Upload
magocoria
View
96
Download
2
Embed Size (px)
Citation preview
SARAH KANE„MIŁOŚĆ FEDRY” („Phaedra’s Love)Przełożyła Małgorzta Semil
OSOBY:HipolitDoktorFedraStrofaKapłanTezeusz
Mężczyźni, Kobiety, Dzieci, Policjanci
Scena pierwsza Pałac królewski.
W zaciemnionym pokoju Hipolit ogląda telewizję. Siedzi rozwalony na kanapie, wokół niego różne kosztowne zabawki elektroniczne, puste opakowania po chipsach i słodyczach, a także brudne skarpetki i bielizna. Je hamburgera; wzrok ma wlepiony w migoczące światło filmu hollywoodzkiego. Pociąga nosem. Zbiera mu się na kichnięcie i pociera nos, żeby je powstrzymać. Nadal kręci go w nosie. Rozgląda się po pokoju i bierze do ręki skarpetkę. Starannie się jej przygląda, a następnie smarka w nią. Zrobiwszy to, rzuca skarpetkę na podłogę i wraca do jedzenia hamburgera. Film staje się wyjątkowo brutalny. Hipolit patrzy na niego obojętnie. Bierze do ręki inną skarpetkę, przygląda się jej i odrzuca. Bierze jakąś inną i obejrzawszy ją uznaje, że jest odpowiednia. Zakłada ją sobie na członek i onanizuje się. Orgazm nie sprawia mu najmniejszej przyjemności. Zdejmuje skarpetkę i odrzuca na podłogę. Napoczyna następnego hamburgera.
Scena druga
DOKTORMa depresję.
FEDRAWiem,
DOKTORPowinien zmienić dietę. Nie może żyć samymi hamburgerami i masłem orzechowym.
FEDRAWiem.
DOKTORI tylko od czasu do czasu prać ubranie. On śmierdzi.
FEDRAWiem. Sama ci to powiedziałam.
DOKTORCo on robi całymi dniami?
FEDRAŚpi.
DOKTORAle jak już wstanie.
FEDRAOgląda filmy. I uprawia seks.
DOKTORGdzieś wychodzi?
FEDRANie. Dzwoni po ludziach. Przychodzą. Pieprzą się wychodzą.
DOKTORKobiety?
FEDRAHipolit nie jest żadnym gejem.
DOKTORPowinien posprzątać u siebie w pokoju i zacząć się ruszać.
FEDRATyle to by mi moja matka poradziła. Myślałam, że potrafisz jakoś pomóc.
DOKTORSam sobie musi pomóc.
FEDRAIle ci jesteśmy winni?
DOKTOROd strony medycznej nic mu nie jest. Jeśli nie wstaje z łóżka przed czwartą po południu, to jasne, że czuje się słabo. Potrzebne mu jakieś hobby.
FEDRAMa różne hobby.
DOKTORSpółkuje z tobą?
FEDRASłucham?
DOKTORCzy on z tobą spółkuje?
FEDRAJestem jego macochą. Jesteśmy rodziną królewską.
DOKTORNie chcę być niegrzeczny, ale ci, z którymi on uprawia seks – co to za ludzie? Płaci im?
FEDRANaprawdę nie wiem.
DOKTORMusi im płacić.
FEDRA Jest bardzo lubiany.
DOKTORDlaczego?
FEDRABo jest zabawny.
DOKTORKochasz się w nim?
FEDRAJestem żoną jego ojca.
DOKTOR
Czy ona ma przyjaciół?FEDRA
Jest księciem.DOKTOR
Ale czy ma przyjaciół?FEDRA
Dlaczego sam go o to nie spytasz?DOKTOR
Pytałem. Ale pytam ciebie. Czy ma przyjaciół?FEDRA
OczywiścieDOKTOR
Kogo?FEDRA
Naprawdę z nim rozmawiałeś?DOKTOR
Dużo nie mówił.FEDRA
Jestem jego przyjaciółką. Ze mną rozmawia.DOKTOR
O czym?FEDRA
O wszystkimDoktor patrzy na nią.
FEDRAJesteśmy sobie bardzo bliscy
DOKTORRozumiem. I co ty o tym myślisz?
FEDRAMyślę, że mój syn jest chory. Myślę, że powinieneś mu pomóc. Myślę, że po sześciu latach studiów i trzydziestu latach praktyki nadworny lekarz powinien zalecić coś więcej niż to, żeby się odchudził.
DOKTORPod nieobecność twojego męża kto się wszystkim zajmuje>
FEDRAJa. Moja córka.
DOKTORKiedy on wraca?
FEDRANie mam pojęcia
DOKTORNadal go kochasz?
FEDRAOczywiście. Nie widziałam go od ślubu.
DOKTORPewnie czujesz się bardzo samotna.
FEDRAMam dzieci.
DOKTORMoże twój syn tak tęskni za ojcem.
FEDRAWątpię.
DOKTORA może tęskni za swoją prawdziwą matką.Fedra patrzy na niego.
DOKTORNie kwestionuję twoich umiejętności jako matki zastępczej, ale w końcu żadne więzy krwi was nie łączą. Tak tylko się zastanawiam.
FEDRAFaktycznie.
DOKTORChoć na chorobę sierocą jest ciut za stary.
FEDRANie prosiłam, żebyś snuł jakieś rozważania. Prosiłam o diagnozę. I o terapię.
DOKTOR Jasne, że jest przygnębiony. To jego urodziny.
FEDRAOd wielu miesięcy taki jest.
DOKTORMedycznie nic mu nie jest.
FEDRAMedycznie?
DOKTORPo prostu jest bardzo nieprzyjemny. A to nie jest uleczalne. Bardzo mi przykro.
FEDRANie wiem, co robić
DOKTORPrzestań o nim myśleć.
Scena trzeciaStrofa pracuje. Wchodzi Fedra.
STROFAMamo.
FEDRAWon odwal się nie dotykaj mnie nie odzywaj się do mnie zostań ze mną.
STROFACo się stało?
FEDRANic. Zupełnie nic.
STROFAPrzecież widzę.
FEDRACzy miałaś kiedyś uczucie, czy miałaś wrażenie, że ci serce pęknie?
STROFANie.
FEDRACzy chciałabyś rozciąć sobie pierś i wydrzeć serce, żeby zakończyć ból?
STROFATo by cię zabiło.
FEDRATo mnie zabija.
STROFANie. Tylko ci się tak wydaje.
FEDRAWłócznia w boku, aż pali.
