32
ISSN 1336-104X Z Polską na Ty Sąsiedzi ROK w którym wszystko się zmieniło str. 4 str. 11 str. 6 Tomasz Bienkiewicz: „Klub Polski to organizacja z 20-letnim doświadczeniem!“

Monitor Polonijny 2014/05-06

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

Page 1: Monitor Polonijny 2014/05-06

ISSN

133

6-10

4X

Z Polską na TySąsiedzi

ROKw którym wszystko

się zmieniło

str. 4

str. 11

str. 6Tomasz Bienkiewicz:„Klub Polski

to organizacjaz 20-letnim

doświadczeniem!“

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:12 AM Page 33

Page 2: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 22

Szanowni Czytelnicy

„Monitora Polonijnego”,

Niniejszy numer naszego

miesięcznika wychodzi

nieco później niż

zazwyczaj i jest numerem

łączonym – majowo-

czerwcowym. Powodem

tego stanu rzeczy jest

niestabilna sytuacja

finansowa pisma.

Z Kancelarii Rady

Ministrów Republiki

Słowackiej polska

mniejszość w roku 2014

otrzyma dotację na

wydanie 9 numerów

„Monitora”. Niestety

z Polski otrzymaliśmy

informację, że złożony

przez nas wniosek do

Stowarzyszenia

„Wspólnota Polska“,

dotyczący wydawania

czasopisma, nie otrzymał

wsparcia finansowego.

Dziwi mnie to i nie znam

przyczyn takiej decyzji.

Trudno jest mi

jednak zrozumieć

i zaakceptować fakt, że

pismo, nagrodzone

w roku 2013 nagrodą im.

Macieja Płażyńskiego

w kategorii redakcja

medium polonijnego, nie

otrzyma pomocy z Polski.

W związku z powyższym

być może kolejne numery

„Monitora“ będą musiały

być również numerami

podwójnymi. Nasze

pismo jest medium

misyjnym i nie przynosi

dochodów,

przewyższających koszty

jego wydania.

TOMASZ BIENKIEWICZ,prezes Klubu Polskiego –Stowarzyszenia Polaków

i Ich Przyjaciół na Słowacji,wydawcy „Monitora Polonijnego”

Uroczystość, upamiętniająca niezmier-nie ważne wydarzenie w historii Pol -

ski, jakim było podpisanie w 1791 r. Kon -stytucji 3 maja, odbyła się w Braty sławie 29 kwietnia w ambasadzie Rzeczypospo -litej Polskiej.

Zaproszonych gości - przedstawicieli elitpolitycznych, kulturalnych i gospodar-czych Słowacji, korpusu dyplomatycznegooraz słowacką Polonię – witał ambasadorRP w RS Tomasz Chłoń wraz z małżonkąJolantą.

Po wysłuchaniu hymnów Słowacji i Pol -ski głos zabrał gospodarz uroczystości,przypominając obecnym dziesięcioletniokres członkostwa naszych krajów w UniiEuropejskiej, osiągnięcia współpracy pol-sko-słowackiej w ramach jej wspólnoty

oraz Grupy Wyszehradzkiej. Podkreślił teżznaczenie Konstytucji 3 maja – pierwszejtego rodzaju w Europie i drugiej na świe-cie nowoczesnej ustawy zasadniczej. Na za-kończenie krótkiego przemówienia amba-sador Chłoń przypomniał o zbliżającychsię wyborach do Parlamentu Europej -skiego, zachęcając rodaków do głosowaniaw lokalu wyborczym, który będzie miałswoją siedzibę w ambasadzie RP w Bra -tysławie.

Podczas uroczystości goście mogli skosz-tować specjałów polskiej kuchni, wśródktórych królowały chłodnik i gołąbki w so-sie pomidorowym, przygotowane przezuczniów z Zespołu Szkół Ekonomiczno –Gastronomicznych z Cieszyna.

red

Święto Narodowe3 Maja

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:07 AM Page 2

Page 3: Monitor Polonijny 2014/05-06

MAJ-CZERWIEC 2014 33

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková (1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel./Fax: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov • Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky

w w w . p o l o n i a . s k

Niedawno wraz z siostrą obserwowałam swojego prawie

czteroletniego chrześniaka, jak sobie radzi wśród

rówieśników na placu zabaw. W pewnym momencie obie

zauważyłyśmy niepokojące zachowanie jednego

z chłopców, który zaczął bić naszego podopiecznego.

Dziecko podeszło do nas z płaczem. Powiedziałam chrześniakowi, że skoro

z kolegi taki łobuz, który go bije, to niech przestanie się z nim bawić. Ale

nasz maluch krzyknął, połykając spływające mu po policzkach łzy, że to

nie żaden łobuz i że on go lubi, a chwilę później obaj chłopcy znów bawili

się razem, jakby nic się nie stało.

Ile razy obrywaliśmy od losu? Ile razy podnosiliśmy się i szliśmy dalej?

Każdy z nas mógłby mnożyć przykłady z własnego życia.

O przeciwnościach losu i sukcesach Klubu Polskiego w „Wywiadzie

miesiąca” mówi prezes naszej organizacji Tomasz Bienkiewicz (str. 6).

Zaś o niesamowitym entuzjazmie, który ogarnął organizatorów drugiej

edycji imprezy „Z Polską na Ty“ (relacja na str. 11), mimo iż droga do

sukcesu usiana była przeszkodami, mogą Państwo przeczytać na str. 13.

Na łamach „Monitora“ wspominamy też niesamowitą drogę życia

naszego wielkiego rodaka – papieża Jana Pawła II z okazji jego

kanonizacji (str. 10).

W niniejszym numerze będą mogli Państwo zapoznać się też z losami

innych Polaków, którzy odnieśli sukces. Do nich na pewno należą siostry

Biedrzyckie („Polak potrafi“ – str. 26), a także nasza rodaczka, która

zamieszkała w Korei („Rozsiani po świecie“ – str. 30). Poza tym polecamy

wiele innych, ciekawych pozycji z ulubionych Państwa rubryk.

Ponieważ 25 maja odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego,

zachęcamy wszystkich rodaków na Słowacji do wzięcia w nich udziału,

a potem do wspólnego świętowania Dnia Matki i Dnia Dziecka

w rezydencji ambasadora RP w RS Tomasza Chłonia, który wraz

z małżonką zaprasza rodaków w tym szczególnym dniu (więcej informacji

w Ogłoszeniach na str. 29).

Oddajemy w Państwa ręce numer majowo-czerwcowy naszego pisma,

życząc miłej lektury. Natomiast nam wszystkim życzę, byśmy potrafili być

jak dzieci, które szybko zapominają o bólu, przeciwnościach losu,

podnoszą się i idą dalej.

Rok, w którym wszystkosię zmieniło 4

Z KRAJU 4

WYWIAD MIESIĄCATomasz Bienkiewicz: „Klub Polskito organizacja z 20-letnimdoświadczeniem!“ 6

Kanonizacja Jana Pawła II 10

Z NASZEGO PODWÓRKA 11

CZUŁYM UCHEMRadosny jazz znad Wisły 19

POLSKA MEDIALNANowy Armani pilnieposzukiwany (cz. I) 20

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKIUrocza kontrowersja 20

WAŻKIE WYDARZENIAW DZIEJACH SŁOWACJIStara „Księga miejska Żyliny”i czego możemy się z niejdowiedzieć 22

OKIENKO JĘZYKOWEW obronie wulgaryzmów 23

KINO-OKOWęże na Westerplatte 24

SŁOWACKIE PEREŁKISpotkanie z Mistrzem Pawłem 25

POLAK POTRAFI Utalentowanesiostry Biedrzyckie (cz. II) 26

Roman Kaczan 27

OGŁOSZENIA 28

ROZSIANI PO ŚWIECIEKorea – w kraju porannegospokoju (cz. II) 30

MIĘDZY NAMI DZIECIAKAMIO ptakach i podróżach 31

PIEKARNIKŻycie dobre jak chleb 32

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:08 AM Page 3

Page 4: Monitor Polonijny 2014/05-06

Każda chwila teraźniejszości możeprzynieść wydarzenia diametral-

nie zmieniające przyszłość. Nie za-wsze jesteśmy tego świadomi, boprzecież żadni z nas wróżbici, ale rok1989 obfitował w wydarzenia, którenikogo nie pozostawiły obojętnym, a od strachu o przyszłość silniejsza by-ła wiara w nareszcie lepszy los. Po la -kom towarzyszyły wtedy nastrojebun tu i złości – nic dziwnego, bo-wiem szalała inflacja, ceny ostro szy-bowały w górę, a zewsząd było sły-chać masowe okrzyki: „Strajk, strajk!”

Na scenie wielkiej polityki w koń-cu zaczęła się nieuchronna, wyczeka-na zmiana aktorów – działacze „Soli -darności” doprowadzili do rozpoczę-cia obrad okrągłego stołu – 6 lutego1989 r. – które okazały się pierwszymw dziejach powojennej Polski dowo-dem na przełamanie koniunktury ko-munistycznej i odważnym głosemwolności.

Sztandarem tego głosu stała sięwolna prasa – 8 maja tegoż roku uka-zał się pierwszy numer „Gazety Wy -borczej”, której redaktorem naczel-nym został Adam Michnik. Czwar te -go czerwca 1989 roku odbyły siępierwsze wolne wybory, w którychtak naprawdę zwyciężyła „Solidar -ność” – tę datę, choć w głowie prze-ciętnego Polaka nadal mało zakorze-nioną, przyjęto jako oficjalny koniecepoki polskiego socjalizmu. Zmianarządów nie obyła się bez burz – ów-czesną atmosferę najlepiej oddają pa-

miętne słowa Adama Michnika, któryna łamach „Gazety Wyborczej” napi-sał: „Wasz prezydent, nasz premier”.Prezydentem został więc generałWoj ciech Jaruzelski, a premieremTadeusz Mazowiecki, który 12 wrze-śnia powołał nowy rząd.

W kraju panował jednak chaos.Choć zniesiono w końcu kartki namięso i urynkowiono gospodarkę,nie poprawiło to nastrojów społecz-nych. By ustabilizować wartość walu-ty, ratowano się wprowadzeniem

MONITOR POLONIJNY 4

POSIEDZENIE RADY GABINETOWEJ,czyli rządu pod przewodnictwempre zydenta, które odbyło się 8 kwie -tnia, potwierdziło wspólny sposóbmyślenia i wolę współdziałania w kwestii koordynacji polityki pol-skiego wsparcia dla modernizacjiUkrainy. Prezydent Bronisław Ko mo -rowski powiedział po posiedzeniu,że istotną sprawą jest zbadaniemożliwości likwidacji ograniczeńeks portu polskiego mięsa, m.in. naUkrainę i do Rosji. Zapowiedział mo - dyfikację polityki imigracyjnejwo bec Ukrainy, a także wsparciedla studentów z tego kraju, studiują-cych w Polsce. Z kolei premier za-pewnił, że wszystkie działania pol-skich władz i służb mają jedenwspólny mianownik: jest nim Pol skai jej interesy oraz bezpieczeństwo.

SZEF RZĄDU podziękował za zgod-ne współdziałanie w kwestii Ukrai -ny prezydentowi, rządowi i służ-bom. Podkreślił, że ta współpracazapewnia skuteczność polskichdziałań. „To, co czyni dzisiaj Pol -skę bezpieczniejszym państwem,niż wiele państw z nami sąsiadują-cych, to jednolitość działania i peł-na solidarność instytucji państwo-wych i politycznych w Polsce“ –za uważył. Zdaniem Tuska euro pej -ska unia energetyczna, której po-wstania chce Polska, będzie miałasens, jeśli uda się do niej włączyćUkrainę na tyle, na ile to jest moż-liwe. „Losy Polski, Ukrainy i in-nych państw pokazują, że jed-ność, gotowość do solidarności w obliczu pewnych ryzyk i pewne-go niebezpieczeństwa jest abso-lutnie bezcenna“ – przekonywałszef rządu.

W DNIU 10 KWIETNIA minęła 4. ro -cznica katastrofy smoleńskiej, w której zginęło 96 osób, w tymprezydent Lech Kaczyński z mał-

żonką. Pamięć ofiar uczczono w stolicy, Smoleńsku i w całymkraju. Oficjalne uroczystości odby-ły się na Powązkach Wojskowych,na których spoczywa 28 ofiar ka-tastrofy. Uczestniczyły w nich ro-dziny ofiar, premier Donald Tusk,przedstawiciele parlamentu. Pre zy -dent Bronisław Komorowski z mał -żonką w towarzystwie Karoliny Ka -czorowskiej wziął udział w mszyśw., celebrowanej w kaplicy Pała -cu Prezydenckiego w intencjitych, którzy zginęli pod Smoleń -skiem.

MARSZAŁKOWIE Sejmu i Senatuzłożyli kwiaty pod tablicą upamięt-niającą osiemnastu parlamenta-rzystów, którzy zginęli w katastro-fie samolotowej w 2010 r. Hołdofiarom oddano też w ŚwiątyniOpatrzności Bożej, gdzie pocho-wani zostali prezydent RP RyszardKaczorowski oraz trzej księża.

W GODZINĘ KATASTROFY, o 8.41,prezes PiS Jarosław Kaczyński

złożył kwiaty i zapalił znicze przedPałacem Prezydenckim w Warsza -wie. Wieczorem stwierdził, iż Pola -kom potrzeba prawdy o katastro-fie smoleńskiej.

W WARSZAWIE 21 kwietnia kręco-no sensacyjny film produkcji indyj-skiej pt. „Kick“. Z tej okazji do sto-licy przybył jeden z najbardziejzna nych aktorów Bollywood Sa -man Kahn. Jedną z najbardziejmrożących krew w żyłach scenbył upadek piętrowego autobusu z mostu do Wisły.

PAŃSTWOWA KOMISJA WYBORCZAwylosowała 25 kwietnia numerydla list komitetów wyborczych,startujących w wyborach do Par -lamentu Europejskiego: z listy nr1 wystartują kandydaci komitetuwyborczego Solidarna Polska Zbi -gniewa Ziobry, z listy nr 2 – RuchNarodowy, nr 3 – SLD-UP, nr 4przypadł kandydatom komitetuPiS, nr 5 to Europa Plus TwójRuch, nr 6 – Polska Razem Jaro -

ROK w którym wszystkosię zmieniło

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:08 AM Page 4

Page 5: Monitor Polonijny 2014/05-06

5 MAJ-CZERWIEC 2014

sława Gowina, a nr 7 będą opa-trzone listy Nowej Prawicy Janu -sza Korwin-Mikkego, nr 8 to PO, a 9 – PSL.

W OSTATNIĄ NIEDZIELĘ kwietniaw Watykanie odbyły się uroczy-stości kanonizacyjne papieży Ja na Pawła II oraz Jana XXIII. W uro czystościach na placu św.Piotra, nazwanych „mszą 4 papie-ży”, uczestniczył prezydent Bro -nisław Komorowski z małżonką,premier Donald Tusk z małżonką,mar szał kowie Sejmu i SenatuEwa Ko pacz i Bogdan Borusewiczoraz byli prezydenci Lech Wałęsai Ale ksander Kwaśniewski, a tak-że Ka rolina Kaczorowska – wdo-wa po ostatnim prezydencie RPna uchodźstwie Ryszardzie Ka -czo ro w skim, delegacje ugrupo-wań politycznych i tysiące Pola -ków. „Byli kapłanami, biskupami i papieżami dwudziestego wieku.Poznali jego tragedie, ale nie bylinimi przytłoczeni. Silniejszy był w nich Bóg; silniejsza była w nich

wiara w Jezusa Chrystusa, Od -kupiciela człowieka i Pana histo-rii; silniejsze było w nich miłosier-dzie Bo ga, które objawia się w tych pięciu ranach; silniejszabyła macierzyńska bliskość Ma -ryi“ – mówił w homilii papieżFran ciszek. W uro czystościachwziął także udział papież emerytBenedykt XVI.

W KARPACZU w woj. dolnośląskim29 kwietnia odbyły się uroczysto-ści pogrzebowe jednego z najwy-bitniejszych współczesnych pol-skich poetów i dramaturgów, Ta -deusza Różewicza, który zmarł24 kwietnia we Wrocławiu wieku93 lat. Jego najsłynniejsze sztukito „Kartoteka“, „Białe małżeń-stwo“, „Stara kobieta wysiaduje“.

PIERWSZEGO MAJA ugrupowanialewicowe obchodziły Święto Pra -cy. W całym kraju odbywały siępochody i wiece. W warszawskimpochodzie pierwszomajowym,zorganizowanym przez SLD oraz

OPZZ, wziął udział szef Parla -mentu Europejskiego Martin Schulz– kandydat Partii EuropejskichSocjalistów na przewodniczącegoKomisji Europejskiej. „Chciałbymzmienić Europę, aby szła ona w innym kierunku” – mówił nie-miecki polityk.

PIERWSZEGO MAJA świętowano w Polsce 10-lecie członkostwanaszego kraju w Unii Europej -skiej. W roku 2004 wraz z Polskądo UE wstąpiło 9 innych państw:Czechy, Węgry, Słowacja, Litwa,Łotwa, Estonia, Słowenia, Malta i Cypr. W obchodach rocznico-wych uczestniczył prezydent Bro -nisław Komorowski, który pod-czas Pikniku Europejskiego w Ła -zienkach Królewskich zasadziłDąb Wolności.

PODCZAS PIKNIKU w Elblągu z oka -zji 10-lecia wejścia Polski do UEpremier Donald Tusk powiedział,iż nikt nam Europy nie dał.„Myśmy ją sami tutaj przynieśli,

sami ją tutaj zbudowaliśmy” –pod kreślił.

TRZECIEGO MAJA w Polsce świę-towano 223. rocznicę uchwaleniaKonstytucji 3 maja. Z tej okazjiprezydent Bronisław Komorowskiodznaczył ks. prof. Michała Helle -ra, światowej sławy kosmologa i filozofa, Orderem Orła Białego.Potem wziął udział w mszy św.,odprawionej w warszawskiej ar-chikatedrze św. Jana. Homilię wy-głosił metropolita warszawskikard. Kazimierz Nycz.

MINISTER SPRAW ZAGRANICZ-NYCH Radosław Sikorski przed-stawił 8 maja w Sejmie dorocznąinformację na temat kierunkówpolskiej polityki zagranicznej.Nawiązując do sytuacji na Ukrai -nie, ocenił, że Europa znalazła sięw najpoważniejszym kryzysie odupadku komunizmu. Ukraina i po-lityka Rosji wobec Kijowa byłygłównym motywem jego wystą-pienia. mp

w życie prawa dewizo-wego – powstawałypierw sze kantory wy-miany walut, bo dolarbył synonimem stabil-nego pieniądza. W sier -pniu 1989 roku za 1 dolara płacono aż 8100 zł.

Nowy rząd stanął przed naprawdępoważnymi problemami. Szybkopod pisano umowę o współpracy go-spodarczej i handlowej z krajamiWspólnoty Europejskiej, zaczętoprzy wracać godność ofiarom komu-nizmu i pamięć o nich. ProkuratorGeneralny zwrócił się z prośbą dowładz ZSRR o wszczęcie śledztwa w sprawie mordów w Katyniu, Osta -szkowie i Starobielsku. Jesienią 1989roku zaprzestano nadawania „Dzien -nika Telewizyjnego”, komunistyczne-go programu informacyjnego, któryzastąpiono „Wiadomościami”.

