130

Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

1Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Page 2: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

2Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Rebelia w ogrodzie Eden

Dariusz Zalewski

Lublin 2012

Kalendarium wydarzeń na podstawie

dzienników Dominika R.

Page 3: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

3Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Tytuł: Rebelia w ogrodzie Eden. Kalendarium wydarzeń na podstawie dzienników Dominika R.

Autor: Dariusz Zalewski

ISBN: 978-83-934015-2-9

Data wydania: 2012 r.

Projekt okładki: Paweł Pomianek

Zdjęcie okładkowe: Photoxpress.com (ABC photos)

Korekta: Paweł Pomianek

Skład: Paweł Pomianek

Pierwsze wydanie: Klub Libenter.pl (2010)

Zabrania się obrotu oryginałem niniejszego utworu lub egzemplarzami, na których utwór utrwalono – wprowadzania do obrotu, użyczenia, najmu oryginału albo egzemplarzy oraz umieszczania w Internecie.

(c) Copyright for this edition by Dariusz Zalewski

Wydawca: Firma EK, Dariusz Zalewskiul. Biskupinska 53 lok. 220-830 Lublintel. 513 04 32 60http://www.edukacja-klasyczna.pl

Wszelkie prawa zastrzeżone.

All rights reserved.

Page 4: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Spis treści 4Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Spis treści

Rozdział I: Pierwszy sygnał – porwanie ................................................. ...5

Rozdział II: Drugi sygnał – przypadek Weroniki .................................. .48

Rozdział III: Rebelia .................................................................................. .81

Epilog: Ostatnia notatka ...........................................................................127

Page 5: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 5Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Rozdział I

Pierwszy sygnał – porwanie

26.03.2074 r.

Kilka dni temu wylądowałem na lotnisku Okęcie w Warszawie. W dro-dze do mojej rezydencji miałem okazję przyjrzeć się ludziom. Na ogół mijałem pogodne twarze z domieszką melancholii i tajemniczości. Po-myślałem sobie, że pogodę Polaków można wiązać z oświeconym, po-zytywnym spojrzeniem na świat, tolerancją, ideami równości i wszech-istotowego braterstwa. Wśród tych idei teraz żyją i to one odciskają na ich obliczach swój blask. Melancholia zaś to skutek genetycznego kon-serwatyzmu, ich katolickofundamentalistycznej przeszłości.

Przywieziono mnie do XIX-wiecznego pałacyku, takiego ze starymi dębowymi wrotami i z mosiężną klamką. Z dużego holu wchodzi się prosto do salonu. Po prawej ręce znajduje się gabinet do pracy i biblio-teka, po lewej – pokoik dla oczekujących gości. Sypialnie są na górze, a kuchnia i pokoje dla służby w podziemiach. Oprócz kucharki i lokaja mam do dyspozycji kierowcę i dwóch ochroniarzy.

Jednak sprawy związane z codziennym funkcjonowaniem nie zajmują mo-ich myśli. Pochłaniają mnie problemy, które prawdopodobnie napotkam na

Page 6: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 6Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego charakteru ludności tubylczej. Dodatkowo będą rzutowa-ły na moją pracę problemy o charakterze ekonomiczno-społecznym w sa-mym Nowym Edenie. Wystarczy wspomnieć problem Arabów. Zbieramy dziś owoce nadmiernej tolerancji wobec nich. Muzułmanie swoim stylem życia podcinają korzenie naszym ideom. Niewątpliwie będę musiał wziąć pod uwagę fatalną sytuację ekonomiczną odziedziczoną po polityce ekolo-gicznej Unii Europejskiej. Jej skutki ponosimy do dziś w postaci kartek na podstawowe produkty żywnościowe. Choć w Polsce, z tego co wiem, nie jest tak źle. Sklepy są lepiej zaopatrzone niż w strefach zachodnich. Zarazy wy-wołane antyekologiczną polityką Unii, które doprowadziły do reglamenta-cji wielu towarów na Zachodzie, ominęły ten kraj. Paradoksalnie wynikło to z oporu odnośnie wdrażania nowych technologii unijnych przez Polaków, co w konsekwencji minimalizowało występowanie kolejnych epidemii.

Przejściowe problemy w zaopatrzeniu wywołują ogniska zapalne w różnych strefach Nowego Edenu. Niedawno buntowano się w Alzacji, Lotaryngii i To-skanii. Wczoraj, po wprowadzeniu kartek na piwo, gwałtowne rozruchy wy-buchły w Bawarii. Zagadkowa choroba atakująca szyszki chmielowe już od dwóch lat pustoszy plantacje w tamtym regionie. Z przyczyn ogólnie znanych Bawarczycy nie chcą się z tym pogodzić. Niepokoją również sygnały o po-dobnej chorobie pszenicy i winorośli. Wprowadzenie kartek na chleb i wino niewątpliwie pogorszyłoby jeszcze bardziej nastroje społeczne.

Najwięcej chorób dotyczy zwierząt, ale ze względu na milenarystyczną ideę braterstwa wszystkich istot w Nowym Edenie mięsa się nie jada. Do-puszcza się tylko spożywanie roślin. Takie stanowisko nie jest ostateczne. Obowiązuje do czasu, aż nasi naukowcy opracują skuteczne farmakolo-giczne diety, umożliwiające żywienie bez zadawania cierpienia roślinom. Według najnowszych opracowań naukowych rośliny odczuwają ból po-dobnie, jak inne istoty, dlatego nie można tego faktu bagatelizować.

Page 7: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 7Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wieczorem oglądałem lokalną telewizję. I tu miła niespodzianka. Z oka-zji objęcia przeze mnie misji w Polsce pokazano obszerne fragmenty z ceremonii mojego zaprzysiężenia na kapłana Nowego Edenu. Powró-ciły wspomnienia sprzed trzech tygodni.

Uroczystość miała podniosły charakter. Do Orleanu przybyli zaprosze-ni goście z całego świata. Ceremoniał prowadził bóg Wolter. Ubrany w śnieżną tunikę z głową przystrojoną rzymskim wawrzynem. W gro-nie nominowanych dwudziestu kapłanów – moja skromna osoba. Gdy Wolter zgodnie z ceremoniałem położył mi dłoń na ramieniu – przenik-nął mnie dreszcz. Usłyszałem, jakby z zaświatów, słowa:

„Dominiku czynię cię kapłanem. Pełnij swoją służbę dla Nowego Edenu z żarliwością i oddaniem. Niech twoja praca przynosi owoce: tolerancji, dialogu, równości, braterstwa i wolności, prowadząc lud do szczęśliwo-ści”. „Tak mi dopomóżcie bogowie” – odpowiedziałem.

Po ceremonii mieliśmy prywatne spotkanie z Wolterem. W bliskim kon-takcie sprawia naprawdę korzystne wrażenie. Interesował się naszymi prywatnymi problemami. Zjedliśmy uroczystą kolację, wypiliśmy wino, a później, już w dżinsach, pobiegłem co sił na spotkanie z przyjaciółmi. W miłej knajpce bawiliśmy się do rana. Jeszcze teraz robi mi się mdło, gdy przypomnę sobie uboczne skutki tej imprezy.

Niestety, Weronika nie tryskała humorem. Prawie się nie odzywała, nie-wiele piła. Katja szepnęła mi w pewnym momencie, że po naszym roz-staniu odsunęła się także od nich. Nie miałem złudzeń – mój sukces (w końcu nie każdy zostaje kapłanem Nowego Edenu) nie był jej sukce-sem. Wtedy jednak, idąc na spotkanie z przyjaciółmi, miałem nadzieję na jakiś cud. Zawiodłem się. Ten „szczegół” skutecznie zatruł atmosferę najpiękniejszego dnia w moim życiu.

Page 8: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 8Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

***

Zaraz po przyjeździe do Pałacu Arcykapłana przejąłem obowiązki po swo-im poprzedniku. Przejrzałem ostatnie decyzje Leo van Bergha, zapozna-łem się ze współpracownikami, wydałem kilka dyspozycji, co do wyglądu mojego gabinetu, który znajdował się na piątym piętrze wieżowca. Ste-fan Schmit – Arcykapłan Polski rezydował na ostatnim, szóstym piętrze. Pozostali kapłani, którym podlegały określone obszary życia społeczno-gospodarczego, zajmowali, wraz ze swoimi podwładnymi, piętra niższe. Duńczyk Simon Larsson, nadzorujący sprawy ekonomiczno-skarbowe, miał swoje biuro na czwartym piętrze. Luksemburczyk Daniel Pointe od spraw kultury i zdrowia – na trzecim. Paolo Marinetti z Włoch od trans-portu i komunikacji – na drugim. W końcu, Miguel de Sousa z Portugalii od spraw wojskowych i policyjnych – na piętrze pierwszym. Dla porządku nadmienię, że mi podlegają szeroko pojęte sprawy społeczne: od edukacji począwszy, a na kwestiach społeczno-moralnych skończywszy.

Gwoli ścisłości: obszar Polski posiada, jak każde z byłych państw europej-skich, lokalne władze. Kapłani z ramienia Nowego Edenu kontrolują ich prace, a także mają duże możliwości wetowania ich zarządzeń oraz wyda-wania własnych. Arcykapłan z kolei koordynuje pracę jednych i drugich.

Schmit przedstawił mnie oficjalnie na uroczystej naradzie. Przybyli ka-płani i przedstawiciele władz lokalnych. Nasz „arcy” ma przeszło dwu-dziestoletni staż kapłański. Kilka tygodni przed przyjazdem do Warsza-wy zostałem mu oficjalnie przedstawiony w Orleanie. Wrażenie jakie wówczas na mnie zrobił, potwierdziło się obecnie. Niewątpliwie jest ty-pem technokraty, dopiero później ideowca.

Spotkanie miało charakter kurtuazyjny. Prezydent Polski zrobił na mnie wrażenie potulnego i usłużnego. Kłaniał się wszystkim w pas, wylewnie

Page 9: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 9Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

ściskał ręce na przywitanie, rozdając dookoła przymilne uśmiechy. Naj-widoczniej jest świadomy swojej raczej symbolicznej i wykonawczej roli. Kapłani z kolei reprezentowali cały wachlarz typów charakterologicznych. Typem gaduły i wesołka jest z pewnością Marinetti – rzymski brunet o or-lim nosie. Kontrastowali z nim Duńczyk Larsson oraz Luksemburczyk Pointe – obaj blondyni – sprawiający wrażenie wiecznie przemęczonych flegmatyków. Uśmiechali się zdawkowo pogrążeni w myślach. Typem mruka jest również de Sousa (od służb porządkowych). Nudził się i by-najmniej nie miał zamiaru tego ukrywać, ziewając ostentacyjnie.

Schmit, gdy już wypowiedział wszystkie kurtuazyjne słowa, jakie posiadał w swoim niezbyt bogatym repertuarze, zaczepił o sprawy trudniejsze:

– Sytuacja jest złożona – mówił z rękami złożonymi w charakterystycz-ną „piramidkę”. – Najbliższe miesiące mogą zadecydować o kierunku rozwoju naszego milenarystycznego państwa.

Zwrócił się też bezpośrednio do mnie:

– Myślę, że będzie się tu bratu dobrze pracowało. Ten kraj jest jednym z najsilniejszych w Edenie, między innymi dzięki naszej pracy.

Wzniósł w mojej intencji toast.

Po zebraniu poprosił mnie bym chwilę pozostał. Sam opadł w skó-rzany, mahoniowy fotel. Jego tłuste ciało wypełniło go szczelnie, ni-czym galareta szklane naczynie.

– Zaczynamy nasze wspólne gubernatorstwo – rzekł, wskazując mi fotel po prze-ciwległej stronie mahoniowego stoliczka. – Czuję się tu jak gubernator Frank.

Westchnął, a po chwili ułożył ponownie ręce w niemodną „piramidkę” i trajkotał dalej:

Page 10: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 10Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Czy brat wie, kim był gubernator Frank?

– Chodzi mi po głowie to nazwisko, lecz nie potrafię skojarzyć go z żadną epoką ani sytuacją.

Na te słowa zrobił nieokreśloną minę, oznaczającą mniej więcej: „trud-no”. Lokaj w międzyczasie nalał whisky do kieliszków.

– Za wspólne urzędowanie – rzekł, wznosząc szkło.

Chwilę smakował przełykany trunek. Potem przyjrzał mi się badawczo i powiedział tajemniczo:

– Mam do brata szczególną propozycję.

– Zamieniam się w słuch.

– Propozycja jest do rozważenia i absolutnie proszę jej nie traktować jako polecenie służbowe.

Znowu popatrzył na mnie uważnie, jakby jeszcze wahał się, czy po-wierzać mi sekret.

– Brat jest tu nowy, mało znany. Czy nie wybrałby się brat incognito na reko-nesans po Polsce? Oczywiście nie od razu – rozłożył ręce. – Za miesiąc, dwa... Chodzi mi o przyjrzenie się z bliska zwykłym ludziom. Przysłuchaniu się ich rozmowom w pociągach, w sklepach, restauracjach. Po takim doświadczeniu na pewno inaczej spoglądałby brat na problemy, z którymi się zetknie.

– Mam podróżować i podsłuchiwać...? – zdumiałem się.

– No nie... – zmieszał się. – To tylko taka propozycja.

– Jeżeli ja mam wyręczać służby specjalne, to co właściwie robi de So-usa? Przecież składa co tydzień szczegółowe raporty o sytuacji w kraju – moje oburzenie było autentyczne.

Page 11: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 11Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– No cóż, jak to powiedzieć, te raporty są zbyt optymistyczne. Chciałbym otrzy-mać informację z drugiego źródła, lecz jeśli brat nie chce – nie ma sprawy.

Nie bez trudu próbował wygramolić się z fotela.

– Nie mówię „tak”, nie mówię „nie”. Muszę się nad tą propozycją po prostu zastanowić – powiedziałem i upewniwszy się, że nie ma dla mnie więcej propozycji, wyszedłem.

Wieczorem w komputerowym słowniku sprawdziłem, kim był ów Frank. Gdy przeczytałem adnotację pod nazwiskiem, komputer niemal upadł mi na podłogę. Frank to hitlerowski gubernator w okupowanej Polsce. Dziwne poczucie humoru ma mój szef. Może należy do grupy reforma-torów doceniających zasługi Hitlera dla idei Nowego Edenu. Rzeczy-wiście w pewnych jego posunięciach idea postępowa znajdowała ucie-leśnienie (choćby kwestia eugeniki). Niemniej nazizm jest pomysłem skompromitowanym propagandowo, więc nie sposób do niego wracać.

6.04.2074 r.

Stopniowo wdrażam się do swoich obowiązków. Do południa przerzu-cam dokumenty, a po obiedzie odbywam spotkania z różnymi organiza-cjami, instytucjami i wyższymi urzędnikami. Dziś na przykład odwiedzi-łem jedno z warszawskich liceów. Chciałem namacalnie sprawdzić, jak funkcjonuje tutejsza oświata. W planie wizyty znajdowało się uczestnic-two w lekcjach pokazowych, spotkanie z całą społecznością szkolną w sali gimnastycznej oraz nieformalne rozmowy z dyrekcją i nauczycielami.

Na pierwszej z lekcji uczniowie przepytywali młodą nauczycielkę z jej kwalifikacji zawodowych. Dziewczyna radziła sobie dobrze do momen-tu, gdy zaczęto ją pytać o subkultury młodzieżowe. Wówczas trochę się

Page 12: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 12Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

pogubiła. W efekcie wystawiono jej ocenę dostateczną. Przy okazji do-wiedziałem się, iż w szkole nie korzysta się już od dawna z podręczników, nie ma zeszytów, ale za to kładzie się akcent na spontaniczność młodzieży w odkrywaniu prawdy o tolerancji i wiecznej szczęśliwości na ziemi.

O wiele ciekawsza wydała mi się druga lekcja. Nauczycielka zaprezen-towała zajęcia prowadzone nowoczesną metodą farmakologiczną. Na pierwszy rzut oka była to lekcja tradycyjna, wykładała jakieś zagadnie-nie, ale na zakończenie danej sekwencji podawała młodzieży czerwo-ną pigułkę, która ponoć pomagała lepiej zachować w pamięci wcześniej przekazaną wiedzę. Rezultaty tej metody są ponoć rewelacyjne!

Następnie udałem się na mityng z młodzieżą do sali gimnastycznej. Już na wejście zgotowano mi owacyjne powitanie. Uczniowie skandowali: „Eden!!!”, „Eden!!!”, „Eden!!!”. „Reżyseria czy pełny spontan?” – zada-łem sobie pytanie. Trudno zgadnąć. Jedno jest pewne – mile mnie za-skoczono. Pod wpływem tego aplauzu powiedziałem do mikrofonu:

– Na widok takiej młodzieży – serce rośnie. Z wami chce się zmieniać ten kraj w... raj.

Burza braw.

Po oficjalnym powitaniu przez dyrektora i moim dosyć ogólnikowym zagajeniu oddano mikrofon uczniom:

– Na Zachodzie Europy młodzież od lat może uczyć się nowoczesnej edukacji seksualnej – mówiła piegowata dziewczyna. – W Nowym Edenie wprowadzony jest program „edukacji transseksualnej” przy-gotowujący młodzież do wyboru odpowiedniej opcji: homo, bi, zoo, pedo, a niekiedy mówi się już o nekro. Nasze programy obejmują jedy-nie homo i bi. Kiedy to się w końcu zmieni?

Page 13: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 13Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Proszę, jakimi problemami żyje to pokolenie – myślałem w duchu, wsłu-chując się w jej pytanie. Dziewczyna wyglądała niepozornie. Przypomina-ła grzeczną pensjonariuszkę ze starych filmów: długi pleciony warkocz na plecach, nawet jej niebieska sukienka kojarzyła się z fartuszkiem.

– Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałem o tych opóźnieniach – odpo-wiedziałem. – Obiecuję niezwłocznie znormalizować edukację seksualną ze standardami przyjętymi na Zachodzie. Oczywiście oprócz nekro. Za za-legalizowaniem tego typu seksualizmu opowiadają się co prawda niektóre grupy, ale ta opcja nie jest jeszcze wprowadzona do programów szkolnych. Musicie zatem cierpliwie czekać. Pozwólcie, że wyrażę przy tej okazji swój pogląd. Zwolennicy zrównania opcji nekro z innymi będą mieli spore trudności. Do legalizacji przez państwo innych wymienionych tu orienta-cji seksualnych warunkiem jest zgoda partnera. W przypadku osób zmar-łych, jak wiadomo, jest to niemożliwe. Ostatnio słyszałem o propozycji, żeby ewentualni chętni spisywali specjalne oświadczenie przed śmiercią.

Salę najwyraźniej zainteresował poruszony temat. Niewysoki chłopak o in-teligentnej twarzy, w okrągłych okularkach, przedarł się do mikrofonu:

– Podobne trudności wystąpiły w przypadku opcji zoo. Posługiwano się argumentem, jakoby zwierzęta nie mogły wydać zgody na akt. Zgoda taka jest fundamentem postępowania w demokratycznym państwie. Na tym przykładzie widzimy obłudę wrogów postępu. Bo skąd nagle u re-akcjonistów taka troska o prawa zwierząt?

Po sali rozszedł się pomruk aprobaty, który utwierdził małego okularni-ka w słuszności swojego wywodu:

– Wszystko dobrze się skończyło – kontynuował. – Wypracowano consensus, według którego zwierzę może dawać zewnętrzne oznaki zadowolenia. Opcja zoo w końcu została zalegalizowana przez Radę Bogów. Ufam, że postęp

Page 14: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 14Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

zwycięży również w tej sprawie i dla zwolenników opcji nekro w końcu za-świeci słońce. Żyjemy przecież w czasach postneopostmodernizmu, w epoce milenarystycznej, będącej zwieńczeniem osiągnięć ludzkiego rozumu.

Młodzian mówił z pasją, niczym wytrawny mówca wiecowy. Później dowiedziałem się, że należy do prężnych działaczy „Koła Poszukiwaczy Coraz To Nowych Postępów”.

Dalej pytano o różne aktualne kwestie polityczne, aż w końcu ktoś dotknął tematów gospodarczych. Nie muszę tłumaczyć, że są to drażliwe zagad-nienia. Sprytnie wywinąłem się od odpowiedzi, zasłaniając się brakiem czasu. Wtedy nastąpił wielce wymowny incydent. Kilku wyrostków nagle uniosło w górę transparent z napisem: „Precz z obcym namiestnikiem”. Skandowano równocześnie: „Zboczeńcy, zboczeńcy, zboczeńcy” oraz „Farsa, farsa, farsa”. Ochrona w miarę szybko poradziła sobie z małolet-nimi fundamentalistami. Zmieniony w kredową kartkę papieru dyrektor, dopadł do mnie i dłuższą chwilę tłumaczył się z incydentu:

– Od jutra ci uczniowie zostaną wydaleni ze szkoły – zakończył monolog.

– Spokojnie, panie dyrektorze. Nic się nie stało... – odrzekłem, ledwo tłumiąc oburzenie. – Należy otoczyć ich szczególną troską pedagogicz-ną i nie stosować żadnych staroświeckich kar.

Zdarzenie to jednak dało mi sporo do myślenia. Jeśli wśród młodzieży zdarzają się takie spektakularne akcje, to co dopiero dzieje się wśród dorosłych? Trzeba będzie przyjrzeć się temu problemowi i w miarę po-trzeby organizować obozy reedukacyjne. Samo karanie eutanazją ludzi chorych z nienawiści nie wystarczy. Tu trzeba pójść znacznie dalej, sta-rając się zmieniać sposób myślenia tych osób.

Po mityngu zakończonym skandalem dyrektor oprowadził mnie po szko-le. Między innymi pokazał mi gabinet kar dla nauczycieli urządzony

Page 15: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 15Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

w  piwnicach szkoły. Tego typu gabinety od lat funkcjonują w strefach francuskich i niemieckich – tradycyjnie najbardziej postępowych. Samo usytuowanie miejsca kar było zgodne z najnowszymi normami wydany-mi ostatnio przez Radę Bogów. Na Zachodzie bowiem często dochodzi do protestów środowisk nauczycieli, gdy pokój usytuowany jest w głównym miejscu szkoły, na przykład przy samym wejściu, co sprawia, że krzyki nauczycieli roznoszą się po całym budynku. Tutaj mądrze uniknięto tego problemu. Uczniowie wymierzają karę chłosty w piwnicy. Nikt nie słyszy krzyków, a co wrażliwsze dzieci unikają niepotrzebnych stresów.

Dyrektywa Rady Bogów, uchwalająca karę dla nauczycieli za nietak-towne zachowanie i brak efektów nauczania, w swoim czasie wywołała ognistą dyskusję w prasie. Reakcjoniści proponowali, żeby wymierzać kary przez szkolnych ochroniarzy. Środowiska postępowe domagały się stworzenia możliwości karania pedagogów przez samych uczniów. Ar-gumentowano, że tylko w ten sposób da się wyrównać rachunki krzywd z przeszłości. Od wieków nauczyciele znęcali się nad dziećmi – teraz współczesne pokolenie dzieciaków ma szansę odpłacić okrutnym peda-gogom za krzywdy wyrządzone swoim poprzednikom w ławie szkolnej. Wprowadzenie takiego rozwiązania uciszyło głosy o konieczności finan-sowego zadośćuczynienia dla współczesnej dziatwy, analogicznie do za-dośćuczynienia, jakie otrzymali afroamerykańscy niewolnicy w USA od potomków dawnych prześladowców.

Pochwaliłem dyrektora za świetne urządzenie gabinetu sprawiedliwości dziejowej (tak nazwę stosuje się w oficjalnych dokumentach). Jego twarz stała się teraz pąsowa i niemal natychmiast przystąpił do kontrataku, wyczuwając, że może coś ugrać:

– Młodzież wymierza kary praktycznie non stop... – mówił zatroskany.

Page 16: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 16Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Przydałoby się drugie pomieszczenie. Ten gabinet nie spełnia wyma-ganych standardów dla szkoły liczącej pięćdziesięciu pedagogów.

Poradziłem mu, żeby złożył wniosek o dotację do mojej kancelarii.

Na koniec miałem jeszcze krótkie spotkanie z kadrą pedagogiczną. Pod-sumowałem na nim swoją wizytę w szkole:

– Wasza szkoła jest przykładem postępu godnego XXI, a może nawet XXII wieku. W nauczaniu stosujecie metody aktywne, uczycie myślenia krytycz-nego, to musi w końcu przynieść efekty. Co prawda zdarzają się incydenty, takie jak dzisiaj, ale gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą – pocieszałem. – Mile-narystyczna szkoła zmieniła podejście do kary. Teraz już nie wy, lecz dzieci wymierzają wam karę, żeby wyrównać krzywdy przeszłości. W wielu ser-cach budzi to opór. Pamiętajcie, że jest to zwyczaj przejściowy, który potrwa do wyrównania krzywd międzypokoleniowych. Tymczasem przyjmujcie wymierzane wam kary z pokorą, ucząc swoim przykładem, na czym polega prawdziwy postęp i jak fatalnym błędem ludzkości było uznawanie przez wieki barbarzyńskiego prawa zezwalającego na bicie dzieci.

Brawa co prawda nie były zbyt owacyjne, ale na wielu twarzach wyczy-tałem zrozumienie.

9.04.2074 r.

Dzisiaj jest poniedziałek. Dzień wolny od pracy. Spędziłem go w domu. Trochę czytałem, a trochę wspominałem. Przypomniałem sobie, jak pierw-szy raz w dzieciństwie usłyszałem w telewizji o powołaniu Rady Bogów, która przejęła władzę w Nowym Edenie. Pierwszy raz w historii „pogar-dzani” przez wieki buntownicy, zwani złośliwie „skrajnymi”, doszli do wła-dzy. Oto ekologowie, pacyfiści, anarchiści, antyklerykałowie, zwolennicy

Page 17: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 17Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

równouprawnienia opcji seksualnych, aborcjoniści, entuzjaści eutanazji, fe-ministki, antypedagodzy i inne „błędne duchy” otrzymały swoje pięć minut w historii, zjednoczeni wokół idei milenaryzmu wolnościowego.

Wtedy jeszcze nie rozumiałem, co dzieje się wokół... Przeczuwałem tyl-ko coś wielkiego. Gdy oglądałem transmisję z konstytuowania się Rady Bogów, moje plecy przeniknął ten sam dreszcz, co po latach w trak-cie ceremoniału zaprzysiężenia na kapłana. Ale dzisiaj, oprócz przeczu-cia, mam głębokie intelektualne przekonanie, że uczestniczę w czymś, co stanowi finalny efekt intelektualnej pracy ludzkości. Gdyby bowiem głębiej zastanowić się nad tym, co stało się w ostatnich kilkudziesię-cioleciach, to ułomna myśl nie jest w stanie ogarnąć geniuszu Liberta i Hajnasa – dawnych działaczy ekologicznych i pacyfistycznych – którzy pod projektem milenaryzmu zebrali wszystkich „błędnych rycerzy du-cha”. Ich talent polityczny przejawiał się w umiejętności wykorzystania koniunktury politycznej po upadku Unii Europejskiej, zmobilizowania aktywistów wolnościowych w całej Europie, przejęciu władzy w każdym państwie i utworzeniu imperium Nowego Edenu.

Niewątpliwie ich zasługą jest tchnięcie w stare idee wolnościowe no-wej energii, poprzez sięgnięcie do koncepcji milenarystycznych. Hajnas i Libert wcielili w życie dawne ideały, dając im wolnościową oprawę. Dawniej nadejście epoki milenijnej wieścił Joachim z Fiore, później do miana idei milenijnych pretendowały komunizm, nazizm oraz soclibe-ralizm. Panowanie danej idei było interpretowane jako epoka doskonała, będąca kwintesencją ducha ludzkiego. Niestety, tamte projekty nie speł-niły pokładanych w nich oczekiwań. Diagnoza Hajnasa i Liberta – przy-pominam „skrajnych”, zielonych anarchistów – była zaskakująca. Otóż, ci dwaj ateusze stwierdzili, że główną przyczyną upadku idei komuni-stycznych, nazistowskich i liberalnych jest pomijanie w tych projektach

Page 18: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 18Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

znaczenia potrzeb transcendentalnych rodzaju ludzkiego. Uznali, że choć życie pozagrobowe nie istnieje, to religia wciąż pozostaje „opium dla ludu”, czy nam się to podoba, czy nie. Polityk powinien wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Ludowi należy zatem dać religię, ale religię oświeconą, która będzie siłą pozytywną, a nie demobilizującą. Najlepiej, gdy będzie to religia stworzona przez ludzki rozum. Nie był to nowy po-mysł, ale budowniczowie Nowego Edenu odświeżyli go.

W tym miejscu należy oddać hołd Mateuszowi Lanzamowi, Mikołajo-wi Fiodorowowi1 oraz twórcom ideologii transhumanizmu z początków XXI wieku. Gdy trzydzieści lat temu Lanzam, inspirowany pismami Fiodorowa i transhumanistów, odkrył prawo regeneracji obumarłych komórek, człowiek stał się wreszcie równy bogom. Mógł już wskrzeszać zmarłych i podtrzymywać życie, nie tylko poprzez klonowanie i prze-szczepy, ale przede wszystkim dzięki odtworzeniu pierwowzoru czło-wieka z jego szczątków. Odkrycie zostało sprytnie wykorzystane przez Hajnasa i Liberta. Wpadli oni na pomysł, by wskrzesić w pierwszej kolej-ności mędrców zasłużonych dla idei wolnościowych. Owi mędrcy zosta-li bogami, którym oddają dziś cześć poddani Nowego Edenu. Odkrycie miało zatem znaczenie religijne, ale i wzmocniło potencjał intelektualny wolnościowego milenaryzmu. Gdybym wierzył w pozaziemskie światy, uznałbym bowiem, że rzeczywiście Rada Bogów działa z natchnienia Opatrzności. Geniusz Woltera, Lenina, Rousseau, Kanta, Hegla, Fiodo-rowa i innych da się porównać z geniuszem transcendentnej siły, opi-sywanej przez religie całego świata. W jednym momencie historii i na jednej przestrzeni spotykają się tak potężne umysły, tworząc duchową energię równą sile bóstwa. Jednocześnie są bogatsze o doświadczenia historii. Mogą poprawić i udoskonalić swoje idee sprzed lat.

