2
Jest Ojciec duszpasterzem Wietnam- czyków w Polsce, pełni posługę w ich języku. Jak udało się go opanować? – Spędziłem w Wietnamie prawie cztery lata. Uczyłem angielskiego w seminarium w Sajgonie (dziś oficjalnie Ho Chi Minh), a jednocześnie sam chodziłem na kurs językowy na uni- wersytecie. Tam, w ramach wydziału nauk humanistycznych, są kursy wiet- namskiego dla obcokrajowców, bardzo dobrze zorganizowane. Wietnam wciąż pozostaje krajem ko- munistycznym. Czy tamtejsze władze pozwalają na działalność misyjną? – Pozwalają – to za dużo powie- dziane, ale, przynajmniej w Sajgonie, tolerują obecność cudzoziemskich księży. Sajgon to wielkie miasto, naj- większe w kraju, z 9 mln mieszkań- ców, i duże skupisko katolików. Także w okolicy tego miasta, w sąsiedniej prowincji Dong Nai, katolików jest bardzo wielu. Widać to choćby w przestrzeni: dosłownie co kilkaset metrów napotykamy kościół. Chyba częściej niż w Polsce, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Ilu werbistów jest w Wietnamie? – Około stu siedemdziesięciu, licząc także braci w ślubach czasowych. Mamy tam swoje domy, całą rozbudowaną strukturę. Istnieje niezależna prowincja wietnamska werbistów. Jak wygląda życie codzienne wiet- namskiego katolika? – Jeśli chodzi o zwykłe życie, prak- tykowanie wiary, chodzenie do ko- ścioła – odbywa się to bez większych przeszkód. Są kościoły, są nabożeń- stwa, są codzienne Msze Święte. Nie jest to Kościół podziemny, stoją świą- tynie zwieńczone krzyżami. Rano są zawsze Msze Święte, zwłaszcza w wios- kach. Wietnamczycy w ogóle są bardzo pobożni, zawsze jest jakaś grupa ludzi, która przychodzi na Eucharystię co- dziennie. Na co dzień nie odczuwają prześladowań. Natomiast zdarza się czasami, że władze przejmują tereny kościelne. Również stanowiska w urzę- dach itp. nie są dostępne dla katolików – przecież oficjalną ideologią jest wciąż komunizm. Jednak od jakiegoś czasu dozwolona jest prywatna dzia- łalność gospodarcza, więc można sobie radzić. Jest też wiele firm międzyna- rodowych dających pracę. A czy mogą legalnie działać zakony? – Te zakony, które były tam już obecne przed wojną wietnamską, są uznawane przez państwo. Inne – nie- oficjalnie tolerowane. Wszystkich za- konów w Wietnamie jest naprawdę dużo, szczególnie lokalnych zgromadzeń żeńskich. I można legalnie do nich wstępować? Lub do seminariów duchownych? – Tak, jest to legalne. Trzeba zazna- czyć, że w Wietnamie jest bardzo dużo powołań, zarówno do zakonów męskich, jak i żeńskich. Śmiem nawet twierdzić, że jest więcej chętnych niż miejsc w se- minarium. Każdy kandydat musi przejść odpowiednie egzaminy, zanim zostanie klerykiem. Wielu niestety odpada i wtedy albo próbują jeszcze raz za rok, albo szukają innego seminarium lub zakonu, albo w ogóle rezygnują i szukają innej drogi życia. Wielu jednak próbuje po kilka razy. Zostać kapłanem to wielki zaszczyt i łaska. Przecież to sam Bóg powołuje. Tak wielu z nich mówi i myślę, że mają rację. Czy społeczność katolicka, z której się wywodzą, jest liczna? Jaki odsetek Wietnamczyków stanowi? – Katolicy stanowią 7 procent spośród prawie 90 mln Wietnamczyków. Żyją w skupiskach czy rozrzuceni wśród wyznawców innych religii? – Są takie regiony, gdzie katolików jest więcej. Sajgon, jak już wspomnia- łem, ma dwie czy trzy dzielnice, gdzie widać ich skupiska. Jest tam też więcej kościołów. Także w regionie przylega- jącym do miasta. Czy miał Ojciec okazję odwiedzać ich w domach? – Owszem. Pierwszym pomieszcze- niem, w którym się znajdujemy po wej- ściu, jest pokój gościnny. W katolickiej rodzinie zawsze jest w nim na ścianie ołtarzyk z krzyżem, z obrazami świętych. Bardzo często jest obraz Pana Jezusa Miłosiernego, często też portret św. Jana Pawła II, który jest tam bardzo popularny i czczony. Gdy Wietnamczycy słyszeli, że jestem z Polski, zaraz wspo- minali Papieża i wyrażali żal, że do nich nie mógł przyjechać. Prócz tego Kinh mung Maria” znaczy Zdrowaś Maryjo” FOT. arch. ROZMOWA / z o. Krzysztofem Malejką SVD , duszpasterzem Wietnamczyków w Polsce W Wietnamie jest więcej powołań niż miejsc w seminariach 14 Poniedzialek, 30 lipca 2018 [email protected] MYŚL JEST BRONIĄ Wietnamska katoliczka przygotowująca groby dla dzieci nienarodzonych

