6
Działa, amunicja? W opublikowanej w 1938 roku książce Des canons, des munitions? Merci! Des logis... s.v.p. 1 [Działa, amunicja? Dzięki! Mieszkania... poproszę] Le Corbusier opisywał wojnę jako przedsięwzięcie przemysłowe. Wojnę produ- kuje się jak inne ludzkie dzieła ery maszy- nowej: dla zysku, z konieczności stworzenia miejsc pracy (w przemyśle zbrojeniowym), aby zniwelować koszty społeczne wielkiego kryzysu. Przepis na pokój? Zamiast produkcji broni – produkcja mieszkań. Prowadzenie wojny i dbanie o pokój to bowiem ten sam proces, wykorzystujący tę samą energię twór- czą i wynalazczość: Potężne moce pchają do wojny. Aby zapewnić zamówienia firmom. Aby dać ludziom chleb. Chleb dla ludzi? Praca. A oto budowa dla świata gotowego na inicjatywę: mieszkania wszędzie, mieszkania 1 Le Corbusier, Des canons, des munitions? Merci! Des logis... s.v.p., Boulogne sur Seine: Editions de l’Architecture d’Aujourd’hui, 1938 [wszystkie cyt. w tłum. D.J.]. promieniste, w miastach i na wsiach [...]. Wyobra- żacie sobie, że nareszcie do budowy domów został zaprzęgnięty rygor, który służy produkcji pocisków, silników czołgów i samolotów? Wszystko odtąd będzie nowe. Cywilizacja maszynowa wyposaża się w ogromną, gigantyczną moc swoich narzędzi 2 . Na przekór tym deklaracjom, pierwsze duże publiczne zamówienie Le Corbusiera w 1940 roku, na początku tzw. dziwnej wojny, doty- czyło projektu fabryki zbrojeniowej. Gdy czy- tamy jego opis usine verte, „zielonej fabryki”, zapewniającej nową logikę pracy w przestron- nych, jasnych pomieszczeniach i w kontakcie z przyrodą – warsztaty będące ogniwami linii produkcyjnej są swobodnie rozmieszczone w zieleni, tak aby „praca mogła dawać tym, 2 Tamże, s. 143. którzy ją wykonują, odczucie swojej wielko- ści, doznanie jej piękna” 3 – naprawdę nic nie wskazuje, że chodzi tu o produkcję uzbrojenia. Stosunek architekta do wojny, podobnie jak przytoczony wyżej przykład, był dość ambiwalentny. Z jednej strony Le Corbusier ostrzegał przed politycznymi przewrotami, wojną lub rewolucją – przeciwstawiając im realizację projektu harmonii społecznej poprzez uruchomienie masowej produkcji domów. Z drugiej pragnął przełomu umożli- wiającego radykalną przebudowę porządku społecznego. W tym rozumieniu postrzegał wojnę jako żywioł, który może przynieść wielką, pozytywną zmianę. Przekonany, że 3 Le Corbusier, Usine verte, „Hommes et Techniques” 1945, nr 7–8, s. 19–23. Dorota Jędruch PrzeJściowe, tymczasowe… Le corbusier i wojna Des canons, des munitions? Des canons, des munitions? Merci! Merci!

Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

Działa, amunicja?

W opublikowanej w 1938 roku książce Des canons, des munitions? Merci! Des logis... s.v.p.1 [Działa, amunicja? Dzięki! Mieszkania... poproszę] Le Corbusier opisywał wojnę jako przedsięwzięcie przemysłowe. Wojnę produ-kuje się jak inne ludzkie dzieła ery maszy-nowej: dla zysku, z konieczności stworzenia miejsc pracy (w przemyśle zbrojeniowym), aby zniwelować koszty społeczne wielkiego kryzysu. Przepis na pokój? Zamiast produkcji broni – produkcja mieszkań. Prowadzenie wojny i dbanie o pokój to bowiem ten sam proces, wykorzystujący tę samą energię twór-czą i wynalazczość:

Potężne moce pchają do wojny. Aby zapewnić

zamówienia firmom. Aby dać ludziom chleb. Chleb

dla ludzi? Praca. A oto budowa dla świata gotowego

na inicjatywę: mieszkania wszędzie, mieszkania

1Le Corbusier, Des canons, des munitions? Merci! Des logis... s.v.p., Boulogne sur Seine: Editions de l’Architecture d’Aujourd’hui, 1938 [wszystkie cyt. w tłum. D.J.].

promieniste, w miastach i na wsiach [...]. Wyobra-

żacie sobie, że nareszcie do budowy domów został

zaprzęgnięty rygor, który służy produkcji pocisków,

silników czołgów i samolotów? Wszystko odtąd

będzie nowe. Cywilizacja maszynowa wyposaża się

w ogromną, gigantyczną moc swoich narzędzi2.

