32
BEZPŁATNA GAZETA REGIONU BYDGOSKIEGO Jesteśmy też na facebook.com/pozabydgoszcz www.pozabydgoszcz.pl NR 41 | 30 KWIETNIA 2015 | ISSN 2084-9117 | NAKŁAD 35.000 EGZ. FELIETON STR.2 Sebastian M. pił z kolegą piwo. Choć nie byli mocno trąceni, wstąpił w nich jakiś demon. Rzucali starym psem Sebastiana o beton, a potem utopili go w szambie Reksio i bestia 7 Gmina Koronowa 23 W Koronowie nocne atrakcje w muzeach Gmina Dobrcz 22 Trzy przyjaciółki aktywizują mieszkańców *** Gmina Osielsko 21 Nowe place zabaw, parking i łaźnia parowa w planach *** O roli Wandy w najnowszym filmie „Excentrycy” w reżyserii Janusza Majewskiego, początkach kariery i nagrodach filmowych rozmawiamy z Sonią Bohosiewicz, aktorką Teatru Polonia Radość niesie jazz C o mają wspólnego spuchnięte dłonie i obolałe nogi ze spożyciem pewnych rodzajów tłuszczu? Dopiero badanie genetyczne ujawniło ten zwią- zek i pozwoliło zapobiec rozwojowi poważnych chorób Warto szukać zdrowia

Poza Bydgoszcz nr 41

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Poza Bydgoszcz nr 41

Citation preview

Page 1: Poza Bydgoszcz nr 41

BEZPŁATNA GAZETA REGIONU BYDGOSKIEGO Jesteśmy też na facebook.com/pozabydgoszcz

www.pozabydgoszcz.pl

NR 41 | 30 KWIETNIA 2015 | ISSN 2084-9117 | NAKŁAD 35.000 EGZ. FELIETON STR.2

Sebastian M. pił z kolegą piwo. Choć nie byli mocno trąceni, wstąpił w nich jakiś demon. Rzucali starym psem Sebastiana o beton, a potem utopili go w szambie

Reksio i bestia7

Gmina Koronowa

23W Koronowie nocne atrakcje w muzeach

Gmina Dobrcz

22Trzy przyjaciółki aktywizują mieszkańców

***

Gmina Osielsko

21Nowe place zabaw, parking i łaźnia parowa w planach

***

O roli Wandy w najnowszym filmie „Excentrycy” w reżyserii Janusza Majewskiego, początkach kariery i nagrodach filmowych rozmawiamy z

Sonią Bohosiewicz, aktorką Teatru Polonia

Radość niesie jazz

Co mają wspólnego spuchnięte dłonie i obolałe nogi ze spożyciem pewnych rodzajów tłuszczu? Dopiero badanie genetyczne ujawniło ten zwią-

zek i pozwoliło zapobiec rozwojowi poważnych chorób

Warto szukać zdrowia

Page 2: Poza Bydgoszcz nr 41

2 FELIETON

stopka redakcyjna

Redakcja „Poza Bydgoszcz”Złotoria, ul. 8 marca [email protected]

WydawcaGoldendorfRedaktor naczelnyRadosław RzeszotekZastępca redaktora naczelnegoJacek Kiełpiński (GSM 723 030 103)Redaktor wydaniaKinga Baranowska Dział reportażu i publicystykiMarcin Tokarz, Tomasz Więcławski (GSM 535 405 385)Dział informacyjnyTomasz Skory, Łukasz Piecyk, Aleksan-dra Radzikowska, Michał CiechowskiKulturaŁukasz PiecykZdjęciaAdam Zakrzewski, Łukasz Piecyk, Maciej Pagała

REKLAMAAleksandra Grzegorzewska (GSM 512 202 240), Agnieszka Korzeniewska (GSM 534 206 683),Małgorzata Kramarz (GSM 607 908 607), Karol Przybylski (GSM 665 169 292),[email protected]

SkładStudio Poza BydgoszczDrukAgora S.A.

ISSN 2084-9017Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń.

***Na podstawie art.25 ust. 1 pkt 1b ustawy z dnia 4 lutego

1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Agencja Public Relations Goldendorf zastrzega, że

dalsze rozpowszechnianie materiałów opublikowanych w “Poza Toruń” jest zabronione bez zgody wydawcy.

F E L I E T O N

Reksio i bestia

pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Na tym świecie dzieją się po-ważne rzeczy, może będzie wojna. Cóż wobec aktual-nych problemów ludzkości znaczy jakiś kundel z No-wego Dworu w gminie Dą-browa Chełmińska? A może jednak?

Jego właściciel (str. 7) mówi, że Reksio był z jego rodziną od zawsze. Ma czwórkę dzieci. Reksio był ich przyjacielem, pewnie i opiekunem, lizał je po buzi, gdy pojawiły się na świecie. Skończył skatowany uderze-niami o beton, ze spętanymi łańcuchem łapami, utopiony w szambie. Schorowany był, stary, a właściciel akurat nie miał innego zajęcia...

Też mam starego i scho-rowanego psa. Smok, bo tak ma na imię, od blisko roku nie chodzi. Gdy zaczyna się charakterystycznie wiercić, któryś z domowników wy-nosi go do ogródka, by zro-bił siku i kupę. Dzieje się to kilkanaście razy dziennie, a moja Smoczyna, choć już nieco wychudzona, waży ciągle ponad dwadzieścia kilogramów, więc jest co tar-

gać. Przez lata ukrywaliśmy jego rasę, bo w Polsce nie miałby lekkiego życia. Choć pitbull amerykański to pies przeznaczony do opieki nad dziećmi - wychował poko-lenia Amerykanów, w tym potomstwo prezydenta Ro-osevelta - w kraju nad Wisłą urzędnicy zaliczyli go odgór-nie do kategorii bestii. We-terynarze dobrze wiedzieli, że to głupi przepis i pozna-jąc podczas wizyt łagodny charakter Smoka zawsze, puszczając oko, wpisywali w papierach "mieszaniec", czyli kundel, a myśmy oddychali z ulgą.

Dziś mój przyjaciel od-chodzi. Gdy go głaszczę, staje mi przed oczami Rek-sio z Nowego Dworu. I jego właściciel, który przekroczył ostateczną granicę. To dla takich, panowie urzędnicy, stwórzcie listę typów nie-bezpiecznych, z zaleceniem trzymania na krótkiej smy-czy i w kagańcu. Albo od razu przyznajmy, że świat zwariował i już czas na woj-nę, która wszystko wyrówna.

JACEKKIEŁPIŃSKI

Red. Łukasz Piecykczeka na informacje

Kontakt pod numerem: 733 842 795

Masz dla nas temat?

Setki mieszkańców gminy wzięły udział w minioną

niedzielę w V Biegu im. Braci Mikrut. Dopisały humory oraz liczna publiczność, kibicująca uczestnikom od staru aż po metę. Pieniądze, z towarzy-

szącej imprezie akcji charyta-tywnej, pomogą sfinansować

leczenie dziesięcioletniego Błażeja z porażeniem mózgo-

wym oraz Tomka walczącego z nowotworem

Fotoreportaż: str.10-11

DZIEJE SIĘ

Page 3: Poza Bydgoszcz nr 41

3REKLAMApozabydgoszcz.pl30 kwietnia 2015 r.

Page 4: Poza Bydgoszcz nr 41

4 REGION pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Do Michnika przychodzi Rywin i wybucha naj-większy skandal korup-

cyjny III RP. Do państwa Durli-ków z miejscowości Czarże także ktoś przychodzi. Tutejszy sołtys. Z propozycją... rekompensaty.

Pierwszy raz o konflikcie rodziny Durlików z Ochotni-czą Strażą Pożarną pisaliśmy w czerwcu 2014 roku. Wtedy to Li-liana i Krzysztof, małżeństwo z miejscowości Czarże, poinformo-wali nas o konflikcie z sąsiadującą jednostką, która do najłatwiej-szych we współżyciu nie należy.

- Zniszczyli nam płot, prze-rzucali śmieci i wyzywali - wyli-cza Liliana Durlik. - Lekko z nimi nie mamy.

Nie dość, że za płotem Sodo-ma i Gomora, to małżeństwo ma dodatkowo pewne podejrzenia. Według nich dobudowana część remizy to nic innego jak tradycyj-na, polska samowola budowlana. Ten wątek czarżańskiej wojny po-jawił się przypadkiem.

- Rozpoczęliśmy przygoto-wania do budowy domu - mówi Krzysztof Durlik. - Gdy popa-trzyliśmy na mapę ewidencyjną, gdzie zaznaczone są działki i bu-dynki, zauważyliśmy, że nie ma na niej dobudowanego fragmen-tu remizy.

Nowa część budynku widocz-na jest zaś gołym okiem, bo jej fa-sada została pomalowana innym kolorem. Skąd się tam znalazła? Otóż obecna siedziba OSP przy

drodze wiodącej do Chełmna po-wstała w latach 60., gdy Gomuł-ka w Płocku ogłaszał swój wielki plan, a fabryka Ursusa kwiatami i śpiewem świętowała produkcję 100 tys. ciągników. Sukcesywnie budynek rozbudowywano, aby jeszcze lepiej służył dzielnym pogromcom ognia. Nowa część powstała jednak kilkanaście lat temu, gdy wójtem był Zbigniew Łuczak, obecnie wicestarosta bydgoski. Pozwolenie, owszem, było. Szkoda, że chodzi o doku-ment z lat 70., nieważny w obli-czu rozbudowy budynku.

Rzeczona część służy stra-żakom za salę zebrań oraz jest wynajmowana na zasadach ko-mercyjnych. Ten imprezowy wątek Durlikom szczególnie przeszkadza. Wspomniany płot został właśnie zniszczony pod-czas jednego z wesel. Gmina na swój koszt (a więc podatników) postawiła nowy.

Koniec końców, Durlikowie wkroczyli na drogę administra-cyjną. Skoro prośby nie skutko-wały, to zaczęły się skargi do Po-wiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

- W maju 2013 roku powiatowi urzędnicy potwierdzili, że zarów-no gmina jak i OSP nie uzyskały decyzji na użytkowanie budynku remizy po dokonanych zmianach - mówi Liliana Durlik. - Kolejne decyzje musieliśmy zaskarżyć do wyższej instancja, która przychy-liła się do naszych wniosków.

Batalia na dokumenty, od-wołania, zaskarżenia i analizy trwa od kilku lat i przez ten czas Durlikowie nie poruszyli tylko sprawy dobudowanej części re-mizy, ale także sceny plenerowej oraz szamba. Po naszej pierwszej publikacji rodzinie do śmiechu jednak nie było, bo pani Liliana otrzymywała telefony z pogróż-kami. Małżeństwo mimo wszyst-ko kolejne swoje wątpliwości do-tyczące aktywności budowlanej strażaków potwierdzało z każdą nową decyzją, odstrzeliwując nie-właściwe zabudowania jak kaczki na strzelnicy. Zlikwidowano bo-wiem już plenerową scenę. Teraz, po biurokracyjnej przepychance, Kujawsko-Pomorski Inspektor Nadzoru Budowlanego potwier-dza bez cienia wątpliwości - szambo jest do rozbiórki.

"PINB słusznie nakazał roz-biórkę przedmiotowego szamba, jako wykonanego bez wymaga-nego pozwolenia na budowę oraz niezgodnie z warunkami tech-nicznymi obowiązującymi w cza-sie jego powstania jak i obecnym" - czytamy w piśmie podpisanym przez Adama Kolińskiego, za-stępcę wojewódzkiego inspekto-ra. - Należy też zauważyć, że wła-ściciel budynku OSP w Czarżu

już od 2013 roku posiadał wiedzę na temat konieczności dokonania rozbiórki rzeczonego szamba.

Co ciekawe, jeszcze miesiąc temu Radosław Ciechacki, wójt gminy Dąbrowa Chełmińska, odwoływał się od tej decyzji, mó-wiąc o skandalu. A w międzycza-sie do drzwi Durlików zapukał Zbigniew Bartel, nowy sołtys. Dotarliśmy do nagrania z tego spotkania. Na podwórku małżeń-stwa Durlików wysłannik gmin-nego pokoju proponuje bliżej nie-zidentyfikowaną rekompensatę.

- Nie ulega wątpliwości, że są-siedztwo, które macie, jest uciąż-liwe - cytujemy słowa kierowane do Liliany Durlik. - Czy jest szan-sa na to, że pani z mężem określi-cie, czego oczekujecie w związku z tą szkodliwością? [...] Czy jest jakaś forma rekompensaty, która by państwa satysfakcjonowała?

Adresatka tejże prośby sta-nowczo stwierdziła, że zależy jej tylko i wyłącznie na prawdzie. Zadzwoniliśmy do zarządcy so-łectwa z pytaniem, czy próbował załagodzić spór.

- Dwukrotnie rozmawiałem z panią Durlik i pytałem, czy mają jakieś życzenia, które mogłyby spowodować, że uznaliby, iż jest jakaś droga do porozumienia -

przyznaje Zbigniew Bartel. - Od-powiedzi nie otrzymałem.

Dalej w rozmowie sołtys za-pewnia nas, że nie zna żadnej osoby, która podzielałaby zdanie Durlików, mimo że w trakcie tamtego spotkania przyznał, iż działalność strażaków jest uciąż-liwa. Ot, nie zapytał widocznie samego siebie.

Wójtowi konflikt nie w smak, bo od decyzji wojewódzkiego in-spektora odwołania już nie ma. Ratować nielegalne szambo może więc już tylko na drodze sądowej.

- Nie zdradzimy naszych ar-gumentów do czasu rozprawy przed Wojewódzkim Sądem Ad-ministracyjnym - zapowiada Ra-dosław Ciechacki. - Mogę jedynie powiedzieć, że w jej trakcie przyj-rzymy się także dokładnie rodzi-nie Durlików.

Niepokornym mieszkańcom gminy słowa wójta niestraszne.

- Najpierw były groźby, potem sołtysa prośby i znowu grożenie? - zastanawia się Liliana Durlik. - No to zobaczymy się w sądzie.

W PIND czeka jeszcze decyzja dotycząca dobudowanej części remizy. Jej treść poznamy praw-dopodobnie w połowie maja. Do sprawy wrócimy.

Sołecki posłaniec pokoju

Urzędnicy nakazali rozebrać wójtowi szambo na terenie remizy OSP Czarże.

Bo to samowola budowlana. Łukasz Piecyk

Batalia o administracyjną prawdę trwa od kilku lat. Fot. ŁUKASZ PIECYK

Page 5: Poza Bydgoszcz nr 41

5REGIONpozabydgoszcz.pl30 kwietnia 2015 r.

Pomylili trasę Wiskitno - Wierzchucin Królewski w gminie Koronowo z to-

rem rajdowym. Żaden z nich nie miał uprawnień do prowadzenia opla vectry, którym podróżo-wali w nocy z piątku na sobotę (24 na 25 kwietnia). Samochód przypomina zgniecioną puszkę po konserwie. Nie mieli szans na przeżycie.

Byli normalnymi nastolat-kami. Znali się z Gimnazjum w Wierzchucinie Królewskim. Dzielił ich tylko rok, więc mie-li wiele wspólnych zaintereso-

wań. Kibicowali FC Barcelonie i bydgoskiemu Zawiszy. Mateusz uczył się w Zespole Szkół Zawo-dowych im. Stanisława Maczka w Koronowie. W piątkową noc jechali w kierunku Wierzchuci-na Królewskiego. - Nie znamy jeszcze wielu szczegółów zwią-zanych z tą tragedią - mówi Przemysław Słomski z Zespołu Prasowego Komendy Woje-wódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Udało nam się ustalić wstęp-nie, że samochodem kierował 19-latek, a jego młodszy o rok kolega siedział na fotelu pasaże-

ra. Żaden z nich nie miał prawa jazdy. Nie znamy także wyników badań, które potwierdziłyby lub wykluczyły obecność alkoho-lu w organizmie kierującego oplem.

W akcji na miejscu zdarzenia uczestniczyły cztery załogi OSP. Strażacy przyznają, że dawno nie widzieli tak zmasakrowa-nego auta. Jeden z nastolatków wyleciał z samochodu w trak-cie wypadku, a drugiego trzeba było z niego wycinać. Policjanci nie mogą uwierzyć, że tragedie z ubiegłego roku, które wydarzyły

się w Klamrach, nikogo niczego nie nauczyły. Przypomnijmy, że pod Chełmnem najpierw zgi-nęło siedmioro nastolatków. Pijany siedemnastolatek rozbił na drzewie auto, w którym po-dróżowało 9 osób. Oczywiście, nie miał prawa jazdy. Kilka mie-sięcy później kilkaset metrów dalej zginął 16-latek. Zwinął po pijanemu ciotce samochód z po-dwórka. Nie odjechał daleko.

Jak było pod Wierzchucinem Królewskim? Część tajemnic za-brali ze sobą do grobu Mateusz i Patryk. Kolejnych informacji

będziemy dowiadywali się w następnych tygodniach. Trzeba przyznać, że takich dramatów w naszym regionie jest zdecydo-wanie za wiele i należy poszukać sposobu, jak im zaradzić.

- Marki samochodu nie spo-sób było rozpoznać na miejscu wypadku - mówią strażacy. - Kierowca stracił panowanie nad pojazdem na łuku drogi. Nie powinien jechać nocą tak szyb-ko. Próbował wrócić na jezdnię i odbił w prawo. Tam czekało jed-nak drzewo.

Minął rok od tragedii w Klamrach koło Chełmna. Tam jednym autem podróżowało 9 nastolatków, z których siódemka zginęła. Teraz rodziny opłakują 18- i 19-latka, którzy swój rajd bez prawa jazdy

skończyli na drzewie nieopodal Wierzchucina Królewskiego

Żniwa bezmyślności

Tomasz Więcławski

Page 6: Poza Bydgoszcz nr 41

6 REPORTAŻ pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Zaczęli go piec dla siebie w 2009 roku. Szukali przepisów, czytali dużo

o wartościowych produktach i opra-cowywali coraz to nowe receptury. Za-kwas, który zrobili 6 lat temu, pracuje do dziś. Są bodaj jedy-nymi w Polsce pieka-rzami, którzy robią chleb z samopszy i płaskurki.

- Trzy dni jestem progra-mistą, a przez resztę tygodnia piekę chleb - uśmiecha się Łu-kasz Cieśla, właściciel firmy NaZakwasie.pl. - Najważniej-sze jest to, żeby nie przyspie-szać procesu produkcji. Trwa on dwa dni, ale pieczywo w ten sposób zrobione długo za-chowuje świeżość i starzeje się z godnością. No i oczywiście, jak to było u źródeł, powinno się robić chleb na zakwasie, który cały czas pracuje.

Innego chleba już nie jedzą. Czasami zdarza się czegoś spróbować w delegacji, ale or-ganizm od razu wariuje. Mają piątkę dzieci i rozwój działal-ności piekarskiej jest z nimi

ściśle związany. - Byłam w ciąży i mąż po-

szukiwał możliwości zdobycia

dobrego chleba - wspomina Agnieszka Cieśla. - Chciał postawić wędzarnię, ale brak dobrego pieczywa na rynku spowodował, że skończyło się na piekarni. Jedno z naszych dzieci nie może jeść glutenu, więc specjalnie dla niego ro-bimy wypieki gryczane. Dru-gie nie toleruje słonecznika, więc je każde pieczywo bez ziaren. Jak były małe, to inne chleby im szkodziły. Gdy zaczęły jeść naturalne, które wiemy z czego są zro-bione, to wszystko się unor-mowało.

Właściciele piekarni w Ostromecku nie mają jedne-go ulubionego rodzaju chleba. Mają w swojej ofercie chleb

orkiszowy, żytni, z siemieniem lnianym, słonecznikiem i wie-siołkiem. Prawdziwym hitem są jednak bochenki wytwarza-ne z płaskurki i samopszy - za-pomnianych już prawie w Pol-sce, a bardzo wartościowych zdrowotnie, odmian pszenicy.

- Nasz chleb trafia bezpo-średnio do domów klientów - mówi Łukasz Cieśla. - Wy-syłamy go pod dowolny adres w całej Polsce. Prowadzimy też sprzedaż na miejscu - dla Bydgoszczy, Torunia i oko-lic. Wielką satysfakcję czuje człowiek, gdy ktoś przycho-dzi i opowiada, w jaki sposób nasze wypieki zmieniły jego życie. Są osoby, które po spró-bowaniu naszych produktów twierdzą, że wcześniej przez

wiele lat nie jadły prawdziwe-go chleba.

Działalność mieszkańców

Złejwsi Małej jest certyfiko-wana. Ich wyroby mogą po-wstawać tylko z najwyższej jakości produktów. Składniki pozyskują z gospodarstw eko-logicznych z naszego regionu. Nie ma możliwości, żeby za-miast naturalnych komponen-tów do ich produktów trafiały gorszej jakości substytuty.

- Przy wypieku tego chleba pracują cztery osoby - mówi Łukasz Cieśla. - To mały ro-dzinno-przyjacielski biznes. Nie można tylko z tego żyć, więc muszę normalnie pra-cować zawodowo, ale wciela-nie się w piekarza sprawia mi

ogromną radość. Szczegól-nie, gdy moje dzieci są za-dowolone.

Małżeństwo działające na granicy regionów to-ruńskiego i bydgoskiego podkreśla, że zdrowe od-żywianie wymaga cierpli-wości. - Trzeba dowiedzieć się

sporo o tym, co się je - mówi Agnieszka Cieśla. - W diecie

ważna jest różnorodność. To klucz do zdrowia. Jeżeli czło-wiek nie jest na nic uczulony, to może próbować wszystkie-go. Ale warto wybierać spo-śród wartościowych produk-tów.

W Ostromecku praca nad kolejnymi wypiekami idzie pełną parą. W głowie Łukasza Cieśli są pomysły na kolejne rodzaje chleba, który może trafić na polskie stoły. Na po-czątku chciał tylko zadbać o zdrowe odżywianie swojej rodziny. Ale za pomysłem po-stawienia wędzarni dziś nie tęskni.

Chleba nie wolno poganiać Przeprowadzili się do Złejwsi Małej i zaczęli szukać zdrowego, smacznego chleba. Chcieli postawić wędzarnię, ale skończyło

się na piekarni w Ostromecku. Dziś ich wyroby docierają do domów w całym kraju

Tomasz Więcławski

Fot. NADESŁANE

Pani Agnieszka wraz z mężem pasjonuje się wypiekiem zdrowego chleba.

