Transcript
Page 1: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

T A D E U S Z Z I E L I Ń S K I

ANTYK NIETZSCHEGO

i. „ T r z e m a wie łk iemi fa lami — pisze Paulsen w r. 1885 we

wstępie do swego znakomitego dzieła o histor j i naukowego wykładu w n iemieck ich szkołach i uniwersytetach — zalały język, l i teratura , poglądy n a świat i idee starożytności świat germański .

P ierwszy napływ przenikał G e r m a n j ę swą zapładnia jącą siłą w ciągu tysiącolecia, następującego po chrzc ie kró la F r a n k ó w . Zostawił o n wyznanie i język rzymskiego kościoła i szczątki n a u k o w y c h doc iekań Greków.

Druga fala runęła na Niemcy i na cały Zachód w XV i X V I wieku, zostawia jąc po sobie opanowanie k lasyczne j łaciny, z n a j o m o ś ć greczyzny i posiew rac jona l izmu.

T r z e c i a fa la sunęła powoli w wieku X V I I I i dosięgła swego szczytowego napięc ia przy jego końcu. Przepoi ła he l leńskiemi ideami i poglądami ca łe życie umysłowe Niemiec . J a k o rezultat swego przepływu pozostawiła powstanie dyscypliny filologji k lasyczne j i g imnaz jum k l a s y c z n e . "

Używając obrazu przemi jania fal , zostawia jących po sobie pewne wartośc i , Paulsen sądzi, j a k m o ż n a wnioskować , że n a w i e k X I X przypada odpływ te j fali, k tóra według jego słów przepajała całe życie umysłowe Niemiec ideami hel leńskiemi . W ą t p i ę , czy zdanie bardzie j bezstronnych pokoleń następnych przyznałoby m u r a c j ę . W y d a j e m i się, że sk łonneby one były ra­cze j uważać wiek X I X za epokę dalszego rozwoju tych hel leń­skich idej w n i e m i e c k i e j i wogóle europe j sk ie j kulturze i że to swoje twierdzenie opiera łyby również na Systemie etyki s a m e ­go Paulsena. Ale nawet gdyby Paulsen mia ł słuszność, gdyby rzeczywiście nauka fi lologji k lasyczne j i szkoła k lasyczna sta-

A N T f K NIETZSCHEGO 7

nowiły j edyny rezultat przepływu tej trzecie j fali , n e o h u-m a n i s t y c z n e j , — to pokolenia następne zmuszone będ-i uznać istnienie czwarte j fali wpływów klasycznych, fali sunące j powoli i niepostrzeżenie w p o c z ą t k o w y m okres ie istnienia zjed­noczonych Niemiec i za lewa jące j bystrym i gwał townym na­p o r e m życie umysłowe Niemiec i ca łe j E u r o p y w ostatnim dziesiątku X I X i pierwszym dziesiątku X X wieku. F a l a ta była­by związana z nazwiskiem F r y d e r y k a Nietzschego, podobnie j a k trzecia łączy się z nazwiskiem Goethego, a druga z nazwi­skiem P e l r a r k i .

Z mego punktu widzenia sprawa przedstawia się j e d n a k ina­cze j . W y d a j e mi się, że fala wpływów klasycznych uderzała n ieprzerwanym n a p o r e m na świadome tworzenie cywil izac j i w ciągu ostatnie j , neohumanis tyczne j epoki . Cała ta epoka po­święcona jest odnajdywaniu hel lenizmu. P o c z ą t k o w o hel lenizm ten oddziaływał na umysły przez swych k lasycznych przedsta­wicieli . Pominąwszy już H o m e r a , pod którego znakiem rozpo­czął się wogóle ów zwrot do antyku, j a k o ku doskona łe j i wspa­niałe j natura lnośc i , spotykamy wszędzie w c h a r a k t e r z e działa­jącego i wpływowego czynnika hel lenizm z epoki jego rozkwitu. Poez ja zaczyna jąc od Sofoklesa , sztuka, zaczyna jąc od F i d j a -sza, f i lozof ja od Sokra tesa — oto głównie działa jące siły. W s p ó l n ą ich c e c h ą jest świadomość , h a r m o n i j n e połączenie rozumu i p iękna, ale j e d n a k połączenie tego rodzaju , w któ­rym rola nacze lna przypada nie rozumowi ( cofnę łoby to bo­wiem n e o h u m a n i z m do pominiętych już założeń wieku oświe­c e n i a ) , lecz pięknu. P i ę k n o to rodzi wola i dopiero po jego powstaniu przygląda mu się rozum i z uśmiechem zadowolenia uznaje w n iem swe prawowite dziecię.

T e n stosunek do starożytności musiał z natury rzeczy na sku­tek dalszego rozwoju tych sił, k tóre prowadziły od epoki oświe­cenia do n e o h u m a n i z m u , wytworzyć z czasem nowy punkt widzenia. P r z e c h o d z ą c zkolei j edną po drugiej wars twy, składa­j ą c e się na ca łość dorobku cywilizacj i s tarożytnej — i to nie m e t o d ą p r a c y f i lologicznej tylko, lecz drogą intuic j i i wew­nętrznego przeżycia — ludzkość musiała do jść także do m o ­mentu, poprzedzającego ów rozkwit rozumu, o k t ó r y m była m o w a przed chwilą , do m o m e n t u , uzna jącego w pięknie twór

Administrator
Stamp
Page 2: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

8 TADEUSZ ZIELIŃSKI

jedynie ś lepej , instynktownie dzia ła jące j woli , m o m e n t u hi­storycznego, k tóry reprezentuje przedsofoklesowska poezja , przedsokratyczna f i lozof ja , przedf id jaszowa sztuka. Zwrot we wszystkich tych trzech dziedzinach powstał n iemal równocze­śnie, ale tylko w dwóch pierwszych pod przewodnic twem Nie­tzschego. Jeżel i chodzi o trzecią — to wyniknął on dopiero j a k o rezultat prac archeologicznych, ods łania jących przed na­mi istotę sztuki przedf id jaszowej , t. zw. a r c h a i c z n e j , przyczeni fakt , że przypada on na czas działalności Nietzschego z j e d n e j i t. zw. prerafae l izmu z drugiej s trony, może każdy przypisy­w a ć zależnie od swego światopoglądu bądź przypadkowi, cu­dowi, bądź j ak ie j ś przedustawnej h a r m o n j i , bądź wreszcie te­mu, co j ednoczy w sobie te wszystkie czynniki , a mianowicie ta jemnicze j , n ieubłagane j , kapryśne j „wol i " , do k tóre j powró­c imy jeszcze nieraz w tej pracy .