MYŚL JEST BRONIĄ Poniedziałek, 30 lipca 2018 Kinh mung Maria” · Kinh mung Maria” znaczy ” Zdrowaś Maryjo” F O T. a r c h. ROZMOWA / z o. Krzysztofem Malejką SVD, duszpasterzem

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: MYŚL JEST BRONIĄ Poniedziałek, 30 lipca 2018 Kinh mung Maria” · Kinh mung Maria” znaczy ” Zdrowaś Maryjo” F O T. a r c h. ROZMOWA / z o. Krzysztofem Malejką SVD, duszpasterzem

Jest Ojciec duszpasterzem Wietnam-czyków w Polsce, pełni posługę wich języku. Jak udało się goopanować?– Spędziłem w Wietnamie prawie

cztery lata. Uczyłem angielskiego wseminarium w Sajgonie (dziś oficjalnieHo Chi Minh), a jednocześnie samchodziłem na kurs językowy na uni-wersytecie. Tam, w ramach wydziałunauk humanistycznych, są kursy wiet-namskiego dla obcokrajowców, bardzodobrze zorganizowane.

Wietnam wciąż pozostaje krajem ko-munistycznym. Czy tamtejsze władzepozwalają na działalność misyjną?– Pozwalają – to za dużo powie-

dziane, ale, przynajmniej w Sajgonie,tolerują obecność cudzoziemskichksięży. Sajgon to wielkie miasto, naj-większe w kraju, z 9 mln mieszkań-ców, i duże skupisko katolików. Takżew okolicy tego miasta, w sąsiedniejprowincji Dong Nai, katolików jestbardzo wielu. Widać to choćby wprzestrzeni: dosłownie co kilkasetmetrów napotykamy kościół. Chybaczęściej niż w Polsce, co było dlamnie sporym zaskoczeniem.

Ilu werbistów jest w Wietnamie?– Około stu siedemdziesięciu, licząc

także braci w ślubach czasowych. Mamytam swoje domy, całą rozbudowanąstrukturę. Istnieje niezależna prowincjawietnamska werbistów.

Jak wygląda życie codzienne wiet-namskiego katolika?– Jeśli chodzi o zwykłe życie, prak-

tykowanie wiary, chodzenie do ko-ścioła – odbywa się to bez większychprzeszkód. Są kościoły, są nabożeń-stwa, są codzienne Msze Święte. Niejest to Kościół podziemny, stoją świą-tynie zwieńczone krzyżami. Rano sązawsze Msze Święte, zwłaszcza w wios-kach. Wietnamczycy w ogóle są bardzopobożni, zawsze jest jakaś grupa ludzi,która przychodzi na Eucharystię co-dziennie. Na co dzień nie odczuwająprześladowań. Natomiast zdarza sięczasami, że władze przejmują terenykościelne. Również stanowiska w urzę-dach itp. nie są dostępne dla katolików– przecież oficjalną ideologią jestwciąż komunizm. Jednak od jakiegośczasu dozwolona jest prywatna dzia-łalność gospodarcza, więc można sobie

radzić. Jest też wiele firm międzyna-rodowych dających pracę.

A czy mogą legalnie działać zakony? – Te zakony, które były tam już

obecne przed wojną wietnamską, sąuznawane przez państwo. Inne – nie-oficjalnie tolerowane. Wszystkich za-konów w Wietnamie jest naprawdędużo, szczególnie lokalnych zgromadzeńżeńskich.

I można legalnie do nich wstępować?Lub do seminariów duchownych?– Tak, jest to legalne. Trzeba zazna-

czyć, że w Wietnamie jest bardzo dużopowołań, zarówno do zakonów męskich,jak i żeńskich. Śmiem nawet twierdzić,że jest więcej chętnych niż miejsc w se-minarium. Każdy kandydat musi przejśćodpowiednie egzaminy, zanim zostanieklerykiem. Wielu niestety odpada iwtedy albo próbują jeszcze raz za rok,albo szukają innego seminarium lubzakonu, albo w ogóle rezygnują i szukająinnej drogi życia. Wielu jednak próbujepo kilka razy. Zostać kapłanem towielki zaszczyt i łaska. Przecież to samBóg powołuje. Tak wielu z nich mówi imyślę, że mają rację.

