32
ISSN 1336-104X 60 lat Pałacu Kultury i Nauki str. 24 str.6 Józef Pinior: „Byliśmy niesieni przez historię“

Monitor Polonijny 2015/09

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2015/09

ISSN

133

6-10

4X

60 l

atPałacu

Kulturyi Nauki

str. 24

str.6

Józef Pinior:„Byliśmy niesieni

przez historię“

Monitor09:2015 08/09/15 11:20 Page 33

Page 2: Monitor Polonijny 2015/09

22 MONITOR POLONIJNY W

Kolejny rok nauki w pol -skiej szkole w Bratysła -

wie rozpoczął się 5 wrze-śnia. Jest to szkoła publi -czna i bezpłatna, działająca w ramach polskiego syste-mu oświaty. Do szkoły mo-gą uczęszczać dzieci obywa-teli polskich czasowo prze-bywających za granicą orazwszystkie dzieci polonijne,które pragną zgłębić wie-dzę o języku ojczystym, hi-storii i geografii Polski, a także jej obyczajach i kul-turze. Podstawową formąpracy szkoły są zajęcia edu-kacyjne, prowadzone w sy -stemie klasowo-lekcyjnymprzez wykwalifikowanychnauczycieli. Ponadto orga-nizowane są różne konkur-sy przedmiotowe, rysunko-we, recytatorskie oraz im-prezy związane z polskimitradycjami i świętami. Ucz -nio wie i ich rodzice majądostęp do szkolnej bibliote-ki, wyposażonej w podręcz-niki, lektury i wydawnictwaencyklopedyczne. Ucznio -wie otrzymują legitymacjeszkolne, ważne na tereniePolski.

W szkole panuje klimatżyczliwości, spokoju, współ - pracy i tolerancji. Wszy stkiedzieci – niezależnie od po-ziomu znajomości językapolskiego – są równie wa -żne, traktowane z  uwzglę -dnieniem ich cech indywi-dualnych i zdolności. Za ró -wno nauczyciele, jak i ucz -

nio wie wraz z rodzi-cami starają się, bykażdy, kto uczę szczado szkoły, czuł się w niej bezpiecznie i był oto-czony szacunkiem i zrozu-mieniem. Na koniec rokuszkolnego uczniowie otrzy-mują świa dectwa szkolnezgo dne z polskimi przepisa-mi prawa oświatowego, do-tyczącymi uzupełniającegosystemu nauczania.

Nie tak dawno w braty-sławskiej polskiej szkoleświętowano koniec rokuszkolnego, którego uroczy-stość odbyła się 27 czerwcaw rezydencji ambasadora RPw obecności chargé d`affai -res Ambasa dy RP PiotraSamer ka, kierownik SPK

Moni ki Holz wie ser,kon sula RP JackaDo li wy oraz zapro-szonych gości.  Roz -danie świadectw i nagród książko-

wych poprzedziła część ar-tystyczna, przygotowanaprzez uczniów gimnazjum,nawiązującą do przeżyćAdama Mickiewicza jakoucznia i nauczyciela. Dziecii młodzież przedstawiły wy-brane przez siebie wierszepolskich poetów. Dopełnie -niem tychże popisów byłaprezentacja prac plasty -cznych, które można byłopodziwiać w holu rezyden-cji. A potem był czas na po-częstunek w ogrodzie rezy-dencji. W niezwykle cie-płej, rodzinnej atmosferzedelektowano się polskimi

produktami i rozmawianoo minionym roku, waka-cjach i ocze kiwaniach doty-czących nowego roku szkol-nego. Nie zabrakło muzyki i śpiewu przy akompania-mencie gitary jednego z uta -lentowanych rodziców, pa-na Łuka sza Cupała. Młodsiuczniowie biegali po ogro-dzie, a starsi robili pamiąt-kowe zdjęcia, prowadzącrozmowy o miesiącach spę-dzonych w szkolnej ławce.

Stary rok szkolny zale -dwie się skończył, a tu jużkoniec wakacji. Przed namikolejny rok szkolny, który z pewnością dostarczy mnó -stwo wiedzy oraz nowychdoświadczeń. TS

Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do Szkolnego Punktu Konsultacyjnego, którego siedzibaznajduje się w budynku Szkoły Podstawowej im. Jana de La Salle, ul. Detvianska 24, 831 06 Bratislava

W a k a c j e s z y b k o m i n ę ł y ,

ZDJĘCIA: MAGDALENA SUWARA

przed nami

nowy rok szkolny!

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 2

Page 3: Monitor Polonijny 2015/09

3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • néklad 550 ks • nepredajné

Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2015

w w w . p o l o n i a . s k

Codziennie coś się dzieje. Każdego dnia coś naszaskakuje, zasmuca czy rozwesela. Przed oczami mamynowe ujęcia, zdjęcia, obrazy… A co tam w naszym, tymlokalnym świecie piszczy? Przecież upłynęły już dwamiesiące, czyli wakacyjna przerwa za nami, więc wartodowiedzieć się, co przez ten czas wydarzyło się w naszym środowisku. Tu odsyłam Państwa do rubryki „Z naszego podwórka”, w którejrelacjonujemy wydarzenia dotyczące słowackiej Polonii. W tym roku,podobnie jak rok i dwa lata temu, odbyły się warsztaty twórcze dla dziecipolskiego pochodzenia, z których relację przygotowaliśmy na str. 10. Co roku odbywa się też cykliczna impreza ludowa Klubu Polskiego w Dubnicy nad Wagiem, którą przedstawiamy na str. 12, zaś relację z igrzysk polonijnych przeczytać Państwo mogą na str. 16. Poza tymzamieszczamy inne informacje kulturalne, wśród których jest też relacja z pobliskiej Austrii. Otóż za miedzą, w sąsiednim Wiedniu, równo 20 lattemu powstał miesięcznik polonijny „Polonika“. Ten austriacki rówieśniknaszego „Monitora Polonijnego” swoją imprezę jubileuszową ma już zasobą. O nim i jego okrągłej rocznicy piszemy na str. 14. Przy okazji dodam,że my jubileusz naszego pisma przygotowujemy na 21 listopada 2015 r. O szczegółach poinformujemy Państwa w następnym numerze. Dziś jednakradzę już zarezerwować sobie czas na wspólne z nami świętowanie.

Zapowiedzi przedsięwzięć na najbliższe dni jest jednak dużo więcej:„Przyjaźń bez granic” w Trenczynie, organowy koncert w Nitrze,„Polskie szanty na Dunaju” oraz warsztaty dziennikarskie dla osóbwspółpracujących bądź chcących współpracować z naszą redakcją.Zachęcamy do udziału w nich, a szczegóły przedstawiamy w „Ogłoszeniach” na str. 28.

A wiedzą Państwo, że kilka dni temu upłynęła 35. rocznica powstania„Solidarności“? O tym szczególnym wydarzeniu w dziejach Polski i świata rozmawiamy z Józefem Piniorem, który rok później obmyślił i zrealizował plan zabezpieczenia finansowego podziemnej„Solidarności“ na czas stanu wojennego. O tej niezwykłej historii mogąPaństwo przeczytać w „Wywiadzie miesiąca” na str. 6.

Poza tym w numerze wiele innych ciekawych artykułów ze stałychrubryk, które przygotowujemy dla Państwa co miesiąc. Życzę miłej lektury.

W imieniu redakcji

Wszyscy jesteśmy uczniami 4

Z KRAJU 4

WYWIAD MIESIĄCAJózef Pinior: „Byliśmyniesieni przez historię“ 6

Z NASZEGO PODWÓRKA 10

Walczymy z oczernianiempolskiej żywności 17

POLSKA MEDIALNAĆwierć wieku Twojego Stylu 18

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIWszyscy tak robią 18

WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJILokator grobowcaw katedrze w Koszycach 20

CZUŁYM UCHEMNiezwykły koncertw wyjątkowym miejscu 21

KINO-OKOPo omacku 22

SŁOWACKIE PEREŁKIWeselne miasteczko 23

60 lat Pałacu Kultury i Nauki 24

POLAK POTRAFIPolka w Bollywood 25

Z Nowego Targu do Trstenyrowerem lub na rolkach 26

Słowacja wygrała Jaguara? 27

OKIENKO JĘZYKOWEŻegnaj świnko!? 28

OGŁOSZENIA 28

ROZSIANI PO ŚWIECIEZ „nieludzkiej Ziemi“(część 2) 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMICzas się pożegnać 31

PIEKARNIKCiasto na suszę 32

3 WRZESIEŃ 2015

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 3

Page 4: Monitor Polonijny 2015/09

Kiedy okres urlopowy defini-tywnie się kończy i nie pozo-

staje nic innego, jak tylko na poważ-nie zająć się pracą, w wielu z nasożywa poczucie, że powinniśmyzrobić dla siebie coś pożytecznego,co pomoże realizować się w przy-szłości, poprawić kwalifikacje lubchociaż nastawić się pozytywnie nanieciekawe jesienne dni. Nie na dar-mo we wrześniu właśnie rozpoczy-

na się sezon wszelkiej maścikursów, szkoleń, warsztatów– z jednej strony jesteśmyprzecież wypoczęci i mamywięcej sił na rozpoczynanienowego etapu w życiu, z drugiej zaś wrzesień auto-matycznie kojarzy się z rozpo-częciem roku szkolnego, a tymsamym z szeroko pojmowanąedukacją. A tę można rozpocząćw każdym wieku i dawno minę-

ły już czasy, w których dokształca-nie się było tematem wstydliwym.Nie myślę tu bynajmniej o braciszkolnej – uczniach i studentach,ale o po koleniu aktywnych zawo-dowo i – co najciekawsze – emery-tach.

Oferta szkoleń i kursów jest obe -cnie tak różnorodna, że nawet naj-więksi malkontenci znajdą coś inte-resującego. Każdy – od malucha dostaruszka – może uczyć się językówobcych; nawet najbardziej renomo-wane szkoły językowe oferują kursyangielskiego, niemieckiego czy hi -szpańskiego dla pracujących, senio-rów czy biznesmenów. Kwalifika cjemożna też podnosić w ramach szko-leń z zakresu marketingu, księgowo-ści, kosztorysowania i umiejętności

praktycznych, które skierowa-ne są przede wszy stkim do

grup zawodowych, chcą-cych nauczyć się czegoś do-datkowo, co pomoże przy

ewentualnej zmianie pracylub przekwalifikowaniu się.

Informacji o nich należy szu-kać w biurach pracy, ośrod-kach szkoleń lub na stronach in-ternetowych firm specjalizują-cych się w tej dziedzinie.

MONITOR POLONIJNY W 4

PIERWSZEGO SIERPNIA uczczono71. rocznicę wybuchu powstaniawarszawskiego. O godz. 17.00 ro -zległy się syreny. Główne uroczysto-ści odbyły się tradycyjnie przy po-mniku Gloria Victis na Pową zkach.Przy pomniku „Polegli-Nie po ko na ni“na Cmentarzu Powstań ców War sza -wy na Woli prezydent BronisławKomorowski podkreślił, że historiasłuży refleksji, by być mądrzejszym isilniejszym na przyszłość.

USTĘPUJĄCY PREZYDENT Broni -sław Komorowski pożegnał się

z Pola kami 4 sierpnia w telewizyj-nym wystąpieniu. Podziękowałim za zaufanie i podkreślił, żesprawując swój urząd, starał sięiść drogą zgody, dialogu i kom-promisu.

SZÓSTEGO SIERPNIA urząd prezy-denta RP objął Andrzej Duda. W wygłoszonym przed Zgroma -dze niem Narodowym orędziu za-deklarował, że dotrzyma zobowią-zań wyborczych. Podkreślił teżpo trzebę odbudowy wspólnotyoraz zaapelował o wzajemny sza-cunek. W uroczystości zaprzysię-żenia oprócz parlamentarzystówwzięli udział ustępujący pre -zydent Bronisław Komorowski z mał żon ką, byli prezydenci LechWałęsa i Aleksander Kwa śniew -ski, dyplomaci, przedstawicieleKościołów i wspólnot religijnych.Obecna była także rodzina nowe-

go prezydenta – jego rodzice, żo-na Agata i córka Kinga.

ANDRZEJ DUDA jest szóstym pre-zydentem po przełomie w 1989roku. Szefową Kancelarii Prezy -den ta została Małgorzata Sadur -ska, szefem BBN Paweł Soloch.Warto podkreślić, iż w Kancelariipowstanie biuro ds. kontaktów z Polakami za granicą, którym będzie kierował szef gabinetuAdam Kwiatkowski.

NOWYM RZECZNIKIEM Praw Oby -watel skich został 38-letni praw-nik Adam Bodnar. Jego wybór nato stanowisko 7 sierpnia zatwier-dził Senat. Bodnar zapowiedział,że będzie służyć wszystkim oby-watelom. Nowy rzecznik jest adiunktem w Zakładzie PrawCzło wieka Wydziału Prawa UW,współ pracował z Helsińską Fun -

da cją Praw Człowieka, zasiada w Ra dzie Dyrektorów FunduszuONZ na rzecz Ofiar Tortur.

UROCZYSTE OBCHODY Święta Woj -ska Polskiego i 95. rocznicy bitwy warszawskiej1920 roku od-były się jak co roku 15 sierpnia. Z tej okazji w Warszawie miałamiejsce defilada wojskowa. Obser -wujący ją prezydent Andrzej Dudaw wystąpieniu skierowanym dożołnierzy zapewnił, że będzie czy-nił wszystko, aby mogli oni słu-żyć ojczyźnie, nie martwiąc się o byt swój i swoich rodzin.Podkreślił też, że konieczna jestmodernizacja polskich sił zbroj-nych.

W WIEKU 77 LAT 23 sierpniazmarł wybitny aktor filmowy i te-atralny Jerzy Kamas, znany m.in.jako odtwórca roli Wokulskiego

Wszyscyjesteśmyuczniami

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 4

Page 5: Monitor Polonijny 2015/09

Jeszcze inna grupa kursów obej -mu je ogólnie rozumiane aktywno-ści związane z naszym hobby. Czylicoś dla ducha i lepszego samopo-czucia. W każdym wieku można zacząć ćwiczyć, chodzić z kijkami w grupie entuzjastów tego sportulub wyciskać siódme poty na zaję-ciach zumby, aerobiku lub jogi.Ogromną popularnością cieszą siękursy tańca towarzyskiego czy zaję-cia ze sztuki – rysunku, malowania,lepienia w glinie. A już zupełne sza-leństwo – niezależne od wieku, za-wodu i stanu posiadania – to szkołyszycia na maszynie, robienia na dru-tach, wyszywania! Kto by pomyślał,że w czasach, gdy w zależności odzasobów portfela można kupić so-bie wszystko, zapalone entuzjastkiprzy maszynach wyczarowują stro-je własnego pomysłu, a miłośniczki

oryginalnej biżuterii, cierpliwieoperując szczypczykami, skręcającoraz to nowe kolczyki lub broszki.

Ale skąd na to wziąć pieniądze?Podpowiem od razu, by ciekawychofert szukać w domach kultury, klu-bach osiedlowych lub w Internecie.Takie kursy, blisko domu, często sądarmowe lub za niewielką opłatą.Warto ponadto zaglądać na stronyurzędów gminy lub miasta – sporokursów i szkoleń jest organizowa-nych za unijne pieniądze i wystarczyjedynie zadeklarować swój udział.Opłaca się też zatrzymać choćby nachwilę przy mijanych codziennie ta-blicach ogłoszeń, na których publi-kowane są różne oferty, spośród któ-rych przy niewielkich nakładach fi-

nansowych każdy może znaleźć cośdla siebie.

Nigdy nie wiadomo, co nam sięmoże przydać w przyszłości, dlategojeśli mamy po urlopach dość siły dopracy, nie zaniedbujmy i tych dodat-kowych aktywności, które mogąprzynieść nam realne pożytki – lep-sze zdrowie, nowych przyjaciół i nakoniec odkryte pasje, które nie tylkoczynią życie kolorowym, ale i udo-wadniają, że uczyć się można w każ-dym momencie życia. I nie ma się cze-go wstydzić – na takich zajęciach spo-tkać można rozmaitych uczniów w ró -żnym wieku, których łączy pragnie-nie, by coś zmienić i nauczyć się cze-goś, co może przynieść satysfakcję.

AGATA BEDNARCZYK

5

w filmowej adaptacji „Lalki“ Bo -lesława Prusa. Kamas zagrał teżw wielu innych filmach, np. w „No -cach i dniach“, „Dolinie Issy“,„Cudzoziemce“, „Pierścionku z or-łem w koronie“. Od 1968 r. wystę-pował na deskach Teatru Na ro -dowego w Warszawie, a w 1971 r.na scenie warszawskiego TeatruAteneum. Pochowano go na Sta -rych Powązkach w Warszawie.

DNIA 31 SIERPNIA odbyły się uro-czyste obchody powstania NSZZ„Solidarność“. W oficjalnych uro-czystościach wziął udział prezy-dent Andrzej Duda, który na spo-tkaniu w Stoczni Gdańskiej gratu-lował „S“ zwycięstwa nad komu-nizmem. Wcześniej w bazyliceśw. Brygidy odbyła się msza św.z jego udziałem. Komentatorzyzwracali uwagę, że Andrzej Dudaw swoim wystąpieniach ani razu

nie wymienił nazwiska legendar-nego przywódcy „Solidarności”Lecha Wałęsy.

PREMIER EWA KOPACZ, która 31sierpnia odwiedziła EuropejskieCentrum „Solidarności” w Gdań -sku, zaapelowała, by nie zapomi-nać o realnym znaczenia słowa„solidarność“. Podkreśliła, iż oz -na cza ono „razem, a nie przeciwsobie“. Kopacz nie została zapro-szona na rocznicowe uroczysto-ści „Solidarności”.

