13
Są wszędzie – w twoim domu, pracy, samochodzie… I wkrótce cię dopadną. Nagle przestają działać wszystkie telefony i internet. Z nieba spadają samoloty, a pozbawione kierowców samochody rozpoczynają polowania na ludzi. Coś przejmuje kontrolę nad komputerami, maszynami, elektrowniami i obroną wojskową. Co się stanie, gdy cała technologia zwróci się przeciwko nam? Czy istnieje sposób, by pokonać wroga, którego sami stworzyliśmy? Wizja przyszłości bardziej realna niż ta, którą znamy z filmów Matrix i Terminator . Doskonale wymyślony thriller opisujący to, co wkrótce może stać się przerażającą rzeczywistością. Co za książka… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałem. CLIVE CUSSLER Cena detal. 39,90 zł DANIEL H. WILSON ŚWIETNA KSIĄŻKA. NIE SPOSÓB SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ. Stephen King WKRÓTCE FILM W REŻYSERII STEVENA SPIELBERGA

Robokalipsa

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Daniel Wilson - Robokalipsa

Citation preview

Page 1: Robokalipsa

DAN I E L H. W I L S ON

ŚWIETNA KSIĄŻKA. NIE SPOSÓB SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ.Stephen KingSą wszędzie – w twoim domu, pracy,

samochodzie… I wkrótce cię dopadną.

Nagle przestają działać wszystkie telefony i internet. Z nieba spadają samoloty, a pozbawione kierowców samochody rozpoczynają polowania na ludzi. Coś przejmuje kontrolę nad komputerami, maszynami, elektrowniami i obroną wojskową.

Co się stanie, gdy cała technologia zwróci się przeciwko nam? Czy istnieje sposób, by pokonać wroga, którego sami stworzyliśmy?

Wizja przyszłości bardziej realna niż ta, którą znamy z fi lmów Matrix i Terminator. Doskonale wymyślony thriller opisujący to, co wkrótce może stać się przerażającą rzeczywistością. Co za książka… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałem.

CLIVE CUSSLER

RO

BO

KA

LIP

SA

_DA

NIEL H

. WILSONCena detal. 39,90 zł

WKRÓTCE FILM W REŻYSERI I STEVENA SPIELBERGA

Wilson_Robokalipsa__okladka__DRUK_2.indd 1 2011-08-19 12:15

DAN I E L H. W I L S ON

ŚWIETNA KSIĄŻKA. NIE SPOSÓB SIĘ OD NIEJ ODERWAĆ.Stephen KingSą wszędzie – w twoim domu, pracy,

samochodzie… I wkrótce cię dopadną.

Nagle przestają działać wszystkie telefony i internet. Z nieba spadają samoloty, a pozbawione kierowców samochody rozpoczynają polowania na ludzi. Coś przejmuje kontrolę nad komputerami, maszynami, elektrowniami i obroną wojskową.

Co się stanie, gdy cała technologia zwróci się przeciwko nam? Czy istnieje sposób, by pokonać wroga, którego sami stworzyliśmy?

Wizja przyszłości bardziej realna niż ta, którą znamy z fi lmów Matrix i Terminator. Doskonale wymyślony thriller opisujący to, co wkrótce może stać się przerażającą rzeczywistością. Co za książka… Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czytałem.

CLIVE CUSSLER

RO

BO

KA

LIP

SA

_DA

NIEL H

. WILSONCena detal. 39,90 zł

WKRÓTCE FILM W REŻYSERI I STEVENA SPIELBERGA

Wilson_Robokalipsa__okladka__DRUK_2.indd 1 2011-08-19 12:15

Page 2: Robokalipsa

Wilson_Robokalipsa.indd 2Wilson_Robokalipsa.indd 2 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05

Page 3: Robokalipsa

ROBOKAL IP SA

Wilson_Robokalipsa.indd 1Wilson_Robokalipsa.indd 1 2011-08-10 17:21:572011-08-10 17:21:57

Page 4: Robokalipsa

Wilson_Robokalipsa.indd 6Wilson_Robokalipsa.indd 6 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05

Page 5: Robokalipsa

ROBOKALIPSA

tłumaczenie Rafał Śmietana

Kraków 2011

DANIEL H. WILSON

Wilson_Robokalipsa.indd 3Wilson_Robokalipsa.indd 3 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05

Page 6: Robokalipsa

Tytuł oryginałuRobopocalypse

Copyright © 2011 by Daniel H. WilsonThis translation published by arrangement with Doubleday, an imprint of The KnopfDoubleday Publishing Group, division of Random House, Inc.