1 Mikołaj Fiodorow (zm. w 1902 r.) był myślicielem religijnym nawiązującym w swych pismach do idei gnostycz-nych. Doszedł do wniosku, że wskrzeszenie zmarłych nastąpi w wyniku rozwoju nauki. Postęp naukowy doprowa-dzi do sytuacji, że zmarli zmartwychwstaną i będą żyć w raju na ziemi.

Page 19: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 19Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Hajnas i Libert poszli dalej. Aby zmobilizować ludzi do życia w wol-ności, obiecali zbawienie (poprzez powtórne wskrzeszenie) wszystkim obywatelom otwartym na tolerancję i postęp, a zagrozili potępieniem ciemniaków i patriarchalnych wsteczniaków. Religijne pojęcie „grze-chu” znalazło mądre zastosowanie w nowych warunkach. Z tym, że te-raz grzechem było to wszystko, co nie służyło wolnościowemu milena-ryzmowi2. Szczegółowy katalog grzechów, rachunek sumienia i sposób właściwego postępowania spisali w Katechizmie wolnego człowieka, któ-ry dzisiaj znajduje się obowiązkowo w każdym domu. Pod koniec ży-cia każdego obywatela sprawdza się jego kartotekę w komputerowej ba-zie danych, przeprowadza się wywiad środowiskowy i na tej podstawie lokalny arcykapłan wydaje decyzję, czy dany osobnik będzie mógł być w przyszłości wskrzeszony do życia wiecznego w raju na ziemi. (Później weryfikują to jeszcze specjalne komórki przy Radzie Bogów, nie chcę jednak wchodzić w szczegóły).

Rada Bogów kieruje państwem, dekretuje wszelkie ustawy. W ten sposób bogowie znajdują się blisko ludzi. Dotychczas biedny człowiek na klęcz-kach pytał anonimowego Stwórcę o zdanie i musiał domyślać się odpowie-dzi. Dzisiaj bóstwo samo odpowiada na pytania ludu. Tacy jak ja kapłani-urzędnicy są pasami transmisyjnymi ich woli działającymi w bezpośredniej bliskości z wiernymi i mają za zadanie pomóc im dojść do zbawienia.

Po raz wtóry rozważałem to wszystko, gdyż wciąż nie mogę wyjść z podzi-wu dla twórców tego systemu. Przez cały wolny poniedziałek przeglądałem książki ojców założycieli Nowego Edenu, wczytywałem się w dzieła Fiodo-rowa. Przed snem ponownie sięgnąłem do Katechizmu wolnego człowieka. Trafiłem na ustępy dotyczące szczęścia. Tekst pobudził moją wyobraźnię do

2 Słowo „milenaryzm” przyjęło się trochę niezgodnie ze stanem faktycznym. W sensie ścisłym na koniec świata i wskrze-szenie wszystkich zasłużonych dla nowej idei nie będziemy czekać tysiąc lat, ale, co najwyżej kilka dekad. Jednak ze wzglę-dów stylistycznych, preferowane początkowo przez władze sformułowanie „dekadyzm wolnościowy”, nie przyjęło się.

Page 20: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 20Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

głębszej refleksji. Cóż, należałoby określić granicę możliwej intensyfikacji przeżywania szczęścia przez jedną istotę, nieprowadzącą do cierpienia in-nych istot. Nie jest to wcale takie proste. W rezultacie musimy wprowadzić coś na kształt umowy społecznej. Osiągnięcie szczęścia absolutnego nie jest zatem na razie możliwe, gdyż zawsze musi mieć ono na względzie szczę-ście innych (Katechizm pisze o tym wyraźnie). Szczególny przykład takiej sytuacji występuje w przypadku wegetarianizmu. Jego krytycy twierdzą, że ogranicza on prawo do szczęścia w sferze smaku. „Ogranicznikiem” jest w tym przypadku prawo zwierzęcia do życia w godnych warunkach.

Nieco inne problemy występują, gdy w poszukiwaniu szczęścia zmy-słowego uwzględnimy czynnik zdrowotny. Na przykład, moda na bu-dowanie ruchomych chodników na deptakach europejskich miast celem uniknięcia niepotrzebnego męczenia się spacerowiczów ryko-szetem uderza w ludzi. Co prawda mniej się męczą (co jest elementem szczęśliwości fizyczno-zmysłowej), ale w zamian odbija się to na ich zdrowiu. Czemu zatem dać priorytet?

W Katechizmie wyraźnie podkreślono, że prawdziwe szczęście osią-gniemy dopiero w ziemskim raju, po wskrzeszeniu (oczywiście gdy na to zasłużymy). Dzisiaj musimy doskonalić się w otwartości i toleran-cji, a równocześnie pokornie godzić się z mniejszym poziomem szczę-śliwości ogółu. Dopiero w raju, „zbawieni” osiągną pełnię szczęścia. Może nawet będą mogli jeść mięso! Brrr... za takim rozwiązaniem jako wegetarianin bynajmniej się nie opowiadam.

15.04.2074 r.

Od kilku dni pracuję między innymi nad projektem o nazwie „Doppel--mutter”. Projekt ma objąć opieką dzieci z rodzin rozbitych przejawiające

Page 21: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 21Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

syndrom braku matczynej miłości. Dzieci te, o ile nie trafiły do „Domu Dziecka Wyzwolonego”, wychowywane są przez samotnych ojców lub mat-ki. Z tej grupy, według statystyk policyjnych, rekrutuje się najwięcej przestęp-ców lub osób mających w dorosłym życiu kłopoty z nawiązaniem kontak-tu interpersonalnego z drugą istotą. Zważywszy, że średnio siedemdziesiąt siedem procent wszystkich dzieci w Nowym Edenie pochodzi z rodzin rozwiedzionych, perspektywy przed naszymi społeczeństwami nie są zbyt optymistyczne. W  niektórych krajach, gdzie rozwodów jest ponad 90%, jak w Holandii czy Danii, prawie cała populacja ma kłopoty z prawidłowym funkcjonowaniem w społeczeństwie. I choć w Polsce tych dzieci jest zdecy-dowanie mniej, to przecież nie można ich pozostawić na pastwę losu.

Rozwody są niewątpliwie jedną z ważniejszych zdobyczy epoki pooświecenio-wej. Niestety, prowadzą do klasycznego konfliktu dwóch wolności i dwóch pra-gnień szczęścia: z jednej strony kobiety cierpią w nieudanych związkach, a z dru-giej – dzieci cierpią w wyniku zerwania kontraktu małżeńskiego. W tej kwestii przyjęło się wyżej stawiać racje kobiet. Dzieci schodzą na drugi plan. Postępowy milenaryzm dostrzegł niesprawiedliwość pojawiającą się na tym tle. W epoce, która we wzorcowy sposób zmierza do doskonałej równości między płciami, rasami, kulturami, istotami różnych gatunków, a także między dziećmi a doro-słymi, nie można przymykać oczu na ten problem. Wiem ze swoich źródeł, iż bogowie pracują nad nowymi rozwiązaniami w tym zakresie. Tymczasem fakty są przygnębiające. Nieszczęśliwych dzieci ciągle przybywa, a rasizm antydzie-cięcy wśród płytko myślącej lewicy jest wciąż duży.

Doradcy podsunęli mi projekt niemieckiego psychologa Jürgena Witz-ke. Pomysł Witzkego sprowadza się do zabrania dzieci od ojców wy-chowujących córki i synów w pojedynkę i oddania ich pod opiekę ko-biet żyjących w zarejestrowanych związkach. Jest to autentyczne novum. Dzięki temu rozwiązaniu rozwody nie naruszają już praw dzieci.

Page 22: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 22Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Witzke, na podstawie badań nad dziećmi rozwodników, doszedł do inte-resującego spostrzeżenia, że pustkę panującą w duszy dzieciaków może zapełnić niejako „podwójna dawka matkości” (w oryginale „doppel-mut-ter”). Po prostu – braki emocjonalne dzieci kompensują dwie matki żyją-ce w związkach jednopłciowych. Za jednym zamachem rozwiązano dwa problemy. Kobiety spragnione dzieci, a nie mogące z przyczyn obiektyw-nych ich urodzić, otrzymały to, czego pragnęły. Nasi najmłodsi obywatele zaś dostali szansę na powrót do właściwego życia emocjonalnego.

Dwie takie wioski utworzono w Niemczech. Jeszcze przed przyjazdem do Warszawy jeździłem je oglądać i wywarły na mnie ogromne wrażenie. Teraz przesunąłem trochę pieniędzy z budżetu oświaty, uzyskując środki finansowe na prowadzenie kilku takich wiosek w strefie polskiej. Nie muszę budować nowych obiektów, gdyż „podwójne matki” wprowadzą się do istniejących wiosek dziecięcych, w których sieroty wychowywały „ciocie”. „Doppel-mut-ter” przejmą też opiekę nad sierotami. Projekt w moim imieniu ma pilotować młoda urzędniczka Hortensja Plaff (Luksemburg), która zabrała się do jego realizacji z wielkim entuzjazmem. W najbliższych dniach ma powołać komi-sję, która będzie kwalifikować kobiety na „doppel-mutter”.

Z innych spraw. Po głowie chodzi mi propozycja starego, bym incognito podróżował po Polsce. Z każdym dniem perspektywa takiej wyciecz-ki zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Praca w biurze nudzi mnie. Ciągła konieczność podejmowania różnych decyzji rodzi niepotrzebne stresy, które pewnie już wkrótce odbiją się na moim zdrowiu.

Tuż przed snem zadzwoniła do mnie Katja. Wypytywała o pracę i samopo-czucie. Zapowiedziała przyjazd całej paczki za kilka tygodni. Moje myśli po-nownie poszybowały do Weroniki. W zawirowaniach codziennych spraw za-pomniałem o swojej nieszczęśliwej miłości. Teraz myślałem ponownie o niej i wspominałem dawne szczęśliwe czasy, gdy razem mieszkaliśmy w Orleanie.

Page 23: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 23Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

25.04.2074 r.

W końcu znudzony pracą biurową postanowiłem pozytywnie odpowie-dzieć na prośbę Schmita. Pojechałem windą na górę i od drzwi głośno zakomunikowałem:

– Jadę w Polskę!

Stary podpisywał jakieś dokumenty. Oderwał od nich twarz i wypuścił z rąk pióro, jakby się nim sparzył. Przyjrzał mi się uważnie wiercącymi oczkami osadzonymi w okrągłej, co ja piszę, grubej twarzy, którą można by ciągle pokazywać w horrorach. (Nasz arcykapłan mógłby z powodze-niem obsadzać się w rolach starego lokaja w ponurym zamczysku.)

– Nareszcie! Gratuluję decyzji! – wykrzyknął. – Kiedy wyruszamy?

Miałem go zapytać, czy on też jedzie, ale zorientowałem się, że to tylko taki kolokwializm i specyficzny sposób wyrażania.

– Na początku maja – powiedziałem, wpatrując się w tę dziwną fizjonomię.

– Świetnie – wycedził, klepiąc mnie po ramieniu.

– Niech brat uważnie słucha, co ludzie mówią, jak się zachowują, czym handlują, jakie mają poglądy. W ten sposób mamy szansę dotrzeć do istoty kryzysu, jaki nas gnębi i mu skutecznie przeciwdziałać.

Poczłapał do stołu. Podniósł z biurka cygaro, zapalił je i dopiero teraz – widząc, że stoję – wskazał mi miejsce w fotelu.

– Czy de Sousa wie o mojej podróży? – zaskoczyłem go pytaniem.

Nie udało mu się ukryć zakłopotania, choć bardzo się starał.

– Nie wie, ale mogę mu powiedzieć...

Page 24: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 24Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Proponuję zrobić to zaraz. Nie chciałbym żeby pomyślał, że coś kom-binuję za jego plecami.

Po kilku sekundach sekretarka już wezwała kapłana od służb specjalnych. De Sousa zjawił się po pięciu minutach. Jego południowa karnacja dobit-niej wyakcentowała ciemne doliny pod oczami. Dodatkowo nieufność do świata bijąca z jego twarzy, którą rozsiewał wokół siebie (może cierpiał na kamienie w nerkach), tworzyła trudny do pokonania dystans.

Stary bez mrugnięcia powieką opowiedział mu o swoim pomyśle i mojej decyzji. De Sousa nie ukrywał zdziwienia:

– Nie rozumiem, czy moje działania są niezadowalające?

– Nie w tym rzecz. Spostrzeżenia kapłana Rose mogą rzucić nowe światło na pewne sprawy, wyakcentować inne – niezbyt wiarygodnie przekonywał szef.

– Po co fatygować kapłana, odrywać go od obowiązków, skoro posiada-my specjalistów od wywiadu wewnętrznego? Zresztą, wykonują oni non stop podobne zadania operacyjne – dziwił się De Sousa.

– Kapłan Rose będzie miał okazję poznać mentalność tutejszych ludzi – tłuma-czył Schmit. – Jego świeże spojrzenie dostrzeże to, co bagatelizują rutyniarze.

Ta naciągana argumentacja nie przekonała de Sousy, ale wkrótce dał za wygraną. Spuścił oczy, jak uczniak słuchający reprymendy belfra i smut-no gapił się w podłogę. Najwyraźniej panowie grali w jakąś grę, której nazwy nie znałem. Szczerze powiedziawszy, mało mnie obchodziły ich wzajemne niesnaski. Po prostu chciałem się oderwać od sterty papierów i odetchnąć świeżym powietrzem.

Przed wyjazdem postanowiłem zrobić sobie porządny rachunek sumie-nia. Cóż, nawet kapłan jest ułomny. Dzisiaj na przykład zapomniałem

Page 25: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 25Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

w ciągu dnia pokłonić się w stronę Orleanu. Po raz kolejny dochodzę do wniosku o potrzebie regularnej lektury Katechizmu, która musi wejść mi w krew i stać się, jak kiedyś mówiono, drugą naturą. Choć z drugiej strony nie mogę zmuszać się do czegoś wbrew sobie, bo to ogranicza moją wol-ność, o którą tak walczę na co dzień. Cóż, muszę doprowadzić do stanu, w którym Katechizm będę czytał spontanicznie, bez wysiłku woli.

3.05.2074 r.

1 maja wyruszyłem w trasę. Ekspres Warszawa-Lublin pędził co sił w sta-lowych płucach, zostawiając daleko w tyle zdziwione drzewa. Słońce grzało, niczym w lipcu, zamieniając przedział w tropikalną plażę (zepsu-ła się wentylacja). Uchyliłem okno. Rozpędzony wiatr wdarł się do wa-gonu, owiewając twarz. Do miasteczka Dęblin podróżowałem z dwiema kobietami. Ich rozmowy koncentrowały się wokół chorób dzieci. W Dę-blinie młode matki opuściły przedział, ich miejsce zajęło dwóch podpi-tych mężczyzn. Starszy, pewnie po siedemdziesiątce, dzierżył w jednej dłoni drewnianą laskę z „rączką” w kształcie łba wilka, a w drugiej – biały kapelusz z brązową obwódką. Na jego chudym torsie zwisała sfa-tygowana jasnobeżowa marynarka. Przypominał mi łysego dziadunia ze starych filmów z Benny Hillem, którego Benny Hill ciągle okładał po głowie. Młodszy, około pięćdziesięcioletni grubas w jasnobłękitnej bluzce, wstydliwie zasłaniał nogami brzęczącą butelkami reklamówkę. Na jego pulchnych policzkach kwitł szkarłatny rumień. Dyskretnie na-słuchiwałem, o czym gaworzą mężczyźni, obojętnym wzrokiem spoglą-dając na umykające drzewa. Tym razem trafiłem na rolników, narzeka-jących na niekorzystną koniunkturę w rolnictwie.

– Panie, Niemcy gnębią chłopa – rzekł w pewnej chwili staruszek.

Page 26: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 26Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Ano – odpowiedział enigmatycznie grubas.

– Prawie całe zboże na Zachód wywożą, bo tam bieda. Niedługo przyj-dzie zdechnąć z głodu.

Grubas wymownie spojrzał w moją stronę.

– Co? Że doniesie? A niech donosi – temperamentny dziadek stuknął zamaszyście laską o podłogę.

– Doniesiesz? – zwrócił się do mnie.

– Nie – zaprzeczyłem zaskoczony bezpośredniością mężczyzny.

– Słyszysz – zwrócił się do kompana. – Swój chłop!

Grubas uśmiechnął się dwuznacznie, ale dalej nieufnie spoglądał w moim kierunku.

– Mój dziadek opowiadał, jak wprowadzali rządy unijne. Chcieli ode-brać chłopom ziemię i oddać ją obszarnikom – machał laską podekscy-towany staruszek. – Szybko się na tym przejechali.

Pulchny mężczyzna nachylił się, poszperał w reklamówce i po sekun-dzie w jego dłoni zabłysła przezroczysta butelka wódki.

– Nie gadaj tyle, bo język ci się zmęczy – powiedział do staruszka, mru-gając okiem w moim kierunku.

Między nami pojawiła się jakby nić sekretnego porozumienia, którą można by opisać słowami: „Stary jest śmieszny, gada jak najęty, bo sobie trochę podpił. Słabą ma już głowę... My młodsi jesteśmy mocniejsi”. Za-raz znalazły się plastikowe szklaneczki, które grubas starannie wypełnił wódką. Nalał również mnie. Cóż, skoro miałem się dowiedzieć, co myśli prosty lud, musiałem się z nim bratać!

Page 27: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 27Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Spożyjmy – rozkazał rumiany chłopek, wymownie wznosząc plastik w górę.

Spożyłem. Ciepły trunek utkwił mi gdzieś między gardłem a wątrobą i nie chciał posunąć się nawet o centymetr w dół. Towarzysze podróży nie mieli takich problemów. Wręcz przeciwnie. Ożywili się, wygłasza-jąc coraz radykalniejsze sądy. Nawet grubas uznał, że po wspólnym „przepiciu” jestem teraz „swój gość”.

– Słyszeliście panowie, dziś rano w radiu powiedzieli, że chcą rzucić na nasz rynek trochę niemieckiego, zatrutego zboża – obwieścił nowinę.

– Tak... Niemcy nas wykorzystują. Chcą zniszczyć nasze rolnictwo. Gdy zniszczą chłopa, zniszczą naród – powtarzał stare antyniemiec-kie slogany dziadunio.

Po dwóch, może trzech minutach, grubas ponownie napełnił plastikowe pojemniki alkoholem. Próbowałem się opierać, ale bez większych efektów.

– Nie krępuj się pan. Odstawisz następnym razem – powiedział ten od Benny Hilla.

– Spożyjmy – dodał grubas.

Wysiłkiem woli próbowałem przemóc się i wypić podgrzany słońcem płyn, lecz, jak za pierwszym razem, zatrzymał się on między gardłem a wątrobą.

– Wiecie panowie – odezwał się czerwony jak burak tłuścioch – znam taki przypadek. Dwóch homosiów zamieszkało w sąsiedniej wsi. Wzięli ten ich „ślub” w gminie i urządzili huczne wesele. Wystawili stoły na podwórzu, spro-sili gości, grała ichnia muzyczka i takie tam... Ludziska zbiegli się z opłotków i gapili na przedstawienie. Po kilku godzinach „państwo młodzi” zaczęli tań-czyć na stole, odprawiać „gorzko, gorzko” i takie tam. Wieś nie wytrzymała. Chłopi chwycili za widły i wygonili całe szemrane towarzystwo ze wsi.

Page 28: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 28Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Ha, ha, ha – śmiał się dziadek.

– Wybuchła afera – kontynuował grubas. – Przyjechała policja. Kilku bardziej krewkich chłopów obłożono grzywnami, a dwóm czy trzem dali nawet wyroki w zawieszeniu i takie tam...

– Co to się, panie, wyrabia? – próbował podjąć filozoficznie temat staruszek.

– Na tym nie koniec. Za jakiś czas przyjechał zastępca burmistrza od spraw postępu czy czegoś takiego i kazał wszystkich zwołać do remizy. Gdy wieś się zeszła, jakiś filutek opowiadał o tej, jak jej tam, no... tole-rancji. Później po wsi od domu do domu chodzili ci... psychologowie z dwoma miastowymi homosiami i tłumaczyli, że niby to teraz obowią-zuje... jak się nazywa, równouprawnienie i takie tam...

– I co, przekonali?

– Nie – odparł grubas, nalewając kolejną porcję mdłego płynu.

– Ktoś w nocy podłożył ogień pod chatę homosiów i chłoptasie uciekali oknami na łeb na szyję z podsmażonymi kuprami – zaśmiewali się wiej-scy reakcjoniści.

Broniłem się dzielnie. Niestety, poniosłem porażkę. W głowie mi szu-miało i dlatego dosyć łatwo złamano mój opór.

– Pij pan, nie krępuj się – zachęcał rumiany. – Odstawisz przy okazji.

Trzymałem alkohol, szukając okazji, aby chlusnąć płyn przez otwarte okno.

Uśmiechnąłem się głupio i wysiłkiem woli wlałem w siebie kolejne pół szklan-ki wódki. „Ciekawe, jaką zrobią minę, gdy zaraz zawołam straż kolejową, żeby ich zamknęła za głoszenie reakcyjnych poglądów” – myślałem sobie.

Page 29: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 29Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Niestety, zabrakło mi czasu. Mój organizm tym razem na dobre zbunto-wał się i płyn powrócił do ust. W ostatniej chwili zdążyłem powracający strumień skierować w stronę okna. Niewiele to pomogło. Wiatr rozbry-zgał wszystko po przedziale. Mężczyźni instynktownie cofnęli się, jakby chcieli wbić się w miękkie fotele. To również niewiele pomogło. Zawsty-dzony usiłowałem opuścić przedział. Niestety, nogi odmówiły mi posłu-szeństwa. Z powrotem opadłem na brudny fotel. Przedział wirował jak na karuzeli, jakby zza światów słyszałem głosy mężczyzn:

– Panie, co pan wyprawiasz?

– Z taką głową do ludzi!

– Tyle alkoholu zmarnował!

– Chodźmy stąd, w takim smrodzie nie da się wysiedzieć.

Nie miałem siły się podnieść i chyba przysnąłem. Dalej sprawy poto-czyły się koszmarnie. Przed Lublinem do przedziału zajrzał konduktor. Wkrótce zjawili się trzej umundurowani strażnicy kolei. Kazali się pod-nieść, a gdy nie dałem rady, pociągnęli mnie za ręce do góry. Ponownie żołądek podszedł mi do gardła i zwymiotowałem wprost na mundur sokisty. Mundurowy zaklął, wyjął pałkę przywieszoną przy pasie i kil-ka razy boleśnie zdzielił mnie po plecach. Próbowałem coś powiedzieć. Wycedziłem nawet przez usta:

– Mam immunitet.

Mundurowi nie słyszeli bądź nie chcieli słyszeć. Koniec końców tra-fiłem do izby wytrzeźwień. Dopiero tam sprawdzono mi dokumenty. Dyrektor placówki osobiście zadzwonił do kancelarii Schmita z infor-macją o moim zatrzymaniu i zarazem przeprosinami za wynikłe niepo-rozumienie. Arcykapłan ponoć rozkazał, aby obchodzono się ze mną

Page 30: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 30Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

delikatnie i pod żadnym pozorem nie informowano prasy. Po kilku go-dzinach, gdy doszedłem do siebie, skontaktowałem się z nim osobiście:

– Bracie Dominiku, co się stało, czy to jakaś prowokacja? – pytał z tro-skliwością ojca.

– Prowokacja? Raczej przedziwny splot wypadków. Wolałbym o tym nie mówić przez telefon – odrzekłem zawstydzony.

– Dobrze. Jeśli taka twoja wola... Ale mam rozumieć, że już jest wszystko w porządku?

– Tak.

– W takim razie zda mi brat relację po powrocie.

Odwieziono mnie do hotelu. Na wspomnienie ostatnich godzin ro-biło mi się mdło. I to nie tylko ze względu na kondycję fizyczną, ale także z uwagi na koszmarne poglądy tych mężczyzn, które w maja-kach błąkały się po mojej głowie.

– Miałem rację – powtarzałem sobie w myślach. – Miałem rację...

Jeszcze przed wyjazdem, zaraz po skandalu w szkole, wpadłem na po-mysł stworzenia obozu reedukacyjnego. Przygoda w pociągu utwierdzi-ła mnie co do zasadności tego projektu. Wielu tzw. zwykłych ludzi po-trzebuje natychmiastowej reedukacji (gdzieś szwankuje system oświaty) – w przeciwnym razie grozi im potępienie! Novum tego przedsięwzięcia polegało na wykorzystaniu, obok znanych dotychczas technik reedu-kacyjnych nawiązujących do myśli Freuda, Rogersa, Skinnera, również nowoczesnych metod bezpośredniego wpływu na psychikę oraz dotych-czas zakazanych technik represywnych.

Page 31: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 31Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Tuż przed wyjazdem podjąłem wstępne przygotowania do tworzenia ośrod-ka. Znalazłem jakiś stary opuszczony obiekt wczasowy w okolicach Mikoła-jek, który teraz wystarczyło tylko odpowiednio zagospodarować. Przesuną-łem na ten cel środki finansowe i powołałem zespół ekspertów pracujących nad programem. Za dwa tygodnie ośrodek powinien ruszyć.

***

Następnego dnia od rana miałem potwornego kaca. Wypiłem hektoli-try wody. Dopiero około południa wróciłem do jako takiej równowagi fizycznej. Zjadłem obiad, a później włóczyłem się bez celu po mieście. Zaskoczyło mnie, że na jednym z bazarów legalnie handlowano mię-sem. Służby porządkowe najwyraźniej bagatelizują ten fakt. Pokątny handel mięsem oraz katolickie nabożeństwa po lasach są dla de Sousy i Schmita problemami tabu. Przypominam sobie ostatni raport de So-usy. O handlu mięsem żadnej wzmianki. O katolickich zlotach po lasach wspomina bardzo enigmatycznie. Pisze coś o drażliwym problemie, bo ponoć w tradycji polskiej głęboko zakorzeniony jest fakt prześladowa-nia katolicyzmu przez władze carskie w XIX wieku. W tamtych czasach też odprawiano modły na łonie natury.

Hitem dnia jest news o epidemii szczurów w Paryżu. Gryzonie ponoć bie-gają po ulicach, nie zważając na ludzi. Prawdziwe szczurze oblężenie prze-chodzi stacja metra na Trocadéro. Walka ze szczurzą plagą jest ważkim problemem moralnym. Przed kilkoma miesiącami głośny stał się przy-padek napaści watahy wilków na jedną z wiosek w Tyrolu. Wilki zagryzły wówczas kilka osób. Od tamtego czasu stanowisko Rady Bogów w kwestii doktryny pacyfistycznej, która zapisana jest jako priorytetowa w naszej konstytucji, wyraźnie ewoluuje. Wczoraj bóg Wolter wypowiedział się pu-blicznie za odejściem – w niektórych uzasadnionych przypadkach – od

Page 32: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 32Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

fundamentalistycznego pacyfizmu, który przyczynę rozprzestrzeniania się agresji łączy z „łańcuchem zła” (agresja pociąga za sobą zemstę, zemsta kolejną zemstę itd.). Według niego przemoc można by stosować nie tylko doraźnie przed napaścią agresorów, ale także w przypadkach agresji zwie-rzęcej (co do tej pory było zakazane). Takie stanowisko jest realistyczne. Cóż, nasze ekologiczne i pacyfistyczne przekonania w pełni da się zre-alizować dopiero po wskrzeszeniu i zbawieniu wybranych. W pierwszej fazie rewolucji przyjęliśmy zbyt idealistyczne prawo. Teraz musimy je sko-rygować. Podobno przygotowywany jest dekret w tej sprawie.

***

W przedziale pociągu pędzącego z Lublina do Krakowa siedziała tyl-ko jedna osoba. Nie groziło mi powtórzenie sytuacji sprzed dwóch dni. Współpasażerem był młody chłopak w wieku około 14 lat. Na pierwszy rzut oka wyglądał na buntownika. Świadczyły o tym kolczyki w uszach, kosmyki włosów pomalowane na różne kolory tęczy oraz wysokie, ciem-ne, skórzane buty. W takich młodzieńcach skrywa się pozytywna energia, która jest potencjalnym motorem napędowym naszej milenarystycznej rewolucji. Dwa lata temu wygłosiłem na ten temat referat na berlińskim sympozjum, pt. „Młode pokolenie a milenarystyczna rewolucja”. Dosyć precyzyjnie wykazałem tam związek pomiędzy młodzieńczym buntem, a buntem tkwiącym na dnie duszy każdego rewolucjonisty.

Próbowałem zagaić rozmowę. Początkowo bez powodzenia. Temat po-gody najwyraźniej go nie interesował. Dodatkowym utrudnieniem była słuchawka w jego lewym uchu podłączona do walkmana, która dosyć istotnie utrudniała nam wzajemną komunikację. Ta sama słuchawka przyczyniła się również do nawiązania rozmowy.

Page 33: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 33Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Kiedyś też byłem taki, jak ty – powiedziałem głośno, niepewny czy mnie usłyszał.

Usłyszał. W jego oku zabłysły iskierki ciekawości.

– To znaczy, jaki? – mruknął.

Młodzieńczy głos poddawany torturom mutacji zdradzał zuchwałość wymieszaną ze zniecierpliwieniem i ciekawością. Wyjął z ucha słuchaw-kę, aby lepiej słyszeć.

– Denerwował mnie dorosły świat – odrzekłem. – Słuchałem trash techno i złościłem się, gdy dorośli odmawiali mu prawa do miana muzyki. Malo-wałem włosy, w uszach nosiłem kolczyki. Niestety, nikt mnie nie rozumiał.

Rozłożyłem ręce, żeby zobrazować beznadziejność sytuacji.

