24

Monitor Polonijny 2006/10

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2006/10
Page 2: Monitor Polonijny 2006/10

I choć w tej kwestii pewnie zdaniabędą podzielone, to jedno jest pewne:Adam Turczyński – szef kabaretu wrazze swoim zespołem podbił sercabratysławskiej (i nie tylko bratysław-skiej, ponieważ przedstawienie zgroma-dziło na dziedzińcu pałacu również gości

z Wiednia i Wrocławia) publiczności.Turczyński był niemalże wszechobecny,na scenie widzieliśmy go w różnychwcieleniach, pozach. W skeczach,piosenkach i monologach przypomniałnam sceny z życia w Polsce (tej

socjalistycznej też), dotyczące prozyżycia, komicznych sytuacji. Na sceniepartnerowały mu wspaniałe aktorki:Teresa Ligęza-Krasnowska (śpiew),Elżbieta Akwa-Asare (dialogi, monologi),Bogusia Haase (dialogi, monologi) orazmuzycy grający na instrumentach

klawiszowych: Krystyna Krynickai Adam Jasik, stroną techniczną zajął sięMariusz Michalski.

Kabaret „E…” powstał w 2002 rokujako kabaret „Emigrant”. „Zmieniłemnazwę kabaretu, ponieważ nie chciałem,by ograniczała nas w działaniu” – wspo-mina Turczyński. Zespół ma na swoimkoncie 17 spektakli. Bratysławska pu-bliczność przyjęła go gorąco, a pospek-taklowe przyjęcie było okazją do ser-decznych rozmów. Organizatorem wie-czoru był Klub Polski Region Bratysławawe współpracy ze Staromiejskim Ośrod-kiem Kultury w Bratysławie, InstytutemPolskim, Wydziałem Konsularnym Am-basady RP w RS. Projekt został zrealizo-wany przy finansowym wsparciu Minis-terstwa Kultury RS. Honorowymi gośćmibyli ambasador RP w RS ZenonKosiniak-Kamysz z małżonką orazkonsul RP w Wiedniu Andrzej Kuźmaz rodziną.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKAZDJĘCIA: STANO STEHLIK

„Czy Warszawa da się lubić?”W sobotni wrześniowy wieczór pod gołym niebem na dziedzińcu

Pałacu Zichy rozlegał się donośny śpiew „Na prawo most, nalewo most, a dołem Wisła płynie”. To kabaret „E…” wiedeńskiej Poloniistarał się znaleźć odpowiedź na pytanie: „Czy Warszawa da się lubić?”

Page 3: Monitor Polonijny 2006/10

3PAŻDZIERNIK 2006 3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Pavol Bedroň, Ivana Juríková, Majka Kadleček,Katarzyna Kosiniak-Kamysz, ks. Jerzy Limanówka, Melania Malinowska, Danuta Meyza-Marušiaková, DariuszWieczorek , I zabe la Wó jc ik , • KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszu la Zomerska -Szabados• JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska • GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik• ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • TLAČ: DesignText • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: MałgorzataWojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected] • PREDPLATNÉ: Ročnépredplatné 300 Sk na konto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100, číslo zákazníka 142515 • REGISTRAČNÉČÍSLO: 1193/95 • Redakcia s i vyhradzuje právo na redakčné spracovanie ako a j vykracovanie doručenýchmateriálov, na želanie autora zaručuje anonymitu uverejnených materiálov a l istov.

VYDÁVA POĽSKÝ KLUB – SPOLOK POLIAKOV A ICH PRIATEĽOV NA SLOVENSKU

REALIZOVANÉ S FINANČNOU PODPOROU MINISTERSTVA KULTÚRY SR - PROGRAM KULTÚRA NÁRODNOSTNÝCH MENŠÍN

SPIS TREŚCIZ NASZEGO PODWÓRKA 4

Z KRAJU 4

Jeden teatr – dwa spektakle 6

SŁOWACKIE WYDARZENIA I POLSKIE SPOSTRZEŻENIA 7

Polskimi oczami 8

Miss World si to v Poľskunaozaj užila 9

WYWIAD MIESIĄCAUrszula Szulczyk-Śliwińska:„Chciałabym pomóc Klubowi Polskiemu w uzyskaniu siedziby“ 10

Warmia i Mazurynie tylko dla dziennikarzy 12

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄSOPOT FESTIVAL 2006 14

NASŁUCHUJEMY 14

TO WARTO WIEDZIEĆKomitet Obrony Robotników 15

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIWiesława Myśliwskiego Traktat o łuskaniu fasoli 17

OKIENKO JĘZYKOWECzego chcą polskie feministki (?) 19

CZYTELNICY OCENIAJĄ 20

OGŁOSZENIA 20

POLSKA OCZAMISŁOWACKICH DZIENNIKARZYKeď sa nám Poľskopodobá – aj páči 22

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 23

PIEKARNIK W październiku – październiaki, czylimiesiąc ziemniakami pachnący 24

OD REDAKCJI

Drodzy Państwo!Czy w październiku macie swój ulubiony dzień czy termin,

na który z niecierpliwością czekacie? Może wielu z Was spyta

się - co takiego ciekawego może nas czekać w październiku?

A ja się cieszę. Bardzo. Nie mogę się doczekać piętnastego

października. Nie, nie wygram w tym dniu ani w totolotka,

ani nie dostanę Nobla. Piętnastego w naszym sklepie

ogrodniczym zaczyna się sprzedaż drzewek owocowych, czyli

takich, które sadzi się wyłącznie na jesień. Może fakt ten

wydaje się banalny i przyziemny. Cieszyć się z jakiegoś

drzewka, wokół którego trzeba się jeszcze napracować...

Na naszej ulicy mieszka starszy pan. Na pewno ma około

osiemdziesięciu lat. W epoce zawałów osiem krzyżyków to

niezbyt popularny wiek. Ale ten pan co roku na jesień

odnawia w swoim ogrodzie szkółkę drzewek owocowych....

Czasami mówi, że wiosny to on może nie doczeka i owoców

z nich nie pozrywa…

A my? Jedyne działanie, które wydaje się nam sensowne, to

takie ze skutkiem natychmiastowym. Czy chodzi o uczenie

się angielskiego, odchudzanie, terapię leczniczą, czy też

o karierę – wyniki chcielibyśmy widzieć natychmiast.

Przyroda ma jednak swoje prawa. Pierwsze owoce z drzewa,

które sąsiad posadził, zbierze być może dopiero jego wnuk.

Jak dobrze, że miał takiego dziadka....

W październiku już nie spędzamy czasu nad wodą, ale też

nie szukamy jeszcze prezentów świątecznych. Mamy więc

czas. Zróbmy coś! Coś, czego wynik może przekroczy nasze

horyzonty życiowe. Zakopmy chociażby kasztana przed

blokiem. Jesienią w 2050 roku jego owoce będą zbierać jakieś

dzieci. Wyobraźcie sobie ten piękny widok! Życzmy go, może

nie sobie, ale potomnym.

MAJKA KADLEČEK

Page 4: Monitor Polonijny 2006/10

MONITOR POLONIJNY4

W dniach od 12 do 23 wrześniaw Bratysławie odbyły się Dni

Kultury Polskiej zorganizowane przezInstytut Polski. W ich programieznalazła się bogata oferta dla miłośni-ków kina, fotografii, teatru, (czytaj:„Jeden teatr – dwa spektakle“), muzyki.Ponadto w ich ramach odbyła się pre-zentacja plakatów Polskich Linii Lotni-czych, zatytułowana „Historia naryso-wana na niebie“, oraz przegląd mundu-rów obsługi i pilotów PLL LOT. Ten punktprogramu został zorganizowany z okazji60. rocznicy otwarcia połączenialotniczego Warszawa–Praga.

Przegląd mundurów obsługi i pilotów PLL LOT

WICEPREMIER I MINISTER rol-nictwa, szef Samoobrony An-drzej Lepper został odwołanyze stanowiska wicepremiera.Lepper zapowiedział, że Samo-obrona nie poprze budżetu na2007 rok, jeśli nie będą spełnio-ne jej postulaty. Premier Jaro-sław Kaczyński zwrócił się dobrata – prezydenta o dymisjęAndrzeja Leppera. ,,Lepperpowrócił do praktyk warcholst-wa” – powiedział premier. SzefSamoobrony skomentował na-tychmiast: ,,Po trzykroć cham-

stwo”. Koalicja rządowa się roz-padła a Prawo i Sprawiedliwośćrozpoczęło poszukiwania no-wych koalicjantów.

POLSKĄ WSTRZĄSNĘŁA tzw. afe-ra taśmowa. Renacie Beger(Samoobrona) za przejście doPiS-u zaproponowano stanowis-ko w Ministerstwie Rolnictwa.Taką propozycję złożył jejAdam Lipiński (PiS). Nagraniez próbą przekupstwa wyemito-wała stacja TVN w programie,,Teraz my”, co wywowało bu-rzę polityczną i kryzys. W re-akcji na to nagranie PlatformaObywatelska (PO) domagała sięposiedzenia Sejmu w celu roz-patrzenia wniosku o samo-

rozwiązanie parlamentu i przed-wczesne wybory. Przedstawi-ciele PiS wraz z JarosławemKaczyńskim w reakcji na zaist-niałą sytuację mówili o ,,atakuna rząd”, o próbie jego „obale-nia” i ,,kolaboracji niektórychmediów z opozycją”. Chociażpremier przeprosił za ,,niechluj-ne zachowanie Lipińskiego”,kryzys trwa.

ROZMOWY Z PiS na tematewentualnej koalicji zostałyzawieszone – powiedział liderPSL Waldemar Pawlak, odno-sząc się do rewelacji ujawnio-nych w programie „Teraz My”,podczas którego zostało wye-mitowane nagranie ,,afery ta-

śmowej”. Dodał też, że PSLoczekuje od premiera wyjaśni-enia sprawy przed Sejmem.

W ZWIĄZKU Z TZW. AFERĄ TA-ŚMOWĄ, nazywaną przez nie-których ,,prowokacją politycz-ną”, oskarżono TVN o to, że je-den z jej pracowników współ-pracował ze służbami specjal-nymi. ,,Dziennik Polski”, powo-łując się na ustalenia komisjiweryfikacyjnej WojskowychSłużb Informacyjnych (WSI),napisał, iż sekretarz programo-wy TVN Milan Subotić, którypełni funkcję doradcy przy ak-ceptacji programów publicys-tycznych TVN (w tym progra-mu „Teraz My”), współpraco-

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •ZD

JĘCI

A: S

TANO

STE

HLIK

Otwarcie wystawy fotografii Zbigniewa Kulika

Page 5: Monitor Polonijny 2006/10

5PAŻDZIERNIK 2006

wał z WSI, a wcześniej z woj-skowymi służbami PRL. Tele-wizja TVN złożyła doniesieniedo prokuratury rejonowejWarszawa-Ochota w sprawiezniesławienia stacji oraz auto-rów programu ,,Teraz My”przez redaktora naczelnego,,Gazety Polskiej” TomaszaSakiewicza. Prezenterzy pro-gramu ,,Teraz my” AndrzejMorozowski i Tomasz Sekiel-ski oświadczyli, że ani Subo-tić, ani nawet nikt z zarząduTVN nie mieli żadnego wpły-wu na treść programu. Subo-tić zaprzeczył, że był agentemWSI i złożył prośbę o zwolnie-nie z obowiązków do chwiliwyjaśnienia zarzutów stawia-

nych mu przez ,,GazetęPolską”.

OSTATNIEGO DNIA wrześniaprzestała istnieć WojskowaSłużba Informacyjna (WSI).Dnia 1 października zaczęłydziałać nowe służby – SłużbaKontrwywiadu Wojskowego(SKW) i Służba Wywiadu Woj-skowego (SWW). Powołanejw 1991 r. WSI zarzucano wie-le nieprawidłowości, m.in.brak weryfikacji funkcjona-riuszy z czasów PRL, szpie-gostwo na rzecz Rosji, udziałw aferze FOZZ, nielegalnyhandel bronią, ,,dziką lustra-cję”, stworzenie sieci agen-tów wśród dziennikarzy itp.

Jej głównym ,,likwidatorem”jest wiceszef MON AntoniMacierewicz. O pracę w no-wych służbach starało się ok.2,5-3 tys. żołnierzy WSI, aletylko zweryfikowani pozytyw-nie mogli do nich przejść (ok.450 oficerów i 150 pracowni-ków cywilnych). Opozycjamówi o ,,destabilizacji” służbspecjalnych, co zagraża bez-pieczeństwu kraju. W dniu 2października kilkanaście osóbnie mogło rano dostać się dopracy w budynku byłej WSIw Warszawie, albowiem war-townicy otrzymali listę osób,których nie należało wpuścić.Oficerowie WSI zagrozili, żejeśli władza nie przestanie ich

atakować, to będą musieli„odgryźć się” politykom. Je-den z nich powiedział, żew grę wchodzi przekazanie,,ciekawych informacji” prze-ciwnikom obecnej władzyi dziennikarzom.