Copyright © for the translation by Rafał Śmietana 2011

Projekt okładkiWill Staehle

Fotografi a na pierwszej stronie okładki© Giiman, Turbosquid.com

Opracowanie grafi czne okładki według oryginałumill studio

Opieka redakcyjnaJulita CisowskaMariusz Gądek

AdiustacjaJulita Cisowska

KorektaBarbara Gąsiorowska

Opracowanie typografi czneDaniel Malak

ŁamaniePiotr Poniedziałek

ISBN 978-83-240-1654-9

Książki z dobrej strony: www.znak.com.plSpołeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected] Wydanie I, Kraków 2011Druk: Drukarnia Abedik S.A., Poznań

Wilson_Robokalipsa.indd 4Wilson_Robokalipsa.indd 4 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05

Page 7: Robokalipsa

Dla Anny

Wilson_Robokalipsa.indd 5Wilson_Robokalipsa.indd 5 2011-08-10 17:22:052011-08-10 17:22:05

Page 8: Robokalipsa

ROZDZIAŁ 7

PAJĄK

„Znam wszystkie sztuczki, jakie istnieją, i nikomu nie odpuszczam. Jeżeli będę miał ochotę dobrać się do ciebie, nic mi w tym nie przeszkodzi”.

Pająk

WIRUS PREKURSOR + 9 MIESIĘCY

Poniższy zapis zmontowałem z nagrań zarejestrowanych przez ka-

merę internetową zainstalowaną w pokoju pewnego nastolatka w po-

łudniowym Londynie oraz przez kilka kamer monitoringowych w po-

bliżu jego miejsca zamieszkania. Obraz był niezbyt wyraźny, ale

zrobiłem wszystko, co można, żeby dokładnie przedstawić rozwój

wydarzeń. Tożsamości mieszkańca pokoju nigdy nie udało się w peł-

ni potwierdzić. Sam siebie przedstawia: „Pająk”.

CORMAC WALLACE GHA#217

Początkowo na ekranie nie widać nic. W tle rozlega się bardzo sła-

by, przerywany sygnał wybierania numeru. Słychać też miarowy

Wilson_Robokalipsa.indd 84Wilson_Robokalipsa.indd 84 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08

Page 9: Robokalipsa

85

oddech kogoś, kto czeka, żeby osoba po drugiej stronie linii pod-

niosła słuchawkę.

Rozparta w fotelu sylwetka zaczyna mówić głębokim, chrapli-

wym głosem:

– A teraz posłuchaj mnie uważnie, księżniczko. Na pewno was

to zainteresuje. Mam dwóch zakładników. Jeden z nich jest ranny.

Krwawi mi tu na dywan jak jebane prosię w rzeźni. Wiem, że mo-

żecie mnie namierzyć, i zwisa mi to. Ale jeśli choćby jeden gliniarz

postawi tu nogę, przysięgam na Boga i innych, po prostu pozabijam

ich, moja droga. Powystrzelam ich jak psy. Rozumiesz?

– Tak, proszę pana. Czy może się pan przedstawić?

– Tak. Nazywam się Fred Hale. Dzwonię z domu. Cwaniaczek

myślał, że może sobie pofi glować z moją żoną w moim własnym

domu bez mojej wiedzy. Do tego w moim własnym łóżku. Ale tro-

chę się przeliczył, nie? I już o tym wie. Pewnie teraz żałuje.

– Fred, ilu ludzi jest z tobą w mieszkaniu?

– Tylko nasza trójka, księżniczko. Szczęśliwa rodzinka, nie ma

co. Ja, żona, która mnie zdradza, i jej jebany eks. Cały pokrwawio-

ny. Skleiłem ich razem taśmą. Są w salonie.

– Co mu pan zrobił? Czy jest poważnie ranny?

– Chlasnąłem go nożem po ryju. A co miałem zrobić? Mam chy-

ba prawo bronić rodziny, nie? Musiałem coś zrobić. Zacząłem go

chlastać, ale nie wiem, kiedy skończę. Może jak się zmęczę i padnę.

Już mi na niczym nie zależy. Rozumiesz, kochana? Zupełnie nie pa-

nuję nad sobą. Nie wiem, co się dzieje. Słyszysz mnie?

– Słyszę cię, Fred. Możesz mi powiedzieć, jak ciężko ranny jest

mężczyzna?

– Leży na ziemi. Nie wiem. Cały jest... Kurwa, wszystko się pier-

doli. Wszystko.

– Fred?

