36

Magazyn STYLE | październik 2011

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Byłam w niedzielę na urodzinach przyjaciółki, i jak to na urodzinach bywa, kolega aktor opowiedział kawał - pytanie. Brzmiało mniej więcej tak: jak przetłumaczyć na język śląski zdanie: Zasadniczo się z panem zgadzam, jednakowoż mam pewne wątpliwości...? Tłumaczenie brzmi po prostu: JA... YHMM... I po co czasem więcej słów? :-)

Citation preview

Page 1: Magazyn STYLE | październik 2011
Page 3: Magazyn STYLE | październik 2011
Page 5: Magazyn STYLE | październik 2011
Page 6: Magazyn STYLE | październik 2011

temat główny

dzień pikantnych pOtraw, dObrych rad, pizzy, dzień

sekretarki, asystentki,

dentysty, dzień przyjaciela, całusa, a nawet światOwy

dzień gry wstępnej – każdegO dnia mamy mOżliwOść, by

świętOwać. ale czy świętO

każdegO dnia nie jest czasem

nieudOlną próbą ucieczki Od

cOdziennOści? czy kOniecznie trzeba ObchOdzić dzień przytulania, aby kOgOś

przytulić, albO dzień bez OpakOwań fOliOwych, aby

dbać O śrOdOwiskO?

www.magazynstyle.pl/21/20116

Foto

: Arc

hiw

um K

urat

oriu

m O

świa

ty w

Kat

owica

ch

Tekst: Anna Cichowska

- Warto zastanowić się czy w świecie,

w którym trwa nieustanne święto, moż-

liwe jest prawdziwe jego celebrowanie

- mówi dr Wojciech Kędzierzawski, kul-

turoznawca z Uniwersytetu Opolskiego.

A może po prostu te sympatyczne w swym

wydźwięku dni przypominają nam o miłych

gestach, które można wykonać w stronę dru-

giej osoby?

Słowo „święto” oznacza coś wyjątkowego,

niecodziennego, coś godnego celebrowa-

nia. Święta mogą mieć charakter religijny,

państwowy, rodzinny czy międzynarodowy.

Mogą upamiętniać wydarzenia, być okazją do

uczczenia szczególnej osoby, grupy społecz-

nej lub zawodowej, mogą podkreślać wagę

problemów społecznych.

- Święta, bez względu na ich tematykę, odno-

szą się do bardzo istotnej potrzeby człowieka

do zrzeszania się, przeżywania czegoś wspól-

Święt każdego dnia

nie – mówi psycholog Agata Stanusz. - Nawet

proponowany w internecie Dzień Singla pod-

kreśla przynależność adresatów do pewnej

grupy – dodaje.

I tak święta państwowe przypominają nam

o naszej tożsamości narodowej, święta re-

ligijne podkreślają duchowy wymiar naszej

egzystencji, święta rodzinne są okazją do spo-

tkań w gronie najbliższych, zaś pozostałe dają

możliwość dobrej zabawy w grupie znajomych

i przyjaciół. Tylko czy w natłoku tych wszyst-

kich uroczystości potrafimy je naprawdę ce-

lebrować? A może po prostu wykorzystujemy

każdą nadarzającą się okazję, aby otrzymać

dodatkowy dzień wolny od obowiązkowej pra-

cy? Nie sposób przecież bawić się każdego

dnia. Aby prawdziwie świętować, trzeba na to

mieć czas.

świąteczna gorączka czy rodzinna tradycja?Do najważniejszych w Polsce uroczystości

religijnych, wpisujących się także w obyczajo-

wość, należą święta Bożego Narodzenia oraz

Wielkanoc. Wtedy też najsilniej odczuwa się

związek z polską tradycją. Dla jednych najważ-

niejszy jest wymiar religijny tych uroczystości,

dla innych to po prostu czas odpoczynku. We-

dług księdza Arkadiusza Kinela, proboszcza

parafii pw św. Andrzeja Apostoła w Zabrzu,

coraz trudniej jest nam świętować.

- Polska kultura bardzo mocno osadzona jest w tradycji chrze-ścijańskiej. Ponieważ religijność niestety słabnie, święto staje się „puste” i niezwykle trudno tę „pustkę” czymkolwiek wypełnić – mówi duchowny. Dodaje też, że aby dobrze przeżyć święto, trze-ba przede wszystkim chcieć się spotkać z bliskimi i trzeba chcieć ze sobą rozmawiać.

– Nasze życie toczy się w niesamowitym

tempie, coraz bardziej narzekamy na brak

czasu. A kiedy już dojdzie do spotkania,

coraz mniej ze sobą niestety rozmawiamy

– mówi ksiądz Kinel.

Foto: Paweł Fudali, Lars Jarek, Bartosz Francman, Iwona Lubojańska

Page 7: Magazyn STYLE | październik 2011

jest osób, które buntują się przeciwko

świątecznej gorączce.- Nie obchodzę świąt, bo mi się po

prostu nie chce. Dla mnie święta

są związane ze stresem, robieniem

wielu rzeczy pod presją, czy przy-

musowym spotykaniem się z rodziną

– mówi Sabina Ledwoń, która od kilku

już lat świąt nie obchodzi. - Rodzina

zdecydowanie woli mnie w tym cza-

sie wyluzowaną, wyspaną i układa-

jącą puzzle, niż nerwową, zabieganą

i zmęczoną.

Podobnie mówi o obchodach dnia

Wszystkich Świętych.- Nie jeździmy na cmentarz akurat

1 listopada. Tym bardziej, że właśnie

wtedy, ze względu na wzmożony ruch,

ginie więcej osób niż zwykle. Wątpię,

aby naszym bliskim zmarłym spra-

wiało różnicę, którego dnia odwiedzę

miejsce ich spoczynku – wyjaśnia Sa-

bina Ledwoń.

nasza pamięć narodowaW kalendarzu uroczystości państwo-

wych najważniejsze miejsce zajmuje

rocznica odzyskania przez Polskę nie-

podległości w 1918 roku obchodzona 11

listopada, rocznica uchwalonej w 1791

roku Konstytucji 3 Maja, oraz obchodzo-

na 15 sierpnia rocznica Cudu nad Wisłą,

polsko-bolszewickiej bitwy stoczonej

w 1920 roku. - Święta mobilizują członków wspólnot

narodowych, a nastrój, jaki towarzyszy

obchodom świąt państwowych, jest

ściśle związany z interpretacją samych

tych wydarzeń historycznych - mówi

Wojciech Kędzierzawski. Tylko czy można interpretować histo-

ryczne wydarzenia bez podstawowej

historycznej wiedzy? A ze znajomością

historii wielu Polaków jest niestety na

bakier. Co roku przeprowadza się prze-

cież sondy i badania na temat uczuć pa-

triotycznych, sposobu wyrażania pamię-

ci narodowej czy po prostu odpytuje się

z historii. Wyniki bywają różne.

Nie wszyscy wiedzą, że Święto Niepodległości obchodzone 11 listopada to rocznica wydarzeń z 1918 roku. Wielu Pola-ków podaje rok 1945, a więc zakończenie II wojny światowej, niektórzy mówią o roku 1989 – upad-ku komunizmu, czy o roku 1956 – upadku stalinizmu. Bardzo popularna jest też odpowiedź: „Trudno powiedzieć”.

Także po sposobie, w jaki świętujemy ob-

chody narodowe, można wnioskować, że

jesteśmy patriotami – typowy program

takich uroczystości to msza święta, salwa

honorowa i przemówienia. Mamy ten-

dencje do martyrologicznego podej-

ścia do własnej historii. Dla przykła-

du Święto Niepodległości w Stanach

Zjednoczonych obchodzone 4 lipca to

wielka feta, u nas to wspomnienia wy-

darzeń i bohaterów z przeszłości.

- Mam wrażenie, że gdyby Narodowe

Święto Niepodległości przypadało na

inny czas, to może byłoby bardziej rado-

śnie i tłumnie celebrowane – mówi psy-

cholog Agata Stanusz. - Listopad to najbardziej depresyjny mie-

siąc w roku, nie sprzyja świętowaniu,

wychodzeniu z domu i paradom na styl

amerykański – dodaje.

Wojciech Kędzierzawski ma inną teorię

na temat sposobu celebrowania świąt

narodowych w naszym kraju. - Amerykanie świętują inaczej niż my,

prawdopodobnie ze względu na ukształ-

towane przez różne kody kulturowe

Według dra Wojciecha Kędzierzaw-

skiego, tradycja jest niezwykle ważna.

Działa jednak również jak pewien ze-

staw wzorców zachowań i działań, także

w kontekście gospodarczym. - Tak długo, jak rynek będzie widział

w świątecznych tradycjach świetne

okazje do zwielokrotnienia docho-

dów, nie pozwoli nam zapomnieć

o świętach – mówi kulturoznawca.

- Obecnie trudno jest wyciszyć się i zna-

leźć czas na refleksję przed Świętami

Bożego Narodzenia. Na wiele tygodni

wcześniej jesteśmy bombardowani ze-

wsząd kolędami, choinkami, mikołaj-

kami - mówi psycholog Agata Stanusz.

- Zatracamy się w przygotowaniach, je-

steśmy zabiegani, nerwowi, a w tym po-

śpiechu często gubimy prawdziwy sens

tychże świąt - dodaje. Być może ze względu na ogólne zabiega-

nie i zakupowe szaleństwo coraz więcej

www.magazynstyle.pl/21/2011 7

Page 8: Magazyn STYLE | październik 2011

Promocji, Kultury i Sportu w Urzędzie Miasta. - Organizujemy wernisaże zdjęć podwodnych, morskich pocztówek, po-kazy pływających modeli oraz koncerty zespołów szantowych - dodaje.- Radzionków, choć położony ponad 500 km od morza, ma bogate morskie trady-cje - mówi burmistrz Radzionkowa, Ga-briel Tobor. - Dni Morza w Radzionkowie cieszą się coraz większą popularnością - wyjaśnia.

w sieci też świątecznieW dobie Internetu nowe święta powo-ływane są praktycznie każdego dnia. Kiedy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło „kalendarz świąt”, przekonamy się, że każdego dnia roku obchodzone jest co najmniej jedno. I tak na przykład tylko w tym miesiącu możemy obchodzić Mię-dzynarodowy Dzień Wegetarianizmu, Międzynarodowy Dzień Pracownika Ochrony Zdrowia, Międzynarodowy Dzień Osób Starszych, Światowy Dzień Ptaków, Międzynarodowy Dzień Muzyki, Europejski Dzień Przeciw Karze Śmier-ci, Dzień Spódnicy, Dzień Rozrzutności i wiele innych.

- Współczesna kultura ma-sowa lansuje kult młodości, zabawy, przyjemności. Takie też są potrzeby i oczekiwa-nia wielu osób – mówi Agata Stanusz. - Wpasowuje się to poniekąd w trend powoływa-nia różnych, drobnych świąt – dodaje.

Fakt, że ludzie lubią się wspólnie anga-żować w różne inicjatywy, szczególnie jeśli chodzi o internetowe platformy społecznościowe, bardzo często wyko-rzystywany jest w sieci.

- Administratorzy stron przeglądają przeróżne kalendarze, wyszukując nie-typowe święta - na przykład Frankenste-in Day - i tworzą na ich temat odpowied-nie wpisy - mówi Magdalena Jędrusiak, pracująca w jednym ze znanych portali społecznościowych.

- Wykorzystuje się wtedy świadomość zbiorową - tworzy się akcje, wydarzenia, które rozchodzą się po sieci wirusowo. Te święta czy wydarzenia nie są nawet uprawomocnione, stanowią jednak do-skonały pretekst do solidaryzowania się w social mediach - dodaje.

- To, co dotąd było „lokalne” - zwy-czaj, tradycja, upodobanie, dzisiaj jest potencjalnie dostępne dla wszystkich uczestników sieci w skali globalnej - mówi dr Wojciech Kędzierzawski. - Czas i przestrzeń się kurczą, więc co-raz mniej miejsca zostaje na upchanie wszystkich dotąd odrębnych „małych” tradycji – dodaje.

cały rok uroczyścieNajbardziej lubimy, gdy przysługują-cy nam dzień wolny od pracy łączy się z weekendem, mamy wtedy kumulację dni, które możemy przeznaczyć na odpo-czynek. W Polsce co roku obchodzimy je-denaście oficjalnych świąt, na spędzenie których należy nam się trzynaście wol-nych dni. Jeśli ktoś skrupulatnie zaplanu-je urlop i umiejętnie dopasuje go do dni ustawowo wolnych, może wygospodaro-wać w roku kilka długich weekendów. Tylko czy można ciągle świętować? I jak to robić, żeby było uroczyście?

Może powinniśmy celebrować tylko wyjątkowe okazje? Skupić się jedynie na najważniejszych dla nas uroczy-stościach, aby ilość nie zdominowała jakości? Bo gdybyśmy podsumowali dni wolne od pracy, sprytnie złożyli je w długie weekendy, doliczyli do tego uroczystości rodzinne, imprezy wśród znajomych, święta organizowane w naszym rodzinnym mieście i wreszcie wszystkie nietypowe dni świętowane w Internecie – pewnie zaczęlibyśmy ma-rzyć o tych kilku zwyczajnych, szarych dniach w roku.

typy mentalności – mówi kulturoznawca. - Mówiąc w dużym uproszczeniu kultura amerykańska jest raczej zorientowana na przyszłość, osiągnięcia i sukcesy, nam zaś przeszłość - jakakolwiek by nie była - daje poczucie bezpieczeństwa – dodaje.

piątki, świątki i niedzielePolacy nie tylko celebrują uroczystości religijne czy państwowe – mamy wie-le świąt o innym charakterze. Co roku większość mężczyzn pamięta, aby 8 mar- ca obdarować kobiety z okazji Dnia Ko-biet, pamiętamy też o Dniu Matki wy-padającym 26 maja, Dniu Babci, który świętuje się 21 stycznia, Dniu Dziadka dzień później, czy Dniu Dziecka obcho-dzonym 1 czerwca. Spośród lubianych i kultywowanych tradycji należy wymie-nić Tłusty Czwartek, Pierwszy Dzień Wiosny, Prima Aprilis, Noc Świętojań-ską czy Andrzejki. W kalendarzu świąt rodzinnych szczególne znaczenie mają też urodziny czy imieniny. Te okazje po-zwalają spotkać się w rodzinnym gronie i podtrzymywać wewnątrzrodzinne zwy-czaje. Często uroczystości są też zwią-zane z jakimiś szczególnymi zmianami w strukturze rodziny, jak na przykład zakładanie nowej. Dlatego popularne są imprezy z okazji zaręczyn, ślubu, na-rodzin dziecka, a następnie jego chrztu i Pierwszej Komunii Świętej. Modne także, szczególnie w gronie kolegów i koleżanek, jest organizowanie wieczo-ru panieńskiego czy kawalerskiego. Na wsiach popularne są dożynkowe festyny organizowane jesienią, tak zwane Świę-ta Plonów. Mają one charakter zarówno religijny jak i ludowy i związane są z za-kończeniem zbiorów. Także mieszkańcy miast chętnie wychodzą na place i rynki, aby świętować i tym samym potwierdzić swoją przynależność do społeczności lokalnej. Najczęściej to rocznice uzyska-nia przez miasto praw miejskich, cho-ciaż w zasadzie każda okazja jest dobra, aby zabawić się, spotkać znajomych, czy posłuchać muzyki.

W Radzionkowie położonym niedaleko Bytomia świętuje się na przykład… Dni Morza. Obchody odbywają się w lipcu w rocznicę wodowa-nia statku m/s Radzionków, który przez 27 lat pod tą nazwą pływał po morzach.

Co prawda kilka lat temu statek zo-stał zezłomowany, jednak do dzisiaj są w mieście osoby, między innymi Matka Chrzestna okrętu, które doskonale pa-miętają tamten dzień.

