20
PAŹDZIERNIK 2014 1

Atheneum nr 17/2014

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Październikowe wydanie Gazety Studenckiej UKW "Atheneum"

Citation preview

Page 1: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 20141

Page 2: Atheneum nr 17/2014

2

VNM / URODZINY JACK DANIEL’S • WIATRAKOWA • 26 WRZEŚNIA

SALOON REBELS GRAFFITI JAM • APK BYDGOSZCZ • 27 WRZEŚNIA

Page 3: Atheneum nr 17/2014

2 3

INFO Z WIELKIEJ BUKWY • Stypendia – czas start! 4-5 • Zajęcia spoza harmonogramu 6-7 • Studencki savoir-vivre 8-9

STUDENT Z PASJĄ • Łukasz Melerski 10-11

STUDENT W BYDGOSZCZY • Rzecz o przyjezdnych 12-13 • Studencki tydzień 16

FELIETON • Wspaniały słowniczek pojęć (nie)koniecznie przydatnych 14-15

RECENZJE • Film: Na zawsze Laurence 17 Wyścig 17 • Muzyka: 8611 – Outerspace 18 Bydgoska scena muzyczna 18

RELACJA • Tego się nie da nie znosić! 18-19

ROZRYWKA 20

SPIS

TRE

ŚCI

Październik z całą pewnością można nazwać miesiącem zmian. Na pewno w pogodzie i w ubiorze, a dla niektó-

rych nawet w życiu. To właśnie wtedy więk-szość świeżo upieczonych kandydatów na stu-dia rozpakuje swoje walizki w jakimś małym (nie zawsze przytulnym) kątku, który zacznie nazywać swoim drugim domem. Wtedy też ci sami ludzie, lekko zestresowani, trochę prze-straszeni, przejdą immatrykulację i zaczną na-zywać się studentem. Kolejno dostaną legitymację, dzięki której przejazd pociągami oraz komunikacją miej-ską nabierze innego znaczenia, a i wyjście na piwo nie nadszarpnie ich budżetu. Chwilę później przyjdzie czas na indeks, pierwsze ko-lokwium, egzamin i sesję. W międzyczasie nie zabraknie momentów szampańskiej zabawy, ale i też zmartwień. Życie stanie się zupełnie inne – samodzielne, odpowiedzialne, dorosłe. Niestety rzeczywistość okazuje się zdecydo-wanie odmienna. Z całą pewnością każdy stu-dent jest pełnoletni, jednak nie zawsze można

określić go tymi trzema cechami. Okazuje się, że nawet te najprostsze rzeczy, jak wyszuka-nie informacji, które często ogranicza się do wpisania danej frazy w wyszukiwarkę inter-netową, potrafi przysporzyć nie lada kłopotu. Z lenistwa? Z braku podstawowych umiejęt-ności? Czy może z wyboru łatwiejszej ścieżki? Jednak nie tędy droga, bo nikt nikogo nie bę-dzie wyręczać całe życie i przyjdzie taki czas, by wziąć sprawy w swoje ręce…Dlatego zacznijcie już teraz, bo studia to wspaniały czas, który musicie jak najlepiej i jak najintensywniej wykorzystać. Postawcie na własny rozwój, poszerzajcie zainteresowa-nia, walczcie o swoje, ale nie bądźcie roszcze-niowi. Jeśli chcecie coś otrzymać, dajcie coś od siebie. Bądźcie dociekliwi i szukajcie. Nie marnujcie czasu. Poznawajcie ludzi. Zadawaj-cie pytania, ale nie przekraczajcie absurdu. Znajdźcie sobie dodatkowe zajęcie. Bawcie się. Bądźcie odpowiedzialni, samodzielni, bądźcie dorośli.

ŻANETA KOMOŚ

Page 4: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 20144

Początek roku akademickiego to nie tylko powrót na zajęcia, wykłady, do mieszkania w innym mieście,

znajomych czy też imprez. Miesiąc paź-dziernik to także czas starań o stypendia. Śmiało można stwierdzić, że nie istnieje student, który dobrowolnie zrezygnował-by z dodatkowego zastrzyku gotówki, ja-kim są pieniądze wypłacane z Funduszu Pomocy Materialnej. Zanim jednak przej-dziemy do tego, co zrobić, by takie świad-czenie otrzymać, należy zorientować się, jakie stypendia oferuje uczelnia i w jakich przypadkach są one przyznawane.

Stypendium socjalneRegulamin ustalania wysokości, przyznawa-nia i wypłacania świadczeń pomocy material-nej dla studentów Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego mówi, że stypendium to może otrzymać student znajdujący się w trudnej sy-tuacji materialnej, czyli takiej, w której prze-ciętny dochód netto na jednego członka ro-dziny nie przekracza progu ustalonego przez rektora i samorząd studencki. Obecnie nie może być to więcej niż 850,20 zł w miesiącu, a do 1 listopada 2014 r. 895,70 zł. Jeżeli jednak rektor w porozumieniu z samorządem ustali, że w danym roku akademickim taki dochód wynosi 700 zł, to stypendium mogą otrzy-mać tylko osoby, których przeciętny dochód netto nie przekroczy tej kwoty. Przy okreś- laniu wysokości takiego dochodu bierze się

pod uwagę rok kalendarzowy poprzedzający rok akademicki, w którym ubiega się o sty-pendium. Aby wyliczyć dochód, należy wziąć pod uwagę dochody studenta, małżonka stu-denta, a także niepełnoletnie dzieci będące na utrzymaniu studenta lub jego małżonka, dzieci, które się uczą do 26 roku życia, a jeżeli 26 rok przypada na ostatni roku studiów to do ich ukończenia oraz dzieci niepełnosprawne bez względu na wiek. Dodatkowo uwzględnia się rodziców, opiekunów prawnych lub fak-tycznych studenta i będące na ich utrzymaniu dzieci – podobnie jak w przypadku dzieci stu-denta. Osoba starająca się o stypendium so-cjalne może również udowodnić samodziel-ność finansową, spełniając warunki określone w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i w tym wypadku wnioskować o świadczenie na podstawie dochodów własnego gospodarstwa domowego bez zaświadczeń z Urzędu Skar-bowego dotyczących dochodu uzyskanego za poprzedni rok podatkowy jego rodziców.Nie ma sztywnego katalogu dokumentów i nie sposób się tutaj na ich temat rozpisywać, ponieważ sytuacje są różne, a i dokumen-tacja musi zostać dostosowana do każdego przypadku. Dokładnie sprawę opisuje wspo-mniany już regulamin, który można znaleźć na stronie UKW czy też Samorządu Studenc-kiego. Do stypendium socjalnego student stu-diów stacjonarnych można uzyskać również dodatek, który przyznawany jest z tytułu za-mieszkania w domu studenckim lub w innym

obiekcie niż akademik, jeśli dojazd z domu w znacznej mierze utrudniłby studiowanie. W tym przypadku wystarczy w systemie zaznaczyć opcję z dodatkiem i, jeśli się nie mieszka w akademiku, do dokumentacji dołą-czyć umowę najmu mieszkania.

Stypendium specjalne dla osób niepełno-sprawnychŚwiadczenie to może otrzymać student z ty-tułu niepełnosprawności, która została pot- wierdzona orzeczeniem właściwego organu. Prawo do niego posiadają studenci bez wzglę-du na formę studiów oraz wiek. Podobnie ,jak stypendium socjalne, to również można pobierać tylko na jednym kierunku studiów, a jego prawo wygasa w momencie uzyskania tytułu magistra oraz po pierwszym stopniu studiów, jeśli nauka nie jest kontynuowana na drugim stopniu.

Stypendium rektora dla najlepszych stu-dentów……czyli świadczenie, które budzi najwięcej emocji. W przeciwieństwie do poprzednich stypendiów, o to może starać się student co najmniej drugiego roku studiów – przydzie-lane jest za osiągnięcia z poprzedniego roku akademickiego lub student pierwszego roku, który w tym samym roku złożył maturę i jest laureatem olimpiady międzynarodowej albo laureatem lub finalistą olimpiady przedmio-towej o zasięgu ogólnopolskim. Dodatkowo

Stypendia – czas start!

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Stypendia

Page 5: Atheneum nr 17/2014

5

Stypendia / INFO Z WIELKIEJ BUKWYprofil olimpiady musi być zgodny z obszarem wiedzy, do którego przyporządkowany jest kierunek studiów.Stypendium rektora przyznawane jest za wy-soką średnią i/lub osiągnięcia artystyczne, sportowe i naukowe. Regulamin zastrzega jednak, że studenci, którzy nie mają żadnych osiągnięć muszą mieć średnią minimum 4,0. Osiągnięcia, które są uwzględniane wraz z wy- maganą dokumentacją szczegółowo zostały opisane w katalogu osiągnięć stanowiącym załącznik do Regulaminu ustalania wysokości, przyznawania i wypłacania świadczeń pomo-cy materialnej dla studentów Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego.

Zapomoga Najprościej mówiąc jest to świadczenie przyz- nawane studentom, którzy przejściowo zna-leźli się w trudnej sytuacji materialnej spo-wodowanej jakimś zdarzeniem losowym. Jest ona przyznawana jednorazowo i w momen-cie, gdy zostaną spełnione trzy przesłanki, a więc jest to sytuacja, której nie można było przewidzieć, przejściowa – a więc zmieni się w najbliższym czasie – i spowodowała trud-ną sytuację materialną (powódź, choroba, etc.). Zapomoga może być przyznana raz na semestr.

Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa WyższegoJest to dodatkowe wyróżnienie pieniężne, któ-rego jednym z warunków jest znalezienie się w gronie 5% najlepszych studentów danego kierunku lub uzyskanie wybitnych osiągnięć

naukowych, artystycznych lub sportowych. O to stypendium można ubiegać się po skoń-czeniu pierwszego roku studiów. Ważną infor-macją jest to, że zgodnie z nowelizacją ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym z 1 lipca 2015 r. wysokie wyniki w nauce nie będą stanowić już podstawy do przyznania tego świadczenia, a osiągnięcia będą musiały być ściśle powiąza-ne ze studiowanym kierunkiem.

W jaki sposób otrzymać stypendia?System stypendialny, za pomocą którego można złożyć wniosek o stypendium socjal-ne, specjalne dla osób niepełnosprawnych oraz rektora dla najlepszych studentów rusza 13 października 2014 r. i jest obsługiwany za pomocą systemu USOSweb. Każdy student posiada dostęp do systemu i może się w nim zalogować. Następnie wypełnia wniosek kie-rując się jedną zasadą – czytaj uważnie, a sys-tem Cię poprowadzi – i wydrukowany wraz z całą dokumentacją zanosi do Działu Rekru-tacji i Spraw Studenckich na ul. Łużyckiej 24. W przypadku Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego wniosek należy złożyć do kierownika podstawowej jednostki orga-nizacyjnej. Do Ministra o stypendium wnios- kuje rektor uczelni. Każdy wniosek wcześ- niej jest opiniowany przez radę wydziału.