W DNIU 1 WRZEŚNIA, w 76. rocz-nicę wybuchu II wojny światowej,na Westerplatte odbyły się uro-czystości z udziałem prezydentaAndrzeja Dudy i premier EwyKopacz. Szefowa rządu w swoimwystąpieniu podkreśliła, że histo-ria uczy, iż bezpieczeństwo Polskinie ma ceny, i dodała, że nie moż-

na obrażać własnego kraju w imiępolitycznych rozgrywek. Z koleiprezydent stwierdził, iż patrząc nahistorię – chwile dumy i chwilestraszne – „trzeba sobie powie-dzieć jedno: przeszłość tłumaczyteraźniejszość, ale pozwala takżebudować lepszą, dobrą przy-szłość“.

REFERENDUM, o które wniosko-wał prezydent Andrzej Duda, nieodbędzie się. Głosami senato-rów PO Senat odrzucił 4 wrze-śnia wniosek o jego przeprowa-dzenie. Andrzej Duda propono-wał, by w referendum, któremiało się odbyć 25 październikawraz z wyborami parlamentarny-mi, Polacy odpowiedzieli na py-tania dotyczące obniżenia wiekuemerytalnego i powiązania upra -wnień emerytalnych ze stażempracy, utrzymania dotychczaso-

wego systemu funkcjonowaniaPań stwo wego Gospo da r stwa Le -śne go Lasy Państwowe i znie-sienia powszechnego ustawowe-go obowiązku szkolnego sze-ściolatków.

DNIA 6 WRZEŚNIA odbyło się re-ferendum, w którym Polacy od-powiedzieli na pytania, czy są zawprowadzeniem jednomandato-wych okręgów wyborczych w wy -borach do Sejmu, utrzymaniemdotychczasowego sposobu fi-nansowania partii politycznych z budżetu państwa i wprowadze-niem zasady ogólnej rozstrzyga-nia wątpliwości, co do wykładniprzepisów prawa podatkowego,na korzyść podatnika. Referen -dum było niewiążące, frekwen-cja wyniosła 7,8 procent.

MP

WRZESIEŃ 2015

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 5

Page 6: Monitor Polonijny 2015/09

Spotykamy się z okazji 35. rocznicypodpisania porozumień sierpniowych i powstania „Solidarności“. Czy towciąż ważna data dla Polaków?Bez wątpienia. Szkoda, że po

1989 roku państwo polskie nieustanowiło 31 sierpnia świętem na-rodowym. Mówię to nie dlatego, żemamy mało świąt, wręcz przeciw-nie. Ale proszę zwrócić uwagę, żenie mamy takiego dnia, który byłbytak radosnym świętem, jak 14 lipcawe Francji czy 4 lipca w StanachZjednoczonych.

Były próby podejmowane przezprezydenta Komorowskiego, by dzieńpierwszych częściowo wolnychwyborów w Polsce w 1989 roku, czyli 4 czerwca, stał się świętem radosnym.Były takie próby. Czwarty czerw-

ca to dzień, kiedy świętujemy prze-łom demokratyczny. On jednak byłwtórny w stosunku do 31 sierpnia.Z 4 czerwca wiąże się wolność, de-mokracja, ale i gospodarka wolno-rynkowa. Niektórzy ponieśli ogro -mne koszty kształtowania się tegorynku. To było gorzkie zwycięstwo,które polegało na kompromisie, a z tym nie wszyscy się utożsamiali.W tym sensie 4 czerwca jest jużmniej triumfalny, mniej jednoczącyniż 31 sierpnia. Z perspektywy hi-storii Polski 31 sierpnia jest waż-niejszy. Jest jak zburzenie Bastylii,gdyby chcieć to porównać z rewo-lucją francuską. Pojawienie się fe-nomenu „Solidarności“ było abso-lutnie czymś nowym. Nie tylko w skali Polski, ale całego bloku.Oryginalny polski wkład w historięEuropy, a nawet świata. Z perspek-tywy socjologicznej i historycznejrzeczywiście to coś wyjątkowego,

coś, co w dziejach narodów zdarzasię raz na sto lat.

Dlaczego nikt nie wpadł na pomysł, by ustanowić to święto?Wtedy się nie udało, a dziś jest już

za późno. Elity polityczne po 1989roku nie wykorzystały tego mo-mentu. A powinny, bo to był mo-ment założycielski nowej, demokra-tycznej Polski. Taka jednoznacznagranica pomiędzy dawną a nowąepoką. My, Polacy, nie mamy takie-go święta, które by nas w jedno-znaczny sposób jednoczyło. Szkoda,bo wydaje mi się, że byłoby onoważne dla naszej tożsamości.

Czuje Pan żal? Do polityków? Do siebie?Wszyscy to zaprzepaściliśmy. To

stracona szansa. Szkoda.

Dlatego świat postrzega upadek muruberlińskiego za moment przełomowy w przemianach ustrojowych w naszejczęści Europy, a nie wydarzeniasierpniowe?Tak, wymienia pani kolejny aspekt,

dlaczego należało ustanowić 31 sier -pnia świętem narodowym – po-wstanie „Solidarności“ symbolicz-nie przesłoniło zburzenie muruberlińskiego.

Upadający mur berliński to ładny,fotogeniczny obrazek.Strajk w Gdańsku też był fotoge-

niczny.

Albo Lech Wałęsa, podpisującyporozumienia sierpniowe czerwonymdługopisem.Albo pani Ania, robotnica prze-

mawiająca przed stocznią. Myśmysami to zaprzepaścili, a mógł to byćpodstawowy symbol dla całej Euro -py Środkowej!

Jak Pan wspomina tamten czas? CzułPan, że dzieje się coś wyjątkowego?Tak, od początku to czułem!

Byłem po studiach prawniczychwe Wrocławiu. Strajki, które mia-ły miejsce latem w 1980 roku, by-ły sygnałem, że musi się coś zmie-nić. Byłem o tym głęboko przeko-nany.

Pan był reprezentantem inteligencji.Czytałam, że nawet Pański stylubierania się – marynarki, szaliki –przypominał styl angielski, daleki odklasy robotniczej. A jednakpotrafiliście znaleźć porozumienie.Jak to możliwe?To, że trzymaliśmy się razem,

w tamtych czasach nie było niczymwyjątkowym. Prawnicy, studenci ar-chitektury czy innych kierunkówspędzali wieczory z robotnikami.Dzisiaj żyjemy osobno, jakby na in-nych planetach.

6 MONITOR POLONIJNY W

J ózef Pinior jest byłym działaczem dolnośląskiej „Solidarności“,obecnie prawnikiem, politykiem, bohaterem filmowym. O jegonajwiększych rolach życiowych rozmawialiśmy we Wrocławiu,

w przededniu 35. rocznicy podpisania porozumień sierpniowych i powstania „Solidarności“. Mój rozmówca z pasją opowiadał o tamtych czasach, czasach tzw. karnawału. I o wyjątkowym skokuna bank, którego dokonał, dzięki któremu podziemna „Solidarność“mogła funkcjonować przez kilka lat w całej Polsce.

Józef Pinior: „Byliśmyniesieni przez historię“

Pojawienie się fenomenu „Solidarności“było absolutnie czymś nowym. Nie tylko w skali Polski,

ale całego bloku.

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 6

Page 7: Monitor Polonijny 2015/09

Dlaczego? Czym to było podyktowane?Wynikało to trochę z systemu. Ale

także z tego, że myśmy szukali poro-zumienia. Ja jako młody prawnikmogłem pomóc robotnikom z wro-cławskich fabryk, którzy mieli swo-je problemy, i to mnie zbliżyło dotego środowiska jeszcze przed 1980 r. Byliśmy razem. To był wyjąt-kowy czas, dziś nie do powtórzenia.Tamten czas określamy słowem„karnawał“, czyli czas święta, cze-goś wyjątkowego. Pod koniec sierp-nia, po podpisaniu porozumieńsierpniowych, w ludziach pojawiłosię nagle to, co najlepsze. Polacy za-zwyczaj są w stosunku do siebie za-wistni, nieufni, nie kochają siebiewzajemnie. A wtedy to był taki mo-ment zaufania, otwarcia się na in-nych. Pamiętam stojących na ul. Świ -dnickiej w kierunku Rynku mili-cjantów, młodych chłopaków, któ-rzy najpierw z napięciem patrzylina wszystkich idących pieszo dopracy, bo przecież MPK strajkowa-ło, a potem, po podpisaniu porozu-mień w Szczecinie, z ulgą. Pamię -tam ich radość, bo nie musieli inter-weniować. Władza nie sięgnęła porepresje – nastąpiło porozumienie.

Uwierzył Pan, że to już koniec? Że zbliża się demokracja?Wie pani, miałem swoje przemy-

ślenia na ten temat i byłem przeko-nany, że ten system musi się zmie-nić. Wtedy nie wyobrażałem sobiejednak, że Jałta zostanie zniesiona, a mur berliński zburzony, ale byłemprzekonany, że system musi się zre-formować w kierunku demokracji.Sądziłem, że będziemy tworzyć ja-kieś zręby demokracji, gospodarkiwolnorynkowej. Myślałem bardziejo konwergencji dwóch systemów.

Ale Wasza czujność nie zostałauśpiona. Przeczuwaliście, mieliściedoniesienia, że „Solidarność“ będziestłamszona? Dlatego na początkugrudnia 1981 roku podjął Pan z banku80 milionów złotych z konta„Solidarności“?Coraz bardziej docierało to do

mnie, że władze jednak nie będą w stanie doprowadzić do transfor-macji demokratycznej. Jesienią1981 roku sytuacja wyglądała nastę-pująco: albo w styczniu w 1982 ro-ku odbędą się w jakiejś wolnej for-mie wybory i powstanie swego ro-dzaju rząd jedności narodowej, al-bo będzie uderzenie. Były różne sy-gnały. I stąd, i zza granicy: z Ame -ryki, Watykanu. Dla mnie było ja-sne, że trzeba uratować pieniądzezwiązkowe, bo w przypadku stanuwyjątkowego konta w banku zosta-ną zablokowane.

Osiemdziesiąt milionów złotych,które posiadała „Solidarność“, to na tamte czasy sporopieniędzy?

To były ogromne pieniądze.Wpadłem na pomysł, żebypodjąć je i schować. W bankuzostawiłem dwa miliony na

obsługę, transakcje mechanicz-ne, żeby się nikt nie zorientował,że rachunek jest opróżniony. Tobyło moje najlepsze trafienie w ży-ciu! Akcja odbyła się 3 grudnia.

Dwa miliony wystarczyły na dwatygodnie. Dopiero tydzień po

wprowadzeniu stanu wo-jennego służby bezpie-

czeństwa odkryły, żekonto jest puste.

Skąd Pan wiedział, żewłaśnie to należy zrobić?Intuicja. Coś mi mó-

wiło, że to jest ostatni mo-ment, że inaczej nie zdąży-my.

Co Pan przeżywał? Mógł Panspokojnie spać? Jak się czujeczłowiek, który ma dokonać takiegonietypowego skoku na bank?Czytałem książkę, a nad ranem

położyłem się spać.

7

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

WRZESIEŃ 2015

Po podpisaniuporozumień sierpniowych,

w ludziach pojawiło sięnagle to, co najlepsze.

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 7

Page 8: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 8

Plan był obmyślony precyzyjnie?Patrząc na efekty, tak. Zorgani zo -

wałem dwa auta. Nikomu nic niemówiłem. Koledzy mogli się jedy-nie domyślać, że być może podej-miemy jakieś dwa miliony, ale nieosiemdziesiąt!

To były pieniądze należące do „Solidarności“ z całej Polski?Nie, tylko z Dolnego Śląska.

A z pozostałych regionów nikt niewpadł na taki pomysł?Nie, nikt tego nie przewidział.

Te pieniądze, które Pan podjął,pomogły ludziom „Solidarności“ w innych regionach Polski?Tak. Pieniądze z innych regionów

zostały zablokowane, potem prze-kazane na fundusz związków zawo-dowych. Odzyskano je dopiero po1989 roku.

Czyli przez osiem lat pieniądze, którePan uratował, były podstawąutrzymania podziemnejdziałalności w całej Polsce?Osiemdziesiąt milionów

służyło całej Polsce. Pierw -sza decyzja, dotyczącaich wydatkowania, do-tyczyła miliona złotychdla rodzin robotnikówze Świdnika na Lubel -

szczyźnie. Tam po 13 grudnia do-szło do zwolnień robotników, któ-rzy z dnia na dzień zostali bez środ-ków do życia.

Wróćmy do tego 3 grudnia. Był stres?Nie pamiętam stresu. Byliśmy nie-

sieni przez historię. Ja miałem wtedy26 lat. Żyliśmy w ogromnym napięciuprzez wiele miesięcy.

Jak Pan dotarł do banku?Załatwiłem dużego fiata, którym

pojechaliśmy do banku. Dzień wcze-śniej poprosiłem dyrektora banku, byprzygotował 80 milionów do wypłatyi by nie informował milicji, że będzie-my podejmować pieniądze. W tam-tych czasach nie było firm ochro -niarskich, a tego typu wypłaty byłyochraniane przez milicję, ale my nie

chcieliśmy takiej ochrony.

Wszystko poszło gładko?Wziąłem ze sobą

dwie duże walizki. To był pierwszy mo-

ment, kiedy zabrakłomi wyobraźni, bo-wiem 80 milionów

do tych walizek się niezmieściło. Pożyczyłem więcwalizkę z banku. Zadekla -

ro wałem, że ją zwró-cę. Do dziś tego

nie zrobiłem, jestem dłużny bankowiwalizkę. Mam wyrzuty sumienia, alewaga sprawy przesłoniła wszystko. Z banku wyszliśmy z trzema walizka-mi pieniędzy. Dużym fiatem podje-chaliśmy do malucha, który czekał nanas. I tu był drugi moment, kiedy oka-zało się, że zabrakło mi wyobraźni.Trzy walizki nie mieściły się w małymfiacie. Musieliśmy pozbyć się koła za-pasowego.

Pieniądze zawieźliście na Ostrów Tumski.Tym małym fiatem dotarliśmy na

Ostrów Tumski, gdzie czekał na nasarcybiskup Henryk Gulbinowicz, któ-rego poprosiłem o obecność przyprzekazywaniu pieniędzy. On niewiedział, z czym przyjedziemy, ale jaknas zobaczył, domyślił się. Widziałembłysk w jego oku, błysk konspiratora.

Nie pomyślał Pan, że ktoś Pana posądzi o kradzież?Wie pani, jako prawnik przygoto-

wałem wszystko tak, by nie zostałyprzekroczone nawet przepisy księ-gowo-skarbowe. Sądziłem, że po-traktowanie nas jako złodziei było-by prowokacją, przekraczającą gra-nice głupoty.

A jednak! Wymyślono przecieżodpowiednią bajkę na Pana temat.Mnie się to wydawało mało praw-

dopodobne, by nas przedstawiono ja-ko złodziei i że ktoś byłby w stanie w to uwierzyć. Po wprowadzeniu sta-nu wojennego ukrywałem się w pry-watnym mieszkaniu we Wrocławiu.Jakież było moje zdziwienie, kiedy z dziennika telewizyjnego się dowie-działem, że jestem w Wiedniu, gdzie

szastam pieniędzmi w kasynie, pijęszampana i świetnie się bawię. Tobył straszny atak, czarna propagan-

da. Kiedy mnie złapano w kwiet-niu w 1983 roku, wywieziono

mnie do więzienia na Rakowiecką w Warszawie. Tam przedstawiono mizarzut z paragrafu 201 kk. To był za-rzut zagarnięcia mienia znacznej war-tości. Usłyszałem, że mogę dostać od8 lat więzienia do kary śmierci! Sie -działem w totalnej izolacji. Prokura -tura generalna cały czas pracowała

Usłyszałem, że mogędostać od 8 lat więzienia

do kary śmierci!

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 8

Page 9: Monitor Polonijny 2015/09

WRZESIEŃ 2015

nad tą sprawą. Potem, po rokuwładze wycofały się z paragra-fu 201. Prokuratura doszła downiosku, że byłaby to przesa-da, że nie będzie w stanie mitego udowodnić… I skazanomnie na 4 lata za nielegalnądziałalność związkową.

Jak Pan usłyszał wyrok, nie przeszło Panu przez myśl:po co mi to było?Piłsudski kiedyś napisał, że

dla Polaka więzienie jest jakdla Brytyjczyka morze. To jest to wy-zwanie, z którym trzeba się zmierzyć.To jest na swój sposób pasjonujące,niebanalne. Ja wiedziałem, że muszęsię zmierzyć z więzieniem. To takapróba charakteru, coś co człowiekakształtuje.

Gdyby historia miała się powtórzyć,zrobiłby Pan to samo?Bez wątpienia. Mając dzisiejsze do-

świadczenie, pewnie bym się bar-dziej postarał, żeby podjęte wówczasprzeze mnie pieniądze przyniosły do-chód „Solidarności“. No i postarał-bym się, aby w pozostałych regionachPolski zrobiono podobnie. Nie mamnajmniejszej wątpliwości, że wypła-cone wtedy pieniądze spowodowały,iż to właśnie Wrocław stał się w pew-nym momencie stolicą podziemnejPolski.

Film Waldemara Krzystka „80 milionów” opowiada właśnie tęhistorię. To dobry film według Pana?To jest świetny film w hollywoodz-

kim stylu. Podoba się młodym lu-dziom nie tylko w Polsce, ale i w róż-nych krajach Europy Środkowej, o czym piszą do mnie ci, którzy filmobejrzeli. Krzystek trafił do młodych,zrobił swoją „Casablankę“. Co prawda„Casablanka“ nie jest filmem doku-mentalnym z okresu II wojny świato-wej, ale ludzie na całym świecie, my-śląc o II wojnie światowej, myślą o tym filmie. Tak samo jest z filmemKrzystka. To film nieprawdopodob-

nie trafiony, oddający pasję, mło-dzieńczość, braterstwo ówczesnychPolaków, a jednocześnie poczuciewolności. Dziś, owszem, jest wolność,ale nie towarzyszy jej braterstwo.

