20

Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Sobotni "Subiektywnik" autorstwa Sekcji Medialnej XIX Festiwalu Teatralnego w Kochanowskim.

Citation preview

Page 1: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim
Page 2: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

2

23 listopada 2013

Spis TreściWstępniak...........................................................................................................................................................3Program...............................................................................................................................................3Jurorzy..............................................................................................................................................4

Zapowiedzi:MAYDAY / RUN FOR YOUR WIFE..................................................................................................6Ciemny las....................................................................................................................................................7Kto się boi Virginii Woolf?.........................................................................................................................8Jamnik..................................................................................................................................................9BCA Flash...................................................................................................................................................10Hektyczna wolność.................................................................................................................................11

Samotność. Wariacje..............................................................................................................................12Romeo i Julia.............................................................................................................................................13Słabo to widzę...........................................................................................................................................14Hide School Musical...............................................................................................................................15Z wizytą......................................................................................................................................................16Moralność pani Dulskiej.......................................................................................................................18

Relacja z rozpoczęcia Festiwalu..........................................................................................................19

Redaktor naczelne: Ewelina Łapińska, Maria Świtkowska

Redaktorzy: Adelina Adamkiewicz, Kuba Bednarz, Adam Biedulski, Basia Bogumił, Pauli-na Godek, Ala Grzechnik, Weronika Miziołek, Irena Moszyńska, Justyna Sałacińska, Beata Zybura

Gościnnie: Ola Iskra, Ola Rosiek

Szefowie fotografów: Kuba Lański, Michał Makuch

Fotografowie: Martyna Dul, Dominika Dydyszko, Szymon Fiderkiewicz, Weronika Ku-manek, Katarzyna Szpilko, Alek Kozłowski (gościnnie)

Skład: Ewa Konecka, Ola Lato, Krzysztof Pikula, Marcin Piosik, Maria Świtkowska

Okładka:Projekt: Witek Gretzyngier

Fotograf: Kuba Lański

Recenzje

Page 3: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

3

19. Festiwal Teatralny Wstępniak

1600 Rozpoczęcie drugiego dnia Festiwalu1615 MAYDAY / RUN FOR YOUR WIFE1720 Ciemny las1820 przerwa1835 Kto się boi Virginii Woolf?1930 Jamnik1950 przerwa2005 BCA Flash2110 Hektyczna wolność2110 Zakończenie dnia drugiego

PROGRAMRedakcja

Czarodziejska kula nie kłamała. Wstęga została przecięta. Wraz z tą chwilą, za sprawą festiwalowej magii, nasza szkoła po raz kole-jny przemieniła się w świątynię sztuki teatralnej. Konferansjerzy niezawodnie oczarowali publiczność swym urokiem osobistym, uświetniając inaugurację imprezy krótkim występem oraz, trady-cyjnie, odśpiewaniem festiwalowej piosenki. Sala wypełniona była

aż po brzegi, choć nie wszystkie spektakle cieszyły się jednakowym zainteresowaniem i uznaniem widzów. Wczorajszego wieczoru nie

brakowało również niespodzianek. Kto by przypuszczał, że widzowie nagrodzą owacjami na stojąco występ będący improwizacją? Nikt nie spodziewał się także, że program ulegnie zmianie ze względu na konieczność dwukrotnego wystawienia na kochanowskiej scenie „Hide School Musical”. Wielkim zaskoczeni-em była też inwazja wróżek, bezlitośnie obsypujących publiczność „magicznym pyłem”. Drugi numer „Subiektywnika”, zawierający zapowiedzi kolejnych spektakli oraz recenzje wczorajszych występów, pozwoli Wam, Drodzy Czytelnicy, poznać punkt widzenia naszych redaktorów. Znajdą się w nim między innymi odpowiedzi na następujące pytania: co według Adama Biedulskiego może się kryć za tytułem „Ciemny las”? Jakie atrakcje przewidziała dla nas grupa improwizacyjna BCA Flash? Co Justyna Sałacińska uznała za największy walor przedstawienia Marc-janny Lelek „SAMOTNOŚĆ.Wariacje”? Czy Ola Iskra podziela opinię publiczności na temat „Słabo to widzę”? Jakie odczucia po obejrzeniu spektaklu „Moralność Pani Dulskiej” w wykonaniu teatru amatorskiego towarzyszą Beacie Zyburze? To i jeszcze więcej znajdziecie na kolejnych stronach festiwalowej gazety.

Poczuj magię teatru!

Page 4: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

4

23 listopada 2013Jury

Jurorzy XIX Festiwalu Teatralnego

Aktorka, pedagog teatru i instruktor teatralny. Ukoń-czyła Wydział Aktorski PWSFTViT w Łodzi. Od wielu lat prowadzi zajęcia z dziećmi i młodzieżą w zakresie szkolnictwa artystycznego, zarażając ich miłością do te-atru. Bierze udział w różnego typu przedsięwzięciach teatralnych skierowanych do ludzi młodych, między in-nymi Feryjnych Otwartych Spotkaniach Artystycznych, często występuje również w roli jurora na konkursach teatralnych, recytatorskich, literackich i wokalnych. W ramach wielu projektów współpracuje także ze Stołecz-nym Centrum Edukacji Kulturalnej.

Aktorka teatralna i filmowa. Ukończyła Wydział Aktor-ski PWST w Warszawie. Jest również absolwentką na-szego Liceum. Występowała między innymi na deskach Teatru Narodowego i Teatru Nowego. Współpracuje z  Telewizją Polską, była również członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Przez wiele lat zasiadała w jury Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Pol-skiej Sztuki Współczesnej, dbając o rozwój dramaturgii. Zasłużony Działacz Kultury.

