32
Kwantologia stosowana - kto ma rację? Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie). Część 12.9 - ewolucja (kwantów). "Świat, jaki jest, każdy widzi - pozostaje problem z nazwaniem tego widzianego. Do najbardziej podstawowych pojęć, którymi opisuje się otaczający przestwór, należy ewolucja. Ewoluuje wszechświat, atom, ziemia - człowiek i rozum; kultura w swych przemianach też podlega regułom ewolucji, tak samo jak cywilizacja, wielkość nadrzędna do niej. Na wyższym poziomie cywilizacja wpisuje się w proces zmian w kosmosie... itd. itp. Powstaje naturalne pragnienie (i wniosek), żeby zestawić ze sobą te tak różne i pozornie odległe od siebie ewolucje, zobaczyć, które ze zbadanych części jednego procesu dają się przypasować w następnym przypadku. Zadanie jest proste: zrozumieć rzeczywistość, zobaczyć jak przebiega ewolucja Ewolucji." 1. NIC i COŚ - i ruch. Pierwszym, fundamentalnie logicznym stanem rozumienia rzeczywistości jest podwojona wewnętrznie jedność - czyli COŚ i NIC we wzajemnym i nieskończenie-wiecznym powiązaniu. Plus zmiana, przemieszczanie się czegoś w niczym, banalnie pojmowany ruch - przeciwieństwo zastoju, trwałości, niezmienności. Na początku jest ruch "czegoś" w "niczym". Dalsze to konsekwencja. 2. Zmiana w toku. Jest tylko i wyłącznie zmiana w toku zachodzenia - nie ma żadnego w niej stanu wyróżnionego w formie "cząstki", elementu skończonego i z jednoznacznie określonymi granicami. Wszelkie rejestrowane przez obserwatora w nim samym lub w otoczeniu "fakty" - to złożenie niżej, w tle oraz podprogowo (wobec dostępnego mu zakresu obserwacji) przemieszczających się "cegiełek" tworzących to wszystko - kwantów czegoś w próżni. Widać skondensowany, ściśnięty-dociśnięty do stanu-postaci fizycznej jednostki element - ale to zawsze złożenie. Kolejne położenie logicznej jednostki i zbioru takich jednostek, to stan chwilowy zmiany. W sensie logicznym, jako abstrakcja tej zmiany (jej symbol), to sumarycznie "płaszczyzna" z niepowtarzalnym, zawsze jednostkowym kodem ułożeniem takich elementów. Ale fizycznie jest to "mieszanina doskonała" - "uporządkowany chaos". Obserwator skomplikowany, zawarty w zmianie, doznaje tych ułożeń w stanie chwilowym, ale nigdy ich nie poznaje. Poszczególne "tyknięcia" budują jego poznanie, jednak same są poza poznaniem; to warunkujące akt poznania składowe oraz fizycznie go dopełniające, jednak są dla

Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Embed Size (px)

Citation preview

Page 1: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Kwantologia stosowana - kto ma rację?Czyli o wyższości filozofii nad fizyką (lub odwrotnie).

Część 12.9 - ewolucja (kwantów).

"Świat, jaki jest, każdy widzi - pozostaje problem z nazwaniem tego widzianego. Do najbardziej podstawowych pojęć, którymi opisuje się otaczający przestwór, należy ewolucja. Ewoluuje wszechświat, atom, ziemia - człowiek i rozum; kultura w swych przemianach też podlega regułom ewolucji, tak samo jak cywilizacja, wielkość nadrzędna do niej. Na wyższym poziomie cywilizacja wpisuje się w proces zmian w kosmosie... itd. itp.Powstaje naturalne pragnienie (i wniosek), żeby zestawić ze sobą te tak różne i pozornie odległe od siebie ewolucje, zobaczyć, które ze zbadanych części jednego procesu dają się przypasować w następnym przypadku.Zadanie jest proste: zrozumieć rzeczywistość, zobaczyć jak przebiega ewolucja Ewolucji."

1.NIC i COŚ - i ruch.Pierwszym, fundamentalnie logicznym stanem rozumienia rzeczywistości jest podwojona wewnętrznie jedność - czyli COŚ i NIC we wzajemnym i nieskończenie-wiecznym powiązaniu. Plus zmiana, przemieszczanie się czegoś w niczym, banalnie pojmowany ruch - przeciwieństwo zastoju, trwałości, niezmienności.Na początku jest ruch "czegoś" w "niczym". Dalsze to konsekwencja.

2.Zmiana w toku.Jest tylko i wyłącznie zmiana w toku zachodzenia - nie ma żadnego w niej stanu wyróżnionego w formie "cząstki", elementu skończonego i z jednoznacznie określonymi granicami. Wszelkie rejestrowane przez obserwatora w nim samym lub w otoczeniu "fakty" - to złożenie niżej, w tle oraz podprogowo (wobec dostępnego mu zakresu obserwacji) przemieszczających się "cegiełek" tworzących to wszystko - kwantów czegoś w próżni. Widać skondensowany, ściśnięty-dociśnięty do stanu-postaci fizycznej jednostki element - ale to zawsze złożenie.Kolejne położenie logicznej jednostki i zbioru takich jednostek, to stan chwilowy zmiany. W sensie logicznym, jako abstrakcja tej zmiany (jej symbol), to sumarycznie "płaszczyzna" z niepowtarzalnym, zawsze jednostkowym kodem ułożeniem takich elementów. Ale fizycznie jest to "mieszanina doskonała" - "uporządkowany chaos".

Obserwator skomplikowany, zawarty w zmianie, doznaje tych ułożeń w stanie chwilowym, ale nigdy ich nie poznaje. Poszczególne "tyknięcia" budują jego poznanie, jednak same są poza poznaniem; to warunkujące akt poznania składowe oraz fizycznie go dopełniające, jednak są dla

Page 2: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

takiego bytu poniżej zakresu dostępnego rejestracją.

3."Cegiełka", kwant logiczny.Jednostką budującą "to wszystko" - elementem rzeczywistości, której już do niczego nie można rozdrobnić - jest "kwant logiczny". Czyli najmniejsze z najmniejszych, które wprowadza logiczny tok analizy zmiennego świata jako konieczność. Nie można prowadzić podziału "czegoś" w nieskończoność. Dlatego "na dnie" musi się znajdować "cegiełka", jednostka tworząca postrzegany zakres - musi znajdować się "porcja", kwant "materii" (materii tu w rozumieniu: coś; coś odróżnialnego od "nic") - która jest składową fundamentalną rzeczywistości.Zakres-stan jednostki logicznej jest z definicji poza obserwacją - nie można poznać elementu budującego poznanie.Zawierając się w zmianie, składając się z "jednostek elementarnych" - będąc strukturą rozbudowaną (skomplikowaną) - nie można sięgnąć w pomiarze tej jednostki, nie można jej "zobaczyć", ponieważ taki "fakt" warunkuje (tworzy, sumuje się w) obserwację.

Poszczególne zakresy i poziomy rzeczywistości, które może wyodrębnić w świecie obserwator - wszelkie poziomy posiadają swoją logiczną i je tworzącą jednostkę.Zasada "cegiełki", czyli jedynki budującej zmianę, dotyczy wszystkich wyróżnialnych poziomów i procesów.To może być wielka (i bardzo wielka jednostka), jednak dla konkretnego zakresu spełnia rolę jednostki logicznej.

Taką jednostką jest stan "osobliwości" - ale i "chmury osobliwej", po obu brzegach energetycznej zmiany lokuje się jednostka logiczna, "fakt brzegowy". Zbiór jednostek logicznych - w innym układzie odniesienia - również jest jednostką. Wyróżniony element, który pełnił rolę jednostki, przez rozszerzenie zakresu obserwacji (lub przez odniesienie do tła), staje się, pełni rolę jednostki w zbiorze. (Atom, jednostka logiczna, jest elementem kolejnego poziomu - "pierwiastka". A pierwiastek pełni rolę jednostki w "układzie okresowym". Itd.) Czym jest konkretny układ odniesienia i co podlega wyróżnieniu - i co do takiego wyróżnienia zostaje zaliczone - o tym zawsze i tylko w swoim działaniu decyduje obserwator, byt poznający.Wyróżnienie dokonuje się z uwagi na jego możliwości techniczne albo zmysłowe, przebiega w nim - i jest dla niego. Poza nim jest tylko zmiana, stan chwilowy zmiany (przemieszczanie się jednostki kwantowej z miejsca na miejsce) - który również jego tworzy. Dlatego jest możliwe poznanie zmiany oraz jej rytmu.

4.Płaszczyzna wielowymiarowa.Rzeczywistość to n-wymiarowe złożenie, ale dla obserwatora, poprzez

Page 3: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

fizyczne doznawanie stanu chwilowego - oraz na skutek uproszczeń w analizie (świadomej lub nie redukcji "zakłóceń") - buduje się obraz płaszczyzny. I zawierającego się w niej "płaszczaka".

Dla takiego obserwatora "zrzut" z wyższego wymiaru prezentuje się jako "plama" - w ujęciu idealnym koło, a fizycznie zdeformowana, w interakcji z innymi rzutami, dwuwymiarowa "pastylka" zjawisk; widać fizyczny "ślad" przemieszczania się logicznej struktury.Czyli realnie poziomice, izobary lub analogiczne ujęcie przechodzenia w/na płaszczyźnie kolejnymi chwilowymi warstwami sfery - i dowolnej bryły. Dla "płaszczaka" jego świat buduje złożenie takich rzutów. Notowana "pstrokacizna" plam i ich nakładania się na siebie, to jest jego i tylko jego rzeczywistość (inny obserwator rejestruje to odmiennie - w innym tempie, innymi jednostkami itp.). Fizyka to dla niego suma ("summowanie") się logicznych rzutów, ale odbierana-doznawana jako fakt i realność. I jako jedność. - To cały jego świat i dostępne doznania.Logicznie pojęta n-wymiarowa (nieprzeliczalna realnie) złożoność i powiązania między elementami i poziomami - to w takiej obserwacji skraca się i łączy (redukuje, scala) w jedność - fizyczną jedność. I stałość. Zmiana przebiega szybko, a "płaszczak" notuje stabilny w doznaniach grunt pod nogami - i siebie.Fizycznie doznaje-poznaje płaszczyznę - a to logicznie "płaszczyzna wielowymiarowa".

Tak pojmowany "zrzut" na/w płaszczyznę istnienia obserwatora (zrzut jego jako bytu oraz zrzut świata, w którym istnieje) - to w formule uproszczonej metoda oddania (wyjaśnienia i zobrazowania) tego, czym jest taki byt, co obserwuje i czego doświadcza."Płaszczak" to metafora takiego w czasie-i-przestrzeni rozciągniętego uczestnika zmian - i ich notowania w kolejnych fazach.Wprowadzenie w analizę zgeometryzowanego (więc mocno zredukowanego z przeszkadzającej lub niemożliwej do ustalanie nadmiarowości) obrazu - to pozwala prowadzić skuteczne działania na tak uproszczonym modelu (mimo jego rzeczywistej złożoności).Że wpisana w taki sposób w pojmowanie abstrakcja (tu: płaszczyzna) po pewnym okresie użytkowania usamodzielnia się i deformuje dalsze poznanie (nie widać zza niej owej złożoności) - to konieczny koszt tej metody. Dla obserwatora skomplikowanego, dla takiego wielowymiarowego bytu, nie ma w żadnej chwili "obiektu rzutowanego" - to logiczny konstrukt na oddanie postrzeganej formy zjawisk i ich powodu. "Jaskinia", do której dociera takie rzutowanie, to wszystko, w czym może znajdować się byt - nie ma niczego innego. Nie ma niczego "powyżej" - również nic się nie dzieje (nie istnieje) w strefie "poniżej" doznawanej chwili - realność to tylko-wyłącznie ta chwila. Ale obserwowane w tym płaskim zakresie fakty - to doskonale poddaje się takiemu opisowi i w złożeniu może posłużyć do wyznaczenia zdarzeń w obszarach zakrytych i nieistniejących. A więc powyżej oraz poniżej obserwatora i jego rzeczywistości.

Page 4: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Taką wielowymiarową płaszczyznę buduje - składa się w nią n-liczba n-wymiarowych sfer, które n-razy są rzutowane w taki zakres. Jako logiczna konstrukcja jest to "wielowymiarowa płaszczyzna", ale dla fizycznego i konkretnego obserwatora ta płaszczyzna zamyka się w sferę - jest sferą. Na przykład "atomem" albo "planetą". Albo "wszechświatem".

5.Złożenie.Obserwator doznający w sobie kolejnych stanów chwilowych, skutkiem swojej konstrukcji i możliwości "notowania" ich "śladu", "odbicia" w zasobach (np. w głowie lub bibliotece) - skutkiem budowania się takiego archiwum procesów, może na ich bazie - ale zawsze w sobie - zbudować większą konstrukcję, "obraz" zaistniałego. Może zebrać ten rozciągnięty w czasie-i-przestrzeni zbiór jednostkowych faktów i w kolejnym kroku je połączyć w jednostkę, w jeden obraz. Coś, czego nie ma realnie (oraz nigdy w takiej formie nie było) - po zebraniu-zsumowaniu i po "zakodowaniu" (nadpisaniu) znakiem - staje się abstrakcją, symbolem tej zmiany. Dla tego obserwatora albo dla zbioru podobnych bytów.

