Krzysztof Habich - Ostatnich gryzą psy czyli o drodze do bogactwa

Embed Size (px)

Citation preview

Ostatnich gryz psy czyli o drodze do bogactwaKrzysztof Habich

Krzysztof Habich - urodzi si w 1947 roku w rodzinie kupieckiej. Ju z piersi matki wyssa wiadomo znaczenia sprawiedliwoci spoecznej, w imi ktrej upastwowiono dorobek rodzicw. Suy on pastwu do czasu, a zosta zdewastowany i porzucony. Bya to pierwsza lekcja makroekonomii. Studiw nie skoczy - przestraszy si nakazu pracy na pastwowym" oraz uzalenienia kariery od przynalenoci do partii, ktra swoj si czerpaa z tego, co zabraa innym. Na pastwowej posadzie nie przepracowa nawet dnia. Biznesem zaj si jeszcze na studiach. Jako pierwszy prywaciarz" otrzyma, w socjalizmie, tytu Menagera Roku. Kapitalizm uhonorowa go tytuem Biznesmena Roku i wieloma innymi, najbardziej znaczcymi nagrodami. Tygodnik Wprost" sklasyfikowa go w czowce najbogatszych Polakw. Marzy, aby podobne miejsce w wiecie zaja Polska Uwaa, e jedyn przeszkod jest wiadomo spoeczestwa. Wierzy, e t ksik przyczyni sie do jej zmiany. Do przekonania ludzi, e najkrtsz drog do bogactwa jest wolno. W kraju, ktrego obywatele ciesz si wolnoci, lepiej yje cale spoeczestwo, nigdy natomiast nie bdzie dobrobytu tam, gdzie rzdy uzurpuj sobie prawo do reglamentowania wolnoci. Ograniczaj j jednym obywatelom, aby dooy innym, najczciej w imi sprawiedliwoci spoecznej. Trzymaj obywateli na smyczy, a jeli - mimo to - niektrym z nieb uda si co upolowa, odbieraj wiksz cz upu dla tych, ktrzy na tej smyczy polowa nie chc albo nie mog. Tymczasem wolnoci nie mierzy si dugoci smyczy. Wolno i dobrobyt jest tylko tam, gdzie smyczy nie ma w ogle. Nawet, jeli niektrzy uznaj za niesprawiedliwe to, e jedni obywatele do tego dobrobytu pobiegn szybciej, a inni wolniej. Rwnanie do najsabszego jest zasad szlachetn, ale tylko w harcerstwie. W gospodarce i w yciu tempo narzucaj najsilniejsi, natomiast ostatnich gryz psy."

Od stuleci uczono nas, e powinnimy czci naszych przodkw i by wierni naszym tradycjom, i dobrze, e postpowalimy zgodnie z tymi naukami. Teraz jednak, w obliczu wyzwa przyszoci, musimy robi to, czego nie robilimy nigdy dotd i do czego, obawiam si, moemy okaza si niezdolni, a mianowicie czci naszych potomkw, kocha nasze wnuki bardziej, ni samych siebie. Jim Dator

Cz I Spojrzenie na PolskTo wanie podejmowane przez ludzi prby uczynienia pastwa niebem, zamieniay je zawsze w pieko. Friedrich Hlderlin

He jestemy warci, czyli portret wasny na tle innychJeli serce w twej piersi da bogactwa, czy tak - pracuj, pracuj i pracuj. Hezjod

Ju coraz mniej osb pamita, e w dekadzie sukcesu, czyli za panowania" Edwarda Gierka (lata 1970-1980) socjalistyczna propaganda twierdzia, i Polska jest... dziewitym mocarstwem wiata. Spoeczestwo nabijao si z takiej megalomanii, wystarczyo bowiem wyjecha do ktregokolwiek kraju zachodniego, aby zobaczy jak tam zaopatrzone s sklepy i - co waniejsze - na co ludzie mog sobie pozwoli za wasne zarobki. Porwnanie to niezmiennie wypadao dla nas przygnbiajco. Skd wic bra si ten hurraoptymizm naszych propagandzistw? Z tego, e nie patrzyli oni na gospodark oczyma zwykych ludzi, lecz mierzyli j bzdurnymi wskanikami, np. iloci wyprodukowanej stali czy cementu na gow mieszkaca". A stali i cementu produkowalimy duo. Duo ton, w zym gatunku. Bo ju gatunki szlachetniejsze trzeba byo sprowadza z zagranicy. Wytapialimy wielkim wysikiem duo stali, eby wybudowa duo hut, ktre wyprodukuj jeszcze wicej stali. Przemys pracowa sam dla siebie, ludzkie potrzeby pozostawiajc niezaspokojonymi. Stali, wgla, cementu byo wic duo, ale pralek, mebli, ywnoci brakowao cigle. Tak wygldaa nasza dziewita, mocarstwowa pozycja. Jak jest teraz? Kiedy zaczlimy mierzy zamono spoeczestwa tak, jak robi to inni, czyli wielkoci Produktu Krajowego Brutto na jednego mieszkaca, okazao si, e... krl jest nagi. Jestemy jednym z najbiedniejszych krajw, jeli przymierzymy si do pastw bogatej Europy czy USA. Nasz Produkt Krajowy Brutto na gow" wynosi bowiem ok. 2.200 dolarw amerykaskich rocznie. Takiej wartoci towary i usugi wytwarza jeden statystyczny obywatel w Polsce. To nie jest wielko imponujca, jeli zobaczymy, jak ten wskanik wyglda u innych. Bogaci Szwajcarzy maj 34.000 USD, Japoczycy 29.000 USD, daleka Australia 16.000 USD, Austria 23.000 USD, za najbiedniejszy czonek Unii Europejskiej, czyli Portugalia - 8.500 USD. Nawet w naszym byym obozie", czyli byej RWPG wcale nie jestemy najlepsi, cho tutaj poziom mamy bardziej wyrwnany. Lepsi, bogatsi od nas s Czesi - 2.400 USD, Bugarzy - 2.300. A za nami na wiecie kolejka krciutka - Turcja 1.900 USD, Sowacja 1.700, Indie 293 USD (tabela nr 1). Dystans od tych, ktrym chcielibymy dorwna poziomem zamonoci jest wic olbrzymi. Gdybymy chcieli y tak, jak Austriacy - musielibymy rocznie wytwarza wszystkiego dziesiciokrotnie wicej!

Portugalia za, ktra jest krajem naprawd do biednym, ma PKB a czterokrotnie od nas wyszy. eby wic prbowa te kraje dogania - musimy pracowa nie tak, jak obecnie. Nie tak nawet, jak one, ale - o wiele bardziej wydajnie. W jaki sposb wytwarza si bogactwo kraju? S tylko dwie drogi - wasna praca oraz wymiana z zagranic. Do historii przeszli Fenicjanie - jako nard najbogatszy i ten, ktry wymyli pienidze ktrzy sami niczego nie produkowali, tylko zajmowali si handlem z innymi narodami. Wielu Polakw, ktrzy chcieli zwiedza wiat za komuny - a byo to niemoliwe przy poziomie osiganych zarobkw - uciekao si wanie do handlu. Za zotwki nic w wiecie nie mona byo kupi, wywoono wic krysztay, kawior, lisie futra, elazka. W zalenoci od tego, co i w jakim kraju miao najlepsze przebicie". Mona by powiedzie, e yk do handlu mamy o wiele lepsz, ni inni. A jednak, jako kraj, nie wykorzystujemy tej doskonaej i szybkiej drogi do bogacenia si. Spjrzmy do statystyk, a zobaczymy, e ci, ktrzy s od nas bogatsi, wymieniaj ze wiatem towary na nieporwnanie wiksz skal. Polska eksportuje i importuje rocznie na gow" zaledwie za 858 USD, Niemcy za 8.637 rwnie dolarw, a nie marek, Austria za 8.503, USA za 4.174 USD. Kto jest od nas gorszy? Turcja - 637, Rumunia - 449, Ukraina -106, Indie - 49 (tabela nr 7). Patrzc na grup krajw bogatych i tych, yjcych w ndzy, wida wyranie do czego prowadzi ochrona" rodzimego przemysu, rodzimego rolnictwa i rodzimego niezgulstwa przed konkurencj zagraniczn. Do zmniejszenia wymiany z innymi krajami, a w rezultacie - do rezygnacji ze sprawdzonego sposobu dochodzenia do zamonoci. Im kto si bardziej chroni, tym bardziej jest biedny. Biedny, bo gupi i robi nie to, co powinien i co umie najlepiej. Skoro jednak chronimy rolnikw (ca na ywno s ju horrendalnie wysokie, a kontyngenty bezcowe minimalne) i przemys samochodowy (dziki czemu u nas samochd niemiecki kosztuje dwa razy wicej, ni w Niemczech, wic polonezy i maluchy" mog bezkarnie zatruwa nam rodowisko) i kilka innych bran, to kto musi za to ciej pracowa. Kto? Ano, problem w tym, e nikt nie ma ochoty. Niby wzilimy si za budow kapitalizmu, ale udzimy si, e zrobimy to wasnym, nie odkrytym przez nikogo sposobem, czyli - bez kapitau (wasnego nie mamy, a zagraniczny nie bardzo lubimy) i co jeszcze gorsze - bez pracy. Prosz si na mnie nie oburza. Z pewnoci jest w naszym kraju wielu ludzi, ktrzy bardzo ciko pracuj. I, by moe, dziki temu staj si oni ludmi coraz bardziej zamonymi. Ja jednak nie pisz o nich, ale o spoeczestwie, jako caoci. Opieram si nie na wasnych spostrzeeniach, ale na roczniku statystycznym z 1994 roku. I w tej oto publikacji widzimy, jak w ostatnich latach wyglda nasz przecitny (nie - nominalny) tydzie pracy, rednio w tygodniu w przemyle przetwrczym pracowalimy: w 1980 roku - 37 godzin w 1985 roku - 35,6 godziny w 1990 roku - 32,8 godziny w 1992 roku - 31,4 godziny. Prosz si nie udzi, e statystyk psuje nam wielka rzesza bezrobotnych. Rocznik nie bierze ich w ogle pod uwag. Zajmuje si tylko czasem pracy ludzi zatrudnionych.

Pracujemy krcej, bo moe chorujemy wicej. Przy dobrej organizacji pracy system sam wymusi, e bdzie si pracowao 8 godzin, czy ile potrzeba, intensywnie. Tak wic z kadym rokiem pracujemy coraz krcej. A przecie nie spad nam z nieba nagle jaki olbrzymi kapita, dziki ktremu wszystkie przedsibiorstwa mogy wyrzuci stare maszyny i zastpi je nowymi, bardziej wydajnymi. Owszem, przedsibiorcy inwestuj, ale nie dzieje si to w podanym szybkim tempie, bo nasz kapitalizm ma dopiero pi lat i o kapitalistw" jest w nim na razie atwiej ni o kapita, za kredyty s cigle bardzo drogie. Nasz przemys nie unowoczenia si wic tak byskawicznie, e usprawiedliwia to coraz wiksz niech do pracy. Nikt te chyba nie wtpi, e inne kraje rozwinite - Niemcy, Francja, USA maj produkcj nowoczeniejsz i wydajniejsz ni my. A jednak wszdzie tam ludzie pracuj duej! Najbogatsi Szwajcarzy (34 tys. PKB) pracuj w tygodniu dziesi godzin od nas duej. Anglicy - jeszcze wicej prawie o 13 godzin. Kto jest od nas bardziej leniwy"? Z krajw, ktrym poziomu ycia zazdrocimy - ADEN (tabela nr 3). Zupen niespodziank jest za tygodniowy czas pracy w USA. W tym samym czasie, gdy mymy z naszego tygodnia pracy urywali godziny, oni, o tyle od nas bogatsi, wyduali przepracowany czas. W 1980 roku pracowali niewiele od nas duej, bo 39,7 godziny, w 1985 - ju 40,5 godziny, w 1990 -40,8, a w 1992 - 41,4 godziny. A przecie trudno zaprzeczy prawidowoci, e bogaci mog si poci mniej. Sta ich bowiem na kupno coraz lepszych urzdze, ktre coraz wicej czynnoci wykonuj za czowieka. Mog wic swj czas pracy skraca. Mog, ale nie chc, bo inni take nie chc. wiat pdzi do przodu coraz szybciej, a ostatnich gryz psy. Nas, pod wzgldem liczby przepracowanych godzin w tygodniu, mog goni ju tylko kraje Trzeciego wiata. Te rozwinite zostawiy nas bowiem daleko w tyle. Jak si nie ma kapitau, to trzeba pracowa o wiele ciej od tych, ktrzy go maj. Jak si nie ma kapitau, ani ochoty do pracy, to nie osignie si takiego poziomu zamonoci, jakim ciesz si inni. Zwaszcza, e tych pracujcych - mao, ale jednak -te jest u nas mniej ni w innych krajach. Nam kapitalizm kojarzy si z duym bezrobociem, ale nie jest to wniosek, ktry potwierdzaj inne przykady. Nasze bezrobocie jest wielkie, bez zajcia znajduje si a 15,5% ludzi zdolnych do pracy. W niewtpliwie bardziej kapitalistycznych Stanach Zjednoczonych wskanik ten wynosi 6,8%, w Niemczech - 8,2% (a statystyk t psuje wielu bezrobotnych z byej NRD). Nas bije" Chorwacja, Hiszpania (21,5%) oraz Finlandia (17,9%) - (tabela nr 2). Jeli wic zestawimy ze sob te wszystkie wskaniki, to uo si one w cakiem niewesoy obraz. Mamy jeden z najniszych odsetek osb czynnych zawodowo - 45,2% (za nami s tylko Wochy -42,5% i Wgry - 41%), podczas gdy w Szwajcarii wynosi on 51,5%, w USA - 50% (tabela nr 6). Co znaczy, e taki procent dorosej ludnoci pracuje, reszta - to emeryci, rencici i bezrobotni. Nie do wic, e jest to grupa mniej ni w innych krajach liczna, to take jej czas pracy jest krtszy. Za trzeci czynnik, decydujcy o zamonoci, czyli wydajno, take wiele pozostawia do yczenia i sytuuje nas w ogonie pastw rozwinitych. Cz spoeczestwa aktywna zawodowo

Rok 1980

Polska 51,2%

USA 46,8%

1985 1992

1 48,9% ' 45,2%

49,0% 50,4%

Liczby i tabele, w ktre warto si wgbi, pokazuj wic, zarwno to, jak bardzo jestemy od innych biedniejsi, aie przede wszystkim - jak mamy szans, aby t dzielc nas odlego pokona. Konkluzja jest, niestety, bardzo smutna. Jeli bdziemy tak pracowa, jak obecnie i tak ogranicza wymian midzynarodow, to dzielcy nas od wiata dystans bdzie si z kadym rokiem powiksza. Nie ma wic mowy o tym, e dogonimy Szwajcari, czy choby Portugali za 10 czy 20 lat. Wzrost naszego Produktu Krajowego Brutto o 6%, z czego rzd jest niezwykle dumny, to w liczbach przyrost o okoo 130$ na jednego mieszkaca naszego kraju. W Szwajcarii zaledwie 1% wzrostu, daby przyrost 340$ na jednego mieszkaca. Po latach moe si wic okaza, e jestemy od nich jeszcze dalej, ni obecnie. Warto zda sobie z tego spraw ju teraz. Choby po to, eby przekona si, i pozostajemy ubodzy na wasne yczenie, a nie - z powodu niepomylnych, zewntrznych okolicznoci. Nasz dobrobyt zaley od nas, ale nigdzie nie jest powiedziane, e musimy go osign bez wyrzecze. Albo przyjemne nierbstwo i bogi spokj posocjalistycznych mastodontw, chronionych murami celnymi - albo te .cika praca, za ktr z czasem bdzie mona kupi coraz wicej i wicej. Wspaniale jest mie duo wolnego czasu, ale kiepsko spdza go pod goym niebem, z braku wasnego dachu nad gow. Zwaszcza gdy hula wiatr i pada deszcz. Jeeli przyjlimy sobie jako nard za cel - wzorem niektrych sekt - ubstwo, to obralimy dobr drog i na pewno cel osigniemy.