Scenograf i reżyser. Absolwent Wydziału Wiedzy o Te-atrze w Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwero-wicza. Prowadzi warsztaty recenzenckie oraz interpreta-cyjne. Publikuje w miesięczniku „Teatr” i wydawnictwie „Teatrakcje”. Jest absolwentem naszego Liceum.

Bożena Robakowska -Domagała

Sławomira Łozińska

Adam Karol Drozdowski

Page 5: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

5

19. Festiwal Teatralny Jury

Historyk teatru, redaktor, wykładowca. Asystent na Wy-dziale Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej im. Alek-sandra Zelwerowicza. Współpracuje z Teatrem Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Jest inicjatorem projektów badawczych i wydawniczych związanych z twórczością Jerzego Grzegorzewskiego. Jego publika-cje ukazywały się między innymi w „Dialogu”, „Teatrze”, „Kulturze Współczesnej”, „Aspiracjach” czy „Dwutygo-dnik.com”.

Teatrolog, pedagog teatru, nauczyciel języka polskie-go, wiedzy o kulturze oraz wiedzy o teatrze w naszym Liceum. W trosce o edukację kulturalną uczniów przy-gotowuje ich do udziału w licznych konkursach recyta-torskich i teatralnych, a także prowadzi warsztaty.

Dyrektor Kochanowskiego, nauczyciel fizyki, pasjonat informatyki i nowych technologii, erudyta i miłośnik teatru. W Jury Festiwalu zasiada od pierwszej jego edycji. Od lat wspiera wszelkie inicjatywy kulturalne w naszej szkole, między innymi Festiwal Filmowy. To przede wszystkim dzięki jego przychylności rokrocznie w listopadzie szkoła zamienia się w prawdziwy teatr.

Mateusz Żurawski

Jerzy Kunicki

Wojciech Szarowski

Page 6: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

6

23 listopada 2013Zapowiedzi

Jak kłamie mężczyzna?

Badania wskazują, że dorosły człowiek zakochuje się średnio cztery razy w życiu. Z kolei małżeństwo z natury rzeczy jest czymś trwałym i zdarza się tylko raz... Czy to da się pogodzić? Komedia Mayday przedstawia historię mężczyzny, któremu pozornie się to udało. John Smith jest taksówkarzem, jeżdżącym zawsze zgodnie ze swoim harmonogramem. Codzien-nie o ustalonej godzinie wraca do domu... jednego lub drugiego. Jest dobrym, kochającym mężem, a to, że jego obie żony nie mają o sobie pojęcia, zawdzięcza dokładnemu rozkładowi jazdy i swo-jej punktualności. Wszystko układa się wspaniale, ale, jak to zwy-kle bywa, do czasu. Pewnego wieczoru podczas powrotu do domu Johna spotyka niebezpieczna przygoda. Zachowuje jednak zimną krew i, sam zostając ranny, ratuje ofiarę napaści. Niestety sprawą za-czyna interesować się policja, a z czasem i prasa. Zdesperowany John, usiłując uchronić swoją długo skrywaną tajemnicę, zaczyna plątać się w sieci kłamstw, przy okazji wciągając w swoją szaloną grę kolejne osoby. Mayday to farsa, czyli gatunek uznawany za najtrudniejszą odmianę komedii. Charakteryzuje się niemal wariackim tempem, dynamiką i wyjątkowym komizmem sytuacyjnym. Czy amatorzy są w stanie poradzić sobie z takim wyzwaniem? Warto sprawdzić.

Ala Grzechnik

Page 7: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

7

19. Festiwal Teatralny Zapowiedzi

- czysta teoria spiskowaCzyli nic konkretnego nie można powiedzieć

Adaś Biedulski

iemny las

Patrzę na tytuł i zaczynam się zastanawiać. Czyżby kolejny niecenzu-ralny remake „Czerwone-go Kapturka”? Może hor-ror? Albo nie, „Ciemny Las” to pewnie przezwisko czterdziestoletniej otyłej Rumunki, którą bohater spotka w barze… A nie, przepraszam, to jednak Festiwal Teatralny, zatem nie „horror” i nie „rema-ke”. Wybaczcie, dałem się ponieść wyobraźni. Ale swoją drogą, trudno nie nabrać podejrzeń. Cały ten spektakl wygląda na szyty grubymi nićmi, wy-kładany stalowo-brzozo-wym drewnem i osnuty sztuczną mgłą.

Do reżysera moż-na mówić per „Panie Ko-chanku”, w samym spek-taklu pojawia się jakaś Familia – widzę tu nie-zdrową fascynację Polską

szlachecką. Z tego trendu wyłamuje się córka, która według opisu zawartego w formularzu „poszukuje rzeczywistości alternatyw-nych”. Do spółki z leśną stylistyką stwarza to po-rządne tło pod poruszają-cą opowieść o konflikcie pokoleń opartym na sub-kulturze hipisowskiej. Gdy na scenę wkracza wąsa-ty robotnik ze wschodu, całość rozbiera, wróć, na-biera iście telenowelowe-go rozmachu. Wygląda na to, że w roli wschodniego robotnika wystąpi niejaki Adam Akerman. Przypa-dek?

To tyle jeśli chodzi o spekulacje i wygłupy. A jakieś bardziej poważne domysły?Przedstawienie zgłoszone zostało jako po-zakonkursowe, toteż spek-takularnej porażki nie do-świadczymy. Czy biorąc

pod uwagę, że autorem scenariusza jest Andrzej Stasiuk, możemy ocze-kiwać spektakularnego sukcesu? Warto się prze-konać! Ja tym czasem cze-kam z niecierpliwością na wspomnianą przez twór-ców w zgłoszeniu „tajem-niczą piękność” – w razie czego gotów jestem okra-sić ewentualną recenzję „Ciemnego Lasu” dodatko-wymi punktami za walor. Ewentualnie dwa walory – mam na myśli, rzecz ja-sna, grę aktorską. Dobre-go występu życzę także pozostałym aktorom – w końcu dzięki talento-wi nawet z najbardziej schematycznego spekta-klu można stworzyć coś zaskakującego.

