683
GEORGE R. R. MARTIN GRA O TRON (TŁUMACZYŁ: PAWEŁ K RUK ) SCAN- DAL 

George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_().pdf

Embed Size (px)

Citation preview

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    1/681

    GEORGE R. R. MARTIN

    GRA O TRON

    (TUMACZY: PAWEKRUK)

    SCAN-DAL

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    2/681

    dla Melindy

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    3/681

    PROLOG

    - Powinnimy wraca- nalegaGared, kiedy las zaczpograsiw mroku. - Dzicy

    nie yj.

    - Czybybasizmarych? - spytaser Waymar Royce z cieniem umiechu na ustach.

    Gared nie dasisprowokowa. Bymczyznw sile wieku, skoczypidziesit lat

    i widzia ju niejedno panitko; wikszo z nich przychodzia i odchodzia. - Zmarli to

    zmarli - powiedzia. - Nic nam do nich.

    - Czy oni rzeczywicie nie yj? - dopytywasiRoyce. - Jakie mamy dowody?

    - Will ich widzia - powiedziaGared. - Jeli on twierdzi, e oni nie yj, to ja mu

    wierz.

    Will domylasijuwczeniej, e prdzej czy pniej wcigngo do swojej ktni.

    Pragnjednak, by nastpio to pniej.

    - Moja matka opowiadaa mi, e zmarli nie majgosu - wtrci.

    - Moja niaka mwia to samo, Will - odpowiedziaRoyce. - Nie wierz w nic, co ci

    opowiadajprzy piersi. Istniejrzeczy, ktrych mona sinauczynawet od zmarych. - Jego

    gos odbisiechem w pograjcym siw mroku lesie.

    - Przed nami duga droga - zauwayGared. - Osiem dni, moe dziewi, a juzapadanoc.

    Ser Waymar zerknna niego obojtnie.

    - Codziennie zapada mniej wicej o tej samej porze. Gared, czybybasiciemnoci?

    Will widziacignite usta Gareda i byski gniewu w jego oczach schowanych pod

    czarnym kapturem grubego paszcza. Od czterdziestu lat Gared suyw Nocnej Stray i nie

    przywyk, by traktowano go lekcewaco. Ale nie tylko o to chodzio. Will wyczuwajeszcze

    copod zraniondumstarca. Mona byo to wyczuniemal namacalnie; nerwowe napiciegraniczce ze strachem.

    Will podzielajego niepokj. Od czterech lat suyna Murze.

    Kiedy po raz pierwszy wysano go na zewntrz, w jednej chwili przypomnia sobie

    wszystkie dawne opowieci, e ago zemdlio. Pniej wydawao mu sito mieszne. Teraz

    mia ju za sob ze sto wypraw i niestraszne mu byo ciemne odludzie. W ten sposb

    poudniowcy nazywali nawiedzany las.

    Tak byo a do dzisiaj, poniewa tego wieczoru byo inaczej. Opadajca na las

    ciemno sprawiaa, e czu dreszcz na caym ciele. Przez dziewi dni jechali na pnoc,

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    4/681

    potem na pnocny zachd i znowu na pnoc. Oddalali sicoraz bardziej od Muru w pogoni

    za band dzikich grabiecw. Kady kolejny dzie stawa si bardziej nieznony od

    poprzedniego. Dzisiejszy okazasinajgorszy ze wszystkich. Licie szeleciy niczym ywe

    stworzenia, poruszane wiejcym z pnocy zimnym wiatrem. Przez cay dzie Will mia

    wraenie, e coich obserwuje, cozimnego i nieustpliwego, co z pewnocinie darzyo go

    sympati. Gared podzielajego odczucia. Will pragn, by jak najszybciej popdzili i schronili

    siza bezpiecznym Murem, lecz nie mgtego powiedzieswojemu dowdcy.

    A juna pewno nie takiemu dowdcy.

    Ser Waymar Royce by najmodszym synem starego rodu posiadajcego zbyt wielu

    przodkw. By przystojnym, osiemnastoletnim mczyzn o szarych oczach i niezwykle

    szczupej sylwetce. Rycerz patrzy z gry ze swojego czarnego rumaka na Willa i Gareda,

    ktrzy jechali na drobniejszych koniach. Ubrany byw czarne skrzane buty, czarne weniane

    spodnie, czarne rkawice z kreciej skry i wspaniay paszcz, ktry stanowia czarna lnica

    kolczuga naoona na warstwy czarnej weny i garbowanej skry. Ser Waymar suy w

    Nocnej Stray od niespena proku, lecz nie mona byo powiedzie, e nie przygotowasi

    do swojego zajcia. Przynajmniej jeli chodzi o stroje.

    Szczeglnego blasku dodawamu jego paszcz: czarny jak noc, gruby i mikki niczym

    grzech. - Zao si, e sam ich wszystkich pozabija - mwi wczeniej Gared do swoich

    towarzyszy przy winie. - Pewnie poukrcaim gowy nasz dzielny wojownik. - Rozemiali si

    razem z nim.

    Trudno jest przyjmowarozkazy od czowieka, z ktrego miejesz siza jego plecami,

    pomylaWill, dygocc na grzbiecie swojego konia. Gared pewnie czuto samo.

    - Mormoni powiedzia, e mamy ich wytropi, i tak zrobilimy - odezwasigono

    Gared. - Nie yj. Nie bdnas wicej niepokoi. Przed nami cika droga. Nie podoba mi si

    ta pogoda. Jeli spadnie nieg, powrotna podrmoe potrwanawet i dwa tygodnie, a nieg

    to najmniejsze zo, jakiego naley oczekiwa. Mj panie, czy widziaekiedylodowburz?Mody rycerz wydawa si nie zwraca na niego uwagi. Wpatrywa si w zmrok z

    minna wpznudzon, na wproztargnion, dobrze znanjego podwadnym. Will jedziz

    nim wystarczajco dugo, by nauczysi, e w takiej chwili lepiej mu nie przerywa.

    - Will, opowiedz mi jeszcze raz, co widziae. Dokadnie, niczego nie opuszczaj.

    Przed wstpieniem do Nocnej Stray Will by myliwym. A dokadniej mwic,

    kusownikiem. Wolni Mallistera przyapali go na gorcym uczynku w lesie swojego pana, jak

    ciga skr z koza, tak wic miado wyboru: przywdzia czarny strj albo straci rk.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    5/681

    Nikt nie potrafiporusza sipo lesie rwnie cicho jak Will, o czym szybko przekonali si

    jego czarni bracia.

    - Obz znajduje sidwie mile std, tuza wzgrzem, nad strumieniem - powiedzia

    Will. - Podkradem si najbliej, jak tylko mogem. Jest ich omioro, mczyni i kobiety.

    Dzieci nie widziaem. Postawili szaas przy skale. nieg prawie cakiem go przykry, ale ja

    zauwayem. Nie palili ognia, lecz wyranie widziaem palenisko. Nikt si nie poruszy.

    Dugo ich obserwowaem. ywi nie wytrzymaliby tak dugo, nie poruszajc si.

    - Widziaekrew?

    - Nie - przyznaWill.

    - A jakbro?

    - Miecze i uki. Jeden z nich miatopr. Wygldana ciki, z podwjnym ostrzem.

    Okrutna bro. Leana ziemi, tuprzy jego rce.

    - Zwrcieuwagna uoenie cia?

    Will wzruszyramionami. - Dwoje z nich siedzi pod ska, a pozostali lena ziemi.

    Jak zabici.

    - Albo pogreni we nie - zauwayRoyce.

    - Zabici - upiera siWill. - Na drzewie, wrd gazi, dostrzegem kobiet. Pewnie

    staa na stray. - Umiechnsisabo. - Pilnowaem si, eby mnie nie zobaczya. Ona take

    sinie poruszaa.

    Nie potrafiopanowadrenia.

    - Masz dreszcze? - spytaRoyce.

    - Troch- mruknWill. - To z zimna, panie.

    Mody rycerz zwrci si w stron siwego rycerza. cite mrozem licie zaszeptay

    dookoa, a rumak Roycea skoczyniespokojnie.

    - Gared, jak mylisz, co ich mogo zabi? - spyta obojtnym gosem ser Waymar.

    Otulisiszczelniej swoim dugim czarnym paszczem.- Chd - odpowiedziaGared zdecydowanym gosem. - Zeszej i poprzedniej zimy,

    kiedy byem jeszcze prawie chopcem, widziaem, jak ludzie zamarzali z zimna. Ludzie

    opowiadaj o zaspach gbokich na czterdzieci stp i o wiejcym z pnocy lodowatym

    wietrze, lecz prawdziwym wrogiem jest chd. Skrada siciszej niWill; najpierw trzsiesz

    si, dzwonisz zbami i tupiesz, marzc o grzanym winie i miym ognisku. Potem chd

    przenika ci, wypenia twoje ciao i nie masz jusiy z nim walczy. atwiej jest po prostu

    usi albo pooy si spa. Podobno na kocu nie czujesz blu. Sabniesz i ogarnia ci

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    6/681

    senno; wszystko zamazuje sii czujesz, jakbytonw morzu ciepego mleka. Ogarnia ci

    bogi spokj.

    - Cza wymowno- zauwayser Waymar. - Nie podejrzewaem cio cotakiego.

    - Paniczyku, ja zaznaem podobnego chodu. - Gared cign z gowy kaptur,

    odkrywajc okaleczone miejsca, w ktrych kiedymiauszy. - Uszy, trzy palce u ng i may

    palec lewej doni. Miaem szczcie. Mj brat zamarzna warcie z umiechem na ustach.

    Ser Waymar wzruszyramionami. - Powinienesicieplej ubiera, Gared.

    Gared rzuci modemu rycerzowi gniewne spojrzenie, a blizny wok otworw po

    uszach, ktre obcimu maester Aemon, zaogniy siod gniewu. - Zobaczymy jak ciepo si

    ubierzesz, kiedy przyjdzie zima. - Nasunna gowkaptur i wtuligowmidzy ramiona,

    pograjc siw ponurym milczeniu.

    - Skoro Gared twierdzi, e to zimno - zaczWill.

    - Will, peniewarty w zeszym tygodniu?

    - Tak, panie. - Przecie nie byo tygodnia, eby nie wychodzi na kilkanacie

    cholernych wart. Do czego on zmierza?

    - Jaki bywtedy Mur?

    - Wilgotny, kapao - odpowiedzia Will, marszczc czoo. Teraz zrozumia, o co

    chodzi rycerzowi. - Nie mogli zamarzn, skoro Mur bywilgotny. Nie byo jeszcze a tak

    zimno.

    Royce mu przytakn. - Bystry chopak. W zeszym tygodniu mielimy troch

    przymrozkw, trochtepopadanieg, ale z pewnocinie nadeszy jeszcze mrozy, ktre by

    zabiy omioro dorosych ludzi. Ludzi ubranych w skry i futra, majcych schronienie i

    moliwo rozpalenia ogniska. - Rycerz umiecha sipewny siebie. - Will, zaprowadnas

    tam. Chczobaczytych nieywych na wasne oczy.

    Teraz junie byo rady. Zostawydany rozkaz, a honor nakazywago wypeni.

    Will jecha na przedzie; jego kudaty, drobny wierzchowiec stpa ostronie przezspltane zarola. Poprzedniej nocy spad niewielki nieg i przykry kamienie, korzenie i

    zagbienia czyhajce na nieostronych jedcw. Za nim poda ser Waymar Royce na

    swoim ogromnym czarnym rumaku, ktry prychaniecierpliwie. Nie byto najlepszy kona

    pocig, tylko kto powie o tym panitku. Za nim jechaGared. Stary rycerz mruczado siebie

    pod nosem w czasie jazdy.

    Zapada coraz wikszy zmrok. Bezchmurne niebo przybrao kolor ciemnej purpury,

    barw dawnego siniaka, a potem sczerniao. Ukazay si pierwsze gwiazdy, pksiyc.rda wiata, ktre ucieszyy Willa.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    7/681

    - Moemy jechaszybciej - powiedziaRoyce, kiedy ujrzeli catarczksiyca.

    - Nie na tym koniu - odpar Will. Strach sprawia, e stawa si zuchway. - Moe

    pojedziesz przodem, mj panie.

    Ser Waymar Royce nie raczyodpowiedzie. Gdziew gbi lasu rozlego siwycie

    wilka. Will zatrzymakonia pod wykrzywionym starym grabem i zsiadz niego.

    - Dlaczego sizatrzymujesz? - spytaser Waymar.

    - Lepiej bdzie, jeli dalej pjdziemy pieszo. To juza tamtym wzgrzem.

    Royce siedziaprzez chwilnieruchomo ze wzrokiem utkwionym w dal. Zimny wiatr

    zaszepta w koronach drzew. Jego obszerny czarny paszcz poruszy si, jakby oy na

    moment.

    - Co mi si tutaj nie podoba - mrukn Gared. Mody rycerz posamu szyderczy

    umiech. - Niby co?

    - Nie czujesz? - spytaGared. - Posuchaj ciemnoci.

    Will domylasi, o co chodzi Garedowi. W cigu czterech lat suby w Nocnej Stray

    nie basitak bardzo ani razu. Co to byo?

    - Wiatr. Szeleszczce licie. Wilk. Gared, czego boisz si najbardziej? - Nie

    doczekawszy si odpowiedzi, Royce zsun si zgrabnie z sioda. Przywiza mocno

    wierzchowca do gazi zwieszajcego sikonaru z dala od pozostaych koni i wycign z

    pochwy swj dugi miecz. Na jego rkojeci zalniy klejnoty, a promienie ksiycowego

    blasku zelizny si po jego ostrzu. Wspaniay miecz, wykuty w zamkowej kuni, nowy,

    sdzc z wygldu. Will podejrzewa, e jeszcze nigdy nikt nie zamachnsinim w porywie

    gniewu.

    - Drzewa rosn tutaj bardzo gsto - ostrzeggo Will. - Twj miecz, panie, moe si

    zaplta. Lepszy bdzie n.

