15

Monitor Polonijny 2008/04

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Na łamach „Monitora”co jakiś czas informuje-my o uroczystościachwręczania Polakom i Sło-wakom odznaczeń pań-stwowych. Są to dla od-znaczonych podniosłechwile. „Placówka wy-stępuje z wnioskiemo nadanie orderu czy od-znaczenia do ProtokołuDyplomatycznego Mini-sterstwa Spraw Zagrani-cznych RP – poinformo-wał mnie Jakub Flasi-ński, II sekretarz Amba-sady RP w Bratysławie. –Po weryfikacji i akcep-tacji departamentu nad-zorującego placówkęwniosek przekazywanyjest do Kancelarii Prezy-denta“.

Niedawno byłam świa-dkiem uroczystości w au-striackim mieście Linz,

podczas której odznacze-nie otrzymał prezes Po-lonii w Górnej AustriiKrzysztof Sierański. W Au-strii o przyznanie od-znaczenia występuje ta-kże placówka dyploma-tyczna, ale może ona tozrobić również na wnio-sek Polonii. „Są dwie dro-gi przyznawania odzna-czeń państwowych – po-wiedział mi radca mi-

nister Tadeusz Oliwiński,kierownik Wydziału Kon-sularnego Ambasady RPw Wiedniu. – Pierwsza,kiedy placówka samawnioskuje o przyznanieodznaczenia, i druga, kie-dy placówka występujeo przyznanie odznacze-nia danej osobie, kierującsię sugestiami organizacjipolonijnych“. Jak stwier-dził mój rozmówca, głó-

wnym kryterium ocenypracy danej osoby jest jejwkład na rzecz rozwojustosunków polsko-au-striackich i dobra żyją-cej w Austrii Polonii.

Organizacją uroczysto-ści wręczenia odznacze-nia zajmuje się ambasa-da. Jakub Falasiński z pol-skiej ambasady w Braty-sławie poinformowałmnie, że z reguły uro-czystości takie organizo-wane są w ambasadzieprzy lampce wina, ale od-znaczenia mogą być rów-nież wręczane przy oka-zji świąt narodowych lubw Konsulacie Honoro-wym w Liptowskim Mi-kulaszu. Podobnie to wy-gląda w Wiedniu. „W wię-kszości przypadków uro-czystości takie odbywająsię w siedzibie ambasady,która dysponuje piękny-mi salonami“ – mówi ra-dca minister Oliwiński.

Na Słowacji jest sporoosób, których działaniaprzyczyniają się do ro-zwoju stosunków polsko-słowackich, krzewieniapolskości w kraju, w któ-rym mieszkamy, czy teżintegracji Polonii i jejdobra. Nie sposób tychosób nie zauważyć. I obyich było jak najwięcej.

MAŁGORZATAWOJCIESZYŃSKA

2 MONITOR POLONIJNY

K ilka lat temu przeprowadzałam ankietę wśród czytelników „Monitora”,prosząc ich o podsumowanie mijającego roku. Jeden z nich odpowiedział

wtedy, że największym wydarzeniem w upływającym roku było przyznanie muodznaczenia państwowego. „Cieszę się, że prezydent przypomniał sobieo mnie“ – powiedział wtedy żartobliwie Tadeusz Błoński, bo to o nim właśniemowa. Ta wypowiedź świadczy, że wyróżnienia i odznaczenia są ważne,a jednocześnie wzbudza pytanie, jakie procedury poprzedzają uroczystość ichwręczania i kto wnioskuje o ich przyznanie. Postanowiliśmy więc to sprawdzić.

Jak są przyznawaneodznaczenia państwowe

Ksiądz StanisławŁugowski

- odznaczony w 2007 roku

Zbyhňev Stebel - odznaczony w 2004 roku

Lidia Grala-Bednarčiková, Tadeusz Błoński, Marta Pančikovái Jan Badžgoň - odznaczeni w 2004 roku

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Chcecie być na czasie?Szanujcie Ziemię!

Co roku 22 kwietnia obcho-dzony jest Dzień Ziemi.Pierwszy raz na pomysł takie-go zwrócenia uwagi na pro-blemy naszej planety wpadliamerykańscy ekolodzy w 1970roku. W Stanach Zjednoczo-nych z racji innego klimatuświęto to obchodzi się jednakw okresie równonocy wiosen-nej, gdy dzień trwa tyle samo,co noc. Ma to dodatkowo pod-kreślać, że wszelkie różnicemiędzy ludźmi ze względu nakolor skóry, wyznawaną reli-gię czy przekonania politycz-ne wyrównują się niejako wo-bec faktu, że Ziemia jest na-szym wspólnym dobrem.W Polsce Dzień Ziemi świętu-jemy od 1990 roku. W naszymklimacie zdecydowanie lepszyjest jego kwietniowy termin,gdy wiosenna aura płata zde-cydowanie mniej figli, dziękiczemu można lepiej posprzą-tać otoczenie, a na wolnympowietrzu zorganizować fe-styny czy pogadanki.

W tym roku tematem prze-wodnim jest „Klimat w po-trzebie”, obejmujący zagad-nienia, dotyczące tego, co

MONITOR POLONIJNY4

KOLEJNY KRYZYS POLITYCZ-NY wywołał proces ratyfi-kacji Traktatu Lizbońskie-go. Prezydent Lech Kaczyń-ski zapewnił, że jest zwolen-nikiem jego ratyfikowania,zaś Jarosław Kaczyński sta-

wia warunki jego uznania.W przypadku nieuzyskaniaporozumienia między POa PiS premier Donald Tuskchce, aby na temat uznaniatraktatu wypowiedziało sięspołeczeństwo w referen-dum.

PREMIER DONALD TUSK 9 mar-ca poleciał do Stanów Zje-dnoczonych. W trakcie swo-jej pierwszej wizyty w USAspotkał się z prezydentemGeorgem Bushem, z którym

rozmawiał m.in. o udzialePolski w operacjach woj-skowych w Iraku i Afgani-stanie, stosunkach z Rosją,problemie Kosowa oraz per-spektywach dalszego roz-szerzenia NATO. Podczasspotkania z przedstawicie-lami organizacji żydow-skich w Nowym Jorku obie-cał rozwiązanie jeszczew tym roku ciągnącego sięod lat problemu restytucjiprywatnego mienia żydow-skiego w Polsce.

POLSKĄ WSTRZĄSNĄŁ IN-CYDENT w kosowskiej Mitro-wicy, który miał miejsce 17 marca. W zamieszkachzostało tam rannych 28 pol-skich policjantów.

W MARCU UROCZYŚCIE ob-chodzono 40. rocznicę wy-darzeń marcowych z 1968roku. Na spotkanie z ichuczestnikami do Pałacu Pre-zydenckiego nie zaproszonoAdama Michnika, jednegoz głównych bohaterów tam-

Człowieku, szanuj Ziemię…!J est od zawsze. Zresztą – gdyby jej nie było, nie byłoby również

nas. A jednak, mimo że czerpiemy z niej na co dzień ile się da,niezbyt o nią dbamy. Wydaje się nam, iż jest wieczna, że lasów, gór,jezior nigdy nie zabraknie – nie tylko do wypoczynku, również po to,by wysypywać tam śmieci, wylewać nieczystości, ścinać, wyrywać,łowić bez opamiętania… Porozmawiajmy więc o naszej planecie.Temat jej dewastacji od dawna przestał być tematem wstydliwym.

