46
02 | 07 PISMO STOWARZYSZENIA FILMOWCÓW POLSKICH WWW.SFP.ORG.PL NR.02 ZIMA 2007 ISSN 1898-2530 SZKOŁY FILMOWE W POLSCE GDYNIA 2007 POLSKA MAFIA W HOLLYWOOD

MAGAZYN 02 2007

  • Upload
    ayrli

  • View
    1.344

  • Download
    18

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: MAGAZYN 02 2007

02|07P I S M O S T O W A R Z Y S Z E N I A F I L M O W C Ó W P O L S K I C H W W W . S F P . O R G . P L

N R . 0 2 Z I M A 2 0 0 7 I S S N 1 8 9 8 - 2 5 3 0

SZKOŁYFILMOWEW POLSCE

GDYNIA 2007

POLSKA MAFIA W HOLLYWOOD

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 1

Page 2: MAGAZYN 02 2007

2 OD PREZESA SFP

Od półtora roku pracujemy nad miastecz-kiem filmowym. Osiągnęliśmy wiele, kusatysfakcji większości środowiska. Ale

też wciąż odzywają się głosy sceptyków (do któ-rych należy także Kazimierz Kutz na przykład),powątpiewających w sens budowy miasteczka.

Jasne, że dla reżyserów mojego pokoleniai starszych perspektywa korzystania z miastecz-ka filmowego jest mniej realna niż dla młodszychczy przyszłych pokoleń. Ale przecież budowamiasteczka jest konsekwencją budowy silnej na-rodowej kinematografii, konsekwencją uchwale-nia Ustawy, powołania PISF-u i wprowadzeniasystemu dofinansowania. Kto nie idzie naprzód,ten się cofa.

Z doświadczenia wiemy, że wszędzie tam,gdzie rozbudowano infrastrukturę dla usług fil-mowych, w efekcie skorzystała na tym rodzimakinematografia. Nie możemy nie wykorzystać tejhistorycznej szansy.

Pewnie, że produkcja filmowa w Polsce po-dwoiła się bez specjalnego rozwoju infrastruktu-ry, wystarczył zastrzyk pieniędzy. Ale dalej się jużnie rozwinie. Coraz trudniej zdobyć odpowied-nich fachowców, sprzęt, miejsce w studio czymontażowni.

Produkcja w Polsce zwiększyła się po Ustawie,ale jest to także ogólny trend na świecie. W ciąguostatnich trzech lat w Europie Zach. produkcjafilmowa wzrosła o 20%. W USA – o 30%. W Euro-pie Centr. i Wsch. – o 120%. W Ameryce Łaciń-skiej – o 170%.

Ogólnie na świecie inwestycje tylko w filmy fa-bularne wzrosły o 25% w ciągu trzech lat (wg„Global Film Industry”).

Od kilku lat obserwujemy olbrzymi rozwójusług filmowych w naszej części Europy. Węgry,Rumunia, Czechy zrozumiały, jak ważną rolę od-grywa system odpowiednich ulg podatkowychpołączony z rozwojem infrastruktury dla pozy-skania intratnych zachodnich produkcji.

Budowano i rozbudowywano studia, szerokoreklamowano atrakcyjne plenery filmowe.

Akces do Unii Europejskiej jeszcze wzmógł tetendencje, zapewniając swobodny przepływ kapi-tału i pracowników.

Praskie studio Barrandov już w drugiej poło-wie lat 90. postawiło na usługi, modernizując stu-dia, inwestując w technikę komputerową i cyfro-we laboratoria obrazu i dźwięku.

Pierwszą superprodukcję zrealizował w Bar-randovie Brian de Palma („Mission: Impossible”), F

OT

.:

SF

P

zachęcając innych. „Obłędny rycerz”, „TożsamośćBourne’a”, „Oliver Twist”, „Casino Royale”, „Opo-wieści z Narnii” – to tylko kilka najgłośniejszychtytułów spośród filmów realizowanych w Barran-dovie.

Czesi byli pionierami w ściąganiu atrakcyj-nych produkcji filmowych, oferując niskie kosztyi dobrą infrastrukturę, a w grudniu 2006 otwo-rzyli największe studio do zdjęć filmowych w Eu-ropie, kompleks składający się z trzech studiów,dwóch po 1000 m kw. i jednego o powierzch-ni 2000 m kw., które można połączyć w jedno– o powierzchni 4000 m kw., 98,5 m długościi 14 m wysokości.

Studio Barrandov było obłożone zamówienia-mi od zagranicznych producentów, a jego właści-ciele nie chcieli słyszeć o jakichkolwiek ustęp-stwach na rzecz rodzimej produkcji, tak że czescyfilmowcy mogli tylko pomarzyć o umieszczeniutam swoich filmów.

Na szczęście dla nich czeski minister finansówzniósł rok temu stosowane dotychczas ulgi po-datkowe, tak że Czesi stracili szanse na większośćusług, np. najnowszego Bonda, który powróciłdo studia Pinewood pod Londynem, pomimowyższych kosztów produkcji.

Ten przykład pokazuje, jak ważne dla amery-kańskich producentów są odpowiednie ulgi fi-nansowe. Produkcję „Monachium” SpielbergaWęgrzy sprzątnęli sprzed nosa i nam, i Czechomoferując, jak gminna wieść niesie, znaczne i nie-sformalizowane ulgi podatkowe.

Ostatnio nowe mechanizmy zwolnień podat-kowych, mające ściągnąć producentówdo wschodnich landów (i Babelsbergu) wprowa-dzają Niemcy, jakoś dając sobie radę z unijnymirestrykcjami.

Czesi nie do końca chyba zdali sobie sprawę,że dynamika przyciągania superprodukcji filmo-wych do kraju polega przede wszystkim na wpro-wadzeniu systemu podatkowego lub specjalnychulg zachęcających producentów, którzy zawszechcą znacznie obniżyć koszty produkcji lubpo prostu osiągnąć wyższą jakość za te same pie-niądze. Niskie koszty produkcji i dobra infra-struktura to jeszcze za mało, aby na dłuższą metęwygrywać z konkurencją.

Fiskus powinien nauczyć się bardziej finezyj-nego myślenia, że np. pieniądze „utracone”przez Skarb Państwa poprzez zastosowanie ulgipodatkowej, w ogólnej ekonomii kraju przyspa-rzają zysków w innych sektorach gospodar-

czych, a także wzbogacają ofertę rynku pracy.Natomiast utrącając możliwość wykonania usłu-gi filmowej, fiskus również nie zyskuje niczegona podatkach.

Czesi zaczynają już tracić nie tylko rynekusług, ale i fachowców, których sobie wykształcili,a którzy w poszukiwaniu pracy uciekają do sąsied-nich krajów (oczywiście na razie nie do Polski).

W przygotowywanym przez Czechów projek-cie nowego „Prawa Filmowego” była co prawdaklauzula o ulgach podatkowych w sektorze kine-matografii, ale w ubiegłym miesiącu zostałastamtąd usunięta.

Należałoby przypuszczać, że wobec powyższe-go rząd czeski wysłuchał postulatów najbardziejradykalnie nastawionych czeskich filmowcówi przychylił się do hasła: „Barrandov tylko dla Cze-chów!”, skutecznie odstraszając zagranicznychproducentów.

Teraz prym w usługach filmowych wiodą Wę-grzy, ze swoim prawem podatkowym pozwalają-cym na 20-procentowy upust ze wszystkich kosz-tów poniesionych na Węgrzech. Dotyczy to rów-nież filmów koprodukowanych przez węgier-skich producentów. Prawo to zezwala na indywi-dualny upust zaraz po zamknięciu i rozliczeniuwęgierskiego budżetu.

Zostało to mądrze wymyślone nie tylko dlaprzyciągnięcia amerykańskich produkcji, ale rów-nież dla zainteresowania miejscowych inwesto-rów finansowaniem infrastruktury i produkcjąfilmową, a także dla rozszerzenia rynku pracy.W rezultacie już w 2005 roku 28 filmów skorzy-stało z tej ulgi.

MaFilm i Stern Film Studio rozbudowują swo-ją bazę licząc, że Węgry staną się potentatemw dziedzinie usług filmowych.

Rumunia i Bułgaria zaczęły już kilka lat temuinwestować w infrastrukturę filmową. Rumu-nom pomogli Francuzi, rozbudowując tam studiai post-produkcje, ale też np. Anthony Minghellazostawił tam 30 mln USD ze swojego 90-miliono-wego budżetu filmu „Wzgórze nadziei”.

Film rumuński, o którym przez dekady w ogó-le nie było słychać, odnosi dziś poważne sukcesyna rynku międzynarodowym. Jest to bezpośredniefekt budowy infrastruktury filmowej w połowieprzeznaczonej na usługi, a w połowie służącej ro-dzimej kinematografii.

Podobnie stało się w Irlandii 25 lat temu, kie-dy zniesienie ulg podatkowych (tax shelter)przez Margaret Thatcher w roku 1979 spowodo-

>>> KILKA LICZBI FAKTÓW DO REFLEKSJI

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 2

Page 3: MAGAZYN 02 2007

3SPIS TREŚCISPIS TRESCI 3SPIS TREŚCI

wało, że Amerykanie przenieśli produkcję z An-glii do Irlandii.

Jest to więc reguła, na której sprawdzenie sięliczymy w Polsce, budując miasteczko filmowe.Dlatego Nowe Miasto nad Pilicą to dla nas wielkaszansa.

Ale nie tylko miasteczko, nie tylko infrastruk-tura i niskie koszty pracy. Według fachowców(David Hancock), aby skutecznie przyciągnąć za-graniczne produkcje, należy wprowadzić systemulg spełniający następujące warunki:1. Przejrzysty system, zrozumiały dla wszystkich

zainteresowanych, a nie tylko dla doradców po-datkowych.

2. Szczodry system, pozwalający oszczędzić 20–30%kosztów produkcji.

3. Trwały system, gwarantujący ciągłość i zawie-rający gwarancje zwrotów.

4. System odliczeń „z góry”, pozwalającyna uwzględnienie ich przy budowaniu budżetufilmu.

Dlatego właśnie tak wielką wagę przykładamydo wprowadzenia w Polsce systemu ulg finanso-wych. Równocześnie z pracą nad organizacją mia-steczka trwają prace nad społecznym projektemodpowiedniej ustawy.

Wydaje się, że obecnemu rządowi jest bliżejdo takich rozwiązań niż wszystkim poprzednim.

Mechanizmy ulg finansowych istnieją wewszystkich państwach ze znaczącą produkcją fil-mową. Nie tylko w Irlandii, Francji, Wielkiej Bry-tanii, Niemczech, Hiszpanii (czeka na ratyfika-cję), Brazylii, Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii,Południowej Afryce czy nawet Islandii – dziś po-szczególne stany USA, z których każdy określaswój poziom podatków, konkurują ze sobą, żebyprzyciągnąć produkcję – na czele z Michigan, Io-wa, Vermont, Washington i North Carolina.

A jak to się zaczęło? 30 lat temu produkcja fil-mowa w USA koncentrowała się w Los Angeles– 70% i Nowym Jorku – 30%. Potem przez ulgipodatkowe zaczęła coraz częściej przenosić siędo Kanady, osiągając poziom „uciekającej pro-dukcji” – 10 mld dolarów rocznie.

Wtedy Kalifornia zaczęła bić na alarm – i za-częła się konkurencja w dziedzinie ulg podat-kowych.

Życie wymusiło. Oby i u nas.

Prezes Stowarzyszenia Filmowców PolskichJacek Bromski

Prezesi honorowi:Jerzy Kawalerowicz, Andrzej Wajda, Janusz Majewski

Prezes: Jacek Bromski

Wiceprezesi:Janusz Chodnikiewicz, Janusz Kijowski

Skarbnik: Jacek Lipski

Członkowie Zarządu:Filip Bajon, Witold Giersz,Grzegorz Kędzierski, KrystynaKrupska-Wysocka, Kinga Lewińska,Krzysztof Tchórzewskioraz:Janina Dybowska–Person– Koło Charakteryzatorów

Ireneusz Engler – Sekcja Telewizyjna

Andrzej Haliński – Koło Scenografów

Andrzej Jasiewicz – Koło Realizatorów

Filmów dla Dzieci i Młodzieży

Paweł Kędzierski – Sekcja Filmu

Dokumentalnego

Jerzy Kucia – Sekcja Filmu

Animowanego

Michał Kwieciński – Koło Producentów

Juliusz Machulski – Przewodniczący

Rady Administracyjnej ZAPA

Marcin Pieczonka – Koło Młodych

Małgorzata Przedpełska–Bieniek – Koło Reżyserów Dźwięku

Henryk Jacek Schoen– Krakowskie Koło SFP

Marek Serafiński – Sekcja Filmu

Animowanego

Andrzej Traczykowski – Łódzkie Koło SFP

Andrzej Werner – Koło Piśmiennictwa

Wojciech Ziembicki – Sekcja Filmu

Dokumentalnego, Koło Seniora

KOMISJA REWIZYJNAPrzewodniczący: Jan MogilnickiZastępca Przewodniczącego:

Dorota Ostrowska-OrlińskaSekretarz: Piotr Śliwiński

SĄD KOLEŻEŃSKIPrzewodniczący: Marek PiestrakWiceprzewodniczący: Wiktor SkrzyneckiII wiceprzewodniczący:

Rafał WaltenbergerSekretarz: Janina Dybowska-Person

TEMAT NUMERU

6 Szkoły filmowe

WYDARZENIA KRAJOWE

5 Zaduszki filmowe

14 Polsko-francuskie spotkania

audiowizualne

16 FPFF w Gdyni

21 Warszawski Międzynarodowy

Festiwal Filmowy

22 60-lecie animacji

24 50-lecie polskiej szkoły filmowej

26 Krakowska Fundacja Filmowa

27 Against Gravity

28 Fundacja „Film Polski”

POLSCY FILMOWCY NA ŚWIECIE

29 Polscy operatorzy w Hollywood

32 Polskie filmy na festiwalach

POLSKIE KINO MŁODEGO WIDZA

34 „Gdynia dzieciom”

PROGRAMYDLA MŁODYCH TWÓRCÓW

36 Pierwszy dokument

SFP

37 Replika FPFF w Gdyni

38 Nagrody SFP

40 Koło Piśmiennictwa:

najlepsza książka

41 Łódzkie Koło

– gwiazda Romana Manna

PISF

42 Nagrody i konkursy PISF

43 ZAPA

44 VARIA

46 BOX OFFICE

OKŁADKA: NA ZDJĘCIU STUDENCI I I II ROKU WYDZIAŁU

OPERATORSKIEGO PWSFTVIT, SPECJALNOŚĆ FOTOGRAFIA

(STUDIA STACJONARNE). ZDJĘCIE POWSTAŁO W HALI

FILMOWEJ PWSFTVIT PODCZAS WARSZTATOW Z PROF.

WOJCIECHEM WIETESKĄ. APARAT CANON 5D.

AUTORZY FOT.: KUBA KARWOWSKI, ANIA ORŁOWSKA,

PRZEMYSŁAW KONEFAŁ

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 3

Page 4: MAGAZYN 02 2007

Nazbierało nam się od września spororóżnych tematów, którymi chcemysię z Wami podzielić. Mam nadzieję,

że zainteresują Was przygotowane przez nasteksty i zawarte w nich informacje.

Najpierw jednak chcę zwrócić Waszą uwagęna słowa Wojciecha Ziembickiego z 5 strony„Magazynu”. Na Zaduszki Filmowe. Postanowili-śmy nie zostawiać ich na strony ostatnie, bo sązbyt ważne. Chcemy w następnych grudniowychnumerach „Magazynu” zatrzymać to miejsce dlaZaduszek. Dla naszej pamięci, kiedy dzielimy sięopłatkiem, kiedy będziemy stawiać dodatkowetalerze na naszych wigilijnych stołach.

Jednych żegnamy, inni pojawiają się w naszej„filmowej rodzinie”. Im właśnie, młodym, po-święcamy główny temat tego numeru: szkoły fil-mowe, miejsca, gdzie młodzież wchodząca w ży-cie, rozglądająca się za wyborem zawodu dla sie-bie lub już zafascynowana filmem, może zdobyćpożądaną wiedzę. Przedstawiamy informacje, ja-kich jeszcze nigdzie nie było, o wszystkich dzia-łających w Polsce szkołach filmowych. Poprosili-śmy także studentów i absolwentów o uwagi.

Wiadomości z Gdyni to refleksja AndrzejaKołodyńskiego o festiwalu, program „GdyniaDzieciom”, oraz inne wydarzenia i imprezy to-warzyszące, jak obchody 50-lecia „szkoły pol-skiej” (o których, nie tylko z Gdyni, więcejna dalszych stronach) czy ostatni etap kolejnejedycji warsztatów scenariuszowych. I oczywiściesprawozdanie z Forum SFP, na którym debato-wano o finansowaniu kinematografii, nowychmożliwościach, regionalnych funduszach filmo-wych i nowych planach działalności SFP i PISF.Ale nawet najbardziej ambitne i racjonalne pla-ny SFP nie spełnią się bez akceptacji i wsparciawładz.

Jaki będzie stosunek nowych decydentówdo filmu, do kinematografii, do kultury w ogóle?Bo różnie już bywało.

O Warszawskim Festiwalu Filmowym piszeIwona Cegiełkówna. W poprzednim numerzewspominaliśmy o Fundacji Film Polski, terazwięcej informacji o jej celach i zadaniach od Je-rzego Armaty.

Jak wiecie, animacja obchodzi 60-leciei rok 2008 będzie rokiem animacji. O filmie ani-mowanym w dzisiejszych realiach pisze reżyseri producent Alina Skiba, a my zapraszamy kole-gów animatorów do dyskusji na ten tematna naszych łamach. Jerzy Armata opowiada o in-

teresującej nowości, czyli o zorganizowanychna Zamku w Łańcucie przez zarząd Sekcji FilmuAnimowanego SFP, Pierwszych Spotkaniachz Filmem Animowanym.

Jerzy Armata opisał także dla nas czterolet-nią już działalność Krakowskiej Fundacji Filmo-wej, głównego producenta Krakowskiego Festi-walu, organizatora Krakowskich Targów Filmo-wych i Agencji Promocji Filmów.

Polecam Wam opowieść o polskich operato-rach w USA, żartobliwie nazywanych w Hollywo-od „mafią”. Jej „ojciec chrzestny”, Adam Holen-der, na tegorocznym Camerimage w Łodziotrzymał Nagrodę za Szczególny Wkład w Roz-wój Sztuki Filmowej.

Jerzy Płażewski informuje o bardzo interesu-jącej i ważnej akcji Koła Piśmiennictwa SFP pt.„Najlepsza książka”. Na innej stronie pisze o sy-tuacji nowych polskich filmów i potrzebie stoso-wania pewnej „polityki” wobec zagranicznychfestiwali. Polemizuje z nim reżyser i producentswoich filmów, Andrzej Jakimowski.

Trudno wymienić wszystko, o czym jeszczemożecie poczytać na stronach 2 numeru „Magazy-nu”. Wspomnę jeszcze o nagrodach. W Gdyni wrę-czone zostały nagrody SFP za Wybitne OsiągnięciaArtystyczne. Znakomity scenograf i kostiumologRoman Mann, nauczyciel wielu młodszych kole-gów w początkach odradzającej się po wojnie pol-skiej kinematografii, otrzymał swoją gwiazdęprzy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Przygotowaliśmytakże listę filmów nagrodzonych na międzynaro-dowych festiwalach od września do październikabr. Poczytajcie o ZAPA, o Media Desk, o… Życzęsatysfakcji z lektury naszego „Magazynu”.

Najserdeczniej też życzę radosnych, pogod-nych i umiarkowanie śnieżno-mroźnych ŚwiątBożego Narodzenia.

Serdecznie pozdrawiam,Krystyna Krupska-Wysocka

>>> KOLEŻANKII KOLEDZY

FO

T.:

N

AT

AL

IAC

HO

JN

A

Wydawca: Fundacja „KINO”

Koordynacja wydawnicza:Jacek Cegiełka

Współpraca:Iwona Cegiełkówna,Małgorzata Kwaśniewska

REDAKCJA

Redaktor nadzorująca:Krystyna Krupska-Wysocka

Redaktor naczelna: Anna Wróblewska

Sekretarz redakcji: Natalia Chojna

Współpraca:Emilia Cieniuch, Oriana Kujawska,Liwia Mądzik, Anna Serdiukow

Projekt graficzny i skład: Paweł Palikot

ADRES REDAKCJI

Stowarzyszenie Filmowców Polskich02-595 Warszawa, ul. Puławska 61tel. (22) 845 51 32,fax (22) 845 39 08,e-mail: [email protected]

Prawdziwie zimowych,ale słonecznychŚwiąt BożegoNarodzeniai spokojnego 2008 rokużycząZarząd Główny SFPoraz Redakcja„Magazynu Filmowego”.

4 SŁOWO WSTĘPNE

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 4

Page 5: MAGAZYN 02 2007

5ZADUSZKI FILMOWEF

OT

.:

NA

TA

LIA

CH

OJ

NA

Andrzej Bukowiecki

Mimo jesiennej słoty i chłodu filmowcy tłumnie przybyli 6 listopa-

da na zorganizowane w Warszawie uroczystości zaduszkowe.

W kinie Muranów uczcili pamięć swoich koleżanek i kolegów,

zmarłych w ostatnich dwunastu miesiącach. W kościele św. Jacka oo. Domi-

nikanów wzięli udział we mszy świętej Stowarzyszenia Filmowców Polskich.

„Powracamy w te listopadowe dni z grobów naszych najbliższych i przy-jaciół. Powracamy pamięcią do przeszłości, którą z nimi dzieliliśmy. Smu-tek przezwyciężamy wiarą i nadzieją. Przyszliśmy tu dzisiaj, aby wspólniedać dowód naszej pamięci. Przyszliśmy tu dla nich i dla nas. Wierzymyw ich obecność... Obecność, która wymyka się słowom, bo sama stała sięmilczeniem” – powiedział reżyser i producent filmów dokumentalnychWojciech Ziembicki, rozpoczynając spotkanie zaduszkowe w Muranowie.W tle, na ekranie, widniał obraz płonących zniczy. Zebrani powstaniemz miejsc i minutą ciszy oddali hołd ludziom związanym z polskim kinem,którzy odeszli w ciągu ostatniego roku. Byli to:

Zygmunt Bielawski – aktor (zm. 19 listopada 2006)

Wiktor Budzyński, SFP – kierownik produkcji (zm. 30 października 2006)

Irena Burawska – aktorka (zm. 19 maja 2007)

Jacek Chmielnik – aktor (zm. 22 sierpnia 2007)

Wanda Dąbrowska – sekretarka planu (zm. 31 grudnia 2006)

Stanisława Domagalska – redaktorka Polskiej Kroniki Filmowej (zm. 2 czerwca 2007)

Wiesław Drymer, SFP – reżyser filmów dokumentalnych (zm. 17 stycznia 2007)

Stanisław Dulz, SFP – reżyser filmów animowanych (zm. 18 grudnia 2006)

Julian Dziedzina, SFP – reżyser (zm. 21 maja 2007)

Krystyna Feldman – aktorka (zm. 24 stycznia 2007)

Zofia Jamry – aktorka (zm. 29 grudnia 2006)

Jerzy Janicki, SFP – scenarzysta (zm. 15 kwietnia 2007)

Zygmunt Kęstowicz – aktor (zm. 14 marca 2007)

Jan Kociniak – aktor (zm. 20 kwietnia 2007)

Tadeusz Kocyba – kompozytor (zm. 27 marca 2007)

Andrzej Kurylewicz – kompozytor (zm. 13 kwietnia 2007)

Tadeusz Kwiatkowski – scenarzysta (zm. 7 marca 2007)

Witold Leszczyński, SFP – reżyser (zm. 1 września 2007)

Henryka Machowska-Tuczapska, SFP – montażystka obrazu (zm. 26 września 2007)

Alojzy Mol, SFP – montażysta filmów animowanych (zm. 8 stycznia 2007)

Krystyna Nawrocka, SFP – reżyserka filmów dokumentalnych (zm. 1 stycznia 2007)

Leon Niemczyk, SFP – aktor (zm. 29 listopada 2006)

Marek Obertyn – aktor (zm. 5 marca 2007)

Wiesław Pyda, SFP – operator (zm. 15 listopada 2006)

Janusz Rzeszewski, SFP – reżyser (zm. 2 października 2007)

Barbara Sokolenko, SFP – reżyserka filmów dokumentalnych (zm. 4 listopada 2006)

Barbara Śródka-Makówka, SFP – kostiumograf (zm. 22 października 2007)

Grzegorz Woźniak – kierownik produkcji (zm. 15 sierpnia 2007)

Mszę świętą Stowarzyszenia Filmowców Polskich w kościele św. Jac-ka oo. Dominikanów odprawił przeor klasztoru ojciec Tomasz Zamorski.Wygłaszając intencję mszy świętej, zwrócił się do wiernych z prośbą o mo-dlitwę za dusze zmarłych członków Stowarzyszenia Filmowców Polskich.„Polecamy Panu Bogu w naszych modlitwach reżyserów, operatorów ob-razu, scenarzystów, aktorów, kompozytorów, scenografów i kostiumo-grafów, plastyków filmowych i animatorów, montażystów obrazu, opera-torów i montażystów dźwięku, twórców dubbingu, producentów i kie-rowników produkcji, fotografików, filmografów, charakteryzatorów i ka-skaderów – wszystkich, którzy pozostawili po sobie ślad w polskim kinie,choćby najskromniejszy”.

Modlitwę wiernych poprowadził Wojciech Ziembicki: „Módlmy sięza zmarłych, szczególnie za tych członków Stowarzyszenia FilmowcówPolskich, którzy odeszli od nas w minionym roku”. Po wyczytaniu na-zwisk prosił wraz z wiernymi Boga Miłosiernego, aby obdarzył nieżyją-cych szczęściem wiecznym.

Dziękuję Wam wszystkim za to, że przyszliście.Dziękuję Koleżankom i Kolegom, których siły i zdrowie pozwoliły

na wspólną modlitwę w kościele oo. Dominikanów.Ewangelia czytana tego dnia mówiła o zaproszonych na ucztę:

„Posłał swego sługę, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie, bo już wszystko jest gotowe.” (ŁK 14)

Trzecie nasze Zaduszki i zawsze ten sam obraz: twarz Tomiry. Jej ja-sne oczy i spojrzenie, jak u małej dziewczynki. Bezradność i prośba: „Pa-nie Wojtku, niech pan nie odwołuje naszego spotkania w listopadzie– my mamy tak mało czasu”. Miałem odwołać, przełożyć, zmienić. Ko-lejny pierwszy wtorek przypadał na Dzień Wszystkich Świętych, a byłaumowa, że w święta wtorki odwołane. Umowa...

Po miesiącu, 2 listopada 2005 organizuję w Kulturze pierwsze w hi-storii Stowarzyszenia Zaduszki Filmowe. Tomira nie przychodzi – leżyw szpitalu. W kościele Wizytek z lekcjonarza czyta poproszony przezemnie Krzysztof Kołbasiuk. Umawiamy się na kolejne czytanie za rok.„Na to zawsze znajdę czas” – mówi zaganiany Krzysztof.

Tomira Matyjaszkiewicz umiera 18 marca 2006 roku, Krzysztof dwatygodnie wcześniej. Tomira skończyła 82 dwa lata, Krzysztof 53. Dwa po-kolenia – różne pojmowania czasu. W kolejne listopadowe Zaduszki sąobecni na liście Zmarłych, którą odczytuję w kościele i w kinie.

Proszę, nie odwołujcie naszych spotkań. Bądźcie obecni. Znajdujcieczas na odnajdywanie naszych więzi, wspólnego ducha – tego, co stano-wi o tym, jakim jesteśmy, jakim będziemy środowiskiem. Nie chodzio frekwencję. Chodzi o to, by móc chwile ważne przeżywać z bliskimi.A przecież wszyscy jesteśmy sobie bliscy. Zabiegajmy o to.

Wojciech Ziembicki

>>> ZMARLI,LECZ ŻYJĄ

W NASZEJ PAMIĘCI

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 5

Page 6: MAGAZYN 02 2007

6 TEMAT NUMERU

Szkołyfilmowe

w Polsce

FO

T.:

J.

BA

RA

NO

WS

KI

W POLSCE POWSTAJE CORAZ WIĘCEJ FILMÓW.POTRZEBNI SĄ SPECJALIŚCIDO PRACY NA KAŻDYM ETAPIEPRODUKCJI. CZY UCZELNIEFILMOWE ODPOWIADAJĄ NA TO ZAPOTRZEBOWANIE? JAK KSZTAŁCĄ NOWE POKOLENIEPOLSKICH FILMOWCÓW? JAKIE SĄ ZALETY SZKÓŁPAŃSTWOWYCH, A COPRZEMAWIA NA KORZYŚĆPRYWATNYCH? RAPORT„MAGAZYNU FILMOWEGO SFP”.

Aleksandra Różdżyńska

Kiedy sześć lat temu Andrzej Wajdaogłosił, że planuje otworzyć prywatnąszkołę filmową, odezwały się głosy

sprzeciwu. Krytycy pomysłu zarzucali, że bę-dzie to oferta dla tych, którzy nie są dostatecz-nie dobrzy, aby dostać się na studia do łódzkiejFilmówki albo na wydział filmowy Uniwersyte-tu Śląskiego. Przedstawiciele środowiska twier-dzili, że w kraju, gdzie produkuje się tak niewie-le filmów, nie ma potrzeby kształcić ludzi, któ-rzy nie znajdą potem pracy. Słyszało się też gło-sy, że prywatna szkoła nie selekcjonuje kandy-datów i tak naprawdę jedynym celem jej po-wstania ma być zysk. Na krótko po powstaniuszkoły można też było spotkać opinie, że udajeona studia wyższe, że jej nazwa – MistrzowskaSzkoła Reżyserii Filmowej – wprowadza w błąd,bo szkoła nie ma uprawnień, by dać tytuł magi-stra. Podobne zarzuty padały pod adresem po-wstałej trzy lata później Warszawskiej SzkołyFilmowej, założonej przez Macieja Ślesickiegoi Bogusława Lindę. Tu z kolei zarzucano, że zna-ne nazwiska mają przyciągnąć naiwnych

i – przede wszystkim – zamożnych aspirantówdo zawodu filmowca. „Nie liczy się talent, alekasa” – takie argumenty pojawiały się na forachinternetowych. Tak uważali też przedstawicie-le środowiska, którzy start zawodowy dawnomieli za sobą. Czas zweryfikował te opinie.

Zupełnie inaczej bowiem powitali inicjatywęmłodzi ludzie, marzący o pracy w filmie. Dlanich była to szansa, by mimo niedostania siędo szkoły państwowej, jednak nauczyć się za-wodu reżysera czy operatora. Zainteresowanieofertą szkół prywatnych od początku byłoogromne. Okazało się, że miejsca te doskonaleodpowiedziały na zapotrzebowanie: opróczkandydatów, ich pojawienie się z entuzjazmemprzywitali też producenci, którzy szukali spe-cjalistów, niekoniecznie z tytułem magistra,za to wyedukowanych w krótszym czasie. Ofer-ta szkół prywatnych stała się więc rynkowymuzupełnieniem państwowych uczelni. Częśćmagistrów z Łodzi i Katowic wybiera jeszczekurs prywatny jako poszerzenie swojej wiedzy.Inni uczniowie to tacy, którzy świadomie decy-

dują się na kurs krótszy niż w przypadku magi-sterskiego, nastawiony na przybliżenie przedewszystkim praktycznych umiejętności. „Niechcemy być konkurencją dla państwowychszkół w Łodzi i Katowicach, które słusznie cie-szą się wielkim uznaniem, nie tylko w Polsce”– przyznaje Adam Ślesicki, zajmujący się pro-mocją w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Filmo-wej Andrzeja Wajdy.

Można zatem stwierdzić, że zarówno szkołypaństwowe, jak i prywatne, odpowiadają na za-potrzebowanie kandydatów i rosnącej produkcjifilmowej w Polsce. Po kilku latach funkcjonowa-nia dwóch rodzajów szkół widać już również, żeodpowiedź na pytanie o jakość kursów prywat-nych pojawiła się sama: po prostu selekcja tych,którzy nadają się do zawodu przeniosła sięna moment po ukończeniu szkoły. Ci absolwen-ci, którzy utrzymują się z pracy przy filmie i od-noszą sukcesy udowadniają, że status ukończo-nego kursu jest tak samo ważny, jak aktywnośćna rynku i inwencja w pozyskiwaniu producen-tów i współtwórców swoich obrazów.

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 6

Page 7: MAGAZYN 02 2007

7TEMAT NUMERU

SZKOŁY PAŃSTWOWE A KURSY PRYWATNE

„Państwowe szkoły filmowe są naprawdę dobre,ale nasza jest po prostu inna” – mówi Maciej Śle-sicki, założyciel Warszawskiej Szkoły Filmowej.W podobnym tonie wypowiadają się AndrzejMellin i Marcin Malatyński, dziekan i prodziekanWydziału Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej PWS-FTviT: „Szkoły prywatne to bardzo pozytywnezjawisko, zasadniczo niekonkurencyjne wobecłódzkiej szkoły, a im więcej edukacji, tym lepiej.Sytuacja w Polsce staje się podobna do europej-skiej – współistnieją różne rodzaje edukacji fil-mowej, adresowane do różnych osób, a ich ofer-ty są tak różne, że trudno je porównywać i raczejsą one komplementarne, niż konkurencyjnew stosunku do siebie.”

