Leszek_Kołakowski_-_Moje_Słuszne_Poglądy_Na_Wszystko

Embed Size (px)

Citation preview

LESZEK KOAKOWSKIMOJE SUSZNE POGLDY NA WSZYSTKO

Wydawnictwo Znak Krakw 1999

SPIS TRECISOWO WSTPNE ................................................. 3 CZ I: UTOPIA, APOKALIPSA, CHRZECIJASTWO .................. 4 mier utopii na nowo rozwaona ............................... 5 Czy moliwa jest chrzecijaska utopia? Dialog ............... 12 Nasza wesoa apokalipsa. Kazanie na koniec wieku ............. 16 Amatorskie kazanie o wartociach chrzecijaskich ............ 22 Iluzje demitologizacji ....................................... 29 CZ II: PRAWDA, SPRAWIEDLIWO, HISTORIA I INNE DZIWNE RZECZY ................................................ 38 Od prawdy do prawdy .......................................... 39 Czy "czowiek historyczny" umar i czy powinnimy jego zgon opakiwa? ......................................... 45 Normy-nakazy i normy-twierdzenia ............................. 53 Neutralno i wartoci akademickie ........................... 62 O tosamoci zbiorowej ....................................... 72 Gdzie jest miejsce dzieci w filozofii liberalnej? ............ 79 Cywilizacja na awie oskaronych ............................. 87 Odpowiedzialno ............................................. 95 Po co nam pojcie sprawiedliwoci spoecznej? ............... 100 CZ III: POLITYKA I DIABE ................................ Polityka i diabe ........................................... Bawochwalstwo polityki ..................................... Irracjonalno w polityce ................................... Nowoci z podziemia ......................................... CZ IV: JESZCZE CIGLE O KOMUNIZMIE, O TYM, JAK UPADA I JAK GO PORZUCONO WRD RUCHOMYCH RUIN ..................... Jeszcze cigle o komunizmie, o tym, jak upada i jak go porzucono wrd ruchomych ruin ..................... Pochwaa wygnania ........................................... Z lewa, z prawa ............................................. Partia-religia i partia-narzdzie ........................... Cztery procent spisanej historii Polski ..................... Komunizm jako formacja kulturalna ........................... Rozpad komunizmu jako wydarzenie filozoficzne ............... Moje suszne pogldy na wszystko ............................ 105 106 117 126 134 137 138 147 151 155 158 166 175 183

CZ V: SUMMA .............................................. 197 Wielka encyklopedia filozofii i nauk politycznych ........... 198 NOTA BIBLIOGRAFICZNA ........................................ 200

2

SOWO WSTPNETomik ten zawiera wybr rnych artykuw i esejw, jakie pisywaem w latach osiemdziesitych i dziewidziesitych, a w dwch czy trzech przypadkach nawet wczeniej. Gdzie i kiedy byy te rzeczy drukowane, w jakich jzykach napisane, przez kogo na polski przetumaczone - wszystko to w notach znale mona. Moja crka Agnieszka pomoga mi bardzo, wycigajc te rne teksty z bezadnych stosw papieru i wszystko porzdkujc. Bez niej pewnie nie zabrabym si do tej roboty. Kilka z tych tekstw ukazao si ju w zbiorze pt. Cywilizacja na awie oskaronych (1990); zbir ten zosta wydany, niestety, przez nieudolny dom wydawniczy; jest to edycja niechlujna i pena bdw, a autor nie mia dostpu do korekt; przekrelam t niewydarzon pozycj, a kto j ma, niech wyrzuci. Nie potrafibym krtko streci tego, o czym w tych esejach mowa, a gdybym potrafi, to pewnie nie potrzebowabym tego wszystkiego pisa. Znaczna wikszo z nich dotyczy kwestii nie wiecznych, ale raczej doczesnych, przy czym takich, ktre - jak sobie pochlebiam - s wane. Wiele moich rozwaa ujawnia dwuznacznoci spraw i poczyna ludzkich, niepewno wyborw i niejasno ocen. S z tej racji nie do pogodzenia z fundamentalistycznym myleniem, czyli (w jednym ze znacze tego sowa) z bogosawion wiar, e wyznawca zawsze stoi na gruncie pewnym, skd mona wykrzykiwa ochocze hasa i potpienia, a nigdy na gruncie liskim albo chwiejnym, albo grzskim. Tak pojty fundamentalizm jest naturaln wasnoci umysw modzieczych, a take umysw starczych; obie formacje zbiegaj si w tej skonnoci. Frywolny nieco tytu caoci pochodzi od tytuu jednego tekstu, najwczeniejszego bodaj w tym zbiorku, a take najbardziej okazjonalnego, pisanego jako mao uprzejma replika na atak jednego z czoowych ideologw wczesnej angielskiej Nowej Lewicy. Wahaem si co do tego, czy warto wpisywa tu rzeczy odnoszce si do komunizmu i jego upadku, gdy tyle zdarzyo si od tych czasw, w kocu jednak niektre z tych tekstw pomieciem w tomie. W jednym z nich mona wyczyta mylne proroctwo; napisaem bowiem w roku 1984, e proces rozkadu komunizmu bdzie zapewne dugi i e jest mao prawdopodobne, by doczekay si jego kulminacji pokolenia, ktre przekroczyy p wieku. Okazao si, chwali Boga, e rzecz ze znacznie wikszym przypieszeniem si potoczya, co nie byo wynikiem niespodziewanych porusze anonimowej Historii, lecz po czci wiadomych dziaa opozycji, po czci przemian, take przez ludzi, nie za Histori sprawionych, w metropolii na wschodzie. Czytelnik, jeli si znajdzie taki, zauway, e przy rnych okazjach zamieszczam w tych rozprawkach krytyczne swoje uwagi o tradycji Owiecenia. Nie jestem wyjtkiem, przeciwnie, jestem w do licznym towarzystwie, gdy staram si zrozumie t tradycj tak, by j z obu stron mona byo oglda: dobrej i niedobrej. Ale syntezy w tej sprawie kluczowej - dziedzictwa Owiecenia -nie potrafi na razie, prcz oglnikw, zaproponowa. Poza tym, jak to czsto i nawykowo czyni, podaj w wtpliwo warto albo trwao rnych klasyfikacji i schematw, ktrych uczymy si w szkole, a ktre okazuj si potem przeciwskuteczne czy rozumienie hamujce. Hasem moim jest: gdy sprawy s pozornie jasne i pozornie zrozumiae, naley sia kontuzj lecznicz i owe jasnoci pozorne pokrywa cieniem niepewnoci. Wiem, e jest to dziaalno denerwujca.

Oxford, lipiec 1999

3

CZ I UTOPIA, APOKALIPSA, CHRZECIJASTWO

4

MIER UTOPII NA NOWO ROZWAONAKiedy pytaj mnie, gdzie chciabym mieszka, odpowiadam zazwyczaj: gdzie w grskim lesie, nad jeziorem, na rogu Madison Avenue na Manhattanie i Champs Eysees, w maym cichym miasteczku. Jestem wic utopist, a to nie dlatego, e obiekt moich marze akurat nie istnieje, lecz dlatego, i jest on wewntrznie sprzeczny. Czy wszystkie utopie s wewntrznie sprzeczne? To oczywicie zaley od tego, jak zdefiniujemy samo sowo, ale nie istnieje aden konieczny powd, bymy ograniczyli jego znaczenie tylko do tych idei, ktrych logiczna niespjno bd empiryczna niewykonalno s oczywiste. Rozprawiajc o utopii powinnimy wszelako nie oddala si zbytnio od potocznego znaczenia sowa, nawet jeli zdajemy sobie spraw z tego, i jego sens jest do pewnego stopnia pynny i nieokrelony. Mamy tu zreszt do czynienia z interesujcym procesem kulturalnym, w wyniku ktrego sowo - o dobrze znanej historii, gdy przyszo na wiat jako sztucznie wykoncypowana nazwa wasna - zyskao w ostatnich dwch stuleciach sens tak szeroki, i obejmuje on nie tylko gatunek literacki, ale rwnie styl mylenia, mentalno i nastawienie filozoficzne, a ponadto uywa si go do opisywania zjawisk kulturalnych sigajcych korzeniami staroytnoci, a wic znacznie wykraczajcych poza historyczny moment jego poczcia. Ukryta nostalgia za epistemologiczn utopi bya wci obecna w empirystycznych kierunkach z pierwszych dekad naszego stulecia; rzecz jasna, nie w tym znaczeniu, by ywiono jakie oczekiwania transcendentalne, lecz pod postaci dugofalowych poszukiwa ostatecznych danych wiedzy bd ostatecznie nieredukowalnych sdw. Rwnie i tych prb zaprzestano. Transcendentalna fenomenologia ugrzza w pogoni za doskona przejrzystoci; pozytywizm logiczny utraci impet, podejmujc wci nieudane prby sformuowania adekwatnych definicji weryfikowalnoci i analitycznoci. Bez wtpienia wiele pozostao zarwno po jednej, jak i po drugiej filozofii, ale nie nadzieja na epistemologiczne ultimum. Badania transcendentalne ustpiy miejsca egzystencjalnej ontologii, ktra - w rozmaitych postaciach - wyraaa swoj niewiar, i moemy kiedykolwiek uchwy osobno, w ich nieskalanej wieoci, podmiot bd przedmiot; e Bycie albo ludzka egzystencja mog zosta pojciowo okieznane. Empiryzm logiczny zosta zastpiony przez pnego Wittgensteina i filozofi jzyka potocznego. Wyglda na to, e filozoficzna utopia obumara. Czy sczeza naprawd i ostatecznie, czy te tylko zapada w chwilowy letarg, tego nie moemy stwierdzi z jakkolwiek doz pewnoci; cho jednak w tej chwili nie wida adnych wyranych oznak jej zmartwychwstania, mamy powody nie dawa wiary w oznajmienia, i zgina bezpowrotnie. W adnym wypadku nie wydaje mi si, by ywot filozoficzny wydany na pastw pragmatykw i relatywistw by czym prawdopodobnym bd godnym podania. Przewiadczenie to jest ugruntowane w pewnym pojmowaniu filozofii jako fenomenu kulturalnego, ktre z kolei zasadza si - rzecz jasna - na pewnej interpretacji historycznych losw filozofii. Moje oglne nastawienie mona wyrazi tak oto: filozofia nie zajmuje si Prawd. Filozofia nie odkryje nigdy jakichkolwiek powszechnic uznawalnych prawd; a jeli ju jaki filozof dokona autentycznych odkry naukowych (tu przychodz na myl, powiedzmy, matematyczne dziea Kartezjusza, Leibniza czy Pascala), to jego dokonania - by moe na skutek samego faktu uznania przez oficjaln nauk - natychmiast przestaway by czci filozofii (niezalenie od tego, jakie motywy metafizyczne bd teologiczne im przywiecay). Kulturalna rola filozofii nie polega na dostarczaniu prawdy, ale na pielgnowaniu ducha prawdy. A to oznacza, i nie wolno dopuci do tego, by badawcza energia umysu osaba; nie wolno zaprzesta kwestionowania tego, co wydaje si oczywiste i definitywne; trzeba zawsze podawa w wtpliwo na pozr niewyczerpane zasoby zdrowego rozsdku; naley zawsze podejrzewa

5

istnienie "drugiej strony" tego, co uznawane jest za oczywiste; nigdy nie wolno zapomina, i pewne kwestie, ktre znajduj si poza uprawnionym horyzontem nauki, s jednak kluczowe dla przetrwania ludzkoci w tej postaci, w jakiej j znamy. Wszystkie najbardziej tradycyjne utrapienia filozofw - jak odrni dobro od za, prawd od faszu, rzeczywiste od nierzeczywistego, byt od nicoci, sprawiedliwe od niesprawiedliwego, konieczne od przygodnego, mnie od innych, czowieka od zwierzcia, umys od ciaa albo jak odnale porzdek w chaosie, opatrzno w absurdzie, bezczasowo w czasie, prawa w faktach, Boga w wiecie, wiat w jzyku - ot wszystkie te troski sprowadzaj si do poszukiwania sensu; wszystkie te wi si z zaoeniem, i roztrzsajc takie kwestie moemy posugiwa si narzdziami rozumu, nawet jeli ostatecznym rezultatem bdzie detronizacja rozumu bd jego klska. Filozofowie ani nie siej, ani nie zbieraj -oni tylko wzruszaj gleb. Filozofowie nie odkrywaj prawdy, ale s potrzebni do tego, aby umys nie zgnunia, aby bra pod rozwag rozmaite moliwoci odpowiedzi na nasze pytania. W tym celu filozofowie - przynajmniej niektrzy - musz mie nadziej, i odpowiedzi s w naszym zasigu. Ci, ktrzy j ywi, s prawdziwymi kopaczami; i chocia nie mog podzieli ich przekonania, e kopic wicej i gbiej, w kocu dokopi si do Urgrund, do podstawy wszelkich podstaw, to jednak mocno wierz, e ich obecno jest istotnym i koniecznym warunkiem trwania naszej kultury. S utopistami i dlatego ich potrzebujemy. Wszelako poza kopaczami potrzebujemy rwnie uzdrowicieli, ktrzy za pomoc mikstury sceptycyzmu prbuj oczyci nasze umysy z przesdw, staraj si zdemaskowa ukryte przesanki naszych przekona, budz w nas czujno, wyostrzaj nasze umiejtnoci logiczne, nie pozwalaj nam oddawa si chciejstwu. Filozofia, aby przetrwa, potrzebuje zarwno kopaczy, jak i uzdrowicieli; zarwno penych brawury awanturnikw, jak i ostronych ubezpieczycieli. Wydaje si nawet, e podczas niekoczcych si sporw obie grupy wspomagaj si nawzajem. Kopot w tym, e ten, kto tak mwi - i jest sam zainteresowany zagadkami filozoficznymi, a tym samym jest w ten czy inny sposb uwikany w cay spr - nie moe unikn ryzyka antynomii bd sprzecznoci: nie moe nie opowiedzie si po ktrej ze stron konfliktu, a wypowiada co, co ostatecznie zmusza go do przyjcia obydwu skrajnych stanowisk jednoczenie. Moemy unikn tej sprzecznoci jedynie lokujc si poza filozofi: musimy zawiesi nasze zainteresowanie samymi kwestiami filozoficznymi i wspi si na poziom, z ktrego filozofia jawi si jedynie jako element dziejw cywilizacji. Kopot wszake polega na tym, e aby dotrze do tego miejsca, niemal na pewno potrzebujemy jakich zaoe i narzdzi pojciowych, ktre zostay wypracowane w dwuznacznej domenie filozofii. Jednakowo mona chyba powiedzie, e dzisiejsze ycie intelektualne jest antyutopijne: na og jestemy gotowi zaakceptowa istnienie nieuchronnych barier ograniczajcych ekspansj naszych pasji poznawczych bd dowodzi bardziej spjnie i w zgodzie z tradycj sceptycyzmu oraz empiryzmu - e samo pojcie wartoci poznawczej bd metafizycznie rozumianej "prawdy" jest jedynie aberracj umysu, ktry poszukuje iluzorycznej autonomii i niezalenoci, zamiast uzna, e jest tym, czym rzeczywicie jest, a mianowicie poytecznym mechanizmem obronnym naszego organizmu. Jest moliwe, e z perspektywy historycznej pewne doniose odkrycia dwudziestowiecznej nauki - zasada Heisenberga i twierdzenie Goda - uznane zostan za przyczynki do tego samego antyutopijnego ducha epoki; ukazay one wszak fundamentalne ograniczenia naoone - przez natur Umysu, przez sam Natur bd przez Boga - na nasz wiedz. Kiedy powiadam, e ostateczne wyparowanie impulsu utopijnego z filozofii nie jest ani prawdopodobne, ani podane, nie zapominam o zwizanych z nim nierozerwalnie i, jak si wydaje, nieusuwalnych niebezpieczestwach. Ktokolwiek powiada, e da si odkry rdo doskonaej pewnoci bd ostateczny fundament wiedzy, w istocie nie twierdzi, e jest to moliwe, ale

