6. Popioły Północy

Embed Size (px)

Citation preview

  • Adrian Lara

    Rasa rodka nocy

    Tom 6

    Popioy pnocy

    W cyklu Rasa rodka nosy: 1. Pocaunek o pnocy 2. Szkarat nocy 3. Przebudzenie o pnocy 4. Potga pnocy 5. Welon pnocy 6. Popioy pnocy 7. Cienie pnocy

  • TUMACZENIE NIEOFICJALNE ROZDZIAY:

    1-3 - BlueAngel 4-11Czarodziejka26

    12- epilog - wykidajo Korekta caoci - wykidajo

    Rozdzia pierwszy

    Berlin, Niemcy Wampir nie mia zielonego pojcia, e w ciemnociach czeka na niego mier. Jego zmysy optane

    byy pragnieniem, donie i ramiona pene na wp ubranej rudowosej, ktra obmacywaa go z ledwo powstrzymywan dz. Zbyt rozgorczkowany by zauway, e nie byli sami w sypialni jego Mrocznej Przystani, ochoczo otworzy podwjne rzebione drzwi i wprowadzi swoj chtn, dyszc zdobycz do rodka. Kobieta chwiaa si na wysokich szpilkach, chichoczc odwrcia si do niego i pogrozia mu palcem przed twarz.

    - Upoie mnie szampanem, Hans - wymamrotaa niewyranie, potykajc si w ciemnym pokoju. - Krci mi si w gowie.

    - To przejdzie - sowa niemieckiego wampira rwnie byy ospae, jednak nie od alkoholu, ktry oszoomi jego niczego nie podejrzewajc amerykask towarzyszk. Ky i lina wypeniay mu usta, w oczekiwaniu na poywienie.

    Po zamkniciu za sob drzwi, zbliy si do niej, ostronie j osaczajc. Jego oczy zalniy, zmieniajc swj naturalny kolor w co z nie z tego wiata. Cho kobieta wydawaa si by niewiadoma zachodzcej w nim przemiany, podchodzc do niej wampir trzyma gow opuszczon, uwaajc by ukry wymowny ar krwioerczego wzroku. Z wyjtkiem przysonitego powiekami blasku bursztynu i sabego migotania gwiazd za wysokimi oknami wychodzcymi na prywatny teren posesji Mrocznej Przystani, w pokoju nie byo innego wiata.

    Jednak, bdc jednym z Rasy, mg widzie wystarczajco dobrze i bez niego. Tak samo jak ten, ktry przyby by go zabi.

    Spowite cieniami duej komnaty, mroczne spojrzenie przygldao si jak wampir chwyci swojego ywiciela od tyu i zabra si do roboty. Cierpki miedziany zapach krwi z przebitej ludzkiej yy sprawi, e ky obserwatora odruchowo wysuny si z dzise. On rwnie by spragniony, bardziej ni chcia to przyzna, ale przyszed tu w waniejszym celu ni zaspokojenie wasnych podstawowych potrzeb.

    Przyby tu po zemst. Po sprawiedliwo. To ta najwaniejsza misja mocno przyciskaa stopy Andreasa Reichena do podogi, podczas, gdy drugi

    wampir pi chciwie, bez zastanowienia, po drugiej stronie pokoju. Czeka cierpliwie, poniewa wiedzia, e mier tego mczyzny zbliy go o jeden krok do wypenienia przysigi jak zoy dwanacie tygodni temu... tej nocy gdy jego wiat rozpad si w stert popiou i gruzu.

    Opanowanie Reichena trzymane byo na kiepskiej smyczy. W rodku a kipia z gniewu. Jego koci wydaway si by jak gorce elazne prty pod skr. Krew pdzia mu przez ciao jak pynny ogie, ktry parzy go od czubka gowy, a po czubki palcw u stp. Kady jego misie i komrka krzyczay o pomst - krzyczay z furi, ktra graniczya z nuklearn katastrof Nie tutaj, ostrzeg samego siebie. Nie w ten sposb.

  • Cena bdzie ogromna, jeli podda si wciekoci, a na Boga, ten sukinsyn nie by tego warty. Reichen sprbowa utrzyma t wybuchow cz siebie pod kontrol, ale o uamek sekundy za pno. Ogie w nim ju narasta, przepalajc delikatne pta jego opanowania.

    Drugi wampir nagle podnis gow znad szyi kobiety, gdzie si poywia. Ostro wcign powietrze przez nos, mrukn zwierzco, zaalarmowany.

    - Kto tutaj jest. - Co powiedziae? - wymamrotaa kobieta, cigle ospaa od jego ugryzienia, gdy zamkn jej

    ran swoim jzykiem i odepchn j od siebie. Zatoczya si, z irytacj klnc pod nosem. W tej chwili jej ociay wzrok pad na Reichena, krzyk wyrwa si jej z garda.

    - O mj Boe! Z wypeniajcym oczy bursztynowym blaskiem poncego gniewu, kami wysuwajcymi si z

    dzise, gotowy na walk, ktra miaa nastpi, Reichen jednym, pynnym krokiem wysun si z cienia.

    Kobieta znowu krzykna, histeria narastaa w jej dzikich, przeraonych oczach. Spojrzaa na towarzysza liczc na ochron, ale wampir przesta si ni interesowa.

    Nieczuym machniciem rki odepchn j ze swojej drogi i podkrad si do przodu. Cios posa j na podog. - Hans! - zapakaa. - O Boe, co si dzieje? Syczc, wampir stan twarz w twarz z niespodziewanym intruzem i przykucn, przybierajc

    pozycj do ataku. Reichen mia tylko moment aby rzuci spojrzenie na zmieszanego, przeraonego czowieka.

    - Wyno si std - si umysu otworzy zamek w drzwiach do sypialni i otworzy je szeroko. - Odejd kobieto. Natychmiast! W trakcie gdy gramolia si po wypolerowanym marmurze i uciekaa z pokoju, wampir z Mrocznej

    Przystani jednym pynnym ruchem wyskoczy w powietrze. Zanim jego stopy zdyy dotkn ziemi, Reichen rzuci si na drania.

    Ich ciaa zderzyy si, sia rozpdu Reichena rzucia ich obu przez ca szeroko komnaty. Ky ogromne i zgrzytajce, zacite bursztynowe oczy wpatrzone w siebie w zabjczym rodzaju

    zoliwoci, razem rozbili si jak niszczca pika o odleg cian. Koci amay si od siy uderzenia, ale dla Reichena to byo za mao.

    Stanowczo za mao. Rzuci walczcego, wciekego mczyzn Rasy na podog i przygnit go, kolanem zgniatajc jego

    gardo. - Gupi ignorancie! - zarycza wampir, arogancki mimo blu. - Czy masz pojcie kim jestem? Wiem, kim jeste - Agent Wykonawczy Hans Friedrich Waldemar - Reichen wygi wargi i obnay

    swoje zby i ky w blunierczym umiechu patrzc na niego z gry. - Nie mw, e ju zapomniae kim ja jestem. Nie, nie zapomnia. Rozpoznanie zamigotao za blem i strachem w oczach Waldemara. - Sukinsyn... Andreas Reichen. - Zgadza si. - Reichen przyszpili przeciwnika spojrzeniem tak miertelnie wciekym, e

    musiao a parzy. - Co si stao, Agencie Waldemarze? Wydajesz si by zaskoczony. - Nie. nie rozumiem. Atak na Mroczn Przysta, tego lata. - wampir zakrztusi si

    oddechem. - Syszaem, e nikt nie przey. - Prawie nikt - poprawi go Reichen. Waldemar w kocu zrozumia dlaczego zoono mu t niespodziewan wizyt. Nie mona

    byo pomyli z niczym ponurej wiadomoci we wzroku drugiego mczyzny. Ani czystego strachu.

    Jego gos lekko dra, gdy odezwa si ponownie. - Andreas, nie miaem z tym nic wsplnego. Musisz mi uwierzy. - Inni te tak mwili - parskn Reichen. Waldemar zacz si wierci, ale Reichen mocniej przycisn kolanem gardo wampira. Waldemar

    zacharcza, prbujc podnie rce, gdy nacisk Andreasa zacz blokowa mu dopyw powietrza. - Prosz, po prostu powiedz czego ode mnie chcesz. - Sprawiedliwoci.

    Bez satysfakcji jak i wyrzutw sumienia Reichen chwyci gow Waldemara w swoje rce i gwatownie szarpn, szyja pka i gowa mczyzny Rasy upada na podog. Reichen odetchn gboko, ale

  • niewiele to pomogo na cierpienie oraz al, e y i e by sam. Jedyny ocalay. Ostatni z rodu. Kiedy wsta i przygotowa si, aby zostawi t ostatni mier za sob, bysk wypolerowanego szka na jednym z wielu mahoniowych regaw w pokoju, przyku jego wzrok. Zbliy si, jego stopy poruszay si automatycznie, wyostrzony wzrok pad na twarz wroga, ktry patrzy na niego z oprawionej w srebro fotografii. Chwyci zdjcie i gapi si na nie, jego palce rozgrzay si w miejscu, w ktrym trzyma metalow ramk. Oczy Reichena pony tym mocniejszym blaskiem, im duej wpatrywa si w znienawidzon twarz, warkot narasta mu w gardle, pochodzi prosto z trzewi, z wci tlcej si w nim wciekoci.

    Wilhelm Roth sta wrd maej grupy mczyzn z Rasy noszcych ceremonialne stroje Agencji Nadzoru. Wszyscy mieli na sobie czarne smokingi i wykrochmalone biae koszule, ich piersi przyozdobione byy jasnymi jedwabnymi szarfami oraz lnicymi orderami, zocone pochwy rapierw wisiay u ich bokw. Reichen parskn na widok wyrazu zarozumiaoci - dnej wadzy arogancji - wyrytej na tych zadowolonych z siebie, umiechnitych twarzach.

    Teraz to byli martwi ludzie. wszyscy z wyjtkiem jednego. Zostawi Rotha na koniec, starannie posuwa si w gr acucha dowodzenia. Najpierw agenci

    oddziau mierci, ktrzy zastawili puapk na jego Mroczn Przysta i otworzyli ogie do kadej ywej istoty bdcej w rodku - nawet kobiet i niemowlt picych w koyskach. Nastpnie wyledzi kilku przyjaci Agencji Nadzoru, ktrzy nie ukrywali swojej lojalnoci wzgldem potnego przywdcy Mrocznej Przystani odpowiedzialnego za t rze.

    Jednego po drugim, w cigu ostatnich kilku tygodni, wszystkich winnych spotyka koniec. Martwy wampir lecy na pododze by ostatnim znanym czonkiem skorumpowanego wewntrznego krgu Rotha w Niemczech.

    Wic zosta tylko Roth. Bkart sponie za to, czego si dopuci. Ale najpierw bdzie cierpia. Spojrzenie Reichena powdrowao z powrotem do oprawionej w srebro fotografii w jego doniach i

    tam zamarzo. Na pocztku nie zauway kobiety. Caa jego uwaga ... caa furia ... skupiona bya wycznie na Rothu. Teraz, gdy j zauway, nie mg oderwa od niej wzroku.

    Caire. Staa obok grupy mczyzn z Rasy, drobna, jednak krlewska w blado-szarej sukni bez rkaww, ktra

    sprawia, e jej jasnobrzowa skra wygldaa jak gadka i mikka satyna. Jej mikkie ciemne wosy zostay upite w kok, kady kosmyk by na swoim miejscu.

    Nie postarzaa si w ogle od roku, w ktrym j pozna ... w kocu utrzymywaa modo i si dziki wizi krwi, ktr dzielia z wybranym przez ni partnerem przez ostatnich trzydzieci kilka lat. Patrzya na Wilhelma Rotha i jego zbrodniczych przyjaci, umiechajc si z doskonale wystudiowanym, doskonale nieczytelnym wyrazem twarzy.

    Cakowicie odpowiednia towarzyszka dla wampira, ktry okaza si by najbardziej zdradliwym przeciwnikiem Reichena.

    Claire. Po tak dugim czasie. Moja Claire, pomyla ponuro. Nie, nie jego. Kiedy, by moe. Dawno temu i zaledwie przez kilka miesicy. Przez krtki czas. Zamierzcha

    historia. Reichen wpatrywa si w jej obraz za szkem srebrnej ramki, zaskoczony tym, jak atwo caa furia,

    ktr czu do Wilhelma Rotha zostaa skierowana na Dawczyni ycia tego wampira. Sodka, kochana Claire... w ku z jego najbardziej znienawidzonym wrogiem. Czy bya wiadoma korupcji Rotha? Czy godzia si z tym?

    To bez znaczenia. Mia misj do wypenienia. Domaga si sprawiedliwoci. miertelnej, ostatecznej zemsty. Nic nie stanie mu na drodze. nawet ona. Spojrzenie Reichena wbijao si w zdjcie, furia tlia si w bursztynowym wietle odbijajcym si od

    powierzchni szka. Jego palce pony w miejscu kontaktu jego skry z metalem ramki. Prbowa uspokoi wzburzony kwas w swoich wntrznociach, ale byo ju za pno, aby marzy nawet o odrobinie spokoju. Z warkniciem rzuci fotografi o podog i odwrci si od niej. Dotar do jednego z

  • wysokich okien i si woli otworzy okno, wiedzc, e nie mg ufa wasnemu dotykowi, kiedy jego furia bya tak bliska przejcia nad nim kontroli.

    Reichen wszed na parapet szykujc si do skoku, syszc skwierczenie aru, trzask topicego si srebra i pkanie szka, gdy oprawiona fotografia stana w pomieniach. Wtedy skoczy w pochmurn jesienn noc, eby zakoczy to, co rozpocz Wilhelm Roth.

    Rozdzia drugi

    Claire Roth zacisna usta w zamyleniu, patrzc na projekt od architekta rozoony na stole w jej bibliotece.

    - Co mylisz o odsuniciu awki od cieki spacerowej i przysuniciu jej bliej stawu po drugiej stronie angielskich r?

    - Doskonay pomys - odpowiedzia pogodny kobiecy gos, pyncy z zestawu gonomwicego, lecego w pobliu. Moda kobieta dzwonia z jednej z okolicznych Mrocznych Przystani. Po obejrzeniu niektrych z jej prac wykonanych dla innych spoecznoci wampirw, Claire od zeszego tygodnia zacza z ni wsppracowa, konsultujc si w sprawie projektu maego parku ogrodowego.

