Upload
siw-znak
View
216
Download
3
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Daniel Wilson - Robokalipsa
Citation preview
DAN I E L H. W I L S ON
ŚWIETNA KSIĄŻKA. NIE SPOSÓB SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ.Stephen KingSą wszędzie – w twoim domu, pracy,
samochodzie… I wkrótce cię dopadną.
Nagle przestają działać wszystkie telefony i internet. Z nieba spadają samoloty, a pozbawione kierowców samochody rozpoczynają polowania na ludzi. Coś przejmuje kontrolę nad komputerami, maszynami, elektrowniami i obroną wojskową.
Co się stanie, gdy cała technologia zwróci się przeciwko nam? Czy istnieje sposób, by pokonać wroga, którego sami stworzyliśmy?
Wizja przyszłości bardziej realna niż ta, którą znamy z fi lmów Matrix i Terminator. Doskonale wymyślony thriller opisujący to, co wkrótce może stać się przerażającą rzeczywistością. Co za książka… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałem.
CLIVE CUSSLER
RO
BO
KA
LIP
SA
_DA
NIEL H
. WILSONCena detal. 39,90 zł
WKRÓTCE FILM W REŻYSERI I STEVENA SPIELBERGA
Wilson_Robokalipsa__okladka__DRUK_2.indd 1 2011-08-19 12:15
DAN I E L H. W I L S ON
ŚWIETNA KSIĄŻKA. NIE SPOSÓB SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ.Stephen KingSą wszędzie – w twoim domu, pracy,
samochodzie… I wkrótce cię dopadną.
Nagle przestają działać wszystkie telefony i internet. Z nieba spadają samoloty, a pozbawione kierowców samochody rozpoczynają polowania na ludzi. Coś przejmuje kontrolę nad komputerami, maszynami, elektrowniami i obroną wojskową.
Co się stanie, gdy cała technologia zwróci się przeciwko nam? Czy istnieje sposób, by pokonać wroga, którego sami stworzyliśmy?
Wizja przyszłości bardziej realna niż ta, którą znamy z fi lmów Matrix i Terminator. Doskonale wymyślony thriller opisujący to, co wkrótce może stać się przerażającą rzeczywistością. Co za książka… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałem.
CLIVE CUSSLER
RO
BO
KA
LIP
SA
_DA
NIEL H
. WILSONCena detal. 39,90 zł
WKRÓTCE FILM W REŻYSERI I STEVENA SPIELBERGA
Wilson_Robokalipsa__okladka__DRUK_2.indd 1 2011-08-19 12:15
Wilson_Robokalipsa.indd 2Wilson_Robokalipsa.indd 2 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05
ROBOKAL IP SA
Wilson_Robokalipsa.indd 1Wilson_Robokalipsa.indd 1 2011-08-10 17:21:572011-08-10 17:21:57
Wilson_Robokalipsa.indd 6Wilson_Robokalipsa.indd 6 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05
ROBOKALIPSA
tłumaczenie Rafał Śmietana
Kraków 2011
DANIEL H. WILSON
Wilson_Robokalipsa.indd 3Wilson_Robokalipsa.indd 3 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05
Tytuł oryginałuRobopocalypse
Copyright © 2011 by Daniel H. WilsonThis translation published by arrangement with Doubleday, an imprint of The KnopfDoubleday Publishing Group, division of Random House, Inc.
Copyright © for the translation by Rafał Śmietana 2011
Projekt okładkiWill Staehle
Fotografi a na pierwszej stronie okładki© Giiman, Turbosquid.com
Opracowanie grafi czne okładki według oryginałumill studio
Opieka redakcyjnaJulita CisowskaMariusz Gądek
AdiustacjaJulita Cisowska
KorektaBarbara Gąsiorowska
Opracowanie typografi czneDaniel Malak
ŁamaniePiotr Poniedziałek
ISBN 978-83-240-1654-9
Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2011Druk: Drukarnia Abedik S.A., Poznań
Wilson_Robokalipsa.indd 4Wilson_Robokalipsa.indd 4 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05
Dla Anny
Wilson_Robokalipsa.indd 5Wilson_Robokalipsa.indd 5 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05
ROZDZIAŁ 7
PAJĄK
„Znam wszystkie sztuczki, jakie istnieją, i nikomu nie odpuszczam. Jeżeli będę miał ochotę dobrać się do ciebie, nic mi w tym nie przeszkodzi”.