PREMIER JAROSŁAW KACZYŃ-SKI powołał Antoniego Macie-rewicza na szefa nowej Służ-by Kontrwywiadu Wojskowe-go, a Witolda Marczuka naszefa Służby Wywiadu Woj-skowego. Macierewicz i Mar-czuk byli pełnomocnikami ds.tworzenia nowych służb, od-powiednio: kontrwywiaduwojskowego (SKW) i wywia-du wojskowego (SWW).

Duet Jorgos Skolias - Bronisław Duży

Pod koniec września misję dyplomatyczną naSłowacji zakończył dotychczasowy kierownikWydziału Konsularnego Ambasady RPWojciech Biliński. Jego miejsce zajęła paniUrszula Szulczyk-Śliwińska (czytaj: „Wywiadmiesiąca“), jej zastępcą jest pani MagdaGondar. Obie panie pracowały na bratysław-skiej placówce w latach 1996 – 2001.

mw

Spotkanie z reżyseremfilmu „Anioł w Krakowie“Arturem Więckiemi producentem Witoldem Beresiem

ZDJĘCIA: KRZYSZTOF FRĄCZEK

• Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A • Z N A S Z E G O P O D W Ó R K A •

DuetClarideon

Page 6: Monitor Polonijny 2006/10

PREZES NARODOWEGO BANKUPolskiego Leszek Balcerowicznie zapłaci grzywny za niesta-wienie się na przesłuchanieprzed sejmową komisją śled-czą. Warszawski sąd okręgo-wy umorzył tę sprawę zewzględu na wyrok TrybunałuKonstytucyjnego, który orzekł,że NBP i jego prezes nie podle-gają kontroli Sejmu.

KS. TADEUSZ ISAKOWICZ-ZA-LESKI powiedział, że jedenz księży pracujących w Rzy-mie przy procesie beatyfika-cyjnym Jana Pawła II był taj-nym współpracownikiem SB.Informacja ta wywołała zakło-potanie wśród polskiego du-chowieństwa w Watykanie;polscy komentatorzy oceniają,że nie wpłynie ona na sam pro-ces beatyfikacji. Ks. Isako-wicz-Zaleski, który przygoto-wuje książkę pt. ,,Księża wo-bec SB na przykładzie diecezjikrakowskiej”, powiedział, że

o przeszłości tego duchowne-go wiedziało od wielu mie-sięcy wiele osób. Ksiądz tenzostał zwerbowany jeszczew Krakowie na podstawie kom-promitujących go materiałów.

DO POLSKI z pierwszą wizytąprzyjechał premier SłowacjiRobert Fico. Spotkał sięz prezydentem Lechem Ka-czyńskim, marszałkiem Sej-mu Markiem Jurkiem i roz-mawiał z prezesem RadyMinistrów Jarosławem Ka-czyńskim.

W SZEREGACH SAMOOBRONYtrwa tzw. afera wekslowa. An-drzej Lepper „trzyma łapę” nawekslach (każdy na pół milio-na złotych) posłów i ponad800 byłych kandydatów Sa-moobrony do Sejmu. Działaczeobawiają się, iż Lepper ichweksle gdzieś zastawił. Do-tychczas mówiono o 56 weks-lach, które podpisali posłowieSamoobrony. Weksle miałybyć straszakiem na członkówpartii – gdyby któryś ją porzu-cił, musiałby oddać pół milio-na. O wekslach zrobiło się gło-

Czym jest Teatr KTO?

Stworzyła go w 1977 r. grupa ab-solwentów Uniwersytetu Jagiel-lońskiego. Jest to teatr alternatyw-ny, ale od 2005 r. ma status teatrumiejskiego. Ważne wydaje się to,że w kręgu jego zainteresowań jestteż teatr uliczny, albowiem m.in.

doświadczenia wyniesione z ulicz-nych eksperymentów spowodo-wały, iż tworzywem scenicznym sączęsto przede wszystkim ruchi dźwięk. Słowo, tak ważne w tra-dycyjnym teatrze, odgrywa częstorolę drugorzędną. Spektakle swymcharakterem przypominają niekie-dy widowiska trochę jarmarczne,trochę kuglarskie. I takie właśniebyło przedstawienie nawiązującedo twórczości Hrabala.

Jednak pierwszym spektaklem,zaprezentowanym bratysławskiej

publiczności 18 września, był Stry-czek dla dwóch albo rzeź domo-wa. Premiera przedstawienia mia-ła miejsce w maju 2003 r. Wartopodkreślić, że zarówno autor sztu-ki Ivan Bukovčan, jak i reżyserprzedstawienia Miro Procházka sąSłowakami, co dowodzi, że Tatrynie stanowią żadnej przeszkodywe współpracy teatralnej.

Stryczek… to tragikomedia, opar-ta na prawdziwej historii mężczyz-ny, który przez dwadzieścia latukrywał się na strychu swego do-mu, słuchał Radia „Wolna Europa”i czekał na przybycie amerykań-skich wojsk. Ale nie uwarunkowa-nia polityczne są tu ważne. Głów-ny bohater Grzeszko, wspaniale za-grany przez Jacka Buczyńskiego,już dawno przestał być ofiarą syste-mu, rozmawia z muchami, o sensieżycia dyskutuje z pająkami. Jedyną

jego rozrywką jest obserwowanieprzez dziurę w suficie dobrzej muznanej łazienki, w której obce mę-skie łapy obejmują jego kobietę.Właścicielem tych łap jest Duduś(fenomenalny Błażej Wójcik), pro-sty mężczyzna, który trafia nastrych w ucieczce przed kochanką,aby przekonać jej męża do zejściai pozostania z nią. Aneczka (per-fekcyjna Beata Wojciechowska),kochanka jednego i żona drugiego,przedstawia się jako monstrum –stanowi postrach dla Dudusia(i nie tylko dla niego), który wie, żejeśli nie przekona Grzeszka do„zstąpienia” do kuchni, zostanieprzez nią totalnie ubezwłasnowol-niony. Niestety, nadchodzi Anecz-ka i… „sprawa się rypie”. Teraz jużobaj mężczyźni pozostają na stry-chu, próbując się wieszać na sznu-rze do suszenia bielizny i czeka-

6

Jeden teatr – dwa spektakle

MONITOR POLONIJNY

G ościem Dni Polskiej Kultury w Bratysławie był w tym roku m.in. krakowskiTeatr KTO, który na deskach teatru F7 wystąpił z dwoma przedstawieniami.

Pierwsze z nich to Stryczek dla dwóch albo rzeź domowa (Slučka predvoch alebo domáca šibenica), autorstwa Ivana Bukovčana, wyreżyse-rowane przez Mira Procházkę, zaś drugie, Sprzedam dom, w którym już niemogę mieszkać, zostało oparte na twórczości Bohumila Hrabala,a wyreżyserowane przez Jerzego Zonia, założyciela i dyrektora teatru.

Page 7: Monitor Polonijny 2006/10

7

jąc… Przyjdzie? A może nie?Ale Aneczka przychodzi –zawsze!

Postacie sztuki są komicz-ne, choć podszyte tragiz-mem. Zdradzany mąż, okła-mująca go żona i jej kochanektworzą wyjątkowy zespół.

Stryczek dla dwóch… jestspektaklem o emocjach, tchó-rzostwie, pasożytnictwie i stra-conych marzeniach, a w po-daniu zespołu Teatru KTOspektaklem wręcz rewelacyj-nym.

Drugie przedstawienie te-go teatru Sprzedam dom,w którym już nie mogę mie-szkać (premiera odbyła sięw grudniu 2005 r.), inspiro-wane życiem i twórczościąBohumila Hrabala, opiera sięna w dużej mierze na archety-pach. I wcale nie potrzebaznać Hrabala, aby znaleźćw nim typowy dla Europej-czyka (środkowego?) ko-mizm i tragizm sytuacji. Ory-ginalność spektaklu polegam.in. na tym, że słowa (wypo-wiedziane, a właściwie wy-śpiewane, w różnych języ-kach) padają tylko w przer-wach między poszczególny-mi scenami, w których pię-

cioro aktorów za pomocąjęzyka gestu, swojej fizykalno-ści i teatralnego symboluprzedstawia rytuały towarzy-szące człowiekowi od naro-dzin po śmierć. Szóstym „ak-torem“ jest muzyka, podkre-ślająca specyficzną dla aktual-nie prezentowanej uroczysto-ści atmosferę i łącząca po-szczególne części w całość.Brak w przedstawieniu jakiejśwyrafinowanej scenografii –są tylko trzy duże kufry, które„grają“ wszystko: i stół biesiad-ny, i konfesjonał, i grób. Wszy-stko w przedstawieniu macharakter uniwersalny, bawilub zasmuca. To wspaniałyspektakl teatru ciała.

Teatr KTO działa już pra-wie dwadzieścia lat. Znanyjest nie tylko w Polsce, alei poza jej granicami. Swojeprzedstawienia prezentujeod Nowego Jorku po Seul.Wszędzie przyjmowany jestz entuzjazmem. Tym razemmogliśmy zobaczyć gow Bratysławie – naprawdębyło warto!

JANA GIBALOVÁ, KAMILAONDICOVÁ, IVAN KOVÁČ

STUDENCI IV ROKUBRATYSŁAWSKIEJ POLONISTYKI

S Ł O W A C K I E W Y D A R Z E N I AI P O L S K I E S P O S T R Z E Ż E N I A

M iałam oddać pewien artykuł. Zna-cie ten „ból terminów”. W głowie

pustka i na monitorze komputerarównież. Po prostu stres. Piję kawę,stukam bezmyślnie w klawiaturęi nagle - nieszczęście! Znalazła się naniej cała zawartość kubka! Terminyi artykuł muszą poczekać. Trzebaratować sprzęt! Długopisem wydłu-buję poszczególne klawisze, ale to niepomaga. Kawa cieknie do głębin (?)klawiatury. Rozkładam więc sprzęt naposzczególne części, suszę na słońcu,a po dwóch dniach składam mozolniez powrotem (trafić klawiszem w od-powiednią literkę to syzyfowa praca).I jaki efekt? Niestety żaden! Klawia-tura, pomimo zabiegów ratowni-czych, nie działa! Trzeba kupić nową.Oferta nowych klawiatur jest bogata.Wybieram model reklamowany jakowodoszczelny, czyli taki, któremużadna kawa nie straszna. Mam więc nabiurku sprzęt „kawoszczelny”!

Pewnie zastanawiają się Państwo,o czym są aktualne „Spostrzeżenia”.Jaki ma związek kawa, klawiaturai polskie spostrzeżenia? Otóż taki, żezanim zamieszkałam na Słowacji,kawy nigdy nie piłam! W kawiarni,cukierni albo w gościach piło sięprawie wyłącznie herbatę. Na po-czątku pobytu na Słowacji też częściejpiłam liptona niż jacobsa. Ale czasleciał i miejsce szklanki z herbatązajęła filiżanka z kawą. Uświadomiłamsobie, że wystarczyło dziesięć lat, byzmieniły się moje zwyczaje. Co gorsze,jest to rytuał powtarzany codziennie,czyli wyjątkowo mocno zakorzeniony.Zrobiło mi się żal. Łatwo poddałam sięw małych sprawach, może w podobnysposób poddam się w wielkich? Ojej,smutny wątek! A to wszystko zasprawą klawiatury, którą w Polsce napewno sprzedają z oznaczeniem„herbatoszczelna”.

MAJKA KADLEČEK

PAŻDZIERNIK 2006

śno, gdy Lepper za ich pomocą pró-bował zdyscyplinować „zdrajców”,którzy za namową PiS odeszli z Sa-moobrony po rozpadzie koalicji.