Co zatem przemawia na korzyść każdej z tychofert? Szkoły państwowe to wieloletnie doświad-czenie w przekazywaniu wiedzy. Łódzka Filmów-ka, która istnieje od 1948 roku, wychowała kilkapokoleń cenionych na świecie twórców kina. Po-dobnie jak katowicki Wydział Radia i Telewizjiim. Krzysztofa Kieślowskiego na Uniwersytecie

Śląskim, utrzymuje się z dotacji budżetu pań-stwa. Regularnie napływające pieniądze są gwa-rancją ciągłości działania uczelni. Edukacja fil-mowa jest przecież kosztowna. Wymaga fundu-szy na coraz bardziej nowoczesny i drogi sprzętzdjęciowy, na taśmę i materiały filmowe. Trzebateż zapłacić za cenną pracę i dostępność pedago-gów, którzy są najczęściej poszukiwanymi spe-cjalistami. Kilkuletnie studia stacjonarne wyma-gają od studentów znajomości zarówno warszta-tu twórcy filmu dokumentalnego, jak i fabular-nego. Uczelnie państwowe gwarantują bowiemkształcenie na poziomie akademickim, kończą-ce się egzaminem magisterskim. Jak podkreślająwykładowcy i absolwenci, studia wyższe poświę-cają dużo czasu przekazaniu wiedzy o filmiei przekonaniu studentów, że „dobry warsztatjest podstawą wszystkiego, a film jest – powiedz-my bywa – sztuką” – mówi Andrzej Mellin. Wie-le godzin zajęć i co najmniej o dwa lata dłuższy,w stosunku do oferty prywatnej, program na-uczania daje studentom nie tylko wiedzę teore-tyczną, ale również wiele godzin na ćwiczenie

umiejętności praktycznych. Przekłada się tona realizację licznych etiud, które są potem pre-zentowane na światowych przeglądach. Bo ist-niejące od lat uczelnie państwowe wypracowałysobie szerokie kontakty międzynarodowe, coułatwia promowanie studentów i zapraszaniedo siebie znamienitych gości z zagranicy.

To jednak, co wydaje się zaletą, może też byćuznane za wadę. Wieloletnie studia nie są do-brym rozwiązaniem dla niecierpliwych. Szkołyprywatne wychodzą naprzeciw wymaganiomtych, którzy chcą jak najszybciej poznać podsta-wy warsztatu i zacząć robić filmy. Przy tak dużejkonkurencji na rynku audiowizualnym, szybkierozpoczęcie pracy może okazać się sprawą bar-dzo ważną. To sprawia, że nie brakuje kandyda-tów do szkół prywatnych i wbrew obiegowymopiniom, nie każdy może się do nich dostać. Eg-zaminy wstępne to pierwszy odsiew kandyda-tów. Na jedno miejsce w Mistrzowskiej SzkoleReżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy przypadaczterech do pięciu kandydatów. Po pierwszymroku nauki Warszawska Szkoła Filmowa żegna

JAN FORYŚ

student reżyserii, II rok

„Wybrałem Katowice, gdyż zależało mi na zawodowym

kontakcie z wybranymi osobami z kadry. Zdecydowanie

największym atutem WRiTv jest otwartość wykładowców

– traktują nas po partnersku. Zawsze też możemy na nich

liczyć, nawet w wolnych dniach – zadzwonić lub spotkać się

z profesorem i porozmawiać o projekcie. Zdecydowanym

minusem szkoły jest słabe zaplecze techniczne: jest mało

sprzętu, którego zawsze brak w okresie realizacji etiud.

Sprzęt, którym szkoła dysponowała wcześniej, zestarzał

się, a na nowy chyba nie ma pieniędzy. Zdarza się więc, że

znaczna część budżetu produkcji zostaje przeznaczona

na wynajem sprzętu. Dlatego, choć to kuriozalnie, przykła-

damy więcej wagi do organizacji produkcji. Mimo niewiel-

kich mankamentów szkoła daje możliwość dobrego przy-

gotowania do zawodu, choć jak na każdej uczelni wiele za-

leży od studenta i jego podejścia do kształcenia. Najlep-

szym dowodem jest fakt, że wielu moich kolegów podej-

muje zadania zawodowe już w okresie studiów”.

TOMEK JURKIEWICZ

student reżyserii, IV rok

„Po pierwsze: WRiTv był najbliżej mojego miejsca za-

mieszkania. Po drugie: na festiwalach przeważnie podo-

bały mi się etiudy katowickie. Czułem, że chciałbym

opowiadać podobnie jak Marcin Wrona w „Człowieku

– magnesie” czy Agnieszka Smoczyńska w „Kapeluszu”.

Pierwszy rok okazał się jednak bardzo ciężki – trzeba

było nakręcić cztery dobre etiudy, z których każda miała

budżet tylko 400 zł. Wówczas opiekę nad nami sprawo-

wał Leszek Wosiewicz, który nieźle nas hartował, co za-

owocowało na drugim, trzecim roku. W szkole katowic-

kiej miałem i mam możliwość spotkania z mistrzami

(Zanussi, Bajon, Stuhr, Wosiewicz, Fidyk), ze średnim

pokoleniem, które odnosi sukcesy (Rosa, Piekorz, Pie-

przyca, Wrona) i z najbardziej cenionymi fachowcami

(Jacek Hamela – dźwięk, Andrzej Kowalczyk – sceno-

grafia, Zbigniew Niciński – montaż). Od szkoły otrzymuję

kilkunastotysięczny budżet na etiudę z niemal gwaran-

towanym dodatkiem finansowym z PISF. Niestety

na szkolne dvcamy jeszcze do niedawna trzeba się było

zapisywać z wyprzedzeniem, bo były dwie-trzy kamery

na kilkudziesięciu studentów. Teraz, kiedy pojawiło się

dofinansowanie z PISF, zwiększyły się możliwości insce-

nizacyjne etiud. Co oznacza dobre przygotowanie do by-

cia filmowcem? Z jednej strony to warsztat – w zesta-

wieniach festiwalowych nasze filmy nie wypadają najgo-

rzej, więc tu nie mam zastrzeżeń. Drugą ważną cechą

jest indywidualna kreatywność. Moim zdaniem szkoła

najsłabiej przygotowuje do biznesowej strony filmu – nie

przybliża technik pitchingu, sposobów prezentacji fil-

mów na targach, nie informuje o ważnych projektach

europejskich. Oczywiście, wiele zależy od naszych po-

szukiwań, ale dobrze byłoby takie informacje znaleźć

również w szkole”.

>>> WYDZIAŁ RADIA I TELEWIZJIIM. KRZYSZTOFA KIEŚLOWSKIEGO,UNIWERSYTET ŚLĄSKI, KATOWICE

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 7

Page 8: MAGAZYN 02 2007

FO

T.:

J

. B

AR

AN

OW

SK

I;

K.

HE

JK

E,

M.

SK

I

się ze słuchaczami, którzy robią najmniejsze po-stępy. Oczywiście, konieczność płacenia czesne-go jest wadą szkół prywatnych. Ich przedstawi-ciele podkreślają jednak, że czesne to jedynieczęść kosztów nauki. W Mistrzowskiej SzkoleAndrzeja Wajdy opłaty wnoszone przez studen-tów pokrywają jedynie 15% kosztów ogólnych.Duża w tym zasługa mecenatu, jaki nad placów-ką objęła fundacja Ryszarda Krauzego. Pieniądzepochodzą też z dotacji i od darczyńców. „Ko-nieczność zabiegania o sponsorów oraz o dota-cje na poszczególne programy wymusza na naswielką skrupulatność w planowaniu naszychdziałań i wydatków oraz maksymalne wykorzy-stanie zasobów finansowych, rzeczowych i ludz-kich. Brak stałej dotacji jest więc w tej samej mie-rze utrudnieniem, co bodźcem do efektywnegodziałania i rozwoju” – podkreśla Katarzyna Śle-sicka, dyrektor Szkoły. Nie jest zatem tak, że pry-watne kursy są źródłem ogromnych przychodówich właścicieli. „Zwrot nakładów nastąpi możeza 20 lat albo nigdy. Czesne wystarcza na pensje,utrzymanie budynku i bieżące inwestycje

w sprzęt” – mówi Robert Wyszyński, prezes za-rządu warszawskiej Akademii Filmu i Telewizji,najstarszej, bo istniejącej od 1997 roku, prywat-nej szkoły filmowej w Polsce. Maciej Ślesickiz Warszawskiej Szkoły Filmowej dodaje: „Nie by-ło jeszcze takiej sytuacji, żebyśmy nie przyjęlizdolnej osoby, której nie stać na naukę w prywat-nej szkole. Co roku przyjmujemy utalentowa-nych ludzi, przyznając im stypendia”. Nie jest towyłącznie działanie filantropijne. I bardzo do-brze. Odnoszący sukcesy absolwenci są najlepsząwizytówką każdej szkoły i uczelni. Inwestowaniew nich jest korzystne zarówno dla studentów,jak i ich wydziałów.

Kursy prywatne stawiają na praktyczną na-ukę zawodu. Dlatego wykładają tam aktywniedziałający twórcy, dla których uczenie jest zaję-ciem dodatkowym, pasją. Ich zdobywana na bie-żąco wiedza praktyczna udoskonala programykursów. Zaletą prywatnej edukacji filmowej jestzatem również elastyczność, która prowadzićma do jak najlepszego dostosowania programudo zmieniającego się rynku filmowego.

GDZIE SIĘ UCZYĆ ROBIĆ FILMY?

Szkoły państwowe i prywatne różnią się progra-mem i stylem przekazywania wiedzy. Ich cel jestjednak taki sam: nauczyć robić filmy. Najtrudniejjest dostać się do Państwowej Wyższej Szkoły Fil-mowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schille-ra, zwanej potocznie „łódzką Filmówką”, istnieją-cej od ponad pięćdziesięciu lat. Rektorem PWS-FTviT jest prof. Jerzy Woźniak. O jedno miejsceubiera się tam ponad dziesięć osób. Wszyscyuczestniczą w wielostopniowej rekrutacji. Majądo wyboru naukę w różnych trybach na: Wydzia-le Reżyserii Filmowej i Telewizyjnej, WydzialeOperatorskim i Realizacji Telewizyjnej, WydzialeAktorskim i Wydziale Organizacji Sztuki Filmo-wej. W ramach każdego wydziału uczelnia oferu-je kilka kierunków studiów.

Nazwiska słynnych absolwentów Filmówki sąznane wszystkim. Żeby wymienić tylko te najsłyn-niejsze: Andrzej Wajda, Andrzej Munk, Roman Po-lański, Kazimierz Karabasz, Krzysztof Zanussii Wojciech Marczewski. Wielu absolwentów wykła-da w szkole, tworząc jej renomę i wpisując się

8 TEMAT NUMERUANDRZEJ JAKIMOWSKI

absolwent Wydziału Radia i Telewizji (studia

w latach 1987-90); wybrana filmografia: „Wil-

cza 32”, „Zmruż oczy”, „Sztuczki”

„Zdecydowałem się studiować na Wydziale Radia i Te-

lewizji Uniwersytetu Śląskiego, bo w latach 80. była to

– prócz Łodzi – jedyna w Polsce uczelnia filmowa. Po-

za tym była to szkoła podyplomowa i ja ten warunek

spełniałem. W tamtych czasach było wielu chętnych

i mało wolnych miejsc, dlatego wystarczającym powo-

dem do podjęcia nauki było zdanie przeze mnie egza-

minów wstępnych. Studia filmowe z perspektywy cza-

su oceniam pozytywnie. Mieliśmy kontakt z Krzyszto-

fem Kieślowskim, Wojciechem Marczewskim i Kazi-

mierzem Kutzem. To były spotkania miłe i cenne, cho-

ciaż nie miały charakteru regularnych zajęć. Dobrze

wspominam klimat, jaki tworzył zespół studentów

i wykładowców – szczególnie Michała Bogusławskie-

go, który opiekował się studentami reżyserii. Pamię-

tam również, że było stosunkowo mało zajęć praktycz-

nych i niewiele zrealizowano etiud, ale wiązało się to

z ogólnym kryzysem, który odbijał się także na szkole.

Mimo to, zawsze czułem, że zostałem dobrze przygo-

towany do zawodu reżysera. Z tego, co wiem, więk-

szość moich kolegów ze studiów nie pracuje w zawo-

dzie. Niestety, taki jest los studentów reżyserii, nieza-

leżnie od szkoły filmowej, którą wybierają. Znam wie-

le utalentowanych osób po Łodzi i Katowicach, które

nie miały szansy zaistnieć”.

Nowy budynek PWSFTviT

Zajęcia z fotografii dla pierwszego roku reżyserii na PWSFTviT

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 8

Page 9: MAGAZYN 02 2007

w znakomitą tradycję zapoczątkowaną przez An-drzeja Munka i Kazimierza Karabasza. W tej chwi-li na stałe uczą w szkole między innymi: Jan Brat-kowski, Ewa Braun, Maciej Drygas, Robert Gliński,Mariusz Grzegorzek, Jan Jakub Kolski, Maria Kor-natowska, Grzegorz Królikiewicz, Wojciech Mar-czewski, Janusz Sosnowski, Jerzy Wójcik, WitoldSobociński, Krzysztof Ptak i Ryszard Lenczewski.

W trakcie pięcioletniej nauki można tu zdobyćtytuł licencjata i magistra. Ten dwustopniowy sys-tem wprowadzono w ostatnich latach. Studiana każdym z wydziałów obejmują zajęcia praktycz-ne i przedmioty teoretyczne, rozszerzające ogólnąwiedzę humanistyczną słuchacza. Trzeba podkre-ślić, że główne filmowe prace fabularne są realizo-wane na taśmie 35 mm. Studia licencjackie kładąnacisk na poznanie sztuki filmowej na poziomieteoretycznym i zawodowym. Ubiegający się o tytułmagistra studiują już nieco inaczej: nauka nasta-wiona jest tu na indywidualny rozwój, opiera sięo relację „mistrz-uczeń”. W ciągu pięcioletniej edu-kacji studenci przygotowują w sumie kilka filmów,przy czym „ostatni film szkolny powinien być

PAULINA KOBUS

studentka Wyższego Studium Organizacji Pro-

dukcji Filmowej i Telewizyjnej, 2 rok

„Wybrałam szkołę filmową w Łodzi ze względu na renomę.

Poza tym, kiedy zdawałam egzaminy, nie było możliwości

studiowania zaocznie podyplomowej produkcji w Katowi-

cach, a Łódź taki tryb studiów oferowała. Po pierwszym ro-

ku mogę stwierdzić, że więcej jest zajęć teoretycznych niż

praktycznych. Ze strony wykładowców nie pojawiają się

w ogóle propozycje jakiejkolwiek pracy, stażu czy praktyki

w ramach organizacji produkcji, ale sami możemy starać

się o pracę przy produkcji etiud studenckich. Kadra jest

niewątpliwym atutem Łodzi – wśród wykładowców są lu-

dzie, którzy tworzyli kinematografię po wojnie i dzięki nim

szkoła ma swój specyficzny klimat! Myślę, że praktyki czło-

wiek uczy się po studiach, a Łódź przede wszystkim mocno

kształtuje myślenie o kinie i o zawodzie”.

WOJCIECH KASPERSKI

student Wydziału Reżyserii, 5 rok; wybrana fil-

mografia: „Nasiona”, „Miasto ucieczki”

„Szkoła łódzka ma tradycję i renomę za granicą oraz pie-

niądze, żeby studenta wykształcić. W dziedzinie filmu fa-

bularnego inne szkoły filmowe w Polsce nie mogą się

równać z łódzką Filmówką. Ale z dokumentem, reklamą

czy teledyskami jest znacznie słabiej. Zdając do szkoły

wierzyłem, że staję się studentem najlepszej szkoły fil-

mowej na świecie. Tak nie jest. Łódzka szkoła jest pro-

wincją. Z dala od przemysłu, z dala od innych szkół (nie

ma wymiany studentów czy programu punktów – tak by

można było studiować gdzie indziej i nie tracić roku u sie-

bie), z dala od twórców światowych. Szkoła filmowa w Ło-

dzi potrzebuje głębokiej reformy: redukcji „starej kadry”,

która nie ma pojęcia o kręceniu filmów „dzisiaj”, przepi-

sania programu, wprowadzenia technik produkcyjnych,

szkoleń z zakresu produkcji europejskiej, developmentu

i „From Script to Screen” – to jest w szkole tylko na papie-

rze. Studenci wchodzą w kolejne filmy nieprzygotowani;

wychodzą ze szkoły z głową pełną ideałów i z zerową

orientacja w „terenie”. Sprzęt jest bardzo dobry, „mi-

strzowie” – zależnie od osobistych preferencji, ale filmy

są niedostatecznie promowane, wsparcie profesorów

jest niewystarczające. Szkoła ma chorą politykę promocji

kształtowaną przez rektora, który nie organizuje prze-

glądów i pokazów w Polsce i na świecie wg zasady „to nie

my będziemy się prosić, to oni mają do nas przyjść, bo je-

steśmy najlepsi”. W szkole jest też zła polityka progra-

mowa i złe zarządzanie czasem studentów: przez pierw-

sze dwa lata pracuje się po 12 godzin na dobę, a przez ko-

lejne wszyscy mają anemię i depresję. Szkoła powinna

być przeniesiona do Warszawy i przyjmować mniej stu-

dentów na reżyserię, by móc ich traktować bardziej indy-

widualnie. Szkoła uczy też zbyt wielu schematów z lat 70.

i 80., które dziś nie mają racji bytu. Tylko trzech profeso-

rów miało na mnie wpływ: Kolski, Gliński i Królikiewicz.

Więcej nauczyłem się sam przed DVD, niż miesiącami

na wielu nudnych zajęciach”.

IWONA SIEKIERZYŃSKA

absolwentka Wydziału Reżyserii (studia w la-

tach: 1991-1996); wybrana filmografia: „Moje

pieczone kurczaki”, „Plebania”, „Obcey”

„Wybrałam Łódź, bo w mojej świadomości istniała tylko ta

szkoła. I nie pomyliłam się. Poznałam tu wspaniałych lu-

dzi – studentów i profesorów. Miałam szanse realizować

swoje filmy na taśmie filmowej. Program był skonstru-

owany tak, że trzeba było realizować dokument i fabułę

na każdym roku, a to świetnie przygotowało do przyszłe-

go zawodu. Budżet szkolnych filmów był zawsze mizerny,

ale z perspektywy czasu oceniam to jako oswajanie się

z realiami przyszłych warunków pracy. Uważam, że szko-

ła świetnie przygotowała mnie do pracy na planie filmo-

wym, natomiast czułam się zupełnie bezradna na koryta-

rzach na Woronicza. Z tego, co wiem dziś większość mo-

ich kolegów czeka na zrobienie swojego pierwszego i dru-

giego filmu. Realizują dokumenty, reklamy. Męczą się

okropnie pisząc scenariusze.”

pierwszym zawodowym” – podkreśla dziekan Wy-działu Reżyserii Andrzej Mellin.

Aktywność łódzkiej Filmówki nie ogranicza siędo nauczania. Uczelnia tworzy też obszerną bazędanych o filmie polskim, dostępną na stronie inter-netowej Filmpolski. pl. Szkoła angażuje się w przy-gotowanie przeglądów, na których prezentowanesą dokonania ich studentów. Absolwenci Filmówkiwspominają też wspaniałe życie towarzyskie, jakieprowadzi się w czasie studiów. Zawierane wtedyprzyjaźnie są potem często podstawą znakomitejwspółpracy najlepszych polskich twórców.

Drugą uczelnią państwową, która proponujestudia filmowe jest Uniwersytet Śląski w Katowi-cach. Tamtejszy Wydział Radia i Telewizji im.Krzysztofa Kieślowskiego (nazwany tak niedawno)powstał w 1978 roku. Jego dziekanem jest dr hab.Krystyna Doktorowicz. Wydział proponuje studiadzienne nanastępujących kierunkach: realizacja ob-razu filmowego, telewizyjnego i fotografia; organi-zacja produkcji filmowej i telewizyjnej (także zaocz-nie) i reżyseria telewizyjno-filmowa. Z Wydziałemzwiązani byli i są: Jerzy Stuhr, Filip Bajon, Andrzej Fi-

dyk, Kazimierz Kutz, Henryk Talar, Leszek Wosie-wicz, Edward Żebrowski, Paweł Edelman iKrzysztofKieślowski. Wykładowcami są także przedstawicie-le młodego pokolenia tj. Michał Rosa, Maciej Pie-przyca, Magdalena Piekorz i Marcin Koszałka. Naj-bardziej znani absolwenci to: Maciej Dejczer, Mał-gorzata Łazarkiewicz, Waldemar Krzystek, MichałRosa, Piotr Łazarkiewicz, Magdalena Piekorz, PiotrWereśniak i Maciej Ślesicki. „Wydział Radia i Tele-wizji wciąż pozostaje wierny ideom swojego patro-na Krzysztofa Kieślowskiego. Jednocześnie studen-ci pracują pod kierunkiem współczesnych mi-strzów. Podstawową zasadą, która wykształciła sięw ciągu ostatniej dekady, jest tworzenie projektówautorskich. Prace praktyczne zajmują około 30%czasu nauki.” – mówi Wanda Rajman zajmująca siępromocją Wydziału. Zaletą studiów naWydziale jesttakże to, że jest on częścią Uniwersytetu Śląskiego,dużej uczelni. Daje to studentom dostęp do licznychprogramów europejskich, wymian międzyuczelnia-nych i stypendiów, których oferta jest bogatsza niżw przypadku szkół artystycznych.

Trzy najbardziej znane prywatne szkoły filmo-

9TEMAT NUMERU>>> PAŃSTWOWA WYŻSZA SZKOŁA FILMOWA,

TELEWIZYJNA I TEATRALNA IM. LEONA SCHILLERA,ŁÓDŹ

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 9

Page 10: MAGAZYN 02 2007

10 TEMAT NUMERU

we znajdują się w Warszawie. Nie mają uprawnieńszkół wyższych, oferują za to słuchaczom kursy za-wodowe z cenionymi wykładowcami, z którychczęść uczy również nauczelniach państwowych. Mi-strzowska Szkoła Reżyserii Filmowej Andrzeja Waj-dy obchodziła niedawno pięciolecie istnienia.W tym czasie jej kursy ukończyło około 300 osób.Wśród wykładowców znajdują się słynni twórcy:Andrzej Wajda, Wojciech Marczewski, Marcel Ło-ziński, Jacek Bławut, Edward Żebrowski, KatarzynaMaciejko-Kowalczyk, Agnieszka Holland, VolkerSchloendorff, Sławomir Idziak, Jan Jakub Kolski, Ja-cek Petrycki i Stanisław Różewicz. Szkoła działa we-dług programu: „od pomysłu do realizacji”. Uczest-nicy kursów przygotowują w ich ramach własnescenariusz i kręcą na ich podstawie filmy. Słuchaczewybierają roczny kurs dokumentalny albo fabular-ny. Każdego roku odbywa się też międzynarodowyprogram szkoleniowy EKRAN, w którym 12 grupzłożonych z reżysera, scenarzysty i producenta pra-cuje nad swoimi projektami filmowymi. Mistrzow-ska Szkoła Reżyserii Filmowej bierze udział w naj-ważniejszych konkursach dla młodych twórców, sa-

ma organizuje polską edycję Konkursu Scenariuszo-wego Hartley-Merrill i współpracuje ze Stowarzy-szeniem Filmowców Polskich przy programach: „30minut” oraz „Pierwszy Dokument”. „Jednak naszymnajwiększym sukcesem jest stworzenie miejsca,w którym każdy czuje się jak u siebie” – mówi AdamŚlesicki. „Chcemy być partnerami naszych studen-tów. Nie narzucać swojego zdania, ale doradzać i po-magać im dotrzeć do tego, co ma być najważniejszew ich własnych filmach” – dodaje Wojciech Mar-czewski, wiceprezes Szkoły.

Istniejąca od trzech lat Warszawska Szkoła Fil-mowa, założona przez Macieja Ślesickiego i Bogu-sława Lindę, daje słuchaczom do wyboru bardzo du-żo specjalizacji w trybie dziennym i zaocznym: reży-serię, aktorstwo, sztukę operatorską, charakteryza-cję filmową, scenopisarstwo, fotografię, animacjęi efekty specjalne oraz podyplomowe studium dlaproducentów filmowych i telewizyjnych. W szkoleuczą: Maciej Ślesicki, Bogusław Linda, Magdalenai Piotr Łazarkiewiczowie, Marek Koterski, WojciechWójcik, Krzysztof Lang, Beata Fudalej, Piotr Zelt, To-masz Bagiński, Andrzej Ramlau, Andrzej Kołodyń-

ski, Dorota Paciarelli, Ilona Łepkowska, AndrzejDominik, Marcin Perchuć, Andrzej Wolf, profesorBogdan Dziworski i Maciej Karpiński.

Priorytetem szkoły jest nauka umiejętności pra-cy na planie filmowym. Coroczne warsztaty po-święcone filmowej realizacji scen aktorskich poka-zują słuchaczom wszystkich wydziałów, jak skom-plikowanym i wielowymiarowym przedsięwzię-ciem jest realizacja filmu. „Wydziały szkoły współ-pracują ze sobą” – podkreśla Ślesicki – „To owocu-je głębokimi przyjaźniami na wiele lat wspólnejpracy, no i uczy szacunku dla wszystkich, którzytworzą film.” Słuchacze biorą udział we wszystkichprojektach firmy producenckiej Paisa Films, którejwłaścicielem jest założyciel szkoły, Maciej Ślesicki.

W Akademii Filmu i Telewizji można uczyć sięw trybie dziennym i zaocznym. Szkoła oferuje na-stępujące specjalizacje: reżyseria, scenopisarstwo,sztuka operatorska, montaż, organizacja produk-cji i realizacja dźwiękowa. W każdym przypadkuegzaminem jest rozmowa kwalifikacyjna. Dużaczęść kadry pedagogicznej wywodzi się z łódzkiej„Filmówki” i „szkoły katowickiej”. Wśród wykła-

PRZEMYSŁAW NOWAKOWSKI

scenarzysta, autor sztuk teatralnych i realizator

programów dokumentalnych,

absolwent kursu Studio Prób 2007 w Mistrzow-

skiej Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy;

wybrana filmografia: „Egoiści”, „Boisko bez-

domnych”, „Katyń”

„Wybrałem Mistrzowską Szkołę Reżyserii Filmowej,

bo kurs Studio Prób odpowiadał mojej sytuacji zawo-

dowej. Jest on przeznaczony dla ludzi pracujących już

w branży filmowej bądź innej artystycznej i mogących

przedstawić pewien dorobek. Pozwala na zwrot

w kierunku reżyserii filmowej, co w moim przypadku

jest konsekwencją pracy scenariuszowej i dokumen-

talnej. Oczywiście szkoła ma charakter kameralny

i jest bardziej klasą mistrzowską niż szkołą. To jej za-

leta i wada zarazem. Osoby, które dobrze wiedzą, cze-

go chcą, mogą skorzystać. Niezdecydowani studenci,

mogą czuć się pozostawieni sami sobie. Ja skorzysta-

łem przede wszystkim na osobistym kontakcie i wie-

dzy praktycznej wykładowców”.

RYSZARD MACIEJ NYCZKA

absolwent Wydziału Prawa i Administracji UW,

Studium Scenariuszowego przy PWSFTviT w Ło-

dzi, Wydziału Reżyserii Dramatu PWST w War-

szawie, kursu Studio Prób 2007 w Mistrzowskiej

Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy;

wybrana filmografia: „Kobieta z papugą na ra-

mieniu”, „Mało upalne lato”, „Park tysiąca wes-

tchnień”, „Fortuna czyha w lesie”

„W Szkole Andrzeja Wajdy każdy student traktowany

jest z wielkim szacunkiem, wyrozumiałością i cierpli-

wością, a każdy pomysł omawiany jest bardzo szczerze

i aż do całkowitego wyczerpania tematu. Uważam, że

niezwykle ważną rzeczą dla każdej uczelni artystycznej

jest to, aby jej profesorowie byli ludźmi z autentyczny-

mi sukcesami, spełnionymi w swoim fachu, a zatem

– pozbawionymi kompleksów i resentymentów. Wiem,

o czym mówię – mam w biurku kilka innych dyplomów

i pamiętam, że nie zawsze było tak dobrze... Głównym

celem naszych nauczycieli nie było wyposażanie stu-

dentów w jakąś podstawową „praktyczną wiedzę filmo-

wą”. Założenie było takie, że my już pewne umiejętno-

ści posiadamy. Studio Prób to kurs, który ma przyszłe-

go filmowca udoskonalić. Tam się szlifuje pomysły

na film, a przy okazji – dopracowuje charakter arty-

stycznego pisma. Moi koledzy z kursu już wcześniej

mieli na koncie różnorakie i poważne osiągnięcia.

Na przykład – w dziedzinie scenopisarstwa (jak Prze-

mek Nowakowski) albo – dramaturgii teatralnej (jak

Krzysiek Bizio czy Michał Walczak). Mam przekonanie,

że również w dziedzinie reżyserii filmowej pokażą jesz-

cze wszystkim, co potrafią”.

MICHAŁ WALCZAK

absolwent Wydziału Reżyserii Teatralnej Akade-

mii Teatralnej w Warszawie i kursu fabularnego

Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej An-

drzeja Wajdy (studia w latach 2006-2007); autor

dramatów tj.: „Piaskownica”, „Podróż do wnę-

trza pokoju”, „Pierwszy raz”

„Oferta Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej jest

idealna dla ludzi aktywnych zawodowo – kursy (fabu-

larny i dokumentalny) nastawione są na błyskawiczne

wyposażenie kursantów w wiedzę i doświadczenie

otwierające drzwi do działalności filmowej. Kurs fabu-

larny znakomicie odpowiada na zapotrzebowanie no-

woczesnej, elastycznej edukacji przeznaczonej dla

>>> MISTRZOWSKA SZKOŁAREŻYSERII FILMOWEJ ANDRZEJA WAJDY,

WARSZAWA

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 10

Page 11: MAGAZYN 02 2007

FO

T.:

MIS

TR

ZO

WS

KA

SZ

KO

ŁA

RE

ŻY

SE

RII

FIL

MO

WE

J A

ND

RZ

EJ

A W

AJ

DY

11

dowców są: Stanisław Szabłowski, Józef Gębski, An-drzej Kotkowski i Andrzej Kołodyński. „Łączymykilka kierunków w unitarny tok na początku nauki,umożliwiając słuchaczom – po zapoznaniu sięz problematyką różnych specjalności – wybór tejwłaściwej i ewentualnie połączenie kilku specjalno-ści – mówi Robert Wyszyński, prezes zarządu Aka-demii. Wspomina o dobrej atmosferze Akademii,co potwierdzają absolwenci. Większość z nich wy-brała pracę telewizyjną. Najbardziej znanym absol-wentem jest Łukasz Palkowski, reżyser wielokrot-nie nagradzanego w tym roku „Rezerwatu”.

CO PO SZKOLE?

Absolwenci i przedstawiciele środowiska zgadzająsię: ważną częścią nauki powinno być przygotowa-nie adeptów do rynku pracy i odnalezienia się w za-wodzie filmowym. Zderzenie z wymaganiami pro-ducentów i pracodawców może okazać się bardzotrudne. Dobrze więc, gdy szkoła w pierwszych la-tach promuje dokonania swoich absolwentów z da-nego rocznika. Studentów PWSFTviT reprezentujeDział Współpracy z Zagranicą, który dba o to, aby

filmy szkoły zostały pokazane na międzynarodo-wych przeglądach. W ostatnich latach intensywnedziałania promujące studentów podjął Wydział Re-żyserii, który zainicjował dwie duże imprezy: Prze-gląd Filmów Studenckich „Łodzią po Wiśle” w War-szawie i skierowany do międzynarodowej publicz-ności przegląd „The Polish National Film School– Then and Now”. Filmówka, podobnie jak SzkołaWajdy, jest też uczestnikiem programów „30 mi-nut” i „Pierwszy Dokument” oraz „Polska-Rosja.Nowe spojrzenie”. Wydział Radia i Telewizji im.Krzysztofa Kieślowskiego na Uniwersytecie Ślą-skim także zabiega o promocję swoich studentów.Jego reprezentacja na imprezach filmowych jestjednak mniej liczna niż w przypadku szkoły łódz-kiej. Uczelnia stawia tu bardziej na ćwiczeniaw trakcie samych studiów, licząc na samodzielnośćswoich absolwentów już po ich ukończeniu.W trakcie nauki posyła studentów na wymiany za-graniczne i stale współpracuje z instytucjami kultu-ralnymi (jak Centrum Sztuki Filmowej) i telewizja-mi (Telewizja Polska, TVN). Bardzo duże znaczeniedo promocji studentów przykładają szkoły prywat-

ne, znające dobrze reguły rynku filmowego. Prymwiedzie tu Mistrzowska Szkoła Reżyserii FilmowejAndrzeja Wajdy, która informuje o każdym sukce-sie swojego ucznia i absolwenta. Pomaga też w spo-sób bardziej wymierny: każdy absolwent może li-czyć na poradę wykładowcy, pokazać mu swój pro-jekt. Szkoła często jest też producentem lub kopro-ducentem filmów absolwentów. „W sumie w ciągupięciu lat wyprodukowaliśmy ponad 30 filmów fa-bularnych i dokumentalnych oraz ponad 200 etiud.Nasze filmy były pokazywane na festiwalach na ca-łym świecie, w tym na tych najważniejszych” – mó-wi Adam Ślesicki ze Szkoły Wajdy. Także Warszaw-ska Szkoła Filmowa oferuje studentom pomocpo ukończeniu kursu. „Każdy uzdolniony słuchaczma szansę na pracę przy produkcji Paisa Films.Szkoła jest dla nas wylęgarnią talentów, z którychkorzystamy z pożytkiem dla obu stron. Absolwen-ci mają bezpośredni dostęp do rynku, bo to wykła-dowcy WSF po części ten rynek tworzą.” – podkre-śla Maciej Ślesicki z WSF.