STROFAHipolit.Fedra krzyczy.
STROFAKochasz go.
FEDRA (śmieje się histerycznie)Co ty wygadujesz?
STROFAObsesyjnie.
FEDRANie.Strofa patrzy na nią.
FEDRATo aż tak widać?
STROFAJestem twoją córką.
FEDRAMyślisz, że jest przystojny?
STROFAKiedyś tak myślałam.
FEDRAJuż nie? Dlaczego?
STROFAPoznałam go lepiej.
FEDRAI nie lubisz go?
STROFANie za bardzo.
FEDRANie lubisz Hipolita?
STROFANie, właściwie to nie.
FEDRAWszyscy go lubią.
STROFAJa z nim mieszkam.
FEDRADom jest duży.
STROFAOn też.
FEDRASpędzaliście ze sobą dużo czasu.
STROFAMam go dosyć.
FEDRA Masz dosyć Hipolita?
STROFANudzi mnie.
FEDRAOn cię nudzi?
STROFAJak cholera.
FEDRADlaczego? Wszyscy go lubią.
STROFAWiem.
FEDRAWiem, w którym jest pokoju.
STROFANigdy się z niego nie rusza.
FEDRACzuję go przez ściany. Wyczuwam go. Na kilometr wyczuwam bicie jego serca.
STROFADlaczego nie zafundujesz sobie jakiegoś romansu. Przestałabyś o nim myśleć.
FEDRAMiędzy nami coś jest, koszmarne kurewskie coś. Nie czujesz? To aż pali. To nam pisane. Tak, to nam pisane.
STROFANie.
FEDRAŻe się zejdziemy.
STROFAOn jest dwadzieścia lat od ciebie młodszy.
FEDRAChcę się w niego wśliznąć, rozpracować go.
STROFATo nie jest zdrowe.
FEDRANie jest moim synem.
STROFAJesteś żoną jego ojca.
FEDRAOn już nie wróci, jest zbyt zajęty robieniem rzeczy zbędnych.
STROFAMamo. Gdyby ktoś się dowiedział.
FEDRACzegoś tak wielkiego nie mogę odrzucić.
STROFADla tych, z którymi spał, jest nieprzyjemny. Widziałam go.
FEDRA
Więc może mi będzie łatwiej się z niego wyleczyć.STROFA
Traktuje ich jak gówno.FEDRA
Nie mogę tego w sobie zgasić. Nie mogę tego zdusić. Nie mogę się z tym budzić, z tym płomieniem. Chyba się rozpęknę, tak bardzo go pragnę. Mówię do niego. On mówi do mnie, wiesz, znamy się bardzo dobrze, mówi mi różne rzeczy, jesteśmy bardzo bliscy. O seksie i jak bardzo go to przygnębia i wiem...
STROFANie wyobrażaj sobie, że go wyleczysz.
FEDRAWiem, kiedy ktoś kocha, naprawdę kocha...
STROFAOn jest trucizną.
FEDRAKocha tak, że aż się płonie...
STROFAOni go kochają. Wszyscy go kochają. A on za to nimi gardzi. Z tobą byłoby tak samo.
FEDRAOdczuwa się taką przyjemność.
STROFAMamo, to ja. Strofa. Twoja córka. Popatrz na mnie. Proszę cię. Zapomnij o tym. Przez wzgląd na mnie.
FEDRAPrzez wzgląd na ciebie?
STROFAO niczym innym już nie mówisz. Już nie pracujesz. Tylko na nim ci zależy, ale nie widzisz, jaki on jest.
FEDRATak często o nim nie mówię.
STROFANie. Najczęściej z nim jesteś. Nawet kiedy z nim nie jesteś, to z nim jesteś. I tylko z rzadka, kiedy przypominasz sobie, że dałaś życie mnie, a nie jemu, mówisz mi, jaki on jest chory.
FEDRAMartwię się o niego.
STROFAJuż mi to mówiłaś. Porozmawiaj z lekarzem.
FEDRAOn...
STROFAO sobie. Nie o nim.
FEDRAMnie nic nie jest. Nie wiem, co zrobić.
STROFATrzymaj się od niego z daleka, pojedź do Tezeusza, choćby nie wiem co, prześpij się z kimś innym.
FEDRANie mogę.
STROFA
Możesz mieć każdego mężczyznę, jakiego zechcesz.FEDRA
Chcę jego.STROFA
Z wyjątkiem jego.FEDRA
Każdego mężczyznę, jakiego zechcę, oprócz tego, którego chcę.STROFA
Czy kiedykolwiek pieprzyłaś się z jednym facetem więcej niż raz?FEDRA
To coś innego.STROFA
Mamo, ta rodzina…FEDRA
Och, wiem.STROFA
Gdyby ktoś się dowiedział.FEDRA
Wiem. Wiem.STROFA
Tylko czekają na taki pretekst. Ulica rozszarpałaby nas na kawałki.FEDRA
Tak, tak, nie, masz rację, tak.STROFA
Pomyśl o Tezeuszu. Poślubiłaś go.FEDRA
Nie pamiętam.STROFA
To pomyśl o moim ojcu.FEDRA
Wiem.STROFA
Co on by pomyślał?FEDRA
On by…STROFA
No właśnie. Nie wolno ci. Nie wolno ci nawet o tym myśleć.FEDRA
Nie.STROFA
Seks z nim to katastrofa.FEDRA
Tak, ja...STROFA
Nikt nie może wiedzieć. Nikt nie może wiedzieć.FEDRA
Masz rację, ja...STROFA
Nikt nie może wiedzieć.FEDRA
Nie.STROFA
Nawet Hipolit.FEDRA
Tak.STROFA
Co zrobisz?FEDRA
Przestanę o nim myśleć.
Scena czwartaHipolit ogląda telewizję dźwięk ma nastawiony bardzo cicho. Bawi się zdalnie sterowanym samochodzikiem, który śmiga po pokoju, Hipolit przeskakuje wzrokiem z ekranu na samochodzik i z powrotem; najwyraźniej ani jedno ani drugie go nie cieszy. Pojada słodycze z wielkiej torby, którą trzyma na kolanach. Wchodzi Fedra z kilkoma opakowanymi prezentami; przez chwilę stoi i przygląda się Hipolitowi. Hipolit nie patrzy na nią. Fedra wchodzi głębiej do pokoju. Odkłada prezenty i zaczyna sprzątać: podnosi z podłogi skarpetki i bieliznę i rozgląda się, gdzie by je schować. Nie znajduje odpowiedniego miejsca, więc układa je w schludny stosik na podłodze. Zbiera puste opakowania po chipsach i słodyczach i wrzuca je do kubła na śmieci. Hipolit nieprzerwanie patrzy na telewizor. Fedra idzie zapalić jaśniejsze światło.