6

e o n ju dokona takiego odkrycia. Nadzieja na epistemologiczny sd ostateczny moe z pewnoci rodzi nietolerancj i faryzeuszowskie zalepienie. Nadzieja taka nie moe wszelako oprze si najbardziej tradycyjnemu ze sceptycznych pyta - pytaniu o nieskoczony regres: qui custodiet ipsos custodes? Bez wzgldu na to, jakie kryteria ustanowimy, zawsze bdzie mona zapyta o to, jakie s z kolei kryteria ich zasadnoci. Tego niebezpieczestwa da si by moe unikn, jeli owe ostateczne kryteria zostan uznane - by posuy si jzykiem Kaniowskim - za idee regulatywne, a nie konstytutywne; lepiej si nam przysu, jeli bd jedynie drogowskazami wyznaczajcymi kierunek ku nieosigalnemu celowi, zamiast gosi, i cel zosta ju albo niebawem zostanie osignity. Innymi sowy, duch utopijny pojawia si w dwch odmianach: pierwsza z nich odpowiada Kaniowskim maksymom czystego rozumu i polega na faktycznym budowaniu ostatecznego fundamentu albo przynajmniej na przekonaniu, i podstawa wszelkich podstaw zostanie odkryta; druga polega na poszukiwaniu podstawy wszelkiej takiej podstawy, ktra w naszym przekonaniu zostaa ju odsonita - wiara ta odpowiada napitnowanej przez Hegla "zej nieskoczonoci". W pierwszym przypadku mamy do czynienia z nadziej na odnalezienie i intelektualne uchwycenie Nieuwarunkowanego w jego caym Nie-uwarunkowaniu; jest to nadzieja na swoist filozoficzn apoteoz, na to, e skoczony umys okae si wyposaony w boskie waciwoci. W drugim przypadku mamy do czynienia jednoczenie z akceptacj skoczonoci umysu i wol poszerzania jego moliwoci bez wskazania jakichkolwiek granic dla tej ekspansji. Podobne uwagi mona wygosi na temat utopii spoecznych. Myl, i jestemy wiadkami zmierzchu mentalnoci utopijnej, moe si wyda niezbyt prawdopodobna, kiedy widzimy wok tak wiele ruchw obiecujcych wieckie bd teokratyczne millenium i uywajcych wszelkich narzdzi zniewolenia i przemocy, by ten stan sprowadzi. Gotw jestem wszelako twierdzi, i w zmierzch jest faktem: utopijne mrzonki straciy niemal intelektualne poparcie, dawn pewno siebie i wigor. Wielkimi dzieami w naszym stuleciu s antyutopie bd kakotopie - wizje wiata, gdzie bezlitonie podeptano wszelkie wartoci, z ktrymi utosamiali si ich autorzy (Zamiatin, Huxley, Orwell). Istniej, ma si rozumie, dziea wychwalajce mylenie utopijne, trudno byoby jednak wskaza wan utopi napisan w naszych czasach. Pomijajc t kwesti faktyczn, chciabym zaproponowa podejcie do utopii spoecznych analogiczne do tego, ktre staraem si uzasadni w przypadku utopii filozoficznych. Znamy, rzecz jasna, niezliczone utopijne fantazje: rewolucyjne, pokojowe, socjalistyczne bd anarchistyczne; nie zamierzam sporzdza ich inwentarza, ani ich klasyfikowa. Chciabym tylko wskaza te ich oglne waciwoci, ktre s istotne dla mojego przedsiwzicia. Na pierwszym miejscu trzeba wymieni ide doskonaego i wiecznego braterstwa midzy ludmi. Jest to wsplne i trwae jdro mylenia utopijnego, ktre krytykowano z rozmaitych stron. Zarzuty sprowadzaj si do takich oto: po pierwsze, powszechne braterstwo jest niewyobraalne; po wtre, kada prba wprowadzenia go w ycie musi wytworzy spoeczestwo wysoce despotyczne, ktre - aby stworzy pozr nieosigalnej doskonaoci - stumi wszelkie przejawy konfliktu i tym samym totalitarn przemoc zdawi ycie kultury. Krytyka ta jest zasadna, ale powinnimy zastanowi si nad konsekwencjami, do ktrych prowadzi. Rzeczywicie mona twierdzi, i przez sam fakt, e s twrczy i wolni, ludzie musz dy do celw, ktre wchodz nawzajem w konflikt, i kierowa si sprzecznymi pragnieniami; z kolei przez sam fakt, i nigdy nie mona ich w peni zaspokoi, ludzkie potrzeby musz powiksza si i rozrasta w nieskoczono, a tym samym konflikty midzy nimi staj si nieuchronne. Wydaje si, i tak wanie przedstawia si konstytutywna struktura ludzkiej egzystencji; zna j w. Augustyn, znali te wszyscy autorzy chrzecijaskich teodycei. Moemy sobie wyobrazi powszechne braterstwo wilkw, lecz nie ludzi, gdy potrzeby wilkw s ograniczone i

7

okrelone, a zatem mona by je w zasadzie zaspokoi, podczas gdy potrzeby ludzkie nie maj granic, ktre potrafilibymy nakreli, a zatem idea penego zaspokojenia jest sprzeczna z ich rnorodnoci i nieokrelonoci. Tego mentalno utopijna nie chce przyzna i dlatego wanie utopie s zasadniczo i nieuleczalnie "utopijne" (w sensie potocznym). Wykonalna utopia musiaaby zasadza si na zaoeniu, i ludzie utracili zdolno tworzenia i wolno, e rnorodno form ludzkiego bytowania, a zatem i ycie osobowe zostay zniszczone, e wszyscy ludzie osignli stan doskonaego zaspokojenia swoich potrzeb i zaakceptowali jako co naturalnego wieczn i zabjcz stagnacj. Taki wiat byby rwnoznaczny z kocem ludzkoci w tej postaci, w jakiej j znamy i jak j definiujemy. Stagnacja jest niezbdnym warunkiem utopijnego szczcia; te wszystkie zmiany, ktre zwyklimy nazywa postpem bd wzbogaceniem jakiejkolwiek sfery ycia - techniki, nauki, sztuki, zinstytucjonalizowanych form komunikacji spoecznej - zawsze stanowi odpowied na jakie niezadowolenie, cierpienie, wyzwanie. Utopie - takie jak Campanelli czy Marksa - ktre obiecuj nam wiat czcy zaspokojenie potrzeb, szczcie i braterstwo z postpem mogy powsta tylko dziki wasnej niekonsekwencji. Utopie logicznie spjne akceptuj i wychwalaj wiat w zastoju, z ktrego usunito wszelk rnorodno, a istoty ludzkie zredukowano do powszechnej, niezmiennej miernoty. Najbardziej konsekwentn utopi zaprojektowa zapewne Leger Marie Deschamps. Jest to doskonaa spoeczno, ktrej wszyscy czonkowie s cakowicie wymienni i zupenie identyczni; wszelka rnorodno, ktra mogaby odrnia od siebie istoty ludzkie, zostaa zniszczona, a ludzie stali si zbiorowiskiem absolutnie jednakowych osobnikw, nie inaczej ni monety wybite na jednej sztancy. Spoeczna doskonao nieodwracalnie umiercia ludzk osobowo. Mieszkacy tego raju mogliby rwnie dobrze by kamykami i byliby tak samo szczliwi jak one. Idea rwnoci - pojtej jako identyczno, brak rnic - jest, rzecz jasna, wewntrznie sprzeczny przy zaoeniu, e ludzie s tym, czym byli przez cale znane nam dzieje. Utopici obiecywali wszelako, i wychowaj ludzko w braterstwie, dziki czemu owe nieszczsne namitnoci, ktre rozdzieraj spoeczestwa - chciwo, agresja, dza wadzy - znikn. Poniewa jednak chrzecijastwo przez dwa tysiclecia prbowao sobie poradzi z tym zadaniem wychowawczym, a rezultaty nie okazay si zbyt zachcajce, utopici, kiedy ju bior si za przekuwanie wasnych wizji w praktyczne propozycje, przedstawiaj najbardziej zowieszczy projekt, jaki kiedykolwiek wymylono: chc zinstytucjonalizowa braterstwo, co jest najpewniejsz drog do totalitarnego despotyzmu. Wierz, i zo jest konsekwencj niewaciwych instytucji spoecznych, ktre wypaczaj autentyczne impulsy natury ludzkiej, i nie zadaj sobie przy tym pytania, w jaki sposb owe instytucje powstay i zapuciy korzenie. W synnym ustpie dotyczcym powstania nierwnoci Rousseau wydaje si sdzi, i prywatna wasno zostaa po prostu wymylona przez szaleca; nie dowiadujemy si wszelako, w jaki sposb ten diabelski wynalazek - tak sprzeczny z przyrodzonymi czowiekowi instynktami zosta zaakceptowany przez innych i rozprzestrzeni si we wszystkich spoeczestwach ludzkich. To, e w wyniku przymusowego obalenia wasnoci prywatnej konflikty midzyludzkie, walka o wadz i dominacj, chciwo i agresja pozostan niezmienione albo nawet przybior na sile, byo do popularn przepowiedni na dugo zanim przepis na wiekuiste braterstwo - wypracowany na podstawie utopijnych zasad marksizmu - zaczto wciela w ycie. Owa przepowiednia opieraa si na dowiadczeniu potocznym i miaa znale nieomylne potwierdzenie w caych dziejach spoeczestw socjalistycznych. Prba stworzenia metodami instytucjonalnymi wolnego od konfliktw porzdku spoecznego moe faktycznie powie si w tym znaczeniu, i zastosowanie totalitarnego przymusu moe zapobiec przejawianiu si konfliktw. Poniewa