- Wróciliśmy do organizowania tego święta w 2009 roku wychodząc na-przeciw radzionkowskim żeglarzom i miłośnikom morskich klimatów – mówi Jarosław Wroński, kierownik Referatu

www.magazynstyle.pl/21/20118

temat główny

wykaz osobliwych świątŚwiatowy Dzień KacaDzień Wzajemnej Adoracji

Dzień SinglaDzień Spania w Miejscach Publicznych Dzień Teściowej Światowy Dzień Drzemki w Pracy

Dzień Czekolady,Międzynarodowy DzieńPrzeciwko Wiwisekcji Dzień Bez Prezerwatywy Dzień Bez Stanika

Święto BułkiDzień Deskorolki, Dzień Masturbacji

Święto Hot-DogaDzień Łapania za Biust

Dzień Musztardy Dzień Tira

Dzień Postaci z BajekDzień Warstwy Ozonowej

Dzień Spódnicy Dzień Rozrzutności

Dzień Taniego Wina Dzień Pluszowego Misia, Dzień bez Futra

Dzień DziewicDzień Orgazmu

1 stycznia13 stycznia

15 lutego26 lutego

5 marca12 marca

12 kwietnia24 kwietnia

28 maja30 maja

1 czerwca21 czerwca

4 lipca5 lipca

6 sierpnia27 sierpnia

5 września16 września

30 października31 października

4 listopada25 listopada

9 grudnia21 grudnia

Page 9: Magazyn STYLE | październik 2011

Macierzyństwo i praca zawodowa to sytuacja trudna do pogodzenia dla każdej kobiety. Determinacja po-parta dobrą organizacją oraz niekwestionowana wiara w trafność wykonywanej przez siebie pracy pozwala przezwyciężyć wszelkie przeciwności. Bezsprzecznym przykładem odzwierciedlającym wizerunek kobiety nowoczesnej, dynamicznej jest sylwetka Magdaleny Nowackiej-Kolano. W pracy - malarka, scenograf, di-zajnerka, twórca witraży i sztuki użytkowej, poza nią pełnoetatowa mama dwuletniego synka oraz szczę-śliwa małżonka. Trudno stwierdzić, kiedy rozpoczęła się jej przygoda ze sztuką. Nie trudno jednak odnieść wrażenie, że dokonała słusznego wyboru, patrząc na jej dotychczasowe osiągnięcia. Absolwentka Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Ceramiki i Szkła. Otrzymała nagrodę Ministra Kultury za najbardziej inte-resującą pracę dyplomową w dziedzinie witraży. Swoje prace prezentowała już na licznych wystawach indywi-dualnych i zbiorowych na Śląsku i w innych regionach Polski. Cieszyły się one sporym zainteresowaniem, zbie-rając również wiele prestiżowych wyróżnień.

Swoją obecną działalność artystyczną określa jaka sztukę unikatową połączoną z praktycznym zastosowa-niem. Jej obrazy to cykle – tulipany, domki, akty oraz formy abstrakcyjne.

Pasek na sztukęMagdalena Nowacka-Kolano

www.magazynstyle.pl/21/2011 9

Fres

k na

ści

anie

w k

ance

larii

pr

awni

czej

Kol

ano

Akcj

a „K

rzes

ła d

o Na

uki”

Scen

ogra

fia

(sile

sia c

ity c

ente

r w K

atow

icac

h)

Page 10: Magazyn STYLE | październik 2011

odkrywanie śląska

FWedług słownikowych definicji, to po pro-stu patronacki budynek wielorodzinny (z niem. Familie, czyli rodzina), stawia-

ny przy manufakturach, hutach, kopalniach itp. obiektach od końca XVIII w. Familoki wchodziły w skład kolonii i osiedli robotniczych i w kla-sycznej „koszarowej” postaci były budowane na przełomie XIX i XX w. w miastach, w których po-wstawały duże zakłady. I choć domów z czerwo-nej cegły o koszarowym wyglądzie jest w śląskich miastach sporo, bo budowali je także kamienicz-nicy, chcący w ten sposób podreperować swój bu-dżet, do miana FAMILOKÓW pretendują jedynie te, które powstały w ramach budownictwa patro-nackiego zakładów pracy.

Początków budownictwa patronackiego na Gór-nym Śląsku trzeba szukać na przełomie XVIII i XIX w., kiedy powstawały Królewska Odlewnia Żeliwa w Gliwicach i Królewska Huta w dzisiej-szym Chorzowie.

Najstarsze zachowane do naszych czasów FAMILOKI zbudowano w Chorzowie przy ul. Kalidego w 1798 r., jako kolonię dla pracowni-ków Huty Królewskiej.

Dziś, po licznych wyburzeniach, tworzy kolo-nię kilka parterowych domów z użytkowym poddaszem, przeznaczonych pierwotnie dla sześciu rodzin. Podobna, zbudowana w 1860 r. choć nieco odmienna w formie kolonia Ficinus, powstała dla górników kopalni „Gotesegen” („Błogosławieństwo Boże”, późniejszy „Pokój”) w Rudzie Śląskiej Wirku przy ul. Kubiny. Tę nietypową kolonię tworzą czterorodzinne, pię-trowe domy zbudowane z kamienia z ceglany-mi obramowaniami okien i drzwi. Za każdym budynkiem znajdował się niegdyś również wy-budowany z kamienia chlewik, a każde miesz-kanie, oprócz przedsionka, miało dużą izbę i małą kuchnię.

Z analogicznego okresu pochodzi zabrzańskie osiedle Borsig w Biskupicach. Zbudowano je w la-tach 1863-1871 dla pracowników koncernu „Bor-sigwerke”: kopalni „Jadwiga” i „Ludwik” oraz huty żelaza i koksowni. Składa się na to osiedle 66 dwukondygnacyjnych budynków mieszkalnych, z wysokimi poddaszami: dla 8 i 12 rodzin. Infra-strukturę osiedla tworzyły: gospoda z hotelem i kantyną urzędniczą, szkoła ewangelicka z kapli-cą, cmentarz ewangelicki, plac targowy, poczta, dom lekarza i izba przyjęć. Obok osiedla powstał park z pawilonem tanecznym, kręgielnią, restau-racją i halą sportową. Całe osiedle obsadzono zielenią i połączono aleją z zakładami Borsiga. Choć koszty budowy domów dla robotników na tym osiedlu były niemal dwukrotnie wyższe od dotychczas ponoszonych w innych osiedlach pa-tronackich, uzyskano efekt w postaci stabilizacji i zadowolenia załogi, unikając groźby odpływu rąk do pracy, np. do bogatej Westfalii. Ta obawa o wyjazdy do pracy na zachód zaowocowała inny-

FaMilok Story

Tekst i foto: Edward Wieczorek

4

choć familoki – obok kopalń i hałd – należą do najbardziej

charakterystycznych obiektóW śląskiego krajobrazu, podobnie jak

kopalnie i hałdy, od kilkudziesięciu lat systematycznie z niego znikają.

to proces nieodWracalny. domy starzeją się podobnie jak ludzie

i niedługo pozostaną tylko ich artefakty zapisane W filmach kazimierza

kutza, obrazach eWalda gaWlika, erWina sóWki, jacka rykały

i romana noWotarskiego, czy W regionalnej literaturze – jak choćby

W „cholonku” janoscha. Zanim Znikną na ZawsZe, prZyjrZyjmy się

architektonicZnemu i socjologicZnemu Zjawisku pod naZwą Familok.

10www.magazynstyle.pl

/21/20112 3

Page 11: Magazyn STYLE | październik 2011

1 - Bytom, Zgorzelec2 - Katowice, Nikiszowic3 - Zabrze, Borsig4 - Ruda Śląska, Ficinus5 - Ruda Śląska, Kościelna6 - Ruda Śląska, Kaufhaus

mi – nowoczesnymi jak na owe czasy – koloniami i osiedlami, dając początek gwałtownemu proce-sowi budowlanemu na Górnym Śląsku na przeło-mie XIX i XX w. Wówczas też, w 1897 r. powstała charakterystyczna, koszarowa kolonia robotnicza Zgorzelec na pograniczu bytomskich Łagiewnik i Szombierek, dla robotników huty Hubertus (po-tem Zygmunt). Kilkanaście lat później sprzedano osiedle koncernowi Grafliche Schaffgotschwerke. To o tyle ciekawe, że kolonie robotnicze nie był za-zwyczaj przedmiotem handlu. Kolonia składa się z ponad 30 małych, dwukondygnacyjnych kamie-niczek z frontowym wejściem, sienią i schodkami frontowymi. Urzeka położeniem domów wśród drzew, na nieco pofałdowanym terenie. W tym miejscu warto też wspomnieć o socjo-logicznym fenomenie FAMILOKA. To nie tylko miejsce zamieszkania, ale cały „mikrokosmos”. Tu wszyscy z wszystkimi się znali i wszyscy o wszystkich wszystko wiedzieli. W obrębie jed-nego budynku dochodziło do małżeństw, istniała

solidarność mieszkańców, okazywana zwłaszcza w sytuacjach dramatycznych (śmierci, choroby, utraty pracy). Dzieci wychowywały się pod czuj-nym okiem niepracujących zawodowo, a zajmują-cych się domem – żon robotników. Nie słyszało się też wówczas o patologiach, tak charakterystycz-nych dla dzisiejszych kolonii starych familoków.

Wróćmy jednak do architektury. Do najciekaw-szych osiedli patronackich, wpisanych w lutym tego roku na listę Pomników Historii Narodowej i pretendujących do wpisu na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO – należy katowicki Niki-szowiec, zwany popularnie „Nikiszem”. Powstał on wraz z sąsiednim Giszowcem jako osiedla robotnicze pracowników spółki „Spadkobiercy Jerzego Gieschego” (Georg von Giesches Erben), zwłaszcza kopalni „Giesche” – dziś „Wieczorek” – na gruntach Janowa, a swoją nazwę wziął od szybu „Nickisch” (dziś „Poniatowski”) kopalni „Giesche”. Nikiszowiec zbudowano w latach 1908-1919 i uzupełniono w 1927 r. o kościół pa-rafialny św. Anny. Zaprojektowali go Georg i Emil Zillmannowie z podberlińskiego Charlottenbur-ga, tworząc dziewięć zwartych bloków z czerwo-nej cegły, wewnątrz których znajdują się rozległe podwórza. Niegdyś w podwórzach znajdowały się „piekarnioki” do wspólnego wypiekania chleba, chlewiki na drobny inwentarz i komórki, które zlikwidowano w latach 70., zakładając na ich miejscu zieleńce. Poszczególne kwartały domów połączone są charakterystycznymi bramami, da-jącymi wrażenie zwartości całego układu. Jego centrum tworzy plac Wyzwolenia wraz z kościo-łem. Na osiedlu zaprojektowano także obiekty użyteczności publicznej, zapewniające mu samo-wystarczalność: piekarnie, sklepy, dwie szkoły z domem nauczyciela, szpital, restaurację, ap-tekę, posterunek policji z aresztem, łaźnię dla rodzin górników, wspólną pralnię i magiel oraz place zabaw i kąpielisko.

Kolonii i osiedli patronackich w takim kształcie, w jakim były one budowane, jest już coraz mniej, choć w rejestrze konserwatora zabytków w sa-mym tylko województwie śląskim jest ich ponad 260. Tradycyjnym osiedlom brakuje najczęściej infrastruktury towarzyszącej – zwłaszcza chle-wików i piekarnioków (jedyny chyba zachował się w Rudzie Śląskiej, zmieniony w… kapliczkę). Osiedlom i koloniom brakuje także tego kolory-tu, który zachował się jeszcze na kartach książek Morcinka, Janoscha i Kutza. Zniknęła prawie całkowicie atmosfera towarzysząca życiu w fa-miloku, fascynująca od lat socjologów. Ale nadal skupiska czerwonoceglanych, „koszarowych” bu-dynków wywołują u oglądających jakąś refleksję: dla jednych będzie to powrót do lat dzieciństwa, dla innych – ODKRYWANIE ŚLĄSKA.

6

FaMilok Story

5

Wystawy twórczości Jerzego Skarżyńskiego towarzyszą Festiwalowi Ars Cameralis.

Więcej informacji na stronach:

www.muzeumslaskie.pl www.scenografia-polska.pl

Festiwal

26 września – 31 grudnia 2011

Festiwal Jerzy Skarżyński – Architekt wyobraźni poświęcony jest sylwetce wybitnego scenografa, malarza, ilustratora, rysownika komiksów, autora plakatów filmowych i teatralnych. Na wystawach, prezentujących poszczególne dziedziny jego działalności, można zapoznać się z najbardziej znanymi projektami teatralnymi i filmowymi, rysunkami z lat 40. i 50., grafikami prasowymi, obrazami oraz ilustracjami z książek skierowanych zarówno do dzieci i młodzieży, jak i do dorosłego czytelnika. Szczególne miejsce wśród prezentowanych prac zajmują zachowane karty komiksów do Janosika i nigdy niewydanego P.E. Festiwal stwarza niepowtarzalną możliwość prześledzenia tropów i motywów przenikających poszczególne płaszczyzny twórczości Jerzego Skarżyńskiego, odszukania inspiracji i skojarzeń powtarzających się niezależnie od języka medium, jakim posługiwał się artysta. Porównanie ze sobą odmiennych, a jednocześnie tak ściśle ze sobą powiązanych nurtów, pozwala na wniknięcie w świat wyobraźni twórcy, którego dzieła na stałe zagościły także w wyobraźni jego odbiorców.

REKL

AMA

1

Page 12: Magazyn STYLE | październik 2011

Lubię to !PATRONAT PARTNERZY

Page 14: Magazyn STYLE | październik 2011

miejsca i ludzie

www.magazynstyle.pl/21/201114

tekst: Alicja Partyka

Po przyjęciu święceń kapłańskich w 1985 roku ksiądz Czesław skierowany został do parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bytomiu-Szombierkach, gdzie swoim za-pałem i życzliwością zarażał kolejne osoby. Tak powstała wspólnota bytomska. Po kilku latach utworzona została jeszcze kolejna, w Poznaniu, gdzie ksiądz rozpoczął swoją pracę duszpasterską. Zwieńczeniem jego działalności było powstanie Osady Burego Misia w Nowym Klinczu koło Kościerzyny. – Osada jest miejscem, w którym biwakuje-my w wakacje, do którego jeździmy w cią-gu roku, ale przede wszystkim jest domem dla Burych Misiów, które z różnych powo-dów straciły oparcie w swoich rodzinach – mówi lider wspólnoty bytomskiej, Marta Cała-Sturzbecher.

Obecnie na terenie osady mieszka dwudziestka niepeł-nosprawnych umysłowo bądź fizycznie Burych Misiów, jedenaścioro ich pełnospraw-nych przyjaciół - Burych Niedźwiedzi oraz sam zało-życiel, Kuba.

– Ludzie określają czasem Dom Burego Misia mianem domu pomocy społecznej. Do domu pomocy społecznej ludzie przy-chodzą do pracy, by opiekować się innymi, później rozchodzą się do własnych domów i rodzin. My tu nie pracujemy – my miesz-kamy razem. Tworzymy wielką rodzinę, bu-dujemy więzi – mówi Marta. Osada to prężnie działające i wciąż rozwi-jające się gospodarstwo ekologiczne. Choć od początku istnienia osady przewinęły się przez nią między innymi lamy, strusie i osły, obecnie w hodowli znajdują się głów-nie krowy, świnie i kury, które umożliwiły mieszkańcom osady produkcję i sprzedaż własnej, ekologicznej żywności. To ważny krok, gdyż pozwolił na pewną niezależność i umożliwił pozyskiwanie środków finan-sowych potrzebnych na utrzymanie go-spodarstwa. W osadzie - jak w porządnym domu – każdy ma swoje prawa, ale również obowiązki. - Bure Misie bardzo garną się do pracy, lubią kontakt ze zwierzętami. To dla nich często forma terapii – mówi Ewa Jadczyk, Bury Niedźwiedź. – Oczywiście, każdy wykonuje obowiązki dostosowane do swoich możliwości, mniej lub bardziej odpowiedzialne: czasem trze-

ZacZęło Się baNalNie. 28 lat teMu kSiądZ cZeSław MarchewicZ - wtedy jeSZcZe kleryk - prZechadZając Się po krakowSkich plaNtach, Na Swojej drodZe Napotkał

NiepełNoSprawNego piotruSia, któreMu poMógł odNaleźć drogę do toalety. tak NarodZiła Się ich prZyjaźń. kSiądZ

cZeSław, ZwaNy prZeZ wSZyStkich kubą, prZygotował piotruSia do i koMuNii świętej oraZ podjął Się katechiZacji

jego NiepełNoSprawNych rówieśNików. NieSpełNa rok późNiej Zabrał Swoich Młodych prZyjaciół Na pierwSZy

3-tygodNiowy obóZ Na kaSZuby. tak powStała krakowSka wSpólNota burego MiSia i tak NarodZiła Się oboZowa

tradycja, która kultywowaNa jeSt do dZiś.

