23
Semina Nr 8 Scientiarum 2009 Jakub Gomulka, Marcin Szafrański Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne podstawy gramatyki Czy Wittgenstein może być inspiracją dla rozważań o biologicz- nych podstawach języka? Czy nie jest to próba polączenia ognia z wodą? Czy Chomsky nie rozwinąl swoich programów badawczych w jawnej opozycji do poglądów autora Dociekań filozoficznych ? Czy wreszcie sam Wittgenstein nie uważal kartezjanizmu, do któ- rego odwolywal się Chomsky, za ślepą uliczkę nauki o świadomości i języku? Na te wątpliwości musimy oczywiście odpowiedzieć, za- nim zaczniemy jakiekolwiek szczególowe rozważania. Odpowiedź stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz zobaczy- my, rozpada się na dwie zasadnicze części. Trzeba po pierwsze zauważyć, że Chomsky w swojej krytyce Wittgensteina zbyt pochopnie uczynil z niego kulturowego relaty- wistę i zwolennika wczesnego behawioryzmu typu Skinnerowskiego. Strategia argumentacyjna „slomianej kukly” nie zostala prawdo- podobnie wybrana przez Amerykanina świadomie, lecz wynikla ze zbyt pobieżnej znajomości Wittgensteinowskiej koncepcji grama- tyki, a zwlaszcza zignorowania wątku „formy życia” jako korelatu języka. Jednym z naszych dwóch podstawowych zadań będzie zba- danie, w jaki sposób funkcjonuje owo pojęcie w pismach Wittgen- steina i, ewentualnie, jakie intuicje nasunąć ono może w rozważaniu ogólnego zagadnienia relacji kultury do natury (w szczególności je- go aspekcie językowym). Druga część odpowiedzi na początkowe wątpliwości, a zarazem drugi etap naszych rozważań, polegać będzie na czerpaniu z boga- tego rezerwuaru Wittgensteinowskiego sceptycyzmu, a także idei

Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Semina � Nr 8Scientiarum 2009

Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

Wittgensteinowska „forma życia”i biologiczne podstawy gramatyki

Czy Wittgenstein może być inspiracją dla rozważań o biologicz-nych podstawach języka? Czy nie jest to próba połączenia ogniaz wodą? Czy Chomsky nie rozwinął swoich programów badawczychw jawnej opozycji do poglądów autora Dociekań filozoficznych?Czy wreszcie sam Wittgenstein nie uważał kartezjanizmu, do któ-rego odwoływał się Chomsky, za ślepą uliczkę nauki o świadomościi języku? Na te wątpliwości musimy oczywiście odpowiedzieć, za-nim zaczniemy jakiekolwiek szczegółowe rozważania. Odpowiedźstanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz zobaczy-my, rozpada się na dwie zasadnicze części.

Trzeba po pierwsze zauważyć, że Chomsky w swojej krytyceWittgensteina zbyt pochopnie uczynił z niego kulturowego relaty-wistę i zwolennika wczesnego behawioryzmu typu Skinnerowskiego.Strategia argumentacyjna „słomianej kukły” nie została prawdo-podobnie wybrana przez Amerykanina świadomie, lecz wynikła zezbyt pobieżnej znajomości Wittgensteinowskiej koncepcji grama-tyki, a zwłaszcza zignorowania wątku „formy życia” jako korelatujęzyka. Jednym z naszych dwóch podstawowych zadań będzie zba-danie, w jaki sposób funkcjonuje owo pojęcie w pismach Wittgen-steina i, ewentualnie, jakie intuicje nasunąć ono może w rozważaniuogólnego zagadnienia relacji kultury do natury (w szczególności je-go aspekcie językowym).

Druga część odpowiedzi na początkowe wątpliwości, a zarazemdrugi etap naszych rozważań, polegać będzie na czerpaniu z boga-tego rezerwuaru Wittgensteinowskiego sceptycyzmu, a także idei

Page 2: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

57

dotyczących myślenia matematycznego i zwodniczej siły niektó-rych środków językowych. Polega ono na zakwestionowaniu zbytoptymistycznych tez i zbyt łatwo przyjmowanych założeń oraz nawytyczeniu pewnych, szczególnie interesujących nas, obszarów dys-kusji. Jednak pierwszym krokiem, który będziemy musieli wyko-nać, będzie zbadanie sensu samego terminu „biologiczne podsta-wy”, a także rozważenie gramatycznych podstaw naszej własnejpozycji i pozycji całej kognitywistyki. Będziemy musieli zbadaćproblem, czy w ogóle jesteśmy w stanie stwierdzić, że coś jest al-bo nie jest językiem. Czy możemy na przykład rozpoznać język,w którym nie ma struktury podmiotowo-orzecznikowej, czy też je-steśmy skazani na operowanie w ramach własnych podstawowychkategorii gramatycznych? Ten sposób rozwijania konstruktywnegosceptycyzmu autora Dociekań filozoficznych wykracza, jak zoba-czymy dalej, poza pewne ograniczenia jego koncepcji gramatyki.

Mimo to, słowo „gramatyka” rozumiane jest przez nas w ogól-nym duchu późnej filozofii języka Wittgensteina. Oznacza to, żerozróżnianie reguł syntaktycznych i semantycznych — jakkolwiekmoże być przydatne do wielu praktycznych celów — nie jest trak-towane jako nieprzekraczalna bariera. Podobnie jak wszystkie innerozróżnienia techniczne stanowią one pewien zasób narzędzi, któ-rych jedynym sensownym kryterium stosowania jest użyteczność.Zresztą Wittgensteinowska jest cała nasza metodologia, która po-lega na dystansie wobec własnych narzędzi pojęciowych i oparciusię na tym, co może przynieść praktyczny pożytek.

Pojęcie „formy życia” służy nam do uniknięcia pułapek, poja-wiających się podczas interpretacji filozofii autora Dociekań w du-chu stricte behawiorystycznym (w polskiej literaturze przedmiotuwskazują na to np. Soin i Wawrzyniak1). Można je różnie rozu-mieć, jak zauważa np. Soin, wymieniając trzy możliwe sposoby in-

1Por. M. Soin, Gramatyka i metafizyka. Problem Wittgensteina, Funna,Wrocław 2001; J. Wawrzyniak, Krytyka metafizyki w późnych pracach Ludwi-ga Wittgensteina, nieopublikowana rozprawa doktorska obroniona na WydzialeFilozoficznym UJ w 2004.

Page 3: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

58 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

terpretacji lebensform: socjologiczny, lingwistyczny i naturalistycz-ny2. Nie wdając się w szczegóły tych dystynkcji, proponujemy nie-co prostszy podział. Pierwsza możliwość rozumienia tego pojęcia,której ślady w Dociekaniach filozoficznych i innych dziełach wi-doczne są „gołym okiem”, osadza je w ramach koncepcji relaty-wizmu kulturowo-językowego. Druga, również obecna w istotnychfragmentach „późnego” Wittgensteina, to interpretacja naturali-styczna akcentująca „twarde dno” języka. Możliwości te, co łatwomożna dostrzec, wcale nie muszą się wykluczać. Oznaczać to mo-że, iż „forma życia” to zjawisko zasadniczo warstwowe, składającesię zarówno z części relatywnej, jak i twardej. Ku takiej właśnieinterpretacji będziemy się skłaniać w tym eseju, wskazując, że ównaturalistyczny „twardy rdzeń”, pomimo rezerwy samego Wittgen-steina, wydaje się silnym argumentem na rzecz tezy o biologicznychpodstawach gramatyki, tezy, której odrzucenie nie wydaje się byćdzisiaj uprawnione.

