32
ISSN 1336-104X Ślub za granicą Romina Kołodziej primabaleriną Słowackiego Teatru Narodowego! str.5 str. 17

Monitor Polonijny 2015/07-08

Embed Size (px)

DESCRIPTION

 

Citation preview

ISSN

133

6-10

4X

Ślub zagranicą

Romina Kołodziejprimabaleriną

SłowackiegoTeatru Narodowego!

str.5

str. 17

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:53 Page 33

Do redakcji wpłynęło 14 prac konkursowych 13 autorów. Widziany oczaminajmłodszych Polonu sów naSłowacji Reksio gra w hokeja,gasi pożar, uprawiaturystykę, a nawet pływakajakiem po Dunaju. Jury, w skład którego weszli:słowackie artystki polskiego

pochodzenia – XeniaBergerová z Bratysławy i Stefania Gajdošová-Sikorskaz Koszyc, grafik z BratysławyStano Stehlik i artysta z Rzeszowa, ilustrator wieluksiążek dla dzieci i młodzieży SurenVardanian, musiało się nielada natrudzić, by wybraćzwycięzców, ponieważnadesłane prace – bezwyjątku (!) – prezentowałyniezwykle wysoki poziomartystyczny. Po długichnaradach w końcu ogłosiłoswój werdykt.

Kilka miesięcy temu na łamach „Monitora

Polonijnego“ ogłosiliśmykonkurs rysunkowy, adreso-wany do dzieci i młodzieży,pod hasłem „Pies Reksio w odwiedzinach na Słowacji“.Bohaterem prac plastycznychmiał być pies Reksio, ulubie-niec polskiego serialu animo-wanego, powstałego w latach1967–1990 w Studiu FilmówRysunkowych w Bielsku-Białej w reżyserii i wedługscenariusza LechosławaMarszałka.

Uczestnicy konkursumieli go narysować lubnamalować (technikadowolna) w słowackiejscenerii lub podczasodwiedzin w ichdomach, ewentualniew trakcie spotkania z posiadanymi przeznich zwierzątkami.

22 MONITOR POLONIJNY L

Konkurs rysunkowyrozstrzygnięty!

Jury przyznało też wyróżnienia:

A oto nazwiska pozostałych młodych twórców, którzy wzięli udział w naszym konkursie:

Nagrody zostanąwręczone autoromprac jesienią.Jesienią upominkiotrzymają teżwszyscy inniuczestnicykonkursu.

Alexandra Saenz Smolińska, 11 lat, Koszyce Majka Cupał, 5 lat, Galanta Matúš Hromjak, 7 lat, Koszyce

Anka Cupał, 10 lat, Galanta

PatkaBaltazarovič,9 lat,Dolný Kubin

KarolkaBaltazarovič,11 lat,Dolný Kubin

MiroslavaSaenzSmolińska,6 lat,Koszyce

Karol Rosták,4 lata,OravskáLesna

Magdalenka Rosták,9 lat, Oravská Lesna

Bogdan JavierSaenz Smoliński,9 lat, Koszyce

Julek Vinter,4 lata, Bratysława

Šimon Hromjak, 7 lat, Koszyce Mária Lučanská, 12 lat, Trenczyn

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 2

3

ŠÉFREDAKTORKA: Małgorzata Wojcieszyńska • REDAKCIA: Agata Bednarczyk, Agnieszka Drzewiecka, Katarzyna Pieniądz,

Magdalena Zawistowska-Olszewska KOREŠPONDENTI: KOŠICE – Urszula Zomerska-Szabados • TRENČÍN – Aleksandra Krcheň

JAZYKOVÁ ÚPRAVA V POĽŠTINE: Maria Magdalena Nowakowska, Małgorzata Wojcieszyńska GRAFICKÁ ÚPRAVA: Stano Carduelis Stehlik

ZAKLADAJÚCA ŠÉFREDAKTORKA: Danuta Meyza-Marušiaková ✝(1995 - 1999) • VYDAVATEĽ: POĽSKÝ KLUB • ADRESA: Nám. SNP 27,

814 49 Bratislava • IČO: 30 807 620• KOREŠPONDENČNÁ ADRESA: Małgorzata Wojcieszyńska, 930 41 Kvetoslavov, Tel: 031/5602891,

[email protected] • BANKOVÉ SPOJENIE: Tatra banka č.ú.: 2666040059/1100 • EV542/08 • ISSN 1336-104X

Redakcia si vyhradzuje právo na redigovanie a skracovanie príspevkov

Realizované s finančnou podporou Úradu vlády Slovenskej Republiky – program Kultúra národnostných menšín 2015

w w w . p o l o n i a . s k

Gdyby lipcowo-sierpniowy numer „Monitora Polonijnego“, którywłaśnie oddajemy w Państwa ręce, oceniać pod kątem marzeń i tomarzeń z dzieciństwa, to chyba zasłużyłby na najwyższą ocenę.Dlaczego? Ot, weźmy na przykład marzenia małych dziewczynek…Która z nich nie chciałaby zostać baletnicą? Wiem coś o tym, bosama przeszłam taki okres w życiu. Ja baletnicą nie zostałam, alenaszej rodaczce, mieszkającej od 9 lat na Słowacji, to się udało. Mało powiedziane,ona w brawurowy sposób opanowała scenę Słowackiego Teatru Narodowego, będącod 7 lat jego gwiazdą. Wywiad z Rominą Kołodziej, primabaleriną, która po wypadkusamochodowym dowiedziała się, że już nigdy nie będzie chodzić, mogą Państwoprzeczytać na str. 5.

Wszyscy chyba też marzą lub marzyli o ślubie jak z bajki. I choć o taki trudno, to jednak niektórym udaje się to ważne wydarzenie w życiu dwojga osób uczynićbardziej egzotycznym, interesującym i niezapomnianym poprzez zawarciemałżeństwa w placówce dyplomatycznej. I takim właśnie ślubom przyjrzeliśmy siębliżej, czego efektem jest blok tematyczny, w którym przedstawiamy wypowiedzi kilkukonsulów na temat ich doświadczeń dotyczących udzielania ślubów, a także relacjenaszych rodaków, którzy pobrali się poza granicami Polski – w Bratysławie, Lwowie,Atenach, Lizbonie i Pradze. Dla tych, którzy chcieliby pobrać się za granicą,przygotowaliśmy też krótki informator, co trzeba zrobić, by sakramentalne „tak”powiedzieć np. w Bratysławie. Cały blok o ślubach znajdą Państwona stronach 17 - 23.

Marzenia związane są najczęściej z dzieciństwem. A jeśli o nim mowa, to kojarząsię z nim często postaci z bajek i oglądanych swego czasu filmów. Taką postacią znanąkilku pokoleniom jest zapewne pies Reksio, który stał się bohaterem konkursuplastycznego dla najmłodszych, ogłoszonego kilka miesięcy temu przez nasze pismo.W tym numerze publikujemy nazwiska zwycięzców, które mogą Państwo znaleźć na str. 2.

Trochę innej bajki dotyczy artykuł naszej redakcyjnej koleżanki w stałym cyklu„Polska medialna“ – tym razem pod lupę wzięła polskie portale plotkarskie.

W czasy dzieciństwa mogliśmy się przenieść podczas imprezy Klubu Polskiego z okazji Zielonych Świątek. W Modrej-Piesku bawiły się bowiem nie tylko dzieci, ale i dorośli, czyli wszyscy ci, którzy wzięli udział w turnieju rodzin oraz zabawach i pląsach. Kto turniej wygrał, dowiedzą się Państwo z relacji na str. 10.

Z kolei w Koszycach w barwach biało-czerwonych walczyli nasi rodacy podczasDnia Sportu, w którym wzięły udział mniejszości narodowe tego miasta. Na którychpozycjach uplasowali się nasi, przeczytają Państwo na str. 14.

Oprócz tego wiele innych ciekawych artykułów, w sam raz na lato!Zachęcam do lektury pisma i życzę udanych urlopów, dzieciom zaś

wspaniałych wakacji!W imieniu redakcji

Jak nie plaża, to co? 4

Z KRAJU 4

WYWIAD MIESIĄCARomina Kołodziejprimabaleriną SłowackiegoTeatru Narodowego! 5

Z NASZEGOPODWÓRKA 9

„...i żyli długoi szczęśliwie“ 17

ANKIETA Ślub za granicą– niezapomniane przeżycie! 20

OKIENKO JĘZYKOWEO finisażu słów kilka 23

KINO-OKODo widzenia,nie kocham cię! 24

SŁOWACKIE PEREŁKIKremenaros– na styku granic 25

POLSKA MEDIALNADziennikarskie kaczki,pudelki i grube ryby (cz. 2) 26

BLIŻEJ POLSKIEJ KSIĄŻKINarodzinykrakowskiej legendy 26

CZUŁYM UCHEMZ dyskografii niedoszłegoprezydenta (cz. 2) 28

OGŁOSZENIA 29

ROZSIANI PO ŚWIECIEZ „nieludzkiej ziemi“ 30

MIĘDZY NAMIDZIECIAKAMIPrzygody na dwóch kółkach 31

PIEKARNIKMiłość, co tak krótko trwa… 32

3 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 3

Tradycyjnie jak co roku, gdy sezonurlopowy w pełni, zachęcam czy-

telników „Monitora” do wykorzysta-nia wolnego czasu i odwiedzenia Pol -ski. Nad Wisłą i Odrą kultura ma sięświetnie, a w imprezach, koncertach i festiwalach można przebierać jak w ulęgałkach.

W Krakowie od 25 czerwca do 5 li -pca odbędzie się Festiwal KulturyŻydowskiej. Na tej jedynej w swoimrodzaju imprezie, łączącej koncertymuzyczne z pokazami innych sztuk i dyskusją o kulturze, z pewnością każ-dy znajdzie coś dla siebie.

Całe lato w Warszawie upłynie podznakiem projektu „Archipelag Jaz -dów”. Od 19 czerwca do 6 września w stolicy, w Zamku Ujazdowskim, bę-dzie miało miejsce szereg imprez kul-turalnych, sprzyjających relaksowi i twórczemu myśleniu. Szczegóły nastronie www.csw.art.pl.

A w innej części kraju, na lotniskuGdynia-Kosakowo, od 1 do 4 lipca roz-siądzie się OPEN’ER Festival. Popular -ni muzycy – między innymi Hozier,Modest Mouse, Kasabian, St, Vincent

i inni swoimi hitami poderwą nas nanogi. Z kolei we Wrocławiu w dniach10 – 17 lipca, spotkają się fani muzykii filmu oraz tradycji kultury z całegoświata. Na BRAVE Festiwalu dowiemysię między innymi, kim byli grioci. Niewiecie? Przyjedźcie koniecznie!

Do Płocka 24 lipca zjadą się na dwadni fani AUDIORIVER, bo to właśniena tę imprezę przyjedzie Roisin Mur -phy ze swoją nową płytą. W tym sa-mym czasie w Kołobrzegu miłośnicymuzyki elektronicznej skupią się wo-kół gwiazd SUNRISE Festivalu. Będziemożna potańczyć na koncertach mię-dzy innymi Carnage, Tom Star, TomSwoon. Jeśli wolicie dobre kino, od 1 do 9 sierpnia odwiedźcie Kazimierz

Dolny nad Wisłą. Festiwalu „Dwabrze gi” nie trzeba chyba reklamować,wystarczy powiedzieć, że będą AgataKulesza, Jerzy Skolimowski, KingaPreis – jednym słowem prawdziwegwia zdy wielkiego ekranu. Fani eks-perymentów brzmieniowych i mu zy -ki elektronicznej nie mogą ominąćFestiwalu TAURON Nowa Muzyka(Ka towice 20 – 23 sierpnia), a ci, któ-rzy lubią czytać, w tym samym czasiepowinni pojechać do Sopotu. „Litera -cki Sopot” w tym roku oferuje spotka-nia z pisarzami czeskimi, ale też i pol-skimi – Zygmuntem Miłoszew skim, Gra - żyną Plebanek, Anną Janko i in ny mi.Na koniec lata, w dniach 14 – 19 wrze -śnia, znowu trzeba pojechać doGdyni. Tam od czterdziestu lat zapra-sza festiwal filmowy, na którym poczerwonym dywanie przechadzają sięnajwiększe gwiazdy małego i wielkie-go ekranu. Warto już teraz zarezerwo-wać sobie bilety na www.festiwalgdynia.pl.

To nie wszystkie imprezy, które od-będą się w sezonie letnim w Polsce. A jeśli ta oferta was nie przekonała, tomoże jednak skusicie się na plażowa-nie – oprócz malowniczego polskiegowybrzeża, sezonowe plaże znajdziecierównież w Warszawie, Krakowie, Po -zna niu, a nawet w Łodzi. Dużo słońcaw wakacje! AGATA BEDNARCZYK

Jak nie plaża, to co?

MONITOR POLONIJNY L 4

NA CZTERY MIESIĄCE przed wybo-rami parlamentarnymi, 10 czerw-ca, premier Ewa Kopacz odwołałatrzech ministrów i trzech wicemi-nistrów. Dymisje te związane są z tzw. aferą podsłuchową. Stano -wiska stracili szefowie resortów:skarbu – Włodzimierz Karpiński,zdrowia – Bartosz Arłukowicz, spor -tu – Andrzej Biernat. Rezy gna cjęz funkcji marszałka Sejmu złożyłteż Radosław Sikorski. Premierpoinformowała też, że nie przyj-mie sprawozdania prokuratora ge-

neralnego Andrzeja Seremeta zarok 2014. Decyzje Kopacz to po-kłosie ujawnienia akt śledztwatzw. afery podsłuchowej – nagra-nych w warszawskich restaura-cjach prywatnych rozmów mini-strów i polityków PO, upublicznio-nych latem 2014 roku w mediach.Nowymi ministrami zostali: posełPO Andrzej Czerwiński – ministerskarbu, kardiochirurg i transplan -tolog prof. Marian Zem bala – mi -nister zdrowia, oraz b. wio ślarz,mistrz świata i mistrz olimpijskiAdam Korol – minister sportu. No -wym marszałkiem Sejmu zostałaMałgorzata Kidawa-Błoń ska, do-tychczasowa rzeczniczka rządu,którą na tym stanowisku zastąpiCezary Tomczyk.

LESZEK SOCZEWICA (55 lat) bę-dzie nowym polskim ambasado-

rem w Bratysławie. Zastąpi natym stanowisku Tomasza Chło -nia, który został pełnomocnikiemrządu ds. organizacji szczytu NATO w Warszawie w 2016 r. Kan -dydaturę Soczewicy 10 czerw capozytywnie zaopiniowała sejmo-wa komisja spraw zagranicznych.Nowo mianowany polski ambasa-dor jest absolwentem WojskowejAkademii Technicznej i genera-łem dywizji w rezerwie.

PREMIER EWA KOPACZ 12 czerw-ca została przyjęta na audiencjiprzez papieża Franciszka. Była tojej pierwsza wizyta w Watykanieod czasu objęcia stanowiska sze-fowej rządu we wrześniu ubiegłe-go roku. Premier podarowała pa-pieżowi drzewko jabłoni w doni -czce, srebrną paterę udekorowa-ną bursztynami oraz tomik poezji

Wisławy Szymborskiej w językuhiszpańskim.

LEWICA ZWIERA SZEREGI przedwyborami do parlamentu. Polity -cy m.in. SLD, Twojego Ruchu,Zielonych spotkali się 17 czerw-ca. Stwierdzili, że jest wśród nichwola współpracy. Spotkaniu pa-tronował OPZZ. Zespół pod prze-wodnictwem Barbary Nowackiej(córki Izabeli Jarugi-Nowackiej,która zginęła w katastrofie smo-leńskiej) ma przygotować założe-nia programowe. Szef SLD Le szekMiller nie wykluczył utworzeniewspólnej lewicowej listy na je-sienne wybory.

W PRZYPADKU WYGRANIA jesien-nych wyborów parlamentarnychprzez Prawo i Sprawiedliwość naczele rządu stanie Beata Szydło.

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 4

Od dziewięciu lat tańczy w TeatrzeNarodowym w Bratysławie, od siedmiu jest jego primabaleriną.

W młodym wieku mało komu udaje się osiągnąćtaki sukces. Pochodzi ze Śląska, do szkoły baletowejuczęszczała w Gdańsku, od 14 roku życia przebywawięc poza domem rodzinnym. Tańczyła już na scenachCannes i Wiednia, jednak to Bratysława – jak do tej pory –zaoferowała jej największe możliwości.Podczas wywiadu udzielonego dla naszych czytelników RominaKołodziej zdradza tajniki swojej pracy i uczy, że sukces możnaosiągnąć dzięki determinacji, czego dowodzi jej przykład,bowiem choć lekarze nie dawali jej szans na chodzenie o własnych siłach, to ona po wypadku nie tylko chodzi, ale i wróciła do tańca, by teraz odnosić triumfy na scenie.

Romina Kołodziej primabalerinąSłowackiego Teatru

Narodowego!

ZDJĘCIE:STANO STEHLIK

5

Taką deklarację złożył 20 czerw-ca podczas konwencji PiS prezespartii Jarosław Kaczyński. Szy -dło, obecnie wiceprezes PiS, by-ła szefową sztabu wyborczegoAn drze ja Dudy, który pokonał w II turze urzędującego prezy-denta Bronisława Komorow skie -go. Za po wiedziała, iż jeśli zosta-nie premierem, to m.in. obniżywiek emerytalny, podniesie kwo-ty wolne od podatku oraz zdecy-duje o przy znaniu dodatku rodzi-nom w wysokości 500 zł na każ-de dziecko. Na czele sztabu wy-borczego PiS stanie obecny wi-cemarszałek Senatu StanisławKarczewski.