Co jeszcze musisz wiedzieć? Wioski o stypendia rozpatrywane są przez Uczelnianą Komisję Stypendialną – w przy-padku stypendium Rektora dla najlepszych studentów oraz Wydziałową Komisję Stypen-

dialną – w przypadku stypendium socjalne-go, specjalnego oraz zapomóg. Od decyzji tych komisji każdemu studentowi przysługu-je prawo do odwołania się do Odwoławczej Komisji Stypendialnej w terminie 14 dni od daty odbioru pisemnej decyzji. Stypendia można pobierać tylko na jednym ze studiowanych kierunków, przy składaniu dokumentacji trzeba wypełnić deklarację, na jakim kierunku decydujemy się pobierać świadczenia z Funduszu Pomocy Material-nej. Prawo do stypendiów wygasa w momen-cie uzyskania tytułu magistra, a także tytułu licencjata lub inżyniera, jeśli nie kontynuuje-my studiów na drugim stopniu.Stypendia przyznawane są w danym roku akademickim okres dziewięciu, chyba że ostatni rok studiów trwa jeden semestr – przez okres pięciu miesięcy. Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego jest przyznawane jednorazowo. Wszystkie sty- pendia są przyznawane na wniosek zaintere-sowanego. Student, który straci status studenta nie może otrzymywać żadnych świadczeń z Funduszu Pomocy Materialnej. Wszelkie pytania dotyczące systemu, stypen-diów, etc. można kierować na adres e-mail: sa-morzą[email protected] – nie na prywatne kon-ta na portalu Facebook oraz do pracowników DRiSS – kierując się kolejną złotą zasadą: najpierw szukam na stronach internetowych (www.ukw.edu.pl i www.samorzad.bydgoszcz.pl), czytam, a dopiero wtedy pytam. I tym oto sposobem nam wszystkim, będzie żyło się lepiej.

Page 6: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 20146

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Studenckie zajęcia

Nowi znajomi, imprezy, wiedza, roz-wój — to tylko niektóre powody, dla których młodzi ludzie wybie-

rają się na studia. Ten najlepszy etap życia, mija jednak dość szybko. Co zrobić, by nie stracić tego czasu, lecz rozwinąć skrzydła i poszerzyć horyzonty, zapewniając sobie lepszy start?

Opcji jest wiele. Najbardziej racjonalny, od razu przychodzący na myśl, sposób to po prostu nauka. Jednak nie musi się ona kojarzyć z sa-motnymi godzinami spędzonymi nad stertą książek. Może przebiegać zupełnie inaczej np. wśród osób o podobnych zainteresowaniach i chcących wiedzieć więcej na dany temat. Wspólnie spędzając czas, uczą się np. poprzez rozmowę, oglądanie filmów, przeglądanie zdjęć, wyjazdy. Takie spotkania organizują także koła naukowe działające na UKW. Każ-dy wydział oferuje studentom koła naukowe o przeróżnej tematyce. Oprócz regularnie działających grup, na Uczelni realizowane są różnego typu projekty tymczasowe oraz funk-cjonują koła międzywydziałowe. Ogromny wachlarz zajęć zaprojektowany został tak, by każdy miał szansę rozwijać swoje pasje. Jak mówi popularne hasło — nauka i pasja klu-czem do sukcesu.

Mikrofon zamiast słuchawekNawet, jeśli do końca nie znasz jeszcze swoich upodobań, studia są dobrym czasem na to, by je odkryć. Z pozoru błaha czynność może stać się czymś, czemu poświecisz resztę swojego życia. Zapewne słuchasz muzyki, jak każdy tworzysz swoje playlisty, którymi chciałbyś podzielić się z innymi ludźmi. Dlaczego nie spróbujesz pracy w radiu? Tworzona przez studentów UKW internetowa rozgłośnia Radio Uniwersytet wciąż zaprasza do siebie nowe osoby. Twój ulubiony gatunek muzycz-ny jest mało znanym, niszowym zjawiskiem? To nie ma znaczenia, zmień to. Zaproponuj coś swojego i spraw, by powszechnie słuchana muzyka okazała się niezwykła właśnie dzięki Tobie. Jeśli masz chęci, przyjdź ze swoją pro-pozycją, pomysłem, pragnieniem działania do siedziby Radia Uniwersytet mieszczącej się w budynku UKW przy ulicy Ogińskiego 16, w pokoju nr 808. Praca w formie wolon-tariatu pomoże Ci zdobyć cenne doświadcze-nie. Poznasz zasady tworzenia nagrań, prze-prowadzania audycji na żywo. Oswoisz się z mikrofonem. Odkryjesz swój ,,inny” głos, nad którym będziesz mógł pracować, by być coraz lepszym. Co najważniejsze, poznasz lu-dzi, którzy wprowadzą Cię w radiowy świat. Przekonał się o tym Adrian Kaczorowski,

zeszłoroczny ,,pierwszak” prowadzący swój autorski projekt — studencką listę przebo-jów ,,10tON”. — Jestem bardzo zadowolony z pracy z ludźmi współtworzącymi radio. Jeże-li mam wolną chwilkę, zaglądam nawet tylko po to, aby spytać, czy wszystko jest okej. — podsumowuje Adrian. Radio Uniwersytet tworzy też programy poświęcone wydarze-niom związanym z życiem Uczelni i studen-tów, informujące o nadchodzących akcjach oraz ważnych informacjach. Podejmując się pracy w rozgłośni, nauczysz się przeprowa-dzać wywiady, pracować z mikrofonem, wys- tępować przed kamerą bądź po jej drugiej stronie, tworząc materiały filmowe.

Pióro i laptopPiszesz teksty skrzętnie ukryte w szufladzie. Może czas ją otworzyć? Poczuć posmak dziennikarskiego życia, które umożliwia dzia-łalność w gazecie studenckiej ,,Atheneum”. Jako członek redakcji możesz tworzyć teksty różnego typu, np. reportaże, zajawki, recencje, wywiady, nauczysz się zasad korekty, która wbrew pozorom, nie jest tak trudna, lecz niez- miernie istotna. Dowiesz się, na czym polega skład gazety i jak należy to robić. Poświęcając zaledwie kilka wieczorów w ciągu miesiąca, zyskasz więcej niż Ci się wydaje. Działając w gazecie, możesz uczestniczyć w wyjazdach na konferencje, na których masz szansę spotkać

Zajęcia spoza harmonogramu

Page 7: Atheneum nr 17/2014

7

znanych dziennikarzy. Pozostając w Bydgoszczy, również możesz poznać ludzi ze świata me-diów. Zapraszani są oni m.in. na konferencje organizowane przez redaktorów ,,Atheneum”. Spotkania, pozwalające na przyswojenie no-wej wiedzy, umożliwiają także zdobycie sieci kontaktów niezbędnych w pracy dziennika-rza. Jednak nie tylko osoby piszące tworzą ga-zetę. Interesujesz się fotografią, tworzeniem grafiki, reklamą? Zgłoś się. Napisz na adres: [email protected]. Może to Twój tekst pojawi się w następnym wydaniu!

Darmowy uśmiechPomaganie jest przestarzałe — ci, którzy tak twierdzą, są w błędzie! Wolontariat to jeden z lepszych sposobów rozwoju osobistego. Dzięki niemu zmienisz siebie, jak i rzeczywis- tość, która nas otacza. Wykonywanie nawet prostych czynności sprawia, że życie nabiera barw. Działający przy UKW wolontariat stu-dencki PROJEKTOR to program społeczny stwarzający przestrzeń dla twórczego działa-nia. Wolontariusze stają się edukatorami — pracują z dziećmi i młodzieżą. Tworzą pro-jekty realizowane przez określony czas. Uczą młodych ludzi, kierując się własnym doświad-czeniem i wiedzą. Sami również dowiadują się nowych rzeczy. To był jeden z powodów roz-poczęcia wolontariatu przez Ninę Woderską, pełniącą funkcję Pełnomocnika Rektora ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi i Aktywności Społecznej Studentów. — Pod-jęłam się działań wolontariackich wiele lat temu, bo wierzyłam, że są ludzie, od których wiele się nauczę i ja mogę w zamian czegoś nauczyć ich. Tak jest do dziś. Dzielenie się swoimi umiejętnościami i czasem są cenniej-sze niż się nam wydaje. — zauważa Nina. Być może już od pewnego czasu świta Ci w gło-wie pomysł na przeprowadzenie ciekawych i pouczających zajęć. W PROJEKTORZE znajdziesz osoby chętne do działania, dobro-wolnego poświęcenia swego czasu dla innych. Jeśli też tak masz, to dołącz do tej grupy niesa-mowitych ludzi. W ramach tego wolontariatu realizowane są też różne szkolenia. W tym roku odbędą się między innymi: szkolenie z pedagogiki cyrku i zabawy bądź z zarządza-nia sobą w czasie. Szczegółowe informacje można uzyskać na stronie internetowej:

www.projektor.ukw.edu.pl. Tam też dowiesz się więcej o zapisach na warsztaty z terapii śmiechu, bardzo przydatnej wolontariuszom fundacji Dr Clowna. Członkowie tej grupy zakładają kolorowe stroje, peruki oraz malu-ją twarze. Tak barwne postacie odwiedzają dzieci przebywające w szpitalu, bawią się z nimi, rozdają balonikowe zwierzęta. Swoim zachowaniem sprawiają radość małym pac- jentom. Wolontariuszem może zostać każ-dy. Do fundacji Dr Clowna należą nie tylko studenci UKW, lecz także wykładowcy. Jed-nym z nich jest dr Przemysław Grzybowski. Swoją działalnością daje młodym ludziom dowód na to, że wiek lub zawód nie powinien pozbawiać zdolności ponownego odnalezie-nia w sobie dziecięcej radości, uczucia bez-troski. Wolontariusze uczestniczą w akcjach wyjazdowych, zabawach z młodymi ludźmi, prowadzą zbiórki zabawek. Podobne zbiórki organizują także wolontariusze należący do Akademickiego Centrum Wolontariatu. To koło naukowe na UKW realizuje idee pomo-cy potrzebującym. Jego członkowie działają w świetlicach szkolnych, szpitalach. Organi-zują także systematyczne akcje. Przykładem jest Wampiriada podczas, której wszystkie chętne osoby mogą oddać krew przesyła-ną do Centrum Krwiodawca i Krwiolecz-nictwa w Bydgoszczy. Inna organizacja wolontariacka na UKW to Stowarzyszenie Latarników Cyfrowych, której animatorzy wprowadzają ludzi powyżej 50-sięciu lat w świat komunikacji cyfrowej. Uczą, jak ko-rzystać z Internetu, telefonu komórkowego oraz innego sprzętu komputerowego. Jeśli bar- dziej odnajdujesz się w pracy z młodszymi oso- bami, wybierz program Akademia Przyszłości. Jako tutor pomagasz dziecku nadrobić za-ległości w szkole, uczysz je nowych rzeczy. Wzmacniasz samoocenę młodego człowieka, a także umacniasz się w przekonaniu, że je-steś wyjątkowy.

