32
zabawy na ś niegu Zimowe Czechosłowacji Rozpad str. 5-9 str. 31

Monitor Polonijny 2013/01

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2013/01

zabawy na śnieguZimowe CzechosłowacjiRozpad str. 5-9

str. 31

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:36 PM Page 33

Page 2: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 2

C zesław Sobek, przedstawicielpolskiej mniejszości w Radzie do

Spraw Mniejszości Narodowych w Kan -celarii Rady Ministrów RS, 9 grudniapoinformował prezesa Klubu Polskie -go Tomasza Bienkiewicza oraz redak-tor naczelną „Monitora Polonijnego“Małgorzatę Wojcieszyńską o propozy-cjach, dotyczących wysokości dotacjirządowych na rok 2013.

Projekt podziału środków opraco-

wał Laszlo Nagy, pełnomocnik dospraw mniejszości narodowych w Kan -celarii Rady Ministrów RS, któryprzedstawił go na posiedzeniu mniej-szości w dniu 6 grudnia 2012.

Projekt ten uwzględnia obniżenie– w stosunku do roku ubiegłego – do-finansowania działalności wszystkichtrzynastu mniejszości na Słowacji z kwoty 4 milionów 500 tysięcy eurodo 4 milionów 250 tysięcy euro.

Według tegoż projektu polska mniej-szość w roku 2013 ma otrzymać 40 tysięcy euro, czyli o 50 procentmniej niż w roku ubiegłym.

Według spisu powszechnego, prze-prowadzonego na Słowacji w 2011roku, liczba słowackich obywatelipolskiej narodowości na przestrzeni10 lat wzrosła o 18,52 procent (z 2602obywateli w roku 2001 do 3084 w ro-ku 2011). red.

Z inicjatywy TomaszaBien kiewicza, preze-

sa Klubu Polskiego na Sło -wacji, 17 grudnia doszło dospotkania przedstawicielisłowackiej Polonii z La szlemNagym, pełnomocnikiemdo spraw mniejszości naro-dowych w Kancelarii RadyMinistrów RS. W rozmo-wach udział wzięli też: Ly -dia Šramková, pracownikKancelarii Rady Minis trówRS z sekcji mniejszości na-rodowych, Czesław Sobek,reprezentant polskiej mniej -szości w Radzie do SprawMniejszości Na ro dowychw Kancelarii Ra dy Minis -trów RS, i Mał go rza ta Woj -cie szyńska, redaktor na czel -na „Monitora Po lo nij ne go“.

Głównym tematem spo-tkania był podział środkówna działalność mniejszościnarodowych w 2013 roku.Reprezentanci Poloniiprzed stawili działalnośćdwóch organizacji polonij-nych na Słowacji: KlubuPolskiego i Stowarzyszenia„Polonus“ oraz działalnośćwydawniczą Klubu Pol -skie go, czyli miesięcznik„Monitor Polonijny“. Wyja -śniali, że tak aktywna pracana rzecz polskiej mniejszo-ści była możliwa w znacz-nej mierze dzięki wsparciu

finansowemu słowackiegorządu, natomiast przewidy-wane okrojenie środkówmoże tą działalnością za-chwiać. Pełnomocnik po-informował obecnych, żew połowie stycznia prze-widziane jest kolejne po-siedzenie Rady do SprawMniejszości Narodowych,podczas której głosowaniuzostanie poddany kolejnyprojekt, dotyczący podzia-łu środków finansowychna działalność wszystkichtrzynastu mniejszości naro-dowych.

Wyraził też uznanie dlapolskiej mniejszości zato, że organizacje polonij -ne współpracują ze sobą.Po nadto pochwalił wyso-ki poziom miesięcznika„Mo ni tor Polonijny“. Przed -sta wi ciele Klubu Polskie -go zasygnalizowali też, żenie posiadają siedzibyswojej organizacji.

Czesław Sobek podzię-kował pełnomocnikowiza rozmowę i obietnicępono wnego rozpatrze-nia pro jektu podziałuśrodków.

Tego samego dnia pre-zes Bienkiewicz otrzymałlist z sekretariatu szefaKancelarii Rady MinistrówRS Igora Federiča, z któ-rym starał się umówić naspotkanie w sprawie dofi-nansowania mniejszości. Z listu tego wynika, iż szefkancelarii Rady MinistrówRS zaakceptuje rezultat gło-sowania reprezentantówmniejszości, które odbę-dzie się podczas kolejnegoposiedzenia Rady do SprawMniejszości Narodowych.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Wiadomości dotyczące dotacji dla mniejszości narodowych

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Spotkanie z Laszlem Nagym

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 2

Page 3: Monitor Polonijny 2013/01

STYCZEŃ 2013 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Ingrid Majeríková, Danuta Meyza-

Marušiaková, Katarzyna Pieniądz, Linda Rábeková KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ADRESA: Nám. SNP 27, 814 49 Bratislava • KOREŠPONDENČNÁ ADRESA:Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891, [email protected]

PREDPLATNÉ: Ročné predplatné 12 euro na konto Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100

REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

„Popatrz, jaka ładna kočka“ (kočka to określenie kota w językuczeskim – przyp. red.) – powiedziała dziewczynka z Pragi do swojejkuzynki z Bratysławy. Słowaczka przyjrzała się uważnie zwierzęciu i po chwili namysłu odpowiedziała: „Nie, to jest mačka“ (mačkaw języku słowackim to ‘kot’ – przyp. red.). Dziewczynki kilka razy wymieniały zdania,przy czym każda obstawała przy swojej wersji. Na koniec Słowaczka powiedziała:„Może to jest kočka, ale wygląda zupełnie jak mačka“.

Przypadkowo zasłyszana rozmowa ilustruje dialog między Słowakami a Czechami.Po 20 latach od podziału ich wspólnego państwa, Czechosłowacji, rozumieją się, choć– im dłużej funkcjonują w samodzielnych państwach – tym częściej potrzebujądoprecyzowania niektórych terminów. Wieloletnie współżycie w ramach jednegopaństwa spowodowało zbliżenie tych dwu narodów. Czy 20-letnia rozłąka przyniosłaim korzyści? Czy jakoś wpłynęła na rozwój każdego z osobna? Jak decyzja politykówo podziale Czechosłowacji wpłynęła na życie Polaków na Słowacji?

Pytań w związku z okrągłą rocznicą powstania Słowacji jest sporo, a jubileusznastraja do podsumowań i ocen. Dlatego my też na łamach „Monitora“przygotowaliśmy kilka artykułów na ten temat, w tym ankietę, przeprowadzoną wśródnaszych czytelników, którzy oceniają wydarzenia sprzed 20 lat i ich konsekwencje (od strony 4 do 9).

Z jednej strony świętujemy 20-lecie Słowacji, z drugiej z niepokojem obserwujemypłynące z Kancelarii Rady Ministrów Republiki Słowackiej propozycje, dotyczącezmniejszenia dotacji dla mniejszości narodowych, w tym również dla tej polskiej.Problem dotyczy nas bezpośrednio, bowiem od tych dotacji zależy przyszłość naszegomiesięcznika (więcej na str. 2).

Na łamach styczniowego numeru spoglądamy też wstecz, do czasów wojny, a to zasprawą wystawy z Archiwum Ringelbluma, która zawisła w Instytucie Polskim (str. 12). O tragicznych losach Żydów, ale też o współczesnym spojrzeniu Polaków na ten temat rozmawiamy z profesorem Pawłem Śpiewakiem („Wywiad miesiąca” – str. 10). Odsyłam też Państwa do ciekawego artykułu na temat pierwszej polskiejlekarki („To warto wiedzieć“ str. 23) – tak, tak, aż trudno w to uwierzyć, że kiedyś, i to wcale nie tak dawno temu, lekarzami mogli być tylko mężczyźni!

Oprócz tego sporo relacji z radosnych spotkań przedświątecznych słowackiejPolonii oraz wiele innych ciekawych tematów w stałych rubrykach naszego pisma.

Zachęcam Państwa do lektury i życzę nam wszystkim, byśmy w Nowym Roku nie byli zaskakiwani złymi wiadomościami i by się nam dobrze darzyło!

Wolność – jak tołatwo powiedzieć… 4Z KRAJU 4ANKIETA 5Rozpad Czechosłowacjioczami polskiego dziennikarza 7WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJIRozdzielenie Czechosłowacji 8OKIENKO JĘZYKOWEO państwu w państwie 9WYWIAD MIESIĄCA Paweł Śpiewako wojnie polsko-polskiej 10Z NASZEGO PODWÓRKA 12CZUŁYM UCHEMDobry zły nowy album Hey 19SŁOWACKIE PEREŁKIPoprad pod kołderką 20Zimnowojenny okresdyplomacji wojskowej 20KINO-OKO Bo każdy z nas jest Bogiem 22TO WARTO WIEDZIEĆPierwsza polska lekarka 23BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIKatarzyny Kaczorowskiejhistoria prawdziwa 24Katarzyna Kaczorowskao 80 milionach 26POLAK POTRAFI Ogromny sukcesPolaka – Marcin Budkowskijedną z najważniejszych osóbw zespole Mc Larena! 27PORADNIK DLA POLAKÓWNA SŁOWACJI Polskiedokumenty dla dziecka,czyli „mały” problem 28OGŁOSZENIA 29ROZSIANI PO ŚWIECIE Międzydomami w Warszawie i Meksyku 30MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIZimowe zabawy na śniegu 31PIEKARNIK Jaka pyszna sanna,parska raźno koń… 32

Działanie jest współfinansowane przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” ze środków otrzymanych od MinisterstwaSpraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za Granicą”

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 3

Page 4: Monitor Polonijny 2013/01

Być cząstką niepodległego narodu?Zarówno Polska, jak i Słowacja na kar-tach swej historii mają zapisany czaszniewolenia i zależności od innych,ale również pełne radości i nadzieimomenty triumfu – powstanie pań-stwa w demokratycznym, długo ocze-kiwanym wymiarze. Czy jednak obec-nie stać nas na jakąkolwiek refleksjęna ten temat?

Dwadzieścia lat temu Słowacy do-czekali się samodzielności. Czy nadaltamte dni mają należną im wartość?Czy młodzi ludzie, wchodzący wła-śnie w dorosłość, zdają sobie sprawę,że ich codzienność, często krytyko-wana i porównywana do tej, panują-

cej w innych, okrzepłych już w demo-kracji krajach, jest związana z równiemłodą państwowością jak oni sami?

W dobie dominacji unijnej, brakugranic i wspólnej waluty, podkreśla-nie odrębności państwowej pozorniestraciło na znaczeniu. A przecieżrocznica proklamowania niepodle-głości to jedno z najważniejszychświąt narodowych! Wszyscy zazdro -szczą Amerykanom ich Dnia Nie po -dległości i pompy, z jaką świętują tendzień. Wiadomości w telewizjach ca-łego świata pokazują migawki z uro-czystych amerykańskich parad, dzię-ki czemu co roku wszyscy dowiadująsię, że kraj zza wielkiej wody czciswoją drogę do wolności.

A my? A wy? Jestemprzekonana, że znalazło-by się sporo zarównoPola ków, jak i Słowa -ków, którzy nawet nieznają daty własnegoświęta niepodległości!

Pracując i zajmując sięwłasnymi sprawami, nie za-stanawiamy się nad niepodle-głością. Tymczasem na świecie wielepaństw nadal walczy o wolność i nie-podległość. Zaledwie półtora roku te-mu na mapie świata pojawiło się no-we, najmłodsze obecnie państwo –Sudan Południowy. W Europie maleń-kim, choć znanym z bardzo krwawejhistorii państewkiem, jest powstałeniedawni Kosowo, które – na wiasemmówiąc – nie do końca uznawane jestprzez wiele krajów członkowskichONZ. W ciągu ostatniego dwudziesto-lecia powstały również inne państwa:Erytrea (24.05.1993), Palau (1.10.1994)czy Timor Wscho dni (20.05.2002), w których zawsze walczono o odręb-ność narodową, kulturową i religijną.

Jeśli świętować, to tylko w dobrymtowarzystwie! W styczniu, podobniejak Słowacy, swe święto narodoweobchodzą oczywiście Czesi oraz mie -szkańcy wielu innych krajów świata –Brunei, Haiti, Sudanu, Birmy, Indii.Na wesoło i uroczyście obchodzą

swój Dzień Australii mie -szkańcy tego dalekiegokontynentu. Już słyszęgłosy – bardzo popular-ne w Polsce – że łatwiejurządzać parady i festy-ny, gdy na dworze ciepło,

MONITOR POLONIJNY 4

ULICAMI WARSZAWY 13 grud-nia przeszedł Marsz Wolności,Soli darności i Niepodległości, zor-ganizowany przez PiS w 31. rocz-nicę wprowadzenia stanu wojen-nego. Wzięło w nim udział około 15 tys. osób. Na ich czele szedłJarosław Kaczyński. „Potrzebnajest wolność, bo nie ma polskościbez wolności“ – podkreślał pre-zes PiS. Zgromadzeni trzymalitransparenty z hasłami: „Żądamyprawdy o Smoleńsku“, „Platforma

przestępców, zdrajców do dymi-sji“, „Brońmy Polski“, „Donal di ni -jo kiwa Polaków“ itp. Rzecznik ko-mendanta stołecznego policjiMariusz Mrozek poinformował, żemarsz odbył się bez incydentów.Był on jednym z 48 zgromadzeńpublicznych, które tego dnia od-były się w całym kraju.

SZEF POLSKIEGO MSZ R ado -sław Sikorski powiedział 17 grud-nia w Moskwie, że trzyma zasłowo szefa rosyjskiej dyplomacjiSier gieja Ławrowa, który zadekla -ro wał, że Rosja podejmie wszys-tkie kroki, by jak najszybciej prze -kazać Polsce wrak samolotu Tu-154M. W Moskwie ministrowiespraw zagranicznych Polski i Ro -sji przewodniczyli posiedzeniuKomitetu Strategii Współpracy

Polsko-Rosyjskiej. Wcześniej od-byli rozmowę. Sikorski oświad-czył, że dopóki wrak Tu-154M niewróci do Polski, dopóty będzieobciążeniem dla stosunków pol-sko-rosyjskich. Ławrow zazna-czył, że śledztwo nie powinno byćkończone w sposób sztuczny, aledopiero wtedy, gdy zostaną prze-prowadzone wszystkie badania.„Nie możemy zmienić naszychprzepisów, ale chcemy zrobićwszystko możliwie jak najszyb-ciej“ – powiedział.

W BIURZE BUDYNKU na warsza-wskim Grochowie doszło 10 gru -dnia do wybuchu i zbrodni, w wy -niku czego jedna osoba zginęła, a dwie zostały ranne. Zamordo -wa ny to Krzysztof Z., ekspert lot-niczy, który wielokrotnie wypo-

wiadał się na temat katastrofysmoleńskiej, m.in. na łamach„Gazety Polskiej“ – poinformo -wała Niezależna.pl. Był on takżejednym z bohaterów filmu“10.04.10” Anity Gargas i kryty-kował raporty komisji MAK i ko-misji Jerzego Millera. Zabójcąokazał się wspólnik ofiary, zaśmotywem zbrodni były finan-sowe rozliczenia w ramach spół-ki.

SEKCJA ZWŁOK WYKAZAŁAobecność alkoholu we krwi tech-nika pokładowego Jaka-40 Re -migiu sza Musia, który w pa -ździerniku najprawdopodobniejpopełnił sa mo bójstwo – poinfor-mował 19 gru dnia portal tvp.info.Remigiusz Muś był na pokładzieJaka-40, który wylądował na

– jak to łatwopowiedzieć…

C zy dzisiaj we wszechobecniepanującym zabieganiu mamy w ogóle czas, by

zastanawiać się nad tym, cooznacza żyć w wolnym kraju?

WolnośćMonitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 4

Page 5: Monitor Polonijny 2013/01

5 STYCZEŃ 2013

a nie jesienno-zimowa plucha. Jestem jed-nak przekonana, że dobra organizacja i po-mysłowość są w stanie przezwyciężyć na-wet najgorszą pogodę. W Polsce świado-mość Święta Niepodległości dopiero sięrozwija – z roku na rok przybywa uczestni-ków marszów i samych marszów, a zgodniez ideą demokracji maszerują w nich zwolen-nicy różnych opcji politycznych i koncepcji

wyzwoleńczych, w związku z czymowe marsze często kończą się zamiesz-kami i interwencją służb porządko-wych. W mojej miejscowości z okazjitego święta organizowane są patrio-tyczne śpiewy na wolnym powietrzu z krzepiącą grochówką z wojskowegokotła. Kto może, przebiera się w stroje

z epoki międzywojnia, by wzmóc atmosferętychże występów. Wolontariusze rozdająbiało-czerwone kotyliony lub wstążki doprzypięcia, które rozpowszechnili nasi rzą-dzący. Święto Nie po dległości powoli prze-staje być tylko dodatkowym dniem wolnymod pracy (co Polacy lubią), na skutek odpo-wiedniej ustawy zamykane są w tym dniusklepy (czego Polacy nie lubią) i trzeba ja-koś spędzić wolny czas – jeśli pogoda po-zwala, nowa moda nakazuje iść z całą rodzi-ną na paradę wojska lub poszukać lokalnejimprezy w duchu narodowym. I bardzo do-brze! Wierzę, że dla naszych dzieci takidzień stanie się wreszcie świętem z oprawąo wiele lepszą niż w USA. Przecież zasługu-jemy na to. AGATA BEDNARCZYK

smoleńskim lotnisku w 2010 r.,godzinę przed katastrofą Tu-154M. Bezpośre dnią przyczynąjego śmierci był ucisk pętli na na-rządy szyi w mechanizmie powie-szenia. Jedno cze śnie na ciele de-nata nie stwier dzono obrażeń,wskazujących na stoczoną przedśmiercią walkę lub aktywną obronę.

GDYBY WYBORY parlamentarneodbywały się w drugiej połowiegrudnia, na PO głosowałoby 33 proc. Polaków, zaś na PiS 29proc. Tak wynika z sondażuWirtualnej Polski, zrealizowanegoprzez Homo Homini. W ciągudwóch tygodni wzrosły notowa-nia zarówno Platformie, jak i PiS-owi. Poprawiły się również no-towania prezydenta Bronisława

Komorowskiego – odsetek osóboceniających go negatywnie zmniej -szył się aż o 9 punktów proc.

W DNIU 17 GRUDNIA Polska ob-chodziła 42. rocznicę krwawejpacyfikacji protestów robotni-czych na Wybrzeżu, w wynikuczego śmierć poniosło 41 osób, a 1165 odniosło rany. Były to naj -tragiczniejsze wydarzenie, zaktórymi stały władze komunisty-czne.

KATARZYNA W., której posta -wiono zarzut zabójstwa półro -cznej córki Magdy, pozostanie w areszcie co najmniej do 14 sty-cznia - zdecydował katowicki sądokręgowy. Matka Madzi zostałazatrzymana przez policję 21 li sto -pada po tym, jak nie wypełniała

warunków nałożonego na nią do-zoru policyjnego, nie meldowałasię w komisariacie i nie zgłaszałasię na wezwania prokuratury.Spra wa tajemniczej śmierci ma -leńkiej Madzi z Sosnowca w sty-czniu 2012 roku poruszyła całąPol skę.

AUGUSTYN KAROLEWSKI, byłyżołnierz armii Andersa i towa -rzysz broni niedźwiedzia Wojtka,o którym niedawno nakręcononawet film, zmarł 3 grudnia w wieku 87 lat. Po zakończeniuwojny Karolewski pozostał w Wiel -kiej Brytanii i był głównym źró-dłem wiedzy o losach słynnegosyryjskiego niedźwiedzia brunat-nego Wojtka, który został adopto-wany przez żołnierzy 22. Kom -panii Zaopatrywania Artylerii w 2.

Korpusie Polskim, dowodzonymprzez gen. Andersa. Niedźwiedźów brał udział m.in. w bitwie o Monte Cassino.