I I .

0 stosunku Nietzschego do starożytności spotyka się dość często niezbyt słuszne poglądy nawet wśród jego zwolenników. Jes t rzeczą znaną oczywiście, że studjował filologję klasyczną i wykładał j ą nawet j a k o profesor na uniwersytecie , i że w o b e c tego związany był ze starożytnością daleko ściśle j niż na jwier ­nie js i ]' eJ synowie w czasach dawnie j szych: P e t r a r k a , Goethe. Przypuszcza się j e d n a k , że w owym pierwszym okresie nie był on jeszcze „właściwym N i e t z s c h e m " i że zostawszy fi lologiem na skutek jakiegoś nieporozumienia , wyrzekł się po uświadomie­niu sobie własne j swej natury k r ę p u j ą c y c h go pomyłek m ł o ­dości Twierdząc to, wprowadza się podobnie sztuczne rozgra­niczenia, j a k gdy m ó w i ą c o Goethem, oddziela się „młodego Goethego" od „Goethego po podróży do W ł o c h " , lub też gdy się odróżnia „Tołs to ja -ar tys tę " od „Tołs to ja -mora ł i s ty" , przyczem rzeczywiście w pierwszym i ostatnim wypadku wła­sne wyrzeczenie się b o h a t e r a usprawiedliwia poniekąd stosowa­ną zasadę podziału. W przeciwstawieniu do nie j twierdziłbym, że w Nietzschem, j a k o w synu i heroldzie kultury s tarożytne j , da je się wyczuć przebieganie j e d n e j j e d y n e j linji r o z w o j o w e j od zaczątków jego twórczości aż po sam j e j kres . W o b e c tego założenia wydaje mi się wskazanem w s p o m n i e ć o zewnetrz-

ANTYK NIETZSCHEGO 9

nych faktach, rzuca jących światło na o b c o w a n i e Nietzschego ze światem starożytnym.

Pominąwszy milczeniem mgliste przeżycia dziec iństwa, spo­tykamy Nietzschego po raz pierwszy na drodze ś w i a d o m e g o przyswajania sobie wiadomości ze świata s tarożytnego podczas j e go pobytu w 15-ym roku życia w znakomi te j „ u c z o n e j s z k o l e " w P f o r c l e w,pobl iżu Naumburga . T r z e b a wiedzieć, że zakład

j£ten d a w a ł ) da je prawdziwe przygotowanie do s tudjowania f i-.'•t&ogjr5 k lasyczne] , zawiera ją0 w swym programie szkolnym "znaczną część ćwiczeń, przerabianych zazwyczaj n a uniwersy­

tecie przez studentów poświęca jących się te j dyscyplinie . Na pierwszym planie stoi lektura autorów klasycznych i to w ten sposób, że oprócz interpretac j i ich w klasie bywa też po lecane samodzielne opracowywanie ich w d o m u ; uczniowie usi łują zdobyć umie ję tność swobodnego władania j ę z y k i e m łac ińsk im w piśmie narówni z n iemieck im. S tud ja wieńczy p r a c a dyplo­mowa w języku łac ińskim o typie p r a c s e m i n a r y j n y c h , prze­chowywana w a r c h i w a c h szkolnych. Na wysokośc i postawio­nych zadań stoi grono nauczycie lskie , sk łada jące się z uczo­nych filologów, jeżeli już nie na jwyższe j miary , to w każdym razie bardzo war tośc iowych i godnych być ozdobą każdej ka­tedry uniwersyteckie j . Za czasów pobytu Nietzschego w szkole były to takie znakomitośc i świata filologicznego, j a k Ste inhardt , Gorssen, Kei l , Pe ter . O sposobie ich wykładu można sobie uro­bić zdanie na podstawie re lac j i ucznia, re lac j i , k t ó r a odznacza­j ą c się młodzieńczą szczerością, spec ja lną m a dla nas w a r t o ś ć : „Mojem na jwiększem szczęściem — mówi on w swej biograf j i , napisanej podczas studjów na uniwersytecie w B o n n w 19-ym

*roku życia, — było to, że mia łem świetnych nauczyciel i f i lolo­gów; na podstawie ich osobistości urabia łem sobie po jęc ie o ich nauce. Gdybym miał wtedy takich nauczyciel i , j a k i c h znajdu­j e m y niekiedy w gimnazjum, ludzi drobiazgowych, o m a ł e m sercu i powoli p łynące j krwi w żyłach, ludzi, którzy z nauki nie zebrali n ic ponad pył j e j uczoności , odsunąłbym daleko od siebie myśl poświęcenia sie nauce , o p i e r a j ą c e j się na wysi łkach takich mizernych krea tur . Lecz nie — przede m n ą stali tacy filolodzy j a k (nas tępuje wyże j wymieniony szereg nazwisk) —

Page 3: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

10 TADEUSZ ZIELIŃSKI

ludzie o dalekich horyzontach i śmia łych dążeniach — i c ie­szyłem się nawet i c h osobistą s y m p a t j ą " (Życie I , 2 1 1 ) .

Już j a k o ch łopiec 15-lelni z a c h w y c a się Nietzsche postacią Aleksandra "Wielkiego i to z tego punktu widzenia, k tóry póź­niej sam nazwał punktem widzenia histor j i m o n u m e n t a l n e j . Snu je w głowie plan tragedji , k t ó r e j treść miał s tanowić spisek F i lo tasa , i częściowo go nawet real izuje . W t e d y również wy­mienia w liczbie najwyższych swych marzeń, życiowych uzy­skanie „dobrego łacińskiego stylu". Życzenie to miało się urze­czywistnić. P o s ł u c h a j m y , j a k sam o tern mówi w j e d n y m ze swych późnych utworów (Zmierzch Bożyszcz, Dzieła V I I I , 166 ) , w ustępie, na który trzeba się będzie jeszcze powołać : „Opano­wanie stylu, zwłaszcza stylu epigramatycznego, obudziło się we mnie n iemal nagle przy zetknięciu się z Salust juszem. Nie za­pomnia łem zdziwienia mego nauczyciela Corssena, gdy musiał swemu na jgorszemu latyniście wystawić naj lepszy stopień — w jedne j chwili s tanąłem na wysokośc i zadania" .