    - Jeli bd potrzebowa rady, zwrc si do ciebie - odpowiedzia mody lord. -

    Gared, zostatutaj i pilnuj koni.Gared zsiadajc z konia, rzek: - Zajmsiogniskiem.

    - Jaki z ciebie stary gupiec! Jeli w lesie czaj siwrogowie, to ogie jest ostatni

    rzecz, jakiej nam trzeba.

    - Istniej wrogowie, ktrych mona odpdzi ogniem - powiedzia Gared. -

    Niedwiedzie, wilki i inne istoty.

    - adnego ognia. - Ser Waymar zacisnusta.

    Kaptur skrywatwarz Gareda, lecz mimo to Will dostrzegbysk w jego oczach, kiedyspojrza na starego rycerza. Przez moment obawia si, e starzec signie po bro. By to

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    8/681

    krtki, brzydki miecz z rkojecizniszczonod potu i ostrzem wyszczerbionym od licznych

    walk, lecz Will nie miawtpliwoci, co by sistao z panitkiem, gdyby Gared wycigngo

    z pochwy.

    - adnego ognia - mrukn Gared, wbijajc wzrok w ziemi. Royce przyj to za

    wystarczajcy dowd ulegoci i odwrcisido Willa. - Prowad.

    Ruszyli przez zarola, a potem w gr zbocza, a dotarli na jego grzbiet, skd

    wczeniej Will obserwowa obcych, ukryty pod drzewem straniczym. Ziemia pod cienk

    warstwniegu bya wilgotna i liska, pena zdradliwych korzeni i kamieni. Will wspinasi

    bezszelestnie. Za to z tyu dochodzio ciche pobrzkiwanie kolczugi modego lorda, szelest

    lici i ciszone przeklestwa, kiedy gazie czepiay sijego miecza i paszcza.

    Bez trudu odnalazogromne drzewo, ktrego gazie zwieszay siprawie do samej

    ziemi. Will podczogasina brzuchu po niegu i bocie i spojrzana pustpolan.

    Serce w jego piersi zamaro. Przez moment nie miaodwagi oddycha. Blask ksiyca

    ukazywawyranie cascen: popiw palenisku, przykryty niegiem szaas, ogromny gaz i

    may, na wpzamarznity strumie. Nic sinie zmienio.

    Znikny tylko ciaa. Wszystkie.

    - Bogowie! - Usyszaza sob. Miecz przeciga, kiedy ser Waymar Royce dotar

    na grzbiet wzgrza. Stanobok drzewa; z mieczem w doni i paszczem powiewajcym na

    wietrze tworzyniezwykle malowniczposta, doskonale widocznna tle rozgwiedonego

    nieba.

    - Na d! - syknWill. - Cotu jest nie tak.

    Royce nawet nie drgn. Spojrzawszy na pustpolank, rozemia si. - Will, zdaje

    si, e twoi zmarli zwinli obz.

    Will chcia mu odpowiedzie, ale nie mg wydoby z siebie gosu, nie potrafi

    znale odpowiednich sw. To niemoliwe. Przesuwa wzrokiem po opuszczonym

    obozowisku i zatrzymago na toporze. Ogromny berdysz o podwjnym ostrzu leadokadniew tym samym miejscu, w ktrym go widziawczeniej. Bardzo cenna bro

    - Wstawaj, Will - rozkazaser Waymar. - Tam nikogo nie ma. - Przestasichowa

    po krzakach.

    Will wykonarozkaz niechtnie.

    Ser Waymar obrzucigo spojrzeniem penym dezaprobaty. - Nie mam zamiaru wraca

    do Czarnego Zamku z mojej pierwszej wyprawy jako pokonany. Znajdziemy tych ludzi. -

    Rozejrzasidookoa. - Na drzewo. Szybko. Szukaj ognia.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    9/681

    Will odwrcisibez sowa. Nie byo sensu sisprzeciwia. Wiatr wiacoraz mocniej.

    Czujego przenikliwe zimno. Podszeddo ogromnego, szarozielonego drzewa i zaczsina

    nie wspina. Niebawem rce mialepkie od ywicy. Zniknwrd igie. Strach wypeniamu

    odek, niczym niestrawiony posiek. Szeptem odmwimodlitwdo bezimiennych bogw

    lasu i wysunz pochwy swj sztylet. Wspina si, trzymajc go w zbach. Smak zimnego

    elaza w ustach dodamu trochotuchy.

    Nagle z dou dobiego woanie modego rycerza. - Kto tam? - Jego gos zabrzmia

    niepewnie. Will zamarw bezruchu, nasuchujc i wytajc wzrok.

    Las odpowiedziaszelestem lici, szumem lodowatej wody strumienia, pohukiwaniem

    sowy.

    Inni nie wydali najmniejszego dwiku.

    Ktem oka Will dostrzegjakiruch. Blade postacie przemykajce przez las. Odwrci

    gowi zdyzauwayw ciemnoci biay cie. Tylko przez krtkchwil. Gazie drzew

    poruszyy si agodnie, drapic sinawzajem drewnianymi palcami. Will otworzyusta, by

    ostrzec modego rycerza, lecz sowa jakby zamary w jego gardle. Moe simyli. Moe to

    bytylko ptak, odbicie na niegu, gra ksiycowego wiata? Nie bypewien, co widzia.

    - Will, gdzie jeste? - zawoaser Waymar. - Widzisz co?

    - Obraca si powoli, zaniepokojony, z mieczem w doni. Pewnie ju ich wyczu,

    podobnie jak Will. Nikogo jednak nie byo wida. - Odpowiedz mi! Dlaczego zrobio sitak

    zimno!

    Rzeczywicie ogarnich straszny chd. Will przycisntwarz do pnia, drc. Czuna

    policzku lepki sodkywic.

    Z ciemnoci lasu wyoni si cie. Stan naprzeciwko Roycea. Wysoki, chudy i

    twardy jak stare koci, o skrze biaej jak mleko. Kiedy siporusza, wydawao si, e jego

    zbroja zmienia kolor; w jednej chwili bya biaa jak nieg, w nastpnej ciemna jak cie,

    upstrzona ctkami szarozielonej barwy drzew, ktre migotay nieustannie niczym wiatoksiyca na wodzie.

    Will usysza, jak ser Waymar Royce wypuszcza z sykiem powietrze. - Nie zbliaj si

    - rzuciostrzegawczo mody rycerz. Jego gos zaamasi, jak gos chopca. Odrzucido tyu

    swj czarny paszcz, by uwolnirami, i ujmiecz w obie donie. Wiatr zamar. Panowao

    przenikliwe zimno.

    Inny zrobikrok do przodu bezszelestnie. Will dostrzegw jego rku miecz, jakiego

    jeszcze nigdy nie widzia. Z pewnocinie zostawykuty ze stali znanej czowiekowi. Jegoprawie przezroczyste ostrze oywao w blasku ksiyca; ogldany z boku, krystaliczny miecz

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    10/681

    pozostawaprawie niewidoczny. Wokjego krawdzi igrao niebieskawe migotanie, upiorny

    blask. Will wyczuwa, e miecz jest ostrzejszy od brzytwy.

    Ser Waymar standzielnie do walki. - A zatem zatacz ze mn. - Unisbronad

    gow. Jego donie dray, moe pod ciarem ora, a moe z zimna. W tej chwili Will

    pomyla, e mody rycerz nie jest juchopcem, lecz mczyzn, jednym z Nocnej Stray.

    Inny zatrzyma si. Will zobaczy jego oczy: niebieskie, lecz niebieskie tak gbi,

    jakiej nie znajdzie siw oczach ludzkiej istoty. Ich bkit ponniczym ld. Oczy Innego

    spoczy na uniesionym w grdrcym mieczu, obserwoway lizgajce sipo nim zimne

    wiato ksiyca. W Will wstpia otucha, lecz tylko na krtkchwil.

    Wynurzali siz ciemnoci bezszelestnie. Najpierw dwch, potem trzech czterech

    piciu By moe ser Waymar poczu towarzyszcy im chd, lecz nie widzia ich, nie

    sysza. Will powinien ostrzec go.. To byo jego obowizkiem. I jego wyrokiem, gdyby go

    speni. Zadrai przywarmocniej do drzewa.

    Blady miecz przecipowietrze.

    Stalowe ostrze ser Waymara wyszo mu naprzeciw. Spotkay si, lecz nie rozlegsi

    dwik uderzenia metalu o metal; jedynie ledwie syszalny, wysoki odgos podobny do

    przepenionego blem krzyku zwierzcia. Royce odparowacios, potem nastpny i odskoczy

    w ty. Kolejne cicia i znowu musia si wycofa. Postacie z tyu stay nieruchomo i

    przyglday si, pozbawione twarzy, milczce, a ich migocce zbroje sprawiay, e

    pozostaway prawie niewidoczne. Czekay.

    Pojedynek toczy sinieprzerwanie i miecze nacieray na siebie co chwil, Will za

    mia ochot zatka uszy za kadym razem, kiedy rozlega si dziwny, zawodzcy zgrzyt.

    Teraz ser Waymar dyszaciko, wyczerpany, a pot z jego czoa parowaw blasku ksiyca.

    Ostrze jego miecza pokrywaszron. Inny taczyze swoim jasnoniebieskim promieniem.

    Wreszcie Royce zasoni si o sekund za pno. Blade ostrze przedaro si przez

    kolczug pod jego ramieniem. Mody lord krzykn z blu. Spomidzy piercieni kolczugiwypyna krew. Parowaa w zimnym powietrzu, a jej czerwone krople wydaway si

    czerwone jak ogie, kiedy dotykay niegu. Ser Waymar potardoniswj bok. Rkawica z

    kreciej skry ociekaa krwi.

    Inny powiedzia cow obcym jzyku, nie znanym Willowi. Jego gos zabrzmia jak

    trzask lodu na jeziorze; niewtpliwie powiedziacodrwicego.

    Ser Waymar poczu przypyw wciekoci. - Za Roberta! - zawoa i skoczy do

    przodu; unisszy pokryty szronem miecz, zada cios z boku. Inny zasoni si niedbaymruchem.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    11/681

    Kiedy oba miecze spotkay si, stalowe ostrze pko.

    Nocnciszrozdarprzeraliwy krzyk spotgowany echem, a dugi miecz rozsypasi

    na setki kawakw, ktre leciay niczym deszcz igie. Krzyczc okropnie, Royce opad na

    kolana i zakryoczy. Krew tryskaa spomidzy jego palcw.

    Przygldajcy si podeszli bliej, jakby na dany znak. W miertelnej ciszy miecze

    wznosiy si i opaday. Zimna rze. Blade ostrza przechodziy przez kolczug, jakby to by

    jedwab. Will zamknoczy. Z dou dochodziy gosy i miech ostry jak sople lodu.

    Kiedy po dugim czasie odway si wreszcie otworzy oczy, na polanie, nie byo

    nikogo.

    Wci siedzia na drzewie, bojc si oddycha, a ksiyc przemyka powoli po

    czarnym niebie. Wreszcie, zdrtwiay, zszedna ziemi.

    Ciao Roycea leao na niegu, twarzdo ziemi, z jednym ramieniem odrzuconym w

    bok. Na jego grubym, czarnym paszczu widniay liczne przecicia. Kiedy tak lea, wida

    byo wyranie, jaki bymody. Zaledwie chopiec.

    Nieopodal znalaz to, co zostao z miecza: kawaek metalu rozerwany i skrcony

    niczym drzewo uderzone piorunem. Przyklkn, rozgldajc siostronie, i podnismetal.

    To bdzie jego dowd. Gared wszystko zrozumie, a jeli nie on, to ten stary niedwied,

    Mormont, maester Aemon. Czy Gared czeka jeszcze przy koniach? Musi sispieszy.

    Podnissi. Nad nim staser Waymar Royce.

    Z jego wspaniaej szaty pozostay strzpy, tak samo jak z twarzy. Odamek z miecza

    przebi mu lewe oko. Prawe pozostao otwarte. Jego renica pona niebieskim blaskiem.

    Oko patrzyo. Will wypuciz doni okruch metalu. Zamknoczy i zaczsimodli. Dugie,

    zgrabne palce musny jego policzek i zacisny si na jego gardle. Schowane byy w

    rkawicach z delikatnej kreciej skrki, lepkiej od krwi, lecz przeraliwie zimnej.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    12/681

    BRAN

    Ranek bypogodny, lecz zimny, co zwiastowao koniec lata. Wyruszyli o wicie, by

    zobaczyegzekucj. Bran, ogromnie podniecony, byjednym z dwudziestu, ktrzy jechali. Po

    raz pierwszy uznano, e jest ju na tyle dorosy, by pojecha z panem ojcem i brami i

    zobaczy, jak wymierza sisprawiedliwo. Byto sidmy rok ycia Brana, a dziewity rok

    lata.

    Mczyznwyprowadzono juwczeniej przed ogrodzenie niewielkiego grodu wrd

    wzgrz. Robb sdzi, e jest to dziki, zaprzysiony Manceowi Rayderowi, Krlowi-poza-

    Murem. Na sammyl o tym Bran poczugsiskrk. Przypomniasobie opowieci Starej

    Niani. Od niej dowiedzia si, e dzicy s okrutnymi ludmi, kradn, morduj i handluj

    ludmi. Zadawali si z olbrzymami i wampirami, noc porywali dziewczynki i pili krew z

    wypolerowanych rogw. A ich kobiety w czasie Dugiej Nocy sypiay z Innymi i rodziy na

    wpludzkie istoty.