Na przekór tym deklaracjom, pierwsze duże publiczne zamówienie Le Corbusiera w 1940 roku, na początku tzw. dziwnej wojny, doty-czyło projektu fabryki zbrojeniowej. Gdy czy-tamy jego opis usine verte, „zielonej fabryki”, zapewniającej nową logikę pracy w przestron-nych, jasnych pomieszczeniach i w kontakcie z przyrodą – warsztaty będące ogniwami linii produkcyjnej są swobodnie rozmieszczone w zieleni, tak aby „praca mogła dawać tym,

2 Tamże, s. 143.

którzy ją wykonują, odczucie swojej wielko-ści, doznanie jej piękna”3 – naprawdę nic nie wskazuje, że chodzi tu o produkcję uzbrojenia.

Stosunek architekta do wojny, podobnie jak przytoczony wyżej przykład, był dość ambiwalentny. Z jednej strony Le Corbusier ostrzegał przed politycznymi przewrotami, wojną lub rewolucją – przeciwstawiając im realizację projektu harmonii społecznej poprzez uruchomienie masowej produkcji domów. Z drugiej pragnął przełomu umożli-wiającego radykalną przebudowę porządku społecznego. W tym rozumieniu postrzegał wojnę jako żywioł, który może przynieść wielką, pozytywną zmianę. Przekonany, że

3 Le Corbusier, Usine verte, „Hommes et Techniques” 1945, nr 7–8, s. 19–23.

Dorota Jędruch

PrzeJściowe, tymczasowe… Le corbusier i wojna

Des canons, des munitions? Des canons, des munitions?

Merci! Merci!

Page 2: Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

nowy duch, nowe czasy, nowa epoka nadcho-dzą, że potrzeba tylko pewnego czynnika, któ-ry zerwie skorupę starych nawyków i skost-niałych relacji, widział w wojnie armagedon niosący zbawienie.

Jak skomentować tę postawę, mając przed oczami obrazy II wojny światowej – wojny totalnej, świadectwa kresu człowieczeństwa? Nadzieje pokładane przez Le Corbusiera w porządkach kolaboranckiego rządu Vichy, zabieganie o względy władzy, kokietowanie ludzi marszałka Pétaina, wiernopoddańcze deklaracje i – bezskuteczne zresztą – starania o audiencję z nim samym budzą ogromną nie-chęć. Trzeba było doprawdy „oczu, które nie widzą”, aby pod adresem: „Vichy” ulokować marzenie o nowym, lepszym świecie. Jak pisze Robert Fishman:

Jest coś jednocześnie komicznego i przerażającego

w tym spektaklu, w którym największy architekt

swojej epoki stara się uzyskać przychylność upa-

dłych notabli z przeszłości, prezentując projekty

harmonii społecznej ministrom represji, dążąc

bezskutecznie do spotkania z Pétainem, mnożąc

intrygi, aby zachować odrobinę miejsca, jakie przy-

dzielił mu reżim4.

Jednocześnie zaangażowanie Le Corbusiera, obok innych ważnych twórców modernizmu (Auguste Perret pełnił w Vichy funkcję szefa utworzonego wtedy Stowarzyszenia Architek-tów) w autorytarne projekty władzy, wiara w znaczenie rozwiązań siłowych i imperialnej agresji uświadamiają, jak mocno nowoczesna wojna jest wpisana w strategię budowy nowo-czesności. Totalny projekt domaga się ostatecz-nej decyzji, mocny gest architekta-urbanisty wymaga arbitralnej decyzji władzy. W tym