    - Czy zdecydowaa ju pani z czego bd zrobione chodniki, Frau Roth? Na pocztku wspominaa pani o kostce brukowej albo o kruszonym kamieniu.

    - Czy jest moliwe, aby zamiast tego zachowa naturalne cieki? - zapytaa Claire, przesuwajc si wzdu stou, uwanie przygldajc si reszcie modelu. - Myl o mikkich ziemnych ciekach obsadzonych czym prostym, lecz przyjemnym dla oka. By moe niezapominajkami?

    - Oczywicie. Brzmi cudownie. - Dobrze - powiedziaa Claire, umiechaa si rozwaajc zmiany. - Dzikuj ci, Martino. Wykonaa

    wspania prac. Naprawd, nie mogabym by bardziej zadowolona z tego, jak dobrze poradzia sobie ze zbieranin moich pomysw i przeksztacia je w co bardziej wspaniaego, ni to sobie wyobraaam.

    Gos modej Dawczyni ycia, na drugim kocu linii, sta si bardziej pogodny. - Park bdzie przepikny, Frau Roth. To oczywiste skoro tak duo czasu i troski woya pani by

    stworzy wizj, jak ma to wyglda. Claire spokojnie przyja komplement, czujc bardziej ulg ni dum. Chciaa, aby ten kawaek jaowej ziemi zmieni si w co piknego. Chciaa, eby byo idealnie. Kada rolina, kada przemylanie ustawiona rzeba, awka i cieka spacerowa miay by miejscem cakowitej ciszy i spokoju. Sanktuarium inspirujcym umys, serce i dusz. To nie ona bya pomysodawczyni tego przedsiwzicia, ale musiaa przyzna, e ten projekt sta si dla niej prawie obsesj. - To po prostu musi si uda - wymamrotaa, mruganiem prbujc pozby si nagej mgy sprzed oczu. Ostatnio bya strasznie rozemocjonowana, cieszya si, e w bibliotece nie byo nikogo, kto mgby zobaczy j w chwili saboci.

    Prosz si nie martwi - uspokaja j wesoy gos Martiny. - Jestem pewna, e bdzie zachwycony. - Co takiego? - Claire przekna, zaskoczona. - Herr Roth - powtrzya moda Dawczyni ycia. Dziwaczna cisza przecigaa si. - Ja,hm... Przepraszam, jeli wtrciam si w nie swoje sprawy. Poprosia pani, abym trzymaa projekt

    parku w sekrecie, wic zaoyam, e to mia by prezent dla niego. Prezent dla Wilhelma? Claire musiaa opanowa swoje zaskoczenie z jakim zareagowaa na ten pomys. Nawet nie widziaa swojego partnera od szeciu miesicy. Przybywa on do kraju tylko dlatego, e jego krew zmuszaa go do tego. Claire zacza ba si tych wizyt, oczekiwania, a jej partner poywi si z jej y, a ona w zamian wemie jego krew. Wilhelm nawet nie udawa, e traktuje ich chodny ukad inaczej ni tylko jako obowizek. Dyskretnie prowadzili oddzielne ycie od prawie trzydziestu lat, odkd poczyli si w par... on w swojej posiadoci W Mrocznej Przystani, ona i garstka pracownikw ochrony tutaj, w wiejskim dworku oddalona od niego o kilka godzin jazdy. Nie, ogrodowy park nie by prezentem dla wiecznie nieobecnego partnera. Prawd mwic, bya pewna, e byby wcieky gdyby dowiedzia si, e podja si takiego projektu na wasn rk. Na szczcie dla niej, Wilhelma Rotha ju od duszego czasu w ogle nie interesowao, co mylaa, czua albo robia. Jego interesy z Agencj Nadzoru byy wszystkim, co si dla niego liczyo, szczeglnie ostatnio. To bya

  • jego obsesja i w gbi serca Claire cieszya ze swojej samotnoci. Szczeglnie w cigu ostatnich cikich tygodni. Z gonika dobiego lekkie westchnienie Martiny. - Prosz, Frau Roth. prosz mi wybaczy, jeli w jaki sposb przekroczyam granice... - Nic si nie stao - zapewnia j Claire. Zanim zdoaa wymyli jakie mie kamstewko dla Martiny na temat motywacji odnonie budowy parku, albo wyjani ozibienie stosunkw midzy ni, a mczyzn Rasy, ktrego ostatnio rzadko widywaa, kto gono zapuka do drzwi biblioteki. - Ponownie dzikuj za cudowny projekt, Martino. Powiadom mnie, jeli bdziesz miaa jeszcze jakie pytania, zanim przejdziemy do nastpnego etapu naszego planu. - Oczywicie. Dobranoc, Frau Roth. Claire zakoczya rozmow, nastpnie wysza z pokoju. Zamkna za sob drzwi, nadal chcc chroni swj sekret przed odkryciem, nie chcc dopuci aby lojalne psy Wilhelma zaczy zadawa pytania. Ale teraz, gdy staa sama z jednym z ptuzina Agentw Wykonawczych oddelegowanych do opiekowania si ni i posiadoci, zdaa sobie spraw, e jej mae przedsiwzicie byo najmniejszym problemem ochrony. Stranik wydawa si by, poruszony, niezwykle nerwowy. - Tak? O co chodzi? - Musi i pani ze mn, Frau Roth. - Po co? - teraz zauwaya, e postawny mczyzna by podenerwowany. Biorc pod uwag fakt, e by jednym z Rasy, w dodatku uzbrojonym w ky, oraz w bro paln i narzdzia walki, zdenerwowanie kogo takiego jak on nie byo bachostk. Co byo zdecydowanie nie tak. Z urzdzenia komunikacyjnego przypitego do jego czarnej kamizelki kuloodpornej dobiegay fragmenty zakconych, naglcych nawoywa pomidzy innymi agentami rozproszonymi po dworku.

    - Natychmiast ewakuujemy wszystkie pomieszczenia. Tdy, jeli mona. - Ewakuujecie? Dlaczego? Co si dzieje? - Obawiam si, e nie mamy czasu do stracenia. - Z jego komunikatora wydobywao si coraz wicej

    zakce. Wicej gosw w tle wydawao polecenia. - Mamy pojazd przygotowany dla pani. Prosz. Musi pani pj ze mn.

    Wycign rk, aby chwyci j za rami, ale Claire odsuna si poza jej zasig. - Nie rozumiem. Dlaczego musimy odej? Domagam si, eby powiedzia mi co si dzieje. - Niedawno mielimy trudn sytuacj w Mrocznej Przystani w Hamburgu... - Sytuacj? Stranik nie rozwin myli, po prostu mwi dalej. - Ze wzgldw bezpieczestwa opuszczamy to miejsce i przenosimy si w inne miejsce. Do

    kryjwki w Mecklenburg. - Poczekaj chwil. Nie mam pojcia o czym mwisz. Co si stao w Hamburgu? Dlaczego

    musz zosta przeniesiona do kryjwki? Co dokadnie to wszystko znaczy? Stranik spojrza na ni z niecierpliwoci, podajc ich pozycj do komunikatora.

    - Tak, wanie z ni jestem. Podstaw samochd pod gwne wejcie i przygotuj si do wyjazdu. Jestemy w drodze.

    Gdy ponownie ku niej sign, cierpliwo Claire skoczya si. - Mw do mnie, do jasnej cholery! Co si dzieje, do diaba? I gdzie jest Wilhelm? Daj mi go do

    telefonu! Chc z nim porozmawia, zanim wycigniesz mnie z mojego wasnego domu, bez wczeniejszego wytumaczenia.

    - Dyrektor Roth od lipca przebywa poza krajem - odpowiedzia jej agent, ton jego wypowiedzi sugerowa, e nie zauway jej zakopotania faktem, i podrzdny ochroniarz wiedzia wicej o miejscu pobytu jej towarzysza, ni ona sama. Odchrzkn. - Zamierzamy skontaktowa si z dyrektorem, aby poinformowa go o ataku.

    - O ataku? - powtrzya Claire, czujc, jak cierpnie jej skra. - Kto zaatakowa Mroczn Przysta? Czy kto zosta ranny?

    Zdawao jej si, e stranik patrzy na ni przez wieczno, zanim zakl i wyrzuci z siebie bezbarwnym tonem. - Mroczna Przysta w Hamburgu zostaa zaatakowana nieca godzin temu. Wanie otrzymalimy telefon od ochroniarza, ktremu udao si uciec. Jedynego ochroniarza, ktry uciek - podkreli. - To bya cakowita zagada. Wszyscy, ktrzy tego wieczoru byli obecni w posiadoci, nie yj.

  • - O Boe - wyszeptaa Claire, opierajc si o zamknite drzwi biblioteki. - Nie rozumiem. Kto mgby zrobi co takiego?

    Ochroniarz pokrci gow. - Nie wiemy, ilu napastnikw byo zaangaowanych w ten atak, ale ocalay agent powiedzia, e nigdy

    nie widzia czego podobnego - ogie by wszdzie, jakby samo pieko zdmuchno bramy i przetoczyo si przez tamto miejsce. Zostay tylko zgliszcza. Claire staa, oniemiaa, prbujc przyswoi wszystko to, co usyszaa. To byo niemoliwe, niewiarygodne. To wszystko nie miao sensu. Boe, wiele z tego, co si ostatnio dziao, w ogle nie miao sensu.

    Tyle przypadkowej przemocy. Tyle bezsensownej mierci. Tyle blu i straty. - Musimy i. - nalega ochroniarz. - Musimy pani std ewakuowa, zanim nas rwnie zaatakuj. - Naprawd wierzycie, e ktokolwiek to zrobi, przyjdzie i tutaj? Dlaczego? Tym razem stranik nie odpowiedzia, mocno zacisn palce na jej ramieniu i zacz i ... i to szybko.

    Informacja zawarta w jego energicznym kroku bya wystarczajco jasna: albo Claire popieszy za nim, albo si j stamtd wycignie. Tak czy siak, opuszczaa posiado i to pod eskort ciko uzbrojonego, ponurego ochroniarza. Nie zatrzymali si po jej paszcz ani torebk. Ucieka z ochroniarzem z domu w chodny padziernikowy wieczr. Zimny jesienny wiatr przenika przez materia jej czerwonego kaszmirowego swetra i szarych wenianych spodni, gdy biega obok stranika przez betonowy podjazd. Podeszwy zamszowych mokasynw spowolniay jej starania, aby dotrzyma kroku dugonogiemu agentowi, ktry cign j za sob.

    Poprowadzono j do otwartych tylnich drzwi Mercedesa, ktry sta w rodku grupy czterech innych samochodw.

    - Prosz wsiada - poinstruowa j stranik, delikatnie lecz stanowczo wpychajc j do rodka. Gdy wlizn si na skrzane siedzenie obok niej i zamkn drzwi, Claire prbowaa rozetrze przenikajcy do koci chd, ktry zdawa si emanowa ze rodka jej ciaa. Wszystko dziao si tak szybko. Cigle prbowaa wzi si w gar po tych okropnych wieciach o ataku na Mroczn Przysta w Hamburgu, a jeszcze kilka minut temu jej najwikszym zmartwieniem byo odpowiednie umieszczenie ogrodowej awki, albo dobr kwiatw. Teraz kilkoro z krewnych Wilhelma i jego osobici ochroniarze, ktrzy przebywali w tamtej Mrocznej Przystani nie yli, a ona bya przenoszona w rodku nocy z wasnego domu, uciekajc od nieznanego, niewyobraalnego za.

    - Dlaczego? - Jestemy w rodku i ruszamy - powiedzia siedzcy za kierownic stranik, porozumiewajc si z

    innymi pojazdami. Nacisn peda gazu i flota czarnych sedanw zacza jednoczenie przyspiesza w d dugiego podjazdu,jak szybko poruszajcy si w.

    Claire siedziaa z tyu, starajc si nie czu lku, ktry wisia w zatchym powietrzu samochodu. Las dookoa nich wydawa si ciemniejszy ni zwykle i tak dziwnie cichy. Sabe wiato ksiyca byo przytumione przez gste igliwie grujcych nad nimi sosen. Kawalkada mina pierwszy zakrt dugiego na mil, prywatnego podjazdu. Przyspieszyli na prostej, wszystkie samochody zmieniy bieg na wyszy, gdy nagle zostay ostrzelane od gwnej drogi.

    Nie byo ostrzeenia przed atakiem, ktry w nastpnej chwili uderzy w samochd jadcy na czele. Od strony czarnego jak smoa lasu wystrzelia olepiajca kula pomaraczowego ognia. Uderzya w pierwszego mercedesa, wysadzajc samochd w powietrze. Claire krzykna, czujc

    pod stopami wibracj drogi po wybuchu. - Co to jest, do diaba? - wykrzykn ochroniarz siedzcy obok niej. - Jezu Chryste, wcinij ten

    pieprzony hamulec! Czerwone wiata stopu rozbysy przed nimi i to byo wszystko, co kierowca mg zrobi, aby unikn

    rozbicia si o ty drugiego samochodu, ktry wpad w polizg prbujc si zatrzyma. Jak pocig zabawka, ktry wypad z torw, karawana samochodw zbia si w grup. Przed nimi,

    pierwszy samochd pochaniay pomienie, strzelajc wysoko w czarne niebo. Nagle kolejna kula ognia wystrzelia z lenej kryjwki. Przypieszya w locie, kierujc si w

    stron stojcych samochodw. Nagle pojawia si nastpna, obie niesamowicie pikne na swj przeraajcy, pomienny sposb.

    Stranik siedzcy obok Claire kurczowo zapa za oparcie fotela przed sob. - Cofaj, do jasnej cholery! - Wrzasn na zszokowanego kierowc. - Wrzu wsteczny i wycignij nas

    std, do diaba!

  • Z piskiem opon, mercedes szarpn gwatownie w nagym odwrocie. Kiedy samochd zawraca na wskiej ciece, jego zderzak zahaczy o samochd stojcy za nimi, Claire obserwowaa, jak stranicy z pozostaych samochodw wydostaj si na zewntrz i prbuj ucieka na wasnych nogach. Jeden z nich szukajc schronienia, skoczy w las.