NNie-dźwie-dziembyć

Foto

: arc

hiw

um W

spól

noty

Bur

ego

Misi

a

Page 15: Magazyn STYLE | październik 2011

ba wyczesać psa, zebrać jajka, pomóc przy koniach. Każdy Bury Miś ma swój wkład w gospodarstwo – dodaje Marta. Bure Niedźwiedzie z bytomskiej wspólno-ty trasę na Kaszuby pokonują kilkakrotnie w ciągu roku. Jednak najdłuższy i najważ-niejszy wyjazd to coroczny Obóz Burego Misia. Mimo że wspólnota zwana jest by-tomską, tak naprawdę zrzesza Bure Misie i Niedźwiedzie z całego Śląska. Dlatego też podzielona została na dwa ogniska, które w obozie uczestniczą w oddzielnych turnu-sach. – Każdy turnus trwa trzy tygodnie. Na Ka-szuby zjeżdżają wtedy wszystkie wspólnoty lokalne, czyli krakowska, bytomska i po-znańska – mówi Dorota Sałabun, liderka by-tomskiej grupy II, zwana również „Sałatą”. – Staramy się stworzyć prawdziwe życie obozowe: rozbijamy namioty, pływamy ka-jakami, organizujemy wycieczki rowerowe, wędkujemy, śpiewamy przy ognisku. Chce-my, żeby na obozie Bure Misie mogły robić to, czego nie mogą robić w domu. Zapra-szamy również znanych gości. Udało nam się gościć już Arkę Noego, kabaret Łowcy.B czy Limo.

Obóz to co roku wielkie wy-zwanie. Nie tylko od strony organizacyjnej, ale przede wszystkim finansowej. Część kosztów pokrywają rodzice Bu-rych Misiów, jednak to za mało, by zorganizować obóz, o jakim marzą podopieczni wspólnoty. Dlatego tak ważni są sponso-rzy, którzy mogliby wspomóc Fundację Burego Misia.

– Osobami odpowiedzialnymi za finanse są u nas kwestorzy, którzy przez cały rok starają się pozyskać sponsorów. Liczy się nie tylko wsparcie finansowe, ale również rzeczowe, w postaci produktów spożyw-czych lub środków czystości – mówi Dorota Sałabun. – Potrzebne jest absolutnie wszystko, od papieru toaletowego, przez cebulę, po na-mioty – dodaje Marta Cała-Sturzbecher. Choć ze sponsorami bywa różnie, dziew-czyny przyznają zgodnie, że wyraźnie ktoś nad nimi czuwa. – Kiedy planujemy kolejny obóz, zawsze nam się wydaje, że jego organizacja prze-kracza nasze możliwości, bo brakuje fun-

duszy, bo nie ma sponsorów itp. A jednak zawsze nam się udaje i to jest niesamowite – mówi Ewa Jadczyk, Bury Niedźwiedź. Nie może być inaczej, bo Bure Misie nie wyobrażają sobie lata bez obozu. Na py-tanie, co podczas obozu podoba im się najbardziej, z błyskiem w oczach, zgod-nym chórem odpowiadają, że… wszystko. 36-letni Bury Miś Andrzej to już prawdziwy obozowy weteran – wakacje na Kaszubach spędza co roku od 25 lat i jak sam przyzna-je, za każdym razem jest tak samo fajnie. – W tym roku na obozie byłem komendan-tem i pilnowałem porządku – mówi. O Bu-rych Niedźwiedziach wypowiada się krótko – to przyjaciele. – Opiekują się nami, Burymi Misiami. Początki czasem są trudne i wtedy trzeba tłumaczyć Misiom albo Niedźwie-dziom, jak mają się zachować – wyjaśnia. Za co Bure Misie najbardziej cenią Niedź-wiedzie? – Za wszystko. Za przyjaźń, za serce, za opiekę – wylicza Kamil, 15-letni Bury Miś. Optymalnie byłoby, gdyby każdy Miś mógł mieć swojego Niedźwiedzia na wyłącz-ność. Taki też jest cel wspólnoty. Spotkania w większej grupie odbywają się raz w mie-siącu, Miś ze swoim Niedźwiedziem mogą spotykać się prywatnie, kiedy tylko przyj-dzie im na to ochota. – Tu chodzi o przyjaźń – mówi Marta. – My jesteśmy wspólnotą, a to oznacza więcej niż pomoc społeczna czy wolontariat. Mimo że przyjacielem Burego Misia może zostać właściwie każdy, kto ukończył 16 lat, Burych Niedźwiedzi wciąż brakuje. Ewa Jadczyk do wspólnoty trafiła dzięki młod-szej siostrze, która zaprosiła ją na spotka-nie. Jak sama przyznaje, na początku sądzi-ła, że to nie dla niej. Od tego czasu minęło już 6 lat. Przed Burymi Misiami bronił się również 19-letni Mateusz Zorychta, który Burym Niedźwiedziem jest od roku. – Namówiła mnie moja przyjaciółka. Łatwo nie było. Bałem się, że nie podołam, że się w tym nie odnajdę. Ale było zupełnie ina-czej – przyjechałem i od razu się wdroży-łem. Młodzi ludzie, którzy wcześniej nie mieli kontaktu z osobą niepełnosprawną naj-częściej są pełni obaw, nie wiedzą jak się zachować. – Problem tak naprawdę tkwi w nas. To my mamy obawy, Bure Misie są na tyle otwar-te, że zawsze pierwsze inicjują kontakt. Dla

www.magazynstyle.pl/21/2011 15

nich nie ma barier – mówi Dorota Sałabun. Zdarza się też, że młodzi ludzie przychodzą pełni zapału, a potem bardzo szybko rezy-gnują. – Takim sitem jest obóz. Trzy tygodnie sam na sam z Misiami, to nie to samo, co comiesięczne spotkania, podczas których obecni są również rodzice Misiów. To jest największy sprawdzian. Po obozie często wiele osób postanawia zakończyć swoją przygodę ze wspólnotą – mówi Marta. I tu pojawia się właśnie problem, gdyż wielu młodych ludzi swoje członkostwo we wspólnocie traktuje jak przygodę, epizod. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że to od-powiedzialność. – Bure Misie są ufne i otwarte. Nie mają wymagań, akceptują każdego takim, jaki jest – tłumaczy Marta. – Gdyby ludzie przychodząc do nas mieli świadomość, jak wielki kredyt zaufania dostają, pozwoliłoby to uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji. Czasem pojawia się ktoś, kto zapewnia Bu-rego Misia o swojej przyjaźni, o tym, że nie odejdzie, nigdy nie zostawi, po czym znika – dodaje. Bycie Burym Niedźwiedziem to przywilej, ale też odpowiedzialność. Jak powiedział Lis do Małego Księcia: Pozostajesz na za-wsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Page 16: Magazyn STYLE | październik 2011
Page 17: Magazyn STYLE | październik 2011

felieton

tekst: Renata Przemyk foto: Elżbieta Schonfeld

Życie jest pełne wyzwań, pokonujemy rozmaite prze-szkody na drodze do wybranych celów, zmagamy się z przeciwnościami i cieszymy z sukcesów. Nie

za długo, bo chwilę później mamy już ochotę na więcej. Wyobrażamy sobie jakiś pułap szczęścia w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdujemy i marzymy o osiągnięciu go i o tym, jak będzie wtedy pięknie. Czasem nasze ży-cie zmienia się, bo pracujemy nad tym, czasem los zsyła na nas różne niespodzianki. W każdym razie nic nie stoi w miejscu. Jesteśmy skazani na ciągłe zmiany. To może być frustrujące (kiedy sytuacja zmienia się na gorsze), ale niekiedy jest zbawienne. Jak mówi stare wschodnie powiedzenie „i to minie”. Szczytem dojrza-łości jest przyjmować wszystkie te zmiany ze spokojem i pokorą, a nawet wyciągać z nich pouczające wnioski; doceniać dobre strony aktualnej sytuacji a nawet cieszyć się, że jest tak dobrze - bez względu na to, jak jest. To, co trzyma nas w tym wszystkim w równowadze (i tak jak Kanta nieustannie mnie zadziwia), to „niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne w nas”. I jeszcze coś, co się bardzo w życiu przydaje - własne miejsce. Jeśli je mamy, to czujemy się bezpieczni i jest gdzie przynosić wszelkie zdobyte dobra (do czego ludzie zawsze będą mieli ten-dencję). Jeśli nie, to będziemy go nieustannie szukać. Takim domem może być dom materialny, ale i rodzina, bliskie osoby, z którymi choćby trzeba było się wiele razy przeprowadzać, czujemy więź silniejszą od zaprawy mu-rarskiej. Czasem wystarczy mieć taki spokój i porządek w głowie i w sercu, że własne wnętrze będzie najwspa-nialszym domem. Tym zazdroszczę najbardziej. General-nie dążymy do tego, żeby mieć. Kogoś, coś, co da nam spokój i szczęście.

Moje dziecko ostatnio pisze pamiętnik i wypytuje mnie o różne rzeczy. Rysowałyśmy nasze drzewo genealo-

giczne (ciekawe przekręcenia nam wyszły - genelo-giczne, generalogiczne - to może dla rodziny jakiegoś generała), ale ledwo doszłyśmy do dziadków. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że córka prze-rysowała sobie do pamiętnika własną wersję, z ulubio-nymi koleżankami obok siebie (w roli swoich sióstr) ignorując za to część kuzynostwa. Rodzina może mieć różne definicje, jak widać.

Ostatnio udało mi się w końcu spełnić marzenie dziecka o domku na drzewie. Budowaliśmy go z wielkim oddaniem, poświęceniem (no dobra, na-sza męska część) i zapałem tym większym, że sami nie mieliśmy w dzieciństwie takich luksusów. Róż-ne drogi wejścia, drabinki i prawdziwe surwiwalowe przejście po drągu i linie (różowej) na drzewo obok daje wiele możliwości komunikacyjnych. W obie stro-ny. Każdy może zejść z drzewa tak, jak chce (kiedyś nasze symboliczne, darwinowskie zejście było celem samym w sobie). Ścianki (po kobiecemu przystrojone obrazkami na długo przed zakończeniem prac budow-lanych), balustrady i miejsca do siedzenia sprawiają, że takie drzewo jest jak prawdziwy dom. I to ulepszona wersja, bo bez telewizora zamiast rodziny!

Obserwując dzieci możemy zobaczyć to, co naj-ważniejsze w cieszeniu się życiem. To, że po ca-łodziennym łazęgowaniu trzeba mieć gdzie zjeść obiadek i wieczorem położyć się do własnego ciepłego łóżka (w przypadku dzieci najchętniej w barłogu). Że wolność jest tym wspanialsza, jeśli możemy potem wrócić do kochającego domu. A dom własny (w sensie „własny pokój”) potrzebny jest jak powietrze. Choćby dom na drzewie. A najlepiej na ge-nealogicznym.

www.magazynstyle.pl/21/2011 17

Drzewo

Renata PrzemykArtystka niezwykle ceniona ze względu na nieprzeciętny talent muzyczny, niepowtarzalny głos i indywidualność artystyczną. Większość jej płyt uzyskała status złowych. Z wykształcenia jest bohemistką. Urodziła się w Bielsku-Białej, studiowała w Katowicach.Na scenie oficjalnie od 1989 r., kiedy to zdobyła Grand Prix Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Pierwszą swoją płytę wydała w 1990 r., wraz z zespołem Ya Hozna.W 1991 r. rozpoczęła solową karierę, wydając kolejne 9 płyt.Ostatnia z nich - „Odjazd” - ukazała się 13 listopada 2009 r.Lubi Virginię Woolf Marqueza i Yourcenar, ale też Bjork i Richarda Galliano. Fascynatka teatru, kompozytorka, czasem aktorka.Marzy o podróży dookoła świata.

www.swps.plul. Kossutha 9; 40-844 Katowice

Page 18: Magazyn STYLE | październik 2011

nasz patronat

OpOwieść O pięknie przy użyciu prawie wszystkich zmysłów prOpOnuje tej jesieni muzeum śląskie w katOwicach. wystawa pięknO dOtyku przygOtOwana we współpracy z muzeum dOtyku im. hOmera w ankOnie łamie dOtychczasOwe schematy ObOwiązujące przy zwiedzaniu ekspOzycji. gOście będą mOgli nie tylkO zObaczyć pięknO, ale także pOczuć je pOd Opuszkami palców. wszystkie prezentOwane ekspOnaty pOznamy za pOśrednictwem dOtyku Od 15 października 2011 dO 8 stycznia 2012 rOku.

Piękno jest jednym z tych pojęć, które na zawsze już pozostanie nie-definiowalne. Zarówno jego istota, jak i przejawy zmieniały się w czasie i przestrzeni. Mimo wielokrotnych prób szczegółowego opisywania czy wręcz mierzenia wzorami matema-tycznymi, pewne wydaje się tylko jed-no: piękno jest kwestią odczucia, a nie zrozumienia. Jako pojęcie niezwykle subiektywne, odwołujące się do indy-widualnych doświadczeń i preferen-cji odbiorcy, nie może być wtłoczone w ramy obiektywnych, naukowych opisów. Przesuwając wzrokiem bądź opuszkami palców po rzeczach i oso-bach, sami decydujemy, czy mamy do czynienia z czymś pięknym.

Percepcja dotykowa wymaga jed-nak pewnych predyspozycji. Nie cho-dzi tu nawet o gotowość zmierzenia się z rzeczą dotykaną, o pozwolenie na pozostawienie przez nią śladów tego spotkania na naszej skórze. Poznanie dotykiem wymaga publicznego wej-ścia w sferę intymności. Najczęstsza obawa, jaka towarzyszy wówczas zwie-dzającemu, zawiera się w słowach: „Dotykając wystawiam się na spojrze-nia innych”. Człowiek dotykający jest w pewnym sensie nagi. Jego intencje, wcześniejsze doświadczenia czy emo-cje towarzyszące poznaniu są doskona-le widoczne.

Wystawa Piękno dotyku w przewa-żającej części oparta jest na ekspona-tach będących kopiami rzeźb i makiet architektonicznych ze zbiorów Pań-stwowego Muzeum Dotyku im. Home-ra w Ankonie. Nie jest to wystawa dzieł sztuki w potocznym tego wyrażenia rozumieniu i nie taka w założeniu miała być. Pozornie więc nie ma nic wspólne-go z „wielką” i „prawdziwą” sztuką. Jed-nak dla opowiedzenia pewnej historii czy to biblijnej, czy mitologicznej kopia nadaje się równie dobrze jak oryginał. Jeśli bowiem tylko środki techniczne i umiejętności kopisty pozwalają na za-chowanie maksymalnego stopnia wier-ności, odbiorca może poznać treść, zro-zumieć zamysł artysty i podziwiać jego dzieło. Kopie, reprodukcje czy makiety, nie roszcząc sobie prawa do bycia ory-ginałem, często pozwalają także na do-kładniejsze przyjrzenie się szczegółom i analizę tych elementów, które w pier-wowzorze nie są dostępne poznaniu. Odnosi się to zwłaszcza do architektu-ry, gdzie niejednokrotnie tak ogarnięcie całej bryły, jak i dostrzeżenie szeregu detali jest niemożliwe. Ujmując rzecz z takiej perspektywy, obcowanie z kopią może być uznane za pełnowartościowy sposób uczestnictwa w kulturze.

Ekspozycja w Muzeum Śląskim pomyślana jest jako krótki kurs z hi-storii sztuki. Umożliwi prześledzenie zmienności kanonów piękna, w tym kanonu piękna ludzkiego ciała. Ideą przewodnią projektu jest stworzenie wystawy dostępnej dla wszystkich chętnych odbiorców, niezależnie od dysfunkcji poznawczych. Stanowić ma swoisty pomost przede wszystkim mię-dzy widzącymi i niewidomymi poprzez stworzenie wspólnej przestrzeni, gdzie jedni i drudzy będą mogli obcować ze sztuką na tych samych prawach. Ka-towiccy muzealnicy pozwolą nie tylko dotknąć kopii rzeźb i makiet. W salach wystawowych unosić się będą specjal-nie dobrane zapachy, a zwiedzaniu towarzyszyć będą dźwięki nastrojowej muzyki. Ze względu na potrzeby osób niewidomych wszystkie eksponaty opisane zostały również w alfabecie Braille’a.

