16
Waldemar Sprusiński jest współwłaścicielem działki nad stawami w Czapurach. To enklawa zieleni, która cieszy oko również nowych mieszańców. Dookoła sta- wów w ciągu kilku ostatnich lat wyrosły kolejne etapy Osiedla Leśnego. Gospo- darz łowiska jest życzliwy wobec nowych sąsiadów, choć ich ilość przyprawiłaby wielu o zawrót głowy. Ostatnio jednak spotkało go wiele przykrych niespodzianek, głównie ze strony mosińskiego urzędu. Pan Waldemar, choć wcale nie jest mu do żartów mówi, że teraz pozostaje mu tylko kupić helikopter… więcej na str. 4 Kolejny market w Mosinie? W Biuletynie Informacji Publicznej pojawiło się pod koniec czerwca obwieszczenie o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środo- wiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polegającego na budowie obiektu handlowo-usłu- gowego, w tym hali handlowej o powierzchni 1 900 m 2 , biurowca 1800 m2 oraz 16 budynków wieloro- dzinnych na działce nr 738/4 w Mosinie. Działka ta jest położona miedzy Szosą Poznańską a WPN na terenie obecnych ogródków działkowych. (MK) 21 maja 2013 r. Burmistrz Gminy Mosina odmó- wił ostatecznie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polega- jącego na wdrożeniu innowacyjnej technologii recyklingu zużytych opon samochodowych w cyklu ciągłym. Wniosek o wydanie takiej decyzji złożyła firma Dudek &Kostek 16 lutego 2011 r. Burmistrz wydała dwukrotnie pozytywną decyzję. Pierwsza została uchylona po zaskarżeniu przez Aquanet. Druga z 7.11.2011 r. została oprotestowana przez Stowarzyszenie „Silesia”, radnych i mieszkańców. Zebrano ponad 2 tys. podpisów. 19 stycznia 2012 r. SKO uchyliło decyzję, bo uznało, że burmistrz nie wziął pod uwagę nega- tywnej opinii sanepidu, który uznał, że inwestycja może być niebezpieczna dla ujęcia wody i nie przeprowadził konsultacji społecznych. Gdyby nie reakcja Aquanetu, Silesii, radnych i zdecydo- wana postawa mieszkańców spalarnia opon, jak potocznie to przedsięwzięcie określano, być może już by w naszym mieście funkcjonowała. Wydanie pozytywnej decyzji dla tej firmy było ogromnym błędem burmistrza, który zachował się w tej spra- wie nieodpowiedzialnie. (MK) 30 kwietnia 2013 r. Ministerstwo Finansów wydało decyzję w sprawie zwrotu przez gminę nienależnie pobranej subwencji oświatowej dla Szkoły Podstawowej w Krośnie mieszczącej się przy ul. Krasickiego w Mosinie. W decyzji po raz kolejny potwierdzono, że o przyznaniu wyższej subwencji decyduje lokalizacja budynku szkoły, a nie miejscowości, z których po- chodzą uczniowie. Kwota nienależnie pobrana przez gminę to 1 152 849 zł. Błędna decyzja Burmistrza Gminy Mosina o ulokowaniu wiejskiej szkoły w mieście naraziła gminę na straty. W czasie podejmowania decyzji w Krośnie były działki, na których można było wybudować szkołę. Krosno, mimo że jest w tej chwili największą wsią w gminie, nie ma na swoim terenie szkoły. Budynek przy ulicy Krasickiego jest obecnie za ciasny i wymaga pilnej rozbudowy. Niestety możliwości finansowe gminy są ogra- niczone i trudno obecnie przewidzieć, czy nowy budynek zostanie oddany tak jak zaplanowano, czyli w 2015 r. Ma kosztować 3 850 000, -zł. Nowy obiekt ma mieć dwie kondygnacje (z windą) i łączną powierzchnię 1580 m2 . Będzie w nim 8 sal lekcyjnych i pracownia komputerowa, szatnie i pomieszczenia biurowe. Będą się w nim uczyły klasy IV-VI. Przy ulicy Krasickiego jest planowana również w terminie późniejszym budowa sali gimnastycznej o wymiarach 29x46 m2 z trybunami dla 400 osób. Oprócz dużej sali będą 4 salki mniej- sze po ok. 80 m2. Koszt wybudowania tego obiektu szacowany jest na 10, 8 mln. Sala przy Krasickiego ma być większa niż ta przy Jedynce i docelowo ma pełnić funkcję centrum sportu i rekreacji Warto przypomnieć, że gmina dwukrotnie występowała z wnio- skiem o dofinansowanie (w 2004 i 2008 r.) jednak z uwagi na poło- żenie budynku w mieście takiego wsparcia nie udało się pozyskać. Obecny budynek został wybudowany w dwóch etapach za łączną kwotę ok. 10 mln. zł. Środki pochodziły w 100% z budżetu gminy. (MK) W tym roku szkołę podstawową ukończyło 285 uczniów. Nasi szóstoklasiści uzyskali na sprawdzianie dopiero 14 wynik w powiecie na 17 gmin (w ubiegłym roku było to 10 miejsce, w 2011 - 12, a w 2010 r. -7). . Najlepsi byli uczniowie SP w Rogalinku. W rozumowaniu i wykorzystywaniu wiedzy w prak- tyce pozostawili swoich rówieśników z innych gminnych szkół daleko w tyle. Najlepiej czytają i piszą natomiast uczniowie SP nr 2 w Mosinie. Wyniki 254 absolwentów gminnych gimnazjów również nie są zadowalające. Tylko z historii i wos. oraz z j. niemieckiego są powyżej średniej w powiecie. Piętą achillesową naszych gimnazja- listów jest matematyka. Wynik z tego przedmiotu jest słabszy niż ubiegłoroczny. Zajęliśmy dopiero 15 miejsce w powiecie. Najlepiej wypadło Gimnazjum nr 1 w Mosinie. Absolwenci tej szkoły uzyskali wynik wyższy niż średnia w powiecie ze wszystkich pięciu egzami- nów przedmiotowych - gratulacje! Gimnazjum nr 2 w Mosinie ma wyższy wynik niż średnia w powiecie z j. polskiego i przedmiotów przyrodniczych. Gimnazjaliści w Daszewicach wykazali się dużą wiedzą z historii i wos, a Rogalin wyróżnił znajomością j.niemieckiego. (MK) Subwencja do zwrotu

"Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Czasopismo Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej

Citation preview

Page 1: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 �

Waldemar Sprusiński jest współwłaścicielem działki nad stawami w Czapurach. To enklawa zieleni, która cieszy oko również nowych mieszańców. Dookoła sta-wów w ciągu kilku ostatnich lat wyrosły kolejne etapy Osiedla Leśnego. Gospo-darz łowiska jest życzliwy wobec nowych sąsiadów, choć ich ilość przyprawiłaby wielu o zawrót głowy. Ostatnio jednak spotkało go wiele przykrych niespodzianek, głównie ze strony mosińskiego urzędu. Pan Waldemar, choć wcale nie jest mu do żartów mówi, że teraz pozostaje mu tylko kupić helikopter… � więcej na str. 4

Kolejny market w Mosinie?W Biuletynie Informacji Publicznej pojawiło

się pod koniec czerwca obwieszczenie o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środo-wiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polegającego na budowie obiektu handlowo-usłu-gowego, w tym hali handlowej o powierzchni 1 900 m2, biurowca 1800 m2 oraz 16 budynków wieloro-dzinnych na działce nr 738/4 w Mosinie. Działka ta jest położona miedzy Szosą Poznańską a WPN na terenie obecnych ogródków działkowych. (MK)

21 maja 2013 r. Burmistrz Gminy Mosina odmó-wił ostatecznie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polega-jącego na wdrożeniu innowacyjnej technologii recyklingu zużytych opon samochodowych w cyklu ciągłym. Wniosek o wydanie takiej decyzji złożyła firma Dudek &Kostek 16 lutego 2011 r. Burmistrz wydała dwukrotnie pozytywną decyzję. Pierwsza została uchylona po zaskarżeniu przez Aquanet. Druga z 7.11.2011 r. została oprotestowana przez Stowarzyszenie „Silesia”, radnych i mieszkańców. Zebrano ponad 2 tys. podpisów.

19 stycznia 2012 r. SKO uchyliło decyzję, bo uznało, że burmistrz nie wziął pod uwagę nega-tywnej opinii sanepidu, który uznał, że inwestycja może być niebezpieczna dla ujęcia wody i nie przeprowadził konsultacji społecznych. Gdyby nie reakcja Aquanetu, Silesii, radnych i zdecydo-wana postawa mieszkańców spalarnia opon, jak potocznie to przedsięwzięcie określano, być może już by w naszym mieście funkcjonowała. Wydanie pozytywnej decyzji dla tej firmy było ogromnym błędem burmistrza, który zachował się w tej spra-wie nieodpowiedzialnie. (MK)

30 kwietnia 2013 r. Ministerstwo Finansów wydało decyzję w sprawie zwrotu przez gminę nienależnie pobranej subwencji oświatowej dla Szkoły Podstawowej w Krośnie mieszczącej się przy ul. Krasickiego w Mosinie. W decyzji po raz kolejny potwierdzono, że o przyznaniu wyższej subwencji decyduje lokalizacja budynku szkoły, a nie miejscowości, z których po-chodzą uczniowie. Kwota nienależnie pobrana przez gminę to 1 152 849 zł.

Błędna decyzja Burmistrza Gminy Mosina o ulokowaniu wiejskiej szkoły w mieście naraziła gminę na straty. W czasie podejmowania decyzji w Krośnie były działki, na których można było wybudować szkołę. Krosno, mimo że jest w tej chwili największą wsią w gminie, nie ma na swoim terenie szkoły.

Budynek przy ulicy Krasickiego jest obecnie za ciasny i wymaga pilnej rozbudowy. Niestety możliwości finansowe gminy są ogra-niczone i trudno obecnie przewidzieć, czy nowy budynek zostanie oddany tak jak zaplanowano, czyli w 2015 r. Ma kosztować 3 850

000, -zł. Nowy obiekt ma mieć dwie kondygnacje (z windą) i łączną powierzchnię 1580 m2 . Będzie w nim 8 sal lekcyjnych i pracownia komputerowa, szatnie i pomieszczenia biurowe. Będą się w nim uczyły klasy IV-VI.

Przy ulicy Krasickiego jest planowana również w terminie późniejszym budowa sali gimnastycznej o wymiarach 29x46 m2 z trybunami dla 400 osób. Oprócz dużej sali będą 4 salki mniej-sze po ok. 80 m2. Koszt wybudowania tego obiektu szacowany jest na 10, 8 mln. Sala przy Krasickiego ma być większa niż ta przy Jedynce i docelowo ma pełnić funkcję centrum sportu i rekreacji

Warto przypomnieć, że gmina dwukrotnie występowała z wnio-skiem o dofinansowanie (w 2004 i 2008 r.) jednak z uwagi na poło-żenie budynku w mieście takiego wsparcia nie udało się pozyskać. Obecny budynek został wybudowany w dwóch etapach za łączną kwotę ok. 10 mln. zł. Środki pochodziły w 100% z budżetu gminy. � (MK)

W tym roku szkołę podstawową ukończyło 285 uczniów. Nasi szóstoklasiści uzyskali na sprawdzianie dopiero 14 wynik w powiecie na 17 gmin (w ubiegłym roku było to 10 miejsce, w 2011 - 12, a w 2010 r. -7). .

Najlepsi byli uczniowie SP w Rogalinku. W rozumowaniu i wykorzystywaniu wiedzy w prak-tyce pozostawili swoich rówieśników z innych gminnych szkół daleko w tyle. Najlepiej czytają i piszą natomiast uczniowie SP nr 2 w Mosinie.

Wyniki 254 absolwentów gminnych gimnazjów również nie są zadowalające. Tylko z historii i wos. oraz z j. niemieckiego są powyżej średniej w powiecie. Piętą achillesową naszych gimnazja-listów jest matematyka. Wynik z tego przedmiotu jest słabszy niż ubiegłoroczny. Zajęliśmy dopiero 15 miejsce w powiecie.

Najlepiej wypadło Gimnazjum nr 1 w Mosinie. Absolwenci tej szkoły uzyskali wynik wyższy niż średnia w powiecie ze wszystkich pięciu egzami-nów przedmiotowych - gratulacje!

Gimnazjum nr 2 w Mosinie ma wyższy wynik niż średnia w powiecie z j. polskiego i przedmiotów przyrodniczych. Gimnazjaliści w Daszewicach wykazali się dużą wiedzą z historii i wos, a Rogalin wyróżnił znajomością j.niemieckiego. (MK)

Subwencja do zwrotu

Page 2: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

� Czas�Mosiny�3�(9)�lipiec�2013�

Szanowni Państwo

„Czas Mosiny”. Wydawca: Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej, ul. Topolowa 11, 62-050 MosinaRedaktor naczelny: Małgorzata Kaptur, tel. 512 334 157, adres e-mail: [email protected]ółpraca: Wojciech Konieczny, Jan Marciniak, Jacek Szeszuła, Łukasz Kasprowicz, Piotr Wilanowski, Marian Jabłoński. Druk: POLSKAPRESSE, Sp. z o.o. Oddział Poligrafia Drukarnia Poznań-Skórzewo, ul. Malwowa 158 Ukazał się drukiem 3.07.2013 r. Nakład: 8 tys. egz. Redakcja zastrzega sobie prawo do skrótu i opracowania otrzymanych materiałów. Zapraszamy do współtworzenia naszego pisma.

Szanowni Państwo,„Czas Mosiny” jest pismem bezpłatnym, finansowanym ze środków włas-

nych członków Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej i rad-nych Koalicji Samorządowej. Trafia do Państwa domów raz na kwartał.

Wydajemy „Czas Mosiny”, by umożliwić mieszkańcom dostęp do rzeczowej informacji na tematy ważne dla naszej wspólnoty. Uważamy, że „Merkuriusz Mosiński” wydawany przez burmistrza za pieniądze po-datników, tworzy idealistyczny obraz pracy urzędu i stwarza wrażenie, że w naszej gminie nie ma problemów, nad którymi należałoby się z większą uwagą pochylić.

Na łamach naszego pisma prezentujemy swoją ocenę tego, co się dzieje w naszej gminie. Piszemy także o ciekawych inicjatywach i popularyzujemy historię i piękno naszej małej Ojczyzny.

Zachęcamy do współpracy. Czekamy na ciekawe teksty i zdjęcia. Zapraszamy do lektury.

Małgorzata Kaptur – redaktor naczelny

na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej

Wojciech Koniecznyprezes Stowarzyszenia

Radni Rady Miejskiej w MosinieKOALICJA SAMORZĄDOWA

PIOTR WILANOWSKI• Komisja Inwestycji, Mienia Komunalnego i Ładu Przestrzennego• Komisja Edukacji, Kultury i Sportu• Komisja Ochrony Środowiska i Rolnictwa

tel. 600 618 300 e-mail: [email protected]

JAN MARCINIAK przewodniczący klubu radnych KOALICJA SAMORZĄDOWA• Komisja Budżetu i Finansów • Komisja Inwestycji, Mienia Komunalnego i Ładu Przestrzennego

tel. 607 592 858 e-mail: [email protected]

MARIAN JABŁOŃSKI zastępca przewodniczącego klubu• Komisja Budżetu i Finansów• Komisja Edukacji, Kultury i Sportu

tel. 662 290 497, e-mail: [email protected]

MAŁGORZATA KAPTUR • Komisja Edukacji, Kultury i Sportu – przewodnicząca• Komisja Rewizyjna

tel. 512 334 157e-mail: [email protected]

ŁUKASZ KASPROWICZ• Komisja Budżetu i Finansów• Komisja Ochrony Środowiska i Rolnictwa

tel. 697 896 383e-mail: [email protected]

JACEK SZESZUŁAwiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Mosinie• Komisja Edukacji, Kultury i Sportu• Komisja Promocji Gminy

tel. 605 380 487e-mail: [email protected]

W dniu 22 czerwca, na cmentarzu parafialnym w Rogalinku, pożegna-liśmy wieloletniego i wytrwałego pracownika mosińskiego magistratu – panią Irenę Werfel.

Irena, córka Tadeusza i Marii Goł-kowskich, urodziła się 26.11.1919 r. w Sanoku nad Sanem, w Bieszcza-dach. Od dzieciństwa miała kontakt z piękną i niepowtarzalną przyroda, i tej idei była wierna do końca swo-ich dni. Krótko przed wybuchem II wojny światowej mieszkała w Poznaniu na ul. Półwiejskiej. W tym mieście zdobywała wykształcenie. Podczas okupacji mieszkała wraz ze swoimi rodzicami w leśniczówce Bytowa/ k. Sanoka. Tutaj zetknęła się z partyzantką AK, do której wstą-piła. Pełniła służbę sanitariuszki i zarazem łącznika oddziału. Działała pod pseudonimem „ Sarna”. Pod koniec wojny t j. w 1944 r., wyszła za mąż za Stanisława Diakiewicza, leśnika, byłego zarządcę lasów u hr. Potockiego. Niestety, wojenne małżeństwo przetrwało tylko jeden rok. Mąż, też AK–owiec, zginął tra-gicznie z rąk Rosjan w Wielkanoc 1944 roku. Los nie oszczędził Jej wędrówek w poszukiwaniu swojego

miejsca zamieszkania. Przez Cho-rzów, trafiła w listopadzie 1945 r. do leśnictwa Dębogóra/k Czerwonaka, w Puszczy Zielonka. Tu w Czerwo-naku zawarła w październiku 1948 r. związek małżeński z Janem Werflem – leśnikiem z zawodu i z powołania. W Dębogórze mieszkali do 1951 r. Następnie przenieśli się do Nowego Dworu k/Zbąszynia, gdzie mąż Jan był nadleśniczym do 1958 r. W tym samym roku, Irena i Jan Werflowie osiedli w Rogalinku. Jan rozpoczął prace w leśnictwie Sasinowo, a Irena w tutejszej Spółdzielni Usługowo–Wytwórczej Kółek Rolniczych i w Szkole Podstawowej w Rogalinku, której kierownikiem była Kinga Ko-strzewska – wdowa po Leonie. Nad-warciańskie łęgi zrodziły Jej kolejną wielką fascynację – dęby.

Z początkiem lat 80., została za-trudniona w Urzędzie Miasta i Gminy w Mosinie, w biurze rady. Zmieniła też miejsce zamieszkania. W 1986 r. przeprowadziła się wraz mężem z leśniczówki w Sasinowie do miesz-kania w Nadleśnictwie Babki. Stam-tąd dojeżdżała do pracy w Mosinie – pieszo, autobusem, tramwajem i pociągiem, przez Starołękę, Poznań

Główny – około 30 lat. Pracowała do 86. roku życia! W październiku 1991 roku przeżyła kolejny życiowy dramat – zmarł mąż Jan, z którym przeżyła 43 lata i wychowała dwoje dzieci.

W listopadzie 2001 roku, w uzna-niu zasług kombatanckich w Armii Krajowej, została awansowana przez Prezydenta RP do stopnia podpo-rucznika.

Była osobą towarzyską, skromną, pełną życia, z dużym poczuciem humoru. Postać Pani Ireny zajmie trwałe miejsce w pamięci wielu osób związanych z mosińskim samorzą-dem, a także wśród mieszkańców, odwiedzających nasz magistrat.