Na nośniku i zawsze fizycznie, w oparciu o reguły świata - i zawsze lokalnymi, także chwilowymi stanami w przekształcaniu się - buduje się "notatka" wobec takiej zmiany zewnętrzna, opis "spoza" zmiany. Sama zmiana biegnie i buduje-tworzy kolejne "warstwy chwilowe" - a obserwator składa je w pełny i abstrakcyjny obraz. I może to dalej wykorzystać do porównań.

W początkowym okresie obserwatora (indywidualnie czy zbiorowo) ten proces budowania się abstrakcji jest "samoistny", to pochodna rytmu świata i istnienia bytu; "odcisk" zewnętrznego ciągu zmian wymusza w obserwatorze sama rzeczywistość, kolejne tworzące się pojęcia to skutek istnienia reguły zmiany.Istniejąc w świecie, muszę ten świat poznać (posiadać w sobie jego "odbicie", znać jego cechy i własności) - ponieważ bez tego szybko zderzę się z otoczeniem (a to może być bolesne). Później, na kolejnych etapach i po zbudowaniu się niezbędnego zasobu danych, zaczyna się ewolucja już tylko w zakresie-poziomie "znaków" - pojęciowym i abstrakcyjnym.

Zasadniczym elementem jest tu możliwość odnoszenia tak zaistniałej w głowie abstrakcji do innych napływających ciągle ze środowiska i doznawanych "po kawałku" zjawisk (skwantowanych).Jeżeli obserwator dysponuje już w swoim zasobie kodem tego procesu - a dysponuje, ponieważ zostało to w nim "odciśnięte" - a zarazem nowość docierająca także ma zawsze indywidualny kod zmiany, to może te dwa przebiegi porównać. Może odnieść to, co ma w głowie i co jest jego życiowym doświadczeniem - do tego, co się aktualnie pojawia w doznaniu (szerzej: obserwacji). I dlatego, w aktualnej płaszczyźnie chwilowej i w "teraz" świata (oraz samego obserwatora), może te dwa przebiegi i ich kody szybko porównać.

Page 5: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Skutek? Może stwierdzić - już może stwierdzić - że zaobserwowana w otoczeniu nowość jest w takim a takim zakresie podobna do "obrazu" wcześniejszego. I w kolejnym kroku uznać, że to przyjazne i znane - albo wrogie i trzeba się ewakuować.

Kolejne poziomy w takim budowaniu - już wyłącznie abstrakcyjny - to ten sam mechanizm. Czyli poszukiwanie podobieństw między zawartym już w obserwatorze zbiorem informacji a nowością.Przy czym ta nowość, choć zewnętrzna do zasobu danych, może budować się w odniesieniu do niego (czyli go dotyczyć) w samym fizycznie i jako jedność cielesna pojętym obserwatorze. Bowiem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby obserwator wywołał z archiwum oraz dalej obrabiał tam zapisany "obraz" (który w jego pamięci istnieje na nośniku, jest "odciskiem" zmian, które odnoszą się do niego) - a dalej zderzył go w chwili aktualnej z kolejnym tak zanotowanym kodem. Takie działanie spełnia wszelkie warunki budowania się abstrakcji.

Najlepszym, analogicznym przykładem jest tu sen i czynności umysłu, które występują w tym okresie osobniczej aktywności.W takim przebiegu zakresem zewnętrznym jest zasób danych - dostaje się na poziom aktualności element ("obraz" i kod), tu jest odnoszony ponownie do tegoż zasobu - i w efekcie musi się zgodzić (lub nie) z całością danych. - Jeżeli zgadza się, to buduje się w ramach chwili (w świadomości) dopełniona dwustronnie (fizycznie n-wymiarowo) i tym samym sprawna-poprawna abstrakcja. Jeżeli jednak linie kodów się nie zgodzą, to "zaistnieje" chimera czy inny duch z podświadomości. I straszy producenta takiego zwichrowanego, zdeformowanego tworu - i niepokoi aż do zastanawiania się.

Poziom ewolucji abstrakcji przebiega dokładnie tak samo, jak strefa zmian fizycznych. To zawsze jest nośnik i stan chwilowy, to jeden świat w opisywaniu i odciskaniu się w "notatkach" - to również jedna reguła skwantowanej zmiany. Wynik więc musi odnosić się do świata.

6.Czasoprzestrzeń abstrakcyjna.Suma - złożenie stanów chwilowych, przebiegające w obserwatorze bez jego świadomości - przebiegające szybko, łatwo i jako konsekwencja zmiany i jej reguły (i także jako konieczność), tak zbudowana suma w postaci "obrazu", abstrakcji zaistniałej zmiany - to prowadzi do ustalenia, że rzeczywistość to "czasoprzestrzeń". Czyli złożenie w formule jedności zmiany i "coś". I jest to pojęcie graniczne, które można w ramach zmiany pozostając (jako fizyk) zbudować. Suma poszczególnych położeń jednostki, po koniecznych w tym działaniu uproszczeniach - to buduje pojęcie "czasoprzestrzeni". Negując przy okazji oddzielne ich postrzeganie ("czas" jako taki i "przestrzeń" jako taka). Zmiana położenia "czegoś" w "próżni" - to opisane jako zbiór takich punktów (w powiązaniu i jako jedność) - to "czasoprzestrzeń". Czyli wyskalowana zmiana.

Page 6: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Jednak na tym poziomie kończy się zakres budowania możliwych pojęć zawartego w ramach zmiany obserwatora - jako "fizyk" nie może poza zmianę się wydostać.

Dla fizyka to, co jest - co może być wyróżnione w tle i co stanowi zborną dla niego całość i posiada brzegi, to jest elementem doznania i poznania, zakres "poza" już w jego działanie nie wchodzi - i nie może z zasady. Przecież pustki (braku sygnału) nie doliczy do treści sygnału; zanik "nadawania" kończy "nasłuch". Granicą dla fizyka, i to jednoznaczną, jest "brzeg" obiektu. Niezależnie, czym dla niego jest ten brzeg (to może być horyzont obserwacji - czy najmniejsze z najmniejszych dostępne), "dalszego" dla niego nie ma. Że na/w brzegu notuje rozmycie tego zakresu i nieostrość badania - że rejestruje przejście jednego w drugie, ale nie może tego ująć w eksperymencie - to tylko powód do zadumy nad rzeczywistością. (Albo frustracji, to już indywidualna forma reagowania.)

Ale o ile zawarty w zmianie obserwator nie może wyjść poza granicę w postaci "czasoprzestrzeni", to działający obok "filozof", byt do zmiany zewnętrzny (mimo zawierania się na zawsze w tej zmianie i w chwili pozostając) - taki osobnik może wprowadzić kolejny poziom w analizach i w abstrakcji. Może przeprowadzić uogólnienie fizycznego stanu. Czyli dobudować do faktu zakres "przed" i "dalszy". Też jak najbardziej w formie fizycznej, też zawsze na nośniku, też tylko-i-wyłącznie odnosząc się do fizyki - może zbudować abstrakcję abstrakcji, może wytworzyć pojęcie "czasoprzestrzeni abstrakcyjnej". Fizycznie pozyskana maksymalna abstrakcja ("czasoprzestrzeń"), to w działaniu już "poza" zmianą - to pozwala przejść na kolejny poziom i zbudować abstrakcję wyższego zakresu (i zrozumienia).

Czyli taki byt, umieszczający się do zmiany logicznie, może na baziewytworzonych przez zmysły i technologię obserwatora danych, może w swoim działaniu zbudować abstrakcję nadrzędną - i już faktycznie w całości maksymalną. Może zbudować "czasoprzestrzeń abstrakcyjną", zbiór dowolnie pojętych stanów chwilowych.

Czyli buduje w umyśle obraz zmiany, której nigdy i w żaden sposób w fizycznym zakresie się nie pozna - nawet fragmentarycznie. Buduje w głowie "obraz" czegoś, czego w takiej całości nie ma - oraz nigdy w takiej całości nie ma. Jest tylko chwila aktualna takiej konstrukcji, jakoś pojęte "teraz" obserwatora (i świata) - ale stanów dalekich od tego momentu nie ma nawet fragmentami, nawet szczątkowo.A nie pozna dlatego, że tych faktów albo już dawno nie ma, albo one będą dopiero za wielki odcinek zmiany.I dotyczy to dowolnie dziś obserwowanej całości. Oraz dotyczy tutaj obecnych, również dowolnie obecnych.

W takim procesie tworzenia (konstruowania) abstrakcji to, co jest w obrazie fizyka stanem-faktem skrajnym, czyli "czasoprzestrzeń" i jej

Page 7: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

przekształcenia - to staje się teraz jednostką obrachunkową i dalej podlega kolejnym przekształceniom. Co jest dla fizyka wszystkim, w tym ujęciu jest tylko kwantem, jest jednostką składającą się na Wszystko.Takie działanie pozwala potraktować nawet skrajny element fizycznego poznania za stan chwilowy, za jednostkę liczenia "w górę" ("w dalsze"). I w każdym kierunku, przecież nie ma w energetycznej zmianie żadnego kierunku wyróżnionego.

Z tym istotnym zastrzeżeniem, że na poziomie "czasoprzestrzeni", że do zakresu obserwowanego (i doznawanego) na co dzień przez aktualny byt - że do tego fizycznie wszelkiego i jakoś dostępnego, że pewne elementy drobne a fragmentaryczne mogą się tutaj znaleźć. Jeżeli są to niezbyt odległe od chwili obecnej fakty wszech(świata) - jeżeli już-jeszcze są brzegowo obecne - to można je poznać. Nigdy jednak osobiście. One są co prawda elementem rzeczywistości - są w całości układu, ale nie można ich poznać (zobaczyć), ponieważ wobec zakresu rejestracji obserwatora skomplikowanego - to odległy, daleki fakt. Ale z tego wynika, że skoro obiektywnie są, to przy wsparciu innego obserwatora (np. przyrządowego), można ich stan i położenie w całości wyznaczyć. Coś, co kiedyś zaistnieje albo istniało dawno - to jest uchwytne w takim zakresie. I może być wykryte z korzyścią dla osobnika.

Inaczej w przypadku "czasoprzestrzeni abstrakcyjnej", tego poziomu nawet drobiazgiem fizycznym nie ma - już nie ma lub jeszcze nie ma. Jednak jest pewne - w takim postrzeganiu logicznym jest pewne, że to było i że będzie. A co najważniejsze, to jest policzalne. Świat to jedna zmiana według jednego rytmu się dziejąca - przeszłe wpływa na obecne, a tutejsze warunkuje nadchodzące. I jest, to trzeba podkreślić maksymalnie silnie, policzalne.

A co więcej, tak zbudowana abstrakcja zmiany, już skrajna, również się zmienia; twór na wskroś abstrakcyjny - taka konstrukcja zmienia się w zgodzie z obserwowanym lokalnie i fizycznie.

Budowana jest w stanach chwilowych, czyli z jednostek w ruchu, a w kolejnym poziomie jako stan chwilowy czasoprzestrzeni. Złożenie ma więc w sobie elementy faktycznie zaistniałe - kiedyś zaistniałe lub które dopiero zaistnieją. Ale to ciąg ściśle ze sobą powiązanych i przewidywalnych zdarzeń. Dlatego, jako całość, również odmienia się jak wszelkie rejestrowane fakty. I przez to jest przewidywalne. Sucha oraz maksymalnie odległa od aktualności abstrakcja, ponieważ zawiera w sobie realne przekształcenia, także przekształca się dla obserwatora realnie. Ale tylko dla niego.Coś nieistniejącego zmienia się tak, jakby istniało. I to jest ten największy zysk z takiego działania.

Czyli - w takim odniesieniu to, co uchodzi za "wszechświat", całość tak dziś rozumianej zmiany - to stan chwilowy, jedna warstwa ciągu zmian. Niby widać wszystko, a to jedna "kartka" z abstrakcji, którą dopiero

Page 8: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

abstrakcyjnie składa się w "album rodzinny".

7.Tło.Dlaczego obserwator może rejestrować fakty? Ponieważ jest tło - do wyróżnionego faktu dodaje się nieświadomie tło, otoczenie jednostki wyodrębnianej.

Rola tła dla fizyka to margines zagadnienia, zbędny temat - a nawet nierejestrowalny. Eksperymentator kieruje swoje działanie na to, co stanowi dla niego wyraźny w otoczeniu stan - "atom", "elektron", czy "człowiek" lub "wszechświat". - Nie ma znaczenia rozmiar badanego i analizowanego elementu, liczy się to, że go "widać" - że jest jakoś uchwytny zmysłem lub przyrządem.Dlatego badanie fizyczne - i słusznie - ogranicza się do "sygnału", do widocznego. - Kiedy sygnał zanika, badanie ustaje: bo nie ma już treści do zdekodowania.

Fizyk swoim badaniem na zawsze zawiera się w zmianie, zawsze poznaje oraz operuje "treścią" sygnału - a pustka w otoczeniu dla niego nie istnieje.Ale choć to konieczność w wyznaczonym eksperymentem zakresie - to w szerszym rozumieniu fundamentalny błąd. To błąd, który wyklucza pełne poznanie. Bo nie ma "faktu" bez tła - bez dopełnienia w formie zaniku treści sygnału. Żeby stwierdzić, że coś istnieje, trzeba to odnieść - czyli porównać do innego. A na maksymalnym zakresie do braku tego czegoś, do stanu "ciszy", zaniku. Bez takiego odniesienia nie ma ani sygnału - ani jego treści - ani badania.