Jedenastego listopada tegoż rokupo raz pierwszy obchodzono Naro -do we Święto Niepodległości (na pa-miątkę odzyskania przez Polskę nie-podległości po 123 latach zaborów),

a w końcu roku sejmprzyjął tzw. plan Balce -rowicza, czyli pakietustaw, mających uzdro-wić polską gospodar-kę. Wreszcie 29 grud-nia 1989 roku zmienio-

no również nazwę naszego państwa– przestała istnieć komunistycznaPolska Rzeczpospolita Ludowa, a na-rodziła się demokratyczna Rzeczpo -spolita Polska.

W tym samym czasie w Europietrwała tzw. jesień ludów – szeregprze mian ustrojowych w krajach blo-ku komunistycznego. W efekcie ru-chów wolnościowych i antysocjali-stycznego oporu powstała RepublikaWęgierska, w Czechosłowacji doszłodo tzw. aksamitnej rewolucji, a w Ru -

mu nii krwawo obalono rząd komuni-styczny. W Berlinie zaczęto burzyćsymbol powojennego podziału Euro -py – mur berliński.

Rok 1989 wstrząsnął opinią pu-bliczną całego świata. Zmieniło sięwszystko, ale najważniejsze, że prze-miana ta dokonała się drogą pokojo-wą, bez zbędnego przelewu krwi.Dzisiaj, po dwu-dziestu pięciulatach, zbieramyowoce tamtychprzemian – niewszystko wyszłotak, jak sobiewymarzyli ów-cześni bojowni-cy o wolność,wiele ówczesnych problemów ni-czym potwory z przeszłości od czasudo czasu nadal daje się nam we znaki.Ale nie możemy zapomnieć, że jeste-śmy wolnymi ludźmi – możemy dowoli protestować, jednoczyć się, do-magać własnych praw; przed 1989 ro-kiem nie było to możliwe.

AGATA BEDNARCZYK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:08 AM Page 5

Page 6: Monitor Polonijny 2014/05-06

Klub Polski, na którego czele stoi Panod dwóch lat, znajduje się w przededniu kongresu. Jakpodsumowałby Pan działalność tejorganizacji za Pana kadencji?Przede wszystkim chciałbym po-

dziękować wszystkim prezesom re-gionalnym, aktywistom, działającymna rzecz Klubu Polskiego nie tylko w ciągu ostatnich dwóch lat. Zdajęsobie sprawę z tego, że przecież wie-lu z nich budowało tę organizację odsamego początku lub przez wiele,wiele lat. I to widać, bowiem najważ-niejsza w funkcjonowaniu takiej orga-nizacji jest solidna podstawa. KlubPolski to już nie podlotek, ale organi-zacja z 20-letnim doświadczeniem!Kiedy przed dwoma laty obejmowa-łem funkcję prezesa, miałem wraże-nie, że wsiadam do rozpędzonego po-ciągu, który sunie po dobrze znanejdrodze. Swoją rolę widziałem przedewszystkim w tym, że może uda mi siętrochę zmodernizować, unowocze-śnić jego bieg. Rzeczywistość okazałasię dosyć zaskakująca, bowiem na dro-dze owego pociągu pojawiło się wieledosyć poważnych przeszkód i usuwa-nie ich zajęło mi sporo czasu. Mam tuprzede wszystkim na myśli ubiegło-roczny kryzys, nazywam go dotacyj-nym. Informacja z początku 2013 ro-ku o tym, że polska mniejszość otrzy-ma z Kancelarii Rady Ministrów Re -publiki Słowackiej dotacje na działal-ność kulturalną o połowę mniejsząniż w roku poprzednim, była jak zim-ny prysznic dla nas wszystkich. Od -czu łem to szczególnie, gdyż wówczasstawiałem dopiero pierwsze kroki ja-ko prezes. Na szczęście przekonałemsię, że możemy liczyć na pomocnądłoń ze strony ambasadora RP w RSpana Tomasza Chłonia i pana konsulaGrzegorza Nowackiego. Kryzys udałosię zażegnać także dzięki otwartemupodejściu szefa Kancelarii Rady Mini -strów RS pana Igora Federiča.

Tego rodzaju cięcia finansowe mogłybyw poważny sposób zachwiaćdziałalnością Klubu Polskiego?Tak, bo kiedy mowa o połowie

środków finansowych, to łatwo moż-na sobie wyobrazić tego konsekwen-cje: połowa przedsięwzięć kultural-nych, połowa dotacji na „MonitorPolonijny“. Oczywiście, nasze oddzia-ły regionalne działają również, orga-nizując imprezy niskobudżetowe, naktórych pokrycie wykładamy pienią-dze z własnej kieszeni bądź posiłkuje-my się składkmi członkowskimi czyśrodkami, które zyskujemy z 2 pro-cent od podatków. Przykładem niechbędą takie imprezy, jak ubiegłorocz-ne polskie karaoke w Koszycach lubto tegoroczne, organizowane już poraz kolejny w Bratysławie, a także za-bawa w Trenczynie. Podobny charak-ter mają takie przedsięwzięcia, jak„Topienie marzanny“ czy „Majówka –potańcówka“, które ożywiły działal-ność klubową w Bratysławie i przy-ciągnęly do Klubu nowych członków.Wiem, o czym mówię, bo właśnieprzed kilku laty wraz z żoną pojawili-śmy się pierwszy raz na tego typu im-prezie Klubu Polskiego, by nawiązaćkontakt z rodakami. Okazało się tostrzałem w dziesiątkę, bo właśniepodczas topienia marzanny poznali-śmy wspaniałych, entuzjastycznychludzi, którzy przyjęli nas do swojegogrona. Dwa lata temu byliśmy teżwraz z żoną inicjatorami włączeniasię w coroczną imprezę, organizowa-ną w dzielnicy Bratysławy – Podunaj -skie Biskupice, pod hasłem „Gulaszo -

wa nie“. Jest to przedsięwzięcie, którefinansujemy z własnych środków. Toteż doskonała okazja do prezentacjipolskiej kuchni i nas – bartysław-skich Polaków. Nasze stoisko przycią-ga nie tylko rodaków, ale też Słowa -ków. To nie tylko promocja Polski, aleteż doskonała zabawa, przebiegającaw przyjemnej atmosferze.

Promocja Polski i polskiej kultury to jedno z zadań Klubu Polskiego. Jak udaje się je realizować?No właśnie, do tego rodzaju zadań

potrzebne są większe środki finanso-we. Bez nich nie udałoby się nam zre-alizować tych projektów, które stałysię naszym znakiem firmowym. Nie -sa mowitym uderzeniem promocyj-nym okazała się impreza pod hasłem„Z Polską na Ty“, której realizacji pod-jęła się prezes bratysławskiego od-działu Kasia Tulejko. Ubiegłoroczna,pierwsza edycja okazała się strzałemw dziesiątkę, a tegoroczne przedsię-wzięcie, które przyciągnęło na na-brzeże Dunaju ponad 37 tysięcyosób, tylko potwierdziło, że idziemyw dobrym kierunku, o czym mogąteż świadczyć gratulacje i podzięko-wania, płynące nie tylko od widzów,ale też z ważnych instytucji czy orga-nizacji, z którymi współpracujemy.

Klub Polski ma swoje oddziały też w innych regionach Słowacji. Jak ocenia Pan ich działalność?Cieszy mnie, że oddziały w Tren -

czy nie i Nitrze działają bardzo pręż-nie. Śmiało mogę powiedzieć, iż wy-

6 MONITOR POLONIJNY

Tomasz Bienkiewicz: „Klub Polskito organizacja z 20-letnim

doświadczeniem!“

P rzed zbliżającym się XI Kongresem Klubu Polskiego, któryodbędzie się na początku czerwca, rozmawiamy z prezesemorganizacji, świętującej swoje 20-lecie. Tomasz Bienkiewicz stoi

na jej czele od dwóch lat. W rozmowie dla czytelników „MonitoraPolonijnego“ opisuje blaski i cienie funkcjonowania organizacjipolonijnej na Słowacji.

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:08 AM Page 6

Page 7: Monitor Polonijny 2014/05-06

specjalizowały się w organizacji fla-gowych imprez, takich jak „Przyjaźńbez granic“ w Trenczynie czy „Kon -certy Muzyki Organowej“ w Nitrze.Te festiwale mocno zaznaczają obec-ność naszych rodaków w tych regio-nach, przynoszą im uznanie i – co dlamnie ważne – nie wymagają odemnie większego zaangażowania, bo-wiem i Renata Straková z Trenczyna, i Romana Gregušková z Nitry są bar-dzo samodzielnymi i przedsiębiorczy-mi organizatorkami życia kulturalne-go. Cieszy mnie też fakt, że w tym ro-ku nitrzański oddział przygotował i zrealizował nowy projekt – wystawęupamiętniającą życie MaksymilianaKolbe. Z kolei w Dubnicy nad Wa -giem polska kultura prezentowanajest w bardzo atrakcyjny sposóbpodczas „Dubnickich Dni Przyjaźni i Folk loru“.

Po poprzednim Kongresie mówił Pan,że priorytetem jest wzmocnieniekręgosłupa Klubu Polskiego. Udało się?Mówiąc to, miałem na myśli przede

wszystkim ożywienie działalności w Koszycach i Dubnicy nad Wagiem.Specjalnie w tym celu zostało zorga-nizowane szkolenie motywacyjne,które odbyło się pod okiem specjali-stów w listopadzie 2012 roku w Ma -lackach. Kto skorzystał z tej możliwo-ści, wyniósł bardzo wiele. Widać toszczególnie dobrze w klubie koszyc-kim, któremu obecnie szefuje Stefa -nia Gajdošová-Sikorska, która w ubie-głym roku reaktywowała doskonałyprojekt autorstwa Zdenki Zaborskiej-Błońskiej, czyli warsztaty twórcze dladzieci. To artystyczne zrgupowa-nie odbędzie się również w tymroku i wiem, że już dziś jestnim duże zainteresowanie –swój udział zgłaszają uczest-nicy poprzedniej edycji, a nowi zainteresowani do-pytują o szczegóły. Tegotypu zasiane ziarno, któ-re wykiełkowało, bar-dzo mnie cieszy, bopokazuje, że wartoinwestować w na-szych ludzi, mają-cych ogromny po-tencjał, który czasa-

mi tylko trzeba w nich obudzić.Podobnym przykładem może być teżKasia Tulejko, która przewodnictwow bratysławskim klubie obejmowałaz pewną nieśmiałością. Dziś cieszymysię z jej sukcesów, rozwinęła bowiemskrzydła i pokazała, jaka drzemała w niej siła i przebojowość w promo-cji Polski. Mało tego, okazało się, żeswoim entuzjazmem potrafiła zara-zić innych, którymi otoczyła się, budując cały sztab pracujący nad takogromnym przedsięwzięciem, jakimniewątpliwie jest cykliczne już „Z Polską na Ty“.

Czy to oznacza, że Klub Polski ma na swoim koncie same sukcesy?Sukcesów jest sporo, ale też sporo

pracy przed nami. Mówiąc o wzma -cnianiu kręgołupa Klubu Polskiego,wspomniałem oddział naszej organi-zacji w Dubnicy nad Wagiem, gdzie

przez długie lata na jej rzecz praco-wał Zbigniew Podleśny. Dzięki jegozaangażowaniu tamtejsza Poloniadysponuje doskonale wyposażonymlokalem, ma wzorowe stosunki z wła-dzami miasta, a imprezy pod klubo-wym szyldem przyciągają równieżrzesze Słowaków, jak choćby wspo-minane wcześniej przedsięwzięciefolklorystyczne. Problemem jednakjest to, że do tej pory nie znalazł sięktoś, kto by kontynuował dzieło panaPodleśnego. Jeśli nasi członkowie w Dubnicy też to odbierają jako pro-blem, to jest szansa, że znajdą w swo-ich szeregach godnego następcę. Jeślijednak nie spędza im to snu z powiek,będzie mi trudno na odległość koor-dynować działania w tym regionie.Owszem, pomagam im w składaniuwniosków na projekty, przygotowa-niu rozliczeń i organizowaniu pre-zentacji polskiej kultury ludowej w ramach festiwalu w Dubnicy, ale toprzecież tam mieszkającym rodakompowinno zależeć na tym, by pielęgno-wać to, co już zostało tak pieczołowi-cie wybudowane.

Z czego mogą wynikać takie zastoje w działalności, które chyba każdy z regionów odczuł kiedyś mniej lub bardziej? Istnieje jakiś przepisna sukces?Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszym

świecie potrzeba zrzeszania się w orga-nizacjach polonijnych jest dużo mniej-sza niż dawniej. Sporo z takich organi-zacji na świecie przeżywa kryzysy. Cotu dużo mówić, obecnie mamy łatwy

dostęp do polskojęzycznych kanałówtelewizyjnych, kiedy chcemy

porozmawiać z rodziną czyznajomymi z Polski, możemyto zrobić bezpłatnie przez

Skype. Innowacje te chni -czne pozwalają nam na du-

żo więcej kontaktów z oj-czyzną, ale ze względuna brak czasu nie korzy-stamy z nich tak często.

Wię kszość z nas prze-cież pracuje zawodo-wo, a w dziejszychczasach oznacza toteż pracę po godzi-

nach, w domu.

7 MAJ-CZERWIEC 2014

Warto inwestować w naszych ludzi, mającychogromny potencjał, który

czasami tylko trzeba w nich obudzić

ZDJĘCIE: STANO STEHLIK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 7

Page 8: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 8

Gdyby 20 lat temu, kiedy powsta-wał Klub Polski, był tak duży napływnaszych rodaków, jaki obserwujemyteraz na przykład w Bratysławie, z pewnością działalność klubowa wy-glądałaby inaczej. Ale dzisiejsi emi-granci często goszczą tu na krótkiczas, potem zmieniają miejscae pracyi przeprowadzają się do innych kra-jów, dlatego rzadko poszukują kon-taktu z nami, wiedzą bowiem, żeBratysława to dla nich tylko kolejnyprzystanek.

Jak zatem zachęcić naszych rodakówdo bycia razem?Myślę, że kluczem są po prostu

przyjaźnie. Dużo łatwiej zbudowaćcoś wspólnie, kiedy lubimy osoby, z którymi pracujemy, ufamy im i mo-żemy na nie liczyć.

Jestem przekonany, że w Dubnicynad Wagiem przez tyle lat istnieniaKlubu Polskiego wiele rodzin nawią-zało przyjaźnie, potrafi się wspieraćnawzajem, a skoro tak jest, to możetamtejsi członkowie odważą się przy-jąć odpowiedzialność za funkcjnowa-nie swojego oddziału.

Przed nami Kongres Klubu Polskiego,którego zadaniem jest między innymiwybór prezesa. Będzie się Pan ubiegaćo tę funkcję? A jeśli tak, to jakie ma Pan plany na kolejne dwa latapracy w organizacji?Jeśli Kongres powierzy mi funkcję

prezesa na kolejne dwa lata, chciał-bym kontynuować to, co już rozpo-cząłem. Mam nadzieję, że tym razemnic mnie nie zaskoczy i dążenie do ce-lu będzie łatwiejsze niż podczas ostat-nich dwóch lat. To będzie najprawdo-podobniej moja ostatnia kadencja.Zapowiadałem, że chciałbym pozy-skać siedzibę dla Klubu Polskiego w Bratysławie, ale za każdym razem,kiedy przymierzałem się do tego za-dania, wyłaniały się nieoczekiwaneproblemy, jak te, o których rozmawia-liśmy już wcześniej, czy te, związane z negatywną opinią na temat pol-skich produktów na Słowacji. Niemuszę chyba mówić, że negowaniepolskiej żywności psuło również opi-nię Polakom w ogóle, a my odczuwa-liśmy to w sposób szczególny. Dlate -

go postawiliśmy na przedsięwzięciakulturalne, promujące pozytywny wi-zerunek Polski. Owszem, kiedy byłotrzeba, interweniowaliśmy, jak naprzykład w przypadku ankiety, przy-gotowanej przez jedną z dużych hur-towni, w której pytano Słowaków, czykupują polskie buble. Wysłałem wte-dy list do zarządu tej firmy, co po-skutkowało wycofaniem szkalującejnas ankiety.

Bycie prezesem organizacji polonijnejto splendor czy ciężka praca?Ciężka robota, wymagająca po -

świę cenia i czasu. Byłem zaskoczonyogromem pracy przy przygotowywa-niu wniosków o dotacje na nasządzia łalność kulturalną do KancelariiRady Ministrów RS. A potem po reali-zacji każdego projektu przygotowy-waniem rozliczeń i raportów. To na-prawdę ogrom pracy. Przy okazjidziękuję naszej księgowej, AlinceKabele, która nas wspiera w tych pra-cach, wymagających precyzji i skru-pulatności. Owszem, praca na rzeczKlubu Polskiego przynosi też saty -sfakcję. Jako prezes Klubu Polskiegomam stały kontakt z naszą ambasadą,nauczyłem się współpracować z Kan -celarią Rady Ministrów RS, Minister -stwem Spraw Zagranicznych RP, reprezentowałem nas na ZjeździePolo nii Świata. Ale czy to splendor?Wyda je mi się, że to chyba przesadneokreślenie.

Skoro wspomniał Pan Polonię naświecie, zapytam, czy udało sięnawiązać jakieś ciekawe dlanaszej diaspory kontakty?Udało się nawiązać kontakt

z Polakami w Czechach, alenie wiem jeszcze, czy bę-dzie to kontakt trwały. Jużwcześniej bratysławskaPolonia współpraco-wała z sąsiednią Polo -nią, tą z Wiednia i in-

nych miast Austrii, i tę współpracękontynuujemy, zapraszając się wza-jemnie na różne imprezy. Dzięki arty-kułom, publikowanym w „MonitorzePolonijnym“ w rubryce „Rozsiani poświecie“, przyglądamy się naszym ro-dakom, mieszkającym w różnych za-kątkach świata, czerpiąc inspiracje.

A jak układają się kontakty z innymi mniejszościamizamieszkującymi Słowację?Kryzys dotacyjny mógł być okazją

do nawiązania ściślejszej współpracy,bowiem, szczególnie te mniejszemniejszości, jak nasza, borykały się z poważnymi problemami finanso-wymi, a więc wspólny problem mógłnas połączyć. Być może do takiegozbliżenia jeszcze dojdzie. Obecnie za-praszamy się na swoje imprezy i po-znajemy za sprawą artykułów, publi-kowanych w naszym miesięczniku,który w rubryce „Monitor gościmnie jszości“ przedstawia ich losy i działalność.

Skoro mowa o naszym czasopiśmie, jak wygląda kwestia finansowania go w tym roku?W ubiegłym roku, w związku z po-

ważnymi cięciami finansowymi,przez dłuższy czas borykaliśmy się z problemem, jak dopiąć budżet, by„Monitor“ ukazywał się co miesiąc,tak jak to się działo wcześniej przez

Dużo łatwiej zbudowaćcoś wspólnie, kiedy

lubimy osoby, z którymipracujemy, ufamy im

i możemy na nie liczyć

ZDJĘ

CIE:

STAN

O ST

EHLIK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 8

Page 9: Monitor Polonijny 2014/05-06

9 MAJ-CZERWIEC 2014

siedemnaśnie lat. Ubiegłoroczna do-tacja z Kancelarii Rady Ministrów RSpozwoliła nam na wydanie sześciunumerów. Na pozostałe cztery, tak jakjuż wcześniej wspominałem, udałosię pozyskać środki z polskiego MSZ,dzięki wstawiennictwu ambasadoraRP w RS pana Tomasza Chłonia i panakonsula Grzegorza Nowackiego, orazod szefa Kancelarii Rady MinistrówRS pana Igora Federiča. W tym rokumamy otrzymać dotację ze słowackiejstrony na dziewięć numerów pisma.Z kolei z fundacji z Polski nie mamydobrych wieści, bowiem nie przyzna-ły one na działalność wydawniczą anigrosza. Dziwią mnie i niepokoją takiedecyzje. Nie rozumiem ich. Wnioski,które składmy, są poprawne, a „Moni -tor“ jest nie tylko łącznikiem międzyrozsianymi po całej Słowacji Polaka -mi, ale też jest naszą wizytówką, kro-niką wydarzeń Polonii. W ubiegłymroku otrzymał prestiżową Nagrodęim. Macieja Płażyńskiego w kategoriiredakcja medium polonijnego. Jeślinie uda nam się pozyskać finansów z Polski, będziemy zmuszeni wydaćkilka numerów łączonych, czyli bę-dziemy go wydawać raz na dwa mie-siące. Mam jednak nadzieję, że decy-denci w Polsce spojrzą na nas ła-skawszym okiem i słowo pisane będzie docierać systematycznie donaszych rodaków zamieszkującychSłowację.

