32

Monitor Polonijny 2009/02

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2009/02
Page 2: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY2

„Monitor Polonijny“ in-formował już swoich Czy-telników o mianowaniunowego polskiego ambasa-dora na Słowacji AndrzejaKrawczyka. W dniu 12 sty-cznia 2009 r. odbyła się ce-remonia złożenia przezniego listów uwierzytelnia-jących na ręce prezydentaSłowacji Ivana Gašparovi-ča. Na uroczystości obecni

byli pracownicy ambasadyRP w Bratysławie, wyżsirangą dyplomaci i kiero-wnik Protokołu Dyploma-tycznego. Ze strony MSZRS udział wzięli sekretarzstanu O. Algayerová i dy-rektor Departamentu Tery-torialnego. Dzięki złożeniulistów uwierzytelniającychnowy ambasador w pełnimoże korzystać z przysłu-

gujących mu przywilejów.Od tego momentu przysłu-guje mu ponadto tytuł am-basadora nadzwyczajnegoi pełnomocnego.

Listy uwierzytelniająceskładają głowie państwawszyscy ambasadorowieakredytowani w danymkraju, choć nie wszyscyw nim rezydują.

Ceremonia złożenia li-stów uwierzytelniającychprzez ambasadora miała ści-śle określoną oprawę proto-kolarną. Najpierw ProtokółDyplomatyczny MSZ RS, no-tyfikując datę przyjęcia am-basadora przez prezydentaI. Gašparoviča, przekazałpolskiej ambasadzie wska-zówki, dotyczące przebieguceremonii, liczby współpra-cowników, mogących towa-rzyszyć ambasadorowi, wy-mogów ubioru.

W dniu audiencji do re-zydencji ambasadora przy-był samochodem prezy-denta, ozdobionym słowa-cką chorągiewką (symboli-zująca głowę państwa),przedstawiciel ProtokołuDyplomatycznego RS w to-warzystwie eskorty policyj-nej. Na dziedzińcu pałacuprezydenckiego honorywojskowe ambasadorowioddała kompania repre-zentacyjna i wprowadziłago wraz z przedstawicie-lem Protokołu Dyploma-tycznego do sali, w którejoczekiwał go prezydentIvan Gašparovič. Tam zo-stał on przedstawiony przezprzedstawiciela ProtokołuDyplomatycznego i wrę-czył prezydentowi swe lis-ty uwierzytelniające. Nastę-pnie prezydent przedsta-wił ambasadorowi swoichwspółpracowników, a am-basador – towarzyszącychmu dyplomatów. Potemprezydent przyjął ambasa-dora na rozmowę, pozakończeniu której przed-stawiciel Protokołu Dyplo-matycznego w eskorciepolicji odwiózł ambasado-ra do jego rezydencji tymsamym samochodem, któ-rym go przywiózł, ale ozdo-bionym już polską chorą-giewką. JAKUB FLIASIŃSKI

ZGODNIE Z ŻYCZENIEM AUTORÓWTEKSTU ORAZ ZDJĘĆ ICH HONORARIA

ZOSTANĄ PRZEKAZANE NA POTRZEBY REDAKCJI.

ZDJĘCIA: LESZEK RUTKOWSKI

ZDJĘCIE NA OKŁADCE: ROBERT PORADA

Uroczystośćzłożenia listów

uwierzytelniającychprzez ambasadora RP w RS

Page 3: Monitor Polonijny 2009/02

3LUTY 2009

Chrześcijańskie wariacje 4

Z KRAJU 4

ANKIETA 5

SŁOWACKIE WYDARZENIEI POLSKIE SPOSTRZEŻENIA Karnawał 6

POLSKO-SŁOWACKIE ZWIĄZKI HISTORYCZNEPierwszy Polak na Słowacji 7

WYWIAD MIESIĄCAWolność oczami Jána Čarnogurskiego 8

Z NASZEGO PODWÓRKA 10

CO U NICH SŁYCHAĆ?Z wdzięcznością za dary losu 17

MŁODZI W POLSCE SŁUCHAJĄSzymon Wydra & Carpe Diem 18

KINO-OKO „Ojciec Mateusz” 19

TO WARTO WIEDZIEĆ Ernest Malinowsky– bohater narodowy Peru 20

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKILaureatka i nominowani 22

SPACER WSPOMNIEŃKraków tysiąca twarzy 24

SPORT!? Dziękujemy! 26

CIEKAWOSTKI Lawiny śnieżne 28

OGŁOSZENIA 28

ROZSIANI PO ŚWIECIE Emigracja serca... 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMI 31

PIEKARNIK Tłusto, tłuściej… golonka! 32

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorza ta Wojc ieszyńska • REDAKCIA : Agata Bednarczyk , Andrea Cupa ł -Bar icová , Anna Mar ia Ja r ina , A l ic ja Korczyk-Chovanec , Danuta Meyza -Maruš iaková , Magda lena P ietz

KOREŠPONDENT V REGIÓNE KOŠICE – Urszu la Zomerska -Szabados • KOREŠPONDENT V REGIÓNE NITRA – Mon ikaD ikaczowa • JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE : Mar ia Magda lena Nowakowska , Ma łgorza ta Wojc ieszyńska

GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Cardue l i s S teh l ik • ADRESA: Nám. SNP 27 , 814 49 Bra t i s lava • KOREŠPONDENČNÁADRESA: Małgorza ta Wojc ieszyńska , 930 41 Kvetos lavov, Te l . /Fax : 031/5602891, mon i to rp@orangemai l . sk

PREDPLATNÉ: Ročné predp la tné 12 euro na konto Ta t ra banka č .ú . : 2666040059/1100TLAČ: Perex • REGISTRAČNÉ ČÍSLO: 1193/95 • EVIDENČNÉ ČÍSLO: EV542/08

R e a l i z o v a n é s F i n a n č n o u p o d p o r o u M i n i s t e r s t v a k u l t ú r y S R - p r o g r a m k u l t ú r a n á r o d n o s t n ý c h m e n š í n

V Y D Á V A P O Ľ S K Ý K L U B – S P O L O K P O L I A K O V A I C H P R I A T E Ľ O V N A S L O V E N S K U

w w w . p o l o n i a . s k

Przyznam, że co roku, przygotowując

lutowy numer „Monitora“, zastanawiam

się nad tym, które relacje, z których

imprez w nim umieścimy. Dlaczego?

Zazwyczaj po obfitującym w imprezy polonijne grudniu

następuje czas pozornego nicnierobienia. Podkreślam –

„pozornego”, bowiem właśnie w styczniu działacze polonijni

pracują „w ukryciu”, przygotowując plany na rok bieżący,

składając wnioski o dofinansowanie (między innymi do

Ministerstwa Kultury RS) swojej działalności, a także

przygotowując rozliczenia za rok miniony. Praca wre, ale nie

jest ona tak widoczna, jak późniejsze jej efekty w postaci

dużych imprez.

W tym roku okazało się jednak, że i w styczniu odbyło się

kilka spotkań klubowych, a także imprez, poświęconych

mniejszościom narodowym. O tych wydarzeniach możecie

Państwo przeczytać w rubryce „Z naszego podwórka“.

A że karnawał w pełni, to na łamach naszego pisma

przypominamy polskie zwyczaje z nim związane. Przyznam

się, że w pierwszym roku pobytu na Słowacji zupełnie

zapomniałam o tłustym czwartku, o którym w Polsce

zapomnieć nie sposób. Przypomina go bowiem zapach

świeżutkich pączków, unoszący się na każdym kroku

w każdym zakątku naszego kraju. Czyż to nie pyszny sposób

świętowania karnawału? A ostatki czy śledzik, poprzedzające

Środę Popielcową? A gdyby tak w tym roku odświeżyć

zwyczaje związane z nimi? Karnawał trwa do 24 lutego,

a zatem życzę udanej zabawy i miłej lektury!

REDAKTOR NACZELNA „MONITORA POLONIJNEGO“

Koszty roczne prenumeraty„Monitora” wynoszą 12 euro

(emeryci, renciści, studenci – 10 euro).Wpłat należy dokonywać w Tatra banku(nr konta 2666040059, nr banku 1100),

a na druku bankowym podać imię i nazwisko.Nowych prenumeratorów prosimy o podanie

adresu, pod który „Monitor” ma być przesyłanyna adres e-mail: [email protected],

bądź pod nr tel. 0907 139 041.

Page 4: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY4

No cóż, czyżby aż tak szalone dlaTurka były nasze swojskie karna-wałowe zwyczaje? I pomyśleć, żezabawa ta wzięła się z… nudy – tak,tak – gdy po świętach ziemię ści-snął mróz, gospodarze, tłocząc sięw izbach, nadrabiali domowe zale-głości. Wówczas to wyplatano ko-szyki, naprawiano sieci, skubanopierze, ale czasu wolnego zostawa-ło tak wiele, że wymyślono na jegowypełnienie proste, „puste” zaba-wy. Ot, chociażby cudaczne przy-strojenie jakiegoś chłopka i wsa-dzenie go do sań, by objeżdżałchałupy wraz z resztą rozbawionejgromady. Ta pogoń „za pustem”kończyła się zwykle u najzamo-żniejszego gospodarza, gdzie jużczekały zastawione stoły i muzy-kanci. A potem zabawa aż do ra-na… Był to również znakomity

czas, by panna na wydaniu mogłaznaleźć swojego kawalera czy towłaśnie chodząc „za pustem”, czysunąc przez rozgwieżdżoną nocw szlacheckim kuligu, bo śnieżnesanny były rozrywką zarezerwo-waną dla stanów wyższych. Mie-szczanie i szlachta gustowali ró-wnież w karnawałowych balachmaskowych, które zapożyczonoz Włoch na początku XVI wieku.Nazywano je redutami, a szyku natych niezwykle hucznych impre-zach dodawały wymyślne stroje,zmyślne maski i mini rewie, któreurządzano ku radości tłumów.Początkowo udział w takich balachbył całkowicie odpłatny (łączniez wyżywieniem), ale w latach mię-dzywojennych weszły w modębale charytatywne, gdzie próbo-wano połączyć szczytną intencjęz niewątpliwie rozrywkowym

spędzeniem kilku godzin. A żetoasty wznoszono za pomyślnośćbiednych…

Karnawał miał oczywiście swojetradycyjne menu – tłuste i kalory-czne, by człowiek mógł się wzmo-cnić przed stojącym już za progiemWielkim Postem. Na stołach domi-nowały więc pączki i faworki, roz-maite pampuchy, racuchy i blinyoraz wielka obfitość mięs i napi-tków. Tłusty czwartek był więc na-prawdę tłusty, kaloryczny i hojny,nie przejmowano się nagromadze-niem kalorii, wiedząc, że do Wiel-kiej Nocy to kulinarne rozpasaniebędzie już tylko wspomnieniem.

Ciekawy tłustoczwartkowy zwy-czaj pochodzi z Krakowa. W tymdniu przekupki urządzały tak zwa-ny „babski comber”, czyli cało-dzienną zabawę, mocno okraszanąalkoholem, w której polowano nanieżonatych mężczyzn i wyczynia-no z nimi rozmaite fanaberie… Zła-pany kawaler na ogół zostawałprzywiązany do słupa i dopierobutelka wódki pomagała mu sięuwolnić. Poza krakowskimi zwycza-

WEDŁUG WICEPREMIERA Walde-mara Pawlaka Polska nie odczułakryzysu gazowego na początkustycznia, bo 88 procent jej po-trzeb energetycznych pokrywająinne surowce niż gaz, a 1/3 po-trzebnego gazu czerpana jestz polskich źródeł. W dwa tygo-dnie po odkręceniu kurka przezRosję media przyniosły wiadomo-ść, że Polska ciągle dostaje o 24 procent mniej gazu, niż sta-nowią umowy. Rosyjski „Gaz-

prom” wstrzymał dostawy gazuna Ukrainę 1 stycznia.

PREZYDENT LECH KACZYŃSKI spot-kał się 14 stycznia w Wiślez ukraińskim partnerem Wikto-rem Juszczenko. Tematem roz-mów był kryzys gazowy. Jusz-czenko przedstawił koncepcjęzwiązaną z ,,techniczną umową”w kwestii dostaw gazu. Ponownespotkanie na temat kryzysu gazo-wego z prezydentem Ukrainy orazz czeskim premierem MiroslavemTopolankiem odbyło się 28 stycz-nia we Wrocławiu.

SKAZANY NA DOŻYWOCIE za po-rwanie i zabójstwo KrzysztofaOlewnika Robert Pazik 19 stycz-nia popełnił samobójstwo w celiaresztu w Płocku. Było to już trze-

cie w ciągu kilkunastu miesięcysamobójstwo wśród sprawcówporwania Olewnika, którego upro-wadzono w 2001 roku. Sprawcyzażądali okupu w wysokości 300 tys. euro, który otrzymaliw lipcu 2003 roku. Miesiąc póź-niej Olewnik został zamordowany.Jego ciało znaleziono po pięciulatach od porwania.

W ZWIĄZKU z samobójstwem Ro-berta Pazika premier Donald Tuskodwołał ministra sprawiedliwościZbigniewa Ćwiąkalskiego. No-wym szefem resortu sprawiedli-wości 23 stycznia został AndrzejCzuma.

PREMIER DONALD TUSK spotkałsię 29 stycznia w szwajcarskimDavos z premierem Federacji

Rosyjskiej Władimirem Putinem.Dyskutowano na temat polepsze-nia stosunków polsko-rosyjskich.Putin opowiedział się za ,,zlikwi-dowaniem zaszłości” między obo-ma państwami, co pozwoli nalepszy rozwój stosunków międzynimi. Tusk zaprosił Putina do od-wiedzenia Polski.

GENERAŁ WŁADYSŁAW SIKORSKIzginął w wyniku obrażeń wielo-narządowych podczas wypadkulotniczego – wynika z badańszczątków Wodza Naczelnego.Informację tę podały w styczniuIPN i Instytut Ekspertyz Sądo-wych. ,,Nic nie sprzeciwia sięprzyjęciu, że nastąpiło to w prze-biegu katastrofy lotniczej” – tłu-maczą wyniki badań szczątkówgenerała. Sikorski zginął 4 lipca

...d awno, dawno temu, ponoć w XVI wieku, podróżujący przezRzeczpospolitą turecki poseł tak opisywał sułtanowi SulejmanowiWspaniałemu polską zimę: „…w pewnej porze roku chrześcijanie dostają

wariacji i dopiero jakiś proch sypany im w kościele na głowy leczy takową…”

Chrześcijańskie wariacje

Page 5: Monitor Polonijny 2009/02

jami „combrem” nazywano ró-wnież chodzenie po domach ze sło-mianą kukłą „mięsopustu” oraz„wkupianie się do bab”, czyli fun-dowanie w karczmie alkoholu mę-żatkom przez dopiero co poślubio-ne niewiasty.

Tuż przed ostatkami po wsiachkrążyły grupy swoistych kolędni-ków – młodzież poprzebierana zadiabły, cyganów, konie, bociany i in-ne indywidua. W ten sposób zbie-rano symboliczne datki na ciężki,postny czas. A gdy we wtorek przedŚrodą Popielcową o północy milkłamuzyka i śpiewy, do sal i karczm,gdzie odbywały się zabawy, wno-szono przymocowany do kija szkie-let śledzia i gar żuru – symbolepostu i pokuty. Przez następneczterdzieści dni to nie pączki i mię-siwa, ale gotowany na zakwasie żu-rek i tak zwany podkurek, czyli po-trawa ze śledzi, mleka i jaj, stawałysię zwyczajową codzienną strawąkażdego chrześcijanina. Czy możnawięc sobie wyobrazić, jak musiałypo owym poście smakować wielka-nocne baby i szynki? Ile na noworadości i zabawy przeżywanow czasie Wielkanocy? To już jedna-kże zupełnie inna historia…

AGATA BEDNARCZYK

5LUTY 2009

1943 r. nad Gibraltarem. Nau-kowcy nie mogą jednak nadalodpowiedzieć na kluczowe pyta-nie, czy wodowanie samolotuz generałem na pokładzie byłowypadkiem, czy też był to za-mach. Śledztwo w sprawie śmier-ci Sikorskiego potrwa jeszczewiele miesięcy.

