36

W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

  • Upload
    others

  • View
    0

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej
Page 2: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

W numerze:

„Nowa Konfederacja” teraz w rękach CzytelnikówBartłomiej Radziejewski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3

Wielka wojna o talentyMichał Kuź . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6

BRICS chce zmienić świat. Czy zdoła?Radosław Pyffel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 11

Supermocarstwo wciąż nie ma z kim przegraćZ Guyem Sormanem rozmawia Aleksandra Rybińska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15

Zachód nie chce uzdrowić rosyjskiego narkomanaWitold Jurasz . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20

Australia zdecyduje o losach globu?Z Jackiem Bartosiakiem rozmawia Krzysztof Wołodźko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25

Sens i bezsens ’44Stefan Sękowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29

Prawie dwa miliony Polaków za kolonizacjąKrzysztof Wołodźko . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32

2

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 3: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

3

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Drodzy Czytelnicy,„Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzotrudnej sytuacji finansowej po tym, jakjej główny Darczyńca stracił od kwietniabr. możliwość jej wspierania. Od tegoczasu – dzięki wzrostowi hojności Do-tychczasowych Stałych Darczyńców orazpojawieniu się Sześćdziesięciu Pięciu No-wych (w tym Dziewiętnastu Stałych) –stałe przychody „NK” wzrosły o 65 proc.Szczegóły znajdą Państwo w zakładce„NK” w potrzebie!” na naszej stronie in-ternetowej.

To imponujące liczby. Niemniejkwietniowy ubytek był tak duży, że nawetto nie wystarczy do utrzymania „NK”w dotychczasowej postaci. Gdy piszę tesłowa, brakuje jeszcze ponad 4 tys. złmiesięcznie, a dodatkowy czas, kupionydzięki hojności Jednorazowych Darczyń-ców, kończy się wraz z sierpniem.

Dlatego apelujemy do Państwao wsparcie. W tej chwili tylko ok. 1 proc.naszych Czytelników jest jednocześnieStałymi Darczyńcami. Tymczasem gdybykażdy z tego grona wsparł „NK” kwotą

tylko 3 zł miesięcznie – tygodnik byłbyuratowany. 5 zł miesięcznie – i mógłbyrozkwitnąć. To pokazuje skalę możliwości.Ale też – ilość wysiłku przed nami.

Dobry początek

W ciągu dziesięciu miesięcy istnienia„NK” zdobyła uznanie Czytelników. Świad-czą o tym statystyki (średnio 4,5 tys. Czy-telników tygodniowo) i liczne głosy odPaństwa. „Bodaj najciekawsze intelek-tualnie środowisko w Polsce”, „robicieświetną robotę”, „oferują Państwo rzadkoniestety spotykane spokojne i nietuzin-kowe myślenie” – to tylko kilka przykładówz brzegu. Co szczególnie cenne, te i po-dobne głosy płyną najczęściej od przed-stawicieli inteligencji.

Począwszy od października ubiegłegoroku, „NK” zyskuje też coraz większywpływ na debatę publiczną. W ciągu dzie-więciu pierwszych miesięcy doczekaliśmysię ponad 250 cytowań i przedruków, bli-sko 60 razy gościliśmy w telewizji i radiu.Traktujemy te liczby jako dobry – jak na

Bartłomiej radziejewsKi

Redaktor naczelny „Nowej Konfederacji”

Fakt, że „NK” zdobyła uznanie tak wielu Darczyńców i Czytelników, deter-minuje nas do kontynuacji działalności. Napotykamy jednak zasadniczeproblemy z finansami.

„Nowa Konfederacja” teraz w rękach Czytelników

Page 4: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

bardzo skromny budżet i brak środkówna promocję i reklamę – początek.

O co nam chodzi?

„NK” z zasady podejmuje tematy nieza-uważane lub ignorowane przez medialnygłówny nurt. Nasz najbardziej podstawowyzarzut wobec dominujących elit opinio-twórczych to – obok politycznej stronni-czości – traktowanie spraw pierwszorzęd-nych jako trzeciorzędnych, i odwrotnie.

Dlatego głównym kryterium doborujest dla nas nie to, co w danym momencie„chodzi” w telewizjach, ale – co strate-gicznie ważne dla Polski. W tych ramachwskrzeszamy również tradycję robieniatematów numeru wokół ważnych książek,problemów ustrojowych, spraw między-narodowych.

Cieszy przy tym to, że udaje nam sięniekiedy zarażać tymi tematami media„masowego rażenia”. Świadczy o tym ka-riera takich wątków jak neokolonizacja,polska bomba atomowa czy nowa kulturamiejska. W pejzażu intelektualnej pustyni,jaką stał się główny nurt polskiej debaty,traktujemy to jako spory sukces. Nawetjeśli koledzy z mainstreamu nie są łaskawidochować dobrego obyczaju zaznaczenia,kto pierwszy dany temat poruszył.

Fakt, że tak sformatowane mediumzdobyło uznanie tak wielu Darczyńcówi Czytelników, determinuje nas do kon-tynuacji działalności. Tu wracamy jednakdo problemów z finansami.

Dlaczego darowizny

Nie chcemy odchodzić od modelu finan-sowania poprzez darowizny nie z wygody,ale z powodów, które legły u podstaw po-wstania „Nowej Konfederacji”. W ostatnichlatach media na całym świecie gwałtownie

podupadają, nie mogąc skomercjalizowaćambitnych materiałów w warunkach re-wolucji internetowej. Kolejne zwolnieniai redukcje kosztów już katastrofalnie wpły-nęły na jakość dziennikarstwa i publicy-styki. A końca tej tendencji nie widać.Internet zabija papier, ale jednocześniedaje tak niskie stopy zwrotu, że nie jestdla niego jakościową alternatywą.

To oznacza gigantyczną premię dlastawiających na tanią sensację tabloidóworaz dla mediów satelickich wobec dużychi zamożnych instytucji, najczęściej partiipolitycznych. Inaczej mówiąc: w obecnychwarunkach takie właśnie środki przekazumają największe szanse przetrwać.

Jesteśmy więc na prostej drodze docałkowitego upadku niezależnych mediówi niezależnej analizy. Do sytuacji, w którejredakcje różnej maści nie będą niczymwięcej niż przedłużeniem partyjnych szta-bów propagandowych. Lub bazującymina pobudzaniu najprymitywniejszychemocji fabrykami dezinformacji.

Można przy tym postawić dolaryprzeciw orzechom, że politycy nie kiwnąpalcem, by temu zapobiec. Z ich punktuwidzenia w pełni sterowalne media tododatkowy atut w walce o władzę.

Dlatego trzeba szukać alternatyw.Innych sposobów finansowania i działania.Próbą budowy takiej alternatywy była odpoczątku „Nowa Konfederacja”. Założenie

4

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Polacy zasługują na coś

więcej niż wybór między

przemysłem dezinformacji

a przemysłem partyjnej

propagandy

Page 5: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

było proste: skoro tradycyjne modeledziałania coraz bardziej zawodzą, to spró-bujmy oprzeć się na mecenacie obywa-telskim. Dać Czytelnikom poważną i nie-zależną publicystykę, oczekując w zamiancomiesięcznego wsparcia.

W Stanach Zjednoczonych istniejejuż ponad sto fundacji finansującychmedia w ten właśnie sposób. W Polscewydająca „NK” Fundacja Nowa Rzeczpo-spolita jest bodaj pierwszą instytucją opar-tą niemal wyłącznie na darowiznach.

W Waszych rękach

Ten eksperyment powinien się powieść.Polacy zasługują na coś więcej niż wybórmiędzy przemysłem dezinformacji a prze-mysłem partyjnej propagandy.

Los tego eksperymentu jest dziśw Waszych rękach, drodzy Czytelnicy.Prosimy Was o hojność na miarę indywi-dualnych możliwości. Każda kwota prze-kazywana regularnie, co miesiąc, ma zna-czenie – współtworzy „NK”.

5

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 6: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

6

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Najważniejszym bogactwem każdego krajunie są surowce naturalne i rezerwy walu-towe, tylko jego obywatele i ich umiejęt-ności. O tej banalnej prawdzie w prze-szłości często zapominano, bo przyzwy-czailiśmy się przez ostatnie dwa stulecia,że nawet wliczając okresy wojen, zarazi nieurodzajów, „ludzki kapitał” niemalsamoistnie przyrasta. Te czasy się jednakkończą. Wkraczamy w okres globalnejwalki o utalentowanych obywateli, którychnajpotężniejsze państwa będą sobie do-słownie wydzierać. Do tej walki Polskaniestety nie jest jeszcze przygotowana.Również jeśli chodzi o drenowanie naszego„kapitału ludzkiego” i umiejętności przy-ciągania tego „kapitału” z zewnątrz, oka-zujemy się więc krajem peryferyjnym,który jest wyzyskiwany przez silniejszychgraczy.

Moment rozrachunku

Uśmiechnięta Natalia Klimas w rekla-mówce Polskiej Agencji Informacji i In-westycji Zagranicznych zachęca do in-

westowania w Polsce. Polsce, czyli krajugdzie „wydajność pracy rośnie szybciejniż wynagrodzenia”, a „w efekcie kosztypracy” należą do „najniższych w Europie”.To jednak tylko ekonomiczne wudu i pieśńprzeszłości. Prędzej czy później zarównodla Polski, jak i dla innych rozwijającychsię gospodarek, chociażby szeroko oma-wianych przez Radosława Pyffla BRICSów,przyjdzie bowiem moment rozrachunku.W owym momencie jak w biblijnej przy-powieści narody będą musiały zdać sprawęz tego, co zrobiły ze swoimi talentamii czy udało im się je pomnożyć.

To prawda, że w okresie przemianrynkowych, urbanizacji i konsumowaniademograficznej „górki” (tzw. demogra-ficznej dywidendy) pozostawionej po tra-dycyjnym modelu rodziny gospodarki po-trafią gwałtownie rosnąć (dziś jest takgłównie w Indiach i Chinach). Technologiesą wtedy zwykle importowane z zewnątrz,a koszty pracy pozostają na niskim po-ziomie, zupełnie jak w reklamie PAIiIZ.Ekonomiści są jednak zgodni, że jeśliwschodzące gospodarki cały swój rozwój

miChał Kuź

Redaktor „Nowej Konfederacji”

Wkraczamy w okres globalnej walki o zdolnych obywateli, których najpo-tężniejsze państwa będą sobie dosłownie wydzierać. Do tej walki Polskaniestety nie jest jeszcze przygotowana.

wielka wojna o talenty

Page 7: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

będą uparcie opierać na cudzych techno-logiach lub cudzym kapitale i swojej taniejsile roboczej, to po kilku tłustych dekadachczeka je „płacz i zgrzytanie zębów”. Bezmocnych podstaw rodzimego rozwoju,bez własnych ośrodków badawczych orazdobrze zorganizowanego systemu wyższejedukacji nie wygrają coraz ostrzejszej glo-balnej konkurencji o naukowca, studentai wykwalifikowanego pracownika. Małotego, wraz z nieuchronnym przy moder-nizacji spadkiem dzietności i procesamimigracyjnymi odebrane zostaną im nawette rodzime talenty, które dotąd sameu siebie hodowały. Ponownie tak jakw przypowieści: tym, którzy już mają, bę-dzie wtedy jeszcze więcej dodane, a tym,którzy nie mają, będzie jeszcze zabrane.Światowe centra ponownie spiją samąśmietankę z zubożonych w ten sposóbneokolonii.

Cena człowieka

Według najnowszych badań zleconychprzez ONZ już zaczyna się zarysowywaćperspektywa, w której spadek demogra-ficzny może stać się globalnym trendem,a nie tylko specjalnością bogatego Za-chodu. Według jednego ze scenariuszyogólna liczba ludzi na ziemi mogłaby za-cząć spadać ok. 2050 r. Już teraz widaćjednak wyraźnie, że dzietność w danymspołeczeństwie jest odwrotnie proporcjo-nalna do jego poziomu wykształcenia.Gospodarczo ma to jak najzupełniej sens.Rodzice w krajach rozwiniętych wieleśrodków muszą przeznaczyć na wykształ-cenie swoich pociech. Co więcej, sami pra-cując i zdobywając nowe kwalifikacje, niemają wiele czasu na życie rodzinne lubodkładają decyzję o prokreacji tak długo,jak to tylko możliwe. To sprawia, że ludzie,którzy otrzymali pieczołowite wykształ-

cenie i wychowanie, będą się stawać naglobalnym rynku pracy coraz drożsi.