“Trzy dni jestem pro-gramistą, a przez resztę tygodnia piekę chleb

“Nasz chleb trafia bez-pośrednio do domów klientów

Page 7: Poza Bydgoszcz nr 41

7REPORTAŻpozabydgoszcz.pl30 kwietnia 2015 r.

Mieszkają w Nowym Dworze w gminie Dą-browa Chełmińska.

Obaj mają małoletnie potom-stwo. Właściciel schorowanego kundla, Sebastian, ma czwórkę dzieci. Boi się, że te nie będą chciały go oglądać, gdy do-wiedzą się, kto "pozbył" się ich ukochanego przyjaciela. Od paru dni szukają go i myślą, że gdzieś zaginął.

Był wieczór. Policjanci z bydgoskiego Fordonu dostali zgłoszenie, że ktoś zabił psa w gminie Dąbrowa Chełmińska. Telefon był anonimowy, ale dzwoniący znał wiele szcze-gółów. Musiał być naocznym świadkiem zdarzenia. Funk-

cjonariusze pojechali na miej-sce. Tam okazało się, że pijani mężczyźni zmasakrowali bez-bronne zwierzę.

- W okolicy dawnej gorzel-

ni, w niezabezpieczonej studni ze ściekami, funkcjonariusze znaleźli martwego psa - mówi Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgosz-

czy. - Jego przednie łapy były spętane łańcuchem. Zwierzę zostało wyciągnięte ze studni przez strażaków, a następnie zabezpieczone do oględzin

przez weterynarza. Nieoficjalnie dowia-

dujemy się, że ciało psa zostało zmasakrowa-ne. Musiało uderzać o beton wielokrotnie. Sebastian M. pracuje jako murarz w sąsied-niej wsi. Przyznał się do zabicia psa, zrobili

to z kolegą. - Nie byliśmy pijani - opo-

wiada Sebastian M., mieszka-niec Nowego Dworu. - Wy-dmuchałem, gdy przyjechała

policja, 0.3 promila. Kilka piw wypiliśmy. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Reksio był z nami od zawsze.

Mężczyźni uderzali mie-szańcem o beton. Nie przyzna-ją się, że udusili go łańcuchem. Nie wiedzą, czy umarł od ude-rzeń, czy też utopił się w szam-bie. Ale tam miał już związane łapy.

- Wstyd mi strasznie - mówi 31-letni mężczyzna. - Wiem, jaką głupotę zrobiłem. Słysza-łem, że mają przyjechać "ani-malsi". Nie chcę rozgłosu. Mój pies był stary i schorowany. Mogłem go zabrać do wetery-narza.

Sprawca twierdzi, że wie, kto

zadzwonił po policję. Sąsiedzi nie chcą o tym opowiadać, ale nie mają o nim złego zdania.

- To sąsiadka dzwoniła. I po co teraz cały ten syf? - pyta Se-bastian.

Policjanci aresztowali 31- i 34-latka na miejscu zdarze-nia. Zostali już wypuszczeni do domów. Teraz zostanie im przedstawiony zarzut zabi-cia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Za to grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

- Nie wiem dlaczego ode-brałem życie Reksiowi - mówi Sebastian M. - Nie chcę, żeby moje dzieci dowiedziały się, że zrobiłem taką głupotę. Nie będę mógł im spojrzeć w oczy.

Sebastian M. i Marcin S. pili piwo. Któreś z kolei. Choć nie byli mocno trąceni, wstąpił w nich jakiś demon. Rzucali starym psem o beton, a potem utopili go w szambie

Zabiłem Reksia. Wstyd mi

“Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Reksio był z nami od zawsze.

Page 8: Poza Bydgoszcz nr 41

8 REGION pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Było wszystko, co fanów motoryzacji kręci najbar-dziej. Piękne, wymuskane

auta pięciu generacji - klasyki z lat sześćdziesiątych i nowocze-sne bryki, których pojemność i liczba koni mechanicznych przyprawiają przeciętnego po-siadacza oszczędnego samo-chodu o zawrót głowy. A za kie-rownicą długonogie blondynki, starsi panowie o sumiastych wąsach i dzieci, które chcą mieć takie cudo, jak ich ojcowie. Oczywiście kierujące "na su-cho", z kolan tatusiów.  VII Ogólnopolski Zlot Mu-stangów przeszedł do historii. Przez gminy Łubianka i Łyso-mice przetoczyła się karawana samochodów uosabiających wolność. Nic to, że polskie dro-gi nie przypominają ciągnących się w nieskończoność szos z amerykańskich filmów. Cho-

ciażby namiastka świata, który dla wielu wciąż kojarzy się z od-ległym rajem, pozwala zmienić życie. Koniec i bomba, a kto nie usiadł za kierownicą pierwo-wzoru samochodu sportowego, ten trąba.  - Nie do opisania są emocje, które czuje się jadąc wśród stu kilku-dziesięciu aut, które tak bardzo się kocha - mówi Michał Wojtecki z Rawy Mazowieckiej, uczest-nik VII ogólnopolskiego zlotu popularnych "ru-maków", właściciel For-da Mustanga GT z 2005 roku. - To samochody piękne same z siebie. Nic bym w nich nie poprawił. Są dla motoryzacji tym samym, czym gitara elektryczna dla muzyki. Bez nich trudno sobie wyobra-zić dzisiejsze szosy, tak jak cięż-

ko byłoby obecnie o koncert grupy rockowej bez "wioseł".  W sobotę 25 kwietnia uczest-nicy zlotu bawili na Zamku Bierzgłowskim. Wyjątkowe auta wymagają szczególnej sce-nerii. Wielu mieszkańców re-

gionu robiło sobie w nich i przy nich zdjęcia. Bo wszystko moż-na o Fordzie Mustangu powie-dzieć, ale nie to, że nie wzbudza zainteresowania. Gdy widzisz

go na szosie, to mimowolnie wodzisz za nim wzrokiem.  Mitem jest, że popularno-ścią te auta cieszą się głównie wśród panów w średnim wie-ku, którzy chcą sobie nimi coś zrekompensować. Kobiet w tłumie gapiów było mnóstwo. I na Zamku Bierzgłowskim i na parkingu przed Centrum Han-dlowym "Kometa" w Toruniu, gdzie właściciele amerykań-skich maszyn driftowali. Ale są, i to coraz silniej reprezento-wane, także kobiety wśród wła-ścicieli tych, co tu dużo mówić, "mocarnych", aut.  - Wielu panów wbiła w fotel przejażdżka z Dianą, która na toruńskim parkingu wyczynia-ła cuda - uśmiecha się Michał Wojtecki. - Ta pani doskonale rozumie, jak z mustanga wy-zwolić bestię.  Kompleksów mógł naba-

wić się też niejeden mężczyzna próbujący popisywać się swoją wiedzą z zakresu motoryzacji przed płcią piękną. Uczest-niczki zlotu, ale i fanki aut typu pony car, doskonale znają ich konstrukcję, osiągi i duszę, bo o niej przy wieczornym grillu w Łysomicach rozprawiano go-dzinami.- Niesamowite jest to, jak wie-lu różnych ludzi można tutaj spotkać - dodawał gość z Rawy Mazowieckiej. - Pełen przekrój wiekowy, geograficzny i zawo-dowy. Nie znałem przyjeżdża-jąc tutaj wielu właścicieli mu-stangów. Ale gdy jest wspólna pasja, to rozmowa szybko się klei.  Auta zawitały też na Rynek Nowomiejski w Toruniu, gdzie można było je podziwiać w sobotnim słońcu. Ale nie są to tylko egzemplarze wystawowe.

Wyzwolić bestię

Właścicielkę białego mustanga fascynuje warkot silników potężnych maszyn zza oceanu. Diana, za

sterami różowo-czarnego rumaka, wciskała w fotel niejednego macho. Te auta pasują pięknym kobie-

tom. Mają podobną duszę.Tomasz Więcławski

“Są dla motoryzacji tym samym, czym gitara elektryczna dla muzyki.

Na co dzień często nie zdajemy so-bie sprawy, że z nich korzystamy. Prawda jest jednak taka, że nasze

otoczenie jest pełne miejsc i inicjatyw wspomaganych przez fundusze europej-skie. W maju w naszym województwie odbędą się więc Dni Otwarte Funduszy Europejskich, dzięki którym będziemy mogli dowiedzieć się, jak pieniądze z Unii zmieniły nasz region.

Dni Otwarte to akcja, która swoim zasięgiem obejmuje całą Polską. Została zainicjowana przez Ministerstwo Infra-struktury i Rozwoju rok temu z okazji obchodów 10-lecia obecności Polski w Unii Europejskiej.

- Chcemy pokazać, jakie korzyści płyną z wejścia Polski w struktury UE – wyjaśnia Monika Rękas z Urzędu Mar-szałkowskiego. – Dzięki temu w naszym regionie powstaje wiele projektów.

Najlepiej o tym opowiedzą jednak sami beneficjenci. To oni bowiem za-prezentują gościom Dni Otwartych, jak spożytkowali wspólnotowe pieniądze.

Aby zapoznać się z atrakcjami przy-gotowanymi na Dni Otwarte, warto zajrzeć na stronę wydarzenia http://dniotwarte.eu/. Specjalnie przygotowa-na wyszukiwarka pozwoli nam wybrać wydarzenia w danym województwie czy miejscowości. Pokazy naprawy samo-chodów ciężarowych, fascynujące do-świadczenia w Centrum Nowoczesno-ści Młyn Wiedzy, porady i konsultacje medyczne czy wybuchowa wystawa w Exploseum – to tylko niektóre z atrak-

cji czekających na nas w trakcie Dni Otwartych Funduszy Europejskich.

- Beneficjenci pokażą mieszkańcom jak wykorzystali pieniądze z funduszy unijnych, zorganizują atrakcje anga-żujące i przyciągające odwiedzających, takie jak: pokazy, warsztaty, zmagania sportowe, konkursy, zabawy, pikniki – zapowiada Monika Rękas. - Mieszkańcy skorzystają bezpłatnie lub ze zniżką z oferowanych atrakcji, odwiedzając od 7 do 10 maja miejsca, które zyskały dzięki funduszom europejskim.

Na tym nie koniec. Dniom Otwartym będzie towarzyszyło sporo imprez. 9 maja w Toruniu zostanie zorganizowany piknik połączony z inauguracją sezonu turystycznego. Rozpocznie się on o go-dzinie 10 i będzie wypełniony konkursa-mi i występami scenicznymi. Wszystko to potrwa do godziny 17.

- W trakcie pikniku zaplanowaliśmy wiele atrakcji. Na tych, którzy przyjdą na Rynek Nowomiejski czekają doświad-czenia i warsztaty dla dzieci z dziedzin przyrodniczych, fotobudka, w której każdy będzie mógł zrobić sobie pamiąt-kowe zdjęcia, kącik animacji i zabaw dla najmłodszych, podglądanie Słońca przez profesjonalny sprzęt do obser-wacji astronomicznych oraz stoiska beneficjentów funduszy unijnych. Nie zabraknie też konkursów z nagrodami – wylicza Monika Rękas.

Tak pomagają unijne pieniądze

Konkursy, stoiska i wiele atrakcji – tak w skrócie będą wyglądać Dni Otwarte Funduszy Europejskich

Page 9: Poza Bydgoszcz nr 41

9REKLAMApozabydgoszcz.pl30 kwietnia 2015 r.

Wiele osób używa ich na co dzień. - Jeżdżę nim do pracy - mówi Izabela Nowak, mieszkanka stolicy, właścicielka białego mustanga z 2007 roku. - Spoty-kam ich sporo w Warszawie, ale białego jeszcze nie widziałam. To mój pierwszy samochód. Długo go szukałam. Kupiłam, co ciekawe, także od kobiety. Wiele osób dziwi się, gdy widzi, że za kierownicą tak potężne-go auta siedzi młoda kobieta. Ale to wersja bardzo spokojna i ekonomiczna. Silnik zaledwie czterolitrowy.  Warszawianka zdradza nam, że dostaje dreszczy, gdy słyszy ryk maszyn o większej pojem-ności i liczbie koni pod maską.  - Duże wrażenie robią na mnie te pięcio- i sześciolitrowe - uśmiecha się urodziwa kobie-ta. - Ale klasyki zawsze wywo-

łują największe emocje. Podzi-wiam pracę, którą włożyli w ich renowację właściciele. Musieli zadbać o każdy detal. Po to się jednak takie auta ma. Czuję się na drodze wyjątkowa. Chociaż czasami sama nie wiem, czy mężczyźni oglądają się za mną czy za nim.Właścicielka zjawiskowego Forda Mustanga zazdrosna jednak nie jest. Podczas zlotu w powiecie toruńskim spełniła również marzenie swojego taty.  - To on zaraził mnie pasją do motoryzacji - zdradza Iza-bela Nowak. - Zabierał mnie na zloty motocyklowe. Teraz ja mogłam go zabrać na spotka-nie właścicieli najpiękniejszych aut na świecie. Był szczerze wzruszony. Córka przewiozła go mustangiem. Pewnie o tym marzył, gdy dorastałam.

Page 10: Poza Bydgoszcz nr 41

10 pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.FOTOREPORTAŻ

Koronowianie biegli po raz piąty

Page 11: Poza Bydgoszcz nr 41

11pozabydgoszcz.pl30 kwietnia 2015 r. FOTOREPORTAŻ

Nie zawiodła pogoda, publiczność, ani uczestnicy. Setki mieszkańców gmi-

ny i nie tylko wzięły udział w minioną niedzielę w V Biegu im. Braci Mikrut. Ulicami Koronowa biegły dzieci, mło-

dzież, dorośli i seniorzy, pojedynczo, w parach i całymi rodzinami. Start i meta tradycyjnie znalazły się przed wejściem

do Hali Sportowo-Widowiskowej MGOSiR. Nie liczył się czas dotarcia

do mety, tylko sam bieg i cel, który mu przyświecał. Tegoroczny bieg poświę-

cony był 25-leciu polskiej samorządno-ści, a imprezie towarzyszyła akcja cha-rytatywna na rzecz dziesięcioletniego

Błażeja z porażeniem mózgowym oraz Tomka walczącego z nowotworem.

Więcej zdjęć na www.pozabydgoszcz.pl

Praca w zawodzie opieku-na medycznego może przynieść wiele satysfak-

cji i zadowolenia z jej wyko-nywania. Opiekun jest osobą najbliższą choremu, pielęgnu-je go, towarzyszy, pomaga mu w rozwiązywaniu problemów zdrowotnych i społecznych.

Opiekun po uzyskaniu dy-plomu staje się osobą zaufania publicznego, co oznacza, że powierzona jego opiece osoba będzie czuła się bezpiecznie i będzie pewna, że opiekun po-siada odpowiednią wiedzę i umiejętności.

Szkoła Policealna dla Opie-kunów Medycznych w Euro-pejskim Centrum Edukacji w

Opiece Długoterminowej w Toruniu i w Bydgoszczy przy-gotuje opiekuna do pracy we wszystkich placówkach służ-by zdrowia, domach pomo-cy społecznej i w środowisku domowym. Wyspecjalizowa-na kadra nauczycieli pokaże i nauczy wykonywania czynno-ści pielęgnacyjnych i opiekuń-czych najpierw w warunkach laboratoryjnych czyli na salach ćwiczeniowych, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt do nauki, a następnie w naj-lepszych placówkach służby zdrowia w Toruniu.

Szkoła posiada dobrzy wy-posażoną bibliotekę.

Będziemy towarzyszyć,

wspierać i edukować przez cały czas nauki i zajęć praktycznych oraz zagwarantujemy najwyż-szą jakość nauczania.

Cykl kształcenia trwa jeden rok. Zajęcia dla słuchaczy od-bywają się w piątki, soboty i niedziele w godzinach ustala-nych harmonogramem zajęć.

Adresy naszych szkółToruń ul. Storczykowa 8/10 ,

Bydgoszcz ul. Wojska Polskie-go 46.

Więcej informacji na stronie www.opiekunmedyczny.com

tel. (56)6123567, 723185209, 723185210

Wybierz pewny zawódEuropejskie Centrum Edukacji w Opiece Długoterminowej Szkoła Policealna dla Opiekunów Medycznych w Toruniu i w Bydgoszczy jest szkołą niepubliczną o uprawnieniach szkoły publicznej kształcącą w zawodzie - Opiekuna Medycznego

Page 12: Poza Bydgoszcz nr 41

12 pozabydgoszcz.pl 28 kwietnia 2015 r.

Trwa cykl spotkań władz województwa z włoda-rzami powiatów, gmin

oraz miast na prawach powiatu w sprawie przygotowań do re-alizacji Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Kujawsko-Pomorskiego na lata 2014-2020.

W jednym z takich spotkań uczestniczyli przedstawiciele samorządów z terenu powiatu bydgoskiego. W czasie dysku-sji służącej wymianie doświad-czeń, starosta bydgoski Wojciech

Porzych zaprezentował zakres wsparcia udzielonego z Europej-skiego Funduszu Rozwoju Regio-nalnego, w ramach RPO WK-P 2007-2013, inwestycjom reali-zowanym przez powiat i gmi-ny. Omówiono również kwestie związane z sytuacją społeczno - gospodarczą powiatu bydgoskie-go, zasadami prowadzenia poli-tyki rozwoju na tym obszarze, a także stanem prac nad planami strategicznymi. Kluczowe było jednak przedstawienie przez sa-morządowców planów na nową

perspektywę finansową UE oraz oczekiwań wobec Regionalnego Programu Operacyjnego Woje-wództwa Kujawsko-Pomorskie-go na lata 2014-2020.

Starosta Wojciech Porzych podkreślił ponadto znaczenie inwestowania w rozwój szkolnic-twa zawodowego, zastosowania odpowiednich form wspierania przedsiębiorczości oraz jakości programów rozwojowych. Za-akcentował również rolę bez-pieczeństwa drogowego, które-go optymalny poziom uzyskać

można dzięki budowie dróg lo-kalnych oraz tworzeniu spójnych tras rowerowych. Zwrócił także uwagę na konieczność realizacji projektów z zakresu termomo-dernizacji obiektów użyteczno-ści publicznej i ich doposaże-nia. W dalszej części spotkania marszałek województwa Piotr Całbecki omówił priorytety sa-morządu województwa, wśród których znalazł się m.in. rozwój transportu publicznego, moder-nizacja dróg wojewódzkich i roz-wój innowacyjnej edukacji.

Zaznaczył też, że w planach województwa uwzględniono utworzenie w każdym mieście powiatowym – centrów rozwoju gospodarczego, które to centra ułatwić mają dostęp do instru-mentów oferowanych przez in-stytucje otoczenia biznesu.

Sprzyjająca aura oraz dosko-nała atmosfera – o którą za-dbali organizatorzy i uczest-

nicy – tylko dopełniły sukcesu, jakim po raz kolejny okazały się zawody nordic walking w Osiel-sku. Dzięki wcześniejszym do-świadczeniom, osielski GOSiR po raz kolejny z powodzeniem zorganizował drugie zawody Mi-strzostw Polski w Maratonie, IV Mistrzostwa Polski Sztafet oraz IV Gminny Rajd w tej, cieszącej się niezmiennie rosnącym zain-teresowaniem, dyscyplinie.

Patronat nad imprezą objął starosta bydgoski Wojciech Po-rzych, który nie tylko uroczy-ście otworzył zawody, nagradzał zwycięzców poszczególnych kategorii, ale także aktywnie reprezentował – debiutującą w rozgrywkach – sztafetę radnych powiatu bydgoskiego w składzie: Żanetta Kaźmierczak, Elżbie-ta Wysocka, Piotr Kozłowski, Bashar Al-Shaer i Wojciech Po-rzych, która w rezultacie uplaso-wała się na dwudziestym pierw-szym miejscu z czasem 06:10:42. Wśród sztafet triumfował zespół Katowice – Silesia Nordic Team, przed ekipami Forever Young z Łodzi i KGHM Metryko z Lu-bina. Na piątej, wysokiej pozy-cji, uplasował się zespół GOSiR Nordic Development z Osielska.

Ogromnym zainteresowa-niem cieszył się maraton, w któ-rym do rywalizacji przystąpiło 74 zawodników i zawodniczek. Na szczególne podkreślenie zasługu-je nowy rekord Polski w marato-nie, który ustanowił Marcin Mi-chalec z KKB MOSIR KROSNO. Zwycięski czas – 4:43:57 – jest

o blisko trzy minuty lepszy od wyniku ubiegłorocznego mistrza maratonu - Tomasza Brzeskie-go z Nowego Sącza. Triumfator tegorocznych rozgrywek szedł ze średnią prędkością 8,9 km/h, zostawiając konkurencję daleko z tyłu. Na drugim miejscu upla-sował się Marek Dołęgowski z BKS Maniak WOLIN Kolczewo, trzeci natomiast był Wojciech Kolasa z FIZJO-PLUS TEAM Łódź. Wśród pań najlepszy wy-nik uzyskała Beata Kołodziej-czak, reprezentująca Socho Team Sochaczew. W kategorii 65+ zwyciężył Jan Kocimski z klubu KM AKTYWNI Sochaczew, na-tomiast wśród pań – w tej samej kategorii wiekowej – triumfowa-ła Kazimiera Dana z klubu NW „PATYCZAKI” z Grudziądza. IV Gminny Rajd cieszył równie dużym zainteresowaniem, co maraton i sztafeta – w rywaliza-cji na dystansie 4,2195 m wzięło

udział ponad 150 zawodników w różnym wieku. Zwycięzcą rajdu został Ryszard Demkowski, spo-śród pań jako pierwsza zamel-dowała się na mecie Agnieszka Mielecka.

Na odwiedzających, rodziny zawodników i samych zawodni-ków czekał tego dnia specjalnie przygotowany namiot promocyj-ny Powiatu Bydgoskiego. Można w nim było uzyskać informa-cje dotyczące naszego regionu, otrzymać atrakcyjne materiały promujące nasz powiat oraz wy-grać jedną z najnowszych publi-kacji-przewodników po naszym regionie, przygotowanych przez Starostwo Powiatowe w Byd-goszczy. Zainteresowani mogli również spotkać się z koordy-natorem projektu „Przygoda z wiedzą 2”.