Ale czy to wystarcza? Czy szkoły dobrze przy-gotowują do samodzielnej pracy w branży filmo-

twórców zainteresowanych nowymi obszarami działa-

nia, natomiast niechętnych sformalizowanemu tokowi

studiów. Szkoła posiada wszystkie zalety i wady libe-

ralnej edukacji. Partnerskie relacje między wykładow-

cami a kursantami otwierają wielki obszar inicjatywy

po stronie studenta, od którego zależy, ile uda mu się

wynieść z kontaktów z wybitnymi twórcami. Z drugiej

strony, brak konkretnych wymagań powoduje brak ty-

powo szkolnej „presji”. Założeniem kursu jest nakrę-

cenie etiudy, więc potencjał producencki szkoły jest

skromny, natomiast daje ona nieocenione zderzenie

własnych wizji i poglądów z gronem profesorsko-stu-

denckim. Czynnik ludzki – konfrontacja własnych po-

mysłów z opinią innych – uważam za najcenniejsze

osiągnięcie Szkoły. Słabość widzę w nadmiernym libe-

ralizmie podejścia do kursantów, którzy często potrze-

bują więcej typowo studenckiego „drylu”, żeby zweryfi-

kować własne możliwości. Szkoła z założenia jest ro-

dzajem warsztatu, który nie aspiruje do pełnego wypo-

sażenia absolwenta w narzędzia filmowca, natomiast

stawia na inspirację do dalszego „romansu” z kinem,

sygnalizując niebezpieczeństwa i zalety własnej wizji

artystycznej. Sukcesy produkcyjne, nagrody na festi-

walach i kreatywność w tworzeniu nowych programów

dowodzą skuteczności niekonwencjonalnej, liberalnej

i otwartej formuły Szkoły Andrzeja Wajdy”.

TEMAT NUMERU

Wykładowcy i studenci Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 11

Page 12: MAGAZYN 02 2007

PAWEŁ WITECKI

absolwent Wydziału Reżyserii Filmowej i Telewi-

zyjnej (studia w latach 1995-1996); wybrana fil-

mografia: „Rezerwat” (montaż)

„Akademię Filmu i Telewizji wybrałem przez przypadek.

Tak naprawdę, nie miałem pojęcia, co chciałbym robić

w przyszłości. Szkoła była wtedy na etapie raczkowania,

dlatego ciężko mówić o jakimkolwiek profesjonalnym

sprzęcie czy pomocy w uczestnictwie w festiwalach.

Po ukończeniu Akademii na pewno nie nazwałbym siebie

filmowcem, chyba, że tzw. filmowcem amatorem”.

ŁUKASZ PALKOWSKI

absolwent Wydziału Reżyserii Filmowej i Telewi-

zyjnej (studia w latach 2000-2002); wybrana fil-

mografia: „Giganci”, „Nasza ulica”, „Rezerwat”

„Wybrałem Akademię Filmu i Telewizji, bo nie dostałem

się na reżyserię do Łodzi. Traktowałem te studia jako ko-

repetycje przed kolejnym podejściem do egzaminu w Fil-

mówce. Za moich czasów szkoła miała już Betę, szes-

nastkę i ileś tam kamer DV. HD wtedy jeszcze nie funkcjo-

nowało. Wkład finansowy szkoły ograniczał się do sprzę-

tu, montażowni i praktycznych rad, jak zdobywać pienią-

dze. Reszta we własnym zakresie... Z tego, co wiem, spo-

ro się od moich czasów zmieniło. Na lepsze, oczywiście.

Szkoła ma teraz ogromne studio dźwiękowe, mnóstwo

sprzętu, kamery HD i zdaje się, że też pieniądze. Myślę

jednak, że nikt po szkole nie jest gotowy do samodzielnej

pracy. Trzeba pobyć asystentem, drugim reżyserem.

Podglądać lepszych. Ja miałem szczęście – pierwszą asy-

stę dostałem jeszcze będąc w szkole. Dziś nie mam kon-

taktu z wieloma kolegami ze szkoły. Wiesiek Paluch robi

filmy. Rafał Gliński pracował dużo dla TVN-u. Kilka osób

zaczepiło się w różnych telewizjach, koleżanka założyła

swój teatr... Tak czy inaczej – niewiele nazwisk...”

>>> AKADEMIA FILMU I TELEWIZJI, WARSZAWA

FO

T.:

WA

RS

ZA

WS

KA

SZ

KO

ŁA

FIL

MO

WA

12 TEMAT NUMERU

wej? Sławomir Fabicki, nominowany za krótkome-trażową „Męską sprawę” do Oscara i Nagrody Eu-ropejskiej Akademii Filmowej, absolwent StudiumScenariuszowego i Wydziału Reżyserii PWSFTviT,wspomina, jak trudno mu było w pierwszych la-tach po ukończeniu szkoły dostosować się do regułrynku: „Z jednej strony słusznie powtarzano namw szkole, że jesteśmy rzemieślnikami, że robimyprojekty mające służyć ludziom, z drugiej podkre-ślano też, że jesteśmy artystami i naszym obowiąz-kiem jest przekazywać jakąś naszą prawdę o świe-cie. Na początku niełatwo zachować tę równowa-gę. Po kilku latach w szkole ciężko nagle zacząćmyśleć kategoriami tak zwanej kasowości i atrak-cyjności filmu dla przeciętnego widza – czego wy-maga profesjonalny rynek. Na to zresztą zaczęłyjuż zwracać uwagę szkoły prywatne: tam projektymają być wartościowe artystycznie i jednocześniezainteresować widzów. Szkoła Andrzeja Wajdy do-brze tego uczy, jednocześnie świetnie promującswoich studentów. Muszę przyznać, ze obserwujęto z podziwem.” Podobnie myśli Artur Wyrzykow-ski, twórca projektu filmowego „Wszystko”. Zbie-

rając pieniądze na film za pośrednictwem stronyinternetowej, zdecydował się na samodzielnezmierzenie się z rzeczywistością rynkową. Arturuczył się reżyserii w Warszawskiej Szkole Filmo-wej, obecnie jest wolnym słuchaczem Mistrzow-skiej Szkoły Reżyserii Filmowej. Przez rok studio-wał produkcję w Łodzi. „Nie wierzę, żeby szkołymogły przygotować w pełni do zawodu. Zawszepo ich opuszczeniu następuje bolesne zderzeniez rzeczywistością, bo okazuje się, że nikt nie czekana nasze filmy, nie ma pieniędzy i o wszystko trze-ba walczyć miesiącami. Młodzi absolwenci częstonie wiedzą jak dostać się do filmu i jak wypraco-wać partnerskie relacje z producentem. Polskieszkoły przygotowują do realizacji filmu, ale niktnie mówi studentom co mają robić, by przetrwaćczekając na swoje pięć minut i jak o te pięć minutwalczyć” – mówi Wyrzykowski.

Wysyłanie studentów z ich filmami na festi-wale można nazwać formą przygotowaniado pracy w środowisku filmowym. Tutaj twórcypoznają atmosferę towarzyszącą takim impre-zom i uczą się sprzedawać własne filmy zagra-

nicznym telewizjom i dystrybutorom. Odnosząteż duże sukcesy. Filmy szkolne otrzymują wielenagród na festiwalach i przeglądach, nie tylkostudenckich. Duże osiągnięcia na tym polu maprodukująca od lat najwięcej filmów PWSFTviTw Łodzi. Każda ze szkół ma jednak swoje „loko-motywy”, czyli filmy, które zdobywają nagrodyna festiwalach i przynoszą jej rozgłos.

Szkoły filmowe nie uczą, jak robić filmy, którebędą nagradzane. Stawiają na rozwój umiejętnościkażdego ze studentów. Gwarantują warsztat, aleza dalszy rozwój odpowiedzialni są już sami absol-wenci. „Wychodzimy z założenia, że talentu nie dasię nauczyć w żadnej szkole, dlatego uczymy pod-staw zawodów filmowych. Tak naprawdę dyplomukończenia nawet najlepszej szkoły nic nie znaczy,o sukcesie decyduje jedynie wykazany na ekranietalent i nic innego!” – mówi Maciej Ślesicki. To chy-ba uczciwe postawienie sprawy. Absolwenci i do-świadczeni filmowcy są zgodni w jednym: warto sięuczyć i być aktywnym w branży, wykorzystywaćkażdą okazję. Od tych dwóch czynników zależąsukcesy w pracy filmowca.

Bogusław Linda

(pierwszy z lewej) podczas zajęć w WSF

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 12

Page 13: MAGAZYN 02 2007

wypowiedzi zebrała Anna Serdiukow

ANETA ROJEK

absolwentka Podyplomowych Studiów dla

Producentów Filmowych i Telewizyjnych (studia

w latach 2006-2007)

„WSF wybrałam z dwóch powodów: po pierwsze ofe-

rowała studia podyplomowe z produkcji filmowej i te-

lewizyjnej, po drugie –była w Warszawie. Plusy to: do-

stęp do sprzętu, stały kontakt z wykładowcami

i wszelka pomoc w realizacji filmów dyplomowych.

Minusy głównie wiązały się z tym, że mój rok był ro-

kiem otwierającym studia – był więc eksperymental-

ny, jeśli chodzi o dobór kadry czy szukanie prioryte-

tów w nauczaniu. Wykładowcy w większości byli prak-

tykami i często pierwszy raz występowali w roli na-

uczycieli, ale byli profesjonalistami w swoich zawo-

dach – od montażystów, dźwiękowców przez kierow-

ników produkcji, do reżyserów i producentów. Nie-

które tematy, ze względu na ograniczony czas, trakto-

wane były pobieżnie. Dla mnie studia okazały się traf-

nym wyborem – wraz z ich rozpoczęciem zaczęłam

pracę w zawodzie”.

KATARZYNA ROSŁANIEC

absolwentka Wydziału Reżyserii (studia

w latach 2004–2006); wybrana filmografia:

„Galerianki”

„Kiedy uświadomiłam sobie, co chcę robić w życiu

kończyłam właśnie pięcioletnie studia i nie chciałam

rozpoczynać kolejnych. W tym samym czasie dowie-

działam się o nowo powstałej Warszawskiej Szkole

Filmowej i uznałam, że to dla mnie idealne rozwiąza-

nie. Szkoła obiecywała naukę wykonywania konkret-

nego zawodu filmowego i faktycznie tak jest. Reasu-

mując plusy i minusy, mimo iż brakowało mi trochę

mentalnego i duchowego wsparcia podczas kręcenia

filmu dyplomowego, nie żałuję swego wyboru.

W szkole jest niemal nieograniczony dostęp do sprzę-

tu. Podczas dwóch lat realizuje się kilkanaście etiud,

a filmy dyplomowe współfinansuje PISF. Osobiście

czuje się gotowa do realizacji pełnometrażowego de-

biutu, który jest rozwinięciem etiudy pt. „Galerianki”.

Szkoła nauczyła nas języka filmowego, tak jak kursy

językowe uczą np. angielskiego. Nikt nie sugerował,

co mamy w tym języku mówić, uczył natomiast, jak to,

co jest w nas, możemy przełożyć na język kina”.

PIOTR MODZELEWSKI

absolwent Wydziału Operatorskiego (studia

w latach 2005-2007); wybrana filmografia:

„Daleko od noszy”, „Małpa”, „Popołudnie”,

„I kto tu rządzi”

„Warszawska Szkoła Filmowa oferuje możliwość

nauki w systemie dwuletnim. Taki system jest bar-

dzo atrakcyjny – przez dwa lata studenci skupiają

się przede wszystkim na praktyce i mają szansę

pracy w zawodzie jeszcze w czasie studiów. To był

największy magnes, który sprawił, że zdecydowa-

łem się na naukę w WSF. Wszystko to potwierdziło

się w toku studiów: zajęć teoretycznych właściwie

nie ma, dostęp do sprzętu jest nieograniczony, a wy-

kładowcy są chętni do współpracy ze studentami

i mają dla nich czas”.

NENAD MIKOVIĆ

absolwent Wydziału Reżyserii (2006); obecnie

student kursu pt. Studio Prób w Mistrzowskiej

Szkole Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy; wybrana

filmografia: „Świadek czasu”, „Edina”

„Dwukrotnie zdawałem na reżyserię do Łodzi, jednak

bez sukcesu. W wieku 33 lat najlepszym rozwiązaniem

była dla mnie dwuletnia szkoła, która kładła nacisk

na zajęcia praktyczne. Atuty Warszawskiej Szkoły Fil-

mowej to przede wszystkim dostęp do sprzętu, dyspo-

zycyjni wykładowcy, dobra promocja etiud i filmów

w kraju (szkoda, że nie ma odpowiedniej promocji

etiud poza granicami Polski). Finansowanie etiud

opiera się w dużej części na dotacji PISF–u, ale szkoła

dysponuje swoim sprzętem filmowym w zakresie ka-

mer cyfrowych, oświetlenia i akcesoriów; jest małe

studio dźwiękowe oraz kilka stanowisk do montażu

i postprodukcji. Myślę że po dwóch latach wyniosłem

odpowiednią wiedzę praktyczną, jednak niewystarcza-

jącą, żeby samodzielnie zrobić np. pełnometrażowy

debiut filmowy. Szkoła przygotowuje do sprawnej pra-

cy na planie, dodaje motywacji, pomaga poznać pod-

stawowe reguły reżyserii filmowej. Moi bardziej zde-

terminowani koledzy rozwijają się pracując nad kolej-

nymi projektami, inni zostali na poziomie obserwato-

rów. Tak jak chyba w każdym innym zawodzie, najwię-

cej zależy od własnych potrzeb i możliwości”.

>>> WARSZAWSKA SZKOłA FILMOWA(BOGUSłAWA LINDY I MACIEJA ŚLESICKIEGO),

WARSZAWA

FO

T.:

WA

RS

ZA

WS

KA

SZ

KO

ŁA

FIL

MO

WA

13TEMAT NUMERU

Zajęcia w Warszawskiej Szkole Filmowej

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 13

Page 14: MAGAZYN 02 2007

Polacyi Francuzi

o kiniei nowychmediach

14

Sesja plenarna inaugurująca Spotkania

Elizabeth Duda, Maciej Karpiński,

Krzysztof Olendzki, Stephane Crouzat

i Krzysztof Gierat

FO

T.:

N

AT

AL

IA C

HO

JN

A (

2)

GŁÓWNYM POWODEM, KTORY WCIĄŻ OGRANICZA LICZBĘ FILMÓW REALIZOWANYCHW KOPRODUKCJI POLSKO--FRANCUSKIEJ JESTANACHRONICZNA UMOWADWUSTRONNA, ZAWARTA JESZCZE W LATACH 70. UCZESTNICY DRUGIEJ EDYCJIPOLSKO-FRANCUSKICH SPOTKAŃAUDIOWIZUALNYCH(4-5 PAŹDZIERNIKA 2007, WARSZAWA)ROZMAWIALI TAKŻE O POWIELANIUTREŚCI AUDIOWIZUALNYCH, KINIE CYFROWYM, REGIONALNYCHFUNDUSZACH FILMOWYCH I PIRACTWIE.

Grzegorz Wojtowicz

Woczach konsumentów utwory na nośni-kach cyfrowych tracą podwójnie:po pierwsze nie są uważane za pełno-

prawne dzieła, po drugie nie przedstawiają żadnejwartości handlowej. Aby prawa autorskie były prze-strzegane należy przyjąć strategie, które, oprócz ści-gania piractwa, przywrócą wartość handlową i arty-styczną nośnikom cyfrowym. Stephanie RabourdinGodbert z Departamentu Współpracy Międzynaro-dowej, francuskiego Institut National de l'Audiovisu-el (INA) przedstawiła podczas debaty system ozna-czania treści audiowizualnych. Polega on na umiesz-czaniu w treściach (filmy, teledyski, audycje telewi-zyjne) specjalnych kodów w postaci znaków wod-nych (watermark). Program komputerowy, wyposa-żony wbazę danych treści iprzypisanych im znakówwodnych, śledzi kanały telewizyjne i Internet, alar-mując zakażdym razem, gdy danatreść zostanie wy-

korzystana z naruszeniem prawa autorskiego. Sys-tem rozpoznaje oznaczone wcześniej treści, nawetgdy został zmieniony ich format, kolor czy też zosta-ły wykadrowane. Podczas testu, który polegał na śle-dzeniu przez3 tysiące godzin zawartości kanałów te-lewizyjnych, system ani razu nie wywołał fałszywegoalarmu. Laurence Bonny, Dyrektor DepartamentuPraw Reprodukcyjnych, Internetu i Mediów SACEMpodkreśliła, że jedynie atrakcyjna oferta (np. w tech-nologii VoD), udostępniająca w sposób legalny treściaudiowizualne, może zmniejszyć skalę piractwa.W2006 roku we Francji sprzedano100 mln płytDVDz filmami. W tym samym czasie pobrano z Interne-tu taką samą liczbę nielegalnych plików z filmami.Poza nielegalnym ściąganiem filmów i muzyki z sie-ci prawdziwy problem stanowią serwisy typuweb 2.0. Takie portale jak MySpace. com czy YouTu-be. com, na których internauci sami mogą publiko-

wać różne treści, pełne są treści umieszczanych tamz naruszeniem prawa autorskiego. Debora Abramo-wicz, Dyrektor ds. Audiowizualnych Societe des Au-teurs Compositeurs Dramatiques (SACD) podkreśli-ła, że wiele plików, które trafiają do sieci przed ofi-cjalną premierą, wycieka często z kręgów związa-nych z ich twórcami i producentami. Marek Sta-szewski, pełnomocnik Związku Producentów Au-dio-Video (ZPAV), zwrócił uwagę na koniecznośćedukacji młodzieży z zakresu ochrony praw autor-skich. Kiedy w 1994 roku wchodziła w Polsce ustawaoprawie autorskim iprawach pokrewnych piractwonarynku nośników fizycznych utrzymywało się pra-wie na poziomie 100%. Dzisiaj wynosi 35 %. Niestetydo niemal 100% wzrosło piractwo w Internecie.W ciągu tygodnia w Polsce wymienia się za pośred-nictwem Internetu 5 mln nielegalnych plików mu-zycznych. Marek Staszewski podkreślił, że koordy-nacji działań antypirackich służy także działającypod egidą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Naro-dowego międzyresortowy Zespół ds. Przeciwdziała-nia Naruszeniom Prawa Autorskiego iPraw Pokrew-nych. Zespół ten przygotowuje coroczne raporty,ukazujące skalę piractwa wPolsce oraz przygotowu-je wskazówki dla organizacji walczących z narusze-niami prawa autorskiego. Jan Hajdukiewicz, z Fun-dacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej (FOTA),podkreślił, że milczące przyzwolenie na piractwo zestrony społeczeństwa powoduje, że walka ztym pro-cederem jest bardzo trudna, wręcz niemożliwa.

>>> DEBATA: PIRACTWO, PRAWA AUTORSKIE I NOŚNIKI CYFROWE.

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 14

Page 15: MAGAZYN 02 2007

Telefonia komórkowa oraz Internet(w krajach rozwiniętych korzysta z niegoaż 70% społeczeństwa), wraz z usługami

wideo na żądanie (VoD), zmieniają i rewolucjonizu-ją sposoby nadawania. Pojawienie się na rynku no-wych podmiotów i rosnąca rola dostawców Inter-netu tworzą nowe warunki współpracy międzynadawcami a twórcami. Zdaniem Virginie Little,dziennikarki „Les Echos de Pologne”, mnogość no-śników niesie ze sobą konieczność dostosowaniatreści do sposobów jej nadawania. Prowadzi todo konwergencji, czyli do bardzo dynamicznegoobecnie zjawiska, polegającego na upodobnieniusię wielu procesów i sposobów przekazu. Podczasdebaty zastanawiano się m. in., jak dostosować eu-

ropejskie prawo autorskie do nowej sytuacji na ryn-ku audiowizualnym. Współczesne sieci przekazusprawiają bowiem, że zyski z powielania treści au-diowizualnych czerpią głównie operatorzy sieci,a nie autorzy utworów. Sylvie Forbin, dyrektor ds.instytucjonalnych i europejskich Vivendi-Universal,powiedziała, że ludzie oczekują obecnie bardzoszybkiego dostępu do wszelkiego rodzaju danychi to w każdym niemal miejscu na świecie, dlategogłównym celem jest dostarczenie im legalnych tre-ści po jak najniższych cenach. To wymaga nowocze-snych rozwiązań, takich jak telewizja mobilna do-stępna w telefonach komórkowych. Krzysztof Ste-fanowicz, z kancelarii prawnej Salans, zwrócił uwa-gę na potrzebę rozwiązania dwóch kwestii. Pierw-

sza to uregulowanie prawne relacji między twórca-mi a dystrybutorami treści audiowizualnych. Ope-rator nie może bowiem zarządzać całkowicie twór-czością, do której nabył prawo. Twórca musi miećwpływ na dystrybucję swojego dzieła, które powin-no też być dla niego źródłem godziwego wynagro-dzenia. Po drugie, trzeba zdać sobie sprawę, że cał-kowita kontrola przekazu i treści nie jest możliwa.Jerzy Straszewski, prezes Polskiej Izby Komunika-cji Elektronicznej, przyznał, że cyfryzacja i konwer-gencja to jedynie środki do osiągnięcia celu, jakimjest szerszy dostęp do informacji i treści. O tym, ja-ki sposób rozpowszechniania będzie najpopular-niejszy wnajbliższych latach, zadecyduje ekonomiai modele biznesowe.

15POLACY I FRANCUZI>>> DEBATA: ROZWOJ INTERNETU, KONWERGENCJA TREŚCI W EUROPIE,

PUNKT WYJŚCIA DLA ZMIAN ŚRODKOW PRZEKAZU.

Dyskusja miała na celu zwrócenie uwagipartnerów związanych z produkcjąi dystrybucją filmową na nowe wyzwa-

nia związane z technologiami cyfrowymi.Po zmniejszeniu dystansu dzielącego kino i telewi-zję, które nastąpiło w latach 80., drugą rewolucjęw tym sektorze wywołała cyfryzacja utworówi zmiana mechanizmów produkcji filmowej. Clau-de-Eric Poiroux, dyrektor generalny Europa Cine-mas, zwrócił uwagę, że z powodu niekompatybil-ności technologii cyfrowych (standaryzację w tejdziedzinie powinna narzucić UE) istnieje niebez-

pieczeństwo uzależnienia się operatorów kinod dostawców sprzętu. Przyznał, że inwestycjew sprzęt cyfrowy są droższe, ale szybciej się zwra-cają, choć z drugiej strony technologia ta szybkosię starzeje. Stąd obawa kiniarzy przed inwestowa-niem w taki sprzęt. Podczas dyskusji podkreślono,że kino cyfrowe jest bardzo dobrze odbieraneprzez widzów. W Belgii przeprowadzono następu-jące doświadczenie: pokazywano film jednocze-śnie w dwóch salach: analogowo i cyfrowo. Na po-kazach cyfrowych widzów było więcej. Maciej Ba-giński, prezes zarządu sieci Multikino, stwierdził,

że technika cyfrowa stanowi wielką szansę dla ma-łych kin. Jest nie tylko tańsza, ale daje możliwośćlepszego dostępu do repertuaru. Pozwala także ra-cjonalniej programować jego wyświetlanie (np.rzadziej, ale przez dłuższy czas). Zdaniem przed-stawiciela Multikina kolejnym etapem kinowej re-wolucji będzie powszechne wprowadzenie do salkinowych projekcji w technologii trójwymiarowej.Edward Tobiszewski, dyrektor kin Kultura i Rejs,zauważył, że technologia cyfrowa pozwala kinomposzerzać swoją ofertę, organizując np. transmisjez meczów czy pokazy koncertów.

>>> DEBATA: POJAWIENIE SIĘ KINA CYFROWEGO W EUROPIE. JAKIMI PRAWAMI RZĄDZI SIĘ NOWA EKONOMIA KINA?

Xavier Merlin, dyrektor ds. europejskichi międzynarodowych w Centre Nationalde la Cinematographie (CNC), przypo-

mniał, że podstawę prawną polsko-francuskichkoprodukcji filmowych stanowi umowa z 1971 ro-ku. Niedostosowanie tego aktu do realiów obec-nego rynku filmowego może być, jego zdaniem,jednym z powodu spadku liczby koprodukcji pol-sko-francuskich. Odnosząc się do zagadnienia re-gionalnych funduszy filmowych Xavier Merlinpowiedział, że CNC za każde 2 euro wydane przezregion na produkcję filmową zwraca 1 euro. JacekFuksiewicz, kierownik Programów Produkcji Fil-mowej i Projektów Filmowych w Polskim Insty-tucie Sztuki Filmowej, zapewnił, że definicja „fil-mu polskiego” zawarta w Ustawie o kinematogra-fii jest wystarczająco elastyczna, by stanowić za-chętę do realizowania filmów w koprodukcjachmiędzynarodowych. Przypomniał także, że PISF

jest inicjatorem tworzenia w Polsce regionalnychfunduszy filmowych. Dzięki polityce informacyj-nej skierowanej do władz samorządowychw 2008 roku powinno w Polsce działać kilkana-ście takich funduszy. Jeden z nich powstanie weWrocławiu. Jak zapewnił Jarosław Broda, szef De-partamentu Kultury Urzędu Miasta Wrocławia,jego bazą będzie Wrocławska Wytwórnia Filmo-wa. O funkcjonowaniu francuskich funduszy fil-mowych opowiedzieli przedstawiciele regionów:Marc Guidowi, przedstawiciel regionu Rhone-Al-pes i Anne Hahn przedstawicielka regionu Alzacji.Rafael Lewandowski, polsko-francuski reżyser,przyznał, że widzi wielkie szanse na realizacjęwspólnych projektów dotyczących choćby naszejhistorii, zwłaszcza tej najnowszej. W północnejFrancji mieszka ponad pół miliona Francuzów,którzy mają polskie korzenie. Ten region, zda-niem Rafaela Lewandowskiego, mógłby być

Podczas drugiej edycji Polsko-Francuskich Spotkań Audiowizualnych odbyły się także dwie inne debaty: „Wymogi ekonomiczne a swoboda twórcza”

oraz „Eksport przemysłu muzycznego”. Pierwsza z nich dotyczyła szeroko rozumianej swobody artystycznej ekspresji w zestawieniu z wymogami

rynku. Druga poświęcona była idei stworzenia przy UE European Music Office, które zajmowałoby się sprzedażą muzyki europejskiej.

Polsko-Francuskie Spotkania Audiowizualne zorganizowała Ambasada Francji w Polsce wraz z polskim Ministerstwem Kultury i DziedzictwaNarodowego we współpracy z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej, Stowarzyszeniem Filmowców Polskich oraz Instytutem Francuskim w Warszawie

szczególnie zainteresowany koprodukcją z Pol-ską. Francuzi odbyli już nawet pierwsze rozmo-wy z przedstawicielami Śląska. Uczestnicy deba-ty uznali, że filmową współpracę między naszymikrajami warto byłoby rozpocząć już na poziomieszkół filmowych. Niekonwencjonalne podejściedo koprodukcji polsko-francuskich zapropono-wał Maciej Strzembosz, prezes Krajowej Izby Pro-ducentów Audiowizualnych. Jego zdaniem trady-cyjne koprodukcje polsko-francuskie nie intere-sują ani Polaków, ani Francuzów, ponieważ ichpowstawaniu towarzyszy zbyt wielki kompromistwórczy. Zdaniem Macieja Strzembosza lepszymrozwiązaniem byłyby tzw. produkcje bliźniacze,czyli wspólne realizowanie dwóch filmów. Jedenz dominującym elementem polskim, drugi – fran-cuskim. Dzięki temu przynajmniej połowa tychprodukcji będzie mogła liczyć na zainteresowa-nie w każdym z krajów.

>>> DEBATA: KOPRODUKCJE FILMOWE A ROLA REGIONÓW W FINANSOWANIU FILMÓW.

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 15

Page 16: MAGAZYN 02 2007

Plaża w Gdyni

FO

T.:

A

. K

ĘD

ZIE

RS

KA

WIADOMO, ODBYŁ SIĘPO RAZ TRZYDZIESTY DRUGI.WYNIKI OGŁOSZONE ZOSTAŁY21 WRZEŚNIA. ALE GALĘZAMKNIĘCIA OGLĄDAŁEMJUŻ NIE W GDYNII W TOWARZYSTWIENIE-FILMOWYM, NA EKRANIETELEWIZYJNYM. WIDOWISKOBYŁO ATRAKCYJNE,NIE-FILMOWI ZNAJOMIZWRACALI UWAGĘNA ELEGANCJĘ, A PRAWDZIWYPODZIW WYWOŁAŁADANUTA SZAFLARSKA.TO BYŁ WYSTĘP Z KLASĄ.

Andrzej Kołodyński

Opisać chcę jednak swoje codzienne wra-żenia z festiwalu, wrażenia szeregowegouczestnika. Nie filmy, tylko przebieg im-

prezy. Co do filmów, to oglądamy takie, jakie ma-my. Jednak nie jestem zwolennikiem ostrzejszejselekcji. To jedyna impreza, na której obejrzećmożna wszystko. Prawie wszystko. Dla krytyka fil-mowego, ale i dla zwykłego widza, stanowi to nie-ocenioną okazję. Nawet jeśli program jest zbyt na-bity w czasie, żeby ogarnąć go w całości. Nie ma ra-dy, trzeba sobie wytyczać każdego dnia ścieżkęi przebiegać miłą skądinąd trasą przez park mię-dzy Teatrem Muzycznym i kompleksem SilverScreen. W tę i z powrotem. Podobnie jest przecieżna każdym większym festiwalu.

Czy impreza z numerem 32 była pod jakimśwzględem przełomowa? Chyba jednak nie(stwierdzam to jako uczestnik wielu poprzed-nich festiwali), choć trudno było nie odczuć na-rastającej dynamiki, co sporo obiecuje. Festiwaltoczył się szybko i sprawnie – a to nie jest zdaw-kowa pochwała. Tempa nie mogły zahamowaćdrobne i czasem nieco dokuczliwe mankamenty,kiedy np. panowie ochroniarze w pewnych go-

dzinach nie wpuszczali nas, zwykłych widzów,do Teatru. Zapewne mieli powody, ale festiwal tonie tylko filmy, lecz także miejsce spotkań i roz-mów. Gdzie się spotykać, jak nie w foyer? Ow-szem, jest barek sąsiedniego hotelu, ale panującatam hałaśliwie wesoła atmosfera nie sprzyja biz-nesowej intymności. Z kolei nocne przyjęcia tozupełnie inna sprawa, z tajnym kluczem rozdzie-lania zaproszeń, co zawsze było i jest kwestiądrażliwą.

Ale nie ma się o co kłócić po fakcie.Rozmach oznacza przede wszystkim ilość im-

prez. Więcej, niż w latach poprzednich, co uznaćtrzeba za niewątpliwy plus. Konkurs główny – wia-domo, serce festiwalu, z 22 filmami, ładnie zapo-wiadanymi przez atrakcyjnych prezenterów, z pre-zentacjami mniejszego lub większego tłumkutwórców. Inna rzecz, że tylko niektórzy starali siępodbić publiczność swoim osobistym czarem, cozapowiadało także udaną konferencję prasową.Na szczęście publiczność zawsze okazywała entu-zjazm, a nie bez znaczenia była świadomość, żemierzony jest czas trwania oklasków. To jedna z fe-stiwalowych atrakcji, wcale nie najmniejsza. Mimo

wszystko atrakcją było także to, że na niektórychfilmach z trudem zdobywało się miejsce siedzące,choćby na twardych schodach. Bliskość w ciasno-cie sprzyja spontaniczności reakcji, które w związ-ku z tym wykraczały poza rzeczywistą wartość fil-mu. Dodatkowo atmosferę podgrzewała aktual-na kronika festiwalowa z dużego ekranu. Dobrypomysł, wszyscy czekali na te migawki.

W tym roku należytą oprawę miał także kon-kurs kina niezależnego (już się prawie nie mówio off-ach) w Silver Screenie. Skoro rywalizujące zesobą 22 tytuły wybrane zostały z pięćdziesięciu, kry-teria musiały być ostre – ale w tym akurat gatunkukina jest to jak najbardziej wskazane. Rezultat oce-nili już sprawozdawcy, z mojej strony pozostajeuwaga, że wyniosłem raczej dobre wrażenia z sean-sów, na których zawsze coś się działo. Żywo reagu-jąca publiczność i spora dawka odświeżającego, ab-surdalnego humoru z ekranu. Nie jest tak źle z tymnaszym kinem niezależnym i trudno już byłoby wy-obrazić sobie gdyńską imprezę bez takiej prezenta-cji. Sprawdziła się także programowa nowość –kon-kurs fabularnych etiud ze szkół filmowych. Zainte-resowanie, jakie budziły, jest wpełni zrozumiałe, boto przecież przyszłość naszego kina. Mam nadzieję,że konkurs etiud wszedł już na stałe do programu.Ale wzwiązku ztym, mimo najlepszych chęci nie by-łem w stanie oglądać konkursowego przeglądu fil-mów dla dzieci „Gdynia dzieciom”. To także wielcepożyteczna festiwalowa inicjatywa. Czasu jednaknie sposób było wygospodarować. Poza zasięgiempozostawała również Panorama Polskiego Kina. Aleto tylko moja strata, bo trudno kwestionować po-trzebę takiego przeglądu. Stanowi niezbędny ele-ment konfrontacji nowej produkcji ze starszą,przede wszystkim dla tych, którzy dopiero nawią-

16 32. FPFF W GDYNI

Taszara

strona

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:36 PM Page 16

Page 17: MAGAZYN 02 2007

Prezes Jacek Bromski wręczył

Nagrodę Stowarzyszenia Filmowców Polskich

za twórcze przedstawienie współczesności

Piotrowi Szczepańskiemu

za film Aleja gówniarzy

Gala 32. FPFF

zują znajomość z polskim kinem. A to jedno z za-dań, jakie festiwal pełni wobec młodej widowni.

Dlaczego niektóre punkty programu znalazłysię poza zasięgiem? Odpowiedź jest oczywista: nie-zależnie od głównego programu, festiwal składa sięz wielu drobnych, ale zajmujących czas wydarzeń.Im więcej, tym lepiej: to jakieś spotkanie, wystawa,prezentacja książki czy filmowego sprzętu. Organi-zatorzy wprowadzili jeszcze imprezy, takie jakDzień Rosyjski, przegląd „Polonica” z siedmiomacałkiem interesującymi filmami czy przegląd skan-dynawski. Odniosłem jednak wrażenie, że były zbytmało nagłośnione i tak naprawdę nie działo sięprzy nich nic istotnego, przyciągającego uwagę.Swoją wagę miało tylko obowiązkowe dla profesjo-nalistów Forum Stowarzyszenia Filmowców Pol-skich. Ale to już tradycja, tego się nie opuszcza. Py-taniem bez odpowiedzi pozostaje natomiast dośćnikła obecność na festiwalu zagranicznych dzien-nikarzy. Nie było możliwości spotkania z tymi, któ-rzy byli – czy na jakiejś wspólnej konferencji, czyprzy dyskusyjnym stole. Kontakty prywatne to jed-nak trochę mało.