GŁÓWNĄ NAGRODĘ XXXI FestiwaluPolskich Filmów Fabularnychw Gdyni ,,ZŁOTE LWY” dla najlep-szego filmu przyznano ,,PlacowiZbawiciela” w reżyserii KrzysztofaKrauzego i Joanny Kos-Krauze.„Plac Zbawiciela” otrzymał naj-więcej, bo aż 6 nagród. OpróczGrand Prix także nagrody aktor-skie – za pierwszoplanową rolę ko-biecą dla Jowity Budnik i drugopla-

nową dla Ewy Wencel, a ponadtodla najlepszego kompozytora i pro-ducenta oraz wyróżnienie prezy-denta RP za szczególną wrażliwo-ść społeczną. Za najlepszego reży-sera tegorocznego festiwalu juryuznało Marka Koterskiego, twórcęfilmu ,,Wszyscy jesteśmy Chrys-tusami”. Najlepszym aktorem pier-wszoplanowy został ZbigniewZamachowski, który ,,ZłotegoLwa” otrzymał za rolę w filmie„Przybyli ułani”.

ZUZANA KOHÚTKOVÁWARSZAWA

Page 8: Monitor Polonijny 2006/10

MONITOR POLONIJNY8

Ako ste prežívali pr-vé minúty po tom, čovás vyhlásili za MissWorld 2006?

Pred finále som si ho-vorila, že by pre mňa bo-lo obrovským úspechom,keby som sa dostala doužšieho výberu – čo bo-lo 17 dievčat. Po tom, čosom sa dostala do po-slednej šestky, som si po-vedala – to je výborné,to je skvelé, už nič viacnemôžem očakávať. Na-ozaj, nikdy by som sinebola pomyslela, že samôžem dostať tak ďale-ko.

Slováci vás budúpovažovať tak trochuza ,,svoju Miss“ keďžeste sa narodili v Trna-ve, na Slovensku...

Ďakujem. Je pravda,že z Trnavy si toho veľanepamätám. Keďže somsa na Slovensku narodilamám k nemu istý vzťah.A určite plánujem aj ces-

Tegoroczny festiwal 22 września w Tea-trze im. Andreja Bagara zainaugurował pol-ski spektakl Woyzeck Georga Büchneraw wykonaniu Teatru im. Wojciecha Bogu-sławskiego z Kalisza. Miłość młodego fry-zjera Franza Woyzecka (Sebastian Paw-lak) do Marii (Aleksandra Bożek), którapracuje jako sprzedawczyni w salonieślubnym, nie kończy się happy endem, alemorderstwem. Mordecą jest Woyzeck.

Reżyser spektaklu Maja Kleczewska,wywodząca się z nowego pokolenia reży-serów, czerpie inspirację z popkultury.Scena staje się przestrzenią burzliwej dys-kusji o wartościach. W zwierciadłach salo-nu fryzjerskiego widzimy różne ujęciaz planu przedstawienia, niczym zapis z ró-żnych kamer, co pomaga widzowi zrozu-mieć szybko toczącą się akcję.

Cieszy fakt, że w Polsce mamy teatrwielopokoleniowy, różnorodnych uznawa-nych reżyserów. Przez Słowaków polskiteatr jest postrzegany jako jeden z najlep-szych w Europie – powiedział dyrektor te-atru Ján Greššo. Z kolei nitrzański teatrjest uznawany w Polsce za jeden z najcie-kawszych w Europie Środkowej. Na swejscenie często wystawia polskie sztuki(Agata szuka pracy A. Łukasińskiej,Testosteron A. Saramowicza czy Beztle-nowce I. Villqist’a).

Divadelná Nitra odbywa się co roku (od1992 r.) zawsze pod koniec września. Nadeskach nitrzańskich scen teatralnych (alei również w nietradycyjnych pomieszcze-niach) występowali aktorzy znanych ze-społów z Francji, Anglii, Polski, Czech,Rosji, Niemiec, Węgier, Litwy i Słowacjii innych państw europejskich. Festiwal po-szukuje teatru nietradycyjnego, odkryw-czego, inspirującego. Zestawia prezenta-

cje znanych osobowości reżyserii teatral-nej z wschodzącymi gwiazdami. O jegoznaczącej pozycji świadczy fakt, że co ro-ku do Nitry przyjeżdżają krytycy, teoretycyi dyrektorzy teatrów z całej Europy, w tymrównież z polski. W Słowacji polskie teatrysą znane i na tenże festiwal zapraszane,ale, co warto podkreślić, Divadelná Nitrato przede wszystkim konfrontacja teatrówEuropy zachodniej i środkowo-wschodniej.

W minionych latach festiwal gościł teat-ry z całej Polski (np. Teatr Rozmaitościz Warszawy, Teatr Stary z Krakowa, TeatrPolski z Wrocławia) oraz polskich reżyse-rów (np. Grzegorza Jarzynę, KrzysztofaWarlikowskiego, Jerzego Jarockiego) i ak-torów (np. Annę Polony czy Jana Peszka).

Teatralna współpraca polsko-słowackajest bardzo żywa. W Polsce doskonale jestznany słowacki reżyser z Nitry – OndrejSpišak. Spektakl Prorok Ilja TadeuszaSłobodzianka - jeden z najlepszych pol-skich dramatów współczesnych, wyreży-serowany właśnie przez O. Spišaka, miałswoją premiery niemal równocześniew Nitrze i Warszawie i triumfował na XVIIMiędzynarodowym Festiwalu TeatralnymBEZ GRANIC w Cieszynie, otrzymując na-grodę „Złamanego Szlabanu”.

W rozmowach słowacko-polskich częs-to się mówi, że po stronie polskiej szybciejbuduje się nowe obiekty, dynamiczniejszyjest rozwój. Jednak obecność na Divadel-nej Nitrze jest dla Polaków nobilitacją, pot-wierdzeniem wyjątkowości, zaś Nitra dzię-ki festiwalowi stała się miejscem na teat-ralnej mapie świata, gdzie po prostu nale-ży być.

ALICJA KORCZYK-CHOVANEC, NITRAE-BIBLIOGRAFIA: WWW.NITRAFEST.SK

GEORG BÜCHNER, Woyzeck; tłumaczenie: Piotr Lachman, Teatr im. WojciechaBogusławskiego w Kaliszu; adaptacja tekstu i reżyseria Maja Kleczewska, sceno-grafia: Katarzyna Borkowska, premiera 28 maja 2005.

Polskimi oczamiN itra, miasto Cyryla i Metodego w Państwie Wielkomorawskim, przyciąga

dziś Polaków w celach handlowych, turystycznych i kulturalnych. Dziejesię tak za sprawą Międzynarodowych Targów „Agrokomplex”, interesującychzabytków i… Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Divadelná Nitra.

Page 9: Monitor Polonijny 2006/10

9PAŻDZIERNIK 2006

tu na Slovensko, keďžetam mám časť rodiny...

Ako ste prežívaliten hektický mesiacv Poľsku – stále v au-tobusoch, so zbale-nými kuframi?

Pre mňa to až takýveľký stres nebol. Jepravda, že niekedy smemuseli zvládať niekoľkovecí naraz a že niektorédievčatá znášali horšieto neustále premiestňo-vanie sa, ale ja som me-dzi ne nepatrila. Mámrada cestovanie, a ok-rem toho – keďže ro-bím modeling, tak somna tieto veci zvyknutá.Pobyt v Poľsku som siskutočne užila.

Mali ste nejakú špe-ciálnu prípravu naMiss World?

Nijaká zvláštna prí-prava, naozaj. Snažilasom sa udržať v dobrejnálade. A tým, že robím

modeling – do toho pa-trí aj udržiavanie sa – svo-jej postavy či tváre – jed-noducho, som zvyknutástarať sa o to, aby somvyzerala dobre. Pokiaľide o jazykovú stránku,tak si myslím, že somcelkom dobre vybave-ná. Určite som na tombola lepšie než mnohoiných dievčat, čo bolotiež veľmi dôležité.

Máte rada históriu,ktoré obdobie je vašenajobľúbenejšie?

Obdobie Ľudovíta IV.Milujem umenie tých či-as a obdivujem jehoosobnosť.

Povedali ste, že ne-máte priateľa ani muž-ský ideál. Máte nejakúzlú skúsenosť?

Nemám zlú skúse-nosť. Ale uvedomte si,že mám 18 rokov a za-tiaľ som nikoho ideálne-ho nestretla (úsmev)...

Nasledujúcich 12 me-siacov bude pre vásveľmi hektických. Čoškola?

Neviem, zatiaľ somnemala čas nad týmpremýšľať. Určite sao tom poradím s rodič-mi, ale ak by to čo lentrochu šlo, tak by somchcela pokračovať, ne-chcela by som štúdiumprerušiť.

Tvrdíte, že milujetecestovanie. Ktorá ob-lasť je vaša najobľú-benejšia?

Určite Francúzsko.Je to čarovná krajina.Na svete je však veľakrásnych miest. Na-príklad Japonsko, kdesom v poslednýchmesiacoch strávila ve-ľa času. Naozaj sa te-ším, že si pozriemAmeriku, Afriku, jed-noducho všetky kon-tinenty, naozaj, veľmisa teším.

Finále Miss Worldje vždy (pre nás)v exotickej krajine.Teraz to bolo ,,u suse-dov“ v Poľsku. Nie jevám to trochu ľúto,že ste tú exotiku ne-zažili? Že ste boli sko-ro ako doma?

Myslím si, že teraz sitej exotiky a cestovaniaužijem až-až. Naopak,podľa mňa to bola lenvýhoda. Bolo to blízkoČeskej republiky, takžeaj spojenie s rodičmia rodinou bolo perfekt-né. Ľudia ma naozajpodporovali – takže –Poľsko malo viac kladovnež záporov.

Mnohým Poliakomste sa páčili viac ako,,ich“ Poľka MarzenaCieślik...

Ďakujem...

PRE MONITOR POLONIJNY ZUZANA KOHÚTKOVÁ,

VARŠAVA

Miss World si tov Poľsku naozaj užilaN ajkrajšou ženou sveta sa stala Češka, 18-ročná Tatjana

Kuchařová. V poľskej Varšave ju 30. septembra korunovaliza Miss World 2006. Historický úspech – Tatjana sa stala prvouČeškou, ktorá bude celý nasledujúci rok nosiť titul svetovejkráľovnej krásy. Úspech je o to väčší, že Tatjana zvíťazilav súťaži svetovej krásy, ktorá sa po prvý raz konala v postso-cialistickej stredoeurópskej krajine a druhý raz v krajine Európy(po Londýne). Korene má na Slovensku, pretože jej biologickýotec je Slovák a so starými rodičmi, ktorí žijú pri Trnave, stáleudržiava kontakt. Po svojom víťazstve vo Varšave TatjanaKuchařová odpovedala aj na otázky Monitora Polonijnego.

Page 10: Monitor Polonijny 2006/10

Wraca Pani na Słowację,a ponieważ zna Pani to miej-sce, więc z pewnością łatwiejjest sobie wytyczyć cele dzia-łań, które chciałaby Pani zrea-lizować w najbliższym czasie.

Praca konsula jest dość jasnookreślona, to pomoc wszystkimPolakom przebywającym na Sło-wacji. Jak zdążyłam się zoriento-wać podczas dwóch tygodni mo-jego pobytu w Bratysławie, któretu spędziłam, zanim podjęłam no-we obowiązki, trochę rzeczy sięzmieniło. Powstał Szkolny PunktKonsultacyjny, który jako szkołapolska działa przy ambasadziepod egidą Ministerstwa EdukacjiNarodowej. Dzieci jest sporoi działanie szkoły jest uzasadnio-ne. Chciałabym jednak przywró-cić działanie szkółek polonijnychtam, gdzie one przestały funkcjo-nować. Za poprzedniej mojej ka-dencji ta dziedzina edukacji byłana wysokim poziomie.

A zatem uważa Pani, żedziałanie szkoły polskiej niewyklucza działania szkółekpolonijnych?

W tej chwili nie potrafię odpo-wiedzieć na pytanie, dlaczegoszkolnictwo polonijne w niektó-rych regionach podupadło.Punkt konsultacyjny w Bratysła-wie powstał ze względu na dziecipolskich wojskowych, którzystacjonowali w Topolczankach.Do szkoły uczęszczają też dziecipracowników ambasady i dziecipolonijne. Zdaję sobie jednaksprawę z tego, że odległość doszkoły w Bratysławie, którą mu-szą pokonywać dzieci polonijnez Koszyc czy innych miast Sło-wacji, jest duża. Dlatego sądzę, żeniektóre szkółki polonijne mo-głoby przygotowywać do naukiw szkole te dzieci, które ze wzglę-du na odległość, nie mogą dojeż-

dżać do niej co tydzień, a z nau-czycielami szkoły spotykają się cojakiś czas na konsultacjach. Niewiem, czy to, co powiem, za-brzmi dobrze czy nie, ale może-my zrobić grubą kreskę i zacząćwszystko od nowa. Nie jestemuczuciowo czy zawodowo zwią-zana ani ze szkołą, ani ze szkółka-mi. To są dwie rzeczy, które mogądziałać obok siebie, a nie konku-rować ze sobą.