    Drugiemu zabrako kilka sekund. Pierwsza kula ognia rzucia go na mask samochodu, zmieniajc czowieka i metal w odraajce wrzeszczce i zwijajce si szcztki.

    Krzyczc, Claire odwrcia twarz od tej masakry zaledwie sekund przed tym, jak kolejna ognista kula spada na pusty samochd przed nimi. Piorunujca eksplozja wstrzsna ziemi i zrobia w niej gboki, dymicy krater.

    Siedzcy obok niej stranik przeegna si, a nastpnie, z paskudnym przeklestwem, uderzy pici w ty siedzenia kierowcy.

    - Jed, idioto! Wcinij ten pieprzony gaz! Zabierz nas std! Za pno. Nie wiadomo skd ...wydawao si, e z samego nieba ... pojawia si wirujca, rozarzona kula.

    Ognisty pocisk spad tu przed przedni szyb samochodu, jego blask by tak intensywny, e wypeni wntrze mercedesa olepiajcym, gorcym, biaym wiatem. Cokolwiek to byo, wydawao si by naadowane energi dziesiciu soc, jak byskawica, skoncentrowana do wielkoci kuli do gry w krgle.

    Wszystkie woski na karku i na ramionach Claire uniosy si, gdy ta rzecz rozbia si o ziemi, kilka stp od maski samochodu.

    Kolejny pocisk eksplodowa za nimi, zrzucajc Claire i jej dwch towarzyszy z ich siedze. Gowa kierowcy uderzya o kierownic z odraajcym chrupniciem. Poduszka powietrzna wybucha

    pod wpywem uderzenia, uruchamiajc system bezpieczestwa samochodu. Pord pisku alarmu i mierdzcego plastikiem dymu z poduszek powietrznych, Claire poczua rwnie zapach krwi. Przetara czoo i przekna ciko, gdy zobaczya, e jej palce pokryy si szkaratem.

    Cholera. To nigdy nie by najlepszy pomys, aby krwawi w obecnoci wampira, nawet jeli byy to

    zdyscyplinowany dziki treningowi i oddany subie jej potnego, bardzo pamitliwego partnera, Agent Wykonawczy. Nie, eby oczekiwaa, e poyje dzisiaj wystarczajco dugo, aby martwi si potencjalnym pragnieniem krwi swojego stranika.

    Nie wydawao si moliwe, eby ona, albo ktokolwiek z nich przetrwa kilka nastpnych chwil. - Uciekaj - warkn siedzcy obok niej mczyzna. W kadej doni mia pistolet. Jego renice zmieniy si w pionowe szczeliny, w centrum bursztynowych tczwek. Gdy spojrza na klamk do drzwi po jej stronie. Skrzydo otworzyo si pod wpywem siy umysu Rasy. - Uciekaj tak daleko, jak tylko moesz. To twoja jedyna nadzieja. Claire wygramolia si na zewntrz i stana na ziemi, chwiejc si niezdarnie. Jej nogi byy sabe, trzsy si. W gowie jej dzwonio, serce walio w piersi jak mot. Syszaa, jak stranik zarycza wydostajc si z samochodu po drugiej stronie i stajc twarz w twarz z nadchodzcym zagroeniem. Claire skierowaa si w kierunku mrocznych cieni wysokiego lasu, chaos nadal rozgrywa si wok niej. Para stranikw zacza biec w jej stron z uniesion broni, jakby kady z nich zamierza stan przeciwko pieku, ktre przybyo tego wieczoru. Nie moga sobie wyobrazi jaki rodzaj armii prowadzi tak brutalnie ofensywny atak. Claire rzucia przez rami przeraone spojrzenie uciekajc w stron skraju lasu. Kimkolwiek byy atakujce siy, zbliay si coraz bardziej. Nieziemski blask za jej plecami stawa si coraz janiejszy, oznaczajc, e si zbliaj. Zwolnia kroku, gdy pomaraczowe wiato signo midzy drzewa, jak promienie palcego soca pord najbardziej lodowatej ciemnoci. Patrzya sparaliowana, nie mogc odwrci wzroku od prawdopodobnie wasnej, nadchodzcej mierci. Sylwetka zacza nabiera ksztatu. Mczyzna, ktrego cae jestestwo byo ywym pomieniem. Przez moment - jeden wstrzsajcy, obdny moment - Claire pomylaa, e rozpoznaje te szerokie ramiona, ten pynny krok. Co oczywicie byo niemoliwe. Jednak przebysk rozpoznania zapon w zaktkach jej umysu. Czy moga go zna? Ale to nie by czowiek - na pewno nikt, kogo znaa, teraz czy kiedykolwiek. Ta istota bya, jak ywcem wyjta z koszmaru. Bya wcieleniem mierci. Strza z pistoletu zwrci uwag Claire na agentw zgromadzonych niedaleko. Wystrzeli kolejny pocisk, potem nastpny i nastpny, a powietrze byo pene tego dwiku. Czowiek w pomieniach szed, niewzruszony. Pociski strzelay jak petardy, gdy zbliay si do niego, wybuchajc w momencie kontaktu ze cian gorca, ktre otaczao jego ciao. Gdy ostatnia uska opada, zatrzyma si.

  • Podnis przed siebie rce, jednak nie w gecie poddania. Po zaledwie sekundzie ostrzeenia, wypuci salw ognia w stron bronicych jej ochroniarzy. Claire nie moga powstrzyma okrzyku przeraenia, gdy pochony ich pomienie, spalajc na miejscu. Zorientowaa si, e j zauway. Czua ar jego spojrzenia, przeszywajcego j z oddali, kade zakoczenie nerwowe w jej ciele drao ze strachu. O Boe - wyszeptaa i potykajc si zrobia kilka krokw do tyu.

    Ognisty czowiek ruszy w jej kierunku, caa jego furia skupia si teraz wycznie na niej. Claire odwrcia si, nie majc odwagi spojrze za siebie, uciekaa ze wszystkich si, zagbiajc si w

    las.

    Rozdzia trzeci

    Szed niewzruszony poprzez tlcy si popi i ruiny na chodniku. Jego buty miadyy popkane szko i powykrcany metal, min kaue rozlanego poncego oleju i dymice szcztki mczyzn z Rasy, ktrzy strzelali do niego z bezuytecznej broni.

    Ich kule nie mogy go zatrzyma. Nic nie mogo, gdy by w takim stanie, jak teraz. Grunt skwiercza pod cikimi podeszwami jego butw, nie od zniszczonego gruzu, ale od ciepa, ktre

    nadal wydobywao si z jego koczyn, elektryczny trzask wdrowa przez cae ciao w pulsujcych falach zabjczej, czystej, ywej energii. Pozwoli swojej furii przej nad sob kontrol, wiedzia o tym. Doskonale rozumia jak wane byo to by utrzymywa ogie wewntrz, ale jego nienawi do Wilhelma Rotha sprawia, e zrobi si nieostrony... najpierw w miecie, a teraz tutaj. Jego pragnienie, aby dokona zemsty pchno go poprzez krawd i teraz spada, spada... Zatraca si, a sprawiedliwo bya tak blisko, zaledwie na wycignicie rki.

    Rotha nie byo w hamburskiej Mrocznej Przystani. Nie byo go rwnie wrd zabitych, ktrzy prbowali uciec std dzisiejszej nocy. Wzrok przesaniaa mu wywoana arem, czerwona mga, gdy Reichen skierowa swj bezwzgldny wzrok na wrak. Nie widzia ladu po tym draniu.

    Ale Dawczyni ycia Rotha bya tutaj. Ona bdzie wiedziaa, gdzie go znale. I jeli jej usta odmwi wydania go, jej krew wkrtce mu to

    powie. Claire. Jej imi zamigotao w jego umyle, jak po zwarciu obwodw, sabo, mglicie, tylko po to, aby zosta

    pochonite przez sza, ktry nim wada. W tej chwili, nie bya dla niego nikim, kogo zna, teraz czy kiedy. Nie bya nikim, kogo kiedy trzyma w ramionach. Kogo kiedy kocha.

    W tym momencie wiedzia tylko tyle, e bya kobiet nalec do Wilhelma Rotha. I to wystarczyo Reichenowi, aby staa si dla niego wrogiem, takim samym jak Roth.

    Podkrad si do skraju lasu, skd obserwowa uciekajc Dawczyni ycia. Przelotnie zarejestrowa zapach arzcej si zwalonej sosny i przypalonych lici, gdy przechodzi pod grubymi drzewami. Nisko wiszce gazie odsuway si z jego drogi, wyginajc si pod wpywem wysokiej temperatury, ktra wydobywaa si z niego przy kadym kroku.

    Wiedzia dokadnie, w ktrym kierunku ucieka kobieta. Mg usysze szybkie bicie jej serca, gdy wchodzi gbiej w las. Bya przeraona, zapach jej strachu by wyczuwalny mimo unoszcego si dymu.

    Jej kroki ucichy, gdzie z przodu. Musiaa znale jak kryjwk ... przynajmniej tak jej si wydawao. Buty Reichena podyy nieomylnie w jej kierunku. Ostre jak laser spojrzenie zatrzymao si na niewielkiej grce wieo zruszonej ziemi i odkrytych, skrconych korzeniach martwych, przewrconych drzew. Dawczyni ycia Rotha przykucna za nimi.

    Reichen sysza, jak rytm uderze jej serca przypieszy jeszcze bardziej, kiedy zbliy si do niej, a energia pynca przez jego ciao zacza smay kupk wiekowych korzeni, para uniosa si nad ciemn kp. To bya kwestia chwili, gdy wszystko to stanie w pomieniach. Jego ar by teraz ju zbyt silny i wydobywajcy si na zewntrz w pulsujcych falach. Nawet gdyby si postara nie byby w stanie zatrzyma zbliajcej si eksplozji.

    - Wyjd, kobieto - sam nie rozpoznawa wasnego gosu. Smakowa w gardle, sucho jak popi. - Nie zostao ci wiele czasu. Wyjd stamtd pki jeszcze mona.

  • Nie posuchaa go. W gbi duszy wcale nie by zaskoczony jej zaciekym oporem ... mona byo nawet powiedzie, e si go spodziewa. Ale inna jego cz, ta ktra bya rozpalona przez pirokinetyczn furi i miertelny brak cierpliwoci, daa o sobie zna we wstrzsajcym ziemi ryku.

    Ostrzeenie okazao si skuteczne. Ktem oka zauway ruch ... usysza szybkie kroki biegnce po pokrytej limi ziemi ... na moment

    przed tym, jak korzenie drzew wybuchy ywym ogniem. Iskry wystrzeliy we wszystkich kierunkach, wysyajc strumie pomaraczowego wiata wysoko w powietrze. Reichen zobaczy kobiet Rotha skrcajc gbiej w las, gdy tlce si resztki spady dookoa krateru, wyobionego teraz w miejscu, gdzie si przed chwil ukrywaa.

    Pody za ni, przeklinajc. Biega szybko, ale on by szybszy. Nie miaa gdzie si uda. Nie potrzebowaa duo czasu, aby to zauway. Jej kroki zwolniy, po chwili zatrzymaa si cakowicie. Reichen stan jakie dziesi krokw od niej. Licie trzeszczay i widy nad jego gow, dookoa gazie skrcay si od jego ciepa. Jej rce zacisny si w pici, a stopy poruszyy si, jakby rozwaaa swoje szanse na ucieczk i szybko je odrzucia.

    Jeli zamierzasz mnie zabi, zrb to teraz. Jej gos by cichy, ale bez najmniejszych oznak saboci. Jego jedwabisty dwik obudzi dawne

    wspomnienia, ktre zalay jego umys lawin obrazw: On i ta kobieta, razem nago w ku, zamotani w przecierada, rozemiani, caujcy si. Jej gbokie brzowe spojrzenie taczce w zotym wietle wiec, gdy karmi j sodkimi malinami podczas pikniku o pnocy nad jeziorem. Jej ramiona owinite wok jego talii, jej policzek spoczywajcy na jego nagiej piersi, gdy wyznawaa mu, e si w nim zakochaa.

    Claire... Zajo mu sporo czasu, zanim otrzsn si ze wspomnie o przeszoci. Zmusi si, aby myle o

    czasach obecnych, ktre pozostawiay gorzki posmak dymu, nadal wiszcy w lenym powietrzu. O tych czasach, ktre byy przesiknite krwi zbyt wielu niewinnych istnie.

    - Nie przybyem po twoj mier, Claire Roth. Zesztywniaa, gdy wymwi jej nazwisko. Reichen wpatrywa si w jej sztywno wyprostowane plecy, w

    delikatne ramiona, wyzywajce i nie trzsce si, gdy partnerka jego wroga powoli odwrcia si w jego stron. Zauway, e go rozpoznaje, ale z nut niedowierzania. Bezgonie potrzsna gow, gapic si na niego jakby by duchem, albo raczej jakim potworem. Widzia, e nim by, szczeglnie po wydarzeniach z dzisiejszego wieczora, ale ujrzenie tego w czyich oczach... w jej oczach ... sprawio, e jego gniew wzrs jeszcze bardziej.

    - Powiedz mi, gdzie on jest - zada. Wydawao si, e go nie usyszaa. Zdawao si e patrzya na niego przez wieczno, przeszywajc go

    tym przenikliwym, bystrym spojrzeniem. W kocu pokrcia gow. - Nie rozumiem, jak to jest moliwe - wymamrotaa. Zrobia krok do przodu, tylko po to, eby za chwil

    si cofn, gdy sczerniae licie i wierkowe igy spady z gazi dookoa niego i zmieniy si w biay popi u jego stp. - Mj Boe. Andreas. Czy to sen? Chodzi mi o to, e musz ni, prawda? To nie jest prawdziwe. Nie moe by.

    Sowa byy niepewne, brzmiay sabo, dusiy gardo. Mimo intensywnego ciepa promieniujcego od niego wycigna w jego stron rk, jakby zamierzaa go dotkn.

    - Andreas, mylaam, e nie yjesz. Przez te trzy miesice odkd ogie zniszczy twoj Mroczn Przysta. Byam przekonana, e nie yjesz.

    Reichen prychn na myl, e mogaby go dotkn. Zaskoczona, Claire cofna rami. Potara palce, ktre mogyby zosta spalone przez kontakt z nim, bez wtpienia czujc to na nieosonitej skrze.

