20
MAJ 2015 MAJ 2015 RYCERZE KOLUMBA

Columbia Maj 2015

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Columbia Maj 2015

Citation preview

Page 1: Columbia Maj 2015

MAJ 2015MAJ 2015RYCERZE KOLUMBA

Page 2: Columbia Maj 2015

RYCERZE KOLUMBA

1 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

COLUMBIA M A J 2 0 1 5 ♦ T O M 9 5 ♦ N U M E R 5

A R t y K u ł y

Nasze misyjne dziedzictwoInstytucje katolickie dzięki wierze i poświęceniu wieluwspierają niezliczonych bliźnich w ich potrzebach.Najwyższy rycerz carl a. aNdersoN

dopasowując pracę i życie rodzinneNasza praca jest środkiem uświęcenia. Pozwala użyć na-szych talentów, by wspomagać rodzinę i bliźnich.Najwyższy kapelaN arcybiskup william e. lori

brat służący bratuKatolicy z Północy i Południa wykazali odwagę i miłosier-dzie usiłując w czasach Amerykańskiej Wojny Secesyjnejgoić narodowe rany.johN burger

miłość która przyprowadza na świat nowe życieRodzina najbardziej ludzka instytucja w dziejach jest za-sadniczą dla przyszłości cywilizacji.rabiN lord joNathaN sacks

wstąp do nas!Najlepsi rekruterzy ciesząc z rozwoju Rycerzy Kolumba,dzielą się swymi uwagami i entuzjazmem.zespół columbii

2

Zakonnica opiekuje się rannym żołnierzem w szpitalu polowym, rozstawio-nym podczas wojny secesyjnej pod Vicksburgiem nad Missisipi.

3

5

11

15

Sisters of Mercy of the Americas, M

ercy Heritage Center, Belmont N

orth Carolina — COVER: Library of C

ongress

Page 3: Columbia Maj 2015

BuDuJĄc lePSZy ŚWIAt

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 2

Nasze misyjne dziedzictwoInstytucje katolickie dzięki wierze i poświęceniu wielu

wspierają niezliczonych bliźnich w ich potrzebach

Najwyższy Rycerz carl A. Anderson

W ADhORtAcJI APOStOlSKIeJEvangelii gaudium papież Franciszeknawołuje do przyjęcia nowego duchamisyjnego przez katolików. Szczególnyoddźwięk na te słowa wykazują RycerzeKolumba, którzy zwłaszcza w AmerycePółnocnej i na Filipinach wiele za-wdzięczają pobożności oraz ofiarnościwielu pokoleń misjonarzy.

Wspaniałe instytucje katolickie wuSA i na Filipinach powstały z zacięciaoraz pracy kobiet i mężczyzn, ogarnię-tych duchem misyjnym. Wprzypadku uSA wielu z misjo-narzy musiało się mierzyć zdominującą w kulturze anty-katolicką bigoterią, a mimo towykorzystali istniejące od po-czątku amerykańskiej niepo-dległości przywiązanie doswobody wyznaniowej – nie-spotykanej w większości kra-jów świata.

Korzystając z okoliczności zbudo-wano niezwykłą sieć instytucji zdrowot-nych, edukacyjnych i dobroczynnych,które opiekują się katolikami i niekato-likami, bo sprawy społeczne nie podle-gały do niedawna w uSA państwu.

Jednak te instytucje powstały z cze-goś więcej, niż tylko niemocy ówczes-nych państw w budowie systemówedukacji, zdrowia i emerytur. Jakprzypomniał nam papież Franciszek:to nie były po prostu organizacje po-zarządowe. One miały misję. te ka-tolickie instytucje dawały świadectwoszacunku i uznania dla godności każ-dego człowieka, któremu służyły,szczególnie opuszczonego i potrzebu-jącego.

Papież Benedykt XVI podczas po-dróży apostolskiej do uSA w 2008 r.mówił o tym duchu misyjnym w kate-drze św. Patryka w Nowym Jorku:„Wiara połączona z duchem ciągłegonawracania się i poświęcania się, towłaśnie było źródło tego nadzwyczaj-nego wzrostu Kościoła w Ameryce”.

Po czym papież Benedykt dodał:„Przywodzi to nam na myśl niezwykłedzieło przykładnego proboszcza – isam sługa Boży ks. Michael McGiv-

ney, którego wizja i gorliwość dopro-wadziła do powołania RycerzyKolumba. Było też wiele pokoleńsióstr, zakonników i księży, którzy pro-wadzili ciche życie, oddając się Bogu iJego ludowi w prowadzeniu niezliczo-nych szkół, szpitali i parafii”.