PRZEWODNICZĄCA PLATFORMYOBY WATELSKIEJ premier Ewa Ko -pacz przedstawiła podczas kon-wencji partii 20 czerwca zarys

nowego programu PO. Wśródwie lu punktów znalazły sięwzrost płacy minimalnej oraz od-chodzenie od tzw. umów śmie-ciowych. Premier przeprosiła zabłędy polityków PO. „Niektórzy z nas po prostu zawiedli“ – pod-kreśliła. Wezwała też JarosławaKaczyńskiego do debaty. Jej par-tia zdecydowała, że szefem szta-bu wyborczego w jesiennych wy-borach będzie Marcin Kierwiński,a rzeczniczką b. minister sportuJoanna Mucha.

OBRADUJĄCA 20 CZERWCA RadaNaczelna PSL nie zgodziła się naposzerzenie porządku obrad o gło -sowanie nad odwołaniem Janu -sza Piechocińskiego z funkcji pre-zesa partii. Ponadto rada oceniławynik kandydata PSL Ada maJaruba sa w wyborach prezydenc-

kich (1,6 proc.) i przygotowaniado wyborów parlamentarnych.

PREMIER EWA KOPACZ wzięłaudział w spotkaniu szefów rzą-dów państw Grupy Wyszehra -dzkiej, które odbyło się 19 czerw-ca w Bratysławie. Liderzy V4opo wiedzieli się przeciw roz-mieszczeniu w krajach unijnych40 tys. imigrantów, co zapropo-nowała Komisja Europejska. W szczycie uczestniczył też pre-zydent Francji Francois Hollande.

PREZYDENT BRONISŁAW KOMO -ROW SKI uczestniczył w odbywają-cym się w Bratysławie szczycieGLOBSEC 2015, który miał miej-sce 20 czerwca. W jego ramachwziął udział w panelu „Skazaniprzez geografię? Misja EuropyŚrodkowej na Ukrainie“. Zadekla -

rował, że Polska ma aspiracje i ambicje odgrywania roli liderainteresów tej części Europy.

MINISTER SPRAW ZAGRANICZ-NYCH Grzegorz Schetyna przed-stawił 25 czerwca w Senacie do-roczną informację o polityce wo-bec Polonii i Polaków za granicą.Zadeklarował, że jest wola powo-łania mieszanej grupy roboczejSenatu i MSZ, która rozpocznieprace nad ustawą o finansowaniuwsparcia i współpracy z Polonią.Według Schetyny MSZ wspólniez Senatem może stworzyć modelwspółpracy przynoszącej korzy-ści środowiskom polonijnym nacałym świecie. Minister poinfor-mował, że MSZ współfinansujetelewizję dla Polonii w kwocie po-nad 11,3 mln złotych rocznie.

MP

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 5

Czym Panią oczarowała Bratysława, że porzuciła Pani sceny w Wiedniui Cannes?We Francji znalazłam się jeszcze ja-

ko bardzo młoda baletnica, tam bo-wiem działa balet, w którym występu-ją bardzo młodzi tancerze, do 20 lat.Mnie zaproszono tam ponownie, mi-mo że miałam już 21 lat, kiedy wystę-powałam na scenie wiedeńskiej. W Wie dniu byłam w grupie młodychtancerzy – Austriaków, Węgrów, Austra -lijczyków – i cała ta grupa jechała nakonkurs do Bratysławy. Pojechałam z nimi z ciekawości. Skusiłam los.Nawet się wcześniej nie zgłosiłam nakonkurs, tylko poszłam z marszu.Dyrektor od razu zaproponował mipozycję demisolistki. To jeszcze niegłówne solówki, ale tańce na przy-kład w trzy osoby. Podjęłam wyzwa-nie. Jednak pamiętam swój pierwszydzień w Bratysławie, zaraz po powro-cie z Francji. Chciałam uciec.

Dlaczego?Po pobycie w Austrii czy Francji wszy -

stko wydawało mi się tu takie inne.Nie mogłam się przyzwyczaić. Przedewszystkim mieliśmy mniejsze gażeniż za granicą. Ale było nas tu więcejzaprzyjaźnionych ze sobą tancerzy,którzy przyjechali z Wiednia, więcpo stanowiliśmy, że rok wytrzymamy.Nieliczni zostali dłużej. Wśród nich i ja. Jestem tu już 9 lat!

Większość odstraszyły niskie gaże?Wielu odeszło. Marzyli o więk-

szych rolach, ale tu ich nie dostali.Poszli szukać swojego szczęścia w in-nych teatrach.

Pani natomiast jest tą szczęśliwą,której zaproponowano rolę pierwszejsolistki. Trochę sobie Panią zyskali, a jednocześnie przywiązali tą intratnąpozycją, prawda?Myślę, że tak. Ale, wie pani, ja nigdy

nawet o tym nie marzyłam. Zawszechciałam tańczyć, ale nigdy nie są -

dziłam, że w tańcu osiągnę aż tyle.Owszem, marzyłam o różnych cieka-wych rolach, jednak nie sądziłam, żeje zatańczę.

Pani droga zawodowa jest interesującatym bardziej, że nikt wcześniej w rodzinie nie tańczył w balecie. Jakto się stało, że zaczęła Pani tańczyć?Byłam bardzo ruchliwym dziec-

kiem, więc mama, chcąc zapełnić miczas, zapisała mnie na zajęcia z baletu.Tam dowiedziałam się, że mam pre-dyspozycje, by zostać baletnicą. Zda -łam więc egzaminy do szkoły baleto-wej. Po trzech latach nauki powie-dziano mi, że lepiej, bym się z bale-tem pożegnała, ponieważ mam wadękręgosłupa, a ze skoliozą tańczyć sięnie da. Ale ja zdążyłam się już w bale-cie zakochać, więc wolałam wyleczyćskoliozę (śmiech). Po prostu każdegodnia chodziłam na rehabilitacje. Doskutku.

Pani musi mieć w sobie jakąśniesamowitą determinację, bardzo kochaćten zawód, bo wiem, że miała Pani bardzociężki wypadek, ale nie poddała się…Tak, miałam wypadek samochodo-

wy, po którym powiedziono mi, żejuż nigdy nie będę chodzić.

Jak do tego wypadku doszło?To było dzień przed premierą przed -

stawienia „Iwan Groźny“ w 2008 ro-ku w Bratysławie. W tym przed -stawie niu miałam po raz pierwszytańczyć jedną z głównych ról. Mamytaki zwyczaj w teatrze, że przed pre-mierą obdarowujemy się czekoladka-mi. Pojechałam samochodem, by ku-pić te czekoladki. Przede mną jechałaciężarówka, z której wysypywał siężwir. Bałam się, że te kamyczki uszko-dzą mi samochód. Kiedy wracałam z zakupów żwir ciągle leżał na dro-dze, a ja na zakręcie wpadłam na nimw poślizg. Wyrzuciło mnie z drogi,szybkim ruchem kierownicy chcia-łam na tę drogę wrócić, ale wyrzuciłomnie na drugą stronę drogi, gdzie był

mostek. Dachowałam… Z auta nie zo-stało nic, bo zaczęło się palić. Zdo ła -łam wysiąść o własnych siłach. W ta-kim szoku człowiek nie odczuwa bó-lu. Jeszcze wróciłam do samochodupo puenty i torebkę. Później, mimoże czułam się bardzo dobrze, przyje-chała karetka i zawiozła mnie do szpi-tala. Tam mi powiedziano, że mamzłamany kręgosłup. Dopiero wów-czas poczułam, że słabną mi nogi i żenie mogę się ruszać.

Jak Pani zareagowała, słysząc tę straszną diagnozę?Kiedy mi powiedziano, że nie będę

chodzić, odpowiedziałam, że to nie-możliwe. Że nie dość, że będę cho-dzić, to będę też tańczyć na scenie!

Skąd Pani miała taką wiarę?Nie wiem, ale chyba bardzo tego

chciałam. To nie był jeszcze czas, byskończyć karierę na scenie. Baletowioddałam całe swoje życie: osiem go-dzin dziennie ćwiczeń, prób, potemwieczorne występy… Było mi żal, abycały ten trud, pot poszedł na marne.Przecież byłam na początku kariery.

Jak długo trwało leczenie?Lekarze powiedzieli, że to będzie

trwać minimalnie rok, bo nie mogłamsiedzieć. Kiedy nauczyłam się wstawać,mogłam stać lub siedzieć. Skierowa -no mnie na rehabilitację. Ponieważtak bardzo pragnęłam wrócić do nor-malnego życia, to chciałam wszystkoprzyspieszyć, więc wykonywałam dwarazy więcej ćwiczeń. Jak mi powie-dziano, że jakieś ćwiczenie powin-nam wykonać dwadzieścia razy, to japowtarzałam je razy pięćdziesiąt.Lekarze byli zaskoczeni, powiedzieli,że stała się rzecz niemożliwa, byli peł-ni podziwu dla mnie, że tyle wytrzy-małam. Wszystko to trwało zaledwietrzy miesiące.

Pewnie słowaccy lekarze mają terazspecjalną szufladkę z napisem „cud”?(Śmiech) Miałam bardzo dobre-

go rehabilitanta, który powiedział,że u mnie widać efekty, ponieważsystematycznie potrafię pracowaćnad swoim ciałem, co dało wyniki.

6

„Po trzech latach naukipowiedziano mi, że lepiej,

bym się z baletempożegnała”.

„Skusiłam los. Nawet sięwcześniej nie zgłosiłam

na konkurs, tylkoposzłam z marszu”.

MONITOR POLONIJNY L

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 6

To bardzo ważne, co Pani mówi. To oznacza, że ćwicząc, można wiele w życiu zmienić. Ludzie częstoporzucają rehabilitację czy ćwiczenia,nie widząc natychmiastowych efektów…A szkoda, bo dużo zależy od samo-

zaparcia. Jeżeli człowiek bardzo chcecoś osiągnąć, to jest w stanie to zro-bić! Jestem tego przykładem. Niezmierzam jednak do celu za wszelkącenę, po trupach, ale kiedy czegośchcę, to zrobię bardzo wiele.

Po tych trzech miesiącach wróciła Panina scenę i zagrała tę wymarzoną rolę?

Zagrałam inną rolę, natomiast tę ro-lę zatańczyłam tylko raz, ale trochępóźniej. A wracając do wypadku, tasmutna sytua cja pokazała mi, że je-stem otoczona ludźmi, którym namnie zależy. Wte dy poczułam, żewszyscy moi koledzy z pracy stojąprzy mnie. W dzień premiery mimostresu, który zwykle jej towarzyszy,przyjechali do mnie do szpitala wszy-scy – i tancerze, i choreograf, i dyre -ktor. Czułam, że nie jest im obojętnymój los. Może też właśnie dzięki nimwyzdrowiałam?

Przygotowując się do wywiadu, zajrzałammiędzy innymi na Pani profil na jednymz portali społecznościowych i znalazłam

tam opublikowany przez Panią cytat:„W życiu człowieka najważniejsze sądwa dni: ten, w którym człowiek się

urodził i ten, w którym odkrył,dlaczego się urodził“. W Pani

przypadku chyba nie mawątpliwości, że sensem Paniżycia jest balet?

(Śmiech) Nie tylko balet. Jest jesz-cze mój syn i to on jest na pierwszymmiejscu.

Da się pogodzić karierę baletnicy z macierzyństwem?Jest to bardzo trudne, ale staram

się. Większość baletnic macierzyń-stwo odkłada na później, ale ja się cie-szę, że zostałam mamą – to najlepsze,co mi się mogło przytrafić. Dziś mójsynek ma trzy latka, a ja nadal tańczę.Wróciłam do formy po trzech miesią-cach. Wszyscy pytali, czy jestem z in-nej planety (śmiech). Dziś, wie pani,tańczę z innymi uczuciami, inaczejprze żywam sztukę. Zyskałam jakbyjeszcze inny wymiar postrzegania i prze żywania. Poza tym, kiedy mamtrudniejszy dzień, wystarczy, że spoj-rzę na synka po powrocie z pracy, a całe zmęczenie mija.

Pójdzie w ślady mamyi będzie baletmistrzem?Nie chciałabym. To bardzo ciężki

zawód. Wiem, ile kosztuje sukces, jaktrudną drogę trzeba przejść, by goosiągnąć. Nie chciałabym, żeby mojedzieciątko tak cierpiało.

W tym zawodzie przeważa cierpienie czy radość?Radość odczuwamy, kiedy stoimy

na scenie, ale ja wiem, ile to kosztujewysiłku, pracy, potu, łez. Chociaż synma bardzo dobre predyspozycje…

Piruety już robi?Szpagat robi. Kiedy widzi, jak tań-

czę, stara się mnie naśladować.

Rozmawia Pani z synkiem po polsku?Ze mną rozmawia po słowacku,

a z moimi rodzicami po polsku.Czę sto korzystam z ich pomocy.Kiedy jestem bardzo zapracowa-

7

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

„Nie dość, że będę chodzić,to będę też tańczyć

na scenie!”.

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 7

MONITOR POLONIJNY L 8

na, to zawożę syna do dziadków,do Piekar Śląskich. Nikolasek, po-nieważ posyłam go na zajęcia z an-gielskiego, włada też trzecim języ-kiem. Myślę, że w dzisiejszych cza-sach znajomość języków to ważnasprawa.

Jak zareagowali Pani rodzice na fakt,że córka mieszka w Bratysławie?Oni byli przyzwyczajeni, że nie ma

mnie w domu. Wyjechałam do Gdań -ska, do szkoły baletowej, kiedy mia-łam 14 lat. Pogodzili się z tym, że niewrócę do Polski.

Nie wróci Pani do Polski?Oczywiście powtarzam sobie,

by nigdy nie mówić nigdy, bo do-staję różne propozycje z Polski.Ostatnio spotkałam się z pewnymkolegą, który mieszka za granicą, a który planuje powrót do Polski,by coś nowego zrealizować w ba-lecie, i chce mnie zainteresowaćtym projektem. Mało tego, otrzy-małam też propozycję z Warsza wy,z Teatru Narodowego.

To kusząca propozycja?Nie wiem, czy umiałabym się prze-

stawić na życie w Polsce. Nie mogęjednak kłamać, że nie myślałam o tym(śmiech).

To już zamknięta sprawa?Nie, nadal otwarta, wciąż jeszcze

mogę wyrazić swoje zainteresowanietą pracą. Warszawa to jednak większastolica i chyba mają tam teraz bogat-szy repertuar. Mają też możliwościwspółpracy z bardzo dobrymi chore-ografami...

Ale Panią chyba wciąż coś tu trzyma…Tutaj już sobie wybudowałam po-

zycję. Właściwie, kiedy myślałam o wy jeździe stąd, nigdy nie myśla-łam o powrocie do Polski, ale o in-nych scenach.

A o czym Pani marzy? Jakie scenychciałaby Pani podbić?Nie wiem, czy to dotyczy scen.

Mam 29 lat i chciałabym skończyć ka-rierę szybciej niż moje słowackie ko-leżanki. Chciałabym, żeby publicz-ność zapamiętała mnie z tych najlep-szych lat. No i muszę jeszcze wymy-ślić, czym będę się potem zajmować.

A ma Pani jakieś pomysły?Mam kilka, ale nie do końca są one

sprecyzowane. Muszę je poukładać w sobie. W tej chwili chyba jeszczenie jestem gotowa, by zejść ze sceny.Na pewno będę tańczyć jeszcze rok,do 30 urodzin. I może w ciągu tego ro-ku coś wymyślę sobie na przyszłość.

Zdarzyło się kiedyś tak, że słowaccykoledzy dali Pani odczuć, że zajęłaPani najlepsze miejsce w balecie, któremogła zdobyć Słowaczka?Nikt mi tego nie powiedział wprost,

ale czułam to wielokrotnie. Myślę, żewszyscy mamy takie same szanse, za-leży tylko od nas, jak je wykorzysta-my. Człowiek musi bardzo dużo pra-cować, by coś w życiu osiągnąć. Niktnam niczego nie da za darmo, nicnam z nieba nie spadnie. Kiedy przy-szłam do teatru, miałam taką samąszansę, jak inni. Ja swoją szansę wyko-rzystałam!

Spotkała się Pani jako Polka z pozytywnym przyjęciem na Słowacji?Tylko pozytywnym. Na początku

pytano mnie o pochodzenie, teraz jużwszyscy mnie znają i biorą za swoją.

A może są jeszcze jakieś role, które chciałaby Pani zatańczyć?Bardzo chciałabym zatańczyć całe

przedstawienie „Don Kichota“. Mia -łam możliwość tańczyć tylko jakieśwariacje. To jest jedyne przedstawie-nie, o którym marzę od dzieciństwa.Tańczyłam właściwie wszystko, po-cząwszy od „Śpiącej królewny“ po-przez „Dziadka do orzechów“, „Baja -de rę“… Akurat tu, od kiedy przyjecha-łam do Bratysławy, nie było „DonKichota“. Mam nadzieję, że może jesz-cze będzie.

Rozmawiamy w przededniu wakacji.Teatry najczęściej podczas lata majądłuższą przerwę. Jak więc Panispędza lato?Nasz urlop trwa sześć tygodni.