    Jej niepewno bya jasna. Jak i jej przeraenie. - Dobry Boe, co ci si stao. Oczywicie nie moga wiedzie. By kim innym, gdy si poznali. Chryste, wszystko byo wtedy inne.

    ar, ktry teraz w nim y, by wtedy zimny i upiony, czai si gboko nawet pod jego wiadomoci ... dopki ta piekielna moc nie torturowaa go i pokonaa po raz pierwszy jakie trzydzieci lat temu.

    Powici wszystko, co mia, wszystko kim by, aby zdawi t przeklt moc i utrzyma j gboko w sobie. Mino wiele czasu, odkd ar urs w nim, w rzeczywistoci by gupcem wierzc, e zdusi ogie na dobre. Ale on cigle tam by, zgromadzony i tlcy. Czekajcy na najlejsz szans aby zapali si, podczas gdy on prbowa wyprze si jego istnienia. y kamstwem przez ostatnie trzy dekady, tylko po to, eby teraz wybucho mu ono w twarz.

  • Nigdy nie bdzie taki sam. Zdrada Wilhelma Rotha ponownie rozbudzia potworn stron jego natury. al i gniew przywrciy jego straszn zdolno z powrotem do ycia, a pomienie, ktre zawsze pony w jego wntrzu.

    Zaczynay nim rzdzi. Aby go zniszczy. Z powodu bezlitosnych poczyna jej partnera, Claire zobaczya teraz t odraajc prawd na wasne

    oczy. Nie, ju nigdy nie bdzie taki sam. I nie spocznie, dopki si nie zemci. Przez pomienie Claire szukaa jego wzroku, w poowie zmartwiona, w poowie wspczujca. - Nie rozumiem, co si dzieje, Andre. Dlaczego jeste taki? Powiedz mi, co ci si stao. Andreas nie mg znie troski w jej gosie. Nie chcia jej, nie od towarzyszki Rotha. - Prosz, Andre, porozmawiaj ze mn. Andre. Tylko ona tak do niego mwia. Po niej, nie pozwoli ju nikomu sta si tak poufaym, tak mu

    bliskim. Dwik jego imienia w jej ustach by blem, ktrego si nie spodziewa. Reichen obnay zby i ky w szyderczym umiechu, prbujc j przestraszy, ale nie przestaa domaga si odpowiedzi na swoje pytania.

    - Kto, Andre... kto ci to zrobi? Pozwoli, aby ogie jego furii przetoczy si po nim, jego gos by szorstki. Dra, ktry wysa oddziay mierci do mojego domu, aby z zimn krwi wybiy moich krewnych.

    Wilhelm Roth. - Niemoliwe - Claire syszaa siebie wymawiajc te sowa, ale nie wiedziaa, czy dotycz strasznych

    oskare przeciwko Wilhelmowi, czy faktu, e Andreas Reichen by jak najbardziej ywy ... ywy i niewyobraalnie, miertelnie niebezpieczny.

    - Potrzebujesz pomocy, Andre. Cokolwiek spowodowao, e stae si taki... bez wzgldu na to, co dzisiaj zrobie, potrzebujesz pomocy.

    Wymia j, ponury i niebezpieczny. To by zwierzcy dwik, pasujcy do jego dzikiego wzroku. Jego wcieko by oczywista, a moc tak ogromna, e jego ciao ledwo j w sobie utrzymywao. Spojrzenie Claire przesuno si po jego sylwetce, po pulsujcym ogniu, ktry otacza jego ramiona oraz tors i po twarzy, zmienionej w co potwornego i nieludzkiego.

    Boe w niebiosach. Ten piekielny ogie to bya jego furia. - Och, Andre - wyszeptaa, jej serce cisno si, mimo pogmatwanych emocji przetaczajcych si

    przez ni. - Wiem, jak bardzo cierpisz. Czuam to samo, gdy dowiedziaam si co si stao w twojej Mrocznej Przystani.

    - Pitnacie istnie - warkn. - Wszyscy martwi. Nawet dzieci. - Nie mogc o tym myle, Claire przymkna oczy.

    - Wiem, Andre. Syszaam o tym. Wszyscy w okolicy byli przeraeni, gdy dotary do nas informacje z Berlina. To bya straszna, niewyobraalna tragedia.

    - To bya pieprzona rze - krzykn na ni ostro. - Pitnacie niewinnych y zlikwidowanych na polecenie Wilhelma Rotha. Wszyscy wymordowani, zastrzeleni jak psy, na jego rozkaz.

    - Nie, Andre - Claire potrzsna gow, zmieszana. Zbulwersowana, e mg myle co takiego. - To bya eksplozja. ledczy z Agencji Wymusze doszli do wniosku, e doszo do wycieku gazu. Stwierdzili, e to by wypadek, Andre. Nie wiem skd wzi ci si pomys, e Wilhelm.

    - Wystarczy - przerwa jej. - Kamstwami nie ochronisz swojego partnera. Nic go nie uchroni przed sprawiedliwoci. Ja ich pomszcz.

    Claire przekna ciko. Nie bya tak naiwna aby wierzy, e honor Wilhelma Rotha by nieskazitelny. By zimnym mczyzn, ale nie by okrutny. By bezwzgldnym politykiem, ktry nigdy nie kry kierujcych nim ambicji. Ale morderca? Kto, kto by zdolny do takich czynw, o ktre oskara go Andreas? Nie, nie z tym nie moga si zgodzi. Chocia trudno byo jej to przyzna, Claire zastanawiaa si, czy to Andreas, a nie Wilhelm, by tutaj prawdziwym potworem. Wystarczyo spojrze ponad jego ramieniem aby zobaczy dym i ogie cigle unoszcy si po masakrze, ktra miaa miejsce na drodze. A jeszcze wicej byo mierci i zniszczenia w Hamburgu, w Mrocznej Przystani gdzie mieszka Wilhelm Roth i kilku jego krewnych.

  • mier i zniszczenie zbyt podobne do tego, ktre trzy miesice temu nawiedzio Mroczn Przysta Andreasa. Ogie w Berlinie by ogromny. Zagada bya bezlitosna, cakowita. Nic nie zostao z posiadoci czy jej mieszkacw, gdy dym w kocu rozwia si. Pomienie pochony wszystko.

    O Boe. Claire gapia si na Andreasa, podczas gdy gorco przetaczajce si przez jego ciao wprawiao w

    drganie otaczajce go powietrze. Moe istniao inne wytumaczenie zdarze w jego Mrocznej Przystani. Moe jako si zaama. Moe co pchno go na krawd, wycigajc na wolno t przeraajc cz jego osobowoci.

    - Posuchaj mnie, Andre. - zrobia krok w jego kierunku, rce trzymaa wycignite w gecie pokoju. - Nie wiem, co ci si stao, ale chc ci pomc, jeli bd w stanie.

    Zakl paskudnie. ar wydobywajcy si z niego zdawa si rosn, w powietrzu rozbrzmieway elektryczne trzaski.

    Claire kontynuowaa, majc nadziej e bdzie w stanie przebi si przez to szalestwo, ktre trzymao go w swoich szponach.

    - Prosz, porozmawiaj ze mn. Powiedz mi jak mog ci pomc i razem jako to rozwiemy. Mimo, e w jej gosie nie byo sycha strachu, a podskoczya na trzask iluminacji ... tak intensywnej jak biaa byskawica ... ktra wychodzia ukiem z jego ciaa. Burkn co przez zby i ky. Jego i tak ju zwone renice, zmniejszyy si do bardzo wskich pionowych szczelin czerni, w rodku ognistych bursztynowych oczu.

    By mczyzn Rasy, drapienikiem z natury, ale jeli jako wampir nigdy nie przeraa Claire. Inaczej byo z jego drug stron natury ... t, o ktrej istnieniu nie wiedziaa, nie mwic ju o ogldaniu jej na wasne oczy, a ktra zmrozia krew w jej yach. Niepewna, przeraona tym, co si dzisiaj wydarzyo i obawiajca si tego obcego mczyzny, ktrego ju wcale nie poznawaa, Claire zrobia kolejny krok do przodu.

    - Prosz, przecie wiesz, e moesz mi zaufa. Czy pozwolisz sobie pomc, Andre? - Do jasnej cholery, przesta tak do mnie mwi! Pod wpywem jego krzyku, najblisze drzewo po jej prawej stronie, stano w pomieniach. Claire

    rzucia nerwowe spojrzenie na ogie wspinajcy si jego pniu. ar tego nagego poaru strzeli w jej kierunku, osmalajc jej twarz, jakby zostaa zamknita w piecu.

    To byo ostrzeenie, czy groba? Czy w ogle to kontrolowa? Nie bya tego zbyt pewna. Claire odsuna si kilka centymetrw od pomieni, nie spuszczajc wzroku z

    Andreasa, ktry pody za ni z zwonym, palcym spojrzeniem. Patrzya w jego oczy nie bez powodu - szukaa w nich najmniejszych oznak rozsdku, ale znalaza jedynie furi.

    I bl. Dobry Boe, tak wiele blu. - Powiedz mi, gdzie on jest, Claire. Sabo pokrcia gow. - Nie wiem. - Mw. Znowu pokrcia gow, ponownie odsuwajc si od tej kreatury, ktra kiedy bya jej przyjacielem...

    jej kochankiem. Kiedy mylaa, e Andreas Reichen jest dla niej wszystkim. Teraz bya pewna, e patrzy na swoj mier. Swoj i Wilhelma.

    - Nie widziaam Wilhelma ju od duszego czasu. On nie informuje mnie o swoich interesach czy podrach. Ale tu go nie ma i nie wiem, gdzie przebywa. Mwi prawd, Andre.

    Kolejny ryk wydoby si z jego garda, gdy wypowiedziaa jego imi. Niedaleko kolejne drzewo zapalio si jak rzymski ogie. Potem nastpne i nastpne. Pomienie eksplodoway ze wszystkich stron, ogie strzela wysoko w nocne niebo. Claire nie moga powstrzyma krzyku. Tak jak nie moga pohamowa instynktu przetrwania, ktry wprawi jej nogi w ruch, gdy las dokoa niej zacz si pali. Ucieka w jedynym moliwym kierunku, jak najdalej od Andreasa. Jej poczucie kierunku znikno, ale i tak nie spodziewaa si, e zdoa uciec. Biega, czekajc na dotyk piekielnego ognia na skrze, pewna, e gniew Andreasa nie pozwoli jej y. Lecz cigle uciekaa. Brakowao jej powietrza, gdy dobiega do krawdzi lasu. Trzsca i bez tchu, jej stopy potykay si o traw i nierwnoci terenu. Podniosa gow i niemal zalaa si zami ulgi na widok dworku wyaniajcego si przed ni. Za ni bya ciemno i blask pomieni w oddali.

  • Adrenalina buzowaa w jej krwiobiegu, Claire pobiega przez otwarty trawnik w kierunku gwnego wejcia podobnej do fortecy posiadoci.

    Drzwi byy otwarte, zapomniano o nich podczas popiesznej ewakuacji. Claire wfruna do rodka i zatrzasna za sob drzwi, zamykajc wszystkie zamki i zasuwy. Pobiega na wyszy poziom, apic po drodze bezprzewodowy telefon i ucieka po schodach na trzecie pitro modlc si, aby sanktuarium, ktre wanie znalaza nie zamienio si w jej grobowiec. Bya w poowie wybierania numeru do sekretarki Wilhelma gdy zorientowaa si, e w telefonie nie ma sygnau.

    - Cholera! Claire odrzucia telefon przysuwajc si do duego okna. Miaa niejakie pojcie co zobaczy po drugiej

    stronie szyby, ale mimo wszystko odebrao jej dech gdy otworzya okiennice i rozejrzaa si po rozlegym terenie wok posiadoci. Czarny dym unosi si nad dugim podjazdem. Pomaraczowy ogie taczy nad koronami drzew, lic rozgwiedone niebo. A w rodku lasu, jania blask ... pulsujcy biay ar, olepiajco intensywny.

    Andreas. To on by rdem tego niesamowitego wiata. Czy teraz po ni przyjdzie? Gdyby to zrobi, nie miaaby dokd uciec. Ale wiato jego sylwetki nie ruszao si. Tak jak i Claire. Jej stopy wrosy w podog przy oknie gdy

    patrzya na nieziemskie pulsowanie, nie mogc odwrci wzroku. Patrzya, a miny godziny, a ogie na drodze i w gbi lasu zacz przygasa. Patrzya... a w noc wkrada si powoli brzask, ale blask furii Andreasa nie przestawa pon.

    Rozdzia czwarty

    Nie wiedziaa co j obudzio. Claire podniosa swoj gow z miejsca, gdzie jej czoo naciskao na zimne szko okna. Nie wiedziaa

    jak dugo drzemaa ... wystarczajco dugo, by saby, rowy rumieniec witu zacz rysowa si nad horyzontem, przynoszc ze sob ciki, nasycony mawk caun mgy, ktry okry las i ziemi.

    O Boe... poranek. wiato dnia janiao z kad chwil. I nigdzie nie byo ognistego ladu Andreasa. Oddech Claire zamgli szko, kiedy wyjrzaa na d przez okno na pozbawiony ycia trawnik, chodnik i

    sosny na zewntrz. Czy odszed kiedy spaa? Czy ju go nie ma? Czy by martwy? Po tym, jak bya wiadkiem tego, co zrobi ostatniej nocy, nie bya pewna czy myli o nim powinny

    powodowa taki wze strachu w jej piersi. Jednak zanim Claire uwiadomia sobie fakt, e jedynie samej sobie powinna by cholernie wdziczna za ocalenie, bya ju na schodach, szybko zbliajc si do serca dworu. Zwolnia zamki drzwi wejciowych, co uatwio ich otwarcie, cigna jeden z paszczy stranikw z wieszaka w foyer i okrywajc nim swoje ramiona, eby zapobiec mokremu chodowi, wysza na zewntrz.

    Najpierw uderzya j dojmujca cisza. adnego dwiku poza jednostajnym szumem lekkiego deszczu. Byo tak spokojnie, e moga pokusi si o stwierdzenie, i ostatnia noc bya jedynie okropnym koszmarem. Jednak chwil potem poczua rozchodzcy si w powietrzu gryzcy smrd ugaszonego ognia.