– Słuchaj, księżniczko. Musisz kogoś przysłać na pomoc, bo mi

tu zaraz kompletnie odpierdoli. Jak jakiemuś jebanemu psycholowi.

Migiem przyślij tu kogoś na pomoc, bo inaczej oni zginą.

Wilson_Robokalipsa.indd 85Wilson_Robokalipsa.indd 85 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08

Page 10: Robokalipsa

ROBOKALIPSA

– Dobrze, Fred. Już wysyłamy pomoc. Jesteś uzbrojony?

– Właśnie. Jestem uzbrojony, okej? Mam broń i nic więcej wam

nie powiem. I nie mam zamiaru iść do paki. Nie mam zamiaru, sły-

szysz? Wolę już się pochlastać i mieć ze wszystkim spokój. Dziś

wieczorem nigdzie się nie wybieram, rozumiesz? Więcej z wami

nie rozmawiam.

– Fred? Czy mógłbyś się nie rozłączać?

– Powiedziałem wam wszystko, co miałem do powiedzenia, nie

słyszałaś? Teraz odkładam słuchawkę.

– Czy mógłbyś jeszcze chwilę porozmawiać?

– Zaraz odkładam słuchawkę.

– Fred? Panie Hale?

– Do zobaczenia na śmiesznych stronach, księżniczko.

Kliknięcie.

Postać na ekranie wstaje do wtóru skrzypnięcia obrotowego fotela.

Z trzaskiem otwierają się żaluzje. Pokój zalewają promienie słoń-

ca, natychmiast oślepiając kamerę. Przez kilka następnych sekund

sprzęt automatycznie reguluje poziom kontrastu. Na ekranie poja-

wia się obraz niezbyt dobrej jakości.

W pokoju panuje nieporządek: stosy pustych puszek po napo-

jach gazowanych, zużyte karty telefoniczne i brudne części garde-

roby. Mebel znów skrzypi pod ciężarem siadającego.

Pozujący na twardziela mężczyzna to w rzeczywistości tęgi na-

stolatek ubrany w poplamiony T-shirt i spodnie od dresu. Ma ogo-

loną głowę. Znów rozwala się w zdezelowanym fotelu i opiera nogi

na biurku z komputerem. Lewą ręką trzyma przy uchu telefon ko-

mórkowy, a prawą podpiera od niechcenia lewy łokieć.

Z słuchawki dobiega cichy sygnał.

Odbiera miły męski głos.

– Halo?

Wilson_Robokalipsa.indd 86Wilson_Robokalipsa.indd 86 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08

Page 11: Robokalipsa

87

Nastolatek mówi własnym, piskliwym głosem, drżącym z ner-

wowego podniecenia.

– Fred Hale? – pyta.

– Tak?

– Na pewno Fred Hale?

– Tak. Kto mówi?

– Zgadnij, ty alfonsie.

– Słucham? Nie mam pojęcia, o co...

– Mówi Pająk. Z czatu phreaków.

– Pająk? Czego chcesz?

– Myślałeś, że możesz mną pomiatać? Masz mnie za zero? Po-

żałujesz tego, Fred. Chcę ci dać nauczkę.

– O co ci chodzi?

– Chcę usłyszeć płacz twojej żony. Chcę zobaczyć, jak płonie

twój dom. Chcę cię ukarać tak surowo, jak potrafi ę, a potem do-

staniesz jeszcze coś na dokładkę. Dzisiaj cię złamię, stary, a jutro

poczytam o tym w gazetach.

– Złamiesz mnie? Coś ci się chyba pomieszało. Spadaj, dziecia-

ku. Jesteś sam? Przyznaj się. Dlatego do mnie dzwonisz? Mamusia

wyszła, zabrała klocki i zostałeś sam?

– Posłuchaj, Fred. Nie masz pojęcia, z kim rozmawiasz. Nie

wiesz, do czego jestem zdolny. Znam wszystkie sztuczki, jakie ist-

nieją, i nikomu nie odpuszczam. Jeżeli będę miał ochotę dobrać się

do ciebie, nic mi w tym nie przeszkodzi.

– Nie strasz mnie, dupku. Znalazłeś mój numer domowy? Moje

gratulacje. Posłuchaj swojego głosu. Skończyłeś już czternaście lat?

– Mam siedemnaście lat. I rozmawiamy prawie od dwóch mi-

nut. Wiesz, co to znaczy, Fred?

– Ty naprawdę masz nierówno pod sufi tem.

– Wiesz, co to znaczy?

– Czekaj, ktoś puka.

– Wiesz, co to znaczy, Fred? Wiesz czy nie wiesz?

