka, stalinowskiego przywódcy NRD, po której następują wprowadzenia autorstwa Lenina i Stalina, uwypuklające różne „błędy” żydowsko-polsko-niemieckiej rewolucjonistki. Zaku-piłem tę książkę w antykwariacie, w Tel-Avivie i odkryłem, że posiadała odręczną dedykację następującej treści: „Przepraszamy, ale nie mogliśmy znaleźć wydania dzieł Róży Luksemburg pozbawionego tego zbytecznego »wprowadzenia«. Z serdecznymi pozdrowieniami, Tamara i Izaak. Throttle Green, 25 sierpnia 1957 roku”. Oczywiście autorami tego wpisu byli Tamara i Izaak Deutscherowie.

Page 301: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Zachodni imperializm...

praktyka teoretyczna 6/2012301

wykorzystać samo istnienie tego typu archaicznych społeczeństw komunistycznych jako narzędzie do podważenia czy wręcz zniszczenia,

„starego pojęcia wiecznej natury własności prywatnej i jej istnienia od początku świata” (Die alte Vorstellung von der Ewigkeit des Privateigen-tums und seinem bestehen von Anbeginn der Welt). Burżuazyjni ekono-miści nie mogą chociażby wyobrazić sobie wspólnotowej własności i zrozumieć niczego innego niż to, co przypomina cywilizację kapita-listyczną, a w konsekwencji z uporem odmawiają uznania historycz-nego zjawiska wspólnot. Z drugiej strony, Luksemburg postrzega pierwotny komunizm jako cenny historyczny punkt odniesienia dla krytyki kapitalizmu, odsłaniający jego irracjonalny, urzeczowiony, anarchiczny charakter i uwypuklający radykalną opozycję między wartością użytkową a wartością wymienną3. Celem Luksemburg jest zatem znalezienie i „ocalenie” wszystkiego, co w przeszłości mogło być, przynajmniej w pewnym stopniu, zapowiedzią współczesnego socjalizmu.

Podobnie jak Marks i Engels, Luksemburg spogląda uważnie na pisma historyka Georga Ludwiga von Maurera dotyczące archaicznej wspólnoty germańskiej (Mark); podobnie do nich zdumiewał ją demo-kratyczny i egalitarny sposób funkcjonowania tej komunistycznej for-macji oraz jej społeczna przejrzystość 4:

Niepodobna wyobrazić sobie nic bardziej prostego i harmonijnego, niż ten system gospodarczy dawnej marki germańskiej. Cały mechanizm życia społecz-nego widoczny jest tu jak na dłoni. Ścisły plan i surowy porządek decydują o postępowaniu każdego; czynią z niego cząstkę jednej wielkiej całości. Bezpo-średnie potrzeby życia codziennego wszystkich członków i ich jednakowe zaspo-kajanie jest punktem wyjścia i celem całej organizacji. Wszyscy pracują wspól-nie dla wszystkich i decydują o wszystkim gromadnie. Skąd jednakże wypływa i na czym się opiera ta organizacja i władza ogółu nad jednostką? Jest to po

3 W swojej przedmowie do przekładu francuskiego Ernst Mandel zauważa, że „wyjaśnienie fundamentalnych różnic między gospodarką opartą na produkcji wartości dodatkowych, przeznaczonych do zaspokajania potrzeb produkcji a gospodarką opartą na produkcji dóbr, zajmuje większą część książki” E. Mandel, Préface, [w:] R. Luxemburg, Introduction à l’économie politique, Paris 1970, s. xviii.

4 Zob. również interesujący artykuł Petera Hudisa dotyczący świata nieza-chodniego w pismach Róży Luksemburg, w którym skupia się on przede wszyst-kim na różnicach między podejściami jej i Marksa do rosyjskich wspólnot rolni-czych. P. Hudis, Neue Einschätzungen zu Rosa Luxemburgs Schriften über die Nich-Westliche Welt, [w:] China entdeckt Rosa Luxemburg: Internationale Rosa-Luxemburg-Gesellschaft in Guangzhou, red. N. Ito, T. Bergmann, S. Hochstadt, O. Luban, Berlin 2007.

Luksemburg postrzega pierwotny komunizm jako cenny historyczny punkt odniesienia dla krytyki kapitalizmu, odsłaniający jego irracjonalny, urzeczowiony, anarchiczny charakter i uwypuklający radykalną opozycję między wartością użytkową a wartością wymienną

Page 302: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 302

Michael Löwy

prostu komunistyczne władanie ziemią, to znaczy wspólne posiadanie przez pracujących najważniejszych środków produkcji5.

Luksemburg podkreśla cechy tej wspólnotowej formacji, które odróżniają ją od kapitalizmu i stanowią o jej wyższości – pod pewnymi względami

– nad nowoczesną cywilizacją burżuazyjną: „Przed dwoma tysiącami lat i jeszcze wcześniej, [...] panowały u Germanów porządki zasadniczo różne od dzisiejszych. Germanowie nie znali wtedy państwa z przymu-sowymi prawami pisanymi, nie znali podziału na biednych i bogatych, panujących i pracujących”6.

Opierając się na pracy rosyjskiego historyka Maksyma Kowalewskiego, którego pracami wcześniej interesował się również Marks, Luksemburg podkreśla uniwersalność wspólnoty rolniczej jako podstawowej formy ludzkiego społeczeństwa w pewnej fazie jego rozwoju, uwidaczniającej się w społecznościach amerykańskich Indian, Inków czy Azteków, jak również Kabylów, plemion afrykańskich czy Hindusów. Przykład peru-wiański wydaje się najistotniejszy i również tutaj Luksemburg nie może się powstrzymać od porównania inkaskiej Marci z „cywilizowanym” społeczeństwem: „Dzisiejsza sztuka karmienia się wyłącznie owocami cudzej pracy i czynienia ze swego próżniactwa nieodłącznej właściwości panowania obca była jeszcze tej organizacji społecznej, gdzie wspólna własność i powszechny obowiązek pracy należały do głęboko zakorze-nionych obyczajów ludowych”. Jednocześnie manifestuje swój podziw dla „niesamowitego oporu ludu indiańskiego i instytucji agrarnego komunizmu, których, pomimo warunków, szczątki zostały zachowane jeszcze w XIX wieku”7. Jakieś dwadzieścia lat później wybitny peruwiań-ski myśliciel marksistowski José Carlos Mariategui rozwinął tezę ude-rzająco zbieżną z koncepcjami Luksemburg, chociaż najprawdopodob-niej nie był zaznajomiony z jej komentarzami na temat Peru: aby pozyskać masy chłopskie, współczesny socjalizm musi zwrócić się w stronę rdzennych tradycji, odwołujących się do inkaskiego komunizmu.

Najważniejszym autorem w tym obszarze dla Luksemburg, podobnie jak dla Marksa i Engelsa, był amerykański antropolog Lewis Morgan. Odwołując się do jego klasycznej pracy Społeczeństwo pierwotne8, Luk-semburg idzie dalej niż Marks i Engels, rozwijając całą imponującą wizję

5 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej..., s. 164-165.6 Tamże, s. 90-91.7 Tamże, s. 168.8 L. H. Morgan, Społeczeństwo pierwotne czyli Badanie kolei ludzkiego postępu

od dzikości przez barbarzyństwo do cywilizacyi, tłum. A. Bąkowska, Warszawa 1887.

Page 303: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Zachodni imperializm...

praktyka teoretyczna 6/2012303

historii, heterodoksyjną koncepcję odwiecznej ewolucji ludzkości, w której współczesna cywilizacja „z jej własnością prywatną, dominacją klasową i męską, jej niewolącym Państwem i małżeństwem” wydaje się zwykłą parentezą, okresem przejściowym między społeczeństwem pier-wotnego komunizmu a komunistycznym społeczeństwem przyszłości. Rewolucyjna idea łączności między przeszłością a przyszłością leży w samym centrum tej wizjonerskiej perspektywy:

Szlachetna tradycja zamierzchłej przeszłości podaje w ten sposób rękę rewolucyjnym dążeniom przyszłości, krąg poznania zamyka się harmonijnie i z tej perspektywy dzisiejszy świat panowania klasowego i wyzysku – który przypisuje sobie rolę alfy i omegi całej kultury, najwyższego rzekomo celu świata – okazuje się po prostu nieznacznym, przejściowym etapem wielkiego pochodu kulturalnego ludzkości9.

Z tego punktu widzenia, europejska kolonizacja ludów Trzeciego Świata raziła Luksemburg jako przedsięwzięcie całkowicie nieludzkie i społecz-nie destruktywne. Angielska okupacja Indii była tu wiele mówiącym przykładem: spustoszyła i zlikwidowała tradycyjne komunistyczne struk-tury agrarne, przynosząc tragiczne konsekwencje dla chłopstwa. Róża Luksemburg współdzieliła Marksowskie przekonanie, jakoby imperializm przynosił skolonizowanym narodom postęp gospodarczy, nawet jeśli dzieje się to przy wykorzystaniu „niegodziwych metod społeczeństwa klasowego”. Jednakże podczas gdy Marks – bez ukrywania swojego oburzenia takimi metodami – podkreślał gospodarczo postępową rolę kolei wprowadzonych przez Anglików w Indiach, Luksemburg kładła większy nacisk na społecznie szkodliwe konsekwencje kapitalistycznego „postępu”:

Dawne więzi zostały pozrywane, spokojne oderwanie komunizmu od świata zastąpione przez waśnie, niezgodę, nierówności i wyzysk. Z jednej strony, powstały olbrzymie latyfundia, z drugiej zaś pojawiła się ogromna, wielomilio-nowa rzesza pozbawionych środków do życia chłopów-dzierżawców. Własność prywatna święciła swoje wtargnięcie do Indii, a wraz z nią tyfus głodowy i szkorbut, które stały się stałymi gośćmi w dolinie Gangesu10.

Ta różnica względem Marksa odpowiada pewnie odmiennemu etapowi historycznemu, który umożliwił nowe spojrzenie na skolonizowane kraje, ale jest też ona wyrazem szczególnego uwrażliwienia Luksemburg na społeczne i ludzkie cechy wspólnot pierwotnych.

9 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej..., s. 111.10 Tamże, s. 98.

Page 304: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 304

Michael Löwy

Ten argument rozwijany jest nie tylko we Wstępie do ekonomii poli-tycznej, lecz również w Akumulacji kapitału, gdzie Luksemburg ponow-nie krytykuje historyczną rolę angielskiego kolonializmu i wyraża oburzenie karygodną pogardą, którą europejscy zaborcy okazali wobec starego systemu irygacji. Kapitał w swojej ślepej i nieokiełznanej chci-wości, „nie jest w stanie rozpoznać wartości wynalazków ekonomicz-nych starszej cywilizacji”11; polityka kolonialna doprowadziła do upadku tego tradycyjnego systemu, a w rezultacie – począwszy od 1867 roku – do głodu pociągającego za sobą miliony ofiar w Indiach. Podobnie jak w przypadku francuskiej kolonizacji Algierii, którą Luk-semburg postrzegała jako systematyczne i rozmyślne dążenie do znisz-czenia wspólnotowej własności, prowadzące do gospodarczej ruiny rdzennych populacji.

W rozdziale XXVII Akumulacji kapitału, zatytułowanym Walka z gospodarką naturalną, Luksemburg wskazuje, że wszystkie europejskie przedsięwzięcia kolonialne dzielą podobną, brutalną strategię wyko-rzeniania przedkapitalistycznych, rdzennych struktur społecznych:

A że właśnie prymitywne związki tubylców stanowią najsilniejszą zaporę ochra-niającą zarówno społeczeństwo jak i podstawy jego egzystencji materialnej, przeto kapitał nasamprzód systematycznie i planowo burzy i niszczy niekapi-talistyczne organizmy społeczne, które napotyka w toku swej ekspansji [...]. Każdemu nowemu rozszerzeniu posiadłości kolonialnych towarzyszy siłą rze-czy uporczywa wojna kapitału przeciw ekonomicznym i społecznym stosunkom tubylców oraz zagarnianie przemocą ich środków produkcji i sił roboczych12.

Marks zdążył skrytykować przemoc polityk kolonialnych już w rozdziale Kapitału zatytułowanym Akumulacja pierwotna. Nowy argument wysunięty przez Różę Luksemburg głosi, że akumulacja pierwotna jest permanentną cechą imperialistycznej ekspansji, od szesnastego wieku aż do dziś:

Kapitał nie zna innej drogi rozwiązywania tego problemu prócz przemocy – stałe metody akumulacji kapitału jako procesu historycznego, metody stosowanej nie tylko przy narodzinach kapitalizmu, ale aż do dziś dnia. [...] Metoda prze-mocy jest tu bezpośrednim następstwem starcia się kapitalizmu z zakreślającymi granice jego akumulacji formacjami opartymi na gospodarce naturalnej. [...]

11 R. Luksemburg, Akumulacja kapitału: przyczynek do ekonomicznego wyja-śnienia imperializmu, tłum. J. Maliniak, Z. Kluza-Wołosiewicz, J. Nowacki, War-szawa 2011, s. 464.

12 Tamże, s. 457.

Page 305: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012305

Zachodni imperializm...

Klasyczne przykłady stosowania tych metod daje polityka Anglików w Indiach i Francuzów w Algierii13.

Podczas gdy głównym pojęciem używanym przez Luksemburg do zdefi-niowania tych przedkapitalistycznych struktur w tym rozdziale, a w zasa-dzie przez większą część książki, jest pojęcie „gospodarki naturalnej”, od czasu do czasu odwołuje się ona również do komunizmu. Dzieje się tak, gdy opisuje „prastarą organizację gospodarczą Hindusów – komunistyczną wspólnotę gminną”, która „utrzymała się w swych różnorodnych formach przez całe tysiąclecia i mimo wszelkich burz na »niebosiężnych wyżynach politycznych« przebyła długą historię wewnętrzną”, jednak została osta-tecznie przerwana przez brytyjski kolonializm14. Podobnie, kiedy omawia francuską politykę kolonialną w Afryce Północnej: „Planowe i świadome niszczenie i dzielenie własności wspólnej – oto nieuchronny biegun, na który w ciągu pół wieku [...] skierowana była igła kompasu francuskiej polityki kolonialnej”15, jednak ostatecznie skończyła się niepowodzeniem,

„rozbijając się o trudności wprowadzenia za jednym zamachem burżu-azyjnej własności prywatnej w pierwotnych komunistycznych związkach wielkich rodzin”16.

W większości przywoływanych przez nią przykładów omawiany jest europejski kolonializm, jednak wskazuje ona także na zbieżność pomię-dzy ekspansjonistycznymi strategiami Stanów Zjednoczonych a ich bezlitosną walką przeciwko rdzennym wspólnotom:

W 1825 roku za prezydentury Monroego Kongres postanowił przesiedlić Indian z obszarów na wschód od Missisipi na obszary położone na zachód od tej rzeki. Czerwonoskórzy bronili się rozpaczliwie, usunięto ich jednak – przynajmniej te resztki, które ocalały od krwawych rzezi 40 wojen indiańskich – jak uciążliwe rupiecie, by stłoczyć tu jak zwierzynę w ogromnych »reserwatach«17.

Poza konkretnymi przykładami, Luksemburg krytykowała też system kolonialny w całości – czy był on hiszpański, portugalski, holenderski, angielski, amerykański, niemiecki, czy miał miejsce w Afryce, Azji, czy w Amerykach. Przyjmowała punkt widzenia ofiar kapitalistycznej moder-nizacji. Jak podkreśla we Wstępie do ekonomii politycznej:

13 Tamże, s. 458.14 Tamże, s. 458-459.15 Tamże, s. 469.16 Tamże, s. 475.17 Tamże, s. 495.

Page 306: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 306

Michael Löwy

Dla ludów pierwotnych w krajach kolonialnych, gdzie niegdyś panował pier-wotny komunizm, nowoczesny kapitalizm tworzy nagłą katastrofę, niewyrażalne nieszczęście pełne najstraszliwszego cierpienia18.

Według niej, walka rdzennych populacji przeciwko imperializmowi jest wyrazem nad podziw nieustępliwego oporu starych tradycji komuni-stycznych przeciwko zachłannemu poszukiwaniu zysków, brutalnie narzuconemu przez kapitalistyczną „europeizację”. Burżuazja instynk-townie zrozumiała mroczne powiązanie pomiędzy oporem pradawnego komunizmu oraz „nową Ewangelią mas proletariackich” w Europie. W związku z tym, Francuskie Zgromadzenie Narodowe obstawało w 1873 roku – zaledwie kilka lat po masakrze Komuny Paryskiej – przy tym, żeby pradawne formy własności w Algierii zostały zniszczone, ponie-waż „podtrzymują w umysłach tendencje komunistyczne”19. Między wierszami można zatem rozpoznać tutaj ideę sojuszu między antykolo-nialnymi walkami skolonizowanej ludności oraz antykapitalistycznymi walkami nowoczesnego proletariatu, widzianego jako sojusz między nowym a starym komunizmem.

Czy oznacza to, jak wierzy Gilbert Badia – autor wybitnej biografii Róży Luksemburg oraz jeden z nielicznych uczonych, który krytycznie przebadał ten aspekt jej dzieła – że przedstawia ona pradawne struktury skolonizowanych społeczeństw w przesadnie jednoznacznym, „czarno-

-białym kontraście z kapitalizmem”? Jego zdaniem, Luksemburg prze-ciwstawia stare wspólnoty „obdarzone niemal każdą cnotą i rozumiane jako rzeczywiście nieruchome”, „destrukcyjnym funkcjom kapitalizmu, który nie ma już dłużej jakichkolwiek progresywnych cech”. W ten sposób znajdujemy się z dala od zwycięskiej burżuazji przywołanej przez Marksa w Manifeście20.

Wydaje się, że zastrzeżenia te są nieuzasadnione. Po pierwsze, Róża Luksemburg nie opisywała dawnych wspólnot w kategoriach statycznych; wprost przeciwnie, wskazywała na ich sprzeczności i przekształcenia. Podkreślała, że „powstanie nierówności i despotyzmu jest wynikiem samego rozwoju wewnętrznego pierwotnego społeczeństwa komuni-stycznego”21. Po drugie, nie zaprzeczała istnieniu gospodarczo postępo-wej roli kapitalizmu, jednakże krytykowała niegodziwe i społecznie

18 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej..., s. 11419 Tamże, s. 113.20 G. Badia, Rosa Luxemburg, journaliste, polémiste, révolutionnaire, Paris

1975, s. 498, 501.21 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej..., s. 212.

Według niej, walka rdzennych populacji

przeciwko imperializmowi jest

wyrazem nad podziw nieustępliwego oporu

starych tradycji komunistycznych

przeciwko zachłannemu poszukiwaniu zysków,

brutalnie narzuconemu przez kapitalistyczną

„europeizację”

Page 307: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012307

Zachodni imperializm...

regresywne aspekty kapitalistycznej kolonizacji. Po trzecie, uwypuklała najbardziej pozytywne aspekty pierwotnego komunizmu, ale w odróż-nieniu od cywilizacji burżuazyjnej udało się jej również wskazać na jego wady i ograniczenia: lokalna, ciasna perspektywa, niski poziom produk-tywności pracy oraz dążeń cywilizacyjnych, bezsilność wobec natury, brutalna przemoc oraz permanentny stan wojny między wspólnotami22. Po czwarte, podejście Luksemburg jest w istocie odmienne od tego, które przyjął Marks w 1848 roku, w swoim hymnie na cześć burżuazji; jest ono raczej bliskie temu z podrozdziału o Genezie kapitalisty przemysłowego, z rozdziału XXIV Kapitału, gdzie Marks opisuje „barbarzyństwa” i „okru-cieństwa” europejskiej kolonizacji.

Ponadto, pogląd Luksemburg na kwestię rosyjskiej wspólnoty wiejskiej jest dużo bardziej krytyczny niż ten przyjmowany przez Marksa. Biorąc za punkt wyjścia analizy Engelsa z końca dziewiętnastego wieku doty-czące upadku obszcziny, podkreślała ona historyczne ograniczenia tra-dycyjnych wspólnot i konieczność ich przekroczenia23. Następnie, spo-glądając w przyszłość, nie zgadzała się z rosyjskimi populistami, obstając przy „zasadniczej różnicy między socjalistyczną gospodarką światową przyszłości a prymitywnymi grupami komunistycznymi zamierzchłej przeszłości”24.

Tak czy inaczej, pisma Luksemburg na ten temat są czymś więcej, niż erudycyjnym spojrzeniem na historię gospodarczą; podsuwają nam inny sposób pojmowania przeszłości i teraźniejszości, społecznej zmien-ności, postępu i nowoczesności. Poprzez konfrontowanie kapitalistycz-

22 Tamże, s. 169-170.23 „Na rosyjskiej spólnocie wioskowej kończy się bieg zmiennych losów

pierwotnego komunizmu agrarnego; krąg się zamyka. Zrodzona jako naturalny produkt rozwoju społecznego, jako najlepsza rękojmia postępu gospodarczego oraz materialnego i duchowego rozkwitu społeczeństwa – spólnota wioskowa dokonuje tu swego żywota, używana i nadużywana jako narzędzie zacofania politycznego i ekonomicznego. To, że chłop rosyjski chłostany był rózgami przez swoich współtowarzyszy, w celu przypodobania się absolutyzmowi carskiemu, przemawia jak najsurowsza krytyka historyczna ciasnych ram komunizmu pier-wotnego i jest najdobitniejszym wyrazem faktu, że i ta forma społeczna podlega zasadzie dialektycznej: to, co rozumne, staje się absurdem, co dobre – utrapieniem.” (R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej..., s. 202). Peter Hudis w swoim eseju omawia rozbieżności między krytycznym ujęciem rosyjskiej wspólnoty w wykonaniu Róży Luksemburg oraz dużo bardziej przychylnym spojrzeniu Marksa z jego szkicu listu do Wiery Zasulicz. Zob. P. Hudis, Neue Einschätzungen... oraz K. Marks, Szkice pierwotne listu do Wiery Zasulicz, [w:] MED, t. 19, Warszawa 1972, s. 430-454.

24 R. Luksemburg, Wstęp do ekonomii politycznej..., s. 159.

Page 308: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 308

Michael Löwy

nej cywilizacji przemysłowej ze wspólnotową przeszłością ludzkości Róża Luksemburg zrywa z linearnym ewolucjonizmem, pozytywistycznym

„progresywizmem” oraz ze wszystkimi dominującymi dzisiaj, banalnie „modernizującymi” interpretacjami marksizmu.

Dzisiejsze walki rdzennej ludności – na przykład w Ameryce Łacińskiej, przeciwko multinarodowym kompaniom naftowym czy wydobywczym

– potwierdzają aktualność argumentu Róży Luksemburg w dwudziestym pierwszym wieku. Czy rdzenne wspólnoty w meksykańskim Chiapas, w andyjskich pasmach Peru, Boliwii i Ekwadoru lub w lasach amazońskich Peru i Brazylii są pozostałościami „pierwotnego komunizmu”? W każdym z tych przypadków walki toczone są w imię własnych wspólnotowych tradycji, tworzą kolektywną, społeczną i gospodarczą organizację, będąc w harmonii ze środowiskiem naturalnym oraz – podobnie jak siostrzane ruchy z innych kontynentów – występują przeciwko destrukcyjnym przed-sięwzięciom prowadzonym w imię „wzrostu”, „modernizacji” czy „postępu” przez lokalne lub multinarodowe przedsiębiorstwa agrobiznesowe, kom-panie naftowe czy wielkich hodowców bydła. Opór chłopów i rdzennych wspólnot przeciwko brutalnym i pełnym przemocy formom permanent-nej akumulacji pierwotnej trwa do dziś...

przełożył Krystian Szadkowski

Page 309: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Zachodni imperializm...

praktyka teoretyczna 6/2012309

michael löwy (ur. 1938) – socjolog i filozof. Emerytowany profesor socjologii w Centre National de la Recherche Scientifique i wykładowca École des Hautes Études en Sciences Sociales w Paryżu. Autor ponad dwustu publikacji z dziedziny socjologii kultury i filozofii polityki, poświęconych między innymi twórczości Benjamina, Kafki, Lukácsa i Marksa. Jego najważniejsze książki to: Georg Lukács: from Romanti-cism to Bolshevism (1979), Redemption and Utopia: Jewish Libertarian Thought in Central Europe: a Study in Elective Affinity (1992), On Changing the World. Essays in political philosophy: from Karl Marx to Walter Benjamin (1993), Fire Alarm: Reading Walter Benjamin’s “On the Concept of History” (2005), The Theory of Revolution in the Young Marx (2006).

Dane adresowe autora:Michael LöwyLe Centre d’Études Interdisciplinaires des Faits Religieux (École des Hautes Études en Sciences Sociales)10, rue Monsieur le Prince75006 - PARIS - FRANCEe-mail: [email protected]

cytowanie: M. Löwy, Zachodni imperializm przeciwko pierwotnemu komunizmowi - nowe odczytanie pism ekonomicznych Róży Luksemburg, „Praktyka Teo-retyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/16.Lowy.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Michael LöwyTitle: Western Imperialism Against Primitive Communism. A New Reading of Rosa Luxemburg’s Economic WritingsSummary: The discussion on Rosa Luxemburg’s theories of imperialism has mainly focused on the economic argument - the schemes of reproduction, the process of circulation, the need for “external” markets, etc. There is however another dimension, at least as important : the struggle of imperialism against pre-capitalist economies, the ruthless destruction of “natural” and peasant eco-nomies, many of them being forms of primitive communism. Luxemburg’s interest for primitive communist societies is documented by her Introduction to Political Economy and the imperialist war against them is discussed both in this work and in the last chapters of The Accumulation of Capital. A wholly original approach to the evolution of social formations, running counter to linear “progressive” views of bourgeois ideology, is outlined in these reflections.

Page 310: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 310

Michael Löwy

Present indigenous struggles e.g. in Latin America, against multinational oil or mining companies, illustrate the topicality of Rosa Luxemburg’s argument in the 21th century. Keywords: Rosa Luxemburg, primitive communism, imperialism, moderniza-tion, modernity

}

Page 311: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Massimo De Angelis

Grodzenia, dobra wspólne i „zewnetrze”*

Słowa kluczowe: dobra wspólne, grodzenia, Róża Luksemburg, prak-tyki wytwarzania wartości, zewnętrze

Przedmiotem artykułu Massimo De Angelisa jest relacja zachodząca między walkami społecznymi przeciwko grodze-niom dokonywanym przez kapitał, dobrami wspólnymi i kapitałem. Autor dowodzi, że walki te mogą być rozpatry-wane zarówno jako przeszkoda dla akumulacji kapitału, jak i proces produkcji „zewnętrza” dla kapitalistycznych stosun-ków społecznych. W szczególności zróżnicowane walki mogą dać początek alternatywnym praktykom wytwarzania warto-ści, które można interpretować jako „zewnętrze kapitału”.

* M. De Angelis, Enclosures, commons and the ‘outside’, [w:] The Accumulation of Capital in Southern Africa: Rosa Luxemburg’s Contemporary Relevance (Proceedings of the Rosa Luxemburg Seminar 2006), red. P. Bond, H. Chitonge, A. Hopfmann, Johannesburg 2007.

Page 312: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Massimo De Angelis

praktyka teoretyczna 6/2012 312

Choć mnoży się dokumentacja dotycząca rzeczywistych walk społecznych toczonych przeciwko różnorodnym formom grodzeń dokonywanych przez kapitał oraz walk związanych z produkcją dóbr wspólnych, to sama kwe-stia tego, że kapitał „grodzi”, nie była poddana wystarczająco pogłębionej refleksji w ramach krytycznej teorii społecznej i ekonomicznej. Róża Luk-semburg zainicjowała pracę w tym kierunku, dowodząc, że imperializm opiera się na nieustającej kolonizacji przestrzeni niekapitalistycznych przez kapitał. Obecnie problematyzowanie grodzeń w kategoriach zjawisk o charakterze ciągłym, będących strategicznym frontem walki, pozwala nam interpretować te zmagania na dwa ściśle powiązane ze sobą sposoby – nie tylko jako przeszkodę, którą kapitał próbuje pokonać za pomocą grodze-nia, lecz także jako siłę wytwarzającą nowe stosunki społeczne, czyli pro-ces produkcji „zewnętrza” kapitalistycznych stosunków społecznych.

Ten konstytuujący proces tworzenia „zewnętrza” zachodzi wraz z rodzącymi się w walce praktykami wytwarzania wartości innych niż kapitalistyczne. Po krótkim, krytycznym przeglądzie niektórych klasycz-nych marksistowskich podejść do kwestii „zewnętrza”, dowodzę, że rela-cyjne i wytwórcze praktyki, ożywiające i kształtujące niezliczone walki wspólnot o wodę pitną, elektryczność, ziemię, dostęp do społecznego bogactwa, życie i godność, dają początek wartościom, formom działania i sposobom odnoszenia się w ramach społecznej współprodukcji (mówiąc w skrócie, „praktykom wytwarzania wartości”), które mają być z założe-nia zewnętrzem dla kapitału.

Relacja pomiędzy „zewnętrzem” i kapitalistycznym sposobem pro-dukcji jest problematyką, z którą musimy się możliwie szybko skonfron-tować, jeśli chcemy przejść z dyskusją o alternatywach na płaszczyznę, która pozwoli nam zrozumieć złożone sieci relacji pomiędzy poszczegól-nymi walkami i będzie stanowić dla nich wsparcie.

W oddali

Posłuchajcie klaustrofobicznego, pokrętnego, ekumenicznego ujęcia, którego próbowali przedstawiciele neoliberalnego, współzależnego rzą-dzenia [governance], usiłując ukierunkować liczne lokalne fale i ponad-lokalne strumienie ruchu na rzecz globalnej sprawiedliwości i solidar-ności w siłę ukierunkowaną na globalną akumulację kapitału. Posłuchajcie Paula Wolfowitza, jednego z architektów masakry w Bag-dadzie, obecnie poważanego szefa Banku Światowego1. W swoim pierw-

1 Wolfowitz podał się do dymisji w maju 2007 roku [przyp. tłum.].

Page 313: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Grodzenia, dobra wspólne i „zewne trze”

praktyka teoretyczna 6/2012313

szym wystąpieniu na corocznym spotkaniu Międzynarodowego Fundu-szu Walutowego i Banku Światowego we wrześniu 2005 roku stwierdził:

Spotykamy się dziś w wyjątkowym momencie historii. Nigdy potrzeba sku-tecznej walki z biedą nie była tak paląca. Nigdy globalna społeczność nie wyra-żała mocniej woli działania. W noc przed rozpoczęciem spotkania G8 w Gle-neagles, dołączyłem do 50 tysięcy młodych ludzi, którzy zgromadzili się na boisku w Edynburgu na ostatnim koncercie Live Aid. Pogoda była brzydka, ale deszcz nie osłabił entuzjazmu tłumów. Oczy wszystkich były skupione na człowieku, który pojawił się na wielkich telebimach, ojcu wolnej Republiki Południowej Afryki. Tłumy ryknęły z aprobatą, gdy Nelson Mandela wezwał nas do nowej walki, wyrażając wyzwanie naszych czasów: by uczynić biedę kwestią przeszłości (Wolfowitz 2005).

W słowach szefa Banku Światowego „walka” z biedą jest spektakularnym wydarzeniem, jednoczącym neoliberalne ponadnarodowe instytucje i rządy państwowe, maszerujące razem z młodzieżą noszącą produkowane w sweat-shopach gumowe opaski i gwiazdami rocka w lansiarskich oku-larach przeciwsłonecznych, ogłaszających w CNN, że „dobre współza-leżne rządzenie” jest praktyczną odpowiedzią na tę katastrofę2. „Bieda” nie jest już interpretowana jako konkretne uwarunkowanie życia i walki, lecz zostaje przekształcona w abstrakcyjnego wroga – zewnętrze, które ma być zwalczane za pomocą równie abstrakcyjnych instrumentów poli-tycznych. Obejmują one, by zacytować jeden z ostatnich raportów Banku Światowego na temat klimatu inwestycyjnego w Afryce Południowej, „politykę makroekonomiczną i instrumenty regulacyjne; zabezpieczenie prawa własności i rządów prawa; jakość instytucji wspierających, takich jak infrastruktura materialna i finansowa”3. Wraz ze zdefiniowaniem

2 Po lipcowym spotkaniu G8 w Gleneagles i przed spotkaniem Banku Świa-towego 24 września 2005 roku, CNN wyprodukowała program CNN Connects: a Global Summit. Jego przedmiotem było to, co CNN i Bank Światowy określiły jako „najważniejsze wyzwania naszych czasów – bieda, korupcja, zmiana klima-tyczna i konflikt religijny”. W programie, „Szef Banku Światowego Paul Wolfowitz był jednym z sześciu panelistów omawiających te problemy i praktyczne sposoby walki z nimi. Do Pana Wolfowitza dołączył były Prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton, gwiazda rocka i aktywista Bono, królowa Jordanii Rania Al-Abdul-lah, Specjalny Doradca Kofiego Annana ds. Milenijnych Celów Rozwoju Jeffrey Sachs i zdobywca Pokojowej Nagrody Nobla Wangari Maathai”. Bono i Wolfowitz

„wyrazili zaniepokojenie niekorzystnym wpływem korupcji na realizację celów rozwojowych”. Materiał można znaleźć w zakładce „biuro prezydenta” na stronie internetowej http://www.worldbank.org (data dostępu: 30 listopada 2012).

3 World Bank, South Africa: an Assessment of the Investment Climate, New York 2005, s. 5.

Page 314: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 314

Massimo De Angelis

owego abstrakcyjnego „zewnętrza”, konkretne walki biedoty przekształ-cające biedę w warunek ustanowienia wspólnoty, społecznej kooperacji i godności, mogą być kryminalizowane na poziomie lokalnym. W końcu stanowią one zagrożenie dla stabilności makroekonomicznej oraz „prawa własności i rządów prawa”. Są również zagrożeniem dla funkcji, jaką pełnią infrastruktury jako narzędzia akumulacji kapitału, gdyż biedota walczy o to, aby były one zamiast tego ukierunkowane na reprodukcję potrzeb społeczności. Konstruując biedę jako zewnętrze, przeciwko któremu toczy się walka, Paul Wolfowitz i dyskurs promowany przez jego organizację, mogą wypowiedzieć wojnę biedocie i realizować jed-nocześnie trzy cele. Po pierwsze, są w stanie kontynuować propagowanie neoliberalnej polityki, która reprodukuje biedotę jako biedotę poprzez kolejne grodzenia i stymulowanie działania dyscyplinujących rynków i ich mechanizmów równowagi. Po drugie, mogą dalej wytwarzać kon-tekst, w którym walki biedoty zawsze gdy kwestionują dyskurs neolibe-ralny, są kryminalizowane i ukierunkowane na odzyskanie dóbr wspól-nych. Po trzecie, konstrukcja biedy jako zewnętrza umożliwia im tworzenie podziału walczących na dobrych i złych, gdzie dobrymi są „odpowiedzialne” ruchy wspierające Paula Wolfowitza i jemu podobnych, a złymi „nieodpowiedzialna” reszta. Fundamenty neoliberalnego rządze-nia zależą od tego rodzaju gier i reguł selekcji4.

Posłuchajcie dla odmiany krytycznych, etnograficznych opisów walk biedoty:

Był to kolejny fundujący moment dla walki lokatorskiej [w Chatsworth w Połu-dniowej Afryce]. Hinduska kobieta stanęła na linii ognia, aby obronić afrykańską rodzinę, w której nie było matki. Jeśli przegraliby walkę, rodzina Mhlongo zosta-łaby wypędzona do pobliskiego lasu. Intencje lokalnych władz były jasne. Dla nich kwestie oddolnego budowania nierasowych społeczności nie miały żadnego znaczenia. Fakt, że Mhlongo był darzony szacunkiem przez lokalną społeczność i ciężko pracował jako mechanik, aby zapewnić rodzinie lepszy los, był również nieistotny. Władze były windykatorem długów odwołującym się w walce do kategorii moralnych. Ich poczucie moralności było przerażająco jasne. Mhlongo był intruzem, ponieważ przeszkodził w windykacji (apartheidowskich) długów5.