Czy społeczność katolicka, z której sięwywodzą, jest liczna? Jaki odsetekWietnamczyków stanowi?– Katolicy stanowią 7 procent spośród

prawie 90 mln Wietnamczyków.

Żyją w skupiskach czy rozrzuceniwśród wyznawców innych religii?– Są takie regiony, gdzie katolików

jest więcej. Sajgon, jak już wspomnia-łem, ma dwie czy trzy dzielnice, gdziewidać ich skupiska. Jest tam też więcejkościołów. Także w regionie przylega-jącym do miasta.

Czy miał Ojciec okazję odwiedzać ichw domach?– Owszem. Pierwszym pomieszcze-

niem, w którym się znajdujemy po wej-ściu, jest pokój gościnny. W katolickiejrodzinie zawsze jest w nim na ścianieołtarzyk z krzyżem, z obrazami świętych.Bardzo często jest obraz Pana JezusaMiłosiernego, często też portret św.Jana Pawła II, który jest tam bardzopopularny i czczony. Gdy Wietnamczycysłyszeli, że jestem z Polski, zaraz wspo-minali Papieża i wyrażali żal, że donich nie mógł przyjechać. Prócz tego

”Kinh mung Maria”znaczy

”Zdrowaś Maryjo”

FOT.

arch

.

ROZMOWA /

z o. Krzysztofem Malejką SVD, duszpasterzem

Wietnamczyków w Polsce

W Wietnamie jest więcej powołań niż miejsc w seminariach

14 Poniedziałek, 30 lipca 2018 [email protected]ŚL JEST BRONIĄ

Wietnamska katoliczkaprzygotowująca groby dladzieci nienarodzonych

Page 2: MYŚL JEST BRONIĄ Poniedziałek, 30 lipca 2018 Kinh mung Maria” · Kinh mung Maria” znaczy ” Zdrowaś Maryjo” F O T. a r c h. ROZMOWA / z o. Krzysztofem Malejką SVD, duszpasterzem

znajdziemy inne wizerunki Pana Jezusai Matki Najświętszej. Bardzo rozpo-wszechnioną modlitwą jest Różaniec.

Prądy sekularyzacyjne, zanik powołań,chęć relatywizowania przykazań –tego wszystkiego, co pustoszy krajeZachodu, nie zauważał Ojciec wśródWietnamczyków?– Oni bardzo poważnie traktują swoją

wiarę, starają się żyć według niej. Sąnaprawdę pobożni. Oczywiście, żyją wkraju, gdzie np. aborcja jest dozwolona,często poddają się jej osoby, które niemają kośćca moralnego opartego nanauce Kościoła. Katolicy są świadomi,że aborcja jest zabójstwem, że niewolno jej przeprowadzać.

Jednak Wietnam, po latach narzucanejprzez państwo „polityki dwojga dzieci”,ma bardzo wysoki wskaźnik aborcji,według różnych raportów od 20 do40 procent ciąż kończy się tak tra-gicznie. Czy spotkał tam Ojciec rodzinywielodzietne?– Klerycy, z którymi się zetknąłem,

dziś ludzie 25-30-letni, pochodzili prze-ważnie z takich rodzin. Mieli po pię-cioro, sześcioro, nawet dziesięcioro ro-dzeństwa. Ale u młodych małżonków,których poznałem w miastach, rzeczy-wiście widziałem tylko jedno, dwoje,najwyżej troje dzieci. Widziałem teżcmentarze ofiar aborcji. Wydzieloneczęści ogólnych cmentarzy przeznaczonedla tych dzieci. Poznałem księdza, któryzajmuje się ich pochówkami. On właśniezaprowadził mnie na cmentarz i poka-zywał te groby.

Czy szpitale wydają ich ciałka? Ktoje zabiera?– Powiem o jednym przykładzie: ro-

dziny katolickie z jednej z wiosek napółnocy Wietnamu jeździły po szpitalachi prosiły o wydanie im ciałek dzieci,żeby je pochować.

A Wietnamczycy, którzy nie są kato-likami, przeważnie są buddystamiczy ateistami?– Wielu z nich nie wyznaje żadnej

wiary, ale myślę, że około 50-60 procentto buddyści.