Nie znaczy to, że przy pomocy tak ujętego pojęcia „formy życia”pragniemy inkorporować do Wittgensteinowskiej koncepcji grama-tyki silne założenia natywistyczne Chomsky’ego. Wręcz przeciwnie— pojęcie to ma nam posłużyć w reinterpretacji podstawowychzałożeń programu gramatyki uniwersalnej, prowadzącej do jej roz-warstwienia, czyli wyodrębnienia faktycznie „głębokich” struktu-ralnych podstaw języka oraz mechanizmów znacznie bardziej ela-stycznych, a więc w pewnym sensie „płytszych” i zewnętrznie mo-dyfikowalnych.

Wszystko to jest oczywiście przede wszystkim zarysem progra-mu badawczego, do którego konkretyzacji niniejszy artykuł możebyć zaledwie wstępem.

1. Forma życia jako zmienna kulturowa

Gdy Wittgenstein stara się odpowiedzieć na pytanie, jak funk-cjonuje język, przechodzi od znaczeń poszczególnych słów, poprzez

2Por. M. Soin, op. cit., ss. 177 i n.

Page 4: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

59

gry językowe z tymi słowami, a więc zestawy reguł użycia, dozachowań regularnych wpajanych jednostkom w trakcie treningukulturowego, czyli uczenia języka i sensownych (dopuszczalnych)sposobów działania w obrębie danej społeczności. Forma życia —w myśl §19 i §23 Dociekań — jest raczej ogółem zachowań regu-larnych charakterystycznych dla społeczności jako całości, a niedla poszczególnych jej członków. Jest przestrzenią podstawowejzgodności w języku, która jest między innymi zgodnością pewne-go fundamentalnego obrazu świata (§241). Jest to zgodność regułgramatycznych, kryteriów stosowania poszczególnych wyrażeń i ro-zumowań.

„Wyobrazić sobie język to wyobrazić sobie pewną formę życia”— pisze Wittgenstein w §19 Dociekań filozoficznych. Zdanie to po-przedza uwaga, że łatwo można sobie wyobrazić różne dziwacznepod względem strukturalnym języki (np. pozbawione zdań oznaj-mujących i zawierające tylko pytania i przytaknięcia bądź formyrozkazów i odpowiedzi). Autorowi najwyraźniej chodzi o to, że je-steśmy sobie w stanie przedstawić w wyobraźni różnorodnie funk-cjonujące społeczności, którym takie języki by akurat odpowiada-ły. I to jest oczywiście prawda: możemy wyobrazić sobie nawettak dziwaczną społeczność, jak plemię budowniczych wykorzystu-jących do porozumiewania się wyłącznie prymitywny, kilkuwyra-zowy język opisany w §2 (mimo obiekcji Rheesa, że taka formakomunikacji nie może zostać nazwana językiem3). Możemy rów-nież wyobrazić sobie sytuację, w której ludzie nie posługują sięlogiką czy matematyką w naszym rozumieniu. Wittgenstein sampodaje przykład plemienia, w którym sprzedawcy drewna układa-ją swój towar w stosy dowolnej wysokości, a cenę uzależniają wy-łącznie od pola podstawy stosu (Uwagi o podstawach matematyki :I, §§148–150). Być może, jak wskazuje C. Wright, nie powinniśmynazywać takich praktyk „mierzeniem ilości drewna”, „liczeniem” ani

3Por. R. Rhees, „Wittgenstein’s Builders”, [w:] tenże, Discussions of Witt-genstein, Routledge & Kegan Paul, London 1970, ss. 71–84.

Page 5: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

60 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

„handlem drewnem”4, jednak nie znajdujemy podstaw twierdzenia,że praktyki takie nie mogłyby kiedyś stanowić części formy życiajakiejś społeczności. Wszak opisane przez Evansa-Pritcharda prak-tyki magiczne afrykańskiej społeczności Azande, a w szczególnościsposoby ustalania, kto jest czarownikiem, są — z punktu widzeniaeuropejskiego „zdrowego rozsądku” — równie absurdalne, a byłyprzecież częścią faktycznie występującej formy życia5.

Forma życia jest, rzecz jasna, opisywalna w języku — antro-polog wyrusza zbadać życie i obyczaje odciętego od rozwiniętejcywilizacji plemienia, przez jakiś czas uprawia obserwację uczest-niczącą, po czym wraca i pisze na ten temat książkę. Z książki tejdowiadujemy się, jak działają najważniejsze reguły, którymi kieru-ją się członkowie plemienia, mamy też możliwość uchwycenia zwią-zanego z owymi regułami obrazu świata. Bardziej szczegółowe opi-sy pozwalają nam unaocznić sobie formy obrzędów — możemy jenawet próbować odtwarzać (jak działający niegdyś ruch „polskichIndian”, czy inne tego typu przykłady). W ten sposób możemy na-wet — dzięki sugestywnemu językowemu opisowi — przejąć pewneelementy obcych praktyk, to znaczy zmodyfikować własną formężycia. A przynajmniej może nam się tak wydawać. Problem z opi-sem innej formy życia jest bowiem taki, że dokonujemy go w na-szych własnych kategoriach gramatycznych, na potrzeby naszegojej zrozumienia. Kryterium określenia czegoś jako już pojętego jestwewnętrznym kryterium naszego języka. Tym niemniej zakładamyjednak, że rozumienie do pewnego stopnia jednak zachodzi. Wiary-godny pozostaje więc przykład Wittgensteina z O pewności (§92),w którym Moore spotyka wyimaginowanego króla, wychowanegow przekonaniu, że świat powstał razem z jego narodzeniem, lecz

4Por. C. Wright, Wittgenstein on the Foundations of Mathematics, Duc-kworth, London 1980, s. 72.

5Por. E.E. Evans-Pritchard, Czary wyrocznie i magia u Azande,przeł. S. Szymański, PIW, Warszawa 2008; por. P.G. Winch, „Rozumienie spo-łeczeństwa pierwotnego”, przeł. T. Szawiel, [w:] Racjonalność i styl myślenia,E. Mokrzycki (red.), IFiS PAN, Warszawa 1992.

Page 6: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

61

którego udaje się jednak Moore’owi „nawrócić” na „właściwe” (czylinasze) rozumienie rzeczywistości.