Organizacyjne zacięcieChcesz mieć realny wpływ na to, co dzieje się na Uczelni? Zgłoś się do Samorządu Studenckiego. Dołącz do grupy osób, dla których zwykłe studiowanie to za mało — do aktywnych lu-dzi, którzy zamiast narzekać na to jak jest, ro-bią wszystko, by było inaczej. Działają z myślą

o innych studentach. Dobrowolnie pomagają zrozumieć zasady składania wniosków doty-czących stypendiów oraz innych dokumen-tów niezbędnych na Uczelni. Służą swoją radą w kwestiach prawnych, dając wskazów-kę, którą możesz wykorzystać, by ,,wygrać”. Działając w Samorządzie, przekonasz się, jak proste jest pisanie projektów oraz jaką sa-tysfakcję może przynieść praca przy tworze-niu imprez takich jak Juwenalia Bydgoskie, Otrzęsiny Studenckie. Poznasz tworzenie koncertów ,,od kuchni” — zobaczysz to, cze-go nie widzą osoby przychodzące posłuchać muzyki. Uczestnictwo w wyjazdach szko-leniowych, integracyjnych i konferencjach, pozwoli Ci zawrzeć znajomości z ludźmi z całego kraju, aktywistami takimi jak Ty. Na-leżąc do Samorządu, będziesz współtworzył największy Campus Studencki w Polsce, któ-rego zeszłoroczna letnia edycja zgromadziła w Łazach prawie tysiąc osób! Będziesz miał okazję czerpać wiedzę z różnych dziedzin. Zobaczysz, że Twoje działanie przynosi kon-kretne, widoczne efekty.

Sportowy niedosytNie jesteś typem leniucha, uwielbiasz sport? Czujesz niedosyt spowodowany brakiem za-jęć z wychowania fizycznego na pierwszym roku studiów? Na UKW możesz spędzić ak-tywne popołudnia wybierając np. salę gim-nastyczną, basen lub siłownię. Codziennie możesz iść na inne zajęcia. Oprócz sekcji sportowych organizowane są też zajęcia fa-kultatywne. Przychodzisz i jesteś. To wygod-na opcja dla osób, które lubią spontanicznie podejmować decyzje o tym, jak spędzić dzień. Zajęcia sportowe są bezpłatne dla stu-dentów UKW. Trzeba jednak mieć przy sobie legitymacje studencką, którą zostawia się przed wejściem na zajęcia. Większość zajęć odbywa się w niedawno wybudowanym Cen-trum Edukacji Kultury Fizycznej i Sportu.

Możliwości jest sporo. Czy coś wybierzesz? To zależy jedynie od Ciebie. Daj sobie szan-sę poznać inne definicje dobrego spędzania wolnego czasu. Zrobić coś, z czego będziesz dumny. Nie pozwól, by Twoje studia minęły tak szybko, jak pstryknięcie palcami. Działaj!

JUSTYNA WRÓBLEWSKA

Pozostając w Bydgoszczy, również możesz poznać ludzi ze świata mediów.

,,Dzielenie się swoimi umiejętnościami i czasem są cenniejsze niż się nam wydaje.”

Studenckie zajęcia / INFO Z WIELKIEJ BUKWY

Page 8: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 20148

INFO Z WIELKIEJ BUKWY / Savoir-vivre

Studiowanie to nie tylko uczęszczanie na zajęcia, zgłębianie lektur w biblio- tekach i pisanie prac seminaryjnych.

Być studentem oznacza obracać się w spo-łeczności akademickiej złożonej z profeso-rów, adiunktów, asystentów, pracowników biblioteki, administracji i oczywiście kole-żanek i kolegów.

Dziś, gdy ilość wyższych uczelni wzrasta, trudno mówić o nawiązywaniu do jakichkol-wiek tradycji. Coraz częściej etykieta języko-wa oraz pozajęzykowa istnieje tylko w teorii. Kategoria dobrych manier, konwenansów jest postrzegana jako staroświecka. Pojęcie grzeczności wobec adresata w uczelnianej ko-respondencji zostaje zastępowane przez skró-ty i emotikony. Nie zawsze wiadomo, w jakim stroju „wystąpić”. Czasy noszenia ubioru, któ-ry służył identyfikacji ze swoją uczelnią, minę-ły w Polsce bezpowrotnie.

W jaki sposób zwracać się do wykładowców i nawiązywać z nimi kontakty e-mailowe, tele-foniczne i osobiste? Jak się (nie)zachowywać na zajęciach? Jak się (nie)ubierać? W naszej prezentacji podejmiemy kwestię uniwersytec-kiego savoir-vivre’u.

Trudności pojawiają się już na uczelnianych korytarzach, w zetknięciu z pracownikami uczelni. Każdy dobrze wie, że młodszy kła-nia się starszemu, podwładny przełożonemu, a często funkcjonuje zasada, że „lepiej wycho-wany kłania się pierwszy”. Niewątpliwie, nie-które panie profesor wyglądają jak studentki, ale nie będzie chyba ryzykiem powiedzieć „dzień dobry” nawet temu wykładowcy, z któ-rym nie mamy aktualnie zajęć.

Studenci nie wiedzą czasami, jak się zwracać do prowadzących zajęcia, i zdarza się, że ma-gister jest tytułowany „panie profesorze”, a do profesora ktoś zwraca się „panie Stanisławie”. A bywa i tak: na korytarzu student długo przy-gląda się pewnej pani adiunkt i wreszcie wy-krzykuje uradowany: „Ach, to przecież nasza pani doktor Dorotka!”. Taka niestosowność może zostać odebrana jako brak szacunku.

Kontakt z wykładowcami odbywa się niejed-nokrotnie drogą e-mailową lub telefonicz-ną. Niektórzy określają, w jakich godzinach dzwonić, ale nikt chyba nie mówi, jakiej treści e-maile wysyłać.

Na początku przyjrzyjmy się, jakiego typu relacje zachodzą na uniwersytecie. Możemy

wyróżnić trzy podstawowe typy: • pracownik – pracownik • student – student • pracownik – studentRole nadawcy i odbiorcy są wymienne.Ostania jest najbardziej skomplikowana, po-nieważ jej strony reprezentują różne grupy socjolingwistyczne. Jej pole komunikacyjne jest najbardziej ograniczone i zazwyczaj do-tyczy jedynie sfery dydaktycznej. Występuje pewnego rodzaju zależność.

Co to jest grzeczność językowa?Jest to określona strategia ludzkiego zacho-wania komunikacyjnego, polegająca na prze-strzeganiu społecznych, skonwencjonalizo-wanych norm, które przyjmowane są w danej wspólnocie językowej jako będące wyrazem uprzejmości, oznaką dobrego wychowania. Realizuje się ją środkami: • językowymi • parajęzykowymi • niejęzykowymi

Polska grzeczność opiera się na komunika-cyjnej asymetrii, stawiającej odbiorcę zawsze w roli nadrzędnej, wyraźnie pomniejszając rolę nadawcy. Taki sposób funkcjonowania zachowań etykietalnych tworzy kulturę res- pektu, szacunku, dystansu pełnego ugrzecz-nienia (Małgorzata Marcjanik, Kazimierz Ożóg).Odnosząc te zasady do środowiska uczelnia-nego, możemy śmiało zgodzić się, że współ-cześnie następuje przemiana tego modelu. Zapanowała bowiem swoboda wypowiedzi, młodzieżowy luz i bezpośredniość w każdej sytuacji. Obecnie w relacjach między studen-tami a pracownikami widoczna jest emocjo-nalność, zacieranie granic sfery prywatnej, minimalizm oraz brak treści. Nastąpił awans potoczności, a wzorzec z pochodzenia elitar-ny został zastąpiony ludowym. Wpływ ob-cych wzorców wzmógł proces pauperyzacji i masowości zachowań.Skupmy się teraz na pragmatycznych następ-stwach owego procesu etykietalnych prze-mian, spójrzmy na nie z perspektywy prag-matycznej, czyli na efekt perlokucyjny, ten zamierzony i ten faktyczny w konkretnych zachowaniach.

Rozpoczniemy od korespondencji, ponieważ coraz częściej komunikujemy się ze sobą dro-gą elektroniczną. Najczęstsze błedy to:• Email:1) Nie zawiera ani zwrotu otwierającego

(grzecznościowego), ani też chociażby jed-nego słowa zapowiedzi tego, co jest w za-łączniku do niego. To tak, jakby ktoś wysłał do kogoś kopertę z tekstem, nie informując w odrębnym do niego liście, kim jest, do kogo pisze i w jakim celu przesyła mu ten tekst. 2) Brak form grzecznościowych. Pisanie od razu, bez żadnego zwrotu. Można rozróżnić kilka form:a) Brak zwrotu grzecznościowego, kiedy list jest odpowiedzią:– To mam przynieść książki z których korzy-stałam... Bo już sie pogubiłam... albo: – Czy mogłabym poprawić pracę i przesłać jeszcze raz? b) Brak zwrotu grzecznościowego, kiedy kon-takt następuje po raz pierwszy i nadawca nie raczył się zainteresować, do kogo pisze – czy do doktora czy profesora:Nazywam się Martyna S. Temat mojej pracy li-cencjackiej to „ZNAJOMOŚĆ SŁÓW I ZWRO-TÓW GRZECZNOŚCIOWYCH DZIECI PRZEDSZKOLNYCH”. Obecnie nie pracuję, wychowuję 2 letnią córeczkę. Bardzo proszę o pomoc w sformułowaniu tematu mojej pracy magisterskiej i jakieś wskazówki dotyczące pisania pracy. c) Stosowanie zwrotu grzecznościowego , ale nieadekwatnego do typu relacji, jakie zacho-dzą między nadawcą a odbiorcą:Witam wysyłam poprawiony esej:) albo:Witam, mam pytanie niecierpiące zwłoki a mia-nowicie…Dlaczego tak chętnie używana forma WITAM jest niewłaściwa?Formy „Witam” nie używa się ani na początku maila (listu), ani w kontakcie bezpośrednim, ponieważ informuje ona o wyższej hierarchii sytuacyjnej nadawcy. Nie oznacza to, rzecz jasna, że jest to forma zabroniona w omawia-nych typach kontaktu. „Witam” może powie-dzieć gospodarz otwierający drzwi gościom czy dziennikarz lub prezenter prowadzący program telewizyjny, radiowy – na przykład: „Justyna Pochanke. „Fakty”. Witam państwa”. Nie wypada zaś studentowi rozpocząć e-mail do wykładowcy za pomocą formy „Witam”, a nawet „Witam, Panie Profesorze”. Nie wypa-da tak zwrócić się podwładnemu do przełożo-nego. Nie wypada tak napisać do kogoś, kogo nie znamy, i nie wiemy, w jakim jest wieku, jaką pełni funkcję zawodową itp. Ale do ko-legi, koleżanki formy „Witam” używać można do woli.d) Student stosuje niepełny zwrot adresatowy. Przykład:

Studencki savoir-vivre

Page 9: Atheneum nr 17/2014

9

Przesyłam Profesorowi II i III rozdział, co prawda w odwrotnej kolejności.albo :Dzień dobry. Zwracam się do Pana z pytaniem ...Nadawca powinien zwycza-jowo zwracać się do pracow-ników naukowych używa-jąc słowa Pani/Pan przed stopniem czy tytułem nauko-wym, a więc powinien napisać: Przesyłam Pani Profesor, Panu Profesorowi, Pani Doktor, Panu Doktorowi (bez względu na to czy jest to habilitowany czy nie), Pani Magister, Panu Magistrowi…Nazwiska w zwrotach do roz-mówcy nie dodajemy, ponieważ nie mieści się to w polskiej ety-kiecie językowej i zwroty typu Panie Doktorze Malinowski czy Panie Malinowski są uważane za nieeleganckie. Mimo, iż e-mail posiada swoją specyfikę, to w tym przypadku jego oficjalność musi pozostać taka sama, jak w przypadku tra-dycyjnego pisma skierowanego do wykładow-cy.Nie należy zapominać o odpowiednim za-kończeniu. Podpisujemy się imieniem i naz- wiskiem. Nie samym imieniem (nawet jeśli sygnatura adresu e‐mail ma zarówno imię, jak i nazwisko). Należy pamiętać, aby zawsze to zrobić – list bez podpisu uważany jest za spam.Dobrym zwyczajem jest poprzedzenie go słowami „Z wyrazami szacunku”, „Z poważa-niem”. W podpisie należy podać swoje imię, nazwisko, stanowisko lub nazwę kierunku i rok studiów. Podpisujemy się nawet wtedy, gdy piszemy w imieniu kilku osób, grupy. Warto również zaopatrzyć się w skrzynkę, któ-rego domena nie będzie nas kompromitować (nie takie, jak np. @buziaczek.pl). Najlepiej będzie wyglądać e‐mail z imieniem i nazwi-skiem.