O niewielu ludziach nakręcono film.Jak się Pan z tym czuje?Początkowo byłem niechętnie

nastawiony do pomysłu nakręceniatego filmu.

Dlaczego?Myśmy jednak zapłacili za to bar-

dzo wysoką cenę. Piotr Bednarz, któ-ry ze mną podejmował pieniądze z banku, już nie żyje. Cudem przeżyłwięzienie... Miałem obawy, czy moż-na nakręcić dobry film o tej historii.Potem zrozumiałem, że dla młodychludzi zaangażowanych w kręcenie te-go obrazu, to wyzwanie. Tak jak dlamojego pokolenia wyzwaniem byłzwiązek zawodowy, konspiracja, todla nich ten film i to, że muszą się z tym tematem zmierzyć. Zaprzyja -źniłem się z Krzysztofem Czeczotem,który gra Józka. Zorientowałem się,że ten film niesie dobrą energię.Zgodziłem się, by użyto mojego imie-nia w filmie. Warunkiem było, by fil-

mowi towarzyszyła książkaKatarzyny Kaczorowskiej, w której opisane są fakty, do-tyczące tamtych wydarzeń.

Po wejściu filmu na ekrany kinrozdzwoniły się telefony do Pana?

Oczywiście. Ale ja nie chcębyć kombatantem. Jestemczynnym politykiem, mamzadania do zrealizowania.Gdybym chciał, mógłbympoświęcić swój czas na jeż-

dżenie po szkołach, spotkania z mło-dzieżą – mam tyle zaproszeń z całejPolski i Europy! Bronię się przed tym.To oczywiście piękna karta, część mo-jego życiorysu, ale wolę żyć nowymiwyzwaniami.

Politycy, którzy doświadczyli stanu wojennego, represji są lepszymi politykami?Mojemu pokoleniu się wydaje, że

młodym jest lepiej, bo dobre wynikina studiach otwierają im możliwościwyjazdów na stypendia zagraniczne.W naszych czasach wyzwaniem byłozdobycie książki, wydanej poza cen-zurą. Być może dzisiejsza epoka naswój sposób jest jeszcze trudniejsza?Ale 13 grudnia towarzyszyła nam ja-sna granica między dobrem a złem.To jednak daje ogromną przewagęmoralną i pewność, że człowiek wie,co robić. Bez tej granicy mamy doczynienia z szeroką paletą szarej stre-fy. Ale nie uważam, że moje pokole-nie ma jakąś przewagę nad młodymiludźmi. To, że jesteśmy komba-tantami, nie daje nam przewagiw polityce.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, Wrocław

Wrocław stał się w pewnym momencie

stolicą podziemnej Polski.

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

9

Monitor09:2015 08/09/15 10:41 Page 9

Page 10: Monitor Polonijny 2015/09

Zgrupowanie, zorganizo-wane przez Klub Polski Ko -szyce, odbyło się od 11 do18 lipca w Žiarskiej Doli -nie, a poprowadziła je, jużpo raz trzeci z rzędu, Ste -fania Gajdošová-Sikorska z pomocą Stana Stehli ka.Wzięło w nim udział czter-naścioro dzieci z różnychzakątków Słowacji – od Ko -

szyc po Bratysławę. „Pierw -sze dni były bardzo męczą-ce“ – ocenia Ania Cupał z Galanty, ale wie doskona-le, że program zajęć plene-ru był tak skonstruowany,by na pierwszym miejscu

była praca, a potem dopie-ro zabawa. Moty wacją dozwiększonego wysiłku byłzaplanowany wernisaż,mający się odbyć po razpierwszy w historii war -sztatów w siedzibie kon sula

honorowego w Li ptow -skim Mikulaszu. To by łowyzwanie! Dzieci tworzyłyz pasją swoje dzieła, bymóc je potem zaprezento-wać szerszej publiczności.Podobnie jak w ubiegłymroku, tak i w tym uczestni-cy warsztatów z radościąprzygotowywali koszulki,wykonane metodą batiku.W ten sposób powstały za-równo wymyślne dziełasztuki, jak i T-shirty z logoKlubu Polskiego. Ka rolinęBaltazarovič z Ora wy naj-

Zgrupowanie małych artystów

B atikowanie, leporello, sitodruk… Brzmi obco?Ale nie dla dzieci i młodzieży, które wzięłyudział w warsztatach artystycznych „Krok za

krokiem w kierunku sztuki“!

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 10

Page 11: Monitor Polonijny 2015/09

11

bardziej zafascynowały wła -śnie zajęcia z batikowania,zaś jej siostrę tworzenie fil-mów wideo. Ri chard Očkayz Koszyc chę tnie tworzyłleporella z postaciami żół-wi i krokodyli, a BarbaręBerkyovą z Du bni cy nadWagiem pochłonęło malo-wanie na płótnie. Ale -xandra Zaťková z Kvetosla -vova też pracowała z płót-nem – lepiła elementy wy-cinane z serwetek, dziękiczemu powstał piękny ob-

raz, przedstawiający wazonz kwiatami. Na wernisażdzieci przygotowały teżspecjalne maski, w którychwystąpiły. „Niektóre dziecitworzyły maski zwierząt, jazaś rusałki“ – wspominaAlexandra.

Kiedy przyszedł wyczeki -wany dzień, wszyscy udalisię do Liptowskiego Miku -la sza. Tu na młodych arty-stów czekali zaproszeni go-ście oraz organizatorzy wer -nisażu, wśród których byłkonsul honorowy RP w Li -ptowskim Mikulaszu Ta -

deusz Frąckowiak oraz wła-dze miasta. Obecni byli teżgoście specjalni, którzyprzyjechali z Bratysławy –konsul Jacek Doliwa z mał-żonką. Barwne, ekspresyj-ne dzieła wzbudziły ogólnezainteresowanie. Ba, nie-którzy nawet dokonali za-kupów wybranych ekspo-natów! „Nie wszystkie dzie-ci potrafiły się pożegnać zeswoimi dziełami, wolały jezawieźć do domu“ – wspo-mina Alexandra.

Po wernisażu na dzieci

czekała upragniona nagro-da za twórczy trud – wszy-scy odwiedzili park wodnyTatralandia w LiptowskimMikulaszu. I chyba pobyttam okazał się dla nich naj-większym przeżyciem! Choćnie brakowało też i innychatrakcji – były przecież dy -skoteki wieczorową porą,wycieczki do lasu na jago-dy i poziomki, wyjście nasalasz, obserwacja owiec,koni i poników, kąpiel w strumyku czy zwiedza-nie Jaskini Niedźwiedziej.

Niektórzy uczestnicy ple-neru zostali wyróżnieni zaczystość, porządek i dyscy-plinę – w nagrodę pojecha-li wyciągiem na Chopok.

„Cieszę się, że zyskałamwspaniałe wspomnienia i no wych znajomych“ – pod -sumowuje Alexandra Za ť -ko vá. „Zabawy i wody byłoaż po uszy!“ – dowcipnieocenia plener Barbara Ber -ky, która już dziś planujeudział w przyszłorocznymzgrupowaniu. Podobne pla -

ny mają siostry Baltaza ro -vicz, które w warsztatachwzięły udział już po raztrzeci. Zaś Ania Cupał manadzieję, że za rok przyje-dzie na obóz z młodszą sio-strą. Entuzjazm i nadzwy-czajne zadowolenie wszy -stkich uczestników plene-ru powinny być sygnałemdla organizatorów, by czę-ściej planować tego typuprzedsięwzięcia, które nietylko uczą i bawią, ale i in-tegrują dzieci polonijnerozsiane po całej Słowacji.

RED.

WRZESIEŃ 2015

Projekt zreal izowano ze środków Kancelar i i Rady Minis trów RS,Program Kul tura Mnie jszości Narodowych 2015 oraz przywsparc iu konsula honorowego RP w L ip towskim MikulaszuZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 11

Page 12: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 12

Tak w skrócie można by opisaćXXII Festiwal Folklorystyczny

w Dubnicy nad Wagiem, który odbyłsię w dniach 29 - 30 sierpnia. Trzebajednak podkreślić, że w międzynaro-dowej obsadzie tegoż festiwalu odwielu lat czołowe miejsce na sceniezajmuje Polska, a to za sprawą Zbi -gniewa Podleśnego, prężnego działa-cza Klubu Polskiego, który jest współ-organizatorem festiwalu.

„W tym roku przyjechały liczniej-sze niż zwykle delegacje miast part-

nerskich, mieliśmy więcej gości, a toznaczy, że zainteresowanie współpra-cą polsko-słowacko-czeską rośnie“ –mówił z zadowoleniem, opisującwspółpracę między Zawadzkiem,Dubnicą nad Wagiem i Otrokovicami.Na jego zaproszenie na festiwal przy-

jechał też zespół Ziemia Żywiecka.„To jeden z pięciu najlepszych zespo-łów ludowych, które mi było dane po-dziwiać“ – stwierdził obecny na im-prezie konsul RP Jacek Doliwa, którydubnicką Polonię odwiedził wraz z żoną. „Pan konsul z żoną wzięliudział nie tylko w naszej klubowejakademii, spotkaniach z władzamimiasta, festiwalu miejskim. Oboje byliobecni także na niedzielnej mszy orazspotkaniu po niej“ – relacjonował z zadowoleniem Podleśny.

skocznie, ludowoBarwnie,

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 12

Page 13: Monitor Polonijny 2015/09

13

Zespół Ziemia Żywiecka zaprezen-tował bogaty repertuar tańców ludo-wych, a jego obecność w mieście zo-stała wykorzystana maksymalnie – ar-tyści występowali od piątku do nie-dzieli po kilka razy dziennie, a ichpiątkowy występ w amfiteatrze zostałprzedłużony i trwał ponad godzinę!„Był to najdłuższy występ i został na-grodzony oklaskami na stojąco, czegow Dubnicy jeszcze nie wdziałem “ –opisywał zadowolony główny organi-zator.

Ostatni weekend sierpnia był teżdoskonałą okazją do spotkania siędubnickiej Polonii, którą odwiedziliPolonusi z Trenczyna i Bratysławy.„Jestem pełen uznania dla zaangażo-wania pana Podleśnego na rzecz tegoprzedsięwzięcia i tutejszej Polonii“ –powiedział obecny na akademii, pod-

czas której spotkało się blisko 120 osób,prezes Klubu Polskiego Tomasz Bien -kiewicz. Słów uznania nie szczędziliteż konsul Jacek Doliwa oraz prezy-denci Dubnicy nad Wa giem – JozefGašparík, Zawadzkiego – Mariusz Sta -chowski, Otrokovic – Jaroslav Budek.

W niedzielne przedpołudnie napolskiej festiwalowej mszy obecni by-li nie tylko Polacy, ale też zespoły z Meksyku i Czech. Po mszy, celebro-wanej w nowym dubnickim kościele,odbyło się jeszcze jedno szczególnespotkanie. „Ponieważ kościół znajdu-je się niedaleko siedziby naszego klu-bu, uczestników mszy świętej zapro-siliśmy do nas na nieformalne spotka-nie, w którym wzięło udział około 60 osób“ – nie krył zadowolenia Zbi -

gniew Podleśny, który zadbał o wszy -stkie detale trzydniowego dubnickie-go przedsięwzięcia.

Ludowe rytmy długo jeszcze graływ duszach uczestników festiwalu i polskich imprez. I niech towarzyszą-ce im barwne i skoczne nastroje trwa-ją jak najdłużej.

RED

WRZESIEŃ 2015 Przedsięwzięc ie s f inansowane ze środków Minis ters twa Spraw Zagranicznych RP.

ZDJĘCIA: MARIAN ĎAMBORAK

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 13

Page 14: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 14

Festiwal Hevhetia, od-bywający się w sło-

wackich miastach po razczwarty, po raz pierwszyzawitał do Bratysławy.Jego organizatorem jestkoszyckie wydawnictwomuzyczne Hevhetia, któ-re od ponad 10 lat pro-muje muzykę outstrea -mową. Festiwal Hevhetia,dziś już o europejskimzasięgu, odbywa się rów-nolegle w Budapeszcie,Paryżu, Krakowie i Gli -wicach. Tegoroczna jegoedycja zaskoczyła licz-nym udziałem polskichmuzyków, wśród któ-rych byli Bartosz Dwo -rak czy Krzysztof Koby -liń ski. W Bratysławie, 24i 25 sierpnia, wystąpiliponadto polscy pianiścijazzowi – Piotr Wyleżoł i Aga Derlak ze swoimtrio.

Koncert Piotra Wyle -żo ła odbył się w sceneriisali wystawowej Instytu -tu Polskiego w Bratysła -wie, gdzie miejsce miaławłaśnie wystawa okła-dek płyt winylowych au-torstwa Stanisława Za -gór skiego i Rosława Szay - by, przedstawicieli tzw.polskiej szkoły plakatu i projektantów okładekpłyt największych gwiazdpolskiej sceny muzycz-

nej. Rosław Szaybo za-projektował też okładkęnajnowszej płyty PiotraWyleżoła Improludes, a ponadto był równieżgościem na jego koncer-cie, na który złożyły sięjednak głównie starszeutwory. Polski jazzmanna tyle oczarował słucha-czy, iż z pewnością zapa-miętają oni jego nazwi-sko obok takich znanychjuż w Bratysławie muzy-ków, jak Możdżer czyKaczmarczyk.

Aga Derlak Trio wystą-piło w Bratysławie w Fox -ford, klubie wydawni -

ctwa Martinus, wśród pa -chnących świeżością ksią -żek. Grupa w składzie:Aga Derlak – fortepian,Ty mon Trąbczyński – kon -trabas i Bartosz Szablo -wski – perkusja, przed-stawiło swoją debiutan -cką płytę First Tought, zawierającą tylko kom-pozycje pianistki. Wartododać, że zespół jest laureatem Jazz Juniors z 2013 r. oraz Ogólno -pol skiego Przeglądu Mło -dych Zespołów Jazzo wychi Blue sowych w Gdyni, a Aga Derlak zachwycapubliczność tak swoimtalentem muzycznym, jaki niezwykłą świeżością i urokiem osobistym, o czym mogli się przeko-nać goście Foxfordu.

ANNA MARIA JARINA

ZDJĘCIA: ANNA MARIA

Festiwal Hevhetia– muzyczny koniec lata

Nasi sąsiedzi, Polacy mieszkającyw Austrii, doczekali się wspa-

niałego jubileuszu. W najbardziej re-prezentatywnym miejscu Wiednia,w Sali Herbowej Ratusza Miejskiegoodbyły się 2 września obchody jubi-leuszu dwudziestolecia najstarszegoperiodyku polonijnego – miesię -cznika „Polonika”. Uroczystą galęuświe tnili swą obecnością przedsta-wiciele polskiego i austriackiego es-tablishmentu, m.in. ambasador RPArtur Lorkowski, konsul generalnyAndrzej Kaczorowski, radczyni miej -ska ds. integracji Sandra Frauenber -ger, wiceburmistrz Wiednia MariaVassilakou oraz licznie przybyli dzia-łacze środowisk polonijnych. Prze -mó wieniom, gratulacjom i ciepłymsłowom uznania nie było końca.

Za prezentowano także najnowszedzie cko redakcyjne – książkę pt.„Tacy jesteśmy”, będącą zbiorem naj-ciekawszych wywiadów, które uka-zały się na łamach pisma.

Jubileuszu sąsiadów

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 14

Page 15: Monitor Polonijny 2015/09

15

A kim są nasi sąsiedzi, którzy oddwudziestu lat nie poddają się w wal-ce o rzetelne informowanie rodakówo tym, co w Polsce i na świecie?

Miesięcznik Polonii Austriackiej„Po lonika“ ukazuje się od marca 1995roku. Założyli go Halina i SławomirIwanowscy, którzy do tej pory nie tyl-ko redagują magazyn, ale i prowadząszeroką działalność kulturalno-spo-łeczną. Od początków swego istnie-nia miesięcznik pomagał Polonusomzarówno w integrowaniu się z no-wym krajem zamieszkania, jak i dbało to, by zachowali oni kontakt z ojczy-zną. Pismo na swoich łamach podej-muje przede wszystkim tematykęspołeczną, związaną z życiem ponad70-tysięcznej Polonii w Austrii, jestteż najważniejszym magazynem infor-macyjnym, przypominającym o wszy -stkich istotnych wydarzeniach, doty-czących zarówno Austrii, jak i Polski.„Polonika“, co chętnie podkreślali w swych przemówieniach austriaccypolitycy, jest nie tylko najdłużej ukazu-jącym się w Austrii polskim periody-kiem, ale należy też do najstarszych au-striackich tytułów prasy imigracyjnej.

W pierwszych latach swej działal-ności magazyn wziął na swoje barkitrudne zadanie przekazywania naj-ważniejszych, praktycznych informa-cji, które miały ułatwić życie Polakomw nowym kraju zamieszkania. Pomi -mo digitalizacji i siły Internetu, umoż-liwiających błyskawiczne uzyskaniewszelkich informacji, zainteresowa-nie czytelników artykułami z zakresuprawa, administracji czy edukacji nieosłabło. Dział „Prawo i vademecumPolaka w Austrii“ nadal cieszy się nie-słabnącą popularnością, informującich o systemie szkolnictwa, służbiezdrowia czy problematyce emerytal-

nej. Dla swoich czytelników redakcjauruchomiła też bezpłatne, polskoję-zyczne dyżury prawne.

Niezwykle ważnymi, stałymi działa-mi, bez których dziś nikt nie wyobra-ża sobie pisma, to m.in. „Poznaj Aus -trię”, „Społeczeństwo”, „Sport”, „Kul -tu ra”, „Historia”, „Felieton” czy nie -zwy kle lubiane „Niedzielne rodakówrozmowy”.