Pająk
WIRUS PREKURSOR + 9 MIESIĘCY
Poniższy zapis zmontowałem z nagrań zarejestrowanych przez ka-
merę internetową zainstalowaną w pokoju pewnego nastolatka w po-
łudniowym Londynie oraz przez kilka kamer monitoringowych w po-
bliżu jego miejsca zamieszkania. Obraz był niezbyt wyraźny, ale
zrobiłem wszystko, co można, żeby dokładnie przedstawić rozwój
wydarzeń. Tożsamości mieszkańca pokoju nigdy nie udało się w peł-
ni potwierdzić. Sam siebie przedstawia: „Pająk”.
CORMAC WALLACE GHA#217
Początkowo na ekranie nie widać nic. W tle rozlega się bardzo sła-
by, przerywany sygnał wybierania numeru. Słychać też miarowy
Wilson_Robokalipsa.indd 84Wilson_Robokalipsa.indd 84 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08
85
oddech kogoś, kto czeka, żeby osoba po drugiej stronie linii pod-
niosła słuchawkę.
Rozparta w fotelu sylwetka zaczyna mówić głębokim, chrapli-
wym głosem:
– A teraz posłuchaj mnie uważnie, księżniczko. Na pewno was
to zainteresuje. Mam dwóch zakładników. Jeden z nich jest ranny.
Krwawi mi tu na dywan jak jebane prosię w rzeźni. Wiem, że mo-
żecie mnie namierzyć, i zwisa mi to. Ale jeśli choćby jeden gliniarz
postawi tu nogę, przysięgam na Boga i innych, po prostu pozabijam
ich, moja droga. Powystrzelam ich jak psy. Rozumiesz?
– Tak, proszę pana. Czy może się pan przedstawić?
– Tak. Nazywam się Fred Hale. Dzwonię z domu. Cwaniaczek
myślał, że może sobie pofi glować z moją żoną w moim własnym
domu bez mojej wiedzy. Do tego w moim własnym łóżku. Ale tro-
chę się przeliczył, nie? I już o tym wie. Pewnie teraz żałuje.
– Fred, ilu ludzi jest z tobą w mieszkaniu?
– Tylko nasza trójka, księżniczko. Szczęśliwa rodzinka, nie ma
co. Ja, żona, która mnie zdradza, i jej jebany eks. Cały pokrwawio-
ny. Skleiłem ich razem taśmą. Są w salonie.
– Co mu pan zrobił? Czy jest poważnie ranny?
– Chlasnąłem go nożem po ryju. A co miałem zrobić? Mam chy-
ba prawo bronić rodziny, nie? Musiałem coś zrobić. Zacząłem go
chlastać, ale nie wiem, kiedy skończę. Może jak się zmęczę i padnę.
Już mi na niczym nie zależy. Rozumiesz, kochana? Zupełnie nie pa-
nuję nad sobą. Nie wiem, co się dzieje. Słyszysz mnie?
– Słyszę cię, Fred. Możesz mi powiedzieć, jak ciężko ranny jest
mężczyzna?
– Leży na ziemi. Nie wiem. Cały jest... Kurwa, wszystko się pier-
doli. Wszystko.
– Fred?
– Słuchaj, księżniczko. Musisz kogoś przysłać na pomoc, bo mi
tu zaraz kompletnie odpierdoli. Jak jakiemuś jebanemu psycholowi.
Migiem przyślij tu kogoś na pomoc, bo inaczej oni zginą.
Wilson_Robokalipsa.indd 85Wilson_Robokalipsa.indd 85 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08
ROBOKALIPSA
– Dobrze, Fred. Już wysyłamy pomoc. Jesteś uzbrojony?
– Właśnie. Jestem uzbrojony, okej? Mam broń i nic więcej wam
nie powiem. I nie mam zamiaru iść do paki. Nie mam zamiaru, sły-
szysz? Wolę już się pochlastać i mieć ze wszystkim spokój. Dziś
wieczorem nigdzie się nie wybieram, rozumiesz? Więcej z wami
nie rozmawiam.