W sensie etycznym każdy człowiekjest oczywiście jednostką unikatową i bez-cenną. W sensie polityczno-ekonomicznymmożna jednak cenę istoty ludzkiej dośćprecyzyjnie określić. A potem wliczająckoszty/ryzyko społeczne związane z asy-milacją podjąć decyzję o tym, czy danegodelikwenta wpuścić do swojego kraju, czyteż nie. Wielodzietni muzułmańscy rolnicyz Afryki Północnej dla możnych tegoświata nie przedstawiają sobą dziś wielkiejwartości. A spowodowane przez masowąimigrację napięcia społeczne sprawiają,że Zachód stwierdza, iż taka imigracjanijak mu się nie opłaca i należy się przednią bronić, i to nawet za cenę klęsk hu-manitarnych. Wykształcony specjalistalub też dobrze rokujący student jest na-tomiast dobrem poszukiwanym, a miejs-cami wręcz deficytowym. Co więcej, takiewyłuskane, wyselekcjonowane i wyrwanez dawnego otoczenia jednostki znacznie

7

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

w Polsce zanosi się na

doskonałą wręcz katastrofę

gospodarczo-

demograficzną. starzenie

się społeczeństwa, rozkład

państwa, migracja młodych

i drenaż mózgów idą

bowiem ręka w rękę

z zapaścią edukacji wyższej

i wątlutkim rozwojem

sektora r&d

Page 8: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

łatwiej jest zasymilować, zrobić z nichszybko i tanio przykładnych Amerykanów,Niemców i Anglików.

Nic więc dziwnego, że wszystkie roz-winięte gospodarki przygotowują się docoraz ostrzejszej walki o wykwalifikowa-nego pracownika i naukowca, czegoś, cozachodnie media już określają jako „wojnęo talent”. Niemcy potrzebują np. do końcadekady około miliona inżynierów, infor-matyków, matematyków i naukowców.Nie będą też miały żadnych skrupułów,by tych ludzi wycisnąć z biedniejszego odnich Wschodu i Południa Europy, ichulubionych neokolonii. Postąpią tak tymchętniej, że różnice kulturowe pomiędzyBawarczykiem a Hiszpanem czy Polakiemdaje się przeskoczyć łatwiej niż pomiędzyNiemcem a Arabem. Równocześnie jednaknasi zachodni sąsiedzi będą się nadal bro-nić przez diametralnie odmiennymi kul-turowo i nisko wykwalifikowanymi emi-grantami z Bliskiego Wschodu i Afryki.

Tradycyjnie przyciągające wielu imi-grantów USA są w bardziej komfortowejsytuacji, ale i one będą potrzebowały ok.100 tys. nowych specjalistów w tzw. dzie-dzinach STEM (nauka, technika, inży-nieria, matematyka). Warto tu też dodać,że choć amerykański system wizowy dlawiększości przybyszów jest koszmarnieciasnym biurokratycznym sitem, to rządfederalny już teraz robi dużo, aby ludzipracujących w interesujących go dziedzi-nach przyciągnąć. Funduje stypendia,programy badawcze, staże, znosi niektóreregulacje (np. dla lekarzy). Prezydent Obamazapowiada zaś zmiany prawne, które mająpójść jeszcze dalej. Chciałby np., aby stu-diujący w USA kierunki ścisłe obcokra-jowcy dostawali wizy pracownicze od ręki,a wyznaczane przez rząd kwoty zatrud-nienia dla wykształconych poza USA spe-cjalistów zostały radykalnie zwiększone.

Podobne podejście polegające na za-trzymywaniu fali niewykwalifikowanychemigrantów i drenowaniu z globalnychperyferii cennych mózgów jest zresztąwidoczne niemal wszędzie. Poza wspom-nianymi Stanami i Republiką FederalnąNiemiec przodują w tym Kanada i Au-stralia. Podobne zmiany wdrażają jednakrównież tradycyjnie ksenofobiczni Azjaci.Chiny coraz aktywniej poszukują nau-kowców, swoją politykę imigracyjną powolizreformuje też Singapur. Nawet dość za-mknięta Japonia, w miarę jak jej społe-czeństwo się starzeje, szuka specjalistów,zwłaszcza lekarzy i pielęgniarek, którzypo opanowaniu trudnego języka i zdaniumorderczego egzaminu byliby gotowi nastałe żyć i pracować w Kraju KwitnącejWiśni. Oczywiście taka selektywna imi-gracja idzie w parze z działaniami mają-cymi na celu zatrzymanie własnych ab-solwentów i zaoferowanie im jak najlep-szych warunków. Dla największych i naj-bardziej rozwiniętych gospodarek to jed-nak już dziś za mało, by utrzymać swojąkonkurencyjność.

Jeszcze Zachód nie zginął

Szeroko opisywane w prasie zachodniejBRICS w skali makro czyniły dotychczasto, co na mniejszą skalę robiła Polska:opierały swój rozwój na technologiachjuż znanych na Zachodzie i taniej sile ro-boczej. Oczywiście dalekowzroczni Chiń-czycy i Hindusi dość szybko zaczęli sobiezdawać sprawę, że tak nie może być wiecz-ne, że potrzebny jest im skok w zakresiegospodarczej innowacyjności. I zaczęliinwestować w edukację. Nadal jednak at-rakcyjność imigracyjna BRICS i ich markana globalnym ryku pracy dla wykwalifi-kowanych ustępuje potężnej sile przycią-gania świata zachodniego, który bezpar-

8

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 9: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

donowo drenuje rozwijające się gospodarkiz najlepszych talentów.

Chińscy i hinduscy emigranci w 2004 r.byli np. odpowiedzialni za aż 15 proc. no-wych patentów zgłoszonych w USA. Toponaddziesięciokrotny wzrost w porów-naniu z rokiem 1975. Jeśli zaś sprawdząsię wspomniane prognozy demograficzneONZ, walka o talenty będzie się jeszczezaostrzać. Widać to chociażby na rynkuuczelnianym.

Najłatwiej bowiem przyciągnąć zdol-nego imigranta jako swoisty „półprodukt”,obiecującego absolwenta szkoły średniej,który po żmudnych kursach przygoto-wawczych osiągnął świetne wyniki w ustan-daryzowanych egzaminach wstępnych typuSAT lub GRE. Po studiach dzięki wyro-bionym kontaktom i przejściu wstępnejinkulturacji w dość otwartym i przyjaznymśrodowisku taki przybysz jest zwykle bar-dzo chętny, aby na stałe związać się z gos-podarką nowego kraju. W tej dziedziniesiła przyciągania Zachodu jest doprawdypotężna. Na 20 najlepszych uczelni w glo-balnych rankingach 17 znajduje się w USA,dwie w Anglii, a jedna w Szwajcarii.

Tymczasem według Instytutu Gallupaw 2010 r. ze swojego obecnego miejscazamieszkania chciało wyemigrować nacałym świecie 700 mln osób. Z tego doUSA 165, a do EU 210. Zachodnie uczelniemają więc z czego wybierać. I tak teżrobią, 18 proc. wszystkich studentóww USA pochodzi z zagranicy, w WielkiejBrytanii to 9,9 proc., 7 proc. w Australiii Niemczech, 5,2 proc. w Kanadzie. Jestto wyraźnie kolejny przykład, w którymkapitał, w tym przypadku ludzki, jest wy-sysany przez globalne centra z neokolo-nialnych peryferii. Wśród centrów prymwiodą zaś kraje anglosaskie, z którymidość nieśmiało konkuruje Europa Za-chodnia; potem długo, długo nie ma nic.

Polska się odmóżdża

W Polsce tymczasem jak na razie zanosisię na doskonałą wręcz katastrofę gospo-darczo-demograficzną. Starzenie się spo-łeczeństwa, rozkład państwa, migracjamłodych i drenaż mózgów idą bowiemręka w rękę z zapaścią edukacji wyższeji wątlutkim rozwojem sektora R&D (ba-dania i innowacje). O dwu milionach mło-dych wykształconych emigrantów, którychutraciliśmy, pisał niedawno na łamach„NK” Janusz Kobeszko. Zauważył on wte-dy, że aż „połowa polskiej emigracji toludzie wysoko kwalifikowani, którzy dokraju już nie powrócą”.

O tym, że w odróżnieniu od Niemcówi Rosjan nie robimy prawie nic, aby ściąg-nąć do nas etnicznych Polaków mieszka-jących poza granicami kraju, mówił zaśw rozmowie „NK” dr Krzysztof Wyszyński.Dodajmy do tego jeszcze obserwację, żenasz nepotyczny, niedofinansowany i nie-merytokratyczny system edukacji wyższejnie jest zupełnie w stanie przyciągnąć ob-cokrajowców. Nawet tych z bardzo słaborozwiniętych krajów.

Polskie uczelnie mają bowiem naj-niższy wskaźnik umiędzynarodowieniaspośród wszystkich krajów OECD, wynosiłon w 2011 ok. 0,5 proc. Co więcej, podczasgdy ów wskaźnik wzrósł we wszystkichkrajach rozwiniętych, w Polsce właściwienie zmienił się od roku 1998. Duże pań-stwowe uczelnie od lat mówią o tym, żeidzie demograficzny niż, wolą jednak częs-to zamykać wydziały, niż się reformować.Wśród instytucji o wysokim poziomieumiędzynarodowienia prym wiodą więcmniejsze, bardziej elastyczne, prywatneośrodki, takie jak: Akademia Vistula, Aka-demia Koźmińskiego, Uczelnia Łazarskie-go i Collegium Civitas; UAM, UW i UJzajmują zaś dopiero dalsze miejsca. Po-

9

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 10: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

mimo sukcesów trudno jednak szkołyprawniczo-ekonomiczne takie jak Vistula,Koźminski i Łazarski nazwać znaczącymiośrodkami badań z zakresu nauk ścisłychi nowych technologii.

Naprawdę duże ośrodki badawczespecjalizujące się w rozwoju techniki,miejsca takie jak Politechnika Warszawskaczy Wojskowa Akademia Techniczna, wy-padają zaś w podobnych zestawieniachraczej słabo. Pomimo gorszych niż ocze-kiwane wyników ostatnich matur pozostajenatomiast faktem, że Polska w skali glo-balnej produkuje dość dużo bystrych li-cealistów, coraz częściej wyjeżdżają onijednak na studia za granicę, często bynigdy nie wrócić. Nasz kraj wykrwawiasię więc coraz bardziej ze swojego kapitałutalentów. Nic dziwnego, że liczba patentówna milion osób (10) jest w Polsce aż dzie-sięciokrotnie niższa niż średnia unijna.Po względem innowacyjności gorzej odnas wypada tylko Łotwa, Rumunia i Buł-garia.

Coraz mniej czasu

A przecież teoretycznie moglibyśmy bar-dziej wykorzystać nasze geopolityczne po-łożenie. Jesteśmy przecież atrakcyjnizwłaszcza dla naukowców, studentówi profesjonalistów ze Wschodu. To właśnieUkraińcy, Białorusini i Rosjanie w dużejmierze odpowiadają już teraz za umię-dzynarodowienie tych nielicznych uczelni,gdzie ono w ogóle w Polsce występuje.Moglibyśmy też skuteczniej hamować od-pływ własnych kadr i tworzyć im lepszewarunki pracy i rozwoju w Polsce.

Zamiast tego wolimy trwać w stanieprzewlekłej choroby. Unia usypia i kon-serwuje nasze niewydolne państwo dota-cyjną kroplówką, a my w zamian pozwa-lamy wypompowywać z kraju to, co naj-cenniejsze w jego społecznym krwiobie-gu – młodych, zdolnych i pracowitych.Być może nie jest jeszcze za późno, abywstać z łóżka o własnych siłach. Czasu,by z edukacyjno-pracowniczej neokoloniistać się przynajmniej regionalnym cen-trum, jest jednak coraz mniej.

10

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 11: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

11

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Na początku lipca, zaraz po zakończeniupiłkarskiego mundialu, w brazylijskiejFortalezie odbył się szósty szczyt BRICS(Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RepublikiPołudniowej Afryki).

Wydarzenie to zostało w Polsce od-notowane, jednak nie spotkało się z wiel-kim zainteresowaniem. Niesłusznie, maono bowiem doniosłe znaczenie – oto do-tychczasowy klub dyskusyjny wschodzą-cych potęg przeistacza się na naszychoczach w coraz bardziej sformalizowanągrupę państw kwestionujących obecnyład globalny i rzucających wyzwanie pierw-szemu do tego momentu hegemonowi –Zachodowi.