NIE ŻYJE MALARZ, znany góral-ski muzyk, założyciel zespołuTrebunie-Tutki - Władysław Tre bu -nia-Tutka. Artysta zmarł 3 gru -dnia w Zakopanem. Miał 70 lat,zmagał się z chorobą nowotwo -rową.

POLACY SĄ W WIĘKSZOŚCI za-dowoleni z 2012 roku. Na pytanieCBOS, jaki był mijający rok dlanich osobiście, 49 proc. ankieto-wanych wybrało odpowiedź „do-bry“. Źle oceniło kończący się rok18 proc., jako „ani dobry, ani zły”określiło go 33 proc.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ

W związku z okrągłą rocznicą powstaniaSłowacji, przypadającą na 1 stycznia,zapytaliśmy naszych czytelników, jak

wspominają wydarzenia sprzed 20 lat, jakieemocje im towarzyszyły i jak z perspektywyczasu oceniają rozpad Czechosłowacji.

Rozwód Czechów i Słowaków,jak nazywam do dziś ten bez-

precedensowy w historii światabezkrwawy proces rozpadu pań-stwa, przyjąłem ze spokojem i bezwiększego zdziwienia, gdyż byłon po prostu konsekwencją wy-darzeń z przełomu lat 1989/1990.Ciekawe, czy ktoś pamięta jeszczete namię tne dyskusje w telewizji,w domach, na placach miast? Jakbardzo zweryfikowały się nasze

poglądy na świat po 20 latach ży-cia w kapitalizmie? Pamiętam, iżpo raz pierwszy wyraźnie zaczętomówić o rozpadzie Cze chosło -wacji w czasach politycznych spo-rów o myślnik w nazwie nowegowspólnego państwa Cze cho-Sło -wacji (1991). Dostrzegałem wte-dy nutkę irredentyzmu po oby-dwu stronach: Słowacy mówili, żewe własnym państwie nie będąjuż dyskryminowani ekonomicz-nie, z ko lei Czesi twierdzili, że niebędą już musieli dokładać doSłowacji, hamując własny rozwójz powodu „słowa ckie go ogona“.Oczekiwałem tego podziału, mia-łem jedynie obawy, czy Sło wacyudźwigną cały jego proces. Nie -stety pojawiły się problemy z po-działem wspólnego majątku, po zostałego po Czechosłowacji

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Mariusz Światłowski z Koszyc

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 5

Page 6: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 6

Jana Sokół z Trenczyna

Miałam nieco ponadosiem lat, kiedy nastą-

pił podział Czechosłowacji.Nie pamiętam zbyt wiele,ale utkwiło mi w pamięci,jak rodzina i znajomi mó-

wili, że w końcu Słowacybędą Słowakami, a nie tylkocieniem Czechów, że Sło -wacja już nie będzie podwładzą Czechów, którzynie mają do naszego krajuprawa. Zatem jako dzieckoprzyjęłam ten pogląd zaswój i trzymam się go do tejpory. Cieszyłam się razem z rodziną, kiedy do podzia-łu w końcu doszło, choćnie było u nas żadnej hucz-nej imprezy z tej okazji.Tylko ogólna radość i jakaśtaka ulga. Z racji tej, iż mie -szkamy od początku bli skogranicy czeskiej, a raczejmorawskiej, mówimy posłowacku z dodatkiem cze-

skiego – to taka nasza gwa-ra tutejsza. Nie było więc w nas nienawiści do Cze -chów, jedynie jakaś takaniechęć do władz czeskich.Nie pamiętam, by ktoś z mojego otoczenia oba-wiał się w tych czasachkonfliktów między pań stwo -wych czy narodowościo-wych. Jako dziecko byłamw pewien sposób związanaze Słowacją i na dal jestem,ponieważ tu się urodziłami mieszkam od samego po-czątku do dziś, więc nie by-łam jako Polka obojętnawobec tego, co się w krajudzieje. Chcia łam podziałutak samo, jak moja rodzina.

Jako dziecko przejmowa-łam poglądy star szych.Obecnie jestem zadowo-lona, iż Słowa cja jest sa-modzielnym państwem.

Jakie korzyści przyniósłpodział Czechosłowacji Po -lakom mieszkającym naSło wacji? Wiem, że wcze-śniej nie pozwalano miużywać mojego polskiegonazwiska, ale to miało zwią-zek bardziej z reżimem ko-munistycznym. Od tegocza su troszkę się zmieniło,bo mogłam się pozbyć sło-wackiego zakończenia „-ová“,ale polskiej litery “ł” nadalnie potrafią w słowackichurzędach przyjąć.

Ryszard Zwiewka z Bratysławy

Od pierwszych chwil po-wstania Forum Obywa -

tel skiego w Republice Czeskiej i Społeczności Przeciw Przemocyw Republice Słowackiej było wi-dać, że kooegzystencja nie będziełatwa. Słowacy zaczęli przypomi-nać sobie i wypominać Czechomniezrealizowane marzenia o fede-racyjności republiki. Na Słowacjido głosu zaczęli dochodzić ludzie,którzy dążyli do powstania samo-dzielnego państwa. Wypominanosobie nawzajem, w relacji Czechy- Słowacja, wszystkie prawdziwe i nieprawdziwe grzechy. Emocjeprzeniosły się na ulice, czego naj-lepszym przykładem było obrzu-canie jajkami prezydenta Havla naplacu SNP w Bratysławie. Obawyze wzrostu emocji ulicy potwier-

poza jej granicami – statków daleko-morskich, wagonów kolejowych, samo-lotów, budynków ambasad; pro ble myze zwrotem złota jako zabezpieczeniawłasnej waluty – 1/3 rezerwy byłej Cze -chosłowacji dotarła do Braty sła wy do-piero w 2000 r.; problemy z flagą Czechi nazwami wielu instytucji czeskich,które do dziś noszą znak lub nazwęCzecho słowa cji, choć w myśl porozumie-nia o roz padzie powinny zniknąć, choć-by np. Če sko slo venské aerolinie, Česko -slo ven ská obchodná banka, do dziś poCzechach jeżdżą autobusy międzymia-stowe ČSAD. 

Miałem obawy o swoje własne pie-niądze, kiedy to 6 lutego 1993 r., pomi-mo wcześniejszych zapewnień obydwuministrów finansów, iż wspólna walutabędzie istnieć przez co najmniej pół ro-ku, rozpoczęto „kolkovanie“ czechosło-wackich banknotów z rozbiciem naczeskie i słowackie. I do tego ta szepta-na poczta pantoflowa, że za trzy miesią-ce słowackie pieniądze będą miały war-tość 1/3 cze skich... To, że w obydwu na-rodach obudziły się po 1989 r. sympatieniepodległościowe, świadczy fakt, żeżadna ze stron nie przeforsowała refe-rendum w tej sprawie. Mówimy o naro-dach, nie o poszczególnych ludziach,których głos liczy się dopiero jako wy-nik referendum lub wyborów.

Jak dobrze pamiętam, 1 stycznia1993 r. zorganizowano szereg imprez,ale – według mnie – było ich trochę za

mało, ponieważ przy takiej okazjiSłowacja mogła się lepiej zaprezento-wać na arenie międzynarodowej. Czy z perspektywy czasu podział Czecho -słowacji przyniósł korzyści Słowakom?Na to pytanie odpowiem słowami, wy-powiedzianymi oficjalnie w grudniuprzez jednego z dwóch ojców rozpaduCzecho sło wacji, kończącego drugą ka-dencję prezydenta Republiki CzeskiejVaclava Klau sa (dla przypomnienia –tym drugim z ojców był VladimirMečiar, w słowackiej polityce już nie-obecny), który podczas wizyty IvanaGašparoviča, prezydenta RepublikiSłowackiej powiedział, że zdecydowa-nie najwięcej na tym rozpadzie zyskaliSłowacy. Też jestem tego zdania –Słowacy mają własne państwo, są nieza-leżnym członkiem Unii Europejskiej,nie zaś prowincją Czechosłowacji, i in-nych międzynarodowych organizacji;język słowacki jest jednym z oficjalnychjęzyków UE. Ale najważniejsze to eko-nomika – w czasie rozpadu, przed 20 la-ty PKB Czech był większy od słowackie-go o 25%, dziś już tylko o 7%. A do tegodziś w Czechach oficjalnie panuje rece-sja, podczas gdy Słowacja jest drugą (poszwedzkiej) najszybciej rozwijającą sięekonomiką UE.

Podział przyniósł także korzyściPolakom mieszkającym na Słowacji.Jedną z nich jest przyjęcie europejskiejwaluty, podczas gdy w Polsce wciąż wo-kół tego tematu toczą się dyskusje.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 6

Page 7: Monitor Polonijny 2013/01

STYCZEŃ 2013 7

Rozpad Cze cho -słowacji i powsta-

nie nowego na ma pie Europypaństwa – Słowacji nie wzbu-dzał u Polaków większego zain-teresowania czy sensacji. Ale tonie oznacza, że los obu naszychpołudniowych sąsiadów byłnam obojętny; dla Polski, zewzględu na położenie, najważ-niejsze są bowiem granice za-chodnia i wschodnia.

Przypomnę, iż przez 45 lat odzakończenia II wojny światowejmieliśmy trzech sąsiadów: NRD,CSRS i ZSRR – mam nadzieję, żeczytelnicy potrafią jeszcze roz-winąć te skrótowce. Gdy upadłustrój socjalistyczny, od począt-ku lat 90-tych mamy ich sied-miu, przy czym wszystkie tepaństwa nazywają się inaczej.

Polacy z największym niepo-kojem patrzyli na zmiany u na-szego zachodniego sąsiada.Mieszkam obecnie w mieściewojewódzkim, oddalonym odgranicznej rzeki o 50 km, któredo 1945 roku było niemieckie.Zamieszkali w nim Polacy, prze -siedleni z terenów dzisiejszejUkrainy i Białorusi. Stąd wielu z nich po zjednoczeniu Nie -miec było spakowanych i goto-wych do ucieczki przed żołnie-rzami Bundeswehry, gdyby cidostali rozkaz zajęcia „swoich”terenów. Uznanie przez Niem -ców naszej zachodniej granicyuważam za jeden z najważniej-szych momentów nowocze-snej historii Polski.

Równie ważne zmiany działysię za wschodnią granicą; rozpa-dło się jedno z dwóch najwięk-szych mocarstw światowych, a pół miliona jego żołnierzy

nadal stacjo no -wa ło u nas. Ich

pokojowy po wrótdo domu był wię -

kszym potwier dze -niem nie podległości Pol ski niżwszystkie razem wzięte umo wyi traktaty, podpisane w Mo -skwie i w War szawie.

Stąd dość niespodziewane in-formacje w 1992 roku o rozpa-dzie Czechosłowacji na Pola -kach nie zrobiły wrażenia. Zwła -szcza, że firmował je znany i lu-biany u nas Vaclav Havel, a sampodział nie zapowiadał konflik-tu zbrojnego, bo miały go doko-nać wspólnie elity polityczneobu narodów.

Moje pierwsze spostrzeżenie;do podziału doprowadzili poli-tycy, a nie – na przykład w refe-rendum – obywatele Czechosło -wa cji. To dla mnie dowód, iżwówczas Czesi i Słowacy niemieli takiego jak u nas poczuciai potrzeby wprowadzenia więk-szej demokracji. I tu nasuwa misię pytanie: jak by się potoczyłylosy Czechosłowacji, gdyby o jej podziale decydowało re-ferendum? Może by istniała dodziś, radykalizując nacjonali-stów po obu stronach?

Uważam, że dobrze się sta-ło, iż Czesi i Słowacy mają dziśswoje państwa. Najprostszyprzykład; przez wiele dziesię-cioleci ubiegłego wieku Po -lacy mówili, iż jadą do Czecho -sło wacji lub do Czech, jakbySło wacja nie istniała; dziś wie-dzą, że Karkonosze są w Cze -chach, a Tatry na Słowacji.

Myślę, że na rozpadzie bar-dziej skorzystała Słowacja.Cze chy jakby się nie zmieniły w ciągu ostatnich 20 lat, tym-czasem Słowacja dynamiczniesię rozwija. To także zasługaRu chu na Rzecz Demokra ty -

Rozpad Czechosłowacjidzały różnego rodzaju manifestacje, główniezwolenników podziału Czecho sło wacji. Wie -dzia łem wtedy, że samodzielna Słowacja jakotwór państwowy będzie dużo słabsza niżCzecho sło wacja. Natomiast wyjście narodu sło-wackiego z cienia Czechów na pewno było sil-ną przeciwwagą tych obaw. Tak więc z jednejstrony obawiałem się, że samodzielna Słowacjabędzie miała dużo niższy potencjał ekonomicz-ny i obronny, będzie można nią łatwiej manipu-lować w różnego rodzaju rozgrywkach global-nych czy europejskich, ale z drugiej stronyupodmiotowienie Słowa ków w Europie odbie-rałem pozytywnie.

Na pewno nie obawiałem się rozwiązań siło-wych i związanego z nimi oporu zbrojnego. W ciągu całego okresu powojennego kadra woj-skowa się wymieszała. Duża część słowackiejkadry oficerskiej służyła w Czechach, a czeskiejna Słowacji. Rodziny wojskowe były bardzo czę-sto rodzinami słowacko-czeskimi. Jednocześnietakie czynniki, jak długi okres egzystencji w jed-nym państwie, wielkie podobieństwo języków,przenikanie kultur w dużej mierze wykluczałykonflikt zbrojny.

Olbrzymia część społeczeństwa rzeczywiścienie chciała tego podziału. Naj lepszym dowo-dem na to było nieprzeprowadzenie referen-dum o podziale. Gdy by do niego doszło, wynikz pewnością byłby negatywny. Mówię to teraz,kiedy przypominam sobie ówczesną atmosferę.Ale kto wie, jak bardzo by się ta atmosfera zmie-niła, gdyby miało dojść do plebiscytu, a zwolen-nicy lub przeciwnicy podziału zaczęliby bezskrupułów urabiać opinię publiczną. Oso biścienie chciałem tego podziału, szkoda mi było języ-ka i kultury czeskiej, które miały ulec zmargina-lizowaniu.

Pierwszego stycznia 1993 roku nie cieszyłemsię z nowo powstającego państwa. Byłem cieka-wy, jak radzić sobie będzie Słowacja i co przy-niesie ta zmiana mojej rodzinie. Dziś widzę, żepodział był potrzebny. Słowa cy stali się subiek-tem w Eu ropie. I  chociaż  Europa czę sto myliSłowację ze Słowenią, to w przyszłości Słowacjabędzie bardziej rozpoznawalna.

Polakom na Słowacji powstanie nowego pań-stwa przyniosło korzyści w postaci powołaniado życia Klubu Polskiego i innych zrzeszającychPolaków organizacji, które promują polskość w społeczeństwie słowackim. Z drugiej stronyniekorzystną konse kwen cją podziału Czecho sło -wacji jest fakt, że nowo przybyli na SłowacjęPola cy mają o wiele mniejsze szanse paralelne-go poznawania języka czeskiego i szeroko rozu-mianej kultury czeskiej. Wcześniej odbywałosię to jakby mimochodem. red.

oczamipolskiegodziennikarza

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 7

Page 8: Monitor Polonijny 2013/01

P od koniec lat 80. komunizm coraz wyraźniej chyliłsię ku upadkowi. Blok sowiecki był niewydolnyekonomicznie. Nawet moskiewskie kierownictwo

dostrzegało konieczność zmian politycznych.

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJI

Szef sowieckiej partii komunistycznejGorbaczow rzucił sławne hasła „piere-strojki” (ros. przebudowy) i „głasnosti”(ros. jawności). W nieco uwolnionej at-mosferze jako pierwsza ruszyła sięPolska. Podziemny ruch „Solidarności”miał tak ogromne poparcie społeczne,że polscy komuniści jako pierwsi zdecy-dowali się podjąć rozmowy na temat po-kojowego oddania władzy. Na początkuwrześnia 1989 roku w Warszawie po-wstał pierwszy niekomunistyczny rządmiędzy Łabą a Oceanem Spokojnym,rząd Tadeusza Mazowieckiego. Zmieniłoto mapę polityczną Europy Wschodnieji przyśpieszyło rozwój wydarzeń w in-nych krajach tzw. socjalistycznych.

Także w Czechosłowacji, gdzie nara-stało niezadowolenie, czuć było potrze-bę zmian. W odróżnieniu od Polski niebyło tu jednak tak wyraźnej siły politycz-nej jak „Solidarność”, która mogłaby byćprzeciwwagą dla komunistów. Czeska„Karta 77” była grupą dość elitarną i od-izolowaną od szerokich rzesz, a naSłowacji środowiska katolickie – aczkol-wiek silne – nie były w żaden sposóbzorganizowane społecznie. Nic dziwne-go, że wydarzenia, do których doszłowówczas w Czechosłowacji, miały swojąwłasną, niezaplanowaną dynamikę.Pierwsza demonstracja studentów od-była się w Bratysławie 16 listopada 1989,a dzień później w Pradze. Doprowadziłoto do tzw. aksamitnej rewolucji. Sym -bolem zmian został nowy prezydent –były dysydent Vaclav Havel. Wiodącą siłąprzemian były dwie organizacje: ForumObywatelskie w Czechach i Społecze ń -stwo Przeciw Przemocy na Słowacji. Jużsam ten fakt wskazywał na zróżnicowa-nie sytuacji wewnętrznej, co zresztą by-ło zrozumiałe – kraj był przecież konsty-tucyjnie państwem dwu narodów i miałustrój federacyjny. Oczywiście, istniałazaszłość historyczna w postaci centrali-

stycznej polityki Pragi i z przemianamidemokratycznymi wiązano na Słowacjinadzieje na większą podmiotowośćSłowaków. Istnienie wspólnej Czecho -sło wacji było jednak faktem oczywi-stym, którego na początku nikt nie pod-dawał w wątpliwość.

Nowy prezydent wspólnego państwaCzechów i Słowaków przez wiele mie-sięcy nie pojawił się jednak na Słowacji.Dzisiaj traktuje się to jako błąd VaclavaHavla. W zaaferowaniu bieżącymi spra-wami i wobec konieczności notyfikowa-nia w świecie powstania nowej Czecho -słowacji zapomniał chyba trochę o psy-chicznej i politycznej potrzebie odwie-dzin Bra ty sławy. We wspomnieniach z tamtych lat mówił o poczuciu rozgory-czenia. Ale mimo tego konflikt, jaki wy -buchł 29 marca 1990 roku, był dlawszystkich zaskoczeniem. Tego dniaprezydent Havel pojawił się w parlamen-cie z propozycją zmiany nazwy państwa.Cho dziło o wyrzucenia przymiotnika„socjalistyczna”. Sprawa wydawała siębanalna i prosta. Havel zaproponowałnazwę „Republika Czesko-słowacka”. I nagle dwunastu posłów zaprotestowa-ło przeciwko temu, proponując nazwę„Czechosłowacka Republika Federalna”.Rozgorzała nieoczekiwana wielogodzin-na dyskusja. Ostatecznie przyjęto roz-wiązanie, że państwo będzie się inaczejnazywało w języku czeskim i inaczej w słowackim. Czesi żyli od tej chwili w Czechosłowackiej Re publice Federal -nej, a Słowacy w Cze sko-słowackiej Re -pu blice Federalnej. Nie zakończyło tojednak sprawy. Parlament ponownie de-batował nad kwestią nazwy państwa 20 kwietnia 1990 roku i podjął decyzję o kolejnej zmianie. Odtąd miało się ononazywać „Czeską i Słowacką RepublikąFede ralną”.