Misjonarze i ich instytucje oferowałycoś, czego państwo nie jest w stanie za-oferować – zwrócenie się ku dobrej no-winie o życiu (Evangelii vitae). to niebyła obietnica, o której opowiadali coniedzielę, ale coś więcej. to było prze-żywanie cierpienia i biedy dzień wdzień wraz z potrzebującymi.

tak wy jak i ja jesteśmy powołani,żeby te katolickie instytucje podtrzy-mać w działaniu, ale i umocnić je w ich

misji. Do tego wzywał nas papież Be-nedykt, gdy przypominał nam dzie-dzictwo: „Zgodnie z najlepszymitradycjami Kościoła w Stanach zjedno-czonych bądźcie pierwszymi, którzyzwrócą się ku biednym, bezdomnym,obcym i wszystkim cierpiącym”.

Musimy utrzymać swobodę wyzna-nia, żebyśmy mogli spełnić ży-czenie papieża. Bo autonomiainstytucji religijnych nie jestjakimś dodatkiem w dzielemisyjnym – ona jest niezbęd-nym zabezpieczeniem wierno-ści doktrynie chrześcijańskiej.

Obecnie zbyt często pod-chodzi się do naszych wspól-not wiary, że jest się„zapisanym” czy „zarejestro-

wanym” katolikiem, tymczasem du-chowa więź umyka. W czasach ks.McGivneya również nie było łatwo ka-tolikom, których nazywano papistami.Nakierowywał on jednak wiernych namiłosierdzie, jedność i braterstwo, byprzemóc syndrom oblężonej twierdzy,pościg za pieniędzmi i znieczulicę.

tak samo stawia nam nowe wyzwa-nia przed oczami papież Franciszek,byśmy byli „bliźnimi, którzy troszcząsię o siebie wzajem”. tą drogą chcą po-dążać Rycerze Kolumba.

W oczekiwaniu na przyjazd papieżado uSA tej jesieni spróbujmy do tegoczasu razem osiągnąć rezultaty, z któ-rych będziemy dumni.

Vivat Jesus!

tak samo stawia nam nowe wyzwaniaprzed oczami papież Franciszek,

byśmy byli „bliźnimi, którzy troszcząsię o siebie wzajem”.

Page 4: Columbia Maj 2015

ucZyĆ SIę WIARy, ŻyĆ W WIeRZe

3 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

Dopasowując pracę i życie rodzinne

Nasza praca jest środkiem uświęcenia. Pozwala użyć naszych talentów, by wspomagać rodzinę i bliźnich

Najwyższy Kapelan Arcybiskup William e. lori

KtóReGOŚ RANKA, już jako bis-kup, jechałem kolejką podmiejską zconnecticut do nowojorskiegoGrand central, największego dworcana świecie. trudno było do wagonuszpilkę wcisnąć, taki był tłok. Pasaże-rowie-bywalcy przeglądali gazety ismarfony, a ja stałem w ścisku i kur-czowo trzymałem się uchwytu, pró-bując zachować równowagę nazakrętach. Jakiś miejscowy katolikrozpoznał mnie: „Pochwalony, księżebiskupie. Ksiądz wie, ja tak muszękażdego ranka”. „Szczęść wam, Boże”,wycedziłem.

Przez 38 lat posługi kapłańskiejspotkałem wielu ciężko pracującychludzi. Wychodzą z domu o brzasku iwracają po zachodzie słońca. częstoprzynoszą pracę do domu, albo jadądo biura w soboty, albo muszą byćpod telefonem i na mailu przez całyczas.

łatwo jest zafiksować się w swojejpracy. harując, by zapewnić dobrobyti poczucie spełnienia przez rodzinęmierzymy w wysoki status. Bo spadekzarobków czy utrata pracy przynosiogromny stres. Bezrobocie wywołujepoczucie bezużytności, niepokój oprzyszłość, odsetki za kredyt na domnarastają, a trzeba jeszcze odchowaćdzieci.

W wielu rodzinach nie tylko mąż,ale i żona pracują każdego dnia w wy-magających zawodach. Niektórzy

spełniają się w pracy i zdobywaniukolejnych szczebli kariery. Inni przyj-mują ten tryb życia, żeby zarobić nachleb i łączą etaty, żeby związać ko-niec z końcem. Kiedy małżonkowiepracują zawodowo, to rychło odkry-wają jak niełatwe jest godzenie rytmużycia rodziny i rytmu pracy.