– Jakiej muzyki słuchałeś? – zainteresował się młodzian.

Ryba złapała przynętę – pomyślałem. Zgodnie z przewidywaniami mu-zyka była jego „konikiem”. Jak większość dzieciaków uważał rocka za sztukę wyjątkową dla jego pokolenia.

– Trash techno – powtórzyłem.

Uśmiechnął się z niezrozumiałym dla mnie poczuciem wyższości:

– Techno to starocie. Teraz słucha się wierto-rocka i piło-rocka – ekscytował się.

Obrócił się w moim kierunku i gwałtownie gestykulował rękami.

– Jednostajne wycie wiertarki w różnych tonacjach połączone z jednostajnym rytmem perkusji doprowadza słuchaczy niemal do duchowej ekstazy...

Głos mu zadrżał i załamał się na chwilę. Chłopaczek bardzo emocjonal-nie identyfikował się z tym, co mówi.

Page 34: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 34Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– ...Podobny efekt osiąga się słuchając piło-rocka lub pneumo-rocka. Wycie piły połączone z perkusją prowadzi do wrażenia, jakby ktoś prze-cinał moje „ja”, jakbym się rozpoławiał i żył w dwóch postaciach.

– Ciekawe. W XX wieku był taki muzyk, nazywał się... Jimi Hendrix...

– Znam – klepnął dłonią w swoje kolano. – Taki dziadek od szarpania drutów... Niezły był...

Pokiwał głową do własnych myśli.

– Hendrix chciał ludzi narkotyzować muzyką. Doprowadzać do stanów eksta-tycznych bez konieczności zażywania LSD i innych środków wspomagających.

– Hm... Gościo ciekawie kombinował, ale dopiero współcześni muzycy zrealizowali ten projekt – oświadczył z satysfakcją. – Niestety, podobnie jak w twoim przypadku, moi starzy nie znają się na muzyce. Może to za-brzmi groteskowo, ale przez wierto-rocka rozwiodłem się z nimi.

– Zdarza się. A co, nie pozwalali ci słuchać?

– Kazali słuchać tak cicho, że nie dawało to żadnego efektu eksta-tycznego. W takich warunkach dźwięki płynące z magnetofonu nie przeszywały mojej jaźni.

– Porzuciłeś dom?

Pokiwał głową i smutno spojrzał w okno.

– Któregoś dnia nie wytrzymałem. Spakowałem manatki i ruszyłem w świat.

– Gdzie teraz mieszkasz?

– W „Domu Dziecka Wyzwolonego” w Krakowie – odpowiedział jeszcze smutniej.

Page 35: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 35Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Rodzice płacą alimenty?

– Nie mają wyjścia. Komornik reaguje nawet, gdy wpłata wpłynie dzień po terminie – pochwalił pracę lokalnego wymiaru sprawiedliwości, co nie uszło mojej uwagi. Celem mojej podróży nie było tylko poszukiwa-nie negatywów życia społecznego, lecz również pozytywów.

– Zazdroszczę ci... Żyjesz w sprawiedliwszych czasach, niż ja – rzekłem z nostalgią. – Za moich szczenięcych lat nie byłoby to możliwe.

***

Rozmawialiśmy tak do samego Krakowa. Powiedział mi na pożegnanie, że je-stem „fajny gość”, co mocno mnie podładowało. Już w trakcie rozmowy posta-nowiłem odwiedzić wspomniany w rozmowie „Dom Dziecka Wyzwolonego”. Po rozlokowaniu się w hotelu i godzinnej drzemce wezwałem taksówkę.

Z zewnątrz budynek sprawiał korzystne wrażenie. Świeży róż na ze-wnętrznej elewacji usposabiał pogodnie przechodniów, musiał wpływać także pozytywnie na mieszkańców „Domu”. Podobne wrażenia w środ-ku. Wszędzie sterylna czystość. Na korytarzu wałęsająca się młodzież, kilka sprzątaczek. Jednej z nich zaświeciłem w oczy legitymacją. Zaraz zaprowadziła mnie do gabinetu dyrektora.

Za mahoniowymi drzwiami stało mahoniowe biurko, za nim z kolei skórzany fotel. Wystrój wnętrza przypominał wnętrze gabinetu arcyka-płana. Czyżby stary wydał jakieś dyspozycje, co do wyglądu gabinetów urzędników w całym kraju?

Znad fotela unosiły się kłęby dymu. Zrobiłem niepewnie trzy kroki do przodu. Nagle fotel obrócił się i objawił się kilkunastoletni chłopiec z nogą założoną na nogę i z fajką w zębach.

Page 36: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 36Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Przedstawiłem się. Mój tytuł nie zrobił na nim większego wrażenia. Ga-pił się na mnie z obojętną miną. Źle piszę... Nie tyle gapił się, co błądził obojętnie oczami od czasu do czasu, obijając się o mnie. Miał piętnaście, może szesnaście lat... Tęczę na głowie i kolczyk w uszach.

Pochwaliłem schludność i estetykę „Domu”, podświadomie licząc, że zaskar-bię sobie przychylność gospodarza. Młody dyrektor nie chwycił przynęty.

– Wy kapłani zadawalacie się połowicznymi sukcesami. Rzucicie parę groszy i już wam się wydaje, że rozwiązaliście problem – powiedział z wyrzutem.

– Zdaję sobie sprawę, że problem wcale nie jest rozwiązany, lecz taki dom, jak ten, prawa uczniów w szkołach czy ustawodawstwo rozwodo-we dla dzieci, to chyba niezły początek – tłumaczyłem się.

Chłopak nie zachęcał mnie do siadania. Stałem przed nim na baczność w pokorze, jakbym przyjmował reprymendę od swojego pryncypała. Po chwili domyśliłem się, iż młodociany dyrektor nie przywykł do bawie-nia się w kurtuazyjne zwroty w rodzaju „Pan spocznie”, „Jak minęła po-dróż?” itp. Jego wyzwolenie od tradycyjnych stereotypów kulturowych okazało się być pełne. Wielu kapłanów mogłoby się od niego uczyć ko-rzystania z wolności. Nie zachęcał mnie do siadania, ale też mi go nie bronił. Jako osobny podmiot społeczny samodzielnie miałem zadbać o  swoją wolność – bez żadnych sugestii gospodarza. Dopiero, gdy to zrozumiałem, osunąłem się i zapadłem w skórzanym fotelu.

– Ustawodawstwo rozwodowe? – powtórzył jak echo moje słowa. Pod-niósł się z fotela. Podszedł do okna. Wypuścił z płuc kłęby dymu. Naj-wyraźniej pozował na męża stanu czy na jakąś inną ważną personę. Wy-glądał zabawnie. Poza nie pasowała do jego młodzieńczej sylwetki.

Page 37: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 37Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Ustawodawstwo rozwodowe nie obejmuje wszystkich dzieci. Wol-ność w tym względzie nie jest pełna – oświadczył ze szczególnym na-ciskiem na słowo „wolność”.

– Zgoda. Przez okres przejściowy nasze prawo nie dopuszcza rozwodów dzieci adoptowanych przez ludzi żyjących w związkach homoseksualnych.

Poruszyłem się niepewnie, nie wiedząc tak naprawdę, o co mu chodzi.

– Rada Bogów powinna się zdecydować, czy stoi po stronie homosiów, czy dzieci, a nie uciekać od decyzji?

Nie spodobał mi się jego pogardliwy stosunek do homoseksualistów, lecz dla dobra sprawy powstrzymałem się od reakcji.

– Rada Bogów nie chce uciekać od decyzji – rzekłem spokojnie. – Bogowie dążą do równości. W tej konkretnej sytuacji postanowili wprowadzić okres przejściowy. Dlaczego? Z prostej przyczyny. Otóż nawet słuszne oskarżenia wysuwane przez dzieci w stosunku do homoseksualnych rodziców mogłyby zostać łatwo wykorzystane przez reakcjonistów do walki z mniejszościami. Mówiono by, że homoseksualni rodzice znęcają się nad dziećmi itd. Dopie-ro, gdy społeczeństwo przeniknięte zostanie doskonałą tolerancją w stosun-ku do tej mniejszości, okresy przejściowe zostaną zniesione.

Młody dyrektor kręcił głową.

– Wraz z zaprzyjaźnionymi kolegami – ciągnął, ostentacyjnie ignoru-jąc moją argumentację – założyłem organizację pod nazwą „Bataliony Wyzwolenia Dzieci”. – Wspólnie walczymy o prawa dla dzieci z takich związków. Nie wiesz, co to znaczy być adoptowanym przez homosiów i nie móc się od nich uwolnić. Mam kolegę, który ma ten problem.

Page 38: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 38Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Nagłe przejście na „ty” – zaskoczyło mnie. Zbyt sztywne, arystokra-tyczne relacje między ludźmi oparte na przesadnym używaniu zwrotów „pan” czy „pani”, śmieszą mnie. Niemniej, gdy taki młody bufon zaczy-na mi „tykać”, coś we mnie zaczyna się burzyć.

– Walczycie? W jaki sposób? – nawet nie usiłowałem ukryć ironii.

– Piszemy petycje, organizujemy pikiety. Ale zbliża się czas, gdy nasze protesty przyjmą radykalniejszą formę.

Już wiedziałem. Fajka w jego zębach, sposób mówienia, gestykulacji, zdradzały fascynację postacią XX-wiecznego bojownika o wolność i de-mokrację – Che Guevary. Miny tego szczawia rozśmieszały mnie. Z led-wością powstrzymałem się od śmiechu.

– Macie zamiar rozpętać rewolucję?

Moje pytanie zabrzmiało ironicznie. Oderwał wzrok od okna i po raz pierwszy przyjrzał mi się uważnie.

– Nie wierzysz? – „tykał” mi dalej. – Walka o prawa dzieci musi wejść teraz na wyższy poziom – dowodził.

– Co byście chcieli jeszcze osiągnąć? Macie wszystko! Prawo do roz-wodów, „Domy Dziecka Wyzwolonego”, wolność wyboru materiału na-uczania w szkole, karania nauczycieli... Czego jeszcze można chcieć? – niemal krzyknąłem zirytowany.

– Myślisz tradycyjnymi schematami. Trawi cię typowe złudzenie umysłu karmionego wolnościowymi frazesami. Nie mamy wolności od nauki, zajmowanie kierowniczych stanowisk w administracji publicznej jest wciąż utrudniane. Mamy zastrzeżenia również do wielu innych spraw. Od rzeczywistego awansu społecznego dzieli nas „przezroczysta szyba”.

Page 39: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 39Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Bogowie nigdy nie uwolnią dzieci od obowiązku nauki. Młodzież musi być przygotowywana do życia w tolerancji. W przeciwnym razie odcię-libyśmy jej możliwość dostania się do ziemskiego raju. Bez wychowania do dialogu i wszechistotowego braterstwa zostałaby skazana na potępie-nie albo... nicość. Zresztą jakiekolwiek zmiany prawne będą wprowa-dzane sukcesywnie. Wszelkie nieroztropne decyzje podkopałyby funda-menty, na których zbudowane jest nasze państwo.

– W takim razie dążenie do równości absolutnej zapisane w konstytucji nigdy nie będzie urzeczywistnione – zapalał się coraz bardziej.

– Będzie urzeczywistnione – odparłem spokojnie – ale w przyszłym raju. Dzisiaj równość społeczną można osiągnąć jedynie w granicach natury. Dziecko np. nigdy nie będzie bogiem! – wykrzyknąłem. – Swoje bóstwo musi wypracować poprzez zasługi dla tolerancji.

– Jeśli tak – warknął ze złością – to przyjdzie czas, gdy nasze pokolenie zacznie budować Nowy Eden od początku – walnął pięścią w biurko, żeby przypieczętować swoje słowa.

– Gdy naruszycie tę cienką, niewidzialną linię równowagi, którą stwo-rzyli bogowie przez swoje mądre zarządzenia, zniszczycie dorobek mo-jego i wcześniejszych pokoleń.

– Szczerze powiedziawszy, nie zależy nam na przechowywaniu czy-jegoś dorobku – wołał w rewolucyjnym uniesieniu. – Nam chodzi o zwykłą sprawiedliwość!

Teraz zdenerwował mnie na dobre. Za kogo on się uważa? Niedouczony, narwany szczyl! Powiedziałem, że trudno mi się z nim porozumieć czy coś podobnego i zacząłem zbierać się do odejścia. Nie przejął się tym zbytnio. Uśmiechał się głupio, czym jeszcze bardziej mnie rozdrażnił.

Page 40: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 40Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Nie odpowiedział też ani słowem na moje pożegnanie.

– Bojownik dziecięcy – syknąłem do siebie i trzasnąłem drzwiami.

Tacy narwańcy są gorsi od konserwatystów. Rozumiem młodzieńczy bunt, lecz bez przesady. Równowaga społeczna, jaką stworzyli swoimi dekretami bogowie, jest bardzo płocha i nietrwała. Głupimi posunięcia-mi można łatwo ją naruszyć.

Cóż, wizyta w „Domu Dziecka Wyzwolonego” nie powiodła się. Dopie-ro po wyjściu uświadomiłem sobie, że nie zapytałem go o praktyczne funkcjonowanie „Domu” i o mojego znajomego z pociągu. Polityka po-chłonęła nas na dobre.

***

Wieczorem wybrałem się na spacer po Krakowie. Przechadzka nasunęła mi kilka refleksji. Wawel – prastara siedziba królów polskich – nie pasu-je do współczesnej architektury miasta. Najzwyczajniej w świecie szpe-ci krajobraz. Gdyby to ode mnie zależało, natychmiast zburzyłbym ten skansen i zrównał go z ziemią. Jest on świadectwem historii dla małola-tów i ze swej istoty godzi w podstawy światopoglądowe Nowego Edenu! Domyślam się jednak, iż z uwagi na fundamentalistycznych sentymen-talistów, Schmit boi się zburzyć tę budowlę.

Wieczór znowu spędziłem przed telewizorem. Wśród doniesień domi-nowały materiały o exodusie arabskim z Europy. Muzułmanie masowo wyjeżdżają z naszego kontynentu. Na zatłoczonych lotniskach wykrzy-kiwali antyeuropejskie hasła. Przyczyną tego wrzenia jest klątwa rzuco-na na Europę przez przywódców islamskich za, tu cytat, „świecką religię i niemoralny sposób urządzenia życia społecznego” (bez komentarza).

Page 41: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 41Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

7.05.2074 r.

Mój pociąg do Wrocławia odjeżdżał o 15.00. Na rynku jak zwykle tłum ludzi. Przekupki sprzedają kwiaty, jacyś grajkowie dają uliczny koncert otoczeni wianuszkiem słuchaczy. Jeden z mężczyzn grał na skrzypcach, drugi na akordeonie. W pewnej chwili zaczęli grać piosenki antysys-temowe. W refrenie śpiewali: „Nie damy się bogom z nowego Olim-pu, z wielkim hukiem spadną z piedestału”. Zebrani wokół klaskali, wy-raźnie sympatyzując z muzykantami. Początkowo myślałem, że to jakiś żart. Niestety, grajkowie realnie naigrywali się z Nowego Edenu, a zebra-ny tłumek zagrzewał ich do śpiewu. Po zagraniu i prześpiewaniu trzech opozycyjnych utworów ktoś podniósł alarm i muzykanci natychmiast wrócili do neutralnego politycznie repertuaru. Po kilku sekundach z tłu-mu wyłoniło się dwóch policjantów: pierwszy – wysoki i chudy, drugi – niski, gruby. Mundurowi przystanęli obok mnie i przysłuchiwali się grajkom. Przedstawiłem się i szepnąłem do ucha wyższemu:

– Ci muzykanci śpiewają antypaństwowe pieśni.

Policjant powtórzył wiadomość koledze.

Wylegitymowano muzykantów. Na pytanie, czy rzeczywiście śpiewają antypaństwowe utwory, oczywiście zaprzeczyli.

– Słyszałem na własne uszy – oświadczyłem na głos.

Wysoki policjant zawahał się przez chwilę, ale zaraz powiedział:

– Kapłanowi wierzymy bardziej niż wam.

Aresztowano muzykantów i odprowadzono na posterunek. Poczułem wewnętrzną satysfakcję z dobrze spełnionego obowiązku, która zresztą nie trwała długo. Gdy policjanci odeszli, spostrzegłem setki złowrogich

Page 42: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 42Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

oczu wpatrujących się w moją sylwetkę. Nieprzyjazny tłum stanął w pół-kolu, wyraźnie mnie piętnując. Nie pozostało mi nic innego, jak wbić oczy w ziemię i dyskretnie się wycofać. Czułem wściekłe spojrzenia na plecach. Dopiero, gdy udało mi się opuścić rynek i skręcić w boczną uliczkę – odetchnąłem z ulgą. Ten stan nie trwał zbyt długo. Po zrobie-niu kilkunastu kroków, jakby coś przeczuwając, obejrzałem się za sie-bie. W odległości trzydziestu metrów zobaczyłem dwóch młodych męż-czyzn. Poznałem ich od razu. Stali w tłumie, osłaniając muzykantów. To jeden z nich gwizdnął, ostrzegając przed zbliżającymi się policjantami.

Obejrzałem się raz i drugi. Z każdą sekundą zbliżali się do mnie szybkim krokiem. Wpadłem w panikę. Wbiegłem gwałtownie na ulicę. Usłyszałem pisk opon. Dwaj mężczyźni momentalnie znaleźli się przy aucie. Otworzy-li drzwi i wepchnęli mnie do środka samochodu. W oddali mignął jakiś starszy człowiek ze zdziwieniem obserwujący zdarzenie. W oknie kamie-nicy ujrzałem zmarszczoną twarz kobiety z zielonymi włosami. Później zdałem sobie sprawę, że to nie były włosy, ale gałęzie paproci.

Samochód pędził przed siebie, z piskiem opon zbierając zakręty. Wrzucono mi worek na głowę i kazano siedzieć cicho. Po około dziesięciu minutach odgłosy miasta ucichły. Po dalszych kilku – samochód skręcił, jak sądzę, w polną nieubitą drogę. Wkrótce zatrzymaliśmy się. Z workiem na głowie, podtrzymywany przez porywaczy, wyszedłem z auta. Prawdopodobnie by-liśmy w lesie. Świadczył o tym śpiew ptaków i intensywny zapach drzew.

Prowadzono mnie po drewnianych schodach w dół. Poczułem chłód, jakbym wchodził do podziemnego bunkra. Porywacze przedstawili mnie komuś, kogo nazywali „kapitanem”:

– Złapaliśmy go w Krakowie, po tym jak zakapował naszych muzyków na rynku. Jest jakąś znaczną szychą. W centrali powiedzieli nam, żeby przywieźć go tutaj.

Page 43: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 43Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Tak, wiem. To Dominik Rose, kapłan Nowego Edenu – usłyszałem stanowczy głos wojskowego. – Posadźcie go na krześle.

Cztery ręce natychmiast spełniły rozkaz, usadzając mnie na twardym krześle.

– Dziękuję, możecie odejść.

Gdy zamknęły się skrzypiące drzwi, „kapitan” rzekł:

– Witam serdecznie panie Rose. Pan wybaczy, ale nie możemy się zoba-czyć. Powinien pan być zadowolony z tego faktu. Świadczy on bowiem o pana sporych szansach na przeżycie.

– Z kim rozmawiam? – zapytałem odważnie.

– Jestem przedstawicielem tajnej organizacji wyzwoleńczej.

Przypomniałem sobie, co mówił o bojówkach dziecięcych dyrektor „Domu Dziecka Wyzwolonego” i w pierwszej chwili pomyślałem, że może to jakiś dorosły odłam tej organizacji.

– Od kogo chcecie wyzwalać ten kraj?

– Od obcych, którzy nami rządzą.

– Hm... to jakieś monstrualne nieporozumienie. My – czyli ci obcy, o których pan mówi – pełnimy jedynie rolę strażników pewnej idei i nie zależy nam na panowaniu nad polskim narodem.

– Idei? A co to za idea?

Jego głos dochodził raz z jednej, raz z drugiej strony. Domyśliłem się, że spaceruje po pomieszczeniu.

– Dobrze pan wie. Idea milenarystyczna.

Page 44: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 44Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Już nie miałem wątpliwości – to nie byli chłopcy od „Che Guevary”.

– Mój dziadek pamiętał jeszcze czasy komunizmu w Polsce – mówił „kapitan”. – Opowiadał jak komuniści też ciągle mówili o pokoju, wol-ności, postępie, lecz za tymi słowami nie szły czyny. Chodziło o władzę i dominację. Ideologia była środkiem do jej osiągnięcia.

– Sugeruje pan, jakoby Nowy Eden był metodą kolonizacji Polski. To jakiś... absurd. Przejaw myślenia nacjonalistycznego.

– Nacjonalistami jesteście wy, kolonizatorzy! – burknął zirytowany.

– Co prawda jestem z urodzenia Francuzem, ale nie czuję jakiejś szcze-gólnej więzi ze swoim narodem – odciąłem się. – Jestem internacjonali-stą. Jak zatem mogę być nacjonalistą?

– Pan wybaczy, ale określiłbym pana raczej mianem „pożytecznego idio-ty” w rękach takiego nacjonalisty, jak Schmit!

– „Pożyteczny idiota”? – powtórzyłem urażony.

– Tak. Schmit ewidentnie dba o interesy niemieckie. Tacy naiwni ludzie, jak pan, są mu potrzebni.

Teza była dosyć karkołomna. Chciałem zażądać dowodów. Ale „kapitanowi” najwyraźniej znudziła się rozmowa na te tematy. Miał ważniejsze pytania.

– Może lepiej powie pan, co robił w Krakowie?

Po tej nagłej zmianie tematu musiałem ostrożnie ważyć słowa, żeby przypadkowo nie wyjawić jakiejś ważnej informacji.

– Wizytowałem administrację lokalną.

– W jakim celu? – pytał natarczywy głos.

Page 45: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 45Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– A gdybym nie odpowiedział?

– Nie radzę. Nasze zimne bunkry na pewno nie przysłużą się pańskie-mu zdrowiu. Choć z drugiej strony kilka dni ścisłego postu poprawi-łoby samopoczucie – drwił.

– Mówi pan głosem dawnej epoki – uśmiechnąłem się i nie dałem poznać po sobie strachu. – Cała ta sytuacja utwierdza mnie tylko w celowości mojej misji.

– Dobrze, dobrze. Mów człowieku, bo szkoda mojego i twojego czasu – niecierpliwił się „kapitan”.

Po kilku sekundach zastanowienia powiedziałem na odczepne:

– Sprawdzałem sprawność funkcjonowania lokalnej administracji. Mówiłem już.

– Konkretnie co?

– Kontrolowałem wydawanie pieniędzy na kulturę, oświatę, sprawy społeczne.

Im więcej dopytywał się, tym bardziej musiałem wysilać umysł, żeby opo-wiadać mu o rzeczach prawdopodobnych, ale nieprawdziwych. Podawa-łem zmyślone sumy z budżetu miasta przeznaczone na poszczególne dzia-ły, opowiadałem o nieistniejących projektach nowych uchwał czy ustaw.

Przesłuchanie trwało kilkadziesiąt minut. Po pewnym czasie zacząłem odnosić wrażenie, że przesłuchującemu nie chodzi o uzyskanie konkret-nych informacji. Tajemniczy „kapitan” wypytywał mnie, jakby z nudów. Po około godzinie ktoś wszedł do pomieszczenia. Przywitał się bez sło-wa z wojskowym. Słyszałem jego kroki i czułem ciężki oddech wokół siebie, aż w końcu gruby głos oznajmił:

Page 46: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 46Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– A więc to jest ten kapłan z piekła rodem. Powiedział coś?

– Nic ciekawego. Jakieś zmyślone sumy odnośnie rozdysponowania bu-dżetu państwa i Krakowa – odpowiedział „kapitan”.

– Kłamczuszek – rzekł pieszczotliwie gruby głos. – Oj, nieładnie.

– Z kim rozmawiam? – nie wytrzymałem.

– Chcesz wiedzieć z kim rozmawiasz? Niedługo się dowiesz. Na razie musisz pozostać w niepewności.

– Panie „pułkowniku” – rzekł „kapitan”. – Co z nim zrobimy?

– Wypuścimy go.

Słowa te przyniosły mi ulgę, za to całkowicie zaskoczyły „kapitana”.

– Panie „pułkowniku”, on wsypał naszych ludzi – protestował. – Ja bym mu sprawił przynajmniej tęgie lanie.

– Rzeczywiście parę batów mu się należy. Ale tamci aresztowani na ryn-ku są już wolni i tak.

„Jak to wolni?” – zdziwiłem się. Albo łże, albo ta organizacja to bardziej niebezpieczna sprawa, niż myślałem.

Wyprowadzono mnie z ciemnego lochu na świeże powietrze. Zapach sosen znowu buchnął mi w nozdrza. Przebijające przez wierchy drzew słońce dotknęło mojej twarzy. Ustawiono mnie pod jakimś drzewem i związano ręce z tyłu. Nagle jakiś piskliwy i wrzaskliwy głos zawołał:

– Dominiku Rose, w imieniu Podziemnego Państwa Polskiego wymie-rzona zostanie ci kara 10 batów za donosicielstwo.

Page 47: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Pierwszy sygnał – porwanie 47Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Jakim prawem? – jęknąłem.

Wokół rozległy się męskie śmiechy.

– Normalnym! – ryknął mi ktoś do ucha.

– I tak masz szczęście – usłyszałem z boku – jako okupant powinieneś być ukarany śmiercią.

Wyrwałem się i próbowałem biec przed siebie na oślep, ale po chwili wylądowałem w krzakach i dotkliwie się podrapałem.

– Dobrze, dobrze – rozległ się głos „pułkownika”. – Dosyć tych żartów, bo sobie naprawdę zrobi krzywdę. Zobaczcie, jak się podrapał.

Po kilku minutach, nie zdejmując mi worka z głowy, wrzucono mnie do samochodu. Po pół godzinie leżałem już w przydrożnym rowie, kilka kilometrów od Krakowa.

Page 48: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 48Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Rozdział II

Drugi sygnał – przypadek Weroniki

Obolały wkroczyłem do gabinetu Schmita. Arcykapłan albo udawał, albo rzeczywiście przeraził się moją przygodą.

– Bracie Dominiku, proszę usiąść – rzekł z troskliwością ojca. – Czego się napijesz? Może coś zjesz?

Odmówiłem, kręcąc głową.

– Opowiadaj – rozkazał.

Opowiedziałem mu, jak umiałem najkrócej o okolicznościach porwania, przesłuchania i pobicia ciernistymi rózgami. Ten ostatni fakt nieco naciągną-łem, ale rodzaje ran na ciele skłaniały raczej do uwierzenia w moją wersję. Schmit wysłuchał opowieści, współczując, jak mi się wydawało, szczerze.

– Torturowali i przesłuchiwali dranie – powtórzył bezwiednie. – Co oni sobie myślą!?

– Uważają się za powstańców. Karę wymierzyli mi w imieniu Podziem-nego Państwa Polskiego.

Page 49: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 49Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Bzdura. Ja im dam Podziemne Państwo. Wyłapię drani i wystrze-lam! – pieklił się, biegając po pokoju.

Przemknęło mi przez głowę, że na pewno ich nie wystrzela. Chyba że wyprosi u bogów jakąś specjalną klauzulę dopuszczającą uśmiercenie moich oprawców w sposób tradycyjny. Pierwszy raz żałowałem zniesie-nia kary śmierci na obszarze Nowego Edenu.

– Ciekawe, co na to de Sousa! – zacierał ręce. – Zaraz tu powinien być. Nic mi nie meldował o istnieniu grup wywrotowych!

– To nie jest grupa wywrotowców, ale doskonale zorganizowana struk-tura antypaństwowa – sprostowałem. – Mają bazę w lesie. Pewnie pro-wadzą tam jakieś szkolenia wojskowe.

Do pokoju wszedł blady de Sousa. Stary zmusił mnie do ponownego zrelacjonowania swoich leśnych przygód. Kapłan od służb munduro-wych sprawiał wrażenie na dobre wystraszonego.

– Nie wiedział brat nic o istnieniu takiej podziemnej organizacji? – znę-cał się nad nim Schmit.

– Być może ta organizacja dopiero jest w fazie budowania swoich struktur – tłumaczył się de Sousa. – Czy widział brat ich twarze? – zwrócił się nagle do mnie.

– Twarzy nie widziałem. Miałem opaskę na oczach. W razie jej ściągnięcia grożono mi śmiercią. Miejsce uwięzienia znajduje się około piętnastu mi-nut od Krakowa. Oni zwracali się nawzajem do siebie „per pułkowniku” i „per kapitanie”. – Starałem się opowiedzieć mu jak najwięcej szczegółów.

– Musicie przeczesać cały teren w promieniu piętnastu minut od Kra-kowa – rozkazał stary.

– Piętnastu minut? – zdziwił się de Sousa.

Page 50: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 50Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– No, musicie to jakoś przeliczyć na kilometry – tłumaczył swój pomysł arcykapłan. – Wy tam już macie swoje metody.

– Równie dobrze mogli krążyć gdzieś po Krakowie i zajechać z nim na jakąś posesję prywatną albo do parku – ripostował.

– Tak czy owak, trzeba to posprawdzać.

Stary najwyraźniej wyżywał się na de Sousie.

– Jest jeszcze jeden ślad – powiedziałem z naciskiem.

Natychmiast przerwali wzajemne utarczki i ciekawie nastawili uszu.

– Chodzi o tych dwóch aresztowanych grajków z rynku. Podobno zosta-li odbici przez organizację.

– Sprawdzę to – powiedział spode łba de Sousa.

Ustaliliśmy termin mojego szczegółowego przesłuchania przez agentów de Sousy i wkrótce szef służb specjalnych szybko ewakuował się „do swoich obowiązków”. Schmit popatrzył za nim z pogardą. Później bez słowa, swoim zwyczajem, nalał mi i sobie whisky.

– Jego agenci zajmują się chyba gównie grą w karty – wypalił.