Czy program 32. festiwalu był przeładowany?Jeśli tak, to bardzo dobrze, bo programowe prze-ładowanie jest punktem honoru każdego festiwa-lu. Znacznie gorsze są tzw. puste dni, kiedy bra-kuje jakiegoś ewenementu, choćby sztucznie wy-kreowanego. W tym roku zdarzały się puste wie-czory, już po ostatnim seansie, ale wtedy szerego-wy uczestnik, taki jak ja, mógł przysiąść (ewentu-alnie z kuflem piwa) na plaży, na leżakuprzed ekranem ustawionym na tle morza. Filmraczej trudno było oglądać w całości, ale mrocz-nie połyskujące fale to jeden z uroków Gdyni, dlaktórego chce się tam wracać.

1732. FPFF W GDYNIF

OT

.:

AK

PA

, A

. K

ĘD

ZIE

RS

KA

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 17

Page 18: MAGAZYN 02 2007

ForumSFP

w Gdyni

18 FORUM SFP W GDYNI

Zastołem konferencyjnym zasiedli: Agniesz-ka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytu-tu Sztuki Filmowej, Jacek Bromski, prezes

SFP, wiceprezesi: Janusz Kijowski i Janusz Chodni-kiewicz, prezes zarządu Telewizji Polskiej AndrzejUrbański oraz Maciej Strzembosz, prezes KrajowejIzby Producentów Audiowizualnych. Jacek Bromskipowitał uczestników Forum deklaracją: „To pierw-szy rok, kiedy PISF bierze odpowiedzialność za pra-wie wszystkie pokazywane w Gdyni filmy. Jakotwórcy Ustawy i instytucja współpracująca z PISF,wiemy, że jesteśmy ‘na cenzurowym” i chętnie pod-damy się ocenie wszystkiego, co przez ten ostatnirok zrobiliśmy”.

WIĘCEJ PIENIĘDZY – WIĘCEJ KOPRODUKCJI

Na wstępie dyrektor Agnieszka Odorowicz podsu-mowała dwuletnią działalność Polskiego InstytutuSztuki Filmowej. Za najważniejszy uznała fakt roz-woju rodzimego rynku filmowego i audiowizual-nego, co było możliwe dzięki przeznaczeniu więk-szej ilości środków na polski przemysł kinowy. Co-raz większa jest też aktywność mediów elektro-nicznych. Wszystkie te czynniki powodują, żewpływy do Instytutu wzrastają. Wyraźnie widaćjuż, że robi się w Polsce coraz więcej filmów, w tymdebiutów, i że widownia w kinach jest zdecydowa-nie większa niż jeszcze dwa lata temu. Znaczącowzrosła też liczba koprodukcji z udziałem polskiej

strony, między innymi dzięki temu, że jednymz priorytetów działalności PISF jest docieraniedo zagranicznych inwestorów, którzy chcą produ-kować swoje filmy w Polsce. Od 2007 roku specjal-nie w tym celu utworzono nowy priorytet Progra-mów Operacyjnych PISF: koprodukcje – bez duże-go udziału strony polskiej, przeznaczone dla tychprzedsięwzięć filmowych, które kręcone są w Pol-sce albo zatrudniają polskich specjalistów.Agnieszka Odorowicz podkreśliła również, że pol-scy filmowcy coraz skuteczniej korzystają z zagra-nicznych dotacji.

AMBITNE PLANY FILMOWCOW

Ciągle jednak stoją przez polską kinematografiąnowe wyzwania, takie jak wprowadzenie korzyst-nych zmian podatkowych dla inwestorów finansu-jących koprodukcje filmowe czy ujednolicenie pra-wa autorskiego. Ważne i śmiałe projekty musząmieć jednak poparcie całego polskiego środowiskafilmowego. Dlatego Forum Stowarzyszenia Fil-mowców Polskich jest najlepszą okazją do ichprzedstawienia i skonfrontowania. Najważniejszezadania na przyszły rok, realizowane przez PISFi Stowarzyszenie z udziałem innych instytucji (np.bardzo często KIPA), to m. in. budowa miasteczkafilmowego, powołanie regionalnych funduszy fil-mowych i Filmoteki Szkolnej, budowa pozycji na-rodowego dystrybutora filmowego (Fundacja Film

Polski), przygotowanie projektów zmian podatko-wych, obchody 50-lecia polskiej szkoły filmowej,a w przyszłym roku – 60-lecia polskiej animacji. Dy-rektor Odorowicz zapowiedziała również wdroże-nie w życie programu „Dziedzictwo dla Przyszło-ści”, organizowanego wspólnie z MinisterstwemKultury i Dziedzictwa Narodowego. Przewiduje onwyprodukowanie rocznie co najmniej jednego fil-mu historycznego z bardzo wysokim budżetem.Jako pierwsze zostaną zrealizowane dwa konkur-sowe filmy o Powstaniu Warszawskim.

TELEWIZJA DEKLARUJE

Z niecierpliwością czekano na wystąpienie prezesaTelewizji Polskiej Andrzeja Urbańskiego, któryza jeden z najważniejszych celów działalności TVPuznał wspieranie produkcji filmowej: telewizyjneji kinowej. Dał temu wyraz w czerwcu, fundując na-grodę Prezesa TVP – 900 tysięcy zł na drugi filmdla najlepszego debiutanta na tegorocznym festi-walu „Młodzi i Film” w Koszalinie. Andrzej Urbań-ski powiedział, że tylko w tym roku Telewizja Pol-ska wyda na produkcję filmów 250 milionów zło-tych. „To jest nowa jakość w polskim przemyśle fil-mowym. Dążymy do tego, by robić filmy we współ-pracy ze Stowarzyszeniem Filmowców i PolskimInstytutem Sztuki Filmowej. Naszym priorytetemjest dotarcie do jak największej liczby widzów i tuszukamy nowych możliwości. Telewizja ma nad ki-

JAK CO ROKU, NA FESTIWALUPOLSKICH FILMOWFABULARNYCH W GDYNI,FILMOWCY SPOTKALI SIĘ W SALILAZUROWEJ HOTELU GDYNIA,ABY WZIĄĆ UDZIAŁ W FORUMSFP. TYM RAZEM TEMATSPOTKANIA BRZMIAŁ:„NOWE MOŻLIWOŚCIFINANSOWANIA KINEMATOGRAFII”.

Aleksandra Różdżyńska

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 18

Page 19: MAGAZYN 02 2007

19FORUM SFP W GDYNI

nem tę przewagę, że daje twórcom ‘instytucjonal-nie’ szeroki dostęp do widza, bo przecież to wła-śnie ona gromadzi największą widownię. I na tostawiam, na oglądalność” – powiedział prezes TVP.

Oczywiście, wszystkich nurtuje pytanie, którez tych deklaracji okażą się realne w nowej, powy-borczej rzeczywistości. Czas pokaże.

PIENIĄDZE Z REGIONÓW

Jednym z najważniejszych tematów forum byłasprawa regionalnych funduszy filmowych, którązreferowała Agnieszka Odorowicz. Korzyści z nichto przede wszystkim: napływ zagranicznego kapi-tału do regionów, kreowanie miejsc pracy, rozwójprzedsiębiorczości, wzrost atrakcyjności regionudla mieszkańców i turystów oraz budowa indywi-dualnej tożsamości poszczególnych części kraju.Kryterium przyznania funduszy jest wymiernyzysk regionu oraz powiązanie tematyki filmu z da-nym miejscem. Pierwszym regionalnym fundu-szem filmowym była „Łódź Filmowa”. Władze Ło-dzi wsparły już trzy filmy zrealizowane na jej tere-nie. Na przyszły rok zapowiedziane jest pełne uru-

chomienie funduszy, które zainaugurowały jużswoją działalność we Wrocławiu, w Krakowie, Gdy-ni, Poznaniu i na Śląsku. Utworzeniem takich fun-duszy są zainteresowane wstępnie samorządyw Lublinie i w województwie pomorskim. Obecnyna Forum SFP Krzysztof Krauze poparł projekttworzenia funduszy regionalnych i stwierdził, żegdyby istniały one kilka lat temu, łatwiej byłobymu pracować nad filmem „Mój Nikifor”.

I ZNOWU PODATKI

Jacek Bromski i Maciej Strzembosz przedstawiliwspólnie cele utworzonego właśnie Polskiego Cen-trum Audiowizualnego, które pracuje nad projek-tem ustawy o wspieraniu produkcji audiowizual-nej oraz inwestycji zagranicznych. Ustawa ma po-zwolić na zwrot podatku VAT zagranicznym pro-ducentom, stworzyć możliwości odliczania VAT--u przez producentów polskich oraz umożliwićzwolnienia, ulgi i odpisy w podatku dochodowym,a także inne sposoby na zachęcenie prywatnych in-westorów do ulokowania produkcji audiowizual-nej w Polsce i wejście w koprodukcję z polską stro-ną. Dyskusja w filmowym środowisku jest niezbęd-na, by dobrze przeprowadzić reformę produkcjiaudiowizualnej. Obecnie możliwość ulokowaniaprodukcji filmowej w Czechach, Niemczech czyna Węgrzech stanowi wielką konkurencję dla Pol-ski. Dlatego kolejną szansą na przyciągniecie za-

granicznych produkcji jest budowa w Polsce mia-steczka filmowego. Prowadzący Forum poinfor-mowali, że miasteczko filmowe zostało wpisanena rządową listę kluczowych projektów współfi-nansowanych przez Unię Europejską. Otrzyma 50milionów euro z UE i 40 milionów z budżetu pań-stwa. Wiadomo już zatem, że dostanie znaczącedotacje finansowe i ukończenie jego budowy w cią-gu dwóch lat jest jak najbardziej realne.

Podczas Forum pojawiły się także inne intere-sujące tematy, omawiane również podczas in-nych spotkań filmowców. Jacek Bromski mówiło powstaniu Fundacji Film Polski, która będzienarodowym dystrybutorem polskiego (w więk-szości) kina, odpowiedzialnym także za jego pro-mocję za granicą. Innym ważnym zadaniem Fun-dacji jest zaopatrzenie kin w całej Polsce w sys-tem cyfrowego odbioru obrazu, co pozwolina szybsze i tańsze dotarcie filmów do odbior-ców. Zaprezentowano także ISAN – międzynaro-dowy system numeracji służący do identyfikacjidzieł audiowizualnych. W bazie danych ISAN każ-dy utwór audiowizualny ma swój unikatowy nu-mer, który pozwala szybko odnaleźć go w dowol-nych zbiorach oraz pomaga zmniejszyć zjawiskopiractwa. Z kolei Andrzej Werner opowiedziałuczestnikom Forum o założeniach projektu Fil-moteka Szkolna, który ma zapewnić edukację fil-mową w gimnazjach i liceach.F

OT

.: N

AT

AL

IAC

HO

JN

A(4

)

Andrzej Werner

mówił o projekcie Filmoteka Szkolna

Jacek Bromski, prezes SFP,

wiceprezes Janusz Chodnikiewicz, prezes

zarządu Telewizji Polskiej Andrzej Urbański

oraz Maciej Strzembosz, prezes Krajowej Izby

Producentów Audiowizualnych.

Uczestnicy Forum

Agnieszka Odorowicz, dyrektor PISF

i wiceprezes SFP Janusz Kijowski

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 19

Page 20: MAGAZYN 02 2007

20 WYDARZENIA KRAJ

Liwia Mądzik, Oriana Kujawska

DDobiegła końca trzecia edycja Laborato-

rium Scenariuszowego. Podobnie, jak

w latach ubiegłych, ostatni etap warszta-

tów zorganizowany został podczas Festiwalu Pol-

skich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Kluczowym punktem tego etapu szkolenia byłospotkanie zproducentami, czyli pitching. Zanim jed-nak doniego doszło, odbyły się dwudniowe wykładyićwiczenia natemat prezentacji własnego projektu.Poprowadziła je Claire Dixsaut – specjalistka szko-leń zpitchingu we Francji, atakże producentka isce-narzystka. Uczestnicy Laboratorium spotkali sięrównież z Juliuszem Machulskim, który doradzałnaszym debiutantom w kwestii poprawiania wła-

snego scenariusza – jak czerpać z komentarzy in-nych, jak z dystansem podejść do tekstu, który znasię nawylot i jak go polepszyć. Warto dodać, iż tematwykładu stał się punktem wyjścia dorozmowy nate-mat pisania scenariuszy w ogóle. Juliusz Machulskiopowiadał o swoich doświadczeniach scenarzysty,a także reżysera, producenta i aktora. Dowiedzieli-śmy się, jak długą i żmudną pracę trzeba wykonaćprzy poprawianiu tekstu zanim wejdzie się na plan– kilkanaście wersji scenariusza to niemal norma.

Bogatsi w wiedzę przekazaną przez Claire Di-xsaut, a także utwierdzeni przez Juliusza Machul-skiego w słuszności wyboru scenariopisarskiejdrogi, uczestnicy Laboratorium cały 19 wrześniaspędzili na prezentacji swoich projektów (w więk-szości gotowych już scenariuszy) czołowym pol-

skim producentom. W tym roku w pitchinguudział wzięli: Agencja Filmowa TVP S. A., ATM Gru-pa S. A., Bow and Axe, Farat Film, Federico Film,Opus Film, SPI International Polska, Storyline, Stu-dio A, Studio Filmowe Indeks, Studio Filmowe Per-spektywa, Studio Filmowe Tor, Studio Filmowe Ze-bra, TVN –produkcja fabularna, Wytwórnia Filmo-wa Czołówka, Wytwórnia Filmów Dokumental-nych i Fabularnych oraz Yeti Films.

Miejmy nadzieję, iż spotkanie z tak doskona-łym gronem producentów przełoży się na owoc-ną współpracę i już w nieodległej przyszłościusłyszymy o kolejnych produkcjach powstają-cych na podstawie scenariuszy rozwijanych pod-czas Laboratorium Scenariuszowego.

>>> KOLEJNA EDYCJALABORATORIUM ZA NAMI

Kilka tygodni przed festiwalem Stowarzy-

szenie zelektryzowała wiadomość o za-

mknięciu słynnego „Piekiełka”, jedynego

w swoim rodzaju, ukochanego przez filmowców

klubu nocnego w hotelu Gdynia.

Klub ten, pomimo licznych wad (najdroższe pi-wo na świecie, podstarzały personel „towarzyski”okupujący bar, wystrój zczasów PRL-u), co wieczórgromadził kwiat gdyńskiego festiwalu. SFP, jakoniestrudzony integrator środowiska filmowego,postanowiło zaradzić tej katastrofie. Z naszej ini-cjatywy, a we współpracy z Pomorską Fundacją Fil-mową (organizatorem FPFF) i Telewizją Polską,otworzyliśmy oficjalny klub festiwalowy zprawdzi-wego zdarzenia. Do sprawy wtrącił się scenograf,który przydał zgrzebnej stylistyce klubu wysmako-

wanego jazzowego charakteru oraz TVP Kultura,która pomogła w ułożeniu programu artystyczne-go, za co serdecznie jej dziękujemy. I działo się!

Co wieczór grał DJ, skutecznie porywając fil-mowców do tańca. Było też kulturalnie – w 15.rocznicę powstania zespołu Świetliki zagrał z nimBogusław Linda. Zaskoczył także Mariusz Wilczyń-ski – jak zwykle przełamując wszelkie schematy.Wilczyński rysował, a w tle akompaniował mu ze-spół Parę Ładnych Wystaw. W tym samym czasieTVP Kultura przeprowadziła konkursy, w którychmożna było wygrać to, co narysował Mariusz.Opłacało się, bo reżyser podbija już obecnie zamor-skie tereny i za chwilę jego rysunki z naszego „Pie-kiełka” będą na wagę złota.

Co prawda niektórzy bardziej doświadczeni fe-

stiwalowicze narzekali na brak tradycyjnego pro-gramu artystycznego w wykonaniu artystów zzawschodnich granic, jak np. występu pani z wężemlub człowieka z ogniem. Ale nic straconego. Za rokrównież otworzymy klub festiwalowy i już terazogłaszamy plebiscyt na program „Piekiełka” 2008.

ARW

>>> „PIEKIEŁKO” ŻYJE

FO

T.:

L

IWIA

DZ

IK (

4),

N

AT

AL

IAC

HO

JN

A

Pitching w Hotelu Gdynia.

Na pierwszym planie: Janusz Wąchała

(Studio Filmowe TOR),

po lewej stronie Dorota Ostrowska-Orlińska

(Studio Filmowe Perspektywa).

Pitching został zorganizowany w Hotelu Gdynia.

Na pierwszym planie: Jacek Kondracki

i Agnieszka Będkowska z WFDiF, w tle:

Janusz Wąchała ze Studia Filmowego TOR.

Claire Dixsaut

już trzykrotnie gościła

na Laboratorium

ze specjalnie opracowanym

przez siebie szkoleniem

dotyczącym prezentacji

projektów producentom

Juliusz Machulski

podczas spotkania

z młodymi scenarzystami

Piekiełko

Do 31 grudnia 2007czekamy na zgłoszenia

do nowej edycjiLaboratorium

Scenariuszowego.Szczegóły na:

www.sfp.org.pl/labscen

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 20

Page 21: MAGAZYN 02 2007

21WYDARZENIA KRAJF

OT

.:

FO

RU

M

Andrzej Jakimowski i Stefan Laudyn

Stefan Laudyn, dyrektor Warszawskiego

Międzynarodowego Festiwalu Filmowego

Iwona Cegiełkówna

Od przeszło dwudziestu lat paździer-

nik nieodmiennie kojarzy się pol-

skim kinomanom z 10-dniowym ma-

ratonem filmowym, jaki serwują widzom or-

ganizatorzy Warszawskiego Międzynarodo-

wego Festiwalu Filmowego. W tym roku

na 330 seansach pokazano niemal 200 filmów

z ponad 50 krajów świata. Warszawską impre-

zę odwiedziło niemal stu twórców filmowych

z Chin, Korei, Iranu, Japonii, Izraela, Europy

i obu Ameryk.

„Filmy o ludziach i dla ludzi” – jak brzmi niepi-sane hasło imprezy. Zgodnie z nim w programieWMFF filmowe eksperymenty przeważnie ustę-pują miejsca tzw. kinu środka. Nie ma też hege-monii żadnej kinematografii, choć w ostatnich la-tach dużą grupę filmów stanowią te z EuropyŚrodkowo-Wschodniej. Kluczem do festiwalowejselekcji nie są gwiazdorskie konotacje. Bo choćw programie znalazły się dobrze znane i uznanenazwiska (Volker Schlöndorff, Mira Nair, VenturaPons), to impreza kojarzy się dziś głównie z mło-dymi twórcami, z których niektórzy (ChristofferBoe, Baltasar Kormákur) prezentują na kolejnychedycjach WMFF swoje nowe filmy.

23. Warszawski Międzynarodowy Festiwal Fil-mowy otworzyły i zamknęły polskie produkcje:obsypane nagrodami „Sztuczki” Andrzeja Jaki-mowskiego oraz „Korowód” Jerzego Stuhra.W programie festiwalu znalazły się też inne rodzi-me akcenty: „Pora umierać” Doroty Kędzierzaw-skiej, „Wino truskawkowe” Dariusza Jabłońskiegoczy zrealizowany w ramach Programu „30 minut”– „Pokój szybkich randek” Anny Maliszewskiej.

Ale to nie polskie filmy zdominowały festiwali konkursy, których w tym roku było aż sześć. Najży-wiej dyskutowano o produkcjach z Estonii, Armeniiczy Izraela, które (wwiększości) podzieliły między sie-bie festiwalowe laury. Najważniejsza nagroda impre-zy – Grand Prix Nescafe – powędrowała jednakdo Chińczyka Yinan Diao za „Nocny pociąg” – histo-rię owdowiałej 30-latki, na co dzień pracującej jakostrażniczka w sądzie, a w weekendy podróżującejdo dalekiego miasta na bal samotników. Dwa ważnewyróżnienia – Nagrodę Publiczności i Nagrodę War-szawską – otrzymała izraelsko-francuska komedia„Wizyta orkiestry” EranaKolirina, opowiadająca oor-kiestrze z Egiptu, która gubi się przyjeżdżając na wy-stępy do Izraela. Wynik plebiscytu publiczności wy-

daje się szczególnie uważnie obserwowany przez pol-skich dystrybutorów, bo zwycięskie filmy – w ubie-głych latach m. in. „Kontrolerzy”, „Kumple” czy „Ży-cie na podsłuchu” – trafiają wkrótce na ekrany na-szych kin.

Tym, co wyróżnia dziś Warszawski Festiwal zpo-wodzi innych, wciąż powstających imprez filmo-wych, są jednak nie tyle interesujące produkcje (któ-rych tu nigdy nie brakuje), co wydarzenia towarzy-szące skierowane do profesjonalistów. Takie jakWarsztaty Dziennikarskie odbywające się podpatro-natem FIPRESCI czy zorganizowane przez PolskieStowarzyszenie Montażystów Warsztaty MontażuFilmowego, podczas których najlepsi polscy fachow-cy (w tym roku: Jarosław Barzan i Marcin Kot Bast-kowski) objaśniają swoim młodszym kolegom tajni-ki zawodu. Warsztaty są zresztą częścią znaczniewiększego projektu – targów CentEast Market War-saw zorganizowanych przez Warszawską FundacjęFilmową (organizatora WMFF). Zorganizowanewtym roku poraz trzeci targi są niezwykle cenną ini-cjatywą. Koncentrują się na filmach ze Wschodnieji Środkowej Europy. W ramach CentEast Market od-bywają się np. zamknięte pokazy filmów już goto-wych i tych, które są jeszcze w trakcie produkcji(works-in-progress) oraz pitchingi i dyskusje pane-lowe. W tym roku uczestniczyło w nich niemal dwu-stu (!) profesjonalistów (producentów, dystrybuto-rów, selekcjonerów festiwalowych, etc.) z całegoświata. Jest to więc świetna okazja i do wymiany do-świadczeń, i nowych, branżowych kontaktów. Dlapolskiego środowiska filmowego najistotniejsze sąoczywiście Pokazy Warszawskie (Warsaw Scre-enings), podczas których zagranicznym gościom sąprezentowane starannie wyselekcjonowane najnow-sze polskie filmy. Wymiernym skutkiem poprzed-niej, letniej edycji Pokazów były zaproszenia dla„Sztuczek” i „Pora umierać” na międzynarodowe fe-stiwale filmowe (do Wenecji, Tokio, Mannheim-He-idelbergu, Rotterdamu iToronto), naktórych pierw-szy z filmów zebrał już pokaźną kolekcję wyróżnień.

Imprezy takie jak Warszawski Festiwal wska-zują, że dziś ani polscy widzowie, ani polscy fil-mowcy nie muszą już mieć kompleksów. Choćz drugiej strony uświadamiają też pewien para-doks: jak blisko – i jednocześnie wciąż jak daleko– nam do świata.

>>> MAŁEWIELKIE KINO

23. WMFF

„Wizyta orkiestry”, reż. Eran Kolirin, Izrael/Francja

KONKURS WARSZAWSKINAGRODA WARSZAWSKA

„Wizyta orkiestry”, reż. Eran Kolirin, Izrael/Francja

NAGRODA SPECJALNA JURY

„Klasa”, reż. Ilmar Raag, Estonia

KONKURS „NOWE FILMY,NOWI REŻYSERZY”

GRAND PRIX NESCAFÉ

„Nocny pociąg”, reż. Yi Nan Diao, Chiny/Hongkong/Francja

NAGRODA ZA SCENARIUSZ

„Sztuka płakania”, reż. Peter Schonau Fog, Dania

NAGRODA SPECJALNA JURY

„Ex Drummer”, reż. Koen Mortier,

Belgia/Holandia/Włochy/Francja

KONKURS „WOLNY DUCH”NAGRODA WOLNY DUCH

„Funuke”, reż. Daihachi Yoshida, Japonia

KONKURS FILMÓWDOKUMENTALNYCH

NAJLEPSZY FILM DOKUMENTALNY

„Dotknięcie kamieni czasu”, reż. Garine Torossian,

Kanada/Armenia

NAGRODA FIPRESCI„Klasa”, reż. Ilmar Raag, Estonia

>>> NAGRODY 23. WMFFNAGRODA PUBLICZNOŚCI

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 21

Page 22: MAGAZYN 02 2007

22 WYDARZENIA KRAJ - 60 LAT ANIMACJI

Rok 2008 został ogłoszony przez Polski In-

stytut Sztuki Filmowej Rokiem Animacji.

Wiele środowisk kulturalnych i instytucji

– w tym także SFP – planuje z tej okazji przeglądy,

festiwale, wydawnictwa i spotkania związane z fil-

mem animowanym. Na łamach „Magazynu Filmo-

wego SFP” chcielibyśmy rozpocząć dyskusję na te-

mat perspektyw filmu animowanego, zarówno

w Polsce, jak i na świecie. Jaki film animowany jest

nam potrzebny, do jakiego widza ma być skierowa-

ny i w jaki sposób ma swojej widowni szukać?

Poniżej przedstawiamy tekst Aliny Skiby, reży-serki i producentki filmów animowanych. Zachęca-my Państwa do ustosunkowania się do wyrażonychw nim poglądów. W kolejnym numerze „Magazy-nu” przedrukujemy najciekawsze wypowiedzi.

>>> PODYSKUTUJO FILMIE ANIMOWANYM!

Alina Skiba

Ofilmie animowanym większość polskich

odbiorców myśli: dobranocka, krótki

film rysunkowy w telewizji albo – wielkie

produkcje familijne studiów Pixar, DreamWorks

czy Disney. Tak zwany przeciętny widz nie identy-

fikuje z animacją większości amerykańskich pro-

dukcji 3D. Na marginesie: 3D w rozumieniu amery-

kańskich i europejskich producentów oznacza film

realizowany z udziałem aktorów filmowany na blu-

eboxie i oprawiany w elementy generowane kom-

puterowo. To, co my w Polsce nazywamy 3D,

w świecie wielkiej animacji nazywa się CGI (Com-

puter Generated Imagery), czyli tworzenie wirtu-

alnego świata z udziałem komputera. Oznacza to,

że „Spider-Man” jest filmem 3D, a „Shrek” filmem

typu CGI. Można by zadać pytanie: czemu służą te

podziały? Spróbujmy się temu przyjrzeć.

Tradycyjne podziały animacji zazwyczaj odno-szą się do technik realizacji: 2-D, 3-D, CGI, plasteli-na, wycinanka, lalka. Można też animację dzielićwedług wieku odbiorcy: dorośli, dzieci, dzieciw wieku przedszkolnym. Inny byłby podział we-dług gatunków (film akcji przygodowy, film akcjikomediowy, anima, komedia, dramat, film eduka-cyjny, musical, film przedszkolny, science-fiction,sitcom), a inny ze względu na czas nadawania (ani-macja prime-time, animacja non prime-time). Czywreszcie bardzo istotny podział według typów dys-trybucji: film kinowy, telewizja, DVD, Internet.

Co z tego wynika? Jeśli zajrzeć do jakiegokol-wiek poradnika scenarzysty filmu animowanegookaże się, że te podziały mają podstawowe znacze-nie dla pisanych treści, ich werbalizacji, sposobuplastycznego przedstawiania. Są to odpowiedzina podstawowe pytania dotyczące wieku odbior-ców, gatunku, przy pomocy którego opowiadamyi kanału dystrybucji. Mając te trzy dane wyjściowemożemy sformatować produkcję. „Sformatować”– powie ktoś pogardliwie – „Taki film nie wygrażadnego festiwalu”. Zgoda, festiwalu może nie wy-

gra, ale z pewnością przyniesie jego producentowigodziwe zyski. Ale dopóki nie zostanie ustalony for-mat produkcji filmu animowanego, żaden poważ-ny scenarzysta nie siądzie do pisania scenariusza,a żaden grafik nie zacznie projektować postaci.

W Polsce dzieli się filmy animowane na film ani-mowany krótki, telewizyjny lub fabularny. Nikt nie za-daje sobie pytania: do kogo ma być adresowany film?

W książce „Animation Writing and Develop-ment” Jean Ann Wright wyróżnia znacznie więcejpodziałów odbiorców filmu niż powyżej przyto-czone. Jest to poradnik dla producentów filmo-wych na temat: jak przygotować projekt, żebynadawcy i inwestorzy byli gotowi w niego zainwe-stować. Czyli – jak go sformatować!

Nie przez przypadek użyłam słowa format.Wszyscy go używają, nie zawsze wiedząc, co ozna-cza. Format jest przeciwieństwem konwencji, któ-ra była wspólną własnością kulturową i pozwalaław łatwy sposób nawiązywać kontakt między twór-cą a odbiorcą. Współczesna kultura tak obficieczerpie z artystycznych dokonań poprzedników,że trudno się nieraz zorientować, kto jest autoremdzieła. Wówczas wkracza format wskazując, ktoma prawa do schematu organizacyjnego, narracyj-nego i dystrybucyjnego, jaki został zastosowanypodczas produkcji. Format jest dzieckiem przemy-słu medialnego, umową między producentema odbiorcą. Dlatego formatowanie stało się podsta-wą działania telewizji, do niedawna głównegonadawcy animacji. Dziś, gdy telewizja przenosi sięz eteru do świata kabli, animacja idzie w ślad za nią.

W marcu tego roku na zorganizowanej przezstowarzyszenie CARTOON konferencji pod hasłem„Jak zmiany technologiczne modyfikują zawódtwórcy animacji” Michael Carrington zaprezento-wał strategię BBC w dziedzinie multimediów dladzieci. BBC Children’s jest wielogatunkowym mul-timedialnym działem obejmującym m. in. dwa naj-bardziej popularne cyfrowe kanały dziecięce (CBe-ebies i CBBC). Oferują one strony internetowe i in-teraktywną telewizję oglądaną przez miliony dzie-ci. Strategia tych kanałów w zakresie interaktyw-ności i usług na życzenie zawiera się w trzechpunktach: zapewnić wysokiej jakości programy bę-dące kombinacją programów interaktywnych i te-lewizji linearnej, sprawić, by oferta BBC była do-stępna ze wszystkich platform, budować zawar-tość platform we współpracy z odbiorcami.

W ślad za BBC idą inne telewizje publiczne uru-chamiając tego rodzaju platformy. „… i ani słowao ograch” – można by powiedzieć cytując WróżkęChrzestną ze „Shreka2”. Wypowiedzi przedstawicie-li nadawców europejskich nie pozostawiły pod tymwzględem wątpliwości. Telewizje nie są zaintereso-wane samodzielną produkcją serii filmów animowa-nych ani pojedynczych animacji. Ich zaangażowaniefinansowe wynosi nie więcej niż25% kosztów. Wwy-powiedziach przedstawicieli stacji nie padają słowa„misja”, „kultura”, a „kontent”, „format”.

Wokół animacji narosło wiele nieporozumień.Niektórzy wciąż żałują czasów, kiedy wszystko fi-nansowała telewizja. Ale tamten czas się skończył.W jego miejsce zrodził się nowy, potężny rynekanimacji nastawionej na platformy cyfrowe, filmna życzenie, telefonię komórkową. Rynek, którywymaga innego estetycznego kształtowania fil-mów i ich treści.

>>> CO TO ZA SZTUKA?

FO

T.:

©

20

07

WA

RN

ER

BR

OS

. E

NT

., S

HA

NG

RI-

LA

EN

T.,

LL

C A

ND

PA

R.

PIC

S.

Beowulf

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 22

Page 23: MAGAZYN 02 2007

2360 LAT ANIMACJI - WYDARZENIA KRAJF

OT

.:

Z.

KO

TE

CK

I

Uczestnicy konferencji

Jerzy Armata

Wprzepięknych wnętrzach siedemnasto-

wiecznego zamku w Łańcucie między

7 a 9 września odbyły się – zorganizo-

wane przez zarząd Sekcji Filmu Animowanego SFP

– Pierwsze Spotkania z Filmem Animowanym.

Zamek w Łańcucie, wzniesiony w XVII wiekuprzez Stanisława Lubomirskiego, został na przeło-mie XVIII i XIX wieku pozbawiony cech obron-nych, stając się typowym magnackim pałacem po-łożonym w rozległym parku krajobrazowym. Jegonastępni właściciele, Potoccy, przekształcili obiektw luksusową rezydencję arystokratyczną podzi-wianą w całej Europie. Obecnie kompleks zamko-wo-parkowy jest miejscem spotkań międzynaro-

dowej dyplomacji, ośrodkiem naukowym orazcentrum wydarzeń kulturalnych.

Łańcucki zamek został przed dwoma laty wpi-sany na prestiżową Listę Pomników Historii obej-mującą 30 najcenniejszych obiektów i zespołówzabytkowych w Polsce. Nieprzypadkowo stał sięsiedzibą imprezy poświęconej filmowi animowa-nemu. Po pierwsze – jest rzeczywiście pięknyi znakomicie utrzymany, po drugie – kieruje nimdyrektor Wit K. Wojtowicz, historyk sztuki, które-go wielką pasją jest. .. animacja. Wie o niej bardzodużo, kiedyś nawet sam zrealizował zabawny filmanimowany, który goście łańcuckich spotkań mo-gli obejrzeć na ekranie ustawionym na scenie pa-łacowego teatru. Tam także obejrzeliśmy amator-skie filmiki kręcone przed wojną w scenerii łań-cuckiego zamku przez zafascynowaną kinemato-

grafem rodzinę Potockich i ich przyjaciół.W przepięknej sali pałacowego teatru wyświe-

tlono również kilka filmów braci Stephena i Timo-thy'ego Quay, ze słynną „Ulicą krokodyli” na cze-le. Ci znakomici amerykańscy reżyserzy, na codzień mieszkający w Londynie, to laureaci Nagro-dy Smoka Smoków przyznanej przed czterema la-ty na Krakowskim Festiwalu Filmowym za wkładw rozwój światowego kina animowanego. Są zafa-scynowani kulturą środkowo- i wschodnioeuro-pejską. W Łańcucie bracia Quay zaprezentowalifragment przygotowywanej pełnometrażowejekranizacji „Sanatorium Pod Klepsydrą” BrunonaSchulza. Laterna Magica okazała się ich przystan-kiem w podróży do Drohobycza, gdzie jechali, by– jak oznajmili – „przez chwilę pooddychać schul-zowskim powietrzem”.