„SyN cIeŚlI”Zmagając się z problemem dopasowa-nia pracy i życia rodzinnego możemysię odwołać do doświadczeń Naj-świętszej Rodziny. co rok Kościół ob-chodzi 1 maja uroczystość św. JózefaRzemieślnika. Każdy bowiem czło-wiek obdarzony jest przez Boga po-wołaniem do jakiejś pracy, więcKościół przypomina przykład św. Jó-zefa, jego sumienności i uczciwości.utrzymywał z ciesielstwa powierzonąmu Maryję i Jezusa. A liturgia nazywago „wiernym i roztropnym sługą”, za-chęcając nas byśmy jego śladem po-dejmowali prace i zadania, które Bógnam powierza, i mieli OblubieńcaMaryi za wzór staranności.

Podobnie Jeuzus, wcielony SynBoży – człowiek z krwi i kości – od-krywa dla nas godność pracy ludzkiej.Ojcowie soboru watykańskiego opi-sują to tymi słowami: „przez wciele-nie swoje zjednoczył się jakoś zkażdym człowiekiem. ludzkimi rę-koma pracował, ludzkim myślał umy-słem, ludzką działał wolą, ludzkim

sercem kochał, urodzony z MaryiDziewicy, stał się prawdziwie jednymz nas, we wszystkim do nas podobnyoprócz grzechu” (Gaudium et spes,22).

Niech to będą słowa pocieszenia,gdy w powszedniej pracy używamy wpracy rąk, umysłu i serca. Jezus, któ-rego znamy jako „syna cieśli”, naucza-jącego w synagodze w rodzinnymNazarecie był – wynika to z charak-teru snutych przypowieści – najem-nym robotnikiem rolnym. A pewniepomagał też ojcu w zawodzie, wsta-wiając drzwi, heblując stoły i krzesłasąsiadom.

Kluczem w uzyskaniu równowagimiędzy pracą a życiem rodzinnym jestsięgnięcie do źródeł i do sensu wyko-nywania pracy. W codziennej rutynietracimy z pola widzenia sens tego, corobimy. czy to w biurze, czy w fab-ryce, przewijając dzieci, kierująctirem – nie tylko „mamy pracę”. cowięcej, w swej pomysłowości i zwin-ności jesteśmy „współtwórcami”świata. („Bo na to jest... praca, by sięzmartwychwstało” c.K. Norwid –przyp. tłum.)

uŚWIęceNIe PRAcĄBóg zachęca nas do współudziału wtworzeniu świata, w czynieniu go wy-godniejszym, urodzajnym, opierają-cym swe prawa na Jego prawach iJego pokoju. A to znaczy, poza

Page 5: Columbia Maj 2015

Ofiarowane w jedności z papieżem

Franciszkiem

ucZyĆ SIę WIARy, ŻyĆ W WIeRZe

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 4

INteNcJe MODlIteWNe OJcA ŚWIęteGO

OGólNA: Abyśmy, odrzucająckulturę obojętności, mogli zajmo-wać się cierpieniami bliźniego, aszczególnie chorych i ubogich.

MISyJNA: Aby wstawiennictwoMaryi pomagało chrześcijanom ży-jącym w zsekularyzowanych środo-wiskach z gotowością głosić Jezusa.

KAtOlIcy MIeSIĄcA

wszystkim innym, że bez naszego wy-siłku i naszej pracy samo się nie stwo-rzy. to znaczy, że praca w sposóbgodny i uczciwy, ukazywanie świa-dectwa wiary słowem i czynem, łącze-nie pobożności i mądrości są naszympowołaniem. Praca ma być przeja-wem ludzkiej mocy twórczej. Niesłuży tylko zarabianiu pieniędzy i gro-madzeniu majątku, ale naprawianiuświata, by był lepszym dla tych, któ-rych ukochaliśmy.

tak podchodząc do sprawy wyob-raźmy sobie codzienne wysiłki jakoprzestrzeń, którą uświęcamy lub którą

pustoszymy. Jak odnosimy się dowspółpracowników? Jak traktujemytych, którzy czegoś od nas chcą? czynosimy w sobie nadzieję chrystu-sową, czy działamy uczciwiej czy„chromolimy zasady” jak inni? Jeślispędzamy dzień pracy tak, by sięuświęcić, wówczas wracając na noc dodomu nie jesteśmy wypruci z sił.

Wieczorem czas zjeść kolację z ro-dziną, sprawdzić pracę domowądzieci, trzeba wysłuchać wieści z po-dwórka, poczytać bajkę, wyprowadzićpsa, zapłacić rachunki. Jak w tymwszystkim znaleźć jeszcze czas na od-

prężenie oraz wspólny pacierz na klę-cząco.