18 czerwca 2013 roku, podpo-rucznik Irena Werfel, została wezwa-na na Wieczną Wartę. Podobnie jak ziemską służbę, na pewno będzie ją pełnić z właściwym sobie poczuciem obowiązku.

Jacek Szeszuła

Zawiadamiamy, że po przerwie wa-kacyjnej sesje będą się zaczynały o godz. 15.00.

Przez ponad 10 lat Rada Miejska zbie-rała się o godz. 16.00. Było to korzystne dla mieszkańców i pracujących zawodo-wo radnych. Frekwencja radnych w 2011 r. wynosiła aż 96,43% W. Waligórski jed-nak, mimo że wniosek o zmianę godziny nie uzyskał większości, zdecydował, że sesje będą o 11.00. Spowodowało to wiele niepotrzebnych emocji i pogorszenie się frekwencji. Nasz klubowy kolega Marian

Jabłoński z tego powodu zrzekł się funkcji przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Od stycznia do czerwca sesje odbywały się o godz. 13.00. Chyba nie było ani jednej sesji z udziałem wszystkich radnych. A przecież Statut Gminy Mosina nie mówi o utrudnianiu czy komplikowaniu tylko o czuwaniu przez przewodniczącego nad zapewnieniem warunków niezbędnych do wykonywania przez radnych ich mandatu.

Zachęcamy do udziału w sesjach. Po części organizacyjnej burmistrz składa

radnym sprawozdanie ze swojej działal-ności między sesjami, potem są wnioski i pytania radnych, na które burmistrz i urzędnicy udzielają odpowiedzi Istnieje możliwość przekazania swojej sprawy radnemu. Możecie Państwo usłyszeć odpowiedź burmistrza na swoje pytanie. Pytania można przekazywać telefonicznie lub drogą elektroniczną. (MK)

W okresie od początku kwietnia do końca czerwca Rada Miejska odbyła 5 sesji w tym: 3 planowe, jedną uroczystą 24 maja, związaną z wręczeniem Medali Rzeczypospolitej Mosińskiej oraz stypendiami i na-grodami dla najlepszych sportowców naszej gminy oraz ich trenerów.

Sesja nadzwyczajna w dniu 6 czerw-ca poświęcona była powołaniu Zespołu Szkół w Daszewicach. Podczas sesji planowych podjęto szereg uchwał m in. w sprawach: miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, re-gulaminu utrzymania czystości i po-rządku na terenie gminy, bonifikaty od opłat z tytułu przekształcenia i prawa użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości, udzielenia absolutorium Burmistrzowi Gminy Mosina za 2012 rok. Sesja absolutoryjna w dniu 29.05.2013 r., została przerwana i następnie dokończona 3. 06. 2013 r.

KOMISJE STAŁERADY MIEJSKIEJ

Wszystkie komisje przeprowadziły w swoich działach analizę dochodów i wydatków budżetowych w 2012 roku i na tej podstawie wydały opi-nię dotyczącą wykonania budżetu. Oprócz tego analizowały i opiniowały

na bieżąco projekty uchwał skiero-wane przez organ wykonawczy do rady. Komisje stałe organizowały też posiedzenia wyjazdowe, aby bezpo-średnio na miejscu zapoznać się z występującymi problemami. Wycinek z tematyki posiedzeń:

Budżetu i Finansów: budowa chodników, pomoc finansowa dla powiatu poznańskiego, koszty or-ganizacji DNI MOSINY, taryfy na zbiorowe zaopatrzenie mieszkańców w wodę, koszty utrzymania świetlic wiejskich, funkcjonowanie linii pod-miejskiej 699, wspólne posiedzenie z Komisją Rewizyjną w sprawie wyko-nania budżetu.

Ochrony Środowiska i Rolnictwa: taryfa za zbiorowe zaopatrzenie w wodę, spotkanie z przedstawicielami AQUA-NET w sprawie oczyszczania ścieków, tzw. „opłaty śmieciowe”, lustracja tere-nu eksploatacji piasku w Żabinku.

Edukacji, Kultury i Sportu: Da-szewice – spotkanie z nauczycielami szkoły podstawowej i gimnazjum w związku z zamiarem utworzenia ze-społu szkół, zatrudnienie nauczycieli w placówkach oświatowych gminy, ilość uczniów, stan bazy, koszty funk-cjonowania szkół.

Inwestycji i Mienia Komunalnego: zadania dotyczące zarządzania drogami powiatowymi, kanalizowanie Borko-wic, Krosinka, Rogalina, Daszewic, stan prac przy adaptacji pomieszczeń na przedszkole w Pecnej, ocena prac przy budowie parkingu przy SP nr 1.

Porządku Publicznego: wnioski dotyczące prowadzonego monitoringu miasta, stan bezpieczeństwa na terenie gminy.

Ochrony Zdrowia i Pomocy Spo-łecznej: współpraca z organizacja-mi pozarządowymi, ze szpitalem w Puszczykowie w zakresie celowości udzielania pomocy, organizacja wypo-czynku letniego dzieci i młodzieży.

Promocji i Współpracy Samo-rządowej: przygotowanie gminy do sezonu turystycznego, promocja mo-sińskich przedsiębiorców, wygląd naszego miasta i najbliższej okolicy, turystyka i promocja w WPN i Zespole Parków Krajobrazowych.

Rewizyjna: wycinka drzew nad kanałem, skarga J.Tafelskiej - Sta-chowiak na burmistrza, koszty pro-wadzenia przytuliska dla zwierząt, analiza wykonania budżetu za 2012 r. i przygotowanie wniosku o udzielenie absolutorium dla burmistrza.

Z prac RADY MIEJSKIEJ…

IRENA WERFEL 1919-2013

Przekaż nam swoje pytanie

Po wakacjachsesje Rady Miejskiej będą o

godz. 15.00.ZAPRASZAMY

26 września, 30 października, 28 listopada, 19 i 30 grudnia

Jacek Szeszuła

Page 3: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 �

Prawo finansowe umożliwia bur-mistrzowi dokonywanie w budżecie daleko idących zmian. Początkowy zatem budżet nijak się ma do końco-wego. Burmistrz i większość radnych żonglują budżetem jak chcą i kiedy chcą. Ta żonglerka doprowadza do prawie idealnego procentowo wy-konania budżetu. A my mówimy: to nie jest poważna realizacja budżetu tylko zabawa liczbami.

Przedstawiam argumenty, które legły u podstaw nieudzielenia przez naszą grupę absolutorium burmi-strzowi.

Po pierwsze: dochody były mniej-sze od planowanych o 6,7 mln, wy-datki mniejsze o 3,3 mln, sprzedaż mienia (przede wszystkim działek) mniej od planowanego wpływu o 4,8 mln, a na inwestycje przeznaczono o 5,3 mln mniej niż zakładano.

Po drugie styl rządzenia. Można go streścić w dwóch słowach: buta i arogancja, a to sprawa już poważ-niejsza.

Przykłady: • Przeznaczenie do zbycia 40

hektarowego, unikalnego przyrod-niczo terenu nad Wartą, mającego niebagatelny wpływ na pokłady wo-donośne, z których i my mieszkańcy korzystamy, pomiędzy Sowińcem a Baranowem na pole golfowe. Nie-liczenie się w tej sprawie z głosem radnych, doprowadzenie do pro-testu społecznego, który dopiero wstrzymał sprzedaż. Niepoważne, kompromitujące wypowiedzi bur-mistrza o odwołaniu przetargu przed

protestem, lekceważący stosunek do radnych, protestujących ekologów i tych ponad 2 tys. osób, którzy pod protestem się podpisali.

• Sprzedaż, mimo protestów mieszkańców Rogalina ziemi sołe-ckiej. Lekceważenie w tej sprawie radnych i mieszkańców.

• Zbycie łącznika ekologicznego działki nr 205 w Czapurach firmie Family Hause z milionową stratą dla gminy.

• Niezgodne z prawem domaganie się 67 tys. zł nienależnej odprawy emerytalnej.

To tylko niektóre z wielu spraw, które nie powinny mieć miejsca, ale niestety miały. Choćby była z nich

tylko jedna, dawałaby ona radnym Koalicji Samorządowej podstawę do głosowania przeciw udzieleniu absolutorium.

I tak też uczyniliśmy. Przeciw była jeszcze radna Małgorzata Twardowska, pozostali radni byli za udzieleniem absolutorium.

UL. LEŚNAW CZAPURACH

Na sesji w maju radni zostali poinformowani o przetargu na 350 sztuk płyt żelbetowych drogowych z przeznaczeniem na utwardzenie wy-branych miejsc na różnych drogach w gminie. Z dokumentacji przetar-gowej wynikało, że 300 płyt trafi do Czapur: 210 na ul. Leśną a 90 szt. na ul. Krętą, pozostałe miały po-prawić stan ul. Szkolnej w Wiórku. Na początku czerwca wyłoniono w przetargu dostawcę płyt.

Na komisji budżetu zastępca burmistrza Sławomir Ratajczak po-informował, że jest umowa z p. Py-żalskim, że gmina przekaże mu 100 tys. (te, które miały być na płyty), a on dołoży 600 tys. i zrobi na ulicy Leśnej pozbruk i wybuduje studnie chłonne.

Potrzebna była zgoda radnych, gdyż budowa drogi to inwestycja, wymagająca projektu i pozwoleń na budowę i musi być umieszczona w załączniku inwestycyjnym do budżetu, zmieniała się więc relacja między wydatkami bieżącymi a in-westycyjnymi.

Radni byli tym wnioskiem za-skoczeni. Zwykle przygotowanie projektu i zdobycie pozwolenia na budowę to długotrwała procedura - w przypadku p. Pyżalskiego da się to, jak widać, załatwić od ręki.

Radny Jan Marciniak skrytykował tę propozycję, gdyż jego zdaniem w sytuacji toczącego się śledztwa w sprawie zbycia działki na rzecz tego dewelopera ze stratą dla gminy ok. miliona złotych – jest to działanie dwuznaczne. Gdyby burmistrz nie sprzedała działki budowlanej, jako łąki bez prawa zabudowy, gmina miałaby środki i mogłaby sama wy-budować ulicę Leśną. Gdzie jest styk

władza – biznes, tam jest podejrze-nie o korupcję. To wiąże władzę z inwestorem. Dróg gruntowych, które byłyby zadowolone z tych 100 tys. jest w gminie bardzo wiele – powiedział.

Sytuacja, kiedy deweloper budu-jący osiedle na niezwykle korzyst-nych warunkach, ciągle przychodzi do urzędu po kolejne warunki zabu-dowy, wyciąganie ręki przez urząd po pieniądze jest dwuznaczne.

Propozycja burmistrza nie zy-skała na komisji aprobaty nawet radnych proburmistrzowskich. Tylko jeden radny głosował za. Niestety na sesji dyscyplinujące spojrzenie pani burmistrz spowodowało, że niektórzy radni zmienili zdanie i ostatecznie propozycja współpracy z p. Pyżalskim została zaakcepto-wana. (10 radnych za, 8 przeciw i 1 wstrzymujący się)

Mieszkańcom Osiedla Leśnego jest zapewne wszystko jedno, kto im zbuduje drogę, jednak warto podkre-ślić, że ta transakcja z deweloperem doprowadziła do „wyrwania” środ-ków z budżetu na ulicę, której nie było w planie w sytuacji, gdy wiele innych zaplanowanych na ten rok niestety nie doczeka się położenia nawet 1 płyty. Mieszkańcy ul. Krętej w Czapurach, którym płyty były już obiecane będą musieli się niestety obejść smakiem.

REWITALIZACJA RYNKU

Na ostatniej sesji ścięto 250 tys. zł z budowy dróg i 250 tys. z budo-wy chodników, bo budżet jest trudny i nie ma spodziewanych wpływów ze sprzedaży działek. Mimo tych kłopotów burmistrz wnioskowała, by wprowadzić do tegorocznego budżetu kwotę 35 tys. zł na studium

wykonalności w związku z projek-tem rewitalizacji. Tłumaczyła, że pojawiła się możliwość pozyskania środków zewnętrznych, z których zostanie sfinansowanych 85 % re-wilitalizacji i tylko 15% pochodzić będzie ze środków własnych gminy. Argumentowała, że: „wszystkie miasteczka pieszczą swoje ry-neczki i uważają, że jest to serce miasta”. Radni jednak pozostali sceptyczni wobec realizacji tego zadania w obliczu istniejących trud-ności finansowych gminy. Oznacza-łoby to konieczność wpisania do Wieloletniej Prognozy Finansowej a następnie zarezerwowania w bu-dżecie ogromnych kwot – 3 950 000 zł. w przyszłym roku i takiej samej kwoty w 2015 r.

Uchwalając obecny budżet rad-ni przesunęli środki z rewitalizacji rynku na rozbudowę szkoły przy ul. Krasickiego, pozostawiając w tej pozycji w kolejnych latach po 100 tys. zł. W ramach tych środków w 2014 r. mają zostać zainstalowane na rynku eleganckie kute lampy.

Byliśmy przeciwJan Marciniak

Absolutorium dla burmistrza z wykonania bu-dżetu za 2012 r. zostało przez większość rad-nych przyjęte. Nasz klub Koalicja Samorządowa był przeciw. Dlaczego?

Jan Marciniak, przewodniczący klubu Koalicja Samorządowa

„Wszystkie miasteczka pieszczą ryneczki”Małgorzata Kaptur

Sesja w dniu 27 czerwca 2013 r. trwała ponad 7 godzin. Półtora godziny toczyła się dyskusja na temat dwóch wniosków budżetowych – wspól-nej budowy z p. Pyżalskim ul. Leśnej i rewitali-zacji Placu 20 Października w Mosinie

Koncepcji architektonicznej modernizacji i rewitalizacji Placu 20 Października w Mosinie.

Wywiązała się długa dyskusja o estetyce rynku i niedopieszczonych tonących w błocie ulicach w różnych częściach miasta i gminy. Przed głosowaniem przewodniczący Rady powiedział: „Prosiłbym, żebyśmy później nie mieli do siebie pretensji i

żeby to nie było w gazetach pisane, że nie ubiegamy się o środki zewnętrz-ne. Zróbmy tak, by był wilk syty i owca cała”. Ostatecznie Rada (15 radnych przeciw, 4 wstrzymujących się) nie zgodziła się na zwiększenie środków na rewitalizację rynku.

Pogotowie obywatelskie (www.pogotowieobywatelskie.org) opi-sało choroby i epidemie, które mają negatywny wpływ na życie społeczne - są szkodliwe zarówno dla jednostek jak i zbiorowości. Najbardziej znane to: amnezja po-wyborcza, fiksacja władcza, mam-towdupizm, tumiwisizm, zespół

PPP (permamentna poprawność polityczna), niemota obywatelska, omam medialny (stan trwałego uro-jenia i bezkrytycznego przyjmowa-nia realiów za stan szczęśliwości i dobrobytu). Mimo iż nazwy brzmią zabawnie, choroby są poważne. Zastanówmy się, czy się nimi nie zaraziliśmy.

Fiksacja władcza

Page 4: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 20134

Czapury. Osiedle Leśne V fot. M. Kaptur

To ten sam staw, co na str. 1. Wystarczyło spojrzeć w prawo, by zobaczyć taki widok. Mimo że bu-dynki wielorodzinne zbudowano tuż przy granicy, właściciele działki ze stawami nie zostali uznani za stronę postępowania. Kiedy p. Sprusiński pojechał do Urzędu zapytać, co się dzieje, dowiedział się, że nie ma prawa wglądu do dokumentów, gdyż nie jest sąsiadem. Między jego nie-ruchomością a działką dewelopera burmistrz wydzielił działkę o szero-kości 3 m i długości 160 m. (pisaliśmy o tym w kwietniowym numerze).

Przypadkiem dowiedział się też, że jego działka nie ma już dostępu do drogi publicznej. Oddziela go od niej teren należący do osoby prywatnej. Zmiana ta dokonała się w grudniu 2007 r., ale nikt go o tym nie poinfor-mował. Próbował odkupić pas ziemi, który umożliwiłby mu dostęp do drogi publicznej.

29 czerwca ktoś po-kazał mu mapkę wydru-kowaną ze strony Family House. Deweloper za-projektował dwa kolejne bloki właśnie na drodze

dojazdowej do jego działki i wystawił już na sprzedaż mieszkania, które tam zostaną zbudowane.

To było jak grom z jasnego nieba. Burmistrz wydała warunki zabu-dowy ponownie go pomijając w postępowaniu administracyjnym! Przecież, jeśli to prawda, będzie

Krzyczymy na sesjach, piszemy w gazecie - ciąć wydatki bieżące, a zaoszczędzone pieniądze przezna-czać na inwestycje, przede wszyst-kim w zakresie dróg i chodników. My swoje, Zofi a Springer swoje. Właśnie postanowiła - mniej na utwardzenie ulic, mniej na bu-dowę chodników. Burmistrz tnie inwestycje drogowo-chodnikowe, a większość radnych akceptuje takie pomysły.

Na ostatniej sesji Rady Miej-skiej, kiedy to debatowaliśmy nad zmianą tegorocznego budżetu, bur-mistrz zaproponowała, że trzeba ściąć wcześniej zaplanowane zada-nia inwestycyjne. Mimo naszego ostrego sprzeciwu, dopięła swego. Na utwardzenie ulic mieliśmy 3,5

mln, teraz będzie o 250 tys. mniej. Za umniejszoną kwotę planuje się dokończyć drogę z Krosna do Kro-sinka i połowę (oby starczyło) ulicy Koziej w Pecnej. Nic, dosłownie nic, poza tym.

Na wybudowanie chodników przeznaczone były lichutkie 500 tys. Teraz będzie 250 tys. a więc o 50% mniej. Co się planuje? Kontynuować prace z lat ubiegłych i budować ko-lejny etap chodnika w Radzewicach, ponadto wykonać dokumentację chodnika w Baranówku, no i od 6 lat obiecywany chodnik w Skrytej. Ile tego chodnika zdoła się zrealizo-wać w tym roku, trudno powiedzieć. Uzyskać jakąś wiarygodną informa-cję graniczy z cudem. Raz burmistrz mówi tak, raz inaczej.

Zła wiadomość dla mieszkań-ców Rogalina. Decyzją burmistrza i większości Rady spada z budżetu zaplanowana na ten rok budowa chodnika w Szkolnej. Także miesz-kańcy Osiedla Za Barwą nie mają się z czego cieszyć, bowiem kontynua-cja budowy chodnika w Piaskowej nie będzie realizowana. Przeciwko realizacji tego zadania głosował, o zgrozo, radny Rogalka - zarazem przewodniczący tego osiedla. Czy ktoś z mieszkańców osiedla i tej ulicy to pojmuje?

Na koniec zostawiłem kwiatek. U przewodniczącego Rady Wali-górskiego, zarazem sołtysa Czapur, w ramach lichutkich środków chod-nikowych zdołano szybko wykonać ciąg spacerowy w Promowej ulicy. Po kilku tygodniach, na długości kil-kudziesięciu metrów rozebrano tenże chodnik i pobudowano na nowo( patrz-zdjęcia). Jaka jest tego przy-czyna? -dopytywał na sesji radny Rybicki. Odpowiedzi się nie docze-kał, jedynie, tu cytat: służby Urzę-du sprawdzą i odpowiedzą. Warto postawić pytanie: gdzie były odpo-wiednie służby, gdzie był inspektor nadzoru? W ramach gwarancji nie był ten fragment chodnika chyba poprawiany, bo fuszerkę poprawiał inny wykonawca. Czy Urząd dwa razy płacił za tą robotę? Dowiemy się i poinformujemy.