8

jednak utopijna technologia nie jest w stanie zasypa rde konfliktw, z koniecznoci puszcza ona w ruch gigantyczn machin kamstw, aby zaprezentowa nieuchronn klsk jako zwycistwo. Utopijna wizja, kiedy ju zostanie przeoona na jzyk polityki, staje si albo kamliwa, albo wewntrznie sprzeczna; oferuje nowe sowa na okrelenie starych niesprawiedliwoci bd ukrywa sprzecznoci za parawanem wymylonych ad hoc etykietek. Jest to szczeglnie prawdziwe w przypadku utopii rewolucyjnych - zarwno tych, ktre dopiero wypracowywano w trakcie rewolucji, jak i tych, ktre po prostu w takiej sytuacji zastosowano. Jzyk orwellowski by znany - cho nikt go nie skodyfikowa - na dugo przed pojawieniem si wspczesnego totalitarnego despotyzmu. Synny slogan Rousseau: "Trzeba zmusza lud do wolnoci" jest tego dobrym przykadem. Podobnie deklaracja Komuny Paryskiej, stwierdzajca jednoczenie, i zniesiono obowizkow sub wojskow i e wszyscy obywatele s teraz czonkami Gwardii Narodowej. Tak samo egalitarno-rewolucyjna utopia Tkaczowa (wane rdo doktryny leninowskiej), zgodnie z ktr gwnym celem rewolucji jest obalenie wszelkich elit, a zadanie to naley powierzy elicie rewolucyjnej. Taka wiara bya cech wyrniajc utopie rewolucyjne, a zwaszcza rozmaite odgazienia szkoy marksistowskiej . Utopia marksistowska bd nibymarksistowska, stajc si na skutek rozlicznych dziejowych przypadkw gwnym ideologicznym instrumentem samouzasadnienia i autogloryfikacji totalitarnego nowotworu przeerajcego spoeczn tkank wiata, w sposb naturalny zwrcia nasz uwag na apokaliptyczno-rewolucyjn literatur z przeszoci, ktra przejawiaa podobne cechy. Drug istotn waciwoci tej utopii byo przekonanie, i wietlana przyszo nie jest po prostu wyznaczona przez dotychczasowy bieg dziejw, ale jest ju obecna - cho nie jest empirycznie dostrzegalna, to jednak jest bardziej rzeczywista od empirycznej teraniejszoci, ktra niebawem legnie w gruzach. Owa wiara w "wysz" rzeczywisto, ktra - cho niewidzialna - jest ju zakotwiczona w istniejcym wiecie, wywodzi si, rzecz jasna, ze rde Heglowskich; mwic dokadniej, stanowi ona przeniesienie w przyszo - w kategoriach czysto Heglowskich: bezzasadne - Heglowskiej metody badania przeszoci. Ta godna pozazdroszczenia zdolno wykrywania w tym, co wydaje si by, czego, co wydaje si nie istnie, lecz w istocie istnieje w bardziej autentycznym sensie ni to, co jest "tylko" empiryczne, bya ju u Hegla wieck wersj chrzecijaskiego pojcia zbawienia, ktre - cho niedostrzegalne bezporednio - nie jest po prostu wpisane w Boy plan, ale ju si zdarzyo, poniewa w boskiej bezczasowoci wszystko, co ma si zdarzy, ju jest faktem. Owa zdolno uzasadnia bezgraniczn pych tych, ktrzy nie tylko s w stanie przewidzie przyszo, ale w istocie rzeczy s ju jej bogosawionymi posiadaczami, co pozwala im traktowa empiryczny wiat jako zasadniczo nieistniejcy. Poniewa nadchodzca, ostateczna rewolucja nie jest po prostu szczliwym krokiem na ciece wydarze historycznych, ale przerwaniem cigoci, totalnym pocztkiem, nowym czasem, to przeszo obejmujca wszystko, co jeszcze moe si zdarzy przed wielkim przeomem - nie jest waciwie postpem. Sowo to oznacza bowiem kumulacj, stopniow popraw, wzrost; tymczasem Wydarzenie Ostateczne, inaugurujce now epok, nie dodaje wicej bogactwa do istniejcych zasobw, ktre zdylimy nagromadzi, ale oznacza przeskok z piekielnej otchani do krlestwa najwyszej doskonaoci. Te trzy cechy mentalnoci rewolucyjno-utopijnej dostarczaj uzasadnienia dla trzech ju nie tak niewinnych stanowisk politycznych. Nadzieja na braterstwo, do ktrego owiecona elita moe przymusi lud dekretem, stanowi naturaln podstaw dla totalitarnej tyranii. Wiara w rzeczywisto wyszego rzdu, ktra - cho niewidoczna goym okiem - jest osadzona w teraniejszoci i stanowi rzeczywisto autentyczn, usprawiedliwia cakowit pogard dla faktycznie istniejcych ludzi, ktrzy nie zasuguj na uwag, gdy si ich porwna z

9

pozornie nieistniejcymi, ale znacznie waniejszymi przyszymi pokoleniami. Idea nowego czasu legitymizuje wszelkie formy kulturalnego wandalizmu. W tym sensie krytyka utopii jest uzasadniona. Moemy nawet powiedzie wicej: zwaywszy na fakt, i najdoskonalszy przykad gatunku zosta stworzony przez dopiero co wspomnianego Dom Deschampsa, da si twierdzi, i utopia socjalistyczna zgina z nadmiaru konsekwencji, zanim si jeszcze urodzia. To samo mona powiedzie o indywidualistycznej niby-utopii. Zapewne najbardziej konsekwentna utopia indywidualistyczno-anarchistyczna zostaa zaprojektowana w 1844 roku przez Maxa Stirnera. Wychodzc z cakiem rozumnej przesanki, i ycie spoeczne jako takie - a nie jakakolwiek konkretna forma porzdku spoecznego - z koniecznoci ogranicza nasze aspiracje i nasze zainteresowanie wycznie wasn osob, Stirner zaproponowa "wyzwolenie", ktre kady moe osign na wasn rk, odrzucajc wszelkie normy, ograniczenia i wymogi dyktowane przez "spoeczestwo", w tym reguy logiczne i moralne, a take bodaj sam jzyk. Mwi o "niby-utopii", poniewa chodzi tu nie tyle o wymylenie doskonaego spoeczestwa, ile o obalenie spoeczestwa istniejcego w imi najwyszej wartoci, jak kady jest sam dla siebie. Ta sprawa wszake ma drug stron, o ktrej nie wolno nam zapomina. Mentalno utopijna - powtrz - jest w zaniku. Jej ranga intelektualna spada do poziomu aosnego, dziecinnego bajdurzenia, ktre przetrwao w lewicowych sektach; w oficjalnych ideologiach komunistycznych utopijna frazeologia i ikonografia staway si w ostatnich dekadach coraz sabiej widoczne. Nasuwa si wic pytanie, czy ten uwid utopii - niezalenie od tego, jak bardzo uzasadniony przez budzce groz dzieje utopijnej polityki - jest, in saldo, korzystny. W tej matni mam pogld analogiczny do przedstawionego ju na kanwie rozwaa o utopiach epistemologicznych. Istotnie wierz, i marzenie o wiecznym i powszechnym braterstwie rodzaju ludzkiego jest nie tylko nierealne, ale doprowadzioby do upadku naszej cywilizacji, gdyby je potraktowa powanie jako projekt, ktry naley zrealizowa dostpnymi rodkami technicznymi. Z drugiej jednak strony, zbyt atwe jest posuenie si trafnymi argumentami antyutopijnymijako rodkiem umoliwiajcym nam akceptacj, a nawet kanonizacj wszelkich odmian opresji i jawnej niesprawiedliwoci, jeli tylko nie podpieraj si one utopijn frazeologi. I w tym przypadku nie jest to abstrakcyjna moliwo, ale dobrze udokumentowane historycznie dowiadczenie. Od stuleci zo tkwice w naturze ludzkiej byo nie tylko uywane jako argument przeciwko prbom przywrcenia raju na ziemi, ale uzasadniao rwnie opr wobec wszelkich reform spoecznych i instytucji demokratycznych. Dlatego te do antyutopijnej krytyki naley wprowadzi istotne rozrnienia. Utopijny dogmat, zgodnie z ktrym zo w nas jest konsekwencj wadliwych instytucji spoecznych i zniknie wraz z nimi, jest faktycznie nie tylko dziecinny, ale i niebezpieczny; sprowadza si on do wanie wspomnianej nadziei na instytucjonalnie zagwarantowane braterstwo - nadziei, na ktrej wzniesiono ideologie totalitarne. Wszelako rwnie zgubne moe si okaza zastpienie tej optymistycznej fantazji jej negatywem, zgodnie z ktrym we wszystkich relacjach midzyludzkich manifestuje si jedynie wrogo, chciwo i dza panowania, a wszelkie przejawy mioci, przyjani, braterstwa i powicenia nie s niczym innym jak zudnymi pozorami, ukrywajcymi "rzeczywiste", nieodmiennie samolubne motywacje. Przekonanie to - niezalenie od tego, czy wspiera je antropologia Hobbesa, Freuda czy wczesnego Sartre'a - w sposb naturalny uatwia nam zaakceptowanie, jako nieuchronnych na wieki, wszelkich potwornoci ycia spoecznego, zgotowanych ludzk rk. Mona rozsdnie dowodzi, i bd tych, ktrzy postrzegaj natur ludzk jako nieodwoalnie i cakowicie zepsut, jest bezpieczniejszy i mniej zowieszczy od samobjczej wiary utopistw: spoeczestwo, gdzie gwnym motywem dziaania jest chciwo, koniec kocw jest zdecydowanie bardziej znone od spoeczestwa opartego na

10

przymusowej solidarnoci. Niemniej jednak teoria totalnego zepsucia moe rwnie suy wsparciu reimu totalitarnego bd wysoce opresywnego przykadw nie brakuje, poczynajc od teokratycznych doktryn i praktyk wczesnego kalwinizmu. I w tym przypadku fundamenty teorii s spekulatywne, a nie empiryczne; nie ma dowodw pozwalajcych odrzuci zdroworozsdkowy truizm, i tkwi w nas zarwno zalki bezinteresownej przyjani i solidarnoci, jak i nienawici, zazdroci, chciwoci. Twierdzenie, i wszystko, co w nas dobre, jest jedynie parawanem za, nie jest bynajmniej zapisem dowiadczenia, lecz metafizycznym aksjomatem; co wicej, czyni ono ycie spoeczne niepojtym: jeli nie ma w nas nic poza zem, to czemu ma suy ten parawan?

11

CZY MOLIWA JEST CHRZECIJASKA UTOPIA? DIALOGP. Oczywicie, e jest moliwa. Niezbitym tego dowodem jest choby fakt, e rzeczywicie istnieje. Czy dawne komunistyczne utopie nie powstay pod wpywem Ewangelii i wiadectw apostow? Czy czowiek, ktry zapocztkowa rodzaj literacki znany pod t nazw, sam nie by chrzecijaninem bez skazy, witym i mczennikiem? Kt omieliby si twierdzi, e by sceptykiem, libertynem, heretykiem? A ile to razy tak zwani utopici z XIX stulecia, zwaszcza we Francji, ale niekiedy rwnie w Niemczech, odwoywali si do chrzecijaskiej tradycji i do ewangelicznych przykaza? Chrzecijaska utopia jest nie tylko moliwa; poczwszy od redniowiecza utopijna myl bya wybitnie chrzecijaska, a Nowy Testament by jej gwnym rdem, jakkolwiek jest oczywicie prawd, e w XVIII i w XX wieku myl ta oddalia si od swoich korzeni i przybieraa niekiedy posta niechrzecijask, a nawet gwatownie antyreligijn i ateistyczn. O. Ale nie, utopia chrzecijaska nie jest moliwa. To prawda, e ten, ktry utworzy to sowo i pozwoli nam dziki temu rozpozna owo odrbne i wane zjawisko w kulturze, by witym i mczennikiem Kocioa i e zarwno on, jak i wielu innych, czerpa swoje natchnienie z Ewangelii. Ale moemy sobie doskonale wyobrazi, e pobone i chrzecijaskie intencje rodz intelektualne skutki, ktre nie daj si pogodzi z duchem chrzecijastwa. Byli na przykad tacy, ktrzy stawiali sobie pytanie, czy moliwa jest chrzecijaska filozofia, i odpowiadali przeczco, dogbnie przewiadczeni, e badanie tajemnic bytu i Boga przez przyrodzony skaony rozum jest tylko wiczeniem ludzkiej pychy; i nie dali si nakoni do zmiany zdania przez sam fakt, e rzeczywicie byli filozofowie okrelajcy siebie jako chrzecijascy. Tak wic sam fakt, e istnieli utopici wyznajcy chrzecijask wiar, nie dowodzi niczego, poniewa tutaj rozwaamy uaestio iuris, a nie/ac-ti. Nie wystarcza to jednak, by twierdzi, e chrzecijaska utopia nie moe istnie, a oznacza jedynie to, e argument odwoujcy si do faktu nie ma znaczenia. P. Czy jednak - by twierdzi, e utopici, ktrzy jako tacy uwaaj si za dobrych chrzecijan, myl si lub brakuje im konsekwencji - nie musimy ju z gry umieci si wewntrz chrzecijaskiej wiary, co samo przez si nie pozwala rozstrzygn tego zagadnienia w kategoriach historycznych? O. Niekoniecznie. Naley jednak mie jaki pogld, jeeli nawet nie cakiem cisy, to przynajmniej racjonalnie jasny na to, czym jest chrzecijastwo. P. Ale jak taki pogld sobie wyrobi, skoro ca histori chrzecijastwa przez wieki i to a po dzie dzisiejszy rozdzieraj walki i konflikty, skoro wszystkie odamy i wszystkie sekty niezomnie wierz, e to one s w posiadaniu prawdy doktryny, oskarajc pozostae o zalepienie oraz ze intencje? O. Nie ma innych kryteriw, by doj do tego pojcia, ni tekst - podstawa chrzecijaskiej wiary, a mianowicie Nowy Testament. P. Ale od zarania byo to niekwestionowane rdo wszystkich opozycyjnych si w onie chrzecijastwa na przestrzeni wiekw. Czy nie na tej podstawie opiera si banalna zdroworozsdkowa prawda protestantw, e papie jest Antychrystem, a katolikw, e twrcy Reformacji byli wysannikami piekie? To fakt, e nikt ju dzisiaj nie posuguje si takim jzykiem (moe z wyjtkiem Irlandii Pnocnej) i ludzie bynajmniej nie kwapi si do podrzynania sobie garde w imi poprawnej interpretacji eucharystii i predestynacji. Obszar draliwych zagadnie uleg przesuniciu; niemniej zawsze jakie sporne kwestie podziel chrzecijan dobrej wiary; co wicej, s to przede wszystkim sprawy spoeczne, ktrych ewentualne rozstrzygnicie ma zasadnicze znaczenie w dyskusji nad naszym problemem oraz w wydaniu ostatecznego sdu.