MONITOR POLONIJNY6

R oman Polański, jedenz najsłynniejszych polskich

reżyserów, spełnia wszystkiewarunki gwiazdy światowegoformatu – odniósł sukces nietylko jako reżyser, ale także jako aktor, producenti scenarzysta, był wielokrotnieżonaty, jest bohaterem skandalu(w Stanach Zjednoczonychoskarżono go o uwiedzenienieletniej) i, niestety, tragedii(jego żona Sharon Tate zostałazamordowana).

Największą sławę przyniósł muchyba film „Pianista”. Otrzymał zaniego Oscara, ale nie mógł go ode-brać osobiście z powodu ciągleaktualnego listu gończego. W fil-mie tym wykorzystał własne do-świadczenia z okresu wojennego,gdy po wywiezieniu rodziców doobozów koncentracyjnych i poucieczce z getta krakowskiegoukrywał się we wsi Wysoka kołoWadowic. Szansę pokazania swoje-go talentu aktorskiego dostał bar-dzo wcześnie – od piętnastego ro-ku życia występował w teatrze,a mając lat dwadzieścia pojawił siętakże na ekranie. Studiował reżyse-rię w Wyższej Szkole Filmowejw Łodzi i choć studia ukończył, tojednak dyplomu nie uzyskał.

Już pierwszy film pełnometrażo-wy, polski dramat „Nóż w wodzie”(1962), przyniósł mu nominacjędo Oscara, co z kolei otworzyło mudrzwi do międzynarodowej ka-riery. Pracował we Francji, Wiel-kiej Brytanii i Stanach Zjedno-czonych, skąd definitywnie wyje-chał w roku 1978. Od tej pory mie-szka w Paryżu. Ze swoją trzecią żo-ną ma dwoje dzieci.

W Bratysławie na początku mar-ca odbył się krótki festiwal, pre-zentujący sześć filmów Polańskie-go. Z ogromnego dorobku twórcytrudno było wybrać tylko sześć, ale

organizatorzy projekcji - InstytutPolski - skupili się na starszychdziełach artysty i zaoferowali wi-dzom filmy z lat sześćdziesiątychi siedemdziesiątych. Kilka z nichPolański nie tylko reżyserował – doniektórych napisał też scenariusz,a w innych wystąpił też jako aktor.

Kilkudniowy festiwal światowejsławy polskiego reżysera odbył sięw kinie „Tatra”, a rozpoczął sięuroczystą projekcją „Nieustraszo-nych pogromców wampirów”(1967). Obraz ten zdecydowanieróżni się od pozostałych filmówPolańskiego, albowiem jest paro-dią horroru, w którym dzisiejszymiłośnik tego gatunku nie znajdziewartkiej akcji, choć chyba właśniez tego powodu wyda mu się onsympatyczniejszy. Zawiera obo-wiązkowe elementy horroruo wampirach – do wioski, położo-nej gdzieś w Europie wschodniej,przybywa znawca wampirów wrazz asystentem. Okoliczni mieszkań-cy czegoś się boją, ale nikt nie chcenawet wspomnieć o wampirach.Asystent Alfred, grany przez same-go Polańskiego, zakochuje się w pi-ęknej Sarze, którą, na nieszczęście,interesuje się też wampir hrabiaKrolock. Typowe przygody profe-

sora i Alfreda na zamku hrabiegowzbogacone zostały elementamihumorystycznymi. Przykłademmoże być bal krwiopijców czy nie-oczekiwane zakończenie po szc-zęśliwej ucieczce z zamku.

Pozostałe filmy miały już zdecy-dowanie inny charakter. Dramatpsychologiczny „Nóż w wodzie”(1962) pokazuje historię dzienni-karza Andrzeja, jego żony i auto-stopowicza, którego oboje zaprosi-li na rejs jachtem po jeziorach ma-zurskich. W filmie obserwujemynarastanie napięcia między troj-giem bohaterów, które prowadziniemal do zbrodni. Ciekawostkąchyba jest to, że do dziś w wodziena Mazurach leżą zarówno tytuło-wy nóż, jak i kamera, która wypa-dła zdenerwowanemu operatoro-wi, próbującemu znaleźć wygodnedla siebie i sprzętu miejsce na cien-kim i smaganym wiatrem maszcie.Polańskiemu proponowano możli-wość remake’u tego filmu w wa-runkach hollywoodzkich i z holly-woodzką obsadą, lecz on odmówił,twierdząc, że już nakręcił dobryfilm i nie widzi powodu, żeby gokręcić jeszcze raz.

„Wstręt” (1965) należy do naj-ważniejszych filmów Polańskiego.

Sześć filmów

RomanaPolańskiego

Sześć filmów

RomanaPolańskiego

MONITOR POLONIJNY8

Placówka dyplomatyczna w Wiedniuorganizuje też przewóz osób w miejscauroczystości rocznicowych, mającychna celu kultywowanie polskiej historii,na przykład na spotkania w byłychobozach koncentracyjnych na terenieAustrii, odbywające się na początkumaja. „Na miesiąc przed wyjazdemzwracamy się zawsze z ofertą doPolonii oraz do Szkoły Polskiej, umożli-wiając w ten sposób wielu osobom do-jazd i udział w uroczystościach“– opi-suje Oliwiński.

Podczas rozmowy z konsulem z Wie-dnia mogłam się przekonać, że kiero-wany przez niego Wydział Konsularnywysoko ocenia działalność polonijnąi możliwość partnerskiej współpracyz nią.

Na naszym podwórku

Opisując w poprzednim numerzenaszego pisma projekty Klubu Pol-skiego na rok bieżący, z uznaniemoceniłam pomysłowość działaczy tejjedynej organizacji polonijnej na tere-nie Słowacji. Jak wynika z zasadMinisterstwa Kultury RS, organizato-rzy przedsięwzięć kulturalnych częśćśrodków finansowych otrzymują zesłowackiego ministerstwa, a o pozo-stałe muszą zabiegać, pozyskując jez innych źródeł. Klub Polski jest dofi-nansowywany przez Stowarzyszenie„Wspólnota Polska”, rozdzielające pie-niądze ze środków polskiego Senatu,a ponadto może się ubiegać o wspar-cie finansowe, przyznawane przez pol-ski Wydział Konsularny w Bratysła-wie. To ostatnie spowodowało, żeo ocenę projektów Klubu i szansę ichdofinansowania zapytałam kierownikWydziału Konsularnego Ambasady RPw Bratysławie Urszulę Szulczyk-Śliwińską, która swoje stanowiskow tej sprawie przesłała pod adresemredakcji za pośrednictwem e-maila,w którym m.in. pisze: „Środki na dzia-łalność kulturalną, którymi dysponujeWydział Konsularny, stanowią ok. 15 %tych, które słowacka Polonia otrzymu-je z innych źródeł (Ministerstwo Kultu-

ry RS, „Wspólnota Polska”). Tak więcmożliwości konsula w tym zakresie sąograniczone“. Kierownik WydziałuKonsularnego informuje też, że pie-niądze na imprezy kulturalne przyzna-wane są na podstawie pisemnychwniosków i wstępnych kosztorysów,składanych w Wydziale Konsularnymprzez prezesów regionalnych oddzia-łów Klubu Polskiego. Wnioski takiepowinny zawierać m.in. informacjeo planowanej liczbie uczestników im-prez. „Na szczególne uznanie zasługu-ją imprezy o dużym zasięgu, integru-

jące środowisko polonijne“ – twierdziUrszula Szulczyk-Śliwińska, informującjednocześnie, że w ubiegłym rokuwszystkie zgłoszone imprezy zyskałydofinansowanie z Wydziału Konsular-nego i żaden projekt nie został odrzu-cony. „Konsul stara się wesprzeć zwła-szcza te akcje, które nie są dofinanso-wane z innych źródeł. W roku 2007wysokość środków przyznanych przezkonsula na poszczególne projekty wa-hała się od 2000 do 15 000 Sk“ –informuje Szulczyk-Śliwińska. Ponie-waż w tym roku Klub Polski przygoto-wuje więcej imprez niż w roku poprze-dnim, należy mieć nadzieję, że ich orga-nizatorzy pozyskają środki finansowena realizację wszystkich. Integracjaśrodowiska polonijnego jest bowiemważnym elementem w działalności Klu-bu, natomiast imprezy o charakterzekulturalnym i reprezentacyjnym sąświetną wizytówką Polski i Polakóww środowisku słowackim.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