Wystawa „Piękno dotyku”Czynna od 15.10.2011

do 8.01.2012Muzeum Śląskie

Katowice, al. Korfantego 3 Kurator: dr Joanna Knapik

zobacz, posłuchaj, poczuj, dotknijWystawa Piękno dotyku

www.magazynstyle.pl/21/201118

Page 19: Magazyn STYLE | październik 2011

Dr hab. Katarzyna Popiołek, prof. SWPS Dziekan Wydziału Zamiejscowego Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach

www.swps.plul. Kossutha 9; 40-844 Katowice

Niedawno znajoma skarżyła się, że w wielu osobach, które ceni i lubi, odkrywa czasami ciemną stronę ich osobowości, co niemile ją zaskakuje i nieco za-

dziwia. W rozmowie na ten temat przypomniałyśmy sobie opowiadanie Roberta Stevensona poświęcone postaci dok-tora Jekylla, który poprzez eksperymenty z tajemniczym eliksirem przemieniał się czasowo w obrzydliwą postać pana Hyde’a. Zastanawiałyśmy się, czy to opowiadanie ma odnie-sienie do codziennego życia nas wszystkich. Otóż ma: w każ-dym z nas drzemie zarówno Doktor Jekyll jak i pan Hyde. Dzieje się tak z wielu powodów. Wszyscy na co dzień nosimy maski, których wymaga od nas życie społeczne i oczekiwania innych ludzi. Tworzymy je, by nie dać poznać po sobie, co na-prawdę w środku odczuwamy, by bezpiecznie odizolować się od otoczenia. Pełnimy różne role i staramy się działać zgod-nie z ich przepisami. Czyniąc tak, jesteśmy doktorem Jekyl-lem. Ale maska uwiera, stała samokontrola męczy. Człowiek chciałby być sobą, zrzucić maskę, móc pokazać spontanicz-nie prawdziwe, mniej idealne oblicze. Każdy z nas doznaje tego rozdarcia pomiędzy konieczną w relacjach z innymi od-powiedzialnością a upragnioną spontanicznością. Poczucie odpowiedzialności łączy się z podporządkowaniem pewnym normom zachowania. Niezależnie od tego, czy się chce, czy nie chce, niezależnie od nastroju i aktualnego nastawienia uczuciowego jest się wiernym określonej linii postępowania. Ta stabilność jest konieczna, by móc dobrze współdziałać z otoczeniem. Wynika z troski o innych.

Zachowanie spontaniczne z kolei związane jest z odczuwa-nymi w danej chwili stanami emocjonalnymi, jest zgodne z naszymi chwilowymi życzeniami i pragnieniami, nie pod-lega samokontroli. Działając spontanicznie, robimy to, co chcemy, nie bacząc na innych i nie zwracając uwagi, czy się komuś to podoba, czy nie. Łatwo można wtedy kogoś zranić, przekroczyć dozwolone granice. Odpowiedzialność i spontaniczność to krańce pewnego kontinuum. Musimy umieć między nimi odpowiednio oscylować. Jeśli stale bę-dziemy przebywać na krańcu odpowiedzialności, długo-trwale tłumić niekorzystne uczucia, wówczas usztywnimy się nadmiernie i nie będziemy zdolni do szczerych relacji. Z kolei gdy pofolgujemy sobie przebywając stale na krańcu spontaniczności, możemy stać się nieznośnym dla innych swawolnym Dyziem lub panem Hydem.

Doktor Jekyll działa zgodnie z wypracowanym systemem wartości, wie, że musi odpowiednio sterować swoim za-chowaniem. Pan Hyde przerzuca odpowiedzialność na coś niezależnego od jego woli - to nie on decyduje, tylko to „coś”, co w nim siedzi - lub też czyni winnymi „innych, którzy kazali”. Czyż nie znamy obu tych stanów?

Nikt z nas nie jest monolitem, zawsze tak samo postępu-jącym. Nasza stałość zachowania ma charakter sytuacyj-ny. Człowiek zachowuje się podobnie w określonym typie sytuacji, w innych może zachowywać się zupełnie inaczej, a więc może z niego wyskoczyć znienacka Pan Hyde.

Opowieść o doktorze Jekyllu i panu Hyde pokazuje zło-żoność natury ludzkiej, w której tkwi wiele sprzeczności. Możemy, nie dostrzegając tego, hołdować sprzecznym wartościom, pragnąć rzeczy niemożliwych do pogodze-nia, chcieć zjeść ciastko i je mieć. Wybrać jedno a pra-gnąć czegoś drugiego i mieć stałą tego świadomość, lub też zachowywać się niekonsekwentnie. Najczęściej da-leko nam do wewnętrznej harmonii, doktor Jekyll i pan Hyde kotłują się gdzieś w naszym wnętrzu. To natural-ne, że chcemy być powszechnie akceptowani i poważani, ale mamy ochotę dać też upust nie zawsze chwalebnym pragnieniom i fantazjom. Dr Jekyll i pan Hyde są w ja-kiś sposób do pogodzenia, pod warunkiem, że żaden z nich nie działa przesadnie. Często jednak zdarza nam się obserwować ludzi, którzy mają dwie twarze: uroczy szef jest tyranem domowym lub odwrotnie, ktoś jest doktorem Jekyllem w życiu prywatnym, w roli wzorowe-go ojca i męża, i panem Hyde’m w pracy czy też w in-teresach. Krańcowym przykładem takiej dwoistości byli zbrodniarze wojenni.

Stevenson nie wymyślił doktora Jekylla i pana Hyde’a, on go w nas zobaczył. Tacy skomplikowani i niejednoznaczni jesteśmy, i warto o tym pamiętać, by doktor Jekyll nie za-głaskał a pan Hyde nie zniszczył tego, co dla nas ważne. Życiorys Stevensona jest żywym potwierdzeniem istnie-nia bardzo ciemnych i bardzo jasnych obszarów osobo-wości człowieka. Pisząc o nieszczęsnym doktorze Jekyllu podsumowywał niejako swój własny los, o którym zresztą warto dokładniej poczytać.

Jej zainteresowania naukowe koncentrują się wokół problematyki relacji międzyludzkich w bliskich związkach, sposobów udzielania pomocy i wsparcia, zachowań w sytuacjach kryzysowych. Prowadzi także badania nad percepcją czasu i jej konsekwencjami. Lubi także przekładać wiedzę naukowa na język praktyki: prowadzi działalność popularyzatorską i szkoleniową.

Doktor Jekyll i Mister Hyde

felieton

www.magazynstyle.pl/21/2011 19

Page 20: Magazyn STYLE | październik 2011

13. Międzynarodowy Festiwal

teatroMaNia 2011Dokument i ekspresja

7 - 16 października Bytom – Katowice

strony na sztukę

www.magazynstyle.pl/21/201120

Międzynarodowy Festiwal TEATROMANIA to jeden z naj-ważniejszych projektów realizowanych przez BECEK By-tomskie Centrum Kultury i zarazem jeden z najciekawszych przeglądów teatralnych południowej Polski. Konsekwentnie z roku na rok rozwijana jest jego formuła - to festiwal otwar-ty na wszystko, co w teatrze intrygujące.

TEATROMANIA ma charakter przeglądu, co pozwala na prezentowanie zarówno spektakli teatrów niezależnych, jak i przedstawień teatru repertuarowego. Celem jest poszu-kiwanie tego, co w świecie teatru najbardziej oryginalne i cenne. To festiwal „wychodzący” do widzów – wiele przed-stawień odbywa się w przestrzeni publicznej wykorzystując postindustrialne dziedzictwo Bytomia. Tym razem też, jak co roku, TEATROMANIA wypełni teatrem całe miasto....

„dOkument i ekspresja” – dwa terminy, które wyznaczają swegO

rOdzaju bieguny myślenia O teatrze – chOć zapewne bieguny na

tylkO jednej z wielu mOżliwych Osi. dOkument, teatr rOzumiany

jakO Odbicie, relacja, zbierający i Ogniskujący w sObie fakty,

zdarzenia, wypOwiedzi rzeczywistych Osób i ten, który na

pierwszym miejscu stawia ekspresję twórcy, chęć dOtknięcia

absOlutu, nieOkiełznaną energię aktu kreacji. czy tO bieguny

Odległe Od siebie, czy też pOmimO OdległOści sObie bliskie?

iść. być w ruchu. szukać. sprawdzać wiele dróg. zwiedzić bieguny. zapraszamy!

Foto

: arc

hiw

um Te

atro

man

i

Stowarzyszenie Teatralne CHOREAGrotowski – próba odwrotuZamiast padać na kolana przed mistrzem, Chorea tropi w sobie ślady jego działania. Po spektaklu spotkanie popro-wadzi dr Ewa Dąbek-Derda.

Uczniowie Klas Aktywności Twórczej, Gimnazjum nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi im. ks. J. Szafranka w Bytomiu ParasolnicyWspólne działanie ok. 50 osób inspirowane bajkowym świa-tem. Nad projektem czuwa Ola Drzazga.

Projekcja filmu dokumentu-jącego spektakl awantura warszawska. Waszyngton- Moskwa-londyn oraz spo-tkanie z twórcami: Michałem Zadarą, Dominikiem Strychal-skim, Juliuszem Chrząstowskim, Małgorzatą Kozioł Premiera odbyła się o północy 1 sierpnia w Muzeum Powsta-nia Warszawskiego. Spektakl stworzony m.in. na podstawie dokumentów wysyłanych przez Churchilla, Stalina i Roosevelta.Po projekcji spotkanie popro-wadzi Łukasz Kałębasiak.

Projekcja filmu the lost Requiem, reż. Khosrow SinaiDokument o przybyciu do Iranu polskich jeńców wojennych z ZSRR. Koncentruje się na życiu Polki, która w 2007 r. mając 93 lata nadal mieszkała w Teheranie.Film z angielskimi napisami.

30 Bird ProductionsPolska 3 Iran 2O wyjątkowym meczu z Olim-piady w Montrealu opowiadają dwaj przyjaciele: irański reżyser oraz mieszkający Wielkiej Brytanii syn Polaka. Skrypt z powojennej historii.

Teatr DOC.Godzina 18Spektakl o zabójstwie. W 2009 roku w więzieniu zmarł bez wyro-ku skazującego 37-letni prawnik Siergiej Magintskij.Po spektaklu spotkanie poprowa-dzi Krzysztof Kopka.

SzaZa oraz Piotr CieplakO niewiedzy w praktyce - czyli rowerem do PortugaliiOsobista opowieść wybitnego re-żysera. Podróż, wyzwanie, miłość i zwątpienie udźwiękowi duet muzyczny SzaZa (Szamburski/Zakrocki).

John MoranJohn Moran w tajlandiiKompozytor oraz performer. W jego projektach brali udział m.in. Uma Thurman, Allen Gins-berg oraz Iggy Pog.

Teatr FuzjaDywidendaOdpowiedź na kryzys ekono-miczny. Podejrzane interesy światowych funduszy i korporacji na największej w Polsce grze planszowej.

Projekcje filmów dokumentujących twórczość Jerzego Grotowskiego oraz prelekcja Sylwii Fiałkiewiczakropolis, 1969the Body Speaks, 1975Pełen guślarstwa obrzęd święto-kradzki... O Teatrze Laboratorium Jerzego Grotowskiego, 1979Filmowy zapis ostatnich scen przedstawienia Książę Niezłomny z występów w Oslo w 1966 roku.

George Dillonewangelia wg MateuszaNIeBO Dostojewskiego i PIeKŁO Berkoffa Interpretacja Ewangelii odczyta-nej po ataku na World Trade Center oraz opowieść o samotno-ści na podst. Dostojewskiego i Berkoffa.

Page 21: Magazyn STYLE | październik 2011

Teatr InteraktywnyJudytaDziałanie teatralne oraz drama angażująca w ważne społecznie tematy. W projekcie biorą udział uczennice śląskich liceów, prowadzenie: Iza Dyrda i Marcin Drzazga. Teatr Malabar Hotel BaldandersSpektakl inspirowany fantastycznymi światami Bor-gesa, Topora, Poego - ukazuje relacje pomiędzy dziwolągiem w klatce i jego oprawcą.

Teatr KTOŚlepcyWidowisko inspirowane bestsele-rem noblisty Jose Saramago. W ramach polskiej prezydencji projekt pokazywany w trzech stolicach: Berlinie, Kijowie oraz Mińsku.

A Volcano, Wolfgang Hoffmann, BECEKCzerwony królik, biały królikZaproszony gość otrzymuje scenariusz. Otwiera kopertę, zaczyna czytać. „Urodziłem się dziewiętnastego dnia miesiąca Azar 1360 roku w Teheranie...” .

Jak to jest mieć 29 lat i nie móc wyjechać z kraju? Nassim Soleimanpour ukazuje do-świadczenie całego pokolenia. W roli aktora Małgorzata Tkacz–Janik.

fabrik CompanyPandora 88Przedstawienie w skrzyni, która staje się domem, schronieniem i więzieniem. Spektakl na Międzynarodowym Festiwalu Fringe w Edynburgu (2003 r.) zdobył Fringe First, Herald Angel Award oraz Total Theatre Award.Po spektaklu spotkanie poprowa-dzi Łukasz Kałębasiak.

Brazilian NightZa gramofonami Kicó mdfk oraz ekipa Silesian Banquet Union: CueFx, Matjazz, Zombiq, Julo. Wcześniej koncert perkusyjny w ramach XX Międzynarodo-wego Festiwalu Perkusyjnego DRUM FEST - o godz. 21.00 wy-stąpi Aquiles Priester (Brazylia).

Pansori Project ZAPansori Brecht SaCHeON-GaUwspółcześniona wersja pansori i „Dobry człowiek z Seczuanu” Brechta. W spektaklu słowa narracji wyśpiewa sorikkun. Przed spektaklem prezentację na temat pansori przedstawi dr Ewa Rynarzewska.

KoncertKarolina Cicha z zespołemDo ludożercówWokalistka, kompozytorka, dr nauk humanistycznych, do 2009 związana z Ośrodkiem Praktyk Teatralnych „Gardzienice”. „Do Ludożerców” to pierwszy album w historii w całości poświęcony wierszom Tadeusza Różewicza.

Karnety w cenie 150 i 100 zł oraz bilety

do nabycia w BECEKu Bytomskim Centrum Kultury

ul. Żeromskiego 27 www.teatromaniafestiwal.pl

W Fabryce Urody spełnimy wszystkie

Twoje oczekiwania, nawet te pozornie niemożliwe.

Zaufaj naszemu doświadczeniu.

ul. Gen. Grota-Roweckiego 20341-200 Sosnowiectel. 32 724 02 24

[email protected]

REKLAMA

Repe

rtuar

na

str.

34

Page 23: Magazyn STYLE | październik 2011

- Pani Aleksandro, w co inwestować, jeśli wokół mówi się o kryzysie?- Stawiam na zdrowie i urodę. Także na… bursztyny, bo będą co-raz droższe, podobnie jak złoto. O urodę zadbamy, stosując od-powiednie kosmetyki, a dobremu zdrowiu sprzyja wiele natural-nych suplementów. Od wielu lat doradzam moim klientom, czym i jak mają się kierować przy ich wyborze, co nie jest łatwe na tak obszernym rynku.- No właśnie, czym i jak?- Zwracajmy uwagę na to, aby suplementy zawierały tzw. standa-ryzowane składniki aktywne, co zapewnia ich najwyższą jakość (w ofercie mam tylko takie). Natomiast kosmetyki powinny być dobrze ugruntowane w tzw. bazie i jednocześnie powinny przeka-zywać energię roślin i minerałów. Niektóre firmy, z którymi mam szczęście pracować, bardzo o to dbają – m.in. dr Hauschka, Louis Widmer, Sanotint, Prof. Przybylski, i jeszcze kilka innych, zapra-szam więc do sklepu Multi-Natura w Krakowie, dokąd zresztą dociera wielu klientów ze Śląska.- Jaka jest recepta na utrzymanie sklepu na krakowskim Kazimierzu już tyle lat?- Myślę, że otwartość na ludzi i ich potrzeby, pewna elastyczność w rabatach, wygodny system kupowania, także wysyłkowo. Wy-starczy podać adres, a każdy preparat wyślemy w dniu zamówie-nia. Mamy też oczywiście sklep internetowy.- Co jest hitem wśród klientów?- Zdecydowanie środki odchudzające, m.in. amerykański wyciąg homeopatyczny z quasi-hormonu, który pozwala na zrzucenie na-wet do 30 kg w stosunkowo krótkim czasie 40 dni, bez efektu jo-jo. Jeśli klientki czekały na bezpieczny odchudzający preparat idealny, to jest właśnie to. Nie radzę go jednak kupować w internecie, bo jest wiele podróbek, które nie zadziałają. Drugim hitem jest klips do nosa przeciw… chrapaniu, zakładany na noc. Wypróbowałam na

Nie tylko po bursztyny na Miodową 34chrapiącym mężu wszystkie możliwe syropy, aerozole i plastry, i do-piero ten klips zadziałał.- A czym nas Pani zaskoczy, jeśli chodzi o bursztyny?- Oryginalnym połączeniem bursztynu z kryształem górskim, ametystem, agatem, a także z drewnem – hebanem, wenge. To prawdziwe unikaty. Jeden z nich nosi sama Helena Vondrackova! A ostatnio przepiękną bransoletkę (na zdjęciu) kupiła u nas znana na Śląsku pani redaktor z „Dziennika Zachodniego” i „Szamana”. Z biżuterii hitem jest też przynoszący szczęście i zdrowie prze-piękny, kolorowy medalik Madonny z Gwadelupe, który sprowa-dzam prosto z Meksyku. Zapraszam też po działające antydepre-syjne lampy bursztynowe. Można je wstawić do sypialni lub np. do pokoju dziecka, aby spokojniej zasypiało…- Jakich kosmetyków Pani używa?- Ponieważ przekroczyłam czterdziestkę, bardzo dbam o to, aby skóra była dobrze nawilżona. Na dzień zatem - Dynamiczny Krem Nawilżający dr Nona. Na noc – krem różany Dr Hauschka. Ponie-waż mam naczyniową skórę, przez 14 dni w miesiącu używam też na noc kremu z… pijawki. - Kremu z pijawki? - Mamy też różne inne dziwa: kremy z jadem żmii, kwasem mrów-kowym, jadem pszczelim, ze śluzu ślimaka, mumio, huby... Mogła-bym długo wyliczać, ale najprościej jest zajrzeć na naszą stronę internetową lub po prostu – przyjechać do sklepu w Krakowie. Zapraszam.