4 Krytyczna analiza neoliberalnego rządzenia i refleksje o roli reguł selekcji, zob. M. De Angelis, The Political Economy of Neoliberal Global Governance, “Review” 2005, Vol. 28, No. 3, s. 229-257. Wprowadzenie w: P. Bond, Fanon’s warning: a Civil Society Reader on the New Partnership for Africa’s Development, Trenton 2005 poświęcone jest natomiast krytycznej analizie neoliberalnego rządzenia w kontekście Nowego Partnerstwa na rzecz Afryki (NEPAD).

5 A. Desai, We Are the Poors: Community Struggles in Post-Apartheid South Africa, New York 2002, s. 53.

Page 315: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012315

Grodzenia, dobra wspólne i „zewnetrze”

Tutaj również możemy dostrzec problematyzację „zewnętrza”, jednak zyskuje ono dodatkowe wymiary. Nie opiera się już na abstrakcyjnych zasadach, lecz jest ustanawiane jako konkretny, zmysłowy proces, gdzie „zewnętrzność” i odpowiadające jej odzyskiwanie „inności” wyłaniają się w wyniku zakwe-stionowania zewnętrznej miary (zewnętrznej praktyki tworzenia wartości), która jest odzyskiwana jako właściwość żywej, relacyjnej praktyki. W usta-nowieniu „zewnętrza” wobec kapitału znajdujemy sposób biedoty na uczy-nienie biedy kwestią przeszłości – poprzez rozpoczynanie wciąż od początku ich własnej historii. Zewnętrze – nazwijmy je prowokacyjnie naszym zewnę-trzem – powstaje i staje się widoczne na barykadach.

Jest to miejsce zderzenia z „zewnętrzem”, które narzuca swoje reguły, jak wtedy gdy pojawia się opór przeciwko windykatorowi wyważającemu drzwi kolbą karabinu lub – w innej skali – przeciwko rządowi i korpora-cyjnym menedżerom, którzy oznajmiają, że globalne sygnały rynkowe zadecydowały o upadku jakiejś gałęzi przemysłu i powiązanych z nią spo-łeczności. „Zewnętrze” wytwarzane w walkach jest zewnętrzem wyrasta-jącym z wnętrza. Jest to przestrzeń społeczna stworzona dzięki relacyjnym modelom, odmiennym od relacyjnych praktyk kapitału i niekompatybil-nym z nimi. To właśnie nasze zewnętrze jest sferą praktyk tworzenia war-tości odmiennych od kapitalistycznych, a wręcz wchodzących w konflikt z kapitałem. Praktyka tworzenia wartości przez hinduską kobietę wystę-pującą w obronie afrykańskiej rodziny (przyczyniająca się w ten sposób do tworzenia dobra wspólnego i przekształcania tożsamości)6 przeciwko praktykom tworzenia wartości przez windykatora długów, wyrzucającego z domu kolejną afrykańską rodzinę w imię „poszanowania własności, rządów prawa i umów”.

Faktycznie, jeśli zastanowimy się nad mnogością społecznych walk, które mają miejsce w Afryce i innych miejscach globu – o dostęp do wody

6 Wytwarzanie dóbr wspólnych w ramach konfliktu przekształca tożsamości. Weźmy kolejny przykład z książki Desai, gdzie społecznościom udało się powstrzy-mać lokalne władze przed sprzedażą domów i hierarchicznym podzieleniem spo-łeczności: „Gdy przedstawiciele władz odeszli, doszło do kluczowego wydarzenia w walce o Chatsworth. Jedna z wystrojonych w dizajnerskie ciuchy (afrykańskich) radnych zaczęła karcić zgromadzonych ludzi. Krzyczała, że też kiedyś żyła w slumsach. Czemu Hindusi opierają się ewikcjom i żądają remontów? Hindusi są po prostu zbyt uprzywilejowani. Leciwa pani, Girlie Amod, odkrzyknęła: „Nie jesteśmy Hin-duskami, jesteśmy biedotą”. Tłum podchwycił hasło, gdy radni pospiesznie kierowali się do swoich samochodów. Odjeżdżając mogli usłyszeć kolejną odsłonę sloganu, gdyż Bongiwe Manqele zaproponowała swoją własną, dowcipną wersję: „Nie jeste-śmy Afrykankami, jesteśmy biedotą”. Tożsamości zostały przemyślane w kontekście walki, a zaangażowani nie należeli do potulnych wobec władzy.” – tamże, s. 44.

Zewnętrze – nazwijmy je prowokacyjnie naszym zewnętrzem – powstaje i staje się widoczne na barykadach

Page 316: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 316

Massimo De Angelis

pitnej, elektryczności, ziemi, o bogactwo społeczne, życie i godność – to trzeba uznać, że relacyjne i produktywne praktyki, na których opierają się walki, wytwarzają wartości oraz sposoby działania i wchodzenia w relacje w ramach społecznej współ-produkcji (krótko mówiąc, są prakty-kami tworzenia wartości). W dużym stopniu te praktyki tworzenia war-tości są bardzo odmienne od kapitalistycznych, a często wchodzą z nimi w kolizję. Samo „zewnętrze” kapitału jest bez wątpienia pełne sprzeczno-ści i wieloznaczności, relacji reprodukujących formy władzy nad, hierarchii społecznej i opresji. Trzeba podjąć te kwestie, gdyż reprezentują one „wnę-trze kapitału” przecinające wnętrze naszych wspólnot. Stanowią one linie podziału i rozdrobnienia, które przechodząc przez nasze ciała i społecz-ności, otwierają je dla powiązania z kapitałem. Omawiane tu niekapita-listyczne praktyki tworzenia wartości wyrastają z konkretnych walk i wydają się znajdować poza odpowiadającymi im praktykami tworzenia wartości i trybami działania oraz tworzenia relacji właściwych kapitałowi7.

Jak już wspomniałem, kwestia „zewnętrza” w odniesieniu do kapita-listycznego sposobu produkcji jest problemem, z którym powinniśmy się możliwie szybko skonfrontować, jeśli chcemy skierować naszą dyskusję o alternatywach na płaszczyznę, która mogłaby stanowić wsparcie i wzmoc-nienie sieci połączeń między praktykami oporu. Jest to związane z faktem, że nasze zewnętrze jest procesem stawania się czymś innym od kapitału i dlatego jawi się jako bariera, którą nieograniczany proces akumulacji oraz – w pierwszej kolejności – procesy grodzenia muszą próbować przezwyciężyć8. Nie trzeba właściwie podkreślać, że zewnętrze to ma

7 Zob. P. Naidoo, The Struggle for Water, the Struggle for Life: the Installation of Prepaid Water Meters in Phiri Soweto, “RASSP Research Report” 2005, Vol. 1, No. 9, s. 1-23, pracę poświęconą walkom przeciwko prywatyzacji wody w Soweto. Walka o wodę staje się w tym kontekście walką o „życie”, „praktyką wartościowa-nia” sprzeczną z „walką o zysk”, w którą zaangażowane są prywatne firmy. Badania rozwoju podmiotowości w walce w obrębie ubogich społeczności (a tak naprawdę w obrębie wszystkich rodzajów walczących społeczności) pomagają nam zdać sobie sprawę, w konkretnych kontekstach, z wieloznaczności, sprzeczności i granic

„zewnętrza kapitału”, które jest konstruowane. Zob. P. Van Heusden, R. Pointer, Subjectivity, Politics and Neo-liberalism in Post-apartheid Cape Town, “Centre for Civil Society Research Report” 2005, No. 36, s. 126-135, analizę walk ubogich społeczności w Cape Town, która uwidacznia, jak fundamentalna była niewidoczna najczęściej praca kobiet, polegająca zarówno na udzielaniu podstawowej pomocy mieszkańcom, jak i kształtowaniu tożsamości ruchu. Analiza ujawniła jednak również przypadki rasizmu i ksenofobii.

8 Na temat relacji pomiędzy ciągłym charakterem grodzeń i walkami zob. M. De Angelis, Separating the Doing and the Deed: Capital and the Continuous Char-acter of Enclosures, “Historical Materialism” 2004, Vol. 12, No. 2, s. 57-87.

Nasze zewnętrze jest procesem stawania się

czymś innym od kapitału i dlatego jawi się jako

bariera, którą nieograniczany proces

akumulacji oraz – w pierwszej kolejności

– procesy grodzenia muszą próbować

przezwyciężyć

Page 317: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012317

Grodzenia, dobra wspólne i „zewne trze”

charakter przygodny i kontekstualny, gdyż wyrasta z konkretnych walk i podmiotowości wchodzących ze sobą w relacje. Oczywiste jest też, że pojawienie się tego zewnętrza nie gwarantuje jego trwałości i reprodukcji. Najważniejsza teza, którą tu stawiam, głosi, że „nasze zewnętrze” jest sferą produkcji dóbr wspólnych. Powrócimy do tej kwestii w dalszej części tekstu.

Zewnętrze przedkapitalistyczne

Krótka analiza dwóch koncepcji „zewnętrza” występujących w radykal-nych teoriach ujawnia zarówno siłę różnorodnych tradycji w opisywaniu relacji pomiędzy kapitałem i jego zewnętrzem, ale także słabość charak-teryzującą problematyzację procesów konstytuowania „naszego zewnę-trza”. Harold Wolpe, nawiązując do Luksemburg, dostarcza opisu zewnę-trza jako przedkapitalistycznego sposobu produkcji, który upadł w Południowej Afryce wraz z uprzemysłowieniem i apartheidem9. Dzięki założeniu, że segregacja i apartheid były dwiema odmiennymi fazami reżimów kapitalistycznych w Południowej Afryce, Wolpe mógł wyjaśnić rolę rezerwatów w przed-apartheidowskim reżimie – miały one być „przed-kapitalistycznym” zewnętrzem, wykorzystywanym w celu redu-kowania kosztów reprodukcji siły roboczej. Jednak funkcja ta zaniknęła wraz z postępującym zubożeniem rezerwatów, wynikającym z migracji dorosłej populacji, niedoinwestowania w połączeniu z wywłaszczaniem ziemi. Dlatego reżim apartheidu, wraz z zyskującym na sile elementem przymusu, trzeba uznać za kapitalistyczną strategię podporządkowania coraz bardziej bojowej miejskiej czarnej klasy robotniczej. Innymi słowy, nadejście apartheidu jest oznaką przejścia od podwójnego do pojedyn-czego sposobu produkcji. Zgodnie z tezami Wolpego, dopełnieniem tego procesu historycznego jest całkowity zanik zewnętrza kapitalistycz-nego sposobu produkcji, przynajmniej w Południowej Afryce.

David Harvey, również opierając się na pracach Luksemburg, stwier-dza, że zewnętrze jest przedmiotem „akumulacji przez wywłaszczenie”, której kapitał potrzebuje, aby przezwyciężyć kryzysy nadprodukcji, a nie problemy związane z ograniczeniem konsumpcji10. Z jego punktu widzenia, „akumulacja przez wywłaszczenie uwalnia pewną liczbę zaso-bów (w tym siłę roboczą) o bardzo niskim (w niektórych przypadkach

9 H. Wolpe, Capitalism and Cheap Labour-Power in South Africa: from Segre-gation to Apartheid, “Economy and Society” 1972, Vol. 1, No. 4, s. 425-456.

10 D. Harvey, The New Imperialism, New York 2003.

Page 318: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 318

Massimo De Angelis

wynoszącym właściwie zero) koszcie. Przeakumulowany kapitał może przejąć kontrolę nad takimi zasobami i szybko obrócić je w coś docho-dowego”11. Zewnętrze jest zatem szybko inkorporowane przez obiegi kapitału, które – korzystając z niskich kosztów – przezwyciężają kryzys nadakumulacji, aż do momentu, kiedy konieczna staje się kolejna faza grodzeń.

Nie ma jednak żadnej gwarancji, że „uwolniona” w wyniku wywłasz-czenia siła robocza znajdzie zatrudnienie (a tym samym, środki repro-dukcji) w obiegach kapitału12. Oznacza to, że grodzeniom zawsze towa-rzyszy problematyka społecznej reprodukcji i skupionych wokół niej walk. Zewnętrze przekształca się zatem z przedmiotu wywłaszczenia w „szczątki” [detritus], by użyć kategorii Chari13. Jak rozumiem, są one przestrzenią, w której problematyka reprodukcji staje się domeną wywłaszczonych i zaczyna w bardzo dużym stopniu zależeć od efektyw-ności, organizacyjnego zasięgu i wspólnotowego ukonstytuowania walk oraz zdolności wywłaszczonych do odzyskiwania i wytwarzania dóbr wspólnych. Problematyzacja „szczątków” i wyłaniających się z nich walk jest praktycznie nieobecna u Harveya, poza nielicznymi uwagami wska-zującymi, że „akumulacja przez wywłaszczenie” wywołuje walki społeczne.

To samo odnosi się do relacyjnych form i sprzężeń zwrotnych pomiędzy tendencją samozachowawczą [conatus] walczących społeczności a ten-dencją samozachowawczą kapitału14. Hart przekonuje, że „wywłaszcze-

11 Tamże, s. 149.12 Wskazują na ten fakt między innymi G. Hart, Disabling Globalizatio:. Places

of Power in Post-Apartheid South Africa, Pietermartzburg 2002; G. Hart, Denatural-ising Dispossession: Critical Ethnography in the Age of Resurgent Imperialism, [w:] From Local Processes to Global Forces, Centre for Civil Society, Durban 2005, s. 1-25; S. Chari, Political Work: the Holy Spirit and the Labours of Activism in the Shadow of Durban’s Refineries, [w:] From Local Processes to Global Forces, Centre for Civil Society, Durban 2005, s. 87-122; G. Caffentzis, Immeasurable Value?: an Essay on Marx’s Legacy, http://www.commoner.org.uk/10caffentzis.pdf (data dostępu: 3 grudnia 2012).

13 S. Chari, Political Work...14 Conatus jest kategorią wykorzystywaną przez Spinozę w odniesieniu do

wysiłku podejmowanego na rzecz przetrwania. We współczesnej literaturze używany jest m.in. na określenie mechanizmów sprzężenia zwrotnego u żywych organizmów i neurologicznej homeodynamiki, zob. A. Damasio, W poszukiwaniu Spinozy. Radość, smutek i czujący mózg, tłum. J. Szczepański, Poznań 2005. W książce The Beginning of History: Value Struggles and Global Capital (London 2006) szczegółowo omawiam to pojęcie. Krótko mówiąc, conatus jest dla nas ważną kategorią, gdyż pozwala na interpretację kapitału jako siły społecznej, której żywotność jest ciągle zagrożona. Kiedy zatem używam tej kategorii w odniesieniu do sił społecznych, takich jak kapitał, chcę podkreślić, że podobnie do żywych organizmów kierują się one instynktem

Page 319: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012319

Grodzenia, dobra wspólne i „zewne trze”

nie z ziemi” nie powinno być rozumiane jako konieczny warunek szyb-kiej, przemysłowej akumulacji, szczególnie w obrębie jednego regionu15. Jej analiza tajwańskich inwestycji w Południowej Afryce wykazuje, że uprzemysłowienie na Tajwanie było niezamierzonym efektem redystry-bucyjnych reform rolnych przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych (te, z kolei, były wynikiem wiejskich rewolt). W ten sposób zapewnione zostały podstawowe środki utrzymania dla mieszkańców, a w późniejszym okresie owe reformy przyczyniły się do rozwoju tajwańskich inwestycji w Południowej Afryce. Kiedy tajwańscy pracownicy zaczęli w latach osiemdziesiątych walczyć o podwyżki, kapitaliści z Tajwanu zostali cie-pło przywitani w Południowej Afryce. Reżim apartheidu wspierał kra-jowych i międzynarodowych inwestorów olbrzymimi subsydiami na działalność w rasowych, przemysłowych, zdecentralizowanych rejonach, np. Ladysmith-Ezakeni. Ponadto miliony czarnoskórych Afrykańczyków wywłaszczonych z ziemi i upchniętych w miasteczkach w wiejskich regio-nach kraju stwarzały warunki dla inwestycji (opartych na wymagających znacznej siły roboczej, pracochłonnych technikach produkcji) oraz sto-sowania wyzysku na niezwykłą skalę, choć praktyki te stały się później przyczyną największych konfliktów społecznych.

Trzeba też zauważyć teoretyczną słabość w przekształceniu przez Harveya kwestii „grodzeń” w problem „akumulacji przez wywłaszczenie”. Ta kategoria – choć przywołuje tragedie niszczenia lokalnych społecz-ności, wywłaszczania ziemi i innych środków do życia – wydaje się w ostatecznym rozrachunku słaba pod względem teoretycznym, gdyż sugeruje, że „wywłaszczenie” jest środkiem akumulacji, a nie jej istotą. W kontekście akumulacji, której dwoma konstytuującymi momentami są ciągłe (i przestrzenne) grodzenia oraz procesy dyscypliny rynkowej16, oddzielenie producentów od środków produkcji oznacza przede wszyst-

samozachowawczym w obliczu społecznych zagrożeń. Oczywiście odnosi się to również do innego rodzaju sił społecznych, na różnych skalach, np. społeczności zagrożonych przez strategie grodzenia, które mogą zniszczyć ich źródła utrzymania.

15 G. Hart, Disabling Globalization... i tenże, Denaturalising Dispossession...16 Poza Harveyem, który inspirował się pracą Róży Luksemburg, ciągły chara-

kter „akumulacji pierwotnej” był analizowany pod wieloma różnymi kątami przez Wernera Bonefelda, Massimo De Angelisa i Michaela Perelmana: W. Bonefeld, The Permanence of Primitive Accumulation: Commodity Fetishism and Social Constitution, http://www.commoner.org.uk/02bonefeld.pdf (data dostępu: 3 grudnia 2012); M. De Angelis, Separating the Doing and the Deed..., s. 57-87; M. Perelman, The Invention of Capitalism: Classical Political Economy and the Secret History of Primitive Accumulation, Durham & London 2000. Ten sam wątek w kontekście współczesnej polityki neoliberalnej analizował Kolektyw Midnight Notes w: New Enclosures, http://www.commoner.org.uk/02midnight.pdf (data dostępu: 3 grudnia 2012).

Page 320: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 320

Massimo De Angelis

kim, że „obiektywne warunki pracy żywej występują jako wartości oddzielone od żywej zdolności do pracy, usamodzielnione wobec niej, jako subiektywnego bytu, przeto występuje ona wobec niej tylko jako wartość innego rodzaju”17.

W biurze albo w fabryce, w dzielnicy zagrożonej masowymi ewikcjami na Globalnym Południu czy w biurze pomocy społecznej na Północy, gdzie decyduje się los samotnych matek (zależny od tego, czy zaakceptują niskopłatne zlecenia), ludzie zależni od logiki kapitału są ofiarami strate-gii usiłujących ukierunkować ich aktywność życiową zgodnie z heterono-miczną miarą, która określa, co, jak, ile i kiedy mogą oni działać (a wła-ściwie przekształcać swoje działania w „pracę” na rzecz kapitału). Tym, co wspólne dla wszystkich momentów akumulacji jako relacji społecznej, jest pewna miara rzeczy, którą klasyczny marksizm konceptualizował w kate-goriach „prawa wartości”, fetyszyzując ją w ten sposób jako czysto „obiek-tywne” prawo, zamiast interpretować w kategoriach obiektywności, nie-ustannie kontestowanej przez walczące podmioty, które postulują inne miary rzeczy, zewnętrzne wobec tych kapitalistycznych18.

Wywłaszczenie zachodzi, gdy miara rzeczy stosowana przez kapitał pochłania życie i praktyki podmiotów, zależąc od tego, w jakim stopniu ich życie zależy od spełniania wymogów dyscyplinujących mechanizmów rynku. Przejmowanie „pracy dodatkowej” i odpowiadającej jej „warto-

17 K. Marks, Zarys krytki ekonomii politycznej, tłum. Z. J. Wyrozembski, Warszawa 1986, s. 362.

18 Rozwijam ten argument w The Beginning of History… Warto zauważyć, że to, co nazywam konfliktem praktyk wartościowania, jest (przynajmniej w mojej interpretacji) „czystym Marksem”. W istocie, jeśli za Marksem rozumiemy , aku-mulację „pierwotną” lub jakąkolwiek inną jako stosunek klasowy, to musimy ją interpretować jako proces. Dokładniej rzecz biorąc, „proces stwarzający stosunek kapitałowy nie może więc być niczym innym jak procesem oddzielania robotnika od tytułu własności do warunków jego pracy” K. Marks, Kapitał, t. 1, [w:] MED, t. 23, s. 850. To ciągłe wywłaszczanie jest efektem funkcjonowania zewnętrznej miary, pasożytującej nieustannie na aktywności żywych podmiotów. Jednak w tym samym czasie jest ona nieustannie podważana przez odzyskiwanie tego, co zawłasz-czone. W konsekwencji trzeba uznać, że walka wokół wywłaszczenia lub, w katego-riach Marksa, oddzielenia od warunków produkcji i środków do życia, stanowi istotę akumulacji. Oczywiście, samo oddzielenie może być osiągane za pomocą przemocy lub ciągłej dyscypliny kapitalistycznych rynków wiążących sieci pracowników najem-nych i nienajemnych, którzy są sobie przeciwstawiani. W obu przypadkach mamy do czynienia z oddzieleniem ukonstytuowanym poprzez konflikt tendencji samo-zachowawczych [conati of self-preservation] i odpowiadających im praktyk tworzenia wartości: z jednej strony, tendencja samozachowawcza sieci i społeczności, których potrzeby i pragnienia wyrastają ze „szczątków”; z drugiej, tendencja samozachowaw-cza kapitału, który rozprzestrzenia się i pochłania coraz więcej życia lub umiera.

Page 321: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Grodzenia, dobra wspólne i „zewne trze”

praktyka teoretyczna 6/2012321

ści dodatkowej” jest tylko jednym z elementów wywłaszczania. Kolejnym są szczątki wpisane w ciała i ich otoczenie poprzez stosowanie kapitało-wej miary w odniesieniu do funkcjonowania tworzenia ciała społecznego i aktywności życiowej. „Szczątki” funkcjonujące zarówno wokół, jak i wewnątrz podmiotów, pomagają nam zrozumieć, że wywłaszczenie nie jest odległym zdarzeniem, lecz warunkiem praktyk życiowych powiąza-nych w różnym stopniu i na różnych poziomach hierarchii wynagrodzeń z obiegami kapitału.

Nasze zewnętrza

W pewnym sensie problematyka zewnętrza była zawsze podejmowana w radykalnej teorii z pewną ambiwalencją. Z jednej strony, „rewolucja” samego kapitału zależy od przekraczania warunków, które w określonych kontekstach i skalach ograniczają akumulację (stąd mogą być określane jako „zewnętrze” praktyk tworzenia wartości). Owo przekraczanie ogra-niczeń może równie dobrze przyjmować formę wiązania obiegów „przed-kapitalistycznej” produkcji z obiegami kapitału (jak w pracy Wolpe’a, poświęconej powiązaniu różnych sposobów produkcji) lub też niszczenia „przedkapitalistycznych” społeczności poprzez grodzenia ziemi i innych zasobów (jak pokazuje Marks w swojej analizie akumulacji pierwotnej). Z drugiej strony, radykalna refleksja ma być z założenia w całości poświę-cona problematyzacji i poszukiwaniu zewnętrza kapitalistycznego spo-sobu produkcji: czymże jest, w tradycyjnych kategoriach, symboliczna wartość „rewolucji”, jeśli nie wielkim wydarzeniem, które przenosi nas w pole relacji społecznych „zewnętrznych” wobec kapitalistycznych?

W dwóch podejściach, które tu pokrótce zreferowałem, trudno jest dostrzec próbę zniesienia tej ambiwalencji. Czy jest to zewnętrze, które upada w związku z rosnącym uzależnieniem proletariatu od płacy (Wolpe), czy też obecność zewnętrza jest koniecznym elementem aku-mulacji (Harvey) – w każdym z tych przypadków definicja zewnętrza w kategoriach jego obecności lub nieobecności jest efektem czegoś wytwa-rzanego ex-ante, co upada w wyniku rozwoju kapitalizmu (Wolpe) lub znajduje się w procesie dezintegracji w wyniku ciągłych wywłaszczeń (Harvey).

Ogólnie rzecz biorąc, w obrębie klasycznego dyskursu marksistow-skiego i wychodząc poza omawianych tu autorów, mierzymy się z klu-czowym problemem konceptualizacji „zewnętrza”. Jawi się ono jako historyczne, przedkapitalistyczne ex-ante lub mityczne, rewolucyjne, post-kapitalistyczne ex-post. Pomiędzy nimi znajdujemy uścisk kapita-

Page 322: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 322

Massimo De Angelis

listycznego sposobu produkcji w obrębie którego nie ma zewnętrza. Zro-zumiałe staje się w tym kontekście, czemu historyczny proces przejścia do innego sposobu produkcji rozumiany był jako efekt działania partii uświadamiającej masy, dokonanego deus ex-machina... Skąd brała się sama świadomość? Właśnie z fetyszyzowanego „zewnętrza”.

A przecież to właśnie walki społeczne nieustannie wytwarzają zewnę-trze. Nasze zewnętrze, a raczej zewnętrza, zostały pominięte w tej wizji – brakuje w niej co najmniej trzech aspektów problematyzacji zewnętrza:

a) składowego, „wspólnotowego” elementu produkcji dóbr wspól-nych i praktyk wartościowania (stopnie reprodukcji/wyzwania/przekra-czanie genderowych, rasowych i innych hierarchii, czyli kwestia kształtu i formy produkcji dóbr wspólnych w różnych kontekstach);

b) form, stopni i procesów wiązania tych elementów – wyłania-jących się w specyficznych miejscach19 – z obiegami kapitału i dyscy-plinarnymi procesami globalnych rynków;

c) natury i efektywności zagrożenia, które te elementy stanowią dla obiegów kapitału i procesów dyscyplinarnych globalnych rynków.

Krótko mówiąc, te pominięte w klasycznym marksizmie wymiary są czymś oczywistym dla aktywnych uczestników walk społecznych i tych, którzy je obserwują i opisują z pozycji etnograficznej: tylko ludzie zaan-gażowani w walkę, wykorzystujący konkretne dyskursy wzmacniające ich odrębność, stają się współtwórcami alternatyw20. Jeśli tak jest, to

19 Świadomie używam tu naiwnego, intuicyjnego rozumienia miejsca, choć podpisuję się też pod definicją Gillian Hart, dla której „miejsce powinno być rozumiane jako punkty węzłowe szerszych sieci obejmujących społecznie produ-kowaną przestrzeń”: G. Hart, Denaturalising Dispossession..., s. 21.

20 Końcowe uwagi etnograficznej pracy Desai potwierdzają moje doświad-czenia: „To uderzające, że żądania ludzi prawie zawsze dotyczą tego, co możliwe i osiągalne. Problem w tym, że żądania nie są ot tak realizowane, a przestrzeń możliwego ciągle się kurczy. Na tym polega siła ruchów społecznych. Mogą one »efektywnie« realizować określone cele, ale tylko na drodze walki. To właśnie te dwa czynniki – oczekiwanie określonego poziomu społecznego dobrobytu i poczu-cie, że ktoś nam go celowo odmawia lub odbiera – sprawiają, że ludzie sprzeciwiają się polityce UniCity [Cape Town – przyp. tłum.]. W ten sposób dochodzi do realnego, skumulowanego zakłócenia logiki kapitału, a nie kolejnego jałowego sporu.” – A. Desai, We Are the Poors..., s. 143. Na temat tego, w jaki sposób dys-kursy odległe i często kwestionowane z pozycji lewicowych mogą stać się inspira-cją dla radykałów, pisze Sharad Chari w swojej analizie ruchu zielonoświątkowego jako medium znaczeń i praktyk (S. Chari, Political Work...). Te etnograficzne podejścia, ugruntowane w walkach społecznych, kontrastują mocno z racjonali-stycznymi analizami w rodzaju propozycji Harveya, dla którego „nie wszystkie walki przeciwko wywłaszczeniom są jednakowo postępowe” (D. Harvey, The New Imperialism..., s. 177). A kto ma oceniać „postępowość” walk, jeśli nie same wal-

Page 323: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Grodzenia, dobra wspólne i „zewne trze”

praktyka teoretyczna 6/2012323

potrzeba wiele pracy, aby połączyć wielość istniejących i potencjalnych etnografii walk z „wielkim porządkiem rzeczy”. W szczególności oporu wobec siły społecznej, której tendencja samozachowawcza opiera się na nieograniczonym pędzie do wywłaszczania, mierzenia, klasyfikowania, dyscyplinowania globalnego ciała społecznego i przeciwstawiania sobie pojedynczości poprzez pozbawianie środków do życia, aż do momentu ich efektywnego włączenia w wyścig, czego konsekwencją jest zagrożenie bytu kogoś innego (mechanizm ten nazywany jest „rynkiem”).

Omawiane tu kwestie można zatem sprowadzić do problemu: jak powiązać i produkować dobra wspólne w kontekście tak zróżnicowanych i wpisanych w konkretne miejsca walk, aby wytworzyć siłę społeczną, która zagrażałaby istnieniu kapitału i jednocześnie była w stanie oprzeć się na innym rodzaju dążenia samozachowawczego i praktyk wartościowania. Jest to jednak zbyt poważne pytanie, na które nie mogę udzielić tu odpo-wiedzi. Mogę jedynie zasugerować punkt wyjścia dla poszukiwań: „szczątki” jako warunek produkcji dóbr wspólnych i napięcie detritus-conatus („szczątki” – tendencja samozachowawcza) jako napędzająca ją siła.

przełożył Tomasz Leśniak

czące podmiotowości? Jak dochodzi się do tej „oceny”, jeśli nie poprzez zaanga-żowanie podmiotowości w ugruntowane w konkretnym kontekście polityczne procesy komunikacji, negocjacji i walki pomiędzy alternatywnymi praktykami tworzenia wartości?

Page 324: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 324

Massimo De Angelis

massimo De Angelis (ur. 1960) – uzyskał doktorat w zakresie ekonomii na University of Utah w 1995 roku i Laurea (włoski odpowiednik magi-sterium) z dziedziny nauk politycznych na Universita’ Statale di Milano w 1985 roku. Specjalizuje się w krytycznej ekonomii politycznej. Jest autorem wielu publikacji na temat teorii wartości, globalizacji, ruchów społecznych i politycznego czytania ekonomii. Ostatnia książka, The Beginning of History: Value Struggle and Global Capital, ukazała się w 2007 roku nakładem wydawnictwa Pluto Press.

Dane adresowe autora:Massimo De AngelisSchool of Law and Social Sciences (LSS)University of East LondonDocklands CampusUniversity Way, London E16 2RDe-mail: [email protected]

cytowanie:M. De Angelis, Grodzenia, dobra wspólne i „zewnętrze”, „Praktyka Teo-retyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/17.De_Angelis.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Massimo De AngelisTitle: Enclosures, commons and the ‘outside’ Summary: In this article, Massimo De Angelis examines the relationship between social struggles against capital’s enclosures, commons and capital. In particular, it is argued that these struggles can be viewed both as an obstacle for capital accumu-lation and „a process of production of an ‚outside’ of capital’s social relations”. Accor-ding to the author, diverse community struggles can give rise to alternative forms of value practices which can be interpreted as an „outside of capital”.Keywords: commons, enclosures, Luxemburg, value practices, the outside

Page 325: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

vaRia

Page 326: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 327: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Artykuł koncentruje się na prezentacji opublikowanej w 1929 roku rozprawy doktorskiej Hanny Arendt poświęco-nej pojęciu miłości u Augustyna (Der Liebesbegriff bei Augu-stin). Ekspozycja linii argumentacyjnej tej pracy służy do wykazania jej oryginalności w stosunku do filozofii Heideg-gera, będącej jednocześnie najsilniejszą inspiracją oraz obiek-tem krytyki. Arendt byciu-ku-śmierci przeciwstawia natal-ność, wywiedzioną właśnie z pism Augustyna. Pozwala to na odmienną koncepcję podmiotowości: Heideggerowski egocentryzm zastąpiony zostaje wielością.Widoczny w wysiłkach interpretacyjnych Arendt witalizm (w wersji proponowanej przez Agatę Bielik-Robson) skłania do obrony podmiotowości poszczególnej przed roztopieniem jej w Całości, zarazem forując wizję wspólnoty równych, budowanej dzięki rozpoznaniu kontyngencji conditio humana, a więc dzięki przezwyciężeniu roszczeń do wolności absolutnej. Rozważania w obrębie „sfery przedteologicznej” (Arendt) przybierają postać antropologii filozoficznej, stano-wiącej prolegomena do późniejszej twórczości Hanny Arendt. Spekulacje dotyczące pojęcia Boga są powiązane z odmiennymi ujęciami miłości bliźniego i dają się przełożyć na problem konstytucji podmiotu zależnego. Jego istotną cechą jest dialektycznie ujęta postawa wdzięczności, która z uznania zależności czyni pierwszy krok do jej przepracowa-nia. Odpowiada temu złożony stosunek do modernitas: wyczucie historyczności to pozycja strategiczna stanowiąca warunek udanej emancypacji.

Rafal/ Zawisza

Ocalic to, co sie da. Witalistyczna interpretacja rozprawy doktorskiej Hanny Arendt pt. O pojeciu mil/osci u Augustyna

Słowa kluczowe: Arendt, Augustyn, Bielik-Robson, nowoczesność, emancypacja, kontyngencja

Page 328: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Rafal/ Zawisza

praktyka teoretyczna 6/2012 328

Napisana pod kierunkiem Karla Jaspersa praca doktorska Hanny Arendt Der Liebesbegriff bei Augustin ukazała się drukiem wkrótce po obronie, w roku 1929. Od końca lat pięćdziesiątych Hanna Arendt pracowała nad korektą jej przekładu, sporządzonego przez Ernsta Bascha Ashtona, do jego publikacji jednak nie doszło. Wreszcie, w roku 1996, po dzie-sięciu latach żmudnej pracy Joanny Vecchiarelli Scott oraz Judith Che-lius Stark ukazała się wersja angielska1, która zawiera skrupulatnie wyróż-niony tekst oryginału i przeróbki, jakich Arendt dokonała w latach powojennych. W Polsce wczesna twórczość autorki Korzeni totalitaryzmu pozostaje jak dotąd niedoceniana, stąd podstawowym celem niniejszego artykułu będzie zwrócenie na nią uwagi2.

W dalszej kolejności będzie mi zależało na wskazaniu miejsca, jakie w rozwoju filozoficznym Arendt zajmuje praca o Augustynie, jak wyraźne piętno odcisnęła na jej dalszych poszukiwaniach i rozstrzygnięciach. O ile przeważnie duże znaczenie przypisuje się książce poświęconej losom Rahel Varnhagen, niemieckiej Żydówki żyjącej w epoce romantyzmu3, o tyle praca wcześniejsza bywa marginalizowana, określana jako „wysoce abstrakcyjna”4. Często stawia się jej też zarzut wtórności wynikającej z rzekomo niewolniczego trzymania się myśli Heideggera. Moim zamia-rem będzie jednak wykazanie, że już w rozprawie doktorskiej Hanna Arendt dokonuje decydującej rewizji jego filozofii5. Przede wszystkim

1 H. Arendt, Love and Saint Augustine, tłum. E. B. Ashton, red. i posłowie J. Vecchiarelli Scott, J. Chelius Stark, Chicago 1996. Tłumaczenie włoskie ukazało się w roku 1992, francuskie – 1999, hiszpańskie – 2001, zaś w roku 2003 pojawiło się nowe wydanie oryginału.

2 O znaczeniu rozprawy doktorskiej Arendt dla stworzonego przez nią poję-cia natalności [natality] wspomina jedynie Włodzimierz Heller, zob. tegoż, Han-nah Arendt: źródła pluralizmu politycznego, Poznań 2000, s. 22, 91.

3 H. Arendt, Rahel Varnhagen: the Life of a Jewish Woman, tłum. C. i R. Winston, New York 1974. Praca ta, mająca być rozprawą habilitacyjną, została prawie ukończona w 1933 roku. Nie udało się wówczas dokończyć dzieła, gdyż Arendt wyemigrowała z Niemiec. Końcowe rozdziały napisała na emigracji we Francji. Pierwszy raz całość ukazała się po angielsku w 1957 roku w Londynie. Dwa lata później pojawiła się wersja niemiecka pod tytułem Rahel Varnhagen: Lebensgeschichte einer deutschen Jüdin aus der Romantik.