Przypomnę, że budżet wynosi 80 mln. Ile na zakres drogowo-chodni-kowy? Raptem - 4,3%.

W związku z rewolucją śmieciową, która nas czeka pojawiały się głosy, aby niezamożne rodziny wielodzietne oraz rodziny o niskich dochodach objąć jakąś formą ulg. Radni Koali-cji Samorządowej 23 maja wystoso-wali pismo do Zarządu „Selektu” o uwzględnienie tych apeli. Zapewne nie tylko my interweniowaliśmy. Zarząd

„Selektu” w dniu 3 czerwca omawiał tę sprawę. Dowiedzieliśmy się, że z opłat za śmieci zwolnione będzie czwarte i kolejne dziecko w rodzinie. Ponadto w sytuacji kryzysowej rodziny będą mogły zwracać się z wnioskiem do Zarządu „Selektu” o ulgę bądź zwolnienia z opłat. Poniżej odpowiedź SELEKTU na nasze pismo. (JM)

Dla Urzędu w Mosinie nie istnieję…

siedział nad swoimi stawami jak w rezerwacie, bo nie stać go na zakup helikoptera, a jego działki bez dostę-pu do drogi publicznej też nikt nie kupi, a jeżeli już to za grosze… Czy z konsekwencji takiej decyzji bur-mistrz nie zdaje sobie sprawy? Dla Urzędu w Mosinie zwykły człowiek się nie liczy, ja dla nich nie istnieję – mówi rozżalony.

Zapytałam w urzędzie, czy bur-mistrz wydał WZ dla tej lokalizacji, ale zarówno p. M. Szeliga jak i kie-rownik referatu planowania prze-strzennego, S. Ambrożewicz odmó-wili odpowiedzi na moje pytanie. B. Lewicki, asystent medialny, popro-sił o przesłanie pytania mailem. Do chwili obecnej nie uzyskałam jednak ani potwierdzenia ani zaprzeczenia.

Burmistrz tnieinwestycje drogoweJan Marciniak

Ulga śmieciowa

Już od XVI stulecia, gdy na tronie Piotrowym zasiadał papież Grzegorz XIII, na całym świecie czas wyznacza kalendarz gregoriański – ale nie w Mo-sinie. W Mosinie, już któryś raz z rzędu Święto Narodowe 3 Maja przypadło 30 kwietnia. W tym dniu bowiem bur-mistrz Zofi a Springer świętuje rocznicę

uchwalenia Majowej Konstytucji. Na-rodowe Święto Niepodległości z kolei, zamiast 11 listopada, u nas przypada bądź 9 bądź 10 dnia tego miesiąca. Można więc sądzić, że w Mosinie czas płynie według kalendarza springeriań-skiego i zaraz się okaże, że kolejna gwiazdka – będzie w maju…

Kalendarz springeriański

Urząd informuje…Tuż przed wysłaniem numeru do

druku otrzymaliśmy następującą infor-mację od asystenta ds. medialnych.

„Burmistrz 11 lutego 2013 r. wydał decyzję ustalającą warunki zabudowy dla inwestycji polegającej na budowie 9 budynków mieszkalnych w zabudowie szeregowej w dwóch segmentach na dział-ce o nr ewid. 125/15. Działka nr 126/2, z którą Pan W. Sprusiński sąsiaduje nie jest objęta decyzją o ustalenie warunków zabudowy. Burmistrz Gminy Mosina nie może odpowiadać za zgodność materiałów promocyjnych prywatnych inwestorów ze stanem rzeczywistym, np. z przebiegiem granic geodezyjnych.” – fragm.

Szkoda, że takiej informacji nie mógł udzielić radnej kierownik referatu.

Page 5: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 �

Kilkakrotnie wnioskowałem, aby coś zrobić z parkowaniem przy ron-dzie, gdyż kierowcy notorycznie parkują przy krawężniku zatłoczo-nego parkingu, doprowadzając do sytuacji, że z miejsc postojowych trudno wyjechać. Wnioskowałem, aby miejsca postojowe wymalować z ukosa. Wjeżdżającym od ul. Gar-barskiej będzie łatwiej zaparkować i wyjechać, kierując się ku wyjazdowi z parkingu. Odpisano, że dobrze

jest, jak jest, i że zmiana spowoduje umniejszenie miejsc postojowych a tak w ogóle to wszystko zależy od kultury kierowców.

Zgadzam się, że wiele zależy od kultury kierowców, ale jeżeli tej kultury brak, to należy tę kulturę wy-musić. Od tego mamy odpowiednie przecież służby. Rozmawiałem na ten temat z wieloma osobami i wszy-scy popierali ten pomysł. Władza jednak wie swoje.

Trwa tworzenie Strategii roz-woju gminy Mosina. Jakie są słabe i mocne strony naszej gminy? Czy położenie Mosiny między terenami chronionymi to atut, czy przysło-wiowa kula u nogi?

Uczestnicy drugiego spotkania nie byli zgodni w ocenie tych kwestii.

Ich zdanie ma jednak znaczenie dru-gorzędne, dopełniające. Firma DGA Optima, która opracowuje Strategię, przeprowadza swoje analizy. Uczestni-cy spotkania w dniu 22 maja otrzymali zestawienia statystyczne pokazujące naszą gminę na tle 20 pozostałych gmin aglomeracji poznańskiej (Po-

znań, 17 gmin powiatu poznańskiego oraz gminy: Śrem, Skoki i Szamotuły). Gmina Mosina – po Poznaniu, Swarzę-dzu, Śremie, Luboniu i Szamotułach jest najludniejszą gminą aglomera-cji, ale w obszarach, na które mamy wpływ uzyskuje zazwyczaj wyniki poniżej średniej.

Źródło: Mosina a aglomeracja poznańska... czyli wybrane dane statystyczne - na podst. danych GUS BDL - opracowanie przygotowane przez firmę DGA Optima (Marcin Ługawiak) na spotkanie w sprawie Strategii w dniu 22 maja 2013 r.

 

kategoriaMOSINA AGLOMERACJA

miejsce na 21

Wynik najwyższy wynik

najniższy wynik

liczba ludności 6 29 121 550 742 6 623lesistość 4 37 % 51 % 2 %odsetek dochodów własnych do dochodów ogółem 10 70 % 83 % 49 %dochody budżetowe na 1 mieszkańca 14 2 741 zł 5 988 zł 2 137 złwydatki budżetowe na 1 mieszkańca 17 2 670 zł 8 055 zł 2 268 złodsetek wydatków majątkowych do wydatków ogółem 14 18 % 45 % 10 %poziom skanalizowania 13 57 % 91 % 33 %odsetek ludności korzystającej z sieci wodociągowej 17 91 % 97 % 83 %odsetek ludności korzystającej z instalacji gazowej 20 39 % 97 % 0ścieżki rowerowe na 10 000 mieszkańców 5 5 % 20 % 1 %środki unijne na 1 mieszkańca 17 26 zł 288 zł 2 złOdsetek pozytywnie rozpatrzonych wniosków o dofinansowanie unijne 20 21 % 34 % 15 %

odsetek pokrycia wydatków na oświatę i wych. przez subwencję 11 56 % 84 % 31 %odsetek dzieci objętych wychowaniem przedszkolnym 14 70 % 90 % 52 %podmioty wpisane do rejestru REGON na 10 000 mieszkańców 13 1 322 2 004 774fundacje, stowarzyszenia i organizacje społeczne na 10 000 mieszkańców 10 24 52 13

D z i e w i c z e tereny za sta-dionem, wzdłuż Kanału Mosiń-skiego, aż do Krosinka zostały przekształcone pod usługi spor-towe we wrześ-

niu 2002 r., kiedy zastępcą burmistrza był Jan Marciniak. Poprosiłam go o kilka zdań na ten temat.

– Już prawie na odchodne uchwa-liliście miejscowy plan zagospodaro-wania przestrzennego, obejmujący budowę pływalni. Mieliście jakieś plany związane z budową takiego obiektu?

– Tak, chcieliśmy na tym terenie wybudować kompleks boisk do róż-nych dyscyplin sportu oraz pływalnię. Dwa miesiące później, burmistrzem została Zofia Springer. Podczas kam-panii wyborczej zapewniała, że wybu-

duje basen. Ludzie hasło kupili i za-głosowali. Dzięki, m.in. takim hasłom mamy do dziś rządy takie, jakie mamy, a basenu jak nie było, tak nie ma.

– Burmistrz Springer pływalni nie wybudowała i pewno już nie wy-buduje, a nabywca gruntów firma p. Świtalskiego też się do tego nie kwapi. Dlaczego? Czy w tej sprawie mamy drugie dno?

– Moim zdaniem tak. Firma p. Świtalskiego w tym czasie zaczę-ła się interesować dewloperką. W okresie 2007-2009 ceny gruntów pod budownictwo kształtowały się w Mosinie w granicach 200-300 zł/1m2. Firma p. Świtalskiego była zainteresowana tanimi terenami. No i nadarzyła się gratka - teren pod usługi sportu. Świtalski nie jest jed-nak od budowy kompleksów sporto-wych. To biznes kompletnie nieren-towny. Trzeba do niego dopłacać, a w biznesie liczy się czysty zysk. Dla-

Basen widmo5 lat temu firma Świtalski i Synowie kupiła od gminy 4,4 ha gruntu. Burmistrz napisała w za-rządzeniu, że sprzedaje tę nieruchomość „w celu realizacji inwestycji polegającej na budo-wie zespołu sportowego obejmującego przede wszystkim pływalnię krytą i otwartą, lodowisko wraz z usługami towarzyszącymi”. Przypomniał o tym 3 czerwca „Głos Wielkopolski”.

Problemy z parkowaniem przy rondzieJan Marciniak

Mosina a aglomeracja poznańskaMałgorzata Kaptur

tego kompleksy sportowe, pływalnie budowane są przez gminy. Firma p. Świtalskiego zainteresowana była, jak sądzę, terenami sportowymi, ale pod jednym warunkiem: gmina wystawi je na sprzedaż, jako tereny sportowe, ona je kupi, a później gmi-na przekształci je pod budownictwo mieszkaniowe. Lepiej przecież było kupić metr kwadratowy za 70 zł niż za 250 zł. I tak się stało.

W styczniu 2008 r. burmistrz wystawiła 4, 4 hektara gruntów na sprzedaż. W maju 2008 r. odbył się przetarg i firma p. Świtalskiego, jako jedyny startujący w przetargu, kupiła go za 3 mln, a więc za 70 zł/1m2. To, że oferent był tylko jeden jest symp-tomatyczne - żaden biznesmen nie

kupuje czegoś, co po wybudowaniu przyniesie straty.

– Ale p. Świtalski, biznesmen, przecież wystartował.

– Gdyby teren był przeznaczony pod budownictwo, Świtalski musiałby konkurować z innymi deweloperami, a cena za 4,4 ha wyniosłaby nie mniej niż 11 mln zł. Tym nie był zaintereso-wany. Chciał kupić grunty tanio, no i to mu się udało.

– Ale na tych gruntach przecież nie może postawić bloków…

– Nie może dziś, ale za kilka lat przychylna mu władza może kolejny raz przekształcić te tereny, tym razem pod budownictwo, a wtedy będzie mógł. Taki scenariusz jest możliwy. Za rządów Zofii Springer interesy wła-dzy i biznesu przenikają się aż nadto widocznie. A interes gminy, którego powinien burmistrz być strażnikiem jest, jak widzimy na drugim, albo i na trzecim miejscu.

– Na chwilę obecną teren jest włas-

nością p. Świtalskiego, a o jego pla-nach, co do terenu dowiedzieliśmy się od rzecznika prasowego firmy (artykuł w „Głosie Wielkopolskim” z 3 czerw-ca 2013 r.) „firma nie planuje inwesty-cji w Mosinie - zagospodarowanie tej nieruchomości zostało wstrzymane ze względu na koncentrację działań firmy w innych sektorach rynku”. Myślę, że do czasu.

– Pamięta Pan wizualizację, któ-rą przedstawiono radnym?

– Czegóż tam nie było, wielo-funkcyjny kompleks sportowy o po-wierzchni niemal 12 tysięcy metrów kwadratowych - basen, siłownia, kryte boiska do gry w piłkę nożną, koszy-kówkę, a także hala do gry w tenisa. Wg słów przedstawiciela inwestora – firmy „Świtalski i Synowie” budowa miała się rozpocząć w marcu 2010 roku. Wizualizacja to była taka bajka dla naiwnych. A tych w Mosinie, jak widać, nie brakuje.

Rozmawiała M.Kaptur

Wizualizację Sportparku przedstawiono radnym na sesji w dniu 30 kwietnia 2009 roku

Page 6: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

� Czas�Mosiny�3�(9)�lipiec�2013�

To nie pierwszy raz jak Firma Anthon Röhr wylewa wodę opado-wą ze swojego terenu poza swoje ogrodzenie na ul. Gałczyńskiego, która zamieniła się w głęboką na 30 cm rzekę.

Działania pozorowaneOd kilku lat ten problem był wie-

lokrotnie zgłaszany Straży Miejskiej i znów jest to samo. Obecnie Straż Miejska zobowiązała się zgłosić sprawę do Nadzoru Budowlanego w Poznaniu. Obiecała nawet kopie zgłoszenia i odpowiedzi. Zobaczy-my, co będzie. Pisma, m.in. w spra-wie zalewania ul. Gałczyńskiego, były wysyłane do Urzędu. W od-powiedzi z 18 października 2012 r. p. Burmistrz napisała, że sprawa została skierowana do Straży Miej-skiej w celu wyjaśnienia. Pan Pawlak – wiceprezes Zarządu poinformował, że zbada sprawę i poczyni odpowied-nie kroki, celem wyeliminowania podobnych sytuacji w przyszłości. Jak widać na załączonych zdjęciach sytuacji nie wyeliminował, a wręcz przeciwnie, poprzez świadome dzia-łania jeszcze ją pogorszył. Jakże inaczej można nazwać montowanie rur przepustowych pod bramą i ro-zebranie murku pod siatką celem swobodnego przepływu wody na ul. Gałczyńskiego z posesji, na której znajduje się Anthon Röhr?

Grzegorz Ciura

Ul. Gałczyńskiego – rzeka fot.�G.Ciura

Jan Marciniak• W sprawie rozwiązania prob-

lemu odwodnienia narożnika ul. Czereśniowej i ul. Sowinieckiej w Mosinie.

• W sprawie porządkowania po każdym dniu targowym nie tylko płyty utwardzonej targowiska w Mosinie, ale także terenu do brzegów Kanału Mosińskiego.

• W sprawie parkingu koło ron-da.

Marian Jabłoński• W sprawie wyrównania na-

wierzchni ul. Piotrowskiej, ul. Szkol-nej i ul. Żwirowej w Daszewicach.

• W sprawie umieszczenia na stronie Biuletynu Informacji Pub-licznej gminy Mosina nagrań audio z sesji wraz z wynikami głosowań poszczególnych radnych.

Jacek Szeszuła• W sprawie utworzenie zatoki

autobusowej przy ulicy Mostowej – odmowa.

• W sprawie wystąpienia UM w Mosinie do Wielkopolskiego Zarzą-du Dróg Wojewódzkich w Poznaniu w sprawie założenia sygnalizacji świetlnej na ul. Kilińskiego.

• W sprawie zabezpieczenia te-renu Barwy.

Piotr Wilanowski• W sprawie wzmocnienia kra-

wężnika i remontu nawierzchni zato-ki parkingowej drogi wojewódzkiej nr 431 w Rogalinie.

• O wytyczenie i właściwe ozna-kowanie przejścia pieszego przy dwustronnym przystanku PKS w Rogalinie.

Łukasz Kasprowicz • O doświetlenie chodnika po-

między mostami na ulicy Mosto-wej i Niezłomnych od strony ulicy Rzecznej oraz zlokalizowanego przy niej parkingu.

• O upamiętnienie ppłk. Stanisła-wa Kasznicy i ppor. Jana Kasznicy. Zasłużeni mieszkańcy Krosinka do-czekali się upamiętnienia w Pozna-niu. W Mosinie jeszcze nie.

• O naprawę chodnika przy ulicy Topolowej w Mosinie. Wnioski w tej sprawie zgłaszali też wcześniej radni Jan Marciniak i Jacek Szeszuła.

• W sprawie bezpieczeństwa i porządku na ulicy Zielonej w Kroś-nie. Mieszkańcy skarżą się na hałas emitowany przez firmę Idmar oraz blokowanie ulicy przez Tiry dowo-żące do niej materiały produkcyjne. Burmistrz skierowała wniosek do WIOŚ o zbadanie poziomu hałasu w tej firmie. O utrudnieniach spo-

wodowanych ciężarówkami została poinformowana policja i straż miej-ska. Tiry niestety ciągle blokują tę ulicę.

• O doposażenie boiska wielo-funkcyjnego w Dymaczewie Starym. Burmistrz zadeklarowała zainstalo-wanie piłkochwytów, jeśli zajdzie taka potrzeba i zapewniła montaż dwóch koszy na śmieci. Odmówiła niestety zakupu piłek oraz rakiet do tenisa ziemnego.

• O poprawę funkcjonowania strefy płatnego parkowania. Pro-pozycje m.in. wprowadzenia nie-drogiego abonamentu rocznego dla osób niepełnosprawnych, aby mogli parkować wszędzie w strefie, dodat-kowe miejsca parkingowe dla nie-pełnosprawnych, zmiana lokalizacji biura strefy na parter. Burmistrz zapowiedziała ujęcie propozycji w nowym przetargu na obsługę strefy.

• O wjazd autobusu komunikacji miejskiej do wsi Dymaczewo Stare. Wniosek wsparty petycją mieszkań-ców. Burmistrz jednak nie przewidu-je wydania pieniędzy na ten cel.

• W sprawie ulg podatkowych, dla osób adoptujących psa z mosiń-skiego przytuliska. Od przyszłego roku planowane jest wprowadzenie opłaty od posiadania psa. Burmistrz zapowiedziała wzięcie pod uwagę wniosku w momencie procedowa-nia uchwały wprowadzającej opłatę od posiadania psa. Będzie miało to miejsce jesienią tego roku.

Małgorzata Kaptur• O udostępnienie na BlP-ie miej-

scowych planów zagospodarowania przestrzennego (trwa przygotowanie materiałów) i zgodne z prawem in-formowanie mieszkańców o możli-wości udziału w procedurze plani-stycznej.

• O zapewnienie przejezdności na ulicach gruntowych między ul. Lesz-czyńską a Torową w Mosinie.

• O przyznanie nagród dla opie-kuna i wolontariuszy przytuliska i przeznaczenie pomieszczenia dla wolontariuszy i przeprowadzania czynności związanych z adopcją – będzie zapewnione pomieszczenie.

• O opracowanie rocznego planu pracy Straży Miejskiej i podanie go do publicznej widomości na stronie gminy i w Merkuriuszu Mosińskim – odmowa.

• W sprawie opracowania ulotki – apelu do niezameldowanych miesz-kańców w sprawie PIT. - odmowa

• O umieszczenie na stronie inter-netowej biogramów osób nagrodzo-nych Medalem Rzeczpospolitej Mo-sińskiej (w opracowaniu) i wydanie publikacji im poświęconej.