Późnie j przesuwa się ośrodek jego zainteresowań, ale już przy ko ńcu swego pobytu w gimnaz jum odna jduje Nietzsche tę dziedzinę życia starożytnego, k t ó r a mia ła już odtąd stale ży­wić j e go duszę i z a c h ę c a ć j ą do tworzenia rozs ławionych ogól­nie, śmiałych etyczno-politycznyeh k o n c e p c y j . Dziedziną tą była „ tragiczna" epoka greck ie j histor j i , k t ó r e j czynnik polityczny stanowiła tyran ja . Będzie o lem jeszcze później mowa, na razie chc ia łem tylko podkreś l i ć , że Nietzsche j a k o pisarz wywodzi się formalnie i rzeczowo ze starożytności i że zalążek przyszłej działalności z obydwóch punktów widzenia zakiełkował w nim już w latach g imnaz ja lnych. I c h uwieńczeniem była ściśle f i lo­logiczna praca w języku łacińskim o Tcognis ie megare j sk im, głównem źródle wiadomośc i o a r y s t o k r a c j i m e g a r e j s k i e j , re-r wołuc j i i lyranj i — p r a c a , stanoAviąca syntezę jego młodzień­czych przemyśleń i dążności , a równocześnie punkt wyjśc ia dla dalszych pomysłów.

I I I .

Następują lata akademick ie . P o m i j a m y krótki okres j ego „szarpaniny" w B o n n , gdzie zapisał się równocześnie na w y -

ANTYK NIETZSCHEGO 11

dział teologiczny i f i lologiczny oraz n a cz łonka k o r p o r a c j i ; prawdziwą pracę rozpoczyna właściwie dopiero w L i p s k u , gdzie przeniósł się za swym mistrzem, w i e l k i m R i t s c h l e m , k t ó ­remu przypadło w udziale odegrać rolę S o k r a t e s a w stosunku do.tego Alkibiadesa. A j a k a ż to była praca l Młody a k a d e m i k szybko przedarł się przez mozolny i powolny zwykle o k r e s zaznajamiania się ze źródłami, przyswajania sobie m a t e r j a ł u naukowego To, czemu inni poświęca ją ca łe lata swych s tudjów uniwersyteckich, miał już w znacznej m i e r z e o p a n o w a n e w cią­gu swej pracy w g imnazjum. Jego poczynania stały się odrazu naukowe, twórcze.

Z niesłychaną zachłannośc ią rzucił się na skarby uniwersy­teckie j bibl joteki , wyzyskując do ostatecznych granic przysło­wiową saską grzeczność b ib l jo tekarzy . Książki mu j e d n a k nie wystarczały. Od opracowań ks iążkowych c iągnęło go d o t ra -dycyj rękopiśmienych ; przez Ri tschla , znakomitego znawcę te j tradycj i , zapoznaje się z D i n d o r f e m i T i s c h e n d o r f e m . S c h o ­dząc j e d n a k w głębokie nawarstwienia podań, nie trac i z oczu nieba i jego gwiazd. Teognis i w związku z n i m m e g a r e j s k a ty­ran ja , a w związku z nią znowu mglisto przeczuwane w i d m o cz łowieka-demona, człowieka-tytana, to właśnie pozosta je wciąż w sferze jego na jwiększego zainteresowania . Zbliża się do grupy kolegów, młodych filologów, k t ó r y c h ściągnął podobnie j a k jego do Lipska blask sławy Ri t sch la ; zbliżenie z j e d n y m z nich, E r w i n e m R o h d e , zamienia się w stałą przyjaźń, o ile wogóle zdolny był do stałości Herakl i towy ogień jego duszy. Z nimi zakłada is tnie jące do dziś k ó ł k o klasyczne i na j e d n e m z pierwszych zebrań tego k ó ł k a odczytuje rezultat swych ba­dań nad t radyc ją Teognisa , s tanowiącą j eden z na jbardz ie j in­teresu jących p r o b l e m ó w w zakresie dawnie jsze j greckie j poezj i . Swó j rękopis wręcza Ri tschłowi do oceny . Ri tschl po zapozna­niu się z treśc ią pracy , zachwycony j e j war tośc ią n a u k o w ą i sa­modzielnością metody, druku je j ą w redagowanem wtedy przez siebie piśmie f i lologicznem, na jpoważnie j szem wówczas z wszystkich czasopism tego rodzaju.

P o te j uczone j pracy przyszły inne. Należy zwrócić uwagę, j a k AV n ich już wyraża ją się ideały przyszłego fi lozofa. Widzie ­l iśmy, że Teognis wskazywał na przyszłego nadcz lowieka ,

Page 4: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

12 TADEUSZ ZIELIŃSKI

w pracy o „sporze H o m e r a i H e z j o d a " świta przyszła myśl o współzawodnictwie, s tanowiącem narzędzie „woli m o c y " . S a m temat należał do zagadnień his toryczno- l i terackich. Cho­dziło o ustalenie czasu powstania interesu jącego traktatu o (mi ­tycznym) sporze koryfeuszów na jdawnie j sze j poezj i epiczne j , t raktatu, zachowanego w opracowaniu z epoki H a d r j a n a . Sta­nowisko Nietzschego w lej sprawie wydaje mi się dotąd bez­sporne i w y m a g a j ą c e tylko pewnych uzupełnień. Oczywistą jest rzeczą, że temat ten zbliżył go do zagadnienia osobistości Ho­m e r a i przez to do prob lemu, k t ó r e m u poświęci ł swój pierwszy wykład uniwersytecki w Bazylei , o czem będzie jeszcze mowa późnie j .

Podobnież trzecia — większa co do rozmiarów — studencka praca tego okresu stanowi fi lologiczny m a t e r j a l do wszystkich j ego późniejszych myślowych p r o b l e m ó w , związanych z fi lozo-f ją przedsokratyczną, a można powiedzieć bez przesady, że pozostała ona w większym lub mnie jszym stopniu w sferze jego przemyśleń aż do ostatnich czasów. W i e ź , łącząca lyranje VI wieku z ową filozof j ą z przed Sokratesa , jest widoczna: z j e d n e j s t rony m a m y pol i tykę, z drugiej — myśl „ t r a g i c z n e j " epoki Grec j i . T r z e b a pamiętać , że głównem źródłem dla poznania fi-lozof j i przedsokra lyczne j jest Laer t ios Diogenes, w swych ży­c iorysach f i lozofów; zrozumieć można, czemu Nietzsche z ta­k im zapałem zabra ł się do opracowywania tematu o źródle tych życiorysów i ucieszył się tak bardzo, gdy Ritschl podał go j a k o temat pracy , m o g ą c e j ubiegać się o nagrodę. P r a c a Nie­tzschego odznaczała się wielką uczonością i wnikl iwośc ią ; je ­żeli j ednak p o m i m o to wyniki j e j dzisiaj nie mogą uchodzić za słuszne, to winę tego ponosi nie Nietzsche, lecz panu jąca wówczas wszechwładnie teor ja j ednoźródłowośc i (Einquellen-theorie), k tóra j a k k o l w i e k nie posiadała w rzeczywistości żadnego uzasadnienia, lem usilniej b r o n i o n a była przez n a j ­większe autorytety.