POWIAT BYDGOSKI

Nordic walking w Osielsku

Z samorządowcami powiatu bydgoskiego o nowym RPO

Wielkimi krokami zbli-ża się zakończenie re-alizacji projektu pn.

„Remont i adaptacja sal dydak-tycznych do praktycznej nauki zawodów rolniczych w Zespo-le Szkół Agro-Ekonomicznych w Karolewie”, który został do-finansowany w ramach RPO Województwa Kujawsko-Po-morskiego – kwotą ponad pół miliona złotych. Projekt przewi-dywał przeprowadzenie remontu hali maszyn, pracowni gastrono-micznych i pracowni architektury krajobrazu, a kompletne wyposa-żenie sześciu stanowisk do na-uki specjalistycznych zawodów: technik żywienia i usług gastro-nomicznych, technik żywienia i gospodarstwa domowego oraz kucharz.

Wszystko to miało wpłynąć na poprawę jakości i efektyw-ności nauczania kierunkowego. Uczniowie kształcący się w za-wodach związanych z szeroko pojętym rolnictwem z łatwością będą mogli teraz doskonalić już nabyte umiejętności praktycz-ne i zdobywać nowe, a wszystko to w oparciu o zaawansowane technologicznie urządzenia oraz infrastrukturę. Szkolną halę ma-szyn wyposażono bowiem w nowoczesne maszyny rolnicze. Zaplecze sprzętowe wzbogaciło się o rozsiewacz nawozów, prze-trząsaczo-zgrabiarkę, prasę rolu-jącą, owijarkę bel, pług obracalny, agregat uprawowy przedsiewny, dostosowaną do warunków sali dydaktycznej dojalnię przewo-dową, rozdrabniacz do roślin okopowych, rozdrabniacz bija-kowy i skaner. Szkole przekaza-no również oprogramowanie do układania dawek pokarmowych. Pracownię architektury krajo-brazu doposażono w wagę elek-troniczną, system nawadniający,

glebogryzarkę, kultywator spali-nowy, kosiarkę spalinową, kosę spalinową, podkaszarkę, rębarkę do gałęzi, ploter, skaner, tablicę interaktywną, tachimetr, wyso-kościomierz, cyfrowy aparat foto-graficzny, stoły do projektowania oraz laptop. Doposażono również pracownie gastronomiczne.

Dzięki podejmowanym przez władze powiatu działaniom, Ze-spół Szkół Agro-Ekonomicznych w Karolewie jest obecnie jedną z najlepiej wyposażonych placó-wek edukacyjnych w powiecie bydgoskim. To właśnie za sprawą nowoczesnej bazy dydaktycznej, dostosowanej do potrzeb rozwi-jającej się gospodarki, absolwenci zespołu szkół stają się wysokiej klasy specjalistami, tak poszuki-wanymi na rynku pracy – a ka-rolewska szkoła staje się realną alternatywą dla szkół bydgoskich – podkreśla starosta Wojciech Porzych.

RPO wspiera Karolewo

Kilka dni temu w siedzibie Starostwa gościli ukraiń-scy samorządowcy - mer

miasta Bashtanka Liliia Atna-zheva oraz Radny Dubenskiej Rejonowej Rady Sergij Havryluk. Swoimi doświadczeniami z pracy na rzecz lokalnej społeczności podzieli się z naszymi Szanow-nymi Gośćmi m.in. Starosta Byd-goski Wojciech Porzych, Wice-starosta Zbigniew Łuczak, Radna Rady Powiatu Elżbieta Wysocka oraz Sekretarz Powiatu Leszek Czerkawski.

Wizyta stanowiła doskonałą okazję nie tylko do zacieśnie-nia partnerskich stosunków, ale

przede wszystkim wymiany wie-dzy i dobrych praktyk dotyczą-cych funkcjonowania admini-stracji po obu stronach granicy oraz omówienia spraw związa-nych choćby z edukacją czy go-spodarką. Spotkanie pozwoliło również zarysować plany ewen-tualnej, przyszłej współpracy między samorządami, a w szcze-gólności doprecyzować obszary funkcjonowania – najistotniejsze z punktu widzenia rozwoju obu regionów. Jednoznacznie wska-zano tu na edukację, podkreślając wartość wymiany międzyszkolnej uczniów oraz organizacji staży zawodowych dla młodzieży pol-

skiej i ukraińskiej. Niemniej ważne okazały się

także kwestie wymiany międzysa-morządowej, dzięki której przed-stawiciele administracji ukraiń-skiej będą mogli czerpać z wiedzy i umiejętności naszych samorzą-dowców. Taki typ partnerstwa jest doskonałym przykładem na to, że współpraca międzynarodo-wa na niższych szczeblach admi-nistracji daje wymierne korzyści i może być całkiem niezłym funda-mentem dla tworzenia rozwiązań pozwalających jeszcze lepiej wy-korzystywać posiadany potencjał.

Wizyta samorządowców zza wschodniej granicy

Strona redagowana przez

Starostwo Powiatowe w Bydgoszczy

Page 13: Poza Bydgoszcz nr 41

13REGION30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Od 8 lat jest wakacyjnym centrum Chełmży. Tu-taj odbywają się ogniska,

koncerty oraz imprezy integra-cyjne, a brzeg jest przystankiem dla właścicieli łódek. Tumska Przystań od lat cieszy się popu-larnością zarówno mieszkańców jak i osób z całego regionu.

Wszystko zaczęło się w 2006 roku, gdy dwóch bracia posta-nowili przejąć miejski budynek i wspólnie stworzyć ośrodek dla Chełmży. Założyli spółkę i zabrali się do roboty. Pierwszy z nich zaj-muje się księgowością z siedziby firmy w Bydgoszczy, a drugi za-rządza ośrodkiem na miejscu nad Jeziorem Chełmżyńskim.

- Nasze miasto jest trochę nie-docenione – twierdzą. – Wspól-nie z bratem naszą wspólną pracą chcieliśmy pokazać, że w Chełm-ży też jest pięknie. Chyba to się udaje, bo coraz więcej łodzi cu-muje w naszej przystani.

Dla mieszkańców Chełmży sprawa jasna – jest Jezioro Cheł-mżyńskie, to i wykąpać się moż-na na strzeżonej plaży. Jeśli to za mało, wystarczy zajrzeć na Tum-ską Przystań, aby wypożyczyć łódkę lub rower wodny. Całe je-zioro jest wtedy nasze.

- To oczywistość dla miesz-kańców naszego miasta – ko-mentują. – Wśród osób spoza Chełmży pokutuje jednak prze-świadczenie, że nie można tutaj skorzystać z dobrodziejstw naj-

większego akwenu w powiecie. Wybierają oni inne ośrodki lub jeziora, nie wiedząc, że tutaj także jest sporo atrakcji. Zresztą tutaj mamy połączenie doskonałe, bo ośrodek jest praktycznie w cen-trum miasta, więc prosto z wody można iść na zakupy lub zwiedzić okoliczne zabytki.

Sama Przystań aktywnie włą-cza się w życie miasta. To tutaj

zaczynają się chociażby miej-skie rajdy rowerowe, z przystani wypuszczane są także wianki w noc świętojańską. Na darmowe atrakcje w ramach nagród, czy o udostępnienie miejsca na zorga-nizowanie bezpiecznego ogniska zawsze może liczyć Stowarzysze-nie Sympatyków Zespołu Szkół w Chełmży.

Darmowy parking, szkoła

żeglarska, ogródek z widokiem na jezioro, opieka ratowników czy pyszna golonka dla panów i smaczny pstrąg dla pań to tylko niektóre z zalet Przystani Tum-skiej. Czemu ośrodek zawdzięcza swoją nazwę?

- Oczywiście nawiązuje ona do ulicy, przy której się znajdujemy – wyjaśniają właściciele. – Sam przymiotnik „tumska” pochodzi

jednak od słowa „tum”, które w języku staropolskim oznacza-ło kościół wyższej rangi jak np. chełmżyńska katedra.

Blisko dekada zarządzania ośrodkiem musi obfitować w wie-le zabawnych przygód i anegdot. Część z nich jest związana z noc-legami gości.

- Zdarzali się np. tacy, którzy z ominięciem kasy chcieli poże-gnać się z naszym ośrodkiem, wybierając okno zamiast drzwi – wspominają z uśmiechem. – Mie-liśmy także bardzo zakochane pary, które za wszelką cenę chcia-ły być razem. Młodzi panowie przemycali więc swoje damy tak, abyśmy nie zauważyli ich obec-ności i chowali je w tapczanach, gdy ktoś z obsługi się zbliżał. Ot, wybryki młodości.

Jedną z zasad Tumskiej Przy-stani jest zakaz wprowadzania zwierząt na teren ośrodka, aby przypadkiem zwierzę nie nabru-dziło. Z tym także związane są ciekawe opowieści.

- Doskonale rozumiemy, że każdy właściciel związany jest czworonogiem przyjacielską miłością, ale zasady to zasady – dodają właściciele Tumskiej Przystani. – Pewnego razu na-sza klientka zadała pytanie, czy pies wniesiony na rękach też jest psem. Z przykrością musieliśmy stwierdzić, że pies w tej sytuacji… też jest psem.

Okazuje się, że nie tylko mieszkańcy Chełmży upatrzyli sobie Tumską Przystań jako miejsce rekreacji. Ponad 70% klientów pochodzi bowiem spoza miasta

Przystań wyższej rangi

Page 14: Poza Bydgoszcz nr 41

14 REGION pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

54 godziny – dokładnie tyle czasu mają uczestnicy wy-darzenia Startup Weekend

Toruń na pracę nad swoją inter-netową firmą, tzw startupem. W piątek wieczorem mają tylko po-mysły, a na koniec 3-dniowego wydarzenia, w niedzielne popo-łudnie prezentują gotowe do dal-szego rozwijania lub rozpoczęcia sprzedaży projekty.

To magia Startup Weekendu, wydarzenia, które już drugi raz odbędzie się w Toruniu za spra-wą inkubatora Smart Space i Exea Data Center. Startup Weekend to globalne wydarzenie wspierane przez Google, w trakcie którego każdy chętny może zaprezento-wać swój pomysł na biznes i zna-leźć osoby, które wspólnie z nim będą go przez weekend projekto-wały.

Startup Weekend, w tym to-ruńska edycja, jest jednocześnie konkursem – ostatniego dnia zespoły prezentują efekty swojej pracy przed sędziami. W tej roli występują przedsiębiorcy, eksper-ci od prowadzenia biznesu czy reprezentanci dużych firm. Mają za zadanie wysłuchać prezentacji każdego projektu i zadać mu do-datkowe pytania, które pomogą ocenić jego rzeczywisty poten-cjał. Na najlepsze projekty czeka-ją liczne nagrody od sponsorów wydarzenia.

By łatwo było odpowiedzieć na pytania sędziów oraz odpo-wiednio pokierować pracą nad firmą w ciągu weekendu, uczest-nicy mają do dyspozycji kilkuna-stu mentorów: ekspertów od pro-wadzenia internetowego biznesu.

Mentorami zostają postacie ze świata nowych technologii, któ-rych celem jest doradzać w obrę-bie swoich specjalizacji: od desi-gnu przez sprzedaż po marketing. Dzięki takiemu wsparciu wszyst-kie zespoły mogą od razu ruszyć z pracami po właściwym torze.

Poprzednia, pierwsza edycja Startup Weekend Toruń, któ-ra odbyła się w listopadzie 2014 roku, spotkała się z ogromnym zainteresowaniem.

- W pierwszym Startup Week-end Toruń wzięło udział ponad 120 osób – tłumaczy Łukasz Ozimek, dyrektor inkubatora Smart Space, współorganizator wydarzenia – Choć formuła w pierwszej chwili jest trudna do zrozumienia (a w rzeczywistości bardzo prosta), to udało nam się przyciągnąć mnóstwo chcących zrealizować swoje pomysły osób. W piątkowy wieczór zaprezento-wało się ponad 30 pomysłów na startupy, z czego utworzyło się piętnaście zespołów, każdy z ory-ginalnym i ciekawym pomysłem. Choć oficjalnymi zwycięzcami były trzy ekipy, to gratulacje na-

leżą się wszystkim.Wiele z tych projektów roz-

wijanych jest do dzisiaj, a ich za-łożyciele poznali się właśnie na Startup Weekend Toruń. To jed-na z głównych wartości udziału w tym wydarzeniu – możliwość na-wiązania kontaktów z osobami, z którymi można zrobić biznes lub mentorami i ekspertami, którzy mogą nam doradzić, jak go robić.

Uczestnicy Startup Weekendu to zarówno programiści i graficy, jak również osoby nietechniczne, zajmujące się sprzedażą, mar-ketingiem, czy po prostu ludzie ze świetnymi pomysłami na biz-nes internetowy lub aplikacje na urządzenia mobilne, które chcą w końcu zrealizować.

Praca nad swoim startupem

potrafi pochłonąć, dlatego inku-bator Smart Space, organizator Startup Weekend Toruń, pozwala na pracę również w nocy. Wyda-rzenie trwa od piątku wieczorem do niedzielnego popołudnia, a chętni mogą spokojnie spędzić w budynku noc z piątku na sobotę.

- Startup Weekend Toruń to również świetna atmosfera – kon-tynuuje Ozimek. – Dobra zabawa przy pracy też jest przecież po-trzebna! Na poprzedniej edycji niektórzy pracowali całą noc. Bu-dziliśmy ich nad ranem, gdy już padali ze zmęczenia, a oni z po-wrotem pełni zapału brali się do pracy. Klimat się udziela i wszy-scy robią to z przyjemnością.

Oprócz pracy przez 3 dni staramy się również zapewnić

uczestnikom trochę rozrywki. W zeszłym roku na przykład można było niszczyć wielkim młotkiem zdezelowane komputery czy za-grać w gigantyczne Angry Birds na żywo dzięki modelom, które zbudowaliśmy. Podczas tegorocz-nej edycji także przygotowaliśmy sporo niespodzianek.

Startup Weekend Toruń odbę-dzie się w dniach 15-17 maja 2015 w Toruńskim Parku Technolo-gicznym. Wstęp na wydarzenie jest płatny, uczestnicy otrzymują w zamian wstęp, napoje, wyży-wienie, dostęp do nowoczesnych narzędzi IT, spotkania z mento-rami . Szczegóły dotyczące wyda-rzenia oraz bilety do nabycia na stronie www.swtorun.com.

Weekend i biznes gotowy

Zbuduj startup z Google w trzy dni

Szkoła kojarzyć się może ze wszystkim, ale rzadko w jej kontekście myślimy o demo-

kracji. Z reguły to od nauczyciela zależy czy lekcja będzie ciekawa, czy nie. Uczeń ma tylko pod-porządkować się konkretnym wymaganiom i być grzecznym. I ten przymus zaliczania podsta-wowego materiału, bez którego promocja do następnej klasy jest niemożliwa – czyli coś, co sen z powiek spędza niejednemu uczniowi… Szkoła demokratycz-na działa na innych zasadach. Bezcelowe jest wartościowanie, który z pomysłów na edukację jest lepszy, a który gorszy. Ważne, że są one różnorodne.

Już sama nazwa szkoły – Per-petuum Mobile, wskazuje na cha-rakter jej działalności. Oznacza ona bowiem hipotetyczną maszy-nę, która porusza się w nieskoń-czoność, bez pobierania przy tym energii z zewnątrz.

- Fundacja Kreatywnej Funda-cji prowadzi m.in. przedszkole i szkołę podstawową na ulicy Cho-pina 28 w Bydgoszczy – mówi Jo-lanta Gawryłkiewicz, prezes fun-dacji. – Mamy jednak uczniów z Osielska, Samociążka czy Niem-cza. Łatwiej jest prowadzić pla-cówki w demokratyczny sposób – możemy z naszymi podopiecz-nymi dyskutować i zastanawiać się nad różnymi, ważnymi dla nas, rozwiązaniami. Z rodzicami naszych pociech spotykamy się co tydzień na specjalnych zebra-niach Jesteśmy jedyną tego typu placówką w Polsce, która wpisana

jest do ewidencji – spełnia wy-magania kuratorium działając na demokratycznych zasadach.

Czym faktycznie są te zasady? To w pewnym sensie oddanie dziecku odpowiedzialności za jego edukację i pozwolenie mu na naukę tego, czego chce się uczyć. Szkoła dysponuje specjalistyczny pracowniami i sprzętem, dzięki czemu uczniowie mogą rozwijać swoje pasje. Każdy członek spo-łeczności szkolnej – bez względu na wiek i funkcje - dysponuje jed-nym głosem w debacie. Wszyscy biorą udział w ustalaniu harmo-nogramu zajęć, budżetu szkoły i dyskusjach o problemach.

- Nie znam statutów szkół, w których byłoby wpisane, ze naj-

ważniejsze decyzje podejmują rodzice wspólnie z nauczycielami – mówi Jolanta Gawryłkiewicz. – My dyskutujemy z nimi o za-pisach w statucie, finansowaniu placówki czy standardach na-uczania. Staramy się też uczestni-czyć w konferencjach, by szkolić się w zakresie edukacji demokra-tycznej. Wychodzimy od tego, czego chcą nasze dzieci – nie tyl-ko od kształcenia zintegrowane-go, ponieważ stwierdziliśmy, że dzieciom to nie wystarcza – one potrzebują konkretnej wiedzy. Przedmiotowej i wyspecjalizowa-nej.

Uczniowie wybierają, które z zajęć są dla nich wartościowe, bo lekcja może dotyczyć dowolnego

tematu. Od nich również zależy pora, w której chcą nową wiedzę przyswajać. Tego jak to zrobią, również nie narzuca im nikt. Książki, Internet bądź udział w warsztatach – każda z dróg jest dobra, jeśli osiągnie się zamie-rzony cel. Dlatego w Perpetuum Mobile dzieci mają szansę wyra-zić siebie poprzez indywidualny program, muzykę, sztukę czy rze-miosło. Za ostatnim ze słów kryje się np. śpiew, taniec współczesny, ceramika, design czy krawiectwo.

- Maluchy chcą się też bawić, więc staramy się nie przedo-brzyć – dodaje Jolanta Gawrył-kiewicz. – Rodzice mówią nam najczęściej, jak sytuacja wygląda w domu – bo edukacja demo-

kratyczna opiera się również na tym, że w szkole i w domu dzieci kształcone są w podobny sposób. Bez nakazów, ale w wyniku ich oddolnej inicjatywy. Jeśli opieku-nowie mówią nam, że maluchy dalej drążą tematy poruszane w szkole, kontynuujemy to. Jeśli są już znużone – szukamy innych rozwiązań. To właśnie demo-kracja – pozostawienie dzieciom pewnej przestrzeni, nie próba zagospodarowania jej za wszelką cenę. W naszej szkole nie ma ani nagród, ani kar.

Jednym słowem – w szkole de-mokratycznej dzieciaki uczą się nie dlatego, że muszą, tylko dla-tego, że chcą.

Uczą się, bo chcą Uczniowie tej szkoły nie dostają ani nagród, ani kar. Sami wybierają czego, kiedy i jak mają się uczyć Aleksandra Radzikowska

W Niepublicznej Szkole Podstawowej Perpetuum Mobile to dzieci wybierają, w jakich warsztatach chcą brać udział. Fot. NADESŁANE

Page 15: Poza Bydgoszcz nr 41

15REKLAMA30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Inwestowanie więc w ko-lektory słoneczne naszym zdaniem jest zupełnie nie-

opłacalne. Zdominowały one w Polsce rynek OZE prawdo-podobnie z powodu 40% dota-cji. Obecnie na rynku dla prze-ciętnego obywatela pojawiły się nowe możliwości skorzystania z dofinansowania również w wysokości 40 % na bardziej uni-wersalne panele fotowoltaicz-ne. Umożliwiają one produkcję własnej energii. Dodatkowym atutem skorzystania z programu dofinansowania zakupu własnej instalacji fotowoltaicznej jest niskooprocentowana pożyczka, która pokryje pozostałe 60 % wartości instalacji, wynoszą-ca tylko 1 % w skali roku, bez ukrytych kosztów. Tak, więc, każdy z nas może produkować własną energię elektryczną nie angażując swoich pieniędzy.

Bardzo korzystnym rozwią-zaniem dla nas jest połączenie

paneli fotowoltaicznych z pom-pami ciepła. Dzięki takiemu rozwiązaniu ogrzejemy dom nie ponosząc przy tym żadnych kosztów, wykorzystując dar-mową energię wyprodukowaną

w naszej przy-d o m o w e j elektrowni.

Ważnym argumentem skorzystania z programu Pro-sument jest opła-calność tych inwe-stycji, przede wszystkim zmniejszenie obecnych opłat za energię elektryczną i ogrzewanie domu nawet do 60 % w okresie 15 lat spłaty pożyczki.

Wynika to z tego, że miesięczne raty udzie-lonej nam p oż yc z k i

będą zawsze mniejsze od bie-żących kosztów utrzymania domu, pod warunkiem właści-wie dobranej instalacji przez kompetentnych doradców. Po okresie 15 lat spłaty zobowią-zania otrzymamy zupełnie dar-mowy prąd oraz ciepło w swo-im domu.

Kolejnym niezwykle waż-nym argu-

men-tem jest

u n i e z a l e ż -nienie się od

c i ą g l e rosną-

cych c e n ener-

gii elek-t r y c z -

n e j

i opału. Musimy pamiętać, że raty pożyczki będą na stałym poziomie przez 15 lat, a cena energii będzie ciągle rosła. Dla-tego bardzo ważna jest bezawa-ryjność i niezawodność instala-cji zakupionej u odpowiedniego dystrybutora, gwarantującego długi okres żywotności paneli pv i pomp ciepła, oraz wysoką jakość tych urządzeń i profesjo-nalny serwis.

Nie zapominajmy o ważnej kwestii ochrony środowiska, do której będziemy się przyczyniać w sposób czynny!!!

W naszym województwie rozpoczął się nabór przyjmo-wania wniosków do programu PROSUMENT przez oddział Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Toru-niu.

Z tej możliwości może sko-rzystać każda osoba fizyczna będąca właścicielem lub współ-

właścicielem nieruchomości.Osoby zainteresowane mogą

skorzystać z profesjonalnego doradztwa i możliwości przygo-towania wniosku przez wykwa-lifikowanych doradców firmy EKOINSTAL mieszącej się w Lubiczu Górnym ul. Warszaw-ska 1a tel. (56) 678-21-47 lub 519-178-306.