12

O. To oczywiste, ale to tylko poowa prawdy. Czy na podstawie tych wszystkich dobrze znanych faktw, ktre pokazuj, jak tekst, w tym przypadku Ewangelia, daje si rozmaicie interpretowa, by suy takiej czy innej religijnej lub politycznej sprawie w zrnicowanych historycznych okolicznociach, mona doj do wniosku, e tekst - jak gosz pewne modne kierunki - nie znaczy dosownie nic? e nie ma adnej treci poza tym, co mu arbitralnie nadaje egzegeta zgodnie z wymogami czasu? Czy w "bultmannizo-waniu" mona posun si a do momentu, w ktrym wolno powiedzie, e kada, byle jaka doktryna daje si wywie z Nowego Testamentu? e dozwolone jest wymylanie "interpretacji", zgodnie z ktr na przykad Ewangelie powiadaj, e Bg nie istnieje, e Jezus by jedynie trockistowskim dziaaczem, e to nienawi powinna rzdzi ludzkimi sprawami, e idea zbawienia to tylko oszustwo itp. Trzeba przyzna, e doktryna, zgodnie z ktr tekst nie ma absolutnie adnego sensu, e, cile mwic, tekst nie istnieje, jest pod pewnymi wzgldami bardzo wygodna, poniewa uwalnia nas od obowizku badania i czytania, zwaywszy, e cokolwiek czytamy, to tak czy owak nie czytamy nic (moe z wyjtkiem tekstw tych, ktrzy wyznaj wanie taki pogld: e teksty nie znacz nic). Ta poyteczna strona doktryny nie czyni j jednak wiarygodn. Lepiej, zgodnie ze zdrowym rozsdkiem, przyj, e tekst Nowego Testamentu, nawet jeeli pozostawia szerokie pole dla moliwych interpretacji -jak zreszt wszystkie teksty religijne czy filozoficzne - wyznacza granice interpretatorom, e nie jest nieskoczenie plastyczny, a zatem e ma wasny sens. Przyjwszy to zaoenie, wolno nam teraz postawi pytanie, czy utopijna myl moe zosta wyraona w ramach duchowego wiata chrzecijaskiego; pozostawiamy oczywicie na boku ide Krlestwa Boego, ktre moe nasta jedynie przez zerwanie z czasem, dokonane za spraw boskiej interwencji; pod uwag mona bra jedynie utopie antycypowane, ktre ludzie zdolni s zbudowa wasnymi rkami. O Raju rwnie nie ma co rozprawia. P. Jeli przyjlimy ju to zaoenie, cigle pozostaje nam do zrobienia rzecz zasadnicza, a mianowicie wykazanie, e chrzecijaska doktryna, a przynajmniej to, co mona jej przypisa "poza rozsdnym wtpieniem", nie uznaje - pod groz niekonsekwencji - utopijnego mylenia. Aby to jednak wykaza, musimy poza wszystkim rozporzdza dobrze okrelonym pojciem "utopii", a takie pojcie niepodwaalne -jak si zdaje, nie istnieje. O. Owszem, to prawda, e kiedy przyjmujemy ide utopii -a sowo to jest przecie wymylone sztucznie - nie moemy unikn pewnej miary dowolnoci. Nie jest to jednak przeszkoda nie do pokonania. Kady moe to pojcie zdefiniowa, jak mu si podoba, i doskonale mona sobie wyobrazi, e zgodnie z niektrymi przyjtymi definicjami chrzecijaska utopia jest moliwa. Sprawa przedstawia si jednak inaczej, kiedy uywa si tego sowa w jego potocznym znaczeniu. Musimy zreszt przyzna, e sowa "dowd" i "wykaza" s zbyt mocne; nigdy nie mona dostarczy absolutnie niepodwaalnych dowodw w tego rodzaju sprawach. Mona argumentowa. Ot, czyme innym jest utopia jak nie obrazem doskonaego ludzkiego wiata bez za, cierpienia, konfliktw, walki? Moemy dorzuci: poniewa ci, ktrzy daj si zwie utopijnym marzeniom, na og zauwaali (cakiem trafnie), e walki tocz si w wikszoci wok spraw wasnoci, wpadli oni na wznios myl, e aby znie zo, trzeba znie wasno. Nie musimy jednak omawia tego punktu, poniewa chodzi nam o bardziej oglne zagadnienie: czy doskonay, pozbawiony za i konfliktw wiat jest moliwy do pomylenia z chrzecijaskiego punktu widzenia? Ucilijmy to: utopia, o ktrej mwimy, nie jest opisem jakiej wyobraonej wyspy doskonaoci, lecz przewiadczeniem, i moliwe jest zbudowanie takiej wyspy dziki ludzkim wysikom, poprzez reformy czy rewolucje, postp wiedzy, mobilizacj wszystkich ludzi dobrej woli. Podobny opis - musimy to przyzna - jest sprzeczny z sam etymologi sowa, ale - jak si zdaje - zgodny z uyciem potocznym. P. Dlaczego wic, przyjwszy to wszystko, idea wiata doskonaego w tym wanie sensie, czyli wiata bez za i konfliktw, byaby nie do pogodzenia z

13

chrzecijastwem? Czy wszyscy wielcy doktorzy Kocioa nie gosili zgodnie z Pismem idei sprawiedliwoci? I czy tym samym implicite nie wierzyli, e sprawiedliwy wiat jest moliwy, nawet jeeli nie wyrazili tego dokadnie tymi sowy? O. Tak, idea sprawiedliwoci by goszony w nauczaniu Kocioa i jego wielkich nauczycieli. Ale w adnym razie nie moemy na tej podstawie ywi nadziei, e w ramach chrzecijaskiej wiary pewnego dnia wiat stanie si rzeczywicie sprawiedliwy. Take chrzecijastwo przekazao nam idea osobowej doskonaoci, nie liczc bynajmniej na to, e z tego powodu wszyscy moemy si okaza zdolni do osignicia doskonaoci. Nie ma w tym adnej sprzecznoci. Utopia - w tym sensie, w jakim zakada si, e istnieje skuteczna technika, dziki ktrej ludzie mog zbudowa wiat bez za i konfliktw - jest antycypacj antychrzecijask; w istocie bowiem ju w samym jdrze doktryny tkwi wiara, e zostalimy skaeni przez grzech pierworodny, e korzenie tkwicego w nas za nie zostan usunite naturalnymi rodkami, e zawsze bd mczennicy i przeladowcy, e - krtko mwic - niezalenie od tego, co zrobimy, zo, a w konsekwencji walka i cierpienie s na ziemi nieuniknione. Pismo wite a roi si od tekstw, ktre potwierdzaj t wiar. Zamiar, by zbudowa wie doskonaoci na tym padole ez, jest jednym z niezliczonych dowodw tej samej ludzkiej pychy, grzechem par excellence, diabelskim oszustwem. P. Wydaje si to Augustysk czy Pascalowsk wizj wiata; czy nie ma innych w myli chrzecijaskiej? A poza wszystkim, czy przyjcie takiej wizji nie oznacza, e wszelki wysiek nastawiony na popraw spoecznego ycia staje si daremny? O. Oczywicie, e istniej w odniesieniu do ludzkiej natury tendencje inspirujce si doktryn Pelagiask i, jak to si mwi, bardziej "optymistyczne". Jednake konflikt midzy tymi dwiema wersjami doktryny zasadza si przede wszystkim na roli aski w ludzkim dziaaniu; skrajny pelagianizm, ktry odrzuca po prostu ide grzechu pierworodnego, by zreszt w historii chrzecijastwa jedynie zjawiskiem marginesowym; historia semipelagianizmu, o ktry jansenici oskarali molinistw, nie wnosi nic do naszej dyskusji; jeli za molinistami przyjmiemy, e to od naszej woli zaley, czy dla naszego zbawienia bdziemy czy te nie posugiwa si ask bosk, ktra zostaa powszechnie udzielona, nie wynika z tego jeszcze nic konkretnego co do moliwoci wiata rzeczywicie udoskonalonego a do stanu utopii. Zapewne to prawda, e Augustysk doktryna moe nas zniechca co do perspektywy wiata lepszego ni jest, jakkolwiek nie doskonaego, ale nie ma to adnego znaczenia dla rozwaanego przez nas tematu. Nam chodzi tu przede wszystkim o problem za i cho nie ulega adnej wtpliwoci, e nasze ycie jest duo lepsze, to znaczy duo wygodniejsze od ycia naszych przodkw sprzed trzech wiekw, to nie dysponujemy adnymi oczywistymi dowodami ani nawet wiarygodnymi argumentami, aby twierdzi, e masa za, jakiego czowiek dowiadczy i ktre dotyka go w naszym stuleciu, zmniejszya si w trakcie owego postpu. P. Rozwaamy problem moliwej doskonaoci lub przynajmniej nieograniczonego doskonalenia si. Ale czy Leibnizjaska metafizyka, zgodnie z ktr yjemy ju w wiecie doskonaym, nie jest zgodna z chrzecijaskim nauczaniem? Czy nie jest czci tej tradycji? O. Tak, w zupenoci si zgadza z chrzecijask doktryn, a nawet z duchem Augustyskiej teologii. Skoro Bg jest doskonay, to wiemy apriorycznie - a nie dziki jakiemukolwiek empirycznemu poznaniu - e wiat taki, jaki jest, jest najlepszy z moliwych. Nic jednak atwiejszego, jak omieszy t metafizyk ("Patrzcie pastwo, mnie bol zby, a ten typek mi powiada, e wiat jest doskonay! Co za bezczelno!"): jak gdyby Leibniz by gupcem, ktry nie wie, e ludzie cierpi, e na wiecie zdarzaj si przeraajce, okropne rzeczy itp. Oczywicie, e o tym wiedzia. Jego metafizyka nie

14

zamierza dowodzi, e nie ma za, ale e naley - z powodu racji apriorycznych - zaufa Bogu, ktry, po pierwsze, stworzy wiat, gdzie jest tak mao za, jak tylko to byo logicznie moliwe, i ktry, po drugie, ostatecznie wie, jak obrci zo na korzy dobra. Jest to idea chrzecijaska, z pewnoci nieatwa, w odrnieniu od Wolterowskich kpin. P. Jednakowo zakadajc, e jest to wiemy obraz doktryny, dobrze wyedukowany chrzecijanin powinien wierzy zarazem, e wiat jest absolutnie doskonay, i e doskonao jest absolutnie niemoliwa! O. Zgoda, e przy takim ujciu rzecz wyglda dziwacznie. Ale, po prawdzie, nie zachodzi tu adna sprzeczno, poniewa "doskonao" w tych dwch przypadkach nie oznacza tego samego. Doskonao jest niemoliwa w tym sensie, e zo nie daje si usun. wiat za jest z koniecznoci doskonay w tym sensie, e Bg, bdc doskonay, w swojej ekonomii zbawienia posuguje si ostatecznie zem, aby powikszy dobro. W tym znaczeniu doskonao okrela si w kategoriach przyszego zbawienia, za nieuniknion niedoskonao - w odniesieniu do wiata skaonego, takiego jaki rzeczywicie jest. P. Jeli jest to tak oczywiste, to czemu wyjania i powtarza prawdy, ktre s albo przynajmniej powinny by powszechnie znane? O. Moe i s znane, ale mimo wszystko nie zaszkodzi je powtrzy, poniewa czsto si zdarza, e znamy jak prawd nie uwiadamiajc sobie jednak jej zakresu i konsekwencji. Tak wic, jak si zdaje, istniej racje po temu, by uzna te powtrzenia za poyteczne. To prawda, e myl utopijna w cisym tego sowa znaczeniu, ma charakter schykowy, czyli e ludzie s bardziej przewiadczeni ni dawniej, e z pojciem postpu nie czy si czysty zysk, e za wszystko trzeba paci i e raj na ziemi nie jest moliwy. Niemniej utopijne wzorce oywaj w innych formach, na pozr mniej infantylnych, ale rwnie ryzykownych, ktre przetrway w tym wieku raczej jako "absolutne supozycje", w postaci utajonej, a niekoniecznie wypowiedziane penym gosem. Po kilkudziesiciu latach szybkiego gospodarczego wzrostu i zawrotnego tempa postpu technicznego przyzwyczailimy si do myli: l) e w przyszoci postp ten bdzie trwa w nieskoczono, tak i kady z nas bdzie mia coraz wicej wszystkiego, co ycie moe ofiarowa; 2) e kady z nas zasuguje na to, aby mie coraz wicej dbr, jakie tylko moe sobie wymarzy, jeli za tak nie jest, to z powodu zej woli takiego czy innego wroga, ktrego przeto naley zniszczy; 3) e kady ludzki problem mona w zasadzie rozwiza w sposb techniczny. Ot, owe zaoenia - wszystkie faszywe - s niezwykle rozpowszechnione w chrzecijaskim wiecie, gdy tymczasem duchowe siy, majce si im przeciwstawi, s nad wyraz sabe i mao skuteczne. Faszywo pierwszego zaoenia ujawni si bynajmniej nie po wiekach, lecz jeszcze za ycia obecnych pokole, przynajmniej tych najmodszych. Wedle prognoz uczonych, w ktre laicy nie maj powodu wtpi, kumulacja ekologicznych szkd, jakie spowodowaa ludzko, okae si katastrofalna w cigu kilkudziesiciu lat, o ile natychmiast i na wielk skal nie zostan podjte niezwykle nas ograniczajce i bardzo kosztowne zaradcze rodki. W kadym razie jest pewne, e bdziemy musieli si zdobywa na coraz to wikszy wysiek, pomysowo i angaowa coraz wiksze rodki, by zaradzi straszliwym skutkom, ktre ju wystpiy, oraz zapobiec dalszym. Jest bardzo prawdopodobne, e zamiast coraz wikszej iloci dbr, majcych zaspokaja nasze nieskoczone potrzeby, bdziemy zmuszeni zrezygnowa z naszych aspiracji i powcign apetyty, e bdziemy musieli posiada mniej i przywykn do skromniejszego ycia. Zrodzi to ogromne frustracje, ktre mog pocign za sob wojny i straszliwe katastrofy. Kocioy, duchowni, chrzecijascy intelektualici nie maj pod rk, to oczywiste, rozwiza technicznych; mona by byo jednak od nich oczekiwa antyutopijnego moralnego apelu, ktry si streszcza w sowie metanoia. To sowo witego Jana Chrzciciela sprzed nieomal dwch tysicleci. A wic, mimo wszystko, chrzecijaska utopia?