T o wszystko stanowi j e d n a k tylko zasadnicze punkty jego działalności. By ła ona , jeżeli chodzi o f i lologie, w t y m okres ie j ego studenckiego życia tak nies łychanie intensywna, że wzbu­dzić mogła zachwyt nawet wśród znanych ze swej pracowitośc i Niemców. I rzeczywiście, długo jeszcze z niezwykłym podzi-

ANTYK NIETZSCHEGO 13

w e m mówiono o n im w Lipsku Gdy w r. 1876, j a k o początku-jący student uniwersytetu lipskiego, zapisałem sie na cz łonka kółka filologicznego i zostałem dojMiszczpny do przeglądania^ "jego aktów z lal ubiegłych, prczyd jum z a z n a j o m i ł o m n i e z t ra -dyc jami tego akademickiego stowarzyszenia i n a z w i s k a m i jego na jbardzie j zasłużonych członków, w tej l iczbie Nietzschego, ( idy wypytywałem, kimże jest ów _ N i g t z j c h e . _ _ — „Ach, Nietzsche! — brzmia ła odpowiedź (dotychczas dźwięczy mi w uszach ów pełen zachwytu w y k r z y k n i k ) — to ten Nietzsche, k tóremu jeszcze przed ukończeniem sludjów o f i a r o w a n o ob ję ­cie katedry w B a z y l e i ! "

IV. Na wiosnę r. 1869, w 24-ym roku życia, udał sic Nietzsche do

Bazylei dla ob jęc ia tam stanowiska profesora fiłologji k lasycz­ne j na uniwersytecie . W r a z z tym faktem rozpoczyna sie trzeci okres jego świadomego życia, okres , który miał wyprowadzić go z c iasnego ko ła f a c h o w c ó w i uczynić mistrzem światowego rozgłosu. N i e m n i e j j e d n a k nie w a h a m się twierdzić , że nie było tu żadnego prze łomu, żadnego zerwania (prócz zewnętrznego) , że wszystko szło drogą stopniowego, logicznego rozwoju . W ł a ­ściwością Nietzschego było to, że w każdym okres ie swego ży­cia wyprzedzał następny. W m u r a c h szkoły był a k a d e m i k i e m , j a k to w s p o m n i a ł e m ; na ławie uniwersyteckie j — u c z o n y m ; otrzymawszy katedrę , stał się f i lozofem. F i l o z o f e m co prawda nie w ścisłem znaczeniu tego wyrazu ( f i lozofowie specjal iści nie zal iczają go do swego g r o n a ) , lecz w bardzie j dodatniem czy u j e m n e m — mnie j sza o to — w każdym razie w lem, które te rminowi temu nadawal i jego twórcy.

Z rozpoczęcia się tego trzeciego okresu zdawał sobie Nietzsche dokładnie sprawę już wtedy, gdy wygłaszał swój wy­kład inauguracy jny o osobistości H o m e r a , będący dalszem rozwinięciem jego f i lologicznych dociekań nad „sporem Home­ra i H e z j o d a " ; charakterys tyczne zwłaszcza są ostatnie słowa jego przemówienia . Nawiązuje do sławnego powiedzenia Se­neki , w k t ó r e m fi lozof ten oburza się, iż zawodowi nauczyciele f i lozofj i , straciwszy z oczu j e j zadanie i cel j a k o przewodniczki życia, m a r n u j ą czas i siły na fi lologiczne roztrząsania utworów

Page 5: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

14 TADEUSZ ZIELIŃSKI

założycieli szkól f i lozoficznych i w ten sposób „fi lologją — po­wiada — staje się to, co niegdyś było f i lozof ją" . Nietzsche, który, j a k widzieliśmy, już j a k o a k a d e m i k k ierował swe pierw­sze kroki naukowe ku n u r t u j ą c y m go późnie j zagadnieniom filozoficznym, upo jony powodzeniem, zdecydował, że olo przy­szła obecnie chwila odwrotne j przemiany : „fi lozofją — gło­sił — staje się to, co dotychczas było f i lo logją" .

T a k i e było założenie. P ierwszem jego urzeczywistnieniem była książka wydana w 1871 r. p. t. Narodziny Tragedji. Dla napisania j e j musiał c o prawda sięgnąć jeszcze do dwóch no­wych s k a r b n i c : f i lozof j i S c h o p e n h a u e r a i muzyki W a g n e r a . Były to j e d n a k pierwiastki pokrewne . Obydwaj , S c h o p e n h a u e r i W a g n e r , nietylko wyrośl i z tego samego starożytnego pnia, ale czerpali bezpośrednio z niego swe soki : pierwszy j a k o spadkobierca platońskiego idealizmu, fanatyczny wielbiciel sta­rożytnego języka i p iśmiennictwa, — drugi j a k o wskrzesiciel starożytnego dramatu muzycznego i udramatyzowancgo mitu. Gdyby istniały jak ieś w tym względzie wątpliwości , rozproszy­łaby j e sama książka. B e z wewnętrznego pokrewieństwa po­szczególne przedstawione w nie j czynniki — starożytność , S c h o ­penhauer , W a g n e r — nie mogłyby wytworzyć owego zadziwia­j ą c o h a r m o n i j n e g o dźwięcznego akordu, k t ó r e m u na imię — Dyoniz.

Otar l iśmy się tuta j o niebezpieczny, fatalny symbol . Często zdarza się słyszeć pytanie , j a k u j m u j e Nietzsche pierwiastek apoll iński i dyonizyjski . Czy są to wartośc i przejęte , czy też wytworzone? W i a d o m o przecież, że Zaratustra Nietzschego — to postać przez niego stworzona, k t ó r ą ze s tarożytnym magiem nie łączy nic prócz imienia . Czy może zachodzi ten sam sto­sunek między jego Dyonizem a s tarożytnem bóstwem, noszą-c e m to miano? Na to pytanie wypadnie d a ć odpowiedź podwój ­ną. Dyoniz Nietzschego w ca łe j swej istocie zdradza stanowczo pochodzenie starożytne. W i e l e lat późnie j , przyjacie l Nietzsche­go, E r w i n R o h d e , dał w swej świetnej ks iążce p. t. Psyche f i lo­logiczny podkład pod tę glebę, z k t ó r e j wyrósł ów uroczy kwiat . Ale żeby go można było odnaleźć wśród rozłogów starożytno­ści, ti zeba było, aby czasy dojrzały, aby pojawił się S c h o p e n -'»:""•' 'i '/.':>}»ri< i • ",'.ł.«>f><-rdtJj<l ':r y\<m''\t-\ p * « Y m i z n t l l .