„Polonika” to pismo dbające nie tyl-ko o integrację Polaków w nowymmiejscu zamieszkania, ale stanowiąceich wizytówkę w Austrii; prezentujewybitnych rodaków i wszystko to, cozwiązane jest z polską kulturą, nauką,biznesem czy sportem, to, czymPolacy mogą się pochwalić i z czegomogą być dumni.

Na łamach miesięcznika ukazałosię ponad 1000 rozmów zarówno z osobami reprezentującymi środowi-ska polonijne, jak i Austriakami zwią-zanymi z Polską.

Dział „Rozmowy Poloniki“ to zapishistorii Polaków w Austrii, świadec-two ich dorobku. To właśnie ta rubry-ka jako chluba miesięcznika stanowi-ła punkt wyjściowy do wydania ksią -

żki zatytułowanej „Tacy jesteśmy“.Sławomir Iwanowski, redaktor na-czelny, tak podsumował lata swojejpracy: „Te dwadzieścia lat były pełneinspiracji; wydać 250 numerów mie-sięcznika to wyzwanie nie tylko inte-lektualne, ale i kreatywne”.

Ważne jest, aby wspomnieć o tym,że „Polonika” to nie tylko miesię -cznik. Redakcja jest organizatoremkonkursu Lider Biznesu Polska - Aus -tria, którego celem jest uhonorowa-nie oraz promocja polonijnych i pol-skich firm działających na terenieAustrii. Sławomir i Halina Iwanowscyudzielają się w niemal każdym aspek-cie życia polonijnego. Od 5 lat organi-zują Bieg o Puchar Króla Jana III So -bieskiego, który odbywa się na wzgó-rzu Kahlenberg w kolejne roczniceodsieczy wiedeńskiej. W 2012 r. re-dakcja wydała przewodnik „Wędró -wka śladami Jana III Sobieskiego“. W tym samym roku redakcja powoła-ła do życia Polski Uniwersytet Trze -ciego Wieku w Austrii, który liczy w tej chwili ponad 250 słuchaczy.Jego celem było wzbogacenie ofertykulturalno-edukacyjnej dla polskichseniorów mieszkających w Austrii.Umożli wienie studentom-senioromzdobywania wiedzy, rozwijania zain-teresowań oraz utrzymania ich akty -wności społecznej okazało się sukce-sem. Takich przedsięwzięć można je-go organizatorom tylko pogratulo-wać i życzyć im dalszych inspiracji i wytrwałości.

„Polonika” jest do nabycia na tere-nie całej Austrii.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

WRZESIEŃ 2015

ZDJĘCIA:[email protected]

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 15

Page 16: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 16

Gdy po tygodniu sporto-wych zmagań gaśnie

znicz polonijnych igrzysk,nawet zdobyte medale niesą w stanie poprawić na-stroju uczestników. Bo opu -szczenie olimpijskiej flagioznacza, że kolejny dzieńprzyniesie pożegnanie.

I zno wu zacznie się odli-czanie dni do kolejnej edy-cji tej niepowtarzalnej im-prezy. Bo światowe igrzy-ska polonijne, czy to letnie,czy zimowe, to impreza wy-jątkowa. Podobne wydarze-nia organizują jedynie Izra eli Armenia.

W tym roku polonijni mi-łośnicy sportu spotkali sięna gościnnym Śląsku, by poraz kolejny wziąć udział w XVII Światowych LetnichIgrzyskach Polonijnych. Od2 do 8 sierpnia Rybnik,Sosnowiec, Wodzisław Ślą -ski i Chorzów były świadka-mi walki o medale.

Przypomnijmy, że pierw-sze igrzyska polonijne od-były się w listopadzie 1933roku i nosiły nazwę Igrzy -ska Sportowe dla Polaków z Zagranicy i Wolnego Mia -sta Gdańska, a ich gwiazdąbyła Stanisława Walasiewi -czó wna, sprinterka, 24-kro -tna mistrzyni Polski i dwu-krotna mistrzyni olimpij-ska, zwana królową lekkiejatletyki. Drugie igrzyska ro-zegrano 40 lat później w Kra -kowie. Ale tak na dobre w kalendarz imprez polo-

nijnych olimpiada wpisujesię od 1997 roku, gdy jej re-alizacją zajął się dziennikarzi komentator sportowy Krzy -sztof Miklas. I to on właśniejest jedną z osób, bez któ-rych igrzysk nie można so-bie wyobrazić. Dzięki nie-mu niepisany hymn igrzyskpolonijnych stworzył duetRomuald Lipko i AndrzejMogielnicki, a wykonał poraz pierwszy Felicjan An -drzej czak z Budką Suflera.Utworu tego, którego re-fren brzmi: „Polonia, Polo -nia, sportowa kolonia, wy-grywa najlepszy, ale wszy-scy górą są”, nie usłyszy sięnigdzie poza stadionem, naktórym odbywa się uroczy-stość otwarcia igrzysk. Nieznajdzie się go również w Internecie.

Kto bierze udział w polo-nijnych zawodach sporto-wych? Krótko mówiąc, każ-dy, kto kocha sport, upra-wiał go wyczynowo czy teżjedynie rekreacyjnie i nadalprowadzi aktywne sporto-we życie, kto ma polskie ko-rzenie lub jest partneremPolaka żyjącego na stałe zagranicą. Nie ma ograniczeńwiekowych, jest natomiastpodział na wiekowe katego-rie w poszczególnych dys-cyplinach. W tym roku naj-młodsza uczestniczka igrzyskmiała 3 lata, a najstarszysportowiec 79. Były rów-nież sportsmenki występu-jące w kategorii wiekowej70 plus, ale – ponieważ ko-biety są wiecznie młode –nie będziemy ujawniać, ileich było i z skąd przyjecha-

ły. Najmłodsi sportowcy po-lonijni rywalizowali w mi-niigrzyskach i turniejachrodzinnych. Dorośli mogliwybrać sobie swoją konku-rencję spośród 20 zapropo-nowanych przez organiza-torów. Możliwości było wie -le: golf, kajakarstwo, strze-lectwo, brydż, pływanie,siatkówkę plażową, piłkęnożną, tenis itd. Nie zabra-kło oczywiście lekkiej atle-tyki, jak również wymyślo-nej przez polskiego szer-mierza Włodzimierza Strzy -żewskiego gry w ringo.Zależnie od miejsca, w któ-rym zawody się odbywają,wybór dyscyplin sporto-wych nieco się zmienia.Uzależniony jest od zaple-cza sportowego danegoośrodka. Jednak jest to za-wsze ok. 20 dyscyplin olim-pijskich, których oferta jestrozszerzona o konkurencjerekreacyjne, np. nordic wal-king czy badminton.

Ponieważ nie samym spor -tem się żyje, a i zdobyte me-dale należy odebrać, niero-zerwalną częścią igrzyskpolonijnych są wieczornespotkania w wiosce olimpij-skiej. Tu najważniejsza jestdekoracja medalistów, a za-raz po niej spotkania, roz-mowy, nawiązywanie no-wych przyjaźni. Wspólnejzabawie towarzyszy pro-gram artystyczny w wyko-naniu gości z regionu. Boigrzyska to integracja.

A jest się z kim integro-wać. Tu spotykają się Polo -nusi z całego świata – odArgentyny po Australię. Napolonijną olimpiadę przy-jeżdżają często sportowcy-amatorzy wraz z całymirodzinami. Przepięknie wy-gląda ich przemarsz w ory-ginalnych strojach krajówzamieszkania, mający miej-sce podczas uroczystegootwarcia imprezy. W tłumie

sportowa koloniaPolonia, Polonia,

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 16

Page 17: Monitor Polonijny 2015/09

17

„Kocham polskie jedze-nie” – plakaty z takim

przesłaniem zagościły tego la-ta na słowackich i czeskichulicach. Kampania informa-cyjna, która na Słowacji odby-wała się pod hasłem „I love poľské jedlo”, została zrealizowana przez prywatną firmęPR-owską ThinkBig na zlecenie polskiegoMinisterstwa Rolnictwa.

„Niektórzy czescy i słowaccy urzędnicy w swoich komentarzach o jakości polskichwyrobów kwestionowali prawidłowośćfunkcjonowania polskich i unijnych instytu-cji odpowiedzialnych za bezpieczeństwożywności. Z tego względu Polska zdecydo-wała się na reakcję w postaci kampanii in-formacyjnej. Kampania nie ma charakterupropagandowego. Nie zachęca do zakupupolskich produktów ani nie ocenia, że sąone lepsze od wyrobów produkowanych w innych krajach UE. Kampania natomiastudziela informacji, które dotyczą bezpie-czeństwa i jakości polskich produktów” –mo żna przeczytać w materiałach informa-cyjnych agencji reklamowej ThinkBig. Czyprzeprowadzone działania okażą się sku-teczne, przekonamy się najwcześniej zakilka miesięcy, gdy poznamy aktualne sta-tystyki polskiego eksportu do południo-wych sąsiadów.

Negatywne stereotypy dotyczące polskiejżywności nasiliły się po wejściu Polski,Czech i Słowacji do UE i likwidacją w zwią -zku z tym barier w handlu między tymi kra-jami. Wiązało się to ze znacznym wzrostempolskiego eksportu do Czech i Słowacji, conie było i nie jest na rękę miejscowym pro-ducentom żywności. Według ubiegłorocz-nych danych słowackiej Poštovej banky ceny żywności i napojów bezalkoholowychsą w Polsce o 30% niższe niż na Słowacji i o 23% niższe, niż w Czechach. Przy takichróżnicach cenowych słowackim i czeskimrolnikom i producentom trudno wytrzy-mać presję polskiej konkurencji. Jak twier-dzą słowaccy producenci, aby móc konku-rować cenowo z tanim importem z Polski,

ich zakłady musiałyby obniżyćceny o jedną trzecią, co niejest możliwe bez rażącego ob-niżenia jakości. A stąd już tyl-ko krok do zarzutu, że Polacymogą zaproponować niższe

ceny właśnie kosztem obniżenia jakości.Czy rzeczywiście? Niezupełnie. Jeśli już

można coś Polsce zarzucić, to dumping ce-nowy, spowodowane wyjątkowo mocnymwsparciem wsi przez państwo. Za sprawąsilnego w polskiej polityce lobby chłopskie-go rolnicy korzystają z mnóstwa przywile-jów, których nie mają ich koledzy z Czechczy Słowacji i których mogą tylko pozazdro-ścić inne grupy zawodowe w Polsce. Nasirolnicy są praktycznie zwolnieni z po -datków dochodowych i płacą symbolicz-ne składki emerytalne, a podczas rozmówakcesyjnych Warszawa wynegocjowałaznacznie wyższe dotacje do hektara, niżpołudniowi sąsiedzi. Do tego dochodzisłaby złoty i mocne euro.

To jawne i ukryte wsparcie dla branży rol-niczej siłą rzeczy musi przełożyć się naznacznie niższe ceny polskiej żywności,przy często wyższej jakości w porównaniu z czeskimi czy słowackimi produktami. Alecoś za coś – za tańszą żywność tak napraw-dę płacą polscy podatnicy, bo utrzymywa-nie przywilejów podatkowo-emerytalnychrolników kosztuje budżet państwa miliardyzłotych. To również dlatego mniej zarabiają-cy Polacy płacą wyższe podatki, niż ich sło-waccy koledzy (ze względu na niski poziompolskiej kwoty wolnej od podatku) – abywspomagać branżę rolno-spożywczą, trze-ba najpierw zabrać innym.

Efekt jest jednak taki, że ze względu na ni-skie ceny i wysoką jakość polski eksport co-raz bardziej „rozpycha się” na czeskim i sło-wackim rynku. A pozbawieni możliwościstosowania barier celnych słowaccy i czescyproducenci próbują ograniczać polską kon-kurencję w inny, nie zawsze uczciwy spo-sób, jak choćby podsycając negatywne ste-reotypy na temat polskich produktów.

JAKUB ŁOGINOW

WRZESIEŃ 2015

sportowców trafiają się idziś prawdziwe gwiazdypolskiego sportu, np. z po-lonijną reprezentacją USAprzyjeżdża do Polski Kry -styna Kacperczyk, płotkar-ka i lekkoatletka.

Pisząc o polonijnej olim-piadzie, nie można zapo-mnieć o jeszcze jednej nie-zwykle ważnej rzeczy z niązwiązanej. Chodzi o ich cha -rytatywny charakter. Ze -bra ne podczas każdychigrzysk datki przekazywa-ne są najbardziej potrze-bującym w mie ście gosz-czącym Po lo nusów. Po -moc taka dociera do dzieciz domów dziecka i ośrod-ków opieki lub sportow-ców ciężko doświa dczo -nych przez los. A to też ro-dzaj integracji.

XVII Światowe LetnieIgrzy ska Polonijne Śląsk2015 przeszły już do hi -storii. Zgromadziły ponad800 sportowców. Podczaspięknej uroczystości otwa -r cia w Rybniku ich uczest-ników powitał zespół Pe -ctus, a w Chorzowie po-żegnał Sebastian Riedel i Cree. Za kilka miesięcybędzie okazja do ponow-nego spotkania, tym ra-zem na XII Świa towych Zi -mowych Ig rzy skach Polo -nij nych, praw dopodobniew Arłamo wie. Bę dzie to sza -leństwo narciarsko-snow - boardowo-saneczkowe.Niektó rzy już trenują.

A Wy?DOROTA FISCHER

Walczymy z oczernianiem polskiej żywności

ZDJĘCIA: DOROTA FISCHER

Monitor09:2015 08/09/15 10:42 Page 17

Page 18: Monitor Polonijny 2015/09

Twój Styl, jeden z najpopularniej-szych polskich magazynów dla ko-biet, kończy właśnie 25 lat! Pierwszynumer, wydany pod skrzydłami Wy -dawnictwa Prasowego, ukazał się w czerwcu 1990 roku. Redaktor na-czelną na – jak się później okazało –długie 12 lat została KrystynaKaszuba. Na postkomunistycznym,ciągle jeszcze siermiężnym rynkuprasowym Twój Styl powitano jak po-wiew świeżości. Na tle innych do-stępnych w kioskach pism prezento-wał się wręcz luksusowo. Uwagęprzykuwała zwłaszcza nowoczesnaszata graficzna, wzorowana na wciążjeszcze niedostępnych zagranicznychtytułach, niezłej jakości papier, mnó-stwo zdjęć ze światowych wybiegów.Pozytywnie zaskakiwały świetnewarsztatowo reportaże, zabawne fe-lietony i – mimo wspomnianychwzorców z zachodnich rynków pra-sowych – dostosowanie do krajo-wych realiów. Postanowiłam jak naj-szybciej skorzystać z szansy, którą

daje wolny rynek. Nie miałam pie-niędzy, ale miałam pomysł. Wziąłsię on głównie z oglądania zagra-nicznych „Marie Claire”, „Cosmopo -litan”, „Elle”. Chciałam, aby Polkimiały magazyn, jakie mają kobietyna całym świecie – wspominała polatach Krystyna Kaszuba.

Pierwszy numer Twojego Stylu, w nakładzie liczącym 100 tysięcy egzemplarzy, wyprzedał się na pniu.Do końca lat dziewięćdziesiątych pi-smo rozwijało się niezwykle prężnie,a redakcja pracowała na najwyższychobrotach. Zdarzały się miesiące, w któ-rych nakład wynosił imponujące 600- 700 tysięcy egzemplarzy i bez trudubył sprzedawany w całości.

W 1992 roku Twój Styl zorganizo-wał po raz pierwszy plebiscyt Ko bie -ta Roku – tytuł ten przypadł ówcze-snej rzecznik praw obywatelskichEwie Łętowskiej. W 1995 roku ruszy-ła zakrojona na szeroką skalę kampa-nia edukacyjna, zachęcająca do badańmammograficznych. Hasło Zdążyćprzed rakiem. Październik miesią-cem szansy oraz różowa wstążeczka,przypięta do marynarki modelki z okładki, szybko zdobyły rozgłos i stały się symbolami walki z rakiem

piersi. Rok później pod patronatemTwojego Stylu odbył się pierwszyMarsz Różowej Wstążki. Od tamtejpory magazyn nieprzerwanie anga-żuje się w profilaktykę raka piersi, a organizowana przez niego akcjaurosła do rangi jednej z największychtego typu w Polsce.

Pozycja Twojego Stylu nieco osłabławraz z pojawieniem się polskich edy-cji zagranicznych pism dla kobiet.Prysnął czar nowości i niedostępno-ści, a konkurencja, należąca do pierw-

Wiemy o tym, a mimoto słowo alkoholik auto-matycznie przywołuje ob-raz brudnego żula śpiące-go na chodniku lub ławcew parku. Małgorzata Hal -ber obala ten mit w swo-im debiucie literackim„Najgorszy człowiek naświecie”, wydanym przez

Znak w 2015 roku. Autor -ka jest znaną dziennikar-ką telewizji muzycznych,która przyznała się nie-dawno do wieloletniegożycia w nałogu. Po licznychterapiach, nawrotach, upa -dkach i kolejnym podej-mowaniu walki postano-wiła wyjść z ukrycia. Jejpowieść, choć jest fikcjąliteracką, ewidentnie opar -

ta jest w głównej mierzena jej własnych, boles -nych przeżyciach i zawie-ra wiele wątków autobio-graficznych.

Krystyna jest przebojo-wą dziennikarką telewizyj-ną, ma chłopaka i wieluznajomych, jest magistremfilozofii i mistrzynią ciętejriposty. Praca w show-biz-nesie, kariera i wesoła co-

dzienność na bankiecie ży-cia to tylko fasada. Krysty -na pije. Pije ze strachu, żejest nieciekawa, zbyt głupiai brzydka. Strach jest jej co-dziennym towarzyszem.Krystyna boi się niemalwszystkiego, boi się kon-taktów międzyludzkich, te-go, jak wypadnie, jak bę-dzie oceniona. W jej środo-wisku alkohol i narkotyki

Nie od wczoraj wiemy, że alkoholik czy narkomanmoże kryć się w każdym z nas, a uzależnienie może być tajemnicą,którą przed światem skrywa nasz lekarz, znany polityk czy ksiądz.