HIPOLITKiedy się ostatnio pieprzyłaś?
FEDRAMacochy się o takie rzeczy nie pyta.
HIPOLITWięc nie z Tezeuszem. Pewnie on też nie suszy.
FEDRAWolałabym, żebyś go nazywał ojcem.
HIPOLITWszyscy marzą o królewskim kutasie, sam to wiem najlepiej.
FEDRACo oglądasz?
HIPOLITAlbo o królewskiej cipie – zależy od preferencji.Fedra nie odpowiada.
HIPOLITDziennik. Kolejny gwałt. Zamordowano dziecko. Jakaś wojna gdzieś tam. Likwidacja pięciu tysięcy miejsc pracy. Ale to wszystko nieważne, bo dziś są królewskie urodziny.
FEDRADlaczego nie protestujesz, jak wszyscy?
HIPOLITNie chce mi się.Cisza. Hipolit bawi się samochodzikiem.
HIPOLIT
To dla mnie? Kurwa, jasne, że dla mnie.FEDRA
Ludzie ci to poprzynosili, położyli przy bramie. Pewnie chętnie by ci je wręczyli osobiście. Porobili zdjęcia.
HIPOLITSą biedni.
FEDRATak. Czy to nie urocze?
HIPOLITObrzydliwe. (otwiera jeden z prezentów) A co ja, kurwa, zrobię z bibelotami? Co to jest? (potrząsa jednym z prezentów) List z bombą. Pozbądź się tych gówien, daj na Czerwony Krzyż. Mnie to niepotrzebne.
FEDRATo są gesty uwielbienia.
HIPOLITMniej tego niż w zeszłym roku.
FEDRAA w ogóle udały ci się urodziny?
HIPOLITOprócz tego, że mi jakiś chuj zarysował motor.
FEDRAPrzecież nie jeździsz.
HIPOLITTeraz nie mogę. Mam zarysowany motor. (gest pogardy)Cisza. Hipolit bawi się samochodzikiem.
FEDRAKto ci to dał?
HIPOLITJa sam. Jedyna metoda, żeby dostać to, czego chcę. Zapakowałem sobie i w ogóle.Cisza. Słychać tylko telewizor i samochodzik.
FEDRAA ty?
HIPOLITCo ja? Chcesz cukierka?
FEDRAJa...Nie. Dziękuję...Kiedy ostatnio...To, o co mnie pytałeś.
HIPOLITSię pieprzyłem.
FEDRATak.
HIPOLITNie wiem. Jak ostatnio byłem na mieście. Kiedy to było?
FEDRAWiele miesięcy temu.
HIPOLITNaprawdę? Nie. Ktoś był tu u mnie. Jakaś tłusta dupa. Miała dziwny zapach. I przeleciałem jakiegoś faceta.
FEDRAFaceta?
HIPOLITChyba tak. Wyglądał na faceta, ale nigdy nic nie wiadomo.Cisza.
HIPOLITNienawidzisz mnie?
FEDRAJasne, że nie.Cisza.
HIPOLITTo co z moim prezentem?
FEDRAZostawiam go na później.
HIPOLITCo? Na przyszły rok?
FEDRANie. Dam ci go później.
HIPOLITKiedy?
FEDRANiedługo.
HIPOLITDlaczego nie teraz?
FEDRANiedługo. Obiecuję ci. Niedługo.W milczeniu patrzą na siebie. Hipolit odwraca wzrok. Pociąga nosem. Bierze z podłogi skarpetkę, przygląda się jej badawczo. Wącha ją.
FEDRAObrzydliwość.
HIPOLITCo?
FEDRAWycierać nos w skarpetkę.
HIPOLITZawsze sprawdzam, czy przedtem nie wytarłem w nią fiuta. I dbam, żeby były uprane. Zanim je włożę.Cisza. Hipolit naprowadza samochodzik prosto na ścianę.
HIPOLITCo jest z tobą?
FEDRAO co ci chodzi?
HIPOLITJa tkwię w tym gównie od urodzenia, ty się w nie wżeniłaś. Taki z niego dobry jebaka? Widać tak. Każdy facet w kraju ślini się do ciebie, a ty wybierasz Tezeusza, męża stanu, takiego dupka.
FEDRATylko o seksie ze mną rozmawiasz.
HIPOLITGłównie to mnie interesuje.
FEDRAMyślałam, że nienawidzisz seksu.
HIPOLITLudzi nienawidzę.
FEDRAOni ciebie nie nienawidzą.
HIPOLITKupują mi bibeloty
FEDRAChciałam powiedzieć...
HIPOLITWiem, co chciałaś powiedzieć. Masz rację. Znacznie bardziej się podobam kobietom, odkąd utyłem. Myślą, że pewnie mam jakąś tajemnicę. (wyciera nos w skarpetkę i odrzuca ją na podłogę) Jestem gruby. Jestem obrzydliwy. Jestem żałosny. Ale na brak seksu nie narzekam. A więc?... (patrzy na Fedrę)Fedra nie reaguje.
HIPOLITNo, mamusiu, wyciągnij z tego wniosek.
FEDRANie mów tak do mnie.
HIPOLITNo więc. Muszę być bardzo dobry w te klocki. No nie?Fedra nie odpowiada.
HIPOLITMamusiu, dlaczego nie mogę nazywać cię mamusią? Myślałem, że tak należy. Wielka, szczęśliwa rodzina. Jedyna w dziejach autentycznie lubiana rodzina królewska. A może to cię postarza?Fedra nie odpowiada.
HIPOLITNienawidzisz mnie teraz?
FEDRADlaczego chcesz, żebym cię nienawidziła?
HIPOLITWcale tego nie chcę. Ale mnie znienawidzisz. W końcu.
FEDRANigdy.
HIPOLITWszyscy mnie nienawidzą.
FEDRANie ja.Wpatrują się w siebie. Hipolit odwraca wzrok.
HIPOLITDlaczego nie pójdziesz i nie porozmawiasz ze Strofą, ona jest twoim dzieckiem, nie ja. Dlaczego się tak bardzo mną przejmujesz?
FEDRAKocham cię.Cisza.
HIPOLITDlaczego?
