32

Monitor Polonijny 2010/6

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2010/6

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 33

Page 2: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY

Członkowie Komisji Rewizyjnej: ANETA ADAMCZYK,IVETA MATEJKOVÁ, WŁODZIMIERZ BUTOWSKI

IRENA CIGAŇwiceprezes Klubu Polskiego

e-mail: [email protected]. 0904 570 323

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAwiceprezes Klubu Polskiegoe-mail: [email protected]@gmail.comtel. 0905 623 064

Podczas Kongresu Klubu Polskiegouformowała się Rada Klubu Polskiego,która przez kolejne dwa lata będziepracować w składzie:

CZESŁAW MAREK SOBEKprezes Klubu Polskiego

e-mail: [email protected]. 0903 761 071

DARIUSZ GLEBprezes Klubu Polskiego Bratysławae-mail: [email protected]. 0948 929 084

URSZULA SZABADOSprezes Klubu Polskiego Koszycee- mail: [email protected]: 0904 434 424, 055 6714019

GREGUŠKOVÁ ROMANAprezes Klubu Polskiego Nitrae-mail: [email protected], tel. 037 6524323

BRONISLAV PORUBSKÝprezes Klubu Polskiego Dubnica nad Wagieme-mail: [email protected]. 0908 874 331

RENATA STRAKOVÁprezes Klubu Polskiego Trenczyn

e-mail: [email protected]. 0908 751 988

ZDJĘCIE NA OKŁADCE: STANO STEHLIK

Szanowni Członkowie orazPrzyjaciele Klubu Polskiego!

Długoletnia, bo trwająca jużponad 16 lat praca orazzaangażowanie polskiegośrodowiska na Słowacji pozwalami dzisiaj wyrazić ogromnyszacunek dla osób, dzięki którymKlub Polski był i jest postrzeganyjako organizacja, licząca sięw życiu kulturalnymi obyczajowym Słowacji. To dziękizałożycielom i działaczompolonijnym z różnych części tegokraju oraz twórcom i kolejnymredaktorom naszego czasopisma „MonitorPolonijny“ jesteśmy postrzegani i traktowani jakoznacząca mniejszość narodowa.

Szesnastoletnia tradycja pozwala mi z dumąstwierdzić, że żyjący w tak pięknym kraju, jakimjest Słowacja zarówno moi rodacy, jak i osobymające polskie korzenie starali się i nadal starająo to, by polska tradycja i kultura były w obrębiepolskiej mniejszościowej grupy kultywowanei przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Przyjmując stanowisko prezesa Klubu Polskiegojestem świadom odpowiedzialności, która na mniespada, a jednocześnie jestem głęboko przekonany,iż będę reprezentował wolę ogółu. Proszę, nie

odbierajcie Państwo tych słówjako górnolotnych, patetycznych.Chodzi mi o to, abyśmy po prostubyli razem, wspierali się,realizowali własne i wspólnezamierzenia w celupodtrzymania i prezentowaniakultury i zwyczajów naszegonarodu.

Stwórzmy warunki ku temu,aby nasze dzieci, urodzonei wyrosłe w kulturze słowackiej,miały możliwość poznania językai tradycji swoich przodków. Dobrawola i pamięć o przeszłości niech

będą w tym wszystkim pomocne.Pamiętajmy, kto daje, ten odbiera podwójnie –

i ta myśl niech przyświeca w naszych działaniach.Zapraszam do aktywnego uczestniczenia w życiu

Polonii słowackiej, do wyrażania własnych myślii spostrzeżeń, które przyczynią się do tworzeniai podtrzymywania rodzinnej atmosferyw kultywowaniu naszych, polskich tradycji.Kochajmy naszą drugą ojczyznę, ale niezapominajmy o pierwszej.

Pamiętajcie Państwo, Klub Polski jakoorganizacja oraz „Monitor Polonijny“ są Waszei działają dla Was. Wesprzyjcie je swoją aprobatą.

CZESŁAW MAREK SOBEKZD

JĘCI

A: S

TANO

STE

HLIK

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 2

Page 3: Monitor Polonijny 2010/6

CZERWIEC 2010 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Ingr id Ma je r íková , Danuta Meyza -Maruš iaková , Magda lena P ietz

KOREŠPONDENTI : KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • NITRA – Monika Dikaczowa • TRENČÍN – Aleksandra KrcheňJAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rp@orangemai l . sk

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u M i n i s t e r s t v a k u l t ú r y S R - p r o g r a m k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í nD o f i n a n s o w a n o z e ś r o d k ó w S e n a t u R P d z i ę k i p o m o c y F u n d a c j i „ P o m o c P o l a k o m n a W s c h o d z i e “

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Od redakcjiKiedyś, jako nastolatki, w gronie przyjaciółek

rozmawiałyśmy o chłopakach, o pierwszychmiłościach. Później przyszedł czas na rozmowyo naszych decyzjach, związanych np.z zamążpójściem. Pamiętam, jak jednaz koleżanek skomentowała moją decyzję o wyjściu za mąż zaobcokrajowca: „Dziś twoje «tak» to zaledwie jeden krok, ale ten krokw efekcie zaprowadzi cię zupełnie w inne miejsce. Ten ruch to jakniewielkie odchylenie steru statku, zaledwie parę centymetrów, aletych parę centymetrów oznacza zupełnie inny kurs – twój statekprzybije do innego lądu“. I rzeczywiście tak się stało – dziś „dryfuję“już po zupełnie innych „wodach“.

Dlaczego o tym piszę? Przecież większość z Państwa ma podobnedoświadczenia. Ale oto znów zbliża się czas podejmowania decyzji,a my, czyli wyborcy, możemy wybrać, komu powierzyć ster statku,czyli Polski, by poprowadził go w odpowiednim kierunku. Aktualnakampania wyborcza, prowadzona w cieniu katastrofy podSmoleńskiem i powodzi, które boleśnie dotknęły nasz kraj (artykułna ten temat publikujemy na str. 6.) czasami nas męczy – dość mamyjuż bez przerwy powtarzanych słów: „socjotechnika”, „spin doktor”,„hasła wyborcze”, „kampania”… Tym bardziej, że przed nami wyborynie tylko w Polsce, ale i na Słowacji. Pamiętajmy jednak, że to mywłaśnie mamy podjąć decyzję o tym, komu powierzymy stery(informacje o możliwościach wzięcia udziału w wyborachprezydenckich na str. 28. w rubryce „Ogłoszenia”).

No i zrobiło się tak wyborczo… Dodam jeszcze, że w niniejszymnumerze „Monitora” informujemy też o wyborach, których dokonalidelegaci na IX Kongres Klubu Polskiego, wybierając nowe władzenaszej organizacji (skład nowej rady przedstawiamy na str. obok).Klub nasz już ponad 16 lat „dryfuje po wodach” Słowacji i całkiemdobrze sobie radzi, co komentują osoby, obserwujące jegodziałalność z boku, np. wicepremier D. Čaplovič (str. 11.), byłyambasador RP w RS Zenon Kosiniak-Kamysz (str. 17.) czy gośćkongresu E. Juranyi-Krajewska (str. 8.).

Ale czerwcowy numer „Monitora“ to również inne ciekawe

artykuły, do lektury których zachęcamy.

REDAKTOR NACZELNA „MONITORA POLONIJNEGO“

O języku ojczystym… daleko od domu 4Z KRAJU 4ANKIETA 6Czy Komorowski POpłynie na powodzi? 6WYWIAD MIESIĄCA Pokongresowerefleksje Elżbiety Juranyi-Krajewskiej 8Z NASZEGO PODWÓRKA 10CO U NICH SŁYCHAĆ?Polka w słowackiej dyplomacji 1615 LAT MONITORA 17WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJIDeklaracja z Martina i jej perypetie 18PRZEGLĄD POLSKIEJ PRASY 19MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄFryderyki 2010 19TO WARTO WIEDZIEĆ Z MariuszemZaruskim w górach i na morzu 20BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKI MagdalenaGrochowska o Jerzym Giedroyciu 22KINO-OKO Przyjaźń, czylicałkowite poświęcenie 24Ponad granice 25Ślad pobytu FryderykaChopina na Słowacji 26SPORT!? Sezon w pełni 27OKIENKO JĘZYKOWE Zawirowaniawokół nazwiska śp. Marii Kaczyńskiej 28OGŁOSZENIA 28ROZSIANI PO ŚWIECIE Obok Polski 30MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMILaur olimpijski 31PIEKARNIK Zanim wyjedziemyna włoskie wakacje… 32

Informujemy, że koszty roczne prenumeratynaszego czasopisma na rok 2010 wynosią 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro). Wpłatnależy dokonywać w Tatra banku (nr konta

2666040059, nr banku 1100). Dokonując wpłatyprosimy o napisanie w formularzu bankowymimienia i nazwiska. Nowych prenumeratorów

prosimy o zgłoszenie adresu, pod który „Monitor”ma być przesyłany. Kontakt do redakcji:

[email protected] lub nr tel. 0907 139 041.

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 3

Page 4: Monitor Polonijny 2010/6

MIĘDZYPAŃSTWOWY KOMITET LO-TNICTWA (MAK) przedstawił 19 ma-ja wstępny raport, dotyczący ka-tastrofy prezydenckiego samolotupod Smoleńskiem. Komisja tech-niczna nie stwierdziła żadnego ata-ku terrorystycznego. Natomiaststwierdzono, że w kabinie pilotówznajdowały się dwie osoby, którenie należały do załogi samolotu.Według PAP jedną z nich był gen.Andrzej Błasik, dowódca Sił Powie-trznych. Głos drugiej osoby jest na-dal identyfikowany. Interpretującyraport dziennikarze twierdzą, iż pre-zydencki Tu-154 podchodził do lą-dowania z włączonym autopilotem.Sterowanie automatyczne zostałowyłączone częściowo dopiero napięć sekund przed uderzeniemw pierwszą przeszkodę, a całkowi-cie po uderzeniu w trzecią prze-szkodę. Strona rosyjska podała dowiadomości, że katastrofa samolo-tu nastąpiła o godzinie 10.41 czasurosyjskiego. Maszyna nie rozpadłasię w powietrzu, nie doszło na jejpokładzie do eksplozji ani pożaru.System TAWS ostrzegał przed nie-

bezpieczeństwem na 18 sekundprzed katastrofą. Rosjanie twierdząponadto, że polscy piloci nie prze-chodzili regularnych ćwiczeń na sy-mulatorach lotu, a kompletowaniezałogi nastąpiło zaledwie kilka dniprzed lotem. Prezydencki samolotTu-154, na pokładzie którego znaj-dowała się polska delegacja, lecą-ca na uroczystości do Katynia, ro-zbił się 10 kwietnia na lotnisku podSmoleńskiem. Zginęło 96 osób.

SZEF SZKOLENIA Sił Powietrznychgen. Anatol Czaban, komentującdla PAP wstępny raport rosyjskie-go Międzypaństwowego KomitetuLotnictwa (MAK) w sprawie ka-tastrofy pod Smoleńskiem, wyraziłprzekonanie, że załoga samolotuTu-154 była odpowiednio przygoto-wana do lotu. Czaban przypomniałteż, że załogi nie latają w stałychkonfiguracjach. „Każda z osób jestprzygotowana do wykonywaniaswoich zadań, niezależnie od tego,w jakim składzie będzie ono wyko-nywane” – wyjaśnił.

ROSJANIE OSTRZEGALI podczasprzygotowań do wizyty o słabymwyposażeniu technicznym lotniskaw Smoleńsku i proponowali odda-lony o 250 km port w Briańsku –ujawniła 17 maja „Gazeta Wybor-cza”. Strona polska uznała to za ce-

lowe utrudnianie wizyty i wymusiłalądowanie w Smoleńsku. Takich in-formacji udzielił rosyjski urzędnik,biorący udział w przygotowaniachpobytu polskiej delegacji.

KILKUTYSIĘCZNY TŁUM zebrał się 9 maja przed Pałacem Prezyden-ckim i domagał się od premieraDonalda Tuska powołania między-narodowej komisji, która zbadały-by przyczyny wypadku lotniczegopod Smoleńskiem, w którym 10kwietnia zginął m.in. prezydentLech Kaczyński. Pomysł powołanianiezależnej międzynarodowej ko-misji zainicjował Ruch 10 Kwietnia.

PRZEWODNICZĄCY RADY Federacji,izby wyższej parlamentu Rosji,Siergiej Mironow uczcił 17 majapamięć prezydenta Lecha Ka-czyńskiego i jego żony Marii,składając wieniec na ich grobiew katedrze na Wawelu. Mironow,przebywający w Polsce z wizytą,powiedział towarzyszącym mudziennikarzom, że specjalnieprzyjechał do Krakowa, abyw imieniu całego narodu rosyj-skiego złożyć hołd tragiczniezmarłemu prezydentowi i wyrazićbraterskie współczucie Rosjanz powodu tragedii, jaka dotknęłapolski naród. Według szefa RadyFederacji tragedia pod Smoleń-

skiem otworzyła nową kartęw stosunkach rosyjsko-polskich.

GENERAŁ DYWIZJI Krzysztof Załę-ski, pełniący obowiązki dowódcySił Powietrznych po tragicznejśmierci gen. Andrzeja Błasika, po-dał się 18 maja do dymisji.Rzecznik MON nie skomentowałtej informacji.

PIERWSZY POMNIK ku czci LechaKaczyńskiego stanął 17 majaw Skórczu. Obelisk z granitowąpłytą upamiętnia wizytę tragi-cznie zmarłego prezydenta, któryodwiedził miasto 15 maja 2009z okazji 75-lecia nadania mu prawmiejskich. Podczas uroczystegoodsłonięcia obelisku z inicjatywyStowarzyszenia Rodzin Katyń-skich z Gdyni posadzono w Skór-czu dąb katyński. „Dąb ten upa-miętnia tragedię sprzed 70 lat,ale my dedykujemy go także ofia-rom katastrofy lotniczej sprzedmiesiąca” – podkreślił radny mia-sta Mirosław Ossowski.

MARSZAŁEK SEJMU i kandydat POna prezydenta Bronisław Komo-rowski 10 maja ocenił, że rosnącenotowania w sondażach dla kandy-data PiS Jarosława Kaczyńskiegoświadczą o tym, że sprzyja mu na-strój żałoby. Według jednego z son-

G dybym tylko mogła, zapewnecałe życie podróżowałabym po

świecie. Żeby zobaczyć na własneoczy niezwykłe miejsca, zwiedzićzamki i muzea, przemierzyć pusty-nię i dżunglę. Żeby popróbować bo-gactw kulinarnych, tych wszystkichsmaczków, jakich nie poznało jesz-cze moje podniebienie – i oczywi-ście żeby popatrzeć na ludzi, poob-serwować życie tubylców, przyjrzećsię miejscowym zwyczajom. A takzupełnie już przy okazji – by do-świadczyć tej szczególnej przyjem-ności, jaką jest spotkanie z innymi

Polakami za granicą. Dotychczas ta-kich spotkań miałam niewiele.Pierwsze nastąpiło w Amsterdamie,gdzie wraz z koleżankami i kolegamiz pracy wysypaliśmy się z autokaru,by rozpocząć grupowe zwiedzanie.Kelnerzy, sprzątający stoliki w naj-bliższym bistro, łamaną, ale całkiemzrozumiałą polszczyzną zaprosilinas na śniadanie i nie bez wewnę-trznej radości oznajmili, że lubiąPolaków, bo gdy tylko zatrudniająsię w ich restauracji, rozpoczynająnieustający festiwal piwa i używek,wydając w miejscu zatrudnienia pra-ktycznie wszystkie pieniądze. Słów,jakich polscy pracownicy nauczyli

poczciwych Holendrów, nie będęjuż przytaczać. Jakiś czas później,zwiedzając hiszpańską Kordobę,w słynnym meczecie szeptaliśmyz mężem do siebie, wymieniając sięwrażeniami, gdy nagle stojący przednami kobieta i mężczyzna odwrócilisię jak oparzeni i, spojrzawszy w na-szą stronę, spiesznie odeszli. Ich za-chowanie na tyle nas zdumiało, żeniczym szpiedzy z Krainy Deszczow-ców krok po kroku posuwaliśmy sięza nimi, ignorując uroki świątyni, bywreszcie usłyszeć ni mniej, ni wię-cej tylko rodzime: „Waldek, bateriaw kamerze się skończyła. I co teraz,kurde, zrobimy…”. Na moją próbę

MONITOR POLONIJNY4

O języku ojczystym… daleko od domu

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 4

Page 5: Monitor Polonijny 2010/6

daży SMG/KRC w nadchodzącychwyborach prezydenckich kandydatPO może liczyć na poparcie 45%wyborców, a kandydat PiS – 34%.Oznacza to, że w porównaniu z ba-daniem tego samego ośrodka z 4 maja poparcie dla marszałkaSejmu nie zmieniło się, zaś pre-zes PiS zyskał 4 punkty proc.Natomiast wg sondażu SMG/KRCz 17 maja Bronisław Komorowskiuzyskałby 49 % głosów, a Jaro-sław Kaczyński 29 %.

JAROSŁAW KACZYŃSKI oficjalnierozpoczął swoją kampanię wybor-czą 22 maja na pl. Teatralnymw Warszawie.

W POŁOWIE MAJA Polskę nawie-dziła fala powodzi. Silne opadydeszczu spowodowały dramaty-czny wzrost poziomu rzek. Ogło-szone zostały stany alarmowe.Do obrony przed wielką wodąrząd włączył wojsko. Ewakuowa-no tysiące osób. Powódź pochło-nęła kilkanaście ofiar śmiertel-nych, w tym jednego strażaka,który brał udział w akcji ratunko-wej, oraz 8-letnie dziecko. Setkikilometrów torów kolejowychwyłączono z ruchu. Tam, gdziebyło to możliwe, zorganizowanozastępczą komunikację autobu-sową.

POWÓDŹ ZAGROZIŁA też Krakowo-wi. Kilkanaście linii autobusowychmusiało zmienić swoje trasy z po-wodu zalanych ulic i połamanychdrzew. Trudności miały równieżtramwaje. Ulewne deszcze spowo-dowały zniszczenia na KopcuPiłsudskiego – oberwał się fra-gment ścieżki, prowadzącej naszczyt, który pociągnął za sobączęść zbocza. Poziom wody w Wi-śle osiągnął najwyższy od 40 latpoziom. Rzeka wezbrała do tegostopnia, że zamknęła prześwit podprzęsłami Mostu Dębnickiego i gro-ziła jego zniesieniem. Przerwała teżwał przeciwpowodziowy i zalała kil-ka ulic. Ludność z tego rejonu zo-stała ewakuowana. Most Dębnickiotwarto po dwóch dniach.

W SOBOTĘ 22 MAJA fala powodzio-wa na Odrze dotarła do Wrocławia.Woda przerwała wały w dwóchmiejscach. Na osiedlu Kozanów,które na obszarze ok. 80 hektarówzostało zalane przez wodę ze Ślęzyi Odry, nie było prądu, a woda miej-scami sięgała 2 metrów.

TAKŻE 22 MAJA FALA powodziowana Wiśle dotarła do Warszawy. Jakwynika z danych Instytutu Meteo-rologii i Gospodarki Wodnej poziomwody w rzece wyniósł tam 774 cm.W kilku miejscach doszło do prze-

cieków wałów przeciwpowodzio-wych. Kilka z nich woda przerwała.Wał, będący fragmentem wewnę-trznego pierścienia otaczającegoPort Praski pod wodą naprawialistrażacy-nurkowie, zaś inni, wrazz ludnością cywilną umacniali gona powierzchni. W związku z za-grożeniem powodziowym w ponie-działek w Warszawie zamkniętoszkoły, przedszkola i żłobki w rejo-nach najbardziej zagrożonych pod-topieniami.