Wybrane wnioski radnych

(z kilku ostatnich miesięcy)

Martwe zapisy w decyzjiW decyzji o środowiskowych

uwarunkowaniach z 9 kwietnia 2011r czytamy:

Planowana inwestycja nie może stwarzać uciążliwości dla otocze-nia. W przypadku stwierdzenia uciążliwości, obowiązkiem wnio-skodawcy będzie uciążliwość tę wyeliminować. Ścieki w postaci wód opadowych i roztopowych z powierzchni utwardzonych po pod-

czyszczeniu w separatorze koale-scencyjnym odprowadzane będą do istniejącego zbiornika reten-cyjnego o objętości 1920m3. Inwe-stor przewiduje również budowę nowego zbiornika retencyjnego o pojemności ca 1580m3, do którego odprowadzane będą ścieki w postaci wód opadowych i roztopowych z powierzchni dachów.

Nasuwa się pytanie: po co są te decyzje, skoro nic z nich nie wy-nika?

Page 7: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 �

• Przebudowa mostu na ul. Mo-stowej w Mosinie zapewniając na jego wykonanie 87% środków (1 107 512 zł – udział powiatu, udział gminy 127 300 zł.).

• Remont chodnika w Czapurach – ul. Poznańska – 60 tys. z powiatu, 873 zł gmina.

Na podstawie zawartego w 2009 r. porozumienia Powiat Poznański przekazuje naszej gminie dotację na zarządzanie drogami powiatowymi w granicach administracyjnych mia-sta Mosina - w 2011 r. była to kwota 130 400 zł, w 2012 – 136 700 zł.

Powiat jest organem prowadzącym dla szkół funkcjonujących w Mosinie. Oprócz wydatków bieżących zwią-zanych z ich utrzymaniem powiat ponosi również wydatki inwestycyj-ne. W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Mosinie przy ul. Kościelnej w latach 2011-2012 wykonano remonty za 123 tys. zł. Boiska wielofunkcyjne przy Zespole Szkół w Mosinie przy ul. Topolowej zostały zmodernizowane z udziałem 15% środków powiatu (211 tys. zł) i 85 % środków z EOG.

W ostatnich dwóch latach powiat poniósł również znaczne nakłady na inwestycje w placówkach leżących poza naszą gminą, z których nasi mieszkańcy bardzo często korzy-

stają – w Liceum w Puszczykowie przeznaczono 2,6 mln. zł na prze-budowę boiska lekkoatletycznego i 1,5 mln. na przebudowę stołówki, a termomodernizacja Szpitala w Puszczykowie to wydatek 16,5 mln zł. po stronie powiatu i dodatkowo 3 mln z NFOŚiGW.

Zdzisław Mikołajczak, radny Rady Powiatu Poznańskiego, złożył 17 kwietnia interpelację w sprawie naprawy w 2013 r. drogi powiatowej 2465P na odcinku Krosno-Druży-na do przejazdu kolejowego. Uza-sadnienie: Droga ta ma całkowicie zniszczone pobocza i liczne wyrwy w jezdni, przez co stanowi ogromne zagrożenie dla bezpieczeństwa kie-rowców, pieszych i pojazdów. Jako źródło finansowania wskazał poten-cjalne oszczędności po przetargach na realizację planowanych w bieżą-cym roku remontów i inwestycji.

W sobotę 29 czerwca uroczyście otwarte zostało nowe skrzydło Bi-blioteki Raczyńskich w Poznaniu. Dokonali go m.in. pani Wirydianna z Raczyńskich Reyowa i prezydent RP, pan Bronisław Komorowski wraz z prezydentem Poznania, pa-nem Ryszardem Grobelnym. Chwilę wcześniej, razem z prezydentem Ko-morowskim, pani Reyowa odsłoniła tablicę pamiątkową na frontonie sta-rego gmachu poświęconą swojemu antenatowi, fundatorowi biblioteki, Edwardowi I Raczyńskiemu.

W swoim przemówieniu prezy-dent Komorowski, nawiązując do założyciela biblioteki i jego rodziny powiedział, że o wielkości rodu i pamięci o nim decyduje nie jego stan

posiadania, ale to, co po nim zostało dla innych.

„Po wielu latach widać, że można było mieć tysiące hektarów, gigan-tyczne dochody, kapitalne koligacje w całej Europie, ale nie to gwarantuje dobrą pamięć, przekonanie o wielko-ści rodziny. Po wielu latach widać, że jeśli zrobiło się coś dla innych, nie tylko dla własnej potęgi, to jest to fundamentem dobrej pamięci o wiel-kości rodzin, wielkości dokonań.”

Prezydent wskazał, że doświad-czenie rodu Raczyńskich może być wzorem dla współczesnych.

Po uroczystościach w Poznaniu biorący w nich udział minister Ma-ciej Klimczak, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP oraz

dr Tomasz Makowski, dyrektor Bi-blioteki Narodowej, złożyli oficjalną wizytę w Rogalinie. Towarzyszyli im m.in. prezes zarządu Fundacji im. Raczyńskich przy Muzeum Narodo-wym w Poznaniu i dyrektor Muzeum Narodowego prof. Wojciech Su-chocki oraz piszący te słowa sekre-tarz zarządu fundacji, jednocześnie prezes Majątku Rogalin, Mikołaj Pietraszak Dmowski. W czasie po-bytu goście spotkali się m.in. z cór-kami fundatora - b. prezydenta RP Edwarda Raczyńskiego - paniami Wandą Dembińską i Wirydianną Reyową oraz jego wnuczką, panią Cecylią Rey.

Minister Klimczak i dyrektor Ma-kowski zwiedzili majątek Rogalin:

folwark, pola i łęgi, zwracając szcze-gólną uwagę na chronione przez fundację charakterystyczne, trady-cyjne formy i elementy krajobrazu, z którego słynie Rogalin. (Prezydent Komorowski i Kancelaria Prezyden-ta uważają, że krajobraz jest dobrem ogólnonarodowym, nie zawsze do-cenianym. Jego ochronie ma służyć skierowany właśnie do laski marszał-

kowskiej prezydencki projekt ustawy tzw. krajobrazowej, która wzmocni narzędzia ochrony krajobrazu.) Na-stępnie goście udali się do pałacu w Rogalinie, gdzie oprowadzeni zostali przez kierowniczkę oddziału MNP, panią Joannę Nowak. Przed wyjazdem obejrzeli ponadto dawną kaplicę pałacową, a obecnie kościół parafialny. Pobyt ministra Klim-czaka był okazją do przedstawienia działalności i najnowszych planów Fundacji Raczyńskich, jak również realizacji przez MNP projektu „Re-waloryzacja i modernizacja zespołu pałacowo-parkowego w Rogalinie”. Liczymy, że wizyta przyczyni się do dalszej współpracy obu instytucji z Kancelarią Prezydenta RP, której do-tychczasowym efektem jest ekspozy-cja w pałacu prezydenckim obrazów należących do fundacji.

W sobotę o godzinie 17:00, w piątą rocznicę śmierci, odprawiona została w kościele w Rogalinie msza św. za duszę śp. rotmistrza Ryszarda Dembińskiego.

Nazajutrz, w niedzielne popołu-dnie, nieoficjalną wizytę w Rogalinie złożyła pani Anna Komorowska, żona prezydenta RP.

Od lewej: dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej, Wirydianna Rey, Cecylia Rey (córka i wnuczka Prezydenta Raczyńskiego) i Maciej Klimczak - Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Tylko na dwóch tegorocznych sesjach Rada Powiatu Poznańskie-go podjęła 11 uchwał o oddaniu w zarząd gminom na określony czas drogi powiatowej w celu realizacji określonego zadania. Najczęściej dotyczyło to budowy chodnika w granicach miejscowości.

Na sesji w dniu 27 czerwca 2013 r. na wniosek Burmistrza Gminy Mo-sina poparty uchwałą Rady Miejskiej w Mosinie Rada Powiatu przekazała naszej gminie w zarząd:

• drogę powiatową w ciągu ul. Poznańskiej i Leśnej w Daszewicach w zakresie dotyczącym wykonania projektu budowlanego kanalizacji deszczowej,

• drogę powiatową w ciągu ul. Poznańskiej na odcinku od figurki do granicy z miastem Poznań w zakresie dotyczącym wykonania projektu budowlanego chodnika.

Nie jest, więc prawdziwa infor-macja, którą uzyskali od Burmistrza Gminy Mosina na zebraniu wiejskim

mieszkańcy wsi Pecna, że wszystkie sprawy związane z budową chodnika w ciągu drogi powiatowej należy kierować do radnego powiatowego, ponieważ regułą jest, że chodniki znajdujące się w granicach miejsco-wości są budowane przez gminy.

W 2012 r. na podstawie porozu-mienia z gminą wykonane były z bu-dżetu Mosiny chodniki przy drogach powiatowych w Radzewicach (koszt 44 764 zł) i w Borkowicach (koszt 43 462 zł). Z budżetu powiatu natomiast zostały sfinansowane w ostatnich dwóch latach następujące inwestycje na drogach powiatowych:

• Remont kanału deszczowego – ul. Poznańska w Czapurach - 40 590 zł.

• Umocnienie skarpy nasypu przy moście w Czapurach – 28 290 zł.

• Wyrównanie i ułożenie nowej warstwy ścieralnej – ul. Poznańska w Czapurach – 403 331 zł.

• Remont nawierzchni drogi po-wiatowej na odcinku Wiórek – Sasi-nowo – 84 599 zł.

• Remont nawierzchni w Dyma-czewie (droga Dymaczewo – Druży-na) – 16 tys. zł.

Powiat przekazał gminie Mosina następujące inwestycje w 2012 r.

Aktualności rogalińskieW ostatnim czasie miało miejsce kilka niecodziennych wydarzeń związa-nych z Rogalinem, rodziną Raczyńskich oraz Fundacją Raczyńskich.

Mikołaj Pietraszak Dmowski

Za co płaci powiatMałgorzata Kaptur

Córka Edwarda Raczyńskiego Wanda Dembińska i Maciej Klimczak - Podse-kretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP.

Mikołaj Pietraszak Dmowski, prezes Majątku Rogalin z gośćmi na rogalińskich łęgach. fot. 3 x Włodzimierz Kowaliński

Radny Jan Kałuziński w czasie zadawania pytań na sesji powiatu.

Page 8: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 20138

Zapisy ustawy o zagospodaro-waniu przestrzennym defi niują „ład przestrzenny”, jako takie ukształto-wanie przestrzeni, które tworzy har-monijną całość oraz uwzględnia w uporządkowanych relacjach wszyst-kie uwarunkowania i wymagania funkcjonalne, społeczno-gospodar-cze, środowiskowe, kulturowe oraz kompozycyjno-estetyczne. Projekt mpzp dla terenów zabudowy usłu-gowej w zieleni w Krosinku przed-stawiony do publicznego wglądu nie uwzględnia wszystkich zależności, a w załączonej „Prognozie oddzia-ływania na środowisko” uwzględ-niono wyłącznie uciążliwości i od-działywania na terenie planu, nie odnosząc się do otoczenia.

Maksymalna powierzchni za-budowy – 10% działki budowla-nej. Daje to możliwość zabudowania około 2,5 ha terenu i wpłynie nega-tywnie na kompozycję przestrzeni. Taka zabudowa będzie generowała uciążliwości związane głównie ze zwiększeniem ruchu komunika-cyjnego, negatywnie wpływając na układ komunikacyjny i infra-

strukturę. Możliwość zabudowania powierzchni 2,5 ha pod działalność usługową, która w planie nie została szczegółowo określona, stwarza problemy dla otoczenia w skali takiego miasta, jakim jest Poznań. W Mosinie taki procent zabudowy dla usługi zlokalizowanej w zieleni jest błędny.

Dopuszczalna wysokości bu-dynków 15 i 17 m . Lokalizacja usług o takiej wysokości w niewiel-kiej Mosinie zupełnie nie wpisuje się w skalę wysokościową miasta i wsi Krosinko, oraz terenów przy sa-mym kanale. Dla lokalizacji obiek-tów usługowych powinny zostać przeprowadzone analizy w skali miasta. Jednoczesne dopuszczenie około 5-6 kondygnacji dla obiektów o powierzchni zabudowy około 2, 5 ha, daje w tej lokalizacji zabudowę skali niewielkiego miasteczka sku-pionego na niewielkim obszarze w centrum wioski, jaką jest Krosinko. Lokalizacja budynków o tej wyso-kości wraz z ich głębokim funda-mentowaniem, na byłych terenach zalewowych, które każdego roku

borykają się z zalewaniem znacznej części obszarów, doprowadzi do do-datkowego zakłócenia gospodarki wód powierzchniowych i grunto-wych w ich naturalnej zlewni, jaką jest kanał.

Należy ograniczyć wysokości obiektów do 3 kondygnacji i sprecy-zowanie gabarytów obiektu poprzez podanie szerokości elewacji fronto-wej oraz kształtów dachu.

Brak wydzielenia kwartałów zabudowy i szczegółowej lokali-zacji zabudowy kubaturowej oraz szczegółowych zasad obsługi ko-munikacyjnej. Rodzi to ryzyko, że przyszły inwestor dla całego terenu inwestycji zabuduje dopuszczone planem 10% w jednej zwartej loka-lizacji, a następnie podzieli grunty i sprzeda część niezabudowaną. Dla tego terenu również będzie, w zgodzie z zapisami obowiązującego planu możliwość zabudowy kolej-nych 10 % terenu.

Należy uszczegółowić defi nicję pola inwestycyjnego oraz wyzna-czyć kwartały zabudowy i sposób obsługi komunikacyjnej w załącz-

Udział mieszkańców w proce-durze planistycznej jest niewielki. Wiąże się to z niedoskonałym informowaniem. Ani na www.mo-sina.pl ani na gminnym BIP-ie ma widocznej zakładki poświęconej planowa-niu przestrzennemu. Nie są też dostępne obowiązujące już pla-ny ani informacja na temat opracowywa-nych planów.

O b w i e s z c z e n i e o przystąpieniu do sporządzania planu, wyłożeniu, dyskusji publicznej i możliwo-ści składania uwag są umieszczone na BIP-e w schowku (Biuletyn Informacji Publicznej » Organy gminy » Bur-mistrz » Obwieszcze-nia planistyczne » Plany miejscowe), do którego trudno dotrzeć zwykłemu mieszkań-cowi. Pojawiają się na sołeckich czy osiedlowych tablicach ogłoszenio-wych i w „Merkuriuszu”, ale nie jest to regułą. Powoduje to, że większość zainteresowanych dowiaduje się o planach po fakcie i przypadkiem.

W gminie Mosina jest około 100 obowiązujących planów zagospoda-rowania przestrzennego. W ciągu 3 lat obecnej kadencji Rada uchwaliła 12 planów.

Procedura uchwalania miejsco-

wego planu zagospodarowania prze-strzennego trwa długo, zazwyczaj około 2 lat. Np. uchwała o przystą-pieniu do opracowania planu dla terenów zabudowy usługowej w

zieleni w Krosinku została przyjęta przez Radę we wrześniu 2011 r. Aktualnie trwa składanie uwag do projektu tego planu.

(MK)

Czy można coś zrobić by nasze życie dziś, jutro, za rok było lep-sze? Jestem przekonany, że tak. Większa aktywność w postrze-ganiu zagrożeń, wypowiadanie własnych potrzeb, proponowanie najlepszych rozwiązań - to dro-ga do świadomego kształtowania własnego otoczenia. Demokracja to dobrodziejstwo, którego musi-my bez przerwy doglądać.

Pilnuj ważnych sprawZaniedbanie lub przegapienie

terminów wyłożenia ważnych do-kumentów planistycznych, jakimi są studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz miejscowe plany zagospoda-rowania przestrzennego może mieć dla nas fatalne skutki (niechciane sąsiedztwo, niekorzystne przekształ-cenie gruntu, wywłaszczenie i wiele innych). W naszym interesie leży zapoznanie się z tymi dokumentami i stwierdzenie czy proponują one właściwe zagospodarowanie naszej okolicy. W sytuacji, gdy propozycje te godzą w nasze interesy lub są niezgodne z naszymi oczekiwaniami jest możliwość, tylko w wyznaczo-nych terminach, składania wnio-sków lub uwag. Nasze postulaty będą ponownie rozpatrzone przez projektantów i uwzględnione lub nie w nowej wersji planistycznej. Lista nieuwzględnionych uwag jest roz-patrywana przez radnych. Debatują nad nimi dwie komisje Rady Miej-skiej: Komisja Inwestycji, Mienia Komunalnego i Ładu Przestrzennego oraz Komisja Ochrony Środowiska i Rolnictwa oraz ostatecznie wszyscy radni na sesji Rady Miejskiej. To

ostatnie nieprocesowe szanse, by nasze nieuwzględnione uwagi do miejscowego planu czy studium zostały uwzględnione. Praktyka po-kazuje, że tylko nieliczni bronią swych wniosków do końca, próbując „do ostatnie chwili” na komisjach i sesji przekonywać do swoich racji. Na ogół, zainteresowani powierzają los swych uwag radnym, posiada-jącym w przedmiotowej sprawie zdecydowanie mniejsze rozeznanie. Radni w tej sytuacji mogą zasięgać opinii tylko u obecnych projektantów lub pracowników urzędu, z natury rzeczy zainteresowanych bezprob-lemowym zatwierdzeniem przedkła-danych uchwał.

Bądź aktywny Jako radny, któremu podczas

podejmowanych decyzji często brak interpretacji samych zainteresowa-nych apeluję do Państwa o aktywną obronę własnych interesów. Na ko-misje i sesje wstęp jest wolny. Oczy-wiście nie ma gwarancji, że Państwa argumenty przekonają większość radnych, ale nawet w obecnej radzie, zdominowanej przez zwolenników burmistrza zdarzały się przypadki odrzucenia proponowanego planu ze względu na zapisy krzywdzące mieszkańców. Przy aktywnym spo-łeczeństwie procent odrzuconych „złych” planów będzie większy, również sami projektanci zadbają o ich właściwe dopracowanie. We własnym interesie czytajmy ogłosze-nia urzędowe na tablicach ogłoszeń, stronie internetowej Urzędu czy ła-mach „Merkuriusza”. W sytuacji ich braku albo opóźnionej prezentacji dyscyplinujmy odpowiedzialnych.

Procedura planistyczna

Uwagi mieszkańcówTrwa wyłożenie projektu planu zagospodarowania przestrzennego dla terenów zabudowy usługowej w zieleni w Krosinku. Obecnie na części tego obszaru znajduje się Western City Rio Grande. Każdy, kto kwestio-nuje ustalenia planu, może do 19 lipca wnieść do Burmistrza swoje uwagi. Poniżej zamieszczamy w skróconej wersji uwagi nadesłane do redakcji. W pełnym brzmieniu są dostępne na www.czasmosiny.pl.

O czym marzy radny?Piotr Wilanowski

niku grafi cznym. Zapisy dotyczą-ce obsługi komunikacyjnej win-ny uwzględniać również interesy właścicieli gruntów wg numeracji działek – 268, 269, 270.

Ochrona powierzchni zie-mi, powietrza i wód, zgodnie z przepisami o ochronie środo-wiska. Dla inwestycji o takiej powierzchni, przy zapisanych w planie współczynnikach ilości miejsc parkingowych powierzch-nia naziemnych parkingów wy-niesie minimum 1,0 ha. Dla tak dużego obszaru obligatoryjne jest podczyszczanie wód opadowych zbieranych z parkingu przed od-prowadzeniem ich do rowów lub dreno-kolektorów. Zabudowanie i utwardzenie dodatkowych po-wierzchni w takiej ilości, jaką dopuszcza projekt planu, spowo-duje zmianę układu wód grunto-wych, niebezpieczną dla terenów sąsiednich mieszkaniowych i już istniejącej zabudowy.