Owszem, dla uproszczenia modelu badawczego można wstępnie z analizy wyrzucić zmienną w postaci pustki i skoncentrować się na zawartości "nadawanego" sygnału. Ale po zakończeniu działań trzeba to odnieść do tej usuniętej próżni i tła - ponieważ kiedy się tego nie zrobi - kiedy tej przerwy w zmianie się nie uwzględni - nie sposób wyjaśnić, dlaczego wyróżnienie istnieje ani dlaczego w takiej postaci trwa. I co się dzieje, że tak wygląda. - "Obiekt" w postaci jednostki staje się bytem w sobie, nabiera cech odrębności i jedyności, a krańcowo i maksymalnie wręcz w jego zakres wchodzi wieczność i nieskończoność - a zliczanie nieskończoności to zadanie mało sobie równe. I przede wszystkim nudne.

Tłem w zakresie maksymalnym jest stan "kwantów logicznych" - już do niczego mniejszego sprowadzalne "coś". Na tym poziomie analizy wnętrze wszechświata oraz jego brzeg (ale i wnętrze oraz brzeg każdej obserwowanej w rzeczywistości jednostki) łączy się ze wszystkim. To w tym brzegu-tle fakty lokalne i chwilowe spotykają się z "każdym i zawsze". Poprzez jednostkę tworzącą, logiczną "cegiełkę" wszystkiego, na tym brzegu jest łączność wszystkiego ze wszystkim. I ten brzeg-tło jest

Page 9: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

wszędzie.

Tło dla fizyka nie istnieje, wyróżnia tylko stan skupienia powyżej progu. Od pewnego "zbrylenia" elementów jednostkowych, zagęszczenia ich w punkcie - dopiero powyżej progu elementy mogą być poznane. W historii wszechświata są etapy, które muszą zaistnieć, żeby fizyk zobaczył światło, jego "wybuchowe" zaistnienie - a dalej inne formy ściśniętej-dociśniętej w jednostkę energii ("czegoś").Tło jest "eterycznym" dopełnieniem obiektu, którego żaden pomiar i eksperyment nie wychwyci - ponieważ tworzy taki pomiar. Dla fizyka badanie zmiany (od wewnątrz) dąży do nieskończoności. I dlatego jedynie mu dostępny obiekt badawczy, skutkiem tej jedyności, zakotwicza się w tle nieskończoności - i w efekcie prezentuje się jako jedność. A to dalej powoduje kłopoty interpretacyjne.

Wyjście z tego abstrakcyjnego zapętlenia? Podział nieskończoności na jakże fizycznie oczywiste zakresy jeden-zero - na jednostkę oraz do niej dopełniające zero, próżnię. Logicznie to ciągłość aż po nieskończoność - fizycznie to różne w tej nieskończoności stany lokalnego zagęszczenia; logicznie prosta nieskończona, fizycznie zapętlenie-zagęszczenie w sferę.

Czyli w logicznie nieskończony ciąg zmiany nazywanej tu "kosmosem" lub zamiennie "wszechświatem", w taki przebieg należy wprowadzić, na zasadzie absolutnie koniecznej, przerwy - lokalne stany skupienia i przerwy między kolejnymi podobnymi "światami". Że znajduje się to już poza tutejszym "czasem" - że to "dalsze" już poza "przestrzenią" - fakt, ale to niezbędne. Żeby wyjaśnić fakty i ich obserwowane zagęszczenie, trzeba dodać pustkę oraz inne, dalsze (i nieskończone) lokalizacje w Kosmosie.

Bo Kosmos to nie wszechświat - to zakres logicznie konieczny, ale w formule tła i nadrzędnego dopełnienia."Kosmos" to jedność wewnętrznie w sobie podwojona - to "coś", "nic" i zmiana.

8.Wyróżnienie z tła.Dla obserwatora zasadnicze jest działanie oparte na wyróżnianiu z tła - to główne, jedyne zadanie rozumu (i umysłu).

Tło jest zawsze koniecznym dopełnieniem do tego działania, jednak pojawia się w sposób szczególny i wyraźny w brzegowej i maksymalnej chwili, i to jako niezbędny składnik tłumaczący postrzegane. Ale w codziennej działalności obserwatora jest nadmiarem i szumem - i to dosłownie szumem, ponieważ tło to "rozedrgana" masa czegoś. Dlatego znika z analizy, jest usuwane jako zbędny w opisie element; pustka tła nie jest nawet uświadamiana - przecież brak braku nie sposób w analizie ustalić.

Page 10: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Dlatego czynność fizyczna skupia się na tym, co widać, co w płaskim i jednorodnym tle jest zasadniczo inne, co wyróżnia się i co nadaje sens poznawanej chwili. O ile płaszczyznę jednorodnych elementów w szczegółach zdefiniować jest trudno, a nawet jest to niemożliwe, o tyle tę samą płaszczyznę opisać jest niebywale łatwo, kiedy pojawi się w niej "fakt", lokalny "wir" energetyczny. Kiedy coś takiego w płaszczyźnie zaistnieje, jej definicja dramatycznie się upraszcza: na "fakt" i resztę.I jest jasność. I umysł, i obserwator może działać. I nie błądzi w jednorodności tła.

Wyróżnienie z tła porządkuje otoczenie i umożliwia przeprowadzenie w nim operacji - na przykład pozwala zaliczyć do "atomu" to i to, a dalsze odrzucić jako zbędne (poza granicą, już inne). I doskonale to się sprawdza, takie wyodrębnienie decyduje o sprawności w reakcjach bliskiego zasięgu - pozwala istnieć i pozwala kolejny krok zrobić. Ale są tego koszta, znaczące koszta.

Otóż kiedy badanie i poznanie osiąga zakres brzegu i tła, a pojawia się to jako konieczność, żeby obserwowane wytłumaczyć - to wówczas trud eksperymentatora skupia się na kolejnym poziomie świata, to w niżej leżących, drobniejszych faktach upatruje powodu zaistnienia i istnienia faktu. - Nawet jeżeli jest to okupione rozmyciem, mało w sobie ostrym obrazem, nawet jeżeli jest to podbudowane losowością pospołu z przypadkiem i nieprzewidywalnością - to i tak staje się to koniecznością, ponieważ widocznego bez tego nie sposób wyjaśnić i w pełni opisać.Czyli brzeg dopełniający - tło wcześniej pomijalne - to teraz staje się niezbędne. I rzeczywiście niezbędne.

Jeżeli jednak fizyk dalej upiera się w pomijaniu tła - to kosztem, który musi ponieść, jest brak możliwości podziału i wyodrębnienia tego konkretu, którym operuje. To może być foton, elektron, atom - czy wszechświat, nie ma znaczenia, co się aktualnie wyróżnia, taki fakt pojmowany samoistnie w zakresie brzegowym (nawet wywołując u fizyka zaskoczenie) i tak zbiega się w jego schemacie albo wzorze w jedność i nabiera nieskończonych wartości. Odrzucenie ich jest więc oczywistością i koniecznością - jednak bez świadomości, dlaczego takie działanie uproszczające się sprawdza aż tak dobrze. - Ani dlaczego te nieskończone wartości się pojawiają, ani tym bardziej, co oznaczają.

Dowolna jednostka bez uzupełnienia jej o tło w formule "przerwy" w zmianie, pustki, dopełnienia o zakres poza dokonanym wyróżnieniem - to na maksymalnym zakresie analizy uzyskuje obraz z nieskończonym ciągiem oraz niemożność wydzielenia badanego elementu z bezkresnej struktury. I jest problem. Wyraźny i zauważalny problem. Dlatego trzeba próbować wprowadzić w to "dalsze" fakty; już się próbuje. Przecież multiuniwersum powołuje się do istnienia, żeby ten kawałek uzasadnić.Tylko że jak wprowadzić w to maksymalnie definiowane i konieczne tło pustkę (nicość, próżnię), której nigdy wcześniej się nie zauważało?

Page 11: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Nie można. Owszem, "nic" to było niezbędne logiczne dopełnienie do "czegoś" - dopełnienie, które daje komfort w analizach, że jak się odejmie "coś" z wszystkiego, to w zapasie jest jeszcze owo "nic". Również okazało się to niezbędnym matematycznie zerem, które warunkuje i współtworzy z jedynką (na równych prawach) taki język opisu i jest fundamentem logiki.Ale żeby wprowadzać w realne istnienie jako konieczność tło (dalsze a puste tło)? - Nie, nie można, to pomyłka.I w zakresie fizyki to rzeczywiście niemożliwe i pomyłka - bo jak w coś fizycznego wpisać nicość? Nie można.

Ale to musi zostać przeprowadzone - ponieważ inaczej okaże się, że zrozumienie świata jest niemożliwe. To musi zostać zrobione, bowiem inaczej rzeczywistości w jej tutejszej lokalnej postaci nigdy się nie wyjaśni. I nie jest to fraza wprowadzona na zasadzie ładnego w konstrukcji sformułowania - czy filozoficzna igraszka rozumu, który zmaga się z opisem rzeczywistości. To absolutnie konieczne, to nie do pominięcia.

Czyli maksymalnie w definiowaniu "wszechświata" musi się pojawić w pierwszym rzucie jednostka logiczna, kwant czegoś. Ale w drugim do tła, i to już na zasadzie ostatecznej, trzeba wprowadzić pustkę - nic - zero. "Wszechświat" to jego treść plus ("puste") tło.

I to taki "stan" - NIC - jest ostatecznym elementem rozumowania, na którym można oraz trzeba się oprzeć; pustka jest punktem podparcia i oparcia w analizie Wszystkiego. NIC to fundament rozumu.

Jeżeli się tego nie zrobi? Cóż, można, jednak skutek będzie oczywisty: zliczanie bezkresu oraz wieczne błądzenie w nieskończoności.

9.Obserwator.Obserwator to w analizie rzeczywistości zagadnienie centralne - to nie świat jako taki jest istotny, to doznający zmiany byt oraz to, jak zaobserwowane znakuje i nazywa, to jest sednem.

Przede wszystkim istotna jest lokalizacja obserwatora w zmianie - jego środkowe zaistnienie.Rejestrowane przez fizykę peryferyjne, niczym się nie wyróżniające umiejscowienie obserwatora - takie zdefiniowanie jego (za)istnienia i działania jest w przyjętym schemacie opisu poprawne oraz oddaje stan i znaczenie tej konstrukcji w doskonałej fizycznej mieszaninie rzeczywistości. A zarazem jest błędne.

Dlatego błędne, ponieważ obserwator, czyli osobnik świadomy swojego (za)istnienia, to byt logicznie umiejscowiony dokładanie w środku - w środku zmiany, która jest rozumiana jako "wszechświat". To punkt i etap w ewolucji tego układu środkowy, a w konsekwencji zaistnienie

Page 12: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

obserwatora również jest maksymalnie środkowe.

Fizycznie byt poznający lokalizuje się dość dowolnie, jednak analiza logiczna umieszcza go w centrum; to skrajnie symetryczny stan zmiany - jedyny taki w dziejach świata. W tutejszym wszechświecie podobnego punktu nie było i nie będzie.Dlatego też ewentualne podobne konstrukcje są "obok", równolegle do wyróżnionego obserwatora, wcześniej nie zaistniały, ale również nie zaistnieją później. Życie jako takie jest wszędzie - życie rozumne jest punktem.

W chwili zaistnienia takiego momentu (wyjątkowego w zmianie) są już w otoczeniu elementy umożliwiające taką konstrukcję - więc środkowy dla wszechświata stan piramidy możliwych zagęszczeń. A to skutkuje bytem o cechach skomplikowanego "widza".Ale zarazem tak wyróżnione w zmianie położenie i wewnętrzna budowa struktury obserwatora - to skutkuje formą jego obserwacji oraz tym, co może obserwować; z jednej strony środkowe położenie tworzy dla takiego bytu warunki do (za)istnienia, a z drugiej wyznacza to, co może postrzec - i jak może to prowadzić.

Skomplikowana, rozciągnięta w czasie-i-przestrzeni osobowość jest warunkiem rejestracji świata w zmianie, ale skutkuje to tym, że jego zakres postrzegania, siłą rzeczy, obejmuje znaczą skalę jednostek obecnych w zmianie, skutkuje koniecznym składaniem stanów chwilowych do stanu-postaci "obrazu" zapisanego w archiwum.Można działać w ramach tego i wobec tego, co jest - a to już mocno skomplikowana konstrukcja.

Dlatego jego obserwacja, wychodząc ze środka oraz środka dotycząc, w pierwszej kolejności wyróżnia z tła duże, jaskrawo widoczne fakty - wyróżnia elementy swojego poziomu i skomplikowana, żeby następnie, w miarę zdobywania umiejętności obserwacji i środków technicznych, przechodzić do kolejnych, coraz niżej lub wyżej położonych. Składa w jedność świat od wielkich i rozbudowanych faktów, do małych i najmniejszych - odwrotnie do ich powstawania fizycznego. Istnienie i działanie obserwatora w świecie opiera się na procesie składania w jedność fizycznie najmniejszych elementów - natomiast jego poznanie wychodzi od wielkich konstrukcji, które "rozdrabnia" w kolejnych krokach i odnosi do koniecznego tła. - Aż po logicznie pojęte tło na końcu.