PREMIER DONALD TUSK poinformo-wał, że w związku z powodzią,Polska może liczyć na pomocfinansową z UE. Jeśli straty powo-dziowe będą do 3 mld euro, to Pol-ska może liczyć na 100 mln europomocy. Po nadzwyczajnym posie-dzeniu rządowego zespołu zarzą-dzania kryzysowego 20 maja Do-nald Tusk powiedział też, że każdyposzkodowany przez powódź mo-że otrzymać do 6 tys. zł. Przypom-niał ponadto, że jak dotąd napokrycie skutków powodzi zarezer-wowano 500 mln zł.

WE WTOREK 4 MAJA w Polsce roz-poczęły się matury. Do egzaminówprzystąpiło ponad 440 tysięcy ucz-niów. Maturzyści obowiązkowomusieli zdawać egzaminy z językapolskiego, języka obcego i – po

wielu latach przerwy – matematy-ki. Pozostałe przedmioty uczniowiewbierali według wymagań rekruta-cyjnych na studia.

NA ŚLĄSKU niektórzy maturzyścibędą zdawać maturę w innym ter-minie. Przyczyniła się do tego po-wódź, która spowodowała zam-knięcie niektórych szkół. Wieluuczniom woda uniemożliwiła teżdojazd do miejsca egzaminu. Jakpoinformował dyrektor OkręgowejKomisji Egzaminacyjnej w Jaworz-nie Roman Dziedzic sygnały o prze-szkodach w przebiegu egzaminudojrzałości były przekazywanez całego Śląska - od Częstochowy,po Podbeskidzie.

ARCYBISKUP JÓZEF KOWALCZYK,dotychczasowy nuncjusz apostol-ski w Polsce, został na początkumaja nowym prymasem Polski.Taką decyzję podjął papież Bene-dykt XVI. Kowalczyk zastąpi natym stanowisku abp. Henryka Mu-szyńskiego, którego przedłużonao dwa lata posługa metropolitygnieźnieńskiego i prymasa Polskidobiegła końca – 20 marca Mu-szyński ukończył 77 lat. Nowegonuncjusza apostolskiego w Polscepoznają wierni najwcześniej wewrześniu.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

zagajenia, że miło jest spotkać Pola-ków tak daleko od domu, turyści,najwyraźniej mając inne zdanie, poprostu odwrócili się i odeszli, a japoczułam się jakoś dziwnie.

Zupełnie nieswojo, a nawet bar-dzo nieprzyjemnie, zrobiło mi sięnatomiast w Kopenhadze, gdyw podziemiu jednej ze stacji metranatknęłam się na trzech mocno nie-trzeźwych panów, którzy wyglądalitak, jakby założyli tam stały obóz.Panowie ci bardzo głośno i całkowi-cie po polsku spierali się o jakieś so-bie tylko znane sprawy. Przechod-nie odsuwali się z niesmakiem, a janieomal spaliłam się ze wstydu. Naszczęście bywało też miło – na chor-wackiej plaży bardzo szybko znale-źliśmy wspólny język z wczasowi-

czami z Warszawy – wymieniliśmysię uwagami o okolicy, poleciliśmysobie wzajemnie knajpki i sklepiki,a po ponownym spotkaniu zorgani-zowaliśmy nawet wspólny wieczór.No i najważniejsze – zapewne gdy-by nie bratysławskie place zabawi odrobina odwagi, nie poznałabymtylu fantastycznych polskich koleża-nek, które rozmaite koleje losu rzu-ciły do słowackiej stolicy.

Mam do Polaków na obcej ziemiwielką prośbę – podróżowanie poświecie nie czyni nas wolnymi odjęzykowej staranności, nie możemymówić, co chcemy i jak chcemy, ży-jąc w przeświadczeniu, że i tak niktnas nie rozumie. Nie wybierajmyz ogromnej skarbnicy języka tychnajmniej eleganckich słów. Zwie-

dzając inne kraje, odpoczywając naplażach Europy moglibyśmy rozpo-znawać się po normalnej, a nie czę-sto wulgarnej polszczyźnie. No i niewstydźmy się siebie nawzajem.Spotkanie rodaka daleko od domuniech będzie czymś szczególnie mi-łym, w końcu kilkoro Polaków w je-dnym miejscu to coś ważnego – ja-kaś maleńka Polska. Pomagajmysobie! Nie kultywujmy tej dziwnejtradycji, że poza granicami krajuprzestajemy się zauważać, bo odinnych Polaków chcemy sobie„odpocząć”. Tylko w ten sposóbzmienimy wyobrażenie, jakie mająo naszych rodakach cudzozemcy.Dobre wychowanie zna wszystkiejęzyki, nie zna za to granic.

AGATA BEDNARCZYK

CZERWIEC 2010 5

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 5

Page 6: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY6

Mimo że znam język słowacki, mampolski akcent, po którym Słowacyrozpoznają, że jestem obcokrajow-cem. Ale nigdy się tego nie wstydzi-łem. Kiedyś w Šali pracowali polscyrobotnicy, którzy zarabiali dużo wię-cej niż miejscowi pracownicy, co wy-woływało ich zazdrość czy wręcz nie-

chęć choćby z tego powodu, że nawięcej mogli sobie pozwolić, że wy-kupywali najatrakcyjniejsze towaryze sklepów. Ale to nigdy nie rzutowa-ło na moje relacje z mieszkańcamitego miasta, którzy mnie przecieżznają, akceptują. Jeżdżąc za granicę,doświadczyłem, że znajomość językapolskiego pomaga. W Austrii, kiedyrozmawiałem z żoną po polsku, eks-pedienta w barze zwróciła się do nasteż po polsku i zarekomendowałanam najlepsze danie. Podobnie byłow Anglii, gdzie pojechaliśmy w od-wiedziny do córki. red

Nigdy nie wstydziłemsię mówić po polsku,wręcz przeciwnie – kie-dy Słowacy mówią mi,że mam polski akcent,jestem z tego dumny.Zdaję sobie sprawę, żekiedy używam słowac-kiego, pewnie czasamiwtrącę jakieś polskiesłowo i pewnie nie opa-nuję do perfekcji tegojęzyka, ale zawsze spo-tykam się z akceptacjąi zrozumieniem ze stro-ny moich słowackichrozmówców. Gdybyoni przyjechali do

Polski, też bym tolero-wał, rozumiał ich dro-bne wpadki językowe.Na Słowacji zawszespotykałem się z pozy-tywną opinią na tematPolaków, krążą o nasopinie, że jesteśmy za-radni, przedsiębiorczy.Sądzę nawet, że je-steśmy wzorem, dlaSłowaków i ich inspi-racją. Kiedy byłemgdzieś za granicą, to cie-szyły mnie spotkaniaz rodakami. Druga stro-na też zawsze reagowa-ła podobnie, np. będąc

we Francji, spotkałemsię z Polonią, która tamprzyjechała do pracy dokopalni – każdy z tejgrupy chciał ze mną po-rozmawiać po polsku,kiedy dowiedział się, żejestem Polakiem, choćprzyjechałem z grupąze Słowacji.

Danuta Berkyová, Nowa Dubnica

Nigdy nie odczuwałam wstydu z powodu mojego pocho-dzenia czy też tego, że mówię po polsku. Raz, dawno temu,pamiętam, przeżyłam pewne zakłopotanie, ponieważ gru-pa Polek, przebywająca na stażu w okolicy, gdzie mieszka-łam, trochę narozrabiała, co nie wyrobiło Polakom dobrejrenomy w oczach moich sąsiadów, ale nigdy ani oni, aniznajomi nie patrzyli na mnie z tego powodu z niechęcią.

Czy Komorowsk

G dy 10 kwietnia samolotz prezydentem LechemKaczyńskim i 95 innymi

osobami na pokładzie wzbijał sięw powietrze wszystko w sprawiepolitycznych sympatii Polakówwydawało się prostsze.

Według Millward Brown SMG/KRCpoparcie dla prezydenta było na po-ziomie 21 procent, a Lech Kaczyńskiciągle wstrzymywał się z decyzjąo wzięciu udziału w wyborach. Bro-nisław Komorowski, kandydat PO,który w prawyborach pokonał Rado-sława Sikorskiego, miał 40-procento-we poparcie w cytowanym sondażu.Wielu, nawet niechętnym tej partiiprawicowym publicystom, wydawa-ło się, że PO ma prezydenturę w kie-szeniu.

Tragedia katyńska – to sformułowa-nie z kategorii „oczywistych oczywi-stości“ – zmieniła wiele na polskiejscenie politycznej. Dnia 24 kwietniaJarosław Kaczyński postanowił wziąćudział w wyborach. Jego poparciewedle SMG/KRC oscylowało wokół27 procent, na Komorowskiego głosoddać wtedy chciało 40 procent Pola-ków. „Bronisław Komorowski nie byłgotowy do kampanii wyborczej, któ-

N awiązując do artykułu „O języku ojczystym…daleko od domu“, zapytaliśmy naszychrodaków mieszkających na Słowacji, jakie są

ich doświadczenia, związane z porozumiewaniem sięw naszym języku ojczystym poza granicami Polski.

Brat Maciej (Zgromadzenie Braci Szkół Chrześcijańskich), Bratysława

Marek Barański, Šala

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 6

Page 7: Monitor Polonijny 2010/6

7

ra go zaskoczyła. Szczególnie począ-tki były fatalne. Komorowski zaliczałwpadkę za wpadką. Dopiero pomocDonalda Tuska pozwoliła mu wpro-wadzić kampanię na właściwe tory“ –twierdzi dr Marcin Gacek, socjologpolityki z Uniwersytetu Śląskiego. Jakprzekonuje część politologów i publi-cystów, to premier Donald Tusk jestgłównym rozgrywającym w tej prezy-denckiej kampanii wyborczej. To pa-radoks, bo przecież w niej nie startu-je. „Podczas tej kampanii faktyczniewybieramy między Bronisławem Ko-morowski a Jarosławem Kaczyńskim,ale kuriozalnie wydaje mi się, że oso-bą, która wygra na tej kampanii wy-borczej, będzie Donald Tusk. Poten-cjalne zwycięstwo Jarosława Kaczyń-skiego zjednoczy elektorat negatyw-ny PiS-u, który w ważniejszych niżprezydenckie wyborach parlamen-tarnych na pewno zagłosuje na PO.Zwycięstwo Bronisława Komorow-skiego, na co się zanosi, będzie pe-łnym zwycięstwem Donalda Tuska“ –przekonuje Marcin Gacek.

Poza Bronisławem Komorowskimi Jarosławem Kaczyńskim o urządprezydenta ubiega się jeszcze 8 kan-dydatów: Grzegorz Napieralski, An-drzej Olechowski, Waldemar Pawlak,Andrzej Lepper, Janusz Korwin-Mik-ke, Marek Jurek, Bogusław Ziętek

i Kornel Morawiecki. Jednak ta ósem-ka zasługuje raczej na nazwę „poli-tycznego planktonu” – poparcie dlanajpopularniejszego z nich Grzego-rza Napieralskiego wynosi ok. 7 pro-cent, na Andrzeja Olechowskiegochce oddać głos 3 procent Polaków(dane za SMG/KRC z 24 maja). „Cikandydaci dzielą się na dwie grupy.Jedni walczą o swoje polityczne byćalbo nie być, drudzy chcą wykorzy-stać prezydencką kampanię do zaist-nienia w świadomości opinii publicz-nej. Nie ulega wątpliwości, że osobą,która walczy o swoje życie politycznejest Grzegorz Napieralski. Bardzo nie-pokojący dla niego jest rozdźwięk,między sondażami poparcia dla SLD,które oscylują blisko 9 procent, a po-parciem dla niego w wyborach prezy-denckich, które jest na granicy 6 pro-cent. To oznacza, że jego przywódc-two sprowadziło SLD do poziomuPSL-u. Pozostali kandydaci starają sięzaistnieć na rynku politycznym.Olechowski jako kandydat mało cha-ryzmatyczny nie ma szans, by pocią-gnąć za sobą elektorat, który niechodzi na wybory. Tylko to mogłobysprawić, by stał się rzeczywistą alter-natywą. Andrzej Lepper stara się wy-korzystać tę kampanię, by przypo-mnieć o sobie i zaistnieć w przy-szłych wyborach lokalnych, ale wąt-

pię, by udało mu się wrócić dopolityki. Mamy też kilku stałych kan-dydatów, tworzących polski folklorpolityczny, jak Janusz Korwin-Mik-ke, czy politycznego Judyma w oso-bie Kornela Morawieckiego“ – uwa-ża Gacek.

Czy zatem karty są już rozdanei w drugiej turze spotkają się Jaro-sław Kaczyński i Bronisław Komo-rowski? „Jeśli nie dojdzie do pertur-bacji na miarę tragedii katyńskiej, tonie widzę możliwości jakichkolwiekzmian. Mamy dwóch liderów: Jaro-sława Kaczyńskiego i Bronisława Ko-morowskiego. Co najwyżej istniejemożliwość, że wszystko wyjaśni sięw pierwszej turze – niektóre sonda-że wskazują poparcie Komorowskie-go, przekraczające 50 procent. Oso-biście do tych sondaży podchodzęsceptycznie“ – deklaruje śląski socjo-log. Istotnym aspektem, który możewpłynać na szanse obu kandydatówjest rozliczenie rządu z – wedle nie-których – nieudolnych działań w tra-kcie powodzi, która w drugiej poło-wie maja nawiedziła Polskę. Socjolo-dzy zgodnie twierdzą, że w dotych-czasowych sondażach nie jest uwzglę-dniona jeszcze ocena powodzi przezelektorat. Ostatnie sondaże (24 maja)wskazują poparcie dla Komorowskie-go na poziomie 46 procent, a dla Ka-czyńskiego – 29 procent, ale to POmoże najwięcej stracić na powodzi.

Piłka zatem jest jeszcze w grze.ŁUKASZ GRZESICZAK

CZERWIEC 2010

owski POpłynie na powodzi?

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 7

Page 8: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY8

Została Pani zaproszona przez władzeKlubu Polskiego na Kongres, bywystąpić z wykładem na tematdziałalności stowarzyszeń polonijnych.To chyba dobry znak, że działaczeKlubu Polskiego chcą zdobywać wiedzęi dążą do tego, by poszerzać zakresswojej pracy na rzecz Polonii?Bardzo sobie cenię zaproszenie,

które otrzymałam. Większość spotka-nych na Kongresie osób znam z okre-su, kiedy mieszkałam i pracowałamna Słowacji, kiedy to zakładaliśmyKlub Polski i kiedy w tym Klubiedziałałam. Zdobywanie wiedzy lubjej poszerzanie jest dziś powszechne.Szczególnie jest to ważne i niezbę-dne dla osób, zajmujących się różne-go rodzaju działalnością, w tym dzia-łalnością społeczną. Znajomość prze-pisów i umiejętność powoływaniasię na nie, wiedza na temat możliwo-ści, związanych z prowadzeniemdziałalności, oraz zdobywania środ-ków, umożliwiających działalność,bardzo ułatwiają pracę.

O co najczęściej pytali delegaci Kongresu?Ponieważ Klub Polski jest organi-

zacją niedochodową (non-profit), tojego największym problemem jestpozyskiwanie środków finansowych.Stąd delegaci wykazywali duże zain-teresowanie możliwościami ich zdo-bywania.

Czy było coś, co Panią zaskoczyłopodczas Kongresu? Zna Pani tośrodowisko z czasów, kiedy mieszkałatu Pani na stałe.Owszem. Zaskakujący jest podział,

do którego doszło wśród Poloniisłowackiej, bowiem kiedy się ją po-równuje pod względem liczebnościz innymi mniejszościami żyjącymi naSłowacji, to okazuje się, że jest nie-wielka. Z założenia cele działalnościorganizacji polonijnej są te same.

Innym, za to bardzo miłym zasko-

czeniem, było sprawozdanie paniRomany Greguškovej – prezes z re-gionu Nitra, na temat pracy, prowa-dzonej przez ten oddział Klubuz dziećmi i młodzieżą polonijną. Towzór do naśladowania dla pozosta-łych ośrodków regionalnych.

Jak z perspektywy odległości i czasuocenia Pani kondycję Klubu Polskiego?Pomimo iż Klub Polski jest organi-

zacją, postrzegam go jako żywy orga-nizm. Mówiąc o kondycji, staram sięwidzieć Klub w różnych okresach je-go istnienia. Na przestrzeni szesna-stu lat jego kondycja była różna. Nieoznacza to, iż po słabszym okresienie nastąpi lepszy. Kondycję Klubumożna przyrównać do tej, którą starasię osiągnąć sportowiec – aby zostaćmistrzem musi on mieć dużo do-brych chęci, stawiać sobie nowe celei wiele, wiele pracować. Podczasostatniego Kongresu u działaczyi członków organizacji widać byłowiele dobrych chęci, by kontynuo-wać działalność Klubu. Uporządko-wanie spraw formalno-prawnych,wybór nowych władz jest dobrympoczątkiem i zapowiedzią nadejścialepszego okresu.

Czym należy wyjaśnić słabszy okresw działalności Klubu Polskiego?

Kryzys, który miał miejsce, spowo-dowany był podziałami wśródówczesnych działaczy. Doprowadziłdo rozłamu, w następstwie któregopowstała – poza Klubem Polskim –inna organizacja.

Dlaczego dochodzi do podziałóww środowiskach polonijnych?Odpowiedzi na to pytanie należało-

by szukać u socjologów. Nie wiem,czy na ten temat prowadzone były ba-dania. Sądzę, że na to zjawisko możeskładać się wiele czynników. Kto wie,może również i ten, że mimo wszy-stko jesteśmy potomkami Kmicica?

Jaka była słowacka Polonia, kiedy Panitu mieszkała, kiedy zakładaliście Klub?Kiedy tu mieszkałam, sytuacja była

zgoła różna od dzisiejszej. Nie mieli-śmy nic poza wielką potrzebą posia-dania swojej organizacji i chęci dzia-łania. Nie istniała możliwość zrzesza-nia się. Co za tym idzie, nie było ta-kich możliwości, jakie pojawiły sięz chwilą założenia Klubu i rozpo-częcia przez niego działalności. Pa-miętam, jak co chwila ktoś podsuwałnowe pomysły: pan Oszczęda rozpo-czął wydawanie „Skierki”, pani Suwa-ra zaproponowała założenie szkółkipiątkowej, dzięki polskim księżomodbywały się polskie msze święte,

Pokongresowe refleksjeElżbiety Juranyi-Krajewskiej

W latach 1978-1996 mieszkała na Słowacji, gdzie byłapracownikiem konsulatu w Bratysławie i zajmowała się m.in.problemami słowackiej Polonii. Po powrocie do Polski nadal

interesuje ją ta problematyka, czemu dała wyraz, pisząc pracę magisterskąpt. „Polska mniejszość narodowa na Słowacji“ (pisaliśmy o tym na łamach„Monitora” we wrześniu 2006 r.). Elżbieta Juranyi-Krajewska, bo o niejmowa, została zaproszona przez Radę Klubu Polskiego na IX Kongres KlubuPolskiego, podczas którego wystąpiła z prelekcją na temat działalnościspołecznej stowarzyszeń polskich za granicą oraz zasad i możliwościubiegania się o dotacje i ich rozliczania. Po Kongresie rozmawiałyśmy natemat jej spostrzeżeń, dotyczących naszej mniejszości.

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 8

Page 9: Monitor Polonijny 2010/6

9CZERWIEC 2010

pani Bednárčik zorganizowała pierw-sze zimowisko dla dzieci polonij-nych, na którym opiekunami bylirodzice itd.