    To wszystko byo prawd, gorsz ni w koszmarnych snach. Jej nos zapon od cierpkich wspomnie przemocy, ktrej bya wiadkiem.

    Claire poeglowaa przez trawnik, nadkadajc drogi, eby unikn widoku masakry jaka rozegraa si na trasie ich ucieczki. Nie chciaa zobaczy tego, co ogie zrobi z zabitymi ostatniej nocy mczyznami Rasy, nie chciaa rwnie oglda, jak szybko wschodzce soce pozbdzie si tego, co z nich zostao.

    To bya ta refleksja ... nad tym, co dugotrwae nawietlanie ultrafioletem czynio super-delikatnej skrze czonkw Rasy. To popchno Claire gbiej w las. W poblie miejsca, w ktrym po raz ostatni widziaa Andreasa.

    Trudno byo powiedzie gdzie koczya si mga, a zaczyna dym unoszcy si ze spalonych drzew i przypalonej ziemi. Wszystko wydawao si zamaskowane przez cika, szar mg, ktra za kadym krokiem chodnymi kroplami osiadaa na jej skrze. Claire obserwowaa swoje stopy poruszajce si w nisko zawieszonej mgle, podajc sczerniaym szlakiem, ktry cign si pomidzy drzewami. Gdy

  • przesuna kolczaste pdy jeyn, ktre podrapay j jak kociotrupie pazury mierci, opuci j spokj. Swd zastarzaego dymu i spalonej rolinnoci sta si tutaj bardziej intensywny, osiadajc na tylnej cianie jej garda.

    I kolejny ostry odr - nie ten z zimnych, ugaszonych pomieni, ani nawet elektrycznych wyadowa, ktre przechodziy przez cae ciao Andreasa zeszej nocy. Byo tam, w powietrzu, co jeszcze. wiee i ciepe. Chorobliwie sodki, atakujcy zmys wchu, smrd palcego si ciaa.

    O, nie. Zrobia kilka penych niepokoju krokw, nieco chwiejnych, kiedy ziemia nie dalej ni stop od niej,

    gwatownie si zapada. Ledwo zauwaya dziur, wypenion korzeniami starych drzew. Dziur, ktra staa si kraterem, po tym gdy Andreas ca swoj wciekoci, uderzy w jej kryjwk. To byo to miejsce w lasie, w ktrym zostawia go ostatniej nocy. Nie poszed za ni. I nie odszed przed wschodem soca.

    Cigle tu by. Claire ostronie zbliya si do duego, ciemnego ksztatu majaczcego przed ni, na okrytej

    strzpkami mgy ziemi. Nie rusza si, ciko oddycha. Ogie, ktry pon w nim oraz wok niego, znikn. Jego ubranie byo spalone i podarte. Skra skwierczaa z powodu przedzierajcych si przez mg sonecznych promieni, pcherze utworzyy si ju wszdzie, gdzie bya wystawiona na ich dziaanie.

    Nie wyglda ju tak gronie. Nie by ju potworem, ktrego spotkaa tu wczorajszej nocy. Teraz by po prostu mczyzn. Mczyzn, bdcym miertelnie podatnym na zranienie, ze wzgldu na t jego cz, ktra czynia go czym wicej, ni tylko czowiekiem. W tej sytuacji, nie trudno byo przypomnie sobie, e kiedy kochaa go jak nikogo innego na wiecie. Zaskoczyo j rwnie, jak atwo powrci do niej rozdzierajcy bl spowodowany ich rozstaniem.

    Te dni byy odleg przeszoci, ale bez wzgldu na to, co czua do niego kiedy, albo teraz, ale nie moga pozwoli mu cierpie. Nie porzuciaby go na socu, bez wzgldu na to, co zrobi, lub czym si sta od czasu kiedy byli razem.

    - Andre - szepna Claire, jej gos zaama si, kiedy podesza do niego i z bliska zobaczya ogrom jego ran. - O Boe, Andreas... syszysz mnie?

    - Jkn co niezrozumiaego, ale chyba niezbyt miego. Kiedy kucna i pooya rk na jego ramieniu, wyszczerzy ky i warkn jak schwytane w puapk zwierz.

    Musisz wsta. - Zdja za duy paszcz i przytrzymaa go w grze, eby go zobaczy. - Mam zamiar ci tym okry, eby ochroni ci przed socem. Ale nie moesz tutaj zosta, bo umrzesz. Musisz si podnie i pj ze mn. Bdziesz w stanie to zrobi? Nic nie odpowiedzia, ale take jej nie odepchn, kiedy delikatnie pooya paszcz na jego odsonitej skrze. - Moesz wsta? Spojrza, jego warga nadal obnaaa zby. Wyranie dziao si z nim co bardzo zego, pomijajc fakt, e nie by ju ogarnity przez pomienie. Jego eliptyczne renice nie wrciy jeszcze do normy i jego tczwki nadal byy jasno bursztynowe zamiast w fascynujcym orzechowym kolorze, jaki zapamitaa.

    Wszyscy czonkowie Rasy zmieniali si w ten sposb, kiedy byli godni, lub w odpowiedzi na wysokie natenie emocji, jednak to wygldao jako inaczej. Bardziej drastycznie. Claire nie moga zobaczy za wiele z jego dermaglifw - zawiych znakw na skrze, ktre posiada kady czonek Rasy - ale te, ktre byy widoczne na jego ramionach i spod jego podartego ubrania, nie wyglday dobrze. Ich kolory pulsoway , zmieniajc si i mutujc jakby niektre ich czci doznaway wewntrz jakiego zwarcia elektrycznego.

    - Wsta - powiedziaa, tym razem bardziej zdecydowanie. - Musisz si ruszy, ebym moga pomc ci i, Andreas. - Ku jej zaskoczeniu zacz by posuszny. Powoli podnis si z ziemi. Claire zaoferowaa mu pomoc, kiedy z pocztku ugiy si pod nim kolana, ale po chwili ju sta, grujc nad ni mimo, e jego krgosup by zgity, a gowa opada mu na klatk piersiow. Claire szarpna za konierz paszcza, tak, eby przykry jego kark, aby ochroni go przed kolejnymi szkodami, jakie mogy wywoa promienie UV.

    Tdy - powiedziaa. - Moesz si na mnie wesprze jeli chcesz. Zauwaya, e nawet w ten sposb nie chcia jej dotyka. Zatoczy si na ni przy pierwszym bolesnym ruchu. Posuwali si w limaczym tempie, wlokc si w ciszy wydostali si spomidzy drzew i wrcili przez trawnik do dworku. Przez czy ten czas, jaki zabrao im dotarcie do wejcia, Andreas powczy nogami jakby byy z oowiu.

  • Claire sprbowaa mu pomc przy wchodzeniu na kilka stopni schodw prowadzcych do drzwi, jednak odepchn j jakby jej dotyk mg go sparzy bardziej ni soce, ktre rozpraszao mg. Zamiast tego wesza pierwsza i otworzya drzwi przytrzymujc je dla niego, gdy wspina si po schodach i dalej, jednak upad w hallu. Dwign si przyklkajc na jedno kolano, potem z jkiem upad z powrotem.

    - Niech to szlag - warkn, jego oddech wista midzy spieczonymi wargami. Popatrzy na ni, twarz mia oblan potem i poranion przez oparzenia soneczne.

    - Gdzie teraz? Claire wskazaa na drugi koniec holu. -Moesz czu si bardziej komfortowo na dole w piwnicy. W

    trakcie budowy domu, Wilhelm urzdzi tam prywatny pokj, ale nigdy nie by uywany. Ruszy zanim jeszcze skoczya mwi. Claire podya za nim, trzymajc si blisko na wypadek

    gdyby mia problemy na starej kamiennej klatce schodowej, ktra prowadzia pod poziom parteru. Usyszaa jego westchnienie ulgi, kiedy otoczya go chodna ciemno. Nie potrzebowa sztucznego wiata eby widzie, jednak oczom Claire zajo nieco dusz chwil przyzwyczajenie si do otaczajcej ich smolistej ciemnoci. Wczya przecznik i patrzya jak Andreas zachwia si na ostatnim stopniu i wyldowa na zimnej, kamiennej pododze. Nie poruszy si by przej do przytulnego, prywatnego apartamentu Wilhelma. Jedynie zsun paszcz i odrzuci go na bok, pozwalajc mu upa byle gdzie. Claire nic nie powiedziaa, usadowia si na trzecim stopniu schodw. Obserwowaa go chwil w ciszy, niepewna, co ma z nim pocz.

    - Dlaczego to zrobia? - Zabrzmia z cienia szorstki gos, a jego wzrok nadal arzy si okrutnym, nieziemskim, bursztynowym blaskiem. - Dlaczego mi pomoga?

    Claire to gorce, zjadliwe spojrzenie wydawao si bardzo trudne do zniesienia. - Poniewa potrzebowae pomocy. - Wyda z siebie chrapliwy, szyderczy dwik. -Nigdy nie bya gupia Claire. Wybraa bardzo zy

    moment, eby zacz. - Riposta uksia j bolenie, ale ona tylko si otrzsna. - A ty nigdy nie bye osob, ktra

    kiedykolwiek pomylaaby o zabiciu tuzina ludzi w przecigu kilku godzin. Mrugn, jego bursztynowe tczwki zgasy na dusz chwil. Czy zdawa sobie spraw z tego, co

    zrobi ostatniej nocy? Czy zapamita co, kiedy znajdowa si w tym stanie? Zdusi ordynarne przeklestwo i odwrci od niej swoj twarz. - Andre - wymruczaa Claire delikatnie. - Cokolwiek jest z toba nie tak, jestem pewna, e istniej

    ludzie, ktrzy mog Ci pomc. Ale nie musisz teraz o tym myle. Wszystko czego potrzebujesz to odpoczynek. Pozwl swojemu ciau na regeneracj. Tutaj jeste tutaj bezpieczny.

    - Nikt nie jest teraz bezpieczny - mrukn dyszc. Odwrci gow w kierunku jej twarzy, przyszpilajc ja dwoma laserami swoich zmienionych oczu. - Szczeglnie ty, Claire.

    Wpatrywaa si w niego przez dusz chwil, niepewna co mu odpowiedzie. Nie moga okaza, e si boi. Nawet zmaltretowany przez promieniowanie UV, by nadal bardzo niebezpieczny. Nadal by miertelnie gronym drapienikiem, uzbrojonym w ogromn si, a nie miaa pojcia w jakim stopniu nad sob panowa. Mogo jej si wydawa, e dobrze go poznaa w cigu tych czterech miesicy, gdy byli nierozczni. Nadal nie moga sobie poradzi z t stron jego osobowoci, ktr ujrzaa zeszej nocy. Potem znowu wrcia mylami do czasw, w ktrych mylaa, e on j kocha, bya jak poraona, kiedy po prostu znikn z jej ycia bez sowa wyjanienia.

    Teraz wrci - wreszcie, po trzech dekadach, znowu moga na niego patrze, mylc, e nic nie jest w stanie znowu j z nim poczy. Teraz nie wiedziaa nawet kim . lub czym si sta.

    - Odpocznij - zdoaa wreszcie powiedzie. Claire wstaa i zacza si wspina si po schodach, doskonale zdawaa sobie spraw, e oczy Andreasa

    ledziy j cay czas. Przekrcia kontakt, pograjc to miejsce ponownie w ciemnoci, zanim zamkna drzwi do piwnicy i wyprostowaa si, dray jej rce, a serce walio w piersi.

    Dobry Boe. Miaa nadziej, e nie popenia wanie ogromnego bdu. Jedyne co wiedziaa, to e musi znale Wilhelma i to naprawd szybko.

    * * *

    Wilhelm Roth w trakcie prowadzenia JaguaraXKP coupe, jadcego 120 mil na godzin na otwartym odcinku autostrady, mia wanie robione mae obciganko," kiedy zauway, e jego partnerka bez adnej zapowiedzi pojawia si w jego nie. Wysza na rodek drogi i stana po owietlonej ksiycem stronie na oddalonym od niego o wier mili odcinku drogi.

  • Przez chwil Roth docisn peda gazu, mylc, e po prostu przejedzie przez ni, tak jakby jej tam nie byo ... przypominajc jej o tym, jak bardzo nienawidzi jej unikalnego talentu, i e dawno temu zabroni jej uywania go w stosunku do niego. Jednak kiedy Jaguar zarycza na szybkim odcinku i twarz Claire pojawia si w wietle jego reflektorw, zorientowa si, e jest czym zaniepokojona. Wyranie przejta. Zupenie nietypowe zachowanie dla zwykle spokojnej, chodnej i opanowanej kobiety. Podniosa do, eby zasoni oczy przed blaskiem przednich wiate i Roth skorzysta z szansy na wyczyszczenie swoich sennych marze. Naga blondynka wyczarowana z taniego filmu porno, ktra dotrzymywaa mu towarzystwa odkd tylko zasn, znikna z jego myli.

    Gwatowna erekcja, ktra unosia nad jego rozpitymi spodniami od Armaniego, nie znikna tak szybko. Nie, eby Claire go o to zapytaa, jeli w ogle zauwayaby jego stan. Poznaa gdzie jest jej miejsce wiele lat temu i po tym wszystkim, nie musia czu si odpowiedzialny za to, w jakim kierunku poda jego umys, kiedy spa. To wanie powd, dla ktrego zakaza jej wchodzenia do swoich snw. Ten fakt i to, e najzwyczajniej w wiecie wkurzao go naruszanie, w jakikolwiek sposb, wasnej prywatnoci. Zirytowany Roth schowa swojego maego do spodni, kiedy gadko skierowa swj samochd w stron swojej zaniepokojonej partnerki. Nie poczekaa, a on si odezwie, nie przeprosia za najcie.

    - Wilhelm, stao si co strasznego. - Chwycia za klamk od strony kierowcy. Jej ciemne oczy wyraay obaw. -By atak na wiejsk rezydencj.

    Szczki Rotha zacisny si bardziej z gniewu ni zaskoczenia. - Atak? Kiedy? - Kilka godzin temu. Zeszej nocy. A on dopiero teraz o tym syszy? Dlaczego od niej, a nie od swoich ochroniarzy? Roth si skrzywi. - Powied mi co si stao. - To byo okropne - powiedziaa przymykajc oczy z powodu bolesnych wspomnie. - Poary byy wszdzie; eksplozje w lesie niedaleko domu i na drodze. Mnstwo dymu i popiow.