Dyskusje nad nazwą państwa były czę-ścią szerszej dyskusji nad rolą i udziałem

MONITOR POLONIJNY 8

cznej Słowacji Vladimíra Me -čia ra, choć dziś ta partia jestzupełnie zmarginalizowana, a jej lider nadal nie ma w Eu -ropie najlepszej opinii. Feno -menem był gabinet MikulášaDzurindy. Prawica ma raczejtendencje do dzielenia się, a tym razem wspólnie wpro-wadziła Słowację do UE i NA-TO. Obecność Ro berta Ficana czele obecnego rządu teżmnie nie dziwi; Słowacy bar-dziej niż Czesi są przyzwycza-jeni do państwa, podejmują-cego za nich decyzje, pań-stwa opiekuńczego, starające-go się o najbiedniejsze grupyspołeczne, a to zadanie partiilewicowych.

Żyjemy w czasach obrazów;mniej się liczy, kto co zrobił, ja-kie ma plany, ale jak wygląda.Gdybym miał podsumować 20 lat Słowacji, pokazałbymtrzy obrazki: na pierwszymumieściłbym banknot koronyczechosłowackiej z nalepkami,świadczącymi, że to waluta sło-wacka, na drugim błyszczącąmonetę – jedną koronę słowac-ką, a na trzecim jedno euro zesłowackim krzyżem lotaryń-skim. Pierwszy to symbol, żeSłowacja powstała w tak szyb-kim tempie, że nie było czasuna wydrukowanie własnychbanknotów. Drugi potwierdza,iż Słowacja stała się niepodle-głym państwem, którego atry-butem jest także własna walu-ta. Ostatni obrazek symbolizu-je, że można być samodzielnympaństwem, ale wchodzącym w skład najlepszej europejskiej„rodziny”.

DARIUSZ WIECZOREK

Rozdzielenie CzechosłowacjiZ OKAZJI 20-LECIA POWSTANIA SŁOWACJI PREZENTUJEMY

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 8

Page 9: Monitor Polonijny 2013/01

9 STYCZEŃ 2013

Słowaków we wspólnym państwie.Ze strony słowackiej padały uwagi o konieczności zagwarantowania sło-wackiej podmiotowości i słowackie-go charakteru wschodniej części re-publiki. W maju 1990 roku w Ame -ryce odbywał się Światowy KongresSłowaków, gdzie m.in. pojawił się po-stulat niezależnego państwa słowac-kiego. Takie hasło brzmiało wówczasdosyć egzotycznie, ale weszło doobiegu.

W dniach 8 i 9 czerwca 1990 rokuodbyły się w Czechosłowacji pierw-sze demokratyczne wybory. Ich efek-tem było odnowienie polityczne wszy -stkich ciał konstytucyjnych: parla men -tu federalnego oraz sło wa ckiego i cze-

skiego, a także rządów: federalnegooraz regionalnych – czeskiego i sło-wackiego. W dwa mie siące po wybo-rach, 8 sierpnia, w kurorcie Tren -čianske Teplice na Sło wacji odbyło sięspotkanie ówczesnych premierówCzech i Słowacji – Petra Pitharta i Vladimíra Mečiara. Tematem roz-mów miały być relacje między władząogólnopaństwową a rządami Repu -bliki Czeskiej i Sło wackiej. Tam też poraz pierwszy mówiono o rozdziele-niu Czechosło wacji na dwa niezależ-ne państwa. Na razie była to tylko jed-na z propozycji do dyskusji. Ucze -stnicy tamtego spotkania mówią, żetemat taki podjął premier SłowacjiMečiar, będący jednocześnie szefem

jednej z nowopowstałych partii – Ru -chu za Demokratyczną Słowację(HZDS), która w programie głośnomówiła o walce o prawa Słowaków,ale postulatu wyjścia z Czecho sło -wacji dotychczas nie formułowała.Jeden ze świadków obrad wspominamoment zakończenia spotkania: „Pre -mier Pithart już siedział w aucie; panMečiar machał mu ręką na pożegna-nie. Nagle otworzyły się drzwi samo-chodu Pitharta, premier wysiadł,oparł się o maskę i wyraźnie przestra-szony zapytał: Vladimírze, a nie zam -kną nas za to?”.

ANDRZEJ KRAWCZYKCiąg dalszy w kolejnym

numerze „Monitora“

Słowackie państwo wła-śnie obchodzi okrągły ju-

bileusz. Dzięki temu, iż przeddwudziestu laty politycy pod -jęli decyzję o podziale Cze -cho słowacji, to dziś zarównoCzesi jak i Słowacy są pań-stwem w swoim państwie i z tej okazji należą się im gra-tulacje i życzenia, oby zawszez nadzieją patrzyli w przy-szłość, nie tracili dobrego hu-moru i nie poddawali się żad-nym kryzysom, krótko mó-wiąc – oby byli szczęśliwi!

Polskie „państwo” ma jed-nak kilka znaczeń – te pod-stawowe to ‘mężczyzna i ko-bieta jako para małżeńska;małżeństwo’ lub ‘towarzy-stwo złożone z osób obu płci– pań i panów’ oraz ‘zorgani-zowana politycznie spo-łeczność zamieszkującaokreślone granicami teryto-rium, mająca niepodległąformę rządów’ (definicjena podst. komputerowegowydania Uni wersalnegosłownika języka polskiego,wersja 1.0, PWN 2004).Całe nieszczęście polega natym, że w zależności od zna-czenia „państwo” inaczejsię odmienia i w inny spo-sób się łączy z pozostałymi

składnikami wypowiedze-nia. Dlatego Polacy mająolbrzymi problem, nie bar-dzo wiedząc, czy powinnimówić np. Wi tamy Szano -wnych Państwa czy możeWitamy Szanowne Państwo.Ci z Pań stwa, bardziej obe-znani z polską gramatyką,wiedzą, że tylko pierwsza for-ma jest poprawna, bowiemchodzi w niej o „państwo” w znaczeniu zbiorowym, czy-li o panie i panów razem, je-go i nią lub parę małżeńską.W takim przypadku wyraz„państwo” łączy się z określ-nikami, narzucając im formęliczby mnogiej i rodzaj mę-skoosobowy, sam pozostającw liczbie pojedynczej. A za-tem cała odmiana zwrotu„szanowni państwo” wyglądatak: M. (kto? co?) szano wnipaństwo, D. (kogo? czego?)szano wnych państwa, C. (ko -mu? czemu?) sza nownympaństwu, B. (kogo? co?)sza nownych państwa, N. (z kim? z czym?) z szanowny-mi państwem, Msc. (o kim?o czym?) o szanownych pań-stwu.

Warto zwrócić uwa-gę na formę miejscow-nika rzeczownika „pań-stwo”, bowiem w zależ-ności od znaczenia jest

ona różna: o kim? o czym?o państwu (zbiorowości panów i pań), ale o kim? o czym? o państwie (kraju).

Jeśli „państwo” łączy się z czasownikiem, to w znacze-niu ‘panie i panowie’ narzucamu także formy liczby mno-giej rodzaju męskoosobowe-go. Dla niektórych użytkow-ników języka składnia, typupaństwo pozwolą, widząpaństwo, pamiętają pań-stwo, jest dziwna, ale zasmu-cę ich, bowiem to właśnie taskładnia jest jak najbardziejprawidłowa. Krótko mówiąc,rzeczownik „państwo” jako‘panie i panowie’ wymagaczasownika w 3. os. l. mn.,oczywiście rodzaju męsko-osobowego – państwo wi-dzieli, państwo powiedzieli.Sformułowania państwo po-zwolicie, widzicie państwo,pamiętacie państwo dośćdługo były uznawane za nie-poprawne. Ale język jest chy-

ba najbardziej demokratycz-nym tworem na świecie, cozawsze podkreślam, i na sku-tek ogromnego stopnia roz-powszechnienia tych niepo-prawnych form, które przezużytkowników często odbie-rane są jako mniej oficjalne,sugerujące większy stopieńzażyłości, dopuszczono je doużytku, choć – jak podkreśla-ją nadal niektórzy języko-znawcy – są one gorsze. Ży -cie jednak pokazuje, że towłaśnie te formy są częstowygodniejsze, choćby w sy-tuacji, gdy trzeba użyć roz-kaźnika, kiedy to zamiast dłu-gich konstrukcji składnio-wych, typu niech państwopamiętają, łatwiej i prościejużyć form krótszych – pa-miętajcie państwo.

A zatem zapamiętajcie so-bie Pań stwo (tak po znajo-mości!) lub niech Państwosobie zapamiętają (tak ofi-cjalnie) powyższe wywody i pozbędą się lęku w stosowa-niu omawianych form.

A na koniec jeszcze razwszystkiego najlepszego sło-wackiemu państwu i pań -stwu Słowakom!

MARIA MAGDALENANOWAKOWSKA

CYKL WYDARZEŃ, ZWIĄZANYCH Z TYM WAŻNYM DLA SŁOWAKÓW MOMENTEM

O państwu w państwie

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 9

Page 10: Monitor Polonijny 2013/01

10

Dlaczego poświęcona archiwumRingelbluma wystawa prezentowanajest w Bratysławie?Uważam, że powinna być pokaza-

na nie tylko na Słowacji, ale w wieluinnych krajach. Dobrze, żeby ludzieznali historię Żydów. Ich losy w róż-nych krajach potoczyły się inaczej,choć efekt był taki sam. Podczas woj-ny rząd słowacki przyczynił się dowydania i wymordowania Żydów.Niestety. W Polsce ginęli oni z rąkNiemców, Ukraińców, czy Łotyszy.

Jakie emocje wywołuje ten temat w Polsce?Mieszane. Z jednej strony następuje

polaryzacja. Mam poczucie, że nigdyw Polsce tak wiele osób nie zajmowa-ło się historią Żydów – niemalże nakażdym większym uniwersytecie jestcentrum studiów nad historią i kultu-rą żydowską. Nigdy nie było tak, żebytylu Polaków uczyło się języka żydow-skiego czy hebrajskiego. Bardzo dużoosób ma poczucie solidarności z lo-sem Żydów. W lipcu organizowałemw Warszawie marsz od byłego Uma -shlagplatz do Domu Korczaka – napa miątkę wymordowania ponad 300 tysięcy ludzi. W marszu wzięłyudział tysiące ludzi, mimo że były wa-kacje. Byłem zdziwiony. Z drugiejstrony Internet kipi od antysemic-kich tekstów.

Wspomniał Pan, że rząd słowackipodczas wojny wysyłał Żydów na zagładę, ale historia Jedwabnegopokazuje, że również Polacy nie byli bez winy.Oczywiście, że byli też tacy Polacy,

co pokazuje archiwum. Ringelblum

napisał książkę o stosunkach polsko-żydowskich w czasie wojny, w którejwspomina przypadki, kiedy to Polacyszantażowali Żydów. Ale trzeba pod-kreślić, że w Polsce, kraju okupowa-nym, powstała organizacja, zajmującasię ratowaniem Żydów, która byłaczęścią delegatury rządu polskiegona kraj. Akcja o nazwie Żegota opie-kowała się Żydami i w ten sposóbPolacy uratowali kilka tysięcy istnieńludzkich.

Dlaczego więc współcześnie tak trudno przyznać się Polakom, że byli wśród nich również tacy, którzy Żydów zdradzali?Dobre pytanie, ale trudno na nie

odpowiedzieć. Wydaje mi się, żePolacy, bardziej niż inne narody, mająpotrzebę bycia dumnym z własnejprzeszłości, wspaniałej historii, z te-go, że walczyli z Niemcami, z Sowie -tami, że działało podziemie.

Jak się zmieniał stosunek do Żydów na przestrzeni lat?W Polsce po wojnie ocalało około

30-40 tysięcy Żydów. Ci, którzy wra-cali do swoich domów, spotykali się z bardzo brutalnym antysemity-zmem. Były wypadki mordowaniaŻydów. Oblicza się, że po wojnie zabi-to ich około tysiąca. Z różnych powo-dów: bo byli Żydami, bo wracali poswoje majątki. Wtedy aktualne byłydwa motywy takich zachowań. Jeden

to wiara w to, że Żydzi zabijają chrze-ścijańskie dzieci, ponieważ potrzebu-ją ich krwi, by wzmocnić się po cier-pieniach, których doznali podczaswojny. Drugi to mit żydokomuny. W Polsce od 1944 do 1956 roku pano-wał triumwirat. Na czele państwa stałBolesław Bierut, którego współpra-cownikami byli Żydzi: jeden od go-spodarki – Hilary Minc, a drugi odideologii i służby bezpieczeństwa –Ja kub Bergman. Ludzie mówili: patrz-cie, kto nami rządzi! Żydzi! Ten rodzajuzasadnienia antysemityzmu w Pol -sce był bardzo silny przez wiele lat.Po 1989 roku Polską wstrząsnęłaksiążka Jana Grossa „Sąsiedzi“, któramówiła o historii w Jedwabnem. W tym wypadku również często uży-wano argumentu, że to Żyd napisałksiążkę przeciwko Polakom. Chociaż,co ciekawe, matka Grossa była bardzowysokim oficerem w komendzie głó -wnej Armii Krajowej. On ma lepsząbiografię niż większość Polaków, któ-ra go krytykuje.

Maciej Stuhr (aktor, który zagrał w filmie „Pokłosie“ - filmieodwołującym się do niechlubnychzachowań Polaków względem Żydów –przyp. red.) powiedział, że w Polscełatwiej się przyznać do tego, że jestsię gejem niż Żydem. Zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?Myślę, że Maciej Stuhr chyba nie

bardzo wie, co mówi. Mnie się wyda-

P aweł Śpiewak – dyrektor Żydowskiego Instytut Historycznego,socjolog i historyk, profesor Uniwersytetu Warszawskiego,publicysta, poseł na Sejm V kadencji; odwiedził Bratysławę,

by w Instytucie Polskim otworzyć wystawę poświęconą archiwumRingelbluma (więcej o wystawie na str. 12).Podczas naszego spotkania rozmawialiśmy o sporządzonych w getcieżydowskich archiwach i o podejściu Polaków do Żydów, także w kontekście aktualnych wydarzeń w Polsce.

Paweł Śpiewako wojnie polsko-polskiej

„Polacy, bardziej niż innenarody, mają potrzebę

bycia dumnymz własnej przeszłości”

MONITOR POLONIJNY

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:32 PM Page 10

Page 11: Monitor Polonijny 2013/01

11

je, że jest dokładnie na odwrót. W Polsce, pewnie podobnie jak naSłowacji czy w wielu innych krajach,osoby, które mają żydowskie korze-nie, zaczynają szukać związku ze swo-ją historią i uczą się kultury żydow-skiej. Nie widzę strachu w tych lu-dziach – oni są bardzo dumni z te -go,  że mogą być Żydami, i otwarcieprzyznają się do tego.

Dlaczego więc część publicznościznienawidziła Macieja Stuhra, do tej pory lubianego aktora, którywystąpił w filmie „Pokłosie“?Ten film to ciekawy fenomen.

Takich historii, jak w nim pokazana,znamy wiele: ludzie w czasie wojnyczy po jej skończeniu korzystali z wła-sności żydowskiej, ukrywając to. I ukrywają to do dzisiaj. Boją się, żeprzyjdą Żydzi i upomną się o swojemienie. To powszechny w Polsce lęk,szczególnie w małych miejscowo-ściach centralnej Polski. Reakcje naten film są kompletnie nieuzasa -dnione.

Niektórzy twierdzą, że tego filmu niepowinno się pokazywać za granicą. Czy według Pana ten obraz jest czymśwstydliwym dla Polaków?Podejrzewam, że w każdej miejsco-

wości w Europie, gdzie mieszkałosporo Żydów, takie wydarzenia miałymiejsce. Ten film mógłby być osadzo-ny w każdych innych realiach: ukraiń-skich, litewskich, białoruskich, łotew-skich. Znamy przecież wielki film„Sklep przy Głównej ulicy“, któregoakcja rozgrywa się akurat na Słowacji.Ludzie nie lubią tego wspominać. Tojest film o tym, jak w różnych wspól-notach ukrywa się niewygodną prze-szłość.

Pan jest optymistą i nie postrzega tego w kategoriach problemu?Myślę, że podejście Polaków się

zmienia. Na przykład film AgnieszkiHolland „W ciemności“ obejrzało pół-tora miliona Polaków. Ludzie, ogląda-jąc, uczą się. Podobnie było z głośny-mi filmami – „Listą Schindlera“ czy„Pianistą“. Ale żaden naród nie lubi,jak mu się codziennie z pretensja-mi wyrzuca, że mordował Żydów.

Nie można cały czas atakować ludzi,sprawiać, by czuli się winni. Polacyprzeżyli zbyt dużo, by wciąż im mó-wić, że byli świniami.

W Polsce toczą się pełne nienawiścidyskusje nie tylko o Żydach.Skąd bierze się tyle nienawiści wśród Polaków?Jest niedobrze. Oprócz pełnych

agresji wpisów na Internecie, działatu jeszcze jeden element. Nie pamię-tam takiej sytuacji, by Polacy byli ażtak skłóceni między sobą. Moim zda-niem w Polsce toczy się prawdziwazimna wojna domowa – swoista wal-ka między obozem prawicowym a resztą. Ludzie już nawet sobie niepodają ręki, zrywają stosunki towa-rzyskie. To nie chodzi o to, że mają in-ne poglądy – oni przestali ze sobą roz-mawiać. Częścią tego konfliktu jestpodejście: swój i obcy. Prawi -ca ma obsesję, że polskakultura jest niszczona,że Polacy są niszczeni.Jeśli są niszczeni, toznaczy, że ktoś ich ni -szczy. To mogą być ob-cy – Rosja nie, Ame -rykanie czy Żydzi.

Gdzie jest źródło tego konfliktu?Ten konflikt dotyczy wszystkich

sfer: literatury, historii, sztuki, polity-ki, mediów. Kiedyś miałem taką hipo-tezę, że Polska się podzieliła kulturo-wo, nie tylko ekonomicznie. Inni sąPolacy z wielkich miast, a inni z ma-łych miasteczek. Ci z dużych miastmają większe szanse, lepsze szkoły, ła-twiej im zyskać pracę. To może byćjedna z przyczyn tego konfliktu, bo-wiem Polska prowincjonalna czujesię skrzywdzona zmianami po trans-formacji. Uważam, że ten konflikt jestzupełnie niepotrzebny i bezsensow-ny. Ale jest. Są pewne mechanizmydemokratyczne, które pokazują, żeprawica w Polsce jest słaba – ma 30 procent poparcia. Nie może zdo-być władzy i tę słabość politycznązmienia w potworną agresję moralną.

Przyczyniła się do tego też katastrofa pod Smoleńskiem?Jednym z istotnych elementów jest

konflikt o Smoleńsk. W Polsce to sięnazywa religią smoleńską. Oskarża sięrząd, że do katastrofy doszło na sku-tek jakiegoś zamachu. Na pewno rząd

Tuska popełnił błędy po tej ka-tastrofie, ponosi odpowie-

dzialność moralną i poli-tyczną: że nie zadbał o do-bre śledztwo, o identyfi-kację zwłok. To straszniedramatyczny konflikt.W wyniku krytyki Tuskacoraz więcej ludzi ma

STYCZEŃ 2013

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

„Ludzie w czasie wojny czy po jej skończeniukorzystali z własności

żydowskiej, ukrywając to.I ukrywają to do dzisiaj”

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:33 PM Page 11

Page 12: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 12

wątpliwości, jak było naprawdę. Tonie znaczy, że ci ludzie popierająprawicę, ale są skołowani. Rośniewięc liczba tych, którzy widzą, żerząd popełnił błędy i teraz musi sięz nich wytłumaczyć. Być może każ-da ekipa w podobnej sytuacji po-pełniłaby błędy. Ale po takim szokunie było łatwo od razu znaleźć re-ceptę na odpowiednie rozwiązania.