Wszyscy tak robią

Ć W I E R Ć W I E K U T W O J E G O Polskamedialna

MONITOR POLONIJNY W 18

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 18

Page 19: Monitor Polonijny 2015/09

szej ligi światowych medial-nych graczy, ostro walczyła o czytelników. Po odejściu Kry -styny Kaszuby i kupnie mie-sięcznika przez grupę Bauerzabrakło redaktora naczelnegoz porównywalną charyzmą, za-pałem i wizją. Jej następczynie– Anna Achma to wicz, a póź-niej Jolanta Pień kowska – pró-bowały przyciągnąć czytelnicz-ki z młodszych grup wieko-wych i nieco odmłodzić wi-zerunek pisma. Z różnymskutkiem.

W roku 2007 naczelnymTwo jego Stylu został JacekSzmidt, związany z magazy-nem niemal od początku jegoistnienia. Udało mu się przy-wrócić pismu pozycję lidera na ryn-ku magazynów luksusowych, choćnie obyło się bez zmian, które niewszystkie czytelniczki zaakceptowały.Szmidt wiedział jednak, że pismo niema już uprzywilejowanego statusupioniera, że czasy się zmieniły. Kon -kurencja jest tak wielka, że czytel-niczki często mówią: „Ach, to już by-ło, zaskoczcie mnie, przenieście w na prawdę lepszy świat (....)” – opo-

wiadał w wywiadzie dla serwisuWirtualne Media. – Na podstawieosta tnich badań zauważam, że na-strój społeczny, poczucie kryzysu,pewnego zagrożenia trochę wy-ostrza oczekiwania czytelniczek nietylko w kierunku „pokażcie mi, jakto jest fajnie w Paryżu”, tylko „dajciemi coś, co mi się przyda”. Widzę tonp. w ocenach naszych sesji mody.Kiedyś piękna sesja designerska wy-

woływała zachwyt: „Ach, jakieto piękne; ja sobie tego nie ku-pię, nie włożę, ale chętnie popa-trzę”. Dzisiaj czytelniczki mó-wią: „No dobrze, dobrze, a codla mnie, w co JA mam sięubrać?”. Więc trzeba bardzo de-likatnie monitorować nastrójczytelniczek i ich obecne oczeki-wania – wyjaśniał.

Diagnoza Szmidta i jego po-mysł na zarządzanie Twoim Sty -lem okazały się trafione. Mimokryzysu, który wpłynął negatyw-nie na cały se gment luksuso-wych pism dla kobiet, i mimo ro-snącej w siłę konkurencji, maga-zyn wciąż pozostaje lide rem w swojej kategorii. Mało tego, ja-ko jedyny poprawił wynikisprzedaży. Choć nie ma już mo-wy o 600 - 700 tysiącach egzem-plarzy nakładu, około 250 tysię-

cy też robi duże wrażenie.Z okazji 25. urodzin pozostaje ży-

czyć tytułowi wszystkiego dobrego i co najmniej kolejnego ćwierćwieczana rynku. Jacek Szmidt zapewniał, że„Twój Styl chce być pismem praktycz-nym, pozytywnym, dającym kobie-cie poczucie bezpieczeństwa i tego, żedowiaduje się pożytecznych rzeczy”.A właśnie takich pism nam potrzeba.

KATARZYNA PIENIĄDZ

to standard, a ciągły rauszpomaga cokolwiek poczuć.Zresztą… komu to przeszka-dza? Jeden drink po pracy,wino na bankiecie, kilkana-ście piw na imprezie. Prze -cież wszyscy tak robią! Hal -ber opisuje nie tylko powo-dy sięgania po kieliszek, aleprzede wszystkim to, jaktrudno jest zawrócić i żyć w trzeźwości. Droga przezróżne terapie jest wyboistai usiana zasadzkami. Na im-prezie bawimy się w gru-pie, ale trzeźwiejemy w cał-kowitej samotności. I niągłównie przepełniona jestta książka – całkowitą sa-motnością, pojawiającą sięnawet w otoczeniu wielu

ludzi. „Najgorszy człowiekna świecie” to historia bole-śnie realistyczna, opowie-dziana brutalnie i bezkom-promisowo, bez pięknychdodatków i poetycznychozdobników. TrzeźwienieKrystyny jest przedsta-wione w sposób ekshibi-cjonistyczny, upadek nasamo dno jest upadkiemna samo dno, rzyganie jestrzyganiem i nie ma co sięoszukiwać pięknymi me-taforami. Ten intymnydziennik walki z uzależ-nieniem jest z pewnościąelementem autoterapii,stąd szczerość autorki.Niestety minusem jestwkradający się czasami

narcyzm. Z niektórychzdań aż bije poczucie wyż-szości i pogarda bohaterkiwobec innych. Ciężki by-wa też język pani Halber,

który jest mieszaniną hip-sterskiego żargonu show-biznesowego, mowy po-tocznej i bełkotu filozofu-jącej nastolatki. Pierwszestrony są stylistycznie tru -dne do przejścia, potemjest lepiej. No cóż, nie każ-dy może z bełkotu zrobićmajstersztyk jak Ma słow -ska czy Witkowski. Ogro -m nym plusem książki jesttemat, do bólu szczereopowiedzenie o rze czachwstydliwych i striptiz emo -cjonalny, bo Mał go rzataHalber pokazuje nam całąsiebie, pokazuje więcej,niż gdyby opublikowałaswoje nagie zdjęcia.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

S T Y L U

19 WRZESIEŃ 2015

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 19

Page 20: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 20

Austriakom udało się po-wstanie spacyfikować, a je-go przywódcę, nieudanegokróla Północnych Węgier,zmusić do emigracji. Nieudało im się jednak całko-wicie zwalczyć ruchu kuru-ców. Pochodzenie słowa„kuruc” nie jest dokładnieznane. Prawdopodobnie napoczątku nazywano takchrze ścijańskiego Turka, pó -źniej zaś zaczęto nim okre-ślać węgierskich uciekinie-rów z Austrii spod rządówHabsburgów, by w koń custosować je do oznaczeniawęgierskich przeciwnikówaustriackiego panowania.

W ćwierć wieku po upa -dku powstania Thökö lyegona ziemiach węgierskichwybuchło nowe powstanieprzeciwko Habsburgom.Do dawnych przyczyn nie-zadowolenia i tęsknoty zastarymi Węgrami doszły no-we. Od roku 1684 sukce-sywnie wypierano Turkówz ziem dawnego królestwawęgierskiego; ku oburze-niu węgierskiej szlachty,tylko część ziem wracała doich rąk. Duże majątki nada-wano Niemcom lub innymcudzoziemcom, zasłużonymw służbie Habsburgów. Wę -gry obłożono dużym podat-kiem na prowadzenie dal-szej wojny z Turcją, wielumłodych mężczyzn wcielo-no do armii austriackiej, cospowodowało brak rąk dopracy, a dodatkowo oddzia-ły wojskowe, szykowane dowalk z Turkami, rozmie -szczano po wsiach, które

musiały je żywić. Wystar -czyła iskra, by wybuchło ko-lejne powstanie….

Tą iskrą był powrót z emi-gracji z Polski przywódcyopozycji antyhabsburskiejFranciszka II Rakoczego.Stało się to 16 czerwca 1703roku. Od tego momentuwęgierska historia znów ro -zgrywała się przede wszy -stkim na Słowacji.

Franciszek Rakoczy (Rá -kó czi) miał w 1703 roku 27 lat. Urodził się na zamkuBorša koło Trebišova. Po -cho dził z jednej z najboga -tszych węgierskich rodzinarystokratycznych (był m.in.bardzo dalekim krewnympolskiego króla Stefana Ba -to rego). Jego majątek ziem-ski liczył ponad milion hek-tarów! Matka, córka byłegobana (wielkorządcy) Chor -wacji Petara Zrinskiego,ściętego za antycesarski spi-sek, od dziecka wychowy-wało go w nienawiści doHabsburgów. Gdy miał 12 lat, dwór cesarski po ko-lejnym buncie oddał go nawychowanie do klasztoru

jezuitów w Czechach, a popięciu latach skierował nastudia do Pragi. W roku1694 wbrew woli cesarskiejRakoczy ożenił się w Kolo -nii z niemiecką arystokrat-ką i upomniał się – już jakoosoba pełnoletnia – o zwrotmajątku po rodzicach. Kon -sekwentnie spiskował prze-ciwko cesarzowi, taktycz-nie wchodząc w porozu-mienie z największym prze-ciwnikiem Habsburgów –królem Francji. Kiedy kom-promitująca go korespon-dencja, uzasadniająca po-stawienie mu zarzutu zdra-dy, wpadła w ręce dworu,został aresztowany. Dziękiłapówce uciekł z więzienia,a później wyjechał do Pol -ski. Ponad półtora roku spę-dził na emigracji w War -szawie, czekając na dogod-ny moment, by wzniecićkolejne powstanie, i wypa-trując szansy przejęcia wła-dzy na Węgrzech lub w ichczęści. Cesarz skazał go zaocznie na karę śmierci i konfiskatę majątku.

Gdy wiosną 1703 rokunadeszły wieści o rozru-chach chłopskich w dzisiej-szej wschodniej Słowacji,Rakoczy zdecydował się napowrót do kraju. Wróciłprzez Karpaty. Okazało się,że ma duże poparcie zarów-no szlachty, jak i chłopstwa.Do końca roku opanowałtereny całej dzisiejszej Sło -wa cji (Górne Węgry), a je-go podjazdy podchodziłypod Wiedeń. W 1704 rokuopanował Siedmiogród. Uda -

ło mu się stworzyć 60-ty-sięczną armię. Wydawałosię, że zrealizuje swoje ma-rzenia. W 1705 roku zwołałsejm węgierski, uznający goza „księcia Węgier”, a w dwalata później, na kolejnym sej-mie przeprowadził uch wa -łę o detronizacji Hab s bur -gów i odłączeniu się Wę -gier od Austrii. Szukał po-mocy u przeciwników Habs -burgów na arenie między-narodowej. Nawiązał kon -takt z dworem rosyjskim,a Piotr I namawiał go nawetdo objęcia jednocześnie z tro -nem węgierskim tronu pol-skiego.

Niestety, w bitwie podTrenczynem 3 sierpnia1708 roku Austriacy rozbiliarmię Rakoczego. Późniejwydarzenia potoczyły sięszybko i spowodowały upa-dek powstania. Do końcaroku antyhabsburskie woj-ska zostały wyparte z za-chodniej Słowacji, a wiosną1709 roku z Liptova. Zwo -lennicy Rakoczego masowogo opuszczali, a prości żoł-nierze dezerterowali. Onsam próbował jeszcze za-trzymać ludzi, zwołując ka-dłubowy sejm w grudniu1708 roku w Sárospataku,na którym uchwalił, iż każ-dy wierny mu żołnierz zo-stanie zwolniony z poddań-stwa osobistego i otrzymaziemię. Ale było już za póź-no. Ludność odwróciła sięod niego. Na dodatek ce-sarz ogłosił amnestię dlauczestników powstania. W roku 1711 Rakoczy mu-siał ponownie uciekać z kra -ju. Znów udał się do Polski,skąd w roku 1713 pojechałdo Francji, gdzie Ludwik XIVnadał mu dożywotnią rentęi zaprosił jako stałego rezy-

Lokator grobowca w katedrze w Koszycach

W poprzednim numerze „Monitora” zajmowaliśmy sięantyhabsburskim powstaniem Thökölyego z lat 70. i 80. XVII wieku, którego najistotniejsze wydarzenia

toczyły się na terenie Słowacji.

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJI

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 20

Page 21: Monitor Polonijny 2015/09

21

Hey i jego liderka Katarzyna No so -wska gościli w Czułym uchem

wiele razy. Nic dziwnego. Każda nagranaprzez nich płyta to na polskim rynku mu-zycznym duże wydarzenie. Mało jest arty-

stów o tak ugruntowanej pozycji i z tak imponującym do-robkiem, których utwory znają i cenią kolejne pokoleniasłuchaczy i krytyków. Kiedy więc Hey wydaje nowy album,grzechem byłoby po niego nie sięgnąć. Zwłaszcza, że upra-wiana przez zespół w ostatnich latach żonglerka konwen-cjami i poszukiwanie nowych brzmień dostarczały dodat-kowych emocji. Czym nas zaskoczą? Powrócą do stylistykiznanej z początku kariery czy zupełnie rozkochają w roze-drganej elektronice? Kogo zainspirują swoją płytą? Która z „młodych, oryginalnych i świeżo brzmiących” wokalistekspróbuje być „nową Nosowską”?

Najnowszy album zespołu,Hey w filharmonii. Szczecinunplugged, to zapis marco-wego koncertu, który odbyłsię w sali symfonicznej filhar-monii w Szczecinie. Budy -nek tejże filharmonii to ar-chitektoniczny majstersztyk,wyróżniony prestiżową mię -dzynarodową nagrodą im. Mie -sa van der Rohe i uznany za najpiękniejszy w Europie. Mu -zycy Hey przyznają, że wywarł na nich ogromne wrażenie,a występ w jego murach to spełnienie ich marzeń.„Zwiedzałam go jeszcze, zanim padł pomysł zarejestrowa-nia tam materiału. I wyraziłam wtedy nieśmiałą prośbę doopatrzności o doprowadzenie do sytuacji, w której będzie-my mieli możliwość wykonania w tych okolicznościachczegokolwiek. Nie nalegałam, żeby to było coś konkretne-go. Tam jest cudownie” – opowiadała Katarzyna Nosowskaw udzielonym Gazecie Wyborczej wywiadzie.

Dany w tak szczególnym miejscu występ również odbie-gał od schematów. Efektem są utrwalone na płycie utworygrupy, przebrane w symfoniczne aranżacje. Podobnych naprzestrzeni ostatnich lat słyszeliśmy mnóstwo, ale Hey po-stanowił wyłuskać z tradycyjnego brzmienia symfonikówtylko to, co dla niego było najbardziej interesujące, odrzu-cając na przykład smyczki. „Próbowaliśmy znaleźć takie in-strumentarium, które np. w orkiestrach symfonicznychjest na drugim planie (...) Harfa, dzikie perkusjonalia typudzwony rurowe, waltornie, które zawsze są skaraniem bo-skim w orkiestrach, a nam się z nimi bardzo fajnie grało” –mówił odpowiedzialny za aranżacje Marcin Macuk.

W nowej odsłonie zaprezentowano zarówno starsze, jaki nagrane stosunkowo niedawno utwory Hey. Jedne i dru-gie brzmią więcej niż interesująco. Warto posłuchać.

KATARZYNA PIENIĄDZ

WRZESIEŃ 2015

denta do Wersalu. Przez rokRakoczy przebywał jakohrabia Sarus w klasztorzekarmelitów. Modlił się, uma -rtwiał i pisał pamiętniki. W roku 1717 wraz z 40 teo-retycznie najwierniejszymiludźmi (teoretycznie, bo z cza sem większość dała sięprzekupić i donosiła na nie-go do cesarza austriackiegoi rosyjskiego cara) wyjechałdo Turcji. Tam przyjęto gopod warunkiem, że zamie -szka w azjatyckiej częścipaństwa. Zmarł w roku 1735,mając 59 lat.

Klęska powstania Rako -cze go oznaczała koniec wal-ki przeciwko Habsburgom.Węgrzy wystąpili ponow-nie przeciwko Austrii do-piero kilka pokoleń póź-niej, w roku 1848, ale ta re-wolucja i powstanie byłydziełem nowej romantycz-nej idei narodowej i liberal-nych idei.

W roku 1866 Austria, sto-jąc w obliczu kryzysu grożą-cego rozpadem państwa,zdecydowała się na porozu-mienie z największymi re-beliantami i zaproponowa-ła Węgrom koegzystencję i podział władzy. Efektembyła przemiana państwa w unikalny twór – monar-chię dualistyczną. Dla Wę -gier nastały dobre czasyprosperity, których symbo-lem stała się budowa nowejsiedziby parlamentu w Bu -da peszcie. Bazując na suk-cesach, rozwinął się węgier-

ski patriotyzm (a może na-cjonalizm?), którego czę-ścią był plan madziaryzacjiwszystkich mieszkańcówwęgierskiej części monar-chii i odmowa uznania na-rodu słowackiego. Ale tojuż inna historia….

Tworząc wizję WielkichWęgier i budując dumę z węgierskiej historii na po-czątku XX wieku odwołanosię do postaci Rakoczego,który stał się (właściwie do-piero wówczas) bohateremnarodowym. W 1906 rokusprowadzono jego zwłoki i uroczyście złożono w na-rodowym sanktuarium – ka -tedrze św. Elżbiety w Ko -szycach. W tym celu trzebabyło przebudować jej wnę-trze i zbudować dodatkowąkryptę, by stworzyć miejscena monumentalny grobo-wiec. W czasie I wojny świa-towej, tuż przed upadkiemc.k. monarchii nad półno -cnym wejściem do katedrynamalowano wielką apote-ozę księcia Rakoczego.

Franciszek Rakoczy byłwęgierskim patriotą, wo-dzem powstania, emigran-tem w Polsce, dworzani-nem w Wersalu, kolaboran-tem rosyjskiego cara, klasy-kiem języka węgierskiego(jego listy z tureckiego od-ludzia!)… Tyle historii w jed-nej biografii, odzwiercie-dlającej skomplikowane lo-sy środkowo-wschodniejEuropy.