    Prbowalimy uciec, ale nie zdylimy. - Jego gniew si zwikszy. - Gdzie teraz jeste? - W domu. to znaczy w moim domu. Nadal jestem we wiejskiej rezydencji. - W porzdku - Roth pokiwa gow. - Co z ochroniarzami? Dlaczego stranicy zostawili tobie

    przekazanie mi tych wieci, skoro to oni powinni mnie o tym zawiadomi? - Oni nie yj Wilhelm. - Jej gos zaama si, przechodzc w szept. -Wszyscy, ktrzy byli tu

    wczorajszej nocy, nie yj. Roth wyplu z siebie wizank soczystych przeklestw. - Bardzo dobrze. Zosta na miejscu.

    Skontaktuj si z hambursk Mroczn Przystani i zorganizuj kogo, kto odwiezie ci z powrotem do miasta.

    Claire potrzsna przeczco gow, zanim zdy dokoczy swoj myl. - Wilhelm... nie syszae? Hamburska Mroczna Przysta ... zostaa zniszczona. - Co? Najpierw zaatakowano Mroczn Przysta. Nic z niej nie zostao. adnych ocalaych, wcznie z jednym

    Agentem, ktry uciek przed poarem, eby nas ostrzec przed niebezpieczestwem. Roth wysucha tych wieci w ponurym milczeniu. Nie mia duej rodziny ... adnych synw, ktrzy mogliby pozbawi go wadzy, adnych braci z jakiejkolwiek generacji, ktrzy przeyliby tak dugo jak on. Spoeczno Mrocznej Przystani, ktrej przewodzi skadaa si tylko z kilku kuzynw, ktrzy nigdy nie byli zbyt ambitni; rnych pracownikw zatrudnionych w domu, plus maego garnizonu ochroniarzy opacanych przez Agencj. Ledwie ich zna, po prawdzie i jeli miaby by szczery, to mia teraz do roboty znacznie waniejsze rzeczy, ni tracenie czasu na aob. - Przykro mi Wilhelm - powiedziaa Claire, zignorowa ten sentymentalny gest lakonicznym machniciem rki. Przypuszcza, e powinien wiedzie, e moe doj do czego takiego. Faktycznie, wiedzia. Wiedzia od momentu, w ktrym poinformowano go o mierci pierwszego z agentw Agencji Nadzoru berliskiego biura, kilka tygodni temu ... zabjstwo agenta, ktry odpowiada bezporednio przed nim, od tajnych, czsto nieoficjalnych operacji. Gdy okrutnie zamordowano drugiego agenta z jego prywatnego oddziau, potem trzeciego i czwartego, to ju dawao do mylenia, ze kto jest dny krwi. Jedyny problem z t teori by taki, e potencjalny kandydat, ktry by si do tego kwalifikowa, nie y. Przynajmniej tak wynikao z ostatniego raportu Agencji. A do tej chwili, Roth nie mia powodw, czy te podejrze, eby w to wtpi. Wiele waniejszych spraw trzymao go z daleka od Montrealu. Interesy

  • nadal byy jego priorytetem. Jednak ta napa na jego prywatny personel nie moga pozosta bez odpowiedzi. - Zajm si t spraw - powiedzia do Claire. - Nie musisz si martwi. Zadzwoni do kilku dunikw, eby znaleli ci tymczasowe schronienie, dopki nie bd mg wrci.

    - Wilhelm, gdzie dokadnie jeste? - Jeden z twoich stranikw powiedzia mi, e nie ma ci w Niemczech. Rozejrzaa si dookoa krajobrazu we nie, wyranie zwracajc uwag na granitowe skay obok wiejskiej autostrady, ktre wyprodukowa jego umys. - Jeste w Nowej Anglii? Za sprytna ta jego jankeska partnerka. I zbyt dociekliwa, eby jej to wyszo na zdrowie. Roth ani nie zaprzeczy, ani te nie potwierdzi swojego miejsca pobytu. - Zosta na miejscu Claire. Nic ci nie grozi. - Wilhelm - powiedziaa powoli. - Nie jeste nawet odrobin zainteresowany tym, kto zaatakowa nas ostatniej nocy. Myl, e chciaby wiedzie kto by za to odpowiedzialny i dlaczego to zrobi. Roth przyglda si jej. - Andreas Reichen - powiedziaa przygldajc mu si uwanie, w oczekiwaniu na jego reakcj. By zbyt ostrony, eby si czym zdradzi, niczym poza mrugniciem powiek, czy mocniejszym uderzeniem pulsu. Po chwili zmarszczy brwi udajc niedowierzanie. Mwisz o duchu, Claire, Andreas Reichen zgin z reszt swojej rodziny, tego lata kiedy doszcztnie spona jego Mroczna Przysta.

    Tak naprawd Roth dozna gbokiego zawodu, ten arogancki sukinsyn od dawna powinien nie y. Claire potrzsna gow. - On yje. On... zmieni si, Wilhelmie. Ma w sobie ogromn wcieko. Moc, ktr ledwo mog zrozumie. Poary i eksplozje tu i w Hamburgu. To jego dzieo. One wydostay si z niego. Widziaam to na wasne oczy. Roth sucha tego z niepokojem i niedowierzaniem. - Wilhelm, on powiedzia, e zamierza ci zabi.

    Zamia si. Bkart nigdy nie podejdzie na tyle blisko, eby mia na to jakiekolwiek szanse. - On tu jest, Wilhelm. - Popatrzya na niego bagalnie. - Jest tutaj, w domu, ze mn, odpoczywa w piwnicy. Nie wiem co robi. Wcieke przeklestwo Rotha zostao przerwane przez elektroniczne buczenie, ktre przeszyo jego sen. Jego otoczenie zawibrowao. Wstka ciemnego asfaltu i perfekcyjne gwiadziste niebo nad nim zadrao. Wizerunek Claire zacz znika, dwik zacz go wybudza. - Dzwoni moja komrka - powiedzia gotowy, zakoczy ich rozmow. Tak jak powiedzia jego Jaguar zacz wyparowywa, pozostawiajc go stojcego razem z ni na owietlonym przez ksiyc asfalcie. - Musz odebra ten telefon... Widmowy wizerunek Claire znowu odezwa si do niego. - Co z Andreasem? Zazgrzyta zbami z powodu oczywistej saboci, ktr nadal czua do innego mczyzny, nawet po tylu latach rozki. - Zatrzymaj sukinsyna w domu do czasu, a zorganizuj kogo, eby si z nim rozprawi. - Chcesz ebym tutaj z nim zostaa - patrzya niepewnie. - Jak dugo? - Tak dugo, jak bdzie trzeba. Wyl wiadomo do innej Agencji, eby usunli go o zachodzie soca. - Masz na myli, eby zabrali go do aresztu Agencji? Nie pozwolisz swoim ludziom go zrani? Jej jawna troska bardzo go wkurzya. - Moi ludzie to profesjonalici, Claire. Wiedz jak si zaj tak sytuacj. Nie musisz si martwi o szczegy. Zabrzmia kolejny dzwonek jego telefonu, oddalajc go od niej coraz bardziej, przywracajc do rzeczywistoci. - A co ze mn Wilhelm? Roth odpowiedzia stanowczo. - Znasz go znacznie lepiej ni ktokolwiek. Intymnie, jeeli sobie dobrze przypominam. Myl, e wymylisz jaki sposb, eby go zatrzyma. Nie zaczeka na jej odpowied. Telefon zadzwoni ponownie i Roth gwatownie otworzy oczy, zrywajc swoje senne poczenie z Claire. Chwyci swj telefon i wzi go do ka. -Tak. - Herr Roth - powiedzia nerwowo mczyzna Rasy bdcy po drugiej stronie linii.

    - Tu Agent Krieger z berliskiego biura, sir. Wczoraj wydarzyo si tutaj morderstwo ... ciao Agenta Waldemara wanie zostao znalezione w jego rezydencji. Mia skrcony kark. I... jest tego wicej, panie. Wyglda na to, e rwnie w twojej Mrocznej Przystani w Hamburgu zdarzy si wypadek. Roth zakpi z ogromnym sarkazmem - Co ty nie powiesz. - Panie?

  • Zbierz grup szturmow i wylij j do mojego wiejskiego domu, jeszcze przed zachodem soca. Miejscowy oddzia zosta zaatakowany i wyeliminowany. Teraz moja partnerka jest tam bez adnej ochrony. Jest sama i przetrzymuje dla was Andreasa Reichena. - Reichena? - zapyta agent. - Nie rozumiem, panie. Czy on nie zosta zabity w tym dziwnym wypadku w jego Mrocznej Przystani jaki czas temu?

    - Palce Rotha zacisny si na jego komrce. Widocznie ten bkart jest nadal ywy. na razie. Poinformuj grup, e chc go wzi na celownik. Sprawcie, eby zdech, agencie.

    - Tak jest, panie.

    Rozdzia pity Raichen sta nad ni w milczeniu, jej rce zwisay z oparcia zielonego jak mech fotela, w ktrym spaa

    Claire znajdujcego si w jednym z pokojw gocinnych posiadoci. Przez chwil, na pocztku, kiedy obudzi si w czarnej jak smoa piwnicy, nie kojarzy gdzie si znajduje i jakim sposobem si tu dosta. Nie mg sobie rwnie przypomnie, dlaczego tak dua cz jego ciaa zdrowieje po oparzeniach sonecznych. Czasem tak si zdarzao po znikniciu energii pirokinetycznej. Kopoty z przypomnieniem sobie szczegw. Trudnoci z odgadniciem skd si wzi w danym miejscu.

    Trudno mu byo zdawa sobie spraw z czegokolwiek innego, poza niepohamowan dz krwi, ktra dopadaa go, kiedy gas jego wewntrzny ogie.

    Tu po odzyskaniu przytomnoci w piwnicy by zdezorientowany, ale po chwili wcign w puca powietrze przesycone delikatnym ladem zapachu wanilii i ciepych przypraw.

    Claire. Zapach jej krwi wycign go z ciemnoci na gr, po kamiennych schodach, do pokoju, gdzie wanie

    drzemaa. Odetchn jej zapachem, kuszony, eby zamkn oczy i posmakowa wspomnienia tego, co byo, jednak zamiast tego ledwie odway si mrugn. Zauway szybkie, nage ruchy jej oczu pod zamknitymi powiekami. nia. Reichen zastanawia si jak dugo spaa, albo gdzie zaprowadziy j jej sny, e jej puls bi tak szybko,

    jak u pochliwego zajca. Jego spragniony wzrok dryfowa od delikatnego pikna jej twarzy na gadk zoto-brzow skr jej garda. Pulsujca gorczkowo po prawej stronie jej szyi ttnica biega pod spodem maego szkaratnego znamienia. Ky Reichena wypeniy mu usta i bolenie rway, jego oczy skupiy si na tej wraliwej czci ciaa jej ciaa ozdobionej znamieniem w ksztacie zy i pksiyca, znajdujcym si tak blisko pulsu Claire.

    Jezu, by wygodzony. Jego odek by cinity i pusty, jego koczyny cikie i zmczone. Obliza swoje usta, ledwo

    powstrzymujc si od pochylenia si troszk bardziej, dopki lekkie uderzenia jej pulsu nie zaczy rozbrzmiewa w jego yach daniem tak gonym, jak uderzenia w bbny.

    Boe, by tak spragniony. tak bardzo, e jego potrzeba bya dominujca, zwierzca, wzywajca go do zawadnicia i potraktowania swojej zdobyczy jak drapienik, ktrym by.

    To, e to Claire ni bya, stao si jedyn rzecz, ktra go powstrzymaa. Tak dugo zastanawia si jak bdzie smakowaa. Jak wiele razy by tak blisko ... cholera, nawet bliej ni teraz ... nkany pragnieniem, eby wbi swoje ky w jej kremow, mikk skr i pi z jej yy. Pragn tego bardziej, ni czegokolwiek innego kiedykolwiek w yciu. Bya to ta rzecz, ktrej nigdy nie zrobi, nawet w najbardziej gorcych, wsplnych momentach. Mimo e tak bardzo, pragn posmakowania jej, poczenia si z ni wizi krwi, nigdy nie speni tych swoich pragnie wobec Claire. Bya Dawczyni ycia. Znikomym odsetkiem unikalnych kobiet gatunku Homo Sapiens chodzcych po Ziemi, bya jedn z nielicznych posiadajcych niezwyk krew i waciwoci DNA.

    Claire i inne podobne do niej, urodzone ze szkaratnym znamieniem, umiejscowionym gdzie na ich ciaach, byy rwnie obdarzone wyjtowymi, nadzwyczajne zdolnoci parapsychicznymi. I w przeciwiestwie do innych ludzkich kobiet miay zdolno do wytwarzania nierozerwalnych wizi z czonkami Rasy i rodzenia ich potomstwa. Kiedy Dawczyni ycia zaoferowaa swoj krew jednemu z gatunku Reichena, by to drogocenny dar . najwitszy z moliwych. Wywoywao to wi, ktra moga zosta rozerwana jedynie przez mier. Reichen nie mg si okamywa i udawa, e nigdy go to nie kusio. Jednak wyranie, nie nalea do gatunku tych, ktrzy chcieliby si ustatkowa, szczeglnie wtedy. Poniewa by libertynem w kadym calu i chocia teraz wydawao mu si to mieszne, jego honor powstrzyma go przed zrobieniem Claire

  • czego, czego nie mona by cofn. Jeden yczek jej krwi oznacza, e ya by w nim, tak dugo, jak by oddycha. Zawsze byby z ni poczony, zwizany z ni na zawsze, bez wzgldu na to, jakie luby zoyaby innemu mczynie.

    Nawet poprzez dym i mg swojego leczcego si umysu, nadal mg sobie przypomnie jak trudno byo mu zapanowa nad godem gdy chodzio o Claire. Ale by ostrony. Mimo, e byo to strasznie trudne nie zachwia si w swoim postanowieniu, a do koca.

    Czy mg przewidzie, e po tak krtkim czasie odda si Wilhelmowi Rothowi.? Reichen warkn na sam myl o tym.