Jak się skończy ten konflikt?Czymś bardzo złym. To nie musi

być wojna, ale mogą pojawić się wa-riaci, którzy będą strzelać do ludzi.Odpowiedzią na tę sytuację zaczy-na być gwałtowny radykalizm, cojest bardzo niebezpieczne. Możemusi dojść do jakiejś katastrofy, byludzie uświadomili sobie, że krajznalazł się w stanie wariactwa?Kiedy czytam prawicową prasę, nierozumiem tego, co tam jest napisa-ne, mam wrażenie, jakbyśmy żyli w dwóch różnych światach. Ale teżnie rozumiem argumentów drugiejstrony. „Gazeta Wyborcza” przed-stawia Polaków jako antysemitów.Po co to robi? Ona idzie w drugąstronę.

Czy gdzieś w świecie dzieje się coś podobnego, czy to tylko polski fenomen?W Rosji konflikt polityczny jest

bardzo silny. W czasie wyborów w Ameryce też była ostra walka, aletak głębokiego konfliktu, jaki jest w Polsce, i nie chodzi tylko o kon-flikt polityczny, ale i kulturowy, niema nigdzie na świecie. Ludzie, któ-rzy nie utożsamiają się ani z prawi-cą, ani z lewicą, nie znajdują dla sie-bie miejsca, nie czują się u siebie w domu.

Podobno ma powstać film o Smoleńsku?Nie powstanie. Prawica dopro-

wadzi do tego, by rząd na to nie po-zwolił, aby potem zarzucić Tusko -wi, że ukrywa prawdę. Tak działaten mechanizm. Prawica cały czaspodgrzewa atmosferę, żeby za-ostrzyć konflikt. To jest wojna pol-sko-polska.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Zna pani historięzakopanych meta-

lowych beczek na mle-ko, w których znajdowa-ły się dokumenty, doty-czące życia Żydów w ge -tcie?“ – zapytał mnie ja-kiś czas temu ambasa-dor RP w RS, a zarazemhistoryk Andrzej Kraw -czyk, zapraszając na wy-stawę do Instytutu Pol -skie go, której był inicja-torem.

Wyrzucona z wiozą-cego Żydów do Treblin -ki wagonu kartka pocz-towa z informacją o po-dróży całej rodziny ży-dowskiej na wesele(„we sele“ w języku ży-dowskim oznacza rów-nież śmierć), fotografieróżnych osób, którychżycie zakończyło się w getcie bądź w oboziekoncentracyjnym – toniektóre z eksponatówotwartej w InstytuciePolskim wystawy z Ar -chiwum Ringen bluma.

Emanuel Ringenblumbył historykiem, działa-czem społecznym i poli-tycznym, który od 1939roku do początku 1943roku z pomocą kilku-dziesięciu współpraco -wników zbierał doku-mentację, dotyczącą Ży -dów w okupowanejPolsce. Jego archiwumdotyczy wszystkich isto -tnych aspektów życia w getcie: chorób, sytu-acji sanitarnej, dzieci,historii szmuglerów, wy -wózek Żydów (pierw-sza relacja dotyczy wy-wózek do Chełmna nadNerem, gdzie Żydówmordowano, umieszcza -jąc ich w samochodach,do wewnątrz którychkierowano rury wyde-chowe). „To archiwumzawiera wszystkie istot-ne elementy funkcjono-wania getta przez dwa i pół roku, czyli do mo-mentu jego likwidacji.To bezcenny zbiór, jedy-

ny tego rodzaju w Euro -pie“ – ocenił Paweł Śpie -wak, dyrektor Żydow -skiego Instytut History -cznego, który przybyłdo Bratysławy 6 grud-nia, by otworzyć wysta-wę. W zbiorach znalazłysię też dzienniki pisaneprzez Żydów. „Zdawalisobie sprawę, że sytu-acja, w jakiej się znaleźli,jest bez precedensu w hi storii świata; jesz-cze nigdy Żydom niezdarzyły się tego typuprześladowania“ – ko-mentował Śpiewak.

Zbiory schowano dotrzech metalowych be-czek na mleko i zakopa-no. Pierwsza została od-naleziona w 1946 rokuprzez tych, którzy ocale-li. Getto podczas wojnyzostało zrównane z zie-mią, ani jeden budyneknie ocalał, nie było żad-nych ulic, tylko gruzy,co utrudniało poszu -kiwania. Drugi zbiór odkryto przypadkiemw 1950 roku. Trzeciegonie odnaleziono do dziś.Podejrzewano, że zostałzakopany pod jedną z ów czesnych fabryk –obecnie na tym terenieznajduje się ambasadachińska. Zwrócono sięwięc do rządu chińskie-go o zezwolenie na prze -szukanie ogrodu. Ze zwo -lenie otrzymano, ogródprzeszukano, ale beczki

Archiwum Ringenbluma w Bratysławie

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:33 PM Page 12

Page 13: Monitor Polonijny 2013/01

13 STYCZEŃ 2013

Na zaproszenie am-basadora RP w RS

Andrzeja Krawczyka orazkonsula RP GrzegorzaNowackiego 8 grudnia doambasady RP w Bratysła -wie przybyła licznie sło-wacka Polonia, czyli działa-cze Klubu Polskiego i Sto -warzyszenia „Polonus” wrazz rodzinami, nauczycieleszkółek polonijnych i Szkol -ne go Punktu Konsulta cyj -nego w Bratysławie, a takżetwórcy „Monitora Polonij -

nego“, adwokaci, lektorzy i  tłumacze języka polskie-go. Nie zabrakło także kon-sula honorowego RP z Lip -towskiego Mikulasza Tade -u sza Frąckowiaka oraz pol-skich duchownych, którzyswą pracę duszpasterskąwykonują na Słowacji.

Gości przywitał konsulradca-minister GrzegorzNo wacki, odczytując listambasadora RP w RS An -drzeja Krawczyka, który –ze względu na obowiązko-

wą wizytę w Koszycach –w ten sposób żegnał się zesłowacką Polonią w związ-ku z zakończeniem swej 4-letniej misji dyplomatycz-nej w Bratysławie. Już wewłasnym imieniu konsulpodkreślił wagę tego typuspotkań dla integracji śro-dowiska polonijnego orazprzybliżył symbolikę świątBożego Narodzenia. Przedtradycyjnym podzieleniemsię opłatkiem i złożeniemsobie życzeń był czas na

wspólne śpiewanie kolęd.O oprawę muzyczną posta-rała się tym razem orkie-stra ze szkoły muzycznej w Nitrze, w szeregach któ-rej występuje uczennicanitrzańskiej szkółki polo-nijnej Weronika Żuk-Ol -szew ska.

Wigilijne spotkania w am -basadzie mają szczególnąwagę dla uczestniczącychw nich Polakach, dla któ-rych stanowią okazję dobliższego kontaktu z za-mieszkującymi Słowacjęro dakami. Tegoroczne spo-tkanie uświetniły tradycyj-ne smaczne potrawy wigi-lijne, przygotowane przez

uczniów szkoły gastrono-micznej w Cieszynie.

Uroczystość przebiegaław niezwykle przyjaznej i cie -płej atmosferze.

AGNIESZKA DRZEWIECKA

nie odnaleziono. „Oba -wiam się, że trzeciego po-jemnika już nigdy nie od-najdziemy“ – powiedziałŚpiewak.

Dokumenty, które uda-ło się odnaleźć, były zapi-sywane ręcznie, stąd trud-ność, by je teraz, po latachodczytać. Instytut od trzechlat pracuje nad wydaniemarchiwum. Do tej poryudało się wydać jego 7 to-mów, zaś całość będzieobejmować 31 tomów i po -winna się ukazać w ciągu5 – 6 lat.

Z towarzyszącej Ringel -blu mowi ekipy przeżyłytyl ko trzy osoby. Sam Rin -gelblum opuścił getto jesz-cze przed wybuchem po-wstania w nim i wraz z żo-ną i dzieckiem się ukry-wał. W czasie powstaniawrócił jednak do getta,skąd wywieziono go doobozu na Lubelszczyźnie.Dzięki pomocy z zewnątrzzdołał się z tego obozu wy-dostać. Potem ukrywał sięw Warszawie, w bunkrze.Wydał go Polak. Wraz z żo-ną i innymi ukrywającymi

się osobami został roz-strzelany w lipcu 1944 ro-ku. Przedtem w tymżebunkrze zdążył napisaćkilka ważnych książek. Naszczęście one ocalały.

W 1999 roku archiwumRingelbluma zostało wpi-sane przez UNESCO na li-stę najważniejszych doku-mentów świata.

Wystawę w InstytuciePolskim można oglądać do25 stycznia.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Spotkanie wigilijnew ambasadzie polskiej

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:33 PM Page 13

Page 14: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 14

W tym roku 7 gru dniaPolonia z Tren -

czyna i okolic spotkała sięna tradycyjnej uroczystościprzedświątecznej, podczasktórej zawitał też Świę tyMikołaj. Jak co roku pano-wała wspaniała świątecznai rodzinna atmosfera, któ-rej nastrój współ tworzyłowiele czynni ków.

Spotkanie rozpoczęłosię występem zespołu Mu -si ca Poetica z Tren czyna, z którym staropolskie kolędy śpiewa-ły dla nas Renatka i Tereska z naszegoklubu. Warto dodać, że grupa ta wraz

z naszymi paniami przy-gotowują płytę CD zestarodawnymi kolęda-mi pol skimi.

Potem przy okazji dzie -lenia się opłatkiem wszy -scy składali sobie życze-nia, a następnie zasiedlido wspólnej kolacji wi-gilijnej, którą przygoto-wały panie z Klubu.

Nagle za oknem usły-szeć można było sanieMikołaja, który zostawił

podarunki dla najmłod-szych dzieci. Po nie ważsam Mikołaj nie mógłzostać, więc członko-wie Klubu obdarowalisię prezentami wza-jemnie, w czym pomógłim Aniołek. Dodatko -we upominki dostałopięcioro uczestnikówkonkursu rysunkowe-go dla dzieci, ogłoszo-

nego na łamach „Monitora Polonij -nego“.

Dalej spotkanie trwało przy gwa-rze rozmów i śpiewie tradycyjnychpolskich kolęd z akompaniamen-tem gitary.

W tym miejscu chcielibyśmy po-dziękować konsulo-wi Grzego rzo wi No -wa ckiemu za wspar-cie i przekazaniepolskich książek dladzieci, które wzbo -gaciły paczki od Mi -kołaja, oraz organi -za torom za przygo-towanie spotkania.

ALEKSANDRA KRCHEŇKlub Polski Trenczyn

Spotkanie mikołajkowo-opłatkowe w Trenczynie

ZDJĘCIA: MARIÁN PAVLASEK

ZDJĘCIE: MARIÁN PAVLASEK

ZDJĘ

CIA:

JÁN

KRC

HEŇ

ZDJĘ

CIE:

KAT

ARÍN

A M

ATEJ

KOVÁ

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:33 PM Page 14

Page 15: Monitor Polonijny 2013/01

15 STYCZEŃ 2013

W Pastoralnym Cen -trum Wolnego Cza -

su – Klokokčina 14 grudniaodbyła się uroczysta akade-mia pod hasłem „Moje ko-rzenie“, która nawiązywałado tradycji świąt BożegoNarodzenia. Bogaty pro-gram artystyczny przygoto-wały dzieci, uczęszczającena zajęcia języka polskiego,organizowane przez KlubPolski w Nitrze, młodzieżpolonijna oraz dzieci, uczę -szczające na zajęcia róż-nych kółek zainteresowań.Uczestnicy spotkania zapre -zentowali swoje umiejęt-ności gry na flecie, gitarze,a ponadto śpiewali i tań-czyli. Dzieci polonijne wy-stąpiły z programem pol-skim. Veronika Żuk-Ol szew -ska na flecie poprzecznymzagrała najpiękniejsze kolę-dy polskie: „Wśród nocnej

ciszy“, „Gdy śliczna panna“,„Dzisiaj w Betlejem“. Młod -sze dzieci recytowały wier-sze Jana Brzechwy i JulianaTuwima. Publiczność bawi-ła się doskonale, bo któż bysię nie śmiał na przykład z „Kaczki Dziwaczki”. Śmia -li się zarówno ci, którzy ro-zumieli niuanse języka pol-skiego, jak również i ci, któ-rzy z tymi niuansami mu-sieli się trochę zmagać zewzględu na nieznajomośćpolskiego. Wszyscy jednakzgodnie bili brawa. Dumnei szczęśliwe dzieci za swewystępy otrzymały nagro-

dy książkowe. Obecni go-ście szczególnie ocenili za-angażowanie dzieci w na-ukę języka polskiego, pielę-gnowanie zwyczajów i tra-dycji polskich. Prezentacjajęzyka i kultury polskiej w formie występów polo-nijnych dzieci wraz z inny-mi dziećmi uczęszczający-mi do Centrum WolnegoCzasu została bardzo pozy-tywnie odebrana, szczegól-nie w kontekście współ pra -cy polsko-słowackiej, wy mia -ny doświadczeń i wza je -mnego się wzbogacania w środowisku, w którymżyjemy na co dzień.

Po występach dzieci uda łysię na spotkanie z Miko ła -jem. I – jak co roku – byłotrochę łez i dużo śmiechu.Mikołaj był wyrozumiały,schował rózgę i słodyczamiobdarował wszy stkie dzie-ci z naszego Klubu.

Na tym spotkaniu wrę-czono również nagrodydzieciom, które wzięły

udział w ogólnosłowackimkonkursie, ogłoszonym nałamach „Monitora Polonij -ne go“, pod hasłem „MorzeBałtyckie i jego skarby“. Z dumą dodajemy, że w tymże konkursie pierw-sze miejsce zajęła naszaklubowiczka Veronika Żuk-Olszewska.

Święty Mikołaj odwie-dził nitrzańskie dzieci rów-nież podczas zajęć szkółkipolonijnej 5 grudnia. Jegoworek pełen był prezen-tów, które na pewno będąjeszcze bardziej motywo-wać obdarowanych do na-uki języka polskiego.

EWA URDZIKZgodnie z życzeniem autorki jej

honorarium zostanie przeznaczone na celeorganizacyjne szkółki polonijnej w Nitrze.

Moje Korzenie 2012

Pro j ek t z os t a ł z r ea l i z owany dz i ęk i f i nansowemu wspa r c i u K ance l a r i i Rady M in i s t r ów Repub l i k i S ł owack i e j o r az S t owar zy szen i a„ W s p ó l n o t a P o l s k a “ . K l u b P o l s k i N i t r a d z i ę k u j e d y r e k c j i P a s t o r a l n e g o C e n t r u m W o l n e g o C z a s u - K l o k o č i n a z a s e r d e c z n e p r z y j ę c i e w j e g o s i e d z i b i e o r a z R e f e r a t o w i d o S p r a w K o n s u l a r n y c h A m b a s a d y P o l s k i e j w B r a t y s ł a w i e z a p o m o c f i n a n s o w ą .

ZDJĘCIA: DOMINIKA GREGUŠKOVÁ

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:33 PM Page 15

Page 16: Monitor Polonijny 2013/01

Sala Instytutu Polskiegow Bratysławie rozbrzmie -

wała 14 grudnia śmiechemi radością najmłodszychprzedstawicieli Polonii.Dzię ki Klubowi Polskiemuzawitać miał tu bowiem je-den z najulubieńszych dzie-cięcych bohaterów – Świę -ty Mikołaj. Po przywitaniuwszystkich gości przez Ka -ta rzynę Tulejko, prezes Klu -bu Polskiego Bratysła wa,głos zabrał kon sul, radca-

minister Grze gorz No wa - cki. Następnym punktemprogramu było wręczenienagród „Monitora Polonij -nego“ dzieciom, które wzię -ły udział w ogłoszonym najego łamach konkursiepod hasłem „Morze Bał ty -

ckie i jego skarby“. Nagro -dy wręczyła sama redaktornaczelna miesięcznika. Po -tem usłyszeć można byłoświąteczne wierszyki w wy -konaniu dzieci z polskiejszkoły w Bratysławie, któ -re pomimo niewątpliwejtremy doskonale sobie po-radziły z recytacją. Po wspól -nym kolędowaniu, do któ-rego włączyła się równieżmniej lub bardziej utalen-towana dorosła część obec-nych, dało się wyczuć pew-ne zniecierpliwienie. Gdzieten Mikołaj? Zebrani milu-sińscy postanowili zachę-cić go do przyjścia piosen-kami oraz okrzykami, którezapewne usłyszała też całaBratysława. Najważniejszejednak, że usłyszał je boha-ter wieczoru – ŚwiętyMi ko łaj, który pojawił sięprawie natychmiast w to-warzystwie dwóch anioł-

ków. Szczęśliwe dzieci, od-bierając prezenty, przeko-nywały go o swoim grze -cznym zachowaniu i albodzię kowały mu, recytującwierszyki, albo jak najszyb-ciej wracały do swoich mam.Po pamiątkowym zdję ciuMikołaj opuścił spotkanie,albowiem w centrum Bra -ty sławy trudno jest znaleźćmiejsce na dłuższy postójzaprzężonych w reniferysań, a ponadto musiał wra-cać do Laponii.

Pomylił się jednak ten,kto myślał, że z odejściemMi kołaja skończy się za bawa,bowiem dzieci bardzo chę -tnie uczestniczyły w przy -gotowanych konkursach,w których wykazać siętrzeba było nie lada zrę -cznością. W konkurencjizjadania cukierka bez uży-cia rąk, niektórym uczest-nikom w drodze do zwy-cięstwa nie przeszkadzałnawet papierek. I zabawiepewnie nie byłoby końca,gdyby nie to, że zbliżał sięwieczór i trzeba było wra-cać do domu na dobranoc-kę. Niektórzy zaś się cieszy-

MONITOR POLONIJNY 16

Na zaproszenie prezesa KlubuPolskiego Tomasza Bienkie -

wi cza 8 grudnia przybyli do Braty -sławy przedstawiciele regionalnychoddziałów z Nitry, Koszyc, Trenczyna,Bratysławy oraz „Monitora Polonij ne -go“. Prezes podsumował działalnośćorganizacji polonijnej w roku 2012,dziękując działaczom klubowym zaich zaangażowanie w pracę na rzeczkrzewienia polskiej kultury. Poinfor -mował też o rozliczeniach dotacji,które wpłynęły na konto Klubu z Fun -

dacji „Pomoc Polakom na Wschodzie“oraz ze Stowarzyszenia „WspólnotaPolska“. Podczas spotkania ustalonoteż terminarz nadsyłania rozliczeńdotacji z Kancelarii Rady MinistrówRS i zaplanowano imprezy kulturalnena rok 2013. Oprócz imprez cyklicz-nych, jak Polskie szanty na Dunaju,Sztuka z naszych szeregów, Przyjaźńbez granic, Organowe koncerty w Ni -trze czy Moje korzenie, planowanyjest powrót do projektu, który kilkalat temu organizował Klub Polski

w Koszycach, a mianowicie do warsz-tatów artystycznych dla dzieci. Z koleiKlub w Bratysławie zaplanował namaj duże przedsięwzięcie z okazjiŚwięta Polonii. Poza tym bratysław-scy klubowicze, podobnie jak w rokuubiegłym, chcą wziąć udział w kon-kursie na najlepszy gulasz i zorganizo-wać przedstawienie kabaretu z Pol -ski. W Koszycach planowane są coty-godniowe spotkania dla dzieci, mają-ce na celu integrację najmłodszychoraz naukę języka polskiego. Reda -kcja „Monitora“ chce ponownie zor-ganizować warsztaty dziennikarskieoraz Dyktando Polonijne, które to im-

Posiedzenie Rady Klubu Polskiego

Mikołajki jak z bajki

Impreza dofinansowana została ze środków Ambasady RP w RS, Klubu Polskiego i redakcji „Monitora Polonijnego“

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 16

Page 17: Monitor Polonijny 2013/01

li, bowiem w drodze powrot-nej czekała ich jeszcze wizytana bożonarodzeniowym jar-marku z jego atrakcjami.

Kogo nie było na spotkaniu,niech żałuje. A w ramach re-kompensaty niech zajrzy nastronę www.polonia.sk, gdziemoże obejrzeć galerię zdjęć z tejże imprezy.