4 R. Fishman, L’Utopie urbaine au XXe siècle: Ebenezer How-ard, Frank Lloyd Wright, Le Corbusier, Bruxelles: Editions Madraga, 1979, s. 184.

współtworzył. Zgodnie z tą doktryną wła-dzę w państwie powinny przejąć korporacje zawodowe, stanowiące solidarne porozumienie pracowników i pracodawców zawiązane wokół wspólnych interesów. System korporacyjny ustalający pionową hierarchię funkcji pozwalał odejść od demokracji parlamentarnej na rzecz silnej technokratycznej władzy sprawowanej przez delegację korporacji. W Ville radieuse architekt nawiązuje do tej idei, opisując tzw. piramidę naturalnych hierarchii – układ społeczny oparty na porozumieniu syndyka-tów, których członkowie wybierają reprezen-tantów tworzących następnie elitę ekspertów. Specjaliści niezwiązani z polityką tworzą plany (także urbanistyczne), które następnie są realizowane bez dyskusji. I tak tytułowe „miasto promieniste” nie jest miastem demo-kratycznym – deklarowana wolność jednostki ogranicza się tu do decyzji w sprawach pry-watnych (choć architekt zakładał, że władza będzie sprawowana w rezultacie porozumienia wszystkich członków danej społeczności). Le Corbusier był zdecydowanym przeciwnikiem pluralizmu i brania pod uwagę opinii pu-blicznej, uważając, że o losach społeczeństw powinna decydować obiektywna prawda, nie opinie i dyskusje. Mimo że korporacjonizm wywodził się z koncepcji partycypacyjnych, promowany był w państwach autorytarnych i faszystowskich (we Włoszech Mussoliniego, w Portugalii Salazara, w Austrii za Dollfussa, w Hiszpanii Franco, w Argentynie za Peróna). Także we Francji, gdzie nigdy nie był ruchem bardzo znaczącym, grupował zwolenników autorytaryzmu, często o lewicowej i syndyka-listycznej przeszłości, żywo zainteresowanych faszyzmem. Kilku bliskich współpracowników Le Corbusiera pozostawiło nieco konsternujące biografie. Na przykład jego przyjaciel Pierre Winter, lekarz, higienista i biolog, miłośnik sportu i zdrowego ciała, autor przedmowy do III tomu Oeuvre complète, tekstów w „L’Esprit nouveau”, „Plans”, „Prélude”, był też człon-

kontekście postawa Le Corbusiera wydaje się konsekwencją jego wcześniejszych przekonań.

W latach 30. XX wieku architekt wielokrotnie deklarował przywiązanie do idei silnej władzy, której to zadedykował jedną ze swoich najważ-niejszych publikacji – La Ville radieuse (1935)5. Nazywał wówczas (podobnie jak w okresie współpracy z Vichy) swoją postawę „apolitycz-ną”, odżegnując się od udziału w sprawach bieżących, walkach pomiędzy partiami i frak-cjami politycznymi, między prawicą i lewicą. Był gotów podjąć współpracę z każdym, kto byłby w stanie doprowadzić do realizacji jego planów. Poszukiwał „nowoczesnego Colberta” – kogoś, kto arbitralnie wprowadziłby rady-kalną reformę polityki przestrzennej państwa, zgodną z jego koncepcjami. Nie interesowała go więc polityka, ale władza sama w sobie. „Francja potrzebuje ojca. Ktokolwiek by nim miał być”6 – pisał wówczas. Wobec kryzysu de-mokracji parlamentarnej, dzielił wiarę wielu współczesnych w magnetyczną, zbawczą moc wielkiego, charyzmatycznego wodza. W pro-jekcie Centrum rozrywek ludowych dla 100 tysięcy osób (1936–1938) przewidywał między innymi trybunę dla oratora, który w czasie masowych publicznych wieców rozpalałby tłumy, jak w przypadku przywódców autorytarnych reżi-mów epoki. W Ville radieuse znalazła się nawet fotografia faszystowskiego wiecu we Włoszech z komentarzem: „Wolnymi krokami świat zmierza ku swemu przeznaczeniu. W Mo-skwie, Rzymie i Berlinie tłumy gromadzą się wokół silnej idei”7.