Pani była jedną z pierwszychnauczycielek języka polskiegow szkółce piątkowej w Bratysławie.Jak się domyślam, zajęcia te miałyrównież charakter integrujący i to nietylko dzieci, ale i ich rodziców.Niezwykle miło wspominam tam-

ten okres. Dzieciaki były wspaniałe,rodzice również, choć przyznam, na-leżało im przypominać o cotygodnio-wych zajęciach. Kiedy dzieci sięuczyły, ich rodzice mieli czas dla sie-bie. Niejednokrotnie wspólnie szlina kawę lub odpoczywali w czytelniInstytutu Polskiego, przeglądającprasę. Wiem, że niektórzy uczniowiekontynuowali naukę języka polskie-go i dzięki temu mogli podjąć studiaw Polsce. Pamiętam swoją najmłod-szą uczennicę. Była nią, wówczas 4-letnia Linda Rabeková – kiedyś ma-ła kruszynka, dziś dorosła panienka,studiująca prawo, biegle mówiąca popolsku, co jest także zasługą jej rodzi-ców.

A jaka jest dzisiejsza Polonia?Dziś Polonia słowacka posiada

większe doświadczenie, związanez działalnością organizacji polonij-nej. W ciągu szesnastu lat istnieniaKlubu Polskiego osiągnęliście bar-dzo wiele, realizując cele organizacjii potrzeby jej członków. Wasze dzia-łania przybierały różne formy.Wspomnę tylko te, które nastałe zapisały się w kalenda-rzu imprez Klubu Polskie-go: Dubnicke Dni, rejsstatkiem po Dunaju, DniKultury Polskiej w Ko-szycach. Wielka szko-da, że nie odbywa sieBal Polski. Mówionoo nim w kategoriiwydarzenia towa-rzyskiego, któregoorganizatorem by-ła polska mniej-szość. Impreza ta na-wiązywała równieżdo tradycji przedwo-

jennej Bratysławy, w której bale byłyorganizowane m.in. przez poszcze-gólne grupy narodowościowe.

Niezwykle ważne i odpowiedzial-ne zadanie pełni wydawany przezKlub Polski miesięcznik społeczno-kulturalny Polaków w RepubliceSłowackiej „Monitor Polonijny”. Nietylko łączy środowisko polonijne, alespełnia też funkcje informacyjne czyedukacyjne – np. przypominającistotne wydarzenia z historii Polski.Jest ponadto swego rodzaju kronikąwydarzeń z życia Polonii słowackiejoraz jej wizytówką na Słowacji orazpoza jej granicami.

Poziom zawartości merytorycznej„Monitora“ został wysoko ocenionyprzez medioznawców w Polsce, zewskazaniem do kontynuacji wydaw-niczej, i został postawiony za wzórinnym zespołom redakcyjnym, wy-dawanych w Europie pism polonij-nych. „Monitor” wysoko oceniło ta-kże Ministerstwo Kultury RS.

Dzięki organizowaniu ciekawychi różnorodnych imprez kulturalnych,prowadzeniu działalności edukacyj-nej, wydawaniu „Monitora“ jesteściewidocznym punktem na mapie mie-szkających na Słowacji mniejszościnarodowych. Cieszycie się sympatiąi przychylnym stosunkiem instytucjisłowackich, zajmujących się współ-pracą z mniejszościami narodowymina Słowacji (MK SR, UV SR), czemudała wyraz w swoim wystąpieniupodczas Kongresu pani Jana Kresáko-vá – dyrektor Sekcji Mniejszości Na-rodowych w MK SR. Działalność Klu-bu Polskiego przyczyniła się do inte-gracji środowiska polonijnego, zbli-żyła Polonię z innymi członkami spo-łeczności słowackiej, którym umożli-wiła lepsze poznanie polskiej kultury.

W swojej pracy magisterskiej wskazałaPani na kilka możliwości lepszegofunkcjonowania organizacji polonijnej.Jak ocenia Pani realizację tych sugestii?Aby rozwijać działalność takiej

organizacji, niezbędne są środki fi-nansowe. Do zadań jej działaczy na-leży m.in. poszukiwanie nowychźródeł dochodu poza tymi, z któ-rych środki otrzymują. Jedna z mo-ich sugestii została uwzględnionai Klub Polski został zarejestrowanyjako organizacja użytku publiczne-go. W związku z tym uzyskał on mo-żliwość pozyskiwania środków fi-nansowych z odpisów od podatkudochodowego od osób fizycznychi prawnych. Dlatego od tego rokuKlub będzie mógł liczyć także na do-

chód z tego źródła.

Co dziś radziłaby Pani Polonii słowackiej?

Ponieważ Polonia słowa-cka skupia się w dwóchorganizacjach, przede wszy-stkim chcę jej życzyćwspółpracy bez podzia-łów. Mędrzec powiedział,iż w jedności siła. Naj-lepszym tego przykłademsą inne mniejszości naro-dowe mieszkające na Sło-wacji.

MAŁGORZATAWOJCIESZYŃSKA

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 9

Page 10: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY10

Z apowiadany już odzeszłego rokukongres Klubu

Polskiego odbył się w dniach7-8 maja w Bratysławie.

Był to kongres nadzwyczaj-ny, który został zorganizowanywe wcześniejszym terminie niżto przewiduje statut organiza-cji, albowiem Rada Klubu Pol-skiego w lipcu ubiegłego rokuodwołała z funkcji prezesaRyszarda Urbańskiego.

Podczas majowego kongresuostatni okres działalności Klu-bu Polskiego przedstawiła peł-niąca obowiązki prezesa IrenaCigaň, która podziękowała Ra-dzie Klubu za solidarną pracęi aktywne działanie na rzeczPolonii.

Zgromadzeni na kongresiedziałacze polonijnych z róż-nych regionów Słowacji wybrali no-we władze Klubu, na czele którychstanął Czesław Marek Sobek (człon-ków Rady Klubu Polskiego przedsta-wiamy na str. 2.). „Nigdy nie wątpi-łem w możliwości działaczy KlubuPolskiego. Będę się starał rozwijaćten potencjał, który jest w każdymz nas” – powiedział nowo wybranyprezes, dziękując za zaufanie. Kon-gres jako najwyższy organ Klubu Pol-skiego wybrał też członków KomisjiRewizyjnej oraz zdecydował o zmia-nach w statucie, które uprzednioprzygotowała grupa robocza. Zebraniotrzymali też informacje, dotycząceprac Rady Rządu do Spraw Mniej-szości Narodowych, działającej przyUrzędzie Rady Ministrów RS, w któ-

rej reprezentantem polskiejmniejszości jest Ryszard Zwie-wka. „Wziąłem udział w sie-dmiu spotkaniach Rady, pod-czas których omawiane byłym.in. zagadnienia, dotyczące

używania języka mniejszości narodo-wych, pracy mediów i inne” – poin-formował. Ryszard Zwiewka odniósłsię też do istniejącej sytuacji w środo-wisku polonijnym. „To przełomowykongres, nigdy bowiem do tej poryw działalności Klubu Polskiego naSłowacji nie mieliśmy do czynieniaz rozszczepieniem środowiska polo-nijnego” – konstatował. Wątek po-działu słowackiej Polonii przewijałsię jeszcze kilkukrotnie podczas ob-rad, albowiem Klub Polski – pierwszaorganizacja polonijna, zarejestrowa-

na 16 lat temu, działającaw największych miastach Sło-wacji, został uszczuplonyo dwa regiony: Żylinę i Mar-tin, które rozpoczęły samo-dzielną działalność w ramachStowarzyszenia „Polonus”w Żylinie. „Wiem, że przeży-wacie wewnętrzną traumę,ale Klub Polski ma w swoichszeregach wspaniałych, mą-drych ludzi, których zawszecechowała otwartość” – mó-wił zaproszony na kongresJan Komornicki, ambasadorRP w RS w latach 1997-2003,który z nostalgią wspominałswoje spotkania z Polonią.„Zawsze ceniłem sobie dzia-

łania Klubu Polskiego, który jest mag-nesem nie tylko dla Polaków czySłowaków, ale również dla osób in-nych narodowości” – mówił. Na pyta-nie zgromadzonych delegatów, czyzechce wstąpić w szeregi KlubuPolskiego odpowiedział: „Nigdy niepotrafiłem odmówić, kiedy trzeba by-ło zaangażować sie w pracę społe-czną. Tak jest i teraz, bowiem w życiukażdego człowieka jest czas braniai czas dawania”. Tę wypowiedź dele-gaci nagrodzili gromkimi brawami.

W drugim dniu kongresu przybylizaproszeni przez władze Klubu dy-rektor generalna Sekcji MniejszościNarodowych w Ministerstwie Kultu-ry RS Jana Kresáková oraz kierownikWydziału Konsularnego RP w RS Ur-szula Szulczyk-Śliwińska. W obecno-

Jednym z gości kongresu był p. Antonii Jabłoński, którywłaśnie 8 maja obchodził 93. urodziny – była to więcokazja do złożenia życzeń najstarszemu członkowi KlubuPolskiego w imieniu działaczy polonijnych na Słowacji.

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 10

Page 11: Monitor Polonijny 2010/6

ści gości prezesi regionalni oraz re-daktor naczelna „Monitora Polonijne-go” przedstawili działalność KlubuPolskiego w różnych miastach Sło-wacji oraz działalność wydawniczą.

Kierownik Wydziału Konsularne-go RP w RS Urszula Szulczyk-Śliwiń-ska przedstawiła delegatom sposobyprzydzielania przez kierowany przeznią Wydział dotacji: „Budżet ten jestod dwóch lat bardzo okrojony, dlate-go nie dzielę dotacji na kilka mniej-szych, ale wspieram finansowo teprojekty, które nie otrzymują dofi-nansowania z innych źródeł”. Jednymz takich projektów jest Zlot Poloniiw Strecznie, organizowany przez Sto-warzyszenie „Polonus”, mający się od-być na początku lipca (wcześniejszymajowy termin zlotu, o którym infor-mowaliśmy na łamach „Monitora”,został zmieniony z uwagi na żałobępo katastrofie lotniczej pod Smoleń-skiem). Ponadto konsul poinformo-wała, że dzięki środkom konsularnymzostały wyposażone regionalne Klu-by w Dubnicy nad Wagiem, Nitrzei Trenczynie. Przekazała też informa-cje o możliwości wzięcia udziałuw wyborach prezydenckich po wcze-śniejszym zgłoszeniu się do WydziałuKonsularnego. W dniu wyborów za-interesowani będą mogli oddać swójgłos w ambasadzie RP przy ulicyHummelovej w Bratysławie.

Dyrektor generalna Sekcji Mniej-szości Narodowych w MinisterstwieKultury RS Jana Kresáková na wstę-pie oceniła pracę wydawniczą KlubuPolskiego i podkreśliła, jak ważnympismem dla całego środowiska pol-skiego na Słowacji jest „Monitor Polo-nijny”: „Monitor jest wzorowym pi-smem, które pokazujemy jako przy-kład innym mniejszościom narodo-wym”. Następnie poinformowałazebranych o sposobach rozliczaniadotacji oraz o przygotowywanych

zmianach w zasadach o ubieganie sięo granty na 2011 rok. Przybycie nakongres dyrektor Sekcji MniejszościNarodowych w Ministerstwie Kultu-ry było dla działaczy polonijnych mi-łym sygnałem zainteresowania zestrony ministerstwa, tym bardziej, żepani dyrektor przyznała, iż jej przod-kowie byli Polakami i dlatego rozu-mie po polsku.

Na zakończenie kongresu jako gośćwystąpiła Elżbieta Juranyi-Krajewska,która wygłosiła prelekcję na temat

działalności społecznej stowarzyszeńpolskich za granicą oraz zasad i mo-żliwości ubiegania się i rozliczaniadotacji.

Dwudniowy zjazd działaczy KlubuPolskiego okazał się nadzwyczaj wa-żny, bowiem przyniósł nie tylko po-zytywne zmiany, ale uporządkowałpodwaliny pod dalszą pracę społecz-ną i pokazał, jak ważną grupę stano-wią aktywiści, którzy z entuzjazmempodchodzą do nowych wyzwań.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

CZERWIEC 2010 11

Po Kongresie Klubu Polskiego na ręce Czesława Marka Sobka – prezesa Klubu Polskiego, wpłynąłlist, adresowany do słowackiej Polonii, wystosowany przez wicepremiera RS Dušana Čaploviča.

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 11

Page 12: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY12

Brzmi to jak bajka,prawda? I właśnie bajko-wy charakter temu spo-tkaniu nadał jego głównyorganizator ZbigniewPodleśny. Bajkowa byłanie tylko sceneria impre-

zy, którą tworzyła uroczadolina w Górach Stra-żowskich, ale i program,

przygotowany zarównodla tych najmłodszych,jak i tych dorosłych.Z okazji zbliżającego sięDnia Dziecka dla naj-

Za górami, za lasami…Za górami, za lasami,za siedmiomarzekami i dolinami

był sobie ośrodek rekreacyjnyPodskalie, w którym podczasmajowego weekendu (21-23 maja) zgromadziło sięponad stu uczestników imprezy,zorganizowanej przez KlubPolski Środkowe Poważe.

Zbyszkowi Podleśnemu z okazji urodzin złożono życzenia.„Postawa Zbyszka, jego zaangażowanie w pracę na rzecz Klubustała się dla mnie inspiracją, by włączyć się w działania na rzeczPolonii“ – powiedział Czesław Sobek, prezes Klubu Polskiego.

Za górami, za lasami…

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 12

Page 13: Monitor Polonijny 2010/6

13

młodszych członków Klu-bu Polskiego zorganizo-wano program specjalny:

konkurs rysunkowy, prze-prowadzony pod okiemGabirela Petráša, przeja-żdżkę bryczką czy wy-stępy artystyczne polskie-go zespołu dziecięcego

„Skowronki“ z CzeskiegoCieszyna. W związkuz nadchodzącym swoimświętem wszystkie dzieciotrzymały paczki ze sło-dyczami. Dla dorosłychz kolei niewątpliwymiatrakcjami były m.in. pre-zentacja zwyczajów, zwią-zanych z obchodami Zie-lonych Świątek, wspólna

biesiada przy ogniskui tradycyjna jajecznica.

Żal było się rozstawaćpo tak miłym weeken-dzie. Uczestnicy spotka-nia swoje wrażenia i miłewspomnienia zabrali do

swoich domów w Braty-sławie, Koszycach, Nitrze,Trenczynie, Šali, Dubnicynad Wagiem czy Poważ-skiej Bystrzycy.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAPodskalie

CZERWIEC 2010

PODZIĘKOWANIEWszystkim uczestnikom imprezy dziękuję za dużo miłych słów i okaza-nie bliskości. Spotkanie zaszczycili swą obecnością: pani konsul UrszulaSzulczyk-Śliwińska, przedstawiciel ambasady RP w Bratysławie panAndrzej Śliwiński, założyciel Klubu Polskiego pan Ryszard Zwiewka, no-wy prezes KP pan Marek Sobek oraz inni mili goście.Serdeczne podziękowanie ślę też zarówno czesko-cieszyńskim„Skowronkom“ i ich kierowniczce pani Renacie Dobner, jak i pozosta-łym dzieciom z Bratysławy i Nitry, występującym w programie kultu-ralnym. Dziękuję za pomoc paniom z Dubnicy, Gabrielowi Petrášowiz Trenczyna, który malował wspólnie z dziećmi, Renacie Strakovej zaakompaniowanie na gitarze podczas wspólnych śpiewów, bratuMaciejowi i celebrującemu uroczystą mszę św. słowacko-polską ks. Pavlowi Marettowi. Impreza została zrealizowana dzięki wsparciufinansowemu Ministerstwa Kultury RS, Stowarzyszeniu „WspólnotaPolska“ i Wydziałowi Konsularnemu Ambasady RP w Bratysławie.

ZBIGNIEW PODLEŚNY, KP Środkowe Poważe

Podczas występów artystycznych zaprezentowały się dzieciz rodziny Głębockich z Bratysławy.

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor06 01.06.10 23:39 Stránka 13

Page 14: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY14

Dnia 8.05.2010 rokuw Liptowskim Miku-

laszu odbyły się ogólno-słowackie obchodyDnia Zwycięstwa. Uroczystość składania wieńców miałamiejsce na cmentarzu wojennym Háj Nicovô i przebiegałapod patronatem premiera Słowacji Roberta Fica. Przedsta-wiciele słowackiego rządu, władz miasta Liptowski Miku-lasz oraz innych jednostek samorządowych położyli wieńcei wiązanki kwiatów pod pomnikiem-mauzoleum poległychżołnierzy, uczestniczących w wyzwoleniu LiptowskiegoMikulasza. Delegację polską reprezentowali ambasador RPw Bratysławie Andrzej Krawczyk, attaché obrony, wojsko-wy i lotniczy płk Zbigniew Piasecki oraz konsul honorowyRP w Liptowskim Mikulaszu Tadeusz Frąckowiak. jd

Podczas uroczystościZielonych Świątek,

zorganizowanych przezKlub Polski ŚrodkowePoważe w Górach Stra-żowskich, spotkali sięprezesi regionalnychorganizacji Klubu Pol-skiego na Słowacji. Byłoto pierwsze posiedze-nie Rady po kongresienadzwyczajnym. Na spot-kaniu ustalono ramowyprogram poszczegól-nych klubów na najbli-ższe miesiące.

Prezes Klubu Cze-sław Marek Sobek mó-wił ponadto o najbliż-szych zamierzeniach.Szczególna uwagę zwró-cił na integrację dziecii młodzieży: „Należyzrobić wszystko, byreaktywować szkółkipolonijne, które działa-ły dawniej“. Rada Klu-bu dokona wszelkichstarań, aby na ten celpozyskać środki finan-sowe.

usz

Rada Klubu Polskiego w Podskaliu

Dnia 11 maja br. ambasador RPna Słowacji Andrzej Kraw-

czyk w imieniu prezydenta RPwręczył uroczyście Złoty KrzyżZasługi RP Rzecznikowi PrawCzłowieka Słowacji Pavlowi Kan-dráčowi. W uroczystości wziąłudział i wygłosił laudację Stani-sław Trociuk, pełniący obowiązkiRzecznika Praw ObywatelskichRP. Obecni byli też przedstawicie-le słowackich mediów. jf

ZDJĘ

CIE:

JAK

UB F

LASI

ŃSKIW dniu 7 maja br. w Sali Lustrzanej

Pałacu Prymasowskiego w Braty-sławie odbył się zorganizowany przezpolską ambasadę koncert z okazji Świę-ta Narodowego Trzeciego Maja. Z uwa-gi na katastrofę samolotu prezyden-ckiego pod Smoleńskiem placówka zre-zygnowała z organizacji przyjęcia.

W poprzedzającym koncert przemó-wieniu ambasador RP w RS AndrzejKrawczyk nawiązał do 219. rocznicyuchwalenia Konstytucji 3 Maja, doce-

niając, że przedstawiciele ambasadymogą celebrować tę doniosłą uroczy-stość w gronie słowackich przyjaciół.Koncert w wykonaniu dwóch polskichartystek: M. Przybysz (mezzosopran)i A. Pietrzak (gitara klasyczna) obejmo-wał utwory F. Chopina, A. Tansmana,M. de Falli. Po koncercie zaproszonychgości poczęstowano lampką szampanai podarowano im płyty z utworami F. Chopina w wykonaniu J. Olejniczaka.

jf

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 14

Page 15: Monitor Polonijny 2010/6

15

to nazwa wystawy, przed-stawiającej dorobek arty-styczny Gabriela Petráša,malarza i grafika polskiegopochodzenia, od roku 1999mieszkającego i tworzące-go w Trenczynie.