15

NASZA WESOA APOKALIPSA KAZANIE NA KONIEC WIEKUPierwszy pojazd z silnikiem spalinowym osiga prdko tak mniej wicej, jak dobry ko. Lokomotywa parowa bya nieco szybsza. Dzi czytamy o budowaniu pojazdu, ktry przekroczy barier dwiku. (Po co? Nie wiadomo; zauwamy, e obliczono, i przecitna prdko samochodw w Londynie w godzinach duego ruchu jest taka sama, jak za krlowej Wiktorii, kiedy byy tylko wozy konne i karety). Od pocztku ludzkiego gatunku do poowy XIX wieku prdko przemieszczania si bya niezmienna, ja si poprawia dopiero pod koniec wieku, by doj do tego, co dzi si dzieje. Podobne przyspieszenia widzimy w rnych dziedzinach cywilizacji. ledzimy - czciej z niepokojem ni z mi ekscytacj - rozmaite krzywe wzrostu, niektre z nich wykadnicze, w rnych dziedzinach ycia: ludno na ziemi, ilo szkodliwych produktw w powietrzu i w wodzie, przestpczo z uyciem przemocy albo bez niej, prdko poruszania si, produkcja ksiek, pism, filmw, liczba kanaw telewizyjnych, olbrzymie metropolie i olbrzymie uniwersytety nie dajce si administrowa, gigantyczne lotniska, i z trwog mylimy o przyszoci. Ekstrapolacje s atwe, oczywicie, ale mao uyteczne, jako e mona by pewnym, i krzywe te nie mog, w wikszoci, rosn bez koca; mog przej w krzywe 5 albo zaama si katastrofalnie. Na og nie wiemy, ktra z tych dwch moliwoci jest bardziej prawdopodobna; w kadym razie prognozy demografw i chemikw nie s pocieszajce. Prosty przykad: wyobramy sobie, e pewnego dnia ludno Chin i Indii osignie ten sam poziom ycia, co Europa Zachodnia i te same swobody obywatelskie. Kady mieszkaniec tych dwch krajw - dzi okoo dwch miliardw - bdzie chcia raz w yciu odwiedzi Angli, co nie wydaje si pragnieniem ekstrawaganckim. Obliczmy teraz, ile lotnisk wielkoci Heathrow trzeba by zbudowa, by to byo moliwe? Lecz nie zbuduje si tych lotnisk, niepodobna tego zrobi; tak wic marzenia Chiczykw i Hindusw si nie speni. Bertrand Russell powiedzia kiedy, e jego dzieci urodziy si w XX wieku, nie bd wic nigdy wiedziay, co to jest szczcie. Na tak uwag mamy ochot odpowiedzie, e "szczcie" jest by moe dobrym sowem dla opisu ycia wysokiej arystokracji w Anglii wiktoriaskiej, e jednak wtpliwe jest, by klasy ubogie wspominay te czasy z tak sam nostalgi. Taka odpowied byaby naturalna i nawet banalna, ale moe przy bliszym wejrzeniu nie cakiem przekonujca. Z pewnoci ani szczcie, ani cierpienie nie daj si ilociowo mierzy - wszystko jedno, czy pojmujemy szczcie jako pozytywny stan ducha czy te, za Schopenhauerem, jako sam nieobecno cierpienia. Krtki rzut oka na mijajce wanie stulecie nie podpowiada jednakowo zdrowemu rozsdkowi, e globalna masa cierpienia zmalaa w zestawieniu z ubiegym wiekiem, nawet jeli uwzgldnimy w naszym imaginacyjnym rwnaniu to, co uczyniy nauki medyczne, by uly fizycznym blom. Prawie bez wahania moemy powiedzie, e aden wiek nie widzia tylu ludzi, ktrzy zginli w masakrach - nie tylko w absolutnych, ale nawet w relatywnych liczbach - umierceni przez armie w dwch wielkich wojnach i w setkach mniejszych, w obozach zagady czy w czasie wielkich godw. Ludobjstwo nie jest wynalazkiem naszego wieku, ale sowo w nim wymylono, bo technika umiercania poczynia takie postpy. Rzezie na wielk skal nie musz zreszt korzysta z takich narzdzi, jak komory gazowe albo sztucznie spowodowany gd, wystarcz instrumenty tak prymitywne, jak maczety w Afryce. Sztuka torturowania nadal kwitnie, jak wiadcz o tym choby raporty z chiskich obozw koncentracyjnych i wizie. Dlaczego jednak zaczem swoj refleksj od uwagi na temat postpw w prdkoci przemieszczania si? Wolno sdzi, e ten wanie postp nalea do okolicznoci decydujcych o przemianach w mentalnoci nowoczesnych spoeczestw i w mentalnoci jednostek; e przyczyni si ogromnie do owej utraty "wsplnoty", ktr wszyscy dzi opakuj, tej utraty, ktrej przypisuje

16

si, nie bez racji, rne katastrofy naszej cywilizacji, a take rne jej tytuy do chway. Lamenty te zreszt, zauwamy, trwaj ju ponad dwa stulecia i zaczy si w czasach, kiedy mieszkacy najbardziej rozwinitych rejonw wiata przemieszczali si jeszcze z t sam prdkoci, co ich przodkowie neolityczni. Ostatnie dziesiciolecia wzbogaciy te lamenty o nowe sowo communautarisme, ktre jest niczym wicej, jak nazw ogln dla tych skarg, przy czym sufiks "izm" sugeruje mglicie (i faszywie), e ci, ktrzy tego sowa uywaj, wiedz, co naley uczyni, by cofn czas i odbudowa urod minionych dziejw. Skargi te s zrozumiae i cakiem dobrze ugruntowane, ale utrata zdaje si bezpowrotna. Znamy anty--science fictions, ktrych autorzy marz o powrocie do prostego ycia sprzed odkrycia elektrycznoci (sekta Amish w Pensylwanii, radykalne odgazienie mennonitw holenderskich, istotnie yje bez automobilw i traktorw, uprawia pola narzdziami rcznymi i yje cakiem znonie, chocia przypuszcza naley, e ich mentalno take zatrzymaa si w XVII wieku). Pamitamy pikne filmy Jacquesa Tati wyszydzajce postp; w jednym z nich ogldamy przygody listonosza, ktremu wyjaniono, i naley naladowa osignicia Amerykanw, i ktry niezmordowanie pedauje na swym rowerze powtarzajc energicznie rapidite, rapidite. Ot prdko wanie, jak naley sdzi, unicestwia przestrze mitologiczn, przestrze sakraln, w struktury znaczce ujt: bez tej przestrzeni, jak nam mistrz Mircea Eliade tumaczy, wszechwiat nie moe ujawni ludziom swego utajonego sensu. Dziki mitologicznej przestrzeni postrzegano prawa, normy fundamentalne ycia, jako prawa wpisane w sam konstytucj bytu, nie za dowolnie przez ludzi tworzone. My za yjemy w przestrzeni Kartezjaskiej, moja wie nie jest ju centrum wszechwiata. T wiar w prawo naturalne utracilimy (czy te zniszczyli) take. Utracilimy j zreszt w znacznym stopniu wczeniej, zanim jeszcze postp techniczny obdarowa nas t zawrotn prdkoci, ktr si chepimy. Owiecenie zniszczyo t wiar, a przez to usuno podstaw naszego bezpieczestwa moralnego, a rycho rwnie bezpieczestwa poznawczego; jedno i drugie podwaone zostao przez racjonalizm sceptyczny. Czy wic mamy Owiecenie potpi? Wielu dzi to czyni, nade wszystko, lecz nie wycznie, z perspektywy chrzecijaskiej (Eric Vogelin jest moe najlepiej znanym i najbardziej radykalnym czy bezlitosnym wrd tych krytykw). Z tej perspektywy Owiecenie okrela si zasadniczo przez wrogo do tradycji chrzecijaskiej. By to, jak mwi wrogowie, bawochwalczy, p-gnostycki projekt wewntrz-wiatowego samo-zbawienia czowieka; adna ugoda Owiecenia z chrzecijastwem nie jest do pomylenia. Owiecenie, wynoszc czowieka do godnoci potencjalnie wszechmocnego stwrcy, zdegradowao go w rzeczywistoci do poziomu zwierzcego; odrnienie dobra i za zastpiy kryteria utylitarne. Fundamentalne wizi, ktre podtrzymyway ludzk wsplnot - rodzina, religia zostay wyszydzone lub gwatem rozerwane. Krtko mwic. Owiecenie to wielka katastrofa kulturalna. Istnienie ludzkie zostao zredukowane do jego czysto naturalnych okrelnikw, a przez to osoby ludzkie stay si cakiem wymienialne - niczym cegy w cianie: tak to w kocu zostay pooone podstawy dwudziestowiecznego totalitaryzmu. Jakkolwiek obyczaj poszukiwania w Owieceniu rde wszystkich okropnoci i wszystkich nieszcz naszego wieku jest do upowszechniony, nie zdoby sobie przecie monopolu, nawet w literaturze chrzecijaskiej. Podkrela si nieraz, e przewodnie idee Owiecenia, chocia wypowiedziane i goszone w kontekcie niechrzecijaskim albo anty-chrzecijaskim, s historycznie pochodzenia chrzecijaskiego. Naley tu idea praw czowieka i rwnoci pci; trudno jednak doszukiwa si takich korzeni w idei wolnoci religijnej albo swobody sowa. Konfrontacja tych dwch tradycji, z pewnoci nie przyjacielska, ale jednak wolna od nienawici, daje si pomyle wedle takiej interpretacji, zwaszcza e Koci rzymski porzuci w znacznym stopniu tradycj, ktra gwnego wroga upatrywaa w liberalizmie.

17

Czy tak jest naprawd? Nie jest to jeszcze pewne, nawet gdyby byo wiele dobrej woli, ktrej czsto nie staje. Jeli zredukujemy definicj Owiecenia do minimum Kaniowskiego, do niewinnego na pozr hasa sapere aucie, napotykamy ju jdro trwaego, nieuleczalnego konfliktu. Haso to, gdy je do peni konsekwentnie doprowadzi, zakada nie tylko, e rozum ma prawo przenikania wszdzie, gdzie zechce, ale ponadto, e ma monopol na rozstrzyganie o prawomocnoci wszystkich pyta i wszystkich odpowiedzi, jakie w myli naszej mog si pojawi, oraz e kryteria prawomocnoci ustalone s stosownie do korpusu nauki, jaka w danym momencie istnieje. Prawd jest, e ta scjentystyczna (bo nie mona powiedzie: naukowa) doktryna bya niezbdna dla rozkwitu wiedzy naukowej w czasach nowoytnych, ale zwracaa si te, najoczywiciej, przeciwko chrzecijastwu, przeciw wszelkiej religii, jako e religia we wszystkich swoich odmianach czerpie si swoj i prawomocno z odziedziczonej tradycji i objawienia boskiego. Nie ma czego takiego, jak religia racjonalna, a jeli istnieje religia racjonalistyczna, to jest to nic innego jak wanie Owiecenie. Tak zwana sekularyzacja albo upowszechnione zobojtnienie wzgldem wiary nie daje si wyjani, jak sdz, przez konflikt midzy treci nauki i treci wiary. Prawd jest, oczywicie, e skcenia takie, ktrych Koci dzi auje, pojawiay si dramatycznie w przeszoci; nie jestemy jednak, przynajmniej w wikszoci, umysami, ktre w sposobie mylenia przepojone s rygorami scjentyzmu; jestemy zabobonni, rne wierzenia absurdalne lub przeraajco niebezpieczne rozpowszechniaj si bez przeszkd w wiecie, nie wyczajc klas wyksztaconych. Z drugiej strony, czytamy liczne ksiki pisane przez ludzi nauki, prawdziwych fizykw, ktrzy tumacz nam, e nowoczesna fizyka i kosmologia bynajmniej istnienia Boga nie obalajc, dostarcza raczej argumentw na jego korzy. Chodzi wic zapewne, w tym zobojtnieniu, o rzecz prostsz. Zmienia si hierarchia potrzeb i satysfakcji. Nauki dostarczaj nam dbr dotykalnych i mierzalnych, podczas gdy wiara daje nam dobra duchowe, niewidzialne - zaufanie do ycia, pewno, i jestemy pod opiek Opatrznoci; nie sprawia jednak, bymy byli lepiej zaopatrzeni w ziemskie dobra. Taka mutacja duchowa pociga z pewnoci niejakie koszty, ale gotowi jestemy je paci. Oto jednak widzimy, jak Owiecenie zwraca si przeciwko samemu sobie. Retrospektywnie wolno nam ledzi ten ruch samobjczy ju od XVIII wieku, ju od Davida Hume'a: wyoone przeze reguy empiryzmu stay si w kocu podstaw nihilizmu epistemologicznego, ktry nie zna adnych powodw, by chroni pojcie prawdy w sensie tradycyjnym. Jeli wycznie racje praktyczne pozwalaj nam wydawa o wiecie sdy, ktre wychodz poza pojedyncze percepcje, idea prawdy jest do niczego; kryteria utylitarne wystarczaj najzupeniej rwnie dobrze w nauce, jak w yciu codziennym. Owiecenie jednakowo, tak jak samo siebie postrzegao, byo odwanym i nieustpliwym deniem do prawdy - prawdy do koca, jak tene David Hume da - prawdy, ktra przeciwstawiaa si zabobonom religijnym, mitom chrzecijaskim, tradycji czy te historii jako rdom pewnoci. Widzimy oto, jak ta walka o prawd w kulturze laickiej dosza do kulturalnego impasu, w ktrym mamy stawi czoa, z prnymi rkami, sytuacji nowej: nieobecnoci prawdy, jej degradacji, w nurtach pragmatystycznych, do starego zabobonu. Ale sama ta filozofia, ktra umiercia prawd, gosi nieograniczon tolerancj dla wszelkiego rodzaju "gier jzykowych" (czyli opinii, wierze, doktryn), ktre ludziom zdaj si poyteczne. Rezultat moemy wyczyta w powiedzeniu Karla Krausa: Alles ist wahr und auch das Gegenteil - wszystko jest prawdziwe i na odwrt. Czy prawda umara? Nie spieszmy si z takim werdyktem. Tyle skadnikw naszej cywilizacji zostao nie tylko na mier skazanych, ale efektywnie zgilotynowanych, a potem - oto widzimy, e yj i ciesz si dobrym zdrowiem. Ile to razy oznajmiano nam, z min tragiczn, e powie wyziona ducha? Lecz nie: nowe powieci powstaj cigle - po egzekucji - i niektre z nich s