Działalność klubowa obejmuje teżopiekę nad najmłodszymi jej członkami.W Nitrze prowadzone są zajęcia z języka polskiego. Czy Klub Polskibędzie poszerzać te działania?Imprezy mikołajkowe pokazują, że

rośnie nam najmłodsza generacja.Miałem sygnały, że podczas stycznio-wego spotkania bratysławskiej Polo -nii rodzice licznie przybyłych dziecidopytywali o możliwość zainicjowa-nia zajęć dla przedszkolaków, choćbyraz w tygodniu. Gdyby znaleźli sięchętni do realizacji takiego projektu,

byłbym zadowolony. A jeśli chodzi o zajęcia z języka polskiego w Nitrze,jestem pełen podziwu dla osób zaan-gażowanych w tę pracę, trwającą w tym mieście nieprzerwanie od po-czątku istnienia Klubu Polskiego.Inwestycja w dzieci jest bardzo waż-nym elementem pracy na rzeczPolonii.

Słowacka Polonia skupiona jest w dwóch organizacjach. Jak układa sięwspółpraca Klubu Polskiego z organizacją „Polonus” z Żyliny?W moim odczuciu układa się do-

brze. Kryzys dotacyjny pokazał, żeportafimy się wspierać. To ważne,szczególnie w kontaktach z Kance la -rią Rady Ministrów RS, by postrzega-no nas jako organizacje wzajemniesię wspierające. Nasz reprezentant w Komisji do spraw Mniejszości Na -ro dowych, działającej przy KancelariiRady Mi nistrów RS, pan CzesławSobek wszy stkie zagadnienia, poru-szane w tejże komisji, omawia z obie-ma organizacjami, by móc opracowaćwspólne stanowisko. Również przed-stawiciele „Polonusa” biorą udział w przedsięwzięciach, organizowa-nych na rzecz mniejszości – w ubie-głym roku na przykład pracowali nadstworzeniem kryteriów podziałuśrodków finansowych dla wszystkichmniejszości. Z kolei 30 kwietnia paniBielik, prezes „Polonusa”, wzięła udziałw spotkaniu, dotyczącym prawmniejszości narodowych do stworze-nia warunków przez państwo sło-wackie do pobierania nauki w języ-kach narodowych. Poza tym wymie-niamy się zaproszeniami na imprezy,organizowane w obu stowarzysze-niach, i w ten sposób zacieśniamywięzi. Pamiętam, że w ubiegłym rokuw imprezie zielonoświątkowej, zorga-nizowanej przez Klub Polski z Dubni -cy nad Wagiem, udział wzięły dwiepanie z Żyliny i doskonale się bawiływ naszym towarzystwie.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

ZieloneŚwiątki

w miejscowości Modra-PiesokKontynuując tradycję spotkań

zielonoświątkowych, organizowanychprzez Klub Polski z Dubnicy nad Wagiem,w tym roku na takie spotkanie zaprasza

Klub Polski z Bratysławy.Impreza odbędzie się w dniach

6-8 czerwca 2014 roku w miejscowościModra-Piesok.

Będzie ona też okazją do wspólnegoświętowania 20-lecia naszej organizacji.

Koszt, tak jak w poprzednich latach:5 euro dorośli członkowie klubu

(opłacający składki), 10 euro osobyniezrzeszone, dzieci bezpłatnie.

Ta jednorazowa opłata pokrywa kosztyzakwaterowania, wyżywienia

i wszystkich atrakcji.W programie m.in. zwiedzanie

pobliskiego obserwatorium, pieszewycieczki, tradycyjne ognisko, gry

sportowe dla dzieci.W niedzielę w pobliskiej kapliczce

odbędzie się msza święta w języku polskim.

Na sobotę zaplanowany jest też

XI KongresKlubu PolskiegoChcący wziąć udział w spotkaniu proszeni sąo zgłaszanie się do prezesów regionalnych. 

Dodatkowe informacje pod nr tel.0903455664 lub pod adresem mailowym:

[email protected] również o śledzenie naszej strony

internetowej: www.polonia.sk orazhttps://www.facebook.com/

KlubPolskiBratyslawa, na którychinformacje o imprezie będą aktualizowane.

Dziwią mnie i niepokoją takie decyzje. Nie rozumiemtego. Wnioski, które składmy, są poprawne,

a „Monitor“ jest nie tylko łącznikiem międzyrozsianymi Polakami na Słowacji, ale też naszą

wizytówką, kroniką wydarzeń Polonii

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 9

Page 10: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 10

Już na kilkanaście dni przed uroczy-stością kanonizacji do Rzymu przy-

jechały tysiące turystów, pielgrzy-mów oraz stacje telewizyjne z całegoświata. Z soboty na niedzielę w kilku-nastu kościołach w Rzymie i w Polsceodbyła się Biała Noc Modlitewna,pod czas której wierni wzięli udział w mszach św., czuwaniach i koncer-tach. Przygotowaniom do uroczysto-ści towarzyszyło uczucie radościi wdzię czności. W polskich mediachukazało się mnóstwo artykułów, fil-mów i wspomnień o Karolu Wojtyle.W Warszawie na placu Piłsudskiego z okazji kanonizacji naszego papieżazorganizowano wielką galę, którą pa-tronatem objął sam prezydent RP.

W Niedzielę Miłosierdzia Bożego,czyli 27 kwietnia, o godz.  10.00  naplacu św. Piotra w Rzymie odbyła sięmsza kanonizacyjna papieży JanaPawła II i Jana XXIII. W obecności800 tysięcy zgromadzonych pielgrzy-mów z rożnych stron świata, 93 dele-gacji – w tym 24 głów państw – obec-ny papież Franciszek ogłosił papieżyPolaka i  Włocha osobami godnymikultu publicznego w Kościele po-wszechnym. „Byli to dwaj ludzie męż-ni, pełni męstwa Ducha Świętegoi złożyli Kościołowi i światu świadec-two dobroci Boga i Jego miłosierdzia“– powiedział Franciszek. Na fasa-dzie  bazyliki św. Piotra zawisły por-trety obu kanonizowanych. Msze św.koncelebrował papież-emeryt Bene -dykt XVI wraz ze 150 kardynałami,1000 biskupów i 6000 księży. Wśródobecnych na uroczystości byli prezy-dent RP Bronisław Komorowskiz  małżonką, premier Donald Tusk,Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniew -ski oraz delegacja polskich parlamen-tarzystów. Po wygłoszeniu formułykanonizacyjnej do ołtarza przyniesio-

no relikwie świętych. Relikwię JanaPawła II przyniosła Kostarykanka,uzdrowiona przez papieża Polaka.

Na uroczystość kanonizacyjną doWatykanu przybyła bardzo liczna grupaPolaków. Na placu św. Piotra i  prowa-dzącej do niego Via della Concilia zionedominowały biało-czerwone flagi.

W Polsce większość rodaków prze-żywała to wydarzenie przed telewizo-rami, wiele kościołów umożliwiłooglądanie transmisji na telebimach.Na ulicach i osiedlach w całej Polscepojawiły się biało-żółte flagi papie-skie i  portrety polskiego papieża.Wierni tłumnie zgromadzili się w Ła -giewnikach, Wadowicach, Liche niu.W Sanktuarium Bożego Miłosierdziaoraz Centrum Jana Pawła II wyniesie-nie na ołtarze dwóch papieży obser-wowało 100 tysięcy osób.

Jan Paweł II został kanonizowanydziewięć lat po śmierci i trzy lata pobeatyfikacji, zaś Jan XXIII pół wiekupo śmierci i trzynaście lat po beatyfi-kacji. W przypadku Jana XXIII papieżzdecydował o odstąpieniu od stwier-dzenia cudu za wstawiennictwembłogosławionego.

Trzynastego maja 2005 roku, nie -speł na pół to ra mie sią ca po śmier ciJana Pawła II, Be ne dykt XVI ogło -sił  de cy zję o wsz czę ciu pro ce su be -aty fi ka cyj ne go polskiego papieża.Data ta nie była przypadko wa, bo-

wiem wła śnie tego dnia w 1981 rokuMeh met Ali Agca strze lił do JanaPawła II, który prze żył za mach i – jaksam mówił –„oca lał, bo Bóg chciał, bygło sił jesz cze Ewan ge lię na ziemi“. Be -ne dyk t XVI sko rzy stał z pełni przy słu -gu ją cych mu praw i pod jął decy zję o skró ce niu czasu ocze ki wa nia naroz po czę cie pro ce su be aty fi ka cyj ne -go i kanonizacyj ne go. Zgod nie z re gu -ła mi prawa ka no nicz ne go taki pro cespo wi nien roz po cząć się mi ni mumpięć lat po śmier ci kan dy da ta na oł ta -rze. Sam pro ces ka no ni za cyj ny prze -bie ga w trzech eta pach. W ge stii try -bu na łu die ce zjal ne go jest między in-nymi zebranie dowo dów, dotyczą-cych cnót i cudów. Przy be aty fi ka cjiJana Pawła II za cud uzna no niewytłu-ma czal ne uzdrowienie cho rej na cho-robę Par kin so na fran cu skiej sio stryza kon nej Marie Simon-Pier re Nor -mand.

Do decyzji o ka no ni za cji możedojść po zatwierdzeniu ko lej ne go cu-du, ale do ko na ne go już po uzna niucudu po trzeb ne go do be aty fi ka cji. W przy pad ku Jana Pawła II za drugicud uzna no przypadek Flo ri beth Mo -ry Diaz z Ko sta ry ki, cierpiącej na nie-operacyjnego tętniaka mózgu. Kobie -ta, oglądając beatyfikację Jana Pawła II,zaczęła się do niego modlić, po czymdoznała nagłego uzdrowienia. W lip-cu 2013 roku pa pież Fran ci szek pod -pi sał de kret uznający ten cud.

W ostatnią niedzielę kwietnia JanPaweł II, który w cza sie swo je go pon -ty fi ka tu ogło sił błogosła wio ny mi1 338 osób i ka no ni zo wał 482, samzo sta ł włą czo ny w po czet świę tych.Był to niewątpliwie jeden z  najważ-niejszych dni w historii Kościoła orazpierwsza podwójna kanonizacja pa-pieży w XXI.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 10

Page 11: Monitor Polonijny 2014/05-06

MAJ-CZERWIEC 2014

Kto jednak śledził sło-wackie media, ten wiedział,że właśnie tego dnia Polacyz Klubu Polskiego chcą po-nownie zaprosić Słowaków,by przeszli z Polską na Ty.

Przedsięwzięcie „Z Pol -ską na Ty” zorganizowano,tak jak przed rokiem, w dzieńrozpoczynający długi week-

end, tym razem jednak, za-pewniając jeszcze więcejpolskich atrakcji.

Okazji do wspólnego świę -towania było wiele – 25 lattemu w Polsce odbyły siępierwsze wolne wybory, 20 lat temu powstał KlubPolski, a 10 lat temu, dokła -dnie 1 maja 2003 roku, Pol -ska i Słowacja zostały człon-kami Unii Europejskiej. Cowięcej 2 maja to świętowszystkich Polaków żyją-

cych za granicą. A gdy doda-my wspaniałą pogodę, pa-nującą w Bratysławie tegodnia, staje się oczywiste, żelepszej okazji do przedsta-wienia Polski jej słowackimprzyjaciołom po prostu byćnie mogło.

Punktualnie o godzinie13.00 na nabrzeże Dunajuwjechało 9 fiatów 126p z bratysławskiego klubusympatyków tych samocho-dów, a chwilę później dołą-czył do nich maluch panaMichała Ratajczaka z Pozna -nia. Pan Michał zdobył uzna -nie wszystkich organizato-rów oraz gości festynu, bowiem jako jedyny zdecy-dował się przybyć na Sło wa -cję swoim ukochanym sa-mochodem z Polski, by pozakończeniu imprezy od ra-zu udać się w 600-kilome-trową drogę powrotną z po-wodu... konieczności pój-ścia do pracy następnegodnia. Zaparkowanie fiaci-ków w jednym rzędzie podpomnikiem Štefánika byłosygnałem do oficjalnego roz -poczęcia imprezy. Otwarcia

dokonał jej patron, ambasa-dor Rzeczypospolitej Pol -skiej na Słowacji TomaszChłoń, który w kilku sło-wach opowiedział o waż-nych okolicznościach spo-tkania i zaprosił wszystkichzebranych do wspólnej za-bawy. Chwilę potem na sce-nie pojawił się zespół „Tary -ffa”, który swoim mocnym

brzmieniem przybliżył go-ściom największe polskieprzeboje rockowe. Znalazłysię wśród nich oczywiście„Przeżyj to sam“ z repertu-aru zespołu Lombard czy„Nie płacz Ewka“ Perfectu.Na widowni obok ambasa-dora zasiadała jego żonaJolanta Chłoń, nie zabrakłoteż konsula, radcy-ministraGrzegorza Nowackiego z mał żonką Anną i innychpracowników ambasady.Publiczność nie zdążyła je -szcze ochłonąć po brawu-rowym koncercie, gdy nascenie pojawiły się model-ki, prezentujące wyroby

spon sorów festynu, czyliprzepiękne kostiumy kąpie-lowe firm „Self” i „Feba” orazmodne dodatki firmy „Wo -jas”. Potem na scenie zapa-nowała zumba. Do wspól-nej jej nauki w rytm pol-skich piosenek zaprosiłapubliczność znana słowac-ka aktorka i tancerka Ga -brie la Csinová. Polska mu-zyka zdecydowanie królo-wała tego dnia na nabrzeżuDunaju i to w każdej odmia-nie. To, że i Polacy swoichgórali i góralską muzykęmają, udowodnił występ za-proszonego z Wiednia ze-społu „Podhalanie”. Kocha -ją cych folklor Słowakównie trzeba było długo zapra-szać pod scenę; z ciekawo-ścią przysłuchiwali się zna-jomej przecież, lecz troszkęinnej muzyce oraz obser-wowali tańce polskich gó-rali. No właśnie, gdzie mu-zyka, tam przecież i taniec.W troszkę innej odsłonie za-prezentował go w nastę -

G oście, odwiedzający 1 maja centrum Eurovea w Bratysławie,trochę byli zaskoczeni panującą

tam od wczesnych godzin porannychkrzątaniną. Na placu między pomnikiem generałaŠtefánika a nowym budynkiem Teatru Narodowego odrana instalowano scenę, rusztowania, głośniki...

Z Polską na TySąsiedzi

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 11

Page 12: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 12

pnym punkcie programuzespół taneczny „Sillma rion”,specjalizujący się w tańcachz gatunku folk i country.Trzeba przyznać, że był toidealny moment na tego ty-pu show, bowiem rozgrza-na publiczność mogła chwi lępóźniej popróbować swo-ich sił w innym tańcu. I tojakim! Piękny to był widok,gdy poloneza – nasz naro-dowy taniec – w rytm mu-zyki Wojciecha Kilara od-tańczyli Polacy wespół zeswoimi słowackimi przyja-ciółmi. Ale to nie był koniecwrażeń. Gdy słońce chyliłosię już ku zachodowi, przy-szedł czas na sztukę spodznaku Melpomeny, albo ra-czej Talii, czyli muzy kome-dii. Najpierw krótki pro-gram pantomimiczno-kaba-retowy zaprezentował duet„Wafelkee”, czyli DuszanAu gustyn i Arkadiusz Ku -gler, a zaraz potem uwagawidzów przeniosła się naśrodek placu, który zamie-nił się w scenę. Tu zapre-zentowano bowiem sztukęwrocławskiego Teatru For -my, zatytułowaną „Sąsie -dzi”. Tytuł adekwatny do te-matu spotkania, zaś treść,

ukazująca ważkie problemymiędzyludzkiego współży-cia. Wszystko to nie mogłonie spodobać się widzom,tym bardziej, że na sceniewśród rekwizytów pojawiłsię mały fiat oraz polskie i sło wackie barwy narodowe.

Nie tylko dla duszy, ale

i ciała – tak można opisaćinne atrakcje, przygotowa-ne w tym dniu przez KlubPolski. Dzięki kolejnemusponsorowi, firmie „Koral”,każdy chętny mógł skoszto-wać pysznych lodów. Niezabrakło też oczywiściekró wek, które wszystkimSłowakom w szczególniesłodki sposób kojarzą się

z naszym krajem. Na nudęnarzekać nie mogli ani do-rośli, ani dzieci. Ci pierwsimieli okazję zagłosować na najładniejszego fiacika i wziąć udział w konkursiewiedzy o Polsce. Cenne na-grody, ufundowane przezjuż wspomnianych sponso-rów, przyciągnęły wielu chę -tnych, doskonale orientują-cych się w tematyce pol-skiej historii i kultury. Naj -ładniejszego – zdaniem pu-bliczności – polskiego fiata126p przedstawiono podkoniec dnia, a został nimpiękny maluch w seledyno-wym kolorze należący doJuraja Molčányiego. Właści -cieli wszystkich aut zapro-szono na scenę, gdzie wrę-czono im pamiątkowe dy-plomy Klubu Polskiego.Mieli oni też okazję opowie-dzieć o swojej miłości domaluchów i o tym, jak dzię-ki ukochanym autom udałoim się zwiedzić najdalszezakątki Europy. Cenne na-grody rozlosowano też wśródgłosujących. Wręczył je ulu-bieniec dzieci, kot Garfieldwe własnej osobie.

Z kolei najmłodsi pod kie-rownictwem artystki Štefá -

nii Gajdošovéj-Sikorskiej mie -li okazję stworzenia fanta-stycznych prace, nawiązują-cych do polsko-słowackie-go sąsiedztwa lub do cieszą-cych się tego dnia szczegól-nym powodzeniem małychfiatów.

Swoistą konkurencją dokonkursu plastycznego by-ły specyficzne prace, którewyszły spod pędzla JarkiZaťkovej. Były to malunkina twarzach najmłodszychuczestników imprezy. Mo -gli oni pozbyć się nadmiaruenergii także we wnętrzuogromnego, nadmuchiwa -ne go zamku, ustawionegow jednym z  narożnikówplacu pod Euroveą. Do pa-miątkowego zdjęcia nato-miast zapraszały naturalnejwielkości postacie Bolka,Lolka i Toli, o spotkaniu któ-rych kiedyś marzyli zarów-no mali Polacy, jak i Słowa -cy czy Czesi.