Ciekawostka:Do prof. dr hab. Mirosława Skarżyńskiego z Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiel-lońskiego napisała studentka: Witam! Chciałabym się dowiedzieć, w jaki spo-sób można się zwracać do osoby, która obroniła tytuł licencjata, jeżeli analogicznie, do osoby po obronieniu tytułu magistra można zwracać się: „pani magister”? Czy poprawna jest forma „pani licencjat”?, „panie licencjacie”? Bardzo dziękuję, za odpowiedź. Pozdrawiam. K. R.

Szanowna Pani, nie wytworzył się zwyczaj (na szczęście) uży-wania takich zwrotów, jak Pani podaje. Może się Pani zwracać do osób tego rodzaju normal-nie, tj. proszę pani, proszę pana. Wyszedł też z użycia zwyczaj zwracania się panie magistrze, pani magister, z wyjątkiem środowisk uczelnia-nych i - tradycyjnie - w aptekach. Wiąże się to, jak sądzę, z oczywistym prawem ekonomicz-nym - jak jest duża podaż, to wartość spada. Przy okazji - nie broni się tytułu licencjata czy magistra, ale zdaje się egzamin licencjacki, ma-gisterski. Łączę pozdrowienia - prof. dr hab. Mirosław Skarżyński

Studenci nie potrafią również pisać podań do władz uczelni. Oto jak należy adresować takie pismo:Rektor:Jego Magnificencja (bądź JM) Prof. dr hab. [imię i nazwisko] nazwa uczelni] lubSzanowny Pan (bądź Sz. Pan) Rektor [nazwa uczelni – w dopełniaczu, np. Uni-wersytetu Kazimierza Wielkiego] Prof. dr hab. [imię i nazwisko] Prorektor:Szanowny Pan (bądź Sz. Pan)Prof. dr hab. (bądź inny stopień naukowy, za-wsze pisany wielką literą) [imię i nazwisko] Prorektor do spraw... (np. Nauki) [nazwa uczelni]

Savoir-vivre / INFO Z WIELKIEJ BUKWY

Dziekan:Szanowny Pan (bądź Sz. Pan) Dziekan Wydziału [nazwa wydziału] [nazwa uczelni] [stopień naukowy – wielką literą] [imię i nazwisko]

Prodziekan:Szanowny Pan (bądź Sz. Pan)Prodziekan Wydziału [nazwa wydziału] do spraw...[stopień naukowy] [imię i nazwisko]

Pismo powinno być przygotowane zgodnie z wymogami danej uczelni. Zazwyczaj szablo-ny znajdują się na stornie internetowej. Treść musi być zwięzła, spójna, zrozumiała. Nie powinna zawierać skrótów, emotikonów, pry-watnych spostrzeżeń, zbędnych stwierdzeń.

Często możemy zaobserwować na przystanku i przed uczelnią grupki młodych ludzi poro-zumiewających się językiem tak wulgarnym i rynsztokowym, że wydaje się, iż mamy do czynienia z kryminalistami wytypowanymi do kopania rowów, a nie ze studentami, którzy właśnie wyszli z wykładu. Czasami można się dowiedzieć, z kim mieli zajęcia, gdyż głośno i swobodnie operują nazwiskami wykładow-ców. Studentem „się jest” zarówno na uczelni, jak i poza jej murami. Bycie studentem zobo-wiązuje i nobilituje.

KACPER SŁOMA

Page 10: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201410

Magister Łukasz Melerski, tegoroczny absolwent Wydziału Administracji i Nauk Społecznych UKW na kierunku administracja, wychowanek Angels Toruń,

zdobył w sierpniu, w barwach Seahawks Gdynia, tytuł Mistrza Polski w futbolu amerykańskim.

– Czas wolny? Warto spożytkować go na rozwój swoich pasji. Moją jest futbol amerykański – przekonuje mężczyzna. W toruńskiej dru-żynie grał z numerem #74, a na niemieckiej murawie oraz w barwach Seahawks Gdynia z #69. Ta dyscyplina zawodowa kreuje wizerunek twardzieli.

Melerski tłumaczy: – Wszystko zależy od człowieka. Jeden jest spo-kojny na co dzień, a na boisku staje się szatanem. Drugiego cechuje zwariowany charakter i te emocje przekłada podczas spotkań. Jeszcze trzeci na murawie będzie wyładowywać swoje emocje. Dlatego prze-krój osobowości jest naprawdę ciekawy. W tym sporcie nie ma miejsca na osoby, które odpuszczą po jednym uderzeniu. Trzeba być gotowym na konfrontacje.

Połączenie treningów, pojedynków oraz nauki w trybie stacjonar-nym wymagało nie lada wysiłku oraz organizacji. Mecze odbywały się w niedziele m.in. w Gdyni, Wrocławiu, Warszawie, a seminaria dyplo-mowe w poniedziałki. Wytrwałość w realizowaniu wyznaczonych ce-lów zaprocentowała podwójnie. W czerwcu zdał egzamin magisterski pt. „Odwołanie od decyzji administracyjnej”, a w sierpniu sięgnął po tytuł Mistrza Polski. Telefony z gratulacjami posypały się błyskawicz-nie. Bliscy znajomi zostawiali także ciepłe słowa na portalu Facebook. A najwytrwalsi fani, czyli rodzice oraz chłopacy toruńskich „Aniołów”, przyjechali wspierać go na żywo.

Cel: mistrzostwa Polski– Jeszcze dwa, trzy lata temu oglądałem finałowe spotkania w telewizji

albo kibicowałem określonym drużynom na Stadionie Narodowym. W duchu mówiłem sobie, że fajnie byłoby znaleźć się po drugiej stro-nie barykady i zagrać w finale. Sukcesywną pracą, w krótkim odstępie czasu, dopiąłem swego. Sam udział w finale jest dużym osiągnięciem, ale zwycięstwo jest ukoronowaniem dni ciężkiej pracy – uśmiecha się Mistrz Polski w futbolu amerykańskim.

Wróćmy jednak do początku. Datę 24 listopada 2011 roku magister zapamięta na zawsze. To właśnie wtedy rekrutował do drużyny Angels Toruń. Podczas sportowego „egzaminu” musiał wykazać się niezwykłą sprawnością fizyczną, m.in. podczas testu na zwrotność. Z „Aniołami” rozegrał drugoligowy sezon 2012. W 2013 założył konto na portalu Europlayers, który jest bazą danych sportowców, trenerów, drużyn. Na stronie internetowej zamieścił swoje wyczynowe CV ilustrujące: wa-runki fizyczne, życiorys futbolowy, parametry testów sprawnościowych oraz filmiki będące prezentacją aktualnej formy i predyspozycji. Po-jawiła się propozycja transferu do ekipy Norymberga Rams. Melerski, który wówczas był na pierwszym roku studiów drugiego stopnia, postanowił nie rezygnować z edukacji. Złożył pismo o przyspiesze-nie sesji letniej, ale Norymberga Rams nie mogła sobie pozwolić na dni zwłoki. Student nie popadł w rozpacz, sumiennie przygotowy-wał się do egzaminów uczelnianych, a w międzyczasie posypało się kilka kolejnych ofert. Wybór padł na Saarland Hurricanes, drużynę niemieckiej Bundesligi futbolu amerykańskiego. Tam pełnił funkcję podstawowego zawodnika na pozycji tzw. „Left Guard”, a trzy ostatnie spotkania jako „Right Guard”. Oznacza to, że był strażnikiem chronią-cym rozgrywającego.

Adrenalina osłabia bólFutbol amerykański jest sportem kontaktowym, nie brakuje kontuzji. Melerski w połowie niemieckiego sezonu nadwyrężył sobie nadgarst-ki. – Zazwyczaj najpoważniejsze urazy doznaje się w trakcie treningów. Adrenalina, która towarzyszy meczom, osłabia reakcję na ból i często

Sukcesy godneMistrza

STUDENT Z PASJĄ / Łukasz Melerski

Page 11: Atheneum nr 17/2014

11

W 2014 postanowił związać się z polską drużyną Seahawks Gdynia. 2 sierpnia odbył się IX SuperFinał Polskiej Ligii Futbolu Amerykań-skiego (PLFA). Na Stadionie Miejskim w Gdyni zmierzyły się ze sobą dwie drużyny. Rywalem Seahawks była wrocławska formacja Panthers. Mecz miał amerykańską oprawę – nie zabrakło cheerleaderek, konkur-sów z nagrodami oraz strefy cateringowej umożliwiającej degustację amerykańskich przekąsek.

Chcą uczyć się od Mistrza– Futbol amerykański to sport, gdzie męskie ego jest obecne na boisku. Każdy zawodnik jest inny, odmiennie reaguje na niepowodzenia. To właśnie trener scala drużynę, jest ostoją wiedzy i umiejętności. Musi zachować dystans, analizować sytuacje meczowe – wyjaśnia Łukasz.

Melerski połknął bakcyla i również postanowił szlifować swoje umie-jętności instruktorskie. Mistrz Polski w lutym zrobił licencję trener-ską. Jako wychowanek toruńskich Angelsów czuje się blisko związa-ny z drużyną, w której stawiał pierwsze kroki. – Gdy tylko mam czas podpatruję chłopaków w trakcie treningów i służę im radą. Kibicuję im poprzez naukę. Podopieczni dobrze reagują na wskazówki, chcą się uczyć – uśmiecha się magister.

Czy zdobyte doświadczenie przekłada na sytuacje w życiu codziennym? – Wyjazd do obcych drużyn, zmiana środowiska, treningi – wszystko to wzmacnia charakter. Niewątpliwie rywalizacja z klasowymi zawod-nikami podnosi samoocenę i samopoczucie, ale w życiu prywatnym staram się unikać sytuacji konfliktowych. Rozumu nigdy nie zastąpi siła – komentuje.