18

naprawd dobre. Od kiedy to nie mwiono nam, e malarstwo figuratywne zmaro gwatown mierci, zasztyletowane przez fotografi? W rzeczywistoci wcale si tak nie stao, a sama fotografia rozwina si w now dziedzin sztuki. A c powiedzie o filozofii, o metafizyce? Zmieciona, unicestwiana dzie po dniu i to z najrozmaitszych powodw: przez empirystw XVIII wieku, przez Hegla, przez Marksa, przez pozytywistw wszelkich odmian, przez Wittgensteina i tak dalej. A oto biedna dziewczyna, tylekro zmasakrowana, podnosi si z grobu, nie zdajc sobie sprawy, e ju dawno umara i maszeruje (to prawda, nie wie dokd i nikt tego nie wie, ale to inna sprawa). Mao tego. Powiadaj nam, tym razem z min uczon, erudycyjn, naukow (rzecz jasna), e czowiek ju nie istnieje, e s tylko struktury; albo e sowo "ja" nie ma desygnatu, nie odnosi si do niczego. Koniec historii, koniec mioci, koniec ideologii..., wszdzie trupy, wszdzie cmentarze, a potem jednak zmartwychwstanie. Ale nawet Bg, umiercony przez Zaratustr przed ponad wiekiem, a zreszt zabity tysic razy przed Nietzschem i pniej, nie sprawia wraenia zwok od tak dawna pogrzebanych; przeciwnie, niekiedy nadal posuguje si ludmi, aby swoich nieprzyjaci wyniszcza. Powiadaj nam czasem, e mier powieci albo malarstwa figuratywnego nie musi oznacza, e nikt ju nie bdzie pisa powieci i malowa obrazw, ale e nie bdzie ju Flaubertw, Proustw, podobnie jak nie bdzie Velasquezw ani Rembrandtw. Tak, na to e Plaubert, Proust i Rembrandt ju nie yj, zgoda. e jednak nie bdzie nigdy dzie sztuki porwnywalnych do tamtych co do siy imaginacji, nie zostao to dowiedzione i dowie tego si nie da. Nie mona naladowa Flauberta czy Rembrandta; powstayby z tego produkty mam z definicji, kady bowiem wielki artysta jest kim jedynym; imaginacja artystyczna jednakowo jest czynna, jeli nawet wielkie talenty spotykaj wiksze trudnoci, by torowa sobie drog w masie miernot. Krtko mwic, nasze ycie kulturalne jest intensywne, pene wigoru, interesujce. Skd wic nasze niepokoje, nasze zasmucenie, nasze poczucie chaosu, nasza malaise. Kocioy mwi nam: "to dlatego, ecie o Bogu zapomnieli". Nie jest wszelako wcale jasne, gdzie s przyczyny, a gdzie skutki. "Zapomnielicie o Bogu", powiadaj nam, "bo Bg was krpuje, jest niewygodny, narzuca wam obowizki, ktre zdaj si wam za cikie, chocia naprawd wcale cikie do uniesienia nie s". "Ale nie", moemy replikowa, "Bg nie jest wcale niewygodny, przeciwnie. Obdarza nas duchowym spokojem, daje pewno, poczucie ycia w wiecie wyposaonym w sens, w wiecie, ktrego przeznaczeniem jest dobro, jeli nawet trudno przekona si o tym przez dowiadczenie. A co do obowizkw, to prawda, wszyscy jestemy grzesznikami, podobnie jak nasi przodkowie; oni jednak radzili sobie z t spraw nie najgorzej, udaway im si jakie ugody z niebem i my moglibymy tak sobie radzi: wierzy w Boga, ale nie tak, bymy wierzyli, e wszystkie wymagania Jego obliguj nas na serio". Zapomnienie o Bogu jest zreszt znacznie mniej zaawansowane anieli si powiada. Socjologowie wielokro krytykowali ide zwyciskiego i nieuchronnego ruchu tak zwanej sekularyzacji; wykazuj, e poza Europ Zachodni procesu tego nie zauwaa si na wielk skal, e wszdzie s przeciw-tendencje, ktre niekiedy - lecz niekoniecznie s wrogie nowoczesnoci, i e zazwyczaj zyskuj sobie uznanie tradycyjne formy religijnoci, nie za te, ktre usiuj czyni istotne ustpstwa na rzecz Owiecenia. Nasz chaos duchowy i nasze lki s jednak realne. By moe nie wiemy sami, czego si lkamy. Jeli nawet odoymy na bok wszystkie dobrze znane klski wspczesnoci - zatrucie gleby i powietrza, przestpczo, haas, utrat autorytetu elit politycznych i partii, korupcj wrd rzdzcych, narkotyki nic w naszym yciu umysowym nie wydaje si dobrze osadzone, wszystko jest poddane prbie. Religia, jeli nawet si wierzy, nie jest ju niezawodnym oparciem; nauka staa si niezrozumiaa dla ogromnej wikszoci i przeciw-

19

intuicyjna; w historii wszystko zdaje si niepewne i naraone na rewizje. Zawrotna prdko we wszystkich stronach ycia daje nam jednak rwnoczenie drogi ucieczki. Mona by zapyta: kto potrzebuje 70 kanaw telewizyjnych? Spontaniczna odpowied, e nikt tego nie potrzebuje, zostanie natychmiast odparta: przeciwnie, kady niemal tego potrzebuje, jest to bowiem sposb ucieczki od nie-wiadomo-czego ku nie-wiadomo-czemu albo moe od absurdu do absurdu. Niepewno jest stygmatem naszego czasu: stygmatem zarwno w sensie habicego pitna wypalonego na czole zbrodniarza, jak i w sensie rany mistycznej. Przeszlimy przez dowiadczenie ustrojw totalitarnych. Nie ludobjstwo, nawet nie ideologiczne ludobjstwo byo tym, co w nich nowe, ale raczej skuteczna technika totalnego wywaszczania umysowego ludzi. Byo to moliwe, oczywicie, pod warunkiem, e tyrania zdoa doskonale skoncentrowa w swoich rkach wadz polityczn, ekonomiczn i kulturaln, wczajc systemy informacji i edukacji, sztuk, literatur itd. Taki despotyzm nie by pewnie moliwy wczeniej; redniowieczna Europa, na przekr semi-teo-kratycznym roszczeniom Kocioa, utrzymaa rozdzia wadzy cywilnej i duchowej, i nie wynalaza, na szczcie, centralnego planowania gospodarczego; gdyby bya wynalaza t instytucj, czasy nowoczesne, wczajc Owiecenie, zapewne by si nie narodziy. Trudno jednak znale przekonujc odpowied na pytanie, dlaczego reymy totalitarne pojawiy si w naszym stuleciu. Wolno natomiast przypuszcza, e wrd ich niezbdnych warunkw byy przemiany, ktre day masom dostp do uczestnictwa w procesach politycznych, e wic rozwj urzdze demokratycznych w poprzednim okresie umoliwi powstanie anty-demokratycznego potwora. Zadajemy sobie nieraz pytanie, czy dowiadczenie totalitarne moe si jeszcze powtrzy, czy te byo czym wyjtkowym w naszym brutalnym stuleciu. Z jednej strony powtrzenie takie wydaje si nieprawdopodobne, bo penej kontroli systemw informacji - absolutny warunek totalitaryzmu - nie da si ju zaprowadzi, wszystkie instrumenty tak zwanej rewolucji informatycznej s rozproszone, znajduj si w rkach jednostek. Ponadto, przywyklimy do wiary, e wolny rynek i instytucje demokratyczne - w tym pluralizm polityczny i religijny - id w parze i adne nie jest do pomylenia bez drugiego. Kontrprzykadem s wprawdzie Chiny, gdzie barbarzyski despotyzm wspistnieje z rynkiem, wolno si jednak pociesza, e jest to sprawa kilku zaledwie lat i mona mie nadziej, e rynek w kocu wymusi demokratyczne przemiany. Moe. Na razie widzimy, e wiatowy wolny rynek pracuje na rzecz Chin: ogromna ilo niewolnikw w chiskim Guagu produkuje wszelkiego rodzaju towary prawie za nic, przez co te towary s niezwycione w konkurencji. Tak to wolny rynek dziaa na rzecz despotyzmu i niewolnictwa. Jeli jednak pominiemy t spraw, stanowcze przekonanie, e grob totalitarn mamy ju definitywnie za sob, moe by nieco zbyt miae. To prawda, zwycistwa demokracji w Europie rodkowej i Wschodniej, a take w Ameryce aciskiej w ostatnich latach budz w nas otuch: oto droga, ktr kroczy bdzie nasz gatunek! Moe, lecz pewne to nie jest. Wiemy wszyscy, e czasy nasze s brutalne, ale wiemy take, e s nastawione hedonistycznie; atwo zapominamy, e wolno nigdy nie jest zagwarantowana na zawsze, e wymaga nieustajcej czujnoci i odwagi w jej obronie. Zawsze przechowuj si w naszych spoeczestwach siy, ktre gotowe s j zniszczy; mog one wydawa si chwilowo mao wane, ale w wypadku jakiej znacznej katastrofy ekonomicznej lub socjalnej zdolne s rozrasta si byskawicznie - widzielimy takie procesy. A kataklizmy mog si zdarza z rnych przyczyn. Przywyklimy do szczodroci pastwa opiekuczego, damy coraz wicej i wicej dbr i usug, jakie pastwo ma nam wiadczy. Powiadaj nam jednakowo, e ten ciar bdzie coraz trudniejszy do uniesienia, choby z racji demograficznych, i e trzeba bdzie znacznie ograniczy t szczodro w niedalekiej przyszoci. Trudno znale rozsdne pomysy, by powstrzyma gigantyczne i wci rosnce

20

miasta, eksplozywne koncentraty skrajnej ndzy w trzecim wiecie. Presja rosncej ludnoci na ograniczone zasoby wody i przestrzeni zawsze moe by zarzewiem wojen. Ekspansja rynku wytwarza te, w odpowiednich warunkach, race nierwnoci, a wic take niebezpieczn mas zawici, jednego z tych uczu, ktre rodz szczeglnie wiele destrukcyjnej energii. Sama ideologia nie jest wana, zaley od przypadkowych okolicznoci. Nauczylimy si przecie, e z kadego tworzywa ideologicznego mona zrobi pak do zabijania ludzi: niech to bdzie Bg Starego Testamentu albo nawet trudniejsze to, ale moliwe - Jezus Chrystus, Koran, oczywicie, idea rwnoci, promienna przyszo socjalistyczna, rasa, plemi, nard (nard nade wszystko, widzimy to codziennie). Rozum take mg by z powodzeniem uzasadnieniem rewolucyjnego terroru, zarwno u jakobinw, jak i u bolszewikw. Owiecenie, romantyzm, religia - wszystko si nadaje. Same symbole mog by niewinne: nic zego przecie w symbolach sierpa i mota, prostych narzdziach uywanych wiekami przez wieniakw i robotnikw; ale w szczeglnych okolicznociach stay si te symbole znakiem sowieckiej tyranii. Nic te zego w swastyce, znaku, ktry moemy odkry w rnych staroytnych cywilizacjach, rwnie dobrze prehelleskiej, jak i prekolumbijskiej; dla nas jednak skojarzy si ten symbol nieodparcie z potwornociami hitleryzmu. Powtarzam tedy: ideologie i symbole nie s wane. Ideologie s z reguy sabsze anieli ich nosiciele, tych nosicieli aspiracje i interesy. Niebo nasze nigdy nie jest bez chmur, jak zreszt zawsze byo, i o czym ludzie zawsze wiedzieli. Nie powiadam, e pdzimy ku zagadzie. Raczej - jak w Alicji w Krainie Czarw -musimy si bardzo nata i prdko pdzi, eby by w tym samym miejscu.

21

AMATORSKIE KAZANIE O WARTOCIACH CHRZECIJASKICHCi z nas, ktrzy posiedli sztuk czytania, pamitaj chyba, a przynajmniej pamita powinni, co odpowiedzia Jezus faryzeuszowi, gdy go ten spyta, ktre przykazanie w zakonie jest najwiksze: miowa Pana, Boga swego, caym sercem, dusz i umysem, oraz drugie - podobne (jak Jezus rzek: "podobne", zastanwmy si nad tym) - miowa bliniego swego, jak siebie samego. Pamitaj te, by moe, e mamy si modli w cichoci, nie na pokaz, jamun dawa tak, by inni tego nie widzieli, bez trbienia swojej chway na ulicach, ony ssiada nie poda, blinich nie osdza, wrogom przebacza, o dobra ziemskie nie dba. Pamitaj, jak Jezus odpdzi diaba, gdy ten go kusi chwa ziemskiego krlestwa. Pamitaj wreszcie, by moe, e wedle apostoa Pawa mamy sabych w wierze yczliwie przygarnia i e ten aposto powiedzia, i choby mwi jzykiem aniow, mia dar proroczy i wszelk wiedz, a wiar tak, iby gry przenosi, a mioci by nie mia, byby niczym i staby si jako mied brzczca i cymba brzmicy. A niektrzy moe pamitaj sowa w. Augustyna: kochaj i rb, co chcesz. Tymczasem, rzecz podziwiania godna, ani aposto Pawe, ani w. Augustyn nie mwili nic o "wartociach chrzecijaskich". A moe to nie ma znaczenia, bo owe wartoci to wanie to, o czym mwili, gdy uczyli swj lud, co dobre albo ze, jak na zbawienie zasuy, gdy powtarzali, e Boga i bliniego bez warunkw kocha trzeba? Czyby wic tak byo, e gdy o "wartociach chrzecijaskich" mowa, to wanie te przykazania Ewangelii i ojcw ma si na myli? W takim razie naleaoby sdzi, e ci, ktrzy chcieli zapis o wartociach chrzecijaskich, jakich pastwo ma strzec, do konstytucji wpisa, przystaliby na zapis dokadniejszy: pastwo ma zapewni, e obywatele bd Boga i blinich kocha, e bd si w cichoci modli, nie za na pokaz, e o dobra doczesne nie bd wiele dbali, e ony bliniego poda nie bd itd. Lecz wiedz przecie, e to rzecz niemoebna, e kady by si takimi daniami omieszy i to z wicej ni jednego powodu. Najwaniejsze przykazania ewangeliczne odnosz si do "serca" ludzkiego, do uczu i wiary, a wic do rzeczywistoci, gdzie nic prawem nakazywa albo zakazywa nie sposb i nie ma narzdzi, by za brak odpowiedniej dyspozycji. Bogu znanej, lecz ludziom niewidocznej, kara i do wizienia pakowa. Ale gdy o "wartociach chrzecijaskich" mowa, chodzi o uczynki; chodzi o to, by mona byo powoywa si na w zapis w celu konstruowania szczegowych ustaw, ktre obok ju istniejcych zakazw wprowadza bd nowe i wizieniem grozi nie tylko za zabjstwo, kradzie, rozbj, gwat itd., lecz ponadto za nieprzestrzeganie wartoci chrzecijaskich selektywnie dobranych (ale selekcja nie bdzie i nie moe by kierowana tekstem Ewangelii). Jakich? Moemy si domyla. Na pierwszym miejscu, rzecz jasna, przerywanie ciy. Nikt nie powie, e jest to sprawa baha i nie warta roztrzsa, i jasne jest, e stanowisko Kocioa w tej sprawie nie moe si zmieni. Nie mam bynajmniej zamiaru wdawa si w komplikacje z t spraw zwizane, prcz jednej uwagi. Argument, i "nie mona gosowa nad sprawami moralnymi", nie ma wielkiej mocy, bo spr nie dotyczy pytania, czy przerywanie ciy jest rzecz chwalebn i dobr, lecz tylko, czy ma by, i wedle jakich regu, karane wizieniem. Jest to wic kwestia ustanawiania praw, a prawo w nietotalitamym pastwie moe by tylko przez gosowanie, w Zgromadzeniu Narodowym czy referendum, ustanawiane. Przy okazji jeszcze jedno mae pytanie. Czytaem, e w ostatnich latach dyktatury Ceausescu w Rumunii, gdzie przerywanie ciy byo surowo zakazane, jak z reguy w stalinowskich reymach, 15 tysicy kobiet zmaro w wyniku nielegalnych zabiegw. Czy mamy do tej sprawy jaki inny chrzecijaski komentarz oprcz: same chciay!