Z kolei we wnętrzachcentrum handlowego Euro -vea zaprezentowano przygo -towaną przez Insty tut Polskiw Bratysławie wystawę fo-tografii oraz dokumentów,nawiązujących do pierw-szych wolnych wyborów w 1989 roku w Polsce. Ko -lejna już impreza pod ha-słem „Z Polską na Ty“ wzbu-dziła zainteresowanie wielusłowackich mediów. Jejpro gram zaprezentowanow głównych słowackichdzien nikach, Słowackim Ra -diu,  TV Bratislava oraz nastronie centrum handlowe-go Eurovea. Na facebooko-

wej stronie tego ostatniegow dniu imprezy prezento-wano na bieżąco relacjęz wydarzenia, okraszając jągalerią zdjęć. Przez całydzień Polakom oraz Słowa -kom, biorącym udział w za-bawie, towarzyszyła kame-ra Słowackiej Telewizji. Do -

datkowym elementem pro-mocji wydarzenia był udziałczłonków Klubu Polskiegooraz bratysławskiego Fan -klu bu Miłośników Malu chóww porannym programie TVMarkíza, co miało miejscew piątek, 2 maja. Jednym sło -wem było o Polakach i Pol -sce głośno!

Fantastyczny odbiór im-prezy oraz rekordowa ilośćgości (ponad 37 tysięcyosób), którzy odwiedzili tegodnia nabrzeże Dunaju, po-zwala zakończyć powyższytekst tylko w jeden sposób –do zobaczenia... już za rok!

ARKADIUSZ KUGLER

Pr o j e k t w spa r l i : K ance l a r i a Rad y M i n i s t r ów RS , p r og r am K u l t u r a mn i e j s z o ś c i n a r odowy ch 2014 i   Ambasada RP w RS • Gene r a l n y p a r t n e r : Wo j a s S APartnerzy: Eurovea, Koral, FEBA, SELF, Bella Sk, Jantom, Poltop, 126 Bratislava, 126Poznań, Choppes Division, Akcie na Mlynoch • Współorganizator: Instytut Polski w Bratysławie

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 12

Page 13: Monitor Polonijny 2014/05-06

Kiedy odbywała się nasza impre-za, czyli 1 maja, na nabrzeżu

Dunaju pojawiło się ponad 37 tysię-cy osób! – tę radosną wiadomośćprze kazała swoim współpracowni-kom Katarzyna Tulejko, prezes KlubuPolskiego Bratysława i główna organi-zatorka przedsięwzięcia „Z Polską naTy“. Sukces to nie tylko ta liczba, aleprzede wszystkim zadowolenie ucze -stników spotkania, których na plackoło centrum Eurovea przyciągnęłypolskie atrakcje.

Wokół motoryzacjiUbiegłoroczne przedsięwzięcie pod

hasłem „Z Polską na Ty“ okazało sięwysoko postawioną poprzeczką. Im -pulsem do zorganizowania go była za-powiadana wizyta członków Klubu

Miłośników Warszaw i Syren z Nekli,którzy zaplanowali trasę dla swoichzabytkowych aut do Pragi i Braty -sławy. Pomyśleliśmy sobie wtedy, żeto doskonała okazja, by nie tylko po-kazać samochody polskiej produkcji,ale i obudować całe przedsięwzięcieatrakcjami kulturalnymi – wspomi-na Kasia Tulejko. Kilkadziesiąt samo-chodów przyciągnęło rzesze zainte-resowanych, a program kulturalny,przy gotowany przez Klub Polski,

podbił ich serca. Gospodarze Euroveibyli zachwyceni i już w dniu imprezyzaproponowali kolejną jej edycję na 1 maja 2014 roku. Pozostał więc rok,by organizatorzy mogli wymyślić cośrównie atrakcyjnego. Ich pomysłykrążyły wokół prezentacji kolejnychwyrobów made in Poland, czyli ma-luchów. W styczniu rozpoczęto po-szukiwania odpowiednich klubówmotoryzacyjnych w Polsce i na Słowa -cji. Szło jak po grudzie. Jeden ze sło-wackich klubów odmówił udziału,pol skie kluby dopytywały zaś o możli-wości dofinansowania ich podróży, a takich organizacja polonijna nie po-siada. Kilku właścicieli maluchównajpierw odpowiedziało pozytywnie,ale potem stopniowo się wycofywali.– Tak bardzo zakleszczyliśmy się w wizji motoryzacyjnej, że nawetnajlepsze pomysły kulturalne, któreplanowaliśmy, nie pozwalały namruszyć z projektem do przodu –wspomina Kasia.

ZmartwychwstanieCały czas organizatorzy się zastana-

wiali, czy zrezygnować z realizacjipro jektu, czy też przyłączyć się do ja-kiegoś innego. Finansowa niepew-ność była dodatkowym obciążeniem.– Proszę państwa, to doskonałe przed -sięwzięcie promujące Polskę. I to niew towarzystwie innych krajów, alesamą. Jestem zdania, że powinnipań stwo je zrealizować – powiedziałzdecydowanie konsul, ra dca-ministerGrzegorz No wacki, kiedy zarządKlubu zwierzył mu się ze swoich roz-terek. W ten sposób na miesiąc przedplanowanym wydarzeniem tchnął w organizatorów nowe życie. Pracenad realizacją przedsięwzięcia ruszy-ły pełną parą.

Polonijne akcentyDziałacze Klubu Polskiego chcieli

pokazać polską twórczość, zarównoprofesjonalną, którą miał zaprezento-wać Teatr Formy z Wrocławia, jak i własną. Prezentacji tego rodzajusztuki podjęli się Arkadiusz Kugler i Duszan Augustyn. Obaj panowie natę specjalną okazję wymyślili skecze,a oprócz tego wzięli też udział w pra-cach organizacyjnych.

Kolejnym akcentem polonijnymmiał być występ zespołu Silmarion, w którego skład wchodzą Słowacypolskiego pochodzenia, w tym Ma gda -lena Štujberová – wiceprezes KlubuPolskiego. Program taneczny tej gru-py o polskie tańce wzbogaciła BeataWojnarowska. Oprócz trojaka zespółprzygotował też poloneza, któregomieli zatańczyć wszyscy uczestnicyimprezy. I znów było jak za dawnychczasów, kiedy to Klub Polski organi-zował bale polskie, rozpoczynającesię wspólnym polonezem. Kiedy nafacebookowym profilu Klubu Pol -skie go pojawił się komentarz, umiesz-czony przez zespół góralski „Podha -lanie“ z Wiednia, czujni działacze z Bratysławy natychmiast zareagowa-li: Może wystąpicie na naszej impre-

13 MAJ-CZERWIEC 2014

C Z Y L I J A K S I Ę R O B I T A K I E I M P R E Z Y ?

SZTAB PIERWSZOMAJOWY

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:09 AM Page 13

Page 14: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 14

zie? Po kilku rozmowach telefonicz-nych usta lono szczegóły występu i w ten sposób program artystycznyna 1 maja rozrósł się o ko lej ny punkt.

Sztab pierwszomajowyNa Facebooku utworzony został

na wet profil „Sztab pierwszomajo-wy”, którego członkami zostały osobyzaangażowane w przygoto-wania przed się wzięcia. Po -czątkowo wystarczały imspotkania umawiane na-prędce, w kawiarni lub pry-watnym mieszkaniu prezes,ale kiedy zbliżał się terminimprezy i wszystko nabrałozawrotnego tempa, komu-nikacja za pośredni ctwemportalu społecznościowegobyła dużym ułatwieniem.

A jednak maluchy!– Program artystyczny się rozra-

stał, ale nie dawało mi to spokoju i zaczęłam przeglądać różne stronyinternetowe – wspomina MałgorzataWojcieszyńska, która poszukiwałakontaktu ze słowackimi właściciela-mi maluchów. W ten sposób natknęłasię na blog Michala Kraľoviča z Tr na -wy, właściciela małego fiata 126p,którym przejechał całą Skandynawię.Ten skontaktował ją z MartinemŠkratkiem, szefem miłośników malu-chów w Bratysławie, który zgodził siędołączyć do imprezy Klubu Polskie -go. Tymczasem Kasia Tulejko prowa-dziła rozmowy z właścicielami malu-chów z Polski. Absolutnie ujmującyokazał się Michał Ratajczak z Pozna -nia, który… po prostu przyjechał doBratysławy 1 maja, by wesprzeć nie-znaną mu wcześniej Polonię, a na-stępnie, jeszcze tego samego dnia,wyruszyć w podróż powrotną.

Hostessy, koszulki, gadżety…Krówki z logo Klubu Polskiego, ba-

loniki… – to wszystko skrzętnie zapi-sywała Dorota Chmiel, która, podob-nie jak w roku ubiegłym, dbała o za-opatrzenie w odpowiednie rekwizy-ty. Na jej głowie była też organizacjahostess. Kiedy okazało się, że przed-sięwzięcie nabiera wię kszych rozmia-

rów, trzeba było szu-kać kolejnych dziew-cząt do pomocy.Uzbierało się ich 17,bo każdy z członkówsztabu uruchomiłswoje kontakty. Nadługo przed rozpo-częciem imprezywszy stkie dziewczę-ta, ubrane w klubowebiało-czerwonych ko-

szulki, zakupione w ubiegłym roku,były gotowe pełnić swe funkcje.Jeszcze tylko koszy czki z krówkami,ulotki, krótki instruktaż i mogły iść namiasto – nieść nowinę, bo właśnienadarza się okazja, by przejść z Polskąna Ty! Dzięki nim do rąk bratysławiantrafiło tysiąc ulotek, promującychKlub Polski i jego przedsięwzięcie.

Do tańca– Jakiej muzyki potrzebujemy?

Przypomnijcie sobie, które polskiehity mogą nas wprowadzić w od-powiedni nastrój – motywowała or-ganizatorów do myślenia KasiaThomas, odpowiedzialna za opra-wę muzyczną imprezy. Na dwa dniprzed 1 maja w jednym z prywat-nych domów odbyła się lekcja tańca– to klubowicze pod okiem aktorkii tancerki Gabrieli Csinovej próbo-wali swoich sił na parkiecie, by w rytm polskiej muzyki zatańczyćzumbę i inne tańce.

Do akcji wkracza boss– Jak to? Damy radę, zadzwonię

i załatwię! – takie komentarze moż-na było najczęściej usłyszeć z ustKrzysztofa Majki, który włączył się w przygotowania, dbając o kontakt z niektórymi z partnerów oraz firmąnagłaśniającą imprezę i oferującą sce-nę. – Będziemy mieć scenę! Ale su-per! – cieszyła się Kasia Tulejko. W ubiegłym roku nie była ona aż takpotrzebna, ale tegoroczny bogatyprogram kulturalny już takiej inwe-stycji wymagał. Kiedy 1 maja w godzi-nach porannych scena rosła, rosły teżserca organizatorów. – Pełny profe-sjonalizm! – komentowali.

50 maluchów,17 spidermanów…

– Przyjedziemy, pomożemy – takbrzmiała odpowiedź Štefanii Gajdo -šo vej-Sikorskiej z Koszyc, która wraz z przyjaciółmi podjęła się poprowa-dzenia warsztatów artystycznych dladzieci na placu koło Eurovei. Pod jejnadzorem powstały rysunki około 50 maluchów, które kolorowały dzie-ci. Z kolei Jarka Zaťková podjęła się in-nego wyzwania –na twarzach dziecikreowała kolorowe malowidła, upo-dabniając je do bohaterów kreskó-wek i bajek. W ten sposób wykreowa-ła 17 spidermanów, 15 tygrysków, 10 motyli i wiele, wiele innych.

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:10 AM Page 14

Page 15: Monitor Polonijny 2014/05-06

Wali się i pali!– Nie mogłam wejść do własnego

biura, bo wszystkie potrzebne na im-prezę akcesoria wypakowałam z sa-mochodu właśnie do swojej hurtow-ni – powiedziała Kasia Tulejko. W tychdniach praca zawodowa znalazła sięna dalszym planie. Niemalże wszyscywzięli urlopy, by na ostatniej prostejdopilnować szczegółów. Życie człon-ków sztabu i ich rodzin zostało w ca-łości podporządkowane organizowa-nemu przedsięwzięciu. Krzysztof z te lefonem przy uchu, omawiającwarunki współpracy z partneramiprzed sięwzięcia, odwoził synka z po-dejrzeniem o zapalenie wyrostka ro-baczkowego do szpitala. Stano Ste h -lik, choć był po operacji barku po nie-szczęśliwym wypadku na nartach,przygotowywał ulotki, plakaty, zapro-

szenia, ogłoszenia, banery, dyplomy…W osta tnich dniach w jego domu po-jawili się nietypowymi goście –Bolek, Lo lek i Tola! Graficzny projekttych bajkowych postaci został wła-śnie wydrukowany na twardym mate-riale i trzeba było je na czymś usta-wić, by przyjęły pion. I tak oto w gara-żu powstała specjalna konstrukcja,która potem została przeniesiona naplac przy Eurovei, by kusić przechod-niów do zrobienia sobie zdjęcia z naj-słynniejszymi chyba polskimi bohate-rami.

Medialni– Nie lubię kontaktów z mediami,

więc nie będę się tym zajmować –oznajmiła Kasia Tulejko, zostawiającto zadanie Gosi Wojcieszyńskiej. No i zaczęło się pisanie informacji do

pra sy, telefonowanie, umawianie nawywiady, ustalanie ze sztabami tele-wizyjnymi, kto, gdzie i kiedy przybę-dzie. – Słyszeliśmy o tej imprezie, więcz zainteresowaniem przyszliśmy jąobejrzeć – mówili potem niektórzywidzowie. Odpowiednie nagłośnie-nie przedsięwzięcia w mediach, to –jak się już nieraz przekonali – ważnyelement każdej imprezy.

Mydło i powidło, czylidokumenty i lodówka

Umowy, wnioski, różnego rodzajudokumenty, finanse – przygotowa-niem tego rodzaju prac zajął sięTomasz Bienkiewicz. Do sztabu dołą-czył tę Tomek Madej. –Wszyscy chłop-cy byli absolutnie oddani sprawie,cały czas dyspozycyjni – podsumo-wuje Kasia Tulejko. – Najbardziejkłopotliwa pod względem transpor-tu była lodówka z lodami, któreotrzymaliśmy od jednego z naszychpartnerów i które trzeba było prze-wozić. Na szczęście zmieściła się domojego samochodu, ale pomoc męż-czyzn była nieodzowna. Ponieważzmieniały się godziny jej odbioru,musiałam co chwilę umawiać się z chłopakami, by zdążyli zwolnić sięz pracy i dotrzeć na miejsce.

Gratulacje– Po imprezie odebrałam całe mnó -

stwo gratulacji, a od zarządu galeriiEurovea informację o rezerwacji dlaKlubu Polskiego terminu na 1 maja2015 roku – zdradza Kasia Tulejko.Nie kryje zadowolenia i już snuje pla-ny na przyszły rok. – Jeśli będziemywiedzieć z większym wyprzedze-niem, że otrzymamy odpowiedniedotacje, będzie nam łatwiej zaplano-wać i zrealizować imprezę. Tym ra-zem, choć to było na ostatnią chwilę,udało się – podsumowuje.

Przedsięwzięcie już przeszło do hi-storii, ale dla organizatorów to jesz-cze nie koniec pracy, czeka ich bo-wiem jeszcze przygotowanie rozli-czeń, listów, raportów itp. – Czasamitylko szkoda, że wśród Polonusówznajdują się krytycy, którzy podcina-ją skrzydła – konstatuje Kasia. Na jejtwarzy maluje się zmęczenie, nie-

przespane noce dają się we znaki…Ale kiedy mowa o tym czy innympunkcie programu, który można byzaprezentować w roku przyszłym, jejtwarz wyraźnie się ożywia i nabierarumieńców. red

MAJ-CZERWIEC 2014

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:10 AM Page 15

Page 16: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 16

Oboje urodzili się w roku 1982,oboje są absolwentami socjolo-

gii i oboje kochają góry.Mowa o  polskich gościach XV Fe -

sti walu Filmu Górskiego i  SportówAdrenalinowych „Hory a mesto“, któ-ry odbył się w bratysławskim Aupar -ku na początku kwietnia.

Adam Pustelnik, syn sławnego pol-skiego himalaisty Piotra Pustelnika,otworzył festiwal, prezentując swojąkarierę wspinaczkową; ponad-to pełnił funkcję festiwalowegojurora. Jest on cenionym w Pol -sce alpinistą, a ponadto jesttwórcą wielu dróg wspinaczko-wych oraz autorem licznych pu-blikacji z zakresu wspinaczkiwysokogórskiej. Ten niesamo-wicie skromny młody człowiekpokonał m.in. najtrudniejsząwiel kościanową drogę wspi-naczkową na świecie na Naran -jo De Bulnes w Hiszpanii. Swojąciekawą prezentację zakończył stwier -dzeniem, że wspinaczka jest dla nie-go narzędziem głębokiego przeżywa-nia własnego życia i zachęcił obec-nych widzów do uprawiania tegosportu. Obserwując podczas pokazuprecyzję jego ruchów, zrozumiałam,

że przygotowanie do wspinaczki torzeczywiście bardziej technika do-skonalenia osobowości niż doskona-lenia zręczności jako takiej. Dojrza -łość tego młodego alpinisty i jego głę-bia zrobiły na mnie wielkie wrażenie.

Aleksandra Dzik jest pełną energiimłodą polską alpinistką, która ma naswym koncie m.in. wejście na oś -miotysięcznik Gasherbrum II. Jakopierwsza Polka zdobyła niebezpiecz-

ny Pik Pobiedy i stanęła na wszyst-kich siedmiotysięcznikach b. ZSRR,uzyskując tytuł Śnieżnej Pantery.Wśród innych jej osiągnięć wymienićmożna mistrzostwo Polski w skialpi-nizmie oraz to, że jako pierwszakobieta ukończyła najdłuższy dystans

zawodów Elbrus Race. Ola jest teżmiędzynarodowym przewodnikiemgórskim UIMLA, a ponadto współpro-wadzi firmę turystyczną BluEmu.

Na festiwalu zrelacjonowała wi-dzom tragiczne wydarzenia, do któ-rych doszło podczas zeszłorocznejwyprawy na Nanga Parbat. Wów -czas to na bazę, znajdującą się u pod-nóża góry, dokonano ataku terrory-stycznego, w którym zginęło 11 hi-

malaistów różnych narodowo-ści, w tym dwóch Sło waków.Był to pierwszy w historii atakna wyprawę wysokogórską. OlaDzik była organizatorką i kie-rowniczką jednej z pięciu ekip,starających się zdobyć szczyt.Według jej słów, to właśnie góraocaliła ją i ponad 50 innychosób, które w czasie ataku znaj-dowały się już w drugim oboziena wysokości 6 tys. m n.p.m.Pozostałych w pierwszym obo-

zie 11 osób zastrzelono.„Niedokończona wyprawa” to ty-

tuł prezentacji polskiej himalaistki,która podkreśliła, że pozostanie ona„niedokończona” do chwili ukara-nia winnych ataku.

ANNA MARIA JARINA

Słowacki muzyk Rado -van Tariška przygoto-

wał dla miłośników jazzui folkloru ciekawy projektpod nazwą „Folklore toJazz“. Fani takich nietrady-cyjnych przed sięwzięć mo-gli wziąć udział w koncer-cie, który odbył się 9 kwiet-nia w dużej sali Radia Sło -wackiego w Bratysławie.Oprócz lidera projektu napodium wystąpili goście:

Anna Maria Jopek w Słowackim Radio

n a f e s t i w a l u „ H o r y a   m e s t o 2 0 14 “ w B r a t y s ł a w i e

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:10 AM Page 16

Page 17: Monitor Polonijny 2014/05-06

17 MAJ-CZERWIEC 2014

Peter Lipa, Dávid Hodekczy Anna Maria Jopek.Koncert zgromadził spo-re grono fanów polskiejwokalistki, którą dyrektorInstytutu Polskiego w Br a -tysławie Andrzej Jago -dziński przedstawił jakojedną z najlepszych pol-skich piosenkarek jazzo-wych, mającą na swoimkoncie wiele ciekawychprojektów muzycznych,

w tym wspólną płytę z Pa -tem Methenym. I właśniejedną z kompozycji tegoostatniego artystka przed -sta wiła słowackiej publi -czności. Ponadto zaśpie-wała polskie pieśni ludo-we w nowych, jazzowycharanżacjach. Szkoda tyl-ko, że jej występ był takikrótki i był tylko częściąwiększej całości.

red

„Piotr Beczaładał serce Bratysławie”Tak napisały słowackie media

o koncercie polskiego tenoraope rowego Piotra Beczały, któryodbył się w Bratysławie pod ko-niec kwietnia.