DOROTA CHMIEL

17 STYCZEŃ 2013

prezy z uwagi na brak środków finan-sowych w roku 2012 się nie odbyły.

W ten sposób zaplanowano termi-narz imprez polonijnych na kolejny

rok. Działacze mają teraz (do 19 stycz-nia) za zadanie złożyć projekty o ichdofinansowanie do Kancelarii RadyMinistrów RS. O nowych zasadachopracowywania projektów do tegourzędu poinformowała zebranychwiceprezes Klubu Polskiego Magda -lena Štujberová, która dzień wcze-śniej wzięła udział w zorganizowa-nym przez Kancelarię Rady Minis -trów RS szkoleniu.

Pod koniec zebrania prezes Bien -kiewicz poprosił działaczki z Koszyc,by przedstawiły wyniki wyborów re-gionalnych władz Klubu – nową sze-fową koszyckiej Polonii została Stefa -

nia Gajdošová, która ma wspieraćUrszulę Szabados.

Podczas spotkania zastanawianosię również nad przyszłością KlubuPolskiego w Dubnicy nad Wagiem,skąd na spotkanie nie przybył żadenprzedstawiciel. Działacze z Trenczy -na oraz prezes Klubu zaplanowali nastyczeń spotkanie w tym regionie w celu wyłonienia miejscowego lidera.

Przedstawiciele Klubu uzgodni-li ponadto, że będą częściej korzy-stać z narzędzia promocji organi-zacji, jakim jest strona interneto-wa www.polonia.sk

red.

W niedzielne popołudnie 16 gru -dnia dzieci polonijne z Koszyc

odwiedził Mikołaj. Dzię ki konsulato-wi w Bra tysławie przyniósł im prze-piękne kolorowe książki. Uroczystośćodbyła się w saloniku restauracji„Rosto“, u naszego przyjaciela Konra -da Schönfelda, który przygotowałwspa niałe przyjęcie wigilijne dla całejkoszyckiej Polonii. Na tę okazję różnewypieki przygotowały też panie z Klubu Polskiego.

W ten sposób bawili się zarównonajmłodsi, jak i ci starsi członkowieKlubu. Podczas spotkania był też czasna rozmowy, śpiewanie kolęd orazdzielenie się opłatkiem. Dla nowychczłonków Klubu to spotkanie byłopierwszą okazją do poznania środo-wiska koszyckich Polaków.

Za wsparcie dziękujemy konsulowiGrzegorzowi Nowackiemu oraz Kon -radowi Schönfeldowi.

URSZULA SZABADOSZDJĘCIA: STANO STEHLIK

ZDJĘCIA: HELENA GEREC

Spotkanie wigilijne w koszyckim Klubie Polskim

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 17

Page 18: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 18

Po raz kolejny zagląda-my na stro nę inter-

netową Stowarzy sze nia„Po lo nus“, by przedstawić, czymżyła ta organizacja przez ostatniemiesiące.

Z początkiem września po raz ko-lejny ruszyła Sobotnio-NiedzielnaSzkoła Polska w Żylinie, zaś w końcuwrześnia Stowarzyszenie zorganizo-wało XV  Zlot Młodzieży, którego te-matem wiodącym były  tym razem„Tradycyjne i nowoczesne wpływy

w języku polskim”. Zlot odbył się w pen-sjonacie Brest w Jasenskiej Dolinie.

Członkowie „Polonusa” zachęcalirównież do udziału w VI ŻylińskimForum Mniejszości Narodowych, któreodbyło się 30 listopada 2012 r. Przed -sięwzięcie to zostało zrealizo wa ne przywsparciu finansowym Kan celarii RadyMinistrów Republiki Słowacji w ramachprogramu Kultura Mniejszości Narodo -

wych 2012 oraz polskiegokonsula honorowego naSłowacji Tadeusza Frącko -

wiaka.   W tegorocznej edycji forumudział wzięli m.in. przedstawicielemniejszości polskiej, czeskiej, węgier-skiej oraz ukraińskiej.  Impreza odbyłasię pod patronatem szefa Samorzą dowe -go Kraju Żylińskiego Juraja Blanára.

„Polonus” podsumował równieżswoją działalność za lata 2008-2012.Do najważniejszych przedsięwzięćzaliczył założenie szkoły polonijnej

Wielka literatura pol-ska, czyli dzieła m.in.

Sławomira Mrożka, Ryszar -da Kapuścińskiego, Andrze jaStasiuka i wielu innych, jestdostępna na słowackimrynku wydawniczym dzię-ki 50 lat pracy znanego i ce-nionego tłumacza JozefaMarušiaka.

Jozef Marušiak przełożyłokoło 60 powieści, zbio-rów opowiadań, monogra-fii, publikacji naukowych.Za swoją pracę otrzymał naSłowacji wiele nagród i wy-różnień, m.in. nagrodę Já -na Hollego, nagrodę Ma -teja Bela, nagrodę ZoryJesenskiej. W 1997 roku zo-stał odznaczony KrzyżemKawalerskim za Zasługi RP.W roku 2011 otrzymał pre-stiżową polską NagrodęMinistra Kultury i Dziedzi -ctwa Narodowego Bogda -na Zdrojewskiego za popu-laryzację polskiej literaturyna Słowacji.

Z okazji 80. urodzin tłu-macza Instytut Polski zor-ganizował 5 grudnia uro-czyste spotkanie z nim. W sali wystawowej Insty -

tutu pojawiła się biblio-teczka, wypełniona publi-kacjami polskich dzieł w tłu -maczeniu jubilata. Obokstał ekran, na którym pre-zentowano zdjęcia JozefaMarušiaka z lat młodzień-czych, z ważnych spotkań z pisarzami z Polski.

Spotkanie poprowadziłdyrektor programowy In -sty tutu Polskiego TomaszGrabiński, który podpyty-wał tłumacza o tajniki jegopracy. W części mniej ofi-cjalnej wraz z licznymi ży-czeniami pojawił się impo-nujących rozmiarów tort w kształcie książki.

W imieniu Klubu Pol skie -go życzenia jubilatowi zło-żyła prezes oddziału w Bra -tysławie Katarzyna Tulejkooraz redaktor naczelna „Mo -nitora Polonijnego“ Mał -gorzata Wojcieszyńska.

red.

Co słychać w „Polonusie”?

80. urodzinyJozefa Marušiaka

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 18

Page 19: Monitor Polonijny 2013/01

19

Od pewnego cza -su prawie ka -

ż da nowa płyta, wyda-na przez Hey (lub jegowokalistkę KatarzynęNosowską), na długoprzed premierą jest na-zywana przez kryty-ków „płytą roku”, „mu-zycznym wydarzeniemroku” itp. Nasta wieniedziennikarzy muzycz-nych do twórczości Hey jest nie-wiarygodnie pozytywne. Nigdynie ma mowy o słabym materiale,braku pomysłów, powielaniu sche-matów. Hey może pozwolić sobiena wiele; ma renomę i świetną mar-kę. To, co sygnowane jest przez Hey,automatycznie zyskuje miano kul-towego i odkrywczego. Czasemzdarza się, że nieco na wyrost.

Nowa płyta, „Do Rycerzy, doSzlachty, do Mieszczan” też zbierabardzo pochlebne recenzje. Niemogę oprzeć się wrażeniu, że wła-śnie i przede wszystkim dlatego,że została wydana przez Hey.Proszę nie zrozumieć mnie źle –bardzo cenię dotychczasowe do-konania zarówno całego ze-społu, jak i Katarzyny Nosow - skiej. Ale „Do Rycerzy, doSzlachty, do Mieszczan” tokrążek poprawny, który jed-nak nie wzbudza większychemocji i zachwytów. Zgoda– wciąż lepszy niż wiele mainstreamowych wydaw-nictw, które ostatnio ukazały się w Polsce. Nie znaczy to jednak, żeoryginalny. Katarzyna Nosowska,okrzyknięta jedną z najlepszychtekściarek w Polsce, zdaje się po-woli tracić pomysły. Tęsknię zaprostymi, ale trafiającymi w sednotekstami z początków działalnościHey, za „Teksańskim”, za „Zazdro -ścią” czy „Misiami”. Nowy Hey sta-je się pseudointeligencki i po tro-sze grafomański. „Szepczesz w dia-lekcie traw/ Śmieję się przez mega-fon z liścia bzu/ Cząstko – wiązał-kom precz/ Niech nas nie zbierająz kwantowych pól” – to fragment„Wieliczki”, pierwszego utworu z najnowszej płyty. „Ja też lubię

przysiąść na kilkachwil, oka mgnień/By patrzeć jak mózgiwyprane na wietrzeschną/ wsłuchiwaćsię jak dyszy tłum/jak szaleją kardiogra-fy/ Śledzić jak przy-biega tucz/ Jak świń-ska się rozrasta ka-sta” – to z kolei „Lotpszczoły nad tymian-

kiem”. Nieznośnie pretensjonalne.Co gorsza, zanika różnica międzysolowymi albumami KatarzynyNosowskiej a płytami tworzonymiprzez Hey, który powoli traci toż-samość, przestaje być zespołem, a staje się jedynie tłem dla woka-listki.

Brzmieniowo też jest bez rewo-lucji; grupa po raz kolejny zdecy-dowała się powierzyć produkcjęMarcinowi Borsowi. Bors, dyżur-ny i pożądany przez artystówproducent, jest odpowiedzialnyza brzmie nie między innymi po-przedniego albumu Hey „Miłość!Uwaga! Ratunku! Pomocy!”, solo-wych płyt Katarzyny Nosowskiej

„UniSexBlues” i „Osiecka”,ostatniej płyty Myslovitz„Nieważne, jak wysoko jeste-śmy” i „Hat, Rabbit” GabyKulki. Wymieniać możnadługo. Nie ma mowy o ekspe-rymentowaniu i świeżości.Wszystkie te płyty, skądinądcałkiem przyzwoite, brzmią

zaskakująco podobnie.Wracając do płyty Hey, w gąsz-

czu niemożliwie zawiłych tek-stów, elektroniki i nowoczesnejprodukcji brakuje mi zespołu z duszą, z pazurem. Brakuje mimelodii, które byłyby charakte-rystyczne, jakiegokolwiek stylu,który Hey od innych z założeniaambitnych artystów wyróżni.Bo jest nijako, bo zostaje zespół,który solidną markę zbudowałlata temu, kiedy powstały jegonajlepsze utwory, a który w po-goni za nowym, lepszym brzmie-niem powoli zaczyna zjadać wła-sny ogon.

KATARZYNA PIENIĄDZ

STYCZEŃ 2013

Czulymuchem-

Podsumowaniemisji dyplomatycznej„Cztery lata i cztery miesiące, dokład-

nie tyle czasu upłynęło od momen-tu mojego przyjazdu do Bratysławy.Niestety, upłynęło zbyt szybko. Był tookres bardzo bogaty w wydarzenia poli-tyczne, ekonomiczne, społeczne i sporto-we“ – podsumował swoją misję dyploma-tyczną na Słowacji Andrzej Krawczyk, am-basador RP w RS, który w grudniu poże-gnał się z Bratysławą. Przy okazji wspo-mniał też o wyzwaniach, którymi żyła am-basada pod jego kierownictwem, szcze-

gólny nacisk kładącna okres polskiejprezydencji w UniiEuropejskiej, którąopinia międzyna-rodowa oceniła napiątkę. Podkreśliłteż znaczenie wpro -wadzenia euro naSłowacji. „Dla nas,Polaków, doświad-czenia Słowacji tojak laboratorium, po -nieważ i my przy -gotowujemy się do

wprowadzenia waluty europejskiej – mó-wił. – Na świecie panuje kryzys ekono-miczny, z którym, według zgodnychocen międzynarodowych, najlepiej so-bie poradziła Polska, a na drugim miej-scu Słowacja“. Żegnający się ambasadorwspominał też ważne wydarzenie spor-towe, którym były zorganizowane przezPolskę i Ukrainę mistrzostwa Europy w piłce nożnej.

URSZULA SZABADOS

Dobry złynowy album Hey

oraz organizację corocznych zlotów mło-dzieży. Członkowie Stowarzyszenia wy-dali również kilka książek oraz uczestni-czyli w Szkole Liderów w Warszawie.

Ponieważ w grudniu atmosfera świą-teczna udziela się wszystkim, tak więc 15grudnia i w Polskiej Szkole w Żylinie odby-ło się przedświąteczne spotkanie opłatko-we. Nie zabrakło wspólnego kolędowaniaoraz polskich potraw. Imprezę swojąobecnością uświetnił konsul RP na Sło -wacji Grzegorz Nowacki.

Opracowała OLA TULEJKO

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 19

Page 20: Monitor Polonijny 2013/01

Współzawodnictwo militarneWscho du i Zachodu po zakoń-

czeniu II wojny światowej spowodo-wało, że dla attaché wojskowychszczególnie ważna stała się praca roz-poznawcza. Zaczęli oni intensywnierozwijać aktywność wywiadowczą,stąd też mnożyły się przypadki dema-skowania ich poczynań, niezgodnychz posiadanym statusem. Nastę p -stwem tego były wydalenia z krajuurzędowania na zasadzie uznania zapersona non grata. Ta sytuacja spo-wodowała, że państwa zaczęły ograni-czać liczbę personelu poszczegól-nych przedstawicielstw wojskowych,np. w 1950 r. rząd polski zażądał odambasady USA zmniejszenia liczbypersonelu ataszatu wojskowego do20 osób. Natomiast Japonia i Niemcydopiero w 1955 r. uzyskały prawo wy-

syłania swoich attaché wojskowychza granicę.

W okresie powojennym pierw-szym polskim przedstawicielstwemwojskowym za granicą było utworzo-ne w marcu 1945 r. Biuro Wojskoweprzy Przedstawicielstwie RząduTymczasowego RP w Paryżu. Jego za-daniem było m.in. rejestrowanieochotników, zgłaszających się dosłużby wojskowej w kraju. Kierow -nikiem tego Biura mianowano kpt. Ste fana Sławian-Szulakowskiego.Z dniem 1 li pca 1945 r. Biuro Woj -skowe w Paryżu zostało przekształco-ne w Polską Mi sję Wojskową, którejgłównym zadaniem była repatriacjażołnierzy polskich z Francji i Szwaj -carii do kraju. Szefem Misji został płkMarian Na szkowski, późniejszy mini-ster spraw zagranicznych.

W sierpniu 1945 r. utworzono w Londynie ataszat wojskowy przyAmbasadzie RP, a na attaché wojsko-wego wyznaczono płk. MieczysławaWągrowskiego. Następnie w listopa-dzie 1945 r. utworzono ataszat woj-skowy w Moskwie, gdzie attaché zo-stał ppłk Juliusz Bardach, późniejszyprofesor historii państwa i prawaWydziału Prawa Uniwersytetu War -szawskiego. Natomiast w grudniu1945 r. powstał ataszat wojskowy w Waszyngtonie, którego pierwszymattaché został gen. bryg. Izydor Mo -delski.

Trwająca zimna wojna znacznieutrudniała działalność attaché woj-skowych. Państwa obu stron podej-mowały działania ograniczające ichdziałalność, zabraniając kontaktów zeswymi obywatelami, ograniczając

Zimnowojenny okres dyplomacji wojskowej

MONITOR POLONIJNY 20

Nie zabrakło także wspo-minek, a gdy jedna z nasnapomknęła coś o kłótni o kołdrę, od razu przedoczyma stanął mi Poprad.Delektując się pysznymcappuccino i spoglądającna sypiący za oknem śnieg,przypomniałam sobie wła-śnie tę zabawną historię.

Po całym dniu szusowa-nia na nartach udałyśmysię z Basią i Agnieszką donowoczesnego kompleksukąpielowego AquaCity,któ rego baseny wypełnia-ne są wodami ze źródeł ter-malnych. Zrelaksowane wra -całyśmy do domu kolegi, u którego gościłyśmy, usta-

lając strategię spania. A po-nieważ do dyspozycji mia-łyśmy tylko dwie kołdry,szybko wybuchła kłótnia o to, która z nas dostanieswoją własną kołderkę, a która będzie ją musiaładzielić z koleżanką. Tegowieczoru było - 20° C, więctrudno się dziwić, iż tak ba-nalna sprawa stała się przy-czyną sporu i żywiołowejdyskusji.

Poprad, czyli zimowastolica Słowacji, to 55-tysię -czne miasto, położone ma-lowniczo u podnóża Tatrna wysokości 672 m n.p.m.w południowo-zachodniejczęści Kotliny Popradzkiej,

przez którą przepływa rze-ka Poprad. Wzmianki o tymmieście pochodzą z XIIIwieku i dowodzą, że od po-czątku istnienia odgrywałoono ważną rolę ze wzglę -du na swoją lokalizację. W 1871 roku przeprowa-dzono przez Poprad liniękolejową Bohumin-Koszy -ce, co spowodowało dyna-miczny rozwój miasta, na-tomiast w 1908 roku wybu-dowano elektryczną kolej-kę, łączącą Poprad z ośrod-kami w Wysokich Tatrach.

Właśnie taką koleją doje -cha łyśmy do najstarszej z tatrzańskich osad tury-stycznych – Starego Smo -kowca, a następnie naziem-ną kolejką linową dostały-śmy się na Hrebieniok(1285 m n.p.m.). Celem na-szej babskiej eskapady byłanauka jazdy na nartach.Dodam tylko, że Popradstanowi doskonałą bazęwy padową do około 50 oko -licznych ośrodków narciar-skich. Każdy miłośnik bia-łego szaleństwa znajdzie tutrasy o zróżnicowanym po-ziomie trudności, mając dodyspozycji 9 wyciągów orczykowych, 6 krzesełko-

Popradpod kołderkąS iedziałyśmy na wygodnej sofie hoteluKempinsky i radośnie szczebiotałyśmy.Mnóstwo nowinek i ploteczek było do

omówienia, a my dawno się nie widziałyśmy!

Słowackieperełki

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 20

Page 21: Monitor Polonijny 2013/01

swobodę poruszania się i  wprowa-dzając nadzór policyjny nad persone-lem ataszatów.

Dopiero po 1961 r. sytuacja zaczę-ła się nieco normalizować, zaczętowzajemnie zapraszać attaché woj-skowych na ćwiczenia wybranychjednostek wojskowych. Nie oznaczato jednak, że państwa zaczęły tolero-wać działalność wywiadowczą ob-cych attaché wojskowych na swoichterytoriach. Przypadki wydaleń z kraju i uznawania ich za personanon grata ciągle się powtarzały.Inwigilacja podróżujących oficerówataszatów wojskowych, ich biur,mieszkań i kontaktów osobistych by-ła na porządku dziennym. W okre-sach kryzysów międzynarodowychnadzór ten stawał się jeszcze ściślej-szy. Rozszerzeniu ulegały wówczasstrefy zamknięte dla cudzoziemców.Wszystko to w istotny sposób ogra-niczało prace attaché wojskowych.

Perspektywy współczesnego roz-woju instytucji attaché wojskowegoz jednej strony wiąże się z zacieśnia-jącą się współpracą wojskowąpaństw należących do tych samychugrupowań polityczno-militarnych i rozwijającym się między państwa-mi handlem bronią i sprzętem woj-skowym, z drugiej zaś strony wiąza-ne są one z  rozwojem negocjacji i z łączącym się z tym problememśrodków budowy zaufania miedzypaństwami (powiadamianie się o du -żych ćwiczeniach i ruchach wojsk,wymiana obserwatorów na manew-rach itp.). Mówią o tym wyraźniepostanowienia Aktu końcowegoKBWE z dnia 1 sierpnia 1975 r., pod-pisanego w Helsinkach przez przed-stawicieli 35 państw.

W omawianym okresie rozszerzasię również praktyka, zainicjowanaprzez Japonię, nazywania attachéwojskowych nowym określeniem –

attaché obrony. Przyjęte ono zostałoi jest stosowane również przez pol-ską służbę dyplomatyczną, a ustawaz dnia 27 lipca 2001 r. o służbie za-granicznej zaadoptowała owo okre-ślenie również do naszego systemuprawnego.