Pomilczał chwilę, delektując się trunkiem. Nagle na pulchnej twarzy poja-wił się uśmiech. Coś wylęgło się w myślach starego. Zanim jeszcze przeko-nałem się, co to jest, już wiedziałem, że nie będzie to dla mnie przyjemne.

– Co to za historia z tym pijaństwem?

– Nic takiego. Dziwny zbieg okoliczności – jęknąłem na wspomnienie o tragicznej podróży z Warszawy do Lublina. – W ramach bliższego za-poznania się z ludem próbowałem nawiązać kontakt z dwoma tubylcami,

Page 51: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 51Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

którzy poczęstowali mnie wódką. Przeliczyłem swoje siły i wylądowa-łem w szpitalu. Nie ma czego opowiadać.

– Trzeba więcej trenować – rechotał arcykapłan. – Czy przynajmniej opłaciło się poświęcenie?

– Powiem krótko: nastroje w państwie są antymilenarystyczne. Ściślej: antyniemieckie.

– Antyniemieckie? – zdziwił się, a może tylko udawał.

– Mężczyźni z pociągu uważają naszą politykę za proniemiecką. Nie muszą mówić z jakiego powodu. W podobnym zresztą duchu wypo-wiadali się „powstańcy z lasu”.

Arcykapłan podrapał się z zafrasowania po nosie:

– Gdy tak się dłużej zastanowić, to naszym celem rzeczywiście jest przekaza-nie tym ziemiom niemieckiego ducha pracy – stwierdził z miną odkrywcy.

– Hm... Czyżby tamci prości ludzie mieli rację, mówiąc o zagrożeniu niemieckim? – uśmiechnąłem się ironicznie.

– No nie. To za duże uproszczenie. Niemniej trudno zaprzeczyć – po-stępowe ideały milenarystyczne wywodzą się w prostej linii z ducha nie-mieckiego. Myśl oświeceniowa i pooświeceniowa to w gruncie rzeczy do-mena niemiecka. Cóż w tym złego, że przy okazji zaszczepiania na tych ziemiach postępowych ideałów, zaszczepimy im niemiecki etos pracy.

– Ideały, o których mówimy są także ideałami francuskimi – wyakcentowa-łem dobitnie ostatnie słowo. – Proszę o tym nie zapominać. A co do sedna problemu, wspomniane ideały szerzymy nie ze względu na ich niemieckie czy francuskie pochodzenie, tylko na ich wolnościowy i postępowy charakter.

Stary pokiwał głową. Nie byłem jednak przekonany, czy do końca zgo-dził się ze mną.

Page 52: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 52Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

16.05.2074 r.

Jednym telefonem wyrzuciłem z pracy sokistów, którzy pobili mnie w po-ciągu pod Lublinem. Drugim – pozbyłem się przemądrzałego dyrekto-ra „Domu Dziecka Wyzwolonego”. Niestety, rany odniesione w niewoli pod Krakowem goiły się powoli i najbardziej bolały. Pragnąłem zemsty i wściekałem się na bezsilność naszych służb. Napisałem raport ze swo-jej wyprawy. Zwróciłem w nim uwagę na słabą identyfikację przecięt-nych zjadaczy chleba z ideami milenarystycznymi. We wnioskach pro-ponowałem przeanalizowanie istniejących programów reedukacyjnych dotyczących ważkich kwestii ideowych i wzmożenie kontroli policyjnej nad nieformalnymi grupami o charakterze opozycyjnym. Polemizowa-łem z wynikami oficjalnych badań społecznych. Podawane w raportach statystyki pełne są zachwytów nad postępującą akceptacją ideologii mi-lenarystycznej przez tubylców. Jednak spotkanie z przeciętnym Pola-kiem pokazuje coś innego. W związku z tym, że moje obserwacje mogą mieć charakter wybiórczy, zaproponowałem Schmitowi skontrolowanie rządowych ośrodków badań, aby zweryfikować ich metody badawcze.

Raport wylądował na biurku szefa. Po jego przeczytaniu stary wezwał mnie do siebie i od samych drzwi zawył:

– Trzeba przyjrzeć się służbom specjalnym! Już wysłałem pismo do Or-leanu w sprawie odwołania de Sousy. Jak to możliwe, żebyśmy nic nie wiedzieli o pogarszających się nastrojach społecznych i o tworzeniu się grup terrorystycznych? – lamentował, biegając po pokoju. – Zamknę też „Instytut Opinii Publicznej”. Nie ma z niego żadnego pożytku.

W pewnej chwili przystanął i spojrzał na mnie z miną człowieka, który za chwilę podzieli się arcyciekawą informacją.

Page 53: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 53Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Mówił brat, że tamci ludzie... No, aresztowani w Krakowie... zo-stali wypuszczeni.

Przytaknąłem mu.

– Dziwna sprawa... Oficjalnie nikt nie został zamknięty. Przynajmniej nie odzwierciedlają tego dokumenty policyjne.

– Jak to? Przecież widziałem na własne oczy...

– Oto zdjęcia policjantów, którzy pechowego dnia pełnili służbę na ryn-ku w Krakowie.

Wyjął z leżącej na biurku koperty fotografie mężczyzn w mundurach i podsunął mi pod nos.

– Poznaje ich brat?

– Nie. Tamci wyglądali inaczej. Pierwszy był mały i gruby, a drugi – chu-dy i wysoki. Może to inny patrol?

– Nie – zaprzeczył stanowczo. – Na rynku w tym czasie mogli przeby-wać tylko ci dwaj. Według ich zeznań nie widzieli żadnych grajków i nie dokonali żadnego zatrzymania.

– Chyba nie mam halucynacji – odrzekłem zirytowany. – Nie zmyśliłem sobie tej historii.

Przez moment odniosłem wrażenie, że Schmit podejrzewa mnie o mi-styfikację.

– Niech się brat uspokoi. Rany na plecach mówią same za siebie.

Czyżby ironizował? Nigdy nie byłem pewny, co ten typ kombinuje.

Page 54: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 54Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Więc o co tu chodzi?

– Nie wiem – z rękami w kieszeniach przysiadł na biurku. – Nie da się wykluczyć wersji, że od początku był brat śledzony, a wszystko co się wydarzyło, zostało wyreżyserowane.

– Po co? W jakim celu? – zdziwiłem się.

– Nie wiem – powtórzył z naciskiem. – Może, porywając brata, chcieli w spektakularny sposób zwrócić na siebie uwagę?

– Jeśli tak, to musieli wiedzieć o mojej podróży? Czyżby mieli wtyczkę w „Pałacu Arcykapłana”?

– Myślałem i o tym. Cóż mogę powiedzieć? Na to wygląda. Ile osób wie-działo o wyjeździe brata?

– Kilka wiedziało... – zawahałem się, licząc w myślach ich twarze. – Nie widziałem potrzeby ukrywania celu swojego wyjazdu.

– Słowem – była to tajemnica poliszynela?

– Uwzględniając szybkość poczty pantoflowej – nie da się tego wykluczyć.

– Tak czy inaczej, należy wzmóc czujność w samym budynku. Nasi agenci muszą zadbać, aby nie wyciekały stąd tajne informacje. Teraz każdy typek z ulicy może zdobyć wiadomość na dowolny temat. Uporządkowaniem tego wszystkiego powinien zająć się ktoś sprawniejszy niż de Sousa.

Niewątpliwie istniał ukryty konflikt między de Sousą a Schmitem. Mam głębokie przeświadczenie, że stary posłużył się mną we własnych roz-grywkach z de Sousą. Chciałem nawet pogadać o tym z kapłanem od służb specjalnych, ale w końcu odpuściłem sobie. Nie ma sensu babrać się w ich gierkach personalnych.

Page 55: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 55Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Na koniec zapisków z ostatnich dni wspomnę jeszcze o dwóch rzeczach. Media znowu mają używanie. W Nowym Edenie wystąpiła niespoty-kana fala samobójstw. Czytałem artykuł o zbiorowym samobójstwie popełnionym w Kolonii. Grupa młodych ludzi rzuciła się z wieżowca. W Lyonie pięcioro dzieci zatruło się gazem. W Londynie piętnaścioro młodych kobiet skoczyło do Tamizy. Wszyscy oni w pożegnalnych li-stach deklarowali zniechęcenie do dalszego życia, niemożność znoszenia niedożywienia i poczucie ogólnego bezsensu. Autor tekstu, analizując te wydarzenia, postawił bardzo smutną tezę, która brzmi: idea milenary-styczna została ośmieszona, gdyż nie dała ludziom dobrobytu material-nego, a pod względem duchowym, mimo obietnic, nie potrafi zapełnić duchowej pustki ludzi trwoniących czas na troskę o rzeczy materialne. Artykuł wywołał burzę w mediach. Ukazało się mnóstwo publikacji kry-tykujących tezy w nim postawione. Nawet Rada Bogów wydała specjal-ne oświadczenie piętnujące „demagogiczne” i „siejące ferment społecz-ny” twierdzenia. Żyjemy w okresie przygotowującym dopiero do życia w raju na ziemi, w czasach mimo wszystko niedoskonałych, dlatego nie można mieszać podstawowych pojęć. W dekadach przygotowawczych mamy doskonalić się w cnocie międzyistotowego braterstwa i tolerancji. Nie należy przy tym jednak zapominać, iż właściwą szczęśliwość osią-gniemy w epoce następnej: europejskim raju na ziemi.

Druga sprawa, o której wspomnę, ma charakter osobisty i jest przyjem-niejszej natury. Zadzwonił Thomas i zapowiedział wizytę naszej paczki – za trzy tygodnie. Wspomniał mimochodem o przyjeździe Weroniki.

19.05.2074 r.

Ośrodek funkcjonuje już od dwóch dni, ale dopiero dzisiaj odbyło się jego uro-czyste otwarcie. Wstęgę przecinaliśmy wspólnie ze Schmitem oraz lokalnymi

Page 56: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 56Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

politykami. Zlokalizowałem go w lesie w okolicach Mikołajek. Pensjonariusze mieszkają w domkach letniskowych, a przed pokusą ucieczki strzegą ich spe-cjalnie przeszkoleni wartownicy. Centrum ośrodka stanowi budynek prze-znaczony dla personelu. Mieszczą się w nim specjalne gabinety, w których stosowane są najnowsze metody wpływania na świadomość.

W jednym z takich gabinetów podłącza się pensjonariuszom diody i elektrody do głowy (wyglądają jak japońskie roboty z XX wieku). Dio-dy emitują do mózgu fale likwidujące tzw. „fundamentalistyczne neuro-ny”. Metoda opiera się na ostatnich odkryciach duńskiego lekarza Svena Pergessena, odkrywcy specjalnych ośrodków w mózgu odpowiedzial-nych za tworzenie się poglądów fundamentalistycznych.

Terapię uzupełniającą stanowią metody hydrolecznicze, np. zanurzanie głowy w specjalnych roztworach błotnych oraz podawanie narkotyków. Już od czasów profesora Timothy Leary’ego, jednego z bohaterów rewolu-cji intelektualno-obyczajowej z lat sześćdziesiątych XX wieku, wiadomo o wpływie na świadomość ludzką specyfiku o nazwie LSD. Wielcy rewo-lucjoniści z tamtych lat chcieli nawet wrzucać narkotyk do wodociągów, żeby uszczęśliwić i rozjaśnić myśli całym miastom. W moim ośrodku, przy pomocy terapii narkotykowej, czynimy dokładnie to samo.

Stosujemy również głodówki i specyficzne diety wegetariańskie uwal-niające od agresji. Wreszcie, jako środek ostateczny – elektrowstrząsy.

Schmit po obejrzeniu sali przeznaczonej do elektroterapii uśmiech-nął się chytrze:

– Ta metoda należy do grupy metod tradycyjnych, znanych już w Śre-dniowieczu – syknął z ironią. – Rolę elektryczności odgrywały wówczas inne wymyślne urządzenia.

Page 57: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 57Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Puściłem te złośliwości mimo uszu. Generalnie ośrodek sprawiał ko-rzystne wrażenie: piękna okolica, świetne wyposażenie, doskonale przy-gotowany personel. Gdyby stary wpadł na taki pomysł wcześniej, nie byłoby dziś w strefie polskiej tyle niechęci do idei milenarystycznej.

Nie lubię swojego szefa. Po kilkunastu tygodniach wspólnej pracy nie spra-wia korzystnego wrażenia: ma dziwne poglądy w niektórych kwestiach, jest złośliwy i mściwy (świadczy o tym historia z de Sousą). Tolerowanie jego wybryków przychodzi mi z trudnością. W celu głębszego przeanalizowania tego problemu sięgnąłem do Katechizmu i przeczytałem fragment odno-szący się do tolerancji. „Tolerancja to coś więcej niż zewnętrzna deklaracja dotycząca akceptacji cudzych poglądów – piszą Hajnas i Libert. – Tole-rancja musi spłynąć na samo dno twej świadomości, przeniknąć wszystkie uczucia i myśli. Musisz zaakceptować cudze poglądy definitywnie i osta-tecznie (za wyjątkiem poglądów fundamentalistycznych), nie rezygnując z prawa do własnego zdania. W przeciwnym razie twój fundamentalizm może pojawić się nagle, wtedy, gdy będziesz przekonany, że zwalczyłeś go w sobie raz na zawsze”. Cóż, muszę zaakceptować sposób bycia Schmita, uznać go jako równoprawny z moim. Muszę codziennie zwalczać myśli niechętne czy krytyczne wobec niego. Nie rozumiem tylko: jak mam zaak-ceptować jego poglądy, a równocześnie pozostać przy swoich?

7.06.2074 r.

Wreszcie przyjechali. Z tej okazji wziąłem trzy dni urlopu. Weronika znowu wypiękniała, Katja wyszczuplała, Sylwia jak zwykle cały czas szczebiocze i śmieje się. Thomas i Michael z zaciekawieniem obserwują życie w strefie polskiej. Wieczorem, tuż po przyjeździe, zaprosiłem ich na kolację i dyskotekę do jednego z klubów. Nawet im się podobało, choć najbardziej wybredna Katja oceniła lokal krótko i dosadnie:

Page 58: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 58Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Prymityw.

– Dlaczego? Mnie się podoba – oponował z pełnymi frytek ustami Michael.

– Za dużo różu w dekoracji, na ścianie, suficie.

Argument nie do zbicia, zwłaszcza że Katja jest dekoratorką wnętrz.

– To jej skrzywienie zawodowe! – zawołała Sylwia.

Atmosfera w trakcie kolacji przypominała tę z dawnych lat, gdy nasza paczka przeżywała swoje najlepsze chwile. Piliśmy piwo (ze zdrowych polskich szyszek chmielowych) i tańczyliśmy. Weronika nie była zbyt rozmowna, unikała mojego wzroku i w ogóle nie dawała mi większych złudzeń, co do możliwości powrotu do przeszłości.

Nazajutrz pokazałem im Stare Miasto. W pewnej chwili znaleźliśmy się przed kościołem służącym dziś za muzeum fanatyzmu katolickiego. Oprowadzano po nim wycieczki. Weronika zajrzała do środka i stojąc na wysokim progu spytała:

– Co tu jest?

– Kościół – odpowiedziałem i szybko zmieniłem temat. – Chodźcie, tam dalej stoi wieża, na której umieszczono jednego z królów Polski.

– Czekaj – krzyknęła Weronika. – Opowiedz coś o tym kościele.

– Czy może są to pozostałości po związku religijnym istniejącym na tych zie-miach jeszcze w początkach XXI wieku? – zapytał z miną znawcy Thomas.

– Tak – odrzekłem, patrząc w kierunku kolumny Zygmunta III.

– Wejdźmy do środka – powiedziała Weronika i nie czekając na odpo-wiedź, zniknęła w przedsionku kościoła.

Page 59: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 59Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Niebawem cała nasza grupa znalazła się w ciemnym i zimnym kościele. Chłód wnętrza kontrastował z upałem panującym na dworze. Przy oł-tarzu kręcił się jakiś facet w dżinsach. Na wysokości pierwszych ławek zatrzymała się wycieczka szkolna. Dzieciaki rozglądały się po muzeum, a przewodnik opowiadał im historię obiektu.

– Powiedzcie coś więcej o tej organizacji religijnej – prosiła Weronika. – Kiedyś coś o niej słyszałam od babci...

– Kościół katolicki zniewalał ludzi różnymi zakazami przez około XX wieków – wyręczył mnie Thomas.

– Zakazami? – zdziwiła się Sylwia.

– Tak, na przykład był taki zakaz... Jak to powiedzieć, żeby nie spalić? – usiłował sobie przypomnieć Thomas. – Już wiem: „Nie cudzołóż”.

– „Nie cudzołóż” – powtórzyła jak echo Katja, a na jej twarzy zakwitło upostaciowione zdziwienie.

– Chodziło o zakaz współżycia poza małżeństwem mieszanym – uzupełnił Thomas.

Dziewczyny roześmiały się, wzbudzając zainteresowanie dzieci.

– Żartujesz? – niedowierzała Sylwia.

– To nie wszystko – kontynuował Thomas z miną znawcy tematu. – Za-kazywano też aborcji, antykoncepcji i związków homoseksualnych.

– Zgrywasz się? – chichotała Sylwia.

– Dużo jest takich skansenów w Polsce? – dopytywała się Katja.

– Sporo. Ile? Dokładnie nie wiem – odrzekłem zniecierpliwiony. – W wielu mia-stach pozostawiono te budowle jako ostrzeżenie przed epoką fundamentalistyczną.

Page 60: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 60Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Piękne – zachwycała się Weronika.

Nie wiem, co miała na myśli: czy całość kościoła, czy jeden jego frag-ment – obraz lub rzeźbę?

– W tej świątyni panuje szczególna atmosfera – mówiła dziwnie wyci-szona. – Ludzie, którzy ją stworzyli, nie mogli być źli.

Zaskoczyła nas. Od czasu wejścia do kościoła jej twarz zmieniła się nie do poznania. Do tej pory raczej smutna i melancholijna, teraz opromie-niona uśmiechem rozjaśniła się, jakby jakiś promyk światła spłynął na nią z tych starych, posępnych obrazów.

– O co chodziło w tej religii? – dociekała z niewinną miną dziecka.

Ponownie dałem szansę popisania się znajomością tematu Thomasowi.

– Wierzyli w Jezusa Chrystusa. Roili sobie, że człowiek przychodzi na świat z piętnem przewinienia, z którego uwolnić może tylko krzyżowa śmierć Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.

– Tak, tak... Przypominam sobie... Słyszałam o czymś takim w dzieciń-stwie – potwierdziła Weronika. – Kiedyś moja babcia z Wandei opowia-dała o Bogu ukrzyżowanym za grzechy świata. Nic z tego nie rozumia-łam. Rodzice zakazywali babci mówienia o tym.

– I mieli rację – westchnęła Katja, którą irytowała niezdrowa ciekawość Weroniki.

– Kim właściwie był Jezus Chrystus? – wtrąciła się do rozmowy Sylwia.

– Był Żydem – odpowiedział milczący dotychczas Michael. – Przez chrześcijan został uznany za proroka, przez Żydów za bluźniercę.

– Zwykły Żyd, który umarł za grzechy świata? – dziwiła się Sylwia.

Page 61: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 61Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– To mi pachnie jakąś zakamuflowaną formą antysemityzmu – do-dała znudzona Katja.

– Ciekawe – rzekła Weronika.

– Co w tym ciekawego? – irytowała się Katja. Zresztą Weronika zawsze ją drażniła.

– Ta religia jest... taka tajemnicza.

– Czy ty się dobrze czujesz? – syknęła złośliwie dekoratorka wnętrz.

W półcieniach kościoła Weronika wydawała się być blada. Jej uśmiech nada-wał twarzy specyficzny wygląd. Przypominała zmartwychwstałą świętą.

– Na czym polegało ich nabożeństwo? – dopytywała się niestrudzenie, puszczając mimo uszu docinki koleżanki.

– Katolickie nabożeństwo sprawowano dla uobecnienia śmierci Chry-stusa za grzechy świata – popisywał się swoją erudycją Thomas.

– Chodźmy stąd – rozkazała Katja. – Mam już tego dość!

– Nie, nie. To jest... pasjonujące – oponowała Wera.

– Jak chcesz, to zostań.

Ruszyliśmy ku wyjściu. Wszyscy z wyjątkiem mojej byłej, która nie zwracając na nas uwagi, zrobiła kilka kroków w stronę ołtarza, a więc w przeciwnym kierunku. Cała nasza paczka po wyjściu z muzeum usia-dła bez słowa w najbliższym ogródku piwnym.

– Brr... Cóż za dziwne miejsce – przerwała w końcu ciszę Sylwia.

– Całkiem jej odbiło – palnęła rozdrażniona Katja. – Od czasu rozstania z tobą zrobiła się nieznośna – zwróciła się do mnie jakby z pretensją.

Page 62: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 62Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Cały czas przychodzą jej do głowy jakieś dziwne pomysły. Popada w niezdrowe egzaltacje...

– Czytałem kiedyś taką teorię – odezwał się Michael – według której młodzi ludzie odruchowo poszukują tajemniczości, sacrum. Współcze-sny stechnicyzowany świat pozbawił ich tych duchowych potrzeb. Ale ona, jak widać, potrzebuje strawy duchowej.

– Filozofia Nowego Edenu jest świadoma tego zjawiska: Radę Bogów i kapłanów-urzędników ustanowiono właśnie w celu stłumienia głodu sacrum – powiedziałem beznamiętnie.

Po około dziesięciu minutach nasza znajoma ukazała się w drzwiach muzeum. Podeszła do stolika i jak gdyby nigdy nic usiadła zamyślona. Niewątpliwie to już inna dziewczyna, niż przed rokiem czy dwoma.

***

Wieczorem całe towarzystwo wybrało się znowu na dyskotekę. Ja poczułem się źle – odezwały się wrzody żołądka. Zmuszony odwiedziłem klinikę rzą-dową i obładowany lekarstwami wróciłem do domu. Miałem czas na oglą-danie wieczornych wiadomości, co ostatnio nie zdarzało mi się często.

Nasila się dziwna moda na samobójstwa. Gdzieś w Niemczech do Du-naju wskoczyła rodzina z dziećmi. W Paryżu 30 feministek sfrunęło z wieży Eiffla i zgasło z widokiem Pól Marsowych na zawsze.

8.06 2074 r.

Nazajutrz czułem się całkiem nieźle, co pozwoliło mi dołączyć do przy-jaciół. Zwiedzaliśmy okolice Warszawy. Wieczorem znowu zajrzeliśmy

Page 63: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 63Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

do dyskoteki. Zauważyłem zmianę w zachowaniu Weroniki. Miała lep-szy humor i częściej rozmawiała ze mną. Dostrzegłem u niej pewne za-interesowanie moją osobą. Po wizycie w kościele wyraźnie się zmieni-ła. Wykazuje ponadprzeciętne zainteresowanie religią. Wypytuje mnie i Thomasa o różne kwestie związane z katolicyzmem. Dziewczyny kręcą głowami, chłopaki uśmiechają się pod nosem, a ja rumienię się, jakbym był odpowiedzialny za jej stan psychiczny.

W pewnej chwili zaproponowała, byśmy razem wyszli do miasta. Nie muszę pisać, jak ucieszyłem się z tego powodu. Bo choć nie byłem jej wierny, to jakaś emocjonalna nostalgia do niej wciąż się we mnie tliła. Jednak na próżno usiłowałem skierować rozmowę na tematy dotyczące nas dwojga. Ona uczepiła się kwestii religijnych i cały czas o nie pyta-ła. W pewnym momencie w trakcie rozmowy o specyfice polskiej reli-gijności wyciągnęła ze mnie informację o tajnych mszach na bagnach. Ugryzłem się w język. Niestety – za późno.

– Chociaż z daleka chciałabym to zobaczyć – błagała.

– Po co ci to?

– Coś mnie ciągnie do tej religijności – wyznała i nagle urwała.

Na nic zdały się moje wyjaśnienia, że nie wiem, gdzie odbywają się te spędy, że są zakazane, że kapłanowi wręcz nie wypada w nich uczest-niczyć i tak dalej.

Wymogła na mnie obietnicę, że dowiem się gdzie i kiedy odbywają się zakazane nabożeństwa. Doprawdy nie mam pojęcia, co we mnie wstąpi-ło. Przy niej niebezpiecznie głupieję...

Page 64: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 64Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

10 06.2074 r.

Oficjalnie pożegnaliśmy de Sousę. Stary wygłosił mowę pełną komple-mentów. Prawił o zasługach de Sousy dla zachowaniu porządku w stre-fie polskiej, o jego poświęceniu dla idei Nowego Edenu, jednocześnie w kuluarowych rozmowach wymyślając mu od najgorszych.

Śledztwo w sprawie mojego porwania nie przyniosło żadnych efektów. De Sousa rozłożył ręce, gdy zapytałem go, kto właściwie patroluje rynek w Krakowie? Był też bezradny w sprawie przecieku odnośnie mojego wy-jazdu. Cała ta sprawa unaocznia, jak niewydolne są nasze służby porząd-kowe. De Sousa tłumaczył mi w trakcie poczęstunku, iż nic nie mógł w tej kwestii zrobić, gdyż ręce miał związane panującym ustawodawstwem.

– W wolnym demokratycznym Edenie każdy ma swobodę poruszania, pa-nuje wolność i wszechobecna tolerancja – tłumaczył się, zajadając sałatę.

– Tolerancja nie może przerodzić się w bagnet kłujący Nowy Eden – odpowiedziałem.

Zamyślił się, chyba zastanawiał się nad wieloznacznością użytej prze-ze mnie metafory.

– Niby tak – rzekł po chwili – ale istniejące prawo karne skutecznie nas paraliżuje. Żeby wydać nakaz podsłuchu kogokolwiek, muszę mieć zgodę arcykapłana. Wszelkie procedury w tym zakresie przeciągają się w nieskończoność. Jedyne co trzyma ludzi w strachu, to kara śmierci.

– Jak to kara śmierci?

– Eutanazja jest w praktyce karą śmierci.

– Przesada – oponowałem – eutanazja to eutanazja. Kara śmierci ma inną filozofię.

Page 65: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 65Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Mnie chodzi o jej wymiar praktyczny, o efekt odstraszania, który powoduje.

Gawędziłem tak sobie z de Sousą ponad pół godziny, trawiąc powoli sałatę i potrawy z soi. Nie wyglądał na przygnębionego. Niewątpliwie z ulgą opuszczał strefę polską.

– Powiedz mi szczerze, nie masz do mnie żalu za pośrednie przyczynie-nie się do twojego odwołania?

Uśmiechnął się tajemniczo, co niewątpliwie było wydarzeniem, gdyż uśmiech rzadko gościł na jego twarzy.

– Nie, stary i tak by mnie odwołał. Ty tylko przypadkiem dostarczyłeś mu argumentów. Mało wiesz o tym, co tu się naprawdę dzieje... – zawa-hał się. – Może to i lepiej...

– A co tu się dzieje?

– W swoim czasie dowiesz się. Teraz i tak nic ci to nie pomoże. A zresztą nie mam namacalnych dowodów… – urwał nagle.

– Dowodów?

– Tak, dowodów.

– Na co?

Uśmiechnął się po raz drugi – bijąc swój własny rekord.

– Skoro nie mam dowodów, więc nie mogę mówić o sprawie – spuento-wał rezolutnie.

– Chodzi o starego?

– Może tak, a może nie – rzekł enigmatycznie.

Page 66: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 66Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Pozbył się ciebie, bo coś o nim wiesz, co mogłoby go skompromitować?

– Ja tego nie powiedziałem.

– Ale zasugerowałeś.

– Wydawało ci się. Skończmy ten temat – rozkazał tonem sędziego i zaraz spoważniał.

Nie śmiałem dalej drążyć sprawy, choć mnie intrygowała. Trochę za dużo się wygadał i teraz był zdecydowany podjąć każdy nowy wątek w rozmowie, byle tylko nie wracać do starego. Wyczułem to i bezli-tośnie wykorzystałem sytuację:

– No dobrze. A co z Mszami? Wciąż odprawiane są po lasach?

– Tak – skinął głową, popijając sok pomarańczowy.

– Nie można nic z tym zrobić?

– No cóż, gdyby zdecydować się na strzelanie do tłumów, kilka tysięcy zamknąć w pudle i poddać procedurze kwalifikacji do eutanazji – to może doraźnie byłby jakiś efekt. Na dłuższą metę jednak dostarczyliby-śmy katolikom męczenników i niebezpiecznie podburzyli nastroje.

– Gdzie oni odprawiają te sabaty?

– Chcesz się wybrać? – zaśmiał się.

– Kto wie? Mam doświadczenie w szpiegowaniu – żartowałem.

– To prawda – pokiwał głową. – Gdzie? Praktycznie w całej Polsce. Na przykład na Kurpiach, w Puszczy Białej.

– Jak często się spotykają?

Page 67: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 67Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Raz w tygodniu, w niedzielę. Nabożeństwo odprawiane jest w świe-tle dnia, bez zabawy w ciuciubabkę. Oni czują się naprawdę pewnie. Dlatego cieszę się z mojego wyjazdu, gdyż w najbliższych miesiącach może tu się wydarzyć coś, nad czym nie zapanujemy, a ja na szczęście już nie będę za to odpowiedzialny.

Tutaj się mylił. Jego zaniedbania przyniosą owoce w przyszłości. For-malnie zdejmie z siebie odpowiedzialność, lecz moralnie na pewno nie. Mimo wszystko jest w nim zbyt dużo goryczy i stąd te czarne wi-zje. Bo cóż tu się może wydarzyć?

17.06.2074 r.

Moi przyjaciele opuścili stolicę, ale bez Weroniki. Gdy powiedziałem jej o nabożeństwie – postanowiła zostać. Cała paczka przy pożegnaniu wymownie mrugała do mnie, myśląc sobie nie wiadomo co. Gdyby Katja wiedziała, co jest prawdziwym powodem pozostania Wery, mia-łaby zapewne sporo do powiedzenia na temat jej kondycji psychicznej. Na szczęście, nie wiedziała...