Głównym bohaterem łańcuckiej imprezy byłobchodzący osiemdziesiąte urodziny WitoldGiersz. Projekcji jego najlepszych filmów (m. in.„Czerwone i czarne”, „Koń”, „Pożar”) towarzyszy-ły życzenia i wspomnieniowe rozmowy.

Niezwykle interesująca była część seminaryjna,podczas której Bogusław Zmudziński mówiło obecności rodzimej animacji na festiwalach fil-mowych, a Marcin Giżycki – o początkach anima-cji w Polsce, ilustrując swój wykład rewelacyjnymi,zrekonstruowanymi przez siebie, filmami przed-i tużpowojennymi. Filmy Juliena Pappé miała oso-biście prezentować jego córka, Tamara. Niestety,nie udało się jej dotrzeć do Łańcuta i wspomnieniedokonań tego niezwykle interesującego, lecz za-pomnianego artysty uzupełnił nadesłany przeznią list. Projekcjom, wykładom i dyskusjom towa-rzyszyła wystawa „Teatr optyczny” prezentującaeksponaty ze zbiorów Marcina Giżyckiego i WitaK. Wojtowicza.

W Łańcucie nie tylko wspominano, snuto tak-że plany na przyszłość. Michał Merczyński, dyrek-tor Polskiego Wydawnictwa Audiowizualnego,które przed kilkoma miesiącami wydało na DVD„Antologię polskiej animacji”, mówił o planachedytorskich (kolejne płyty zawierać będą najlep-sze polskie animacje dla dzieci i filmy ekspery-mentalne) oraz o zamiarze zorganizowania w Po-znaniu dużego, międzynarodowego festiwalu fil-mu animowanego, którego pierwsza edycja praw-dopodobnie odbędzie się w lipcu 2008 roku.

Wiele miejsca poświęcono książce dotyczącejhistorii polskiego filmu animowanego, przygoto-wywanej przez zespół w składzie: Marcin Giżycki(animacja przedwojenna, lata 50.), BogusławZmudziński (lata 60. i 70.), Adrianna Prodeus (la-ta 90. i animacja najnowsza) oraz niżej podpisany(lata 80. , film dla dzieci, leksykon) .

Mam nadzieję, że łańcucka Laterna Magica niezabłysła tylko na chwilę i spotkania z filmem ani-mowanym w przepięknych zamkowych wnę-trzach będą kontynuowane.

>>> LATERNA MAGICAZABŁYSŁA W ŁAŃCUCIE

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 23

Page 24: MAGAZYN 02 2007

24 WYDARZENIA KRAJ - 50 LAT POLSKIEJ SZKOŁY

Natalia Chojna

Cykl spotkań ztwórcami nurtu, projekcje10

filmów wramach retrospektywy, wystawa

plakatów filmowych z epoki, specjalne

stoisko zfilmami iksiążkami onurcie i jego twórcach

(m. in. o Andrzeju Munku, Tadeuszu Janczarze, Zyg-

muncie Kęstowiczu), a także scenariusze Jerzego

Stefana Stawińskiego, monografie filmów „Kanał”

i „Zezowate szczęście” oraz album „Głosy wolności”

– to wydarzenia towarzyszące jubileuszowi 50-lecia

polskiej szkoły filmowej na festiwalu w Gdyni.

Spotkania z twórcami „szkoły polskiej” – reżyse-rami Andrzejem Wajdą i Januszem Morgenster-nem, operatorem Jerzym Wójcikiem i scenarzystąJerzym Stefanem Stawińskim –poprowadzili wybit-ni filmoznawcy: Rafał Marszałek i Andrzej Werner.

„Polska szkoła filmowa to wojenny temat i neo-realistyczna forma” – tak Andrzej Wajda zdefinio-wał nurt, który 50 lat temu współtworzył – „Fascy-nowaliśmy się włoskim neorealizmem. To było cośnowego: zdjęcia plenerowe, przynaturalnym oświe-tleniu. Nie znosiliśmy filmów przedwojennych,sztucznych, kręconych w atelier, jak ‘Pani ministertańczy’ czy ‘Dodek na froncie’. Nigdy wcześniej kinow obrębie kultury narodowej nie było tak ważne.Nosiło na sobie ciężar utrzymania tożsamości naro-dowej. Czuliśmy się spadkobiercami tradycji roman-tycznej, relacji między artystą aspołeczeństwem. To

też nadawało naszej kinematografii prestiż społecz-ny. Cenzura skupiała się na słowach, ale kino jestsztuką obrazu i za jego pomocą porozumiewaliśmysię z widownią. Obrazy mówiły – to było dużo trud-niej ocenzurować. W ostatniej scenie ‘Kanału’ jestdługie ujęcie drugiego brzegu Wisły, gdzie armia ra-dziecka stała i czekała, aż Powstanie się wykrwawi.To dla wszystkich było oczywiste, ale nie pokazałemprzecież radzieckich czołgów, tylko zwykły wylotkanału. Pamiętam pokaz ‘Kanału’ w Gdyni: salawstała i śpiewała ‘Jeszcze Polska nie zginęła’. Wi-downia ogromnie podtrzymywała nas na duchu”.

„Czy czuje się pan kronikarzem polskiej kinema-tografii?” –padło pytanie z sali. „Kiedy studiowałemna ASP, to Matejko wydawał mi się najgorszym ma-larzem. Po latach okazało się, że sam zostałem Ma-tejką polskiej kinematografii” – odpowiedział An-drzej Wajda.

Janusz Morgenstern wspominał początki swojejpracy wzespole Kadr: „Jerzy Kawalerowicz zgroma-dził fantastyczną ekipę: Munk, Wajda, Wójcik, Kon-wicki jako dyrektor artystyczny. Byłem więcw świetnym towarzystwie. Zespół Kadr to była gru-pa przyjaciół, dyskutowaliśmy, radziliśmy się siebienawzajem, współpracowaliśmy. Nie było zawiści. Fil-my były naszymi wspólnymi dziełami, podrzucali-śmy sobie nawzajem pomysły. Ja wymyśliłemna przykład tę słynną scenę z kieliszkami w ‘Popie-le i diamencie’„.

Reżyser przytoczył anegdotę zpracy nadfilmem

„Jowita”, za który dostał dwie nagrody na festiwaluw San Sebastian. „Główną rolę grał Daniel Olbrych-ski” – opowiadał – „Chciałem też dać rolę Cybulskie-mu – epizodyczną, ale według mnie dla niego ideal-ną. Dałem mu scenariusz, spotykamy się potem,rozmawiamy i orientuję się, że on myśli, że zagragłówną rolę, którą już obiecałem Olbrychskiemu…Mówię mu: ‘Zbyszek, jesteś gruby, nie możesz za-grać lekkoatlety’. On mówi: ‘Wiem, dlatego głównybohater powinien być żużlowcem – ja się do tej roliświetnie nadaję’. I miał rację. Nie złamałem jednaksłowa danego Olbrychskiemu”.

W rozmowie z Jerzym Wójcikiem Rafał Marsza-łek poruszył temat twórczego napięcia między re-żyserami a operatorami. „Robił pan filmy ze wszyst-kimi wielkimi reżyserami szkoły polskiej, był panw epicentrum różnorodności. Istnieje wielka różni-ca między symbolicznym językiem Wajdy, a asce-tycznym stylem Różewicza, między wybujałością es-tetyczną ‘Matki Joanny od Aniołów’ a zgrzebnymi,ale genialnymi nowelami Kutza z filmu ‘Krzyż Wa-lecznych’. Jak pan te rzeczy godził?” – pytał RafałMarszałek. „Ja ich bardzo uważnie słuchałem” – od-powiedział Jerzy Wójcik –„Ci reżyserzy są bardzo in-teresujący wtym, co stanowi o ich odmienności. Sta-rałem się ilustrować ich światy, opisywać to, co wichfilmach niewypowiedziane”.

„W pana książce jest zdanie ważne, ale wymaga-jące interpretacji” – mówił Marszałek – „Pan budu-je film nie na dodawaniu, ale na odejmowaniu, cow przekładzie na język ludzi piszących byłoby szko-łą zwięzłości, lakoniczności, wewnętrznej dyscypli-ny wyrazu”. „Bierze się to z tego, że ja taki jestem”– odpowiedział operator – „Na moim biurku nie marzeczy niepotrzebnych. Źle się czuję w nadmiarzerzeczy. Jak tu przyjechałem, to poszedłem doportu.Lubię jachty, chociaż nigdy nie pływałem. Wich kon-strukcji nie ma rzeczy zbędnych, żadnych ozdób,tylko to, co ma jakąś funkcję, co jest konieczne. Ta-kie tendencje były też w malarstwie i architekturze.To nie ubóstwo, ale sposób interpretacji świata”.

„Bez Jerzego StefanaStawińskiego film polski byistniał, ale polskiej szkoły filmowej by nie było”– mówił Rafał Marszałek – „Jest autorem scenariu-szy do takich filmów, jak ‘Człowiek na torze”, ‘Zezo-wate szczęście”, ‘Kanał’, ‘Zamach’„.

Jerzy Stefan Stawiński przyjechał do Gdyni nietylko w roli „kombatanta” polskiego kina, leczprzede wszystkim jako autor scenariusza nowegofilmu Michała Kwiecińskiego „Jutro idziemy do ki-na”. Pytany o genezę powstania „Kanału” odpowie-dział: „Chciałem opisać największą tragedię mojegożycia. Prowadziłem przez kanały siedemdziesiątosób. Przeżyły trzy”. Wspominał, że na początkuopinie o „Kanale” były bardzo krytyczne. Mówiono,że pierwszy film o Powstaniu powinien pokazywaćbohaterstwo, nie klęskę. Zarzucano też, że nie uka-zywał samego Powstania. Zmieniło się to dopieropo festiwalu w Cannes.

>>> POLSKA SZKOŁAFILMOWA W GDYNI

spotkanie z Andrzejem Wajdą

Jerzy Wójcik i Rafał MarszałekAndrzej Wajda i Andrzej Werner

Jerzy Stefan

Stawiński Rafał Marszałek

FO

T.:

N

AT

AL

IAC

HO

JN

A (

5)

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 24

Page 25: MAGAZYN 02 2007

2550 LAT POLSKIEJ SZKOŁY - WYDARZENIA KRAJ

Bogato ilustrowany album o polskiej

szkole filmowej i jej twórcach, zawie-

rający kompletną bibliografię, teksty

krytyczne i publicystyczne oraz wywiady z twór-

cami, wydany został w dwóch wersjach języko-

wych: polskiej i angielsko-francuskiej. Publika-

cja powstała we współpracy z PISF i SFP.

„Głosy wolności” – album pod red. Stanisła-wa Zawiślińskiego i Seweryna Kuśmierczyka wy-dany z okazji 50-lecia polskiej szkoły filmowej –to niezwykła, pionierska publikacja syntetyzują-ca wiedzę o jednym z najważniejszych nurtóww dziejach polskiego kina i jego współtwórcach:reżyserach, operatorach, kompozytorach, akto-rach. Od Wajdy, Kawalerowicza, Munka, Hasa,Kutza po Cybulskiego, Kobielę, Winnicką, Henai Stawińskiego.

Liczący 180 stron album ujawnia kulisy reali-zacji niektórych filmów i przypomina losy ich

współtwórców. Zawiera też mnóstwo unikal-nych, po raz pierwszy publikowanych zdjęć, re-produkcji dokumentów i plakatów, bogatą,kompetentną, opatrzoną wyborem recenzji fil-mografię, a także teksty publicystyczne – zarów-no dawne (np. Jerzego Lipmana, Jerzego Toeplit-za, Alicji Helman) , jak i nowe – napisane specjal-nie do „Głosów wolności” (m. in. Andrzeja Waj-dy, Jerzego Wójcika, Stanisława Janickiego, Ma-cieja Karpińskiego, Marii Kornatowskiej, MarkaHaltofa z Uniwersytetu Michigan), a także aktu-alne wywiady z niektórymi twórcami polskiejszkoły filmowej (m. in. z Tadeuszem Konwic-kim, Józefem Henem, Jerzym Stefanem Stawiń-skim, Wieńczysławem Glińskim, Henrykiem Bo-ukołowskim, Barbarą Krafftówną).Materiałyi teksty archiwalne konfrontowane są ze współ-czesnymi ocenami i poglądami, dzięki czemuumożliwiają prześledzenie dziejów recepcjidzieł, które dzisiaj stanowią klasykę.

„Głosy wolności”,

red. Stanisław Zawiśliński, Seweryn Kuśmierczyk,

wyd. Skorpion, Warszawa 2007

>>> GŁOSY WOLNOŚCI

Polski Instytut Sztuki Filmowej i Best Film

we współpracy z SF Kadr i SF Oko oraz

Filmoteką Narodową i Muzeum Kinema-

tografii w Łodzi planują wydanie dwudziestu fil-

mów polskiej szkoły filmowej na DVD. Do płyt do-

łączone będą książeczki z omówieniami filmów,

biogramami reżyserów, filmografią i bibliografią,

ilustrowane fotosami oraz plakatami z epoki.

Pierwsze 5 filmów – „Kanał”, „Popiół i dia-ment”, „Lotna”, „Ostatni dzień lata” i „Do widze-

nia, do jutra” – zostanie wydanych do końca 2007roku. W przyszłym roku ukażą się: „Eroica”, „Po-ciąg”, „Baza ludzi umarłych”, „Pętla”, „Pożegna-nia”, „Nikt nie woła”, „Zimowy zmierzch”, „Ewachce spać”, „Krzyż Walecznych”, „Pigułki dla Au-relii”, „Zamach”, „Zezowate szczęście”, „MatkaJoanna od Aniołów”, ”Kwiecień” oraz „Jak być ko-chaną”. Teksty do książeczek opracowali wybitnifilmoznawcy: Rafał Marszałek, Marek Hendry-kowski i Andrzej Bukowiecki.

>>> POLSKA SZKOŁAFILMOWA NA DVD

Polski Instytut Sztuki Filmowej wraz

z kinem Muranów organizuje po 50

latach ponowne, uroczyste premiery

filmów polskiej szkoły filmowej. Do tej pory

odbyły się projekcje produkcji z 1957 roku:

„Kanału”, „Prawdziwego końca wielkiej woj-

ny” i „Zagubionych uczuć”. Spotkania z twór-

cami prowadził Rafał Marszałek.

opr. strony N.Ch.

W pierwszy weekend stycznia 2008 roku poka-zanych zostanie pięć filmów z 1958 roku, a takżeetiuda studentów Mistrzowskiej Szkoły ReżyseriiFilmowej Andrzeja Wajdy nawiązująca do filmów„szkoły polskiej” oraz dokument Tadeusza Bystra-ma. Przegląd rozpocznie projekcja „Eroiki” An-drzeja Munka — 4 stycznia, czyli dokładnie w 50.rocznicę premiery filmu. 3 października 2008 rokuodbędzie się pokaz odnowionej kopii „Popiołui diamentu”.

KINO MURANÓWPiątek, 4 stycznia 2008

19:00 uroczyste otwarcie przeglądu, spotkanie

z twórcami, prelekcja Rafała Marszałka

„Ekipa”, reż. L. Dobrucki, K. Maciejko, R. Samborski

(etiuda studencka), „Eroica”, reż. A. Munk

Sobota, 5 stycznia 200814:00 „Ewa chce spać”, reż. T. Chmielewski

16:00 „Pętla”, reż. W. J. Has

18:00 „Między prawdą a wyobraźnią”,

reż. T. Bystram (dokument o szkole polskiej)

Niedziela, 6 stycznia 200816:00„Ostatni dzień lata”, reż. T. Konwicki, J. Laskowski

18:00 „Świadectwo urodzenia”, reż. W. J. Has

>>> PREMIERY PO LATACH

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 25

Page 26: MAGAZYN 02 2007

26 WYDARZENIA KRAJ - DOKUMENT POZA TELEWIZJĄ

Jerzy Armata

Wgrudniu tego roku mijają cztery lata

od debiutu Krakowskiej Fundacji Fil-

mowej, powołanej z inicjatywy

Krzysztofa Gierata do organizowania Krakow-

skich Festiwali Filmowych oraz innych imprez

związanych z upowszechnianiem kultury filmo-

wej. W ciągu tych lat jej działalność znacznie się

rozszerzyła, nabrała dynamiki i rozmachu, prze-

kształcając niewielką fundację w jedną z ważniej-

szych instytucji na mapie rodzimej kinematografii.

Do głównych celów Fundacji należą m. in.: krze-wienie edukacji i kultury filmowej, promocja pol-skich filmów w kraju i zagranicą, wspieranie twór-czości audiowizualnej o wysokich walorach arty-stycznych oraz czuwanie nad rozwojem zawodo-wym i artystycznym filmowców.

KRAKOWSKIE FESTIWALE FILMOWE

Fundacja jest głównym producentem – coraz bar-dziej rozrastającego się programowo i organizacyj-nie – Krakowskiego Festiwalu Filmowego oraz to-warzyszących mu Krakowskich Targów Filmowych,które cieszą się coraz większym zainteresowaniem.Celem Targów jest zaprezentowanie przedstawicie-lom branży, przyjeżdżającym do Krakowa z całego

świata, filmów z Polski oraz Europy Środkoweji Wschodniej. Wideoteka targowa liczy ponad 600tytułów, które są w każdej chwili dostępne akredy-towanym gościom.

W tym roku zwiększono liczbę festiwalowychkonkursów. Obok dwóch dotychczasowych – mię-dzynarodowego i krajowego (dokumentalne, fabu-larne oraz animowane filmy krótko- i średniometra-żowe) – zorganizowano po raz pierwszy trzeci kon-kurs, wktórym startowały polskie izagraniczne peł-nometrażowe filmy dokumentalne.

Krakowskie Festiwale Filmowe, choć niezwyklepojemne programowo (podczas tegorocznej edycjiw ciągu 6 dni wyświetlono 341 filmów!), nie po-mieszczą wszystkich godnych pokazania tytułów.Z tych powodów myśli się w Krakowie o powołaniunowego festiwalu, poświęconego dokumentomo tematyce muzycznej, które stanowią duży seg-ment Krakowskich Festiwali Filmowych i cieszą sięcoraz większą popularnością.

AGENCJA PROMOCJI FILMÓW

Niezwykle trafnym posunięciem KFF okazało sie po-wołanie w jej ramach Agencji Promocji Filmów, któ-rej głównym celem stało się zintensyfikowanie obec-ności polskich filmów na zagranicznych imprezachfilmowych. Dzięki niej Fundacja może od ubiegłegoroku kompleksowo promować te filmy za granicą

poprzez zgłaszanie ich doselekcji festiwalowych, or-ganizowanie pokazów, koordynację obiegu kopii fe-stiwalowych, reprezentowanie filmów polskichna największych targach filmowych czy przygoto-wanie oprawy promocyjnej (druki, spoty, reklama).Oferta Agencji skierowana jest do polskich produ-centów i twórców filmowych, którzy zawierającumowę z Fundacją, upoważniają ją do reprezento-wania zgłoszonych filmów poza granicami Polski.

Filmy reprezentowane przez Fundację zostałyzgłoszone na około 150 festiwali. Dzięki tej działal-ności ponad 100 tytułów znalazło się w konkur-sach lub na pokazach specjalnych ponad 80 festi-wali na całym świecie, w tym tak znaczących, jak:Berlinale, Cannes, IDFA, Hot Docs, Silverdocs, Rot-terdam czy DokLeipzig. Zdobyły też główne na-grody na festiwalach w Jihlavie, Belgradzie, Wil-nie, Paryżu, MediaWave, Banja Luce, Petersburgui Neubrandenburgu.

W czerwcu tego roku Fundacja zorganizowałapolskie stoisko na targach filmowych Sunny Side ofthe Docs w La Rochelle (Francja). We Francji miałtakże premierę nowy projekt „Polish Docs”, skupia-jący się napromocji polskiego filmu dokumentalne-go. Warto też wspomnieć o udziale w czeskim pro-jekcie „Doc-Air”, promującym polskie filmy w Inter-necie, a także o... transferze i wykonaniu dwóch ko-pii festiwalowych na taśmie 35 mm filmu krakow-skiego dokumentalisty Marcina Koszałki – „Istnie-nie”. W planach – projekt „Polish Shorts” promują-cy krótkie fabuły i animacje.

DYSTRYBUCJA DOKUMENTÓW

Od października Krakowska Fundacja Filmowaprowadzi także działalność dystrybucyjną. Pierw-szym filmem, który wprowadziła na ekrany pol-skich kin jest dokument Jasmine Dellal „Opowie-ści cygańskiego taboru”. Film ten był już pokaza-ny w sekcji „Dźwięki muzyki” podczas tegorocz-nego krakowskiego festiwalu. Spotkał sie z gorą-cym przyjęciem publiczności, nic zatem dziwne-go, że Fundacja postanowiła go pokazać szerszejrzeszy widzów wprowadzając do kin. Tym bar-dziej, że jednym z operatorów „Opowieści cygań-skiego taboru” jest Albert Maysles, wspaniały do-kumentalista amerykański, laureat Nagrody Smo-ka Smoków z 2004 roku.

Film Jasmine Dellal dotyka i przeszłości, i teraź-niejszości, i przyszłości. Podczas amerykańskiegotournée cygańscy muzycy, pochodzący z różnychkrajów, grający odmienną, choć wywodzącą się z te-go samego pnia muzykę, coraz bardziej zbliżają siędo siebie, zaprzyjaźniają, wymieniają instrumenta-mi, by wybuchnąć wspólnym, choć utkanym prze-cież zwzajemnych odrębności, finałem. Muzyka nietylko łagodzi obyczaje, ale dodatkowo je uwzniośla.Nic zatem dziwnego, że wKrakowie myśli się o– jużwspomnianym –festiwalu filmowych dokumentówpoświęconych muzyce.

>>> KFF: OD FESTIWALUDO DYSTRYBUCJI

Antonia el Pipa Flamenco Ensamble

zespół Fanfare Ciociarlia FO

T.:

D

AN

UN

EK

EN

, C

AR

LO

S M

UN

OZ

YA

E

zespół Fanfare Ciociarliazespół Fanfare Ciociarlia

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 26

Page 27: MAGAZYN 02 2007

27DOKUMENT POZA TELEWIZJĄ – WYDARZENIA KRAJ

Artur Liebhart*

Od 2004 roku festiwal filmowy Planete

Doc Review za pośrednictwem firmy

dystrybucyjnej Against Gravity wpro-

wadza do polskich kin pełnometrażowe doku-

menty. Wiele z nich – m. in. „Wrzeszczący fa-

ceci”, „Przeznaczone do burdelu”, „Korpora-

cja”, „Rytm to jest to!” – zyskało wśród pu-

bliczności status kultowych.

W 2006 roku Against Gravity wprowadziłana rynek unikalne wydawnictwo – „MagazynSztuki Dokumentu”. Co dwa miesiące na pół-kach prasowych sieci EMPiK można kupić ko-lejny numer pisma. Oprócz stron redakcyj-nych, na płycie DVD znajduje się pełnometra-żowy film zagraniczny, polski film dokumen-talny oraz dokument radiowy z zasobów Stu-dia Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.Obecnie w sprzedaży znajduje się równieżprzebój rynku DVD – pięciopak pt. „KolekcjaFestiwalu Planete Doc Review” („Przeznaczo-ne do burdelu”, „Korporacja”, „Trzy pokoje

melancholii”, „Odessa... Odessa!” i „Gitmo– Nowe prawa wojny”).

W pierwszej połowie 2008 roku dzięki Aga-inst Gravity na ekrany naszych kin wejdzieoryginalny film Nikolausa Geyrhaltera „Chle-ba naszego powszedniego”. Jak powstaje na-sze pożywienie? Czy możemy ze spokojnymsumieniem nadal nazywać to „coś” żywnością?Filmowe obrazy są bardziej wymowne niż sło-wa. Światowi krytycy filmowi zachwycili siękonceptem filmu Geyrhaltera przyrównującjego talent do samego Stanleya Kubricka.

Wydarzeniem wśród wytrawnych znawcówkina będzie też na pewno wydanie na DVD filmuSophie Fiennes „Z-boczona historia kina”, w któ-rym słynny filozof Slavoy Żiżek oprowadza naspo ponad 40 słynnych filmach (od klasycznychdzieł Hitchcocka po „Matrix”) analizując jepod kątem psychoanalizy. Świetny pomysł reali-zatorski na prezentację fragmentów filmóww oryginalnych lokacjach i charyzmatyczny stylŻiżka elektryzują publiczność na całym świecie.Grudniowy numer „Magazynu Sztuki Dokumen-tu” będzie zawierał znaną już z ekranów polskich

kin komedię dokumentalną „Księga rekordówSzutki” Aleksandra Manica. A w numerze luto-wym – kontrowersyjny film Rachel Grady „ObózJezusa”, nominowany do Oscara w 2006 roku.

Tegoroczny festiwal Planete Doc Review od-wiedziło przeszło 20 tysięcy widzów. Lokuje toimprezę wśród najpopularniejszych festiwali do-kumentu w Europie. Jeśli weźmiemy pod uwagęfakt, iż festiwal prezentuje tylko ok. 60 tytułówfilmowych, które zdobyły serca publicznościi nagrody na festiwalach na całym świecie, to wy-nik ten jest jeszcze bardziej znaczący. Komiteto-wi organizacyjnemu przyświeca cel prezentowa-nia filmów, które są dziełami sztuki wysokiejpróby, wyznaczają nowe kierunki rozwoju doku-mentu, jak i mają ambicje zmieniać świat, byćprzyczynkiem do poważnej debaty na temat je-go dzisiejszej kondycji. Stąd tak wielkie zaintere-sowanie festiwalem opiniotwórczych mediówi środowisk akademickich.

Na piątą edycję festiwalu, która odbędzie sięmiędzy 9 a 18 maja 2008 roku w warszawskiej Ki-notece, przygotowujemy specjalne atrakcje dlawidzów. Po raz pierwszy w Polsce nagrodę filmo-wą przyzna Amnesty International. Przygotowa-no również specjalny program imprez dla pol-skich filmowców z udziałem gwiazd zagranicz-nych. Szczegóły zaprezentujemy wkrótce.

* dyrektor festiwalu Planete Doc Review i firmy

dystrybucyjnej Against Gravity

>>> AGAINST GRAVITY:STAWIAMY NA DOKUMENT

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 27

Page 28: MAGAZYN 02 2007

28 WYDARZENIA KRAJ

Jerzy Armata

Oto – przede wszystkim – ma zadbać po-

wołana w sierpniu przez Stowarzysze-

nie Filmowców Polskich i piątkę znaczą-

cych na rynku firm produkcyjnych: Akson Studio,

Filmcontract, Grupę Filmową, Studio A oraz Opus

Film, a zarejestrowana w październiku przez sąd

– Fundacja Promocji Kina Film Polski.

Polacy coraz częściej chodzą do kina. I to nietylko na filmy amerykańskie. Duże zainteresowa-nie budzi także produkcja europejska, zwłaszczarodzima. W porównaniu z rokiem 2005 w 2006wzrost frekwencji wyniósł grubo ponad 30%!

Stowarzyszenie „Kina Polskie” obdarowuje coroku swymi nagrodami najbardziej kasowe filmyrodzimej produkcji. Złote Bilety otrzymują twór-cy tych tytułów, które przyciągnęły do kin po-nad 200 tysięcy widzów. W roku 2005 nie uhono-rowano żadnego polskiego filmu, w roku ubie-głym – aż dziewięć! Wszystko wskazuje na to, żerok bieżący przyniesie jeszcze lepsze rezultaty.

ROZSZERZENIE OFERTY

Przed kilkoma laty zastanawiałem się na łamachGazety Wyborczej, czy małe kina zdołają skutecz-nie przeciwstawić się inwazji multipleksów. Z tychobaw narodziła się redakcyjna akcja „Ratujmy ma-łe kina”. Wśród obaw tliła się jednak iskierka na-dziei. Wydawało się, że skoro supermarkety nie

spowodowały całkowitego upadku małych sklepi-ków, to i kina tradycyjne przetrwają. Wszystkowszak zależy od rodzaju i jakości świadczonychusług. A przede wszystkim od wypracowania wła-snego, rozpoznawalnego wizerunku. „Na płaszczy-znie komercyjnej stare kina z nowymi nie wygrają,pozostaje zatem kino artystyczne, niezależne, ar-chiwalne. Tak jest zresztą w większości krajów Eu-ropy Zachodniej, gdzie film ambitny to domenamałych, starych kin” – pisałem wtedy.

I małe kina doskonale zrozumiały, że to dlanich jedyna droga, czego przykładem coraz pręż-niej rozwijająca się sieć kin studyjnych. Ich ofertaprogramowa oparta na kinie artystycznym, głów-nie europejskim (w tym oczywiście – polskim),wzmocniona podniesieniem poziomu techniczne-go świadczonych usług, spowodowała, że na brakwidzów, zwłaszcza tych „świadomych”, nie mogąnarzekać.

Multipleksy opierają swój repertuar na tytu-łach premierowych, głównie komercyjnych; kinatradycyjne program premierowy wzbogacają inte-resującymi przeglądami, festiwalami, happenin-gami, spotkaniami, podczas których przypomina-ją zarówno perełki z klasyki, jak i z kina współcze-snego, nieobecne w tzw. normalnym repertuarze.

I to do kin tradycyjnych – choć nie tylko (mul-tipleksy nieraz także sięgają po rodzime kinoo wysokich walorach artystycznych, czego przy-kładem choćby „Jasminum” czy „Wszyscy jeste-śmy Chrystusami”) – kierowana jest oferta Funda-

cji Promocji Kina Film Polski. Pierwszym filmemprzez nią dystrybuowanym – w 40 kopiach – jest„Korowód” Jerzego Stuhra (9.11), uhonorowanyna ostatnim gdyńskim festiwalu nagrodą za naj-lepszy scenariusz. Następnie Fundacja wprowadzina ekrany polskich kin obsypany nagrodami m.in.w Tarnowie, Koszalinie i Gdyni – „Rezerwat” Łuka-sza Palkowskiego (11.01), „Środę, czwartek rano”Grzegorza Packa (8.02), „Ogród Luizy” MaciejaWojtyszki (29.02) i „Nadzieję” Stanisława Muchy(28.03).

CELE I ZADANIA

Statut Fundacji Promocji Kina Film Polski do jejgłównych zadań zalicza, m. in.: edukację kultural-ną i wychowanie przez sztukę, rozwój polskiejkultury audiowizualnej, ochronę dziedzictwa kul-turowego w dziedzinie twórczości audiowizual-nej, popularyzację dorobku polskiej, europejskieji światowej twórczości audiowizualnej, wspiera-nie – twórczości audiowizualnej, rozwoju polskie-go niezależnego przemysłu kinematograficznego,produkcji, dystrybucji i promocji utworów audio-wizualnych oraz edukacji i doskonalenia zawodo-wego w zakresie audiowizualnej działalności kul-turalnej. A także: rozwój społecznego ruchu au-diowizualnego i piśmiennictwa filmowego orazdziałalność kulturalno-oświatową i wydawniczązwiązaną z twórczością audiowizualną (równieżdla dzieci i młodzieży).

Te szczytne cele Fundacja ma realizować po-przez działania tj. udział w produkcji oraz wspie-ranie polskich i europejskich utworów audiowizu-alnych o wysokich walorach artystycznych, dzia-łalność w zakresie promocji polskiej twórczościaudiowizualnej w kraju i za granicą czy dystrybu-cję polskich i zagranicznych utworów audiowizu-alnych o wysokich walorach artystycznych w kra-ju i za granicą. Fundacja ma również organizowaći finansować przeglądy, festiwale, dni kultury fil-mowej, sympozja, warsztaty czy konkursy na naj-lepsze dzieło audiowizualne.

Statut Fundacji przewiduje również m.in. fi-nansowe wspieranie wydawania czasopism lub in-nych publikacji poświęconych twórczości audio-wizualnej, wspieranie debiutów filmowych, finan-sowanie stypendiów twórczych, jak równieżwspieranie rozwoju infrastruktury kinematogra-ficznej oraz świadczenie usług eksperckich w za-kresie kinematografii.

Nad realizacją zamierzeń Fundacji czuwa Ra-da, w skład której weszli przedstawiciele funda-torów oraz państwowych studiów filmowych(Kadr, Oko, Perspektywa, Tor, Zebra, WFDiF). Jejprzewodniczącym został Jacek Bromski, zastęp-cą przewodniczącego – Anna Iwaszkiewicz, a se-kretarzem – Włodzimierz Niderhaus. Fundacjąkieruje Zarząd, którego prezesem wybranoKrzysztofa Gierata.

>>> O WIĘKSZĄOBECNOŚĆ POLSKICHFILMOW W KINACH...

Kadr z filmu Korowód

w reżyserii Jerzego Stuhra

Marcin Kwaśny, Mariusz Drężek

Kadr z filmu Rezerwat

w reżyserii Łukasza Palkowskiego

FO

T.:

M

AT

EU

SZ

SK

I, F

UN

DA

CJ

A F

ILM

PO

LS

KI

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 28

Page 29: MAGAZYN 02 2007

29POLSCY FILMOWCY NA ŚWIECIEPOLSCY FILMOWCY NA SWIECIE

Chwała„mafii”!