W latach 30. XX wieku Le Corbusier popierał ideę korporacjonizmu, promowanego przez pisma „Plans”, a potem „Prélude”, które

5 Le Corbusier, La Ville radieuse, Boulogne-sur-Seine: Édi-tions de l’Architecture d’Aujourd’hui, 1935.6 Programme pour la grande industrie, „Prélude” 1934, nr 11, s. 6. 7 Le Corbusier, La Ville radieuse, dz. cyt., s. 340.

Des logis... s.v.p.Des logis... s.v.p.

Page 3: Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

kiem Faisceau, pierwszej francuskiej partii faszystowskiej, potem Faszystowskiej Partii Re-wolucyjnej, a w czasie wojny inspektorem pracy rządu Vichy. Współwydawca pisma „Prélude” – Hubert Lagardelle – znany francuski myśliciel społeczny, jako były minister pracy w rządzie Vichy otrzymał po zakończeniu wojny wyrok dożywocia za kolaborację. Z Vichy związani byli także pisarz Jean Giraudoux (odpowiedzialny tam za ochronę zabytków), autor wstępu do Karty Ateńskiej wydanej w redakcji Le Corbu-siera w 1943 roku, oraz François de Pierrefeu, inżynier i urbanista, towarzyszący w stara-niach architekta o udział w rządzie Vichy.

Le Corbusierowi program tzw. narodowej rewolu-cji, postulowany przez władze w Vichy, wydawał się realizacją wielu jego koncepcji. Jak pisze Fishman, „technokraci z Vichy reprezentowali ciemną stronę jego myśli społecznej: pogardę dla demokracji, chęć uzyskania rozwiązań autory-tarnych, zachwyt władzą”8. W fantasmagorycz-nych planach marionetkowego rządu powsta-wały pompatyczne projekty inwestycji, reformy gospodarki, zmian zagospodarowania przestrze-ni. Uchwalona w 1941 roku Karta Architekta Rekonstruktora zawierała wizję budownictwa zbieżną z koncepcjami Le Corbusiera, a zatem budownictwa wykorzystującego metody standa-ryzacji i nowoczesne rozwiązania funkcjonalne mieszkań, które miały przyczynić się do zacho-wania zdrowia fizycznego i moralnego mieszkań-ców. Architektowi udało się na krótko uzyskać w Vichy stanowisko pełnomocnika w ramach Comité d’études du bâtiment (Komitet badań do spraw budownictwa), ale jego ambicje sięgały znacznie dalej. Pragnął nie tylko doprowadzenia do realizacji planu przebudowy Algieru, którego liczne wersje forsował wówczas przed kolejnymi urzędnikami kolonialnej administracji9, ale tak-

8 R. Fishman, dz. cyt., s. 185.9 Warto tu zaznaczyć, że – paradoksalnie – jednym z po-wodów odrzucania planów Le Corbusiera była propozycja zachowania historycznej dzielnicy Casbah (wpisanej dziś

że uczynienia z jego koncepcji urbanistycznych oficjalnej polityki planistycznej rządu. Widział się więc w roli niezależnego eksperta, pracują-cego i pozostającego ponad bieżącymi okoliczno-ściami politycznymi. Oczywiście uczestnictwo Le Corbusiera w planach rządu nie mogło się powieść – nie tylko ze względu na jego niepo-radne działania w ramach dworskich koterii, ale też z powodu silnej opozycji zwolenników tradycyjnej wizji architektury – i zakończyło się praktycznie w 1942 roku. Le Corbusier zajął się pracą teoretyczną – rozwiązaniami z zakresu normalizacji i opracowaniem skali Modulora – oraz zainteresował koncepcjami odbudowy tworzonymi w ramach Komitetu Wolnej Francji. Zaraz po wojnie podjął współpracę z minister-stwem odbudowy, w którym pracowali ludzie związani z Krajową Radą Ruchu Oporu. Ówcze-sne kontakty zapewniły architektowi skromny udział w powojennej rekonstrukcji kraju, przede wszystkim zlecenie eksperymentalnej budowy jednostki mieszkaniowej w Marsylii.

mieszkania poproszę!