Od słów do czynów

Jak określił to w wywiadzie dla RussiaToday Władimir Putin:

„Po pierwsze, łączy nas intencja re-formy międzynarodowego systemu finan-sowego i monetarnego. W obecnej formiejest on niesprawiedliwy dla krajów BRICSi innych nowych wschodzących gospoda-

rek. Powinniśmy odgrywać istotniejsząrolę w procesie decyzyjnym IMF i BankuŚwiatowym. Międzynarodowy system mo-netarny i finansowy zależy od amerykań-skiego dolara lub inaczej mówiąc, od po-lityki monetarnej i finansowej władz ame-rykańskich. Kraje BRICS chcą to zmienić”.

Obrady zakończyły się powołaniembanku, utworzeniem własnego funduszuwalutowego i sygnałami zachęcającymiinne kraje do podjęcia współpracy z kra-jami BRICS.

Ostatecznie pierwszym prezesem TheNew Development Bank, którego siedzibązostał ogłoszony Szanghaj, zostanie Hin-dus, pierwszym szefem Rady Dyrektorów(Chairman of the Board of Directors) bę-dzie Brazylijczyk, a pierwszym szefemRady Zarządzającej (Chairman of the Bo-ard of Governors) będzie Rosjanin.

Kapitał banku to 100 mld dol. Tylesamo wynosi kapitał rezerwy funduszuwalutowego. Chiny wyłożyły 41 mld, Indie,Rosja i Brazylia 18 mld, RPA 5 mld. Fun-dusz będzie także udzielał pomocy krajomczłonkowskim i tym, którzy „cierpią z po-

radosław Pyffel

Prezes Centrum Studiów Polska–Azja

Dotychczas przywódcy BRICS jedynie mówili o tym, że system światowyfaworyzuje Zachód, teraz jednak zaczęli działać. To pierwszy krok ku zmia-nie globalnego status quo.

BriCs chce zmienić świat.Czy zdoła?

Page 12: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

wodu ekspansjonistycznej polityki walu-towej Stanów Zjednoczonych” (czytaj:wspierał inicjatywy, które nie podobałysię Międzynarodowemu Funduszowi Wa-lutowemu).

Dotychczas przywódcy BRICS jedyniemówili o tym, że system światowy fawo-ryzuje Zachód, teraz jednak zaczęli działać.To pierwszy krok ku zmianie globalnegostatus quo.

O co chodzi krajom BRICS

Członków BRICS łączy przede wszystkimkrytyczny stosunek do Zachodu, wynika-jący zarówno z doświadczeń kolonialnych,jak i sceptycznej oceny ukształtowanegow XX w. systemu globalnego.

Nie podoba im się m.in. hegemo-niczna pozycja dolara, rola MFW czy faktistnienia „niepisanej zasady”, iż szefemtej instytucji zostaje zazwyczaj (zachodni)Europejczyk.

Jak pokazał jednak przebieg obradw Fortalezie, łatwiej jest stawiać krytycznediagnozy czy kontestować globalny ład,a znacznie trudniej podjąć wspólne dzia-łania.

Największym problemem okazała sięnieufność w stosunku do Chin. Obawiająsię ich już nie tylko USA i wszyscy sąsiedzi,ale jak się okazało, również partnerzyz BRICS. W czasie obrad szczególnie da-wali temu wyraz Hindusi. To oni walczylido końca o to, by siedzibą banku byłoNew Delhi, ostatecznie wywalczyli to, żepierwszym prezesem będzie Hindus,i wprowadzili poprawkę, według którejżaden z krajów (czyli Chiny) nie będziemógł zwiększyć swojego udziału w bankubez zgody wszystkich pozostałych czterechkrajów.

Drugi problem to dylemat chińskiejpolityki międzynarodowej. Chcą one nadal

pozostawać w cieniu (���� taoguangyanhui), ukrywając swój potencjał, byniepotrzebnie nie drażnić i nie prowoko-wać Zachodu i USA. Idealnie wpisuje sięto w politykę Rosji, dokładnie odwrotną(a więc ostentacyjnego pokazywania włas-nych możliwości, a czasem nawet więcej,niż jest to możliwe). Także w BRICS Chiń-czycy nie chcą – przynajmniej oficjalnie– grać pierwszych skrzypiec i wolą schowaćsię za Putinem.

Tyle tylko, że gdy negocjacje w ramachBRICS dochodzą do martwego punktu,Chiny jako kraj, którego gospodarka jestwiększa niż gospodarki pozostałych czte-rech członków tego forum razem wzięte,zmuszone są przejąć inicjatywę. A gdy torobią, od razu napotykają opór pozosta-łych, obawiających się, iż BRICS zostaniezdominowane przez Państwo Środka.

Na dziewiątym szczycie negocjacjezakończyły się sukcesem, ale do detroni-zacji G7 i przejęcia władzy nad światemw XXI w. jeszcze daleka droga. Fortalezato dopiero początek.

Między mrzonką a zmianą świata

Od czego zależy sukces lub porażka tegoprzedsięwzięcia? Po pierwsze, od tego,czy kraje BRICS utrzymają wysoką ścieżkęwzrostu. Dotyczy to nie tylko Brazyliii Rosji, które mogą okazać się jedyniegwiazdami jednego sezonu (czytaj: dobrej

12

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Nie mamy w Polsce planu B

i w ogóle nie rozpatrujemy

wariantu upadku zachodu

czy sukcesu BriCs

Page 13: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

koniunktury na rynku surowców i energii),lecz także powracających państw cywili-zacji Indii i Chin i sukcesu ich moderni-zacji.

Po drugie, już dziś różnice potencja-łów krajów BRICS są dość duże. Czy jeśliChiny i Indie utrzymają wysoki wzrost,a Brazylia i Rosja nie, to BRICS przetrwaw obecnej formule?

Po trzecie, aby BRICS przetrwałoi odniosło sukces, musiałoby uniknąć tarćmiędzy jego sygnatariuszami. Główniedotyczy to Chin i ich sąsiadów: Indiii Rosji. Indie mają wciąż zatargi granicznez Chinami, także Rosja obawia się ichpotęgi i choćby wzrostu znaczenia w AzjiCentralnej (czy będzie w stanie to zaak-ceptować?).

Po czwarte, sukces BRICS zależy odtego, czy będzie w stanie przyciągać i in-spirować pozostałe kraje. Już dziś zain-teresowanie BRICS wyraża Argentynai dziewięć innych krajów Ameryki Łaciń-skiej (w tym Urugwaj, Chile i Kolumbia)obecnych na szczycie w roli gości.

W czasie wizyty w Ameryce Łacińskiejprezydent Chin Xi Jinping po raz pierwszywspomniał o modelu chińskim jako in-spiracji dla innych krajów. Dalszy rozwójzarówno samej inicjatywy, jak i dalszesukcesy gospodarcze państw członkow-skich mogą inspirować coraz więcej krajówi przyciągać je w orbitę BRICS.

Po piąte, sukces BRICS zależy odreakcji samego Zachodu. Czy zareagujeostro i zdecydowanie? Czy będzie chciałi będzie w stanie zdusić w zarodku tękonkurencyjną inicjatywę, wykorzystującprzewagę, jaką obecnie posiada, wyciągającz niej potencjalnych sprzymierzeńcówi karząc te kraje, które z BRICS chcą sym-patyzować czy się do niego przyłączać?A może Zachód przeżyje kolejny kryzys

i nie będzie w stanie zareagować, przyj-mując tylko pozycję biernego obserwatora?

Po szóste, to, czy BRICS przetrwa,zależy w największym stopniu od Chin.Czy stanowiąc połowę jej gospodarki, mo-gąc czy też nie chcąc osiągnąć kompromisuczy konsensusu w ramach BRICS, zdecy-dują się działać na własną rękę i przystąpiądo budowy Pax Sinica? Czy zachowająBRICS jako jedno z narzędzi jego budowyi działać będą dwutorowo – tj. na forumBRICS, lecz także samodzielnie. Czy – cobyłoby największym sukcesem BRICS(choć niekoniecznie Chin) –uznają, żesame nie dadzą rady, a ich siła wynikaz pozycji w BRICS, a zatem wszelkie glo-balne pomysły powinny być forsowanenajpierw na forum tej organizacji, a gdyuzyskają akceptację pozostałych członków,to dopiero wówczas na całym świecie.

Co to oznacza dla Polski

Na świecie dochodzi do polaryzacji, a corazsilniejsze politycznie i gospodarczo wscho-dzące potęgi kwestionują globalne statusquo. A zatem ich interes jest sprzecznyz interesem Polski, która jest w oboziekrajów akceptujących ukształtowanyw XX w. świat i jego instytucje, z domi-nującą rolą Zachodu. Polska należy dotego obozu przede wszystkim dlatego, żeostatnie 25 lat ciężkiej i bolesnej trans-formacji to właśnie integracja z Zachodem,dostosowanie się do jego norm standardówi instytucji.

Gdyby zatem kraje BRICS odniosłysukces, byłaby to dla Polski zła wiadomośćz trzech powodów.

Po pierwsze, oznaczałaby koniecznośćkolejnej wielkiej zmiany w Polsce. Przedewszystkim byłaby to kolosalna zmianamyślenia o świecie, w którym Zachód

13

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 14: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

utracił swoją dominującą pozycję. Tymsamym wszystkie założenia transformacjiostatnich 25 lat, takie jak przekonanieo gwarantującej dobrobyt i bezpieczeństwozapewniającej „koniec historii” integracjiz Zachodem ległyby w gruzach. Ta zmianamyślenia mogłaby za sobą pociągnąć rów-nież transformację polityczną i gospo-darczą. Na razie jej prekursorem w re-gionie jest podobnie jak BRICS nieufnywobec zachodnich instytucji finansowychViktor Orbán, który otwarcie mówi o tym,że buduje nowy typ „nieliberalnej demo-kracji” (bowiem ta liberalna –zachodnia– jego zdaniem już się wyczerpała) i kon-sekwentnie, choć z różnym skutkiem,konstruuje relacje z nowymi potęgamii krajami BRICS.

Orbán jest w Polsce traktowany jakpostać groteskowa. Niezależnie od tego,czy odniesie sukces i będzie zasługiwałna coś więcej niż drwiące uśmieszki, czyponiesie – oczekiwaną przez większośćnaszych elit – porażkę, nie zmienia tofaktu, że nie mamy planu B i w ogóle nierozpatrujemy wariantu upadku Zachoduczy sukcesu BRICS. Jesteśmy do tej ewen-tualnej zmiany nieprzygotowani nie tylkodlatego, że nie bierzemy jej w ogóle poduwagę, ale także dlatego, iż poza Rosjąnie znamy wschodzących potęg i utrzy-mujemy z nimi sporadyczne kontakty.

W dodatku po 25 latach ciężkiejtransformacji zakomunikowanie społe-czeństwu, że potrzebny jest kolejny wysi-łek, byłoby sporym rozczarowaniem i wiel-kim wyzwaniem dla polityków. W jakisposób powiedzieć społeczeństwu brutalnąprawdę: świat XXI w. nie jest światemZachodu i po długiej i bolesnej transfor-macji czeka nas kolejna reorientacja, bo-wiem globalne realia są zupełnie inne niżte, które sobie założyliśmy pod koniecXX w. i których przez kolejne ćwierćwiecze

nie próbowaliśmy zredefiniować. A terazdo tych realiów musimy się (ponownie)dostosować? Zatem zmiana ta jeśli nastąpiw świecie, w Polsce będzie odsuwanaw czasie tak długo jak się da.

Po drugie, zmiana ładu globalnego,który proponuję BRICS, nie jest dla Polskiatrakcyjna, bowiem jesteśmy zadowolenize status quo, uważamy się za jego bene-ficjenta i chcemy go bronić. Jedynymipartiami politycznymi, które globalny sta-tus quo krytykują, są KNP Korwin-Mik-kego i narodowcy.

Po trzecie, we współpracy z BRICSproblemem oczywiście byłaby Rosja, któraodgrywa w nim istotną rolą, a z którą odkilku stuleci nie udaje się ułożyć dobrychstosunków. Klęskę poniósł także DonaldTusk i jego pojednawcza polityka.

Co robić?

Przy założeniu, że nie da się ułożyć sto-sunków z Rosją (patrz: porażka politykiDonalda Tuska i brak rezultatów przy-jaznej polityki 2009–2013), możemy jed-nak układać sobie jak najlepsze stosunkiz pozostałymi krajami BRICS. Intensyfi-kować wymianę kulturalną (najprostsze),podejmować wspólne przedsięwzięcia biz-nesowe, odbywać częste wizyty na naj-wyższym szczeblu, otwierać, a nie zamykać(jak ostatnio) konsulaty, zwiększać, a niezmniejszać liczbę personelu dyplomatycz-nego poza Europą.

Patrzenie w perspektywie dłuższejniż cztery lata nie jest mocną stroną na-szych elit. Jednak warto to zmieniać,a przy tym zwracać uwagę i bacznie ob-serwować rozwój BRICS. Bo niewątpliwiepotrzebujemy dłuższej perspektywy i planuB na ciekawe czasy XXI w., które dopieronadchodzą.