BYŁY PREMIER, a obecnie najpo-pularniejszy polityk KazimierzMarcinkiewicz się rozwodzi.W życiu eksszefa rządu pojawiłasię nowa kobieta, z którą planu-je ślub jeszcze tego roku. Mar-cinkiewicz poznał swoją nowąmiłość w Londynie, gdzie praco-wał w Europejskim Banku Odbu-dowy i Rozwoju. Dla niej posta-nowił porzucić żoną Marięi czwórkę dzieci.

POSEŁ PO JANUSZ PALIKOT zrezy-gnował z funkcji przewodniczące-go komisji Przyjazne Państwo.Nowym przewodniczącym zostałMirosław Sekuła, który na swojegozastępcę zaproponował JanuszaPalikota. Palikot stracił fotel prze-wodniczącego za wypowiedź podadresem byłej minister rozwoju re-gionalnego Grażyny Gęsickiej(PiS). Odnosząc się do jej zarzutówo słabe wykorzystanie przez Pol-skę funduszy z Unii Europejskiej,powiedział: ,,Przykro mi, że prosty-tucja w polityce sięga nawet paniminister Gęsickiej. Nie myślałemnigdy, że ona się tak prostytuuje”.

TALARY, DUKATY, zbiory nowychsłowackich monet, dokumenty, do-tyczące wprowadzenia euro i inneeksponaty można było obejrzeć na

wystawie ,,Droga Słowacji doeuro”, otwartej 22 stycznia w pol-skim Sejmie. Słowacki ambasadorw Polsce František Ružička wrę-czył marszałkowi Sejmu i ministro-wi finansów Jackowi Rostow-skiemu zestaw monet. W uroczys-tości udział wzięli m.in. szef UKIEMikołaj Dowgielewicz, przewodni-czący sejmowej Komisji FinansówPublicznych Zbigniew Chlebowski(PO), przewodniczący Polsko-Sło-wackiej Grupy ParlamentarnejAndrzej Gut-Mostowy (PO) oraz go-ście ze Słowacji – pełnomocnikrządu do spraw wprowadzeniaeuro Igor Barát, członek zarząduNarodowego Banku Słowacji PeterŠevčovic, ambasador Słowacjiprzy Unii Europejskiej Maroš Šef-čovič oraz była wiceprezes BankuNarodowego Elena Kohútiková.

DZIENNIKARZ TVN Kamil Durczokogłosił wycofanie się z walkio Wiktora, jednej z najbardziejprestiżowych polskich nagród te-lewizyjnych. Szef ,,Faktów” TVNpodjął taką decyzję, kiedy dowie-dział się, że do tytułu prezenteraroku został nominowany razemz bohaterką tabloidów i serwisówplotkarskich Katarzyną Cicho-pek. ,,Nie chcę przekreślać anijednej karty z dorobku zawodo-wego pani Cichopek, ale niemam pojęcia, jak miałyby byćporównywane nasze zawodowedokonania” – powiedział Dur-czok. Protest Durczoka jestpierwszym tego typu przypad-kiem w historii konkursu.

ZUZANA KOHÚTKOVÁ,WARSZAWA

W związku z trwającym karnawałempostanowiliśmy zapytać naszychczytelników, czy biorą udział

w zabawach karnawałowych i czy kultywujątradycję tłustego czwartku i śledzika.

Ilona Wikieł, Bratysława

Mniej więcej raz w roku bierzemyudział w balu karnawałowym. Donajbardziejudanych zaliczamimprezy prywatnew gronie przyjaciół,kiedy to w ostatniąsobotę karnawałuorganizujemy balprzebierańców. Razudało mi się takprzebrać, żeznajomi mnie niepoznali – byłamBabcią Zielarkąi miałampomalowaną twarz,a mój mąż byłCzarnoksiężnikiem.Innym razem nataką zabawęzawitał do naso północy Zorro na

koniu. To nasza znajoma lekarkaprzebrała się za przystojniaka

Zorro. Z regułykarnawałowe zabawytrwają aż do świtui wywołująniezapomnianewrażenia.W tłusty czwartekalbo smażę faworki,albo, jeśli jest okazja,jeżdżę do Polski, bykupić polskie pączki.A jeśli chodzi o ostatnidzień karnawałuprzed ŚrodąPopielcową, tospędzamy go w domuze znajomymi, jedzącoczywiście śledzie.W ten sposóbżegnamy sięz karnawałem.

Page 6: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY

Wraz z Klubem Polskimorganizowaliśmy w naszejrestauracji tłusty czwartek dwalata temu. Impreza była bardzoudana. W ubiegłym rokupróbowaliśmy tę tradycjęzaszczepić wśród Słowaków, aleich zainteresowanie wzrosłodopiero wtedy, kiedy pączkizaczęliśmy rozdawać za darmo.Na tradycyjnego śledzika

zapraszamy naszych klientów,którym ten zwyczaj bardzo siępodoba. W tego typu imprezachklienci chętnie biorą udział bezwzględu na to, czy są oneorganizowane w ostatki,w środku tygodnia, pod koniec,latem czy zimą.W balach nie biorę udziału, bow tańcu nie czuję się pewnie.Jeśli już pojawię się na jakimśbalu w Koszycach, to najczęściejo północy, kiedy odbywa sięloteria, by przekazać nagrodę –zaproszenie do naszejrestauracji „Med malina“.

Kiedyś chodziłem na imprezyprzebierańców w Krakowie,ale nigdy nie potrafiłem

znaleźć odpowiedniego strojudla siebie. Może dlatego, że razwystąpiłem przebrany zaŚmierć i niezbyt dobrze sięczułem w tym kostiumie.

red.

Konrad Schönfeld, Koszyce

Renata Straková, Trenczyn

Od czterech lat organizujemyw Klubie Polskim w Trenczyniezabawę karnawałową, by mócspotkać się przyjaciółmii potańczyć. W Trenczyniei okolicy podczas całegokarnawału odbywa się wielebalów, ale już od dawna niebiorę udziału w tego typuzabawach. Bale przebierańcóworganizowane są chyba tylkow szkołach dla najmłodszych.Wtedy to rodzice przygotowujądla swoich pociech maski,a podczas zabawy odbywają siękonkursy na najładniejszykostium.

W tłusty czwartek smażęfaworki, ale w ubiegłym rokubyłam w tym czasiew Katowicach. Na dworcukolejowym na stoiskach możnabyło kupić różnego rodzajupączki, które kusiły zapachem.Ale się wtedy obkupiłam! Jeślichodzi o śledzika, to ten obecnyjest u nas w domu właściwieprzez cały rok, bowiem bardzolubimy śledzie, szczególnie te,które przygotowuje mój tato.Ostatnio przywiozłam z Polskiolbrzymi słój najlepszych śledzi,jakie tylko on potrafi zrobić.

Czy w czasach kry-zysu gospodarczego,gazowego czy innegowypada się bawić?Odpowiedź sugerująnam politycy, biorącyudział przeróżnychbalach i innych im-prezach, bez względu na to, czy Słowa-cja cierpi z powodu niedostatku, np. ga-zu, czy też nie. A zatem problem roz-strzygnięty – wypada! Jednak na wszel-ki wypadek, gdyby w związku z jakimśniedostatkiem ktoś oczekiwał od nas„powagi chwili“, zawsze możemy sięskryć pod odpowiednią maską, do pre-zentacji której doskonałą okazją jest balprzebierańców. Wybierając się na takibal, powinniśmy się jednak upewnić,czy oby na pewno będzie to bal przebie-rańców. W przeciwnym razie możemyznaleźć się w kłopotliwej sytuacji, jakulubienica Brytyjczyków (i nie tylko)Bridget Jones, bohaterka książki i filmuo tym samym tytule, która jako jedynaprzybyła na pewien bal przebrana… zakróliczka Playboya, albowiem organi-zatorzy wspomnianego balu zapomnie-li poinformować tylko ją o zmianiekonwencji spotkania. Czasami może teżdojść do zgoła innej sytuacji: jakiś czastemu wzięłam udział w imprezie, pod-czas której w przebraniu wystąpił tylkogospodarz. Był to swoisty teatr jednegoaktora. No cóż… wolnoć Tomku w swoimdomku…

Co robić więc, by uniknąć podobnychsytuacji? W razie niepewności, czy bal, naktóry nas zaproszono, to bal przebierań-ców, należy wykorzystać przebrania uni-wersalne, które w okresie kryzysu gospo-darczego nikogo nie powinny razić, czylinp. kostium Sierotki Marysi, Kopciuszkaczy Janka Muzykanta.

A kiedy już na bal dotrzemy, bez wzglę-du na to, czy będzie to bal przebierańców,czy nie, to powinniśmy na nim szaleć dobiałego rana. W końcu żyje się raz, a kar-nawał nie trwa przecież w nieskończo-ność! Pamiętajmy jednak, że pod maskąZorro wcale nie musi skrywać się uroczygentelman, pod maską anioła anielskadobroć, no i nie każda wróżka wyczarujenam baśniowe życie.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Karnawał

Page 7: Monitor Polonijny 2009/02

Na tym tle warto więc zauważyć,że dzieje Świerada-Andrzeja i jegoucznia Benedykta zostały zapisanei rozpowszechnione stosunkowoszybko. Ich historię – na potrzebytoczącego się w Watykanie procesukanonizacyjnego – spisał w roku1064 biskup Maurus z węgierskie-go Pecsu. Jego relacja przetrwała dodzisiaj. Maurus, charakteryzującŚwierada, m.in. napisał: „przybyłz krainy Polan”. Świerad był posta-cią dobrze znaną – w XV w. pisało nim w swojej historii Polski takżeJan Długosz.

Urodził się około roku 980 w po-łudniowej Polsce, prawdopodo-bnie w miejscu, gdzie dzisiaj znaj-duje się miasto Zakliczyn. WedługDługosza w roku 998 rozpoczął ży-cie pustelnicze na Ziemi Krakow-skiej w Tropiu koło Czchowa. Szy-bko zyskał opinię świętego człowie-ka. Po kilkunastu latach i najpraw-dopodobniej po powrocie z piel-grzymki do Ziemi Świętej podjąłdecyzję o przeniesieniu się napołudnie od Tatr, na puste tereny,gdzie sieć kościołów jeszcze nieistniała, państwowość węgierskajeszcze się nie zorganizowała, a mie-szkańcy żyli w stanie pogaństwai mówili „po słowiańsku”, co zna-czyło, że jako Polak mógł się z nimiporozumieć. Świerad wstąpił do za-konu pustelniczego na górze Zoborkoło Nitry i przyjął zakonne imięAndrzej. Zamieszkał jako pustelnikw leśnej samotni, a po jakimś czasieprzeniósł się w rejon Trenczyna, na

wysoką skałę nad Wagiem. Chociażmieszkał na odludziu, prowadziłdziałalność misyjną. Był znany z te-go, że „nawracał na drogę porzą-dności leśnych zbójów”. Wieśćo nim i jego działalności, a takżedziałalności jego ucznia Benedykta(też pochodzącego z Polski) szerzy-ła się po całej Europie. Dlatego 30 lat po jego śmierci papież Grze-gorz VII rozpoczął procedurę uzna-nia go za świętego. Świerada cenio-no nie tylko za nawracanie „łotrówi zbójników”, ale także za „cudow-

ne” zdolności leczenia chorób krę-gosłupa oraz ascetyczne życiei umartwianie się, które w ówcze-snych czasach traktowano jakoprzejaw pobożności. Według legendŚwierad miał się na stałe obwiązaćłańcuchem tak mocno, że ciałokrwawiło. Przy każdym ruchu po-wodowało to niesamowity ból „kuchwale bożej” – ludzie w średnio-wieczu traktowali to jako dowódzwycięstwa ducha nad ciałem. Świe-rad nocami się modlił, a w dzień cię-żko pracował przy wyrębie lasu.Dla większego umartwiania się trzydni w tygodniu nie jadł.

Za świętego uznany został równieżBenedykt, który zmarł śmiercią mę-czeńską w trzy lata po Świeradzie.Zabili go rozbójnicy, poszukującyu niego kosztowności i pieniędzy.

Kościół uznał Świerada za święte-go i pod imieniem świętego An-drzeja wprowadził do swego kalen-darza – dzień jego śmierci, czyli 13 lipca, uznano za dzień jego kultu,który obowiązuje do dziś jako tzw.wspomnienie liturgiczne na tere-nie diecezji krakowskiej. Warto do-dać, że popularność Świerada byłatak wielka, że polski król KazimierzOdnowiciel, nie czekając na zako-ńczenie procesu kanonizacyjnego,już w roku 1045 ufundował na jegoczęść kościół w Tropiu! Kościół ten– wyjątkowo malowniczy – po wie-lu przebudowach zachował się dodziś. Jeszcze wcześniej, bo w roku1035, biskup Nitry zbudowałw tamtejszej katedrze sanktuariumśw. Andrzeja Świerada, któregoresztki w postaci srebrnej trumnyz relikwiami świętego zachowałysię do dziś w kaplicy św. Barbary.Część szczątków Świerada przewie-ziono do Ostrzyhomia (Esztergom),gdzie nadal są przechowywane, zaśkult świętego zachował się wśródkatolików węgierskich.

Świerad i Benedykt byli prawdo-podobnie pierwszymi znanymiw Europie Polakami.

ANDRZEJ KRAWCZYK

Zgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanieprzekazane na nagrody dla dzieci,

biorących udział w konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

W roku 2014 będziemy obchodzić okrągłątysięczną rocznicę potwierdzonegoprzybycia na ziemie słowackie pierwszych

Polaków. Oczywiście, ludzie zawsze wędrowali poświecie, więc i granica Tatr nie stanowiła dla nichprzeszkody. W naszej części Europy w pierwszymtysiącleciu nie zapisywano żadnych wydarzeń, niepowstały żadne dokumenty. Sztuka pisania i czytania dopiero, i to bardzo powoli, zaczęła sięupowszechniać. Mało tego, w Europie Środkowej nieznano jeszcze papieru ani pergaminu.

7LUTY 2009

Pierwszy Polak na Słowacji

Page 8: Monitor Polonijny 2009/02

Do jakiego stopnia relacje z Polską miały wpływ na Pańskie życie?Pochodzę z Zamaguria, gdzie mówi

się gwarą góralską. Po jednej i po dru-giej stronie granicy mieszkają górale.Będę z panią szczery: górale mająo sobie wysokie mniemanie - sądzą,że są lepsi niż ludzie mieszkający narówninie.

Pan również tak myśli?Przyznam się, że tak (śmiech).

Skąd takie podejście? Czy dlatego, żepatrzycie na świat z góry?Tak (śmiech). Kiedy ojca zamknęli

w więzieniu mama wraz z nami, dzie-ćmi przeprowadziła się do domuw górach, gdzie mieszkaliśmy przeztrzy lata. Tam nauczyłem się mówićpo góralsku, paść krowy i owce.Gwara góralska jest bardziej zbliżonado języka polskiego niż słowackiego.Kiedy w 1963 roku przeprowadziłemsię do Bratysławy, za-cząłem uczęszczać nakurs języka polskiegodo Ośrodka Kultury Pol-skiej.

Dlaczego wybrał Panwłaśnie kurs językapolskiego?Był za darmo (śmiech).

A mówiąc poważnie,muszę przyznać, że Pol-ska, którą znałem z literatury i histo-rii, zawsze mnie fascynowała.

Co Pana fascynowało?Nieustanna walka tego narodu

o wolność. Potem, jeszcze za czasówkomunizmu, zacząłem jeździć doPolski w odwiedziny do znajomych,którzy jakiś czas spędzili w naszymdomu w górach. W 1976 roku przeby-wałem tydzień w Warszawie i z po-mocą obecnego ambasadora RP w RS

Andrzeja Krawczyka udało mi się ze-brać wiadomości na temat działaniapolskich organizacji katolickich, bymóc coś podobnego założyć naSłowacji.

Było to dla Pana inspiracją do założenia Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego (KDH)?Tak.