W niedzielę rano zwolniłem ochroniarzy i nakazałem szoferowi, żeby zawiózł nas do Pisza. Z Pisza w stronę Puszczy Białej sunął sznur au-tobusów i samochodów osobowych. Funkcjonował nielegalny, dosko-nale zorganizowany transport. Wsiedliśmy do autobusu, na którego ta-blicy widniał napis „Puszcza Biała – wycieczki na grzyby”. Jechaliśmy w ciągłym korku. Poboczem ciągnęły pielgrzymki – setki, tysiące ludzi. W autobusie odmawiano katolickie modlitwy. Jedna z nich, najdłuższa, nazywała się Różaniec. Weronika bardzo szybko nauczyła się słów i cały czas powtarzała słowa modlitwy. Z konspiracyjnego punktu widzenia był to genialny pomysł, ale ja już wtedy nie byłem pewien, czy ona rze-czywiście się konspiruje, czy po prostu się modli?

Page 68: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 68Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Po godzinie jazdy autobus zatrzymał się w środku lasu. Ruszyliśmy z ludź-mi w dziką knieję. Podekscytowana dziewczyna śpiewała ze wszystkimi pieśni religijne. Po około trzydziestu minutach marszu wyszliśmy na ol-brzymią polanę, zarojoną mrowiem ludzi. Dochodziło południe, czerw-cowy skwar wyciskał pot z czoła.

Wśród pielgrzymów dało się zauważyć osoby w różnym wieku. Prze-ważały –starsze, ale nie brakowało też ludzi w średnim wieku, a na-wet nastolatków i dzieci. Słowem – uczestnicy zgromadzenia stanowili przekrój mieszkańców Polski. Większość z nich to fanatycy religijni wymachujący różańcami, klęczący i leżący krzyżem. Niebawem roz-poczęło się nabożeństwo. Weronika pociągnęła mnie prawie pod sam ołtarz. Rozsiani po polanie mężczyźni w koloratkach siedzieli na zie-mi, a chętni podchodzili do nich i rozmawiali z nimi. Podsłuchałem, że ten obrzęd jest nazywany spowiedzią. Uroczyste śpiewy i modlitwy trwały chyba ze dwie godziny. W ciągu tych dwóch godzin, jak później sobie myślałem, utraciłem Weronikę na zawsze.

Apogeum szaleństwa nastąpiło, gdy w pewnej chwili uklęknęła przed facetem w koloratce, który siedział na krześle obok owinięty wokół rąk zdobionym kontuszem. Spowiadała się przeszło dwadzieścia minut. Pa-trzyłem na nią, jak porusza ustami. „O czym ona mówi?” – próbowałem zgadnąć. Obawiałem się zdrady. Wreszcie ksiądz uczynił znak krzyża nad jej postacią, a ona rozpromieniona wróciła do mnie.

– Pierwszy raz w życiu wyspowiadałam się – oświadczyła z twarzą zara-zem poważną i radosną.

Na widok mojej miny, która bynajmniej nie wyrażała aprobaty dla tego kroku, nieco się zmieszała.

Page 69: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 69Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Dziewczyno, co ty wyprawiasz?! – nie wytrzymałem.

– Moja babcia z Wandei ochrzciła mnie, gdy byłam jeszcze dziewczyn-ką – mówiła z tym radosno-poważnym wyrazem twarzy. – Dziękuję ci, Dominiku, że mnie tu przyprowadziłeś.

– Dobrze, dobrze. Uspokój się, Wero – próbowałem uciszyć jej emocje.

– Zostańmy tu. Znajdziemy ludzi, którzy się nami zaopiekują – przeko-nywała. – Będziemy mogli zgłębiać tajniki prawdziwej wiary.

– Dziewczyno, co ty opowiadasz.... – nie wierzyłem własnym uszom.

Musiała ujrzeć determinację w moich oczach, gdyż gwałtownie odsu-nęła się, jakby z obawy – i słusznie zresztą – przed nieprzewidywalną reakcją z mojej strony.

– Dość tych wygłupów, wracamy do Warszawy! – rozkazałem, próbując złapać jej rękę, lecz znowu zrobiła krok w tył. – Skąd wiesz, kim są ci ludzie? Przecież to zwykli fanatycy. Spośród nich wyszli inkwizytorzy, krzyżowcy i inni fundamentaliści – argumentowałem rozpaczliwie.

– Już od dawna nie działa na mnie ta wasza sieczka propagandowa – w jej oczach zapłonęły ogniska buntu, które do tej pory tylko się tliły. – Chyba sam nie wierzysz w te banały. Bawicie się w „bogów” i „kapła-nów”, jak dzieci. Przy okazji prześladując prawdziwą religię.

Zatkało mnie. W tych okolicznościach nie miałem zamiaru konty-nuować dyskusji.

Straciłem panowanie nad sobą, doskoczyłem do niej i uderzyłem ją w  twarz. Kilku mężczyzn błyskawicznie ruszyło w moim kierunku. Dwóch z nich złapało moje dłonie i wykręciło przeguby.

Page 70: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 70Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wera dotknęła swego policzka, jakby nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Potem poprawiła opadające na twarz włosy i już spokojna powiedziała:

– Niech panowie go puszczą... Nic się nie stało.

Wypowiedziawszy te słowa, odwróciła się na pięcie i roztopiła w gęstwi-nie ludzkiej. Mężczyźni puścili moje dłonie.

– Nie jestem pewien, czy nic się nie stało? Ale skoro dziewczyna tak twierdzi... – skomentował sytuację jeden z mężczyzn.

Zrobiłem kilka kroków, masując obolałe ręce. Faceci popatrzyli za mną z pogardą. Wkrótce Msza się skończyła. Ludzie rozpoczęli marsz w stro-nę „przystanku autobusowego”. Przygnębiony i wściekły dałem się nieść tej fali. Swoim milczeniem wyrażałem sprzeciw wobec rozlewającej się wokół dewocyjnej rzeki, która porwała najbliższą mi osobę.

22.06.2074 r.

Zniknięcie Weroniki wybiło mnie z rytmu i rozstroiło wewnętrznie. O ile dotychczas nienawidziłem katolicyzmu z przyczyn intelektualnych, to teraz czuję do niego wręcz fizyczną odrazę. Rozumiem motywacje rewolucjoni-stów francuskich, Stalina, socjalistów meksykańskich i innych, którzy zwal-czali w przeszłości katolicyzm siłą. Trzeba przestać się cackać i wreszcie zro-bić z nimi ład. De Sousa był za miękki. Belg Rochard, który ma go zastąpić, musi postępować bardziej zdecydowanie. Brak stanowczości prowadzi do wielu szkód społecznych i podkopuje ideę milenarystyczną.

Postanowiłem w tej sprawie wywrzeć presję na Schmicie. Z takim tłu-mem nie da się walczyć, można jednak aresztować organizatorów reli-gijnych manifestacji czy choćby zamknąć wjazd do puszczy? Poszedłem więc do starego. Trafiłem na obiad, który jadał w biurze. Na talerzu,

Page 71: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 71Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

oprócz ziemniaków i pokrojonych w plasterki pomidorów, leżał kotlet z mięsa. Zamurowało mnie. Chyba się nawet nie przywitałem. Wpatry-wałem się jak zahipnotyzowany w mięso. Przypominało przeciętego na pół szczura. Szef spostrzegł moje zdziwienie, lecz nie przejął się nim specjalnie. Połykał zwierzę, siekając je nożem na mniejsze kawałki.

– Co to jest? – wydusiłem z siebie, nie mogąc oderwać wzroku od talerza.

– To jest kotlet – usłyszałem lakoniczną odpowiedź.

– Skąd arcykapłan to ma?

– No... są różne możliwości – odrzekł z ustami pełnymi mięsa.

– Czy to mięso jest zdrowe?

– Spokojnie, przebadano je kilka razy.

Od dziecka byłem wegetarianinem i nie mogłem znieść myśli, że ludzie mogą zjadać inne, niewinne istoty. Na widok człowieka spożywającego mięso robiło mi się mdło. Tym bardziej na widok kogoś pałaszującego „coś” przypominające przekrojonego na pół szczura.

– Zdrowe czy zatrute to nie ma znaczenia, przecież istnieje zakaz kon-sumpcji mięsa wydany przez Radę Bogów.

Schmit odłożył widelec i ostentacyjnie rozłożył ręce.

– Bracie Rose, mógłbyś być dla mnie bardziej wyrozumiały.

Popatrzyłem na niego z politowaniem. Coraz bardziej mnie mdliło. Wyszedłem bez słowa, akcentując dobitnie swoje wyjście trzaśnięciem drzwiami. Ku mojemu zdziwieniu, futryna pozostała na swoim miejscu. W pierwszym odruchu chciałem napisać skargę do Rady Bogów. Szybko

Page 72: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 72Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

się jednak zreflektowałem. Schmit jest człowiekiem bardzo wpływo-wym. Nic bym nie osiągnął, podejmując taką akcję. Swoją drogą, jeżeli tak zachowuje się mój szef, to perspektywa naszego zwycięstwa odda-la się coraz bardziej. Czy to miał na myśli de Sousa, sugerując niecne sprawki arcykapłana, na które nie miał dowodów?

Pierwszy raz zwątpiłem w powodzenie swojej pracy: kryzys gospodarczy, zarazy, zdrada najbliższej mi osoby, degrengolada moralna naszych przy-wódców, a przede wszystkim tłumy, które ujrzałem na polanie w puszczy pogrążyły mnie ostatecznie. Tyle akcji politycznych, tyle programów reedu-kacyjnych – wszystko na nic. Można w nich wciskać tony propagandy i tak po pewnym czasie ujawnia się ich katolicka natura. Jak oni to robią? Może ich przywódcy stosują niekonwencjonalne środki propagandowe? Rzucają uroki na ludzi? Weronika zachowywała się, jakby ją ktoś zahipnotyzował...

Trzy dni biłem się z myślami. Na trzeci dzień rozpoczął się powolny proces odradzania. Aż przyszedł moment, gdy zrzuciłem z siebie ciężar wspomnień z ostatnich dni i – mimo trudności, mimo ścian, które wciąż wyrastają przede mną – postanowiłem kontynuować swoją misję.

5.07.2074 r.

Bogowie wydali Dekret o nowych zasadach powszechnej szczęśliwości w epoce milenarystycznej. Nie da się ukryć – zmiany są śmiałe, rzekłbym nawet rewolucyjne. Ten nowy radykalizm da się wytłumaczyć próbą wyjścia z pułapki sprzeczności, jaką jest dążenie do pogodzenia szczę-ścia pojedynczych osób ze szczęściem ogółu. Problem sygnalizowałem już na wcześniejszych stronach pamiętnika. Tutaj przypomnę go w kil-ku słowach. Intensywność przeżywania zmysłowego szczęścia przez daną istotę jest ograniczana tolerowaniem zachcianek i pragnień istot

Page 73: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 73Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

drugich. W efekcie średni wskaźnik powszechnej szczęśliwości wyraź-nie się obniża, a niekiedy wręcz uniemożliwia godne życie. Przykła-dem może być plaga szczurów w Paryżu. Gdybyśmy chcieli postępować zgodnie z literą prawa, nie moglibyśmy ich zabijać!

Przemówienie wprowadzające w treść Dekretu odczytał w telewizji bóg Rousseau. W gustownej scenografii na tle błękitnego nieba i kwitnących palm wyznaczył nowe priorytety dla Nowego Edenu.

„– Zasadniczy problem brzmi: czy idee tolerancji, braterstwa, równości – generalnie pooświeceniowej demokracji – dadzą się pogodzić z dą-żeniem do podwyższenia wskaźnika szczęśliwości w epoce milenary-stycznej? – pytał retorycznie. – Czy koncepcja umowy społecznej nie jest w dzisiejszych warunkach koncepcją przestarzałą? Tak, przestarza-łą. Nie boję się tego powiedzieć. Bo cóż właściwie daje nam umowa spo-łeczna? Daje ogólnoludzki kompromis, który prowadzi do mniejszego, ale jednak cierpienia milionów. Przypomnijmy sobie, co jest naszym ce-lem: zbudowanie raju na ziemi, w którym żyjące istoty egzystują we wza-jemnej tolerancji, otwartości i ogólnej szczęśliwości. Teraz przeżywamy okres milenijny. Znajdujemy się w fazie przejściowej, przygotowującej do życia w raju na ziemi. Wszyscy staramy się zachowywać zgodnie z kanonem wartości wolnościowych, żeby zasłużyć sobie na przyszłe wskrzeszenie i dołączenie do grona wybranych oraz robimy wszystko, żeby nie trafić do grona pokutników pracujących przez całą wieczność na rzecz zbawionych wyznawców tolerancji.

Od początku naszym celem było równomierne podnoszenie wskaźnika szczęśliwości i powszechnej tolerancji, czyli stworzenie już teraz namiast-ki raju. Niestety, kłopoty gospodarcze, panujące powszechnie zarazy unie-możliwiają równomierny wzrost szczęśliwości oraz poczucia tolerancji.

Page 74: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 74Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Coraz więcej osób – z braku perspektyw – przeżywa załamanie psychicz-ne i popełnia samobójstwa. Ten stan musi ulec zmianie. Z drugiej stro-ny nie dziwmy się zbytnio. W okresie milenijnym ludzkość nie może być w pełni szczęśliwa i jednocześnie korzystać z dobrodziejstw demokracji. Powtórzmy: na aktualnym etapie rozwoju dopiero zmierzamy do demo-kratycznego raju i – nie łudźmy się! – świat wokół nie jest Edenem, o któ-rym marzymy! Z niego dopiero wyłoni się prawdziwy Raj!

Z tego faktu należy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Doktryna wolności dla wszystkich kłóci się z doktryną szczęścia dla wszystkich. Podstawo-wa zatem zmiana w naszych zasadach brzmi: należy odejść od koncepcji wybujałej tolerancji i demokracji, gdyż – na obecnym etapie – przeszka-dza nam w podnoszeniu ogólnego wskaźnika szczęśliwości.

Na przykład zbyt duże zaludnienie uniemożliwia wyżywienie wszyst-kich ludzi, zatem musimy zaostrzyć przepisy dotyczące eutanazji cho-rych, kobiet, dzieci oraz zwierząt. Osoby, które zrozumieją istotę tych zapisów i pokornie poddadzą się tym zarządzeniom, w pierwszej kolej-ności będą wskrzeszane do nowego życia jako męczennicy tolerancji”.

***

W tym duchu Rousseau przemawiał przeszło godzinę. Jego wypowiedź z racji przyjętej formy musiała być ogólnikowa. Zobaczymy, na czym konkretnie polegają zaostrzenia, gdy Dekret znajdzie się na moim biur-ku. Myślę jednak, że słusznie zauważono, iż demokracja jako taka kłóci się z dążeniem do powszechnej szczęśliwości i, że trzeba z tego faktu wy-ciągnąć wnioski. Do tej pory na siłę starano się uszczęśliwiać ludzi, ale życie zweryfikowało taką praktykę. Ktoś musi dobrowolnie zrezygno-wać ze swojej wolności, aby wolność drugiego była doskonalsza. Tyl-ko tak można rozwiązać sprzeczność, którą zauważyłem już wcześniej w Katechizmie, a która dotyczyła rozumienia pojęcia tolerancji.

Page 75: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 75Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

11.07.2074 r.

Do opinii publicznej nareszcie dotarły szczegółowe zapisy Dekretu, od razu wywołując gwałtowne demonstracje. W Warszawie manifestowały femi-nistki w związku z decyzją Rady Bogów o dopuszczalności eutanazji ko-biet z przyczyn społecznych. O możliwości tej regulacji prawnej mówiono już od kilku miesięcy, po tym jak grupa hiperpostępowców zgłosiła projekt ustawy o takiej treści. Teraz postanowiono włączyć go do Dekretu, nadając mu szczególną rangę. Bogowie stanęli przed dylematem: czy prawo kobiety do aborcji dziecka z przyczyn społecznych można przenieść na prawo męż-czyzn do eutanazji swych żon, również z przyczyn społecznych?

Argumentacja hiperpostępowców opierała się na założeniu, że skoro bezrobotna matka może usunąć dziecko, którego nie jest w stanie utrzy-mać, to również bezrobotny mężczyzna powinien mieć prawo usunięcia żony, na utrzymanie której nie posiada środków. Obrończynie kobiet odpowiadały: „W takiej sytuacji wystarczy rozwód”. Kontrargument hi-perpostępowców brzmiał: „Bezrobotny mąż nie ma z czego płacić ali-mentów, zatem rozwód nie spełnia swojej roli; kobieta w dalszym ciągu nie posiada środków do życia”. Prawniczki feministyczne odbijały pi-łeczkę: „Mężczyzna nie jest już głową rodziny, gdyż nie żyjemy w spo-łeczeństwach patriarchalnych”. I tu nieopacznie wpadły we własną pu-łapkę. Wcześniej bowiem wymogły na Radzie Bogów, aby ta przyznała obowiązek alimentacyjny mężowi, niezależnie od winy orzeczonej na rozwodzie. Stanowisko uzasadniano potrzebą zadośćuczynienia za wie-lowiekowe prześladowanie kobiet przez mężczyzn. Tak jak współcze-śni nauczyciele, tak również współcześni mężowie muszą odpokutować winy swoich przodków. Tym samym mąż stał się odpowiedzialny za żonę, co prawnie skutkuje koniecznością jej utrzymania. Skoro zaś nie jest w staniej jej utrzymać, logiczną konsekwencją pozostaje eutanazja.

Page 76: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 76Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Manifestantki krzyczały, domagając się cofnięcia decyzji. Pierwszy raz spotkałem się z tak stanowczą reakcją przeciwko decyzji bogów. Aku-rat przechodziłem tamtędy więc wtopiłem się w tłum kobiet, próbując nawiązać z nimi rozmowę.

– Cóż, Rada Bogów podjęła decyzję, nie ma co polemizować, taka jest demokracja – zagaiłem do trzydziestokilkuletniej kobiety trzymającej w dłoniach transparent z napisem: „Wolność dla kobiet!!!”

– Demokracja?!!! – wrzasnęła i po chwili z jej ust popłynął soczysty po-tok słów niezbyt pochlebnych wobec demokracji i Rady Bogów.

– Mój stary od razu podda mnie eutanazji! – krzyknęła jej koleżanka trzymająca transparent z drugiej strony.

– Chłopy tylko czekały na taką możliwość – mówiła inna. – Teraz, gdy będą się chciały nas pozbyć, zwolnią się z roboty na parę miesięcy...

– No nie, to chyba przesada – powiedziałem. – Co prawda prawo można naginać, lecz są jeszcze sądy.

– Co nam po sądach, jeśli prawo głupie?

Jedna z kobiet przyglądała mi się uważnie, aż w końcu zapytała:

– Siostry, może to jakiś szpieg? Co on tak chodzi i węszy?

– Szpieg! Szpieg! – zaczęły jak na rozkaz przekrzykiwać się i popychać mnie.

Uciekałem szarpany za włosy i bity pięściami po plecach. Z trudem uda-ło mi się wyrwać z tłumu.

Demonstracja stawała się coraz agresywniejsza. Niebawem interwenio-wały służby porządkowe. Aresztowane prowodyrki piszczały ciągnięte przez policjantów do radiowozów.

Page 77: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 77Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wieczorem w telewizji obejrzałem relację z demonstracji w różnych miastach Nowego Edenu. Policja interweniowała w Paryżu, Frankfur-cie, Wiedniu, Mediolanie, Rzymie, Tuluzie. Do prawdziwej bitwy doszło w Amsterdamie. Kilka feministek zostało rannych. Sprawa odbiła się też szerokim echem w mediach chińskich i amerykańskich.

30.07.2074 r.

Człowiekowi z ulicy wydawać by się mogło, że kapłan nie posiada więk-szych obowiązków. Złudzeniu temu ulega wielu maluczkich tego świata. Z perspektywy mrówki olbrzymy wydają się wszechmocne i niezwycię-żone. Niestety, nad każdym siłaczem jest ktoś silniejszy. Nade mną jest Schmit, bogowie oraz materia spraw, z którymi się borykam. Dzisiejszy dzień jest tego przykładem.

Zaraz po porannej kawie przyjmowałem interesantów. Postanowiłem robić to przez dwie godziny raz w miesiącu. Jako trzecia w kolejności przyszła ze skargą pewna kobieta, której syn został wytypowany przez konsylium lekarskie do eutanazji. Chłopak bardzo często choruje na różne schorzenia dróg oddechowych i w końcu przekroczył dwutygo-dniowy limit kataru. W Dekrecie o szczęśliwości bogowie ogłosili bo-wiem dopuszczalne limity kataru, powyżej których człowiek nie może się czuć szczęśliwy i osłabia ogólną radość z oczekiwania na zapanowa-nie ziemskiego Edenu. Podobne uregulowania dotyczą alergii i innych chorób ciężkich oraz pospolitych.

Chłopak miał pecha. Zaraz po wprowadzeniu w życie Dekretu (11.07 br.) infekcja zaatakowała mu gardło, a w nosie pojawiła się wodnista wydzie-lina. Po czternastu dniach, zgodnie z nowymi wytycznymi Rady Bogów, lekarze skierowali go na zabieg eutanazyjny. Zrozpaczona matka padła

Page 78: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 78Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

do moich nóg i zanosząc się płaczem, błagała o darowanie życia synowi. Akurat w tej sprawie nie mam nic do powiedzenia. Ułaskawienie może uzyskać jedynie w przypadku, gdy arcykapłan strefy polskiej wystosuje pismo do Rady Bogów z prośbą o zmianę decyzji konsylium, a ta przy-chyli się do jego prośby. Schmit nie chce zajmować się takimi głupstwa-mi, gdyż jak twierdzi, ma na głowie ważniejsze sprawy.

– Kapłanie, co mam robić. To mój jedyny syn, nie skończył jeszcze czterna-stu lat – lamentowała kobieta. – Jest już zdrowy, ale dalej chcą go zabić.

– Niech pani wstanie – powiedziałem stanowczo.

Nie poskutkowało. Niemal podniosłem ją siłą i kazałem się uspokoić.

– Musi pani pogodzić się z orzeczeniem lekarskim – przekonywałem. – To przecież dla dobra chłopaka, który niepotrzebnie się męczy.

– On się nie męczy – zaniosła się jeszcze większym spazmem.

– Jeśli bogowie uznali za słuszne ograniczyć cierpienie takich ludzi, to musimy uznać ich rację. Bogowie są nieomylni.

Kobieta łkała coraz głośniej. Z jej oczu płynęły potoki łez.

– W tej chwili nie choruje, ale prawdopodobnie niedługo znowu nabawi się nowej infekcji i jego męczarnie zaczną się na nowo – argumentowa-łem. – To pewnie alergia. Musimy eliminować alergików, gdyż ich cier-pienia upokarzają ich jako ludzi.

– Jakie męczarnie? – spytała i butnie spojrzała mi w oczy. – Czy katar to dla ciebie męczarnie? – wykrzykiwała.

W takich warunkach uznałem dalszą rozmowę za bezcelową. Wezwa-łem ochronę, a ta siłą wyprowadziła ją z gabinetu.

Page 79: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 79Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Cała ta sytuacja bardzo mnie zirytowała. Powinienem przemyśleć sensow-ność przyjmowania interesantów z ulicy. O ile wiem, nikt z kapłanów strefy polskiej tego nie robi. Tylko ja wyrwałem się przed szereg. A swoją drogą, jak wiele wody musi upłynąć, żeby ludzie pojęli jak wielkim szczęściem dla nich są zarządzenia Rady Bogów? Dlaczego tak łatwo godzą się na katusze niegodne obywatela naszego nowoczesnego państwa? Z drugiej strony nie ma co się dziwić, ludzie zawsze buntowali się przeciwko bogom.

Rewolucyjne stanowisko władz Nowego Edenu odnośnie eutanazji od dawna wzbudza kontrowersje. Gdy przed laty Libert i Hajnas wydali dekrety nakazujące eutanazje wszystkich niezdolnych do szczęśliwego życia – także z przyczyn ideologicznych – fundamentaliści i mułłowie dawnego porządku społecznego podnieśli wrzawę. Ludzie skażeni wi-rusami starego myślenia nie byli w stanie pojąć, że w tym stanowisku chodzi o coś jakościowo nowego.

Chorzy z nienawiści zwolennicy „starego świata” nie mogą być szczęśliwi w ra-mach nowego porządku społecznego. Skoro nie mogą się pogodzić z nową rzeczywistością, ich życie z góry skazane jest na nieszczęśliwą wegetację. Cóż w takich warunkach mają czynić władcy Nowego Edenu? Jak gdyby nigdy nic pogodzić się z ich cierpieniami i nie podejmować żadnych prób uwolnie-nia ich od nieszczęść? Czy może okazać minimum człowieczeństwa i podjąć jedynie słuszną decyzję o ich uszczęśliwieniu poprzez eutanazję? Dla mnie osobiście sprawa jest oczywista – nie można postępować inaczej.

2.08.2074 r.

Muszę napisać o czymś, co budzi mój opór, a co dotychczas taktycznie po-krywałem zasłoną milczenia. Nie podoba mi się jeden z zapisów Dekretu o szczęśliwości. O nie, źle napisałem, nie tyle mi się nie podoba, ile nie mogę

Page 80: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Drugi sygnał – przypadek Weroniki 80Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

go zrozumieć. Bogowie zawsze mają rację i ja przyjmuję ich stanowisko na wiarę. Intelektualnie mam jednak wątpliwości. W kwestii równoupraw-nienia zwierząt zapisano enigmatycznie, że większość animalsów nie jest w stanie zachowywać się tolerancyjnie i żyć we wszechistotowej zbiorowo-ści hiperdemokratycznej. W rezultacie w stosunku do zabijania zwierząt nie obowiązują już standardy stosowane w przypadku ludzi. Innymi słowy – sytuacja z metra na Trocadéro, które opanowały kilka tygodni temu szczu-ry, już się nie powtórzy. Szczury zostaną bezwzględnie wytępione.

Jest i inna konsekwencja tego zapisu. Fragment najbardziej dla mnie niezrozumiały. Otóż, bogowie znoszą obowiązek wegetarianizmu. Co prawda zalecają, aby ten piękny zwyczaj utrzymać, lecz równocześnie wyraźnie go znoszą. Doprawdy nie mogę za tym nadążyć. O co tu cho-dzi? Przecież trapią nas plagi i choroby odzwierzęce!

Może jestem niesprawiedliwy, ale czegoś tu nie rozumiem...

Page 81: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 81Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Rozdział III

Rebelia

11.08.2074 r.

Szok. Media od rana podają informację o inwazji obcych wojsk. Agre-sorzy wylądowali u wybrzeży Bretanii. Z doniesień telewizyjnych wyni-ka, że nasze wojska zostały zupełnie zaskoczone. Zostałem wezwany na specjalne posiedzenie sztabu kryzysowego, w którym brali udział lokal-ni przywódcy wojskowi oraz kapłani strefy polskiej.

– Panowie, jak już wiecie, dziś nad ranem u wybrzeży Bretanii wylą-dował obcy desant – głos arcykapłana brzmiał poważnie i dostojnie. Odniosłem wrażenie, że nawet nieco drżał. – Stanęliśmy jako państwo w obliczu obcej inwazji. Państwo nasze co chwilę atakują nowe za-razy. Trawi nas kryzys gospodarczy, przeprowadzamy różne reformy. Jak wiecie nastroje wśród ludności nie są zbyt optymistyczne i właśnie w takich warunkach stajemy w obliczu wojny.

– Chcielibyśmy usłyszeć najnowsze informacje z frontu – przerwał mu lokalny premier.

– Jestem w ciągłym kontakcie z Orleanem. Informacje nie są zbyt opty-mistyczne. Oddziały agresora dosyć szybko posuwają się w kierunku

Page 82: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 82Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Paryża. Myślę, że już wkrótce nasze dowództwo otrząśnie się z pierw-szego szoku i czym prędzej przystąpi do kontrataku.

– Jak to w ogóle możliwe, że daliśmy się zaskoczyć? – pytałem.

– Nasze oddziały są przegrupowywane – tłumaczył pokrętnie Schmit. – W tamtym rejonie nie stacjonowało zbyt wiele wojsk. Spodziewaliśmy się ataku ze strony Rosji, Chin czy krajów arabskich.

– Kto właściwie nas zaatakował? – nie dawałem za wygraną.

Stary zrobił jedną z bardziej debilnych min ze swego bogatego repertu-aru, którą najwyraźniej trzymał na takie okazje:

– No, właściwie to nie wiadomo – odrzekł sucho. – Nasze służby wciąż próbują to ustalić.

– Jak to? – zapytało kilka osób naraz.

– Oficjalnie nikt nie wypowiedział nam wojny.

– Może Amerykanie!

– Może Arabowie!

– Albo Chińczycy!

Licytowali się nawzajem zebrani.

– Wiem tylko tyle: około 200-osobowy oddział wkroczył na nasze tery-torium. Proszę mnie o nic więcej nie pytać – powiedział podenerwowa-ny Schmit. – Powołuję Komitet Bezpieczeństwa Regionalnego, w którego skład wchodzą wszyscy zebrani. Zwracam się do państwa o uruchomie-nie podległych służb w celu zapewnienia ochrony ludności w przypad-kach kryzysowych. Wojsko polskie proszę postawić w stan gotowości.

Page 83: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 83Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Z panem generałem porozmawiamy jeszcze o ewentualnym wysłaniu naszych oddziałów do pomocy zaatakowanej Francji. Po naszym spo-tkaniu ogłoszę stan wojny. Czy są jakieś pytania?

Szok był zbyt duży – nikt nie miał głowy do pytań. Szybko wyniosłem się i zająłem organizacją opieki nad dziećmi oraz edukacją w warunkach stanu wojennego. Na dzień dzisiejszy nie chciałem jeszcze zawieszać na-uki w szkołach. Kontynuowałem też zaczęte projekty i programy o cha-rakterze ideowo-światopoglądowym.