Należy uszczegółowić sposób gospodarowania wodami opado-wymi, roztopowymi i gruntowymi.

Lokalizacja szpalerów lub rzę-dów drzew i zieleni izolacyjnej.

Należy wprowadzić zapis, który nie tylko będzie dopuszczał, ale doprowadzi do wykonania nasadzeń

zieleni izolacyjnej będącej buforem na styku z obszarami o innej funkcji, głównie mieszkaniowej niskiej.

Minimalna powierzchnia biolo-gicznie czynna – 50% powierzchni działki budowlanej.

Należy określić w planie nie tylko procent powierzchni biolo-gicznie czynnej, ale również procent zieleni, aby zapis ze studium o lo-kalizacji „usługi w zieleni” nie był czystą fi kcją.

Kształtowanie przestrzeni pub-licznej.

Należy wprowadzić zapis o ko-nieczności uzyskania akceptacji UM dla koncepcji projektowanej zabudowy.

Linie zabudowy. Należy zwiększyć odległość li-

nii zabudowy od granicy działek mieszkalnych.

Funkcja terenu. Aktualny zapis umożliwia np. postawienie zabu-dowy mieszkalnej wielorodzinnej, jako apartamentów hotelowych z możliwością wykupu na własność. Drobny ”formalny wybieg” pozwala na realizację funkcji niezgodnych ze studium.

Należy uszczegółowić sposób realizacji funkcji hotelowej i usłu-gowej. kkaha

• Ponowne wyłożenie projektu mpzp – część wsi Daszewice od 8 do 31.07.2013 r. Dyskusja publiczna 29 lipca o godzinie 17.30 w świetlicy wiejskiej w Daszewicach. Uwagi można składać do 19 sierpnia.

• Wyłożenie projektu mpzp dla płd.- zach. terenów wsi Czapury pomiędzy Głuszynką, Wartą, granicą adm. wsi oraz ul. Poznańską od 3 do 25.07.2013r. Dyskusja publiczna 4 lipca w świetlicy wiejskiej w Czapurach o godz. 17.00. Uwagi do dnia 12 sierpnia.

• Ponowne wyłożeniu projektu mpzp dla terenów części wsi Czapury pomiędzy ul.Gromadzką, Spokojną wraz z tymi ulicami oraz ul. Poznańską od 3 do 25.07.2013 r Dyskusja 9 lipca w świetlicy w Czapurach o godz. 17.00. Wnioski do 12 sierpnia.

Page 9: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 �

Każdy słyszał o tych rogaliń-skich, niewielu natomiast wie, że wzdłuż drogi do Bolesławca rośnie wiele dębów, niektóre z nich od około stu lat. Niestety urzędnicy przeznaczyli je do wycięcia...

Bolesławiec to mała wieś licząca ok. 100 mieszkańców. Leży przy granicy z gminą Czempiń. Na końcu wsi znajduje się jeden z większych zakładów w gminie - Wielkopolski Indyk.

Droga biegnąca przez wieś jest w kiepskim stanie. To w dużej mie-rze „zasługa” ciężkich samochodów ciężarowych odsługujących tę firmę. Asfalt jest wąski, dziurawy, a miej-scami nawierzchnia jest gruntowa. Państwo Glinkowscy, właściciele firmy od lat zabiegają o naprawę lub budowę drogi. Chcą wziąć na siebie większą część kosztów. Gmina nie ma w budżecie na ten rok zarezerwo-wanych środków, nie ma też projektu drogi. Planuje się tylko remont, ale zadecydowano, że drzewa trzeba wyciąć. Mieszkańców zaniepokoiło pojawienie się urzędników, którzy zieloną farbą ponumerowali drzewa.

Z wniosku skierowanego 9 maja do Starostwa wynika, że mają zostać wycięte wszystkie drzewa - 87 szt., w tym 25 dębów. 10 z nich ma od

210 - 294 cm obwodu. Oprócz dębów są buki, graby (największy 270 cm obwodu) topole (największa 342 cm), wierzby (największa 260 cm) brzozy i jesiony (największy 182 cm) Na ich miejsce zostaną posadzone nowe drzewa.

Mieszkańcy chcą drogi, ale ocze-kują, by wycinka była przeprowadzo-na rozważnie i ograniczyła się tylko do niezbędnego minimum. Najcen-niejsze drzewa powinny pozostać.

Ponieważ droga jest gminna, bur-mistrz wystąpił do starosty z wnio-skiem o pozwolenie na wycinkę. Jak poinformowała nas p. Weronika Głogowska, Starostwo poprosiło gmi-nę o uzupełnienie dokumentacji, ale gmina nie przesłała wymaganych dokumentów.

Starostwo uważa więc sprawę za zamkniętą bez rozstrzygnięcia. (MK)

– Czym burmistrz tłumaczy odmowę wydania warunków za-budowy? – pytam panią Teresę Cybal

TC: Na początku uzasadnieniem odmowy wydania decyzji pozytyw-nej było zaliczenie naszej działki do terenów zalewowych. Po udo-wodnieniu, że jest to nieprawda, w kolejnej decyzji ul. Promowa na wysokości naszej działki straciła

status drogi publicznej i pojawił się argument, że to teren osuwiskowy, mimo że nasza działka jest położona poza terenem zagrożonym osuwa-niem się ziemi.

Z dużym zdziwieniem przeczy-taliśmy w czerwcu 2011 roku w „Gazecie Mosińsko-Puszczykow-skiej”, że „urząd nie godzi się na drogę na niebezpiecznej skarpie” oraz że chcemy budować się niemal na brzegu rzeki Warty. Informacji udzieliła burmistrz Zofia Springer. Te absurdalne informacje miały tłu-maczyć odmowę wydania nam wa-runków zabudowy. Burmistrz mówi, że urząd nie godzi się na drogę, a przecież w posiadaniu urzędu są dokumenty, z których jednoznacz-nie wynika, że droga wydzielona z gruntów należących m. in. do moich przodków istnieje od 100 lat. My nie chcemy się budować na brzegu rzeki, lecz w odległości około 60 m od jej brzegu.

– W Czapurach firma Fami-ly House w ekspresowym tempie buduje kolejne etapy Osiedla Leś-nego…

TC: Właśnie ta nierówność trak-towania bardzo nas dziwi. Mimo że nasz planowany dom jednorodzinny jest położony poza obszarem zagro-żenia, burmistrz takie zagrożenie widzi. W tym samym czasie na te-renach zagrożonych osuwaniem się ziemi, (co wynika z dokumentacji Starostwa Powiatowego) burmistrz wydaje warunki zabudowy dla osied-la Family House. Tam zezwala się na projektowanie nowych dróg i budynków mieszkalnych zarówno na istniejących jak i świeżo sypanych skarpach.

– Co w tej sprawie jest dla Pań-stwa najbardziej zaskakujące?

Andrzej Cybal: - Jesteśmy obu-rzeni manipulacjami w ocenie do-wodów. Burmistrz wykorzystuje ten

sam dowód, by uzasadnić twierdze-nia sobie przeciwstawne w różnych decyzjach oraz powołuje się na do-wody na potwierdzenie swojego stanowiska, z których to dowodów twierdzenie takie nie wynika. Do-tyczy to statusu ul. Promowej, któ-ra w dwóch pierwszych decyzjach burmistrza była drogą publiczną, a w dwóch kolejnych straciła ten sta-tus, na podstawie tej samej uchwały

WRN w Poznaniu z 1986. Ponadto burmistrz uzasadnia zmianę swojego stanowiska powołując inne dowody, które nie świadczą o tym, że część ul. Promowej jest publiczna a część nie jest.

Przypadek ul. Promowej nie jest odosobniony. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce z ul. Działko-wą w Wiórku, która w różnych do-kumentach urzędowych burmistrza ma odmienny status, raz publiczny, a raz niepubliczny, co dziwne zawsze z przywołaniem tej samej uchwały. Jest to tym bardziej bulwersujące, że nadanie charakteru publicznego drodze, która takiego charakteru nie posiada pozwoliło na wywłaszcze-nie właściciela gruntu na podstawie „spec” ustawy.

Ponadto w trakcie postępowania w naszej sprawie miało miejsce usu-nięcie z akt dowodu niewygodnego dla burmistrza, bo wskazującego na nieuzasadnioną zmianę stanowiska w sprawie. Sąd Rejonowy w Kościanie stwierdził w swoim postanowieniu, że: „W ocenie Sądu zebrany w spra-wie materiał dowodowy wskazuje na uzasadnione podejrzenie, że z akt postępowania administracyjnego został usunięty dokument, na którym miała być naniesiona adnotacja w

przedmiocie zaakceptowania wnio-sku skarżących”.

Chcę też dodać, że burmistrz bezpodstawnie zawiesił postępowa-nie na ponad rok. Bezpodstawność zawieszenia orzekł sąd administra-cyjny.

TC: - Dla mnie bulwersujące były wyjaśnienia urzędników dla radnych RM w Mosinie, które miały pokazać, że chcemy wywołać precedens i

narazić budżet na wielomilionowe straty. Było też kłamstwo sołtysa Waldemara Waligórskiego, że w naszym bezpośrednim sąsiedztwie przy ul. Promowej stoi jeden dom i mieszka jeden człowiek. Miało to potwierdzać wersję o naszym bez-precedensowym żądaniu. Natomiast w sąsiedztwie sołtysa budowane jest osiedle i nowe drogi na skarpach, ale tam ani urzędnicy, ani sołtys zagro-żenia dla budżetu gminy nie widzą. Taka „wybiórcza troskliwość” o interes gminy nas nie przekonuje.

– Jednym z powodów odmowy wydania warunków zabudowy jest szerokości drogi…

AC: - Burmistrz w sposób nie-dozwolony stosuje parametry drogi, jako przesłankę uzasadniającą od-mowę wydania warunków zabudo-wy, wbrew wyraźnym wskazaniom SKO w Poznaniu. W przypadku rozpatrywania naszego wniosku za najmniejszy dopuszczalny standard przyjmuje szerokość 10 m, a w tym samym czasie wydaje warunki zabu-dowy dla działek położonych przy drogach, które takiego standardu nie spełniają. Chcę podkreślić, że trzy budynki w bezpośrednim sąsiedztwie naszej działki mają ustaloną komu-nikację z ul. Promowej. Planowana przez nas inwestycja nie jest więc precedensem, który może wywołać zmianę w sytuacji komunikacyjnej drogi. Konstytucja nakazuje iden-tyczne traktowanie podmiotów, które znajdują się w takiej samej sytuacji prawnej i faktycznej, a my wbrew tej zasadzie jesteśmy traktowani przez Urząd gorzej.

– Od kilku miesięcy ulica Pro-mowa została przedzielona barier-ką. Państwa sąsiedzi mówią, że to, dlatego, że prowadzicie wojnę z Urzędem. Barierkę można od-sunąć. Jest to konieczne, by do sąsiadów dojechała śmieciarka,

Jakich argumentów trzeba użyć?Małgorzata Kaptur

Państwo Teresa i Andrzej Cybalowie od 4 lat bezskutecznie starają się o warunki zabudowy. Chcą zbudować dom jednorodzinny w Czapurach przy ulicy Promowej (X). Burmistrz Gminy Mosina nie wyraża na to zgody. Urząd wydał już cztery decyzje odmowne. Trzykrotnie SKO je uchyliło z uwagi na szereg błędów i nieprawidłowości.

Wjazd na działkę. fot. M. Kaptur

czy szambowóz. Państwa działka jest tuż obok, za płotem…

TC: - W 2012 roku został wywo-łany miejscowy plan zagospodaro-wania przestrzennego dla części Cza-pur, który będzie obejmował m.in. naszą nieruchomość. Na spotkaniu z projektantami planu dowiedzieli-śmy się, że planuje się zdegradować południową część ul. Promowej do rangi ścieżki pieszo-rowerowej. Nam się wydaje, że to urząd wojuje z nami, robi wszystko, nie szczędząc środków, by postawić na swoim.

Burmistrz wydał cztery decyzje odmowne; trzy decyzje zostały uchy-lone przez SKO w Poznaniu, które wskazywało na szereg błędów i nie-prawidłowości w nich zawartych. Z powodu rażących nieprawidłowości, z zawiadomienia organu nadzoru, do postępowania administracyjnego włączyła się Prokuratura w Śremie. Ostatnia, czwarta decyzja z 15 kwiet-nia br. została również zaskarżona przez nas i będzie rozpatrywana po

raz kolejny przez SKO. Burmistrz nie zgadza się z decy-

zjami organu nadzoru, podważając istotę i potrzebę funkcjonowania or-ganu wyższej instancji, a nas stawia przed wyborem między racjami urzę-dów, buduje złą świadomość i wro-gość do urzędu. Sposób prowadzenia postępowania spowodował całkowitą utratę zaufania do Urzędu w Mosinie i budzi uzasadnione wątpliwości, co do rzetelności i przejrzystości postę-powania. Nie rozumiemy, dlaczego w jednym przypadku załatwia się warunki zabudowy „bez zbędnej zwłoki”, bo przepisy nakazują taką decyzję wydać i nie można odmó-wić, a w innym przypadku odmawia wydania warunków zabudowy, po-wołując się na przepisy, na które nie ma prawa się powoływać, zgodnie z tym, na co wskazuje organ nadzoru i piętrzy sztucznie przeszkody.

– Jakich argumentów należy użyć, aby nie czekać latami na wydanie warunków zabudowy?

Drzewa rosną powoli

Page 10: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 201310

– Jak zrodził się pomysł na mo-netę?

– Razem z moim przyjacielem Marianem Strenkiem zastanawia-liśmy się jak uczcić przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Pomy-sły były różne – medal, statuetka. Ale takich rzeczy było dużo, były zbyt typowe. Chcieliśmy zrobić coś, czego jeszcze nie było. W trakcie wielu naszych rozmów doszliśmy do wniosku, że świetnie byłoby stwo-rzyć monetę, nasz lokalny mosiński symboliczny pieniądz. A nazwa na-sunęła się sama: 1 „Mosin”.

– Grafi ka na pierwszym „Mo-sinie” jest bardzo symboliczna. Awers jest łatwy do rozszyfrowa-nia – herb Mosiny, czyli orzeł w koronie, napis „Rzeczpospolita Mosińska” i data „3-8 V.1848”, czyli okres, w którym w Mosinie próbowano stworzyć polską pań-stwowość. Ale rewers jest dość zagadkowy…

– W trakcie rozmów z Marianem zastanawialiśmy się, co może sym-bolizować Mosinę, co jest na tyle charakterystyczne w naszej okolicy, aby w ciekawej formie można było przedstawić na monecie. Ostatecz-nie – oprócz nominału - na rewersie jest coś, co przypchnął w nasze rejo-ny lodowiec, czyli morena otulająca nieistniejący już kościół stojący do XVII wieku na rynku. Znalazło się też miejsce dla dębu, też w jakimś sensie symbolu Ziemi Mosińskiej. Dąb od spodu owija wstążka styli-zowana na literę „W” symbolizująca Wartę. Wstążkę w podobnym kształ-cie nosili Powstańcy Wielkopolscy. A na obwodzie monety umieści-

liśmy unijne gwiazdki. Myślę, że udało nam się na tak niewielkiej powierzchni zmieścić wszystko to, na czym nam zależało: naturę, która tworzy piękno okolic Mosiny, patrio-tyzm naszych mieszkańców i radość ze wstąpienia do Unii.

– Czy fakt ukazania się pierw-szego „Mosina” został zauważo-ny?

– Oczywiście i to w sposób, który mnie i Mariana ogromnie zaskoczył. Po raz pierwszy świat dowiedział się o „Mosinie” na jednej z sesji Rady Miejskiej w Mosinie w 2004

roku. A potem roz-dzwoniły się telefony, były pytania i prośby o kolejne egzemplarze praktycznie ze wszyst-kich stron świata – od Ameryki po Australię, nie mówiąc o kolek-cjonerach z Polski. Była to swego rodzaju nowość, gdyż nikt do tej pory w Polsce nie zrobił czegoś podob-nego. Marian Strenk i ja, jako pierwsi w Polsce wpadliśmy na pomysł wydania oko-licznościowej regio-nalnej monety.

– Następne edycje „Mosinów” mają już inną formę, poświę-cone są konkretnym osobom. Takie było założenie?

– Pierwotnie nie mieliśmy w planie na-

stępnych monet. Ale sukces pierw-szego „Mosina” uświadomił nam, że na tym jednym nie możemy poprze-stać. Stąd pomysł całej serii „Mosi-nów”, które miały być poświęcone postaciom, które w szczególny spo-sób zasłużyły się Ziemi Mosińskiej a nawet Polsce jako takiej ale swoje korzenie mają w Mosinie lub okoli-cy. Pierwsze pięć osób (czyli sześć monet, gdyż na pierwszej nie było żadnej postaci) uzgadnialiśmy razem z Marianem. Niestety w 2009 roku Marian po bardzo ciężkiej chorobie zmarł. Każdą następną monetę pro-jektowałem już sam.

– Oglądając te monety pod lupą można zauważyć wielką dbałość o szczegóły, każda z nich jest właś-ciwie małym dziełem sztuki. Jak przebiega proces powstania takiej monety?

– Gdy już wiem, jaka osoba bę-dzie uwieczniona na rewersie, to staram się znaleźć wszelkie materia-ły na jej temat – w miarę dokładny życiorys, fotografi e lub stare ryciny. Obecnie, w dobie Internetu nie jest to trudne, ale z dwoma postaciami miałem kłopot. Pomógł mi wtedy znany mosiński artysta -profesor Ja-cek Strzelecki. Następnie na zwykłej kartce formatu A4 ręcznie rysuję to, co ma być na rewersie, doklejam w odpowiednie miejsce zdjęcie lub rysunek przedstawiający daną osobę i taki projekt daję zaprzyjaźnione-mu grawerowi. Każda z monet na rewersie ma jeden wspólny element – stylizowaną „wstążkę Warty”. Projektuję tylko rewers, gdyż awers każda moneta ma taki sam. Grawer

ręcznie na podstawie tego projektu graweruje specjalnie przygotowany stalowy stempel. Na początku z materiałem na stempel mieliśmy trochę problemów, gdyż okazało się, że stal nie może być ani za twarda ani za miękka, i doboru trzeba było dokonać doświadczalnie. Następ-nie takim stemplem w specjalnej prasie wybija się gotową monetę z miedzianych krążków. Krążki powstają z miedzianej blachy, którą trzeba specjalnie przygotować, czyli zwalcować i pociąć na pasy. Z tych pasów wybija się krążki, które są gradowane, polerowane i dopiero taki produkt trafi a do prasy. Nasz „Mosin” pod tym względem jest też wyjątkowy – jako jedyna moneta w Polsce powstaje z czystej miedzi.

– „Mosin” na pewno jest czymś wyjątkowym dla każdego zwią-zanego w jakiś sposób z Mosiną. Czy został dostrzeżony na rynku numizmatów?