Dlatego w zakresie możliwych fizycznie rejestracji obserwatora nie ma i być nie może elementów w formule "fakt elementarny" - to poza jego dowolnie pojętą fizyczną obserwacją. Ani osobiście i zmysłowo zakresu jednostek nie stwierdzi, ani przy wsparciu przyrządu - nie ma dostępu do tła. Ono go warunkuje, jest w każdym fakcie, w doznawaniu i poznawaniu - jednak samo poznawalne nie jest.

Dlatego również zachodzi konieczny "błąd postrzegania": złożenie w jednostkę i uznanie tego za jednostkę, co jest właśnie znaczącym i wielokrotnym złożeniem - "widać" fizyczny element, który nieostry i

Page 13: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

skomplikowany ogląd uznaje za odrębny i całościowy w tle fakt, a to złożenie i wielość stanów chwilowych; widać całość, a to daleko nie całość.

Dalej skutkuje to tym, że obserwator fizyczny, bez wsparcia takiej obserwacji przez byt zewnętrzny (filozoficzny) - że "fizyk" żadnym swoim badaniem nie stwierdzi ostatecznej odrębności obiektu, który z tła wyróżnia. Będzie rejestrował element, ustalał w nim reguły i odnosił do innych podobnych - i będzie notował niezgodności. Które dalej musi odnosić do tła, wprowadzać coraz mniejsze przedziały w zmianie do analizy. Ale i tak do granicy nie może dojść, to zadanie ponad jego siły. Bo jak nie ma "sygnału", to i badania nie ma; w świecie fizyka na zawsze jest tylko i wyłącznie zmiana.A skoro nie ma brzegu w badaniu, to ostatecznie możliwym ujęciem i obrazem "wszystkiego" jest nieskończony zbiór możliwości i punktów w świecie - wszystko się ze wszystkim łączy w jedność niepodzielną i wieczną. I jest problem. Interpretacyjny i fizyczny. I filozoficzny - o ile w analizie będzie obecny wyłącznie ogląd od/ze środka.

Takie środkowe położenie w zmianie (i na zawsze w niej zawarte), to skutkuje składaniem w jedność - w abstrakcję jakoś zakodowaną dla obserwatora i postrzeganą umownie jako "obraz" - to skutkuje tym, że taka abstrakcja się usamodzielnia ("odlatuje").I w konsekwencji jest dostępna dla obserwatora i użytkownika takiej abstrakcji jako jedyny "fakt"; osobnik "widzi"-operuje abstrakcją, to poziom zmiany, który wyłącznie ma do dyspozycji. Czyli fizyczny nośnik oraz wszystkie stany chwilowe warunkujące tę konstrukcję, one są dla niego niedostępne, to podpoziom warunkujący operacje na symbolach, ale poza pomiarem; jest doznawany, jednak nie poznawalny.

Natomiast symbol i znak - nadpisany na nośniku kod zmiany - to jest dostępne, jedynie dostępne. I to w tym zakresie przebiegają wszystkie rejestrowane i go oznaczające fakty.Ale to skutkuje tym, że taka usamodzielniona abstrakcja - choć się w obserwatorze zawiera - jest faktem do niego zewnętrznym, pozornie w jego postrzeganiu lokuje się poza zmianą i światem w nieustannych przekształceniach. Skoro to stałość i stale dostępna, to tym samym musi być spoza zmiany. Że od tego już tylko krok do idealizacji tej zawsze fizycznej oraz zawsze zmiennej konstrukcji - prawda, ale to konieczny koszt i efekt budowania się abstrakcji i operowania nimi.

Ale jest jeszcze jedna właściwość abstrakcji, która odnosi się już do samego obserwatora: sam siebie postrzega zewnętrznie.Jeżeli budowana wewnętrznie w obserwatorze abstrakcja jest oddaniem i zbiorczym notowaniem stanów chwilowych zmiany, to nie ma żadnego znaczenia, do czego się odnosi - każda "odciśnięta" w archiwum tej konstrukcji obserwującej zmiana i opisana kodem, to staje się - jest zewnętrzne do wyróżnionej zmiany. Efekt? Jeżeli obiektem obserwacji jest sam obserwator, jego zawsze

Page 14: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

chwilowe doznania i stany - to na tej podstawie budowana w jednostkę abstrakcja też jest do niego faktem zewnętrznym. Zawiera się w nim, ale jest ujęciem z zewnątrz, takiego zsumowanego w jedność faktu w świecie przecież nie ma. I obserwator tym samym sam siebie uznaje za byt nadpisany na zmianie - abstrakcyjnie stabilny i nieodmienny. Choć zarazem w każdym takim ustaleniu (i zobrazowaniu) dzieje się to krokami fizycznych, czyli realnych przekształceń."Ideał" i idealizacja w czystej postaci - acz zawsze jako zmiana w toku zachodzenia.Że to skutkuje? - No, skutkuje...

To w obserwatorze, to w bycie tworzącym w sobie "obraz" świata jest ten świat. Budowany jest zewnętrznie wobec zmiany, jednak fizycznie zawiera się w bycie, który go tworzy. Ale ponieważ byt zawiera się w świecie, czyli w zmianie - to zarazem taka abstrakcja również się zawiera w tej zmianie, którą opisuje; poprzez budowanie w osobniku abstrakcji świat sam siebie może zdefiniować. Notatka o zmianie to obserwator, ale ponieważ działa w oparciu i w odniesieniu do faktów chwilowych - to tym samym jest to "notatka" zmiany o sobie. I choć jest to wyłącznie zapis w osobniku - to zarazem w fizycznej rzeczywistości.

Świat to ruch czegoś w niczym i zawsze stan punktowy, niczego poza tym nie ma. Wszystko "ponad" tym nieskończonym ruchem jest obrazem i abstrakcją - to złożenie w taki "obraz". I ten obraz zawiera się tylko i wyłącznie w obserwatorze. Dlatego, jeżeli byt rejestruje w otoczeniu fakt (dowolny) i ten stan zagęszczenia kwantów postrzega oddzielnie i jako jednostkę i jeżeli to skupisko energetyczne zadziwia go w przekształceniach - to powodu tego zdumienia (i zaskoczenia) osobnik musi szukać w sobie, nigdy w świecie. Zmiana zachodzi, i dobrze, ale jej zobrazowanie i interpretacja jest w obserwatorze - świat jest tylko stanem chwilowym, jednak skutkiem skali i rozciągniętej na/w wielkim dystansie "fali w przepływie" - dla obserwatora jawi się to jako łączny oraz stabilny ciąg zdarzeń. Fizycznie jest tylko powiązany i zsumowany w rozbudowane konstrukcje proces przemieszczania się elementów - logicznie tylko chwila i punkt zmiany. Reszta to obserwator i interpretacja zaobserwowanego.

10.Obserwacja wewnętrzna i zewnętrzna.Rozmieszczenie obserwatora w zmianie oraz jego cechy, szczególnie w zakresie tworzenia abstrakcyjnego odbicia świata - to warunkuje akt postrzegania i jego formę: dwoistą postać obserwacji.

Skoro zmiana to zawsze stan chwilowy - skoro budowana z tych chwil abstrakcja to złożenie zewnętrzne wobec zmiany (ale zawarte w bycie) - dlatego poznanie można podzielić na fizyczne i pozostające wewnątrz zmiany - i na zewnętrzne, czyli abstrakcyjne, logiczne-filozoficzne.

Page 15: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

I te dwie drogi poznania, obecne w jednym obserwatorze, wyznaczają jego możliwości odbierania i mierzenia świata. Obserwacja w formule "obserwator skomplikowany" to dwie drogi, i to jednocześnie się realizujące i warunkujące. Fizyczne doznanie jest podstawą do budowania logicznej abstrakcji - ale abstrakcja tworzy podstawę do fizycznego przemieszczania się.

W najszerszym ujęciu te dwie linie poznania świata to fizyka oraz filozofia - czyli doznanie i poznawanie. Można traktować oddzielnie te ujęcia, można łącznie - ale tak w ramach jednostki, tak w ramach zbioru jednostek jest to zawsze działanie podwojone, i to warunkuje sposób istnienia obserwatora. Każdy doznający otocznie i budujący na tej podstawie abstrakcje byt, każdy skomplikowany konstrukt, to obie drogi poznania jednocześnie. To "fizyk" doznający świata, ale i "filozof" operujący uogólnieniem i abstrakcją - w jednym punkcie jest stan chwilowy, ale w złożeniu to już suma takich stanów zanotowana w pamięci; raz konkret - a raz złożenie w konkret. Przemieszanie tych oglądów jest oczywistością i koniecznością oraz dotyczy każdego. W przypadku fizyka każde uogólnienie to działanie filozoficzne, już zewnętrzne do doznawanej zmiany - ale również i filozof, kiedy bada konkret w świecie (i się do niego odnosi) - to fizyk. Podział jest tu wyodrębnieniem z nakierowaniem na chwilowy (w dziejach) element, na chwilowy przeważający w analizie składnik.

Generalnie jednak obserwator jest fizykiem i filozofem - to łączny w poznawaniu świata (i siebie) stan; to fizyk-filozof doznaje oraz poznaje, interpretuje napływające z otoczenia (i siebie) fakty - na ich fizycznej podstawie buduje kolejne abstrakcje. Aż po brzeg i skrajną abstrakcję: nieskończono-wieczny Kosmos.

11.Fizyka.Czyli "zmysłowy" fundament poznania. To zawsze stan chwilowy - ale zarazem jedynie dostępny, niczego poza tą chwilą i płaskim światem wielowymiarowej płaszczyzny nie ma. Logicznie płaszczyzny, jednak w fizycznym zobrazowaniu maksymalnie sfery.

Kiedy obserwator, na bazie zebranych fizycznie stanów lokalnych w swoim "teraz", buduje abstrakcję takiej wielokrotnej zmiany łącznej, to dla niego przybiera ona w ośmiu wymiarach postać sfery, zawsze już sfery. Dowolny fakt w układzie ośmiu tworzących linii ewolucyjnych - to sfera. A jej rzut na/w płaszczyznę staje się wielowymiarową w tym świecie jednostką budującą ten świat. Suma takich rzutowań, ich łączna postać, to wyróżniona powłoka fizycznej sfery lub kolejne w piramidzie możliwości powłoki. A razem tworzy to stabilny grunt pod nogami.Co logicznie jest złożeniem wielu i bardzo wielu elementów, co jest sumą wielkich i bardzo wielkich prędkości - co jest łącznie stanem nieprzeliczonych "drgnień" i zmiany położenia jednostek, "cegiełek" - to w obserwacji staje się trwałe i stabilne; maksymalna zmiana "w

Page 16: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

dół" świata, jak i "w górę", skutkiem różnicy położenia i zakresu dostępnego do rejestracji - to jawi się jako "fakt", element świata i oddzielny byt. A to tylko zmiana położenia "czegoś" w "niczym". Tak po prostu.

Suma takich złożeń dla obserwatora osiąga, staje się konkretem - a to "elektronem", a to "osobnikiem" - a to "wszechświatem"; ilość w takim obiekcie zagęszczonej energii wyznacza jej postrzeganie oraz położenie w piramidzie możliwości. Ale logicznie to tylko chwilowy stan skupienia, lokalne zagęszczenie, które zaistniało jako skutek naciskania zewnętrznych wobec "obiektu" jednostek tła - ale również zaniknie z chwilą, kiedy ten docisk osłabnie lub się skończy. Każdy fizycznie rejestrowany element to proces - to budowanie się takiej "jednostki" i zarazem zanikanie; każdy wyróżniony byt-stan jest zawsze pobieraniem i traceniem zasobów. Nie ma żadnej fizycznie trwałej i pełnej (skończonej) jednostki.

To logika, zewnętrzna wobec zmiany interpretacja, wprowadza wielkość nieskończoną - mocuje element w jedności. Fizycznie jest konkretna i zmiennie zagęszczona postać-stan czegoś. Kiedy fizyk traktuje fakt jako jednostkę trwałą i kiedy nie może w niej wyodrębnić linii zmiany, to choć spełnia kryterium ograniczania się do konkretu (i nie buduje wobec niego nadmiarowej interpretacji) - mimo że tak postępując żadnego błędu poznawczego nie popełnia - to mimo tego rezultat, który otrzymuje na finiszu swoich działań, jest co najmniej niepełny. A bywa, że i błędny.Dlaczego? Ponieważ nie może wprowadzić w jedność, która się na końcu pojawia (w jedność z tłem aż po nieskończoność), nie może wprowadzić w to podziału, progów, lokalnych stanów skupienia. Jedność pokazuje się abstrakcją taką czy inną (lub wzorem), więc nie można tego dalej dzielić - bo jak dzielić jedynkę, logiczną jedność?Że świat wokół fizyka to zawsze-i-tylko owe stany skupienia, że to zmiana i przekształcenia? Cóż, skoro to jedność i jedyność, to nie ma i nie może być podziału. Za to jest idealizacja z wszelkimi tego konsekwencjami.