POLSCY OPERATORZYW STANACHZJEDNOCZONYCH

Andrzej Bartkowiak, Paweł Edelman,Adam Holender, Sławomir Idziak, Ja-nusz Kamiński, Zbigniew Rybczyński,

Andrzej Sekuła, Dariusz Wolski, Jerzy Zielińskii zmarły w 2001 roku Piotr Sobociński… Niewszyscy spośród wymienionych osiedlili się nastałe w Ameryce. Idziak i Edelman pracują zaoceanem i w Europie. Bartkowiak – autor zdjęćdo jedenastu filmów Sidneya Lumeta, obsypa-nych Oscarami „Czułych słówek” Jamesa L.Brooksa oraz „Honoru Prizzich” Johna Husto-na – przesiadł się na krzesełko z napisem „re-żyser” i od 2002 roku nie zrealizował ani jedne-go filmu jako operator. Rybczyński też prze-stał robić zdjęcia do filmów fabularnych; reali-zuje wideoklipy i eksperymentuje z nowymitechnologiami zapisu obrazu. Faktem jest jed-nak, że w połowie lat 90. XX wieku kunszt ope-ratorski naszych rodaków dał o sobie znaćw tak wielu filmach amerykańskich, że wyod-rębnienie polskiej „mafii” operatorów stało sięuzasadnione. Dumą napawały Oscary JanuszaKamińskiego za zdjęcia do „Listy Schindlera”i „Szeregowca Ryana” Stevena Spielberga, alepodziwialiśmy również mistrzostwo AndrzejaBartkowiaka w filmie „Speed – niebezpiecznaprędkość”, Andrzeja Sekuły w „Pulp Fiction”,Dariusza Wolskiego w „Karmazynowym przy-pływie”, Piotra Sobocińskiego w „Okupie” i Je-

rzego Zielińskiego w „Placu Waszyngtona”.Później cieszyliśmy się z nominacji do Oscara,którą Sławomirowi Idziakowi przyniosły nie-bywałe operatorskie wyczyny w „Helikopterzew ogniu” Ridleya Scotta.

Zobaczmy na wybranych przykładach, jaki-mi drogami polscy operatorzy przybyli za oce-an i jak szukali swego miejsca w amerykańskimprzemyśle filmowym.

OJCIEC CHRZESTNY

Jakkolwiek „mafia” stała się dostrzegalnym zja-wiskiem w poprzedniej dekadzie, jej początkisięgają lat 60. XX wieku. Oto zabawny frag-ment wywiadu, jakiego w książce „Z żabiej per-spektywy” (Łódź 2005) udzielił Joannie Podol-skiej i Annie Świerkockiej operator, którego na-zwisko jest ściśle związane z tymi początkami.Na pytanie: „Czy po studiach (w łódzkiej Fil-

GENE HACKMAN, WITAJĄC SIĘZ PIOTREM SOBOCIŃSKIM

PRZED ROZPOCZĘCIEM ZDJĘĆDO „PÓŁMROKU” ROBERTA

BENTONA, POWIEDZIAŁ PÓŁŻARTEM, ŻE JEŚLI KTOŚ NOSI

NAZWISKO KOŃCZĄCE SIĘNA „SKI”, TO NA PEWNO JEST

HOLLYWOODZKIM OPERATOREM.PREMIERA „HANI” – FILMU

INNEGO POLSKIEGO MISTRZAKAMERY ZZA OCEANU, JANUSZA

KAMIŃSKIEGO – ORAZJUBILEUSZOWY XV FESTIWAL

SZTUKI AUTOROW ZDJĘĆFILMOWYCH PLUS

CAMERIMAGE 2007 W ŁODZI(24.11-1.12) TO DOBRE OKAZJE,

ABY PRZYPOMNIEĆ SUKCESYFILMOWCÓW, KTÓRZY, JAK MÓWI

SIĘ O NICH ŻARTOBLIWIEW HOLLYWOOD, TWORZĄ TAM

POLSKĄ „MAFIĘ” OPERATORSKĄ.

Andrzej Bukowiecki

Andrzej Bartkowiak

FO

T.:

A

KP

A

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 29

Page 30: MAGAZYN 02 2007

30 POLSCY FILMOWCY NA ŚWIECIE

der, który również w późniejszych latach karie-ry najchętniej współtworzył filmy skromne, zato bliskie życiu, takie jak rozgrywający sięw murzyńskim getcie „Fresh” Boaza Yakina lub„Dym” Wayne’a Wanga. Dołączeniem do ekipyrealizującej „Zabić księdza” Agnieszki Holland– filmu o życiu i śmierci Jerzego Popiełuszki –zaskarbił sobie szczególną sympatię polskiejpubliczności.

OPERATOR SPIELBERGA

Sto osiemdziesiąt dolarów w kieszeni i znajo-mość angielskiego pozwalająca na zamówieniehamburgera w barze. Z takim „dorobkiem” zja-wił się w 1981 roku w Chicago Janusz Kamiński.Poszedł na kurs językowy, po czym studiowałna Wydziale Filmu i Sztuk Pięknych w chica-gowskim Columbia College, a po przeprowadz-ce do Los Angeles – w American Film Institute.Bywało, że mimo ukończenia kursu językowe-

tentyzm w zdjęcia do rozgrywającego sięw ulicznym pejzażu „Nocnego kowboja”. Obej-rzał filmy Holendra i poprosił go o nakręceniepróbnych ujęć. Wytwórnia zleciła to samo hol-lywoodzkiemu rutyniarzowi. Schlesinger zde-cydował się na polskiego nowicjusza i tak otoHolender zadebiutował w filmie fabularnym.Popadł w konflikt z oświetlaczami, którym ka-zał wygasić większość reflektorów i pozostawićtylko jedno źródło miękkiego światła. Z trudempokonał opór szwenkierów – przywykłych dopracy ciężką kamerą na statywie – przed filmo-waniem z ręki lżejszym aparatem. Ale to wła-śnie „Nocny kowboj” (1969) dokonał, takżedzięki śmiałym pomysłom polskiego operato-ra, przełomu w kinie amerykańskim. Utorowałdrogę realistycznym filmom w rodzaju „Fran-cuskiego łącznika”, „Ostatniego zadania”, „Nar-komanów” czy „Bezbronnych nagietek”. Auto-rem zdjęć do dwóch ostatnich był Adam Holen-

mówce – przyp. aut.) zrealizował pan jakiś filmw Polsce? ”, pada odpowiedź: „(…) Na rok przedwyjazdem (na Zachód – przyp. aut.) byłem jed-nym ze szwenkierów takiego serialu telewizyj-nego. Jak on się nazywał… ‘Czterech…’ czy ‘Pię-ciu pancernych i pies’? ”. .. Kto by pomyślał, żeprzyszły autor zdjęć do legendarnego „Nocne-go kowboja”, Adam Holender, zaczynał karieręod „prowadzenia” kamerą Szarika!

Holendra można uznać za „ojca chrzestne-go”, czy też „ojca założyciela”, naszej operator-skiej „mafii” w Stanach. Sam znalazł się tamw 1966 roku. Wybrał Nowy Jork, gdyż reali-styczna „szkoła nowojorska” w kinie amery-kańskim była mu bliższa od hollywoodzkiej,upiększającej. Zaczepił się w wytwórni realizu-jącej na zlecenie filmy 16 mm, później robiłzdjęcia w reklamach telewizyjnych. Wyniósłszyz Polski nawyk uczestnictwa we wszystkich fa-zach powstawania dzieła filmowego, szokowałreżyserów uwagami o scenografii czy charakte-ryzacji. Znużony konfliktami, chciał wracać dokraju. Ale nadszedł rok 1968 i pobyt w Polscepochodzącego z żydowskiej rodziny Holendrazakończyłby się ponowną, tym razem przymu-sową, emigracją.

W tym samym czasie brytyjski reżyser JohnSchlesinger poszukiwał w Nowym Jorku opera-tora o świeżym spojrzeniu, który tchnąłby au-

Janusz Kamiński z byłą żoną Holly Hunter

Półmrok

reż. Robert Benton, zdjęcia Piotr Sobociński

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 30

Page 31: MAGAZYN 02 2007

POLSCY FILMOWCY NA ŚWIECIE

go, ślęczał nad wykładami, tłumacząc je na pol-ski. Pocieszał się, że w Ameryce można od bie-dy robić filmy bez znajomości angielskiego, bokino opowiada obrazem.

W AFI studenci pracowali w czteroosobo-wych zespołach, sami rozdzielając między sie-bie poszczególne funkcje. Kamińskiemu, którykinem pasjonował się od dawna, ale nie bardzowiedział, jak tę pasję ukierunkować, przypadłoobsługiwanie kamery. Okazało się, że ma do niejdryg, więc postanowił zostać operatorem. Napoczątku jego karierą kierował reżyser i produ-cent Roger Corman, odkrywca wielu młodychtalentów. Wprawdzie filmy, które wtedy po-wstały przy udziale Kamińskiego, były liche, alewspółpraca z Cormanem nobilitowała. Dziękiniej – i swoim zdolnościom – Kamiński otrzy-mał propozycję zrobienia zdjęć do telewizyjne-go filmu Diane Keaton „Wildflower” (1991) .Obejrzał go Steven Spielberg i powierzył Kamiń-skiemu kamerę w kolejnej telewizyjnej produk-cji – „Class of ’61”. Był to test przed zaangażo-waniem przybyłego z Polski operatora do reali-zowanej w Krakowie „Listy Schindlera” (1993) .Wypadł pomyślnie i Janusz Kamiński, po dwu-nastu latach nieobecności w ojczystym kraju,znalazł się w nim ponownie. Zaproponował, że-by film nakręcić na czarno-białej taśmie i odwa-żył się w kilku scenach na celowe niedociągnię-

cia techniczne, dzięki czemu rekonstrukcja za-głady krakowskiego getta robiła wstrząsającewrażenie autentycznej kroniki. Wtedy jeszczenie wiedział, że „Lista Schindlera” przyniesiemu pierwszego Oscara i rozpocznie wieloletniąwspółpracę ze Spielbergiem, która trwa do dziś.

NIEDOKOŃCZONA PRZYGODA

Praca w Ameryce nigdy nie była marzeniemPiotra Sobocińskiego, syna Witolda. O tym, żePiotr poleciał do Stanów przesądziła nomina-cja do Oscara za jego zdjęcia do „Czerwonego”Krzysztofa Kieślowskiego. Reżyser „Trzech ko-lorów” powiedział mu, że skoro nadarza sięokazja przeżycia amerykańskiej przygody,grzechem byłoby zrezygnować. Piotr czuł sięw Hollywood bardziej technikiem niż artystą,niemniej jego „amerykańska przygoda” podwa-żyła mit o – jak mówiono — całkowitym pozba-wianiu operatora w USA miana artysty. Samprzyznał, że wszystko zależy od reżysera, z któ-rym się współpracuje. Miał szczęście, bo trafiłna takich, którzy widzieli w nim twórczegopartnera, a nie jedynie technika. Dzięki temuna planie „Pokoju Marvina” Jerry’ego Zaksa,„Okupu” Rona Howarda, „Półmroku” RobertaBentona czy wzruszającego filmu Scotta Hick-sa „Kraina wiecznego szczęścia” przebijał się zeswoją psychologizującą fotografią, choć z dru-

giej strony musiał niejednokrotnie znosić ka-prysy gwiazd. Przed pierwszym klapsem „Po-koju Marvina” Meryl Streep powiedziała mu:„Plany ogólne są twoje, ale zbliżenia moje”.Osobisty charakteryzator aktorki zarzucał pol-skiemu operatorowi nieumiejętność oświetla-nia hollywoodzkich gwiazd. Ale gdy po zakoń-czeniu zdjęć okazało się, że trzeba zrobić do-krętki, Streep zażądała, by za kamerą znów sta-nął Piotr. Bardzo ucieszyło go to zwycięstwo.

Niestety, 26 marca 2001 roku, podczas zdjęćdo thrillera Luisa Mandokiego „24 godziny”, Piotrniespodziewanie zmarł. Nie ukończył wspanialerozpoczętej „amerykańskiej przygody”.

SHOW MUST GO ON

Życie toczy się dalej. Sławomir Idziak dzielnie so-bie radzi przy superprodukcjach tj. „Król Artur”czy „Harry Potter i Zakon Feniksa”. Paweł Edel-man zbiera pochwały za zdjęcia do filmów „Ray”Taylora Hackforda, „Wszyscy ludzie króla” Ste-vena Zailliana i „In Bloom” Vadima Perelmana.Dariusz Wolski zachwyca malarskimi kadramiw trylogii o piratach z Karaibów. Amerykańska„mafia” polskich operatorów trzyma się dziel-nie, ale jej istnienie już nie dziwi tak, jak jeszczepiętnaście lat temu. W wolnym świecie, któregoczęścią stała się Polska, to normalne, że każdypracuje tam, gdzie mu wygodnie.F

OT

.:

AK

PA

(4

)

Nocny kowboj

reż. John Schlesinger, zdjęcia Adam Holender

31POLSCY FILMOWCY NA SWIECIE

W następnym numerze „Magazynu” zamieścimy obszerną relacją z najważniejszego na świecie festiwalu operatorskiego Camerimage.

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 31

Page 32: MAGAZYN 02 2007

Dlaczegopolskich

filmów niema na fe-

stiwalach?

32 POLSKIE FILMY NA ŚWIECIE

Tak krótko sformułowana informacjajest na pozór mile optymistyczna.Na pozór. Bo festiwal w Mannheim,

choć jest jednym z najstarszych, nie należydo kategorii A, którą nadaje MiędzynarodoweZrzeszenie Producentów Filmowych. Nic munie odbierając, jest więc festiwalem drugiej ka-tegorii. Oczywiście każda nagroda festiwalo-wa jest cenna. Jednak to przede wszystkim na-grody festiwali A wpływają na renomę danejkinematografii w świecie i mają konkretneznaczenie finansowe (wszystkich imprezA jest w Europie 8, a najbardziej liczą się na-grody z Cannes, Wenecji i Berlina). Ale nagro-dy na festiwalach A otrzymać mogą wyłączniefilmy nie pokazane uprzednio na żadnym mię-dzynarodowym festiwalu przyznającym na-grody, bowiem takie „nie-dziewicze” dziełado Cannes czy Berlina nie zostaną w ogóleprzyjęte.

W tej dziedzinie coś się u nas z rokiem 1989zmieniło i – paradoksalnie – na gorsze. Ta sy-tuacja nie doczekała się zresztą do dziś prze-dyskutowania na serio. Przed rokiem 1989„wysyłką” filmów na festiwale zajmował sięmonopolistycznie Film Polski pod dyktandopartyjnego komitetu centralnego i czasem po-pełniał oburzające przekręty. Nie wysyłał wy-bitnych filmów, bo były niedość prawo (lewo)

myślne, wycinał niewygodne politycznie sce-ny, faworyzował festiwal moskiewski kosztemcanneńskiego, itp., itd. Ale jednak rządziła tądomeną jakaś wspólna koncepcja, nie byłoprzypadkowości, jedna decyzja wiązała sięz drugą, co umożliwiało optymalne wyzyska-nie za granicą tego, co aktualnie polscy fil-mowcy stworzyli.

O ile w upaństwowieniu kina w 1945 rokunie byliśmy pierwsi (gdyż Rosjanie wyprzedza-li nas o trzydzieści lat), o tyle w powrociedo kina prywatnych producentów byliśmy(w tej części Europy) pionierami i nie wszyst-ko rozwiązaliśmy najrozsądniej. Jest oczywi-ste, że producent, który w film włożył swój ka-pitał, jest zupełnie swobodny w decyzjach,także festiwalowych i nikt mu nic nakazywaćnie może. Ale rozdrobnienie produkcji spowo-dowało, że przyszli (i przychodzą) nowi lu-dzie, nie zawsze dobrze się znający na subtel-nościach festiwalowych innych krajów i nie za-wsze działający najlepiej we własnym intere-sie. Gdyby więc ci producenci (i reżyserzy)mieli możność spotkać się z gronem znaw-ców, którzy na festiwalach zęby zjedli, to sto-sownie do rad takiego gremium mogliby nie-które decyzje zmodyfikować, biorąc pod uwa-gę: specyfikę imprezy, jej termin, jej rangę, te-mat filmu, rodzaj przyznawanych nagród czy

wcześniejsze polskie doświadczenia z impre-zą. Zaś owo gremium, mając przed oczymaCAŁY aktualny dorobek naszego kina mogłobyrealizować postulat najlepszego wykorzysta-nia tego, czym dysponujemy.

Skutki braku takiej przyjacielskiej poradywskażę na dwóch konkretnych przykładach,ale jest ich bardzo wiele. Oto wybitny film jed-nego z czołowych polskich twórców ma zostaćwłączony do konkursu w Berlinie. Jednakw ostatniej chwili Niemcy proponują przesu-nięcie go do sekcji towarzyszącej, zapewnia-jąc, że „stworzą mu najlepsze warunki”, jak tosię w takich razach mówi. Film zostaje wy-świetlony w mniejszej sali, o gorszej godzinie,ogląda go nie 90, a tylko 10% prasy światoweji zostaje wykluczona możliwość przyznaniamu nagrody festiwalu. A co można było zro-bić? Tupnąć nogą, nie dać filmu do bocznejsekcji i zagrozić, że w razie czego skieruje sięfilm do Cannes (które dobre filmy chętnie Ber-linowi zabiera, by szydzić, że się Niemcyna walorach nie poznali).

Inny przykład. Dopiero co ukończony pol-ski film zostaje dostrzeżony przez sympatycz-nego dyrektora trzeciorzędnego festiwaluhiszpańskiego w kurorcie z piękną plażą. Za-prasza on reżysera i film. Oczywiście przyjem-nie jest pojechać i poopalać się nad Atlanty-

NA TEGOROCZNYMMIĘDZYNARODOWYMFESTIWALU FILMOWYMW MANNHEIM-HEIDELBERGUWYŚWIETLONO AŻ TRZY POLSKIEFILMY: „SZTUCZKI” ANDRZEJAJAKIMOWSKIEGO, „REZERWAT”ŁUKASZA PALKOWSKIEGOI „WINO TRUSKAWKOWE”DARIUSZA JABŁOŃSKIEGO.PIERWSZY Z NICH ZDOBYŁNA FESTIWALU DWIE NAGRODY:NAGRODĘ SPECJALNĄ JURYI WYROŻNIENIE JURYWŁAŚCICIELI KIN.

Jerzy Płażewski

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 32

Page 33: MAGAZYN 02 2007

NA ŚWIECIE

kiem przez dwa tygodnie. Ale w ten sposóbfilm zostaje spalony na wszystkich ważnychfestiwalach żądających filmów „dziewiczych”.Tymczasem, gdyby odwrócić kolejność i naj-pierw pokazać film w Wenecji, to w rok póź-niej ten sam Hiszpan bez problemów film byu siebie wyświetlił (a gdyby dostał nagrodęw Wenecji – to jeszcze chętniej).

Na jakimś szczeblu powinno się postawićpytanie w interesie całego polskiego kina: jeśliw Timbuktu pokażemy film X, to co pozosta-wimy sobie na Berlin? A co na Cannes?Na mniej ważnym festiwalu w Mannheim po-kazaliśmy nasze niemal wszystkie ważne fil-my mijającego roku. A dalej? Na jakimś szcze-blu powinno się również scentralizować infor-macje o przyszłych zamierzeniach. Nie wiem,czy producent wyświetlonego w Mannheimfilmu C wiedział, że będą tam również wyświe-tlone filmy A i B, redukując jego własne szan-se na nagrodę? I że istnieje inny ważny festi-wal w dogodnym terminie, którego charakterpasuje jak ulał do filmu C?

Producentowi (i reżyserowi) nowego filmunikt dziś niczego nie nakaże, również w spra-wie kariery zagranicznej tego filmu. Ale opła-ca się podsuwać mu kompetentną radę. Jeślimożliwe to jest we Francji czy na Węgrzech, todlaczego nie w Polsce?

Artykuł pana Jerzego Płażewskiego „Dla-czego polskich filmów nie ma na festiwa-lach?” zawiera wiele cennych myśli, ale

nie do końca zgadzam się z jego wymową. Poru-szony problem jest niezwykle złożony. Nie potra-fię omówić go zwięźle z marszu. Mogę tylko spro-stować nieścisłości:

1. w Mannheim-Heidelbergu w konkursie byłpokazywany tylko jeden polski film: „Sztuczki”. Po-zostałe dwa były pokazywane poza konkursemw sekcji International Discoveries, a zatem nie kon-kurowały ze „Sztuczkami” o żadną z nagród. Uwa-żam, że pokazanie ich w tej sekcji było dobrym kro-kiem, mimo iż rzeczywiście wyklucza to oba filmyz konkursów festiwali grupy A. Pokazanie „Sztu-czek” w Mannheim nie miało wpływu na ewentual-ny udział w Cannes, Wenecji i Berlinie, gdyż -

2. „Sztuczki” były wcześniej pokazane w We-necji w ramach Giornate degli Autori – VeniceDays i wygrały nagrodę dla najlepszego filmu w tejsekcji, będącej odpowiednikiem Director's For-thnight w Cannes: Europa Cinemas Label (przy-znawaną przez stowarzyszenie kin europejskichEuropa Cinemas). W Wenecji „Sztuczki” otrzyma-ły też Lanterna Magica Award przyznawanąprzez 40-osobowe jury młodzieżowe rozpatrują-ce wszystkie filmy festiwalu. W sekcji Giornate de-gli Autori mogą być też przyznane inne nagrodym.in. prestiżowy Lew Przyszłości (Luigi De Lau-rentis Lion of the Future). „Sztuczki” nie były jed-nak brane pod uwagę przy tej nagrodzie, gdyż sądrugim filmem reżysera.

Na marginesie: wielu znawców uważa, zew sekcji Giornate degli Autori pokazano w tym ro-ku ciekawsze i lepsze filmy niż w konkursie głów-nym. Jeden z krytyków amerykańskich uważa np.,że „Sztuczki” były jednym z dwóch najlepszych fil-mów całego festiwalu.*

Niezupełnie zgadzam się z ogólną wymową ar-tykułu. Umieszczenie polskiego filmu w konkursiejednego z 3 najważniejszych festiwali światowych(Cannes, Wenecja, Berlin) nie wydaje mi się tak ła-twe, jak panu Płażewskiemu, ponieważ w mojejocenie polskie środowisko filmowe nie posiadaobecnie niezbędnej do tego pozycji międzynarodo-wej. Zgłoszenie filmu do selekcji razem z wielo-ma setkami innych zgłoszeń, to zbyt słaba promo-cja i kinematografie innych krajów nie ogranicza-ją się do tego. Niezbędne jest zdecydowane wska-zanie filmu przez instytucję lub osobę posiadającąstosowny autorytet lub wpływy, nie mówiąc jużo kontaktach. „Sztuczki” nie otrzymały tego typuwsparcia i sam fakt zakwalifikowania ich do sekcjifestiwalu w Wenecji jest ogromnym sukcesem.

Jeżeli chodzi o nagrody mniejszych festiwali,to lekceważenie ich wydaje mi się złym podej-ściem. Uzyskanie nagród na jakimkolwiek mię-dzynarodowym festiwalu jest w obecnych czasachtrudne z uwagi na gigantyczne rozmiary i jakośćprodukcji światowej. Zarządzanie obiegiem fe-stiwalowym filmu wymaga znajomości aktual-nych, szybko zmieniających się realiów oraz pew-nej zręczności. Wszelkie sukcesy osiągane na tympolu stanowią kapitał całego środowiska, gdyż na-grody przyznawane na mniejszych, lecz prestiżo-wych festiwalach wpływają nie tylko na rozgłosdanego filmu, ale także na międzynarodową pozy-cję całej kinematografii.

Sugestia zawarta między wierszami artykułupana Płażewskiego, jakoby partykularyzm i nie-kompetencja producentów przyczyniały siędo niewłaściwej promocji polskiego kina, jest mo-im zdaniem nietrafna i niesprawiedliwa. W oma-wianym przypadku festiwalu Mannheim-Heidel-berg tylko zręczna pertraktacja producentaumożliwiła utrzymanie „Sztuczek” w konkursie,mimo iż ten szacowny festiwal z zasady wykluczafilmy pokazane w Cannes i w Wenecji, a do kon-kursu wybiera nieznane jeszcze filmy spośród 900zgłoszeń z całego świata. Zasmuca mnie, żez punktu widzenia pana Płażewskiego nagrodadla „Sztuczek” w Mannheim jest tylko przyczyn-kiem do krytyki. Przykro mi, że jest niewystarcza-jącym powodem, by zwrócić uwagę na sukcesy te-go filmu i jego międzynarodowej promocji (m.in. Europa Cinemas Label dla najlepszego filmueuropejskiego 2007; Lanterna Magica na Giornatedegli Autori na MFF w Wenecji 2007; NagrodaSpecjalna Jury na MFF w Mannheim-Heidelber-gu 2007; Nagroda dla najlepszego aktora – Damia-na Ula na MFF w Tokio 2007 oraz Nagroda Specjal-na Jury na MFF w Sao Paulo 2007). Jeśli wybitnyznawca nie widzi powodu, by zwrócić uwagę na tewszystkie nagrody przyznane w okresie zaled-wie 3 miesięcy obiegu festiwalowego, kto właści-wie miałby to zrobić?

Pozdrawiam,Andrzej Jakimowski

*Iain Millar „Bloomberg News” /Sept. 6 2007/:

„Two of the best films at the Venice festival sha-

re the twin themes of trains and fragmented fami-

lies. The one you may have heard about enhances its

director's reputation as one of the U. S's most enga-

ging and offbeat talents. The one you probably won't

have heard about will, hopefully, give its Polish di-

rector a highly deserved breakout hit.”FO

T.:

A

KP

A

Andrzej Jakimowski na MFF w Wenecji

33POLSKIE FILMY NA ŚWIECIE

ODPOWIEDŹ REŻYSERA

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 33

Page 34: MAGAZYN 02 2007

„GdyniaDzieciom”

34 POLSKIE KINO MŁODEGO WIDZA

Podczas tegorocznej edycji imprezy zainau-gurowano nowy cykl, podczas któregomłodej widowni będą prezentowane co ro-

ku filmy innego twórcy. Pierwszą bohaterką cyklu by-ła Maria Kaniewska i jej filmy „Awantura oBasię” oraz„Pierścień księżnej Anny”.

Atrakcyjną propozycją dla najmłodszych byłyrównież konkursowe projekcje filmów zrealizo-wanych w ramach międzynarodowego progra-mu Kids for Kids, podczas którego – pod okiemprofesjonalistów – swoje filmy realizują samedzieci. Po raz pierwszy jurorzy CIFEJ (pomysło-dawcy programu Kids for Kids) obejrzeli filmyzrealizowane na dziecięcych warsztatach filmo-wych w Legnicy, Wrocławiu i Poznaniu. Laureata-

mi konkursu, którego nagrodą jest uczestnictwow międzynarodowym festiwalu w Neapolu, zo-stali: 12-letni Jan Popiński z Wrocławia oraz 16-letnia Aleksandra Mielińska, która nakręciła swójfilm na warsztatach w Legnicy.

Z myślą o dzieciach niewidzących i niesłyszą-cych został zorganizowany specjalny pokaz filmu„Konik świętego Mikołaja” z audiodeskrypcją.Technika ta oparta jest na dołączeniu dodatko-wej ścieżki dźwiękowej opisującej czynności ak-torów oraz dodatkowe elementy, standardowoniemożliwe w odbiorze przez osoby niewidzące.

Specjalnie dla widzów pokazów „Gdynia Dzie-ciom” ogłoszono dwa konkursy: plastycznyi na recenzję. Kolejny konkurs filmowy na recen-

zję, w którym główną nagrodą był wyjazd na fe-stiwal w Giffoni we Włoszech, zorganizowanopod patronatem Marszałka Województwa Po-morskiego.

Przegląd „Gdynia Dzieciom” jest organizowa-ny przez Koło Realizatorów Filmów dla Dziecii Młodzieży Stowarzyszenia Filmowców Pol-skich we współpracy z Festiwalem Polskich Fil-mów Fabularnych w Gdyni. W tym roku projek-cje w ramach przeglądu odbywały się w gdyń-skim Silver Screenie oraz w kinach w Gdańsku,Sopocie, Wejherowie i Starogardzie Gdańskim.Honorowy patronat nad imprezą objęli: Marsza-łek Województwa Pomorskiego Jan Kozłowskioraz Pomorska Fundacja Filmowa.

Chciałbym nakręcić film o zdarzeniu, którew jednej chwili zmieniło moje dotychczasowe ży-cie. Głównymi bohaterami byliby ci wszyscy, któ-rzy w chwili, kiedy świat stanął na głowie przy-wrócili mu jego właściwy porządek.

To miała być fajna wycieczka na grzyby. Jakzawsze wcześnie rano wyjechałem z bratem i ta-tą do lasu. W leśnej głuszy, z dala od miejskiegozgiełku, szybko zapełniliśmy swoje kosze. Humornam dopisywał i postanowiliśmy odwiedzić cio-

cię, której dom stoi na skraju wsi Gołubie Kaszub-skie. Lubiłem to miejsce, czułem się tam bezpiecz-nie. Niestety tego feralnego dnia, gdy stałem z ta-tą przy bagażniku naszego samochodu, uderzyłow nas auto, które prowadził pijany kierowca.

(…) Chciałbym nakręcić o tym film, bo scena-riusz napisało życie. Trudno w to uwierzyć, alenic już nie zmieni faktu, że na zawsze straciłemnogę. Dlatego ten film ma być przestrogą dla kie-rowców wsiadających za kierownicę pod wpły-

wem alkoholu, ale przede wszystkim ma poka-zać ludziom po amputacji, którym świat runąłna głowę, że można żyć i realizować swoje ma-rzenia. Ma też być podziękowaniem dla tych,którzy bezinteresownie pomagali i wspierali ca-łą naszą rodzinę.

PATRYK KOWALSKI, LAT 13

Gimnazjum nr 7 im. Zasłużonych Ludzi Morza,

Gdańsk

>>> FRAGMENTY PRACY NAGRODZONEJ W KONKURSIE FILMOWYM„O CZYM ZROBIŁBYM FILM, GDYBYM BYŁ REŻYSEREM”

TRADYCYJNIE JUŻ PODCZASFESTIWALU POLSKICH FILMÓWFABULARNYCH ODBYŁ SIĘPRZEGLĄD „GDYNIA DZIECIOM”.W POKAZACH WZIĘŁO UDZIAŁKILKA TYSIĘCY UCZNIÓW SZKÓŁPODSTAWOWYCHI GIMNAZJALNYCH. PO RAZPIERWSZY W KILKULETNIEJHISTORII PRZEGLĄDU ZOSTAŁAZORGANIZOWANA SPECJALNAPROJEKCJA DLA DZIECINIEWIDOMYCH.

Emilia Cieniuch

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 34

Page 35: MAGAZYN 02 2007

>>> FRAGMENTY PRAC LAUREATÓW KONKURSU NA RECENZJĘ FILMOWĄW TRZECH GRUPACH WIEKOWYCH (PISOWNIA ORYGINALNA)

1O filmie

„Czucza”(reż. Garry Bardin):

(…) Początkowo, gdy zapadł półmrok na sa-li kinowej, a na ekranie ujrzałam ponury strychoraz ciemność, wystraszyłam się. Bałam się nietylko o siebie, ale również o tego chłopca, którybył taki samotny i opuszczony przez swoich ro-dziców. Jego rodzice wcale się nim nie intereso-wali, byli zajęci swoimi sprawami oraz gośćmi.Pomimo, że każde zaproszone małżeństwo przy-niosło mu w prezencie misia (wszystkie misie by-ły takie same), chłopiec wcale nie był szczęśliwyi zadowolony. Na jego buzi nie widać było uśmie-chu ani iskierek w oczach. Myślę, że gdyby za-miast miśków przyprowadzili ze sobą swoje dzie-ci wówczas i on byłby szczęśliwy, ponieważ miał-by się kim bawić.

Po chwili, gdy zaczął szukać i wyciągać rze-czy, ucieszyłam się, że znalazł sobie jakieś zaję-cie, że wpadł na jakiś pomysł. Ja też mam takiepomysły, gdy mi się nudzi. Bardzo mi się spodo-bała jego niania, którą wykonał ze starych nie-potrzebnych szmatek. Niania w zamian za toopiekowała się nim przez cały czas. Zawsze mia-ła dla niego dużo czasu, układała go do snu,przykrywała go, pomagała w kąpieli, dbała oto,aby nic mu się nie stało, była tylko bohaterów,wyłącznie dla niego. (…)

Myślę, że reżyser mógłby zrobić jeszcze kilkatakich filmów dla dzieci. Reżyser poprzez filmmógłby podpowiedzieć dzieciom, w jaki sposóbmiło spędzić czas, gdy rodzice nie mają dla swo-ich dzieci czasu. Ja w najbliższym czasie zrobięsobie taką nianię, która będzie moją przyjaciół-ką, do której będę mogła się przytulić i wyżalić.

ZUZIA KISIEL, LAT 8

Szkoła Podstawowa Nr 39, Gdańsk Wrzeszcz

2O filmie

„Pierścień księżnej Anny”(reż. Maria Kaniewska):

(…) Bohaterem, który zyskał moją sympatię,był pięcioletni Jacek. Odtwórca tej roli – Piotr Sot– wspaniale wcielił się w tę postać. Zaskoczyłmnie, mimo swego młodego wieku, ciekawą grą.Polubiłem go, mimo że często dokuczał swoim to-warzyszom, a im nie było wcale do śmiechu. Chło-piec w każdej trudnej sytuacji, która wydawała sięwidzowi beznadziejna, potrafił znaleźć wyjście.

(…) Pewnego razu Jacek wraz z bratem An-drzejem oraz synem kierownika szkoły, Fran-kiem wyruszają pojazdem własnej konstrukcjido ruin pobliskiego zamku, w którym prowadzo-ne są prace archeologiczne. Bracia interesują sięhistorią, dlatego postanawiają spenetrować lo-chy zamczyska. W pewnej chwili Jacek, który nielubi słuchać swego starszego brata, przekręcakluczyk w stacyjce auta. Samochód o nazwie,,Pyrkawa super” wpada do podziemia i się rozbi-ja. (…) W ten sposób bohaterowie przenoszą sięw dawne wieki. Tam spotykają Krzyżaków, któ-rzy przestraszeni uciekają, sądząc, że widzieli dia-bły. Chłopcy jednak wpadają w ręce rycerzy za-konnych i zostają przez nich uwięzieni. Dowiadu-ją się, że jest 1406 rok. Dzięki sprytowi udaje sięim uciec z niewoli. Szczęśliwie trafiają na dwórksięcia Janusza Mazowieckiego. Przebywającwśród dworzan, mają doskonałą okazję poznaćzwyczaje panujące w średniowieczu. Chłopcy wy-korzystują posiadaną wiedzę i technikę XX wiekui wprowadzają zmiany ułatwiające życie ludziomw średniowieczu, czym zyskują sobie przychyl-ność gospodarzy. Jacek zyskuje sobie sympatięksiężnej Anny, która ofiaruje mu swój pierścień.Pobyt chłopców u księcia Janusza Mazowieckie-go przyniósł wiele zabawnych sytuacji. Radośćz pobytu u księcia przerywa fakt, że Krzyżacypragną odzyskać chłopców za wszelką cenę...