Czemu zamierza Pani po-święcić szczególną uwagęw najbliższym czasie?

W tym miesiącu wybieram siędo Liptowskiego Mikulasza, byodwiedzić konsula honorowegopana Frąckowiaka, później doKoszyc, gdzie chcę spotkać sięz tamtejszą Polonią i prezesemKlubu Polskiego panem Błoń-skim. Nie zamierzam ingerowaćw działanie Klubu Polskiego, or-ganizacja polonijna powinna żyćswoim życiem, choć, oczywiście,może liczyć na moją pomoc,wsparcie czy radę.

Mój poprzednik odkrył miej-sca pamięci, będę się starała jeotoczyć opieką. Są to przeważ-nie groby polskich żołnierzy,poległych podczas I wojnyświatowej. Wiem, że w Nitrzesą takie miejsca, którymi opie-kują się członkowie Klubu Pol-skiego, za co im dziękuję.

Praca konsula to również opie-ka nad uboższymi i więźniami.

W chwili obecnej mamydwóch polskich więźniów powyroku, a dwaj inni, którzy tu by-li, zostali przeniesieni na własnąprośbę do kraju. Jeśli chodzio pomoc dla ubogich, to wrazz moją zastępczynią panią MagdąGondar już wcześniej zrobiłyśmylistę osób najuboższych. Na tere-nie Słowacji jest sporo Polek - sa-motnych matek wychowującychdzieci. Chodzi o około czterdzie-ścioro dzieci. Dla nich teraz prze-prowadziłyśmy akcję wyposaże-nia ich w przybory szkolne. Bę-dziemy o nich pamiętać też naBoże Narodzenie. Zdajemy sobiesprawę, że losy niektórych ludzisą bardzo powikłane. Ich wdzię-czność, a szczególnie wdzię-czność tych najmłodszych, odktórych dostawałyśmy podzięko-wania, są czymś, co człowiekacieszy najbardziej. Za pośrednic-twem Klubu Polskiego staramysię dotrzeć do rodzin potrzebu-jących pomocy, czasami pomaga-ją nam w tym polscy księża.

Oczywiście konsulat nie jestkasą zapomogowo-pożyczkowąi nie można do nas wystąpićo pożyczkę zwrotną czy bez-zwrotną. Dysponujemy jednakpewnymi środkami z budżetupaństwa polskiego, które chcęmądrze rozdzielić.

P ani konsul Urszula Szulczyk-Śliwińska przyjmuje mnie w swoimgabinecie w pierwszym dniu urzędowania na stanowisku kierownika

Wydziału Konsularnego w Bratysławie. Miejsce to jest jej bardzo dobrzeznane, bowiem pracowała już tu w latach 1996 – 2001. Pani konsulopowiada o nowych planach w charakterystyczny dla siebie sposób,który w dwóch słowach można by okrślić: otwartość i temperament.

Urszula Szulczyk-Śliwińska: Chciałabympomóc Klubowi Polskiemuw uzyskaniu siedziby

WYWIAD MIESIĄCA

MONITOR POLONIJNY10

Page 11: Monitor Polonijny 2006/10

Klub Polski przygotowujerównież imprezy o charak-terze reprezentacyjnym.Czy zamierza Pani ze środ-ków konsularnych przezna-czyć jakąś kwotę na wspar-cie tej działalności kultural-no-integracyjnej?

Oczywiście, że tak. Zdaję sobiesprawę, że słowacka Polonia jestspecyficzna. Mieszkacie państwoblisko kraju, nie wszyscy odczu-wają potrzebę jednoczenia się, takjak to się dzieje w krajach bardziejodległych od naszej ojczyny. Dlate-go cenię sobie tę pracę działaczyklubowych i, choć nie należę doosób, które chętnie biorą udziałw imprezach, jestem przekonana,że i na tę działalność znajdę jakieśfundusze. To nie jest tak, że ja do-staję worek pieniędzy i dysponujęnimi, jak mi się podoba, ale mamodgórne wytyczne. Jednymz najmilszych zakresów moichobowiązków pracy konsulapodczas poprzedniej kadencjibyła właśnie współpraca z Klu-bem Polskim.

A co jest niemiłego w tejpracy?

Bardzo lubię pracę konsularną.Choć miałam różne możliwościwyjazdów na placówki dyplo-matyczne, to wyjazd doBratysławy do pracy konsu-larnej był moim świado-mym wyborem. To jestpraca, w której się bezprzerwy coś dzieje, spoty-

ka się ciekawych ludzi. Oczywi-ście, że są też smutne obowiązki,kiedy nasi rodacy ulegają wypad-kom, kiedy umierają na Słowacji,wtedy do obowiązków należyrównież lakowanie trumien.

Po wejściu Polski i Słowacjido Unii Europejskiej zostałyotwarte nasze rynki pracy, cospowodowało przyjazd naSłowację wielu Polaków. Czyzamierza Pani nawiązać ró-wnież z nimi kontakt?

Otrzymałam od mojego poprze-dnika całą teczkę danych, doty-czących Polaków pracującychw różnych miastach na Słowacji:w Nitrze, Bratysławie, Żylinie. To

grupa około tysiąca osób, do któ-rych będę starała się dotrzeć.Podejrzewam, że ci ludzie sami sięorganizują w miejscach, gdzie pra-cują.

Na Słowacji przebywa ró-wnież sporo księży polskich.Czy w jakiś sposób konsulatz nimi współpracuje?

Księża są naszymi małymi kon-sulami i wtedy, kiedy dochodzi dojakiegoś wypadku, kiedy potrzeb-na jest pomoc, pomagają bezinte-resownie. Nasi księża najczęściejpracują w słowackich parafiach,choć są też zakony, jak ten fran-ciszkanów w Bratysławie, w któ-rych są prawie sami Polacy. Obec-nie w Nitrze polscy księża sąw trakcie budowy nowej siedziby,która powinna być oddana doużytku na jesień. Planujemy więczorganizowanie spotkania w no-wym budynku, który, być możebędzie również udostępniany ni-trzańskiej Polonii.

Czy w chwili obecnej konsu-lat wprowadza jakieś nowościw załatwianiu polskich doku-mentów?

W tym roku, 28 sierpnia, weszłanowa ustawa paszportowa, we-dług której każdy obywatel musiosobiście w ambasadzie złożyć

wniosek o paszport. Ponieważodległość między Bratysławąa Koszycami to prawie 500 ki-lometrów, a na Spiszu i Ora-wie mieszka wielu naszychrodaków, najprawdopodob-niej raz w miesiącu, jeślibędzie taka potrzeba, bę-dziemy urzędować w tere-nie. Pierwszy wyjazd jestplanowany na 17 paździer-

nika do Liptowskiego Mi-kulasza, a potem razw miesiącu będziemy

urzędować albo w Preszo-wie, albo w Koszycach.

11

FOTO

: MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 12: Monitor Polonijny 2006/10

12 MONITOR POLONIJNY

Każdego roku ŚwiatoweForum Mediów Polonijnych,organizowane przez Małopol-skie Stowarzyszenie Współ-pracy z Polonią, początekswój ma w Tarnowie – urokli-wym mieście, gdzie na przy-jazd 150 dziennikarzy polo-nijnych z całego świata przy-gotowują się bardzo staran-nie gospodarze miasta – bądźco bądź właśnie tu medialna„śmietanka” Polonusów za-

wsze spędza dwa dni, więcnależy ich ugościć należycie!I tak się dzieje.

Stąd „forumowicze” ruszająw Polskę. W tym roku wybra-liśmy się na Warmię i Mazury,a po drodze odwiedziliśmyBusko Zdrój, które w tym ro-ku świętuje 170. rocznicęlecznictwa uzdrowiskowego.W programie dla dziennika-rzy wykrojono nawet czas naekspresowe zabiegi lecznicze

Jeszcze nie mamy do dyspozycji loka-lu, więc nie mogę podać adresu. Pragnęteż zwrócić uwagę na kolejną kwestięzwiązaną z paszportami. Otóż do no-wych polskich paszportów potrzebne sązupełnie inne zdjęcia niż do tej poryi niż te, które robi się do słowackich do-kumentów. Każdemu zainteresowane-mu wysyłamy rameczkę i opis, jak mawyglądać zdjęcie. W Bratysławie mamyjuż zaprzyjaźnionego fotografa, któryumie robić odpowiednie zdjęcia do pol-skich dokumentów.

Czy to oznacza, że wszyscy mająobowiązek wymiany paszportów?

Nie, paszporty, które były do tej poryważne, są nadal aktualne, ale ci, którymkończy się ważność dokumentu, muszągo wyrobić już według nowych wzorów.

Jakie są opłaty za nowy paszport?Wyrobienie nowego paszportu na

Słowacji kosztuje około tysiąca koron.Na wniosek mojego poprzednika opłatata została obniżona o 75 procent.

Przyświeca Pani jakiś jeden dużycel, który chciałaby Pani zrealizo-wać podczas pobytu na Słowacji?

Nie chcę składać deklaracji, ale pod-czas szkoleń przed wyjazdem na pla-cówkę i na specjalnych spotkaniachw Senacie natchnęła mnie myśl, że bar-dzo chciałabym pomóc Klubowi Pol-skiemu w uzyskaniu siedziby. Myślęo Bratysławie, choć wiem, że prezes klu-bu jest w Koszycach, a i inne oddziałyklubowe też nie dysponują swoimi loka-lami. Ale te mniejsze kluby regionalne ja-koś sobie radzą, wynajmując pomiesz-czenia w domach kultury czy w innychmiejscach. W Bratysławie – stolicy kraju,gdzie tej Polonii jest najwięcej, brakujelokalu, tym bardziej, że obecnie budy-nek Instytutu Polskiego, z którego go-ścinności czasami państwo korzystali,został oddany do remontu. Mówiąc ob-razowo, widzę światełko w tunelu, którepozwala mieć nadzieję, że dojdzie do te-go, że słowacka Polonia osiądzie „naswoim“.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

K ilka lat temu w wywiadzie dla „Monitora Polonijnego” znanysłowacki podróżnik Boris Filan, spytany o najpiękniejszy

zakątek świata, bez wahania odpowiedział: Mazury! O tym, że tomiejsce jest urokliwe, mogłam się po raz kolejny przekonaćpodczas XIV Światowego Forum Mediów Polonijnych.

Warmia i Mazury

nie tylko dla dziennikarzy

Warmia i Mazury

nie tylko dla dziennikarzy

Page 13: Monitor Polonijny 2006/10

13PAŻDZIERNIK 2006

(z mrożącą krew w żyłach kriote-rapią, która odbywa się w ko-morze przy 140 stopniach poni-żej zera!).

Pierwszym przystankiem naWarmii i Mazurach, jakże wa-żnym z historycznego punktuwidzenia, były pola Grunwaldu,gdzie w 1410 roku zostały poko-nane wojska krzyżackie. A jakże,przed naszymi oczami równieżwalczyli rycerze w zbrojach.W ten sposób gospodarze regio-nu (Agencja Turystyki i PromocjiKOMTUR, która towarzyszyłanam podczas całego pobytu)przenieśli nas w czasy zamie-rzchłe. Wyprawy w czasie, na-wiązania do wydarzeń historycz-nych regionu, ważnych ludzi,którzy kiedyś zamieszkiwali teobszary, stały się miłą codzienno-ścią dla uczestników Forum.

Warmia i Mazury roztaczałyprzed nami swoje uroki: atrakcjeturystyczne i kulinarne, biesiady,spotkania w plenerze i na eks-kluzywnych zamkach, rejsy stat-kiem i żaglowcem… Jest co wspo-minać. Sercem regionu jest po-wiat giżycki, na którego obszarzeleży ponad 110 jezior, w tym naj-bardziej znane jeziora Mamryi Niegocin. Z kolei Mikołajki sąusytuowane w centrum unikato-wego szlaku wodnego o długości

150 km, tworzonego przez sku-pienie dużych, naturalnychzbiorników wodnych, połączo-nych licznymi kanałami i rzecz-kami. Stąd wiedzie wiele szla-ków turystycznych, między inny-mi do Reszla, gdzie znajduje sięimponujący zamek. Region mo-że pochwalić się również innymizamkami, wspomnę chociażbyten w Olsztynie czy Ostródzie.

Powroty do przeszłości wkom-ponowano również w wieczor-ne programy Forum, kiedy tobiesiadowaliśmy. Wspaniałą at-mosferę historii wytworzono nazamku (obecnie jest to hotel)w Rynie, gdzie organizatorzyw urokliwej scenerii, przy odpo-wiedniej oprawie muzyczneji w gustownych strojach histo-rycznych „porwali” nas po razkolejny w czasy zamierzchłe.