W Polsce społeczność wietnamskątworzą ludzie dawno tu osiadli czywciąż przybywają nowi?– Ten ruch wciąż trwa, przybywają

nowe osoby z Wietnamu, choć nie majuż tak dużej fali migracyjnej, jak w la-tach 90. ubiegłego wieku i na początkuXXI wieku. Są to głównie migranciekonomiczni, którzy swoją przyszłośćchcą związać z Polską. Wiąże się to zfaktem, że większość Wietnamczykówprzybyłych do Polski, przynajmniej ka-tolików wietnamskich, pochodzi z re-gionu środkowego lub północnego.Część z nich już tu osiadła, oni jakośsię komunikują i przyjeżdżają tutaj doswoich. A tereny środkowego Wietna-mu, prowincji Nghe An, są naprawdębiedne. Spędziłem tam jakieś dwa ty-

godnie, miałem okazję przekonać sięo tym. Podobnie jest na północy, w re-gionie stołecznego Hanoi. Ale najwięcejmamy przybyszy z Nghe An. Dla nichstandard życia w Polsce jest zdecydo-wanie wyższy. Chcą tu pracować, zara-biać pieniądze.

Zamierzają trochę zarobić, wesprzećfinansowo rodzinę i wrócić czy zostaćtu na stałe?

– Jeśli decydują się tu przyjechać, toz całą pewnością nie na krótko. Trudnopowiedzieć, kto zostanie na pięć lat,kto na całe życie. Ciekawe u Wiet-namczyków jest to, że zazwyczaj niemyślą tylko o swoim życiu, swoich per-spektywach. Myślą od razu o swoichdzieciach. Często świadomie wybierająPolskę jako kraj katolicki. Chcą, żebyich dzieci tu się wychowywały, żeby jaknajszybciej poszły do polskiej szkoły,zintegrowały się z polskimi rówieśni-kami. Poznałem też rodziny, którym wWietnamie dobrze się powodziło ma-terialnie. Kiedy pytałem, dlaczego zatemwyjechali z kraju, odpowiadali, że niechcą, aby ich dzieci wychowywały sięw systemie komunistycznym. Dlategowybierają kulturę zachodnią, w którejchcą żyć i wychować swoje dzieci.

Pełni Ojciec posługę w WerbistowskimCentrum Migranta Fu Szenfu. Jakwygląda działalność tego ośrodka?– Wspieramy tych ludzi na trzy spo-

soby: po pierwsze, dzięki naszym wo-

lontariuszom zapewniamy bezpłatnąnaukę języka polskiego. Po drugie, po-magamy w wypełnianiu dokumentówurzędowych. Po trzecie wreszcie, za-pewniamy opiekę duszpasterską. Jestnas dwóch, ks. Józef Thêm, Wietnam-czyk, i ja. W Warszawie, w kościelepw. św. Jadwigi Śląskiej na Żeraniu,oraz w kościele św. Stanisława Kostkiw Mrokowie w każdą sobotę i niedzielęodprawiamy Mszę Świętą po wietnam-sku. Prócz tego udzielamy sakramentów:spowiedzi, chrztu, błogosławimy teżśluby, prowadzimy katechezy.

Ile osób korzysta z tej posługi?– Tych, którzy regularnie przychodzą

na Eucharystię, jest około trzystu osób.

Czy Wietnamczycy w Polsce kultywujątutaj własne święta, zwyczaje?– Oprócz świąt obecnych w Kościele

powszechnym, największą uroczystością,którą co roku wspólnie obchodzimy,jest Dzień Modlitw za Kościół w Wiet-namie, 24 listopada, we wspomnienie117 męczenników wietnamskich. Za-praszamy wówczas biskupa na uroczystąMszę Świętą. Teraz właśnie staramysię o sprowadzenie relikwii jednego ztych świętych, Andrzeja Nguyen KimThonga. Poprosiliśmy o ich pozyskaniewietnamskich werbistów, którzy już jeotrzymali i niedługo mają nam prze-kazać. Tak się składa, że w Kościelewietnamskim trwa właśnie rok im po-święcony z okazji 30. rocznicy kanoni-zacji, której dokonał Jan Paweł II w1988 roku. 24 listopada zamierzamyuroczyście wprowadzić relikwie do ko-ścioła św. Jadwigi. Przedtem przez dzie-więć tygodni, co niedziela, będziemyodprawiać nowennę za wstawiennic-twem świętych męczenników. Zachę-camy oczywiście wszystkich do włączeniasię we wspólną modlitwę za Kościół wWietnamie, cały naród wietnamski iwietnamskich migrantów, którzy żyjąw Polsce.

Dziękuję za rozmowę.Ewa M. Małecka

W prowincji Dong Naidosłownie co kilkaset metrównapotykamykościół

FOT.

arCH

.

FOT.

arCH

.

15MYŚL JEST BRONIĄ[email protected] Poniedziałek, 30 lipca 2018

Katedra w Sajgonie (dziśoficjalnie Ho Chi Minh)

Miejsc w seminariachduchownych nie wystarczadla wszystkich chętnych