Firma w ramach swoich usług oferuje bezpłatne przy-gotowanie i złożenie wniosku w imieniu beneficjenta, konsulta-cje, pomiary i wycenę.

Oferujemy najwyższą jakość urządzeń, profesjonalny serwis oraz indywidualne podejście do klienta.

Zapraszamy do współpracy

Ekoinstal = niezależność energetyczna = oszczędność

Fotowoltaika czy kolektory słoneczne?

Podstawową różnicą między panelem fotowoltaicznym a kolektorem słonecznym jest to, że kolektor słoneczny służy

tylko i wyłącznie do podgrzania ciepłej wody użytkowej natomiast panel fotowoltaiczny nie dość, że podgrzeje nam wodę, to jeszcze wyprodukuje darmową energię elektryczną

dla naszego gospodarstwa domowego

Page 16: Poza Bydgoszcz nr 41

16 SPORT pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Brązowi medaliści ubie-głego sezonu rozpo-czynali tegoroczne roz-

grywki od ciężkiego wyjazdu do Wrocławia. KSB to zespół vice-mistrzów Polski. 19 kwietnia kolejny sezon Ekstra-ligi baseballowej ruszył!

Dwa niedzielne spotkania miały zupełnie inny przebieg. Pierwsze z nich rozstrzygnęło się w I rundzie, kiedy dobrą akcją popisał się Robert Rog-genbuck z wrocławskiej dru-żyny. Drużyna KSB utrzymała prowadzenie 2:0 do końca me-czu. Drugie starcie przyniosło więcej emocji. Od początku w drużynie osielskiej jako jeden z miotaczy wystąpił Bartosz Matuszewski, który ostat-nio grał w lidze niemieckiej. Mimo dwukrotnego prowa-dzenia, zawodnicy Dębów nie potrafili utrzymać przewagi do końca i ostatecznie ulegli po raz drugi, tym razem 6:5.

- Myślę, że nieskuteczność

„na pałce”, a także gra w obro-nie zadecydowały o wyniku tego dwumeczu – powiedział nam trener Mateusz Macniak. – We Wrocławiu była realna szansa, aby chociaż jedno z tych spotkań rozstrzygnąć na naszą korzyść.

25 i 26 kwietnia miały miej-

sce kolejne spotkania Eks-traligi. Tym razem Dęby po-dejmowały przeciwników na własnym stadionie. W sobotę doszło do rywalizacji między

osielską drużyną, a zdobywcą ubiegłorocznego Pucharu Pol-ski – Gepardami Żory. Dęby odniosły podwójne zwycię-stwo wygrywając 8:2 i 14:4.

- Kluczem do tych zwy-cięstw było połączenie sku-tecznego ataku z dobrą grą w obronie – uważa Macniak. – Od początku do końca nasza

dominacja nie podlegała dys-kusji i wszystko zakończyło się bardzo dobrze.

W niedzielę rywalem była Silesia Rybnik. Przebieg spotka-nia nie był już tak jednostron-ny, jak dzień wcześniej, a za-wodnicy ze ślą-

ska pokazali kawał dobrego baseballu. Ostatecznie pierw-sze spotkanie padło łupem go-spodarzy w stosunku 7:5, lecz

drugi mecz wygrała Silesia 3:4.- Przed spotkaniem rozma-

wiałem z trenerem z Żor, który stwierdził iż Silesia prezentuje podobny poziom do jego dru-żyny – opowiada trener osiel-skiego zespołu. – Tak jednak zdecydowanie nie było. Silesia od początku postawiła trudne warunki, a w obu spotkaniach o zwycięstwie zadecydowały detale.

Kolejne ligowe zmagania Dębów Osielsko przypadają na 10 maja. Podejmą oni na wyjeździe aktualnego lidera rozgrywek – Stal Kutno.

Zanim kibice będą wycze-kiwali na wiadomości o wy-niku z dalekiego Kutna, czeka nas inna impreza z udziałem drużyny. W dniach 1-3 maja odbędzie się w Osielsku VII Turniej Północy o Puchar De-welopeo. Oprócz gospodarzy,

w wydarzeniu wezmą udział jeszcze trzy drużyny z Warsza-wy: Pasikoniki, Centaury oraz Feniksy.

- Naszą ekipę będą w więk-szości reprezentować juniorzy – mówi Macniak. – Będzie to przygotowanie dla nich do Mistrzostw Polski juniorów, a także Pucharu Polski junio-rów. Ten puchar jest bardzo fajną okazją, aby zobaczyć inne drużyny, ponieważ przez siedem edycji, z tą włącznie, oprócz gospodarzy skład tur-nieju jest cały czas zmienny. Zobaczymy jak nasza mło-dzież poradzi sobie w star-ciach z ekipami ze stolicy.

Początek turnieju w piątek 1 maja o godzinie 11.15. Go-spodarze podejmą Centaurów. Finał jest przewidziany na nie-dzielę 3 maja o godzinie 15.

Ruszyły rozgrywki baseballowe

Inauguracja kolejnego sezonu za nami. Po dwóch porażkach z Baseballem Wrocław, tydzień później Dęby Osielsko pokonały

Gepardy Żory oraz Silesię Rybnik. Liga w pełni, ale oprócz tego już na początku maja czeka nas VII Turniej Północy o Puchar Dewelopeo

Karol Żebrowski

Fot. ARCHIWUM

“Kolejne ligowe zma-gania Dębów Osielsko przypadają na 10 maja

Tym razem chciałbym zainteresować Czytelni-ków sprawą o wymiarze

lokalnym, choć mam świado-mość, że podobne przykłady znajdziemy w każdym zakątku naszego kraju.

Połączenie na trasie Byd-goszcz - Szubin uruchomiono pod koniec XIX w. Później po-wstawały kolejne odcinki - aż do Poznania. Po wejściu w XXI wiek linia kolejowa nr 356 na odcinku kujawsko-pomorskim zaczęła zamierać. Ostatnie po-ciągi pasażerskie przejechały nią w 2004 roku. W grudniu 2012 r. sta-nowisko w sprawie wpisania rewitalizacji całego kujawsko-pomorskiego odcinka wyraziła Rada Miejska w Kcyni. Podobne przyjęły samorządy Szubina i Bydgoszczy oraz powiatu nakielskiego. Rok później sejmik przyjął Strategię Rozwoju Woje-wództwa do 2020 roku, w której co praw-da linia kolejowa nr 356 się znalazła, ale w dwóch niepołączonych ze sobą odcinkach: Bydgoszcz - Szubin oraz Kcynia - Gołańcz.

Na konferencji zorganizowanej 2 kwietnia 2015 roku w bydgoskim ratuszu z inicjatywy Portalu Kujawskiego, którą objąłem honorowym patronatem, przed-stawiciele bydgoskiego zarządu dróg po-informowali, że przy wsparciu funduszy norweskich przygotowywane jest studium, mające odpowiedzieć na pytanie: jakie mogą być realne potrzeby na linii nr 356. Pod uwagę jest brany także wariant rewi-talizacji linii nr 281 pomiędzy Nakłem a Kcynią.

Centrum Zrównoważonego Transpor-tu z Warszawy jednoznacznie wskazuje, że na odcinku Bydgoszcz - Gołańcz linia kolejowa nr 356 obejmowałaby ponad 30 tys. mieszkańców, co daje 540 osób na ki-lometr. Dla porównania odcinek wielko-polski Poznań - Wągrowiec liczy potencjał 860 mieszkańców na kilometr. Dziennie kursuje tam 18 par pociągów. CZT porów-nuje potencjał linii kolejowej nr 356 z li-nią Wrocław - Trzebnica (470 pasażerów, 12 par pociągów). W Czechach natomiast okazuje się, że 15 par pociągów potra-fi kursować na trasie z potencjałem 165 mieszkańców na kilometr.

Szansą jest wpisanie linii do Regional-nego Programu Operacyjnego. Otworzy to drogę do wykorzystania środków unij-nych. Korzystne zapisy już znalazły się w RPO. I oby takich reaktywowanych linii było w Polsce jak najwięcej, czego Państwu i sobie życzę.

Poseł na Sejm Piotr Król

Powinniśmy rewitalizować i reaktywować linie kolejowe

Page 17: Poza Bydgoszcz nr 41

17REGION30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Izba etnograficzna, archeologiczna oraz izba tradycji szkoły znajdują się w oficynie dworskiej "Muzeum", którą założył w 1970

roku Bronisław Zamojdzin, patron Zespołu Szkół Agro-Ekonomicznych w Karolewie.

Izba Pamięci znajduje się na terenie szkoły, na obrzeżach zabytkowego parku, pozostało-ści dawnego kompleksu dworsko-pałacowego. Sam budynek pochodzi z lat sześćdziesiątych XIX wieku. W Muzeum, którego kustoszem jest Jolanta Zamojdzin-Sobólska, zobaczyć można dawne sprzęty gospodarstwa domo-wego, wykopaliska, uprzęże, podkowy oraz sprzęt kowalski. Tam też znajdują się stare me-ble i urządzenia, które wykorzystywane były przez naszych przodków, zarówno w pracy, jak i domu.

W oficynie znajduje się także izba tradycji szkoły, ze zbiorami dokumentującymi historię placówki, osiągnięcia uczniów oraz ich prace. W 2012 roku powstała w budynku izba tra-dycji poświęcona "Wydarzeniom marcowym 1981 w Bydgoszczy".

Muzeum i zbiory w nim zgromadzone były wielką życiową pasją Bronisława Zamojdzina. Ojciec obecnej kustosz pełnił funkcje admini-stracyjne szkoły, był żołnierzem I Armii Woj-ska Polskiego, agronomem, przyrodnikiem, a także kolekcjonerem.

Fot. Adam Zakrzewski(MC)

Dworek pełen historii

Page 18: Poza Bydgoszcz nr 41

18 WYWIAD pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Jak odnajduje się pani w epoko-wej historii?

Niesamowicie. Jako aktorka zostaję przeniesiona do innego świata. Nie odzwierciedlamy tego co jest tu i teraz. Ogrom-na przygoda oraz wspaniała historia, którą przedstawiamy w filmie "Excentrycy" sprawia, że spełniają się moje marze-nia. Wszystko dopełnia jazz. To jest istny obłęd. Uwielbiam śpiewać, więc rola w tej właśnie produkcji jest dla mnie ogrom-ną gratką. Od dwóch miesięcy biorę udział w lekcjach śpiewu. Mierzymy się ze standardami i utworami wypracowanymi kiedyś przez wielkich artystów. Ale nie będę kłamać - wychodzi nam.

Postać, w którą się pani wciela to Wanda - siostra głównego bohatera - Fabiana, którego gra Maciej Stuhr...

Wanda kiedyś śpiewała. Póź-niej spotkały ją bardzo przykre rzeczy, związane z historią na-szego kraju. Zeszła z artystycz-nej drogi, zajmując się spra-wami prywatnymi. Mieszka samotnie w Ciechocinku. Wła-śnie podczas kilku lat takiej sta-gnacji, nagle jej życie wywraca się do góry nogami. Wkrada się w nie pewna radość, która budzi zakopane marzenia.

Nie po raz pierwszy spotyka się pani na scenie z Maciejem Stuhrem.

Graliśmy razem już kilka-krotnie. Maciek jest fantastycz-nym człowiekiem, wspaniałym aktorem. Jest to bardzo po-trzebne, kiedy przebywamy ze sobą na planie filmowym po dwanaście godzin na dobę. Sce-ny, które razem gramy nie są proste. Dotyczą śmierci naszych rodziców, współmałżonków, powrotu po długim czasie zza granicy. Przekazujemy emocje, które towarzyszą nam podczas wspólnego przebywania w tym poranionym świecie. Pokazuje-my radość, którą odnajdujemy w jazzie.

A jak współpracuje się z osoba-mi bliskimi? Reżyser jest pani teściem.

Uwielbiam współpracować z osobami, które są mi w pe-wien sposób bliskie, z którymi się znam. Zarówno jeśli chodzi o rodzinę, jak i przyjaciół. Aby dobrze przekazać emocje trzeba otworzyć całe swoje wnętrze w ciągu kilku godzin. Wśród bli-skich nie pojawia się chociażby sytuacja stresu.

Stres jest ponoć elementem pra-cy aktora. A do tej wkroczyła pani rolą prostytutki...

Zagrałam epizod w "Spisie

cudzołożnic" Jerzego Stuhra. Było to bardzo przyjemne prze-życie. Nieziemskie spotkanie ze światem, który od razu mnie wchłonął. To był naprawdę twórczy i szczęśliwy plan.

Później przyszedł film "Rezer-wat", dzięki któremu zdobyła pani wiele prestiżowych nagród.

Wiele ról przyniosło mi spo-ro nagród. Teraz przed sobą mam Wandę. Jestem tu i teraz. Lubię wspominać, ponieważ zawód ten niesie ze sobą wiele pięknych chwil. Uwieczniamy coś na taśmie, aby później móc się do tych czasów przenieść. Spojrzeć z dystansu na to, co robiło się wcześniej i konstruk-

tywnie krytykować własne błędy. Zawód aktora przynosi mnóstwo wyzwań. "Excentrycy" to wielka przygoda.

"Czas Honoru", "Syberiada Pol-ska", "Bogowie", "Obława". Do-bór aktorów do tak poważnych ról jest czymś uzasadniony?

Są takie twarze, które są epokowe. Niektórych da się przebrać, innych nie. Ja mam to szczęście, że należę do tej pierwszej grupy, która jest w stanie dobrze wyglądać w ko-stiumie. To reżyserowie, którzy zapraszają do współpracy, prze-noszą mnie w naprawdę cieka-we czasy.

Można emocjonalnie dorosnąć tworząc trudniejsze intelektual-nie filmy?

Każde spotkanie z tema-tem czy ze sztuką daje wielkie emocje i wewnętrzne przeżycia. Takim filmem była "Syberiada Polska". Takim filmem mogą być również "Excentrycy", w których Janusz Majewski prze-nosi nas do lat 50. Lat swojej młodości. Wtedy ludzie żyli sza-ro i biednie. Na przeciwko nich wychodził jazz, który dawał wielką siłę. Realizując ten film poznajemy trudne czasy. Aż miło się wraca do naszej kolo-rowej i szalonej rzeczywistości.

Radość niesie jazzO roli Wandy w najnowszym filmie „Excentrycy” w reżyserii Janusza Majewskiego, początkach kariery

i nagrodach filmowych z Sonią Bohosiewicz, aktorką Teatru Polonia, rozmawia Michał Ciechowski

Fot. ŁUKASZPIECYK

Cały świat zaczyna wy-korzystywać badania genetyczne w ustalaniu

odpowiedniej, indywidualnej diety. Bo nie ma diety ide-alnej. Ale istnieje dieta od-powiednia właśnie dla nas, zgodna z naszymi genami.

- Z nutrigenomiką spotka-łam się szukając diety odpo-wiedniej dla siebie. Wcześniej robiłam to metodą prób i błę-dów. Dziś wiem, że mogło to się ostatecznie źle skończyć - zapewnia Jadwiga Cackow-ska-Lisik, szefowa firmy Die-tetica Partner w Łysomicach, współpracującej ściśle z kon-sorcjum Dietetica, z centralą w Szczecinie, prowadzonym przez prof. Ewę Stachowską specjalizującą się w nutrige-nomice. - Od lat cierpiałam na dość dziwną dolegliwość - budziłam się rano z opuch-niętymi dłońmi i nogami. To

było bolesne. Trudno mi dziś zliczyć, u ilu specjalistów z tym problemem byłam. Nikt nie potrafił wytłumaczyć, co się dzieje. Miałam bowiem dobre wyniki, w tym prawi-dłowe proporcje złego i do-brego cholesterolu. Lekarze zapewniali mnie, że jestem osobą zdrową. A ja cierpia-łam. Badanie genetyczne, przeprowadzone w Szczecinie u prof. Ewy Stachowskiej, dało zaskakujące dla mnie wyniki.

Specjaliści ze Szczecina przeprowadzili pomiar an-tropometryczny pacjentki z podtoruńskich Łysomic, do-kładny wywiad medyczny i pobrali materiał genetyczny ze śluzówki policzka.

- Okazało się geny ujawni-ły u mnie wrażliwość na wiele składników pokarmowych, w tym uchodzących za zdrowe, jak choćby wielonienasycone kwasy tłuszczowe znajdujące się np. oleju lnianym - doda-je Jadwiga Cackowska-Lisik. - Do tej pory żaden lekarz nie łączył moich problemów zdrowotnych z jakimiś rodza-jami tłuszczu, przecież chole-sterol miałam idealny!

Mieszkanka Łysomic otrzymała szczegółowy raport

z badań zawierający precyzyj-ne zalecenia.

- To było jak cud - zapew-nia. - Objawy, które wykań-czały mnie przez lata, zniknę-ły, jak ręką odjął. Przy okazji dowiedziałam się tylu dodat-kowych rzeczy o sobie, że... od nowa spojrzałam na zawar-tość mojej lodówki. Według informacji zawartej w genach ujawniono u mnie chociażby także częściową nietolerancję laktozy. Nie miałam o tym po-jęcia, lubiłam mleko. Ale eks-perymentalnie zaczęłam jeść

codziennie rano, uchodzącą powszechnie za zdrową, zup-kę mleczną i przekonałam się, że geny nie kłamią. Po tygodniu takiej diety czułam się fatalnie. Zrezygnowałam z zupy - poprawa nastąpiła natychmiast. Wielu rzeczy można dowiedzieć się o so-bie dzięki takim badaniom. Sprawa jest poważna, bo nie zawsze mamy do czynienia z ostrymi objawami, najczę-ściej nieświadomie "psujemy" swój organizm. Dziś wiem, że niewyeliminowanie pewnych

składników pokarmowych w moim przypadku groziło za jakiś czas rozwojem chorób cywilizacyjnych.

Sprawdziwszy na sobie skuteczność badań genetycz-nych i ich praktyczne wyko-rzystanie podjęła współpracę z konsorcjum Dietetica i za-łożyła firmę Dietetica Partner, która oferuje podobne bada-nia.

- Materiał genetyczny po-bierany u nas na miejscu trafia do laboratorium genetyczne-go "Genesis" w Poznaniu, a in-terpretacją wyników zajmuje się prof. Stachowska w Szcze-cinie - wyjaśnia Jadwiga Cac-kowska-Lisik. - Oferujemy też badania dotyczące alergii pokarmowych na 267 pro-duktów, specjalne badania dla sportowców, opracowywanie diety przedłużającej młodość, badania dzieci pod względem zagrożenia otyłością i szereg innych specjalistycznych ba-dań pozwalających poznać w pełni nasz organizm.

REKLAMA

Co mają wspólnego spuchnięte dłonie i obolałe nogi ze spożyciem pewnych rodzajów tłuszczu? Dopiero badanie genetyczne ujawniło ten związek i pozwoliło zapobiec rozwojowi poważnych chorób cywilizacyjnych

Warto szukać zdrowia

www.dietetica.com.pl Łysomice,

ul. Malinowa 3tel. 501-419-472

Znajdź nas

Page 19: Poza Bydgoszcz nr 41

19REKLAMA30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Kuźnia wokalnych talentów

Mieczysław Szcześniak, Ewa Bem i Andrzej Dąbrowski - to najbardziej

znane gwiazdy, które wystąpią podczas tegorocznej edycji Festiwalu

„Serca Bicie” pamięci Andrzej Zauchy. Koncert galowy już 11 maja

Opera Nova wypełni się po brzegi. To już siódma edy-cja festiwalu, który cieszy

się bardzo dobrą sławą w śro-dowisku muzycznym. Na scenie nie pojawiają się nigdy muzycy przypadkowi. Bo Zaucha nie był przypadkowy, wielu dziś nazywa go geniuszem.  

Miał głos, który poruszał tłu-my. Nie do podrobienia. Zginął tragicznie w Krakowie w 1991 roku. Zastrzelił go zazdrosny mąż przyjaciółki Zuzanny Leśniak. Ona także zginęła. Jego muzyka wydaje się jednak wieczna. Ko-lejne pokolenia uczą się na jego utworach jazzu. Fundacja "Ser-ca Bicie", która organizuje festi-wal, stara się wyławiać brylanty wokalne i aktorskie. Pomaga też sportowcom. 

- Organizowany przez nas fe-stiwal na trwale zapisał się już w

kalendarzu bydgoskich imprez - mówi Krzysztof Wolsztyński, po-mysłodawca wydarzenia, społecz-nik, na co dzień prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. - Nie godzimy się na jakościowe kom-promisy i zapraszamy do współ-pracy z nami wybitnych artystów. Gwiazdy przyciągają publiczność, ale wartością dodaną festiwalu są wielomiesięczne przesłuchania młodych wokalistów, które po-zwalają znajdować kolejne gwiaz-dy estrady. 

Ci, którzy przeszli przez ciasne sito eliminacji, wystąpią u boku gwiazd polskiej sceny muzycz-nej podczas koncertu galowego. Ten rozpocznie się w bydgoskiej operze w poniedziałek 11 maja o godzinie 19:15. Na scenie, oprócz uczestników konkursu, pojawią się Ewa Bem, Monika Borzym, Anna Serafińska, Andrzej Dą-

browski, Mieczysław Szcześniak czy Janusz Szrom.  

Znamy już także dziesiątkę fi-nalistów 7. edycji Festiwalu "Serca Bicie". Wybrało ją jury i publicz-ność. Na scenie opery szerszej publiczności zaprezentują się Jo-lanta Dolata, Filip Rychcik, Iga Kozacka, Paulina Lenda, Karolina Łopuch, Ewa Michrowska, Mar-tyna Sojka, Łukasz Reks, Małgo-rzata Szewczyk i Jacek Urbański. 

- Idea Fundacji "Serca Bicie" jest prosta, ale bardzo szczytna - mówi Krzysztof Wolsztyński. - Chcemy wspierać najzdolniej-szych, pomóc im się wybić. Bo talentów w naszym społeczeń-stwie nie brakuje, ale nie jest ła-two sprostać konkurencji. A my, poza rywalizacją, gwarantujemy warsztaty wokalne, które wskazu-ją drogę rozwoju dla wielu osób. Andrzej Zaucha śpiewał piosenki

o tematyce ponadczasowej. Wszy-scy przecież kochamy, gniewamy się, płaczemy ze smutku i radości. Ich klimat jest niesamowity, więc warto go podkreślać i przywoły-wać kolejnym pokoleniom. Nie można pozwolić, żeby takie utwo-ry, skarb, który mamy, uległy za-pomnieniu. 