ANTYK NIETZSCHEGO 15

owego (powtarzam to za Nietzschem) przedostatniego sło­wa życia, k tóry nauczył nas rozumieć ta jemnicze słowa Sofo-k lesa :

Szczęścia szczyt — niezrodzonym być; Skoroś jednak ten ujrzał świat, Szczęście drugie — powrócić tara, Skąd przyszedłeś, i jaknajrychlcj .

(Edyp w Kolonie, 1224). — starożytną m ą d r o ś ć Sylena, b ę d ą c ą (a m ó w i ę to już we wła-s n e m i m i e n i u ) przedostatniem s łowem greck ie j t ragedj i ; W a g n e r — j a k o zwiastun, w Tristanie i Nibelungach, owego rodzimego łona niebytu, owe j twórcze j śmierc i wiecznie mło­dego bóstwa.

T r ó j d ź w i ę k — powtarzam — zabrzmiał j a k na jświetnie j i j a k n a j b a r d z e j h a r m o n i j n i e : s tarożytność, przyjąwszy w obręb swych fal S c h o p e n h a u e r a i W a g n e r a , zwróci ła sobie jedynie własny swój dorobek . W długi czas potem, po zupelnem już zerwaniu z f i lologją i f i lologami, po wyrzeczeniu się Schopen­h a u e r a i W a g n e r a , Nietzsche pozostawia j e d n a k swego Dyoniza Helladzie i przypisuje sobie jedynie sławę odkrywcy. „P ierw­szy — ce lem zrozumienia na jdawnie jszego, lecz już bogatego i nawet prze lewającego się po brzegi hel leńskiego instynktu, za ją łem się poważnie tem dziwnem zjawiskiem, k tóre nosi imię D y o n i z a " (Zmierzch Bożyszcz, Dzieła V I I I 170 ) .

P o zerwaniu — ale czemu nastąpiło^to zerwanie?

V.

Zewnętrznie sprawa przedstawia się, j a k nas tępu je : młody jeszcze wówczas przedstawiciel fi lologji , dziś j eden z j e j kory­feuszów, Ulrych v. W i l a m o w i t z , napisał złośliwą kry tykę książ­ki Nietzschego. K r y t y k a ta — p o m i m o obrony ze strony przy­jac ie la Nietzschego, E r w i n a Rohdego , obrony, z k tórą polemi­zował znowu W i l a m o w i t z — zdołała zniechęc ić do niego więk­szość f i lologów; zmalały widoki dalszego powodzenia na dro­dze k a r j e r y uniwersyteckie j , s tudju jąca młodzież fi lologiczna zaczęła s tronić od Bazylei — wynikło, k r ó t k o mówiąc , to, co Francuz i nazywają une querelle allemande.

Page 6: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

16 TADEUSZ ZIELIŃSKI

I, oczywiście, tego faktu zupełnie usunąć nie sposób. Coś po­dobnego mogło z pewnością — należy sobie zdać z tego spra­wę — wydarzyć się jedynie w N i e m c z e c h . W j a k i sposób b o ­wiem książka, nie świadcząca b y n a j m n i e j o i g n o r a n c j i autora , mogła zachwiać j ego sławę naukową, opartą już na tylu grun­townych p r a c a c h ? Nie przyniosłaby m u może n o w y c h odzna­czeń naukowych — zgoda na to — ale trudno zrozumieć , aby stała się obciążeniem, przeważa jąccm na wadze ogólnej opinji filologów szalę j ego rzetelnych i nader cennych zasług. Czy coś podobnego jest do pomyślenia np. u nas?

Ale nie w tem tkwi sedno sprawy. „Fi lozof ją s ta je się to, c o było dotychczas f i lo log ją" ; j a k na­

leży rozumieć to oświadczenie? Czy chodzi tu o to, że filologją m a przes iać być fi lologją, czy też racze j pozostać nią nadal, m i m o swoje j przemiany? Niewątpliwie tak. Kwiat nie może

w y r z e c się spójni z korzeniami , łodygą i l i śćmi ; więdnie , oder­wany od nie j . Atoli korzenie , łodyga, l iście wykazywać powin­ny — jeżeli dale j posługiwać się będziemy tem p o r ó w n a n i e m — dużo uświadomienia , dużo samopoświęcenia , ażeby nie wyrzec się kwiatu; dotychczas bowiem widziały w sobie cel rośliny. Jakżeż trudna jest dla nich chwila zrozumienia swej roli — stopni pośrednich na linji przemian morfo log icznych! Poświę­cenie to sta je się dopiero wtedy możl iwe, gdy ułatwi j e względ­ność i subtelne wyczucie kwiatu. B o jeżel i ten, chełpiąc się swą wspaniałą b a r w ą i świetnym przepychem, zgóry patrzeć będzie na ich s k r o m n ą powierzchowność , wtedy powstać musi odruch niechęci , idąca za nim wzgarda, wywołu jąc znów wzgardę z drugiej strony, wreszcie zerwanie .

I właśnie tu zdarzyło się coś podobnego. Fi lolodzy mogli wtedy jeszcze nie znać lekceważących , a ze

względu na sprawiedl iwość dodać musze : niesprawiedliwie lekceważących powiedzeń Nietzschego o przedstawicielach filo-logji takiej miary , j a k Zeller (Życie I I 2, 1.23), L o b e c k (Dzieła V I I I 171) i innych — sam ton n o w e j książki był dosla lecznem świadectwem Poczul i , że dotknęła ich wzgarda, i odpo­wiedzieli na nią tem samem. I oto zdarzyło się, że właśnie w tym czasie, gdy starożytność, dzięki Nietzschemu, była w przededniu j ednego ze swych na js ławnie jszych podbo jów

ANTYK NIETZSCHEGO 17

umysłowości europe j sk ie j — przedstawiciele o f i c j a l n e j nauki o s tarożytności wyłączyli ze swego grona j e j na jdzie lnie j szego bo jownika .