Kto pi, komu ronie?Nie mona lata jak orze, majc skrzyda wrbla. William Hudson

Nie moe by bogatym krajem taki, ktry ma ndzne rolnictwo. Ndzne rolnictwo nie stanie si jednak bogatszym, jeli rzd bdzie je chroni" tak, jak do tej pory. I tu take lektura tabel, pokazujcych, jak nasze rolnictwo sytuuje si na tle innych krajw, jest szalenie pouczajca. Wychymy nieco za wasne opotki, eby zobaczy, jak z problemami wyywienia radzi sobie wiat. Zwykle, jeli przytacza si jakie statystyki, to najchtniej porwnuje si wydajnoci z jednego hektara. Tymczasem jest to wskanik, ktry - bez porwnania go z innymi - mwi bardzo niewiele. Czasem moe nam nawet zwodniczo poprawia samopoczucie, jeli - cho ze zdumieniem -zobaczymy, e w Polsce zbiera si z jednego hektara wicej pszenicy, ni w USA (tabela nr 8)! No to wietnie - mona by powiedzie. Jestemy lepsi! Tak trzyma! Tymczasem jestemy skansenem, co - w oparciu o ten sam rocznik statystyczny - jake atwo udowodni. eby bowiem mwi o nowoczesnoci rolnictwa, trzeba patrze nie tylko na same zbiory, ale przede wszystkim na to, jaka cz spoeczestwa jest w stanie wykarmi reszt, a potem - ile zuywa do tego nawozw. Bardzo atwo zauway prost zaleno: im kraj bogatszy, tym mniejsza cz jego mieszkacw jest w stanie wyywi reszt. W Polsce w rolnictwie pracuje 9,9% aktywnych zawodowo ludzi (w 1980 r. byo ich 14,8%), w USA zaledwie -1,1%, niewiele wicej w Szwajcarii -1,9% (ale tu trzeba wzi pod uwag olbrzymi eksport serw), tyle samo w Szwecji, ktra raczej nie moe powiedzie, e klimat jej sprzyja. Im biedniej, tym wicej osb uprawiajcych rol. W Turcji 19,9%, w Indiach a 25% (tabela nr 9). Ten wanie wskanik, a nie - wydajno z hektara - jest miar wydajnoci rolnictwa. Warto, przy okazji, zwrci uwag na jeszcze jedn rzecz. Nasi chopi lamentuj, e produkcja ywnoci jest nieopacalna. daj, ze skutkiem, wysokich ce, ju nie ograniczajcych, ale wrcz uniemoliwiajcych import. Tak, aby pracujc niewydajnie, byli w stanie wyy nie gorzej, ni ludzie w miecie. I to pracujc na dwch, trzech hektarach, gdy nasze rolnictwo jest niesamowicie rozdrobnione. Nikt nie ma wtpliwoci, e lepiej, ni nasi chopi, yj amerykascy farmerzy. Ale tam najmniejsze gospodarstwa maj 70-80 ha i taki obszar uwaany jest za granic opacalnoci. Z mniejszego pola - uwaa amerykaski farmer - wyy si nie da, nie maj one wic racji bytu. Kraje bogate maj rolnictwo wydajne, dziki mechanizacji i nowoczesnoci. Te z nich, ktre maj nadwyk ziemi uprawnej staraj si dba nie tyle o plony z 1 ha, ale utrzymujc wysok globaln produkcj, dbaj o zdrowie wasnego narodu - i minimalizuj zuycie nawozw. I tu tkwi tajemnica, dlaczego zbiory pszenicy w Polsce s wiksze, ni w USA. My zuywamy na hektar 62 kg nawozw, oni 43 (tabela nr 10). Rnica w zuyciu nawozw i tak jest wiksza, ni w wysokoci plonw. Natomiast korzyci z propagowania rolnictwa ekologicznego - nie do przeliczenia.

Zdrowi s bowiem nie tylko ludzie, ale i zwierzta. Polska krowa daje tyle mleka, e chop na Zachodzie nie trzymaby takiego darmozjada w oborze. Nasza krasula, jak si postara, da rocznie 3.167 kilogramw mleka, niemiecka 5.100, amerykaska - 7 tys. kg (tabela nr 11). W USA farmer nie ma kopotu z kupnem wysokomlecznej, modej krowy. U nas, na rolniczej wystawie zwierzt, cena jawki holenderki" sigaa 60 min starych zotych, a rolnicy licytowali tak wysoko, bo trudno jest kupi krow dobrego gatunku. Ktry kraj lepiej dba o wasnego rolnika? Patrzc z zazdroci na zuywajce mniej chemii rolnictwo amerykaskie, moglibymy przynajmniej sprbowa pj nieco w jego lady, bo zdrowia narodu nie da si przeliczy na pienidze. My te moglibymy zmniejszy zuycie nawozw. Tak wysokie plony wcale nie s potrzebne, a duo ziemi ley odogiem, nie ma wic mowy o tym, e ziemia polska nas nie wyywi. Wyywi z powodzeniem. Nasze rolnictwo nie jest tak nowoczesne, jak amerykaskie, ale my supermaszyny moemy na razie zastpi ludzkimi rkami, ktrych na wsi polskiej jest za duo, a miasto te ich nie potrzebuje. Skutek byby taki, e podczas gdy teraz kupujemy ywno bardzo drog i skaon, to potem moglibymy je rwnie drogo, ale przynajmniej zdrowo. Ekologiczn ywno atwiej te dobrze sprzeda tym, ktrzy na jej produkcj pozwoli sobie nie mog, poniewa zwyczajnie jest im za ciasno - tak, jak bogatym Japoczykom. Polski chop bogaciby si sprzedajc drogo ywno zdrow. Wszyscy byliby zadowoleni. Dlaczego wic tak si nie dzieje? Po lekturze tabel mamy dokadny obraz, jak nieefektywne jest nasze rolnictwo. Skutki tego s aosne nie tylko dla mieszkacw wsi, ale dla caego spoeczestwa Nieefektywno rolnictwa to bowiem co o wiele gorszego, ni nieefektywno np. przemysu stoczniowego. Statki bowiem kupuj tylko nieliczni, ale je musi kady. Poniewa tak wielka cz spoeczestwa wytwarza tak ma cz Produktu Krajowego Brutto, wic i ceny ywnoci s wysokie i rolnicy yj o wiele gorzej, ni w innych krajach. Mimo jednak wielkiej nieefektywnoci naszego rolnictwa, nie tylko ono jest odpowiedzialne za nasz bied. Przemys, cho jego udzia w PKB jest duo wikszy, take osiga wydajno o wiele nisz, ni podobne brane w innych krajach. atwo zorientowa si, w jakich dziedzinach nasza wydajno najbardziej odstaje od poziomu wiatowego. To te, gdzie ca s najwysze: ywno, samochody, wyroby przemysu lekkiego, sprzt elektroniczny. Spjrzmy na tabel, pokazujc, jaka jest wydajno pracownikw w przemyle samochodowym w najbardziej znanych fabrykach: Koncern i kraj, w ktrym auto jest montowane Toyota, Japonia Opel, Niemcy Ford, USA Renault, Francja Vw, Niemcy FSO, Polska Liczba samochodw, przypadajca na 1 zatrudnionego 133,6 59,3 58,8 48,0 23,6 4,0

Oczywicie, trzeba doda, e ta statystyka jest nie do koca prawdziwa Na Zachodzie bowiem auta w fabrykach, do ktrych odnosz si te dane, tylko si montuje. W FSO natomiast take produkuje si wiele czci. Nawet jednak przy tej poprawce, przewaga innych nad nami jest miadca. Moe teraz zmniejsz j nieco Koreaczycy. W innych branach take nie bijemy wiata na gow. Trudno jest nawet powiedzie, e depczemy mu po pitach. Porwnajmy tabele (tabele nr 12 i 13), ktre pokazuj ile i jakich towarw moe kupi za redni pensj Polak - z si nabywcz" innych narodw. I zestawmy te informacje z inn tabel, pokazujc wielko spoycia w kilku wybranych krajach. Co si okazuje? Z pierwszej tabeli wynika, e misa, cukru, mki i wszystkich innych towarw moemy kupi o wiele mniej, ni inne rozwinite kraje. Porwnujc jednak spoycie tych samych towarw ywnociowych widzimy, e nasze nie odbiega w zasadzie od spoycia innych. Czy jest to jednak powd do radoci? Czowiek, bez wzgldu na to, jak jest zamony, je zwykle dziennie jedno niadanie, jeden obiad i jedn kolacj. Oczywicie ten bogaty dogadza sobie bardziej: umila posiki ostrygami, kawiorem, szampanem. Ale cukru, pieczywa je tyle samo, co biedny, albo nawet mniej, jeli chce y duej. Miso bogaty je w lepszych gatunkach i wikszym wyborze, ale iloci s raczej zblione, bo odki rzeczywicie wszyscy mamy jednakowe. I bogaci, i biedni jedz tyle, eby si naje, rwnie statystycznemu Polakowi odek do eber z godu nie przysycha, cho nie naley zapomina, e cz ludzi yje w ndzy. Bogatego od biednego nie rni wic zasadniczo ilo spoywanego pokarmu. Dlatego te statystyki pokazuj, e myjemy podobne iloci misa, cukru, troch wicej od innych zboa, rwnie duo warzyw. Bogatego od biednego rni to, jak cz swego dochodu obaj przeznaczaj na ywno -im biedniejszy, tym wicej. I dopiero w tym momencie zaczyna si dramat. Tego bowiem, co zarabiamy, starcza wprawdzie na ywno, ale ju na niewiele wicej. Stosunkowo duo kupujemy lodwek, ubra czy sprztu elektronicznego, ale nie ma ju mowy o tym, eby zarobi na wasny dach nad gow. Rwnie na Zachodzie jest to towar drogi. Kredyt na wasny domek spaca si wic i przez 20 lat. Tam jednak na tak poyczk sta ludzi rednio, i nieco poniej redniej, sytuowanych, u nas - tylko najbogatszych. I problem bdzie nabrzmiewa, gdy stare domy rozsypuj si szybciej, ni przybywa nowych. A y bez wasnego dachu nad gow si nie da. Moe wiadomo tego wanie faktu jest przyczyn, i za to" spoycie alkoholu mamy kilkakrotnie wysze, ni wielokro bogatsi od nas.

Mao mamy i roztrwaniamyJeli kto nie chce robi, niech te nie je. Biblia Nowy Testament II List do Tesaloniczan

Nasz Produkt Krajowy Brutto na gow jest aonie niski. Gdybymy nim rozporzdzali sami, kad zotwk przed wydaniem ogldalibymy kilkakrotnie. Ale ponad poow naszego wsplnego dorobku zabiera nam budet w formie rnego rodzaju podatkw i urzdnicy roztrwaniaj nasze wsplne dobro. W naszych tabelach widzimy, e inni maj od nas o wiele wicej. Budet zabiera im jednak mniej. Nam - ponad poow, w krajach rozwinitych za okoo 35%. I tam parlamenty surowo patrz na rce urzdnikom. U nas za posowie narzekaj w Sejmie, e ponad 30% wydatkw pastwa odbywa si poza kontrol parlamentarzystw! Urzdnicy wic bezkarnie nie swoje pienidze wydaj na sobie bliskie cele. Jako spoeczestwo mamy wic jeszcze mniej, ni wypracowalimy. Powody do narzeka maj wic i biedni, i bogaci. W kadym spoeczestwie s ludzie starzy, chorzy, dzieci, czy mniej zaradni, ktrym pastwo powinno pomaga. U nas potrzebujcych jest wielu, ale pomoc - znikoma. Mao wypracowujemy, wic cho nam zabieraj ponad poow (a Bg jeden wie, ile po drodze marnuj), to i tak w rezultacie potrzebujcych nie ma czym obdziela. Niezadowoleni s te zdrowi, silni i bogaci, bo pastwo podatkami skrpowao im rce, pozbawio wolnoci gospodarczej. Gdyby nie te wizy, w pogoni za wasnym zyskiem, tworzyliby nowe przedsibiorstwa i nowe miejsca pracy. Przybywaoby tych, ktrzy pracuj i pomnaaj nasze wsplne bogactwo, za ubywaoby tych, ktrym trzeba pomaga. Ju dawno, dawno temu ludzie wymylili przysowie bez pracy nie ma koaczy". To jest bardzo mdre przysowie. Ludzie w ankietach nierzadko wypowiadaj si przeciwko nowemu ustrojowi, bo pozbawi ich pracy, obniy poziom ycia. Jednak to nie ustrj jest zy. Przez ponad p wieku usiowano udowodni, e socjalizm jest lepszy, a w kocu sam si rozsypa. Nie mona mie pretensji do bezrobotnych, do koczcej szkoy modziey, do ludzi z niewielk inicjatyw - e sami sobie nie stworz miejsc pracy. W kadym spoeczestwie s tacy, ktrzy chc by przedsibiorcami i tacy, ktrzy wol spokojnie, solidnie, ale bez ryzyka pracowa u kogo. Nie ma nigdzie kraju, w ktrym s sami kapitalici. Byt ludzi mniej zaradnych zaley od tych zaradniejszych. Nie polega to jednak na tym, aby jednym zabra pienidze i odda je drugim. O wiele wiksz wyobrani i wraliwo spoeczn wykazuje taki rzd, ktry nie tamsi wolnoci gospodarczej. Tylko wtedy bowiem gospodarka rozwija si w sposb nieskrpowany. Jeli bogaty, w pogoni za wasnym zyskiem, otworzy przedsibiorstwo, to musi w nim zatrudni innych ludzi. Jeli za odbierze mu si pienidze i adnego przedsibiorstwa nie otworzy, to zabrane szybko zostanie przejedzone, bezrobotnych nie ubdzie, a sfrustrowanych przybdzie.