– Stul pysk, skurwysynu. Idę otworzyć.

Wilson_Robokalipsa.indd 87Wilson_Robokalipsa.indd 87 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08

Page 12: Robokalipsa

ROBOKALIPSA

Głos mężczyzny cichnie. Zapewne dłonią przykrywa mikrofon.

Słychać przekleństwo, potem łomot i trzask wyłamywanych drzwi.

Zaskoczony mężczyzna krzyczy. Telefon upada na podłogę. Głos

Freda szybko zagłuszają ciężkie kroki wojskowych butów i rozkazy

dowódcy oddziału specjalnego.

– Na ziemię! Nie ruszaj się! Zamknij się!

W tle słychać cichy krzyk kobiety. Wkrótce jej szloch zagłuszają

wyzwiska, brzęk tłuczonego szkła i wściekłe ujadanie psa.

Nastolatek, który przed chwilą przedstawił się jako Pająk, sie-

dzi bezpiecznie w domu. Nie odkłada słuchawki. Z zamkniętymi

oczami i głową przechyloną na bok delektuje się odgłosami płyną-

cymi z słuchawki.

– I o to chodzi – mówi z satysfakcją, nie zwracając się do niko-

go konkretnego.

Potem w milczeniu unosi nad głowę dłonie zaciśnięte w pięści,

jak mistrz świata w boksie, który właśnie wygrał dziesięciorundo-

wy pojedynek.

Jednym ruchem kciuka rozłącza się.

Dzień później. Obraz z tej samej kamery internetowej. Pająk, jak

zwykle wygodnie rozparty w fotelu, znów wystukuje jakiś numer na

klawiaturze telefonu. Na wypukłym brzuchu opiera puszkę z napo-

jem gazowanym. Podnosi aparat do ucha i marszczy brwi.

– Co jest grane, Arrtrad? Dlaczego nic jeszcze nie wyszło?

– To było genialne, Pająk. Zadzwoniłem do kwatery głównej

Associated Press i podszyłem się pod numer telefonu konsulatu

w Bombaju. Udałem reportera z Indii, który dzwoni z...

– To super, stary. Fantastycznie. Jak chcesz, nagram ci gratulacje

na pocztę głosową. Teraz powiedz mi, dlaczego na necie jest histo-

ria o moim żarciku, a w gazecie nie ma nawet nagłówka?

Wilson_Robokalipsa.indd 88Wilson_Robokalipsa.indd 88 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08

Page 13: Robokalipsa

89

– Wyluzuj, Pająk. Nie przejmuj się. Na necie piszą, że wypadek

musiało wywołać jakieś krótkotrwałe zakłócenie działania kom-

putera. Jesteś naprawdę dobry. Nie namierzyli cię. Myślą, że to ja-

kaś maszyna.

– Pierdolisz! Po raz ostatni pytam: gdzie moja historia?

– Historię zablokował redaktor. Wygląda na to, że kiedy dostał

nasz kawałek, zajął się czymś innym i nie wylogował się ze strony.

Leży w edycji od dwunastu godzin. Facet musiał o nim zapomnieć.

– Nie sądzę. Kto to jest? Znam go? Jak się nazywa?

– Już wszystko sprawdziłem, nie rozumiesz? Jako reporter z In-

dii dostałem bezpośredni numer do biura tego gościa. Ale kiedy

dzwoniłem, okazało się, że nigdy tam nie pracował. Nikt kogoś ta-

kiego nie zna. To ślepa uliczka. Gościa nie da się wytropić. Jakby

nigdy nie istniał. A historii nie da się puścić dalej, dopóki nie wyj-

dzie z edycji, rozumiesz?

– A sprawdziłeś IP?

– Co?

– Arrtrad, czy ja się jąkam? Jebany adres IP. Jeżeli ten buc, co za-

trzymał moją historię, ma fałszywą tożsamość, namierzę go.

– No pewnie. Zaraz ci przemailuję jego adres. Już klientowi

współczuję. Kiedy go dorwiesz, dasz mu popalić, nie? Jesteś naj-

lepszy, stary, nie ma...

– Arrtrad?

– Tak?

– I nigdy więcej mi nie mów, że czegoś nie da się zrobić. Nigdy

więcej.

– Nie ma sprawy. Wiesz, że nie to miałem na myśli...

– Do zobaczenia na śmiesznych stronach.

Kliknięcie.

Wilson_Robokalipsa.indd 89Wilson_Robokalipsa.indd 89 2011-08-10 17:22:082011-08-10 17:22:08