ŻANETA SZLACHCIKOWSKAFOT. ARCHIWUM ŁUKASZA MELERSKIEGO

zawodnicy doznany uraz uświadamiają sobie dopiero po spotkaniu. Poza tym, kontuzjom często towarzyszy ogólne zmęczenie organizmu, które na boisku jest nieuniknione – wspomina młody mężczyzna.

Pomimo tego, Polak wyciskał z siebie siódme poty na niemieckiej mu-rawie. W ciągu sezonu umożliwił zawodnikowi, odpowiedzialnemu za szybkie przemieszczanie się z piłką (tzw. Running Back), przebie-gnięcie ponad 400 jardów. Codziennie walczył z najlepszymi futboli-stami w Europie. W Niemczech miał zapewnione mieszkanie, dostęp zarówno do siłowni, jak i zabiegów spa. Łukasz, przyzwyczajony do intensywnego grafiku dnia, postanowił podjąć się zajęcia zarobkowe-go. – Pracowałem na pełen etat w firmie ogrodniczej oferującej usługi o szerokim polu manewru. Nierzadko były to obowiązki wymagające predyspozycji fizycznych. Wieczorami wracałem na treningi i muszę przyznać, że wysiłek wypracowany podczas tej dorywczej aktywności przełożył się na kondycję na boisku, co procentowało podczas rozgry-wek – zwierza się absolwent.

Torunianin pozytywnie ocenia zaplecze sportowe, jakim dyspono-wali nasi sąsiedzi zza Odry. Stałym punktem tygodnia było spotkanie w tzw. pomieszczeniu do analizy filmów z treningów, również innych drużyn.

Po pierwsze: naukaW barwach Saarland Hurricanes Melerski grał głównie w linii ofen-sywnej (w „Aniołach” przeciwnie: w defensywnie). – W Niemczech był zupełnie inne spojrzenie na ofensywę. W Toruniu graliśmy prosty futbol. Z kolei u naszych zachodnich sąsiadów stawiano na intensyw-ny kontakt z zawodnikiem. Efekt? Praca w formacji defensywnej stwa-rzała możliwość wyróżnienia się jako jednostki poprzez efektywne przetrzymania czy przejęcia piłki – tłumaczy.

Po powrocie do Polski rzucenie studiów nie wchodziło w rachubę. To zadecydowało o pozostaniu w naszym rodzinnym kraju. Efekt?

Łukasz Melerski / STUDENT Z PASJĄ

Page 12: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201412

STUDENT W BYDGOSZCZY

Studia w Bydgoszczy? Z różnych po-wodów maturzyści wybrali swoją uczelnię w tym mieście. Nie da się

ukryć, że u większości pojawiły się obawy i wątpliwości związane z opuszczeniem ro-dzinnego domu. Inaczej sprawa wygląda, kiedy mieszkamy z rodzicami i do uniwer-sytetu mamy rzut beretem, a inaczej przy wyprowadzce na dobre pięć lat z dala od najbliższych.

Jeszcze parę lat temu wśród młodych ludzi panowało przekonanie, że zamieszkanie w Bydgoszczy jest najtańszą „opcją” studiów. Podobno wynajem mieszkań i ceny w skle-pach były wówczas znacznie niższe od tych w Poznaniu, Gdańsku, Łodzi, nie mówiąc już o Warszawie czy Krakowie. Porównując opowieści znajomych, studiujących w in-nych częściach naszego kraju, stwierdzam, że coś w tym musi być. Można więc założyć, że część bydgoskich żaków jest tu ze względów ekonomicznych. Co z pozostałymi? Prawdo-podobnie ściągnęli ich tu znajomi, sympatie, kazali im rodzice lub po prostu uznali, że

Bydgoszcz posiada bogatą ofertę edukacyjną dla przyszłej elity intelektualnej Polski.

Daleka droga do domuPo odebraniu wyników maturalnych i podję-ciu decyzji o wyborze uczelni czas poszukać miejsca, gdzie będziemy przez najbliższe 9 miesięcy spać, uczyć się do sesji i co najważ-niejsze – imprezować. Mowa o stancjach, mieszkaniach wynajmowanych przez stu-dentów i akademikach. Życie z garścią ob-cych nam osób nie jest łatwe – nie każdy jest nauczony po sobie sprzątać czy przestrzegać ciszy nocnej. Niektórzy właśnie na studiach „odcinają pępowinę” od ukochanej mamy, która zawsze wypierze i ugotuje obiad oraz od taty, krzywo patrzącego na nasze późne powroty do domu. Z dala od rodziców czu-jemy przede wszystkim WOLNOŚĆ. Dlacze-go? Odwieźli nas bowiem z całym majdanem do nowego lokum, za który w głównej mierze płacą oni i „nara!” – zaczynamy nowe życie.

Kto pyta, nie błądziZa szczęściarzy można uznać tych, którzy

mają przyjaciół tuż obok, bo nic tak nie cieszy jak znajoma twarz w zupełnie obcym mieście. Czy to dom studenta , czy wydziałowy kory-tarz – wszędzie pełno nieznanych ludzi. A nic tak nie łączy, jak wspólny problem. Przez lata mieszkania w akademiku najwięcej osób poz- nało się we wspólnej kuchni, narzekając na zabrudzoną makaronem kuchenkę lub podczas batalii o klucz do pralni na piętrze. Dla wielu znaczył on więcej niż legendarny Święty Graal, ale to zrozumieją tylko osoby rzadko powracające do rodzinnego domu. Znane powiedzenie niejednemu uratowało skórę: „Koniec języka za przewodnika”. W sy-tuacjach, gdy jesteśmy zdani tylko na siebie, dobrze jest pokonać nieśmiałość i znaleźć w sobie trochę odwagi. W obecnych czasach jest to o wiele łatwiejsze, gdyż zostały utwo-rzone specjalne grupy na Facebooku dla pierwszych roczników, a także opracowano specjalne wskazówki niezbędne dla kandy-datów na studia. Jeszcze pięć lat temu funk-cjonowała grupa studentów UKW na, dziś mniej popularnej, nk.pl i człowiek się cieszył jak głupi, bo był bliżej innych struchlałych

Rzecz o przyjezdnych

Studencka lodówka

Page 13: Atheneum nr 17/2014

13

STUDENT W BYDGOSZCZY

studentów, rozpoczynających naukę w szkole wyższej. To było coś! Teraz wszystko zosta-je podane na tacy. Pierwszego dnia pobytu w Bydgoszczy wydrukowałam dla siebie mapkę z Targeo, w jaki sposób dojść z ulicy Łużyckiej do Ronda Jagiellonów (mój insty-tut znajdował się zaraz obok niego). Po tylu latach to wydaje się żenujące, ale nie wstydzę się, bo musiałam sobie jakoś radzić. Szczegól-nie wtedy, kiedy nie wiedziałam, jak wyjść spod Ronda i prosiłam o pomoc przypadko-wych przechodniów. Pozostając w temacie dojazdu na uczelnię, dla zdrowia codzienny dystans na zajęcia z najlepszymi kompanami pokonywaliśmy na piechotę – blisko dwa kilometry w jedną stronę. I nigdy nie odbyłam tak ciekawych i integrujących nas chwil, jak właśnie wtedy. Nawet przy dwudziestostopniowym mrozie zdarzało nam się brnąć przez zaspy. Autobu-sem jeździło się tylko na Fordon, dokąd po-dróż na piechotę wydaje się być niemożliwa. Zawiłości tras z przesiadką A+T (autobus i tramwaj) tłumaczyli starsi koledzy zapra-wieni w boju podróży komunikacją miejską. Po dziś dzień uśmiech na twarzy wywołuje jednak ta niesamowita ekscytacja z pierwszej samodzielnej podróży tramwajem. Jednak nie da się ukryć, że byłam w lepszej sytuacji niż osoby dojeżdżające codziennie na uli-ce Przemysłową lub Mińską – ich pierwszy dzień na studiach stresował podwójnie.

Impreza za impreząOd poniedziałku do czwartku w bydgoskich

klubach jest imprez od zatrzęsienia. Jednak najlepszą opcją jest wyjście z grupą znajo-mych osób. Lepsze to niż samotne przesia-dywanie przed komputerem z browarem w ręku. Uwierzcie – takich imprez jak z okre-su studiów nie będziecie mieć nigdy! Dlatego warto korzystać ze zniżek dla żaków i atrakcji specjalnie dla nich przygotowanych. Idąc na studia i chcąc zamieszkać w akademiku, trze-ba liczyć się z tym, że nieraz może być głośno – otóż zawsze do 23:00 studenci organizują sobie „beforki” w swoich pokojach. Spo-kojnie, później wszyscy udają się na miasto do klubów, ponieważ regulamin domów studenckich przewiduje ciszę nocną po tej godzinie. Niekiedy po takich „spotkaniach” zdarzały się przypadki znajdowania maka-ronu spaghetti w odpływie prysznica albo obudzenia się w akademiku naprzeciwko w nieswoim łóżku.

Powrotów czasPierwszy raz do pociągu wsiadłam na stu-diach – nie żartuję. Przez pięć lat studiów „woziłam się” autem do domu. Bez tracenia czasu w poczekalniach, bez tłoku w autobu-sie, podróż od drzwi do drzwi – jak na stu-dentkę to luksus. Jednak z doświadczenia wiem, że w pierwszych miesiącach za regułę uchodziło wracanie do rodziców raz na dwa lub trzy tygodnie. Fajnie było się oprać, za-brać trochę wałówki od mamy i zwyczajnie odwiedzić rodzinę. Przez lata pogląd na to zmienia się diametralnie i nie chodzi o brak czasu czy pieniędzy na bilet. Nie da się ukryć,

że nasze wizyty w domu stają się rzadsze z jednego istotnego powodu – czujemy, że nasze życie jest tam, gdzie obecnie jesteśmy. Miłość, znajomi, praca czy choćby pasja mogą powodować ostatecznie to powolne tzw. „odcinanie pępowiny”.Najlepsze i przede wszystkim najtrwal-sze przyjaźnie zostają zawarte na studiach. Wspólne wypady integracyjne czy choćby zwykłe przygotowywanie posiłków scala studenckie znajomości. Z czasem docenia się kompanów, którzy w trakcie sesji pójdą do sklepu po kolejną puszkę Red Bulla, zaś później uczczą szczęśliwy koniec egzaminów dobrym piwkiem. Prawda stara jak świat, ale się człowiek nie obejrzy, a już trzeba będzie zdawać egzamin magisterski i każdy będzie musiał iść w swoją stronę.Nikt nie nazywa przyjezdnych studentów przygłupami czy matołami z racji tego, że nie należą do rdzennych mieszkańców Bydgosz-czy. Warto jednak zaznaczyć, że zmiana miej-sca zamieszkania z małej wioski lub miastecz-ka na kilkusettysięczne miasto robi różnicę. Nie zapominajmy, że większość znajduje tu swoje miejsce na ziemi – podejmuje pracę, zakłada rodziny i zostaje na stałe. Należy uznać też to, że niektórzy wrócą w rodzinne strony, zmienią miasto lub nawet kraj. Jednak niezmienny pozostaje fakt, cytując klasyka, że „tam, gdzie człowiek coś przeżywał, za-wsze pozostaje jego niewidzialna cząstka”.