    Mczyzna, ktrego ujrzeli, przywizany mocno do muru w oczekiwaniu na

    egzekucj, okaza si jednak stary i wychudzony, niewiele wyszy od Robba. Straci na

    mrozie uszy i palec, a ubrany byna czarno, podobnie jak bracia z Nocnej Stray, tyle tylko,

    e jego odzienie byo brudne i postrzpione.Para z ludzkich i koskich oddechw mieszaa si w zimnym powietrzu poranka,

    kiedy pan ojciec rozkaza odwiza mczyzn i przywlec przed ich oblicza. Robb i Jon

    siedzieli nieruchomo na grzbietach swoich koni ustawionych po obu stronach kuca Brana,

    ktry stara si, by wyglda na wicej ni siedem lat, i udawa, e taki widok nie jest mu

    obcy. Delikatny powiew wiatru poruszy bram grodu. Nad ich gowami zatrzepota

    proporzec rodu Starkw z Winterfell: szary wilkor pdzcy przez nienobiae pole.

    Ojciec Brana siedzianieruchomo na koniu, a jego dugie brzowe wosy powiewayna wietrze. Mia trzydzieci dwa lata, lecz postarzaa go krtko przystrzyona broda

    przetykana siwizn. Tego dnia w jego oczach czaio si ponure spojrzenie, a on sam ani

    troch nie przypomina czowieka, ktry opowiada wieczorem przy ogniu o czasach

    bohaterw i dzieciach lasu. Jakby zdj mask ojca, pomyla Bran, i zaoy mask lorda

    Starka z Winterfell.

    W chodzie poranka zadawano pytania i paday odpowiedzi, lecz pniej Bran

    niewiele pamitaz tego, co zostao powiedziane. Wreszcie pan ojciec wyda rozkaz i dwaj

    stranicy przycignli obdartego mczyzn do pnia grabu na rodku placu. Pooyli mu

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    13/681

    gowna twardym, czarnym pieku. Lord Eddard Stark zsiadz konia, a jego podopieczny,

    Theon Greyjoy, przynis jego miecz, Ld. Ostrze mia szerokie jak do mczyzny, a

    dugociprzewyszanawet wzrost Robba. Wykute z valyriaskiej stali za pomocmagii,

    byo ciemne jak dym i bez jakiejkolwiek szczerby.

    Ojciec zdj rkawiczki i poda je Joryemu Casselowi, kapitanowi gwardii

    przybocznej. UjLd w obie rce i przemwi:

    - W imieniu Roberta z Domu Baratheonw, Pierwszego z Rodu, Krla Andalw,

    Rhoynarw oraz Pierwszych Ludzi, wyrokiem Eddarda z Rodu Starkw, Lorda Winterfell i

    Namiestnika Pnocy skazuj ci na mier. - Po tych sowach unis miecz wysoko nad

    gow.

    Jon Snow, brat bkart Brana, przysunsido niego.

    - Trzymaj mocno kuca - szepn. - I nie odwracaj si. Ojciec zauway, jeli si

    odwrcisz.

    Bran trzymamocno kuca i nie odwrcisi.

    Ojciec pozbawi gowy skazaca jednym pewnym ciciem. Krew trysna na nieg,

    czerwona jak letnie wino. Jeden z koni standba i trzeba byo go mocno trzyma, by sinie

    sposzy. Bran nie mg oderwa oczu od krwi. Patrzy, jak nieg wok pnia pije j

    apczywie, zmieniajc barw.

    Odcita gowa odbia siod korzenia i zatrzymaa dopiero tuprzy nogach Greyjoya.

    Theon by chudym, ciemnowosym modziecem w wieku dziewitnastu lat, ktrego

    wszystko mieszyo. Teraz take rozemiasii kopngow.

    - Bazen - mruknJon na tyle cicho, by nie usysza tego Greyjoy. Pooydona

    ramieniu Brana, a ten spojrzana przyrodniego brata. - Dobrze sispisae- przemwiJon z

    powag. Jon miaczternacie lat i junie raz patrzy, jak wymierzano sprawiedliwo.

    Kiedy wyruszyli w dugpowrotne drogdo Winterfell, jakby siochodzio, chocia

    ustawiatr, a soce stao wyej na niebie. Bran i jego bracia jechali daleko z przodu przedcagrup; jego kuc z trudem nadaza komi.

    - Dezerter umar dzielnie - powiedzia Robb. By rosym modziecem, ktry z

    kadym dniem stawasiwikszy. Z karnacji podobny do matki: jasna cera, rudawobrzowe

    wosy i niebieskie oczy Tullych z Riverrun. - Przynajmniej nie okazasitchrzem.

    - Nie - powiedzia cicho Jon Snow. - To nie bya odwaga. On by miertelnie

    przeraony. Widziaem to w jego oczach. - Oczy Jona byy szare, prawie czarne, lecz byy to

    oczy, przed ktrymi nic sinie ukryo. Jon miatyle lat, co Robb. Wcale nie byli do siebie

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    14/681

    podobni. Jon bysmuky i ciemnowosy, Robb muskularny i jasnowosy; Jon zwinny i peen

    gracji, jego przyrodni brat zasilny i szybki.

    Robb nie wydawa si zdziwiony. - Niech Inni wydrapimu oczy - zakl. - Umar

    dzielnie. cigamy sido mostu?

    - Zgoda - powiedziaJon i cisnpitami boki konia. Robb zakli popdziza nim

    galopem, pokrzykiwa i mia sigono, tymczasem Jon jechaw milczeniu, skupiony. Ich

    konie wyrzucay w grkopytami tumany nienego pyu.

    Bran nie prbowa ich goni. Jego kuc nie mia szans z komi. Jecha wolno, nie

    przestajc myle o oczach skazanego mczyzny, ktre przedtem zobaczy. Niebawem

    miech Robba umilki las znowu pogrysiw ciszy.

    Zamylony, nie usysza, kiedy ojciec i jego wita go dogonili. - Dobrze siczujesz,

    Bran? - spytaojciec, ktry nieoczekiwanie znalazsiu jego boku.

    - Tak, ojcze - odpowiedzia. Spojrzaw gr. Jego pan ojciec, owinity w futra i skry,

    patrzyna niego ze swojego ogromnego rumaka niczym olbrzym. - Robb twierdzi, e tamten

    czowiek umardzielnie, ale Jon twierdzi, e siba.

    - A co ty mylisz? - spytaojciec.

    Bran zastanowisi. - Czy mona okazadzielno, bojc sijednoczenie?

    - Tylko wtedy mona bynaprawddzielnym - odpowiedziaojciec. - Czy rozumiesz,

    dlaczego to zrobiem?

    - To bydziki - powiedziaBran. - A dzicy porywajkobiety i sprzedajje Innym.

    Jego pan ojciec umiechn si. - Znowu suchae opowieci Starej Niani. W

    rzeczywistoci ten czowiek zama przysig, zdezerterowa z Nocnej Stray. Tacy s

    najbardziej niebezpieczni. Dezerter dobrze wie, e zginie, jeli zostanie zapany, dlatego eby

    si ratowa, nie cofnie si przed adn zbrodni, nawet najpodlejsz. Ale mnie nie o to

    chodzio. Nie pytaem ci, dlaczego on zgin, lecz dlaczego ja muszrobito osobicie.

    Bran nie potrafiodpowiedziena to pytanie. - Krl Robert ma kata - odpowiedzianiepewnie.

    - Tak - przyzna ojciec. - Podobnie jak jego poprzednicy, Targaryenowie. Lecz my

    postpujemy wedug starszych zwyczajw. W yach Starkw wcipynie krew Pierwszych

    Ludzi. Wierzymy, e ten, kto wydaje wyrok, sam powinien go wykona. Jeli chcesz odebra

    komuycie, powinienespojrzemu w oczy i wysuchajego ostatnich sw. Jestemu to

    winien. Kiedy nie masz odwagi tego uczyni, skd moesz wiedzie, e ten czowiek

    zasuguje na mier?

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    15/681

    - Ktregodnia ty, Bran, zostaniesz chorym Robba, bdziesz zasiadawe wasnej

    twierdzy i sam wymierzasprawiedliwo. Gdy nadejdzie ta chwila, musisz pamita, eby

    nie staa siona dla ciebie przyjemn, lecz tenie wolno ci odwracawzroku. Wadca, ktry

    chowa siza patnym katem, szybko zapomina, czym jest mier.

    W tym momencie na grzbiecie wzgrza pojawi si Jon. Machajc rk, krzycza: -

    Ojcze, Bran, chodcie szybko, zobaczcie, co znalazRobb! - W nastpnej chwili juznikn

    za wzgrzem.

    Podjechado nich Jory. - Jakiekopoty, panie?

    - Bez wtpienia - odparpan ojciec. - Zobaczmy, co tam znowu nabroili moi synowie.

    Ruszykusem, a Jory, Bran i pozostali pojechali za nim.

    Znaleli Robba na pnocnym brzegu rzeki. Jon siedziajeszcze na koniu obok niego.

    W kocu lata spady obfite niegi, dlatego Robb sta w zaspie po kolana z odrzuconym

    kapturem, tak e soce odbijao siod jego jasnych wosw. Trzyma cona rkach. Obaj

    rozmawiali podnieconymi i ciszonymi gosami.

    Jedcy zbliali sido nich ostronie przez zaspy, starajc siwybierarwndrog

    na niepewnym gruncie. Pierwsi dojechali do nich Jory Cassel i Theon Greyjoy. Greyjoy

    jecha, miejc sii artujc. Bran usysza, jak tamten wypuszcza z sykiem powietrze.

    - Bogowie! - zawoa, prbujc utrzyma rwnowag na koniu, kiedy sign po

    miecz.

    Jory trzymajuswj w doni.

    - Robb, odsusiod tego! - zawoa, a jego kostandba.

    Modzieniec umiechnsitylko i spojrzasponad tego, co trzymana rkach. - Ona

    junic ci nie zrobi, Jory - powiedzia. - Zdecha.

    Bran czu rozpierajc go ciekawo. Chtnie pognaby do przodu na swoim kucu,

    lecz ojciec kazaim zsiz koni jeszcze przy mocie i dalej pjpieszo. Bran zeskoczyna

    ziemii pognado przodu. Teraz take Jon, Jory i Theon zdyli juzsiz koni.- Na siedem piekie, co to jest? - odezwasiGreyjoy.

    - Wilk - powiedziaRobb.

    - Odmieniec - odpowiedziaGreyjoy. - Popatrz, jaki jest duy. - Bran czu, jak mocno

    bije mu serce, kiedy przebrnprzez zaspsigajcmu do pasa i stanu boku brata.

    Ujrza ogromn, ciemn posta, martw i na wp zagrzeban w zakrwawionym

    niegu. W szarej, kudatej sierci lnild, a nad zdechym zwierzciem unosisisaby odr

    zepsucia. Bran dostrzeg robaki pezajce po oczach i poke zby w pysku. Najwiksze

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    16/681

    jednak wraenie zrobiy na nim rozmiary zwierzcia. Wilk by wikszy od jego kuca,

    dwukrotnie wikszy od najwikszego ogara z psiarni jego ojca.

    - To nie jest odmieniec - powiedziaJon spokojnie. - To jest wilkor. One swiksze

    od wilkw.

    - Nie widywano ich od dwustu lat na poudnie od Muru - wtrciTheon Greyjoy.

    - Teraz jednak widz- odparJon.

    Bran oderwa wzrok od potwora i wtedy dokadniej przyjrza si temu, co Robb

    trzyma na rkach. Wyda okrzyk radoci i podszed bliej. Szczeniprzypominao kulk z

    szaroczarnego futra. Oczy miao jeszcze zamknite. Popiskujc smutno, macao pyskiem

    lepo po piersi Robba w poszukiwaniu mleka. Bran niepewnie wycign rk. - miao -

    zachcigo Robb. - Moesz go dotkn.

    Bran pogaskaszybko szczenii odwrcisido Jona, ktry powiedzia: - Trzymaj. -

    Jego przyrodni brat podamu drugie szczeni. - Jest ich pi. - Bran usiadna ziemi i przytuli

    wilczka do twarzy. Poczumikkoi ciepo jego sierci.

    - Wilkory w krlestwie po tylu latach - mrukn Hullen, koniuszy. - To mi si nie

    podoba.

    - To znak - powiedziaJory.

    Ich ojciec zachmurzy si. - Jory, to tylko zdeche zwierz - powiedzia, cho sam

    wydawa si zatroskany. Kiedy obchodzi wilka, nieg zaskrzypia pod jego butami. - Czy

    wiadomo, co jzabio?

    - Ma cowbite w gardo - odezwasiRobb, dumny, e potrafi odpowiedzie, zanim

    jeszcze spytago ojciec. - Tam, pod samszczk.

    Ojciec przyklkni wsundopod eb zwierzcia. Potem szarpni podnisrk

    wysoko, tak by wszyscy zobaczyli. Trzymaw niej kawaek rogu, oderwanrosochumazan

    krwi.

    Stojcy dookoa zamilkli. Patrzyli na rogi z niepokojem i aden nie miasiodezwa.Nawet Bran wyczuwaich strach, chonie rozumia, czego siboj.

    Ojciec odrzucirg i wytardonie o nieg.

    - Dziwi mnie, e przeya na tyle dugo, eby sioszczeni- powiedzia. Jego sowa

    przerway krg milczenia.

    - Moe nie przeya - powiedziaJory. - Syszaem moe wilczyca zdecha, zanim

    urodziy siszczenita.

    - Zrodzone z martwych - wtrcikto. - Jeszcze gorzej.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    17/681

    - Niewane - powiedziaHullen. - One teniedugo zdechn. Okrzyk rozpaczy zamar

    w gardle Brana.

    - Im szybciej, tym lepiej - wtrciTheon Greyjoy, wycigajc miecz. - Bran, dawaj

    tutaj tbesti.

    Szczeni przytulio si do niego, jakby rozumiao ludzkie sowa. - Nie! - zawoa

    gwatownie Bran. - On jest mj!

    - Od miecz, Greyjoy - powiedzia Robb. Przez moment wydawao si, e

    przemawia jego ojciec, lord, ktrym kiedymiazosta. - Zatrzymamy te szczeniaki.

    - Chopcze, nie moesz tego zrobi- powiedziaHarwin, syn Hullena.