Czy ma Pan polskiepochodzenie? Pana nazwiskobrzmi polsko, choć pisownia„u“ zdradza, że mamy doczynienia z obcokrajowcem.Słyszałem, że pisow-nia mojego nazwiskawywołuje uśmiechu Polaków, bowiemwygląda, jakby byłopisane z błędem orto-graficznym. Nasz ród

pochodzi z Czarnej Góry. Podo-bno 300 lat temu wysłano stamtądludzi do doliny, gdzie jest Malá lubVeľka Frankowa, aby założyli wieś.Ponieważ przyjechali z CzarnejGóry zaczęto ich nazywać „Czar-nogórskimi”.

Może dzięki takiemu nazwisku orazznajomości języka polskiego miał Pan dobrą prasę w Polsce?Tak? To mnie cieszy.

Od 1981 roku nie mógł Pan wykonywaćswojego zawodu. Można powiedzieć, że tobył specyficzny okres Pańskiego życia. Myślę, że moje życie do tej pory jest

specyficzne (śmiech).

Opłaciło się walczyć o wolność, nie wiedząc,jaki będzie tego efekt, a jednocześniepłacąc za to tak dużo?Oczywiście, że się to opłaciło. Mnie

to bawiło.

Bawiło? Przecież to była niepewność dniajutrzejszego?To było właśnie najbardziej in-

teresujące. Byłem wolny! Wypo-wiadałem się dla „Głosu Ameryki“i „Wolnej Europy“. Przedstawiałempoglądy, których tu nikt nie mógłprezentować. W 1988 roku zare-jestrowałem w Ministerstwie Kul-tury czasopismo „Bratislavské li-sty“, które było pismem opozycyj-nym.

Ale przecież wtrącono Pana do więzienia! Pobyt w więzieniu, jeśli nie trwa

długo, jest dla polityka ciekawymdoświadczeniem. W moim przy-padku to były tylko 3 miesiące.Jeszcze lepszym doświadczeniemjest walka w czasie wojny czy po-wstania, ale to mi nie było dane.Dzięki temu zrobiłem błyskotliwąkarierę w polityce.

Wolność oczamiJána Čarnogurskiego

P olskie kontakty Jána Čarnogurskiego oraz 20. rocznica rozpoczęciarozmów przy Okrągłym Stole w Polsce stały się pretekstem do spotkaniai przeprowadzenia rozmowy z byłym premierem Słowacji (1991 –1992),

byłym ministrem sprawiedliwości w rządzie Mikulaša Dzurindy (1998 –2002),założycielem Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego (KDH), działaczem„Solidarności Polsko-Czesko-Słowackiej“ i byłym dysydentem, który w ubiegłymroku otrzymał z rąk Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyż Wielki OrderuZasługi Rzeczypospolitej Polskiej za wybitne zasługi w rozwijaniu polsko-słowackiej współpracy, za działalność na rzecz przemian demokratycznychw Europie Środkowej. Ściany jego kancelarii zdobią historyczne fotografieczołgów z 1968 roku, które wjechały na ulicę Dostojewskiego w Bratysławie,przy której obecnie mieści się jego biuro.

„Byłem wolny!Wypowiadałem

się dla „GłosuAmeryki“ i „Wolnej

Europy“.Przedstawiałempoglądy, którychtu nikt nie mógłprezentować.“

MONITOR POLONIJNY8

8

Page 9: Monitor Polonijny 2009/02

Liczył Pan na to?Tak. W 1976 roku

pojechałem do War-szawy po to, byprzygotować się dodziałania na polupolitycznym.

Czuje się Pan bardziej politykiem czy prawnikiem? W 51 procentach politykiem,

a w 49 prawnikiem.

Dziś pracuje Pan w swojej kancelariiadwokackiej, a co z polityką?Nadal się angażuję: piszę artykuły,

występuję w mediach. Obecnie spo-łeczeństwo zauważa głównie mojeprorosyjskie podejście do polityki.

Udaje się Panu pogodzić miłość do Polski i Rosji jednocześnie?Miłość jest nieracjonalna.

Powiedział Pan, że podczas komunizmu czułsię Pan wolny. Czy to oznacza, że po upadkukomunizmu już nie czuł Pan tej wolności?Zdziwi się Pani, ale już nie. Mu-

siałem respektować interesy partii,której stałem się przewodniczącym,czy interesy różnych rządów, któ-rych byłem członkiem. Kiedy w 1996roku publicznie wypowiedziałemsię, że Słowacja nie powinna stać sięczłonkiem NATO, wywołało to burzęi krytykę.

Nadal uznaje Pan za błąd, że Słowacja jest członkiem NATO?Tak. Po odejściu z rządu w 2002 ro-

ku, zbierałem podpisy pod petycją, bydoprowadzić do ogłoszenia referen-dum w sprawie wstąpienia Słowacjido tego paktu. Niestety, nie udało sięzebrać dostatecznej ilości głosów.

Czy podobne podejście maPan do Unii Europejskiej?Nie. Jestem zwolen-nikiem Unii Europej-skiej, bo ta nie jestdla nikogo zagroże-niem militarnym. Na-

tomiast NATO jest zagrożeniem mili-tarnym dla Rosji.

Pan nigdy nie obawiał się Rosji?Nie, ponieważ Rosja jest teraz w ta-

kim stanie, że, według mnie, przeznajbliższych 50 lat nie będzie zagra-żać Europie Środkowej. Ale jeśli UEi USA stworzą blok przeciw Rosji, toniemożliwe będzie budowanie jedno-ści wokół cywilizacji chrześcijańskiej,do której należy też Rosja. Taka sy-tuacja zmusza Rosję do zawieraniaumów z mocarstwami nieeuropejski-mi, np. z Chinami.

Wróćmy jeszcze do czasów komunizmu.Dwadzieścia lat temu w Polsce zaczęły się obrady Okrągłego Stołu. Jak Pan je odbierał?Jako przełom i dużą nadzieję dla

nas. Wtedy kraje bloku wschod-niego były ściśle powiązane,a zmiany w jednym, przynosiłyzmiany w innych państ-wach tego bloku.

A jednak w tym dla Polski korzystnymokresie zamknięto Pana w więzieniu. Mimo wszystko wierzył Pan, że wolnośćdotrze również do Czechosłowacji?W „Bratislavskych listach“ analizo-

wałem tę sytuację, twierdząc, że ko-muniści są tak osłabieni, że nie będąmogli pozwolić sobie na to, by mniezamknąć. Byłem bardzo rozczarowa-ny, że dokonałem złej analizy.

Po upadku komunizmu założył Pan partię KDH. Czy w obecnych czasachwartości chrześcijańskie mają aż tak dużą wagę w świecie polityki?Jeszcze większą niż kiedyś. Społe-

czeństwo może uważa, że te wartościnie mają większego znaczenia, aletakiego zdania byli też komuniści,a przecież się pomylili.

„Pobyt w więzieniu,jeśli nie trwa długo,

jest dla politykaciekawym

doświadczeniem.“

„W Bratislavskych listachanalizowałem tę sytuację,

twierdząc, że komuniści są takosłabieni, że nie będą mogli

pozwolić sobie na to, by mniezamknąć. Byłem

bardzo rozczarowany, że dokonałem złej analizy“.

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

9LUTY 2009

Page 10: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY10

KDH jest cały czas obecny na sceniepolitycznej Słowacji, ale w Polsce partiechrześcijańskie zostały wchłonięte przezwiększe bloki polityczne. Czy nie sądziPan, że podobny los czeka KDH?Myślę, że nie. To jest tylko pro-

blem Polski.

Ale przecież Polska jest bardziej katolickaniż Słowacja!Tak, ale polska inteligencja kato-

licka po upadku komunizmu popeł-niła błąd, pozwalając na swoje ro-zdrobnienie, wchodząc w układ z li-berałami. Zachodni politolodzystwierdzili, że chrześcijańskie partieodniosły sukces w krajach byłegocesarstwa rzymskiego. To history-czny paradoks, ale wydaje się, żew ten sposób to działa.

Czyli nie obawia się Pan o przyszłość KDH?Nie. Oczywiście partia ta będzie

musiała przystosowywać się doistniejących warunków.

Pan urzęduje w kancelarii adwokackiej.Jak z tej perspektywy ocenia Pan poczynania KDH?Nie wypowiadam się w mediach

o KDH, bo nie chcę publicznie kry-tykować tej partii.

Czeska prezydencja zorganizowaław Brukseli wystawę, pokazującą różnekraje w dość nietypowy sposób. Jak Panocenia obraz Polski: księży niosącychflagę gejów? Poczucie humoru liberalnej inte-

ligencji od dawna uznaję za płytkie.

Obraża to Pana?Nie, nie obraża mnie nawet to, że

Słowacja została przedstawiona jakowęgierska kiełbasa. Czytałem w pra-sie słowackiej artykuł, w którympublicysta przekonywał, że wszyst-ko byłoby w porządku, gdyby czeskiautor również Czechów przedsta-wił krytycznie. Ponieważ tego niezrobił, nie przejawił więc dostatecz-nej dozy humoru względem swoje-go narodu.

Czytałam, że wypowiadał się Pan bardzoprzychylnie na temat polityki braciKaczyńskich. Podoba mi się ich dążenie do

wdrażania etyki w polityce.

W tym zauważa Pan wartości chrześcijańskie?Tak. Natomiast byłem rozczaro-

wany ich twardą polityką zagranicz-ną, którą interpretuję jako brak re-alizmu.

Jak podchodzi Pan do problemu lustracji?Jako adwokat stałem się reprezen-

tantem tych ludzi, którzy przez ŠtBzostali oznaczeni za agentów.Uznałem, że ci ludzie mają prawodo obrony. Wywołało to zdziwieniewśród moich przyjaciół.

Jak Pan jako prawnik interpretuje polskiepublikacje na temat Lecha Wałęsy jakorzekomego współpracownika tajnychsłużb?Jeszcze w czasach komunizmu,

zanim mnie wykluczono z zawodu,nabrałem trochę doświadczeniaprawniczego i kiedy wzywanomnie na przesłuchania, wiedziałem,jak powinienem odpowiadać na py-tania i kiedy mogę odmówić udzie-lenia wypowiedzi. Ale skąd to mogliwiedzieć tacy ludzie, jak LechWałęsa? W takich wypadkach tajnesłużby mogły manipulować ludźmi,wiązać wypowiedzi i fakty w dowol-ny sposób. Dlatego obwinienia podadresem Wałęsy, według mnie, sąbezpodstawne. Decydujące jest to,że poprowadził on w Gdańsku ro-botników do walki z komunizmem!

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Klub Polski w Bratysławie zorga-nizował spotkanie noworocz-ne, które odbyło się 20 stycznia

w Instytucie Polskim. Była prezes re-gionalna Beata Wojnarowska przedsta-wiła zebranym nowego prezesa regio-nu Bratysława Marka Sobka, któryprzywitał przybyłych gości, w tympełnomocnego i nadzwyczajnego am-basadora RP w RS Andrzeja Krawczyka,kierownik Wydziału KonsularnegoUrszulę Szulczyk-Śliwińską, dyrektoraInstytutu PolskiegoZbigniewa Machejaoraz licznie zgro-madzoną Polonię.Marek Sobek przed-stawił plan działaniaorganizacji braty-sławskiej oraz wyra-ził nadzieję na owoc-

Wramach noworocznychspotkań prezydent SłowacjiIvan Gašparovič zaprosił

20 stycznia 2009 r. do pałacuprezydenckiego przedstawicielimniejszości narodowych mieszkającychna Słowacji. „Wasze kultury, dziedzictwowartości waszych narodów wzbogacająnasze społeczeństwo i uzupełniają jejróżnorodność“ – powiedział prezydent.Według niego wszystkie sukcesySłowacji były możliwe dzięki

Spotkanie przedstawicieli

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 11: Monitor Polonijny 2009/02

11LUTY 2009

ną współpracę z instytucjami pol-skimi, akredytowanymi na Słowacji.Podziękował również za zaangażo-wanie polonusów w dotychczaso-wą pracę na rzecz Klubu oraz spon-sorom, którzy do tej pory wspieraliimprezy polonijne. Z kolei ambasa-dor Andrzej Krawczyk zapewnił

pomoc w pracy na rzecz środowi-ska polonijnego. „My, pracownicyambasady, czujemy się członkamiKlubu Polskiego, bowiem i mytworzymy środowisko Polakówprzebywających na Słowacji“ – po-wiedział. Głos zabrała też redaktornaczelna „Monitora Polonijnego“,

by przedstawić plan wydawniczyna 2009 rok. Po części oficjalnejMarek Sobek zaprosił zebranych doskosztowania wypieków, przygoto-wanych przez członkinie Klubu.

Spotkanie stało się również oka-zją do poznania licznego gronaPolaków, niedawno przybyłych doBratysławy.

Klub Polski w Bratysławie uro-czyście rozpoczął Nowy Rok, który,jak planują działacze organizacji,powinien przynieść sporo cieka-wych imprez integracyjnych orazpromujących polską kulturę.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Noworocznespotkanie Polonii w Bratysławie ZD

JĘCI

A: S

TANO

STE

HLIK

zaangażowaniu wszystkich obywateli Słowacji,w tym również mniejszości narodowych.Zaproszenie prezydenta przyjęli reprezentancimniejszości narodowych: rusińskiej, rosyjskiej,węgierskiej, bułgarskiej, chorwackiej, romskiej,niemieckiej, żydowskiej oraz polskiej.Z ramienia Klubu Polskiego w spotkaniu wziąłudział Ryszard Zwiewka, który podkreślił, żePolacy na Słowacji w porównaniu z krajamisąsiednimi mają ponadstandardowe warunki.

Na spotkaniu był obecny równieżwicepremier Dušan Čaplovič. red

mniejszości narodowych u Prezydenta RS Ivana Gašparoviča

Page 12: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY

Redakcja Mniejszości Narodowych SłowackiejTelewizji, która ma swoją siedzibęw Koszycach, 29 stycznia zorganizowała

spotkanie wszystkich przedstawicieli mniejszościnarodowych, mieszkających w tym mieście.Gospodarzem spotkania była redaktor Ľuba Koľová –szefowa tejże redakcji w STV. W spotkaniu wzięliudział przedstawiciele telewizji – dyrektor STVz Bratysławy Roman Lipták, dyrektor STV KošiceŠtefan Fejko, Marta Gajdošíková – przedstawicielka

II programu STV, Marek Lisánsky – dyrektor generalnySekcji Praw Człowieka i Mniejszości Narodowychw Radzie Ministrów. Podczas spotkania omówionoprojekty programów, przygotowanych przez STVi poświęconych mniejszościom narodowym.Przedstawiciele zaproszonych mniejszości przedłożyliprogram swoich działań na 2009 rok oraz wnieśliswoje uwagi, dotyczące pracy Słowackiej Telewizji, na które reagowali obecni przedstawiciele STV.

Z.Z.B.

Prezydent RSw Ťahanovcach

Mniejszości narodowe w Koszycach

Nazaproszenie starosty dziel-nicy Ťahanovce w Koszy-cach Cyrila Betuša 29 sty-

cznia odwiedził ją prezydent SłowacjiIvan Gašparovič. Na spotkanie zostałzaproszony również prezes KlubuPolskiego Koszyce Tadeusz Z. Błoński,jako reprezentant polskiej mniejszo-ści narodowej, mieszkającej w tej

szczególnej dla Polaków dzielnicy,w herbie której widnieje wizerunekpomnika, poświęconego polskim le-gionistom. Prezydent interesował sięróżnymi aspektami życia i planamirozwojowymi Ťahanoviec. Miłe byłoto, że przedstawiciela Polaków prezy-dent przywitał po polsku.

Z.Z.B., T.Z.B.

12

Page 13: Monitor Polonijny 2009/02

Święta już dawno za nami, są-dziłam więc, że kolęd już niktnie będzie chciał śpiewać.

Jakież było zatem moje zdziwienie,kiedy okazało się, że nasi klubowi-cze z przyjemnością przyjęli zapro-szenie na wspólne śpiewanie kolęd.Termin spotkania ustaliliśmy z prze-łożonym o.o. Salwatorianów naostatnią sobotę stycznia. Poloniadopisała! Najpierw była msza, a po-tem wspólne biesiadowanie przystole, zastawionym słodyczami, do-

mowymi wypiekami, kawą. Okaza-ło się, że było nas tak dużo, że mu-sieliśmy dostawiać krzesła. Opróczwspólnego kolędowania był teżczas na omówienie spraw, związa-nych z działalnością klubową, przy-gotowywaniem wspólnych projek-tów kulturalnych, dotyczących nau-czania języka polskiego i innych.Przekonałam się, że nic tak nie uma-cnia więzi jak spotkanie przy wspól-nym stole!