Możemy zatem do pewnego stopnia nabywać wiedzę o innejformie życia, a następnie — w skrajnym przypadku — przyjąć tęformę jako własną. Naszą pierwotną kulturową formę życia naby-wamy jednak w inny sposób, w zupełnie innym procesie. Procesten jest jednocześnie procesem uczenia się języka. Na pewnym eta-pie polega ono na uzupełnianiu słownictwa: dziecko chodzi i pyta„A co to jest?”, opiekun odpowiada, podając nazwę. Etap ten musibyć jednak poprzedzony wcześniejszym, w którym dziecko uczy sięzadawać pytania, wskazywać i uczy się robić użytek z udzielanychmu odpowiedzi. Wychowanie na tym etapie Wittgenstein określanieco brutalnie mianem tresury (§5 i §27 Dociekań).

Jak możemy podejrzewać, wykształcenie nawyku pytania o na-zwy przedmiotów, nie musi być koniecznym elementem wycho-wania. Sławetny język plemienia Hopi — przynajmniej w war-stwie „powierzchniowej” — nie posiada struktury podmiotowo-orzecznikowej, a więc małe dzieci uczące się dopiero słownika mu-szą zadawać innego rodzaju pytania, wskazywanie musi oznaczaću nich co innego, inny też musi być użytek z odpowiedzi. Nawetwięc na owym pierwotnym, preleksykalnym etapie uczenia się języ-ka (a zarazem przejmowania formy życia) mamy więc już znaczącąróżnorodność. Reguły, które są nam wówczas przekazywane, stoso-wane są w późniejszym czasie całkowicie automatycznie i zazwy-czaj bez świadomości, że istnieje w ogóle jakaś alternatywa (dopókinie napotkamy człowieka posługującego się innym zestawem regułpierwotnych).

Z tego, co dotychczas powiedzieliśmy, wynikać może koncepcjaformy życia jako czegoś całkowicie kontyngentnego — przypadek(być może uwarunkowania przyrodniczo-geograficzne, być może coinnego) sprawił, że w danym społeczeństwie jest ona taka, a nieinna. Nie ma tu, na razie, mowy o ponadkulturowej jedności ro-dzaju ludzkiego, gramatyka do swych najgłębszych (na pierwszy

Page 7: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

62 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

rzut oka) pokładów wydaje się nie mieć żadnych struktur choćbybiologicznie koniecznych.

2. Paradoks kontyngencji

Problem w tym, że ujęcie formy życia jako całkowitej kontyn-gencji jest paradoksalne, nie mówiąc już o tym, że przeczy możli-wości pewnych faktów opisanych w punkcie poprzednim. Paradokspolega na tym, że jeśli założymy, że wszystkie możliwe zachowaniaregularne są zmienną kulturową, czyli są wytresowane, to samatresura staje się niemożliwa. Dziecko — gramatyczna tabula ra-sa nie miałoby bowiem żadnej możliwości nauczenia się czegokol-wiek, choćby w trakcie tresury, albowiem nie potrafiłoby wyodręb-nić powtarzalności bodźca. Nie byłoby w stanie spostrzec, czymjest właściwa reakcja na bodziec, ani nawet tego, że wymaganajest jakakolwiek reakcja6.

Paradoks ten znalazł swój wyraz w Dociekaniach w §201, frag-mentu sławnego m.in. z powodu znanej książki Kripkego Wittgen-stein o regułach i języku prywatnym7. Otwiera on całą sekwencjęparagrafów poświęconych problemowi podstaw naszych zachowańregularnych. Wittgenstein pisze:

§201. Paradoks nasz wygląda tak: reguła nie może wyznaczaćsposobu działania, gdyż każdy sposób działania daje się z niąuzgodnić. A odpowiedź brzmiała: jeżeli każdy sposób działaniamożna uzgodnić z regułą, to każdy można też doprowadzić z niądo sprzeczności. Zatem nie byłoby tu ani zgodności ani sprzecz-ności.

Że jest to nieporozumienie, widać już stąd, że w rozumo-waniu tym podajemy interpretację za interpretacją; jak gdyby

6Takie dziecko jest oczywiście abstrakcją — poznawcze wyodrębnieniepowtarzalności bodźca daje się dziś wytłumaczyć już na poziomie neuronal-nym.

7Zob. S. Kripke, Wittgenstein o regułach i języku prywatnym, przeł. K. Po-słajko i L. Wroński, Fundacja Aletheia, Warszawa 2007. Nie będziemy mówićo szerzej o pomysłach Kripkego, ponieważ z punktu widzenia przedstawianejtu interpretacji Wittgensteinowskiej koncepcji reguł i formy życia są one kom-pletnym nieporozumieniem.

Page 8: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

63

każda zadowalała nas na chwilę, dopóki nie pomyślimy o następ-nej. Albowiem wykazujemy w ten sposób, że istnieje takie ujęciereguły, które nie jest interpretacją. Przejawia się ono od przypad-ku do przypadku w tym, co nazywamy „kierowaniem się regułą”,oraz „postępowaniem wbrew niej”.

Dlatego istnieje skłonność, by mówić: każde działanie we-dług reguły jest jakąś interpretacją. Tymczasem „interpretacją”należałoby nazwać jedynie zastępowanie jakiegoś wyrazu regułyinnym8.

Kluczowe dla problemu, który tu rozważamy, są dwa paragrafyznajdujące się nieco dalej: §206 i §207. Pierwszy z nich, w końcowejczęści, wskazuje na jeden z faktów, które przeczą tezie całkowitejkontyngencji formy życia:

§206.(. . . )Wyobraź sobie, że przybywasz jako badacz do nieznanego

kraju, z zupełnie obcym językiem. W jakich okolicznościach po-wiedziałbyś, że tamtejsi ludzie wydają rozkazy, rozumieją je, wy-konują, sprzeciwiają się im itd.?

Układem odniesienia jest tu wspólny ludziom sposób działa-nia, poprzez który interpretujemy obcy nam język.

Gdyby forma życia składała się z całkowicie dowolnych reguł,nie dałoby się wyjaśnić możliwości rozumienia ludzi należącychdo odmiennej kultury. Jest to zagadnienie analogiczne do proble-mu radykalnego przekładu, który zauważył Quine. Jeśli potrafimyrekonstruować gramatykę języków społeczeństw rozwijających sięw całkowitej separacji od naszej cywilizacji, to znaczy, że musi ist-nieć jakiś wspólny układ odniesienia9.

Ciekawe, że Wittgenstein nie wydaje się do końca przekonanydo swojej własnej argumentacji i zgłasza pewną wątpliwość. Czy

8L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, przeł. B. Wolniewicz, PWN, War-szawa 2004. Wszystkie dalsze cytaty z Dociekań podane są według tego wyda-nia.

9Jest to argument przeciwko stanowiskom kognitywistów zakładającychbardzo ograniczoną ilość wrodzonych struktur językowych.