Piotr Beczała, 48-letni artysta, kon-certował niemalże na wszystkich naj-większych scenach operowych świa-ta, począwszy od Metropolitan Operai Covent Garden Theatre przez scenyHamburga, Berlina i Moskwy po me-diolańską La Scalę. Na stałe związanyjest jednak z operą w Zurichu.

Bratysławski koncert był promocjąjego najnowszej płyty „Twoim jestserce me“, nagranej w hołdzieRyszardowi Tauberowi – legendarne-mu tenorowi okresu międzywojenne-go, który wyniósł operetkę na piede-stał, rezerwowany wcześniej tylko dla

opery. Pewnie dla-tego program kon-certu składał się z dwu części – ope -rowej i operetkowej (z ariami z opere-tek Franza Lehara). Pomysł o tyle do-bry, że śpiewak bez jakiejkolwiek ko-kieterii rozpoczął swój koncert oddobrze znanych słowackiej publicz-ności arii z „Rusałki“ Antonína Dvo -řáka i „Sprzedanej narzeczonej“ Be -dřicha Smetany, czym zyskał sobiesympatię słuchaczy. Moje serce bar-dziej jednak podbił ariami z  operGiuseppe Verdiego. W drugiej częścipolski artysta tylko potwierdził, że i w niemieckojęzycznym repertuarzeczuje się wyśmienicie. O uznaniu pu-bliczności świadczą choćby 3 bisy, w ramach których zaśpiewał m.in.słynne „Brunetki, blondynki” – szko-da tylko, że po niemiecku.

Drugą gwiazdą wieczoru był nie-wątpliwie doskonały polski dyry-gent Łukasz Borowicz – na co dzieńdyrygent Orkiestry Polskiego Radia– który z niesamowitą świeżościąpoprowadził Czeską NarodowąOrkiestrę Symfoniczną.

Cieszę się, że miałam okazję byćna tym koncercie, zwłaszcza że po-dobna okazja nie pojawi się takszybko, gdyż Piotr Beczała – jak wy-czytałam na jego stronie interneto-wej – ma już zaplanowane koncertydo końca 2019 roku!

ANNA MARIA JARINA

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

ZDJĘ

CIA:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:10 AM Page 17

Page 18: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 18

Po udanej adaptacji „Zabawy” SławomiraMro żka w roku 2011 Teatr Astorka wysta-

wił w tym roku kolejny dramat polskiego drama-topisarza – „Miłość na Krymie” – w inscenizacjimłodego reżysera Mariána Am slera i w świetnymtłumaczeniu Jozefa Marušiaka.

Dramaty Mrożka przeżywają współcześnie wielki boom sceniczny i to nie tylko ze względu na hołd, skła-dany artyście po jego niedawnej śmierci, ale równieżdlatego, że jego sztuki – mimo wielkiego uznania – byłydość rzadko wystawiane za życia pisarza z powodu ko-nieczności przestrzegania ścisłych instrukcji, które nale-żało uzyskać od autora. Słowacy, oprócz bratysławskie-go spektaklu, mogą oglądać Mrożka także w Preszowie,

gdzie w Teatrze Ale xan dra Duchnoviča wystawia-ny jest jego „Letni dzień”.

Każdy z trzech aktów „Miłości na Krymie” rozgry-wa się w innym czasie. Pierwszy osadzony jest w car-skiej Rosji początku XX wieku, drugi to Rosja pore-wolucyjna, zaś trzeci przedstawia Rosję współcze-

sną, kapitalistyczną. We wszystkich aktach pojawiają się cisami bohaterowie, niektórzy zmieniają tylko kostiumy i charakter w zależności od kontekstu historycznego; tylkoparu z nich się starzeje. Kluczową postacią dramatu jestdekadencki poeta Ivan Zachedryński – świetna rola PetraŠimuna. Sztuka jest pełna aluzji literackich i historycznych.Na pierwszy plan wysuwają się skomplikowane relacjeuczuciowe między bohaterami, zróżnicowane w sposobieokazywania miłości przez postacie w zależności od językamiłości danej epoki. W pierwszym akcie to miłość niespeł-niona, rodem z dramatów Czechowa, w drugim miłośćpodporządkowana jest ideologii – wskazuje na koniecz-ność prostytuowania się artysty, w akcie trzecim - miłośćstaje się już tylko towarem na sprzedaż.

Warto podkreślić wspaniałe kreacje słowackich aktorek:Zuzany Konečnej w roli aktorki Lily, Zuzany Parubjakovejw roli nauczycielki Tatiany i Anny Šiškovej jako Czelco wo -

Piętnastego kwietnia na Uniwersy -tecie Mateja Bela w Bańskiej By -

strzycy została otwarta wystawa „DniPowstania – Warszawa 1944”, udo-stępniona przez Oddziałowe BiuroEdukacji Publicznej Instytutu Pamię -ci Narodowej w Warszawie. Organi -zator wystawy ze strony uniwersytetu– Centrum Języka i Kultury Polskiejprzy Katedrze Języków Słowiańskich– włącza się w ten sposób w obchody70. rocznicy tego ważnego wydarze-nia w historii Polski.

Wystawa została zaprojektowanatak, by oddziaływać na odbiorcęprzede wszystkim poprzez obraz – ar-chiwalne fotografie z 1944 r. Tekstyinformacyjne zostały ograniczone doniezbędnego minimum. Dopełnie -niem zdjęć stały się hasła, przyporząd-

kowane do poszczególnych paneliwystawowych, przypominające o war -tościach, bez których powstanie niemogłoby się w ogóle rozpocząć, a pó -źniej trwać ponad dwa miesiące (mi-mo że przewidywano, iż potrwa ok.trzech dni): Gotowość, Poświęcenie,Przyjaźń, Wiara, Wierność, Nadzie -ja, Odwaga, Jedność. Inne paneleprezentują wstrząsające obrazy walkna ulicach stolicy czy też ofiar mor-dów, dokonanych przez Niemców napowstańcach i cywilnych mieszkań-cach Warszawy. Są też hasła opatrzo-ne znakami zapytania – Pomoc? czyWyzwolenie? – a także korespondują-ce z nimi hasło – Zdrada – odnoszące

się do haniebnej polityki Stalina i Ro -sji sowieckiej wobec powstania i Po -laków. Wielkie wrażenie robią zdjęciapowstańców, wychodzących z kana-łów na powierzchnię ulicy, z symbo-licznym podpisem Zmartwych wsta -nie. Istotnym elementem wystawy –zwłaszcza tu, na Słowacji – jest umie -szczenie pośród zdjęć jednego, z pod-pisem Braterstwo, ukazującego 535 plu -ton Armii Krajowej, nazywany pluto-nem Słowaków, walczących w po-wstaniu.

„Miłość na Krymie” w Teatrze Astorka – bilety wyprzedane!

ZDJĘCIA: ŠIMON KANDUR

Dni PowstaniaWarszawa 1944

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:10 AM Page 18

Page 19: Monitor Polonijny 2014/05-06

19

Dla młodszego pokole-nia słuchaczy i widzów

Maria Sa dow ska to przedewszystkim jurorka i trener-ka znana z popularnegoprogramu „The Voice ofPoland“. Choć udział w tymshow zapewnił Sadowskiejmasową popularność i rozpozna-walność, to na polskiej scenie mu-zycznej nie jest ona debiutantką.Pokolenie obecnych trzydziesto-latków może pamiętać ją jeszcze z czasów emitowanego w TVP u progu lat 90. ubiegłego stuleciaprogramu Tęczowy Music Box,gdzie była gwiazdą piosenki dzie-cięcej. Dziś wspomina go z jednejstrony jako wspaniałą przygodędzieciństwa, z drugiej jako kosz-mar, który zaszufladkował ją i nalata zamknął drogę do śpiewaniaw dorosłym życiu. - Stałam się sy-nonimem kiczu i obciachu. Mó -wiło się, że jestem rozpieszczo-nym dzieckiem, które ubzdurałosobie, że będzie wielką gwiazdą -wspominała w wywiadzie dla ma-gazynu Twój Styl. Przez wiele latpróbowała udowodnić i sobie, i krytykom, że nie jest tylko córkąznanych rodziców (ojciec to ce-niony kompozytor jazzowy, piani-sta i organista Krzysztof Sadow -ski, matka zaś to wokalistka Lilia -na Urbańska), że mapomysł na siebie i skutecznie pozbę-dzie się etykietki„dziewczynki z Tę -czo wego Music Bo -xu“. Bez przesadymożna stwierdzić,że jej się to udało.

Na początku kwie -tnia tego roku ukazała się jej naj-nowsza – jedenasta w dorobku –płyta, Jazz na ulicach. To pełnaenergii, orzeźwiająca propozycja,która zostawia daleko w tyle wie-le rodzimych produkcji. Jazz,sygno wa ny przez Sadowską, niejest niedostępny, chłodny i prze-

intelektualizowany. Propo zy -cja Sa dow skiej to mainstream,ale na naprawdę wysokimpoziomie. Zgrabne, ciekawiezaaranżowane kompozycjesprawią przyjemność nie tyl-ko wyrobionym słuchaczom,ale i tym, których muzyczne

gusta nie są wyrafinowane.Stworzenie takiego albumu wy-maga niesłychanego osłuchaniaw różnych muzycznych gatun-kach i stylach; z jednej strony sza-cunku do klasyki, z drugiej nie-zwykłej wrażliwości na najnow-sze trendy. Sadowska przyznaje,że tą płytą chciała przypomniećpubliczności, że jazz był muzykąpopularną; że z niego i bluesawyrosły wszystkie popularne ga-tunki.

- „Jazz na ulicach“ jest eksplo-zją radości. Miałam ochotęwreszcie się wytańczyć. Jazz tomuzyka, która opiera się na ryt-mie. To część naszej natury; ser-ce przecież bije w rytmie (...)Wiem, że to, co lubię, nie wszyst-kim w Polsce się podoba, tymbardziej, że Polacy uwielbiająsmucić się i narzekać. Muzykana tej płycie jest odtrutką –przynajmniej dla mnie – zachę-cała do poznania Jazzu na uli-cach Sadowska. Często zdarza

się, że obietniceskła dane przez ar-tystę nijak mająsię do zawartościpłyty, która roz -czarowuje już powstępnym prze słu -chaniu. Na szczę -ście w tym przy-padku jest ina-

czej. Jazz na ulicach naprawdęjest eksplozją radością, czymśwyróżniającym się pozytywniewśród propozycji innych arty-stów. W dodatku czymś rado-snym, a nie kiczowatym. To jużnaprawdę duża sztuka.

KATARZYNA PIENIĄDZ

MAJ-CZERWIEC 2014

Czulymuchem-

Radosny jazz znad Wisl/y

wej. W kreacji Zuzany Kronerovej znalazłamzaś raczej karykaturę postaci Anastazji niż sa-mą Anastazję, którą w polskim TatrzeTelewizji w reżyserii Jerzego Jarockiego re-welacyjnie zagrała Barbara Horwianka.

Wydawało mi się, że po dwudziestu latachprzeżytych na Słowacji zatraciłam już pewnądozę dumy narodowej, ale okazało się, że nie,czego dowodem jest fakt, iż z wielką radościąprzywitałam wiadomość, iż bilety na przed-stawienie polskiego dramaturga w stolicySłowacji są od dawna wyprzedane!

Mam też nadzieję, że powodem tego niejest aktualna sytuacja na Ukrainie, lecz dosko-nałe pióro polskiego dramatopisarza i świet-na gra słowackich aktorów.

ANNA MARIA JARINA

W programie otwarcia wystawy znalazł sięwykład historyka z oddziału warszawskiegoIPN Marcina Ła szczyńskiego, który zebra-nym gościom, wśród których byli studencipolonistyki i historii, przedstawiciele kadrypedagogicznej uniwersytetu oraz MuzeumSłowackiego Powstania Na rodo wego, na-świetlił sytuację polityczną w przeddzieńwybuchu powstania, przebieg samych walk i znaczenie zrywu dla państwa polskiego i je-go historii. To znaczenie zostało podkreślonejuż w tytule wystąpienia – Po wstanie war-szawskie. Bitwa o Polskę.

Wystawę można oglądać w gmachu głów-nym Wydziału Filozoficznego UMB w Bań skiejBystrzycy (Tajovského 40) do 5 maja 2014 r.

JAKUB PACZEŚNIAKCentrum Języka i Kultury Polskiej

UMB w Bańskiej Bystrzycy

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:10 AM Page 19

Page 20: Monitor Polonijny 2014/05-06

Od czasu pojawienia się pierw -szego wielkiego talent

show w Polsce, Idola, minęło bli-sko 15 lat. Początek emisji progra-mu rozpalał wyobraźnię widzów.Urok nowości i wiara, że udział w Idolu gwarantuje świetlaną przy -szłość i imponującą karierę spra-

wiły, że na castingach pojawiałysię tłumy. Każdy łudził się, że towłaśnie on zachwyci najpierw wy-magających jurorów, a późniejzgromadzoną przed telewizoramipubliczność. Szybko się okazało,że program pomógł przede wszy -stkim jurorom i prowadzącym w ich karierze; skorzystały oczywi-ście również stacje telewizyjne, bomilionowa widownia równała sięmilionowym zyskom z reklam emi-

towanych w przerwie show. Kró -tko po zakończeniu każdej z edycjimało kto pamiętał nie tylko o gorą-cych emocjach, które budziły wy-stępy uczestników, ba, nawet zwy-cięzcy w ekspresowym tempieprzestawali być dla publicznościatrakcyjni. Wydane przez nich pły-ty cieszyły się małym zaintereso-waniem i miesiącami straszyły zesklepowych półek, po wielokroćprzeceniane. Rzeczywistość poIdolu była dla jego uczestnikówbrutalna – nagle okazywało się, żepoza świetną interpretacją cu-dzych utworów trzeba mieć cośwłasnego do zaoferowania. Trzebamieć charyzmę, osobowość i po-mysł na siebie. Tego zazwyczaj bo-leśnie im brakowało. Tymczasemdo programu wciąż zgłaszali sięnowi żądni sławy naiwni. Nawetpopularność, efemeryda, która sta-ła się udziałem ich poprzedników,nie zdołała ich zniechęcić.

Wydawałoby się, że przez kilka-naście lat obcowania z talent showPolacy wiedzą, na jakich zasadachsą one skonstruowane; wiedzą, żeudział w nich nie przekłada się anina wielkie pieniądze, ani na wiel-ką sławę. Jednak mimo tej teore-

Często w tego rodzajutekstach brak szczerości o słabościach i już z dalekaczuć propagandę: „Zoba cz -cie, jaki jestem wspaniały!”.

Wydawnictwo Prószyń -ski i S-ka wypuściło na ry-nek pozycję, która wymykasię tym stereotypom. „Każ -dy szczyt ma swój Czu -baszek“ to wywiad-rzeka,a wła ściwie rozmowa po-między dwiema wybitny-mi osobowościami polskiejsceny kabaretowej. Rece -pta na sukces jest prosta:Artur Andrus przepytujeMarię Czubaszek, ponie-kąd zmusza ją do odkurze-nia przeszłości, a zadanie

nie jest łatwe, bo paniMaria nie lubi wspomnieńi powrotów do tego, co by-ło. Czubaszek to osoba zna-

na, szczególnie w ostatnimczasie, z wygłaszania tzw.poglądów kontrowersyj-nych. Szkoda, że opinia pu-

bliczna i media skupiają sięna jej wypowiedziach, do-tyczących aborcji czy ope-racji plastycznych, bo prze-cież jest to żywa legenda.Starszemu pokoleniu zna-

K iedy czytam wszelkiegorodzaju biografie,autobiografie czy

wspomnienia, często nie mogęsię oprzeć wrażeniu, że są one wygładzone tak,aby czytelnikowi przedstawić wyidealizowanyobraz bohatera, który nie ma wad, jest mądry,ciepły i szlachetny, a do sukcesu doszedł tylkoi wyłącznie ciężką, uczciwą pracą.

N O W Y A R M A N I P I L N I E

Urocza kontrowersja

MONITOR POLONIJNY 20

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 20

Page 21: Monitor Polonijny 2014/05-06

tycznej wiedzy zarówno śledzeniekolejnych odcinków w telewizji,jak i uczestnictwo dla wielu wciążpozostają atrakcyjne. Tym bar-dziej, że różnorodność (wpraw-dzie pozorna, bo większość opierasię na tym samym schemacie) ta-lent show jest olbrzymia. Produ -cenci mamią widmem kariery nietylko na estradzie; teraz, biorącudział w takim programie, otrzy-muje się szansę zostania świato-

wej klasy kucharzem (Top Chef,MasterChef) albo modelką (TopModel. Zostań modelką), albo tan-cerzem (Got to dance: Tylko ta-niec, You can dance), albo – i tonajnowszy pomysł, który elektry-zuje widzów – projektantem mo-dy.

W marcu na antenie TVN zade-biutowała polska wersja amery-kańskiego formatu Project Run -way. Celem programu jest wyło-nienie spośród grupy trzynastupoczątkujących (a najczęściej do-piero aspirujących) projektantówmody takiej osoby, która wykażesię największą inwencją i oryginal-nością w tworzeniu własnej kolek-cji ubrań. Na zwycięzcę czeka 300 tysięcy złotych, sesja zdjęcio-wa w magazynie Elle oraz możli-wość stworzenia własnej liniiubrań dla marki Simple. Juroramiw polskiej edycji są modelka AnjaRubik, projektantka i właścicielkadomu mody LaMania Joanna Prze -takiewicz i umiarkowanie znanyprojektant Mariusz Przybylski. W roli mentora uczestników wy-stępuje Tomasz Ossoliński. Doda -tko wo w każdym odcinku pojawiasię inny gość ze świata mody. Jak

to wszystko wypada na ekranie?Bar dzo blado i mało przekonują-co. TVN, kupując licencję na Pro -ject Runway, nie wziął pod uwagęistotnego faktu – w Polsce, w prze-ciwieństwie do Stanów Zjedno czo - nych, nie istnieje świat wielkiejmody, nie ma liczących się projek-tantów i rozpoznawalnych marek.Poza Anją Rubik, która w świato-wym profesjonalnym modelinguzdobyła wszystko, co było do zdo-bycia, pozostali członkowie jurynie mają na koncie spektakular-nych sukcesów – sami potrzebująwsparcia i reklamy.