ROMANA GREGUŠKOVÁ

13LUTY 2009

ZDJĘ

CIA:

DOM

INIK

A GR

EGUŠ

KOVÁ

Kolejne msze św.w języku polskimw Nitrze odbędą się: •14.02. i 21.03. o godz. 17.00 w Domu

Salwatorianów,•18.04. o godz. 15.00 w nitrzańskiej katedrze, •23.05. i 12.06. o godz.18.00 w Dom

Salwatorianów.

Wszystkich bardzoserdecznie zapraszamy!

Noworocznespotkaniew Nitrze

Page 14: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY14

Kilkuletni pobyt w Bratysławie radcy mi-nistra Bogdana Wrzochalskiego zamknę-ła 26 stycznia uroczystość pożegnalna,

na którą przybyło liczne grono współpracowni-ków, przedstawicieli ambasad, urzędów i insty-tucji oraz Polonii. Po słowach podziękowania zapracę w polskiej placówce dyplomatycznej, wy-rażonych przez ambasadora RP w RS AndrzejaKrawczyka, głos zabrał radca Bogdan Wrzochal-ski. W swoim przemówieniu wspominał osią-gnięcia w pracy dyplomatycznej, okres pełnieniaobowiązków szefa ambasady w roli chargé d'affa-ires, pracę na rzecz Euroregionu „Tatry”, organi-zowane warsztaty dziennikarskie i wiele innych.Bogdan Wrzochalski wraz z małżonką Ewą, którapracowała w Wydziale Konsularnym, już po razdrugi żegnali się z Bratysławą, bowiem w poło-wie lat 90-tych przybyli tu z misją dyplomatycznąpo raz pierwszy. Być może zatem do zobaczeniapo raz kolejny? mw

Wzwiązku z wejściem Sło-wacji do strefy euro 8 stycznia 2009 r. miała

miejsce uroczystość, na którą zostalizaproszeni przedstawiciele państwGrupy Wyszehradzkiej. Polskę repre-zentował premier Donald Tusk.Zjazd premierów Grupy stał się rów-nież okazją do rozmów, prowadzo-nych w obecności szefa KomisjiEuropejskiej Jose Manuela Barroso,na temat kryzysu gazowego, spowo-dowanego przerwaniem dostaw ga-zu z Rosji przez Ukrainę. Szef polski-

ego rządu zwrócił uwagę na konie-czność przyśpieszenia prac nad dy-rektywą o bezpieczeństwie energe-tycznym Europy, a także podkreśliłpotrzebę dywersyfikacji źródeł ener-gii. Premier Węgier Ferenc Gyurcsa-nyi zaapelował o unijną solidarność,a co za tym idzie o połączenie naro-dowych sieci energetycznych. red

ZDJĘCIE: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Pożegnanie radcy ministra Bogdana Wrzochalskiego

PremierzyGrupyWyszehradzkiejw Bratysławie

Page 15: Monitor Polonijny 2009/02

15LUTY 2009

ZDJĘCIA: MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

Prezes Klubu Polskiego w Braty-sławie zwołał na 28 styczniaspotkanie robocze 8-osobowej

grupy doradczej, której zadaniembyło omówienie zagadnień organiza-cyjnych w pracy na rzecz Polonii,zamieszkałej w Bratysławie. Na spo-tkaniu poruszone zostały problemydotyczące członkostwa w Klubie,prowadzenia dokumentacji finanso-wej i sprawozdawczej. Podniesionorównież zagadnienia związane z po-zyskiwaniem nowych członków Klu-bu oraz nowych prenumeratorów„Monitora Polonijnego“. Ponadtoprzedstawiono możliwości współ-pracy z instytucjami słowackimi i pol-

skimi, działającymi na terenie Braty-sławy. Zebrani zapoznali się też z no-wym statutem Klubu Polskiego orazz zagadnieniami, dotyczącymi działa-nia organizacji na terenie całej Sło-wacji. Na podstawie głosów uczestni-ków spotkania ustalono plan działańna 2009 rok. Oprócz imprez, którychprojekty zostały złożone w Minister-stwie Kultury RS, działacze w Braty-sławie planują kilka spotkań integra-cyjnych. Jednym z pierwszych będziespotkanie wiosenne. Prezes organi-zacji zdecydował, że roześle listy doPolaków mieszkających w Bratysła-wie i okolicy, zapraszające ich doczłonkowstwa w Klubie. Zebraniebyło doskonałą okazją do wymianydoświadczeń i spostrzeżeń na tematpracy społecznej.

mw

Robocze spotkanie w Klubie w Bratysławie

Page 16: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY16

Przez większą część swe-go życia tylko on wierzyłw to, że jest prawdziwymmalarzem i na swoich obra-zach podpisywał się jakoNikifor Matejko. Pozostaliludzie w jego rodzinnej Kry-nicy uważali go za upośle-dzonego żebraka, malujące-go na ulicy dziwne obrazki,które kupowali tylko z lito-ści. Nikifor mieszkał tam,gdzie mu ktoś pozwoliłi okazał trochę łaski. Za no-

clegi i posiłki odwdzięczałsię, jakże by inaczej, obrazka-mi Krynicy. Właściwie w ka-żdym krynickim domu wi-siało przynajmniej jedno,o ile nie więcej, z jego dzieł.Niestety, podczas porzą-dków te dzieła niekiedy wy-rzucano albo palono nimiw piecu. Dziś, kiedy obrazyNikifora wystawiane sąw słynnych galeriach i sprze-dawane są na aukcjach, ci,którzy je zniszczyli, zapewnetego żałują.

Niektóre obrazy Nikiforamożna podziwiać od 22 sty-cznia w Instytucie Polskimw Bratysławie. Na otwarciuwystawy wybitnego polskie-go prymitywisty obecni bylim.in. dyrektor Muzeum

Okręgowego w Nowym Są-czu Robert Ślusarek i kura-tor wystawy Zbigniew Wola-nin. Prezentowane na wysta-

wie obrazy pochodzą głów-nie z lat 30-tych, 40-tych i 60-tych i przedstawiają naj-bardziej typowe dla Nikiforatematy. Widnieją na nich ka-tedry, cerkwie, ulice krynic-kie, deptak, dom zdrojowyi beskidzki krajobraz ze sta-cyjkami kolejowymi, któreNikifor malował wszędzie,nawet w takich wsiach, doktórych dziś nie jeździ żadenpociąg. Geniusz Nikifora od-kryli przyjeżdżający do kry-nickich sanatoriów malarzelwowscy i dzięki temu stałsię on inspiracją dla innychmalarzy, muzyków, a nawetfilmowców.

Wystawę można oglądaćdo 15 marca 2009 r.

MILICA URBÁNIKOVÁ

Targi turystyczne w Bratysławie

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Nikifor w Instytucie Polskim

N ikifor Krynicki (1895 – 1968), prawdziwe nazwisko prawdopodobnieEpifaniusz Drowniak, jako nieślubny syn głuchoniemej ubogiejRusinki, w dodatku z wadą mowy, nie miał dużej szansy, by jego

dzieła zawisły w galeriach Paryża. A jednak tak się stało!

Podczas targów turystycznych w Bratysławie odbyła siękonferencja prasowa, promująca atrakcje turystyczne Polski.W imieniu organizatorów prezentacji zebranychdziennikarzy oraz pracowników biur podróży przywitałakierownik Wydziału Ekonomicznego Ambasady RP w RSradca Monika Olech. Prezentacja naszego kraju składała sięz trzech części, w których kolejno przedstawiono trzy polskiewojewództwa: dolnośląskie, mazowieckie oraz podkarpackie.

mw

Page 17: Monitor Polonijny 2009/02

17LUTY 2009

Koszmar wojny

Kiedy wybuchła wojna, była na-stolatką. Szkołę średnią kończyłana tajnych kompletach. „Spotykali-śmy się w prywatnych domachu różnych ludzi, za każdym razemu kogoś innego, by Niemcy nie od-kryli, że młodzież pobiera lekcje“

– wspomina pani Maria.Również matura była inne-go charakteru niż w nor-malnych okolicznościach.„Nawet nie mogliśmy ubraćsię odświętnie, ale komisjaegzaminacyjna stworzyłamiłą atmosferę“ – opisuje.

Jeszcze przed wojną,będąc z rodzicami nawakacjach w Zakopanym,poznała młodzieńca, który przy-chodził wraz z kolegami do pen-sjonatu, gdzie mieszkali, by graćw siatkówkę. Ów młodzieniec –student weterynarii we Lwowie –zaczął pisać do niej listy. I tak za-częła się ich znajomość. Po wybu-chu wojny, kiedy powstało pań-stwo słowackie, okazało się, że poprzesunięciu granic pochodzącyz Jabłonki chłopak stał się obywa-telem słowackim. „Od razu dostałobywatelstwo tego kraju, a wła-dze, dbając o swoich, wysłały Albi-na na studia do Zagrzebia“ – wyja-śnia pani Maria. Potem chłopak

przeniósł się do Wiednia, byzrobić doktorat. „Albin przyjechałdo Polski i poprosił mnie o rękę –wspomina moja rozmówczyni. –Rodzice cieszyli się, że wyjadęz Warszawy, że będę bezpieczna,bowiem w tamtych czasach łapan-ki, strach, głód były codzienno-ścią“. Szybko przygotowali więcskromny ślub, pobrali się i wy-ruszyli do Wiednia.

Wiedeń

W tym czasie mąż pani Marii mie-szkał w mieszkaniu dla pracownikównaukowych. Tam właśnie w 1942roku spędzili pierwsze wspólneŚwięta Wielkanocne.

Trzy miesiące po przyjeździe paniMarii do Wiednia ich mieszkanie zo-stało zrewidowane przez gestapo,które potem udało się po męża dopracy i go aresztowało. „Nie wiedzia-łam, dlaczego tak się stało, zostałamzupełnie sama – bez środków dożycia, bez znajomości języka niemie-ckiego“ – opisuje. Jak się późniejokazało, jej mąż działał w tajnej orga-

C hoć jej młodość przypadła na okres wojenny i przeżyła wieleciężkich chwil , nie ma w niej zgorzknienia, wręcz przeciwnie– pani Maria Alicja Jabłońska z radością mówi o swoim życiu.

Nasza rodaczka po wojnie wraz z mężem zamieszkała na Słowacji . Zanim trafiła do Senca, ścieżki jej życia były kręte i często „pod górkę“.

za darylosu

Z wdzięcznością

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

„Do Wiednia przyjechałam w jednym kostiumie.Pamiętam więc, że kiedy było zimno, pod kostium

zakładałam sweter, a pod sweter wkładałamgazety, by kolejna warstwa ogrzewała ciało“.

Page 18: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY18

Szymon Wydra pochodzi z Radomia. Stał sięrozpoznawalny dzięki udziałowi

w programie IDOL.Początkowo śpiewał i grałz grupą „Republika”, ale już od piętnastu lat występujez zespołem CARPE DIEM,z którym nagrał trzy płyty.Pierwsza, zatytułowana „Terazwiem”, ukazała się w roku2002, druga – „Bezczas“ –powstała w roku 2005, zaśw roku 2007 z okazji swego 15-

lecia zespół nagrał dwupłytowy,ekskluzywny album „Remedium“.Rok wcześniej, na 43. Krajowym FestiwaluPiosenki Polskiej Opole 2006w plebiscycie na najlepszą płytę rockowązwyciężyła właśnie ich płyta „Bezczas”.Szymon Wydra z zespołem grają po

kilkadziesiąt koncertów rocznie,nagrali sporo wideoklipów,

a takie ich piosenki, jak „Cależycie gram“, „Dlaczego ja“,„Jak ja jej to powiem“ sąznane i śpiewane przezmłodzież.„Moja muzyka to mojamiłość i jednocześniepraca. A kiedy potrzebujęadrenaliny... wychodzę nascenę. Całe moje życie jestszalone i dobrze mi z tym“ –mówi o sobie Wydra, który

prywatnie jest szczęśliwymojcem córeczki Simony.

U. Sz.

Szymon Wydra & CARPE DIEM

nizacji antyfaszystowskiej „Limba”i został zatrzymany jako więzień poli-tyczny. „Mąż nigdy mi nie mówił, żeangażował się w ruch przeciw Niem-com – wyjaśnia moja rozmówczyni. –Od kiedy był w więzieniu, nie miałamprawa widywać się z nim, mogłammu jedynie co tydzień przynosić nazmianę czystą bieliznę “.

Ponieważ pani Maria straciła pra-wo do służbowego mieszkania, mu-siała sobie jakoś radzić sama. „W pol-skim kościele na Renwegu poznałamPolaków ze Lwowa, którzy okazali mipomoc. Także ambasada słowackawyciągnęła do mnie pomocną dłoń“– opowiada pani Maria. Aby przeżyćte ciężkie czasy podjęła pracę w za-kładzie, gdzie ręcznie wyrabiano gli-

niane emblematy, przedstawiającemiasta niemieckie. Wtedy stanowiłyone modne gadżety, które Niemcynosili na paskach od spodni. „To byłytrudne czasy. Do Wiednia przyjecha-łam w jednym kostiumie – wspomi-na. – Pamiętam więc, że kiedy byłozimno, pod kostium zakładałam swe-ter, a pod sweter wkładałam gazety,by kolejna warstwa ogrzewała ciało“.

Dokąd po wojnie?

Pierwszy raz po dłuższym czasiezobaczyła męża na rozprawie sądo-wej. I choć werdykt sądowy brzmiał:„niewinny”, to i tak wysłano go doobozu koncentracyjnego w Dachau.Na szczęście pan Albin przeżył i po

wojnie wrócił do Wiednia. „Chcieli-śmy zamieszkać w Polsce, ale ostrze-żono nas w Jabłonce, że takich dzia-łaczy wojennych, jak mój mąż, którzymieli powiązania z Armią Krajową,zamykają w więzieniach. Udaliśmysię więc do Bratysławy“ – wspominapani Maria. Mąż podjął pracę wetery-narza w Bratysławie, a rok późniejzostał weterynarzem powiatowymw Sencu. Po jakimś czasie przyszły naświat ich córki. Kiedy pani Mariaodchowała dzieci, w 1957 roku po-djęła pracę w bibliotece w Sencu.Pięć lat później stała się jej kierowni-kiem i pracowała tam aż do emerytu-ry. Stała się też propagatorem polskiejliteratury i dbała o to, by na półkachbiblioteki znajdowały się dzieła pol-skich pisarzy.

Z wdzięcznością patrzy na swojeżycie. Jak twierdzi, los zawsze stawiałna jej drodze dobrych ludzi, a gościn-ność Słowaków ocenia bardzo wyso-ko. Największy cios spadł na nią 13 lattemu, kiedy zmarł jej mąż. „Gdybymmogła coś zmienić w swoim życiu, totylko to, żeby mój mąż mógł jeszczeżyć – mówi. – Moglibyśmy wspólniecieszyć się z sukcesów dzieci, wnu-ków i prawnuków“.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Mąż nigdy mi niemówił, że angażował się

w ruch przeciwNiemcom. Od kiedy był

w więzieniu, nie miałamprawa widywać sięz nim, mogłam mujedynie co tydzień

przynosić na zmianęczystą bieliznę “.

Szymon Wydra & CARPE DIEM

ZDJĘ

CIE:

MAŁ

GORZ

ATA

WOJ

CIES

ZYŃS

KA

Page 19: Monitor Polonijny 2009/02

Otóż nie, wzorowany na wło-skiej produkcji pt. „Don Mateo” se-rial został przeniesiony w polskierealia, do Sandomierza – niewiel-kiego miasta na Podkarpaciu, któ-re, prezentując swoje cudownei malownicze plenery, możnauznać za jednego z pozytywnychbohaterów filmu.

Do tej pory powstało 13 odcin-ków „Ojca Mateusza” w reżyseriiM Dejczera i A. Kostenki, do któ-rych scenariusz napisali J. Hart-wig-Sosnowska i G. Łoszewski.Jeśli jednak serial zyska sobie przy-chylność widzów, to tych odcin-ków może być nawet 105!

