32
GÓRNO ŚLĄZAK Gazeta Związku Górnośląskiego MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331 Temat numeru: Świąteczny czas Z końcem starego i początkiem no- wego roku okazji do świętowania mamy sporo. A jako że jedną z głównych idei przyświecających nam jest kultywowanie tradycji i troska o bogactwo różnorod- ności Górnego Śląska, w tym numerze zamieszczamy świąteczno-noworoczne życzenia od zamieszkujących nasz Re- gion katolików, protestantów, ewangeli- ków i żydów. Specjalnie dla Czytelników „Górnoślązaka”. Rozmowa „Górnoślązaka”: Będzie nas więcej widać i słychać! Koniec roku sprzyja refleksji nad mi- nonym czasem i snuciu planów na ko- lejne 12 miesięcy. To także dobra okazja do noworocznych postanowień. Stary rok podsumowuje i o wyzwaniach na rok 2015 opowiada w rozmowie z nami Grzegorz Franki, wiceprezes Związku Górnośląskiego. KALYNDŎRZ ŚLŌNZŎKA 2015 Wspólnotę społeczną najbardziej jed- noczy wspólne przeżywanie tego, co dla nas ważne, co radosne, a czasem boles- ne. Te ważne wydarzenia każdy przeży- wa i ocenia inaczej. O śląskich świętach i rocznicach pisze i opowiada Marek Plu- ra, Poseł do Parlamentu Europejskiego. Dzięki tej łączności ze wspólnotą każde- mu z nas łatwiej będzie pozostać sobą – Górnoślązakiem. czytaj na str. 8-10 Foto: Jan Rzymełka czytaj na str. 11-12 czytaj na str. 12-13

Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

  • Upload
    others

  • View
    13

  • Download
    0

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

GÓRNOŚLĄZAKGazeta Związku Górnośląskiego

MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331

Temat numeru: Świąteczny czas

Z końcem starego i początkiem no-wego roku okazji do świętowania mamy sporo. A jako że jedną z głównych idei przyświecających nam jest kultywowanie tradycji i troska o bogactwo różnorod-ności Górnego Śląska, w tym numerze zamieszczamy świąteczno-noworoczne życzenia od zamieszkujących nasz Re-gion katolików, protestantów, ewangeli-ków i żydów. Specjalnie dla Czytelników „Górnoślązaka”.

Rozmowa „Górnoślązaka”: Będzie nas więcej widać i słychać!

Koniec roku sprzyja refleksji nad mi-nonym czasem i snuciu planów na ko-lejne 12 miesięcy. To także dobra okazja do noworocznych postanowień. Stary rok podsumowuje i o wyzwaniach na rok 2015 opowiada w rozmowie z nami Grzegorz Franki, wiceprezes Związku Górnośląskiego.

KALYNDŎRZ ŚLŌNZŎKA 2015

Wspólnotę społeczną najbardziej jed-noczy wspólne przeżywanie tego, co dla nas ważne, co radosne, a czasem boles-ne. Te ważne wydarzenia każdy przeży-wa i ocenia inaczej. O śląskich świętach i rocznicach pisze i opowiada Marek Plu-ra, Poseł do Parlamentu Europejskiego. Dzięki tej łączności ze wspólnotą każde-mu z nas łatwiej będzie pozostać sobą – Górnoślązakiem.

czytaj na str. 8-10

Foto

: Jan

Rzy

meł

ka

czytaj na str. 11-12 czytaj na str. 12-13

Page 2: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

Miasto, choć młode, potrafi zachwycać i zaskakiwać pięknem. Na miejskim szlaku „Od socrealizmu do postmodernizmu” osiedle A stanowi klasę samą w sobie.

Parki, zielone skwery i lasy. Ścieżki rowerowe,piesze i plenerowe siłownie. Wreszcie Jezioro Paprocańskie. Tutaj się naprawdę wypoczywa. Aktywnie jak nigdzie!

Miasto kocha muzykę! To stąd wywodzi się AUKSO– światowej klasy miejska orkiestra kameralna. To w Tychach żył ostatni hipis, wokalista zespołu Dżem – skazany na bluesa Ryszard Riedel.

Przemysł w Tychach wciąż na „wysokich obrotach”! Potwierdzają to liczne koncerny z Tyskiej Podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomiczneji rzecz jasna FIAT oraz Tyskie Browary Książęce – przemysłowe wizytówki miasta.

Tychy stają się jednym z najmocniej-szych ośrodków sportowych na Śląsku!GKS Tychy – mistrz z 2005 roku, wielokrotny wicemistrz i zdobywca Pucharu Polski w hokeju na lodzie to chluba miasta.

Zrewitalizowany Plac Baczyńskiego stał się sercem kulturalnym miasta. Teraz, o każdej porze dnia i rokutyszanie chętnie spotykają się na popularnym „Baczu”.

Tychy mocno inwestują w komunikację (nowe drogi, system Park&Ride), w ekologiczną gospodarkę odpadami i w nowoczesną infrastrukturę. Równolegle powstają tu: stadion sportowy, niezwykła Mediateka i imponujący Aquapark.

Urząd Miasta Tychy | al. Niepodległości 49, 43-100 Tychy | tel. 32 776 33 33, fax 32 776 33 44 | [email protected]

w w w . u m t y c h y . p l

Page 3: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

3www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Wydawca: Związek Górnośląskiwww.zg.org.plRedaguje zespół: Grzegorz Franki (redaktor naczelny), Krzysztof E. Kraus (sekretarz redakcji), Łucja Staniczkowa.Stali współpracownicy: Sławomir Jarzyna, Rafał Kula, Anna Morajko, Kamil Nowak, Przemysław Stanios, Łukasz Szostok, Anita Witek.Zdjęcia: Dawid Fik, Marta Jura.Adres redakcji: 40‒058 Katowice, ul. Pawła Stalmacha 17, tel. 32 251 27 25 • [email protected]ł reklamy: [email protected]: Kazimierz Leja • [email protected]: Drukarnia im. Karola MiarkiPW TOLEK Sp. z o.o.43‒190 Mikołów, ul. Żwirki i Wigury 1tel. 32 326 20 90 • www.tolek.com.pl

ISSN 2391‒5331

W numerze między innymi…Rozmowa „Górnoślązaka”

z Grzegorzem Frankim | s. 11Jan Rzymełka o panewnickiej

Betlejce | s. 15Dwugłos o Radzie Górnośląskiej:

Adamus i Widera | s. 16-17Amatorski teatr z zawodową pasją

| s. 24-25Pożegnania | s. 27List od Czytelniczki | s. 29

oraz rubryki stałe…Z życia Związku | s. 4-7Chadecki głos Górnoślązaka

| s. 12-13Śląskie larmo | s. 14Historia: Tragedia Górnośląska

| s. 20-21Lwowiacy na Śląsku: Święty Jacek

z pierogami | s. 22-23Śląskie portrety historyczne:

Franz von Winckler | s. 26-27

cd. na str. 4

A my do Betlejem

Koniec roku jest okazją do podsumowań, ran-kingów, bilansów oraz rachunków sumienia, pozwalających jednym z nas odważnie spoj-

rzeć w lustro, a drugim spuścić wzrok i zasłonę mil-czenia na całoroczne dokonania. Czas oczekiwania na przyjście Chrystusa oraz atmosfera świąt sprzyja-ją uczciwemu przyjrzeniu się naszym dziełom… A za-tem przyjrzyjmy się im w tzw. telegraficznym skrócie.

Fundamentalnym i bardzo trudnym, zdaniem nie-których wręcz nieosiągalnym, zadaniem nowego Za-rządu było wyprowadzenie naszego Związku z kata-

strofalnej sytuacji finansowej oraz odsunięcie nieuchronnej wizji komornika, licytującego nasz szacowny budynek przy ul. Stalmacha.

Malkontenci ponieśli klęskę, a ciężka praca marketingowa przyniosła suk-ces w postaci parafowanych umów o wynajem pomieszczeń, których benefi-cjentami są europoseł Marek Plura oraz poseł Jan Rzymełka.

Jednocześnie determinacja i wysiłki na rzecz naprawy kontaktów z Urzę-dem Marszałkowskim przyniosły efekt w postaci uruchomienia wspaniałego projektu Domu Śląskiego z perełką, jaką jest wystawa poświęcona bohatero-wi trzech narodów – Henrykowi Sławikowi. Współpraca z Urzędem Marszał-kowskim oraz Regionalnym Ośrodkiem Kultury, współrealizującym tę ważną i  prestiżową dla naszego regionu wystawę, przyniosła i przynosi nadal do-skonałe plony w postaci setek, a może już tysięcy, osób odwiedzających pro-gi Domu Śląskiego, dla których wspaniała postać Henryka Sławika przestała być anonimowa.

Otwarcie Domu Śląskiego, uświetnione obecnością Księdza Arcybiskupa Wiktora Skworca, Marszałka Województwa Śląskiego Mirosława Sekuły, am-basadora RP na Węgrzech Grzegorza Łubczyka oraz wielu innych osobistości świata polityki, kultury oraz biznesu było uwieńczeniem mrówczej pracy no-wego Zarządu oraz kamieniem węgielnym dla integracji śląskiego środowi-ska, myślącego pozytywnie i życzącego dobrze naszemu regionowi. Przywró-cenie do życia Rady Górnośląskiej, będącej ambasadorem śląskich spraw, jest kolejnym przykładem współpracy ponad podziałami.

Podpisane umowy oraz pochodzące z ich tytułu przychody pozwoliły na-brać oddechu i, wbrew twierdzeniu Marksa, pomagają realizować maksymę, iż to byt określa świadomość. Pomimo odsunięcia widma głodu, apetyt nowe-go Zarządu na kolejne zwycięstwa jest permanentnie obecny w czasie spotkań i narad, obfitujących w niezliczone propozycje oraz skutkujących burzą móz-gów, których efektem jest kalejdoskop pomysłów na lepsze jutro Śląska.

Moim strategicznym celem było i jest uzdrowienie finansów, odmłodzenie Związku oraz zaznaczenie naszej obecności w zarządzaniu samorządowym. Niespełna dziewięciomiesięczna kadencja naszego Zarządu pozwala na zdro-worozsądkowy optymizm w tych tematach.

Sprawy finansowe wymagają nadal wyjątkowej troski oraz nowych poszu-kiwań. Ścisła współpraca z Urzędem Marszałkowskim i prezydentami miast, pozyskiwanie grantów, udział w konkursach oraz aplikowanie o finanse mię-dzy innymi z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich stanowią główną oś naszych starań nie tylko o przetrwanie, ale i o dynamiczny rozwój naszej górnośląskiej rodziny.

Mamy w tych działaniach wiernych sprzymierzeńców, zarówno w postaci elit intelektualnych, jak i zwykłych mieszkańców, dla których Związek Gór-nośląski jest kreatorem dobrych myśli i szczerych względem Śląska intencji.

Page 4: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

4 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

To  właśnie w Domu Śląskim Ślązacy czują się dobrze i bezpiecznie. To tutaj raczą się chlebem z tustym i łospro-wiajom o naszyj ojcowiźnie. Nasze Koła chętnie odwie-dzają wcześniej niedostępny budynek przy ul. Stalma-cha 17. Ta integracja i rodzinna atmosfera to największy sukces mijającego roku.

Odmłodzenie Związku spędza sen z naszych powiek i  pewnie jeszcze długo nie zaśniemy snem sprawiedli-wego. Pomimo wielu inicjatyw, takich jak Debaty Ox-fordzkie, Konkurs Krasomówczy, Olimpiada Wiedzy o  Górnym Śląsku czy też cykl koncertów Carbon Mu-sic, skupiających wokół Związku Górnośląskiego mło-dych ludzi, nie możemy mówić o zadowoleniu i spełnie-niu marzeń.

Nasza oferta musi nie tylko celniej trafiać w oczeki-wania młodego pokolenia, ale i stanowić mocną kontr-propozycję dla świata wirtualnego zadowolenia i absor-bowania uwagi na stronach Facebooka, Twittera i innych uzależniających młodzież „wynalazkach” dra Google’a. Ogrom pracy przed nami, ale szczytny cel dodaje sił. Nowy rok 2015 winien być przełomowy w zakresie stru-mienia młodej siły, aktywnie włączającej się, a nawet kre-ującej, związkowe inicjatywy.

Chcemy zapracować na to, by wzrastająca wiedza o Związ ku Górnośląskim i jego działalności stanowiła za-pro szenie do działania dla międzypokoleniowej społecz-ności. Jakże mobilizujące hasło: wszystkie ręce na pokład! jest jak najbardziej aktualne i wymagające jak najszybszej realizacji.

Zamiast biadolić i narzekać, że zapadła ciemność, za-palimy reflektory, wskazujące dobrą i bezpieczną drogę. Mamy aspiracje, by pełnić rolę Śląskiej Latarni, która na wzór morskiej wskazywać będzie bezpieczny kierunek do portu, do matecznika, w którym „tak” znaczy „tak”, a  „nie” znaczy „nie”; w którym każdy znajdzie schro-nienie i niezbędną pomoc; w którym solidarność, zro-zumienie oraz rodzina są wartościami najwyższej rangi. Będziemy się starać, aby ten matecznik, ta nasza „ślą-ska stajenka” stała się – na wzór betlejemskiej – źródłem mocy i dobrej energii.

Na pytanie, dokąd zmierza Związek Górnośląski, od-powiemy słowami kolędy: „A my do Betlejem!”.

Członkom i sympatykom Związku Górnośląskiego, jak również wszystkim mieszkańcom naszego regionu, z ca-łego serca życzę błogosławionych, obfitujących w Radość i Miłość Świąt Bożego Narodzenia oraz wszelkiej pomyśl-ności, zrealizowania marzeń i opieki Bożej w nadchodzą-cym 2015 roku.

Szczęść Boże! ■

Marek Sobczyk, Prezes ZG

dokończenie ze str. 3

Z życia Związku

W skrócieW ostatnim czasie nasi członkowie oraz sympatycy

mieli wiele okazji do świętowania za sprawą okrągłych rocznic powstania niektórych kół i bractw. Swoje okrągłe 25. urodziny obchodziły między innymi koła w Suszcu, Gierałtowicach, Bogucicach oraz Tychach. Na wszystkich tych uroczystościach nie zabrakło przedstawicieli Zarzą-du Głównego.

17. rocznica powstania Bractwa Pielgrzymkowego rów-nież miała odbyć się z pompą, lecz okoliczności, na któ-re złożyły się: śmierć skarbniczki pani Ireny Długaj czyk, katastrofa w kopalni Wesoła oraz tragedia w kamienicy w Katowicach, sprawiły, że uroczystości odbyły się w za-dumie i refleksji.

18 października w Turzy Śląskiej odbyło II Spotkanie Mieszkańców Województwa Śląskiego i Ziem Górnoślą-skich zorganizowane przez tamtejsze koło. Spotkanie za-szczycili swoją obecnością między innymi Posłowie na Sejm RP Henryk Siedlaczek i Ryszard Zawadzki, Staro-sta Wodzisławski Tadeusz Skatuła, Wójt Gminy Gorzy-ce Piotr Oślizło, członkowie Zarządu Głównego Związku. Oprócz licznie przybyłych członków Związku Górnoślą-skiego goszczono również Górali zrzeszonych w Oddzia-le Żywieckim Związku Podhalan oraz Górali Beskidzkich z Koniakowa i okolic. Mszy świętej rozpoczynającej spot-kanie przewodniczył kapelan Związku ks. dr Paweł Buch-ta, który wygłosił także homilię.

Związek Górnośląski wraz z partnerami – Akademią Sztuk Pięknych w Katowicach oraz Technikum Fotogra-ficznym działającym przy Zespole Szkół Technicznych i Ogólnokształcących im. E. Abramowskiego w Katowi-cach – zorganizował konkurs pod patronatem honoro-wym Posła do Parlamentu Europejskiego Marka Plury pt. „Śląsk, na którym chciałbym mieszkać”. Celem kon-kursu było wzbudzenie zainteresowania problemami Ślą-ska i wyzwolenie kreatywnej aktywności na rzecz pracy dla swojej ziemi, a także rozwijanie uzdolnień i kreatyw-nej wyobraźni. Uroczyste rozstrzygnięcie miało miejsce 5 grudnia w Domu Śląskim. Jury w składzie: Justyna Ga-leja, Łukasz Szostok, pod przewodnictwem prof. Jerzego Wuttke z Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, przy-znało I nagrodę – symboliczny bilet do Parlamentu Eu-ropejskiego w Brukseli – Aleksandrze Mielniczuk. Zdo-bywcą II miejsca został Jakub Gromada, który otrzymał nagrodę wartości 200 zł, a III miejsce uzyskały ex aequo prace Karoliny Krzyżowskiej i Jolanty Jabłońskiej – tu-taj nagrodą były bony prezentowe po 100 zł. Fundatorem nagrody głównej był Poseł do Parlamentu Europejskiego Marek Plura, który na wniosek organizatorów i redakcji miesięcznika „Górnoślązak” nagrodził biletem do Bruk-seli także Dawida Fika – ucznia Technikum Fotograficz-nego i stałego współpracownika gazety.

Page 5: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

5www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK12 grudnia członkowie Zarządu Głównego z prezesem

Markiem Sobczykiem na czele mieli zaszczyt spotkać się z metropolitą katowickim abp. Wiktorem Skworcem. Podczas spotkania rozmawiano między innymi o współ-pracy Związku Górnośląskiego ze środowiskiem katoli-ków świeckich skupionych w różnych organizacjach. Ar-cybiskup opowiedział o swojej wizji stworzenia panteonu wielkich Ślązaków i zaprosił Związek do udziału w tym przedsięwzięciu. Były też życzenia świąteczne dla wszyst-kich naszych członków, przyjaciół, sympatyków i ich bli-skich oraz nasze życzenia dla Księdza Arcybiskupa. Szer-szą relację ze spotkania, jak i życzenia od Metropolity, znajdą Czytelnicy w tym numerze „Górnoślązaka”.