4 C. Armenteros, Hannah Arendt, Rahel Varnhagen and the Beginnings of Arendtian Political Philosophy, “The Journal of Jewish Thought and Philosophy” 1999, Vol. 8, No. 1, s. 87. Na znaczenie przedwojennej twórczości Arendt naj-większy nacisk kładą Seyla Benhabib oraz Julia Kristeva, zob. S. Benhabib, The Reluctant Modernism of Hannah Arendt, Thousand Oaks 1996, J. Kristeva, Hannah Arendt: biografia, tłum. J. Levin, Warszawa 2007.

5 Przykładem jawnego nieporozumienia są opinie Richarda Wolina, który w ogóle dokonuje bardzo jednostronnej wykładni dzieła Arendt. Twierdzi on mia-

Page 329: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012329

Ocalic to, co sie da

w pracy tej Arendt fenomenowi śmiertelności przeciwstawia fenomen natalności, co umożliwia jej opracowanie odmiennej wizji upodmioto-wienia, opartej na radykalnym zerwaniu z dyktatem linearnego postrze-gania czasu.

Dokonując rekonstrukcji omawianego tu dzieła, będę starał się jed-nocześnie wskazywać na fragmenty najbardziej znaczące oraz polemiczne, podkreślając związki doktoratu Arendt z jej późniejszymi dziełami6. Analizy myśli Augustyna prezentuję przede wszystkim jako antropologię filozoficzną, poprzedzającą teorię polityczną (co Arendt nazywa „sferą przedteologiczną”7 [vortheologische Sphäre]). Idąc w ślad za Agatą Bielik-

nowicie, że praca o Augustynie w niewielkim stopniu ma związek z późniejszą twórczością autorki. Poza tym uważa, że sama koncepcja jej doktoratu była chybiona, nie można bowiem – zdaniem Wolina – „sekularyzować” myśli Augustyna, która była ostatecznie zakotwiczona w Bogu, zob. R. Wolin, Heidegger’s..., s. 42-43. Kuriozalna miejscami krytyka Wolina przechodzi nawet w niezamierzoną farsę. Pozwolę sobie zacytować w oryginale fragment, w którym autor wytyka Arendt grzech popełniany właśnie przez niego samego: „In a spirit of German-Jewish arrogance, she described Eichmann’s Israeli prosecutor, Gideon Hausner, as »a Galician Jew [who] [...] speaks without periods or commas... «”, zob. tamże, s. 54. Wolin wpada we własne sidła także wtedy, kiedy komentuje sprawę sprzedaży przez Heideggera rękopisów własnych prac, z czym filozof zwrócił się o pośred-nictwo do Arendt: „Unworldly in matters of »Geld«, where was he to turn for advice? To a Jew, of course”, zob. tamże, s. 49.

6 Joanna Vecchiarelli Scott wskazała m.in. na możliwy związek pracy nad korektą angielskiego tłumaczenia dysertacji o Augustynie z kontrowersyjnymi wystąpieniami Arendt w sprawie Little Rock oraz procesu Eichmanna, a także wpływ na kształt późniejszej polemiki z Gershomem Scholemem, zob. J. Vec-chiarelli Scott, Hannah Arendt Twenty Years Later: a German Jewess in the Age of Totalitarianism, “New German Critique” 2002, No. 86.

7 Niewykluczone, że Hanna Arendt tym sposobem chciała zająć stanowisko w głośnych w tamtych latach sporach dotyczących znaczenia teologii i jej związków z polityką, optując za ochroną „sfery spraw ludzkich” przed zewnętrzną legitymi-zacją. Jej późniejsze stanowisko wobec tezy o sekularyzacji nie było jasno sprecy-zowane ani dalece rozwinięte, aczkolwiek wiele świadczy na rzecz tego, że w polemice Carla Schmitta z Hansem Blumenbergiem poparłaby tego drugiego, zachowując jednocześnie – jak Heidegger czy Löwith – daleko posuniętą rezerwę wobec dokonań epoki nowożytnej. Znamienne, że postać Jezusa odczytuje Arendt w kategoriach ziemskich, ale przywraca językowi teologicznemu pewne znacznie, zachowując jego metaforyczny charakter: Jezus czyniący „cuda” jest zatem dla niej nauczycielem działania, podobnie jak Sokrates był dla ludzkości nauczycielem myślenia. Cuda nie są zjawiskiem ponadnaturalnym, lecz manifestacją transcen-dencji, jaką w obrębie świata jest sam człowiek, a właściwie jego zdolność ustana-wiania nowych początków (trzeba pamiętać, że Arendt studiowała u Rudolfa Bultmanna, protestanckiego teologa, który postawił sobie za cel demitologizację przekazu Ewangelii). Kwestia Wcielenia nie pojawia się explicite, inaczej niż

Page 330: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 330

Rafal/ Zawisza

-Robson, zaprezentuję „wczesną” Arendt w jej zmaganiach z greckimi inspiracjami w filozofii i teologii – zmaganiach toczonych w obronie witalistycznie pojętej podmiotowości poszczególnej, zależnej8. Wspie-ranie tej podmiotowości ma znaczenie dla etyki9. Ponadto odpowiada takiemu stanowisku wobec modernitas, które afirmuje jej emancypacyjny potencjał, nie rezygnując z postawy krytyczno-rewizjonistycznej, co możliwe jest dzięki dialektycznej postawie wdzięczności. W efekcie okaże się również, jak wiele owe „wysoce abstrakcyjne” rozważania dotyczące Boga, prowadzone przez Arendt wespół z Augustynem, mają wspólnego z powyższymi problemami.

Rozprawa doktorska była dla Arendt batalią o przezwyciężenie wpływu wywieranego przez jej wielkich mistrzów, przede wszystkim Heideggera10. Jej zdecydowany opór wywołał brak ujęcia intersubiek-tywności w Byciu i czasie: otóż Dasein ustanawia się i istnieje w sposób autentyczny jedynie w byciu-ku-śmierci, z kolei życie w relacjach [Mit-sein] przynależy wyłącznie do wymiaru nieautentyczności. Innymi słowy, autarkiczna11 konstrukcja podmiotowości uniemożliwia uznanie faktu

u Blumenberga, który w Arbeit am Mythos powadze i jednoznaczności Inkarnacji przeciwstawia oględność i zmienność właściwą mitowi jako instancji przychylnej ludziom. Na temat jego polemiki ze Schmittem zob. ich korespondencję, H. Blumenberg, C. Schmitt, Briefwechsel 1971-1978 und weitere Materialien, red. A. Schmitz, posłowie A. Schmitz, M. Lepper, Frankfurt am Main 2007, a także: P. Hohendahl, Political Theology Revisited: Carl Schmitt’s Postwar Reassessment,

“Konturen” 2008, Vol. 1 oraz P. Ifergan, Cutting to the Chase: Carl Schmitt and Hans Blumenberg on Political Theology and Secularization, “New German Critique” 2010, Vol. 37, No. 3.

8 Główną inspiracją pozostaje praca Agaty Bielik-Robson zatytułowana „Na pustyni”: kryptoteologie późnej nowoczesności, Kraków 2008, gdzie autorka wyostrza popadającą dziś w zapomnienie dychotomię między Atenami i Jerozolimą, która zasadniczo dzieli myśl współczesną: opcja tanatyczna mniej lub bardziej otwarcie reaguje na skończoność poszczególnego istnienia ludzkiego afirmacją śmierci, opcja witalistyczna bierze to istnienie w obronę. Tradycja hebrajska rozumiana jako religia życia skończonego pozostaje otwarta na przygodność i dlatego jako jedyna pozwala opowiadać się za „absolutnym prymatem principio individuationis nad wszelką principio participationis”, jaką oferują nowoczesne „kryptoteologie”, które rezygnują z koncepcji upodmiotowienia. A. Bielik-Robson, „Na pustyni”..., s. 532.

9 N. Curthoys, Hannah Arendt: a Question of Character, “New Formations” 2011, Vol. 71.

10 Agoniczną koncepcję twórczości polegającą na radzeniu sobie z wpływami prekursorów zaproponował w odniesieniu do rywalizacji poetyckiej amerykański krytyk literacki Harold Bloom, zob. tegoż, Lęk przed wpływem: teoria poezji, tłum. A. Bielik-Robson, M. Szuster, Kraków 2002.

11 Posługuję się tym słowem obok określeń „egocentryczny” czy „autocen-tryczny”. Sama Arendt, odnosząc się do „greckiego” wymiaru myśli Augustyna,

Page 331: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Ocalic to, co sie da

praktyka teoretyczna 6/2012331

dzielenia „świata” z innymi za równie ważny czy pierwotniejszy w stosunku do mojego własnego bycia-w-świecie12. Poza tym Arendt, wychodząc podobnie jak Heidegger od akceptacji faktu, że jej myśl pracuje w warun-kach skończoności, oponuje jednak przeciw absolutyzacji śmierci13.

Zasadniczym problemem wytropionym przez Arendt w dziele Augu-styna jest znaczenie, jakie przypisuje on bliźniemu. W gruncie rzeczy przybiera to postać przytaczanego przez nią w trzecim tomie Życia umy-słu pytania z platońskiego Eutyfrona: „[...] czy bogowie lubią to, co zbożne, dlatego że ono jest zbożne, czy też ono jest dlatego zbożne, że je bogowie lubią?”14. Ze względu na co istnieje miłość bliźniego? Odpo-wiedź, że ze względu na Boga, nie zadowala Arendt i wydaje się jej niebezpieczna, gdyż wówczas człowiek sam w sobie, taki, jaki jest, w swojej poszczególności, byłby niczym. Po drugie, nie wiadomo, w jaki sposób wyobrazić sobie miłowanie bliźniego, jeśli imperatywem pozostaje pogarda dla tego, co ziemskie. Jeśli miłość Boga wyprowadza poza świat, to miłość tu i teraz, w swym cielesnym, konkretnym wymiarze, pojawia się bez uzasadnienia, jak deus ex machina15. Zdaniem Arendt powyższe dylematy mają źródło w greckiej metafizyce, w której najważniejszą rolę odgrywa stosunek części do całości.

Dlatego decyduje się na poszukiwanie u Augustyna innego sposobu zaistnienia miłości bliźniego, który byłby właściwy tradycji biblijnej. Czyni to jednak na gruncie filozofii, odcinając się już na wstępie od warstwy dogmatycznej i poszukując sfery przedteologicznej16. W całej

pisała o Autarkieideal. Niemieckie odpowiedniki w niniejszym artykule pochodzą z pierwszego wydania dysertacji, zob. H. Arendt, Der Liebesbegriff bei Augustin: Versuch einer philosophischen Interpretation, Berlin 1929.

12 Hanna Arendt nie wspomina o ukończonej rok wcześniej (1928) habili-tacji Karla Löwitha, której zamiarem było odsunięcie Heideggerowskiej autarkii przez uczynienie Mitsein pojęciem pierwotniejszym od Dasein, zob. R. Wolin, Heidegger’s..., s. 246.

13 Zabiegi Arendt przypominają raczej proponowaną przez Agatę Bielik--Robson „strategię ukośną” w obliczu śmierci: z jednej strony nie idzie o to, by ją naiwnie negować (odwrócić wzrok), z drugiej – by się jej zbyt pochopnie poddać (patrzeć prosto w oczy) i oddać jej ostatnie słowo w sprawie ludzkiego życia, zob. A. Bielik-Robson, „Na pustyni”..., s. 269. W tym sensie podmiot witalistyczny to

„życie pouczone przez śmierć” – co nie znaczy, że posłuszne śmierci. „Pouczenie” w tym wypadku skutkuje oporem, a nie rezygnacją. Tamże, s. 533-534.

14 Platon, Dialogi, t. 1, tłum. W. Witwicki, Kęty 2005, s. 526, [za:] H. Arendt, Odpowiedzialność i władza sądzenia, tłum. W. Madej i M. Godyń, Warszawa 2006, s. 95.

15 Tejże, Love..., s. 35.16 Tamże, s. 5.

Page 332: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 332

Rafal/ Zawisza

dysertacji Arendt przyjmuje ryzykowną postawę opowiadania się jed-nocześnie „za i przeciw”, zarówno w stosunku do właściwego przedmiotu rozprawy, jak i zakamuflowanego przeciwnika, Heideggera. Arendt podejmuje się zatem rozważania myśli religijnej, traktując zarazem temat miłości w taki sposób, że transcendencja w jej interpretacji zostaje ujęta w kategoriach „światowych”, a pojęciu Boga przypisana zostaje funkcja uzależniona od analizy egzystencjalnej. Praca składa się z trzech części. Pierwszy rozdział opisuje filozoficzny model miłości Boga niewystarcza-jący do ukonstytuowania się miłości bliźniego; w drugim Arendt opiera się na chrześcijańskiej wykładni tego problemu odnoszącej się do Stwo-rzenia; rozdział trzeci zaś zamyka propozycja wyłuskania z pism Augu-styna takiego rozumienia caritas, które zakładałoby wspólnotę horyzon-talną [vita socialis], autonomiczną wobec Boga, co odpowiadałoby założeniu poszukiwania sfery przedteologicznej.

Doktorat Arendt zaczyna się od ustalenia podstawowych założeń antropologicznych Augustyna. W duchu greckiej tradycji filozoficznej zakotwicza on koncept miłości w pojęciu appetitus, co można oddać jako pragnienie, pożądanie – czy lepiej nawet jako dążenie czy popęd. Osta-tecznie przybrać może dwie postaci: niewłaściwą, przywiązaną do docze-sności [cupiditas] oraz właściwą, ulokowaną w miłości Boga [caritas]. Augustyn twierdzi, że życie doczesne [vita mortalis] jest podszyte lękiem przed utratą. Dopiero życie wieczne spełnia pragnienie bycia szczęśliwym, ponieważ nie przemija. Cupiditas to ulokowanie obiektu miłości poza sobą, zaś caritas to przedłużenie miłości własnej, chęci życia, która, napo-tkawszy barierę absurdalności śmierci, pragnie „dalej”, dochodząc do tego, że w istocie pragnie Boga jako gwaranta własnego istnienia17.

Ważne jest dla Arendt, że tak czy owak Augustyn godzi się na to, iż życie jest dobrem podstawowym i dla każdego z osobna najważniejszym. To, że pragniemy utrzymywać się w istnieniu, pośrednio zyskuje aprobatę Augustyna. Gdyby nie to dążenie, nawet jeśli inspirowane jest ono przez cupiditas, nie uświadomilibyśmy sobie, czego właściwie pożądamy, tzn. szczęścia bez kresu. Jako ludzie pochwyceni przez doczesność [dilectores mundi] smakujemy, czym życie jest i czym mogłoby być. Analizy pra-gnienia dokonane przez Arendt w pierwszym rozdziale jej rozprawy doktorskiej nie tylko są zadłużone w terminologii Heideggera, ale też do złudzenia przypominają fragmenty z Bycia i czasu dotyczące antycy-pacji śmierci oraz (nie)autentyczności egzystencji. Jest to zabieg zupełnie przemyślany: wskazanie na nietrafność tego ujęcia miłości to jednocze-sny atak na Heideggerowskie ujęcie Dasein jako egzystencjalnej monady.

17 Tamże, s. 9-10.

Page 333: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012333

Ocalic to, co sie da

To bowiem nie sama troska o samozachowanie przeszkadza Arendt, lecz deprecjacja „świata”, zewnętrzności, dokonująca się w projekcie analityki jestestwa wbrew obiecującej formule bycia-w-świecie, której równoważność członów wydawałaby się zapobiegać ucieczce w egocen-tryczną mojość. Tymczasem u Augustyna oba wymiary pragnienia (cari-tas i cupiditas) ujawniają zdolność człowieka do wiązania się ze światem, więcej – do ustanawiania go. Świat to z jednej strony „niebo i ziemia”, stworzony kosmos, z drugiej – „ludzie”18. „Świat jest tworzony jako świat ludzki nie po prostu za sprawą Boga, lecz dzięki dilectores mundi, to znaczy przez ludzi, którzy go kochają. Ich zaangażowana postawa prze-kształca niebo i ziemię w świat jako rzecz zmienną”19, czyli podległą ludzkiej woli.

Czasownik diligere, od którego wywodzą się owi dilectores, ma wiele znaczeń: „kochać”, „cenić”, „poważać”, „dzielić”, „sprzyjać”. Wszystkie one wiążą się z podkreślanym przez Arendt wysiłkiem troski o trwałość świata z uwagi na „kruchość spraw ludzkich”. Wskazują też na kontynu-owany w późniejszych jej pismach kurs antyromantyczny: odrzucenie

„tego, co społeczne” nie kończy się nostalgią za jakąś „naturalną” wspól-notą20. Słusznie zatem Margaret Canovan podkreśla, że stosunek Arendt do pojęcia światowości jest niezwykle złożony, gdyż paradoksalnie to, że bardziej niż Heidegger eksponuje ona dychotomię ziemia-świat, ostatecz-nie nie skutkuje utożsamieniem bycia w wielości z nieautentycznością21.

Wnioski wyciągnięte już w doktoracie z 1929 roku antycypują spo-sób, w jaki Arendt oceniała to, co stało się z myśleniem Heideggera w okresie jego niechlubnego akcesu do grona popleczników narodowego socjalizmu. Krytykowanej przez nią z uporem déformation professionnelle filozofów miałoby sprzyjać właśnie zafiksowanie na „ja” prowadzące do utraty świata, a tym samym zdrowego rozsądku, zdolności sądzenia. Seyla Benhabib przypomina, że wołanie z tak skrajnej samotności o jedność narodu i ziemi łatwo mogło przybrać ton naturalistyczno-

-mistyczny22.

18 Tamże, s. 65 i n.19 Tamże, s. 18. Oczywiście w stosunku do niezmiennego kosmosu. Okazuje

się, że stworzona przez Boga Ziemia nie jest jeszcze dla człowieka domem, a raczej pustynią. Można by podnosić, że to za sprawą grzechu pierworodnego, lecz argu-ment ten upada, jeśli weźmie się pod uwagę opisany w Genesis akt oswajania rzeczywistości w geście nadawania nazw.

20 M. Canovan, Hannah Arendt: a Reinterpretation of Her Political Thought, Cambridge 1994, s. 243-249.

21 Tamże, s. 106 i n.22 S. Benhabib, The Reluctant..., s. 54-55, 105. Należy dodać, że dla Arendt

Page 334: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Rafal/ Zawisza

praktyka teoretyczna 6/2012 334

Wracam do wątku podjętego wcześniej, mianowicie dążenia do utrzy-mania się w istnieniu. Otóż mimo że Arendt ostatecznie odrzuci grecki sposób ujmowania miłości bliźniego na tym dążeniu osadzony, nie zane-guje zupełnie owego appetitus. Co ciekawe, będzie właśnie używała antymanichejskich argumentów chrześcijańskich wymierzonych w obró-cenie się podmiotu przeciw samemu sobie, wykazując zatrucie myśli Augustyna wpływem metafizyki Plotyna. Warto w tym miejscu wspo-mnieć o znamiennej krytyce Nietzschego i Heideggera zawartej w Woli. Arendt nie daje się przekonać do konceptu wiecznego powrotu, uznając cykliczność za niezgodną z jakimkolwiek pojęciem woli23. Następnie zabiera się do omówienia słynnego „zwrotu” [Kehre] Heideggera. Zda-niem Arendt, proponowana przez Heideggera strategia Gelassenheit, czyli wygaszania chcenia, nie jest adekwatnym remedium na destrukcyjny potencjał woli. Utożsamiając wolę z żądzą panowania, autor Bycia i czasu z wyniosłą pogardą wycofuje się z myślenia o faktyczności, co wiąże się z niespotykaną w historii myśli – jak ocenia Arendt – „deprecjacją instynktu samozachowawczego”24.

W przypadku Augustyna odpowiada temu dualistyczny, gnostycki ideał samoofiarowania, wynikający z uprzedniego przyjęcia immanent-nej koncepcji miłości. Tak jak początkowo podmiot jest niewłaściwie przywiązany do swego doczesnego życia, tak później – po zderzeniu z barierą śmierci – to samo dążenie do utrzymania się w istnieniu skutkuje wyrzeczeniem się siebie i świata ze względu na możliwość życia wiecznego. Co prawda ortodoksyjnie chrześcijańska doktryna zbawienia także bazuje na teorii dwóch światów – której Arendt żadną miarą zaakceptować nie może – lecz pragnienie zjednoczenia z Bogiem równoważone jest w niej nakazem miłości bliźniego już tu i teraz. Autocentryzm modelu dualistycznego (Arendt mówi o wpływach sto-ickich i neoplatońskich) sprawia, że kryterium miłości Boga nie jest Bóg, ale wieczne trwanie „ja”25. Nie sposób afirmować innego w jego poszczególności, skoro odrzuca się własną osobność, skoro rezygnuje się z zajmowania miejsca. „Nienawiść w stosunku do siebie nie jest tym samym, co chrześcijańskie zaparcie się siebie, które wyrasta

nie była to sprawa jakiejś tajemniczej alchemii idei. Musiałaby ona nie być myśli-cielką kontyngencji, by utrzymywać, że poparcie dla nazistów wyrażone przez Heideggera wynikało w sposób prosty i konieczny z takiego a nie innego sformu-łowania analityki Dasein. Z drugiej jednak strony na pewno ten gest polityczny ułatwiło.

23 H. Arendt, Wola, tłum. R. Piłat, Warszawa 1996, s. 234.24 Tamże, s. 268.25 Tejże, Love..., s. 30.

Page 335: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012335

Ocalic to, co sie da

z uważności wobec istnień stworzonych, poddanej wezwaniu Stwórcy do posłuszeństwa w wierze”26.

Kiedy Augustyn pozostaje pod wpływem filozofii greckiej i gnozy dualistycznej, nie jest w stanie wykrzesać z siebie koncepcji podmiotu na miarę człowieka27 – takiej, która sprzyjałaby napięciu charakterystycz-nemu dla istnienia principium individationis: w doczesności panuje według niego radykalne oddzielenie od świata i bliźnich, w wieczności zatracenie się w Całości, Byciu, nazywanym nie wiedzieć czemu Bogiem. Doczesność zostaje napiętnowana en bloc. Arendt piętnuje taki obraz conditio humana, uznając go za „pseudochrześcijański”. Twierdzi, że pogarda wobec świata nie ma proweniencji biblijnej, lecz wynika ze stoickiego ideału samowystarczalności. Dochodzi do tego wpływ neo-platonizmu: Plotyn uważał, że wolność osiąga się dzięki vita contempla-tiva, natomiast działając – nie jesteśmy wolni28. Arendt dostrzega nie-bezpieczeństwo absolutystycznej definicji wolności, która nie przystaje do dynamiki życia podmiotu zależnego. Więcej, staje się dla niego nisz-cząca, stawiając wymagania, którym sprostać mógłby jedynie, jeśli w ogóle, w obszarze myślenia. Myślenie jednak nigdy ani nie jest tożsame z działaniem, ani nie może go zastąpić, ani też być dla niego miarą. Nic dziwnego, iż gotowość do samozatraty to rewers radykalnie pomyślanej vita contemplativa.

W drugim rozdziale swej dysertacji Arendt zwraca uwagę na to, że Augustyn – kiedy pozostaje w obrębie greckiej hierarchii kosmolo-giczno-ontologicznej – „zapomina” o Stworzeniu. Analiza rangi idei creatio ex nihilo oraz łaski pozwala na odwrócenie ruchu podmiotu, który oprócz dążenia „ku” potrafi dzięki pamięci [memoria] odnieść się do początku, poszukiwać siebie w kierunku przeciwnym, niż suge-rowałby to „naturalny”, biologiczny rytm z wektorem skierowanym ku śmierci.

26 Tamże, s. 30-31. Na ten sam wątek wskazuje Agata Bielik-Robson, przy-wołując za Franzem Rosenzweigiem występujący w tradycji mistycznej motyw

„człowieka zajmującego miejsce” [Platzhalter], będącego conditio sine qua non wszelkiej etyki. A. Bielik-Robson, Romantyzm: niedokończony projekt. Eseje, Kraków 2008, s. 133, 177-178. Wydaje się, że na tym przekonaniu Arendt mogła oprzeć koncepcję „prawa do posiadania praw”.

27 Celowo używam frazy „na miarę człowieka”, bowiem u „greckiego” Augu-styna występuje figura homo ordinatissimus, odpowiadająca istnieniu części wobec całości. Ideał ten właściwy był antycznej wizji nieskończonego kosmosu, która – jak upiera się Arendt – implikuje nieistotność poszczególnych narodzin i śmierci, zob. H. Arendt, Love..., s. 61, 65, 75.

28 Tamże, s. 21.

Page 336: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 336

Rafal/ Zawisza

Podjęcie tematu łaski nie oznacza, że Arendt wyciąga pojęcie Boga jako kartę przetargową w sporze z Heideggerem. Stawka tej gry jest innego rodzaju. Chrześcijańskie rozumienie łaski podsuwa prawie gotowy model podmiotowości zależnej, która nie istnieje na zasadzie causa sui. Przeciw deifikacji śmierci i wiecznemu cyklowi powstawania i ginięcia Arendt wysuwa koncepcję natalności29. Ludzki sposób przychodzenia na świat to narodziny. I od tego punktu wypadałoby zacząć myśleć, skoro jednak dla każdego myślącego podmiotu jest już „po fakcie”, trzeba w takim razie myśleć „ku” niemu. W tekście pochodzącym z lat siedemdziesiątych Arendt lakonicznie, acz dobitnie mówi: „[...] bez faktu narodzin nie wiedzielibyśmy nawet, czym jest nowość, wszelkie »działanie« byłoby albo zachowaniem, albo utrzymywaniem się przy życiu”30.

By oddać sprawiedliwość Heideggerowi, trzeba podkreślić, że Bycie i czas to gest dramatycznego sprzeciwu wobec odziedziczonej po wieku dziewiętnastym maniery uprawiania humanistyki jak zoologii. Jego ana-lizy czasowości zmierzają przeciw utożsamianiu czasu świata i czasu życia. W dysertacji Arendt zarzuca jednak Heideggerowi zbyt duże przywiąza-nie do linearności, do „naturalnego” biegu rzeczy. Spór rozgrywa się, jak mi się zdaje, wokół subtelnej, acz decydującej różnicy w potraktowaniu kondycji „rzucenia” [Geworfenheit]. U Heideggera dramat obcej uprzed-niości, stojącej za Dasein, zostaje zapomniany i na zawsze odsunięty, po czym podmiot rzuca się „w przód”, w świat możliwości31. Ta ucieczka podszyta jest uznaniem nieodłączności, doskonałej bliskości jestestwa i świata, skoro ono „już zawsze” się w nim znajdowało. Zapomnienie to można by równie dobrze oddać w języku psychoanalizy jako wyparcie,

29 Fragmenty o natalności rozwinęła Arendt w latach sześćdziesiątych, kiedy trudniła się poprawianiem i uzupełnianiem angielskiego przekładu. Chodzi szcze-gólnie o wątek wdzięczności za dar życia oraz uznanie narodzin za ontologiczną bazę działania (co było powtórzeniem tezy, jaka pojawiła się w Kondycji ludzkiej w roku 1958). H. Arendt, Love..., s. 146. W żadnym stopniu nie umniejsza to znaczenia niniejszego wywodu, jako że sama konstrukcja doktoratu Arendt wska-zuje na rangę, jaką już wówczas przypisywała natalności skonfrontowanej z Heideg-gerowskim ukierunkowaniem na śmiertelność.

30 Tejże, O przemocy: nieposłuszeństwo obywatelskie, tłum. A. Łagodzka, W. Madej, Warszawa 1999, s. 105. Ważność fenomenu narodzin dla Arendt naj-dobitniej oddaje zdanie, jakie zapisała w Dzienniku myśli: „Pragnienie ziemskiej nieśmiertelności jest bluźniercze nie dlatego, że chce skasować śmierć, lecz dlatego, że neguje narodziny”, [cyt. za:] A. Bielik-Robson, „Na pustyni”..., s. 269.

31 Zbliżoną interpretację odnaleźć można w powojennym tekście Arendt pt. What is Existenz Philosophy? (1946), w którym autorka poddaje filozofię Heideg-gera surowej krytyce, odnosząc się także do jego postępowania za czasów nazizmu. Tekst dostępny jest po polsku w zbiorze Salon berliński i inne eseje.

Page 337: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Ocalic to, co sie da

praktyka teoretyczna 6/2012337

tym bardziej, że dla Augustyna memoria to właściwie świadomość funk-cjonująca jako pamięć32.

„Dla Augustyna bycie i czas to przeciwieństwa”33 – tym zdaniem Arendt inauguruje zasadniczą rewizję założeń ontologii fundamen-talnej Heideggera. Wyśledzonemu przez Augustyna pragnieniu anty-cypującemu przyszłe spełnienie [appetitus] odpowiada Sein-zum-Tode. Śmierć staje się kategorią centralną dla podmiotowości: autentyczność zostaje zakotwiczona w osobistym, intymnym wręcz odniesieniu do własnej skończoności. Nieprzypadkowo zatem Arendt już na początku rozważań z pierwszego rozdziału przypomina, że to właśnie pod wpły-wem śmierci przyjaciela Augustyn „stał się pytaniem dla samego siebie” [quaestio mihi factus sum], co w konstelacji Heideggera nie miałoby racji bytu: śmierć cudza nigdy nie znaczy tyle, co własna.

Dzięki zwrotowi ku natalności, powrotowi do początku, logika pragnienia wybiegającego w przyszłość zostaje przełamana i wzboga-cona. Jeśli ten ruch spotyka się z odmową, dla Augustyna-chrześcija-nina oznacza to pychę [superbia]34, dla Arendt – tak czy inaczej prze-formułowany ideał samowystarczalności, czyli niedojrzałość polegającą na niezdolności do uznania, że jest się podmiotem zależnym. Inwer-sja czasu pozwala na inną koncepcję upodmiotowienia oraz dowar-tościowanie działania jako zdolności inicjowania czegoś, co inaczej by nie powstało. Poza tym „[...] pamięć przemienia przeszłość w przy-szłą możliwość”35. Nie chodzi oczywiście o możliwość odwołania tego, co minione, lecz o kończącą się tylko wraz ze śmiercią szansę na nadanie temu nowego znaczenia, opowiedzenia historii [storytelling] jeszcze raz.

Tylko odniesienie do początków ustanawia podmiot jako „świadomą całość”36. W myśleniu Augustyna oznacza to, że powrót stworzenia do Stwórcy jest jedynym sposobem powrotu do siebie. Uznanie zależno-ści to uświadomienie sobie, że wyłoniliśmy się z nicości (był czas, kiedy nas nie było), choć nie powstaliśmy z niczego (nasze narodziny poprze-dziło istnienie świata oraz zamieszkujących go przodków). Stworzenie nie jest zatem ani Byciem, ani nie-Byciem, lecz istnieje w relacjach37.

32 Tejże, Love..., s. 47.33 Tamże, s. 29.34 Tamże, s. 50.35 Tamże, s. 48.36 Pamięci daje Arendt przewagę nad antycypacją przyszłości: „[...] to pamięć,

a nie oczekiwanie (na przykład, oczekiwanie śmierci, jak w podejściu Heideggera) udziela jedności i całości ludzkiej egzystencji”. Tamże, s. 56.

37 Tamże, s. 50-52.

Page 338: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 338

Rafal/ Zawisza

Arendt oparcia dla kruchego istnienia ludzkiego szuka w nicości, jed-nakże nie po to, by tę nicość jako taką afirmować, a tylko widzieć w niej warunek zaistnienia świadomości bycia odrębną całością38, dla której bardziej pierwotna od przynależności jest poszczególność. „[...] prawdziwie pozytywny aspekt naszej istotowo śmiertelnej egzystencji leży w owym »jeszcze nie« naszego bycia, to znaczy w tym, co nas poprzedza. Istniejemy wyłącznie o tyle, o ile odnosimy się wprost do »przed« i »jeszcze nie« naszego istnienia”39. Negację akcentuje Arendt w jej wymiarze poprzedzającym, w przeciwieństwie do Heideggera, który bardziej podkreśla moment rozproszenia wraz z ustaniem życia. Opowiadając niby tę samą historię o śmiertelnikach, Arendt dokonuje radykalnej translacji. Jej wyobraźnia sięga po metaforykę i obrazowa-nie godne tej, która sprzyja [diligens]: zarówno światu, jak i nowona-rodzonemu. Rozpamiętywanie początku to gest odwracający myślowo siły unicestwienia, dlatego, że memoria to wytrwała praca zbierania [recollectio]40.

Przeciwstawienie modelu creatio ex nihilo greckiej idei kosmosu pozwala wyzyskać nieodwracalny wymiar czasu dla ujednostkowienia podmiotu. Natomiast „część całości nie ma początku, do którego może się zwrócić”41. Arendt daleka jest od tego, by stawiać model creatio ex nihilo jako wzór do naśladowania. Stąd interpretacja Augustyńskich pojęć principium i initium. Pierwsze z nich dotyczy stworzenia świata i czasu, drugie – człowieka. To principium jest właściwym creatio ex nihilo. Natomiast istota initium, wyróżniona pozycja ontologiczna tej zasady, wynika z faktu, że jedynie człowiek może żyć tak, by zapobiegać wiecznemu powrotowi tego samego, wyłaniać się z porządku przyrod-niczych determinizmów i ustanawiać nowe początki. Wszystko dlatego, że sam jest nowym początkiem, initium42. Z Augustyńskich interpreta-cji obecnej w Liście do Rzymian dialektyki prawa i łaski Arendt wyczytuje jeden jeszcze wątek: śmiercionośną siłę nawyku [habitus], któremu prawo

38 Podobną myśl można znaleźć u Rosenzweiga – bez śmierci nie byłoby ani indywiduacji, ani dialogicznej relacji z Bogiem, stanowiącej istotę objawienia, zob. A. Bielik-Robson, „Na pustyni”..., s. 524. Skądinąd wiadomo, że lektura Gwiazdy zbawienia wywarła na Hannie Arendt spore wrażenie. Miała stamtąd zaczerpnąć swój specyficzny język, jakim opisywała przestrzeń publiczną („bycie we wspól-nocie”, „kruchość spraw ludzkich”), zob. L. Adler, Śladami Hannah Arendt, tłum. J. Aleksandrowicz, Warszawa 2008, s. 34.

39 H. Arendt, Love..., s. 73.40 Tamże, s. 48-49.41 Tamże, s. 62.42 Tamże, s. 55.

Page 339: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Ocalic to, co sie da

praktyka teoretyczna 6/2012339

jest przydane jako przeciwnik w tym celu, by wyrywać człowieka z gnuśnego samozadowolenia, ukołysania cykliczną melodią natury, by zapobiec pokusie powrotu do raju i obudzić sumienie przez wskazanie oddalenia od Boga43.

I tak jak kondycja bytu stworzonego [Kreatürlichkeit] powinna, zda-niem Arendt, skłonić człowieka, by poszukiwał dla siebie innych dróg niż naśladowanie creatio ex nihilo, tak też w przypadku miłości bliźniego niemalże explicite powiada ona, że właściwy nakaz brzmi: „Nie idź w ślad Boga!”. Ponieważ „[...] to »jak Bóg« niszczy wszelkie ludzkie miary oraz oddziela miłość bliźniego od wszelakiej miłości cielesnej”44. Jeśli kocha się kogoś jako „stworzenie Boże”, to, kim ten ktoś jest, staje się tak dalece nieważne, że on sam umyka nam, a świat staje się pustynią nierozróżnialności. Przestroga skierowana przez Arendt zostanie powtó-rzona w pracy o Rahel Varnhagen: oby nigdy nie kochać bardziej samej miłości od jej właściwego obiektu. Przykazanie właściwe postawie wobec bliźniego brzmi: „nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”45. Warto zauwa-żyć, że formuła ta przełamuje izolację, nie ustanawiając jednocześnie imperatywu jedności czy solidarności, choć ich nie wyklucza. Dotyczy bowiem kwestii najbardziej fundamentalnych, które mogą być wzboga-cone dodatkowymi wskazaniami, niekoniecznie stricte chrześcijańskimi.