W kwietniu, gdy świeżazieleń zaczyna nad nami

panować na dobre, wartorozejrzeć się dokoła, by mócw pełni docenić wysiłki natury.Na co dzień korzystamyz przyrody, nie podziwiając jejzbytnio – dziś więc proponujęwycieczkę w głąb dzikiej natury,kiedy wszystkie cuda przyrodymożemy zobaczyć, dotknąć, ba –nawet posmakować…

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Doskonała organizacja

Organizatorzy stanęli nawysokości zadania, zapewnia-jąc uczestnikom igrzysk świe-tne noclegi w hotelach, możli-wość wynajmu sprzętu zimo-wego oraz transport do obiek-tów, gdzie odbywały się zawo-dy, czyli do Szczyrku, Wisły,Cieszyna, Czeskiego Cieszyna,Bielska-Białej, Ustronia orazJastrzębia Zdroju.

Blisko 800 uczestników z 20krajów świata zmagało sięw następujących dyscypli-nach: narciarstwo alpejskie,narciarstwo klasyczne - biegi,snowboard, carling, wielobójłyżwiarski, short i track, ły-żwiarstwo szybkie na krótkimtorze, saneczkarstwo. Zawod-nicy startowali w sześciu gru-pach wiekowych. Tradycyjnienajliczniejsze reprezentacjewystawiły Litwa, Ukraina, Ro-sja i Białoruś – z każdegoz tych krajów przyjechało po-nad stu zawodników. Zza ocea-nu przyleciały silne drużyny –ponad 80 osób z Kanady i 25

z USA. Po 60 sportowców zgło-siły Polonie ze Szwecji i Nie-miec. Organizatorzy gościlirównież polonusów z rosyjski-ego Kraju Ałtajskiego i Turk-menistanu. Niestety, wśród za-wodników zabrakło reprezen-tantów ze Słowacji.

Uroczyste otwarcie

Uroczystość otwarcia V Świa-towych Zimowych Igrzysk Po-lonijnych odbyła się w Biel-sku-Białej. Znicz zapaliło mał-żeństwo olimpijczyków: Nata-lia Kot-Wala (brązowa meda-listka w gimnastyce z Melbou-rne z 1956 r.) i Piotr Wala

(Innsbruck – 1964 r., skokinarciarskie). Relacje z tej uro-czystości na żywo przekazałaTV „Polonia”, a swoimi wy-stępami uświetniły ją gwiazdypolskiej sceny muzycznej – ze-spół „Vox” oraz Kora Jackow-ska z grupą „Maanam”.

Kolejne wieczory przynio-sły sporo wzruszeń, bowiemuczestnicy igrzysk mieli mo-żliwość spotkania się z meda-listami olimpijskimi: boksera-mi – Marianem Kasprzykiem,Jerzym Kulejem, ZbigniewemPietrzykowskim, zapaśnikiemAndrzejem Supronem, a takżegimnastyczką Natalią Kot-Wa-lą i Piotrem Walą

MONITOR POLONIJNY10

K ażdy z polonusów, który choć trochę lubi sporty zimowe, niepowinien przegapić zimowych igrzysk polonijnych.

O atrakcyjności projektu, przygotowanego przez Stowarzyszenie„Wspólnota Polska” oddział w Bielsku-Białej, mogłem się przekonać,biorąc udział w V Światowych Zimowych Igrzyskach Polonijnych Śląsk– Beskidy 2008, które odbyły się w dniach 1 - 4 marca i którym nieprzeszkodził nawet szalejący w tym czasie orkan Emma.

V Światowe Zimowe Igrzyska

MONITOR POLONIJNYMONITOR POLONIJNY12

Podobno pierwszy raz zagrał Pan na trąbce na apelu harcerskim?Faktycznie, wytypowano mnie,

bym grał na tym instrumencie,ponieważ byłem jedynym dzie-ckiem na zgrupowaniu harcer-skim, które miało coś wspólne-go z muzyką.

I to był ten przełom?Nie, uczyłem się muzyki

w szkołach muzycznych od 7. ro-ku życia. Na początku grałem nafortepianie, później na skrzy-pcach, a potem przerwałem edu-kację muzyczną, by po pewnymczasie znów wrócić do muzyki.Wiedziałem wtedy, że to będzietrąbka ze względu na jazz, które-go słuchałem w amerykańskichaudycjach radiowych.

Czym zachwycił Pana jazz?Przesłaniem tej muzyki była

wolność. Dla mnie, Polaka,mieszkającego w komunistycz-nym kraju, jazz był synonimemzachodniej kultury, wolności,innego stylu życia.

Jeśli kiedyś jazz kojarzył sięz wolnością, to jakie przesłanie ma dziś?Dzisiaj również jest wolno-

ścią, ponieważ jest muzyką im-prowizowaną. Muzycy jazzowimają większą wolność interpre-tacyjną na scenie, mogą byćtwórczo swobodni. To daje miolbrzymią przyjemność grania,

być może nawet nieporówny-walną z przyjemnością odczu-waną przez muzyków innychgatunków.

Czy jazz nie jest już dziś trochęstaroświecki?Zależy dla kogo. Dla niektó-

rych staroświecka jest muzykaBeethovena czy Bacha. To zale-ży od podejścia. Jazz jest przedewszystkim bardziej wyrafino-waną formą muzyki, wymaga-jącą pewnego osłuchania, którepozwala czerpać przyjemnośćpłynącą z jej odbioru. Podobniejest w innych dziedzinach, któ-rym trzeba poświęcić sporoczasu. Jeśli pani chce rozsmako-wać się w dobrych herbatach,to musi pani pić różnego rodza-ju herbaty dobrych parę lat. Taksamo jest z winem, by odczu-wać niuanse roczników, bukie-tów smakowych, należy przezwiele lat rozsmakowywać sięw tym trunku. Takie same zasa-dy obowiązują w jazzie.

Mówimy o wyrafinowanej formiemuzycznej. Czy zatem jeśliwyrafinowanie, to i elegancja?Doczytałam się, że ma Pan słabośćdo dobrych ubrań.To prawda, lubię się stroić,

kupować dobre ciuchy. Odpewnego czasu szyje dla mniena zamówienie znany polskikrawiec z Krakowa. Wydaję nato masę pieniędzy.