25-lecie Koła TychyKoło Tychy powstało, jak większość kół Związku Gór-

nośląskiego, przy parafii. 25 lat temu, w salce kateche-tycznej, Państwo Teresa i Jerzy Chmiel, z poręczenia prof. Andrzeja Klasika, zorganizowali spotkanie zainteresowa-nych Związkiem Górnośląskim. Przyszło wiele osób. Nie-którzy po to, żeby przeszkodzić – w tak wielokulturowym mieście jak Tychy nie było to nic dziwnego.

Koło powstało! Pierwszym prezesem był Jan Kiszka, ale i długoletnim, i znaczącym prezesem był Norbert Gasz. To za jego kolejnych kadencji Koło otrzymało jako sie-dzibę pałac w ruinie, w którym bywał nie tylko wojewoda Wojciech Czech, ale i arcybiskup Damian Zimoń, posło-wie (między innymi Jan Rzymełka) oraz władze miasta, spośród których wielu było członkami Koła.

Do największych zasług tyskiego Koła należy zali-czyć reaktywowanie trzeciomajowych pochodów z or-kiestrą dętą pod Pomnik Powstańca Śląskiego, przywró-cenie zwyczaju festynów śląskich w parku, utrzymanie przy życiu ruiny pałacu przez wykonanie prac zabezpie-czających i renowacyjnych. Nowością było zorganizowa-nie Szkoły Języków Obcych, która działała przez pięć lat. Uczono języka angielskiego, francuskiego i niemieckiego. Grupy dziecięce wyjeżdżały w ramach wymiany do Da-nii, a dzieci i nauczyciele duńscy bywali w tyskich rodzi-nach. I działo się to wszystko, zanim programy typu „So-krates” weszły do szkół.

Ważnym wydarzeniem było zorganizowanie Kongresu Związku Górnośląskiego w Tychach i nadanie sztandaru. Nie wspominam już tradycyjnych, zwyczajnych w  każ-dym Kole spotkań okolicznościowych, balów sylwestro-wych i innych.

Koło Tychy działa w warunkach nieporównywalnych z takimi, jak w Rudzie Śląskiej czy Siemianowicach. Ale cieszy się wsparciem Prezydenta Miasta Andrzeja Dziu-by, który często wpada na zebrania, przyjaźni się z Kreso-wianami, skupia ludzi, którzy stanowią enklawę śląskości w tym dużym mieście.

W dniu 11 listopada 2014 roku, w stylizowanej na ślą-skie mieszkanie „Kurnej chacie” (której właścicielka jest także członkinią Związku), w obecności prezesa Związku Marka Sobczyka, Edward Bula – prezes i Józef Sobczyk

– wiceprezes Koła poprowadzili jubileuszowe spotkanie z okazji 25-lecia Koła.

W styczniu w Domu Śląskim: Spotkanie Ekumeniczne

JE ks. abp Wiktor Skworc zaprasza na Spotkanie Eku-meniczne, które odbędzie się 19 stycznia (poniedziałek) w siedzibie Związku Górnośląskiego w Domu Śląskim przy ul. Stalmacha 17 w Katowicach.

Spotkanie rozpocznie się godz. 18.00 mszą świętą w kościele świętych apostołów Piotra i Pawła przy ul. Mi-kołowskiej, po czym uczestnicy przejdą do Domu Ślą-skiego, by tam zasiąść przy wspólnym stole.

Pamięć i solidarność28 stycznia, jak co roku, przy położonych w Katowi-

cach-Murckach mogile i pomniku żołnierzy węgierskich rozstrzelanych przez Armię Czerwoną w 1945 roku, od-będzie się uroczystość uczczenia pamięci i złożenia kwia-tów przez przedstawicieli władz węgierskich i polskich.

Obecni będą przedstawiciele Ambasady Węgierskiej w Warszawie, pani Konsul Węgier w Krakowie, Prezydent Katowic Marcin Krupa, Przewodnicząca Rady Miasta Ka-towice Krystyna Siejna oraz Prezydent Mysłowic Edward Lasok. Nie zabraknie także Prezesa Związku Górnoślą-skiego wraz z Członkami Zarządu.

Koło Murcki na znak solidarności z żołnierzami wal-czącymi w obcych mundurach od lat opiekuje sie grobem i utrwala pamięć o poległych.

Co słychać w Domu Śląskim?Dobiega końca rok 2014. Rok, w którym rozpoczął

swoją działalność Dom Śląski – projekt realizowany w siedzibie Związku Górnośląskiego. Koniec roku to do-bry czas na krótkie podsumowanie.

Pozwolę sobie poinformować Czytelników, że przez trzy miesiące działalności odwiedziło nas ponad 1260 gości w grupach zorganizowanych i sporo gości indy-widualnych. Każdy nasz Gość – czy to uczeń, czy senior – częstowany jest sznitom z tustym ze szpyrkami, cza-sem jeszcze z łogórkym no i szolkom tyju abo bonkawy. I może to nieprawdopodobne, ale około 67 bochenków chleba zostało pokrojonych, posmarowanych i podanych Gościom przez naszych wolontariuszy. To oznacza śred-nio jeden i pół bochenka dziennie (od poniedziałku do czwartku). To piękna sprawa. Cieszymy się, że nasz chleb wszystkim smakuje, że goście czują się u nas jak w ślą-skim domu. Każdego witamy serdecznie, gościmy „czym chata bogata” i zapraszamy do ponownego odwiedzenia nas. A przy tym zaopatrujemy w „Górnoślązaka” i inne wydawnictwa.

Zakończyła się wystawa poświęcona Henrykowi Sławi-kowi, wielkiemu Ślązakowi. Mamy nadzieję, że część eks-ponatów zostanie jednak u nas na stałe w planowanym

cd. na str. 6

Page 6: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

6 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Jak co roku w dniu górniczego święta – popularnej „Barbórki” – górnicy, a zarazem członkowie Związ-ku Górnośląskiego koła w Brzezince, spotkali się naj-

pierw na uroczystej mszy świętej w ich intencji, a potem na biesiadzie w swojej siedzibie.

Podczas „barbórkowej” mszy, którą uświetnili człon-kowie Związku w strojach śląskich, poświęcona zosta-ła figurka św. Barbary od ofiarodawców – parafian i gór-ników. W kościele grupa dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 10 złożyła górnikom życzenia barbórkowe w przygo-towanym programie artystycznym.

Po mszy w intencji górników pracujących, emerytów i górników zmarłych, a także górniczych rodzin spotka-li się wszyscy w siedzibie Związku, gdzie przedszkolaki z  Przedszkola nr 1 również przedstawiły swój „barbór-kowy”, śląsko-górniczy blok artystyczny. Występy przy-gotowały nauczycielki, a zarazem członkinie Związku

Górnicy w Związku GórnośląskimGórnośląskiego: Edyta Cieślik i Justyna Czernek. Prezes koła (i radna Rady Miasta tej kadencji) Teresa Bialucha obdarowała małych artystów słodyczami; słodkości dzie-ciaki dostały również od górniczej „Barbórki”, czyli Bar-bary Paryż, długoletniej i aktywnej (81-letniej) członki-ni Związku, która w tym dniu świętowała swoje imieniny wraz z członkami ZG.

Dla „związkowych Barbórek” – a były dwie Basie (Bar-bara Paryż i Barbara Czerkawska) – były kwiaty, a dla górników życzenia od wszystkich zebranych i kapłanów z  brzezińskiej parafii, których zaproszono na biesiadę i biesiadny poczęstunek.

Z życzeniami do brzezińskich górników przyszli rów-nież, wcześniej uczestniczący we mszy, pracownicy Stra-ży Miejskiej wraz z komendantem Ginterem Płazą. ■

Danuta Sowa, Koło ZG Mysłowice-Brzezinka

Muzeum Henryka Sławika. Szukamy zamożnego sponso-ra zainteresowanego tym projektem.

W nowym roku planujemy ciekawe projekty i przed-sięwzięcia, np. wystawę o Tragedii Górnośląskiej, a także cykl rozmów „Opowiem ci o moim Śląsku”. Do tego spot-kanie ekumeniczne, spotkania z Kresowianami, zjazd Ka-szubów, Podhalan i Ślązaków. Poza tym spotkania war-sztatowe, prelekcje i odczyty, konkursy i turnieje.

Za wielki zaszczyt poczytujemy sobie współpracę z Urzędem Marszałkowskim, a zwłaszcza z byłym Mar-szałkiem Mirosławem Sekułą, Rzecznikiem Praw Obywa-telskich prof. Ireną Lipowicz, Urzędem Miasta Katowice, Regionalnym Ośrodkiem Kultury w Katowicach, zaprzy-jaźnionymi Prezydentami Miast: Rudy Śląskiej, Mysło-wic, Siemianowic Śląskich, Świętochłowic, Chorzowa. Dzięki ich zainteresowaniu Dom Śląski staje się prawdzi-wie śląski, a nie tylko miejski czy związkowy.

Szczęść nam Boże w nowym roku! ■

Weronika Szołtysek

dokończenie ze str. 5

Page 7: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

7www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Z wizytą u ArcybiskupaZ wielką satysfakcją przyjęliśmy zaproszenie, skierowane przez Metropolitę Katowickiego Księdza Arcybiskupa Wiktora Skworca, do Zarządu Związku Górnośląskiego. Spotkanie, któremu towarzyszyły kawa i kołocz, miało charakter podzielenia się troskami i radościami, dotykającymi górnośląskie środowisko.

Pośród różnorodności tematów, dotyczących między innymi cieszącej nas zgody księdza Arcybiskupa na mod-litwę wiernych po śląsku czy też wielkiej i ponadczasowej wartości Nieszporów w Radzionkowie, na pierwszy plan wybiła się sprawa projektu stworzenia Panteonu Śląskich Osobistości oraz zagospodarowania na ten cel części Ka-tedry Chrystusa Króla.

Propozycję włączenia się Związku Górnośląskiego w tę ciekawą i ważną dla regionu inicjatywę przyjęliśmy z dużą wdzięcznością i zadowoleniem. Warto uświetnić Ślązaków, którzy swoją postawą rozsławiali nasz region w Polsce i na świecie. W tym zakresie nie mamy się cze-go wstydzić!

Cieszy nas, iż ksiądz Arcybiskup uznał działalność na-szego stowarzyszenia za ważny element śląskiej rzeczywi-stości, kreujący dobre postawy, pielęgnujący tradycje oraz umacniający śląską tożsamość w sposób zgodny z naszy-mi chrześcijańskimi korzeniami.

Za to istotne z punktu widzenia działalności Związ-ku wsparcie składamy księdzu Arcybiskupowi serdeczne Bóg zapłać. ■

Marek Sobczyk, Prezes ZG

Fot.

Seba

stian

Św

ierc

zyńs

ki

Page 8: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

8 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Świąteczny czas

Przełom grudnia i stycznia to czas niezwykły dla wszystkich mieszkańców tak Górnego Śląska, jak i  całej Polski, a szerzej – sporej części świata.

W tym czasie świętują nie tylko wyznawcy chrześcijań-stwa we wszystkich jego odłamach, ale także żydzi.

Z początkiem grudnia (niekiedy w ostatnie dni listopa-da) dla rzymskich katolików rozpoczyna się nowy rok li-turgiczny. Także od Adwentu rok kościelny rozpoczynają obecni pośród nas ewangelicy.

Mniej więcej w połowie grudnia świętowanie staje się także udziałem żydów, któ-rzy przeżywają w grudniu ra-dość Chanuki – to znaczy Święta Świateł. W tym roku ob-chodom Chanuki towarzyszyło spotkanie w Sali Teatralnej Pa-łacu Młodzieży, a także zapale-nie dwóch świec chanukowych (było to wieczorem 17  grud-nia, już po zachodzie słońca, a więc po rozpoczęciu przez żydów nowego dnia) na wiel-kim świeczniku ustawionym na placu przed katowickim Pała-cem Młodzieży przy ulicy Mi-kołowskiej, nieopodal siedzi-by Związku Górnośląskiego. Członków Związku, w tym Pre-zesa, księdza kapelana i  redak-cji „Górnoślązaka”, nie mogło wśród uczestników uroczystości zabraknąć. Okazja do świętowa-nia była podwójna, bo w listopa-dzie 2014 roku minęła 130. rocznica Konferencji Katowi-ckiej, podczas której podjęto decyzję o założeniu nowych osad żydowskich w Palestynie. Wydarzenie to miało nie-bagatelne znaczenie dla powstania po II wojnie światowej państwa Izrael.

Chanuka to święto radosne. Trwa ono 8 dni i upamięt-nia cudowne wydarzenie zaszłe podczas powstania Ma-chabeuszów pod wodzą Judy Machabeusza – wtedy to niewielka ilość czystej rytualnie oliwy po ponownej kon-sekracji świątyni jerozolimskiej paliła się przez osiem dni. – Święto Świateł obchodzone jest w grudniu, gdy dni są najkrótsze. Po jego zakończeniu dzień się wydłuża – tłu-maczył symbolikę zapalenia kolejnych świec na chanukiji zebranym u progu Pałacu Młodzieży gościom Yehoshua Ellis, Rabin Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowi-cach i Naczelny Rabin Górnego Śląska.

25 grudnia katolicy i ewangelicy świętują Uroczystość Bożego Narodzenia. Symboliki tego niezwykłego święta,

kojarzącego się szczególne mocno z rodzinną atmosferą przy wigilijnym stole, nie trzeba tutaj ani przypominać, ani wyjaśniać. Wystarczy wspomnieć, że Boże Narodze-nie obchodzą nie tylko ludzie wierzący, ale też osoby re-ligijnie obojętne. Cóż, jednak w twierdzeniach o „magii świąt” jest jednak przynajmniej trochę prawdy.

Po Bożym Narodzeniu przychodzi koniec roku – czas podsumowań, ale także planów i marzeń na rok następ-ny. Któż z nas nie obiecywał sobie: a. rzucenia palenia, b. schudnięcia kilku kilogramów (podobno bardzo ade-

kwatne postanowienie po świę-tach…), c. wyjścia raz w  tygo-dniu na basen, d. poświęcania więcej czasu rodzinie? Jakkol-wiek realizacja naszych nowo-rocznych postanowień wyglą-da, sam fakt ich posiadania jest jednak symptomem pozytyw-nym, że oto staramy się chociaż-by u  progu nowego roku. Być może świadomi upływającego nieubłaganie czasu…

Po Nowym Roku przychodzi jeszcze czas na nieco zapomnia-ną Uroczystość Epifanii (rozpo-wszechniła się jego inna, chyba mniej adekwatna nazwa: Świę-to Trzech Króli). To pierwotnie obchodzone na pamiątkę Bo-żego Narodzenia starochrześ-cijańskie święto odzyskuje po-woli swoją wagę w świadomości mieszkańców naszego Regionu

– czy to poprzez ustanowienie tego dnia przed kilku laty przez Sejm RP dniem ustawowo wolnym od pracy, czy to dzięki organizowanym tego dnia w różnych miastach ca-łej Polski radosnym i barwnym Orszakom Trzech Króli. Warto o tym dniu pamiętać, bo jego obchody sięgają jesz-cze czasów niepodzielonego chrześcijaństwa.

Dzień później, bo 7 stycznia, Boże Narodzenie święto-wać będą obrządki posługujące się kalendarzem juliań-skim (głównie Cerkiew Greckokatolicka i Kościół prawo-sławny).

Okazji do świętowania mamy więc sporo. A jako że jedną z głównych idei przyświecających „Górnoślązako-wi” jest kultywowanie tradycji i troska o bogactwo róż-norodności naszego Regionu, w tym numerze świątecz-no-noworoczne życzenia kierują do naszych Czytelników duszpasterze trzech wyznań chrześcijańskich i katowicka społeczność żydowska. ■

Krzysztof E. Kraus

Temat wydania

Page 9: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

9www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Kolejne Boże Narodzenie uświadamia nam na nowo bezgraniczną miłość i wszechmoc Boga.

Rodząc się z Maryi Dziewicy, przyjmując sła-bość i pokorę Niemowlęcia złożonego w żłobie, Jezus czyni nas dziećmi Boga samego i dziedzicami Wieczne-go Królestwa!

W dniu przyjścia Zbawiciela – chciałoby się krzyknąć za św. Grzegorzem Wielkim – czło-wieku, chrześcijaninie, poznaj swoją godność! Jesteś ważny, skoro cieszysz się zainteresowa-niem Boga samego, który Syna swego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (por. J 3,16).

Swoją godność możemy poznawać w da-rze czasu, bo przed nami nowy rok kalenda-rzowy. Będzie to rok wspominania 90-lecia utworzenia diecezji śląskiej, czyli katowickiej, a od 1992 roku archidiecezji. Tworzyły ją na przestrzeni minionego czasu pokolenia, któ-re odeszły już do wieczności. Chcemy o nich z  wdzięcznością pamiętać. Niech ta pamięć wyrazi się w modlitwie, w poznawaniu histo-rii i jej uczeniu!

W roku 2015 będziemy pamiętali również o ofiarach Tragedii Górnośląskiej. Możemy o niej wreszcie otwarcie mówić, wspominając ofiarę cierpienia i krwi, a nawet życia, jaką złożyli mieszkańcy Górnego Śląska – przede wszyst-kim górnicy i ich rodziny – na finiszu II wojny światowej, kiedy zdawało się, że to, co najgorsze, się kończy…

Bracia i Siostry! Naszą godność wyrażamy pamię-cią, która wzmacnia i  buduje tożsamość. Pamiętajmy więc o wszystkich, którzy żyli i budowali śląską ojcowi-znę przed nami. Należeli do nich nasi rodzice, dziadko-wie – starki i staroszkowie; nasze wielopokoleniowe ro-dziny, duszpasterze i nauczyciele; pamiętajmy o nich zwłaszcza, kiedy – zgodnie z naszą tradycją – po niedziel-nej Mszy św. nawiedzamy cmentarze, gdzie prochy krew-nych, przyjaciół, sąsiadów, znajomych, duszpasterzy… I tyle myśli o przemijaniu i życiu po drugiej stronie.