Potrafię to docenić. Taka rozłąka napewno pomaga w odbudowaniukontaktów z kolegami i koleżanka-mi z pracy. Ciało też sobie odpocz-nie od codziennych, intensywnychośmiogodzinnych ćwiczeń, prób i spektakli. Ja podczas wakacji włą-czam się w inne projekty, ponieważdostaję zaproszenia z różnych te-atrów, by wystąpić na ich scenach.Wyjeżdżam więc za granicę, ale poto, by tańczyć.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

„Dużo zależy od samozaparcia

człowieka. Jeżeli człowiekcoś bardzo chce osiągnąć

to jest w stanie!“

„Ja swoją szansęwykorzystałam!“

ZDJĘ

CIE:

STA

NO S

TEHL

IK

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:49 Page 8

9 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

W czerwcu w Galerii Cit w Bra -tysławie odbył się wernisaż

wystawy „Prirodzenosť veci“. Auto -rem prezentowanych w jej ramachobrazów jest urodzony w 1973 rokupolski malarz Rafał Pacześniak, absol-went Wydziału Malarstwa ASP w Kra -kowie, współzałożyciel Stowarzy sze -nia Artystów „Kontrapost“, wystawia-jący swoje dzieła w Polsce, Włoszech,Niemczech czy Japonii.

Na plakacie towarzyszącym wysta-wie znalazł się krótki zapis – myślprzewodnia prezentacji: „Pod powie -rzchnią rzeczy znajduje się inny świat,ukryty przed pospiesznym wzro kiem.

Wystarczy się zatrzymać, wpatrzeć,skupić na szczególe, by odkryć częśćjego tajemnicy. Tajemnicy, która po-chłania i nadaje sens“. Te dwa krótkiezdania bardzo dobrze ujmują zamysłartysty, próbującego w swoich obra-zach odkryć choć część zagadki na-szego najbliższego otoczenia, rzeczywokół nas.

W ostatnich latach Pacześniak pre-zentował przede wszystkim akty.Tym razem nacisk położył na martwenatury. Nie odrzucił jednak aktu cał-kowicie. Na wystawie bowiem pre-zentowanych jest też kilka obrazów,wykorzystujących motyw nagiego ko-biecego ciała. Te akty nie są przedsta-wiane jednak bezpośrednio, pojawia-

ją się jako odbicia w lustrze. Atra -kcyj ne, ale i złudne. Bowiem ludzkieciało ma dwoistą naturę. Jest darem,jest też obciążeniem. Darem, po-

przez któ ry przemawia piękno, aleteż „naczyniem grzechu“ czy ostoją„zbiegłych lubości“, czyli przemijają-cych przy jemności, jak pisał onegdajMiko łaj Sęp-Szarzyński.

Pacześniak próbuje zarówno w mar -twych naturach (świetny „Tryptyk o nocy“ czy cykl martwych natur z ry-bami), jak w aktach skupić się na tejpodwójnej, niejednoznacznej „natu-rze rzeczy“: ciała żywego i materii nie-ożywionej, pozoru i tajemnicy. Udajemu się wciągnąć widza w tę podwój-ną grę, nie dla zabawy, dla intelektual-nej i estetycznej przygody, i to przy-gody wysokiej próby. JP

Tymi słowy można by zacząć artykuł o Ma -

rii Si korskiej, mieszkającej w Re vúcy członkini KlubuPol skiego Koszyce, która w ramach tegorocznychDni Miasta Revúca otrzy-mała Nagrodę BurmistrzaMiasta Revúca Evy Cireňo -vej i  najwyższe odznacze-nia Zlatý Quirin Miasta Re -vúca. W ten sposób uhono-rowano ją za długoletniąpracę w urzędzie miejskim,pełną poświęcenia pracęna rzecz tamtejszej społecz-ności oraz przygotowywa-nie wyborów i referendów.

Uroczystość wręcze-nia wy różnień odbyła się w Miej skim Ośrodku Kul -tury 19 czerwca, a wzboga-ciły ją występy dzieci orazkoncert Paľa Hamela, któ -ry rozgrzał publiczność

swoi mi niestarzejącymi sięprzebojami. Pó źniej odby-ło się przyjęcie na cześć na-grodzonych.

Naszej rodaczce Mariigratulujemy i dziękujemy.Ave Maria!!!

RED.

Ave Maria!!!ZD

JĘCI

A: S

TUDI

O RO

LINE

W stronę malarstwa klasycznegoWystaWa obrazóW rafała Pacześniaka

Wystawę, która została zorganizowana dzięki współpracy z Insty tutem Polskim w Bratysławie, można oglądać do 10 lipca w Galerii Cit przy ul. Heydukovej 15

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:50 Page 9

MONITOR POLONIJNY L 10

Niektórzy przyjechali, po -nieważ wiedzieli, cze-

go mogą się spodziewać, in-ni z ciekawości, gdyż nigdywcześniej nie brali udziałuw imprezie z okazji Zielo -nych Świątek. To świętorozpowszechnił wśród sło-wackiej Polonii pomysłoda -wca spotkań zielonoświąt-kowych Zbigniew Podle śny,pochodzący z Zaolzia, obec-nie mieszkający w Dubnicy

nad Wagiem. Na pograni-czu polsko-czeskim ZieloneŚwiątki to nie tylko przeży-cie duchowe, ale też okazjado zabawy i wspólnego sma -żenia jajecznicy. Dla Pola -ków mieszkający na Słowa -cji stanowi ono doskonałąokazję do spotkania się ro-

daków, mieszkających w ró -żnych miastach, miastecz-kach i wsiach słowackich.

I tak też było i w tym ro-ku. W ostatni majowy week-end wspólnym domem Po -laków i zaprzyjaźnionychSłowaków z Bratysławy, Ko -szyc, Nitry, Dubnicy nad

Wagiem, Trenczyna, Żyliny,a nawet Wiednia stał sięośrodek wczasowy w Mo -drej-Piesku, położony w ma -lowniczych Małych Karpa -tach.

Zielonoświątkowe spo -tka nie już po raz drugi przy-gotowywał bratysławski oddział Klubu Polskiego, a konkretnie dwie Kasie:Tulejko i Thomas, wspiera-ne przez innych członkóworganizacji. Wsparcia udzie liłim też konsul RP w RS JacekDoliwa, który do Modrej-

­Zielone­Świątki

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:50 Page 10

11

Piesku przybył razem z mał-żonką. Oboje kibicowali za-wodnikom Turnieju Ro dzin,przeprowadzonego przezorganizatorki. Walka byłazacięta, a dyscypliny nie tyl-ko zabawne, ale i wymagają-ce zręczności. Zwycięzcamiturnieju została drużyna z austriackiej stolicy.

Najważniejsze jednak, żedobrze bawili się zarównouczestnicy, jak i widzowie.

Na koniec rozdano nagrodyi dyplomy, a potem był czasna wspólną zabawę przyognisku, zielonoświątkowąjajecznicę, śpiewy i tańce w rytm muzyki, którą sły-chać było do późnych go-dzin nocnych.

Podczas weekendu niebrakowało też gier, zabaworaz warsztatów twórczychdla dzieci, które poprowa-dziła artystka z Koszyc Ste -fania Gajdošová-Sikorska.Były też piesze wycieczkipo okolicznych szlakach tu-rystycznych, z których je-den zaprowadził uczestni-ków do obserwatorium as -tro nomicznego. Tam przy-jął ich przesympatyczny pra -cownik, który zaprosił wszy -stkich do środka i przedsta-wił prace naukowców zaj-mujących się gwiazdami.

Atrakcji w czasie zielono-świątkowego weekendu by-

ło mnóstwo, ale najważniej-sza była atmosfera, któraprzyciągnęła zarówno sta-łych bywalców tej imprezy,jak i nowych. A niektórychnawet dwukrotnie! Zaprzy -jaźnione z Klubem Polskimdwie sympatyczne panie z żylińskiej organizacji Polo -nus przybyły na tę imprezęz… tygodniowym wyprze-

dzeniem. Okazało się, że ichuwadze umknęła informa-cja o zmianie terminu przed -sięwzięcia. To jednak ichnie zniechęciło i tydzieńpóźniej znów przyjechałydo Modrej-Piesku, by świę-tować wspólnie z Polonu -sami z Klubu Polskiego.

Organizatorzy majowej im-prezy z pewnością mogą jużdziś planować kolejną, gdyżjej zwolenników z roku narok przybywa! RED.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Nagrody książkowe dla dziecizostały ufundowane przez

Bibliotekę Narodową w Warszawie

Projekt zrealizowany dzięki wsparciu Kancelarii Rady Ministrów RS, Program: Kultura mniejszości narodowych 2015

ZDJĘCIA: STANO STEHLIK

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:50 Page 11

MONITOR POLONIJNY L 12

Tym razem nie w ostat-ni czwartek miesiąca,

jak to bywa zwykle, ale 13 czer wca odbyło się spo-tkanie klubowe w Trenczy -nie. Zmia na terminu spo-wodowana była połączony-mi obchodami dwu jubile-uszów, które obchodziliczłon kowie klubu JožkoSpaček – 80. urodziny, i Ga -bo Petráš – 50. urodziny. I choć jubilaci należą doróżnych pokoleń, to łącząich wzajemne zrozumienie,szacunek, miłość do sztu kii powiązania z Polską.

Jožko Spaček to Słowak z krwi i kości, należący odpoczątku do naszej klubo-wej rodziny dzięki żonieJoli z Warszawy. Kocha mu-zykę, szczególnie tę ludo-wą, gra na niejednym in-strumencie, pięknie śpiewai to nie tylko z nami, po pol-sku, ale też w zespole lu -dowym w Drietomie, gdziemieszka.

Gabriel Petráš dzięki swo -jej mamie i rodzinie spod

Lublina jest półkrwi Pola -kiem. Ogromny wpływ narozwój jego talentu orazpóźniejsze zainteresowa-nia plastyczne miał dziadek.Dziś Gabo jest uznanym artystą plastykiem, któregotwórczość niejednokrotniebyła prezentowana w ra-mach polonijnych imprezkulturalnych. Tak ważnyżyciowy jubileusz artystystworzył kolejną okazję doprzedstawienia jego prac

w siedzibieklubu. I wła-

śnie wernisażwystawy prac Gabrie -

la Petráša był pierwszympunktem programu uroczy -stego czerwcowego spo -tkania. Obecna na nim byłakurator Iveta Pospíšilová,która miesiąc wcześniejotwierała wystawę Gaba

w Novej Lehocie. Zabawnebyło to, że jubilat, spóźniłsię na swój wernisaż z po-wodu wyścigu kolarskiego,który zatrzymał go w dro-dze do Trenczyna. Potemsię przyznał, że dawno te-mu przybył spóźniony tak-że na swój pierwszy werni-saż. Na szczęście po jegoprzybyciu wszystko prze-biegło bez przeszkód.

Uro czyste obchody dwujubileuszy uświetnili swąobecnością członkowie Klu -bu oraz zaproszeni gościesłowaccy. Wszyscy zaśpie-wali obu jubilatom grom-kie „Sto lat” oraz „Mnoga le-ta”. Były też gratulacje, chwi -le wzruszenia, tort przygo-towany dla obu panówprzez najstarszą człon kinięHenię Banovską, wspólnyśpiew i biesiada polsko-sło-wacka, w trakcie której jed-

Dwa jubileusze– jedna uroczystość

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:50 Page 12

13

Wernisaż wystawy malarstwa Fausty -na Chełmeckiego i Macieja Wilskie -

go zatytułowanej „Ikona stylu” odbył się w Instytucie Polskim w Bratysławie 29 ma -ja br. Pochodzący z Warszawy polscy arty-ści na olejnych obrazach przedstawiliswoją wizję otaczającego świata ostatnich2 lat. Jak zapewniali, format prezentowa-nych płócien – min. 200 cm x 145 cm– i tak jest niewielki w porów-naniu z obrazami wielkoforma-towymi, tworzonymi przez nichna co dzień, o wymiarach6 - 10 m x 3 m. Nietypowy jestnie tylko format prezentowa-nych prac, ale i to, że MaciejWilski i Faustyn Chełmecki ma-lują obrazy razem, przy czymkażdy z nich używa swojej technikimalarskiej i wyraża indywidualnespojrzenie artystyczne na otaczającąrzeczywistość. Dzięki temu powstały i nadal powstają dzieła zupełnie nie-oczekiwane.

Obaj twórcy współpracowali jużwiele lat temu. Potemich drogi się rozeszły, a Ma ciej Wilski, absol-went Akademii SztukPięknych, pod konieclat 80. postanowił odejśćod sztuki. W 2010 rokuFaustyn Chełmecki namówił go jed-nak, by wspólnie świętować 25-leciezespołu Kryzys, malując obraz podczaskoncertu. Od tego momentu panowiepostanowili kontynuować wspólnemalowanie obrazów.

Ich prace zwracają uwagę nie tylko roz-miarami, ale przede wszystkim żywymi,nasyconymi kolorami. Każdy obraz maswój unikatowy przekaz, mnóstwo ukry-tych treści i detali, które odkrywa się stop-

niowo przy dłuższym i uważnymoglądaniu.. Artyści czerpią inspira-cje z codzienności, pro wadzonychdyskusji, rozmów i pa nującej wo -kół atmosfery. Również stan ducha,perspektywa czasu i doświadcze-

nie rzutu ją na wyrazich obecnych prac, któ -re noszą intrygującetytuły, np.: „Ken pę dzido Bar bie”, „Brzy dkieka czą tko”, „Smo czami łość”, „Zwie rzę ca

prze stro ga”, „Ko smi czny pa trol”,„List do wiernych”, „11 listopadaPL” czy „Obcy powraca”.

Wernisaż urozmaicił występznanej słowackiej grupy Lon gi -tal, która swoją muzyką stworzy-

ła szczególną atmo -sferę, podkreślającwy jątkowość pre zen -towanych prac. Jakzresztą wspominaliartyści, muzyka jestdla nich inspiracją

i zawsze towarzyszy im w procesietwór czym.

Wystawa zorganizowana została przezInstytut Polski w Bra ty sławie.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

ZDJĘCIA: MAGDALENAZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

na z zaproszonych pań z Drie -tomy napisała piękny wierszz życzeniami dla Gaba Pe -tráša, który na pewno wzbo -gaci kronikę klubową i bę-dzie przypominać, jak miło i wesoło było tego dnia w Trenczynie...

RENATA STRAKOVÁ,Klub Polski Trenczyn

Wystawa malarska „Ikona stylu”

ZDJĘCIA: RENATA STRAKOVÁ, MARIAN PAVLASEK

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:50 Page 13

MONITOR POLONIJNY L 14

Dwustu uczestników reprezentu-jących dziewięć mniejszości na-

rodowych mieszkających w Koszy -cach wzięło udział 6 czerwca w DniuSportu Mniejszości Narodowych, zor-ganizowanym już po raz siedemnasty.Reprezentanci Klubu Polskiego ucze -stni czyli w tym przedsięwzięciu poraz pierwszy i osiągnęli bardzo dobrewyniki!

Całodzienne wydarzenie sporto-we, na które zaproszenie przyjęliprzedstawiciele różnych mniejszościnarodowych: węgierskiej, rusińskiej,niemieckiej, ukraińskiej wietnam-skiej, czeskiej, bułgarskiej i  polskiej,zostało zorganizowane przez KlubMniej szości Narodowych, Pamią tko -wą Izbę Sándora Máraia we współpra-cy z  Komisją Mniejszości Narodo -wych w Koszycach i pod patronatemstarosty dzielnicy Koszyce-PołudnieJaroslava Hlinki. Zmagania sportoweotworzył mecz piłki nożnej. Po nim

nastąpiło oficjalne otwarcie imprezyw obiekcie sportowym przy ulicyAlejovej.

Potem można było wykazać sięsportowym duchem w różnych dys-cyplinach sportowych. Były to mię-dzy innymi gry zręcznościowe dladzieci, piłka nożna, minigolf, tenisstołowy, przeciąganie liny, bieg sztafe-towy rodzin, lotki, szachy, czyli… dlakażdego coś miłego.

Wojciecha Tochmana fa -nom współczesnego

reportażu, szczególnie pol-skiego, nie trzeba przedsta-wiać. Pisarz, który niedaw-no odwiedził Słowację, należy – obok takich mi-strzów dziennikarstwa, jakMariusz Szczygieł i PawełSmoleński – do najpoczy -tniejszych polskich auto-rów wydawanych za grani-cą. Polski reportaż cieszysię zasłużonym prestiżemrównież i na Słowacji. Dotej pory tutejsi czytelnicy,

jeśli nie znali języka pol-skiego, zmuszeni byli się-gać po obcojęzyczne wyda-nia polskich reportaży, naj-częściej angielskie i nie-mieckie. Wyjątkiem byłMariusz Szczygieł, który zewzględu na poruszaną te-matykę od zawsze był do-stępny – najpierw w zrozu-miałym dla Słowaków języ-ku czeskim, a potem rów-nież i słowackim.