Aktualnie funkcjonuje ponad 50 ataszatów przy polskich przed-stawicielstwach dyplomatycznychza granicą, w których służbę pełniponad 90 oficerów i chorążych WP,w tym jeden generał. Większośćtychże ataszatów zlokalizowana jestw krajach europejskich, w tym pra-wie we wszystkich państwach NATO i UE. Wojskowi dyplomacipracują praktycznie na wszystkichkontynentach świata – w Europie,Azji, Ameryce Północnej i Po łu -dniowej oraz Afryce.

KRZYSZTOF JOŃCAZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci,które biorą udział w konkursach „Monitora”

21 STYCZEŃ 2013

wych i 4 kolejki linowe. Łą -czna długość tras zjazdo-wych zarówno dla zaawan-sowanych narciarzy, jak i tych początkujących to 18 km. Większość ośrod-ków oprócz tras zjazdo-wych oferuje trasy do nar-ciarstwa biegowego, snow-boardingu, tory saneczko-we oraz miejsca do upra-wiania freeridingu.

Doskonale pamiętam swo -je pierwsze zjazdy – dzie-siątki upadków, alpejskiekombinacje, by się pod-nieść, i przede wszystkimświetną zabawę. To wła-śnie w Popradzie rozpo-częła się moja przygoda z nartami.

Kolejnego dnia zwiedzi-łyśmy długi, wrzecionowa-ty rynek (dziś już odrestau-rowany), otoczony urokli-wymi barokowymi i klasy-cystycznymi mieszczański-mi kamieniczkami. Domi -nu je na nim wczesnogotyc-ki kościół św. Egidia (lub,jak kto woli, Idziego) z koń-ca XIII wieku z cudowny-mi freskami z XV stulecia.Będąc tu, warto także odwiedzić renesansowądzwon nicę z 1658 roku, sy-nagogę oraz Muzeum Pod -tatrzańskie, które jako jed-no z najstarszych muzeówna Słowacji posiada bogatąi ciekawą ekspozycję. Oczy -wiście na rynku i w okoli-

cach nie brakuje restau -racji, oferujących sycące i roz grzewające posiłki, a wszystko to na tle impo-nującego i zachwycającegomasywu górskiego.

Poprad jest nie tylko cen-trum przemysłowym, ko -mu nikacyjnym i znaczą-cym ośrodkiem admini stra -cyjnym, ale przede wszy -stkim jest centrum turysty-ki, rekreacji i sportu. Toswoista brama do Wyso -kich Tatr, wspaniałe miej-sce wypadowe do pieszychwycieczek i białego szaleń-stwa. Co roku przybywajątu dziesiątki tysięcy tury-stów ze Słowacji i z zagrani-cy. Trudno się dziwić, gdyż

w tym mieście odkryćmożna prawdziwe perełkikultury, które w połącze-niu z pięknem natury orazimprezami kulturalnymisprawiają, iż można tu miłospędzić czas i przeżyćwspaniałe przygody.

Poprad urzeka atmosfe-rą, historią i pięknem przy-rody, a zimą to prawdziwynarciarski raj.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 21

Page 22: Monitor Polonijny 2013/01

Gdy historia zespołu Pa -ktofonika weszła do dystry-bucji, wywołała falę za-chwytu zarówno wśródpubliczności, jak i krytyki,a taka konstelacja zdarzasię bardzo rzadko. Ja, jak tozwykle ze mną bywa, ubra-łam się w gruby pancerzsceptycyzmu, nie nastawia-jąc się ani na zachwyt, anina wylewanie łez nad kolej-ną, nieudaną polską pro-dukcją. Tym milsze byłomoje zaskoczenie, bo mo-gę powiedzieć z ręką nasercu, że jest to film bardzodobry: trafia prosto w ser-ce i na długo zapada w pa-mięć.

Historia zespołu Paktofo -ni ka skupia się w filmiewokół postaci legendarne-go założyciela tej grupy,charyzmatycznego Magika.„Jesteś Bogiem” jest jednakczymś więcej niż tylko za-pisem życia członków kul-towego już zespołu, jest tobowiem rodzaj podróżysentymentalnej, powrotudo lat 90. Można śmiało po-wiedzieć, że jest to obrazpokolenia, którego mło-dość przypadła na trudnyokres przemian społeczno-politycznych. Jest to też hi-storia narodzin nowegonurtu muzycznego. Pakto -fo nika była prekursorempolskiego hip-hopu, którywcześniej zarezerwowany

był dla świata Zachodu.Sceneria śląskich bloko-wisk nie jest (nareszcie!)potraktowana przez twór-ców filmu w znanych z in-nych polskich produkcjikategoriach brudu, smro-du i ubóstwa. Owszem jestszaro i buro, są bloki i odra-pane budynki, ale czygdzieś indziej w Polsce by-ło wtedy kolorowo? To, comnie ujęło, to nie skupia-nie się na tej szarości, bez-nadziei i umorusanych dzie -ciach w podartych sweter-kach, bawiących się paty-kiem i sznurkiem. Śląsk jesttu tłem wydarzeń, jest miej-scem, z którego nie trzebauciekać, by zrobić coś war-tościowego. Bohaterowie– Magik, Fokus i Rahim – sąpasjonatami słowa, bez-kompromisowymi poeta-mi nowej ery. Tworzą swo-ją muzykę, opowiadają o otaczającej ich rzeczywi-stości i nie ma w nich anichęci wyrwania się do lep-szego świata, ani aspiracjido robienia kolorowej ka-riery gdzieś w stolicy. Pali -wem, które ich nakręca,nie są sława i pieniądze, alemuzyka. Obecnie trudnonam uwierzyć, że możnabyło żyć bez Internetu, pli-

ków MP3 i smartphonów.„Jesteś Bogiem” to powrótdo czasów kaset magneto-fonowych i dzwonienia z budki telefonicznej. W fil-mie młodzi muzycy zmaga-ją się z brakiem profesjo-nalnego sprzętu, funduszyna wynajęcie studia na-grań, że nie wspomnę już o promocji i PR, o którychwtedy jeszcze nikt nie sły-szał. Wykorzystywani przezudających menadżerów ba-dylarzy piszą swoje tekstyna klatkach schodowych i nagrywają muzykę w ma-leńkich pokoikach równiemaleńkich mieszkań. Ta pa-sja i chęć tworzenia, któratkwi w młodych chłopa-kach, ich przekonanie, żewarto powalczyć o spełnie-nie marzeń, jest ogromnąsiłą tego filmu. Charyzma -tyczny Magik, który jak każ-dy geniusz-perfekcjonistanigdy nie jest z siebie zado-wolony, jest postacią tra-giczną. Targają nim skrajne

emocje – popada w depre-sję, w efekcie której popeł-nia samobójstwo. Jegośmierć nie jest przedsta-wiona w sposób tani, pate-tyczny. Reżyser LeszekDawid nie skupił się natym, aby wycisnąć z wi-dzów potoki łez, niczegonie podkolorował, nieudra matyzował, a przecieżbyłby to świetny zabiegpod publiczkę. Jego umiar,dystans i wręcz minima-lizm zastosowanych środ-ków wyrazu wywołująwiększe wzruszenie niżprzepełnione patetyzmemsceny z filmów o podobnejtematyce. Nie można teżzapomnieć o wspaniałejobsadzie. Reżyser postawiłna aktorów, których twa-rze nie są wyeksploatowa-ne przez kolorowe pisma i portale plotkarskie. Oka -zu je się, że można zrobićświetny film bez Adamczy -ka, Kota czy Szyca. MarcinKo walczyk (Magik), To -masz Schuchard (Fokus) i Da wid Ogrodnik (Rahim)są tak wia rygodni, że ażtrudno uwierzyć, że nie sąpraw dziwymi członkamiPaktofo niki.

„Jesteś Bogiem” jest popro stu filmem prawdziwym.Prawdziwym do bólu. Wła -ści wie nie wiem, co jeszczenapisać, by nie zabrzmiałojak banał. Zakoń czę więc sło-wami z listu, który przedsamobójst wem napisał Ma -gik: „Na wet jeśli wszyscy jużw ciebie zwątpili, pokaż, żesię mylili, nie czekaj, anichwili dłużej…“

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

MONITOR POLONIJNY 22

BO KAŻDY Z NAS JEST BOGIEM

O filmie „JesteśBogiem” usłyszałamna kilka miesięcy

przed jego premierą.Polecił mi go znany, polskikrytyk filmowy, który –mimo że nie jest fanemhip-hopu i rapu – byłgłęboko przekonany o wyjątkowości tego obrazu.

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:34 PM Page 22

Page 23: Monitor Polonijny 2013/01

W 1880 roku jako pierwszy w Pol -sce i drugi na świecie wykonał zabiegwycięcia odźwiernika z powodu rakażołądka, a w 1881 roku jako pierwszyna świecie zabieg resekcji żołądka z powodu wrzodu, wprowadził też no -wą metodę chirurgicznego leczeniachoroby wrzodowej żołądka i dwu-nastnicy, jest autorem oryginalnej me-tody usuwania gruczolaka gruczołukrokowego oraz wielu innych metodoperacyjnych, a także wielu prac na-ukowych i podręcznika chirurgii.

Cytat, rozpoczynający tekst o pier -wszej polskiej lekarce, pochodzi z artykułu profesora, zamieszczonego w „Prze glądzie Lekarskim”. Po argu-mentach, że kobiety nie mają nie tylkodość fizycznych sił, ale też „możliwo-ści intelektualnych”, że przecież ist-nieje „wstyd niewieści”, trudno go dzą -cy się z nauką o chorobach wenerycz-nych, oświadczył: „Precz więc z Pol skiz dziwolągiem kobiety-lekarza! Niechnam nadal słynie chwała kobiet na-szych, którą tak ładnie głosi poeta”.

Mimo takich głosów, a w XIX stule-ciu nie było ich mało, „kobiety nasze”coraz częściej domagały się równo-uprawnienia w zakresie dostępu dowykształcenia. Ich chęć studiowaniana wyższych uczelniach bulwersowa-ła szeroką opinię publiczną, a polskieuniwersytety we wszystkich zaborachdo końca XIX stulecia były dla nich za-mknięte. Tak więc, chcąc zdobyć wie-dzę uniwersytecką, nie pozostawałoim nic innego, jak tylko wyjechać zagranicę. Pierwszą wyższą uczelnią

w Europie, która otworzyła swe bra-my przed kobietami, był uniwersytetw Zurychu. Stało się to w 1867 roku.Na tej właśnie uczelni we wrześniu1871 roku rozpoczęła studia medycz-ne Anna Tomaszewiczówna, przyszłapierwsza polska lekarka.

Anna Tomaszewiczówna urodziłasię w Mławie (zabór rosyjski) w 1854roku w rodzinie Władysława Toma -sze wicza, pułkownika żandarmerii w służbie rosyjskiej, i Jadwigi z Koła -czkowskich, polskiej szlachcianki.Później rodzina przeniosła się z Mła -wy do Łomży, a w roku 1866 do War -szawy, gdzie Anna podjęła naukę nacieszącej się dobrą sławą pensji paniPankiewiczowej, kończąc ją z wyróż-nieniem w 1869 roku.

Nieliczni biografowie Anny Toma -sze wiczównej, w tym także JerzyKulikowski, autor obszernego szkicu,z którego korzystałam, opracowującten artykuł, podkreślają, że nasza bo-haterka na długo przed skończeniempensji postanowiła zostać lekarką. De -cyzja, podjęta przez tak młodą dziew-czynę, była zaskakująca, a jej zrealizo-wanie wymagało nie małej determina-cji. Nasz podziw musi budzić to, żeznalazła w sobie tyle sił, by nie ulecpowszechnym uprzedzeniom otocze-nia, które z trudem zgadzało się na stu-diowanie przez kobiety filozofii, lite-ratury itp., ale zdecydo-wanie przeciwstawiałosię udostępnieniu im stu-diów medycznych. Pozo -sta wało jeszcze przeko-

nać rodziców o słuszności swego wy-boru, co nie było ani proste, ani łatwe.Tu chodziło już nie tylko o przezwy-ciężenie powszechnej niechęci dostudiów kobiet. Rodzina była liczna, a studia za granicą kosztowne. Niewiemy, jakimi argumentami posłużyłasię Anna, ale wiemy, że były one na ty-le przekonujące, iż rodzice zgodzili sięnie tylko na podjęcie przez nią stu-diów na Uniwersytecie w Zurychu,ale mimo nie małych kłopotów finan-sowych przez dwa lata zatrudniali ko-repetytorów z biologii, fizyki, chemii,francuskiego, niemieckiego i łaciny,którzy solidnie ją przygotowali doprzyszłych studiów. Wreszcie w pra-sie warszawskiej ukazała się wiado-mość: „We wrześniu 1871 r. Anna To -maszewiczówna wyjechała z War sza -wy do Zurychu, by na tamtejszym uni-wersytecie podjąć studia medyczne”.

Miała 17 lat, gdy przekroczyła progiuniwersytetu, który od czterech latprzyjmował kobiety. Studentką musia-ła być zdolną, skoro na przedostatnimroku studiów spotkało ją niemałe wy-różnienie – dostała asystenturę u pro-fesora Hetziga. W roku 1877 pod kie-runkiem prof. Ludimara Hermannanapisała pracę doktorską „O niektó-rych funkcjach labiryntu”, zdała egza-miny końcowe i otrzymała dyplom.Na liście wszystkich promowanychstudentek Wydziału MedycznegoUniwersytetu w Zurychu Anna Toma -szewicz jest 15. Wyprzedziło ją sześćRosjanek, cztery Niemki, trzy Angielkii jedna Amerykanka. Potom Otrzy -mała ciekawą propozycję wyjazdu doJaponii jako asystentka jednego z pro-fesorów. Kto wie, jaka byłaby jej drogazawodowa, gdyby tę propozycję przy-jęła; ona jednak zdecydowała się napowrót do kraju, a po drodze na krót-ko zatrzymała się w Berlinie i Wie dniu,by tam zapoznać się z miejscowymiosiągnięciami z zakresu medycyny.

Do Warszawy powróciła w końcu1877 roku. I tu rozpoczęły się kłopoty;nie uzyskała prawa do praktyki. Ro -syjskie prawodawstwo, wymagające

nostryfikacji dyplomówzagranicznych, nie prze-widywało takiej proce-dury dla kobiet. Brakpraktyki spowodował,

Pierwsza polska lekarka„Dopóki u mnie w Mydlnikach słowik śpiewa

i żer przynosi samicy w gniazdku siedzącej, dopóty

ja w równouprawnienie nie uwierzę”.

P isał w 1895 roku Ludwik Rydy gier. Jeśli ktośpomyśli, że był hreczkosiejem, siedzącym najakimś mająteczku położonym tam, gdzie

diabeł mówi dobranoc, to muszę go natychmiast rozczarować.Rydygier był wielce cenionym w kraju i na świecie chirurgiem,profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, a od 1897 rokuUniwersytetu Lwowskiego.

23 STYCZEŃ 2013

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 23

Page 24: Monitor Polonijny 2013/01

że Towa rzystwo Czerwonego Krzy żanie skorzystało z propozycji współ-pracy z młodą lekarką. Jakby tego by-ło mało, w styczniu 1878 roku w taj-nym głosowaniu upadła jednym gło-sem jej kandydatura do Warszaw -skiego Towa rzystwa Lekarskiego, i tomimo iż jego prezes prof. HenrykHoyer po zapoznaniu się z powstały-mi w Szwajcarii pracami dr AnnyTomaszewicz zaopiniował je pozy-tywnie, stwierdzając m.in.: „Świadcząone o wielkich zdolnościach autorki,jak również o zupełnym obznajmie-niu się z celami i środkami medycyny.Autorka znajduje się zupełnie na wy-sokości nowszego stanowiska nauki”.Za przyjęciem Toma szewiczówny doTowarzystwa głosowało 19 członków,przeciwko jedenastu, a zgodnie ze sta-tutem potrzebna była większośćdwóch trzecich głosów. Jej przypadekwywołał dyskurs emancypacyjny mię-dzy zwolennikami równouprawnie-nia kobiet w dostępie do wykształce-nia i do różnych zawodów, traktowa-nych dotąd za typowo męskie, a tymi,którzy uważali, że „dzisiejsze lekarkilub kandydatki” wybierają zawód le-karza „nie przez zamiłowanie do na-uki lub chęć poświęcenia się ludzko-ści, lecz przez jakieś awanturniczeusposobienie, przez chęć zabłyśnięciaczymś oryginalnym”. Za dr Anną sta-

nęli w większości człon-kowie Towarzystwa Le kar -skiego, poznańska i kra -kowska prasa lekarska,ale najgłośniej poparła jąwarszawska prasa niele-karska. Pozy tywnie pisa-li o niej Ale ksander Świę tochowski i Bolesław Prus.

Za sprawą tej dyskusji dr Tomasze -wicz stała się popularna, ale na tegorodzaju popularności jej nie zależało.Najważniejsza była nostryfikacja dy-plomu. Nie mogąc jej uzyskać w War -szawie, zdecydowała się na wyjazd doPetersburga, gdzie jednak znów cze-kała ją niemiła niespodzianka; okazałosię, że poddanym rosyjskim od roku1876 car zakazał studiowania na Uni -wersytecie w Zurychu – mowy więcnie było o nostryfikowaniu wydanegoprzez tę uczelnię dyplomu.

Sytuacja zaczęła wyglądać bezna-dziejnie i wówczas – jak w bajkach z Ty siąca i jednej nocy – pojawił się w Petersburgu sułtan z haremem.Nie... dr Anna do haremu nie wstąpiła,ale dowiedziawszy się, że AkademiaMedyko-Chirurgiczna bezskutecznieposzukuje lekarki płynnie władającejjęzykami niemieckim, francuskim i an gielskim, która przez kilka miesię-cy opiekowałaby się harem, zgłosiłasię i została przez władze rosyjskie za-

akceptowana. Przym knię -to oko na wy dany w Zu -rychu dyplom. Ponadtowładze zezwoliły jej nastudiowanie w peters-burskiej Akademii i do-puściły do egzaminów

końcowych. W ten sposób dr AnnaToma szewicz uzyskała prawo do pra-cy jako lekarz na terenie całej Rosji, w tym także Królestwa Polskiego.

W 1880 roku wróciła do Warszawy,a w czerwcu tegoż roku prasa donosi-ła, że „pierwsza u nas kobieta-doktor,p. Tomaszewicz, w lecznicy przy ulicyNiecałej udziela w godzinach ozna -czo nych porady lekarskie w choro-bach kobiet i dzieci”.

W 1881 roku wyszła za mąż za zna-nego warszawskiego laryngologa dok-tora Konrada Dobrskiego, redaktoramiesięcznika „Zdrowie”, który na ła-mach tegoż pisma bronił jej po pamię -tnym kandydowaniu do Towarzy stwaLekarskiego.

W 1882 roku w Warszawskiej Kli -ni ce Położniczej przy ul. Niecałej, w której pracowała, wybuchła epide-mia zakażenia połogowego, chorobywówczas śmiertelnej. Było trzebaprzerwać przyjmowanie pacjentek i klinikę zamknąć. Warszawa prak-tycznie została bez możliwości hospi-talizacji rodzących, a było ich rocznie

Podjęte pieniądze ukryliu ówczesnego metropolitywrocławskiego arcybisku-pa Henryka Gulbinowicza,w czym pomogli im To -masz Surowiec i StanisławHuskowski. Tym późniejurodzonym, którzy nie po-znali realnego życia w PRL,wyjaśnijmy, że uczynili takw obawie przed zabloko-

waniem kont związkuprzez państwo.