FEDRA
Jesteś trudny. Nastrojowy, cyniczny, gorzki, gruby, dekadencki, zepsuty. Cały dzień gnijesz w łóżku, a potem całą noc gapisz się w telewizor, z zaspanym wzrokiem obijasz się po domu, nie myśląc o nikim prócz sobie. Cierpisz. Uwielbiam cię.
HIPOLITTo niezbyt logiczne.
FEDRAMiłość nie jest logiczna.Hipolit i Fedra patrzą na siebie w milczeniu. Hipolit odwraca się do swojego samochodzika i telewizora.
FEDRAMyślałeś kiedyś o seksie ze mną?
HIPOLITMyślę o seksie z każdym.
FEDRACzy to by cię uszczęśliwiło?
HIPOLITTo nie jest właściwe słowo.
FEDRANie, ale... czy by ci to sprawiło przyjemność?
HIPOLITNie. To mi nigdy nie sprawia przyjemności.
FEDRAWięc po co to robisz?
HIPOLITŻycie jest za długie
FEDRAMyślę, że by ci sprawiło przyjemność. Ze mną.
HIPOLITNiektórym to sprawia przyjemność. Zapewne. Lubią te rzeczy. Żyją.
FEDRATy też żyjesz.
HIPOLITNie. Zapełniam czas. Czekam.
FEDRANa co?
HIPOLITNie wiem. Żeby coś się działo.
FEDRADzieje się.
HIPOLITNieprawda. Nigdy się nic nie dzieje.
FEDRATeraz.
HIPOLITA do tego czasu. Czas wypełniam bzdetami, gadżetami, pierdółkami. O rany Chrystusa!
FEDRAWypełnij go mną.
HIPOLITNiektórym się udaje. Nie odmierzają czasu, tylko żyją. Szczęśliwi. Z kochankami.
Nienawidzę ich.
FEDRADlaczego?
HIPOLITRobi się ciemno. Dzięki bogu, dzień się zaraz skończy.Długa cisza.
HIPOLITJeśli będziemy się chędożyć, to nigdy więcej nie będziemy ze sobą rozmawiać.
FEDRANie jestem taka.
HIPOLITJa tak.
FEDRAJa nie.
HIPOLITJasne, że tak.Wpatrują się w siebie.
FEDRAKocham cię.
HIPOLITDlaczego?
FEDRAFascynujesz mnie.Cisza.
FEDRADać ci prezent?Hipolit patrzy na nią. Potem odwraca się z powrotem do telewizora. Cisza.
FEDRANie wiem, co robić.
HIPOLITIdź sobie. Nic innego nie możesz zrobić. To jasne.Oboje wpatrują się w telewizor. Wreszcie Fedra podchodzi do Hipolita. Hipolit nie patrzy
na nią. Fedra rozpina mu spodnie i zaczyna fellatio. Hipolit nie przestaje patrzeć na telewizję i zajadać słodyczy. Przed samym wytryskiem wydaje cichy dźwięk. Fedra chce cofnąć głowę, ale Hipolit przytrzymuje ją i nie odrywając oczu od ekranu telewizora ejakuluje jej w usta. Puszcza jej głowę. Fedra prostuje się i patrzy na telewizor. Długa cisza przerywana tylko szelestem torby ze słodyczami, które Hipolit nadal zajada. Fedra płacze.
HIPOLITNo proszę. I po tajemnicy.Cisza.
FEDRABędziesz zazdrosny?
HIPOLITZ jakiego powodu?
FEDRAKiedy twój ojciec wróci.
HIPOLITA co to ma wspólnego ze mną?
FEDRA Nigdy dotąd nie byłam niewierna.
HIPOLITTo było oczywiste.
FEDRAPrzykro mi.
HIPOLITMiałem już gorsze.
FEDRAZrobiłam to, bo cię kocham.
HIPOLITTo przestań. Mnie się to nie podoba.
FEDRAChcę, żeby to się powtórzyło.
HIPOLITNieprawda.
FEDRAWłaśnie że tak.
HIPOLITPo co?
FEDRADla przyjemności.
HIPOLITByło ci przyjemnie?
FEDRAChcę by z tobą.
HIPOLITAle czy było ci przyjemnie?Cisza.
HIPOLITNie. Nienawidzisz tego tak samo jak ja, tylko nie chcesz się przyznać.
FEDRAChciałam widzieć twoją twarz, kiedy się spuszczasz.
HIPOLITDlaczego?
FEDRAChciałabym widzieć, jak się zatracasz.
HIPOLITNie jest to przyjemny widok.
FEDRABo co, bo jak wyglądasz?
HIPOLITJak każdy głupi dupek.
FEDRAKocham cię.
HIPOLITNie.
FEDRATak bardzo.
HIPOLITNawet mnie nie znasz.
FEDRA
Zrób, żeby i mnie było.HIPOLIT
Nie jestem przyzwyczajony gadać po stosunku. Nie ma o czy,FEDRA
Chcę ciebie...HIPOLIT
Nie o mnie tu chodzi.FEDRA
Chcę.HIPOLIT
Idź się dupczyć z kimś innym, wyobraź sobie, że to ja. To chyba nic trudnego. Każdy wygląda tak samo, kiedy się spuszcza.
FEDRANie wtedy, kiedy ten ktoś cię pali jak ogień.
HIPOLITMnie nikt nie pali.
FEDRAA ta kobieta?Cisza. Hipolit patrzy na nią.
HIPOLITCo?
FEDRALena, czy nie...
HIPOLIT (chwyta Fedrę za gardło)Nigdy mi o niej nie wspominaj. Nie wymawiaj jej imienia, nie mów mi o niej, nawet o
niej nie myśl, rozumiesz?Rozumiesz?Nikt mnie nie pali, kurwa, nikt mnie nie dotyka. Więc nie próbuj. (puszcza ją)Cisza.
FEDRADlaczego uprawiasz seks, skoro tak bardzo tego nienawidzisz?
HIPOLITNudzę się.
FEDRAMyślałam, że jesteś w tym dobry. Czy wszyscy są tak zawiedzeni?
HIPOLITJeśli się staram, to nie.
FEDRAA kiedy się starasz?
HIPOLITJuż przestałem.
FEDRADlaczego?
HIPOLITBo to nudne.
FEDRAJesteś taki sam jak twój ojciec.
HIPOLITTak samo powiedział twoja córka.Pauza. Fedra bije go po twarzy z całej siły.
HIPOLITJest mniej namiętna, ale bardziej doświadczona. Dla mnie zawsze liczy się technika.