Na ulicy nie wyczuwałem paniki. Ludzie krążyli swymi mrówczymi szla-kami, zmierzając do swych mrowisk. Nie robili tego ani szybciej, ani wol-nej. Ot, tak jak zwykle. Ciekawe, co z tego wszystkiego wyniknie? Pytań jest zbyt wiele, jak choćby fundamentalne, które postawiłem Schmitowi. Skoro nie wiadomo, kto nas zaatakował, to właściwie nic nie wiadomo.

***

Po południu znalazłem chwilę na spotkanie z Luksemburką Plaff. Wcześniej wyznaczyłem jej termin spotkania w związku ze zmiana-mi płynącymi z Dekretu o szczęśliwości, który dopuszcza poddawanie dzieci rozwodników eutanazji.

– Kapłanie Rose, nie chciałam pana dręczyć swoimi problemami, ale dłu-żej nie mogę milczeć – rozpoczęła niezbyt optymistycznie, co w ostatnich dniach stało się niepisaną tradycją. Jej drobna postać skuliła się w sobie i nie przypominała już tej pewnej siebie dziewczyny sprzed kilku miesięcy.

– Mam poważne kłopoty z właściwym funkcjonowaniem wiosek. Dekret o szczęśliwości przychodzi w samą porę. „Matki” rozchodzą się czasami co dwa, trzy tygodnie, a dzieci pozostają bez opieki. Wiele z tych, które trwa-ją w związkach, nadużywa alkoholu, zażywa narkotyki. Słowem – wiele

Page 84: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 84Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

rodzin jest zdegenerowanych moralnie i z tego powodu wątpię, czy po-mysł na podwójną dawkę matczynej miłości, spełni nasze oczekiwania.

– Ile w sumie było rozwodów? – zapytałem zaskoczony tymi nowinami.

– Piętnaście.

– W trzech ośrodkach!?– niemal wykrzyknąłem.

– Pozostałe związki zajmują się sobą, a nie wychowaniem dzieci. Dzie-ciaki chodzą głodne, zaniedbane, mają braki w nauce. Nie mogę już patrzeć, jak się marnują.

Kobieta wymawiając ostatnie słowo, rozpłakała się. Cóż, trzeba będzie przyjrzeć się tym ośrodkom.

Jednak zaraz po jej wyjściu myśli znowu pochłonęły mi wydarzenia roz-grywające się we Francji. W każdej wolnej chwili kręciłem gałką poten-cjometru radiowego, poszukując najświeższych informacji. Ale dopiero w wieczornym dzienniku podano wiadomość tyleż dziwną, co zaskaku-jącą. Prezenter, zachowując śmiertelną powagę, oświadczył, że od pół-nocy zaatakowały nas Wyspy Owcze. Informacja ta padła bez żadnego komentarza. Każdy musiał ją sobie zinterpretować samodzielnie. Po-czątkowo myślałem, że to jakiś żart. Jak małe wyspiarskie państewko może zaatakować wielkie milenarystyczne imperium? Za moment pa-dły jeszcze bardziej zdumiewające słowa. Prezenter oświadczył, że około godziny 16.00 od południa strefę francuską zaatakowały Baleary. Wy-emitowano nawet przemówienie wygłoszone przed kamerami lokalnej telewizji Balearów przez tamtejszego prezydenta:

„– W związku z katastroficzną sytuacją na kontynencie europejskim, pa-noszącymi się zarazami, degrengoladą życia społecznego i biedą, wojska

Page 85: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 85Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

sił lądowych i morskich Balearów przychodzą z wyciągniętą dłonią dla zgnębionych narodów Europy. Bierzemy was pod swoją opiekę, niesie-my wyzwolenie, bezpieczeństwo i pomoc materialną”.

– O czym on gada? W jaki sposób Baleary mogą nam pomóc? – pyta-łem sam siebie.

Po pierwszym szoku i chwili namysłu przyszło uspokojenie. O wiele ła-twiej prowadzić wojnę z państwami wyspiarskimi, niż z Chińczykami! Małe kraje nie mogą nam na dłuższą metę zagrozić. Gdy otrząśniemy się z pierwszego szoku – damy im łupnia.

W dobrym nastroju podtrzymał mnie również sposób relacjonowania tych wydarzeń przez telewizję. Po prostu nie poświęcano im większej uwagi, uzna-jąc za wydarzenia marginalne. Zresztą chyba tak jest w istocie. Gdy jacyś sza-leńcy porywają się na wielkie imperium, to czy można ten fakt traktować po-ważnie? W serwisach należy umieszczać go co najwyżej jako ciekawostkę.

Znacznie więcej czasu poświęcano rozruchom w państwach arabskich. Tłum podpuszczony przez islamskich przywódców religijnych, nie chce wpuszczać na terytoria arabskie swoich europejskich współwyznawców masowo opuszczających kontynent. Imamowie twierdzą, że ich muzuł-mańscy bracia chodzący po europejskiej ziemi są przeklęci i traktują ich niczym zadżumionych. W Bagdadzie zginęło kilkanaście osób, w Tehe-ranie ponad trzydzieści, a w Kairze pięćdziesiąt.

Ciekawe, co dzieje się z Weroniką. Chodziło mi po głowie, żeby ją od-szukać. Zrezygnowałem jednak z tego pomysłu. Weronika dokonała określonego wyboru. Wybrała obcy mi duchowo i intelektualnie świat. Wiele mogłem jej wybaczyć, ale tego nie jestem w stanie. Gdybym ją rozgrzeszył, wyrzekłbym się własnego „ja”.

Page 86: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 86Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

15.08.2074 r.

Wiadomości z frontu są enigmatyczne albo nie ma ich wcale. Dowódca wojsk Nowego Edenu oświadczył, że nasze oddziały dają skuteczny od-pór agresorom. Media powtarzają ogólnikowe informacje, nie podając żadnych szczegółów. Stary też milczy jak grób, od czasu do czasu powta-rzając tylko zagadkowe: „Nie jest źle”.

Uspokojony tym „nie jest źle”, wybrałem się z niezapowiedzianą wizytą do „doppel-wioski” położonej pod Warszawą. Choć sprawa zamknięcia projektu wydawała się przesądzona, chciałem na własne oczy przekonać się, czy Plaff nie przesadza? Wokół drewnianych parterowych domków w stylu wiejskim znajdowały się place zabaw i na ogół zaniedbane przy-domowe ogródki. Przy pierwszym domku siedział na progu zziębnięty może czteroletni chłopak, grzebiąc patykiem w kałuży.

– Cześć! – zawołałem wesoło, chcąc nawiązać z nim jakikolwiek kontakt.

Dziecko spojrzało nieufnie i zacięło się w milczeniu, uporczywie mie-szając patykiem w brei.

– Gdzie są twoje mamy? – przykucnąłem.

– W domu.

– Dlaczego nie wejdziesz do środka? Nie chcą cię wpuścić?

Malec objął swoje kolana i przytulił się do siebie.

Zapukałem do drzwi. Żadnego odzewu. Nacisnąłem klamkę. W łóżku leżały dwie pijane damy. Jedna z nich otworzyła nawet oko, ale po chwili zamknęła je. Profilaktycznie wycofałem się. Przy następnym domku jedna z kobiet wieszała na sznurach pranie. Obok niej biegał mały bobas, trzymając ją za spódnicę.

Page 87: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 87Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Dzień dobry. Nazywam się Rose, wizytuję ten ośrodek, chciałem zapy-tać: jak się pani mieszka?

Kobieta mruknęła pod nosem „Dzień dobry”, ale nie odpowiedziała na moje pytanie. W pewnym momencie spostrzegłem, że ma podbite oko.

– Co się pani stało? – zapytałem, usiłując bliżej przyjrzeć się ranie.

– O co panu chodzi? – opędzała się ode mnie. – Czego pan chce?

Uporczywie przyglądałem się jej, nie dając za wygraną. Próbowała za-kryć rękami podbite oko, ale bez większego powodzenia. Fioletowy si-niak odznaczał się wyraźnie na twarzy.

– Jestem pomysłodawcą powstania tej wioski i interesuję się życiem jej mieszkańców. Kto panią tak urządził? – nalegałem.

Złapała dziecko i pociągnęła za sobą. W ostatniej chwili chłopiec od-wrócił się i zawołał:

– Druga mamusia!

– Cicho, zamknij się – wrzasnęła kobieta, zanim jeszcze zamknęły się za nią drzwi.

Przy trzecim domku znowu natknąłem się na pijaństwo; przy czwartym udało mi się trafić na w miarę normalną sytuację, piąty i szósty – stały puste. W sumie potwierdziło się to wszystko, co mówiła Plaff.

19.08.2074 r.

Wydałem dekret zamykający „doppel-wioski”. Reakcja była natychmiastowa. Wieczorem pod moimi oknami pojawiła się pikieta bab protestujących prze-ciwko zamknięciu wiosek. Krzyki i wrzaski nie dawały spać. Zdecydowałem

Page 88: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 88Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

się na rozmowę. Wyszedłem przed dom, próbując nawiązać dialog. W od-powiedzi obrzuciły mnie jajkami. Straciłem cierpliwość. Zadzwoniłem do Schmita, prosząc o interwencję. Gdy pojawiła się policja, krzyczały:

– Morderca! Kat! Terrorysta!

Po kilku minutach okrzyki ucichły, aż w końcu zapanowała błoga cisza. O paradoksie... Ja, radykalny lewicowiec, obrońca praw kobiet i wszel-kich mniejszości, stałem się ich śmiertelnym wrogiem.

Mimo tych denerwujących wydarzeń mój umysł zaprzątały przede wszystkim doniesienia z frontu. Po kilku dniach blokady medialnej Rada Bogów wydała komunikat. Wynikało z niego, iż desanty Wysp Owczych i Balearów rozpierzchły się na kilka mniejszych formacji, zdobywając kilka mniejszych miasteczek na północy i południu Francji. Nasze woj-sko odbija miasteczka. Wszystko się wlecze w czasie, gdyż chcemy zmi-nimalizować straty w ludności cywilnej. Podobno na pomoc śpieszą eli-tarne oddziały niemieckie i włoskie.

Chciałem z kimś o tym porozmawiać. Od czasu przyłapania Schmita na jedzeniu kotleta unikałem z nim dyskusji. W trakcie popołudnio-wej przerwy obiadowej wpadłem więc na kawę do kapłana Larssona (od spraw finansowych), który sprzedał mi kilka newsów. O przebiegu sy-tuacji na froncie wiedział nie więcej ode mnie, ale był dobrej myśli. Za-uważyłem, że prawie wszyscy znajomi – i nawet ja sam – byli dobrej myśli. Umysł Larssona zaprzątały inne sprawy.

– Według ostatnich raportów medycznych gwałtownie wzrasta śmiertel-ność wśród młodych kobiet i mężczyzn – mówił. – Przyczyną jest stoso-wanie środków antykoncepcyjnych przez kobiety. Dziewczyny używające antykoncepcji zarażają mężczyzn, śmierć następuje po kilku tygodniach.

Page 89: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 89Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Przerwał na chwilę, aby sprawdzić, jakie ta informacja wywarła na mnie wrażenie.

– Zdajesz sobie sprawę, co to oznacza w praktyce? Cała lansowana przez Radę Bogów filozofia swobody obyczajowej i dążenia do szczęśliwości musi zostać na nowo przemyślana. Najgorsze, że nie wiadomo, co wywołuje tę chorobę. Do czasu odkrycia przez naukowców przyczyny tej zagadkowej infekcji trzeba będzie wycofać wszystkie środki antykoncepcyjne z rynku.

– Jeśli sytuacja jest tak poważna, dlaczego raport jest wciąż utajnio-ny? – dziwiłem się.

– Rada Bogów namyśla się, co z tym fantem zrobić. Taka wiadomość nie wywoła przecież radosnych reakcji. Ludzie się wściekną, bo nie są przygotowani do takich wyrzeczeń. Kultura masowa i milenarystyczna przygotowuje ich do całkiem odmiennych zachowań.

Druga wiadomość również dotyczyła chorób.

– W małym miasteczku na południu Flandrii – opowiadał – wzburzony tłum napadł na gejowski klub i niemal rozszarpał znajdujących się tam bywalców. Szał gniewu wywołany został pogłoską o nowej chorobie we-nerycznej, która powstała w środowiskach homoseksualistów, a która przenosi się drogą kropelkową. Nasze służby medyczne twierdzą, że jest to choroba podobna do AIDS. Wywołują ją te same szczepy wirusów.

– Rozumiem emocje, strach przed śmiercią, chęć zemsty... Ale co z tymi wszyst-kimi programami reedukacyjnymi? Czyżby wszystko na nic? – pytałem.

– Ludzie w obliczu zagrożenia zaczynają zachowywać się jak dzikie bestie – tłumaczył Larsson. – Odzywają się geny odziedziczone po przodkach. Reedukacja trwająca nawet kilkadziesiąt lat nie wystarczy, żeby wymazać z ich pamięci genetycznej to, co otrzymali w spadku od swoich ojców.

Page 90: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 90Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Trzecia wiadomość była już innej natury, ale również przygnębiająca.

– Wygłodniałe wyrostki na południu strefy włoskiej zabiły i zjadły swo-ich rodziców – obwieścił ze skandynawskim chłodem mój kolega.

25.08.2074 r.

Pierwszy raz od dłuższego czasu wyrwałem się z Warszawy. Moim celem była mała wioska pod Łowiczem, w której istnieje oryginalny ośrodek. Do oficjalnych mediów nie przedostają się informacje o jego funkcjo-nowaniu. Hoduje się w nim wskrzeszonych przedstawicieli znaczących rodów, najbardziej zatwardziałych fundamentalistów z historii Polski. Wśród nich jest mnóstwo wojskowych: hetmani, rycerze, krzyżowcy, a także przywódców politycznych oraz duchownych.

Pomysł ożywienia patriarchalnych przywódców od dawna był podnoszo-ny w literaturze science fiction. Fundamentaliści i inni krzyżowcy skutecz-nie uciekli od odpowiedzialności za swoje zbrodnie do grobów. Budow-niczowie Nowego Edenu uznali to za wielką niesprawiedliwość dziejową i postanowili ich odtworzyć. O ile postępowi geniusze mają pomóc budo-wać lepszy świat, to historyczni ciemięzcy ludu muszą odpokutować winy przeszłości. Dlatego też w przeciwieństwie do członków Rady Bogów, któ-rych przywrócono do życia w wieku dojrzałym, fundamentalistów – dzię-ki wydłużeniu regeneracji materiału genetycznego – skutecznie odmło-dzono, aby poprzez edukację przygotować do ekspiacyjnej służby na rzecz milenaryzmu. Aktualnie przeprowadzane eksperymenty przygotowują nas tylko do realizacji projektu na większą skalę. Moje zainteresowanie tymi ośrodkami wynika z faktu, że – jak całe szkolnictwo w strefie polskiej – podlegają nadzorowi kapłana od spraw społecznych.

Page 91: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 91Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Centrum Edukacji Fundamentalistów położone jest w okolicach Łowi-cza. Mieści się w starym pałacu porośniętym starodrzewem. Trzystuletnie dęby, niewiele młodsze sosny, lipy i modrzewie, nadają miejscu urokliwy charakter. Na progu ośrodka przywitał mnie dyrektor – łysiejący mężczy-zna w średnim wieku. Po ciasteczkach i kawce odbył się obchód budyn-ku. Po trzeszczących drewnianych schodach zeszliśmy do piwnic. Póź-niej wraz z dyrektorem i kilkoma osobami z personelu przedzieraliśmy się ciemnym korytarzem oświetlonym jedynie słabym światłem jarzeniówek. Strażnik otworzył drzwi wskazane przez dyrektora. Zaskrzypiały stare że-lazne sztaby. Siedzący w półmroku młodzieńcy podnieśli się na nasz wi-dok. W ścianie znajdowało się tylko jedno małe okienko, które w niewiel-kim stopniu przepuszczało światło. Chłopcy przy pierwszym wrażeniu wydali się dzicy i niedostępni. Patrzyli nieufnie spode łbów.

– W tej sali mieszka piętnastu wychowanków – relacjonował dyrektor.

– Kogo tu macie? – zapytałem, przechadzając się między żelaznymi łóżkami.

– Głównie starzy polscy i litewscy arystokraci: Sanguszkowie, Sapieho-wie, Radziwiłłowie, Potoccy, Pacowie.

– Macie z nimi jakieś kłopoty wychowawcze?

– No cóż, zdarzają się...

Stary, poczciwy dyrektor rozłożył ręce i spojrzał groźnie na pierwszego z brzegu podwładnego.

– I jak wtedy postępujecie?

– Na ogół stosujemy albo karę pracy, albo – chłosty. W kilku przy-padkach, gdy nie było widoków na prawidłową resocjalizację, zasto-sowaliśmy eutanazję.

Page 92: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 92Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Karę chłosty? – zdziwiłem się.

– Tak. Zgodnie z zarządzeniem Rady Bogów w naszych ośrodkach wy-jątkowo kara chłosty jest dopuszczalna.

Zrobiłem kilka kroków po sali i z bliska przyjrzałem się chłopakom:

– Jak się nazywasz? – zwróciłem się do blondyna o lazurowych jak śród-ziemnomorskie wody oczach.

– Książę Sanguszko.

– Książę? Czy oni na co dzień używają tytułów książęcych? – zwróciłem się do dyrektora.

– Tak. W ramach naszego programu resocjalizacyjnego zapisano spe-cjalny podpunkt, który każe im wciąż przypominać o swojej przeszłości. Mają nasiąkać poczuciem winy, za to, co zrobili.

Trzasnęły drzwi i w stłumionym świetle przeszliśmy do następnej sali. Każda z nich wyglądała bliźniaczo podobnie. Jedno małe okienko, żela-zne łóżka, przygnębiający mrok i wilcze spojrzenia lokatorów. Kolejne sale zamieszkiwali przywróceni do życia najsłynniejsi rycerze, przywód-cy państwowi, duchowni. W sumie w ośrodku znajdowało się sześćdzie-sięciu wskrzeszonych fundamentalistów.

Z ulgą po kilkunastu minutach wróciłem na piętro, gdzie słońce przypie-kało przez szyby. Promienie słoneczne rozświetliły umysł. Miałem wra-żenie, jakbym namacalnie i realnie opuścił „mroki średniowiecza”. Teraz zaprowadzono mnie do pomieszczeń, w których uczą się chłopcy.

– Czego ich uczycie? – zagadnąłem, gdy weszliśmy do jasnej sali na pierwszym piętrze.

Page 93: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 93Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Nauka polega głównie na nauczaniu poszczególnych zawodów fizycz-nych: sprzątacza, pracza, mechanika, stolarza, ślusarza i tak dalej. Jed-nocześnie dostają sporą dawkę historii ukierunkowanej na uzmysłowie-nie im, na czym polegała ich przestępcza działalność przed wiekami?

– Łatwo dają się socjalizować?

– Raczej tak – dyrektor zawahał się. – Wielu z nich ma ogromne poczu-cie winy za szkody wyrządzone w poprzednim życiu. Ale są i buntow-nicy, którym przyjęcie tego do wiadomości przychodzi z trudem. Ten bunt łamiemy, wysyłając ich do ciężkiej pracy w kamieniołomach. Przez okno budynku pokazał mi znajdujący się w dolinie kamieniołom.

W drodze powrotnej do Warszawy zastanawiałem się, jak zachowaliby się ci ludzie w sytuacji buntu. W ich genach zakodowana jest nienawiść do wszystkiego, co postępowe. W odpowiednich warunkach z pewnością ujawniłaby się ich prawdziwa natura. Z tych rozmyślań wyrwał mnie tele-fon od mojego pryncypała z wezwaniem do natychmiastowego stawienia się w jego gabinecie. Po przyjeździe do Warszawy posłusznie spełniłem polecenie, zwłaszcza że stary miał jakieś nowe informacje z linii frontu.

– Siadaj Rose – wskazał mi fotel naprzeciwko siebie. – Lepiej będzie, gdy usiądziesz.

Nalał sobie do szklanki whisky i wypił ją.

– Nieuchronnie zbliża się koniec – rzekł filozoficznie wpatrzony w dno szklanki.

– Przesada – chciałem być optymistyczny. – Zgnieciemy tych terrory-stów. Pokonamy te małe pluskwy, chcące się pożywić naszym kosztem i wykorzystać przejściowy kryzys.

Page 94: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 94Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Ha... – zaśmiał się. – Tak dobrze nie będzie. Prawdziwe wiadomości są znacznie gorsze od tych telewizyjnych. Nasze oddziały nie mogą po-wstrzymać tych bubków, pomimo przegrupowania wojsk i rzucenia na front kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy. Nasi wojacy masowo dezerterują i poddają się w ręce wroga. Nie chcą walczyć. Na dodatek ludność zdoby-tych miasteczek entuzjastycznie wita najeźdźców niczym wyzwolicieli.

– Jak to możliwe? – zdziwiłem się.

– Cóż, musimy spojrzeć prawdzie w oczy: ludzie mają dość naszych rządów – to po pierwsze. Schmit łyknął whisky prosto z butelki. – Po drugie, nasi żołnierze nie mają żadnej wartości bojowej. Wychowywani byli w myśl doktryny Rousseau – bezstresowo, którą zresztą sam lansu-jesz. Cóż, musimy to wreszcie przyznać, jako państwo przypominamy drzewo wydrążone przez korniki. Nie jesteśmy w stanie poradzić so-bie z kornikami oraz z minipaństewkami, które poznały naszą niemoc i chcą z niej uszczknąć coś dla siebie. Można też to ująć inaczej: jesteśmy zdychającym lwem kąsanym przez sępy i małe drapieżniki.

Popatrzył na mnie badawczym spojrzeniem, jakby chciał sprawdzić, ja-kie wrażenie zrobią na mnie te dywagacje. Widocznie nie byłem zbyt załamany, bo po chwili kontynuował dalej.

– Przed godziną dostałem poufną wiadomość. U wybrzeży Norman-dii wylądował desant jednej z wysepek leżącej w pobliżu Grenlandii. Mieszkańcy tej wysepki niedawno wybili się na niepodległość – nawet nie pamiętam jej nazwy – zmarszczył brwi, prawdopodobnie usiłując ją sobie przypomnieć. – Chcą wykroić sobie kolonię z kawałka dawnej Holandii. Ale to nie wszystko.

Stary najwyraźniej chciał mnie dobić.

Page 95: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 95Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Mnóstwo statków z drobnicą z różnych stron świata płynie w kierunku Europy. Wkrótce zaatakują nas Saint Kitts i Nevis, Wyspy św. Tomasza i Książęce, desant z Wyspy Wielkanocnej, Madagaskar i niedawno wybite na niepodległość Azory. Ci ostatni już dobijają do brzegów Portugalii.

– To chyba jakiś koszmar – wybełkotałem nieswoim głosem.

– Chciałbyś. To rzeczywistość! – burknął stary i znowu przyssał się do butelki.

– Wyspy Książęce, chcą sobie wykroić kolonię – powtórzyłem bezwiednie.

– Najsmakowitsze wieści zostawiłem na koniec. W Białymstoku i Krako-wie (tę drugą nazwę miasta szczególnie wyakcentował), jakieś nieziden-tyfikowane uzbrojone grupy zdobyły ratusz i przejęły władzę. Policja, jak gdyby nigdy nic, współpracuje z nimi. Ich przywódcy chcą przejąć kontro-lę nad państwem i bronić polskie ziemie przed atakami barbarzyńców.

– Powstanie!? – wykrzyknąłem. – Niemożliwe! Wracam z terenu, z Ło-wicza, nigdzie ani śladu rewolucyjnego wrzenia...

– Zaczyna się od wielkich miast i błyskawicznie przelewa w głąb kraju. Struk-tura podziemnej organizacji, w której sidła wpadłeś kilka miesięcy temu, jest jeszcze lepiej rozbudowana, niż myśleliśmy. Najbliższe godziny pokażą, jak bardzo. Cóż, mamy rebelię w naszym ogrodzie Eden – ironizował.

– Trzeba działać! Do stłumienia buntu należy skierować regularne od-działy wojska!

Zerwałem się na równe nogi, biegając po pokoju, jak opętana łasica w terrarium.

– To nie takie proste. Polscy wojskowi nie kwapią się z podjęciem ja-kiejkolwiek akcji. Czekają na rozwój wypadków, a na pomoc z zewnątrz – z obiektywnych przyczyn – nie mamy co liczyć. Wszystko wygląda na dobrze zaplanowaną akcję.

Page 96: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 96Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wyprostował nogi i złożył ręce na piersiach.

– Co możemy zrobić? – poszukiwałem jakiegokolwiek promyka nadziei.

– Szczerze?

Kiwnąłem głową.

– Nic – rzekł sięgając po whisky. – O nie, możemy jeszcze pakować wa-lizki – poprawił się po chwili.

31.08.2074 r.

W kolejnych dniach powstanie rozlało się na całą Polskę. Z miast i mia-steczek dochodziły coraz to nowe informacje o działaniach sił powstań-czych. Pod koniec sierpnia już nie tylko Kraków i Białystok były w rę-kach rebeliantów, ale także Lublin, Rzeszów, Suwałki, Poznań i wiele innych miast. W każdej chwili wrzenie rewolucyjne mogło dotrzeć do stolicy. Z każdą godziną sytuacja wymykała się spod kontroli. Pierw-szym jej symptomem był brak cenzury w lokalnym radiu i telewizji. Ofi-cjalnie mówiono w nich o masowym przechodzeniu policji i wojska na stronę powstańców, co w ewidentny sposób zachęcało formacje militar-ne do dezercji i przyłączania się do buntowników. Próbowałem inter-weniować u Dowódcy Generalnego i Komendanta Policji, ale obaj byli nieuchwytni. Zastępcy zaś wprost mnie wyśmiali. Dzwoniłem jeszcze do Schmita – jego telefon z kolei milczał, jak świeży grób. Nie było na co czekać, zwłaszcza że także moi służący i ochroniarze odeszli bez po-żegnania. Sam zacząłem więc pakować podróżną torbę. Przed dziesiątą wieczorem przyjechał do mnie niespodziewanie Prezydent Polski, for-malnie sprawujący władzę nad lokalną administracją.

Page 97: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 97Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Rose, co mamy robić? – zawołał od drzwi, zapominając o moim oficjalnym tytule.

Prosiłem, by się uspokoił, usiadł, czegoś napił. Zignorował moje prośby, powtarzając wciąż swoje pytanie.

– Trzeba za wszelką cenę zmusić wojsko i policję do walki z powstańca-mi – powiedziałem bez przekonania.

Właściwie nie musiałem z nim rozmawiać – przecież nie zajmuję się sprawami wojskowymi. Niezręcznie jednak było mi go spławić bez pro-pozycji rozwiązania problemu.

– Nie damy rady – jęknął korpulentny Prezydent. – Powstańcy są świet-nie zorganizowani. Schmit pokpił całą sprawę, nie podejmując żadnych kroków odpowiednio wcześniej.

Pierwszy raz usłyszałem z ust urzędnika państwowego tak wyraźną krytykę arcykapłana.

– Z moich informacji wynika, że powstańcy zbliżają się do peryferii Warszawy – kontynuował. – Właściwie słowo „zbliżają” nie pasuje do sytuacji. Oni pojawiają się nagle w każdym miejscu. Wyjmują biało-czerwone opaski i zakładają je na ramiona.

– Cóż mogę panu poradzić? Musimy przejściowo oddać władzę – od-rzekłem zrezygnowany.

– Jak to oddać władzę? – oburzył się. – Tak, teraz najlepiej umyć ręce i wrócić do domku. Przecież oni mnie zlinczują za te pańskie durne roz-porządzenia! – ryczał, niczym zraniony bawół.

– Niech pan też ucieka – wymamrotałem zaskoczony jego nagłym wybuchem.

Page 98: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 98Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Uciekać? Tchórze! – wykrzykiwał z taką pogardą w głosie, że zrobiło mi się nieswojo. Nagle wykonał krok w moim kierunku i z zaskoczenia wymierzył mi cios w policzek.

– W przeciwieństwie do was mam swój honor – krzyknął i zatrzasnął za sobą drzwi.

Dotknąłem policzka. Na szczęście cios był zadany otwartą ręką i nie przyniósł poważniejszych skutków, na przykład w postaci złamanego nosa czy podbitego oka.

– Polska świnia – syknąłem za nim, poprzysięgając w myślach zemstę. Jednak teraz musiałem jak najszybciej opuścić pałacyk. Powstańcy mo-gli przyjść po mnie w każdej chwili. Z ulicy dochodziły odgłosy klakso-nów samochodowych i jakieś okrzyki. W piętnaście minut spakowałem resztę ważniejszych rzeczy. Ze smutkiem pozostawiłem wiele upomin-ków, które otrzymałem przy okazji licznych spotkań. Już na ulicy za-dzwoniłem po taksówkę. Po kilku minutach podjechało auto:

– Na lotnisko Okęcie – rozkazałem.

Ulice wrzały. Biegali nimi osobnicy z biało-czerwonymi flagami. Na ro-gatkach i skrzyżowaniach stali powstańcy z przewieszonymi przez ra-mię karabinami. Zdumiewała mnie szybkość rozwoju sytuacji. Młodzi ludzie zatrzymywali auta i zarzucając na maskę biało-czerwoną flagę, krzyczeli obrazoburcze hasła. Jeszcze po południu, gdy wracałem do domu, nic nie wskazywało na tak gwałtowny rozwój wypadków.

Przed wejściem na lotnisko zbity tłum uchodźców. Porządkowy z opa-ską obwieścił przez tubę, że port lotniczy został chwilowo zamknięty. Wróciłem na postój taksówek i kazałem wieść się na dworzec PKP.

Page 99: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 99Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Pewnie już weszli do mojego gabinetu, może nawet do rezydencji – myślałem. – Ciekawe czy Schmit zdążył zwiać? Ten stary wyga pewnie już dawno jest u siebie w Niemczech.