Po latach epizod ten za-inspirował Waldemara Krzy -stka do nakręcenia filmu, a Katarzynę Kaczorowskądo napisania książki 80 mi-lionów. Historia prawdzi-wa (Muza SA, Warszawa2011). Oba dzieła powstałyniezależnie od siebie i z for-

malnego punktu widzeniasą ciekawym przykładem,jak różnie można mówić o tych samych wydarze-niach; Krzystek stworzyłfilm sensacyjny z wszystki-mi atrybutami przynale żny -mi temu gatunkowi, a Ka -czorowska napisała świet-ny reportaż historyczny, doprzeczytania którego pra-

gnę czytelników tej rubry-ki zachęcić.

Dla Katarzyny Kaczo -row skiej, dziennikarki „Ga -zety Wrocławskiej”, brawu-rowa akcja podjęcia 80 mi-lionów jest tylko punktemwyjścia do opowieści o sta-nie wojennym w Polsce, a przede wszystkim o dol-nośląskiej „Solidarności”.Jest, jak sama autorka mó-wi w jednym z wywiadów,portretem solidarnościo-wej „Twierdzy Wrocław”,portretem, który powstałdzięki dogłębnym bada-niom. Dramatyczne losyosób związanych ze „spra-

T rzeciego grudnia 1981 roku, a więc 10 dni przedwprowadzeniem stanu wojennego, Józef Pinior, rzecznikfinansowy dolnośląskiej „Solidarności”, podjął z jej konta

80 milionów złotych. Oprócz niego na czeku podpisał się PiotrBednarz, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność” Dolnego Śląska.

Katarzyny Kaczorowskiej historia prawdziwa

MONITOR POLONIJNY 24

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 24

Page 25: Monitor Polonijny 2013/01

ok. 14 tysięcy. Sytuacja była poważna.Dla jej rozwiązania powołano spe-cjalny komitet pod przewodnictwemsamego prezydenta miasta. Zdecy do -wano się utworzyć pięć małych przy-tułków położniczych. Ze składek pu-blicznych, ale przede wszystkim dzię-ki ofiarności jednego z najbogat-szych warszawiaków Stanisława Kro -nenberga, syna sławnego finansistyLeopolda Kro nenberga, który na tencel wpłacił 10 tys. rubli, już w listopa-dzie 1882 roku przytułki zaczęłyprzyjmować pierwsze pacjentki. Sta -nowiska ich kierowników obsadza-no w drodze konkursu, a zaintereso-wanie nimi mimo niewysokiej pensji(25 rubli miesięcznie) było wielkie.O pięć miejsc ubiegało się szesnastukandydatów, wśród nich dr Anna. Tamiała minimalne szanse, ponieważ w komisji kon kursowej był m.in. dr Jakub Ro gowicz, zawzięty prze -ciw nik kształcenia medycznego ko-biet. Jej kandydaturę poparł za namo-wą Święto chowskiego i Prusa samKronenberg, który niezależnie odkwoty oferowanej na przytułki po-łożnicze oświadczył, że „finansową i moralną” opiekę nad jednym z nichobejmie jego żona pod warunkiem,że będzie mogła swobodnie podej-mować decyzje co do zatrudnianychw nim fachowców. W ten sposób

dr Anna Tomaszewicz–Dobrska zo-stała kierownikiem przytułku położ-niczego nr 2 przy ulicy Prostej 2, w 1889 roku przeniesionego na ul.Że lazną nr 55, i była nim nieprzerwa-nie przez 30 lat.

W miarę upływu lat dr Tomasze -wicz-Dobrska stała się popularnym i wziętym lekarzem Warszawy –w jej gabinecie spotykały się pa -cjent ki ze wszystkich warstw spo-łecznych, a w przytułku położni-czym rodziły przede wszystkim kobiety niezamężne, służące, szwa -czki, żony rzemieślników, robotni-ków, dorożkarzy i kolejarzy. Te naj-uboższe zawsze mogły liczyć na jejpomoc i rezygnację z honorarium.

Mimo dużego obciążenia zawodo-wego dr Anna znajdowała czas nadziałalność społeczną, aktywną pra-cę w Towarzystwie Kultury Polskiej, w którym była członkiem zarządu i przewodniczącą wydziału etyczne-go. Swą opieką lekarską objęłaschronisko dla nauczycielek orazszwalnię Warszawskiego Towarzy -stwa Dobro czyn ności, angażowałasię również w Towarzystwie KoloniiLetnich dla Dzieci. Łączyła ją przy-jaźń z Elizą Orzeszkową i MariąKonopnicką; brała udział w różnychakcjach ruchu kobiecego, np. w ob-chodach jubileuszu naczelnej redak-

torki „Steru”, czołowej polskiejeman cypantki Pauliny Kuczalskiej.Gdy w 1907 roku odbywał się w War -szawie pamiętny I Zjazd PolskichNiewiast, na który przybyły kobietyze wszystkich zaborów, była jego wi-ceprzewodniczącą. Warto dodać, żewśród jego współorganizatorek zna-lazły się także inne pionierskie le-karki, jak doktor Teresa Ciszkiewi -czo wa i doktor Justyna Budzińska-Tylicka.

Anna Tomaszewicz-Dobrska, TeresaCiszkiewiczowa czy Justyna Budziń -ska-Tylicka należały do najlepiej wy-kształconych Polek tych czasów, dy-plomy zdobyły na prestiżowych uczel-niach Europy, ze szkodą dla osobistejkariery powróciły do Polski, której niebyło na politycznych mapach świata,by swą wiedzą służyć rodakom.

Pierwsza polska lekarka doktorAnna Tomaszewicz-Dobrska zmarła w Warszawie 9 kwietnia 1918 roku i została pochowana na Starych Po -wąz kach. Ponieważ nie pozostawiłażadnych dyspozycji, dotyczących po-grzebu, przyjaciele, dobrze ją znający,pieniądze na kwiaty, mające ozdobićtrumnę, przeznaczyli na akcję „Kroplamleka”, którą zajmowała się do końcażycia.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

wą 80 milionów”, losy dzia-łaczy „Solidarności” Kaczo -rowska rekonstruuje napodstawie akt operacyj-nych SB, raportów dzien-nych, wysyłanych do cen-trali Ministerstwa SprawWewnętrznych w Warsza -wie, akt procesowych dzia-łaczy solidarnościowych,rozmów, przeprowadzo-nych po latach z ówcze -snymi bohaterami i świad-kami tych wydarzeń, stoją-cymi po obu stronach ba-rykady, a klimat społecznytamtych lat odtwarza napodstawie lektury ówcze-snej prasy codziennej. Takduży i różnorodny materiałbudzi szacunek dla autorki

książki 80 milionów. Histo -ria praw dziwa.

W wywiadzie, opubliko-wanym w „Gazecie Wro -cławskiej”, Kaczorowskawspomina, że swych roz-mówców informowała, iżnie pisze historii podzie-mia, lecz z tej historii wy-ciąga cztery osoby, związa-ne z akcją „80 milionów”, i pisze o tym, jak do niej do-szło, gdzie pieniądze ukry-wano, na co je wydano i ja-ki los stał się udziałem lu-dzi bezpośrednio zaanga-żowanych w całą akcję.Jeśli taki był zamiar autor-ki, a nie mamy powodu jejnie wierzyć, to w pewnymmomencie tekst, nad któ-

rym pracowała, za-czął żyć własnymżyciem i to, comiało być tylkoilustracją czasów,stało się, z korzy-ścią dla czytelni-ka, integralną czę -ścią tekstu głó -wnego.

Historię prawdziwą napi-sała autorka, mająca w chwi -li wprowadzenia stanu wo-jennego zaledwie 14 lat.Jest to więc historia pisanaz dzisiejszego punktu wi-dzenia, nie obciążona pato-sem przeżytych wydarzeń.To historia, w której obokfaktów znanych pojawiasię wiele nowych, odkry-

tych przez Ka czo -rowską w czasiekwerend w archi-wach i bibliote-kach, i tych, o któ-rych dowiedziałasię w rozmowachze swoimi bohate-rami.

Książka Kata rzy -ny Ka czo rowskiej 80 mi-lionów. Historia prawdzi-wa należy do tych, któreczeka długi żywot; im wię-cej czasu upłynie od opisa-nych w niej wydarzeń, tymwartość jej będzie większa.W tym podobna jest do do-brego wina o pełnym bu-kiecie.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

25 STYCZEŃ 2013

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 25

Page 26: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 26

Dlaczego zdecydowała się Pani na napisanie „80 milionów. Historii prawdziwej“?Dostałam taką propozycję. Nie

można było jej odrzucić, ponieważto niesamowita historia. Film bar-dzo mocno fabularyzuje fakty, a książka jest dokumentacją tego,co się wydarzyło w tamtych cza-sach.

Film powstał na podstawie książki?Nie, film i książka ukazały się

równolegle. Ekipa filmowa, reżyseri sam Józef Pinior doszli do porozu-mienia, że książka będzie filmowitowarzyszyć.

Jak zbierała Pani materiały do niej?Lubię takie tematy, w których

o coś chodzi. Lubię rozmawiać z ludźmi, którym o coś chodzi. Niezawsze jest tak, że osoby bardzoznane mają coś do powiedzenia, a tu do głosu doszli też ludzie, o których losach nic wcześniej niewiedziałam. Aby skrupulatnieprzedstawić tamtą historię, roz-mawiałam z wieloma ludźmi za-równo „Soli darności“, jak i ówcze-snej władzy, między innymi z Bar -barą Labudą, Władysławem Fra -syniukiem, Je rzym Kropiwnickim,Danutą Ku roń, generałem Czesła -wem Kiszcza kiem, byłymi oficera-mi służb bezpieczeństwa. Prze -studiowałam czte ry roczniki naj-większego regionalnego dzienni-

ka, ukazującego się wtedy na Dol -nym Śląsku, i dokumenty, znajdu-jące się w Instytucie PamięciNarodowej.

Kto jest najciekawsząpostacią w książce?Niewątpliwie Józef Pinior, ponie-

waż on nie myśli tylko w katego-riach swojego interesu. Chyba za-wsze tak było: on widział dalej i wię-

cej. Właściwie większość ludzi, z którymi się spotkałam, to ciekaweosobowości, które przeszły wiele.Ci ludzie się bali, ale widać było, żeprzyświecała im myśl, że jest cośważniejszego niż strach przed apa-ratem komunistycznym, dlategowarto było ryzykować.

Jest jakaś szczególna historia, która Panią wstrząsnęła?Pisząc tę książkę, zbierałam ma-

teriały, rozmawiałam z osobami,które w tamtych czasach straciływolność, i docierałam do niesamo-witych historii. Szczególnie mnąwstrząsnęła historia pewnej dzie -wczyny, dziś kobiety, która była in-ternowana za to, że drukowała ma-teriały solidarnościowe w podzie-miu. Po rozmowie z nią przegląda-łam archiwalne wydania „GazetyRobo tni czej” z wiosny 1982 roku i natknęłam się na artykuł o kobie-tach internowanych w Gołdapii.Artykuł był wyjątkowo paskudny,

KATARZYNA KACZOROWSKA – absolwentka polonistyki Uniwersytetu Wrocławskiego. Specjalizujesię w historii Wrocławia, jego środowiska akademickiego oraz publicystyce dotyczącejkościoła. Od 1994 roku związana jest z „Gazetą Wrocławską“, początkowo jako reporterkadziału miejskiego, później redaktorka i wydawca. Jest współautorką książki „Kobietyniezapomniane“, nominowanej w 2010 roku do nagrody Grand Press w kategorii wywiad.

Katarzyna Kaczorowska o 80 milionachNa łamach „Monitora“ informowaliśmy o tym, że film Walde -

mara Krzystka pt. „80 milionów“ Polska wystawiła jakoswojego kandydata do Oscara. Niebawem dowiemy się,

czy ma on szanse na zyskanie tej prestiżowej statuetki. Brawurowaakcja wrocławskiej „Solidarności“, polegająca na podjęciu z bankuzwiązkowych 80 milionów na kilka dni przed wprowadzeniem stanuwojennego, stała się też tematem książki Katarzyny Kaczorowskiej „80 milionów. Historia prawdziwa“. W przygotowaniu jest też słowackawersja tejże publikacji. O kulisach powstawania książki udało nam sięporozmawiać we Wrocławiu z jej autorką - Katarzyną Kaczorowską.

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 26

Page 27: Monitor Polonijny 2013/01

Szczęśliwego Nowego Ro -ku! Oby był dla Państwa

jeszcze lepszy niż poprzed-ni! Dla bohatera tego odcin-ka cyklu „Polak potrafi”,Marcina Budkowskiego, bę-dzie z pewnością pełen wy-zwań. Jeśli jeszcze Państwonie słyszeli, spieszę z wyja-śnieniami. Pod koniec ubie-głego roku Marcin Bud -kowski został szefem działu aerodynamiki w jednym z największych i najbardziejutytułowanych zespołówsłyn nej Formuły 1 – McLare -nie. Stojąc na czele grupykilkudziesięciu fachowców,ma przed sobą nie lada wy-zwanie, jakim jest dostar-czenie McLarenowi bolidu,który w te gorocznych star-tach w Formule 1 nie bę-dzie miał sobie równych.

Informacja o sukcesiemło dego (Budkowski ma 35 lat) inży-niera zelektryzowała media w Polsce.Jednak w kontekście dotychczasowejpracy Budkowskiego jego zawodowyawans nie jest fartem człowieka zni-kąd, lecz kolejnym etapem w konse-kwentnie budowanej karierze. W ze-spole McLarena pracuje już od ponadczterech lat, z Formułą 1 jest związa-ny od ponad jedenastu. Nie trafił doniej przypadkiem; już swoje studia –inżynierię aeronautyki ze specjaliza-cją aerodynamiki na paryskiej poli-technice – wybierał z myślą o pracy z najlepszymi kierowcami i konstruk-torami bolidów rajdowych na świe-cie. „Po studiach wysłałem mnóstwoCV i w końcu udało mi się otrzymaćpracę w małym zespole Prost GP, któ-ry po roku zbankrutował. Główny in-żynier z zespołu Prosta miał rozmo-wę o pracę w teamie Ferrari i zostałpoproszony o listę osób, które wartozatrudnić z rozwiązanego teamu. Jaznalazłem się na tej liście, za co je-stem wdzięczny do dziś” – opowiadałBudkowski w jednym z wywiadów,podkreślając, że pięć lat spędzonychw Ferrari nauczyło go wiele. „Pra -cowałem z dream teamem, bo takwówczas nazywano Michaela Schu -machera, Jeana Todta i Rossa Brawna.

Potem uznałem, że czasna zmiany i przenio-słem się do McLarena”– mówił Budkowski. Tadecyzja zaprocentowa-ła. Polak został przez

swoich szefów doceniony. Co cieka-we, przed decyzją o awansie Bud -kowskiego na szefa działu aerodyna-miki w McLarenie włoscy dziennika-rze spekulowali o jego powrocie doFerrari. Przyczyną plotek była prze-dłużająca się, kilkumiesięczna nie-obecność Budkowskiego w pracy.Dziennikarze tłumaczyli ją tarciamiwewnątrz zespołu McLarena Wyja -śnienie było jednak bardziej prozaicz-ne. „Staramy się rozpoznać potrzebynaszych pracowników. Marcin niejest pierwszą osobą, która zdecydo-wała się na urlop naukowy, i zapewnenie ostatnią. Po powrocie do pracybędzie miał nową energię do podję-cia wyzwań” – uciął medialne speku-lacje Jonathan Neale, dyrektor zarzą-dzający McLarena.

Do niedawna, oglądając wyścigiFormuły 1, Polacy kibicowali Rober -towi Kubicy. Może teraz, gdy po nie-fortunnym wypadku w rajdzie Rondedi Andora w 2011 roku Kubica nieściga się już w F1, będziemy trzymaćkciuki za zespół McLarena? Wpraw -dzie Budkowski nie prowadzi boli-dów osobiście, ale w dużej mierzepowodzenie kierowców podczas wy-ścigów będzie zależało od niego.

KATARZYNA PIENIĄDZ

27 STYCZEŃ 2013

jedną z najważniejszychosób w zespole McLarena!

Marcin Budkowski

POLAKPOTRAFI

opisywał te kobiety w bardzo ne-gatywnym świetle. Materiał dzien-nikarski był podpisany przez męż-czyznę o tym samym nazwisku, comoja rozmówczyni. Okazało się, żeto jej ojciec. Mimo początkowychoporów, udało mi się ją przeko-nać, bym mogła o tym otwarcie na-pisać. Gdybym taką historię obej-rzała w filmie, pomyślałabym so-bie, że jego twórcy przesadzili, a tymczasem Polska Ludowa samapisała takie scenariusze – to sięwydarzyło naprawdę!

Opisuje Pani też, co się stało z pieniędzmi, podjętymi przez działaczy „Solidarności“. Czy dlatego, że niektórzy nadal myślą tak, jak to opisywały władze, że pieniądzete zostały zmarnotrawione?Tak, do dziś są ludzie, którzy wie-

rzą, że te pieniądze poszły nie wia-domo na co, i wierzą prymitywnymesbeckim fałszywkom z lat 80.Wszy stkie pieniądze zostały rozli-czone na I Zjeździe „Solidarności”.Pinior przedstawił rozliczenie z wy-danych 34 milionów i do kasy zwią -zku oddał 50 tysięcy dolarów, czyliresztę, którą kardynał Gulbi nowicz,ponoć dzięki cinkciarzom, zamieniłna walutę. Wierzę, że dzięki mojejksiążce i filmowi Krzystka niedo-wiarki w końcu się przekonają, jakbyło naprawdę.

Pani w tamtym czasie miała 14 lat. To duże wyzwanie, by opisywaćwydarzenia, których nastolatka pewniejeszcze nie do końca rozumiała?Pewnie nie, ale z czasem czło-

wiek rozumiał więcej, a dzięki zebranym materiałom odkrywałamnowe okoliczności. W tamtym cza-sie moim zmartwieniem było to, coepizodycznie opisałam w książce:na przykład wspominam o tym, żewysłałam z wakacji list do mamy z prośbą, by kupiła mi bilet na Rockna Wyspie na 31 sierpnia 1982 ro-ku. Na koncert jednak nie dotarłamz uwagi na to, że tamtego dnia weWrocławiu doszło do największejdemonstracji „Solidarności“ w hi-storii Polski.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA, WROCŁAW

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 27

Page 28: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 28

Mniej więcej do końca lat 90. wyro-bienie dokumentów dla małoletnichbyło w miarę proste. Dane dziecka poprostu wpisywało się do paszportuoraz książeczkowego (starego) dowo-du osobistego rodzica – i to w więk-szości sytuacji wystarczało. Z małymidziećmi można było jeździć za grani-cę na podstawie takiego wpisu w pa -szporcie również do krajów objętychobowiązkiem wizowym. Dzieci i mło-dzież aż do osiągnięcia pełnoletniościwłaściwie nie musiały posiadać żad-nego „poważnego” dokumentu. W co dziennych sytuacjach wystarcza-ła legitymacja szkolna lub karta rowe-rowa, a starszym pociechom możnabyło wyrobić paszport, przy czymrzadko kiedy załatwiało się go dzie-ciom młodszym niż 10-12 lat. Z koleiu starszych nastolatków optymalnymodpowiednikiem dowodu osobiste-go był paszport lub prawo jazdy, samzaś dowód był atrybutem dorosłości i wyrabiało się go dopiero po ukoń-czeniu 18 lat – był to przywilej i obo-wiązek zarazem.

W latach 90. ten system funkcjono-wał całkiem sprawnie, jednak wyma-gania, związane z wejściem Polski doUE i strefy Schengen, wymusiłyznaczne zmiany, które często ocenia-ne są jako uciążliwe. Od niedawnanie ma już możliwości podróżowania

dziecka na podstawie paszportu ro-dzica. Obowiązuje bowiem bez-względna zasada, że każde dziecko,nawet niemowlę, musi podczas po-dróży za granicę posługiwać się wła-snym dokumentem. A legitymacjaszkolna coraz rzadziej jest uznawanaza dokument wiarygodny – w wielusytuacjach, np. dla potwierdzeniawieku dziecka, urzędnik czy konduk-tor w pociągu żąda dowodu lub pasz-portu, również w kraju.