Page 8: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

8

23 listopada 2013Zapowiedzi

Kto się boi

O miłości przy kolejnych kieliszkach wina...

Czego się boimy? Czego potrzebu-jemy? Czego szukamy w drugim czło-wieku? Młodzi twórcy nie tylko chcą spróbować odpowiedzieć na te pytania, skłonić nas do myślenia i odnalezienia własnych definicji czułości, zaufania, wierności. „Kto się boi Virginii Woolf?” to spektakl o dwóch małżeństwach ze stażem - a więc, jak mogłoby się wyda-wać, o ludziach dojrzałych, wiedzących o sobie już wszystko, akceptujących swoje wady . Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, bardziej bolesna. Na de-skach kochanowskiej sceny nie zoba-czymy stereotypów. Reżyserka, Agata Przygodzka, obiecuje zedrzeć ze swoich bohaterów wszystkie maski, obnażyć wszystkie ich sekrety, wydobyć naj-głębsze tajemnice. Czeka nas niezwykła podróż w głąb ludzkiej psychiki.

W rozmowie z odtwórcą jednej z ról, Markiem Mogilskim, zadałam py-tanie, czym to przedstawienie jest dla niego? Jak je interpretuje, co chciałby

przez nie przekazać? On jednak prosił, aby nie zapisywać jego przemyśleń, nie narzucać od początku widzowi jed-nej interpretacji. „Kto się boi Virginii Woolf?” ma być uniwersalnym obra-zem człowieka, historią jego porażek, wielkich miłości, trosk, lęków oraz zwy-kłego parzenia herbaty i prania skarpe-tek, obrazem złożonym, wielobarwnym, w którym każdy z nas może ujrzeć coś innego.

Dramat autorstwa Edwarda Fran-klina Albee powstał w 1962r., jednak nie stracił nic ze swojej aktualności. Był wielokrotnie wystawiany i ekranizowa-ny przez rozmaitych twórców. Dzisiej-szego wieczoru będziemy mogli zoba-czyć go w interpretacji najmłodszego pokolenia artystów. Szykuje się praw-dziwa teatralna uczta.

Adelina Adamkiewicz

?

Page 9: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

9

19. Festiwal Teatralny Zapowiedzi

Po pierwsze, należy wspomnieć, że temat jamników nie jest w polskiej sztuce nowością. Wyobrażam sobie pewne zdzi-wienie malujące się w tej chwili na twa-rzach uważniejszych Czytelników. „Jak działa jamniczek” wytłumaczył przecież ze wszystkimi szczegółami Julian Antonisz, czołowy twórca polskich filmów non-came-rowych.

Okazuje się jednak, że można wie-dzieć, jak jamniczek działa, nie będąc w peł-ni świadomym, co to za zwierzę. Nie każdy zdaje sobie na przykład sprawę, że etymo-logia niemieckiej nazwy jamnika wskazuje na jego zbliżoną do borsuka budowę albo że osiąga on wagę do 10 kg, jego wysokość w kłębie wynosi od 17 do 25 cm, a przecięt-na długość życia to 12 lat.

Podobnie, wielką niewiadomą (przynajmniej dla autorki tych słów) po-zostaje, skąd długi, brązowy pies wziął się w tytule komedii opowiadającej o relacjach damsko-męskich i grupie spotykających się po długiej przerwie znajomych.

I nie ma w tym nic dziwnego, bo skecze Marii Czubaszek są z reguły nieprze-widywalne. Aby zaistniały w pełnej krasie, musi zostać spełniony jeden, tym razem przewidywalny, ale bezsprzecznie zasadni-czy warunek: umiejętne odegranie krótkie-go tekstu. Nie jest to proste, ale jeśli się uda, zespół uczennicy Dobiszewskiego, Anny Haber, ma realne szanse na osiągnięcie suk-cesu.

Niewyjaśniona rola

tytułowego bohatera

Irena Moszyńska

J A M N I K

Page 10: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

10

23 listopada 2013Zapowiedzi

Na temat występu, który w dużym stopniu stanowi wielką niewiadomą nawet dla samych twórców, nie można zbyt wiele napisać. Można natomiast porozmawiać z artystami na temat realizacji takiego spektaklu. W tym roku na kochanowskiej scenie będziemy go-ścić jedną z pierwszych warszawskich młodzieżowych grup improv - BCA Flash. Zespół, w chwili obecnej składający się z sześciu licealistów, ma już na swoim koncie liczne występy na różnych warszawskich festiwalach, a także pierwsze sukcesy. By nieco więcej dowiedzieć się o tym występie, przeprowadziłam krótką rozmowę z jednym z członków grupy, uczniem naszej szkoły – Karolem Krasem.

Maria Świtkowska: Podobno reżyse-rem Waszych przedstawień jest publicz-ność. Jak to wygląda w praktyce?Karol Kras: Scenki są tworzone w trak-cie występu, nie ma czasu na zastano-wienie, nie ma ustalonego wcześniej scenariusza - jedynie sugestie publicz-ności. Najczęściej polega to po prostu na zabawie z widzami. Są tak zwane gry samograje – publiczność podrzuca po-mysł, a potem wszystko samo jakoś się rozkręca. Osoby z widowni decydują na przykład, w jakim miejscu ma się roz-grywać scenka, ustawiają dwóch akto-rów w dowolnych pozach i na określony znak rozpoczyna się improwizacja. Czę-sto stosuje się też gry takie jak „Randka w ciemno” (polegająca na ustaleniu toż-samości aktorów), podczas których od publiczności zależy właściwie wszystko. I to jest właśnie niesamowite. Improwi-zacja wymaga od nas myślenia, musimy wykazać się kreatywnością i zdolnościa-mi aktorskimi.M.Ś.: Czego możemy się spodziewać podczas występu BCA Flash na Festiwa-lu Teatralnym w Kochanowskim?