    - Okaemy serce, zabijajc je - dodaHullen.

    Bran spojrza na ojca pana, spodziewajc si pomocy, lecz napotka tylko jego

    nachmurzone oblicze. - Synu, Hullen ma racj. Lepiej zadaim szybkmier, nipozwoli,

    by zdychay powoli z zimna i godu.

    - Nie! - Odwrci gow, czujc napywajce do oczu zy. Nie chcia paka w

    obecnoci ojca.

    Robb take nie chcia ustpi. - W zeszym tygodniu oszczenia si ruda suka ser

    Rodrika - powiedzia. - Przeyy tylko dwa szczeniaki, wic bdzie miaa domleka.

    - Rozerwie je na strzpy, gdy tylko sprbujsiprzystawi.

    - Lordzie Stark - odezwa si Jon. Ten oficjalny ton wywoa zdziwienie. Bran

    wpatrywasiw niego peen nadziei. - Znalelimy piszczeniakw - zwrcisido ojca. -

    Trzy samce i dwie samice.

    - I co z tego, Jonie?

    - Ty masz picioro dzieci z prawego oa. Trzech synw i dwie crki. Ta wilczyca jest

    jakby symbolem twojego Rodu. Przeznaczeniem tych szczenit jest zostaz twoimi dziemi,

    panie.

    Bran zauway zmian na twarzy ojca, dostrzeg te spojrzenia, jakie wymienilimidzy sob stojcy dookoa mczyni. Poczuogromn miodo Jona. Pomimo swoich

    siedmiu lat dobrze zrozumia, czego dokonajego brat. Liczba zwierzt i ludzi zgadzaa si

    tylko dlatego, e Jon nie wymieni samego siebie. Wspomnia o dziewczynkach, nawet o

    niemowlciu, Rickonie, lecz nie wymieni bkarta noszcego nazwisko Snow, nazwisko

    zwyczajowo nadawane ludziom na pnocy, ktrzy mieli pecha urodzisibezimiennie.

    Ojciec szybko zrozumia. - A zatem, Jonie, nie chcesz szczenicia dla siebie? - spyta

    agodnie.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    18/681

    - Wilkor widnieje na sztandarze Domu Starkw - zauway Jon. - Ja nie nosz ich

    nazwiska, ojcze.

    Ojciec pan przyglda mu si uwanie. Robb natychmiast wykorzysta chwil

    milczenia.

    - Ojcze, sam si zajm szczeniakiem - powiedzia. - Namocz rcznik ciepym

    mlekiem i dam mu do ssania.

    - Ja te! - krzyknBran.

    Lord dugo mierzy uwanym spojrzeniem swoich synw. - atwo powiedzie, ale

    trudniej zrobi. Nie pozwol, ebycie zawracali gow subie. Jeli chcecie zatrzyma

    szczeniaki, sami musicie je karmi. Jasne?

    Bran przytaknmu gorliwie. Szczeniak poruszy si i polizajego policzek ciepym

    jzykiem.

    - Sami je tewytresujecie - dodaojciec. - Wy i nikt inny. Obiecuj, e nikt z psiarni

    nie dotknie nawet palcem tych potworw. Niech was bogowie maj w opiece, jeli

    zaniedbacie swoje zwierzta, odniesiecie sido nich brutalnie albo le je wytresujecie. To nie

    sjakietam kundle, ktre bdebrao jedzenie i ucieknprzed kopniakiem. Wilkor urwie

    ci rkz taksamatwoci, z jakpies rozrywa szczura. Czy wcichcecie je zatrzyma?

    - Tak, ojcze - powiedziaBran.

    - Tak - powtrzyjak echo Robb.

    - Szczeniaki mogzdechnbez wzgldu na to, jak bardzo bdziecie sistarali.

    - Nie zdechn- zapewnigo Robb. - Nie pozwolimy im zdechn.

    - A zatem zatrzymaj je, Jory. Desmond zabierz pozostae. Czas wracado Winterfell.

    Dopiero kiedy wsiedli na konie, Bran pozwoli sobie zakosztowa sodkiego smaku

    zwycistwa. Jecha ze szczeniakiem wcinitym gboko i bezpiecznie pod ubranie.

    Zastanawiasi, jak go nazwa.

    Kiedy wjechali na most, Jon gwatownie zatrzymakonia.- O co chodzi, Jon? - spytaojciec pan.

    - Nie syszycie?

    Bran syszawycie wiatru w konarach drzew, stukot koskich kopyt na drewnianym

    mocie i popiskiwania godnego szczeniaka, lecz Jon nasuchiwaczegojeszcze.

    - Tam - powiedziaJon i pogalopowaz powrotem przez most. Patrzyli, jak zsiada z

    konia w pobliu zdechej wilczycy i przyklka. W nastpnej chwili jecha ju do nich

    umiechnity.- Pewnie odczysiod pozostaych - powiedziaJon.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    19/681

    - Albo zostaodpdzony - dodajego ojciec, spogldajc na szstego szczeniaka. Ten

    byzupenie biay, a oczy miaczerwone jak krew skazaca, ktry zostastracony tego ranka.

    Bran zauwayzdziwiony, e tylko ten jeden szczeniak otwiera juoczy.

    - Albinos - zauway Theon Greyjoy z wymuszonym umiechem na ustach. -

    Zdechnie jeszcze przed tamtymi.

    Jon Snow rzuci chodne spojrzenie stranikowi ojca. - Nie sdz, Greyjoy -

    powiedzia. - On naley do mnie.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    20/681

    CATELYN

    Catelyn nigdy nie lubia tego gaju bogw.

    Sama naleaa do rodu Tullych, ktry pochodzi z Riverrun, pooonego daleko na

    poudniu, nad Czerwonych Widami. Tam gajem bogw by ogrd, jasny i rozlegy, gdzie

    strzeliste sekwoje rzucay cie na szemrzce strumyki, a w powietrzu przesyconym woni

    kwiatw rozbrzmieway nieustannie ptasie piewy.

    Bogowie Winterfell mieli dla siebie inny las. Byo to mroczne, pierwotne miejsce, trzy

    akry starego lasu, nie tknitego od dziesiciu tysicy lat, kiedy budowano wokniego ponury

    zamek. Tutaj rosy uparte drzewa stranicze, uzbrojone w szarozielone igy, potne dby

    oraz graby rwnie stare jak caa ta ziemia. Ogromne pnie wyrastay tutaj tuobok siebie, a ich

    spltane konary tworzyy szczelny baldachim, w ziemi zawiy siskbione korzenie. Byo

    to miejsce pogrone w cieniu i gbokiej ciszy, a zamieszkujcy je bogowie nie posiadali

    imion.

    Wiedziaa, e tutaj znajdzie ma tego wieczoru. Zawsze kiedy wymierza

    sprawiedliwo, potem szukaspokoju w gaju bogw.

    Catelyn zostaa namaszczona i otrzymaa imi w blasku tczy, ktrej wiato

    wypeniao Wielki Sept w Riverrun. Ona naleaa do Wiary, podobnie jak jej ojciec, dziad ipradziad. Jej bogowie posiadali imiona, znaa ich twarze rwnie dobrze jak twarze swoich

    rodzicw. Wielbili bogw woni kadzida, kolorami tcz, ktre wysya siedmioboczny

    kryszta, i piewami. W domu Tullych, podobnie jak w innych wielkich domach, take mieli

    gaj bogw, lecz stanowi on raczej miejsce spacerw, gdzie chodzio si poczyta lub

    odpoczna socu. Miejscem modlitwy bysept.

    Specjalnie dla niej Ned kaza wybudowa may sept, gdzie moga piewa bogu o

    siedmiu twarzach. W yach Starkw pyna krew Pierwszych Ludzi, a jego bogamipozostali starzy, bezimienni bogowie o nieznanych twarzach, bogowie zielonych lasw, ktre

    zamieszkiwali wraz z zaginionymi dziemi lasu.

    Porodku gaju, nad maym stawem wypenionym zimn i czarn wod, roso

    pradawne czardrzewo. Drzewo serce, jak nazwa je Ned. Kormiao bia jak ko, a jego

    ciemnoczerwone licie przypominay tysice zakrwawionych doni. W jego pniu wyrzebiono

    twarz, twarz pocigi zamylon; gboko wycite oczy, czerwone od wyschnitych sokw,

    sprawiay wraenie czujnie obserwujcych. Stare to byy oczy, starsze od samego Winterfell.

    Podobno widziay, jak Brandon Budowniczy pooypierwszy kamie, a potem przyglday

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    21/681

    si, jak rosy granitowe mury zamku. Podobno to dzieci lasu rzebiy twarze na drzewach w

    zamierzchych czasach, jeszcze przed nadejciem Pierwszych Ludzi, ktrzy przybyli przez

    wskie morze.

    Na poudniu ostatnie czardrzewa zostay wycite albo wypalone tysic lat temu, z

    wyjtkiem Wyspy Twarzy, na ktrej zieloni ludzie czuwali w milczeniu. Tutaj wszystko by o

    inne. Tutaj kady zamek ma swj gaj bogw, kady gaj bogw ma swoje drzewo serce, a

    kade drzewo serce ma swojtwarz.

    Catelyn znalaza ma pod czardrzewem, na kamieniu poronitym mchem. Uoy

    miecz, Ld, na kolanach i obmywa jego gowniwodczarnjak noc. Warstwy prchnicy

    nagromadzone przez tysice lat tumiy odgos jej krokw, lecz czerwone oczy drzewa

    wydaway sipilnie jledzi. - Ned - przemwia cicho. Podnisgowi spojrzana ni. -

    Catelyn - powiedzia. Mwi gosem jakby nieobecnym i bardzo oficjalnym. - Gdzie s

    dzieci?

    Zawsze o nie pyta. - W kuchni. Sprzeczaj sio imiona swoich wilczych szczenit.

    Rozoya paszcz na ziemi i usiada na brzegu stawu, opierajc siplecami o drzewo. Czua

    na sobie jego oczy, lecz staraa sinie zwracana to uwagi. - Arya jupokochaa swojego,

    Sansa tejest oczarowana, za to Rickon jest niepewny.

    - Boi si? - spytaNed.

    - Troch- przyznaa. - Ma dopiero trzy lata.

    Ned zmarszczybrwi. - Musi nauczysistawiczoo obawom. Bdzie coraz starszy.

    A poza tym nadchodzi zima.

    - Tak - powiedziaa Catelyn. Na dwik tych sw poczua dreszcz, jak zawsze kiedy

    je syszaa. Byo to motto Starkw. Wszystkie wielkie rody posiaday rodzinne motto,

    swojego rodzaju modlitw, w ktrej wielbili honor i chwa, skadali przysig lojalnoci,

    wiary i odwagi. Wszystkie, tylko nie rd Starkw. Nadchodzi zima, tak brzmia o ich motto.

    Nie po raz pierwszy pomylaa, jak dziwni smieszkacy pnocy.- Tamten czowiek umardzielnie, muszmu to przyzna- powiedziaNed. W doni

    trzyma kawaek skry namoczonej oliw. Przecign nim wolno po ciemnym ostrzu, a

    zalnio. - Bran take spisasidzielnie. Byabyz niego dumna.

    - Zawsze jestem dumna z Brana - odpara Catelyn, patrzc, jak wyciera ostrze.

    Widziaa niemal jego pulsujce wntrze, ktre dugo nabierao ksztatu w kuni. Catelyn nie

    lubia mieczy, lecz musiaa przyzna, e Ld stanowiprzykad wyjtkowo piknego ora.

    Wykuto go w Valyrii, w czasach kiedy kowale kuli metal za pomocmotw i zakl. Liczy

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    22/681

    jusobie czterysta lat, a pozostatak samo ostry jak pierwszego dnia. Jego imibyo jeszcze

    starsze, pochodzio z czasw herosw, kiedy Starkowie byli krlami pnocy.

    - Juczwarty tego roku - powiedziaponuro Ned. - Biedaczyna byna wpszalony.

    Coprzepenio go strachem tak bardzo, e moje sowa nie docieray do niego. - Westchn. -

    Ben pisze, e w Nocnej Stray nie ma ju nawet tysica ludzi. I to nie tylko z powodu

    dezercji. Tracteludzi w czasie wypadw.

    - Przez dzikich? - spytaa.

    - Tylko przez nich? - Ned podnismiecz i powidwzrokiem wzdujego chodnego

    ostrza. - Przyjdzie wreszcie taki dzie, kiedy nie bdmiawyboru. Bdzmuszony wznie

    sztandary i pojechana pnoc, by zmierzysiz Krlem-poza-Murem.

    - Poza Murem? - Catelyn zadraa na myl o tym.

    Ned zauway niepokj na jej twarzy. - Mace Raydera raczej nie powinnimy si

    obawia.

    - Za Murem mieszkajmroczne istoty. - Obejrzaa si, zerkajc na drzewo serce, na

    jego bladkori czerwone oczy; wydawao si, e drzewo, zadumane, obserwuje ich, sucha,

    i myli.

    Umiechnsiagodnie.

    - Suchasz za duo opowieci Starej Niani. Inni umarli tak samo jak dzieci lasu, nie ma

    ich tutaj juod omiu tysicy lat. Maester Luwin twierdzi nawet, e nigdy ich tutaj nie byo.

    Nikt z yjcych ich nie widzia.

    - Tak jak do dzisiejszego ranka nikt nie widziawilkora - zauwaya Catelyn.

    - Powinienem ju wiedzie, e nie naley si sprzecza z kim z rodu Tullych -

    odpowiedzia, umiechajc sismutno. WsunLd do pochwy. - Ale przecienie przysza

    tutaj, eby opowiadami bajeczki. Wiem, e nie przepadasz za tym miejscem. O co chodzi,

    pani?

    Catelyn wzia ma za rk.- Mj panie, otrzymalimy smutne wieci. Nie chciaam ci smuci, zanim si nie

    oczycisz. - Nie wiedziaa, jak zrobito delikatniej, wic przekazaa mu wiadomojednym

    tchem: - Tak mi przykro, kochany. Jon Arryn nie yje.