Rewolucyjną zmianą w stosunkudo wcześniejszej sytuacji jest takżemożliwość wyrobienia dziecku do-wodu osobistego. Dokument tenprzestał być więc wyznacznikiempełnoletniości – teraz dowodem mo-że się pochwalić nawet trzylatek.Dowód osobisty dziecka, podobniejak paszport, upoważnia do przekra-czania granicy i pobytu za granicą, aletylko w ramach Unii Europejskiej i kilku stowarzyszonych z nią krajów(np. Norwegia, Szwajcaria, Serbia).

W sierpniu 2012 roku weszły w ży-cie nowe, korzystniejsze przepisy od-nośnie ważności dokumentów.Obecnie paszport dziecka w wiekudo 13. roku życia jest ważny przez 5 lat, a dla starszego niż 13 lat – przez10 lat (czyli tyle, ile wynosi ważnośćpaszportu pełnoletnich). Do tej porypaszporty dzieci w wieku do 5 lat by-ły ważne tylko 12 miesięcy, w związ-ku z czym rodzice nie nadążali z ichwymianą.

Standardowo dzieciom do 5. rokużycia wyrabia się tzw. paszport tym-czasowy, natomiast dla starszych – jużnormalny dokument, czyli paszportbiometryczny. Na wniosek rodzicówpaszport biometryczny mogą otrzy-

mać również dzieci młodsze niż pię-cioletnie, jednak wówczas jest onważny tylko rok. Podstawowa różnicajest taka, że przy wyrabianiu paszpor-tu tymczasowego dziecko nie musibyć obecne w urzędzie. Przy załatwia-niu paszportu biometrycznego obec-ność dziecka jest konieczna, gdyżurzędnik musi pobrać jego odciskipalców (za pomocą czytnika), w do-kumencie jest też umieszczone zdję-cie malucha, wykonane według ściśleokreślonych w ustawie wskazań.

Wyrobienie dziecku dowodu oso-bistego jest bezpłatne, ale sprawęmożna załatwić tylko w polskim urzę-dzie (w miejscu zameldowania rodzi-ców, poprzednim miejscu zameldo-wania lub w urzędzie dzielnicyWarszawa-Śródmieście). Przy wyra-bianiu dokumentu dla dzieci do 13. roku życia konieczna jest obec-ność obu rodziców lub jednego z nich oraz notarialne poświadczeniezgody drugiego. Obecność dzieckanie jest wymagana. Z kolei wyrobie-nie paszportu dla dziecka jest płatne,ale sprawę można załatwić równieżw polskim konsulacie.

Szczegółowe informacje, dotyczącedowodów osobistych, można znaleźćna stronie Ministerstwa SprawWewnętrznych: www.msw.gov.pl.

Informacje na temat paszportówsą szczegółowo opisane na stronienaszej ambasady w Bratysławie:www.bratyslawa.msz.gov.pl.

Wydział Konsularny ambasady jestotwarty od poniedziałku do piątku w godz. 8.15 – 16.15, telefon do amba-sady to 00 421 2 59490211.

JAKUB ŁOGINOW

POLSKIE DOKUMENTY DLA DZIECKA, CZYLI

W poprzednim numerze pisaliśmy o formalnościach związanych z wyrobieniem polskiegopaszportu i dowodu osobistego. Jak wspominaliśmy,

wyrobienie dokumentów przez osoby mieszkające na stałe za granicą nie zawsze jest proste. A z dokumentami dla dzieci jest jeszcze gorzej.

PORADNIKdla Polaków

na Słowacji

„mały”problem

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 28

Page 29: Monitor Polonijny 2013/01

Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O N A S T Y C Z E Ń 2 0 1 3➨ WYSTAWA „SATYRYKON”

11 stycznia, Komarno, Galéria Csemadok, Nám.1. mája 10-12 • „Satyrykon” jest wyjątkowymfestiwalem rysunków satyrycznych,kreskówek i fotohumoru, powstałym w Legnicy w 1977 roku z inicjatywy AndrzejaTomiałocia i Roberta Szecówki. Na początkubył tylko festiwalem lokalnym, ale jegoreputacja szybko rosła i od 1985 roku jestfestiwalem międzynarodowym, w którym coroku udział biorą czołowi polscy i zagraniczniartyści, zajmujący się rysunkiemsatyrycznym. Wystawę można oglądać do 31 stycznia 2013.

➨ MARIUSZ KWIECIEŃ W BRATYSŁAWIE16 stycznia, godz. 19.30, Bratysława,Slovenská filharmónia, Námestie E. Suchoňa 1Polski baryton Mariusz Kwiecień zadebiutowałw 1993 roku w operze krakowskiej, dzisiajoklaskiwany jest w wielu teatrach operowychw Europie i Ameryce Północnej. W Bratysławie, oprócz występu solowego,przedstawi się też w duecie ze słowackąsopranistką Simoną H. Šaturovą.

➨ PL-SK NA OTWARCIE KOSZYC – EUROPEJSKIEJ STOLICYKULTURY • 19 stycznia, Koszyce, Bábkové divadlo,Alžbetina ul. 38 • Współczesne Koszyce todynamiczne centrum kulturalne Słowacji, EuropejskaStolica Kultury 2013. Jest to miasto wielokulturowe, z silnymi wpływami węgierskimi, żydowskimi,niemieckimi, rusińskimi i polskimi. W ramachinauguracji projektu Europejska Stolica Kultury 2013zostanie zaprezentowany również program polski:

• 14.30 – współczesna baśń Marty Guśniowskiej O rycerzu bez konia w reżyserii Jacka Malinowskiegow wykonaniu koszyckiego Teatru Lalek (Bábkovédivadlo).

• 17.30 – koncert polsko-słowackiego tria jazzowego w składzie: Jana Bezek (fortepian), Wojciech Szwugier(kontrabas) i Dominik Stankiewicz (perkusja)

• 18.30 – koncert pierwszego autorskiego tria wybitnegopolskiego wibrafonisty Bernarda Maseliego, ktorywystąpi razem z basistą Michałem Barańskimi słowackim perkusistą Danem Šoltísem.

• 20.30, 22.00, 23.30 – 9 rekonstrukcja –przedstawienie teatralne dla 9 dorosłych osóbw wykonaniu wrocławskiego teatru Ad Spectatores

➨ PAWEŁ PRZYTOCKI DYRYGUJEORKIESTĄ SYMFONICZNĄSŁOWACKIEGO RADIA30 stycznia, godz. 19.00,Bratysława, Słowackie Radio,Mýtna 1Koncert OrkiestrySymfonicznej SłowackiegoRadia pod dyrekcją PawłaPrzytockiego. Polski dyrygentstudiował na AkademiiMuzycznej w Krakowie i Bachakademie Stuttgart. Od marca 2009 r. pełnifunkcję dyrektora generalnegoi artystycznego FilharmoniiKarola Szymanowskiego w Krakowie. Nagraniarealizowane pod jego batutąw różnych studiachnagraniowych spotkały się z bardzo przychylnymirecenzjami. Głównyorganizator: Słowackie Radio

29

SPROSTOWANIEW artykule pod tytułem „Przyjaźń bez gra-nic – ciąg dalszy“, opublikowanym w gru-dniowym numerze „Monitora Polonijnego“(str. 2), pojawił się błąd: Zespół MuzykiDawnej, który nagrywa obecnie płytę„Kolędy staropolskie” wraz z członkamiKlubu Polskiego w Trenczynie to nie – jaknapisano – „Capella Nicopolensis“ z Polski, ale „Musica Poetica“ z Trenczy -na. Czytelników oraz wymienione w arty-kule zespoły za pomyłkę bardzo przepra-szamy.

Redakcja „Monitora Polonijnego“

STYCZEŃ 2013

W imieniu KlubuPolskiego Bratysława

serdecznie zapraszamna spotkanie noworoczne,

które odbędzie się w piątek,18 stycznia 2013 roku, o godz. 18.00. w InstytuciePolskim (Nam. SNP 27

w Bratysławie).Na spotkaniu tym międzyinnymi zdamy relację z naszej

działalności w roku 2012 oraz opowiemy o planachKlubu na rok 2013.

Już teraz serdeczniezapraszamy

do współpracy!Ponieważ spotkanie

ma mieć charaktertowarzyski, bardzo prosimyo przyniesienie ze sobą– w miarę możliwości –wypieków i smakołyków,które umilą nam wspólnebycie ze sobą. Napojemamy zapewnione.

Katarzyna Tulejkoprezes Klubu Polskiego Bratysława

Polakom i Polonii mieszkającej na Słowacji, członkom i przyjaciołom Klubu Polskiego oraz czytelnikom„Monitora Polonijnego“ pragnę w imieniu Klubu Polskiego złożyć najlepsze życzenia na Nowy Rok2013. Przede wszystkim życzę zdrowia, szczęściai pogody ducha.

Tomasz Bienkiewiczprezes Klubu Polskiego na Słowacji

Informujemy, że koszty roczne prenumeratynaszego czasopisma na rok 2013 wynoszą 12 euro (emeryci, renciści, studenci – 10 euro). Wpłat należy dokonywać w Tatrabanku (nr konta: 2666040059, nr banku1100). Prosimy o umieszczenie swegoimienia i nazwiska na formularzu bankowym.Nowych prenumeratorów prosimy też o zgłoszenie do redakcji adresu, pod który„Monitor” ma być przesyłany. Kontakt z redakcją: [email protected]

U W A G A ! C Z Y T E L N I C Y !

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 29

Page 30: Monitor Polonijny 2013/01

MONITOR POLONIJNY 30

Nie można mówić o życiu w mie-ście bez świadomości jego ogromu,a Meksyk jest trzecim najbardziejzaludnionym miastem świata.

Dla mieszkanki Warszawy, którawg statystyk ma 2 miliony miesz-kańców, México jest po prostu po-tworem. Ale każdego potwora dasię oswoić – to jedyny sposób, żebynie zostać przez niego zjedzonym.

Lubię Warszawę, tutaj mam rodzi-nę i przyjaciół. Tutaj spędziłam dzie-ciństwo i przeszłam edukację szkol-ną, która pozwala mi realizować sięw Meksyku – ukończyłam licencja -ckie studia dziennikarskie, a następ-nie studia magisterskie na WydzialeOrganizacji Sztuki Filmowej w Ło -dzi. Jestem niezależną dokumenta-listką. Wybory, których dokonuję,powodowane są ciekawością świa-ta, drugiego człowieka oraz historii,przedstawianych za pomocą słów,obrazów i dźwięków. W mojej po-dróży przewodnikami są ludzie,

których spotykam, a także ci, któ-rych kocham i cenię. Oni czyniąmój świat bogatszym i pomagają miodnaleźć właściwą drogę w ciem-ności. Dlatego rzadko używam ma-py. Czuję się bezpiecznie, gdy ufami wierzę. Lubię słońce i ciepło, aletęsknię za mroźnymi i śnieżnymiporankami, gdy jestem daleko odrodzinnego domu. Dla kogoś, ktogo opuścił, rodzinny dom oznaczateż miejsce pochodzenia i często łą-czy się z tęsknotą, która często obja-wia się poczuciem zagubienia.Dlaczego ludzie wyjeżdżają i zakła-dają domy w innych, czasem bardzoodległych krajach i odmiennychkulturach? Postanowiłamto sprawdzić i od czte-rech lat wędruję mię-dzy Warszawą a Meksy -kiem.

Realizuję film dokumen-talny o ży ciu w dwóch mia-

stach, widzianych oczami emigran-tów – Polaków w Me ksyku i Meksy -kanów w Warszawie. To, co wiem o życiu w Meksyku, jest efektemobserwacji, własnych doświad-czeń, ale także historii, opowie-dzianych mi przez mieszkającychtutaj Polaków, którzy stali się mo-imi przewodnikami w podróży zaocean.

Obecnie mieszkam w centrummiasta Meksyk, legendarnego Teno -chtitlán, założonego przez Aztekóww XIII wieku na jednej z wysp jezio-ra Texcoco, które w miarę rozwojużycia na pozostałych wysepkach było sukcesywnie osuszane, w wy -niku czego powstała w miarę jed-nolita powierzchnia 1500 km – dzi-siejsze México – jak nazywają jemie szkańcy, lub D.F. – Distrito Fe -deral, bo stanowi jednostkę admini-stracyjną stanu Meksyk. Miasto po-łożone jest w środkowej części kra-ju. Po pięciu latach od pierwszegospotkania z nim, nadal jestem w nimzakochana i dostrzegam detale, któ-re każdy dzień czynią niepowtarzal-nym. Spodobało mi się to, co powie-działa o mieście Meksyk jedna z bo-haterek mojego filmu: „Jest stra -sznie kamienne. Stosunkowo nie-wiele tu zielonych przestrzeni. Na tomiast te zielone przestrzeniemają tę właściwość, że codziennie,jak się wstanie wcześnie rano, albo w wielkie święta, kiedy miasto pu-stoszeje, i przechodzi się na przy-kład przez park Viveros, możnaczuć ich zapach. Viveros to park, za-łożony przez inżyniera, który chciałprzede wszystkim przywrócić Me -ksy kowi jego pasywną zieleń. W tymparku unosi się nieprawdopodob-ny zapach liści eukaliptusa, igieł so-snowych i bardzo specyficzny za-

pach ziół. Nie umiem gookreślić. On jest zarazemostry i świeży i nigdziepoza Meksykiem takiegozapachu nie spotkałam”.

ELA CHRZANOWSKA, MeksykDalszy ciąg w kolejnym

numerze „Monitora“

M iasto położone na wysokości 2 240 metrów,otoczone górami i dwoma wulkanami – Iztaccíhuatli Popocatépetl, szacuje się, że mieszka tu około

25 milionów ludzi, którzy codziennie na 25 tysiącach ulic w 16 dzielnicach (delegaciones) przemieszczają się za pomocą ponad 2 milionów samochodów, 12 linii metra i niezliczonąilością autobusów: peseros, camiones, microbuses i metrobuses.

Między domami w Warszawie i Meksyku

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 30

Page 31: Monitor Polonijny 2013/01

31

Święta już się skończyłyi… dzieci się nudzą…

A może by tak wykorzy-stać ten zimowy czas nawspaniałą zabawę?

W kurtkach, czapkach,szalikach, rękawiczkach i ciepłych butach zimy sięprzecież nie boimy!

W Polsce i na Słowacjibawimy się tak samo, alezabawy opisujemy innymisłowami.

Z pewnością nasi naj-młodsi czytelnicy wiedzą,co to jest guľovačka. Na -zwa pochodzi bowiem odguľi, czyli kuli. A co to sąśnieżne kulki? Oczywiścieśnieżki, a rzucanie śnieżka-mi to przecież jedna z ulu-bionych zabaw zimowych.

Co jeszcze można ro -bić ze śniegu? Bałwana! W Polsce dzieci lepią bał-wana, te słowackie zaś sne-huliaka, czyli śnieżnegoludka! Tak czy owak taki lu-dek składa się zazwyczaj z trzech kulek śniegu, po-stawionych na sobie, którewedług własnej fantazji de-korujemy. Węgielki lub pi-łeczki to oczy, marchewudaje nos…

Czy wiecie, że w języ-ku polskim wyraz bał-wan oznacza równieżspienione fale? Mało te-go, tak też określa sięniegrzecznie kogoś nie-inteligentnego, ograni-czonego, ale my nie-grzecznych określeń nieużywamy!

Wracając do zabaw zi-mowych - lubicie zjeżdżaćna sankach z górki na pa-zurki? Wiecie, że sanki posłowacku nazywają się taksamo - sánky, ale sánka tojuż ‘żuchwa’?

Kto umie jeździć nanartach? Czy wiecie, żepo słowacku narty to ly-že? Z którym polskimsłowem kojarzy się Wamto słowo? Oczywiście, żez łyżwami! I w ten spo-sób dotarliśmy do kolej-nego sportu zimowego -jazdy na łyżwach.

Pamiętajcie jednak, bypodczas takich zabawmieć na sobie ochrania-cze i kask i by bawić siętylko w bezpiecznychmiejscach.

A na koniec dodamy, żena lodzie bawić się moż-na nie tylko w berka, alemożna także zagrać w ho-keja czy urządzić slalom.

W imieniu wszystkichdzieci ze Szkolnego Punk -tu Konsultacyjnego przyAmbasadzie RP w Braty -sławie życzymy Wamwspa niałych i bezpiecz-nych gier i zabaw naśniegu!!!

A co robić, gdy nie maśniegu? O tym w następ-nym numerze!

Artykuł powstał dziękiuczniom szkoły polskiej

w Bratysławie - ZUZI LACKO,HUBERTOWI KOWALOWI, FILIPOWI

GONDAROWI I WIKTOROWILANTNEROWI.

STYCZEŃ 2013

Zimowe zabawy na śniegu

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 31

Page 32: Monitor Polonijny 2013/01

Składniki na zupę (dla 10 osób):

Zupa z mielonym mięsem

Składniki• 2 szklanki mąki• 1/2paczki proszku do pieczenia• szklanka wody lub mleka• duże opakowanie prażonej cebulki

(takiej, którą czasami posypuje się hot dogi)

• sól

Sposób przyrządzania:Wszystkie składniki wymieszać i piec około35 minut w nagrzanym do 190 stopnipiekarniku, pamiętając, że chlebekwkładamy do ciepłego już piekarnika,a dno formy wykładamy papierem.

Cebulkowy chlebek

• 1 kg mielonego mięsa(wg upodobań)

• po 3 sztuki zielonej,czerwonej i żółtej papryki

• 1,5 litra przecierupomidorowego lubpomidorów w kawałkach z zalewy w puszce

• 600 ml słodkiej śmietany• 600 g ziołowych serków

topionych• 2 kostki bulionu• 2 puszki pieczarek

w plasterkach• 2 puszki kukurydzy• sól, pieprz, przyprawa

do pizzy, oregano, czosnek

• 3 opakowania (600 ml) ziołowegocreme fraiche – toukwaszona śmietanatypu francuskiego,zawierająca ok. 36%tłuszczu, jeśli niebędzie dostępna,można zamiast niejużyć zwykłej śmietany36%, wymieszanej z kilkoma łyżkamimaślanki i suszonąmieszanką ziół, np. pietruszki,czosnku i koperku, i odstawionej na kilkagodzin do lodówki

Karnawałowe szaleństwa na śniegu

czy w domowych pieleszach

wymagają nietypowej oprawy

kulinarnej. Własnoręcznie

upieczony chlebek

i sycąca aromatyczna

zupa na pewno

przyczynią się do tego,

że organizowana

przez was impreza

będzie długo

omawiana przez

gości, bo o pysznym

jedzeniu można

rozmawiać

godzinami.

AGATA BEDNARCZYK

Sposób przyrządzania:Mięso wymieszać z przyprawami,podsmażyć, a następnie dodaćdo niego pokrojone w drobnepaseczki papryki. Wszystkodusić razem jeszcze kilka minut,po czym przelać do dużegogarnka, dodać pozostałe

składniki i znów dusić, aż sięprzegryzie i nabierze aromatu.Tak przygotowaną zupę możnatrochę podlać wodą, gdyby byłaza gęsta, choć powinna miećwłaśnie konsystencję podobnądo zupy gulaszowej.

Pamiętacie tę dziecięcą piosenkę? Mnie

się ona kojarzy ze styczniem –

śniegiem, kuligiem… Ponieważ

zimowe szaleństwa wymagają

duuuużo energii, proponuję

rozgrzewające jedzonko – zupę

z mielonym mięsem, a do tego

aromatyczny cebulkowy chlebek.

Wszystko to przygotowane

według fantastycznego

przepisu pani Małgorzaty

Deeters z Niemiec.

ZDJĘ

CIA:

MAŁ

GORZ

ATA

DEET

ERS

Monitor01:Monitor06 1/1/13 8:35 PM Page 32