22

Na nastpnym miejscu - zapobieganie ciy. Piguka i prezerwatywa. Nie syszaem, by proponowa kto formalny zakaz prawny sprzedawania tych rodkw, lecz waciwie - dlaczego nie, skoro jest to, jak czytamy, tak okropna antywarto? Gosowaliby za tym rni, midzy innymi ci wszyscy, ktrzy spodziewaliby si racjonalnie dorobi fortun na nielegalnym ich imporcie; skutki byyby takie, jak w czasie prohibicji w Ameryce - mnstwo przemytu, gangsterstwa i szyderstwa z prawodawcw. Nie sycha te o tym, by naleao kamienowa cudzoonice i cudzoonikw i w ten sposb kraj nasz ojczysty wyludnia. Ale te wolno zapyta: czemu nie? Chodzi przecie o bardzo ciki wystpek. "Sodomia", jak wiemy, jest grzechem o pomst do nieba woajcym. Bdziemy "sodomitom" gowy ucina? Nie twierdz wcale, e s lub bd takie propozycje, powiadam tylko, e byyby one dobrze uzasadnione konstytucyjnym zapisem o wartociach chrzecijaskich. Wspomnianych propozycji w sprawie cudzostwa i sodomii nie bdzie dlatego, e nie da si ich przeprowadzi, a tym bardziej egzekwowa, z powodw cywilizacyjnych. Ale piguki i prezerwatywy - tu wolno marzy. W Irlandii by taki zakaz. Wypada mi przy okazji wyzna, e teologiczna podstawa, na ktrej piguki i prezerwatywy s potpione, nie jest dla mnie jasna, nawet po przeczytaniu numeru 483 pisma "Znak" w tej sprawie. Gdyby podstaw miaa by regua, e grzeszne jest uprawianie seksu dla samej przyjemnoci, rzecz byaby zrozumiaa, ale wtedy wszelki seks, o ktrym wiadomo z gry, i z tymczasowych albo trwaych powodw fizjologicznych nie moe doprowadzi do zapodnienia, powinien by zakazany. Tymczasem tak nie jest. Wszystko to grzechy z seksem zwizane, wic najgorsze, a zarazem najatwiejsze do okrelenia, a take do ledzenia. Ostatnim jest legalizacja burdeli (przodkowie nasi o "zamtuzach" mwili, lecz to sowo przestarzae; "burdel" jakby obsceniczne, "dom publiczny" - te przestarzae, a "dom nierzdu" brzmi nieco miesznie; jakie jest wic waciwe sowo w jzyku polskim?). Jak zwykle w tych sprawach mamy kopoty. Argument za legalizacj jest wyrany: umoliwia to policyjn i lekarsk kontrol. Ale trudno si dziwi, e wikszo ludzi pewnie by nie chciaa, eby burdele funkcjonoway jak kawiarnie. Kraje, gdzie prostytucja jest legalna, ale nielegalne s wszystkie rodki niezbdne, by j uprawia, a wic sutenerstwo, burdele, wynajmowanie pokoi hotelowych w tych celach oraz zaczepianie mczyzn na ulicach, s oskarane o hipokryzj: burdele s, ale bdziemy udawa, e ich nie ma. Ale moe hipokryzja nie jest za w tym wypadku, jak i w wielu innych? Moe oba wyjcia bez hipokryzji - prawdziwa delegalizacja i pena legalizacja - s gorsze? To o seksie. A co w sprawie chciwoci, zawici, pijastwa, obarstwa, kamstwa? Przeciwdziaa pijastwu naley, to pewne -nie dlatego jednak, e jest niechrzecijaskie, ale e szkodliwe -lecz prawo mao moe tu zdziaa, prcz bardzo szczeglnych wypadkw, jak prowadzenie samochodu po pijanemu. Z pewnoci jest witym prawem Kocioa potpia i gromi nie tylko grzechy, ktre niemal kady, teoretycznie przynajmniej, za ze uzna, jak chciwo i zawi, ale take piguki i prezerwatywy, cho wiadomo, e lud mao si tymi zakazami przejmuje; jak porcj energii naley powica w duszpasterstwie chciwoci i zawici, a jak piguce, nie mnie sdzi, ale std, e to czy owo jest moralnie naganne, nie wynika jeszcze, e ma by prawem cigane; odrnienie porzdku moralnego i prawnego jest naturalne i nieuchronne w kadym nietotalitamym ustroju, a e ustawa, ktra jest powszechnie amana, jest z ustaw, wiedzia Cycero. Oczywicie, niepodobna sensownie da, aby pastwo byo "neutralne" wzgldem odrnienia dobra i za, i biskupi, ktrzy o tym mwi, maj z pewnoci racj. Odrnienie to zawarte jest implicite w kadym pojciu sprawiedliwoci i jest implicite obecne w prawie; pastwo jest te odpowiedzialne za szkoy, gdzie tego odrnienia dzieci maj si uczy. Jest wic suszne da od

23

pastwa dbaoci o wszystkie czcigodne sprawy, co ycie znonym czyni: o ycie ludzkie, o rodzin, o wiar w godno czowieka, o szacunek dla ludzi i ludzkiej pracy, o respekt dla rnorodnoci i o tolerancj. Wszystkie te rzeczy czcigodne do chrzecijastwa przystaj, ale jeli nie ma sporu co do tego, e le jest ludzi gwaci, a dobrze - pomaga blinim, to jednak w pewnych sprawach moe spr powsta. Biskupi powiedz, e dobrze jest si regularnie spowiada, a le - spowiedzi unika. Nie daj jednak, by pastwo narzucio przymus spowiedzi. Pastwo nie potrzebuje tedy wyraenia "wartoci chrzecijaskie" jako formuy prawodawczej, gdy mogaby ona suy gwnie rozciganiu prawa na te czci odrnienia dobra i za, ktre s sporne albo wybitnie sporne, suyaby tedy nietolerancji i opresji. Skd za odrnienie dobra i za si bierze - tego pastwo ani prawo nie musi rozstrzyga i nie musi, a nawet nie moe, owiadcza, e pochodzi ono od Boga, tego bowiem prawodawca nie jest w stanie stwierdzi; z drugiej strony, nauka Kocioa, a przynajmniej najwaniejsze szkoy teologiczne, uznaje, e jak znajomo tego odrnienia Pan Bg w dusze ludzkie wpisa tak, i moemy je zna niezalenie od wiary. Analogiczne uwagi odnosz si do nastpnej dziedziny, gdzie do "wartoci chrzecijaskich mona by si w prawie odnosi (mona, lecz, jak twierdz, nie naley), mianowicie do cenzury, cenzury sw i obrazw, ktre Koci uwaa za zelywe dla siebie lub obyczajowo niedopuszczalne. Ot Koci, rzecz jasna, ma prawo da, by prawo chronio go przed obelywymi napaciami, ale rozstrzygnicia w tych sprawach musz by pozostawione osdowi wieckich trybunaw, nie za Kocioowi, bo w przeciwnym razie Koci byby oskarycielem, stron i sdzi zarazem. Tylko wieckie trybunay mog ocenia, czy w tym lub innym wypadku Koci dozna zelywoci niedopuszczalnej, a nie mog one uzna, oczywicie, e kada krytyka Kocioa lub biskupa, kada krytyka religii i kady argument na rzecz bezbonictwa wystawiaj Koci na mczestwo i s karalne, inaczej bowiem ylibymy w pastwie ideologicznym, jak w zdrowych czasach stalinowskich. Episkopat potpi niedawno film, ktry, jego zdaniem. Kocioowi i ksiom uwacza. Zakadajc, e tak jest, trzeba jednak zapyta, jaki jest cel tego potpienia. Biskupi wiedz, jak wszyscy, e gone potpienia tego rodzaju bd najskuteczniejsz reklam filmu (ile milionw ludzi przeczytao ksiki Salmana Rushdiego w wyniku skazania go na mier przez iraskich fanatykw; ilu nawet ludzi przeczytao ksik Spycatcher - z dziejw brytyjskiego kontrwywiadu - tylko dlatego, e pani Thatcher niemdrze zakazaa j importowa do Krlestwa). Celem potpienia nie jest zatem zmniejszenie liczby widzw, bo wiadomo, e skutek bdzie odwrotny, lecz - wanie, co? Obawiam si, e skoro nie chodzi o skuteczno, to chodzi tylko o satysfakcj z tego, e "co zostao zrobione", czyli o biurokratyczne zadowolenie. Co si tyczy cenzury obyczajowej, to tyle mog powiedzie: nie mam adnej sympatii do pornografii i nie lubi filmw, gdzie "mio czynna" (jak mwi Francuzi; podobno s jakie polskie wyraenia na te rzeczy) pokazana jest ze wszystkimi szczegami. Ale dobrze funkcjonujce prawodawstwo antypomograficzne jest beznadziejne i, co szczeglnie wane, coraz bardziej beznadziejne. Odnosi si to nie do sprawy pornografii tylko, ale do wszelkiej cenzury. Przemiany w technikach komunikacji s takie, e cenzura staje si niewykonalna. Peno si pisze wszdzie ostatnio o kulturalnych skutkach i zagroeniach intemetu; wielu ludzi sdzi, e w wyniku byskawicznego rozwoju tych urzdze totalitarne reymy ideologiczne (to by pleonazm; kady reym totalitarny jest ideologiczny), komunistyczne czy religijne, jak Chiny albo Iran, rozpadn si w widzialnej ju przyszoci. Nie bdzie po prostu sposobu, by odci ludzi od wiatowej siatki komunikacyjnej. Mona z pewnoci przez czas jaki zakaza policyjnie uywania aparatury do odbioru telewizji satelitarnej, ale i te