I tutaj kolejne zaskoczenie, bo ka-żdy z odcinków ogląda ok. 6 – 7 mlnwidzów, zachwyconych ciekawąfabułą i wspaniałą grą lubianychpolskich aktorów.

W postać księdza Mateusza wcie-lił się bożyszcze kobiet (w każdymwieku) Artur Żmijewski, któregoaktorstwo w serialu jest spokojnei skromne. Jego bohater jest wyci-szony – jak ksiądz, a jednocześniedociekliwy – jak detektyw. Poma-ga mu aspirant Nocul (MichałPiela), zaś inspektor Możejko – po-licjant poważny i zasadniczy, le-kceważy go troszkę. Warto dodać,że inspektora gra kolejny przystoj-niak polskiego kina Piotr Polk. Tęniewielką galerię małomiasteczko-

wych postaci uzupełnia gospodyniNatalia (w tej roli Kinga Preis),o której ksiądz Mateusz powie:„Może i kiepsko gotuje, jest wścib-ska i kłótliwa, ale i opiekuńcza,dobra i ma wielkie serce”.

W serialu występuje cała plejadapolskich gwiazd. W epizodach zo-baczyć można takich artystów, jaknp. B. Łazuka, M. Różdżka, D. Kor-dek, M. Włodarczyk, R. Pazurai wielu innych.

Mimo tego, że akcja filmu osa-dzona została w niewielkim mia-steczku, to jest ona niezwykleżywa, a wątki sensacyjne zapoży-czono z życia codziennego takiegomiejsca na Ziemi. Może to właśniespowodowało, że serial zyskał takliczne grono wielbicieli?

Niewątpliwą jego atrakcją jesttakże dźwięk (celowo piszę„dźwięk”, a nie „muzyka”) – wyra-źnie słyszymy śpiewy ptaków,szczekanie psów w tle malowni-czej, pastelowej wręcz muzykiautorstwa Michała Lorenca. Dra-matyczne czy też tragiczne sytua-cje pokazane są zwyczajnie, „poprostu” jak w życiu codziennym.Oglądając film, jesteśmy przekona-ni, że i nam mogłoby się zdarzyćcoś podobnego. Nie ma w serialuróżnych fajerwerków, hektolitrówkrwi, zbędnych dodatków, takczęsto stosowanych we współcze-snej kinematografii. Zresztą, tutajbyłyby one zbędne. Dzięki temumamy możliwość obserwowaniamieszkańców niewielkiego mias-teczka w sytuacjach dla nich no-wych i ich reakcji na zło w różnejpostaci. Bohaterowie tego serialusą prawdziwi, nie papierowi,i choć czasem scenarzysta traktujeich z lekkim przymrużeniem oka,to tworzą oni pozytywnego boha-tera zbiorowego serialu, który go-rąco Państwu polecam!

MAGDALENA PIETZ

LUTY 2009 19

C ałkiem niedawno Telewizja Polska rozpoczęłaemisję nowego serialu sensacyjno-kryminalnegopt. „Ojciec Mateusz”. Tak, już słyszę głosy –

jeszcze jeden kolejny dreszczowiec, spływający krwiąniewinnych ofiar, epatujący przemocą, pełen efektówspecjalnych, genialnych policjantów, wstrętnychi odrażających przestępców.

Page 20: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY20

Ernest Malinowski, Edward Ha-bich, Ksawery Wakulski, Włady-sław Folkievski, Władysław Klu-ger, Aleksander Babiński, TadeuszStryjeński, Aleksander Mieczni-kowski, Konstanty Jelski, Jan Sztol-cman – to Polacy, których nazwi-ska dobrze znane są Peruwiańczy-kom, Polacy o barwnych życiory-sach, na podstawie których możnaby było pisać scenariusze filmowe.Wymieniając nazwiska zasłużo-nych dla rozwoju Peru Polaków,nie przypadkiem na pierwszymmiejscu umieściliśmy ErnestaMalinowskiego, albowiem to wła-śnie on został peruwiańskim bo-haterem narodowym i jeszcze zażycia zasłużył sobie na pomnik.Ponieważ dziś zalicza się go doświatowej czołówki najwybitniej-szych inżynierów kolejnictwa XIXstulecia, warto więc wiedzieć wię-cej o jego dokonaniach.

Ernest Malinowski urodził się 5 stycznia 1815 roku w Sewery-nach na Wołyniu. Miał kilkanaścielat, gdy z ojcem i dwoma braćmiprzyłączył się do powstania listo-padowego. Cała trójka walczyłam.in. w bitwie pod Olszynką Gro-chowską. Po upadku powstaniarodzina Malinowskich, podobniejak tysiące innych, wyemigrowała

do Francji, gdzie młody Ernestskończył liceum i wstąpił do sław-nej w Europie paryskiej SzkołyBudowy Mostów i Dróg, którąskończył z wyróżnieniem. W okre-sie Wiosny Ludów znów walczył,tym razem w Badenii, a potem, jużwe Francji , podjął pracę jako inży-nier przy budowie dróg i regulacjirzek.

Do Peru wyjechał w 1852 roku,przyjmując propozycję rządu pe-

ruwiańskiego, poszukującegow Europie inżynierów. Tam objąłstanowisko inżyniera rządowego.

Peru, które w 1821 roku po woj-nie wyzwoleńczej stało się nie-podległą republiką, w pierwszympostkolonialnym okresie było cał-kowicie pozbawione infrastruktu-ry; nie było tam ani dróg, ani siecikolejowej. Jego rozwój gospodar-czy rozpoczął się dopiero w dru-giej połowie XIX wieku za rządówprezydenta G. R. Castilly. A zatemdla inżyniera rządowego pracy niebrakowało: Malinowski projekto-wał i nadzorował budowę dróg,mostów i pierwszych linii kolejo-wych, mających połączyć kopalnierudy miedzi i saletry z portaminad Pacyfikiem. Widząc, jak wielejest do zrobienia, nawiązał kontak-

Ernest Malinowski– bohater narodowy PeruK iedy w maju 2008 roku premier RP Donald

Tusk składał oficjalną wizytę w Peru, spotkałsię z niezwykle serdecznym przyjęciem

gospodarzy. I nie była to serdeczność, wynikającajedynie z wymogów protokołu dyplomatycznego.W odległej o tysiące kilometrów Republice Peru dodziś żywa jest pamięć o Polakach, którzy w XIXstuleciu wspierali niepodległościowe dążenia tegokraju i czynnie włączali się w budowę jegogospodarki i nauki. Ich nazwiska weszły na trwałe dohistorii Peru, w stołecznej Limie mają swe ulice i pomniki i – co ważniejsze –właśnie w Peru pozostawili konkretne świadectwa swej pracy.

Page 21: Monitor Polonijny 2009/02

21

ty z polskimi absolwentami pary-skiej Szkoły Budowy Mostówi Dróg i namówił ich do przybyciado Ameryki Łacińskiej. Równocze-śnie rozpoczął w Limie prace nadorganizacją przyszłej wyższej uczel-ni, mającej zająć się przygotowy-waniem miejscowej kadry tech-nicznej.

Ernest Malinowski był człowie-kiem o bardzo szerokich i różno-rodnych zainteresowaniach; dlazniszczonego wojną pięknegomiasta Arequipa zaprojektowałozdobne bruki, brał udział w pra-cach nad modernizacją mennicyw Limie, opublikował studiumo zawartości złotego kruszcuw monecie, uczestniczył w życiukulturalnym i społecznym stolicy.Założył Towarzystwo Geografi-czne oraz Klub Narodowy – insty-tucję o charakterze politycznym,a także Towarzystwo Sztuk Pię-knych. Mimo wielu zajęć znajdo-wał czas na wyprawy w Andy, za-jmujące 1/3 powierzchni kraju.Szybko zyskał uznanieperuwiańskich elit politycz-nych.

Kiedy wybuchł konfliktzbrojny między Hiszpaniąi Peru, rząd peruwiańskiwłaśnie Malinowskiemu po-wierzył obronę ważnegopunktu strategicznego, ja-kim był największy portCallao. Polak, wykorzystującswe wcześniejsze doświad-czenia, nie tylko wzniósł no-we umocnienia obronne,ale na ruchomych platfor-mach umieścił liczne armatyforteczne, które dzięki swejmobilności mogły osiągnąćwiększe pole obstrzału.Przykrycie armat stalowymipłaszczami minimalizowałostraty w ludziach i sprzęcie.Bój o Callao Peruwiańczycywygrali, a Malinowski zyskałod rządu honorowe obywa-telstwo. Ponadto został uz-nany za bohatera narodowe-go Republiki Peru i jeszczeza życia zyskał miejsce napomniku obrońców Callao,

wzniesionym w centrum stolicypaństwa.

W 1868 roku Ernest Malinowskiprzedstawił rządowi peruwiańskie-mu projekt budowy kolei trans-andyjskiej, która miała połączyćLimę z bogatym w rudy metali(cynk, ołów, srebro, wolfram, mo-libden, antymon itd.) regionemCerro de Paseo i dalej prowadzićdo portu Callao nad Pacyfikiem.Angielscy eksperci kolejnictwa,którym projekt Malinowskiego da-no do zaopiniowania, uznali go zaniewykonalny. Uważali, że „... pro-jekt inż. Malinowskiego przewidu-je prowadzenie linii kolejowej nawysokości prawie 5000 m, a to jestniemożliwe. Również mosty i wia-dukty, które projektuje, są w tech-nice mało jeszcze znane, oblicze-nia wątpliwe, a realizacja ryzykow-na”. Wobec takiej opinii Anglików,cieszących się wówczas sławą naj-lepszych w świecie znawcówbudowy linii kolejowych, rządperuwiański najpierw odstąpił od

realizacji projektu, ale rok później, 23 grudnia 1869 roku, podpisałz amerykańskim finansistą i przed-siębiorcą Henry Meigsem umowęo jego realizacji. Umożliwiającatransport bogactw naturalnych li-nia kolejowa stała się na szereg latnajważniejszą inwestycją rząduperuwiańskiego, a dla Ernesta Ma-linowskiego, któremu budowę po-wierzono, dziełem życia.

Budowa połączenia kolejowegoLima – La Oroya, mierzącego 219 km,miała trwać sześć lat. Rozpoczętoją w roku 1872. Warunki, w jakichpracowało ponad 9 tys. ludzi, byłyniezwykle trudne; pracowanow rozrzedzonym powietrzu, noco-wano wysoko w górach w namio-tach. Materiały budowlane: szyny,stalowe elementy mostów, drew-no na podkłady i budynki stacyj-ne, a także dynamit i żywnośćtransportowano w Andach na mu-łach, lamach i barkach robotni-ków. „Ernest Malinowski dzieliłtrudy budowy i życia wraz z robot-

nikami – opuszczał się na li-nach na dno przepaści, abybadać warunki posadowieniapodpór mostowych, wspinałsię na strome stoki gór, abyrozwiązywać problemy tech-niczne i kierować trudnymirobotami, nocował pod na-miotem w szczytowych par-tiach gór, gdzie temperaturanad ranem spadała do – 14° C,a w południe osiągała ok. + 26° C /.../” - pisze ZygmuntRawicki w pracy Transandyj-ska Kolej Centralna w Peru.Władysław Folkievski, pracu-jący w Peru w latach 1874-1889 jako inżynier kolejowyi dziekan Wydziału NaukŚcisłych na Uniwersyteciew Limie, w publikacji ErnestMalinowski i kolej przez Kor-dylierę Andów tak opisujebudowę mostu nad wąwo-zem Verrugas, mającego 175 m długości, którego fila-ry liczą sobie 77 m wysoko-ści: „Ciekawym był sposóbustawienia tego mostu. Ru-sztowanie 80 metrów wyso-

LUTY 2009

Page 22: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY22

Tegoroczny Paszport„Polityki” w dziedzinie li-teratury otrzymała 29-letnia Sylwia Chutnik zadebiutancką książkę Kie-szonkowy atlas kobiet(„Korporacja” Ha!art,Kraków 2008), uznanąza jedno z wydarzeń ro-ku. Paszport przyznanoautorce „za wyjątkowysłuch literacki, umieję-tność zaglądania podpodszewkę miasta orazportrety ludzi nakreślo-ne z ogromną wrażliwo-

ścią”. Cytowany wyżej Z. Pietrasik, kierownikDziału Kultury tygodni-ka, pisze, że nagradzającdebiutantkę, obdarzonoją kredytem zaufaniai dodaje: „Kiedy przed la-ty dawaliśmy Paszportnieznanej wówczas de-biutantce Dorocie Ma-słowskiej, ryzyko byłopodobne. W środowiskuliterackim odezwały sięgłosy oburzenia. Okazałosię jednak, że wybór byłtrafny”. I dalej na po-twierdzenie przywołujeinnych laureatów Pa-szportów, którzy późniejotrzymali najbardziej pre-stiżową nagrodę literacką„Nike” – Jerzego Pilcha,Wojciecha Kuczoka, Olgę

Tokarczuk, Dorotę Ma-słowską. Wierzymy, żei tym razem „Polityka”miała szczęśliwą rękę i że

po debiutanckim tomieSylwia Chutnik obdarzynas nie jedną ciekawą po-zycją literacką i zajmietrwałe miejsce w litera-turze współczesnej.

Laureatka urodziła sięw 1979 roku w Warsza-wie. Jest kulturoznawcą,absolwentką Gender Stu-dies, działaczką społecz-ną. Kieruje Fundacją„MaMa”, zajmującą sięprawami matek i jest

kości wydawało się nieco za trud-nym i kosztownym, zwłaszczaz braku drzewa na miejscu.Wynajęto majtków okrętowych,przyzwyczajonych do pięcia siępo linach. Przepaść była nie tylkogłęboka, ale stroma i trudna doprzejścia nawet dla pieszego czło-wieka w tym miejscu. ZręcznyIndianin przerzucił z procy kamykz jednego brzegu przepaści nadrugi: do tego kamyka był przy-wiązany szpagat, do tego szpagatugrubszy sznurek, a do tego osta-tniego lina stalowa. Kamykuchwycony po drugiej stroniepozwolił pociągnąć szpagat, zanim sznurek, a za tym linę stalową.Kilkanaście takich lin utworzyłopomost tzw. hamakowy, który po-służył do dalszej budowy“. Jużsam ten opis pozwala zrozumieć,

jak uciążliwe były warunki budo-wy kolei transandyjskiej.

Pierwszy odcinek z Callao doChicka, położonego na wysokości4100 m n.p.m., oddano do eksplo-atacji w 1878 roku. Budowę dalszejtrasy przerwała wojna z Chile o zło-ża saletry. W tym czasie Malinowskikierował w Ekwadorze budowąlinii kolejowej z Guayquil do Quito,zajmował się budową dróg i pisałliczne artykuły, informujące mię-dzynarodową opinię publicznąo wojennym dramacie Peru. Do swejdrugiej ojczyzny wrócił w 1888 ro-ku i znów został mianowany głó-wnym inspektorem budowy koleitransandyjskiej. Został także profe-sorem i kierownikiem KatedryTopografii na Uniwersytecie w Li-mie, a następnie dziekanem Wy-działu Matematycznego tej uczelni.

Prace nad dalszym odcinkiemkolei rozpoczęto w 1890 roku.Tym razem budowę finansowałkapitał brytyjski, reprezentowanyprzez kompanię Peruvian Corpo-ration, której doradcą technicz-nym był Malinowski. Budowę za-kończono 10 stycznia 1893 roku.Na całej trasie kolei transandyj-skiej zbudowano ponad 60 tuneli,30 mostów i wiaduktów. Najwyżejpołożony punkt znajduje się nawysokości 4818 m n.p.m. i do nie-dawna był to najwyższy punkt liniikolejowej na świecie.