Niełatwą dla słowackichczytelników sytuację po-stanowili zmienić przed ro-

kiem założyciele wydaw-nictwa Absynt. Jak głosimanifest, opublikowany nastronie internetowej tegożwydawnictwa, celem jegopowstania jest dostarcze-nie na słowacki rynek re-portaży i fotografii na świa-towym poziomie. Pierw szy,wydany w 2014 roku prze-kład pt. „Oczy zasypanepiaskiem” (Oči zasypanépieskom) Pawła Smoleń -skie go, okazał się wielkimsukcesem. Wydawnictwopo stanowiło pójść za cio-

sem i w ramach kolejnejpublikacji zdecydowało sięprzybliżyć słowackim czy-telnikom kolejnego pol-skiego autora. Został nimwłaśnie Wojciech Toch -man, który z okazji dwuna-stego obcojęzycznego wy-dania swojej książki „Jak -byś kamień jadła” (Akobysi kameň jedla) odwiedziłSłowację. Przypomnijmy,że Tochman razem ze Szczy -głem jest założycielem In -stytutu Reportażu oraz wy-dawnictwa „Dowody naIstnienie”. Obok wymie-nionego już Mariusza Szczy -gła, a także Hanny Krall,Jacka Hugo-Badera i PawłaSmoleńskiego budował re-

Wojciech Tochman w BratysławiePREMIERA SŁOWACKIEGO WYDANIA KSIĄŻKI „JAKBYŚ KAMIEŃ JADŁA”

W Koszycach

na sportowo

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 14

15 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Klub Polski Koszyce reprezentowa-li najmłodsi jego członkowie: Veroni -ka Lukáčová, Simon Hromják, MatúšHromják, Ferko Krč, Riško Očkai i Nelly Mártonomá. Wzięli oni udziałw takich konkurencjach, jak wyścigiw workach, rzucanie piłeczką do ce-lu, bieg z przeszkodami z piłką na ły-żeczce, bieg na 100 metrów. I trzebapowiedzieć, że jak na debiutantów, toposzło im całkiem nieźle – w ogólnejklasyfikacji zajęli 5. miejsce, zysku-jąc 19 punktów, zaraz po Węgrach(21 punk tów), a  przed Czechami (17 punktów). Pierwsze trzy miejscazajęli: Rosjanie (85 punktów), Rusinii  Ukraińcy (54 punkty) i  Niemcy(34 punkty). Natomiast siódme miej-sce zajęli Wietnamczycy (17 punktów),zaś kolejne Bułgarzy (7 punktów)i Romowie (2 punkty).

Z naszych sportowców na szczegól-ne wyróżnienie zasłużyła VeronikaLukáčová, która zajęła 3. miejsce w rzucaniu lotkami, czy Ferko Krč,który także był 3 w zawodach zręcz-nościowych dla najmłodszych. W nie-co starszej grupie w tej samej dyscy-plinie 1. miejsce zajął Šimon Hrom -jak, zaś w kolejnej grupie 3. miejsceprzypadło Richardowi Očkaiowi, 4. Matúšowi Hromjakowi, a 5. zyskałaNelly Mártonomá.

I tak oto koszycka Polonia pokazaławalecznego ducha sportowego w ra-mach międzynarodowego przedsię-wzięcia, dzięki któremu zaprezento-wała się na forum zamieszkującychKoszyce mniejszości.

Pierwsze koty za płoty! Za rok bę-dzie jeszcze lepiej!

RED.

nomę polskiego reportażuw „Gazecie Wyborczej”. Je -go dwie książki (opróczwspomnianej była to jesz-cze „Schodów się nie pali”)znalazły się wśród ścisłegogrona finalistów nagrody li-terackiej Nike.

„Jakbyś kamień jadła” toefekt kilku pobytów autoraw ogarniętej wojną domowąBośni, do której po raz pier w -szy pojechał jako 23-le tnistudent. Potem na Bałkanywracał już wielokrotnie,rozmawiając z ofiarami kon -fliktu, tropiąc jego źródła i usiłując zrozumieć punktwidzenia wszystkich jegostron. Szczególne wrażeniena czytelnikach w Polsce

i za granicą wywarły opisyposzukiwania bliskich ofiarznajdowanych w masowychgrobach, m. in. na podsta-wie badań dokonywanychprzez polskich lekarzy i an-tropologów.

Głównym punktem wizy-ty polskiego reportażysty wsłowackiej stolicy było spo-tkanie z czytelnikami i fana-mi 26 maja w Instytucie Pol -skim w Bratysławie. Pod -czas dyskusji, którą popro-

wadził Juraj Kušnierik, go-ście mogli usłyszeć o stra-chu młodego reportera w ostrzeliwanym Saraje wie,o odpowiedzialności za bo-haterów swoich książek orazo tym, dlaczego tak ważnyjest reportaż w dzisiejszymświecie. Istotną częścią spo-tkania była oczywiście moż-liwość uzyskania autografuod Wojciecha Tochmana orazsposobność zamiany z nimprzy tej okazji kilku słów.

Premiera słowackiegoprze kładu książki „Jakbyśkamień jadła” i odwiedzinyjej autora w Bratysławie zy-skały medialny rozgłos.Dziennikarz został zapro-szony do Radia FM, a roz-

mowę z nim opublikowałyrównież dzienniki (m.in.SME) oraz czołowe interne-towe portale kulturalne.

W momencie powstawa-nie tego tekstu słowackiewydanie książki WojciechaTochmana zajmowało trze-cią pozycję wśród najchęt-niej kupowanych książek w znanej sieci księgarskiejArtforum. Słowaccy czytel-nicy mają zatem powód doradości; zapewne kwestiączasu jest pojawienie się narynku kolejnego doskonałe-go zbioru reportażu w po-staci perfekcyjnie przygoto-wanej publikacji wydaw-nictwa Absynt.

ARKADIUSZ KUGLER

ZDJĘCIA:STEFANIA GAJDOŠOVÁ-SIKORSKA,

ANDY GLECGO

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 15

Słowacki dziennik „Hospodárske noviny”22 czerwca opublikował dodatek po-

święcony w całości  Polsce, zatytułowany„Áno, Poľsko“. Dodatek ten został opra-cowany przez Ambasadę RP w Braty sła -wie we współpracy z Polsko-SłowackąIzbą Handlową.

Suplement w interesujący i rzetelny spo-sób przekazuje wiele informacji, dotyczą-cych zarówno naszego kraju, jak i  polsko-słowackiej współpracy na polu gospodar-czym. Przedstawiono w nim Polskę jakokraj z dynamicznie rozwijającą się infra-strukturą i oferujący atrakcyjne warunki dorealizacji projektów inwestycyjnych.Ponadto zaprezentowano najważniejszestrefy przemysłowe i osiągnięcia w zakresiebudowy autostrad, a także udostępniono

aktualne podstawowe dane ekonomiczne.W jednym z artykułów Jozef Klein, prezessłowackiej firmy Asseco Central Europe,mówi o jej postępującej pozycji na polskimrynku bankowym. Ponadto w specjalnymdodatku znajdują się artykuły poświęco-ne Warszawie oraz miejscu Polski w Gru -pie Wyszehradzkiej.

Materiały zawarte w suplemencie do te-go poczytnego pisma  przyczynią się z pew-nością do umocnienia pozytywnego wize-runku Polski w oczach zarówno słowac-kich, jak i polskich czytelników. Artykuły,które zostały w nim opublikowane, sukce-sywnie są zamieszczane także na stronie in-ternetowej „Hospodárskich novin”. W cało-ści zostaną opublikowane 1 lipca 2015 r.

RED.

MONITOR POLONIJNY L 16

Uroczyste zakończenie ro -ku szkolnego w szkół ce

polonijnej w Nitrze miałomiejsce 10 czerwca w Pa -storalnym Centrum Wolne -go Czasu. Podczas bardzomiłej i  serdecznej atmosfe-ry wszystkim uczniom wrę-czono świadectwa oraz na-grody książkowe. Ponieważzaproszony gość specjalny– konsul RP w RS Jacek Do -liwa – nie mógł wziąć udzia-łu w uroczystości osobiście,przysłał list adresowany donajmłodszych przedstawi -cie li Polonii, zgłębiającychtajniki języka polskiego. Listten został odczytany w trak-cie ceremonii zakończenia

roku, zaś  jego kopię każdedziecko otrzymało na pamią -tkę. Ten miły gest ze stronykonsula spowodował, że ka -żdy uczeń poczuł się wyją -tkowo doceniony. To, żedzie ci uczęszczają na zaję-

cia z  języka polskiego, jestprzede wszystkim zasługąich rodziców, którzy znaj-dują czas i  chęci, by przy-prowadzać je na lekcje, a w domach dbają, by zdo-byta wiedza i umiejętności

nie poszły w las. Dzięki za-angażowaniu rodziców dzie -ci bez problemów komuni-kują się po polsku ze swojąpolską rodziną. Część z nichzapewne będzie mogła prze -testować swoją znajomośćjęzyka polskiego podczaswakacyjnych wizyt u  pol-skich dziadków, cioć czywujków.

Korzystając z obecnościrodziców, omówiono z ni-mi kwestię zapisów na no-wy rok szkolny. Ponieważwarunki uczestnictwa nieulegają zmianie, pojawiłysię już nowe zgłoszenia.

Wszystkim uczniom orazich rodzicom życzymy uda-nych wakacji i już teraz za-praszamy bardzo serdecz-nie do szkółki w nowym ro-ku szkolnym.

ROMANA DOROTA GREGUŠKOVÁ

Publikacja natemat Polski

Zakończenie roku szkolnego w Nitrze

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 16

W ambasadzie RP w Bratysławiew ciągu ostatnich dwunastu lat na no-wą drogę życia weszło siedem par. O tym jakie warunki muszą być speł-nione, by zawrzeć związek małżeńskiw polskiej ambasadzie i jakie emocjetowarzyszą konsulom udzielającymślubów, piszemy w specjalnie przygo-towanym dla naszych czytelników ar-tykule.

Warunki konieczneAmbasada nie jest urzędem stanu

cywilnego, ale… może się nim stać, je-śli narzeczeni spełnią odpowiedniewarunki. „Warunkiem koniecznymjest posiadanie przez oboje narzeczo-nych wyłącznie obywatelstwa pol-skiego i tylko tego jednego. Wyklu -czo ne jest więc zawarcie małżeństwaprzed konsulem przez osobę posiada-jącą np. jednocześnie obywatelstwapolskie i słowackie albo wyłącznieoby watelstwo obce“ – wyjaśnia kon-sul RP w RS Jacek Doliwa. Wymógten nie dotyczy jednak świadków ślu-bu, których musi być dwóch. „Musząoni jednak znać język polski w stop-niu umożliwiającym zrozumienieoświadczeń urzędowych składanychpodczas ceremonii ślubnej oraz miećukończone 18 lat“ – precyzuje konsul.Oczywiście, planując takie wydarze-nie, należy odpowiednio wcześnieskontaktować się z konsulem, by usta-lić datę ślubu i przedłożyć stosownedokumenty (praktyczne informacje

publikujemy na następnej stronie).Po spełnieniu warunków ślub w am-basadzie polskiej, np. w Bratysławie,mogą zawrzeć Polacy mieszkający naSłowacji, w Polsce lub w innym kraju.

NiedogodnościŚluby zawierane w placówce dy-

plomatycznej niestety mają też swojeniedogodności, wymagają bowiemuiszczenia stosownej opłaty, którawy nosi 500 euro. Dodatkowym pro-blemem może okazać się tez fakt, żeakty małżeństw zawieranych przedkonsulem RP są sporządzane w księ-dze małżeństw Urzędu Stanu Cywil -nego w Warszawie i tam też, w raziepotrzeby, należy zgłaszać się w przy-szłości po odpisy aktu małżeństwa.Dla osób mieszkających więc w in-nym zakątku Polski podróżowanie dostolicy w celu uzyskania odpisu możeokazać się kłopotliwe.

Lepsze rozwiązanieDla niektórych osób ślub w pla-

cówce dyplomatycznej to dużo lep-sze rozwiązanie niż podróż w tym ce-lu do Polski lub zawieranie małżeń-stwa w obcym, zagranicznym urzę-dzie. „Dla Polaków mieszkających w Singapurze ślub w ambasadzie RPto dobre rozwiązanie, ponieważ sin-gapurskie władze uznają akt ślubuwystawiony przez konsula RP, co w wie lu wypadkach umożliwia Pola -kom uzyskanie odpowiedniego statu-

su, na przykład meldunku w kraju, je-śli ich partner taki już posiadał przedślubem“ – wyjaśnia wicekonsul RP w Singapurze Katarzyna Kosiniak-Ka -mysz (znana naszym czytelnikom z cza sów, kiedy ambasadorem na Sło -wa cji był jej mąż – Zenon Kosiniak-Kamysz). Pani konsul właśnie nie-dawno udzieliła takiego ślubu pew-nej parze. „Był to mój pierwszy wy-stęp na ślubie w tej roli i, przyznaję,miałam tremę, ale wszystko poszło bar -dzo dobrze“ – opisuje z uśmiechem.„Inaczej to wyglądało w Kanadzie,tam w naszej placówce dyplomatycz-nej praktycznie nie udzielaliśmy ślu-bów, ponieważ władze kanadyjskieich nie uznają“ – dodaje moja roz-mówczyni, która wcześniej pracowa-ła w konsulacie w Ottawie.

W urzędzie, na jachcie lub w górach?

Jacek Doliwa doświadczenia zwią-zane z udzielaniem ślubów zdobywał,będąc pracownikiem Wydziału Kon -su larnego Ambasady RP w Pradze.„Do mnie należało przygotowanie do-kumentacji, cała logistyka, bycie mi-strzem ceremonii, podczas gdy kie-rownik wydziału, mówiąc żartobli-wie, zlizywał śmietankę, czyli wypo-wiadał określone niezbędne formuły,przyjmował podpisy nupturientów,wieńcząc dzieło“ – wspomina. Przykilkunastu ślubach asystował w Pra -dze, a jako kierownik Wydziału Kon -sularnego udzielał ślubów w Zagrze -

17 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

„…i żyli długo i szczęśliwie“

T ymi słowami kończy sięniemalże każda bajka. W życiu realnym większość

marzy o ślubie jak z bajki.Niektórzy wyobrażają go sobiegdzieś z dala od domu, w jakimśniecodziennym otoczeniu. Z pewnością zawarcie związkumałżeńskiego w obecności konsula,czyli w placówce dyplomatycznej,można zaliczyć do oryginalnych.

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 17

biu, gdzie połączył ponad dziesięćpar. „Pamiętam pomysły i plany na -rze czonych, aby konsul połączył ichwęzłem małżeńskim np. na konkret-nym zamku czy na jachcie na pełnymmorzu“ – wspomina konsul Doliwa.Niestety, przepisy na to nie zezwalałyi ślub odbywał się w pomieszcze-niach ambasady. Ale dziś takie pomy-sły mogłyby być zrealizowane, bo-wiem polskie prawo od niedawna ze-zwala na śluby w innym miejscu niżurząd. Kto wie, może kolejny polskiślub w obecności konsula odbędziesię np. na Łomnickim Szczycie?

Odmienność nade wszystkoJakie jeszcze mogą być powody za-

warcia związku małżeńskiego pozagranicami Polski? Może ślub zawiera-ny za granicą jest trochę szalonym po-mysłem, może staje się modny? A mo-że to po prostu swoista ucieczka?Grzegorz Nowacki, były konsul RP

w RS, który w swej karierze udzieliłtrzech ślubów, w tym dwóch w Bra -tysławie, bardziej skłania się ku opi-nii, że śluby w ambasadzie stają sięmodne. On sam cieszy się, że miał do-brą rękę, bowiem pary, które połą-czył, do dziś żyją razem i szczęśliwie. I być może zaletą takich, można byrzec, kameralnych ślubów, jest też to,że udzielający ślubu często zna nuptu-rientów.

Konsul Doliwa potwierdza, że na-rzeczonych kusi odmienność i nieste-oretypowość takich ślubów. „Nie maczekających za drzwiami kolejnychpar, tak jak to często bywa w urzę-

dach stanu cywilnego w Polsce, atmo -sfera jest bardziej kameralna, swo-bodna, szczególnie po uroczystości,lamp ka szampana z konsulem pod go-dłem RP, luźna rozmowa… Tego niema w USC, gdzie wszystko odbywa sięszybko, wręcz taśmowo“ – twierdzi.

„Rzymskie wakacje“A jak to wygląda w innych placów-

kach dyplomatycznych, które mogąuchodzić za atrakcyjniejsze turystycz-nie? O tym opowiada nam WojciechBiliński, były konsul RP w Bratysła -wie, a także i w Rzymie, gdzie w każ-dą środę udzielał 4-5 ślubów, co w su-mie daje około 150 ślubów rocznie!„Najczęściej były to osoby z gronamiej scowej Polonii, które w natural-ny sposób chciały zawrzeć związekmałżeński w miejscu dłuższego czaso-wego zamieszkania, małą grupę sta-nowili też przyjeżdżający z kraju Po -lacy “ – wspomina. Mimo wielu ślu-

MONITOR POLONIJNY L 18

Praktyczneinformacje

Informacje praktyczne dotyczące ślubówudzielanych przez konsula RP w RS

W celu zarezerwowania terminu ślubunależy przedłożyć w ReferacieKonsularnym lub przesłać pod jegoadresem e-mail:[email protected] albofaksem pod nr: 004212 544 13 193:• kserokopie obu stron ważnych

dowodów osobistych lub paszportównowożeńców;

• kserokopie ważnych dowodówosobistych świadków (obie strony)lub ich paszportów.