Gabo, jak go nazywająprzyjaciele, urodził się 13 maja 1965 r. w Revúcej.Swój talent malarski, zami-łowanie do sztuki i wrażli-wość na piękno przyrodyodziedziczył po polskimdziadku spod Lublina, u któ-rego jako dziecko spędzałwakacje i który wprowa-dzał go w tajniki malarskie.

Artystyczne zdolnościPetráš rozwijał też w cza-sie studiów technicznychw „B-Klubie” na braty-sławskim Bernoláku.

Zbliżające się 45. urodzi-ny stały się dla artysty inspi-racją oraz motywacją do zor-ganizowania jubileuszowejwystawy autorskiej – naj-pierw w Trenczynie, a je-sienią w Spiskiej Nowej Wsi.

Gabo i jego rodzina odpoczątku istnienia KlubuPolskiego w Trenczynie są

jego aktywnymi członkami– na pierwszych spotka-niach klubowych ich córe-czka Katka była niemo-wlęciem, a teraz już tańczyi recytuje polskie wierszykina klubowych zabawachi prezentuje swe pierwszerysunki na wystawachwraz z tatą, którego chę-tnie obserwuje przy pracytwórczej.

Artysta już dwa razy pre-zentował swe prace na wy-stawach wraz z innymi au-torami z okazji „Przyjaźnibez granic”. Wystawa,której wernisaż odbył się14 maja 2010 r., ma charak-ter autorski i została zorga-nizowana przez CentrumKulturalno-Informacyjnei Centrum Kultury Sihotw Trenczynie w cieka-wych pomieszczeniachWieży Miejskiej. Zaprosze-nie na wernisaż przyjęli nie

tylko bliscy autorowi przy-jaciele, krewni i współpra-cownicy, ale i okoliczniznawcy sztuki, przedstawi-ciele lokalnej telewizji, kro-nikarz miasta i inni.

Zamiar artystyczny, twór-czość oraz źródła inspiracjiGabriela Petráša przybliżyłzgromadzonym jego przy-jaciel, a zarazem znany ar-tysta Jozef Vydrnák, któ-ry z tej okazji napisał wiersz,zaprezentowany przez Jan-kę Polakovą – członkinięKlubu Polskiego oraz lite-rackiego klubu „Omega”.

O wystawianych pra-cach, powstałych w latach1988 – 2010 i stanowią-

cych przekrój twórczościich autora, tak napisał ku-rator wystawy: „Autor na-wołuje do pokoju, tak po-trzebnego w dzisiejszymświecie pełnym gniewu.

Świat może się przy tymzmienić przy tzw. okrą-głym stole czy formacho okrągłych kształtach, któ-re są jakby ostatnim eta-pem rozwoju w autorskichposzukiwaniach nietypo-wej formy malarskiej”.

Po części artystycznej,w której wystąpili grupa gi-tarowa „Podwójne Ż” i śpie-wak Marian Belko, nad-szedł czas na obejrzeniewszystkich 45 jubileuszo-wych dzieł, rozmieszczo-nych w wieży, z którejmożna podziwiać przepię-kne widoki na miasto i za-mek, i rozmowy w gronieprzyjaciół przy akompania-mencie duetu gitarowego.

Wystawę „Serce w wie-ży” będzie można oglądaćw Trenczynie do 15 czerw-ca br. Potem powędrujeona dalej.

Autorowi wystawy, a jed-nocześnie jubilatowi w imie-niu swoim oraz przyjaciółz Klubu Polskiego jeszczeraz składamy życzeniazdrowia i wielu kolejnychsukcesów w życiu osobi-stym i artystycznym.

RENATA STRAKOVÁKlub Polski Trenczyn

Po sześciu latach Polskie Linie LotniczeLOT wznowiły loty na trasie Warszawa-

Bratysława. Inauguracyjny lot, z udziałemm.in. byłego ambasadora Polski na SłowacjiJana Komornickiego, odbył się 17 maja. Tegodnia w siedzibie Instytutu Polskiego w Bra-tysławie miały miejsce rozmowy o relacjachpolsko-słowackich, w których uczestniczylitakże obecny ambasador RP Andrzej Kraw-

czyk i były ambasador Słowacji w PolsceFrantišek Ružička. Oprawę muzyczną przygo-towało „Nothing But Swing Trio”, prezentu-jąc muzykę Krzysztofa Komedy. W tym sa-mym czasie w Instytucie Słowackim w War-szawie odbyła się podobna prezentacjaz udziałem m.in. byłej ambasador RS w PolsceMagdy Vášáryovej.

red

CZERWIEC 2010

LOT-emna trasieBratysława-Warszawa

„Serce w wieży”

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 15

Page 16: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY16

P rzez 10 lat pisali dosiebie listy. Wakacyjnaznajomość stopniowo

dojrzewała, aż w końcu Alicjazdecydowała się wyjść za mąż zaSłowaka, którego zawszefascynowała Polska. Kilka latpóźniej los zgotował imniespodziankę: Lubomir wrazz rodziną został oddelegowanydo Warszawy na nowopowstałąsłowacką placówkędyplomatyczną. W ten sposóbnasza rodaczka z Kórnika - AlicjaZamišková stała się przy bokuswojego męża reprezentantkąSłowacji w Polsce.

„Ludzie listy piszą…”

Harcerze z Kórnika dotarli nadmorze do miejscowości Gąski, bytam spędzić wakacje. Był 1978 rok.Właśnie w Gąskach Alicja poznałastarszego o kilka lat chłopaka zeSłowacji. Wakacje się skończyły, alenie skończyła się ich znajomość.Zaczęli ze sobą korespondować.Początkowo w języku niemieckim,ponieważ słowników słowacko-pol-skich nie można było dostać. „Pisa-liśmy do siebie o wszystkich swo-ich problemach. Chłopak z wakacjistał się moim powiernikiem, a ja je-go – opisuje z uśmiechem. – Po la-tach twierdził, że gdyby wiedział, iżzostanę jego żoną, być może niezwierzałby mi się ze wszystkiego”.Alicja informowała Lubomira o wszy-stkim – o swoim zamążpójściu, na-rodzinach syna. „Szkoda, że dziś już

ludzie nie piszą takich li-stów – czytane po latachoddają atmosferę czasówminionych, są ich doku-mentacją, a my do dziś prze-chowujemy naszą korespon-dencję” – mówi nasza bohaterka.

Dorosłe życie

Po studiach z zakresu mikrobio-logii w Poznaniu podjęła pracęw Instytucie Dendrologii, a późniejna zamku w Kórniku. Kiedy synDominik miał 9 miesięcy, zmarł je-go ojciec, czyli ówczesny mąż Alicji.„Pięć lat później moi koledzy z pra-cy, wiedząc, że nadal korespondujęz przyjacielem ze Słowacji, namówi-li mnie, bym go zaprosiła do Polski”– wspomina. Do wizyty doszłodużo później, niż było to zaplano-wane. Ogłoszono bowiem stan wo-jenny i Lubomira cofnięto z grani-cy. Kiedy koledzy z pracy poznalisympatycznego Słowaka od razu gozaakceptowali. „Lubomir zyskałrównież w oczach moich rodzicówi mojej teściowej, do której późniejzwracał się mamo, a która po latachdziękowała mu za wychowaniewnuczka”. Alicja wyszła ponownieza mąż i przeprowadziła się doPrievidzy. „Początki wcale nie byłyłatwe, bo przecież nie znałam języ-ka” – opisuje. Syn szybko zaaklima-

tyzował się w nowym śro-dowisku.

Po urodzeniu córki,która przyszła na światdwa lata później, Alicjapodjęła studia w Bańskiej

Bystrzycy na kierunku mikrobiolo-gia kliniczna. Obecnie pracujew szpitalu w Prievidzy.

Nowe wyzwanie

Mąż Alicji – doktor chemii, podkoniec lat 80-tych zaangażował sięw ruch VPN. Po 1989 roku zasiadałw parlamencie w Pradze, a po po-dziale Czechosłowacji otrzymałpropozycję wyjazdu na placówkędyplomatyczną do Warszawy w rolizastępcy ambasadora. „Zadzwoniłdo mnie ówczesny premier Mečiari zapytał, czy żona nie chce wyje-chać do Polski” – wspomina Lubo-mir. Była to dla nich duża niespo-dzianka, ale i wyzwanie. „Polskaproblematyka zawsze mnie intere-sowała. Byłem jeszcze młodym czło-wiekiem przed czterdziestką, a tunagle propozycja budowania nowejplacówki!” – mówi z dumą. Alicjaobawiała się jednak, jak zaaklimaty-zują się ich dzieci w nowym miej-scu. Na okres pracy męża w Warsza-wie przerwała pracę w szpitalu.Zajęła się opieką nad dziećmi, pracącharytatywną i jako małżonka dy-

Polka w słowackiejdyplomacjiPolka w słowackiejdyplomacji

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 16

Page 17: Monitor Polonijny 2010/6

17

plomaty reprezentowała Słowa-cję. Była między innymi gościempolskiego porannego programutelewizyjnego „Kawa czy herba-ta?”, w którym przedstawiała tu-rystyczne atrakcje Słowacji. W tymczasie poznała wielu ciekawychludzi – w gronie dyplomatówspotykała się z polskimi i słowac-kimi politykami, artystami, a na-wet z ówczesnym prezydentemUSA Billem Clintonem, który go-ścił w Polsce. „Czasami pytanomnie, dlaczego moja żona lepiejzna język polski niż ja” – uśmie-cha się Lubomir. Oboje z nostal-gią wspominają pracę na rzecztworzenia nowej placówki dyplo-matycznej w Warszawie. „Wię-kszość z nas to byli młodzi ludzie,pełni energii i wiary w to, żeSłowacja poradzi sobie na nowejdrodze po rozstaniu z Czechami“– wspomina moja rozmówczyni.

Kilkuletni pobyt w Polsce oka-zał się też inwestycją w rozwójdzieci, które uczęszczały do pol-skich szkół, świetnie opanowałyjęzyk polski i do dziś mają przyja-ciół w Warszawie. Obecnie córkastudiuje prawo w Bratysławiei myśli o podjęciu studiów po-dyplomowych w Krakowie, zaśsyn z żoną Słowaczką mieszkaw Wiedniu. „Kultywowaliśmy

tradycje świąt zgodnie ze zwycza-jami polskimi i słowackimi. Dziśmój syn wraz z żoną obchodząświęta po polsku i słowacku, alez austriackimi akcentami” – opi-suje Alicja. Po powrocie na Sło-wację Lubomir podjął pracęw Ministerstwie Szkolnictwaw Bratysławie. Co tydzień rodzi-na spotyka w Prievidzy. „Podczaswspólnych weekendów razem ja-damy śniadania i wówczas mamyczas, by ze sobą porozmawiać,podzielić się wrażeniami z całegotygodnia” – mówi Alicja. I choćmieszka z dala od rodzinnegoKórnika, jest szczęśliwa. W Prie-vidzy ma swoich przyjaciół. Cenisobie to, że los postawił na jejdrodze wspaniałych ludzi. Kiedypytam ją, o czym marzy, przyzna-je, że brakuje jej wyjazdów w ro-dzinne strony, gdzie mieszka jejstarszy brat. „Już pięć lat wybiera-my się na wakacje do Wielkopol-ski i co roku na wiosnę koryguje-my plany. Może więc w tym rokusię uda?” – myśli głośno, bowiemmimo że przypadła jej zaszczytnarola reprezentowania Słowacji zagranicą i że w nowej ojczyźnieznalazła swoje miejsce, to jednak,jak każdy z nas, tęskni za Polską.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAPRIEVIDZA

CZERWIEC 2010

Drodzy Czytelnicy Monitora!Z wielka radością pragnę dołączyć

do grona osób, pamiętających o jubile-uszu 15-lecia Waszego czasopisma.

Jeszcze kiedy pełniłem swą misję naSłowacji, byłem nie tylko pod wraże-niem profesjonalizmu „Monitora”, alerównież częstokroć miałem okazjękorzystać z jego łamów, aby dzielić sięz Wami różnymi wiadomościami i re-fleksjami - czasem radosnymi, a cza-sem poważnej natury.

Rola „Monitora” jako źródła infor-macji i komunikacji między Rodakamiz Polski, mieszkającymi i przebywający-mi na Słowacji, jest niezastąpiona.Żywię nadzieję, że tak będzie nadal,a „Monitor” będzie przyciągał czytelni-ków ze wszystkich zakątków Słowacji.

Jak ważne dla Rodaków jest słowopisane w języku ojczystym na obczyźnie,przekonuję się, będąc obecnie ambasa-dorem RP w Kanadzie. Ten olbrzymikraj zamieszkiwany jest przez licznegrupy narodowościowe, kultywującewłasną kulturę i własny język. W tej wie-lonarodowej mozaice poczesne miejscezajmuje niemal milionowa Polonia.Często to trzecie lub nawet czwarte po-kolenie Polaków kanadyjskich, któreswoją polskość utrzymało m.in. dziękipolonijnym mediom – prasie i telewizji.

Życzę „Monitorowi”, aby nadal pełniłważną rolę w życiu Polonii na Słowacji,a na ręce Pani Redaktor MałgorzatyWojcieszyńskiej składam najserde-czniejsze gratulacje i życzenia dalszychsukcesów.

ZENON KOSINIAK-KAMYSZAmbasador RP w Kanadzie

W latach 2003-2007 ambasador RP na Słowacji

15 lat„MONITORA“

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 17

Page 18: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY18

W marcowym numerze„Monitora” pisałemo deklaracji

z Pittsburgha z 30 maja 1918roku. Ma ona ogromneznaczenie, bowiem to w niej poraz pierwszy zostałasformułowana publicznie ideawspólnego państwa Czechówi Słowaków. KoncepcjaCzechosłowacji stała się szybkopopularna wśród decydentóww Waszyngtonie, Paryżu,Londynie i Rzymie, wśród ludzi,którzy kilka miesięcy późniejmieli decydować o nowym ładziepolitycznym Europy.

Pozostawał jednak jeden wielkiproblem: idea nowego wspólnegopaństwa była prawie zupełnie niezna-na wśród zwykłych ludzi obu naro-dowości, zwłaszcza wśród Słowaków.Narodowo uświadomieni Słowacyi słowaccy politycy wciąż jeszcze zaswoją główną koncepcję politycznąuważali wywalczenie jak największejautonomii w ramach Węgier.

W połowie października 1918 rokusłowaccy działacze narodowi zaczęlimyśleć o zorganizowaniu zjazdu, naktórym przyjęto by deklarację o wolipolitycznej Słowaków. Wojna w oczy-wisty sposób chyliła się już ku końco-wi. Było jasne, że Austria i Węgry jąprzegrają, a dotychczasowe państwoaustro-węgierskie nie ma szans naprzetrwanie. Rozeszła się też wieść,że przewodniczący Związku CzeskichPosłów w parlamencie austriackimzadeklarował publicznie, iż Czesi niewyobrażają sobie swojego państwabez Słowaków. Przywódcy słowaccyodczuwali potrzebę utworzenia jakie-goś ciała politycznego na wzór cze-skiego Komitetu Narodowego w Pra-dze, które ogłosiłoby, że i Słowacychcą wspólnego państwa z Czecha-mi. Inicjatywę przejął Matusz Dula, je-den z najbardziej wówczas znanych

polityków słowackich. Był on praw-nikiem i pochodził z Martina. W sło-wackim życiu społecznym obecnybył już 40 lat – pisywał do gazet, w ro-ku 1885 współzakładał Tatrabankę,a od roku 1914 pełnił funkcję prze-wodniczącego Słowackiej Partii Naro-dowej. Był też znany jako obrońcaw procesach politycznych AndrejaHlinki i rumuńskich rebeliantów an-tywęgierskich. Od mniej więcej poło-wy wojny Dula był w kontakcie z cze-ską emigracją, skupioną wokółTomasza Masaryka. Dnia 24 paździer-nika w swojej gazecie zamieścił wez-wanie do spotkania się w Turczań-skim Świętym Martinie (tak sięwówczas nazywało miasto) „patrio-tycznych przywódców słowackichwszystkich orientacji politycznych”.Wezwanie adresował do tych, którzyczuli się odpowiedzialni za los Słowa-ków i na mocy własnej decyzji chcie-li uczestniczyć w zjeździe. Dula pla-nował, że przyjedzie około 30 osób.Nie uwzględnił jednak zmian polity-cznych i dominującego powsze-chnie poczucia, że stara monarchiasię kończy.

W dniu 30 października do Martinaprzyjechało około 200 osób. Ucze-stnicy spotkania byli zdezorientowa-ni – nie wiedzieli na przykład, że dwadni wcześniej, 28 października,w Pradze ogłoszono już powstanieCzechosłowacji. Zebrani w Martiniebali się przyjąć zbyt radykalnej dekla-racji, nie chcąc prowokować kontrre-akcji węgierskiej. Obawiali się też, żemogą zostać aresztowani przez żan-darmerię węgierską. Mimo tych obawprzyjęli deklarację, w której żądaliprawa Słowaków do określenia swo-jej przynależności państwowej i ucze-stniczenia słowackiej delegacji w przy-szłej konferencji pokojowej. Stwier-dzali też, że „w imieniu części naroduczechosłowackiego mieszkającego

na terenie Węgier” powołuje się sło-wacką reprezentację politycznąw postaci 20-osobowej Rady Naro-dowej, która jako jedyna ma prawowypowiadać się w imieniu Słowa-ków i deklaruje poparcie dla „no-

wej prawno-państwowej sytuacjipolitycznej”, sformułowanej na pod-stawie 14 punktów prezydenta USAWilsona.

Wieczorem 30 października poprzyjęciu deklaracji, która miała staćsię dokumentem założycielskim Cze-chosłowacji ze strony słowackiej,uczestnicy zjazdu rozjechali się dodomów. Dopiero w środku nocy do-tarł do Martina z Budapesztu przy-wódca słowackich agrarystów MilanHodża, który poinformował tych,którzy jeszcze byli na miejscu, że Cze-chosłowacja już powstała. W związkuz tym zaproponował, aby z deklaracjiusunąć nie pasujące do nowej sytua-cji politycznej stwierdzenie, miano-wicie wzmiankę o prawie do określe-nia przynależności państwowej i o sło-wackiej reprezentacji na konferencjipokojowej, bo przecież wybór orien-tacji czechosłowackiej został już do-konany. Uwagi Hodży zostały uznaneza racjonalne i tekst deklaracji popra-wiono przed jej publikacją.

Już następnego dnia Andrej Hlinkawzywał Słowaków do przysięgania nawierność tejże deklaracji.

Po kilku latach narodowcy z partiiHlinki poczuli się jednak zawiedzenisytuacją Słowaków w Czechosłowa-cji. Uważali, że nie mają równychpraw z Czechami, a koncepcja cze-chosłowakizmu, służy w gruncie rze-czy czechizacji. Przypomniano sobiewtedy historię pisania deklaracji mar-tinskiej i wprowadzone przez Hodżę(który w międzyczasie został premie-rem Czechosłowacji) poprawki. Stałysię one podstawą do przyjęcia w ro-ku 1928 przez ruch hlinkowski ofi-cjalnej interpretacji, że „Czesi i Cze-chosłowacy” od samego początku fał-szowali historię i dokumenty, by pod-porządkować sobie Słowaków. Ale tojuż następny rozdział z najnowszejhistorii Słowaków.