W spacerach historycznychpomagał nam również MikołajKopernik, który w tym regioniespędził wiele lat swego życia,a którego duch nadal unosi sięnad tymi miejscami – chociażbywe Fromborku, gdzie przed ka-tedrą zwiedzający mogą podzi-wiać jego imponującej wielkościpomnik. Kompleks katedralnyteż zachwyca swoim urokiem.

Jeśli już mowa o obiektach sa-kralnych, to wspomnieć należy

kościół w Świętej Lipce. Na tych,którzy pozostaną obojętni napiękno zdobień kościoła i nie-powtarzalną atmosferę, wraże-nie wywrze z pewnością dźwiękorganów. Ba, nie tylko dźwięk,ale i całe przedstawienie, w kon-cercie bowiem „występują” fi-gurki, zdobiące organy.

Wspominając Mazury, BorisFilan zachwycał się możliwościąpołowu ryb, zbierania grzybów,polowań i wyciszenia się z dalaod miejskiego zgiełku na łonieprzyrody.

I choć moje doświadczenia sązgoła inne, bowiem nie udałomi się złowić węgorza, nie zna-lazłam ani jednego grzyba,o wyciszeniu też nie mogło byćmowy, bowiem Forum zgro-madziło 150 dziennikarzy z ca-łego świata, to i tak wróciłamzachwycona tym regionem, je-go specyficznym urokiem, mo-że odrobiną „czegoś” jeszczenie odkrytego, nie poddanegoobróbce, nie zagospodarowa-nego. To „coś” jest czarującei warto „to” zobaczyć.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKATARNÓW, BUSKO-ZDRÓJ, GRUNWALD, STAREJABŁONKI, OLSZTYN, OSTRÓDA, FROMBORK,

BARTOSZYCE, RYN, GIŻYCKO, MIKOŁAJKI, ŚWIĘTALIPKA, RESZEL, WARSZAWAZDJĘCIA: MARIUSZ MICHALSKI

Page 14: Monitor Polonijny 2006/10

14

WŁODZIMIERZ BUTOWSKI - na Słowacjimieszka od kilkudziesięciu lat, a od kilkumiesięcy w swoim nowym domu!

„Moje młodzieńcze czasy to przedewszystkim Czesław Niemen. Szczerzemówiąc, po prostu uwielbiałem goi szalałem za nim, jak zresztą wielu moichrówieśników.

W chwili obecnej nie słucham jakiejśkonkretnej muzyki. Czasami słuchamradia, choć muszę przyznać, że długo nie

potrafiłem przyzwyczaić się do muzykisłowackiej. Jest zupełnie inna niż muzykapolska. Co prawda nie posiadam nagrańpolskich piosenkarzy, ale kiedykolwiekjadę do Polski z przyjemnością słuchamradia i polskiej muzyki. Ze współczesnejmuzyki polskiej najbardziej mi odpowiadatwórczość Ryszarda Rynkowskiegoi Maryli Rodowicz oraz, ogólnie mówiąc,tego typu muzyka“.

MAJKA KADLEČEK

SOPOTFESTIVAL 2006Tegoroczny Sopot Festival 2006odbył się w Operze Leśnej poraz 43. i trwał 3 dni – od 1 do3 września.

Pierwszego dnia odbył się konkurs, doktórego po latach powrócono już w rokuubiegłym. Wśród polskich wykonawcówm.in. zaśpiewali: Stachursky, Gosia An-drzejewicz, Mezzo/Tabb i Mietek Szcze-śniak, Sumptastric i The Jet Set.

W tym roku postawiono na nowychnieznanych wykonawców. Wygrał Sta-chursky i on dostał się do konkursu mię-dzynarodowego, w którym rywalizowałopięć zespołów zagranicznych, wśródktórych była brytyjska grupa MATA FIX,która zdobyła Bursztynowego Słowika.

Jury – podobnie jak w ubiegłym roku– obradowało publicznie.

Oprócz Bursztynowego Słowika mieliś-my też Słowika Publiczności, który przy-padł Stachursky’emu (o czym zdecydo-wali widzowie za pomocą SMS-ów).

Drugi dzień festiwalu był niezwykleatrakcyjny. Był to wieczór gwiazd.W pierwszej części wystąpiła piosenkar-ka brytyjska KATIE MELUA, z pochodze-

nia Gruzinka, zaś w drugiej – mega-gwiazda – ELTON JOHN, który przy-pomniał swoje największe przeboje –i te nowsze, i te sprzed lat, które lubimy,a wręcz kochamy.

Trzeci dzień miał charakter wspo-mnieniowy. Na estradzie pojawili się Ma-ryla RODOWICZ i zespół BUDKA SUFLE-RA, który otrzymał Złotego Słowika zacałokształt twórczości. Przyjechali teżnasi dobrzy znajomi: Helena VONDRAČ-KOVA, Karel GOTT, DRUPPI i DemisROUSSOS. Tych wykonawców pamię-tamy z lat 70-tych, kiedy to święcili

triumfy w sopockim amfiteatrze.Jaki był zatem tegoroczny SOPOT,

przygotowany po raz drugi z rzędu przezkomercyjną stację TVN? Na pewno dużolepszy od ubiegłorocznego, skoncentro-wanego na pojedynku dwóch polskichgwiazdeczek Mandaryny i Dody. Tego-roczny był przygotowany zdecydowaniepod kątem wymogów przekazu telewi-zyjnego, ale jednocześnie nie do końcaskrystalizowany, jeśli chodzi o profil. Napewno jednak był lepszą lub gorsząrozrywką dla wczasowiczów.

URSZULA SZABADOS

W niedzielę 10 września zmarł Lucjan Kydryński, prezenter, dziennikarzi konferansjer, który z festiwalem sopockim związany był niemalże od

jego początku przez wiele lat. W latach 70-tych był zawsze szarmanckimprezenterem, nigdy nie korzystającym z kartki – miał doskonałą pamięć,znał życiorysy wszystkich wykonawców, nawet jeśli pochodzili z odległegokraju Kwitnącej Wiśni. Przez długie lata w Polskim Radiu prowadził audycjępt. „Rewia Piosenek”.

Page 15: Monitor Polonijny 2006/10

15

Był 24 czerwiec 1976 roku, gdypremier Piotr Jaroszewicz na po-siedzeniu Sejmu przedstawił po-słom projekt zmian cen żywności,projekt długo przez władze przy-gotowywany. Utajnione przygoto-wania do operacji cenowej roz-poczęto już w maju 1975 roku.Z decyzją wprowadzenia nowychcen zwlekano długo w obawieprzed reakcją społeczeństwa, któ-re żyło w przekonaniu, że przedłu-żanie przyjętego w 1971 rokuprzez ekipę Edwarda Gierka zobo-wiązania o zamrożeniu cen żywno-ści stało się trwałą zdobyczą grud-nia 1970 roku. Drastyczna pod-wyżka cen żywności podważaławyraźnie głoszoną przez ekipęrządzącą propagandę sukcesu.Tymczasem „złota era“ gospodarkiGierka się kończyła; kredyty kon-sumpcyjne zostały przejedzone,a kredyty inwestycyjne nie dawałyoczekiwanych rezultatów.

Rano 25 czerwca sklepy spo-żywcze w całej Polsce wywiesiłynowe cenniki, zgodnie z którymiceny mięsa wzrastały średnio o 69proc., słoniny, smalcu, masła i se-rów o 50 proc., cukru o 100 proc.,drobiu i warzyw o 30 proc. Ró-wnocześnie ogłoszono przedziw-ną rekompensatę – najlepiej zara-biający mieli z jej tytułu otrzymy-wać 600 zł, a pracownicy o naj-niższych zarobkach – 240 zł.

Na reakcje nie trzeba było długoczekać. Tego samego dnia, tj.w piątek 25 czerwca, strajki i nie-formalne przerwy w pracy ogar-nęły około 50 zakładów w 10 wo-jewództwach. Szczególnie drama-tyczny przebieg miały protestyw Radomiu i podwarszawskimUrsusie. W Radomiu robotnicywyszli na ulice i z żądaniem odwo-łania podwyżki udali się przedgmach Komitetu WojewódzkiegoPZPR – gdy nic nie osiągnęli, pod-palili go. W ulicach miasta międzyrobotnikami i milicją toczyły sięwalki, podczas których zginęłodwu demonstrantów, a kilkusetzostało rannych. Po ich stłumieniumilicja rozpoczęła aresztowania.Podczas strajku w Ursusie robotni-cy zablokowali tory kolejowe i za-trzymali pociągi, zawiadamiającw ten sposób Polskę o swym pro-teście. W godzinach wieczornychmilicja demonstrantów rozproszy-ła. Do wystąpień na mniejszą skalędoszło też w Płocku. Obawiając sięeskalacji robotniczych protestów,

już wieczorem 25 czerwca pod-wyżkę cen odwołano, ale fala straj-kowa w następnych dniach ogar-nęła kolejne miasta.

Władza, chcąc przywrócić swójporządnie nadszarpnięty autory-tet, rozpoczęła wielką kampaniępropagandową, organizując dzie-siątki wieców „poparcia”. Jedno-cześnie w Radomiu i Ursusie bra-no odwet na zatrzymanych, częstoosobach przypadkowych. Wedługoficjalnych danych władz PRLw Radomiu, Ursusie i Płocku za-trzymano 861 osób, z którychczęść zwolniono, sprawy 354 osóbskierowano do kolegiów, a 51 po-stawiono przed sądem. Dane ze-brane przez opozycję mówią o po-nad 2,5 tys. aresztowanych. Nastą-piły też natychmiastowe zwolnie-nia z pracy. Wokół uczestnikówczerwcowych protestów w Rado-miu, Ursusie i Płocku władza chcia-ła wytworzyć mur – określano ichjako „buntowników” i „warcho-łów”. „Ma być atmosfera pokazy-wania na nich jak na czarne owce”– mówił Edward Babiuch, członekKC PZPR.

I wtedy nastąpił czas działaniainteligencji. Rozpoczęło się od pi-sania do władz listów w obronierepresjonowanych robotników,ale dojrzewał pomysł bardziej efek-tywnego działania. Wojciech Ony-szkiewicz, wówczas 28-letni histo-ryk, pracownik Instytutu BadańPedagogicznych, po latach wspo-mina: „Mieliśmy świadomość, żeżyjemy w kraju, w którym osta-teczną, choć bardzo rzadko wypo-wiadającą się instancją, są robotni-cy /.../ W 1976 roku każdy miałw głowie, że tym razem trzeba do-łączyć do buntu”. Mówiąc „każdy”,

PAŻDZIERNIK 2006

TO WARTO WIEDZIEĆKomitet Obrony Robotników(w trzydziestolecie powstania)

We wrześniu na Uniwersytecie Warszawskim spotkali się nadwudniowej konferencji twórcy, działacze i współ-

pracownicy Komitetu Obrony Robotników (KOR), by z perspektywytrzydziestu lat, które upłynęły od jego powstania, nie tylko wspominać,ale także analizować i oceniać działalność tej pierwszej w PRLzorganizowanej opozycji. Uczestnicy spotkania, a także historycyoczekują, że dyskusje przebiegłe na konferencji wniosą wiele nowegodo naszej dotychczasowej wiedzy o KOR-ze.

Page 16: Monitor Polonijny 2006/10

MONITOR POLONIJNY16

myślał o inteligencji z otoczeniaJana Józefa Lipskiego, historyka,krytyka literackiego, byłego żołnie-rza AK, pracownika InstytutuBadań Literackich.

Kiedy 17 lipca 1976 roku na salisądowej w Warszawie sądzono ro-botników z Ursusa, na korytarzuczekały nie tylko rodziny oskarżo-nych, ale także kilkunastu opozy-cjonistów. Byli wśród nich JacekKuroń (historyk), Jan Lityński (in-formatyk), Henryk Wujec (fizyk),Antoni Macierewicz (historyk),Piotr Naimski (biochemik) orazwspominany już Jan Józef Lipski,który później zanotował, że tegodnia w sądzie przy ul. Leszno na-rodził się Komitet Obrony Robot-ników (KOR), choć wówczasjeszcze bez nazwy.