Fizyka odnosi się do konkretu i operuje abstrakcją tego konkretu - ale to logicznie złożenie ośmiu linii tworzących, ośmiu strumieni czegoś, które łącznie i jako wypadkowy stan budują to, co jest dla fizyka konkretem.Spojrzenie fizyczne to zawsze rejestracja tego, co jest złożeniem, ale także tego, co "wystaje" ponad próg - jest w tle widoczne. To zawsze spojrzenie w/na ramach powierzchni - bez wiedzy o przeszłych i przyszłych "rzutach" w/na płaszczyznę. Ale właśnie to te skryte, nie do rozpoznania dla "wielowymiarowego płaszczaka" stany chwilowe z zakresów "nad" i "pod" - to te abstrakcyjne stany dopełniają oraz warunkują fizykę. Są zawsze w mroku, nigdy realnie nie istnieją jako struktura łączna, ale warunkują fizyka i jego pomiar. Są logiczną koniecznością, żeby zmianę w/na płaszczyźnie można było wyjaśnić.

Dlatego ostatnim krokiem fizyki jest zbudowanie Fizyki - w szerszym ujęciu "filozofii zmiany".

Page 17: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Na bazie jedynie dostępnego konkretu i w odniesieniu do niego, można zbudować abstrakcyjne ujęcie doznawanej rzeczywistości. Czyli można skonstruować jej uogólnienie. - Nieistniejące w takim złożeniu, to "czysta abstrakcja" (w głowie osobnika) - jednak konieczna. Żeby ten kawałek podłogi wyjaśnić, takie dopełnienie musi być zrobione. To zawsze i tylko jest stan fizyczny i odnosi się co czegoś, ale to już Fizyka - abstrakcja na fundamencie fizyki.I trzeba to zrobić, nie ma odwołania.

12.Abstrakcja i symbol. Język.Istotnym elementem prowadzącym do zrozumienia zmiany jest język, a więc kod i symbol, którymi notuje się stany chwilowe oraz złożenie w abstrakcję. To ten zakres albo poniesie do nieskończoności, albo zamknie, zatrzaśnie w pojęciach obserwatora - też na wieczność.

To może być język maksymalnie "suchy" (jak matematyka), odfiltrowany z nadmiaru pozornie zbędnych elementów i stanów. Czyli aż do granic przeprowadzone uproszczenie postrzeganej zmiany. Ale to również może być filozoficzny słowotok, który odwołuje się do doznań i ich interpretacji z całym bogactwem. W tym z emocjami, tak istotnymi w codziennym poznaniu świata.

Nie ma lepszego czy gorszego języka opisu - można tylko wprowadzić gradację z uwagi na wyniesione korzyści. Ale dopiero łącznie, ale dopiero suma tych symbolicznych ujęć i zobrazowań świata jest tym, co definiuje, oddaje - co pozwala zrozumieć. To jest istotne, nawet bardzo istotne, kiedy wzór matematyczny (plus cała za tym kryjąca się metodologia) pozwala sięgnąć jednym skokiem aż do brzegu świata; to ma znaczenie, kiedy filozoficzny namysł nad zmianą wnosi obraz stałej a logicznej konstrukcji; to jest znaczącą wartością, kiedy eksperyment daje pewność i powtarzalność... Ale dopiero wszystkie te drogi opisu i poznania łącznie wyznaczają i tworzą wiedzę o świecie. Nie samodzielnie, ale w połączeniu jest to wiedza.

Przecież dla osobnika nie ma znaczenia najlepszy nawet dowód, kiedy wzór jest samoistnym elementem i z niczym się nie kojarzy, nie może być odniesiony do niczego obecnego w obserwatorze. Każde tłumaczenie to takie szukanie zależności, żeby zgodzić zasób danych w jednym i w drugim - żeby zgodzić to, co zawiera archiwum obserwatora, ale i archiwum świata. Nie ma poznania jednostronnego. Porównanie, jakoś zazębiająca się o siebie cześć kodu (nawet fragmentarycznie), to w konsekwencji pozwala "załapać wątek" i zrozumieć. Nowość musi być w obserwatorze głęboko "przetrawiona" (rozbita na elementy składowe) - musi się znaleźć w ramach jego archiwum zestaw podobnych jednostek - one muszą się do siebie odnieść - i dopiero jako ich zsumowanie może się to pojawić w zakresie rejestrowanym jako pełna i symetryczna jednostka, podatna do dalszej obróbki.Jeżeli o takiej zasadzie tłumaczenia zapominam, to każdy rzucony w czasoprzestrzeń przekaz nie "zarezonuje", ponieważ trafi w pustkę -

Page 18: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

nie będzie miał dopełnienia.I kontakt nie zostanie nawiązany. Maksymalnie uproszczonym i przez to doskonałym sposobem opisu jest matematyka - świadomie redukujący nadmiar znaczeń język. Ale taka doskonałość jest zarazem jej największym błędem - koniecznym, ale błędem.Bo do każdego wzoru i tak na końcu potrzebny jest dodatek, gdzie w detalach jest wyjaśnione, co poszczególne symbole oznaczają. - Jest na końcu, żeby wzór możną było zdekodować, to wszystko, co z niego wstępnie zostaje usunięte. Bo jeżeli tego się nie wprowadzi, to w obrazie pojawia się wszelka nieskończoność, więc brzeg i absolutne tło. A to uniemożliwia jakiekolwiek dalsze działanie.Żeby wprowadzić podział w taki bezkresny ciąg (w realny oraz zawsze Fizyczny proces) - czyli wprowadzić odrębność jednostek (i bytów) - trzeba wzór i jego rozumienie pokawałkować na składowe, na etapy, na konieczne i zawsze obecne w zmianie przerwy - na "coś" i pustkę. To absolutna w takim działaniu konieczność.

Czyli na końcu działania poznawczego i tak znajduje się ponownie to, co znajdowało się na początku: słowo. Język najbardziej do świata i do pozycji obserwatora w świecie zawartego przystający.Można na kolejnych etapach drogi operować dowolnym językiem - można go upraszczać do n-wymiarowości - ale ostatecznym ujęciem zmiany w toku zachodzenia jest byt wobec zmiany zewnętrzny, czyli filozoficzny namysł. A ten, jakby to nie było przykre dla innych sposobów opisu, odwołuje się i stosuje (najczęściej; i z pożytkiem) ten codzienny, a więc najbliższy sobie język. Wszystko inne jest dodatkiem. Koniecznym, ale dodatkiem. Również i zewnętrzna, filozoficzna lokalizacja obserwatora (co to fizycznie w tej zmianie się zawiera aż po punkt). Jednak żeby takie ujęcie wypracować (a dalej zastosować), potrzebny jest "język", abstrakcja zmiany. Maksymalna suma tych abstrakcji i wyrażona dla obserwatora bliskim językiem, to stanowi o zrozumieniu.

Świat dlatego jest zrozumiały, że jest jedna reguła zmiany i że ta zmiana toczy się bezkreśnie, "artykułując" jasno i wyraźnie "słowa" w postaci kolejnych bytów.Wszystko inne jest dodatkiem - i tłumaczeniem. Z "języka natury" na ludzki.

13.Matematyka.Szczególnego podkreślenia w nawiązaniu do matematyki - ale również i do filozofii - takim szczególnym i wartym wyróżnienia faktem jest zdolność i możliwość działania abstrakcyjnego na wielkim - nawet i skrajnym zakresie. Co dla eksperymentującego fizyka jest zawsze w strefie brzegowej i skrytej, co wymaga wieków na sprawdzenie albo ogromnych konstrukcji - to dla "abstrakcjonisty" jest poznawane "w jednym skoku"; puszczony w ruch pojęciowy rytm zmiany, mimo słabej rozmiarowo zajętości świata (toczy się przecież w głowie osobnika) - to buduje kolejne stany chwilowe szybko, a ciąg dalszy zmiany i

Page 19: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

wynik operacji pojawiają się "od razu", jako "olśnienie". Ten "ciąg dalszy" oznacza i przeszłość zmiany, i przyszłość. Co nie istnieje w takiej postaci i nie zaistnieje, skutkiem jedności reguły i nośnika - nawet bez wiedzy obserwatora - wznosi poprawną i stabilną strukturę. I może posłużyć do budowania kolejnej. Albo już do wykorzystania realnie, czyli w operowaniu zbiorem zagęszczonej i plastycznej "materii".

Ta notowana, niekiedy z emocjami, pozornie błyskawiczna, a na pewno skryta, bo podprogowa część analizy i budowania abstrakcji - to ma dlatego taką skuteczność, że analizujący nie wprowadza w przebieg świadomie elementów składowych, nie kwantuje go - to w jego imieniu "załatwia" sam proces zmiany. Dlatego, nawet nie znając zasady ani mechaniki elementów, poprawny wynik rozumowania się pojawi, bowiem spełnia wszystkie reguły. Jak nie spełnia, to nie istnieje.

Kiedy jednak osobnik stara się kontrolować abstrakcje w trakcie ich budowania, to notuje w obrazie zapętlenia - albo wprowadza do niego elementy nieostro widoczne, jeszcze nierozpoznane. Czyli otrzymuje zmieszany, niepełny "szkic" (daleki od oryginału obraz). Jednak, co tu istotne, te "zakłócenia" są tym większe oraz bardziej przeszkadzają w ustaleniu realnego rozkładu elementów, im stosowane "kwanty" języka lokują się dalej od postrzeganej zmiany i jej reguły. Niekiedy udaje się to w "tłumaczeniu" skorygować - ale nie jest to pewnik.

Matematyka, filozofia - to "żonglerka" abstrakcjami na podbudowie i w odniesieniu do świata. Ale z zasadami. Jednak na ile poprawna, to weryfikuje eksperyment i stan chwilowy.

14.Filozofia.Filozofia to maksymalne, brzegowe - wielowymiarowe ujęcie świata w jego przekształceniach. I nie jest to stwierdzenie na wyrost, to w ostatecznym ujęciu najlepsza metoda poznania.

Przede wszystkim opiera się na fizycznym doznaniu, zanotowanym i w umyśle obecnym jako złożenie. I jest to tym samym strona wewnętrzna obserwacji, od środka (w obu znaczeniach). Ale poprzez operowanie w chwili aktualnej abstrakcją i symbolem odnotowanej zmiany, może się filozofujący byt wznieść ponad konkret i umieścić zewnętrznie wobec niego, może w takim spojrzeniu zawrzeć początek, środek i koniec w procesie - a to pozwala na ustalenie w tak wyróżnionym ciągu zmian jej etapów, przejść, stanów skupienia. Co nie jest możliwe dla fizyka, to z zewnątrz okazuje się proste i do przeprowadzenia.

Podobnie, co nie wymaga podkreślania, przebiega proces matematycznej analizy, w którym również punktem wstępnym jest zbiór faktów, a na końcu maksymalny obraz wszystkiego. - Zachodzi jednak zasadnicza i w konsekwencji przesądzająca różnica w ocenie "dobroci" tych dróg:

Page 20: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

to inny język opisu.

Matematyczny wzór - działanie budujące abstrakcję z matematycznie i pokoleniami wytworzonych abstrakcji - taka nowa abstrakcja jest do doznawanego namacalnie przez obserwatora świata odległa, pozbawiona tak istotnych do zrozumienia kodu etapów pustki. Kiedy "wzór", dla operatywności, redukuje z obrazu podprogowe tło i pustkę, to jego na końcu wytworzona abstrakcja, choć fizycznie takie przerwy zawiera (bo inaczej nie zaistnieje), to zarazem sumaryczny obraz jest już tej pustki pozbawiony. I tak zabudowana abstrakcyjna ciągłość ma się w bardzo odległy sposób do rzeczywistego przebiegu. O ile sprawdza się to w bliskim zakresie, gdzie przerwy są zawsze w zmianie zawarte - o tyle w skrajnej i maksymalnej strefie wytworzona jedność jest zafałszowaniem ewolucji kwantów. Logiczna, tu matematyczna jedność, jest faktem - jednak to nie jest Fizyczny fakt.

Co innego filozofia, nawet operując brzegowo i zewnętrznie, jednak w oparciu o abstrakcje z pustką jako elementem niezbędnym, musi dojść poprawnego wyniku - ponieważ w tym działaniu stany przejściowe oraz przerwy są zawsze obecne. I nawet nie mając pojęcia, że obraz zawiera przerwy, obserwator stosuje je w każdym nowo budowanym abstrakcyjnie ujęciu - musi je stosować, bo inaczej niczego nie przeprowadzi.I tym samym nawet skrajna abstrakcja - która operuje nieskończonym przebiegiem i sięga brzegu absolutnego - w takim obrazie i tak jest zawarta "skokowość", skwantowany ciąg zmiany. Nieskończony, to jak najbardziej jest zachowane, ale Fizycznie pokawałkowany na lokalne byty i przerwy między nimi - na różne stany skupienia oraz gęstości "czegoś" w wieczności.