(Ciąg dalszy w kolejnym nume-rze „Monitora“)

KATARZYNA PIENIĄDZ

na głównie jako autorkatekstów kabaretowych(m.in. dla Ireny Kwiat -kowskiej, Mariana Koci -niaka, Wojciecha Pokory),słuchowisk radiowych (Ra -diowa Trójka), piosenek(„Wyszłam za mąż, zarazwracam”). Współpra cowa -ła z Jonaszem Koftą, Je -rzym Dobrowolskim, Jac -kiem Janczarskim i setkamiinnych wybitnych arty-stów. Co by o niej nie mó-wić, jest to przeinteligent-na bestia o ponadprzecięt-nym poczuciu humoru, dzię -ki czemu „Każdy szczyt…”czyta się świetnie. Książkakipi od znanych nazwisk,

legendarnych miejsc (SPA-TIF, redakcja na ul. Myśli -wieckiej), anegdot, opo-wieści i historyjek z boga-tego życia towarzyskiego,prywatnego i zawodowegotej znanej autorki. A samaCzubaszek? Przede wszyst-kim ma ogromny dystansdo siebie, nie boi się mó-wić o tym, jaka jest. Rozba -wiło mnie jej szczere przy-znanie się do tego, że kom-pletnie nie zna geografii(np. Pacyfik umieszczagdzieś w okolicy Bałtyku),jest dumna ze swoich nało-gów i nie ukrywa wieluwad. Wygłasza swoje kon-trowersyjne poglądy nie

po to, by o niej mówiono w mediach, nie robi tego,by kogoś zszokować, tylkojak dziecko, które naiwniemówi na głos to, czego wła-

ściwie nie wypada mówićpublicznie. Szczerość dobólu i odwaga, by tej szcze-rości być wierną. Książkaokraszona jest archiwalny-mi zdjęciami, fragmentamitekstów słuchowisk i prze-zabawnymi rysunkami ko-miksowymi Wojciecha Ka -ro laka, wybitnego jazzma-na, a prywatnie męża paniMarii. Obawiam się tylko,że publikację tę docenią je-dynie starsi czytelnicy, któ-rym coś mówią nazwiska:Osiecka, Kofta, Lipińska. Z wielką nadzieją, że młod-si też po nią sięgną, pole-cam gorąco.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

P O S Z U K I W A N Y ( C Z . I )

21 MAJ-CZERWIEC 2014

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 21

Page 22: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 22

Najbardziej wartościowy sło-wacki starodruk to Księga

miejska Żyliny (Žilinská  mest-ská kniha). Była ona prowadzo-na od roku 1378 do połowy XVI wieku. Składa się z 149 kart,napisanych po łacinie, w językuniemieckim i po słowacku. Tak,tak – po słowacku! To nie błądani kurtuazja wobec Słowaków.Pierwszy zapis w języku miej-scowym pochodzi z roku 1451.Wszystkie zapisy były wnikliwieprzebadane przez językoznaw-ców słowackich w latach 90. XX wie-ku. Stwierdzili oni, że zapisy w Księ -dze są najstarszymi istniejącymi zapi-sami w języku słowackim. Są tam jed-nak słowa, wskazujące na czeskiewpływy, co nie dziwi, biorąc poduwa gę biskość Śląska i Moraw. Decy -dujące – wg słowackich językoznaw-ców – i świadczące o słowackości tek-stu jest np. używanie końcówki flek-syjnej rzeczowników w liczbie mno-giej –om (deťom, kostelom, sedla-kom) oraz stosowanie w zapisie po-dwójnych samogłosek (dessat, sussed,zlatto, ossem) czy posługiwanie sięczasownikową formą nejest (w języ-ku czeskim musiałoby być obowią -zkowo není)

Księga składa się z trzech części.Pierwsza zapisana jest w języku nie-mieckim i zawiera tekst statutu praw-nego miasta królewskiego Krupina z roku 1378. To ważny dokument, bodużo mówi o historii cywilizacyjnej i administracyjnej Słowacji, czyli ów-czesnych Północnych Węgier. DlaŻyliny był to czas awansugospodarczego – podniesie-nia statusu osiedla do rangimiasta (pierwsza próbamiała miejsce już w roku1312). Za wzór do naślado-wania przyjęto miasto z po-łudnia – Krupinę, zaś wzor-cem organizacji życia miej-skiego był środkowoniemie -cki Magdeburg, co odzwier-

ciedla ówczesne wpływy umysłowe i – w szerszym znaczeniu – politycz-ne. Ciekawe jest to, że początkowoŻylina chciała „przepisać” statut miej-ski nie tak odległego Cieszyna, które-go prawo skopiowano na wzór miastflamandzkich (dzisiejsza zachodniaBelgia). Węgierski król Ludwik Iuznał jednak, że węgierskie miastapowinny być lokowane na prawiemagdeburskim (Cieszyn na mocy de-cyzji króla musiał także przejść naprawo magdeburskie, co nastąpiło w roku 1364). W roku 1369 zarządził,aby Żylina wybrała sobie za wzór któ-reś z miast na Węgrzech, mających ta-ki statut. Wybór władz Żyliny padłwłaśnie na Krupinę, posługującą sięprawem magdeburskim prawdopo-dobnie już od roku 1244. Wiosną1370 roku delegacja Żyliny pojechałado Krupiny zapoznać się z magdebur-ską normą organizacji życia miejskie-go. Znamy nawet nazwisko pisarza,który dokonał przepisania tekstu z Księgi krupińskiej, choć nie wiemy

nic o samej technice jego pra-cy – prawdopodobnie musiałna jakiś czas pojechać doKrupiny. Trzeba pamiętać, żeumiejętność pisania miałacha rakter elitarny, a na prze-pisanie statutu trzeba byłopewnie poświęcić kilka tygo-dni. Ten urzędnik miejski na-zywał się Mikuláš z Lukovego(Lukovej).

Przetłumaczenie na język„domowy” nastąpiło na pole-cenie sędziego Żyliny VáclavaPongráca w 1473 roku, a więk-szą jego część przełożył Vá -clav z Kroměříža. Małe uzu-pełnienia, prawdopodobniena bieżąco, dokonane są innąręką (pewnie innego sekreta-rza rady miejskiej, bo jego wpi -sy pojawiają się w Księdzetakże później, aż do roku1489). Zanik wpisów w języ-ku niemieckim (ostatni taki

wpis pochodzi z roku 1429) wiążesię z ruchem husyckim i walką z ży-wiołem niemieckim. Żylina była w tych latach kilkakrotnie atakowa-na przez husytów, co spowodowałoucieczkę i emigrację z miasta wieluniemieckich mieszczan.

Po setkach lat nie czujemy jużmocno różnic w różnych warian-tach organizacji średniowiecznegomiasta. Miało to jednak swoje zna-czenie i odbijało się na relacjach z królem. Prawo flamandzkie da-wało więcej władzy burmistrzowiw porównaniu z magdeburskim, w tym bezpośrednią władzę sądow-niczą. Prawo magdeburskie odbie-rało burmistrzowi sporo kompeten-cji, tworzyło niezależny sąd miejski,ale przede wszystkim wprowadzałojako najwyższą władzę w mieście12-osobową radę miejską, którejburmistrz był jedynie organem wy-konawczym. Taka organizacja da-wała panującemu możliwość mani-pulowania i osłabiała pozycję bur-mistrza (dzisiaj powiedzielibyśmy„samorządowego”) wobec władzypaństwowej. Nic dziwnego, że bur-mistrz nie spieszył się z wprowa-dzeniem nowego prawa; król wydałpolecenie w roku 1369, Żylina zna-ła już nowe zasady w roku 1370, aleprzeszła na nie dopiero – i to zape -wne przymuszona – w roku 1384,czyli po 14 latach swego rodzajubiernego oporu!

WAŻKIEWYDARZENIAW DZIEJACH

SŁOWACJI

Stara księga miejska Żylinyi c z e g o m o że my s ię z n i e j d ow i e d z i eć

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 22

Page 23: Monitor Polonijny 2014/05-06

23

W drugiej części Księgi żylińskiejznajduje się tłumaczenie niemie -ckiego zapisu na język słowa cki, po-chodzące z roku 1471. Fakt, że radnimiejscy zdecydowali się na takiprzekład, świadczy o panujących w mieście stosunkach ję zykowych i narodowych. Tekst niemieckinadal był ważny, ale językiem ojczy-stym i codziennym dla wielu miesz-kańców, także z wyższej warstwymiasta (bo tylko oni w gruncie rze-czy mieli potrzebę odwoływania siędo statutu miejskiego przy wybo-rach cechowych, zakładaniu warsz-tatów albo sporach przed sądami)był już język lokalny, czyli słowacki.

W ostatniej części Księgi znajdująsię pojedyncze wpisy, które dzisiajokreślilibyśmy jako notarialne (są topotwierdzenia zakupu, sprze daży albo dziedziczenia majątku na tyledużego, że warte były zapisania w miejskich archiwach). To wśródtych wpisów znajduje się najstarszyzapis słowacki z roku 1451. Chara -kterysty czny jest brak w Księdze ję-zyka węgierskiego. Jego czas miałprzyjść dużo później…

Wszystkie karty Księgi miejskiejŻyliny mają format (29 x 22 cm) i są zszyte; całość jest oprawiona w skórę. Księga była przez jakiśczas przechowywana w archiwumw Brnie. Tam, w roku 1934, poddanoją pierwszemu oglądowi badawcze-mu. Zgodnie z ówcześnie panującąideologią czechosłowakizmu opisa-no ją jako zabytek języka czeskiego,do którego zostały wplecione regio-nalizmy z zachodniej Słowacji.

Stare łacińskie powiedzenie mó-wi: Habent sua fata libelli (‘księgimają swoją historię’). Pasuje ono do-skonale do starej księgi miejskiej z Żyliny, która – umiejętnie i wnikli-wie czytana – mówi bardzo dużo o historii miasta, narodu i Europy.

ANDRZEJ KRAWCZYK

MAJ-CZERWIEC 2014

Media doniosły, że Władimir Putinpodpisał właśnie ustawę, zakazują-

cą używania wulgaryzmów w sztuce. Wej -dzie ona w życie w Rosji 1 lipca. Za kazobejmuje używanie brzydkich słóww przekazach telewizyjnych i radiowych,a także w rozpowszechnianych filmach i publicznie prezentowanych dziełachsztuki. Ustawa zakazuje też rozpowszech-niania bez specjalnego oznakowania pro-duktów audiowizualnych i nagrań, za -wierających niecenzuralne słownictwo.W tym akcie prawnym nie ma jednak listyzakazanych sformułowań, toteż jeśli poja-wi się wątpliwość, czy konkretna jednost-ka językowa jest wulgarna, to w celu wyja-śnienia tego zostaną powołani biegli.Nieprzestrzegający ustawy będą karaniprzez Komitet Nadzoru Mediów wysoki-mi karami pieniężnymi, a jeśli złamią usta-wę dwukrotnie w ciągu roku, stracą li-cencję. Wiadomość powyższa obiegła me -dia polskie i europejskie, a nawet świato-we. Putina obwołano Wielkim Języko -zna wcą, już kolejnym w Rosji, bowiempierwszym był Stalin, który kiedyś przy-znawał co prawda, że językoznawcą niejest, ale swoje zdanie na temat języka miał.Ba, swój punkt widzenia na tę dziedzinęwiedzy opublikował nawet w książeczce,którą – a jakże by inaczej – zachłysnęła sięwspółczesna jemu prasa literacka i arty-styczna, także polska, podkreślająca zna-czenie tej „wiekopomnej” pracy dla roz-woju sztuki i nauki, zaś tezy WielkiegoJęzykoznawcy – jak pisał Janusz Szpotań -ski, znany z prześmiewczych poematówkomicznych, w których z wdziękiem wy-szydzał PRL-owską rzeczywistość – znala-zły zastosowanie we wszystkich dziedzi-nach życia, z ginekologią łącznie. Do cza-su. Po śmierci Stalina zostały wyśmianeoficjalnie i… zapomniane.

Dziś widmo Wielkiego Językoznawcypowraca w innej postaci. I znów jedni de-cyzję Putina, a właściwie Rady Federa cyj -nej, bo to ona ustawę uchwaliła (wcze-śniej zrobiła to niższa izba parlamentu ro-syjskiego Duma Państwowa), chwalą, in-ni ganią. Słusznie?

Jak świat światem jakiekolwiek oficjal-ne próby cenzurowania języka nigdy nieprzyniosły spodziewanych efektów. Nibyto wspomniana ustawa wymierzona jest

głównie w niepokornych ro-syjskich muzyków, choćbytych z grupy Leningrad, prze-klinających w rytmie ska i de-klarujących, że życie bez wulga-ryzmów jest niemożliwe, ale przeciwnicypolityczni Putina, a tych rosyjski prezy-dent ma dziś wielu, twierdzą, że tak na-prawdę chodzi o ty, by obecne władzemo gły decydować, co mówić można,a cze go nie (tak np. twierdzi Vadim Ru -dniev, rosyjski filozof i lingwista). I trud-no się z tym nie zgodzić…

Mnie jednak interesuje sam fakt zakazuużywania wulgaryzmów. Mówi się, że Ro -sjanie potrzebują zaledwie jednego sło-wa, oczywiście wulgarnego, by wyrazićwszelkie emocje. Podobnie jest z Pola -kami – wielu z nich, chcącym opisać swójstan ducha, także wystarcza jeden wyraz i także wulgarny. Ale czy jakikolwiekprawny zakaz używania niecenzuralnegosłownictwa jest w stanie wpłynąć nawzrost kreatywności językowej użytkow-ników języka? Jestem przekonana, że nie.

Wulgaryzmy są stare jak świat i nie spo-sób się od nich uwolnić. Mało tego – sąpotrzebne. Zdarzają się bowiem takie sy-tuacje życiowe, kiedy to jesteśmy bardzoźli, zdenerwowani czy nawet bezradni. I w takich sytuacjach swoistym wenty-lem bezpieczeństwa jest użycie wulgary-zmu. Te niecenzuralne wyrazy, łamiącetabu językowe, mają swoją moc, ale tylkowtedy, gdy korzystamy z nich okazjonal-nie, a nie na co dzień. Codzienne ich uży-wanie powoduje bowiem, iż tę moc tracą,stając się zwykłymi leksemami, często poprostu zbędnymi.

Jaki wniosek? Nie karzmy za wulgary-zmy, nie stosujmy kar za język w ogóle.

Okażmy – co dla niektórych z Pań -stwa zabrzmi zapewne dziwnie – sza-cunek wulgaryzmom, które są integral-ną częścią każdego języka, stosując je –w ostatecznym wypadku – okazjonal-nie, świadomie i adekwatnie do sytu-acji. Natomiast jeśli już zechcemy ko-goś napiętnować za nadużywanie nie-cenzuralnego słownictwa, a takich osóbnie brak, to niech to napiętnowanieprzyjmie raczej formę społecznegoostracyzmu, a nie sankcji prawnych.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

W obronie wulgaryzmów

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 23

Page 24: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 24

Polska doczekała się swoichodpowiedników Złotych

Ma lin, czyli nagród za najgor-sze produkcje filmowe. I do-brze, bo w ostatnim czasie naj -głośniej promowane są gnio-ty, a filmy dobre i ambitne (ciągleich dużo w polskiej kinematogra-fii) przechodzą często bez echa.Na gro dy Złotych Węży to postrachnaprędce kręconych podróbekprodukcji amerykańskich i kome-dii romantycznych, które ani niesą śmieszne, ani romantyczne. W tym roku najwięcej nominacjido antynagród zebrały filmy „Lastminute” i „Tajemnica Wester plat -te”. O „Last minute” już pisałam i dotego traumatycznego przeżyciawolę nie wracać. Jako że jestemciekawską masochistką, postano-wiłam jednak obejrzeć dramat wo-jenny i sprawdzić, czy jest z nimfaktycznie tak źle, jak o nim piszą.A trzeba przyznać, że na debiucie

reżyserskim Pawła Chochle -wa nie zostawiono suchej nit-ki. „Tajemnica Westerplat te”została nominowana do Zło -tych Węży aż w dziewięciukategoriach: najgorszy film

roku, żenujący film na ważny te-mat, najgorszy scenariusz, najgor-sza rola męska, rola poniżej god-ności, najgorszy duet, najbardziejżenująca scena i najgorsze efektyspecjalne. Już zacierałam ręce z ra-dości, że będzie o czym pisać, przy-

gotowałam się na palpitację sercai pianę na ustach, a okazało się,że… wcale nie jest tak źle. Kontro -wersje wokół filmu dotyczyły głó -wnie antypolskości i interpretacjihistorii. Na ten temat nie będęsię wypowiadać, bo nie jestemhistorykiem. Zacznę więc oddobrych wiadomości, a jest ichkilka. W „Tajemnicy…” brak prze -rysowanego patosu i kiczowa-tej martyrologii, tak ukocha-nych w polskich produkcjachhistorycznych. Przede wszy -stkim film ma bardzo dobrą

oprawę wizualną, kostiumy (An drzejSzenajch, Hanna Ćwikło), sceno-grafię (Alan Starski), zdjęcia (Wal -demar Szmidt, Algimantas Miku -tenas). Rewelacyjna jest muzykaJana A. P. Kaczmarka. Nawet ob-śmiane efekty specjalne zrobiły namnie wrażenie, choć może tylkodlatego, że jeszcze nie otrząsnęłamsię po „Bitwie pod Wiedniem”, któ-ra powraca do mnie w sennychkoszmarach. Niestety, muszę jed-nak wtrącić kilka „ale”, bo nawetnajlepiej zrealizowany wizualniefilm nie obroni się tylko kostiuma-mi czy scenografią. Tak jest też

w tym przypadku. Scenariusz kule-je, brak w nim napięcia zarówno w ak cji, jak i rysie psychologicz-nym postaci. Dłużyzny ciągną sięniemiłosiernie i wieje nudą w naj-bardziej kluczowych momentach.Gra aktorska woła o pomstę do nie-ba! Michał Żebrowski jako majorHen ryk Sucharski ogrywa filmtrze ma minami, znanymi widzom z poprzednich filmów z jego udzia-łem. Zastanawiałam się, czy to abynie Wiedźmin i Skrzetuski przebra-li się w polski mundur. RobertŻołę dziewski jako kapitan Franci -szek Dąbrowski jest trochę jak psy-chopata, czytający swoje kwestie z kart ki. Dialogi są sztuczne, a roz-terki moralne płaskie. Miało byćpsychologicznie, a wyszło grote-skowo. Wynudziłam się, poziewa-

łam, ale przyznaję, że dzie-więć nominacji do ZłotychWęży było przesadą. Cieszęsię więc niezmiernie, że wię -kszość nagród zgarnął mój fa-woryt, czyli „Last minute“, odktórego pro szę trzymać się z daleka, bo grozi stałym ka-lectwem umysłowym.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

na WesterplatteWe˛ze

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 24

Page 25: Monitor Polonijny 2014/05-06

Podróżując po Spiszu,nie oczekiwanie trafi-

łam do Lewoczy. Musiałamsię przesiąść na inny auto-bus i w trakcie oczekiwa-nia na kolejny środek loko-mocji zwiedziłam to uro-cze miasteczko.