Należy tu wspomnieć jeszcze o pewne j okol i cznośc i m n i e j ważne j , która wydać się może — niesłusznie zresztą — czytel­nikom sprawą większej wagi. W książce, o k t ó r e j m o w a , wień­czy Nietzsche laurem i bluszczem „trag iczną" epokę Hel lady ; od Eurypidesa i S o k r a t e s a datuje o k r e s s topniowego j e j upadku, przyczem przedstawia S o k r a t e s a j a k o pierwszego de-ltadenta w historjJ g reck ie j ku l tury . 'Podczas gdy w t a m t e j epo­ce panuje instynkt, bezcelowość , usprawiedl iwienie przez pięk­no; — tu rządzi intelekt, w y r o z u m o w a n y optymizm, mora l izm, a w dalszym rozwoju — a leksandry j ska r a d o ś ć życia i wreszc ie (chociaż to jest przemi lczane) chrześc i jańs two. Przeprowadze­niu te j antytezy nie można o d m ó w i ć słuszności ; zapędziła ona j ednak zbyt porywczo autora do mylnego war tośc iowania , do skupienia wszystkich ocen dodatnich z j e d n e j , a u j e m n y c h Z drugiej s trony. W tym punkcie widzenia wyrazi ła się n a j ­głębsza n iesprawiedl iwość : j e d n o z na jdos to jn ie j szych imion w histor j i ludzkości zostało zelżone.

I to nie m a być sprawą na jwiększe j wagi? — Nie, jeżeli cho­dzi o Niemcy i n i e m i e c k ą fi lologję. PrzedstaAviciele j e j stoso­wali oddawna metodę , k t ó r ą sami w przystępie dobrego h u m o ­ru złośliwie nazwali Prugelknabenmethode. B a d a c z zabiera się do j ak ie j ś osobistości ze świata starożytnego, na k t ó r e j so­bie używa, w e t u j ą c poprzednie wyczerpanie zbytniem hołdo­waniem innym. Metoda dość m a r n a , k tóra j e d n a k , wnosząc z j e j wziętości , musi m i e ć swe psychologiczne uzasadnienie. Dlatego też darowal iby , sądzę, n iemieccy filolodzy Nietzschemu jego stosunek do S o k r a t e s a , gdyby nie tamta druga, ważnie jsza przyczyna roz łamu.

J a k k o l w i e k było, rozłam len nastąpił . Nietzsche postanowił publicznie i uroczyśc ie go ogłosić. Ułożył fi l ipikę p. t. My filo­lodzy; szkice do nie j zostały później wydane (Dzieła X 3 0 3 ) . "Wyrzekając się filologji , pozostawia Nietzsche w tym szkicu starożytność na dawnie j przyznanych j e j szczytach, oczywiście starożytność epoki „ t rag iczne j " . W ł a ś c i w i e n ie wyrzeka się on filologji wogóle, lecz jedynie filologji współczesne j . Napotyka-

Page 7: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

18 TADEUSZ ZIELIŃSKI

my (sir. 364) znamienny ustęp: „Przypuszcza ją niektórzy, że filologja' ma się ku k o ń c o w i ; co do mnie , myślę, że jeszcze się nie zaczęła. Nader ważnem wydarzeniem w rozwoju fi lolo-gji jest po jawienie się Goethego, S c h o p e n h a u e r a , W a g n e r a . Z ich pomocą można sięgnąć dale j . Obecnie należy dążyć do odkrycia V i V I w . " T o odkrywanie hel lenizmu „ t r a g i c z n e j " epoki Grec j i — według własne j terminologi i Nietzschego — sta­j e się osobistem jego zadaniem, treścią jego dalszego życia.

V I .

Drugą, większą jego p r a c ę , dość bl isko związaną z Narodzi­nami Traged]i, stanowiła Filozofja tragicznej epoki Grecji. P o ­krewieństwo obydwu dzieł wyraża się już w tytułach: obok „ t raged j i " m a m y „tragiczną e p o k ę " . Zaznaczenie lego p o k r e ­wieństwa było ca łk iem świadome. W gigantycznych postaciach f i lozofów przedsokratesowych dostrzega Nietzsche - - i pod­kreś la ten fakt — natury z tej same j krwi i kości , co bohate­rowie Eschyla .

Podczfas j ednak gdy dzieło Narodziny Tragedji szybko, u jrzało światło dzienne i po jawieniem się swem wywołało bu­rzę, Filozofja tragicznej epoki, w y n i k a j ą c a bezpośrednio z daw­nie jsze j , nagrodzonej niegdyś pracy o źródłach Laert iosa Dio-genesa, nie miała nigdy być ukończona i dopiero w r. 1896 do­stała się do rąk czytelników (Dzieła X 1 ) . A j ednak dzieło to stanowi jakgdyby prze jśc ie pomiędzy starożytnością a Nietz-schem z jego trzeciego okresu działalności . W y r a ź n i e rysu ją się w niemi ślady, k tóre Nietzsche późnie j , d b a j ą c o swą oryginal­ność , usilnie s larał się zatrzeć. Zadaniem mojeni będzie odsło­nić j e nie dla pomnie jszenia autora , lecz dla podkreś lenia jego stałości i konsekwenc j i przy pozorne j c l iwie jnośei i zmienności .

T r z e b a sobie j e d n a k przedewszyslkicm zdać sprawę, czem jest książka, nosząca dziwny tytuł Filozofja tragicznej epoki Grecji. Mówiąc poprostu, jest to h is tor ja f i łozofj i przed S o k r a ­tesem. Nie wykończona — zarys r a c z e j , niż opracowanie , do czego przyznaje się sam autor (Dzieła X 2 ) — odznacza się j ednak głębokiem przemyśleniem poruszanych zagadnień oraz, w odróżnieniu od większości szkiców lego rodzaju, n iemałą

ANTYK NIETZSCHEGO

z n a j o m o ś c i ą nowszej filozofja. Książka ta, k t ó r e j opubl ikowa­nie poprzedziła o wiele grunlownie jsza p r a c a G o m p e r z a p. I. Myśliciele greccy ( 1 8 9 4 ) , zrobiła odrazu wrażenie przes tarza łe j . Znaczenie j e j jest przedewszystkiem biograf iczne. P r z e s u w a się przed nami szereg zadumanych m ę d r c ó w , którzy pierwsi wo­rali się w ugory ludzkiego umysłu, pierwsi rozwiązywali za­gadkę bytu nie przy p o m o c y as t ronomj i czy geologj i , ale rów­nież bez wierzeń religijnych. Is totę ich nauki z e ś r o d k o w u j e

"Nietzsche w niewielu wytycznych, w których odbi ja się ich indywidualność. Tales z jego płynącym prażywiołem — tb tyl-