    Poszukaspojrzeniem jej oczu. Spodziewaa si tego, a mimo to bardzo juderzyo,

    widzc, jak ciko to przyj. Jako chopiec, Ned dosta si pod opiek Rodu z Orlego

    Gniazda, a bezdzietny lord Arryn stasijego drugim ojcem, jego, a take jego towarzysza,

    Roberta Baratheona. Kiedy szalony krl Aerys II Targaryen zada ich gw, lord Orlego

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    23/681

    Gniazda wola wznie sztandar z ksiycem i sokoem, ni pozwoli, eby skrzywdzono

    tych, ktrych obiecachroni.

    Pewnego dnia, przed czternastoma laty, jego drugi ojciec zosta take bratem, kiedy

    razem stanli w spcie Riverrun, by polubidwie siostry, crki lorda Hostera Tullyego.

    - Jon - powiedzia. - Czy to pewna wiadomo?

    - Potwierdzona krlewskpieczci. Robert napisa list wasnorcznie. Zatrzymaam

    go dla ciebie. Pisze, e lord Arryn odszed szybko. Nawet maester Pycelle nie potrafi mu

    pomc. Podamu tylko makowe mleko, eby Jon nie cierpiadugo.

    - Niewielka to aska - odpowiedzia. Widziaa gboki smutek na jego twarzy, a mimo

    to pomylao niej. - A twoja siostra? - spyta. - I chopak Jona? Co o nich pisze?

    - Wiem tylko, e majsidobrze i wrcili do Orlego Gniazda - powiedziaa Catelyn. -

    Szkoda, e nie pojechali raczej do Riverrun. Orle Gniazdo ley wysoko i na odludziu, a poza

    tym to dom jej ma. Kady kamie bdzie jej go przypomina. Znam moj siostr. Jej

    potrzeba pociechy rodziny i przyjaci.

    - Twj wuj czeka w Dolinie Arryn, prawda? Syszaem, e Krl pasowa go na

    Pierwszego Rycerza Bramy.

    Catelyn przytakna mu. - Brynden zrobi wszystko, co w jego mocy, by jpocieszy,

    ji chopca, lecz

    - Jeddo niej - odezwasiNed. - Zabierz dzieci. Niech wypeniich dom miechem i

    haasem. Jej chopak potrzebuje towarzystwa innych dzieci. Lysa nie powinna pozostawa

    sama w cierpieniu.

    - Gdybym tylko moga to uczyni - powiedziaa Catelyn. - List zawiera te inne

    wieci. Krl przyjeda do Winterfell, chce sispotkaz tob.

    Dopiero po duszej chwili dotaro do niego znaczenie jej sw, lecz wtedy jego

    oblicze wyranie sirozpromienio. - Robert przyjeda? - Kiedy skina gow, jego twarz

    rozjaniumiech.Catelyn aowaa, e nie moe podzielajego radoci, ale syszaa, o czym szeptano na

    dziedzicach: martwy wilkor znaleziony w niegu, zamany rg w jego gardle. Pomimo coraz

    wikszego strachu zmusia sido umiechu, patrzc na mczyzn, ktrego kochaa, a ktry

    nie wierzy w znaki. - Wiedziaam, e si ucieszysz - powiedziaa. - Powinnimy posa

    wiadomona Mur, do twojego brata.

    - Oczywicie - odpar. - Ben z pewnocizechce nam towarzyszy. KaMaesterowi

    Luwinowi posanajszybszego ptaka. - Ned podnissii pomgjej wsta. - A niech mnie,ile to lat mino? I nic wicej w licie? Pisze przynajmniej, ilu ludzi z nim przyjedzie?

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    24/681

    - Przypuszczam, e ze stu rycerzy, kady ze swojwit, i co najmniej pidziesiciu

    wolnych. Bdzie tez nimi Cersei wraz z dziemi.

    - Pewnie ze wzgldu na nich Robert nie bdzie sispieszy- powiedzia. - I dobrze.

    Przynajmniej zdymy siprzygotowa.

    - Przyjedajtebracia Krlowej - powiedziaa.

    Ned skrzywisi. Catelyn wiedziaa, e jej mnie darzy rodziny krlewskiej wielk

    mioci. Rd Lannisterw z Casterly Rock przyczysido Roberta dopno, waciwie

    kiedy jego zwycistwo byo juprzesdzone. Krl nigdy im tego nie wybaczy. - No c, jeli

    cenza towarzystwo Roberta ma byplaga Lannisterw, niech i tak bdzie. A zatem zanosi

    si, e Robert przywiezie ze sobpoowdworu.

    - Tam, dokd Krl zda, podaji jego poddani.

    - Z radoci zobacz jego dzieci. Najmodsze byo jeszcze przy piersi, kiedy

    widziaem je po raz ostatni. Teraz chopak ma chyba z pilat, prawda?

    - KsiTommen ma siedem lat - wyjania. - Jest w wieku Brana. Proszci, Ned,

    trzymaj jzyk za zbami. Kobieta Lannisterw jest naszKrlow, mwite, e z kadym

    rokiem staje sicoraz bardziej dumna.

    Ned ucisnjej do. - Ale nie obejdzie sibez uczty z muzyk. Robert z pewnoci

    zechce zapolowa. Wyl Joryego na poudnie z gwardihonorow, aby przywitali go na

    krlewskim trakcie i poprowadzili do nas. Bogowie, jak my ich wyywimy? Powiadasz, e

    jusw drodze? A niech go, zoibym tjego krlewskskr.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    25/681

    DAENERYS

    Jej brat unis sukni wysoko, by moga si jej przyjrze. - Pikna. Dotknij tylko.

    miao. Zobacz, jaki materia. - Dany dotkna tkaniny. Bya tak mikka, e wydawao si, i

    pynie midzy palcami jak woda. Nie pamitaa, eby kiedykolwiek miaa na sobie sukniz

    rwnie wspaniaej tkaniny. Fakt ten przeraaj. Odsuna do. - Naprawdnaley do mnie?

    - Podarunek od magistra Illyria - powiedziaYiserys, umiechajc si. Tego wieczoru

    jej brat by w doskonaym nastroju. - Jej kolor podkreli fiolet twoich oczu, do tego zote

    ozdoby, drogie kamienie. Tak obieca Illyrio. Dzisiejszego wieczoru musisz wyglda jak

    ksiniczka.

    Ksiniczka, pomylaa Dany. Ju zapomniaa, co znaczy by ksiniczk. A moe

    nigdy nie wiedziaa. - Dlaczego jest dla nas taki hojny? - spytaa. - Czego chce w zamian? -

    Od ponad proku mieszkali w domu magistra rozpieszczani przez jego s ub. Dany miaa

    trzynacie lat. Bya wystarczajco dorosa, eby wiedzie, e takie podarunki majswojcen

    w wolnym miecie Pentos.

    - Illyrio nie jest gupcem - odezwa si Yiserys. By chudym, dwudziestoletnim

    modziecem, ktrego donie wcibdziy nerwowo, a w jego liliowych oczach migotay

    gorczkowe iskierki. - Magister dobrze wie, e nie zapomno przyjacioach, kiedy zasidnatronie.

    Dany nic nie odpowiedziaa. Magister Illyrio zajmowa si handlem przyprawami

    korzennymi, smocz koci oraz innymi, mniej szlachetnymi towarami. Podobno mia

    przyjaci we wszystkich Dziewiciu Wolnych Miastach, a nawet jeszcze dalej, w Yaes

    Dothrak czy w legendarnych krainach za Jadeitowym Morzem. Mwiono te, e nie ma dla

    niego przyjaciela, ktrego by nie sprzedaz umiechem na ustach za odpowiednicen. Dany

    uwanie suchaa, co mwiludzie na ulicach, ale wiedziaa, e nie naley wypytywabrata,ktry tka swojsiez marze. Dobrze znaa jego gniew. Sam Yiserys mawia, e rozgniewa

    go, to jak obudzismoka.

    Jej brat powiesi sukni przy drzwiach. - Illyrio przyle niewolnice, pomog ci w

    kpieli. Tylko eby skutecznie usuna smrd stajni. Khal Drogo ma mnstwo koni, lecz

    dzisiejszego wieczoru bdzie si rozgldaza innego rodzaju wierzchowcem. - Przyjrza jej

    si uwanie. - Wci si garbisz. Sta prosto. - Odcign jej ramiona do tyu. - Niech

    zobacz twoj kobiec sylwetk. - Przesun doni po jej kwitncych dopiero piersiach i

    uszczypn j lekko w sutk. - Nie zawiedmnie dzisiaj, bo poaujesz. Chyba nie chcesz

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    26/681

    obudzi smoka, prawda? - Uszczypn mocniej, tak e poczua bl mimo grubej tuniki. -

    Prawda? - powtrzy. - Nie - odpara potulnie.

    Jej brat umiechn si. - Dobrze. - Dotkn jej wosw, niemal czule. - Kiedy bd

    spisywahistorimoich rzdw, kochana siostro, napisz, e wszystko zaczo sidzisiejszej

    nocy.

    Po jego wyjciu Dany podesza do okna i popatrzya tsknie na wody zatoki. Widziaa

    ciemne kontury przysadzistych ceglanych wie miasta Pentos na tle zachodzcego soca.

    Syszaa piewy czerwonych kapanw, ktrzy rozpalali nocne ognie, a take krzyki

    obszarpanych dzieci, bawicych si za murami posiadoci. Przez chwil aowaa, e nie

    moe by z nimi, biega boso do utraty tchu, ubrana w achmany, bez przeszoci i

    przyszoci, bez perspektywy uczt w paacu hala Drogo.

    Gdziejeszcze za zachodzcym socem, za wskim morzem, znajdowaa sikraina

    zielonych wzgrz, kwiecistych k i rwcych rzek, gdzie wrd bkitnoszarych gr wyrastay

    wiee z ciemnego kamienia i gdzie rycerze spod rnych chorgwi potykali siw turniejach.

    Dothrakowie nazywali t krain Rhaesh Andahli, ziemi Andalw. Mieszkacy Wolnych

    Miast nazywali ich Westeros, a ich kraj Krlestwem Zachodzcego Soca. Jej brat za

    uywaprostszej nazwy. Nasza ziemia, mwipo prostu. W jego ustach sowa te brzmiay

    prawie jak modlitwa. Jakby wierzy, e bogowie usyszgo, jeli tylko bdzie je powtarza

    wystarczajco czsto. Nasza, mawia, nasze dziedzictwo. Odebrana nam podstpem, lecz

    wcinasza, na zawsze nasza. Nie wolno kraniczego smokowi, o nie. Smok nie zapomina.

    Moe smok pamita, ale nie Dany. Nigdy nie widziaa ziemi za wskim morzem,

    ktr jej brat uwaaza ich wasno. Wszystkie miejsca, o ktrych opowiada jej brat, ich

    nazwy - Casterly Rock, Orle Gniazdo, Wysogrd dolina Arryn, Dorne, Wyspa Twarzy - byy

    tylko sowami. Yiserys mia osiem lat, kiedy opucili Krlewsk Przysta uciekajc przez

    nadcigajcymi wojskami Uzurpatora, lecz Daenerys bya jeszcze wtedy w onie matki.

    Brat tak czsto opowiadaDany o tamtej ziemi, e czasem potrafia sobie wyobrazipewne sceny. Widziaa blask ksiycowych promieni migoccych na czarnych aglach w

    czasie ucieczki noc na Smocz Wysp. Jej brat Rhaegar walczy z Uzurpatorem na

    krwawych wodach Tridentu i zgin za kobiet, ktr kocha. Potem psy Uzurpatora, jak

    Yiserys nazywalorda Lannistera i Starka, spldroway KrlewskPrzysta. Ksiniczka Elia

    z Dorne bagaa o lito, kiedy odebrano jej od piersi potomka Rhaegara i zabito go na jej

    oczach. Wypolerowane czaszki ostatnich smokw patrzyy pustymi oczyma w sali tronowej,

    jak Krlobjca zotym mieczem otwiera gardo ich ojca.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    27/681

    Dany urodzia sina Smoczej Wyspie dziewiksiycw po ich ucieczce, w czasie

    letniego sztormu, ktry niemal zburzyumieszczon na wyspie twierdz. Podobno bya to

    straszna burza. Zmiota tangaryskie statki, ciskajc w spienione wody wskiego morza

    kamienne bloki, zerwane z przedmurzy. Jej matka umara w czasie porodu, czego Yiserys

    nigdy jej nie wybaczy.

    Smoczej Wyspy take nie pamitaa. Uciekli, zanim brat Uzurpatora i jego ludzie

    wyruszyli na dopiero co zbudowanych statkach. Wtedy w ich posiadaniu pozostaa jutylko

    Smocza Wyspa odwieczna siedziba ich rodu. Jednak nie na dugo. Uknuto spisek, na mocy

    ktrego mieli zosta sprzedani Uzurpatorowi, lecz ktrej nocy Ser Willem Darry wraz z

    czterema wiernymi mu ludmi wdarli sido pokoi dziecinnych i wykradli ich razem z niak.

    Uciekli na statku pod osonnocy i schronili sibezpiecznie na wybrzeu Braavos.

    Jak przez mgpamitaa ser Willema: ogromny jak niedwied, prawie lepy i siwy,

    grzmia, wydajc polecenia ze swojego ka, w ktrym lea zoony chorob. Sudzy bali

    sigo jak ognia, lecz on zawsze bymiy dla Dany. Nazywajmaksiniczk, czasem

    zwraca sido niej moja pani. Donie miamikkie, jakby pokryte starskr. Nigdy nie

    opuszcza swojego ka, dlatego jego komnat wypenia nieustannie gorcy, wilgotny i

    sodkawy smrd choroby. Wtedy mieszkali w Braavos. Miaa tam swj pokj, a przed jej

    oknem roso drzewo cytrynowe. Po mierci ser Willema suba rozkrada pienidze, jakie im

    pozostay, i niedugo potem musieli opuciogromny dom. Dany pakaa, kiedy zamkny si

    za nimi na zawsze czerwone drzwi.