Przyglądając się odpowiedzi na zadane przez Augustyna pytanie „Kto jest moim bliźnim?” [Proximus quis], na które odrzekł: „Każdy człowiek” [Omnis homo], Arendt wychwytuje istotną dwuznaczność. Można tę odpowiedź rozumieć w ten sposób, że wszyscy są sobie równie bliscy, to znaczy łączy ich abstrakcyjna jakość bycia człowiekiem. Wersja druga głosiłaby, że wszyscy są braćmi, dlatego nie mam prawa sądzić i wybie-rać spomiędzy nich. Dopiero ten punkt widzenia spełnia warunek nie-zmiernie ważny dla Arendt, mianowicie ukierunkowanie na „konkretną poszczególność”46. Podkreśla ona także mocno, że niezależnie, którą z tych wersji brać po uwagę, obie traktują miłość bliźniego inaczej niż pragnienie.

Ostatnią część swej dysertacji poświęca Arendt rozwinięciu pomysłu na wspomnianą wcześniej wizję wspólnoty [societas] ustanawiającej się bez odniesienia do Boga. Pomocny w jej konstytucji ponownie okazuje się ruch wstecz, co prowadzi do Adama jako ojca grzesznej ludzkości.

43 Autorki komentarza uważają, że uwagi o nawyku wyprzedzają poglądy Arendt na kwestię bezmyślności Adolfa Eichmanna. Tamże, s. 120.

44 Tamże, s. 94.45 Tamże, s. 39.46 Tamże, s. 43.

Page 340: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Rafal/ Zawisza

praktyka teoretyczna 6/2012 340

Arendt wyczytuje z tej genealogii pewien interesujący ją fragment, który według niej nie traci na wartości poza rodowitym kontekstem.

Obstawanie przy „konkretnej poszczególności” nie równa się miłości ze względu na dane cechy, talenty, osobliwości – chodzi tylko o to, by nie tracić ich z oczu w kontakcie z człowiekiem, który dla Arendt stanowi dynamiczne, cielesno-duchowe integrum. Jak jednak podkreślała w ostat-nim swoim dziele, czyste, nagie życie nie może być podstawą etyki i polityki47, bowiem – wbrew tradycji oświeceniowej – z urodzenia nie jesteśmy równi, dopiero wtórne uznanie równości w domenie wspólnego świata tę równość gwarantuje. Przedmiotem zainteresowania nie jest więc ani abstrakcyjna idea człowieka pozbawiona predykatów, ani też każdy z osobna w pełni swej wyjątkowości – splendorowi tejże przezna-czona jest inna przestrzeń. Dawni myśliciele poszukiwali równości, czę-sto za jej gwarantkę obierali śmierć albo Boga, natomiast Arendt odsuwa ten wybór jako niepolityczny, a więc w zasadzie nieludzki48.

Jeśli poszukujemy warunków równości dla societas, to musi temu towarzyszyć świadomość, że nie wynikają one „z natury”. Zależą od uznania ludzkiego, ponawianego w określonym czasie i miejscu. Zabieg Arendt wykonany na analizach Augustyna odsłania żywioł historycz-ności, właściwy człowiekowi zamieszkującemu civitas terrena. Ta ziem-ska rzeczywistość ma kształt współzależności, sieci wzajemnych zobo-wiązań opartych na zaufaniu, na zawierzeniu wypróbowywanej mocy przysięgi. Nie jest to spotkanie z Innym na pustyni, abstrahujące od kontekstu społecznego. Jednak z drugiej strony Arendt mówi wprost, że nie jest to równość ludzi, którzy po prostu żyją razem49. Genealo-giczny wywód od wspólnego przodka – rozpatrywany czy to z punktu widzenia biblijnego, czy nauk przyrodniczych – wcale nie stanowi argu-mentu rozstrzygającego bądź fundującego. Z samych narodzin jeszcze nic nie wynika i dlatego Arendt mówi, iż nagie życie nie stanowi fun-damentu dla polityczności. Nic nie stoi na przeszkodzie temu, by z uznania nagiego życia za Grund konsekwentnie wyprowadzić skrajny, krwiożerczy rasizm50.

47 Tejże, Odpowiedzialność..., s. 82.48 Tejże, Kondycja ludzka, tłum. A. Łagodzka, Warszawa 2000, s. 235.49 Tejże, Love..., s. 103. 50 Seyla Benhabib zwraca uwagę na to, że choć kondycja natalizmu pozwala

wytrącić podmiot z jego „pierwotnego narcyzmu”, to nie prowadzi automatycznie do równości, a nawet jej przeczy. Relację etyczną Arendt ujmuje zatem jako uważ-ność, dystans pozbawiony intymności. S. Benhabib, Identity, Perspective and Narrative in Hannah Arendt’s Eichmann in Jerusalem, “History and Memory” 1996, Vol. 8, No. 2, s. 54.

Page 341: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012341

Ocalic to, co sie da

Powoływanie się na conditio humana to jedyna i trudna droga. A czym jest naznaczona ta kondycja, jeśli nie kontyngencją? I co to oznacza? „Wspólnota wszystkich ludzi między sobą wywodzi się od Adama i ustanawia świat; zawsze poprzedza ona jakiekolwiek państwo Boże [civitas Dei]. Jest to preegzystująca wspólnota, w której każdy poszczególny człowiek przychodzi na świat”51. Społeczność adamitów pochodzi zatem nie tyle w pierwszym rzędzie od Boga (choć linearna lektura historii biblijnej taką perspektywę wyróżnia), ile od Adama i nie zależy od Boga, lecz wspiera się na wzajemnych zobowiązaniach. Jej kruchą podstawą jest brak podstaw, brak gwarancji, co uniemoż-liwia stworzenie post factum jakiegoś uprawomocnienia zewnętrznego.

„Niezależność świata od Boga bazuje na historyczności, to jest, na własnym początku ludzkości, który posiada swoją legitymizację”52. Arendt posuwa się nawet do stwierdzenia, że wiara w Chrystusa jest dla wspólnoty czymś wtórnym, zaś decydujące znaczenie ma uznanie dla natalności jako początku53. Skończoność rozważa się nie od strony śmiertelności, gdyż wspólnota losu pod postacią śmierci jest antypo-lityczna.

Ujmowanie zakładania wspólnoty oraz działania jako initium ma tę zaletę, że nie roztapia jednostkowości w całości, choć uznaje jej przy-należność do rozmaitych porządków rzeczywistości. Arendt podkreśla, że jednostka jako przedstawicielka gatunku ludzkiego jest istotą wyłącz-nie ziemską, zaś tylko dzięki niepowtarzalności może poszukiwać swego

„skąd” poza światem54. Dokonuje się tu trudne do wyjaśnienia przesu-nięcie: życie gatunkowe to bycie częścią całości, wynikanie, pojawianie się kolejnych egzemplarzy, zaś patrzenie na siebie jako byt poszczególny to świadomość, że istnieje się jeden raz i że tylko do jakiegoś stopnia jest się skutkiem, a od jakiegoś momentu istnieje szansa na samostano-wienie. Momentem tym jest inicjacja w kulturę czy – jak Arendt będzie mówiła później – w przestrzeń publiczną, która oferuje powtórne naro-dziny. Przygoda z ideami, tekstami i tradycjami, branie udziału w spo-rach, obstawanie za czymś – oto po Cyceroniańsku rozumiana huma-nitas, czyli umiejętność dobierania sobie towarzystwa pośród ludzi

51 H. Arendt, Love..., s. 103. 52 Tamże. 53 Tamże, s. 107. 54 Tamże, s. 104. Arendt uznaje pozorność kłopotu ujmowania początku

człowieka raz jako jednostki, raz jako rodzaju na gruncie filozofii Augustyna: „Chociaż spotkanie z innym odbywa się tylko dlatego, że oboje przynależymy do rodzaju ludzkiego, staje się on naszym bliźnim tylko za sprawą indywidualnej separacji w obliczu Boga”. Tamże, s. 112.

Page 342: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 342

Rafal/ Zawisza

i myśli, która jest jednocześnie wolnością od absolutów i ucieczką od nihilizmu55.

Chciałbym teraz uwydatnić nieoczywiste sposoby rozumowania, na jakich wzniesiona zostaje Arendtowska opowieść o świecie wspólnym, by pokazać jego warunkowy, zależny, kontyngentny charakter. Innymi słowy, jak w warunkach nihilizmu uniknąć pochwały nicości, jak uza-sadnić trud podejmowania starań na nowo, mimo braku przekonania o ostatecznej celowości, która mogłaby zadekretować nasze wybory, odsuwając pytania o ontodyceę.

Gest Arendt staje się bardziej zrozumiały, gdy wesprzeć go obserwa-cjami poczynionymi przez Hansa Blumenberga. Widzieliśmy, jak kło-potliwym, niebezpiecznym i w gruncie rzeczy obcym tradycji biblijnej konceptem jest Bóg jako summum bonum. Blumenberg śledził drogę rozwoju tej idei, dochodząc do odkrycia zdumiewającego paradoksu: oto ten Bóg, w którym skumulowało się najwyższe dobro i tylko dobro, przeistacza się w późnośredniowiecznym nominalizmie w straszliwe monstrum, którego echem pozostanie „złośliwy demon” nawiedzający umysł Kartezjusza. Tak skrajna inwestycja teologiczna, oddanie wszyst-kiego Bogu, powoduje spustoszenie na gruncie antropologii. Człowiek wywłaszcza się, wycofuje z należnych mu pozycji i poświęca się w cało-ści, stając wobec nieobliczalnej potęgi. Nie ma już mowy o żadnym przymierzu. Bóg może wszystko56.

Ten sam problem koncepcyjny odkryła Arendt, dochodząc do nie-możliwości pomyślenia miłości bliźniego w odniesieniu do Najwyższego Dobra. I zdaje się podążać tym tropem, który później, głównie w Arbeit am Mythos57, obierze Blumenberg: to, że nie bierzemy Boga na poważnie, nie oznacza, że powinniśmy się od niego zupełnie odwrócić. A to dlatego, że zbyt dużo wysiłku włożono w pracę nad pojęciem Boga, i chcąc wypro-wadzić emancypację z poczucia historyczności, trzeba dobrze rozeznać się we własnej sytuacji, ta zaś dziejowo uwikłana jest w recepcję mitów, historię pojęć i cały Zivilisationsprozess. Jest to chytra strategia „trzyma-nia Boga na dystans”, podjęcie wyzwania do walki o samostanowienie

55 Tejże, Między czasem minionym a przyszłym: osiem ćwiczeń z myśli politycz-nej, tłum. M. Godyń, W. Madej, Warszawa 1994, s. 264-266.

56 Analizy przełomu nowożytnego Blumenberg zawarł w pracy Die Legiti-mität der Neuzeit. W nieopublikowanym jeszcze tekście pt. Cogito, albo narodziny nowoczesności z ducha gnostyckiego paradoksu: Hansa Blumenberga lektura Karte-zjusza Agata Bielik-Robson reinterpretuje, poniekąd na przekór Blumenbergowi, dramatyczny gest autoasercji [Selbstbehauptung], na jaki musiał zdobyć się nowo-czesny podmiot zagrożony unicestwieniem przez Boga „zbyt dobrego”.

57 H. Blumenberg, Arbeit am Mythos, Frankfurt am Main 1979.

Page 343: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012343

Ocalic to, co sie da

[Selbstbehauptung], odzyskania na nowo owej sfery przedteologicznej, określonej przez elementy składające się na kondycję ludzką.

Owo obecne u Arendt Kantowskie wyczucie tego, co możemy wie-dzieć, sprawia, że można by jej postawie nadać za Kristevą miano „sub-telnego ateizmu”58. Subtelnego, gdyż daleko mu do ateizmu resenty-mentalnego, który po śmierci Boga zamienia się w ducha czystej negacji i z sadystyczną furią zabiera się do radykalnej dekonstrukcji. Przeciwnie, wrażliwość witalistyczna, której nieobce jest poczucie zarówno siły, jak i słabości, skłania Arendt do chronienia tego, co można jeszcze ocalić. Nie miejsce tu na rozważanie niejednoznacznej kwestii religijności Hanny Arendt59. Obrany przez nią powrót do sfery przed-teologicznej pozwala jednak podjąć pojawiający się w jej pismach temat wdzięczności. W wywiadzie udzielonym niemieckiej telewizji w roku 1964 przyznała, że życie uważa za dar, i że jest wdzięczna za to losowi60. Ten motyw pojawił się w jej powojennej twórczości i zapewne pozostaje

58 J. Kristeva, Hannah Arendt..., s. 104.59 W „Przeglądzie Politycznym” ukazała się ostatnio niezwykła relacja Hansa

Jonasa, jaką wysłał on do pierwszego męża Hanny Arendt, Günthera Andersa. Cytuję in extenso: „W ostatnim roku nadarzyła się [...] okazja, podczas której Hannah zdjęła maskę i złożyła wobec mnie osobistą deklarację. Rok wcześniej odbył się u niej pewien wieczorek z udziałem jedynie Mary McCarthy, jej przy-jaciółki odwiedzającej Stany Zjednoczone, Lore [tj. żony Jonasa], a także moim własnym. Wywiązała się dyskusja na temat religii i ateizmu, która przerodziła się w wymianę zdań między mną a wspomnianą damą (katoliczką). Ta ostatnia osoba nader emocjonalna, wciągnęła mnie w filozoficzną dyskusję, by naraz zapytać mnie wprost: »Czy wierzy Pan w Boga?«. Był to moment zapierający dech w piersiach. W 999 przypadkach na 1000 uznałbym to pytanie za bezczelne i odpowiedziałbym w wymijający sposób, lecz teraz byłem już na tyle osobiście zaangażowany w rozmowę, że szybko podjąłem decyzję i odpowiedziałem »Tak«

– co sprawiło, że wszyscy, włącznie ze mną, zamilkli na dwie minuty. Taktowne poczucie zawstydzenia sprawiło, że zaczęliśmy rozmawiać o innych sprawach. To w charakterze tła. Gdy jakiś czas potem rozmawiałem z Hannah – nie pamiętam już, w jaki sposób rozmowa zeszła na te tematy – patrząc mi dosłownie prosto w oczy, Hannah powiedziała z wielką powagą i olbrzymim naciskiem: »Zawsze wierzyłam w Boga i nigdy nie wątpiłam w Jego istnienie – być może była to jedyna trwała rzecz w moim życiu«. »Ależ Hanno«, wykrzyknąłem, »dlaczego więc wów-czas, gdy ja przyznałem się do wiary w Boga, ty zamilkłaś zawstydzona, ewident-nie odrzucając moje słowa?«. »Och nie« odparła, »zawstydziło mnie to, że ty to powiedziałeś«. [...] Takie są fakty, które przekazuje tak, jak je pamiętam – Pan zaś zrobi z nimi, co Pan zechce”. Hans Jonas do Günthera Andersa, 1 marca 1976, [cyt. za:] Ch. Wiese, Bez miłości do narodu żydowskiego?, „Przegląd Polityczny” 2011, nr 109/110, s. 182.

60 Co pozostaje?: Günther Gaus rozmawia z Hannah Arendt, tłum. J. Kałążny, „Przegląd Polityczny” 2002, nr 55.

Page 344: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 344

Rafal/ Zawisza

to nie bez związku z Shoah, kiedy okazało się, co to znaczy, kiedy życie uznaje się za zbędne61. Wdzięczność to nadmiar, na który w „zimnym kosmosie” nie znajdzie się dobrego wytłumaczenia.

Postawa wdzięczności wnosi w ten obcy świat coś nie do przecenie-nia, coś dalece wykraczającego poza proste uznanie rzucenia, nie mówiąc już o niechęci czy wstręcie. Arendt sugeruje inne posunięcie: to, co dobre uznać z wdzięcznością, a to, co złe, wybaczyć. Oddalać powinniśmy się w odwrotnym kierunku, nieuchronność śmierci zaklinając apotropaiczną formułą „jeszcze nie”. Sięgnięcie po koncepcję łaski jako modelu pod-miotowości zależnej owocuje pojawieniem się nieoczywistej „transcen-dencji” polegającej na myślowym i wolicjonalnym podjęciu na nowo swojego początku, utwierdzeniu się w istnieniu. Ten gest chroni przed melancholijnym przeżywaniem horroru rzucenia i snuciem złudnych marzeń o absolutnie niezdeterminowanej autokreacji62. Ponowny wybór własnych narodzin to uznanie zależności, dokonywane nade wszystko w celu lepszego rozeznania w sieci otaczających wpływów. Ta przytomna strategia obliczona jest na emancypację, polega na stopniowym samo-utwierdzaniu się w miarę zyskiwania przewagi nad przytłaczającymi potęgami, które w przeszłości ufundowały naszą podmiotowość. Żmudna praca nad nową opowieścią (kierowana zasadą przyjemności), w której dałoby się zamieszkiwać, musi respektować sferę faktyczności (zasadę rzeczywistości), by wyłoniła się dojrzała podmiotowość.

Owa chytrość niewolnika wobec zależności nie występuje explicite w proponowanej przez Arendt postawie wdzięczności. Wzbogacam ową opowieść o ten niezbędny element, chcąc w ten sposób dowartościować zaniedbywaną nieco przez myślicielkę perspektywę modernitas jako epoki wydobywania się z poddaństwa coraz szerszych grup ludności na Zacho-dzie. Nie chciałbym właśnie nadawać owej wdzięczności, którą staram się tu uczynić istotnym momentem dynamiki egzystencji, cech trwałego nastawienia, czegoś stale zobowiązującego. Chodzi o rozpoznanie kon-dycji ludzkiej w jej kontyngencji. W planie indywidualnym przekłada się to na pierwotną zależność od matki i najbliższego otoczenia, w pla-nie zbiorowym – od danej koniunktury historycznej. Myślenie o wdzięcz-ności przybiera formę możliwego do odrzucenia szantażu: jeśli chcemy

61 Autorki komentarza do dysertacji o Augustynie twierdzą, że Arendt dopiero podczas korekty wprowadziła motyw wdzięczności za dar życia, jednak pojawia się on już w biografii Varnhagen.

62 Co wyraźnie zaznaczyło się w idealizmie niemieckim (głównie u Fichtego) i egzystencjalizmie (głównie u Sartre’a), będąc wyrazem manichejskiej z ducha rebelii, zob. H. Blumenberg, Arbeit..., s. 296-299.

Page 345: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Ocalic to, co sie da

praktyka teoretyczna 6/2012345

bronić poszczególnego życia, to zmuszeni jesteśmy przyjąć je takie, jakim ono było, z wszystkimi jego determinantami i ograniczeniami, z jego jednoznacznie określonym początkiem. Pierwotna zależność oraz praca mechanizmów obronnych o tyle była dobra, o ile pozwoliła w ogóle jednostce przeżyć, co nie równa się usprawiedliwieniu konkretnej reali-zacji procesu indywiduacji, lecz oznacza zgodę na jego podstawowy schemat.

Brak tej zgody owocowałby psychotyczną, manichejską walką, pro-wadzącą do podważenia samej możliwości pojawienia się podmiotu przez negację „świata” jako właściwego miejsca wyłaniania się nowych przybyszów. Element niezgody i buntu towarzyszący postawie wdzięcz-ności trzeba rozumieć jako moment ruchu dialektycznego, kiedy podmiot jednocześnie potwierdza swą zależność i właśnie wtedy gotów jest ją kwestionować, jeśli powstałaby po temu jakaś racja. Nie można myśleć osobno tych dwu zabiegów, bowiem porzucenie wdzięczności prowadzi do złudnego wyzwolenia, zaś nieobecność ducha negatywności zamy-kałaby drogę wszelkiej krytyki i emancypacji, w wymiarze tak indywi-dualnym, jak i zbiorowym. Pielęgnowanie umiejętności tworzenia dystansu jest potrzebne pojedynczości ludzkiej zanim można jeszcze mówić o konstytucji podmiotowej, gdyż zawsze brakuje pewności, jakie wpływy napotka ona na swej drodze – sprzyjające czy śmiercionośne, a często jedne od drugich nie tak łatwo odróżnić.

Page 346: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 346

Rafal/ Zawisza

Rafał Zawisza (ur. 1988) – absolwent MISH UW, doktorant na Wydziale Filozoficznym UPJPII, gdzie przygotowuje pracę na temat znaczenia filozoficznej refleksji nad natalnością w myśli współczesnej. Zajmuje się myślą Hanny Arendt, sporami o modernitas oraz historią gnozy.

Dane adresowe: Rafał Zawiszaul. Kanonicza 9, 31-002 Krakówe-mail: [email protected]

cytowanie:R. Zawisza, Ocalić to co się da. Witalistyczna interpretacja rozprawy dok-torskiej Hanny Arendt pt. „O pojęciu miłości u Augustyna”, „Praktyka Teo-retyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/18.Zawisza.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Rafał ZawiszaTitle: To redeem what could be redeemed. A vitalistic interpretation of Hannah Arendt’s doctoral thesis ‚On the concept of love in Augustine’.Summary: This article is a presentation of Hannah Arendt’s doctoral thesis publi-shed in 1929 and devoted to the notion of love in Augustine (Der Liebesbegriff bei Augustin). Its aim is to demonstrate the originality of Arendt’s work towards her major influence and object of criticism – the philosophy of Martin Heidegger. Her concept of natality, derived from Augustinian thought, opposes to being-towards--death. This movement makes a different conception of subjectivity possible: Heideg-gerian egocentrism can be substituted by a plurality. Vitalism (as proposed by Agata Bielik-Robson) is noticeable in the interpretational efforts of Arendt and defends a particular subjectivity against dissolution of any kind into Wholeness. Simulta-neously, a vision of a community is formed – the community of equals constructed thanks to the recognition of contingency in conditio humana. In other words, her argument overcomes claims to absolute freedom. Reflections from the “pretheolo-gical sphere” (Arendt) take the form of philosophical anthropology, crucial to sub-sequent Arendtian thought. Speculations concerning a notion of God are linked with the dissimilar approaches to a neighbor’s love. This is reflected in the problem of the constitution of dependent subjectivity, the main feature of which is a dialec-tically understood gratitude: the recognition of one’s dependence is a first step to overcoming it. It corresponds with a complicated attitude towards modernity far from simple resolutions: a sense of historicity builds a strategic position as a condi-tion of successful emancipation.Keywords: Arendt, Augustine, Bielik-Robson, modernity, emancipation, contingency

Page 347: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

antropologia neoliberalizmu

Page 348: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 349: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Artykuł stanowi bezpośrednią odpowiedź na wcześniejsze głosy w debacie na temat historyczności państwa neoliberal-nego. Mierząc się z propozycjami Loïca Wacquanta i Mathieu Hilgersa, autorzy uzupełniają je o lekceważony, nie tylko w tym przypadku, wymiar przestrzenności. Zabieg ten pozwala na traktowanie neoliberalizacji, odróżnionej od bardziej statycznego i nade wszystko dyskursywnego konceptu neoli-beralizmu, jako wielobarwnego i uzależnionego od kontekstu (społecznego, geograficznego, politycznego itp.) procesu. Proponowana tu „reanimacja” neoliberalizmu ma na uwadze uchwycenie go w ruchu i w zróżnicowanych odmianach, w przeciwieństwie do ujednoliconej wizji nieuchronnie jedno-kierunkowego (i prowadzącego do wycofania państwa) projektu neoliberalnej restrukturyzacji. Ogląd tak niejedno-znacznej rzeczywistości umożliwia, zdaniem autorów, meto-dologiczna droga pośrednia, która wiedzie ich „pomiędzy paradygmatycznymi miejscami prawdy [truth spots] oraz przestrzeniami wyjątku, w kierunku zrozumienia złożonej przestrzenności faktycznie istniejącego neoliberalizmu oraz jego koewolucji z doktrynami neoliberalnymi”.

* Źródło: J. Peck, N. Theodore, Reanimating Neoliberalism: Process Geographies of Neoliberalisation, “Social Anthropology” 2012, Vol. 20, No. 2. Tytułowa reani-macja odnosi się zarówno (w mniejszym stopniu) do odnowionego ducha neoli-beralizmu w dobie zainaugurowanego w 2008 roku jego własnymi siłami kryzysu ekonomicznego (który, zdaniem wielu, miał być preludium do rychłego upadku systemu neoliberalnego), jak i (nade wszystko) wprawienia w ruch zastygłego i jednolitego pojęcia neoliberalizmu.

Słowa kluczowe: wielobarwna neoliberalizacja, przestrzenność, geogra-fie, neoliberalizm, Wacquant, Hilgers

procesualne geografie neoliberalizacji*

Jamie Peck, Nik Theodore

Reanimujac neoliberalizm:

}

Page 350: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 350

Jamie Peck, Nik Theodore

praktyka teoretyczna 6/2012 350

Cieszy nas możliwość dołączenia do debaty na temat historyczności państwa neoliberalnego, zainagurowanej przez prowokujące do dyskusji teksty Loïca Wacquanta i Mathieu Hilgersa, opublikowane w “Social Anthropology”. Jako że wiele merytorycznych argumentów przedsta-wionych przez wspomnianych autorów współbrzmi z pomysłami roz-wijanymi przez nas wspólnie z Neilem Brennerem (zwłaszcza te związane ze zlokalizowanymi formami faktycznie istniejącego neoliberalizmu oraz zmiennymi losami neoliberalizacji jako transformacyjnego procesu restrukturyzowania państwa)1, zamiarem tego tekstu nie jest przedsta-wienie stanowiska opozycyjnego. Chodzi nam raczej o frontalne ujęcie tego wymiaru analizy, który zdaje się być osobliwie niedoceniony w dwóch wcześniejszych głosach w dyskusji, a naszym zdaniem stanowi element kluczowy dla zrozumienia neoliberalizmu jako historycznej, skonstruowanej formacji (wespół z, warto dodać, jego upartą zdolnością do pełnej sprzeczności reprodukcji). Wymiar, o którym tu mowa, to charakterystyczna dla neoliberalizmu przestrzenność.

Zgadzamy się z Wacquantem i Hilgersem, że ciągle potrzebujemy nowych i bardziej gruntownych historii neoliberalnej teraźniejszości. Właściwy opis czy nawet definicja w dalszej mierze kłopotliwego feno-menu neoliberalizmu pozostaje niełatwym wyzwaniem dla nauk spo-łecznych, a nawet powodem istotnych kontrowersji. Niektórzy postrze-gają go jako ostateczne źródło wszechobecnych, strukturalnie działających sił. Inni przywołują ten termin niejako z ukosa czy z pewną dozą praktycznej ambiwalencji. Kolejni zupełnie odrzucają to pojęcie, wychodząc z założenia, że jego swobodne użycie może w rzeczywistości sprzyjać konsolidacji narracji o „nieuchronności”, ograniczając zasięg myślenia lub działania poza (tak odczytywanymi) obecnymi „rzeczywi-stościami”. Jeszcze inni argumentują, że niestawienie czoła utrwalonemu charakterowi zneoliberalizowanych praktyk i stosunków władzy lub wycofanie w separatyzm i lokalizm, niesie ze sobą jeszcze większe ryzyko polityczne2. Owe interpretacyjne i polityczne wyzwania komplikują się jeszcze bardziej, gdy trzeba je teoretyzować niemal w czasie rzeczywistym poprzez „sytuowanie” „lokalnych” przykładów neoliberalnej restruktu-

1 N. Brenner, N. Theodore, Cities and the Geographies of ‘Actually Existing Neoliberalism’, “Antipode” 2002, No. 34; J. Peck, A. Tickell, Neoliberalizing Space, “Antipode” 2002, No. 34; N. Brenner, J. Peck, N. Theodore, Variegated Neolibera-lization: Geographies, Modalities, Pathways, “Global Networks” 2010, No. 10.

2 Zob. H. Leitner, J. Peck, E. Sheppard, Squaring Up to Neoliberalism, [w:] Contesting Neoliberalism: Urban Frontiers, red. H. Leitner, J. Peck, E. Sheppard, New York 2007; J. Peck, N. Theodore, N. Brenner, Postneoliberalism and Its Mal-contents, “Antipode” 2010, No. 41.

Page 351: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012

Reanimujac neoliberalizm...

ryzacji/oporu (milcząco lub wprost, ostrożnie lub niedbale) w obrębie wciąż poruszającego się krajobrazu, wyznaczonego przez szereg dyna-micznych instytucjonalnych, ideologicznych i ideowych prądów oraz przeciwprądów.

Wszystko to ma miejsce kilka dekad po wyłonieniu się neoliberalizmu jako rozszerzonej rodziny faktycznie istniejących projektów państwowych (w miejscach takich jak Chile, Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania), a nawet dłużej, jeśli wziąć pod uwagę jego wstępną artykulację jako celowego projektu ideowego. Neoliberalizm jako dok-tryna kształtował się pośród w większości życzliwych krytyk dziewiętna-stowiecznego leseferyzmu oraz głęboko nieprzychylnych głosów na temat różnych form rodzącego się wówczas zaawansowanego etatyzmu, nade wszystko keynesizmu, ale również państwowego socjalizmu i etatyzmu nastawionego na rozwój [developmental-statism]3. Faktycznie istniejące neoliberalizmy mogły przez pewien czas funkcjonować „na wolności”, a napędzające je dyskursy mogą zdawać się niepokojąco znajome, jednak

„neoliberalizm” jako taki pozostaje pojęciem szelmowskim [rascal concept], wdrażanym głównie przez krytyków, którzy okazują się podzieleni w kwestiach definicji, jego źródeł i pochodzenia. Zdumiewająco trudny w operacjonalizacji pod względem metodologicznym, neoliberalizm dla niektórych ma status zaledwie sloganu czy nawet mirażu, podczas gdy w oczach innych reprezentuje niemal niemożliwy do uniknięcia fakt społeczny doby globalizacji. Mimo niespokojnej i kontrowersyjnej egzy-stencji, pojęcie neoliberalizmu nie poddaje się próbom jego usunięcia.

Omawiane tu kwestie dalece wykraczają jednak poza problem ana-litycznej poprawności. W następstwie globalnego kryzysu ekonomicznego oraz nadal dotykających nas wstrząsów wtórnych, w dobie powszechnego braku bezpieczeństwa oraz makroekonomicznej i makropolitycznej niestabilności, urosły one do miana pilnych pytań politycznych. To samo można powiedzieć o stale zmieniających się geografiach neoliberalizacji. Czy jesteśmy świadkami ciągłej mutacji globalnego „wirusa myślowego”4, umacniającego formy władzy klasowej związane z finansjeryzacją, czy też obserwujemy rozprzestrzeniającą się mozaikę lokalnych hybryd, oswo-bodzonych z ram dominującego centrum i zdolnych do każdorazowych przekształceń na gruncie kolejnych trajektorii postneoliberalnych5?

3 J. Peck, Constructions of Neoliberal Reason, Oxford 2010.4 P. Bourdieu, Acts of Resistance: Against the New Myths of Our Time, New

York 1999; U. Beck, What is Globalization?, Cambridge 2000.5 A. Ong, Neoliberalism as Exception: Mutations in Citizenship and Sovereignty,

Durham 2006; J. Ferguson, The Uses of Neoliberalism, “Antipode” 2010, No. 41.

Zdumiewająco trudny w operacjonalizacji pod względem metodologicznym, neoliberalizm dla niektórych ma status zaledwie sloganu czy nawet mirażu, podczas gdy w oczach innych reprezentuje niemal niemożliwy do uniknięcia fakt społeczny doby globalizacji

Page 352: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 352

Jamie Peck, Nik Theodore

Odpowiadając na te pytania, będziemy twierdzić, że prawdziwą różnicę – nie tylko w kwestii naszego rozumienia mieszanej logiki i widocznych ograniczeń wciąż rozwijającego się programu/procesu – stanowi to, co można by nazwać mapami mentalnymi6 neoliberalizmu. Jako że zdajemy się być osaczeni przez dowody wszechobecnego zasięgu – jeśli nie zło-żonej hegemonii – neoliberalizmu, kusić nas może chęć retrospektywnego narzucenia uproszczonego modelu globalnego panowania na to, co stanowiło nieuporządkowaną i wielobiegunową trajektorię. Nie wystar-czy jednak odwołać się do modelu konwergencji, w ramach którego wszystkie socjaldemokratyczne, postkomunistyczne i późno-dewelop-mentalistyczne [late-developmentalism] elementy domina przewracają się ostatecznie w tym samym kierunku. Utrzymujemy w zamian, że historyczne geografie neoliberalizmu nadal przedstawiają sobą różne opowieści, odsłaniając odrębne formy przestrzenności, które dotykają sedna problemu działania neoliberalizacji jako sprzecznego procesu legitymowanej przez państwo transformacji rynkowej. Jako takie, mówią nam one nie tylko o tym, skąd pochodzi neoliberalizm, ale i w jakim może zmierzać kierunku oraz jak wyglądać mógłby jego koniec.

Neoliberalizm w ruchu

Większość obserwatorów zgadza się dzisiaj, że głosy wieszczące śmierć neoliberalizmu, z ekscytacją podnoszone w środku krachu na Wall Street w 2008 roku, były przesadzone. Było to jednak coś więcej, niż błąd w obliczeniach politycznych możliwości. Jak podkreślaliśmy w owym czasie, neoliberalizm mógł być, przez cały ten okres, szczegól-nie podatny na generowany wewnętrznie kryzys deregulacji, (przesad-nego) urynkowienia i (hiper)wyzysku, zademonstrował jednak także zdolność do upartego wykorzystywania tych samych kryzysów dla celów adaptacyjnego wymyślania samego siebie na nowo [adaptative reinvention]7. Wynika stąd, że nielinearny, wielokierunkowy kurs rze-czywistej neoliberalizacji nie może być zredukowany do procesu odgry-wania pojedynczego, pierwotnego planu lub wielkiego projektu. W podobny sposób, neoliberalizacja nie produkuje jednej, „zaawanso-wanej” lub globalizującej się formy państwa, która w pewien sposób

6 Autorzy zawdzięczają pojęcie map mentalnych amerykańskiemu planiście Kevinowi Lynchowi. Zob. K. Lynch, Obraz miasta, tłum. T. Jeleński, Węgrzce 2011 [przyp. tłum.].

7 J. Peck, N. Theodore, N. Brenner, Postneoliberalism…

Page 353: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012353

Reanimujac neoliberalizm...

tworzy logiczną całość (funkcjonalną z politycznego punktu widzenia, lecz społecznie destruktywną). Przedstawia zamiast tego chwiejną dyna-mikę, naznaczoną seryjnymi niepowodzeniami politycznymi oraz improwizowaną adaptacją, jak również wojowniczymi spotkaniami z przeszkodami i kontrruchami. Wytyczyła zatem ścieżkę odległą od nieuchronności i kształtowaną przez momenty oportunistyczne, próby obejścia problemu oraz „dokonywane na kolanie” ponowne kalibracje, które w praktyce bardzo rzadko przypominają wzniosłe ideały wyrażane na gruncie neoliberalnej teorii.

Innymi słowy, nie mieliśmy tu do czynienia z niezakłóconym i pewnie kroczącym marszem naprzód, ale z sytuacją, w której chwiejny i podlegający ciągłym turbulencjom program neoliberalizmu ulegał przekształceniom na zasadzie „nauki na błędach”, poprzez kumula-tywne epizody dyskursywnego „rebrandingu” oraz wynajdywania dla siebie nowej formuły instytucjonalnej. Ciężko uzależnieni od neoli-beralnej oranżady w proszku mogli kiedyś wierzyć, że proste akty wycofania się państwa wystarczą, by spontanicznie animować wolne rynki oraz obywatelskie zaangażowanie. Jednak prozaiczna i zwykle tandetna praktyka deregulacyjnego rządzenia państwem stanowiła częściej wstęp do porażki deregulacji, eksperymentów dokonywanych metodą prób i błędów, zorientowanej rynkowo re-regulacji oraz eks-ploracyjnej reorganizacji [exploratory re-engineering]. Neoliberalni decydenci i twórcy stojącego za nimi dyskursu [framers] wykazywali jednak zawsze zdolność do pochylania się nad kryzysami własnego autorstwa i przygotowywania naprędce „płynących z prądem” odpo-wiedzi na kryzys, forsując w tym samym czasie pokrętny program liberalizacji i odspołecznienia. Zwróćmy przykładowo uwagę na spo-sób, w jaki tępe narzędzia strukturalnego dostosowania stopniowo ustąpiły miejsca podstępnemu naciskowi na zlokalizowane, pro-ryn-kowe współzależne rządzenie [governance] oraz kooptację organizacji pozarządowych. Popatrzmy, jak upodobanie do prywatyzacji na dużą skalę przekształciło się w niewyraźne preferowanie „partnerstw” pry-watno-publicznych lub tolerancję dla częściowo regulowanych pry-watnych monopoli oraz w imperatyw utrzymywania publicznej legi-tymizacji wymagający mieszanych strategii i nowych form nadzoru regulacyjnego. Warto wspomnieć także sposób, w który redukcja programów wsparcia społecznego i deregulacja rynków pracy nie zakończyła się retorycznie odtrąbionym jednogłośnym wyjściem pań-stwa, a raczej nowymi turami interwencji mającymi na celu wzmoc-nienie elastyczności i szans zatrudnienia [employability], które same były bez końca dostosowywane i reformowane.