W festiwalu mogą brać udział soliści/duety, którzy w dniu zgło-szenia ukończyli 16 lat, a nie przekroczyli 35. roku życia. Do półfinału przechodzą uczestnicy wyłonieni przez jury w trakcie przesłuchań. W półfinale wyko-nują wybrany przez siebie utwór Andrzeja Zauchy. 

- Jego twórczość jest motywem przewodnim festiwalu - mówi Krzysztof Wolsztyński. - Do kon-kursu nie stają osoby przypad-kowe, tylko te, które rozumieją, specyficzną, ale niezwykle piękną

wrażliwość muzyczną Zauchy.  W finale młodzi ludzie rywa-

lizują o 3 główne nagrody. Złotą, srebrną i brązową im. Andrze-ja Zauchy. Pierwsza opiewa na kwotę 7 tysięcy złotych, druga na sumę 4 tysięcy złotych, a trzecia 2 tysięcy złotych. Także publiczność przyzna nagrodę w wysokości 2 tysięcy złotych. 

- Wyróżnienie w tym konkur-sie może być przepustką do ka-riery na największych scenach - mówi Krzysztof Wolsztyński. 

Kierownikiem muzycznym części konkursowej jest Piotr Dą-browski, a kierownikiem muzycz-nym koncertu galowego Krzysztof Herdzin, który wystąpi na scenie z siedemnastoosobowym Big Ban-dem.

(WT)

Page 20: Poza Bydgoszcz nr 41

20 GMINA OSIELSKO pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Aleksandra Karolczak na basen uczęszcza regu-larnie od siódmego roku

życia. Trenowała pływanie na "Astorii", a największe sukcesy w tej dyscyplinie święciła na stu-diach. Dwukrotnie zdobyła złoto na Akademickich Mistrzostwach Polski. Raz w stylu klasycznym, w którym się specjalizuje, raz w stylu dowolnym. Jako junior-ka startowała też w zawodach z seniorami, choć już bez tak do-brych rezultatów. Uczęszczając jeszcze na uczelnię, a także przez pewien czas po ukończeniu stu-diów, sama prowadziła zajęcia na "Astorii". Kolejnych czternaście lat przepracowała jako wuefistka w Zespole Szkół Drzewnych w Bydgoszczy.

- W wakacje zauważyłam ogłoszenie, że poszukiwany jest trener pływania, a ponieważ z pływaniem jestem związana od dawna oraz mam uprawnienia instruktorskie i trenerskie, pomy-ślałam, że muszę spróbować - tłu-maczy swoją decyzję Aleksandra Karolczak.

Dziś z tego posunięcia zado-wolona jest nie tylko trenerka, ale i władze klubu, którego wycho-

wankowie świętowali niedawno pierwsze sukcesy na zawodach w Inowrocławiu. Brązowy me-dal wywalczył tam Adam Mar-cinkowski za zajęcie trzeciego miejsca na 50 metrów stylem grzbietowym. Tuż za podium, na czwartym miejscu, uplasował się Kamil Szymański, a pozostali za-wodnicy klubu z Osielska popra-wili na zawodach swoje życiówki.

- Pani Aleksandra pracuje z młodzieżą od niespełna trzech miesięcy, a już może się pochwa-lić pierwszym medalem zdoby-tym przez swoich podopiecznych i to od razu na pierwszych moż-liwych zawodach! - mówi o ino-wrocławskim sukcesie Krzysztof Lewandowski, prezes "Dębów".

Nowa trenerka tłumaczy, że nie ma złotego środka, w jaki sposób należy trenować młodych pływaków, by osiągali sukcesy. Do każdego trzeba podchodzić indywidualnie, by znaleźć sposób na poprawienie dotychczasowych wyników.

- Poprawianie swoich umie-jętności i czasów życiowych spra-wia dużo radości, a postępy są zauważalne zwłaszcza u dzieci i osób, które dopiero zaczynają

się uczyć - tłumaczy Aleksandra Karolczak. - Potem robi się coraz trudniej, bo walczy się o każdą sekundę, a nawet setną sekundy. Pływanie to sport dla wytrwa-łych, wymaga wiele poświęce-nia zarówno od dzieci, jak i ich rodziców. Młodzież trenuje po 8-10 razy tygodniowo, pływa się rano i popołudniami. Dla dzieci to godziny spędzone w wodzie, a dla rodziców czas związany z dowożeniem i zabieraniem ich z powrotem do domów.

Zdaniem trenerki sport ten wart jest jednak poświęceń. Nie tylko poprawia kondycję i wpły-wa na zdrowy rozwój całego or-ganizmu, ale - nawet uprawiany

wyczynowo - charakteryzuje się mniejszą ilością kontuzji niż inne dyscypliny.

- Największy boom na pływa-nie był w czasach, gdy święciła sukcesy Otylia Jędrzejczak. Za każdym razem, gdy pojawia się Polak, który odnosi sukcesy w jakiejś dyscyplinie, to ciągnie za sobą młodzież, która chce iść w jego ślady. Dzięki dokonaniom Otylii naprawdę podniósł się u nas poziom pływania.

Instruktorka dodaje, że każde-go da się nauczyć pływać, nawet osoby starsze, które dotychczas unikały wody. Im wcześniej jed-nak zechcemy się uczyć, tym le-piej. A po czym da się poznać, czy

dziecko ma predyspozycje, by od-nosić sukcesy na basenie?

- Pierwsza rzecz to tzw. pły-walność. Od razu widać czy dziecko czuje wodę, zachowuje się w niej naturalnie, czy się stre-suje i jest spięte - wyjaśnia Alek-sandra Karolczak. - Liczą się też fizyczne predyspozycje. Pomocne są długie kończyny, duży zasięg ramion. Takim znakiem, który dobrze wróży przyszłemu pły-wakowi są duże stopy, bo dzieci, które mają duże stopy często są potem wysokie.

[email protected]

Duże stopy dobrze wróżą

Młodzi pływacy z „Dębów” Osielsko mają nową trenerkę. I już mogą

pochwalić się pierwszymi sukcesami odniesionymi pod jej okiem

Tomasz Skory

Aleksandra Karolczak trenuje z zawodnikami „Dębów” na basenie GOSiR w Osielsku. Fot. TOMASZSKORY

Klub seniora w Niemczu zawiązał się w 1994 roku. Jego założycielem i wielo-

letnim opiekunem był Piotr Wizi-mirski, a pierwszą przewodniczą-cą Krystyna Tamas. Celem klubu było umożliwienie starszym oso-bom czynnego spędzania czasu, zaspokajanie ich potrzeb kultu-ralnych i rozwijanie zaintereso-wań. Po śmierci pierwszej prze-wodniczącej spotkania zaczęły ograniczać się do okazjonalnych wyjazdów, aż w końcu działal-ność koła została zawieszona. Dopiero po blisko półto-ra roku klub odrodził się na nowo. 23 kwiet-nia 2012 w N i e m c z u odbyło się spotkanie, na którym wy-brano władze koła.

- Ze stare-go koła zostały u nas dwie osoby, zgłaszały one potrzebę jego reak-tywacji, więc zaczęliśmy szukać chętnych - mówi Krystyna La-chowska, przewodnicząca odro-dzonego koła. Na pierwsze spo-tkanie stawiło się szesnaście osób, dziś klub liczy blisko trzydziestu członków. - Nie wiem czemu pa-

nuje przekonanie, że w klubach seniorów udzielają się już tylko babcie robiące na drutach. My staramy się pokazać, że to miejsce dla wszystkich, którzy chcą robić coś ciekawego w wolnym czasie.

Członkowie koła spotykają się w każdą pierwszą środę miesiąca przy domowej roboty cieście i ka-wie, a na każde spotkanie zapra-szają kogoś z zewnątrz. Ostatnio zajęcia z kreatywnego myślenia dla seniorów poprowadziła Nata-lia Sławatycka z Centrum Eduka-cji i Pracy Młodzieży w Bydgosz-

czy. - Mieliśmy już spotkanie z

kosmetyczką, lekarzem, grafolo-giem, pisarzem i innymi ciekawy-mi ludźmi - wymienia Krystyna Lachowska. - Na zebraniach czy-tamy wiersze, śpiewamy i przygo-towujemy poczęstunek na święta. Organizujemy wspólnie wigilię,

Wielkanoc, andrzejki, a razem z dziećmi z klubu malucha dzień babci i dziadka. Wszystko robimy samemu, tylko w ubiegłym roku na dwudziestolecie wyjątkowo pojechaliśmy do lokalu na goto-we przyjęcie.

Szczególne miejsce w dzia-łalności zajmuje rekreacja i wy-poczynek. Ulubioną formą spę-dzania wolnego czasu wśród

seniorów są wycieczki krajo-znawcze. Od kiedy reaktywo-wano klub, jego członkowie byli już, m.in. w Licheniu, Pelplinie i Gdańsku.

- Co roku staramy się jeździć w inne miejsce, by zobaczyć coś nowego. Wynajmujemy wtedy przewodnika, by opowiedział nam o danym miejscu, bo tak gdzieś pojechać i nie wiedzieć

co się ogląda, to byłaby szkoda. Teraz chcemy wybrać się do Go-lubia-Dobrzynia, tylko musi się zrobić jeszcze trochę cieplej.

Przewodnicząca podkreśla, że seniorzy z Niemcza mają co robić, bo na terenie gminy dzia-ła Uniwersytet Trzeciego Wieku, odbywają się spotkania organi-zowane przez GOK i GOPS, a członkinie klubu udzielają się też w Kole Gospodyń Wiejskich. Poza tym seniorzy wyjeżdżają do opery, filharmonii i teatru w Byd-goszczy, uczestniczą w porankach muzycznych organizowanych przez przedszkole Montessori w Niemczu, spacerują z kijkami nordic walking, jeżdżą wspól-nie na rowerach i biorą udział w gminnych i powiatowych dożyn-kach.

- Codziennie znajdzie się u nas coś do zrobienia. Tyle się dzieje, że nieraz jest wręcz mało czasu na to wszystko - mówi Krystyna Lachowska. - Zamiast na eme-ryturze zamknąć się w czterech ścianach, siedzieć w domu i tyl-ko patrzeć w okno, można się spotkać i porozmawiać, poznać innych ludzi. Zawsze powtarzam, że póki można chodzić i głowa sprawna to trzeba coś robić!

[email protected]

Senior się nie nudzi Tydzień temu minął trzeci rok, od kiedy klub seniora w Niemczu wznowił

swoją działalność. Historia koła liczy już jednak ponad dwadzieścia lat. Tomasz Skory

Krystyna Lachowska prezentuje kronikę reaktywowanego klubu seniora w Niemczu.

Fot. TOMASZSKORY

“Mieliśmy już spotkanie z kosmetyczką, lekarzem, grafologiem, pisarzem i innymi ciekawymi ludźmi

Page 21: Poza Bydgoszcz nr 41

2130 kwietnia 2015 r. GMINA OSIELSKOpozabydgoszcz.pl

Urząd Gminy w Osielsku ogłosił właśnie przetarg na wykonanie robót

przygotowawczych pod budo-wę dwóch placów zabaw oraz utwardzeń terenu pod inne inwestycje. Nowe place zabaw zlokalizowane zostaną w Osiel-sku na działkach przy ulicach Jaskółczej oraz Kolonijnej. Za-nim gmina przystąpi do budo-wy, potrzebne będzie gruntow-ne uprzątnięcie terenu.

Na liście robót do przepro-wadzenia znajduje się usunięcie dotychczasowego ogrodzenia, drzew i krzewów oraz śmieci zalegających na działkach. Póź-niej trzeba będzie przygotować grunt pod zasianie trawy, po-łożenie chodnika i wykonanie piaskowej nawierzchni. Tak przygotowany plac zostanie na nowo ogrodzony i zabezpieczo-ny furtką. Dopiero wtedy gmina wystąpi z kolejnym zapytaniem o instalację urządzeń.

Drobne zmiany czekają rów-nież istniejący plac zabaw przy ulicy Wierzbowej w Osielsku. Gmina chce utwardzić znajdu-jący się przy nim teren kostką betonową. Nawierzchnia z kost-

ki pokryje wkrótce też plac przy świetlicy wiejskiej w Jarużynie. Kawałek gołego terenu ma się tam zmienić w parking z praw-dziwego zdarzenia. Natomiast w Żołędowie koło świetlicy GOK przy ulicy Wierzbowej zostanie zagospodarowany teren, przy którym znajduje się siłownia na świeżym powietrzu. Wykonana

zostanie podbudowa, na której położone zostaną chodniki z polbruku oraz trawniki dywa-nowe.

Termin realizacji umowy na powyższe zadania wyznaczony został na 30 maja 2015. Do tego czasu powinniśmy poznać też wykonawcę, który podejmie się budowy łaźni parowej w Gmin-

nym Ośrodku Sportu i Rekreacji w Osielsku. W łaźni temperatu-ra waha się od 40 do 55 stopni Celsjusza, a wilgotność wynosi 100 procent. W przeciwieństwie do sauny, gdzie temperatury są wyższe, a powietrze mniej wil-gotne, z łaźni mogą korzystać osoby, które źle znoszą gorące i suche powietrze. Prace budow-lane w GOSiR mają potrwać od 22 czerwca do 20 lipca 2015.

Na ukończeniu jest natomiast przebudowa wejścia do Urzędu Gminy w Osielsku, gdzie zain-stalowano już specjalną windę dla osób poruszających się na wózkach. Ponieważ stanowi-ska do obsługi niepełnospraw-nych zostały zlokalizowana na parterze, winda pozwoli im na swobodny dostęp do najważ-niejszych pomieszczeń. Do cza-su zakończenia remontu punkt informacyjny znajdować się bę-dzie w pokoju nr 15 A, a intere-sanci mogą korzystać z wejścia znajdującego się przy budynku „B”.

[email protected]

Coś dla młodszych i starszych

Nowe place zabaw, parking i łaźnia parowa to część inwestycji, jakie zostały zaplanowane w gminie na najbliższe miesiące

Tomasz Skory

Fot. GRAŻYNA BRZEZIŃSKA

Szykuje się aktywny week-end. W sobotę (2 maja) mieszkańcy regionu spo-

tkają się w myślęcińskim Wa-keparku na międzygminnym Amatorskim Turnieju Siatkówki Plażowej. Na dwóch boiskach zmierzą się ze sobą 32 pary. Gra odbywać będzie się systemem brazylijskim na 16 par, czeka nas więc wiele pasjonujących pojedynków. Rejestracja zawod-ników rozpocznie się o godz. 8, a pierwszy mecz o 10. Przez cały dzień siatkarzom oraz zgroma-dzonym widzom czas umilać będą DJ Coddy, Usiek oraz DJ Mitex.

Z kolei w niedzielę (3 maja) w Żołędowie odbędzie się Ama-torski Turniej Piłkarski „Orlik Cup". Dziesięć sześcioosobo-wych drużyn z Osielska i okolic spotka się na orliku, a mecze rozgrywane będą systemem 2x10 minut. Podobnie jak dzień wcześniej biuro zawodów czyn-ne będzie od 8:00, a zmagania rozpoczną się o 10:00. Zawody organizuje agencja Sport-Event-s-Poland. Partnerzy: Akademia Informatyki, Technikum Me-nedżerskie START i Fundacja Edukacja. Szczegóły na www.fa-cebook.com/sporteventspoland.

(TS)

Majówka sportowa

Planując wymianę okien lub budowę domu musimy za-wsze na początku zastano-

wić się, jakiego rodzaju materiały będą dla nas odpowiednie. Dziś najpopularniejsze, zarówno wśród prywatnych użytkowników, jak i w budownictwie wielorodzinnym, są okna z PCV wzmacniane kom-pozytowo CRP.

- Są tak samo mocne, jak okna metalowe, ale lepiej izolują tem-peraturę i w przeciwieństwie do okien drewnianych, nadają się do pomieszczeń mokrych, takich jak łazienki i kuchnie, gdzie zawsze jest dużo wody - tłumaczy Jacek Babiński z działu budowlanego Castoramy. - Na drewno można sobie pozwolić w suchych po-mieszczeniach, ale i wówczas le-piej by było ono dobrze zaimpre-gnowane. Dobre jest np. drewno meranti, dalekowschodnia odmia-na mahoniu. W przeciwieństwie do sosny nie reaguje z wodą, co eliminuje efekt pęcznienia.

Wśród droższych rozwiązań proponuje też okna połaciowe z biocleanem, który ogranicza osadzanie się kurzu, a także ze-wnętrze rolety. Zapobiegają one nagrzewaniu się szyby, więc la-tem nie wpuszczają tyle ciepła do domu, co rolety wewnętrzne. Poza tym, stanowią zabezpieczenie przed gradem i wyciszają okna, gdy pada deszcz.

- Mówi się, że dobre drzwi powinny być ładne, bezpieczne i powinny stanowić dobrą barierę

termiczną, ale przed zakupem po-winniśmy się zastanowić, czy na pewno potrzebna jest nam klasa antywłamaniowa - podpowiada doradca techniczny. - Płaci się za atest, a tymczasem można dostać naprawdę dobre, mocne drzwi, tylko bez atestu, dużo taniej.

Do najwyższej półki nalezą drzwi antywłamaniowe, przeciw-pożarowe, wygłuszone i z okleiną chroniącą przed zarysowaniami. Wśród drzwi zewnętrznych za-skakującym hitem w Castoramie

są jednak... tanie chińskie produk-ty.

- I wbrew pozorom są one całkiem dobre - zaznacza Jacek Babiński. - Co ważne, robione są tak, że można wymieniać w nich wkładki. Mamy podpisaną umo-wę z producentem, dzięki czemu cały czas mamy dostęp do części zapasowych, których w innych sklepach nie dostaniemy. Firma, z którą współpracujemy, w razie po-trzeby jest w stanie wysłać kurie-rem zapasowe zamki czy wkładki

lub samemu opłaca ślusarza, gdy trzeba zająć się jakąś usterką.

W Castoramie znajdziemy 50 modeli drzwi zewnętrznych i oko-ło 200 rodzajów drzwi wewnętrz-nych, w tym największą w regionie gamę drzwi przeciwpożarowych. Niemal wszystkie z nich są zawsze na miejscu, w ciągłej sprzedaży i pełnej rozmiarówce oraz z regu-lowanymi ościeżnicami. Jak z tak dużej liczby wybrać te idealne?

- Do domków polecam tylko drewno. Najlepiej klejonkę, bo lite

drewno pęka z upływem czasu. Jeśli drzwi będą dobrze wykona-ne i regularnie konserwowane, bo drewno trzeba konserwować, ta-kie drzwi będą służyć nam wiecz-nie.

Z polskich drzew na drzwi ze-wnętrzne nadaje się dąb. W dzia-le stolarki wewnętrznej królują natomiast sosny. W Castoramie znajdziemy kilkadziesiąt wzorów i odcieni sosnowych drzwi. Na po-pularności zyskuje zwłaszcza białe drewno.

Kupując drzwi z metalu warto natomiast zwrócić uwagę na gru-bość blachy, z jakiej są wykonane. Jeśli nie chcemy, by od samego pu-kania pojawiały się na niej wgnie-cenia, nie powinniśmy wybierać blachy poniżej 0,6 mm. Warto za-inwestować też w blachę ocynko-waną, co z biegiem czasu pozwoli uniknąć korozji, a w blokach war-to pomyśleć również o drzwiach wypełnionych wełną mineralną, a nie pianką, która gorzej tłumi dźwięki.

- W miejscach o dużym natę-żeniu ruchu, takich jak biurow-ce, spośród drzwi wewnętrznych najlepiej sprawdzają się te z okle-iną PCV, która zapobiega ich wy-cieraniu. Mamy do wyboru aż 17 kolorów oklein w kilku rodzajach. Najmocniejsza jest okleina CPL, którą naprawdę trzeba chcieć za-rysować, by zostawić na niej jaki-kolwiek ślad, a nie jest dużo droż-sza od standardowej.

REKLAMA

Ciepłe, ciche i bezpieczne Jak dobrać okna i drzwi, by służyły nam przez lata? Eksperci z bydgoskiej Castoramy

pomogą nam wybrać odpowiednie modele spośród setek dostępnych wzorów i rodzajów

Page 22: Poza Bydgoszcz nr 41

22 pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.GMINA DOBRCZ

Stwórz własną baśń i weź udział w konkursie orga-nizowanym przez Gminną

Bibliotekę Publiczną w Dobr-czu. Prace nadsyłać można do 15 maja. Tematem zmagań literac-kich jest „Baśniowy Gądecz”.

Konkurs podzielony został na dwie kategorie wiekowe: dzieci do lat 12 oraz młodzież w wieku 13-18 lat. Prace nadesłane do Biblio-teki powinny zostać wykonane indywidualnie. Każdy uczestnik musi załączyć również pisemną informację o zgodzie rodzica lub opiekuna na udział w konkursie.

Aby wziąć udział w literackiej zabawie należy wypełnić formu-larz zgłoszeniowy. Baśń powinna mieć charakter promocyjny dla wsi Gądecz, a także dla regionu. Ponadto, jej treść w sposób inte-resujący i ciekawy ma zachęcać turystów do przyjazdu do miej-scowości.

Zgłaszana do konkursu baśń powinna posiadać objętość mi-nimum jednej strony formatu A4 tekstu komputerowego, czcionka Times New Roman 12.

Wydrukowane formularze należy dostarczyć do siedziby Biblioteki Publicznej w Dobrczu pocztą lub przynieść osobiście, w terminie do 15 maja, do godzi-ny 16. Na zaklejonej kopercie, w której znajdować się będzie praca, musi znajdować się napis KON-KURS. Oprócz wersji papierowej, baśń powinna zostać zapisana w postaci elektronicznej na płycie CD.

Organizatorem konkursu jest Gminna Biblioteka Publiczna, mieszcząca się przy ulicy Długiej 30, od pocztowy 86-022 Dobrcz.