ANDRZEJ KRAWCZYK

Czulymuchem

-

Niezwykły koncertw wyjątkowym miejscu

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 21

Page 22: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 22

Dlaczego lubimy filmyopowiadające historie,

w których bohater walczy z przeciwnościami losu i prze zwycięża piętrzącesię niepowodzenia? To pro-ste – takie opowieści dająnam nadzieję na wygraną z własnymi słabościami,podbudowują i motywujądo działania. Gdy scena-riusz filmu oparty jest naprawdziwych wydarze-niach, wtedy siła jego prze-kazu trafia do nas ze zdwo-joną mocą. Hollywood o tymwie, a w ostatnim czasie i polscy scenarzyści sięgającoraz częściej do prawdzi-wych historii z gatunku feelgood. O tym, że najciekaw-sze historie pisze samo ży-cie przekonaliśmy się wie -lokrotnie. Najlepszym do-wodem tego są triumfy, któ-re ostatnio święciły filmy„Chce się żyć“ i „Bogowie“.Do tej samej kategorii moż-na zaliczyć najnowszy ob-raz Jacka Lusińskiego „CarteBlanche“, opowiadający hi-storię pewnego pedagoga,tracącego w wyniku choro-by wzrok i ukrywającegoten fakt w obawie przedutratą pracy.

Kacper (Andrzej Chyra)jest lubianym i szanowa-nym przez młodzież na-uczycielem historii w jed-nym z lubelskich liceów.Początkowe problemy zewzrokiem bagatelizuje i tłu-maczy zmęczeniem. Po tym,jak powoduje tragiczny wy-padek, dociera do niego, że

coś jest nie tak. Badania le-karskie okazują się bezlito-sne – powoli i bezpowrot-nie traci wzrok. Chorobadoprowadza go na skraj za-łamania nerwowego i pró-by samobójczej. Kacper jestkawalerem i nie ma żadnejrodziny; praca z młodzieżąjest jego pasją i całym ży-ciem. Gdy dyrektorka szko-ły (Dorota Kolak) dodatko-wo awansuje go, powierza-jąc mu wychowawstwo kla-sy maturalnej, jak tonącychwytający się brzytwy po-stanawia tak długo, jak sięda, ukrywać swój problem.Liczy kroki pomiędzy sala-

mi, uczy się topografii po-mieszczeń szkolnych, roz-mieszczenia przedmiotów,koncentruje się na wraże-niach słuchowych, dokład-nie planuje swoje poczyna-nia. Jego determinacja w pra -cy nad sobą doprowadza dotego, że udaje mu się coś, cowydawałoby się niemożli-we. Nikt nie zauważa jegoślepoty!

Trzeba przyznać, że reży-ser Jacek Lusiński stworzyłdobry warsztatowo film, łą-czący gatunkowe kino środ-ka z autorską, artystycznąoprawą wizualną. Jest toniewątpliwie zasługa współ -

pracy z operatorem Witol -dem Płóciennikiem, któryza pomocą filtrów i ekspe-rymentowania z kolorem i ostrością wiarygodnieprzedstawił świat widzianyoczami osoby stopniowotracącej wzrok. Zaciemnie -nia, plamy, rozmazane kon-tury i przebarwienia powo-dują, że łatwiej się namwczuć w tragiczną sytuacjęgłównego bohatera. Kolej -nym plusem filmu jest obsa-da, bezbłędnie dobranaprzez reżysera. Chyra gra w sposób zredukowany, nie -histeryczny, za pomocą ma-łych, lecz wymownych ge-stów buduje napięcie, dzię-ki któremu razem z nimprzeżywamy rozterki i bo-imy się, że zaraz zostanieprzyłapany na kłamstwie.Jego przyjaciela brawuro-wo gra Arkadiusz Jakubik,znów – jak w wielu swychpoprzednich rolach – jo -wia lny brat-łata, tym razemz dodatkową dozą praktycy-zmu i zimnej krwi. Dużewrażenie wywarła na mnieDorota Kolak w drugopla-nowej, lecz bardzo wyrazi-stej, jakby skrojonej na jejmiarę roli dyrektorki li-ceum. Podsumowując, film„Carte Blanche“ jest do-brym technicznie, miłymdla oka obrazem, któregohistoria wzrusza, bawi, na-pawa optymizmem i dajenam, widzom, sporo do my-ślenia na temat nas samych.Polecam gorąco!

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

Po omacku

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 22

Page 23: Monitor Polonijny 2015/09

23

Na otoczonym niskimi kamie-niczkami rynku panowała

oży wiona atmosfera. Odświętnie ubra -ni ludzie tłoczyli się przed kościołem,a lokalny zespół przygrywał skoczneszlagiery. „Dajte si koláčik” – usłysza-łam od pani, wystrojonej w eleganckąsuknię. „Zoberte si zopár” – poprosi-ła. Z przyjemnością poczęstowałamsię słodyczami.

W sobotnie popołudnie w niepo-zornym słowackim miasteczku spo-dziewałam się pustki i leniwej atmos-fery, tymczasem – ku mojemu zasko-czeniu – w Bytczy, oddalonej o 16 kmod Żyliny, było zupełnie inaczej. Domiejscowości o  prastarym rodowo-dzie trafiłam zupełnie przypadkiem.Postanowiłam zatrzymać się na kawę,a załapałam się na ślub, odbywającysię w kościele na głównym placu.Zaskoczyła mnie otwartość ludzi, któ-rzy z przypadkowo napotkanymi oso-bami dzielili się nie tylko szczęściem i radością, ale i smakowitymi wypie-kami. Kiedy już się trochę z tymoswoiłam, czekała mnie kolejna miłaniespodzianka. Otóż zaledwie kilka-naście kroków od rynku zauważy-łam ciekawy budynek. To PałacŚlubów (Sobášny palác), który oka-zał się najcenniejszym zabytkiemmiejscowości, jedynym swego ro-dzaju na Sło wa cji.

Pałac Ślubów wybudował bardzobogaty i wpływowy szlachcic JurajThurzo dla swoich 7 córek i syna.Okazały budynek, zaprojektowanyprzez włoskich mistrzów w celu or-

ganizacji ceremonii ślubnych, ukoń-czono w 1601 roku. Wraz z budynka-mi mieszkalnymi i gospodarczymistanowił część areału zamkowego i obecnie jest jednym z najważniej-szych zabytków renesansowychEuropy Środkowej oraz najbardziejimponującą architektonicznie siedzi-bą feudalną na Słowacji. Po pierw-szych właścicielach – Thurzonach –zespół dworski przeszedł w ręce ma-gnackiego rodu Eszterhazych, a póź-niej rodziny Popperów. Pałac w prze-szłości pełnił także inne role, m.in.spichlerza, składu soli czy budynkuadministracyjnego sądu okręgowego.W 1950 roku został znacjonalizowa-ny, a dwadzieścia lat później wpisanyna Listę narodowego dziedzictwa kul-turowego. Dzięki finansowemuwsparciu zarówno regionalnych, jaki  europejskich organizacji PałacŚlubów został poddany komplekso-wej renowacji. Obecnie w jego wnę-

trzach ponownie odbywają się śluby,wesela oraz spotkania i imprezy kul-turalno-społeczne. W słońcu ścianybudynku oślepiają bielą i zachwycająbogatą ornamentyką wokół kamien-nych okien i portalu. Nad głównymwejściem zauważyłam napis informu-jący o celu wybudowania pałacu orazherb Juraja Thurzo i jego drugiej żo-ny Elżbiety Czobor. Przysiadłam naławce w otaczającym pałac ogrodzie iobserwowałam młodą parę oraz go-ści weselnych, gromadzących sięprzed wejściem do budynku, które-mu przywrócono oryginalny wyglądz XVII wieku. „Kolejny ślub w Bytczy!Co za weselne miasteczko” – pomy-ślałam.

Huczne wesela organizowane tutajdawniej wspominają kronikarze, wy-mieniając m.in. rodzaje i ilości pro-duktów, wykorzystywanych do przy-gotowania wykwintnych weselnychdań. I tak np. podczas wesela Judity

Thurzovej z Andrejem Jakušicem uży-to m.in. 5365 jaj, 2300 pstrągów, 784kur, 525 kuropatw, 419 gęsi, 188 zają-ców, 156 jagniąt. Uroczystości trwałyzazwyczaj 2 tygodnie. Na ceremonięweselną córki Juraja Thurzy, Barbary,przybyło 186 wysokiej rangi dostojni-ków państwowych i kościelnychwraz z rodzinami i służbą, a całkowitaliczba gości wyniosła 2621 osób i4324 koni. Warto wspomnieć, iż JurajThurzo wyprawił w Pałacu Ślubówwesela wszystkim swoim dzieciom.

Pałac Ślubów to nie tylko klejnotBytczy i duma jej mieszkańców, aletakże kulturalny i historyczny skarbSłowacji, który po prostu trzeba zoba-czyć.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

WRZESIEŃ 2015

Słowackieperełki

Weselne miasteczko

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 23

Page 24: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 24

Zbudowany został według projekturadzieckiego architekta Lwa Rudnie -wa i przekazany Polakom 22 lipca1955 jako dar od narodu radzieckie-go. Pomysłodawcą jego postawieniabył Józef Stalin.

Przy jego budowie w latach 1952-1955 pracowało ok. 3500 robotni-ków radzieckich. Podczas prac 16 z nich zginęło – według miejskichopowieści ich ciała zostały zamuro-wane w fundamentach budynku.Stojący na placu Defilad PałacKultury i Nauki ma 3288 pomiesz-czeń na 42 kondygnacjach i mierzy237 metrów. Budynek miał początko-wo jasną fasadę, która została wyko-nana ze spieków ceramicznych w ko-lorze piaskowca, produkowanych w fabryce na Uralu. Detale budynku i płaskorzeźby wykonano z wapienia,granitu, piaskowca i marmuru. Je -szcze przed oddaniem do użytku,dwa dni po śmierci Stalina, wspólnąuchwałą Rady Państwa i Rady Mini -strów PRL nadano budynkowi ofi-cjalną nazwę: Pałac Kultury i Naukiim. Józefa Stalina.

Na uwagę zasługują ciekawe po-mieszczenia budynku, pełne dziełsztuki autorstwa polskich artystów, tj. obrazy, meble, ceramiczne żyran-dole i szklane kinkiety. Do dziś w ol-brzymich wnętrzach pałacowychorganizowane są różnego rodzaju wy-

stawy, kiermasze i targi, jak np. odby-wające się od 1958 roku Międzynaro -dowe Targi Książki. W budynku mie-ści się m.in. sala konferencyjno-wido-wiskowa na 3000 osób (Sala Kon gre -sowa), Muzeum Techniki, MuzeumEwolucji PAN, kino oraz basen. SalaKongresowa była miejscem najwięk-szych wydarzeń kulturalnych w po-wojennej Warszawie. Na jej sceniewystępowali najsłynniejsi polscy i za-graniczni artyści, np. The RollingStones, Marlena Dietrich czy JanKiepura. To właśnie tu, w 1965 r. swo-ją kolekcję zimową prezentował DomMody Christiana Diora. Sala Kongre -sowa była też świadkiem znaczącychwydarzeń z najnowszej historii Pol -ski, w tym ostatniego zjazdu PZPRczy finałowej gali wyborów MissWorld. Na 30. piętrze, na wysokości114 metrów znajduje się taras wido-kowy, z którego rozpościera się wi-

dok na całe miasto. Niestety po seriisamobójczych skoków, które miałymiejsce w 1956 r., taras okratowano.Wiele pałacowych pomieszczeń niejest udostępnionych, a teorie spisko-we o labiryncie tajnych przejść w pod ziemiach budowli żywo poru-szają wyobraźnią Polaków. Kontro -wer syjna budowla przez wiele lat in-spirowała polskich twórców literac-kich i filmowych, pojawiając się nie-mal w każdym filmie, którego akcjatoczyła się w Warszawie. Zobaczyć jąmożna w takich filmach, jak „Miś”,„Rozmowy kontrolowane”, „Ekstrady -cja” czy „Hacker”. Pokazany został tak-że w japońskim filmie animowanym„Sky Crawlers”.

Pałac Kultury i Nauki przetrwał ró -żne przemiany polityczne i ustrojo-we. Ozdabiały go zarówno symbolestalinizmu, jak i niebieska flaga EU. W 1987 roku odprawił pod nim mszęśw. papież Jan Paweł II. Budynek majuż 60 lat jednak i wciąż budzi emocje

60lat

PałacuKultury

i Nauki

Od lat jest symbolem Warszawy i dominującym budynkiemstolicy. Jednych zachwyca i cieszy, że został wpisany nalistę zabytków, inni go nienawidzą i domagają się jego

zburzenia. Pałac Kultury i Nauki (PKiN) w lipcu obchodził 60 lat.

Monitor09:2015 08/09/15 10:43 Page 24

Page 25: Monitor Polonijny 2015/09

25

Marzyła o modelingu, ale zbyt ni-ski wzrost okazał się przeszkodą

nie do pokonania. Nie załamała się,tylko wyznaczyła sobie inne cele.Zjawiskowo ładna, z powodzeniemstartowała w konkursach piękności, a przy okazji zwiedzała świat. Trzy la-ta temu wzięła udział w wyborachSupermodel International, organizo-wanych w Tajlandii. Poproszona o za-prezentowanie swojego największe-go talentu, bez wahania postawiła nataniec. Autorski układ do muzyki Mi -cha ela Jacksona zachwycił publicz-ność i… jednego z producentów fil-mowych z Bollywood.

Tak w telegraficznym skrócie moż-na opisać początek filmowej karieryurodzonej w Bielsku-Białej Natalii Ja -no szek. Dziś, w wieku 25 lat, jest onajedną z największych gwiazd Bolly -wood, z licznymi nagrodami na kon-cie, prywatną limuzyną i sześciomaochroniarzami. Hinduska publicz-ność pokochała ją za film Dreamz(2012). Wcieliła się w nim w Afreen,wykorzystywaną seksualnie ucieki-nierkę z Afganistanu. Później byłFlame (2013), w którym zagrałaBrytyjkę Elenę. Ta rola przyniosła jejhinduską nagrodę dla ak-tora młodego pokoleniai sprawiła, że trafiła naszczyt listy największychnadziei Bollywood. Jak -by tego było mało, dziękiwystępom w Indiach tra-fiła do… Hollywood.

Wspo mniany Dreamzbył pokazywany podczasfestiwalu w Cannes,gdzie obejrzał go jeden z amerykańskich produ-centów i zachwyconywystępem Janoszek za-prosił ją do Los Angeles

na zdjęcia próbne. Horror DeathRang, do którego obsady dołączyła,jest w trakcie realizacji.

Brzmi jak sen? Natalia Janoszek cie-szy się z osiągniętego sukcesu, możli-wości spełniania marzeń i uwielbie-nia, jakim darzą ją fani, ale przekonałasię również, że życie w zdominowa-nych przez mężczyzn i tradycję In -diach ma ciemniejszą stronę, z którątrudno jej się pogodzić. Zdjęcia trwa-ją nawet dwadzieścia godzin. Zaczy -nają się przed wschodem słońca, za-nim zrobi się gorąco. Czasem przezmiesiąc mieszkam na odludziu, w przyczepie albo tanim hoteliku.Nie protestuję, tam z nikim się niepieszczą – mówiła w wywiadzie dlamagazynu Twój Styl. – Zaskakująmnie też różnice kulturowe. Jestprzerwa na posiłek, dwie osoby sia-dają przy osobnym stole. Mówię:„Chodźcie do nas, dlaczego sami sie-dzicie?”. I jestem gromiona wzro-kiem przez ludzi przy moim stole. Boprzecież tamci są z innej kasty! Nieszkodzi, że pracujemy razem, jeśćmają osobno – opowiadała.

I pewnie dlatego, pytana o to, gdziewidzi się za pięć lat, bez namysłu wska-

zuje na Warszawę. Dodajeteż, że jej ogromnym ma-rzeniem jest zagrać w pol-skim filmie. Póki co, korzy-sta ze zdobytej w Indiachpopularności i przygoto-wuje się do podjęcia no-wych wyzwań. Na razie ja-dę do Indii na spotkanie z producentem Madhu -rem Bhandarkarem i re-żyserem Imtiasem Ali -mem – to dwa znane na-zwiska. Dostaję kolejnąszansę – powiedziała.

KATARZYNA PIENIĄDZ

WRZESIEŃ 2015

Polkaw Bollywood

POLAKPOTRAFI

zarówno mieszkańców Warszawy, jaki większości Polaków. Jego przeciw-nicy traktują go jako symbol zniewo-lenia i podporządkowania narodupolskiego ZSRR. Pojawiały się kon-cepcje zasłonięcia go biurowcami, a nawet zburzenia. Zwolennicy bu-dynku twierdzą natomiast, że jest onnieodłącznym symbolem polskiej sto-licy, połączeniem współczesności z przeszłością, przestrzenną ikonąWarszawy na trwałe wpisaną w krajo-braz miasta.

Za zabytek pałac uznano 2 lutego2007 r. Spowodowało to oburzeniewielu osób ze świata kultury, nauki i mediów.

Czy tego chcemy, czy nie, PałacKul tury i Nauki jest obecny na po -cztówkach, zdjęciach, w filmach i programach telewizyjnych. Paryżma wieżę Eiffla, Pisa swoją krzywąwieżę, Nowy Jork szczyci się EmpireState Building, a Warszawę wyróżniaPałac Kultury i Nauki. Nie burzmy te-go, co już mamy! Doceńmy i promuj-my ten wyjątkowy, choć kontrower-syjny symbol Warszawy.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

ZDJĘCIE: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 25

Page 26: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 26

Choć od wejścia Pol -ski i Słowacji do

stre fy Schengen minęło jużprawie 8 lat, wciąż brakujemiejsc, w których granicęmożna wygodnie przekro-czyć pieszo lub rowerempoza dawnymi przejściamigranicznymi. Powoli się tojednak zmienia, zwłaszczana Podtatrzu, gdzie dziękieuroregionowi „Tatry” re ali -zowany jest projekt stwo -rzenia sieci tras rowero-wych wokół naszych wspól -nych gór.