ANDRZEJ KRAWCZYKZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

Deklaracja z Martinai jej perypetie

W A Ż K I E W Y D A R Z E N I AW D Z I E J A C H S Ł O W A C J I

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 18

Page 19: Monitor Polonijny 2010/6

19

P olskie nagrody muzyczne „Fryde-ryk” przyznawane są od roku

1995, ale od roku 1999 przyznaje jeAkademia Fonograficzna, powołanaprzez Związek Producentów Audio-Video. W skład jej wchodzi 800 artys-tów, dziennikarzy i profesjonalistówz polskiej branży fonograficznej, czylicała czołówka polskiego świata show-bussinesu. Nazwa nagrody nawiązujedo imienia polskiego kompozytoraFryderyka Chopina. Fryderyki przy-znawane są za najciekawsze wydarze-nia muzyczne minionego roku w ró-żnych kategoriach.

W tym roku była to już siedemnastaedycja nagród polskiej branży mu-zycznej. Uroczystości rozpoczęto pio-senką Czesława Niemena „Dziwnyjest ten świat”, a potem rozdanoFryderyki. Najwięcej nagród, bo aższeść statuetek powędrowało do ze-społu „Hey”.

Autorem roku została KatarzynaNosowska, która wraz ze swoim ze-społem „Hey” została wyróżniona zaalbum rock i piosenkę roku „Kto tam,kto jest w środku”. Grupą roku takżezostał zespół „Hey”. Ponadto zespółten został wyróżniony za wydawni-ctwo specjalne – najlepszą oprawęgraficzną i produkcję muzyczną za al-bum „Miłość! Uwaga! Ratunku!Pomocy!”.

Tegoroczną wokalistką roku zosta-ła Gaba Kulka, zaśwokalistą roku – To-masz Lipnicki. Na-grodę w kategoriikompozytor rokuodebrał SewerynKrajewski. W ka-tegorii heavy metal

wyróżniono zespół „Behemoth”,a w kategorii jazz muzykiem roku zos-tał Tomasz Stańko. Wspaniały pianistaRafał Blechacz otrzymał dwie statuet-ki Fryderyka – w kategorii muzykisymfonicznej i koncertującej, a Złoty-mi Fryderykami uhonorowano za ca-łokształt twórczości Ewę Demarczyki Wojciecha Karolaka.

Wśród tegorocznych laureatówFryderyków dominują wykonawcymuzyki pop, ale jest to zjawisko natu-ralne, ponieważ głosujący w większo-ści reprezentują establishment wła-śnie tej branży muzycznej. Trzeba je-dnak zaznaczyć, że zarówno stylemuzyczne, jak i sympatie i upodoba-nia odbiorców muzyki wciąż sięzmieniają. Trudno jednak oprzeć sięwrażeniu, iż powraca moda na melo-dyjne piosenki, co potwierdzają su-kcesy takich kompozytorów, jakSeweryn Krajewski, do którego trafi-ła jedna z nagród za płytę nagranąz Andrzejem Piasecznym „Spis rzeczyulubionych”.

Cieszę się z powrotu Krajewskiegona scenę muzyczną, ponieważ od kil-kunastu lat jej unikał. Pamiętam gojeszcze z czasów szkolnych, kiedyuczęszczał do liceum muzycznegow Gdańsku. Potem skończył klasęskrzypiec, a później grał na gitarzei śpiewał w takich zespołach młodzie-żowych, jak „Pięciolinie”, „Złote Stru-ny”, „Czerwono-Czarni” i „CzerwoneGitary”. Seweryn był skromnym chło-pcem, nie lubił publicznych wystę-pów ani wywiadów. Twierdził, że niejest typem estradowca. A przecież ja-ko lider „Czerwonych Gitar” był swe-go czasu idolem młodzieży. Dziś takjak on śpiewa, już się u nas nie śpie-wa, ale obecny Krajewski to przedewszystkim kompozytor. Jest lirycznyi romantyczny i takie są też jego pio-senki. A prywatnie? Ma dystans dosiebie i świata, jest duszą towarzy-stwa. Ostatnio komponuje dla An-

drzeja Piasecznego,z którym poznał siępodczas eliminacjido konkursu Euro-wizji. Wspólniekoncertują i odno-szą sukcesy.

URSZULA SZABADOS

CZERWIEC 2010

Przegląd polskiej prasy

Ponoć od przybytku głowa nie boli. Jednak i topowiedzenie – podobnie jak wiele innych – by-wa niekiedy fałszywe. Można się było o tym pr-zekonać w maju.Co roku w tym miesiącu w Pałacu Kulturyi Nauki odbywały się Międzynarodowe TargiKsiążki – impreza o ustalonej renomie, niepo-dzielne święto polskiej książki. Wszystko zmie-niło się w maju 2010 roku. „Konkurencyjne im-prezy odbędą się w odstępie tygodnia. Obie we-dług podobnego scenariusza” – napisali BartoszMarzec i Grzegorz Sowula w „Rzeczpospolitej”w tekście „Wojna o majowe targi książki”.Pierwszą imprezę – Warszawskie Targi Książki(13 – 16 maja) – zorganizował po raz pierwszy„Murator Expo”. Drugą – MiędzynarodoweTargi Książki (20 – 23 maja) – „Ars Polona”.Dlaczego? „Postanowiliśmy zastąpić ginącą im-prezę. Do tej pory oceniano ją pod względemliczby wystawców. Słyszeliśmy komunikatyw rodzaju: przyjechało o czterech więcej niż rokwcześniej, więc odnieśliśmy sukces. Naszymzdaniem nie liczba uczestników jest najważniej-sza, lecz to, co zaproponują czytelnikom” - tak„Rzeczpospolitej” tłumaczył decyzję o powoła-niu konkurencyjnej imprezy Tadeusz Górny, re-prezentujący Warszawskie Targi Książki. „TargiMuratora Expo to plagiat i nieuczciwa konku-rencja. Zawłaszczono nasz pomysł, termini miejsce. Nawet materiały akwizycyjne są po-dobne do naszych“.Środowisko polskich wydawców podzieliło sięna zwolenników i przeciwników obu targów,a tracą na tym czytelnicy. „Nie możemy sobiepozwolić na udział w kosztownym ekspery-mencie. Poza tym wybór czasu i miejsca no-wych targów to kpina. Mam zastrzeżenia doMTK – są kiepsko promowane, za drogie dlamałych wydawców – jednak wiem, czego mo-gę się po nich spodziewać. Ale może ta sytu-acja zmobilizuje Ars Polonę?” – tłumaczyła„Gazecie Wyborczej” („Targi o targi, czyli ksią-żki w Pałacu Kultury”) Marta Lipczyńska-Gilz wydawnictwa „Hokus-Pokus”. „Tego rodzaju konkurencja powoduje, że targitracą na prestiżu, a ich siła promocyjna maleje”– komentowała dla „Rzeczpospolitej” WiolettaWiśniewska z WAB. Dwa duże polskie wydaw-nictwa WAB oraz „Znak” zrezygnowały z udziałuw targach i nie pojawiły się na żadnej z konku-rencyjnych imprez. Nie dopisali także czytelnicy.W dobie sporu między wydawcami, ci, dla któ-rych książki istnieją, postanowili w olbrzymiejwiększości pozostać w domu.

ŁUKASZ GRZESICZAK

FRYDERYKI 2010

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 19

Page 20: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY20

Mariusz Zaruski urodził się 31 sty-cznia 1867 roku w Dumanowie kołoKamieńca Podolskiego w rodzinie Se-weryna i Eufrozyny Zaruskich. W Mo-hylewie Podolskim uczęszczał doprywatnej szkoły powszechnej. Kolej-ny etap jego edukacji to gimnazjumrosyjskie w Kamieńcu Podolskim,gdzie w 1885 roku zdał maturę. Byłpoddanym rosyjskim, ale zarównodom rodzinny, jak i dom stryja, u któ-rego mieszkał w latach gimnazjal-nych, były domami polskimi, w któ-rych wielką wagę przywiązywano dowychowania patriotycznego. Ze stry-jem łączyły młodego Zaruskiegoszczególne więzi – wraz z nim brałudział w działalności konspiracyjnej.

Po maturze podjął studia na wy-dziale matematyczno-fizycznym Uni-wersytetu w Odessie. Tam po razpierwszy zobaczył morze, które in-spirowało go do pierwszych, i jakznawcy ocieniają, udanych prób ma-larskich. Jako wolontariusz zaciągałsię na różne statki i odbył szereg egzo-tycznych rejsów, m.in. na DalekiWschód, do Chin, Japonii, Indii, Egi-ptu i Syrii.

W 1894 roku za działalność patrio-tyczną został zesłany do Archangiel-ska. Zesłanie wykorzystał na studiaw archangielskiej Szkole Morskiej,którą ukończył z tytułem szturmanażeglugi wielkiej. Jako zesłaniec otrzy-mał specjalne pozwolenie na odby-wanie podróży morskich na statkach

floty rosyjskiej; pierwszy rejs odbyłna żaglowcu „Derżawa”, którym po-płynął przez Ocean Lodowaty doNorwegii z ładunkiem drewna i futer.W kolejnych rejsach, już jako kapitanstatku „Nadieżda”, pływał po mo-rzach arktycznych.

W Archangielsku zaprzyjaźnił sięz innym polskim zesłańcem, jednymz czołowych działaczy ruchu socjali-stycznego, członkiem Polskiej PartiiSocjalistycznej Tadeuszem Gałeckim,bardziej znanym pod późniejszym li-terackim pseudonimem AndrzejStrug. Kiedy kara zsyłki się skończyła,Zaruski powrócił na dwa lata doOdessy, gdzie ożenił się z IzabeląKietlińską.

W 1901 roku państwo Zaruscyprzybyli do Krakowa, a szturman że-glugi wielkiej podjął studia malar-stwa w Akademii Sztuk Pięknych.

Brał też aktywny udział w życiu kul-turalnym i społecznym miasta, działa-jąc m.in. w Uniwersytecie Ludowymim. A. Mickiewicza, który był placów-ką oświatowo-wychowawczą dla mło-dzieży wiejskiej.

Po skończeniu studiów Zaruskiz rodziną przeprowadził się doZakopanego, które, jak pisze AntoniiKroh, „od końca lat 70. XIX wieku ażdo wybuchu I wojny światowej, czyliprzez ponad trzydzieści lat, stanowiłojeden z najważniejszych, a pod nie-którymi względami najważniejszy,najbardziej prężny ośrodek kulturypolskiej” (Tatry i Podhale, Wydawni-ctwo Dolnośląskie, Wrocław 2002).Znaczny liberalizm władz austria-ckich, a także turystyczno-uzdrowi-skowy charakter Zakopanego spra-wił, że po 1905 roku osiedliło się tuwielu uchodźców z zaboru rosyjskie-go, istniały legalne lub nielegalneliczne partie i organizacje społeczne,działał teatr „Morskie Oko” oraz tea-try ludowe, ukazywała się miejscowaprasa i, jak pisze cytowany już A. Kroh,„Na każde 100 osób mieszkającychw Zakopanem przypadało jednotowarzystwo społeczno-kulturalne;absolutny ewenement w historiiPolski”, a tych mieszkańców byłowówczas cztery tysiące. Dom pań-stwa Zaruskich szybko znalazł sięwśród tych, które nadawały ton zako-piańskiemu życiu. Takich domów by-ło wiele, m.in. Chałubińskich, Żuław-skich, Żychoniów, Witkiewiczów,Eljaszów, Kłosowskich, Korniłowi-czów, Krasińskich, Lilpopów, Gna-towskich, Kossaków, Pawlikow-skich...

Mariusz Zaruski z ratownikami Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego

Z Mariuszem Zaruskimw górach i na morzu

N im ze statku, na którym popłyniew czerwcowy wieczór bratysławska Polonia,rozlegną się nad Dunajem piosenki żeglarskie,

od tych starszych o polskim morzu, które „będziemwiernie strzec”, pływając „pod żaglami »Zawiszy«”,po te nowsze, wielbiące Chałupy i „córkę rybaka”,warto przypomnieć sobie pioniera polskiegożeglarstwa, człowieka, który wychował pierwszepokolenia polskich wodniaków.

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 20

Page 21: Monitor Polonijny 2010/6

CZERWIEC 2010 21

Mariusz Zaruski uległ uro-kowi gór; wstąpił do Towa-rzystwa Tatrzańskiegoi w 1906 roku zaczął cho-dzić po Tatrach. W 1907roku poprowadził kursnarciarski, na którym nau-czył jeździć na nartach kompozytoraMieczysława Karłowicza. W tym sa-mym roku właśnie z Karłowiczemoraz architektem i malarzem Stanisła-wem Barabaszem, który jako pierw-szy Polak zaczął jeździć na nartach,założyli Zakopiańskie TowarzystwoŁyżwistów, szybko przekształconew Sekcję Narciarską TowarzystwaTatrzańskiego. Rok później Zaruskii Henryk Bobkowski wydali pierwszypolski podręcznik narciarstwa. Zda-jąc sobie sprawę, że rozwój letnieji zimowej turystyki w Tatrach jestprzyczyną coraz liczniejszych wypad-ków, wraz z Karłowiczem opracowu-ją w 1908 roku projekt organizacji ra-towniczej.

Śmierć Karłowicza 8 lutego 1909roku pod lawiną w czasie samotnejwycieczki narciarskiej, stała się dlaZaruskiego bezpośrednim impulsemdo energicznego działania wokół rea-lizacji projektu. Dzięki jego stara-niom już 29 października 1909 rokuNamiestnictwo Galicji zarejestrowałoTatrzańskie Ochotnicze PogotowieRatunkowe, którego przewodniczą-cym został dr Kazimierz Dłuski, jegozastępcą Stanisław Barabasz, naczel-nikiem Straży Ratunkowej MariuszZaruski, jego zastępcą Klimek Bachle-da, lekarzem dr Wacław Kraszewski.Pogotowie miało swą siedzibęw Dworcu Tatrzańskim.

Zaruski szkolił ratowników, wyty-czał nowe szlaki turystyczne, jakonaczelnik Straży Ratunkowej „...byłwymagający. Żądał od ratownikówofiarnej pracy, wykonywanej z zupeł-nym oddaniem się i poświęceniem.Sam także był zawsze gotów bezwzględu na porę dnia (lub nocy) i po-godę spieszyć na najniebezpieczniej-szą wspinaczkę, nie oszczędzając sięnigdy, gdy trzeba było ratować życieludzkie” (K Stecki: Wspomnienia za-kopiańskie /1910 – 1923/, Kraków1976). Sam Zaruski atmosferę tam-tych lat, twardą służbę ratowników,

pełnioną z narażaniem życia,opisze później w książceTatrzańskie Ochotnicze Po-gotowie Ratunkowe, jego

organizacja, dzieje i wypra-wy ratunkowe (Warszawa1922). By usprawnić akcje ra-

tunkowe opracował i wprowadził doużytku system sygnalizacji za pomocąchorągiewek, zwany tatrzańskim tele-grafem wzrokowym.

Zaruski też malował i pisał; debiu-tował już wcześniej w 1902 rokuSonetami morskimi. Sonetami pół-nocnymi. Ponieważ nie były to za-jęcia lukratywne, a działalność w TOPR zabierała dużo czasu i byładziałalnością społeczną, materialnąstronę życia rodziny zabezpieczałamałżonka – pani Izabela, ciesząca sięopinią osoby zapobiegliwej, pracowi-tej i gospodarnej, prowadziła pensjo-nat „Krywań”.

Podczas swego pobytu w Zakopa-nem Zaruski stał się nie tylko jednymz pionierów polskiego narciarstwai jaskiniarstwa, ale również taterni-ctwa zimowego, dokonując pierw-szych wejść zimowych na 20 szczy-tów tatrzańskich.

Zakopane jego czasów to nie tylkogóry, artyści i turyści, ale też ośrodeknielegalnego życia politycznego. Tuw 1906 roku odbył się konspiracyjnyV Zjazd SDKPiL, tu przez kilka lat mie-szkał Józef Piłsudski, a w sierpniu1912 roku miała miejsce konferencjairredentystów, czyli polityków róż-nych polskich nielegalnych partii nie-podległościowych (Polskiej Partii

Socjalistycznej, Polskiej Partii Socjal-no-Demokratycznej, Polskiego Stron-nictwa Postępowego, PolskiegoStronnictwa Ludowego oraz organi-zacji młodzieżowej „Zarzewie”), naktórej na wniosek Piłsudskiego utwo-rzono Polski Skarb Wojskowy, finan-sujący przygotowania do walki czyn-nej o niepodległość, i podjęto decyzjęo krokach, zmierzających do zjedno-czenia istniejących organizacji para-militarnych, przede wszystkim „Strzel-ca” i Drużyn Strzeleckich. W listopa-dzie tegoż roku irredentyści na spot-kaniu w Wiedniu, „aby umożliwićwalkę czynną w Polsce zmierzającądo odzyskania wolności i niepodle-głości narodu polskiego”, utworzyliKomisję Tymczasową Skonfederowa-nych Stronnictw Niepodległościo-wych i mianowali Piłsudskiego ko-mendantem sił wojskowych. W tymsamym 1912 roku Zaruski zostałczłonkiem Związku Strzeleckiegoi 20 sierpnia 1913 roku wziął udziałw przemarszu ulicami Zakopanegodowodzonej przez Józefa Piłsudskie-go Szkoły Oficerskiej Związku Strze-leckiego. „Była to pierwsza defiladawojska polskiego od czasu powstanialistopadowego” – pisze cytowany jużA. Kroh. Przed samym wybuchemI wojny światowej w Zakopanem po-wstał Komitet Pomocy WojskowościPolskiej. Wcześniej powstało niele-galne harcerstwo.

Gdy 6 sierpnia 1914 roku z krakow-skich Oleandrów wyruszyła na wojnęI Kompania Kadrowa pod dowódz-twem Piłsudskiego, znalazł się w niejtakże Mariusz Zaruski. W latach 1914-1917 stanął on na czele kompanii za-kopiańskiej 1. Pułku Ułanów Legio-nów Polskich. Od lipca do listopada1917 roku był dowódcą pułku.W dniu 13 października 1918 rokuw zakopiańskiej sali „Sokoła” odbyłsię pamiętny wiec, któremu prze-wodniczyli Stefan Żeromski, MariuszZaruski i Wincenty Szymborski, naktórym zebrani opowiedzieli się zawolną i niepodległą Polską w jej hi-storycznych granicach oraz powołaliRadę Narodową z Żeromskim na cze-le. Rada ta przez kilka tygodni spra-wowała całkowitą jurysdykcję w Za-kopanem. Kiedy 1 listopada 1918 ro-

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 21

Page 22: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY22

ku żołnierze austriaccy narodowościpolskiej pod dowództwem kapitanaOttokara Brzozy-Brzeziny przejęli ko-mendę miasta, Mariusz Zaruski zostałmianowany komendantem powiato-wym. Od listopada tegoż roku służyłw Wojsku Polskim. Brał udział w woj-nie polsko-bolszewickiej, dowodząc11. Pułkiem Ułanów. Podczas walko Wilno wsławił się brawurowym ata-kiem na wileński dworzec, a późniejodwagą w czasie walk odwrotowychnad Alutą.

Odznaczony orderem Virtuti Mili-tari V klasy oraz kilkakrotnie Krzy-żem Walecznych, karierę wojskowązakończył jako generał brygady i adiu-tant prezydenta Stanisława Wojcie-chowskiego. W stan spoczynku prze-szedł w 1926 roku, jeszcze przedprzewrotem majowym.