Rozmawiała Monika Jaworska.

Sklep-Galeria Multi-NaturaKraków, Miodowa 34, tel. 12 423 21 48, 507 049 578www.multinatura.pl czynne 10-18, soboty 10.30-15

rozmaWiamy dziś z aleksandrą zdrojeWską-przychodzeń, Właścicielką niebanalnego sklepiku-galerii multi natura W krakoWie.

www.magazynstyle.pl/21/2011 23

na zdrowie

fot. Paweł Przychodzeń

Page 25: Magazyn STYLE | październik 2011

www.magazynstyle.pl/21/2011 25

felieton

FOT.: T. WÓJCIK Z ARCHIWUM TEATRU POLSKIEGO W BIELSKU-BIAŁEJ

Z wciąż niesłabnącym zainteresowaniem obserwuję zjawisko, którego doświadczam kilka lub nawet kilkanaście razy w roku. To taki moment, kiedy zapiski w moim kalendarzu zaczynają przypominać plaster miodu oblepiony mrówkami ogrodowymi lub rozsypaną na kuchennym blacie liściastą herbatę. Nie wiem, na czym polega ten fenomen, ale mogę niemal z 99-procentową skutecznością przewidzieć, w którym momencie mojego życia zrobi się naprawdę gorąco. Oczywiście, w zawodzie aktora nie jest to znowu takie trudne. Głównymi punktami na naszej mapie są zazwyczaj premiery teatralne. No, ale ile może ich być rocz-nie? Dwie, trzy, cztery? Do tego dochodzą wydarzenia, które są dla mnie ważne z różnych powodów, np. śluby, urodziny bliskich osób, zaplanowane kilka miesięcy wcześniej wakacje, branżo-we imprezy itd. Wystarczy, że zaświta mi w głowie myśl, że dana sprawa jest dla mnie naprawdę istotna, a natychmiast wokół niej jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne istotne sprawy i propozycje, których nie można lub nie wypada od-rzucić. To tak, jakbym swoimi myślami wysyłała w kosmos jakiś sygnał gotowości, na który natychmiast zostaje nadesłana odpo-wiedź – „Będzie się działo!!!”.

Pamiętam „ten pierwszy raz”. To było jakieś jedenaście lat temu. Planowaliśmy z przyjaciółmi wyjazd na Chorwację i nagle odbie-ram telefon z Warszawy (co w owym czasie było naprawdę rzad-kością) z propozycją zagrania w filmie. Tylko dwa dni zdjęciowe, ale dla mnie - początkującej aktorki - to była wielka szansa. Kilka dni biłam się z myślami, w końcu jednak wybrałam zaplanowany wcześniej urlop, nie chcąc wystawić przyjaciół do wiatru. Oka-zało się, że były to jedne z najlepszych wakacji mojego życia. Potem jednak, kiedy film wszedł na ekrany, z żalu ściskało mnie w dołku, że nie jestem jego częścią, chociażby malutką. Ale jak to mówią - było, minęło. Nie na długo jednak. Dwa lata później byłam umówiona z innymi przyjaciółmi na wyjazd do Czarnogóry. Trasa wyznaczona, koszty policzone i... kolejna propozycja. Tym razem pragmatyzm i aktorski pazur wzięły górę. Było mi bardzo przykro, że zawiodłam przyjaciół, ale równocześnie wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. W tamtym momencie mojego życia

sfera zawodowa była dla mnie zdecydowanie ważniejsza od na-wet najpiękniejszych wakacji. Wiedziałam, że jeśli chcę coś osiągnąć, muszę dokonywać wyborów, które niekoniecznie są miłe czy wygodne.

Tak to już jest, że szczęścia jak i nieszczęścia zazwyczaj chodzą parami. Więc kiedy pod koniec zeszłego roku Dyrektor powie-dział mi o projekcie mojego monodramu, który jak wiadomo jest ziszczeniem marzeń każdej aktorki, już wiedziałam, że „sygnał” poszedł w świat... Premiery „Singielki” zostały wyznaczone na 23 i 24 września. Czekałam tylko kiedy się zacznie burza, goto-wa bronić terminów jak lwica. No i się zaczęło. Poinformowano mnie, że w serialu „Na Wspólnej” nastąpi rozszerzenie mojego wątku i będę najbardziej potrzebna... kiedy?... we wrześniu, oczywiście!...W tygodniu prób generalnych została również wy-znaczona premiera filmu „Ewa”, w którym miałam przyjemność wziąć udział. Okazało się również, że jedynym wrześniowym terminem, aby zagrać „Wydmuszkę” w Teatrze Komedia w War-szawie (100 stron tekstu, bite dwie godziny na scenie) jest 25 września, czyli dzień po premierze. Do tego ślub przyjaciół, pa-rapetówka i wznowienie czterech moich ukochanych spektakli... I jak tu nie zwariować z nadmiaru szczęścia?! No cóż, proce-dura jest standardowa - wziąć głęboki oddech, skoncentrować się, spiąć pośladki i uśmiechnąć się! Bo prawda jest taka, że uwielbiam te chwile. Kiedy doba jest tak gęsta od zajęć i ważnych wydarzeń, że wydaje się, że już nic więcej się nie zmieści. Ale to tylko pozory. Doba potrafi być baaardzo ela-styczna. Najpiękniejsze jest jednak to, że w takich momentach wszystko, co się wydarza, smakuje z podwójną siłą - spotkanie z przyjaciółmi wyrwane poduszce, chwila na kanapie pomiędzy próbami, omówienie próby z reżyserem i wszystkimi realizato-rami, przy winie oczywiście, i to cudowne zmęczenie, kiedy czu-jesz, że dochodzisz już do granic swojej fizycznej wytrzymałości. Celebruję ten czas, bo wiem, że jest wyjątkowy i bardzo szybko mija. Dla mnie minął dzisiaj. Teraz nadszedł czas na refleksję, analizę, chwilę wypoczynku i może lepiej dla pewności dokładnie przejrzeć kalendarz...

Czasozgęstniacze

Anna Guzik

Aktorka teatralna i filmowa. Urodzona i wychowana w Katowicach. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną we Wrocławiu. Od 11 lat związana z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej, gdzie obecnie oglądać ją można w spektaklach - „Królowa piekności z Leenane”, „Taka fajna dziewczyna jak ty” czy „Hotel Nowy Świat”. Równolegle z pracą w teatrze przebiega jej kariera filmowo-telewizyjna. Jej najbardziej znane role to tytułowa „Hela w opałach” oraz Żaneta Zięba z serialu „Na Wspólnej”. Zwyciężczyni szóstej edycji „Tańca z gwiazdami”.Lubi: skrajności - góry i morze. Zawrotne tempo i chwile błogiego lenistwa. Niespodzianki, ale tylko te pozytywne.Unika: gotowania. I wrednych ludzi...

Page 26: Magazyn STYLE | październik 2011

felieton

www.magazynstyle.pl/21/201126

Robert TalarczykAktor. Autor. Adaptator. Czechofil. Marzyciel. Reżyser. Ślązak. Laureat m.in. Nagrody Marszałka Województwa Śląskiego dla Młodych Twórców w dziedzinie kultury, Specjalnej Złotej Maski za kreatywność i wszechstronność umiejętności adaptacyjnych, aktorskich i reżyserskich, Nagrody Głównej Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port i dwóch Pereł Sąsiadów, nagród Festiwalu Teatrów Europy Środkowej.Od 2005 dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej. Stale współpracuje też z chorzowskim Teatrem Rozrywki, katowickim Korezem i warszawskim Capitolem.Zrealizował ponad dwadzieścia spektakli teatralnych. Najważniejsze - także dla niego – to: „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”, „Krzyk według Jacka Kaczmarskiego”, „Kometa czyli ten okrutny wiek XX wg Nohavicy”’, „Testament Teodora Sixta”, „Żyd”, „Moje drzewko pomarańczowe”.Ostatnie adaptatorsko-autorsko-aktorsko-reżyserskie dokonanie to spektakl „Mistrz & Małgorzta Story” na scenie bielskiego Teatru Polskiego.Właśnie wydał debiutancką płytę pt. „Słowa”.

Byłem w kinie. Kiedy zasiadłem w pluszowym fotelu, zadziwił mnie przedziwny dźwięk, a raczej jego brak. Cisza. Absolut-na. Rozejrzałem się wokół podejrzewając, że jestem sam. Nie. W ogromnej sali siedziało jeszcze 11 osób. Ze mną dwunast-ka. Parszywa - przyszło do głowy. Raczej Apostołów – inny głos szepnął z tyłu głowy. Siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy na seans. Jak sekta jakaś. Nikt nie chrupał popcornu, orzeszków, nie siorbał coli. Dziwne... Za chwilę się zacznie. Przed, jak zwykle idiotyczne reklamy, ale nie zwracaliśmy na nie uwagi. Nawet nie spojrzeliśmy na ekran. Nagle reklamy się skoń-czyły i naszym oczom ukazały się zamazane napisy. Chwila konsternacji, ale po chwili już mieliśmy na nosie czarne, de-signerskie okulary 3D. Literki wyskoczyły z ekranu. Troszkę się cofnęliśmy, nieprzyzwyczajeni do takich wrażeń. A chwilę potem znaleźliśmy się w cudownej, przedziwnej krainie. Peł-nej barw, szaleństwa, wyobraźni i pasji...

Tak. Pasja. My, członkowie sekty nadwrażliwców, dzięki niej istniejemy. Walimy głową w mur, stajemy naprzeciw armii woj-ska uzbrojeni w pistolet na kapiszony, z zamkniętymi oczami spacerujemy po linie nad przepaścią. Ale również potrafimy rozmawiać z elfami, w naszych kieszeniach zamieszkują ro-baczki świętojańskie a sny nosimy jak koraliki na szyi. Bo na-szą pasją jest zarażać innych marzeniem, tym co niedostępne i nieosiągalne. Jesteśmy jak wampiry. Kto się z nami zetknie, albo ucieka gdzie pieprz rośnie, albo zostaje zainfekowany na zawsze. Pasją.A seans trwa. Orgia zmysłów. Dzięki wyobraźni i przy niewiel-kiej pomocy magicznych okularów 3D jesteśmy w środku. No, właśnie. Czego? Wokół nas łąka, za nami ulica. Ruchli-wa. Nad nią przejeżdża dziwna nadniebna kolejka. Metro. Tylko do góry nogami. Spod ziemi w stronę chmur. Pod nią dziwne postindustrialne miasto. Nazywa się Wuppertal. Leży w Niemczech. Przypomina mi Katowice. Podobna liczba mieszkańców. Przemysłowy krajobraz. Tylko ta kolejka. Jakby z innej planety. Kto na to wpadł, żeby w takim miejscu zbu-dować coś takiego. Musiała nim kierować... pasja. A w kinie nikt się nie rusza. Ciało zostało w miękkim fotelu, a dusza

frunie kolejką nad Wuppertalem. Pod nią łąka. Na niej dwójka tancerzy. Oni nie tańczą. Oni karmią sobą pasję. Patrząc na ich zmęczone, poorane twarze widać, że pasja jest zaborcza i wiecznie głodna, a oni coraz słabsi. Ale w każdym ich ruchu dłonią, barkiem, nogą widać oddanie tej jedynej. Pasji. Zaś blask, który bije z ich źrenic, jest jak pierwszy krzyk dziecka po narodzinach. Jak łyk zimnej wody w upalny dzień. I nie od rzeczy jest tu i teraz owa emfaza i odrobina banalnego zachwytu. Bo tam, gdzie pasja, blisko również do dziecięcego zauroczenia światem. Niektórzy nazywają ten stan z pogardą: zdziecinnieniem, pretensjonalnością lub po prostu głupotą. I pewnie mają rację.

Seans powoli dobiega końca. Jeszcze tylko ostatnie ujęcia, słowa, gesty. I czarno-biała sylwetka tej, której ten film po-święcono. Tańczy, jakby lekko zadumana, nieobecna. Pina Bausch. To o niej inny pasjonat Wim Wenders nakręcił ten film. A właściwie nie tyle o niej, co o medium, którym była. Przez tę niezwykłą kobietę przepływała magiczna energią, którą zarażała tancerzy, którzy z nią pracowali i nas widzów. Jej „Święto wiosny”, „Goździki” czy „Café Müller” są zarażo-ne tą samą pasją, co „Niebo nad Berlinem” czy „Lisbon Sto-ry” Wendersa. To fenomenalne zrządzenie losu, że tych dwoje skrzyżowało swoje pasje i powstał z tej energii jeden z najbar-dziej niezwykłych obrazów w historii kina. Szkoda tylko, że ta, od imienia której film nosi tytuł, nie doczekała premiery. Zmarła w szpitalnym łóżku zaledwie pięć dni po zdiagnozo-waniu u niej śmiertelnej choroby. Kiedy zrozumiała, że już nie będzie mogła dalej karmić swojej pasji, zgasiła światło i ode-szła. Pina...A miała swój teatr w mieście Wuppertal, nieomal identycz-nym, jak nasze Katowice. Nie w Paryżu. Londynie, Nowym Yorku. Tyko właśnie tam. Gdzie nad szarymi blokowiskami, nad fabrykami i kominami, ktoś zbudował nadziemne metro. A później zarażona ta samą pasją Pina Bausch stworzyła je-den z najbardziej znanych teatrów na świecie. A Wim Wen-ders... itd.Wuppertal miasto z pasją. Fajne miejsce...

PASJA

Page 27: Magazyn STYLE | październik 2011

westyty Emila z zupełnie zwyczajnym, wręcz bezbarwnym kolegą – Kubą. Odeszła jednak od charakterystycznej dla motywów queer poetyki skandalu i sensacji, wulgarność zastą-piła obrazem wciąż zmieniających się emocji. Przekonujące analizy międzyludzkich relacji zamknęła w narracji, której rytm wyznaczają kolejne szalone imprezy i właściwe wszyst-kim związkom drobne nieporozumienia. Zych zwraca na siebie uwagę nie tematyką, a spo-sobem jej ujęcia.

Mężczyźni stają się też przedmiotem zaintere-sowania Dmitrija Strelnikoffa, który w absur-dalnej i lekkiej powieści rozrywkowej Fajnie być samcem! Próbuje udowodnić postawioną w tytule tezę. Opowieść o życiu Wykładowcy, który zajmuje się hodowaniem pantofelków i uratowanego przed kastracją kota, przepla-tana jest sporą dawką ciekawostek popular-nonaukowych i aforyzmów. Chociaż wszystko prowadzi do konkluzji, że fajnie być samcem, bez samicy się jednak nie obejdzie…

Ci, którzy wolą lekturę bardziej refleksyjną, wybrać mogą Pewną formę życia Amélie No-thomb. Korespondencja pisarki z uzależnio-nym od jedzenia i zakochanym w swojej tuszy żołnierzem przeradza się niemal w kryminal-ną zagadkę, pełną w dodatku celnych uwag na temat zachowania człowieczeństwa w obliczu strachu. Autotematycznymi motywami prze-sycona jest Babunia Frédérique Deghelt. Ta książka, napisana w konwencji optymistycznej baśni, stanowi też wyzwanie rzucone kulturze gloryfikującej młodość. W centrum zaintere-

W zachowaniu wakacyjnych wspomnień pomagają najlepiej książki podróżnicze, zwłaszcza te napisane błyskotliwie i z hu-

morem. Fanom ciętego języka i zmysłu ironii Billa Brysona spodoba się zapewne Śniada-nie z kangurami, opowieść o australijskich przygodach. I chociaż kangurów tu jak na lekarstwo, podobnie zresztą jak stereotypów dotyczących Australii, egzotyczny klimat wy-prawy po tym kontynencie został zachowany. Bryson z właściwą sobie złośliwością testuje rozrywki dostępne samotnym wędrowcom, analizuje przebogatą listę zagrożeń, czyhają-cych na każdym kroku i sięga do historii kraju, a wszystko to opatruje satyrycznym komen-tarzem. Kogo jednak satyryczne popisy nie przekonują, zajrzeć może do książki Turcja. Półprzewodnik obyczajowy Agaty Brombe-rek i Agaty Wielgołaskiej. Rozpisana na dwa głosy subiektywna i pełna ciepłych anegdot relacja z pobytu w miejscu, które większość ludzi postrzega przez pryzmat turystycznych wypadów, wybrzmiewa naprawdę intere-sująco. Zwłaszcza że autorki zrezygnowały z przytaczania standardowych wiadomości z typowych przewodników i postawiły na opis kultury i obyczajów Turków. Całość przefil-trowały przez doświadczenia własne oraz komentarze znajomych, uzyskując prywatną i całkiem ciekawą perspektywę.