: ko zapowiedź. A n a k s y m a n d e r przez, swą naukę o zagładzie, do­s ięga jące j , j a k o kara, wszelkie tworzenie, sta je się pierwszym „trag icznym" f i lozofem, zwiastunem S c h o p e n h a u e r a . Ale olo j a w i się Herakl i t z p iorunami w oczach. Z pesymizmu b u c h n ą ł płomień wszechogarnia jącego optymizmu, k a r a przeistacza się w usprawiedliwienie, rozdźwięk wrogich sił rozwązuje >ię w doskonałym akordzie , jeżeli tylko wyrzec się etycznego poglądu na świat, odrzuc ić teleologje. T w o r z e n i e — to tylko zabawa bóstwa, czasem łagodna, czasem okrutna , zawsze j e d n a k piękna, zna jdu jąca usprawiedliwienie swe s a m a w so­bie, gdyż nie m a celu tworzenie się rzeczy z iemskich, jest ono bezwarunkowo i m m o r a l n e . Tuta j znalazł Nietzsche po raz pierwszy po jęc ie , k l ó r e m się potem szczycił do tego stopnia, że zataił ś lady jego powstania. Kazał swemu Zaratustrzc pierwszemu zd jąć z rzeczywistości c iążące na nie j brzemię ce­lów i nazwał samego siebie pierwszym immoral is tą . W rze­czywistości j e d n a k był wiernym uczniem i wyznawcą efeskiego mędrca . Uznawał się leż za takiego w swych wykładach o filo­zofach „ t r a g i c z n e j " epoki G r e c j i : „Świat potrzebuje wciąż prawdy, — mówi — czyli potrzebuje wciąż Herakl i ta . T o , co j e m u się jawi ło , nauka o prawie tworzenia i g r z e w r a ­m a c h k o n i e c z n o ś c i , powinno odląd stale być n a m p r z y t o m n e ; on to zerwał zasłonę z owego najwspanialszego, j a k i e sobie można wyobraz ić , widowiska" . '

Zachwyca go widocznie nietylko nauka, lecz i osoba Herakl i ­t a : widzi w nim samego siebie. Herakl i t pierwszy doświadczył na sobie potró jnego przetworzenia , o k tórem później będzie m ó w i ł Zaratustra : w ob juczonego wiedzą w i e l b ł ą d a ,

Page 8: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

2 0 TADEUSZ ZIELIŃSKI

w l w a , druzgocącego j a r z m o ce lów 'i p ie lęgnowanych w c i ą ­gu tysiącoleci n o r m etycznego war tośc iowania , i wreszc ie w d z i e c i ę , k tóre jest „niewinnością i zapomnieniem, n o -wopoczęciem, grą, l o c z ą c e m się kole in , pierwszym r u c h e m * świętem „ lak" . O tak, do gry tworzenia , b r a c i a moi , należy święte „ t a k " : swo je j woli pożąda duch, swój świat o d n a j d u j e , kto się w świecie z a t r a c i ł " (Zaratustra, 3 1 ) . Na imię t emu dziecięciu — E o n , chłopie swawolne, g r a j ą c e w w a r c a b y — w tworzenie świata. T a k o rzecze Herakl i t .

'W czasie, gdy Herakl i t w tern t rzec iem przeistoczeniu do­szedł do gen ja lne j intuic j i dziecięcia, skrzepnął w stadjum wiel ­błąda da leko na zachodzie Ksenofanes , „mąż wielce uczony i mistrz wielu uczniów, umie jący pytać i odpowiadać" . Herakl i t zalicza go do pol ihis torów i Avogóle do „natur h i s torycznych" . Natura h is toryczna—lo znowu termin ukuty przez Nietzschego.. Myślał nad nim długo i czuł wogóle silniejsze może niż kiedykol­wiek dążenie do „f i lozofowania m ł o t e m " , do s trącania przeciw­stawia jących sic wartośc i . Bezpłodna to p r a c a ; nilol m a r n y m jes t f i lozofem. Kto urodził się twórcą, n iech tworzy, nie ogląda­j ą c się na przec iwstawia jące się mu wartośc i — wartość przez niego stworzona i lak j e zaćmi, jeżeli osiągnie wyższy stopień doskonałości . L e c z Nietzsche tego nie uznawał : lew musiał we­dług niego rozszarpać wielbłąda. Uskutecznił to w drugim zkolei ze swych „niewczesnych r o z m y ś l a ń " , k tóre n a z w a ł : „o korzyśc iach i szkodach, wyrządzanych życiu przez h i s t o r j ę " .

V I I .

W e s p ó ł j e d n a k z tą burzycielską a k c j ą rozwija się praca pozytywna. W y d o b y t a i przyswojona indywidualność his to­ryczne j sylwety Herakl i ta łączy się z mistyczną postacią D y o -niza z Narodzin Tragedji — łączy się w sferze estetycznego po­glądu na świat. Narodziny Tragedji — to protest przec iwko etycznej ocenie tragedji , protest , wynoszący znaczenie dyoni-zyjskiego poglądu na świat, w k t ó r y m patrzy się na c ierpienia i śmierć bohatera j a k o na widowisko estetyczne, m a j ą c e samo w sobie swoje usprawiedliwienie. Herakl i t spogląda p o d o b n i e

ANTYK NIETZSCHEGO 21

ara zapasy rozgrywających sic sił twórczych we wszechświecie . Połączenie to było możliwe i konieczne . Herakl i t j es t w istocie n iby kwiat na niwie greckie j f i lozof ji w j e j „ t r a g i c z n e j " epoce .

Połączenie to wyda je ' się bardzie j jeszcze możl iwem i k o ­niecznem w o b e c wspólnego przeciwnika. By ł n im S o k r a t e s dla jednej i dla drugiej strony. Sokrates przeciwstawił o r j e n l u j ą c ą się AV swych celach świadomość dzia ła jącym nieświadomie "W głębiach natury potęgom instynktów. I c e l o m o w e j ś w i a d o m e j działalności uczynił uzyskania dobra . W r a z z nim k o ń c z y się .gra chłopięcia E o n a , piękna bezce lowość w tworzeniu. W jed­nym i drugim wypadku okazał się S o k r a t e s „pierwszym de­kadentem" . . . Nie będziemy tutaj rozwodzić się nad j ednos t ron­nośc ią tego poglądu: Nietzsche sam dał n a m b r o ń przec iwko sobie w słowach, k tóre czytamy w j e d n e m z jego już po śmierc i wydanych dzieł ( X , 2 6 5 ) : „Spó j rzc ie na życie poszczególnego cz łowieka ; — pisze — to, co t rąc i młodzieniec , wychodząc z lat dziecinnych, nie da je się n iczem zastąpić i to do tego stopnia, iż powinienby on właściwie po take j s trac ie pragnąć odrzucić życie, j a k o coś już ca łk iem pozbawionego w a r t o ś c i " . A więc od zarania lal młodzieńczych bierze początek „ u p a d e k " cz łowieka ; n iechże w o b e c takiego stanu rzeczy będzie Sokrates pierwszym „ u p a d k o w c e m " na drodze rozwoju greck ie j i wo­góle powszechne j ludzkie j kultury.