Page 9: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

64 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

nie moglibyśmy sobie jednak wyobrazić sytuacji totalnego brakuporozumienia? Pisze bowiem dalej:

§207. Wyobraźmy sobie, że w owym kraju ludzie wykonujączwykłe ludzkie czynności posługują się przy tym — jak się zdaje— artykułowanym językiem. Gdy przypatrzymy się ich postępo-waniu, to jest ono zrozumiałe, zdaje się nam ‘logiczne’. Kiedyjednak próbujemy nauczyć się ich języka, to stwierdzamy, że jestto niemożliwe. Albowiem nie ma tam stałego związku międzymową — dźwiękami — i działaniem. Mimo to dźwięki te nie sązbyteczne; gdy bowiem któregoś z tych ludzi zakneblujemy, toskutki są takie jak u nas: bez owych dźwięków działania stają się— jak powiedziałbym — nieskoordynowane (. . . )10.

Można spytać, co ten przykład mówi nam w kontekście rozwa-żań o pierwotności pewnych reguł i po co Wittgenstein go przyta-cza. Przede wszystkim jakaś wspólnota sposobów działania mimowszystko nie zostaje tu zanegowana — gdyby jej nie było, nie mo-glibyśmy powiedzieć, że postępowanie członków tej wyobrażonejspołeczności wydaje się „logiczne”. Już sam fakt, że jesteśmy w sta-nie rozróżnić działanie „skoordynowane” od działania „nieskoordy-nowanego” zakłada rozpoznanie pewnych regularności zachowań.

10W dalszej części paragrafu Wittgenstein pyta, czy możemy powiedzieć,że ludzie ci mają jakiś języki i odpowiada sobie: „Do tego, co nazwalibyśmy‘językiem’, brak tu regularności”. Krzyżują się tu co najmniej trzy problemy:oprócz rozważanego przez nas w tekście głównym zagadnienia Wittgensteinporusza kwestię stosowalności pewnych nazw ogólnych w przypadkach niestan-dardowych. Tutaj zauważa, że choć, być może, między członkami wyobrażonejspołeczności zachodzi jakaś komunikacja, to jednak nie jest już jej w stanie na-zwać językiem, z powodu braku śladu regularności. Podobnie, jak argumentująWright i Putnam, dzieje się w przypadku „niestandardowego” stosowania regułmatematycznych: jeśli „2 + 3 = 7” ma być spełnione w tej „niestandardowej”matematyce, to (wykluczając sytuację, że mamy do czynienia z banalną różni-cą znaczeń poszczególnych symboli) nie moglibyśmy już takich operacji nazwaćliczeniem. Drugim problemem, jaki się tu przewija, jest dążenie Wittgensteinado podkreślania wzajemnej autonomii regularności w świecie i w języku. Patrzprzypis następny.

Page 10: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

65

Jakieś podobieństwa niewątpliwie są. Inna sprawa, czy mająone charakter mentalny, czy tylko cielesny11. Wszak zachowania„logiczne” możemy dostrzec także u zwierząt. Pewnym śladem po-dobieństwa na poziomie mentalnym może być chyba to, że ludziew jakiś nieokreślony bliżej sposób koordynują własne działaniawedług dźwięków, jakie wydają. Kwestią otwartą pozostaje pozatym, czy obraz z §207, nawet jeśli wyobrażalny, jest sensowny, tzn.czy w ogóle można powiedzieć, że całkowicie chaotyczne dźwięki,w których nie da się wykryć żadnych regularności, mogą porząd-kować zachowania12.

3. Reakcje pierwotne, czyli wyjście z paradoksu

Pojęcie „reakcji pierwotnych” i ich odpowiedników pojawiają sięw pismach Wittgensteina niewiele częściej niż wyrażenie „forma ży-cia”. Pierwszy raz dostrzegamy je jednak w bardzo doniosłym kon-

11Późny Wittgenstein postrzegany jest często jako pogromca kartezjanizmu,dlatego może pojawić się zastrzeżenie, czy tak postawione pytanie jest w ogólesensowne. Faktyczny stosunek autora Dociekań do rozróżnienia ciało-umysłjest jednak znacznie bardziej skomplikowany. Z jednej strony mówi on, że pe-wien sposób użycia tego rozróżnienia prowadzi nas na manowce, sugeruje, iżprzejście między zachowaniami czysto biologicznymi a rozumnymi jest płyn-ne, z drugiej postuluje zachowanie różnicy gramatycznej między racją a moty-wem i stara się uzasadnić wątpliwą dziś tezę, że między stanami biologicznymimózgu a stanami świadomości nie zachodzi relacja przyczynowa (zob. Kart-ki, §608, Dociekania, §412). Sygnalizujemy tu jedynie ten problem, mając świa-domość, że wymaga on znacznie szerszego, być może zupełnie osobnego omó-wienia.

12Problem ten ma pewne związki z zagadnieniem poruszonym w poprzed-nim przypisie. Wittgensteinowi najwyraźniej wydawało się całkiem możliwe,że przy dwóch powiązanych ze sobą przyczynowo lub „bytowo” poziomachrzeczywistości regularność pierwszego z nich nie musi mieć nic wspólnego z re-gularnością drugiego — takiej regularności w ogóle może nie być. Na poparcieswojej tezy wskazywał, że nasiono nie zawiera żadnych obserwowalnych regu-larności, które mogłyby wyjaśnić skomplikowaną strukturę rośliny, która sięz niego rozwija. Absurdalność tego przykładu jest dziś oczywista, pamiętajmyjednak, że Wittgenstein umarł jeszcze przed odkryciem DNA i tworzył w cza-sach, gdy teorie mówiące o projekcie drzewa czy krzewu zawartym w nasieniemiały status czysto filozoficznych spekulacji.

Page 11: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

66 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

tekście argumentu przeciw możliwości prywatnych znaczeń. Czy-tamy w Dociekaniach:

§244. W jaki sposób słowa odnoszą się do doznań? — Wydajesię, że nie ma tu problemu, bo czyż nie mówimy codziennie o do-znaniach i nie nazywamy ich? Jak jednak ustanawia się związekmiędzy nazwą i tym, co nazwane? Jest to takie samo pytanie, jakto: w jaki sposób człowiek poznaje znaczenie nazw doznań? Np.wyrazu „ból”. Oto jedna z możliwości: słowa kojarzą się z pierwot-nym, naturalnym wyrazem doznania (the primitive, the natural,expressions of sensation) i zastępują go. Dziecko skaleczyło sięi krzyczy; dorośli do niego przemawiają ucząc je wykrzykników,a później i zdań. Uczą oni dziecko nowego zachowania się w bólu.

„Powiadasz zatem, że wyraz ‘ból’ właściwie oznacza krzyk?”— Wprost przeciwnie; słowny wyraz bólu nie opisuje go, tylkozastępuje.

Wittgenstein mówi tutaj o pierwotnej, przedjęzykowej reakcjiczłowieka na ból, pierwotnej ekspresji bólu, która później, w trak-cie nabywania języka, zostaje, jeśli nie całkowicie zastąpiona (bow końcu starsze dziecko, które się zrani, mimo że potrafi mówić,również płacze i krzyczy), to przynajmniej wzbogacona językowymwyrazem. Dzięki istnieniu tej powszechnie rozpoznawalnej formyekspresji rodzice mogą nauczyć dziecko słowa „ból”. Podstawowymcelem przykładu podanego w cytowanym paragrafie jest wykaza-nie, że język doznań, wbrew temu, co jesteśmy skłonni sądzić, nieopiera się na pierwotnej względem niego sferze doznań wewnętrz-nych i prywatnych znaczeń, lecz na intersubiektywnie rozpozna-walnych reakcjach — ekspresjach tych doznań.