Nie ma innej drogi do bogactwa, jak praca. Pastwo pracy takiej, eby bya wydajna i dobrze patna, zapewni nie jest w stanie. Mog to zrobi tylko ludzie przedsibiorczy. Nie naley im wic przeszkadza, aby tworzyli warunki do tego, bymy wsplnie szybciej wypracowywali nasz wsplny dobrobyt. Lepiej szybko si bogaci, ni pilnowa, aby coraz wiksza bieda bya dzielona jak najbardziej sprawiedliwie.

Pienidze wasne i cudzeNajtaniej za cudze. Anonim

Trafio nam si; zostalimy zaproszeni do wytwornej restauracji. Jak bdzie wyglda taki posiek? Kady lubi co innego, a jednak nasze postpowanie bdzie podobne. Po pierwsze - nie bdziemy paci, a wic rubryka cena" moe nas w ogle nie interesowa. Taka gratka zdarza si rzadko, wic trzeba naleycie j wykorzysta. Zaczniemy od tego, e uwanie przestudiujemy propozycje z przystawkami. Moe skusimy si na kawior, a moe na kraby czy inn egzotyczn a drog przeksk, ktrej nigdy bymy sobie nie zafundowali za wasne, ciko zarobione pienidze. Ju nie z chci nadwerania finansw (cho na biednego nie trafio) naszego fundatora, ale eby pokaza mu, e ma take ze wiatowcami do czynienia - nie odmwimy wypicia aperitifu, a potem, poobiedni kaw wzmocnimy aromatycznym koniakiem. Przecie udajc si na proszony posiek, wasny samochd zostawiamy w domu. Jestemy na luzie, w czasie pobytu w wytwornym lokalu kopoczemy si tylko tym, aby dostarczy sobie jak najwicej przyjemnoci. Przecie o to chodzio rwnie osobie, ktra owo zaproszenie pod naszym adresem skierowaa. Wydawa nie swoje pienidze jest bardzo przyjemnie. Jeli wic czego podczas tego sympatycznego wieczoru aujemy, to chyba tylko tego, e - zamiast przeje luksusowo tak spor sum -wolelibymy j otrzyma w gotwce. A wtedy z pewnoci wydalibymy te pienidze zupenie inaczej. Zamiast na kraby czy ostrygi, na przykad zapacilibymy rachunek za prd czy telefon. Bo reguy rzdzce wydawaniem swoich pienidzy s zupenie inne od tych, ktrymi kierujemy si, wydajc cudze. Jeszcze inaczej wyglda sprawa, gdy pienidze wasne wydajemy na kogo. Na przykad kupujemy znajomemu w prezencie ekspres do kawy. Chcemy, oczywicie, zrobi obdarowanemu przyjemno. Ale ju nie bez znaczenia jest fakt, ile nas ta jego przyjemno bdzie kosztowa. Ekspedientka pokazuje nam dwa, na pierwszy rzut oka identyczne, ekspresy. Rni si jednak cen. Do tego taszego uytkownik, przed kadym zaparzeniem kawy, bdzie musia woy jednorazowy, papierowy filtr. Aby wic w peni mg cieszy si z prezentu, bdzie musia nieustannie ponosi, niewielkie wprawdzie, ale jednak, wydatki na zakup filtrw. Ale to ju bd jego pienidze, decydujemy si wic na zakup taszego ekspresu. Wyglda przecie tak samo piknie, jak ten droszy. Droszy natomiast - gdyby zasza taka potrzeba - kupimy sobie. Nie dlatego, e dla siebie jestemy bardziej rozrzutni, ale - wrcz odwrotnie. Ten typ ma bowiem urzdzenie, dziki ktremu nie trzeba za kadym razem wkada jednorazowego filtra. Jeli si wic wemie pod uwag nie tylko cen samego ekspresu, ale take pniejsze koszty eksploatacji, to naprawd ten droszy opaci si bardziej. Wniosek nasuwa si sam: najbardziej racjonalnie gospodarujemy pienidzmi wtedy, gdy wasne rodki wydajemy na wasne potrzeby. Natomiast wtedy, gdy wydajemy pienidze cudze na potrzeby wasne, jak i wtedy, gdy z wasnego portfela opacamy potrzeby cudze - ta racjonalno jest

zakcona innymi wzgldami. Zarwno my sami, w sytuacji gdy inni obdarowuj nas, jak i nasi blini, obdarowani przez nas - serdecznie za prezenty dzikuj, ale w gbi serca woleliby dosta gotwk, ktr one kosztoway. Wtedy bowiem poytek z niej byby najwikszy. Na pocieszenie pozostao przysowie darowanemu koniowi w zby si nie patrzy". W omawianych sytuacjach obdarowany i fundator nie byli sobie obcy. Kupilimy przyjacielowi ekspres, a nie klatk na kanarka, gdy wiedzielimy, e kaw uwielbia, a wizienia ptaszkw nie znosi. Szalejc" na wytwornym obiedzie skusilimy si wprawdzie na kawior, ale wzilimy go tyle, eby zje ze smakiem, a nie eby si zmarnowa. Obie strony staraj si wic zachowywa racjonalnie, a mimo to co zgrzyta w tak skonstruowanych systemach wydawania pienidzy. A co si dzieje, gdy kto wydaje nie swoje pienidze na nie swoje potrzeby? Tak miao by w ustroju, ktrego szczliwie nie udao si nam zbudowa, czyli w komunizmie. Teoria gosia kademu wedug potrzeb", a wic co takiego, jak zarobki za prac musiayby zosta skasowane. Maj przecie to do siebie - e, w przeciwiestwie do odkw - nie s jednakowe. Wyobramy sobie (co, niestety, nie jest atwe), e mimo to ludzie w komunizmie staraliby si pracowa tak dobrze, jak wtedy, gdy dostawali za to pienidze. Byliby bowiem wiadomi, e te umowne pienidze" nie id wprawdzie do ich kieszeni, ale do jednego, wsplnego, gigantycznego portfela. I potem jaki centralny planista wydawaby je kademu wedug potrzeb". Oczywicie, to nie mgby by jeden czowiek, ale wielka armia urzdnikw i zaopatrzeniowcw. Ci pierwsi decydowaliby o tym, jakie s potrzeby spoeczestwa (jednostki w tym ustroju oglnej szczliwoci nie mog by brane pod uwag). A moe raczej zadecydowaby o tym centralny planista, bo przecie globalny popyt musiaby si rwna globalnej produkcji. Ledwie przedsmak tego mielimy w socjalizmie, gdy nie byo wane, ile wyprodukowano pralek, czy butw, liczya si natomiast wielko masy towarowej". Potem taki centralny rozdzielnik trzeba zamieni na rozdzielniki wojewdzkie, gminne, dzielnicowe, uliczne i blokowe. Nie ma mowy o adnym bezrobociu, znw praca ganiaaby za ludmi. Chocia najatwiej byoby pewnie o zaopatrzeniowcw. Dostaby taki furgonetk, list towarw, hurtowni i adresw odbiorcw. W pitki np. ca ulic Lenina zaopatrzyby na obiad w parwki, a ssiednia, Dzieryskiego - dostaaby po kawaku woowiny z koci. Raz na dwa lata mieszkacy obu ulic dostaliby kartki na jednakowe gumiaki. W gorszym ustroju, np. kapitalizmie, taka Kowalska sama musi gwkowa, co kupi na obiad, w jakim sklepie zapaci najmniej i jeszcze sama musi to zataszczy do domu. A w komunizmie bd si o to martwi inni: planici, zaopatrzeniowcy, konwojenci. I caa armia kontrolerw, ktra sprawdzi, czy np. tym zaopatrzeniowcom nie przyszo do gowy, by z porcji zaplanowanych na 10-dekowe nie odkroi po dwa deko na lewo. Oraz superkontrolerw, co przypilnuj aby nieuczciwi zaopatrzeniowcy nie przekupili kontrolerw. Jak ju cay ten system dostarczania kademu wedug potrzeb" zostanie dopracowany, to wyoni si problem. Okae si, e chocia wszyscy planuj, jak mrwki, to niczyje potrzeby nie zostay zaspokojone. Nie tylko dlatego, e ci, ktrym przypady spodnie zielone, woleliby granatowe, a inni zmuszaj si do parwek, cho woleliby zwyczajn. Przede wszystkim dlatego, e kiedy anonimowi ludzie wydaj nie swoje pienidze, eby zrobi dobrze innym anonimowym ludziom, to nie ma prawa

si to uda. Potrzeby obdarowanych s zwykle inne ni komu si wydaje, a system ich zaspokajania kosztuje tak duo, e w rezultacie dzieli mona coraz mniej. Takie spoeczestwo skada si bowiem nie tylko z producentw i konsumentw, ale - przede wszystkim - z armii ludzi, tak naprawd bezproduktywnych, ktrzy gwkuj jak wyda nie swoje pienidze na nie swoje potrzeby. Nie interesuje wic ich ani rubryka cena", ani za co si j paci. A mimo to, co nas nieodparcie w komunizmie pociga.

Nie ma sprawiedliwociSprawiedliwo wasz sdzi bd. (napis na cianie sali sdowej trybunaw staropolskich)

Skoro najmniej racjonalnie wydaje si cudze pienidze na nie swoje potrzeby, to dlaczego domagamy si tego z coraz wikszym upodobaniem? Dlaczego, zamiast usilnie stara si samemu wydawa swoje ciko zarobione pienidze na wasne potrzeby, naciskamy na to, aby gospodarowali nimi anonimowi ludzie? Goszc odwrt od komunizmu, coraz bardziej si do niego zbliamy. Od kilku lat, chocia gosimy, e budujemy gospodark rynkow, pozwalamy na to, aby coraz wiksz cz wypracowanych przez nas pienidzy wydawa rzd. Produkt Krajowy Brutto ronie bowiem wolniej, ni budet centralny. W roku 199S ponad poow Produktu Krajowego Brutto, a wic pienidzy, ktre wypracowalimy - wyda rzd, a nie my sami. O przeznaczeniu co drugiej zotwki decyduje urzdnik, a nie ten kto j zarobi. Chocia wic jestemy spoeczestwem biednym, zwikszamy nasz mizeri jeszcze bardziej przez to, e anonimowi ludzie beztrosko wydaj nasze pienidze. Nie interesuje ich ani cena, bo nie s to ich pienidze, ani to, za co j pac, bo nie dla nich jest to przeznaczone. Wyobramy sobie sytuacj, e Kowalski chce sprzeda swojego malucha", a jego ssiad - Malinowski gwatownie potrzebuje starego, niedrogiego samochodu. Malinowskiemu autko Kowalskiego pasuje jak ula, za Kowalskiego cakowicie satysfakcjonuje cena, jak oferuje mu ssiad. Co pomylimy o obu tych facetach, jeli zamiast dobi transakcji bez porednika (znaj si od lat i w gr nie wchodzi obawa, e maluch moe by kradziony) - obaj pobiegn do auto-komisu i dadz zarobi jego wacicielowi, tracc na tym solidarnie? Ot pomylimy o nich, e brakuje im pitej klepki. Z usug porednika, ktry te przecie musi zarobi, korzysta si bowiem tylko wtedy, jeli jest to konieczne, jeli bez niego do transakcji doj nie moe, bo kupiec i sprzedawca nie maj ze sob kontaktu. miejc si jednak z gupoty Kowalskiego i Malinowskiego, sami rczo podamy w ich lady. A w kadym razie czyni tak nasi, demokratycznie wybrani przedstawiciele w Sejmie. Najlepszym tego przykadem byo odrzucenie veta prezydenta (wtedy jeszcze Wasy), dotyczcego stawek podatkowych od dochodw osobistych w 1995 r. Przypomnijmy: prezydent da ich obnienia z 21,33 i 45% do 20, 30 i 40%. Rzd przecie uprzednio zapewnia, e podnosi podatki tylko na jeden rok, ale obietnicy tej nie dotrzyma. Ponad 90% naszego spoeczestwa paci podatki w wysokoci 21%. Gdyby Sejm utrzyma w mocy veto prezydenta, ludzie ci oddaliby fiskusowi o jeden procent mniej. Dla najuboszych nawet te kilkaset tysicy z rocznie stanowi sum spor i mogoby cho odrobin poprawi ich sytuacj. Ale przedstawiciele partii lewicowych, a wic mienicych si by rzecznikami interesw wanie najuboszych - lekk rk im te pienidze z kieszeni wyjli. Tumaczc, e... przez obnienie podatkw najubosi wprawdzie zyskaliby po te kilkaset tysicy zotych, ale w rezultacie straciliby duo wicej. Mniej bowiem pienidzy wpynoby do budetu i nisze byyby rnego rodzaju zasiki itp. Gdyby progu 21% podatkw nie przekraczaa np. poowa spoeczestwa, za druga jego cz, ta bogatsza, przekraczaaby wysze progi opodatkowania, to takie rozumowanie mona by uzna za suszne. Rzd chce odebra bogatym, eby dooy biednym. Tak jednak, niestety, nie jest. Najwyszy puap podatkowy, czyli 45%, przekracza ledwie 1,5% podatnikw. Tak naprawd wic budet ywi si