Po zachwycającym koncercie, który odbył sięw październiku 2007 r. w Bratysławie

w ramach Dni Jazzu, miałam spotkać się z jegobohaterem – Tomaszem Stańko, na którego zakulisami czekali fani i dziennikarze. Polski mistrztrąbki był wyraźnie zadowolony z występu przedsłowacką publicznością, z cierpliwością

odpowiadał na pytania, choć czekała na niegoufundowana przez organizatorów kolacja. Możnaby więc powiedzieć, że moja rozmowa z nimodbyła się „między sceną a kotletem“, co jednaknie obniżyło jej wartości, bowiem polski jazzmanbez cienia zniecierpliwienia słuchał pytań i choćzwięźle, ale rzeczowo na nie odpowiadał.

Tomasz Stańko (1942 r.) – wy-bitny polski jazzman, posiadającydyplom Państwowej Wyższej Szko-ły Muzycznej w Krakowie w klasietrąbki. W wieku 19 lat został za-proszony do współpracy przezKrzysztofa Komedę. Nagrywałz czołówką polskich i światowychmuzyków jazzowych, m.in. z Ceci-lem Taylorem, Janem Garbarkiem,Peterem Warrenem, Stu Martinem,Donem Cherrym, Garym Peaco-ckiem, Davem Hollandem, DinemSaluzzim, Adamem Makowiczem,Januszem Muniakiem, Zbignie-wem Seifertem, Michałem Urba-niakiem. Koncertował na całymświecie, nagrał około czterdziestualbumów. Od kilku lat nagrywa dlaprestiżowej wytwórni niemieckiejECM Records. Komponuje takżemuzykę do filmów, wśród którychznalazły się „Pożegnanie z Marią”czy „Egzekutor”- oba w reżyseriiFilipa Zylbera, czy „Reich” Włady-sława Pasikowskiego, oraz spekta-kli teatralnych, np. „Balladyny”,„Nienasycenia” czy „Wyzwolenia”.

Najważniejsze płyty autorskieStańki to m.in. „Music for K.”(1970), „Witkacy – Pejotl” (1988),„Freelectronic: Switzerland” (1988),„Soul of Things” (2002), „Suspen-ded Night” (2004) i „Lontano”(2006). Jest laureatem wielu na-gród zarówno polskich, jak i mię-dzynarodowych. Jako pierwszypolski artysta został uhonorowa-ny Europejską Nagrodą Jazzową(2003).

WYWIAD MIESIĄCATomasz Stańko:„Czuję się muzykiem docenionym“

14 MONITOR POLONIJNY

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

W tym roku impreza odbyłasię 7 marca, a zaproszono nanią panie z trzech miejsco-wych kół Klubu Polskiego,działaczki polonijne z całejSłowacji, a także przedstawi-cielki Wydziału KonsularnegoAmbasady RP w Bratysławie.W związku z przypadającymw tym roku 5-leciem działal-

ności Klubu Polskiego RegionŚrodkowe Poważe na spotka-nie zostały zaproszone ró-wnież rodowite Słowaczki,które od początku pomagałynaszemu Klubowi i współpra-cowały z nim.

Podczas przygotowań doimprezy słyszeliśmy komen-tarze: „I komu to potrzebne?”,„Po co przypominać sobie ko-munistyczne zaszłości, prze-cież mamy Dzień Matki” itp.Możliwe, że pod ich wpływemniektóre z zaproszonych pańnie wzięły udziału w spotka-niu, a szkoda...

Międzynarodowego Dnia Ko-biet nie można kojarzyć tylkoz erą komunistycznego totali-taryzmu. Przecież po razpierwszy obchodzono go 20lutego 1909 r. w Stanach Zje-dnoczonych. Dzień Kobietw Europie został zatwierdzo-ny uchwałą na Międzynarodo-wym Kongresie Kobiet

w Kopenhadze w roku 1910.Później zdecydowano o jegoobchodzeniu 8 marca dla ucz-czenia krwawo stłumionegostrajku robotnic w Petersbur-gu, jak również i dla upamię-tnienia walczących angiel-skich sufrażystek – bowiemw ten dzień kobietom przy-znano prawa wyborcze.

W naszych, pokojowych,czasach 8 marca stanowi okaz-ję do podziękowań naszymDrogim Paniom za wszystkiepoświęcenia i wyrzeczenia,które przyjmują na siebie ka-żdego dnia, ażebyśmy my –Panowie, czuli się komforto-wo.

Tegoroczne dubnickie spo-tkanie rozpoczął prezes od-działu regionalnego, witającobecnych, przekazując zgro-madzonym paniom życzeniai wznosząc toast na ich cześć.Tradycyjnie już zabrzmiało„Sto lat”, po którym prezespodziękował Szanownym Pa-niom za ofiarność i pomocprzy realizacji zadań progra-mowych Klubu. Specjalnepodziękowania skierował podadresem Słowaczek: Olgi Ko-vačíkovej, kierowniczki Klubu

Dzień Kobietna Poważu

T radycyjnie w marcu Klub Polski ze Środkowego Poważaprzygotował w Dubnicy nad Wagiem regionalne

spotkanie z okazji Dnia Kobiet.

16 MONITOR POLONIJNYMONITOR POLONIJNY

C zy przypadkowaznajomość młodej

Polki i bogategoAmerykanina przerodzi sięw „wielką” miłość, czy teżokaże się „małą”przygodą? Czy osobypochodzące z dwóchróżnych światów przełamiądzielące ich różnice? Czynić sympatii międzydwojgiem ledwo znającychsię ludzi o zupełnieodmiennych charakterachmoże zmienić sięw autentyczne uczucie?

Odpowiedź na te pytaniaodnajdziemy w najnowszejkomedii romantycznej „Ma-ła wielka miłość” w reżyseriiŁukasza Karwowskiego.

Choć film ma podstawowe ce-chy swego gatunku – jest schema-tyczny i przewidywalny, to zarażaswoim optymizmem.

Jest opowieścią o dwójce mło-dych ludzi, którzy poznają się w ba-rze w Los Angeles, gdzie jako kel-nerka pracuje „ona” – Joanna, pol-ska studentka, dorabiająca podczaswakacji (w tej roli Agnieszka Gro-chowska). Tutaj poznaje „jego” –Iana, przystojnego, wziętego kali-fornijskiego prawnika ze znanejkancelarii (Joshua Leonard, pol-skim widzom znany z „Blair WitchProject”). Spędzają ze sobą jednąnoc, która odmieni ich życie…

Ian po telefonie Joanny, z które-go dowiaduje się, że wkrótce zosta-nie ojcem, postanawia polecieć doWarszawy, aby „rozwiązać pro-blem”. Okazuje się, że Joanna sta-wia wysokie wymagania…

Fabuła znana z wielu filmów,a jednak pokazująca coś nowego.Zetknięcie dwóch różnych kul-tur, różnych osobowości, od-mienne podejście do miłościi modelu rodziny. Mnie cieszyfakt, że reżyser przedstawił towszystko w sposób niezwykleśmieszny, że odmienne zwyczajebohaterów, ich życiowa ideolo-gia, różnice charakterów są źró-dłem wielu zabawnych nieporo-zumień. Mamy zatem śmieszne

dialogi oraz świetnie po-kazany humor sytuacyjny.