Rodzinom oskarżonych propo-nowano opiekę nad dziećmi, nie-wielką pomoc finansową. Obronyoskarżonych podjął się mecenasJan Olszewski. Jan Józef Lipski jakopomysłodawców Komitetu Obro-ny Robotników podaje Jacka Ku-ronia i Antoniego Macierewicza.To Jacek Kuroń ponoć powiedział:„Zamiast palić komitety, lepiej zało-żyć własny.“ Przyszli korowcy jużw lipcu ustalili, że będą jeździći pomagać rodzinom represjono-wanych, działać jawnie, podającswe nazwiska i adresy, a w swoichdziałaniach wykorzystywać obo-wiązujące w Polsce prawo i działaćdoraźnie. Zakładali też wówczas,że będą unikać polityki. Zaczęlizbierać pieniądze dla represjono-wanych, nawiązywali kontaktyz rodzinami więzionych i wyrzu-conych z pracy.

Oficjalnie Komitet ObronyRobotników powstał 23 września1976 roku, a deklarację założyciel-ską podpisało 14 osób: Jerzy An-drzejewski (literat), Stanisław Ba-rańczak (poeta, tłumacz), LudwikCohn (adwokat), Jacek Kuroń (his-toryk), Jan Józef Lipski (historyk,krytyk literacki), Edward Lipiński

(ekonomista), Antoni Macierewicz(historyk), Piotr Naimski (bioche-mik), Antoni Pajdak (adwokat),Józef Rybicki (filolog klasyczny),Aniela Steinsbergowa (prawnik),Adam Szczypiorski (demograf), ks.Jan Zieja (kapelan wojskowyw czasie wojny bolszewickiej, ka-pelan Szarych Szeregów), Woj-ciech Ziembiński (grafik). Kilkadni później do KOR-u przystąpili:Halina Mikołajska, Mirosław Cho-jecki, Emil Mozgiewicz, WacławZawadzki, Bogdan Borusewicz,Józef Śreniowski, a w styczniu1977 roku Anka Kowalska, JanuszOnyszkiewicz i Stefan Kaczorow-ski, zaś Adam Michnik, przebywa-jący w tym czasie za granicą, zająłsię propagowaniem KOR-u.W KOR-ze spotkali się ludziew bardzo różnym wieku, ludzieo odmiennych poglądach i bio-grafiach politycznych, co nie prze-szkadzało im we wspólnym działa-niu.

Akcje pomocy prawnej i finan-sowej dla represjonowanych, po-czątkowo podejmowane sponta-nicznie w opozycyjnych środowis-kach inteligenckich i studenckich,przybrały formę działań zorganizo-wanych. Mecenasi Jan Olszewskii Władysław Siła-Nowicki jako ob-rońcy występowali w sądach, niebiorąc za to wynagrodzenia. Odwrześnia 1976 roku co tydzieńukazywał się „Komunikat” korow-ców, przekazujący dane o repres-jach i rozmiarach pomocy. Stałymelementem „Komunikatu” była lis-ta nazwisk członków KOR-u z ichadresami i numerami telefonów.

Jacek Kuroń telefonicznie przeka-zywał paryskiej „Kulturze”, RadiuWolna Europa i BBC treść „Komu-nikatów”, przepisywanych na ma-szynie. W ciągu pierwszego rokudziałalności KOR udzielił pomocyponad 600 rodzinom, wydając naten cel ponad 3 miliony złotych.Korowcy zwrócili się do społe-czeństwa z apelem o wysyłanie doSejmu listów z żądaniem powoła-nia komisji nadzwyczajnej dla zba-dania rozmiarów i przejawów ła-mania prawa. W ciągu kilku mie-sięcy listy takie posłało kilka ty-sięcy osób. Opozycjoniści staralisię działać w ramach obowiązu-jącego wówczas kodeksu karnegoi konstytucji werbalnie gwarantu-jącej prawa obywatelskie. Autora-mi strategii korowskiej byli przedewszystkim Jacek Kuroń i AdamMichnik. Historyk Andrzej Friszkestreszcza ją w sposób następujący:„...udowadniać możliwość i sku-teczność sprzeciwu; skupiać ludziwokół drogich im spraw społecz-nych, zachęcać do wyrażania włas-nych poglądów, obrony swoichpraw; uświadamiać potrzebę sa-moorganizacji środowisk, grupspołecznych i zawodowych; po-budzać niezależne inicjatywy; na-wiązywać współdziałanie międzypowstającymi wysepkami nonkon-formistycznej aktywności; wyjaś-niać cele i zakres działań opozycjimożliwie największej liczbie oby-wateli. Wszystko to powinno pro-wadzić do powstawania enklawwolnego społeczeństwa, które sąniezależne od dyrektyw partiii narzucanych przez nią reguł.Enklawy te – mające własną hie-rarchię wartości, cele, przywód-ców, środki informacji – będą stop-niowo się rozrastały, zmniejszającobszar życia społecznego kontro-lowanego przez aparat władzy ko-munistycznej“.

W sierpniu 1977 roku KORprzekształcił się w Komitet Samo-obrony Społecznej „KOR”, który za

Page 17: Monitor Polonijny 2006/10

17PAŻDZIERNIK 2006

swe zasadnicze cele uznał: walkęz represjami z powodów politycz-nych, światopoglądowych i wyzna-niowych, pomoc ludziom z tychpowodów prześladowanym, dąże-nie do instytucjonalnego zabez-pieczenia praw i wolności obywa-telskich, popieranie wszelkichinicjatyw zmierzających do reali-zacji praw człowieka i obywatela.

Od lata 1977 roku działała ko-rowska Niezależna Oficyna Wy-dawnicza „Nowa”, kierowanaprzez Mirosława Chojeckiego, któ-ra do lata 1980 roku wydała około60 książek. Wydawała ona takżepisma, takie jak wspomniany już„Komunikat” czy „Biuletyn Infor-macyjny”, „Robotnik”, „Głos”, „Kry-tyka”, „Placówka”. Szczególne zna-czenie miał inicjujący ruch samo-obrony i samoorganizacji robot-niczej „Robotnik”, który w 1979 ro-ku osiągnął 20 000 nakładu.

To KOR inicjował powstawanienp. Komitetów ZałożycielskichWolnych Związków Zawodowych,Uniwersytetu Latającego przeksz-tałconego później w TowarzystwoKursów Naukowych czy Komite-tów Samoobrony Chłopskiej.

Władze pozornie ignorowały ist-nienie KOR, nie ignorowały ko-rowców natomiast służby bezpie-czeństwa; nie tylko ich inwigilowa-ły, ale postarały się o zwolnieniaz pracy, dotkliwe pobicia, częsterewizje w mieszkaniach i areszty,np. Mirosław Chojecki obliczył, żebył aresztowany przez SłużbęBezpieczeństwa 44 razy. Ale ko-rowcy nie dali się zastraszyć. Braliaktywny udział w strajkach 1980roku i współorganizowali „Solidar-ność”.

KSS „KOR” rozwiązał się 23września 1981 roku na pierwszymzjeździe NSSZ „Solidarność”. Wielukorowców znalazło się we wła-dzach „Solidarności” lub pełniłorole jej ekspertów.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

W iesław Myśliwski nie często obdarza na nową książką. Mówio sobie, że jest „pisarzem od czasu do czasu”, że nie ma

„w sobie tej profesjonalnej namiętności pisania, która /.../decyduje o zawodowstwie”. Pisanie nowej książki zaczyna po latachwewnętrznej bezczynności, której potrzebuje, jak wyznaje: „byzebrał się we mnie znów jakiś zasób doświadczeń, przemyśleń,który wart byłby opisania /.../ do świata, który chciałbym opisać,docieram w wielkim trudzie, przez mozolną selekcję zdarzeń,postaci, nawet poszczególnych zdań”.

Wiesława Myśliwskiego

Traktato łuskaniu fasoli

BLIŻEJPOLSKIEJKSIĄŻKI

Page 18: Monitor Polonijny 2006/10

MONITOR POLONIJNY18

Owa pozornabezczynność auto-ra Nagiego sadu(1967 r.), Pałacu(1970 r.), Kamie-nia na kamieniu(1984 r.), Widno-kręgu (1996 rok),pierwszego laurea-ta literackiej Na-grody „Nike”(1997 r. za Widno-krąg) owocuje za-wsze dziełem zna-czącym w literaturze pol-skiej. Nie inaczej stało sięw przypadku ostatniej po-wieści Wiesława Myśliwskie-go, która ukazała się w majutego roku, wydana przez kra-kowski „Znak”. Traktat o łus-kaniu fasoli, bo taki nosi ty-tuł, nie zawiódł wiernych au-torowi czytelników.

I w tej powieści autor po-zostaje wierny swemu głębo-kiemu zakotwiczeniu w prze-szłości, która, jak deklarowałkiedyś na łamach dwutygod-nika literackiego „Sycyna”,jest jego jedynym trwałymgruntem. „Gdybym nie miałprzeszłości, tej nawet zmito-logizowanej, czułbym się bez-domny” – pisał wówczas.

I gdyby nie pamięć o mini-onym życiu takim bezdo-mnym czułby się z całą pew-nością stary człowiek dog-lądający kolonii domków let-niskowych, pilnujący tamporządku i opiekujący siędwoma psami. Do tego sa-motnika, byłego elektryka, te-raz człowieka wyciszonegoprzez starość, któregoś je-siennego wieczoru trafia spó-źniony letnik, który chce ku-pić fasolę. Staruszek propo-nuje mu łuskanie strąków fa-soli. Przy tym łuskaniu płyniejego opowieść o życiu. Nocjest długa, słuchacz jest jed-

nym z tych dziśnielicznych, któ-rzy słuchać chcą.I tak płynie opo-wieść o polskimjednostkowym lo-sie człowieka uro-dzonego na wsinad rzeką Rutką,który jako jedynyprzeżył pacyfika-cję, ale wskutektraumatycznychprzeżyć stracił

mowę. Znaleziony przez par-tyzantów, przyłączył się doich oddziału. Po wojnie sięwłóczył, potem trafił do szko-ły prowadzonej przez wojsko-wych, uczył się zawodu –chciał być spawaczem, alezostał elektrykiem. Pracowałprzy elektryfikacji wsi i nawielkich budowach. W or-kiestrze szkolnej uczył się gryna saksofonie, który go ocza-rował. Ucząc się grać, odzys-kiwał mowę. Saksofon ode-grał w jego życiu ogromną ro-lę, podobnie jak kapelusz.Oba przedmioty były w sfe-rze jego marzeń, ale stały sięrzeczywistością. Nasz elekt-ryk, teraz już saksofonista,wyjechał za granicę, gdziew nocnych lokalach grał dotańca. Po latach powrócił dokraju schorowany i postano-wił odwiedzić rodzinne stro-ny. W miejscu, gdzie znajdo-wała się jego rodzinna wieśnad Rutką, powstał zalew.Został tu jednak; nie tylkodogląda osiedla domków let-niskowych, ale co pewienczas odmalowuje rdzewie-jące tabliczki na zapomnia-nych, rozrzuconych w lesiegrobach mieszkańców wsi,którzy zginęli ponad pół wie-ku temu podczas wojennejrzezi, tak przedłużając pa-mięć o nich.

Traktat o łuskaniu fasoli nieobfituje w niezwykłe historieczy przygody. Tak jak w nie nieobfituje zwyczajne ludzkie ży-cie; życie, w którym jest miej-sce na marzenia i pasje, na mi-łość i samotność, na bezna-dziejność i radość, na zadowo-lenie i gorycz. W tle tej nie-zwykłej opowieści jest pierw-sza i druga wojna światowa, aletakże PRL i czas teraźniejszy,ale przede wszystkim to opo-wieść o losie człowieczym i, najego przykładzie, losie poje-dynczego człowieka, Myśliw-ski, jak zwierza się w wywia-dzie udzielonym „Polityce”,stara się „dokonać naturalniejakiejś cząstkowej rekapitulacjitego strasznego XX wieku, któ-ry, jak wynikało z marzeń i na-dziei pokoleń poprzedniego,XIX w., miał rozwiązać wię-kszość udręk ludzkości. Tym-czasem to, co się stało, zaprze-czało wszelkim marzeniomi nadziejom, a konsekwencjetego strasznego wieku będzie-my jeszcze długo odczuwać”.By zaraz dodać: „Nie była to,ma się rozumieć, moja jedynai nie najważniejsza intencja.Ale ponieważ w moim przekona-niu każdy los jest zdeterminowa-ny społecznie, nie mogłem usy-tuować bohatera w jakiejś wyab-strahowanej przestrzeni i w nie-określonym czasie”.