I podejmujmy z godnością i odwagą wyzwania, które są nowe dla każdego pokolenia, między innymi dlatego, że zmieniają się okoliczności zewnętrzne i my także się zmieniamy.

O zachodzących zmianach powiedziałem w  homilii wygłoszonej w śląskiej katedrze w niedzielę 7 grudnia br. słowa następujące:

„Nie roztrwońmy tego, co jest, a co nas stanowiło i sta-nowi. Z tej spuścizny duchowej i  materialnej Górnego Śląska, z tworzywa naszej kultury możemy – z Bożą po-

mocą – stworzyć sensowny kształt teraźniej-szości i przyszłości dla następnych pokoleń… Czyż symbolem tych zmian nie może być to, co powstało na terenach po Kopalni Katowi-ce?!

Nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy naszą tradycję pielęgnowali, zachowywali i przeka-zywali, jako cenny kapitał młodemu pokole-niu. Byśmy przekazywali to wszystko, co dla Śląska charakterystyczne, tak jak przywiąza-nie do rodziny, Boga i  Kościoła, do pozdra-wiania się – „na dole” pod ziemią i na po-wierzchni – słowami Szczęść Boże!

Ponadto naszym dobrze rokującym kapi-tałem są powszechne tu cechy, takie jak: pra-cowitość, rzetelność, akuratność, ofiarność i  umiłowanie naszej ojcowizny, co potwier-

dza, że największym bogactwem naszego regionu są lu-dzie, zdolni do podejmowania nowych wyzwań. Niech ta prawda stanie się również kryterium służącym konstru-owaniu planów na przyszłość. Stąd też ważna jest współ-praca, a nie rywalizacja”.

I do współpracy oraz społecznej aktywności w Nowym Roku wszystkich zachęcam i zapraszam.

Z serca błogosławię wszystkim tworzącym Związek Górnośląski – Prezesowi, Zarządowi i Wszystkim, którzy działają w poszczególnych Kołach.

Niech Nowy Rok przyniesie Wam pokój, który jest da-rem Boga i czynem człowieka. Bądźmy więc ludźmi za-angażowania i pokoju, wnośmy go w rzeczywistość całej ludzkiej rodziny.

Niech w pokoju rozwija się społeczna aktywność, która jest wyrazem odpowiedzialności.

Wspieram Was modlitwą i błogosławieństwem. Wszystkim życzę Szczęść Boże! ■

+ Wiktor Skworc Arcybiskup Metropolita Katowicki

Drodzy Czytelnicy Górnoślązaka!

Najserdeczniejsze życzenia: zdrowych, radosnych i przeżytych w rodzinnej atmosferze świąt, a także wszelkiej pomyślności i wszystkiego dobrego

w Nowym Roku 2015 składają Czytelnikom „Górnoślązaka” oraz wszystkim Członkom Związku Górnośląskiego

Yehoshua Ellis, Naczelny Rabin Górnego ŚląskaWłodzimierz Kac, Przewodniczący Gminy Żydowskiej w Katowicach

Page 10: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

10 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKBracia i Siostry!

W tych dniach ponownie sły-szymy w naszych świąty-niach oraz prywatnych do-

mach pieśni oraz hymny wychwalające Boże Dziecię Chrystusa, Naszego Zba-wiciela i  Pana. Oznacza to, że liturgicz-nie przeżywamy Wcielenie Boga, „Któ-ry dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i wcielił się z Ducha Świę-tego i Marii Dziewicy i stał się człowie-kiem” (Symbol Wiary – Credo nicejsko--konstantynopolitańskie).

W piękny sposób istotę tego historycz-nego wydarzenia opisał św. Jan z Damasz-ku: „Niebo i ziemia niech dzisiaj weselą się radością proroków, aniołowie i ludzie niech tryumfują duchowo, bowiem zrodzony z Dziewicy Bóg w ciele, objawił siebie pogrążonym w ciemnościach i mroku. Przyjęła go grota i żłób, jako głosiciele cudu wy-stąpili pasterze. Do Betlejem dary przynoszą magowie ze Wschodu, my zaś chwałę chcemy przynieść i niegodnymi ustami głosić słowa aniołów. Nadeszło bowiem oczekiwa-nie narodów i Chrystus przyszedłszy wybawił nas z nie-woli wroga”.

Przeżywając Święta Bożego Narodzenia, wsłuchaj-my się w treść tekstów, przeżyjmy to wielkie wydarzenie w szczególny sposób, poznając głębokie i mistyczne zna-czenie wszystkich okoliczności towarzyszących Wciele-niu Boga.

W modlitwie łączymy się z naszymi braćmi, którzy czuwają w Grocie Betle-jemskiej i wszystkich świątyniach współ-czesnego świata. W ten sposób uzmy-sławiamy sobie dar naszej wspólnoty i znaczenie roli Kościoła w dniu dzisiej-szym. Wychwalając Boga jako nowo na-rodzonego króla, odrzucamy grzech, zachowujemy prawdziwą pobożność, po-korę i nadzieję. Wychwalamy Boga jako króla, który daje umęczonemu sercu wol-ność, radość i  uleczenie, a zagubionym i zabłąkanym – światłość prawdy. Poma-ga to nam chronić ducha pokory, cierpli-wości, niezachwianej wiary, wytrwałości w  cnocie, nie poddawać się wątpliwoś-

ciom, nie upadać na duchu i nie dać się zniewolić przez niszczącego ducha czasu.

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia pragnę serdecznie pozdrowić całe Duchowieństwo naszego regionu, wszyst-kich Braci i Siostry, szczególnie zaś naszą młodzież i dzie-ci oraz życzyć Wszystkim błogosławionej bożonarodze-niowej radości, nadziei i Bożego błogosławieństwa we wszystkich życiowych poczynaniach.

Nowy Rok 2015 niech będzie rokiem nowej łaski Pań-skiej w naszym życiu, w naszej Ojczyźnie i na całym świe-cie. Łaska Pana Naszego Jezusa Chrystusa niech będzie z wszystkimi Wami! ■

ks. dr Mikołaj Dziewiatowski Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny

„A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła” Ew. Jana 1,5

Święta Bożego Narodzenia przypada-ją w okresie, gdy noce są najdłuższe, a dni najkrótsze. Świat jest pogrążo-

ny w mroku i ciemności. Jednak te święta należą do najmilszych świąt roku kościel-nego, bo jest w nich bardzo jasno i ko-lorowo. Blask choinek, ozdób świątecz-nych, rozjaśnione radością oczy dzieci, pogodniejsze niż zazwyczaj twarze doro-słych sprawiają, że zapominamy o ciem-ności. Święta Narodzenia Pańskiego są świętami rozjaśnionych oczu i serc, twa-rzy, myśli i uczuć, dlatego nastrajają po-godnie i sprawiają, że ludzie starają się być dla siebie lep-si, wyrozumialsi, cierpliwsi.

Przede wszystkim w te święta nasze myśli biegną z uczuciem wdzięczności do małego Dziecka z Betlejem za dar Jego Urodzin. On przyszedł na ten mroczny świat,

aby stać się światłością świata. Jak ozdo-by świąteczne rozjaśniają miasta, wioski, domy, mieszkania, tak On chce rozjaśnić nasze serca, nasze życie, wlać w nie po-kój, radość i nadzieję na lepsze jutro.

Niech tegoroczne święta sprawią, że pa-trząc na ubóstwo i poniżenie Bożego Syna leżącego w żłobie, zobaczymy światło świecące dla nas. Światło nadziei, miłości i pokoju. Idźmy w Nowym Roku do Jezu-sa i za Jezusem, światłością świata, a wte-dy nawet w największych udrękach, cier-pieniach, doświadczeniach, najgłębszych

ciemnościach nie zginiemy, nie zwątpimy, bo będziemy mieli w sobie Boże światło życia i nadziei. ■

Ks. bp dr Marian Niemiec Diecezja Katowicka Kościoła

Ewangelicko-Augsburskiego

Page 11: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

11www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Będzie nas więcej widać i słychaćStary rok podsumowuje i o wyzwaniach na rok 2015 mówi Grzegorz Franki, wiceprezes Związku Górnośląskiego

„Górnoślązak”: Jako wiceprezes Za-rządu Głównego Związku Górnoślą-skiego jest Pan odpowiedzialny za dziedzinę szeroko rozumianej po-lityki. Związek Górnośląski swego czasu poparł projekt ustawy uznają-cej Ślązaków za mniejszość etniczną. Dziś mówi się już głośno, że Ślązacy takiego statusu nie otrzymają.

Grzegorz Franki: O tym, czy bę-dziemy uznani za mniejszość etnicz-ną, czy nie, zdecydują posłowie. Na tę chwilę możemy jedynie dyskuto-wać i wyrażać swoje opinie na ten te-mat, podobnie jak zrobiła to Komisja Wspólna Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych. A ta wyraziła swój negatywny pogląd. Według tejże Ko-misji jesteśmy tylko „społecznością regionalną zamiesz-kującą Śląsk”. Przedstawiciele rządu oraz organizacji po-zarządowych działających w środowiskach mniejszości narodowych i etnicznych nie zauważają naszej odrębno-ści kulturowej, językowej, obyczajowej czy historycznej. Ale formalnie jest to tylko jedna z opinii, którą Sejm nie jest związany.

Nie podejrzewam naszych partnerów o działanie mają-ce tak zwane niskie pobudki, ale dla rzetelności dodam, że to właśnie istniejące w Polsce mniejszości musiałyby się dzielić wspólnym, wcale niemałym, budżetem środków finansowych. Ślązacy z tego tortu wycinaliby bardzo dużo – to my bylibyśmy największą mniejszością w kraju.

Osobiście nie dałbym się zabić za ustawowe zapisy uznające nas za grupę etniczną, ale z drugiej strony moje państwo nie oferuje nam niczego alternatywnego. Dziś nie ma odpowiednich narzędzi, by prowadzić w szkołach edukację regionalną, by pielęgnować naszą mowę, by po-znawać historię. Jeden konkurs Marii Pańczyk, który pro-fesor Miodek, będący jego jurorem, nazywa skansenem, i  jeden wojewódzki zespół pieśni i tańca, którego więk-szość repertuaru to pieśni i tańce innych regionów Polski, to po prostu za mało!

Myślę, że projekt umrze śmiercią wyglądającą na na-turalną. Sejm skończy kadencję i jakoś to będzie… Ale to my, Górnoślązacy, powinniśmy zadbać o swoje, bo nikt tego za nas nie zrobi. Jeśli ktoś wierzy, że warszawscy po-litycy dadzą nam coś sami od siebie, to już teraz możemy uznać, że oto właśnie śląskość umiera.

Związek Górnośląski nie przystąpił do wyborów samo-rządowych w 2014 roku. Czy nie był do tego przy go-

towany? Czy Pańskim zdaniem to była słuszna decyzja?

W tych warunkach, jakie mieliśmy w roku 2014, decyzja nie mogła być inna. Związek Górnośląski miał za dużo włas-nych, wewnętrznych problemów, z który-mi – na szczęście – już prawie udało nam się uporać. To było ważniejsze, abyśmy mogli nadal pełnić swoją najważniejszą misję: podtrzymywać i promować nasze śląskie wartości, tradycje, obyczaje i kul-turę. Po to istnieje nasz Związek i niech tak będzie zawsze.

Trudno jednak uciec nam od polityki, zwłaszcza tej regionalnej. Żyjemy tu i te-

raz, u siebie. Dlaczego mielibyśmy tylko biernie przyglą-dać się temu, jak wykorzystywane są nasze podatki przez rządzących?

Związek Górnośląski to największa organizacja spo-łeczna o charakterze regionalnym w naszym barwnym województwie. Myślę, że powinniśmy znaleźć sposób, jak realnie wpływać na politykę naszego regionu. Sprawa jest trudna, bo nasi członkowie to ludzie o różnych poglą-dach politycznych, wielu z nich to aktywni działacze par-tii ogólnopolskich.

Sądzę jednak, że powinniśmy iść w kierunku samo-dzielnego startu w wyborach samorządowych w roku 2018.

Jako Dyrektor Biura Posła, a teraz Europosła Marka Plury, ma Pan znaczący udział w jego sukcesach wybor-czych. Czy jest Pan gotów wykorzystać swoje doświad-czenie i kompetencje, by przygotować Związek Górno-śląski do następnych wyborów? Jak by Pan to zrobił?

Jeśli Związek zdecyduje się na udział w wyborach, to jestem gotowy, aby poprowadzić go do sukcesu i wyko-rzystać do tego celu swoje doświadczenie i wiedzę w tym zakresie.

Oczywiście najpierw sam będę musiał być przekona-ny, że to ma sens. Ważne będzie to, kto i co chce zreali-zować pod naszymi sztandarami. Na pewno nie po dro-dze będzie mi z tymi, którzy zapragną wykorzystać szyld Związku Górnośląskiego do swoich prywatnych gierek. Kto mnie zna, ten wie, że takich osobników wyczuwam ze sporej odległości.

A jak? No cóż… Chyba za wcześnie na odpowiedź. Żyjemy w bardzo szybkim tempie. Dziś potrzebujemy na Śląsku stadionu, nowych dróg i lepszej komunikacji. Za cztery lata będziemy bardziej wymagający. Powróćmy

cd. na str. 12

Page 12: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

12 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKChadecki głos Górnoślązaka

KALYNDŎRZ ŚLŌNZŎKA 2015Kożdo familijo mo swoi świynta: gyburstag, rocznica ślubu, Mszo za zmarłych. Naszo Ślónsko Fa-milijo – my Ślónzoki tyż taki świynta momy, a kej ich świyntujymy wszyjscy we jednyj ferajnie tóż wiymy, że my sóm zjednoczyni, że my sóm stela, że Ślónsk to je nasz hajat – naszo mało ojczy-zna. Jes we tych świyntach zapisany nosz ślónski łobyczej, jes naszo históryjo, sóm i ludzie richtik dó’nos zocni, ale kej przestanymy ło te świynta dbać, radówać się nimi, a łó’nich pamiyntać, tóż sie skóńczy nasz łobyczej, naszo históryjo, a zapómnymy, że my sóm Ślónzoki.

Wspólnotę społeczną najbardziej jednoczy wspólne przeżywanie tego, co dla nas ważne, co radosne, a czasem bolesne. Te ważne wyda-

rzenia każdy przeżywa i ocenia inaczej, ale istotne, byśmy przeżywali je razem, bo wynikają one z naszej wspólnej historii. Dzięki temu, dzięki tej łączności ze wspólnotą każdemu z nas łatwiej będzie pozostać sobą – Górnoślą-zakiem. Chciałbym, aby te daty na co dzień przypomi-nały nam o naszej śląskiej tożsamości, abyśmy byli z niej dumni, abyśmy umieli się nią radować i dzielić, i abyśmy w oparciu o nią kształtowali lokalny patriotyzm i odpo-wiedzialność za tę ziemię, na której żyjemy od setek po-koleń.

A oto zebrane przeze mnie daty, które nie są może jed-nakowo ważne dla każdego z nas, ale są istotne dla nas jako wspólnoty.

Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej 1945 roku – ostatnia niedziela stycznia (w 2015 r. to 25 stycznia)

Obchodzony jest w celu uczczenia około 90 tys. Śląza-ków represjonowanych w latach 1945-48, gdy władze so-wieckie i polskie tworzyły obozy, z których deportowa-no ich do katorżniczej pracy w ZSRR. Znaczna ich część zginęła, lecz pamięć przetrwała i dziś jest kultywowana wraz z rosnącą świadomością śląskiej historii prawdziwej. Ofiary obozów czcimy Marszami Pamięci, a także Msza-mi Św. w ich intencji.

Dziyń Rodni Mowy (Dzień Języka Ojczystego) – 21 lutego

Jest łón dany na pamióntka tego, iże we 1955 r. we Bangladeszu zabiyli 5 synków, kierzi sie upóminali, coby ich bengalsko mowa bóła oficyjalnóm godkóm we jeich

dokończenie ze str. 11

do tego tematu na początku roku 2018. W kolejnych wy-borach samorządowych inaczej też będzie wyglądała kampania. Czas plakatów przemija, coraz więcej dziać się będzie w przestrzeni internetowej.

Jakie zdarzenie polityczne na Śląsku w mijającym roku uznałby Pan za najbardziej zaskakujące, szokujące? Dlaczego?

Nie mam wątpliwości, że tym zdarzeniem była abdy-kacja prezydenta Piotra Uszoka na rzecz namaszczonego przezeń Marcina Krupy. Myślę, że doktor Krupa będzie gospodarzem Katowic przez trzy kadencje. Kolejnym prezydentem Katowic zostanie jeden z młodych wilków Forum Samorządowego (nawet mam kogoś konkretnego na myśli).

Ale mniejsza o to w tym momencie. Piotr Uszok był bardzo dobrym zarządcą miasta, a jego następca nie bę-dzie gorszym. Jednak ani jeden, ani drugi nie mają wizji na przyszłość. Tak więc skazani jesteśmy na dalsze pro-wincjonalizowanie Katowic. Mimo przebiegającej przez miasto autostrady, do Krakowa i Wrocławia jest nam co-raz dalej.

Inne środowiska nie wykorzystały szansy, jaką dał swą rezygnacją dotychczasowy prezydent, więc w sumie ka-towiczanie sami siebie zepchnęli na drugi, a może nawet

trzeci plan śląskich i polskich, o europejskich już nie wspominając, miast. I w tym znaczeniu było to wydarze-nie i zaskakujące, i szokujące jednocześnie.