24

zakazy bd krtkotrwae, a komputery podczone do sieci wiatowej bd coraz bardziej dostpne, przynajmniej w krajach o pewnym minimalnym poziomie oglnej edukacji (pewnie Korea Pnocna - raj cenzora i raj oprawcy - utrzyma duej swj reym groteskowy, ale i ona si skoczy). Nie ma rady, cenzura nie bdzie funkcjonowa - komunistyczna, muzumaska czy katolicka - a Koci bdzie musia dziaa przy zaoeniu, e nie ma technicznych narzdzi, by odci wiernych od rde propagandy, perswazji i informacji, choby najbardziej niepodanych. A kto i z jakiej informacji korzysta, to ju sprawa swobodnego wyboru. Nie ma co biada nad tym, e pewne pismo katolickie nie jest czytane, a czytane s inne, niekatolickie. Mona tylko si zastanawia nad tym, jak sprawi, aby pismo katolickie budzio zaufanie i przyja, nie za nud i odraz. Pomstowanie na diaba, ktry jest winien - albo masona, albo yda, albo bolszewika - moe by uzasadnione, ale jest bezskuteczne. Diabe wie lepiej, co czyni, a Koci moe go zwalcza tylko rodkami, ktre zakadaj, e yjemy w takiej cywilizacji, w jakiej yjemy, nie za lamentowa i wierzy, e si wypenio zadanie, gdy si tylko dao upust oburzeniu. Cywilizacja nasza ma strony okropne, lecz Koci nie ma i nie bdzie mia na to miecza, lecz tylko sowo. Nie udmy si zatem: nie bdzie cenzury, a to nie dlatego, e cenzura jest za, lecz e bdzie niewykonalna; ludzie bd wybiera - nie dlatego, e bd dobrze wybiera, lecz dlatego, e nie da si tego unikn. A gdyby jakie kataklizmy nieoczekiwanie doprowadziy tu czy wdzie - nie daj Boe - do dyktatury, to atwo si zaoy, e nie siy sprzymierzone z Kocioem bd j sprawoway. "Wartoci chrzecijaskie" w konstytucji s niedobre z powodw bardziej zasadniczych. Nie jest to wyraenie nalece do jzyka wiary, lecz do jzyka socjologii lub teorii etycznej. e ani aposto Pawe, ani w. Augustyn, jak wspomniano, o "wartociach chrzecijaskich" nie mwili, jest to zrozumiae, bo gdy si o "wartociach chrzecijaskich" mwi, mwi si niejako z zewntrz. Ci, co o "wartoci chrzecijaskie" w ustawach si dopominaj, mog by podejrzani o to, e czyni z chrzecijastwa ideologi, ktr chrzecijastwo radykalnie nie jest. "Wartoci chrzecijaskie" w konstytucji nie ewangelizuj wieckich instytucji, lecz przeciwnie, poganizuj chrzecijastwo. Jest z pewnoci naturalne i potrzebne, by preambua konstytucji podkrelaa cigo religijn narodu polskiego i wag, jak w dziejach tego narodu odegraa tradycja religijna i Koci. Lecz domaganie si "wartoci chrzecijaskich" jako ustanowienia prawnego jest daniem pogaskim, ideologicznym. Konstantyn cesarz burzy pogaskie witynie i w ten sposb przyczyni si, oczywicie, do triumfu chrzecijastwa, ale chrzecijastwa w pewnym szczeglnym rozumieniu sowa, mianowicie jako ideologii panujcej; tak czy owak, powtrzenie jego dziea nie jest moliwe, bo chrzecijastwo nie jest zagroone przez czcicieli Baala albo Zeusa, lecz przez czcicieli pienidza, a niech kto sprbuje zburzy witynie pienidza. Doda mog przy okazji, e podobnie jak "wartoci chrzecijaskie" razi mnie sowo "monoteizm", kiedy jest wypowiadane w mowie wiary, jest to bowiem wyraenie nalece do historii religii lub filozofii religii; jeli rzecz dobrze rozumiem, chrzecijanin nie mwi: "jestem monoteist", lecz mwi: "wierz w Boga jedynego". Dodatkowe niebezpieczestwo pochodzi std, e skoro interpretacja ustawy zasadniczej jest spraw wieckich instytucji, ktrymi rne i zmieniajce si siy polityczne mog rzdzi, to w kocu rzdzce w danej chwili partie polityczne decydowayby o tym, co jest albo nie jest "wartoci chrzecijask", i w ten sposb tylnymi drzwiami wejdziemy do herezji erastiaskiej, o ktrej uniknicie wanie chodzio. (Przypominam: teolog protestancki XVI wieku Erastus chcia wadzy cywilnej przekaza pen jurysdykcj w sprawach kocielnych). A ju naleycie wyszkolony dialektyk

25

zawsze potrafi udowodni, e cokolwiek rzdzcym w danej chwili si podoba, jest na pewno zgodne z wartociami chrzecijaskimi, choby komunizm; sam si mog takich dowodw podj. Nie ma nic lepszego na wiecie, nic bardziej porywajcego i godnego czci anieli wezwanie Jezusa Chrystusa, i nic bardziej nam nie przystoi, jak wstydzi si, e tak niewielu jest (jeli w ogle s), co temu wezwaniu umiej sprosta. Std najoczywiciej nie wynika, e dobre s wszystkie rodki, jakie Koci w cigu wiekw podejmowa, by je uczynni, wczajc przeladowania i cenzur. Powtarzam: cenzury nie bdzie, pastwa ideologicznego chrzecijaskiego (czy raczej pseudochrzecijaskiego) te nie bdzie, barbarzyskie rodki stosowane przez rne odamy islamu nie s rwnie do przyjcia w naszym wiecie, a ich skuteczno na czas duszy jest nader wtpliwa. Chrzecijastwo musi przeto funkcjonowa przy zaoeniu, e nie jest w stanie zniszczy cywilizacji takiej, jaka jest. Jest to jednak cywilizacja oparta na nie wypowiadanym, ale przyjtym zaoeniu, e najwikszym czy te jedynym dobrem jest przyjemno, tego za chrzecijastwo nie moe uzna, jeli nie chce si samo zabi. Bdzie zatem, jak ju si zdarzao, "przeciwko wiatu" i ostanie si tylko pod tym warunkiem. S jednak dwa sposoby, na jakie zabi si moe: albo wanie przystrajajc si w barwy istniejcej cywilizacji dlatego wanie, e istnieje (a mamy dowody, e jest taki prd w chrzecijastwie), albo te prbujc, przeciwnie, utwierdza si przymusem prawnym, co jest tak czy owak nieskuteczne albo skuteczne tylko na chwil. Nie wynika std wcale danie, by - jak rzdzcy mawiali za dawnego reymu Koci "nie wtrca si do polityki". Koci ma prawo, jak kady, do polityki si wtrca, mie nie tylko wasne preferencje w sprawach zwizanych z urzdzaniem pastwa ziemskiego, ale take popiera pewne partie polityczne i osoby, a zwalcza inne, lecz musi przyj do wiadomoci, e bdzie wtedy oceniany wedle politycznych kryteriw; nie wspomoe te swojej sprawy, lecz raczej wiarygodno utraci, gdy bdzie sugerowa, e trzeba tak a nie inaczej gosowa, bo "Bg tak chce". Czego Bg chce od ludzi, wiemy z Ewangelii, nie wiemy jednak, komu i z jakich powodw Bg sprzyja miaby w okrelonej sytuacji politycznej. Gdy jednak Koci uczestniczy w politycznej grze nawet jeli duchowni nie kandyduj do parlamentu - musi te ponosi poraki polityczne. W ostatnich polskich wyborach parlamentarnych Episkopat wzywa do udziau w gosowaniu i do gosowania na partie, ktre wspieraj "wartoci chrzecijaskie"; jeli nawet partii wprost nie wymienia, to wymieniaa je cz prasy katolickiej, a i tak rzecz bya powszechnie wiadoma. Rezultat: gosowaa poowa wyborcw, a z tej poowy okoo 10%, czyli ok. 5% elektoratu, gosowao na suszne partie. Jake to, mgby kto zapyta, mamy wic w Polsce 95% katolikw czy raczej 5%? Ale to jest pytanie z faszywym zaoeniem. "Katolicko" jest stopniowalna i stopniowalne oraz zrnicowane s lojalnoci wobec Kocioa. Wyniki wyborw nie pokazay, e w Polsce jest 5% katolikw, lecz tylko, e lud mao co sobie robi z poucze Kocioa w sprawach politycznych. W czym pewnie nie byoby adnego nieszczcia, gdyby nie okoliczno dodatkowa: im bardziej ludzie widz, e Koci uwikany jest na rne sposoby w politycznych grach, tym wiksz maj skonno, by postrzega go w oglnoci jako organizm polityczny, czyli wyzuwa chrzecijastwo z treci. Tak, znamy tradycyjne odrnienie polityki jako walki o miejsce we wadzy od polityki jako dbaoci o dobro zbiorowe, ale liczne i dugie dowiadczenia zatary to odrnienie w zwyczajnej percepcji ludzi, a wszystkie siy polityczne mwi przecie niezmiennie to samo: o dobro zbiorowe nam chodzi, nie o adn wadz. To wszystko jest rzeczywistoci zastan, nad ktr biada mona, lecz ktr zmieni trudno.

26

Caa sprawa politycznych wpyww Kocioa streszcza si w kocu w sposobie, w jaki odrnia si nauczanie moralne od dania represji. Koci ma prawo gosi, e piguka to grzech okropny, ale pewne jest, e Polacy nie chc ustroju, w ktrym piguki nie mona bezkarnie naby, a podejrzewaj, e o taki wanie ustrj chodzi czy to Kocioowi, czy to jego czci. Lecz Koci, jak wspomniano, moe rne grzechy pitnowa, nie zawsze dajc kar doczesnych dla sprawcw. Rzecz wic w kocu sprowadza si do sprawy, o ktrej mwi sawny list papiea Gelazego do cesarza Anastazego pitnacie wiekw temu, jeden z klasycznych dokumentw z historii Kocioa - o dwch mieczach. Jeli miecz kocielny chce mie zwierzchnictwo materialne nad pastwowym i wydawa prawa, to po prostu przegra; nie byoby to ze, bo przegra powinien. Chodzi tylko o to, by razem z nim nie przegrao chrzecijastwo. Nie wierz jednak, by przegra miao. Przechodzi, jak wszyscy wiemy, niesychanie cik prb, nie w wyniku przeladowa, bo przeladowane jest zapewne w Chinach, w Sudanie i kilku innych pastwach muzumaskich, lecz nie w Europie i w Ameryce; biadania nad mk Kocioa w obecnej Polsce nie brzmi przekonujco. Nie, chrzecijastwo jest wystawione na cik prb przez wasn nieumiejtno takiego goszenia Sowa, ktre Sowo to ywotnym czyni, ktre do sumienia dociera, sumienie otwiera przez przykad i wiar, zwaszcza wrd ludzi modych i wyksztaconych. Nie wierz w to jednak, by chrzecijastwo przegra miao. Zostanie uratowane, ale uratowane bdzie przez witych, nie za biurokratw, przez dobrych ludzi, nie za nienawistnikw nadtych, zapewne te przez rne spoecznoci wierzce na obrzeach Kocioa albo i poza nimi, ale nie bardzo daleko. Jakie za s proporcje jednych i drugich w Kociele, czy bardzo rne od caej spoecznoci, tego nie wiem, a zreszt odpowied zaley od tego, co przez Koci rozumiemy: jeli wszystkich ochrzczonych, to pewnie nie ma rnicy, jeli aktywnie wierzcych, to pewnie jest. Nic te na to nie poradzimy, e to, co kapan czyni, Koci czyni, e kapan, ktry od siebie odpycha, od Kocioa odpycha. A jednak wierz w to, e ta dziwna i niesychana energia duchowa, z ktrej erupcji chrzecijastwo ongi powstao, niosa si nieprzerwanie, bez chwili opadnicia, przez cae jego dzieje, rwnie w najgorszych chwilach. Nie, prosz mi nie mwi przy tej okazji o inkwizycji, krucjatach, stosach, indeksie, Husie i Galileuszu, ja to umiem. Ja to wszystko umiem i bynajmniej nie mwi: "dawne dzieje, nie ma co cigle rozpamitywa"; owszem, warto rozpamitywa, bo to nasze dzieje, czyli czstka nas samych; nie mwi take: "c, Koci dzieli obyczaje swoich czasw, rwnie niedobre", bo Koci kadorazowo czasy swoje tworzy czy wsptworzy, za czasy swoje jest odpowiedzialny, i to tym bardziej, im wicej ma wadzy, i powoaniem jest jego, gdy trzeba, czasom swoim wyzwanie rzuca. Nie mwi take, heglizujc, e nawet tam, gdzie chrzecijastwo ogniem i mieczem byo stanowione, w kocu wprowadzao ono barbarzyskie plemiona do cywilizacji, co im si historycznie opacao; nie mamy bowiem adnej metody, by w takich sprawach straty i zyski kalkulowa. Myl sobie jednak, e nawet w tych stosach byy rne wieloznacznoci; obok wszystkich racji politycznych, kocielnych i prywatnych, krlewskich i pastwowych, bya take prawdziwa troska o zbawienie duszy. Nie, nie ycz sobie przywrcenia tych obyczajw - mnie samemu by to na zdrowie nie wyszo ale ycz sobie kadej oczywistoci pozornej pod podszewk zaglda i zawsze si wtedy okae, e oczywisto nie jest wcale taka oczywista, e wiat jest naprawd bardzo wieloznaczny i zawiy, e wszdzie jest "druga prawda". Wielki Innocenty III, papie elazny, teokrata i geniusz polityczny, napisa by, jeszcze nim si tronu papieskiego dorobi, dzieko O ndzy doli czowieczej. Jest to temat bardzo tradycyjny, a mimo to jakby w Kociele zapomniany dzisiaj. Zdaje si, i Koci do swoich czasw si adaptowa i sugeruje nam, e bdzie na wiecie coraz weselej.

27

A ja wanie nie myl wcale, e bdzie coraz weselej, i nawet miem mniema, e jest zadaniem Kocioa, by to wanie, za przykadem Innocentego III, mwi, choby naraajc si na omieszenie i (gupi) zarzut, e Koci ycia nie zna. Amen.

28

ILUZJE DEMITOLOGIZACJINie jest to zdanie wiarygodne, e rozkad spucizny mitologicznej w cywilizacji tradycyjnie czy nominalnie chrzecijaskiej oraz rzeczywisty czy pozorny zanik wraliwoci religijnej s zwyczajnie nastpstwem rozwoju nauki, popularyzacji osigni naukowych i rozkrzewienia si tak zwanego ducha naukowego, ktre ma by rwnolege albo nawet identyczne ze wzrostem poziomu oglnego wyksztacenia. Przekonanie to jest, co prawda, szeroko rozpowszechnione, a wikszo ludzi, ktrzy uwaaj si za niereligijnych, zwyka wyjania swoj niewiar w ten wanie sposb, powoujc si na niezgodno tradycji religijnych z tym, co gosi nauka. Nie naley jednak tych twierdze przyjmowa bez zastrzee. Nikt rozsdny, oczywicie, nie zaprzeczy, e te dwa zjawiska - widoczna erozja zdolnoci do ycia w bojani boej, dowiadczania numinosum i zaufanie do nauki jako sposobu pojmowania wiata - s ze sob zwizane; ale to nie znaczy, e mamy tu do czynienia z przyczyn i skutkiem. Oba zjawiska s raczej owocami wielowiekowego procesu tak zwanej modernizacji. Proces ten, o ile moemy ustali, rozpocz si w XI wieku wraz z umacnianiem si rozrnienia midzy wieckim rozumem a wiar. Potrzeba tego rozrnienia narastaa pari passu z rozwojem miast i cywilizacji miejskiej i z nierozcznie zwizan z tym rozwojem emancypacj intelektualistw. Uczestniczy w tym procesie - nie intencjonalnie, rzecz jasna, i niewiadom jego przyszych rezultatw - sam w. Tomasz z Akwinu. Sprzeciwia si on usiowaniom awerroistw, ktrzy dyli do cakowitego oddzielenia wiary od rozumu, i eby uczyni swj sprzeciw skutecznym, musia odrni te dwa p