FEDRADoprowadziłeś ją do orgazmu?
HIPOLITTak.Fedra otwiera usta, ale nie może nic powiedzieć.
HIPOLITTo koniec. Pogódź się z tym. Powtórki nie będzie. Nie może być.
FEDRADlaczego?
HIPOLITNie chodziłoby o mnie. Nigdy nie chodziło o mnie.
FEDRANie przestanę cię kochać. Nie możesz mnie do tego zmusić.
HIPOLITMogę.
FEDRANie. Ty żyjesz.
HIPOLITObudź się.
FEDRAPalisz mnie.
HIPOLITZaliczyłaś mnie, to przeleć kogoś innego.Cisza.
FEDRACzy zobaczymy się jeszcze?
HIPOLITWiesz, gdzie jestem.Cisza.
HIPOLITDasz mi mój prezent?
FEDRA (Otwiera usta, ale znowu nie może wydobyć słowa. Po chwili.)Łajdak! Jesteś bez serca.
HIPOLITDokładnie.Fedra rusza do wyjścia.
HIPOLITFedro.Fedra patrzy na niego.
HIPOLITIdź do lekarza. Mam trypra.Fedra otwiera usta, ale nie dobywa słowa.
HIPOLITNienawidzisz mnie teraz?
FEDRA (usiłuje coś powiedzieć. Długie milczenie. Po chwili.)Nie. Dlaczego ty mnie nienawidzisz?
HIPOLITBo sama siebie nienawidzisz.
Fedra wychodzi.
Scena piątaHipolit stoi przed lustrem z wywalonym językiem. Wchodzi Strofa.
STROFAUkryj się.
HIPOLITZielony język.
STROFAUkryj się, idioto.Hipolit odwraca się do niej i pokazuje język.
HIPOLITPieprzony nalot. Dwa centymetry nalotu na języku. Wygląda jak omszały mur.
STROFAHipolicie.
HIPOLITPokazałem go facetowi w kiblu, ale mimo to chciał mnie dymać.
STROFAWyglądałeś przez okno?
HIPOLITCuchnący oddech.
STROFASpójrz.
HIPOLITCałe wieki cię nie widziałem. Jak się masz?
STROFAPłonę.
HIPOLITPomyśleć, że mieszkamy w jednym domu.
STROFACholera jasna, ukryj się.
HIPOLITDlaczego, co ja zrobiłem?
STROFAMoja matka oskarża cię o gwałt.
HIPOLITNaprawdę? To ciekawe.
STROFATo nie żart.
HIPOLITNie wątpię.
STROFAA zrobiłeś to?
HIPOLITCo?
STROFAZgwałciłeś ją?
HIPOLITNie wiem. Co to znaczy?
STROFACzy miałeś z nią stosunek?
HIPOLITAha. Rozumiem. Czy to ma jakieś znaczenie?
STROFACzy to ma jakieś z n a c z e n i e ?
HIPOLITCzy to ma jakieś znaczenie.
STROFATak.
HIPOLITDlaczego?
STROFAD l a c z e g o ?
HIPOLITTak. Dlaczego, może byś nie powtarzała za mną jak papuga, dlaczego?
STROFAJest moją matką.
HIPOLITI co z tego?
STROFAMoja matka twierdzi, że została zgwałcona. Twierdzi, że ty ją zgwałciłeś. Chcę wiedzieć, czy miałeś stosunek z moją matką.
HIPOLITDlaczego, że jest twoją matką, czy z powodu, że ludzie gadają.
STROFADlatego, że jest moją matką.
HIPOLITDlatego, że nadal mnie chcesz, czy dlatego, że chcesz wiedzieć, czy jest od ciebie lepsza.
STROFADlatego, że jest moją matką.
HIPOLIT Dlatego, że jest twoją matką.
STROFAMiałeś z nią stosunek?
HIPOLITNie wydaje mi się.
STROFACzy między tobą a moją matką doszło do kontakty seksualnego?
HIPOLITDo kontaktu seksualnego?
STROFAWiesz o co mi chodzi, nie udawaj!
HIPOLITNie strofuj mnie, Strofo!
STROFAA ona tego chciała?
HIPOLIT
Powinnaś być prawniczką.STROFA
Zmusiłeś ją?HIPOLIT
Marnujesz się jako niby-księżniczka.STROFA
Zmusiłeś ją?HIPOLIT
Czy zmusiłem ciebie?STROFA
Na to, co zrobiłeś ze mną, nie ma słów.HIPOLIT
Więc może gwałt to najlepsze określenie. Ja. Gwałciciel. Sprawy zaczynają lepiej wyglądać.
STROFAHipolicie.
HIPOLITPrzynajmniej nie jest nudno.
STROFAZlinczują cię za to.
HIPOLITTak myślisz?
STROFAJeśli to zrobiłeś, to im pomogę.
HIPOLITOczywiście. W końcu nie jesteś moją siostrą. Jesteś jedną z moich ofiar.
STROFAJeśli tego nie zrobiłeś, stanę u twego boku.
HIPOLITGwałciciela?
STROFASpłonę razem z tobą.
HIPOLITDlaczego?
STROFAW imię rodziny.
HIPOLITAha.
STROFAJesteś moim bratem.
HIPOLITNie jestem.
STROFADla mnie tak.
HIPOLITTo dziwne. Jedyna osoba, która nie może się powołać na rodzinne korzenie, jest wobec rodziny obrzydliwie lojalna. Biedna krewna, która chce być ty, czym nigdy nie będzie.
STROFAMogę umrzeć dla tej rodziny.
HIPOLIT
Zapewne się tym skończy. Powiedziałem jej o nas.STROFA
Co takiego?HIPOLIT
Tak. I wspomniałem, że zaliczyłaś jej męża.STROFA
Nie.HIPOLIT
Nie powiedziałem im, że pieprzyłaś się z nim w ich noc poślubną, ale skoro wyjechał następnego dnia, to...
STROFAMatka.
HIPOLITGwałciciel. Lepsze to niż tłuścioch, co się pieprzy.
STROFAUśmiechasz się.
HIPOLITTak.
STROFAAle z ciebie łajdak. Ty nie masz serca, wiesz o tym?
HIPOLITTak mówią.
STROFATo twoja wina.
HIPOLITOczywiście.
STROFA Była moją matką, Hipolicie, moją matkąHipolit patrzy na nią.
STROFAOna nie żyje, ty łajdaku skończony.
HIPOLITNie bądź głupia.