W późniejszych tekstach podkreślany jest przedjęzykowy cha-rakter reakcji pierwotnych (Last Writings, §133, §700; Kartki, §541)oraz ich funkcja bazy dla wyrażeń, które je zastępują (Last Wri-tings, §82813). Nietrudno zauważyć, że pojęcie to pojawia sięprzede wszystkim w jednym zasadniczym celu — wyjaśniania

13Jest to rozszerzenie myśli obecnej w II części Dociekań. W punkcie XIWittgenstein pisze: „«Mam ten wyraz na końcu języka» — zwrot ten informu-je, że wyraz, który tu należy, gdzieś mi się zapodział, ale spodziewam się wnet

Page 12: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

67

roli rzeczywistości i motywacji doznaniowej w kwestii znaczeniasłów o tej rzeczywistości (np. Dociekania, przytaczany wyżej §244,s. 305, Last Writings, §101). Wittgensteinowi nie chodzi o to, że-by w jakimś stopniu podważać istnienie doznań, lecz o zwalczaniepewnego ich obrazu i pewnej koncepcji ich związku z językiem (Do-ciekania, §§304–307). Nie przeczy, że doznania są ważne dla kwestiiznaczenia. Są ważne, lecz w inny sposób, niż to sobie zazwyczaj wy-obrażamy. Reakcje pierwotne, czyli publicznie dostępne ekspresjedoznań, są w zasadzie ich konstytutywną częścią. To właśnie taczęść — i tylko ona — jest istotna z punktu widzenia języka14.

Argumentacja Wittgensteina na rzecz tego stanowiska odwołu-je się do kwestii kryteriów poprawności bądź niepoprawności za-stosowania reguł. Jak powiedzieliśmy, sens językowy sprowadza siędla Wittgensteina do reguł użycia danego wyrażenia w pewnychsytuacjach. To, że możemy zastosować regułę oznacza, że istnie-je pewien zbiór możliwych zachowań (np. zachowań językowych),z których część jest zgodna z regułą, a część niezgodna. Pytanieo reguły można więc przekształcić w pytanie o kryteria poprawno-ści działania (można to uznać za operacjonalizację pojęcia reguły).

Kryteria muszą być publiczne — człowiek jest zawsze omylny,dlatego istnieje ciągła potrzeba społecznej korekcji błędów, ina-czej zachowania regularne niechybnie zdegenerowałyby się (jak mato miejsce w przypadku osób na długi czas odciętych od społe-czeństwa — mówimy o nich, że „dziwaczeją”). Brak publicznychkryteriów oznaczałby, że poprawnym jest to, co się poprawnymwydaje. Poza tym ewentualnych prywatnych kryteriów nie dało-by się w żaden sposób przekazać w procesie wychowania. Jakie sązatem kryteria poprawności manifestacji doznań? Oczywiście, nie

go odnaleźć. Poza tym zwrot ów nie daje więcej, niż pewne zachowanie bez-słowne”. (s. 307). Mniej więcej podobnie brzmiący fragment owego paragrafuLast Writings kończy się następującym zdaniem: „Znów, spytaj o pierwotnąreakcję, która stanowi bazę tego wyrażenia”.

14Odmienną kwestią jest moja motywacja do stosowania języka doznańw konkretnych sytuacjach. Jest ona oczywiście wewnętrzna — mówię, że mnieboli, ponieważ czuję ból.

Page 13: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

68 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

może być żadnych — reakcje pierwotne na doznania nie mogą siędegenerować, ponieważ reakcja de facto decyduje o tym, co to jestdoznanie. Sama jest, można powiedzieć, ostatecznym kryterium.

4. Zgodność obrazu świata z perspektywykognitywistycznej

Wyróżnione we wcześniejszej części artykułu podstawowe kom-ponenty form życia w rozumieniu Wittgensteina wyznaczają zakresprzestrzeni zgodności językowej w obrębie danej społeczności. Za-kreślają one jednocześnie obszar problematyki podstawowych pro-cesów poznawczych, ujmowanych w obrębie kognitywnych nauko języku. Wykorzystywane są w tym ujęciu do opisu zjawisk zwią-zanych z międzyosobową komunikacją w powiązaniu z jednostko-wymi umiejętnościami nabywania i przekazywania znaczeń.

Zgodność reguł gramatycznych w ujęciu kognitywnym odno-szona jest w tutaj do podstawowych mechanizmów poznawczych,umożliwiających stosowanie poprawnych reguł składni oraz właści-wych odniesień semantycznych w komunikacji, jak również podczasprocesów konstruowania i rozumienia zdań i wyrażeń.

Kryteria stosowania poszczególnych wyrażeń rozpatrywane sąz perspektywy procesów umożliwiających konstruowanie, nabywa-nie i wykorzystywanie pojęć, rozumianych jako reprezentacje zbio-rów „obiektów” konkretnych i abstrakcyjnych. Ujawniana w tensposób wewnętrzna i międzypojęciowa struktura znaczeń anali-zowana jest następnie w odniesieniu do międzyosobowej zgodno-ści/niezgodności oraz ewentualnego zakresu wykorzystywania pro-cesów komunikacyjnego uzgadniania znaczeń.

Kryteria rozumowania stanowią w tej perspektywie kategorięszczególną, przede wszystkim ze względu na stosunkowo niewiel-kie, jak dotychczas, postępy w określaniu podstawowych procesów,leżących u podłoża ludzkiej zdolności do wnioskowania i rozwiązy-wania złożonych problemów. Traktowane jako czysto zewnętrzne,kryteria poprawności rozumowania nie prowadzą w świetle dotych-czasowych badań do konkluzywnych wniosków dotyczących proce-

Page 14: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

69

sów formułowania wniosków poprawnych, a także tych niepopraw-nych. Z drugiej strony dotąd nie ujawniono wiarygodnych danychdotyczących możliwości wyznaczenia wewnętrznych procesów, de-cydujących o uznaniu pewnego wniosku za poprawny w odniesie-niu do powszechnych kryteriów poprawności. Zagadnieniom tympoświęcona zostanie osobna publikacja.

Podstawowa reguła metodologiczna podejścia kognitywnegowydaje się na pierwszy rzut oka odzwierciedlać postulat akwizycyj-ności Quine’a15. Należy jednak zauważyć, że powszechna akcepta-cja tego postulatu niejednokrotnie okazuje się jedynie szczytnymzałożeniem, bez przełożenia na rzeczywiste drogi wnioskowania,testowania hipotez i konstruowania modeli wyjaśniających.