We wspomnieniach architekta burzliwy czas II wojny światowej rysuje się jako okres wytę-żonej samotnej pracy teoretycznej i tworzenia projektów nowego powojennego ładu. W tym obiecującym zawieszeniu powstały także niezwykle frapujące pomysły tymczasowych domów dla osób, które ucierpiały na skutek działań wojennych. To właśnie w tych prowi-zorycznych ludzkich siedzibach powrócił Le Corbusier do korzeni swojego myślenia – do domu minimum, podstawowej struktury, do najbardziej pierwotnego spotkania: człowieka bezbronnego wobec sił natury i porzuconego przez cywilizację z jego najprostszym schro-nieniem. Podstawowy klocek – dom Dom-ino,

na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO), którą władze kolonialne zamierzały zamienić w dzielnicę mieszkaniową w stylu europejskim.

bazowy schemat konstrukcji z betonu zbrojone-go, z którego Le Corbusier wybudował następ-nie złożone systemy bloków i miast, powstał w podobnych okolicznościach. Był reakcją na wiadomość o zbombardowaniu w pierwszych dniach I wojny światowej miejscowości w pół-nocnej Francji i Flandrii. Tworząc wizję domu złożonego z gotowych części, dostarczonych z fabryki, Le Corbusier doszedł do koncepcji budynków składanych przez samych mieszkań-ców. Kolejna ambiwalencja – autokratyczny projektant wielkich budowli-systemów był jednocześnie zwolennikiem architektury bez architekta. Domy mogłyby być budowane przez użytkowników według załączonej instrukcji, jak konstrukcje z klocków:

Można wyobrazić sobie pogorzelców, którzy z własnej

inicjatywy podejmują się wzniesienia sześciu,

dziesięciu czy osiemnastu wykopów pod fundamenty

i zamawiają w jednej fabryce szkielet nośny, a w dru-

giej wyposażenie wnętrza, według swoich możliwości

finansowych, a następnie o własnych siłach budują

sobie dom. Nie ma żadnego technicznego problemu,

nie potrzeba żadnego specjalisty. Pomimo różnic mię-

dzy koncepcjami sama procedura techniczna owocuje

jednością i zapewnia tak wzniesionym osadom jakość

architektoniczną10.

Po pierwszych zniszczeniach w trakcie dziwnej wojny, w latach 1939–1940, architekt opracował koncepcję MAS (maisons montées à sec) – czyli „do-mów montowanych na sucho”. Były to lekkie konstrukcje wzniesione wyłącznie z elementów prefabrykowanych. Szkielet nośny miał być wykonany z metalu, elementy ściany z blachy. Rysunki architekta pokazujące wnętrze budyn-ku zapowiadają rozwiązanie stosowane później w jednostkach mieszkaniowych – elewacja złożona z prostokątnych przezroczystych tafli

10 Le Corbusier, P. Jeanneret, Oeuvre complète, t. 1, 1910–1929, éd. W. Boesiger, O. Stonorov, Erlenbach–Zurich: Les Edi-tions d’architecture, 1937, s. 26.

autoportret 3 [46] 2014 | 28

Page 4: Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

szkła oświetla na dwóch kondygnacjach salon, sąsiadujący z niewielkimi i niskimi pomiesz-czeniami kuchni i sypialni, czyniąc z niego przestronną i jasną przestrzeń. Poszukiwania związane z lekkimi, efemerycznymi konstruk-cjami zapoczątkowały wówczas współpracę Le Corbusiera i Pierre’a Jeannereta z Jeanem Pro-uvém. Pierwszym jej rezultatem były projekty „latających szkół i konstrukcji składanych”, przypominające rozwiązania zastosowane w do-mach montowanych na sucho. Szkoły miały słu-żyć dzieciom poszkodowanych, ale w założeniu powinny dać się łatwo przystosować także do innych celów, na przykład jako mieszkania lub sale zebrań. Konstrukcja, autorstwa Prouvégo,