MAGDALENA BANASIAK

Blokada Łużyka

Page 14: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201414

FELIETON

A ch, witaj czytelniku tych słów! Jak leci? Zakładam, że, cytując wiel-kiego poetę naszych czasów, „na-

dejszła wiekopomna chwila” i jesteś już oficjalnie studentem pierwszego roku. To właśnie z myślą o tobie wybrałem z miliona różnych pojęć te, których znajomość spra-wi, że studia zapiszą się w twojej pamięci złotą czcionką, rozmiar 12! Zapnij pasy, zawiąż sznurówki i przygotuj dokumenty do kontroli – ruszamy w dziką podróż!

Zakładam, że skoro jesteś już na tej stronie, zdążyłeś zapoznać się z wcześniejszymi arty-kułami. I bardzo to z twojej strony roztropne, bo zawarte w nich porady i informacje będą dla ciebie przydatne (zaufaj mi, znam ich au-torów – to zawodowcy). Ale to właśnie teraz zaczyna się hardkor! Zapewnie trochę już słyszałeś o życiu studenckim. Ktoś ci szep-tem opowiadał rzeczy, w które trudno było uwierzyć. Może nawet kiedyś widziałeś jakie-goś studenta na żywo. W eterze krąży wiele historii, ale pamiętaj! Między słuchaniem o studiowaniu a studiowaniem jest taka róż-nica jak między pluskaniem się w brodziku a pływaniem w basenie olimpijskim. A ty ofi-cjalnie trafiłeś w sam środek tego basenu! I to bez czepka! Ale nie bój nic! Dzięki wnikliwej pracy środowiskowej udało mi się napisać ten Wspaniały Słowniczek Pojęć (nie)Koniecz-nie Przydatnych! Kilka mitów obalimy, kilka wyjaśnimy, stworzymy parę nowych. Wszyst-ko dla twojego dobra i ku uciesze gawiedzi! Uwaga! Hasła we Wspaniałym Słowniczku są ułożone całkiem przypadkowo. To nie tak, że na studiach literki w alfabecie mamy w in-nej kolejności niż reszta świata. Autor tekstu to po prostu śmierdzący leń (chociaż sam woli określenie „nieokiełznany artysta”) i nie chciało mu się układać haseł według jakiego-kolwiek wzoru. Dobra, skoro mamy to wyja-śnione, czas przejść do tak zwanego meritum:

Atheneum – Najcudowniejsza i najwspanial-sza gazeta w całej Bydgoszczy. Istna krynica szczęścia, wlewająca radość i wigor w serce każdego czytającego ją studenta. Redakcję Atheneum tworzą ludzie piękni i rumiani na policzkach, którzy z uśmiechem dostarczają prasę studencką na światowym poziomie... dobra, starczy słodzenia. W skrócie, Atheneum to gazetka, którą właśnie czytasz i świetny sposób na zagospodarowanie części swojego

Wspaniały Słowniczek Pojęć (nie)Koniecznie Przydatnych

studenckiego czasu. Jeżeli chcesz współtwo-rzyć naprawdę fajną inicjatywę, to zapraszamy do redakcji. Mamy ciastka!

Dziekanat – Jest taka piosenka: przybyli stu- denci pod okienko, pukali, wołali „wpuść pa-nienko”! Ładna, prawda? Ogółem dziekanat to ważne miejsce. To tutaj przychodzisz w pierw- szej kolejności, kiedy pragniesz uregulować wszystkie ważne sprawy między tobą a Uczelnią. I to tutaj rozwiążesz wszystkie swoje egzys- tencjalne bolączki. Zapewne obiło ci się o uszy, że panie z dziekanatu to jedne z najważniej-szych, jeżeli nie najważniejsze, osoby na uczelni. Jest w tym porzekadle sporo praw-dy. Dlatego naprawdę, ale to naprawdę, za-wsze, ale to ZAWSZE zwracaj się do nich z szacunkiem i sympatią. Co prawda w dzie- kanatach UKW pracują tylko panie dobro-duszne i miłe, ale każdemu mogą puścić nerwy. Szczególnie jeśli student zapomni na moment o zasadach savoir-vivre albo jest zwyczajnym bucem. A po co psuć sobie kontakty już na początku? Mój znajomy raz był niemiły w dziekanacie. Płacze do dziś. Integracja – Kiedy zbierze się ze sobą kilka-dziesiąt osób i każe im chodzić na wspólne zajęcia przez trzy lata, to wiadomo, jakie będą tego efekty. Prędzej czy później (zazwyczaj prędzej) ktoś rzuci pomysł wspólnego wyj-ścia integracyjnego. Z doświadczenia wiem, że to bardzo fajna inicjatywa. I że zwykle jed-no wyjście to za mało. Dwa też. Przy trzecim możecie już zwykle przejść na „ty”. Dobre rozegranie spotkania integracyjnego bardzo przypomina przygotowania do bitwy. Nie śmiej się, żołnierzu! Od tego zależy twoja przyszłość! Wiesz, co by było, gdybyś ominął integrację?! A co, jeżeli po takim wieczorze ten blondasek z rzędu obok dostanie ksywę „Tuptuś”, a ty nigdy nie dowiesz się dlaczego? Będziesz w stanie żyć z takim brzemieniem?! Otrzęsiny – Pierwsza ważna data, którą na-leży zaznaczyć w kalendarzu. Otrzęsiny stu-denckie to szansa dla wszystkich, którzy od-puścili sobie wyjścia integracyjne (hańba!). To numer jeden wśród dużych wydarzeń, na których warto się pojawić. Numerem drugim natomiast są...

Juwenalia – Nie wiem, co inni opowiadali ci o juwenaliach, ale z dużym prawdopodo-bieństwem mogę założyć, że nie kłamali. Na

tym święcie po prostu nie można się nie po-kazać. Całe przedsięwzięcie można zamknąć w matematycznym równaniu trzy razy K: koncerty, konkursy, kolejki do Toi Toi’a. I pod każdym z tych pojęć kryją się niezapomnia-ne wrażenia. Juwenalia UKW poprzedza już tradycyjnie „Blokada Ulicy Łużyka” (w skró-cie Blokada Łużyka), która, jak sama nazwa wskazuje, odbywa się na ul. Chodkiewicza. Bo widzisz, drogi czytelniku, kiedy na ka-meralnego grilla dwóch akademików przy-chodzi co roku kilka tysięcy studentów, to w pewnym momencie służbom porządkowym spożywanie piwa na chodnikach zaczyna przeszkadzać. Na szczęście nowa miejscówka (boisko uniwersyteckie) sprawdza się równie dobrze, co poprzednia. Tak więc wbijaj, wpa-daj i baw się w doborowym towarzystwie! Zniżki dla studentów – Wszyscy dobrze wie-dzą, że to główny powód, dla którego ludzie idą na studia. Nie ma jak tańsze bilety do kina, ulgowe przejazdy transportem miejskim i... zniżki przy barze! Oh, kaman, wszyscy jeste-śmy dorośli (pełnoletni?). Nie wmówicie mi, że zdane matury świętowaliście przy butelce Kubusia marchwiowo-jabłkowego. Zdecydo-wana większość z nas lubi, raz na jakiś czas, wyskoczyć ze znajomymi na piwo. Tyle tylko, że teraz to piwo będzie tańsze o parę złotych! Taka jest potęga legitymacji! Do tego niektóre puby i kluby oferują w wybranych dniach ty-godnia specjalne zniżki przy barze i/lub dar-mowe wejście dla studentów. No i co? Prawdę mówią ci, że warto się uczyć!

Żak – To staropolskie określenie studenta. Dziś już chyba nikt go nie używa, ale jest ład-ne i je lubię. Dlatego ląduje w Wielkim Słow-niczku Pojęć (nie)Koniecznie Przydatnych. Jedziemy dalej.

Słoiki – Kilku przyjezdnych studentów mo-gło w tym momencie poczuć zbulwersowanie. Spokojnie, mnie dosłownie chodzi o słoiki. Jeżeli jesteś spoza Bydgoszczy to przygotuj sobie ich zapasik, który będziesz zabierać ze sobą w każde odwiedziny rodzinnego domu. Mamusine obiadki to świetny sposób na pod-reperowanie studenckiego budżetu. Bo cho-ciaż wiem, że bułka z chlebem ma wielu zwo-lenników, to naprawdę, nie ma to jak domowy obiadek. A jeżeli ktoś rzeczywiście poczuł się urażony, to niepotrzebnie. W gwarze bydgo-skiej słoik naprawdę nie jest nacechowany

Page 15: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201415

w żaden pejoratywny sposób. My na przyjezd-nych mówimy „bose Antki”.

Prokrastynacja – Zaczyna się niewinnie. Dostajesz do wykonania pracę zaliczeniową. Termin oddania masz za dwa tygodnie. Stwierdzasz, że to dużo czasu i odkładasz pracę na później. Z upływem dni mówisz so-bie, że może warto się wziąć do roboty, ale zawsze znajdzie się coś ważniejszego. A to trzeba posprzątać pokój, a to Facebooka nikt nie przeglądał od dwudziestu minut. Czasami nawet już siadasz do zrobienia swojej pracy, ale zawsze po chwili tracisz wątek i dwie go-dziny później znowu oglądasz zdjęcia kotków i leniwców. Aż pewnego dnia uświadamiasz sobie, że termin oddania pracy upływa już ju-tro, a ty jeszcze nic nie zrobiłeś! A więc siadasz do roboty i... zaczynasz przeglądać zdjęcia kotków i leniwców. Wreszcie, o trzeciej nad ranem bierzesz się do właściwego zadania, w głębi duszy powtarzając sobie, że następ-nym razem nie będziesz zwlekać do ostatniej chwili (czego oczywiście nie zrobisz). To właśnie prokrastynacja, choroba znana też jako syndrom studenta. Co prawda specjaliści twierdzą, że cierpi na nią tylko pewien pro-cent społeczeństwa, ale hej, przecież ta druga nazwa nie wzięła się znikąd! Co prawda znam

osoby, które dobrze organizują swój czas i sys-tematycznie pracują, ale spójrzmy prawdzie w oczy: większość z nas to niepoprawne leniuchy. YouTube – Główny sojusznik prokrastynacji. Na spółkę z Facebookiem zabiorą ci więcej niż tylko chwilkę. A jeżeli dotąd jeszcze nie wiesz kim są PewDiePie, Wardęga i Martin Stankie-wicz, to poczekaj do pierwszego zaliczenia. Szybko nadgonisz internetowe zaległości.

Sesja – Zapamiętaj, sesja wcale nie jest taka zła, jak wszyscy powtarzają. Jest jeszcze gor-sza. Dwa razy w roku akademickim wszyscy studenci zmuszeni są do złożenia wysokiego myta ze swoich łez i nieprzespanych nocy (choć niektórzy mówią, że to i tak niska cena za cały semestr studenckiego życia). Dni przed egzaminem przypominają trochę ostatnie chwile przed wyrokiem – człowiek, świadomy uciekającego mu przez palce cza-su, stara się zrobić jak najwięcej. Szkoda tyl-ko, że głównie chodzi o przejrzenie całego Internetu, wyremontowanie całego akademika i zdobycie nowych umiejętności kucharskich. A co z nauką? Patrz hasło: prokrastynacja. YOLO – Czasami to jedyna rzecz, jaka zostaje do powiedzenia przed egzaminem (#lipa).