    Od tamtej pory wci wdrowali, z Braavos do Myr, z Myr do Tyrosh i dalej do

    Qohor, Yolantis i Lys, nigdzie nie zatrzymywali si na dugo. Jej brat nie pozwala na to.

    Wcipowtarza, e zbiry Uzurpatora depczim po pitach, chociaDany nigdy nie widziaa

    adnego.

    Pocztkowo kupcy korzenni, archonci i magnaci handlowi chtnie widzieli pod swoim

    dachem ostatnich z rodu Targarynw, lecz w miarupywu lat - Uzurpator wcizasiadanaelaznym Tronie - coraz czciej zamykano przed nimi drzwi, a ich ycie stawao sijeszcze

    bardziej pode. Wreszcie zmuszeni byli sprzeda ostatnie majtnoci, a teraz pozbyli si

    nawet monety z korony ich matki. W ciemnych zakamarkach Pentos jej brata nazywano

    ebraczym krlem. Dany nie chciaa wiedzie, co mwiono o niej.

    - Kochana siostrzyczko, kiedyodzyskamy to wszystko - zwykmawia. Czasem jego

    rce dray, kiedy o tym mwi. - Klejnoty, jedwabie, SmoczWysp, KrlewskPrzystai

    Siedem Krlestw, odzyskamy wszystko, co nam zabrano. - Yiserys yw oczekiwaniu na ten

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    28/681

    dzie. Daenerys zapragna jedynie ogromnego domu z czerwonymi drzwiami i drzewem

    cytrynowym za oknem oraz dziecistwa, ktrego nie pamitaa.

    Ktocicho zapukado drzwi. - Wej - powiedziaa Dany, odwracajc siod okna.

    Weszy suce Illyria. Skoniy si i zaczy przygotowywa kpiel. Byy niewolnicami i

    stanowiy podarunek od jednego z licznych dothrackich przyjacikupca. W wolnym miecie

    Pentos nie istniao niewolnictwo, niemniej jednak suce byy niewolnicami. Stara kobieta,

    drobna i siwa, nie odzywaa si, za to jasnowosa! niebieskooka szesnastoletnia dziewczyna

    nie przestawaa mwi.

    Napeniy bali gorc wod z kuchni i doday do niej pachncych olejkw.

    Dziewczyna cigna z Dany tunikz surowej baweny i pomoga jej wejdo balii. Woda

    okazaa sibardzo gorca, lecz Daenerys nawet nie drgna. Byo jej przyjemnie. Poczua si

    czysta. Brat zawsze jej powtarza, e dla Tangaryenki woda nigdy nie jest za gorca. - Dom

    smoka jest naszym domem - mawia. - Mamy ogiew yach.

    Staruszka w milczeniu umya jej dugie, bladosrebrzyste wosy i rozczesaa je

    delikatnie. Dziewczyna wyszorowaa jej plecy i stopy, powtarzajc, jakie spotkao j

    szczcie. - Drogo jest tak bogaty, e nawet jego niewolnicy nosz zote obroe. W jego

    khalasarjedzi sto tysicy ludzi, a w jego paacu w Yaes Dothrak znajduje sidwiecie pokoi

    z drzwiami ze srebra. - Mwia bez koca, jak przystojny jest sam khal, jaki wysoki i dziki,

    nieustraszony w bitwie, niezrwnany jedziec i ucznik. Daenerys milczaa przez cay czas.

    Dotd sdzia, e kiedy osignie odpowiedni wiek, polubi Yiserysa. Od wiekw, odkd

    Aegon Zdobywca wzi sobie za on swoj siostr Rhaenys, Targaryenowie polubiali

    wasne siostry. Yiserys powtarzajej wielokrotnie, e linia rodowa musi pozostaczysta, e w

    ich yach pynie krlewska krew, zocista krew pradawnej Yalyrii, smocza krew. Smoki nie

    czyy si z dzikimi zwierztami, a Targaryenowie nie mieszali swojej krwi z krwi

    pomniejszych rodw. Teraz jednak Yiserys postanowisprzedajobcemu, barbarzycy.

    Kiedy suce jujumyy, pomogy jej wyjz balii i wytary do sucha. Dziewczynaczesaa jej wosy, tak e zalniy niczym strumieroztopionego srebra, podczas gdy staruszka

    natara jwonnymi perfumami z rwnin Dothrak: odrobinna kadym nadgarstku, za uszami,

    sutki piersi i wreszcie midzy nogami. Podano jej skp bielizn, ktr przysa Illyrio, a

    potem woya szatz jedwabiu w kolorze ciemnej liwy dla podkrelenia fioletu jej oczu.

    Dziewczyna wsuna na jej stopy pozacane sanday, a staruszka wpia jej we wosy tiari

    naoya na nadgarstki zote bransolety wysadzane ametystami. Wreszcie naoono jej

    naszyjnik, cay ze zota, ciki, ozdobiony glifami z czasw dawnej Yalyrii.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    29/681

    - Teraz wygldasz jak ksiniczka - odezwaa simoda suca, kiedy skoczyy j

    ubiera. Dany zerkna na swoje odbicie w lustrze w srebrnej ramie, ktre przysaroztropny

    Illyrio. Ksiniczka, pomylaa, lecz zaraz przypomniaa sobie, co powiedziaa dziewczyna o

    bogactwie khalaDrogo, e nawet jego sucy nosili zote naszyjniki. Poczua nagle dreszcz,

    a jej nagie ramiona pokrya gsia skrka.

    Brat czeka w chodnym holu wejciowym. Siedzia na brzegu basenu, wodzc

    palcami po powierzchni wody. Wsta, kiedy wesza, i przyjrzasijej uwanie. - Statam -

    zwrcisido niej. - Odwrsi. Tak. Dobrze. Wygldasz

    - Jak krlowa - skoczyza niego magister Illyrio, wchodzc przez sklepione wejcie.

    Jak na tak potnego mczyzn, poruszasiz zadziwiajclekkoci. Kiedy szed,

    zway tuszczu na jego ciele podskakiway pod lunjedwabnszatw kolorze pomieni. Na

    kadym jego palcu lnikamieszlachetny, a rozszczepion, tawbrodtak mocno mia

    naoliwion, e lnia, jakby bya ze szczerego zota. - Ksiniczko Daenerys, niech Pan

    wiata obsypie ciswoimi askami w ten najszczliwszy dzie- powiedziakupiec, ujmujc

    jej do. Skoni gow i bysn poprzez brod krzywymi i pokymi zbami. - Istne

    objawienie, tak bym j nazwa, Wasza Mio - zwrci si do jej brata. - Drogo bdzie

    zachwycony.

    - Jest za chuda - powiedziaYiserys. Wosy, tak samo srebrzyste jak wosy siostry,

    nosi zwizane z tyu i spite broszze smoczej koci. Surowe spojrzenie oczu podkrelao

    twarde rysy jego szczupej twarzy. Opardona rkojeci miecza, ktry poyczymu Illyrio,

    i zapyta: - Jestepewien, e khalDrogo lubi takie mode kobiety?

    - W niej pynie odpowiednia krew. Ona jest wystarczajco dorosa dla khala -

    powtrzyIllyrio to, co mwimu juwielokrotnie. - Spjrz na ni. Te srebrzystozote wosy,

    te purpurowe oczy bez wtpienia ma w sobie krew Yalyrijczykw, a do tego ma szlachetne

    urodzenie, crka dawnego krla, siostra nowego, bez wtpienia zrobi wraenie na Drogo. -

    Pucijej do, a Daenerys poczua, e dry.- Mam nadziej- odpowiedziajej brat bez przekonania. - Dzikusy majdziwne gusta.

    Chopcy, konie, owce

    - Lepiej nie wspominaj o tym w obecnoci khalaDrogo - powiedziaIllyrio.

    W ciemnych oczach jej brata bysny iskierki gniewu. - Bierzesz mnie za gupca?

    Kupiec skoni si lekko. - Bior ci za krla. Krlowie zapominaj czasem o

    ostronoci zwykych ludzi. Wybacz, jeli poczuesiuraony. - Odwrcisii klaniciem

    daznak sucym.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    30/681

    Jechali ciemnymi ulicami w misternie rzebionym palankinie Illyria. Drogowietlao

    im dwch sucych, ktrzy szli przed nimi z lampami oliwnymi z jasnoniebieskimi

    szybkami. Tuzin silnych mczyzn dwigao na ramionach lektyk. Dany czua smrd

    bladego ciaa Illyria, ktry przebijasiprzez silny zapach perfum.

    Jej brat nic nie czu, siedziarozwalony na poduszkach obok niej. Mylami bydaleko,

    po drugiej stronie wskiego morza. - Nie bdziemy potrzebowali caego khalasar- powiedzia

    Yiserys. Jego palce plsay po rkojeci poyczonego miecza. Dany wiedziaa, e nigdy nie

    uy adnego miecza. - Wystarczy dziesi tysicy. Tak, wystarczy mi dziesi tysicy

    wrzeszczcych Dothrakw, eby zmie Siedem Krlestw. Lud z pewnoci powstanie i

    zechce wspomc prawowitego Krla. Tyrell, Redwyne, Darry, Greyjoy, wszyscy oni darz

    Uzurpatora takimi samymi uczuciami jak ja. Dorneowie nie mog si doczeka, kiedy

    pomszczElii jej dzieci. Lud tepjdzie za mn. Oni czekajna swojego Krla. - Spojrza

    na Illyria pytajcym wzrokiem. - Prawda?

    - To s twoi ludzie i kochaj ci - zapewni go kupiec Illyrio. W caym krlestwie

    ludzie potajemnie wznosz toasty za twoje zdrowie, a kobiety wyszywaj chorgwie ze

    smokiem, trzymaj je na dzie twojego powrotu. - Wzruszyogromnymi ramionami. - Tak

    przynajmniej mwimoi wysannicy.

    Dany nie miaa swoich wysannikw ani adnej innej moliwoci dowiedzenia si, co

    myl lub robi za wskim morzem, lecz nie ufaa sodkim zapewnieniom Illyria, tak samo

    jak nie wierzya we wszystko, co o nim mwiono. Ale jej brat przytakiwakupcowi gorliwie.

    - Wasnymi rkoma zabijUzurpatora - zapewnia ten, ktry nigdy nikogo nie zabi. - Tak

    samo jak on zabimojego brata Rhaegara. ZabijteLannistera, Krlobjc, za to, co zrobi

    mojemu ojcu.

    - Tak bdzie najlepiej - powiedzia Illyrio. Dany dostrzega cie umiechu na jego

    ustach, ktrego jej brat oczywicie nie zauway. Kiwajc gow, odsun zason i utkwi

    wzrok w ciemnoci. Dany dobrze wiedziaa, e po raz kolejny toczy bitwnad Tridentem.Dziewi wie paacu khala Drogo wznosio si nad wodami zatoki, blady bluszcz

    spowijagrube, ceglane mury. Illyrio wyjaniim, e khalotrzymago od kupcw z Pentos.

    Wolne Miasta zawsze pozostaway hojne wobec panw koskich plemion. - Nie boimy si

    tych barbarzycw - opowiadaim Illyrio z umiechem na ustach. - Pan wiata zachowaby

    nasze miasta, nawet gdyby przyszo i milion Dothrakw, tak przynajmniej utrzymuj

    czerwoni kapani ale po co kusilos, kiedy ich przyjajest nic niewarta?

    Ich palankin zatrzyma si przy bramie. Jeden ze stranikw odsun gwatowniezason. Skr miamiedzian, a oczy w ksztacie migdaw, jak typowy Dothrak, lecz na

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    31/681

    jego twarzy nie byo cienia zarostu, a na gowie mia spiczast czapeczk z brzu

    Niesplamionych. Obrzuci ich chodnym spojrzeniem. Kupiec Illyrio warkn co w jego

    ojczystym, chropowatym jzyku, a stranik odpowiedzia tak samo burkliwym tonem i da

    znak, e mogjecha.

    Dany zauwaya, e do jej brata spoczywa zacinita na rkojeci poyczonego

    miecza. Wyraz jego twarzy mwijej, e on boi sitak samo jak ona. - Grubiaski eunuch -

    mruknYiserys, kiedy niewolnicy podnieli ich palankin i ruszyli do paacu.

    Kupiec Illyrio natychmiast pospieszyze sodkim wyjanieniem. - Na dzisiejszuczt

    przybywa wielu wanych goci. Tacy ludzie majwrogw.Khalmusi chroniswoich goci,

    ciebie przede wszystkim, Wasza Mio. Nie wtpi, e Uzurpator dobrze by zapaciza twoj

    gow.

    - O, tak - odparponuro Yiserys. - Prbowa jdosta, zapewniam ci, Illyrio. Jego

    zbiry wci id za nami. Jestem ostatnim smokiem i dopki ja yj, on nie bdzie spa

    spokojnie.

    Palankin zwolni i zatrzyma si. Zasony rozsuny sii jeden z niewolnikw poda

    rkDaenerys, by pomc jej wysi. Zauwaya, e ma naszyjnik ze zwykego brzu. Za ni

    wysiad jej brat z doniwcizacinitna rkojeci miecza. Dwch silnych niewolnikw

    musiao pomc kupcowi podniesi.

    Wntrze paacu wypeniaa cika wo korzeni, sodkich cytryn i cynamonu.