K.K.: Show będzie przede wszystkim polegało na standardowych grach. Pla-nujemy także pewną niespodziankę, ale to na razie musi pozostać tajemnicą. Mogę jedynie zdradzić, że ma być ele-gancko i z klasą.M.Ś.: Gdzie jeszcze udało Wam się wy-stąpić? Czy możecie pochwalić się jaki-miś osiągnięciami?K.K.: Po naszym debiucie na UFO grali-śmy jeszcze na kilku szkolnych festiwa-lach, między innymi na TFAŻ-y, FLAK-u w Cervantesie czy Sofie w Witkacym. Bardzo często występujemy też na za-proszenie Konstancińskiego Domu Kul-tury przy okazji różnych uroczystości. Ale naszym pierwszym znaczącym osią-gnięciem było zwycięstwo na konkursie „Młodzi Zdolni”, organizowanym przez Młodzieżową Radę Dzielnicy Śródmie-ście. To było coś – pierwsza nagroda, pierwsze pieniądze do podziału.M.Ś.: Widzę, że mierzycie zatem wyso-ko. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko oczekiwać na Wasze przedstawie-nie ze zniecierpliwieniem! Bardzo dzię-kuję za rozmowę.

Sztuka improwizacji

Maria Świtkowska

Page 11: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

11

19. Festiwal Teatralny Zapowiedzi

Hektyczna wolnosc

Nie da się ukryć, że motyw wolności w sztuce nie należy do no-wości. Na gruncie nasze-go Festiwalu pojawił się choćby w zeszłorocznej adaptacji „Tanga” Sławo-mira Mrożka. Z drugiej zaś strony trudno się dzi-wić takiemu wyborowi tematu, biorąc pod uwagę fakt, że marzenie o byciu wolnym, nierozerwalnie łączy się z ludzką natu-rą, jest więc stale obecne w naszym życiu. Każdy z nas posiada własną de-finicję wolności – śmiało mogę jednak powiedzieć, że dla znakomitej więk-szości ma ona pozytywne konotacje. Natomiast ilu z nas zestawiłoby to poję-

cie z określeniem wynisz-czająca, pełna niepokoju - hektyczna?

Mogłoby się wy-dawać, że w świecie, w którym żyjemy, każdy jest wolny – codziennie jesteśmy przecież zasypy-wani takimi hasłami jak tolerancja, wolność sło-wa, wolność sumienia, wolność osobista…. Ale czy nie są to jedynie pozo-ry? Twórcy „Hektycznej wolności” postanowili za-dać widzom pytanie, czy w dzisiejszych czasach człowiek ma szansę na osiągnięcie pełnej swobo-dy? Czy tak długo jak funk-cjonujemy wśród innych ludzi, należąc do takiego a nie innego społeczeń-

stwa, jesteśmy w stanie w niej zasmakować, uwol-nić się od ograniczają-cych nas zależności, kon-wenansów,stereotypów, wymagań i wynikających z nich kompleksów?

Na wszystkie te pytania grupa uczniów VII LO. im. Juliusza Sło-wackiego postara się od-powiedzieć w dość niety-powy sposób, bo poprzez taniec. Stoi więc przed nimi nie lada zadanie. Jeśli jesteś ciekawy, czy spektakl okaże się sukce-sem, przyjdź i przekonaj się już dziś!

Maria Świtkowska

W pętach swobody

Page 12: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

12

23 listopada 2013Recenzja

Podczas rozmowy z moim wymyślonym przyjacielem odruchowo zrobiłam herbatę dla dwóch osób. Bum! W pustym mieszkaniu. Kompletnie sama. Wymieniliśmy porozum-iewawcze spojrzenia. - Wylewam twoją herbatę do bazylii – westchnęłam gorzko. - Bum! – spuentował mój wymyślony przyjaciel. – Samotność. Marcjanna Lelek zgodziłaby się. „Ja uwielbiam ją, ona tu jest…”, nucę so-bie i skupić się nie mogę. Brawurowy taniec Mariana Zszywanka (blondyn bez twarzy) i Rut należał do najprzyjemniejszych momentów spektaklu.

Całość była zwyczajnie ładna. Nie jest-em może czterdziestoletnim wąsatym fanem wirujących pończoch, furkoczących sukien i tarzających się po podłodze nastolatek, ale… Muszę przyznać, dopracowane stroje i choreo-grafie robiły wrażenie. Piorunujące. Scenariusz nawiązywał do dzieł pisarzy-których-każdy-znać-powinien. Każdy. Dlatego po spektaklu z pewną nieśmiałością dopyty-wałam, czy tylko ja nie pojęłam zamysłu. Oczy niebieskiego psa? Krople do uszu? Wyrzucona z grupy tanecznej Murzynka? - Nieee… - wzruszali ramionami moi rozmówcy. – Skąd niby mam wiedzieć, o co chodziło?Właśnie, skąd? Czy wszyscy jesteśmy ignoran-tami?