wcale nie pienidzmi bogatych, ale - ubogich. I tym ubogim politycy mwi tak: oddajcie do budetu a 21% swoich dochodw, bo obcy ludzie wydadz je na wasze potrzeby o wiele lepiej ni bycie to uczynili sami. A jednoczenie swoimi wasnymi pienidzmi panowie posowie wol jednak rozporzdza sami - diety poselskie wic opodatkowane nie s. Dlaczego si na to godzimy? Gono, w Sejmie, powiedziaa to przedstawicielka Unii Pracy: bo na obnieniu progw podatkowych zyskaliby wprawdzie biedni, ale jeszcze bardziej bogaci. I tu ley pies pogrzebany. Wielu z nas woli straci, byleby tylko bogatsi stracili jeszcze wicej - nili zyska, skoro przy okazji ci wstrtni bogacze obowi si jeszcze bardziej. Polskiego kota w piekle ju aden diabe nie musi pilnowa. Rodacy wcign do wrzcej smoy kadego, kto sprbuje si z niego wychyli. Kolejnym zamachem na kieszenie bogatszych, byty propozycje podatkowe na rok 1996. Na szczcie Trybuna Konstytucyjny odrzuci pomys zwikszenia obcie. Tak wic rkami fiskusa oraz swoimi wasnymi pienidzmi staramy si naprawi to, co zy los urzdzi - naszym zdaniem - za bardzo nieudolnie, bo niesprawiedliwie. Tak, niesprawiedliwie. Bo to jest niesprawiedliwo, e my jedzimy zdezelowanym maluchem", a na ulicach tyle mercedesw. e nas nie sta na wysanie dzieci raz w roku na kolonie nad polskie morze, a ssiad swoje pociechy ksztaci w szkole prywatnej i wysya za granic nie tylko na letnie wakacje, ale nawet na ferie zimowe. Przykadami jaskrawej niesprawiedliwoci moemy sypa, jak z rkawa. Uwaamy, e trzeba z ni walczy, take przy pomocy podatkw. Rzd, jak Janosik, ma zabiera bogatym i dawa biednym. A e zabiera i jednym, i drugim? Nic to. Tym biednym z pewnoci wynagrodzi to z nawizk. Oczywicie, tkwi w nas gbokie przekonanie, e my osobicie, na tym zyskamy. e nam fiskus odbierze mniej, ni potem odda w formie np. dodatku mieszkaniowego, darmowego leczenia, czy te - odpuka - kuroniwki", gdy stracimy prac. Ponad 90% spoeczestwa - bo a tylu z nas zarabia tylko tyle, e nie jest w stanie przekroczy pierwszego progu podatkowego - udzi si, e pastwo do nich dooy z tego, co zabierze pozostaym 10%. Za mao mamy bogatych, eby byo nam a tak dobrze. Mimo wic, e zamonych skubie si coraz gorliwiej - oprcz podatkw od dochodw osobistych, pac te przecie akcyz od luksusowych samochodw, wielkie co od importowanych alkoholi i papierosw, wszystkie podatki importowe itp., itd. - to, jak si to podzieli przez 38 min Polakw, wychodzi na to, e nie ma si na kim poywi. Wic pastwo ywi si najuboszymi. Co i podatek razem wzite od wszelkiej maci importowanej whisky i koniakw, to pryszcz w porwnaniu z sumami, jakie pyn do budetu ze sprzeday rodzimej czyciochy". A t, jak wiadomo, bogaci pij niechtnie, albo wcale. Sto zotych, a teraz po denominacji - jeden grosz, cignity z biedaka daje pastwu wicej, ni zotwka zabrana bogatemu. Bo biednych jest wicej, a bogatych garstka. I dopki bd wysokie podatki, te proporcje si nie zmieni. Nie ma sprawiedliwoci na wiecie. Powie kto: ale przecie podatki musz by wysokie, bo lekarze i pielgniarki zarabiaj ndzne grosze, a szpitale zamyka si z powodu braku pienidzy. Wojsko nie ma na sprzt i gdyby - nie daj Boe -trzeba byo broni naszych granic, to strach pomyle czym by si to mogo skoczy. A owiata? A administracja? Przecie w kadym kraju sfer budetow utrzymuje si z podatkw caego spoeczestwa. Tak, ale nie w kadym jest ona tak ogromna. To tylko my, Polacy, wiadomie lub nie - wolimy pastwowy szpital od prywatnej kliniki. Pastwow szko od spoecznej. Dlaczego?

Przez p wieku wbijano nam do gowy, co to jest warto dodatkowa". To ta cz naszej pracy, ktr przechwytuje wstrtny kapitalista. Prawdziwym celem waciciela prywatnej kliniki nie jest wcale leczenie pacjentw. Tak si niejako dzieje przy okazji, a celem rzeczywistym jest zysk i dorwanie si do owej wartoci dodatkowej". Dlatego wolimy szpital pastwowy. Pastwo -jestemy o tym gboko przekonani - nie chce na nas zarabia. Ono chce nas leczy, uczy, broni zupenie bezinteresownie. Skoro wic nie zabiega o ow warto dodatkow", leczenie w szpitalu pastwowym, czy nauka w szkole publicznej s tasze. Na pewno tak jest, przecie za nie nie pacimy. Wiara czyni cuda. Zwaszcza, gdy zastpuje fakty. A te pozostaj nieznane. Wiadomo, ile jaki zabieg kosztuje w klinice prywatnej, ale nie wiadomo, ile naprawd kosztuje w szpitalu. Nikt tego nie liczy, a my - pacc horrendalne podatki - udzimy si, e lecz nas za darmo". Gdy kto wreszcie zechce policzy, jak to za darmo" wyglda - wos zjey si na gowie. Tak, jak si jey, gdy czowiek syszy, ile pastwo" (czyli my) paci na utrzymanie jednego wychowanka domu dziecka. Ot suma ta miesicznie, siga kwoty... 18 milionw z (dane za rok 1994). Jaka zwyka, pena, doskonale zarabiajca rodzina moe sobie na to pozwoli? Ale jeszcze bardziej zdumiewajce jest to, co owe sieroty otrzymuj za tak astronomiczne pienidze. ywione s gorzej, ni w skromnie zarabiajcej, przecitnej rodzinie. Ubrane s zwykle take gorzej, ni ich rwienicy, wychowywani przez rodzicw. Najmodsi, czsto nie maj nawet misia, do ktrego mona by si w nocy przytuli. eby zdoby zabawki dla sierot, ogasza si publiczne kwesty, zbirki itp. Na c wic id te pienidze? W najmniejszym stopniu na same dzieci. W lwiej czci na utrzymanie rzeszy anonimowych ludzi: sprztaczek, zaopatrzeniowcw, kuratorw, kontrolerw, wychowawcw, ksigowych itp. Osb, ktre wydaj nie swoje, lecz pastwowe pienidze, na nie swoje, lecz sierot, potrzeby. Pienidzy mog pozazdroci najbogatsi, ale sierotom z domw dziecka nie zazdroszcz nawet najbiedniejsi. A przecie domy dziecka nie s jak enklaw rozrzutnoci czy marnotrawstwa. To maa cz sfery budetowej, ktra rzdzi si tymi samymi prawami, co reszta. Pastwowe domy dziecka, szkoy, szpitale rzeczywicie nie przechwytuj wartoci dodatkowej" i nie myl o tym jakby tu na nas zarobi. Ale nie liczone koszty marnotrawstwa i biurokracji s tak ogromne, e nigdy i nigdzie nie pozwoliaby sobie na nie adna klinika czy szkoa prywatna. S wszelkie powody, eby przypuszcza, e tak jak dziecko, jest o wiele szczliwsze w rodzinie, ktra moe wyda na nie miesicznie 2-3 min z, ni w domu dziecka, ktry bierze od pastwa na ten cel 18 min z, tak pacjent szybciej i taniej wyzdrowieje w dobrze zarzdzanej prywatnej klinice, ni w szpitalu pastwowym. Strach przed nowym i prywatnym jest jednak tak wielki, e cigle nie chcemy i nie moemy si o tym przekona. Nie sposb bowiem i paci wysokie podatki i leczy si prywatnie.

Nasz drogi rzdSkoro Lud... chce by oszukiwany, nieche bdzie oszukiwany. Carlo Caraffa

Kowalski na pewno nie sprzeda ssiadowi starego malucha" za porednictwem auto-komisu, bo obaj wiedz, e strac na tym dokadnie tyle, ile zarobi porednik (plus podatek od transakcji). Wszyscy inni w podobnej sytuacji zachowuj si identycznie, bo tak podpowiada zdrowy rozsdek. Tam, gdzie si tylko da, unikamy porednikw, gdy to kosztuje. A czym jest pastwo? Takim samym, czsto zbdnym porednikiem, czego jednak wielu z nas zdaje si nie zauwaa, poniewa nie jestemy w stanie wyliczy ile nas to porednictwo kosztuje. A czsto nawet wrcz odwrotnie - wydaje nam si, e jest to dobry wujek, ktry co nam ofiarowuje za darmo. Za darmo" otrzymuje swoj kuroniwk" bezrobotny. Za darmo" jeszcze niedawno jedzilimy do sanatorium. Za darmo" ucz si w szkole publicznej nasze dzieci i za darmo" wypisuj nam recepty w rejonowej przychodni. Oto, jak wiele otrzymujemy od pastwa. Czy to za mao, aby mc nazwa je dobrym wujkiem? Nawet, jeli uwiadomimy sobie, e pastwo to my, nie zmienia to naszego stosunku do niego. Do niedawna nie mielimy nawet zielonego pojcia o tym ile pienidzy nam zabiera. Przecie podatek od dochodw osobistych nie jest jedynym podatkiem, jaki pacimy. W 1994 r. w Centrum Edukacji Ekonomicznej im. A. Smitha obliczono, e statystyczny pracujcy Polak oddaje pastwu rocznie... ponad 40 min z. Kada za statystyczna rodzina, w ktrej osobami czynnymi zawodowo s oboje maonkowie, oddaje budetowi a 120 min starych zotych. Oto, ile naprawd kosztuje nas ten porednik. Przekonanie wikszoci spoeczestwa, e wicej od pastwa otrzymuje, ni mu oddaje jest wic po prostu nieprawdziwe. Wynika z tego, e zwyczajnie nie zdajemy sobie sprawy z tego jak wiele pienidzy si nam zabiera. Tylko niewielka ich cz wraca natomiast do nas z powrotem -coraz wicej bowiem pochania sam porednik. Waciciel auto-komisu nie moe rubowa swojej prowizji, bo potencjalny klient uda si do innego porednika, albo nawet na gied. atwo bowiem si zorientowa, czyja mara jest najwysza. Porednik, jakim jest pastwo, nie ma konkurenta, albo raczej zrobi wszystko, aby nas do korzystania z usug konkurencji skutecznie zniechci. Bez wzgldu na to, czy bdziemy si leczy w szpitalu pastwowym, czy w klinice prywatnej, wysoko paconych przez nas podatkw bdzie identyczna. Stworzono wic nam tylko wybr: czy paci za to samo raz, czy dwa razy. Gdyby koszty leczenia prywatnego mona byo odj od podatku, publicznej subie zdrowia z pewnoci ubyoby pacjentw. atwiej byoby j reformowa. Trzeba by w kocu zacz liczy, ile co naprawd kosztuje. Dlaczego si tego nie robi? Poniewa porednik, czyli pastwo, straciby nieco na znaczeniu. Nie byby tak wszechpotny. Przecie za reform suby zdrowia, musiaaby pj reforma owiaty, ubezpiecze spoecznych i caej sfery budetowej. Ludzie sami wybieraliby porednikw - patrzc im dokadnie na rce. Pastwu na rce patrze si nie da, bo tak naprawd wydaje ono nasze pienidze nie tumaczc si przed nami ile

poszo i na co. Owszem, s worki bez dna, zatytuowane suba zdrowia", owiata", obronno". Ile si do nich pienidzy wrzuci, zawsze jest za mao. Czy jednak mdrze s wydawane - nie wiadomo. Czsto z trybuny sejmowej, i nie tylko, syszymy, e nasza armia, aby mc skutecznie broni naszej suwerennoci, musi dosta z budetu wicej pienidzy. I pewnie jest to prawda, bo sprzt mamy przestarzay, a dopasowanie naszego wojska do struktur NATO te z pewnoci musi kosztowa. Budet MON jest wic zbyt skpy, co - niestety - nie zmienia faktu, e pienidze nierzadko wydaje wojsko w sposb, woajcy o pomst do nieba. Nie tylko kupuje si za nie nowy sprzt, ale take buduje mieszkania dla oficerw. W porzdku, oni take musz gdzie mieszka. Tylko dlaczego mieszkania te s tak horrendalnie drogie? W raporcie Najwyszej Izby Kontroli czytamy, e w roku 1992 koszt budowy 1 metra kwadratowego mieszka w niektrych osiedlach wojskowych siga... 25 min z. W tym samym czasie spdzielnie warszawskie budoway ponad trzykrotnie taniej. Kontrolerzy NIK podali, e niegospodarno w budownictwie wojskowym w caej Polsce kosztowaa budet w tym okresie a 2 biliony z. Nie znaczy to wcale, e generaowie i pukownicy instalowali sobie krysztaowe wanny ze zotymi kurkami. Wojskowe osiedla wcale tak bardzo nie odbiegaj standardem od pozostaych. Ale ci, dla ktrych je budowano nie pacili za nie z wasnej kieszeni, nie obchodzio ich wic ile to naprawd kosztuje. Dobry wujek" te nie dopilnowa, bo przecie i on wydawa nasze, a nie - swoje pienidze. Nikt nie potrafi tak zmarnowa swoich prywatnych pienidzy, jak zrobi to pastwo z pienidzmi swoich obywateli. Bo pastwowego" tak naprawd nie pilnuje nikt. Owszem, im wikszy budet, tym wiksza armia urzdnikw, ktra nim dysponuje. Ci ludzie czerpi z tych pienidzy zarwno legalnie, jak i mijajc si z prawem. Nasz drogi rzd z kadym rokiem kosztuje nas coraz wicej. Nie tylko dlatego, e rosn pensje ministrw, wojewodw i wielkiej rzeszy administracji. To wprawdzie take sfera budetowa", ale jej zarobki daleko w tyle pozostawiy pensje profesorw czy lekarzy. Im wicej pastwo zabiera nam pienidzy, tym rzd (a wic ci wszyscy, ktrzy te pienidze wydaj) rozrasta si coraz bardziej. Prcz ministrw, wojewodw i ich urzdnikw, powstaj rozliczne agendy rzdowe. Ot, choby takie, jak Agencja Rynku Rolnego, Agencja Wasnoci Rolnej Skarbu Pastwa, Agencja Rozwoju Przemysu itp., itd. Niby si mwi, e docelowo maj one pienidze zarabia, ale na starcie z budetu dostaj spore dotacje. W swoim czasie wybuch skandal z Agencj Rynku Rolnego, ktrej szefowie kilka pastwowych bilionw zmarnotrawili. Do innych Agencji, jak na razie, NIK jeszcze nie zajrzaa. Zagldaa natomiast do tych fundacji (np. Fundacji Rozwoju Kultury), ktre rwnie przejy pienidze pastwowe. Tu take okazao si, e gospodarowano nimi nader nieroztropnie i szybko fundusze roztrwoniono. Wcale nie lepiej rozporzdzi pienidzmi Fundusz Odduenia Rolnictwa, umarzajc kredyty gwnie rodzinie i przyjacioom prezesa. Daje si przy tym zauway pewn prawidowo. Te rnego rodzaju agencje, fundacje i inne jednostki, powoane do wydawania pastwowych pienidzy, pac swym szefom i pracownikom niezbyt imponujce pensje. A mimo to tok do objcia tych posad jest ogromny. Dlaczego? Bo najatwiej wzbogaci siebie i przyjaci, wydajc nie swoje pienidze. Na rce nie patrzy bowiem ani ten, kto je zarobi (czyli podatnicy), ani ten, dla kogo s przeznaczone (bo darowanemu koniowi w zby si nie patrzy).