Ernest Malinowski przy projek-towaniu kolei transandyjskiej za-stosował szereg nowości technicz-nych, m.in. w dziesięciu miejscachzbudował specjalne obrotnice,umożliwiające zmianę kierunkujazdy pociągów, dzięki czemu mo-

Laureatka i nominowaniW styczniu tygodnik „Polityka” rozdał doroczne „Paszporty”, nagrody przyznawane

rokrocznie młodym twórcom kultury, których charakteryzuje talent, „oryginalność,wytrwałość, konsekwencja, z jaką kroczą wybraną przez siebie drogą, nie zważając na

sezonowe mody i trendy w sztuce, i jeszcze uniwersalność, która sprawia, że ich dziełaprzemawiają nie tylko do polskiego odbiorcy” (Z. Pietrasik: Laureaci 2008, „Polityka” 2008, nr 3).

Page 23: Monitor Polonijny 2009/02

23LUTY 2009

członkinią PorozumieniaKobiet. Oprowadza teżwycieczki po Warszawie,ale robi to w sposóbniezwykły, prowadząc jeśladami kobiet wybit-nych. W swym Kieszon-kowym atlasie kobietSylwia Chutnik prowadzinas jednak innymi szlaka-mi. Pokazuje zaplutedzielnice stolicy, liszajemzżerane domy, bazary,gdzie toczy się codziennabitwa o byt, zapomnianemiejsca, naznaczone krwiąwalczących kiedyś o swemiasto warszawianek.W tej scenerii żyją jej bo-haterki – kobiety zwykłe,szare, niedostrzegane, któ-rych nikt nie chce słu-chać. To im autorka odda-je głos i to one mówiąo historii, widzianej przezpryzmat własnych doświad-czeń.

Jest tu Czarna Mańka –bazarówa, odtrącona przezmatkę, i jej świat – bazarspod Hali Banacha, naktórym handluje się wa-rzywami i szmatami,

bazar, rządzący sięwłasnymi prawa-mi, ustanowiony-mi przez kobiety.Są w tej książce„księżniczki” i Pa-niopan Marian,mężczyzna o kobie-cej osobowości, walczącyo prawo bycia sobą. I ka-żdy widzi swą historię.

Najlepszy fragment ksią-żki S. Chutnik to chybahistoria pani Marii, starejkobiety, która walczyław powstaniu warszaw-skim, była świadkiem od-budowy miasta, a terazpróbuje nauczyć się żyćw nowej rzeczywistości.To z niej autorka budujesymbol tego miasta –Boginię warszawską, mel-dującą: „Panie generale,melduję posłusznie, żeprzyjmuję od dziś pseu-donim Matka Boska Ży-dowska, matronka wszy-stkich bojowniczek gettai powstań zbrojnych.Kobiet strzelających, bom-bowniczek, morderczyń,rebeliantek, sabotujących

terrorystek, waria-tek z karabinem”.Dla pani Marii ba-zar Czarnej Mańkijest miejscem,gdzie kiedyś umie-rały kobiety. Miej-scem nie upamięt-

nionym, podobnie jakwiele innych miejsc ko-biecych dramatów w tymmieście, gdzie: „Co chwi-la tablica, kwiaty, znicz.Zastrzelono, zginęło, po-mordowano, zabito. Niema tylko zgwałcono, aleo tym się nie pamięta. Totakie fizjologiczne, nie-czyste. Jak załatwianiesię”. Pani Maria dostrzegato, czego inni nie widzą;zapomniane tragedie, zba-gatelizowane doświad-czenia i tzw. wstydliwedramaty, związane z se-ksualnością i starością,z tłoczeniem się w przy-chodniach i penetrowa-niem śmietników. Swójdramat wymyślonej tożsa-mości, wymyślonej po to,aby nie zdradzić się, żejest się Żydówką, przeży-

wa każdego dnia. Owa„Matka Miasta”, zniedo-łężniała, odsunięta namargines współczesnejrzeczywistości staruszkazstępuje do piwnic ka-miennicy, aby tam ukryćsię i umrzeć.

Kieszonkowy atlas ko-biet to dobra książka, któ-rą warto przeczytać, ksią-żka, która jest, miejmynadzieję, zapowiedzią dal-szych interesujących tek-stów jej autorki.

Obok Sylwii Chutnik doPaszportu „Polityki” bylinominowani: Jacek Dukajza ponadtysiącstronicowąsagę Lód o polskich mitachna temat zesłańców sybe-ryjskich oraz AleksanderKościów za powieść Prze-proś, w której za pomocąjęzyka snów próbuje od-tworzyć świadomość ludzichorych. Już sama nomi-nacja do prestiżowej na-grody, jaką Paszporty„Polityki” niewątpliwie są,zachęca do sięgnięcia i pote książki.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

gły one szybciej pokonywać różni-ce wysokości. Kolej transandyjskaprzyniosła Malinowskiemu sławęmiędzynarodową. Cytowany jużinż. W. Folkievski pisze o niej: „...przedstawiała tak w szczegó-łach, jak i w całości tyle osobliwo-ści, że inżynierowie europejscydługo w nią uwierzyć nie chcieli,uważając za amerykański hum-bug. Trzeba było dopiero każdegoministra europejskiego, każdegoz admirałów angielskich lub fran-cuskich, w miarę jak przybywalido Callao, zapraszać po kolei w tęjednodniową wprawdzie, ale pe-łną osobliwości wycieczkę, bywreszcie w Europie uwierzonow istnienie nadzwyczajnego dzie-ła”. Czynna do dziś kolej przezAndy miała wówczas dla Peruogromne znaczenie gospodarcze.

Ernest Malinowski zmarł w Li-mie 2 marca 1899 roku i pochowa-ny został na cmentarzu PresbiteroMaestro. W Limie i w całym Peruznajduje się wiele miejsc, upamięt-niających jego działalność. Nie za-pominają o nim też Polacy. W 1999roku z inicjatywy polskiego Sto-warzyszenia Inżynierów i Techni-ków Komunikacji na przełęczyTiclio, na wysokości 4818 m n.p.m.,w najwyższym punkcie kolei, od-słonięto pomnik dłuta prof. Gu-stawa Zemły. W kole znajduje sięodlana z brązu podobizna sławne-go inżyniera, a pod godłami Polskii Peru napis: „Ernest Malinowski1818 – 1899. Inżynier polski, pa-triota peruwiański, bohater obro-ny Callao 1866, budowniczy Cen-tralnej Kolei Transandyjskiej“.

DANUTA MEYZA-MARUŠIAK

Page 24: Monitor Polonijny 2009/02

Wawel

Naszą wycieczkę rozpoczy-namy od zwiedzenia najważ-niejszych zabytków miasta.Najpierw udajemy się nawzgórze wawelskie, na któ-rym znajduje się bazylikaarchikatedralna św. Stanisła-wa i św. Wacława. Jej budowę rozpo-częto już w 1020 roku. Jest ona szcze-gólnym miejscem dla Polaków, albo-wiem tam właśnie koronowano wie-lu polskich królów, począwszy odWładysława Łokietka (w 1320 r.).Tam również swoje ostatnie miejscespoczynku znalazło aż 19 władcówPolski (m.in. Władysław Jagiełło, Wła-dysław Łokietek, Kazimierz Wielki),wielu biskupów, wielcy poeci (J. Sło-wacki, A. Mickiewicz) i wodzowie (T. Kościuszko, J. Poniatowski, J. Pił-sudski).

Potem zwiedzamy kaplice – Zy-gmuntowską, Potockich, Wazów, JanaOlbrachta, Czartoryskich. Nie może-my zapomnieć o skarbcu i bibliotece– jednej z najstarszych w Polsce. Stądudajemy się na wieżę Zygmuntowską,by obejrzeć dzwon Zygmunta (Stare-go), który odzywa się tylko w najwa-żniejszych dla kraju chwilach.

Zamek Królewski

Historia Zamku Królewskiego się-ga XI w. Kolejne przebudowy w XIV w.nie uchroniły go jednak przed poża-rem (1499). Odbudowany został

przez króla Aleksandra Ja-giellończyka w latach 1504-1516. W burzliwych dziejachKrakowa jeszcze kilka razybył niszczony przez różnewojska, np. szwedzkie (1655)czy austriackie (1804), za-wsze jednak go odbudowy-wano. W 1945 r. zmieniono

jego funkcję z rezydencjonalnej namuzealną i tak zostało do dziś. Nazamku znajduje się 71 sal, podzielo-nych na 5 stałych ekspozycji: Repre-zentacyjne Komnaty Królewskie –z kolekcją arrasów Zygmunta Augus-ta, o których wspomniała mi KasiaWeselak, rodowita Krakuska (obec-nie mieszkająca na Słowacji), Prywa-tne Apartamenty Królewskie, SkarbiecKoronny – z mieczem koronacyjnym

królów Polski, tzw. Szczerbcem, Zbro-jownia, Sztuka Wschodu.

Rynek i okolice

Po opuszczeniu Wawelu idziemywzdłuż północnego odcinka zacho-wanych murów obronnych, niczymdawny królewski orszak przechodzi-my przez XIV-wieczną Bramę Floriań-ską, by dotrzeć do Rynku. Po drodzezatrzymamy się przy Barbakanie –największym gotyckiej budowli forty-fikacyjnej w Polsce (a podobno na-wet i w Europie).

I oto wchodzimy na Rynek Główny,czyli ogromny plac o wymiarach200m x 200 m. Tu najpierw obejrzy-my polecony mi przez Kasię Weselakkościół św. Wojciecha z X w. z kaplicąWincentego Kadłubka. Podobnow miejscu, na którym kościół się zna-jduje, swe kazania głosił św. Wojciech.Dalej podążamy w kierunku sukien-nic. Pierwsze kramy sukienne po-wstały tuż po lokacji miasta Krakowadzięki Bolesławowi Wstydliwemu.

Dopiero król Kazimierz Wielki ka-zał je wymurować i ukształtowaćw formie uliczki wewnątrz rynku, po-krytej sklepieniem w formie arkady.Pod koniec XIX w. sukiennice prze-budowano i upiększono, dodając tzw.ryzality z maszkaronami ówczesnychprezydentów miasta.

Spoglądamy w górę na wieżę ratu-szową, będącą pozostałością po XIV-wiecznym ratuszu, zburzonym w 1820r., w której obecnie mieści się filiaMuzeum Historii Miasta z unikato-wym zestawem „gmerków” – znakówkamieniarskich, zamienionych pó-źniej na herby mieszczańskie. Podąża-my dalej w kierunku kościoła Maria-ckiego, po drodze kłaniając się Ada-mowi Mickiewiczowi, obserwujące-mu nas z cokołu – to ulubione miej-sce spotkań żaków krakowskich.W XIII w. w miejscu dzisiejszej bazyli-ki Mariackiej znajdował się romańskikościół, zburzony podczas najazduTatarów w 1242 r. Odbudowano gow stylu gotyckim, dodano nawy i ka-plice boczne i wykończono dwomawieżami różnej wysokości. Niższa (69 m) jest dzwonnicą z 5 dzwonami,odlanymi w XIV i XV w., natomiast

MONITOR POLONIJNY24

Krakówtysiąca twarzy

W poprzednimnumerze odbyliśmypodróż po

Warszawie, tym razem wrazz moimi rozmówcamizapraszam Państwa doKrakowa – stolicy Polskiw latach 1296-1596. Krakówto drugie największe oraznajludniejsze miastow kraju. Wszyscy moirespondenci zgodnieoświadczyli, że panuje w nimwyjątkowa atmosfera i niesposób się tam nudzić.

Page 25: Monitor Polonijny 2009/02

z wyższej (82 m), zwanej Hejnalicą,co godzinę rozbrzmiewa Hejnał Ma-riacki, grany na trąbce, przerywanyw pewnym momencie na pamiątkętrębacza zabitego z łuku podczasnajazdu tatarskiego.

Wchodzimy do środka. W prezbite-rium, pokrytym sklepieniem gwia-ździstym, widzimy herby Polski,Krakowa i fundatora pierwszej świą-tyni biskupa Iwona Odrowąża. Wre-szcie możemy podziwiać 3-częściowyołtarz z drewna lipowego – ewene-ment na skalę światową, wykonanyprzez rzeźbiarza z Norymbergii WitaStwosza w XV w. Całość przedstawia12 scen z życia Marii i Jezusa. Na ołta-rzu przedstawionych zostało ponad200 postaci w strojach z I w. n.e.Niektóre figury wyrzeźbione w klo-cach drewna liczącego 500 lat! W 1939 r. ołtarz zdemontowanoi ukryto w Sandomierzu. Jednak i tonie uchroniło go przed wywozem doNorymbergii, skąd w podniszczonymstanie wrócił do Krakowa w 1946 r.i został zrekonstruowany.

Na sportowo

Jeżeli znużyło Was zwiedzanie, za-praszam nad zakole Wisły, skąd wy-ruszamy na wycieczkę rowerową do...Tyńca. Tę trasę polecił mi PiotrKucharski, który mieszkał w Krako-wie przez 15 lat (obecnie mieszkaw Bratysławie). Jest to jedna z naj-bardziej malowniczych tras i na pe-wno najbardziej popularna wśródKrakowian.

Osobom, preferującym sporty wo-dne, pan Piotr poleca rejs tramwajemwodnym. Trasy tramwaju są różne,np. Wawel – Skałka – klasztor Norber-tanek – Wawel lub Wawel – Tyniec –Wawel.

Piechurom Kasia Weselak polecaspacer po Plantach (park miejski, ota-

czający Stare Miasto). A latem konie-cznie trzeba wybrać się na KopiecKościuszki, skąd widok na Krakówjest niezapomniany.

Gastronomia

Pani Agata Stebel, która w Krako-wie mieszkała w latach 1998-2006(obecnie mieszka w Bratysławie) po-leca również spacer po Kazimierzu –dziś dzielnicy miasta, dawnej samo-dzielnego miasta, w którym przepla-tały się dwie kultury – żydowskai chrześcijańska. Zarówno Kasia, jaki pani Agata polecają wizytę w budce„U Endziora”, znajdującej się na placuNowym, w której serwowane są prze-pyszne kotlety z chrupiącąpanierką z dodatkiem pła-tków owsianych w dwóch„wersjach” – „sękacz” toporcja wielkości połowytalerza, a „pyrtek” jest dwarazy większy. Kasia ponadtotwierdzi, że podają tam najlepszew Krakowie zapiekanki oraz lody nawagę. Palce lizać!

Krakusi polecili mi wiele cieka-wych lokali gastronomicznych.„W okolicy Rynku jest ponad 300,więc można się kierować jedynie su-biektywnymi odczuciami” – twierdzip. Kucharski. Męskiej części turystówpoleca on restaurację „Corleone”, doktórej skręca się z ul. Grodzkiej w ul.Poselską. „Panuje tam dość prosty kli-mat, który uwydatnia się szczególniew lecie, kiedy siedzi się w tzw. ogród-kach. W menu króluje kuchnia śród-ziemnomorska. Polecam gaspacho” –mówi pan Kucharski.

Kasia Weselak poleca kluby, w któ-rych można się dobrze zabawić.„Najbardziej znane w centrum lokaleto Gorączka, w którym, jak samanazwa wskazuje, atmosfera zawszejest gorąca, Prozac, Rdza, Afera, ŁubuDubu, Kicz, ... gdzie króluje muzykaklubowa, a obcokrajowców co niemiara” – opisuje moja rozmówczynii podkreśla, że wystrój wszystkichlokali jest imponujący, czego mogąPolakom pozazdrościć Słowacy.

Głodnym studentom Kasia propo-nuje tanio i solidnie najeść się w re-stauracji „Gruzińskie Chaczapuri” lub

pizzerię „Dominium”, w której stu-denci mają specjalne zniżki! Nato-miast pry ul. Brackiej znajduje się jejulubiony lokal „Czekolada“, gdzieoprócz wypicia gorącej czekoladymożna poczytać książki.

Pani Agata poleciła tak wiele cieka-wych miejsc, wartych odwiedzenia,że musiałam dokonać subiektywnejselekcji. Wybrałam więc te, które wy-dały mi się najciekawsze. Tradycyjnąkuchnię polską serwują w jadłodajni„U Stasi” na ul. Mikołajskiej. Pomimoiż lokal ma tylko 30 m2, to panuje tamatmosfera, która przyciąga wielu lu-dzi. Osoby, które słuchają jazzu, paniAgata zachęca do odwiedzenia klubu„Kornet”, mieszczącego się naprze-

ciwko kina „Kijów”, gdziew każdą środę i piątek od-bywają się koncerty. Duszom artystycznym re-spondentka poleca klub„Pod Jaszczurami”, będącyjuż legendą akademickiego

ruchu kulturalnego.Pani Agata twierdzi, że mężczyźni

lubią „C.K. Browar” (przy teatrze„Bagatela”), szczególnie podczas me-czów piłkarskich, ponieważ znajdujesię tam duży ekran, a własnej robotypiwo sprzedawane jest na metry.