Page 354: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 354

Jamie Peck, Nik Theodore

Ów zmieniający swe kształty charakter to jeden z powodów, dla którego pozostajemy sceptyczni wobec mówienia o spójnym i stabilnym porządku neoliberalnym. Opowiadamy się w zamian za językiem neo-liberalizacji jako znaczącym zawsze sprzecznego procesu oraz rozwijają-cego się/chwiejnego programu restrukturyzacji8. Faktyczne trajektorie neoliberalizacji, wyraźnie kontrastując w tym aspekcie z krzykliwą kla-rownością neoliberalnej mantry, były znacznie bardziej nieuporządko-wane (dzieje się tak w następstwie rozprzestrzeniającego się szeregu chropowatych [pockmarked] i usłanych kryzysami ścieżek rozwojowych). Możemy mieć tu do czynienia z pewnego rodzaju siłą rozpędu, ale jest to dalekie od odczytań neoliberalizmu w duchu „nieuchronności”, jako zjawiska wprawianego w ruch przez swoisty historyczny napęd, zgodnie z (uprzednio) ustanowionym kursem. Ideologię neoliberalizmu cechować może szereg podstawowych zasad – np. powściągliwość budżetowa, nie-chęć do podatków oraz przedkładanie podejść zindywidualizowanych, zorientowanych rynkowo nad kolektywistyczne i związane z progresywną redystrybucją – jednak nawet one są stosowane niekonsekwentnie i nierówno, wyzwalając własne sprzeczności, efekty zewnętrzne i rykoszety.

Nade wszystko, neoliberalny podręcznik nie dostarcza żadnych wska-zówek co do tego, gdzie wytyczyć linię owych rozwijających się progra-mów urynkowienia, utowarowienia i prywatyzacji, inspirowanych przez utopijną retorykę neoliberalizmu. W efekcie, powiązane formy zarzą-dzania państwem są nieustannie uwikłane w sprzeczności w rodzaju

„podwójnego ruchu”9 – chodzi tu o społeczne i instytucjonalne efekty, które same wywołują (nowe) wyzwania dla politycznego zarządzania i ponownej regulacji. Wiąże się z tym głęboka zależność od kontekstu neoliberalnych programów restrukturyzacji, nawet jeśli na boku pozo-stawimy fakt, że same ich punkty wyjścia są zróżnicowane geograficznie (obejmując restrukturyzację mniej lub bardziej rozległych reżimów pań-stwa dobrobytu w pewnych sytuacjach, jak również selektywny demon-taż aparatów kontroli kolonialnej lub redystrybucji w przypadku pań-stwowego socjalizmu w innych). Środki neoliberalnej restrukturyzacji, takie jak prywatyzacja, można odnaleźć wprawdzie we wszystkich tych kontekstach, różnią się one jednak znacznie, a nie tylko przygodnie, na poziomie swego przedmiotu i rezultatów. Wspomniane środki – w isto-cie szersze programy neoliberalne, których są częścią – nie są nigdy

8 Zob. J. Peck, A. Tickell, Neoliberalizing Space; N. Brenner, J. Peck, N. Theodore, Variegated Neoliberalization...

9 K. Polanyi, Wielka transformacja: polityczne i ekonomiczne źródła naszych czasów, tłum. M. Zawadzka, Warszawa 2010; J. Peck, Constructions…

Nade wszystko, neoliberalny podręcznik

nie dostarcza żadnych wskazówek co do tego,

gdzie wytyczyć linię owych rozwijających się

programów urynkowienia, utowarowienia i prywatyzacji,

inspirowanych przez utopijną retorykę

neoliberalizmu

Page 355: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012355

Reanimujac neoliberalizm...

implementowane w okolicznościach tabulae rasae, w kontrolowanych, przypominających laboratoryjne, warunkach. Nie ma też mowy o ich izolacji od kaprysów polityki. Geografie (faktycznie istniejącego) neoli-beralizmu nie są zatem nigdy prostymi odchyleniami od domniemanej normy czy wariacjami na jej temat. Zamiast tego stwierdzić należy, iż przestrzenność neoliberalizacji jest nieodzowna dla jej charakteru jako niedomkniętego (w rzeczywistości „niepoddającego się dopełnieniu”) programu, niekonsekwentnie krytykowanego i zwalczanego na gruncie zróżnicowanego krajobrazu10.

Z metodologicznego punktu widzenia oznacza to, że konkretne ana-lizy neoliberalizacji muszą być zawsze zakorzenione w kontekście oraz, co niemniej ważne, „usytuowane” [localised] w odniesieniu do rozmaitych kontekstów pozalokalnych, określonych przez zmieniające się krajobrazy regulacyjnej transformacji, dominujące „reguły gry” wpisane w ponad--skalarne [supra-scalar] porozumienia, dyscyplinarny opór związany z powściągliwością fiskalną, nudny przymus konkurencji itp. Podobnie, fakt, że neoliberalizacja zawsze sprowadza się do czegoś więcej, niż suma jej lokalnych części, wymaga stałego odwoływania się do modeli analizy w poprzek przypadków [cross-case] oraz na przecięciu koniunktur [cross--conjunctural], a nie generalizacji z tego czy innego przypadku. Poprze-dzające nasz artykuł teksty Wacquanta i Hilgersa dostarczają dwóch przekonujących ilustracji wyłaniającej się formy neoliberalnego systemu penalnego (każda z nich została przedstawiona z perspektywy odmiennej koniunkturalnej lokacji w systemie światowym). Nie chcielibyśmy kwe-stionować kontekstualnej specyfiki ich stanowisk, gdyż każde z nich jest w swoich kategoriach wiarygodne. Chcemy jednak pokusić się o próbę teoretyzowania w poprzek owych pojęciowych instrumentariów, rozu-mianego jako dodatkowa, poza wewnętrzną, perspektywa. W istocie utrzymujemy, że podobne, dokonujące się pomiędzy przypadkami formy teoretyzowania są kluczowe dla każdego adekwatnego uchwycenia neo-liberalizacji jako procesu historycznego, którego sprzeczny i nierówny charakter jest dla niej raczej głęboko konstytutywny aniżeli przygodny.

Neoliberalizm w i poza miejscem

Zgodnie z zaproponowanym manewrem, przystąpimy teraz do zaryso-wania drogi pośredniej, która różni się od tej zaproponowanej w tekście Wacquanta (stylizowanego na trzeci kierunek metodologiczny, wyłania-

10 N. Brenner, J. Peck, N. Theodore, Variegated Neoliberalization...

Page 356: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 356

Jamie Peck, Nik Theodore

jący się pomiędzy, z jednej strony, niewystarczająco refleksyjnym sta-nowiskiem ekonomii politycznej oraz, z drugiej, przesadnie płynnym i rozproszonym podejściem spod znaku urządzania – ich zasługi i ogra-niczenia omówiliśmy obszernie w innym miejscu11). Nasza alternatywna via media porusza się pomiędzy, ale i w dialogu z propozycjami Wacqu-anta i Hilgersa, w szczególności zwracając uwagę na odrębne przestrzen-ności implikowane w tych odczytaniach neoliberalnej historyczności. Oznacza to wytyczenie ścieżki pomiędzy podejściem Wacquanta, które wymownie łączy „mikroetnografię postindustrialnego prekariatu z makrosocjologią neoliberalnego Lewiatana”12, a kontrastującą z nim analizą Hilgersa, gdzie podkreśla się rozmaitość faktycznie istniejących neoliberalizmów, w różnym stopniu wchodzących w napięcie z „naj-istotniejszymi” wyrazami neoliberalnego multilateralizmu (do tych ostatnich zaliczyć można choćby Konsensus Waszyngtoński oraz przy-woływane przez Wacquanta zachodnie konfiguracje państwa zmusza-jącego do pracy/skazującego na więzienie [workfare/prisonfare]13. W ten sposób neoliberalne impulsy zostają skutecznie uwewnętrznione w ramach usytuowanego odczytania „socjohistorycznych trajektorii państwa”14. W świetle tych dosyć odmiennych orientacji analitycznych uczciwie byłoby stwierdzić, że – mierząc się z taką samą hybrydalną formacją faktycznie istniejącego neoliberalizmu, współwystępującą (z konieczności) z innymi formami społecznymi i państwowymi – Wacquant byłby bardziej skłonny do podkreślania (opierania się na/teoretyzowania w oparciu o) tendencyjnej wspólności [tendential com-monality], podczas gdy Hilgers optowałby raczej (opierał się na/teore-tyzował w oparciu o) za jawną rozbieżnością [revealed discrepancy]. Dla jednego neoliberalna szklanka jest do połowy pełna, dla drugiego w połowie pusta. Pierwszy jest bardziej zainteresowany wyłaniającymi się regularnościami i wzorami, czy nawet zbieżnymi tendencjami, drugi wyjątkami od tych samych reguł.

11 Tamże.12 L. Wacquant, Trzy kroki w stronę historycznej antropologii faktycznie istnie-

jącego neoliberalizmu, tłum. A. Kowalczyk, K. Szadkowski, „Praktyka Teoretyczna” 2012, nr 5, s. 130.

13 Jako że oba pojęcia nadbudowane zostały na trwalej zadomowionym w politycznym dyskursie „welfare”, oddawanym w języku polskim jako dobrobyt, można by się pokusić o bardziej ekscentryczne, ale analogiczne do tego ostatniego, rozwiązania w rodzaju odpowiednio: państwa „pracy-w-zamian-za-byt” oraz państwa „bytu-więziennego” [przyp. tłum.].

14 M. Hilgers, The Historicity of Neoliberal State, “Social Anthropology” 2012, Vol. 20, No. 1, s. 81, 90.

Page 357: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012357

Reanimujac neoliberalizm...

Nasza własna droga pośrednia będzie daleka od dogmatycznego obstawania przy jednej z tych metodologicznych strategii. Polegać będzie w zamian na konceptualizowaniu tych ostatnich jako powtarzających się [iterative] kroków we wciąż rozwijanym, ale bardziej dialektycznym modelu konstruowania teorii. Perspektywa ta pozwala usytuować indy-widualne stanowiska Wacquanta i Hilgersa nie tylko jako odmiennie usytuowane odczytania – jedno w perspektywie atlantyckiej, drugie afrykanistycznej – lub rywalizujące ujęcia tej samej rzeczywistości spo-łecznej (neoliberalnego systemu penalnego), ale raczej rozpatruje je jako alternatywne pola analityczne, w drodze do zrozumienia nierówno roz-wijającego się, ale globalizującego procesu neoliberalizacji.

„To, co zaczęło się jako elementarne badanie codziennego ciężkiego położenia miejskiego prekariatu w centrum Chicago i na przedmieściach Paryża – otwarcie wyjaśnia Wacquant – zakończyło się teoretyczną zagadką dotyczącą charakteru i składników neoliberalizmu w skali pla-netarnej”15. To na podstawie tej obrazowo przedstawionej sytuacji Wacqu-ant dokonuje generalizacji dotyczących tego, co postrzega jako wyłania-jącą się, globalizującą formę państwa neoliberalnego – chodzi tu o zreorganizowane w określonym kierunku [tendentially re-engineered] państwo-Centaura, w tym samym czasie przyznające liberalne wolności osobom na górze struktury społecznej i narzucające restrykcje karne wobec tych, którzy zajmują jej dno. Przestrzenność owej tezy jest zako-rzeniona w matrycy odśrodkowych i połączonych sił, obejmujących „wzorzec sekwencyjnego przenikania oraz funkcjonalnego sprzężenia, na mocy którego strategie gospodarczej deregulacji, nadzorczy workfare oraz punitywny system karny wspólnie wędrują i rozkwitają”, w warun-kach, w których „tempo, rozmiar i efekty owego instytucjonalnego zwrotu będą różniły się w poszczególnych krajach w zależności od pozy-cji danego państwa w międzynarodowym porządku, układu jego naro-dowego pola władzy oraz konfiguracji jego przestrzeni publicznej i podziałów kulturowych”16. Innymi słowy, mamy tu do czynienia z odchyleniem od wyłaniającego się modelu, uwarunkowanym przez konteksty polityczne i walki społeczne, ale funkcjonowanie „instytucjo-nalnego zwoju” działa zawsze na zasadzie intensyfikacji penalnej, nad-zorowanej przez tendencyjnie dominujące państwo-Centaura. Chodzi w związku z powyższym o pewien wzór – napędzany w mniejszym stop-niu przez prosty proces funkcjonalnie nastawionej konwergencji, aniżeli przez stopniowe zaciskanie pętli (zwykle dysfunkcjonalnych) regulacyj-

15 L. Wacquant, Trzy kroki..., s. 132.16 Tamże, s. 132, 144.

Page 358: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 358

Jamie Peck, Nik Theodore

nych zbieżności i komplementarności – w którym adaptacyjna mnogość neoliberalizmu rozwija się do postaci makro-kierunkowej dynamiki, przejawiającej się w „instytucjonalnym rdzeniu, który czyni ją wyrazistą i rozpoznawalną”17.

Wacquantowska via media wyznacza jego analityczny kurs pomiędzy źródłowym dla neoliberalizmu momentem ideowym, reprezentowanym przez narodziny Towarzystwa Mont Pèlerin18 w połowie dwudziestego wieku, oraz licznym zbiorem faktycznie istniejących przypadków ujmo-wanych jako „historyczne wcielenia”19. Hilgers natomiast ma znacznie mniej empatii dla tego, co postrzega jako zniuansowany, choć niewąt-pliwie globalny, model neoliberalizacji, opowiadając się w zamian za zwróceniem uwagi na zwykle rozbieżne „trajektorie wielu państw”20. Warto zauważyć, że oba stanowiska w znacznej mierze się pokrywają – i to samo można powiedzieć o naszej propozycji – w kwestiach nie-uchronnie politycznej natury neoliberalnego programu oraz jego reali-zacji w formie różnorodnie rekonfigurowanych, reorganizowanych, restrukturyzowanych i przegrupowanych państw (w przeciwieństwie do generatywnych i w dalszej mierze dominujących mitów o wycofaniu się państwa). Hilgers zżyma się jednak na przedstawiany przez Wacquanta wcześniej obraz Stanów Zjednoczonych jako „żywego laboratorium neoliberalnej przyszłości”21, stawiając tezę o afrykańskim doświadczeniu neoliberalizmu, które nie reprezentuje ani formy niszowej, ani drugo-rzędnej, a na swój sposób odzwierciedla „bezprecedensową” konfigura-cję multilateralnej władzy i wyraźnie endogenne ukierunkowanie dzia-łania państw. Oczywiście samo w sobie nierówno rozwinięte państwo afrykańskie jest jednak ogólnie charakteryzowane (implicytnie w porów-naniu do norm zachodnich) jako „zarazem bardziej obecne i widoczne, ale w tym samym momencie nieobecne i słabe, zdolne do przymusu poprzez środki nieformalne (przemoc, groźby, zastraszania…), ale nie-zdolne do spełniania swoich obowiązków społecznych”22.

17 Tamże, s. 138 [przekład zmodyfikowany].18 Mont Pèlerin to założona w 1947 roku i wciąż działająca (w charakterze

think tanku) organizacja międzynarodowa skupiająca m.in. ekonomistów, filozo-fów i przedstawicieli biznesu o orientacji liberalnej. Wśród jej założycieli znajdziemy nazwiska Friedricha Hayeka, Karla Poppera, Ludwiga von Misesa czy Miltona Friedmana [przyp. tłum.].

19 L. Wacquant, Trzy kroki…, s. 138.20 M. Hilgers, The Historicity..., s. 80.21 L. Wacquant, Punishing the Poor: the Neoliberal Government of Social

Insecurity, Durham 2009, s. IX.22 M. Hilgers, The Historicity..., s. 85.

Page 359: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012359

Reanimujac neoliberalizm...

Jednak przekierowanie analizy na poziom skali subkontynentalnej odsłania, wedle Hilgersa, jeszcze inną warstwę przeciwprądów, sprzecz-ności i nietypowych konfiguracji, co kontrastuje z przywołanym przez Wacquanta coraz bardziej upowszechnionym procesem instytucjonalnego splatania, zmierzającego w stronę ustabilizowanej konstelacji polityczno--instytucjonalnej. W odniesieniu do usychającej lewej gałęzi państwa, czyli „atrofii państwa socjalnego”, Hilgers stwierdza, że pod tym wzglę-dem „liczne kraje afrykańskie są w awangardzie” (najwyraźniej nawet niektóre z tych, które nigdy nie posiadały formy państwa socjalnego, stąd bardziej trafne byłoby mówienie o jego nieobecności, a nie atrofii). Podczas gdy niektóre z państw rozszerzały nawet różne formy wydatków społecznych wraz z neoliberalizacją, inne likwidowały minimalne świad-czenia w sferze edukacji i służbie zdrowia. Prawie wszędzie na konty-nencie afrykańskim państwa dobrobytu nie poprzedziły późnodwudzie-stowiecznych etapów neoliberalnej restrukturyzacji, stąd jest logiczną niemożliwością „obserwowanie [tutaj] uniwersalnego i systematycznego przejścia od państwa dobrobytu do państwa wymuszonej pracy [workfare], chociaż być może Republika Południowej Afryki stanowi w tej kwestii wyjątek”23. Obarczane odpowiedzialnością za siebie [responsibilised] neo-liberalne podmioty da się zidentyfikować w niektórych, ale nie wszyst-kich częściach Afryki (być może nawet nie jest to możliwe w większości z nich). Niektóre kraje w Afryce Zachodniej cechują się stosunkowo niskimi wskaźnikami inkarceracji; istnieją też na tym kontynencie przy-padki neoliberalnej restrukturyzacji, dostępne od ręki jako kontrprzy-kłady dla rzekomo jednolitej logiki, uznane za „doskonale przeciwstawne wobec tych, które opisał Loïc Wacquant”24. Mając na uwadze wszystkie rozbieżności, Hilgers przyznaje jednak wyraźnie, że, po pierwsze, twier-dzenia francuskiego socjologa zdają się być w rzeczywistości zasadniczo zgodne z warunkami obecnymi w ramach (zachodnich) koniunktur geograficznych, będących przedmiotem empirycznego namysłu autora Więzień nędzy i, po drugie, że może istnieć pewna „głębsza rzeczywistość”, w której „pod pozornymi apologiami wolności, neoliberalizm produkuje specyficzną formę państwa, która wzmacnia kontrolę i przymus”25 (być może jest to oznaka możliwości zbliżenia teoretycznego tych dwóch autorów w dłuższej perspektywie).

Od dawna wiadomo, że neoliberalizacja nie rodzi z konieczności wolności społecznej i politycznej (pomyślmy o militarnych represjach

23 Tamże, s. 88.24 Tamże.25 Tamże, s. 89.

Page 360: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 360

Jamie Peck, Nik Theodore

Pinocheta czy „autorytarnym populizmie” Thatcher), istnieją więc powody, aby pozostawić otwartym pytanie o to, czy późny neoliberalizm jest historycznie podatny na pewnego rodzaju penalną lub autorytarną trajektorię. Jak dawno temu zauważył Karl Polanyi, podwójne ruchy przeciwko ekscesom utowarowienia i urynkowienia mogą przyjąć zróż-nicowane, politycznie zapośredniczone formy. Zarówno z zasady, jak i (wyłaniającej się) praktyki, na błędy neoliberalnych programów mogą powstać odpowiedzi dwojakiego rodzaju: zarówno progresywne poli-tycznie i „bardziej społeczne”, jak i operujące przymusem czy autory-tarne26 (nawet jeśli obrazy docierające z wielu domniemanych „matecz-ników” neoliberalizmu wskazują raczej na te drugie27). W naszym opowiedzeniu się za potrzebą pojmowania neoliberalizmu (oraz jego zwalczania) w poprzek, a nie tylko w ramach kontekstów koniunktural-nych, odnaleźć można zarazem elementy metodologicznego sprzeciwu, jak i motywacji politycznej. Podkreślamy w tym kontekście przestrzen-ność tego wciąż rozwijającego się procesu jako alternatywę dla wycofy-wania się w lokalizm lub (ponownego) zakochania się w globalizmie. Nie ma tu jednak mowy o alternatywie dla historyczności neoliberalizmu przedstawionych przez Wacquanta i Hilgersa, lecz o ich niezbędnym uzupełnieniu.

Twierdzimy, że rozwijające się historyczne geografie neoliberalizmu nie przedstawiają sobą jednokierunkowego łuku prowadzącego nas ku, lub też z dala od spójności/pojedynczości. Możliwe jest cofnięcie się do początków Mont Pèlerin oraz wcześniej i odkrycie, że nie mieliśmy do czynienia z jednym, lecz z całą serią tekstów założycielskich, a pierwsze ideowe manifestacje neoliberalizmu były w pewnej mierze podzielone i dialogiczne28. Innymi słowy, nie istnieje w jego przypadku żaden locus classicus i w rezultacie faktycznie istniejący neoliberalizm nie może być definiowany wyłącznie w odniesieniu do w pełni wyartykułowanego, poprzedzającego go programu ideowego. Ruchoma mapa faktycznie istniejącego neoliberalizmu jest oczywiście, w sposób nieunikniony, bar-dziej złożona. Nie istniało pojedyncze miejsce jego narodzin, do którego można by później genealogicznie odnosić wszystkie późniejsze formacje, a raczej serie jego zlokalizowanych manifestacji. Wzajemne związki

26 Zob. J. Ferguson, The Uses of Neoliberalism; E. Sader, The New Mole: Paths of Latin America Left, London 2011.

27 Zob. C. Crouch, The Strange Non-Death of Neoliberalism, Cambridge 2011; D. McNally, Global Slump: the Economics and Politics of Crisis and Resistance, Oakland, CA 2011.

28 D. Mirowski, D. Plehwe, The Road from Mont Pèlerin: the Making of the Neoliberal Thought Collective, Cambridge 2009; J. Peck, Constructions…

Twierdzimy, że rozwijające się

historyczne geografie neoliberalizmu nie przedstawiają sobą

jednokierunkowego łuku prowadzącego nas

ku, lub też z dala od spójności/pojedynczości

Page 361: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Reanimujac neoliberalizm...

praktyka teoretyczna 6/2012361

i współzależność tych ostatnich uległa z czasem nie tyle prostej konwer-gencji, co pogłębieniu i zgęstnieniu w kontekście wyznaczonym przez ciągły nierówny rozwój. Pośród wielu jego źródeł wskazać można by prądy w obrębie modelu „społecznego rynku” w zachodnich Niemczech, reform ekonomicznych Rogera Douglasa (tzw. Rogeronomiki)29 w Nowej Zelandii i rządów Pinocheta w Chile (poza trajektoriami zainicjowanymi przez Margaret Thatcher i Ronalda Reagana, którzy sami mieli swoich istotnych prekursorów). Innymi słowy, nie ma jednej fons et origo, w odniesieniu do której można by w pewien sposób miarkować później-sze „odchylenia”.

Wynikający z faktu, iż jest on czymś więcej niż sumą swoich elemen-tów charakter neoliberalizmu, ich wzajemne odnoszenie się do siebie i intertekstualność odsłaniają się zatem w poprzek owych przypadków i koniunktur, które obejmują wielobiegunową konstelację, a nie hierar-chicznie uporządkowaną grupę paradygmatycznych centrów oraz opóź-nionych względem nich naśladowców [emulators]. Oczywiście nadal istnieją doktrynalne punkty odniesienia, dyscyplinarny przymus, para-metry fiskalne, strategiczne priorytety/uprzedzenia itp., które ustanawiają miejsca wspólne i połączenia w poprzek zróżnicowanej matrycy. Jednak fakt, że neoliberalizm może istnieć jedynie w społecznie zakorzenionej formie30 oznacza, iż dynamika transformacyjna nie może być nigdy przypisana wyłącznie neoliberalizmowi. Generatywne okazują się same hybrydalne (re)kombinacje, w obrębie których funkcjonuje neoliberalizm. Nie jest więc tak, że to neoliberalizacja jest aktywna, podczas gdy jej społeczno-instytucjonalni „gospodarze” są tylko bezwolnymi i nieru-chomymi elementami. Powtórzmy, że chodzi nam tu o śledzenie różno-rodnych efektów neoliberalizacji w poprzek określonych przypadków, a nie o wybieranie niektórych z nich i podnoszenia ich do miana naj-istotniejszych czy paradygmatycznych, podczas gdy inne klasyfikowane byłyby jako „wyjątkowe”.

W obliczu przedstawionych wyżej argumentów, ujęcia neoliberalnej penalności autorstwa Hilgersa i Wacquanta – chociaż użyteczne dla zrozumienia wciąż trwającego, historycznego rozwoju neoliberalizacji – są skazane na niekompletność z uwagi na brak wyraźniejszej teorety-

29 Roger Douglas był Ministrem Finansów w labourzystowskim rządzie Davida Langego (lata 1984-1988). Jako polityk odpowiedzialny za radykalny program ekonomicznej restrukturyzacji i deregulacji zasłużył na porównanie do Ronalda Reagana. Stąd też określenia w rodzaju „Rogeronomiki” wprost nawią-zujące do „Reaganomiki” [przyp. tłum.].

30 D. Cahill, The Embedded Neoliberal Economy, [w:] Neoliberalism: Beyond the Free Market, red. D. Cahill, L. Edwards, F. Stiwell, Cheltenham 2012.

Page 362: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 362

Jamie Peck, Nik Theodore

zacji przestrzenności, wielobarwności [variegation]31 oraz nierównego rozwoju geograficznego. Kwestionujemy Wacquantowską strategię teo-retyzowania na temat faktycznie istniejącego neoliberalizmu, w jego całej różnorodności, w odniesieniu do wyróżnionego „instytucjonalnego rdzenia” oraz na temat procesu historycznego przez odniesienie do „bar-dziej kompletnego oryginalnego rdzenia”32. Neoliberalizm, jako nie-kompletny proces historyczny w sposób nierówny realizowany w prze-strzeni, musi zawsze współfunkcjonować ze swoimi innymi; może nawet zmuszony jest pasożytować na innych formacjach społecznych i pań-stwowych. „Istotowe” cechy neoliberalizacji ujmowanej jako proces mogą być rozpoznane na drodze abstrakcji, w nieustannym dialogu z konkretnymi przypadkami, co nie oznacza, że muszą się one przejawiać w formie odrębnego rdzenia instytucjonalnego. W rzeczywistości, ich instytucjonalne przejawy mogą szczególnie mocno cechować się nieupo-rządkowaną hybrydalnością i sprzecznym rozwojem. Stojąc na takim stanowisku, podzielamy dążenie Wacquanta do zniuansowanego docie-kania natury neoliberalizacji jako abstrakcyjnego procesu oraz do kre-ślenia konstytutywnych połączeń i podobieństw rodzinnych pomiędzy przypadkami. Mamy jednak zastrzeżenia dotyczące słabo umotywowa-nego przyznawania statusu „wyjątku” w oparciu o lokalne, empiryczne przeciwtendencje, zwłaszcza gdy są one widziane w odniesieniu do „esen-cjalnego” innego (ślady takiego postępowania dostrzegamy w skądinąd zniuansowanej odpowiedzi Hilgersa). Chcielibyśmy w zamian sytuować różnorodne formacje, do których nawiązuje Hilgers, w odniesieniu do form nierównego rozwoju związanych z neoliberalizacją, opartych na odrębnych (a nie przypadkowych) wzorach. Nasza via media wiedzie nas konsekwentnie pomiędzy paradygmatycznymi miejscami prawdy [truth spots] oraz przestrzeniami wyjątku, w kierunku zrozumienia zło-żonej przestrzenności faktycznie istniejącego neoliberalizmu oraz jego koewolucji z doktrynami neoliberalnymi.

Wprawdzie nie przedstawiliśmy tu przepisu na zesencjalizowany, pojedynczy model neoliberalizmu lub jego zwartą i chwytliwą definicję, jednak nasze stanowisko pozwala być może na zmierzenie się z procesem historycznym o wyraźnie globalnym zasięgu, który nie był i nie może być urzeczywistniony w jakiejkolwiek formie planetarnej jednorodności.

31 Oddawane w ten sposób „variegation” pozwala w lepszy niż „różnorodność” sposób uchwycić wieloaspektowość, zmienność i ambiwalencję procesów neoli-beralizacji [przyp. tłum.].

32 L. Wacquant, Trzy kroki…, s. 139 (przyp. 5).

Page 363: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012363

Reanimujac neoliberalizm...

Wespół z m.in. Philem Cernym33 uznajemy wagę międzysektorowych/koniunkturalnych analiz „odmian” neoliberalizmu, kładąc nacisk na wzajemne przenikanie i współzależność wielu spośród nich. Razem z Aishwą Ong34 i innymi autorami, przychylamy się do lateralnych/limi-nalnych analiz neoliberalizmu jako wędrującej technologii rządzenia, zwracając uwagę na regularne krajobrazy, które występują w wyniku owych podróży. Obok Petera Halla35 i innych dostrzegamy rolę ideowych/instytucjonalnych analiz neoliberalizmu jako kumulatywnej konstrukcji i ewolucji paradygmatu polityki zorientowanej na rynek, ujmując ową dziedzinę również jako źródło wszechobecnych porażek, wahań i trwa-łych przeciwprądów. W końcu, wespół z m.in. Stephenem Gillem36, doceniamy wkład hegemonicznych/hierarchicznych analiz neoliberalizmu jako globalnego porządku dyscyplinarnego, podkreślając jednocześnie relacyjną konstrukcję, która wyłania się w poprzek różnych skal współ-zależnego rządzenia. Tak jak konieczne jest teoretyzowanie na temat neoliberalizmu w poprzek przypadków, tak też adekwatne ujęcia prze-strzenności neoliberalizacji muszą wziąć pod uwagę wielowartościowe rejestry, o których pisaliśmy w tym tekście.

PodziękowaniaDziękujemy Neilowi Brennerowi, który współpracował z nami przy znacznych fragmentach owej pracy, za pomocne komentarze i sugestie dotyczące wstępnej wersji tego głosu w dyskusji.

Przełożył Piotr Juskowiak

33 P. Cerny, Neoliberalisation and Place: Deconstructing and Reconstructing Borders, [w:] The Disoriented State: Shifts in Governmentality, Territoriality and Governance, red. B. J. Arts, A. Lagendijk, H. J. van Houtum, Dodrecht 2009.

34 A. Ong, Neoliberalism as Exception...35 P. A. Hall, Policy Paradigms, Social Learning, and the State: The Case of

Economic Policymaking in Britain, “Comparative Politics” 1993, No. 25.36 S. Gill, Globalisation, Market Civilisation, and Disciplinary Neoliberalism,

“Millennium” 1995, No. 24.

Page 364: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 364

Jamie Peck, Nik Theodore

Jamie Peck (ur. 1962) – profesor miejskiej i regionalnej ekonomii poli-tycznej na University of British Columbia w Vancouver. Jego zaintere-sowania badawcze koncentrują się na ekonomii politycznej, miejskiej i regionalnej restrukturyzacji, teoriach ekonomicznej regulacji i trans-formacji, studiach nad pracą i państwem, neoliberalizacją i współzależ-nym rządzeniu. Autor m.in. Constructions of Neoliberal Reason, Oxford 2010; Workfare States, New York 2001; Work-place: the Social Regulation of Labor Markets, New York 1996. Redaktor licznych prac zbiorowych, np. Environment and Planning, London 2012 (w pięciu tomach, razem z Stuartem Eldnem, Trevorem J. Barnesem, Michaelem Battym, Rober-tem J. Bennettem, Nigelem Thriftem i Paulem A. Longleyem); Contest-ing Neoliberalism: Urban Frontiers, New York 2007 (razem z Helgą Leitner i Erikiem Sheppardem); Politics and Practice in Economic Geog-raphy, London 2007 (razem z Adamem Ticknellem, Erikiem Sheppardem i Trevorem J. Barnesem).

Dane adresowe autora:Jamie PeckDepartment of GeographyUniversity of British ColumbiaVancouver, BC, V6T 1Z2Canadae-mail: [email protected]

Nik Theodore (ur. 1965) – dyrektor Center for Urban Economic Devel-opment i profesor planowania miejskiego i programów politycznych na University of Illinois w Chicago. Do jego głównych zainteresowań badawczych należą: miejska ekonomia polityczna, rynki pracy, gospo-darka nieformalna, standardy pracy, neoliberalny urbanizm, ekonomiczna restrukturyzacja. Autor m.in. Afterlives of Neoliberalism, New York 2012 (razem z Jamiem Peckiem i Neilem Brennerem) oraz licznych artykułów publikowanych na łamach prestiżowych czasopism naukowych takich jak “Antipode”, “Environment and Planning A”, “Social Anthropology”, “Progress in Human Geography” czy “Globalizations”. Redaktor m.in. Spaces of Neoliberalism: Urban Restructuring in Urban America and West-ern Europe, Oxford 2002 (razem z Neilem Brennerem).

Page 365: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012365

Reanimujac neoliberalizm...

Dane adresowe autora:Nik TheodoreUrban Planning and Policy Program and Center for Urban Economic DevelopmentChicago, IL 60607USAe-mail: [email protected]

cytowanie:J. Peck, N. Theodore, Reanimując neoliberalizm: procesualne geografie neoliberalizacji, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.prakty-kateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/19.PeckTheodore.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Authors: Jamie Peck, Nik TheodoreTitle: Reanimating Neoliberalism: Process Geographies of NeoliberalisationSummary: The article is a direct response to the previous voices in the debate dedicated to historicity of the neoliberal state. Facing with Loïc Wacquant’s and Mathieu Hilgers’ contributions, the authors try to complement them with the often neglected dimension of spatiality. This procedure allows one to treat neoliberalisation, distinguished from the more static and above all discursive concept of neoliberalism, as a variegated and context-dependent process. The concept of “reanimation” of neoliberalism serves here to capture its mobile character and different varieties conceptualized in opposition to the unified vision of inevitable project of neoliberal restructuring. It is grounded in the methodological via media that leads us “between paradigmatic truth spots on the one hand, and spaces of exception on the other, towards an understanding of the complex spatiality of actually existing neoliberalism and its co-evolution with neoliberal doctrines”.Keywords: variegated neoliberalisation, spatiality, geographies, neoliberalism, Wacqu-ant, Hilgers

Page 366: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg
Page 367: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Recenzje

Page 368: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Page 369: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

czy można dokonać odkrycia bardziej

przerażającego niż to, że jest teraźniejszość?

Virginia Woolf, Orlando1

Jaki jest stosunek filozofii do tego, co aktualne? Pytanie to, wbrew po-zorom, raczej nie doczeka się łatwej odpowiedzi w rodzaju: „istotą tego stosunku musi być zdrowy dystans – aktualność to domena publicy-styki, filozofia zaś zajmuje się tym, co z istoty wymyka się krótkotermi-nowym diagnozom”. Oczywiście, że w powyższej odpowiedzi znaleźć możemy ziarno prawdy – filozofia w istocie operuje innymi struktu-rami czasowości, niż analizy współczesnej sytuacji społecznej czy go-spodarczej pojawiające się w tygodnikach opinii. Nie oznacza to jed-nak, że pozostając w żywiole owych struktur, nie tworzy szczególnych konstrukcji pojęciowych pozwalających na opisanie tego, co aktualne, we właściwy dla niej sposób. „Można wszak myśleć filozoficznie, czyli w dużej mierze abstrakcyjnie i – co najważniejsze – pojęciowo, odnosząc się zarazem bezpośrednio do aktualności, czyniąc z niej zarówno przed-miot, jak i żywioł, właściwą przestrzeń myślenia”2.