Jaki będzie Związek Górnośląski w roku 2015?Będzie silniejszy, jeszcze bardziej aktywny i nieco od-

młodzony, mimo że właśnie rozpoczął swoje drugie 25-le-cie działalności. Będzie nas więcej widać i słychać. Mamy genialne narzędzia, w tym nowego i prężnego: Górnoślą-zaka”, z którym dotrzemy do szerokiej gamy Czytelników. Obok dotychczasowych naszych działań, pojawią się też nowe przedsięwzięcia. Związek będzie też bardziej otwie-rał się na innych: na inne organizacje na Śląsku, od tych skrajnie śląskich do tych, które skupiają mieszkańców Ślą-ska nieutożsamiających się ze śląskością, a także miesz-kańców innych regionów. Tej otwartości służyć powi-nien choćby nasz Dom Śląski przy Stalmacha. Nowe będą też formy naszej pracy, ale niezmienne pozostaną śląskie wartości, tradycje i obyczaje, których będzie silnie strzec i je promować.

Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku.

Szczęść Boże! ■

Rozmowę przeprowadził Krzysztof E. Kraus

Page 13: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

13www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK➧ landzie. Podle UNESCO połowa godki na Ziymie – 3000

jynzyków zaginie za 2 abo 3 pokolynia. Beztóż cołki świat je za tym, coby kożdyj rodni mowie pómogać. Dlo mie, jako i dlo Wos tóm rodnióm mowom, kiero my wjyni łod Łojców i kiero dóma piastujymy, je ślónsko godka.

Ślōnski Gŏdy – 1 majaŚwięto Związku Górnośląskiego obchodzone w ra-

mach odpustu w kościele pw. św. Józefa w Górnośląskim Parku Etnograficznym. W czasie mszy św. Górnośląza-cy za wstawiennictwem św. Józefa, patrona robotników i rodzin, proszą Boga o błogosławieństwo trwania przy tradycyjnych wartościach szacunku dla wiary, rodziny i pracy. Odpustowy kiermasz jest świętem śląskiej kultu-ry i tradycji.

Dziyń Ślōnskij Fany – 2 maja2 maja 1921 roku, wobec niekorzystnych dla Polski pro-

pozycji Międzynarodowej Komisji Rządowo-Plebiscyto-wej, wybuchło III Powstanie Śląskie, które spowodowa-ło włączenie do Rzeczpospolitej większej części Górnego Śląska, niż to wynikało z plebiscytowego głosowania lud-ności urodzonej w tym regionie. Dyktatorem tego, jedne-go z dwóch w historii Polski zwycięskich, powstania, był Wojciech Korfanty. W 1920 roku Sejm RP przyjął Kon-stytucję, która zawierała Statut Organiczny Wojewódz-twa Śląskiego. Wniosło ono ogromny wkład przemysłowy i kapitałowy w odradzający się kraj, co stało się podstawą jego rozwoju. Tak powstał nasz region – w nadziei i rado-ści, że w wolnej Polsce każdy Ślązak będzie czuł się do-brze ze swą tożsamością i mową.

Marsz Korfantego – 20 czerwcaAdalbert Wojciech Korfanty: rodem z Siemiano-

wic Śląskich, wicepremier w czasach II Rzeczpospolitej Polskiej, Senator, Poseł do Sejmu Polskiego i Śląskiego, chrześcijański demokrata, oponent J. Piłsudskiego. Przy-wódca propolskich powstańców, współtwórca i obrońca autonomii Województwa Śląskiego. Legenda śląskiej po-lityki… Marsz ma wyrażać jedność wszystkich Ślązaków wokół idei lokalnego patriotyzmu oraz radość z uczest-nictwa w śląskiej wspólnocie tradycyjnych wartości, oby-czajów, mowy i historii tej ziemi.

Dziyń Ślōnskij Idyntyfikacyje (Międzynarodowy Dzień Ludności Tubylczej na Świecie) – 9 sierpnia

Obchody są okazją do podkreślenia różnorodności kultur tubylczych, tak bardzo wzbogacających rodzinę ludzką. Jest to szansa do zwrócenia uwagi na obecną sy-tuację ludności tubylczej na świecie. Na Śląsku organizu-je się różne imprezy, konkursy, debaty i marsze, które są miejscem ekspresji śląskiej tożsamości etnicznej i opar-tej o nią wspólnoty regionalnej. Te wartości symbolizu-ją śląskie barwy: złoty orzeł na tle żółto-niebieskiej flagi. Jest to święto obecności języka śląskiego, śląskiej tradycji,

kultury i obyczajów w Unii Europejskiej, a szczególnie w Polsce, w Niemczech i w Czechach.

Marsz Autonomii – sobota najbliższa 15 lipca (w 2015 r. to 11 lipca)

15 lipca 1920 r. Sejm Rzeczpospolitej uchwalił Sta-tut Organiczny Województwa Śląskiego. Posiadało ono własny parlament (Sejm Śląski) i skarb, a jego autonomia była bardzo szeroka, szczególnie co do organizacji poli-cji i żandarmerii, szkolnictwa ogólnokształcącego i zawo-dowego, zaopatrzenia ubogich, energii, kolei lokalnych. W 1945 roku Krajowa Rada Narodowa ustawą konstytu-cyjną zniosła, niezgodnie ze swymi kompetencjami, Sta-tut Organiczny. Marsz jest wyrazem woli zwolenników przywrócenia statusu Województwa Śląskiego sprzed II  wojny oraz osób, które zachęcają obywateli i władze Polski do przyjęcia ustroju federacyjnego dla wszystkich regionów kraju, maksymalizując ich samorządność.

Dni Samorządności Śląskiej – weekend po 15 lipca (w 2015 r. to 17-19 lipca)

Ustanowione przez Radę Górnośląską dla uczczenia rocznic:

– 17 lipca 1402 r. we Wrocławiu powstała federacja ślą-skich księstw piastowskich tworząca w miarę jednolity organizm polityczno-gospodarczy, który można uznać za Sejm Śląski;

– 30 grudnia 1849 r. w Austro-Węgrzech utworzono Ziemię Śląską ze stolicą i Sejmem w Opawie;

– 15 lipca 1920 r. w wyniku uchwalenia przez Sejm II Rzeczpospolitej Statutu Organicznego zostało powoła-ne autonomiczne Województwo Śląskie oraz Sejm i Skarb Śląski.

Wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej – 16 październikaPatronka Polski i Śląska oraz pojednania polsko-nie-

mieckiego urodziła się i wychowywała w XII wieku na zamku Andechs w Bawarii. Wyszła za mąż za śląskiego i wielkopolskiego księcia Henryka I Brodatego. Jadwi-ga ożywiała religijność Śląska, fundując kościoły i spro-wadzając duchownych z Niemiec. Pomagała niemieckim osadnikom na Śląsku, wspierając rozwój rolnictwa. Roz-wijała opiekę nad ubogimi, fundowała szpitale. Była peł-na cech tak bliskich Ślązakom, jak skromność i zaangażo-wanie w pracę oraz spolegliwość ugruntowaną w lokalnej wspólnocie. Dziś jest ona pięknym symbolem śląskie-go obyczaju i kultury asymilującej to, co piękne i dobre z Niemiec i Polski, choć zawsze trwającej przy własnych, rodzinnych tradycjach.

Oktŏberfest – październikTo radosne święto śląskiej rodziny, wspólnoty i tradycji

– naturalny wyraz wartości ważnych dla Ślązaków, czczo-nych we wspólnej publicznej zabawie. ■

Marek Plura

Page 14: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

14 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Mieszkamy tu, gdzie mieszkamy. W re-gionie obfitym w zwyczaje – te rodzi-me, przekazywane w śląskich domach

z pokolenia na pokolenie, jak i te z innych czę-ści kraju, w bogactwie ich różnorodności tak wielkiej, z jak wielu stron pochodzimy, z jak wielu części przedwojennej Rzeczpospolitej przywia-ły nas tu różne wichry i zawieruchy. A jednak w coraz prędzej żyjącym świecie o tradycji (i Tradycji) przypo-minamy sobie zazwyczaj od święta. Tego święta, któ-re de facto już za nami, a jednak wciąż tak jakby było jeszcze przy nas. W grudniu świętują bowiem nie tylko chrześcijanie – wyznania katolickiego i  ewangelickie-go – lecz także żydzi, którzy nie tak dawno przeżywali radość Chanuki; tuż po kalendarzowym Nowym Roku z Bożego Narodzenia cieszyć się będą prawosławni.

Jakże wymowny to fakt, że w naszej szerokości geo-graficznej, która poniekąd determinuje wiele aspek-tów życia (mało słońca – skłonności depresyjne; chłod-ny klimat – przygnębienie; zmiany pór roku – powód do narzekania), w zimę wchodzimy bogatsi o doświad-czenia świąt, noworocznych postanowień i chwilowe-go odpoczynku od codziennego zgiełku. Ot, taka krótka chwila wytchnienia od całorocznej bieganiny, kilka dni na zwolnienie obrotów (nie wierzmy w teorie, jak to go-spodarka na tym ucierpi – wypoczęty pracownik jest nie mniej ważny od przeglądu i serwisu maszyny), parę mo-mentów wywczasu i naoliwienia trybików na cały kolej-ny rok (a przynajmniej do urlopu).

Tym razem szczęśliwy układ dni wolnych od pra-cy pozwala z nostalgią wrócić do szczęśliwych lat, gdy dzieci w szkole miały wolne od Wigilii do Trzech Kró-li. Kilka dni urlopu (zazwyczaj wykorzystujemy zale-głości z minionego roku) i cieszyć się możemy dwo-ma tygodniami wolnego. Toteż do codzienności wrócić możemy dopiero po starochrześcijańskim dniu Epifanii (po 6 stycznia, czyli właśnie wtedy, gdy do dziś świętują chrześcijanie obrządku prawosławnego).

Nim w uszach przebrzmią słowa kolęd, by ustąpić miejsca jazgotowi codziennych bolączek i animozji, po-stójcie jeszcze chwilę przy betlejemskiej grocie. Nawet, jeżeli jesteście tam tylko przechodniami, których mało obchodzi to, co naprawdę wydarzyło się te dwa tysiące lat temu w rozoranej dziś konfliktami krainie za małej dla wyznawców trzech religii i członków dwu narodo-wości, warto postać tu jeszcze przez chwilę. Choć może zamiast wymarzonego śniegu (Ale tylko na chwilę – po-wiecie. – Bo potem przeszkadza na drogach!) stać musi-cie w błocie pośród zbyt ciepłej zimy. ➧

Nim dacie się ponownie wplątać w misternie utkane przez Was samych sieci intryg, niesnasek i  prowokacji, wyłapcie jeszcze w powietrzu coś ponad „We wish you a Merry Christmas” i „Last Christmas I gave you my heart”, i posłuchajcie ga-wędy dziecka urodzonego albo kilkadziesiąt lat za

późno, albo o kilka epok za wcześnie.* * *

Marzą mi się takie święta, w których Bóg rodzi się na-prawdę – i dla wierzących, i dla niewierzących – jakkol-wiek Go pojmują; święta, po których dzięki obnażeniu Pana Niebios i ukazaniu Go w postaci Dziecięcia ludzie przynajmniej zachcą spojrzeć na siebie nawzajem z innej perspektywy, nie spode łba, ale też i nie protekcjonalnie z góry.

Marzą mi się takie święta, w których moc naprawdę struchleje; święta, po których już na zawsze niezwykłością codzienności będziemy się zachwycać na co dzień, a nie tylko od… święta.

Marzą mi się święta, w które skrzepnie ogień nienawiści pomiędzy braćmi; święta, po których stanie się on tylko przestrogą dla potomnych, że podsycanie wzajemnej nie-chęci, sianie niezgody w państwie i najbliższym środowi-sku to zło w czystej postaci i przyczyna nieszczęść.

Marzą mi się święta, w które ściemnieje blask koloro-wych lampek, mylących oczy i serca, uspokajających, że wszyscy wokół nas przeżywają chwile radosne i dostatnie; święta, po których nie będziemy się mijać na ulicach jak cienie mieszkające w obcych sobie krainach.

Marzą mi się święta, w które granice Nieskończone-go wyznaczą granice ludzkiej pysze i odsłonią fałszywy blichtr codziennych erzaców, którymi karmimy się w na-dziei, że konsumpcja i kapitał to siła napędowa egzysten-cji; święta, po których sromotą będzie przechwalanie się osobistym sukcesem w obecności bliźnich, dla których szczytem marzeń jest dotrwanie do kolejnej wypłaty, lub tych, co z utęsknieniem wypatrują listonosza przynoszą-cego co miesiąc głodową rentę.

Marzą mi się święta, w które wzgardzimy okrywaniem się próżną chwałą; święta, po których nie będziemy eks-cytować się siódmą żoną dzisiejszych Henryków Tudo-rów i innych abstrakcyjnych tworów zasiedlających wy-obraźnie kształtowane przez pisma obrazkowe.

Marzą mi się święta, w których odnajdziemy śmiertelne-go Króla, będącego nad wiekami; święta, po których zrozu-miemy, że piękno kosztuje więcej niż półlitrówka czystej i że chociaż miłość boli czasem aż do śmierci, to jednak bez niej nie ma sensu nic, bo nie przewyższa jej żadna potęga, żaden pieniądz, żaden zaszczyt i żadna władza.

Śląskie larmo

Świąteczna gawęda dziecka urodzonego za późno lub za wcześnie

Page 15: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

15www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

➧ Marzą mi się święta, w które wszyscy wyciągniemy z lamusa, a następnie odkurzymy życzliwość nie po to, by założyć ją raz do roku przy wigilijnym stole, lecz by na za-wsze zamieszkała między nami; święta, po których dobre słowo stawać się będzie ciałem na co dzień.

* * *Nawet jeżeli nie jesteście napełnieni niczym poza no-

stalgią, tęsknotą za czasem, gdy jeszcze wszyscy bliscy byli na tym świecie lub gdy po prostu chcieli zasiąść z Wami przy stole, zamarzcie ze mną.

Bo bez szczerości tych marzeń tegoroczne anielskie pienia o Bożym Dziecięciu, które podniesie rękę i pobłogo-sławi ojczyznę miłą, dom nasz i majętność całą, i wszyst-kie wioski z miastami, były tylko sceniczną dekoracją dla corocznej tragifarsy. Po której wrócić możemy ze spokoj-nym sumieniem małego Jasia, który był grzeczny, aby do-stać ciuchcię, do codziennej egzystencji od pierwszego do pierwszego i byle do piątku, w myśl zasady: A w tym roku lecimy na Kanary za całoroczne oszczędności, by znajo-mym z pracy szczęki z wrażenia powypadały. Oczywiście w listopadzie, bo wtedy jest najtaniej. ■

Krzysztof E. Kraus

Któż z nas (za bajtla) nie oglądał wiel-kiej, realistycznej i mistycznej stajenki, w ogromnej, dostojnej, ceglanej, neo-

romańskiej bazylice zbudowanej na począt-ku XX wieku. Wielu z nas kolędowało pieszo po skrzypiącym śniegu, przez Lasy Panewni-ckie, do Górnośląskiego Asyżu. To moja para-fia i wielu z nas uważa żłobek za swój; dziadko-wie pamiętali jego budowę, ja zaś pamiętam z młodości ogrom i mistykę – szczególnie zimą – tego kultowego miejsca na Górnym Śląsku.

Te piękne, naturalnej wielkości, figury. Dźwięk dzwo-nów. Zapach kadzidła i mirry. Bazylika z wielkim, do-stojnym, zaśniedziałym św. Franciszkiem dominuje nad południowymi dzielnicami Katowic. Kompleks klasztor-no-kalwaryjny w szczerych polach Idaweiche (Ida to na-zwa pobliskiej Huty – dziś to Ligota) budowało na po-czątku XX wieku około 300 robotników w zawrotnym tempie zaledwie 3 lat!

Panewnicki żłóbek to tryptyk. Jego rozmiary, wartość przekazu artystycznego i związana z nim tradycja stawia-ją go w rzędzie największych Betlejek świata budowa-nych wewnątrz kościołów. To poważne przedsięwzięcie techniczne: konstrukcja stalowa, szkielet, odeskowanie, kilometry przewodów elektrycznych, liny nośne. Budo-wa trwa prawie miesiąc. Betlejka zbudowana jest z wie-lu dodatkowych modułów – między innymi panoramy sklepienia niebieskiego, wysokiej na 5,2  m i  o  długości po łuku 12,5 m ze specjalną instalacją elektryczną nie-boskłonu, tj.  gwiazd. Same przewody elektryczne mają

Panewnicka Betlejka zaprasza jak co rokuok. 3 kilometry! Na linach wiszą makiety Jero-zolimy i krajobraz drogi z Betlejem.

Budowanie trwa cztery tygodnie. Najstarsze figury pochodzą z XIX wieku – to między inny-mi pastuszek z barankiem na plecach. Central-ny ołtarz zabudowany Betlejką ma już 100 lat tradycji. Ołtarze boczne są dużo młodsze i ten po prawej nawiązuje do współczesności, często

do przedstawicieli różnych zawodów. Ten po lewej zwią-zany jest z życiem św. Franciszka. Dopełnieniem wrażeń jest iluminacja świetlna – choćby aureola pulsująca wokół głowy dzieciątka Jezus. Do tego zapachy żywiczne z be-skidzkich świerków i sosen z Jaworzynki.

Szopka jest dynamiczna, co oznacza, że co roku bu-dowana jest inna aranżacja. Nowe tematy zdobią ołtarze boczne i zawsze jest to zagadka dla kolędujących.

Mówi się, że ten kto śpiewa, ten jakby podwójnie się modlił. Wydaje mi się, że ten, który śpiewa kolędy w Pa-newnikach, modli się potrójnie. Franciszkanie w Ligocie to nie tylko tradycja z Asyżu, Wyższe Seminarium Du-chowne, ekologia nawiązująca do św. Franciszka, festiwal „Ekosong”, ale to również ośrodek twórczości muzycznej. Tu właśnie działał górnośląski kompozytor kolęd, o. Ans-gary Malina z Dąbrówki koło Piekar. Jego dorobek mu-zyczny stanowi około 90 kolęd i pastorałek, pieśni i dwie msze. Zapewne w czasie kolędowania usłyszymy też jego utwory.