Film, oprócz tego, że przedstawia międzynaro-dową historię miłosną, na-prawdę bawi. W dużej mie-rze przyczynili się do tegoznakomici aktorzy drugo-planowi. Grane przez nichbarwne postacie są przeza-bawne, sprawiają, że nachwilę zapominamy o głó-wnym, trochę przerysowa-nym wątku. Szczególnąuwagę zwracają rodziceJoanny, ich dialogi i wza-jemne relacje. W ich roleznakomicie wcielili się Agnie-szka Pilaszewska (znanaz serialu „Miodowe Lata”)i Mikołaj Grabowski. Cieka-wą postacią jest także Steve(Michael Dunn) – przyja-ciel głównego bohatera,

i wrażliwy gej Marcel (Marcin Bo-sak) – przyjaciel Joanny. Z obsadywyróżnia się także odtwarzającapostać głównej bohaterki Agniesz-ka Grochowska, znana z takich fil-mów, jak „Warszawa”, „Pręgi”, „Tyl-ko mnie kochaj”. Swoją rolą w „Ma-łej wielkiej miłości” udowodniła,że słusznie uznaje się ją za jednąz najbardziej obiecujących aktorekmłodego pokolenia. To w dużejmierze dzięki niej Joanna jest w fil-mie osobą niezwykle ciekawą,odważną, energiczną, a jednocze-śnie trochę zwariowaną, która nieczuje się do niczego zobowiązana.Mnie podobał się też Joshua Leo-nard, który w tym filmie pokazał,że potrafi śmieszyć i wzruszyć.

18 MONITOR POLONIJNY

Jan Paweł Strzelecki należał doczołówki światowych podróżni-ków, odkrywców i geografówXIX wieku. Urodził się 20 lipca1797 roku w zubożałej rodzinieszlacheckiej w Głuszynie, mia-steczku wielkopolskim stanowią-cym dziś część Poznania. Odwczesnej młodości marzył o po-dróżach. I prawdopodobnie temarzenia były przyczyną, że 15-le-tni zniknął z rodzinnego domu.Nie wiemy, po jakich drogachi bezdrożach wędrował w latach1812 – 1816, wiemy natomiast, żeprzypadkowo odnalazł go w Kra-kowie jego starszy brat Józef,wracający z kampanii napoleoń-skiej. Ale to nie jedyny roman-tyczny epizod z młodości Strze-leckiego; jest jeszcze wielka miło-ść i to wcale nie epizodyczna.Kobietą jego życia stała się AdynaTurno. Kiedy dumny pan Turnoodmówił Strzeleckiemu ręki

swojej córki, młodzi próbowaliucieczki, niestety nieudanej. Je-dnak Adyna pozostała w sercuStrzeleckiego do końca życia. Todo niej słał listy z późniejszychdalekich podróży.

Po swej pierwszej młodzień-czej „wyprawie”, o której właści-wie nic nie wiemy, nasz bohaterkształcił się na dworze księciaFranciszka Sapiehy, by późniejzostać jednym z zarządców jegorozległych wschodnich dóbr.Nie przestawał jednak marzyćo dalekich podróżach i odkładałna nie każdy zarobiony grosz.Zarządcą musiał być dobrym,skoro książę Franciszek Sapieha,który zmarł w 1829 roku, zosta-wił mu w testamencie spory ma-jątek, dzięki czemu Strzeleckimógł w końcu urzeczywistnićswoje młodzieńcze marzenia.

W 1831 opuścił Polskę. Niektó-rzy autorzy jego biografii łączą

ten wyjazd z obawami przed kon-sekwencjami powstania listopa-dowego, inni z nieszczęśliwą mi-łością, a jeszcze inni właśnie z re-alizacją marzeń o poznawaniudalekiego świata. Prawdopodo-bnie jednak na jego decyzję opu-szczenia kraju wpłynęła każdaz tych przyczyn w określonymstopniu. Większość Wielkiej Emi-gracji jako kraj osiedlenia wybra-ła Francję, ale Paweł EdmundStrzelecki udał się do Anglii, kra-ju żeglarzy, odkrywców i podró-żników, i z całą pewnością niebył to przypadek. Zwiedził Szko-cję i Anglię, podróżował doNiemiec, Włoch, Francji i Szwaj-carii, ale przede wszystkim przy-gotowywał się do podróży swe-go życia. Wiadomości z geologiii geografii zdobywał w Heidel-bergu i szkockim Edynburgu –szczególnie interesowały go mi-neralogia, petrografia, ale takżeagronomia oraz niezbędne dlakażdego podróżnika antropolo-gia, etnografia, botanika czy zoo-logia.

Wyposażony w wiedzę i kapi-tał, otrzymany od księcia Sapie-hy, w dniu 8 czerwca 1834 rokuwsiadł w Liverpool na statek pły-nący do Nowego Yorku. I tak roz-począł realizację marzenia o wiel-kiej podróży naukowej. A że byłato podróż naprawdę wielka,świadczy chociażby fakt, iż trwa-ła lat dziewięć.

Pierwszym etapem była Ame-ryka Północna, gdzie w latach1834 – 1835 Strzelecki prowadziłbadania geologiczne i mineralo-giczne w górskich terenachAppalachów. W stanach Wirgi-nia, Maryland, Illinois i Ohio, aletakże w Meksyku interesowała

G dy uważnie przyjrzymy się dokładnejmapie Australii, najmniejszego

kontynentu świata, z całą pewnościązauważymy wiele nazw miejscowych,pochodzących od typowego polskiegonazwiska. Znajdziemy zatem GóryStrzeleckiego (Strzelecki Ranges)w Wiktorii, Górę Strzeleckiego (MountStrzelecki) w Terytorium Północnymi drugą Górę Strzeleckiego (StrzeleckiPeak) na Wyspie Flindersa. W AustraliiPołudniowej znajduje się RzekaStrzeleckiego (Strzelecki Creek), nazachód od jeziora Eyre rozciąga się Pustynia Strzeleckiego(Strzelecki Desert), a na jej terenie położony jest Rezerwat PrzyrodyStrzeleckiego (Strzelecki Regional Reserve). Jest też miasteczkoStrzelecki. Jest jeszcze, czego z mapy nie wyczytamy, pomnik PawłaEdmunda Strzeleckiego w mieście Jindabyne, a na najwyższymaustralijskim szczycie znajdują się poświęcone mu dwie tablicepamiątkowe. Warto więc wiedzieć, kim był Polak, którego takuczczono na odległym kontynencie.

Wielka podróż Pawła EdmundaTO WARTO WIEDZIEĆ

20 MONITOR POLONIJNY

krył też dolinę La Trove, gdzieznajdują się jedne z najwię-kszych pokładów węgla brunat-nego na świecie oraz złoża ropynaftowej. W okręgu Wellingtonkoło Bathurst odkrył złoża złota,o czym natychmiast poinformo-wał gubernatora, który w obawieprzed naruszeniem ładu na tymterenie, poprosił go o nie uja-wnianie znaleziska. Strzelecki,choć ponoć niechętnie, słowadotrzymał, dzięki czemu gorą-czka złota nastąpiła w Australiidopiero w latach pięćdziesiątychwieku XIX.

Urzekły go góry, które odkry-wał i zdobywał, a jeden ze szczy-tów na wschód od Walewarangnazwał na pamiątkę swej ukocha-nej Mount Adine. Cały czas pro-wadził badania zarówno geolo-giczne, jak i botaniczne czy mine-ralogiczne.

Celem trzeciej australijskiejwyprawy Pawła Strzeleckiegobyła Tasmania, do której przybył24 lipca 1840 roku, by przez dwalata prowadzić badania geolo-giczne. Zbadał wiele fragmen-tów tej wyspy. Odkrył i opisałliczne pokłady węgla, w okręguSorell bogate złoża miedzi orazzłotonośnych kwarców. Opisałi opracował efektywne sposobynawodnienia tamtejszych tere-nów rolniczych. Wysunął też słu-szną tezę, że góry Tasmanii sąprzedłużeniem Wielkich GórWododziałowych oraz że wyspaoddzieliła się odkontynentu w sto-sunkowo niedawnejprzeszłości geolo-gicznej.