Ulubionym miejscem pani Stebeljest teatr „Scena Stu”, gdzie scenaumieszczona jest w centrum. Szcze-gólnie poleca nam przedstawienie„Kontrabasista” z J. Stuhrem w roligłównej, co moim zdaniem brzmi za-chęcająco…

Wraz z moimi respondentami ser-decznie zapraszamy Państwa do Kra-kowa, historycznego miasta o niezli-czonej liczbie atrakcji.

W następnym numerze z południaPolski przeniesiemy się na północ doGdańska.

MAGDALENA PIETZ

LUTY 2009

Page 26: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY26

K oniec i początek każdego rokuto w mediach czaspodsumowań, statystyk,

wyliczania sukcesów i szans,rozliczania z klęsk i nadziei.Czytelnicy najprawdopodobniej,a dziennikarze z pewnością lubują sięw różnego rodzaju statystykachi podsumowaniach.

Jesteśmy zalewani zestawieniamio upadkach i wzlotach znanych osóbnajlepszych i najgorszych „eventach”,rankingami najpopularniejszych wy-powiedzi i wydarzeń. Czytamy o tym,kto zabłysnął, czyj mit upadł, a ktowalczy o utrzymanie się na fali. Mamymożliwość współdecydowania wrazz mediami o tym, co najbardziej od-cisnęło się w zbiorowej świadomości.Czy była to „palikotyzacja” polityki,czy może klasyką stało się określenieSłońce Peru.

Co pozostanie w zbiorowej pa-mięci? Wyścig meleksów, kolejnaodsłona soap opery „Bolek” czy ata-kujący niektórych polityków wirus?

Podobnie rzecz się ma w sporcie.Powód jest prozaiczny – „mała nie-spodzianka”, związana z Plebiscy-tem Przeglądu Sportowego na naj-lepszego polskiego sportowca roku.Przegląd Sportowy – najstarszy pol-ski dziennik sportowy, założony –jeszcze jako tygodnik – w maju 1921

roku w Krakowie już od roku 1926prowadzi wymyślony i zorganizowa-ny przez redakcję plebiscyt. Plebi-scytu nie organizowano jednak regu-larnie. W latach 1939 - 1947 z uwagina II wojnę światową i sytuację po-wojenną oraz w roku 1953 ze wzglę-dów organizacyjnych plebiscytu niebyło. Dziesięciu sportowców 1953 ro-ku wytypowano dopiero w roku1989!

Plebiscyt Przeglądu Sportowe-go ma na celu wyłonienie najlepsze-go sportowca danego roku kalenda-rzowego w Polsce. Faktycznie jest towybór 10 najlepszych polskich zawo-dników (pod uwagę brane są zarów-no kobiety, jaki i mężczyźni we wszy-stkich dyscyplinach), z których jedenzostaje uznany za sportowca roku.Istotny wpływ na wynik plebiscytumają głosy kibiców, a nie komentato-rów oraz powiązanych z branżą eks-pertów czy sponsorów.

Najpierw specjalna komisja, w składktórej wchodzą znawcy sportu(dziennikarze, byli sportowcy, dzia-łacze itp.) ustala listę 30 zawodników,którzy w danym roku kalendarzo-wym wyróżnili się na sportowycharenach. Głosowanie kibiców, którzyoddają swój głos na sportowca rokuza pomocą kuponów drukowanychna łamach Przeglądu Sportowego,a czasem również innych gazet, za-czyna się w listopadzie. Czytelnicywybierają 10 nazwisk ze sporządzo-nej przez kapitułę listy lub wpisującnazwiska dowolnych innych spor-

towców. Można też głosować telefo-nicznie dzięki systemowi audioteleoraz SMS. Głosowanie trwa do 3 sty-cznia. Końcowe wyniki plebiscytuprezentowane są podczas uroczystejGali Mistrzów Sportu.

W ostatniej edycji plebiscytu, orga-nizowanego wraz z Telewizją Pol-ską, nominowanych zostało dwu-dziestu pięciu sportowców. W tej gru-pie znaleźli się wszyscy nasi medaliściolimpijscy z Pekinu. Głosowanieprzeprowadzane było w dwóch eta-pach – najpierw dokonano wyborupierwszej dziesiątki, a podczas GaliMistrzów Sportu w Warszawie wy-brano najlepszego sportowca.

Dzięki głosom telewidzów zwy-cięzcą 74. Plebiscytu na 10 Najlep-szych Sportowców Polski roku2008, rozstrzygniętego 3 stycznia 2009,został Robert Kubica, pilot boliduBMW Sauber w wyścigach Formuły 1.Ostatni sezon Kubica zakończył jakoczwarty kierowca w mistrzostwachświata, a w czerwcu 2008 odniósłpierwsze zwycięstwo - wygrał wyścigo Grand Prix Kanady w Montrealu.Otrzymał statuetkę Złotego Czem-piona.

Drugie miejsce zajął gimnastyk Le-szek Blanik z AZS AWFiS Gdańsk,który w Pekinie zdobył złoty medaloraz dodatkowo złoty medal Mi-strzostw Europy.

Trzeci był nasz olbrzym, lekkoatletaTomasz Majewski. Dokładnie w dzie-siątą rocznicę tragicznej śmierciw wypadku samochodowym legen-

Dziękujemy!

Page 27: Monitor Polonijny 2009/02

27

darnego Władysława Komara zdo-był złoto w pchnięciu kulą w Pekiniei przełamał złą passę naszej reprezen-tacji. Na co dzień Majewski jestzawodnikiem AZS AWF Warszawa.Zdobył również brąz w HalowychMistrzostwach Świata. Warto za-znaczyć, że w Pekinie nie należał dogrona faworytów.

Czwarte miejsce zyskała naszaczwórka wioślarska, która równieżzdobyła złoty medal na pekińskichigrzyskach: Adam Korol (KS AZSSzczecin), Michał Jeliński (AZSAWFiS Gdańsk), Konrad Wasilew-ski (Czarni Szczecin) i MarekKolbowicz (AZS AWF GorzówWlkp.

Na piątym miejscu znalazł się za-wodnik KPC Górnik Polkowice -Szymon Kołecki, który w podno-szeniu ciężarów zdobył srebrny me-dal w Pekinie i złoto na Mistrzo-stwach Europy.

Za nim, na szóstym miejscu uplaso-wała się Maja Włoszczowska z klu-bu MTB Halls Team, zdobywczynisrebrnego medalu w kolarstwie gór-skim na igrzyskach w Pekinie. Siódmybył polski gwiazdor czarnego sportu,czyli żużlowiec Tomasz Gollob zeStali Gorzów Wielkopolski. Zdo-był brązowy medal - Grand PrixMistrzostwo Świata.

Na ósmym miejscu znalazł się bia-thlonista Tomasz Sikora z NGKSDynamit Chorzów, który w minio-nym sezonie trzykrotnie zwyciężyłw zawodach Pucharu Swiata.

Dziewiąte miejsce zajęła tenisistkaAgnieszka Radwańska, zawodnicz-ka klubu Nadwiślan Kraków, któradotarła do ćwierćfinałów Wimble-donu i Australia Open. Finałowądziesiątkę zamknął dyskobol PiotrMałachowski. Rzut dyskiem przy-

niósł zawodnikowi Śląska Wrocławsrebrny medal olimpijski w Pekinie.

Zwycięstwo Kubicy jest niespo-dzianką. Jest też o tyle ciekawe, żew roku minionym odbyły się igrzyskaolimpijskie, a nasi zdobyli na nich trzyzłote medale. W plebiscycie zawszewygrywali mistrzowie olimpijscy, je-śli w danym roku jacyś byli. Jak to jest w zwyczaju, natychmiast pojawiły sięgłosy krytyki i tradycyjna zawiść.Podkreślano, że Kubica nie repre-zentuje Polski i jeździ w niemieckimzespole. Przypomniano, że w swojejdyscyplinie był dopiero czwarty, wy-grywając ... jeden z wyścigów. Faktemjest również to, że ten sport jest bar-dziej do oglądania, niż do uprawiania.Uprawia go bowiem garstka zawo-dowców, oglądają zaś miliony nacałym świecie. I w tym tkwi naszsukces i zysk. Prawdą jest bowiem to,że Kubica jednoznacznie kojarzonyjest z Polską i to Polsce robi pozytyw-ną reklamę. Prawdą jest również to,że aby zająć czwarte miejsce, walczyłcały sezon, mało tego, wyścigom sa-mochodowym - jednemu z najbar-dziej wymagających sportów na świe-cie - poświęcił całe swoje życie. Jużsam fakt, że dostał się do elity kierow-ców F1 jest sukcesem. Sam zwycięzcastwierdził: „Szczerze mówiąc, ja bymnie przyznał tytułu sportowca roku.Przede wszystkim ciężko jest przy-znawać komuś prymat w tak szero-kim gronie”, a statuetkę ZłotegoCzempiona przekazał Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.

Krytykowano również Leszka Bla-nika. Padło stwierdzenie, że przez ca-łe sportowe życie nauczył się ...dwóch skoków. Krytycy i „fachowcy”zapomnieli, że sukces okupiony jestciężką wieloletnią pracą i wyrzecze-niami, że odbija się na życiu rodzin-nym, zawodowym, a często nawet nazdrowiu. Ciężko – dosłownie i w prze-nośni – na sukces pracował naszkulomiot Tomasz Majewski, któryco prawda ma dobre warunki fizycz-ne do uprawiania tej dyscypliny spor-tu (wzrost 204 cm, waga 140 kg, a roz-staw ramion 221 cm), ale ma też zasobą 12 lat treningów! Mało kto za-uważył, że na treningach podnosi 30 ton ciężarów dziennie, musi je

unieść, zrobić z nimi przysiady itd.Rocznie wykonuje 7 tysięcy pchnięćkulą! A efekt to „aż” lub „tylko” złotymedal na igrzyskach w Pekinie, dotego 200 tys. zł premii, emeryturasportowa i średniej klasy samochód.I radość, i sława.

Dla przypomnienia dodam, że naj-więcej, bo po 4 razy, tytuł sportowcaroku otrzymali: przedwojenna lekko-atletka – sprinterka Stanisława Wa-lasiewiczówna, która zdobyła złotymedal na olimpiadzie w Los Angelesw 1932 i srebrny w Berlinie w 1936,lekkoatletka – biegaczka Irena Kir-szenstein-Szewińska, czterokrotnauczestniczka igrzysk olimpijskich,zdobywczyni 3 złotych medali, 2 sre-brnych i 2 brązowych (oprócz tegozdobyła 13 medali na mistrzostwachEuropy i 26 tytułów mistrza Polski) orazmistrz skoków narciarskich i gwiazdaostatnich lat Adam Małysz.

Warto też podkreślić, że PlebiscytPrzeglądu Sportowego – najbar-dziej prestiżowa impreza tego typuw Polsce – jest drugim najstarszymtakim konkursem na świecie. Od1925 roku swój plebiscyt na najle-pszego sportowca Szwecji organizujeSvenska Dagbladets. Pomijając ple-biscyty i komentarze, ważne jest, żekażdy z nagrodzonych dobrze przy-służył się promocji naszego kraju. Ichsukcesy były na ustach tysięcy, dzie-siątek tysięcy kibiców, a niejedno-krotnie wspomniały o nich, a więci o Polsce – media na całym świecie.Oni tworzyli nasz pozytywny wizeru-nek, zapewnili nam solidną dawkęemocji i sprawili radość. I za to imdziękujemy!

ANDRZEJ KALINOWSKIZgodnie z życzeniem autora jego honorarium zostanie

przekazane na nagrody dla dzieci, biorących udziałw konkursach ogłaszanych na łamach „Monitora“.

LUTY 2009

Page 28: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY28

Lawiny śnieżne

W yjazd w góry jest niewątpliwie największąatrakcją zimy. Jedna (niezbyt miła)niespodzianka, która może spotkać

amatorów białego szaleństwa, to lawiny, czyli masyśniegu, spadające po stokach górskich z partiigrzbietowych w doliny. Szacuje się, że w Tatrachpolskich i słowackich od 2000 do połowy 2008roku zasypanych zostało ponad 430 osób, z którychok. 160 zginęło pod zwałami śniegu.

W Tatrach lawiny występują najczęściej w gru-dniu oraz na przełomie lutego i marca. Schodząpomiędzy godziną 11.00 a 15.00. Główną przy-czyną ich zejścia jest nasłonecznienie stoku,powodujące wzrost temperatury powietrza. Sza-cuje się, że lawina spada z prędkością do 360 km/h.Lawiny są niebezpieczne również ze względu namasę śniegu, który niosą. Metr sześcienny śniegumoże ważyć do 800 kg.

Od 2000 roku w Tatrach odnotowuje się wzrostliczby śmiertelnych ofiar lawin. W 2003 roku podRysami zginęło siedmioro licealistów z Tychów,rok później czworo grotołazów z Sądeckiego Klu-bu Taternictwa Jaskiniowego w Małej Świstówce.Pod lawinami giną więc zarówno osoby niedo-świadczone, jak i ratownicy, którzy nieśli pomocposzkodowanym. Należy jednak zauważyć, żewiększość lawin, w których zginęli turyści, zostaławywołana przez nich samych.

Jak ustrzec się przed niebezpieczeństwemlawinowym? Przed wyjściem w góry należyzapoznać się z prognozą pogody i komunikatemlawinowym, nie wyruszać samotnie, a w miej-scu pobytu zostawić informacje, dotyczące trasyi czasu wycieczki. Trzeba też zadbać o odpowie-dni ekwipunek (ubiór, sprzęt zimowy), unikaćchodzenia pod stokami, na których znajdują sięnawisy, przechodzić przez zagrożone miejscaszybko, bez potknięć i wstrząsów. Ponadto po-winno się zdjąć narty, odpiąć paski u plecaków,nie wkładać dłoni w pętle kijków. Należy teżobserwować osoby, przechodzące przez zagro-żony teren, aby w razie zejścia lawiny móc usta-lić miejsce ich porwania. Ocenia się, że istniejeok. 90 proc. szans na przeżycie ofiary, gdyzostanie ona wydobyta spod śniegu w ciągu 15 minut.

Decydując się na zimowy urlop z górach, należyzatem pamiętać, że lawiny należą do naturalnychzjawisk przyrody. To od nas zależy, czy znajdziemysię pod zwałami śniegu i staniemy się jegoofiarami. JC

Marzeń, o które wartowalczyć,radości, którymi wartosię dzielić,przyjaciół, z którymiwarto byći nadziei, bez której nieda się żyć!

Radości w życiu, pomyślności,spełnienia marzeń oraz zdrowiai wielu łask Bożych

Drogiej RENI STRAKOVEJ życząKLUBOWICZEze Środkowego Poważa

ŻyczeniaCC

IIEE

KKAA

WWOO

SSTT

KKII

Pod koniec ubiegłego rokuzmarła nasza koleżankaBogusia Chmolowska. Jej rodzinie i przyjaciołomskładamy wyrazygłębokiego współczucia.

Klub Polski Koszyce

Serdeczne wyrazywspółczuciaprzesyłamy MarysiČervenej z powoduodejścia Jej KochanegoMęża Benedykta.

Klubowicze z Dubnicy

Gdyby tak można było cofnąć czas,

Gdyby tak można było rozmawiać z tobą,

Gdybyśmy zrozumieli Cię,

Być może Twoje serce pokonało by tę ciężką

próbę. Pozostaje nam tylko zapewnić Cię,

że zostaniesz w naszych sercach i pamięci...

Kondolencje

Melanii Malinowskiej jej mężowiPetrowi składamy gratulacjez okazji narodzin ich drugiegosyna. Borys przyszedł na świat14 stycznia.