– Oczywiście. Po 2005 roku w Polsce nastąpił istny boom na tego rodzaju monety. Wiele miast i gmin zaczęło emitować własne monety okolicznościowe i aby to w jakiś sposób usystematyzować po-wstał katalog „Monety zastępcze”, w którym „Mosin” znalazł swoje miejsce. Tę specyfi czną tendencję dostrzegło Muzeum Narodowe w Poznaniu otwierając dwa lata temu czasową wystawę „Numizmaty w promocji miast i samorządów”. Nasz „Mosin” zajął na niej szcze-gólne miejsce, był wystawiony w holu głównym a mnie zaproszono, jako gościa honorowego na uro-czyste otwarcie. W informacjach na temat tej wystawy Muzeum Na-rodowe podkreślało, że to właśnie „Mosin” był pierwszą tego typu monetą w Polsce. Ale i w tej chwili „Mosin” to ewenement – jest jedy-nym, w którym proces produkcji przebiega ręcznie, łącznie z grawe-rowaniem tradycyjnym rylcem, a nie maszynami sterowanymi przez komputer, oraz nie wytwarza go mennica, tylko mały, prywatny warsztat. „Mosin” otrzymał też cer-tyfi kat wystawiony przez Mennicę Państwową, jako wyrób najwyższej jakości spełniający wymagania sta-wiane przy produkcji monet. Czyli można mieć powody do dumy...

– Dziękuję za rozmowę i za doskonałą lekcję lokalnego pa-triotyzmu. I wszyscy czekamy na kolejne „Mosiny”.

Wszyscy zainteresowani uzu-pełnieniem kolekcji „Mosinów” mogą to zrobić w sklepie zoolo-gicznym przy ul. Poznańskiej w Mosinie.

Marian Janusz Strenk – przez 20 lat wydawca „Ziemi Mosińskiej” – pierwszego lokal-nego czasopisma, przewodniczą-cy Rady Miejskiej w Mosinie w latach 1994-1998, radny Sejmiku Samorządowego Województwa Poznańskiego, członek wielu or-ganizacji działających w naszej gminie.

Witold Wilhelm fot. 5 x W. Konieczny

Fenomen „Mosina” Wojciech Konieczny

Wiosną ukazała się dziesiąta z serii moneta okolicznościowa 1 „Mosin”. Fenomen „Mosina” polega na tym, że był pierwszą tego rodzaju monetą w powojennej Polsce, bity jest przez osobę prywatną i znajduje nabyw-ców na całym świecie. Co prawda nie ma żadnej siły nabywczej, ale jest ważnym elementem naszej mosińskiej kultury, podkreśla to, co jest istotne dla naszej lokalnej społeczności – pamięć o ważnych osobach i wydarzeniach związanych z Ziemią Mosińską. Pomysłodawcami byli Witold Wilhelm i nieżyjący już Marian Strenk. O powstaniu i historii „Mosina” rozmawiam z Witoldem Wilhelmem.

2004 – z okazji wejścia Polski do Unii Europejskiej2005 – Jakub Krauthofer-Krotowski2006 – Edward Bernard hr. Raczyński2007 – Gen. Krzysztof Arciszewski2008 – Ks. Kan. Roman Hildebrand

2009 – Powstaniec Wielkopolski Piotr Mocek2010 – Jan Chryzostom Pasek2011 – hr. Władysław Zamoyski2012 – Paweł Edmund Strzelecki2013 – prof. Adam Wodziczko

Edycje monety okolicznościowej 1 „Mosin”

Obaj twórcy „Mosina” to członkowie – założyciele Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej i za swoją działalność społeczną zostali uhonorowani Medalami Rzeczypo-spolitej Mosińskiej.

Page 11: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 11

Z rąk do rąkTrudno jednoznacznie powiedzieć,

kiedy wybudowano ten budynek. Na nielicznych zachowanych foto-grafiach z początku XX w. już stał. Pani Gabriela Kempińska z d. Stani-kowska, wnuczka właścicieli posesji – Cecylii i Michała Stanikowskich, poinformowała mnie, że w 1976 r. prowadzący wycenę określił wiek bu-dynku na około 100 lat. Można więc przypuszczać, że powstał w latach 1885-1890. Nie wiadomo, kto był jego pierwszym właścicielem. Po od-

zyskaniu przez Polskę niepodległości, właścicielami posesji pod nr 7 byli Marianna i Franciszek Baraniakowie z Krosna. W 1922 roku sprzedali działkę z zabudowaniami Wojcie-chowi Grabowskiemu. Ten z kolei, w 1928 roku, sprzedał restaurację i hotel wraz z kompletnym wyposa-żeniem wnętrz Cecylii i Michałowi Stanikowskim. Trudno ocenić, co skłoniło Grabowskiego do sprzedaży. Można tylko domniemywać, że albo interes „nie szedł” lub też właści-ciel zmieniał miejsce zamieszkania. Przed dojściem do tej transakcji, pp. Stanikowscy byli właścicielami sklepu meblowego przy ul. Wielkiej na Garbarach w Poznaniu. Michał Stanikowski (1887 – 1942) zawarł związek małżeński w Imielnie gmina Witkowo, pow. Gniezno w 1910 r. z Cecylią Nowaczyk (1889 – 1971). W transakcji kupna właścicielem całej posesji została Cecylia Stanikowska. Do niej kierowane były wszelkie ra-chunki związane z funkcjonowaniem firmy, którą zarządzał mąż Michał. Wynikało to zapewne z praktycznego podejścia do ewentualnych spraw spadkowych. W wieku 7 lat zamiesz-kał z nimi Aleksander Stanikowski ur. w 1925 roku w Ostrzeszowie, (s. Aleksandra, brata Michała), który zo-stał przez nich usynowiony. W 1932 r., Aleksander zaczął uczęszczać do I klasy Publicznej Szkoły Powszechnej Stopnia Podstawowego w Mosinie. 1 lutego 1938 roku przeniósł się do szkoły podobnego typu w Poznaniu.

Lata świetnościMałżeństwo Stanikowskich po-

trafiło wykorzystać dobre położe-nie w centrum miasta. W okazałym budynku mieściły się: restauracja, kawiarnia, winiarnia, Hotel „Wol-ności”. Tutaj, głównie w sali wido-wiskowo – konferencyjnej położonej na I piętrze, miały miejsce mityngi wyborcze i zebrania partii politycz-nych, bale towarzystw i organizacji. Henryk Kołtoniak s. Stanisława, tak to wspomina: „W restauracji Michała Stanikowskiego, dom pod nr 7 w

Rynku, odbywały się często różne bale, wenty, wieczornice, spotkania. Organizatorami byli z reguły mosiń-scy rzemieślnicy: piekarze, rzeźnicy, restauratorzy, ale i Sokoły i Sokolice (Towarzystwo Gimnastyczne), Bra-ctwo Kurkowe. Michał Stanikowski, Powstaniec Wielkopolski, był jego aktywnym członkiem. W połowie lat 30. został Królem Kurkowym. Każda z tych grup miała swoich sympatyków i bywalców. Patrzyłem na to z okien naszego domu pod nr 8, oczami dziecka 10 – 14 letnie-go w latach 1935 – 1939. Jeszcze dzisiaj „widzę” podjeżdżające pod restaurację w czasie karnawału oraz przy innych okazjach powozy kon-ne, wytworne w ówczesnym czasie toalety pań i panów w eleganckich frakach i smokingach, z cylindrami, melonikami na głowach lub w ręku. Bawiono się do białego rana.”

Na sali I piętra uprawiali też boks i gimnastykę młodzi zawodnicy miej-scowej Obry i Sokoła. Nie wszyscy mogli na te zajęcia uczęszczać. Su-rowy zakaz uczestnictwa w nich, dla garnących się zwłaszcza do boksu uczniów starszych klas szkoły w Mo-sinie, został wydany przez kierownika szkoły Teofila Skibińskiego.

Epizod oświatowyBudynek ten miał też swój trwa-

jący 2 lata (1934 - 35) epizod oświa-towy. W podwórzu, w pomieszcze-niach części dużej oficyny, uczyło się kilka najmłodszych klas szkoły

podstawowej. Sytuacja ta wynikała z przepełnienia budynków przy ul. Kościelnej i Szkolnej. Był to bu-dynek C (Kościelna - A, Szkolna - B). Ze względu na bardzo małe podwórze wewnątrz posesji, dzieci w czasie przerw przebywały „pod lipkami” na Rynku. Nie było tam trawnika jak obecnie, tylko duża ubita piaszczysta powierzchnia. Brak ruchu pojazdów mechanicznych w tym czasie powodował, że wszyscy mogli bezpiecznie tam się bawić, co dzisiaj jest wręcz niewyobrażal-ne. Raz po raz był też widywany pan restaurator Michał Stanikowski, podlewający świeżo posadzone lipy. Za wynajem pomieszczeń Magistrat płacił Cecylii Stanikowskiej dzier-żawę 150 zł miesięcznie. Pomiesz-czenia służące za klasy sprzątała Stanisława Cierżyńska za 10 zł a od kwietnia 1934 r. – 20 zł za miesiąc. Dodatkowy zarobek stanowiła kwota 2 zł. za zamiatanie chodnika przed budynkiem. Był to przecież Rynek i porządek musiał być. Sytuacja taka trwała do grudnia 1935 roku. Magistrat wówczas wypłacił oprócz dzierżawy dodatkową kwotę 250 zł za rozwiązanie kontraktu.

Wojenne losy właścicieli Kawiarnia i restauracja tętniły

życiem. Wszystko przerwała woj-na. 20 października 1939 roku, w tym budynku rozegrał się dramat 21 obywateli miasta. Na sali I piętra miał miejsce „sąd” hitlerowski nad wcześniej aresztowanymi i osadzo-nymi w bożnicy zakładnikami. Na salę zakładnicy musieli dojść, idąc pomiędzy szpalerem żołnierzy usta-wionych na korytarzu i schodach bu-dynku. Obrzucano ich wyzwiskami i obelgami, bito kolbami karabinowy-mi. Z tej grupy 15 usłyszało wyrok śmierci. Pastwiono się nad nimi jeszcze na podwórzu posesji, kiedy oczekiwali na wyjście na Rynek pod mur egzekucyjny.

Jeszcze w październiku 1939 roku, rodzina Stanikowskich została wy-rzucona ze swojego domu. Przez obóz przejściowy w Łodzi zostali wywiezieni do Kosowa Lackiego w powiecie Sokołów Podlaski. 18

kwietnia 1940 roku, Gestapo areszto-wało Michała Stanikowskiego. Został uwięziony na Pawiaku a potem trafił do KL Auschwitz jako więzień nr 25425. Zginął 6 lub7 kwietnia 1942 roku. Restauracja została zamknięta a

pomieszczenia części hotelowej były czasem wykorzystywane na potrzeby wojska niemieckiego.

Po wojnie Wdowa po Michale, Cecylia

Stanikowska do końca 1951 roku prowadziła jeszcze restaurację. Sala na I piętrze sporadycznie pełniła swoją funkcję. Nie działała część hotelowa. Nowa sytuacja politycz-na w Polsce, prowadziła m.in. do likwidacji prywatnej własności, działalności handlowej, usługowej czy rzemieślniczej. Przerobioną na mieszkania oficynę zajęła rodzi-na Stanikowskich. Syn Aleksander ożenił się w 1949 roku. Rodzina po-większyła się o kolejne osoby, córki Gabrielę i Aleksandrę oraz syna Andrzeja, którzy założyli później swoje rodziny. Do pomieszczeń na parterze dokwaterowano lokatorów - pp. Skrzypczaków.

SzwalniaNa ul. Słowackiego w byłym bu-

dynku Magistratu, działał od chwili wyzwolenia zakład, szyjący mun-dury dla wojska polskiego. Zakład ten pracował w oparciu o bazę ma-szynową pozostawioną przez ucie-kających Niemców, podobnej firmy WAGNER MAX & CO z siedzibą w Berlinie. Spółka berlińska prowadzi-ła szeroka działalność, m.in. handlo-wała urządzeniami pralniczymi oraz trumnami. Od lutego 1945 r. nowym mosińskim zakładem krawieckim kierował Ludwik Lipiak. Po wielu reorganizacjach, zakład ten przeszedł w 1950 roku pod Zarząd Przemysłu Miejscowego Drobnej Wytwórczości z siedzibą w Poznaniu. Szyto tutaj kombinezony, furażerki, ścierki i

rękawice ochronne. W listopadzie 1951 r. powstało Zjednoczenie Prze-mysłu Sportowego, do którego został włączony zakład w Mosinie pod na-zwą: Poznańskie Zakłady Przemysłu Sportowego Zakład w Mosinie. W

1952 r. zakład został przeniesiony do zmodernizowanych pomiesz-czeń restauracyjno-hotelowych w budynku przy Placu 20 Października 7. Specjalizowano się tutaj z dużym powodzeniem w produkcji eksporto-wej koszul z dzianiny bawełnianej. W latach 60. wytwarzano również pantofle oraz spodenki gimnastycz-ne. Zatrudnienie dochodziło do 90 osób, głównie kobiet. W 1959 r. miała miejsce kolejna reorganizacja. Powstało Zjednoczenie Przemysłu Sportowego POLSPORT. W Pozna-niu jednostką organizacyjną tego zjednoczenia były Zakłady Artyku-łów Sportowych i Turystycznych „POLSPORT”, którym podlegał zakład w Mosinie, szyjący kurtki i odzież sportową. W 1977 r. „POL-SPORT” przejął za odszkodowa-niem budynek stojący na froncie, przy obecnym Pl. 20 Października 7. Część hotelowa w podwórzu po-została w ręku rodziny. W 1993 r. „POLSPORT” został zlikwidowany. Majątek firmy przeszedł na własność skarbu państwa. Ogłoszony w 1995 r. przetarg na sprzedaż budynku, ro-dzina Stanikowskich zablokowała, a od 1998 r. rozpoczęła działania praw-ne, których celem było odzyskanie budynku frontowego, przy rynku. Ostatecznie po wielu bataliach sądo-wych, na przełomie 2006/2007 roku, rodzina odzyskała budynek.

Nowy właścicielKoszt remontu budynku, który

przez wiele lat stał pusty i popadał w ruinę, przekraczał możliwości finan-sowe całej rodziny. Zdecydowano się na sprzedaż całego obiektu tj. budynku przy rynku oraz byłej części hotelowej, przebudowanej na miesz-kania, znajdującej się w podwórzu. Była to transakcja przeprowadzana etapami. Ostatecznie całą posesję zakupił właściciel jednej z mosiń-skich firm. Zanim przystąpiono do prac remontowych, budynek i obej-ście z racji swego położenia w tzw. starówce, stały się polem pracy dla archeologów. Obecnie przygotowuje się zmodernizowane pomieszczenia do pełnienia podobnych funkcji jak w okresie międzywojennym.

Autor dziękuje Pani Gabrieli Kempińskiej z d. Stanikowskiej, wnuczce Cecylii Stanikowskiej, za udostępnienie zdjęć oraz udzielanie informacji dotyczących tej posesji.

Oprac. zdjęć: Jakub Szeszuła

Budynek nr 7 na RynkuJacek Szeszuła

Budynek ten, jak na mosińską architekturę, wyróżnia się swoją urodą. Ma również ciekawą historię. Tutaj przeplatały się ważne dla Mosiny wydarzenia: od radości spotkań i balów, po tragedię października 1939 r., brak akceptacji polityki gospodarczej władz lat 5o-tych jak i walkę o odzyskanie swojej własności przez prawowitych właścicieli w okresie powojennym.

Michał i Cecylia Stanikowscy

Page 12: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

� Czas�Mosiny�3�(9)�lipiec�201312

Mamy szansę każdego dnia zrobić coś dobrego, a przynajmniej poprawić swo-je otoczenie. Subiektywnie, w obliczu dostarczania do Państwa kolejnego numeru „Czasu Mosiny” apeluję o ułatwienie ciężkiej pracy listonosza. Zadbajmy o po-siadanie skrzynki na listy w łatwo dostępnym, bezpiecznym i widocznym miejscu, np. przy furt-ce. Można to uczynić nawet bez zbędnych wydatków, wystarczy

odpowiednio przycięta butelka po napojach czy rura. Ważne również, by nasz czworonożny pupil nie miał szansy rozszarpać listonosza lub przesyłki. (PW)

W PRL był przez siedem kadencji bezpartyjnym radnym, przez trzy kadencje pełnił funkcję przewodni-czącego komisji. 20 lat był zastępcą mecenasa Jana Bartoszewicza - prze-

wodniczącego społecznej komisji pojednawczej. 15 lat przewodniczył komitetowi osiedlowemu. Wszystkie te funkcje pełnił społecznie. Pan Józef może godzinami opowiadać o

minionych czasach. Stara się spisy-wać swoje wspomnienia, ale nie jest to łatwe, ponieważ ma kłopoty ze wzrokiem. Pamięta miejsca takimi, jakimi były w czasach jego młodo-ści. Interesuje się tym, co się dzieje obecnie w mieście.

Kiedy dowiedział się, że pani Józefa Roszak-Rosić zorganizowała wystawę w Izbie Muzealnej „Między Obrą a Wartą” – nad Kanałem Mosiń-skim – stwierdził, że za jego młodych lat kanał nazywany był żartobliwie Sekwaną, a na Mosinę mówiono mały Paryż. Woda w nim była czysta jak źródlana i płynęła szybciej niż w Warcie. W lecie był tak oblegany, że trudno było znaleźć dobre miejsce do kąpieli. Całymi rodzinami się tam plażowano i kąpano.

Trzeba też o tym wiedzieć – mówi - że w tych czasach rzadko kto miał łazienkę. Kanał Obrzański był wiel-kim dobrem, bo był w środku Mosi-ny. Był brak rowerów, a o samocho-dach wtedy tylko marzono, każda odległość sprawiała kłopoty, dlatego

kanał w lecie był najbliższą łaźnią i najbliższym wypoczynkiem. Dostęp do kanału był ograniczony, bo od ulicy Garbarskiej do Krosinka teren należał do majątku Budzyń, były też inne miejsca, gdzie działki przylega-ły do kanału i nie było dojścia.

Pan Józef twierdzi, że ulica Ła-zienna swoją nazwę otrzymała, dla-tego, że z niej był najdogodniejszy dostęp do wody.

Ulicą Łazienną w lewo w górę kanału szło tyle ludzi, że w pogodny dzień brakowało miejsca. Głębokość była dla każdego właściwa, bo był tam brodzik z piaskiem dla dzieci i miejsca głębokie do nurkowania, na-wet do pięciu metrów. Miejsc nadają-

cych się do kąpieli było, co najmniej pięć. Dziś kanał nie ten, co kiedyś, bo jego szybki spływ szczególnie przy wysokich wodach wyrządzał szkody, zabierając coraz nowe tere-ny, co zmusiło do szybkiej regulacji. Zabierał tereny przy boisku, w par-ku przy Krotowskiego, za mostem kolejowym przy ulicy Morelowej i zbliżał się swoim korytem do drogi Mosina – Rogalinek. Ten ostatni fakt był bardzo niebezpieczny, o czym pisały gazety. Te zagrożenia spo-wodowały, że w końcu lat 60 – tych zlecono wągrowieckiemu przedsię-biorstwu regulację i prostowanie koryta kanału. Dołożono mu trzy progi, które powodują, że wolniej płynie. Jest płytko i woda nie zawsze jest czysta. Tylko ostatni odcinek blisko ujścia do Warty na życzenie Wielkopolskiego Parku Narodowego pozostał nieuregulowany.