200 złotych – A tyle zapłacisz za warunek, jeżeli YOLO nie wystarczy (#lipa_do_kwadratu). USOS – W teorii system, który pozwala ci na bieżąco sprawdzać wszystkie najważniej-sze informacje związane z twoimi studia-mi. W praktyce USOS bardzo przypomina Google+ – niby wszyscy mają na tym profil, ale większość zagląda na niego raz na ruski rok, a wielu zupełnie zapomniało o jego ist-nieniu. Czy słusznie? To już osądzi historia. I to tyle w moim Wspaniałym Słowniczku! (muzyka, owacje na stojąco, dyplomy i kwiaty). Teraz już jesteś gotowy do wypły-nięcia na szerokie wody studenckiego ży-cia. Niech ci się wiedzie na naszej Uczelni! I pamiętaj: z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność. A rząd B jest zwykle łat- wiejszy na kolokwiach! Powodzenia!

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

FELIETON

Page 16: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201416

Rozpoczyna się kolejny rok na UKW, a ja wciąż słyszę od coraz to no-wych osób, że „tym razem zero

imprez, uczę się od początku”. To chyba niemożliwe. Czy ktoś z was próbował wy-trzymać choć jeden semestr bez wyjścia na miasto? Szczególnie, że codziennie można skorzystać z całego wachlarza różnych pro-pozycji.

Podobno najlepiej imprezuje się na studiach – dobrze i tanio. Ci, którzy uczą się w Bydgoszczy od dłuższego czasu, zapewne znają miejsca, gdzie można świetnie bawić się do samego rana. Jak przystało – po studencku. Bydgoskie kluby i puby przyciągają swoimi promocjami czy zniżkami wszystkich żaków. Czasami aż ciężko powstrzymać się, by zostać w domu. Niestety, z reguły każda impreza wiąże się z wydatkami. A przecież trzeba jakoś przetrwać do następnej wypłaty stypendium.

Poniedziałkowa walka z wiatrakamiPoczątek tygodnia, trzeba wziąć się do pracy. Zajęcia od rana do wieczora. Poniedziałek to najgorszy dzień, szczególnie wtedy, kiedy za-czynasz ćwiczeniami o godz. 7. Wracasz do domu zmęczony. Jak znaleźć energię na ko-lejny dzień na uczelni? Można by się zrelakso-wać na karaoke w Kubryku. Do północy moż-na śpiewać, ile tylko dusza zapragnie. Oczywiś cie, nie obędzie się tam bez zniżek na piwo studenckie za 5,50 zł. Można też spróbować swoich sił w tańcu. Kubryk Pod Pokładem udostępnia w poniedziałki Kinect (zamonto-wany czujnik ruchu w Xboxie, dzięki które-

mu konsola odczytuje ruchy tancerza). Tego dnia warto też zajrzeć do Tripa. Mieszkań-cy akademików do-tychczas mogli kupić drinki za połowę ceny! Nie brakuje też Happy Hour. Dla tych, któ-

rzy jeszcze o tym nie słyszeli – przez godzi-nę (od poniedziałku do czwartku!) od 21 do 22 piwo kosztuje jedyne 2 zł. Niestety, wszystkie promocje w Tripie mogą ulec zmia-nie, dlatego od października warto zaglądać na facebookową stronę klubu. Natomiast w Wiatrakowej można nauczyć się tańca. Wstęp zazwyczaj oscyluje wokół 5-10 zł w zależności od oferty. Klub co tydzień ogłasza nowe pro-pozycje, dlatego warto śledzić ich wpisy na Facebooku.

Gdzie ten weekend?Wtorkowy ciężki poranek, po poniedziałko-

wym „wyjściu na jedno piwo”. Słaby dzień. Zero perspektyw. Wczoraj okropny ponie-działek, jutro dopiero środa. Końca tygodnia nie widać, a roboty mnóstwo. Jesienna chan-dra, nic nikomu się nie chce. Dlatego Byd-goszcz nie odpuszcza i pomaga zmęczonym studentom odetchnąć. Tego dnia śpiewać można było w Tripie. Dla urozmaicenia war-to czasami zmienić klimaty i wpaść na Wielką Integrację Studentów do Metra na ul. Długiej 62. Na wtorkową imprezę możemy wejść za darmo, a przez cały wieczór wszystkie drinki są za 4 zł!

Środa – dzień... imprez!Ci, którzy przyjechali do Bydgoszczy na stu-dia może jeszcze o tym nie wiedzą, ale środa to najlepszy dzień na wieczorne wyjście z domu! Gdzie tym razem? Oczywiście, najgłośniej tego dnia jest na Skandalu. Tylko w środy studenci wchodzą za darmo do klubu Soda. Nie obej-dzie się także bez śpiewania w Wiatrakowej. Natomiast Kubryk proponuje darmowe kon-certy. A w Tripie – Złota Środa (w godz. 22-24). Na czym polegała? W zależności od tego, na którym roku aktualnie studiowałeś, tyle płaciłeś za wybranego drinka. Jeśli ta promo-cja zostanie w Tripie, to pierwszoroczniaki muszą uważać, bo w czwartek trzeba wstać na zajęcia!

Przedweekendowy wstępMasz do napisania pracę licencjacką? I co z tego? Prze-cież to dopiero na ostatni semestr! Jest październik! Wyjdź gdzieś –

właśnie zaczął ci się studencki weekend. Nie wolno zapomnieć o ostatnim dniu Happy Hour w Tripie! A później – Czwartkowe Zaliczanie w Kubryku Pod Pokładem? A może karaoke u góry? Z Kubryka niedaleko już do Metra, gdzie kolejna Wielka Integracja Studentów, czyli wstęp za free i piwo za jedyne 4 zł. I oczywiście najlepsze afterparty w Śledziu.

Piątek, piąteczek, piątunio...Nareszcie upragniony weekend dla wszyst-kich! Co tam studia. Co tam praca. Przecież zaczyna się wolne! Koniec z książkami, no-tatkami i bieganiem do DSS-u w sprawie sty-pendium. Niektórzy muszą wrócić do domu po kolejne słoiki od mamy, ale reszta może za-szaleć wieczorem. Od czego by zacząć? Shot Club? Tam weekendowe promocje na barze w zależności od naszych potrzeb. Może znowu Kubryk lub Trip? Wejście za darmo! W Metrze już, niestety, nie jest tak kolorowo, bo za

„wjazd” trzeba zapłacić 5 zł, ale jeśli ktoś miał-by ochotę to jak najbardziej warto. W trakcie imprezy dobrze jest zrobić sobie przerwę i wpaść na piwo do PRL-u na Starym Rynku, gdzie można chwilę odetchnąć w świetnym klimacie. Jeśli natomiast ktoś chce wejść do Sody bez płacenia, to musi się pospieszyć – pierwsze 30 osób wchodzi za darmo!

Sobota pracującaSkończył się tydzień na uczelni, ale niestety czeka praca. Ale cóż – jak mus to mus... Za to wieczorem w końcu się odetchnie, bo przecież niedziela jest wolna, można spać do południa. W sobotę są droższe wejścia, np. aby pobawić się w Metrze czy Sodzie, trzeba zapłacić aż 10 zł! Dlatego tego dnia warto wybrać się do tych klubów, które zawsze przyjmują studentów z otwartymi ramionami, czyli do Kubryka lub Tripa. Albo zobaczyć, co ciekawego dzieje się w Jack’u (wstęp jedyne 5 zł).

Niedzielny leńKoniec weekendu. Budzisz się rano o godz. 14. Jesz śniadanie. Rzucasz okiem na notatki, bo jutro czeka na ciebie kolokwium. Znowu ćwi-czenia na 7. Jak żyć? Eh... Żeby to jakoś znieść, znowu wybierasz się na miasto. Tego dnia jednak oferta nie jest tak szeroka. W niedzie-lę Wiatrakowa kolejny raz uczy tańczyć. Aby trochę odetchnąć, można zawitać na piwo do Piwiarni czy Browar Pubu lub spojrzeć na roz-piskę Estrady – może akurat jest jakiś koncert?

Chyba i tym razem plany tych, co chcą „uczyć się od początku”, nie wypalą. Znowu trzeba będzie w trakcie sesji siedzieć nad notatkami do rana. I zmagać się z czasem, pisząc prace semestralne. Ale co tam! Przez studia trzeba przejść tak, by można je było później miło wspominać. Czasami warto się przecież zre-laksować.

P.S. Uwaga! Studenci mieszkający w akade-mikach! Bądźcie spostrzegawczy – może naj-lepsza impreza w mieście odbywa się właśnie w pokoju obok?

KAROLINA CZAJKOWSKA

Studencki tydzień

STUDENT W BYDGOSZCZY

Page 17: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201417

N a zawsze Laurence (reż. Xavier Dolan, 2012) to opowieść o konsekwencji wyborów, miłości i akceptacji. Laurence (w tej roli Melvil Poupaud) to 30-letni nauczyciel, któ-

ry zwierza się swojej partnerce Fred (Suzanne Clément) z tego, że zamierza zmienić płeć. Dziewczyna postanawia dzielić z nim wszystko (obawy, łóżko) oprócz garderoby. To właśnie kobieta staje się osią dolanowskiego obrazu. Reżyser odsłania nietypową prawdę: miłość do partnera wygrywa z uczuciem do dziecka.

Kanadyjski filmowiec zrywa z repertuarem rekwizytów charaktery-stycznych dla kultury amerykańskiej (miś, kolacja, róże). Nagle oka-zuje się, że związek oznacza zrozumienie drugiej osoby. Reżyser wy-dobywa z miłości akcenty złożone: intymność, uzależnienie, tęsknotę. We wspólną orbitę przeżyć Laurence`a i Fred wkracza pytanie o bycie więźniem swojego ciała. To, o co w gruncie rzeczy potyka się główny bohater i co sprawia, że nawiązanie równoprawnego kontaktu ze spo-łeczeństwem skazane jest na niepowodzenie, to jego silna osobowość.Ten 159-minutowy dialog o wzajemnym porozumieniu się ratują: jak zwykle znakomity dobór muzyki (m.in. The Cure, Depeche Mode, Beethoven), charyzmatyczna gra, kostiumy aktorów oraz oko kamery rejestrujące pełnię zwyczajnego, monotonnego życia.

Na zawsze Laurence układa się w interesujący tryptyk z poprzednimi dolanowskimi obrazami. Wyśnione miłości pokazują portret młodości, Zabiłem moją matkę to prezentacja niedojrzałego egocentryzmu.

– Ten film to hołd dla czasów, w których musiałem nauczyć się być mężczyzną – powiedział w wywiadzie dla prasy reżyser. Czy bycie mężczyzną oznacza dokonywanie wyborów? Odpowiedź zostawiam widzom.

W y ś c i g (reż. Ron Horward, 2013), to kolejny dowód na to, że najlepsze scenariusze pisze życie. Na polu walki stoją dwaj autentyczni kierowcy Formuły 1:

Brytyjczyk James Hunt (w tej roli Chris Hemsworth) i Austriak Niki Lauda (Daniel Brühl). Drobiazgowe opisy postaci i środo-wiska idealnie kreślą spojrzenie na psychologiczny aspekt walki o marzenia. Film przepełniony nietzscheańską tezą pokazuje, jak potężną motywacją, w realizowaniu życiowych aspiracji, jest chęć udowodnienia innym tego, na ile nas stać.