Już przy wjeździe do cen -trum moją uwagę zwróci łystare mury obronne, ota-czające starą część miasta.Wszystkie zabytki i atrakcjemiejskie koncentrują sięwokół rynku, w sercu któ-rego stoi kościół św. JakubaApostoła z XIV w. z najwyż-szym gotyckim ołtarzemna świecie (18,6 m), autor-stwa Mistrza Pawła z Lewo -czy. Wyrzeźbione figurymają prawie 2,5 metra i sąwykonane z jednego ka-wałka lipowego drewna.Ażurowy ołtarz mimo swo-ich sporych rozmiarów

wydaje się być niezwyklelekki i delikatny. Przez500 lat stał w nienaruszo-nym stanie – dopiero w la-tach 1952-1954 poddanogo kon serwacji. Poza ołta-rzem głównym kościół za-chwycił mnie średniowie -cznymi malowidłami, rzeź-bami oraz dwunastoma go-tyckimi ołtarzami boczny-mi. Bez wątpienia kościółten należy do najcenniej-

szych budowli sakralnychna Słowacji i jest chlubąmiasta. Kiedy tylko prze-czytałam informację o zna-nym Mistrzu Pawle, przy-pomniały mi się opowieścimojego taty, którego Lewo -cza zauroczyła na tyle, że

do dziś wspomina ją z wiel-kim sentymentem. Po wyj-ściu z kościoła skierowa-łam się do renesansowegoratusza, który swój obecnywygląd uzyskał po przebu-dowie w 1550 roku. W bu-dynku mieści się dziś mu-zeum pełne cudownychwnętrz i historycznych pa-miątek. Kiedy podziwia-łam arkady ratusza i klatkęwstydu, wykorzystywaną

dawniej do publicznegoupo karzania, usłyszałamnagle swoje imię. Zasko -czona odwróciłam się i do-strzegłam kolegę – Pawła z Koszyc. Minęły ponad 2 lata, kiedy widzieliśmysię ostatnim razem. Znajo -my ów przyjechał do Lewo -czy na wesele, na którympełnił funkcję świadka. Po -rozmawialiśmy chwilę, poczym ja wróciłam do zwie-dzania, a on do pełnieniaobowiązków drużby.

Rozmyślając o przypad-kowym spotkaniu, spacero-wałam po starówce i podzi-wiałam wspaniale odre stau -rowane gotyckie, renesan-sowe i barokowe kamieni-ce z bogato zdobionymi fa-sadami i z arkadowymi we-wnętrznymi podwórzami.Do najciekawszych bez wą -tpienia należy renesanso-wy dom Thurzonów z nie-zwykle bogatą dekoracją,wykonaną techniką sgraffi-to, i stiukową attyką. Nauwagę zasługuje także domMistrza Pawła, w którymznajdują się kopie jegodzieł, dom Haina czy domKrupeka, należący niegdyśdo krakowskiego kupca.Zwiedzając Lewoczę, war-to skręcić w jedną z bocz-nych uliczek, by tam przyj-

rzeć się pozostałościomkrólewskiego miasta, czylimiejskim murom obron-nym, basztom, bramom i wieżom. Jedna z bram toBrama Polska.

Lewocza rozwijała siębardzo szybko dzięki pro-wadzącemu przez miastosłynnemu traktowi handlo-wemu z Węgier do Krako -wa. To właśnie tu spotykalisię władcy z dynastii Jagiel -lo nów z Polski, Czech, Li -twy i Węgier. W XIX wiekumiasto stało się kolebką sło-wackiej świadomości naro-dowej – tu powstała teżpieśń Nad Tatrou sa blý s -ka, która jest obecnie hym-nem Słowacji.

Dziś miasto jest architek-tonicznym zabytkiem kul-tury, wpisanym na Listęświatowego dziedzictwaUNESCO oraz jednym z najstarszych miejsc piel-grzymkowych na Słowacji.

Nad miastem wznosi sięwzgórze z sanktuarium ma -ryjnym. Mariańską Góręwarto odwiedzić nie tylkoze względu na roztaczającąsię z niej piękną panoramę.Dla katolików to szczegól-ne miejsce pielgrzymek. W 1995 roku Jan Paweł IIodprawił tu mszę św. dla650 tys. wiernych.

O Lewoczy mówi się, iżjest najwspanialszym ka-mieniem szlachetnym w ko-ronie spiskiej. Dla mnieniewątpliwie jest ona skarb -cem sztuki i prawdziwąsłowacką perłą!

MAGDALENAZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

25 MAJ-CZERWIEC 2014

Słowackieperełki

Spotkanie z Mistrzem Pawłem

ZDJĘCIA: MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 25

Page 26: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 26

Taki komfort pracy, jak w StanachZjednoczonych, w polskich rea -

liach wciąż jest nieosiągalny. Tru -dności przy kompletowaniu i projek-towaniu kostiumów, które trzydzieścilat temu napotkała Anna Biedrzycka-Sheppard, skutecznie torpedują pra-cę i pomysły nadwiślańskich kostiu-mologów także dzisiaj. Potrzebne dofilmów stroje wciąż często trzebaprzygotowywać chałupniczo, wyszu-kiwać w second handach, na stry-chach u znajomych, wypożyczać. Przyskromnym budżecie kostiumolog mu -si wykazać się ponadprzeciętną kre-atywnością. – Nie mamy zaplecza (...)Kostiumy z polskich magazynów sąw opłakanym stanie. Nikt nie mapieniędzy, żeby stworzyć wypoży-czalnię z prawdziwego zdarzenia –mówiła w wywiadzie dla Rzeczpospo -litej Magdalena Biedrzycka, czołowapolska kostiumolog, a prywatnie sio-stra Anny Biedrzyckiej-Sheppard, sta-ła i zaufana współpracowniczka An -drzeja Wajdy. Stworzyła kostiumym.in. do jego Katynia (2007), za cootrzymała Europejską Nagrodę Filmo -wą, Tataraku (2009) i Wałęsy. Czło -wieka z nadziei (2013). – Przygoto -wa łam około 200 fotografii, któredostałam z prywatnych albumówczłonków rodzin katyńskich. Potemzaczęły się schody, bo mieliśmy pięćtygodni na przygotowanie się dozdjęć, a mój zespół składał się zale -

dwie z trzech osób (...) Żebyubrać 400 osób do sceny namoście, która otwierała film,całkowicie ogołociłam ze stro-jów z przełomu lat trzydziestych i czterdziestych dwa polskie magazy-ny kostiumów. Potem ponad miesiącdoprowadzałam wypożyczone rze-czy do stanu używalności – opowia-dała niedawno, wspominając pracęnad kostiumami do Katynia. Część z nich sprowadziła z Londynu – tam-tejsza wypożyczalnia kostiumów byłaznacznie lepiej wyposażona niż jejpolski odpowiednik. To jednak wciążbyło za mało; musiała ubrać nie tylkopierwszoplanowe postaci, ale i staty-stów, czyli setki osób. To okazało sięnie lada wyzwaniem, bo jako profe-sjonalistka nie mogła pozwolić sobiena choćby najmniejszą wpadkę. Kom -pletowała więc stroje z niemal apte-karską pieczołowitością, obsesyjniezwra cając uwagę na każdy detal. Zda -wała sobie sprawę z tego, że kilka-dziesiąt lat temu panowała nie tylkoinna moda – ubrania były szyte z in-nych materiałów, przy użyciu innychściegów, nici, podszewek. Zależało jejna autentyczności, dlatego nie zgodzi-ła się na uszycie kostiumów z tkanindostępnych obecnie. – Przy dzi siej -szej technice zdjęciowej nowość w takim filmie jak „Katyń“ wyłaby z ekranu fałszem – wyjaśniała. Jedy -nym wyjściem w takich sytuacjachbywa patynowanie ubiorów, ale tegoMagdalena Biedrzycka za wszelką ce-nę chciała uniknąć. – Czasem mi sięto zdarza, ale to horror. Muszę to ro-bić sama, co zajmuje mi przynajm-niej miesiąc. Moja siostra AnnaBiedrzycka-Sheppard, która też jest

kostiumologiem i pracuje przywielkich hollywoodzkich fil-mach, nie ma takich proble-mów. Projektuje ubiory, szyje

je, a następnie oddaje do postarze-nia. Trzy dni później odbiera stroje,które wyglądają tak, jakby ktoś je no-sił kilka lat – mówiła Biedrzycka w rozmowie z Rzeczpospolitą.

Magdalena Biedrzycka wielokrot-nie podkreślała, że ucieka od kinawspółczesnego, bo – jej zdaniem –jest ono dla kostiumologa bardzo nie-wdzięczne. – (...) nikt nie wyobraża

sobie, że tam też trzeba ubrać ludziw jakimś stylu. Wystarczy jednak, żeakcja filmu cofnięta jest o ćwierćwieku, a dla mnie oznacza to już ki-no kostiumowe. Tak było w przypad-ku Wałęsy. Człowieka z nadziei, któ-ry swoją premierę miał w ubiegłymroku. Biedrzycka oczywiście nie ogra-niczyła się do eksplorowania magazy-nów filmowych, ale na własną rękęwyszukiwała rzeczy „z epoki“ – odubrań przez bibeloty na dodatkach i biżuterii skończywszy. Jedną z waż-niejszych ról zagrał oryginalny sweterLecha Wałęsy, wypożyczony z Mu -zeum Solidarności w Gdańsku. Kreo -wana przez Roberta Więckie wiczapostać w tym kostiumie zostaławmon towana w autentyczny mate-riał dokumentalny. – Wszyscy dokła -dnie pamiętają, jak wyglądał Wałę -sa, gdy podpisywał porozumieniasierpniowe. Zależało nam bardzo,żeby to było wiernie odtworzone –mówiła zadowolona z efektu końco-wego Biedrzycka.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Utalentowane siostry BiedrzyckiePOLAKPOTRAFI

Magdalena BiedrzyckaMagdalena Biedrzyckai Andrzej Wajda

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 26

Page 27: Monitor Polonijny 2014/05-06

27 MAJ-CZERWIEC 2014

O takich jak on uczy-łem się w szkole, gdy

na lekcjach historii czy pol-skiego dyskutowaliśmy o mło dych bohaterach, wal -czących za ojczyznę – ta-kich jak chłopaki z SzarychSzeregów czy sanitariuszkiz powstania warszawskie-go. Nie tak ich sobie wy-obrażałem – myślałem o nichraczej jak o pomnikowychpostaciach z innej rzeczy-wistości, a nie zwykłych lu-dziach, wesołych i skrom-nych. Wydarzenia na kijow-skim Majdanie pokazały,jak bardzo się myliłem. Hi -storia, podobna do tej z pod -ręczników, dzieje się tu i te-raz, a 19-letni obrońca Maj -danu, którego niedawnopoznałem, jest tego najlep-szym przykładem.

Roman Kaczan – wesołydziewiętnastolatek z Ra -de cho wa pod Lwowem –w tym roku powinienukończyć naukę w liceum.O tym, żeby pojechać naMajdan, myślał przez dłuż-szy czas – na ZachodniejUkrainie wszyscy z ogrom-nym przejęciem śledzili co-raz bardziej niepokojącewydarzenia w stolicy. Aleto nie było takie proste.Roman w Kijowie nigdywcześniej nie był, a o jegowyjeździe tam z oczywi-

stych względów nie chcielisłyszeć rodzice.

Pewnego dnia Romekpowiedział w domu, że wy-jeżdża z kolegami na kilkadni na odpoczynek do są-siedniego obwodu wołyń-skiego. Nie mówiąc o praw -dziwym celu wyjazdu, spo-tkał się z kolegą i zdecydo-wali: trzeba jechać do Ki -jowa. – To była spontanicz-na decyzja. W tych dniachw Kijowie Berkut brutal-nie pacyfikował demon-strantów. Ze stolicy napły-wały dramatyczne apele o to, by przyjeżdżać, we -sprzeć Majdan. Ludzietam umierają za ojczyznę,a my tu w obwodzie lwow-skim siedzimy bezpieczniei oglądamy to wszystko w telewizji. To oczywiste,że chciałem pojechać i we -sprzeć Majdan, podobniejak mój kolega Sławik –mówi Roman.

Dostać się do Kijowa niebyło łatwo. Tym bardziej,że 19-letni Romek wyglądana dużo młodszego, a w tedni na Majdanie było bar-dzo niebezpiecznie – beztarczy, kasku i kamizelkikuloodpornej lepiej byłosię tam nie pojawiać. – Z Radechowa organizo-wano transport dla osób,chcących pojechać do Kijo -

wa. Organizatorzy naj-pierw nie chcieli nas za-brać, mówili że jesteśmyza młodzi – wspomina Ro -man Kaczan. Wówczas li-derzy Majdanu ogłosili, żeze względu na ryzyko,Majdan powinny opuścićkobiety i dzieci, a na bary-kadach powinny pozostaćosoby „zaprawione w bo-ju” – weterani wojny afgań-skiej, osoby po służbie woj-skowej, sportowcy. W koń-cu chłopakom udało się do-stać do miasteczka Wynny -ky pod Lwowem, a stamtąddo Kijowa. I trafili w samocentrum wydarzeń, któreprzyjęły krwawy obrót.

Już w drodze do stolicydo pasażerów busa dotarłainformacja o tym, że Ber -kut podpalił budynek zwią -zków zawodowych na Maj -danie – jedno z miejsc, w którym chronili się de-monstranci. Chłopacy przy -jechali do Kijowa 19 lute-go. Byli w stolicy po razpierwszy – nocleg w na-miocie na Majdanie, a na-stępnego dnia na barykady.

Z pewnością wielu czytel-ników oglądało w telewizjirelację ze strzelaniny na uli-cy Instytuckiej – demon-stranci chowali się podprowizorycznymi tarcza-mi, które co prawda chro-niły przed milicyjnymi pał-kami, ale nie przed kulamisnajpera. Roman był jednąz ofiar. Snajper był bardzoprecyzyjny, wybrał odpo-wiedni moment i… stałosię: kula przestrzeliła Rom -kowi kręgosłup w odcinkulędźwiowym. Koledzy podostrzałem karabinów wy-ciągnęli go spod linii ognia,później była brawurowajazda na dachu samochodui transport do monastyruśw. Michała w Ki jowie,gdzie schronienia rannymudzielali mnisi. Z KijowaRomana przewieziono doszpitala we Lwo wie, a na-stępnie do Krako wa.

Roman Kaczan wraz zkil koma innymi najciężejrannymi trafił na leczeniedo Polski. Już prawie dwamiesiące przebywa w kra-kowskim prywatnym szpi-talu św. Rafała, który sfinan-sował jego leczenie. Chło -pak jest w Polsce całkiemsam, mama długo nie mo-gła do niego przyjechaćwskutek problemów z pa -szportem i wizą. Romekbardzo tęskni za Ukrainą,rodziną i przy jaciółmi, któ-re próbują mu zastąpić nieobojętni krakowianie– Ukraiń cy i Polacy, dbają-cy o to, by codziennie ktośchłopaka odwiedzał i by w miarę możliwości nicze-go mu nie brakowało.

JAKUB ŁOGINOW

W Małopolsce organizowany jest projekt„Dzieci Majdanu” – polskie ferie dla dzieciosób, które zginęły lub zostały ranne wskutekstarć na Ukrainie. Organizatorzy apelują o wsparcie akcji – szczegóły w Internecie na stronie www.facebook.com/dziecimajdanu

RomanKaczan

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 27

Page 28: Monitor Polonijny 2014/05-06

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T YNOVÁ DRÁMA: ŚWIADECTWO KRWI13 maja, godz. 22.00, Bratysława, Mestské divadlo P. O. HviezdoslavaSpektakl teatralny Svedectvo krvi KarolaHoráka w reżyserii polskiej reżyserki AgnieszkiOlsten i przedstawienie Vnútro Vnútra w wykonaniu teatru Skrat w reżyserii ĽubaBurgra i Dušana Vicena w ramach X KrajowegoFestiwalu Współczesnego Dramatu Słowackiegoi Międzynarodowego (12-17 maja). Więcejinformacji: www.novadrama.sk

LEKSYKON POLAKÓW W REPUBLICE CZESKIEJ I REPUBLICE SŁOWACKIEJ14 maja, godz. 18.00, Bratysława, Instytut Polski,Nam. SNP 27Promocja drugiej części Leksykonu Polaków w Republice Czeskiej i Republice Słowackiej z udziałem dyrektora projektu ZenonaJasińskiego oraz redaktora Bogdana Cimała.

DNI FOTOGRAFII W LEVICACH: TOMASZ GUDZOWATY16 maja, godz. 17.00, Levice, synagoga,ul. Kalmana KittenbergeraOtwarcie wystawy prac wybitnegopolskiego fotografika TomaszaGudzowatego, wielokrotnegozdobywcy prestiżowejmiędzynarodowej nagrody WorldPress Photo. Wystawa czynna do 31 maja.

KONCERT MUZYKI KLASYCZNEJ13 maja, godz. 18.00, Bratysława,Instytut Polski, Nam. SNP 27. Wwykonaniu Austeja Valušytė z Litwyi Jana Tura z Ukrainy, laureatówprestiżowego MiędzynarodowegoForum Pianistycznego Bieszczady bezgranic w Sanoku

JAZZ W KASÁRŇACH • 13 maja,Koszyce, Kasárne/KulturparkKoncert znakomitego polskiegozespołu jazzowego ORANGE TRANEw składzie Piotr Lemańczyk (bas),Dominik Bukowski (wibrafon) i Tomasz Łosowski (perkusja)Więcej informacji:www.orangetrane.pl

TEATR FORMY • 16 maja – RimavskáSobota, 17 maja – Fiľakovo, 18 maja –Lučenec Bitwa postu z karnawałemPrzedstawienie wrocławskiego teatruw reżyserii Józefa Markockiego.Spektakl w Fiľakowie odbędzie się w ramach Nocy Muzeów i Galerii.Więcej informacji:www.pantomima.pl/glowna.html

MONITOR POLONIJNY 28

W ramach cyklu „Światowe gwiazdy opery“ 25 kwietnia 2014 roku w bratysławskimSłowackim Teatrze Narodowym wystąpił światowej sławy polski tenor operowy PiotrBeczała. W związku z tym wydarzeniem na łamach „Monitora Polonijnego“ ogłosiliśmy kon-kurs. Zadaniem czytelników było udzielenie odpowiedzi na trzy pytania, zaś nagrodą byływejściówki na koncert. Uzyskali je: Tymoteusz Górecki, Beata Wojnarowska oraz Anna Jarina.Poniżej podajemy prawidłowe odpowiedzi na zadane przez nas pytania:1. Którą polską akademię muzyczną ukończył Piotr Beczała? Katowice (należało podać miasto)2. Który światowej sławy polski śpiewak operowy wystąpił w czerwcu ubiegłego roku

w Braty sławie? Wywiad z nim został opublikowany na łamach „Monitora Polonijnego“nr 7-8/ 2013. Mariusz Kwiecień

3. Którą rocznicę powstania świętuje w tym roku Klub Polski? Dwudziestą

Zwycięzcom konkursu gratulujemy, a panu Janovi Koreckiemu, głównemu organizatorowi kon-certu Piotra Beczały, dziękujemy za ufundowanie wspaniałych nagród dla naszych czytelników.

Redakcja „Monitora Polonijnego“

Redakcja „Monitora Polonijnego” przypomina że trwakonkurs, adresowany do dzieci i młodzieży, pod hasłem

Tematem prac mają być polscyulubieńcy bajek filmowych,którzy niedawno obchodziliswoje 50-lecie. Pierwszy odcineknajsłynniejszej polskiejkreskówki o Bolku i Lolkuzrealizowano bowiem jesienią1963 roku. Do chwili obecnej ichprzygody obejrzało około miliarda ludzi w 80krajach na całym świecie! Bolek i Lolek byli już naDzikim Zachodzie, a nawet odbyli podróży dookołaświata. Pora, by odwiedzili Słowację! W związku ztym narysujcie lub namalujcie (technika dowolna)propozycje kolejnych podróży Bolka i Lolka wciekawe, Waszym zdaniem, zakątki Słowacji. Pracekonkursowe prosimy przesyłać pod adresemredakcji naszego pisma do 10 czerwca br. pocztątradycyjną lub elektroniczną. Wyniki konkursuzostaną ogłoszone w lipcowym numerze„Monitora”. Wyłonieni przez specjalne jury autorzynajlepszych prac otrzymają nagrody, zaś wszyscyuczestnicy upominki.