T a k i e byłoby nasze s tanowisko ; Nietzsche j e d n a k nie mógł s ię w y z b y ć . s w e j j ednos t ronnośc i . Z j e d n e j strony — i tutaj to właśnie położył swe pozytywne zasługi — pierwszy odczuł pięk­no i głębię dyonizyjskiego i tragicznego na świat poglądu; obda­rzywszy go ca łkowic ie swym zachwytem, ustosunkował się n iechętn ie do umysłowości greckie j z j e j okresu dojrzałości , k tóra wydała mu się czemś podobnie n iesmacznem, j a k dą­żenia ludzi doros łych oglądane poprzez mgiełkę przepiękne j b a j k i z lat dziecinnych. Z drugiej s trony ów m o r a l n y pogląd na świat , k tóry , jeżeli niesłusznie, to w każdym razie o p i e r a j ą c się na pewnych podstawach odrzucił j a k o myśl ic iel w sprawie tworzenia się rzeczywistości — w r a c a j ą c przez to do zapatry­w a ń Herakl i ta , — wydał mu się być wprowadzonym również i do s tosunków ludzkich drogą jakiegoś nieporozumienia i przy-t e m w p r o w a d z o n y m przez tego samego Sokratesa . T r z e b a było

Page 9: i.nietzsche.ph-f.org/teksty/zielinski1_cz1.pdf · 10 TADEUSZ ZIELIŃSKI ludzie o dalekich horyzontac i śmiałych h dążeniac — i cieh szyłem si naweę ict h osobistą sympatją

2 2 TADEUSZ ZIELIŃSKI

zawrócić ludzkość z powrolem do p r z e d m o r a l n c j epoki j e j islnienia. Ale czyż wogóle istniała laka epoka kiedykolwiek?

Owszem istniała — do pewnego stopnia, d o d a j e m y lękliwie my, przeżarci trucizną „hislor j i k r y t y c z n e j " ; zastrzeżenia lego-nie robi Nietzsche, op iera jąc się na swej histor j i „ m o n u m e n t a l ­n e j " . E p o k a la istniała po okresie w ę d r ó w e k i ko lonizacy j . W y ­raz arete nie oznaczał jeszcze wówczas cnoty, lecz tężyznę, u j m o w a n ą j a k o zespół właściwości , da jących człowiekowi w walce życiowej przewagę nad innymi, s tanowiących oręż jego słusznej i i s totne j „woli m o c y " .

Kto rozporządzał lemi właściwościami , posiadał ową tężyznę, len był agaihós, dobry , w przeciwstawieniu do kakós, k tórym to terminem okreś lano nic złego człowieka, lecz nieudolnego. Odkrycie to było błyskawicą , odsłania jącą nagle granicę mię­dzy przedmora lnym i m o r a l n y m o k r e s e m kultury. Z j e d n e j strony antyteza: tędzy — nieudolni, gule und schlcchte; z dru­gie j : dobrzy — źli, gule und bose. W r ó c i m y jeszcze do l e j sprawy.

Czyż trzeba przypominać , że rozkwit owej p r z c d m o r a l n e j epoki przypada właśnie w „ t rag iczne j " epoce greckie j his lor j i z j e j potężnemi postac iami lyranów: Teagenesa , Klis lenesa, Per iaudra , P izys lra la? I że zwiastunem lej epoki był len sam poeta, którego czar lak zachwycał naszego myśliciela od cza­sów szkolnej ławy, Teognis? W len sposób spływają razem wszystkie prace f i lologiczne Nietzschego z całego okresu jego s tudjów: I lerakl i t , cala przedsokratyezna f i lozof ja , Dyoniz. i tragedja, wreszcie Teognis i polityka. Dopełn ia jąc i t łumacząc się wla jemnie , wytworzyły te czynniki w umyśle Nietzschego takie ujęcie wczesne j s larożylności , z którego drogą natura lne­go rozwoju wyniknąć musiała na jpotężnie jsza i na jsugcslyw-nie jsza idea, związana przedewszyslkicm z jego nazwiskiem,, idea nadczlowieka.

(I). n.).

D R I E U E A R O C H E L L E

M O W A D O N I E M C Ó W

Mowa do Niemców.. . Do j a k i c h Niemców? D o kilku mieszczan imniej głupieli, niż inni, do kilku r o b o t ­

ników mnie j głupich, niż inni. Naprzód — dość blagi — nie jesteście G e r m a n a m i . T a k samo, j ak my nic j es teśmy Gal lami lub L a t y n a m i , lub

j a k W ł o s i nie są Rzymianami . F igury, n a s z k i c o w a n e przez poezję , pogrubione do kształtów potworów pol i tycznych przez drobnomieszczaństwo ckl iwe wie lk ich mias t X I X stulecia. Ro­gowie wcześnie zmęczeni .

Jes teśc ie grupą ludzi pośrodku E u r o p y , k tóra z trudem utworzyła państwo i n a r ó d . P a ń s t w o zaledwie dokończone , naród niecałkowity, k tóre już lak pozostaną, a lbowiem teraz narzuca ją się inne troski , niż zaokrąglanie państwa narodo­wego w epoce, kiedy jes t się niczem, gdy nie jest się konty­nentem.

Nie jesteśc ie zgoła młodsi od nas , tylko przeznaczenie wasze było powolnie jsze od naszego, i to w a m każe wierzyć w waszą młodość .

Macie h is tor ję , ubogą i wspania łą , pełną n iepoko jów, utkaną z upokorzeń i wielkości , j a k his for ja wszystkich ludów konty­nentalnych. Angl ja jest tylko j edna .

Co się tyczy dzieł ducha, nie daliście ani m n i e j , ani w i ę c e j , niż Anglicy, W ł o s i i F r a n c u z i lub nawet teraz R o s j a n i e .

J a k Francuz i , miel iście zaszczyt przegrać wielką w o j n ę ze światem ca łym, i wasze marzenie o hegemonj i rozwiało się

1 P ierre Drieu la Rochelle, znakomity młody pisarz francuski, autor szeregu powieści i studjów, jest śmiałym poszukiwaczem nowych form i metod historyczno-politycznych. Mowa do Niemców, którą autor dla pisma naszego przeznaczył, stanowi część książki, mającej się wkrótce ukazać u Gallimarda w Paryżu p. t. L'Europe contrę les Patries.

Administrator
Stamp

Recommended