Wszystkich, którzy chcieliby poznać dalsze lo-sy chłopców oraz to, w jaki sposób powrócilido czasów im współczesnych, zachęcam do obej-rzenia filmu.

IGOR CZERNEWSKI, 12 LAT

Szkoła Podstawowa nr 8, Wejherowo

3O filmie

„Ślepaki”(reż. Bernd Sahling):

Moją uwagę szczególnie przykuła postać Ma-rie, dwunastoletniej dziewczynki, sieroty wycho-wującej się w ośrodku dla niewidomych. Jest zdecy-dowanie pozytywną bohaterką. Swym młodzieżo-wym stylem bycia, wywołuje sympatię. Ukazaniejej codziennego, trudnego życia w ciemnościachzmusiło mnie do zastanowienia się nad własnym,na co dzień niedocenianym przeze mnie losem. Ak-torka, grająca rolę Marie wiernie odegrała zacho-wanie i poruszanie się niewidomej bohaterki. Wy-raz twarzy i smutek, który przedstawiała, ukazu-je trudy życia niepełnosprawnej dziewczynki.

(…) Akcja filmu jest powolna, umożliwia wi-dzowi snuć na jego temat osobiste przemyślenia.

Film „Ślepaki” w oryginalny sposób poruszaproblem granicy pomiędzy osobami niepełno-sprawnymi i sprawnymi fizycznie. Dzięki niemumożemy zapoznać się z życiem osób niewidomychi zauważyć, iż w zasadzie w niczym się od nas nieróżnią. Poleciłabym go ludziom o ograniczonymwspółczuciu i wrażliwości na ludzkie niedoskona-łości. Największe wrażenie na mnie zrobiła więź,która zawiązała się między Herbertem a Marie,mimo różnic ich dzielących. Pochodzili z dwóchróżnych środowisk, a mimo to potrafili nawiązaćze sobą kontakt i się zaprzyjaźnić.

Gdybym miała oceniać ten film, bez wahaniapostawiłabym najwyższą notę. Nigdy go nie zapo-mnę, a w szczególności przesłania, które za sobąniesie i oczywiście wspaniałej gry aktorki, którawcieliła się w postać głównej bohaterki, Marie.

KAMILA GERIGK, LAT 15

Publiczne Gimnazjum

im. Ks. Stanisława Hoffmanna, Pinczyn

rysunek Alicja Rucińska

rysunek Sandra Konieczna

35POLSKIE KINO MŁODEGO WIDZA

rysunek Tymoteusz Treppa

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 35

Page 36: MAGAZYN 02 2007

36 PROGRAMY DLA MŁODYCH TWÓRCÓW36 PROGRAMY DLA MŁODYCH TWORCOW

Liwia Mądzik

Projekty zrealizowane do tej pory w ra-

mach „Pierwszego Dokumentu” poka-

zują, jak bardzo zróżnicowanym gatun-

kiem jest film dokumentalny. Widać to choćby

na przykładzie tak różnych filmów jak „Tak trzeba

żyć” Pawła Sobczyka oraz „Szklana pułapka”

Pawła Ferdka.

Pierwszy z nich to nastrojowa refleksjana temat przemijania. Reżyser, a zarazem au-tor zdjęć, przedstawia świat, którego klimatprzypomina stary album z rodzinnymi fotogra-fiami. Kompletnym przeciwieństwem nostal-gicznej impresji jest „Szklana pułapka”. FilmPawła Ferdka to tzw. mocna historia: kilku ogo-

lonych na łyso „twardzieli” ma dość nietypowąrozrywkę – organizują walki… rybek akwario-wych. A wszystko oglądamy przy dźwiękachmuzyki Mikołaja Trzaski i w kadrach WojtkaStaronia, które kilkakrotnie nasuwają skojarze-nia z amerykańskim filmem sensacyjnym.

Niebawem kolaudacja kolejnych filmów.Tym razem przeniesiemy się w czasy PRL-uw jak najbardziej współczesnym filmie EdytyWróblewskiej, spotkamy się z najlepszym„człowiekiem od miłości” w Polsce („Poszuki-wania” Michała Marczaka) oraz dowiemy się,co przeżywają mnisi z Baczkowskiego Mona-styru, kiedy raz w roku ich klasztor odwiedza-ją setki Cyganów („Dzień Bogurodzicy” Ję-drzeja Bączyka).

>>> PIERWSZE PRODUKCJEZ PROGRAMU „PIERWSZY

DOKUMENT”

Tak trzeba żyć, reż Paweł Sobczyk Tak trzeba żyć, reż Paweł Sobczyk

Szklana pułapka, reż Paweł Ferdek Szklana pułapka, reż Paweł Ferdek

NAJNOWSZE FILMYZ PROGRAMOW„30 MINUT”I „PIERWSZY DOKUMENT”BĘDĄ POKAZANE NA ANTENIETVP KULTURA W GRUDNIU,TUŻ PO ŚWIĘTACH BOŻEGONARODZENIA.

PROGRAM „30 MINUT”:Czwartek, 27 grudnia 2007

„Jak to jest być moją matką”, reż. Norah McGettigan

„Aria Diva”, reż. Agnieszka Smoczyńska

Piątek, 28 grudnia 2007„Samotność kucharza szybkich zamówień”,

reż. Marcel Sawicki

Sobota, 29 grudnia 2007„Wszystko”, reż. Gilles Renard

„Zamach”, reż. Ryszard Stecura

PROGRAM„PIERWSZY DOKUMENT”:

Niedziela, 30 grudnia 2007„Gadzio”, reż. Kryspin Pluta

„Z pasji”, reż. Joanna Kaczmarek

„Tak trzeba żyć”, reż. Paweł Sobczyk

FO

T.:

SF

P

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 36

Page 37: MAGAZYN 02 2007

37

TYTUŁ:

GDYNIA W WARSZAWIE. MAŁA REPLIKA 32. FPFF

REALIZACJA: WOJCIECH ZIEMBICKI

PRODUKCJA: SFP

PLAN: KINO MURANOW

DATA: 07-12 LISTOPADA 2007

ODSŁONA PIERWSZA:

„WSZYSTKO BĘDZIE DOBRZE”,

CZYLI OPTYMISTYCZNE OTWARCIE.

Wojciech Ziembicki: Witam Państwa w pierw-szym dniu, 4. Repliki, 32. Festiwalu Polskich FilmówFabularnych.

Dobrze, że w 1986 roku przeniesiono festiwalz Gdańska do Gdyni. Gdyby nasza replika nazywa-ła się „Gdańsk w Warszawie”, ktoś gotów pomy-śleć, że nie oglądamy tu filmów, tylko fetujemy wy-niki ostatnich wyborów do parlamentu. Co praw-da też mamy do czynienia z wynikami wyborówpokazując filmy nagrodzone. Członkami tego-rocznego jury festiwalu byli: Janusz Majewski(przewodniczący) oraz Andrzej Bartkowiak, Ste-fan Chwin, Jerzy Gruza, Piotr Fudakowski, DorotaIgnaczak i Małgorzata Zajączkowska. Efekty ichtrudnej pracy będziemy oglądać przez kolejne dni.Dzisiaj film: „Wszystko będzie dobrze” TomaszaWiszniewskiego. Film otrzymał następujące na-grody: za reżyserię – Tomasz Wiszniewski – w wy-sokości 20 tys. zł, za rolę męską – Robert Więckie-wicz – w wysokości 15 tys. zł, za muzykę – MichałLorenc – w wysokości 15 tys. zł.

Życzę niezapomnianych 98 minut wrażeń.

ODSŁONA DRUGA:

„OGRÓD LUIZY”.

Wojciech Ziembicki: Dzisiaj, Maciej Wojtyszkoz filmem „Ogród Luizy”.

Film otrzymał Nagrodę Specjalną Jury, exaequo z filmem „U Pana Boga w ogródku”. Obro-dziły nam ogrody w tytułach, co nie oznacza, żeuczestniczymy w przeglądzie filmów przyrodni-czych. Nagroda specjalna za „Ogród Luizy” dla Ma-cieja Wojtyszki, w wysokości... (tu prowadzący za-wiesza głos – przyp. red.) oraz dla Marcina Doro-cińskiego za rolę aktorską, w wysokości... (patrzwyżej – przyp. red.). Po wczorajszej prezentacjispotkałem się z sugestią, że dżentelmeni nie mó-wią o pieniądzach tylko je mają, a wymieniająckwoty przy nagrodach zdradzam stan swojegoportfela – więc milczę... Życzę niezapomnia-nych 100 minut wrażeń.

Małgorzata Kwaśniewska

ODSŁONA TRZECIA:

„SZTUCZKI”.

Wojciech Ziembicki: Wczoraj, żeby zdążyć napokaz o 18.00, porzuciłem samochód na placu Pił-sudskiego i wybrałem własne nogi. Otrzymuję teżmaile od osób, które utknęły w korkach, że nie zna-jąc początkowych sekwencji filmu, nie rozumiejązakończenia. Proponuję, by z grona osób, którymudało się dojechać na czas, wybrać delegata, któryopowie po seansie początek filmu. Kogoś, kto bę-dzie antidotum na korki – umownie „korkocią-giem”. Proszę chętnych o zgłoszenia... (cisza). Tak,myślałem o sobie, ale istnieje groźba, że gdybym toja streszczał początki, to – po pierwsze – spóźnial-scy mogliby myśleć z ulgą o swoim spóźnieniu.A po drugie – ulec nieuzasadnionemu wrażeniu, żena replice są prezentowane seriale. Proszę o zgła-szanie kandydatów... (cisza). Jest jeszcze jedno roz-wiązanie: na stronie internetowej SFP umieścimystreszczenia filmów podhasłem: „Pomoc dla człon-ków dotkniętych paraliżem komunikacyjnym”.

Tę propozycję zebrani przyjęli z zadowoleniem. „Sztuczki” zdobyły podwójne „Złote Lwy” dla

Andrzeja Jakimowskiego (reżysera i producenta)oraz nagrodę za zdjęcia dla Adama Bajerskiego.

Prowadzący życzył 95 minut niezapomnianychwrażeń.

ODSŁONA CZWARTA:

„U PANA BOGA W OGRÓDKU”.

Wojciech Ziembicki: Proszę Państwa rośnie na-pięcie związane z ukrywaniem przeze mnie infor-macji dotyczących wysokości nagród. Znalazłemsię pod presją. Odnotowuję próby manipulacji.Nasz kolega filmowiec Krzysztof W., gdzie od razuwyjaśniam, że nie chodzi tu o Krzysztofa Wierz-biańskiego, który jest wzorem powściągliwości,taktu i dobrych manier. Otóż inny filmowiecKrzysztof wczoraj udowadniał, że dżentelmeni niemówią o pieniądzach własnych, natomiast o cu-dzych jak najbardziej. Dzisiaj nagroda dla naszegoprezesa Jacka Bromskiego za film „U Pana Bogaw ogródku”. Prezes poświęca Stowarzyszeniu, czy-li nam wszystkim, swój czas, a czas to pieniądz. Ro-bi to społecznie. Musi więc dotej pracy zczegoś do-kładać. Z otrzymanych nagród zapewne też. Tenmechanizm ekonomiczny sprawia, że wszystkienagrody prezesa stają się po pewnym czasie takżenaszymi. Wtym przypadku nie mówimy więc ocu-dzych pieniądzach, ale w jakimś sensie o własnych,o których mówić nie powinniśmy. Rozwiązanie

Krzysztofa W. nie znajduje tu zastosowania. Znala-złem jednak wyjście. Będę Państwu mówić o wyso-kości nagród, nie podając sum.

Na 32. FPFF Nagrodę Specjalną Jury otrzymałfilm: „U Pana Boga w ogródku” wg scenariuszai w reżyserii Jacka Bromskiego – w wysokości sta-nowiącej pięciokrotność przeciętnego miesięczne-go wynagrodzenia bez wypłat nagród z zysku(Dziennik Urzędowy GUS nr 10, poz. 69).

Koleżanki i Koledzy, przyjmijmy specjalne po-zdrowienia od prezesa Jacka Bromskiego, który po-dróżuje i życzył wszystkim byście czuli się jak „uPa-na Boga w ogródku”.

ODSŁONA PIĄTA:

„REZERWAT”, CZYLI ZAMKNIĘCIE Z NADZIEJĄ.

Wojciech Ziembicki: Jak sądzicie, czy tytułami na-gradzanych Złotymi Lwami filmów można opisać sy-tuację polityczną? Początek rządów Leszka MilleraiSLD to „Cześć Tereska”, ale już zarok mamy „Dzieńświra”, a kadencja kończy się „Pręgami”...

Następne dwa lata to „Komornik” i „Plac Zbawi-ciela”, a teraz – „Sztuczki”... Obym się mylił.

Dzisiaj „Rezerwat” Łukasza Palkowskiego. Filmotrzymał trzy nagrody indywidualne: zadebiut reży-serski –Łukasz Palkowski –wwysokości stanowiącejsiedmiokrotność przeciętnego miesięcznego wyna-grodzenia; zamontaż –Paweł Witecki –wwysokościstanowiącej czterokrotność przeciętnego miesięcz-nego wynagrodzenia; zadrugoplanową rolę kobiecą–Sonia Bohosiewicz –wwysokości stanowiącej czte-rokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodze-nia; film otrzymał też Nagrodę Dziennikarzy oraz Na-grodę Publiczności. To, że „Rezerwat” jest ostatnimfilmem repliki sprawiła recenzja internauty, cytuję:„Po wyjściu z kina nie ma się moralnego kaca i chęciwyjechania z tego kraju”. Mam nadzieję, że nie wyje-dziecie z tego kraju i jeszcze się spotkamy.

Życzę 100 minut niezapomnianych wrażeń.

I sami Państwo widzą, że „Mała Replika” to jedy-nie tytuł formalny. Bo ani tegorocznego repertuaru,ani nastroju wydarzenia miarą „małego” określić niemożna. A czy warto organizować ją po raz kolejny?Zapytaliśmy samych uczestników:

Anna Brzozowska: Warto! Marek Koterski: Warto! Andrzej Konic: Warto! Przy czym należy zaznaczyć, że frekwencja była

zdecydowanie większa, a grupę respondentów wy-brano losowo.

>>> O SZTUCZKACH,DŻENTELMENACH,

PORZUCANIUI KORKOCIĄGU

AUTORKA W POGONIZA PANUJĄCĄ OD JAKIEGOŚCZASU MODĄNA PODSŁUCHIWANIE,NAGRYWANIE I UPUBLICZNIANIE,POZWALA SOBIE PRZEDSTAWIĆPAŃSTWU EFEKT PRACYW PONIŻSZYM KROJU I FORMIE.

SFP

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 37

Page 38: MAGAZYN 02 2007

38 SFP

Zmontowała ponad sześćdziesiąt filmów,wśród nich ważne i najważniejsze w po-wojennej polskiej kinematografii. W ca-

łym zawodowym życiu związana była z WytwórniąFilmów Fabularnych we Wrocławiu. Początki jejpracy w montażu to czas polskiej szkoły filmowej.Montowała filmy, w których objawił się talent Ka-zimierza Kutza – „Nikt nie woła” i „Ludzi z pocią-gu”. Współpraca z reżyserem trwała zresztą i póź-niej – w 1969 roku spotykali się przy „Soli ziemiczarnej”, a dwa lata później przy „Perle w koronie”.W międzyczasie montażystka zmierzyła się z jed-nym z największych wyzwań w swojej karierze.

Montaż „Salta” (1965) Tadeusza Konwickiego byłzadaniem podwójnie trudnym. Popierwsze, sposóbopowiadania ekranowej historii miał więcej wspól-nego ztechnikami literackimi niż zklasyczną filmo-wą dramaturgią. Po drugie – zajęty pracą na planiescenarzysta i reżyser filmu nie bardzo chciał sięmontażem zajmować. Efekty tej, wznacznej mierzesamodzielnej pracy, były znakomite. Dość przypo-mnieć elektryzującą scenę, kiedy dyrygowani przezCybulskiego mieszkańcy widmowego miasteczka

tańczą tytułowe salto. Połączenie następującychwrytm muzyki planów ogólnych całej grupy tańczą-cych ipółzbliżeń zahipnotyzowanych postaci, wyra-ża w skondensowanej metaforze przesłanie filmu.

Kiedy od pracy montażysty zależy w znacznejmierze poetycka siła obrazu, potrzebna jest przy-jacielska niemal więź między montażystą i reżyse-rem. Tak właśnie Irena Choryńska mówi nie tylkoo współpracy z Tadeuszem Konwickim, ale takżez Wojciechem Marczewskim. W 1978 roku praco-wali nad „Zmorami”, dwa lata później powstały„Dreszcze” – sugestywna opowieść o dorastaniuw stalinowskiej Polsce, pełna onirycznych, niepo-kojących scen. Marczewski żmudnie dopracowy-wał swój materiał, korzystał jednak z doświadcze-nia montażystki, podsuwającej mu często zmon-towane już fragmenty jako propozycje rozwiązań.

W 1981 za montaż „Dreszczy” i „Głosów” Janu-sza Kijowskiego Irena Choryńska otrzymała na-grodę na festiwalu w Gdyni. Po latach praktykii osiągnięć coraz większą satysfakcję sprawiało jejdzielenie się doświadczeniem z początkującymireżyserami, realizującymi filmy we wrocławskiej

wytwórni. Montowała debiutancki „Indeks” Ki-jowskiego (1977), „Yesterday” (1984) i „Pociągdo Hollywood” (1987) Piwowarskiego, wreszcie„Zakład” – debiut Teresy Kotlarczyk (1989).

Jak mówi laureatka nagrody, gdyby miała prze-żyć swoje życie jeszcze raz, chciałaby poświęcić siętej samej pracy. „Choć montaż był pracą ciężką”– dodaje. W końcu to montażysta pracując z reżyse-rem od pierwszych dni zdjęciowych ponosi odpo-wiedzialność za to, by dobry materiał zdjęciowy stałsię jeszcze lepszy w ramach struktury całego filmu.

FO

T.:

E.

CIE

NIU

CH

>>> IRENA CHORYŃSKA

NAGRODY HONOROWE SFP MAJĄPRZYPOMINAĆ WYBITNE POSTACIPOLSKIEJ KINEMATOGRAFII– I RZECZYWIŚCIE, Z NAZWISKAMINAGRODZONYCH WIĄŻE SIĘSPORA CZĘŚĆ HISTORIIPOLSKIEGO KINA. LECZUWZGLĘDNIAJĄC NIE TYLKOOPERATOROW CZY REŻYSERÓW,ALE I LUDZI WYKONUJĄCYCHISTOTNE, ALE ZAZWYCZAJPOZOSTAJĄCE W CIENIU ZAWODY,TWÓRCY NAGRODY WSKAZUJĄ,GDZIE SZUKAĆ TEJ HISTORIIPOZA FILMOGRAFIAMI TYCH,KTORZY PODPISUJĄ FILM JAKOJEGO GŁÓWNI TWÓRCY.

Krzysztof Świrek

Statuetka Nagrody

autorstwa Doroty Dziekiewicz-Pilich

NagrodySFP

za wybitneosiągnięciaartystyczne

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 38

Page 39: MAGAZYN 02 2007

FO

T.:

T.

DR

ZE

JO

WS

KI,

S

FP

Kierował produkcją kilkudziesięciu fil-mów, od pierwszych kroków powojennejpolskiej kinematografii niemal do końca

lat 80. Twórca Ośrodka Produkcji Filmowej w łódz-kiej PWSFTviF, przez 40 lat był wykładowcą na kie-runku: kierownictwo produkcji. Do pierwszej pracyw branży filmowej został skierowany jeszcze z woj-ska. Po wyjściu z obozu jenieckiego, ze względuna zainteresowanie fotografią, wysłano ZygmuntaKróla dołódzkiego zespołu Czołówka, odbudowują-cego z ruin wojny polską kinematografię. Odbudo-wującego odpodstaw inazupełnie innych zasadach.Istotę tej różnicy Zygmunt Król widzi w zmianiefunkcji producenta: przed wojną producent byłzwykłym przedsiębiorcą, który musiał na filmie za-robić. Gdy „po wojnie producentem stało się pań-stwo, czyli nikt”, nadal była potrzebna osoba kon-trolująca organizację planu. Imperatywem przestałbyć jednak zysk, chodziło o stworzenie takich wa-runków naplanie, które pozwolą naosiągnięcie naj-lepszego efektu finalnego.

Powojenne początki były skromne – główniekrótkie felietony filmowe. Zczasem Zygmunt Król za-czął kierować produkcją pierwszych długich metra-ży. Czternaście lat po „Dwóch godzinach” (1946)–pełnometrażowym debiucie, był kierownikiem pro-dukcji największego przedsięwzięcia ówczesnegopolskiego kina – „Krzyżaków”. Film Aleksandra For-

da z mnóstwem aktorów, statystów, dekoracji, reali-zowano na najnowocześniejszym w tamtym czasiesprzęcie filmowym. Dzięki dobrej organizacji dotrzy-mano terminów, a Zygmunt Król wspomina dzisiajz dumą: „Ustanowiliśmy rekord szybkości realizacjitak dużego filmu”.

Laureat nagrody SFP wspomina ekstremalne wa-runki, wjakich realizowano inny film: „O-bi, o-ba. Ko-niec cywilizacji” Piotra Szulkina (1984). Siarczystymróz, realizacja zdjęć niemal wyłącznie przy sztucz-nym oświetleniu, sceny masowe – wszystko to czyni-ło produkcję szczególnie trudną, tym większa też od-powiedzialność spadała na tego, kto czuwałnad sprawną pracą na planie.

Zygmunt Król chętnie przystaje nato, by zdefinio-wać jego zawód jako „organizację przedsiębiorstwaprodukcyjnego w określonym celu”. I jak w każdymprzedsiębiorstwie, do dobrego funkcjonowania po-trzeba zgranego zespołu. Choć w kolejnych filmachzmieniali się reżyserzy czy operatorzy, Król starał się,by spora część ekipy – montażyści, drudzy reżyserzy,scenografowie – była w miarę możliwości ta sama.W filmografii Zygmunta Króla widać zresztą upodo-banie do współpracy z pewnymi reżyserami. Powta-rzają się nazwiska Antoniego Bohdziewicza, Aleksan-dra Forda, Jerzego Passendorfera (Król organizowałw latach 1973-74 produkcję „Janosika”). Ważne miej-sce zajmuje również Janusz Majewski. „Nie znam oso-

by równie spokojnej na planie filmowym” – mówio współpracy przy „Sprawie Gorgonowej” (1977) czy„C. K. Dezerterzy” (1985).

Porównując dawną pracę nad realizacją filmuz dzisiejszymi możliwościami, Król przypomina jaktrudne logistycznie było używanie dużego, ciężkiegosprzętu. Nie bez znaczenia był też nośnik, taśma fil-mowa czuła na jakąkolwiek zmianę oświetlenia: zda-rzały się dni kręcenia zdjęć plenerowych, kiedy całyplan stał wpatrzony wniebo, czekając naprzesunięciesię jednej chmury, zasłaniającej słoneczne światło, ko-nieczne dodokończenia zaplanowanych ujęć. „Pracu-jąc z dzisiejszymi materiałami filmowymi nie sposóbsię pomylić” –twierdzi laureat. Ale dodaje też coś odo-brych stronach ówczesnej sytuacji wbranży filmowej.„Nie było bezrobocia wśród filmowców” – mówi– „i nikt po zrobieniu złego filmu nie zbankrutował”.

>>> ZYGMUNT KRÓL

Wychodząc ze szkoły filmowej marzyło robieniu „ostrych filmów”. Termi-nował u Wajdy i Lenartowicza,

po czym szybko wykorzystał szansę na zrobieniedebiutu. Dobre przyjęcie dopracowanej plastycz-nie adaptacji „Historii żółtej ciżemki” (1961) otwo-rzyło mu drogę do realizacji bliższych mu tema-tów. Dramat „Agnieszka 46” (1964), o nieprzysta-walności postaw z czasów wojny do powojennychrealiów, był nawet „za ostry”, dotknął delikatne-go, jeszcze świeżego problemu i ściągnął na reży-sera zarzuty o „brak szacunku dla żołnierzy”. Tak-że z następnym filmem Chęciński nie miał szczę-ścia – premiera „Katastrofy” (1965), historii archi-tekta uciekającego przed odpowiedzialnościąza konstrukcyjną pomyłkę, zeszła się w czasiez prawdziwą katastrofą architektoniczną w cen-trum Wrocławia; film szybko zdjęto z ekranów.

Rok 1967 to przełom w karierze reżysera– premiera „Samych swoich”. Pomysł nie od razuwydawał się trafiony: „Właśnie wchodziły do na-szych kin amerykańskie filmy z seksownymidziewczynami, a ja zabierałem się za nieogolone-go chłopa w gaciach handryczącego się o kota”.Chęciński dobrze znał środowisko zabużaków,o którym opowiada film, ale miał także inną mo-

tywację do nakręcenia komedii – jego szkolnaetiuda w tym gatunku była tak zła, że pozostawi-ła u Chęcińskiego trwały ambicjonalny kompleks.Pamiętając o szkolnej porażce, reżyser podszedłdo zadania wyjątkowo poważnie: „Bałem się każ-dego słowa, każdej sceny”. Obawy okazały się nie-uzasadnione do tego stopnia, że po premierze za-rzucano reżyserowi, że nie zostawiając „pustychmiejsc” na wybrzmienie śmiechu widowni, uczy-nił niezrozumiałymi część dialogów filmu. Chę-ciński zrealizował później jeszcze dwa filmy o ro-dzinach Karguli i Pawlaków, cały czas jednak pa-miętając o szczególnych wymaganiach gatunku.„W momencie kręcenia komedii jestem chybanajbardziej ponurym człowiekiem na świecie”– mówił w wywiadach, podkreślając, że kręcenietakich filmów wymaga ciągle napiętej uwagii świetnie dopracowanego scenariusza.

„Sami swoi” byli jednak czymś więcej niż ko-medią – przede wszystkim był to film o wielkimsocjologicznym fenomenie „wędrówki ludówna ziemie odzyskane”; spora część jego siły brałasię z opisania istotnej części powojennej polskiejhistorii. Również po latach komedie Chęcińskie-go nie utraciły swojego ostrza, a „Rozmowy kon-trolowane” (1991), kontynuacja przygód prezesa

Ochódzkiego z „Misia” Stanisława Barei, była bez-litosnym filmowym epitafium dla PRL.

Chęciński sprawdzał się w różnych gatun-kach. Próbował ballady wojennej w „Legendzie”(1970) czy kryminału w „Tylko umarły odpowie”(1969). Kolejnym wielkim tryumfem Chęcińskie-go była historia karcianych oszustów w „WielkimSzu” (1982). Porównywalnym z sukcesem kome-diowej trylogii o Kargulach i Pawlakach.

Reżyser często powtarza, że reakcja widzówjest dla niego „jedynym sprawdzianem wartości”tego, co robi w filmie. I określenie „kino popular-ne” może być wspólnym mianownikiem dla róż-norodnych gatunkowo filmów reżysera. Samo-świadomość własnych możliwości i znajomośćodpowiedzi na pytanie: „po co robić filmy?”, spra-wiają, że SFP w osobie Chęcińskiego nagrodziłoartystę spełnionego.

>>> SYLWESTER CHĘCIŃSKI

39SFP

Sylwester Chęciński

Zygmunt Król

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:37 PM Page 39

Page 40: MAGAZYN 02 2007

40 SFP

Jerzy Płażewski

Samodzielne Koło Piśmiennictwa SFP

podjęło i ostatnio sfinalizowało między-

narodową akcję pod nazwą „Najlepsza

książka”, która – po koniecznym okresie rozruchu

– może przynieść ważkie efekty kulturze filmowej.

Wyszliśmy z oczywistego założenia. Jeślikrytycy filmowi starają się przybliżać widzomswego kraju najlepsze filmy na świecie, to ana-logicznie powinni dbać o dostęp tych widzówdo najlepszych publikacji o filmie. W każdymkraju wydawane są książki o filmie, w części au-torów krajowych, w części tłumaczone. Nieste-ty te tłumaczenia – w ogromnej większości z ję-zyka angielskiego – są często dość przypadko-we i lichej wartości. A jakie jest prawdopodo-bieństwo, że to będą tłumaczenia z polskiego(włoskiego, chińskiego)? W praktyce żadne.A przecież z całą pewnością powstają w krajachnieanglofońskich atrakcyjne, odkrywcze i wy-bitne książki o filmie, tylko nikt o nich nie wiepoza krajem pochodzenia.

Środki zaradcze nie są skomplikowane. FI-PRESCI (Międzynarodowa Federacja Prasy Fil-mowej) skupia w czterdziestu paru sekcjachnarodowych najbardziej miarodajnych kryty-ków, którzy dobrze wiedzą, jakie najlepszeksiążki napisano w ich kraju. Do przymiotnika„najlepsze” umieją wprowadzić dodatkową po-prawkę, tak by oznaczał on „najlepsze dla czy-telnika zagranicznego” (istnieją bowiem książ-ki dobre i ważne, adresowane wyłącznie do wi-dza miejscowego).

Na Zgromadzeniu Ogólnym FIPRESCI w Sa-int Vincent przyjęto jednomyślnie polski wnio-sek pt. „Najlepsza książka”. Zgodnie z nim każ-da sekcja narodowa powinna wyłonić kompe-tentnego krytyka (lub grupę krytyków), któryrokrocznie nadeśle wykaz jednej–czterech wy-selekcjonowanych publikacji z bieżącego roku.Wykaz – poza tytułem, autorem, rozmiarami,ceną – powinien zawierać adres wydawcy orazdwa-trzy zdania zwięźle nakłaniające zagra-nicznych wydawców do zainteresowania sięksiążką. Dane te byłyby stale dostępne na stro-nie internetowej FIPRESCI. Sekcje narodowezadbałyby o spisanie wszystkich wydawcówkraju, którzy wydali jakieś książki o filmie,a następnie śledziłyby pojawiające się tytuły,dane o nich tłumaczyły na miejscowy języki przesyłały owym wydawcom. Teoretyczniekażda wzmiankowana książka pozyskiwałabykontakt z wydawcami czterdziestu kilku kra-

jów. Można sobie nawet wyobrazić zaintereso-wanie i współzawodnictwo kilku edytoróww tym samym kraju. Daje to astronomicznąliczbę potencjalnych kontaktów, z którychchoćby jeden promil owocnych byłby już zna-czącym ewenementem i postępem. W dodatkusekcje narodowe, początkowo ociągające sięz przystąpieniem do akcji, mogłyby stopniowodołączać później obserwując rezultaty pracypozostałych.

Oczywiście, taka akcja przeciw hegemoniiangielszczyzny jest również w interesie krajówanglofońskich, które naturalnie także wysuwa-łyby własne kandydatury, kierując uwagę niena krzykliwą tandetę, ale na książki wartościo-we, godne szerokiej popularyzacji.

Polski wniosek centrala FIPRESCI ogłosiłasekcjom z pewnym opóźnieniem 27 sierpniabr. Spotkał się bowiem z kontrpropozycją ho-

lenderską, by interesujące książki wydawalinie edytorzy całego świata, tylko sama FIPRE-SCI. Ten pozornie interesujący projekt okazałsię kompletnie nierealny. Pomijając już fakt, żeFIPRESCI nie jest edytorem wprowadzonymna rynki księgarskie i nie ma pieniędzy na dru-kowanie książek, to trudno sobie wyobrazićnawet bardzo duże jury, zdolne wybrać jednączy dwie pozycje z kilkuset książek w kilku-dziesięciu językach. Ponadto książka tak wyda-na musiałaby być w języku angielskim (bo ja-kim innym?). Tymczasem książka np. hiszpań-ska, wydana przez edytora polskiego po pol-sku, mogłaby liczyć na parę tysięcy nakładu.Nie wiem, czy ta sama książka po angielsku da-łaby się u nas sprzedać w pięćdziesięciu egzem-plarzach.

Z naszego polskiego punktu widzenia oczy-wisty jest fakt, że tłumaczenie jakiejkolwiek pol-skiej książki filmowej w jakimkolwiek kraju jed-noznacznie sprzyjałoby zakupowi i rozpo-wszechnianiu w danym kraju również polskichfilmów.

>>> NAJLEPSZA KSIĄŻKA

FO

T.:

RA

DE

K N

AW

RO

CK

I

Jerzy Płażewski

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 40

Page 41: MAGAZYN 02 2007

41ŁÓDZKIE KOŁO SFPŁODZKIE KOŁO SFP

Mieczysław Kuźmicki

5września, w jubileuszowym roku pięć-

dziesięciolecia polskiej szkoły filmowej,

przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi, została od-

słonięta kolejna gwiazda twórcy zasłużonego dla

polskiej kinematografii. Jest nim wybitny sceno-

graf Roman Mann, autor oprawy plastycznej ta-

kich filmów jak: „Ostatni etap”, „Pokolenie”, „Ka-

nał”, „Popiół i diament”, „Człowiek na torze”,

„Eroica”, „Krzyż Walecznych”, „Krzyżacy” i „Mat-

ka Joanna od Aniołów”.

Mann, absolwent Wydziału Architektury Poli-techniki Lwowskiej, studiował także w Wiedniu.Całe życie malował i rysował. Początkowo praco-

wał jako architekt i projektant, na stałe związałsię jednak z rodzącą się polską kinematografią.W ciągu zaledwie 14 lat pracował przy 36 filmach(scenografia, kostiumy), z których co najmniejkilka weszło do klasyki kina światowego.