– Fred? Czy mógłbyś się nie rozłączać?
– Powiedziałem wam wszystko, co miałem do powiedzenia, nie
słyszałaś? Teraz odkładam słuchawkę.
– Czy mógłbyś jeszcze chwilę porozmawiać?
– Zaraz odkładam słuchawkę.
– Fred? Panie Hale?
– Do zobaczenia na śmiesznych stronach, księżniczko.
Kliknięcie.
Postać na ekranie wstaje do wtóru skrzypnięcia obrotowego fotela.
Z trzaskiem otwierają się żaluzje. Pokój zalewają promienie słoń-
ca, natychmiast oślepiając kamerę. Przez kilka następnych sekund
sprzęt automatycznie reguluje poziom kontrastu. Na ekranie poja-
wia się obraz niezbyt dobrej jakości.
W pokoju panuje nieporządek: stosy pustych puszek po napo-
jach gazowanych, zużyte karty telefoniczne i brudne części garde-
roby. Mebel znów skrzypi pod ciężarem siadającego.
Pozujący na twardziela mężczyzna to w rzeczywistości tęgi na-
stolatek ubrany w poplamiony T-shirt i spodnie od dresu. Ma ogo-
loną głowę. Znów rozwala się w zdezelowanym fotelu i opiera nogi
na biurku z komputerem. Lewą ręką trzyma przy uchu telefon ko-
mórkowy, a prawą podpiera od niechcenia lewy łokieć.
Z słuchawki dobiega cichy sygnał.
Odbiera miły męski głos.
– Halo?
Wilson_Robokalipsa.indd 86Wilson_Robokalipsa.indd 86 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08
87
Nastolatek mówi własnym, piskliwym głosem, drżącym z ner-
wowego podniecenia.
– Fred Hale? – pyta.
– Tak?
– Na pewno Fred Hale?
– Tak. Kto mówi?
– Zgadnij, ty alfonsie.
– Słucham? Nie mam pojęcia, o co...
– Mówi Pająk. Z czatu phreaków.
– Pająk? Czego chcesz?
– Myślałeś, że możesz mną pomiatać? Masz mnie za zero? Po-
żałujesz tego, Fred. Chcę ci dać nauczkę.
– O co ci chodzi?
– Chcę usłyszeć płacz twojej żony. Chcę zobaczyć, jak płonie
twój dom. Chcę cię ukarać tak surowo, jak potrafi ę, a potem do-
staniesz jeszcze coś na dokładkę. Dzisiaj cię złamię, stary, a jutro
poczytam o tym w gazetach.
– Złamiesz mnie? Coś ci się chyba pomieszało. Spadaj, dziecia-
ku. Jesteś sam? Przyznaj się. Dlatego do mnie dzwonisz? Mamusia
wyszła, zabrała klocki i zostałeś sam?
– Posłuchaj, Fred. Nie masz pojęcia, z kim rozmawiasz. Nie
wiesz, do czego jestem zdolny. Znam wszystkie sztuczki, jakie ist-
nieją, i nikomu nie odpuszczam. Jeżeli będę miał ochotę dobrać się
do ciebie, nic mi w tym nie przeszkodzi.
– Nie strasz mnie, dupku. Znalazłeś mój numer domowy? Moje
gratulacje. Posłuchaj swojego głosu. Skończyłeś już czternaście lat?
– Mam siedemnaście lat. I rozmawiamy prawie od dwóch mi-
nut. Wiesz, co to znaczy, Fred?
– Ty naprawdę masz nierówno pod sufi tem.
– Wiesz, co to znaczy?
– Czekaj, ktoś puka.
– Wiesz, co to znaczy, Fred? Wiesz czy nie wiesz?
– Stul pysk, skurwysynu. Idę otworzyć.
Wilson_Robokalipsa.indd 87Wilson_Robokalipsa.indd 87 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08
ROBOKALIPSA
Głos mężczyzny cichnie. Zapewne dłonią przykrywa mikrofon.