Na polskim rynku wydawniczym zaskakują-co zadebiutowała Magdalena Zych. W tomie Siedem szklanek postawiła na rozwój ho-moerotycznego związku biseksualnego trans-

sowania stawia osiemdziesięcioletnią kobietę uratowaną przez wnuczkę przed wegetacją w domu starców. Idyllę zdobioną przemyśle-niami o starości i literaturze wyjaśnia dopiero epilog.

Dla wielbicieli krótkich form oraz stylistycz-nych poszukiwań nie lada gratką będzie Lampa Aladyna i inne opowiadania na przekór niepamięci Luisa Sepúlvedy, chi-lijskiego pisarza. Język podąża tu za mikro-fabułkami i dobrze je ilustruje, dostarczając także wrażeń estetycznych – obok przeżyć płynących z dobrze puentowanych historii.

Jest też książka, której Śląza-cy pominąć nie mogą: po raz pierwszy w pełnej, nieocenzu- rowanej wersji pojawia się Cholonek Janoscha.

Opowieść o tragicznych losach Świętków i Cholonków, przeplatana niezliczonymi anegdotami i dowcipami wzorowanymi na literaturze sowizdrzalskiej, to lektura obo-wiązkowa, nie tylko ze względu na humor, ale i jakość literackiej gawędy Janoscha. Portret mieszkańców ubogiej dzielnicy Zabrza, wplą-tanych w wielką historię, śmieszy i wzrusza – o czym przekonał już swoją adaptacją Teatr Korez. W najnowszej książkowej edycji poja-wiają się ilustracje Ewy Sataleckiej.

Oczywiście, można zamiast książek wybrać relaks przed telewizorem. Tylko sporo się wtedy traci.

Kto nie czyta, ten traci!

nos w książkę

pięciOprOcentOwy Vat na książki. sOndaże, z których jasnO wynika, że pOlacy czytać nie lubią. nieśmiałe próby przypOminania O tym, że lektura tO spOsób na zabicie czasu w autObusie czy tramwaju. przynajmniej tam. bO nieczytanie jest mOdne, a czytanie – niemedialne. a jednak wartO czytać. dla rOzrywki i przyjemnOści, której nikt nam nie Odbierze. i na pOhybel tym wszystkim, którzy wieszczą upadek czytelnictwa.

www.magazynstyle.pl/21/2011 27

Izabela Mikrut

IzaBela MIKRut - Doktorantka na filologii polskiej Uniwersytetu Śląskiego, humorolog, recenzentka. Publikowała m.in. w „Śląsku”, „Toposie”, „Art Papierze” i „Guliwerze”. Od 2009 roku prowadzi własną, codziennie aktualizowaną stronę poświęconą głównie nowościom wydawniczym: tu-czytam.blogspot.com

Page 28: Magazyn STYLE | październik 2011

www.magazynstyle.pl/21/201128

mimO pracy zawOdOwej, życia rOdzinnegO czy ObOwiązków szkOlnych znajdują czas na tO, aby trenOwać i rOzgrywać mecze kilka razy w tygOdniu. są wśród nich biznesmeni, ludzie piastujący kierOwnicze stanOwiska, właściciele firm, pracOwnicy fizyczni, a także studenci i uczniOwie. zawOdnicy fútbOl de salón nazywanegO w pOlsce futsalem, czyli halOwej piłki nOżnej są prawdziwymi zapaleńcami. są w stanie z własnej kieszeni płacić za wynajęcie hali, dOjazdy na sparingi, czy strOje. Oni pO prOstu z pasją grają w piłkę nOżną.

FFútbol de salón

Tekst: Anna Cichowska

Środowiskowe Ligi Futsalu istnieją w Polsce już od wie-lu lat. Zrzeszają miłośników piłki nożnej w prawie każ-dym większym mieście. Taką amatorską drużyną jest bytomska Walhalla.

- Spotykamy się kilka razy w tygodniu. W poniedziałki i środy mamy mecze ligowe, oprócz tego we wtorki tre-nujemy i czasem mamy sparingi w piątki lub niedzie-le – mówi Tomasz Wolan, bramkarz Walhalli. - Gram dla przyjemności, żeby się rozerwać, żeby nie siedzieć przed komputerem – wyjaśnia. - Ja od pięciu lat jestem bramkarzem Czarnych Sucha Góra, za to tutaj jestem napastnikiem – mówi Arkadiusz Wachlarz. - W podstawówce było nas kilku chłopaków, którzy lubili pograć. Jak lekcje były na 8.00, to my już o 7.00 graliśmy w piłkę. Potem po szkole piłka, po obie-dzie piłka. Teraz znowu spotykamy się na boisku, to sama przyjemność – dodaje.

Kierownik drużyny, Miłosz Karski, jest jednym z założy-cieli Walhalli. Na co dzień pracuje w dużej firmie trans-portowej. - Tomek i Arek reprezentują tę młodszą część drużyny. Jest też Maciek, który zaczynał jak miał 15 lat, teraz ma 21 – mówi Karski. - Nas, tych starszych, jest czworo. Gramy razem już od kilkunastu lat – dodaje. Najstarszym zawodnikiem jest Mirosław Prus, zawo-dowo kierowca. Ma 49 lat i w drużynie gra razem z synem.

- Kiedyś to ja wyciągałem syna na boisko, teraz on prze-konuje mnie - mówi Mirosław. - Jak był nastolatkiem, przychodził na 5, 10 minut, teraz jest tu zawodnikiem – dodaje z dumą.

Walhalla zadebiutowała już w 1993 roku w lidze bytomskiej, potem po trzyletniej przerwie przeniosła się do ligi w Rudzie Śląskiej. Kapitanem drużyny jest Grzegorz Pronobis, z zawodu architekt. Kiedyś reprezentował inny zespół.

- Ponieważ kilka razy ich ograliśmy to Miłosz przyjął zasadę, że skoro nie można z kimś wygrać to trzeba go podebrać. I tak zacząłem grać w tej drużynie – mówi Pro-nobis. - Wtedy nasza ekipa odnosiła największe sukcesy – mówi Miłosz Karski. - Każdego roku zdobywaliśmy jakiś pu-char. Nawet kiedy zajęliśmy niechlubne ostatnie miejsce, to przyznano nam zwycięstwo w klasyfikacji Fair Play – śmieje się Karski.

To jednak nie nagrody i zwycięstwa są powodem, dla których dorośli mężczyźni biegają za piłką kilka razy w tygodniu. Najważniejsza jest dla nich miłość do tej dys-cypliny sportu.- Gram w drużynie z ojcem – mówi Maciej Prus, napast-nik. - Ojciec jest niezniszczalny. Niektórzy dużo mogliby się od niego nauczyć technicznie i kondycyjnie – dodaje.

sportowy charakter

Foto: Sylwia Widzisz-Pronobis, Maciej Prus

Page 29: Magazyn STYLE | październik 2011

- Dla mnie piłka to odskocznia – mówi Mirosław Prus. - Ja-koś daję radę tym młodym. A im ktoś jest lepszy i szybszy, tym i mnie gra się lepiej, muszę się wtedy sprężyć, zmobi-lizować – dodaje.

Swoją pasję zawodnicy realizują mimo wszystko. Także mimo zawodowych i rodzinnych obowiązków. - Nie przeszkadza mi to, że mąż gra w piłkę – mówi Izabela Karska, żona kierownika drużyny. - Ja chodzę na aerobik, na basen, jakoś to układamy. Chciałabym, żeby nasza mała córka Lenka wiedziała o tym, że można być szczęśliwą mamą, żoną, ale też realizować swoje pomysły i pasje – do-daje. - Oczywiście, że kopanie piłki można pogodzić z życiem ro-dzinnym. Zresztą widać to choćby po tym, że gramy razem z synem. Każdy ma jakieś hobby i je realizuje. Dla nas to jest piłka nożna – mówi Mirosław Prus.

Zespół Walhalli to nie jedyni pasjonaci halowych rozgry-wek. Na Śląsku jest wiele amatorskich lig futsalu. Niektó-rzy zawodnicy po przekroczeniu 35. roku życia przechodzą do drużyn oldbojów. Jednym z nich jest Piotr Stodolny, gra-jący w drużynie Sektor, która kiedyś zdobyła tytuł wicemi-strza Polski.- Znam przypadki, że ludzie graja ze sobą ponad dwadzie-ścia lat. Kiedyś w swoich drużynach, teraz w oldbojach. To ewenement na skalę światową – mówi Stodolny. - Czasem rozgrywamy mecze z drużynami, z którymi wal-czyliśmy wiele lat temu w innej lidze – mówi Miłosz Karski. - Na przykład ostatnio graliśmy z zabrzańskim Arsenalem już po raz siedemdziesiąty drugi – śmieje się.

Mecze odbywają się w halach lub na boiskach otwartych. - Futsal to każdy rodzaj minifutbolu – mówi Karski. - My kie-dyś graliśmy tylko na hali, teraz gramy głównie na boisku, jednak całkowicie zgodnie z zasadami futsalu – dodaje. A zasady różnią się trochę od przepisów tradycyjnej pił-ki nożnej. Przede wszystkim drużyny są pięcioosobowe, a mecze składają się z dwóch dwudziestominutowych czę-ści. Mniejsze oczywiście są także boiska i bramki. - Innych zasadniczych różnic nie ma, raczej szczegóły – mówi Karski. - Choćby to, że nie ma spalonych, dlatego wielu kobietom bardziej odpowiadają te zasady – dodaje ze śmiechem.

Drużyny amatorskie mogą razem z zawodowymi walczyć o Puchar Polski. Jednak nie jest to proste głównie ze wzglę-du na finanse. - Niestety na udział w Pucharze Polski mogą pozwolić so-bie drużyny, które mają sponsorów – mówi Piotr Stodolny. - Szkoda, że zainteresowanie mediów tą dyscypliną jest bardzo małe. Chociaż i tak fajnie jest uprawiać jakiś sport, spotkać znajomych, czasem nawet załatwić przy okazji ja-kiś biznes – dodaje zawodnik gliwickiego Sektora.

W Polsce jest wielu miłośników piłki nożnej. Niektórzy ogra-niczają się do śledzenia rozgrywek przed telewizorem, inni od czasu do czasu bywają na meczach jako kibice. Sądząc jednak po ilości futsalowych lig, wielu jest jeszcze takich, którzy niezależnie od wieku sami biegają za piłką. - Walhalla to w nordyckiej mitologii kraina szczęścia, do której trafiają polegli w walce – mówi Miłosz Karski. - I nam zdarza się często polec, ale to nie jest dla nas najważniejsze – dodaje. Najważniejsza jest dla nich przyjemność grania.

futsalowe co, gdzie, kiedyDyscyplina narodziła się w Montevideo w Urugwaju oraz jednocześnie w Sao Paulo w Brazylii w latach trzy-dziestych XX wieku.

Futsal pierwotnie miał być odmianą futbolu dla dzieci i młodzieży - rozmia-ry placów gry dostosowano właśnie do ich potrzeb.

Pierwsza oficjalna impreza międzyna-rodowa – Puchar Ameryki Południowej - odbyła się w latach sześćdziesiątych XX wieku.

Pierwsze mistrzostwa Polski (w skła-dach sześcioosobowych) rozegrano w 1984 roku.

Mistrzostwa Polski w składach pięcio-osobowych odbyły się pięć lat później.

W 1989 roku zorganizowano pierwsze Mistrzostwa Świata w Halowej Piłce Nożnej FIFA.

Narodowa reprezentacja Polski w fut-salu została powołana w 1992 roku.Profesjonalne rozgrywki odbywają się na trzech poziomach: Ekstraklasa oraz I i II Liga.

www.magazynstyle.pl/21/2011 29

REKLAMA

Page 30: Magazyn STYLE | październik 2011

Dwww.magazynstyle.pl

/21/201130

motoryzacja

Nie tylko WRC

RajdoWy elemeNtaRzObecnie najważniejszą imprezą w kraju są Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski, których orga-nizatorem jest Polski Związek Mo-torowy. To właśnie podczas tego cyklu imprez kibice mają okazję podziwiać znane polskie i zagra-niczne zespoły w najszybszych samochodach. Obecnie tytuł mi-strza Polski należy do Kajetana Kajetanowicza. Ale w alei rajdo-wych gwiazd jest sporo wybitnych postaci: Leszek Kuzaj, Krzysztof Hołowczyc oraz jedenastokrotny rajdowy mistrz Polski i trzykrotny złoty medalista Mistrzostw Euro-py, pochodzący z Dąbrowy Górni-czej, Sobiesław Zasada.

Oprócz RSMP w kraju funkcjo-nuje tak zwana druga liga, czyli Rajdowy Puchar Polski oraz wiele innych imprez samochodowych:

Górskie Samochodowe Mistrzo-stwa Polski, Rajdowe Mistrzostwa Polski Samochodów Terenowych, Mistrzostwa Polski Rallycross czy Wyścigowe Samochodowe Mi-strzostwa Polski. Dodatkowo dla kierowców starających się o licen-cję międzynarodową organizowa-ne są Rajdowe Debiuty. Rywalizacja rajdowa odbywa się na częściowo zamkniętych dro-gach publicznych. Trasy składają się z odpowiednio przygotowa-nych odcinków specjalnych zwa-nych OES lub OS oraz z łączników – odcinków drogowych. Zmagania polegają na jak najszybszym poko-naniu odcinków specjalnych oraz ukończeniu trasy w czasie wyzna-czonym w regulaminie zawodów. Trasy różnią się pod względem trudności oraz nawierzchni, co sprawia, że rywalizacja jest bar-dziej wymagająca, widowiskowa i nierzadko niebezpieczna.

Tekst: Dawid Litka | Foto: Piotr Miazga

rajdy samOchOdOwe mają swOją wierną rzeszę kibiców. i trudnO się dziwić, bO pędzące auta wzbudzają wiele emOcji. jeżeli jednak samO kibicOwanie nam nie wystarcza, mOżemy wystartOwać w kOnkursOwej jeździe samOchOdem, gdzie nie liczy się cena pOjazdu, ale nasze umiejętnOści.

Załoga samochodu rajdowego składa się z kierowcy i pilota, którzy muszą posiadać odpo-wiednie licencje. Biorąc udział w imprezach na poszczególnych szczeblach, zawodnicy zdobywają punkty, dzięki którym mogą uzy-skać licencje wyższego stopnia, które są warunkiem startu w bar-dziej prestiżowych zmaganiach.

Samochody biorące udział w rajdach muszą być do-puszczone do ruchu i posia-dać szereg zabezpieczeń, jak klatka bezpieczeństwa, system gaśniczy, odpowied-nie fotele dla załogi i pasy bezpieczeństwa. Dodatko-wo w samochodach, w za-leżności od klasy, w której startują, modyfikowane są układy przeniesienia napę-du, kierownicze, hamulco-we oraz silniki.

Jeździć (prawie) każdy możeZe względu na zróżnicowanie nawierzchni i stopnia trudności poszczególnych tras rajdowych, wspomniane modyfikacje tech-niczne pojazdów są właściwie

Page 31: Magazyn STYLE | październik 2011

Swoich sił w sporcie motorowym spróbować może właściwie każ-dy. Znakomitą okazją są przygo-towane specjalnie dla amatorów Konkursowe Jazdy Samochodem, zmagania podzielone na poszcze-gólne próby zręcznościowe na wyłączonych z ruchu drogowego odcinkach lub torach wyścigo-wych.

– Do uczestnictwa w KJS-ach nie potrzeb-na jest licencja, a wymagania dotyczące pojazdów nie są tak wygórowane, jak w przypadku rajdów – podkreśla Partyka. – Jeździć można właściwie każdym samo-chodem ze sztywnym zamkniętym dachem – mówi. – Auto nie może być wyposażone w instalację gazową i oczywiście obowiąz-kowy jest ważny przegląd techniczny oraz ubezpieczenie OC i NNW. Wystarczy więc wejść na którąkolwiek stronę interneto-wą zajmującą się sportami motorowymi, żeby znaleźć najbliższą imprezę typu KJS i można startować – zachęca Partyka.