Szczególnie istotne w tak zakreślonej perspektywie okazuje siępytanie o naturę i zakres zależności rzeczywiście obserwowalnychzachowań językowych od „twardego”, przypuszczalnie wrodzonegoi poddającego się niewielkim modyfikacjom podłoża bazowych pro-cesów wspólnych dla wszystkich ludzi używających języka. Obszarproblemowy wyznaczony przez takie pytanie zostanie w skrócieprzedstawiony w tym punkcie. Zagadnienie wrodzoności „twarde-go rdzenia” zachowań językowych zanalizowane zostanie w punkcienastępnym.

Zestaw podstawowych procesów poznawczych, wyznaczającychmożliwość rozumienia i generowania zdań poprawnych gramatycz-nie16, analizowany jest w tym ujęciu z wykorzystaniem trzech przy-najmniej perspektyw. Pierwsza określona jest poprzez formalnąanalizę struktury zdań17. Druga odwołuje się do podstawowychreguł gramatycznych, uznawanych najczęściej za wrodzone. Trze-

15Mówi on w skrócie, że teoria języka ma odzwierciedlać jego genezę —budujemy ją od najbardziej podstawowych procesów w nim zawartych i dopieroz czasem dochodzimy do form bardziej złożonych.

16W tym ujęciu poprawność gramatyczna rozumiana jest dwojako: z jednejstrony w odniesieniu do powszechnych w danej społeczności reguł ogólnychi szczegółowych, z drugiej zaś z perspektywy zdolności do zachowania komu-nikacyjnej zrozumiałości zdań.

17Przy wykorzystaniu na przykład drzew derywacyjnych.

Page 15: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

70 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

cia to perspektywa rzeczywistego użycia języka naturalnego. Pod-stawowym sposobem uzgadniania tych trzech perspektyw są pró-by określenia zakresu i sposobu oceny odpowiedniości18 pomię-dzy dwoma pierwszymi oraz wykazywanie sposobu kształtowaniaprzez nie tej trzeciej, odznaczającej się największą wrażliwością naczynniki sytuacyjne, społeczne i kulturowe. Perspektywa formalnaw szczególności wykorzystywana bywa do wyznaczenia koniecznychskładników każdego zdania, lub przynajmniej specyficznej kategoriizdań, oraz związków pomiędzy nimi. Umożliwia to między inny-mi poszukiwanie procesów warunkujących wykorzystywanie wspo-mnianych powyżej podstawowych reguł gramatycznych. Poziomemkryterialnym oceny znaczenia i sensu produkowanych w ten spo-sób zdań jest w rzeczywistym użyciu właściwie wyłącznie poziomzachowaniowy, w szczególności w sytuacji komunikacyjnej. Odpo-wiada to, jak się wydaje, intuicjom Wittgensteina wskazującegona społeczny charakter procesów nadawania i uzgadniania znaczeńposzczególnych zdań oraz ich złożeń.

Relacje pomiędzy wszystkimi trzema przedstawionymi w po-przednim akapicie perspektywami opisane zostały w koncepcji gra-matyki generatywnej Noama Chomsky’ego. Teoria ta, ujmującpodstawowe relacje pomiędzy głębokim (odzwierciedlającym abs-trakcyjną postać danej grupy zdań), a powierzchniowym (ukon-kretyzowanym z wykorzystaniem reguł gramatycznych zdaniu rze-czywistym) poziomem języka, pozwoliła na pierwsze próby wyzna-czenia zestawu powszechnych i przypuszczalnie wrodzonych regułgramatycznych — gramatyki uniwersalnej. Z pomocą wyróżnieniatych dwóch poziomów i jednoczesnym opisaniu tzw. reguł transfor-macji pomiędzy nimi, Chomsky rzucił nowe światło na procesy ko-munikacji międzyosobowej (konieczne dla jej zachowania jest wyko-rzystanie analogicznych reguł transformacji w procesie uzgadnianiawzajemnego odniesienia do struktur głębokich), oraz problematykęnabywania języka tak w dzieciństwie, jak i wieku dorosłym.

18Lub wzajemnego uwarunkowania.

Page 16: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

71

Kryteria stosowania poszczególnych wyrażeń w takim systemiezwiązane są w znacznym stopniu z mechanizmami warunkującymifaktyczne użycie złożeń gramatycznych. Natomiast wykorzystaniekonkretnego pojęcia związane jest bezpośrednio z regułami19 je-go użycia w procesie kształtowania zdań i wypowiedzi. Z drugiejjednak strony zakłada się wewnętrzne mechanizmy kształtującesens i znaczenie słów, najczęściej ujmowane ostatnio z perspekty-wy sieciowej. Poszczególne pojęcia zgodnie z tą koncepcją powiąza-ne są między sobą relacjami znaczeniowymi. Relacja semantycznapomiędzy elementami sieci wyznaczana jest siłą i ilością powią-zań pomiędzy nimi oraz ich związkami z reprezentacjami desygna-tów. Pojęcia abstrakcyjne w takiej perspektywie mogą funkcjono-wać jedynie na podstawie wtórnego powiązania z desygnatem lubnawet w zupełnym od niego oderwaniu. Przystawalność pewnychelementów węzłowych sieci wyznaczających znaczenie pojęcia po-między uczestnikami procesu komunikacji nie jest tutaj niezbędniekonieczna. Wystarczająca wydaje się odpowiedniość najbardziejbazowych charakterystyk i funkcji syntaktycznych określonych ele-mentów sieci powiązanych bezpośrednio z kodowanym znaczeniem.W celu zachowania pełnej zgodności konieczne, rzecz jasna jest dą-żenie do wzajemnego odwzorowania znaczeń w jak największymmożliwym stopniu. Perspektywa sieciowa zakłada jednak, że niejest to warunek niezbędny, stawiając jednocześnie pytanie o fak-tyczną możliwość uzyskania takiego wiernego odwzorowania20.

19Reguły te można rozumieć dwojako. W pierwszym rzędzie jako konstruktopisowy, nie mający swojego bezpośredniego odzwierciedlenia w procesachprzetwarzania informacji z wykorzystaniem pojęć (co w zasadzie zgadza sięz założeniami filozoficznymi Wittgensteina), względnie jako odzwierciedlenieprocesów transformacji gramatycznych i przekształceń między pojęciowych,wpływających bezpośrednio na finalny (choć nie wiążący) rezultat procesu ko-dowania znaczenia.

20Odpowiedź na tak postawione pytanie jest najczęściej negatywna.