Przybieżajcie 3 stycznia do Panewnik na kolędowanie Związku Górnośląskiego! ■

Jan Rzymełka

Zapraszamy wszystkich na jubileuszowe, 25. Ko-lędowanie Związku Górnośląskiego – 3 stycznia, w pierwszą sobotę nowego roku 2015, do Panew-nik, do kompleksu klasztorno-kalwaryjnego Ojców Franciszkanów w Katowicach-Ligocie pod wezwa-niem św. Ludwika IX (króla Francji tercjarza fran-ciszkańskiego) przy ul. Panewnickiej 76.

Program:15.45 Kolędowanie literacko-artystyczne przed

panewnicką Betlejką16.30 Msza święta (wszyscy śpiewamy kolędy!)18.00 Opłatek Związku Górnośląskiego (dla za-

proszonych)Dodatkowo przed 15.45 będzie można zwiedzić

ruchomą szopkę, żłóbek z adorującymi żywymi zwierzętami, herbaciarnię i zielarium (tzw. Herba-rium św. Franciszka – wejście od strony zachodniej).

Page 16: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

16 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Najbliżej „zjednoczeniowego” sukce-su śląskie ugrupowania były w 2004 roku, gdy powołano Komitet Wybor-

czy „Jedność Górnośląska”. Jednak i wówczas skończyło się tylko na słowach „o potrzebie zacieśnienia współpracy dla dobra Górnego Śląska”.

Dlatego gdy po koniec kwietnia 2012 roku Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej zaprosiło kilkanaście innych organizacji do współpracy, liderzy większości z nich spoglą-dali na tę inicjatywę z rezerwą. A jednak w ciągu kilkuna-stu dni udało się powołać Radę Górnośląską – nowy byt, stanowiący platformę wymiany poglądów przedstawicie-li śląskiego sektora pozarządowego, a jednocześnie służą-cy do podejmowania dyskusji z organami polskiej władzy państwowej i samorządowej.

Zgodnie z uchwalonym na samym początku Regula-minem Rady jej członkami zostać mogły tylko organiza-cje, które popierały trzy następujące cele: uznanie naro-dowości śląskiej przez organy państwa polskiego, uznanie śląskiej mowy za język regionalny oraz wprowadzenie do szkół przedmiotu pod nazwą „wiedza o regionie”. Po-czątkowo Rada liczyła jedenaście osób; w późniejszym okresie rozrosła się do czternastu członków. Wśród nich znalazły się zarówno organizacje masowe (Związek Gór-nośląski i Ruch Autonomii Śląska), mniejsze organizacje lokalne (m.in. Ślōnskŏ Ferajna, Przymierze Śląskie, Zwią-zek Ślązaków), jak i organizacje „tematyczne” (stowarzy-szenia językowe – Pro Loquela Silesiana Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy oraz Tôwa-rzistwo Piastowaniô Ślónskij Môwy „Danga” czy Silesia Schola – Stowarzyszenie na rzecz edukacji regionalnej).

W początkowym okresie działania Rady skupiły się na prowadzeniu dialogu z organami władzy państwowej

Gdy na początku lat 90. ubiegłego wieku zaczęły powstawać śląskie organizacje pozarządowe, powstała po-trzeba ich współpracy. Prób swoistego zjednoczenia śląskich stowarzyszeń, by „mówiły jednym głosem” było przez te dwadzieścia parę lat kilka.

Rada Górnośląska – szansa na wspólny głos Ślązaków

w celu uznania statutowych postulatów Rady. Jednak większość naszej korespondencji (m.in. do Prezydenta, Premiera, Kancelarii Sejmu i Senatu RP) pozostała bez odpowiedzi. Nic nie przyniosła również wizyta delegacji Rady u Rzecznika Praw Obywatelskich. Dialog z or-ganami państwa wciąż trwa, jednak członko-wie Rady podejmują nowe inicjatywy również w innych obszarach.

Olbrzymim sukcesem zakończyła się zorga-nizowana pod patronatem Rady Górnośląskiej

akcja „Jestem Ślązakiem”, w wyniku której zebrano 140 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy na-dającej Ślązakom status mniejszości etnicznej. Obecnie członkowie Rady skupili się na doprowadzeniu do god-nego uhonorowania ofiar Tragedii Górnośląskiej w roku okrągłej, 70. rocznicy tego wydarzenia. W oparciu o Radę Górnośląską będzie też w najbliższej przyszłości budowa-na koalicja na rzecz przeciwdziałania miękkiej dyskrymi-nacji osób używających publicznie śląskiej mowy.

Oczywiście działalność Rady nie jest pasmem ciągłych sukcesów. Wciąż żywe są spory dotyczące tego, czy Rada ma być czymś na kształt super-stowarzyszenia, które bie-rze się za coś, co przerasta możliwości jej poszczególnych członków, czy raczej swoistym śląskim parlamentem, na forum którego wymieniane są poglądy. Jednak sam fakt, że do powołania Rady doszło i że na forum Rady śląskie organizacje podejmują wzajemną współpracę, jest dowo-dem na to, że Ślązacy potrafią ze sobą rozmawiać i współ-pracować na rzecz naszej śląskiej ojcowizny. ■

Rafał Adamus

Autor od 2013 roku jest Przewodniczącym Rady Górnoślą-skiej, a także prezesem Stowarzyszenia Pro Loquela Silesiana.

Page 17: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

17www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Otwartość, tolerancja i gościnność to zaledwie trzy cechy z wielu, jakie kojarzą nam się z domem

na Śląsku. Tym tradycyjnym, do którego tak często chcemy się odwoływać. Szuka-jąc swojej tożsamości, wspominając tych, co byli przed nami, i myśląc o tych, któ-rzy przyjdą po nas. Taka właśnie atmosfe-ra towarzyszyła spotkaniu Rady Górno-śląskiej 12 grudnia, w Domu Śląskim, na Stalmacha 17. Rady będącej dobrowolną platformą porozumienia w sprawach dla Ślązaków i dla mieszkańców Śląska najżywotniejszych.

W świątecznym nastroju rozmawiano o temacie trud-nym – o Tragedii Górnośląskiej, jej konsekwencjach i spo-sobach spełnienia naszej powinności, jaką jest pamięć o prześladowanych, o ich tragicznych losach. W refleksji na temat tych tragicznych wydarzeń trzeba bronić praw-dy: pracownicy obozów, wypełniając swój bezrozumny „obowiązek” wobec ojczyzny, czynili ogromne zło w du-chu wyznawanej przez siebie ideologii, ale i, co gorsza, dla swoich materialnych korzyści. Przyczynili się do dręcze-nia, okradania i śmierci Ślązaków. Dziś, oczekując rozra-chunków, które mają budować przyszłość Rzeczypospoli-tej ze swoimi sąsiadami, warto zrozumieć, że nie można

Dom… naprawdę śląskiodcinać się od własnych, wewnętrznych, historycznych porządków i konieczności wskazywania prawdy, nawet tej najbar-dziej bolesnej i trudnej. Trzeba piętno-wać oprawców i czcić ich ofiary.

Porozumiano się w sprawie udzia-łu śląskich organizacji w przedsięwzię-ciach Roku Tragedii Górnośląskiej: wspólnego marszu na Zgodę, konferen-cji i organizacji wystawy upamiętniają-cej Tragedię w Domu Śląskim. Postano-wiono wystąpić do Prezydenta Miasta

Katowice o wyznaczenie lokalizacji na pomnik Tragedii Górnośląskiej – miejsca godnego i zauważalnego. Najle-piej na katowickim Placu Wolności. Postanowiono także poważnie rozważyć organizację zbiórki pieniężnej na re-alizację pomnika – tak, by znalazły się argumenty obala-jące twierdzenia, że „nie ma z czego…” i „może kiedyś…”. Ta sprawa nie może czekać, by Ci, którzy wiedzą i rozu-mieją, sami nie odeszli w zapomnienie.

Są na Śląsku sprawy, które łączą ponad emocjami i in-teresami wyborczymi, ponad sporami „za czy przeciw” autonomii. Sprawy, które są dla nas wszystkich najważ-niejsze. Niech dzielenie się opłatkiem, które zresztą za-kończyło spotkanie Rady, ten symbol wywodzący się z wierzeń chrześcijańskich, będący znakiem miłości i po-jednania, chroni nas, jak w przesłaniu tej tradycji, przed złymi mocami, których w naszym życiu jeszcze tak wiele.

Zbigniew Widera

Autor jest Przewodniczącym Rady Związku Górnośląskie-go, profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Członek Pen Clubu w Bratysławie.

Cytaty z przymrużeniem oka❂

Życie nie składa się tylko z sumy oddechów, lecz z chwil, które zapierają dech w piersiach.

(z zapowiedzi książki: Krzysztof Król, Kodeks wygranych.

X przykazań człowieka sukcesu)

Nie sztuka zachować cnotę, jak się nie miało okazji.✾

Jo mogą wszystko robić, nawet kamiynie tłuc, ino dejcie mi do tego ludzi.

Strzimać, przetrzimać i pysk trzimać.❃

Ludzie ci wybaczą wszystko. Prócz sukcesu.

Page 18: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

18 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Henryk Sławik związał się z „Gazetą Robotniczą”, organem prasowym PPS. Pełniąc początkowo funkcję redaktora odpowiedzialnego, był zobowiązany ponosić wymierzona przez sąd karę za „nieprawomyślne” artykuły. W ciągu trzech lat doczekał się pięćdziesięciu procesów

Nazwisko Henryka Sławika znajdujemy wśród powstańców śląskich

Podczas plebiscytu na Śląsku, mieszkańcy Szerokiej w 96% zagłosowali za Polską

We wrześniu 1939 roku każdy oficer niemiecki zajmujący miasto miał do dyspozycji księgę gończą, która zawierała wykaz nazwisk i adresy osób, które należało aresztować w pierwszej kolejności. Nazwisko Henryka Sławika umieszczone jest aż dwukrotnie

Henryk Sławik – bohater na każdy czas

Dobiegł końca Rok Henryka Sławika. W Domu Śląskim powoli zamykana jest wystawa poświę-cona temu już znanemu śląskiemu bohaterowi.

Obejrzało ją czterdzieści grup zorganizowanych i wiele osób indywidualnych.

Zgromadzone eksponaty być może będą stanowić za-czątek skromnego Muzeum Henryka Sławika. Współpra-ca Regionalnego Ośrodka Kultury w Katowicach – reali-zatora wystawy i Związku Górnośląskiego – gospodarza wystawy przyniosła dobre owoce.

Aranżacja wystawy autorstwa Witolda Winiarskiego stwarzała wrażenie uczestniczenia w życiu Henryka Sławika. Na zdjęciu w tle – widok przedwojennych Katowic Justyna Galeja oprowadza kolejną grupę młodzieży po wystawie

Page 19: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

19www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Page 20: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

20 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKHistoria

Śląska GolgotaCorocznie od lat kilkudziesięciu, poczynając od trzeciej dekady stycznia, miasta i osiedla górnośląskie przybierały odświętny wygląd. Ludność Śląska, ta „kresowa i centralnopol-ska”, jak i ta zamieszkująca tu od stuleci, uroczyście świętowała kolejne rocznice „wy-zwolenia przez bohaterską Amię Radziecką i powrót tych ziem do Macierzy”.

Styczniowa ofensywa wojsk sowieckich 1945 roku dotarła na Górny Śląsk w niespełna dziesięć dni od jej rozpoczęcia, a marszałek Iwan Koniew, działając

w myśl instrukcji Naczelnego Dowództwa (czytaj: Józefa Stalina), miał nie dopuścić do walk w okręgu przemysło-wym i do jego zniszczenia. Kazimierz Popiołek w Histo-rii Śląska pisze, że „Na wyzwalanych terenach wychodzi-ły naprzeciwko wojskom radzieckim i polskim (?!) tłumy mieszkańców witając radośnie żołnierzy”.

Do Zabrza oddziały sowieckie wkroczyły 24 stycznia, posuwając się w kierunku Bytomia. Nieznaczny opór na-potkano w okolicach obecnego stadionu Stali Zabrze, gdzie szpica posuwających się wojsk utraciła trzech żoł-nierzy, pogrzebanych następnie na cmentarzu żydow-skim. Tragedia rozpoczęła się w godzinach popołudnio-wych 26 stycznia, kiedy to w Małym Zabrzu na tzw. Randce zastrzelony został przez młodego fanatyka sowie-cki oficer. Reakcja była natychmiastowa. Chwilę później płonął kościół św. Ducha. Broniący dostępu do kościoła ksiądz Tomeczek (znany ze swojej propolskiej działalno-ści), zamknięty wewnątrz, cudem uratował się z płoną-cej świątyni. W tym samym czasie stały już w płomie-niach zabudowania przeciwległej strony obecnej ulicy Bończyka.

Z mieszkań, piwnic, komórek, wywlekano mężczyzn i rozstrzeliwano. „Polowanie” trwało przez całą noc i dni następne. Wśród ofiar były także kobiety, te zastrzelone w czasie ucieczki, jak i te, które same zadały sobie śmierć,

nie chcąc przeżyć hańby zgwał-cenia przez watahy pijanych żołdaków. Większość ofiar spo-częła we wspólnej mogile na cmentarzu ewangelickim. We-dług relacji świadków zamor-dowano od kilkudziesięciu do ponad setki cywilnych mieszkańców tej dzielnicy.

Podobny scenariusz miała tragedia mieszkańców pod-bytomskich Miechowic, gdzie 25 stycznia 1945 roku zginął sowiecki oficer. Wtedy rozstrzelano pierwszych mieszkańców, zaś część z  księdzem Janem Frenzłem uprowadzono do mieszczącego się w stolarzowickim dworze sztabu generała Aleksandra Naumowa, a następ-nie zamordowano.

„Sądny dzień” nastąpił 27 stycznia 1945 roku. Wkra-czający do Miechowic żołnierze sowieccy rozstrzelali kil-kaset mężczyzn i kobiet. Liczba ofiar przekraczała 500 osób! Wielu starców, inwalidów, dzieci i obłożnie cho-rych rozstrzelano w domach, które następnie podpalono.

Zwycięska armia tu i tam naprędce wystawiała pomni-ki, które głosiły i głoszą do dzisiaj „chwałę sowieckim gie-rojom”, podczas gdy leżące nieopodal masowe groby jej ofiar pokrywała trawa i wymuszone milczenie. Takich jak te miejsc, gdzie sowiecka kula pogodziła tych polsko jak i  niemiecko czujących się Ślązaków, na Górnym Śląsku jest wiele. Każda z miejscowości, w większym lub mniej-szym stopniu i na swój sposób, odczuła akt wyzwolenia.

Bardzo rzadki dokument, amatorska fotografia przedstawia

Alojzego Pajonka urodzonego w Rudzie Śląskiej – Wirku (1896),

wywiezionego w lutym 1945 r. na roboty przy kopaniu torfu

w okolicach Mińska. Alojzy Pajonk powrócił do domu 25 października

1945 roku, gdzie zmarł z wycieńczenia w 10 dni później

Page 21: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

21www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKW pobliskiej Gliwicom Brzezince „wroga” znalezio-

no na plebanii. W polowaniu na „popów” zamordowano proboszcza oraz dwóch wikarych. Czwartego księdza wy-tropiono ukrywającego się w stodole. Nie mogąc w ciem-nościach nocy wydobyć go, podpalono stodołę. Ciała duchownych spoczywają dzisiaj we wspólnej mogile na przykościelnym cmentarzu.

Wydawało się, że wraz z przejściem frontu (walki wy-gasły w Górnośląskim Okręgu Przemysłowym w niedzielę 28 stycznia) zapanuje spokój. Od 29 stycznia przystąpio-no do akcji ratowniczej w kopalniach i innych zakładach pracy, nie chcąc dopuścić do ich zniszczenia. Powracają-cy spokój został brutalnie przerwany. Nastąpił akt drugi górnośląskiej tragedii.

W lutym 1945 roku wojskowe władze sowieckie przy-stąpiły do tzw. internowania mężczyzn, poczynając od 17. roku życia. W byłym powiecie bytomskim (nie licząc członków NSDAP, SS i SA) władze sowie-ckie wywiozły 7 tysięcy mężczyzn. Tu war-to przypomnieć, że w grudniu 1944 roku ogółem powiat zamieszkiwało 82 502 lu-dzi, z czego przed frontem uciekło 11 550 Niemców. Z jednej tylko miejscowości – Szombierek – 22 lutego 1945 roku wywie-ziono 442 mężczyzn. Z początkiem mar-ca wioski, osiedla i miasta zamieszkiwały prawie wyłącznie kobiety, dzieci i star-cy. Panował głód, gruźlica i choroby we-neryczne – te ostatnie brutalnie zaszcze-pione przez żołdaków (45 proc. populacji powiatu).

Mężczyźni na rozkaz władz sowie-ckich musieli się stawić w określonych punktach zbornych, najczęściej w ma-cierzystych zakładach pracy, z zapasem żywności na trzy dni. Powód – odgruzo-wanie i naprawa szlaków komunikacyjnych. Niestawie-nie się groziło karą śmierci. Rzeczywistość była zaś taka, że stłoczeni w obozach przejściowych, a następnie byd-lęcych wagonach, najczęściej z Łabęd, wielotygodniowy-mi transportami wywożeni byli na wschód do przymuso-wych robót o głodzie, pragnieniu i chłodzie. Scenariusz znany był tym wszystkim, którzy doświadczyli go na Kre-sach II Rzeczypospolitej po 17 września 1939 roku. Część nie dojechała; ci, którzy dotarli do miejsc przeznaczenia, przeklinali swój los Ślązaka. Dla Niemców byli Polaka-mi, dla Polaków Niemcami, zaś dla „zwycięzców” byli po prostu niewolnikami.

Upomniał się o nich tylko Pan Bóg i tylko On wie, gdzie ich prochy rozwiane zostały przez wschodni wiatr, podobnie jak prochy milionów przemielonych przez sta-linowski młyn śmierci.