    Jego furia nie ostyga na tyle, eby nie bawi go pomys ugaszenia swojego pragnienia na niej wanie tu i teraz.

    Pochyli si, niezdolny by odwrci swoje godne oczy od rytmicznego pulsowania jej ttna. Jej zapach przyzywa go, tak bardzo jak adrenalina w jej krwi pod skr. Bya nawet pikniejsza ni zapamita. Taka blisko pozbawiaa go oddechu. Wywoujc bolesne pragnienie, eby j dotkn.

    Jezu Chryste, sprawiaa, e pon znacznie gorzej ni od soca lub furii. Oszoomiony, zda sobie spraw, e cigle jej pragnie, nawet po tym wszystkim. Po tym wszystkim, co uczyni jej partner, aby go zniszczy.

    Pragn Claire tylko dla siebie. nadal. Reichen ostro wcign powietrze. Jego usta cofny si obnaajc ky. Chcia jej i na Boga, wemie j.

    - Nie - warkn sam do siebie. - Niech to cholera. Nie Oczy Claire otworzyy si szeroko. Dyszaa, odsuwajc si od niego na tyle, na ile pozwoli jej na to

    blokujcy ucieczk fotel. Jej ciemnobrzowe oczy wpatryway si w jego twarz. Zbyt inteligentne, eby nie zrozumie co prawie

    si stao. Reichen opanowa si si woli, pomimo godu, ktry nadal powodowa pulsowanie jego dzise, ponaglajc go do poywienia si.

    - Przyjemne sny, Frau Roth? Ani troch - odpowiedziaa przygldajc mu si twardym wzrokiem. - Po tym, co stao si tutaj

    ostatniej nocy, jestem pewna, ze jeszcze przez dugi czas bd miaa koszmary. Przeszyo go uczucie wstydu, jednak je zignorowa. Musia skoncentrowa si na swoim celu. -

    Czyby wanie zoya we nie wizyt swojemu partnerowi, mam racj? Claire zdya tylko mrugn. Ujrza bysk wspomnie w jej nieruchomym spojrzeniu, uwiadomia

    sobie, e cho tyle lat mino od ich ostatniego spotkania, Reichen nie zapomnia jaki dar posiada. Jej policzki nieco pociemniay, a on zacz si zastanawia, czy pomylaa o wszystkich tych razach, kiedy wchodzia do jego najbardziej erotycznych fantazji REM, podczas tych kilku intensywnych, namitnych miesicy, kiedy byli w sobie zakochani.

    Nie zapomnia nawet jednej z chwil, ktre razem spdzili, na jawie, albo dzielc sny, mimo, ze cholernie mocno prbowa.

    - Wilhelm nie lubi, kiedy odwiedzam jego sny - szepna. - To nie jest zaprzeczenie - odpowiedzia Reichen. Nadal trzyma donie kurczowo zacinite na

    podokietnikach fotela, trzymajc j jak w puapce podczas dalszego przesuchania. - Gdzie on jest, Claire?

    - Ju Ci mwiam, nie wiem. - Ale masz jakie podejrzenia - odpowiedzia Reichen, prbujc nie da si rozproszy swojemu

    godowi, ani gwatownie, rosncej wiadomoci odnonie tego jak blisko siebie znajduj si ich ciaa. Mg poczu jak jej ciepo miesza si z jego wasnym, uzdrawiajc go, napromieniowana skra czua si jakby bya dotykana przez pomienie. - Nie popenij bdu. Znajd go. Pozostali nie byli w stanie uciec, jemu rwnie si nie uda.

    Spojrzaa uwanie, ze wstrtem. - Jacy. inni? - Jego wierne psy, ci ktrzy wykonywali jego rozkazy bez zwracania uwagi na niewinne istnienia.

    Zabiem ich wszystkich, jednego po drugim. Jego jeszcze nie. Zostawiem go na koniec, poniewa chciaem, eby wiedzia, e po niego id. Chciaem eby zrozumia, e musi zapaci za to, co zrobi.

    Claire przekna lin, niepewnie potrzsajc gow. - To co powiedziae ostatniej nocy ... e Wilhelm jest odpowiedzialny za to, co stao si w twojej Mrocznej Przystani... jeste w bdzie Andreasie. Musisz si myli.

    - To, co powiedziaem jest prawd. - Niemoliwe.

  • - Dlaczego nie? - Warkn. -Poniewa to by oznaczao, e jest nie tylko ukrywajcym si przestpc, ale rwnie zimnokrwistym morderc?

    Jej cienkie, ciemne brwi zczyy si, co byo oznak czego pomidzy litoci, a pogard. - I takie sowa wypowiada kto, kto ma na sumieniu wicej ni tuzin y?

    Reichen zatoczy si do tyu, ukuty przez wspomnienia. Odszed od niej kilka krokw, nastpnie odwrci si i szybkim krokiem opuci pokj. Nie wiedzia gdzie idzie. Nic go to do cholery nie obchodzio. Wiedzia, e nie moe opuci domu dopki na zewntrz wieci soce i teraz poczu si tutaj jak w klatce.

    Claire podya za nim, jej kroki brzmiay cicho na wypolerowanej marmurowej posadzce w holu. -Andreas, ja wiem, e musisz si czu okropnie zraniony i zagubiony po tym wszystkim co przeszede.

    Pniej moemy postara si to uporzdkowa. Teraz, kiedy twoje ciao goi si z oparze sonecznych, potrzebujesz spokoju i ciszy. Musisz odpocz.

    - Jedyne czego teraz potrzebuj, to krew,- warkn zatrzymujc na niej twarde, bursztynowe spojrzenie. - Skoro jeste przeciwna wydaniu mi Rotha. Nie sdz, eby, bya gotowa zaspokoi to moje pragnienie.

    Zblada z oburzenia, tak jak tego chcia. Reichen kontynuowa swj niecierpliwy, nerwowy spacer po holu, zwracajc uwag na rne

    oprawione fotografie i obrazy wiszce na cianie. Z narastajcym gniewem wpatrywa si w wizerunki Claire i Rotha, uwielbiajcej si pary, co tylko podsycao furi, ktra nadal pona w jego trzewiach.

    Bya tam tylko garstka zdj, na ktrych pozowali razem, czciej przedstawieni wrd grupy z Mrocznej Przystani, czy czonkw Agencji Nadzoru, albo jako gwni gocie ceremonii przecinania wstg odbywajcych si z okazji rnych wieczornych wydarze.

    Umiech Claire na kadym z nich by perfekcyjny, przyjemny, ale niezbyt podekscytowany, grzeczny, ale nie nazbyt chodny.

    Reichen nie zna tego umiechu, zdawa si taki wystudiowany i kruchy jak szko, ktre przykrywao fotografie.

    - Gdzie Roth prowadzi swoje interesy? - Zapyta j, odwracajc si od zmroonej, perfekcyjnej Claire, do kobiety, ktra staa za nim na wycignicie rki. Jeeli ma tutaj jakie komputery, albo akta, chc je zobaczy.

    - Nic takiego tutaj nie znajdziesz - odpowiedziaa sztywno, stwierdzajc fakt. - Wilhelm zaatwia wszystkie swoje prywatne interesy w hamburskiej Mrocznej Przystani i

    biurze, ktre ma na miecie. z tego co si orientuj. Nigdy nie rozmawiamy o jego interesach. Reichen burkn zupenie nie zaskoczony. Min kolejny pokj, spogldajc mimochodem na

    ekskluzywne umeblowanie pokoju dziennego, nastpnie przechodzc do kameralnej Sali balowej, ktra miaa lustrzane ciany, wypolerowany parkiet na pododze i kremowy, elegancko rzebiony sufit. Z tyu sta hebanowy fortepian, o byszczcych, wypolerowanych jak lustro, powierzchniach.

    - Dobrze wiedzie, e pewne rzeczy si nie zmieniaj - wymrucza. Claire spojrzaa na sal balow, ale wygldaa na zakopotan. -Fortepian,- powiedzia. - Masz talent do muzyki, z tego co sobie przypominam.

    - Skrzywia si nieznacznie patrzc na niego. - Och, nie mam . nie graam bardzo dugo, przypuszczam, e byam zajta przez inne, znacznie waniejsze sprawy. Muzyka nie jest ju czci mojego ycia.

    - Nie, przypuszczam, e nie - powiedzia, wiadomy jak uszczypliwie to zabrzmiao. - Claire, czy jeszcze zostao w tobie co z tego co zapamitaem?

    Midzy nimi zapanowaa duga cisza. Reichen spodziewa si, e ona odejdzie, albo moe ucieknie przez frontowe drzwi na zewntrz, gdzie nie bdzie mg za ni pody. Jednak ona stana dumnie, przeszywajc go swoimi gbokimi brzowymi oczami. Zawzita jak nigdy przedtem. - Jak miesz. Nie prosiam by zburzy moje ycie i sta si jego czci, mimo to jednak si pojawie. Nie musz ci si z niczego tumaczy, albo usprawiedliwia z tego, jak potoczyo si moje ycie.

    Nie, nie musiaa, a on wiedzia, e w tej kwestii by wobec niej niesprawiedliwy. Wyczuwa, e ta odpowied nie zbliy go ani troch do Wilhelma Rotha. aden z tych

    argumentw nic nie znaczy, kiedy Claire bya na wycignicie rki i kipiaa rzadko spotykanym u niej gniewem, na ktry on w peni zasuy.

    -Obydwoje si zmienilimy, nieprawda Andre? - Ty zdecydowanie tak. - A co spodziewae si, e zrobi? To ty bye tym, ktry odszed, pamitasz?

  • Pomyla o sposobie, w jaki zostawi zwizane z ni sprawy: niedokoczone, niewyjanione. Pomyla o swoich powodach, jak na ironi aden z nich ju si nie liczy. Na pewno nie po tym, co stao si tutaj ostatniej nocy. - Nie mogem zosta. - Nie moge mi nawet powiedzie dlaczego? Jednego dnia bylimy razem, a nastpnego odszede nie mwic nawet sowa. - Musiaem upora si z pewnymi sprawami - powiedzia. Boe, nienawidzi tego, e nadal czu uderzenie niekoczcego si lku ... szok i przytaczajcy wstrt do samego siebie ... to zmusio go do ucieczki przed wszystkim, co zna i kadym, kogo kocha. Po tym wszystkim, co mu si przydarzyo, kiedy ostatni raz widzia Claire, nie mia innego wyboru poza zostawieniem jej. Nie chcia jej wyrzdzi krzywdy, a nie mg sobie zaufa bdc w jej pobliu, albo w pobliu kogokolwiek, dopki nie zdoa poradzi sobie z przeraajc moc, ktra wiele lat temu po raz pierwszy si w nim obudzia. Przez ten czas straci j na rzecz Rotha. Rzuci jej niedbale. - Wrciem, Claire. - Ponad rok pniej - odpowiedziaa szorstko. -Przynajmniej tak syszaam, po tym jak przyjaciele w Mrocznej Przystani powiedzieli mi, e okazao si, i znowu wrcie do Berlina.- Potrzsna gow, al bi z jej oczu. Nie sdziam, e kiedykolwiek wrcisz. - Wic nie czekaa na mnie. - A dae mi ku temu jaki powd? - Nie - opowiedzia, pozwalajc temu sowu powoli zelizn si z jego jzyka. Mia jej znacznie wicej do powiedzenia, sowa, ktre prawdopodobnie by jej winien, jednak teraz bya to bezcelowa rozmowa. Claire ma racj. Obydwoje si zmienili. yli osobno przez wiele lat, bez wzgldu na fakt, e ich drogi yciowe wanie znowu si poczyy, w przemocy i rozlewie krwi, nic co mgby powiedzie nie zmieni tego co zaszo w przeszoci, ani tego co moe si wydarzy. By tutaj z jednego powodu: eby zemci si za to, co zrobi mu Wilhelm Roth. Raichen znowu zacz chodzi. Claire ledzia go, trzymajc si z tyu, poniewa nie chciaa za bardzo si do niego zblia. - Co robisz? - Powiedziaem ci. Szukam jakich wskazwek, co do miejsca pobytu twojego partnera. - A ja ci mwiam, e nie znajdziesz tutaj nic nalecego do niego. To mj dom, nie jego.

    Reichen usysza ten wiele mwicy komentarz, jednak nie przerwa swoich poszukiwa. Zobaczy pokj zawierajcy regay wypenione od podogi, a po sufit i uda si w stron tych otwartych drzwi.

    - Andreas,- powiedziaa Claire zza jego plecw. -Prosz, przerwij to. Biblioteka jest moj przestrzeni. Jest prywatna. Nie znajdziesz tam nic wanego .

    - Wic nie bdziesz miaa nic przeciwko temu, ebym si rozejrza - powiedzia, poniewa ona nalegaa, eby trzyma si od tego miejsca z daleka.

    Co tam ukrywaa? Szed wzdu pek wypenionych ksikami, w kierunku maej sofy, a dalej stou, gdzie imbirowa lampa wiecia si nadal od zeszej nocy. Dalej w gbi pokoju zobaczy biurko z orzecha woskiego, na ktrym panowa delikatny nieporzdek, jak gdyby praca zostaa porzucona w pospiechu. A poza biurkiem sta na szerokim stole, sta jaki architektoniczny model. Reichen domyli si, e by to projekt jakiej Mrocznej Przystani ... co co bdzie skutkowao nastpnym zdjciem Claire z jej wystudiowanym umiechem, pozujcej jako perfekcyjna partnerka obok Rotha i jego licznych kumpli. Jednak w miar jak zblia si do modelu, woski na jego karku zaczy si unosi.

    Zna ten kawaek ziemi. Zna jego ksztat, jego wygld, jego zapach. Nalea do niego. Klin nad jeziorem na modelu jest miejscem jego Mrocznej Przystani. Albo raczej by, przed zdrad

    Rotha, a Reichen w swojej desperacji zostawi j w gruzach. - Co to jest do diaba? Claire pojawia si obok niego z wyrazem niepokoju. - Andre, wszyscy myleli, e nie yjesz. Nie byo

    spadkobiercw, ktrzy mogliby ubiega si o wasno tego terenu. Mia zosta wystawiony na aukcji przed reszt wampirzej spoecznoci w Berlinie...