Po otrzymaniu tych kopii rezerwowanajest data ślubu i wysyłany pocztą nawskazany przez narzeczonychadres formularz wniosku o zawarciemałżeństwa przed konsulem. Formularzten po wypełnieniu i podpisaniu przezoboje narzeczonych należyniezwłocznie odesłać do ReferatuKonsularnego Ambasady RP w Bratysławie

Od półtora do jednego miesiąca przedplanowaną datą ślubu Referat

Konsularny powinien otrzymać od narzeczonych oryginały:• odpisów aktów urodzenia obojga

narzeczonych, wydanych przez USC w Polsce nie wcześniej niż 6 miesięcyprzed planowaną datą ślubu;

• w przypadku osoby, którapozostawała już wcześniej w związkumałżeńskim, oryginał odpisu aktupoprzedniego małżeństwa z adnotacjąo jego ustaniu/unieważnieniu (przezrozwód lub zgon współmałżonka lub z innych powodów).

Jeżeli takiej adnotacj i nie ma, a rozwód był orzeczony za granicą,to w celu uzyskania takiej adnotacj inależy najpierw przesłać

do polskiego USC miejsca zawarcia(zarejestrowania) małżeństwaoryginalny odpis zagranicznegowyroku rozwodowego z klauzuląprawomocności oraz tłumaczeniemprzysięgłym na język polski,występując jednocześnie ( lubpóźniej) o wydanie przez tenże USCodpisu aktu małżeństwa z adnotacjąo rozwodzie i odpis ten przedłożyć w Referacie Konsularnym.Jeżeli poprzednie małżeństwo ustałona skutek zgonu współmałżonka, a nie ma o tym adnotacj i w składanym odpisie aktumałżeństwa, należy dołączyć odpisaktu zgonu współmałżonka wydanyprzez polski USC

UWAGA: Niekiedy urzędy stanu cywilnego wręczają przyszłym nowożeńcom„Zaświadczenie zdolności prawnej do zawarcia małżeństwa”. Zaświadczenietakie nie jest dokumentem właściwym do zawarcia związku małżeńskiegoprzed konsulem. Jest ono przeznaczone dla obywateli polskich, którzyzamierzają to zrobić w zagranicznym urzędzie stanu cywilnego z innymobywatelem polskim lub z cudzoziemcem.

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 18

19

bów, udzielonych w tejże placówce,zachowały one z pewnością swój spe-cyficzny charakter, odbiegający od te-go, który znamy z polskich USC.„Zawsze starałem się nie czytać, leczmówić własnymi słowami, zwracającsię do narzeczonych, nie łamiąc jed-nak normy, prawa i konwencji, choćnieco na luzie“ – wspomina konsulBiliński i dodaje, że nie raz dostał zato podziękowanie od nowożeńców.„Po powrocie z Rzymu, siedząc w war - szawskiej kawiarni ze znajomymzo stałem rozpoznany i przywitany sło -wami podzięki za udzielony w Rzy -mie ślub. Młodzi ludzie zaprezento-wali mi półtoraroczne dziecko w wó -zku i podzielili się dobrą wiadomo-ścią, że oczekują kolejnego potomka“– wspomina mój rozmówca.

Turystyka ślubna czy ucieczka?Dla niektórych ślub w ambasadzie

w atrakcyjnym turystycznie kraju to

połączenie aktu zawarcia związkumałżeńskiego z miesiącem miodo-wym, co potwierdza konsul Doliwa,który urzędował w Chorwacji, gdzienowożeńcy spędzali zwykle takżemiesiąc miodowy. „Jeszcze inni, wy-daje się, traktują taki ślub jako uciecz-kę przed rodziną, bliską, dalszą, dwu-dniowym weselem, okrzykami po kil-ku godzinach libacji, prezentamichcianymi i niechcianymi, obowiąz-kowymi tańcami z panną młodą itd.Taka wizja ślubu wielu przyszłym no-wożeńcom całkowicie nie odpowia-da. Chcą tę chwilę przeżyć inaczej,bardziej kameralnie, bardziej ducho-wo… I ja im się nie dziwię“ – dodajekonsul Doliwa.

Najprzyjemniejszyobowiązek konsularny

Wszyscy pytani przeze mnie konsu-lowie potwierdzają, że udzielanie ślu-bu stanowi jeden z przyjemniejszych

momentów ich pracy. „Najczęściej dokonsulatu zwracają się osoby mająceproblemy, kiedy dochodzi do wypad-ków, zgonów, zatrzymań, aresztowań,zagubienia dokumentów, kradzieży,pobić lub w sprawach paszporto-wych. Działania w tychże przypad-kach są pracochłonne, ale i dość mo-notonne “ – opisuje konsul Doliwa.Dla tego ceremonie ślubne kojarzą sięz miłym obowiązkiem, który co praw-da wymaga przygotowań od pracow-ników ambasady, ale przynosi im teżwiele satysfakcji. „Zawsze liczę na to,że będę miał dobrą rękę i że zawartew moim urzędzie konsularnym zwią -zki małżeńskie będą trwałe. O tym, żetak jest, mogłem się nie raz przeko-nać, bo takie sygnały do mnie na-pływały“ – zdradza mój rozmówca,którego nazwisko polecają sobiedyskutujący na Internecie, zainte-resowani ślubem w placówce dy-plomatycznej.

MAŁGORZATA WOJCIESZYŃSKA

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Ponadto zgodnie z art. 76 ust. 1 pkt. 1Ustawy z dnia 28 listopada 2014 r.Prawo o aktach stanu cywilnego (Dz.U. z 2014 r. nr 161, poz. 1741,1888)nupturienci winni złożyć zapewnieniao braku okoliczności wykluczającychzawarcie małżeństwa. W tym celunależy zgłosić się osobiście w urzędzie konsularnym, w którymzawierany będzie związek małżeński,nie wcześniej niż trzy miesiące i niepóźniej niż 30 dni przed planowanądatą ślubu i złożyć stosownezapewnienie (stosowny wzór jest w dyspozycji każdego konsulatu).Dokument taki musi być sporządzonynie później niż 30 dni przed planowanądatą ślubu. Data na tym dokumencieświadczyć będzie o zachowaniuwspomnianego 30-dniowego terminu.

Opłata konsularna za zawarciemałżeństwa przed konsulem wynosi500 euro. Należy ją uiścić gotówkąnajpóźniej w dniu ceremonii.

W dniu ślubu należy przyjść ok. 30 minut przed rozpoczęciemceremonii. Nowożeńcy orazświadkowie muszą mieć ze sobą

ważne dowody osobiste lub paszporty.Pan młody dostarcza obrączki ślubne.W trakcie ceremonii podpisywany jestprotokół o zawarciu związkumałżeńskiego przed konsulem orazoświadczenie o wyborze nazwisknoszonych po zawarciu małżeństwa. Te dwa dokumenty, złożone wcześniejzapewnienia oraz odpisy aktów stanucywilnego są następnie wysyłaneprzez konsula do USC w Warszawie,właściwego dla rejestracji małżeństwzawartych za granicą. Na życzenienowożeńców konsul może wydać teżzaświadczenie o zawarciu związkumałżeńskiego zredagowane w językupolskim, jeżeli jest to potrzebne do celów administracyjnych w Polsce,np. do przedłożenia w miejscu pracy.Po upływie ok. jednego miesiącanowożeńcy otrzymują pocztą (na adreszamieszkania, który wskazali wewniosku o zawarcie małżeństwa przedkonsulem, lub inny adres wskazanyprzez nich później) trzy egzemplarzeodpisu aktu małżeństwa, wpisanego do księgi małżeństw USC w Warszawie, właściwego do sporządzania aktów małżeństwzawartych przed polskim konsulem.

Jeśli zawierając małżeństwo, któryś z małżonków zmienił nazwisko, to w ciągu3 miesięcy od daty otrzymania odpisuaktu małżeństwa musi on wymienić dowódosobisty i paszport, osoby zamieszkałe zagranicą mają na to 4-miesiące. Po upływietego okresu wspomniane dokumenty,wydane na nazwisko noszone przedzawarciem małżeństwa, tracą ważność.

Dodatkowe ważne informacje:Sala ślubna może pomieścić nie więcej niż12 osób, łącznie z nowożeńcami i świadkami, co warto wziąć pod uwagęprzy planowaniu listy gości. Nie mamożliwości organizowania w urzędziekonsularnym przyjęć weselnych anipoczęstunków – praktykowany jest tylkozwyczajowy toast po ceremonii ślubnej.Szampan do toastów nowożeńcydostarczają na swój koszt. Urząd zapewniaobsługę i kieliszki.Akty małżeństw zawieranych przedkonsulem RP w Bratysławie sąsporządzane w księdze małżeństw USC w Warszawie (al. gen. Andersa 5) i tamteż, w razie potrzeby, należy zgłaszać siępo odpisy aktu małżeństwa.

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 19

MONITOR POLONIJNY L 20

J ak wspominają swój ślub pary, którepobrały się za granicą w placówkachdyplomatycznych? Co nimi kierowało

przy wyborze kraju na tę uroczystość?Postanowiliśmy dotrzeć do kilku z takichpar i zapytać o ten szczególny dzień w ich życiu.

Ślub za granicąniezapomniane­przeżycie!

Wcale to nie było takie proste, byzorganizować nasz ślub w In -

stytucie Polskim w Bratysławie, a niew ambasadzie. Możliwe stało się todopiero latem 2010 r., po zmianie nastanowisku konsula. Nowy konsul uz-nał, że instytut to przecież także pol -ska placówka dyplomatyczna, a za-tem nie widzi problemu, by właśnietam zorganizować taką uroczystość.

Ślubu w Bratysławie odpowiadałnam z kilku względów, przede wszy -stkim oboje byliśmy tu na miejscu –ja od ponad roku pracowałem już w instytucie i najłatwiej było nam tozorganizować właśnie tu. Była to teżdobra okazja, by zaprosić rodzinę i przyjaciół z Polski, a także naszychznajomych z Bratysławy. Dlaczegoinstytut, a nie ambasada? Z kilku po -wodów – pierwszy to jego położe-nie w centrum miasta, skąd wszę -dzie bli sko – hotel dla gości, restau-racja i klub, gdzie miało się odbyćwesele. Odpadały też wszystkie pro -blemy związane z dostępnością tegomiejsca, bo przecież instytut niepodlega takim obostrzeniom jakambasada. Przyznam też, że wyda -wa ło mi się to dość intrygujące, bywziąć ślub w miej scu pracy. Pamię -tam, że musiałem też wystąpić doMSZ w Warszawie z pro śbą o urlopokolicznościowy, bo wiem w tymczasie pełniłem obowiązki dyrekto-ra instytutu – dotychczasowy dyrek-tor już zakończył pracę, a nowy jesz -cze nie przyjechał.

Sama uroczystość przebiegła chybaw dosyć luźnej atmosferze, może tak -że dlatego, że w galerii instytutu mie -liśmy wówczas wystawę ilustracjidziecięcej, no i musieliśmy też trochępoczekać, aż dotrze jeden ze spó źnio -nych świadków. I jeszcze jedna cieka-wostka – drugi z ówczesnych kon-sulów spytał, czy też może przyjść natę uroczystość, bo wprawdzie ma jużwieloletnie doświadczenie zawo do -we, ale jeszcze nigdy nie udzielał ślu -bu i chętnie by zobaczył, jak to wyglą-da w praktyce.

Ślub za granicą ma też dwie wady, o których dowiedziałem się właści-wie już w trakcie jego załatwiania –stosowna opłata urzędowa jest kilku -krotnie wyższa niż w przypadku ślu -bu zawieranego w Polsce, a na doda -tek wszystkie dokumenty z tym zwią -

zane trafiają później do Warszawy, a nie do miejsca zamieszkania młodejpary.

Gdybyśmy byli wówczas w Polsce,to prawdopodobnie nie chciałoby sięnam wyjeżdżać w tym celu za gra ni -cę. Znam jednak parę osób z Wrocła -wia, które zawarły ślub w naszej am-basadzie w Pradze, bo to w miarę blis -kie i ładne miasto, a piękne pałacowewnętrza praskiej ambasady podkre -ślają romantyzm tej wyjątkowej chwi -li. Znam tez parę osób z Braty sła wy,które zawierały ślub w słowackiej am-basadzie w Rzymie.

A skoro już o ślubach mowa, to mu -szę przyznać, że podoba mi się to, iżw Słowacji mogą ich udzielać rów -nież radni i jeśli młoda para ma takieżyczenie, to może sobie wybrać jed-nego konkretnego.

Katarzyna i Tomasz Grabińscyz Wrocławia, ślub zawarli 11 września 2010 w Bratysławie

Alicja i Andrzej Kupichowiez Warszawy (obecnie mieszkają w Pekinie), ślub zawarli 7 sierpnia 2004 roku w Bratysławie

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 20

21

Ten dzień utkwił w na -szej pamięci z najdro -

bniejszymi szcze gółami. Bra -tysława była i jest dla nasmiastem szczególnym. Tu -taj się poznaliśmy – w am-basadzie, gdzie oboje praco-waliśmy. Decyzja o za war -ciu związku mał żeń skiegow Bratysła wie była więc dlanas czymś oczywistym. Tymbardziej, że właśnie w Bra -ty sławie mieliśmy wspól-nych znajomych i przyja-ciół. Bratysława zostanie dlanas na zawsze miejscemnajcudowniejszym na świe-cie i najszczęśliwszym. Ślu -bu udzielał nam konsul Woj -tek Biliński, który postano-wił podnieść rangę uroczy-stości, chociaż wcale tegonie wymagała proceduraprzy udzielaniu ślubów w ambasadzie. Po sta nowiłprzywieźć od zaprzyjaźnio-nego burmistrza z  połu-dniowej Polski łańcuch z or-łem. Okazało się jednak, żeorzeł nie miał korony i w no -cy przed uro czy stością tękoronę mu przymocowano.W czasie uroczystości na-

szych zaślubin konsul wy-głosił bar dzo piękne prze-mówienie. Przyznał się też,że po raz pierwszy udzielałślubu w murach  naszej am-basady na Słowacji. Świad -kami byli nasza kochana,niezapomniana Mira Wla -chowska i ówczesny am -basador Jan Komornicki.Obe cnych było wielu gości,przy grywała orkiestra cy-

gańska. Po wielu latach, bę-dąc w Braty sła wie, spotkali-śmy jednego z ówczesnychmuzyków, który bardzo cie-pło wspo minał naszą uro -czystość.

Na pewno ślub w am-basadzie w jakiś innym kra -ju może być ciekawymrozwiązaniem dla mło-dych, których z danymkrajem czy miejscem łą-

czą wspomnienia. Nie któ -rzy traktują to jako cośekstrawaganckiego. Z na-szej uroczystości zaślubinzostały wspaniałe, nie za -pomniane wspomnieniai zdjęcia, do których czę-sto wracamy. No cóż, łzasię w oku kręci. To nie-prawdopodobne, ale nie-długo minie 11 lat od te-go wydarzenia!

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Nie planowaliśmy tego ślubu dużowcześniej, zorganizowaliśmy go

raptem w trzy tygodnie. Decyzja byłabardzo spontaniczna. Byliśmy pół ro-ku po zaręczynach, ale wizja przygo-towań do klasycznego ślubu nas prze-rażała. Zawsze chcieliśmy pojechaćdo Pragi, a jak już wizja wyjazdu byłabliska, stwierdziliśmy, że to świetnaokazja, aby zrobić coś szalonego. Bratz żoną zaproponowali nam wspólnyweekendowy wypad do Pragi, a mypomyśleliśmy, że to miasto jest na tylepiękne, że fajnie byłoby wziąć tamślub. Nasi współtowarzysze do końcanie wiedzieli, że jadą na nasz ślub –byli przekonani, że będzie to zwykływeekend w Pradze. Nawet skany ichdowodów osobistych, niezbędne dozałatwienia formalności, uzyskaliśmyod nich podstępem.

Bardzo ciepło wspominamy pra-cowników ambasady – przyjęli nasbardzo serdecznie i byli bardzo mili.Już przy organizacji ślubu bardzo naswspierali. Zgodzili się również skró-cić formalny czas oczekiwania naślub do niecałych trzech tygodni -zwykle wynosi on jeden miesiąc.

Wspominamy ten dzień cudownie!Tym, którzy się zastanawiają, jak po-winien wyglądać ten ich szczególnydzień w życiu, polecamy nasze roz-wiązanie.

Nasza historia może sugerować,że była to swoista ucieczka, ale niedo końca tak było. Bardzo nam zale-żało, by ten dzień był naszymdniem, byśmy byli w tym dniu naj-ważniejsi i robili wszystko tak, jakchcemy i czujemy. Ten ślub tak wła-śnie wyglądał. Nie była ważna su-

kienka czy fryzura, najważniejszebyło, że byliśmy razem.

Baliśmy się co prawda reakcji ro-dziców i najbliższych, ale po tym, jakemocje opadły, okazali oni dużowsparcia i zrozumienia. Moja mamanawet stwierdziła, że była to najlep-sza rzecz, którą mogliśmy zrobić.

Mając doświadczenie dwóch ślu-bach – dwa lata później wzięliśmyślub kościelny – utwierdziłam się w przekonaniu, że to była dobra de-cyzja, bo właśnie praska uroczy-stość jest nam bliższa sercu i milejją wspominamy. Przy ślubie kościel-nym, mimo że bardzo się starali-śmy, ulegliśmy całej tej zwariowa-nej atmosferze i sama uroczystośćjuż tak nas nie cieszyła, a można po-wiedzieć, że nawet stresowała i fru-strowała.