Ciężkie warunki pracy, wieczny głód, surowy kli-mat i choroby dziesiątkowały Ślązaków. W wykazie zgo-nów gminy Miechowice na 233 zmarłych mężczyzn w  1947  roku aż 178 to internowani zmarli w ZSRR.

„Smiert niemieckim zachwatczi-kam!” – śmierć niemieckim za-borcom. Napis tej treści widniał do niedawna na ścianie domu mieszkalnego w Miechowicach przy byłej ul.  Armii Czerwonej nr 10. Takich haseł było w  Mie-chowicach więcej, kreślili je żoł-nierze zwycięskiej armii. Miały zagrzewać do walki z wrogiem. Tylko dlaczego wrogami stawa-li się cywilni mieszkańcy? Wszak nie byli „zachwatczikami”. Nie-opodal tego miejsca, na cmenta-rzu znajdują się groby ofiar ma-sakry ze stycznia 1945 roku

Do dziś nie wiadomo dokładnie, ilu wywieziono i ilu po-wróciło. Są w Zabrzu i Bytomiu kamienice, z których in-

ternowano 8-10 mężczyzn – wracała jed-na osoba lub nikt.

Śląsk jednak pracował, bo musiał pra-cować. Czekał front. Jeszcze w czasie działań wojennych jeden z generałów sowieckich powiedział: „W imieniu Ar-mii Czerwonej przekazuję wam górni-cy gorące podziękowania za węgiel. […] Jeśli wojska radzieckie dzisiaj zwycięsko kończą bój o stolicę hitlerowskich Nie-miec – Berlin, to w tym wielkim dzie-le honorowy udział macie i Wy – polscy górnicy”. Tymczasem internowani wra-cali. Jedni już w 1945 roku, inni dopiero w latach pięćdziesiątych. Nie wszystkim było dane dotrzeć do domów. Umiera-li w trasie, na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej, lub u celu – w domu krót-ko po powrocie.

Tymczasem na Śląsku wrzała praca! Rabowano, co tyl-ko można było wywieźć. Maszyny i urządzenia fabrycz-ne, surowce i półprodukty. Wszelkie metody i środki były dozwolone. W bytomskim browarze wywalono ka-wał ściany, by później z pomocą lin i czołgu można było wyrwać potężną miedzianą kadź i, wlokąc ją ulicami, przetransportować na pobliski dworzec, skąd szerokimi torami ekspediowano „zdobyczne” dobra Górnego Ślą-ska. Należało się spieszyć, bo nadchodził dzień 19 marca 1945 roku, kiedy to sowieci uroczyście przekazali władzę w ręce administracji polskiej. ■

Bernard Szczech

Bernard Szczech jest historykiem. Mieszka i pracuje w Za-brzu. Długoletni dyrektor Muzeum Miejskiego w Zabrzu, a na-stępnie w Centrum Kultury w Lędzinach. Były doradca Mar-szałka woj. śląskiego, animator pierwszej konferencji naukowej na temat wywózek robotników z Górnego Śląska w głąb Związ-ku Radzieckiego i obozów na Śląsku w latach 1945-1947, zorga-nizowanej w Zabrzu w 1990 roku.

Artykuł ten, który jako je-den z pierwszych podjął temat wydarzeń, jakie miały miejsce w począt-kach 1945 roku, ukazał się (z drobnymi zmiana-mi natury redaktorskiej) w 1990 roku na łamach „Wieści Śląskich”, nisko­nakładowym piśmie uka zu jącym się w Byto-miu. Do artykułu dołą­czone między innymi fo-tografie ilustrujące ten materiał.

Page 22: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

22 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAKLwowiacy na Śląsku

Ślązacy we Lwowie: Święty Jacek z pierogami

Na co dzień rządzą nami stereotypy i myślenie symboliczne. A już we współczesnym świe-cie – zdominowanym przez lakoniczność

wypowiedzi i skróty myślowe w komunikacji między-ludzkiej – szczególnie często zdarzają się nam pobieżne oceny i osądy, obarczone brakiem głębszej refleksji.

Zjawisko to dotyczy również śląsko-lwowskich kon-taktów i, jak to bywa w relacjach regionalnych, nierzadko nasze stosunki przybierają postać zabarwionego negatywnymi od-niesieniami hasła: „Jak hanys z go-rolem”.

A przecież, gdy się zastanowić i sięgnąć do historii i literatury na-wet pobieżnie, okazuje się, że te dwie historyczne polskie dzielni-ce – Śląsk i ziemię lwowską – łączy od tysiąca lat niebywała gdzie in-dziej zażyłość, trwałość i  serdecz-ność kontaktów.

Postaram się w rozpoczynanym niniejszym tekstem cyklu przy-pomnieć te wydarzenia z naszej wspólnej historii, o których po-winniśmy, jedni i drudzy, pamię-tać; które sprawiają, że wszelkie re-lacje lwowiaków i Ślązaków – tak jak to było niegdyś – i dzisiaj mogą być kontynuowane na zasadzie braterskiej wspólnoty.

Zważywszy, że zarówno naród polski jak i nasze państwo mają swój początek, źródło i fundament w chrześcijaństwie – gdzież to są dzisiaj owe ludy w Euro-pie Środkowej, które Chrystusa odrzuciły? – przypatrzmy się śląskim i lwowskim symbolom naszej wiary.

Już u początków chrześcijańskiej Polski wyłania się z kronik i żywotów wielki śląski święty – Jacek Odrowąż. Dzisiaj kwitnie, w pięknie odrestaurowanym pałacowym ośrodku w Kamieniu Śląskim – miejscu urodzenia świę-tego – centrum jego kultu. Ale czy św. Jacek, dzisiaj głów-ny patron diecezji opolskiej i katowickiej, to święty tyl-ko śląski? Wszak patronem Lwowa i Rusi został znacznie wcześniej, bo już w 1612 roku.

Lwowiacy mają go również za swojego. I wcale nie tylko dlatego, że to staraniem arcybiskupa lwowskie-go – w którym to mieście i prowincji zakon dominika-nów w sposób szczególny podtrzymywał pamięć o swo-im świętym, podczas gdy na samym Śląsku pamięć o nim

trochę jakby przygasła. To właśnie we Lwowie ciągle rodziły sie legen-dy na tle żywota i cudów św. Jacka – jak choćby ta o  pierogach, któ-re Jacek przyswoił polskiej kuch-ni z kuchni tatarskiej. Oczywiście nie ruskie, bo przecież jeszcze nie było wtedy w Europie ziemniaków, tylko „czu-baryki” – tatarskie pierogi z nadzieniem mięsnym.

Wróćmy jednak do stwierdzenia, że św. Jacek łączy w sposób szcze-gólny i symboliczny Lwów i Śląsk. Otóż, kiedy wyruszył nasz świe-żo upieczony dominikanin ze Ślą-ska, aby przez Lwów, Halicz i Kijów ewangelizować Ruś, jego wpływ na ludność tych dziedzin była tak ogromna, że bez trudu zakładał dominikańskie klasztory w wymie-nionych miastach, a książęta ruscy naciskani od wschodu przez Tata-rów coraz wyraźniej zwracali się ku zachodowi Europy (aż po korona-cję w Rzymie Daniela Halickiego). Zresztą nie koniec na tym. Jacek rusza na dalsze misje w kraje po-gańskie Litwy, Jaćwieży, Prus.

Jednak w legendzie i ludowym przekazie – sprawiającymi, że lwo-wiacy są tak przywiązani do tego świętego – najważniejsze miejsce zajmuje Madonna Jackowa. Otóż w czasie najazdu Tatarów na Ki-jów i spalenia tego wielkiego mia-

sta św. Jacek, zabrawszy tylko monstrancję, już opuszczał płonący kościół dominikanów, gdy usłyszał głos: „Syna ratujesz a matkę zostawiasz?”. Nie wierzył, że uniesie dużą, ciężką, marmurową figurę… A jednak, jak chce le-genda, przeniósł ją cało przez Dniepr i doniósł do Lwo-wa. Od  tego czasu królowała (do 1945 roku) w lwow-skim kościele dominikanów jako „Matka Boska Jackowa”, przez którą lwowianie składali swoje prośby, której dzię-kowali za liczne uzdrowienia i pomoc.

A więc nasz wspólny śląsko-lwowski święty.A Matka Boska? Królowa Polski – przecież też śląsko-

-lwowska!W jasnogórskim klasztorze króluje i panuje od Tatr

do Bałtyku wschodnia ikona, przywieziona tu ze Lwo-wa przez śląskiego Piasta, księcia Władysława Opolczy-ka (namiestnika Rusi za czasów Ludwika Węgierskiego).

Page 23: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

23www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKZa to we lwowskiej katedrze łacińskiej mamy śląski

obraz Matki Boskiej Łaskawej, ten, przed którym król Jan  II Kazimierz składał w czasie potopu szwedzkiego słynne śluby i obierał ją Królową Polski. Obraz śląski – namalował go bowiem kupiec (ale też artysta) ze Świd-nicy, Józef Szolc-Wolfowicz, jako wotum na śmierć swo-jej ukochanej wnuczki, 12-letniej Kasi Domagaliczówny.

Na niedużej desce temperą przedstawił artysta Mat-kę Boską z Dzieciątkiem – siedzącą na tronie, otoczoną aniołami, spoglądającą na panoramę Lwowa i pogrążoną w modlitwie. I zwiesił ten obraz na zewnętrznej ścianie katedry, tuż nad grobem Kasi. Już wkrótce obraz zasłynął cudowną mocą i znad grobu Kasi został przeniesiony, po-czątkowo do kaplicy, by ostatecznie znaleźć miejsce w oł-tarzu głównym lwowskiej katedry.

Nie tylko król Jan Kazimierz, lecz także już wcześ-niej kupcy lwowscy, wyruszający na wyprawę, czy żegnający Lwów kupcy śląscy, wyruszający do Opo-la, Wrocławia, Świdnicy, o opiekę w podróży prosili właśnie Matkę Boską Łaskawą. Tę naszą śląsko--lwowską.

Czyż pod takimi auspicjami – patron św. Jacek i opiekunka Mat-ka Boska Łaskawa – mogli Ślązacy i lwowiacy być do siebie wrogo, nie-ufnie, obco nastawieni…? Nic po-dobnego – jak przed wiekami, tak i dzisiaj tworzą rodziny. Wszak już Piotr Włostowic, słynny w europej-skich kronikach i pieśniach rycer-skich (Carmen Mauri), za Bolesła-wa Krzywoustego przywiózł sobie żonę z Rusi, a Josef Scholz ze Świd-nicy (syn Wolfganga) ożenił się z panną Śmieszko, córką lwowskie-go patrycjusza, i stąd Szolc-Wol-fowicze i Kasia Domagaliczów-na. A w 1945 roku Jurek Worobiec z Zimnej Wody pod Lwowem oże-nił się z Gertrudą Juretzek z Brzezin Śląskich – o czym można przeczytać w moim wierszu Gertruda: „Dzioucha Ślązaczka, batiar ze Lwowa i już na bajtla forma gotowa”.

I tak to sobie trwa… O! Święty Jacku z pierogami – a pilnuj tam z nieba swego dzieła, aby „jak Ślązak z lwo-wiakiem” znaczyło „jak brat z bratem”!

Jeszcze zdań kilka o początkach tej historii.Zarówno Śląsk, jak i Grody Czerwieńskie (później-

sza ziemia lwowska), wyłaniają się jednocześnie z mro-ku dziejów w X wieku, jako lechickie prowincje na szla-ku handlu czerwiem – czerwonym robaczkiem, z którego produkowano bardzo drogi naturalny barwnik. Jeszcze od VI do IX wieku szlak handlowy ze wschodu na za-chód biegnie wzdłuż rzek – Bugiem i Sanem do Wisły, i stąd na południe do bramy morawskiej i Pragi lub Odrą

do Legnicy, Głogowa i dalej do Ratyzbony. Nagle powsta-ją co 30 kilometrów (dzień drogi pieszy) osady (nocleg, woda, targ) i co 70-90 kilometrów (dzień drogi konno) większe obronne grody – od Przemyśla do Głogowa.

Obydwie te ziemie znajdują się w orbicie wpływów państwa Polan, budowanego przez Piastów, jednak nie stanowią tego państwa jądra (tak jak Poznań, Gniezno czy Kruszwica). Zarówno do Śląska, jak i do Ziemi Czer-wieńskiej roszczą sobie pretensje sąsiedzi – Czesi, Rusini, Węgrzy. Tymczasem ludność obydwu tych regionów jest zdecydowanie lechicka.

Kroniki ruskie mówią, iż „kniaź Wołodymyr wypra-wił się na Lachów” (Polaków z ziemi czerwieńskiej), czy-li obcych, a kroniki czeskie opisują, jak to Przemyślidzi pustoszyli i rabowali „Polsko” (czyli też obcych, wrogich) w okolicy Niemczy, Opola, Wrocławia. Pozostały po tych

czasach do dzisiaj pamiątki w po-staci tzw. wału śląskiego i prze-sieki śląskiej, będących zaporami obronnymi przed najazdami z po-łudnia.

Zarazem jednak dzielnice te mają świadomość własnej odręb-ności i nazwy: Śląsk i Ruś Czer-wona. Najważniejsze, że w cza-sie, gdy rozpoczyna swoją historię państwo polskie, Śląsk i Grody Czerwieńskie są niekwestionowa-ną jego częścią, stanowią dziedzi-nę piastowską. A co najważniejsze dla późniejszych losów ludzi i zie-mi – wraz z chrztem Polski wcho-dzą w obręb administracji kościel-nej archidiecezji gnieźnieńskiej.

To chrześcijaństwo zbudowa-ło Polskę, naród polski, a w tej et-nicznej i kulturowej jedni również Ślązaków i Lechitów. ■

Bogdan Stanisław Kasprowicz

Bogdan Stanisław Kasprowicz – ur. w Katowicach w 1950 roku, z wykształcenia jest prawnikiem, jednak w duszy pozo-staje przede wszystkim artystą. Talenty aktorskie i literackie zapewne odziedziczył po matce, lwowskiej aktorce i poetce. Występował w kabarecie Pacałycha, następnie założył włas-ny zespół – Teatrzyk bez granic, który to zespół odwoływał się do artystycznych i intelektualnych tradycji Lwowa, do spuści-zny Zbierzchowskiego, Herberta, Hemara. Kasprowicz napi-sał wiele piosenek, które wykonuje zarówno samodzielnie, jak i z zespołem Teatrzyku. Jest też autorem kilku książek – w tym przewodnika Lwów sentymentalny, opublikowanego przez kra-kowskie wydawnictwo Bezdroża. Najwięcej wydał jednak zbio-rów wierszy i piosenek. Od wielu lat para się też publicysty-ką, poruszając tematy kresowe i kresowo-śląskie. Na punkcie lwowskim ma Kasprowicz prawdziwego „fizia” – w pozytyw-nym tego słowa znaczeniu…

Za: Marcin Hałaś, Alfabet bytomski.

Page 24: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

24 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Ludzie z pasją

Amatorski teatr z zawodową pasją

Krzysztof – reżyser i scenarzysta, ma 28 lat. Studiował polonisty-kę, zarządzanie i kulturoznaw-

stwo. Najbliżej magisterium jest z tego pierwszego. W czasie liceum i studiów występował na deskach Teatru Korez wraz z Teatrem „Po drugie”, w którym grał pod czujnym okiem Marcina Ma-ziarzewskiego. Kulisami i  kostiumow-nią zarządza Magda – na co dzień stu-dentka finansów w służbie zdrowia. Spec od sprzętu oświetleniowego, Mar-cin, jest studentem Politechniki Śląskiej, a  dodatkowo członkiem rady parafial-nej i osiedlowym społecznikiem.

Najstarsza w grupie Agnieszka ma nieco ponad 30 lat i jest pracownikiem katowickiego Sanepidu. Najmłodsi – Wiola i Patryk uczą się jeszcze w gimnazjum. Wojciech, inżynier logistyki, pracuje w jednej z hurtowni. Dominika, prywatnie żona Krzysztofa, jest z zawodu polonistką. Studiowała też na-uki o rodzinie. Pracuje w szkole. Obecnie wraz z mężem spodziewają się córeczki. Tomasz jest studentem teologii i znanym katolickim blogerem. Wiktoria uczy się w kla-

sie lotniczej, bo chce być stewardesą. Agata i Ola chodzą do liceum. Ania i Kamil są organistami, a Grzegorz listo-noszem (studia dzienne łączy z codzienną pracą!). Kasia pracuje przy organizacji wyjazdów zagranicznych, dru-ga Agnieszka uprawia łyżwiarstwo figurowe. Druga Ania prowadzi własną działalność gospodarczą, a z kolei trze-cia Ania na co dzień studiuje w… Warszawie.

Ze stolicą po studencku związani są też Paweł i drugi Wojciech. Pierwszy z nich jest na stażu w Dublinie, drugi pracuje w służbach dyplomatycznych w Pradze, lecz obaj wciąż czują się członkami grupy. Jest jeszcze Magdalena (studentka fizjoterapii), Martyna (pracuje na poczcie),

kolejna Dominika (szkoła średnia) i We-ronika (gimnazjalistka). Wszystkich po-łączył teatr. Mieszkają na katowickim Osiedlu Witosa i tworzą artystyczny ko-lektyw pod bardzo konkretną nazwą – Grupa Teatralna na Witosa (GTnW).