A że przy okazji takie opisanie wymaga oceanu słów? Prawda, ale za to są to bliskie, każdego dnia (i nocy) obecne odniesienia. Łatwo w efekcie przyswajalne.Fizyka, zmysły to podbudowa filozofii - ale wspólnie oznacza to i jest poznaniem. Na końcu jest fizyka-filozofia. (Ze wskazaniem na filozofię. /To tak po znajomości.../)

15.Emocje.Obserwator to jedność doznania i poznania - ale również emocje. Co by pod tym nie rozumieć (czy wędrujące po plecach mrowienie, czy w głowie odlotowe wizje i związane z tym drgnienia), to ten składnik poznania jest istotną częścią takiego działania. To dodatek, który warunkuje poznanie, a niekiedy nieszczęśnika zapamiętale budującego w odosobnieniu kolejne abstrakcje przymusza do zachowań skrajnych - ale to istotny dodatek. Dlatego poznający otoczenie uparcie dąży do budowania tych nowych abstrakcji, ponieważ łączy się to dla niego z owym emocjonalnym wzmożeniem. Jego osobistym, ale również zbiorowym - przecież taka nowość porusza także zbiór. Abstrakcja, choć nigdy realnie się nie prezentująca, to na nośniku realnym w obserwatorze buduje tak istotne dla niego doznania.

Page 21: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Szczególnie znaczenie ma tutaj "ciekawość" - pozornie oderwany od fizycznego poziomu stan obserwatora. Ale realnie przecież zawarta w pełny sposób w fizyce, w chwilowości zmiany.Kiedy zgęszczenie w strukturze, tu w obserwatorze, osiąga graniczny stan, to w takim zagęszczeniu musi wytworzyć się, zaistnieć nowość - "abstrakcja" w odniesieniu do tła. A taka "wyciśnięta" z tła (tu w znaczeniu zbioru innych pojęć) nowość, ona z jednej strony rozpycha się na nowym poziomie, na który opada (lub się wznosi) - ale za to w tle powstaje ruch (bo otworzył się, zaistniał kanał-przepust), a to porusza. I w takim ujęciu ciekawość (co będzie dalej) - to tylko banalny skutek zmiany w tle i zaistnienia nowości. Ot, coś się docisnęło do czegoś, nawet z wzajemną przyjemnością - i jest nowość. A to porusza.

Nie ma znaczenia, co taki abstrakcjonista analizuje, liczy się sam proces i towarzyszące mu emocjonalne drgnienia. To fizycznie jest rzeczywiście zamieszanie, poruszenie, rozruszanie stabilnego do tego momentu stanu tła, więc musi być odnotowane w doznaniach - ale to w kolejnym kroku wytwarza potrzebę powtórzenia, bo jest przyjemne. I tak rozumiane emocje to zarazem fizyczny, konieczny tok budowania i operowania abstrakcjami, ale również w konsekwencji świadomy albo i nie zamiar zwielokrotnienia tego działania, ponieważ wnosi użytecznestany (lub po prostu przyjemne). Fundament fizyczny i prosty, a skutek dalekosiężny.

W takim odniesieniu nie dziwi więc, że matematyczny wzór pokazuje się jako suchy i daleki - przecież nawet jeżeli porusza budującego taki obraz osobnika, to na pewno nie może poruszyć dalekiego wobec tych symboli konkretu.Literacko zreferowane (i przed tysiącleciami zaistniałe) zmagania o piękną kobietę, na skutek podobieństwa takiej konstrukcji oraz jej elementów, one są doskonale tu i teraz odbierane. Ale nieomal obok w czasie i przestrzeni obecny matematyczny symbol, zupełnie nie wnosi żadnego stanu o cechach poruszających - nie może. Dlaczego? Ponieważ nie ma części wspólnej "nadającego" i odbiorcy. Wzór sobie, a byt sobie. Dla fizycznego i w fizyce zakotwiczonego na każdym kroku obserwatora to daleki i obcy świat. Może ciekawy, może ważny - ale obcy. Dlatego, że nieprzyjemny, bez emocji - "suchy". A to przecież emocje stanowią o tym czymś, co dodaje znaczenia - i smaczku - poznawanej zmianie.

16.Drogi poznania, jedność.Obserwator to wewnętrzny punkt postrzegania i zewnętrzny; to fizyka i filozofia - to matematyka i język codzienny - to literatura, nuta muzyczna, szkic malarza lub pejzaż - to zmysły i przyrządy... Nie ma tylko jednego toku poznania rzeczywistości - żaden nie jest lepszy czy gorszy.Wszystkie łącznie tworzą zbiór danych o otoczeniu, wnoszą inny punkt spojrzenia. I wespół budują płaszczyznę poznania.Postrzegana pstrokacizna otoczenia jest tylko stanem chwilowym, to skutek nakładania się na siebie i wzajemnego wpływania tych ujęć -

Page 22: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

ale to po pierwsze wszystko, czym się dysponuje, a po drugie dopiero wszelkie drogi poznania łącznie oznaczają poznanie i są poznaniem. I w efekcie tę "pstrokaciznę" świata redukują do jednego, pełnego i zrozumiałego obrazu.Nie jeden szlak, ale wszystkie są istotne.

Można wyróżnić sprawniejsze w opisie - takie, które sięgają bliskiej lub dalekiej strefy - takie, które operują w/na maksymalnej granicy - lub takie, które wyznaczają najdrobniejsze elementy. Ale nie ma powodu, żeby którąś drogę odrzucać, ponieważ się "nie podoba". Można odstawić na półkę z dokonaniami, przemieść w przeszłość - ponieważ się nie sprawdza - ale jeżeli zaistniała, to znaczy, że kiedyś była komuś potrzebna. I dlatego warto to uszanować. Na końcu i tak się okazuje, że wszelkie drogi badania świata się w jedność i jedyność zbiegają - w nieskończoności wszystko łączy się ze sobą. Przecież w nieskończoności nawet równoległe się zbiegają...

Co ciekawe, obecny etap poznania jest już "w punkcie", dochodzi do stanu osobliwego. Dalej w budowaniu kolejnych pięter abstrakcji nie można się posunąć, dalej jak do "coś" i "nic" (oraz zmiany) nigdy się nie dojdzie.Wypracowaną logicznie jedność pozostaje jeszcze dla wyrazistości na zakresy i stany skupienia podzielić - wprowadzić w taki obraz rytm (kwantowy) - i odnieść do doznawanego-mierzonego w otoczeniu. Po co? Żeby sprawdzić, czy reguła zmiany została wyrażona poprawnie i czy się potwierdza. A po drugie, żeby z tego skorzystać w kolejnym kroku. I w dalszych.

Świat jest jeden, reguła przekształceń jedna, wcześniejsze wpływa na zaistniałe - dlatego zdarzenia, których jeszcze nie ma, które będą tu za iks czasu, one również są w skwantowanej ewolucji poznawalne. I warto wyciągnąć z tego wnioski.

17.Zasada analogii.Ponieważ to jedność w każdym rozumieniu, to obserwator w działaniu może i musi korzystać z odniesień do już rozpoznanego. Abstrakcje i obrazy, które buduje w bliskim, osobiście już poznanym zakresie (wszak od tego w swoim oznaczaniu świata wychodzi), to jego podstawa do dalszego - to baza, która służy porównaniom, i to już do każdego zakresu. Przecież się ma znaczenia, co, jak daleko-głęboko się znajduje, żeby to pojąć w detalach (i zrozumieć), ten odległy i wyróżniony w tle fakt, on musi być odniesiony - po prostu musi być "przetłumaczony" na obrazy najbliższe, te dla obserwatora codzienne i fundamentalne. To konieczność.

Tego osobniczego tła pojmowania byt nie musi znać - to najczęściej lokuje się dla niego poza zakresem rejestrowanym (ponieważ tworzy się w chwilach początkowych jego istnienia lub w aktualnej chwili, też przez to na brzegu). Dlatego te stany są skryte i tylko z wielkim trudem mogą być wydobywane z otchłani pamięci - jednak warunkują, na

Page 23: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

zasadzie "wdrukowania", dalsze czynności poznawcze. Ale również dlatego te "zgłoski"-kwanty kodu opisu są tak istotne: umożliwiają odczyt następnych kodów, są podstawą do tłumaczenia oraz wzajemnego odnoszenia do siebie innych "języków" opisu.

A to dalej umożliwia zbudowanie "zasady analogii". Czyli zasady, że rozpoznane w zmianie jedne obszary świata - choćby poznane tylko we fragmencie - że to znane musi posiadać odpowiednik w innym, dopiero poznawanym. I można na tej podstawie - przez odwołanie się do jedności świata i do jednej reguły zdarzeń - wyprowadzać wnioski o zmianie, która jest pozornie w oddaleniu od rozpoznanego; można wypracować mechanizm i jego składowe, który kształtuje bardzo odległe od siebie procesy. W skrajnym przypadku aż po nieskończoność-wieczność.

Zasada analogii to niebywale potężne narzędzie badawcze, które daje wgląd w obszar inaczej nie do spenetrowania, który nigdy i nigdzie nie zostanie fizycznie przejrzany. To nie wspomagające w analizie porównanie - to nie uproszczenie do celów popularyzacji - to równoważny wobec każdego innego konkretnego narzędzia (czy abstrakcji wzoru) sposób na zrozumienie. A nawet, to warto podkreślić, skuteczniejszy: ponieważ przebija te inne tym, że odwołuje się do znanych i bliskich ujęć otoczenia.

Co więcej, "zasada analogii" swoje badawcze i poznawcze umocowanie uzyskuje w samym mechanizmie budowania się świata i abstrakcji - w jego składaniu się w jednostkę w chwili "teraz".

Otóż kiedy dociera do obserwatora z otoczenia ciąg chwilowych, ale też odnoszących się do czegoś warstw zmiany w ich kodzie - to, żeby taki stan rozpoznać, osobnik musi je odnieść do już kiedyś-gdzieś zebranych danych. Nie ma poznania biernego, to działanie odnoszące oraz porównawcze - poznanie to sygnał z otoczenia plus zbiór pojęć o świecie wcześniej zgromadzony.

Kiedy więc obserwator ustala w otoczeniu nowość - nawet w skromnym zakresie - to ten niepowtarzalny kod może odnieść, porównać do tego w sobie zawartego i stwierdzić, że to jest podobne lub nie, spełnia albo nie warunek podobieństwa. I na tej podstawie, już posiadając pełną abstrakcję wcześniejszą - brakujące elementy w nowej dopełnić (przekopiować). Przecież w takim nowym musi być analogiczny proces budowania się w jedność i jednostkę.Dlaczego? Ponieważ logiczna "cegiełka", jednostka tworząca jest taka sama dla obu kodów - ponieważ jest jeden świat i jedna reguła - to i wynik będzie tym samym poprawny. Fakt, może być różnica skali, nawet ogromna (oraz skrajnie ogromna) odmienność zagęszczonych elementów, jednak zbudowana tak abstrakcja musi być poprawna, ponieważ "mechanika elementów" w każdym punkcie światowej zmiany jest ta sama.

W takim działaniu "analogującym", modelującym jeden przebieg drugim,

Page 24: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

jakoś poznanym, tu nie ma ograniczeń.

Na przykład do zobrazowania tak zwanej "grawitacji", czyli wielkiego zbioru elementów w bliskiej sobie odległości, tu za model zachowania i zasady działania może posłużyć zgromadzona (licznie) na stadionie publiczność, wielka liczbą, ale nierychliwa zmianą położenia. A dla zobrazowania żywej i naładowanej energią ewolucji, choćby strumienia elektronów, które pędzą po/w drucie - tu analogią może być strumień szybko się przemieszczających po/w drodze biegaczy, albo podobnie. Itd. Takich wspomagających zrozumienie ujęć jest mnogość, to w wyborze z nadmiaru może być problem, a nie w znalezieniu dobrej analogii - to zdolność ustalania szczegółów w zmianie i ich przekształceń może się okazać kłopotem, a nie samo działanie.

Zasada analogii pozwala wyjść poza tutejsze i chwilowe - pozwala ten świat zrozumieć. I to jest wartość nie do przecenienia.

18.Ewolucja.Stan na dziś jest taki, że pojęcie "ewolucja" stosuje się praktycznie do wszelkich ustalanych w otoczeniu (i w samym obserwatorze) zmian. W szerokim ujęciu ewolucji podlega każdy proces oraz każdy dowolnie rejestrowany fakt. Ewolucja to termin (zbiór pojęć), który odnosi się do rejestrowanych w świecie związków i zależności, notuje je jako następowanie po sobie w sposób logiczny, ściśle powiązany - i według reguły. To termin, który w odnotowywany fizyczny stan zmieszania i chaosu (w "doskonałą mieszaninę") wprowadza następczy ciąg współzależności.

"Ewolucja" jest dziś synonimem zmiany nie jako takiej, ale przede wszystkim zmiany uporządkowanej - poddającej się opisowi. To ciąg ściśle ze sobą powiązanych faktów, "genealogia". Jednak, choć takie podejście oraz ujęcie przekształceń notowanych w otoczeniu jest powszechne, wręcz codzienne, pozostaje ciągle - mimo starań - niedookreślone, z odwołaniami do wszystkiego, ale nadal bez szerokiej, logicznej podbudowy. Sprawdza się, jednak na chwilę obecną to bardziej opisowy, poniekąd intuicyjny schemat zmian - z pewnymi elementami reguły, oraz ciągle rozbudowywany. Ale ograniczony, jeszcze na dziś znaczeniowo ograniczony. Zwłaszcza w zakresie przewidywania.

Że to stan przejściowy, że docelowo w ewolucję, w takie pojmowanie zmiany można i należy wprowadzić progi, przejścia, stopniowalność i policzalność - tego nie ma co podkreślać, to oczywistość i wyraźnie wytyczony kierunek działań. I jest do osiągnięcia.