Mechanizm jest prosty. Jeli np. prywatna firma kupuje komputery, to jej waciciel szuka takiego dostawcy, ktrego sprzt jest dobrej jakoci, a cena nie wysza ni u konkurencji. Jednym sowem -wybiera ofert najlepsz. To przecie jego pienidze i jego firma bdzie tych komputerw uywa. A jak si komputeryzuje ministerstwo, czy inna instytucja, ktra za podobny sprzt zapaci - nie pienidzmi waciciela, ale podatnikw? To nie owi podatnicy bd paci, ani nie oni zweryfikuj pniej przydatno owych komputerw. Zapaci jaki urzdnik. Tak naprawd nie jest on zainteresowany ani wyborem najlepszego sprztu (a bo to dla niego?), ani zapaceniem za jak najniszej ceny (wydaje przecie nie swoje pienidze). Moe natomiast - i czsto tak bywa - by zainteresowany, aby pienidze trafiy do kieszeni kogo zaprzyjanionego, kto w rny sposb moe przecie si odwdziczy. Tak zrodzia si sprawa InterAms, ten sam mechanizm dziaa zawsze, gdy urzdnik dysponuje duymi pienidzmi, kupujc nie dla siebie i nie za swoje. Pokusa, aby zadba przede wszystkim o interes wasny, jest wtedy wyjtkowo silna. Im wicej bdzie tych niczyich", pastwowych pienidzy, tym wicej okazji, ktre czyni zodzieja. I wiksza rzesza funkcjonariuszy pastwowych, ktrzy nie zawsze chc i potrafi si tej pokusie oprze. Zamiast paci, take z kieszeni podatnikw, tym, ktrzy bd nieustannie i czsto nieskutecznie ich uczciwo kontrolowa, lepiej dba o to, aby pastwo wydawao jak najmniej. W przeciwnym razie coraz bardziej zbliymy si do modelu ustroju, w ktrym rzd zadba o to, aby kademu wedug potrzeb". Utrzymanie tych, ktrzy dbaj o zaspokojenie owych potrzeb kosztuje coraz wicej i wicej, a pula dbr dzielonych, kurczy si coraz bardziej. Bogatych nie bdzie, ale biedni stan si jeszcze biedniejsi.

Budet jak narkomanRzd jest rodzajem zalegalizowanej kradziey. ElbertHubbard

Na rodzin Winiewskich ssiedzi patrz z rosncym przeraeniem. Zarobki Winiewskiego s raczej przecitne, ona nie pracuje w ogle, ale obiady jadaj regularnie w restauracji. Do sprztania, zakupw, wynajmuj innych ludzi, chocia nie bardzo s z nich zadowoleni. Pan Edek - zamiast bezrobotnej Winiewskiej chodzi za ni do sklepu - regularnie kantowa na koszyczkowym. Pan Waldek, ktrego Winiewscy przyjli zamiast wywalonego Edka, chyba nie kradnie, ale - nie wiadomo dlaczego - jedzi po chleb i wszystko do chleba, na drugi koniec miasta i to w dodatku do najdroszych sklepw. Winiewscy nie s w stanie zwiza koca z kocem Zaduyli si ju u ssiadw i nie bardzo wiadomo, z czego te dugi spac. Na razie wierzyciele skrupulatnie dopisuj im odsetki. Aby starczyo na pensje dla pana Edka, a teraz Waldka i pani do sprztania, Winiewska musiaa sprzeda zoto, ktre odziedziczya po rodzicach. Do spienienia zosta ju rodzinie tylko domek z niewielkim ogrdkiem. Gdyby za te pienidze kupili niewielkie mieszkanie i samochd dostawczy, to mgby si on sta warsztatem pracy zarwno dla obojga Winiewskich, jak i ich dorastajcego syna. Mogliby te zrezygnowa z usug pana Waldka, sprztaczki i sami, zakasujc rkawy, wkrtce odbiliby si od finansowego dna. Wszystko jednak wskazuje na to, e Winiewscy domek sprzedadz, a pienidze pjd na sprztaczk, zaopatrzeniowca i jedzenie. Swoim dzieciom, zamiast zota i domku po dziadkach, zostawi za olbrzymie dugi i coraz mniej zadowolonego pana Waldka, z dochodzc sprztaczk. Masz racj Czytelniku, Winiewscy to rodzina papierowa, nie istniejca w rzeczywistoci. Rodziny istniejce naprawd nie zachowuj si w sposb tak absurdalny. Zasobami, zgromadzonymi przez poprzednie pokolenia, jak i pienidzmi zarobionymi na bieco, gospodaruj racjonalnie, eby nie zrobi krzywdy wasnym dzieciom. Wprawdzie spoeczestwo polskie skada si z milionw istniejcych naprawd rodzin, to jednak wcale nie znaczy, e rzd zachowuje si tak, jak troskliwy ojciec rodziny. To, co rzd nam gotuje, nazbyt przypomina zachowanie wymylonych przeze mnie Winiewskich. Ale nawet papierowe latorole Winiewskich w ktrym momencie zaprotestuj, my natomiast sami popychamy rzd do tego, co czyni. Przyzwalamy, a nawet zachcamy do tego, aby rzd zachowywa si jak narkoman -musi bra coraz wicej pienidzy wypracowanych przez spoeczestwo. Popatrzmy tylko na kilka ostatnich lat. Kiedy wprowadzono podatek od dochodw osobistych, jego stawki wynosiy 20, 30 i 40%. W roku nastpnym stawki si nie zmieniy, ale podstpnie i bezprawnie zamroono progi podatkowe. Tylko w pierwszym roku tej operacji rzd dziki ich zamroeniu, oskuba spoeczestwo na 9 bln starych zotych wicej, ni pozwalao prawo (jest werdykt Trybunau Konstytucyjnego). C z tego, e rok pniej progi zrewaloryzowano, skoro podniesiono je tylko o stopie inflacji jednorocznej, a nie dwuletniej. Tak wic zamroenie progw podatkowych w jednym tylko roku spowodowao, e fiskus wyciga z naszej kieszeni wicej kadego kolejnego

roku, cho przewanie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ale cigle mu mao i ju rok pniej stawki zwikszono do 21, 33 i 45%. Zapowiedziano, e tylko na rok, ale rzd i tym razem sowa nie dotrzyma. A podatnicy nie protestuj, bo wielu z nich uwaa, e taka jest cena sprawiedliwoci spoecznej. Ci biedni i uczciwi daj si skuba bo pociesza ich wiadomo, e bogatych (w ich przekonaniu - nieuczciwych) fiskus skubie jeszcze bardziej. C jednak z tego, e podatki z roku na rok s coraz wysze? W subie zdrowia dzieje si coraz gorzej, w owiacie nie lepiej, lekarze goduj w ramach protestu, emeryci - bo im nie wystarcza. Bezrobotnych nie ubywa, ale coraz wicej z nich traci prawo do zasiku. Wszyscy oddajemy do budetu coraz wicej, a nikomu si nie poprawia. Jak to moliwe? Odpowiedzi jest kilka. Po pierwsze: Janosik, jakim jest rzd, odbiera coraz gorliwiej (wszystkim, nie tylko bogatym), ale oddaje (biednym) niekoniecznie wicej. Janosik i jego ludzie musz mie przecie godziwe pensje, przestronne gabinety, subowe samochody, podlegych urzdnikw, sekretarki itp. To kosztuje. Im wikszy budet centralny, tym wicej ludzi zajmowa si musi wydawaniem naszych pienidzy, a wic koszty porednictwa rosn. Oddajc do budetu coraz wicej, nie otrzymujemy wcale tych pienidzy z powrotem. Po drugie: coraz bardziej bolenie odczuwamy skutki tego, e rzd zachowuje si jak Winiewscy. Zamiast pozby si pana Waldka i pani sprztaczki, poycza pienidze dla nich na pensje. Gdybymy wiksz czci (a nie - nieca poow) wypracowanych przez siebie pienidzy, czyli Produktu Krajowego Brutto, zarzdzali sami, zamiast korzysta z usug najbardziej kosztownego porednika, jakim jest pastwo, mielibymy na utrzymaniu mniejsz rzesz urzdnikw, tych panw Edkw i Waldkw. Niestety, to urzdnicy przygotowuj corocznie projekt budetu (Sejm go tylko zatwierdza), trudno wic wymaga od nich, by przyznali, e s niepotrzebni. Gdyby reformowano ubezpieczenia spoeczne, owiat, sub zdrowia - nie byoby potrzeba tylu funkcjonariuszy pastwowych. Wic si nie reformuje. Zamiast tego - zwiksza podatki, przejada" sprywatyzowane fabryki i zaciga dugi. Kredyty zagraniczne w lwiej czci nam umorzono. To co trzeba bdzie spaci, zwracamy na razie bardzo opieszale. Dlatego te w budecie za 1994 rok obsuga dugu zagranicznego wynosia zaledwie 4%. Natomiast ogromn pozycj - a 13% (119 bilionw starych zotych) stanowi obsuga dugu krajowego. Zatrwaajce jest take to, e ta pozycja, w stosunku do roku 1993 bya ju o 45% wiksza. W roku 1995 - jak niena kula - urosa jeszcze bardziej. To jest taka sama pozycja, jak w budecie Winiewskich: rodzice poyczyli od ssiadw na pensje dla Waldka i sprztaczki, a ich dzieci i wnuczki z Waldkowych usug i tak ju korzysta nie mog, ale dug bd musiay spaci. Winiewskiemu ssiedzi ju nie chc poycza. Rzd, abymy nadal chcieli kupowa obligacje skarbowe, musi je coraz atrakcyjniej oprocentowa. W ten sposb ronie, jak niegowa kula, pozycja w budecie obsuga dugu wewntrznego". Co powoduje, e kolejni premierzy i ich ministrowie z uporem zachowuj si jak samobjca albo pgwek Winiewski? Czy przecitny ojciec zwykej rodziny jest od nich mdrzejszy? Nie. Tylko, e najywotniejsz spraw kadej rodziny jest nie tylko jako przey teraz, ale te zatroszczy si o przyszo wasnych dzieci. Natomiast najwaniejsz spraw dla ekip rzdzcych nie jest wcale przyszo kraju, ale... najblisze wybory.

Politycy wic nie martwi si o to, co zrobi, aby za rok, dwa czy dziesi gospodarka rozkwita. Oni i sztaby ich doradcw gwkuj", co zrobi, aby w sposb jak najmniej odczuwalny zabra jak najwikszej liczbie ludzi i w sposb gony i widoczny obdarowa tych, ktrzy za chwil oddadz im swe gosy. Podatki (zarwno od dochodw osobistych poszczeglnych obywateli, jak i dochodowy od przedsibiorstw) nie s do realizacji tej polityki najlepsze. Ci, ktrych skubie si najbardziej, gono krzycz, trac motywacj do pracy i rwnie odpacaj piknym za nadobne przy wyborach. Najlepiej skuba tak, eby skubani nie do koca zdawali sobie z tego spraw. W przeciwiestwie do tych, ktrzy odnios z tego skubania korzyci. Mona np. zapewni sobie gosy ponad 30% mieszkacw wsi, goszc ochron polskiego rolnictwa. Chroni si je obecnie zaporowymi cami na import. W ten sposb rolnikom, ktrzy produkuj ywno nieefektywnie przysparza si nie tylko pienidzy, ale i czasu. Tylko przy wolnym rynku i konkurencji, chop zmuszony jest produkowa duo i tanio. Jak si go przed t konkurencj chroni, to nawet susza mu nie straszna. Przedtem musiaby myle o jakim nawadnianiu, aby si uniezaleni od kaprysw pogody, teraz - moe spa, najwyej mao uronie. Wtedy mona bdzie drogo sprzeda i wyjdzie si na swoje. Import nie zbije ceny, bo wysokie ca czyni go nieopacalnym. Chop dobrze wie, kto mu zrobi tak dobrze i na jak parti bdzie gosowa. Dobrze wie, ale nadal narzeka. Chocia bowiem ywno sprzedaje coraz droej, to zaraz potem droej nawozy, maszyny rolnicze, a nawet maluchy". Bo ci z miasta, ktrym - z powodu ochrony" rolnictwa - przyszo duo wicej zapaci za chleb i co do niego, zaczynaj naciska swoich pracodawcw o wysze pace. A jak rosn pace to i skadki na ZUS, podatki itp. W rezultacie skacz wic i ceny. Najpierw ywnoci, a za chwil wszystkich artykuw przemysowych. Ochrona" zakadw pastwowych czy te wybranych bran uruchamia tak sam spiral inflacji, tylko od drugiego koca. Chro nas wic Boe od rzdu, ktry chce chroni i chopw, i nieefektywne przedsibiorstwa pastwowe, i wszystkich innych, ktrym si nie chce lub nie mog. Taki rzd potrzebuje bowiem bardzo duo pienidzy. Z Produktu Krajowego Brutto dla tych, ktrzy go wypracowali, zostanie wic coraz mniej. Historia musi si powtrzy: aby zreperowa to, co taki rzd napsuje, bdzie musia gospodark wzi w swoje rce nastpny Balcerowicz. I-to jego spoeczestwo znienawidzi, a nie tych, ktrzy doprowadzili do tego, e tak bolesna kuracja staa si konieczna.