STROFATak. Co ty jej zrobiłeś, kurwa, co ty jej zrobiłeś?Strofa tłucze go po głowie. Hipolit chwyta ją za ręce i przytrzymuje tak, że nie może go bić. Strofa szlocha, potem załamuje się i płacze, potem wyje, nie mogąc się opanować.
STROFACo ja zrobiłam? Co ja zrobiłam?Chwyt Hipolita przemienia się w objęcie.
HIPOLITTo nie twoja wina, Strofo, nie twoja.
STROFANawet jej nie powiedziałam, że ją kocham.
HIPOLITWiedziała.
STROFANie.
HIPOLITByła twoją matką.
STROFAOna...
HIPOLITWiedziała, wiedziała, że ją kochasz. Nie masz się za co obwiniać.
STROFAPowiedziałeś jej o nas.
HIPOLITNie obwiniaj mnie.
STROFAPowiedziałeś jej o Tezeuszu.
HIPOLITTak. Obwiniaj mnie.
STROFATy...
HIPOLITMnie. Obwiniaj mnie.Długa cisza. Hipolit i Strofa trwają objęci.
HIPOLITCo się stało?
STROFAPowiesiła się.Cisza.
STROFAZostawiła list, że ją zgwałciłeś.Długa cisza.
HIPOLITNie powinna była tak poważnie tego traktować.
STROFAOna cię kochała.
HIPOLIT (patrzy na nią)Naprawdę?
STROFAPowiedz mi, że jej nie zgwałciłeś.
HIPOLITKochasz mnie?
STROFAPowiedz, że tego nie zrobiłeś.
HIPOLITOna mówi, że tak i nie żyje. Uwierz jej. Wszystkim będzie łatwiej.
STROFACo jest z tobą?
HIPOLITTaki prezent mi zrobiła.
STROFACo?
HIPOLITMało kto dostaje taką szansę. To są bzdety, gadżety, bibeloty. To nie są pierdółki.
STROFAZaprzecz temu. Zaczęły się rozruchy.
HIPOLIT
Wreszcie jakieś życie.STROFA
Podpalają pałac. Musisz zaprzeczyć.HIPOLIT
Zwariowałaś? Umarła, robiąc to dla mnie. Jestem z góry skazany.STROFA
Zaprzecz.HIPOLIT
Jestem absolutnie z góry skazany.STROFA
Dla mnie. Zaprzecz temu.HIPOLIT
Nie.STROFA
Nie jesteś gwałcicielem. Nie mogę w to uwierzyć.HIPOLIT
Ja też nie.STROFA
Proszę.HIPOLIT
To koniec, kurwa.STROFA
Pomogę ci się ukryćHIPOLIT
Ona mnie naprawdę kochała.STROFA
Nie zrobiłeś tego.HIPOLIT
Niech Bóg ją błogosławi.STROFA
Nie zrobiłeś tego, prawda?HIPOLIT
Nie. (zabiera się do wyjścia)STROFA
Gdzie się wybierasz?HIPOLIT
Idę się oddać w ręce sprawiedliwości.Wychodzi. Strofa siedzi przez chwilę, potem wstaje i wychodzi za nim.
Scena szóstaCela więzienna. Hipolit siedzi sam. Wchodzi Kapłan.
KAPŁANMój synu.
HIPOLIT
Zawsze podejrzewałem, że świat nie pachnie wyłącznie świeżą farbą i kwiatami.KAPŁAN
Może mógłbym ci pomóc.HIPOLIT
Śmierdzi sikami i ludzkim potem. Wyjątkowo nieprzyjemne.KAPŁAN
Synu.HIPOLIT
Nie jesteś moim ojcem. On tu do mnie nie przyjdzie.KAPŁAN
Czy potrzebujesz czegoś?HIPOLIT
Mam pojedynczą celę.KAPŁAN
Mogę ci pomóc.HIPOLIT
Nie potrzebuję pierdółek.KAPŁAN
Duchowo.HIPOLIT
Mnie to już nie dotyczy.KAPŁAN
Odkupienie dotyczy nas wszystkich.HIPOLIT
Nie mam się z czego spowiadać.KAPŁAN
Twoja siostra nam powiedziała.HIPOLIT
Nam?KAPŁAN
Wyjaśniła mi sytuację.HIPOLIT
Nie jest moją siostrą. Przyznać się, tak, wyspowiadać się – nie. Przyznaję się, do gwałtu. Zrobiłem to.
KAPŁANMasz wyrzuty sumienia?
HIPOLITBędziesz zeznawał?
KAPŁANTo zależy.
HIPOLITNie. Żadnych wyrzutów sumienia. Właściwie radość.
KAPŁANZ powodu śmierci matki.
HIPOLITSamobójstwa, nie śmierci. Nie była moją matką.
KAPŁANCzy czujesz radość z powodu samobójstwa macochy?
HIPOLITNie. Była człowiekiem.
KAPŁANTo skąd czerpiesz radość?
HIPOLITZ wnętrza.
KAPŁANTrudno mi w to uwierzyć.
HIPOLITTo jasne. Uważasz, że życie nie ma sensu, jeśli nie ma w nim kogoś, kto by nas dręczył.
KAPŁANJa nie mam nikogo, kto by mnie dręczył.
HIPOLITMasz najgorszego kochanka. Nie tylko myśli, że jest idealny, ale w dodatku jest taki. Jestem zadowolony, bo jestem sam.
KAPŁANSamozadowolenie to sprzeczność sama w sobie.
HIPOLITMogę na sobie polegać. Nigdy siebie nie zawiodłem.
KAPŁANPrawdziwe zadowolenie daje miłość.
HIPOLITA jeśli miłość umrze, to co? Budzik dzwoni, że czas się obudzić i co wtedy?
KAPŁANMiłość nigdy nie umiera. Miłość się przeobraża.
HIPOLITJesteś niebezpieczny.
KAPŁANW szacunek. W rozwagę. Zastanawiałeś się nad swoją rodziną?
HIPOLITA bo co?
KAPŁANTo nie jest zwykła rodzina.
HIPOLITNie. Nie jesteśmy ze sobą spokrewnieni.
KAPŁANMonarchowie to wybrańcy. Ponieważ jesteście bardziej uprzywilejowani, to jesteście też bardziej winni. Bóg...
HIPOLITBoga nie ma. Bóg nie istnieje.
KAPŁANByć może odkryjesz, że istnieje. I co wtedy zrobisz? Nie ma pokuty w następnym życiu, tylko w tym.