opierała się na schemacie składanego pawilonu metalowego (pavillon métalique démontable). Jej podstawą była seria portyków (Prouvé opa-tentował konstrukcję portykową w 1939 roku i stosował ją w powojennych projektach) rozsta-wionych co cztery metry wzdłuż osi budynku. Fasady wykonano z przesuwnych płaszczyzn z jednego kawałka materiału: blachy, stali, drewna lub fibrocementu, każdy zawierał izolację i miał wszystkie parametry gotowej ściany. W zależności od liczby wykorzystanych portyków można zbudować wnętrze z dowolnej liczby przęseł. Lekka struktura stanowi również swoistą dekorację budynków, które mają spra-wiać wrażenie tymczasowych i przenośnych. Zapewniając maksymalną elastyczność funkcjo-nalną i przestrzenną, przypominają one nieco szkielet namiotu, jednocześnie wydobywają i eksponują estetyczną jakość użytych, tanich materiałów. Lekkie, składane struktury przygo-

towane we współpracy z belgijskim konstrukto-rem – Achille Hamonem opracował Le Corbusier także na zlecenie Raoula Dautry’ego (przyszłego ministra odbudowy, wówczas odpowiedzialnego za zbrojenia) dla żołnierzy zmobilizowanych na początku wojny. W projekcie składanych bara-ków mieszanych (baraquements mixtes démontables) skorzystał z rozwiązań przygotowanych z Je-anem Prouvém dla latających szkół. Składają się z metalowego szkieletu nośnego, przegród z tworzyw sztucznych i dachu krytego falowa-nym eternitem. Wszystkie części, dostarczane pociągiem, były składane na miejscu. Le Corbu-sier zwrócił się do Roberta Schumana – wów-czas Komisarza ds. Ewakuowanych Regionów, przedstawiając tę konstrukcję jako propozycję mieszkań dla rodzin, które straciły swoje domy.

Jednym z bardziej interesujących projektów tego okresu, kontynuowanym przez Le Cor-

Strona z publikacji Les constructions murondins wydanej w 1942 roku przedstawiająca instrukcję samodzielnej budowy schronień z naturalnych materiałów

©f.

l.c.

/ad

agp,

par

is, 2

014

rysu

nek

kac

per

kęp

ińsk

i

Aksonometria domu murondins. Rysunek na podstawie książki Les constructions murondins, 1942

autoportret 3 [46] 2014 | 28

Page 5: Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

busiera w pracach powojennych, są tzw. Murondins – łatwe do samodzielnej budowy konstrukcje z naturalnych materiałów, wznoszone według schematu MAS. Nazwa pochodzi od słów mur – ściana, i rondins – okrągłe bele drewniane. Le Corbusier twierdził, że pomysł powstał w kwietniu 1940 roku, po pierwszych niepowodzeniach wojennych w Belgii i w północnej Francji. Pomyślane jako schronienie dla pogorzel-ców, po 1940 roku zostały przez Le Corbu-siera zamienione na propozycję klubów młodzieżowych (wpisujących się w program edukacyjny rządu Vichy), które użytkowni-cy mogliby samodzielnie budować zgodnie z dokładną instrukcją. W tym celu powstała książka Les constructions murondins – opubliko-wana w 1942 roku pod auspicjami Generalne-go Sekretariatu ds. Młodzieży rządu w Vichy i rozesłana w nakładzie 1000 egzemplarzy – jako rodzaj podręcznika dla młodych ludzi, instruującego, jak budować dla siebie takie świetlice. Kontekst wojny wzmocnił poszu-kiwania Le Corbusiera rozwiązań minimum, promujących skrajną oszczędność jako wartość zarówno estetyczną, jak i etyczną. W tym wypadku celem było zaprojektowa-nie budynku, który użytkownicy wzniosą samodzielnie:

Czuliśmy, że w tym momencie nie dało się już pro-

dukować koniecznych elementów w odpowiednim

czasie w warsztacie i przewozić na miejsce. W tej

beznadziejnej sytuacji rozwiązanie pojawiło się nagle

jak jajko Kolumba: schronienie musi być budowane

na miejscu, przez samych użytkowników, z nieobro-

bionych (lub prawie nieobrobionych) materiałów

znalezionych na miejscu: ziemi, piasku, drewna

z lasu, gałęzi, wiązek drewna, kępek trawy11,

czy – jak to opisuje w Oeuvre complète –

11 Le Corbusier, Les constructions murondins, Paris: Clermont-Ferrand, E. Chiron, 1942, s. 7.

Chodziło o dostarczenie pogorzelcom jedynej

możliwości uzyskania schronienia: wziąć ziemię

i gałęzie drzewa i stworzyć bez pomocy specjalistów

schronienie – na wzór drwali w lesie12.