14

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 15: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

15

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Kraje BRICS podczas szczytu w lipcuw brazylijskiej Fortalezie postanowiłypowołać konkurencyjny dla bankuświatowego instytut finansowy orazwłasny fundusz walutowy. Wydaje się,że z klubu dyskusyjnego BRICS powolizamieniają się w coraz bardziej sfor-malizowaną grupę państw kwestionu-jących dotychczasowy ład globalny.Będą w stanie zagrozić pax america-na?

Byłbym ostrożny w formułowaniu takichtez. Kraje BRICS to dziś zrzeszenie państw,które niewiele łączy. Pojawiły się w chwili,gdy Stany Zjednoczone wydawały się narówni pochyłej, a Europa była pogrążonaw poważnym kryzysie. Cztery kraje człon-kowskie BRICS, Brazylia, Rosja, Indie,Chiny, były wówczas rzeczywiście krajamiwschodzącymi. To się w międzyczasiejednak zmieniło. Stany Zjednoczone po-

wróciły do roli gospodarczego przywódcy,a Unia Europejska się gospodarczo usta-bilizowała. Tymczasem Brazylia pogrążyłasię w kryzysie. Rosja jest na skraju recesji,a w Indiach wzrost gospodarczy poważniezwolnił. Tylko RPA, piąty kraj BRICS,który dołączył do nich nieco później, jestgospodarczo mniej więcej stabilny.W chwili gdy BRICS powstało, wydawałosię spójne i obiecujące. Dziś to konstrukcjasztuczna. Kraje wchodzące w jego składsą niespójne, zarówno gospodarczo, jaki finansowo.

Na czym polega ta niespójność? KrajeBRICS twierdzą, że łączy ich intencjareformy międzynarodowego systemufinansowego i monetarnego. Systemu,który ich zdaniem faworyzuje Zachód…

To wszystko brzmi pięknie. Jednak rze-czywistość jest zupełnie inna. Rosja, wsku-

Guy sormaN

Francuski filozof, ekonomista i publicysta

USA mają ogromną przewagę nad krajami BRICS, zarówno militarną, jaki gospodarczą. I to się szybko nie zmieni. XX w. był wiekiem Amerykii będzie nim także XXI w.

supermocarstwo wciąż nie ma z kim przegrać

z Guyem sormanem rozmawia aleksandra rybińska

Page 16: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

tek działań na Ukrainie, jest obecnie mię-dzynarodowym pariasem, a Indie usiłująsię zbliżyć do USA, bez względu na to, comówiły na szczycie w Fortalezie. Ze strachuzresztą przed Chinami, z którymi mająw ramach BRICS podważać globalny ład.Interesy tych dwóch krajów są zupełnieprzeciwstawne i nie wyobrażam sobie, bydało je się ze sobą połączyć. Kraje BRICSnie mają także wystarczającego kapitału,by stworzyć własny bank rozwoju. Mająna to zbyt duże własne zapotrzebowaniefinansowania. Pomysł ten wydaje mi sięwięc co najmniej kuriozalny. Wszystkiekraje BRICS bezustannie poszukują środ-ków na międzynarodowych rynkach fi-nansowych. Przede wszystkim Indie i Bra-zylia. Rosja jest obecnie, wskutek sankcji,częściowo od nich odcięta.

Kraje BRICS zdecydowały się jednakwyłożyć 100 mld dol. na bank, a kolejne100 mld ma wynosić kapitał rezerwyfunduszu walutowego.

Z naciskiem na „ma”. Kraje BRICS zobo-wiązały się te pieniądze wyłożyć. Jak narazie ich nie wyłożyły i mam bardzo dużewątpliwości, że się tak stanie. Co zaś do-tyczy niesprawiedliwości pax americana,to jest to temat chętnie odkurzany, kiedynie ma się nic innego do zaoferowania.Nie idzie nam tak dobrze, jak sądziliśmy,

to ponarzekajmy na amerykańską hege-monię.

Amerykańska dominacja jest bezspor-na. To USA stworzyły światowy systemfinansowy i monetarny, zależny od do-lara, a kraje wschodzące odgrywająw nim tylko marginalną rolę…

Owszem. Stany Zjednoczone dominująw Banku Światowym i w mniejszym stop-niu w Międzynarodowym Funduszu Wa-lutowym. To jednak jest tylko instytucjo-nalnym odzwierciedleniem rzeczywistości.Mamy dominację dolara i amerykańskieprzywództwo. Ale że tak jest, nie jest winąAmerykanów. Żaden inny kraj nie byłw stanie stworzyć waluty rezerwy podobniebezpiecznej jak dolar amerykański. Kiedyspojrzy się na światową mapę patentów,czyli na to, ile patentów zostało złożonychna świecie i przez kogo, to na pierwszymmiejscu są USA, na drugim Japonia, UEna trzecim, a potem daleko za tą trójkąKorea Południowa. Kraje BRICS w kate-gorii patentów praktycznie nie istnieją.Tak samo Rosja, jak Indie i Chiny. Niewspominając o Brazylii. Ta światowa kartapatentów daje dobrą wskazówkę na przy-szłość. W następnych latach, poza agitacjąantyamerykańską, nie widzę szansy naznaczące zmiany. BRICS powoli wychodząz mody. Nikt nie mówi już o gospodarkachwschodzących. Tylko schodzących.

Chiny są gospodarką schodzącą? Dodlaczego wszyscy, z Amerykanami naczele, niepokoją się rosnącą potęgąPaństwa Środka?

Chiny pozostają jednym z najbiedniejszychpaństw na świecie, patrząc na dochód nagłowę mieszkańca. Znajdują się na 70.miejscu światowego rankingu. Mówi się,

16

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

BriCs powoli wychodzą

z mody. Nikt nie mówi już

o gospodarkach

wschodzących. tylko

schodzących

Page 17: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

że Państwo Środka jest drugą gospodarkąświata. Możliwe, że tak jest, jeśli chodzio objętość, choć nikt tego dokładnie niewie, bo nie można ufać danym wytwa-rzanym przez chińską partię komunis-tyczną. Jeśli jednak rzeczywiście tak jest,to tylko dlatego, że Chiny są bardzo lud-nym krajem. Połowa mieszkańców żyjew skrajnej biedzie. W ostatnim czasiegospodarka chińska zresztą znacząco zwol-niła. Rosła w olbrzymim tempie przezostatnie 25 lat, bo ruszyła od zera. Kiedystartuje się od zera, następuje efekt do-pędzenia, co powoduje, że poziom wzrostujest bardzo wysoki. Tak było też w przy-padku Japonii i Korei Południowej, kiedyrozpoczęły swoją długą drogę rozwoju.Jak dotąd Chiny nie były jednak w staniestworzyć bazy przemysłowej i usługowejniezależnej od globalnego rynku. To zna-czy, że wzrost Chin zależy od wzrostugospodarki USA. To amerykański kon-sument jest motorem chińskiego wzrostu.Dziś ten wzrost wynosi ok. 6 proc. Niepozwala to chińskim władzom rozwiązaćchoćby poważnego problemu migracjiludności z wsi do miast. I na tym i innychproblemach wewnętrznych koncentrujesię obecnie chińskie przywództwo. Władzew Pekinie nie mają dziś ani możliwości,ani chęci konkurowania z USA o światowąhegemonię.

Waszyngton musi jednak widziećw Państwie Środka jakieś zagrożenie,inaczej na co był mu zwrot na Pacyfik?I po co usiłuje otoczyć Chiny ścisłymkordonem sanitarnym militarnych so-juszy?

Gospodarka to jedna rzecz, a geopolitykadruga. Gospodarczo Chiny i USA od siebiezależą, z zyskiem dla obu stron. Konsu-ment amerykański korzysta na niskich

cenach produktów, a Chińczycy mają pra-cę. Ponieważ Chińczycy nie mają co robićz nadmiarem pieniądza, inwestują gow Stanach Zjednoczonych. To klasycznyschemat cyrkulacji dóbr. Oba kraje robiąwszystko, co w ich mocy, by tej konstrukcjinie zburzyć. Kolejną odsłoną obustronnychrelacji są kwestie militarne i strategiczne.Chińskie przywództwo nie jest jednolite.Niektórzy w partii komunistycznej fawo-ryzują gospodarczy rozwój i święty spokój.Inni reprezentują pozycję bardziej ideo-logiczną i agresywną. Tych Stany Zjed-noczone chcą hamować, tworząc wokółChin system sojuszy, od Korei Południo-wej, przez Malezję, po Indie. To postępo-wanie zachowawcze.

Rosja teraz, gdy stała się pariasemZachodu, mówi głośno o sojuszu mi-litarnym i gospodarczym z Chinami.Niektórzy amerykańscy publicyści nie-pokoją się powstaniem nowej „osizła”. Pekin nie przytuli Moskwy?

Raczej nie. Wrogość między Chinamia Rosją sięga daleko w historię. Kiedyimperium carskie podbiło Azję Centralnąi Daleki Wschód, imperium chińskie byłobardzo słabe. Chińczycy do dziś nie po-godzili się z wynikającą z tego utratą te-rytoriów. Oto do dziś toczy się spór.Istnieje też wrogość kulturowa międzyoboma krajami. Nawet za czasów MaoZedunga relacje były bardzo złe, ze sporamigranicznymi w tle. Kiedy spojrzymy nahistorię Chin od 1949 r., to gospodarkadominuje nad zachowaniem i myśleniemchińskich przywódców. Ci, którzy lobbująza przygodami militarnymi, są w mniej-szości. Obecny chiński prezydent Xi Jin-ping pozostaje wierny tradycji Deng Xia-opinga, czyli stawia przede wszystkim narozwój gospodarczy. A z punktu widzenia

17

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 18: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

gospodarczego Rosja jest Chinom do ni-czego niepotrzebna. To kraj upadający,który nie stanowi rynku dla chińskich to-warów. Chińczycy zresztą nie reagują narosyjskie zaloty. Moskwa znajdzie sięw coraz większej izolacji, a władze w Pe-kinie mimo sporów terytorialnych na Mo-rzu Południowochińskim wolą od nie-pewnych sojuszy z awanturniczymi mo-carstwami światowy rynek, który jest gwa-rantem dobrobytu państwa środka. Dla-tego czy w BRICS, czy poza, nie powstanieżadna nowa oś Moskwa-Pekin.

Jeśli sytuacja jest taka, jak pan twierdzi,to dlaczego kraje BRICS coraz głośniejmówią o podważaniu obecnego świa-towego ładu?

Należy odróżnić deklarację od rzeczywis-tości. Oficjalny dyskurs w Chinach kładziewyraźny nacisk na suwerenność i nieza-leżność. Na opór wobec amerykańskiegoimperializmu. Atakuje się więc werbalnienp. Filipiny i przyjmuje z wielką pompąna czerwonym dywanie Władimira Putina.To teatr na poczet Zachodu i własnychobywateli. W rzeczywistości jednak rządchiński jest bardzo pragmatyczny. GdzieChińczycy inwestują swoje pieniądze?Gdzie chiński bank centralny inwestujeswoje pieniądze? W USA. Stany Zjedno-czone są dla Chińczyków także wzoremdo naśladowania. Modelem sukcesu. Onichcą być tacy jak Amerykanie. A nie jakRosjanie czy Brazylijczycy. Chińczycy majądwa wzory: USA i – kuriozalnie, biorącpod uwagę historię – Japonię. KrajowiKwitnącej Wiśni udało się bowiem połą-czyć modernizację z zachowaniem tradycji.Jeśli chodzi o niepodległe postkolonialneIndie, to skonstruowały się one, z inicja-tywy zresztą Mahatmy Ghandiego, prze-ciwko Zachodowi. Nie chciały, by hin-

duskie społeczeństwo było kopią zachod-niego modelu. Ani modelu sowieckiego.Tylko oryginalną kreacją. Ta idea pozostajebardzo żywa w Indiach. To nieco schizo-freniczne przedsięwzięcie, bowiem od lat90. Indie stały się krajem ultrakapitalis-tycznym. A od czasów prezydentury Geo-rge’a Busha są efektywnie sojusznikiemUSA. Zdaniem władz w Delhi zagrożenieleży bowiem na północy. Są to Chinyi Rosja. Tu także trzeba więc odróżnićdyskurs od rzeczywistości. Nowy premierIndii Narendra Modi jest bardzo proza-chodni i proamerykański. Chce dalej roz-wijać potencjał nuklearny kraju, a to niejest możliwe bez zgody USA. Podobniejest w Brazylii i w całej Ameryce Łacińskiej,gdzie dyskurs niepodległościowy jest rów-nie silny. Tyle że w realu niewiele z tegowynika. Chcieć to jedno, a móc to drugie.Większość tych krajów łączy z USA jakaśwspólnota interesów, która nie łączy ichniestety między sobą.