Wydawa z gow, najlepiej wasnRzd jest jak niemowl: na jednym kocu ma przewd pokarmowy, charakteryzujcy si ogromnym apetytem i adnego poczucia odpowiedzialnoci na drugim. Ronald Reagan

Czytelniku, czy jestem zdrowy na umyle? Mam dobrze zaopatrzony sklep piekarniczy dwa domy dalej. eby jednak zaopatrzy si w kawaek grahama i kilka buek udaj si, najpierw w przeciwn stron, na parking strzeony, na ktrym trzymam swj samochd. Potem odpalam i jad w stron piekarniczego, ale nie mog stan pod sklepem, gdy ustawiono tam znak zakazujcy postoju. Mieszkam w do ruchliwej dzielnicy, wic zdarza si, e wykonam kilka sporych okre, zanim znajd miejsce do zaparkowania. Nierzadko jest ono pooone o wiele dalej, ni wynosi odlego dzielca mj dom od sklepu z pieczywem. W rezultacie mj codzienny chleb i buki kosztuj mnie piekielnie drogo, do ceny ich zakupu doliczy przecie musz stracony czas i wypalon benzyn. Moja ssiadka zarabia o wiele mniej ni ja, ale po chleb chodzi piechot. A poniewa w inne, niezbdne rzeczy zaopatruj si w sposb podobny do trybu, w jaki kupuj kawaek naszego powszedniego -ycie kosztuje mnie strasznie duo. O wiele wicej, ni urocz ssiadk, ktrej zarobki s co najmniej kilkakrotnie nisze od moich, a ktra wydaje si by z ycia zadowolona o wiele bardziej. Z przykroci stwierdzam, drogi Czytelniku, e pomylae, i mam nierwno pod sufitem. aden przecie pojedynczy czowiek, ani te rodzina, nie zaopatruje si w poywienie, buty czy pralk w sposb taki, aby uzyskanie tego dobra kosztowao j o wiele wicej, ni identyczne dobra, ktre zdobywaj inni ludzie. Bo czowiek, nawet zupenie niewyksztacony, myli racjonalnie. Pod warunkiem jednak, e wydaje swoje wasne pienidze. Wydajc natomiast pienidze cudze, na dobra rwnie przeznaczone nie dla siebie, ludzie trac rozum. Ja go nie straciem, historyjka opowiedziana na pocztku jest zupenie wyssana z palca I Niestety nie s wyssane z palca wydatki, jakie ponosi budet pastwa. Budet wiecznie dziurawy, w ktrym cigle brakuje pienidzy, wic obywatelom trzeba kaza paci z kadym rokiem wysze podatki. Tylko dlatego, e urzdnicy wydaj nasze pienidze w sposb identyczny, jak ja kupowaem bueczki. Czy kto z Pastwa zastanowi si, ile kosztuje funkcjonowanie wszystkich oddziaw Zakadu Ubezpiecze Spoecznych, czyli instytucji, ktra oblicza i wysya starym ludziom renty i emerytury. Powiecie Pastwo - ale przecie kto musi to robi. Oczywicie, ale nie w taki sposb, eby mercedesem jedzi do sklepu, ktry mieci si w tym samym domu. Kilka lat temu zreformowano system podatku od dochodw osobistych. Teraz powinien go paci kady penoletni obywatel, a wic - emeryci te. Ruszya wic gigantyczna maszyna biurokratyczna. Umysy ludzi wspomagane komputerami, wyliczay ile to te trzeba kademu emerytowi dooy do chudej emerytury, aby po odjciu mu 20% (tyle jeszcze wtedy wynosi pierwszy prg) - dosta on od pastwa dokadnie tyle samo, co poprzednio. Niestety, nie by to wysiek jednorazowy. Co miesic z budetu wypaca si starym ludziom skrupulatnie wyliczon, powikszon o podatek emerytur, aby im potem ten podatek z powrotem

do budetu odebra. To nieustanne dodawanie po to, eby mona byo odj, kosztuje ogromne pienidze. Pacimy wic podatki, aby budet pastwa by w stanie ten wydatek sfinansowa. A ja - jak mwi witej pamici Wiech - si zapytowywuj - PO CO? Komu jest od tego lepiej? Pastwu? Nie. Emerytom? Te nie. Pozostaym podatnikom, ktrzy za to wszystko pac - tym bardziej nie. A wic po co niepotrzebnie kursowa po kraju tym mercedesem? Tylko po to, eby wydawa wicej pienidzy, ni to potrzebne? Specjalici od wydawania cudzych pienidzy, czyli - Ministerstwo Finansw, zaraz si oburzy. Emeryci, tak samo jak inni doroli obywatele, musz wypenia swoje PIT-y, eby byo sprawiedliwie. To znaczy, e jeli ktry z nich dostaje emerytur wiksz, albo te resztk sit dorabia sobie do godowego zasiku i jego dochody przekrocz nastpny prg podatkowy - to trzeba im bdzie ten podatek zwikszy. Nikt jednak nie liczy zyskw i strat takiej sprawiedliwoci". Zyski s znikome - nika tylko cz emerytw osiga dochody, ktre przekraczaj drugi prg podatkowy. A straty? To bezustannie wydawane pienidze na ZUS, ktry wylicza podatki i odejmuje je od zasikw tych emerytw, ktrzy nie korzystaj z adnych ulg. ZUS moe sobie kursowa mercedesem, ktry kupi nie za swoje pienidze, po chleb dla emerytw, za ktry take nie on zapaci. Zaiste, bogate musi by pastwo, ktre decyduje si ponosi tak wielkie wydatki w imi tak niesprawiedliwej sprawiedliwoci. Jako spoeczestwo - biedniejemy z tego powodu. Czy natomiast zbiednielibymy, gdyby starzy ludzie resztk si i zdrowia dorobili do chudych emerytur tyle, e kwalifikowaliby si do przekroczenia drugiego progu podatkowego, ale adnego podatku by nie zapacili? Ot, taka skpa premia na staro, ktrej nikt nikomu przecie nie zazdroci. Pomylno bytu kadej rodziny z pewnoci zaley od wysokoci dochodw, jakie osigaj jej czonkowie. Ale take od tego, czy mdrze wydaje zarobione pienidze. Mona zarabia duo, a wydawa bezmylnie i y kiepsko, a mona te osiga dochody niewielkie, ale mdrze nimi gospodarowa. Polskie rodziny realizuj wariant drugi, polskie pastwo - niestety, pierwszy. A poniewa pastwo zabiera nam ponad poow naszych dochodw, to ludzie yj o wiele biedniej, ni mogliby y, zarabiajc tyle samo co obecnie. A poniewa naszymi pienidzmi pastwo bezmylnie rozporzdza ju od wielu dziesicioleci, przestalimy - jako spoeczestwo - dostrzega dlaczego tak naprawd budetowi potrzeba coraz wicej rodkw.

Ucz si za swoje.co dzie postrzegam, jak md cierpi na tern, e nie ma szk uczcych y z ludmi i wiatem. Adam Mickiewicz

Co wiemy o polskim szkolnictwie i systemie owiaty? e nie nada za potrzebami naszych czasw (nie mwic ju o przyszoci), e marnuje talenty, e w szkole le czuj si zarwno uczniowie, jak i nauczyciele. Opis, udowadniajcy, e owiata w naszym kraju jest w stanie woajcym o pomst do nieba, byby dugi. Zaoszczdz go Pastwu, gdy kady z Was, zarwno sam chodzi do szkoy, jak i posya i lub bdzie posya - do niej swoje dzieci. Czy jednak wiadomo tej sytuacji przyblia nas do jej uzdrowienia? Nie. Przyjo si uwaa, e na gruntown reform nas nie sta, bo to wymagaoby ogromnych pienidzy. Oczywicie - z budetu. A przecie, jak wynika z rocznikw, owiata pochania ogromne pienidze. Ci, ktrym si je zabiera, gdyby mieli co do powiedzenia, czsto wydaliby te pienidze zupenie na co innego. Czy emerytw rzeczywicie najbardziej obchodzi to, jak wyksztacone bdzie spoeczestwo za 10 czy 20 lat? Z pewnoci tak, ale jeszcze bardziej zaleaoby im, aby ju teraz, lepiej funkcjonowaa suba zdrowia. Im czowiek starszy, tym czciej jego zdrowie wymaga interwencji lekarza. Wikszo ludzi w Polsce umiera wczeniej, ni w innych krajach. Tylko dlatego, e suba zdrowia nie chce lub nie potrafi im pomc. Gdyby wic emerytom pozostawiono sumy, ktre teraz zabiera im fiskus, z pewnoci wydaliby je na rzeczy, bardziej dla nich wane. Co nie znaczy, e wszystkim dorosym te w jednakowym stopniu zaley, aby szkolnictwo byo darmowe i aby oni musieli je utrzymywa, niezalenie od tego, jak sami czy ich dzieci s lub bd ksztacone. Czy komu, kto zamierza zosta tapicerem, naprawd zaley, aby studia prawnicze byty darmowe? Czy to jest dobre, e ciary, jakie nakada si na poszczeglnych obywateli, aby pastwo mogo utrzymywa szkoy, nie maj adnego zwizku z tym, ile oni sami z tej owiaty wzili" czy bior"? Czy rodzinie wielodzietnej, ktra nigdy swoich pociech nie wyle na studia, nawet gdy pozostan darmowe, naprawd zaley, aby dzieci ludzi zamoniejszych studioway nie tylko za pienidze swoich rodzicw, ale take za jej podatki? Owiata, tak jak inne sfery budetowe, to worek, do ktrego wrzuca si pienidze zabrane spoeczestwu i z ktrego daje si pienidze bez zwizku z obcieniami, jakie ju ponioso lub poniesie w przyszoci. Mam pen wiadomo faktu, e atwiej uzdrawia szkolnictwo w kraju bogatym. Zmniejsza si wtedy podatki wszystkim (mniejszy jest wtedy worek oglny, z ktrego finansuje si owiat) i wtedy rodzicom pozostaje wicej pienidzy, aby wasne dzieci ksztaci za wasne pienidze. Dopiero tym, ktrych na to nie sta, pomaga pastwo. Dajc jednak pienidze nie szkoom, ale ludziom. W naszym spoeczestwie taki sposb uzdrowienia owiaty nie jest na razie moliwy. Nawet bowiem, gdyby wszystkim zmniejszono podatki o t cz, ktr statystycznie odbiera si na owiat, zbyt wielka cz spoeczestwa i tak nie byaby w stanie udwign ciaru ksztacenia wasnych dzieci.

Zwaszcza, e tam, gdzie ciary te s najwiksze - w rodzinach wielodzietnych - jest zwykle najmniej pienidzy. Za pozostawi wasnemu losowi tych ludzi nie mona. I to niekoniecznie z powodu wraliwoci spoecznej", ktr dzi deklaruj rzdzcy, ale z czystego wyrachowania. Moemy bowiem wymieni wiele grup spoecznych i wiele osb, ktre niekoniecznie s zainteresowane tym, aby kady mg si uczy za darmo (warto sobie jednak zada pytanie, czy teraz, kiedy szkolnictwo niby jest za darmo, naprawd moe?), jednak jako spoeczestwo powinnimy by zainteresowani tym, aby byo wrd nas jak najwicej gruntownie wyksztaconych osb. To one bowiem wytwarzaj najwiksz cz bogactwa narodu. I nie myl tu wcale o podatku od ich dochodw osobistych, ktry im si zabiera, bo i tak go pastwo w duej czci marnuje. Tak naprawd wzbogacaj oni pastwo w inny sposb - nadaj tempo postpowi. Czy jednak ta ostatnia konkluzja oznacza powrt do punktu wyjcia i zaakceptowanie faktu, e wielu nieznanych ludzi konsumuje (chodzc do szkoy czy na studia) pienidze innych nieznanych osb? Absolutnie nie! Dlatego, e przy obecnym systemie owiaty wielka cz przeznaczanych na ni rodkw nie suy wcale lepszemu wyksztaceniu modszej czci spoeczestwa, lecz jest zwyczajnie marnowana. Wszystkie dzieci, niezalenie od ich zdolnoci, traktuje si po rwno". A przecie ywi ludzie to nie komputery. Dlaczego te, ktre s w stanie przerobi program dwch klas w cigu jednego roku szkolnego, nie mog tego uczyni? Na wiecie modzi ludzie, dwudziestokilkuletni, zajmuj ju szalenie wysokie i odpowiedzialne stanowiska. Bo ucz si szybciej. U nas za jest to w zasadzie niemoliwe. Owszem s nieliczni, ktrzy maj indywidualny tok studiw. Ale dlaczego dopiero studiw, a nie - ju podstawwki, czy szkoy redniej? Dzi wszyscy ucz si jednakowo dugo, bo wydaje im si, e nauka jest za darmo. Rok szkolny te trwa o wiele krcej, ni mgby. Dlaczego wakacje musz trwa tak dugo? I dla tych, ktrzy si z tego ciesz i dla tych, ktrzy woleliby uczy si szybciej. Trzy miesice wakacji dla nauczycieli (wliczajc w to zimowe ferie, a w przypadku studiw jeszcze duej), ktrym trzeba za nierbstwo paci. Duga przerwa dla uczcych si, ktrzy w nowym roku zdyli zapomnie, czego si nauczyli w poprzednim. Puste przez wielk cz roku budynki szkolne -to wszystko kosztuje. Jeli kto powie, e chciabym dzieci zmusza do nazbyt intensywnej nauki, odbierajc im spor cz beztroskiego dziecistwa - to ja odpowiem, e dajc dzieciom dziecistwo nazbyt beztroskie, pozbawiamy je szans na dobr przyszo. Nie pozwalamy im przygotowa si do trudnych wymaga dorosoci tak, jakby mogy to uczyni. Dziaamy na ich szkod. Przez te kilka lat gospodarki prawie rynkowej (gdy cigle zbyt duo w niej socjalizmu) przekonalimy si, jak niezwykle wana jest konkurencja. Nie tylko w gospodarce, ale w kadej dziedzinie naszego ycia. Doskonale potrafimy przewidzie, co by si stao, gdyby naoono na nas przymus zaopatrywania si np. w buty tylko w jednym, z gry okrelonym sklepie. Aten z kolei sklep mgby kupowa towar tylko u jednego producenta, ktrego take odgrnie powizano z okrelonymi kooperantami. atwo sobie wyobrazi nasze buty! Ju lepiej byoby chodzi boso. Garbarnie robiyby tak skr, jaka by im wysza, bo przecie odbiorca i tak nie mgby kupi lepszej u konkurencji. Z lichej skry szewc te nie zrobiby dobrych butw. Po co zreszt miaby si stara, skoro sklep i tak musi je kupi? To