Jeśli więc uznamy, że jesteśmy jeszcze w stanie wykrzesać z naszego rodzinnego sedana kilka iskier, warto spróbować swoich sił w Konkursowej Jeździe Samochodem. Taka jazda zapewni nam o wiele więcej emocji aniżeli sobotnia prze-jażdżka do supermarketu.

Kto wie, może odezwie się w nas duch rajdowca? Może nawet rozejrzymy się za jakimś wysłużonym „maluchem”, któremu z pomocą znajomego mechanika zechcemy zafundować drugą młodość, sportowe zawieszenie i układ wydecho-wy? Może kariera rajdowa jeszcze przed niejednym z nas? Wydaje się nierealne? A w jakim samochodzie debiutował Le-szek Kuzaj? Warto sprawdzić!

niezbędne do osiągania zadowalają-cych wyników. Wydawać by się mogło, że koszty uczestnictwa w rajdach mu-szą być z tego powodu niebotyczne, a załogi posiadające największe środki finansowe są, siłą rzeczy, skazane na sukces. By wyrównać szanse, wpro-wadzono podział samochodów na wie-le grup i klas. Niektóre z nich na przy-kład ograniczają możliwe modyfikacje do wymiany układu wydechowego i przeróbki zawieszenia. Okazuje się więc, że na początku można poradzić sobie nawet bez pomocy możnych tego świata.

– Czasami sponsoring ogranicza się do opłacenia wpisowego czy czę-ści zamiennych lub serwisu – mówi Wojciech Partyka, który od wielu lat związany jest ze sportami motorowy-mi. – Zdarza się, że kierowcy prowa-dzą własną działalność gospodarczą, a udział w rajdzie to doskonała oka-zja, żeby reklamować swoją firmę – dodaje.

Oglądając relacje z największych międzynarodowych imprez, jak WRC, można odnieść wrażenie, że jest to poligon doświadczalny dla najnowo-cześniejszych modeli samochodów i tak jest w istocie. Jednak w rajdach o mniejszej randze nikogo nie dziwi widok kilkunastoletnich samochodów.

– Dzięki temu, że pojazdy uczestniczą-ce w rajdach dzielone są na klasy, wła-ściwie każdy model może być odpo-wiedni, jeśli tylko spełnia wymagania bezpieczeństwa – mówi Partyka. – Na przykład w ostatnim Rajdzie Rzeszow-skim bardzo dobrze radzili sobie so-snowiczanie: Piotr Baran i Michał Pa-ciej w hondzie civic oraz jaworznicka załoga Krystian Krupa i Aleksander Kidawa w cinquecento! – dodaje.

NaJbliższe imprezy:14-16 października Rajd Koszyce (Słowacja)Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski

19-20 listopada Rajd Cieszyńska Barbórka Rajdowy Puchar Polski

8 październikaSprawdź się na torze!Samochodowe Mistrzostwa Tychów (Tor Fiat Auto Poland)

9 października Amatorskie Rajdy Samochodowe Marklowice

29-30 października Do Azot i Nazot (Autodrom Chorzów)

11 listopada Amatorskie Rajdy Samochodowe Żory

26-27 listopada Do Azot i Nazot (Autodrom Chorzów)

4 grudnia Amatorskie Rajdy Samochodowe Rydułtowska Barbórka

www.magazynstyle.pl/21/2011 31

Page 32: Magazyn STYLE | październik 2011

5-8.10.Tegoroczny festiwal będzie poświęcony pamięci zmarłego w ubiegłym roku Henryka Mikołaja Góreckiego, więc na inaugurację usłyszymy III Symfonię „SYMFONIA PIEŚNI ŻAŁOSNYCH” artysty. A w programie sporo innych znakomitych dzieł. Będzie filmowo, czyli m.in. kompozycje A.P. Kaczmarka do filmów „Marzyciel”, „Całkowite zaćmienie” i „Trzeci cud”. W koncercie dla dzieci ci starsi będą mogli przypomnieć sobie melodie z dzieciństwa, czyli suity z „Zaczarowanego ołówka” „Bolka i Lolka” i „Baltazara Gąbki”. A na koniec koncert „Fabuły i seriale”, a w nim „Czarne chmury”, „Polskie drogi” czy „Vabank”.

16. FESTIWAL KOMPOZYTORÓW POLSKICHBielsko-Biała

od 6.10.

To nowy muzealny projekt adresowany do sympatyków sztuki współczesnej w wieku od 18 do 80 lat. Formuła spotkań to „gry i zabawy”. Warsztaty nie wymagają od uczestników specjalnych talentów, a wyłącznie radości z kontaktu ze sztuką. Punktem wyjścia do indywidualnych twórczych poszukiwań będą eksponaty znajdujące się w Galerii malarstwa polskiego po 1945 roku. Krótka prelekcja wprowadzi w zagadnienie i pomoże w poznaniu zbiorów muzeum oraz wybranych zjawisk zachodzących w sztuce współczesnej. Reszta należy do nas i zależy od naszej twórczej ekspresji.

UWAGA! DOROŚLI UWAGA! SZTUKA!Pierwsze czwartki miesiąca - do grudnia, godz. 17.00 Muzeum Śląskie, Katowice

6-7.10.

Nie ma ekonomisty, który ośmieliłby się zbagatelizować znaczenie sektora Małych i Średnich Przedsiębiorstw. To liczący się pracodawca, zatrudniający ponad 60% pracowników przedsiębiorstw i generujący blisko poło-wę polskiego PKB. Znaczenie tego sektora dla rozwoju gospodarki jest kluczowe i stąd inicjatywa organizacji pierwszego, europejskiego kongresu dedykowanego temu sektorowi. Podczas Kongresu nikt nie będzie się zastanawiał czy MŚP jest potrzebny, ale jak go wspierać, by mógł się jeszcze dynamiczniej rozwijać.

I Europejski Kongres Małych i Średnich PrzedsiębiorstwCentrum Kultury Katowice, Uniwersytet Śląski, Biblioteka Śląska, Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego, Katowice

RUDZKIE STOWARZYSZENIE

INICJATYW NIEBANALNYCH

7.10.Jeżeli ktoś nie chce przyjąć do wiadomości, że lato tego roku definitywnie się zakończyło i mimo wieczornych chłodów wciąż paraduje w krótkich spodenkach, powinien wybrać się na koncert, podczas którego – mimo że zapewne będzie gorąco – z latem żegnać się będą wszyscy. W Ruinach Teatru Victo-ria o godz. 20.00 wystąpi NATU z koncertem promujący jej ostatnią płytę „GRAM DUSZY” z gościnnym udziałem Pauliny PINNAWELI. Tak, tak, to siostry Przybysz z dawnego zespołu „Sistars” znowu razem! A o 21.30 wystąpi Sofa, znana z płyty „Many Stylez”.

Pożegnanie lata 2011Ruiny Teatru Victoria, Gliwice, godz. 20.00

7.10.-18.12.Najbliższe trzy miesiące będą w Rudzie Śląskiej bardzo kulturalne. Będzie Kabaret pod Wy-rwigroszem, Łowcy.B, spektakl „Gąska”, „Szalone nożyczki” Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, koncert zespołu Dżem i spotkanie ze Świętym Mikołajem. A to tylko niektóre propozycje tego jesiennego maratonu. Będzie też sporo znamienitych gości znanych z dużego i małego ekranu. Do Rudy Śląskiej zawita m.in. Katarzyna Figura, Maciej Damięcki, Marek Siudym i Tamara Arciuch. Już warto rezerwować bilety!

Rudzka Jesień KulturalnaRuda Śląska

8.10.

31. edycja Rawy Blues Festival będzie szczególna dla Irka Dudka. Ten zagorzały bluesmen i zarazem organizator jednej z największych muzycznych imprez w naszym regionie, obchodzi w tym roku 40-lecie pracy artystycznej. A jak to na urodzinach bywa, będą i prezenty. Shakin` Dudi przygotował nowy album pt. „... bo ładnym jest zawsze lżej...”. A na płycie trzynaście przebojowych, melodyjnych piosenek nawiązujących do klimatu klasycznego rock`n`rolla. A Rawa? Oczywiście, będzie ciekawa

Rawa Blues FestivalSpodek, Katowice

www.magazynstyle.pl/21/2011

zapowiedzi

32

Page 33: Magazyn STYLE | październik 2011

16. FESTIWAL KOMPOZYTORÓW POLSKICH

I Europejski Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw

Rudzka Jesień Kulturalna

8.10.

W morderczą trasę po Polsce wyrusza w październiku Dikanda. Zaczyna 5 we Wrocławiu, kończy 14 w Gdańsku, a po drodze jeszcze 6 miast. A wszystko to po trasie w USA. Muzycy muszą mieć niezłą kondycję. I jeszcze uchodzą za jeden z najlepiej koncertujących zespołów świata world music. Główne fascynacje grupy to klimaty muzyczne Bałkanów, z ich bogactwem kulturowym, har-monicznym i rytmicznym, jednak nie tylko - w ich utwo-rach słychać również echa muzyki arabskiej, żydowskiej, afrykańskiej, ukraińskiej i polskiej.

Dikanda – koncert

9.10.

Tego chóru nigdy dość. Chyba musiałby na stałe przenieść się do Polski, by organizatorzy koncertu mieli problem z zapełnieniem sali. Chór ten jest jedną z najbardziej znanych grup artystycznych pochodzących z krajów byłego ZSSR. Jego nazwa związana jest z założycie-lem i pierwszym dyrektorem chóru, Aleksandrem Aleksandrowem, profesorem moskiew-skiego konserwatorium. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się w 1928 roku, kiedy to zespół tworzyło 12 artystów: oktet wokalny, dwóch tancerzy i dwóch muzyków.

Chór AleksandrowaSpodek, Katowice, godz. 18.00

10.10.

Kilka lat temu Edyta Geppert połączyła swe siły z fenomenalnym krakowskim zespołem KROKE, który współpracował z angielskim skrzypkiem Nigelem Kennedy'm i Peterem Gabrielem. Geppert i KROKE to zjawiskowe połączenie, efektem którego jest płyta „Śpiewam życie”. Kompozycje, które usłyszymy w Za-brzu, wywodzą się z tradycyjnych melodii żydowskich, bałkańskich i cygańskich. Są efektem połączenia tradycji z nowoczesnością, jazzu z muzyką klezmerską, lirycznych ballad i żywiołowych utworów.

Edyta Geppert i KrokeDom Muzyki i Tańca w Zabrzu

Miejski Dom Kultury „Batory”, Chorzów

13.10.

„Cosi fan tutte” to opera napisana pod koniec 1789 roku na zamówienie cesarza Józefa II . Podobno rzecz oparta była na historii autentycznej. Dwaj młodzi oficerowie wysławiali piękność i cnotę swych narzeczonych. Przysłuchujący się temu pewien wiedeński arystokrata, stary sceptyk, założył się, że dowiedzie im, jak wąt-pliwa jest wierność kobiet. Wystarczyła zręczna mistyfikacja i kilka prostych zabiegów teatralnych – kostium, pod którym ukryli się młodzieńcy, gorące zaklęcia miłosne i dramatyczne gesty, by skruszyć serca płochych niewiast. Już wkrótce zdolne były zmienić obiekt swych uczuć i gotowe ulec „nowym” admiratorom.

COSI FAN TUTTE Opera Śląska, Bytom, godz. 18.00

14-30.10.

Ten festiwal to nie tylko międzynarodowy przegląd fotografii, ale także forum wymiany myśli. Program jest wręcz oszałamiający, bo składa się na niego 21 wystaw indywidualnych, które pokazywane są w Polsce po raz pierwszy, do tego Maraton Autorski, czyli spotkania twarzą w twarz z tuzami światowej fotografii. Z kolei w ramach Przeglądu Portfolio będzie można usłyszeć kilka ciepłych lub cierpkich słów o swoich pracach, wziąć udział w warsztatach i zaprezentować swoje zdjęcia na FotoOpen.

Bielsko-Biała

www.magazynstyle.pl/21/2011 33

zapowiedzi

NASZ PATRONAT

IV FotoArtFestival

Page 34: Magazyn STYLE | październik 2011

zapowiedzi

15-30.10.Muzyczny październik w HipnozieJazz Club Hipnoza, Katowice

21.10.

Centrum Sztuki KONTRAST we współpracy z Teatrem Polskim zorganizowało w ubiegłym sezonie projekt artystyczny polegający na stworzeniu szansy debiutu na profesjonalnej scenie najmłodszemu pokoleniu reżyserów. Adaptacja „Procesu” Kafki to kontynuacja tego projektu. Tym razem na bielskiej scenie debiutuje Jacek Bała z krakowskiej PWST. Debiutant mierzy się od razu z literackim gigantem. Spektakl zapowiada się ciekawie, bo pozwoli odpowiedzieć na pytanie, jak Kafkę odczyta przedstawiciel pokolenia, które o totalitary-zmie usłyszało dopiero w szkole.

„Proces” – PREMIERA

13. Międzynarodowy Festiwal TEATROMANIA 2011Dokument i ekspresja

Koncert zespołu Stare Dobre Małżeństwo15.10.

Czas na kalambury. Co łączy jesień, góry i melancholię? To Stare Dobre Małżeństwo. Niekoniecz-nie jest lekiem na jesienne smętki, które dopadają nas na szlaku życia, ale kto powiedział, że nie można czasem zejść z tego szlaku i spędzić kilka godzin z dala od pędzącej rzeczywistości? Co nas tam czeka? Nieśmiertelne teksty Belona, Stachury, Ziemianina i Barana, a do tego gitarowe granie, które przenosi na wrzosowisko, gdzie łatwo zapomnieć wszystko. Z nim będziesz szczę-śliwsza, dużo szczęśliwsza będziesz z nim...

Bielskie Centrum Kultury, Bielsko-Biała

Teatr Polski, Bielsko-Biała

7-16.10.

W R Z E S I E Ń / PA Ź D Z I E R N I K   2011DYREKTOR  NACZELNY  I  ARTYSTYCZNY  ROBERT  TALARCZYK

TEATR POLSKI • BIELSKO-BIAŁA

kalendariumt e a t r a l n e

PREMIER Y

n SINGIELKA Anny Guzik

n PROCES

GOŚC INNIE n KOLEGA MELA GIBSONAn MICHAŁ BA JORn SKRZYPEK NA DACHU

S E Z O N   2 0 1 1 / 2 0 1 2

Na zdjęciu Franz Kafk

a

19.10.

Fundacja Iskierka zwróciła się do znanych artystów (m.in. Rykała, Tobis, Linttner, Zdzienicka) z proś-bą o przygotowanie prac – ale tylko do połowy. Dzieci popatrzyły, niektóre obróciły do góry nogami… i z całą dziecięcą fantazją „dokończyły” dzieła. Teraz możemy je kupić i pomóc podopiecznym Funda-cji. Oferta bardzo kusząca, bo w połowie są to przecież prace znanych artystów, a w drugiej połowie bez wątpienia rokujących artystów. Kto wie, która połowa po latach może okazać się cenniejsza?