Każdego z bohaterów pociąga w drugim przeciwieństwo własnej na-tury. James Hunt o atletycznej sylwetce, z hollywoodzkim uśmiechem świecącym w błysku fleszy – od początku wydaje się jednak postacią wewnętrzne połamaną, rozbitą i zmaltretowaną. Z kolei Niki Lauda to dziedzic milionowej fortuny, który wyrzeka się rodzinnego majątku. Jest ambitny, cierpi na kompleks poniżanego, bezwartościowego, a do tego przypomina szczura (a mało kto docenia te inteligentne ssaki).

Obydwaj mężczyźni wielokrotnie stoją na podium prestiżowych kon-kursów. Ale w tej historii, osnutej światem Formuły 1, jest i kolejna pogoń – za zwykłym szczęściem, ciepłem rodzinnym. Obserwujemy piękne kobiety (tak, któraś pokocha szczura), są rozwody, leje się alko-hol. Aż dochodzi do wypadku i rekonwalescencji. Kiedy do akcji wkra-cza kolejny „bohater” – śmierć, okazuje się, że większym wrogiem jest szczęście, które osłabia, bo w końcu można coś stracić. Zapewniam, że dwugodzinny romans z filmowym obrazem Wyścig nie będzie czasem zmarnowanym.

ŻANETA SZLACHCIKOWSKA

Tyrania płci Playboy i szczur za kółkiem

Film / RECENZJE

Redaktor wydania: Żaneta Komoś

Korekta: Magdalena Banasiak, Karol Ebertowski, Angelika Jesionek, Piotr Ossowski, Patrycja Ziemińska

Redakcja: Karolina Czajkowska, Żaneta Komoś, Łukasz Płaczkowski, Kacper Słoma, Żaneta Szlachcikowska, Justyna Wróblewska

Redaktor naczelny: Łukasz PłaczkowskiZastępca redaktora naczelnego: Aleksandra KrejaKoordynator i korekta: dr Aleksandra Norkowska

Skład: Aleksandra KrejaOkładka: Stock image fromOprawa graficzna: Aleksandra KrejaWydawca: Samorząd Studencki UKW

Kontakt: [email protected] internetowa: www.gazeta-atheneum.plFacebook: www.facebook.com/atheneumUKW

Page 18: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201418

Do sieci trafił klip do kawałka Ignite zespołu 52 Rockers – muzycz-nego trio, które tworzą wokalista Matt Sas,

grający na gitarze Łukasz Okoński i produ-cent Ravager. Teledysk jest muzycznym de-biutem składu, który dopiero zaczyna swoją działalność. Co wyjdzie z połączenia elektro-nicznych bitów z mocnym wokalem i dźwię-kami gitary? To dopiero pokaże czas.

Każdy, kto choć tro- chę siedzi w inter- netach, kojarzy CeZika i jego projekt Klej-Nuty. Ten prawdzi-wy człowiek orkie- stra wpadnie 12 paź-dziernika do klubu

Mózg. Podczas swojego Kameralnego Aktu Solowego CeZik wykona wszystkim znane z YouTuba piosenki. Organizatorzy na face- bookowej stronie wydarzenia zapowiadają, że na koncercie pojawi się support – niespo-dzianka. Bilety do nabycia w klubie Mózg.

Do sklepów trafił debiutancki album bydgoskiego produ- centa Pawbeatsa pt. Utopia. Autor połą-czył na płycie brzmie-nia jazzu, popu, dzie-

siątek żywych instrumentów z wokalami re-prezentantów polskiej rap sceny, takich jak Lilu, Zeus, Paluch czy VNM. Tak ciekawej i oryginalnej płyty w polskim hip-hopie nie było od bardzo dawna. Poza tym zbliża się wielkimi krokami premiera nowego krążka najbardziej znanego i cenionego rapowego składu z Bydgoszczy – B.O.K.! Recenzje płyt już w następnych numerach Atheneum.

A teraz odrobina prywaty. Wszystkich fanów kultury hip--hop, rapu, graffiti i breakdance zapra- szam do sprawdza-

nia 052 TV – pierwszego bydgoskiego pro-gramu internetowego poświęconego kulturze czterech elementów. Wszystkie odcinki znaj- dziecie na www.youtube.com/TheWoocash052. Enjoy!

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

Muzyczne wiadomościBanałem byłoby powiedzieć, że

muzyka stanowi ważny element w życiu człowieka. I chociaż nie-

którzy złośliwcy próbowaliby polemizo-wać z tym stwierdzeniem, to przecież student też człowiek. Bydgoska i lokalna scena muzyczna oferują swoim słucha-

Bydgoska scena muzycznaczom pełną listę muzycznych smaków. Wystarczy tylko poświęcić trochę czasu na poszukiwania, a na pewno każdy znaj-dzie coś dla siebie. Przygotowałem dla was recenzję płyty jednego z lokalnych wyko- nawców oraz kilka dodatkowych informacji. Po więcej zapraszam na stronę bydgoskascena.pl.

Trzeba przyznać – nasz muzyk ksywę to ma nie z tej ziemi. I taki też jest jego album. Outerspace to złożona z ośmiu kawałków instrumentalna EPka, której motywem przewodnim jest właśnie wszechświat i kosmiczne podróże. Nawiązują do tego tytuły utworów i wstawki ze starych programów o kosmosie. Ważna jest też oczywiście sama muzyka. Bywa zimna jak powierzchnia Księżyca i niepokojąca jak nagle zarejestrowane przez radar dźwięki, ale pozostaje przy tym intrygująca jak deszcz meteorytów. Album jest bardzo krótki, przypomina spadającą gwiazdę, która pojawia się na naszych sprzętach grających tylko po to, żeby za chwilę zniknąć. To jednocześnie chyba pierwsza płyta, z której nie potrafię wybrać jednego utworu, do którego chciałbym wracać. Po prostu Outerspace słucha się lepiej jako spójnej całości. 8611 powtórzył później

8611 – Outerspace

muzyczną podróż po kosmosie na swojej kolejnej płycie Hyperspace. Polecam zapoznać się zarówno z pierwszą, jak i drugą EPką. Dzięki nim można poczuć się jakby cały, przygniatający swoim ogromem, wszechświat mieścił się w pamięci naszego odtwarzacza. Kawał porządnej muzyki elektronicznej.

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

Tego się nie da nie znosić!O tym, że kultura miejska w Bydgoszczy

ma się dobrze, wie każdy, kto śledzi lokalną scenę przez In-

ternet albo pojawia się co jakiś czas na organizowanych w mieście imprezach. Lokalni artyści po raz kolejny dali o sobie znać podczas TNZ Night. Jak to ujął jeden z uczestników imprezy – było koktajlowo! Tym bardziej, że po raz pierwszy od dłuż-szego czasu na jednej scenie hip-hop spotkał się z rockiem.

TNZ Night to inicjatywa powstała ze współ-pracy lokalnej agencji DON’T STOP i TEGONIEZNOSISZ.PL – bydgoskiej marki odzieżowej zajmującej się promowa-

niem kultury miejskiej. Impreza odbyła sie 12.09 w Wiatrakowa Klub. Jak napisali na Facebooku organizatorzy, TNZ Night mia-ło być „syntezą kultury miejskiej”. Według uczestniczących w wydarzeniu – ta sztu-ka jak najbardziej się organizatorom udała. Rymy kontra riffyWydarzenie było okazją do wystąpienia przedstawicieli bydgoskiego rapu oraz rocka w różnych odmianach. Gitarowe brzmienia reprezentowali: grająca cięższe brzmienia Arytmia i łączące punk rock z dubstepem Killed By Car. I chociaż na koncertach obu grup nie brakowało słuchaczy, to cała impreza została zdominowana przez hip-hop.

» więcej str. 19

RECENZJE / Muzyka

Page 19: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201419

Wieczór rozpoczął występ beatboxowego trio Sound Ostateczny, wspieranego wokalnie przez Aurelię Górną. Później swoje kon-certy zagrali również Haker CMS, zespół PARTYZANT, duet reprezentantów ulicz- nego rapu – Somp i Chio oraz autor płyty Prywatny Beef – Pafarazzi. Dodatkowo, pod- czas trwania koncertów na piętrze klubu, przy barze swój set muzyczny grał DJ Root-son ze składu Czemu Nie. Nie samą muzyką…TNZ Night nie ograniczało się jedynie do koncertów. W trakcie trwania całej imprezy uczestnicy mieli okazję zobaczyć wystawę

prac bydgoskich artystów miejskich: Pawła „Swag” Orła, Serio i Paku. Dodatkowo swoje graffiti wykonywał na żywo writer True Bob. Odbyła się również premiera no-wego klipu Chio do numeru Nie mów mi przestań oraz video Bulwary_2014 przy-gotowanego przez BDG Familię – grupę miejscowych rolkarzy. Projekcji towarzy-szyły oklaski, a obie produkcje trafiły na YouTube’a, gdzie są dostępne dla każdego. Zgrane środowiskoImpreza cieszyła się dużym zainteresowa-niem. Poza przedstawiającymi swoje prace i grającymi koncerty artystami na TNZ Night

pojawiło się wiele osób na co dzień związa-nych z bydgoskim hip-hopem. Był to m.in. Marcin Pawłowski, znany wśród polskich fanów rapu lepiej jako Pawbeats, którego pro-ducencka płyta, Utopia, miała swoją premierę w dniu imprezy. Niezależnie jednak od tego, kto pojawił się na wydarzeniu, wśród przy-byłych panowała radosna, momentami wręcz rodzinna atmosfera. – Więcej tego! – głosi komentarz napisany przez jednego z uczest-ników napisany na fanpage’u wydarzenia. Czy jest szansa na kolejną edycję TNZ Ni-ght? Czas pokaże.

ŁUKASZ PŁACZKOWSKI

(FOTO)RELACJA

Page 20: Atheneum nr 17/2014

PAŹDZIERNIK 201420

3

67

1

69

1

2

3

9

8

7

4

563

21

8

9

7

8

2

3

4

#87405 Poziom trudnosci: sredni

9

35

3

2

4

8

9

2

12871

3

4

9

6

21

5

1

5

7#109861 Poziom trudnosci: trudny

8

3

2

854

6

3

6

49

6

2

12

4

98

3

3

576

#38401 Poziom trudnosci: latwy

58

61 4

2

6

53

13

4

7

72

2

1

4

1

8

7

3

#33765 Poziom trudnosci: latwy

7

4

5

2

3

98

27

5

24

65

1

67

8

19

2

5

1

#7955 Poziom trudnosci: sredni

49

82

58

79

48

21

6

8

9

47

3

21

8

1

5#64893 Poziom trudnosci: latwy

Wie

cej s

udok

u na

stro

nie

http

://su

doku

.cba

.si/

Zbyt

trud

ne?

Spr

awdz

rozw

iaza

nie

na h

ttp://

sudo

ku.c

ba.s

i/