Grupa z założenia ma charakter ama-torski. To około 20 osób – około, bo do końca nie da się określić, czy liczyć tyl-ko tych grających i angażujących się na co dzień, czy też tych, którzy na scenie pojawiają się okazyjnie, bądź wspoma-gają Grupę w inny sposób. Od trzech lat grają średnio jeden spektakl na dwa miesiące (w kilku odsłonach, bo widow-nia mieści tylko 180-200 osób, a  chęt-nych jest sporo więcej); wcześniej były

po dwa lub trzy spektakle w roku. Część sztuk wchodzi do stałego repertuaru i mogą zobaczyć je także widzowie poza Osiedlem Witosa. Na co dzień bowiem Grupa gra tylko na Osiedlu, korzystając ze sceny w domu parafial-nym. Historia zresztą zaczęła się przy parafii Podwyższe-nia Krzyża Św. i św. Herberta i dalej tam się toczy, bo Gru-pa ma charakter grupy parafialnej – ma swojego opiekuna

Co robią ludzie z pasją, gdy brak im infrastruktury i perspektyw kulturalnych za pieniądze publiczne? Biorą się do roboty i robią swoje. To często mrówcza praca, wymagająca wy-siłku, determinacji i samo-zaparcia oraz – co chyba najważniejsze – dobrych wzajemnych relacji i wiary, że może się udać.

Page 25: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

25www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKduszpasterskiego, a spora część repertuaru dotyka tematyki religijnej. Ale nie tylko.

Nie jeżdżą też po konkursach, przeglądach i festiwalach bo – jak przyznają – nie mają na to czasu, a dogranie wspólnych prób przy ta-kiej różnorodności osób i ich zajęć wymaga czasem ekwilibrystyki. Poza tym, jak zgodnie przyznają, nie jest ich celem zdobywanie na-gród i wyróżnień, bo zasadniczym zadaniem Grupy jest z jednej strony krzewienie warto-ści, z drugiej – animowanie życia kulturalne-go w ich dzielnicy. Na katowickim Osiedlu Witosa bowiem, pozbawionym domu kul-tury, gdzie obok spółdzielczego klubu osied-lowego jedyną okołokulturalną instytucją jest filia miej-skiej biblioteki (trzeba odnotować, że prężnie działająca), to szkoły, przedszkola i parafia wzię-ły na swoje barki działalność kultu-ralną. Grupa teatralna istnieje też przy stowarzyszeniu „Akcent”, zaj-mującym się edukacją i rehabilita-cją osób niepełnosprawnych; ponad-to kilka zespołów artystycznych na dość dobrym poziomie znalazło swo-je miejsce przy Zespole Szkół Ogól-nokształcących nr 7, z którym zresztą w przeszłości zwią-zana była większość aktorów z GTnW. To na szkolnych deskach pierwsze ak-torskie kroki stawiało rodzeństwo Ania, Aga-ta i  Krzysztof, a tak-że Wojciech, Wiktoria, Patryk, Wiola. Niektó-rzy angażują się w ich prace do teraz. Prawie wszystkich miłością do teatru zaraziła jed-na z polonistek, pani Maria Ćwiklińska, w tej chwili już na emeryturze, aczkolwiek prowadząca nadal w ZSO nr 7 Zespół Pieśni i Tańca „Katowiczanie”.

W ciągu swojej już prawie 9-letniej histo-rii (jubileusz 10-lecia będą obchodzić w roku 2016) wystawili ponad 20 sztuk. Jedne krót-sze, drugie dłuższe. Pośród mniejszych etiud szczególne miejsce zajmują Trzej opraw-cy i matka (2013) – mikro spektakl o ks. Je-rzym Popiełuszce oraz sztuka – pod bardzo wymownym tytułem Patrzcie, jak giną pol-skie świnie, które przechowują żydów (2014) – o  rodzinie Ulmów, którzy na Podkarpa-ciu w  czasie II  wojny światowej przypłaci-li swoim życiem pomaganie kilkorgu żydom (Niemcy zamordowali całą rodzinę, w  tym także dzieci). Te dwie sztuki są bardzo chęt-

nie oglądane także poza Osiedlem Witosa – najbliższa okazja będzie wieczorem 3 stycznia, w kościele oo. obla-

tów na Koszutce o godz. 22:00. Spo-śród dłuższych przedstawień mają za sobą między innymi adaptację Ma-łego Księcia (Dobranoc, Mały Książę, 2012), bardzo refleksyjny Sąd Pon-cjusza Piłata (2014), rozkładający na czynniki pierwsze dylematy prefek-ta Judei, a  także coroczne przedsta-wienia z  okazji Bożego Narodzenia:

Ostatni numer przed świętami (2012/13), Nowe, świątecz-ne wydanie (2013/14) i tegoroczne – Pierwsza gwiazda jest

zawsze na polskim nie-bie. A poza tym jeszcze wiele innych sztuk.

Od 2006 roku nie-ustannie bawią, śmie-szą, zachęcają do re-fleksji, stawiają pytania i nigdy nie dają goto-wych odpowiedzi. Za-praszamy na Osiedle

Witosa. Warto zobaczy ich w akcji.Zdjęcia, relacje ze spektakli oraz bieżące informa-

cje o nowych sztukach można śledzić na facebook.com/ GrupaTeatralnaNaWitosa. ■

Page 26: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

26 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Franz von Winckler – historia jak z Hollywood

Biografia Franza Wincklera to materiał na świet-ny scenariusz. Jest tam wszystko – miłość, skan-dal, kariera, władza i pieniądze… Tym, którzy po

raz pierwszy słyszą tę historię, często przychodzi na myśl amerykański mit kariery „od pucybuta do milionera”. Dobrze by było, gdyby któryś z naszych rodzimych re-żyserów zainteresował się tą postacią. A może taki film nakręciłby potomek innego śląskiego rodu potentatów przemysłowych – laureat Oscara, hrabia Florian Henckel von Donnersmarck? Namawiam radnych miasta Katowi-ce do zainteresowania się osobą, bez której nie byłoby… tejże właśnie rady miejskiej.

Franz Winckler urodził się 4 sierpnia 1803 roku we wsi Tarnów koło Ząbkowic Śląskich, jako jeden z dzie-więciorga potomków tamtejszego zarządcy dóbr ziem-skich. Uczył się w kłodzkiej szkole i nyskim gimnazjum, ale przerwał naukę po śmierci rodziców.

Jest rok 1819. W Wielkiej Brytanii trwa właśnie rewolu-cja przemysłowa, która niebawem zawita do Europy, Pru-sy się reformują, a Górny Śląsk stoi u progu najbardziej dy-namicznego rozwoju w swoich dotychczasowych dziejach. Szesnastoletni Franz Winckler wykazuje znakomitą intui-cję i wyrusza do Tarnowskich Gór, gdzie podejmuje pracę w kopalni kruszców „Fryderyk”. Jego pracowitość i talent szybko doceniają przełożeni, wysyłając go do Górnoślą-skiej Szkoły Górniczej w Tarnowskich Górach. Pracuje jako górnik w kolejnych kopalniach – w Zabrzu i Królew-skiej Hucie, gdzie poznaje tajniki zastosowania nowoczes-nych maszyn i urządzeń. Rok 1826 jest dla Franza Winckle-ra bardzo szczęśliwy: najpierw zostaje sztygarem w kopalni kruszców „Maria” w Miechowicach (dzielnica Bytomia), a  następnie żeni się z Alwiną Kalide – siostrą sławnego rzeźbiarza Teodora Erdmanna Kalide. 27 lat później szwa-gier wyrzeźbi jego pomnik, który stanie w centrum Kato-wic, niedaleko dzisiejszego Pomnika Powstańców Śląskich i przetrwa do końca II wojny światowej.

Życie rodzinne służy Franzowi i wkrótce przychodzą na świat dwie córki. Winckler osiąga wreszcie stabiliza-cję rodzinną i zawodową, wspina się szybko po stopniach kariery, a jego talent i kompetencje docenia właściciel ko-palni – imiennik Franz Aresin, który mianuje go zarządcą kopalni. Wysyła Franza do Belgii i Anglii, żeby zapoznał się z tamtejszymi nowościami w przemyśle. Po śmierci Aresina, w roku 1831 Franz Winckler obejmuje zarząd nad wszystkimi jego dobrami.

Spokojne i dostatnie życie kończy się jednak dość szybko – w 1832 roku epidemia zabiera mu żonę i có-reczkę. Młody wdowiec zostaje z trzyletnią Waleską,

która w  przyszłości odziedziczy cały jego majątek. Kolejny zakręt w  życiu Franza przynosi zaska-kujący finał. Będąc zarządcą dóbr Franza Aresina, poznaje wdowę po nim – piękną Marię z domu Domes, ze względu na urodę zwaną Różą Śląska. Poznaje i zakochuje się – i to z wzajemnością! Nie ba-cząc na atmosferę skandalu (wdowa po Aresinie jest 14 lat starsza i znacznie zamożniejsza), Maria i Franz postana-wiają się pobrać, co też realizują w maju 1833 roku.

Wejście w posiadanie tak wielkiego majątku daje pra-cowitemu i mądremu Franzowi okazję do podejmowa-nia nowych wyzwań, nie osiada więc na laurach i wkrót-ce majątek pomnaża. Jedną z ważnych inwestycji okazał się zakup dóbr ordynacji mysłowickiej, dokonany w 1839 roku. Właściciel – zubożały hulaka Andrzej Mieroszew-ski – zadowolił się sumą 109 768 talarów (na spłatę dłu-gów) i obiecaną coroczną gratyfikacją. Wieś Katowice, le-żąca w centrum nabytych dóbr, została wybrana przez Franza na siedzibę ich zarządu, na czele którego postawił przyjaciela ze szkolnej ławy – Friedricha Wilhelma Grun-dmanna (budynki zarządu mieściły się w miejscu dzisiej-szego Hotelu Katowice).

I tym razem intuicja go nie zawiodła – pod okiem przyjaciela Katowice wkroczyły na drogę błyskawicznego rozwoju, do którego w sposób zdecydowany przyczyniło się uruchomienie w 1846 roku linii kolejowej. Pierwszy pociąg osobowy wjechał na stację 6 sierpnia 1847 roku, w dwa dni po 44. urodzinach Franza Wincklera. Odtąd Katowice uzyskały połączenia poprzez sieć kolei europej-skich między innymi z Berlinem, Wiedniem, Krakowem, a król pruski, widząc zaangażowanie Franza Winckle-ra w rozwój Górnego Śląska, nadaje mu tytuł szlachecki. W tym czasie posiada on już 13 kopalń węgla i udziały w następnych 49, a ponadto 15 kopalń galmanu, 6 hut że-laza i 7 hut cynku. Za nadaniem szlachectwa idą dalsze zaszczyty – Krzyż Komandorski Orderu Albrechta Nie-dźwiedzia (nadany w 1846 roku przez księcia von Anhalt) i Order Orła Czerwonego IV klasy (nadany przez króla Prus w 1848 roku).

W uznaniu zasług dla rozwoju przemysłu Winckler uzy-skuje szereg przywilejów. Kieruje on swoimi zakładami w sposób humanitarny, z szacunkiem dla robotników, co w epoce budzącego się drapieżnego kapitalizmu jest nie-zbyt częstą cechą. Dba o pracowników, ich zabezpiecze-nie socjalne i warunki bytu. Buduje szpital (w Miechowi-cach) i osiedla robotnicze, zaopatruje swoich pracowników w tańsze produkty żywnościowe. Szczególnie pomaga

Śląskie portrety historyczne

Page 27: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

27www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAKpokrzywdzonym podczas wielkiej epidemii głodu w 1847 roku. Kiedy rok później przechodzi przez Europę fala na-pięć politycznych i wystąpień robotniczych, znana jako Wiosna Ludów, w dobrach Franza Wincklera nie dochodzi do jakichkolwiek działań. Ludzie pamiętają jego hojność i troskę. Tak powstaje jedna z największych fortun Górne-go Śląska. Prywatnie Winckler mieszka w miechowickim pałacu i wraz z żoną wychowuje córkę z pierwszego mał-żeństwa – Waleskę. Jest to jedyne dziecko i dziedziczka ca-łej fortuny, gdyż Maria nie ma swoich dzieci, a i wspólne potomstwo nie przyszło na świat.

W roku 1851 Franz wyjeżdża „do wód”, podreperować zdrowie. Wracając do domu, postanawia zwiedzić grotę w Adelsburgu pod Lublaną (dzisiejsza Słowenia) – tam, w dwa dni po swoich 48. urodzinach, umiera na zawał. Zaraz po tym wydarzeniu pojawiły się nawet spekulacje, jakoby do tej nagłej śmierci w jakiś sposób przyczynili się Anglicy, którym odbierał klientów (nigdy się to nie po-twierdziło).

Franza Wincklera pochowano w Miechowicach – tam, gdzie spędził najszczęśliwsze lata życia, w kaplicy obok starego, nieistniejącego już dziś kościoła (pięknie opisy-wanego przez „śląskiego Homera” – księdza Norberta Bonczyka). Obecnie spoczywa nieopodal, w krypcie koś-cioła Św. Krzyża.

Winckler pozostawił ogromną fortunę – 69 kopalń wę-gla kamiennego (własność i udziały), 14 kopalń krusz-ców, 7 hut cynku, 6 hut żelaza, 2 fryszerki i walcownię, a także ziemię, na której to wszystko stało. Maria przeży-ła męża o dwa lata. Waleska, dziedziczka 6 milionów tala-rów, wyszła za mąż w trzy lata po śmierci ojca, za niezbyt zamożnego szlachcica – oficera pruskiej armii Huber-ta von Tiele. Szlachectwo rodu von Tiele także było cał-kiem nowe, ale mąż poszedł w ślady teścia i znacznie po-większył majątek żony. Przy jego udziale Katowice w 1865 roku otrzymały prawa miejskie. Wybudował też unikato-wy w skali światowej zamek w Mosznej.

Małżeństwo Waleski i Huberta dało początek potęż-nemu rodowi von Tiele-Winckler, z którego wywodzi się między innymi porównywana do Matki Teresy z Kalku-ty Matka Ewa. Wnuczka Franza Wincklera wyszła za mąż za pierwszego starostę Katowic – Franza Hermanna von Berlepsch.

Ukochany przez Franza miechowicki zamek został wysadzony w 1945 roku przez żołnierzy Armii Czerwo-nej (bez powodów wynikających z prowadzonych dzia-łań wojennych). W tym samym roku zniszczono jego pomnik. Jeszcze do niedawna fedrowała kopalnia „Fer-dynand” (dziś „Katowice”).

Wkład Franza Wincklera w rozwój Górnego Śląska, a szczególnie Katowic, jest tak wielki, że dziwi powszech-na niewiedza na jego temat i brak upamiętnienia w posta-ci pomników czy ulic. „Największą obelgą jest milczenie” – powiedział dwa tysiące lat temu Marek Agryppa. Franz Winckler nie zasługuje na milczenie. ■

Anita Witek

Odeszli od nas w roku 2014To nieprawda, że nie ma ludzi niezastąpionych.

Norbert Winkler – zmarł 24 maja 2014 roku. Od 1998 roku był wiceprezesem Koła Murcki. Pracował w kopalni. Zapalony sportowiec, był wspaniałym hokeistą, założycie-lem KS „Górnik”, sportowym wychowawcą całych pokoleń. (Łucja Staniczkowa)

Stefan Walter – zmarł 27 września 2014 roku. Prawnik, długoletni prezes Oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, aktywny członek Koła Tychy Związku Górnośląskiego. Mi-łośnik wszystkiego co śląskie, zwłaszcza obyczaju, etosu ślą-skiego i tradycji. Swą miłość do Śląska przekazał młodym. (Rafał Kula)

Krystyna Tomaszewska – zmarła po krótkiej chorobie 23 grudnia 2014. Od 2003 roku członkini Koła Zabrze, przez dwie kadencje przewodnicząca komisji rewizyjnej. Długo-letnia pracownica PZU w Zabrzu. Miłośniczka książek i po-dróży. Jej wiedza imponowała każdemu. Koleżeńska, nieoce-niona. Jej śmierć to niepowetowana strata dla Koła Zabrze. (Łucja Staniczkowa)

Antoni Sowada – urodzony w 1947 roku, mieszkał w Gorzycach. Tam ukończył Szkołę Podstawową, a w Wo-dzisławiu Śląskim Liceum Ogólnokształcące im. XIV Puł-ku Powstańców Śląskich. Absolwent Politechniki Gliwickiej. Od najmłodszych lat interesował się historią, chcąc poznać prawdę o losach ziemi, na której dane mu było żyć. Szukanie prawdy doprowadziło go do spotkania w 1980 roku z Kazi-mierzem Świtoniem, założycielem wolnych związków zawo-dowych (także zmarłym w tym roku), a także Władysławem Siłą-Nowickim – członkiem i działaczem Chrześcijańsko--Demokratycznego Stronnictwa Pracy. W stanie wojennym angażował się w pomoc dla represjonowanych, był współza-łożycielem Klubu Inteligencji Katolickiej w Jastrzębiu-Zdro-ju w kościele „Na Górce”, organizował wyjazdy na „Msze Święte za Ojczyznę”. W 1989 roku, po sukcesie „Solidarno-ści” i pierwszych w miarę wolnych wyborach, skupił wokół siebie ideowo podobnych jak on ludzi i z nimi zorganizował w Gorzycach Komitet Obywatelski, struktury chrześcijań-skiej demokracji. Współorganizował też Związek Górnoślą-ski. Zostając radnym i członkiem Zarządu w Gminy Go-rzyce, jednocześnie został wybrany przedstawicielem tejże gminy w Sejmiku Wojewódzkim w Katowicach – został też członkiem jego Prezydium. W tym czasie nawiązał kontakty z wybitnymi przedstawicielami Chrześcijańskiej Demokra-cji w Europie. W swojej działalności kierował się chrześci-jańską, katolicką nauką kościoła. Zawsze miał na względzie dobro kraju, Górnego Śląska, w aktualnej i dzisiaj wizji sa-morządności lokalnej. Na pierwszym miejscu stawiał upod-miotowienie społeczeństwa w stanowieniu o swojej małej ojczyźnie; w szczególności miał na celu dobro człowieka. Był ojcem wielodzietnej rodziny. Niżej podpisany i wielu z  nim współpracujących dużo zawdzięczają prowadzonym z Antonim rozmowom, które kształtowały nas i przekona-ły do słuszności obranej drogi, jaką powinien podążać kraj i nasz region. Za to Mu serdeczne Bóg zapłać. Antoni Sowa-da zmarł w listopadzie 2014 roku, w wieku 67 lat. Pochowa-ny został na cmentarzu parafialnym pw. św. Anioła Stróża w Gorzycach. (Bogusław Kniszka)

Page 28: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

28 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Noworoczne postanowienia

Na sąsiednich wzgórzach rozlokowane były dwa klasztory. W pierwszym z nich mni-chom żyło się dostatnio, dni upływały na

modlitwach, bez większych trosk, w spokoju. W drugim zakonnicy trudzili się nad zdobywaniem podstawowych środków do życia, w żarliwych modlitwach prośba o po-moc w przetrwaniu kolejnych dni była częstym moty-wem.