(MC)

Baśnie na start

Patrycja, Monika i Julietta - trzy przyjaciółki, mieszkan-ki Strzelec Górnych, posta-

nowiły wziąć sprawy w swoje ręce i poruszyć sołectwo. Ich niefor-malna grupa otrzymała z bydgo-skiego Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Wsparcia Inicjatyw Po-zarządowych TŁOK grant w wy-sokości pięciu tysięcy złotych.

Patrycja Kulpińska jest założy-cielką Fundacji Twoja Przystań. To właśnie dzięki niej i dwóm sąsiadkom wkrótce lokalna spo-łeczność będzie miała okazję do integracji.

- Nieformalne stowarzyszenie postanowiłyśmy założyć sponta-

nicznie - mówi Patrycja Kulpiń-ska. - Siedząc na boisku w Strzel-cach Górnych stwierdziłyśmy, że nic się tu nie dzieje. A tak być nie może. Skrzyknęłyśmy się i napi-sałyśmy projekt ukształtowany pod naszą lokalną społeczność.

Przedsięwzięcie skierowa-ne będzie głównie do dzieci, jak mówi pomysłodawczyni, to wła-śnie najmłodsi są w stanie naj-bardziej aktywizować dorosłych. W ramach działalności grupy już 9 maja zostanie zorganizowany piknik na boisku w Strzelcach Górnych. Promowanie projek-tu rozpocznie się o godzinie 12 i potrwa cztery godziny. W tym

czasie dzieci wraz z rodzicami będą mogły wziąć udział w wielu atrakcjach.

- W sobotę spotkać będzie można wolontariuszy poprzebie-ranych za postacie z bajek, a także klauna, puszczającego ogromne bańki - zapowiada organizator-ka. - Łasuchy zakupić będą mogły coś „na ząb”.

Projekt skierowany został do około 40 dzieci i ich rodzin. Za-planowano go na dwa miesiące - maj i czerwiec. W tym czasie odbędzie się pięć piątkowych spotkań w Szkole Podstawowej w Strzelcach Górnych aktywi-zujących mieszkańców. Pierw-

sze z nich zaplanowano na 22 maja. Pod koniec czerwca zaś dla mieszkańców zorganizowany zo-stanie mecz sąsiedzki.

- Projekt jest dla nas bazą, od której zaczniemy pokazywać lo-kalnej społeczności, iż można samemu, w prosty sposób, zor-ganizować coś naprawdę cieka-wego - podsumowuje Patrycja Kulpińska. - Działamy w trójkę, jako grupa nieformalna, choć Fundacja, którą prowadzę, swoją działalność planuje rozszerzyć na większą skalę.

Fundacja Twoja Przystań zo-stała założona przez Patrycję Kul-pińską, aby w regionie powstało

miejsce, gdzie każdy potrzebują-cy będzie mógł odnaleźć swoją przystań. Jak zaznacza kobieta, tak właśnie chcą działać. Pokazać, że można i warto pomagać.

Pomoc w rozwijaniu działal-ności Fundacji oraz nieformal-nego stowarzyszenia zapewnił Krzysztof Szala, wójt gminy Do-brcz, a także Gminny Ośrodek Kultury w Dobrczu oraz mgr Halina Dubicka–Kaaz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Strzelcach Górnych.

(MC)

Projekt marzeńTrzy przyjaciółki postanowiły aktywizować mieszkańców. W maju zorganizują m.in. rodzinny piknik

Nasza przestrzeń nasza sprawa” pod takim tytu-łem rozpoczęły się spo-

tkania mieszkańców Strzelec Górnych w ramach konsultacji społecznych planów miejsco-wych. Gmina Dobrcz, jako jedna z trzech w Polsce zakwalifikowa-nych do programu, wspierana jest przez Fundację Wspomaga-nia Wsi.

W ramach projektu prowa-dzone są prace zagospodaro-wania przestrzennego parku, boiska, a także drogi łączącej Strzelce Górne z Dolnymi. Spo-tkania z mieszkańcami mają na celu ich aktywizację i realny udział w zmianach, zachodzą-cych w ich miejscowości.

- Poprzez organizowane warsztaty i konsultacje społecz-ne, chcemy pokazać, że wszyscy mogą decydować o tym, co dzie-je się w regionie - mówi Krystian Połomski z Fundacji Wspoma-gania Wsi. - Wspólnie możemy zastanowić się, jakie są potrzeby mieszkańców. Ich rozpoznanie jest pierwszym etapem powsta-nia planu zagospodarowania przestrzennego.

Dzięki konsultacjom władze gminy oraz sołectwo mogą stwo-

rzyć mapę diagnostyczną, obra-zującą miejsca ciekawe i te mniej atrakcyjne dla lokalnej społecz-ności. Spotkania dają szansę rodzinom, osobom starszym, a także młodzieży i osobom nie-pełnosprawnym wyrazić własne zdanie i zaproponować rozwią-zania, które poprawiłyby jakość

życia w Strzelcach Górnych. - W parku za budynkiem

szkoły trwają już prace rewita-lizacyjne - informuje Jan Nie-znalski, sołtys Strzelec Gór-nych. - Wizualizacji przestrzeni parkowej podjęła się studentka Uniwersytetu Kazimierza Wiel-

kiego w Bydgoszczy, w ramach powstającej pracy magisterskiej. Cały czas uświadamiamy także mieszkańców, że to ich propozy-cje i decyzje mogą realnie zmie-nić nasz dom, nasz region. Pod koniec maja odbędą się kolejne konsultacje z przedstawicielami Fundacji Wspomagania Wsi.

Niech zmiany w naszej prze-strzeni będą naszą wspólną spra-wą.

Boisko usytuowane w cen-trum Strzelec Górnych także przejdzie zmiany. Jak mówi soł-tys, w ramach programu pla-nowane jest stworzenie na nim

Orlika, w którego pobliżu ma powstać także świetlica.

- Nasz region cały czas się roz-wija - podsumowuje Nieznalski. - Dzięki pozyskanym środkom finansowym możemy wybudo-wać bezpieczne drogi, chociaż-by jak ta łącząca Strzelce Górne z Dolnymi, wraz z chodnikiem. Powstają u nas także ścieżki ro-werowe, aby cykliści mogli bez obaw poruszać się między miej-scowościami.

W ramach konsultacji spo-łecznych mieszkańcy będą mo-gli zgłaszać swoje propozycje i składać wnioski na zagospoda-rowanie terenu w ich najbliższej okolicy. Wspólnymi siłami będą tworzyć wciąż zmieniające się Strzelce Górne.

Projekt dofinansowany został z dotacji przyznanej w ramach programu Obywatele dla Demo-kracji, prowadzonego przez Fun-dację im. Stefana Batorego we współpracy z Polską Fundacją Dzieci i Młodzieży. Ten finanso-wany jest ze środków Mechani-zmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

(MC)

Rewitalizacja regionuRozpoczęły się konsultacje społeczne, mające na celu zagospodarowanie parku, boiska i stworzenie bezpiecznej drogi

“Boisko usytuowane w centrum Strzelec Górnych także przejdzie zmia-ny. Jak mówi sołtys, w ramach progra-mu planowane jest stworzenie na nim Orlika, w którego pobliżu ma powstać także świetlica.

Page 23: Poza Bydgoszcz nr 41

23GMINA KORONOWO30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Szydełkuję w zasadzie od zawsze. Nauczyła mnie tego mama, gdy miałam

może z pięć lat i od tego czasu ciągle coś tworzę - mówi Ka-zimiera Frąckiewicz. Od kie-dy przeszła na emeryturę, z przyrządami do szycia niemal się nie rozstaje. - Mam więcej wolnego czasu, więc zaczęłam więcej szyć i wymyślać nowe wzory. A jak już coś wymyślę to od razu robię to hurtowo.

Zaczęło się od bombek na choinkę, bo po co kupować nowe, gdy można zrobić je samemu? Później do bom-bek doszły kolejne elementy – aniołki, dzwoneczki, łań-cuszki i inne ozdoby. Pomy-słów na cudeńka z włóczki, filcu i innych materiałów było coraz więcej, aż w końcu byd-goszczanka uznała, że mogła-by swoimi umiejętnościami dzielić się z innymi. W pro-

mowaniu dzieł mamie poma-ga jej córka, Sylwia Tazbir.

- Prowadzę profil na Face-booku, na którym można zo-baczyć prace mamy. Myślę o założeniu sklepiku lub utwo-rzeniu miejsca, w którym oso-by zajmujące się rękodziełem mogłyby się spotykać i wysta-wiać swoje prace na sprzedaż - tłumaczy koronowianka. Śmieje się, że gdy sama będzie na emeryturze, też pewnie za-

cznie tak intensywnie wyszy-wać. Operować szydełkiem potrafi już od dawna. - Mama nauczyła mnie i brata robić takie rzeczy. Bratu wychodzi nawet lepiej niż mi, ale się do tego nie przyznaje.

Najbardziej zadowolone z pasji pani Kazimiery są jed-nak jej wnuki. To one często nakłaniają ją do odkrywania nowych wzorów. Bo gdy trze-ba przygotować strój na bal przebierańców, kto pomoże jak nie babcia?

- Uszyłam już strój ducha, wróżki, księżniczki i kota, co tylko wnuczki wymyślą - mówi Kazimiera Frąckiewicz.

Stroje to dla niej jednak tylko odskocznia od sztanda-rowej działalności, jaką są lal-ki na drutach, pluszowe misie, żyrafy i inne szmaciane za-bawki. Wzory wymyśla w za-leżności od okazji. Nawet nie

musi ich sobie rozrysowywać, jak coś przyjdzie jej do głowy, chwyta po prostu za włóczkę, szydełko i tworzy.

- To jednak nie taka szyb-ka sprawa. Wielkanocnego baranka na szydełku można zrobić w parę godzin, ale duże

misie czy lalki to już kilka dni pracy - przyznaje emerytka. - Jak wymyślam coś nowego, to zawsze idzie trochę wolniej, ale gdy już uszyję coś według nowego wzoru, to już potem idzie łatwiej i wszystko robię hurtowo.

Prace Kazimiery Frąckie-wicz można zobaczyć nie tyl-ko na Facebooku, ale też moż-na je kupić na kiermaszach z rękodziełem. Ostatnio można je było zobaczyć na wielka-nocnej giełdzie w Akademic-kiej Przestrzeni Kulturalnej oraz targach w bydgoskiej Łuczniczce. Przed świętami na stoisku pani Kazimiery królowały pluszowe zające, wełniane baranki, ozdobne serwetki i ocieplacze na pi-sanki w kształcie kogucików.

- Co się nie sprzeda na kiermaszu, tra-fia do kartonu i czeka na kolej-ną Wielkanoc - tłumaczy rę-kodzielniczka. W tym roku

zajączków i kurczaczków wy-szywać już nie będzie. Przed nią wiele innych świąt i jesz-cze więcej własnych pomy-słów do zrealizowania.

[email protected]

Świat wyczarowany z włóczki Serwetki, kolczyki, wisiorki, lalki, misie, zajączki, a nawet ocieplacze na pisanki. Nie ma rzeczy, której Kazimiera Frąckiewicz nie dałaby rady zrobić na szydełkuTomasz Skory

Kazimiera Frąckiewicz i Sylwia Tazbir prezentują ozdoby wykonane na szydełku. Fot. TOMASZ SKORY “Prowadzę profil na Fa-

cebooku, na którym można zobaczyć prace mamy

Burmistrz wraz z Urzę-dem Miejskim w Koro-nowie, Hufiec ZHP, Miej-

sko-Gminny Ośrodek Kultury, Punkt Informacji Turystycznej w Koronowie oraz Nadleśnictwo Różanna zachęcają do wzięcia udziału w piątej już Nocy Muze-ów, która odbędzie się 15 maja pod hasłem „Od starożytności do współczesności”. Rozpoczęcie o godzinie 18 przy fontannie na koronowskim rynku skąd uczest-nicy spotkania udadzą się do Izby Muzealnej w Punkcie Informacji Turystycznej, kościoła pw. św. Andrzeja i bazyliki pw. Wnie-bowzięcia NMP w Koronowie, gdzie nastąpi odsłonięcie tablicy z okazji pobytu króla Zygmunta III Wazy w Koronowie w roku 1594 r. W planie „Nocy Muzeów” znalazł się też wyjazd do Skanse-nu w Stopce i do Nowego Jasińca oraz kilka niespodzianek. Powrót do Koronowa przewidywany jest około północy.

(TS)

Noc pełna wrażeń

Celem konkursu jest zachę-canie mieszkańców do dbania o estetykę ogro-

dów przydomowych z uwzględ-nieniem aspektów ekologicznych. Przy ocenie będą brane pod uwa-gę takie kryteria, jak zagospo-darowanie ogrodu, jego części wypoczynkowej, stan techniczny ogrodzenia i elementów małej ar-chitektury, takich jak pergole czy murki, dobór roślin zdobiących ogród przez cały okres wegetacyj-ny, ich oryginalność, utrzymanie trawników, skalniaków i kwietni-ków oraz ogólne wrażenia este-tyczne. Zanim wyłonione zostaną naj-ładniejsze ogrody na terenie całe-go powiatu trwać będą eliminacje na poziomie gminnym. W Koro-nowie oceny ogrodów na przeło-

mie czerwca i lipca dokonywać będzie Gminna Komisja Ocenia-jąca. By wziąć udział w konkursie należy najpóźniej do 1 czerwca zgłosić ogród przez sołtysa wsi, osobiście w pokoju nr 28 w Urzę-dzie Miejskim w Koronowie lub telefonicznie pod nr 52 3826442. Etap powiatowy, w którym udział wezmą finaliści z etapów gmin-nych, trwać będzie od 15 lipca do 15 sierpnia. Ogłoszenie wyników oraz wręczenie nagród nastąpi podczas Dożynek Powiatowych. Szczegółowe informacje oraz regulamin konkursu można zna-leźć na portalu Powiatu Bydgo-skiego w dziale Aktualności oraz na stronie Urzędu Miejskiego w Koronowie w zakładce Środowi-sko.

(TS)

Trwają przygotowania do XVI edycji konkursu na „Najpiękniejszy Ogród w

Powiecie Bydgoskim”.

Zgłoś swój ogródek

Ogród Jadwigi Zamiatały z Witoldowa w ubiegorcznym konkursie święcił triumfy

Fot. NADESŁANE

Page 24: Poza Bydgoszcz nr 41

24 GMINA BIAŁE BŁOTA pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Otwarcie sezonu to wyjątkowa na skalę krajową impreza, która zrzesza miłośników jednośladów z całego województwa. Zbiórka motocyklistów

rozpocznie się już jutro o godz. 12 na parkingu Tesco przy ul. Toruńskiej 101 w Bydgoszczy. Organizatorzy zakładają, że w imprezie wziąć udział może przeszło trzy tysiące maszyn i liczą, że uda im się zdobyć tytuł największej parady motocyklowej w Polsce.

- Będziemy chcieli pobić dotychczasowy rekord licz-by uczestników. Musi nas być zatem co najmniej 3170! - informują członkowie motocyklowego Bractwa HD.

O godz. 13 parada wyruszy w stronę Białych Błot. Przejazd przez Bydgoszcz będzie się odbywać ulicą To-ruńską, Zbożowym Rynkiem, Wałami Jagiellońskimi, Nowym Rynkiem, Wełnianym Rynkiem, ulicą Poznań-ską, ulicą Szubińską i dalej drogą wojewódzką nr 223. W Białych Błotach trasa biec będzie ulicami Szubińską, Czerską, Centralną i Chlebową, a zakończy się na pola-nie rekreacyjnej u zbiegu ulic Chlebowej i Czeremchy.

Na polanie o 14.30 odbędzie się krótka msza polowa połączona z poświęceniem motorów, a po niej rozpocz-nie się piknik integracyjny dla całego środowiska mo-tocyklistów. W trakcie pikniku trwać będzie kiermasz akcesoriów samochodowych, pokaz ratownictwa dro-gowego i pierwszej pomocy, konkursy i poczęstunek, a o godz. 16 na scenę wejdzie gwiazda imprezy: Sławek Wierzcholski i Nocna Zmiana Bluesa, znany zespół blu-esowy z Torunia grający nieprzerwanie od 1982 roku.

XVIII Bydgoskie Otwarcie Sezonu Motocyklowego organizują Bractwo HD z Bydgoszczy i Gminne Cen-trum Kultury w Białych Błotach. Patronat nad imprezą objął prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski.

(TS)

Gimnazjaliści z Białych Błot zdomi-nowali konkurs pt. „Marian Re-jewski na pocztówce z Bydgoszczy”

zorganizowany przez bydgoską księgarnię Enigma. Spośród prawie stu prac jury wy-brało dziewięć najlepszych w trzech kate-goriach oraz wyróżniło pięcioro uczestni-ków konkursu.

Uczniowie gimnazjum – nota bene imienia Mariana Rejewskiego – zajęli trzy pierwsze miejsca w swojej kategorii. Pierwsze przypadło Marcelinie Gniazdow-skiej z klasy III C, drugie Mai Barsukie-wicz z III F, a trzecie Laurze Fertykowskiej z III C. Wystawę pocztówek wykonanych przez uczestników można oglądać do koń-ca maja w księgarni przy ul. Gdańskiej 9 w Bydgoszczy. Rozstrzygnięto również zorganizowany przez Pedagogiczną Biblio-tekę Wojewódzką w Bydgoszczy konkurs na komiks „Marian Rejewski – największy haker XX wieku” pod patronatem Kurato-rium Oświaty w Bydgoszczy i Marszałka Województwa Kujawsko-Pomorskiego.

Gimnazjaliści z Białych Błot ponownie pokazali, że najlepiej znają swojego patro-na. Pierwsze miejsce w konkursie zajęli Paulina Klyszczyńska i Igor Datkiewicz z klasy III F, a drugie zajęła praca Filipa Przeworka z III D.

(TS)

Znają patrona

na wskroś

Majówka, blues i motocykle 1 maja motocykliści z całego regionu przejadą z Bydgoszczy do

Białych Błot w ramach XVIII Bydgoskiego Otwarcia Sezonu Motocyklowego

Dzieci najbardziej lubią Gucia. To kucyk sze-tlandzki, na którego

grzbiecie pierwszą jeździecką przygodę przeżyło już wiele ma-luchów. Głównie dziewczynek, bo chłopców do koni tak nie cią-gnie, ale są wyjątki. Najmłodsi jeźdźcy, którzy zasiedli na grzbie-cie kuca mieli niewiele ponad rok. Wszystko oczywiście odby-wało się pod czujnym okiem in-struktorów.

- Gucio jest nieduży, więc jeż-dżą na nim dzieci do szóstego roku życia - tłumaczy Patrycja Łusiak, kierownik stajni „Patitaj" w Łochowie. - Mieszka w zagro-dzie z Tadzikiem, Niko i Tosią. To nasze najmniejsze konie, na których uczą się jeździć dzieci i młodzież.

Gucio najbardziej przyjaźni się z Tadzikiem. To na nim wła-śnie większość jeźdźców pobiera tu pierwsze lekcje. Przez swoich właścicieli nazywany jest profe-sorem, bo z wielką cierpliwością znosi nieporadne próby począt-kujących i pomaga im przyzwy-czaić się do jazdy w siodle. W

ciągu czterech lat, od kiedy w Łochowie działa szkółka jeź-dziecka, wyedukował już całe tłu-my młodzieży.

- Tadzik jest bardzo kochany, naprawdę wart każdych pienię-dzy - podkreśla właścicielka i dodaje, że nie tylko początku-jący mogą przyjść na lekcje do profesora. - Zaawansowani też będą mieli frajdę z jazdy na jego grzbiecie, bo dobrze skacze przez przeszkody i bierze udział w za-wodach.

Najwięcej wprawy w skokach ma jednak Bałkan, wielozadanio-wy koń rasy wielkopolskiej. Na co dzień uczy dorosłych, a w week-endy startuje w zawodach. I to z sukcesami! Kilkanaście dni temu pod Magdaleną Olkuśnik zajął IV miejsce w klasie LL i III miejsce w klasie L z jokerem na zawodach w Gliszczu.

Wszystkie konie zazdrosz-czą jednak De Facto, który jest oczkiem w głowie właścicielki łochowskiej stajni. Koń szlachet-nej półkrwi przed laty brał udział w kwalifikacjach do Mistrzostw Polski Młodych Koni, a dziś już

tylko pasie się w polu i wozi swą panią po okolicy.

- Pierwszym koniem, od któ-rego zaczęła się moja przygoda z jeździectwem, była jednak Elina - wspomina Patrycja Łusiak. - Dostałam ją jedenaście lat temu na święta. W ubiegłym roku bie-daczkę zabrała choroba.

Po Elinie płakali wszyscy. Była dla właścicieli stajni jak członek rodziny. I tak też się zachowywa-ła. Potrafiła sama sobie otwierać boks w stajni, wystawiając głowę przez okienko i wargami odkrę-cając śrubę blokującą drzwiczki. Sama wychodziła na spacery, ale nigdy nie uciekała, w końcu tu był jej dom. Zdarza się natomiast, że do stajni zaglądają goście z ze-wnątrz.

- Znajdujemy się w malowni-czym otoczeniu, sąsiadujemy z obszarem objętym programem Natura 2000. Czasami przycho-dzą do nas z lasu sarenki i jelenie, koza od sąsiadów też tutaj zaglą-da, a latem ze stawu do stawu spa-cerują kaczki - śmieje się szefowa

stajni. Koniki z „Patitaj" mają jednak

talent nie tylko do zjednywania sobie ludzi, ale i umiejętności aktorskie. Podczas ostatniego święta Trzech Króli poprowadziły świąteczny orszak i już proboszcz

parafii w Łochowie zapowiedział, że chętnie wypożyczy je w przy-szłym roku. Gucio jest atrakcją na spotkaniach z przedszkolakami, a jego więksi koledzy występują na Hubertusach i innych gminnych uroczystościach.

Gucio i kumple

Konie ze stajni w Łochowie to prawdzi-we osobowości. Uczą, bawią, startują

w zawodach, a gdy zachodzi taka potrzeba wcielają się też w aktorów

Tomasz Skory

Każdy koń to inny charakter, ale wszystkie lubią pracę z młodzieżą.