No tak, jesteśmy. Ale ujmując rzecz mniej filozoficznie, żaden widz nie lubi czuć się ig-norantem po obejrzeniu zbyt intelektualnego przedstawienia. Całość przypominała herme-tyczny żarcik dobrych znajomych, którego nie rozumie nikt. Poza dobrymi znajomymi, tarza-jącymi się za śmiechu po podłodze. Znów to tarzanie. Przepraszam. Nadmiar niezrozumiałych odniesień pozbawił spektakl treści. Potrafię sobie jakoś wyobrazić zafascynowanego literata/polonistę/człowieka czytającego książki, którego wychwyt-ywanie kolejnych aluzji literackich przyprawia o paroksyzm samozadowolenia. Resztę wid-owni czekało mnóstwo rozdzierająco smut-nego absurdu. Że był smutny, zgaduję po minorowych nastrojach aktorek. Obraz samotności nie wypłynął z odmętów intelek-tualnych (miałam tego nie mówić, ale powiem – przeintelektualizowanych!) uniesień. Mówiąc o aktorkach: podziwiam je jako osoba, dla której taniec to kaczuszki i makarena, a gra aktorska kończy się na symulowaniu zaangażowania podczas omawiania Wielkiej Improwizacji Mickiewicza. Zwłaszcza że całość wydawała się być nie tyle bełkotem, co obcym językiem. Indopacyficznym, skomplikowanym jak sto beczek - praktycznie nikt się go nie uczy, chyba że chce sobie wpisać w CV „jest-em szalenie pracowity, kompletnie stuknięty i zawzięty, bo zrobiłem kurs dla średnio-zaawansowanych z nowogwinejskiego”.Czuję na ramieniu dłoń mojego wymyślonego przyjaciela. - Zapomniałaś o czymś – napomina ła-godnie. O czym? Stuk-puk o skroń. Co to mogło być, kolego? Hipiska z sercem na kolanie! Miło było wysłuchać tego krótkiego występu gitarowe-go. Muzyka wszystko czyni smaczniejszym. A co ważniejsze – uniwersalnym.

Samotność. WariacjeCałe dzieciństwo na lodówce

Justyna Sałacińska

Page 13: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

13

19. Festiwal Teatralny Recenzja

Recenzent, czekając na spektakl, o którym przyjdzie mu pisać, nieraz zaciera ręce na myśl o doskonałej okazji, jaka zaraz może mu się trafić. Okazji, by bezkarnie zadrwić z bied-nych artystów, prezentujących swe zdolności na scenie. Wiem, to perfidne. Czy można jednak zupełnie poważnie analizować i interpretować spektakl, który był po prostu świetną zabawą? Ot, grupa przyjaciół postanowiła zaprezentować publiczności na XIX Festiwalu Tea-tralnym w Kochanowskim swoje wariacje na temat „Romea i Julii”. Oczywiście w formularzu zgłoszeniowym nie podano informacji, jakoby zespół aktorów stanowił rzeczywiście zgraną paczkę, ale takie właśnie wrażenie sprawiał. Wyobrażam sobie, ile śmiechu i wygłupów to-warzyszyło tym młodym interpretatorom Szekspira na próbach przedstawienia. Swoim en-tuzjazmem udało im się zarazić publikę. Co prawda nie wszystkich zapewne bawi „włosie w nosie” Julii, ale ogół reakcji, jaki wywołał spektakl, był bardzo pozytywny. Inna sprawa, że „Romeo i Julia” to, zdaje się, najczęściej przerabiany i modyfikowa-ny przez wszystkie możliwe grupy wiekowe – od sześciolatków w starszakach po Uniwer-sytet III Wieku – dramat. Chyba nie można wydumać już jakiejkolwiek nowej wersji nieśmi-ertelnego dzieła – było już wszystko! Od walki gangów na Florydzie, przez licealne miłości zakończone oczywiście happy endem, po historię opowiedzianą zupełnie na odwrót. Jak więc niestety podejrzewałam, niczego nowego nie udało mi się dowiedzieć. Była Julia należąca do różowej sekty, nadużywająca zawzięcie „lol” (jakże współcześnie) i wklęsły Romeo-romantyk w niedopiętej koszuli - rodem z ballad Goethego. Byli kochankowie w wersji musicalowej i ci z podwórkowej piaskownicy, a wszystko to okraszone komentarzem tajemniczego głosu, który dzielnie odczytywał za kotarą odpowiednie wyjaśnienia do każdej ze scenek. Wstępiki, żarciki, ukłoniki. Właśnie. Wszystko powinno się zgadzać, jednak zastanawia mnie, czy to aby na pewno był spektakl odpowiedni na festiwal w liceum? Czy na tego typu rozrywkę liczy publiczność, zasiadając w sali? Scenariusz naszpikowany był oklepanymi żartami, znanymi doskonale przez wszyst-kich (bez względu na to, czy owi wszyscy się do tego przyznają, czy nie), które m.in. mnie przyprawiały niestety o ból brzucha. „Panie reżyserzu” – brzmi znajomo? A, zapomniałabym! Każda część była ponadto zakończona piosenką, która miała, zdaje się, stanowić humory-styczną puentę danej sceny – równie wyszukaną jak wyżej wspomniane żarty. Twórcom nie udało się trafić w moje poczucie humoru. Jednak na festiwalu ama-torskim dobra zabawa jest jednym z najważniejszych jego elementów. Podczas tworzenia ambitnych wyzwań intelektualnych, jakimi stają się nieraz niektóre z przedstawień, często o tym istotnym aspekcie po prostu się zapomina. A to właśnie dowcipne spektakle spotyka-ją się z dużo lepszym odbiorem niż wyżej wspomniane próby zgłębienia prawd natury eg-zystencjalnej. Dowodem tego są reakcje publiczności podczas tegorocznego „Romea i Julii” w Kochanowskim. To, co sami aktorzy wynieśli z tworzenia widowiska, jest dużo cenniejsze niż jakiekolwiek oceny innych. W końcu ilu widzów, tyle opinii.

Ewelina Łapińska

Romeo i JuliaSzekspir by się śmiał?