Jaka jest więc przyszłość BRICS?

Kiedy BRICS się utworzyły, rzeczywiściepojawiła się nadzieja na to, że uda się imobejść USA i Europę. Że uda się utworzyćcoś w rodzaju osi południe–południe.Dziś ta iluzja pękła jak bańka mydlana.Pękła wraz z iluzją rozwoju dobrobytuw tych krajach. Ta iluzja wynikała bowiemgłównie z wysokich cen surowców na ryn-kach. Brazylia rozwijała się w błyskawicz-nym tempie, bo ceny soi były bardzo wy-sokie. Podobnie zresztą jak Argentyna.Kiedy ceny spadły, skończyła się prosperityi południowoamerykański cud. PrzypadekRosji jest bardzo podobny. Kiedy spadłyceny gazu i ropy i pojawił się amerykańskigaz łupkowy, Kreml znalazł się w opałach.Na dodatek pieniądze zarobione na sprze-daży surowców nie zostały zainwestowane

18

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 19: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

z powrotem w rosyjską gospodarkę, tylkowypłynęły na zewnątrz. Dzięki temu niema dziś przemysłu w Rosji. Nagły rozwójtzw. krajów wschodzących trwał krótko.Dziś już go nie ma i wraz z nim zniknąłpotencjał budowy przeciwwagi dla USA.Co 10 lat ktoś wychodzi i mówi: za chwilęBrazylia czy Chiny wyjdą przed szeregi zajmą należne im miejsce. Jak na razie

to się nie sprawdziło. USA mają ogromnąprzewagę nad tymi krajami, zarówno mi-litarną, jak i gospodarczą i to się szybkonie zmieni. XX w. był wiekiem Amerykii będzie nim także XXI w. A grupa krajówBRICS, jeśli nie uda im się wyjść z zapaści,pozostanie klubem dyskusyjnym – jeślisię nie rozpadnie.

19

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

aleKsaNdra ryBińsKa

Redaktor „Nowej Konfederacji”,publicystka wPolityce.pl

Page 20: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

20

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Unia Europejska zdecydowała się na wpro-wadzenie w stosunku do Rosji sankcjitzw. trzeciego stopnia. Po miesiącach udo-wadniania Moskwie, iż ta ma rację, po-sądzając UE to, że ta jest całkowicie nie-zdolna do zdecydowanego działania,w Brukseli zapanowało poczucie, iż otowłaśnie Unia pokazała pazury. Czy takjest w istocie?

Zbyt słabe ciosy

Z całą pewnością to, że w wyniku sankcjiutrudnione będzie zaciąganie kredytówprzez rosyjskie banki, odczują wszyscy.Równocześnie jednak sam fakt, iż naUkrainie toczy się wojna, a relacje Zachoduz Rosją są najgorsze od czasu rozpaduZwiązku Sowieckiego, powoduje, że cenysurowców energetycznych będą zapewnerosnąć. Pojawiają się co prawda eksperci,którzy wieszczą zupełnie przeciwny skutek,ale w mojej ocenie wychodzenie zachod-nich gospodarek z kryzysu połączonez niestabilnością zarówno na BliskimWschodzie, jak i wokół Rosji będzie jednak

skutkować raczej wzrostem cen. Tym sa-mym ewentualne straty wynikające zezwiększonych kosztów finansowych będąrekompensowane przez zwiększone zyskiz eksportu gazu i ropy. Co więcej, sankcjeUE nie uderzają w rosyjskie banki z sie-dzibą w krajach trzecich, co automatycznie(z założenia?) pozwala Moskwie na wdro-żenie z pewnością już przygotowanychschematów obchodzenia sankcji.

Nie bez znaczenia jest też to, że Mosk-wa ma potężne, oceniane nawet na ponad500 mld USD, rezerwy finansowe. Wieluekspertów zwraca uwagę na ucieczkę ka-pitału z Rosji, ale w tym miejscu wartopamiętać o specyficznym rosyjskim fe-nomenie, którym jest to, że trwająca jużprzecież od lat ucieczka kapitału z Rosjinie ma de facto żadnego znaczenia dlastanu jej gospodarki. Powyższe wynikaz tego, że kapitał ten w istocie nie wypływa,ale jedynie „zmienia obywatelstwo”. BogaciRosjanie najpierw wyprowadzają aktywado rajów podatkowych, by potem je rein-westować, lecz już jako kapitał zagraniczny,w optymalnym scenariuszu podlegający

witold jurasz

Były dyplomata, m.in. w Moskwie i na Białorusi,bloger

Szowinistyczny nacjonalizm, który niczym narkotyk zatruwa rosyjskąduszę, leczy się tylko jednym sposobem, znanym skądinąd z terapii anty-narkotykowych. Tylko upadek pozwala się podnieść i żyć na nowo

zachód nie chce uzdrowić rosyjskiego narkomana

Page 21: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

nawet prawnej ochronie UE. Wydreno-wanie rosyjskich rezerw jest skądinądbardziej realne, gdyby zmusić rosyjskiBank Centralny do interwencyjnych za-kupów rubli poprzez grę giełdową przeciwrosyjskiej walucie – to się jednak niedzieje, a, jak pokazuje historia, Kremlgotów byłby do walki o utrzymanie kursuswej waluty, gdyż nagła jej dewaluacjaoznaczałaby, że towary importowane za-częłyby skokowo drożeć, co uderzyłobyw poczucie bezpieczeństwa socjalnegoRosjan przyzwyczajonych do kupowaniatowarów spoza Rosji.

Embargo na broń, pomijając już fakt,że pozwala Francji na dostarczenie Rosjidesantowców Mistral, również nie odegrapoważniejszej roli, gdyż gros eksportu ro-syjskiego uzbrojenia skierowane jest pozaUE. Niestety, po słynnym sporze, w którymUnia oprotestowywała w latach 90. klau-zule w amerykańskich sankcjach (Kennedy– D’Amato czyli „Iran Libya SanctionsAct” oraz Hellms–Burton, czyli „The Cu-ban Liberty and Democratic SolidarityAct”), które zawierały sankcje transgra-niczne, tj. uderzające w państwa trzecierobiące interesy z państwem objętym san-kcjami, Bruksela nie mogła (i nie chciała)nagle zmienić frontu i wprowadzić regu-lacji, które realnie uderzyłyby w rosyjskieksport uzbrojenia.

Niewykorzystane możliwości

Nie zastosowano sankcji takich jak np.zakaz eksportu dóbr luksusowych (takierestrykcje wprowadzono np. wobec reżimuw Damaszku), które uderzyłyby w klasęśrednią, która w przeciwieństwie do oli-garchów zmuszona byłaby tym samymdo obniżenia standardu życia. Powyższegroziłoby Kremlowi destabilizacją spo-łeczną w Moskwie i Petersburgu, czyli

w dwóch kluczowych z punktu widzeniastabilności reżimu miastach. Nie zasto-sowano również na większą skalę zakazupodróżowania, co w połączeniu z zaost-rzeniem (prawnym bądź faktycznym) re-żimu wizowego mogłoby także zagrozićKremlowi, który opiera swoją władzę naswoistym porozumieniu z klasą średnią,w ramach ta nie interesuje się polityką,ale w zamian uzyskuje prawo do bogaceniasię i cieszenia swobodą podróżowania.Polska mogłaby zawiesić porozumienieo Małym Ruchu Granicznym z ObwodemKaliningradzkim, co oznaczałoby dlamieszkańców OK konieczność rezygnacjiz zakupów w wielokrotnie tańszych skle-pach w Polsce.

Nic nie słychać o działaniach nęka-jących rosyjską oligarchię, takich jak wni-kliwe prześwietlanie jej operacji finanso-wych, co mogłoby poważnie zagrozić za-równo samym oligarchom, jak i naruszyćinteresy urzędników, których środki fi-nansowe częstokroć legalizowane są przezzależnych od nich biznesmenów, de factopełniących rolę „słupów”.

Zachód nie wydaje się też skłonnydo poważnej rewizji planów ewentualno-

21

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

trwająca już latami ucieczka

kapitału z rosji nie ma

de facto żadnego znaczenia

dla stanu jej gospodarki.

wynika z faktu, że kapitał

ten w istocie nie ucieka, ale

jedynie „zmienia

obywatelstwo”

Page 22: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

ściowych ani do dyslokacji jakichkolwiekpoważniejszych sił NATO na terenie no-wych państw członkowskich NATO. Mimozapewnień, że ma się to stać niebawem,nadal nie słychać, iżby Stany Zjednoczonepodjęły ostateczną decyzję o sprzedażyPolsce pocisków samosterujących, co za-sadniczo wzmocniłoby zdolności bojowenaszej armii. Innymi słowy, do Moskwynie trafia również i w tym zakresie żadensygnał, iż przyjdzie jej realnie ponosićkoszty, jeśli zechce kontynuować kon-frontacyjną politykę wobec Zachodu. Ską-dinąd zastanawiające jest i to, że w obliczurosnącego zagrożenia Polska zwiększa bu-dżet obronny z 1,95 do… 2 proc. (a nie2,5 czy też 3 proc.).

Nie słychać nic o rewizji relacji UEnp. z Mińskiem czy też o silniejszym niżdo tej pory wsparciu Mołdawii. Wydajesię, że wyzwanie rzucane Zachodowi przezMoskwę spotyka się z reakcją słabą, a cogorsza: spóźnioną. W warstwie psycho-logicznej, tak ważnej również w politycemiędzynarodowej, Rosja ma więc nadalprzewagę. Zachód jest wobec Moskwytwardy jedynie w sensie werbalnym, coskądinąd jest błędem, gdyż, jak jużw 1946 r. pisał ojciec amerykańskiej so-wietologii George Kennan w swoim fun-damentalnym „Długim szyfrogramie”,władza sowiecka ustępuje w obliczu siły,ale nigdy w sytuacji, gdy uderza to w jejprestiż. Zachód (w tym niestety Polska)wydaje się tymczasem chętniej uderzaćw rosyjski prestiż niż gospodarkę. Ude-rzając zaś w gospodarkę, czyni to tak,jakby chciała uderzyć w Rosję, a nie w re-żim Rosją rządzący.

Szowiniści już tam są!

Straty wynikające z sankcji mogą co praw-da obniżyć poparcie społeczne dla Wła-

dimira Putina, ale wziąwszy pod uwagęto, że cieszy się on obecnie poparciem 86proc. Rosjan, ewentualny spadek poparciabędzie zaczynał się od tak niewiarygodniewysokiego poziomu, iż wątpliwe jest, abyRosję czekały poważniejsze wstrząsy we-wnętrzne wywołane sankcjami. Skądinądfenomen poparcia dla polityki Putina do-wodzi, że Rosja Lermontowa, Czechowa,Dostojewskiego i Tołstoja, którą Kremlod lat mami Zachód oraz, Rosja Wysoc-kiego, Sołżenicyna, Sacharowa i Kowa-liowa, w którą z kolei niezmiennie wierzyczęść polskiej elity i tzw. ekspertów odRosji, to tak naprawdę byty istniejącetylko na kartach książek. Zabawne ską-dinąd, że wymyślona przez KGB operacjawmówienia liberalnej zachodniej inteli-gencji, że oto Związek Sowiecki to niełagry i łamanie ludzkich sumień, ale nowewcielenie tajemniczej i nieuchwytnej ro-syjskiej duszy, zaczęła żyć własnym życiemi po dokooptowaniu do panteonu kilkubohaterów antysystemowej opozycji stałasię nowym mitem – niestety równie nie-prawdziwym jak ów pierwotny. Skala po-parcia dla Putina, a jeszcze bardziej nawetwzrost owego poparcia w ostatnich mie-siącach dowodzą, że co prawda istniejeoczywiście prozachodnia liberalna rosyjskainteligencja, lecz naród rosyjski, takimjak się nam go usiłuje przedstawiać (z jegowewnętrzną „dobrocią”) po prostu nieistnieje, gdyż nie przetrwał (po prawdzie:przetrwać nie miał szans) rewolucji, Głodu,terroru lat 30., II wojny światowej, a na-stępnie półwiecza łamania charakterówi kolejnych 25 lat rabunku i bandytyzmu.Nie wolno oczywiście zapomnieć o tychw Rosji, którzy z przerażeniem patrzą naewolucję swojej ojczyzny i przez to stająsię depozytariuszami tego, co daje nadziejęna przyszłość, a co dziś każe redakcji „No-woj Gaziety” napisać na okładce po ho-

22

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 23: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

lendersku „przepraszamy”, ale równo-cześnie nie wolno nam zamykać oczu nato, że poparcie dla Władimira Putina jestzawsze rekordowo wysokie, gdy Rosjanapada na sąsiedni kraj (obecne 86 proc.poparcia poprzedzone było 88 proc. w cza-sie wojny z Gruzją). Rosję i Rosjan trawirak nacjonalizmu, choć w zasadzie po-prawniej byłoby napisać: szowinizmu, bow Moskwie i Petersburgu można zostaćpobitym również wówczas, gdy jest sięobywatelem Rosji, lecz pochodzącym np.z Kaukazu. Dla ponad 80 proc. ludnościRosji napaść na inny kraj to coś nie tylkowłaściwego, ale i pożądanego. Zachódtymczasem od lat gotów jest wspierać do-wolny reżim na Kremlu z obawy przedprzejęciem władzy przez mitycznych „na-cjonalistów”, i nic to, że kolejne ich wcie-lenia od Żyrinowskiego do Rogozina totwory rosyjskich służb. Obawa przed owy-mi „nacjonalistami” nie pozwala Zacho-dowi dojrzeć zupełnie oczywistego faktu:Rosją już od lat rządzą nacjonaliści.