Teatr Korez, Katowice, godz. 18.00

Aukcja Fundacji Iskierka, A co na to dzieci?

www.magazynstyle.pl/21/201134

07.10., godz. 19.00 Teatr.DOC (Rosja) „Godzina 18”, miejsce: Teatr Korez / Katowice07.10., godz. 18.00 SzaZa oraz Piotr Cieplak (Polska) - „O niewiedzy w praktyce - czyli rowerem do Portu-galii”, miejsce: Museum Music Republic / Bytom07.10., godz. 19.30 John Moran (USA) „John Moran w Tajlandii”, miejsce: CSW Kronika / Bytom07.10., godz. 20.30 Teatr Fuzja (Poznań) „Dywidenda”, miejsce: Plac Sobieskiego / Bytom / wstęp wolny08.10., godz. 16.00 Projekcje filmów dokumentujących spektakle Jerzego Grotowskiego, miejsce: Becek (Akwarium) / Bytom/ wstęp wolny08.10., godz. 18.00 George Dillon (Wielka Brytania) - „NIEBO Dostojewskiego i PIEKŁO Berkoffa”, miejsce: Becek / Bytom

(Bytom – Katowice)

08.10., godz. 20.00 Teatr.DOC (Rosja) - „Godzina 18”, miejsce: Becek / Bytom09.10., godz. 16.00 Projekcje filmów dokumentujących spektakle Jerzego Grotowskiego, miejsce: Becek (Akwarium) / Bytom / wstęp wolny09.10., godz. 17.00 Stowarzyszenie Teatralne CHOREA (Łódź) „Grotowski – próba odwrotu”(po spektaklu spotkanie z zespołem),miejsce: Becek / Bytom09.10., godz. 19.00 George Dillon (Wielka Brytania) „Ewangelia wg Mateusza”, miejsce: Becek /Bytom10.10., godz. 16.30 Uczniowie Klas Aktywności Twórczej, Gimnazjum nr 1 z Oddziałami Integracyjnymi im. ks. J. Szafranka w Bytomiu: happening „Parasolnicy”, miejsce: Rynek w Bytomiu / wstęp wolny10.10., godz. 18.00 Projekcja filmu dokumentującego spektakl Michała

Zadary „Awantura warszawska. Waszyngton-Moskwa-Londyn” oraz spotkanie z twórcami spektaklu, miejsce: Becek / Bytom / wstęp wolny11.10., godz. 17.30 Projekcja filmu „The Lost Requiem”, reż. Khosrow Sinai (Iran), miejsce: Museum Music Republic / Bytom / wstęp wolny11.10., godz. 19.00 30 Bird Productions (Wielka Brytania) „Polska 3 Iran 2”, miejsce: Museum Music Republic / Bytom11.10., godz. 19.00 Teatr Interaktywny (Bytom): „Judyta”, miejsce: Becek / Bytom14.10., godz. 18.00 Teatr Malabar Hotel (Warszawa) „Baldanders”, miejsce: Becek/ Bytom14.10., godz. 19.30 KTO (Kraków): „Ślepcy”, miejsce: Rynek w Bytomiu / wstęp wolny15.10., godz. 18.00 A Volcano

(Kanada) / Wolfgang Hoffman / BECEK „Czerwony królik, biały królik”, miejsce: Becek / Bytom15.10., godz. 20.00 fabrik Company (Niemcy) „Pandora 88”, po spektaklu: spotkanie z zespołem i prezentacja działalności ośrodka Fabrik, miejsce: Becek/ Bytom15.10., godz. 22.00 Brazilian Night, miejsce: Museum Music Republic/ Bytom16.10., godz. 17.00 Prezentacja na temat pansori, miejsce: Becek (Akwarium) / Bytom / wstęp wolny16.10., godz. 18.00 Pansori Project ZA (Seul/Korea Południowa) „Pansori Brecht SACHEON-GA”, miejsce: Becek / Bytom16.10., godz. 20.00 Koncert: Karolina Cicha z zespołem: „Do Ludożerców”, miejsce: Museum Music Republic / Bytom

15.10 - Jason Kao Hwang/EDGE - amerykański skrzypek i kompozytor chińskiego pochodzenia. Współtwórca muzyki do obrazu Martina Scorsese „Kundun”. Bilety: 25 pln.16.10 - Taylor McFerrin - syn Bobby'ego McFerrina, który zapracował na uznanie branży muzycznej nie podpierając się nazwiskiem. Jego „Broken Vibes” okazało się jednym z największych objawień ostatniej dekady, pokazując, jak z klasycznych jazzowo-soulowych kawałków, stworzyć całkowicie współczesną muzykę, pełną zapętlonych sampli, połamanych rytmów i beat boxingu. Bilety: 30 pln.23.10 - Nostalgia 77 - prawdziwa legenda współczesnego jazzu. Jeden z najbardziej wpływowych twórców nu-jazzu zaprezentuje materiał ze swego najnowszego, tegorocznego albumu – The Sleepwalkers Society. Bilety: 40 pln.30.10 - Submotion Orchestra - następcy Bonobo i The Cinematic Orchestra w trasie promującej debiutancką płytę „Finest Hour”. Zespół uraczy nas wysmakowaną fuzją melancholijnego downtempo, soulowej głębi pod patronatem Marvina Gaye’a, jazzujących odniesień i delikatnego dubstepo-wego producenckiego szlifu. Bilety: 35 pln.

Page 35: Magazyn STYLE | październik 2011

repertuar/wrzesień

Pełna lista miejsc dystrybucji na stronie www.magazynstyle.pl www.magazynstyle.pl/21/2011 35

1,2.10., godz. 18.00 MAyDAy7,8.10., godz. 19.00 MEDEA – spektakl Teatru Nanterre-Amandiers z Francji9.10., godz. 18.00 MAyDAy 210.10., godz. 18.00 MADAMA BUTTERFLy gościnnie Opera Śląska 12,13.10., godz. 10.00 KRóL EDyP14.10., godz. 19.00 ACHILLES I PANNy Spektakl Studium Aktorskiego przy Teatrze Śląskim 104. URODZINY TEATRU15.10., godz. 18.00 WIZyTA STARSZEJ PANI16.10., godz. 18.30 WIZyTA STARSZEJ PANI17.10., godz. 18.00 WESOŁA WDóWKA gościnnie Opera Śląska 21,22.10., godz. 18.00 NIE TERAZ KOCHANIE23.10., godz. 17.00PRZyGODy SINDBADA ŻEGLARZA25,26.10., godz. 10.00PRZyGODy SINDBADA ŻEGLARZA27.10., godz. 18.00 DZIADy27.10., godz. 10.00 i 18.00 DZIADy29.10., godz. 18.00 MAyDAy 2

3.10., godz. 18.30 NIKIFORy inauguracja roku szkolnego Studium Aktorskiego6.10., godz. 10.00 i 12.45 OSKAR I PANI RóŻA7.10., godz. 10.00 i 18.30OSKAR I PANI RóŻA8,9.10., godz. 18.30 MLECZARNIA SPEKTAKL DLA WIDZÓW DOROSŁYCH10.10., godz. 18.30 WySZEDŁ Z DOMU czytanie dramatu Tadeusza Różewicza z okazji 90. urodzin autora12,13.10., godz. 18.30 SOLARIS14.10., godz. 18.30 SOLARIS 104 URODZINY TEATRU15,16.10., godz. 18.30 BóG MORDU18,19.10., godz. 18.30MAŁE ZBRODNIE MAŁŻEńSKIE25,26.10., godz. 18.30ZAGRAJ TO JESZCZE RAZ, SAM

1.10., godz. 19.00 PRZEBUDZENIE WIOSNy2.10., godz. 17.00 PRZEBUDZENIE WIOSNy5-8.10., godz. 19.00 PRODUCENCI14.10., godz. 19.00 KOGUT W ROSOLE PREMIERA15.10. godz. 18.00 XVI EDyCJA NAGRóD PREZyDENTA CHORZOWA W DZIEDZINIE KULTURyMiejska Inauguracja Roku Kulturalnego16.10., godz. 17.00 KOGUT W ROSOLE 17.10., godz. 19.00 PASJANS NA DWóCH – koncert Andrzeja Sikorowskiego i Grzegorza Turnaua18-21.10., godz. 19.00 KOGUT W ROSOLE 22.10., godz. 19.00 Pokaz filmu „EWA” Z cyklu „Górny Śląsk - świat najmniejszy”

23.10., godz. 19.00 OD PIAF DO GAROU recital Michała Bajora26.10., godz. 19.00 OLIVER!27,28.10., godz. 11.00 OLIVER!29.10., godz. 19.00 OLIVER!30.10., godz. 17.00 OLIVER!

9.10., godz. 16.00 O ZAJąCZKU, KTóRy... NIE UMIAŁ ZLICZyć DO TRZECH13,14.10., godz. 11.00 ADONIS MA GOŚCIA16.10., godz. 16.00 ADONIS MA GOŚCIA18.10., godz. 10.00 O ZAJąCZKU, KTóRy... NIE UMIAŁ ZLICZyć DO TRZECH19.10., godz. 11.00 O ZAJąCZKU, KTóRy... NIE UMIAŁ ZLICZyć DO TRZECH22.10., godz. 16.00 i 19.30POMALU, A JESZCZE RAZ!

01.10., godz. 18.00 BABCIATeatr BEZSCENNI Grzegorza Norasa02.10., godz. 12.00 CHOLONEK02.10., godz. 19.00KWARTET DLA 4 AKTORóW03.10., godz. 19.00 CHOLONEK06.10., godz. 18.00KAWIARENKA OByWATELSKAdebata wyborcza kandydatów do Sejmu RP07.10., godz. 19.00 GODZINA 18Teatr.DOC (Rosja) - Spektakl prezentowany w ramach 13. Międzynarodowego Festiwalu TEATROMANIA 201108.10., godz. 19.00 209.10., godz. 19.00KOLEGA MELA GIBSONA12.10., godz. 19.00WHy MEN CHEAT by Peadar De Burca(spektakl w języku angielskim bez tłumaczenia)13.10., godz. 18.00 W STARyM KINIE SPOTKANIE III14.10., godz. 19.00 HOMLET15.10., godz. 19.00 BALLADy KOCHANKóW I MORDERCóW wg Nicka Cave`a16,17.10., godz. 19.00 CHOLONEK19.10., godz. 18.00 AUKCJA FUNDACJI ISKIERKA: A CO NA TO DZIECI?21.10., godz. 19.00 POJEDyNEK PREMIERA PRASOWA22.10., godz. 19.00 POJEDyNEK PREMIERA 23.10., godz. 19.00 ZNAKI NA NIEBIE recital Iwony Loranc24.10., godz. 16.00 i 19.00KRyZySy ALBO HISTORIA MIŁOSNA25.10., godz. 19.00 BABCIA I EINSTEINTeatr BEZSCENNI Grzegorza Norasa26.10., godz. 19.03KABARETOWA SCENA TRóJKIwyst.: Kabaret pod Wyrwigroszem (goście) oraz Kabaret Długi (gospodarze)27.10., godz. 18.00W STARyM KINIE - SPOTKANIE IV28.10., godz. 19.00SCENARIUSZ DLA 3 AKTORóW29.10., godz. 19.00 SZTUKA30.10., godz. 12.00 CHOLONEK30.10., godz. 19.00KOLEGA MELA GIBSONA31.10., godz. 19.00 CHOLONEK

14.10., godz. 18:00 KONCERT OPERETKOWO-MUSICALOWy16.10., godz. 11:00 SALON POEZJI I MUZyKI ANNy DyMNEJ29,30.10., godz. 18:00CyRULIK SEWILSKI

2.10., godz. 18.00 WIEDEńSKA KREW4.10., godz. 18.30 WIEDEńSKA KREW7.10., godz. 18.30 HELLO, DOLLy!8.10., godz. 16.00 RENDEZ-VOUS NA NOWyM ŚWIECIE - BARBARA PTAK8.10., godz. 18.30 HELLO, DOLLy!z udziałem Grażyny Brodzińskiej9.10., godz. 18.00 THE BEATLES & QUEEN11,12.10., godz. 10.30THE BEATLES & QUEEN13.10., godz. 10.30 i 12.00KOT W BUTACH14.10., godz. 18.30 HELLO, DOLLy!z udziałem Grażyny Brodzińskiej15.10., godz. 18.30 WESOŁA WDóWKA16.10., godz. 12.00 LXIV KRAKOWSKI SALON POEZJI W GLIWICACH. Poezja Federica Garcíi Lorki oraz Jorgego Luisa Borgesa. Czyta: ANNA POLONY16.10., godz. 18.00 WESOŁA WDóWKA17.10., godz. 17.00KLIMAKTERIUM... I JUŻ!20-22,25-26.10., godz. 18.30 HAIR28,29.10., godz. 18.30PTASZNIK Z TyROLU

1.10., godz. 20.00BULWAR ZDRADZONyCH MARZEń2.10., godz. 18.00BULWAR ZDRADZONyCH MARZEń21.10., godz. 19.00 NIE ŻAŁUJękobieta w kabarecie polskim - śpiewa Maria Meyer

7.10. POŻEGNANIE LATA 2011 - koncert godz. 20.00 wyst. NATU & PINNAWELAgodz. 21.30 wyst. SOFA

1,2.10., godz. 20.00 BóG MORDU5,6.10., godz. 19.00 SZALONE NOŻyCZKI7.10., godz. 19.00 MICHAŁ BAJOR: koncert piosenki francuskiej Od Piaf do Garou8,9.10., godz. 19.00 TESTOSTERON12,13.10., godz. 11.00MOJE DRZEWKO POMARAńCZOWE15,16.10., godz. 19.00KRóLOWIE DOWCIPU21.10., godz. 20.00 PROCES - PREMIERA22,23.10., godz. 19.00 PROCES25.10., godz. 11.00 PROCES

25.10., godz. 19.0051. BIELSKA SCENA KABARETOWA26.10., godz. 11.00 PROCES29,30.10., godz. 19.00MISTRZ & MAŁGORZATA STORy

1.10., godz. 17.00 SINGIELKA2.10., godz. 17.00KRóLOWA PIęKNOŚCI Z LEENANE8,9.10., godz. 16.00BITWA O NANGAR KHEL14.10., godz. 19.00 TAK WIELE PRZESZLIŚMy, TAK WIELE PRZED NAMI15.10., godz. 16.00 TAK WIELE PRZESZLIŚMy, TAK WIELE PRZED NAMI16.10., godz. 19.00 TAK WIELE PRZESZLIŚMy, TAK WIELE PRZED NAMI22,23.10., godz. 18.00 SINGIELKA26.10., godz. 18.00 FABRyKA SENSACJI - PROSZyK I SPóŁKA27.10., godz. 10.00 ŻyD

1.10., godz. 20.00 MARKOWE GRANIE - BEZ IDOLA4.10., godz. 20.00 WIECZóR FILMOWy MIASTO BOGA - wstęp wolny5.10., godz. 20.00 KONCERT NA DUŻyM EKRANIE - RAMMSTEIN - LIVE AUS BERLIN wstęp wolny6.10., godz. 20.00 OSSA + COLT HEADED DOG7.10., godz. 20.00 LEŚNA RAWA BLUES KASA CHORyCH + KFM8.10., godz. 20.00 LEŚNA RAWA BLUES JUICy BAND + HIGHWAy + JAN GAŁACH BAND9.10., godz. 20.00 DR ZOyDBERGH11.10., godz. 18.30 SpotKAniE poKolEń pioSEnKi rAjdoWEj - wstęp wolny12.10., godz. 20.00 KONCERT NA DUŻyM EKRANIE CHICKENFOOT LIVE - GET yOUR BUZZ ON! - wstęp wolny14.10., godz. 19.00 WOSTOK ALTERNATIVE MUSIC15.10., godz. 20.00 20. ZLOT OVERKILLOWCóW18.10., godz. 20.00 WIECZóR FILMOWy OJCIEC CHRZESTNy 2 - wstęp wolny19.10., godz. 20.00 KONCERT NA DUŻyM EKRANIE - GARy MOORE LIVE IN MONTREUX 2001 wstęp wolny21.10., godz. 20.00 ROZPIER-DOLL TOUR 2011 - MATERIA + CROPLA22.10., godz. 20.00 ŁóDZKA SCENA MUZyCZNA - NORMALSI + KUMPEL Z PODWóRKA + LEMON DOG25.10., godz. 20.00 WIECZóR FILMOWy HELL RIDE - wstęp wolny26.10., godz. 20.00 KONCERT NA DUŻyM EKRANIE BB KING LIVE - wstęp wolny27,28.10., 10. FESTIWAL GITARy ELEKTRyCZNEJ - wstęp wolny29.10., godz. 20.00 JAROSŁAW ŚMIETANA TRIO I GOŚć : BILL NEAL PROJEKT HENDRIX31.10., godz. 20.00 KONCERT ZADUSZKOWy - JAN „KyKS” SKRZEK I ŚLąSKA GRUPA BLUESOWA

Teatr ŚląskiRynek 2, Katowicerezerwacja biletów (32) 259 93 60

duża scena

scena kameralna

Teatr Rozrywkiul. M. Konopnickiej 1, Chorzówrezerwacja biletów (32) 346 49 34

duża scena

Teatr KorezPlac Sejmu Śląskiego 2, Katowicerezerwacja biletów (32) 209 00 88

Opera Śląskaul. Moniuszki 21-23, Bytomrezerwacja biletów (32) 396 68 15

Gliwicki Teatr Muzycznyul. Nowy Świat 55/57, Gliwicerezerwacja biletów (32) 230 49 68

scena GTM na Nowym Świecie

scena Bajka – Kino Amok

Ruiny Teatru Miejskiego

Teatr Polskiul. 1 Maja 1, Bielsko-Białarezerwacja biletów (33) 829 31 60

duża scena

mała scena

Leśniczówka–Rock&Roll CaféAl. Muzyków 1, WPKiW Chorzówrezerwacja biletów (32) 241 07 25

mała scena

(Bytom – Katowice)

Page 36: Magazyn STYLE | październik 2011