W 1841 roku nastatku „Beagle” Strze-lecki wziął udziałw wyprawie na wy-spy Cieśniny Bassa.Na kilka miesięcywrócił do Austra-lii, by opuścić ją

22 kwietnia 1843 roku. Wracającdo Europy, zatrzymał się naArchipelagu Malajskim, jakiś czasprzebywał na Dalekim Wscho-dzie, odwiedził Timor, Sumba-we, Bali, Lombok, Jawę i Borneo,a także Filipiny. Przez Manilę do-tarł do Kantonu i Hong Kongu.W czasie tej podróży nie zapo-minał także o badaniach meteo-rologicznych, klimatologicznychczy etnograficznych. Z Singa-puru przez Suez wrócił doAnglii z, jak sam pisze, solidnienadszarpniętym zdrowiem.

Zamieszkawszy w Londynie,porządkował i opracowywał ze-brane podczas podróży materia-ły. W 1845 roku ukazało się dzie-ło jego życia, książka zatytułowa-na Physical Description of NewSouth Wales and Diemen’s Land(wyd. polskie Nowa Południo-wa Walia, 1958). Dzieło zyskałoduży światowy rozgłos, a PawełStrzelecki został zaliczony do naj-wybitniejszych geografów i od-krywców świata. Otrzymał za nieteż złoty medal Królewskiego To-warzystwa Geograficznego. Jakopierwszy opracował mapę geolo-giczną Nowej Południowej Waliii Tasmanii. W Londynie założyłtowarzystwo Peel River Land andMineral Company, którego ce-lem było propagowanie rolnictwai hodowli na terenie Australii.

Do dziś z wdzięcznością wspo-mina się Pawła Strzeleckiegow Irlandii, bo kiedy w latach

1847 – 1848 na-wiedziła ją klęskawielkiego głodu,jako przedstawi-ciel British ReliefAssociation zaan-gażował się w ak-cję pomocową.W Dublinie spę-dził całą zimę, or-ganizując pomocdla głodującychI r l a n d c z y k ó w,

a później najuboższym pomagałw emigracji do Australii. Pomocta nie była epizodycznym ge-stem filantropa – w Anglii sły-nął ze swej długoletniej działal-ności dobroczynnej i zyskał so-bie przydomek romantyka erywiktoriańskiej.

Obywatelem brytyjskim Strze-lecki został w roku 1845. Czterylata później jako jednego z pierw-szych cywili uhonorowano goOrderem Łaźni. W roku 1853spotkało go wielkie wyróżnienie,jakim było wówczas przyjęcie dogrona Królewskiego Towarzy-stwa Geograficznego w Londy-nie. W tym samym roku zostałczłonkiem ekskluzywnego lon-dyńskiego Klubu Królewskiego.W 1860 roku otrzymał tytuł do-ktora honoris causa Uniwersy-tetu w Oxfordzie za zasługi narzecz badania kontynentu austra-lijskiego. Brytyjska królowa Wi-ktoria udekorowała go Koman-dorią Orderu Imperium Brytyj-skiego, a także Komandorią Or-deru św. Michała i św. Jerzego.W dokumencie, uzasadniającymprzyznanie tego ostatniego, czy-tamy: „za pięcioletnie badanieAustralii, odkrycie złota i no-wych terenów przydatnych dokolonizacji, a wreszcie za spo-rządzenie map topograficznychi geologicznych opartych na ob-serwacjach astronomicznych”.Za odkrycie w Australii złota i in-nych metali kolorowych PawełEdmund Strzelecki uzyskał też ty-tuł lorda.

Osiadłszy w Anglii, nie podej-mował już dalekich podróży. Kil-ka razy wyjeżdżał do Francji,Włoch i Szwajcarii. W roku 1866spotkał się na krótko w Genewiez jedyną miłością swego życiaAdyną.

Umarł 6 października 1873 ro-ku w swoim londyńskim domuprzy Saville Row.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Czyżby zatem współcześnichcieli nawiązać do chwale-bnej tradycji pijarów?

We wspomnianych wyżej

mediach, przede wszystkimna polskich stronach interne-towych, często występuje„czarny pijar”. Jednak kon-

tekst nie wskazuje na to, abytenże „pijar” był mnichem i tow czarnym habicie. Chodzio zupełnie coś innego!

Współczesny „pijar” toefekt niestarannej wymowyskrótu PR (od public rela-tions), który – w uproszczo-nym zapisie – powinien byćrealizowany jako „pi-ar” (z ak-centem na „a”).

Ale co to takiego public re-lations? Określenie to pocho-dzi oczywiście z angielskiegoi znaczy dosłownie ‘kontaktyz otoczeniem’. Ojciec tego

terminu E. Bernays defi-niował go w sposób następu-jący: Public relations jestpróbą skonstruowania pu-blicznego wsparcia dla dzia-łania, przypadku, ruchu lubinstytucji, poprzez informa-cję, perswazję i dostosowa-nia się. Dziś PR (nie mylićz Polskim Radiem!) najczę-ściej pojmowane są jakokształtowanie stosunków pu-blicznie działającego podmio-tu z jego otoczeniem, a pro-ściej – jako kreowanie wize-runku firmy lub osoby.

P rzeglądając współczesne polskie media czysłuchając ich, dość często możemy zetknąć się

z rzeczownikiem „pijar” lub przymiotnikiem „pijarowski”.Ale co ma wspólnego pijar z prasą, radiem czytelewizją? Przecież to członek działającego w Polsce odXVII w. Zakonu Kleryków Regularnych Ubogich MatkiBożej Szkół Pobożnych, zwanego potocznie zakonempijarów. W Polsce szczególnie ceniony jest wkładpijarów w rozwój oświaty i szkolnictwa wyższegou progu oświecenia. To właśnie oni w 1740 r. założyliw Warszawie słynne Collegium Nobilium, które, wobecupadku Akademii Krakowskiej, było wówczas jednąz najlepszych polskich szkół wyższych.

Pijar pijarowi nie

P rzed kilkoma dniami, 2 kwietnia minęła trzecia

rocznica śmierci Jana Pawła II.Już 13 maja 2005 rokurozpoczęto w trybieprzyspieszonym jego procesbeatyfikacyjny. Rozpoczęcietakiego procesu w rekordowokrótkim czasie umożliwiła szybkazgoda następcy papieża PolakaBenedykta XVI.

Ponad dwa lata później miałmiejsce straszny wypadek Ro-berta Kubicy, do którego doszło10 czerwca 2007 roku podczas wy-ścigu Formuły 1 Grand PrixKanady na torze w Montrealu. Jużdzień później media obiegła infor-macja, że nasz rodak może zostaćświadkiem w procesie beatyfika-cyjnym Jana Pawła II. Powodemmiało być rzekome „cudowne”ocalenie polskiego kierowcy, uza-sadniane tym, że często jeździł onw kasku z napisem „Jan Paweł II”.Trzeba sobie uzmysłowić, żeKubica uderzył w betonową ścia-nę toru, jadąc z prędkością ponad230 km/h! Szczęśliwie nic mu sięnie stało. Wyszedł z wypadku tylkoze... skręconą kostką. Wszyscy,którzy oglądali relację z wyścigu,zgodnie twierdzili, że nad Pola-kiem musiała czuwać boska opa-trzność. „Ocalił mnie Bóg” – mówiłKubica po wypadku. Powiedziałteż: „Dziękuję wszystkim ludziom,którzy robią tak dużo dla polepsze-

nia bezpieczeństwa, ale przedewszystkim jestem wdzięczny Bo-gu, że nic mi się nie stało”.