    Poprowadzono ich przez salwejciow, w ktrej mozaika z kolorowego szka przedstawiaa

    Los Yalyrii. Na cianach wisiay oliwne latarnie z elaza. Eunuch stojcy pod ukowatym

    wejciem obronitym kamiennym bluszczem ogosi piewnym gosem ich przybycie. -

    Yiserys z Domu Targaryenw, Trzeci z Rodu - zawoa wysokim, sodkim gosem - Krl

    Andalw i Rhoynarw oraz Pierwszych Ludzi, Pan Siedmiu Krlestw i Protektor Caego

    Pastwa. Jego siostra, Daenerys Zrodzona z Burzy, Ksiniczka ze Smoczej Wyspy. Jego

    szacowny gospodarz, Illyrio Mopatis, Magister z Wolnego Miasta Pentos.Minli eunucha i weszli na dziedziniec otoczony kolumnami take obronitymi

    bladym bluszczem. W blasku ksiyca jego licie poyskiway odcieniami koci i srebra.

    Wrd goci znajdowao si wielu Dothrakw - ogromni mczyni o miedzianej skrze i

    opadajcych brodach cignitych metalowymi piercieniami; dugie, czarne wosy nacierali

    mocno oliwi zaplatali w warkocze, ktre obwieszali dzwoneczkami. Ale byli tewrd nich

    najemni zbje z Pentos, Myr i Tyrosh, czerwony kapan grubszy nawet od Illyria, wochaci

    mieszkacy Portu Ibben oraz dostojnicy z Wysp Letnich o skrze koloru hebanu. Daenerys

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    32/681

    przygldaa si im z zainteresowaniem, lecz z przeraeniem stwierdzia, e jest tam jedyn

    kobiet.

    - Ci trzej to bracia krwi Drogo. - Usyszaa szept Illyria. - Obok kolumny stoi khal

    Moro z synem Rhogoro. Ten z zielonbrodto brat Archonta z Tyrosh, a za nim ser Jorah

    Mormoni.

    Imiostatniego przycigno uwagDaenerys. - Rycerz?

    - A jake. - Poprzez brod Illyria przecisn siumiech. -Namaszczony siedmioma

    olejami przez samego Wielkiego Septona.

    - Co on tutaj robi? - spytaa.

    - Uzurpator chcia jego gowy - wyjani Illyrio. - Chodzio o jaki drobny afront.

    Sprzeda kusownikw jakiemu handlarzowi niewolnikw z Tyrosh, zamiast odda ich

    ludziom z Nocnej Stray. Co za absurdalne prawo. Czowiek powinien mc robi ze swoj

    wasnocico mu sipodoba.

    - Chciabym porozmawiaz ser Jorahem przed kocem wieczoru - powiedziajej brat.

    Dany przygldaa sirycerzowi zaciekawiona. Byysiejcym mczyzn, ktry z pewnoci

    ukoczyczterdzieci lat, lecz trzymasidobrze. Jego strj wykonany bygwnie z weny i

    skry, a nie z jedwabiu i baweny, jak stroje pozostaych. Miana sobie ciemnozielontunik,

    na ktrej widniaczarny niedwiedna tylnych apach.

    Wciprzygldaa sidziwnemu przybyszowi z rodzinnych stron, ktrych nigdy nie

    widziaa, kiedy nagle poczua na ramieniu wilgotn do Illyria. - Spjrz tam, sodka

    ksiniczko - szepn. - Oto khalwe wasnej osobie.

    Dany miaa ochotodwrcisii uciec, lecz jej brat nie spuszczaz niej oczu. Dobrze

    wiedziaa, e obudzi smoka, jeli go rozgniewa. Dlatego natychmiast odwrcia sii spojrzaa

    na mczyzn, ktry - jak wierzyYiserys - jeszcze tego wieczoru poprosi jo rk.

    Pomylaa, e moda niewolnica mwia prawd.KhalDrogo byo gowwyszy od

    pozostaych mczyzn, a mimo to poruszasiz gracj, jak pantera z menaerii Illyria. Okazasi modszy, ni si spodziewaa, nie mg mie wicej ni trzydzieci lat. Jego skra

    byszczaa jak wypolerowana mied, a spiowe i zote obrcze spinay jego gste wsy.

    - Muszzoyukony - powiedziakupiec. - Zaczekajcie tutaj. Przyprowadzgo do

    was.

    Illyrio odszed, koyszc sina nogach, podczas gdy jej brat ujjza rami, ciskajc

    mocno palcami. - Widzisz ten warkocz, sodka siostro?

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    33/681

    Warkocz Drogo, czarny jak noc, ciki od wonnych olejkw. Obwieszony by

    dzwoneczkami, ktre podzwaniay delikatnie, kiedy siporusza. Sigadaleko poniej pasa,

    nawet poniej jego poladkw, a jego koniec ocieramu sio tyud.

    - Widzisz, jaki jest dugi? - spyta Yiserys. - Kiedy Dothrak zostaje pokonany w

    bitwie, obcina swj warkocz, co ma symbolizowajego hab, eby dowiedziasio niej cay

    wiat. Nikt dotd nie pokonakhalaDrogo. Jest jakby wcieleniem Aegona, Pana Smokw, a

    ty zostaniesz jego krlow.

    Dany spojrzaa na khalaDrogo. Twarz miadziki okrutn, oczy zimne i ciemne jak

    onyks. Jej brat rani j czasem, kiedy budzia smoka, lecz jego nie baa si tym samym

    strachem, jaki wzbudza w niej czowiek, na ktrego teraz patrzya. - Nie chc by jego

    krlow. - Usyszaa swj wasny, cienki gos. - Prosz, prosz, Yiserysie. Nie chc. Chc

    wrcido domu.

    - Do domu! - Mwiciszonym gosem, lecz i tak wyczua w jego sowach wcieko.

    Pocignjw cie, wpijajc jej mocno palce w rami. - Jak mamy wrcido domu? - spyta,

    a na myli miaKrlewskPrzysta, Smocze Wyspy i cae utracone krlestwo.

    Dany miaa na myli pokoje w domu Illyria, a nie ich prawdziwy dom, lecz brat nie

    chciajej sucha. Nie tam byjego dom. I nawet nie ogromny dom z czerwonymi drzwiami.

    Jego palce wpijay sicoraz gbiej w jej rami, domagajc siodpowiedzi. - Nie wiem -

    przemwia wreszcie zaamujcym sigosem. zy napyny jej do oczu.

    - Ale ja wiem - rzucigniewnie. - Wrcimy do domu z armi, sodka siostro. Z armi

    khalaDrogo, tylko w ten sposb. A jeli z tego powodu bdziesz musiaa go polubii pj

    do jego ka, to tak zrobisz. - Umiechnsido niej. - Pozwolibym caemu jego khalasar

    przern ci, gdyby trzeba byo, sodka siostro, pozwolibym na to czterdziestu tysicom

    jego ludzi, a nawet ich koniom, gdybym za to miaotrzymamojarmi. Ciesz si, e masz

    tylko jednego Drogo. Z czasem moe nawet go polubisz. A teraz otrzyj zy. Idzie tutaj z

    Illyriem, a ty nie bdziesz pakaa.Dany odwrcia si, eby si przekona, czy mwi prawd. Rzeczywicie, Illyrio,

    umiechnity i zgity w p, prowadzi do nich khala Drogo. Stara doni zy, ktre nie

    zdyy jeszcze opa. - Umiechnij si - szepn nerwowo Yiserys, opuszczajc do na

    rkoje miecza. - I wyprostuj si. Niech zobaczy, e masz piersi, chocia tylko bogowie

    wiedz, jakie marne.

    Daenerys umiechna sii wyprostowaa.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    34/681

    EDDARD

    Gocie pynli przez zamkow bram rzek zota, srebra i wypolerowanej stali.

    Trzystu ludzi, kwiat rycerstwa, zaprzysione miecze, a take wolni. Nad ich gowami

    powiewa tuzin zocistych sztandarw, ktre pyny na pnocnym wietrze, a na kadym

    widniajelew koronie rodu Baratheona.

    Ned znawielu spord rycerzy. Oto nadjechaser Jaime Lannister o wosach jasnych

    jak kute zoto, a za nim Sandor Clegane z twarz straszliwie poparzon. Wysoki chopiec

    jadcy obok niego musiabynastpctronu, a pokurczony, may czowieczek za nimi, to z

    pewnociKarze, Tyrion Lannister.

    Ned rozpoznawawielu, a mimo to ogromny mczyzna, jadcy na czele kolumny w

    towarzystwie dwch rycerzy odzianych w nienobiae paszcze Gwardii Krlewskiej,

    wydawa mu si prawie obcy dopki nie zeskoczy rano ze swojego rumaka i nie

    zagrzmia znanym ju gosem, obejmujc Neda miadcym uciskiem. - Bogowie, jak

    dobrze zobaczy znowu t twoj zmarznit twarz. - Krl przyjrza si uwanie Nedowi i

    rozemiasi. - Nie zmieniesiani troch.

    Ned chciaby mc powiedzie to samo o gociu. Mino czternacie lat, kiedy

    pojechali razem, eby zdoby tron, a Lord Storms Ending by wtedy gadko ogolonym,bystrookim i muskularnym mczyzn. Mierzy sze i p stopy, grujc nad wikszoci

    mczyzn, a kiedy jeszcze ubrazbroji ogromny hem z rogami, wygldajak olbrzym. Si

    take dorwnywa olbrzymom, dlatego jego broni staa si nabijana elazem maczuga

    wojenna, ktrNed z trudem podnosi.

    W tamtych czasach zapach skry i krwi przenikajego ciao niczym zapach perfum.

    Teraz byy to rzeczywicie perfumy, a jego talia dorwnywaa jego wzrostowi. Ned

    ostatni raz widziaKrla siedem lat temu, w czasie rebelii Balona Greyjoya, kiedy to jeleiwilkor poczyy si, by definitywnie ukrci pretensje samozwaczego Krla z Wysp

    elaznych. Od tamtej nocy, kiedy stali obok siebie w podbitym grodzie Greyjoya, gdzie

    Robert przyj kapitulacj pokonanego lorda, a Ned przyj jego syna, Theona, jako

    podopiecznego i zakadnika, Krl przyty co najmniej o osiem kamieni. Sztywna i czarna

    broda zakrywaa jego podwjny podbrdek i obwise policzki, lecz nic nie mogo zakryjego

    brzucha i podkronych oczu.

    Teraz Robert nie tylko byprzyjacielem Neda, ale i jego Krlem, dlatego przywitago

    krtko: - Wasza Mio. Winterfell jest twoje.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    35/681

    Pozostali gocie take zsiadali ju z koni, po ktre przychodzili stajenni. Krlowa,

    Cersei Lannister, wesza z modszymi dziemi przez bram pieszo. Powz, ktrym

    przyjechali - ogromna, dbowa karoca o dwch poziomach cignita przez czterdzieci koni

    pocigowych - okaza si zbyt szeroki i nie mg przejecha przez zamkow bram. Ned

    przyklkn w niegu, by ucaowa piercie Krlowej, podczas gdy Robert uciska

    serdecznie Catelyn. Potem obie strony przyprowadziy i przedstawiy dzieci.

    Jeszcze dobrze nie skoczyy si formalne powitania, kiedy Krl zwrci si do

    gospodarza: - Zaprowadmnie do krypty, Eddardzie. Zouszanowanie.

    Ned bardzo siucieszy, e Krl wcijpamitapo tylu latach. Rozkazaprzynie

    latarni. Nic wicej nie trzeba byo mwi. Krlowa prbowaa protestowa: jechali przez

    cay dzie, wszyscy byli zmczeni i zzibnici i z pewnocizechcsinajpierw odwiey,

    zmarli mog poczeka. Wystarczyo jedno spojrzenie Roberta, eby zamilka. Jej brat

    bliniak, Jaime, ujjpod rami.

    Razem zeszli do krypty, Ned i jego Krl, ktrego ledwo rozpozna. Krte kamienne

    schody byy bardzo wskie, dlatego Ned szed pierwszy z latarni. - Ju zaczynaem si

    martwi, e nigdy nie dojedziemy do Winterfell - ualasiRobert, idc w dza Nedem. -

    Suchajc tego, co mwio moich Siedmiu Krlestwach na poudniu, czowiek zapomina, e

    twoja czjest tak dua jak pozostae sze.

    - Ufam, e miaedobrpodr, Wasza Mio?

    Robert prychn. - Bagna, pola i lasy, a do tego na p noc od Przesmyku ani jednej

    godziwej karczmy. Jeszcze nie widziaem takiego pustkowia. Gdzie sipodziali twoi ludzie?

    - Moe byli zbyt niemiali, eby wyjci na spotkanie - zaartowaNed. Czuchd

    wiejcy od dou, zimny oddech z wntrza ziemi.

    - Rzadki to widok ogldaKrla na pnocy.

    Robert znowu prychn. - Raczej chowali sipod niegiem. nieg, Ned! - Krl opiera

    sirko cian, schodzc powoli.- nieg pnym latem nie jest tutaj niczym niezwykym - wyjani Ned. - Mam

    nadziej, e nie daci sibardzo we znaki. Zwykle nie ma go duo o tej porze.

    - Niech Inni porwtwj nieg - zaklRobert. - W takim razie jak tu wyglda zim?

    Wolnie myle.

    - Zimy scikie - przyznaNed. - Ale Starkowie przetrwaj. Zawsze dajsobie rad.

    - Musisz przyjechana poudnie - powiedziaRobert. - Powinienezakosztowalata,

    zanim odejdzie. W Wysogrodzie mamy pola zocistych r, ktre cignsiapo horyzont.Owoce stak dojrzae, e eksplodujci w ustach, melony, brzoskwinie, liwki, ach, nigdy nie

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    36/681

    zakosztowae podobnej sodyczy. Przywiozem troch owocw, wic sam siprzekonasz.

    Nawet w Kocu Burzy, przy wietrze wiejcym od zatoki, dni s tak upalne, e ledwo si

    ruszasz. Powinienetezobaczymiasta, Ned! Wszdzie kwiaty, targi pene ywnoci, wino

    tak tanie i dobre, e mona sitym wszystkim upi, wdychajc tylko powietrze. Wszyscy s

    grubi, pijani i bogaci. - Rozemiasii poklepaswj wydatny brzuch. - A dziewczyny, Ned!