Czytelnika, dla którego Wie-sław Myśliwski nie jest auto-rem nieznanym, nie muszę za-chęcać do przeczytania Trak-tatu o łuskaniu fasoli – prę-dzej czy później sięgnie po tępowieść, natomiast tym, któ-rzy dotąd nie mieli radościz obcowania z dziełami tegoautora, gorąco polecam książ-kę niezrównanego mistrzanarracji, książkę niezwykleważną i mądrą.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAKOVÁ

Page 19: Monitor Polonijny 2006/10

19PAŻDZIERNIK 2006

Czego chcą polskie feministki (?)

Otóż coraz częściej słyszęi widzę w polskich mediach(które, chcąc nie chcąc, są dlaogółu wzorem językowym)żeńskie formy nazw różnychprestiżowych zawodów. Mie-szkającym na Słowacji Pola-kom formy typu profesorka,doktorka, docentka osłuchałysię już do tego stopnia, że nierzadko przenoszą je do rodzi-mego języka. Te formy sązgodne ze słowacką normąsłowotwórczą, ale polszczy-źnie są, a może były (?), do tejpory obce. Ponoć emancypa-cja kobiet przyczyniła się dotego, że Polki jeszcze w XX w.były wręcz dumne, kiedy na-zywano je formami męskimi,np. kierowca, dyrektor, kie-rownik. Zrównywały one obiepłci i brzmiały dostojnie.O tym, czy chodzi o mężczyz-nę czy kobietę, decydowała(czas przeszły?) odmiana,a właściwie jej brak w przy-padku form żeńskich, np.o (pani) kierownik, z (panią)kierownik, dla (pani) kierow-nik… Współczesne polskie fe-ministki nawołują (o czymprzez przypadek doczytałamsię na stronach interneto-wych) do zmian w polszczy-źnie. Nie chcą już być nazywa-ne po męsku, chcą podkreślićswoją żeńskość również w na-zwach wykonywanych zawo-dów. I w tym tkwi problem.Do tej pory żeńskie nazwy zawodów funkcjonowaływ przypadku, gdy wykonywa-

ły je głównie kobiety, np. se-kretarka, asystentka, tancerka,fryzjerka. Ale nazwać powa-żną panią docent „docentką”zakrawało na lekceważący sto-sunek do osoby (tu kobiety),ew. dowcip. Do dziś pa-miętam, kiedy to nasi koledzyze studiów – przyszli lekarze(płci oczywiście męskiej),chcąc nas trochę upokorzyć,nazywali nas „filolożkami”.A dziś?

Otóż we współczesnej pra-sie (wcale nie tej podrzędnej,bulwarowej) udało mi się zna-leźć formy reżyserka, filozof-ka, a w telewizji usłyszałamteolożka. I właśnie ta ostatniaforma stała się inspiracją dozajęcia się problemem.

Co to się porobiło?Norma się jednak nie zmie-

niła (przynajmniej na razie!),a to znaczy, że te ostatnie for-my są zgodne z systemem języ-ka polskiego, ale niezgodnez jego normą. Owszem, możnaich używać w języku nieofi-cjalnym, ale w oficjalnym tobłąd. Przynajmniej na razie.Często przyczyną niemożno-ści utworzenia żeńskiej formyzawodu są przeszkody formal-ne. Wiele z takich potencjal-nych nazw zostało już wyko-rzystanych do nazwania, alenie kobiet, np. „szoferka” tokabina szofera, „kolejarka” toczapka kolejarza, zaś „konduk-torka” to torba konduktora.Z kolei takie formy, jak „prezy-dentowa” – nazwa prezyden-

ta-kobiety, „sędzina” – częstotak się mówi o sędzi-kobiecie,ze względu na funkcję doda-wanych przyrostków -owa i -ina, które to tworzą nazwyżon, również są nieprzydatnedo nazwania kobiet wykonu-jących funkcje prezydenta czysędziego. Z kolei w tworzeniuinnych form żeńskich przesz-kodą mogą być czynniki fone-tyczno-morfologiczne. Trud-no bowiem urabiać nazwężeńską od zawodu, któregonazwa kończy się grupą spół-głoskową, np. architekt – ar-chitektka (?), adiunkt – adiu-nktka (?). Znów zgodne toz systemem, ale kto to wymó-wi? A jak tworzyć żeńskie od-powiedniki męskich nazw za-wodowych, kończących się na–owiec, np. sportowiec? For-malnie powinna to być spor-tówka (!), a jest? Nie! Ponie-waż w tym przypadku nazważeńska wydaje się niezbędna,utworzono ją, korzystając tro-chę z angielskiego, trochęz polskiego i wyszła… sports-menka. Nielogiczne to, jak siębliżej przyjrzymy (kto po-wiedział, że język musi być lo-giczny!), ale się przyjęło.

Co zatem robić? Tworzyćnazwy żeńskie czy nie? Odpo-wiedź przyjdzie z czasem. A narazie w języku oficjalnym donazwania prestiżowych zawo-dów i tytułów kobiet używaj-my nadal form męskich (oczy-wiście jeśli ich żeńskie odpo-wiedniki nie są zwyczajowoprzyjęte), ale nie odmieniajmyich. W języku potocznym mo-żemy natomiast eksperymen-tować, jednak z umiarem.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

N ie, nie będzie tu rozważań na tematpraw kobiet, dyskryminacji słabej płci

i jej wykorzystywania przez płeć brzydką.Będzie o pewnej tendencji językowej, obserwowanej przeze mnie oddłuższego czasu.

OKIENKOJĘZYKOWE

Page 20: Monitor Polonijny 2006/10

MONITOR POLONIJNY20

CzytelnicyOCENIAJĄ

Som Slovenka, ale pravi-delná predplatiteľka a hlav-ne čitateľka MP. Jeho čí-taním si udržiavam kon-takt s poľským jazykoma hlavne získavam pre-hľad o udalostiach v Poľ-sku a predovšetkým na

Slovensku, spojených s Poloniou.Podľa môjho zlozvyku čítať časopisyodzadu postupujem aj pri MP. Veľmirada čítam rubriku Piekarnik - receptprichádza nebadane so sprievodnýmslovom o aktuálnom ročnom období.Majka Kadleček ho píše tak sugestív-ne, že sa rýchlo dostanem do nálady,ktorú vytvára text. Mám chuť zavolaťMajke a vytrhnúť ju z nostalgie aleboma nakazí hravosťou či veselýmispomienkami. Majka, z toho by mohlabyť „slušná“ kniha rozprávaní o poľ-skej sezónnej kuchyni!

S dcérkou prejdeme Międzi namidzieciakami. Nikdy nevynechám Pol-ska oczami słowackich dziennikarzy- som zvedavá, čo upútalo na Polia-koch či Poľsku iných Slovákov, čím salíšia moje postrehy od pozornýchnovinárskych.

Keď sa k MP vrátim, idem pekne odzačiatku, úvodník nevynímajúc. Nasle-dujú ostatné rubriky, praktickéOgłoszenia - Informujemy-Polecamy.Mám rada ankety aj informácieo akciách v regionálnych kluboch,plánovaných akciách.... Aspoň takto sana nich „zúčastním“, keď nie vždy mičas dovolí osobne.

Mám radosť, že MP sa stále vyvíja, žema vždy v ňom čaká niečo novéa zaujímavé. A nielen mňa, ale ajmojich blízkych - manžela a dcérku.Redakcii želám veľa tvorivých síla energie na zvládnutie náročnejpráce pre úžitok nás - všetkýchčitateľov.

ELENA GLEBOVÁ

• O G Ł O S Z E N I A • O G Ł O S Z E N I A •

Telewizja Słowacka w Koszycach rokrocznie przedstawiaprogram poświęcony mniejszościom narodowym, m.in.Polakom żyjącym na Słowacji. W dniu 17 października o godz.16.30 na drugim programie /STV 2/ w ramach „MagazynuPolskiego” dowiecie się Państwo o imprezach przygotowanychprzez Stowarzyszenie Polaków i ich przyjaciół na Słowacji.Będą również informacje z różnych dziedzin życia naszychrodaków. Powtórzenie programu - 18 października o godz. 9.40.

U. SZABADOS

Teresce Lukačovej wyrazy głębokiego współczucia w związkuze śmiercią męża składają przyjaciele z Klubu Polskiego

• K O N D O L E N C J E •

SALES SPECIALIST FOR POLANDPopis pracovnej pozície: Sales Specialist for Poland by mal disponovaťzákladnými obchodníckymi vlastnosťami, ktoré mu pomôžu vedieťidentifikovať obchodné príležitosti pri kľúčových zákazníkoch,komunikovanie s nimi a tým k smerovaniu a k zvyšovaniu obratu IBM.Sales Specialist for Poland je zodpovedný za výnos, zlepšenie úrovnea vyhľadávanie príležitosti, získanie nových oprávnení v rámci rôznychkrajín a Poľska. Je zodpovedný za uzatváranie obchodov a zároveňpôsobenie na zákaznickú spokojnosť s ponukami IBM. Sales Specialistfor Poland pracuje samostatne a pod vedením „team leadra“ alebo viacskúseného „Sales Specialistu“, ktorý mu poskytuje príležitostnúasistenciu. Očakáva sa od neho navrhovanie konečných riešenía vyjadrení k predaju softwaru. Má prezentovať a vyzdvihovať kvalituvýrobkov IBM a tým zvyšovať predajnosť a dobré meno IBM na trhu.

Požiadavky na zamestnanca:• vysokoškolské vzdelanie • prehľad v IT oblasti • výhodou je praxna obchodníckych pozíciách • plynulá znalosť poľského jazykaa aktívna znalosť anglickéhoZamestnanecké výhody:• práca v silnej medzinárodnej spoločnosti • možnosť kariérneho a osob-nostného rastu • možnosť kvalitného rozširovania praxe v žiadanej profesií• 3 dni dovolenky v roku navyše po vyčerpaní zákonom stanovenej sadzby• notebook na súkromné účely • voyager na športové a kultúrne aktivity• možnosť vybrať si e-learningový kurz z reálnych 3000 kurzov • širokýsociálny program • stravné lístky , z ktorých 20,- Sk hradí zamestnávateľ• rôzne zľavy (napr, vo Food Courte v Polus City Center) • bezplatnézdravotné vyšetrenie

STAŇTE SA SÚČASŤOU SPOLOČNOSTI, KTORÁ SA VO VÝZNAMNEJMIERE PODIEĽA NA PÍSANÍ HISTÓRIE IT!

KONTAKTNÉ ÚDAJE: Manpower Professional, Kolárska 6,811 06 Bratislava, Slovenská republika

T: +421 2 5710 6905, F: +421 2 5710 6910, M: +421 905 20 30 40,[email protected], www.manpower.sk

Page 21: Monitor Polonijny 2006/10

21PAŻDZIERNIK 2006

11.-18. októbra - Klub A4, Nám. SNP BratislavaMedzinárodný literárny festival Ars Poetica 2006(www.arspoetica.sk)13.10. – 16.00 - Klub A4 - projekcie dokumentár-nych filmov : Antikvariát, rež. Maciej Cuske/2005/, Krystyna Miłobędzka – wszystko jestdziecko, rež. Ewa Pytková, /1996/, CzesławaMiłosza historia literatury polskiej XX wieku, rež.Ewa Pytková, /1999/13.10. -17.00 - Kino Mladosť - projekcia filmovejadaptácii románu Czesława Miłosza Dolina Issy/1982/ v réžii Tadeusza Konwického13.10 – 19.00 - Klub A4 – večer poézie poľskýcha vyšehradských autorov s účasťou DarekaFoksa, Marcina Barana, Agnieszky Wolny-Ham-kałovej a Bohdana Zaduru.13.10.- 21.00 - Klub A4 - vystúpenie spacejazzo-vej skupiny Matplaneta (www.matplaneta.com)14.10.- 21.30 - Klub A4 vystúpenie jazzovej hu-dobnej formácie Pink Freud (www.pinkfreud.art.pl)13. – 15. októbra - Bratislava, SPŠ Dopravná,Kvačalova 20 Festival slovanskej mytológie, sci-fi a fantasy - SlavCon 2006. S účasťou poľskéhospisovateľa Andrzeja Pilipiuka (www.pilipiuk.valkiria.net) Hlavný organizátor:Občianske združenie Spoločnosť Tolkiena(www.slavcon.tolkien.sk)17. – 21. októbra kino Mladosť, BratislavaVIII. Medzinárodný festival animovaných filmovpre deti Bienále animácie Bratislava BaB(www.bab-slovakia.sk ) Prezentácia varšavskéhoŠtúdia filmovej grafiky s účasťou jeho riaditeľa