Można było zauważyć, że jeszczew pierwszym sezonie startów nakasku naszego kierowcy widniałnapis „Jan Paweł II”. Na nowymkasku, w którym Kubica wy-startował m.in. do GP Kanady,owego napisu już widać nie było...Na paru forach internetowychszybko pojawiły się więc ironicznegłosy i pytania, czy papież niechciał przypadkiem pokazać Ro-bertowi żółtej kartki...

Prawie natychmiast podanorównież, że biuro postulatora pro-cesu beatyfikacyjnego księdzaSławomira Odera zainteresowa-ne jest otrzymaniem świadectwaod kierowcy, który uszedł z życiemz niezwykle groźnego wypadku.Robert Kubica nie mógł jednakzostać świadkiem w procesie bea-tyfikacyjnym, albowiem jegopierwszy, diecezjalny etap, w któ-rym świadków przesłuchiwanoi odbierano od nich świadectwa,został zakończony 2 kwietnia 2007 r.,czyli przed wypadkiem. Zebranądokumentację przekazano Kon-

OK

IEN

KO

ZY

KO

WE

Znak dla kierowcy?

MONITOR POLONIJNY24

• O G Ł O S Z E N

Lech Kaczyński tymi słowami przywitałobradujących w sali sejmowej polonusów:„Z ogromną dumą, satysfakcją, a jedno-cześnie wielkim wzruszeniem podpisałemjeden z najważniejszych dokumentów,przygotowanych przez rząd Rzeczypospo-litej Polskiej – Ustawę o Karcie Polaka.Dzięki niej polskie władze spłacają wielkidług wobec kilku milionów Rodaków, któ-rzy – zwykle nie z własnej winy, na skutekpowojennego przesunięcia granic na za-chód – znaleźli się poza granicami Ojczy-zny. Mimo skrajnie trudnych warunków:zakazów używania języka polskiego, bra-ku kaplic i kościołów do modlitwy, groźbywięzienia czy utraty pracy i silnej presjisowietyzacyjnej, Polacy zamieszkali na te-renie byłego ZSRR pozostawali polskimipatriotami, pielęgnowali tradycje ojców,dbali o groby przodków, zachowali językchoćby w modlitwie. I przetrwali! I stano-wią dziś część dumnego Narodu Pol-skiego…“.

Karta Polaka jest ważna przez 10 lat oddnia jej przyznania, potem jej ważnośćmoże być przedłużona na okres kolejnych10 lat. Karta ta traci ważność z chwilą na-bycia obywatelstwa polskiego albo uzy-skania zezwolenia na osiedlenie się na te-rytorium Rzeczypospolitej Polskiej. KartaPolaka może być przyznana wyłącznieosobie posiadającej w dniu złożenia wnio-sku o wydanie Karty Polaka obywatelstwoRepubliki Armenii, Republiki Azerbejdżań-skiej, Republiki Białoruś, Republiki Estoń-skiej, Gruzji, Republiki Kazachstanu,Republiki Kirgiskiej, Republiki Litewskiej,Republiki Łotewskiej, Republiki Mołdowy,Federacji Rosyjskiej, Republiki Tadżyki-stanu, Turkmenistanu, Ukrainy alboRepubliki Uzbekistanu.

Karta Polaka z jednej strony stanowić bę-dzie potwierdzenie przynależności do narodupolskiego, z drugiej zaś przyzna jej posiada-czom konkretne przywileje, należy więc jątraktować jako wzmocnienie więzi z Macie-rzą oraz próbę pewnego zadośćuczynieniawobec Polaków, którzy z przyczyn od nichniezależnych nie mogą posiadać obywa-telstwa polskiego.

Posiadacz Karty Polaka może ubiegać sięo zwolnienie z opłaty za wydanie wizy poby-towej długoterminowej, uprawniającej do wie-lokrotnego wjazdu na terytorium Rzeczy-pospolitej Polskiej, lub refundację tej opłaty.Posiadacz Karty Polaka ma prawo do:• zwolnienia z obowiązku posiadania

zezwolenia na pracę • podejmowania i wykonywania

działalności gospodarczej na takichsamych zasadach jak obywatele polscy

• podejmowania i odbywania studiów,studiów doktoranckich oraz innych formkształcenia, a także uczestniczeniaw badaniach naukowych i pracachrozwojowych. Posiadacz Karty Polakazachowuje przy tym prawo do ubieganiasię o stypendia i inną pomocprzewidzianą dla cudzoziemców.

• korzystania z form kształcenia na zasadachokreślonych w ustawie z dnia 7 września1991 r. o systemie oświaty,

• korzystania ze świadczeń opiekizdrowotnej w stanach nagłych

• ulgi 37 % przy przejazdach środkamipublicznego transportu zbiorowegokolejowego

• bezpłatnego wstępu do muzeów państwowych.

MARIUSZ MICHALSKIdelegat na III Zjazd

Polonii i Polaków z Zagranicy

Karta PolakaW dniu 29 marca 2008 r. weszła w życie ustawa o Karcie Polaka.

Pierwszy jej projekt z roku 1999 został krytycznie oceniony przezrząd ówczesnego premiera Jerzego Buzka. Następnie prace nad niąprowadziła Komisja Łączności z Polakami za Granicą. Nową ustawęuchwalono dnia 7 września 2007 r. W dniu 14 września 2007 r. przyjął jąbez poprawek Senat, a Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej podpisał ją 22września 2007 r., podczas III Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy.

W

Msze św. w języku polskim kon-celebrowane są w nitrzańskiej ka-tedrze w każdą drugą sobotę mie-siąca. Najbliższe odbędą się: 12 kwietnia, 17 maja, 14 czerwcao godz. 17.00.

Nauka języka polskiego i spotka-nia nitrzańskiej Polonii odbywająsię w Centrum Wolnego Czasu„Domino” przy ul. Štefanikovej(naprzeciw Urzędu Miasta) w codrugi piątek od godz. 17.00 do19.00. Najbliższe spotkaniaodbędą się 11 i 25 kwietnia.Wszystkich serdecznie zaprasza-my!Kontakt – Romana Gregušková,tel. 037 6524323

Pani Maryli Bielkovej gratuluje-my z okazji narodzin jej wnukaPetera, który przyszdł na świat13 marca.Przyjaciele z Klubu Polskiego

➨ SALON WYSZEHRADZKI 7.04.o godz. 17.00 Bratysława, Wę-gierski Instytut Kultury, Palisády51•Dyskusja na temat „Proble-my ludzi bezdomnych“

➨ FENOMENOLOGIA I BADANIAFENOMENOLOGICZNE W POLSCE8 - 9.04. Koszyce, UniwersytetP. J. Šafárika, Katedra FilozofiiCykl wykładów prof. CzesławaGłombika

➨ JESTEM•10.04. o godz. 18.00Bratysława, KSF FiF UK,Gondova 2•Projekcja filmu

➨ Projekcja filmówŚMIERĆ Z LUDZKĄ TWARZĄi MOSKIEWSKA ŻONA14.04. o godz. 20.00Bratysława, Klub A4,Nám. SNP 12„Śmierć z ludzką twarzą”(2006, wersja czeska)pokazuje życie pracownikówkrematorium w Ostrawie, dlaktórych to tylko miejsce pracy.„Moskiewska żona” (2005,napisy czeskie) jest portretemmałżonki rosyjskiegobiznesmena. Skąd ma tylepieniędzy, możemy się tylko domyślać

26 MONITOR POLONIJNY

Prvýkrát som pritom začalseverných susedov Slovenskavnímať až pred niekoľkýmirokmi. Vstup do Európskejúnie som ako študent využilna prázdninovú brigádu v An-glicku a, ako som zistil, urobilsom tak nielen ja, ale aj mno-ho Poliakov. Odvtedy rád ho-vorím, že človek ide na ostro-vy naučiť sa dobre po anglickya naučí sa poľštinu. Najmäz úst svetlovlasých Poliek zniečarovne.