Przejście w stan spoczynku nieoznacza dla Zaruskiego przejściaw stan bezczynności. Swą wiedzę, do-świadczenie i zdolności organizacyj-ne zaczął wykorzystywać przedewszystkim w ramach działalnościpropagandowej i organizacyjnej narzecz uświadomienia Polakom za-równo gospodarczych, jak i sporto-wych oraz moralno-politycznychwartości morza. Jeszcze w czasie peł-nienia czynnej służby wojskowejwraz z Antonim Aleksandrowiczemzorganizował w 1924 Yacht KlubPolski i Polski Związek Żeglarski; ak-

tywnie przyczynił się do zaopatrzeniaKlubu w pierwszy pełnomorski jacht„Witeź”, był też jego pierwszym ko-mandorem. To z jego inicjatywy po-wstała Liga Morska i Rzeczna, prze-kształcona w 1930 roku w masowąorganizację Liga Morska i Kolonialna.To on był realizatorem uchwały sej-mowej o utworzeniu Komitetu FlotyNarodowej, dzięki któremu w 1929roku ze składek społecznych zaku-piono trójmasztowy żaglowiec szkol-ny „Dar Pomorza” dla Szkoły Morskiejw Gdyni. Generał Zaruski był projek-todawcą Inspektoratu WychowaniaMorskiego Młodzieży oraz organiza-torem Morskiej Komisji Terminologi-cznej, która opracowała i wydałasześć zeszytów Słownika morskiegopolsko-angielsko-francusko-niemiec-ko-rosyjskiego.

Od 1930 roku działał w LidzeMorskiej i Kolonialnej, która na zjeź-dzie gdańskim, obradującym w dniach25-27 października 1930 roku, przy-jęła statut, w którym stawiała sobie zacel „podniesienie rozwoju i jak naj-szerszego spopularyzowania wiedzyw zakresie spraw morskich, rzecz-nych i emigracyjno-kolonialnych”.I dalej: „Czynne współdziałanie w two-rzeniu i rozbudowaniu wszelkichurządzeń koniecznych do rozwojupolskiej żeglugi morskiej i śródlądo-wej /.../”. W programie Ligi silnie pod-kreślano m.in. „utrwalenie polskiego

stanu posiadania nad Bałtykiem”.O ile program osadniczo-kolonialnyLigi zakończył się wielkim fiaskiem,to na innych polach organizacja ta od-nosiła znaczące sukcesy. Szybko stałasię organizacją masową (we wrześniu1939 roku liczyła ok. miliona człon-ków), a elitarne wcześniej żeglarstwoi wioślarstwo stały się sportami do-stępnymi wszystkim. Było to wielkązasługą gen. Zaruskiego, dzięki które-mu powstały liczne szkolne koła orga-nizacji, a żeglarstwo znalazło sięw programach harcerstwa.

Mariusz Zauski od 1929 roku natrwale związał się z harcerstwem.Organizował i systematycznie pro-wadził kursy żeglarskie dla harcerzy,w myśl wyznawanej przez siebie za-sady, że „twardy trud żeglarski hartu-je charaktery”. Kiedy w 1935 roku

Przed członkami jurystało niełatwe zadanie, bo-wiem, jak pisze jedenz członków sądu konkur-sowego Marian Turski:„Obfitował 2009 rok mnó-stwem dobrych i bardzodobrych monografii hi-storycznych, a wyjątkowy

urodzaj był na biografie”(„Polityka” 2010 nr 18).

Nieskromnie przyznam,że wybór książki M. Gro-chowskiej mnie nie zasko-czył. Oczekiwałam tegojuż po pierwszym jej prze-czytaniu. A powtórna lek-tura tylko mnie utwierdzi-

ła, że jest to książka godnanajwyższych ocen.

Autorka, reporterka „Ga-zety Wyborczej”, laureat-ka nagrody Grand Press2005 w kategorii reportażprasowy, pracowała nadksiążką ponad trzy lata,zbierając materiały, roz-

mawiając ze świadkamiżycia bohatera tej biogra-fii, penetrując niezliczoneźródła. W rezultacie po-wstało ponadsześciuset-stronicowe dzieło, będącebiografią i zarazem repor-tażem historycznym, któ-re czyta się doskonale.

Magdalena Grochowskastara się odpowiedzieć napytanie, jakim człowie-kiem był Jerzy Giedroyc,próbuje też rekonstruo-wać jego osobiste emocje,pisząc m.in. o relacjachtwórcy „Kultury” z Agnie-

T ygodnik „Polityka”, przyznający od 1959 roku NagrodyHistoryczne za książki, wydane w minionym rokukalendarzowym, tegoroczną nagrodę w dziale prac

naukowych i popularnonaukowych przyznał Magdalenie Grochowskiejza książkę „Jerzy Giedroyc. Do Polski ze snu” (świat Książki, Warszawa 2009).

Magdalena Grochowska o Jerzym Giedroyciu

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 22

Page 23: Monitor Polonijny 2010/6

CZERWIEC 2010 23

Związek Harcerstwa Polskiego zeskładek członkowskich kupił swój fla-gowy jacht morski o powierzchniżagli 432 m2 i z miejscem dla 55 osóbna życzenie generała, który objął nanim funkcję kapitana, nazwano go„Zawiszą Czarnym”. Kapitanem na„Zawiszy Czarnym” Zaruski był aż dowybuchu II wojny światowej. Pełniłteż funkcję prezesa Polskiego Zwią-zku Żeglarskiego. Nadal działał teżw Lidze Morskiej i Kolonialnej, dziękiktórej nawet nadmorskie wakacje na-bierały masowego charakteru - Ligawalczyła z drożyzną na wybrzeżui szeroko propagowała zasadę: „Pra-cujesz na lądzie, wypoczywaj na mo-rzu”. Była też organizatorem corocz-nych obchodów czerwcowych Świę-ta Morza. Wzorem stały się zorganizo-wane w czasie bardzo silnych napięćw stosunkach polsko-niemieckichobchody z 1933 roku, którym przy-świecało hasło: „Każdą próbę zama-chu na Pomorze, na prawa Polskiw Gdańsku spotka zdecydowanysprzeciw całego narodu”. Jak wielkimiała ta organizacja wpływ na opinięspołeczną świadczyć może fakt, żegdy w latach trzydziestych ogłosiłazbiórkę pieniędzy na Fundusz Obro-ny Morskiej, zebrała tak duże środkifinansowe, że pieniędzy starczyło nazbudowanie w Holandii okrętu pod-wodnego „Orzeł” dla Polskiej Mary-narki Wojennej i zakup kilku innych

jednostek morskich. Liga Morskai Kolonialna wydawała miesięcznik„Morze”, cieszący się wielką poczy-tnością, co odzwierciedliło się w dy-namicznym wzroście jego nakładu –z 50 tys. w 1933 roku do 250 tys. w ro-ku 1939. I chociaż „Morze” lansowałopolitykę wielkomocarstwową i kolo-nialną swego wydawcy, to trudno nieprzyznać, że dzięki fundowanym ar-tykułom przede wszystkim przyczy-niło się do popularyzacji problematy-ki morskiej w społeczeństwie pol-skim i wyostrzyło czujność politycz-ną na zagrożenie praw Polski do Po-morza i Gdańska. Jednym z autorówartykułów, zamieszczanych w tymmiesięczniku, był także Zaruski.

Był on nie tylko człowiekiemwszechstronnym, ale także niezwy-kle pracowitym; wygłaszał liczne od-czyty, publikował artykuły z zakresunarciarstwa, nawigacji, jachtingumorskiego, taternictwa i jeździectwa,napisał też kilka podręczników że-glarstwa i pierwszy polski podrę-cznik żeglugi morskiej oraz podręcz-nik jeździectwa. Jego twórczość lite-racka nie skończyła się na wspomnia-nych już Sonetach morskich; w 1920roku ukazały się jego opowiadaniai impresje Na morzach dalekich.Później opublikował też m.in. opo-wiadania górskie Na bezdrożach ta-trzańskich (1933), tomy opowiadańNa skrzydłach jachtów (1933)

i Wśród wichrów i fal (1935), wspo-mnienia Z harcerzami na „ZawiszyCzarnym” (1937).

W 1939 roku Mariusz Zaruski od-był swój ostatni rejs na „Zawiszy Czar-nym”, a gdy w sierpniu 1939 rokużaglowiec był przygotowywany dokolejnego rejsu harcerskiego, jego ka-pitan zwlekał z wyjściem na morze,uważając, że nie może opuścić ojczy-zny w potrzebie. W październiku1939 roku generał Mariusz Zaruskizostał aresztowany we Lwowie przezNKWD. Wywieziony w głąb ZSSR za-padł na cholerę i w 1941 roku zmarłw więzieniu w Chersoniu. Miał 74 la-ta.

Był marynarzem, żeglarzem i pod-różnikiem, narciarzem, grotołazem,taternikiem, ratownikiem górskim,instruktorem narciarstwa i żeglar-stwa, fotografikiem, malarzem, poetąi prozaikiem, konspiratorem i zesła-ńcem, legionistą i żołnierzem WojskaPolskiego, instruktorem ZwiązkuHarcerstwa Polskiego.

W 1997 roku gen. Mariusza Zaru-skiego odznaczono pośmiertnie Krzy-żem Wielkim Orderu OdrodzeniaPolski, a jesienią tegoż roku z inicjaty-wy Związku Harcerstwa Polskiegosprowadzono do Polski urnę z ziemiąz jego grobu w Chersoniu i złożonona Cmentarzu Zasłużonych naPęksowym Brzyzku w Zakopanem.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

szką Osiecką czy żoną -Rosjanką Tatianą Szewco-wą, z którą rozwiódł sięjeszcze przed wojną, dokońca życia jednak pozo-stając z nią w przyjaźni.Ale, co w przypadku Jerze-go Giedroycia nieuniknio-ne, Grochowska wciążpowraca do polityki, boprzecież twórca paryskiej„Kultury” to homo politi-cus, który polityce poświę-cił całe życie. Politykaoznaczała dla niego „służ-bę publiczną”, koniecz-ność naprawiania tego, conaprawiać było trzeba,a „Kulturę” tworzył nie„ku pokrzepieniu serc” ro-

daków – w jego zamyślei realizacji miała ona słu-żyć i służyła odrodzeniuniezależnej myśli kryty-cznej w okresie stykaniasię dwu ideologii: komu-nizmu i demokracji liberal-nej. Był człowiekiem poli-tyki, a nie jakiejś partii i tapostawa cechowała środo-wisko „Kultury.”

Książka Gro-chowskiej to nietylko biografiaJerzego Giedroy-cia, chociaż jegożycie i praca sta-nowią jej liniępodstawową, alewiele w niej tzw.

wątków towarzyszą-cych, dzięki którym po-znajemy nie tylko środo-wisko paryskiej „Kultu-ry”, ale także dużą częśćhistorii Polski i innychkrajów Europy Środko-wej i Wschodniej. Dziękizastosowanej przez auto-rkę dziennikarskiej me-

todzie rozmówz osobami bli-skimi środowi-sku Maisons-Laffitte czytel-nik otrzymujepanoramę ró-żnych spojrzeńna „Kulturę”i jej redaktora,

spojrzeń czasem nie wol-nych od subiektywizmui „literackości”.

Zachęcając do prze-czytania tej rzetelneji świetnie napisanej ksią-żki, nie mam wątpliwo-ści, że pobudzi ona czy-telnika do głębszych re-fleksji nad tym, co z wiel-kich wizji Jerzego Gie-droycia pozostało w po-lityce do dziś i jak reali-zują je ci, którzy twier-dzą, że „wychowali sięna Kulturze”, ale takżedo refleksji nad własnymstosunkiem do proble-mów tego świata i czasu.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 23

Page 24: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY24

W czerwcowym numerze„Monitora” chciałabym

zaprezentować Państwu je-den z najlepszych filmów, ja-ki ostatnio widziałam. Wybie-rając „Handlarza cudów”,czyli film, będący francusko-polsko-szwedzką koprodu-kcją, wiedziałam tylko, żegłówną rolę gra w nim Borys Szyc(co, nie ukrywam, odegrało zasa-dniczą rolę przy podjęciu decyzjio pójściu do kina). I nie zawio-dłam się! Nie czytałam recenzji aniopinii osób, które film już zdążyłyobejrzeć.

Borys Szyc, czyli filmowy Stefan,kolejny raz pokazał, że jest świe-tnym aktorem. Tym razem wystą-pił w roli (nie)wyleczonego alko-holika, spoglądającego na światprzez pryzmat butelki. Wydaje sięna początku, że uporał się już zeswoją chorobą dzięki pracy i cał-kowitemu zaangażowaniu w to, corobi (stara się przekonać innychalkoholików, przebywającychw różnych ośrodkach uzależnień,że wiara w Boga dodaje sił i po-maga w walce z nałogiem), to je-dnak później okazuje się, że niejest łatwo pokonać tak trudnego

przeciwnika, jakim jestchoroba alkoholowa,pokazana w sposóbniezwykle prawdziwy,i walka z nią bez cu-downego wyleczeniai bez szczęśliwego za-kończenia.

Główny bohater, od-wiedzając kolejne ośrodki, zbieraśrodki na wymarzoną pielgrzym-kę do Lourdes. Wychodząc z je-dnego z nich, spotyka dwójkęczeczeńskich dzieci-uchodźców,które, chcąc się dostać do Lyonu,gdzie przebywa ich ojciec, utknęływe wschodniej Polsce. Urika i Ha-sim, słysząc, iż Stefan wybiera siędo Francji, postanawiają nielegal-nie się z nim zabrać. I choć począ-tkowo nic nie wskazuje, by (nie)-wyleczony alkoholik zgodził sięim pomóc, to ostatecznie razemwyruszają w podróż ku nowemu,lepszemu światu, który okazujesię o wiele bardziej niebezpiecznyniż Polska.

Czy Stefan poradzi sobie z alko-holem i czy dowiezie dzieci doLyonu, tego Państwu nie zdradzę.

Mimo że bohaterów dzieli wszy-stko – wiek, religia, kultura do-

świadczenia, to ich wzajemne re-lacje w trakcie długiej podróżyw nieznane dowodzą, że droga dopoznania samego siebie wiedzietylko przez drugiego człowieka.

I choć w filmie pokazana jest bar-dzo ograniczona liczba postaci, tonie jest to nużące. Ponadto nie maw nim także narratora – i dobrze,bo gdyby był, to zakłócałby odbiór.

Autorem scenariusza jest MitkoPanov, Macedończyk ze Skopje, któ-ry studiował w Polsce i w USA i któ-ry na swoim koncie ma już powa-żny dorobek filmowy jako reżyser,scenarzysta i aktor. Za swój krótkimetraż, zatytułowany „Z podniesio-nymi rękami”, otrzymał w 1991 r.Złotą Palmę w Cannes.

„Handlarza cudów” wyreżysero-wali Bolesław Pawica i JarosławSzoda. Polska premiera miała miej-sce 30 kwietnia 2010 r., ale na ek-ranach światowych film możnaoglądać już od września 2009 r.Mało tego, ukazał się już na DVD,a w związku z tym, jeśli nie zdążągo Państwo obejrzeć w kinach, tomogą go Państwo obejrzeć na pły-cie. A obejrzeć trzeba! Koniecznie!

MAGDALENA PIETZPOZNAŃ

Przyjaźń, czyli całkowite poświęcenie

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 24

Page 25: Monitor Polonijny 2010/6

25

P ojawiła sięszansa na to , żeze Słowacj i do

Polski nie będziemymusiel i jeździć tran-zytem przez Czechyi nie będziemy skazanina płacenie 60 euro za bi le t kolejowy.

Niedawno ruszyła kampania społecz-na „Ponad Granice”, której celem jestzwrócenie uwagi na problem brakupołączeń komunikacyjnych międzyPolską a Słowacją. Natomiast sprawąopisywanej również na naszych ła-mach odbudowy linii kolejowej mię-dzy Nowym Targiem a Trsteną powa-żnie zainteresowali się polscy parla-mentarzyści. „Już dawno nie było takpozytywnego klimatu dla tej inwe-stycji” – podkreśla podhalański sena-tor Tadeusz Skorupa, który aktywnielobbuje za odbudową brakującegoogniwa między polską a słowacką sie-cią kolejową.

Kolej czy ścieżka rowerowa

Jeszcze do stycznia bieżącego rokuo połączeniu kolejowym Podhalaz Orawą pisało się wyłącznie w czasieprzeszłym lub w kategoriach zaprze-paszczonej szansy na odbudowę.Wszystko zmieniło się w lutym i mar-cu, kiedy sprawą zainteresowała sięgrupa polskich parlamentarzystóworaz Związek Podhalan. Na wniosektej organizacji zespół naukowcówz Politechniki Krakowskiej opraco-wał opinię, w której jednoznaczniewskazuje na celowość i opłacalnośćtej inwestycji.

Krakowscy naukowcy oszacowalijej koszt na ok. 200 milionów złotych,z czego aż 80% może dofinansowaćUnia Europejska. Kolej miałaby po-wstać w miejscu dawnego torowiska,rozebranego w 1989 roku, a przy jejbudowie można będzie wykorzystaćzalegające tam kruszywo. Jedynymproblemem jest konieczność szybkie-go uwzględnienia odbudowy torowi-ska w planach zagospodarowaniaprzestrzennego polskich i słowac-

kich gmin, o czym rozmawiał z sa-morządowcami senator Skorupa.

Na stronie sejm.gov.pl można zapo-znać się zarówno z treścią zgłoszo-nych w tej sprawie interpelacji, jaki z odpowiedzią, udzieloną parlamen-tarzystom przez Ministerstwo Infra-struktury oraz Ministerstwo RozwojuRegionalnego. Wynika z niej, że obaresorty popierają tę koncepcję, cho-ciaż brak środków sprawia, że niemogą jej sfinansować ze swojegobudżetu. Ministerstwa deklarują je-dnak wsparcie merytoryczne naopracowanie projektu i załatwienieformalności, związanych z uzyska-niem unijnego wsparcia. Z tym niepowinno być problemu ze względuna fakt, iż Unia jak najbardziej wspie-ra inicjatywy transgraniczne, zwła-szcza, jeśli dotyczą one ekologiczne-go środka transportu.

W takim przypadku 80% kosztówinwestycji pokryłaby Unia, a resztę sa-morządy Województwa Małopolskie-go i Kraju Żylińskiego oraz zaintere-sowanych gmin. Te jednak wolą zbu-dować w tym miejscu ścieżkę rowe-rową, za czym optuje Euroregion„Tatry”. Zdaniem senatora Skorupy ta-ka jej lokalizacja jest nierozsądna,gdyż zaprzepaści ostatecznie szansę

na połączenie sieci kolejo-wych w Polsce i na Orawie,a poza tym, jak twierdzi, ist-nieją lepsze lokalizacje dlatras rowerowych. „Bez połą-czenia z siecią słowacką mo-dernizacja infrastruktury ko-lejowej w Południowej Mało-polsce nie będzie ekonomicz-nie uzasadniona” – twierdziTadeusz Skorupa.

Dlaczego nie jeżdżą autobusy?

Wielu czytelników „Monitora”z pewnością zastanawia się, dlaczegona całym polsko-słowackim pograni-czu funkcjonują tylko dwie transgra-niczne linie autobusowe (z Zakopa-nego do Popradu i LiptowskiegoMikulasza). Skoro tylu polskich turys-tów podróżuje na Słowację, dlaczegonie opłaca się uruchomienie połą-czeń Kraków – Nowy Targ – Poprad,Kraków – Dolny Kubin, Rzeszów –Koszyce czy Bielsko-Biała – Żylina?

Jak się okazuje, winne są przepisy.Przedsiębiorca, który uruchomiłby li-nię Kraków – Nowy Targ – Poprad,nie miałby prawa zabierać pasażerówna odcinkach wewnątrzkrajowych(z Krakowa do Nowego Targu,z Keżmarku do Popradu). A to wła-śnie ci klienci decydowaliby o ren-towności linii.