samo z klientami, o ktrych umiechnita ekspedientka rwnie nie musiaaby zabiega Pamitamy, jak trudno byo kupi dobre buty w socjalizmie. A przecie nawet wtedy, gdy mona je byo dosta tylko na talony (kto jeszcze pamita te czasy?), przynajmniej moglimy czyni poszukiwania w wielu, jak to si wtedy mwio, placwkach handlowych. Po co kreuj tak koszmarny obrazek, skoro te czasy szczliwie mamy ju za sob? To prawda, buty kupujemy ju inaczej, bo w sferze produkcji i handlu zapanowaa konkurencja. adnej konkurencji nie ma jednak w sferze budetowej. Ksztacenie wyglda tak samo, jak przymus kupowania butw w jednym sklepie. Rodzice malucha nie mog sami zadecydowa, do jakiej zerwki" go wyl. To ju za nich zdecydowa kiedy anonimowy urzdnik. Nie przyglda si ani dzieciom, ani przedszkolakom czy szkoom. Wzi map, podzieli na rejony i powiza uczniw ze szkoami terytorialnie". Masz chodzi do tej placwki, ktra jest w twoim rejonie! Tak, jak chop paszczyniany nie mg opuci ziemi swojego pana, tak dzieci, jeeli chc chodzi do szkoy pastwowej - wybiera jej nie mog. Kuratoriw nie interesuje, czy im to odpowiada. Cienia konkurencji. Czy taki sklep, przepraszam - szkoa, bdzie zabiega o dobro dzieciakw, o jak najwyszy poziom ksztacenia? A po co? I tak nie pjd do innej. Nie ma konkurencji midzy szkoami, nie ma jej take wrd nauczycieli. Wszyscy narzekaj, e ich zarobki s zbyt mae i jest to prawda. Ale czy, o ich wysokoci decyduje poziom zawodowy nauczycieli? Skde. Liczy si tylko sta. Czy, gdy szkoa otrzyma jakie pienidze na podwyki, to najwicej dostaj najlepsi, mniej - redni, a najgorszym mwi si dzikuj"? Nie, dzieli trzeba po rwno. Od lat wic poziom nauczycieli si obnia. Coraz mniej wietnych pedagogw, coraz wicej miernoty, skutecznie utrupiajcej prby rnicowania zarobkw w zalenoci od poziomu zawodowego. Tego stanu rzeczy, jak Burek budy, broni Zwizek Nauczycielstwa Polskiego, skutecznie pilnujc, aby nie zwolniono nikogo spord wielkiej rzeszy miernych nauczycieli. Czy moe by inaczej? Musi, bo staniemy si band niewyksztaconych matow. Trzeba jednak zacz nie od wyszarpywania z budetu wikszej iloci pienidzy, ale od mdrzejszego wydawania tego, co jest. W owiacie najwaniejszy ma by ucze, a nie kuratorium, szkoa czy nawet nauczyciel. Szkoy s biedne, to nie ulega wtpliwoci. Ale czy robi cokolwiek aby wicej pienidzy zarobi, czy tylko czekaj na to co dostan z budetu? Zreszt, gdyby sobie dorobiy, organizujc np. patne kursy komputerowe dla dorosych, to jeszcze by im kuratorium obcio dotacj, bo dobrze sobie radz, a inne nie maj na prd. Midzy szkoami, a w rezultacie take midzy nauczycielami, musi zapanowa konkurencja. Jak j wprowadzi? Nie jest to a tak strasznie skomplikowane, jak si z pocztku wydaje. Zacz naley od tego, e pienidzy przeznaczonych np. na szkolnictwo podstawowe nie ma prawa rozdziela budet centralny. Na im niszym szczeblu wydaje si cudze pienidze, tym wiksze szanse, e mniej si zmarnuje. Te rodki ma dosta gmina, przed czym tak si wzdraga obecny rzd.

Ale samorzd rwnie nie ma prawa dzieli ich midzy szkoy, bo to niewiele uzdrowi sytuacj i nie ma nic wsplnego z konkurencj. Te pienidze naley przeznaczy na uczniw. Oczywicie nie znaczy to, e kady z nich dostanie gotwk i bdzie walczy z pokus wydania jej na lody. Rodzice na kadego uczniaka dostan co w rodzaju talonu. Taki talon daje im prawo do bezpatnego chodzenia do szkoy podstawowej. Ktrej? O tym zdecyduj oni sami, kierujc si gwnie dobrem swego dziecka. Czy najwaniejsze bdzie dla nich to, aby do szkoy ich pociecha miaa jak najbliej? Nie sdz, raczej bd si kierowa poziomem nauczania. Przecie to, co wo dziecku do gowy, bdzie jego najwaniejszym kapitaem, z ktrego bdzie czerpa przez cae swoje ycie. Warto wic nawet ponie pewne uciliwoci, czy nawet koszty, aby ten kapita by jak najwikszy. Nietrudno przewidzie, e szkoy dobre zaczn przeywa inwazj chtnych. Szkoa nie z gumy i mog si nie pomieci? Prawda! Zabraknie nauczycieli? Te racja. Ale kady ucze ze swoim talonem, to pewna ilo pienidzy, ktr dopiero teraz szkoa otrzyma za niego z gminy. Jeli ucze wybierze szko w innej gminie pienidze pjd tam za nim. Szkoa dobra szybko stanie si te szko bogat. Bdzie moga zatrudni wicej i lepszych nauczycieli. Bdzie moga wynaj dodatkowe pomieszczenia, aby adnego ucznia nie odsya z kwitkiem do konkurencji. Bdzie moga nawet pracowa na dwie zmiany. Na podniesienie poziomu nauczania naprawd nie trzeba bdzie dugo czeka. Szybko te skocz si uciliwoci, zwizane z dojazdami dzieci do dalekich, ale za to dobrych szk. Gminy, widzc jak uczniowie, razem z pienidzmi, wypywaj" z jej terenu, szybko zainteresuj si, dlaczego tak si dzieje? Dlaczego ich szkoy nie ciesz si zaufaniem rodzicw? Moe trzeba zmieni dyrektora? Przyj lepszych nauczycieli? Wyposay placwk w lepsze pomoce naukowe? O zatrudnieniu nauczycieli nie bd decydowa ani ich pogldy polityczne, ani ukady towarzyskie z kimkolwiek. Najwaniejszy stanie si ich poziom zawodowy, bo tylko on zachci lub zniechci do szkoy uczniw i rodzicw. Dopiero wtedy dobry nauczyciel bdzie mg dobrze zarabia. Pienidze zaczn by dzielone midzy konkretnych ludzi, a nie - etaty. Moe te cz nauczycieli dojdzie do wniosku, e za wiksze pienidze chce im si pracowa duej, ni kilkanacie godzin w tygodniu? Wcale nie kosztem poziomu nauczania, bo wtedy szydo szybko wyjdzie z worka. A co stanie si ze zymi pedagogami? Dzi skutecznie gwarantuje im zatrudnienie Karta Nauczyciela. Jeli jednak rodzice gremialnie dojd do zgodnego wniosku, e ten nauczyciel niczego dobrego nie jest w stanie nauczy ich pociechy, to aden ZNP nie zmusi ich, aby - kosztem przyszoci swoich dzieci - zmienili zdanie. Zy nauczyciel bdzie mia do wyboru: albo sta si dobrym, albo - jeli nie jest w stanie tego uczyni - zacz uprawia zawd, w ktrym potrafi odnie wiksze sukcesy. O przyszoci narodu, jak s najmodsi czonkowie spoeczestwa, musz decydowa najlepsi. To brak konkurencji sprawi, e przy naborze do szkolnictwa zacza obowizywa selekcja negatywna. Najlepsi uczyli si lepiej patnych zawodw. Teraz lepiej patny stanie si zawd nauczyciela. Ale i uwaga! - tylko dobrego pedagoga. A przecie o to wanie chodzi! Od zamonoci kraju zalee bdzie przez jaki okres zechce pastwo utrzyma talonowy system bezpatnego nauczania. Czy bdzie to tylko osiem, czy te moe dziesi lat. Ja jestem za tym, aby za

talony mona si byo uczy tylko w podstawwce. Szkoy zawodowe, rednie i studia ju nie powinny by bezpatne. Zanim jednak zaczniesz. Czytelniku, ciska na mnie gromy oburzenia, zastanw si, czy teraz modzi ludzie studiuj naprawd bezpatnie? Czy zdolny, ale z biednej rodziny czowiek ze wsi lub maego miasteczka moe naprawd skorzysta z dobrodziejstwa bezpatnego studiowania? Kto zapaci mu za akademik? Za co kupi ywno i ubranie? eby na to wszystko zarobi musi i do pracy, a wic poegna si ze studiami dziennymi i jeli nadal bdzie trwa w uporze studiowania - uda si na wieczorowe lub zaoczne. A te ju od kilku lat s patne, cho daj studentowi o wiele ubosz porcj wiedzy. Tak naprawd za pienidze nas wszystkich studiuj dzi na bezpatnych studiach stacjonarnych dzieci rodzicw zamonych, przewanie mieszkajcych w wikszych orodkach akademickich. Czy to jest sprawiedliwe, e cae spoeczestwo, razem z tymi o wiele gorzej lub wcale niewyksztaconymi zrzuca si na wysze studia dla tych, ktrzy wcale nie s najbiedniejsi? Czy, jeli kto ma ochot studiowa dugo, bo go na to sta, to sta na to rwnie reszt spoeczestwa, ktra t bezpatn dla wiecznego studenta nauk finansuje? Jeli kto skoczy ledwie podstawwk i jest zbyt biedny, aby mc ksztaci si dalej, wic postanawia handlowa na bazarze, to czy pastwo, z naszych wsplnych podatkw funduje mu szczki"? Nie. Zapoycza si na nie u znajomych lub w banku i, gdy zarobi, musi te pienidze odda. Czy jest szczliwy, gdy widzi, e za cz jego podatkw moe dalej uczy si kto, kto ju na starcie by od niego bogatszy? Jak rozwiza ten problem? Najlepiej byoby, gdyby ludzie ksztacili si za pienidze swoje lub swoich najbliszych. Oni jednak zwykle tych pienidzy jeszcze nie maj, a wielu rodzicw take nie sta, aby ten wielki ciar bra na swoje barki. Czy spoeczestwo moe godzi si z faktem, e studiuj tylko najbogatsi, podczas gdy tumy ludzi zdolnych, z ktrych w przyszoci miaoby wielki poytek, musz z powodw materialnych zrezygnowa z nauki? Kiedy funkcjonoway tak zwane stypendia fundowane. Wielkie, bogate fabryki pastwowe wypacay pewn pul pienidzy zdolnym studentom, aby ci - po ukoczeniu nauki - musieli si u nich zatrudni i odpracowa to, co w nich zainwestowano. Bya to szansa dla zdolnych, a niebogatych i dla przedsibiorstw. Jednak od dobrych ju kilku lat zakady pastwowe nie funduj modym ludziom nauki. Socjalistyczne mastodonty nie potrafi si przystosowa do gospodarki rynkowej. Same nie s w stanie zarobi na siebie, musz ludzi zwalnia, czemu wic maj dzi paci komu po to, aby w przyszoci mie kogo przyj do pracy? Jednak stypendia fundowane, to nie by zy pomys. Cieszy wic fakt, e odradza si w nowych warunkach. Niestety, bardzo powoli. Potrafi ju wymieni kilku prywatnych wacicieli wielkich firm, ktrzy dali si namwi na sfinansowanie studiw bardzo zdolnym modym ludziom. Doszli bowiem do wniosku, e to moe by dla nich doskonaa - cho nie bez sporego elementu ryzyka - inwestycja. Mody czowiek, gruntownie wyksztacony w dobrej szkole, kiedy wrci do przedsibiorstwa, bdzie dla niego o wiele bardziej cenny, ni najlepsze, importowane (take przecie drogie) urzdzenie. Obie strony s z tej transakcji zadowolone.