KONKURS RYSUNKOWYDLA DZIECI I MŁODZIEŻY

Bolek i Lolek na Słowacji

Drogiej klubowiczce z Trenczyna –Agnieszce Vašekovej – z okazji jej

pięknego życiowego jubileuszu życzeniazdrowia, szczęścia i jak najwięcej powodów do uśmiechu składają przyjaciele z Klubu

Polskiego. Sto lat, Agnieszko!!!

Współpracowniczce „Monitora Polonijnego“ KasiPieniądz i jej mężowi Arturowi składamy gratulacje

z okazji przyjścia na świat ich drugiej córeczki Niny,która urodziła się 17 kwietnia. Całej tej wspaniałej rodzinie

życzymy samych słonecznych dni, pełnych szczęścia.Redakcja „Monitora Polonijnego“ oraz przyjaciele z Klubu Polskiego

ŻYCZENIA

Warsztaty twórcze dla dzieci polonijnychKlub Polski Koszyce organizuje w terminie od 18 do 25 lipca

warsztaty twórcze dla dzieci polonijnych w wieku od 7 do 15 lat.Plener odbędzie się w uroczej wiosce Šumiac, pod szczytem Kraľová Hoľa.Dla dzieci członków Klubu Polskiego wpisowe wynosi 20 euro, dla pozostałych 50 euro.

Więcej informacji udziela organizatorka Štefania Gajdošová:0905797645, e-mail: [email protected]

Uwaga! Liczba miejsc ograniczona! Decyduje kolejność zgłoszeń

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 28

Page 29: Monitor Polonijny 2014/05-06

Y T U T U P O L S K I E G O N A M A JNOC MUZEÓW I GALERII: POLISH BLUESSHOW • 17 maja, od godz. 18.00,Bratysława, Múzeum obchodu,Linzbothova 16 W bratysławskimMúzeum obchodu wystąpią polskiezespoły bluesowe:• BLUES TOBACCO• GRUFF! Przytuła&Kruk• JOANNA KNITTER – BLUES & FOLK

CONNECTIONWięcej informacji: www.nocmuzei.sk

BYDESIGN CONFERENCE • 18 maja,Bratysława, Divadlo Aréna, Viedenskácesta • Udział weźmie polski grafikJacek Utko, który specjalizuje się w designie gazet i publikacji. Dziękiniemu w Polsce i Estonii wydawane sąjedne z najładniejszych gazet na świecie.Więcej informacji: bydesignconf.co.

PÓŁSŁOWO • 21 maja, godz. 17.00,Bratysława, Instytut Polski, Nam. SNP 27 • Gościem będziesłowacki artysta Miroslav Cipár, któryzajmuje się malarstwem, grafiką,rzeźbą, ilustracją i sztukąmonumentalną. Gość muzyczny –Marián Lucký.

POLSKA I EUROPA ŚRODKOWA 198922 maja, godz. 18.00, Bratysława,Instytut Polski, Nam. SNP 27Wystawę o zmianie ustroju w Polsce i Europie Środkowej przygotowała we współpracy z Ministerstwem SprawZagranicznych RP polska organizacjapozarządowa Ośrodek Karta, którazajmuje się dokumentowaniem historiiPolski i Europy Środkowej XX wieku.Wystawa będzie czynna do 20 czerwca.

FEMINISTYCZNY THINK TANK23 maja, godz. 18.00, Bratysława,Instytut Polski, Nam. SNP 27Działaczki, kobiety świata nauki i artystki,których celem jest promowanie i rozwój ruchufeministycznego w Polsce. W Bratysławieodbędzie się prezentacja z dyskusją i workshopem.

KARBIDO: THE TABLE/STÓŁ • 25 maja, godz. 20.00, Koszyce, Kunsthalle, Rumanova 1Koncert eksperymentalnej formacji muzycznej.

BRATYSŁAWSKI FESTIWAL KSIĄŻKI: BRAK30 maja – 1 czerwca, Bratysława, Pisztoryhopalác, Štefánikova 25Festiwal wydawców, pisarzy, ilustratorów,grafików, drukarzy i wszystkich przyjaciółliteratury pięknej.Więcej informacji: www.brakfestival.sk

29 MAJ-CZERWIEC 2014

Wybory do Parlamentu Europejskiego – 25 maja 2014Obywatele polscy przebywający za granicą mogą, zgodnie z przepisami Ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy, głosować na polskich kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Wybory zostaną przeprowadzone w myślpostanowienia Prezydenta RP z dnia 19 lutego 2014 r., który zarządził głosowaniedo Parlamentu Europejskiego w dniu 25 maja 2014 r. (niedziela) w godz. 7.00 - 21.00.

Rozporządzeniem Ministra Spraw Zagranicznych RP z dnia 16 kwietnia 2014 r. dla obywateli polskich przebywających na terenie Słowacji utworzono obwódgłosowania nr 128 w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w którymgłosowanie przeprowadzi Obwodowa Komisja Wyborcza z siedzibą w Ambasadzie RPw Bratysławie, przy ul. Hummelovej 4.

Obywatele polscy, zainteresowani głosowaniem w wyborach do PE, posiadającyważny paszport lub polski dowód osobisty, powinni w terminie do 22 maja 2014 r.dokonać zgłoszenia do spisu wyborców, który sporządza konsul RP. Zgłoszeniamożna dokonać pisemnie, telefonicznie, faksem lub drogą elektroniczną.Uruchomiona zostanie także elektroniczna forma rejestracji, pozwalająca na samodzielny wpis do rejestru wyborców.

Zgłoszenie powinno zawierać następujące dane: nazwisko, imię (imiona), imię ojca,datę urodzenia, numer ewidencyjny PESEL (jeżeli wyborca posiada), oznaczeniemiejsca pobytu wyborcy za granicą (adres zamieszkania), numer oraz miejsce i datę wydania ważnego polskiego paszportu lub dowodu osobistego, miejscewpisania wyborcy do rejestru wyborców w Polsce – tylko w przypadku obywatelipolskich czasowo przebywających za granicą.

Szczegółowe informacje o sposobach rejestracji w spisie wyborców i głosowaniukorespondencyjnym zostaną zamieszczone na stronie internetowej ambasady.http://bratyslawa.msz.gov.pl/pl/ w zakładce „Informacje konsularne”.

Informacje na temat wyborów dostępne są na stronie Państwowej KomisjiWyborczej http://info.pkw.gov.pl

Świętowanie

Dnia Matkii Dnia Dzieckaw rezydencji AmbasadoraJego Ekscelencja Tomasz Chłoń,Ambasador RP na Słowacji, wraz z Małżonką zapraszają Rodaków doswojej rezydencji przy ul. Gorazdovej 33w Bratysławie na wspólne świętowanieDnia Matki i Dnia Dziecka.Obchody tych świąt w ramach dniaotwartego rezydencji Ambasadoraodbędą się 25 maja 2014 r.w godz. 10.00-18.00.Dobrą okazją do tego spotkania będą teżwybory do Parlamentu Europejskiego,które odbędą się właśnie tego dnia –można oddać głos w ambasadzie i zarazpotem przyłączyć się do świętujących w rezydencji Ambasadora Rodaków.

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:11 AM Page 29

Page 30: Monitor Polonijny 2014/05-06

MONITOR POLONIJNY 30

Kolacja firmowaMężczyzna w okolicach pięćdzie-

siątki czołga się po podłodze, wykrzy-kując w moim kierunku płomiennewyznania miłości. Na niziutkich sto-łach walają się niedopite butelki sojuoraz resztki po sushi, posypanymopiłkami złota. To mój pierwszy ty-dzień w pracy. Podczas kilkugodzin-nej mocno zakrapianej kolacji ani ra-zu nie tracę głowy, mimo że moi przy-szli współpracownicy podpuszczająmnie na wszelkie możliwe sposoby.Chcą sprawdzić, opierając się na sta-rej prawdzie in vino veritas…, jakąosobą jestem. To pierwszy z wieluetapów na drodze do zdobycia ich za-ufania. W porównaniu z innymi trzy-mam się całkiem nieźle, więc począ -tkowy test mogę chyba zaliczyć dozdanych śpiewająco. Zale -dwie kilka godzin po kola-cji wszyscy stawiamy sięprzed czasem w żołnier-skim szyku przy swoichbiurkach. W ciągu dnianiektórzy odsypiają nocna krzesłach, w wyprosto-wanej pozycji, poruszającjednocześnie długopisemdla zachowania pozorów.

Zdolności kamuflażu Koreańczykówwprawiają mnie w osłupienie. Cimniej odporni wybierają kilkunasto-minutową drzemkę okrakiem na to -aletowej muszli.

Podróż służbowaDrugi tydzień w pracy. Siedzę wła-

śnie w samolocie zmierzającym doPragi. Nikt nie potrafi mi dokładniepowiedzieć, jaka jest moja rola pod-czas tego wyjazdu. Do błądzenia wemgle muszę się przyzwyczaić, bo takbędzie wyglądała moja praca przezkolejne kilka lat. Jeden z kolegów, któ-ry leci ze mną, spóźnia się. Jego na-zwisko słychać w każdym zakamarkulotniska. W końcu wpada zasapany z wielkim kartonem pod ręką. Oka -zuje się, że to zapasy ramyeonu – ko-

reańskiej zupki instant. Poprzylocie do Pragi instalu-jemy się w hotelowym po-koju konferencyjnym.Pracu je my od świtu do no-

cy, przegryzając koreańskie fastfoody. Po złożeniu dokumen-tów przetargowych wychodzi-my w końcu coś zjeść na ze-wnątrz. Przecieram oczy ze zdu-mienia, kiedy wchodzimy do re-stauracji koreańskiej. Podczasponadtygodniowego wyjazdunie udaje mi się skosztować lo-kalnej potrawy ani razu. Do tegoteż będę musiała się przyzwy-czaić. W kilka dni po powrociedo Korei szef przywołuje mniedo swojego biurka. Podnie sio -nym głosem wyłuszcza mi cośpo koreańsku. Bezradnie rozglą-dam się za tłumaczem, ale moiwspółpracownicy w na pięciuwpatrują się w swoje monitory.Szef zaczyna krzyczeć i czuję, żelepiej mu nie przerywać, mimoże nie mam najmniejszego poję-cia, o co mu chodzi. Siadamzszokowana na swoim miejscu.Ktoś przez komunikator wyja-

śnia mi, że po podróży służbowej niewypełniłam listy wydatków w firmo-wym systemie. O obowiązku i syste-mie nikt mnie wcześniej nie infor-mował. Nie poddaję się jednakemocjom. Nie tłumaczę się, niepodnoszę głosu. Z pomocą kolegiwypełniam gąszcz tabelek w językukoreańskim. Test numer dwa zdany.

Szok kulturowyPodchodzi do mnie przystojny Ko -

reańczyk w dojrzałym wieku. Za -prasza na kawę do kafejki na dół. Potrzech latach Samsungowego reżimuz trudem łapię oddech, kiedy zwracasię do mnie bezpośrednio. W końcuto pracownik zarządu. Na tym szcze-blu nikt przecież nie powinien zwra-cać na mnie najmniejszej uwagi.Przeżywam drugi szok kulturowy.Zdaję sobie sprawę, że kultura organi-zacyjna w Samsungu, z którą musia-łam się zderzyć, jest ewenementemnawet dla Koreańczyków. Rozma wia -

Anna Sawińska mówi o sobie: „Nie czuję się już Polką. Nie czujęsię też Koreanką. Mam dwa serca zawieszone gdzieś pomiędzy.Do żadnego miejsca nie należę już całkowicie”. O tym, jak to jestżyć u boku Koreańczyka, przeczytać można we właśnie cowydanej książce jej autorstwa pt. „Za rękę z Koreańczykiem”.

w kraju porannego spokoju

Po dwóch latach studiówrozpoczęłam pracę w koreańskim jaebolu.

Zderzenie z wymagającą kulturąkoreańskiej korporacji zmieniło całemoje dotychczasowe rozumienietego kraju. Z dosyć przyjemnejrzeczywistości studenckiego życiawrzucona zostałam w świat żelaznejhierarchii, patriarchalizmu i absurdów, którym musiałamnauczyć się stawiać czoła. Nie było to wcale proste zadanie.

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:12 AM Page 30

Page 31: Monitor Polonijny 2014/05-06

Światowy DzieńPtaków

Wędrownych

31 MAJ-CZERWIEC 2014

Ostatnio bardzo często podróżu-jemy samochodem. Mama mó-

wi, że żyjemy w ciągłej podróży. Nie -da wno, podczas wyprawy do Krako -wa moja siostra zauważyła lecącegobociana, który w dziobie trzymał ga-łęzie, potrzebne do budowy gniaz-da. W ogóle z nadejściem wiosny naniebie zrobiło się jakby bardziej ru-chliwie i gwarno.

Bociany i inne ptaki wędrowneznane są nam najczęściej z obraz-ków. Ich fotografie bez przeszkódodnajdziemy w Internecie albo atla-sie ptaków, ale wiosną, jeśli się matrochę szczęścia i oczy dookoła gło-wy, można ujrzeć je na żywo w na-szych ogrodach, parkach i lasach.

Kilka dni temu pani w przedszko-lu opowiadała nam o ptakach i ichpodróżach. Takie przemieszczanie

się z miejsca na miejsce nazywa sięmigracją. Mówiła, że każdego rokuw drugą sobotę maja obchodzo-ny jest Światowy Dzień PtakówWędrownych, który ma na celuprzy pomnienie wszystkim o naszejwspólnej odpowiedzialności za pta-sie bezpieczeństwo. Niektóre ptakipokonują olbrzymie odległości, bydotrzeć do celu. Bociany i jaskółkina wiosnę przylatują do nas aż z Afry -ki, bo w miesiącach letnich jest imtam za gorąco. Pewne gatunki pta-ków widzimy przez cały rok, ale na-prawdę one także podróżują. Gile,gawrony i jemiołuszki na zimę wyla-tują w podróż do Francji i Niemiec,a do Polski przybywają ich kuzyniz północy i wschodu. Słyszałam, żeptasia rekordzistka, samiczka szla-mika, wyleciała w wyprawę z Alaskido Nowej Zelandii i pokonała prze-szło 12 i pół tysiąca kilometrów bezodpoczynku. Ciekawa jestem, co jązmo tywowało do takiej wyprawy.Odwiedziny najlepszej koleżanki? A może mucha w czekoladzie?

Wędrówka ptaków jest możliwadzięki ich doskonałej orientacjiwro dzonej. W ciągu dnia punktemorientacyjnym jest dla nich słońce, a nocą położenie gwiazd wokółGwiazdy Polarnej.

SONIA PACZEŚNIAK i BEATA OŚWIĘCIMSKA

my na temat mojej poprzedniej pra-cy i o tym, co chciałabym robić nawłaśnie co otrzymanym stanowisku.Mężczyzna, który będzie moim men-torem przez następne siedem lat, py-ta, co jest dla mnie najważniejsze w życiu. Odpowiadam, że chciała-bym umrzeć z delikatnym uśmie-chem na twarzy.

Tradycyjny ślubBufiaste pantalony, lniana halka ze

spódnicą na sprężynach, gorsecik,kolejna halka ze spódnicą wierzch-nią, a na to haftowany kubraczek z szerokimi rękawami. To nie wszy -stko. Pracownica skansenu przynosimi szatę ślubną, którą trzeba założyćdodatkowo na wierzch. Przez złączo-ne dłonie przewiesza mi wyszywanąpłachtę materiału, którą muszę pre-zentować w niewzruszonej pozycjiprzez następne dwie godziny. W kokwpina mi długą szpilę, która po obukońcach podtrzymuje wstążki, spły-wające mi na piersi. Gumka pod bro-dą podtrzymuje zamocowany naczu bku mojej głowy koszyczek. Napoliczkach przylepione mam dwieczerwone kropki. Wpatruję się w lu-stro i nie mogę oprzeć się wrażeniu,że wyglądam jak napuszona kobra.W końcu rozpoczyna się ceremonia.Wokół mnie tradycyjne koreańskiedomki, na środku zastawiony jedze-niem stół, w tyle zespół, przygrywa-jący na tradycyjnych koreańskich in-strumentach. Na dziedziniec w le -kty ce niesionej przez czterech mę -żczyzn wkracza mój koreański mę -żczyzna. Kłaniając się w pas, ofiaro-wuje mojej mamie kaczkę. To pre-zent w zamian za moją rękę. Przezstół kłaniamy się sobie, bijąc czołemo ziemię. Dwie kobiety obok pod-trzymują mnie za łokcie i ramiona,bym była w stanie podnieść się z po -dłogi z jako taką gracją. Pijemy alko-hol, kosztujemy kilku dań. Po godzi-nie przedstawienia wodzirej ogłaszanas mężem i żoną. Z trudem wci-skam się do ciasnej karocy. Sześciumężczyzn podnosi mnie i niesie zamężem do wioski, która ma być odtej pory moim nowym domem.

ANNA SAWIŃSKA

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:12 AM Page 31

Page 32: Monitor Polonijny 2014/05-06

AGATA BEDNARCZYK

Tak często myślimy: dom to mama, beztroska i chleb. Majowo-czerwcowe świętaprzypominają nam te fundamenty, a paniKlaudia Korček z Bratysławy swoimprzepisem na pyszny domowy chlebwprowadza do „Piekarnika” nastrójdzieciństwa i zapach, kojarzący się z domem.

Każdy człowiek doświadcza chwil, gdypragnie – dosłownie lub w przenośni –wrócić do domu. Czas dzieciństwa,matczynej kuchni, momenty, w którychporywało się ze stołu pajdę chleba, boszkoda było tracić wspaniałą zabawęwśród rozbrykanej dzieciarni…

Chleb pszenno-żytni na zakwasie żytnimSkładniki na zaczyn:• 50 g zakwasu żytniego• 225 g mąki żytniej razowej (podzielić na 3 części)• 225 g zimnej wody (też podzielić na 3 części)

Składniki na ciasto chlebowe(2 BOCHENKI O WADZE 1,2 KG):• po 400 g mąki żytniej chlebowej i pszennej• 200 g ziaren – słonecznika, dyni, siemienia lnianego, sezamu• 1 łyżka soli• ok. litra wody

Sposób przyrządzania

W całym domu już pachnieświeżo upieczonym chlebem,domownikom cieknie ślinka…I ja się temu nie dziwię.

Wyrób zaczynu rozpoczynamy na około 1,5 dnia przed planowanym pieczeniemchleba. Najpierw dodajemy do zakwasujedną część mąki i wody, mieszamy, a następnie odstawiamy do wyrośnięciana 8-12 godzin (pod przykryciem, w cieplejszym miejscu). Późniejdodajemy kolejną porcję mąki i wody,znów mieszamy i odstawiamy na 6-8godzin. Tak samo postępujemy z trzecią porcją mąki

i wody – przemieszany zaczynodstawiamy na 4-6 godzin.Sam wyrób chleba jest bardzo prosty –do wyrośniętego zaczynu dodajemyskładniki ciasta i wyrabiamy do chwiliich wymieszania się. Podłużne foremkinacieramy tłuszczem lub wykładamypapierem do pieczenia, potem wlewamy do nich ciasto i odstawiamy pod

przykryciem na ok. 4 godziny,by podwoiło swoją

objętość. Po wyrośnięciu wierzch możnaposmarować wodą, by skórka chlebabyła chrupiąca. Nagrzewamy piekarnik do 250 stopni, wkładamy do środkaforemki i pieczemy ok. 15 minut, późniejzmniejszamy temperaturę do 200 stopni i pieczemy chleb dalej, przez jakieś 45 minut. Potem wyjmujemy go i z pieca,i z foremek, przykrywamy ściereczką, by wystygł.

ZDJĘCIE: KLAUDIA KORČEK

Monitor05.e$S:MP 5/13/14 10:12 AM Page 32