W początku lat 90. obawa przed „wy-buchem nacjonalizmu” w Rosji spowo-dowała, że Zachód nie pozwolił Rosji paśćna kolana i udzielił jej wsparcia. Nacjo-nalizm tymczasem, który niczym narkotykzatruwa rosyjską duszę, leczy się tylkojednym sposobem (znanym skądinąd z te-rapii antynarkotykowych): otóż tylko upa-dek pozwala się podnieść i żyć na nowo,bez owych nacjonalistycznych miazmatów,które niczym narkotykowy dym nie po-zwalają Rosji zająć się sobą zamiast swoimisąsiadami. Sankcje, które wprowadzanesą przez Zachód, nie mają dostatecznejsiły terapeutycznej. W tym sensie jużdziś wiemy, że nie spełnią one swojejroli. Agresja wobec Ukrainy, na którąodpowiedzią są sankcje wobec Rosji, niejest bowiem wynikiem dyktatorskiej po-lityki Władimira Putina. Prezydent Rosji

w tym akurat aspekcie zachowuje się jakrasowy demokrata i idzie za głosem swegoludu.

Rozważania o tym, czy w rosyjskiejelicie władzy może powstać grupa, którachciałaby odsunięcia od władzy Putina,nie biorą pod uwagę owego fenomenalniewysokiego poparcia społecznego dla pre-zydenta Rosji oraz tego, że koterie naKremlu co prawda bywają ze sobą skon-fliktowane, ale spór pomiędzy nimi nigdynie dotyczy polityki zagranicznej. Wydajesię zatem, że plotki o tym, iż pozycja ro-syjskiego prezydenta mogłaby być w wy-niku sankcji zagrożona, obliczone są nawywołanie na Zachodzie wrażenia, że za-stosowane sankcje są zdecydowane i niejest celowe ich dalsze wzmacnianie. Ktowie, czy takie pogłoski nie są wręcz celoworozpuszczane. Teraz co prawda słyszymyo tym, że przeciwnicy Putina mieliby po-chodzić ze środowisk bardziej skłonnychdo współpracy z Zachodem, jednak wkrót-ce zapewne usłyszymy, iż alternatywą wo-bec WWP są „nacjonaliści”.

Prof. Andrzej de Lazari, którego o ru-sofobię trudno posądzać, w dramatycznymtekście opublikowanym 5 sierpnia stwier-dza: „Już nie będę bronił Rosjan przedutożsamianiem ich z Sowietami”. Polskiejpolityce wschodniej tymczasem nadal tonnadaje hasło Adama Michnika, który okre-śla siebie jako „antysowieckiego rusofila”.Czas sobie powiedzieć bardzo wyraźnie,że owa, z całą pewnością piękna w swymprzesłaniu, idea, która kazała nam szukaćporozumienia z Moskwą w oparciu o prze-konanie o możliwości właśnie rozdzieleniasowieckości i rosyjskości, okazała sięmrzonką. Czas pożegnać się zarówno z ru-sofobią, jak i rusofilią – pierwsza szkodzinam na Zachodzie, a druga – parado-ksalnie – w Rosji, gdyż nie pozwala naczas dostrzec zagrożeń. Polska nie ma

23

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 24: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

ani potencjału gospodarczego, ani ciężarupolitycznego, by dokonać trwałej korektykursu politycznego Zachodu, który ewi-dentnie będzie szukał porozumieniaz Kremlem, ponieważ rosyjskie zagrożenienawet teraz będzie ustępować w obliczurozgrywki z Chinami czy też interesówZachodu w Iranie, Afganistanie albo naPółwyspie Koreańskim tj. wszędzie tam,gdzie Rosja jest naszym sojusznikom po-trzebna. Nie sposób jednak nie zauważyć,iż nasza polityka wschodnia i lansowanaod kilku lat teza o tym, że możliwe jestpragmatyczne porozumienie z Moskwą,a w samej Rosji partnerem do dialogujest owe kilka procent na nic niemającychwpływu, liberalnych inteligentów, skoń-czyły się klęską. Nie sposób nie dostrzecteż, że porzucenie polityki tworzenia re-gionalnej koalicji państw zagrożonychprzez Rosję, która grupując kilka państw,byłaby w stanie skuteczniej niż my samilobbować w Brukseli na rzecz naszej kry-tycznej optyki patrzenia na Moskwę, oka-zała się błędem.

Skąd nadzieja

Pozostaje liczyć na to, że prezydentowiObamie uda się porozumieć z Iranemi zarazem nie zepsuć już i tak nadszarp-niętych relacji z Arabią Saudyjską. Jeślite dwa państwa zwiększyłyby wydobycieropy naftowej, a Waszyngton dalej rozwijałtechnologię wydobycia gazu łupkowego,a co więcej, dopuściłby jego eksport narynki europejskie, istniałaby szansa naobniżenie cen surowców energetycznych.Dopiero to realnie uderzyłoby w Rosję.Tylko czy mamy aż tyle czasu? Jeśli nie,to pozostaje liczyć, że Ukraina w parado-ksalny sposób dzięki Putinowi wzmocniswoją państwowość i nie da się Rosji zła-mać. Skądinąd sam fakt, że to możliwe,pokazuje, iż co prawda mamy powtórkęz zimnej wojny, ale tym razem na sza-chownicy zamiast silnego Związku So-wieckiego i potężnego Zachodu widzimysłabą Rosję i słaby Zachód. Jakie czasy,taka zimna wojna, chciałoby się powie-dzieć.

24

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 25: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

25

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Odległe i rozległe obszary Pacyfikunie spędzają Polakom snu z oczu. Stądpana raport „Znaczenie strategiczneAustralii w wojnie z Chinami” przygo-towany dla Narodowego Centrum Stu-diów Strategicznych trzeba traktowaćjako ciekawostkę…

Zdecydowanie się z tym nie zgadzam.Obecna konfiguracja geopolitycznych siłpokazuje, że Australia ma istotne znaczeniedla globalnego bezpieczeństwa i nowegoporządku w skali świata.

Zajęci kryzysem ukraińskim i – z na-szej perspektywy słusznie – zaniepokojeniRosją nie zauważamy, że prawdziwe wy-zwania wiążą się z rosnącą rolą Chin. Alebardzo dobrze widzą to Amerykanie.Ewentualny konflikt militarny USA z Pań-stwem Środka będzie dotyczył przestrzenipowietrzno-morskiej na rozległych wodachzachodniego Pacyfiku. Jeśli konflikt roz-pocznie się później niż wcześniej, gdy

Chińczycy zdołają zbudować pełnoocea-niczną marynarkę wojenną, to będą za-bezpieczali także Ocean Indyjski.A w XXI w. ten akwen będzie pełniłfunkcję huba transportowego dla surow-ców i przemysłu z całego świata. Dodamdo tego, że przez położoną w pobliżu Sin-gapuru cieśninę Malakka łączącą MorzeAndamańskie z Morzem Południowochiń-skim przechodzi dziennie większość pro-duktów świata: dobra wytworzone i su-rowce.

I tak geografia Australii skazuje topaństwo-wyspę kontynentalną na udziałw konflikcie amerykańsko-chińskim.W bardzo wartościowy sposób opisuje tezagadnienia prof. Hugh White z OśrodkaStudiów Strategicznych Australian Na-tional University.

Pozwolę sobie na sarkazm: czyli tojednak Australijczycy, a nie Polacy, sąnajbliższym sojusznikiem USA?

jaCeK BartosiaK

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”

Zaniepokojeni Rosją nie zauważamy, że prawdziwe wyzwania wiążą sięz rosnącą rolą Chin. Ale bardzo dobrze widzą to Amerykanie. Ewentualnykonflikt militarny USA z Państwem Środka rozegra się na zachodnim Pacy-fiku.

australia zdecyduje o losach globu?

z jackiem Bartosiakiem rozmawia Krzysztof wołodźko

Page 26: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

Powiedzmy sobie jasno – od 2011 r.Amerykanie wprost podejmują próby po-wstrzymania wszelkimi sposobami chiń-skiego wzrostu. Stąd choćby pomysł nabudowę transpacyficznej strefy gospo-darczej, z pominięciem Chin. Stąd takżeod dwóch lat wykolejenie współpracy ja-pońsko-chińskiej. I wreszcie stąd wdrażanaw siłach zbrojnych USA koncepcja wojnypowietrzno-morskiej, która jest największązmianą doktrynalną co najmniej od lat80. XX w., a może od czasów II wojnyświatowej.

Przypomnę, że Amerykanie są podwóch wojnach lądowych na BliskimWschodzie, czyli w Afganistanie i Iraku,które polegały na walce z partyzantami.USA przez dekady w istotny sposób za-niedbały swoje marynarkę i lotnictwo,w przeciwieństwie do Chin. Ale już widząproblem. Wiedzą, że grozi im militarne,a co za tym idzie polityczne i handlowewypchnięcie z regionu Zachodniego Pa-cyfiku. Stąd także chęć wciągnięcia Au-stralii do gry po swojej stronie. Bo Ame-rykanie nie są w stanie pokonać Chińczy-ków na morzu bez sieci baz australijskichna północy tego kontynentu.

Takie partnerstwo wydaje się takżecywilizacyjnie czy wręcz aksjologicznienieuniknione.

Niech pan pamięta o pragmatyce geopo-lityki i naprawdę wielkich pieniądzach.Zaraz obok Korei Południowej Australiajest największym beneficjentem chińskiegowzrostu gospodarczego. Ponadto stamtądChińczycy sprowadzają surowce: ziemiezachodniej Australii mają rudy żelaza,węgiel. To Chińska Republika Ludowaprzynajmniej od połowy lat 80. XX w.odpowiada za spektakularny wzrost gos-podarczy i utrzymywanie australijskiego

modelu społecznego. Obroty gospodarczeaustralijsko-chińskie są naprawdę olbrzy-mie!

Warto pamiętać, że Australia miałazawsze problemy z własnym wyżywieniem,w dodatku była uzależniona od rządzącejw regionie potęgi morskiej. Stąd sojusz zWielką Brytanią, a po upadku bazy woj-skowej w Singapurze w czasie II wojnyświatowej – ze Stanami Zjednoczonymi.Nie wynikało to jedynie z kwestii kultu-rowych.

Kilka lat temu Amerykanie zaczęlinaciskać na australijski rząd w związkuz narastaniem ich własnego sporu z Chi-nami. To spowodowało w Canberry, stolicyAustralii, znaczne dylematy. Długo de-batowano i wbrew opiniom analitykówwojskowych, którzy twierdzą, że to jednakUSA przegra militarnie na zachodnimPacyfiku, zdecydowano się na wzmocnie-nie relacji australijsko-amerykańskich.Tak, moim zdaniem to sojusz przedewszystkim aksjologiczny.

Pan wątpi w jego trwałość?

Nie jestem fascynatem wizji supremacjiChin. Ale żaden sojusz aksjologiczny nieprzetrwa dłużej niż do momentu pierwszejpróby. Stąd otwarta jest kwestia, czy obec-ny sojusz australijsko-amerykański wy-trzyma w sytuacji tak znacznego uzależ-nienia kontynentalnej wyspy od gospo-darki Chin. Poza tym mandaryński jest

26

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Żaden sojusz aksjologiczny

nie przetrwa dłużej niż do

momentu pierwszej próby

Page 27: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

dziś w Australii drugim mówionym języ-kiem, a większość australijskich lekarzyto Chińczycy.