Fot. GRAŻYNABRZEZIŃSKA

Page 25: Poza Bydgoszcz nr 41

2530 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl GMINA NOWA WIEŚ WIELKA

W Brzozie większością głosów ponownie sołtysem został wy-

brany Waldemar Owczarzak osiągając 60 proc. poparcie. W Dąbrowie Wielkiej jedy-nym kandydatem był Janusz Ostrowski. Dotychczasowy sołtys otrzymał stuprocento-we poparcie od mieszkańców, którzy w takim przypadku musieli w głosowaniu wyrazić swoją opinię na „tak” lub „nie”. Podobna sytuacja miała też miejsce w Dobromierzu, gdzie urzędujący od zeszłej kaden-cji Edward Majewski nie miał kontrkandydatów i otrzymał pełne poparcie głosujących.

Zmiany zaszły w sołectwie Dziemionna, gdzie Magdale-na Szal otrzymując 62,5 proc. głosów zastąpiła na stanowi-sku Romualda Góralczyka. W Jakubowie konkurencji nie miała Agnieszka Przegórska, a w Januszkowie jedynym kan-dydatem był Jan Sojka. Oboje otrzymali stuprocentowe po-parcie i ponownie pełnić będą funkcję sołtysów. Zmiana za-szła natomiast w Kobylarni, gdzie Jacek Kanadys zastąpił Sławomira Rębacza, otrzymu-jąc w głosowaniu 55 proc. po-parcia.

Wątpliwości nie mieli mieszkańcy Kolankowa, któ-rzy jednogłośnie poparli kan-dydaturę Małgorzaty Lewan-dowskiej. Anna Balicka, jako jedyna kandydująca w Leszy-cach, otrzymała 17 głosów po-parcia i 2 sprzeciwu w głoso-waniu, czy powinna pozostać sołtysem. W Nowej Wiosce wybory wygrała Iwona Ćwier-dzińska, na którą głos oddało 70 proc. głosujących. W Nowej Wsi Wielkiej dotychczasowa

sołtys i jednocześnie jedyna kandydatka Wiesława Słabo-szewska otrzymała 73 głosy poparcia. 3 osoby zagłosowały na „nie”, 1 się wstrzymała.

W sołectwie Nowe Smolno kandydat Stanisław Szpera za-stąpił Annę Bielawę, otrzymu-jąc 62,5 proc. poparcia. Zmia-ny zaszły też w Olimpinie, gdzie Zbigniew Wiśniewski zdobywając 57 proc. głosów zastąpił Jadwigę Walenczy-kowską. Brakiem zmian na stanowiskach zakończyły się natomiast wyboru w Prądoci-nie i Tarkowie Dolnym, gdzie dotychczasowi sołtysi - Wal-demar Michniewicz i Krzysz-tof Dzikowski - otrzymali ko-lejno 61 i 74,6 proc. poparcia.

- Serdecznie gratulujemy społecznego zaufania, w wyni-ku którego obejmują państwo ważną, zaszczytną, służebną funkcję sołtysa - zwrócili się do nowowybranych sołtysów pracownicy Urzędu Gminy. - Stwórzmy razem samorzą-dową wspólnotę, wychodźmy naprzeciw oczekiwaniom na-szych mieszkańców i to będzie początek budowania kolejnej dobrej rzeczywistości ku ich zadowoleniu.

Szczegółowe wyniki wraz z danymi dotyczącymi frekwen-cji zostały opublikowane na stronie Urzędu Gminy. Z peł-nym wykazem członków rad sołeckich oraz numerami kon-taktowymi do poszczególnych sołtysów można zapoznać się natomiast na stronie bip.no-wawieswielka.pl w zakładce Władze i struktura - Sołectwa.

(TS)

Sołtysi nowi i ponowieni

15 kwietnia zakończyły się ostatnie wybory sołtysów i rad sołeckich

na kadencję 2015-2019

Strażacy z OSP w Brzozie spotkali się w weekend nad jeziorem Jezuickim, gdzie wzięli udział w szkoleniu z zakresu ratow-

nictwa nawodnego. Było to pierwsze z całego cyklu szkoleń mających na celu przygotowanie strażaków do prowadzenia działań na wodzie.

- Robimy specjalizację z ratownictwa wod-no-lądowego, w ramach której ćwiczyliśmy teraz zachowanie się w wodzie - mówi Józef Noske, naczelnik OSP w Brzozie. - Taki kurs z prawdziwego zdarzenia będzie miał miejsce jednak dopiero zimą, Jak jezioro jest pokryte lodem są zupełnie inne warunki. Ale myślę, że

przed wakacjami spotkamy się jeszcze 2-3 razy, by przed sezonem nabrać wprawy i lepiej zapo-znać się ze sprzętem.

Szkolenie dla ochotników z Brzozy zostało przeprowadzone przez strażaków z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Bydgoszczy. Za-jęcia na plaży w Pieckach odbyły się w formie teoretycznej oraz praktycznej. Celem cyklu szkoleń jest zapoznanie się z zasadami użytko-wania sprzętu ratowniczego oraz przećwiczenie korzystania z niego bezpośrednio w wodzie.

(TS)

Szkolenie na plaży

Page 26: Poza Bydgoszcz nr 41

26 GMINA DĄBROWA CHEŁ. i SICIENKO pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

GOK w Sicienku zapra-sza na zabawę z okazji Święta Pracy. 1 maja o

godz. 14 na stadionie piłkar-skim rozegrany zostanie Tur-niej o Puchar Wójta. O godz. 16 rozpoczną się występy laureatów Gminnego Prze-glądu Pieśni Patriotycznej, po których zobaczyć można będzie przestawienie z oka-zji uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Od 17 do 19 trwać będą

występy lokalnych artystów: zespołu Romualda Wiśniew-skiego, Barbary Niemczew-skiej, zespołu ze świetlicy w Muracinie i solistki MaSzy. O 19 na scenę wejdzie gwiazda wieczoru – grupa The Post-man z Polkowic, uważana za najlepszy polski coverband Beatlesów. Po koncercie roz-pocznie się impreza tanecz-na, która potrwa do północy.

(TS)

Do końca maja w Gale-rii Sztuki ITK przy ul. Bydgoskiej 6 w Sicien-

ku będzie można oglądać wy-stawę malarstwa Włodzimie-rza Bykowskiego pt. „Pęta”. Włodzimierz Bykowski to bydgoski grafik, designer i ma-larz. Na przełomie lat 80. i 90. rysował komiksy, a od lat 90. zajmuje się też reklamą, plaka-tem i tworzeniem wydawnictw

reklamowych. Zaprojektował kilkadziesiąt znaków towaro-wych oraz logotypów, jest też autorem kilkudziesięciu prze-wodników z zakresu turystyki pieszej, rowerowej i kajakowej.

- Nieomal każdy człowiek pęta się w życiu, ograniczając wolność, wikła się w egzy-stencjalnej marności, czasami zamyka. Stwarza to poczucie niepokoju, który próbowałem

oddać w obrazach - tłumaczu autor w katalogu wystawy. Jego cykl „Pęta” powstał w 2013 roku. Jako modele Wło-dzimierzowi Bykowskiemu posłużyły liny, a ich spląta-ne formy mają symbolicznie pokazywać rozważania nad ograniczeniami wynikającymi z samodzielnych decyzji i spo-łecznych uwarunkowań.

(TS)

Każdy się czasem pęta

Majówka z Beatlesami

Gmina Dąbrowa Cheł-mińska jest jedną z najładniej położonych

jednostek samorządowych w naszym regionie. Jej władze postanowiły zadbać o warun-ki życia mieszkańców. Ma w tym pomóc "Plan gospodarki niskoemisyjnej dla gminy Dą-browa Chełmińska".

Przystąpiono właśnie do opracowywania tego doku-mentu. Jego treść ma zawie-rać sposoby na radzenie sobie z emisją dwutlenku węgla, a także wytyczne, które pozwolą na sięganie przez samorząd po środki z nowej perspektywy fi-nansowania unijnego.

- Na realizację projektu gmina otrzymała dotację w wysokości 85 procent kosztów - mówi Radosław Ciechacki, wójt gminy Dąbrowa Cheł-mińska. - Udało się ją zdobyć w konkursie przeprowadzo-nym przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospo-darki Wodnej w Warszawie.

Środki pochodzą z Progra-

mu Operacyjnego Infrastruk-tura i Środowisko na lata 2007-2013 w ramach działania 9.3. Termomodernizacja obiektów użyteczności publicznej - pla-ny gospodarki niskoemisyjnej.

- Realizacja projektu umoż-liwi aktualną ocenę stanu po-wietrza w gminie oraz analizę dotychczasowej gospodarki energetycznej - dodaje włodarz gminy. - Nakreślone zostaną w tym dokumencie działania w zakresie ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, popra-wy efektywności gospodarki energią oraz zwiększenia ilości energii z odnawialnych źródeł.

Celem całego programu jest przechodzenie poszczególnych społeczności na gospodarkę niskoemisyjną. Ta jest priory-tetem Unii Europejskiej i bez programów realizowanych w zgodzie z nią trudno będzie sięgać po środki zewnętrzne z tej organizacji w kolejnych la-tach.

(WT)

Warsztaty powiązane były z wizytą studyj-ną w ramach projektu

"Przygotujmy się razem! - spo-łeczne konsultacje zarządzania ryzykiem powodziowym". Go-spodarzem spotkania był wójt gminy Dąbrowa Chełmińska.

W rozmowach uczestniczy-li przedstawiciele Ochotniczych Straży Pożarnych z całej gminy, z Romanem Gąsiorem, komen-dantem gminnym OSP, na czele. Zajęcia szkoleniowe prowadził Włodzimierz Młodawski. Zapro-szonymi gośćmi byli wolontariu-sze konsultacji powodziowych z gminy Wilków oraz koordynator projektu prowadzonego przez Fundację Wspomagania Wsi - Ewa Żuławnik.

- W czasie pierwszego dnia wizyty studyjnej zwiedzono elektrownię i zaporę wodną we Włocławku - mówi Radosław Ciechacki, wójt gminy Dąbrowa Chełmińska. - Wszyscy uczest-nicy analizowali potencjalne nie-bezpieczeństwo w przypadku jej awarii.

Dzień później w świetlicy w Ostromecku odbywało się szkolenie dotyczące terenów zalewowych w gminie Dąbro-

wa Chełmińska. Wymieniano doświadczenia z mieszkańcami gminy Wilków, dotkniętej powo-dzią w 2010 roku. Potem przy-szedł czas na wizytację terenów zalewowych nieobwałowanych i obwałowanych w miejscowo-ściach Mała Kępa, Strzyżawa, Słończ i Czarże.

- Na sam koniec szkolenia przeprowadzono grę decyzyjną

dotyczącą ewakuacji ludzi i zwie-rząt gospodarskich z Czarżem, Dębowca, Borek i Gzina Dolnego na wypadek powodzi - relacjonuje Radosław Ciechacki. - Zapozna-no się także z rozmieszczeniem grup ewakuacyjnym w terenie i przejazdem tras samochodami bojowymi poszczególnych OSP z udziałem 35 strażaków.

Zapobiegać zalaniom

Od 17 do 19 kwietnia odbywało się w gminie Dąbrowa Chełmińska szkolenie poświęcone ryzyku powodziowemu

Tomasz Więcławski

Strategia dla zdrowia

W samorządzie położonym na prawym brzegu Wisły dbają o ochronę

środowiska. Mają w końcu dziedzictwo naturalne, które warto szanować

W gminie Dąbrowa Chełmińska jest wiele terenów zalewo-wych.

Fot. ADAMZAKRZEWSKI

Page 27: Poza Bydgoszcz nr 41

27REKLAMA30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Myślęcinek to nie tylko największa w Polsce ostoja zieleni znajdująca

się na terenie miasta, ale też miej-sce, gdzie można wypocząć, upra-wiać sport i świetnie się bawić. Przez cały rok w Ogrodzie Zoolo-gicznym można podziwiać wiele gatunków rodzimych zwierząt – od niedźwiedzia poprzez wilki, rysie, żubry czy sokoły, ale także zwierzęta pochodzące z innych kontynentów – lemury, makaki japońskie, ostronosy, surykatki, zebry, strusie, a nawet tygrysa.

Od ubiegłego roku w zoo znaj-duje się również Akwarium Terra-rium z ekspozycją gadów, płazów, ryb i bezkręgowców. W budynku znajduje się m.in. Wisłarium, od-krywające tajemnice życia Wisły oraz Motylarnia z egzotycznymi gatunkami motyli. Motyle można spotkać również w Ogrodzie Bo-tanicznym, gdzie na powierzchni 66 ha można zobaczyć ponad 430 gatunków dziko rosnących roślin i prawie 500 gatunków posadzo-nych w kolekcjach rodzajowych i tematycznych, takich jak ogród roślin górskich, arboretum czy właśnie ogród motyli z roślinami przyciągającymi te wielobarwne owady.

Latem jedną z niewątpliwie najpopularniejszych atrakcji w Myślęcinku jest też Park Roz-rywki z karuzelami, gabinetem luster, chińskim basenem wypeł-nionym kolorowymi piłeczkami, kolejką górską i rollercoasterem. Przez cały sezon można korzy-stać z parku linowego z dwie-ma trasami dostosowanymi do możliwości zarówno dzieci, jak i dorosłych. Maluchy z pewnością ucieszy zabawa na nowoczesnym, wielofunkcyjnym placu zabaw z ogromnym zamkiem pełnym

zjeżdżalni, huśtawek, pomostów. Na starszych lubiących aktywnie spędzać czas czeka 11 urządzeń do fitnessu na świeżym powie-trzu, boisko do koszykówki i stół do tenisa stołowego.

Park Rozrywki to także Za-giniony Świat i Makroświat. W pierwszej z tych atrakcji zamiesz-kało już ponad 60 modeli dino-zaurów. To tam można dowie-dzieć się jak wyglądały pradawne gady, a na tablicach przeczytać szczegóły dotyczące minionych er. Wrażenie nie tylko na dzie-ciach, robią odgłosy, jakie dobie-gają z lasu otaczającego z wszyst-kich stron Zaginiony Świat i efektowna brama wejściowa. Przy wejściu do parku znajduje się tak-że Muzeum Ziemi, gromadzące ok. 700 skamieniałości, minera-łów i kamieni oraz Makroświat, w którym znajdziemy 16 ogrom-nych modeli stawonogów.

W czerwcu w Parku Rozrywki ma się pojawić kolejna atrakcja. Będzie to „Domek do góry noga-mi”, czyli odwrócony i dodatkowo pochylony w pionie i poziomie budynek, którego nietypowa ar-chitektura dezorientuje zwiedza-jących i sprawia, że ciężko utrzy-mać w nim równowagę. Dom będzie miał dwie kondygnacje i powierzchnię 160 metrów kwa-dratowych, a jego wnętrze w przeciwieństwie do odwróconego domu z Szymbarku, będzie miało współczesny wystrój.

Od trzech lat nad myślęciński-mi stawami działa także pierwszy w województwie Wakepark z wy-ciągiem do szusowania po wo-dzie. Tuż obok usytuowana jest plaża i bar, a w otoczeniu stawów i łąk mieści się Ośrodek Rekreacji Konnej, oferujący przejażdżki bryczkami, naukę jazdy konnej i

zajęcia hipoterapii. Na miłośni-ków golfa czeka natomiast 9-doł-kowe pole, a w Centrum Sportu i Rekreacji także ścianka wspi-naczkowa, korty tenisowe i kryty skatepark.

Myślęcinek tętni życiem także zimą. To stok narciarski z dwo-ma wyciągami, dwie trasy dla narciarzy, zjazd dla saneczkarzy i górka, z której można zjeżdżać na pontonach. A ponieważ park dys-ponuje zapleczem noclegowym, można spędzić tu weekend, a na-wet z powodzeniem zaplanować pełen atrakcji urlop o dowolnej porze roku.

Atrakcji na cały rok

W tym sezonie na terenie myślęcińskiego Parku Rozrywki

zostanie zbudowany „Domek do góry nogami”. Jakie jeszcze niespodzianki

kryje Leśny Park Kultury i Wypoczynku?

Page 28: Poza Bydgoszcz nr 41

28 SOLEC KUJAWSKI pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

Zapytana o to, co skłoni-ło ją do pisania, Grażyna Woźniak wyznaje, że w

jej domu nie czytano poezji, w szkole podstawowej nie miała na-uczyciela, który by ją w tę stronę pokierował. Od młodzieńczych lat czuła jednak potrzebę przele-wania swych myśli na papier. W wieku dwunastu lat jej wiersze zaczęły ukazywać się w „Świerszczyku”. Pierwsze teksty poświęcone były przyrodzie, gdy jednak w ósmej klasie przeczy-tała „Kamienie na sza-niec”, zapoczątkowało to całą serię utworów o tematyce harcerskiej. Jako nastolatka popełniła też kilka wierszy o mło-dzieńczych miłostkach i z takim dorobkiem tra-fiła do klubu "Baltazar" przy SM „Transportowiec” w Sol-cu Kujawskim.

- Przez cztery lata działałam w klubie pod okiem Janusza Ka-saka - wspomina poetka. - Dla nas, młodych ludzi, była to nie-samowita przygoda. Podejmowa-liśmy pierwsze próby poetyckie,

występowaliśmy w amatorskich przedstawieniach teatralnych, organizowaliśmy wieczory poezji i nocne spotkania ze sztuką. Za-fascynowani Teatrem Witkacego robiliśmy rzeczy, które dziś wyda-ją mi się niesamowicie odważne. Dzisiejsza młodzież już się tak nie potrafi bawić.

Przez wiele lat Grażyna Woź-

niak związana była też z Soleckim Centrum Kultury, gdzie wraz z przyjaciółmi inicjowała i orga-nizowała wiele imprez, spotkań kulturalnych w ówczesnym klu-bie „Za kratą”. Jej wiersze dzięki uprzejmości Janiny Pawzun re-gularnie ukazywały się w „Solec-

kim Peryskopie”. Był to dla poetki okres buntu i fascynacji twórczo-ścią Andrzeja Bursy i Rafała Wo-jaczka, których poezja nazywana jest nieraz wywrotową.

- Wolałam wtedy taką męską, twardą poezję, lubiłam mocne słowa. I takie też wtedy były moje wiersze. Gdy w 1994 roku dołą-czyłam do Robotniczego Stowa-

rzyszenia Twórców Kultury w Bydgoszczy, koledzy dziwili się, że taka młoda, subtel-na dziewczyna nie boi się w swoich wierszach powiedzieć „prosto z mostu” - śmieje się Grażyna Woźniak.

W tym samym roku, za namową znajomych, miesz-kanka Solca Kujawskiego wysłała swoje teksty na kon-kurs Wojewódzkiego Ośrod-ka Kultury w Bydgoszczy. Jej twórczość tak przypadła

organizatorom do gustu, że po-stanowili wydać pierwszy tomik poezji początkującej poetki. Jej wiersze zostały opublikowane w zbiorze pt. „Rozbity deszcz”.

- Na tę pierwszą książkę złoży-ły się m.in. teksty, które pisałam jeszcze jako nastolatka. Bardzo

się od tamtego czasu zmieniłam, ale nie traktuję ich jako gorszych, których powinnam się dzisiaj wstydzić. Wręcz przeciwnie, nie miałam wtedy ukształtowanego warsztatu poetyckiego i teksty te są podyktowane wyłącznie moją intuicją twórczą – talentem. Coś mi z tego młodzieńczego buntu chyba do dziś zostało, bo wciąż potrafię w wierszu powiedzieć do-bitnie, nawet zakląć. Są bowiem rzeczy, wobec których człowiek jest bezsilny, jak np. niewinne i niepotrzebne śmierci spowodo-wane głupotą i złem ludzi.

Kolejne tomy autorstwa Gra-żyny Woźniak odzwierciedlają następne etapy życia, w jakich się znalazła. W „Z miękkim wilgot-nym oporem” (1998) dominują więc wiersze o miłości, w „Chłód z ramion zlizuję” (2004) mamy do czynienia z przemyśleniami samotnej kobiety, a „Podnieść ka-myk” (2009) w dużej mierze po-święcony jest macierzyństwu.

- „Dziedzictwo” to klamra spi-

nająca dotychczasowe publikacje - tłumaczy autorka. - Z każde-go tomiku wybrałam te wiersze, które uznałam za najważniejsze. Zebrałam też w jednym miejscu utwory opublikowane w siedmiu poszczególnych almanachach z Ogólnopolskich Literackich Spo-tkań Pokoleń.

Grażyna Woźniak aktywnie uczestniczy w życiu kulturalnym swojego miasta i regionu. Bierze udział w spotkaniach organi-zowanych przez KPCK w Byd-goszczy, OLSP w Kruszwicy-Ko-bylnikach, a od 2009 roku jest także członkiem Związku Litera-tów Polskich w Warszawie. Przez wiele lat pracowała jako redaktor techniczny w bydgoskich wydaw-nictwach, a obecnie jest nauczy-cielem bibliotekarzem w Zespole Szkół w Solcu Kujawskim, gdzie promuje poezję, recytację i wciąż ma nadzieję, że wychowa przy-szłych poetów.

[email protected]

Co zostało z buntu?

Grażyna Rochna-Woźniak, poetka z Solca Kujawskiego, świętowała niedawno dwudziestolecie debiutu

wydawniczego. Z tej okazji zaprezentowała najnowszy, piąty już zbiór wierszy, zatytułowany „Dziedzictwo”.

Tomasz SkoryW marcu z okazji dwudziestolecia debiutu wydawniczego Grażyna Rochna-Woźniak promowała książkę „Dziedzictwo” w soleckiej Bibliotece Publicznej.

Fot. DANUTAADAMCZYK

“Zafascynowani Teatrem Witkacego robiliśmy rze-czy, które dziś wydają mi się niesamowicie odważne

Zacząłem zbierać znaczki w pierwszej połowie lat pięć-dziesiątych - wspomina fi-

latelista. - Miałem kolegę, który pokazał mi swoją maleńką kolek-cję i tak mi się to spodobało, że sam zaadaptowałem blok rysun-kowy na klaser i zacząłem zbierać tzw. bieruty, czyli znaczki z podo-bizną Bolesława Bieruta.

Po nich przyszła kolej na se-rię „Wyzwolenie miast polskich”, ukazującą miasta wyzwolone spod okupacji, „Warszawa oskar-ża”, na której zaprezentowane zo-stały ulice stolicy przed i po woj-nie oraz „Narciarskie mistrzostwa Polski” z 1947 roku.