Słychać przekleństwo, potem łomot i trzask wyłamywanych drzwi.
Zaskoczony mężczyzna krzyczy. Telefon upada na podłogę. Głos
Freda szybko zagłuszają ciężkie kroki wojskowych butów i rozkazy
dowódcy oddziału specjalnego.
– Na ziemię! Nie ruszaj się! Zamknij się!
W tle słychać cichy krzyk kobiety. Wkrótce jej szloch zagłuszają
wyzwiska, brzęk tłuczonego szkła i wściekłe ujadanie psa.
Nastolatek, który przed chwilą przedstawił się jako Pająk, sie-
dzi bezpiecznie w domu. Nie odkłada słuchawki. Z zamkniętymi
oczami i głową przechyloną na bok delektuje się odgłosami płyną-
cymi z słuchawki.
– I o to chodzi – mówi z satysfakcją, nie zwracając się do niko-
go konkretnego.
Potem w milczeniu unosi nad głowę dłonie zaciśnięte w pięści,
jak mistrz świata w boksie, który właśnie wygrał dziesięciorundo-
wy pojedynek.
Jednym ruchem kciuka rozłącza się.
Dzień później. Obraz z tej samej kamery internetowej. Pająk, jak
zwykle wygodnie rozparty w fotelu, znów wystukuje jakiś numer na
klawiaturze telefonu. Na wypukłym brzuchu opiera puszkę z napo-
jem gazowanym. Podnosi aparat do ucha i marszczy brwi.
– Co jest grane, Arrtrad? Dlaczego nic jeszcze nie wyszło?
– To było genialne, Pająk. Zadzwoniłem do kwatery głównej
Associated Press i podszyłem się pod numer telefonu konsulatu
w Bombaju. Udałem reportera z Indii, który dzwoni z...
– To super, stary. Fantastycznie. Jak chcesz, nagram ci gratulacje
na pocztę głosową. Teraz powiedz mi, dlaczego na necie jest histo-
ria o moim żarciku, a w gazecie nie ma nawet nagłówka?
Wilson_Robokalipsa.indd 88Wilson_Robokalipsa.indd 88 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08
89
– Wyluzuj, Pająk. Nie przejmuj się. Na necie piszą, że wypadek
musiało wywołać jakieś krótkotrwałe zakłócenie działania kom-
putera. Jesteś naprawdę dobry. Nie namierzyli cię. Myślą, że to ja-
kaś maszyna.
– Pierdolisz! Po raz ostatni pytam: gdzie moja historia?
– Historię zablokował redaktor. Wygląda na to, że kiedy dostał
nasz kawałek, zajął się czymś innym i nie wylogował się ze strony.
Leży w edycji od dwunastu godzin. Facet musiał o nim zapomnieć.
– Nie sądzę. Kto to jest? Znam go? Jak się nazywa?
– Już wszystko sprawdziłem, nie rozumiesz? Jako reporter z In-
dii dostałem bezpośredni numer do biura tego gościa. Ale kiedy
dzwoniłem, okazało się, że nigdy tam nie pracował. Nikt kogoś ta-
kiego nie zna. To ślepa uliczka. Gościa nie da się wytropić. Jakby
nigdy nie istniał. A historii nie da się puścić dalej, dopóki nie wyj-
dzie z edycji, rozumiesz?
– A sprawdziłeś IP?
– Co?
– Arrtrad, czy ja się jąkam? Jebany adres IP. Jeżeli ten buc, co za-
trzymał moją historię, ma fałszywą tożsamość, namierzę go.
– No pewnie. Zaraz ci przemailuję jego adres. Już klientowi
współczuję. Kiedy go dorwiesz, dasz mu popalić, nie? Jesteś naj-
lepszy, stary, nie ma...
– Arrtrad?
– Tak?
– I nigdy więcej mi nie mów, że czegoś nie da się zrobić. Nigdy
więcej.
– Nie ma sprawy. Wiesz, że nie to miałem na myśli...
– Do zobaczenia na śmiesznych stronach.
Kliknięcie.
Wilson_Robokalipsa.indd 89Wilson_Robokalipsa.indd 89 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08