Kierowca uporczywie przyglądał mi się w lusterku. Odruchowo ukryłem twarz w kołnierzu. Co prawda nie byłem tak znaną osobą jak Schmit, niemniej parę razy pojawiałem się w okienku telewizyjnym.

– Rewolucja panie – rzekł szofer. – Do czego to doprowadzili...

Kiwałem głową, potwierdzając wszystkie jego oskarżenia pod adresem władz Nowego Edenu. Udało mi się szczęśliwie dojechać do Dworca Głównego PKP, który niestety właśnie zamykano. Stary hol, jeszcze z lat siedemdziesiątych XX wieku, zapchany był uciekinierami. Pociągi nie kursowały od dwóch godzin. W tłumie ktoś roznosił plotkę, że powstań-cy obawiają się ucieczki „orleańskich sługusów” i dlatego wstrzymali odjazd pociągów. Zrezygnowany usiadłem na murku przed dworcem i gorączkowo rozważałem swoje położenie.

„Muszę jechać w kierunku zachodnim – myślałem. – Przybliżyć się do granicy dawnych Niemiec”. W komórce wystukałem numer Thomasa. Niestety, wyłączyli telefony. Do głowy napływały katastroficzne myśli. Wyobrażałem sobie siebie linczowanego przez tłum kontrrewolucjoni-stów. Takie myślenie ściąga złe sytuacje. Teraz było podobnie. Nagle ja-kaś kobieta zaczęła coś wykrzykiwać w moim kierunku i wołać patrol. Złapałem plecak i rzuciłem się w tłum. Udało mi się uciec. Dwie ulice dalej dopadłem do postoju taksówek:

– Zawiezie mnie pan do Poznania? – zapytałem przez otwarte okno pierwszego z brzegu szofera.

– Do Poznania? Co pan z choinki zerwany? Nie widzisz pan, co się dzieje. Woj-na! I ja mam do jakiegoś Poznania się pchać, żeby mi po drodze kto w łeb strzelił.

Page 100: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 100Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– To może chociaż do rogatek Warszawy – jęknąłem żałośnie.

– Do rogatek mogę spróbować. Ale przy wylotówkach korki – machnął ręką – jak pod Paryżem na początku sierpnia. Powstańcy sprawdzają uchodźców.

Taksówkarz trzepał językiem bez wytchnienia. Bez trudu udało mi się skierować rozmowę na interesujące mnie tematy.

– Powstańcy przejęli władzę – krzyczał z entuzjazmem. – Wygonili tych świrusów. Uciekli, jak szczury. Panie, pokazywali w telewizji rezydencje, w których mieszkali. Ile na to musiało pójść kasy? – narzekał.

Najwyraźniej sympatyzował z powstańcami.

– Kim właściwie są ci powstańcy? – udałem naiwnego.

– To Polacy, którzy mają dość rządów świrusów. Wyobraź sobie pan, że teraz dzieci biją nauczycieli w szkole. He, he... Psychopatia, zwyczajna psychopatia! – kręcił głową z dezaprobatą.

– Od pewnego czasu nie słuchałem radia i nie mam pojęcia, co się wła-ściwie dzieje. Czy uformowała się już nowa władza?

– Panie, powstała Rada Kryzysowa. Wchodzi w jej skład pięć osób nad-zorujących przejmowanie władzy.

– Rada Kryzysowa? – zdziwiłem się głośno. – A co słychać na Zacho-dzie? Wojna w najlepsze?

– Wiesz pan, to ciekawe. Podobno jakieś stateczki dobijają do brzegów Portugalii, Francji i Włoch. Niewykluczone, że są to nowi agresorzy.

Nagle urwał. Kręcił głową, jakby czemuś nie dowierzał.

Page 101: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 101Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Panie, jak to możliwe, że takie Wyspy Owcze podbijają Francję? Na zdrowy rozum – to nie do pomyślenia.

– To sytuacja przejściowa. Efekt zaskoczenia – tłumaczyłem...

– A ja myślę, że nie w tym rzecz. Mój dziadek powtarzał mi zawsze tak: jak od siebie nic nie będziesz wymagał, to zejdziesz na psy; jak nic nie bę-dziesz wymagał od dzieciaków, to one też zejdą na psy. Coś w tym jest... Gdy taki piłkarz nie zmęczy się na treningu, na meczu również niczym dobrym się nie wykaże – rozwijał swój wywód. – Myślę, że tu jest coś po-dobnego. Skoro dzieciaki w szkole tylko pouczają nauczycieli, cały dzień obżerają się i bawią, to w efekcie popadają w lenistwo. O! Na ten przykład: dzieciak sąsiada tak się rozleniwił, że aż doktora wzywali. Chłopaczysko leżał całymi dniami przed telewizorem i „pykał” programy, do szkoły jeź-dził chodnikiem ruchomym, tatuś z mamą skakali wokół niego, bo bali się oskarżeń o znęcanie. Doszło do tego, że nie chciało mu się ręką ruszyć, żeby sobie żarcie włożyć do gęby. Przyjechał lekarz i mówi, że to popular-na choroba wśród młodzieży, która bierze się z lenistwa.

– Przesada... – wyraziłem swoje powątpiewanie co do prawdziwości tej opowieści.

– Przesada? Prawdziwiuteńka prawda! – klepał się po piersiach taksówkarz.

– Przecież gdyby naprawdę zgłodniał, podniósłby na pewno łyżkę z zupą do gęby.

– Ha... ale wtedy, jak mówił lekarz, mógłby oskarżyć rodziców o głodzenie.

Milczałem wobec tej logiki.

– I, panie, do czego zmierzam? Jeśli ci francuscy żołnierze też w jakimś stop-niu dotknięci są tą chorobą – a jest to bardzo prawdopodobne – wówczas

Page 102: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 102Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

pokona ich każdy. Nie tylko żołnierz z Wysp Owczych, ale najdzikszy busz-men! Całe szczęście, że u nas ta choroba nie jest jeszcze powszechna.

Szukałem argumentów obalających ten wywód. Ten prymitywny tak-sówkarz zwrócił mi uwagę na coś, o czym już mówił Schmit. Ubocz-nym skutkiem milenaryzmu może być rzeczywiście ogólne rozleni-wienie. Doktryna europejskiej szczęśliwości zakłada minimalizowanie cierpienia i wszelkiego wysiłku oraz dążenie do ogólnego nasycenia zmysłów. Słodkie leniuchowanie jest więc elementem przygotowują-cym do życia w przyszłym raju. Jeśli u młodzieży rzeczywiście poja-wiałyby się formy zachowań, o których mówił taksówkarz, mielibyśmy do czynienia z sytuacją patologiczną, a gdyby nasi żołnierze byli rze-czywiście dotknięci chorobą – wojnę mamy przegraną! Błąd polegał na tym, że wychowywaliśmy do życia w rajskiej rzeczywistości, zapo-minając, iż wokół funkcjonuje po dawnemu zepsuty świat.

– Dlaczego właściwie chce pan wyjechać z Warszawy? – zapytał niespo-dziewanie kierowca i uważnie zerknął w lusterko.

– Mam firmę w Poznaniu. Załatwiałem interesy w stolicy, gdy zaskoczy-ło mnie powstanie – na poczekaniu wymyśliłem historyjkę.

Jechaliśmy wolno, stojąc godzinami w korkach i mijając tłumy uchodź-ców. Dochodziła trzecia nad ranem, gdy taksówka zatrzymał się w kor-ku aut wyjeżdżających z miasta.

– Dalej nie da rady – powiedział.

Taksówkarz zdarł ze mnie 100 milenów. W innych okolicznościach ni-gdy bym nie zapłacił, ale teraz nie chciałem zwracać na siebie uwagi przesuwających się obok tłumów. Machnąłem ręką i dołączyłem do ludzi ciągnących chodnikiem, popychanych niewidzialną falą. Wśród

Page 103: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 103Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

uciekinierów przeważali młodzi urzędnicy, obcokrajowcy pracujący na różnych poziomach wszechtolerancyjnego państwa. Zaraz po wyjściu z pojazdu dał o sobie znać mój pech. Natknąłem się na urzędnika pra-cującego w moim wydziale. Poznał mnie od razu:

– Brat tutaj? – głośno wyraził swoje zdziwienie. – Szefostwo już dawno miało zwiać na Zachód.

Przysunął się do mnie i maszerował obok. Kobieta z przodu obejrzała się i prześwietliła mnie swoim wzrokiem w świetle ulicznych latarni, aż zrobiło mi się mdło.

– Jak brat widzi nie wszyscy – nie dałem poznać po sobie zaniepokojenia.

Że też musiałem trafić na tego gadułę. Prowadził on nadzór ideologicz-ny nad szkołami. Był bardzo gorliwym urzędnikiem. Skrupulatnie wy-mierzał kary dyrektorom za ociąganie się w realizacji naszego progra-mu. Teraz też ciągle wypytywał mnie o różne sprawy. Kobieta oglądała się ciekawie kilka razy. Sytuacja stała się kłopotliwa i niebezpieczna.

Po godzinie dotarliśmy do punktu kontrolnego. Kilku mężczyzn w bia-ło-czerwonych opaskach, w skórzanych, wysokich oficerskich butach, z karabinami zawieszonymi na ramieniu, uważnie przyglądało się ma-szerującym tłumom. Od czasu do czasu wyławiali kogoś i rewidowali na poboczu. Inni przeszukiwali samochody. Zaglądali do bagażników i pukali końcami butów w opony.

Wiał silny wiatr. Postawiłem wysoko kołnierz i starałem się unikać wzroku powstańców. Z sercem w gardle minąłem patrol. Udało mi się również opędzić od natręta. Po prostu przyśpieszyłem kroku i chłopak został kilka metrów za mną. Po następnej godzinie napotkaliśmy kolej-ny patrol. I teraz też udało mi się uniknąć rewizji.

Page 104: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 104Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wkrótce zaczęło świtać. Na jednym ze skrzyżowań zgubiłem natręta na amen. Skręcił w lewo, a ja poszedłem prosto. Żegnał się wylewnie i ży-czył powodzenia w ucieczce. Facet sprawiał wrażenie, że w ogóle nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie czyha wokół. Po kolej-nej kontroli na następnym skrzyżowaniu, tłum stał się jeszcze rzadszy. Zrobiło się jasno, choć niebo było pochmurne. Niebawem definitywnie opuściliśmy granice miasta. Po nocnych przygodach poczułem zmęcze-nie i głód. Wreszcie odważyłem zatrzymać się przy jednym z licznych punktów gastronomicznych powstałych naprędce przy drodze. Składał się on ze starej przyczepy kempingowej, z której serwowano bigos, pie-rogi z serem i herbatę. Zamówiłem pierogi, płacąc za nie nieprzyzwoitą sumę. Ostrożnie, wymijając ludzi, przedostałem się ze swoją tekturową tacką w pobliże lasku i usiadłem na miedzy. Zachłannie połykałem pie-rogi przerażony, że tak szybko się kończą. Nie zauważyłem nawet, jak obok przysiadł się człowiek w ciemnym prochowcu.

– Udało się bratu umknąć z miasta? – usłyszałem znajomy głos.

Odruchowo spojrzałem w jego stronę. Wydobywał się z ust brodatego i wą-satego mężczyzny. Nie znałem twarzy, ale znałem głos, który nie pasował do gęby. Jego właściciel pochylił się nad tacką bigosu i bełkotał niewyraźnie:

– Co mi się tak przyglądasz? Trudno mnie rozpoznać. Świetna charakte-ryzacja – w trzech zdaniach, nie odrywając głowy znad talerza, zapytał, odpowiedział i pochwalił się.

– Arcykapłan!? – wykrzyknąłem zdumiony.

– Sprawy potoczyły się tak błyskawicznie. Nawet ja dałem się zaskoczyć – przyznał.

Długi, czarny, sfatygowany płaszcz wyraźnie kontrastował z brudnym, białym niegdyś kapeluszem. Jego teczka również utraciła swoją brąz-barwę. Pod nosem miał przypięte ciemne wąsy oraz ciemną brodę.

Page 105: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 105Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Ma arcykapłan jakiś plan wydostania się stąd?– zapytałem pełen nadziei.

– Mam – powiedział enigmatycznie, rzucając papierowy talerzyk w pole i wycierając rękawem twarz. Uspokojony tym „mam” postanowiłem za-spokoić swoją ciekawość w sprawie ogólnej sytuacji wojskowo-politycz-nej. Opowieści szofera bowiem bardzo mnie poruszyły.

– Co słychać w Niemczech, we Francji? Czy tam też wybuchły powstania?

– Ostatnie wiadomości, jakimi dysponuję, świadczą o panującym tam chaosie. Czy wybuchło powstanie? Raczej nie. Jest pewne novum je-śli chodzi o agresorów, atakują nas już nie tylko małe państewka, ale również prywatne armie opłacane przez wielkie koncerny. Obce desan-ty lądują w różnych krainach, wywieszają flagi okupacyjne i wytycza-ją obszar, który mają zamiar kolonizować. W ten sposób w dużej czę-ści podzielono już Hiszpanię, Francję, Austrię, Szwajcarię i inne kraje. Część Niemiec również została skolonizowana.

– Wielkie koncerny? – powtórzyłem bezwiednie.

Zaśmiał się histerycznie.

– Znalazły doskonały teren do kolonizacji i zdobycia nowych niewolni-ków. Nie chcą wszystkiego oddać w ręce małych państewek.

– Skąd te informacje? Niedawno rozmawiałem z taksówkarzem, który nic nie wiedział o podbiciu Francji czy Hiszpanii.

– Dysponuję bezpośrednim połączeniem z naszym sztabem ukrywa-jącym się w małym miasteczku na południu Niemiec. Tam skrywa się Rada Bogów. W mediach zachodnich panuje chaos informacyjny, do masowego słuchacza te wieści dotrą za kilkanaście godzin.

Page 106: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 106Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Dokończył żuć resztki bigosu i teraz dłubał zapałką w zębach, wyjmując ją co raz na krótką chwilę w celu zakomunikowania mi nowych wieści:

– Tylko polskie oddziały podejmują skuteczną walkę z agresorem. Na plaży w Kołobrzegu wylądował desant jakiegoś wyspiarskiego państewka, który został w puch rozmieciony przez regularne i ochotnicze oddziały polskie.

– Nasze wojsko walczyło wspólnie z powstańcami? – zdziwiłem się.

– To już nie nasze wojsko. Powstańcy kontrolują struktury wojskowe.

– Gdy tylko wyjaśni się sytuacja na Zachodzie, przystąpimy do kontr-ofensywy – dodawałem sobie otuchy.

Znowu zarechotał spod brudnego kapelusza.

– Nie liczyłbym na to – mruknął. – Nie udało się nam opanować ideowo tego narodu. Otoczyliśmy go zewnętrzną skorupą ideologii, nie przeni-kając do środka. Teraz ta zewnętrzna skorupa opadła, a oni nigdy nie zechcą już wrócić pod naszą kuratelę. Nawet w przypadku odwrócenia o trzysta sześćdziesiąt stopni sytuacji na froncie zachodnim...

– Szef i tak nie utożsamiał się z tą „skorupą” – powiedziałem prowoka-cyjnie, zaglądając mu głęboko w oczy.

– Masz rację, nie utożsamiałem się – przyznał bez mrugnięcia powie-ką, a zaraz potem położył się na miedzy i oparty na jednym łokciu wciąż dłubał zapałką w zębie.

– Chyba strasznie męczące jest takie udawanie, że się jest kimś innym, niż w rzeczywistości? – ciągnąłem temat.

– Nie męczyłem się, bo służyłem sobie, no i powiedzmy Niemcom – od-rzekł z rozbrajającą szczerością i obserwował mnie uważnie, ciekawy, jak zareaguję na tę prowokację.

Page 107: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 107Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– No, tak... Tam gdzie wcina się prawicowy nacjonalizm w jakiejkolwiek postaci, tam wcześniej czy później musi nastąpić upadek!

– Milenaryzm upadł niezależnie ode mnie – rechotał stary, chyba rozbawiony moją śmiertelną powagą. – Dzięki mnie trwał nawet tro-chę dłużej, bo nieraz udawało mi się blokować idiotyczne pomysły takich narwańców, jak ty.

Miałem tego dość. Zerwałem się na równe nogi zdecydowany dalej po-dróżować samotnie.

– Obrażony? Nie chcesz maszerować ze mną? Mimo wszystko lubię cię. Twoja idiotyczna wiara w sens tego, co robisz, zawsze wprawiała mnie w dobry humor – kpił. – Na twoim miejscu byłbym rozsądny. Nie za-pominaj, że jestem w bieżącym kontakcie ze sztabem. W każdej chwili mogę mieć informacje o wysłanym po mnie desancie.

Przypominał mi pewną żabę z kreskówek, którą oglądałem w dzieciń-stwie. Ale musiałem tej żabie przyznać rację. Moja samotna podróż mu-siała wcześniej czy później zakończyć się niepowodzeniem. Z nim mimo wszystko miałem jakąś szansę, bez niego – żadnej.

– Będą musiał się jakoś przemóc – szepnąłem sam do siebie..

Maszerowaliśmy kilka godzin we wciąż rzednącym tłumie. Ludzie roz-chodzili się, skręcając w boczne drogi. W końcu Schmit, dziwnie mil-czący, zaproponował, żebyśmy również odłączyli się od głównego nurtu uciekinierów. W przeciwnym razie groziła nam wpadka przy kolejnej kontroli. Nie oponowałem, ufając jego wilczemu instynktowi, choć wę-drowanie po opłotkach również nie należało do bezpiecznych.

– Schowamy się w lesie. Połączę się z bazą i zobaczymy co dalej. Może przylecą po nas wieczorem – przekonywał do swojej wersji.

Page 108: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 108Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wędrowaliśmy polnymi drogami, łąkami, lasami, słaniając się ze zmę-czenia i mijając niechętne spojrzenia tubylców. Specjalnie unikałem zbędnych dyskusji, stary też nie wyrywał się ze swoimi mądrościami. Około szesnastej weszliśmy w stary sosnowy las. Schmit zaproponował odpoczynek. Położył się na mchu. Ja usiadłem na ściętym pniaku drze-wa. Las szumiał wierchami. Między drzewami przebijało słońce. Mil-czeliśmy długo, a różne pytania kłębiły się w mojej głowie. Nie wytrzy-małem i zapytałem pierwszy:

– Dlaczego mocarstwa światowe nie reagują w tej sytuacji? Dlaczego nie prosimy ich o pomoc?

– Hm... dobre pytanie. Odpowiedź jest jednak wbrew pozorom prosta – odpowiedział, przecierając oczy. – Nie mają w tym żadnego interesu. Nowy Eden to dla nich zgliszcza i ruiny. Po co komu ruiny? W ruinach mieszkają szczury: małe państewka, korporacje, bandy.

– W ruinach czasami kryją się skarby.

– Nie w naszych... Nie w naszych... – zarechotał, a ja znowu straciłem wszelką ochotę do dyskusji.

Las pachniał rozlaną żywicą. Sosny kołysały się lekko, przepuszczając w każdym odchyleniu słońce. Zajrzałem pod najbliższe krzaki i znala-złem w nich stare, zeschnięte jagody. Spróbowałem. W ustach pojawił się cierpki smak owocu. Usłyszałem chrapanie arcykapłana. Przypad-kowy przechodzień mógłby pomyśleć, że to dzik. Spał tak z półtorej go-dziny. Ja nie mogłem zasnąć. Gdy straciłem już nadzieję, że w ogóle się obudzi, przystąpiłem do działania:

– Proszę wstawać, idziemy – szturchnąłem go w ramię.

Page 109: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 109Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Co? – jęknął wybudzony ze snu, usiłując przypomnieć sobie gdzie jest. – A tak, tak...

Ociężale wygramolił się z barłogu. Wyjął z torby niewielki komputer i połączył się ze swoimi ludźmi w Niemczech.

Przez kilka minut komunikował się z bazą, wreszcie rzekł:

– Bawaria podbita przez wyspiarskie Saint Kitts i Nevis. Nadrenia-West-falia walczy z desantem koreańskiego koncernu samochodowego. Musi-my czekać. Na razie nie są w stanie przysłać po nas maszyny.

– Czekać, czekać – niecierpliwiłem się. – Mamy spać w lesie?

– Innego wyjścia nie ma – stwierdził melancholijnie, drapiąc się po łysi-nie. – Będziemy musieli przypomnieć sobie harcerstwo.

– Militaryzm nie leży w mojej naturze, dlatego nie należałem do tej para-wojskowej organizacji. Zresztą, za moich czasów już nie było jej w szko-łach – odpowiedziałem dumnie.

– Tym gorzej dla ciebie. Teraz umiejętności harcerskie przydałyby ci się, jak znalazł.

Arcykapłan schował komputer do torby i ruszył bez słowa w las. Cze-kałem na niego kilka minut, bawiąc się znalezionym przy drodze kijem. Wreszcie usłyszałem jakby niedźwiedzie stąpanie po liściach i po chwili z zarośli wyłoniła się postać szefa.

– Niedaleko stąd jest polana – rzucił od niechcenia. – Stoją na niej stogi siana, możemy się tam przespać.

– Mamy spać na sianie? – zdziwiłem się.

Page 110: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 110Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Na hotel raczej nie możemy liczyć – usłyszałem znany mi sarkastyczny ton.

Wkrótce wyszliśmy na łąkę prześwitującą światełkami odległych do-mostw. Nad trawami unosiły się pierwsze mgły.

– Nie ma co iść dalej – powiedział stary, zatrzymując się przed stogiem siana.

Nie miałem odwagi, żeby zaryzykować nocleg we wsi. Pokornie więc wygrze-bałem dziurę w stogu. Zapowiadał się zimny wieczór i noc. Schmit wygrzebał swoją dziuplę i teraz szukał czegoś w swojej śmiesznej podróżnej torbie.

– Na śmierć zapomniałem – obwieścił z triumfem i podniósł w górę małe, czarne radio. Ustawił je na trawie i przekręcając gałką, szukał od-powiedniej stacji. Akurat Warszawa nadawała wywiad z tymczasowym naczelnikiem reaktywowanego państwa polskiego:

„– Jakie są najważniejsze zadania na najbliższe dni? – pytał dziennikarz.

– Podstawowe zadanie sprowadza się do opanowania pojawiającej się anarchii związanej z migracjami okupacyjnych urzędników. Głównie są to pracownicy narzuconych nam z zewnątrz struktur wszechistotowe-go państwa. Dlatego nie przeszkadzamy im w migracji – odpowiedział skądś znany mi głos. – Z drugiej strony wśród uciekinierów są wyso-cy funkcjonariusze, którzy muszą odpowiedzieć za swoje czyny. Służby porządkowe intensywnie poszukują ich wśród przemieszczających się grup ludności. Prezydent i premier marionetkowego rządu już zostali schwytani i wkrótce staną przed sądem. Złapaliśmy też kilku kapłanów.Niestety, dwóch z nich jest wciąż poszukiwanych: Schmit i Rose. Wcze-śniej czy później zostaną pochwyceni i odpowiedzą za swoje zbrodnie”.

– Jakie zbrodnie? – zdziwiłem się.

Dziennikarz, jakby usłyszał moje pytanie i dosłownie je zacytował:

Page 111: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 111Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

„– Mamy dowody – odpowiadał samozwańczy przywódca – że arcyka-płan Schmit, faktyczny nadzorca naszego państwa, uprawiał działalność mafijną, wykupując przez podstawionych ludzi polskie firmy i wywożąc dzieła narodowe do Niemiec”.

Spojrzałem błagalnie na szefa, oczekując zaprzeczenia.

– Bredzi – zapewniał stary, uśmiechając się idiotycznie.

„– Schmit podejrzany jest także o inspirowanie przynajmniej czterech morderstw – płynęły jednostajnym tonem oskarżenia z głośnika”.

– Pomówienia – warknął rozkładając ręce. – Chcą się na mnie zemścić!

„– Jakie zbrodnie ciążą na kapłanie Dominiku Rose? – dopytywał się niestrudzony dziennikarz.

– Rose, pomimo że pełnił swą funkcję dopiero od marca, wykazał się chorą gorliwością w realizowaniu planowej polityki zdziczenia obycza-jów. Jego pomysły edukacyjne świadczą o patologicznym umyśle. Wy-myślone przez niego i w praktyce przez niego kierowane obozy reedu-kacyjne dopuszczały się torturowania ludzi, a nawet faszerowania ich narkotykami. Objawem klinicznej patologii było utworzenie ośrodka wychowawczego dla dzieci, w którym opiekę nad dziećmi sprawowały pary kobiet o skłonnościach homoseksualnych”.

Nie mogłem tego słuchać. Wyłączyłem radio. Schmit bez mrugnięcia powieką włączył je ponownie:

– O mnie to słuchałeś z zainteresowaniem. Posłuchaj też o sobie.

„– Gdzie ci zbrodniarze mogą aktualnie przebywać? – pytał dziennikarz.

– Podejrzewamy, że wciąż znajdują się na terytorium Polski. Nie mo-gli odlecieć samolotami. Na listach odlatujących nie ma ich nazwisk.

Page 112: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 112Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Wątpię też, aby dostali się do pociągów przed zawieszeniem ich odjaz-dów z Warszawy. Prawdopodobnie przemieszczają się w którejś z grup uchodźców na Zachód”.

Następne pytania dotyczyły sytuacji na frontach walki. Schmit rzucił się na siano i słuchał:

„– Odparliśmy już cztery ataki różnych desantów. Najgroźniejszy desant ponad tysiąca ludzi wylądował w okolicach Ustrzyk Dolnych. Byli to bandyci wynajęci przez koncern samochodowy z Azji. Koncern ten za-grabił już prawie całą Słowację i Czechy. Próbowali też uszczknąć część naszych gór. Jak zeznali jeńcy, przedstawiciele koncernu chcieli zdobyć darmowe kurorty górskie dla swoich pracowników. Odpowiedź naszych ochotników i regularnego wojska, które prawie w całości przeszło pod moją komendę, była natychmiastowa. Nie mieliśmy z nimi większych problemów. Agresorzy, gdy napotykają opór, nie wykazują żadnej warto-ści bojowej. Lądują w przekonaniu, że ich wyprawa to wycieczka. Część z nich okazała się być zwykłymi cywilami, którzy opłacili jednej z firm turystycznych wyprawę zdobywczą na terytorium Nowego Edenu.

Również od strony morza zaatakowano nas kilkakrotnie. Na plażach Trójmiasta pojawiły się amfibie z Saint Kitts i Nevis, które bez trudu zdobyły duże połacie Niemiec i krajów Beneluxu, napotykając jednak nasz opór, szybko się wycofały. Desant koncernu paliwowego lądował pod Krakowem i znowu jego los był podobny. Nie straciliśmy w tych starciach żadnego człowieka. Agresor poniósł zaś straty idące w setki ludzi. Nasza zdecydowana odpowiedź sprawiła, że od kilkunastu godzin nie atakują nas już żadni agresorzy”.

Przez cały czas trwania wywiadu usiłowałem sobie przypomnieć: skąd znam ten głos? Byłem przekonany, że wcześniej czy później przypo-mnę sobie do kogo on należy.

Page 113: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 113Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

„– Jesteśmy świadkami upadku pewnej utopii – postawił tezę dzienni-karz. – Czy mógłbym usłyszeć kilka słów na jej temat od pana?”– System polityczny, który przez ostatnie trzydzieści kilka lat tworzono w Europie, był najbardziej nieludzkim systemem w dziejach świata. Nawet zbrodnie komunizmu, faszyzmu czy klasycznego liberalizmu nie mogą się z nimi równać. Pod pretekstem eutanazji wybito miliony wrogów politycznych, promowano barbarzyńskie idee społeczne i moralne oraz prześladowa-nia religijne łącznie z parodiowaniem religii przez samych władców. To wszystko doprowadziło do duchowego osłabienia Europy, do stworzenia sytuacji, w której ludzie o miałkich charakterach nie są w stanie obronić własnej ojczyzny przed bandami. Całe szczęście, że udało nam się prze-trwać ten okres. Prawdopodobnie dzięki sile katolicyzmu, który wciąż promieniował na naród z ukrycia. Olbrzymią rolę odegrały tu Msze od-prawiane po lasach, z którymi okupant nie umiał sobie poradzić”.

Gdy wypowiedział ostatnie słowa, doznałem olśnienia. Głos należał do „pułkownika”, który więził mnie pod Krakowem.

– Ostry gość, nie będzie go łatwo ruszyć ze stołka – powiedział stary, gdy mu oznajmiłem, kto stoi na czele państwa.

Przez następne kilka minut milczałem, trawiąc w myślach najśwież-sze wiadomości.

– Nie lubiłeś de Sousy? – zagaiłem w końcu.

– Nie przepadałem za nim.

– Przed wyjazdem dał mi do zrozumienia, że za dużo wie o tobie i dla-tego musi opuścić strefę polską.

– Bredził...

Page 114: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 114Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Słońce zachodziło na czerwono. Porwane na strzępy szkarłatne chmu-ry snuły się ponad wsią. Mój towarzysz bawił się beztrosko struganiem patyka, co raz zerkając w niebo. Niemniej jego uwaga nadzwyczaj się wyostrzyła. Sprawiał wrażenie spiętego.

– Może de Sousa wiedział o nielegalnym handlu i morderstwach? Może nie miał dowodu albo nawet miał, ale nie odważył się wystąpić przeciwko tobie?

Początkowo stary zaśmiał się tym swoim nisko osadzonym „he, he”, lecz nagle odrzucił kij, zerwał się na nogi i warknął mi w twarz:

– A gdyby nawet, to co mi zrobisz? Doniesiesz na policję?

Pierwszy raz w naszej wspólnej podróży nie utrzymał nerwów na wodzy.

– Jestem z innej bajki, to prawda. Różnimy się poglądami. My, Niemcy, traktowaliśmy ten cały milenaryzm jako środek do walki o lepsze Niem-cy. Nawet, gdy przejściowo musieliśmy się poddać głupawej orleańskiej tyranii. – Uspokoił się nieco. Włożył ręce do kieszeni i stojąc tyłem do mnie, gapił się w zakrwawione obłoki.