HIPOLITCo mi proponujesz? Żebym się na chybcika nawrócił? Tak na wszelki wypadek? Żebym umarł tak, jakby Bóg istniał, wiedząc, że nie istnieje. Nie. Jeśli Bóg istnieje, to chciałbym mu spojrzeć w twarz wiedząc, że tak umarłem, jak żyłem. Świadomie grzesząc.
KAPŁANHipolicie.
HIPOLITJestem pewien, że Bóg byłby dość inteligentny, żeby przyjąć moją spowiedź za pięć dwunasta.
KAPŁANCzy wiesz, jaki jest grzech niewybaczalny?
HIPOLITOczywiście.
KAPŁANGrozi ci, że go popełnisz. Chodzi nie tylko o twoją duszę, ale i o przyszłość twojej rodziny.
HIPOLITAaa.
KAPŁANI kraju.
HIPOLITDlaczego ja zawsze o tym zapominam?
KAPŁANTwoje wyczyny seksualne nikogo nie obchodzą. Ale stabilność moralna narodu tak. Jesteś jej strażnikiem. Odpowiesz przed Bogiem za upadek tego kraju, któremu przewodzisz – ty i twoja rodzina.
HIPOLITNie ja jestem odpowiedzialny.
KAPŁANWięc zaprzecz temu, że dopuściłeś się gwałtu. I wyznaj ten grzech, teraz.
HIPOLITZanim go popełniłem?
KAPŁANPotem będzie za późno.
HIPOLITTak. Natura tego grzechu wyklucza spowiedź. Nie mógłbym go wyznać, nawet gdybym chciał. Nie chcę. Na tym ten grzech polega. Zgadza się?
KAPŁANNie jest za późno.
HIPOLITZgadza się.
KAPŁANBóg jest miłosierny. Wybrał ciebie.
HIPOLITŹle wybrał.
KAPŁANMódl się ze mną. Uratuj siebie. I swój kraj. Nie popełniaj tego grzechu.
HIPOLITCo cię bardziej niepokoi: dezintegracja mojej duszy czy koniec mojej rodziny. Nie grozi mi popełnienie niewybaczalnego grzechu. Ja już go popełniłem.
KAPŁANNie mów tak.
HIPOLITPieprzyć Boga. Pieprzyć monarchię.
KAPŁANPanie, wejrzyj na tego człowieka, którego wybrałeś, odpuść mu jego grzech, którego źródłem jest inteligencja, jaką go obdarzyłeś.
HIPOLITNie mogę grzeszyć przeciwko bogu, w którego nie wierzę.
KAPŁANNie.
HIPOLITNieistniejący bóg nie może przebaczać.
KAPŁAN Nie. Musisz sobie sam przebaczyć.
HIPOLITŻyłem uczciwie i pozwól mi uczciwie umrzeć.
KAPŁANJeśli twoim absolutem jest prawda, to umrzesz. Jeśli twoim absolutem jest życie...
HIPOLITWybrałem swoją ścieżkę. Jestem, kurwa, z góry skazany.
KAPŁANNie.
HIPOLITPozwól mi umrzeć.
KAPŁANNie. Przebacz sobie.
HIPOLIT (zastanawia się głęboko)Nie mogę.
KAPŁANDlaczego nie?
HIPOLITWierzysz w Boga?Kapłan patrzy na niego.
HIPOLITWiem, jaki jestem. I zawsze taki będę. Ale ty. Ty grzeszysz, wiedząc, że się wyspowiadasz. A potem zostanie ci odpuszczone. A potem grzeszysz od początku. Jak śmiesz kpić z tak potężnego boga? Chyba, że tak naprawdę nie wierzysz.
KAPŁANTo twoja spowiedź, nie moja.
HIPOLITTo dlaczego klęczysz? Bóg niewątpliwie jest miłosierny. Na jego miejscu gardziłbym tobą. Starłbym cię z powierzchni ziemi za nieuczciwość.
KAPŁANNie jesteś bogiem.
HIPOLITNie. Księciem. Bogiem na ziemi. Ale nie bogiem. Szczęśliwie dla wszystkich zainteresowanych. Nie pozwoliłbym ci grzeszyć ze świadomością, że się wyspowiadasz i ujdzie ci na sucho.
KAPŁANNiebo byłoby puste.
HIPOLITKrólestwo uczciwych ludzi, uczciwie grzeszących. Śmierć tym, którzy próbują chować dupę.
KAPŁANWedług ciebie czym jest przebaczenie?
HIPOLITByć może tobie to wystarczy, ale ja nie mam najmniejszego zamiaru chować dupy. Zabiłem kobietę i będę przez to ukarany przez hipokrytów, których pociągnę za sobą.
Obyśmy spłonęli w piekle. Być może Bóg jest wszechmocny, ale jednego zrobić nie może.
KAPŁANMasz w sobie pewną czystość.
HIPOLITNie może sprawić, żebym był dobry.
KAPŁANNie.
HIPOLITOstatnia linia obrony człowieka uczciwego. Wolna wola odróżnia nas od zwierząt. (rozpina spodnie) A ja nie mam zamiaru zachowywać się jak pieprzone zwierzę.Kapłan odbywa z Hipokratesem stosunek oralny.
HIPOLITTobie to zostawiam. (Osiąga orgazm. Kładzie rękę na głowie Kapłana.) Idź.Wyspowiadaj się.Nim spłoniesz.
Scena siódmaCiało Fedry leży na stosie pogrzebowym, przykryte całunem. Wchodzi Tezeusz. Podchodzi do stosu. Podnosi całun i patrzy na twarz Fedry. Pozwala całunowi opaść. Klęka przy zwłokach. Drze na sobie ubranie, potem skórę, potem wyszarpuje sobie włosy z coraz większym zapamiętaniem. Ale nie płace. Wstaje i podpala stos – Fedra płonie.
TEZEUSZZabiję go.
Scena ósmaPrzed sądem. Tłum mężczyzn, kobiet i dzieci zgromadził się wokół ogniska. Są tam również Tezeusz i Strofa – oboje w przebraniu.
TEZEUSZZ daleka jesteś?
MĘŻCZYZNA IZ Newcastle.
KOBIETA IPrzyprowadziłam dzieciaki.
DZIECKO IPiknik też jest.
MĘŻCZYZNA IZwiązać go powinni.