Dwaj mnisi – jeden z bogatego i drugi z biednego klasz-toru – zaprzyjaźnili się. Kiedy tylko czas im pozwalał, spotykali się, żeby porozmawiać o sprawach najważniej-szych, podzielić się rozterkami duchowymi i nawzajem się wesprzeć. Mieli wspólne marzenie – podróż do Zie-mi Świętej. Często rozmawiali o tym, jakby to było pięk-nie móc stąpać po śladach Pana, stanąć na Górze Błogo-sławieństw, uklęknąć w Ogrodzie Oliwnym. Ta myśl ich uskrzydlała.

Pierwszy planował: trzeba kupić dobrego konia, po-liczyć, ile trzeba zgromadzić pieniędzy, wybrać sandały i płaszcz, które wytrzymałyby trudy podróży. Przewidy-wał niebezpieczeństwa, jakie mogą się przytrafić w dro-dze i zastanawiał się, jak ich uniknąć. Dlatego starannie opracowywał optymalną trasę.

Drugi obserwował jego pracę, przytakiwał, doradzał. Któregoś dnia przyszedł na spotkanie z torbą podróżną, w której miał chleb i ser, w ręku trzymał mocny kij, jaki

zazwyczaj pomaga wędrowcom podeprzeć się w marszu, odpędzić złe psy lub innych intruzów.

– Przyszedłem się pożegnać. Życz mi bracie szczęśliwej podróży, żebym mógł spotkać się z Panem.

– Jak to? Chcesz wyruszyć teraz? Natychmiast? Nie-przygotowany? Z kijem i obdartą torbą? W sandałach ledwo trzymających się stopy? Sam?

– Tak, bracie. Wyruszam, bo bardzo tęsknię do Pana, tak pragnę, że nie umiem dłużej zwlekać.

I poszedł.Minął prawie rok, kiedy do furty zapukał strudzony,

ale szczęśliwy mnich. Wybiegł mu na spotkanie przyjaciel z sąsiedniego klasztoru.

– I co? Doszedłeś? Byłeś? Widziałeś? Opowiadaj, co widziałeś?! Jak tam jest?

I zaczęła się opowieść długa, piękna i wzruszająca.– Jaki jesteś szczęśliwy! Jak ci zazdroszczę! Koniecznie

ja też muszę tam być! To jest moje największe marzenie! Najpierw kupię dobrego konia i zgromadzę odpowiednią ilość pieniędzy, starannie wybiorę sandały i płaszcz, do-kładnie wytyczę trasę…

* * *Tę opowieść dedykuję tym, którzy w okolicach Nowego

Roku mają zwyczaj przeglądać nowiutki, niezapisany ka-lendarz, pełen nadziei, planów, projektów, postanowień.

Emma

Chwila wytchnienia

Znalezione w sieci

Surfując po Internecie, czasem warto poszperać lepiej i staranniej, by odnaleźć perełki. Dziś na warsztat bierze-my portal szlaki.net.pl.

Portal pomoże zaplanować wędrówkę górską, wypeł-nić książeczkę GOT, pozwoli pokazać zdjęcia ze szlaku i podzielić się wrażeniami.

Główną funkcją portalu jest kalkulator. Służy do sumo-wania czasu przejścia, odległości, przewyższeń i punktów GOT dowolnej długości wędrówki górskiej. Wyniki kal-kulacji prezentowane są na mapie, w tabelach i na wy-kresie. Kalkulator obejmuje aktualnie 34 grupy górskie, w tym – rzecz jasna – także te w naszym Regionie. Au-tor opracował już 2236 szlaków, których długość (licząc w jedną stronę) to 6870 km. Kalkulator jest rozbudowy-wany i szlaków wciąż przybywa. To idealne narzędzie do planowana górskich wędrówek, nie tylko po polskich szczytach.

Ponadto portal ma elementy społecznościowe. Użyt-kownicy umieścili w portalu ponad 4500 zdjęć. Jest też

opcja zapamiętywania w portalu swoich wycieczek i ko-mentowania innych tras. Powstaje w ten sposób prze-wodnik górski, którego zawartość pojawia się konteksto-wo podczas kalkulacji szlaku.

Nie brakuje na portalu forum, a także działu Varia, w którym można znaleźć informacje o problemach zwią-zanych z obliczaniem czasu przejścia szlaków, uzgadnia-niem nazewnictwa itp. Są też takie dodatki, jak rozkłady jazdy, katalog piosenek górskich, wyniki konkursów. A to wszystko bez najmniejszych opłat, bo korzystanie z por-talu jest darmowe.

Strona posiada wersję mobilną, więc można korzystać z niej także na trasie. Oszczędna grafika, staranne wyko-nanie i zwracanie uwagi na najmniejsze szczegóły to bez wątpienia ogromne atuty portalu.

Co prawda do wiosny jeszcze sporo czasu, ale już dziś warto zajrzeć na www.szlaki.net.pl. Tym bardziej, że może zima w Beskidach nie będzie aż tak sroga.

Krzysztof E. Kraus

Page 29: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

29www.zg.org.pl GÓRNOŚLĄZAK

Recenzje

Czytelnicy piszą

Po wystawie o Henryku SławikuDroga Redakcjo!W dniu 2 grudnia 2014 roku wraz z grupką emerytów

wybraliśmy się na wystawę w Domu Śląskim w Katowi-cach pt. Henryk Sławik – bohater na każdy czas. Z wy-stawy wyniosłam bezcenną wiedzę o głównym bohaterze, który uratował na Węgrzech 30 tys. uchodźców z Polski, w tym 5 tys. Żydów. Przypłacił za to własnym życiem – z  Węgier został wywieziony i powieszony w 1944 roku w obozie w Mauthausen w Austrii. Razem z nim w taki sam sposób i w ten sam dzień stracono jeszcze czterech Polaków współpracujących z nim.

Oglądając wystawę i czytając skrupulatne niemieckie rozkazy dotyczące stracenia całej piątki, doznałam szo-ku. Odkryłam, że wśród nich była też osoba z mojej ro-dzinnej miejscowości, Wielkiej Wsi koło Tarnowa – Ka-zimierz Gurgul.

Ten młody człowiek o szlachetnych rysach, profesor matematyki w liceum, nie miał nawet 40 lat, gdy go stra-cono. Nie znałam jego rodziny dobrze, ze słyszenia od mojej matki wiedziałam tylko, że rozstrzelali go Niemcy. Nie wiedziałam jednak, że był w obozie i że został, tak jak Henryk Sławik, powieszony. Fakt ten tak mnie zbulwer-sował, że postanowiłam skontaktować się z jego rodziną, bo na wsi, o której mowa, też mieszkał Kazimierz Gurgul i  jego siostra Barbara. Sądziłam, że to był ich ojciec, ale okazało się, że to ich stryj.

Pochodził z inteligenckiej rodziny – trzy siostry też były nauczycielkami. Jedna z nich, Wanda, była moją wy-chowawczynią w podstawówce. Od wspomnianej brata-nicy dowiedziałam się, że najbliższa rodzina straconego przez Niemców Kazimierza Gurgula zamieszkała po woj-nie w Wieliczce. Żona jego, Janina, już nie żyje, ale został syn Andrzej, urodzony już po jego śmierci.

Nie zapomniano jednak tego cichego bohatera. W Wieliczce zorganizowano na jego cześć prelekcję i wy-dano książkę pt. Kazimierz Gurgul – listy do Janiny (czy-li do żony).

Konkludując: dziwne są losy ludzkie. Oglądając wysta-wę o szlachetnym człowieku ze Śląska, gdzie mieszkam od 35 lat, dowiaduję się, że jego los splótł się z równie szlachetnym człowiekiem z Małopolski. A najdziwniejsze jest to, że dowiedziałam się o tym dopiero po 50 latach, przy okazji wystawy. Miałam zaledwie 14 lat, gdy opuści-łam swoją Wielką Wieś, która, jak się okazuje, też miała swojego cichego bohatera – Kazimierza Gurgula.

Tylko że wtedy, tak jak o Sławiku, nikt o nim nie chciał lub bał się mówić – aż do teraz.

Łączę pozdrowienia. ■

Kazimiera Woźniak z domu Pawlina katowiczanka z zamieszkania,

wielkowsianka z urodzenia

Dante i inksi Syniawy: powstaje prawdziwa, śląska literaturaNiedawno ukazała się niezwykła

książka: Dante i inksi. Jest to zbiór tłumaczeń poezji światowej na ję-zyk śląski. Autor tak uzasadnia swoją pracę: „Podwiela co niy mōmy jesz-cze swojego Keatsa i Kryłowa, swo-jego Dickensa i Dostojewskiego. Dyć mogymy tumaczyć. Tumaczyć choć-by jyno po to, coby pokŏzać nōm sa-mym, iże po slōnsku – tak samo jak po polsku, po czesku i po miymiecku – idzie gŏdać i pisać ô wszyjskim”. Godać i pisać z szacunkiem dla ślą-skiej mowy.

Domorosłe tłumaczenia klasyki polskiej na śląski od kilku lat cieszą się wzięciem. Najczęściej tłumaczone są wiersze dla dzieci i komedie. Bowiem przede wszystkim chodzi o to, żeby ludzie się śmiali. („Powiedz to po śląsku, to jest takie zabaw-ne!”). I śmiejemy się. Z samych siebie się śmiejemy! Wystawia się na pośmiewisko śląską mowę. Dlatego z takim dystansem odnoszę się do tych pseudoliterackich prób.

Dante i inksi to książka, w której śląszczyzna jest elegancka. W śląskiej mowie budowane są metafory, wyrażane są filozo-ficzne myśli, konstruowane są niebanalne rymy. Przekłady Mi-rosława Sieniawy zyskują, gdy czyta się je głośno. Autor popisał się nie tylko kunsztem splatania rymów, ale zadbał też o rytm wiersza. Wielka to sztuka translatorska!

Poczytajmy choćby dystychy Angelusa Silesiusa. Tłumaczo-ne na kilka języków (na język polski wiele z nich przetłumaczył Adam Mickiewicz), tym razem zabrzmiały w śląskiej mowie.

Ôstŏw starości BoguSkoōnd narcyz i lelujŏ joŏdło, piykność bierōm?Skirz czego cie starości, krześcijōnie, żerōm?Pōmiyrno piyknośćNauki wōm ôd łōncznych kwiŏtkōw, ludzie, styknie,Jak się Bogu podobać i wyglōndać piyknie.

Powstaje prawdziwa, śląska literatura. Książka Mirosława Syniawy jest tego kolejnym przykładem. Czy nie czas, żeby w katedrach uniwersyteckich ten fakt zauważono? ■

Łucja Staniczkowa

Page 30: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny

30 www.zg.org.plGÓRNOŚLĄZAK

Zawsze obcy – tytuł trafiony, jak rzadko kiedy!

Zawsze obcy to tytuł najnowszej książki Henryka Tomanka. Najnowszej, ponieważ prezes Koła Ka-towice-Ligota Związku Górnośląskiego wydał już

zbiór żartobliwych wierszy poświęconych koleżankom i kolegom z Instytutu Gliwickiego, w którym pracuje od czterdziestu lat między innymi jako redaktor czasopisma „Przetwórstwo Tworzyw”.

Kim jest tytułowy „zawsze obcy”? Obcy na swojej ziemi? Obcy, bo niezrozumiany? Hugo Rother jest farmaceutą. Jako kompe-tentny specjalista zajmuje w katowickiej filii wrocławskiej firmy Concordia kierownicze, acz nie naczelne stanowisko. Znakomicie posługuje się językiem niemieckim, z żoną Linką (Karoliną) rozmawia po polsku. W jego bibliotece znajdują się książki Toma-sza Manna, obok pozycji J.I. Kraszewskiego. Typowy przedstawiciel klasy średniej, inte-ligencji technicznej, zamieszkujący, podob-nie jak wielu z tego samego poziomu drabi-ny, w willowej Ligocie. Skupiony na pracy zawodowej, nie zadaje sobie bezprzedmiotowych pytań: „Kim jestem?”, „Kim są moi sąsiedzi?” i „Co z tego wynika?”. Te pytania stawia mu raz po raz historia ziemi, na której mieszka od pokoleń. A odpowiedzi bywają bardzo skomplikowane.

Równie skomplikowane bywają sytuacje zawodowe, a zwłaszcza towarzyskie. Mimo najwyższych kompetencji zawodowych popartych solidnym, długoletnim doświad-czeniem, Rother zawsze zajmuje pozycję jakby w cieniu kogoś aktualnie „godniejszego”: wysokiego urzędnika z Kresów przybyłego z ekipą Grażyńskiego, młodego fa-szysty Ober…, nowej władzy panoszącej się na Górnym

Śląsku. Przez jednych postrzegany jako „nie dość niemie-cki”, przez drugich jako „nie dość polski”. A Hugo Rother, pochodzący z Beuthen, chciał/umiał tylko dobrze praco-wać, pomóc drugiemu w potrzebie i zachować godność „porządnego człowieka”.

Kto nie zna niuansów niedawnej historii Górnego Ślą-ska, czytając strona po stronie, zrozumie źródła i uwarunkowania mentalności Gór-noślązaka. Zrozumie też, dlaczego Zbigniew Kadłubek w Listach z Rzymu napisał: „Bycie Ślonzokym to je stan duszy a niy żodne oby-watelstwo. Bez-toż my Ślonzoki niy bojy-my się upadku państw ani wojyn”. Przeta-czały się wielkie wojny, historyczne traktaty przemieszczały, przesadzały na inną glebę całe narody, a Hugo Rother trwał, oczeku-jąc od życia tylko tego, co mu, jako Adamo-wi, Bóg obiecał w ostatniej rozmowie: „Bę-dziesz w pocie czoła…”.

Powieść toczy się bardzo powoli. Autor sięga do dokumentów, wspomnień, kronik, opracowań historycznych i artykułów. Książka napisana jest skru-pulatnie i metodycznie, jak podręcznik pod tytułem Zro-zumieć Górnoślązaka. Czytelniczki z pewnością odczu-ją niedosyt, kobieta bowiem w tej powieści pełni rolę nie większą niż rekwizyt w sztuce.

Potrzebowalibyśmy jeszcze jednego. Wiemy wszystko, co bohater robi, wiemy wiele, co myśli, ale tego, co czuje, musimy się długo domyślać. Ot, taka już jest właściwość etniczna Górnoślązaka – autora i bohatera.

Zawsze obcy – tytuł trafiony, jak rzadko kiedy! ■

Łucja Staniczkowa

Recenzje

— Przyniosłam herbatę druhowi Zbyszkowi i tobie — posta-wiła szklanki na okrągłym stoliku, przy którym siedzieli, dyg-nęła grzecznie i wyszła, cicho zamykając drzwi. Kącki odłożył trzymane w ręku spisy drużyn i rozsiedli się wygodniej. Wyglą-dało na to, że gość dopiero teraz zwrócił uwagę na barwny ki-lim na przeciwległej ścianie nad leżanką, na środku którego wi-siała stara szabla, a pod nią blaszana pochwa.

— Jak w polskim dworze — zauważył Kącki, wskazując ręką na szablę.

— A tak, można powiedzieć, że uległem tej modzie — za-śmiał się Rudolf.

— Przepraszam, czy mogę ją obejrzeć? — spytał Kącki.— Ależ naturalnie, bardzo proszę — Rudolf zdjął szablę

i wraz z pochwą podał gościowi.Kącki oglądał szablę dokładnie, przypatrywał się uważnie głowni, obejrzał jelec i uchwyt, podobnie dokładnie obejrzał pochwę.

— To chyba francuska broń — zauważył, jeszcze raz przyglą-dając się zmatowiałej klindze — i chyba z okresu napoleońskie-

go, mój dziadek w Poznaniu ma taką samą lub może podobną — dodał wyraźnie zainteresowany — jeden z moich przodków był rotmistrzem w 16. Pułku Ułanów Księstwa Warszawskiego i to jego szabla wisi u dziadka. — A ta — wskazał na szablę — to też zapewne pamiątka rodzinna?

— No, tak — z pewnym ociąganiem powiedział Rudolf — można tak powiedzieć… mój prapradziadek ze strony matki zdobył ją na Francuzach w 1807 r.

Poznał tę historię z relacji prapradziadka, który spisał swo-je przypadki wojenne z lat 1806-1815. Rękopis ten Rudolf prze-czytał po raz pierwszy w wieku 16 lat. Relacja spisana była za-sadniczo po polsku z wyrażeniami śląskimi, a jedynie terminy wojskowe i inne zwroty specjalistyczne prapradziadek Johan-nes zapisał po niemiecku. Jeszcze dziś pamiętał, jakie wrażenie zrobiła na nim ta relacja. Dotychczas wydarzenia z przeszłości, także opowieści wojenne, poznawał z książek, a tu miał przed sobą nie książkę, choćby i najbardziej zajmującą, ale tekst spi-sany ręką kogoś bliskiego, własnego przodka, o którym jeszcze dziadek Franciszek opowiadał.

Fragment książki – przedstawiamy za zgodą Autora

Page 31: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny
Page 32: Gazeta Związku GórnośląskiegoGÓRNOŚLĄZAK. Gazeta Związku Górnośląskiego. MIESIĘCZNIK BEZPŁATNY Grudzień 2014 Numer 3 (4/2014) ISSN 2391‒5331. Temat numeru: Świąteczny