Podobné skúsenosti máv súčasnosti mnoho mladýchSlovákov. Chuť cestovať a zará-bať si dokáže oba národy v za-hraničí spájať. Naši severní su-sedia sú k nám totiž bližšie akosa z Bratislavy môže zdať. Čiuž je to podobnosť jazykaa kultúry alebo obyčajná láskak dobrému pivu, Poliaci si soSlovákmi rozumejú. A ak sahovorí, že Česi sú naši bratia,tak Poliaci sú prinajmenej bra-tanci. Mám pocit, že právemedzi mladými ľudmi sa vzťa-hy s Poliakmi zintenzívnili ajpreto, že množstvo z nich priš-lo študovať na Slovensko.

Mrzí ma len, že hoci v zahra-ničí Poliakov človek stretáva,aj keď nechce, samotné Poľ-sko je pre Slovákov stále neob-javenou krajinou. A pri tom, ječo obdivovať. Len sto kilomet-rov od našich hraníc leží jed-no z najkrajších miest strednejEurópy Krakov. Rovnako ma

prekvapil aj malý, ale v porov-naní so slovenskými mestamiskvele udržiavaný Tarnov. Má-lo Slovákov ho však pozná.Oveľa častejšie chodia Poliacina Slovensko ako naopak.

Práve ochota pozrieť sa zahranice je to, čo mám na Polia-koch rád. Aj keď mnoho ľudínad množstvom Poliakovv Anglicku či v Írsku krúti hla-vou, ja ich obdivujem. Opustiťdomovinu, či už len na prázd-niny, alebo na dlhšie, chce od-vahu a tá Poliakom nechýba.

Ale nejde iba o zarábanie.Poliaci sú aj veľkí cestovateliaa dobrodruhovia. Keďže sámpestujem túto vášeň, je to ďal-

šia vec, pre ktorú sú mi sym-patickí. Vždy ma poteší, keďv ďalekej cudzine stretnemPoliakov. Možno ešte viac, ako-by to som stretol Slováka. Čiuž je to v kosovsko-srbskýchkláštoroch, na mexických plá-žach či macedónskom pohra-ničí, Poliakov som stretol vždyrád. A niekedy aj na takýchmiestach, kde veľa turistov ne-chodí. Ako hovoria moje vlast-né skúsenosti, ak zbadáte v cu-dzine túlať sa s batohomv meste či stopovať pri krajni-ci nejakého cestovateľa, ako pr-vý pozdrav odporúčam „Cześć!“.

Navyše, chuť mladých Polia-kov spoznávať svet poznámpriamo z prvej ruky. Keď išlištyria chalani z Wieliczky nabicykloch do Chorvátska k mo-ru, stretli sa v Trenčíne s mo-jou priateľkou. Neskôr, keďštudovali cez program Eras-mus v Nitre, som sa s nimizoznámil i ja. A skamarátil.Odvtedy sme podnikli už množ-stvo spoločných akcií, či užvýstup na Kráľovu hoľu, alebocestu do Ruska a Pobaltska.Vždy, keď sa niekde chystajú,tak mi dajú vedieť: „CześćTomek, co robisz w przy-szłym tygodniu?“

Títo moji poľskí kamarátichystajú na koniec leta obdivu-hodný výlet. Skupina asi desia-tich mladých ľudí si chce kúpiťstaré maluchy a na nich za dvamesiace cestovať do Mongol-ska a späť. Po ruských cestách,cez mongolské stepi, stredo-ázijské pustiny či iránske kop-ce. Blázniví Poliaci, povedia simnohí. Možno nezoženú pe-niaze, možno sa im pokaziaautá či dostanú nejakú cudzo-krajnú chorobu. No ja viem, žetakýchto bláznivých dobro-družných Poliakov mám ráda veľmi ľutujem, že na túto ces-tu s nimi nepôjdem.

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

TOMAŠ VASILKORedaktor dennika SME

Cestovateliaa dobrodruhoviaOd istého času sa na mňa Poliaci nalepili. Alebo ja som sa

nalepil na nich, ktovie. Mám medzi nimi priateľov, počúvampoľskú hudbu a pozerám poľské filmy. Navyše, v poslednom čase ajpracovne, keď o Poľsku občas píšem.

AGATA BEDNARCZYK

W kwietniu mam już dosyć zeszłorocznych ziemniaków

i tuczącego mięsa. Niestety, przednówek to czas, gdy stare

miesza się z nowym. Świeżych darów natury jak na

lekarstwo, a coś jeść przecież trzeba.

Omińmy jednak sztuczne, pełne wody pomidory i kalafiorki

aż zielone od nawozu. Pora rozejrzeć się za pachnącymi

wiosną nowalijkami, najlepszymi, gdy ledwo odrosną

od ziemi – zwłaszcza tej w naszej doniczce…

SKŁADNIKI:• porcja mięsa,• włoszczyzna,• vegeta, sól, pieprz,• 2 pęczki koperku (lub duży pęczek pietruszki),• śmietana do smaku,• dla smakoszy odrobina soku z cytryny

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Zupę możemy przygotować na dwa sposoby – z mięsai włoszczyzny ugotować wywar, doprawić przyprawami – tobaza. Po ugotowaniu albo wszystko odcedzić, żeby powstałklarowny rosół, albo wszystko, łącznie z mięsem, pokroićna kawałki i wrzucić z powrotem do wywaru. Dodaćposiekany koperek lub pietruszkę i doprawić śmietaną.

Zupę można podawać z grzankami, możnateż osobno ugotować ziemniaki, przetrzeći wlać do nich obok zupę. Można też dlapoprawienia kolorystyki dodać ugotowanena twardo i pokrojone w ćwiartki jajko.Po prostu nie można się najeść…!

SKŁADNIKI:• 2 pęczki rzodkiewek,• pęczek szczypiorku z młodą cebulką,• większy młody ogórek,• biały ser, może być nawet twarożek typu „Lučina”• sól, pieprz, trochę śmietany

SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Wszystkie warzywa drobniutko kroimy, dodajemyserek i śmietanę, przyprawiamy. Powstałą masąwcale nie musimy smarować chleba – pyszniesmakuje z zimnym mięsem, gotowanymiziemniakami, specjałami z grilla. Jest ostra i świeża,ale po jej spożyciu raczej nie należy się całować…Miłego siekania w wiosennym ciepełku!

(lub pietruszkowa na wykwintne okazje)

nie nadają się na randkę

Zupa koperkowa

Nowalijki na 2 sposób