KOBIETA II
Łajdaka skończonego.MĘŻCZYZNA I
Oni wszyscy są tacy sami.KOBIETA I
Taki przykład dają.MĘŻCZYZNA I
Za kogo oni nas mają?KOBIETA I
Pasożyty.MĘŻCZYZNA II
Pieprzony gwałciciel, a my im płacimy.MĘŻCZYZNA I
Już nie będziemy.MĘŻCZYZNA II
A co, oni lepsi?KOBIETA I
Własną matkę zgwałcił.KOBIETA II
Sukinsyn.MĘŻCZYZNA II
Ona jedna jeszcze była możliwa.TEZEUSZ
Będzie szedł.MĘŻCZYZNA II
Zaczekam przy tej cholernej bramie.MĘŻCZYZNA I
Nie ty jeden.KOBIETA I
Przyznał się.STROFA
To nic nie znaczy.KOBIETA II
Sukinsyn.TEZEUSZ
Może być na jego korzyść. Przepraszam, wysoki sądzie, codziennie czytam Biblię, już nigdy tego nie zrobię, sprawa zamknięta. Księcia przecież nie zapuszkują, no nie? Choćby nie wiem, co zrobił.
MĘŻCZYZNA IIRacja.
MĘŻCZYZNA INie ma sprawiedliwości.
TEZEUSZCzłonek królewskiej rodziny. Korona przeciwko koronie. Głupi to oni nie są.
MĘŻCZYZNA IJeden w drugiego skończone głąby.
MĘŻCZYZNA IIOna była całkiem możliwa.
MĘŻCZYZNA IOna nie żyje.
TEZEUSZ
Trzeba mieć trochę oleju w głowie, żeby utrzymać koronę przez kilkaset lat.MĘŻCZYZNA II
Racja.TEZEUSZ
Pokazowy proces. Poświęci się reputację pomniejszego księcia, rodzina się go wyrzeknie.MĘŻCZYZNA II
Właśnie, właśnie.TEZEUSZ
Powiedzą, że usunęli ze swego grona zepsutą jednostkę, ale monarchia pozostanie nietknięta.
MĘŻCZYZNA ITo co mamy robić?
MĘŻCZYZNA IIJednakowe prawo dla wszystkich.
KOBIETA IIMusi umrzeć.
MĘŻCZYZNA IIMusi umrzeć.
MĘŻCZYZNA IZe względu na nas.
MĘŻCZYZNA III na nią.
KOBIETA INie zasługuje, żeby żyć. Ja mam dzieci.
MĘŻCZYZNA IWszyscy mamy dzieci.
KOBIETA IMasz dzieci?
TEZEUSZJuż nie.
KOBIETA IIBiedak.
MĘŻCZYZNA IITym lepiej nas rozumie, no nie?
MĘŻCZYZNA ISkurwiel powinien umrzeć.
KOBIETA IO, idzie.
KOBIETA IISukinsyn.Prowadzonego przed tłumem Hipolita zebrani obrzucają wyzwiskami i kamieniami.
KOBIETA IISukinsyn.
MĘŻCZYZNA IZgiń, skurwielu!
KOBIETAŻebyś ty w piekle zgnił, skurwielu!
MĘŻCZYZNA IIKsiążę rozpruwacz, kurwa jego...!
Hipolit wyrywa się prowadzącym go policjantom i rzuca się na tłum. Wpada w ramiona Tezeusza.
MĘŻCZYZNA IZabij go, zabij to królewskie ścierwo.Hipolit patrzy w twarz Tezeusza.
HIPOLITTy.
Tezeusz waha się, potem całuje go w same usta i popycha go do Mężczyzny II.TEZEUSZ
Zabij go.Mężczyzna II przytrzymuje Hipolita. Mężczyzna I zdejmuje krawat w szyi dziecka i zawiązuje go na gardle Hipolita. Dusi Hipolita, ten niemal traci przytomność. Kobiety go kopią. Kobieta II wyciąga nóż.
STROFANie! Nie! Nie rób tego, nie zbijaj go!
MĘŻCZYZNA IIPosłuchaj jej.
MĘŻCZYZNA IKazirodcy broni!
KOBIETA ICo z ciebie za kobieta?
TEZEUSZBronisz gwałciciela.Tezeusz odciąga Strofę od Kobiety II, którą ta atakuje. Gwałci ją. Tłum się przygląda i okrzykami daje wyraz radości. Skończywszy, Tezeusz podrzyna Strofie gardło.
STROFATezeusz.Hipolit.Niewinny.Matka.O, mamo.Strofa umiera.Mężczyzna I ściąga Hipolitowi spodnie. Kobieta II odcina mu genitalia i wrzuca je do ogniska. Dzieci krzyczą z radości. Jedno z dzieci wyciąga je z ogniska i rzuca je innemu dziecku, które wrzeszczy i ucieka. Dużo śmiechu. Ktoś podnosi genitalia i rzuca je psu. Tezeusz bierze nóż. Rozcina Hipolita od krocza po pierś. Wnętrzności Hipolita zostają wyrwane i wrzucone do ognia. Zostaje obrzucony kamieniami, skopany i opluty. Hipolit patrzy na zwłoki Strofy.
HIPOLITStrofa.
TEZEUSZStrofa.Tezeusz przygląda się bliżej kobiecie, którą zgwałcił i zamordował. Rozpoznaje ją z grozą. Kiedy Hipolit całkowicie nieruchomieje, policjanci, którzy się dotychczas przyglądali, wkraczają w tłum, rozdając ciosy na prawo i lewo. Tłum się rozprasza. Zostaje tylko Tezeusz. Dwaj policjanci stoją i patrzą w dół na Hipolita.
POLICJANT IBiedak.
POLICJANT IIŻartujesz? (mocno kopie Hipolita) Ja mam dwie córki.
POLICJANT ITrzeba by go stąd zabrać!
POLICJANT II A nich zgnije. (pluje na Hipolita)Wychodzą. Hipolit leży nieruchomo. Tezeusz siedzi przy Strofie.
TEZEUSZHipolicie.Synu.Nigdy cię nie lubiłem(do Strofy) Przepraszam. Nie wiedziałem, że to ty.Boże, przebacz mi, że nie wiedziałemGdybym wiedział, że to ty, nigdy bym nie...(do Hipolita) Słyszysz? Nie wiedziałem.Tezeusz podrzyna sobie gardło i wykrwawia się na śmierć. Trzy ciała leżą całkowicie nieruchomo. Wreszcie Hipolit otwiera oczy i patrzy na niebo.
HIPOLTSępy. (zdobywa się na uśmiech) Gdyby takich chwil było więcej. (umiera)Zlatuje sęp i zaczyna szarpać jego ciało.