Page 14: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

14

23 listopada 2013

Żałuję, że zdecydowałam się pisać recenzję „Słabo to widzę”. Najchęt-niej zostawiłabym dramatyczną, pus-tą stronę. Dlaczego? Bo najłatwiej jest się pastwić nad młodymi twórcami, wy-myślać ironiczne, pseudointelektualne, piętrowe metafory. Kiedy mam przystąpić do chwalenia, leżę i kwiczę. Minęło pół godziny, od kiedy wygen-erowałam pierwszą literę tej recenzji. Ze stadium leżenia wkroczyłam już w etap kwiczenia, co można uznać za niejaki postęp. „Żyłka skacze”. Ostatni autobus do domu zaraz odjeżdża, więc najwyższa pora zacząć. Nie wied-ziałam, czego się spodziewać po „Słabo to widzę”. Chy-ba nawet sami twórcy nie mie-li pojęcia, co się wydarzy na sce-nie. A wydarzyło się dużo. Dow-iedzieliśmy się m.in., że „Adolf Hitler to super-ciacho” oraz że regulując sobie brwi, ry-zykuje się przemianę w nosorożca. W improwizacji teoretycznie brało udział pięć osób, ale w rzeczywistości zaan-gażowała się w nią także rozentuzjaz-mowana publiczność. Ludzie na widowni przekrzykiwali się, proponując miejsca i sytuacje, jakie mają przedstawić aktorzy. Rzadko na Festiwalu zdarza się obser-wować takie zaangażowanie publiki. Występ opierał się na zaprezentowa-niu kilku gier o tajemniczych nazwach. Wszystkie wymagały od improwizujących

niesamowitego refleksu. Nie było czasu na zastanowienie. Jeden z twórców, Michał Pawlik, zdradził mi nawet, że trener ich grupy zabrania im myśleć. Rzeczywiście, na scenie widzieliśmy czyste działanie. Nie wiem, która ze wspomnianych gier podo-bała mi się najbardziej. Salwy śmiechu wzbudziły „kartki z podłogi” polegające na wplataniu w krótkie dialogi przypad-kowych, absurdalnych fraz wymyślonych wcześniej przez publiczność. Pozytywnie zaskoczyła mnie swobo-da improwizatorów. Jestem pod wielkim wrażeniem ich odwagi. Już sama pers-

pektywa wy-jścia na scenę skutkuje zazwy-czaj mięknięci-em kolan. A co może dziać się w umyśle mło-dego człowie-ka, który nie wie nawet, kogo dane mu będzie grać? Wyobrażam so-bie, że w takiej sytuacji mózg

topnieje. Twórcy „Słabo to widzę” zdają się być ekspertami w radzeniu sobie ze stresem. Nawet ich drobne wpadki nie zakłócały odbioru. Wszystko, co działo się na scenie, wyglądało naturalnie (nawet dyskusja pomiędzy dwiema krewetkami żyjącymi w akwarium). Myślę nawet, iż występ pozostawił niedosyt. Chyba naj-lepszą jego recenzją był komentarz mojej koleżanki, która w trakcie owacji na stoją-co stwierdziła, że od ciągłego śmiania się rozbolała ją szczęka.

Słabo to widzę

Ola Iskra

Recenzja

Psychopaci, dentyści, ekwilibryści, grabarze

Page 15: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

15

19. Festiwal Teatralny Recenzja

I bynajmniej nie chodzi mi o spektakl. Do porażki przyznaję się ja sam – jestem gotów bić się w moją pierś Suchoklatesa oraz przemaszerować do Często-chowy i z powrotem. Przez Jerozolimę. Zanim jednak przygotuję ochraniacze na kolana, chciałbym wyznać swe recenzenckie grzechy. Tak się składa, że jest ich akurat siedem. Pierwszy i drugi, czyli duma i uprzedzenie. Spektakl, który trwa dziesięć minut? W dodatku przygotowany przez pierwszaków? Moja duma uśmiechnęła się pod nosem, kiedy przeczytałem zapowiedź przedstawienia. Gdy siadałem na recen-zenckim krzesełku, rozpierała się tuż obok, przygotowując popcorn oraz colę i za-cierając ręce. Po mojej drugiej stronie wierciło się uprzedzenie, co chwila szepcząc mi do ucha: „To nie może być dobre! Pomyśl tylko – oryginał był kiepski, to jaka może być przeróbka? Wyjdź stąd jak najszybciej, ratuj bębenki uszne!”. Trzeci, czyli ignorancja. Odkąd w żłobku z dziką furią ciskałem podsuwa- nymi mi grzechotkami, moja niemuzykalność jedynie się rozwijała. Dlatego, choć w teorii wiem, na czym polegają musicale, pierwszą scenę tańca skwitowałem swoim zwyczajowym: „Eee, tańczą, eee, muzyka. Nic tu po mnie”. Dopiero po kilku chwilach wytężania wzroku zauważyłem, jak tańczą – a właśnie „jak” jest tu kluczowe. Choć układy były w większej mierze improwizowane, ta prowizoryczność w żadnym sto-pniu nie raziła. Szczególnie aktorki tańczące balet i hip-hop były bardzo przyjemne dla oka. Taniec, znaczy się. Taniec był przyjemny. Czwarty, czyli brak poczucia humoru. Bo ten spektakl nie powinien być traktowany poważnie. Na szczęście nie został – ani przez publikę, ani przez samych twórców. Miłość, akcja i inne takie bzdury, zwyczajowo wysuwane na pierwsze mie-jsce, w „Hide School Musical” były jedynie tłem. Tłem dla tekstu „Blow my whistle”,

Page 16: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

16

23 listopada 2013

Z wizytą„Założyciel Ikei z wizytą w Bydgoszczy”