Uczestnicy Kampanii Społecznej„Ponad Granicę” apelują do rząduPolski i Słowacji o zmianę tego prze-pisu i uwzględnienie faktu, że żyjemyw czasach Europy bez granic i w wa-runkach wolnego rynku.

JAKUB ŁOGINOWKampanię „Ponad Granice” koordynuje

portal „Port Europa” (www.porteuropa.eu)

CZERWIEC 2010

Ponadgranice

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 25

Page 26: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY26

Zaledwie 10 km od Trnavy leży ma-lownicza, licząca obecnie 2 042

mieszkańców, wieś Brestovany. Ła-two do niej dojechać – wystarczyz autostrady Trnava-Nitra zjechać nawysokości miejscowości Vlčkovce.Pierwszy raz pojechałem tam w 1998roku na zaproszenie ówczesnegoproboszcza ks. Mariána Červenego.Ksiądz Červený (obecnie proboszczarchikatedry św. Marcina w Bratysła-wie) był częstym gościem naszej am-basady, a Brestovany gościły zarównomego poprzednika prof. J. B. Korolca,jak też różnych innych ambasadorów,przedstawicieli innych wyznań i wieleinnych bardzo interesujących osobis-tości. Spotkania te miały bardzo ser-deczny, często prawdziwie ekume-niczny charakter i z czasem przerad-zały się w przyjaźnie, które prze-trwały po dzień dzisiejszy.

Jakież więc było moje szczere zdzi-wienie, kiedy w czasie pierwszegopobytu dowiedziałem się, że Bresto-vany od początku XIX wieku (ściśleod 1824 roku) do 1946 roku należałydo polskiego rodu Zamoyskich, a ta-kże spokrewnionych z nimi Giży-ckich i Wielopolskich.

W Małych Brestovanach (tj. obec-nie w centrum wsi) na niewielkimwzgórzu stoi piękny, okazały dwórz typowo polską „kolumnadą”. Od latmieści się tam szkoła podstawowa.Na miejscowym cmentarzu, w spe-cjalnie ogrodzonej kwaterze znajdujesię kilkanaście grobów, z wyrytymina płytach napisami w języku pol-skim (tylko pierwsze napisy byłyłacińskie). Są tam pochowani pierwsiwłaściciele i budowniczowie dworu(przez miejscowych zwanego zame-

czkiem) – Józef SaryuszZamoyski i jego żonaEleonora. W szkole pod-stawowej w Brestova-nach do dnia dzisiejsze-go przechowuje się po-piersie Fryderyka Cho-pina, które pozostałow budynku po wyjeź-dzie ostatniej właści-cielki E. Wielopolskiej(z Zamoyskich), którejw 1946 roku na opusz-czenie posiadłości da-no 48 godzin. Wspomniane popier-sie Fryderyka Chopina pożyczył nie-dawno od szkoły w Brestovanach dlaInstytutu Polskiego w Bratysławie je-go dyrektor Zbigniew Machej. Muszęw tym miejscu przyznać, że wcześniejrozmawiałem z nim na temat tejpamiątki po polskim kompozytorze.

Do dziś pozostaje niewyjaśnione,skąd wzięło się popiersie Chopinaw Brestovanach. Być może to tylkoprzejaw szczególnego sentymentuZamoyskich dla kompozytora? Aledość niejasny ustny przekaz m.in. cór-ki zaufanego pracownika (ogrodni-ka) Zamoyskich, którą osobiście po-znałem, o tym, że Chopin koncerto-wał „rodzinnie” w dworze Zamoy-skich, uzasadniałby tam jego obe-cność. Tradycję tego ustnego przeka-zu potwierdził też wspomniany już ks. Červený. Czy tak być mogło?Myślę, że to bardzo prawdopodobne.

W 1830 roku dwudziestoletniFryderyk Chopin, wówczas przedewszystkim wspaniały pianista, wy-jechał z Warszawy do Wiednia

w poszukiwaniu pracy. We Wied-niu koncertował i udzielał lekcji for-tepianu, poza tym obracał się w do-mach polskich, które go chętnie

gościły. Wiadomo, że na koncer-tach grywał na kilka fortepia-nów, w tym prawie na pewnokilka razy z pianistką LudmiłąZamoyską-Giżycką, której naj-

bliższa rodzina żyła w oddalonycho ok.100 km od Wiednia Bre-

stovanach.Chopina we Wiedniu za-

stał wybuch powstania li-stopadowego, po upadkuktórego postanowił osta-tecznie emigrować doFrancji. Ale we Wiedniu,czekając między innymina francuską wizę, przeby-wał łącznie aż 9 miesięcy.Jak powiedział mi dyrek-tor Machej po swojej ro-zmowie z najwybitniej-szym biografem Chopinaprofesorem M. Tomasze-wskim, wiedeński frag-ment życia kompozytora

jest najmniej znany i udokumento-wany. Czy więc Ludmiła Zamoyskazabrała Fryderyka do swojej bresto-vańskiej rodziny? Dziś wiem, żebiografowie Chopina nie protestująprzeciwko tej tezie, natomiast jamyślę, że tak właśnie było.

Umówiłem się z ks. Červenym , żepostaramy się dotrzeć do archiwówpaństwowych w Trnavie, gdzie prze-chowywane są kroniki i akta parafial-ne z tamtych czasów. Być może pro-boszcz tamtejszej parafii, który, jakwynika z późniejszych, znanych mifotografii, bywał przy różnych oka-zjach w dworku Zamoyskich, zrobiłjakąś notkę, potwierdzającą naszeprzypuszczenia. Ale nawet jeśli niebędziemy mieli stuprocentowej pew-ności, to i tak będziemy wierzyć, iżpopiersie Chopina w Brestovanachjest śladem jego bytności na Słowacji.

JAN KOMORNICKIZgodnie z życzeniem autora jego

honorarium zostanie przeznaczone na obchody związane z 15-leciem

„Monitora Polonijnego“

Ślad pobytu FryderykaChopina na Słowacji

ARTYKUŁ JEST ZAPOWIEDZIĄ KOLEJNEGO TEKSTU DOTYCZĄCEGO „POLSKICH DOMÓW” NA SŁOWACJI

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 26

Page 27: Monitor Polonijny 2010/6

CZERWIEC 2010 27

Już pod koniec br. FédérationInternationale de Football Asso-ciation (Międzynarodowa Fede-racja Piłki Nożnej - FIFA) wybierzegospodarzy mundialu, czyli piłka-rskich Mistrzostw Świata 2018 i Mi-strzostw Świata 2022! Niby nic szcze-gólnego, ale mowa o wydarzeniach,które odbędą się za 8 i 12 lat! Zawo-dnicy, którzy mają szanse zagrać natych mistrzostwach to dziś dzieciw wieku od 5 do 9 lat! Niesamowite!

W życiu codziennym gonią nie-ubłaganie również terminy. Ważnewydarzenia sportowe zwykle kończąsię na dzień, dwa po zamknięciu nu-meru… I jak tu o nich pisać, kiedy wy-nik znany będzie, gdy SzanownyCzytelnik będzie trzymać w ręku cie-pły jeszcze „Monitor”?

Zazwyczaj jakoś się udaje, ale do-bór tematów – choć staram się trzy-mać sportowego kalendarza, pory ro-ku czy rocznicy – czasami zaskakujemnie samego. Było o samotnych dłu-gich wyprawach w zaśnieżone wyso-kie góry, była piłka nożna. Pisałemo igrzyskach olimpijskich i sukcesachpolskiej reprezentacji narodowejw sportach zespołowych. Miały teks-ty o sobie sportsmenki i były peanyna cześć męskich dyscyplin, wspomi-nałem o „sportowym huku silników”i marginaliach sportu, a także wysko-kach sportowców. Były sporty popu-larne, masowe i zupełnie egzotyczne.Razem cieszyliśmy się sukcesami, ra-czej sam musiałem podsumowywaćniejedną klęskę. Należało też wspo-mnieć tych, którzy odeszli.

Obecnie też jestem/jesteśmy po-między atrakcjami, które nadszarpnąnerwy. Pod koniec maja zapowiadanajest (dla trzymających ten numerw ręku: „odbyła się”) sensacyjna wal-ka bokserska o mistrzowski pas wagi

ciężkiej WBC naszego rodaka Alber-ta Dariusza Sosnowskiego z jed-nym z najbardziej znanych i niebez-piecznych pięściarzy Witalijem Kli-czko. Znany właściwie tylko w bra-nży Sosnowski nie jest jednak no-wicjuszem. Od rozpoczęcia przed 12 laty kariery na zawodowym ringustoczył łącznie 48 walk, z których wy-grał 45, przegrał 2, a jedną zremiso-wał. Przy tym 27 pojedynków koń-czył przed czasem! Przez pewien czasbył zresztą sparingpartnerem Klicz-ki, ale szansę na zaistnienie przy mi-strzu dał mu dopiero przypadek.

Bez wątpienia jednak najważniej-szym tematem sportowym początkulata są na razie przygotowania, a po-tem będą mistrzostwa świata w piłcenożnej w Republice PołudniowejAfryki (RPA). Nasi nie jadą. Byliśmytak blisko, ale szansa przeszła nam ko-ło nosa. Sam skrót RPA kibice rozwi-jają jako „Reprezentacja PożegnałaAfrykę”. Nic dodać, nic ująć. Naszapiłka nożna sięgnęła dna podczasmeczu ze… Słowenią. Komentarzanie trzeba. Wynik 0:3 mówi sam zasiebie. Wtedy to straciliśmy realneszanse na bezpośredni awans do MŚ2010. Liczono jeszcze na szanse mate-matyczne – kto z kim musi wygrać,

przegrać, kto ma więcej bramek,punktów… Prawda jednak była i jestprosta: gramy słabo, choć czasami sięnam udaje.

Piłka nas nie opuszcza (?) i do co-dziennych tematów należą przygoto-wania do EURO 2012, czyli Mi-strzostw Europy, które współorga-nizujemy wraz z Ukrainą. W fazie gru-powej mamy wystąpić na pewno, bo-wiem taki udział gwarantuje nam ro-la organizatora. Na razie w kategoriisensacji mówi się jednak o zawirowa-niach i skandalach związanych z przy-gotowaniami.

Całorocznym tematem są występyRoberta Kubicy w wyścigach For-muły 1. Po zmianie stajni, w żargo-nie sportowym oznacza to po prostuzmianę drużyny czy modnego teamu,którego bolid, czyli samochód wyści-gowy prowadzi – wiedzie mu się cał-kiem nieźle. Jest pierwszym kierowcąRenault i mówi o walce nie tylkoo punkty, ale i o podium. Obecnie za-jmuje szóste miejsce w klasyfikacjigeneralnej.

Pantha rei… Tak. Co jakiś czaszabłyśnie na naszym sportowym nie-bie gwiazda, niekiedy świeci dłużej,niekiedy tylko sezon lub dwa, od oka-zji do okazji. Potem znika i żywimynadzieję, że rozbłyśnie kolejna. Ta ko-lejna też przeminie. Gońmy przemija-jący czas, uprawiając sport tak dla sie-bie. Zdaję sobie sprawę, że to trudne,ale sam obiecuję, że spróbuje, czegoi Szanownym Czytelnikom życzę.

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

Sezon w pełniPomyśleć , że ten numer zamyka p ierwsze półrocze 2010

roku… Myślami jesteśmy już na wakacjach . Nasząwspółczesność charakter yzu je c iągły wyśc ig z czasem,

aby zdążyć za tym, za tamtym i za czymś jeszcze .

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 27

Page 28: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY28

KLUB POLSKI BRATYSŁAWAzaprasza na wspólne śpiewanie (i nie tylko)

na falach Dunaju, czyli na tradycyjne

„Polskie szanty na Dunaju“.Impreza rozpocznie się 23 czerwca 2010 r.

o godz. 17.00. Zgłoszenia i wpisowe (5 euro od osoby) przyjmują prezesi

poszczególnych regionów Klubu. Warunkiemuczestnictwa jest szczery uśmiech i zaraźliwachęć zabawy. Uwaga! Ze względu na kubaturę

statku, ilość miejsc ograniczona!

Rozporządzeniem Ministra Spraw Zagrani-cznych z dnia 19 maja 2010 r. w RepubliceSłowackiej utworzony został jeden obwód gło-sowania w wyborach Prezydenta RP. SiedzibąObwodowej Komisji Wyborczej jest AmbasadaRP w Bratysławie, ul. Hummelova 4. Pierwszatura wyborów odbędzie się 20 czerwca 2010 r.w godzinach od 6.00 do 20.00. Wnioseko wpisanie do spisu wyborców w obwodzieutworzonym za granicą składa się w Refe-racie Konsularnym ustnie, pisemnie, telefo-nicznie (tel. 02/59490211), telefaksem (fax 02/54413193) lub pocztą elektroniczną([email protected]). Zgłoszenia będą przyj-mowane do 17 czerwca.

Od katastrofy polskie-go samolotu pod

Smoleńskiem upłynęło jużtrochę czasu, ale ciągle je-szcze rozlegają się jej echa.Proszę się nie obawiać, niebędę wymyślała kolejnychteorii spiskowych na tentemat czy snuła domysłyo jej przyczynach, bowiem aniw tej rubryce nie ma na to miejsca,ani ja nie palę się ku temu.

W trudnym dla Polaków czasieżałoby narodowej pojawił się je-dnak pewien problem językowy,rozdmuchany przez media. Czysłusznie?

Otóż na sarkofagu, umieszczo-nym w przedsionku krypty JózefaPiłsudskiego pod Wieżą SrebrnychDzwonów katedry św. Stanisławana Wawelu, w którym spoczęły cia-ła prezydenckiej pary, umieszczo-no napis z ich nazwiskami: „LechAleksander Kaczyński” i „MariaHelena Mackiewicz Kaczyńska”.Przyznam, że gdy go zobaczyłam,trochę się zdenerwowałam – boprzecież pogrzeb miał tak donio-słą oprawę, a tu takie faux paus!Przez głowę przemknęła mi nawetmyśl, że może obok ciała prezy-denta spoczęły ciała dwu kobiet…,co było oczywiście nie na miejscu.Ale dlaczego znana nam wszy-stkim przesympatyczna i powsze-chnie lubiana Maria Kaczyńskazostała pochowana pod dwomaimionami i dwoma nazwiskami?No, imię – to jeszcze mogę zrozu-mieć. Ale dwa nazwiska??? Zapisa-ne oddzielnie???

Polszczyzna ma swoje określonezasady ortograficzne, odnoszącesię do zapisu nazwisk dwuczłono-wych, które nakazują między oby-dwa człony wstawić łącznik (ina-czej: dywiz, znak przeniesienia,mała kreska, tiret), bez względu nato, czy jest to nazwisko męskie czyżeńskie. Żeńskie nazwiska dwu-członowe pojawiają się najczęściejw wyniku połączenia nazwiska pa-

nieńskiego i po mężu (choćoczywiście możliwości jestwięcej), a decyzję o ich przy-jęciu kobiety podejmują zwy-kle przy podpisaniu aktu mał-żeństwa. Potem we wszy-stkich dokumentach urzędo-wych ich nazwiska są zapisanezgodnie z tą decyzją.

Pani Maria Kaczyńska nigdy jed-nak nie używała nazwiska Mackie-wicz wraz z nazwiskiem pomę-żowskim, a przynajmniej nic mi naten temat nie wiadomo. Dlategotrochę dziwi mnie fakt, że wielujęzykoznawców i znawców pol-skiej ortografii, chcąc poprawićbłędny zapis, domagało się wpro-wadzenia dywizu między dwa wi-dniejące na sarkofagu nazwiska, copo tygodniu uczyniono, o czymz dumą doniosła prasa. Dziś wi-dnieje tam napis: „Maria HelenaMackiewicz-Kaczyńska”. Taki zre-sztą zapis widniał w czasie pogrze-bu na niesionym przed trumnąkartuszu z nazwiskiem śp. żonyprezydenta. Ale czy rzeczywiścieto zapis prawidłowy?

Moim zdaniem nie, bowiem,wprowadzając dywiz, nieprawi-dłowo zinterpretowano napis pier-wotny – „Mackiewicz Kaczyńska”to nie zapis nazwiska dwuczło-nowego, ale dwu różnych nazwisk!!!Gdyby było inaczej, to każda kobie-ta po wyjściu za mąż automaty-cznie zyskiwałaby nazwisko dwu-członowe, a tak przecież nie jest.Zatem poprawny napis na płyciesarkofagu powinien brzmieć:„Maria Helena z MackiewiczówKaczyńska” lub „Maria Helena Ka-czyńska z domu (lub „z d.” ew. „dedomo”) Mackiewicz”.

Nazwiska żeńskie (i nie tylkoone), zwłaszcza te dwuczłonowe,sprawiają wiele problemów. Jak jepisać? W jakiej kolejności zapisywaćczłony? Jak te człony odmieniać?

Ale to już tematy na inne opo-wiadania…

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

C Z E R W I E C

Zawirowania wokół nazwiskaśp. Marii Kaczyńskiej

➨ CHOPIN • 7 czerwca 2010 r., godz. 17.00, Bratysława,Slovenský rozhlas, Mýtna 1 • Otwarcie wystawyTowarzystwa Wolnych Artystów Plastyków, działającegoprzy Słowackiej Unii Artystów Plastyków z udziałempolskich malarzy – Tomasza Hapki i Ewy Wilczyńskiejz Krakowa. • W ramach wernisażu w 2. studiu koncertowymSłowackiego Radia odbędzie się minikoncert utworówchopinowskich w wykonaniu Petra Pažickiego (fortepian).

➨ Międzynarodowy Festiwal Telewizji Lokalnych - „ZLATÝŽOBRAK” • 7-12 czerwca 2010 r., Koszyce, Kulturpark •Prezentacja krótkich filmów dokumentalnych i fabularnychz łódzkiej „Filmówki” w ramach 16. edycji koszyckiegofestiwalu.

➨ KRAKÓW – SPOTKANIE Z ŻYWĄ HISTORIĄ • 8 czerwca 2010 r.,godz. 11.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám SNP 27Prezentacja multimedialna Krakowa, przygotowana przezBiuro Marketingu Turystycznego Urzędu Miasta Krakowaw ramach projektu „Produkt muzealny w wybranychmiastach świata – szlaków muzealnych w Europie”.

➨ BIOLOGIZACJA KULTURY - czy dawkinsowski mem możewyjaśnić ewolucję kultury? • 9 czerwca 2010 r., godz. 10.00,Bratysława, Ústav svetovej literatúry SAV, Konventná 13 •Wykład dr. Marka Suwary z Zakładu Filozofii NaukPrzyrodniczych Instytutu Filozofii UJ w Krakowie

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 28

Page 29: Monitor Polonijny 2010/6

CZERWIEC 2010 29

KLUB POLSKI NITRAserdecznie zaprasza już po raz trzeci na

odbywający się co roku KONCERTORGANOWY POLSKIEJ MUZYKI, który

odbędzie się 3 lipca 2010 r. o godz. 18.00w nitrzańskiej katedrze św. Emerama.

W koncercie wystąpią: Łukasz Warchołek(organy), Wiesław Pawlak (tenor), ErikaLacová (sopran), którzy wykonają m.in.takie utwory, jak: „Bogurodzica“, „Ave

Maria”, „Czarna Madonna” czy „Boże cośPolskę”. Wstęp bezpłatny. Projektrealizowany jest przy finansowym

wsparciu Ministerstwa Kultury RepublikiSłowackiej. Zgłoszenia osób spoza

Bratysławy – za pośrednictwemregionalnych prezesów Klubu Polskiego.