Monika i Krzysztof Bugajscy z Krakowa, ślub zawarli 13 lipca 2012 roku w Pradze

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 21

22

Zdecydowaliśmy się pobrać w am-basadzie, bo nie chcieliśmy trady-

cyjnego ślubu ani wesela w Polsce,poprzedzonego męczącymi i stresują-cymi przygotowaniami. Wyszliśmy z założenia, że najważniejsza jest oso-ba, z którą się wiążemy, a nie cała or-ganizacyjna otoczka, do której ludzieczęsto przywiązują zbyt wielką wagę,obawiając się np. reakcji otoczeniaczy rodziny. Myślę, że śluby w amba-sadzie to prędzej wyraz ucieczki odpolskiej rzeczywistości i pewnychoklepanych wzorców niż moda. Takprzynajmniej było w naszym przy-padku. My nie zwracamy uwagi namodę, wręcz przeciwnie, uciekamyod obowiązujących trendów, starającsię odważnie i konsekwentnie żyć poswojemu, wbrew temu, co powiedząinni. Lizbonę na miejsce ślubu wybrałmój mąż, uważając, że jest idealna natę okazję. Być może ślub w placówcedyplomatycznej dodaje rangi wyda-rzeniu. Trudno mi to ocenić obiek-tywnie, bo sama przez wiele lat pra-cowałam w ambasadzie i nie kojarzy

mi się ona z jakimś szczególnymprestiżem. Wybraliśmy ambasadęze wzglę dów praktycznych, nie wize-runkowych. Ambasada to właściwiejedyne miejsce, w którym obywatelpolski może wziąć ślub za granicą.Taki ślub nie wymaga zbyt wielu for-malności i to było dla nas kluczowe,chociaż ceny bardzo podskoczyły (ze180 do 500 euro), co zapewne przy-

czyniło się do spadku liczby mał-żeństw zawieranych w placówkachdyplomatycznych.

Każdy ma inne wyobrażenie tegoszczególnego dnia. Jedni marzą o baj-kowym ślubie w sukience księżniczkii uwadze wszystkich skupionej na so-bie. Ja wolałam swoją uwagę skupićna mężu, a po krótkiej ceremonii wy-brać się z nim na spacer po plaży.

Monika i Lech Godlewscy z Warszawy, ślub odbył się 2 czerwca 2014 roku w Lizbonie

Pojechaliśmy do Aten, ponieważ na placów cedyplomatycznej pracowali wtedy nasi znajo-

mi, więc było i miło, i sympatycznie. Kupo wa niekwiatów ad hoc, załatwianie fryzjera, ma łeprzyjęcie w ogrodach, a wieczorem kolacja podAkropolem z greckimi tań cami… Ot, takie nasze„greckie wesele“! Potem wyjazd na Peloponez w podróż poślubną.

Ślub w ambasadzie to idealny pomysł na kame -ralną uroczystość, bez długich przygotowań, go ści, których zwykle wy pada zaprosić, choć nie -wiele nas z nimi łączy. Taki ślub odbywa się naj -częściej bez rodziny – na naszym też jej nie było.Rodzina otworzyła sobie szampana w domu –wiedziała bowiem, co planujemy, bowiem przedwyjazdem do Grecji odwiedziliśmy naszych rodz-iców i poinformowaliśmy o naszych zamiarach.

Według nas ślub w ambasadzie, za granicą jestinny niż w urzędzie stanu cywilnego w Polsce.I nie chodzi tu o prestiż, ale o to, by było cieka -wiej. Taki ślub daje poczucie wolności, swobo-dy… No i człowiek nie jest zmęczony przygoto-waniami.

Irena i Wojciech Bilińscyz Warszawy (obecnie mieszkają we Lwowie),ślub zawarli 2 czerwca 2005 roku w Atenach

L

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 22

O finisażu słów kilkaA miało być zupełnie o czymś in-

nym… Jednak podczas redago-wania materiałów do niniejszegowydania „Monitora”, uwagę mojązwrócił użyty w jednym z tekstówwyraz finisaż. Nie zdradzę, w któ-rym to tekście wystąpił, ale uważniczytelnicy pisma zapewne go odnajdą.No i plany zmieniłam, bowiem wspo-mniany leksem to tylko jeden z przeja-wów ciągłych przemian językowychw polszczyźnie, związanych z krzyżo-waniem się dwu silnych tendencji –do precyzji i do skrótu.

Przy okazji przyznam, że redagowa-nie pod względem językowym nasze-go pisma stosunkowo często dostar-cza mi tematów, wykorzystywanychpóźniej w „Okienku”. Nie, nie dlatego,iż piszący redaktorzy popełniają błędyjęzykowe, ale dlatego, że w swych arty-kułach wykorzystują niekiedy takieelementy, które w języku już funkcjo-nują, ale nie zostały jeszcze zapisane w normatywnych słownikach.

Taki też charakter ma finisaż, któryjuż na pierwszy rzut oka kojarzy się z wernisażem. I słusznie, bo pocho-dzący formalnie z francuskiego fini -ssage wyraz oznacza w polszczyźnietyle co ‘uroczyste zakończenie wysta-wy’. W tym samym znaczeniu leksemów pojawia się też w innych językach,m.in. w angielskim, skąd zapewne pol-ska pożyczka, bowiem jakoś trudnosobie wyobrazić, by dzisiejsza pol -szczy zna pożyczyła coś bezpośrednio z francuskiego, tym bardziej, że samiFrancuzi nie przyznają się do źródło-słowu finisażu w dziś rozpowszech-nionym znaczeniu. Ow szem, mają oniw swoim języku taki leksem, ale jegoznaczenie to ‘wykończyć coś’. Praw -do podobne zatem jest, że coraz czę-ściej pojawiający się także w językupolskim finisaż jest pseudofrancu-skim efektem analogii (angielskiej?)do wernisażu. No bo skoro początekwystawy ma swoją nazwę, to dlaczegooddzielnej nazwy nie miałoby mieć jejuroczyste zakończenie. Tym bardziej,że finisaż brzmi krótko – w polszczyź-nie zastępuje aż trzy inne leksemy – i precyzyjnie. A tendencje do skrótu

i precyzji to najsilniejsze me-chanizmy wszelkich zmian ję-zykowych. Najczęściej pozo-stają one w sprzeczności dosiebie, bo zwykle to, co precy-zyjne, nie może być krótkie,ale w przypadku interesujące-

go nas leksemu jest wyjątkowoinaczej. Przy akceptacji nowych wyra-zów przez normę bierze się także poduwagę przydatność ich użycia. A fini-saż wydaje się innowacją językowąpotrzebną, gdyż stanowi parę dowszystkim znanego i wspomnianegojuż wernisażu, no i coraz częściej róż-ne wystawy nie tylko się uroczyścieotwiera, ale i zamyka. A tak przy okazjidodam, że Niemcy na przykład odczu-wają potrzebę nazywania spotkania w czasie trwania wystawy, nazywającje analogicznie do wernisażu i finisa-żu „midisagge”, czyli – po spolszcze-niu – midisażem. W polszczyźnie ta-kiej potrzeby nie ma, przynajmniej narazie, ale kto wie, czy już niedługo ta-ka nie zajdzie. I na koniec jeszcze kilkasłów co do poprawnego użycia oma-wianych leksemów, zwłaszcza werni-sażu, gdyż potrwa jeszcze trochę, nimfinisaż na stałe wejdzie do polszczy-zny. Otóż niektórzy uważają (i słusz-nie), że skoro wernisaż oznacza ‘uro-czyste otwarcie wystawy’, to naduży-ciem językowym są połączenie werni-saż wystawy. To takie trochę masłomaślane, czyli z językowego punktuwidzenia pleonazm. Ale ponieważnormę językową kreują jej użytkowni-cy, to biorąc pod uwagę stopień rozpo-wszechnienia tegoż połączenia (i jemupodobnych), najnowsze słowniki po-prawnościowe języka polskiego uzna-ją je za normatywne. Te same słownikiostrzegają jednak, by wyrazu tego nieużywać w znaczeniu ‘wystawa’.

I tyle o języku w tym numerze. A ponieważ niniejszy numer jest nu-merem wakacyjnym, to życzę Pań -stwu udanych urlopów, podczas któ-rych znajdą Państwo czas na udział w różnych wernisażach i finisażach, a jak zajdzie taka potrzeba, to i w midi-sażach.

MARIA MAGDALENA NOWAKOWSKA

Eliza i Piotr Willimz Krakowa, ślub zawarli 26 października2013 roku we Lwowie

Kiedy braliśmy ślub, mieszkaliśmyjuż oboje w Krakowie. Eliza uro-

dziła się i do 17 roku życia mieszkaławe Lwowie, potem przyjechała na stu-dia do Krakowa. Na ślub we Lwowie,w polskiej placówce konsularnej zde-cydowaliśmy się dlatego, by cała ro-dzina Elizy ze Lwowa mogła w nimuczestniczyć. Głównie chodziło o dzia dka, który miał wtedy 93 lata i naturalnie nie mógłby przyjechać doPolski.

Śluby w konsulacie we Lwowie od-bywają się rzadko. Uroczystość byłabardzo ładnie przygotowana, czuli-śmy się wyjątkowo. Nie było czekaniaw kolejce i hałasu, jak to często bywaw polskich urzędach stanu cywilnegow dużych miastach, gdzie odbywa sięślub za ślubem. Tu każdy witał nas z uśmiechem na twarzy. Dzięki temuatmosfera była cudowna, mieliśmydużo czasu po ślubie na gratulacje,nikt nas nie poganiał. Pan konsul ge-neralny Jarosław Drozd wspaniale po-prowadził uroczystość, złożył nampiękne życzenia, pannie młodej poda-rował przepiękny bukiet, a na konieczrobił sobie z nami pamiątkowe zdję-cia. Wydawało się nam, że dla pracow-ników konsulatu i konsula to też byłoniecodzienne, wyjątkowe wydarze-nie. To wszystko sprawiło, że ceremo-nia była bardzo uroczysta z jednejstrony, ale też bardzo rodzinna z dru-giej – nie czuliśmy bowiem sztywno-ści urzędników – wszyscy się znali,bo przecież lwowska społecznośćpolska trzyma się razem, między inny-mi dzięki konsulatowi. RED.

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 23

MONITOR POLONIJNY L 24

Albo jestem potwornienaiwna, albo głupia, al-

bo jedno i drugie, ale wciążczekam na dobrą komedięromantyczną made in Po -land. Myślą Państwo, że komedia romantyczna z za-łożenia nie może być do-bra? Owszem, nie jest to ga-tunek kinowy, w którymprzeważają przykłady wy-bitne, ale skoro można byłonakręcić „Cztery wesela i po -grzeb”, „Amelię”, „Bez sen -ność w Seattle” czy „Da męza burtą”, to znaczy, że stwo-rzenie rozrywki lekkiej, alena poziomie, nie jest rów-noznaczne z misją niewyko-nalną. Czekam więc, cze-kam, ale cudu w polskim ki-nie doczekać się nie mogę.

Na moje nieszczęście Ry -szard Zatorski postanowiłpopełnić kolejne dzieło,któ re doprowadziło mniena skraj rozpaczy. Nie tylkowyreżyserował „Dzień do-bry, kocham cię“, ale takżeprzyłożył rękę do scenariu-sza, w którym poległ sro-motnie w towarzystwie Joan -ny Wilczewskiej. To, co mo-głabym wybaczyć reżysero-wi, tego scenarzyście niewybaczę! Bo gdy scenariuszjest płytki jak brodzik w ho-telu dwugwiazdkowym, nu -dny i przewidywalny, a dia -

logi żenujące, to choćby re-żyser stawał na rzęsach i kla skał stopami, filmu ura-tować się nie da. Tak jest i w tym przypadku. Szy -mon, młody lekarz (AleksyKomorowski), jadąc na ro-werze widzi jadącą na rol-kach Basię (Barbara Kurdej-Szatan). Tylko na siebiespojrzeli i bach! Już mamymiłość wielką, prawdziwą i do grobowej deski. Poga -dali chwilę o przysłowio-wej d…. Maryni, a my wie-my, że w powietrzu wisiślub i dwójka dzieci w dom-ku z ogródkiem. Bohatero -wie jak z katalogu meblo-wego – ona urocza blondy-neczka, on przystojny jakmodel. Oboje z tej wielkiejmiłości błędnie zapisująswoje numery telefonów,do tego pojawia się podej-rzany cwaniak w czerwo-nym mustangu i katastrofamurowana. Przez cały filmon szuka jej, a ona szuka je-

go. Oczywiście szukają sięnad wyraz błędnie, a ich po-czynania są tak nielogiczne,że dwójka przedszkolakówsprawniej przeprowadziła-by akcję poszukiwawczą.Akcja dzieje się we współ-czesnej Warszawie, któ - ra – choć wizualniepre zentuje się u Zator -skie go jak wycięta z ko-lorowego magazynu dlakobiet – to wydaje siębardzo maleńką pipi-dówką, bo jak w „Mo -dzie na Sukces“ jest tutylko jedna siłownia,jedna knajpka, jedensklep jubilerski i wszyscybohaterowie ciągle wpada-ją na siebie właśnie w tychmiejscach. Do tego całaWarszawa jeździ tylko citro-enami i namiętnie o ka ż dejporze dnia pije kwas chle-bowy. Ewiden tnie w Polscenie mamy je szcze specjali-stów od lokowania produk-tów, ba, ta sztuka nawet

jeszcze nie zaczęła raczko-wać. Dialogi słabiutkie, graaktorska żenująca, wszystkoprzypomina jakiś serial z Polsatu. Tylko że serial rzą-dzi się swoimi prawami, in-nymi od kinowych. O tympan reżyser chyba zapo-mniał i przeniósł format te-lewizyjny na wielki ekran,w wyniku czego powstałanieśmieszna komedia po-myłek z drewnianym seria-lowym aktorstwem, gdzieKomo row ski jakby czytałz kartki, Kurdej-Szatan po-wtarza miny z reklamy te-lefonii komórkowej, a re -szta wygłupia się, jakbygrała w kabarecie. Jest je-den wyjątek i byłabym nie-uczciwa, gdybym o nimnie wspomniała. Moimświatełkiem, dzięki które-mu przetrwałam nudną

podróż w tunelu, jest Pa -weł Domagała w roli Lu -cka, gamoniowatego kum-pla głównego bohatera.Jest to niewątpliwie pereł-ka, wyróżniająca się oso-bowością i grą aktorską.Do maga ła jako jedynystworzył rolę i niespodzie-wanie stał się najciekaw-szą postacią filmu. Nieste -ty jeden aktor w nawetnajgenialniejszej roli dru-goplanowej filmu nie ura-tuje.

Cóż, w naiwności i wie-rze w polskich twórców,pozostaje mi nadal czekaćna śmieszną komedię ro-mantyczną.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

Do widzenia, nie kocham cię!

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 24

Zapowiadał się gorący dzień, więczaopatrzona w sporą ilość wody

wczesnym rankiem wyruszyłam z No -wej Sedlicy na kilkugodzinną wę-drówkę w nietypowe i bardzo cieka-we miejsce słowackich Połonin. Krze -mieniec, który stanowił cel mojej wy-prawy, to szczyt Wierchów Bukow -skich, które znajdują się w Parku Na -rodo wym Połoniny, najbardziej wysu-niętym na wschód parku Słowacji. Torównież jedyne takie miejsce, gdzieschodzą się trzy granice: polska, sło-wacka i ukraińska.

Połoniny to największy na Słowacji,skoncentrowany na jednym terenieobszar puszczy, gdzie ponad 90 pro-cent powierzchni tworzą lasy. Parkten uważany jest za jeszcze bardziejdziki i niedostępny niż sąsiadujące z nim polskie Bieszczady. Jego terenma unikatowy charakter dzięki naj-większym kompleksom pierwotnychbukowo-jodłowych lasów w Europie,które miejscami tworzą puszczę, a także dzięki niezwykłej koncentra-cji wyjątkowych i zagrożonych gatun-ków roślin i zwierząt. Dla ochronypierwotnych drzewostanów i gatun-ków endemicznych utworzono do tejpory 12 parków i 7 rezerwatów przy-rody.

Szlak, którym zmierzałam, wiódłwła śnie przez jeden z nich, czyliNaro do wy RezerwatNaturalny Stuži ca,chroniący najwię -kszą puszczę dziewi-czą na Słowacji. Re -zerwat ten w 2007roku został wpisanyna listę Światowe goDziedzictwa Przyro -dni czego UNESCO.Warto wspomnieć, iżw 1993 roku organizacja UNESCOwłączyła cały park Poło niny dosieci międzynarodowych rezerwa-tów bio sfe ry, a w 1999 r, przyzna-no mu Dy plom Rady Europy.

Przekraczając granice rezerwa-tu, zauważyłam, że las stał się gę -stszy, cza sem nawet mroczny, a wszędzie walały się spróchniałekonary i pnie drzew, świadczące o braku ingerencji człowieka.Potężne pnie kilkuset le tnich jodeł

i buków, panująca cisza przerywanajedynie łoskotem łama nych gałęzipod stopami oraz infor macja o krzy-żowaniu się trasy turystycznej ześcieżkami, którymi chodzą niedźwie-dzie, sprawiały, że poczułam się nie-swojo. W parku bowiem licznie wy-stępują też i inne dzikie zwierzęta –wilki, rysie, a nawet żubry górskie,które na Słowacji w wolnej przyro-dzie żyją już tylko w tym rejonie.Szlak był dość trudny i wymagającydobrej kondycji fizycznej. Pamiętamból nadwyrężonych mięśni nóg, lip-

cowy upał dający się we znaki i ostatnie metrystromego zbocza,które zdawało sięnie mieć końca.Resztkami sił wspi-nałam się z myślą,iż oto za chwilę sta-nę w miejscu tzw.trójstyku, czyli miej -sca, gdzie zbiegająsię granice trzechkrajów. Przez całą

forsowną drogę nie spotka-łam ani jednego turysty, przezco wydawało mi się, iż nawierzchołku będę jedynie ja i towarzyszące mi osoby. Ja -kież było moje zaskoczenie,gdy zasapana dotarłam naszczyt i ujrzałam mnóstwo lu-dzi, także z dziećmi, którzy ro-bili sobie pamiątkowe zdjęcialub opalali się na trawie. Skądsię oni wzięli? Okazało się, iżsą to Polacy, którzy dotarli tu

z polskiej strony, skąd prowadzi ła-twiejszy szlak.