- Można je było ciekawiej zro-bić, ale bieda była i robiono te znaczki byle jak. Jednak wtedy chodziło o to, by po prostu lu-dziom zasygnalizować, że coś się dzieje w kraju - tłumaczy filate-lista. - Lepiej wykonane znacz-ki zaczęły pojawiać się u nas po 1950 roku. Pierwszy ciekawszy bloczek okazjonalny poświęcony był polskiej kulturze. Po nim wy-szła śmieszna seria poświęcona ludziom pracy. Śmieszna, bo gór-nika przedstawiono na bosaka, a żniwiarz trzyma kosę ze złej stro-ny. Rysownik widać się nie znał, ale są za to ładnie wykonane.

Wszystkie znaczki pan Kazi-mierz ma pogrupowane tema-

tycznie i chronologicznie po-wkładane w klasery. Jest seria poświęcona polskim zabytkom, miastom, artystom i znaczki oko-licznościowe wydawane z okazji ważnych wydarzeń lub rocznic.

- Dawniej zachęcano w szko-łach młodzież do zbierania znaczków hasłem „Znaczek bawi i uczy”. I faktycznie, zawarty jest na nich kawał historii - przyznaje Kazimierz Porębski.

Jak większość filatelistów zbie-ra znaczki kasowane, to znaczy podbite stemplem pocztowym, oznaczającym, że znaczek spełnił swe zadanie. Ile ich już uzbierał, nie jest nawet w stanie oszaco-wać, pojedyncze serie potrafią liczyć przeszło tysiąc sztuk. By wszystkie obejrzeć nie starczyło-by pewnie tygodnia.

- Takim moim najważniej-szym znaczkiem jest „Polska nr

1”. To najstarsze polskie znaczki, pochodzą z 1860 roku. Można by pomyśleć, że w związku z tym muszą być drogie, ale ponieważ od ich wydania minęło już tyle lat, to wiele jest nadgryzionych zębem czasu. A takie zużyte tracą na wartości, więc da się je dostać nawet za 150 zł. Najdroższe są znaczki wydrukowane z błędem, bo wyszło ich zaledwie kilka sztuk. Nie mają wartości obie-gowej, tylko wartość dla filateli-stów. Ale ich się nie zdobędzie, są zbyt rzadkie.

W zbiorach Kazimierza Po-rębskiego znaj-dziemy jednak nie tylko znaczki, ale i stare kart-ki, koperty i de-pesze. Ma on w swojej kolekcji, m.in. kilka listów pisanych przez polskich żołnie-rzy stacjonujących we Włoszech podczas bitwy o Monte Cassino. Mieszkaniec Solca Kujawskie-go wynajduje takie ciekawostki utrzymując kontakty z filatelista-mi z całego świata.

- Wielu polskich kolekcjone-rów mieszka w Chicago - zdradza solecczanin. - Mało kto o tym wie, ale w Stanach Zjednoczo-

nych znaczek nigdy nie traci na wartości. Podczas gdy u nas stare wychodzą z obiegu, tam raz wy-drukowany znaczek jest ważny dopóki się go nie zużyje.

Fragment kolekcji emeryto-wanego listonosza będzie można zobaczyć prawdopodobnie je-sienią, gdy na przygotowywanej przez soleckie muzeum wystawie pt. „Zabory” wystawione zostaną karty korespondencyjne żołnie-

rzy i kilka listów towarzyszących paczkom za czasów zaboru pru-skiego.

- W tamtych czasach znacz-ków jeszcze nie było, dołączało się tylko takie karteczki do prze-syłek. Na liście wystarczyło wte-dy napisać nazwisko odbiorcy i miasto, i jakoś to dochodziło. Dziś bez kodów i ulic jest to nie do pomyślenia.

Znaczek bawi i uczy Kazimierz Porębski, emerytowany listonosz z Solca Kujawskiego,

ma w swojej kolekcji tyle znaczków, że nie jest w stanie ich policzyćTomasz Skory

- Takim moim najważniejszym znaczkiem jest „Polska nr 1”. To najstarsze polskie znaczki, pochodzą z 1860 roku - mówi Kazi-mierz Porębski.

Fot. TOMASZSKORY

“Mało kto o tym wie, ale w Stanach Zjednoczonych znaczek nigdy nie traci na wartości

Page 29: Poza Bydgoszcz nr 41

29SOLEC KUJAWSKI30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Paula pochodzi z Olsztyna, Marta z Wrocławia. Pozna-ły się krótko po studiach, w

jednej z klinik weterynaryjnych w Bydgoszczy. To tutaj stwierdziły, że założą własną przychodnię, a ich wybór padł na Solec Kujaw-ski.

- Nie było w tym mieście ni-kogo kto specjalizowałby się w leczeniu małych zwierząt, brako-wało też do tego sprzętu diagno-stycznego - tłumaczą właścicielki lecznicy weterynaryjnej „Sowa”.

Jak się okazało, zapotrzebo-wanie na ich usługi jest wręcz ogromne. Choć założyły, że będą skupiać się na leczeniu niedużych zwierząt, jak króliki czy świn-ki morskie, pacjentów miały już wszelkich rozmiarów. Młode le-karki zajmowały się już koniem, kozą, osłem, bobrem, a nawet łosiem. Niejednokrotnie w przy-chodni gościły też egzotyczne zwierzęta, w tym papugi, pyton królewski, agama brodata, le-gwan czy waran.

- Waran połknął kawałek sty-ropianu i się nim zatkał. Był wiel-ki jak stół, a ja musiałam podejść do niego, zajrzeć mu w paszczę i go odetkać - wspomina ze śmie-chem Paula Dziubińska.

Takich niecodziennych przy-padków może wymienić znacz-nie więcej. Swego czasu dostała wezwanie do gospodarstwa pod Żninem, którego właściciel hodo-wał kangury. Torbaczom polski klimat chyba jednak nie służył, bo... dostały kataru. Oczkiem w głowie Pauli są jednak nie kangu-

ry, a króliki. - Ludzie wiedzą bardzo mało

o ich zwyczajach i potrzebach - zwraca uwagę współwłaścicielka kliniki. - Królik jest zwierzęciem hierarchicznym, walczącym o pozycję w stadzie. Gdy podgryza ludzi, często myślą oni, że to prze-jaw agresji i nie wypuszczają go w klatki lub od razu próbują się go pozbyć. Tymczasem wystarczy takiego królika wysterylizować, by przestał walczyć.

Dodaje, że powszechnym zja-wiskiem jest mylenie królików miniaturek z karzełkami, któ-rych masa ciała nie przekracza kilograma. Wiele osób chcących trzymać króliki w domu kupuje miniaturki i dziwi się później, że

mogą one rosnąć do 2,5 kg. Tym-czasem jest to normalna waga dla osobników należących do tej grupy. Niestety, wciąż wiele osób próbuje się później pozbyć takich „przerośniętych” miniaturek. Z tego powodu lekarki utworzyły przy swojej przychodni okienko życia, w którym można zostawić niechciane zwierzę.

- Lepiej by trafiło ono do nas, niż na ulicę - podkreśla Marta Klubińska. - Ludzie wyrzucają zwierzęta na śmieci, zawinięte w worki, zamknięte w kartonach. Na takie zachowanie nie ma ko-mentarza. My żadnego z nich nie oddajemy do schroniska. Znajdu-jemy im nowe domy lub organi-zujemy domy tymczasowe, w któ-

rych czekają na adopcję. Dziewczyny przyjmują i od-

dają zwierzęta za darmo. Dbają jednak o to, by nie trafiły w nie-właściwe ręce. Wpierw przepro-wadzają wywiad środowiskowy i przekazują pupila dopiero, gdy są pewne, że będzie miał on godną opiekę. W ten sposób nowy dom, prócz kilkunastu królików, znala-zło już też kilka świnek morskich, szczurów, kotów, a nawet fretka.

- Osoby, które zostawiają nam zwierzaki najczęściej tłumaczą, że okazało się, że mają alergię - mówi Paula. - Ale ja też jestem strasz-nie uczulona na szczury i wiem, że taką alergię da się przeczekać. Po dwóch tygodniach przecho-dzi, organizm się przyzwyczaja.

Czasem okazuje się też, że alergię mamy nie na królika czy świnkę morską, ale na siano. Ale niestety, łatwiej oddać zwierzę niż dostać się do alergologa...

W tej chwili jedynym rezyden-tem lecznicy jest chomik z ampu-towaną nóżką.

- Właściciele uznali, że jak nie ma nogi, to jest im już niepo-trzebny i od tego czasu nie może znaleźć domu. Ale wierzymy, że w końcu ktoś się nim zaopiekuje - wyrażają nadzieję właścicielki lecznicy.

A może ktoś z naszych Czytel-ników chciałby adoptować cho-mika?

[email protected]

Dla królika nowy dom Leczyły kangury z kataru, zaglądały w paszczę dławiącego się warana, pomagały

postrzelonym kotom i znalazły dom dla wielu porzuconych zwierząt. Aż trudno uwierzyć, że Paula Dziubińska i Marta Klubińska prowadzą solecką lecznicę dopiero od rokuTomasz Skory

Paula i Marta mają w lecznicy pełne ręce roboty. Fot. TOMASZPALACZ

Park dinozaurów w Solcu Kujawskim skończy w maju siedem lat, ale już teraz po

zimowej przerwie otwiera swoje wrota dla zwiedzających. Wzdłuż znajdującej się w nim ścieżki dydaktycznej rozmieszczone są rekonstrukcje setek prehistorycz-nych gadów i płazów, z których najliczniej reprezentowane są oczywiście dinozaury. Choć park znany jest przede wszystkim z naturalnej wielkości modeli, od momentu powstania jego ofer-ta znacznie się poszerzyła. Dziś to również olbrzymie owady, ścieżka edukacyjna umożliwia-jąca odbycie wędrówki przez erę mezozoiczną, potężna kolekcja skamieniałości z następujących po sobie okresów oraz fotografie, pochodzące z ekspedycji paleon-tologicznych z całego świata.

W Muzeum Ziemi, gdzie znaj-dziemy jedną z największych w Polsce kolekcję eksponatów, w tym kości dinozaurów, w wydzie-lonej strefie na wiosnę odżywa Ogród Zimowy. Jest to miejsce, w którym zobaczyć można wiele gatunków egzotycznych i relikto-wych roślin, w tym takich, które zasiedlały środowisko lądowe

w czasach panowania dinozau-rów. Wyjątkowo cennym okazem jest wollemia szlachetna, której przodkowie pojawili się na naszej planecie ok. 150 mln lat temu, a którą dziś w naturalnym środo-wisku zobaczyć można jedynie w okolicach australijskiego Sydney.

W JuraParku działa też rów-nież kino 5D, gdzie prócz trój-wymiarowego obrazu widzowie mogą doznawać także innych wrażeń zmysłowych: dźwięko-wych, ruchowych, dotykowych i zapachowych. Obecnie w kinie

wyświetlane są dwa filmy „8 mi-nut z historii powstania wszech-świata” - przedstawiający dzieje materii od Wielkiego Wybuchu do wyginięcia dinozaurów oraz ekscytującą animację „Noc w sklepie z zabawkami”.

Oprócz ścieżki dydaktycznej z dinozaurami, muzeum i kina, udostępniono w parku też ogród botaniczny, plac zabaw, park rozrywki i restaurację, a dla naj-młodszych zwiedzających wio-senne atrakcje przygotowali so-leccy animatorzy.

Dinozaury poczuły wiosnę Solecki JuraPark rozpoczął nowy sezon. W miniony

weekend ponownie uruchomiono wszystkie atrakcje, a z myślą o najmłodszych pracę rozpoczęli animatorzy.

Tomasz Skory

Remont budynku przy ul. Bojowników o Wol-ność i Demokrację do-

biega końca. Z tej okazji SCK zaprasza wszystkich zaintere-sowanych tym, jak zmieniły się wnętrza centrum, na drzwi otwarte połączone z wystawą prac Lecha Lewandowskiego. Artysta uprawia malarstwo olejne, realizując swoje wizje w pejzażu. Jego prace można było podziwiać już na wielu wysta-wach w kraju i za granicą, naj-mocniej jednak związany jest z rodzimą Galerią Homo Fa-ber SCK. Czynnie uczestniczy w życiu kulturalnym miasta, biorąc udział, np. jako członek jury, w soleckich konkursach plastycznych i fundując obrazy na wszelkiego rodzaju aukcje. Lech Lewandowski wywodzi się z rodziny o artystycznych korzeniach, a jego dzieci, Dag-mara i Wojciech, też miały już

okazję wystawiać swoje prace w SCK. Podczas drzwi otwar-tych zobaczyć będzie można przekrój przez malarstwo całej familii, a na gości będzie też czekał program artystyczny i kilka niespodzianek. Wernisaż odbędzie się 2 maja o godz. 17.

(TS)

Rodzinny wernisaż

Soleckie Centrum Kultury zaprasza na drzwi otwarte. W sobotę wernisaż prac

Lecha Lewandowskiego

Page 30: Poza Bydgoszcz nr 41

30 MOTOMANIACY pozabydgoszcz.pl 30 kwietnia 2015 r.

C Klasa to najpopular-niejsza wersja Merce-desa. Auto w odsłonie

z 2013 roku jest większe, ob-szerniejsze, a przede wszyst-kim znacznie nowocześniej-sze od swojego poprzednika, który na rynku debiutował w 2007 roku.

Wizualnie nowa Klasa C stanowi odważy krok w przód w stosunku do poprzednika. Jej zdecydowane, napięte rysy podkreślają zaawansowaną technologię, którą kryje nie-mal w pełni aluminiowe nad-wozie.

Za sprawą lekkiej konstruk-cji, dopracowanej aerodyna-miki i oszczędnych silników (średnie zużycie paliwa nawet od 3,9 l/100 km) model spod znaku gwiazdy ustanawia nie-znane dotąd wzorce w klasie średniej premium. Nową od-słonę Klasy C wyróżnia dopra-cowana stylistyka, innowacyj-na technologia i umiarkowane zapotrzebowanie na paliwo.

Nadwozie Klasy C urosło: jest o 9,5 cm dłuższe (468,6 cm) i o 4 cm szersze (181 cm) od modelu poprzedniej gene-racji. Rozstaw osi wzrósł o 8 cm, do 284 cm.

Większe gabaryty pozwoli-ły wygospodarować dodatko-wą przestrzeń w obu rzędach siedzeń oraz na bagaż. Pojem-ność bagażnika wynosi 480 l (poprzednik miał 475 l).

Model ma dwie twarze:

sportową, z trójramienną gwiazdą umieszczoną na wlo-cie powietrza oraz elegancką, zarezerwowaną dla linii Exc-lusive - z klasyczną osłoną chłodnicy i gwiazdą na ma-sce. Żaluzja osłony chłodnicy może zostać całkowicie za-mknięta w celu optymalizacji współczynnika Cx.

Standardowo przednie lam-py nowej Klasy C są wyposa-żone w reflektory halogenowe. Ponadto, oferowane są dwa typy energooszczędnych lamp LED-owych: statyczne lub dy-namiczne, z układem inteli-gentnego oświetlenia.

Charakterystyczny kształt świateł zapewnia Klasie C atrakcyjny wygląd także po zmroku. Tylne lampy we wszystkich wersjach korzysta-ją z diod LED.

Styliści Mercedes-Benz nadali kabinie nowej Klasy C wystrój zarezerwowany dla modeli wyższych klas. Sta-rannie dobrane materiały, ich faktura i precyzja montażu zdradzają przywiązanie do najdrobniejszych detali, a peł-ne harmonii linie reprezentują nowy styl projektowania, łą-czący minimalistyczne formy z atmosferą zaczerpniętą ze sportowych modeli ze Stutt-gartu.

Metalizowane elemen-ty kontrastują z przytulnymi okładzinami, takimi jak drew-no czy skóra.

W wersjach z przekładnią automatyczną konsola środ-kowa płynnie przechodzi w tunel centralny i biegnie od centralnych otworów wenty-lacyjnych aż do podłokietnika. Taka architektura kokpitu za-pewnia poczucie jeszcze więk-szej przestrzeni.

Nad konsolą środkową gó-ruje wolnostojący wyświetlacz systemu multimedialnego, oferowany w dwóch rozmia-rach: o przekątnej 17,78 cm lub 21,33 cm (o ile wyposa-żenie auta obejmuje Comand Online).

Gładzik (touchpad) umoż-liwia intuicyjne sterowanie wszystkimi funkcjami multi-

mediów za pomocą ruchów i gestów wykonywanych opusz-kami palców. Użytkownik odbiera wówczas sygnały do-tykowe, które dodatkowo uła-twiają obsługę panelu. Gładzik pozwala również na ręczne wpisywanie liter, cyfr i znaków specjalnych (w dowolnym ję-zyku).

Kolejną nowością jest wy-świetlacz Head-Up. Zupełnie jak w myśliwcu, wyświetla on istotne parametry jazdy na przedniej szybie, bezpośred-nio w polu widzenia kierowcy. W efekcie ten nie musi odry-wać oczu od drogi, aby skon-trolować szybkość pojazdu, obowiązujące ograniczenia

prędkości i sprawdzić instruk-cje nawigacji czy komunikaty systemu Distronic Plus.

Wnętrze nowej Klasy C sta-nowi reinterpretację współ-czesnego luksusu. Stylizacja jej kokpitu zwraca uwagę swoją architekturą. Przejrzystość spaja zaawansowane techno-logicznie elementy i sportowe akcenty, a zmysłowość łączy design wykorzystujący płynne kształty oraz wysokiej próby materiały.

Więcej obejrzysz na: www.motomaniacy.tv

Fot.: Karol Juchniewicz

Klasa sama w sobie - C klasa

Zbigniew Juchniewicz

Page 31: Poza Bydgoszcz nr 41

31SPORT30 kwietnia 2015 r. pozabydgoszcz.pl

Ciekawa końcówka sezonu A-klasy Regionalna piłka nożna wzbudza duże emocje wśród kibiców miejscowych drużyn. Na 7 kolejek przed

końcem bydgoskiej A-klasy grupy pierwszej na prowadzeniu znajduje się drużyna KS Łochowo

Karol Żebrowski

We wspomnianym Łochowie ape-tyty na awans

do V ligi są coraz większe. - Myślę, że mamy odpo-wiednie warunki aby grać na wyższym poziomie roz-grywkowym – uważa Paweł Perczyński, vice-prezes KS Łochowo. – Płyta boiska jest jedną z lepszych w regionie, szatnie również posiadają od-powiedni standard. Jeżeli cho-dzi o aspekty czysto piłkarskie, to gra u nas wielu młodych chłopaków, którzy jak poka-zuje tabela mają odpowied-ni potencjał. O pieniądze nie martwimy się, ponieważ nie jesteśmy zawodowym klu-bem i gracze grają tu wyłącz-nie z pasji do piłki nożnej. Trzecie miejsce w tabeli zaj-muje w tym momencie Victo-ria Koronowo. Przed sezonem sztab szkoleniowy wraz z zarzą-dem nie stawiał sprawy awan-su w kategorii konieczności. - W połowie sezonu uświa-domiliśmy sobie, że mamy szansę zrobić dobry wynik – mówi Robert Świątkowski, trener Victorii Koronowo. – Teraz możemy śmiało powie-dzieć, że walczymy o awans.

Do ostatniego spotkania damy z siebie wszystko i zobaczy-my, co przyniesie przyszłość. Mam nadzieję, że będzie to szczęśliwe zakończenie. Gorsze nastroję panują w ekipach Tartaka Wudzyn oraz LKS Dąbrowy Chełmińskiej. Drużyny zajmują odpowied-nio 12 i 13 miejsce, przez co wisi nad nimi widmo spadku. - Mimo aktualnie złej pozy-cji w tabeli jesteśmy optymi-stami – komentuje Dawid Ba-

ranowski, prezes LKS Dąbrowa Chełmińska. – Przed nami spo-tkania m.in. z drużyną Tartaka oraz Tarpana Mrocza, który zamyka ligową stawkę. Wierzę, że wygramy jeszcze kilka spo-tkań i spokojnie utrzymamy się, chociaż nie wykluczam, że do końca sezonu nie zo-staną przeprowadzone zmia-ny w sztabie szkoleniowym. Grupa druga bydgoskiej A-klasy również czeka bardzo ciekawa końcówka. Poza zasię-

giem jest Unia Janikowo, która przewodzi w stawce z 51 punk-tami na koncie. O drugie miej-sce będą walczyły aż trzy dru-żyny, pomiędzy którymi jest minimalna różnica punktowa. Dwie z nich to zespoły z nasze-go regionu, a jest to KS Brzoza oraz Burza Nowa Wieś Wielka. - Nasi zawodnicy są bardzo zmotywowani, aby walczyć o pozycję vice-lidera – mówi Maciej Ślesiński, były prezes KS Brzoza, a obecnie pełno-

mocnik klubowy. – Przed nami ciężkie wyjazdy do Kołodzieje-wa i Bąkowa. Szczególnie mecz w Bąkowie będzie arcyważny, ponieważ drużyna Dębu jest naszym bezpośrednim rywa-lem w walce o drugą pozycję, a w dodatku to spotkanie będzie rozgrywane w ostatniej kolej-ce. Jestem optymistą, wierzę w chłopaków i ich umiejętności. Spotkanie w Bąko-wie czeka w najbliższy weekend drużynę Burzy. - Sądzę, że mamy najtrud-niejsze zadanie spośród dru-żyn walczących o drugą pozy-cję – twierdzi Łukasz Jędrusik, trener Burzy. – Bąkowo i Burza już pauzowały (w lidze jest nie-parzysta liczba drużyn, więc w każdej kolejce jeden zespół nie rozgrywa spotkań – przyp. red.), a nas to jeszcze czeka. W dodatku prześladuje nas plaga kontuzji, która uniemożliwia rozgrywanie spotkań w pełnej obsadzie kadrowej. Nie będę jednak aż takim pesymistą i po-wiem, że dopóki piłka w grze, to wszystko może się zdarzyć. Następna kolejka spotkań obu grup będzie rozgrywana w dniach 2-3 maja.

Piłkarze KS Łochowo poważnie podchodzą do treningów

Klasa sama w sobie - C klasa

Page 32: Poza Bydgoszcz nr 41