Docelowo w ramach te-go ogólnego, tzw. parasolo-wego projektu, składające-go się z kilkunastu mniej -szych, ma powstać cała siećasfaltowych i szutrowychścieżek rowerowych na ob-szarze Podhala, Orawy, Spi -sza i Liptowa. Łącznie kilka-set kilometrów – w różnychwariantach, z wieloma od-gałęzieniami. W ciepłychmiesiącach szlaki te mająsłużyć rowerzystom i rolka-rzom, zimą – narciarzombiegowym. Zaletą całegoprojektu ma być między innymi odciążenie samychTatr, gdzie na niektórychtrasach wysokogórskich by -wa w wakacje tłoczno ni-czym na zakopiańskichKru pówkach czy braty-sławskiej ulicy Michalskiej.Większość projektowanychoraz już zrealizowanychtras prowadzi bowiem w pe -wnym oddaleniu od Tatr –zwłaszcza po polskiej stro-nie, gdzie poprowadzonoje głównie w powiecie no-wotarskim, pozostającym

w tyle za zatłoczonym i po-pularnym powiatem ta-trzańskim.

I podczas gdy większośćz projektowanych tras wciążwidnieje tylko na mapach,jedna z nich już doczekałasię realizacji. Mowa o 35-ki-lometrowej ścieżce rowe-rowo-rolkowej, łączącejNo wy Targ ze słowackąTrs te ną i prowadzącej śla-dem dawnej, zlikwidowa-nej w 1989 roku linii kole-jowej. W momencie pisa-nia tego artykułu trasa niezostała jeszcze oficjalnieoddana do użytku, chociażbyła już gotowa w ponad99% (włącznie z tabliczka-mi informacyjnymi, ławka-mi itp.) i czekała jedynie nakosmetyczne poprawki.

W tym miejscu wartowspomnieć, że sam pomysłpoprowadzenia ścieżki ro-werowej w miejscu dawne-go torowiska był dosyćkontrowersyjny – jako al-

ternatywę wobec niegoproponowano odbudowętorów i ustanowienie no-wego połączenia kolejowe-go między Polską a Słowa -cją, których to połączeńciągle brak. Temat ten poja-wiał się w ostatnich latachkilkukrotnie: najpierw za-raz po wejściu naszych kra-jów do UE, później pod-czas dyskusji o wspólnych,niedoszłych polsko-słowac-kich igrzyskach w 2022 ro-ku. Zdecydowano jednakinaczej i otwarcie ścieżkirowerowej oznacza konieczłudzeń, że pomiędzy No -wym Targiem i Orawą znówpojadą pociągi, które poja-wiły się tu dzięki prywat-nej inwestycji hrabiegoZamoyskiego jeszcze w cza -sach Austro-Węgier. Liniakolejowa była bardzo uży-wana w dwudziestoleciumiędzywojennym, zwłasz-cza w ruchu towarowym.Podczas wojny jej granicz-

ny odcinek został zniszczo-ny, w efekcie czego słowa -ckie pociągi jeździły tylkodo Suchej Hory, a polskiedo Podczerwonego. Mimoto aż do lat 80. pociągi byłypełne – korzystali z nichzwłaszcza robotnicy, dojeż-dżający do fabryk przy nie-istniejącej dziś stacji NowyTarg Fabryczny oraz w Pod -czerwonem. O kolejowejhistorii tego szlaku może-my się zresztą przekonaćnaocznie. Przy trasie znaj-dują się dość dobrze zacho-wane ruiny dawnych stacjiNowy Targ Fabryczny, Czar -ny Dunajec, Podczerwone,Sucha Hora i Liesek, a natrasie znajdziemy tablicęinformacyjną, poświęconąhistorii tej niezwykłej liniikolejowej.

Obecna trasa dostarczynam wielu atrakcji i zado-woleni z niej będą zarów-no rowerzyści, jak i rolka-rze. Szlak już teraz cieszysię ogromną popularno-ścią, mimo że jeszcze niezostał oficjalnie oddany doużytku. Jego zaletą jest to,że jest totalnie odizolowa-ny od ruchu samochodo-wego, a więc bezpieczny.Na całej trasie położonyjest asfalt, co oznacza, że odsamego Nowego Targu doTrsteny da się ją przejechaćtakże na rolkach.

Polski i słowacki odci-nek szlaku bardzo się odsiebie różnią. W Polsce jestraczej płasko, trasa wiedzieprzeważnie wzdłuż szosy i pięciu wsi, a po drodzespotkać można kilka skle-pów, stacji benzynowych i restaurację. Słowacki od-cinek jest natomiast dziki,pochylony i bardzo malow-niczy. To, co łączy oba od-cinki to piękne, niepowta-rzalne widoki na majaczą-ce w oddali Tatry.

JAKUB ŁOGINOW

Z Nowego Targudo Trstenyroweremlub na rolkach

Monitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 26

Page 27: Monitor Polonijny 2015/09

27

W Polsce informacja, iż JaguarLand Rover może wybudować

swoją fabrykę nad Wisłą, pojawiła siędopiero kilka dni przed ostateczną de-cyzją koncernu, kiedy to wicepremier,minister gospodarki Janusz Pie cho ciń - ski powiedział: „Prowadzimy ro zmo wy z poważnym partnerem z sektora mo-toryzacyjnego. Chodzi o inwestycjęwartą 1,7 mld funtów, budowę fabry-ki samochodów kategorii premium“.Nie chciał jednak zdradzić, o którąmarkę aut chodzi, i zastrzegł, że „niebędziemy licytować się z innymi kon-kurentami za wszelką cenę“.

Media informowały, że inwestycjakoncernu Tata mogłaby trafić doJawora. Powstaje tam DolnośląskaStrefa Aktywności Gospodarczej, któ-ra będzie obejmować ponad 460 ha.To jeden z największych obszarów in-westycyjnych w Polsce, zlokalizowa-ny tuż obok budowanej trasy ekspre-sowej S3 jako podstrefa LegnickiejSpecjalnej Strefy Ekonomicznej.

Gdy 11 sierpnia poinformowano,iż Jaguar wybrał Słowację, polski wi-cepremier stwierdził: „Dzisiaj sytua -cja naszej gospodarki jest taka, że niewalczymy o każdego inwestora za ka -żdą, nawet tak bardzo wysoką cenę.Twierdzimy, że polski sektor motory-zacyjny i gospodarka mają na tyle atra -kcyjne atuty, że nie musimy przepła-cać, szczególnie przy lokalizacji inwe-stycji typu montownia. Dlatego pod-jęliśmy decyzję, że nie będziemy sięścigać z naszymi przyjaciółmi ze Sło -

wacji na kolejnym etapie negocjacji”.Piechociński nie chciał podać kon-

kretnych kwot, ale w jednym z wy-wiadów nieopacznie zdradził, iż rządw Bratysławie zaproponował inwe-storowi różnego rodzaju ulgi i uła-twienia o wartości przekraczającej na -wet pięciokrotnie ofertę z Warszawy.Ile rzeczywiście słowacki rząd dopła-ci do tej inwestycji, dowiemy się jużwkrótce – Robert Fico musi bowiemuzyskać zgodę Unii Europejskiej nadotację z budżetu państwa, przezna-czoną dla inwestorów zagranicznychw celu zachęcenia ich do inwestowa-nia na Słowacji.

W mojej ocenie kluczowe w wypo-wiedzi wicepremiera Piechocińskie -go jest użycie przez niego określenia„montownia”. Bo żeby była pełna ja-sność – na Słowacji nie ma fabryk sa-mochodów, lecz ich montownie. Czy -li miejsca, gdzie się auta montuje, czy-li składa z części pochodzących odproducentów z całego świata. A w tejbranży w wielu dziedzinach prymwiodą polskie firmy, np. produkująceinstalacje elektryczne. Dla wielu z nichnowa motoryzacyjna montownia,

obojętnie gdzie zlokalizowana, to do-datkowe zamówienia i zyski.

Jest i drugi, o wiele ważniejszy aspekt,czyli funkcjonowanie montowni. Lu -dzie tam pracujący codziennie przytaśmie i wykonujący przez tygodnie,miesiące i lata tylko jedną czynnośćzamieniają się w maszyny. To nie przy -padek, że w takich miejscach zatrud-nia się coraz więcej psychologów.

Montownie funkcjonują w naszejczęści Unii Europejskiej, bo oferuje-my równie dobrych, jak nie lepszych,wykształconych techników i inżynie-rów, którzy zadawalają się o wiele niż-szą płacą niż ich koledzy z Zachodu.Tyle że wcześniej czy później będąoni chcieli zrównania zarobków, a gdyUE poszerzy się na wschód i tam bę-dzie tania siła robocza, koncerny niebędą się zastanawiać; mury nowychmontowni powstaną tam w ciągu roku, dwóch lat, a ich wyposażeniebędzie pochodzić z działających dziśu nas zakładów.

Warto też pamiętać o prognozachdemograficznych – już za 5 lat w Pol -sce (na Słowacji pewnie też) nie bę-dzie bezrobocia, bo będzie więcejwol nych miejsc pracy niż chętnychdo jej podjęcia. Gwałtownie rośnie li -czba emerytów (bo żyjemy coraz dłu-żej), rodzi się mniej dzieci, a młodziPolacy i Słowacy emigrują, w efekcieczego już dziś w niektórych miejsco-wościach w Polsce mamy tzw. rynekpracobiorcy, co oznacza, iż pracowni-ków jest mniej niż ofert pracy i dlate-go to oni zaczynają stawiać warunkizatrudnienia. A dlaczego piszę o tymw artykule o Jaguarze? Bowiem zewzględu na stopę bezrobocia poszcze -gólnych słowackich województw niemogę zrozumieć lokalizacji tejże in-westycji – gdyby to była zielona łąkamiędzy Preszowem a Koszycami, tobyłby to strzał w dziesiątkę… AleNitra? DARIUSZ WIECZOREK

WRZESIEŃ 2015

słowacjawygrała

jaguara?

Monitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 27

Page 28: Monitor Polonijny 2015/09

MONITOR POLONIJNY W 28

Niedawno polskie media obie-gła informacja, iż… nie ma już

świnki morskiej. Nie, na szczęścienie wyginęła, jak wiele innych ga-tunków – ot, po prostu zmieniłatylko swoją nazwę. Właściwie tonie miała w tym względzie nic dopowiedzenia, gdyż nazwę jej zmie-nili naukowcy, którzy w wydanej w ro-ku 2015 przez Muzeum i Instytut ZoologiiPAN w Warszawie publikacji, zatytułowa-nej „Polskie nazewnictwo ssaków świata”,zwierzę, którego łacińska nazwa brzmiCavia porcellus, a które powszechnie jest,a raczej było znane pod nazwą świnkamorska, zostało opisane jako… kawia do-mowa. Informacja ta zbulwersowała nietylko miłośników świnki morskiej, ale i zwykłych użytkowników języka. I raczejnie pomogły argumenty naukowców, żezmiana nazwy jest tylko efektem próby na-prawienia wcześniejszej pomyłki tłuma-czeniowej i wyrównania nazewnictwa ca-łej grupy zwierząt należących do rodzajuCavia. Większość społeczeństwa tę zmia-nę oceniła jako zbędną, totalnie niepo-trzebną. Kto ma rację?

Cavia porcellus to niewielki gryzoń po-chodzący z Ameryki Południowej, udomo-wiony przez tamtejszych Indian już 5 tys. lat temu. Inkowie hodowali go nie ty-le dla jego urody i towarzystwa, ale… dlamięsa, które w Boliwii, Argentynie czyPeru do dziś, niestety, stanowi ważnyskładnik regionalnej kuchni. W Europie,dokąd przywieziono go w wieku XVI, ho-dowany jest tylko jako zwierzę domowe,towarzyszące człowiekowi. Nazwanie te-goż zwierzęcia świnką wynikło wskutekbłędnego tłumaczenia nazwy hiszpańsko-języcznej na angielską (guinea pig), a z ję-zyka angielskiego na poszczególne językinarodowe – ang. pig ‘świnia’. Niektórzy tęnazwę uzasadniają też fizycznym podo-bieństwem świnki morskiej, przepraszam,kawii do świni – chodzi o proporcje głowywobec reszty ciała, krótką szyję i zaokrą-glony zad. Zwolennicy tej drugiej, wątpli-wej teorii pochodzenia nazwy twierdząponadto, że oba gatunki większość czasuspędzają na jedzeniu, co jeszcze bardziej jedo siebie zbliża. A ponadto jedne i drugiezwierzęta wydają podobne dźwięki.

Dawną nazwę gryzonia dopełnia-ło określenie „morska”. I ono takżenie znalazło aprobaty specjalistówod systematyki zwierząt (nie od języ-ka!). Skąd się wzięło? Jedni twierdzą,że to także pomyłka, bowiem powin-no brzmieć „zamorska”, jako że przy-

wieziono ją zza morza, inni uważają,że jest to efekt przyswojenia sobie staro-

niemieckiej nazwy tegoż zwierzęcia mer-swin, co oznaczało pierwotnie ‘delfin’; ponoć zwierzęta te wydają dźwięki po-dobne do tych emitowanych właśnieprzez delfiny. A jeszcze inni twierdzą, że„morska”, ponieważ dawniej żaglowcepłynące do Nowego Świata zabierały zesobą w morską podróż duże zapasy świ-nek, jako… źródło świeżego mięsa.

Jak zwał tak zwał, wiadomo jednak, żegryzoń ten nie jest ani świnką, ani morską.Ale czy to powód, by zmieniać jego na-zwę? W języku mamy przecież wiele przy-kładów nieadekwatnych czy nieuzasad-nionych nazw. Jako przykład niech posłu-żą Indianie, którzy z Indiami nie mają nicwspólnego, a których tak nazwał Krzy -sztof Kolumb, wierząc, że dotarł do Indii.Oczywiście nazwa tego ludu nie wszędziejest akceptowana – w Kanadzie  oficjalniesą to  First Nations (‘Pierwsze Narody’),zaś w USA  Native Americans (‘Tubylczylub Rdzenni Amerykanie’) lub FirstAmericans (‘Pierwsi Amerykanie’).

Zresztą, nie ma o co kruszyć kopii,niech w systematyce zwierząt Cavia por-cellus nazywa się kawią domową, tak jaknp. awokado smaczliwką, mlecz mnisz-kiem lekarskim a wieloryb waleniem. Dlaszerokiego grona użytkowników językanadal to jednak będzie świnka morska.

Ci, którzy zdecydowanie sprzeciwiająsię nowej nazwie, mogą dołączyć do gro-na jej zwolennków, którzy założyli nawetprofil „Obrońmy świnkę morską” na jed-nym z portali społecznościowych. I wła-śnie na tym profilu znalazłam taki otowierszyk autorstwa Marcelego Szpaka,który na koniec przytaczam:

Proszę państwa, oto kawia.Chę tnie z wami porozmawiaNie chce gadać, fochy czyni?Zwyzywajcie ją od świni.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Żegnaj świnko!?Zapraszamy klubowiczów oraz ichprzyjaciół ze wszystkich regionówSłowacji na XIII spotkanie w ramachmiędzynarodowej imprezy kultural-nej pod hasłem „Przyjaźń bez granic2015“, która odbędzie się 12 wrze-śnia (sobota) w Trenczy nie. Jej roz-poczęcie odbędzie się na rynkumiasta o godz. 14.00, kiedy to wy-stąpi zespół regionalny „Nasz Tata“z Chrzanowa koło Krakowa. Nastę -pnie o godz. 16.30 w CentrumSeniorów (siedziba klubu) uczestni-cy imprezy oraz miłośnicy rękodzie-ła wezmą udział w uroczystym wer-nisażu koronki klockowej. Autor ka -mi prezentowanych dzieł są członki-nie stowarzyszenia LUD-ART z Kra -kowa oraz Słowaczka z TrenczynaKatarina Vozariková. Ta interesują-ca wystawa, zatytułowana „Trady -cja i współczesność“, będzie udo-stępniona zwiedzającym do końcapaździernika br. Imprezą towarzy-szącą wystawie będzie festiwal„Pod trenczyńską bramą“. Będzieteż wspólne biesiadowanie i wspól-na zabawa.

Piętnastegosierpnia w Bratysławieurodziła sięAntonina BognaReško. Szczęśliwym rodzicom –Bognie Zając i Milanowi Reško –gratulujemy, a Tosi życzymysamych pogodnych dni!

Przyjaciele z Klubu Polskiego

W dniu 1 sierpnia pod DunajskąStredą zawarli związek małżeńskiBeata Wojnarowska oraz PiotrStarosielec. Nowożeńcom życzymyszczęścia i spełnienia marzeń.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Życzenia

Przyjaźń bez granicw Trenczynie

Monitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 28

Page 29: Monitor Polonijny 2015/09

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O W R Z E S I E Ń 2 0 1 5Ë 7SEM: MARCIN BERDYSZAK

9 – 19 września, Bratysława, Gorazdova 31W ramach projektu MiędzynarodoweSympozjum Sztuki Hommage a ErnaMasarovičová

Ë TACY JESTEŚMY: PROMNI10 – 13 września, Maláš, Levice, Šahy, Želiezovce,Ipeľský Sokolec • Na 8. MiędzynarodowymFestiwalu Folklorystycznym Tacy jesteśmyw Levicach i jego okolicach wystąpi polskizespół muzyki ludowej Promni Zofii Solarzowej z Warszawy. • www.promni.pl,www.roslevice.sk

Ë A. TREBATICKÝ: DOBRY WIDZ11 września, Bratysława, Instytut Polski, okna odul. Klobučníckiej • Wystawa fotografii autorstwa„dobrego widza“ Andreja Trebatickiego,dokumentującego działalność instytucjikulturalnych w Bratysławie, w tym InstytutuPolskiego. Wystawa potrwa do 2 października.