Powtórzę bardzo ważną rzecz: to nieAmerykanie kupują australijskie rudy że-laza. W 2013 r. Chińczycy odpowiadaliaż za 35 proc. australijskiego eksportu.To dwa razy więcej niż pięć lat wcześniej!Nigdy w swojej historii Australia nie za-leżała tak bardzo czy to od USA, czy to odWielkiej Brytanii. Jeśli chce utrzymaćobecny model społeczno-gospodarczy,który czyni życie tam tak beztroskim, togwarantuje to właśnie chiński rynek zbytu.

Czy USA mają narzędzia, by zatrzymaćchińskie dążenie do supremacji?

Robią, co mogą, żeby spowolnić chińskiwzrost gospodarczy. Obalają traktaty mię-dzynarodowe, choćby japońsko-chiński,który zakładał wzajemne rozliczanie sięz pominięciem dolara, juan za jen. StanyZjednoczone spowodowały, że Japończycysię z tego wycofali. Gdy Chińczycy staralisię narzucić azjatyckim państwom rozli-czanie z pominięciem dolara, co było dlanich korzystne, Amerykanie także do tegonie dopuścili.

Jednak chińska gospodarka jest bar-dzo rozpędzona. A przy tym, paradoksal-nie, amerykańscy analitycy wojskowitwierdzą, że Chińczycy wydają na zbrojenianie więcej niż jeden proc. PKB, najmniejw historii ChRL. A i tak idą mocno doprzodu w zbrojeniach. I to pod kątemnajnowszych technologii. Choćby chińskiewojska rakietowe są lepsze i bardziejliczne od amerykańskich. Chińska mary-narka wojenna woduje rocznie kilkakrotniewięcej okrętów niż amerykańska.

Pacyfik to potencjalny teatr najważ-niejszej wojny przyszłości, także dlategoże chińska potęga gospodarcza opiera się

na handlu morskim. A trzeba dodać, żesami Chińczycy ostatnich dwieście latswoich dziejów, gdy podpadli pod domi-nację Zachodu i znacznie osłabli geopoli-tycznie, uważają za dziejową anomalię.

Tylko co my w Polsce z tym wszystkimmamy wspólnego?

Proszę pana, bardzo dużo! Amerykanienie są już w stanie być wszędzie. Tymbardziej że to Pacyfik stanowi dziś dlanich największe wyzwanie. I stąd teżwojna ukraińska: Rosjanie dobrze wiedzą,że mogą sobie pozwolić na więcej. Pozatym władze w Moskwie, przynajmniejw tym momencie, wyraźnie stawiają nadobre relacje z Chinami.

Do tego USA mają mniej okrętówwojennych niż w 1917 r., gdy przystępowałydo I wojny światowej. Średni wiek ame-rykańskiego samolotu bojowego to dwa-dzieścia cztery, dwadzieścia pięć lat.A Chińczycy poszli do przodu.

Amerykanie muszą przeskoczyć nanowe klasy okrętów wojennych, zmienićflotę powietrzną i wybudować drony.Także dlatego, że ich siły zbrojne na za-chodnim Pacyfiku były dotąd nakierowanena europejski i perski teatr wojenny. A zewzględu na obszary do pokonania naOceanie Spokojnym to wszystko jest daleceniewystarczające – choćby pod kątem za-sięgu.

Modernizacja armii będzie bardzokosztowna. Stąd choćby znaczna redukcjawojsk lądowych. W Europie Amerykaniemają obecnie dwa bataliony piechotyw Niemczech i jeden batalion powietrz-nodesantowy we Włoszech. A i samolotówjest niedużo. Banalna prawda jest taka,że w razie poważniejszego konfliktu, choć-by na wschodnich rubieżach Europy, Ame-rykanie fizycznie nie mieliby czym dys-

27

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 28: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

ponować. Dodajmy do tego kryzys finan-sowy i fiskalny w USA: w takich realiachAmerykanie muszą przebazować się naPacyfiku, tam się zbroić.

Nasi politycy żyją złudzeniami, jeśliwierzą, że Amerykanie przyślą tutaj czteryczy pięć brygad ciężkich. Odbyłoby się todla nich zbyt wielkim wysiłkiem, kosztemich interesów w regionie zachodniego Pa-cyfiku, w którym realnie zdecyduje sięprzyszłość świata, przyszłość największychglobalnych potęg.

Jacek Bartosiak – stały współpra-cownik „Nowej Konfederacji”. Analitykoraz członek Rady Fundacji NarodoweCentrum Studiów Strategicznych, absol-went Wydziału Prawa i AdministracjiUniwersytetu Warszawskiego. Jest człon-kiem Rady Budowy Okrętów. W NCSSzajmuje się analityką związaną z bezpie-czeństwem narodowym oraz sprawamimiędzynarodowymi; na powyższe tematypublikuje, występuje też w mediach.

28

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Krzysztof wołodźKo

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”

Page 29: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

29

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Na łamach „Do Rzeczy” Sławomir Cen-ckiewicz przy okazji krytyki decyzji o roz-poczęciu powstania przypisuje dyrektorowiMuzeum Powstania Warszawskiego Ja-nowi Ołdakowskiemu karierowiczostwo.Idący na odsiecz Ołdakowskiemu PiotrGursztyn na stronie internetowej tego ty-godnika zarzuca krytykom zrywu, że „ichracja życia polega na odnalezieniu ważnegoelementu narodowej przeszłości oraz toż-samości i następnie na dekonstrukcji” –bez konstruktywnego zaproponowaniahistorycznego symbolu, którym możnaby ten zdekonstruowany zastąpić. Odpo-wiadający mu Piotr Zychowicz ustawiasię w pozycji ofiary złych romantyków,którzy nie potrafią dyskutować – choćsam jest autorem książki o powstaniu,której już sam tytuł („Obłęd ’44”) nie na-straja do wyważonej refleksji. Portal wPol-ityce.pl przedrukowuje z kolei napisanylata temu felieton Macieja Rybińskiego,któremu nadaje tytuł: „Krytycy powstaniamotywowani jak hitlerowcy”.

To tylko kilka przykładów tekstówopublikowanych z okazji 70. rocznicy wy-

buchu powstania warszawskiego. Prze-czytałem ich chyba z kilkadziesiąt i więk-szość z nich była napisana w taki właśniesposób. Wygląda na to, że w pogoni zajednoznacznością publicyści utracili umie-jętność wyważonego namysłu nad historią.Głoszą swoje jedynie słuszne poglądy, niesłuchają drugiej strony, ograniczając wy-mianę zdań do zarzucania przeciwnikowibraku patriotyzmu lub bujania w obło-kach.

Według obrońców decyzji o rozpo-częciu zrywu dzięki niemu Polacy mogliw okresie PRL odwoływać się do mitustolicy walczącej o niezależność zarównood Niemców, jak i od Sowietów, a dziśmłodzi żołnierze AK mogą być wzorempoświęcenia na rzecz ojczyzny. Z koleiprzeciwnicy widzą w powstaniu narodowąkatastrofę (ministrowi Sikorskiemu ob-rywa się od entuzjastów PW za samoużycie tego określenia!), rzucenie się z mo-tyką na słońce, wręcz zbrodnię na mieściei ludności cywilnej w wykonaniu dowód-ców AK. Za ofiary można się pomodlić,walczącym oddać honory, ale nie wynosić

stefaN sęKowsKi

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”,dziennikarz „Gościa Niedzielnego”

Refleksja nad powstaniem warszawskim może pokazać nam, jacy jes-teśmy i jacy powinniśmy być. Wdając się na jego temat w kłótnię zamiastw dyskusję, tracimy okazję, by się tego dowiedzieć.

sens i bezsens ’44

Page 30: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

pod niebiosa samego powstania, którebyło bez sensu.

Jedni i drudzy poruszają się na dwóchróżnych płaszczyznach. Jedna z nich toocena sensu zrywu pod względem mili-tarnym i politycznym; druga to ocenaskutków dla naszej świadomości naro-dowej. Gdy obie płaszczyzny rozpatrujemyoddzielnie, możemy dojść do wniosku,że powstanie miało sens i nie miało gozarazem. By ocenić słuszność decyzji o roz-poczęciu zrywu, historycy muszą się nie-jako przenieść w przeszłość i rozważyć,czy z wiedzy, jaką posiadali przywódcy,wynikało, że cele zrywu – zarówno mili-tarne (wyswobodzenie stolicy), jak i poli-tyczne (zabezpieczenie Polski przed przy-szłą okupacją sowiecką) – są możliwe dozrealizowania, a także jakie koszty możnaponieść. Istotne jest również rozważaniewyobrażeń dowódców na temat „kosztualternatywnego”, który przyjdzie zapłacićw wyniku zaniechania.

Nie ma to jednak nic wspólnego z opi-sem korzyści dla świadomości Polaków,jakie przynosi nawet przegrana walka.Powstanie warszawskie nie wryłoby sięw naszą świadomość w takim stopniu,gdyby Niemcy nie zburzyli 90 proc. miastai nie wymordowali 200 tys. osób. To dziękitej ofierze mamy świadomość konsekwencjibraku odpowiedniego przygotowania po-wstańców do walki oraz braku pomocyze strony Armii Czerwonej, a walecznośćpowstańców, którzy broń palną sami mu-sieli sobie wywalczyć, stanowi dziś dlamłodych ludzi chyba główny wzorzec bo-haterstwa. Jednak nikt rozsądny nie twier-dzi, że osiągnięcie takiego stanu umysłuu przyszłych pokoleń powinno być celemtego przedsięwzięcia stawianym przedżołnierzami przez inicjatorów zrywu.

Sam jestem zwolennikiem tezy o sen-sie i bezsensie powstania. Uważam, że

nie mogło ono zakończyć się zwycięsko –choć chętnie dam się przekonać, że byłoinaczej. Jednocześnie jestem świadomtego, jak zryw ten przeorał świadomośćPolaków, co nie pozostało bez skutkówpodczas nocy komunizmu. Niektórzytwierdzą, że musiało ono po prostu wy-buchnąć – tacy jesteśmy, przywiązani dowolności, o którą chcemy walczyć nawetwtedy, gdy szanse na jej odzyskanie sąnikłe. Jednak zabawnie wygląda statecznykonserwatysta mówiący językiem nasto-latka, że jest dumny z tego, jaki jest, i żenie zamierza się zmieniać.

Tak jak każdy człowiek z osobna po-winien rozwijać swoją inteligencję i cha-rakter, tak też jako wspólnota powinniśmyrozwijać swój charakter narodowy – i dotego potrzebna jest refleksja nad tym, czypowstanie miało szanse powodzenia. By,jeśli nie miało, w przyszłości wykorzysty-wać ofiarność żołnierzy do osiągania tylko

30

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

w pogoni za

jednoznacznością publicyści

utracili umiejętność

wyważonego namysłu nad

historią. Głoszą swoje

jedynie słuszne poglądy, nie

słuchają drugiej strony,

ograniczając wymianę zdań

do zarzucania

przeciwnikowi braku

patriotyzmu lub bujania

w obłokach

Page 31: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

realnych celów. Refleksja nad powstaniemwarszawskim może pokazać nam, jacyjesteśmy i jacy powinniśmy być. Wdając

się na jego temat w kłótnię zamiast w dys-kusję, tracimy okazję, by się tego dowie-dzieć.

31

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 32: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

32

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

W poniedziałek (4 sierpnia) rzecznik Za-kładu Ubezpieczeń Społecznych JacekDziekan poinformował, że na odkładanieczęści składki emerytalnej w OtwartychFunduszach Emerytalnych zdecydowałosię 1 mln 690 tys. 153 osób. To o bliskodwa miliony za dużo. Smutna prawdajest taka, że wielu całkiem świadomie wy-brało neokolonializm, także po to, byzrobić „na złość” ZUS.

Kapitałowy system emerytalny wpro-wadzono w Polsce pod naciskiem mię-dzynarodowych instytucji finansowych.I to one są jego głównym beneficjentem.Był to jeden z istotniejszych elementówtransformacji i otwarcia się byłych krajówbloku wschodniego na zachodni kapitał.W byłych demoludach krajami, którepierwsze przyjęły kapitałowy system eme-rytalny, były Polska i Węgry.

Z kolei w Ameryce Południowej tegorodzaju eksperyment zakończył się w Chileprawdziwym krachem: w efekcie dwietrzecie ubezpieczonych w tamtejszym pry-watnym systemie emerytalnym pozba-wionych zostało jakichkolwiek emerytur.