Filozofię nowoczesną – przy czym przez nowoczesność rozumiemy wiek dziewiętnasty i dwudziesty – charakteryzuje pojawienie się zespo-łu strategii, składających się na swoisty etos diagnostyki aktualności. Książka Michała Herera Filozofia aktualności stanowi rekonstrukcję owego etosu. Termin „rekonstrukcja” nie odsyła jednak, wbrew po-

1 V. Woolf, Orlando, tłum. W. Wójcik, Warszawa 1994, s. 244.2 M. Herer, Filozofia aktualności, Warszawa 2012, s. 9.

Joanna Bednarek

Wyprzedzic terazniejszosc

}

Page 370: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Joanna Bednarek

praktyka teoretyczna 6/2012 370

tocznym intuicjom, do prostego przedsięwzięcia opisowego – oznacza bowiem skomplikowaną pracę polegającą na wydobyciu z omawiane-go dyskursu podtrzymujących go pojęć, zorganizowanych w strukturę. Definiując w ten sposób istotę filozofii, autor podąża za Gillesem De-leuze’em i Feliksem Guattarim, określającymi filozofię jako „[dyscy-plinę], która polega na tworzeniu pojęć”3. Filozofię aktualności będzie odróżniać od innych dyskursów dotyczących tego, co aktualne, właśnie problematyzacja istniejących w kontekście analiz aktualności katego-rii i konsekwentne zastępowanie ich skonstruowanymi i zyskującymi swoją tożsamość w obrębie systemu pojęciami: „tropienie momentów teoretycznie nieprzetworzonych i zastępowanie ich precyzyjnymi kon-strukcjami”4.

Teorie odnoszące się do aktualności na sposób filozoficzny oferu-ją więc swoiste, różniące się od socjologicznych czy dziennikarskich sposoby stawiania problemów i ich rozwiązywania; są jednak również narażone na właściwe sobie niebezpieczeństwa.

Niewczesność

Myślicielem, który jako pierwszy postawił explicite problem filozoficz-nej diagnozy aktualności, był Michel Foucault; jak wiemy, wiązał on moment wkroczenia tego, co aktualne, na scenę filozofii z Kantowskim pytaniem o oświecenie. Herer zwraca jednak uwagę na fakt, że kwestia wyjątkowości współczesnego momentu dziejowego miała dla autora krytyk charakter marginalny. Proponuje zatem, by wiązać narodziny wspomnianego etosu z filozofią Nietzschego, u którego po raz pierwszy pojawia się

nierozdzielność pracy pojęciowej i wysiłku diagnostycznego oraz pojęcia, które – pozostając na wskroś pojęciami filozoficznymi, służąc choćby eksplikacji zło-żonych problemów ontologicznych – miały zarazem umożliwiać orientację w aktualności, trafne rozpoznanie drążących ją procesów5.

Relację Nietzschego do współczesnych mu czasów ujmuje najzwięźlej figura niewczesności: umieszczenia się poza czasem – nie tyle jednak

3 G. Deleuze, F. Guattari, Co to jest filozofia?, tłum. P. Pieniążek, Gdańsk 2000, s. 12.

4 M. Herer, Filozofia aktualności, s. 315. 5 Tamże, s. 11.

Page 371: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Wyprzedzic terazniejszosc

praktyka teoretyczna 6/2012371

w wieczności, co w samym środku leżącego u podłoża czasu splotu sił; oznacza to wyjście poza czas linearny, schludnie podzielony na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, i znalezienie się w osobliwej dziedzinie czasu wielowarstwowego, przyspieszającego i zwalniające-go, cofającego się i wybiegającego naprzód. To właśnie niewczesność – a nie próba „nadążania” za tym, co najnowsze – pozwala uchwycić to, co aktualne; tylko sytuując się poza czasem jesteśmy w stanie przeciw-stawić się – w imię przyszłości – temu, co hegemoniczne w teraźniej-szości. Diagnoza dokonuje się zatem w imię oporu wobec teraźniej-szości6. Staje się tu oczywiste, że heglowska filozofia dziejów nie pasuje do definicji etosu diagnostycznego – stawia bowiem problem teraź-niejszości w kategoriach ostatecznej, dokonanej już realizacji pojęcia, które zakończyło swój ruch. Wybierający niewczesność kosztem „no-woczesności” diagnosta aktualności tyleż zatem opisuje rzeczywistość, co w nią ingeruje: „Filozof jako urządzenie rejestrujące, a poniekąd także wzmacniające sygnały wysłane przez radykalnie przyspieszającą rzeczywistość”7.

Nietzsche jest więc fundatorem pierwszej z wyodrębnionych przez Herera linii diagnostyki aktualności, posługującej się metodą genealo-giczną, zgodnie z którą rzeczywistość jawi się jako splot materialnych sił. Fundatorem drugiej, której metodę określa się jako materializm historyczny (jak się przekonamy, wcale nie musi to nieść skojarzeń z ortodoksyjnym marksizmem – w gruncie rzeczy najlepiej rozumieć to określenie dosłownie i zapytać: co oznacza dla analizy filozoficznej podejście oparte na poważnym potraktowaniu historii i ujmujące ową historię na sposób materialistyczny?), będzie Marks, który jako pierw-szy „konfrontuje nas z kapitalizmem jako problemem”8.

Dobrze skonstruowane abstrakcje

Kluczową innowacją okazuje się odróżnienie siły roboczej od pra-cy: podczas gdy pojęcie pracy, jedna z głównych kategorii klasycznej ekonomii politycznej, stanowi termin niesproblematyzowany, przej-mowany z wszystkimi jego potocznymi obciążeniami znaczeniowymi i tym samym należący do sfery mniemania, siła robocza to „rozum-

6 Tamże, s. 20-21.7 Tamże, s. 74. 8 Tamże, s. 150.

Wybierający niewczesność kosztem „nowoczesności” diagnosta aktualności tyleż zatem opisuje rzeczywistość, co w nią ingeruje

Page 372: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 372

Joanna Bednarek

na abstrakcja”9; to dopiero ona umożliwia krytykę ekonomii politycz-nej. Marks, zastępując klasyczne pytanie o wartość pracy pytaniem o wartość siły roboczej, odróżnia tym samym swój dyskurs od dyskursu ekonomii politycznej, umożliwiając jej krytykę, oraz od dyskursu Feu-erbachowskiej antropologii.

Aby docenić nowatorski charakter tej problematyzacji, niezbędne jest skupienie się na sposobie, w jaki autor Kapitału konstruuje główne pojęcia swojego systemu: produkcji, dystrybucji, wymiany i konsump-cji, zorganizowane w dialektyczną jedność – nie polega ona jednak na tożsamości logicznej, „(pseudo)dialektycznej »jedności przeciwieństw«, lecz na lokalnej […] tożsamości pewnych warstw (albo określeń) wy-mienionych pojęć”10.

Różnicowanie w obrębie pojęcia wymaga odniesień do historycz-nych przekształceń sposobu produkcji.

Podobnie pojmowana na sposób materialistyczny dialektyczna jed-ność rządzi relacją między konkretem i abstrakcją. To, co konkretne, jest jako punkt wyjścia tylko chaotyczną zbieraniną; aby ukazać, z cze-go się składa, należy wyjść od abstrakcji: pojęcia i składających się na nie określeń11; ale i abstrakcja jest wytwarzana przez to, co historycznie umiejscowione (praca w ogóle: utowarowienie pracy, stanowiące hi-storycznie umiejscowiony, konkretny i materialny proces, sprawiło, że wyłoniła się kategoria abstrakcyjnej pracy w ogóle).

Staje się jasne, że tak pojmowana całość dialektyczna ma cha-rakter strukturalny; Althusser jest zresztą wymienionym z nazwiska przewodnikiem autora w tej części rekonstrukcji. Jeśli ujmiemy spo-soby produkcji jako struktury (przy czym są to struktury dynamiczne i uhistorycznione), stanie się oczywiste, że nie należy pojmować ich wzajemnych relacji jako prostego linearnego następstwa; pojęcie przy-czynowości strukturalnej pozwala z kolei ukazać, że przekształcenia struktur odbywają się na drodze wzajemnego wpływu ich poszczegól-nych składowych, nie zaś na zasadzie determinizmu jednego czynnika. Tak ujęty system Marksa nie pasuje do pseudodialektycznych sche-matów, w które ujmuje się nieraz jego myśl; nie mieści się też, wbrew stwierdzeniu Foucaulta ze Słów i rzeczy12, w obrębie dziewiętnasto-wiecznej episteme.

9 Tamże, s. 178.10 Tamże, s. 179.11 Tamże, s. 165-166.12 M. Foucault, Słowa i rzeczy: archeologia nauk humanistycznych, tłum.

T. Komendant, Gdańsk 2006, s. 237.

Page 373: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Wyprzedzic terazniejszosc

praktyka teoretyczna 6/2012373

Już-zawsze/jeszcze-nie

Drugą oprócz wymienionych dwóch linii osią organizującą wywód He-rera jest wyodrębnienie trzech głównych strategii realizowanych przez diagnostów aktualności w procesie rejestrowania głębokich tendencji rze-czywistości oraz dokonywania pojęciowych (choć rzecz jasna nie tylko) interwencji w imię przyszłości. Tutaj pojawia się także kwestia niebezpie-czeństw, na które narażona jest filozofia aktualności. Za główne niebez-pieczeństwo uważa Herer „alians z władzą”: jak podkreśla, nie decydują o nim tylko czynniki osobiste czy tez polityczno-koniunkturalne, ale (w jego ujęciu: przede wszystkim) rozstrzygnięcia na poziomie struktury po-jęciowej danej diagnozy aktualności, decydujące o słabości jej strategii.

Sztandarowym przykładem aliansu z władzą jest oczywiście Heidegger; jak demonstruje Herer, pomyłka filozofa nie była wcale czymś przygodnym: ontologia Bycia i czasu charakteryzuje się chroniczną po-datnością na niebezpieczne alianse polityczne. Porzucając perspektywę genealogiczną, Heidegger podąża za tym elementem systemu Nietz-schego, który owocuje szczególnym impasem struktury pojęciowej i jej podatnością na utożsamienie konkretnego wydarzenia politycznego z metafizycznym Wydarzeniem. Element ten określa Herer jako struk-turę „jeszcze-nie/zawsze-już”: leżąca u podłoża wszystkich fenomenów ontologiczna arche – wola mocy, bycie – jest zarazem tym, na mocy czego ma zaistnieć zbawcze Wydarzenie. Oto strategia eschatologicz-na, która „[…] każe myśleć o Wydarzeniu w kategoriach repetycji i powrotu tego, co skrycie stale obecne nawet w tym, co je skrywa”13.

Strategia odznaczająca się, warto dodać, także wyjątkową jednowy-miarowością i ubóstwem narzędzi pozwalającym rozróżniać w obrębie sił i tendencji składających się na rzeczywistość historyczną.

Jednowymiarowość nie jest jednak jej wyłączną domeną: druga ze strategii, strategia radykalna, również diagnozuje to, co aktualne, za pomocą pojedynczego Wydarzenia znajdującego się poza wszystkimi historycznymi manifestacjami. Filozof nie tyle prorokuje Wydarzenie, co uwydatnia jego obecność, sprawiającą, że teraźniejszość transcen-duje siebie samą; jego diagnozę charakteryzuje więc poetyka przesady, chęć zdystansowania rzeczywistości. „Myśliciel musi przede wszystkim zdać sprawę z Wydarzenia, czyli pójść jak najdalej w kierunku, który ono wyznacza […], myśleć tak, jakby z Wydarzeniem dokonała się cał-kowita i nieodwołalna ontologiczna mutacja”14.

13 M. Herer, Filozofia aktualności, s. 303.14 Tamże, s. 304.

Strategia radykalna, również diagnozuje to, co aktualne, za pomocą pojedynczego Wydarzenia znajdującego się poza wszystkimi historycznymi manifestacjami. Filozof nie tyle prorokuje Wydarzenie, co uwydatnia jego obecność, sprawiającą, że teraźniejszość transcenduje siebie samą

Page 374: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 374

Joanna Bednarek

Dla Ernsta Jüngera Wydarzeniem tym była I wojna światowa; dla Adorna – nastanie epoki spełnionego panowania; dla Baudrillarda z kolei całkowita dominacja formy znaku, określająca „rzeczywistość integralną”. Jednak pojmowanie aktualności w kategoriach tego rodza-ju pojedynczej tendencji oznacza niemożność pomyślenia kontrwyda-rzenia, które mogłoby zrobić wyłom w systemie; musiałoby ono mieć charakter równie radykalny, a przede wszystkim – być tym, co absolut-nie inne wobec wszystkich jego możliwych do pomyślenia przejawów. Skłania to wymienionych myślicieli do uciekania się do rozwiązań ba-nalnych (przywoływanie przez Jüngera kościoła i państwa na ratunek), smutnych (Adorno i nadzieja, jaką pokładał on w sztuce awangardo-wej nieskalanej jakąkolwiek przyjemnością odbiorcy). czy jednocześnie śmiesznych i tragicznych (Baudrillardowska charakterystyka zamachów terrorystycznych z 11 września jako radykalnego kontrwydarzenia, wy-rwy w rzeczywistości integralnej).

Drobne nieporozumienia i fatalne pomyłki

Strategia krytyczna, którą reprezentują Marks i Foucault, różni się znacznie od dwóch pozostałych. Przede wszystkim ma charakter ana-lityczny i nominalistyczny: kładzie nacisk na wielość sił, momentów i ich określeń, konstytuujących za każdym razem to, co aktualne. „Dia-gnoza polega tu przede wszystkim na badaniu złożonych konfiguracji wydarzeń, kreśleniu linii i lokalizowaniu zerwań, negatywnie zaś – na odrzuceniu pojęć ogólnych i czujności wobec wszelkich przejawów upraszczającej totalizacji”15.

Dzięki temu strategia krytyczna dysponuje, jak można sądzić, lep-szymi narzędziami, pozwalającymi zmierzyć się z aktualnością, jak rów-nież stosunkową odpornością na alians z władzą. Jak zauważa Herer, pomyłka Foucaulta dotycząca rewolucji irańskiej była, w przeciwień-stwie do sojuszu Heideggera z nazizmem, właśnie tylko tym – pomył-ką, błędną oceną dynamiki konkretnego splotu sił, nie zaś wynikiem immanentnej słabości budowanej przez niego struktury pojęciowej16. Autorowi Woli wiedzy przypada zresztą w tym ujęciu rola szczególna. Być może to właśnie myśl Foucaulta, stanowiąca spotkanie Nietzsche-ańskiej genealogii i Marksowskiego z ducha, jeśli nie z litery, materia-lizmu historycznego, jest prawdziwym materializmem historycznym?

15 Tamże, s. 310. 16 Tamże, s. 313.

Srategia krytyczna dysponuje, jak można

sądzić, lepszymi narzędziami,

pozwalającymi zmierzyć się z aktualnością, jak również stosunkową

odpornością na alians z władzą

Page 375: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012375

Wyprzedzic terazniejszosc

Nasuwa się tu pewna refleksja. Nieprzypadkowo obaj myśliciele, na przykładzie których Herer charakteryzuje strategię krytyczną, Marks i Foucault, byli filozofami nieortodoksyjnymi – czy raczej nie byli wy-łącznie filozofami. Żmudna praca w archiwach i wymóg konstruowa-nia narracji historycznej w przypadku Foucaulta, w przypadku Marksa zaś potrzeba metakrytyki ekonomii politycznej czy antropologii, wy-magająca przepracowania ich materiału i struktury metodologicznej, oraz potrzeba szczegółowej analizy współczesnych wydarzeń politycz-nych, której owocem jest „filozoficzna publicystyka”, stanowiły jedną z wewnętrznych sił napędowych obu przedsięwzięć filozoficznych; od-dzielanie ich od ściśle strukturalnego zrębu pojęciowego, choć upraw-nione, w kontekście diagnozy aktualności zaciera nieco obraz czynni-ków, które decydują o sile tych strategii.

Inaczej ma się sprawa z Nietzschem, który ilekroć schodził z wyżyn metafizycznej spekulacji (wciąż stanowiących niewyczerpane źródło inspiracji) na poziom bardziej przyziemnych tez dotyczących rzeczy-wistości społecznej, mylił się w swoich diagnozach – i to fundamen-talnie. Herer zauważa mimochodem, że „Nietzsche zdaje się brać za dobrą monetę deklaracje apologetów nowego porządku”17 dotyczące triumfu egalitaryzmu społecznego. Cały problem w tym, że deklara-cje te stanowią czysto ideologiczne konstrukcje (zresztą wytwarzane częściej przez konserwatystów na potrzeby ich dyskursu, niż przez wspomnianych apologetów). Zaufanie do tego rodzaju stereotypów – więcej, uznanie ich za części wnikliwej diagnozy – decyduje nie tylko o podatności Nietzschego na zawłaszczenie przez faszystów (tak, być może coś faktycznie jest tu na rzeczy…), ale i o osuwaniu się jego dia-gnoz w banał. Przypadek Nietschego ukazuje, jak sądzę (i tu prawdo-podobnie moje drogi rozchodzą się z drogami autora Filozofii aktual-ności), problematyczność strategii diagnostycznej czerpiącej wyłącznie z zasobów filozoficznej struktury pojęciowej.

Rozmycie granic dyscypliny i podjęcie wyzwania integracji jej spe-cyfiki ze specyfiką innych dziedzin nie musi oznaczać zmniejszenia dyscypliny pojęciowej; filozofia – myśl, której domeną jest „dobrze skonstruowana abstrakcja” – przeciwstawia się przecież mniemaniu, nie zaś empirii.

Być może – choć stawiam ową tezę bardzo ostrożnie – jeśli filozofia diagnozująca to, co aktualne, „podłączy” w jakiś sposób swoją struk-turę pojęciową do badań o charakterze empirycznym – nie rezygnując bynajmniej ze stanowiącego o jej specyfice momentu pojęciowego –

17 Tamże, s. 72.

Page 376: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 376

Joanna Bednarek

ryzyko popełnienia fatalnej pomyłki nieco się zmniejsza? Faktem jest w każdym razie, że pogarda dla nauk społecznych i przyrodniczych potrafi nieraz (zwłaszcza w dwudziestym pierwszym wieku) srodze się zemścić…

Michał Herer, Filozofia aktualności, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2012.

Page 377: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012377

Wyprzedzic terazniejszosc

Joanna bednarek (ur. 1982) – filozofka z zawodu i powołania, pi-sarka z powołania. Pracę doktorską Polityka poza formą. Ontologiczne uwarunkowania poststrukturalistycznej filozofii polityki obroniła w 2011 roku. Publikowała w „Nowej Krytyce”, „Czasie Kultury” i „Krytyce Politycznej”. Współpracuje z Pracownią Pytań Granicznych i z Inter-dyscyplinarnym Centrum Badań Płci Kulturowej i Tożsamości UAM. W latach 2006-2009 współpracowała z „Krytyką Polityczną”. Obszar kompetencji i zainteresowań: na przecięciu poststrukturalizmu, femi-nizmu, marksizmu autonomistycznego i literatury.

Dane adresowe autorki: Joanna BednarekMiędzywydziałowa Pracownia Pytań Granicznych UAMCollegium Maiusul. Fredry 10, 60-701 Poznańe-mail: [email protected]

cytowanie:J. Bednarek, Wyprzedzić teraźniejszość, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/20.Bednarek.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Joanna Bednarek Title: Overtaking the Present

Page 378: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Page 379: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Kamil Piskal/a

Socjalizm jako spisek

Urodzony w 1866 roku w niewielkiej mieścinie, jaką było wówczas Busko, Jan Wacław Machajski jest jedną z najciekawszych postaci w dziejach polskiego radykalizmu. Niezwykła była nie tylko jego bio-grafia, pełna sensacyjnych, a czasem wręcz awanturniczych epizodów, lecz również, a może przede wszystkim, jego poglądy polityczne, głoszone wytrwale, ale też – jak wskazywałaby grupa wiernych uczniów i konty-nuatorów – bardzo sugestywnie. Rzadko też w dziejach polskiej myśli społecznej znajdujemy autorów, których postać jest szeroko znana wśród badaczy zagranicznych. Twórczość Machajskiego stała się przedmiotem dociekań niemałej grupy zachodnich historyków i socjologów1, a od jego nazwiska ukuto nawet, dość rozpowszechniony, termin Makhaevism2 (w wersji polskiej najpopularniejsza jest „machajszczyzna”, rzadziej jako „machajewizm” lub „machajewszczyzna”).

Wydawałoby się więc, że Machajski powinien być postacią w Polsce dobrze znaną, a jego biografia i światopogląd gruntownie przebadane. Nic bardziej błędnego! Machajski stał się bohaterem legendy, której

1 W sposób najzwięźlejszy, ale też niewyczerpujący, o zainteresowaniu Machaj-skim zagranicą pisze Leszek Gawor, zob. L. Gawor, Machajskiego teoria socjalistycz-nej rewolucji, „Wschodni Rocznik Humanistyczny” 2007, t. 4.

2 P. Avrich, What is „Makhaevism”?, www.libcom.org/history/what-makha-evism-paul-avrich [data dostępu: 15 grudnia 2012].

}

Page 380: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Kamil Piskal/a

praktyka teoretyczna 6/2012 380

kontury coraz mocniej zacierają się w pamięci – wiemy o jej istnieniu, rodzi w nas może jakieś niesprecyzowane uczucia, lecz nie jesteśmy w stanie powtórzyć już jej fabuły. Zapomnienie to często próbuje się tłu-maczyć faktem, że był to autor „niebezpieczny” dla rządzących przez cztery i pół dekady tzw. Polską Ludową, a wobec tego wymazanie Machajskiego z kart historii byłoby poniekąd konsekwencją „urzędowej” decyzji3. Bez wątpienia lektura pism Machajskiego mogła sprzyjać kry-tyce „realnego socjalizmu”, nie było też przypadkiem, że oficjalnie potępiono jego poglądy w Związku Radzieckim w latach trzydziestych. Jednak jest to tylko, jak sądzimy, część wyjaśnienia. Powody zapomnie-nia Machajskiego są również znacznie bardziej prozaiczne. Po pierwsze, należałoby wskazać na trudność związaną z jednoznacznym zakwalifi-kowaniem go do jakiejkolwiek szerszej tradycji intelektualnej. Po wtóre natomiast – i jest to chyba rzecz kluczowa – podkreślić należy niemal zupełną niedostępność jego tekstów, których nie wznawiano i nie tłu-maczono na język polski (publikował niemal wyłącznie po rosyjsku)4.

Do zmiany tej sytuacji, a tym samym również do lepszego poznania poglądów Machajskiego, wydatnie przyczynić może się wydany niedawno tekst pt. Robotnik umysłowy (1911), opracowany i poprzedzony wstępem przez Lecha Dubla. Robotnik umysłowy (1911)5 nie był dotychczas publi-kowany, rękopis, którego forma wyraźnie wskazuje na to, że Machajski przygotowywał go do druku, jest przechowywany w amsterdamskim Międzynarodowym Instytucie Historii Społecznej w spuściźnie Maksa Nomada6 (znanego też jako Max Nacht) – najwybitniejszego ucznia i współpracownika Machajskiego7. Nim jednak przejdziemy do omó-wienia samego tekstu, recenzencki obowiązek zmusza do powiedzenia kilku słów o poprzedzającym go obszernym, złożonym z dwóch rozdzia-łów, wstępie pióra wspomnianego już profesora Dubla.

3 Zob. L. Dubel, Wstęp, [w:] J. W. Machajski, Robotnik umysłowy 1911, Zamość 2012, s. 45-46.

4 Udało nam się zlokalizować jedynie trzy stosunkowo łatwo dostępne w języku polskim teksty Machajskiego: Socjalizm państwowy, „Zdanie” 1987, nr 12; Religia socjalistyczna a walka robotnicza oraz Bilans burżuazyjnej rewolucji rosyjskiej, [w:] Anarchizm i anarchiści na ziemiach polskich do roku 1914, red. H. Rappaport, Warszawa 1981.

5 Pod tym samym tytułem (Umstwiennyj raboczij) ukazała się jedna z naj-ważniejszych broszur Machajskiego, wydana w Genewie w 1905 roku.

6 Zob. W. Portmann, Die wilden Schafe: Max und Siegfried Nacht, Münster 2008.

7 L. Dubel, Słowo od redaktora w stulecie powstania pracy Machajskiego, [w:] J. W. Machajski, Robotnik umysłowy…, s. 60-61.

Page 381: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012381

Socjalizm jako spisek

Podjęta została tutaj próba zaprezentowania życiorysu Machajskiego, a także rekonstrukcji najważniejszych wątków obecnych w jego myśli społecznej. Niestety, jest to tylko „próba”, momentami nawet nieco nieporadna. Po uważniejszym przyjrzeniu okaże się, że ów wstęp jest niemal w całości kompilacją fragmentów wydanej przez autora kilka lat wcześniej książki Zapomniany prorok rewolucji: szkic o Janie Wacławie Machajskim8. Sama książka, mówiąc oględnie, nie zadowoli bardziej dociekliwych czytelników, i należy ubolewać, że nie doczekała się wni-kliwej i krytycznej recenzji. Sytuację pogarsza fakt, że dobór fragmentów, które przekopiowano do napisanego przez Dubla wprowadzenia i ich kompozycja nie są zbyt udane, co powoduje wiele niejasności i niepo-trzebnie komplikuje wiele wątków. Dodajmy do tego niezgodność tytułu jednego z podrozdziałów (2.1. Klasyfikacja ideowa doktryny) z zawartą w nim treścią oraz momentami skandaliczny poziom edytorski (wątpią-cym proponujemy zerknąć na strony 37 i 38, aby zobaczyć jak wkom-ponowano fotografię w tekst, lub na stronę 46), co może czasami utrud-niać lekturę.

Załóżmy jednak, że wytrwały czytelnik przebrnął przez pierwsze sześćdziesiąt stron i dociera do zasadniczej części książki, czyli do tek-stu Robotnik umysłowy (1911), który sto lat temu wyszedł spod pióra Machajskiego. Tutaj natrafia trudność nieco innego rodzaju – jest nią styl Machajskiego. Przyznać trzeba, że nawet dla kogoś, kto obyty jest z językiem epoki i ówczesną literaturą socjalistyczną czy anarchistyczną (bo w dialogu z tymi dwiema tradycjami autor prowadzi swoje rozwa-żania) jest to lektura trudna i wymagająca dużego skupienia. Machaj-ski pisze w sposób chaotyczny, wciąż miesza wątki, brak mu widocznej i przemyślanej struktury argumentacji, a od precyzji wyrażenia waż-niejszy jest retoryczny efekt9. Mimo to warto podjąć próbę przepra-wienia się przez ten trudny tekst, zawarta jest w nim jak sądzę zdecy-dowana większość najważniejszych dla Machajskiego intuicji teoretycznych.

Już pierwsze zdanie w zwięzły sposób prezentuje tezę, wokół której obracają się rozważania Machajskiego: „Socjaliści zawsze i wszędzie sta-

8 Tegoż, Zapomniany prorok rewolucji: szkic o Janie Wacławie Machajskim, Lublin 2008.

9 Zygmunt Zaremba, jeden z przywódców międzywojennej PPS, w pracy o Machajskim pisze: „Jego pisarstwo jest ciężkie, często zagmatwane, pełne powtó-rzeń i dygresji. Zaprawione jest przy tym piekącą zjadliwością, gorzkim sarkazmem, a nawet nienawiścią do tych, których zwalczał” – Z. Zaremba, O Machajskim, http://lewicowo.pl/o-machajskim/ [data dostępu: 15 grudnia 2012] (jest to frag-ment większej pracy: Słowo o Wacławie Machajskim, Paryż 1967).

Machajski pisze w sposób chaotyczny, wciąż miesza wątki, brak mu widocznej i przemyślanej struktury argumentacji, a od precyzji wyrażenia ważniejszy jest retoryczny efekt

Page 382: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 382

Kamil Piskal/a

rają się by nie wykorzystywać buntowniczych nastrojów robotników dla zaspokojenia potrzeb samych robotników”10. Machajski dostrzega zasad-niczą różnicę między postulatami, które znajdują się w programach partii socjalistycznych, a rzeczywistymi interesami robotników. W tym pierwszym wypadku chodzi przede wszystkim o dążenie do zreformo-wania, zdemokratyzowania istniejącego ustroju i oszczędzanie „rewolu-cyjnej energii” na czas ostatecznej i raczej odległej walki o realizację socjalizmu. Klasa robotnicza natomiast w spontaniczny sposób dąży do poprawy swojego położenia materialnego, przede wszystkim poprzez uzyskanie wzrostu płac. Dalej Machajski dowodzi, że preferencja dla legalnych form walki, obawa przed otwartym i masowym wystąpieniem proletariatu oraz ciągłe przypominanie o „historycznej konieczności” wynika w rzeczywistości nie z „rozwagi” i „dalekowzroczności” przywód-ców socjalistycznych, lecz z dojmującego lęku przed prawdziwą rewolu-cją. Czy jednak owa zdrada robotników przez partyjnych przywódców wynika tylko z ich perfidii? To proste wyjaśnienie nie wystarcza Machaj-skiemu – szuka innych przyczyn takiego postępowania socjalistów. Zasta-nawiając się nad pochodzeniem liderów i ich miejscem w strukturze społecznej, dostrzega, że zdecydowana większość z nich to inteligenci, starannie wykształceni, żyjący ze „sprzedaży” swej wiedzy – czy to jako naukowcy, publicyści albo urzędnicy, czy też jako „zawodowi rewolu-cjoniści”, utrzymywani przez partię. A wobec tego ruch socjalistyczny realizuje de facto nie tyle interesy robotników, co interesy kierujących nim inteligentów.

Zasadnicza linia podziału społeczeństwa, dowodzi dalej Machajski, nie przebiega wcale pomiędzy ludźmi pracy najemnej a garstką kapita-listów (jak chcą marksiści), lecz pomiędzy tymi, którzy żyją z pracy fizycznej a tymi, którzy dzięki swojej wiedzy lub kapitałowi mogą owej pracy uniknąć.

Nauka socjalistyczna – to tarcza ochronna pasożytnictwa całego wykształconego społeczeństwa burżuazyjnego. Rokrocznie we wszystkich krajach szkoły średnie i wyższe kończą tysiące, dziesiątki tysięcy ludzi, którzy zajmą w społeczeństwie uprzywilejowane stanowiska, zwalniające ich od brzemienia pracy fizycznej. Spotykają się oni z pracą tylko jako jej organizatorzy, rządzący, dowódcy. Jedy-nie najmniej znaczna mniejszość tych wykształconych panów zajmie niezależne stanowiska samodzielnych przedsiębiorców – kapitalistów. Znaczna większość, tworząca klasę, tak zwaną zawodową inteligencję, otrzymuje swój uprzywilejo-wany dochód nie z kapitału własnego, jako zysk przedsiębiorcy wyciśnięty bez-

10 J. W. Machajski, Robotnik umysłowy…, s. 64.

Page 383: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012383

Socjalizm jako spisek

pośrednio z robotników, a jako „pensja”, „honorarium” otrzymywane przez każdego zawodowego inteligenta11.

Warto na marginesie głównego wątku rozważań dodać, że Machajski wyraźnie dostrzegał zjawisko dziedziczenia statusu społecznego i mię-dzypokoleniowej transmisji w rodzinach inteligenckich tego, co w ter-minologii Pierre’a Bourdieu zwykło się dziś nazywać „kapitałem kultu-rowym i społecznym12:

[Z] ojca na syna przechodzi w klasie robotniczej wieczna niewolnicza służba i nieunikniona, towarzysząca jej niewiedza; w klasach posiadaczy w spadku z ojca na syna przechodzi wyższa kultura, coraz bardziej słodsze życie po pańsku w komforcie i luksusie […]. „Szlachetni” potomkowie panów jeszcze zanim pojawili się na świecie, już byli uznani za jedynie zdolnych do pracy umysłowej, jedynie właściwych do zajmowania kierowniczej roli w społeczeństwie13.

Zajęcie uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie może być więc kon-sekwencją posiadania kapitału, ziemi lub wiedzy. Jak jednak wyjaśnić zaangażowanie inteligencji w socjalizm i dążenie do obalenia, stosunkowo wygodnego dla niej, systemu kapitalistycznego? Machajski uważał, że ruch socjalistyczny w rękach inteligentów stanowi narzędzie, za pomocą którego toczą walkę z burżuazją i ziemiaństwem. Dowodów potwier-dzających tę tezę dopatrywał się w uwagach na temat przyszłego ustroju socjalistycznego obecnych w wystąpieniach liderów II Międzynarodówki. Obalenie kapitalizmu miało doprowadzić do zniesienia prywatnej wła-sności środków produkcji, program socjalistyczny milczał jednak – jak wskazywał Machajski – na temat możliwości wywłaszczenia posiadaczy wiedzy i wykształcenia. Tym samym, w tak pomyślanym społeczeństwie socjalistycznym faktyczna władza znajdzie się w rękach inteligencji, poło-żenie robotników zaś nie ulegnie poważniejszej zmianie.

Rewolucja socjalistyczna, socjalistyczne „wywłaszczenie” […] wiekowej niewoli mas robotników nie likwiduje i jej podstaw nie dotyczy. Dwie odwiecznie ist-niejące rasy panów i niewolników – pozostają również w ustroju socjalistycznym. Do pierwszej należy cała inteligencja proletariacka, cały świat naukowy, wszyscy ci, którzy urodzeni i wychowywani byli po to by kierować i dowodzić, ponieważ to oni posiedli tajemnice nowoczesnej produkcji i posiadają wiedzę niezbędną

11 Tamże, s. 73-74.12 P. Bourdieu, Dystynkcja: społeczna krytyka władzy sądzenia, tłum . P. Biłos,

Warszawa 2006.13 J. W. Machajski, Robotnik umysłowy..., s. 75.

Page 384: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 384

Kamil Piskal/a

do zarządzania. Wywłaszczenie kapitalistów milionom współczesnych niewol-ników wiedzy tej nie daje. Oni, jak dawniej, pozostają mając status niższej rasy ludzi zdolnych do wykonywania tylko czarnej pracy […] fizycznej14.

Machajski obszerne fragmenty pracy poświęca na przytoczenie argu-mentów potwierdzających, że socjalizm jest jedynie inteligenckim spi-skiem, który miałby na dodatek zostać zrealizowany rękami samych robotników. Spośród nich wymienić można przede wszystkim: niechęć socjalistów do wspierania ekonomicznych postulatów proletariatu, zbyt wąską definicję grupy wyzyskiwaczy (bogaty inteligent i jego lokaj to tacy sami „proletariusze” – dowodzi Machajski), odrzucenie postulatu zrównania wynagrodzeń w ustroju socjalistycznym i poparcie socjalistów dla utrzymania instytucji dziedziczenia. W tym ostatnim wypadku Machajski jednak bardziej chyba obawia się dziedziczenia wspomnianego już kapitału kulturowego, mniej zaś dziedziczenia majątku. Jak ten pro-blem miałby zostać rozwiązany w przyszłości? Tutaj wyraźnie brakuje mu odpowiedzi.

W ustroju socjalistycznym cywilizacja i kultura pozostają własnością monopo-listyczną dziedziczną inteligencji. Świat grabieżczy znajduje w ustroju socjali-stycznym jedynie nową formę swojego panowania15.

Zresztą, jak wkrótce dodaje Machajski, buńczuczne, pełne rewolucyjnego frazesu zapowiedzi socjalistów z roku na rok stają się coraz mniej żarliwe, a realizacja wielkich planów odkładana jest na coraz dalszą przyszłość.

Dzieje się tak, ponieważ burżuazja poprawnie rozpoznała rzeczywi-sty charakter ruchu socjalistycznego. Wobec tego najlepszym sposobem na oddalenie niebezpieczeństwa rewolucji okazało się wciągnięcie rosną-cej liczebnie inteligencji do podziału zysków płynących z wyzysku ludzi o „zrogowaciałych dłoniach”. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że taka analiza ewolucji struktury klasowej w toku rozwoju kapitalizmu jest raczej naiwna; nie można jednak odmówić Machajskiemu trafnego, choć może niezbyt odkrywczego spostrzeżenia, mówiącego o malejącej „bojo-wości” ówczesnych partii socjalistycznych. Dowodzi on dalej, że poprawa położenia materialnego inteligentów bezpośrednio wpłynęła też na ewo-lucję programu socjalistycznego. Wątki utopijne silnie obecne w okresie narodzin ruchu, a także skłonność do całkowitej negacji porządku kapi-talistycznego, zostały zastąpione przez umiarkowanie w doborze środków,

14 Tamże, s. 84.15 Tamże, s. 91.

Page 385: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012385

Socjalizm jako spisek

deklaracje o „naukowości” marksizmu oraz podkreślenie pozytywnych cech kapitalizmu:

Stopniowo marksiści zmuszają wszystkich socjalistów, cały swój „proletariat” do uznania i czczenia „nieocenionych zasług historycznych” ustroju kapitalistycznego, i z biegiem czasu po całym świecie rozpowszechnia się marksistowska apoteoza kapitalizmu: ustrój kapitalistyczny ogłoszony jest za kołyskę przyszłego najbar-dziej idealnego ustroju16.