Ë MIĘDZYNARODOWA KONFERENCJAARTEROTERAPEUTYCZNA: W. KAROLAK11 – 12 września, Bratysława, UniwersytetKomeńskiego, Gondová 2OZ ARTE i Katedra Pedagogiki UniwersytetuKomeńskiego organizują drugą międzynarodowąkonferencję arteroterapeutyczną z udziałem prof. Wiesława Karolaka.bratislava2015.wix.com/artekonferencia

Ë SAM NA SCENIE: A. SKUBIK12 września, godz. 19.00, Trenczyn, Klub Lúč,Kniežaťa Pribinu 3 • Międzynarodowyfestiwal teatrów jednego aktora.www.klubluc.sk

Ë TEXTILE ART OF TODAY17 września, godz. 18.00, Bratysława, Zamek,Zámocká ul. • Międzynarodowa objazdowawystawa tkanin artystycznych.www.textileartoftoday.com

Ë DIVADELNÁ NITRA: NOWY TEATR -APOKALIPSA24 września, godz. 18.30, Nitra, TeatrAndreja Bagara, Svätoplukovo nám. 4Międzynarodowy Festiwal Divadelná Nitraotwiera spektakl Tomasza Śpiewka,zatytułowany Apokalipsa, w wykonaniuwarszawskiego Nowego Teatru i reżyseriiMichała Borczucha. www.nowyteatr.org

Ë EUROPEJSKI DZIEŃ JĘZYKÓW25 września, godz. 09.00 – 13.00,Bratysława, Hviezdoslavovo nám.Na straganach różnych zagranicznychinstytucji będzie się można wieledowiedzieć na temat języków i kultureuropejskich. W sąsiadującym kinie Mladosť(Hviezdoslavovo nám. 17) ponownie będziemożna zobaczyć filmy krótkometrażowe, w tym Hosannę Katarzyny Gondek.

Ë BITWA POD WIEDNIEM W 1683 ROKU25 września, godz. 17.30, Bratysława,Instytut Polski, nám. SNP 27Wykład na temat bitwy pod Wiedniem z 1683 roku w kontekście podbojówtureckich w Królestwie Węgierskim26 września, Bratysława, kościółfranciszkanów, Rudnayovo nám.,Hviezdoslavovo nám., Tyršovo nábrežieWspomnienia o jednej z największychbitew wojennych w historii EuropyŚrodkowej, bitwie pod Wiedniemwww.bos-bratislava.sk

Ë DZIKIE POLA. HISTORIA AWANGARDY WROCŁAWIA29 września, Koszyce, Kunsthalle / Art Hall,Rumanová 1 • Wystawa zorganizowanaprzez Muzeum Współczesne we Wrocławiu • www.k13.sk

Ë BASS FEST 2015: JACEK N. MEIRA1 października, godz. 21.00, BańskaBystrzyca, Koncertná sála J. Cikkera, nám.SNP • W ramach koncertów BASS FEST+ 2015 w projekcie Bass Friendsprzedstawi się wspaniały polskikontrabasista Jacek Niedziela Meira wrazz muzykami słowackimi – JurajemGrilákiem i Robertem Raganem.www.slovakdoublebassclub.com

29 WRZESIEŃ 2015

Klub Polski Nitra serdecznie zaprasza na VIII edycję koncertu

organowego muzyki polskiej, który odbędzie się 20 wrześniao godzinie 16.00 w katedrze św. Emerama.

Przed koncertem, o godzinie 15.00 odbędzie się msza w języku polskim, na której mile widziani będą wszyscy.

Koncert polskiej muzyki organowej w Nitrze

Klub Polski Bratysława organizuje lubianą imprezę integracyj-ną. Początek rejsu statkiem Martin z Bratysławy do Čunovazostał zaplanowany na 26 września (sobota) godz. 13.00. Napokładzie będzie można skosztować śledzi przyrządzonych narożne sposoby, a także innych przekąsek. Uczestników prosi-my o wzbogacenie naszego szwedzkiego stołu o wypieki wła-sne – tak słodkie, jak i słone. Hitem tegorocznej imprezy bę-dzie szantowy zespół muzyczny „Zejman I Garkumpel“, którzyzaproszą na rejs muzyczny pt. „Od Cape Horn po Dunaj“.Mirek „Koval” Kowalewski i Zbigniew Murawski będą grać,śpiewać i czuwać nad wspólnymi tańcami egzotycznymi, za-bawami i konkursami, epatując słuchaczy niepowtarzalnyminstrumentarium!Koszt imprezy to 10 euro od osoby dorosłej, 5 euro od dziecido lat 15. Dla Klubowiczów opłacających składki opłata jestobniżona do  5 euro; ich dzieci mają wstęp bezpłatny. Osobychcące wziąć udział w przedsięwzięciu prosimy o zgłaszaniesię pod adresem:  [email protected]. Dodatkowe infor-macje są aktualizowane na stronie facebookowej KlubuPolskiego Bratysława oraz na stronie www.polonia.sk.

Szanty na Dunaju

Szkolenie współpracowników „Monitora Polonijnego“Redakcja „Monitora Polonijnego“ zaprasza swoich współpracowników orazosoby, które chciałyby nimi zostać, na warsztaty dziennikarskie, któreodbędą się 3 października (sobota) w godz. od 10.00 do 16.00 w DomuKultury przy ul. Vajnorskiej 21 w Bratysławie. Tegoroczne szkolenie,podobnie jak dwie poprzednie edycje, poprowadzi mgr Alina Kietrys –publicysta, nauczyciel akademicki z Instytutu Filozofii, Socjologii iDziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego.W programie między innymi: w jaki sposób zdobywać informacje, pisaći  redagować, czego unikać i jak weryfikować źródła, na co zwracaćszczególną uwagę (m.in. w reportażu). Na zajęcia złożą się wykłady orazćwiczenia praktyczne. Zainteresowanych prosimy o zgłaszanie się podadresem e-mail: [email protected] do 1 października (ewentualnietelefonicznie: 0905623064).

Monitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 29

Page 30: Monitor Polonijny 2015/09

W poprzednim numerze „Monitora“ opisałamswoje wczesne dzieciństwo i częsteprzeprowadzki w ramach Związku Radzieckiego. Można

by więc rzec, że byłam (jestem?) wciąż w drodze. Moja droga doArchangielska była nietypowa jak na losy polskie. W naszejhistorii i świadomości to miasto jest jednym z symboli„nieludzkiej Ziemi”. W latach czterdziestych zesłano tu dziesiątkitysięcy Polaków. Wielu zostało tu na zawsze. Tymczasem dlamojej rodziny, wówczas zwykłych obywateli Związku Radzieckiego,było to kolejne miejsce zamieszkania i pracy.

MONITOR POLONIJNY W 30

ArchangielskKoniec wakacji i powrót na mroź-

ny, niegościnny Kołgujew. Na szczę-ście nie było tam szkoły, więc dopierwszej klasy poszłam na Litwie.Do drugiej w miasteczku Miezeń,leżącym daleko na północy, na gra-nicy tundry i tajgi. Potem kolejnaprzeprowadzka i trzecią klasę roz-poczęłam w Archangielsku, któryna długie lata stał się moim mia-stem. Tu skończyłam szkołę, studiai tu przez lata pracowałam w moimukochanym zawodzie wykładowcyuniwersyteckiego.

Wewnętrzna podróżna „Wyspę szczęścia”

Lecz zanim to wszystko nastąpiło,odbyłam swoją wewnętrzną po-dróż do Polski. Oczywiście o praw-

dziwym wyjeździe nie mogłam na-wet marzyć. Byłam przecież córkąradzieckiego oficera. Z zazdrościączytałam listy swojej koleżanki z Litwy, która jeździła już do Polski.Podczas wakacji oglądałam przy-wiezione stamtąd cudowne rzeczy.Wśród nich była książka „Wyspaszczęścia”. Wiedziałam, że jest o mi-łości, i tak bardzo chciałam ją prze-czytać, że nie było innego wyjścia,jak nauczyć się czytać po polsku.Babcia pięknie wykaligrafowała mialfabet i wytłumaczyła, jak czytać tewszystkie dziwne litery z ogonkamii kreskami. I stało się! Od tamtej po-ry czytam po polsku. Pokochałampolską poezję. W szkole w Archan -gielsku było mi nawet żal koleżaneki kolegów, którzy nie mogli jej po-znać tak jak ja. Polska i jej kulturaprzyszła do mnie poprzez książki.Dzięki nim poczułam się Polką, a dzięki rodzicom w radzieckimdowodzie osobistym w rubryce„narodowość“ miałam wpisane:„polska“.

Odkrycie innych PolakówNadszedł pamiętny rok 1991.

Zniknął Związek Radziecki. Skądśdowiedziałam się, że z Petersburgaprzyjedzie do nas, na północ, polskiksiądz i odprawi mszę. Poszłam nanią i odkryłam, że w Archangielskusą Polacy. Poznałam ludzi, którzy

tak jak i ja interesowali się Polską i jej kulturą. Niespodziewanie dlamnie samej okazało się, że w całymmieście to ja mówię po polsku naj-lepiej. I tak rozpoczął się mój długiromans z Polonią.

To były w Rosji zupełnie inne cza-sy niż dziś. Lata dziewięćdziesiątenie zapisały się w pamięci Rosjannajlepiej. Było biednie, głodno i nie-bezpiecznie, lecz były to czasy wol-ności i swobody działania, a władzebyły otwarte na różne inicjatywyobywatelskie.

Pierwsza konfrontacjaPierwszy raz zawitałam do Polski

w roku 1995 jako opiekunka dziecina polonijnych koloniach. Najbar -dziej obawiałam się momentu kon-frontacji z… językiem polskim. Ba -łam się otworzyć usta. Co innegobyć najlepszą tam, gdzie nikt niemówi poprawnie, a co innego tu,gdzie wszyscy mówią po polsku.Przełamałam się dopiero po dwóchtygodniach. Było ognisko, zabawa,coś dla kurażu i nagle… popłynęłaze mnie polszczyzna.

Złowrogi cieńZ czasem zostałam prezesem

Archangielskiej Organizacji Polo -nij nej.

Z „nieludzkiej ziemi”❷

Monitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 30

Page 31: Monitor Polonijny 2015/09

WRZESIEŃ 2015

Cześć! To już mój ostatnitekst dla „Monitora

Polonijnego”. Nadszedł tenczas – definitywnieopuszczamy Słowację. Tatokończy tu pracę. Pięćpięknych lat, wraz z ostatnimdniem wakacji, dobiegło końca.Wracamy do Polski. Będzie mibrakowało słowackich koleżanek i kolegów, „mojego” miasta, czyliBańskiej Bystrzycy, gdziechodziłam do przedszkola i gdziezaprzyjaźniłam się z wielomadzieciakami. Tu po raz pierwszysmakowałam słowackie knedliki,smażony ser z frytkami, buchty z marmoladą. Tu też, do cukierni„Pod wieżą”, chodziłam latem naswoje ulubione lody, a jesienią i wiosną na gofry, i tu nauczyłamsię jeździć na rowerze, pływać, a także polubiłam wędrówki pookolicach bliższych i dalszych,najbardziej te górskie… Z wrażenianawet nie potrafię wyliczyćwszystkich zdobytych umiejętnościi przeżytych wspaniałych przygód,związanych z pobytem naSłowacji…

Pod koniec wakacji w Bystrzycynie mogłam usiedzieć w domu,chciałam spacerować, zajrzeć tu i tam, do wszystkich tych zakątkóww mieście, które wiążą się z dobrymi wspomnieniami.Pojechałam też z rodzicami

i młodszą siostrą zobaczyćjeszcze raz Králickývodopád nieopodal miasta,gdzie szum wody dajeprzyjemne poczucieodprężenia, a potem do

pobliskich Šachtiček, gdzie zimączęsto jeździłam na nartach, skądmożna wyruszyć na taką górę, z której widać całą Bystrzycęprawie jak z lotu ptaka. Tak mi sięwłaśnie zdawało, że latam sobienad moim miastem i widzęwszystko, co się w nim dzieje,wszystkie bliskie mojemu sercumiejsca – dom, przedszkole, rynekz przyległymi uliczkami,kawiarenkę na rogu, gdzie sąnajlepsze ciasteczka czekoladowe nacałym świecie, a także przyjaciół,którzy machają do mnie napożegnanie i uśmiechają się, chcącpowiedzieć, że z Polski przecież naSłowację niedaleko, że zawsze będęmogła do nich wpaść i znów się z nimi pobawić, pobiegać, pojeździćna rowerze, pozbierać kasztany,porzucać się śnieżkami...

Także Wam, Dzieciaki z „Monitora”, dziękuję, żechciałyście zaglądać do tej rubrykina przedostatniej stronie naszegomiesięcznika i czytać to, co dla Wasod przeszło dwóch lat wspólnie z mamą przygotowywałam! Będęza Wami tęsknić!

SONIA PACZEŚNIAK I BEATA OŚWIĘCIMSKA

Dużo zrobiliśmy dla zbliżeniaPolski i Rosji. Propagowaliśmy pol-ską kulturę wśród mieszkańcówpółnocy, organizowaliśmy kursyjęzykowe, współpracę naukową.Ze wszystkich sił staraliśmy sięunikać polityki, lecz polityka o nasnie zapomniała. Kłopoty się zaczę-ły, gdy jako organizacja zajęliśmysię poszukiwaniem śladów pol-skich zesłańców. Trafiło ich tutajponad 50 tysięcy i z każdego zakąt-ka naszego obwodu – który jestwielkości Francji – dochodziły donas sygnały o polskich cmenta-rzach, grobach, krzyżach. Rozpo -częliśmy poszukiwania, staraliśmysię dotrzeć do archiwów. Udałosię nam postawić trzy pomniki,kilka krzyży, uporządkować cmen-tarze. Lecz to nie były już lata dzie-więćdziesiąte. Nad naszą działal-nością pojawił się złowrogi cieńsłużb specjalnych. W lokalnej pra-sie ukazały się napastliwe artykuły.Coraz trudniej było działać. Nasiczłonkowie, będący na państwo-wych posadach, odsuwali się odPolonii.

RepatriacjaPierwsza myśl o repatriacji poja-

wiła się – co znamienne – podczaspodróży do Smoleńska na uroczy-stości katyńskie w roku 2010.Decyzja nie przyszła łatwo. W Ro -sji przeżyłam ponad trzydzieścilat. Tu mam rodzinę, przyjaciół, tuchodziła do szkoły moja córka.

Mimo wszystko zdecydowałamsię. Od trzech lat jesteśmy w Pol -sce. Realizuję swoje marzenia –zajmuję się pracą naukową, robiędoktorat na jednej z warszawskichuczelni. Naszym domem jest aka-demik. Córka przechodzi trudnywiek dojrzewania i stara się oswo-ić z nową rzeczywistością.

Dziś nie mam już złudzeń. Nietak miało być. Przekonałam się, żecodziennego szarego życia niezbuduje się z wielkich idei, z Pol -ski, z jej historii, z obietnic i na-dziei…

ALBINA JEGOROWA z Archangielska

Czas się pożegnaćMonitor09:2015 08/09/15 10:44 Page 31

Page 32: Monitor Polonijny 2015/09

AGATA BEDNARCZYK

Trzeba przyznać, że to lato byłoekstremalne – gorąco, a deszczu jak nalekarstwo. Pani Bogna Zając z Bratysławyjakby na przekór pogodzie nadesłała do„Piekarnika” przepis na mudcake, czylitzw. błotne ciasto. Ponoć pomysł na takiwypiek zrodził się na dalekim południuUSA, w delcie rzeki Missisipi, która tworzy

tam właśnie niezwykłe,bagniste krajobrazy. Czy takbyło, czy nie, nie ma znaczenia.Ważny jest efekt! Przyjrzyjmy sięzatem temu oryginalnemuwypiekowi – pogody na pewno nie zmieni,ale na naszych stołach może wywołaćprawdziwą rewolucję.

błotne ciasto

Sposób przyrządzania:Rozgrzewamy piekarnik i czekamy, aż nagrzeje się do 200 stopni. W tym czasie miksujemy jaja i cukier na puszystą masę, a ciemną czekoladę i margarynępowoli rozpuszczamy w wodnej kąpieli (czylistawiając miskę nad parującym garnkiem).Kroimy w kostkę białą czekoladę. W jednym naczyniu łączymy zmiksowanejaja i cukier, mąkę, proszek do pieczeniaoraz rozpuszczoną czekoladę z margaryną i dorzucamy pokrojoną białą czekoladę.Całość wlewamy do okrągłej formy (najlepsza jest 26-centymetrowa) i wsuwamy do nagrzanego piekarnika.Pieczemy około 10 - 15 minut i wyjmujemy, gdy ciastojeszcze się rusza. Dokładnie studzimy, a następniepozwalamy naszemu „błotku” wychłodzić się w lodówce.Jak łatwo się domyślić, mudcake jest najlepszy następnegodnia. Ma niedościgniony smak czekolady i dlatego pasujądo niego wszystkie owoce, bita śmietana, ulubione polewy– wariacji podawania jest naprawdę wiele.

Składniki:• 4 jajka• 200 g cukru• 200 g ciemnej

czekolady• 200 g margaryny• 200 g mąki• 100 g białej czekolady• 1 opakowanie proszku

do pieczenia

Domowe „błotko” mogą przygotowaćnawet starsze dzieciaki, podczas gdy my będziemy zmagać się z nawałnicądomowych przetworów. I na tymwłaśnie polega największa zaletaprzepisu pani Bogny.

Smacznego!

Monitor09:2015 08/09/15 11:20 Page 32