System ten ma jednak powan wad. W Polsce niewiele jest jeszcze stabilnych, prywatnych przedsibiorstw. Jeszcze mniejsza liczba ich wacicieli, borykajca si z biecymi problemami, decyduje si podj tak powane ryzyko, aby - pomagajc ksztaci swoich przyszych pracownikw -inwestowa w przyszo. Przy obecnych, tak wysokich podatkach nikt nie jest pewien, czy za rok, dwa, jego firma jeszcze utrzyma si na powierzchni. C wic robi? Tak, jak opacalne, cho ryzykowne, moe by finansowanie cudzej nauki dla prywatnego przedsibiorcy, tak samo opacalne moe by dla pastwa. Przy czym pastwo, bdc sponsorem" nie jednego, czy dwch, ale duej liczby studentw, poniesie ryzyko o wiele mniejsze. Czy dzi kto, kto ksztaci si na jeszcze bezpatnych studiach dziennych naprawd ma doping, aby czyni to gruntownie? Nie miem ju powiedzie - szybko. Wcale nie brakuje modych ludzi, ktrzy -kosztem caego spoeczestwa - wyduaj czas przebywania na rnego rodzaju uczelniach niekoniecznie po to, aby zdoby jak najlepsz wiedz, ale - aby opni trudny moment wchodzenia w ycie dorose, konieczno poszukiwania pracy, wykazania si w niej. Spoeczestwo oy na to wielkie pienidze, czy moe si jednak spodziewa, e delikwent kiedykolwiek zwrci poniesione na nakady? Czy mona delikwenta potpia za to, e bierze chtnie, jak dugo si tylko da, skoro daj i nie wymagaj niczego w zamian? Czy mao znaj Pastwo takich osb, ktre w dalszym cigu id na studia wcale nie po to, aby zdoby zawd, ale - aby uciec przed wojskiem? Jaki wreszcie Wy, podatnicy, macie poytek z tego, e kto przez 5 czy 6 lat studiuje histori sztuki albo archeologi rdziemnomorsk, po ktrych to kierunkach i tak prawdopodobnie nie znajdzie pracy w tym zawodzie, gdy popyt na tego rodzaju specjalistw jest niky? Same studia, owszem, bardzo przyjemne, ale czy to akurat Ty powiniene paci za cudz, tak kosztown przyjemno? Rozejrzyjmy si wrd naszych znajomych: ile osb wykonuje zawd zgodny z kierunkiem studiw, jakie ukoczyy? Zapewniam Pastwa, e jest to procent znikomy. Co ma pastwo z tego, e sfinansowao im kilka lat przyjemnego studiowania? Za coraz wiksz cz lekw pac ju sami chorzy. Jeli nie maj pienidzy - lecz si gorzej. A jednoczenie za nasze pienidze studiuje w szkoach filmowych i teatralnych stado modziey, z ktrej tylko kilku najzdolniejszych zobaczymy kiedy na scenie. Czy pastwo wydaje nasze pienidze wedug hierarchii celw, ktr my, podatnicy zaakceptowalibymy? Nie ulega wtpliwoci, e obecny system szkolnictwa, take wyszego, jest zy i szybko staje si jeszcze gorszy. Studia wielu ludzi, cho pochaniaj wielkie pienidze, wcale nie daj uczcym si gruntownego wyksztacenia. Sale wykadowe na uniwersytetach wygldaj tak, jak przed 10, 20 czy 50 laty: jest tablica, kreda (na ktr jednak coraz czciej brakuje pienidzy) i wykadajcy docent lub profesor. A c dopiero mwi o uczelniach technicznych. Maj one przygotowa kadr specjalistw nie tylko do dzisiejszych, ale take do przyszych potrzeb kraju, ale same nie maj nowoczesnego sprztu. Dla studenta le wyposaonej politechniki szczytem osigni motoryzacyjnych bdzie polonez. To, jak si robi bardziej nowoczesne auta, pokazywano mu tylko w ksikach. Niewyksztacony emigrant, ktry na wakacje przyjeda do Polski z Niemiec, gdzie pracuje przy tamie montaowej volkswagena, ma wiedz o wiele gruntowniejsz, ni nasz absolwent. wiat zrobi badania i wie, e suchajc uwanie - a przecie nauka w naszych uczelniach gwnie odbywa si poprzez wykady - czowiek przyswaja zaledwie 10% przekazywanych informacji. Bardziej efektywne jest czytanie, w ten sposb jestemy w stanie opanowa ju 20% wiedzy. Jeszcze lepsza jest dyskusja. Podczas niej nie moemy buja w obokach, musimy by czujni i przygotowani na zajcie wasnego stanowiska w jakiej sprawie, a potem umiejtne przekonanie do niego tych, ktrzy

postrzegaj problem inaczej. Jednak najszybciej uczymy si robic to, co jest przedmiotem naszych studiw. Na renomowanym Harvardzie a 90% swego czasu studenci wydziau zarzdzania powicaj nie opanowaniu ksikowej wiedzy, ale na autentycznym zarzdzaniu! Ale te absolwenci tej uczelni s w cenie! Nikt nie sprawdza ich umiejtnoci, za pokazanie dyplomu oferuje si nie mniej, jak 50 tys. dolarw rocznej pensji. Nasi absolwenci opacani s marnie, ale czego ich tak naprawd nauczya uczelnia? Z uporem maniaka, jak w kadym rozdziale tej ksiki, zmierzam do powtrzenia, e najbardziej racjonalnie wydajemy swoje wasne pienidze! Jak wic i za wasn wiedz bdziemy paci sami, z pewnoci uczy si bdziemy bardziej efektywnie, ni do tej pory. Tym, co mwi, nie zamykam wcale drogi do wyksztacenia modym ludziom z niezamonych rodzin. Wrcz przeciwnie, to wanie teraz oni takich moliwoci nie maj. Bd je mie dopiero wtedy, gdy pastwo przestanie rozdziela pienidze pomidzy uczelnie. Uniwersytety, akademie medyczne i politechniki bd utrzymywane przez studentw, ktrzy uznaj, e tu wanie posid wiedz, na ktrej im zaley. Jeli kto ma pomys na wietny interes, lecz brakuje mu kapitau, aby go rozkrci I poycza w banku i oddaje przez wiele lat. Albo znajduje wsplnika i proponuje mu swoje umiejtnoci oraz zaoenie spki. Udziaem tego drugiego s pienidze. Zyski z przyszego przedsiwzicia dziel po poowie i obaj s zadowoleni. Wszystkim modym ludziom, ktrzy pragn zdobywa wyksztacenie naley stworzy moliwo wzicia na ten cel specyficznego kredytu (ktry te moemy nazwa stypendium fundowanym). Dodajmy - taniego kredytu. Czowiek wemie od pastwa tyle, ile uzna, e mu jest niezbdne do zdobycia wiedzy. Na uniwersytecie, na politechnice, a - by moe nawet za granic. On sam, pewnie te przy pomocy rodzicw, zrobi swj najwaniejszy w yciu biznes plan. On te go bdzie realizowa. Pastwo za wniesie do tej spki kapita. Przysze zyski, kiedy ju mody czowiek zacznie pracowa, bd dzieli w takich proporcjach, jak si umwi. Im lepiej mody czowiek wykorzysta t poyczk, tym bardziej gruntowne zdobdzie wyksztacenie. A wic osignie lepsze zarobki, kiedy zacznie ju pracowa. Im bd one wysze, tym nisz ich cz pochonie zwrot poyczki pastwu. Przy takim systemie zdobywania wiedzy - mdry, mody czowiek wykorzysta zacignity kredyt jak najlepiej. Ma do nauki taki doping, e lepszy trudno sobie wyobrazi. Zdobywajc wiedz, wzbogaca i siebie i spoeczestwo. Dlatego ono, jeli uzna, moe mu cz tej poyczki nawet umorzy. Dlatego poyczanie od pastwa bdzie lepsz form finansowania nauki, ni typowy kredyt, stypendium fundowane, czy te zaduanie si u znajomych czy rodziny. Czy nie bdzie to dla startujcego w ycie czowieka obcienie zbyt wielkie? Nie, bo przecie nie bdzie paci tak horrendalnych podatkw, jak obecnie. Teraz wielk cz zabieranych ludziom pienidzy pastwo marnuje. Potem - to oni sami bd je wydawa. To oni te, swoimi (cho poyczonymi) pienidzmi zmusz uczelnie do reformy studiw. Uczelnie, tak jak inne szkoy, bd musiay zabiega o studentw, oferujc im moliwoci najbardziej poszukiwanego przez nich wyksztacenia.

Student zdolny moe uzna, e program, ktry inni s w stanie opracowa w cigu piciu iat, on przerobi w cztery? Kto inny uzna, e zapoyczy si po uszy, ale wybierze renomowan uczelni zagraniczn, ktrej ukoczenie gwarantuje mu bardzo wysokie zarobki. Kady sam bdzie decydowa w swojej wasnej sprawie. Wasne pienidze wyda na wasne wyksztacenie, a zacignity na ten cel dug bdzie potem spaca z wasnej kieszeni. Natomiast osoby, ktrych okres ksztacenia bdzie trwa krcej, nie bd swoimi podatkami finansowa nieznajomych. Czy to nie jest bardziej sprawiedliwe? Czy nie stwarza szansy kademu, a nie -jak obecnie -tylko niektrym? Reforma studiw wyszych, jakby przy okazji zrobi si sama. Ubdzie pewnie szk artystycznych, gdy dobija si bd do nich tylko najzdolniejsi. Zwikszy si natomiast liczba takich, ktrych ukoczenie gwarantowa bdzie zdobycie dobrze patnej pracy. Kraj szybciej ruszy do przodu, ludziom przybdzie pienidzy, gdy fiskus przestanie ich skuba tak pazernie. Dzisiaj wiele szk, np. biznesu, to szkoy prywatne, w ktrych ksztacenie kosztuje bardzo duo pienidzy. A jednak nie brakuje im studentw. Tyle, e pastwo im tam nauki nie uatwia, chocia to oni, jako absolwenci, bardziej przyczyni si do jego rozwoju, ni mao zdolny absolwent bezpatnej szkoy artystycznej.

Lecz si za swoje, to nie boli!Kto si leczy za darmo, ten si leczy na darmo. Anonim

Czy lepiej, ni szkolnictwo, wydaje pienidze suba zdrowia? Bronimy si przed jej sprywatyzowaniem, bo jestemy przekonani; e wtedy leczenie bdzie tak drogie, i mao kogo bdzie sta na dbanie o to, co ma najcenniejszego - wasne zdrowie. Czy myl Pastwo, e teraz lecz si za darmo"? Pac Pastwo horrendalne podatki, z ktrych wielka cz idzie wanie na utrzymanie przychodni i szpitali. Co one tak naprawd Wam gwarantuj? Czy pojmujecie logik, jak si ta sfera rzdzi? Ogromna cz chorych, aby dosta si do szpitala, musi uywa protekcji, albo te dodatkowo, nieformalnie si opaca. W szpitalu lecz ich i karmi za darmo". Ci chorzy, dla ktrych miejsca zabrako, a ktrzy pac takie same, albo i wysze podatki - pac i za leki i za jedzenie, bo musz si leczy w domu. W placwkach suby zdrowia, tak jak i w szkoach, obowizuje rejonizacja. Pacjenta, znw jak chopa paszczynianego, przywizano do szpitala rejonowego. Jeli panoszy si w nim korupcja, jeli jest umieralni, w ktrej ludzi wysya si na tamten wiat, zamiast przywraca im zdrowie, to chory nie moe uda si do innego, cieszcego si lepsz opini, ale w innym rejonie. T sytuacj ju czciowo zreformowano" - mona leczy si w innym szpitalu, ale trzeba zapaci spor sum za przyjcie. Oczywicie nie mona sobie tego wydatku odpisa od podatku. Kto tu o kogo zabiega? Gdzie jest cie konkurencji midzy szpitalami? Jeli ju o konkurencji mowa, to cigaj si ze sob wycznie chorzy, za pomoc wysokoci apwek. Czy mao znaj Pastwo przypadkw, e ustosunkowana rodzina umieszcza w szpitalu star babci, ktrej ten szpital i tak nie leczy, ale opiekuje si ni i karmi, dajc odpoczynek rodzinie. Na miejscu babci mgby si leczy kto naprawd chory, komu lekarze byliby w stanie przywrci zdrowie. Ale dla niego miejsca zabrako. Bo brakowao mu albo protekcji, albo pienidzy. Oczywicie lecznictwa nie moemy zreformowa w sposb podobny, jak szkolnictwa. Czowiek ciko, nieraz miertelnie chory nie znajdzie wsplnika, ktry pokryje jego koszty leczenia, bo to byaby bardzo marna spka. Jedno jest pewne: z fikcj bezpatnej" suby zdrowia naley skoczy. Wsplny worek - budet, do ktrego wrzuca si pienidze wszystkich podatnikw, jest bez dna. Suba zdrowia musi mie wasny worek. Bd do niego wrzucane obowizkowe skadki, w poowie pacone przez zainteresowanego, w poowie - przez jego pracodawc, Obraca tymi rodkami, pomnaajc je, mogyby fundusze powiernicze. Ich dziaalno, w przeciwiestwie do dziaalnoci pastwa, mona kontrolowa. W takim funduszu kady z nas miaby swoje wasne, imienne konto. Wpywayby na nie zarwno skadki, jak i sumy, zarobione dla niego przez fundusz. Tak, jak z naszego konta bankowego, nikt bez naszej zgody nie moe wzi na zmarnowanie naszych pienidzy, tak i do tego konta apa adnego

urzdnika, szastajcego cudzymi pienidzmi, nie mogaby sign. Niczyja babcia ani ciocia nie leaaby bezpatnie" w szpitalu za nasze pienidze. Za szpital trzeba byoby paci, uszczuplajc wasne konto. Oczywicie, moe si zdarzy, e cika choroba dotknie kogo, czyje pienidze, zgromadzone na koncie, nie wystarcz na walk z ni. Przewidujc takie sytuacje, ludzie bd mogli tworzy wsplnoty kont. Moe to by wsplnota rodzinna, zakadu pracy, brany czy kada inna. O jej powstaniu lub nie maj jednak decydowa sami zainteresowani. Oni te lub osoby przez nich zatrudnione cay czas kontrolowa bd, w jaki sposb wydaje si ich pienidze. I to jest wanie solidaryzm spoeczny. aden czowiek, w razie nieszczcia, jakim jest choroba nie pozostanie samotny, bez rodkw na leczenie. A jednoczenie zawartoci swoich kont ludzie bd si dzieli tylko z tymi, z ktrymi chc si dzieli. Fundusze powiernicze, w trosce o wasn reputacj, ktr zdobd, troszczc si o nasze pienidze, zmusiyby sub zdrowia do reformy. Nareszcie szpitale zaczyby naprawd zabiega o zdrowie chorego. Fundusze postarayby si zarwno o waciwy system oceny szpitali, jak i poszczeglnych lekarzy. O to, aby chory trafi do takiego specjalisty, jaki mu pomoe najszybciej i najskuteczniej. Dzi w publicznej subie zdrowia staraj si nas pozby jak najszybciej, a po prywatnej - poruszamy si po omacku. Wydajc czasami sporo pienidzy, ale take bez zadowalajcych efektw. Sami o tym, czy jaki lekarz albo szpital jest zy, wiemy dzi tylko z szeptanej propagandy. Potem -specjalici z funduszy powierniczych bd mieli prawo zajrze do szpitalnych statystyk i kart chor