Krytyka Machajskiego skierowana jest przeciwko dominującej wówczas marksistowskiej ortodoksji. Przywiązanie do kategorii „historycznej konieczności” pozbawiało socjalizm prawdziwie rewolucyjnego ducha. Deterministyczny ekonomizm, reprezentowany w krańcowej formie przez tzw. legalnych marksistów w Rosji, ale przecież nieobcy również wielu niemieckim socjaldemokratom, paradoksalnie zamieniał rewolucyjną teorię w apologię kapitalizmu, albo – w najlepszym wypadku – w umiar-kowany reformizm. Pod koniec swoich rozważań Machajski formułuje tezę o dwóch wykluczających się wzajemnie celach ruchu socjalistycznego. Pierwszy z nich to cel „oficjalny”, obecny w masowej propagandzie, pismach teoretyków i partyjnych programach. Jest nim oczywiście ustrój społecznej sprawiedliwości, realizujący zasady autonomii jednostki, rów-ności i nieskrępowanego samorozwoju. Cel drugi, wstydliwie skrywany, przyświecający socjalistom w rzeczywistości, to ujarzmienie proletariatu.

Prawdziwy cel współczesnego socjalizmu – to wyniesienie jednej części „swojego” proletariatu to jest inteligencji, do statusu klasy panującej, a następnie, osadze-nie na plecach robotników nowych, świetnie rozmnażających się pasożytów17.

Ocena dorobku Machajskiego bez wątpienia stanowi duży problem, o czym świadczą też rozbieżne opinie formułowane przez różnych bada-czy. Machajski – czego doskonałym świadectwem jest Robotnik umysłowy (1911) – w swoich tekstach obficie rozdawał kuksańce wszystkim dookoła, nie może dziwić więc, że niektóre z tych polemicznych „ciosów”, z dzi-siejszej perspektywy, trafiają zaskakująco celnie. Jednocześnie pamiętać trzeba, że nie był autorem szczególnie systematycznym, a część jego krytyk ma kiepskie osadzenie w fundamentach jego myśli; fundamentach, które, gdy przyjrzeć się im bliżej, okazują się momentami zaskakująco płytkie i kruche.

16 Tamże, s. 109.17 Tamże, s. 117.

Machajski w swoich tekstach obficie rozdawał kuksańce wszystkim dookoła, nie może dziwić więc, że niektóre z tych polemicznych „ciosów”, z dzisiejszej perspektywy, trafiają zaskakująco celnie

Page 386: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 386

Kamil Piskal/a

Oczywiście nie należy czynić z tego Machajskiemu jakiegoś poważnego zarzutu, sam przecież nie chciał odgrywać roli subtelnego teoretyka, a raczej agitatora i architekta „zmowy robotniczej”18, walczącej – w prze-ciwieństwie do partii socjalistycznych – o „prawdziwe” interesy proleta-riatu. Niestety, nie wszyscy badacze o tym pamiętają – biorąc za dobrą monetę rozproszone polemiczne uwagi Machajskiego, awansują go do wąskiego grona wyprzedzających swoją epokę wizjonerów, których pisma udzielają trafnej odpowiedzi na szereg ważkich i wciąż dyskutowanych pytań. Przykładem takiej bezkrytycznej, a może nawet momentami apo-logetycznej, postawy jest niestety wspomniany powyżej profesor Dubel.

Dostrzeżenie przez niego w Machajskim prekursora teorii „nowej klasy” avant la lettre wydaje się pewnym nieporozumieniem. Razić musi, po pierwsze, naiwność dokonywanego przez autora Robotnika umysłowego opisu struktury klasowej społeczeństwa, analityczna bezużyteczność więk-szości formułowanych przez niego pojęć, czy wreszcie niemal całkowita rezygnacja z prób empirycznego potwierdzenia słuszności stawianych tez. Machajski zupełnie nie dostrzega „stopniowalności” wykształcenia – jego zdaniem albo się je posiada, albo nie – i bezpośrednio wiąże podział ról w „socjalistycznym” porządku z pochodzeniem klasowym. W teoriach „nowej klasy” i wszelkich próbach teoretycznego opisania zjawiska biu-rokratyzacji aparatu państwowego w krajach realnego socjalizmu kwestia społecznego pochodzenia ma drugorzędne znaczenie, podobnie jak i formalne wykształcenie osób zajmujących uprzywilejowane stanowiska w takich systemach. Wspólna z przewidywaniami Machajskiego byłaby więc przede wszystkim konstatacja mówiąca o tym, że porewolucyjna nacjonalizacja gospodarki nie przyniesie wcale wyzwolenia robotników, lecz doprowadzi jedynie do wykształcenia się nowej klasy wyzyskującej proletariat, tym razem za pomocą udziału w aparacie władzy19. Jak widać więc, szukanie łatwych analogii, choć efektowne, może prowadzić do zbyt pochopnych wniosków.

Przy referowaniu poglądów Machajskiego na drugi plan spychana jest zazwyczaj prowadzona przez niego krytyka przemian w działalności i taktyce partii socjalistycznych. Wydaje się natomiast, że to właśnie ta

18 Zob. L. Dubel, Idea Zmowy Robotniczej w ujęciu J. W. Machajskiego, „Anna-les UMCS” 1988, vol. XXXV, sectio G.

19 Podobne opinie, choć wyprowadzone z zupełnie innych przesłanek, for-mułował w tamtym okresie również Edward Abramowski. W wypadku Abramow-skiego mamy jednak do czynienia z rozważaniami cechującymi się zdecydowanie wyższą dyscypliną teoretyczną, wewnętrznie spójną argumentacją i mocnym umocowaniem w szerszym projekcie filozofii społecznej, zob. E. Abramowski, Socjalizm a państwo, [w:] tegoż, Pisma, t. 2, Warszawa 1924.

Page 387: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012387

Socjalizm jako spisek

część jego dorobku zasługuje dziś na szczególną uwagę. Zresztą odnieść można wrażenie, że sam Machajski gdy przechodzi do omawiania tej problematyki, staje się – co do niego mało podobne – nieco uważniejszy, waży słowa i usiłuje w bogatszy sposób argumentować swoje stanowisko. Krytyka Machajskiego skierowana jest przeciwko ówczesnej ortodoksji marksistowskiej, którą znał dobrze nie tylko z pism Kautsky’ego, ale również Plechanowa. W pewnym sensie antycypuje ona wszystkie naj-ważniejsze zarzuty, jakie do dziś wysuwa się wobec „marksizmu II Mię-dzynarodówki”, czy może, posługując się sformułowaniem Andrzeja Walickiego, marksizmu „necessarystycznego”20.

Machajski dostrzegał wyraźnie, jak już zauważyliśmy, słabnięcie rady-kalizmu socjalistycznych przywódców oraz narastającą przepaść między oficjalnymi deklaracjami a faktyczną polityką partii. W obiektywistycz-nym odczytaniu marksizmu, na pierwszy plan wysuwającym kategorię „historycznej konieczności”, Machajski widział nowy wariant naturalizmu, próbę ujęcia procesu historycznego w narzucone niejako z zewnątrz prawa. Stąd bierność partii socjalistycznych, koncentracja na walce o liberalne reformy polityczne i odsunięcie w daleką przyszłość realiza-cji ideału socjalistycznego (nabierającego coraz bardziej mitycznych, quasi-religijnych kształtów21). Przyczynę ewolucji widział Machajski w coraz pełniejszym podporządkowywaniu sobie ruchu socjalistycznego przez inteligencję. Jak byśmy jednak nie ocenili tego wyjaśnienia, sam opis przemian, jakim ulegały wówczas partie II Międzynarodówki, oka-zuje się niezwykle trafny. W tym kontekście żałować należy, że nie dys-ponujemy tłumaczeniem jednej z jego wcześniejszych prac – Ewolucja socjaldemokracji. Była to obszerna polemika z Bernsteinem i rodzącym się w Niemczech nurtem rewizjonistycznym. Trocki, wówczas przeby-wający na zesłaniu nieopodal Wilujska, gdzie osadzono Machajskiego, wspominał później, że ta bardzo krytyczna w swej wymowie broszura „cieszyła się w koloniach zesłańczych dużym powodzeniem”22. Z czasem

20 A. Walicki, Marksizm i skok do królestwa wolności: dzieje komunistycznej utopii, Warszawa 1996.

21 Zob. tegoż, Zarys myśli rosyjskiej: od oświecenia do renesansu religijno-filo-zoficznego, Kraków 2005, s. 410; Machajski w innym tekście pisał: „Socjaliści dumni są z tego, że w przeciwieństwie do klechów umieścili królestwo niebieskie na ziemi. Chełpią się na próżno. Ziemski raj socjalistów jest równie daleki i nie-dostępny dla żywych ludzi, jak i wszelki raj niebiański.” – J. W. Machajski, Religia socjalistyczna a walka robotnicza, http://lewicowo.pl/religia-socjalistyczna-a-walka--robotnicza/ [data dostępu: 15 grudnia 2012].

22 L. Trocki, Moje życie: próba autobiografii, tłum. J. Barski, S. Łukomski, Warszawa 1990, s. 144.

W obiektywistycznym odczytaniu marksizmu, na pierwszy plan wysuwającym kategorię „historycznej konieczności”, Machajski widział nowy wariant naturalizmu, próbę ujęcia procesu historycznego w narzucone niejako z zewnątrz prawa

Page 388: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 388

Kamil Piskal/a

jednak Machajski poszedł w swej krytyce dalej, dowodząc, że „ortodok-syjnego” marksistę Kautsky’ego i rewizjonistę Bernsteina dzieli stosun-kowo niewiele, obydwie koncepcje programowe są bowiem oparte na tych samych założeniach i stanowią próbę racjonalizacji inteligenckich postulatów23. W świetle tego, co działo się z niemiecką socjaldemokracją po 1917 roku, opinia o ukrytym pokrewieństwie obydwu tych nurtów wydaje się w dużej mierze trafna.

Robotnik umysłowy (1911) to jeden z nielicznych obszerniejszych tekstów Machajskiego, który jest dostępny polskiemu czytelnikowi. Jest to praca z „dojrzałego” okresu jego twórczości, a wobec tego raczej repre-zentatywna – zawiera w zasadzie większość najistotniejszych spośród podejmowanych przez niego wątków. Choć możemy narzekać na opra-cowanie, poziom edytorski i dość wysoką cenę, to jednak sam fakt wyda-nia książki należy ocenić ze wszech miar pozytywnie. Za jej sprawą mamy szansę lepiej poznać ważną, a nieco zapomnianą, kartę z historii rady-kalnej myśli społecznej. Należy wrazić nadzieję, że jest to zapowiedź wzrostu zainteresowania polskich badaczy i badaczek postacią Machaj-skiego, a może także publikacji kolejnych jego tekstów.

Jan Wacław Machajski, Robotnik umysłowy 1911, oprac. L. Dubel, tłum. H. Sajewicz, Zamość 2012.

23 Zob. A. A. Kamiński, Socjalizm jako wymysł inteligencji: o życiu i poglądach Jana Wacława Machajskiego, „Nauki Humanistyczne” 2003, t. 8, s. 59.

Page 389: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012389

Socjalizm jako spisek

Kamil Piskała (ur. 1988) – doktorant w Katedrze Najnowszej Historii Polski UŁ; studiuje również politologię w ramach MISH. Jego zainte-resowania badawcze koncentrują się wokół historii polskiej lewicy XIX i XX w., symbolicznych aspektów funkcjonowania ruchu robotniczego, a także tradycji środkowoeuropejskiego marksizmu. Ponadto zajmuje się dziejami polskiej międzywojennej myśli politycznej, teoriami rewo-lucji oraz peryferyjnymi dyskursami modernizacyjnymi pierwszej połowy XX stulecia. Młodość spędza zgarbiony nad zakurzonymi papierami w archiwum albo starymi książkami w bibliotecznych czytelniach. Zwią-zany z łódzkim klubem „Krytyki Politycznej”, w „Praktyce Teoretycznej” redaktor tematyczny w zakresie nauk historycznych.

Dane adresowe autora:Kamil Piskał[email protected] Najnowszej Historii Polski UŁul. Kamińskiego 27a, 90-219 Łódźe-mail: [email protected]

cytowanie:K. Piskała, Socjalizm jako spisek, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksem-burg/21.Piskala.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Kamil PiskałaTitle: Socialism as a Conspiracy

Page 390: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 391: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Krystian Szadkowski

Kryzys uniwersytetu i rewolta z.ywej wiedzy

Nakładem Temple University Press ukazała się niedawno książka The Production of Living Knowledge autorstwa Gigiego Roggero, włoskiego badacza i aktywisty związanego z kolektywami Uninomade i Edu-factory1. Roggero postawił przed pracą ambitne cele praktyczne i teoretyczne – przedmiotem jego zainteresowania są, z jednej strony, zachodzące w ostatnich latach transformacje na uniwersytetach kapitalistycznego centrum, z drugiej zaś wyznaczające ich rytm przekształcenia kapitali-stycznych gospodarek. Nie sposób zrozumieć transformacji uniwersytetu, jeżeli nie powiąże się ich z przemianami procesów pracy i produkcji2. Wobec tego oś wywodu Roggero stanowi analiza trzech przeplatających się ze sobą w zagadnień: 1) transformacji uniwersytetu i warunków

1 Pomysły Roggero wypracowywane były przede wszystkim w ramach zbio-rowej praktyki badawczej kolektywu Uninomade, z czego otwarcie zdaje on sprawę na pierwszych kartach tej książki. Szereg współdzielonych założeń czy diagnoz możemy znaleźć u najbardziej rozpoznawalnych przedstawicieli tego kręgu, takich jak Christan Marazzi, Andrea Fumagalli, Cristina Morini, Matteo Pasquinelli czy Sandro Mezzadra. Wydaje się, że jak do tej pory współdzielona przez ten, by użyć sformułowania Roggero, „ruch myśli” rama teoretyczna została opracowana w najbardziej systematyczny sposób w Rzeczy-pospolitej Hardta i Negriego.

2 G. Roggero, The Production of Living Knowledge: the Crisis of the University and the Transformation of Labor in Europe and North America, tłum. E. Brophy, Philadelphia 2011, s. 3.

Page 392: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Krystian Szadkowski

praktyka teoretyczna 6/2012 392

wytwarzania wiedzy w perspektywie przekształceń, jakim poddawany jest globalny kapitał; 2) nowej definicji żywej pracy – tytułowego poję-cia „żywej wiedzy”; 3) produkcji dobra wspólnego w ramach napięć zachodzących między kapitalistycznym przechwyceniem a autonomicz-nymi instytucjami3.

Prowadzone od 2003 roku badanie transformacji uniwersytetu, na którym opiera się książka, objęło blisko siedemdziesiąt wywiadów ze studentami, naukowcami i dydaktykami zatrudnionymi na niepewnych warunkach, oraz profesorami zajmującymi się badaniami nad szkol-nictwem wyższym. Zbieranie materiałów przez Roggero rozpoczęło się, gdy trend korporatyzacji uniwersytetu i prekaryzacji pracy akademic-kiej był już dostrzegany i opisywany, choć dotyczyło to przede wszyst-kim systemu szkolnictwa wyższego w Stanach Zjednoczonych4. Stąd też przedmiotem empirycznych dociekań Roggero jest z jednej strony włoski system szkolnictwa wyższego (zreformowany przez Berlinguera i Ortensio Zecchino) z drugiej zaś mitologizowany system amerykań-ski, stawiany za wzór, również przez dzisiejszych reformatorów polskich uczelni.

Jak pisze Roggero, badania przeprowadzone i podsumowane w The Production of Living Knowledge wpisują się w długą tradycję nurtu operaismo. Posługując się kategoryzacją Petera Hudisa, moglibyśmy nazwać operaismo subiektywistycznym odczytaniem Marksa, podkre-ślającym przede wszystkim podmiotowe formy oporu, które rodzą się w opozycji do logiki kapitału. W takim ujęciu operaismo jest nurtem, na gruncie którego zamiast postrzegać pracę i kapitał jako byty połą-czone ze sobą jedynie zewnętrznie, twierdzi się, że rozwój kapitału odbywa się na skutek ciągłego odpowiadania na żądania walk prowa-dzonych przez klasę robotniczą5. Zamiast postrzegać kapitał jako samo-

3 Tamże, s. 10-11.4 Dwiema klasycznymi pracami, w których podejmowano ten temat

z krytycznej perspektywy już w latach dziewiędziesiątych, są: S. Slaughter, L. Leslie, Academic Capitalism: Politics, Policies, and the Entrepreneurial University, Baltimore 1997, oraz G. Rhoades, Managed Professionals: Unionized Faculty and Restructuring Academic Labor, New York 1998. Lista pozycji mogłaby być tutaj oczywiście o wiele dłuższa i sięgać lat osiemdziesiątych.

5 Istotę tego podejścia najlepiej wyraża sformułowany przez Mario Trontiego zarys projektu badania nowej marksistowskiej praktyki partii klasy robotniczej opublikowany w „Quaderni Rossi” w tekście Lenin w Anglii: „My również praco-waliśmy z pojęciem, które na piedestale stawia rozwój kapitału, a robotników na drugim miejscu. To błąd. Teraz musimy postawić problem na głowie, odwrócić bieguny i zacząć ponownie od początku: początkiem jest zawsze walka klasowa klasy robotniczej.” – M. Tronti, Operai e capitale, Roma 2006, s. 87.

Page 393: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012393

Kryzys uniwersytetu...

określający się ruch, który usuwa przeszkody stojące na drodze jego własnej ekspansji, jak czynią to omawiani przez Hudisa obiektywiści, twierdzi się tutaj, że jest on antagonistyczną formą nieustannie rozdartą między chęcią zwiększania wartości dodatkowej a walką przeciwko samemu procesowi wytwarzania wartości. Takie odczytanie Marksa należałoby traktować raczej w kategoriach politycznych, niż ekono-micznych6.

Ważną ramę analityczną The Production of Living Knowledge stano-wią także teorie kapitalizmu kognitywnego7. Jest to nowy sposób aku-mulacji, któremu impuls do powstania i rozwoju dały masowe wystą-pienia studentów i robotników z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dwudziestego wieku, połączone z ogólnym rozwojem klasy robotniczej na Zachodzie, jak i podnoszoną przez nią krytyką metod naukowego zarządzania pracą. Duży wkład w jego rozwój miała również ekspansja zabezpieczeń socjalnych i usług zbiorowych oraz ukonstytuowanie się tego, co Vercellone nazywa rozproszoną intelektualnością, będące kon-sekwencją demokratyzacji kształcenia (umasowienie szkolnictwa wyż-szego8) oraz podniesienia ogólnego standardu edukacji9.

Podwójny kryzys

Roggero formułuje tezę o podwójnym kryzysie10, obejmującym zarówno instytucję uniwersytetu, jak i kapitalistyczną gospodarkę. Kryzys gospo-darczy rozumiany jest tutaj jako kryzys kapitalizmu jako takiego, kon-

6 P. Hudis, Marx’s Concept of the Alternative to Capitalism, Lieden 2012, s. 25-26.

7 Carlo Vercellone określa kapitalizm kognitywny przy użyciu zwięzłej defi-nicji, jako: „system akumulacji, w którym produktywna wartość profesjonalnej i naukowej pracy nabiera dominującego charakteru, a kluczową kwestią w pomnażaniu wartości kapitału jest kontrola i przekształcanie wiedzy w fikcyjne dobra” – C. Vercellone, Kapitalizm kognitywny a modele regulacji relacji płac: czego nauczył nas francuski ruch przeciwko umowom o pierwszą pracę (anty-CPE), tłum. M. Ratajczak, [w:] Edu-factory: samoorganizacja i opór w fabrykach wiedzy, red. J. Sowa, K. Szadkowski, Kraków 2011, s. 167.

8 Martin Trow już w latach siedemdziesiątych opisał i skategoryzował ten proces w raporcie napisanym dla OECD: tegoż, Problems in the Transition from Elite to Mass Higher Education, [w:] tegoż, Twentieth-Century Higher Education: Elite to Mass to Universal, red. M. Burrage, Baltimore 2010, s. 86-142.

9 C. Vercellone, Kapitalizm kognitywny…, s. 168.10 Jest to teza, którą Roggero współdzieli z kolektywem Edu-factory. Zob.

Edu-factory, Double crisis, „Edu-factory” 2010, No. 0, s. 4-9.

Page 394: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 394

Krystian Szadkowski

dycja permanentna, na którą składają się przede wszystkim: niezdolność do mierzenia i skutecznego koordynowania procesu produkcji biopo-litycznej oraz nieumiejętność stosowania innej formy przechwytywania wytworzonego bogactwa niż operacje finansowe11. Bardziej interesujący nas kryzys uniwersytetu widziany jest w perspektywie trzech trendów. Po pierwsze, chodzi o koniec dialektyki między tym, co publiczne, a tym, co prywatne. Jak twierdzi Roggero, leczenie bolączek utowaro-wiania wiedzy i edukacji oraz wprowadzanie logiki zysku w obręb murów uniwersyteckich nie jest już dłużej możliwe poprzez aplikowa-nie ściślejszej państwowej kontroli nad sektorem. Publiczne uniwersy-tety, dotknięte reformami skrojonymi zgodnie z paradygmatem „nowego zarządzania publicznego”12, stają się hybrydami13. Poprzez następujące po sobie fale reform na publicznych uniwersytetach zwięk-sza się poziom konkurencji między instytucjami, kadrą i studentami. Wprowadza się nowe instrumenty budżetowe oparte na wskaźnikach wydajności, kładzie większy nacisk na wyniki oraz ich bezpośredni pomiar, a także koncentruje się finansowanie w najbardziej „efektyw-nych” jednostkach, tym samym wertykalnie różnicując instytucje w ramach danego narodowego systemu szkolnictwa wyższego. Jedno-cześnie nieustanne podkreślanie prywatnych korzyści z edukacji (np. premii płacowej) prowadzi do tego, że wykształcenie widziane jest coraz częściej jako dobro prywatne.

Drugi kryzysowy trend, w ujęciu Roggero, związany jest z końcem tradycyjnej roli uniwersytetu jako medium społecznej mobilności. Uniwersytet w dobie powszechnego dostępu przestaje pełnić funkcje przeznaczone mu w okresie, gdy był jeszcze instytucją elitarną, służącą reprodukcji wyższych warstw na potrzeby wysoce zhierarchizowanych społeczeństw. Nie wyposaża on już w niezbędne cechy i umiejętności klasy średniej, na której opierały się w dwudziestym wieku zachodnie państwa dobrobytu. Dziś student nie jest już pracownikiem w trakcie treningu czy przysposobienia do pracy, ale raczej pracownikiem (zazwy-czaj prekarnym) wykonującym pracę w wielu miejscach informacyjnej

11 Zob. M. Hardt, A. Negri, Rzecz-pospolita: poza własność prywatną i dobro publiczne, tłum. Praktyka Teoretyczna, Kraków 2012, s. 231-251.

12 Na temat dyskursu „nowego zarządzania publicznego” zob. K. Czarnecki, Idee i praktyki Nowego Zarządzania Publicznego, „Zarządzanie publiczne” 2011, nr 1, s. 5-21.

13 Przyznają to również głównonurtowi badacze szkolnictwa wyższego: J. Enders, B. Jongbloed, The Public, the Private and the Good in Higher Education and Research: an Introduction, [w:] Public-Private Dynamics in Higher Education, red. J. Enders, B. Jongbloed, Bielefeld 2007, s. 20.

Dziś student nie jest już pracownikiem w trakcie

treningu czy przysposobienia do

pracy, ale raczej pracownikiem

(zazwyczaj prekarnym) wykonującym pracę

w wielu miejscach informacyjnej

gospodarki opartej na usługach

Page 395: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012395

Kryzys uniwersytetu...

gospodarki opartej na usługach. Przykład Polski jest tutaj niezwykle wymowny. Ostatnie badania Eurostudent wykazały, że polscy studenci studiów licencjackich i magisterskich w ciągu tygodnia przeznaczają średnio dwadzieścia dwie godziny na pracę zarobkową (najwięcej w Europie) i zaledwie dziesięć na indywidualną naukę (jeden z naj-niższych wyników). Profil polskiego studenta jest zatem zasadniczo pracowniczy i tylko w niewielkim stopniu związany z nauką14, co potwierdza tezy Roggero.

Trzecim trendem jest kryzys nowoczesnych dyscyplin wiedzy. Świad-czyć ma o nim fakt, że istniejące nauki społeczne i ekonomiczne zawio-dły w obliczu kryzysu finansowego, zapoczątkowanego w 2008 roku. Złudna jest też, zdaniem Roggero, sama obietnica interdyscyplinarno-ści. Zauważyć jednocześnie trzeba, że prowadzi on analizę, jak gdyby na współczesny uniwersytet składały się jedynie nauki społeczne i humanistyczne oraz związane z nimi procesy kształcenia i produkcji podmiotowości. Niemal nie zauważa znaczenia, jakie dla kapitału ma np. rozwój współczesnej nano- czy biotechnologii ani tego, w jaki sposób, wskazane przez niego procesy hybrydyzacji uniwersytetu publicznego wpływają na sprawność, z jaką kapitał jest w stanie wypro-wadzać procesy produkcji i pomnażania wartości wiedzy użytecznej (ze swojej perspektywy) poza uniwersytet, posiłkując się partnerstwami publiczno-prywatnymi bądź spółkami spin-off. Jak słusznie wskazuje Alberto Toscano, z racji przyjmowania subiektywistycznej perspektywy, Roggero, podobnie jak inni postoperaiści, pomija produktywną funk-cję państwa i kapitału w procesie organizowania kooperacji naukowych pracowników kognitywnych (np. poprzez międzynarodowe projekty grantowe), która bez takiej interwencji i dostarczania środków nie miałaby miejsca w ogóle, a z pewnością nie na taką skalę15.

Kryzys współczesnego uniwersytetu jest według autora The Produc-tion of Living Knowledge nieodwracalny. W tym samym momencie, w którym wiedza staje się centralna dla systemu wytwórczego oraz form akumulacji kapitału, uniwersytet musi porzucić nie tylko rolę, jaką pełnił w epoce nowoczesności. Nie obejmie on też funkcji podobnej do tej, którą spełniała w systemie produkcji fabryka. Uniwersytet, zda-

14 Zob. EUROSTUDENT IV, 2008-2010, Social and Economic Conditions of Student Life in Europe, Synopsis of Indicators, s. 100, http://www.eurostudent.eu/download_files/documents/Synopsis_of_Indicators_EIV.pdf [data dostępu: 12 grudnia 2012].

15 A. Toscano, The Limits of Autonomy: Cognitive Capitalism and University Struggles, [w:] Cognitive Capitalism, Education and Digital Labor, red. M.A. Peters, E. Bulut, New York 2011, s. 259-274.

Page 396: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 396

Krystian Szadkowski

niem Roggero, może być paradygmatycznym przykładem w analizie współczesnych transformacji dokładnie na tyle, na ile traci on swoją centralną pozycję jako miejsce transmisji wiedzy16. W związku z tym, używana między innymi przez Stanleya Aronowitza kategoria uniwer-sytetu jako „fabryki wiedzy”17, choć aluzyjnie poprawna, jest wedle Roggero analitycznie niewystarczająca. Z jednej strony uwypukla bez-pośrednio produktywne aspekty uniwersytetu (centralność i funkcjo-nalność dla współczesnej formy kapitalizmu), jak również jest w stanie wskazać szczególne metody organizacji, kontroli i dyscyplinowania żywej pracy w jego obrębie18. Z drugiej strony jest jednak niewystarczająca, gdyż nie bierze pod uwagę całego szeregu różnic dzielących fordowską fabryką i uniwersytet. Jeżeli przyjąć za postoperaistami, że produkcja wiedzy wymyka się przemysłowym metodom pomiaru19, oczywiste staje się to, że taylorowska organizacja produkcji nie będzie skuteczna. Jak pisze Roggero:

To właśnie w tej różnicy między (nieustannie powtarzanym) narzuceniem miary z jednej strony oraz nieredukowalnoscią produkcji wiedzy do „zasad naukowego zarządzania pracą” (a zatem do jej bycia-fabryką) z drugiej, zaostrza się poten-cjalny kryzys kapitalizmu kognitywnego oraz ulokowane są możliwości konfliktu i transformacji20.

Kryzys ten najdobitniej widziany jest na współczesnym uniwersytecie, choć jednocześnie dotyka wszystkich domen produkcji biopolitycznej.

Walki uniwersyteckie

Trzem wyżej wymienionym trendom kryzysu uniwersytetu odpowia-dają trzy typy walk, które w The Production of Living Knowledge inte-resują Roggero. Jednak jedynie te dotyczące procesów prekaryzacji siły roboczej i funkcji, jaką pełni w nich uniwersytet, mogą zostać w jakiś

16 G. Roggero, The Production of Living Knowledge…, s. 146-147.17 S. Aronowitz, The Knowledge Factory: Dismantling the Corporate University

and Creating True Higher Education, Boston 2000.18 G. Roggero, The Production of Living Knowledge…, s. 72.19 „Czas pracy, w tym samym stopniu w jakim przestaje być (również) mier-

nikiem produktywności, staje się (wyłącznie) polityczną miarą wyzysku” – J. Read, The Micro-Politics of Capital: Marx and the Prehistory of the Present, New York 2003, s. 120.

20 G. Roggero, The Production of Living Knowledge…, s. 73.

Page 397: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012397

Kryzys uniwersytetu...

sposób odniesione do polskiej rzeczywistości. Jak pisałem powyżej, Roggero twierdzi, że nastąpił kres funkcji uniwersytetu związanej z zapewnianiem awansu społecznego. Ciężko znaleźć w Polsce lewicowe ruchy podzielające taką diagnozę. Najczęściej zatrzymują się one na rozpoznaniu chwilowego zawirowania, związanego z dążeniami do prywatyzacji systemu szkolnictwa wyższego, które uleczone może zostać środkami publicznej kontroli, czy to w sektorze szkolnictwa wyższego, czy też na polu regulacji rynku pracy. Roggero twierdzi, że żądanie dostępu do uniwersytetu zniknęło z programów ruchów spo-łecznych i studenckich nie przypadkiem. Jego diagnoza pokrywa się w tym miejscu z wnioskami Martina Trowa dotyczącymi systemów szkolnictwa wyższego w warunkach powszechneg dostępu. Trow wska-zuje, że wraz z ewolucją systemów szkolnictwa wyższego od elitarnego (do 15% populacji we właściwym dla danego kraju wieku dostępu do szkolnictwa wyższego – w Polsce jest to przedział 19-24 lata) przez masowy (16-50%) do powszechnego (powyżej 50%), zmienia się publiczna percepcja studiów wyższych. Stosunek ten ewoluuje od postrzegania ich jako przywileju, przez uznawanie ich za prawo każdego, aż do czegoś absolutnie obowiązkowego. Tym samym zmieniają się żądania wysuwane pod adresem systemu21.

Zgodnie z operaistycznym horyzontem teoretycznym, Roggero twierdzi, że sama kategoria prekariatu została wypracowana w toku walk ruchów społecznych. To ciekawy wątek w kontekście polskich dyskusji dotyczących tego pojęcia. Kategoria prekarności posiada swoje korzenie w pracach francuskich socjologów z lat osiemdziesiątych, pró-bujących poradzić sobie z konceptualizacją pierwszych oznak negatyw-nych konsekwencji związanych z uelastycznianiem modeli zatrudnie-nia22; jedne z pierwszych praktyk mobilizacji pracowników w oparciu o wspólną tożsamościową kategorię prekariatu dokonały w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku sieci społeczne jak medio-lański San Precario czy wcześniej ruch Euro May Day23. W polskim dyskursie ruchów społecznych kategoria prekariatu i prekarności wpro-wadzona została niejako z zewnątrz, przez akademię i media głównego

21 Zob. M. Trow, Problems in the Transition..., s. 94.22 Użytecznego zestawienia literatury przedmiotu – trzydziestu lat socjolo-

gicznych i ekonomicznych badań nad zagadnieniami prekarnego zatrudnienia – dokonał Jean-Claude Barbier, zob. “Employment precariousness” in a European Cross-national Perspective: a Sociological Review of Thirty Years of Research, Docu-ments de Travail du Centre d’Economie de la Sorbonne, Paris 2011.

23 Zob. G. Raunig, A Thousand Machines: a Concise Philosophy of the Machine as Social Movement, tłum. A. Derieg, Los Angeles 2010, s. 75-90.

W polskim dyskursie ruchów społecznych kategoria prekariatu i prekarności wprowadzona została niejako z zewnątrz, przez akademię i media głównego nurtu, i z wielu względów posiada wciąż nikły potencjał mobilizacyjny czy siłę wiązania podmiotów politycznych

Page 398: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 398

Krystian Szadkowski

nurtu, i z wielu względów posiada wciąż nikły potencjał mobilizacyjny czy siłę wiązania podmiotów politycznych.

Drugi typ walk, które interesują Roggero w kontekście relacji mię-dzy zmianami w gospodarce a zmianami na uniwersytecie, to walki o dobrobyt. Zalicza do nich walki o niezwiązany z pracą najemną dochód gwarantowany oraz walkę z długiem i o prawo do bankructwa. Na gruncie polskim te pierwsze wydają się propozycjami dość odważ-nymi i jak do tej pory niewysuwanymi przez żadne z aktywnych ruchów społecznych, tym bardziej w kontekście kwestii związanych ze szkol-nictwem wyższym. Walka z długiem zaś ma wciąż jeszcze małe ugrun-towanie w naszej rzeczywistości uniwersyteckiej. Od 1998 roku, kiedy wprowadzono system kredytów studenckich, do 2010 roku skorzystało z nich zaledwie 136 tysięcy studentów, głównie rekrutujących się z uczelni publicznych, w dodatku najczęściej traktowane są one jako pomoc doraźna dla studentów czy doktorantów, i choć uciążliwe przy spłacie, nie stanowią aż takiego obciążenia, jak długi zaciągane w sys-temach z powszechnym czesnym, a w związku z tym stanowią dość mizerne pole potencjalnej mobilizacji politycznej studentów24.

Trzecim typem walk znajdujących się w polu zainteresowania Rog-gero są walki o nowe sposoby organizacji wiedzy, które odbywają się w ramach budowy instytucji dobra wspólnego, którym przyjrzymy się nieco dalej.

żywa wiedza

Spróbujmy powiązać powyższe wątki z tytułową kategorią żywej wie-dzy. Jest ona „próbą ponownego odczytania Marksowskiego pojęcia żywej pracy we współczesnym kontekście”25. Według Marksa pojęcie żywej pracy stoi w opozycji względem pracy martwej, czy to zawartej w towarze jako końcowym wytworze procesu produkcji czy środku pracy (np. systemie maszyn) będącym elementem procesu produkcji. Żywa praca jest źródłem wszelkiej wartości i obejmuje wszelkie czyn-ności podejmowane w samym procesie pracy i wytwarzania. Katego-ria żywej wiedzy ma natomiast na celu wskazanie na cechy wytwarza-nej między innymi na uniwersytetach siły roboczej w warunkach

24 Gruntowne opracowanie kwestii kredytów studenckich w Polsce: zob. P. Kowzan, Kredyty studenckie w Polsce, www.ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1673-piotr-kowzan-kredyty-studenckie-w-polsce.html [data dostępu: 12 grudnia 2012].

25 G. Roggero, The Production of Living Knowledge..., s. 2.

Page 399: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012399

Kryzys uniwersytetu...

kapitalizmu kognitywnego. „Kategoria żywej wiedzy odnosi nas nie tylko do centralnej roli nauki i wiedzy w procesie produkcyjnym, ale i ich bezpośredniego uspołecznienia oraz wcielenia w obrębie żywej pracy”26. Żywa wiedza, o której pisze Roggero, ma podwójny status i funkcjonuje między procesami normalizacji, kapitalistycznego prze-chwycenia i pomnażania wartości a formami autonomii oraz samo-rozwoju, zarówno kolektywnego i indywidualnego, żywych podmio-tów produkcji27. Podstawowe założenie przyjmowane tutaj brzmiałoby zatem: aby pozostać produktywna, wiedza nie może być odrywana od wytwarzających ją podmiotów28. Tu właśnie leży sprzeczność, jaką Roggero widzi między współczesnymi siłami wytwórczymi a stosun-kami produkcji. Jego zdaniem kapitał nieustannie stara się redukować żywą wiedzę do wiedzy abstrakcyjnej, w celu przechwycenia i pomno-żenia jej wartości29. Uniwersytet jest polem, na którym proces ten dostrzegalny jest najwyraźniej.

instytucje dobra wspólnego. Alternatywa?