Leszka Marka Gałysza

18. októbra - 19.00 hod. – Nitra, SynagógaKoncert dueta AWAO (Aleksander Wilgos a An-drzej Olewiński) v rámci XXIV. Medzinárodnéhogitarového festivalu Cithara Aediculae /16.-21.10.2001. Hlavný organizátor: nitrianskaagentúra Originál20 - 22. októbra – Svidník, Dom kultúryIII. Festival vojnového filmu pri príležitosti DňaDukly a výročia dukelských bojov. Prehliadka po-ľských filmov Hlavný organizátor: Občianskezdruženie HISTORI22. októbra - 18.00 hod, Bratislava, Estrádna sá-la PKO: Anna Maria Jopek Trio & Mino Cineluv rámci Bratislavských jazzových dni /20 -22.10.2006/ ( www.bjd.sk ) Hlavný organizátor:Agentúra RockPop

30. októbra – 20.00 hod.- Bratislava, Klub Za zr-kadlom, DK Zrkadlový haj Jazzový koncert TheColors: Ścierański - Wertico v zložení: KrzysztofŚcierański - basgitara, Paul Wertico - bicie, spev,Bernard Maseli - vibrafon, Marek Raduli - gitara(www.topguitar.pl/news/170)V spolupráci s Klubom Za zrkadlom - DKZrkadlový haj

Október – BratislavaOficiálne vyhlásenie súťaže na najlepší prekladpoľskej literatúry

ODPORÚČAME / INFORMUJEME:1.- 29. októbra - Bratislava, priestor záhradnejvily na Lazaretskej 9 Medzinárodný projektCrazycurators Biennale s účasťou kurátoraŁukasza Gorczycu a umelca Igora PrzybylskéhoHlavný organizátor Galéria Space

29.09. - 25.10. 2006 - Bratislava, dvorana MKMedzinárodná výstava Bridge:ing. Symbolsand art s účasťou poľských umelcov KarolinyKowalskej a Janka Simona

Poľský inštitút v Bratislave informujevšetkých priaznivcov poľskej kultúrya záujemcov o informácie o Poľsku, žez dôvodu rozsiahlej rekonštrukcie svojhosídla na Nám. SNP 27, od októbra 2006 budepresťahovaný na prechodnú adresu Nám.SNP 13, / čitáreň, knižnica, kurzy poľ.jazyka - blok B - 3 posch.; kancelárie - blokA - 5 posch./, na ktorej po dobu opravyobjektu bude pôsobiť. Priame čísla telefónov:sekretariát 02/20655513, 02/ 20655518;program 02/20655512, 02/20655510;čitáreň 02/2065394. Pôvodne číslatelefónov budú presmerovane. Číslo poštovejschránky a mailove adresy zostanúnezmenené.

I N S T Y T U T P O L S K I W B R AT Y S Ł A W I E P R O G R A M – W R Z E S I E Ń

U P O Z O R N E N I E !

Page 22: Monitor Polonijny 2006/10

MONITOR POLONIJNY22

Musím sa čestne priznať, ževo svojich 35 rokoch životasom sa toto leto v augustev Poľsku ocitla po prvýkrát.Netušila som, ako sa zmeníkrajina po prekročení hranícTrstená/Chyžné, ani či bu-dem rozumieť jazyku. Poľskosom mala, pravdu povediac,v mysli zakódované ako kraji-nu, kam chodia našinci na lac-né nákupy. A keďže pracujemako zdravotnícka novinárka,vedela som, že sa tu nachá-dzajú unikátne soľné bane,ktoré blahodarne pôsobia napacientov s dýchacími a aler-gickými ochoreniami.

Uháňali sme v aute z Oravysmerom na Krakov a ráz kraji-ny sa veľmi mierne menil.Cesty sú v Poľsku rovnako mi-zerné ako u nás, samá záplataa rekonštrukcia. Potešilo ma,že relatívne dobre rozumiemjazyku. Náš sprievodca Ma-ciej s nami hovoril po poľsky,my s ním v našej reči. Vyvo-lávalo to vo mne pocit akejsislovanskej spolupatričnosti.

Historické centrum Krako-va je nádherné, trávili smetam každý večer. Holuby, ko-ne s kočmi a kaviarničky s at-mosférou, to je to, čo mi ut-kvelo v pamäti, ak nemám ci-tovať bedekre historickýchpamiatok. Do polnoci sme satúlali po židovskej štvrti Kazi-miercz, zo statívu snímali nadlhý čas tých, čo holdujú noč-nému životu.

Fascinujúca bola najstaršiapoľská soľná jaskyňa v Boch-ni. Tu, 250 metrov pod ze-mou, sú nádherne zdobenékaplnky, obrovská telocvičňa,sanatórium s 300 posteľami!Tri hodiny sme sa presúvaliz jednej soľnej komory dodruhej, kúsok nás odviezolvláčik, ďalších 142 metrov za-sa vlastné zadky na dlhej dre-venej šmykľavke. Sama somalergička, a tak viem oceniťmikroklímu, kde sa v ovzdušínachádza sedemnásobne viacjódu ako počas búrky nad mo-rom. Hapčí! Tam sa chcemraz vrátiť!

Fotografovali sme aj v kra-kovskom Muzeu lotnictwa.

Pobavilo nás, keď sme sa do-zvedeli, že pôjde o lietadlá,očakávali sme totiž lode. Tápoľština sa mi teda podobá(páči)!

Po skončení oficiálnehoprogramu sme sa s manželomrozhodli, že si cestu predĺži-me ešte o víkend a prespímev Zakopanom. To, čo sme tamzažili, malo zakončiť náš po-byt u severných susedov ne-veľmi príjemnou bodkou. Anijediný z „tiežpodnikateľov“,ktorí stáli pri ceste s tabuľka-mi ponúkajúcimi izby, nás ne-chcel ubytovať na jednu noc.Bola už tma, pršalo a bolo jas-né, že v tú noc k nim ďalšíhostia neprídu. Im sa jedno-ducho neoplatilo prezliekaťpo nás na druhý deň periny.Zaklincoval to majiteľ jedné-ho penziónu, ktorý nám naslušnú prosbu o nocľah odpo-vedal, že on Slovákov nikdyneubytúva, pretože sme vrajnárod s nepublikovateľnýmprívlastkom. V tú noc sme saznechutení vrátili do orav-ských končín a prespali v Trs-tenej. Po tých troch nádhernestrávených dňoch som odra-zu mala pocit, že všetci Po-liaci nás nenávidia.

Na druhý deň mal byťv Zakopanom trh. Vyberme satam, opravíme si určite mien-ku, prehováral ma manžel.Poznáte to, jediný zážitok vovás dokáže pokaziť dojemz celej krajiny. A my sme sanechceli dať znechutiť.Dobre sme urobili! Tie fareb-né trhy, usmievaví ,,oštiepká-ri“ a drevené tatranské stavbynás presvedčili, že Poľsko sanám podobá. Aj tam žijú rôz-ni ľudia. Ako všade na svete.

Bianka Stuppacherová-Popovičová

autorka pracuje v denníku Pravda

Do Malopoľského vojvodstva nás spoločne s manželomfotografom pozvali na tri dni z Departmentu promoji,

turystyky i wspolpracy miedzynarodowej v Krakove v rámci projektuMalopolska in Focus. Manželovou úlohou bolo urobiť a odovzdaťaspoň 30 dobrých snímok, ktoré sa neskôr použijú pri propagáciiregiónu, mojou zasa priniesť si domov novinárske zážitky.

Keď sa nám Poľsko podobá – aj páči

P O L S K AOczami słowackich dziennikarzy

Page 23: Monitor Polonijny 2006/10

PAŻDZIERNIK 2006 STRONĘ OPRACOWAŁA MAJKA KADLEČEK

• Drużyna ruchu drogowego

• Siatkówka chłopców

• Koszykówka dziewcząt

• Kółko biblijne

• Gimnastyka korekcyjna

• Kółko biblioteczne

• Zespół wokalny

• Zajęcia wyrównawcze

• Kółko języka angielskiego

• Kółko polonistyczne

• Kółko przedmiotów ścisłych

• Kółko matematyczne

• Kółko ortograficzne – rozrywki

umysłowe

• Klub Europejski

• Koło dziennikarskie

• Kółko taneczne

• Kółko recytatorskie

J ak Wam minął pierwszymiesiąc szkoły? Mówi się, że„pierwsze koty za płoty”,

więc jeśli już przytrafiły się wamzłe oceny, trzeba szybko o nichzapomnieć i obudzić się z waka-cyjnego snu! Wiem, że początekroku bywa ciężki. Czasami zmie-niają się nauczyciele, dochodząnowi uczniowie i przedmiotylekcyjne. Z upływem czasu napewno przyzwyczaicie się dozmian. Ale co zrobić, gdy z po-czątkowego wrześniowego en-tuzjazmu zostały już tylko wspo-mnienia? Bo jak długo możnacieszyć się z tego, że widzi siękolegów z klasy? Przecież nie sa-mą szkołą człowiek żyje!

A zwłaszcza młody. Chyba jużnajwyższy czas, by rozejrzeć sięi znaleźć sobie jakieś zajęcia po-zalekcyjne albo kurs. Najpo-wszechniejszymi są prawdopo-dobnie kursy języków obcych.Większość z Was uczęszcza naangielski albo niemiecki. Tostandardowe języki. Może w tymroku zaskoczycie wszystkichi zdecydujcie się na kurs językachińskiego czy fińskiego! Albozapiszcie się na kurs malowaniana szkle czy zdobienia pierni-ków. Niech źródłem waszej in-spiracji będą nazwy kółek zain-teresowań w polskich szkołach.Nawet ja jestem ciekawa, co kryjesię za niektórymi ich nazwami!

Page 24: Monitor Polonijny 2006/10

Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, żepaździernik stał się jakiś nijaki. Od kiedy?Czasy się zmieniły, a huczne kiedyś obchodyrocznicy rewolucji październikowej (świę-towane zresztą w listopadzie) stały się nie-modne albo, jak mówi się współcześnie –nie są „trendy”. Celowo użyłam tu słowo„trendy”, ponieważ za moich czasów, gdymieszkałam jeszcze w Polsce (zaledwie 10lat temu!), „trendy” w ogóle nie istniało!Dzięki niemu jednak trochę ożywię nijakipaździernik wstawką językową... Wracającdo poprzedniego wątku, w którym twier-dzę, że październik jest nijaki, chciałabympodać kilka potwierdzających tę tezęprzykładów, np. październikowe warunkipogodowe. Do lata jest jeszcze straszniedaleko, a pożądana prawdziwa jesieńjeszcze się nie zaczęła. Do końca rokuszkolnego, a przynajmniej semestru, teżpozostaje wiele czasu. Również do śniegu,Bożego Narodzenia i noworocznychpostanowień. Na szczęście nie trzeba sięjeszcze stresować i obiecywać sobie, żew nowym roku na pewno się schudnie... Aniwbijać się na siłę w narciarski kombinezon.

Co więc nam pozostaje? Możemy bezkarniejeść i budować sobie małą warstwętłuszczowo-ochronną przed listopadowymiszarugami!

ZATEM DO DZIEŁA!Niestety, jak wspominałam, nijakość

października odnosi się również do jegonazwy. Kto wie, jakie jest pochodzenie nazwymiesiąca. Mnie osobiście, ale nie jestemjęzykoznawcą, kojarzy się ona wyłączniez płytą paździerzową... Byłam więc ogromniezaskoczona, gdy usłyszałam nazwę słowackiejpotrawy - październiaki. Są to pieczoneplacuszki ziemniaczane ze skwarkami.Niesamowite, ale wszystko pasuje! Przecieżpaździernik to właśnie miesiąc jesiennychwykopów ziemniaków, więc październiakiw październiku - jak znalazł!

P.S. Może słowacka nazwa potrawy jestzwiązana zupełnie z czymś innym niżz pierwszym miesiącem jesieni? Nie będęsię nad tym zastanawiać. Mnie to połączenienazwy miesiąca i potrawy całkiem, całkiemsię podoba. A Państwu?

MAJKA KADLEČEK ZA MIESIĄC: GĘSI I KACZKI – APOLITYCZNE PRZEPISYMAJKA KADLEČEK ZA MIESIĄC: GĘSI I KACZKI – APOLITYCZNE PRZEPISY

CIASTO ZIEMNIACZANE: gotowaneziemniaki, mąka krupczatka, jajko, sól

Poszczególne składniki połączyć,wyrobić z nich ciasto i rozwałkować.Skwarki zmielić i posmarować nimipowstały placek, a następnie zwi-nąć go jak roladę i pokroić w po-przek na kawałki długości ok. 2 cm.Brzegi kawałków zlepić. Każdykawałek rozwałkować oddzielnie,aby powstały małe placki. Upiecw piekarniku.

P A Ź D Z I E R N I A K I