Gwiazda Manna jest drugą gwiazdą dla sceno-grafa (pierwszym był Anatol Radzinowicz), aczter-dziestą trzecią naul. Piotrkowskiej naodcinku mię-dzy ul. Traugutta i pasażem Rubinsteina.

Uroczystość w strugach deszczu poprowa-dził przewodniczący Kapituły łódzkiej AleiGwiazd, rektor PWSFTviT prof. Jerzy Woźniak.Podkreślił, że na swoje gwiazdy czeka jeszczewielu wybitnych scenografów, na czele z Tade-uszem Wybultem, uważanym za następcę Ro-mana Manna.

Aktu odsłonięcia dokonali synowie sceno-grafa, na stałe mieszkający w Kolonii (Niemcy):Marek i Paweł. W uroczystości uczestniczylitakże inni członkowie rodziny, przyjaciele, fil-mowcy oraz przedstawiciele władz Łodzi.

Fundatorów gwiazdy reprezentowali: An-drzej Traczykowski (SFP) i Elżbieta Czarnecka(Muzeum Kinematografii). Trzecim fundato-rem jest Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi,w której Mann wykładał w latach 1951-1956,pełniąc m.in. funkcję dziekana Wydziału Archi-tektury Wnętrz.

Z inicjatywą ufundowania gwiazdy dla jed-nego z współtwórców największych sukcesówartystycznych polskiego kina wystąpiło Mu-zeum Kinematografii, gdzie zaprezentowanazostała wystawa „Roman Mann. Scenograf z pa-sją”. Pokazane zostały na niej projekty i szkicescenograficzne, a także rysunki i dokumentyzwiązane z życiem i twórczością artysty. Mate-riały na wystawę udostępnili: rodzina artysty,Filmoteka Narodowa oraz Muzeum Kinemato-grafii w Łodzi.

>>> GWIAZDADLA ROMANA MANNA

FO

T.:

KA

TH

AR

INA

MA

NN

Gwiazdę Romana Manna odsłonił jego syn

Marek Mann ze swoją żoną Fatimą

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 41

Page 42: MAGAZYN 02 2007

42 PISF

>>> NAGRODY PISF

N agrody Polskiego Instytutu Sztuki Filmo-wej „Przyjaciel polskiej kinematografii”

otrzymali: prezydent miasta Wrocławia RafałDudkiewicz, za wsparcie festiwalu ERA Nowe Ho-ryzonty oraz Jerzy Kropiwnicki, prezydent mia-

sta Łodzi, za wprowadzenie pierwszego w PolsceRegionalnego Funduszu Filmowego. Nagrodywręczyła dyrektor PISF Agnieszka Odorowiczpodczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnychw Gdyni.

>>> „PRZYJACIEL POLSKIEJ KINEMATOGRAFII”

A ndrzej Gołda, autor tekstu „Tyrmand, 1954”,został zwycięzcą konkursu na scenariusz fil-

mu fabularnego o życiu Leopolda Tyrmanda. Jury w składzie: Barbara Hoff, Jacek Fuksiewicz,

Dariusz Gawin, Cezary Harasimowicz, KrzysztofKrauze i Tadeusz Sobolewski oceniło 13 scenariuszy.Zanajlepszy znich jurorzy uznali tekst Andrzeja Goł-dy „Tyrmand, 1954”. Zwycięzca otrzymał ufundowa-ną przez Polski Instytut Sztuki Filmowej nagrodęw wysokości 20 tysięcy zł. „Nie będzie to nudna bio-grafia, lecz film sensacyjny, z elementami melodra-matycznymi, a nawet politycznymi. Polski InstytutSztuki Filmowej dołoży wszelkich starań, aby takifilm powstał” –powiedziała podczas konferencji pra-sowej Agnieszka Odorowicz. Organizatorami kon-kursu byli: Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, Pol-ski Instytut Sztuki Filmowej oraz Instytut Stefana Sta-rzyńskiego – o. Muzeum Powstania Warszawskiego.

Scenariusz jest bardzo swobodną adaptacją„Dziennika 1954”, fragmentów dwóch powieści:„Zły” i „Życie towarzyskie i uczuciowe”, a takżewspomnień osób, które znały Leopolda Tyrmanda,jego przyjaciół i nie-przyjaciół. To opowieść o trzechmiesiącach życia pisarza opisanych w „Dzienniku”.

Tyrmand jest w tym okresie pozbawiony możliwo-ści drukowania i zarobkowania, gnieździ się w cia-snej klitce w budynku YMCA i przymiera głodem.Ukrywa swoją frustrację i nędzę materialnąprzed „warszawką”; błyszczy w towarzystwie, szpa-nuje bikiniarskim strojem, prowokuje dobrym sa-mopoczuciem i romansem z lolitką, szokuje bez-kompromisowością sądów i odwagą ich głoszenia.A równocześnie, w „Dzienniku”, przyznaje siędo swoich kompleksów i wątpliwości, do strachuprzedsamotnością iprzedaresztowaniem. Jest czło-wiekiem prawdziwie Niezłomnym, a równocześniepozerem i megalomanem, aktorem, który gra wy-myśloną przez siebie rolę.

Jeden z głównych wątków traktuje o narodzi-nach „Złego”. Scenariusz odsłania genezę tej powie-ści, pierwowzory postaci oraz tajemnicę podpisaniaumowy z wydawnictwem – w sytuacji, kiedy wyda-wało się to absolutnie niemożliwe. „Tyrmand, 1954”jest także, a raczej przede wszystkim, melodrama-tem: opowieścią o skandalizującej miłości 34-letnie-go pisarza i 16-letniej Bogny, której bohater udzielakorepetycji nie tylko z polskiego, ale również z arsamandi i w ogóle – z życia.

ANDRZEJ GOŁDA

Ukończył Wydział Humanistyczny Wyższej SzkołyPedagogicznej w Kielcach (1986) oraz Zaoczne Wyż-sze Zawodowe Studium Scenariuszowe przy PWS-FTviT w Łodzi (1996). Jego pierwszy scenariusz „Bie-droneczko, biedroneczko...” w1997 roku wygrał kra-jową edycję międzynarodowego konkursu o nagro-dę Hartley-Merrill i reprezentował Polskę w finalew Hollywood. Ten sam scenariusz zapewnił muudział wIWarsztatach Scenarzystów zEuropy Środ-kowo-Wschodniej zorganizowanych przez Sundan-ce Institute Roberta Redforda. Ostatnio zrealizowa-ne fabuły wg jego scenariuszy to: „Piekło, niebo” wra-mach cyklu „Święta polskie” (reż. Natalia Koryncka--Gruz) oraz „Hania” – wyreżyserowana przez dwu-krotnego zdobywcę Oscara Janusza Kamińskiego.

>>> ANDRZEJ GOŁDA ZWYCIĘZCĄ KONKURSUNA SCENARIUSZ O TYRMANDZIE

P olski Instytut Sztuki Filmowej ustano-wił doroczną nagrodę „X MUZA” za wy-

różniającą się działalność w dziedzinie upo-wszechniania kultury filmowej. Nagrodaprzyznawana będzie w dziesięciu katego-

riach. Laureaci otrzymają statuetki projektuPiotra Michnikowskiego oraz nagrody pie-niężne.

Nominacje do nagród zgłaszają instytucjekultury, organizacje pozarządowe i inne pod-

mioty działające w sektorze kultury. Pierw-sze nagrody będą przyznawane wyjątkowoza osiągnięcia w 2006 i 2007 roku. Uroczy-stość ich wręczenia zaplanowana jest na 21stycznia 2008 roku w Warszawie.

>>> „X MUZA”

M inisterstwo Obrony Narodowej i Polski In-stytut Sztuki Filmowej ogłosiły konkurs

na scenariusz filmu o Bitwie Warszawskiej 1920roku. Scenariusze można nadsyłać do 30 czerw-ca 2008 roku. Rozstrzygnięcie konkursu nastą-pi 15 sierpnia 2008, w rocznicę Cudu nad Wisłąi Dniu Wojska Polskiego.

W jury konkursu zasiądą: Jacek Bromski,Grzegorz Łoszewski, Włodzimierz Niderhaus

oraz historycy: prof. Janusz Cisek, dyrektor Mu-zeum Wojska Polskiego, dr hab. Grzegorz Nowik,wicedyrektor Wojskowego Biura Badań Histo-rycznych oraz dr Czesław Andrzej Żak, dyrektorCentralnego Archiwum Wojskowego.

Konkurs na scenariusz pełnometrażowego fil-mu fabularnego lub dokumentu fabularyzowane-go, dotyczącego najszerzej rozumianej tematykizwiązanej z wojną polsko-bolszewicką 1919-1921,

jest już drugim konkursem scenariuszowymw ramach Programu „Dziedzictwo dla Przyszło-ści”, którego inicjatorem jest PISF. Zakłada onprzedstawienie w wysokobudżetowych filmachdokumentalnych i fabularnych najważniejszychwydarzeń z historii Polski. Pierwszy konkursw ramach tego programu wyłonił najlepsze sce-nariusze filmów dokumentalnych i fabularnycho Powstaniu Warszawskim.

>>> MON I PISF OGŁOSIŁY KONKURSNA SCENARIUSZ O BITWIE WARSZAWSKIEJ

opr. N. Ch. FO

T.:

N

AT

AL

IAC

HO

JN

A

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 42

Page 43: MAGAZYN 02 2007

43ZAPA

SFP-ZAPA jako pierwsza w Polsce organi-

zacja zbiorowego zarządzania prawami

autorskimi i prawami pokrewnymi, uzy-

skała certyfikat jakości ISO.

Normy ISO serii 9000 są powszechnieuznawane za podstawę budowania systemówzarządzania jakością we wszystkich typach or-ganizacji, niezależnie od ich wielkości i rodza-ju. Firma, która może wykazać się certyfika-tem ISO, potwierdza swoją jakość i skutecz-ność oraz potrzebę ciągłego doskonalenia się.W przypadku SFP–ZAPA korzyści z przyjęciatego systemu odniosą przede wszystkim nasiuprawnieni.

Pod koniec września w siedzibie ZAPA odbyłsię tzw. audyt certyfikujący, w wyniku któregopotwierdzono zgodność wdrożonego systemuzarządzania jakością z wymaganiami normyPN-EN ISO 9001: 2001. Fakt uzyskania tego cer-tyfikatu potwierdza, że SFP-ZAPA działa w spo-sób przejrzysty i nie budzący wątpliwości. Jed-nocześnie uzyskanie certyfikatu zobowiązujenas do poddawania się corocznym audytomi do regularnego sprawdzania, czy nadal speł-

niamy wszystkie wymagania normy i czy nadaldoskonalimy nasz system. Audyt musi byćprzeprowadzany przez instytucję zewnętrzną,niezależną. Dodatkowo ZAPA przeprowadzaaudyty wewnętrzne, które sprawdzane sąprzez instytucje zewnętrzne.

Potwierdzeniem, iż wybrana przez nas dro-ga może stać się wyznacznikiem dla innych or-ganizacji ochrony autorskich praw majątko-wych jest fakt, że współpracujący z nami CISAC(Confédération Internationale des Sociétésd'Auteurs et Compositeurs / InternationalConfederation of Societies of Authors andComposers) także rozpoczął proces wdrażanianormy ISO.

CZY ZAREJESTROWAŁEŚ

SWOJE FILMY W SYSTEMIE ISAN?

SFP-ZAPA nadaje filmom i innym utworomaudiowizualnym numer ISAN, czyli numeruznawany międzynarodowo, służący do identy-fikacji dzieł audiowizualnych. Przypomnijmy:ISAN jest niezwykle pomocny w walce z pirac-twem, w procesach archiwizacji, przy współ-pracy z przewodnikami po programach telewi-

zyjnych oraz w pomiarach oglądalności. Uła-twia i usprawnia zarządzanie prawami autor-skimi i wypłatami tantiem.

Pamiętaj! Wszystkie czynności związanez rejestracją twoich utworów w bazie danychISAN oraz formalności związane z przyznawa-niem konkretnych numerów ISAN przeprowa-dzi za ciebie ZAPA, która jest Agencją Rejestra-cyjną ISAN w Polsce.

JEŻELI CHCESZ ZABEZPIECZYĆ

SWOJ UTWÓR NADAJĄC MU

MIĘDZYNARODOWY NUMER ISAN, TO:

• zadzwoń do ISAN RA (SFP–ZAPA) i zasię-gnij informacji (tel.: +48 22 581 43 60),

• przeczytaj opis systemu ISAN (www. isan.org, www.zapa.org.pl, www.pl.isan.org),

• podpisz stosowną umowę (Użytkowniklub Rejestrant),

• wypełnij formularz z informacjami opisu-jącymi utwór (jeżeli utwór filmowy jest jużw bazie SFP–ZAPA, formularz może być wypeł-niony automatycznie).

Na każdym kroku uzyskasz od nas komplet-ną i fachową pomoc. Pomożemy ci wypełnićstosowne formularze! Wszystkie dokumentymożemy dostarczyć pocztą lub drogą elektro-niczną.

>>> ZAPA MA ISO!

Joanna Wendorff

Ogłoszona oficjalnie podczas tegorocznego

Berlinale nowa edycja Programu MEDIA

została szybko wprowadzona w życie, aby

lepiej zaspokajać potrzeby sektora audiowizualnego

idostosować się dozmian rynku, wszczególności cy-

frowego. Obecnie obietnice uproszczenia mechani-

zmów i procedur dotyczą sektora developmentu

(rozwoju projektu). Niebawem poznamy pierwsze

rezultaty rozpoczętych na wiosnę nowych inicjatyw

tj. szkolenia wstępne i usługi „wideo-na-życzenie”.

Dla przypomnienia: wkwietniu br. Program ME-DIA zainaugurował nowy mechanizm, który miałpoprawić europejski wymiar działań w ramachwstępnego szkolenia audiowizualnego. Sprzyjało towymianom, współpracy oraz mobilności studentówiszkoleniowców europejskich. Poszukiwane projek-ty powinny być prowadzone przez konsorcja grupu-jące co najmniej trzy podmioty, w tym dwie instytu-

cje szkolnictwa wyższego (szkoły filmowe, szkołyhandlowe) i zajmować się priorytetowymi dziedzi-nami programu (techniki pisania, kierownictwoprodukcji, wykorzystanie technologii cyfrowych).

Jednocześnie Program MEDIA zapowiedział no-wą akcję dotyczącą usług „wideo-na-życzenie” i dys-trybucji kina cyfrowego. Dodyspozycji działów two-rzących europejskie katalogi dzieł kinematograficz-nych i telewizyjnych w formie elektronicznej zosta-ły oddane cztery miliony euro. Umożliwia to ich dys-trybucję on-line iwsalach wyposażonych napotrze-by kina cyfrowego. Katalogi te powinny zawieraćdzieła z co najmniej czterech krajów, reprezentują-cych co najmniej trzy języki, w tym co najmniej 50%europejskich filmów fabularnych i co najmniej 35%filmów pochodzących z krajów o małej zdolnościprodukcyjnej. Prawdopodobnie zostanie wybra-nych około sześciu projektów, których realizacjarozpocznie się najpóźniej 1 maja 2008 roku.

Napewno producentów ucieszy fakt, że znacznieuproszczono zasady dostępu do wsparcia rozwoju

projektów – ma to odbicie w wytycznych i zmniej-szeniu o połowę ilości stron w formularzach, pod-czas gdy środki finansowe rosną! Ponadto, stworzo-ny został specjalny mechanizm dla dzieł interaktyw-nych (dawniej Multimedia), głównie wcelu lepszegodostosowania do potrzeb sektora gier wideo i no-wych formatów przeznaczonych dla telewizji cyfro-wej, Internetu, terminali przenośnych itp.

Te ważne zmiany zostały wprowadzone w trud-nym okresie, ponieważ w pierwszym roku swojejdziałalności MEDIA 2007 dysponuje znaczniezmniejszonym budżetem, rzędu 76 milionów euro.Jeśli toczące się negocjacje nad budżetem 2008 bę-dą przebiegały pomyślnie, program powinien otrzy-mać w przyszłym roku wysokie wsparcie budżeto-we, sięgające około 95 milionów euro. Pozwoli tobez wątpienia jeszcze lepiej odpowiedzieć nabardzowysokie oczekiwania sektora audiowizualnego,w którym nigdy nie brakuje nowych pomysłów.

www.mediadesk.com.pl

>>> PROGRAM MEDIADOTRZYMUJE OBIETNIC

MEDIADESK

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 43

Page 44: MAGAZYN 02 2007

44 VARIA

Urodził się 16 listopada 1922 roku w Mi-kulińcach k. Tarnopola. Reżyser fil-mowy i telewizyjny, producent.

Współtwórca polskiej szkoły filmowej. Jest kie-rownikiem artystycznym Studia FilmowegoPerspektywa.

Ukończył reżyserię w łódzkiej PWSF. Karieręzaczynał w Zespole Filmowym Kadr, pracującm.in. przy filmach Andrzeja Wajdy „Kanał”(współpraca reżyserska), „Popiół i diament” (II re-żyser) i „Lotna” (II reżyser). Za swój filmowy de-biut – „Do widzenia, do jutra” (1960) – otrzymał

nagrodę za reżyserię na MFF w Stradford. W 1967roku powstała „Jowita”, do której scenariusz na-pisał Tadeusz Konwicki. Film zdobył dwie nagro-dy (za reżyserię oraz OCIC) na MFF w San Seba-stian. Ogromną popularnością cieszyły się zreali-zowane przez niego seriale: „Stawka większa niżżycie”, „Kolumbowie”, „S. O. S.”, „Polskie drogi”.Reżyserował ponadto filmy dokumentalnei spektakle teatru telewizji. W latach 1987-89 byłczłonkiem Komitetu Kinematografii. Za swojątwórczość otrzymał wiele prestiżowych wyróż-nień, m.in. w 1977 roku Nagrodę Ministra Kultu-

ry i Sztuki I stopnia (za filmy telewizyjne) orazw 1991 roku Nagrodę Przewodniczącego Komite-tu Kinematografii (za produkcję filmową). Obec-nie zaczyna pracę nad nowym filmem według po-wieści Janusza Andermana „Cały czas”.

N.Ch.

>>> JANUSZ MORGENSTERNSKOŃCZYŁ 85 LAT

Pod koniec września na zaproszenie Fil-moteki Narodowej i Stowarzyszenia Fil-mowców Polskich gościł w Warszawie

rosyjski reżyser Karen Szachnazarow, dyrektorgeneralny koncernu filmowego Mosfilm – naj-większej wytwórni filmowej w Rosji. Okazją do tejwizyty była retrospektywa jego twórczości zorga-nizowana w Warszawie, Krakowie i Lublinie.

55-letni dziś Szachnazarow to jedna z najcie-kawszych postaci nowego kina rosyjskiego. W1975roku ukończył wydział reżyserski WGIK-u. Czterylata później zadebiutował komedią „Dobriaki”. Du-żą popularność przyniosła mu zrealizowanaw 1983 roku komedia muzyczna „Stworzył nasjazz”. Zachęcony tym sukcesem swoje kolejne fil-my kręcił w podobnym, komediowo-lirycznym to-nie. W jego dorobku są obrazy znane też polskimwidzom tj. „Zimowy wieczór w Gagrach”, „Kurier”czy sensacyjne „Zabójstwo cara” („Carobójca”)zMalcolmem McDowellem. W1998 roku otrzymałNagrodę FIPRESCI iNagrodę Specjalną Jury naMFFw Karlowych Warach za „Pełnię księżyca”.

Wizyta Szachnazarowa spotkała się z dużymzainteresowaniem polskich filmowców, którzytłumnie przybyli do Kinoteki na inauguracjęprzeglądu. Nie zawiedli się – reżyser oświadczył,że jego koncern jest zainteresowany współpracąz Polakami. Przyznał, że między polskimi a ro-syjskimi filmowcami „nie ma na razie komuni-kacji”. Zachęcał więc, by z ciekawymi propozy-cjami zwracać się do Mosfilmu. W latach 90. le-gendarna radziecka wytwórnia znacznie pod-upadła, podobnie jak przemysł filmowy w całejRosji. Jednak dziś i Mosfilm, i rosyjskie kinoprzeżywają swój renesans. Obecnie Mosfilm re-alizuje 140 projektów.

Reżyser przypomniał, że w przeszłości kinorosyjskie i kino polskie wzajemnie na siebie od-działywały. Wyznał, że sam wychował się na pol-skich filmach i – choć film radziecki mógł się Po-lakom uprzykrzyć przez lata PRL-u – warto wró-cić do bliskiej współpracy.

ARW

>>> ZRÓB FILM Z MOSFILMEM!

Mira Haviarova, Karen Szachnazarov

i Grażyna Grabowska z Filmoteki Narodowej

FO

T.:

F

N,

NA

TA

LIA

CH

OJ

NA

PROWINCJONALIA 20086-9 lutego 2008

– zgłoszenia do 18 grudnia 2007

www.prowincjonalia.com.pl

„ROZSTAJE EUROPY”20082-6 kwietnia 2008

– zgłoszenia do 14 stycznia 2008

www.rozstaje.ack.lublin.pl

REANIMACJA200825-27 kwietnia 2008

– zgłoszenia do 15 stycznia 2008

www.reanimacjafestival.com

KONKURS SCENARIUSZOWY HARTLEY-MERRILL 2008

– zgłoszenia do 31 stycznia 2008

[email protected],

www.wajdaschool.pl

GDAŃSK DOCFILM FESTIWAL„GODNOŚĆ I PRACA” 2008

24-26 kwietnia 2008

– zgłoszenia do 1 lutego 2008

www.ifdw.org.pl

KONKURS IM. KRZYSZTOFA MĘTRAKA

– termin nadsyłania tekstów

do 30 marca 2008

[email protected]

>>> ZGŁOSZENIADO KONKURSÓW

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 44

Page 45: MAGAZYN 02 2007

45VARIA

>>> FABUŁA> „Z odzysku” reż. Sławomir Fabicki

Międzynarodowy Festiwal Filmowy Moveast,

Pecs, Węgry – Nagroda główna Złoty Beniamin

(październik 2007)

> „Magiczne drzewo” reż. Andrzej Maleszko

(serial tv)

35. International Emmy Awards – Nagroda

Emmy w kategorii: Children & Young People

(listopad 2007)

> „Sztuczki” reż. Andrzej Jakimowski

64. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji

– Label Europa Cinemas Award oraz Lanterna

Magica Award (wrzesień 2007); 56.

Międzynarodowy Festiwal Filmowy

Mannheim-Heidelberg, Niemcy – Nagroda

Specjalna Jury i Wyróżnienie Jury Właścicieli Kin

(październik 2007) ; 20. Międzynarodowy Festiwal

Filmowy w Tokio, Japonia – Nagroda dla

Najlepszego Aktora dla Damiana Ula

(październik 2007); Międzynarodowy Festiwal

Filmowy, Sao Paolo, Brazylia – Nagroda

Specjalna Jury (listopad 2007).

> „It’s a Free World…” reż. Ken Loach

(międzynarodowa koprodukcja dofinansowana przez PISF)

64. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji

– Nagroda OSELLA dla Najlepszego Scenariusza

– Paul Laverty; Nagroda SIGNIS – Specjalne

Wyróżnienie oraz Nagroda EIUC Human Rights

Film (wrzesień 2007)

> „Straż nocna” („Nightwatching”)reż. Peter Greenaway (międzynarodowa koprodukcja

dofinansowana przez PISF)

64. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji

– Mimmo Rotella Foundation Award oraz Open

Award 2007 (wrzesień 2007)

> „Ważki” reż. Justyna Nowak

15. Raindance International Film Festival,

Londyn, Wielka Brytania – Najlepszy Film

Krótkometrażowy oraz Canon Best

Cinematography Award (październik 2007)

> „Barbórka” reż. Maciej Pieprzyca

Międzynarodowy Festiwal Filmów Telewizyjnych

w Bar w Czarnogórze – Nagroda za Najlepsze

Zdjęcia dla Marka Traskowskiego

(październik 2007)

> „Jasne błękitne okna” reż. Bogusław Linda

Międzynarodowy Festiwal Filmowym w Madrycie

(Madrid Mostoles), Hiszpania – Nagrody

za kreacje aktorskie dla Joanny Brodzik i Beaty

Kawki (październik 2007)

> „Nocny autobus” („Notturno Bus”) reż. Davide Marengo (międzynarodowa koprodukcja

dofinansowana przez PISF)

China Golden Rooster & Hundred Flowers Film

Festival, Sozhou – Nagroda dla najlepszego

aktora dla Valerio Mastradrea za rolę w filmie

„Nocny Autobus” (październik 2007)

> „Ja wam pokażę!” reż. Denis Delić

China Golden Rooster & Hundred Flowers Film

Festival, Sozhou – Nagroda dla najlepszej

aktorki dla Grażyny Wolszczak (październik 2007)

> „Plac Zbawiciela” reż. Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze

China Golden Rooster & Hundred Flowers Film

Festival, Sozhou – Nagroda za reżyserię dla

Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauze

(październik 2007)

52. Semana Internacional de Cine de Valladolid,

Hiszpania – Nagrody Espiga de Plata dla

najlepszego filmu i dla najlepszej aktorki dla

Jowity Budnik (listopad 2007)

> „Jestem” reż. Dorota Kędzierzawska

Międzynarodowy Festiwal „Du Grain _

Démoudre”, Gonfreville-l'Orcher, Francja

– Nagroda Jury Młodzieżowego (listopad 2007);

Międzynarodowy Festiwal Filmowy Free Zone

w Belgradzie, Serbia – Nagroda Publiczności

(listopad 2007)

> „Porno” reż. Jan Wagner

17. Festiwal Filmów Europy Wschodniej

w Cottbus w Niemczech – Nagroda dla

najlepszego filmu krótkometrażowego

(listopad 2007)

> „Koniec lata” reż. Karolina Bielawska

Międzynarodowy Festiwal Filmów

Krótkometrażowych IZMIR, Turcja ¬ Nagroda

Golden Cat dla najlepszego filmu

(listopad 2007)

> „Trójka do wzięcia” reż. Bartek Konopka

22. Europejski Festiwal Filmów

Krótkometrażowych w Brest, Francja – Grand

Prix oraz Nagroda dla najlepszego aktora

(listopad 2007)

>>> DOKUMENT> „Nasiona” reż. Wojciech Kasperski

2. Międzynarodowy Festiwal Filmów

Dokumentalnych DOCSDF, Mexico City, Meksyk

– Specjalne Wyróżnienie Jury (październik 2007)

> „Klinika” reż. Tomasz Wolski

16. Europejski Festiwal Filmowy dokument ART

Neubrandenburg/Szczecin – Grand Prix

(wrzesień 2007)

> „Lekcja białoruskiego”reż. Mirosław Dembiński

Międzynarodowy Festiwal Filmowy „Steps”,

Charków, Ukraina – Nagroda Publiczności

(październik 2007)

21. Międzynarodowy Festiwal Filmowy „Prix

Europa”, Berlin, Niemcy – Special Prix Europa

w kategorii: dokument telewizyjny

(październik 2007) ; Międzynarodowy Festiwal

Filmów o Wolności „Festival des Libertes”,

Bruksela, Belgia – Prize of the Festival of

Liberties 2007 (listopad 2007)

> „Na działce” reż. Thierry Paladino

Międzynarodowy Festiwal Filmów

Krótkometrażowych Curta Cinema w Rio de

Janeiro, Brazylia – Nagroda dla najlepszego

filmu dokumentalnego (listopad 2007)

> „Kamienna cisza” reż. Krzysztof Kopczyński

Międzynarodowy Festiwal Filmów

Dokumentalnych i Animowanych DOK w Lipsku,

Niemcy – Nagroda Jury Ekumenicznego

(listopad 2007)

> „Lekcja muzyki” reż. Andrzej Mańkowski

Międzynarodowy Festiwal Produkcji TV: Prix

Italia w Weronie – Grand Prix w kategorii:

dokument artystyczny (wrzesień 2007)

> „Nasza ulica” reż. Marcin Latałło

9. Astra Film Fest, Rumunia – Główna nagroda

w kategorii: Europa (październik 2007)

> „Pierwszy dzień” reż. Marcin Sauter

Doclisboa 2007, Lisbona, Portugalia – Nagroda

Johnnie Walkera dla najlepszego krótkiego filmu

dokumentalnego (październik 2007)

>>> ANIMACJA> „Piotruś i wilk” reż. Suzie Templeton

Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych

Tindirindis w Wilnie – Dyplom honorowy

(październik 2007)

> „Krawiec Niteczka” reż. Andrzej Gosienicki

19. International TV Festival of Programmes for

Children and Youth „Prix Danube”, Bratysława,

Słowacja – Nagroda Specjalna Jury

Międzynarodowego w kategorii filmów

animowanych (wrzesień 2007)

> „Arka” reż. Grzegorz Jonkajtys

Prix Ars Electronica w Linz, Austria – Award of

Distinction (wrzesień 2007); 37. Kyiv International

Film Festival Molodist na Ukrainie

– Uhonorowana tytułem „najlepszy

krótkometrażowy film” (październik 2007)

> „Linia życia” („Life Line”) reż. Tomek Ducki

Międzynarodowy Festiwal Filmów

Dokumentalnych i Animowanych DOK w Lipsku,

Niemcy – Główna nagroda w kategorii: film

animowany i wideo (listopad 2007)

>>> NAGRODY DLA POLSKICH FILMÓW I KOPRODUKCJI NA MIĘDZYNARODOWYCHFESTIWALACH FILMOWYCH: WRZESIEŃ – LISTOPAD 2007

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 45

Page 46: MAGAZYN 02 2007

46 BOX OFFICE

PREMIERY

TYTUŁ DYSTRYBUTOR KRAJ WPŁYWY WIDZOWIE KOPIE DATA PREMIERY

KATYŃ ITI CINEMA Polska 30 610 490 2 392 103 189 21.09.2007

TESTOSTERON ITI CINEMA Polska 20 687 741 1 355 076 125 02.03.2007

DLACZEGO NIE! INTERFILM Polska 16 819 566 1 151 998 115 19.01.2007

ŚWIADEK KORONNY ITI CINEMA Polska 14 604 162 959 506 81 02.02.2007

RYŚ FORUM FILM Polska 12 673 590 808 753 120 09.02.2007

U PANA BOGA

W OGRÓDKU VISION Polska 4 693 831 295 550 63 31.08.2007

JASNE BŁĘKITNE OKNA SPI Polska 908 102 61 112 45 12.01.2007

SZTUCZKI KINO ŚWIAT Polska 766 823 47 429 55 26.10.2007

TRYPTYK RZYMSKI MONOLITH Polska 760 127 66 465 81 09.03.2007

WSZYSTKO

BĘDZIE DOBRZE ITI CINEMA Polska 541 002 36 028 30 05.10.2007

TOP 10 103 065 434 7 174 020

BOXOFFICE STYCZEŃ - PAŹDZIERNIK 2007, 05.01.2007 - 01.11.2007 - FILMY POLSKIE

TYTUŁ DYSTRYBUTOR KRAJ WPŁYWY WIDZOWIE KOPIE DATAOD PREMIERY PREMIERY

SHREK TRZECI UIP USA 49 664 019 3 347 977 136 29.06.2007

KATYŃ ITI CINEMA Polska 30 610 490 2 392 103 189 21.09.2007

TESTOSTERON ITI CINEMA Polska 20 687 741 1 355 076 125 02.03.2007

HARRY POTTER Wlk. Brytania

I ZAKON FENIKSA WARNER /USA 16 913 387 1 126 874 176 27.07.2007

DLACZEGO NIE! INTERFILM Polska 16 819 566 1 151 998 115 19.01.2007

PIRACI Z KARAIBÓW:

NA KRAŃCU ŚWIATA FORUM FILM USA 15 936 739 1 069 221 145 25.05.2007

ŚWIADEK KORONNY ITI CINEMA Polska 14 604 162 959 506 81 02.02.2007

RYŚ FORUM FILM Polska 12 673 590 808 753 120 09.02.2007

300 WARNER USA 8 770 939 581 030 120 23.03.2007

RATATUJ FORUM FILM USA 8 371 067 568 448 130 19.10.2007

TOP 10 195 051 700 13 360 986

PACHNIDŁO GUTEK FILM Niemcy/Francja/

/MAX FILM /Hiszpania 7 801 491 502 812 63 12.01.2007

NA FALI UIP USA 7 532 227 510 622 98 10.08.2007

WAKACJE JASIA FASOLI UIP Wlk. Brytania/ 7 440 214 490 131 90 20.04.2007

/Francja/

/Niemcy/USA

NOC W MUZEUM CINEPIX USA/Wlk. Bryt. 6 632 681 477 766 90 19.01.2007

SZKLANA PUŁAPKA 4.0 IMPERIAL Wlk. Brytania/USA 6 322 842 389 281 90 06.07.2007

CINEPIX

TOP 15 230 781 155 15 731 598

BOXOFFICE STYCZEŃ - PAŹDZIERNIK 2007, 05.01.2007 - 01.11.2007 – WSZYSTKIE FILMY

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

DATA PREMIERY TYTUŁ DYSTRYBUTOR

07-12-2007 Nie ma takiego numeru Vivarto

28-12-2007 Ranczo Wilkowyje Forum Film

04-01-2008 Jeszcze raz Monolith

11-01-2008 Rezerwat Film Polski

18-01-2008 Fundacja Stajko Film

01-2008 Sztuka masażu Vivarto

01-02-2008 Lejdis ITI Cinema

DATA PREMIERY TYTUŁ DYSTRYBUTOR

08-02-2008 Środa, czwartek rano Film Polski

15-02-2008 Rozmowy nocą SPI

29-02-2008 Mała wielka miłość ITI Cinema

29-02-2008 Ogród Luizy Film Polski

28-03-2008 Nadzieja Film Polski

28-03-2008 Nie kłam, kochanie Interfilm

ZAPOWIEDZI POLSKICH FILMÓW GRUDZIEŃ 2007 - MARZEC 2008

MAGAZYN FILMOWY 4 12/3/07 7:38 PM Page 46