Najsłabszą częścią książki Gigiego Roggero jest próba konceptualiza-cji alternatywy dla uniwersytetu uwikłanego w błędne koło relacji między porządkiem publicznej kontroli a urynkowieniem związanym z korporatyzacją uniwersytetu czy rozrostem prywatnych instytucji. Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że w ujęciu autora rozważania doty-czące instytucji dobra wspólnego stanowią również, a może wręcz przede wszystkim, fundament myślenia projektu alternatywy dla kapi-talizmu. W świetle teorii postoperaistów, przejście od kapitalizmu do komunizmu nie jest związane z zaistnieniem jakiegoś wydarzenia nadchodzącego spoza obecnego porządku. Rewolucja jest zawsze poprzedzona procesem organizacji i produkcji warunków sprzyjających autonomii oraz pełnej samodzielności klasy robotniczej w rządzeniu. Leżące u podstaw tego procesu pojęcie dobra wspólnego funkcjonuje w słowniku postoperaistów jako fundament instytucji i projektu komu-nistycznego. Roggero posiada całkiem jasną jego definicję. W jego

26 Tegoż, Pięć tez o dobru wspólnym, tłum. P. Juskowiak, K. Szadkowski, „Praktyka Teoretyczna” 2011, nr 4, s. 70.

27 G. Roggero, The Production of Living Knowledge..., s. 26.28 Tamże, s. 52.29 G. Roggero, The Production of Living Knowledge..., s. 95.

Page 400: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 400

Krystian Szadkowski

Pięciu tezach o dobru wspólnym30, z których wnioski obecne są również w The Production of Living Knowledge31, twierdzi, że posiada ono podwójny status, jest źródłem i wytworem kooperacji, ale także prze-strzenią, w której żywa wiedza uzyskuje swoją autonomię, oraz wytwa-rza społeczne bogactwo. Nie jest dobrem naturalnym ani zasobem, który uległszy utowarowieniu, może zostać odzyskany w swojej czystej postaci. Podobnie jak kapitał, również dobro wspólne jest stosunkiem społecznym, a nie „dobrami wspólnymi [the commons], czyli czymś, co jest już dane i istniejące, ale staje się wspólne w produkcji żywej pracy i organizacji autonomii od stosunku kapitału”32. Jest również pojęciem klasowym, zawsze usytuowanym w odniesieniu do antago-nizmu między wytwórcami a kapitałem.

Co może być przyczyną dość rozczarowujących pomysłów Roggero na autonomiczne instytucje dobra wspólnego? Być może powodem jest pozbawienie uniwersytetu w kapitalizmie kognitywnym statusu instytucji wyjątkowej. Pierwszą propozycją, w której Roggero lokuje swoje nadzieje, są inicjatywy samokształceniowe, które rozumie on nie tylko jako wprowadzanie zmarginalizowanych tematów do dys-kursu akademickiego, ale również jako projekty organizacji żywej wiedzy i oddolnej reformy uniwersytetu. Miałyby one z kolei dopro-wadzić do ponownego sprawowania autonomii oraz próby umknięcia mechanizmom przechwytywania33. Ich nadrzędnym celem nie jest tworzenie sobie spokojnej niszy w ramach istniejącego uniwersytetu, lecz tworzenie autonomicznej instytucjonalności. Za tak rozumianą instytucję dobra wspólnego mogłyby w polskim kontekście uchodzić wysiłki Wolnego Uniwersytetu Warszawy czy prace samokształceniowe krakowskiej inicjatywy Po kapitalizmie. Jednak nawet podchodząc z najżyczliwszym optymizmem, trudno upatrywać w nich wzorców dla sposobów organizacji instytucji komunistycznego społeczeństwa przyszłości. Drugi proponowany przez Roggero model instytucji dobra wspólnego bazuje na tradycjach badań powiązanych z długo-letnimi walkami ruchów społecznych, a mianowicie black studies, LGTB studies czy studiów postkolonialnych. Choć Roggero wyraźnie zaznacza, że dziś większość z tych dziedzin straciła swój polityczny pazur, a uniwersytecki system poradził sobie z ich absorpcją, to jednak stanowiły one w pewnym okresie próbę wydarcia przestrzeni dla

30 Tegoż, Pięć tez o dobru wspólnym..., s. 69-84.31 Tegoż, The Production of Living Knowledge..., s. 119-125.32 Tamże, s. 124.33 Tamże, s. 128.

Page 401: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012401

Kryzys uniwersytetu...

autonomii produkcji wiedzy podmiotów społecznych w obrębie uni-wersytetu.

Osobną propozycją, godną rozważenia i przeanalizowania, jest rozwinięta przez Roggero w rozdziale szóstym metodologia współba-dania, czyli praktyki produkcji wiedzy, która nie utrzymuje rozróż-nienia na aktywnego badacza i pasywny przedmiot badania. Celem miałaby być produktywna kooperacja, sprawiająca, że uczestnicy stają się podmiotami procesu wytwarzania wiedzy oraz aktywnie przekształ-cają się i upodmiatawiają w procesie badania34. Czytelnik może zapo-znać się z nią za sprawą polskiego tłumaczenia tego rozdziału35, w związku z czym nie będziemy jej poświęcać więcej uwagi.

Wydaje się, że niewielka konkretność propozycji Roggero wynika częściowo z faktu, że nie stawia on kilku dość problematycznych pytań. Jak choćby o to, czy skoro uniwersytet jak dotąd wykazujący się niespotykaną jak na instytucję trwałością, będzie posiadał swój odpowiednik również w społeczeństwie alternatywnym względem kapitalistycznego? Jak poza modelami zarządzania prywatnego czy publicznego organizować procesy produkcji wiedzy wymagające zaan-gażowania dużych zasobów? Być może pomocne mogłoby się w tym względzie okazać praktyczno-teoretyczne doświadczenie osób zajmu-jących się teoriami zarządzania pulami dóbr wspólnych, takich jak Elinor Ostrom czy Charlotte Hess36. Pozwoliłoby to pewnie na kla-rowniejsze sformułowanie alternatywnych wizji instytucji dobra wspólnego. Jest to jednak kwestia, której należy poświęcić osobne rozważania.

W stronę marksistowskich badań nad szkolnictwem wyższym

Książka Roggero bez wątpienia prowokuje do refleksji i pogłębionego namysłu nad współczesnym systemem szkolnictwa wyższego. Powyż-sze uwagi, choć przekrojowe, zdecydowanie nie wyczerpują tematów, które w kontekście The Production of Living Knowledge warto byłoby

34 Zob. Słownik pojęć, [w:] M. Hardt, A. Negri, Rzecz-pospolita..., s. 521.35 G. Roggero, Krótkie uwagi o metodzie: produkcja wiedzy i conricerca, tłum.

K. Szadkowski [w:] Edu-factory: samoorganizacja i opór..., s. 220-230.36 Ciekawe propozycje w tym zakresie pojawiają się w poświęconej rozumie-

niu wiedzy jako puli dóbr wspólnych książce współredagowanej przez te dwie teoretyczki. Zob. Understanding Knowledge as Commons: from Theory to Practice, red. Ch. Hess, E. Ostrom, Cambridge Mass. 2007.

Page 402: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 402

Krystian Szadkowski

poruszyć, rozwinąć, czy niekiedy domyśleć do końca. Książka w pio-nierski sposób otwiera szeroki horyzont dla krytycznych, marksistow-skich badań nad systemami szkolnictwa wyższego. Niestety, na polu systematycznej wykładni ich metodologii czy rezultatów pozostawia jednak czytelnika z pewnym niedosytem. Poszukiwania na uniwersy-tetach przestrzeni i warunków, w oparciu o które mogłaby się dokonać rewolta żywej wiedzy, wyraźnie rozczarowały Roggero. Udało mu się jednak wskazać sporo ciekawych tropów, kilku użytecznych narzędzi oraz z pewnością zarazić typowym dla włoskich teoretyków optymi-zmem.

G. Roggero, The Production of Living Knowledge: the Crisis of the University and the Transformation of Labor in Europe and North America, tłum. E. Brophy, Phila-delphia 2011.

Page 403: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012403

Kryzys uniwersytetu...

Krystian Szadkowski (ur. 1986) – doktorant w Instytucie Filozofii UAM, badacz w Instytucie Badawczym Education International w Bruk-seli. Zajmuje się problematyką szkolnictwa wyższego i kapitalizmu kognitywnego oraz ich wzajemnych relacji.

Dane adresowe autora:Krystian SzadkowskiInstytut Filozofii UAMul. Szamarzewskiego 89a60-568 Poznańe-mail: [email protected]

cytowanie:K. Szadkowski, Kryzys uniwersytetu i rewolta żywej wiedzy, „Praktyka Teo-retyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/22.Szadkowski.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Krystian SzadkowskiTitle: The Crisis of the University and the Revolt of Living Knowledge

Page 404: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

} }

Page 405: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}Oskar Szwabowski

Walka klas w cieniu bial/o-czerwonej puszki

Nigdy nie jadłem zupy Campbell, nigdy nie stała na półce w kuchni, nigdy nie widziałem jej w sklepie – znałem ją z ekranu telewizora, z reprodukcji obrazów Andy’ego Warhola, z filmów, komiksów… Sta-nowiła element wyobrażonej Ameryki, symbol innego życia, znanego z importowanych seriali, hollywoodzkich produkcji. Obok Coca-Coli, Pepsi stanowiła element imaginarium1 (samo)kolonizującego się pod-miotu. Charakterystyczna biało-czerwona puszka jako symbol istniała, po prostu była. Nie pytaliśmy o warunki istnienia zupy z puszki, jak również brązowego, gazowanego napoju. Sen śnił się sam; sen, w którym nie było miejsca dla wytwórców.

Daniel Sidorick w książce wydanej przez Wydawnictwo „Krytyki Politycznej” w ramach „Serii Historycznej” pod tytułem Kapitalizm z puszki: Campbell Soup i pogoń za tanią produkcją w XX wieku, podejmuje badania nad historią produkcji zarówno puszek i ich materialnej zawar-tości, jak i symbolu. Opowieść zaczyna się w roku 1869, kiedy to w Camden powstaje fabryka Campbell, kończy się zaś w 1990 roku, kiedy władze firmy zamykają produkcję we wspomnianym mieście. Narracja jest rozwijana w sposób chronologiczny, co sprawia, że miejscami mamy do czynienia z powtórzeniami. Zaczynamy od trudnych początków, gdy

1 Zob. L. M. Andrade, Ameryka Łacińska: religia bez odkupienia. Sprzeczności społeczne i sny na jawie, tłum. Z.M. Kowalewski, Warszawa 2012, s. 28 i n.

Page 406: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Oskar Szwabowski

praktyka teoretyczna 6/2012 406

John T. Dorrance wprowadzał „naukowe metody zarządzania”, tak zwany system Bedaux, następnie przechodzimy przez epokę Wielkiego Kryzysu, II wojnę światową, okres powojenny z amerykańską „histerią komuni-styczną” w tle, wielki strajk robotników Campbell Soup z roku 1968, aż po powolne oczekiwanie końca, datujące się od lat siedemdziesiątych. Sidorick prowadzi nas przez burzliwe dzieje zarówno świata i Ameryki, jak i zakładu, łącząc w mistrzowski sposób to, co lokalne, z tym, co globalne. Analiza konkretnego przykładu skupia niczym w soczewce główne tendencje dwudziestego wieku. Fabryka w Camden może zostać potraktowana jako model, typowy przykład drogi, jaką na przestrzeni ostatniego stulecia pokonały globalne korporacje.

Trzeba zaznaczyć, że książka Sidoricka jest czymś więcej niż tylko opowieścią o czasach minionych, próbą ocalenia przed zapomnieniem czy prostą historyczną rekonstrukcją. Nie jest to również książka doty-cząca jedynie dziejów fabryki w Camden. Mamy raczej do czynienia z pewną lekcją historii, która jest poszukiwaniem genealogii teraźniej-szości mogącym pomóc nam w rozeznaniu się w obecnych sporach. Autor przedmiot swoich zainteresowań zakreśla następująco:

Poniższa książka koncentruje się właśnie na dwóch zwalczających się nawzajem siłach – dążeniu kierownictwa do obniżania kosztów produkcji oraz podejmo-wanych przez pracowników próbach osiągnięcia pewnej kontroli nad swą pracą i środkami utrzymania2.

Powyższy cytat wskazuje, że Sidorick traktować będzie ludzi pracy nie tyle jako przedmioty działania kapitału, bierną i pogodzoną ze swym losem grupę, ale jako aktywnego aktora, który często zmuszać będzie kierownictwo do zmian strategii. Otrzymujemy dzięki temu pewien repertuar typowych metod zwiększania wyzysku, jak i kontrdziałań pra-cowników i pracownic. Amerykański historyk ukazuje również, jak walka klasowa podejmowana przez zatrudnionych przeciwko właścicielom przekształca się w proces konstruowania się klasy pracującej. Wiele stron poświęca zagadnieniu podziału w obrębie pracujących i roli tegoż w ich kontrolowaniu, rozbrajaniu i zwiększania wyzysku przez kapitał. W swo-ich rozważaniach analizuje również relację fabryki ze społecznością mia-sta, władzami (zarówno regionalnymi, jak centralnymi) oraz z innymi podmiotami produkcyjnymi, jak np. hodowcami pomidorów. Dziwny splot biznesu i polityki, nauki i kapitału, działań symbolicznych i mate-

2 D. Sidorick, Kapitalizm z puszki: Campbell Soup i pogoń za tanią produkcją w XX wieku, tłum. E. Klekot, Warszawa 2012, s. 9

Page 407: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

Walka klas...

praktyka teoretyczna 6/2012407

rialnych, prezentowany jest przez Sidoricka zawsze na konkretnych przy-kładach, w szerszym kontekście dynamicznego układu sił między klasami.

W pewnym sensie opowieść o fabryce w Camden jest opowieścią o kapitalizmie i jego przemianach. Historyczne badanie od chwili powsta-nia zakładu aż do jego zamknięcia ukazuje z jednej strony różnorodność form wyzysku i oporu wobec niego, z drugiej zaś podkreśla pewną cią-głość, uzmysławia, że to, co nowe, jest jedynie powrotem starego w nieco odmienionej postaci. Wyzwania, z którymi spotyka się współcześnie ruch związkowy, traktowane niekiedy jako zagrożenie „istoty” związków zawodowych, nie są czymś radykalnie nowym, jak pisze bowiem Sidorick: „Wiele składowych strategii Campbella okazuje się, ku naszemu zasko-czeniu, typowymi strategiami neoliberalnej, globalizującej się gospodar-ki”3. Dalej wymienia cztery strategie minimalizowania kosztów podej-mowanych przez firmę: 1) kontrola produkcji; 2) podział pracowników ze względu na zatrudnienie (stałe/tymczasowe), pochodzenie, rasę i płeć; 3) bezwzględna polityka antyzwiązkowa; 4) przenoszenie produkcji do miejsc, gdzie siła robocza jest tańsza. Ostatnia strategia dla Campbell stała się osiągalna dopiero w drugiej połowie dwudziestego wieku, kiedy dzięki rozwojowi transportu i technik produkcji pomidorów uniezależ-niła się od warzyw z Jersey. Relacja między dostawcami a firmą stanowiła kolejne źródło napięć, strategii i kontrstrategii w walce o niski koszt produkcji.

Analiza kontroli produkcji daje czytelnikowi kilka ciekawych impul-sów praktyczno-teoretycznych. W latach dwudziestych dwudziestego wieku Dorrance wprowadza system Bedaux, który pozwolił bardzo szybko i znacznie podnieść tempo pracy. Wprowadzając abstrakcyjną jednostkę czasu – „normę godzinową B” – system ten stał się maszynką do „zwiększania wydajności”. Sam Dorrance nie poprzestał jedynie na pewnym wariancie tayloryzmu, ale wprowadzał szereg reform, które przypominają praktyki kaizen opracowane w latach pięćdziesiątych dwu-dziestego wieku przez między innymi Taiichi Ohno4. Sidorick nie stwier-dza wprawdzie, że wspomniana praktyka funkcjonowała w pełni w Campbell już w latach dwudziestych, ale wykazuje istnienie pewnych zaskakujących podobieństw.

Po pierwsze, jest to walka z wszelkim marnotrawstwem, a przede wszystkim zmarnowanym czasem. Dorrance za pomocą Działów Inży-

3 Tamże, s. 13.4 Taiichi Ohno – japoński biznesmen, uważany za ojca toyotyzmu (Toyota

Production System – TPS), zob. T. Ohno, Toyota Production System: Beyond Large-scale Production, Cambridge 1988.

Historyczne badanie od chwili powstania zakładu aż do jego zamknięcia ukazuje z jednej strony różnorodność form wyzysku i oporu wobec niego, z drugiej zaś podkreśla pewną ciągłość, uzmysławia, że to, co nowe, jest jedynie powrotem starego w nieco odmienionej postaci.

Page 408: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 408

Oskar Szwabowski

nierii Metod i Standardów Pracy starał się wyeliminować wszelkie spo-wolnienia i przestoje. Po drugie, w ramach organizacji produkcji w Campbell dostrzega coś, co można określić „produkcją just-in-time”, która stanowi jeden z filarów toyotyzmu. Po trzecie, „autonomizacja” czyli „natychmiastowe wykrywanie i rozwiązywanie problemów”. Autor pisze: „kierownictwo Campbella kładło nacisk – jak każdy rzecznik »odchudzenia produkcji« – na »zero usterek« i nie tolerowało odstępstwa od tego standardu”5. Po czwarte, nieustanne ulepszanie, niekończąca się rewolucja, którą w symboliczny sposób obrazuje stosunek Dorrance do… pomidora, a dokładnie podejmowanych nieustannie prób wyhodowania lepszego warzywa. Piątym wspólnym elementem jest „praca w zespołach”. Sidorick zauważa, że „wysoka wydajność firmy uzależniona była od elastyczności załogi, której członkowie podlegali czasowym rotacjom, pracowali w zespołach i mieli świadomość wagi swojej pracy dla sukcesu zespołu roboczego”6. Autor wspomina o nieustannym przenoszeniu, w zależności od potrzeb, ludzi z jednego działu do innego. Fabryka Campbell różniła się więc zdecydowanie pod względem organizacji pracy od klasycznego modelu fordowskiego. Również szósty element, czyli produkcja małymi seriami, przybliżał zakład w Camden do toyotyzmu. Po siódme, podobnie jak Toyota, firma Campbell budowała długoter-minowe relacje z dostawcami oparte nie tylko na wymianie produktów, ale również informacji. Ósmy element to „zarządzanie za pomocą stresu”. Wreszcie, typowe dla Campbell Soup było nieustanne redukowanie zatrudnienia. Sidorick podsumowuje politykę organizacyjną następują-cymi słowami:

Podejście Dorrance’a do produkcji było równie nowatorskie i niekonwencjonalne jak do technik marketingowych, i łączyło elementy klasycznego systemu opar-tego na przymusie, naukowego zarządzania w wariancie Bedaux, a nawet wyka-zywało cechy, które można by nazwać „odchudzaniem produkcji”7.

System zarządzania, co zrozumiałe, był przedmiotem licznych zatargów kierownictwa z pracownikami. Wielokrotnie, często w ostrych formach, domagano się jego zniesienia. Jednak szefostwo Campbell Soup dopiero pod koniec funkcjonowania fabryki w Camden zniosło ostatecznie sys-tem Bedaux. Stanowił on bowiem w pewnym sensie wygodne, „naukowe” uzasadnienie zwiększania wyzysku. Łatwiej było wywalczyć podwyżkę

5 D. Sidorick, Kapitalizm z puszki..., s. 49.6 Tamże, s. 50.7 Tamże, s. 53.

Page 409: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012409

Walka klas...

pensji, niż jakikolwiek wpływ na sposób produkcji. „Naukowość” nie podlegała negocjacji.

Refleksja nad organizacją produkcji może przyczynić się z jednej strony do rozeznania, że „nowe” metody są jedynie rozwinięciem i kon-tynuacją metod „starych”. Przestrzega nas przed traktowaniem postfor-dyzmu (toyotyzmu) jako radykalnego zerwania z fordyzmem (taylory-zmem), ukazując kontynuację i pozorne „upodmiotowienie” ludzi pracy. Autor dostrzega, że „nowe zarządzanie” może być bardziej autorytarne i dyscyplinujące od typowej dla masowej produkcji organizacji. Nie przyczynia się również do wzrostu kontroli nad pracą przez pracowników, rozwinięcia „aspektu kognitywnego”, lecz stanowi transfer odpowie-dzialności, nadzoru i wzrost poziomu stresu, uniemożliwiając wręcz rozwijanie umiejętności na odpowiednim poziomie8.

Inną ważną kwestią praktyczno-teoretyczną była kwestia podziału świata pracy. Z jednej strony, na zatrudnionych tymczasowo i na stałe. Z drugiej zaś, podziałów płciowych, rasowych czy „kognitywnych”. Campbell już od początku swojego istnienia wykorzystywał sezonową siłę roboczą, a także zakorzenione społecznie „różnice” i związane z nimi przesądy.

Wcześniej Campbell Soup bez osłonek opierała swą politykę na podziałach rasowych, etnicznych i płciowych, wprowadzając segmentację załogi. W latach 40. sprzeciwiała się zatrudnieniu Afroamerykanów, a w latach 50. odmawiała przyjęcia w umowach zbiorowych klauzuli przeciwko dyskryminacji. W latach 60. podziały geograficzne zastąpiły dawne zróżnicowanie9.

Radykalne związki zawodowe od początku prowadziły zdecydowaną politykę przeciwdziałania podziałom. Jedność klasowa była projektem nieustannie dekonstruowanym i konstruowanym w ramach dynamiki walki klasowej. Radykalni związkowcy nie tylko musieli przeciwdziałać dzielącym praktykom właścicieli, lecz również podejmowali walkę o zachowanie jedności w łonie samej załogi. Kiedy powstają nowe zakłady Campbell problem ulega znacznemu skomplikowaniu. W roku 1968 wybucha bunt pracowniczy, który możemy określić strajkiem epoki globalnej.

8 Krytycznie o toyotyzmie: J. Rifkin, Koniec pracy: schyłek siły roboczej na świecie i początek ery postrynkowej, tłum. E. Kania, Wrocław 2003; R. Sennett, Korozja charakteru: osobiste konsekwencje pracy w nowym kapitalizmie, tłum. J. Dzierzgowski, Ł. Mikołajewski, Warszawa 2006.

9 D. Sidorick, Kapitalizm z puszki..., s. 252.

Page 410: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 410

Oskar Szwabowski

Podjęty wówczas przez pięć związków zawodowych strajk w zakładach Campbell, w posiadającym newralgiczne znacznie okresie zbiorów pomi-dorów, miał na celu przede wszystkim osiągnięcie jedności, zniesienie podziału pomiędzy poszczególnymi oddziałami. Sidorick zauważa, a dostrzegali to już przed 1968 rokiem również związkowcy i szeregowi pracownicy, że kiedy firma posiada więcej niż jeden zakład, jest w stanie przetrzymać strajk. Tym samym osłabieniu ulega siła przetargowa w miejscu pracy. Kierownictwo jest w stanie po prostu „przeczekać” pro-test w jednym zakładzie zwiększając czasowo produkcję w innym. Jedy-nym skutecznym rozwiązaniem dla związkowców okazał się wobec tego strajk we wszystkich fabrykach jednocześnie. Jedność robotników decy-dowała o ich sile. Zagrożona firma w tej sytuacji postanowiła zrobić wszystko, aby nie dopuścić do zjednoczenia. Wkrótce związkowcy wystę-pujący przeciwko geograficznemu dzieleniu pracowników pod względem warunków pracy, musieli zmierzyć się z rasistowskim i szowinistycznym dyskursem, wykorzystywanym przez kierownictwo Campbell Soup do walki z rodzącym się poczuciem jedności robotników rozproszonych zakładów produkcyjnych. Zresztą nie tylko z nim. Kierownictwo firmy wdrożyło szereg strategii, które miały pozwolić wygrać z protestującymi pracownikami i tym samym umocnić jego pozycję.

Murphy10 podjął wielotorowe przygotowania do potencjalnego strajku. Po pierwsze, wraz z doradcami public relations rozpoczął bezprecedensową kampa-nię, starając się dotrzeć do robotników, ich rodzin, urzędników administracji rządowej oraz opinii publicznej z własną wersją konfliktu. Następnie, żeby umożliwić firmie działanie na wypadek strajku, zaopatrzył wiosną wszystkich ważniejszych klientów w znaczne zapasy wyrobów Campbell Soup. Co najważ-niejsze, Murphy wraz z zarządem firmy zdecydowali, że nie będzie pertraktacji na temat wspólnych negocjacji i tej samej daty ważności umów. Równocześnie postanowili osłodzić resztę warunków proponowanych poszczególnym oddzia-łom, oferując o wiele wyższe niż zwykle podwyżki wynagrodzenia i emerytur oraz innych świadczeń11.

Podczas strajku z 1968 roku ujawniła się silnie kwestia ideologii i walki w sferze symbolicznej. Wspomniany już Wiliam Murphy, prezes firmy, uznał ją za kwestię kluczową, wobec czego zdecydował się wykorzystać pełen potencjał znanej firmy PR-owej Earl Newsom and Company. W ramach kontrakcji rozwieszano w zakładach plakaty ostrzegające przed

10 William Beverly Murphy był od 1953 do 1972 prezesem w firmie Camp-bell Soup [przyp. – OS].

11 D. Sidorick, Kapitalizm z puszki..., s. 231-232.

Page 411: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012411

Walka klas...

„wysokimi kosztami produkcji”, „kosztami strajku” i „kosztami” zwią-zanymi z funkcjonowaniem w firmie związków zawodowych, jak również odwołujące się do poczucia patriotyzmu. Prezentowano związkowców jako „obcych”, nie mających nic wspólnego z „prawdziwymi” robotni-kami, a nawet działających przeciwko nim. Wysyłano listy do żon pra-cowników, aby zniechęciły mężów do strajku. Firma zdecydowanie wychodziła ze swoją wizją konfliktu poza fabrykę. Równolegle gdy Mur-phy starał się wywalczyć rozwiązania prawne zakazujące strajku, firma Earl Newsom and Company przygotowywała artykuły ukazujące się w lokalnej prasie w miastach, w których Campbell posiadał zakłady. Próbowano za ich pomocą udowodnić, że strajk uderzy w lokalną spo-łeczność. Drukowano dodatkowo tony ulotek dla farmerów, reklamy dla konsumentów grające na stereotypach płciowych – firma użalała się w nich nad trudnym losem gospodyń, które nie będą mogły zrobić rodzinie ulubionej zupy pomidorowej. Krótko mówiąc, zarząd firmy starał się, by jego wizja konfliktu stała się wizją oficjalną.

Pracownicy nie pozostali bierni. Podjęli kontrstarania w celu rozpo-wszechnienia własnej wizji konfliktu. Związkowcy tłumaczyli na przykład farmerom, dlaczego zmuszeni zostali do podjęcia akcji protestacyjnej akurat w czasie zbiorów. W ramach walki propagandowej związkowcy podjęli akcję bojkotu produktów Campbell, przechwytując strategię reklamową firmy „Dzieciaki Campbella”. Sidorick pisze na ten temat:

[N]ajbardziej pomysłowym elementem całej akcji był wybór słynnych ‘Dziecia-ków Campbella’ jako maskotki bojkotu. Blond cherubinki były ozdobą reklam Campbell Soup od początku XX wieku, a obrazoburcze użycie ikon firmy przez związek było równie błyskotliwe, co świętokradcze12.

Walka w sferze symbolicznej, tak zwany „atak na markę” był często wykorzystywany przez ludzi pracy, między innymi w Polsce podczas sporu z Lionbridge, powstałego w efekcie zwolnienia założycieli związku zawodowego. Jednym z akcentów ówczesnych protestów było powie-szenie (zarówno na symbolicznej szubienicy, jak i bramie firmy) symbolu firmy (Lwa), co wywołało silny sprzeciw ze strony zarządu13. Również bojkot stanowi do dziś ważne narzędzie walki. Warto wspomnieć choćby akcję podjętą przez anarchistów i związkowców w obronie pracowników

12 Tamże, s. 239.13 Więcej informacji na ten temat znaleźć można na stronie internetowej

Związku Syndykalistów Polskich: http://zsp.net.pl/kampanie/lionbridge (dostęp 12 grudnia 2012).

Page 412: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 412

Oskar Szwabowski

Goplany, której głównym elementem był szeroko zakrojony bojkot pro-duktów Nestle w 2004 roku czy bojkot Coca-Coli w proteście przeciwko niejasnym relacjom koncernu z grupami dokonującymi zabójstw związ-kowców.

Jednym ze najpopularniejszych narzędzi wykorzystywanych w walce z robotnikami był wspomniany już antykomunizm. W Camden polo-wanie na „czerwonych” pozwoliło rozbić jedność środowiska związko-wego, a tym samym całej załogi, a także pozbyć się najbardziej radykal-nych i najaktywniejszych działaczy związkowych. Odwoływania się do patriotyzmu, przy równoczesnym straszeniu komunistycznym zagroże-niem, miało tworzyć pozorną harmonię interesów, zaś przejawy walki pracowników zostały „zdefiniowane” jako działania antyamerykańskie. Antykomunistyczna propaganda ułatwiała uzyskanie poparcia społecz-nego dla polityki przedsiębiorców, jak również prezentowanie samych związków zawodowych jako elementu obcego, wrogiego zarówno krajowi, jak i samym pracownikom.

Komunista był w tej wizji kimś obcym, złym innym zagrażającym wartościom fundamentalnym dla porządku, a może nawet dla istnienia wspólnoty. Komunista podejmuje akcje destabilizacyjne, inspirowany zbrodniczą ideologią, zaś jego troska o ludzi pracy jest jedynie pustym frazesem. Komunista cynicznie wykorzystuje niezadowolenie proletariatu, podsyca je, aby następnie zarządzać nim zgodnie z interesem partii. Wokół takich motywów osnuta była wykorzystywana często przez kie-rownictwo Campbell Soup strategia propagandowa pozwalająca prowa-dzić cyniczną politykę antypracowniczą. Tego typu mechanizmy są popularne do dziś – jeśli „komunistów” zamienimy na „anarchistów”, to okaże się , że wykorzystano je choćby podczas walki ideologicznej wokół konfliktu w Chung Hong Electronics14. Sidorick konstatuje, że antykomunizm Campbell Soup stanowił doskonałe narzędzie rozbijania oporu pracowników, często przy wykorzystaniu aparatu państwa, co wyraźnie uwidaczniało klasowy charakter prawa.

Książkę Sidoricka czytałem z perspektywy politycznej, bardziej jako osoba zaangażowana w ruch związkowy niż jako człowiek akademii. Czytałem ją w poszukiwaniu radykalnych impulsów i doświadczeń wyni-kających z walki klasowej amerykańskich robotników. Pod tym względem nie rozczarowałem się. Kapitalizm z puszki stanowić może znaczną pomoc przy namyśle nad możliwościami antykapitalistycznego oporu. Problemy

14 Przykładem może być pozornie życzliwy artykuł w „Gazecie Wyborczej”: M. Kokot , Kre t w chińskie j fabr yce , ht tp : / /m.wyborcza .p l /wyborcza/1,105226,12126314,Kret_w_chinskiej_fabryce.html [data dostępu: 1.11.2012].

W Camden polowanie na „czerwonych” pozwoliło rozbić

jedność środowiska związkowego, a tym samym całej załogi,

a także pozbyć się najbardziej radykalnych

i najaktywniejszych działaczy związkowych

Page 413: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012413

Walka klas...

przed którymi stali związkowcy i pracownicy Campbell nie były jedynie ich problemami, nie stanowią opowieści przeszłości, ale są również naszymi problemami, zmagamy się z nimi nieustannie jako związkowcy czy po prostu pracownicy najemni. Jest to również opowieść, która niesie ze sobą mimo wszystko ziarno optymizmu. Umacnia wiarę w siłę ludzi pracy, w niegasnącego ducha oporu pracowników i pracownic. Przypomina, że proletariat poza rynkową siłą przetargową dysponuje również znaczną siłą przetargową w miejscu pracy.

Nie jest to jednak lekcja dana, ale raczej za-dana. Ruch związkowy w Campbell ostatecznie poniósł porażkę, a w Camden zlikwidowano zakłady produkcyjne. W tym kontekście książka Sidoricka nie tyle daje odpowiedź, co zadaje pytania i przybliża doświadczenia amerykańskiego ruchu robotniczego. Na te pytania odpowiedzieć może jedynie praktyka uświadomionych klasowo, radykalnych związków zawodowych. Najpierw muszą się jednak odrodzić we wciąż niesprzyjających okolicznościach.

Z perspektywy „lektury bezprzymiotnikowej” książka Sidoricka jest bez wątpienia nieco nużąca. Sidorick postępuje trochę tak, jak autor kryminału, który już we wprowadzeniu wyjaśnia dokładnie, kto zabił i w jaki sposób. Kolejne rozdziały przynoszą jedynie nowe dane wtłaczane w znaną nam wcześniej strukturę teoretyczną. Zresztą pod względem narzędzi teoretycznych oferta Sidoricka jest bardzo uboga. Można odnieść wrażenie, że autor stara się mimo wszystko napisać dość tradycyjnie rozumianą książkę historyczną, specjalnie więc zawęża narzędzia anali-tyczne, jak również nie odwołuje się do ewentualnych „współmyślicieli” czy przeciwników. To są jednak czysto akademickie zarzuty, z perspektywy przeze mnie zaproponowanej raczej niskiej wagi.

Pod względem symbolicznym książka Sidoricka sięga do tego, co skryte, do komponentu materialnego, ukazując wyraźnie, że amerykań-ski styl życia ma drugą, mniej przyjemną twarz. Tania, szybka zupa z puszki jest symbolem szybkiej, niskopłatnej pracy w warunkach wzmo-żonego wyzysku. Czyni to Kapitalizm z puszki… książką interesującą i wartą polecenia. Jest to rzadko spotykany rodzaj zapisu wieloletniej walki klasowej robotników przemysłowych, poparty pogłębioną analizą strategii i metod wdrażanych przez kapitalistów. To nie tylko historia. Spotykamy się z nimi również dzisiaj, jako pracownicy, aktywiści związ-kowi czy zaangażowani akademicy.

Daniel Sidorick, Kapitalizm z puszki: Campbell Soup i pogoń za tanią produkcją w XX wieku, tłum. E. Klekot, Warszawa 2012.

Page 414: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

praktyka teoretyczna 6/2012 414

Oskar Szwabowski

oskar Szwabowski (ur. 1981) – obronił doktorat (Pomiędzy salonem a rynkiem – pozorna alternatywa. Uniwersytet w perspektywie radykalnej) na Uniwersytecie Szczecińskim. Publikował m.in. w „Przeglądzie Anar-chistycznym”, „Szkicach Humanistycznych”, „Przeglądzie Humanistycz-nym” (Collegium Balticum) oraz „Hybris”. Poza pracą akademicką zajmuje się również pisaniem tekstów literackich.

Dane adresowe autora:Oskar SzwabowskiWyższa Szkoła Collegium Balticumul. Mieszka I 61 71-011 Szczecine-mail: [email protected]

cytowanie:O. Szwabowski, Walka klas w cieniu biało-czerwonej puszki, „Praktyka Teoretyczna” nr 6/2012, http://www.praktykateoretyczna.pl/PT_nr6_2012_Roza_Luksemburg/23.Szwabowski.pdf (dostęp dzień miesiąc rok)

Author: Oskar SzwabowskiTitle: Class Struggle in the Shadow of the White and Red Can

Page 415: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

}

Page 416: Praktyka Teoretyczna 6/2012 - Dziedzictwo Róży Luksemburg

www.praktykateoretyczna.pl