    - dodai otworzyszerzej oczy. - Mwici, w upale kobiety zapominajo skromnoci. Kpi

    si nago w rzece, tu pod oknami zamku. Nawet na ulicach jest za gorco na futra czy

    weniane ubrania, wic ubierajkrtkie szatki, jedwabne, jeli je sta, albo baweniane, ale to

    nie ma znaczenia, kiedy si poc i ubranie przylega do ich ciaa. Wtedy wgldaj jakby

    chodziy nago. - Krl rozemiasiuradowany.

    Robert Baratheon zawsze naleado ludzi o ogromnych apetytach, ktrzy wiedz, jak

    korzystaz przyjemnoci. W tym wzgldzie Eddard Stark stanowijego przeciwiestwo, ale

    od razu zauway, e Krl paci cenza swoje przyjemnoci. Robert dyszaciko, a twarz

    miaczerwon, kiedy dotarli wreszcie na sam di weszli w ciemnokrypty.

    - Wasza Mio - przemwi Ned z szacunkiem. Zatoczy latarni uk. Cienie

    poruszyy i znikny. Migocce wiato lizgao si po kamiennej pododze i ocierao o

    granitowe kolumny, ktre, po dwie obok siebie, odchodziy w ciemno. Pomidzy nimi, pod

    cian, siedzieli zmarli na kamiennych tronach, plecami zwrceni do grobowcw, gdzie

    zoono ich miertelne szcztki. - Ona spoczywa na kocu, u boku ojca i Brandona.

    Poszedpierwszy midzy rzdami kolumn, a Robert ruszyza nim w milczeniu, drc

    w podziemnym chodzie. Tutaj, w dole, zawsze panowa chd. Szli midzy grobami

    potomkw Rodu Starkw, a ich kroki odbijay siechem od sklepienia. Przygldali im si

    kolejni panowie Winterfell. Ich podobizny wyrzebiono w kamieniach, ktre zamykay ich

    grobowce. Siedzieli w rzdach, a ich kamienne oczy patrzyy w wiecznciemno. Kademu

    towarzyszy wilkor, zwinity wok jego stp. Przesuwajce si cienie sprawiay, e

    kamienne postacie wydaway siporusza, kiedy mijali je gocie ze wiata ywych.Zgodnie z pradawnym zwyczajem na kolanach kolejnych panw Winterfell spoczywa

    miecz, ktry miasprawi, e mciwe duchy pozostay w swoich grobach. Najstarsze miecze

    dawno juzjada rdza, tak e pozostay po nich zaledwie rudawe plamy w miejscach, gdzie

    metal dotykakamienia. Ned zastanawiasi, czy to znaczy, e teraz duchy mogy swobodnie

    bdzipo zamku. Mianadziej, e nie. Pierwsi panowie Winterfell byli surowymi ludmi,

    podobnie jak ich ziemia. Przez cae wieki, zanim przez morze przybyli Wadcy Smokw,

    nazywali siKrlami Pnocy i nigdy nie skadali przysigi posuszestwa wobec czowieka.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    37/681

    Wreszcie Ned zatrzyma si i unis latarni. Krypta cigna si jeszcze dalej w

    ciemno, lecz kolejne groby byy puste i otwarte, czarne dziury, oczekujce na swoich

    zmarych, na niego i jego dzieci. Ned nie lubio tym myle. - Tutaj - powiedziatylko.

    Robert przyklkni pochyligoww milczeniu.

    Mia przed sob trzy grobowce. Lord Rickard Stark, ojciec Neda, by mczyzn o

    pocigej, surowej twarzy. Kamieniarz znago bardzo dobrze. Siedziaz prostoti godnoci,

    z donizacinitna rkojeci miecza, chociaw yciu miecze go zawiody. W mniejszych

    grobach po obu stronach spoczyway jego dzieci.

    Brandon zmarw wieku dwudziestu lat, uduszony z rozkazu szalonego krla Aerysa

    Targaryena, na kilka dni przed dniem, w ktrym mia polubi Catelyn Tully z Riverrun.

    Ojciec musia patrze, jak umiera syn. To Brandon urodzi si, eby wstpi na tron, by

    najstarszy.

    Lyanna miaa zaledwie szesnacie lat, panna o niespotykanej urodzie. Ned kocha j

    caym sercem. Robert uwielbiajjeszcze bardziej. Miaa zostajego on.

    - Bya pikniejsza - przemwi Krl po dugiej chwili milczenia. Jego spojrzenie

    bdzio po twarzy Lyanny, jakby wierzy, e si woli przywrci j do ycia. Wreszcie

    podnissiniezgrabnie. - A niech to, Ned. Musiaejpochowaw takim miejscu? - Mwi

    gosem zdawionym smutkiem. - Zasuya na cowicej niciemno

    - Naleaa do Starkw z Winterfell - odpowiedzia spokojnie Ned. - Tu jest jej

    miejsce.

    - Powinna spoczywa gdzie na wzgrzu, pod drzewem owocowym, gdzie wieci

    soce, pynchmury i pada deszcz, ktry jobmywa.

    - Byem przy niej w chwili mierci - przypomniaNed Krlowi. - Pragna wrcido

    domu i spoczobok Brandona i ojca. - Niekiedy wcijeszcze syszajej sowa. Obiecaj mi,

    mwia, paczc w pokoju przesyconym zapachem krwi i r. Obiecaj mi, Ned. Gorczka

    pozbawia j si, dlatego mwia ledwo syszalnym szeptem, lecz kiedy obieca speni jejprob, strach z oczu jego siostry ustpi. Ned pamita, jak siwtedy umiechna, jak mocno

    cisna mu do, zanim wypucia niycia - z jej doni wysypay sipatki ry, czarne i

    martwe. Potem ju nic nie pamita. Odnaleziono go uczepionego jej ciaa, milczcego i

    pogronego w smutku. Howland Reed, may wyspiarz, rozczy ich donie, lecz tego Ned

    junie pamita. - Przynoszjej kwiaty, kiedy tylko mog- powiedzia. - Lyanna bardzo

    bardzo je lubia.

    Krl dotkn jej policzka, muskajc palcami surowy kamie, jakby dotyka twarzyywej kobiety. - lubowaem, e zabijRhaegara za to, co jej zrobi.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    38/681

    - I tak sistao - przypomniamu Ned.

    - Tylko raz - odparRobert z gorycz.

    Przybyli do brodu rzeki Trident, kiedy wokszalaa bitwa. Robert ze swojogromn

    maczug, w hemie z rogami, natomiast targaryeski ksi w czarnej zbroi. Na jego

    napierniku widnia herb jego rodu, trzygowy smok, ozdobiony rubinami, ktre w blasku

    soca migotay jak pomyki ognia. Czerwone wody Tridentu kipiay wok kopyt ich

    wierzchowcw, kiedy objedali sii zadawali ciosy raz po raz, awreszcie druzgoccy mot

    Roberta dosignsmoka i piersi, ktrskrywa. Kiedy Ned dotarna miejsce walki, Rhaegar

    lea martwy w wodzie, a onierze obu armii brodzili w kotujcej si wodzie w

    poszukiwaniu rubinw, ktre posypay size zbroi pokonanego.

    - W snach zabijam go co noc - wyznaRobert. - I tysic mierci byoby za makar.

    Ned nic nie odpowiedzia. Dopiero po duszej chwili odezwa si: - Wasza Mio,

    powinnimy wraca. Twoja ona czeka.

    - Niech Inni porw moj on - mrukn ponuro Robert, lecz odwrci si i ruszy

    ciko z powrotem. - A jak jeszcze raz usyszWaszMio, to katwojgownadzia

    na pal. Midzy nami jest cowicej nitylko to.

    - Nie zapomniaem - rzekspokojnie Ned. Kiedy Krl nic nie odpowiedzia, doda: -

    Opowiedz mi o Jonie.

    Robert pokrcigow. - Jeszcze nie widziaem, eby ktopogrysiw chorobie tak

    szybko. W dzieimienia mojego syna zorganizowalimy turniej. Gdybygo wtedy widzia,

    pomylaby, e bdzie ywiecznie. A dwa tygodnie pniej junie y. Choroba strawia

    mu wntrznoci niczym ogie. Wypalia go. - Zatrzyma si przy jednym z filarw, przed

    grobem jednego z dawno zmarych Starkw. - Kochaem staruszka.

    - Obaj go kochalimy. - Ned zamilkna moment. - Catelyn martwi sio siostr. Jak

    Lysa znosi cierpienie?

    Robert skrzywi si. - Prawdmwic, nie najlepiej - przyzna. - Wydaje mi si, emier Jona zamia jej umys. Zabraa chopaka do Orlego Gniazda. Wbrew moim

    yczeniom. Zamierzaem wzi go pod opiek razem z Tywinem Lannisterem w Casterly

    Rock. Jon nie miabraci ani innych synw. Nie chciaem, eby wychowyway go kobiety.

    Ned prdzej powierzyby dziecko mii ni lordowi Tywinowi, lecz nie powiedzia

    tego gono. Niektre stare rany nigdy si do koca nie zabliniaj i krwawi przy

    najmniejszym nawet zadrapaniu. - No c, ona utracia ma - odezwasiostronie. - Moe

    jako matka obawiaa siutracisyna. Chopak jest jeszcze may.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    39/681

    - Chorowity szeciolatek, Lord Eyrie, bogowie, miejcie lito - zakl Krl. - Lord

    Tywin nigdy przedtem nie bra wychowanka. Lysa powinna czu si zaszczycona moj

    propozycj. Lannisterowie to wielki i wspaniay rd. Nie chciaa o niczym sysze. Ucieka

    pod oson nocy, bez sowa, bez pytania. Cersei wcieka si. - Westchn. - Chopak jest

    moim imiennikiem, wiedziaeo tym? Robert Arryn. lubowaem opiekowasinim. Ale jak

    mam to robi, kiedy jego matka go wykrada?

    - Ja go wezmpod opiek, jeli sobie tego yczysz - zaoferowaNed. - Lysa powinna

    na to przysta. Dawniej przyjaniy siz Catelyn, tak wic bdzie tu chyba mile widziana.

    - Jestewspaniaomylny, mj przyjacielu - odparKrl. - Ale za pno. Lord Tywin

    wyrazijuzgod. Uczynilibymy mu duy afront, oddajc chopaka komu innemu.

    - Bardziej obchodzi mnie los siostrzeca niduma Lannistera - odpowiedziaNed.

    - Dlatego e nie pisz z kobiet z rodu Lannisterw. - Robert rozemia si, a jego

    miech zagrzechotana cianach grobowcw i uleciapod sklepienie. Pord gstwiny jego

    dugiej, czarnej brody bysny biae zby. - Ach, Ned - powiedzia. - Wci jeste zbyt

    powany.

    - ObjNeda masywnym ramieniem. - Miaem zamiar odoytrozmowna pniej,

    ale widz, e nie ma takiej potrzeby. Chod.

    Ruszyli midzy kolumnami. Wydawao si, e lepe kamienne oczy ledz ich

    nieustannie. Krl wciobejmowaNeda. - Pewnie zastanawiae si, dlaczego wreszcie po

    tak dugim czasie zdecydowaem siprzyjechado Winterfell.

    Ned snupewne domysy, lecz nie wspomniao nich. - Oczywicie, eby nacieszysi

    towarzystwem starego przyjaciela - rzuci wesoo. - Jest jeszcze Mur. Musisz go zobaczy,

    Wasza Mio, przejsipo jego blankach i porozmawiaz zaog. Dzisiejsza Nocna Stra

    to zaledwie cietego, co byo niegdy. Benjen twierdzi

    - Zdysz mi opowiedzie, co mwi twj brat - przerwamu Robert. - Mur stoi od

    od ilu lat, omiu tysicy? Moe poczeka jeszcze kilka dni. Mam waniejsze sprawy dozaatwienia. yjemy w trudnych czasach. Potrzebujdobrych ludzi. Takich jak Jon Arryn.

    Piastowa godnoLorda Eyrie, Namiestnika Wschodu, a take Namiestnika Krla.

    Nieatwo bdzie go zastpi.

    - Jego syn - zaczNed.

    - Jego syn odziedziczy tytuLorda Eyrie - wtrciRobert stanowczym gosem. - I nic

    poza tym.

  • 7/21/2019 George_R._R._Martin_01_Gra_o_tron_(www_dodane_pl).pdf

    40/681

    Sowa te zaskoczyy Neda. Zatrzyma si i spojrza na Krla. - Arrynowie zawsze

    piastowali urzd Namiestnika Wschodu. Ten tytu przynaley do ich domu - powiedzia

    mimowolnie.

    - Moe kiedy doronie, przywrci mu si t godno - odpar Robert. - Ja musz

    myle o najbliszej przyszoci. Szecioletni chopiec nie moe byprzywdcw wojnie,

    Ned.

    - W czasie pokoju urzd ten jest sprawowany waciwie symbolicznie. Niech go

    zatrzyma. Dla dobra jego ojca, jeli nie dla jego samego. Tyle chyba naley si Jonowi za

    jego sub.

    Krl nie wygldana zadowolonego. Zdj rkz ramienia Neda. - Jon swojsub

    wypeniatylko obowizek wobec wadcy. Co nie znaczy, Ned, e nie jestem mu wdziczny.

    Lecz syn to nie ojciec. Chopiec nie potrafi utrzyma wschodu. - Po chwili doda

    agodniejszym tonem. - Skoczmy ju z tym. Mamy cowaniejszego do omwienia i nie

    chcsiz tobspiera. - ChwyciNeda za okie. - Ned, ja potrzebujciebie.

    - Jestem na twoje rozkazy, Wasza Mio. - Wiedzia, e musi wypowiedziete sowa,

    i tak uczyni, ale domylasi, co moe jeszcze usysze.

    Robert jakby go nie sucha. - Wszystkie te lata, ktre spdzilimy w Eyrie bogowie,

    to byy dobre czasy. Ned, chc, eby wrci do mnie. Chc, eby by w Krlewskiej

    Przystani, a nie