Dziś już nie ma potrzeby kąpania się w kanale, bo w każdym domu jest łazienka i kran z bieżącą wodą – kończy swoją opowieść pan Józef. Zwodociągowanie i skanalizowanie miasta uważa za największe osiąg-nięcie. Jako radny był przy odbiorze prac związanych z regulacją kanału a także przy odbiorze ujęcia wody w Krajkowie. Za swój sukces uważa też wyprowadzenie stacji benzynowej z rynku na ul. Piotra Mocka. Ale to już inna historia…

Mały Paryż i SekwanaMałgorzata Kaptur

Józef Wójciak urodził się w 1922 r. Jego ojciec był powstańcem wiel-kopolskim. Mój rozmówca całe życie spędził w Mosinie i z dumą mówi, że to jego miasto. Za zasługi w pracy zawodowej otrzymał trzy krzyże z Kawalerskim włącznie, ale jego działalności społecznej nie doceniono, nad czym ubolewa.

Józef Wójciak � fot.�archiwum�rodzinne

Kąpielisko w pobliżu ulicy Łaziennej. W tle gorzelnia i most. Fot.�ze�zbiorów�Izby�Muzealnej�w�Mosinie

MJ - Pan dzisiaj przeszedł sa-mego siebie: to ucinanie dyskusji ... Nie można urzędnika, który referuje uchwałę, sprowadzać do poziomu uczniaka. Można powiedzieć, iż ma pan zapędy dyktatorskie. Bardzo pana proszę, aby pan zrewidował swoje zachowanie. Wstyd mi, że pan w odniesieniu do kobiet - radnych tak się zachowuje. Porządek to jest jedno, natomiast kultura to jest dru-gie. Nie przypominam sobie, żeby dochodziło do tego typu zachowań ze strony poprzedniego przewod-niczącego.

WW - Panie radny Jabłoński, są dwa typy kultury: kultura wrodzona i nabyta. Pan tej pierwszej nie ma, a tej drugiej musi się pan nauczyć.

MJ - Wypowiedź pana przewod-niczącego dowodzi, iż niestety jest między nami przepaść i ja nie zamie-rzam tej przepaści pokonywać.

(…)ŁK - Na początku tej kadencji

pan mnie zapewnił, iż jak pan już się nauczy prowadzenia sesji, to się pan odetnie od spódnicy pani burmistrz. Minęły 3 lata i póki co, pan się nie może od tej spódnicy oderwać.

WW - Zostawię to bez komenta-rza, bo pan się niczego nie nauczył, mimo, iż siedzi pan koło człowieka, który jest samorządowcem od tylu lat. Nic z radnego Jana Marciniaka na pana nie przechodzi. Przykro mi. Nie wiem, jak mam to panu powie-dzieć, ale może usiadłby pan teraz z drugiej strony, przy radnym Marianie Jabłońskim. To jest też pan, który jest wykształcony, ma dużą wiedzę, może coś na pana przejdzie, bo radny Marian Jabłoński jednak rozumie, mimo, że jest wielka przepaść mię-dzy nami…

CYTATY DEMOKRATY

KulturaChciałoby się krzyknąć: Hura! Wódz Rady wie, co to kultura,Ta nabyta i ta wrodzona,Lecz czy o tym kogoś przekona?Chyba, że sam przestanie pleść:„Czy mam tę panią zabić i zjeść?”Nawet choćby gadał to w żartach,Taka kultura nic nie jest warta.Czy od takiego gbura?Można się uczyć, co to kultura?

ErystaWystarczy komuś przypiąć łatkę,Potem palnąć gładką gadkę,A najlepiej go ośmieszyć, By słuchaczy tym ucieszyć.A chodzi tu tylko o to,By adwersarza wcisnąć w błoto, Niech pokaże własnym sądem, Iż wcale nie jest wielbłądemPrzyjmując taką erystykęŻegnasz własną logikę. Czytelnik t-t

Pomyśl o listonoszu

Rozmawiają: Marian Jabłoński, Waldemar Waligórski i Łukasz Kasprowicz. Sesja w dniu 25 kwietnia 2013 r. – sprawy organizacyjne i bieżące.

Page 13: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 13

Działalność galerii sztuki współ-czesnej w małym, zaledwie kilkuna-stotysięcznym miasteczku, to ewe-nement. Dlatego Galeria Miejska w Mosinie, dla tutejszych mieszkań-ców jest swoistą perełką kulturalną. Dla Mosiny zaś stanowi doskonałą promocję na skalę nie tylko regionu, ale i całej Polski.

Powstała w roku 1993, z ini-cjatywy dwóch artystów, pedago-gów z Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu – Jacka Strzeleckiego i Bogdana Wegnera, na co dzień mieszkańców Mosiny. Inicjatywę tę poparł ówczesny burmistrz Gminy Mosina Jan Kałuziński, powołując Galerię do życia.

Galeria Miejska w Mosinie, działa w strukturach Mosińskiego Ośrodka Kultury. Nad jej programem

wystawienniczym, czuwa specjalnie powołana Rada Artystyczna. Organi-zacją wystaw, od samego początku zajmuje się kierownik artystyczny Galerii Dorota Strzelecka. – W ciągu 20 lat działalności, zorganizowali-śmy tu ok. 220 wystaw zbiorowych i indywidualnych, głównie twórców z poznańskiego środowiska plastyków, pedagogów Uniwersytetu Artystycz-nego – wyjaśnia Dorota Strzelecka. – Od początku na wernisaże przy-bywało wielu gości, artystów, pro-fesorów uczelni i studentów, którzy zaciekawieni nowym miejscem sztu-ki, zjawili się w odległej Mosinie, bo przecież serce dla sztuki biło przede wszystkim w Poznaniu. Okazało się wkrótce, że zabiło ono również mocno w Mosinie – stwierdza pani kierownik.

Przez Galerię przewinęło się wie-lu znakomitych twórców, znaczące nazwiska w poznańskim środowi-sku artystycznym i nie tylko, które spowodowały, iż zyskała ona nazwę „profesorskiej”. Ale oferta Gale-rii Miejskiej w Mosinie wykracza poza prezentacje plastyczne. W ra-mach swojej działalności, gościła ona recytujących i śpiewających aktorów, poetów – Wincentego Ró-żańskiego i Ryszarda Daneckiego,

muzyków, śpiewał tu chór Agaty Steczkowskiej. Do Galerii zaglądają uczniowie okolicznych szkół, by uczestniczyć w żywych lekcjach o sztuce. W miesiącu wrześniu, odby-wa się tu cykl debiutów promujących młodych twórców, absolwentów ASP. Galeria włączyła się w organi-zację konkursu im. Marii Dokowicz, który co roku wyłania najlepsze dyplomy absolwentów poznańskiego UAP. Promocją młodych jest także

Artyści – mieszkańcy Mosiny, związani z tutejszą Galerią. Od lewej: Jacek Jagielski (prorektor UAP), Lech Frąckowiak, Grzegorz Keczmerski, Natalia Wegner, Marek Przybył, Bogdan Wegner, Józef Drążkiewicz, Piotr Tetlak, Wiesław Koronowski, Wojciech Kujawski, Małgorzata Kasztelan-Różańska, z przodu: Dorota i Jacek Strzeleccy. Fot. ze zbiorów galerii

20 lat Galerii w MosinieJoanna Nowaczyk

W roku 1993, ówczesny burmistrz gminy Jan Kałuziński powołał do życia Galerię Miejską w Mosinie. Patronat nad jej działalnością, objęła poznańska PWSSP - obecnie Uniwersytet Ar-tystyczny w Poznaniu oraz poznański oddział Związku Polskiego Artystów Plastyków. Galeria mieszcząca się w budynku dawnej bóżnicy przy ul. Niezłomnych w Mosinie, świętowała w maju swoje 20-lecie…

konkurs na małą formę rzeźbiar-ską im. prof. Józefa Kopczyńskiego dla studentów szkół plastycznych. – Oczekujemy nowych wyzwań ar-tystycznych – mówi o przyszłości Galerii D. Strzelecka. – Będziemy zapraszać młode pokolenie twórców, by powiew młodości nas inspirował, tak jak 20 lat wcześniej dojrzałe już dzisiaj pokolenie artystów. Spoglą-dając w przeszłość, cieszymy się, ze mamy tak zdolnych i utalentowanych następców.

Swoje 20-lecie Galeria święto-wała w dniu 25 maja, wernisażem wystawy malarstwa profesorów Ja-cka Strzeleckiego i Bogdana We-gnera – „ojców” galerii, zarazem członków jej Rady Artystycznej. Okrągły jubileusz stał się okazją do przyznania tym dwóm artystom Medali Burmistrza Gminy Mosina, które podczas wernisażu burmistrz Zofi a Springer wręczyła także pani kierownik Dorocie Strzeleckiej oraz prof. Markowi Przybyłkowi z Rady Artystycznej. Profesorowie Strze-lecki i Wegner odebrali także z rąk burmistrza statuetki „Honorowego Eleganta”.

Patronat nad jubileuszem objął Starosta Poznański Jan Grabkowski, który współfi nansował obchody. Pa-tronat honorowy przyjęli: Burmistrz Gminy Mosiny, Rektor UAP oraz Prezes ZPAP.

Galerii, czyli wszystkim tym, bez których nie byłoby jej działalności, gratulujemy sukcesu tego miejsca. Składamy też podziękowania za jej obecność w naszym mieście, ocze-kując dalszych, wspaniałych doznań artystycznych.

Nie wiadomo, kiedy do pałacu Ra-czyńskich w Rogalinie dotarła wyko-nana na początku XX wieku mała (14 cm) porcelanowa fi gurka Holenderki. Była to zapewne pamiątka z wakacji lub drobny prezent dla któregoś z domowników. Spokojne lata przerwał wybuch II wojny światowej i okupacja niemiecka. Pastwą zniszczeń, plano-wych rekwizycji, licznych drobnych lub większych grabieży, pada wów-czas wiele przedmiotów pałacowego wyposażenia. Część pałacu admini-stracja niemiecka przeznaczyła na siedzibę szkoły Hitlerjugend. Figurka niezauważona przez nikogo trwa w przepastnych szufl adach mebli salo-nu owalnego. W roku 1944 pierwszy

komendant szkoły Egon Schwanz, oddany nazista, postanowił ratować ojczyznę i dobrowolnie zgłosił się na front wschodni wyznaczając na swoje stanowisko Oswalda Reicherta, w okresie okupacji mieszkańca pobli-skiego Puszczykowa zakwaterowane-go u polskiej rodziny. Mimo młodego wieku (25 lat) nowy komendant starał się sprostać powierzonym obowiąz-kom. Zafascynowany przyrodą i kra-jobrazem Rogalina wykonywał też liczne fotografie. W styczniu 1945 roku, w obliczu nieuchronnej klęski Niemiec, tuż przed nadciągającymi oddziałami radzieckimi, zarządza bez rozkazu pospieszną ewakuację swoich wychowanków. Przed opuszczeniem

pałacu wchodzi do ograbionego salonu owalnego. Zagląda do szufl ad jedyne-go pozostawionego mebla i odnajduje fi gurkę Holenderki, którą jako pamiąt-kę, a może nawet talizman zabiera ze sobą do Niemiec.

Upłynęło wiele lat. Figurka, stojąc na stoliczku nocnym u wezgłowia łóżka, od dłuższego czasu towarzyszy ciężko chorej żonie. Stale przychodzą-ca pielęgniarka musiała wziąć wolne. Jednorazowa zastępczyni nieszczę-śliwie rozpoczęła wizytę od pytania, – „Jakiego wyznania są gospodarze, czy są katolikami czy protestantami? Zdumiony pan Reichert zapytał – czy od udzielonej odpowiedzi uzależniony jest proces leczenia, czy może dla katolików są inne zastrzyki niż dla pro-testantów? Wzburzona pielęgniarka zaczęła dyskutować, gestykulować rę-kami, co ostatecznie doprowadziło do potrącenia nocnego stoliczka, upadku i stłuczenia fi gurki. Na szczęście gospo-darz pieczołowicie pozbierał wszystkie części i schował do pudełka.

Po śmierci żony Oswald Reichert wybrał się do Polski, by zmierzyć się z przeszłością. Trafi ł również do Ro-galina. Jak relacjonował, nieuprzejmie potraktowany w Majątku Rogalin, pe-łen obaw udał się do pałacu. Kustosz p. Joanna Nowak występując początkowo w roli tłumacza szybko zorientowała się, że ma do czynienia z osobą, która była w pałacu w czasie wojny. Pan Reichert dużo ostrożniej przyznawał się do swojej przeszłości. Przypadkowe spotkanie przerodziło sie w wieloletnią znajomość. W jej wyniku Muzeum uzy-skało klisze i fotografi e Rogalina oraz bezpośrednią relację z czasów okupacji.

Pod koniec życia Oswald Reichert postanowił przekazać do pałacu to, co zabrał ponad 60 lat temu. I tak fi gurka Holenderki powróciła na swoje miej-sce. Załączona fotografi a to nie tylko ilustracja zaklętego w przedmiocie urokliwego piękna, to również dowód kunsztu muzealnych konserwatorów, którzy tak doskonale złączyli w całość liczne części. Dla wzbogacenia pała-cowej ekspozycji, a może również w celu zrekompensowania długoletniego, nietypowego „użyczenia” do fi gurki pan Reichert dołączył cenne obiekty z XIX wiecznej porcelany (piękny ta-lerzyk z panoramicznym krajobrazem i miśnieński komplet śniadaniowy z wzorem cebulowym).

Mam nadzieję, że magia tej fi gurki działa nadal, może niewinnie opusz-czone powieki pięknej Holenderki sprawią, iż do pałacu powrócą inne przedmioty „rozproszone” po wojnie wśród okolicznej ludności.

Historia Oswalda Reicherta to opo-wieść o wieloletnim zmaganiu się z własnym sumieniem. Nie wiemy ile złego uczynił w czasie II wojny światowej, niewątpliwie stale obecna w jego otoczeniu fi gurka, przypomi-nała mu te lata. By koszmar wojny nie poszedł na marne, warto jeszcze dziś zastanowić się nad wielowymiaro-wością ówczesnych zdarzeń. Oswald Reichert mógł wymyślić dla siebie ty-siąc usprawiedliwień, tak jak zapewne czynił to przez wiele lat swojego życia. W końcu jednak przełamał się i uczynił krok do przodu. Pokazał w ten sposób, że dobrym gestem można wzbudzić uznanie. A może nawet odzyskać spo-kój sumienia?

Niezwykła historia zwykłego przedmiotuPiotr Wilanowski

Opowieść o porcelanowej fi gurce Holenderki, zwykłym przedmiocie, który wrócił do Rogalina z długiej podróży.

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013

Niezwykła historia zwykłego przedmiotu

Figurka jest własnością Muzeum Narodowego w Poznaniu fot. 2 x P.Wilanowski

Page 14: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 201314

Wielkopolskie gotowanie, czyli...

Gawędy kulinarne cz.VI

Kapliczka w akacji przy drodze na Pożegowo zainteresowała wiele osób, które po artykule, odwiedziły to miejsce, podziwiając jego urokliwość. Zgłosił się do mnie również pewien autor przewodników turystycznych, który przypadkowo trafi ł na artykuł w „Czasie Mosiny”, z prośbą o wskaza-nie dokładnej lokalizacji na mapie.

Zagadka kapliczki znalazła w koń-cu rozwiązanie. Okazało się, że au-torem tej ciekawej płaskorzeźby, jest pan Jarosław Kubiak z Mosiny, który wykonał ją w roku 1985.

Zagadkowa kapliczkaW styczniowym numerze „Czasu Mosiny” 1(7), pisałam o zagadkowej kapliczce, zawieszonej na jednej z akacji stojących wzdłuż drogi na Pożegowo, tuż przy skrzyżowaniu z „asfaltówką” z Puszczy-kowa do Jezior. Zwróciłam się wówczas z pytaniem do czytelników, o historię tej kapliczki i tego miejsca…

Nie ma co ukrywać, że wio-senna zupa ze stokrotek opisana w poprzednim odcinku, potrawą dość lichą była i najeść się nią do syta było trudno, ale takie to już ograniczone możliwości na przednówku były. Teraz już lato się zaczęło i pierwsze owoce w fazę konsumpcyjną weszły. Jako, że nieco historycznego podtekstu felietony kulinarne mieć mają i głównym ich zadaniem przywróce-nie zapomnianych potraw ma być, to dziś proponuję dwie najstarsze zupy owocowe.

SOS AGRESTOWY Zacznijmy od sosu z owoców

agrestu. Owoc ten już w średnio-wieczu spożywano zbierając dziko

rosnący po wilgnych lasach. Jak się już w pół kilo owego owocu zaopatrzymy, to w kwaterce wody go rozgotowujemy i przez drobne sitko przecieramy. Z łyżki masła i mąki przygotowujemy zasmażkę i rozprowadzamy ją białym winem. Do zasmażki dodajemy przetarty agrest, łyżkę cukru i odrobinę soli, a całość zagotowujemy. Następnym krokiem jest dodanie pół szklanki zahartowanej śmietany słodkiej. Całość jeszcze raz trzeba zago-tować. Podawać proponuję nieco bardziej współcześnie, jako alter-natywę do sosu potrawkowego z ryżem i gotowanym kurczakiem. No, niby prawie jak potrawka, ale jednak smak oryginalniejszy no i przyczynek do ratowania starych przepisów uczyniony.

ZUPA Z CZEREŚNI Udało mi się niedawno na skraju

lasu trafi ć na dziką czereśnię, co ją trześnią zwą. Małe to ma owocki i pewnie, tak po prawdzie, to jakaś zdziczała czereśnia jest a nie trześnia prawdziwa, ale znacznie bardziej drętwa w smaku, a i wody mniej w owocach ma, więc treściwszą jest i na zupę bardziej zdatną. Bierze-my tych drobnych owoców połowę kilograma i wypestkowujemy. Na szczęście maszynki do tego już ktoś wynalazł, więc robota szybka jest, ale jeśli kto patyczkiem pestkować musi, to taką odrobinę też obro-bi. Dalej gotujemy owocki w litrze wody niezbyt długo, dodając dwie łyżki cukru, kawałek cynamonu i otartą z cytryny skórkę. Gotującą się zupę zagęszczamy zaklepką z łyżki

mąki (może nawet budyń waniliowy być do tego użyty). Na koniec z otar-tej wcześniej cytryny wyciskamy sok i dodajemy do zupy. Jeśli kto lubi, to po lekkim przestygnięciu słodką śmietaną zaprawiamy

ZUPA Z AGRESTU Jak już domownicy w słodko-

kwaśnych zupach owocowych po-smakują, to dla odmiany zupę owo-cowa z agrestu zaserwować możemy. Trochę tylko inaczej niż z czereśni się ją robi, bo jako ten agrest towarzy-stwo wina białego lubi, tedy i zupa na winie być przyrządzaną powinna. Pół kilo agrestu rozgotowujemy w litrze wody, dodajemy ze cztery łyżki cukru (wszak agrest zwyczaj-nie kwaśniejszym od czereśni jest) i przyprawiamy solą, cynamonem,

goździkami i utartą skórką cytryno-wą. Całość zagęścić dwiema łyżkami mąki rozprowadzonymi w szklance mleka. Jeszcze trzeba zdjąć z ognia i zalać na koniec wspomnianą wcześ-niej szklanką białego wina.

Obie zupy zazwyczaj z domo-wym, grubo krojonym makaronem się podaje, ale dla zagorzałych mi-łośników pyry wielkopolskiej z obo-wiązku dodam, że i z osławionym warzywem naszym podziemnym, zupy te spożywano onegdaj, a zwłasz-cza agrestowa zupa do pyrki pasuje, jeśli ją nieco mniej osłodzić. Wypada też dodać na zakończenie, że w ory-ginalnych przepisach miast cukru, nowym wynalazkiem będącego, miód nasz polski stosowano, co i Czytelni-ków Szanownych uwadze polecam, smacznego życząc. Batat

Joanna Nowaczyk

Jak wyjaśnia pan Jaro-sław, inspiracją kapliczki stał się wizerunek Matki Bożej Leśniańskiej, z sank-tuarium w Leśnej Podla-skiej, z którym wiąże się ciekawa historia.