Znamienne, że żadne z państw i społe-czeństw Europy Zachodniej, znacznie bo-gatszych od byłych krajów „demokracjiludowej”, nie zdecydowało się na ten mo-del. Ale elity polityczne i społeczeństwadawnych satelickich państw Rosji So-wieckiej były o wiele słabsze wobec naci-sków wielkich instytucji finansowych.Niebagatelną rolę pełnił tutaj Międzyna-rodowy Fundusz Walutowy i jego wska-zania dla byłych demoludów.

Węgry pierwsze zorientowały się, żei dla społeczeństwa, i dla budżetu państwakapitałowy system emerytalny to bardzonieopłacalne i niebezpieczne narzędzie,i już w 2010 r. odeszły od przymusowego,prywatnego filara kapitałowego. Takżeu nas już pod koniec lat 90. XX w. po-wstawały analizy jasno wskazujące, żeOFE wbrew własnemu marketingowi wca-le nie gwarantują „emerytur pod palma-mi”. Wskazywano również, że transferi dofinansowanie pieniędzmi z ZUS pry-watnych ubezpieczycieli zdecydowanienegatywnie wpłynie na wysokość naszegodługu publicznego i powiększy problemy

Krzysztof wołodźKo

Stały współpracownik „Nowej Konfederacji”

Kowalski, który został w OFE, chyba wciąż wierzy, że przydarzy mu sięsyta starość dzięki prywatnemu ubezpieczycielowi, podczas gdy „w ZUS”czekałby go tylko „głodowy socjalizm”. Takie myślenie to współczesnyzabobon.

Prawie dwa miliony Polaków za kolonizacją

Page 33: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

budżetowe. A to z kolei musi się wiązaćchoćby z kwestią podnoszenia danin pub-licznych. Ale do opinii publicznej bardzorzadko przenikały takie informacje. Byłona nie nałożone swoiste embargo, gdyrównocześnie OFE kupowały sobie czasantenowy i reklamę w mainstreamowychmediach.

Przez lata znaczna część osób z takimentuzjazmem traktujących „lepsze, boprywatne” OFE w ogóle nie interesowałasię powyższymi kwestiami. Stereotypowanarracja dotycząca „złego ZUS” jest dośćpowszechna i rzadko kto zdobywa się narefleksję, że o wiele bardziej szkodliwyniż klasyczny system emerytalny jest właś-nie system kapitałowy. I że właśnie dotego „dobrodziejstwa” musimy dopłacaćz własnej kieszeni. Tyle że znów, zgodniez „wolnorynkową dialektyką” wielu zrzucawinę na „złe państwo”. Największą winąpolskiego państwa jest jednak to, że zde-cydowało się w 1999 r. na taką a nie innąreformę systemu emerytalnego. Niestety,odpowiedzialne za to elity polityczne nie

ponoszą żadnych konsekwencji swoichszkodliwych decyzji.

Wśród niemal dwóch milionów osób,które podzieliły swoją składkę międzyZUS a OFE, wciąż wiele jest takich, którenie rozumieją, że prywatyzacja emeryturto jeszcze jeden element nowej kolonizacjinaszego rynku, tylko że w innej branżyniż handel czy produkcja. I że właśniemieli szansę nieco się od niego unieza-leżnić. Ale mało i średnio zarabiający Ko-walski, który został w OFE, chyba wciążwierzy, że przydarzy mu się syta starośćdzięki prywatnemu ubezpieczycielowi,podczas gdy „w ZUS” czekałby go tylko„głodowy socjalizm”. Trudno przekonaćludzi, że takie myślenie to współczesnyzabobon.

Sądzę, że gdy za dwa lata otworzysię kolejne czteromiesięczne okienko wy-boru: OFE czy ZUS, instytucje finansowebędą na to świetnie przygotowane. I znówbędą gotowe, jak w 1999 r., wydać znacznesumy na przekonanie kolejnych milionówPolaków do swojej oferty. Z drugiej zaśstrony nasze instytucje publiczne, na czelez zadowolonymi z własnego poziomu życiapolitykami, nie zrobią nic, by rzetelnieinformować o strukturalnych problemachzwiązanych z prywatyzacją systemu eme-rytur, których koszta obciążają całe spo-łeczeństwo, nawet gdy stosunkowo nie-liczni mają z tego korzyść.

Na koniec: gdy obserwuję polskichprawicowców rozkochanych w WęgrachOrbána i równocześnie z cielęcym za-chwytem wypowiadających się o OFEalbo zupełnie sztampowo krytykującychZUS, śmiech mnie ogarnia. Tu nie będzieżadnej podmiotowości, dopóki Polacy niezechcą przestać dać się nabierać na neo-kolonialną propagandę.

33

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Gdy obserwuję polskich

prawicowców rozkochanych

w węgrach orbána

i równocześnie z cielęcym

zachwytem

wypowiadających się o ofe

albo zupełnie sztampowo

krytykujących zus, śmiech

mnie ogarnia

Page 34: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

Wesprzyj nas

„Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej sytuacji finansowej,tracąc 60 proc. przychodów (8 tys. zł miesięcznie) po tym, jak nasz największyDarczyńca stracił możliwość wspierania nas. Jeśli do sierpnia b.r. nie udanam się zbilansować budżetu – będziemy musieli ograniczyć lub zawiesićdziałalność.

Jeśli nas cenisz, nie pozwól na to – wesprzyj nas!Darowizny prosimy kierować na rachunek bankowy wydawcy „Nowej

Konfederacji”, Fundacji Nowa Rzeczpospolita: 09 1560 0013 2376 9529 10000001 (Getin Bank). W tytule przelewów najlepiej wpisać: „darowizna”. Jeślizamierzają Państwo wspierać nas stale, bardzo prosimy o tytuł przelewu:„stała darowizna”.

Podstawą naszej działalności są stałe, comiesięczne darowizny. Nawetjeśli są niewielkie, dają poczucie stabilności i pozwalają planować aktywność.

W czerwcu nasze stałe przychody wyniosły 8 725 zł. Aby przetrwać w do-tychczasowej postaci, potrzebujemy 13 300 zł miesięcznie.

Dodatkowo, otrzymaliśmy od Państwa w lipcu 1 177 zł jednorazowychdarowizn. Są one również bardzo ważne, ale nie dają niestety poczucia sta-bilności ani możliwości długofalowego planowania działań.

Dlaczego warto nas wesprzeć? Przynajmniej z pięciu powodów:1. „NK” jest próbą stworzenia niskokosztowej poważnej alternatywy dla

upadających – finansowo i intelektualnie – mediów głównego nurtu. Stądtakże nowy model pozyskiwania funduszy – poprzez mecenat obywatelski

2. dostajemy wiele sygnałów, że udaje nam się realizować założonecele: poważnie debatować o państwie i polityce, transmitować do szerokiejpubliczności ważne idee naukowe i eksperckie, aktualizować polską tradycjęrepublikańską. Sygnały te płyną zwłaszcza od przedstawicieli inteligencji

3. począwszy od października 2013, udaje nam się co tydzień publikowaćnowy numer „NK”, poruszając tematy tyleż ważne, ile nieobecne w debacie,jak np. neokolonizacja Polski, przebudowa globalnego ładu politycznegoczy władza sondaży

4. mamy wpływ na kształtowanie opinii, zwłaszcza elit. Czyta nas średnio4,5 tys. osób tygodniowo, regularnie występujemy w telewizji, inspirujemyinne media do podejmowania wprowadzanych przez nas tematów, naszeteksty są chętnie przedrukowywane przez popularne portale

5. darowizny na rzecz fundacji są w Polsce (art. 16 ustawy o fundacjach)zwolnione z podatku. Co więcej, podlegają odliczeniu od podatku zarównoprzez osoby fizyczne, jak i prawne, zgodnie z przepisami ustaw o podatku do-chodowym od osób fizycznych i prawnych.

34

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 35: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

O nas

„Nowa Konfederacja” to pierwszy w Polsce internetowy tygodnik idei.Koncentrujemy się na tematyce politycznej o znaczeniu strategicznym. „NK”to medium misyjne, tworzone przez obywateli – dla obywateli. Jako pierwsiw Polsce działamy profesjonalnie wyłącznie dzięki wsparciu Darczyńców.

Stawiamy sobie trzy cele główne.

Po pierwsze, chcemy tworzyć miejsce poważnej debatyo państwie i polityce.Dziś takiego miejsca w Polsce brakuje. Wskutek postępujących procesów

tabloidyzacji oraz uzależnienia mediów opiniotwórczych od partii i wielkiegokapitału, brak ten staje się coraz bardziej dotkliwy.

Stąd, w środowisku skupionym dawniej wokół kwartalnika „RzeczyWspólne” – poszerzonym po rozstaniu z Fundacją Republikańską w kwietniu2013 o nowe osoby – powstał pomysł stworzenia internetowego tygodnikaidei. Niekomercyjnego i niezależnego medium, wskrzeszającego formułęgłębokiej publicystyki. Mającego dostarczać zaawansowanej wiedzy o politycew przystępnej formie.

Nasz drugi cel to pełnienie roli pośrednikamiędzy światem ekspercko-akademickim a medialnym.Współczesna Polska jest intelektualną półpustynią: dominacja tematów

trzeciorzędnych sprawia, że o sprawach istotnych mówi się i dyskutuje rzadko,a jeśli już, to zazwyczaj na niskim poziomie. Tym niemniej, w świecie akademickimi eksperckim rodzą się niekiedy ważne diagnozy i idee. Media głównegonurtu przeważnie je ignorują. „Nowa Konfederacja” – ma je przybliżać.

Cel trzeci to aktualizacja polskiej tradycji republikańskiej.Republikanizm przyniósł swego czasu Polsce rozkwit pod każdym względem.

Uważamy, że jest wciąż najlepszym sposobem myślenia o polityce – i uprawianiajej. Co więcej, w dobie kryzysu demokracji, jawi się jako zarazem remediumi alternatywa dla liberalizmu. Jednak polska tradycja republikańska zostaław dużym stopniu zapomniana. Dążymy do jej przypomnienia i dostosowaniado wymogów współczesności.

Dlaczego konfederacja? Bo to instytucja esencjonalna dla polskiej tradycjirepublikańskiej – związek obywateli dążących razem do dobra wspólnegow sytuacji, gdy inne instytucje zawodzą. W naszej historii konfederacje bywałychwalebne (konfederacja warszawska 1573 r., sejmy skonfederowane jakoremedium na liberum veto), bywały też zgubne (Targowica). Niemniej, zawszebyły potężnym narzędziem obywatelskiego wpływu na politykę.

Dzisiejszy upadek debaty publicznej domaga się nowej konfederacji!

35

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl

Page 36: W numerze - Nowa Konfederacja · 2014-08-07 · 3 „Nowa Konfederacja” nr 44 –45, 7–20 sierpnia 2014 Drodzy Czytelnicy, „Nowa Konfederacja” znalazła się w bardzo trudnej

„Nową Konfederację” tworzą

Stali Darczyńcy:Trzydziestu Ośmiu Anonimowych Stałych Darczyńców, Andrzej Dobrowolski,Paweł Gałus, Bartłomiej Kachniarz, Jerzy Martini, „mieszkaniec Bytomia”,Marek Nowakowski, Krzysztof Poradzisz, Piotr Woźny, Zbigniew Zadora

Pozostali Darczyńcy:Osiemdziesięciu Sześciu Anonimowych Darczyńców, Jacek Bartosiak, Piotr Remiszewski.(Lista Darczyńców jest uaktualniana na początku każdego miesiąca)

Redakcja:Michał Kuź, Bartłomiej Radziejewski (redaktor naczelny), Aleksandra Rybińska,Przemysław Skrzydelski (sekretarz redakcji)

Redaktor prowadzący: Bartłomiej Radziejewski

Stali współpracownicy:Jacek Bartosiak, Michał Beim, Krzysztof Bosak, Tomasz Grzegorz Grosse,Maciej Gurtowski, Bartłomiej Kachniarz, Krzysztof Koehler, Andrzej Maśnica,Rafał Matyja, Anna Mieszczanek, Barbara Molska, Agnieszka Nogal, TomaszPichór, Adam Radzimski, Stefan Sękowski, Zbigniew Stawrowski, Tomasz Szat-kowski, Stanisław Tyszka, Krzysztof Wołodźko, Piotr Woyke

Grafika (okładki): Piotr Promiński

Administracja stroną internetową, korekta, redakcja stylistyczna:Przemysław Skrzydelski

Komunikacja internetowa: Michał Kuź

Skład: Rafał Siwik

Wydawca: Fundacja Nowa Rzeczpospolita

Kontakt: [email protected]

Adres (wyłącznie do korespondencji):Fundacja Nowa RzeczpospolitaAl. Solidarności 115, lok. 2, 00-140 Warszawa

36

„Nowa Konfederacja” nr 44–45, 7–20 sierpnia 2014 www.nowakonfederacja.pl