– Teraz już mogę ci powiedzieć prawdę, gdyż nie jesteś dla mnie groź-ny. Wszyscy niemieccy kapłani należeli do tajnej organizacji, w której składali przysięgę na wierność Niemcom. De Sousa coś wywęszył, dep-tał mi po piętach. Musiałem się go pozbyć. Założyłem niezależną od de Sousy niemiecką siatkę wywiadowczą. Od kilkunastu miesięcy po-siadałem dokładne informacje o tworzeniu się polskich grup paramili-tarnych. Moi agenci zlokalizowali ich tajniaków w Pałacu Arcykapłana. Wysyłając ciebie na wycieczkę po Polsce, wiedziałem, że będą wiedzieli o twojej podróży i skorzystają z okazji, aby dać o sobie znać, porywając cię. Zaplanowałem wszystko ze szczegółami. Twój raport miał mi rze-czywiście posłużyć jako pretekst detronizacji de Sousy. I tak się stało.

Page 115: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 115Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Nie dbałeś o mnie, chodziło tylko o de Sousę – rzekłem z wyrzutem.

– Dla mnie musiałeś wrócić, bo byłeś mi potrzebny. I wróciłeś. Rzeczy-wiście, nie obchodziło mnie twoje zdrówko, lecz byłem pewny, że nic ci nie grozi. Perskiego, tego „pułkownika”, który został prezydentem czy czymś takim, miałem rozpracowanego, jak na dłoni. Znałem jego psy-chikę, mentalność. Byłem pewien, że nic ci nie zrobi.

Jego sylwetka wydała mi się krwawa na tle szkarłatnych chmur. „Krwa-wy kat milenaryzmu” – pomyślałem.

– De Sousa naprawdę nic nie wiedział o grupach paramilitarnych?

– Całą swoją uwagę skoncentrował na węszeniu za mną. Miał specjalną grupę zajmującą się śledzeniem moich posunięć. Resztę spraw bagateli-zował. Wykorzystałem ten jego błąd.

– Niemiecka organizacja wewnątrz Nowego Edenu musiała coś ze-psuć, skoro Polska wyszła silniejsza od Niemiec po „ciemnych latach milenaryzmu”. Polskie wojska świetnie się bronią, Niemcy podbijają Saint Kitts i Nevis – drwiłem.

– Popełniliśmy błąd. Akcentowaliśmy sprawy materialne, przypuszcza-jąc, że ideologia milenarystyczna nie wywrze na nas większych skutków. Stało się inaczej. Cóż, błąd oceny.

– Co zamierzasz zrobić ze mną w Niemczech? – zmieniłem nagle temat.

– Jesteś dla mnie niegroźny. Tak, jak obiecałem, wywiozę cię stąd i pomogę dotrzeć do Francji. Nie obawiaj się, nie muszę cię likwidować – rzekł „krwawy arcykapłan”.

Na dobranoc ziewnął w stronę cienkiej czerwonej linii, która pozostała po szkarłatnej zorzy i bez słowa ułożył się do spania. Wyjąłem długopis i przy pomocy „pożyczonej” od starego latarki opisałem wydarzenia ostatniej doby.

Page 116: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 116Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

14.09.2074 r.

Mimo zmęczenia długo nie mogłem zasnąć. W głowie myśli gotowały się niczym smoła. Zastanawiałem się, czy nie rozsądniej będzie uciec? Skoro obiecał, że mnie nie zlikwiduje, pewnie przemyśliwał tę kwestię. Na doda-tek siano kłuło mnie wszędzie. Chodziły po mnie robaki. Słuch ze strachu wyostrzył się do patologicznych rozmiarów. Każdy szmer zdawał się być rykiem tygrysa. Założyłem kaptur na uszy i w końcu udało mi się odpłynąć.

Obudziło mnie radio. Stary krzątał się wokół stogu, wykonując coś na kształt gimnastyki. Trudno powiedzieć, czy z zimna, czy w trosce o wła-sne, „niemieckie” zdrowie. Przytuliłem się do plecaka, który służył mi za poduszkę. Poranne serwisy donosiły o kolejnych połaciach Europy zagarniętych przez „państwa szczury”. W Polsce noc minęła spokojnie. Kraj świętował odzyskanie niepodległości.

Schmit po skończeniu gimnastyki usiadł na miedzy i manipulował przy komputerze. Po kilku minutach obwieścił, nie kryjąc entuzjazmu:

– Jak dobrze pójdzie, jutro, góra pojutrze nadejdzie pomoc i zabierze nas do ojczyzny.

„Ojczyzny? Cały świat jest moją ojczyzną” – pomyślałem, ale nie odwa-żyłem się otworzyć ust, aby nie wszczynać nowej dyskusji.

– Dlaczego za dwa dni? Nie mogą dzisiaj?

– Sytuacja jest złożona, coraz to nowe koncerny i „państwa szczury” atakują nowe połacie Niemiec, a nawet zaczynają bić się między sobą. W tym zamęcie moi ludzie nie są w stanie wysłać po nas helikoptera. Obawiają się o życie nasze i pilota. Za dwa, trzy dni sytuacja powinna się ustabilizować, wtedy podejmą próbę przerzucenia nas.

Page 117: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 117Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Przez ten czas będziemy tu siedzieć?

– Masz inne propozycje? Cały czas tylko narzekasz. Jak chcesz iść, to droga wolna! – zirytował się. – Uratowałem ci życie i chcę cię stąd za-brać, a ty ciągle marudzisz i marudzisz.

Moje milczenie było dla niego znakiem ukorzenia.

– Powinniśmy tu zostać – dodał spokojnie. – Dalsze szwendanie się po wsiach jest zbyt ryzykowne. Tutaj okolica jest w miarę wyludniona. W dzień możemy siedzieć w lesie – wieczorem spać w stogu. We wsi pewnie jest sklep, więc będziemy mogli zrobić zapas jedzenia i picia.

Niebawem wyruszyliśmy łąkami w kierunku dymiących zabudowań. Po niebie przewalały się rozdarte wiatrem chmury. Z każdym krokiem kon-tury zabudowań stawały się coraz ostrzejsze i wyrazistsze. Wieś okazała się być zadbana: domy murowane, obejścia czyste. Maszerowaliśmy świe-żo położoną asfaltówką w poszukiwaniu geszeftu. Wieś, mimo że była już dziewiąta, sprawiała wrażenie wyludnionej. Na podwórzach szczekały psy, jak przed wiekami spacerowały dostojne kokoszki, lecz nigdzie nie było widać ludzkiej postaci. Wreszcie spostrzegliśmy jakiegoś kmiotka kuśty-kającego w naszym kierunku od centrum wsi. Niewysoki chłop przyglą-dał się nam spode łba. Gdy zrównaliśmy się z nim, Schmit zapytał:

– Dzień dobry. Czy jest we wsi sklep?

Chłop ociągając się rzekł:

– Jest. Tam na końcu wsi – wyciągnął palec w kierunku, w którym podążaliśmy.

Eksarcykapłan podziękował i wiedziony nadzieją rychłego zaspokoje-nia głodu z większą werwą ruszył do przodu. Niebawem naszym oczom

Page 118: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 118Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

ukazał się nieduży wiejski sklepik. Na półkach, jak to się mówi, mydło i  powidło. Gruba sklepowa taksowała obcych niechętnym wzrokiem. Podała świeży chleb, dżem z truskawek, trochę sera, kilka butelek piwa. Stary wziął dla siebie sporą ilość wędliny.

– Co u was we wsi tak spokojnie. Jakby nie było ludzi? – zagaił do sklepowej.

Ta jeszcze raz obdarowała nas nieufnym spojrzeniem. Miałem wraże-nie, że wyczuła jego niemiecki akcent.

– Homosiów na taczkach wywożą – zarechotała.

– Jak to wywożą? – poczułem się zainteresowany tematem.

– Normalnie. Taki zwyczaj od stuleci. Kogo wieś nie akceptuje, wywozi na furze gnoju poza jej obręb.

– I słusznie – przytaknął stary, popijając z butelki piwo. – Nareszcie w tym kraju będzie jakiś porządek – mrugnął do mnie i ciągnął dalej. – Nawet w takiej wiosce mieliście przydzielonych z urzędu zboczeńców?

– Tak. Przydzielali ich do każdej wioski, żeby się z ludem jednali. A panowie skąd?

– Z Warszawy. Powstanie zastało nas w podróży i usiłujemy dostać się do domu. Do Łodzi... – na poczekaniu zmyślił Schmit.

Gdy wyszliśmy ze sklepu, kilkaset metrów od nas usłyszeliśmy gwar. Wieś wracała po spełnieniu swego barbarzyńskiego obowiązku. Traktor jechał przodem, za nim maszerowali mieszkańcy zaścianka. Na wszelki wypadek przyśpieszyliśmy kroku, żeby nie spotkać się z tłumem. Skręci-liśmy w pola i po kilku minutach zniknęliśmy w lesie. Spojrzałem w stro-nę wsi. Grupa mężczyzn stała na szosie i spoglądała w naszym kierunku. Ktoś machał rękami, ktoś wyciągnął dłoń w stronę lasu.

Page 119: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 119Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Przyjdą za nami? – spytałem, podświadomie oczekując pocieszenia.

Stary wyjrzał zza mojego ramienia, odchylając gałąź.

– Kto to wie? Nie chcę wyobrażać sobie, co byłoby, gdybyśmy wpadli w ręce tej hołoty? – mruknął i poszedł rozkładać produkty na śniadanie.

Po minucie grupka rozeszła się. Na szosie zostało dwóch chłopów roz-prawiających na jakiś temat.

Schmit rozłożył wędlinę na pniaku.

– Rozprawiają się z twoim projektem Rose – zachichotał. – Chciałeś, aby w każdej wiosce była homo-para. Chyba się nie uda...

– Hołota – syknąłem, krojąc chleb.

W rzeczywistości nie był to projekt mój, lecz mojego poprzednika. Uznałem go za niezły i kontynuowałem. Z dezaprobatą spotkałem się już w pociągu, jadąc do Lublina.

– Program nie zadziałał? – ironizował arcykapłan. – Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego tak się stało?

Gdy to powiedział jego szczęki uchwyciły chleb z boczkiem i wchłonęły do przełyku. Zrobiło mi się mdło.

– Trwał za krótko – udało mi się powiedzieć. – Przez wieki wbijano w ten lud ciemnotę, trzeba wieków, aby ją teraz wybić z powrotem.

– Baju, baju... Lud akceptuje postęp i tolerancję, gdy dogadza jego sła-bostkom. Gdy „postęp” go gnębi – pozbywa się go jednym kopniakiem. Twoja tolerancja nie dawała ludziom jeść, skąpiła prostych przyjemno-ści, kazała żyć w strachu, pomimo zewnętrznych deklaracji o dążeniu do ziemskiej szczęśliwości. Nie dziw się, że ją odrzucili.

Page 120: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 120Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Nie chciało mi się polemizować z tymi „diagnozami”. W milczeniu zają-łem się jedzeniem swojego dżemu i sera.

– A tak na marginesie – dodał, szykując kolejną kanapkę z boczkiem – słyszałeś, co mówił wczoraj ten ich prezydent? Jego diagnoza jest w za-sadzie słuszna. Nowy Eden to pomysł wariata. Wariat nie jest w stanie zmienić normalnych ludzi.

***

Sosnowy las szumiał łagodnie. Dzień był słoneczny, choć wietrzny. Po śniadaniu stary włączył radio. Doniesienia z linii frontu przeplatano in-formacjami krajowymi. Francja, Włochy Anglia, kraje Beneluxu zosta-ły już praktycznie rozgrabione przez „hieny”. Innym zjawiskiem, które nasiliło się w ostatnich godzinach, były wewnętrzne konflikty między „hienami”, czyli państewkami i koncernami.

– Szczury biorą się za łby. Ciekawe, jak długo to jeszcze potrwa? – roz-ważał głośno, leżąc wśród mchu i paproci.

Wznowiono komunikację lotniczą z miastami europejskimi o mniejszym natężeniu konfliktu. Po przerywniku z patriotycznej pieśni podano ko-munikat o wystosowaniu listu gończego za Stefanem Schmitem i Domini-kiem Rose. Szczegółowo opisano nasz wygląd, ubiór itp. Rząd Tymczaso-wy wyznaczał za nas nagrodę w wysokości po 500 tys. milenów za głowę.

– Słyszysz, z niewiadomych przyczyn jesteś dla nich wart tyle, co ja. Nie doceniałem cię – ironizował.

– Jeśli pokazali nasze zdjęcia w telewizji, nie możemy ujawniać się przed ludźmi.

– Ja jestem ucharakteryzowany. Gorzej z tobą. Nawet broda ci nie rośnie.

Page 121: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 121Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Nie przeminął jeszcze stres wywołany tą wiadomością, gdy z radia po-płynęły słowa:

„– Uwaga, uwaga. Podajemy sensacyjną informację. Rząd Wysp Owczych podał informację, że po aresztowaniu tzw. «bogów» w połu-dniowej Francji okazało się, iż nie są to „wskrzeszone” istoty dawnych myślicieli. Prawdopodobnie nikt nie odkrył procesów regeneracji ko-mórek. Wszystko to wygląda na oszustwo Liberta i Hajnasa, którzy kie-rują tym oszukaństwem z ukrycia”.

– Ach ta propaganda – westchnąłem. – Co oni jeszcze wymyślą, żeby ośmieszyć dawny system?

Mój towarzysz podróży przełknął ślinę i uśmiechnął się szyderczo:

– Akurat to nie jest propagandą. A dla mnie nie jest też nowiną.

– Jak to?

– Te bajki o wskrzeszaniu to blef. Wymyślono je, aby dać ludziom obietnicę zbawienia. Komórka nie da się regenerować i powrócić do dawnej postaci.

– Łżesz! – złapałem go za płaszcz.

Łatwo uwolnił się z mego uścisku.

– Ręce przy sobie – powiedział, odpychając mnie. – Nie ty jeden zostałeś wystrychnięty na dudka. Myślałeś, że prawdziwy Wolter mianował cię na kapłana. To bubek podstawiony przez Hajnasa.

Nagle w pobliżu rozległ się trzask suchej gałęzi. Drogą od strony łąk kuśty-kał w naszym kierunku kulawy chłopek ze wsi. Na ucieczkę było za późno. Schmit porozumiewawczo mrugnął do mnie okiem. Po ostatnim sporze nie zostało już ani śladu. Niebezpieczeństwo natychmiast nas pojednało.

Page 122: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 122Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Mężczyzna przeszedł obok, jakby nas nie widział.

– Wysłali go na zwiady. – mruknął mój kompan, patrząc jak się oddala. – Coś podejrzewają...

W jego dłoni nie wiadomo skąd zaświeciła rękojeść pistoletu. Jednak po kilku sekundach wewnętrznego zmagania schował broń pod płaszcz. Po-mimo pozornej hardości okazał się mięczakiem. Zaskoczył mnie tym.

– Musimy się go pozbyć. Zaraz będziemy mieli na głowie całą wieś – wy-cedziłem przez zęby, widząc co się dzieje.

Chłopek jakby to usłyszał, obejrzał się i przyśpieszył kroku, chcąc do-paść do najbliższego leśnego zakrętu. „Arcy” siedział jak sparaliżowany. Wyrwałem mu broń. Padły dwa przytłumione strzały. Tubylca podrzu-ciło raz i drugi. Wypuścił z ręki laskę i upadł twarzą w kałużę. Pobiegłem do niego i wypaliłem jeszcze raz.

– Fundamentalistyczna swołocz – warknąłem, nie panując nad nerwami.

Stary bez słowa pobiegł drogą w stronę, z której przyszedł chłopek. W tym czasie patrzyłem na zwłoki i naprawdę czułem się dumny. Wreszcie zrobi-łem coś pożytecznego dla Nowego Edenu. Gdy wrócił zawołał z daleka:

– Mamy szczęście, wygląda na to, że był sam... Chyba wysłali go na zwiady.

Rzucił okiem na leżącego w kałuży nieboszczyka. Pokręcił głową i gwizdnął z podziwu:

– No, no... Nie doceniałem cię...

Wyciągnął dłoń po pistolet i po pewnym wahaniu z mojej strony otrzymał go.

Page 123: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 123Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Dobra... Musimy go stąd usunąć – powiedziałem, gdy schował spluwę do kabury pod płaszczem.

Złapałem zwłoki za buty. Przenieśliśmy je kilka metrów od drogi i wrzuciliśmy w krzaki. Arcykapłan dodatkowo przykrył je gałęziami. Po wykonaniu tej czynności usiedliśmy na swoich pniakach i analizo-waliśmy całą sytuację.

– Kuternogę będą szukać. Musimy zmienić miejsce postoju – podsumo-wał krótką dyskusję „arcy”.

Niebawem ruszyliśmy w głąb boru. Przez całą drogę praktycznie nie od-zywaliśmy się do siebie. Schmit uśmiechał się idiotycznie i sapał ze zmę-czenia. Choć mogłem iść szybciej, wlokłem się za nim z tyłu. Wolałem go mieć przed sobą. Teraz już wie, że mogę być dla niego potencjalnym zagrożeniem. Nie wiadomo co może mu strzelić do głowy? Po dwóch godzinach marszu znaleźliśmy niewielką polankę. Obok szumiały do-stojne dęby. Stary położył się na mchu i swoim zwyczajem od razu za-snął. Ja zaś nie mogłem zmrużyć powieki nawet na moment. Zrobiło mi się zimno, po plecach zaczęły pełzać dreszcze. „No ładnie – pomyślałem. – Jeszcze mi tu tylko choroby potrzeba”. Właściwie czułem się dziwnie już od rana. W nocy przewiało mnie, a teraz zaczęła wykluwać się jakaś choroba. Przed trzecią mój duchowy oprawca podniósł się z ziemi i ro-zejrzał wokół. Spostrzegł, że ze mną jest coś nie tak.

– Chory jesteś?

– Chyba gorączka mnie rozbiera.

– Przewiała cię matka ziemia. Harcerstwo by ci się przydało.

Wyjął sprzęt i połączył się z centralą w Niemczech. Po kilku minutach odłożył komputer do torby, a jego gębę rozjaśnił uśmiech.

Page 124: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 124Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Jutro nad ranem przyleci po nas Hans. Musimy znaleźć miejsce na lądowisko!

Rozejrzał się wokół.

– Może tu by się udało – pomyślał głośno. – Nic, zobaczymy jak się sy-tuacja rozwinie.

Poklepał mnie po ramieniu.

– No, chłopie, trzymaj się. Zbliża się upragniona wolność.

Ale wolność coraz mniej mnie obchodziła. Gorączka podnosiła się z minuty na minutę.

– Spróbuj się przespać – usłyszałem niewyraźny głos towarzysza mojej podróży.

O dziwo, wymęczony gorączką zasnąłem. Śniłem o Weronice i naszej paczce. Siedzieliśmy w pubie w Orleanie, popijając piwko. Dosiadł się do nas bóg Wolter. Gwarzyliśmy sobie o przyszłym, szczęśliwym życiu w No-wym Edenie. Sielankową atmosferę przerwali chuligani, którzy wtargnęli do pubu i zaczęli się awanturować. Jeden z nich kopnął mnie w plecy.

Obudziłem się cały mokry. Gdzieś po lesie echo niosło głośne męskie nawoływania. Daleko w kniei migały latarki. Arcykapłan stał nade mną. To jego but poczułem na plecach.

– Co to? – wymamrotałem, trzymając się za bok.

– Chyba pościg. Musimy uciekać.

Zabraliśmy z posłania najważniejsze rzeczy. Gałęzie trzaskały pod noga-mi , a inne biły po twarzy. Pomimo gorączki zostawiłem starego kilka-naście metrów za sobą. Biegliśmy tak około piętnastu minut.

Page 125: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 125Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Zatrzymajmy się na chwilę – wysapał wreszcie stary.

Rzucił się na trawę, zachłannie pijąc wodę z plastikowej butelki.

– Cisza. Nie słychać ich... – szeptał, z trudem łapiąc oddech. – Ciekawe, czy to chłopi, czy powstańcy? A może po prostu kłusownicy?

Wkrótce wyszliśmy na skraj lasu. W świetle księżyca na horyzoncie ja-wił się drugi las. Ruszyliśmy łąkami i polami w tamtym kierunku. Noc była gwiaździsta i pogodna. Miałem wysoką gorączkę i ledwo powłóczy-łem nogami. Wędrowaliśmy tak dwa lub trzy kilometry. Gdy dotarliśmy do celu, znaleźliśmy zaraz dużą polanę oświeconą smugą księżycowego światła, na której błyskały ślepia stadka jeleni.

– To jest dobre miejsce – usłyszałem. – Żyjesz?

W odpowiedzi zwaliłem się na ziemię. Resztę wydarzeń pamiętam jak przez mgłę. W rękach starego pojawiła się mapa, którą jakiś czas anali-zował. Później rozłożył sprzęt i połączył się ze śmigłowcem.

Sekundy i minuty ciągnęły się jak guma do żucia. Wzmagał się chłód i febra.

Nagle wokół zabłysło kilka ognisk. W gorączce słyszałem w oddali uja-danie psów. Niebawem dobiegł mnie charakterystyczny warkot lądują-cego helikoptera rozświetlającego przy okazji teren.

Otworzyły się drzwi maszyny. Schmit wrzucił do środka swą torbę i pod-ciągnięty za ręce przez kogoś z załogi błyskawicznie znalazł się na po-kładzie. W tym czasie polanę wypełniło szczekanie psów i sylwetki ludzi w biało-czerwonych opaskach. Rozległy się strzały.

Rzuciłem się w stronę samolotu.

Page 126: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Rebelia 126Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

– Leć! – usłyszałem komendę Schmita. – Przede mną zatrzasnęły się drzwi. W blasku świateł zobaczyłem jego krogulczą twarz. Na jej dnie czaił się ironiczny uśmieszek.

Długa seria z karabinu świsnęła mi gdzieś nad głową. Padłem na twarz. Ma-szyna poderwała się z ziemi. Kilka rozgwieżdżonych świstów wyskoczyło z samolotu w stronę żołnierzy. Tamci nie pozostali dłużni. Psy wyły i ujada-ły wystraszone strzelaniną. Śmigłowiec wzniósł się nad wierzchołki drzew. Nagle ze strony lasu buchnęła łuna ognia. Na śmigle pojawił się płomień. Maszyna zaczęła pikować w dół, a nad drzewami zabłysła ściana ognia.

Nie podnosiłem głowy przez kilkadziesiąt sekund. Po tym czasie ogień zelżał. Nad sobą usłyszałem ujadanie psa i z perspektywy dwudziestu centymetrów ujrzałem żółtą szczękę wilczura, który usiłował wbić się zębami w moją głowę. Na szczęście został odciągnięty przez żołnierza:

– Jak się nazywasz? – usłyszałem nad sobą głos.

Podałem nazwisko.

– Dominiku Rose jest pan aresztowany – obwieścił uroczyście oficer.

Page 127: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Ostatnia notatka 127Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Epilog

Ostatnia notatka

17.09.2074 r.

Wczoraj odwiedziła mnie w areszcie Weronika. Początkowo nie pozna-łem jej, gdyż przebrana była w czarny habit. Była dziwnie spokojna i po-godna. Patrzyła na mnie z takim „wewnętrznym uśmiechem”, jakby ćwi-czyła go pod okiem piarowców. Nawet zazdrościłem jej tego spokoju, bo wiedziałem, że jest autentyczny. „Przebaczyła” mi uderzenie w twarz, wtedy na polanie, choć wcale jej o to nie prosiłem. Za zdradę chętnie bym jej poprawił i postawił ją przed niezawisłym sądem Nowego Ede-nu. W nowej sytuacji zmuszony byłem jednak udawać skruszonego. Jej przychylne zeznania mogły mi pomóc w czekającym mnie procesie.

Kilka tygodni ukrywała się u pewnej katolickiej rodziny. Po wybuchu powstania wstąpiła do zakonu. Teraz ma zamiar założyć katolicką szko-łę. Jakże zmieniła się przez te kilka tygodni? Kiedyś beztroska, weso-ła dziewczyna, typowa przedstawicielka Nowego Edenu, której ciągle w głowie tańce i imprezy, teraz nabita katolickimi ideami, wciąż mówiła o konieczności mojego nawrócenia. Tak się naprzykrzała z tym nawró-ceniem, aż na odczepne obiecałem przemyśleć sprawę.

Page 128: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Ostatnia notatka 128Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

Cóż, całkowicie wyleczyłem się z uczuć do niej. Jej ucieczka przepełniła czarę goryczy. Teraz stała przede mną obojętna mi osoba, wręcz żałosna w tym swoim czarnym habicie. Nie mogłem jej wybaczyć zdrady idei, do której byłem tak przywiązany. Rozstaliśmy się bez zbędnych słów. Chyba zrozumiała, że już mi na niej nie zależy.

W myślach wciąż snują się wspomnienia ostatnich tygodni. Po areszto-waniu wylądowałem w wojskowym szpitalu pod Otwockiem. Przez dwa tygodnie leczyłem się na zapalenie płuc. Później przywieziono mnie do więzienia w Warszawie. Przesłuchiwano z przerwami na sen i pożywienie przez trzy dni. Oprócz absurdalnych zarzutów o znęcanie się i torturowa-nie ludzi, postawiono mi zarzut współudziału w morderstwie. W śledz-twie o morderstwo mężczyzny w lesie obwiniłem Schmita. Łatwo łyknęli ten blef, gdyż przy spalonych zwłokach „arcy” znaleziono pistolet. Jednak prokuratorzy nie dawali za wygraną, oskarżając mnie o współudział. Na domiar złego broń miała moje odciski palców. Tłumaczyłem się, mówiąc, że szef dał mi go kiedyś na chwilę potrzymać, ale niezbyt przekonywająco to wypadło. Adwokat przydzielony z urzędu twierdzi, że w najgorszym razie czeka mnie dwadzieścia pięć lat odsiadki. Ale, jak mówi, jest „opty-mistą” i według niego nie posiedzę dłużej niż piętnaście lat.

Schmit zginął – nie było z niego co zbierać. Dobrze gadzinie. Taki los powinien spotkać każdego nazistę. To przez takich jak on upadł nasz system; to przez takich jak on większość dawnych stref narodowych Nowego Edenu została rozgrabiona przez małe państewka i koncerny. Obroniły się tylko niektóre landy w Niemczech, we Francji i Włoszech. Państwa skandynawskie zostały całkowicie rozgrabione przez „szczury”. Zwycięsko wyszła z całej tej sytuacji Polska. Ocaliła całość swojego tery-torium i buduje nową, totalitarną państwowość.

Page 129: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Ostatnia notatka 129Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

„Bogowie” więzieni są przez rząd Wysp Owczych. Podobno w ich obro-nie wystąpili Amerykanie, domagając się dla nich specjalistycznej opieki psychiatrycznej. Niestety, potwierdziło się to, co mówił Schmit – nie byli oni prawdziwymi wskrzeszonymi „bogami”. Schwytani kilka dni temu Hajnas i Libert przyznali to oficjalnie. Podstawili w miejsce „bogów” wyselekcjonowane osoby, aby w ten sposób urzeczywistnić ideę milena-rystyczną. Książęta i rycerze w obozie pod Łowiczem także nie byli au-tentyczni. Wyselekcjonowanych osobników przygotowywano do służby w elitarnych oddziałach bezpośrednio podległych twórcom koncepcji Nowego Edenu. Rozczarowanie, jakie przeżyłem w związku z tym, już mi przeszło. Nawet usiłuję usprawiedliwić ich postępowanie. Dla tak pięknej idei niekiedy warto posłużyć się kłamstwem.

Całymi dniami gapię się w telewizję. Propaganda fundamentalistyczna budzi we mnie obrzydzenie. Gadające głowy opowiadają bajki, od któ-rych można osiwieć. Powracający refren brzmi: milenaryzm anarchi-styczno-ekologiczny (tak go nazywają) to najbardziej totalitarny i nie-przyjazny ludziom ustrój polityczny w dziejach. W ich klasyfikacjach nawet nazizm oceniany jest z większą wyrozumiałością. Z drugiej stro-ny trudno się dziwić tym ocenom. Każda władza stosuje własne chwy-ty propagandowe. Gdybym miał zrobić rachunek sumienia, musiałbym przyznać, że my również stosowaliśmy podobne triki.

Nowa sytuacja, w jakiej się znalazłem, podziałała na mnie deprymująco. Upadła wielka idea, której poświęciłem życie. Perspektywa wieloletnie-go więzienia przygnębiła mnie dodatkowo. Miałem nawet myśli samo-bójcze. Lecz absurdalnie – właśnie dzięki telewizji – odrodziłem się na nowo. Irytacja związana z nachalną indoktrynacją wzbudziła we mnie złość i pragnienie dalszej walki o postęp i tolerancję. Poczułem przy-pływ energii. Myślałem sobie tak: w historii siły wsteczne prowadziły

Page 130: Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski · Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski placówce w Warszawie. Głównie spodziewam się trudności wynikających ze specyficznego

Ostatnia notatka 130Rebelia w ogrodzie Eden – Dariusz Zalewski

nieustanną wojnę z postępowymi. Teraz ich jest na wierzchu, ale za rok, dwa... Kto wie? Sytuacja może się zmienić. My, odwieczni, niestrudzeni budowniczowie ziemskiego raju musimy być przygotowani na ewentu-alną odmianę losu. Gdy nadejdzie odpowiedni moment, powinniśmy mieć gotowe idee i plany, by tolerancja, braterstwo i równość na nowo zwyciężyły! Nie mogę poddawać się apatii i bezczynności, tak jak wielu moich towarzyszy więzionych w kazamatach totalitarnej Europy!

Słowem – kończę pisanie tych bezużytecznych wspomnień i biorę się za konstruowanie programu politycznego na przyszłość. Ta myśl oży-wia mnie, zapala do pracy i pomaga przetrwać trudne chwile, dając nadzieję na przyszłe zwycięstwo.