- podpowiada szyderczo Google. Gdzie więc podziały się

lata sześćdziesiąte i co nam z nich zostało

Adaś Biedulski

Recenzja

tłem dla kiczowatego kujońskiego tańca, tłem dla mordobicia realistycznego jak te w hinduskich filmach akcji. W przeciwieństwie do poprzedzającego go spektak-lu, przedstawienie to nie miało być z założenia śmieszne – humor wyszedł w pra-niu. I było to pranie bez suszenia, w odróżnieniu od niektórych żartów ze „Słabo to widzę”. Piąty i szósty – pojawiam się i znikam. Bo właśnie tak wygląda obecność recenzenta na Festiwalu. Pomiędzy wypadami do kawiarni, wyprawami do spoży-wczaka i eskapadami za śmietnik, znajdujemy niewiele czasu, by uczęszczać na spektakle w roli regularnego widza. To rodzi w nas postawę roszczeniową – ocze-kujemy od aktorów pełnoprawnego dramatu. Drżą nam ręce, kiedy zauważamy, że dialogi nie są podzielone na wersy, a poszczególnych scen nie poprzedza występ greckiego chóru. „Hide School Musical” kulał, jeśli chodzi o przejścia między sce-nami, potknął się na koncepcji playbackowych dialogów. Mimo tych ułomności gonił za śmiechem widza szybciej niż dziadkowie Bolta za antylopami. Siódmy, to jest recenzencka czepliwość. Muszę się przyczepić. Przyczepić się do odczepionych szelek, które uderzyły aktora w głowę podczas sceny refleks-ji. Do latających po scenie gumek do włosów. Do bezsensownej sceny tańca do kawałka „Thrift Shop”, do głupio optymistycznego zakończenia. Przyznaję, „Hide School Musical” nie było genialne. Nie było nawet świetne. Twórcy porwali się jednak na coś, co nie mogło się udać, a wyszło całkiem nieźle. Za to brawa – zasłużone, ale z rezerwą. Nigdy nie wiadomo, jak na spektakl za-reaguje Jury i czy przypadkiem nie zrobi wychwalanych przeze mnie autorów na szaro. Amen, więcej grzechów nie pamiętam.

„Tylko dlaczego? Dlaczego nie zaśpiewali?”, zapytywałem siebie, wy-chodząc ze spektaklu. Przez całe przed-stawienie czekałem na „kubeczek z wiewiórką” czy figlarny gwoździk, w rytm jazzu przechodzący przez ścianę sypialni „miłej panienki”. Musiałem sam dośpiewać sobie parę linijek po wyjściu. Nie oznacza to, że przedstawienie mi się nie podobało. Wręcz przeciwnie.Pod każdym względem było to wyśmien-ite wydarzenie. Z zachwytu czułem

się wręcz zobligowany do pochwalne-go wypalenia fajki za autorów. Wasze zdrowie. Należy im się zresztą. Po obejrze-niu poprzedzającego spektaklu - przaś-nego wywijania kończynami - bałem się o poziom tegorocznego Festiwa-lu. Na scenie pojawili się na szczęście dwaj panowie - Konrad Stępniewicz i Łukasz Gwóźdź. Może nie byli dosłown-ie „starsi”, ale to, jak zagrali swoje role, z pewnością dodało im parę lat. Jeden z

?

Page 17: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

17

19. Festiwal Teatralny

Kuba Bednarz

RecenzjaRecenzja

nich nie zachwycał dobrą dykcją, jed-nak dodawało to pewnego charakteru odgrywanej postaci. Zgrzeszyłbym, nie wspominając o pani inżynierowej (Hanna Śmiałows-ka), która to, wraz ze swoim mężem (Jan Zagdanski), wykazała się niesłychaną aktorską wirtuozerią. Każdy jej ruch, słowo, jej tempo i interpretacja tekstu należały do tych najbardziej profesjon-alnych na Festiwalu. O co więc chodziło w spektaklu? (I czy autor tekstu ma problemy ze swo-ją biedną psychiką, że tak się rozpływa nad aktorami? Jeszcze nad aktorką - to jest do zrozumienia, ale nad panami?) I tu mam małe zastrzeżenie. W rzeczy-wistości nie chodziło o nic, a właściwie nic poza aktorską zabawą w absurd. Ak-cja nie prowadziła do żadnej konkluzji. Z racji tego, że absurdalny humor stano-wi esencję Kabaretu Starszych Panów, jest to zabieg zrozumiały, ale pozostawia-

jący niestety pewien niedosyt - szczegól-nie przez niewyraźne zakończenie. Dla tych z nas, do których lepiej dociera język poetycki, powiem w ten sposób (inspirując się Paulo Coehlo): spektakl był jak pączek z lukrem - słodki, piec-zołowicie przygotowany i przyjemny na tyle, że po skończeniu konsumpcji nar-odziły się we mnie pytania: czy to już koniec? Czemu nie ma więcej? Czym jest istota jestestwa pączka, że tak szybko przemija? Gdzie zniknął lukier, ciastko i dżem, których pragnąłem tak bardzo? Czemu odeszły tak cicho i bez zapowiedzi?I gdzie była piosenka?I gdzie podział się Jeremi Przybora, ironicznie uśmiechający się do nas z ekranów komputera?Smutne to wszystko, więc kończę.Koniec.