Kiedy dwadzieścia lat później Le Corbusier powrócił do procedury murondin, tłumaczył jej źródła bardziej anegdotycznie, przywołując swoje doświadczenia z dzieciństwa:

Pamiętam wakacje, gdy jako dzieciak budowałem

szałasy z gałęzi. Mieliśmy noże i siekierki z drewna

i traktowaliśmy wskazówki „czerwonoskórych”

bardzo poważnie. Nie daję tego przykładu, by to

ośmieszyć, wręcz przeciwnie, aby uszlachetnić

przez humanizację13.

Konstrukcja murondin opierała się na wypeł-nionym betonem, zabezpieczonym wcześniej smołą korycie wydrążonym w ziemi, będącym fundamentem budynku. Na takiej podbudo-wie można było wznosić ściany w dowolnej technologii, przede wszystkim w tzw. technice ubijanej ziemi (zwanej także ziemnościaną lub ścianą bitą). Ta tradycyjna technika polega na ubijaniu ścian warstwami z ziemi zmie-szanej ze żwirem, wapnem i gliną w oszalo-waniu z desek lub z belek drewnianych. Tylko elementy stolarki miały być wykonywane nie przez użytkowników, ale przez miejsco-wych rzemieślników. Jako domy mieszkalne konstrukcje murondins wykorzystują estetykę naturalnych materiałów – drewnianych bali tworzących strukturę ściany, widocznej kon-strukcji dachu, prostego wyposażenia.

Po 1940 roku Le Corbusier przedstawił kolejną propozycję tymczasowych mieszkań dla ofiar wojny – logis provisoires transitoires (mieszkania

12 Le Corbusier, Oeuvre complète 1938–1946, éd. W. Boesigner, Zurich: Girsberger, Les Editions de l’architecture, 1953, s. 94. 13 Cyt za: G. Ragot,M. Dion, Le Corbusier en France. Projets et réalisations, Paris: Le Moniteur, 1997, s. 174.

tymczasowe przechodnie). Osady zaprojekto-wane na planie podkowy, miały być wznoszone zgodnie z procedurą konstrukcyjną murondin. Mieszkania realizujące program minimum powinny mieć charakter przejściowy, dlatego celowo były pozbawione większych udogod-nień. Były pozbawione ujęcia wody (dostępnej w studni na zewnątrz), pod sufitem biegła widoczna rura ciepłownicza, a w.c., w które mieszkania zostały wyposażone, otwierało się na zewnątrz. Chodziło o to, by mieszkańcy nie przyzwyczajali się zbytnio do tych miejsc i zgodnie z przeznaczeniem traktowali je jako tymczasowe schronienie. Pomimo tak oszczędnego programu, osiedle miało jednak te udogodnienia, które architekt nazywał „przedłużeniem mieszkania” i które włączał we wszystkie swoje propozycje od czasów im-meubles-villas – stołówkę, kluby, żłobek, szkołę i tereny sportowe.

Założenia tego projektu Le Corbusier wykorzy-stał następnie w koncepcji unités d’habitation transitoires (przejściowych jednostek mieszka-niowych). W zakresie konstrukcji budynki po-wielały procedurę murondins, miały być realizo-wane z użyciem naturalnych i odzyskiwanych materiałów, z elementów znalezionych na miejscu. Architekt sugerował także możliwość zastosowania ziemnościany (z dodatkiem gliny i posiekanej słomy). Sufity, podłogi i dachy, instalowane bezpośrednio na murach, mogły być wykonane z betonu. Schody, kuchnia, sanitariaty byłyby złożone z elementów standaryzowanych. Mieszkania wychodziły na wewnętrzną ulicę. Przed domem znajdował się należący do wspólnoty teren. Poza głównym trawnikiem Le Corbusier przewidywał ogródki warzywne (dla każdego mieszkania) oraz kur-niki i klatki dla królików.