    - To bya moja ziemia. - Jego gos dziwnie dra. - To by mj dom. - Wiem - powiedziaa szybko. - Wiem i nie mogam pozwoli, eby zostaa sprzedana. Kiedy niektrzy

    z nas wystawili pamitkowy pomnik dla ciebie i twojej rodziny kilka tygodni temu, dowiedziaam si, e nikt jeszcze nie zacz roci sobie adnych praw do tej ziemi, wic kupiam ja na wasno. Nikt o tym nie wie. Chciaam umieci na niej co wyjtkowego. Miaam nadziej, e bdzie to co na ksztat sanktuarium ku pamici tych, ktrzy stracili tam ycie.

  • Raichen gapi si na model spokojnego parku z miejscami do refleksji, ciekami spacerowymi i precyzyjnie wytyczonymi kwiatowymi klombami. Projekt by uroczy.

    Cudowny. Claire zrobia to... dla niego. By zdziwiony. Oniemia z wraenia. - To prawdopodobnie nie powinno by moje zadanie - powiedziaa. - Przepraszam. Nie mogam po

    prostu znie myli o twoim domu ... o twojej rodzinie ... e zostan zapomniani, a wszystko zostanie sprzedane najhojniejszemu oferentowi. Jak widz to, co zrobiam nie wydaje ci si waciwe. Reichen sta tam w ciszy, nieruchomo. Nie mg przyzna, e by zaszokowany aktem wspczucia ze strony Claire, ktry by dla niego ekstremalnie niezrozumiay. By poruszony ... gbiej ni kiedykolwiek wczeniej przez wszystkie zapamitane lata.

    Wpatrywa si w model architektoniczny, dostrzegajc wszystkie szczegy. Ca trosk i rozwag, jakie zostay woone w ten projekt.

    Dla niego i dla uczczenia pamici jego krewnych. Powoli odwrci si do Claire, po tym gdy Claire cofna si o krok, zda sobie spraw z tego, e

    jego twarz jest jak kamienna maska. Dobrze, pomyla. Dobrze. Trzymaj j od siebie z daleka. Poniewa wszystko czego pragn w tej chwili, to obj mocno ramionami i caowa dopki

    obywojgu nie zabraknie tchu. Ale ona bya partnerk Rotha. Partnerk jego wroga. A on nadal by niebezpieczny, nadal zbyt blisko niebezpiecznej krawdzi ostrego godu. Jeli dotknby

    teraz Claire, nie miaby do siebie zaufania, e na tym poprzestanie. Gdyby by honorowy w pewnym momencie swojego ycia, to pozwoliby eby ogie, ktry obudzi si w nim z powrotem trzy miesice temu pochon go w caoci, a nie tylko zabra mu cz ycia. By zagroeniem dla Claire, na wicej ni jeden sposobw.

    - Musz zosta sam - mrukn, byo to gardowe warknicie. Mia na myli to, e nie mg by teraz w jej pobliu. Nie chcia myle o tej krtkiej, ale idyllicznej

    przeszoci jak z ni dzieli, ani o tym jak szybko jego ciao ... rwnie, jego sabe, pozbawione silnej woli serce ...wci reagowao na jej obecno. Nie chcia na ni teraz patrze, mimo i ona si do niego zbliya, dajc wyraz wraliwoci i opiekuczoci, jej rk zawisa w pozycji, jakby chciaa go dotkn. Co czego pragn w tym momencie, kadym egoistycznym wknem swego istnienia. Puls rozsadza mu yy. Jego usta wypeniy si wilgoci z powodu pragnienia jakie do niej czu, jego msko staa si naprona i cika od podania.

    Jedynie may krok dzieli j od niego. Przesta oddycha, kiedy uniosa swoj do i delikatnie pooya j na jego klatce piersiowej.

    - Andreas, przepraszam, nie chciaam wyrzdzi ci adnej krzywdy... - Wyjd Claire.- Wcign powietrze, tak, e zasyczao midzy jego zbami i kami. - Ju, do cholery! Zaskoczy j jego ogromny gniew, odskoczya w ty obawiajc si, e moe j uderzy. Przygldaa mu

    si przez chwile mrugajc oczami. Jej usta byy otwarte, ale nieme. Nastpnie ucieka z pokoju bez sowa. Kiedy si upewni, e ju wysza, Reichen pody do drzwi biblioteki i mocno je zatrzasn. Wmawia

    sobie, e czuj ulg z powodu tego, e ucieka. Jeeli ceni swoje dobre samopoczucie ponad wszystko, opuci dom i zwieje tak daleko jak zdoa. Modli si jedynie o to, by okaza si wystarczajco silny, eby nie pody za ni w cigu tych godzin, ktre dzieliy go od zachodu soca, kiedy bdzie mia szans, eby wyj i ugasi swoje pragnienie krwi na kim innym... kimkolwiek ... byle nie na niej.

    Rozdzia szsty

    Boston, Massatchusets Lucan Thorne przycisn swoje usta do gorcej, delikatnej skry swojej Dawczyni ycia, tu za jej

    lewym uchem. Staa razem z nim w pokoju dziennym ich prywatnej kwatery w podziemiach budynku, ktry nalea do Zakonu. Trudno byo mu wypuci Gabrielle ze swoich obj. Zamiast tego, trzyma j, wiadomie zaniedbujc swoje obowizki lidera grupy wojownikw Rasy jeszcze przez chwil, aby cieszy si przyjemnoci bycia blisko niej. Pozwoli swojemu jzykowi bawi si w pobliu jej maego,

  • szkaratnego znamienia, ktre byo ukryte na wraliwym skrawku kremowej skry za jej uchem. W tym samym miejscu, gdzie chwil wczeniej wbi swoje ky, kiedy kocha si z Gabrielle.

    - Jeli dalej bdziesz tak robi - wymruczaa - zostaniemy tutaj przez ca noc. Zamrucza, umiechajc si i kontynuowa muskanie jej szyi. - Cakiem niezy pomys. A ty powinna

    wiedzie, e utrzymanie go w gotowoci nigdy nie jest problemem kiedy jeste w pobliu. - Jeste okropny, wiesz o tym? Zapa patek jej ucha midzy zby i delikatnie uszczypn. - Co innego mwia dwadziecia minut

    temu, pod prysznicem. Albo przed tym, w naszym ku, kiedy twoje pikne, nagie uda byy owinite wok mojego nagiego, poruszajcego si tyka. Nie mylaa w tedy, e jestem okropny. Bya zbyt zajta szczytowaniem i wykrzykiwaniem mojego imienia, bagajc, ebym nigdy nie przestawa. Nawet nie prbowa ukry swojej mskiej dumy. Nie byo mu to potrzebne, gdy jego podniecenie byo raco oczywiste, zarwno przez jego wyduajce si ky, jak i twarde wybrzuszenie jego jeansw. Pod swoim siwym T-shirtem mg poczu pulsowanie dermaglifw w odpowiedzi na podanie jakie do niej czu. - Popraw mnie jeli si myl, czy jednak nie powiedziaa chocia jeden raz, e byem dobry. Niesamowicie kurwa dobry, wierz, e dokadnie taka bya twoja opinia.

    - Arogancki dra,- zakpia, jednak wyczu, e powiedziaa to z humorem. Jej mikki miech przeistoczy si w drcy syk, kiedy musn kami skr wzdu jej ramienia. Wsun rozoon do w jej grube, kasztanowe wosy, a ona odchylia swoj gow, aby mia lepszy dostp do szyi, wbia paznokcie w jego ramiona, poniewa jego wolna rka zagbia si pod jej lun, wizan koszulk i za pasek jej spodni do jogi. Zadraa, kiedy sprbowa jej ust, a potem jego jzyk pody wzdu delikatnej linii jej szyi, zajczaa kiedy jego palce wsuny si w jedwabist szczelin jej kobiecoci. Cigle bya wilgotna, cigle gorca i wspaniale reagowaa na jego dotyk. - Lucan - wydyszaa. - O mj Boe... mj Boe... - Taaa, teraz lepiej,- warkn, zamykajc jej usta w dugim pocaunku, a doprowadzi j do szybkiego, drcego szczytowania. Kiedy dosza do siebie, Gabrielle spojrzaa na niego krzywo, ale z satysfakcj. - Czy twoje ego ma jakie granice, wapirze? Umiechn si, wyginajc brwi. - Prawdopodobnie nie.

    Wywrcia oczami, po czym uja jego do, eby wyprowadzi go z ich kwatery. Mg w niej pozosta ca noc i nadal nie miaby dosy kochania si z ni i dawania jej przyjemnoci. Jednak noc naleaa do Zakonu i do wanej pracy, ktra wymagaa zaangaowania wszystkich rk bdcych na pokadzie - nawet mieszkajcych tu kobiet, ktre okazay si by nieocenionymi partnerkami w bitwie z niewyobraalnym zem. Zem, w porwnaniu, z ktrym wszystkie poprzednie wojny wydaway si niczym.

    W kocu zo zyskao imi: Dragos. W przecigu ostatnich kilku miesicy Zakon dowiedzia si wiele o wampirze z drugiego pokolenia i jego operacji trwajcej od dekad ... waciwie wiekw ... kiedy ukrywa si za niezliczonymi aliasami i nielegalnymi, ukrytymi sojuszami pord caej populacji Rasy. Byo jednak znacznie wicej niewiadomych. Podejrze, a nazbyt ponurych i pozostajcych bez odpowiedzi. To bya obecnie najpilniejsza misja zakonu aby ujawni sojusze Dragosa, zlokalizowa jego baz operacyjn i udaremni jego starania zanim uzyska jeszcze wiksze wpywy.

    Ostatnio mieli na tym polu kilka sukcesw, ostatni z nich to zakcenie spotkania odbywajcego si w Montrealu, gdzie Dragos i wielu jego wsppracownikw mieli mie narad. Zakon nadal jeszcze nie odkry celw tego spotkania, jednak niespodziewane przybycie kilku wojownikw do miejsca, w ktrym zebraa si jego grupa, zmusio Dragosa i jego kompanw do ucieczki. Przerwanie tego spotkania przysporzyo zakonowi niespodziewanego sojusznika ... dwch, jeli pochodzcy z pierwszego Pokolenia morderca, ktry by urodzony i wychowany tak, by suy Dragosowi i ktry od tamtego czasu doczy do Zakonu, zasuguje na zaufanie. Lucan nadal nie zdoa cakowicie zaufa wampirowi nazwanemu Hunter. Mczyzna by tak zimny jak automat, skryty i powcigliwy. Nie, eby jego niezwyke wychowanie bez jakichkolwiek udogodnie, jak rwnie w zupenej samotnoci, nie liczc Sugusa przydzielonego mu w momencie jego narodzin, nie miao na niego ogromnego wpywu. Trudno byo oczekiwa, e stanie si niefrasobliwym czonkiem grupy. Hunter nie da adnych powodw, eby mu nie ufa, jednak nadal wydawa si Lucanowi samotnym wilkiem, bez adnych powiza i jako jedyny nie mia jeszcze przetestowanej lojalnoci. Jednak kolejny sojusznik, ktry zosta uzyskany po wydarzeniach w Montrealu by niekwestionowanym darem dla Zakonu. Na imi miaa Renata i wstpia do Zakonu jako Dawczyni ycia Nikolai.

  • Kiedy Lucan i Gabrielle przechodzili obok zbrojowni podczas swojego marszu do laboratorium technicznego, znajdujcego si po drugiej stronie kompleksu i labiryntu korytarzy, w rodku zobaczy Niko i Renat, konkurujcych ze sob w niszczeniu bliniaczych celw na kocu sali. Niewiarygodne jak dobrana bya ta para, Niko i jego kobieta, ktra wiedziaa jak uywa broni. Jednak wsplne zainteresowania tej pary poszy znacznie dalej, wykraczajc poza bro i materiay wybuchowe, stali si stranikami osieroconej, modej Dawczyni ycia o imieniu Mira, ktr uratowali z niebezpiecznej sytuacji w Montrealu i przygarnli jak wasne dziecko. W pobliu Niko i Renaty by Tegan, jeden z najduej pozostajcych w Zakonie wojownikw, oraz jego Dawczyni ycia, Elise. Kiedy Tegan zobaczy nadchodzcych Lucana i Gabrielle, powiedzia co szeptem do ucha Elise, pocaowa j i wyszed na korytarz.

    Ukoni si Gabrielle w gecie powitania, jednak, gdy po chwili jego szmaragdowozielone spojrzenie wrcio do Lucana, byo ono ponure.

    - Rozmawiae ju tej nocy z Gideonem? Lucan pokrci gow. - Wanie zmierzalimy do laboratorium technicznego, eby si z nim zobaczy.

    Dlaczego mam przeczucie, e to nie bdzie dobra noc? - Ze wieci z Niemiec - powiedzia Tegan, przeczesujc rk swoje powe wosy. - Nie mam wtpliwoci, e przypominasz sobie eksplozj, ktra zmiota z powierzchni ziemi Mroczn

    Przysta Andreasa. - Taaa,- Lucan doskonale to wszystko pamita. W t noc kiedy Reichen i jego rodzina zostali zabici w niekontrolowanym wybuchu, Zakon straci jednego ze swoich najlepszych cywilnych sojusznikw ... prawdziwego przyjaciela. Ta strata bardzo mocno uderzya wojownikw, nie tylko dlatego, e Reichen by ich partnerem w dziaaniach Zakonu majcych na celu wyeliminowanie Dragosa. By dobrym czowiekiem, honorowym mczyzn, ktry powinien y, aby zobaczy pokj, do ktrego przyczynia si jego pomoc Zakonowi.

    Ton Tegana by ponury, podobnie jak wyraz jego twarzy. - Gideon ma dzisiejszy raport z Hamburga. Wyglda na to, e kolejna Mroczna Przysta zostaa pochonita przez pomienie zeszej nocy. Cakowicie zniszczona. - Dobry Boe - wyszeptaa Gabrielle, ciskajc do Lucana nieco mocniej. - Czy kto przey?

    - Tylko jedna osoba,- powiedzia Tegan - Agent Agencji Nadzoru, nalecy do ochrony zdoa uciec i zda raport o ataku. Zmar kilka godzin temu. - Powiedziae atak - Lucan zmarszczy brwi, ni