W roku 1683 r. wypasający bydło dwaj chłopcy, 9-letni Aleksander Stel-maszczuk i 10-letni Miron Makaruk, zobaczyli na dzikiej gruszy lśniący blaskiem wizerunek Matki Bożej. W miejscu objawienia wzniesiono drewniany kościółek rzymskokatoli-

cki. Już 3 lata później, w świątyni umieszczo-no cudownie znalezio-ny, kamienny obraz… Płaskorzeźba wykona w polnym kamieniu o odcieniu czerwonym, przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem Jezus na prawym ręku. Ten sły-nący z łask, niewielki wizerunek maryjny uznano za cudowny w roku 1700, a paulini z Częstochowy założyli tu klasztor i zbudowa-li wielki bazylikowy kościół. W czasie po-wstania styczniowego, Matka Boża Leśniańska wspierała ruch naro-dowy na Podlasiu. W roku 1963 r., kardynał Stefan Wyszyński doko-nał uroczystej koronacji

Kapliczka przy drodze na Pożegowo fot. J.Nowaczyk

skiej, z którym wiąże się ciekawa skiej, z którym wiąże się ciekawa

L I P I E CLato, ach lato! - radości tyle,Tu brzęczą muszki, a tam motyle,W słońcu radośnie w koło się goniąI cudnych kwiatów cieszą się wonią.A kiedy wietrzyk zaszumi cichy,Powój rozchyla swoje kielichy.I delikatną woń migdałową -Rozlewa w powietrzu nad moją głową.Wszędzie - w ogrodach, w polu i w lesie,Wiatr aromaty przedziwne niesie.W ogródku lilia i mak czerwony,Słonecznik żółty, ku słońcu zwrócony.Pszczoły najsłodsze zbierają miody,Cenniejsze są one niż różne ozdoby.Pod lipą okrytą wonnym kwiatem,Miło jest w cieniu spoczywać latem.

SI E R P I E ŃNiebo, w sierpniowe świetlane noce,Gwiazd spadających blaskiem migoce.Dzięki Ci, Boże, za te cudne dzionki,Kiedy na niebie śpiewają skowronki.Słońce upalnie jeszcze świeci,Czasami burza po niebie przeleci,Huczą pioruny, szumi ulewa…Coraz mniej ptaków po gajach śpiewa.

Lato obfi tość owoców niesie:Kto lubi grzyby, zbiera je w lesie.W dzień Wniebowzięcia, także z Kościoła:Bucha woń miła - to pachną zioła –Uwite są w piękne wianki,Z mięty, lawendy i macierzanki.

Czytelnicy wiersze piszą

Janina Wiśniewska

leśniańskiej Matki…Ta historia, jak i sam cudowny

obraz Matki Bożej Leśniańskiej, poru-szyły wyobraźnię Jarosława Kubiaka. Rozłupany pień akacji stojącej przy drodze na Pożegowo, zainspirował do umiejscowienia w nim płasko-rzeźby, którą pan Jarosław wykonał również z drewna akacjowego. Nie jest to, jak podkreśla autor pożegow-skiego wizerunku, kopia wizerunku autentycznego, a jedynie inspiracja. – Zachowane zostały przeze mnie cechy i podobieństwo, kształt twarzy,

Dzieciątko trzymane na prawej ręce, prymitywizm i brak zdobień – wyjaś-nia Jarosław Kubiak.

Wizerunek pożegowskiej Matki Bożej, zawieszony został w akacjo-wym pniu zimą, przy 27-stopniowym mrozie. Płaskorzeźba Madonny z Dzie-ciątkiem „ukrywa się” dziś w dziupli i niełatwo ją zauważyć, zwłaszcza z okna jadącego samochodu. Zarówno barwą, jak i materiałem wtapia się ową dziuplę, stanowiąc prawie jedną z nią całość. Zachęcam do odwiedzenia tego miejsca…

Matka Boża Leśniańska fot. www.lesnapodlaska.paulini.pl

Page 15: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

Czas Mosiny 3 (9) lipiec 2013 15

sobów do zabawy. Taki kawałek materiału może być namiotem (i mamy cień na plaży), bezludną wyspą którą zdobywają dzieci, wyrzutnią piłki (chwytamy za narożniki - podrzucamy i łapiemy piłkę, a jeśli obok jest druga chętna rodzina do zabawy, to piłkę można przerzucać), kołyską dla

dziecka (mamę i tatę też można w ten sposób pobujać szczególnie w wodzie, wtedy prawie nic nie ważą), sankami - jedna osoba siada na prze-ścieradle, a druga ją ciągnie...

D – droga. Im młodsze dziecko, z którym pla-nujemy wyjazd, tym

wakacyjna droga powinna być krót-sza. Dzieci w czasie podróży się nudzą, więc i marudzą, męcząc tym samym rodziców. Zabierzmy dzie-ciom do samochodu czy samolotu ich ulubione zabawki (oczywiście w rozsądnej ilości), książeczkę, ko-lorowankę. Można też w czasie po-dróży bawić się w zgaduj-zgadulę, wymyślanie historyjek, „Co widzę

za oknem?”, liczenie samochodów, a w ostateczności i dla chwili ciszy w podróży, odtworzyć z laptopa czy telefonu komórkowego bajkę lub film. Nie zapomnijmy przysłonić okien, bo chociaż na wakacjach lu-bimy świecące słońce, w podróży może ono być męczące. Jeżeli nie mamy na szybach zasłonek, mogą za nie posłużyć większe papierowe serwetki, czy nawet opisane wyżej prześcieradło.

Z – Zabawnie i weso-ło. Niestety jeżeli nasi najmłodsi będą na wa-

kacyjnym wyjeździe nieszczęśliwi, to i my dorośli też nie wypoczniemy. Dlatego, aby czas wakacyjnych wy-praw pozostawił w naszej pamięci tylko miłe wspomnienia, bezwzględ-nie należy zabrać dużo dobrego hu-moru. Smutki, zmartwienia i pracę zawodową zostawiamy w domu, a w nieograniczonej ilości pakujemy wszędzie gdzie się da uśmiech.

I właśnie takich rodzinnych, peł-nych radosnych zabaw wakacji ży-czę wszystkim Czytelnikom „Czasu Mosiny”.

– Mieczewo się zmienia, pięk-nieje. Jest to zasługa środków z gminy, ale również pracy własnej mieszkańców. W Mieczewie or-ganizowane są dość często czyny społeczne.

– To prawda. Nie brakuje u nas chętnych do społecznego działa-nia. Przeprowadziliśmy renowację figury św. Wawrzyńca z Rzymu. Zorganizowaliśmy akcję „Zielona Wieś” – zasadziliśmy kilkaset drzew i krzewów, oraz uporządkowaliśmy plac zabaw dla dzieci. Pozyskaliśmy i własnymi siłami przetransportowa-liśmy krzewy z oddalonej o 40 km plantacji. Ostatniego dnia akcji, do pracy włączyło się ponad trzydzie-stu mieszkańców. Odmalowaliśmy sami świetlicę, zbudowaliśmy i za-montowaliśmy tablice informacyjne na wjeździe do Mieczewa. W maju mieszkańcy pracowali przy CIW (Centrum Integracji Wiejskiej) w Mieczewie. Grupa „ogrodnicza” zajęła się zielenią wokół świetlicy, na placu zabaw i przy boisku, a grupa „budowlana” przystąpiła do remontu pomieszczenia, w którym 1 czerwca ofi cjalnie została otwarta nasza „biblioteka”. Do zadań spe-cjalnych należało też wykonanie płotka przy przystanku oraz przy-gotowanie miejsca, w którym miały zostać postawione wiaty.

– Biblioteka w Mieczewie? – Najpierw był pomysł zorga-

nizowania dnia wymiany książek. Kiedy pojawiły się pierwsze książ-ki, zaczęła rodzić się myśl, aby ustawić jakiś stary regał w świet-licy i tam eksponować darowane egzemplarze. Pomysł przypadł do gustu mieszkańcom, zaczęły dzwo-nić telefony, zagadywali ludzie i co najistotniejsze – przybywało książek. Po miesiącu było wiado-

mo, że jeden regał nie wystarczy. Tak się złożyło, że Fundacja Lotto Milion Marzeń, w ramach czwartej edycji „Kumulacji dobrej woli”, po-stanowiła promować czytelnictwo. Udało się! Otrzymaliśmy grant na realizację projektu „Pożeracze Ksią-żek” – zaadaptowanie pomieszcze-

nia świetlicy na kącik czytelniczy oraz zakup książek a przy okazji stworzenie miejsca przyjaznego najmłodszym, gdzie będą mogli się bawić i słuchać jak rodzice czytają im bajkę. Działamy. Młoty, wier-tarki, piły, pilarki, pędzle i wałki, ale przede wszystkim ludzie, wiele rąk do pracy. Remont pomieszcze-nia tylko pozornie wydawał się drobnostką, wolontariusze LOTTO wespół z mieszkańcami Mieczewa, spędzili wiele godzin na pracach remontowych. Zabudowa starych drzwi, osadzenie drzwi wejścio-wych, szpachlowanie, malowanie, ułożenie paneli, umeblowanie i... układanie książek. Prace trwały cały

maj aż do południowych godzin 1 czerwca. Wieści się rozchodziły a wracały książki, dużo książek, każdy znajdzie coś dla siebie.

– Mieszkańcy Mieczewa nie tyl-ko wspólnie pracują, ale wspólnie bawią się na imprezach.

– Pod koniec wakacji zorgani-

zowaliśmy drugi festyn w Miecze-wie, po raz pierwszy tematycznie związany z Dożynkami Sołeckimi. Odwiedziło nas około tysiąca osób. Na szczególne podkreślenie zasłu-guje fakt ogromnego zaangażo-wania mieszkańców i Miłośników Mieczewa. Nie udałoby się uzyskać tak dobrego rezultatu, gdyby nie ludzie, którzy się tego podjęli. W przygotowanie i obsługę imprezy włączyło się kilkadziesiąt osób. Na szczególne podkreślenie zasługuje fakt, że dzięki naszej pracy oraz sponsorom, wszystkie atrakcje na naszym festynie są darmowe, dzieci mogą na przykład godzinami oble-gać dmuchany zamek-zjeżdżalnię.

Korzystając z okazji zapraszam całe rodziny na tegoroczny festyn dożynkowy 25 sierpnia, czeka wiele atrakcji.

Pod koniec września z udziałem około stu osób odbył się drugi „Fe-stiwal Wina”. Zorganizowaliśmy też ognisko z okazji Andrzejek, a także „Mikołajki” z udziałem policjan-tek, które mówiły o bezpiecznym poruszaniu się po drodze. Dzięki wsparciu Wojewody Wielkopol-skiego oraz Stowarzyszenia „Droga i Bezpieczeństwo” dzieci otrzymały kamizelki i opaski odblaskowe. W grudniu odbyło się tradycyj-ne spotkanie opłatkowe. 2013 rok powitaliśmy już po raz trzeci przy ognisku. To taka nasza mała trady-cja. Z okazji walentynek Stowa-rzyszenie Miłośników Mieczewa zorganizowało I Festiwal Nalewek i Ciast. W konkursie na najlepszą na-lewkę wzięło udział 8 wystawców, którzy przygotowali 15 nalewek. Do konkursu ciast przystąpiło 13 wystawców z 13 ciastami.

– Macie ciągle nowe pomysły nie tylko na integrację wsi, ale również informowanie mieszkańców. Już cztery lata działa portal mieczewo.com. Zauważyłam, że ostatnio po-jawiły się kolejne nowości.

– Postanowiliśmy informować mieszkańców, o tym, co się dzieje SMS-em. 14.05.2013 roku została wysłana pierwsza informacja za pośrednictwem nowego kanału komunikacji z mieszkańcami w Mieczewie. Do tej pory o wszelkich działaniach i wydarzeniach infor-mowaliśmy głównie za pomocą Internetu oraz plakatów. Wycho-

dząc naprzeciw tym, którzy nie korzystają z poczty elektronicznej i rzadko zaglądają na mieczewo.com, postanowiliśmy udoskonalić drogę komunikacji, dodając ko-lejny kanał. Informacje zawarte w przesłanym SMS-ie będą dotyczyć ważnych wydarzeń związanych z naszym sołectwem. Aby móc korzystać z tej wygodnej usługi po-wiadamiania SMS –em wystarczy wysłać SMS-a na numer telefonu 693 383 335.

– 20 czerwca ukazał się dru-kiem pierwszy numer Waszej ga-zety. Proszę o niej opowiedzieć.

– To biuletyn informacyjny. Bę-dziemy w nim zamieszczać naj-ważniejsze informacje dotyczące Mieczewa. W dużej mierze będzie to przedruk ze strony www.miecze-wo.com, gdyż to właśnie na tej stro-nie znajdują się wszelkie aktualne informacje dla mieszkańców. Idea wydawania biuletynu powstała dla tych, którzy niekoniecznie dobrze czują się Internecie, oraz dla osób, dla których wersja papierowa jest bardziej czytelna niż ta czytana z „okna komputera”. Postaramy się, aby biuletyn pojawiał się cyklicz-nie.

Dziękuję za rozmowę i życzę Miłośnikom Mieczewa kolejnych dobrych pomysłów.

Nareszcie upragnione, nie tylko przez dzieci, wakacje. My, dorośli też długo czekamy na wymarzony urlop i odpoczynek od codziennych obowiązków. Co jednak zrobić i w jaki sposób zapewnić sobie i najbliższym udane wakacje? Za-pewne nie ma przepisu idealnego, ale mam nadzieję, że moje podpo-wiedzi dla niektórych z Państwa okażą się pomocne.

Wakacyjny wyjazd to okazja do tego, by cała rodzina mogła być razem. W codziennym zabieganiu często nie mamy czasu na to, aby po-obserwować nasze dzieci, podejrzeć w co się bawią, o czym rozmawiają. Okazją do tego może być urlop i wspólna wakacyjna wyprawa. Z moich kilkunastoletnich doświad-czeń wynika, że warto pamiętać przed wakacyjnym wyjazdem o kilku

rzeczach. Sprawdzone wakacyjne ABC, to:

A – apteczka. O tym pa-mięta każdy, więc nie będę się rozpisywać.

Warto mieć w podręcznym bagażu kilka plasterków opatrunkowych, mokre chusteczki (nie tylko przy-datne dla małych dzieci), maść na ukąszenia owadów i leki przeciw-bólowe.

B – bagaże. To chyba naj-większy problem, bo nasze walizki zawsze

są za małe. Męska część rodziny twierdzi, że zabieramy im za dużo rzeczy, a dziewczynki żałują, że nie udało się spakować jeszcze jednej su-kienki. Najważniejsze, aby w waliz-kach były te rzeczy, które najbardziej lubimy nosić, są wygodne i najlepiej, aby nie trzeba ich było prasować ;-)

C – coś do za-bawy. Nie zapomni j -

my zabrać dzieciom ich ulubionej maskotki. Jeżeli nasza pociecha na co dzień zasypia z misiem, to i w podróży, w no-wym miejscu, też chętniej zaśnie z ulubioną przytulanką. Dodatkowo może ona posłużyć w samolocie czy samochodzie za poduszeczkę. Warto ze sobą zabrać karty do gry, kilka kartek, coś do pisania. Pamię-tacie Państwo zabawę w „Państwa-miasta”? Można w nią grać zarów-no na plaży jak i w samochodzie (oczywiście kierowca gra wspólnie z pasażerem obok :-). Ciekawym pomysłem jest również zapakowanie dodatkowego koca lub prześcieradła. Ja preferuję to drugie, bo jest lżejsze i można je wykorzystać na wiele spo-

Walizki z uśmiechemAnna Balcerek-Kałek

Mieczewo pełne pomysłówRok temu w maju powstało Stowarzyszenie Miłośników Mieczewa. Dziś ma już na swoim koncie wiele osiągnięć. O nowych inicjatywach Stowa-rzyszenia z prezesem, Romanem Kolankiewiczem, rozmawia M. Kaptur

Roman Kolankiewicz fot. Katarzyna Nadia Czarnecka „Fot-Ka”

Pożeracze książek fot. Tomasz Gratkowski

Page 16: "Czas Mosiny" nr 3 (9) czerwiec/lipiec 2013

� Czas�Mosiny�3�(9)�lipiec�201316

Festyn organizacjipozarządowych

Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Ziemi Mo-sińskiej po raz pierwszy uczestniczyło w festynie organizowanym od kilku lat przez MOK i Szkołę Podstawową nr 1.

Zainstalowaliśmy banery, ustawiliśmy solidny namiot, kilka stoliczków i krzeseł. Logistycznie – super. Ale jak zachęcić przybyłych na festyn, aby odwiedzili nasze stoisko? Wymyśliliśmy konkurs. Niby nic szczególnego – zestawy pytań o Mosinie i gminie związane z historią, geografią… Ciekawostki i sprawy bardzo poważne. Wszak edukacja społeczeństwa jest jednym z naszych zadań statutowych. Oczywiście z nagrodami: świetne pluszaki, gadżety do kuchni, plecaki, pendrivy. Ale jak zachęcić dzieci, młodzież a nawet dorosłe osoby, aby zechciały od-powiedzieć na kilka pytań? Strzałem w „dziesiątkę” okazał się dart, popularna gra w rzutki. Ustaliliśmy proste zasady: najpierw trzeba rzucić rzutkami (i trafić!), następnie trzy pytania i jest nagroda. I to był hit!! Mimo iż nagród było kilkadziesiąt, po dwóch godzinach musieliśmy ogłosić przerwę, z „wielkim” finałem pod koniec festynu. Przy okazji przekonaliśmy się jak małą wiedzą dysponuje młodzież o miejscu, w którym mieszka. Optymizmem napawało natomiast coś innego –gdy ktoś nie znał od-powiedzi, prosiliśmy, aby poszukał jej u osób obecnych na festynie. I jakie było nasze zdziwienie, gdy po 15-20 minutach podbiegała dziewczyna z daleka krzycząc „mam odpowiedź, mam!” Nie nudziliśmy się ani przez chwilę, bo nasz namiot odwiedziło też wielu znajomych i sympa-tyków. Mogliśmy więc porozmawiać o Mosinie…

Dzień Dziecka na ORLIKU

Po raz drugi byliśmy współorganizatorami i sponso-rami festynu na ORLIKU (15.06.2013) Pomysłodawcą i głównym organizatorem imprezy była Monika Kujawska. Dzięki pomocy wielu ludzi dobrej woli uczestnicy festy-nu mogli miło spędzić sobotnie popołudnie.

Serdecznie dziękujemy grupie rekonstrukcyjnej 7th Special Infantry Regiment ze Starołęki, mosińskim rowerzystom-akrobatom, p. Piwoszowi, który woził dzieci na swym wspaniałym motocyklu. Dziękujemy też właścicielom sklepu zabawkowego PAJĄCZEK za prze-kazane zabawki, które były nagrodami w festynowych konkursach. Zapraszamy dzieci za rok, a korzystając z okazji życzymy im wspaniałych wakacji.

Stowarzyszenie dzieciomWojciech Konieczny

Wojciech Konieczny, prezes Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Ziemi Mosińskiej z uczestnikami konkursu.