Krzemieniec (Kremenec), zwanytakże Kremenarosem, wznosi się nawysokość 1221 m n.p.m. Na jego szczy -cie, w miejscu styku granic Polski,Ukrainy i Słowacji znajduje się grani-towy trójramienny obelisk z godłemkażdego z tych państw i napisami w ich językach narodowych. Tu teżprzebiega wschodnia granica NATOoraz Unii Europejskiej, czyniąc Krze -mieniec miejscem symbolicznym. Toniesamowite przeżycie i ciekaweuczucie być naraz w trzech krajach.

Zapraszam do odwiedzin tej wspa-niałej krainy, gdzie wciąż można zo-baczyć miejsca piękne i niespotykanei w jednej chwili stanąć na teryto-rium trzech państw.

MAGDALENA ZAWISTOWSKA-OLSZEWSKA

25 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Słowackieperełki

Kremenaros– na styku granic

ZDJĘ

CIA:

MAG

DALE

NA Z

AWIS

TOW

SKA-

OLSZ

EWSK

A

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:51 Page 25

Brak kompetencji do poruszaniaambitnych tematów w połącze-

niu z brakiem umiejętności warszta-towych, ale za to z ogromną potrzebąpisania i publikowania online zaowo-cował nowym rodzajem dziennikar-stwa. Dziennikarstwem obrzydliwym,plotkarskim, goniącym za sensacją,kreującym news z niczego. Gorszymniż tabloidy, bo tam nierzadko pracu-ją mimo wszystko fachowcy, umiejęt-nie operujący konwencją.

Pierwszy był Pudelek. Na pomysłstworzenia serwisu w całości poświę-conego sensacji, niepotwierdzonyminformacjom i gorącym szczegółom

z życia celebrytów wpadłMichał Brański z medialnejGrupy o2.pl. Inspiracją byłyamerykańskie portale, zesłynnym TMZ na czele. Brań -ski doszedł do wniosku, żei Polacy chętnie poczytająo zdradach, problemachi skandalach z udziałemludzi ze świecznika. O tym, który aktor upił siędo nieprzytomności pod-czas oficjalnej premiery, który żonatydziennikarz romansuje ze swoją kole-żanką z pracy i czyje majtki odsłoniłaźle dobrana kreacja, a także o poten-cjalnych planach ślubnych i domnie-manej ciąży czołowej polskiej woka-listki. A gdyby jeszcze dodać zdjęcia…Do pomysłu Brański przekonał swo-ich kolegów współudziałowców, Ja -cka Świderskiego oraz KrzysztofaSierotę, i serwis ruszył pełną parą w styczniu 2006 roku.

Pudelek szybko wzbudził zainte-resowanie internautów. Do odwie-dzania siermiężnie wyglądającejstrony, wypełnionej nie najwyż-szych lotów tekstami, oficjalnie przy-znaje się nie wielu. Statystyki obna-

żają jednak bezlitosną prawdę– tylko w gru dniu ubiegłegoroku, jak wynika z danychMegapanelu PBI/Gemius, Pu -del ka odwiedzało codziennie

2,3 mln osób. Każda z nich spę-dziła na stronie średnio

dwie i pół godziny. Inter -nautom zdaje się nie prze-szkadzać niski poziom ar-

tykułów ani to, że Pudelekgrzebie w życiu prywatnym

innych, zamieszczając często informa-cje krzywdzące i zwyczajnie niepraw-dziwe. Przybywa osób, które dotknię-te jego publikacjami kierują sprawydo sądu i wygrywają. Wśród nich sąbliscy zmarłej w październiku ubie-głego roku aktorki Anny Przybylskiej.Pudelek już w lipcu, kiedy aktorkajeszcze zmagała się z chorobą, zamie-ścił nieprawdziwą wiadomość o jejśmierci. Fałszywe doniesienie szybkozniknęło ze strony, jednak zanim dotego doszło, zdążyło się rozprzestrze-nić. Sąd, rozpatrujący pozew złożonyw imieniu Przybylskiej i jej rodziny,uznał, że „doszło do ogromnego naru-szenia dóbr osobistych” i nakazałPudelkowi wypłacenie 30 tysięcy zło-

Mało kto wie, że nazwagrupy i jej początki sięgająlat pięćdziesiątych ubiegłe-go wieku i wywodzą się z krakowskiego klubu stu-denckiego oraz kabaretu,którego jednym z założy-cieli był Bohdan Smoleń.Dobrze, że na rynku wyda -wniczym pojawiła się ksią -żka „Klub Buda i Kabaretpod Budą. Tropami legen-dy” autorstwa Andrzeja Pa -włowskiego, wydana przez

Wydawnictwo Uniwer syte -tu Rolniczego w Krakowie.Pozycja ta jest udanym ma-riażem naukowej mono-grafii i niezwykle zabawnej

książki o charakterze pa-miętnikarskim.

Napisana jest lekko, z pa-sją i dużym poczuciem hu-moru przy ró wnoczesnejdbałości o detale histo-ryczne.

W pierwszej części autorprzybliża nam historię Klu -bu Studenckiego „Buda“,który powstał o rok wcze-śniej (1956) niż legendar-ny Żaczek czy Jaszczury.Miejsce to było ówczesnym

centrum studenckiego ży-cia kulturalnego oraz orga-nizacyjnego (i nie tylko).Budę odwiedzali LudwikJerzy Kern i Jan Sztaudyn -ger. Było to miejsce spo-tkań i inicjatyw artystycz-nych, przez które przewi-nęli się Jan Nowicki, JanTrela, Sta nisław Mikulski,Wiesław Gołas, WojciechPokora czy sam CzesławNiemen.

Druga część monografiiopowiada o okresie naj-większej świetności klubu.W nocy z 20 na 21 marca1969 roku narodził się ka-

Kiedy słyszymy „Pod Budą”, najczęściej myślimy o Andrzeju Sikorowskim, Annie Treter i krakowskimzespole muzycznym.

Narodziny krakowskiej legendy

D Z I E N N I K A R S K I E K A C Z K I , Polskamedialna

MONITOR POLONIJNY L 26

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 26

tych zadośćuczynienia. Wyrok opa-trzono klauzulą natychmiastowej wy-konalności.

Redakcja Pudelka liczy zaledwie kil-ka osób, publikujących swoje tekstyanonimowo. Ich personalia są trzy-mane w tajemnicy, choć część branżymedialnej wie, kto kryje się pod pseu-donimami. Do takiej wiedzy przyzna-je się znany dziennikarz i showmanKuba Wojewódzki, któremu serwiswielokrotnie dopiekł kąśliwymi ko-mentarzami. – Trafiają tam głównienieudacznicy, którym nie wyszła po-ważniejsza kariera zawodowa.Zachowują się więc jak uciekinierzyz domu poprawczego. Nie kochaciemnie, nie doceniacie, to będziecie sięmnie bać – komentował w jednym z wywiadów. – Autorzy pokracznejstrony internetowej, o mocno żało-snej zawartości, którzy próbują psy-chologizować o niczym, a na koniecmiesiąca odbierają żałosną pensję –szydził.

Pudelek pozyskuje informacjem.in. od czujnych internautów, któ-rym za przesłanie atrakcyjnych, najle-piej kompromitujących materiałówdotyczących kogoś znanego wypłaca

honoraria. Brański niedawno z dumąopowiadał tygodnikowi Polityka, żeliczba donosów przesyłanych przezczytelników stale rośnie. Podkreślałteż, że redakcja ma kilka zaufanychźródeł, rekrutujących się z warszaw-skiego półświatka oraz środowiskataksówkarzy.

Tradycyjne media, na czele z uwa-żanymi za opiniotwórcze, potrakto-wały pojawienie się Pudelka w spo-sób ambiwalentny. Na autorów serwi-su posypały się gromy i zarzuty upra-wiania brudnego, amoralnego dzien-nikarstwa, żerującego na najniższychinstynktach odbiorców. Krytykęprzypuściła m.in. redakcja GazetyWyborczej. Trudno nie uznać tego zacyniczne zachowanie dziennikarzy,zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, żewydający Wyborczą medialny gigant,Grupa Agora, w pogoni za zyskiemstworzył klon Pudelka o wdzięcznejnazwie Plotek. Serwis odniósł spo-dziewany sukces; według wspomnia-nego już zestawienia MegapaneluPBI/Gemius w grudniu ubiegłego ro-ku odwiedzało go dziennie średnio1,4 mln osób. Również inni wielcygracze na rynku mediów postanowili

powtórzyć sukces Pudelka i stwo-rzyć własne serwisy plotkarskie. Podskrzy dłami Ringier Axel Springerdziała Plejada. Grupa Interia.pl jestwłaścicielem portalu Pomponik.pl,zaś Marquard Media zarabia niemałepieniądze na Kozaczek.pl. Prężnie (aż3 mln osób zagląda tam każdego dnia!)działa Nocoty.pl. Do niedawna serwisten podlegał Wirtualnej Polsce, jed-nak po jej kupnie przez Grupę o2.plnależy obecnie do tych samych wła-ścicieli, co Pudelek.

Miliony Polaków każdego dnia eks-cytujących się tanią sensacją i plotkąpotwierdzają diagnozę Brańskiego,który – tłumacząc przyczynę tak wiel-kiego sukcesu Pudelka – powiedziałkrótko: Zrozumieliśmy, że do sieciwchodzą odbiorcy mniej elitarni podwzględem gustów czytelniczych niżwcześniej sądzono.

KATARZYNA PIENIĄDZ

baret „Pod Budą”, któryprzez osiem lat działał nie-zwykle prężnie. O jego dzia-łalności było głośno w całejPolsce. Rodzicami tego jak-że wspaniałego dziecięciabyli Andrzej Pawłowski i Alek Gałka, do których do-łączyli m.in. Bohdan Smo -leń i Marta Stanek. Kabaretbył ewenementem na skalękraju; przez osiem lat dzia-łalności ten zespół studen-tów amatorów występowałregularnie raz lub dwa razuw tygodniu nie tylko w Kra -kowie, ale i w całej Pol sce –w sumie zagrał ponad 1000razy. Zdo był niezliczonąilość nagród, m.in. na FAMIE,gdzie w 1972 roku w wal ceo nagrodę główną pokonał

kabarety Tey, Elita i Kalam -bur. Bohdan Smoleń wspo-mina: Teraz o Kabareciepod Budą mało, kto pamię-ta, wszyscy myślą, że PodBudą to zespół muzyczny.

Może warto przypomnieć,że zespołu Pod Budą niestworzył Andrzej Siko row -ski – on ten zespół dostał wspadku, po Kabarecie. I do-brze o ten spadek zadbał.

Sam autor monografii, An -drzej Pawłowski, dodaje, żedzięki zespołowi Sikorow -skie go na zwa „Pod Budą”przetrwała i na dal fun kcjo -nuje w świadomości społe -cznej.

Książkę czyta się lekko i przyjemnie, z jej kart bijeduch lat siedemdziesiątych,studenckiej bohemy i ro-dzinnej atmosfery. Doda -tko wym smaczkiem są ar-chiwalne fotografie, wycin-ki z gazet, rysunki satyry -czne i teksty kabaretowe.Mnie ta pozycja wciągnęłapo uszy. Po le cam wszy -stkim, nie tylko fanom historii pol skie go kabaretui Krakowa.

MAGDALENA MARSZAŁKOWSKA

, P U D E L K I I G R U B E R Y B Y

27 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 27

MONITOR POLONIJNY L 28

Skandal, jaki wywołała piosenkaZCHN zbliża się, zapewnił Kukizo -

wi i Piersiom olbrzymi rozgłos. Drugąpłytę, My są już Amerykany (1993),wydawali z komfortowej pozycji jed-nego z najpopularniejszych zespołóww kraju. I tym razem obficie czerpaliz rozmaitych nurtów muzycznych,bawiąc się i żonglując konwencjami.Nie zabrakło prześmiewczych tek-stów i kąśliwych komentarzy do sytu-acji w Polsce raczkującego kapitali-zmu. Ostrze satyry wymierzono m.in.w piłkarskich kibiców (Ułani), sub-kulturę heavymetalową (Suka ciem-na z muzyką Nazareth) i biznesme-nów młodego pokolenia (On nie jestcham).

Na kolejną autorską płytę, Po -wrót do raju, zespół kazał fanomczekać dwa lata. W tym czasie wy-dał dwie kompilacje. Na pierwszejz nich, 60/70 (1994), przedstawiłwłasne wersje klasyków, takich jakNa moście w Avignon, Matura,Umówiłem się z nią na dziewiątą.Do współpracy przynagrywaniu 60/70Piersi zaprosiły zna -nych polskich arty-stów z KazikiemSta szewskim i KasiąKo walską na czele.Drugim krążkiembył koncertowyLive’93 (1994), na-grany podczas festi-walu w Jarocinie.

Wydanie Powrotu do rajuzbiegło się w czasie z premierąfilmu Juliusza Machulskiego GirlGuide, w którym Kukiz zagrałjedną z głównych ról. Obrazpromowała piosenka Maryna(oczy wiście zaśpiewana przezKukiza), jak się później okazałojeden z największych polskichhitów anno Domini 1995.

Wydawane w późniejszych latachalbumy Piersi Raj na ziemi (1997),Pieśni ojczyźniane (2000) i Pira -cka płyta (2004) spotkały się z cie -płym przyjęciem fanów, chociażrewolucji w brzmieniu zespołu nieprzyniosły. Znana z poprzednich do-konań grupy brawurowa mieszankastylów, uzupełniona tekstami trafniekomentującymi sytuację polityczną i społeczną, sprawdziła się i tym ra-zem. Chociaż, uczciwie mówiąc, niebrzmiała już tak świeżo i zaskakującojak przed laty.

Dokonania solowe i współpracaz innymi artystami

W styczniu 2013 roku Kukiz zdecy-dował się na odejście z Piersi. Co do-kładnie było przyczyną zerwaniatrwającej blisko trzy dekady współ-pracy, nie wiadomo. Pewne jest jed-nak, że rozstanie nie przebiegło w przyjacielskiej atmosferze. Ostate -cznie zespół znalazł nowego wokali-stę, Adama Asanova, i już z nim wylan-sował wielki przebój Bałkanica(2013). Kukiz natomiast skupił się nakarierze solowej. Wydawało się to na-turalnym posunięciem, zwłaszcza żejeszcze będąc wokalistą Piersi, an-

gażował się w inneprojekty muzyczne.W 1996 roku, pomię-dzy nagrywaniem Po -wrotu do raju i Rajuna ziemi znalazł czasna zaśpiewanie z Ire -ną Santor klasyka Jużnie ma dzikich plaż.Utwór promował al-bum artystki zatytuło-wany Duety i został

entuzjastycznie przyjęty przezpubliczność.

Absolutne rekordy sprze-daży biły natomiast płytyYugo ton (2001) i Yugopolis(2006), zawierające polskiewersje jugosłowiańskich pio-senek z lat 70. i 80. ubiegłegostulecia. Oba krążki zdobyłystatus złotej płyty, a pocho-

dzące z nich piosenki okupowałyszczyty krajowych list przebojówprzez długie tygodnie. Niemała w tym zasługa Kukiza, który zaśpie-wał najpopularniejsze z nich, Rzadkowiduję cię z dziewczętami (duet z Katarzyną Nosowską) i O nic nie py-taj, bo nie pytam ja.

Spisując muzyczną biografię Ku -kiza i przywołując jego największesukcesy, nie można nie wspo-mnieć o płycie nagranej z JanemBorysewiczem. Zatytułowane poprostu Borysewicz & Kukiz (2003)wydawnictwo przyniosło jeden z naj -większych polskich przebojówpoczątku XXI wieku Bo tutaj jest,jak jest i bardzo szybko zdobyłostatus złotej płyty.

Bez wątpienia mogą imponowaćlekkość i łatwość, z jakimi Kukiz odlat porusza się między różnymi mu-zycznymi stylami i estetykami. Niedo przecenienia jest także jego ela-styczność i umiejętność współpracyz muzykami o krańcowo odmiennejwrażliwości artystycznej. To cechy,które mogą przydać się Kukizowirównież w karierze polityka. Jeżelirzeczywiście się na nią zdecyduje.

KATARZYNA PIENIĄDZ

Czulymuchem-

Z dyskografii niedoszlego prezydenta- ∑

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 28

W Y B Ó R Z P R O G R A M U I N S T Y T U T U P O L S K I E G O L I P I E C I   S I E R P I E Ń 2 015Ë 1 lipca – 4 sierpnia, Koszyce, Brno, Ostrawa,

Lwów, WrocławMIESIĄC CZYTANIA AUTORSKIEGO 2015z udziałem polskich pisarzy: KrzysztofaVargi, Pawła Smoleńskiego, JustynyBargielskiej, Jacka Dehnela, ZiemowitaSzczerka, Tadeusz Dąbrowskiego, RyszardaKrynickiego, Joanny Bator, Filipa Springera,Piotra Siemiona, Marka Bieńczyka, OlgiTokarczuk i in.