Jak? Poprzez w prowadzenia w obserwowany na każdym kroku przebieg, w rejestrowaną zmianę rytmu - reguły tej zmiany opartej na prostym, a przez to fundamentalnym rytmie.

Page 25: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Cykle zmiany - które również jako oczywistość i konieczność w takim zobrazowaniu się pojawiają - to w takim ostatecznym, obejmującym już wszystko rozumieniu ewolucji stają się co prawda abstrakcyjnym, ale również zasadniczym dopełnieniem rejestrowanej zmiany. Postrzegana chwilowość procesów w takim dopełnieniu uzyskuje wymiar nadrzędny. I jest policzalna. Ewolucja to już nie zmiana - ale rytmiczna, cykliczna zmiana. Zmiana skwantowana.

Fakt, pojęcie uporządkowanej zmiany zostało wypracowane na gruncie jednego zakresu, jednak dziś nadchodzi już czas, w oparciu o całość obserwacji, żeby przenieść to w dowolny zakres. Czyli od biologii po wszechświat

Przecież wszędzie jest jedna zmiana, w jednym świecie, według jednej reguły, a wcześniejsze warunkuje i wpływa na aktualne.A to dalej wyznacza zakres swobody powstającego - jeszcze w żadnym fakcie nie zaistniałego.Ciąg pokoleń i zależności, to nie tylko odnotowany w biologii fakt, ale tak samo istotny dla zrozumienia przemian każdej skali; ciągiem pokoleń są kolejne etapy ewolucji wszechświata - albo "atomu", albo "elektronu". Przecież to zawsze jest stan chwilowy, który składa się w jednostkę. Że poza rejestracją obserwatora-fizyka, że w zakresie ciemnym lub nadrzędnym - to prawda, ale jedność zmiany w jej regule sprawia, że wszystkie te przebiegi stają się zrozumiałe i jasne. I przede wszystkim przewidywalne. I tego zysku z podejścia ewolucyjnego nie sposób przecenić.

Kiedy w zmianę (uszeregowaną zachodzeniem) wprowadzić rytm kwantowy, a tym samym stopniowalne zagęszczenie elementów, aż do pustki, aż do przerwy - to logicznie jednolity i ciągły proces nabiera ciała, staje się kolorowy, owocuje kolejnymi mniej lub bardziej skomplikowanymi konstrukcjami - a poszczególne fakty-byty pojawiają się w zakresie nadprogowym w połączeniu z tłem (acz fizycznie prezentują się jako odrębne i samodzielne). Że w głębszym rozumieniu jest to zawsze tylko na moment wyrosły z tła, "z grzybni" tła jednostkowy i ściśle z tłem połączony byt - że kiedy szukać jego uzasadnienia w takiej a nie innej formie okazuje się, że aby wyjaśnić obserwowane (i tworzącą je zmianę), trzeba się ostatecznie odwołać do tła i jednostek je budujących - a skrajnie i maksymalnie do tła jednostek logicznych i nieskończoności w ścisłym powiązaniu z wiecznością... tak, to wszystko prawda.Ewolucja kwantów jest zawsze i wszędzie - a do tego przebiega tak samo. Wszystko lokalne jest przejawem oraz efektem tej bezkresnej zmiany.

Ale ewolucja to nie tylko w taki "powierzchowny" odnotowany - plus analizowany - przebieg zdarzeń. Widać wszystko, jednak obserwator w formule "fizyka" to dalece nie wszystko.Tak, obraz pozyskiwany przez fizyka jest powierzchowny, nieostry i przede wszystkim niepełny - to zawsze obserwacja zewnętrzna w tym sensie, że nie sięga złożoności ewolucyjnej procedury; zawarta na zawsze w niej, ale zewnętrzna skutkiem wielokrotnego złożenia.

Page 26: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Dla fizyka zawsze dostępne jest tylko to, co "widać" (w dowolny już sposób), a nie to, co ten widok podprogowo umożliwia; widać szczyt góry, ale już nie powiązania z całością - ani też zależności, które tę "górę" wypiętrzyły.

Zmiana ewolucyjna - skwantowana zmiana ewolucyjna - to osiem linii ten "zmienny fakt" oznaczających. Dla fizyka, dla skomplikowanego w akcie obserwacji bytu, dla kogoś takiego dostępna jest zawsze suma, tylko suma linii-strumieni budujących jednostkę. Poniżej faktu jest n-wymiarowe przechodzenie od brzegu do brzegu fal kwantowych (tu w formie fal energii). Ich wzajemne nakładanie się, wzmacnianie - albo dla odmiany wygaszanie - to tworzy rzeczywistość. A w efekcie fizyk może zanotować, że obserwuje "cząstkę" czegoś. Że to składanie się (i to zawsze w aktualności i teraz), że to proces, a nie żadna cząstka - tego nie może poznać zawierając się w zmianie ewolucyjnej; fizyk widzi efekt, który jest całością i wszystkim w badaniu - i na tym się koncentruje. Jednak skutkiem znaczącej w badanym i badającym różnicy reagowania i szybkości reakcji, coś dla niego stałego okazuje się w głębszym i właśnie złożonym spojrzeniu, wielością linii oraz elementów - coś stałego okazuje się maksymalnie zmienne, istniejące w rejestrowanej stałości poprzez sumę tych szybkozmiennych chwil. Nie ma stałości w ewolucji, trwałość świata jest taką wyłącznie dla obserwatora. I wynika z jego niedoskonałego oglądu zmiany.

Generalnie zmiana ewolucyjna to dwa przeciwnie do siebie toczące się procesy - to dwie podwojone wewnętrznie linie zmiany, które w całości, żeby zbudować stabilną konstrukcję, muszą się dopełnić o podobny ciąg zmiany. I we wzajemnym splataniu i rozplataniu (poprzez pokolenia i wszelkie struktury) tę obserwowaną zawsze zewnętrznie i "płasko" rzeczywistość budują.

Zmiana to proces łączenia i rozpadu - łączenia jednostek w "ciało" i budowanie kolejnych jego poziomów, ale również rozpad i tracenie na rzecz otoczenia (i tła) zasobów. Każdy obiekt to wypadkowa - tu w formie dynamicznego wyróżnienia z brzegiem istnienia, który dlatego tak się prezentuje, że na/w tej granicznej warstwie-strefie zachodzi pozyskiwanie-tracenie zasobów. Dla nieostro i z daleka patrzącego na to fizyka (albo biologia), to ostatnia powłoka energetyczna takiej konstrukcji, to brzeg aktualny jej istnienia. Logicznie jednak to tylko stan chwilowego wyróżnienia, który ciągle się zmienia (jednak w podszewce świata łączy się z całością poprzez elementy tworzące). W każdej chwili jest inny, w odniesieniu do otoczenia i jego nacisku, brzeg istnienia obiektu - tak w dowolnie pojętej aktualności, tak w skali jego życiorysu - to wypadkowa sił zewnętrznych i wewnętrznych. Brzeg ewolucji to stan dynamicznie chwilowy.

Można porównać postrzegany obiekt i jego linie tworzące do zmiany w formule pędzących w odległości "na kwant" (na jednostkę) niebywale szybkich ekspresów. Te zachodzące na siebie w pewnym okresie linie

Page 27: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

i ciągle się nakładające w "bocznej", zewnętrznej obserwacji - to jest wszystko, co może dojrzeć fizyk, byt skomplikowany. "Pociągi" pędzą z maksymalną możliwą prędkością, a ich położenie to zawsze jest stan chwilowy i niepowtarzalny. Okresowo (i również "na mgnienie") w tym zbliżaniu oraz mijaniu, w takim obrazie "nakładają" się w jedność - w grunt pod nogami (i w obserwatora). Ale w kolejnym kroku również błyskawicznie się rozpadają. Po przejściu środka proces nieodwracalnie jako całość zdąża do rozpadu. Do środka "spotkania", maksymalnie w obserwacji symetrycznego stanu, do tego wyróżnionego punktu prostej nieskończonej i zawartego w niej odcinka - do środka przeważa ciąg "gromadzenia" się elementów w ich zagęszczeniu, a od środka zdarzenia rozpadają się, przeważa tracenie zasobów. I dotyczy to osobnika, i dotyczy atomu - i dotyczy wszechświata. W taki właśnie sposób obrazuje się jedność ewolucji.

Co więcej, tak wprowadzona analogia posiada dodatkowy element - to nie tylko oddanie procesów, które fizyk rejestruje zewnętrznie, a które mają dalekie-szerokie-głębokie konotacje w tle. Chodzi o to, że ten "pęd pociągów" można wyskalować, czyli nadać im postać reguły. Od stanu braku związków szlaków poruszania się, przez pierwsze, ale małe punkty styku na/w tej drodze - przez kolejne fazy "nakładania" się takich cząstkowych obrazów-linii na siebie (i "wyostrzania" się widoków) - przez środek maksymalnie stabilny i symetryczny - przez oddalanie się "składów" i ponowne tracenie ostrości widzenia faktów przez obserwatora - przez ostatnie punkty styku... aż po rozejście się do nieskończoności tych linii-strumieni. Zawsze jako zmiana i zawsze w połączeniu oraz w sumowaniu się wielu składowych - zawsze tylko na chwilę. A wszystko policzalne.

W końcu to "banalne" zadanie dla fizyka: jadą dwa pociągi, z taką a taką prędkością, tyle a tyle zawierają w sobie elementów, tam się i kiedyś spotkają w pędzie - i w tym mijaniu nałożą na siebie w jego obrazie...Teraz zostaje to tylko przeliczyć i wyznaczyć, co w tym zdarzeniu (i gdzie, i jakie) się lokalnie wykluje. Wszystko skwantowane - wszystko to zmiana ewolucyjna w toku - więc nic prostszego, jak to zestawić ze sobą i wyciągnąć wnioski. Już dla wszystkiego-i-zawsze. Nic prostszego...

19.ewolucja i Ewolucja.Stan na dziś jest taki, że pojęcie "Ewolucja" nie wchodzi w obszar poznania ani analiz. Do pewnego stopnia jest przeczuwane, nawet tu i ówdzie (i lokalnie) uzyskuje znaczenie, historycznie w innym ujmowaniu oraz odniesieniu (absolutnym) się pojawiało - jednak w aktualnej, dziś obowiązującej perspektywie poznawczej (ani tym bardziej badawczej) obecne w żadnym zakresie nie jest.Niekiedy zbliżone znaczeniowo zobrazowania wchodzą do dyskusji, więc jakiś zakres "poza" tutejszym (wszech)światem staje się elementem

Page 28: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

logicznych układanek - jednak wszelkie konstrukcje tego rodzaju są zjawiskiem ubocznym, dla "fizyka" z pogranicza, a nawet lokują się daleko od tego, co może zarejestrować z wnętrza zmiany. Fizyk już akceptuje, nawet na poziomie języka, ewolucję - jednak o Ewolucji nie mówi. Nie może.

A takie pojęcie, szczególnie w analizie skrajnych wartości, kiedy w obróbce są abstrakcje skali nieskończonej - na koniec takie pojęcie okazuje się koniecznością; wprowadzenie do całości uporządkowanej i przewidywalnej zmiany, która nie ma początku i zakończenia - tutaj i teraz staje się to niezbędne. Żeby wyjaśnić "ewolucję", trzeba wprowadzić pojęcie do tego zakresu nadrzędne: "Ewolucję".

To konieczność, abstrakcja w formule "Ewolucja" to niezbędny etap w analizowaniu rzeczywistości.

Oczywiście podział jednolitego oraz nieskończonego toku kosmicznej zmiany - to jest w takim rozumieniu, czyli właśnie ewolucyjnym (więc jako ciąg logicznie zależnych od sobie stanów chwilowych procesu) - to zabieg konieczny, ale wspomagający.Przecież zmiana jako taka jest nieskończona i wieczna, i zbudowana z najmniejszych jednostek. Jednak jej logiczna ciągłość-jedność, żeby można ją było zrozumieć, żeby była zrozumiała dla bytu fizycznego (który jest jednostką, ale i postrzega świat w skwantowany sposób) - ta jedność musi w działaniu poznawczym zostać podzielona na "odcinki" i na lokalne w bezkresie stany skupienia. Po co? - Żeby wprowadzić na tej podstawie w nigdy nie kończący się proces rytm (regułę). To konieczność.

To zabieg niezbędny przede wszystkim z uwagi na osobnika poznającego, z uwagi na jego stąd i teraz wywodzące się możliwości - czyli ciągu skwantowanego. Zawsze tylko takiego. W nim takiego, w jego obserwacji takiego - ale i w całości świata takiego. Żeby zrozumieć bezkresny-wieczny przebieg zmian, trzeba odwołać się do zakresu poznanego, nie ma rady - to konieczność. Właśnie po to, żeby lokalny w świecie byt poznający nie pogubił się w nieskończoności-wieczności.