Określenie tych projektowanych podczas woj-ny jednostek mianem „przejściowe” wynika z ich charakteru rozwiązania pośredniego,

autoportret 3 [46] 2014 | 30

Page 6: Dorota Jędruch, Przejściowe, tymczasowe

mającego przygotować użytkowników do życia we właściwych jednostkach mieszkaniowych odpowiedniej wielkości (unité d’habitation de grandeur conforme) realizowanych po wojnie:

Są one przejściowe, ponieważ mają służyć jako

etap pośredni między społeczeństwem dzisiejszym,

zdziesiątkowanym i pozbawionym dachu nad gło-

wą, przyzwyczajonym do stylu życia, którego obecne

wydarzenia nie pozwolą już odtworzyć w przyszło-

ści, a nowym społeczeństwem, które będzie musiało

uczynić użytek z dobrodziejstw techniki14.

Przejściowy charakter budynku tworzy pole do eksperymentowania i edukowania użytkowni-ków, przestrzeń dla nowego ducha zamieszki-wania, nowych stylów życia. Wojna jest zatem szansą na wykształcenie nowego, świadomego społeczeństwa.

Zaskakująco proste budowle w formie skła-danych namiotów czy konstrukcje z ziemi i słomy, które proponuje Le Corbusier w czasie wojny w miejsce arbitralnych dzieł moder-nistycznej awangardy, przynależą do epoki przejściowej. Zapowiadają wiele jego powojen-nych rozwiązań (nie tylko jednostki mieszka-niowe, ale i podobne lekkie struktury domów przygotowywane z Jeanem Prouvém w latach 50.)15 i wpisują się w typowe dla Le Corbusiera poszukiwanie standardu minimum – mini-mum specyficznego, związanego z sytuacją wojenną. Z dzisiejszego punktu widzenia nazwalibyśmy je ekologicznymi (ze względu na promowanie naturalnych materiałów), par-tycypacyjnymi (zakładały udział mieszkańców i uniezależniały budowę od architekta), spo-łecznymi (poprzez zjednoczenie ludzi wokół wspólnej idei), socjalnymi (przez promowanie tanich i prostych konstrukcji), nomadycznymi

14 Le Corbusier, Oeuvre complète, 1938–1946, dz. cyt., s. 125.15 Tzw. domy wiejskie w Chessy (1955–1956) i MAS w Lagny (1955–1957).

(jako budowle „składane” i „latające”). Można powiedzieć, że w paradoksalny sposób pomysły te zapowiadają wiele z aktualnych tendencji architektury low tech. Paradoksalnie, bo wy-łaniają się z koncepcji społeczeństwa autory-tarnego i jednocześnie stanowią moduły dla przyszłych schematów masywnych jednostek mieszkaniowych. W rzeczywistości wynikają z postawy, którą architekt prezentował od po-czątku swojej twórczości: poszukiwania typu, będącego odpowiedzią na postawiony problem, i uniwersalizacji tego typu, który powraca następnie wielokrotnie w formie autocytatu (wszystkie opisane tu rozwiązania pojawią się w powojennych budynkach Le Corbusiera).

Pomiędzy autorytaryzmem Vichy a ideą domów składanych i latających szkół, a także planem Pocisku (Obus), czyli urbanizacji Algieru i obliczeniami proporcji i miar, które miały się stać podstawą Modulora, wojenne projek-ty Le Corbusiera i jego postawa nie dają się jednoznacznie ocenić i zaklasyfikować. Wobec

straszliwego konfliktu II wojny światowej ujawniają ogromną naiwność i jednocześnie bezwzględność sztuki. Są jednak w jakiś sposób frapujące: burzą wiele modernistycznych mi-tów (mit architekta demiurga, uniwersalizm, odrzucenie tradycyjnych materiałów i technik budowlanych), pozostając wyrazem tej samej, niezmiennej postawy estetycznej i etycznej. Le Corbusier był bowiem w swoich wyborach przerażająco konsekwentny. Jest w jego działa-niu coś, co budzi odrazę, i jednocześnie coś, co nie pozwala go jednoznacznie odrzucić. W cza-sach, które znają tylko zdrajców i bohaterów, wymusza moment niepokojącego zawahania.

Le Corbusier, projekt osady z mieszkaniami przejściowymi dla 250 osób

©f.

l.c.

/ad

agp,

par

is, 2

014

autoportret 3 [46] 2014 | 30