Page 17: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

72 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

5. Problem wrodzoności

Zagadnienie wrodzoności podstawowych struktur językowychpojawiło się w obrębie nauk kognitywnych w momencie dostrze-żenia pewnych nierozwiązywalnych problemów, związanych z obo-wiązującą wcześniej teorią behawioralnego nabywania języka. Naj-ważniejszym, wykazanym przez Chomsky’ego, błędem koncepcjibehawioralnych było założenie możliwości nabycia języka na dro-dze warunkowania (względnie modelowania) w czasie potrzebnymwiększości dzieci do nauczenia się przynajmniej podstawowych re-guł gramatycznych danego języka. Drugim, istotnym problemembyło pominięcie zagadnienia błędów popełnianych przez dzieciw czasie przyswajania języka, w szczególności tych związanychz mieszaniem różnych reguł gramatycznych w jednym zdaniu, orazhiperregularyzmem. Problemy te rozwiązywała w znacznym stop-niu wspomniana już wyżej koncepcja gramatyki generatywnej. Dal-szy rozwój badań, w szczególności wykorzystujących techniki neu-roobrazowania21, oraz wykonywanych na pacjentach z objawamiuszkodzenia odpowiedzialnych za używanie języka struktur mózguwydawał się dostarczać wiarygodnych argumentów stojących zaprzyjęciem założenia o wrodzoności podstawowych reguł grama-tycznych22. Późniejsi badacze zaczęli zwracać uwagę także na za-gadnienie wrodzoności procesów warunkujących semantyczną stro-nę języka. Prowadzone przez Wierzbicką badania sugerują istnienieuniwersalnych form lingwistycznych, obecnych w każdym językuokreślanych terminem niezmienników językowych. Za niezmienniktaki uznaje (niezależnie od tego czy rzeczywiście wyrażane są w for-mie słownej) na przykład formy rodzaju „ty”, czy „my”. Możnaprzyjąć wobec powyższego, że zagadnienie wrodzoności gramatykiodnosić się musi do gramatyki w sensie zbliżonym do Wittgen-

21Mimo braku odkrycia struktur mózgowych, mogących stanowić jeden wy-raźny ośrodek odpowiedzialny za funkcjonowanie gramatyki głębokiej i regułtransformacji.

22Rozumianych tutaj już niekoniecznie zgodnie z pierwotnym ujęciem Chom-sky’ego.

Page 18: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

73

steinowskiego, więc takiej, która obejmuje zarówno niezmiennikisemantyczne, jak również syntaktyczne. Jednocześnie część bada-czy przyjmuje obecnie, że samo rozróżnienie poziomu syntaktycz-nego i semantycznego z perspektywy kognitywnej stanowi jedyniewygodny model analizy, podczas gdy w rzeczywistym użyciu języ-ka oraz na poziomie podstawowych procesów poznawczych nie mażadnego uzasadnienia. Warto jednak zauważyć, że do dnia dzisiej-szego większość teorii opisujących podstawowy poziom funkcjono-wania gramatyki nie jest w stanie dostarczyć jednoznacznych odpo-wiedzi na pytanie o charakter i przypuszczalną głębokość uwarun-kowania neuronalnego ujmowanych w nich procesów językowych.

Prowadzi nas to do jednego z najważniejszych zarzutów sta-wianych przedstawionym powyżej teoriom. Mianowicie, kłopotówz odróżnieniem budowanych na poziomie czysto formalnym, osa-dzonych w danym języku naturalnym (którym posługuje się danybadacz), struktur opisujących język od rzeczywistego funkcjono-wania języka w środowisku naturalnym. Próby rozwiązania tegoproblemu podejmowane były w ostatnim czasie z wykorzystaniembadań międzykulturowych, w których kategorie niezmienników bu-dowane były w obrębie kilku różnych języków równolegle, a na-stępnie przekładane wtórnie na języki pozostałe. Rezultaty takichbadań nie prowadzą jednak jak dotychczas do jednoznacznie prze-konujących wniosków.

Ważnym argumentem przemawiającym za wrodzonym charak-terem pewnych mechanizmów językowych jest obserwacja dziecinie uczonych języka we wczesnych latach rozwoju. Przyswajają onewłasny język, który — co szczególnie istotne — spełnia podstawo-we kryteria gramatyczności i odzwierciedla pewne bazowe złożeniagramatyczne obserwowalne w większości23 języków naturalnych.

Badania pacjentów afatycznych wykazujących upośledzeniefunkcji gramatycznych wskazują na neuronalne, a być może tak-że wrodzone podłoże pewnych procesów przetwarzania informacjijęzykowych (owe neuronalne struktury mogłyby być bowiem wy-

23Niektórzy twierdzić będą, że we wszystkich.

Page 19: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

74 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

kształcone w procesie rozwojowym, a więc modyfikowane przezczynniki zewnętrzne). Zgodnie z tymi badaniami, pewne funkcjegramatyczne (np. rodzaj) odznaczają się mniejszą podatnością nazaburzenie, związane są więc przypuszczalnie raczej z kodowaniemna poziomie sieci semantycznej, inne (np. liczba), wiążą się bardziejbezpośrednio z syntaktyką. Bezpośrednie powiązanie tak podsta-wowych, wydawałoby się, i występujących na jednakowym pozio-mie gramatycznym funkcji z odmiennymi ośrodkami mózgowymiodpowiedzialnymi za ich przetwarzanie może stanowić argument zabardziej pierwotnym charakterem jednych funkcji gramatycznychw stosunku do innych. Trzeba dodać, że wcale nie musi to oznaczać„naturalnego” pochodzenia dychotomii semantyczne/syntaktyczne:prawidłowości te mogą wynikać z przyjętej kategoryzacji24.

Rezultaty doświadczeń prowadzonych w oparciu o hipotezę „za-tartego śladu” także wydają się prowadzić do wsparcia hipotezywrodzoności. Ślad jest terminem oznaczającym powstający w pro-cesie transformacji zdań równo- lub nierównoznacznych związekkonstruowanego zdania z jego podstawowym obrazem, zgodnymz bazowymi schematami konstrukcyjnymi zdania w danym językunaturalnym. Pacjenci z uszkodzonym ośrodkiem Broca25, zacho-wując zdolność do rozumienia wyrazów oraz wykrywania zakłóceńgramatycznych struktur frazowych, mają jednocześnie obniżonązdolność zrozumienia zdań z zakłóconym, w stosunku do mode-lowego, szykiem wyrazów. Stanowi to pośredni dowód na znacze-nie procesów transformacji oraz ich pierwotny charakter, co wynikaz koncepcji zaproponowanej przez Chomsky’ego. To właśnie regułytransformacji, a nie podstawowe elementy strukturalne gramatykigłębokiej, mogą stanowić najbardziej niezmienny międzykulturowomechanizm funkcjonalny języka.

24Wiąże się to z pytaniem, czy istnieje w ogóle coś takiego jak „sieć syntak-tyczna”?

25Odpowiedzialnego za produkcję mowy oraz w pewnym stopniu, jak suge-rują niedawne doniesienia badawcze, za składnię.