"Obiektywnie"jest tylko i wyłącznie ruch czegoś w pustce. Gdzieś w nieskończonej wieczności to się zagęści do "wszechświata", a dalej w takim dynamicznym obiekcie gdzieś lokalnie zaistnieją warunki żeby swoje badanie otoczenia mógł prowadzić obserwator.Tylko że taki obraz jest możliwy dopiero w chwili, kiedy wzmiankowany podział na "ewolucję" i "Ewolucję" zostanie wprowadzony. Póki go nie ma, fizyk, tu w formule "obserwatora" - musi badaną (i rejestrowaną) jedność uznać za wszystko i nieskończone. I dla niego tutejsze musi się rozciągać w nieskończoność, to z samej definicji jedności wynika. A że wielce skutecznie wzmacniają takie podejście najróżniejsze obserwacje i wzory matematyczne - to tylko dodatkowo i zdecydowanie podjęcie decyzji o uznaniu (wszech)świata

Page 29: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

za wszystko podbudowuje.Dla fizyka liczy się obiekt o strukturze "wszechświata" - i niczego innego nie ma do poznania i niczego dalej nie postrzeże. Dla niego nieskończone "pole możliwości" to w działaniu tylko hipoteza, nigdy proces weryfikacji. I koniec.

Jednak bez wprowadzenia Ewolucji, bez podziału jedności na Kosmos i wszechświat - czyli bez oddalenia od siebie dziś wymiennych pojęć - bez tego obraz musi być złożeniem, i to wielokrotnym. Poprawna i na bazie fizycznych ustaleń wyprowadzona jedność świata (i wszystkiego) - to jest fakt. Ale logiczny, filozoficzny - to ogląd zmiany z zewnątrz. To abstrakcja złożona z tych chwilowych stanów, które może doznać na różne sposoby fizyk.

Ale ta jedność zarazem, właśnie na gruncie tych fizycznych obserwacji - musi zostać podzielona. Ponieważ wszelkie w otoczeniu obserwowane fakty to "coś" w otoczeniu tła (a maksymalnie w otoczeniu "nic"). Z tego powodu "wszechświat" nie może być tu wyjątkiem od reguły - fakt fizyczny i zmienny nie może być nieskończony. Dlatego w zakres "poza układem", i to na zasadzie koniecznej, trzeba wprowadzić wieczność i nieskończoność - w tym nieskończoność "nic" i "czegoś". Oraz ruch tego czegoś w tym nic. I jest to absolutna konieczność - dotyczy przecież skrajnego stanu zmiany, dotyczy maksymalnie brzegowych, absolutnie fundamentalnych wielkości.

Nie ma odwołania, "wszechświat" to nie Kosmos - to lokalny w takim zakresie i chwilowy stan skupienia jednostek kwantowych. Dla fizyka jedyny dostępny obiekt, ale przez tę jedyność niewytłumaczalny - to albo skrajnie niemożliwy traf w losowaniu bytów, albo ocierający się o niezwykłość czyn bez sensownego uzasadnienia. Kiedy widać tylko jedność, takie tłumaczenie jest nieuniknione.

A wystarczy tylko wprowadzić banalne - z tego świata wywiedzione i zawsze obowiązujące ustalenie: są zgęszczenia i jest graniczy stan takiego zgęszczenia. On buduje się "w pionie", przenosi dalej sygnał do następnego punktu "w poziomie" - i rozprasza się, jego zagęszczenie zanika w tle. Aż do stanu rozpłynięcia się w tym tle. Zawsze i wszędzie porządny i uporządkowany samym swoim zachodzeniem następczy tok ewolucyjny. W każdym procesie tylko tak.

Wspomniane powyżej ujęcie (gdzieś pokątnie się pokazujące) - że są zakresy dalsze i że są inne wszechświatowe struktury, to nie wprost i nie tak kategorycznie, ale jednak wprowadza już w obraz tutejszego świata te "dalsze" rejony - one już wydają się konieczne, żeby tak zastanawiającą zgodność cyferek uzasadnić. Gdyby nie ten fizycznie i jedynie dostępny obiekt badawczy - gdyby nie trudność (i niemożliwość) aktu weryfikacyjnego - cóż, już dawno byłby wprowadzony kosmiczny, nieskończony i wieczny ciąg światów. To też oczywistość.

Page 30: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Ale obecnie, poprzez ten podział pojęć, wyłania się nie tylko etap dalszy (i jako niezbędny), żeby wyjaśnić lokalny rozkładu kwantów - ale pojawia się możliwość weryfikacji tego dalszego. Wychodząc z tu i teraz - rozpoznając regułę tu istniejących faktów - można na tej podstawie opisać zawsze i wszędzie. Dlaczego? Ponieważ dalsze (poza dostępnym obiektem do badania) nie może być inne ani tym bardziej sprzeczne z tutejszym. Lokalny stan świata (obserwowane wokół na wszelkie już sposoby), żeby mogło takim zaistnieć w całości - to musi spełniać wszelkie reguły tego zakresu nadrzędnego. I musi je zawierać w sobie. Bowiem w innym przypadku nie zaistnieje.

Co więcej - reguła nadrzędna do budującego się fragmentu nie może w tym maksymalnym obszarze być skomplikowana.Wręcz przeciwnie, to musi być maksymalnie prosta reguła.

Dlatego kiedy fizyk, osobnik fizyczny uzbrojony w matematyczny obraz i za podszeptem wzoru kieruje się w stronę coraz mniejszych cegiełek tworzących, a zarazem coraz bardziej postrzega to jako skomplikowaną mozaikę - taki byt idzie w objaśnianiu i budowaniu reguły w kierunku przeciwnym niż faktyczna reguła Ewolucji. "Na dnie" jest maksymalna prostota, ale i na górze jest maksymalna prostota. To obserwator, który nie może dokonać samodzielnie podziału na etapy i zagęszczenia świata, to on ten świat postrzega jako nieoznaczony, losowy - skomplikowany. A przecież jedyną tajemnicą ewolucyjnej zmiany jest to - że żadnej tajemnicy nie ma. I że biegnie tak prosto, że już prościej nie może.

Ewolucja, czyli zmiana bez początku i końca, to konieczność - to w stosunku do tutaj notowanego zgęszczenia elementów stan znacznego i skrajnego rozrzedzenia, oddalające się stąd kwanty maksymalnie pędzą w nieskończoność i na takim "dystansie" są względem siebie - ale nie dalej przecież. Nieskończoność to jednoznacznie wyznaczona granica w Kosmosie, ale ani mniejsza, ani większa. Dlatego, choć to jest rozrzedzenie małe i nieskończone - to nie jest to zero.

Czyli w Kosmosie nie ma pustki absolutnej w znaczeniu, że tylko ona jest. Pustka, nic, dopełnia byty - jest w każdym fakcie, i to jako składnik konieczny, ale jest również tłem zmiany. I jest pustka w samej swojej "pustocie" nieskończona - i jest przez to jednością. Zero nie ma w sobie składowych, "coś" można dzielić do stanu kwantu logicznego, ale zera i pustki nie.Przy czym, co istotne poznawczo, opis pustki (NIC), opis prowadzony z poziomu obserwatora zanurzonego w COŚ - taki opis nicości musi w sobie być skomplikowany (z różnymi kwantyfikatorami). Skoro odnosi się do "czegoś", to nawet logiczna "próżnia" nie jest postrzegana i definiowana wprost - ale przez wszelkie odniesienia.

A skoro nie ma pustki absolutnej, to jest tylko lokalny, już na tym skrajnym zakresie-etapie zmiany-Ewolucji - jest przemieszczanie się

Page 31: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

jednostek czegoś. To jest znacznie poniżej progu zaistnienia (zagęszczenia) układu w formule wszechświata - ale to na pewno jest Zmiana. To jeszcze nie jest "ewolucja" - ale to na pewno jest "Ewolucja". Zasada "tam", poza wszechświatem, i zasada tu, wewnątrz, jest jedna i ta sama. Zgodność wszystkich faktów i ich "mechanika" zawsze oraz wszędzie zachowana. W obu zakresach, fizycznym i Fizycznym, są progi - etapy - stany gęstości. To skwantowana zmiana.To jedność wzajemnie powiązana i spójna na każdym kroku. Tylko raz obserwowana fizycznie i lokalnie przez fizyka - a raz postrzegana logicznie i generalnie przez filozofa. Raz to ewolucja, a raz Ewolucja. Raz skończona zmiana konkretnej i skromnej liczbowo ilości kwantów - a raz Zamiana nieskończona oraz wieczna.A pośród tego Wszystkiego, gdzieś bardzo lokalnie, stan maksymalnego - bardzo osobliwego zgęszczenia jednostek. Czasami myślący zgęstek.

Kosmos to jak najbardziej Fizyka, ale na pewno nie fizyka - to jak najbardziej zmiana Ewolucyjna, ale warunkująca lokalną ewolucję; to filozoficzne, więc zewnętrzne spojrzenie na procesy - ale dostępne tylko poprzez konstrukcję abstrakcyjną.

I w tym ujęciu logiczna i konieczna jedność rozpada się na części, odrębne światy - lokalne w bezkresie stany skupienia.W dostępnym dla fizyka zakresie liczy się wyłącznie wyróżnienie z jednorodnego tła - w dalszym również; tu i dalej są punktowe fakty, tu i tam przerwa oddziale je od siebie. Tylko zachodzi fundamentalna różnica postrzegania: fizyk (w ramach wszechświata) usuwa przerwy (pustkę), żeby dojść jednorodności tła i jednostki tworzącej - natomiast Fizyk w jednorodność nieskończonego obrazu (logicznego Kosmosu) musi te przerwy i pustkę wprowadzić na powrót. Po co? Żeby zrozumieć Ewolucję, jej nieskończony i wieczny ciąg zmiany.W sumie to rzeczywiście drobna różnica, to druga strona lustra.

20.Nieskończoność-wieczność.Wychodząc w analizie świata od środka zmiany, obserwator (poznający otoczenie byt), jest w podwójnie trudnej sytuacji. Powstaje w chwili, kiedy wszystko jest maksymalnie dobrze urządzone, jest efektem tej symetrycznej chwili ewolucyjnej (i Ewolucyjnej), ale musi poznać z tego środka świata jego zasadę - oraz brzegi procesu. Opiera się w swoim działaniu na jednostkach maksymalnego skomplikowania, plus te wszelkie pozostałe, ale dąży do wyjaśnienia, dlaczego one są takie. Oraz chce wyjaśnić, co się działo do momentu jego zaistnienia i co będzie się działo, kiedy już go nie będzie. A taki cel do ustalenia ze środka zmiany, która obserwatora tworzy (i ze środkowego etapu w zmianie) - to jest maksymalnie trudne. Proces wiodący do tego jest maksymalnie prosty - ale jego rozkodowanie maksymalnie trudne oraz rozciągnięte na cząstkowe etapy poznania. I inne one nie mogą być, w fizycznym i realnym badaniu inne nie będą.

Page 32: Kwantologia 12.9 – ewolucja (kwantów)

Owszem, matematyczny czy filozoficzny abstrakcjonista dociera tej skrajnej nieskończonej-i-wiecznej strefy jednym skokiem - ale żeby to zweryfikować potrzeba czasu. Dużo czasu i działań.

Co więcej - to podwójne utrudnienie analizy ze środka - to dopełnia jeszcze konieczna analiza "w dół" i " w górę" - do najmniejszego i największego zakresu świata. Też z ostatecznie nieskończonym tłem. Niezależnie bowiem od kierunku poznawania, na brzegu fizyczny ciąg badania lub logiczny namysł napotyka jednostkę - na dnie jednostkę w postaci najmniejszego z najmniejszych, a "w górze" największe z największych.Czyli na dnie kwant logiczny i na górze kwant logiczny. Na dole jest jednostka i na górze jednostka. I zawsze kwant.

Co więcej, na każdym etapie tego porządkowania, dzielenia na części i stany zagęszczenia - zawsze jest tylko i wyłącznie kwant logiczny zmiany. Niezależnie jak wielki to będzie stan zgęszczenia, to jest zawsze kwant. Raz, na przykład, w formie osobliwości maksymalnego i skrajnie zwartego punktu osobliwego - a raz też brzegowo i w formie chmury jednostek. Ale to zawsze kwant, jednostka liczenia. Kosmos to kwant, wszechświat to kwant, człowiek, atom, elektron - to zawsze kwant, jednostka w zbiorze, który to zbiór znów jest kwantem w tle. Tak obrazuje się ciągłość Ewolucji w toku jej zachodzenia, to opis Ewolucji ze względu na wyróżnienie, które ustala obserwator w zmianie. Logicznie jest to jedność i nieskończoność, ale żeby taki przebieg zrozumieć, obserwator musi w niego wprowadzić podział, coś uznać za jednostkę, a dalsze określić jako tło. Że ostatecznie wyróżnienie i tak musi być ujmowane z tłem, to prawda, ale fizycznie, na poziomie zmysłów, liczy się to wyróżnione.To dopiero logiczny, a więc zewnętrzny, pełniejszy ogląd ustala, że "coś" i "nic" stanowi wewnętrznie podwojony, ale zarazem jeden fakt - Kosmos.

Wychodząc z tu-i-teraz - zawsze mając do dyspozycji tylko chwilowy i punktowy stan zmiany, budując w sobie abstrakcyjny obraz procesu - można pozyskać zewnętrzne ujęcie tego przebiegu, którego nigdy w takiej postaci nie ma i nie będzie. Ale ponieważ aktualna chwila to wynik wcześniejszych chwil - ponieważ obecne warunkuje to, co się zdarzy za moment (oraz za iks chwil) - to na tej podstawie zbudowana abstrakcja, można być tego pewnym, będzie poprawna. Jedność reguły i jedność świata to zapewnia.

Wychodząc z tu i teraz dojdzie się do zawsze i wszędzie.

cdn.

Janusz Łozowski