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Markowi Woźniakowi oraz jegożonie Agacie składamy gratulacjez okazji narodzin córki. Ewaprzyszła na świat 21 styczniao godzinie 9.05

Przyjaciele z Klubu Polskiego

Page 29: Monitor Polonijny 2009/02

29LUTY 2009

Radio PatriaV program Słowackiego Radia

informuje, że od 1 lutego nastąpiła zmianaterminu nadawania audycji

MAGAZYN POLSKIPo raz pierwszy w nowym terminiepolskojęzyczna audycja zostanie

wyemitowana w czwartek 5 lutego,następne będą nadawane w czwartki

co trzy tygodnie w godzinach wieczornychmiędzy 20.00 a 21.00, a nie jak dotychczas

w każdą trzecią środę miesiąca.W związku ze zmianą zwiększy się zasięg

nadawania na falach VKV, na tzw. Wielkiej Reginie.

U. Szabados

Główna Redakcja Mniejszości Narodowychw Koszycach informuje,

że od 13 stycznia rozpoczęła nadawanie nowego cyklu

NÁRODNOSTNÉ SPRÁVYProgram emitowany jest w językachróżnych narodowości, żyjących na

Słowacji, m.in. po polsku, w każdy wtorek o godz. 19.00

w II programie Słowackiej Telewizji.Redakcja zwraca się z uprzejmą prośba

o kontakt z polonią słowacką oraz wszelkieinformacje dotyczące działalności polskiejmniejszości narodowej na terenie Słowacji. Informacje prosimy przesyłać pod adresem:

[email protected] U. . Szabados

L U T Y W I N S T Y T U C I E P O L S K I M➨ Akwarele i rysunki mistrza nikifora

z krynicy • Do 15.03, Bratysława, InstytutPolski, Nám. SNP 27Wystawa z kolekcji Muzeum Okręgowegow Nowym Sączu przedstawiająca dziełamalarza prymitywisty NikiforaKrynickiego.

➨ Orfeusz i Eurydyka6.02. i 12.02., godz. 19.00, Bratysława,Sala Opery i Baletu SND, Pribinova 17Przedstawienie operowe Ch. W. Gluckapolskiego reżysera Mariusza Trelińskiego

➨ Łemkowie – Naród wygnany12.02., godz. 17.00, Bratysława, InstytutPolski, Nám. SNP 27 • Spotkaniei dyskusja z Jerzym Starzyńskim,pracownikiem Legnickiego OśrodkaKultury, o wysiedlaniu Łemków i ichkulturze

➨ Młoda polska animacja13.02., godz. 18.00 i 20.00 • Bratysława, Klub A4,Nám. SNP 12 • Prezentacja nowych polskich filmówanimowanych z udziałem Mariusza Frukacza,dyrektora programowego OFAFA – OgólnopolskiegoFestiwalu Autorskich Filmów Animowanychw Krakowie. Filmy zostaną wyświetlone w dwucyklach: Animowane debiuty XXI wieku (godz. 18.00)i Młoda krew w polskiej animacji (godz. 20.00).

➨ literatura łemkowska17.02., godz. 17.00, Bratysława, Instytut Polski, Nám. SNP 27Spotkanie z najwybitniejszym współczesnym poetąłemkowskim Petrom Murianką (prawdziwe nazwiskoPiotr Trochanowski). Petro Murianka jest nie tylkopoetą, ale też nauczycielem języka łemkowskiego,redaktorem dwumiesięcznika łemkowskiego „Besida”,diakiem cerkwi prawosławnej; prowadzi także chórparafialny.

➨ Club de Moll • 17.02., godz.20.00, Bratysława, Klub Zazrkadlom, Rovniankova 3Koncert muzyki elektronicznej,inspirowanej tradycyjnąmuzyką łemkowską

➨ Przypadek20.02. o godz. 10.00,Bratysława, FiF UK, Gondova 2Projekcja filmu dla studentówUK (Krzysztof Kieślowski, PL, 1981)

➨ Walkower28.02., godz. 18.00, BańskaBystrzyca, Klub Level 12, Nám. SNP 12 • Projekcja filmu(Jerzy Skolimowski, PL, 1965, 70 min.)

Oprócz dzienników (Rzeczpospolita, GazetaWyborcza, Dziennik, Przegląd Sportowy)każdy czytelnik znajdzie coś dla siebie:

Czasopisma polityczne: PrzeglądPolityczny, Polityka, Wprost, przeglądprasy zagranicznej Forum i tygodnikNewsweek Polska

Miesięczniki literackie: Literatura naświecie, Twórczość, Zeszyty literackie,Teksty drugie, Pamiętnik literacki i Noweksiążki

Miesięczniki muzyczne: Jazz Forum, Ruchmuzyczny

Czasopisma filmowe: Film, Kino

Miesięczniki teatralne: Teatr, Dialog

Szeroko profilowane czasopisma kulturalne:Odra, Konteksty, Polish Culture

Czasopisma historyczne: Karta, BiuletynIPN

Periodyki katolickie: tygodnik społeczno-kulturalny Tygodnik Powszechny,miesięcznik Więź, społeczno-politycznymiesięcznik Znak

Społeczno-kulturalny tygodnik Przekrój

Miesięcznik dla pań Twój Styl

Zapraszamy do czytelniInstytutu Polskiego

W tym roku na łamach „Monitora Polonijnego“ publikujemyartykuły, przedstawiające różne miasta i regiony Polski. Przytej okazji chcielibyśmy skorzystać z pomocy naszychCzytelników i pokazać ich ulubione miejsca, ich „małeojczyzny“. Pragnęlibyśmy, aby to Państwo byli naszymiprzewodnikami po nich, a w związku z tym prosimy o kontakttelefoniczny bądź mailowy z redakcją tych z Państwa, którzymieszkali we Wrocławiu, Poznaniu i Katowicach.

Redakcja „Monitora Polonijnego“[email protected], tel: 031/ 5602891

Page 30: Monitor Polonijny 2009/02

MONITOR POLONIJNY30

Rzecz miała się w 1987 roku, kiedyto za sprawą młodego Węgra (wó-wczas od ponad roku mojego męża),jak się okazało, na dobre zadomowi-łam się w Budapeszcie. Bardzo szyb-ko – co uważam za duże szczęście –udało mi się podjąć tutaj pracę w mo-im prasowym zawodzie. Nie było toproste, bo przyjechałam bez znajomo-ści języka węgierskiego, a ten, jakpowszechnie wiadomo, nie należy dołatwych. Właściwie od samego po-czątku miałam kontakty z podobniejak ja przybyłymi tu w wyniku „emi-gracji serca” Polakami.

Historia polskiego osadnictwa naWęgrzech ma swoją wielowiekowątradycję. Polaków znajdujemy już nadworze pierwszego króla Węgier.Łączyły nas więzy krwi, historia, po-dobna tożsamość, głębokie uczuciawzajemnej sympatii i więzy tradycji.Przyjaźń węgiersko-polska jest rze-czywistością, z której cały świat powi-nien zdawać sobie sprawę. To fak-tycznie nadzwyczajne zjawisko, którebardzo trudno zdefiniować, jeśli sięgo osobiście nie doświadczyło.

Moja przygoda z Węgrami trwa już22 lata. Jak ich postrzegam? Pozwól-cie, że odpowiem słowami, zapoży-czonymi od mojego zacnego węgier-skiego kolegi po piórze Attili Szalai:„Wpajano nam, że zawsze występo-waliśmy po złej stronie, że jesteśmynarodem winnym. Skutek? Na Wę-grzech mamy najwyższy wskaźnik sa-mobójstw w świecie, charakteryzujenas skłonność do melancholii i po-czucie beznadziei – stąd też niskiwskaźnik przyrostu naturalnego. Wę-grzy po raz ostatni mieli własne impe-rium za czasów Macieja Korwina. Po-tem nastąpiło 150 lat panowania Tur-ków, kadłubowe królestwo przyłączy-

ło się do domu Habsburgów, Sied-miogród zaś lawirował między Stam-bułem i Wiedniem, starając się prze-żyć. Dopiero po ugodzie z domemHabsburgów w 1867 r. powstała Mo-narchia Austro-Węgierska, w którejudało nam się uzyskać względną nie-podległość wewnętrzną. Po I wojnieświatowej państwo węgierskie skur-czyło się, utraciwszy dwie trzecie te-rytorium historycznego oraz jednątrzecią ludności węgierskiej (…). War-to dodać, że gdyby nie powrót choćkrótkiego odcinka historycznej grani-cy polsko-węgierskiej, ok.140 tysięcypolskich uchodźców cywilnych i woj-skowych w czasie II wojny światowejnie miałoby szansy znaleźć u nasschronienia. Jesteśmy teraz krajem –by użyć słów poety – który graniczysam ze sobą”.

Trudne jest zagadnienie Węgramniejszościowego… to bardzo ob-szerny temat, ale pozwólcie, DrodzyCzytelnicy, że wspomnę o obowiązu-jącej od 1993 roku Ustawie Mniejszo-ściowej, w wyniku której równieżPolacy zostali uznani oficjalnie przeztutejszy Parlament za jedną z 13

mniejszości narodowych. Szacuje się,że nad Dunajem i Cisą zamieszkujeok. 15 tysięcy obywateli, przyznają-cych się do swego polskiego pocho-dzenia. Nie należy też zapominać, żeblisko 1/10 tutejszego społeczeństwato właśnie mniejszości narodowe.

Doskonale mój obraz Węgier odda-ją słowa cytowanego już kolegi: „Jestto kraj starzejącego się społeczeń-stwa: wskaźniki demograficzne odwielu lat są ujemne. Mamy nieco po-nad 10 milionów obywateli. A prze-cież mimo wszystko możemy byćdumni: z naszych dziejów, z naszejwytrzymałości, z naszej tradycji, z mu-zyki i sztuki ludowej, z noblistów,artystów i sportowców. No i oczywi-ście z naszego tajemniczego języka,na który wszystko można cudownieprzełożyć, lecz na odwrót jest piekiel-nie trudno... Węgrzy podobni są doPolaków: gdzie jest nas trzech, tamcztery zdania”.

Doświadczenia dziejowe Polskii Węgier ułatwiły proces zjednocze-nia z resztą Europy: oba kraje po wie-lekroć budowały unie z innymi naro-dami, a w dodatku przez tysiąc latwspólna granica była najbardziej sta-bilna i najmniej konfliktowa w całejEuropie. I tu znowu anegdotka,z ogromnym urokiem opowiadanaprzez mojego najbardziej polskiegowęgierskiego przyjaciela: „Pod ko-niec XV wieku Maciej Korwin pokłó-cił się o tron czeski z królem Polski.Zajmując Wrocław, odciął drogę Pola-kom do Pragi. Konflikt trwał kilkamiesięcy. Polski burmistrz Muszynypisał wtedy do węgierskiego burmi-strza Bardiejowa: Zdaję sobie sprawę,iż między nami teraz wojna, nie-mniej błagam waszmości, żebyś ra-czył nie zapomnieć o dalszych regu-larnych dostawach tokaju... Otorecepta także dla dzisiejszych poko-leń!”. Czyż to nie piękne?

Faktycznie mój „romans” z Węgra-mi trwa już ponad dwadzieścia lat –tu spotkałam przyjaciół i tu odnala-złam najbliższą sercu swoją drugąpołowę. Tak, teraz już mogę śmiałopowiedzieć, że to bardzo niezwykłei również moje miejsce na Ziemi.

BOŻENA BOGDAŃSKA-SZADAIBUDAPESZT

Emigracja sercaN ależę do tego typu ludzi, którzy nigdy nie

myśleli o opuszczeniu Polski na stałe. Nie,nie oczekujcie Państwo ode mnie opowieści

o koniecznośc i uc ieczk i , spowodowanejpo l i tycznym zagubien iem duszy, bo emigrantkąsta łam s ię poniekąd z przypadku. . .

Page 31: Monitor Polonijny 2009/02

LUTY 2009

Czy wiesz, że......Unia Europejska (UE) – jest unią państw, utworzoną na podstawieTraktatu z Maastricht (w Holandii), który został podpisany 17 lat temudnia 7 lutego 1992 r. przez 12 ówczesnych członków wspólnotyeuropejskiej. Początkowo należały do niej: Francja, Włochy, RFN,Belgia, Holandia, Luksemburg, Wielka Brytania, Irlandia, Dania, Grecja,Portugalia, Hiszpania. W roku 1995 dołączyły do niej: Austria, Finlandiai Szwecja, w roku 2004: Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Czechy ,Słowacja, Węgry, Słowenia, Malta oraz Cypr a od roku 2007: Bułgariai RumuniaUnia Europejska posiada swój parlament, w skład którego wchodząposłowie z wszystkich państw członkowskich. Co pół roku zmienia się krajprzewodniczący Unii. Do końca ubiegłego roku przewodniczyła jejFrancja, natomiast 1 stycznia jej funkcję przejęła Republika Czeska.Na początku czeskiej prezydencji w Unii pojawił się poważny problem,związany z dostawami gazu ziemnego z Rosji do niektórych krajówczłonkowskich, w tym również na Słowację i do Polski. Dobrze by byłozatem, abyście zapoznali się z informacjami, związanymi z eksploatacjągazu na naszej planecie, co pomogłoby Wam lepiej zrozumieć skalę tegoproblemu.

Policz, ile razem państw należy do UE?

Z pewnością słyszeliście, że czeskaprezydencja przygotowała w Brukseliwystawę, na której każdy kraj Uniizostał przedstawiony w jakiścharakterystyczny dla niego sposób.Ponieważ wystawa ta wzbudziłaliczne dyskusje, a nawet protestyniektórych państw, proponujemyWam, abyście Wy spróbowalinamalować lub narysować Polskę,wykorzystując charakterystyczną dlaniej symbolikę. Swoje praceprześlijcie pod adresem redakcji.Najciekawsze z nich zostanąnagrodzone i opublikowane nałamach „Monitora”.

STRONĘ REDAGUJE MOAN

Page 32: Monitor Polonijny 2009/02

W karnawale nie ma coskupiać się na dietach.Nawet ci, którzy sięodchudzają od czasówniepamiętnych, nie ośmieląsię przecież sprzeciwićwielowiekowejstaropolskiej tradycji,według której strawa

w zapusty tłusta ma byći obfita. Fakt, dawniej poczasie obżarstwaskrupulatnieprzestrzeganoczterdziestodniowegoWielkiego Postu, a dzisiaj…no cóż, z tym poszczeniemjuż nie tak łatwo…

AGATA BEDNARCZYK

SKŁADNIKI: SPOSÓB PRZYRZĄDZANIA:Najpierw przygotowujemy marynatę.W tym celu w moździerzu rozdrabniamyprzyprawy w ilości. zależnej od tego,czy golonki mają być bardziej czy mniejpikantne. Dodajemy łyżkę soli i łyżkęcukru oraz nieco ponad 2 szklankioleju. Wszystko mieszamy i dopowstałej marynaty wkładamy golonki.Z początku trzymamy je w temperaturze

pokojowej, od czasu do czasumieszając, by zalewa dobrze je„okleiła”, ale po 2 godzinach naszą„tłustą bombę” przenosimy do lodówki.Następnego dnia gotujemy gar wodyi wrzucamy do niego odsączonez tłuszczu golonki, aby sobie pyrkotałyna wolnym ogniu około godzinki. Potemdorzucamy do nich włoszczyznę wrazz przyrumienioną na patelni cebuląi całość gotujemy kolejną godzinkę.Prawie miękkie mięso odcedzamyi układamy w żaroodpornym naczyniu.Polewamy zastygłym w garnkutłuszczem i wkładamy do piekarnika,nagrzanego do 200 stopni na około półgodziny. Gdy skórka osiągniezadowalający nas poziom rumianości,wyjmujemy. Golonki podajemyz chrzanem, kiszoną kapustą, kiszonymiogórkami. Po ich zjedzeniu naprawdętrudno się ruszać, a zatem najlepiejkonsumować je dzień przed balem, bypóźniej wszystkie te miliardy kaloriiradośnie wyskakać w tańcu.

• 4 średnie golonki• porcja włoszczyzny• olej• przyprawy: liście laurowe,

ziarna czarnego pieprzu,ziarna ziela angielskiego,ziarna kolendry, sól

• średnia cebula

Golonka Pana Wojewody