Page 18: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

18

23 listopada 2013

Jest taki stary, kompletnie zresz-tą nieśmieszny, seksistowski dowcip, który wyjaśnia, dlaczego mężczyźni lubią oglądać ten sam film po kilka razy – otóż mają nadzieję, że za każdym kolejnym zakończenie będzie inne. Zasiadając na widowni, by zobaczyć „Moralność pani Dul-skiej”, sama, można powiedzieć, na chwilę stałam się mężczyzną. Zastanawiałam się, co zostanie zmienione w klasycznym dra-macie Gabrieli Zapolskiej i z każdą minutą coraz bardziej nie dawało mi spokoju zastanawianie się, czy ekipa z Teatru Pan-demia do końca pozostanie wierna orygi-nałowi. I, na całe szczęście, pozostała. Bo może to z mojej strony przejaw zacofania, skostniałości i konserwatyzmu, ale jakoś nie przepadam za tak zwanymi „luźnymi adaptacjami”, które wprowadzają różne ekstrawagancje, mające dodać klasykom świeżości, a w efekcie gubiące gdzieś sens

i przesłanie dzieła. Dlatego bardzo się cieszę, że „Moralność pani Dulskiej” nie zos-tała w żaden sposób uwspółcześniona, ukomiczniona, sparodiowana, krótko mówiąc: udziwniona. Wszystko, od dekoracji (nawiasem mówiąc, brawa dla Sekcji Koordyna-cyjnej, która wtaszczyła te wszystkie piękne meble na scenę!), przez stroje i charak-teryzację, aż po grę aktorską, było doskonale dopracowane. Każde z dziewięciorga aktorów stworzyło swoje kreacje w takim stylu, że ani chybi sama Zapolska byłaby z nich zadowolona. Szczególnie dobre wrażenie wy-warła na mnie interpretacja postaci tytułowej bohaterki w wykonaniu Joanny Piłat-kowskiej. Nie można tu również pominąć Kamili Bonder w roli jej siostrzenicy – roli jakże kontrastującej z odgrywaną przez nią rok temu trzpiotowatą Natalią! I o ile wtedy, przyznam szczerze, nie przypadła mi szczególnie do gustu, o tyle teraz, przyznam równie szczerze, byłam jej grą wprost urzeczona. Nie gorzej poradził sobie jako Zbyszko Łukasz Zubrzycki, który zdążył już zresztą zaskarbić sobie sympatię publiczności podczas improwizacji grupy „Słabo to widzę”. Pewien niedosyt pozostaw-iła tylko sławetna kwestia pana Dulskiego: „A nich was wszyscy diabli!”, która mogła zostać wypowiedziana z większą emfazą– to w końcu moment wybuchu Felicjana i jedyne słowa, jakie wygłasza na scenie. Nie było to jednak tak duże rozczarowanie, by można było nazwać je zgrzytem. Większy zawód musieli przeżyć sami aktorzy, kiedy w trakcie krótkich przerw między scenami niektórzy widzowie uciekli z sali, nawet nie siląc się na dyskrecję. W nawiązaniu do tytułu przedstawienia, z którego Państwo wyszli, chciałabym Państwa oficjalnie obsztorcować: to się nie godzi, toż to brak kultury! Trzeba mieć w końcu jakąś moralność!

Beata Zybura

Recenzja

Nic dodać, nic ująć

Page 19: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim

19

19. Festiwal Teatralny

Po wielu tygodniach oczekiwania i niezliczonych godzinach przygotowań w końcu nadeszła godzina zero. Gmach XXVIII Liceum im. Jana Kochanowskiego zmienił się nie do poznania. Korytarze przestały przypominać typowe szkolne ścieżki, gdy wypełniły je teatralne, nastrojowe dekoracje. Na twarzach uczniów naszego liceum odmalowały się radość i duma (w końcu długotrwała praca przynosi jakiś efekt) przeplatające się z przerażeniem, bo przecież…w Kochanowskim wszystko musi być na tip-top. Wybiła 16:00, szkolne mury wypełniły się głosami uczniów i gości, a na koszulkach licealnych znajomych pojawiły się identyfikatory odpowiednich Sekcji. Nie obyło się bez poślizgu. Oficjalna gala miała zacząć się o 16, a dopiero o 16:15 na scenę śpiewająco wkroczyli konferansjerzy. „Niezależnie czy to sierpień, luty czy maj – Festiwal w Kochanowskim zawsze jest naj” radośnie zanucili, a sądząc po liczbie zgromadzonych na sali gimnastycznej, nie tylko oni tak uważają. Co typowe dla wydarzeń tego rodzaju, na początku zostało przedstawione Jury, które jednak nie zaskoczyło nas składem. Kolejnym punktem uroczystości było symboliczne przecięcie wstęgi przez Pana Dyrektora. Gdy nożyczki poszły w ruch, publiczność zareagowała entuzjastycznie i dla całej rzeszy zgromadzonych stało się jasne: odwrotu już nie ma, Festiwalowa Maszyna ruszyła. Oficjalna część zakończyła się, gdy przedstawiono wszystkich istotnych goś-ci Festiwalu, a także jego sponsorów i organizatorów. Nikt się nie potknął, nikt nie popełnił gafy językowej – jednym słowem, wyjątkowo udany i wyjątkowo klasyczny początek trzydniowej kochanowskiej imprezy. Zgodnie z programem o 16:20 miało odbyć się pierwsze przedstawienie, jednak czymże byłoby życie, gdyby wszystko szło według planu? Wybiła 16:35, a na scenę wszedł Piotrek - konferansjer chwilowo występujący w roli komika. Bardzo starał się urozmaicić czas publiczności, racząc ją niezbyt śmiesznymi i trochę przydługimi aneg-dotami. Jednak nie można narzekać, bowiem takiej atmosfery jak na Kochanowskim Festiwalu i tak nie znajdziecie nigdzie indziej. Kości zostały rzucone – pierwsi aktorzy zagościli na scenie. Jaki będzie tegoroczny, dziewiętnasty już, festiwal? Czy obędzie się bez wpadek, kolejnych poślizgów w czasie i innych nieplanowanych zdarzeń? Dowiemy się już wkrótce, ale póki co weekend w Kochanowskim zapowiada się całkiem nieźle…

Relacja z gali rozpoczęcia Festiwalu„Gdy zadzwoni pierwszy teatralny dzwonek…”

Basia Bogumił

Page 20: Subiektywnik (sobota) - 19. Festiwal Teatralny w Kochanowskim