Ë 1 - 4 lipca, Szczawnica, Stará Ľubovňa, ŽelivV MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL MUZYKIBAROKOWEJ „Eksploracje“ – wspólnekoncerty Szczawnickiego ChóruKameralnego i orkiestry Musica AeternaBratysława

Ë lipiec – wrzesień, Modra, Skalica, BańskaBystrzyca, Bratysława, Pieszczany, DolnyKubin, Trnawa, TrstinORGANOWE WAKACJE, czyli koncerty polskichmuzyków: Adama Mielewczyka, Marioli Brzoski,Romana Petruckiego, Mariusza Monczaka,Adama Klareckiego, Jana Bokszanina w ramach organowych festiwali muzycznychi solowe koncerty muzyki organowej

Ë 6 - 31 lipca, Bratysława, Instytut PolskiWystawa „FOTOGRAFIA KONCERTOWA”ze zbiorów Kara Rokita.plSesje fotograficzne zespołów muzycznych,ukazujące subiektywne podejście do artystów występujących na scenie, gdzieliczą się emocje, klimat i muzyka.

Ë 14 lipca, godz. 17.00, Bratysława,Hudobná sieň Bratislavského hraduBRATYSŁAWSKI FESTIWAL ORGANOWY –recital prof. Michała Markuszewskiego

Ë 19 lipca, Modra, Dom kultury Ľ. Štúra7. MIĘDZYNARODOWY FESTIWALGITAROWY Modra 2015 w ramachprojektu „Kultúrne leto” – koncertbarokowej orkiestry AkademiiMuzycznej w Krakowie pod kierunkiemprof. Teresy Piech

Ë 21 lipca i 23 lipca, Bardejov, MichalovceKONCERTY ORGANOWE WładysławaSzymańskiego na festiwalach„Organove dni Jozefa Grešaka“ i „Michalovsky organ“

Ë 5 – 9 sierpnia, Bańska SzczawnicaProjekcja filmu W. Smarzowskiego„POD MOCNYM ANIOŁEM“ w ramach 17. Letniego Sympozjum Filmowego „4 živly /4 elements“

Ë 6 – 31 sierpnia, Bratysława, Instytut PolskiWYSTAWA OKŁADEK PŁYTOWYCHRosława Szaybo oraz finisaż wystawy(25 sierpnia) z udziałem autora i kuratora Grzegorza Brzozowicza orazpokaz filmu „Przyjaciele na 33 obroty“

Ë 7 sierpnia, Trnava, Mestský amfiteáterKoncert ANNY MARII JOPEKna festiwalu Trnavsky Jazzyk 2015

Ë 10 – 31 sierpnia, Bratysława, Instytut PolskiWYSTAWA FOTOGRAFII polskiego street artu,wykonanych w Koszycach w ramachprojektu Street Art Communication

Ë 19 sierpnia, Liptowski MikulaszPolsko-słowacki projekt muzyczny „MOSTY“ zudziałem Wojciecha Waglewskiego (Polska) igrupy Longital (Słowacja)

Ë 20-23 sierpnia, Bańska SzczawnicaWYSTĘPY POLSKICH WYKONAWCÓW: JanaBezek Trio, Mikrokolektywów, JoachimaMencla Artisena w ramach festiwalmuzycznego „Zvuk for Stavnica 2015”

Ë 23 sierpnia, Preszów, klub ChristianiaKoncert zespołuKAPELA ZE WSI WARSZAWA

Ë 24-28 sierpnia, BratysławaFESTIWAL JAZZOWY wydawnictwa Hevhetia,w tym koncerty Piotra Wyleżoła (24 sierp -nia) i zespołu Agi Derlak (25 sierpnia)

Ë 27 sierpnia, BratysławaFESTIWAL JAZZU TRADYCYJNEGO„Golden Age Festival“ z udziałem polskiegozespołu Boba Jazz Band

Ë 29 sierpnia, BardejovKoncerty zespołu jazzowegoDIXIE COMPANY

Ë 31 sierpnia -1 września, SenecUdział Grupy Teatralnej „MOVEMENT“i Doroty Anny Dąbek z Kwidzynia w festiwalu teatrów lalkowych z przedstawieniem „Kwadratura konia“

29

klub Polski środkowe Poważe, Miejscowe koło Dubnica zapraszaserdecznie rodaków i ich przyjaciół do wzięcia udziału

w Dubnickich Dniach Przyjaźni,Współpracy i Folkloruoraz w XXii Dubnickim festiwalu folklorystycznymz udziałem międzynarodowym. imprezy odbędą się w dniach 28 - 30 sierpnia 2015 r. w Dubnicy nad Wagiem,a głównym ich punktem dla słowackiej Polonii będzieuroczysta akademia, która będzie miała miejsce 29 sierpniao godz. 14.30 w centrum organizacji niezyskownych przy ul. Moyzesovej 396/19.Podczas festiwalu – w piątek i w sobotę – odbywać się będątargi rzemieślnicze i Jarmark Dubnicki. Więcej informacjina stronie: www.polonia.sk

Klub Polski Bratysława planujena początek września tradycyjne

przedsięwzięcie

Polskie szantyna DunajuO terminie i warunkach udziału

w imprezie będziemyinformować na stronie:

www.polonia.sk

LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 29

M oja droga do Archangielska była nietypowa jak na polskielosy. W naszej historii i świadomości to miasto jestjednym z symboli „nieludzkiej ziemi”. W latach czterdziestych zesłano

tu dziesiątki tysięcy Polaków. Wielu zostało w tej ziemi na zawsze. Tymczasemdla mojej rodziny, wówczas zwykłych obywateli Związku Radzieckiego, było tokolejne miejsce zamieszkania i pracy.

MONITOR POLONIJNY L 30

Litewski śladWszystko zaczęło się na Litwie, skąd

pochodzą moi rodzice – tata, syn Po -laka i Rosjanki, mama, Polka z dziadapradziada. Powojenna zmiana granicsprawiła, że stali się obywatelami so-wieckiej Litwy. Do dziś pozostaje taje -mnicą, dlaczego rodzina mamy niezde cydowała się na repatriację. Wysta -wiono im już wszystkie niezbędne do-kumenty – niektóre z nich przecho-wujemy w rodzinnym archiwum – wy -starczyło tylko spakować dobytek i wyjechać w nieznane. Zostali. Możedlatego, że tu był ich dom?

Mama do dziś wspomina powojen-ną biedę. Jedną parę butów, które no-siła na zmianę z siostrą, kawałek chle-ba i słoniny, które brała na długą dro-gę do szkoły. Lubiła się uczyć, marzyłao medycynie. Pierwszym krokiem w tym kierunku było podjęcie naukiw średniej szkole medycznej. W pla-nie były studia, jednak choroba niepozwoliła na realizację tych marzeń.

Poznała tatę, młodego przystojnegooficera Armii Czerwonej. Pobrali się i dwoje Polaków zaczęło dzielić los se-tek milionów obywateli wielonarodo-wego Związku Radzieckiego. Nikt ichnie pytał, gdzie chcą mieszkać. Mło -dych małżonków z dobytkiem miesz-czącym się w kilku walizkach wysłanow daleką drogę.

Znad Oceanu Spokojnego przezKałmucję na wyspę Kołgujew

Po siedmiu dniach jazdy pociągiem wysiedli na brzegu… Oceanu Spokojnego.

Wraz z siostrą przyszłyśmy na światw Kraju Chabarowskim. Oczywiścienic nie pamiętam z tamtych czasów.

Nie mogę się jednak nadziwić rodzi-com, jak wytrzymali wśród obcych, takdaleko od domu i Litwy. Mama wspo-mina dziś te czasy z łezką w oku. Cóż w tym dziwnego, to była jej młodość…

Po kilku latach oficer otrzymał no-wy przydział. Wraz z nim jego żona i dwie małe dziewczynki. Tym razemmusieliśmy się przenieść tysiące kilo-metrów na zachód, gdzieś w bezkre-sne kałmuckie stepy, rozciągające sięmiędzy morzami Czarnym i Ka spij -skim. Lecz Kałmucja to jeszcze nie ko-niec świata. Radziecki oficer i jego ro-dzina mogą służyć ojczyźnie wszę-dzie. Następny rozkaz rzucił nas napółnoc. Trzeba się dobrze przyjrzećmapie Arktyki, żeby na Morzu Ba rent -sa odnaleźć wyspę Kołgujew. Tu miałbyć nasz kolejny dom.

Okazało się, że stepy Kałmucji niebyły takie złe, bowiem przynajmniejmiały horyzont. Na Kołgujewie zasła-niały go mgły na przemian ze śnieżny-mi zawiejami.

Tęsknota za cukierkiemByło nas kilkoro małych dzieci. Nasi

koledzy w miastach i wioskach wspa-niałego państwa robotników i chło-pów mieli huśtawki i zjeżdżalnie naplacach zabaw. My miałyśmy białe nie -dźwiedzie, które podchodziły i z cie-kawością nas oglądały. Nigdy nikomunie zrobiły żadnej krzywdy. Może dla-tego, że broniła nas nasza Łajka.

Na wyspie najbardziej tęskniłam zacukierkami. Pojawiały się wraz z roz-poczęciem sezonu nawigacyjnego.Późną wiosną przypływał pierwszystatek i obok całej masy niepotrzeb-nych rzeczy, którymi zajmowało sięwojsko, przywoził dla nas cukierki.

Już nigdy potem żadne słodycze takmi nie smakowały. Wraz z końcem se-zonu kończyły się cukierki. Jedynąłączność z Wielką Ziemią zapewniałyhelikoptery, a nikt przecież nie zamie-rzał ich obciążać cukierkami.

Czarodziejskie polskie klimatyZ tej pustej, niegościnnej krainy,

w której rosły tylko kępki rachitycz-nych karłowatych brzózek, jeździli-śmy na wakacje do krainy czarodziej-skich borów, tajemniczych jezior, zie-lonych pól i krystalicznie czystychrzek. Na Litwę.

Każde lato spędzałam u babci. U ba -bci, to znaczy w Polsce, uczyłam się ję-zyka i tradycji. Potajemnie zostałyśmywraz z siostrą ochrzczone. Dla oficeraArmii Czerwonej udział w takiej cere-monii oznaczał koniec kariery.

Potajemnie obchodziliśmy też ka to -lickie święta Bożego Narodzenia i Wiel -kiej Nocy. Kiedy byłam mała, dziwi-łam się, dlaczego te radosne święta sątakie skromne, cichutkie, bez znajo-mych. Było mi nawet smutno, bo wte-dy nie wiedziałam, że nam po prostunie było wolno ich obchodzić…

Z językiem też nie było wcale tak ła-two. Ludzie w tamtych stronach odwieków mówią „po prostu”, czyli mie-szanką polsko-litewsko-rosyjsko-ibó -gwie jaką. Do znaczenia wielu słówmusiałam dotrzeć sama. Pamiętam, jakkiedyś, chcąc pomóc babci myć naczy-nia, powiedziałam: „Babciu, daj, umyjęci psudę”. Ot, wymyśliłam sobie, żepolskie „naczynia” powinny nazywaćsię podobnie jak rosyjskie „pasuda”.

ALBINA JEGOROWA z ArchangielskaDokończenie w kolejnym

numerze „Monitora Polonijnego“

Z „nieludzkiej ziemi”∂

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 30

31 LIPIEC-SIERPIEŃ 2015

Jak najlepiej podróżować w czasie, wszyscy wiedzą.

Oczywiście za pomocą wehikułuczasu! A zastanawialiście się, jaknajlepiej przemieszczać się w przestrzeni, zwłaszcza gdydopisuje pogoda? Oczywiścierowerem!

Uwielbiam swoje dwa kółka.Jeżdżę, gdzie tylko się da i kiedysię da. Najczęściej z rodzicami i siostrą, albo z koleżankami z podwórka. Zimą tato obiecywał,że jak tylko zrobi się cieplej, będęmogła jeździć rowerem do szkoły.Tak się też stało. Od wiosnyprawie codziennie rano wsiadamna rower, tato albo mama na swój, moja młodsza siostraHesia też na swój i ruszamy.Najpierw do przedszkola, gdziezostaje Hesia, a potem do szkoły,gdzie uczę się ja. Podprzedszkolem i szkołą odstawiamyswoje pojazdy do specjalnychstojaków rowerowych i zapinamyobręczą. Czekają tutaj na nas ażskończymy swoje zajęcia. Bardzosię cieszę za każdym razem, kiedypo lekcjach znowu wsiądę narower. Wtedy na ogół niejedziemy bezpośrednio do domu,tylko robimy jakąś rundę wokółnaszego osiedla, zahaczając częstoo plac zabaw. To fajny zwyczaj!

Na dłuższe trasy wybieramy sięnajczęściej w soboty lubniedziele. Uwielbiam jeździć potrasach rowerowych pozamiastem, na przykład wzdłużrzeki albo przez jakąś dolinę. Tato

to nawet jeździ w góry, czasembardzo wysokie. Ja jeszcze niemam tyle siły w nogach, więcwolę łagodniejsze trasy. Tammogę się ścigać z Hesią, podczaspostojów zbierać kwiatki i wićz nich wianki albo ochłodzić sięw jakimś strumyku czy teżprzekąsić coś słodkiego.

Wybierając się na rowerowewycieczki, nie zapominam o oczywistych sprawach, jak kaskna głowę czy bidon z wodą.Nawet nie chcę myśleć o tym, coby się mogło stać, gdybym spadłaprzypadkowo z roweru i nie miałakasku. Taki kask to koniecznaochrona głowy przed urazami! A bez wody pewnie daleko bymnie zajechała. Bo woda to takirodzaj paliwa dla rowerzysty.Podczas wysiłku szybciejwydostaje się ona z naszegoorganizmu, a przecież stanowijego podstawowy składnik. To bardzo ważne, by ciągle jąuzupełniać. No i poza tym, gdyrowerzysta napije się wody, odrazu mu lepiej! Nie ma sucho w buzi i wie, dokąd jechać!

Dorośli lubią różne zawody narowerach, organizują sławnewyścigi, na przykład Tour deFrance, Giro d’Italia czy Tour dePologne. Oglądałam nawet kiedyśwjazd na metę podczas tegoostatniego wyścigu kolarskiego.To było na rynku krakowskim.Dużo ludzi i bardzo kolorowo!Też bym chciała kiedyś taki strójkolarski. Podobno dla najlepszychjest żółta koszulka. A to przecieżmój ulubiony kolor.

Pamiętajcie, że jeździć narowerze można codziennie, a trening czyni mistrza! No i takajazda, szczególnie w dobrymtowarzystwie, to wielka frajda!

Pozdrawiam Was, dzwoniącrowerowym dzwonkiem i wyruszając na kolejnąwycieczkę!

SONIA PACZEŚNIAKz mamą BEATĄ OŚWIĘCIMSKĄ

na dwóch kółkachPrzygody

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 31

AGATA BEDNARCZYK

Sezon na owoce jagodowe nie jest zbyt długi,dlatego latem często delektujemy sięmalinami, truskawkami, borówkami i jagodami. Choć wiemy, że to niemożliwe,próbujemy na zapas nasycić się tymipysznymi, chociaż drobnymi owocami. Pani

Klaudia Bochen z Bratysławypodzieliła się z czytelnikami„Piekarnika” przepisem na torcik z bitą śmietaną i jagodami. Warto dodać, że do jegoprzygotowania będą się nadawały i wyśmienicie smakowały także i innedrobne owoce jagodowe.

Składniki:• opakowanie podłużnych biszkoptów• 500 ml schłodzonej

śmietany kremówki• 3 płatki żelatyny• 100 ml wody

do rozpuszczenia żelatyny• 4 łyżki cukru pudru (lub nieco więcej

– według smaku)• cukier waniliowy• owoce – jagody, maliny, truskawki…

Lekkie ciasta owocowe to częsty deser letnichłasuchów. Do ich przygotowania wykorzystujmyświeże i pachnące owoce jagodowe, które o tejporze roku są najsmaczniejsze, bowiem bogactwowitamin w nich zawartych jest dodatkowymskarbem, który zyskujemy w czasie owocowej uczty.No i wiadomo, że ciasto z lodówki – chłodne,orzeźwiające i aromatyczne – jest idealne naupalne dni. Smacznego!

Torcik z bitąśmietaną i jagodami

Sposób przyrządzania:Zaczynamy od rozpuszczenia w wodzie płatkówżelatyny. Spód tortownicy o średnicy 22 cmwykładamy papierem do pieczenia. Na nimukładamy bardzo ściśle biszkopty. Schłodzonąśmietanę ubijamy z cukrem waniliowym i cukrem pudrem, pod koniec dodającrozpuszczoną żelatynę (najlepiej ją uprzednioschłodzić). Masę śmietanową wykładamy nabiszkopty, a na jej powierzchnię delikatniekładziemy wybrane owoce, które powinnyzapaść się do środka. Gdy całość stężeje,torcik można dekorować pozostałymi owocamii innymi dodatkami, które już się nie zapadną.Tak przygotowane ciasto wkładamy do lodówkina około 6 godzin przed podaniem. Zamiastbiszkoptów, których użycie skraca czasprzygotowania tegoż deseru, można pokusić sięo upieczenie własnego ciasta biszkoptowego.

Monitor07-08:2015 01/07/15 00:52 Page 32