Bliższe informacje na: www.polonia.ski pod nr. tel. 0910 265 659

KLUB POLSKI KOSZYCEorganizuje w okresie letnim kolejny workshopF I T A R TImpreza ta to zgrupowanie pań z Klubu Pol-skiego, podczas którego pod okiem autorkiprojektu artysty plastyka Zdenki Błońskiej-Zaborskiej panie rozwijać będą swoje zdolnościplastyczne. Efekty ich pracy będąprezentowane na wystawie poplenerowej.Zgrupowanie odbędzie się na Ranczu „Šugov”niedaleko Medzeva w terminie od 6 do 11 lipca.Informacje na temat przedsięwzięcia możnauzyskać pod adresem e-mail:[email protected]

Wystawę prac Gabriela Petráša, zatytułowaną„Serce w wieży” (artykuł o wystawie publikujemyna str. 15) można oglądać do 15 czerwca br.w pomieszczeniach Wieży Miejskiej w Trenczynie.Potem powędruje ona dalej. Chętnych, którzychcieliby zaprezentować ją również w swojej oko-licy, prosimy o zgłaszanie się do prezesa KPw Trenczynie, tel.0908 751988.

Magdzie Štujberovej i jejmężowi składamy serdeczneżyczenia z okazji przyjścia naświat ich synka – Filipka, któryurodził się 20 maja.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Michałowi Zwiewce i jegomałżonce Veronicegratulujemy narodzin córkiKlary, która przyszła na świat 3 maja. A Gabi i RyszardowiZwiewkom życzymy pociechyz wnuczki!

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Nasz drogi przyjaciel JožkoSpaček obchodzi w tymmiesiącu 75. urodziny. Z tej miłej okazji życzymy muz całego serca zdrowia,długich i szczęśliwych lat życiaw otoczeniu dobrych przyjaciółi kochającej rodziny,nieustającego optymizmui wszystkiego, czego od życiaoczekuje.Sto lat!

Przyjaciele z KP w Trenczyniei całego Poważa

Uwaga Czytelnicy!Informujemy, że zapowiadane losowanieatrakcyjnej nagrody, którą jest lot szybowcem,sterowanym przez naszego rodaka TadeuszaWalę, odbędzie się 23 czerwca podczas imprezy„Polskie szanty na Dunaju“, organizowanej przezKlub Polski Bratysława. W losowaniu udziałwezmą kupony z nazwiskami prenumeratorównaszego pisma, którzy do 15 czerwca uiszcząroczną opłatę za nasz miesięcznik.O wyniku losowania zwycięzca zostaniepoinformowany listownie. Redakcja „Monitora“

W I N S T Y T U C I E P O L S K I M➨ ARE WE EAST OR WEST?

10 czerwca 2010 r., godz. 17.00, Bratysława,Instytut Kultury Węgierskiej.. • Kolejnespotkanie w ramach cyklu „SalonWyszehradzki”. Udział wezmą redaktorzyczasopism środkowoeuropejskich: SamuelAbrahám (Kritika & Kontext, SK), Eva Karádi(Magyar Lettre International, HU), WojciechPrzybylski (Res Publica Nowa, PL) i MarekSečkař (Host, CZ).

➨ JOANNA JĘDRUSIK: BODEGONES16 czerwca 2010 r., godz. 17.00, Bratysława,Instytut Polski, Nám. SNP 27. • BODEGONESto kuchenna martwa natura, czyli gatunek,który według autorki wcale nie jest martwy.Autorka prezentuje także sceny figuralnez cyklu déja vu, polegają na wykorzystaniu„sampli” ze znanych obrazów, by uzyskaćnowe, zaskakujące znaczenia. Trzecimelementem wystawy jest cykl kolaży SMEŽENY. • Joanna Jędrusik wystawiała sweprace w Polsce, Australii, Niemczech,Czeskiej Republice i na Słowacji.Wystawa potrwa do 28 sierpnia 2010 r.

➨ DIVADLO KONTRA’S 3.5TH BIRTHDAY7 – 20 czerwca 2010 r., Spiska Nowa Wieś - Koszyce.Przedstawienia teatralne w ramach przeglądu THEATREFORUM z udziałem polskiego zespołu teatralnego „LaFayette” ze Szczecina ze spektaklem OwenaMcCaffertygo MOJO MICKYBO, który odbędzie się 20 czerwca o godz. 20.00 u Domu „Maticy slovenskiej”.

➨ ISTROPOLITANA PROJEKT 201018-23 czerwca 2010 r., Bratysława, Štúdio SND, Malá scéna VŠMU, Nová scéna, Divadlo Astorka Korzo 90, Štúdio L+SOsiemnasta edycja festiwalu wyższych szkół teatralnych,który jest jedynym swojego rodzaju festiwalemw regionie środkowoeuropejskim i który daje młodymartystom, związanym z teatrem, możliwość międzyna-rodowej konfrontacji swojej pracy, myśli i twórczości.W programie:spektakl Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowiczaw Warszawie Ödöon von Horváth „Opowieści laskuwiedeńskiego”, reż. Agnieszka Glińska (22 czerwca 2010 r., godz. 20.00, MDPOH) - przedstawieniedyplomowe studentów Wydziału Aktorskiego PWSTw Krakowie: Stanisław Ignacy Witkiewicz„Nadobnisie i koczkodany”.

➨ TEŠINSKÉ NIEBO / CIESZYŃSKIE NEBE20 czerwca 2010,godz. 19.00, Bratysława,Divadlo Nová scéna. • Koncert muzykaJaromíra Nohavicy, zatytułowany Těšínské niebo – Cieszyńskie nebe, czyli„sentymentalny rajd tramwajowy”

➨ KONCERT KAMERALNY22 czerwca 2010 r., godz. 19.00, Koszyce,Muzeum Vojtecha Löfflera, Alžbetina 20W programie koncertu utwory F. Chopina,A. Dvořaka i H. Wieniawskiego. • Udziałbiorą: Teresa Kaban (fortepian) i HenrykBlažej (flet)

➨ WYSTAWA25 czerwca – 31 sierpnia 2010 r.,PieszczanyWystawa instalacji Adama Kalinowskiegow ramach festiwalu „Socha a objekt”

➨ IWONA, KSIĘŻNICZKA BURGUNDA28 czerwca 2010 r., godz. 19.00, Martin,Slovenské komorné divadlo, Divadelná 1Sztuka Witolda Gombrowicza w wykonaniuOpolskiego Teatru Lalki i Aktora w ramachfestiwalu „Dotyky a spojenia”

ŻYCZENIA

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 29

Page 30: Monitor Polonijny 2010/6

MONITOR POLONIJNY30

Co roku podczaswakacji jeździłamz mamą do bliskichkrewnych, mieszka-jących we wsi, od-dalonej od mojejrodzinnej Karwinyo ok. 10 km. Tylkoże ciocia z wujkiem mie-szkali w Polsce, a myw Czechosłowacji. Przezprzejście graniczne w Cze-skim Cieszynie mieliśmydo siebie trzy razy dalej.

Po mojej stronie granicyniektórzy ludzie mówili popolsku, inni po czesku. Potamtej, w Cieszynie za Ol-zą, słyszałam już tylko pol-ską mowę. „Dlaczego w Cie-szynie nie ma Czechów?” –zapytałam kiedyś. „Skąd bysię tam wzięli?” – ofuknęłamnie mama. Nie miałamodwagi pytać dalej, ale sta-ło się dla mnie jasne, żetam mieszkają tylko Polacy,a tu Polacy i Czesi.

Polska szkoła podstawo-wa w Karwinie i średniaw Czeskim Cieszynie byłydla mnie rzeczą oczywistą.Mimo że do szkoły czeskiejmiałabym bliżej. Po matu-rze wybór też był prosty.Studia w Polsce. Na moim,humanistycznym kierunkuna szczęście większośćosób dobrze wiedziała, coto jest Zaolzie i nikt nie na-

zywał mnie Czeszką.Nie czułam się ob-co. To raczej powro-ty do domu były nie-przyjemne – te pierw-sze zetknięcia z zie-mią rodzinną, up-strzoną wielkimi

świecącymi nawet w dzieńczerwonymi gwiazdami,i z ludźmi, coraz częściejidentyfikującymi się wy-łącznie z narodem cze-skim.

Czeska interpretacja cza-su „Solidarności” na począ-tku lat 80. utwierdziłamnie w przekonaniu, żepowinnam zostać w Pol-sce. Stało się inaczej. Prze-nosząc się z mężem z Pol-ski z powrotem na Zaolzie,a potem rodząc tu dzieci,pomnożyłam ilość Pola-ków w tym regionie. Mąż,posiadający wyższe wy-kształcenie, został robotni-kiem, bo miał problemyz językiem czeskim, a nieotrzymał zezwolenia napracę w Polsce. Zdecydo-waliśmy, bo mieliśmy tęmożliwość, że dzieci będąmiały obywatelstwo pol-skie, mimo że państwo nieprzewidywało pomocy ma-terialnej dla matek, któreurodziły cudzoziemców,a tak było właśnie w moimwypadku.

Kiedy czasy się zmieniły,skorzystaliśmy z okazji i za-łatwiliśmy dzieciom takżeczeskie dokumenty, by mia-ły podwójne obywatel-stwo: polskie i czeskie. Sta-raliśmy się im też tłuma-czyć zawiłości historyczneŚląska Cieszyńskiego, naktórym przyszły na świat,regionu sztucznie przecię-tego w 1920 roku i podzie-lonego na część polskąoraz czeską, w którejw tamtych czasach znala-zło się nagle ponad 120 tys.Polaków. By miały argu-menty w dyskusji i umiałysię przeciwstawić, kiedyprzybysze z rdzennie czes-kich ziem lub neofici czes-cy będą im wmawiać, że sąelementem obcym, i ra-dzić, by wracały do Polski.Żeby umiały wytłumaczyć,iż są u siebie, i wyliczyć in-terlokutorom wartości,płynące ze współistnieniaobok siebie dwóch naro-dów i przenikania się ichkultur. Żeby potrafiły wyja-śnić, w jaki sposób mniej-szość wzbogaca większość.

Bo wielu miejscowychCzechów widzi nas tylkow kontekście niezrozumia-

łych dla siebie postulatówo dwujęzyczne napisy czysporów o utrzymanie pol-skich szkół. Po co wam,mówią, tablice z polskiminapisami, kiedy znaciejęzyk czeski? Wydaje imsię, że egzekwowanie prawmniejszości wymierzonejest przeciwko nim. Ponadtymi podziałami lokalnymikwitnie natomiast przy-jaźń na najwyższym szcze-blu – z perspektywy Pragistosunki polsko-czeskie na-leżą do najlepszych w hi-storii.

Zmniejszająca się nie-ustannie liczba niespełnaczterdziestotysięcznej dziśspołeczności polskiej naZaolziu jest dowodem nato, że niełatwo być tu Pola-kiem. Prościej ulec presji,niż trwać w wierności spu-ściźnie przodków, nie-ustannie zadając sobie py-tanie, w imię czego należypozostać mniejszością,jeśliCzesi nas nie rozumieją,a Polska nie potrzebuje.

Ale nie ma już granicy naOlzie i może z czasem zni-kną również granice men-talne.

CZESŁAWA RUDNIK, KARVINÁ

Obok PolskiP olska mojego

dzieciństwa to Polska„bezgrzeszna”, kraj,

w którym żyją ludzie dobrzyi prawi. Taką widziałam jąw swojej wyobraźni. Była toPolska tuż za miedzą, nawyciągnięcie ręki, aleprowadziła do niej okrężna droga.

Zapraszamy do Trenczyna już po raz 8. na rokrocznąimprezę z cyklu „Przyjaźń bez granic“ ,

która odbędzie się 19 czerwca.W programie:

• godz. 15.00 – wernisaż wystawy „Wędrówki zesztuką“, prezentującej prace dzieci i młodychautorów, uczestniczących w dziecięcychwarsztatach twórczych, zorganizowanych przezKlub Polski Koszyce, oraz członkiń KP, którewzięły udział w workshopie „FITART 2009”,zorganizowanym także przez KP Koszyce;

• godz. 16.00 – występy dziecięcych zespołów folk-lorystycznych z Polski i Słowacji na rynku miasta.

Wszystkich zapraszamy też na wieczorną biesiadępolonijną, która odbędzie się w sąsiedztwie szkołypodstawowej w Kubrej. Bliższe informacje możnauzyskać u organizatorów (tel. kom. 0908 751 988).

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 30

Page 31: Monitor Polonijny 2010/6

Po czterech latach oczekiwańznów miały się tu odbyć igrzyska.Adenor każdego dnia pomagał ojcuprzy koniach i naprawie rydwanu.Patrzył, jak ojciec ćwiczy zaprzęg.Uwielbiał razem z nim jeździć ry-dwanem. Podczas wieczornych bie-siad dorosłych słuchał w ukryciuopowieści i wspomnień z poprze-dnich igrzyskach. Cieszył się, że na-reszcie sam może trenować. Chciałbyć tak wysportowany jak wszyscyGrecy, których zeszłej nocy oglądałw rozpoczynającym igrzyska po-chodzie.

- Adenorze, już czas na nas! – do-biegło go wołanie z domu. Chło-piec zerwał się na równe nogii z radością wbiegł do zimnego po-koju. Sięgnął po leżące na wielkiej

misie winogrona i oz-dobne fibule - mosiężnebrązowe spinki, którychrodzice używali do spię-cia na ramionach swo-ich chitonów, czyli bia-łych, lnianych szat. Pa-trzył na ojca, który szy-kował się do wyścigu.

- Ojcze, czy to prawda, że zawie-szono wszystkie wojny na czasolimpiady?

-To prawda synu. Jesteśmy terazbardzo bezpieczni i nic nie zakłócipokoju w Olimpii. Dzisiaj zoba-czysz zaprzysiężenie reguł walki.To bardzo ważne, by zawsze współ-zawodniczyć zgodnie z nimi. Alezostaw już to winogrono. Musimyjechać, by zdążyć na czas.

Dotarli do miejsca hipodromu –toru wyścigowego dla koni i rydwa-nów. Rozpoczęła się ceremoniai wyścig. Adenor krzyczał z całychsił i kibicował ojcu. Ogromne tuma-ny kurzu i piasku unosiły się na to-rze. Trudno było odróżnić rydwanyi ich nagich jeźdźców. Ostatnieokrążenie dobiegało końca i na me-tę wjechał zwycięzca w hełmie,przystrojonym złotym pióropu-szem. Był to ojciec Adenora, który

wygrał kolejny wyścigw swoim życiu. Chłopiecwybiegł, by go powitać.Potem radośnie udali się nastadion, by obejrzeć spor-towców, walczących o zwy-cięstwo w innych dyscypli-nach: rzucie oszczepem

i dyskiem, biegach i zapasach. Podkoniec dnia odbył się festiwal.Nareszcie po 10 miesiącach samo-dyscypliny i diety ojciec mógł napićsię wina i zjeść mięso. Razem słu-chali poezji przy akompaniamencieharfy. Adenor był dumny jak paw,gdy inni zawodnicy składali gratu-lacje jego ojcu. A gdy ukoronowanogo wieńcem laurowym, przysiągłsobie, że i on kiedyś też będzie takwielkim sportowcem.

Idea igrzysk olimpijskich prze-trwała do dnia dzisiejszego. Zawo-dy sportowe odbywają się co czte-ry lata w okresie letnim i zimo-wym. Ogień olimpijski przenoszo-ny jest z Olimpii przez zawodni-ków sztafety do miejsca, w którymorganizowana jest olimpiada, bę-dąca jednym z najważniejszychwydarzeń sportowych i symbolembraterstwa narodów.

KASIA UFNAL

CZERWIEC 2010 31

U WA G A ! D Z I E C I I M Ł O D Z I E Ż !Te rm i n n ad s y ł a n i a p r a c n a k onk u r sr y sunkowy n a n a j p i ę kn i e j s z ą p r a c ę ,p r z ed s t a w i a j ą c ą p o s t a c i z p o l s k i c hba j e k , f i lmów c z y k s i ą ż e k , z o s t a ł

p r z ed ł u ż on y d o 20 c z e r w ca . W i e r z ymy ,ż e p r z y go t o wan i e t a k i c h p r a c b ęd z i e

o k a z j ą d o s i ę gn i ę c i a p o p o l s k i el e k t u r y l u b d o o be j r z en i a p o l s k i c h

f i lmów d l a d z i e c i i m ł od z i e ż y . P r a cep r o s imy p r z e s y ł a ć p od a d r e s em

r edakc j i . A u t o r z y wy r ó żn i o n y ch p r a co t r z yma j ą n ag r od y , z a ś ws z y s c y

uc ze s t n i c y k onk u r su d r obne upom i nk i !

Laur olimpijskiZ iemia była sucha i gorąca od promieni słonecznych. Adenor trenował skok

w dal pod drzewem oliwnym. Nie mógł się doczekać chwili, kiedy razemz ojcem pojedzie na zawody. Całą Olimpię ogarnęło wielkie podniecenie.

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 31

Page 32: Monitor Polonijny 2010/6

AGATA BEDNARCZYK

Sposób przyrządzania:Wszystkie przyprawy wraz z posiekanącebulą dodajemy do jogurtui mieszamy na gładką masę. Kawałkikurczaka podsmażamy na patelni,a następnie przekładamy do garnka,do którego wlewamy masę jogurtową.Dusimy około godziny na wolnymogniu.A efekt? Śródziemnomorska pycha!

Składniki:• pozbawione kości dowolne kawałki kurczaka

(około 1,5 kg)• 2 średnie opakowania jogurtu naturalnego• 1/2 łyżeczki zmielonego imbiru,• 1 łyżeczka papryki• 2 łyżeczki przyprawy curry• 1 łyżka soku z cytryny• 1 średnia cebula

W czerwcu możemy spełnić prawiewszystkie swoje kulinarne marzenia –warzywa i owoce, świeżutkie i apetyczne,mamy na wyciągnięcie ręki na każdymkroku. A że myślimy już o wakacjachi szykujemy się do odsłonięcia naszychpowabów na plaży, ważne się staje, by na co

dzień gotować nie tylkosmacznie, ale i lekko. Sięgnijmywięc po przepisy na dania, którebędą sycące, ale nie zrujnująnaszej figury. Świetny przepis nasałatkę we włoskim stylu nadesłałado „Piekarnika” pani Justyna Chovaňáková.Sałatka jest sycąca, ale niezbyt pracochłonna,czyli w sam raz na spotkanie z gośćmi lub lekkiobiad w upalny dzień.

Sposób przyrządzania:Makaron gotujemy zgodnie z przepisemna opakowaniu. Gdy przestygnie,dodajemy do niego pokrojone pomidory,ogórek, majonez, rozgnieciony ząbek

czosnku i orzechy. Przyrządzamywedług przepisu sos sałatkowyi dodajemy do reszty produktów,mieszamy – i sałatka gotowa.

Sałatka z tortellini

Sałatka z kurczakiem

Składniki:• 1 opakowanie tortellini z dowolnym

nadzieniem (makaronowe pierożkiznajdziemy najczęściej na pólce z innymimakaronami)

• 3-4 pomidory lub opakowanie pomidorkówkoktajlowych

• 1 ogórek• sos sałatkowy w torebkach – najlepiej włoski

lub inny według smaku• 1 łyżka majonezu• 1 ząbek czosnku• garść orzechów włoskich• natka pietruszki

Znam również bardzo oryginalny, ale niezwykle prosty przepis naletnie danie z kurczaka, które zawsze kojarzyło mi sięz popołudniowym odpoczynkiem gdzieś na południu Europy.

Monitor06 01.06.10 23:40 Stránka 32