Page 20: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

75

Nieco odmiennym od omówionych powyżej zagadnieniem jestkwestia wrodzoności struktur odpowiedzialnych za kodowanie se-mantyczne i syntaktyczne. W dużym uproszczeniu proces kodowa-nia zakłada przetwarzanie abstrakcyjnych postaci słowa, zawiera-jących informacje dotyczące znaczenia oraz jego potencjalnej funk-cji syntaktycznej26 w rzeczywiste słowa możliwe do odkodowaniaprzez odbiorcę. Procesy kodowania i rozkodowywania, co istot-ne, nie muszą przy tym, jak się okazuje, wykazywać identycznegoprzebiegu. Zakłada się tutaj możliwość zachowania wzajemnegozrozumienia uczestników „wymiany znaczeń”, także podczas wy-stąpienia znacznych nawet rozbieżności pomiędzy wypowiadanymiprzez dwie osoby zdaniami oraz osobistymi znaczeniami, przypisy-wanymi używanym pojęciom. Zjawisko to jest szczególnie wyraźnew odniesieniu do słów i złożeń słów najbliższych w swoim rdzeniupodstawowym niezmiennikom językowym. Z tego właśnie wzglę-du uważa się owo zjawisko za kolejny argument na rzecz hipotezygramatyki głębokiej. Poszukiwania prowadzone w celu odnalezie-nia podłoża neuronalnego tego rodzaju procesów, nie mogą byćjednak jak dotychczas traktowane jako wiążące.

W odniesieniu do problematyki pojęć, zgodnie z najpopular-niejszą obecnie hipotezą sieciowego przetwarzania informacji, ko-dowanie i rekodowanie znaczeń dokonuje się w postaci rozproszone-go przetwarzania informacji. Badania zmierzające do stwierdzeniawrodzoności podstawowych mechanizmów tych procesów, mimowyraźnego i uwidocznionego w licznych badaniach podłoża neu-ronalnego, nie przynoszą jak dotychczas zadowalających rezulta-tów. Wydaje się jednak słuszne, przynajmniej na chwilę obecną,założenie wrodzoności co najmniej pewnej potencji do wytwarza-nia określonych sposobów funkcjonowania sieci semantycznych zewzględu na ich powszechność. Badania prowadzone na dzieciachcechujących się upośledzonymi funkcjami przetwarzania pojęć su-gerują przyjęcie takiej hipotezy jako przynajmniej roboczej.

26Często określanych jako tzw. lemmy.

Page 21: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

76 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

6. Język jako narzędzie niedoskonałe — krótkiepodsumowanie

Przedstawiony powyżej zgrubny zarys problematyki językaw ujęciu kognitywnym pozwala, jak się wydaje, na wyciągnięciewniosku o przystawalności koncepcji językowych reakcji pierwot-nych Wittgensteina do opisu wrodzonych mechanizmów przetwa-rzania informacji językowych. Zakres funkcjonowania i charakterpodstawowych procesów tego rodzaju wydaje się co najmniej nieprzeczyć Wittgensteinowskiemu założeniu o społecznym współ-kształtowaniu znaczeń. W szczególności analiza różnorodności ję-zykowej, nietypowych form językowych oraz generalnej elastycz-ności języka i jego potencjału kreatywnego sugerują znaczną pla-styczność języka nawet przy założeniu wrodzoności pewnych jegopodstawowych mechanizmów. Jednocześnie samo to założenie niejest wcale, jak pisaliśmy wyżej, niezgodne z intuicjami autora Do-ciekań filozoficznych — iluzja niezgodności związana jest z inter-pretacją jego filozofii w duchu behawiorystycznym, która w świetleanalizowanej wielowarstwowości „formy życia” jest nie do utrzyma-nia.

Ujęcie kognitywne zakłada najczęściej w sposób jawny lubukryty niedoskonały charakter procesu przetwarzania informacjijęzykowych, czy to w procesie budowania zdań i wykorzystywaniafunkcji syntaktycznych, czy to w procesie generowania, komuniko-wania i przekształcania znaczeń. Postawienie dodatkowego założe-nia o braku konieczności idealnego przystawania budowanych wy-razów i zdań oraz przekazywanych za ich pośrednictwem znaczeńdo ich formalnego, czy wręcz idealnego modelu, pozwala, jak sięwydaje, na prowadzenie dalszych poszukiwań w celu odnalezieniapowiązań pomiędzy pragmatyczną ideą leżącą u podstaw koncep-cji języka Wittgensteina a współczesnymi naukami o poznawczychprocesach przetwarzania informacji językowych.

Page 22: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

Wittgensteinowska „forma życia”. . .�

77

Bibliografia

1. E.E. Evans-Pritchard, Czary wyrocznie i magia u Azande,przeł. S. Szymański, PIW, Warszawa 2008.

2. S. Kripke, Wittgenstein o regułach i języku prywatnym,przeł. K. Posłajko i L. Wroński, Fundacja Aletheia, War-szawa 2007.

3. R. Rhees, „Wittgenstein’s Builders”, [w:] tenże, Discussionsof Wittgenstein, Routledge & Kegan Paul, London 1970.

4. M. Soin, Gramatyka i metafizyka. Problem Wittgensteina,Funna, Wrocław 2001.

5. J. Wawrzyniak, Krytyka metafizyki w późnych pracachLudwiga Wittgensteina, nieopublikowana rozprawa doktor-ska obroniona na Wydziale Filozoficznym UJ w 2004.

6. P.G. Winch, „Rozumienie społeczeństwa pierwotnego”,przeł. T. Szawiel, [w:] Racjonalność i styl myślenia, E. Mo-krzycki (red.), IFiS PAN, Warszawa 1992.

7. C. Wright, Wittgenstein on the Foundations of Mathematics,Duckworth, London, 1980.

Abstract

Wittgensteinian “form of life” and biological foundations ofgrammar

The aim of our paper is twofold: firstly, we attempt to present Witt-genstein’s later philosophy as coherent with neuroscientific investigationsof human linguistic abilities; secondly we sketch a picture of the currentneuroscience in order to find the coherent solution to the problem of“hard” basis of the grammar.

Page 23: Wittgensteinowska „forma życia” i biologiczne …dokumenty.upjp2.edu.pl › czasopismo_artykul › 090de731db07e...stanowić będzie jednocześnie plan badań, który jak zaraz

78 | Jakub Gomułka, Marcin Szafrański

The central role in our presentation of Wittgenstein’s philosophyof language is played by the concept of the “form of life”. We describetwo most common interpretations of this concept. At the first glance itseems to refer to the common but culture-related and conventional setof practices which serve as a ground for linguistic behaviour inside acommunity. However, the totally contingent base of the language cannotexplain many obvious human abilities with the capability to learn themother tongue in the first place. Neither this is Wittgenstein’s point,for certain occurances of the concept of “form of life” refer to somethingmuch more stable and cross-cultural than just a convention regardingpractices. We bound this meaning of the concept to another key notionof a “primitive reaction”.

The question concerning biological basis of human cognitive abilitiesin language formation and understanding is then addressed in order toexplain some of the characteristics of the remarks presented by Witt-genstein. We address the problem of the nativity of general and particu-lar language rules, trying to find common and indisputable ground forfurther discussion regarding syntactic and semantic features of langu-age communication. The inconclusive results of modern research lead usto the cautious notion of compatibility of Wittgenstein’s philosophy oflanguage and the cognitive theories of cross-culturally interchangeablegrammar basis.

In the summary we present the view of language as imperfect toolof communication hoping to develop more precise and adequate modelof cognitive grammar consistent with the philosophy of the secondWittgenstein.

Keywords: Ludwig Wittgenstein, Noam Chomsky, Anna Wierzbicka,deep grammar, form of life, cognitive science.