Gdy dzień się nie udał ani w pracy,ani w szkole, gdy każdy je osobno,napięcia tylko narastają. Gdy pracadominuje i nie ma już czasu na ro-dzinę, to czas na przewartościowanie.Ale może wystarczy, że dojrzymy wtej pracy, którą już mamy źródłouświęcenia, a wtedy każdego dnia bę-dziemy wracać do domu ciut bardziejświęci, ciut bardziej cnotliwy, ciutbardziej wypełnieni miłością Bożą. Izałożę się, że w domu też będziewtedy lepiej.♦

NAJMłODSZy Z SZeŚcIORGAdzieci francuskiego urzędnika JacquesMarquette przyszedł na świat w leon, weFrancji 10 czerwca 1637 roku. Od dzie-ciństwa marzył, by zostać misjonarzem iodkrywać nowe lądy jak świeżo kanoni-zowany jezuita Franciszek Ksawery.

Marquette wstąpił do jezuitówmając 17 lat i po 12 latach studióworaz ćwiczeń dostąpił święceń. W1666 roku zakon wysłał go na misjęwśród Indian do lasów Kanady, pach-nącej żywicą, gdzie nauczył się sześciujęzyków tubylczych: Algonkinów, cze-jenów, Mohikanów, Mikmak, Kri iczarnych Stóp.

Pobożny i oddany w opiekę Naj-świętszej Dziewicy ojciec Marquettewyprawił się do interioru kontynentu,zakładając misję Sault St. Marie nad Je-ziorem Michigan oraz St. esprit nad Je-ziorem Górnym. Był pierwszymeuropejczykiem, który dowiedział sięod Indian o “mississippi”, co w językuAlgonkinów znaczy “wielka rzeka”, inapisał do Francji, że pewnie spływaona do Pacyfiku.

Kolejną misję St. Ignace wzniósł nadcieśniną Mackinac, w której wody Je-ziora Michigan spotykają się z wodami

Jeziora huron. tam dotarł doń w 1672r. odkrywca louis Joliet z rozkazemkróla ludwika XIV, by objąć w posia-danie rzekę, o której pisał Marquette.Wyruszyli we dwu i w 1673 roku wpły-nęli łódką kanu na fale Rzeki Niepoka-lanego Poczęcia, bo tak Marquettekazał na mapie opisać Missisipi, którejdorzecze obejmuje 41% terenu uSA.Dopłynąwszy do ujścia rzeki Arkansasdoszły ich słuchy o hiszpanach, więcojciec Marquette zatrzymał się i założyłmisję wśród plemion konfederacji Illi-nois. tam zachorował. Odprawił jesz-cze liturgię Wigilii Paschalnej dlatysięcy Illinois w 1675 roku, po czymwrócił do St. Ignace, gdzie zmarł 18maja 1675 r.♦

Ojciec Jacques Marquette (1637-1675)

POPE FRA

NCIS: C

NS photo/Paul Haring –FATH

ER MAR

QUE

TTE: P

ere

Mar

quet

te a

nd th

e In

dian

s(detail) by Wilhelm Lam

precht (1838-1901), courtesy of the Haggerty Museum of Art, Marquette University

Page 6: Columbia Maj 2015

5 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

Katolicy z Północy i Południa wykazali odwagę i miłosierdzie usiłując w czasach Amerykańskiej Wojny Secesyjnej goić narodowe rany

John Burger

Brat służący Bratu

Page 7: Columbia Maj 2015

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 6

Na obrazie z 1891 r., pędza Paula Wooda, studentauniwersytetu Notre Dame, ksiądz William Corbyudziela 2 lipca 1863 r. absolucji generalnej „brygadzieirlandzkiej” przed pójściem w bój w bitwie pod Get-tysburgiem.

Page 8: Columbia Maj 2015

7 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

PREVIOUS

SPR

EAD: Courtesy of the Snite Museum of Art, University of N

otre Dam

e

Nie wielu służących podczas Wojny Domowej miało doświad-czenia które przypominałyby wojenne losy księdza Peter’a

Whelan’a.Whelan, Irlandczyk z pochodzenia, przybył do Ameryki i w

charleston, S.c. studiował aby zostać księdzem. Otrzymał świece-nia w 1830 roku, podjął posługę kapłańską na parafiach Południai na koniec osiadł w Savannah, Ga.

Gdy w 1861 roku wybuchła „wojna między Stanami” ks. Whe-lan zaciągnął się do wojska jako kapelan irlandzko-amerykańskiejjednostki służącej w Fort Pulaski, która strzegła portu Savannah.cztery lata później gdy kończyła się wojna, ksiądz wykazał nie-zwykłe działanie. Posługiwał więźniom zarówno po stronie Kon-federacji jak i unii.

Gdy wiosną tego roku Stany Zjednoczone obchodzą 150 rocz-nicę zakończenia Wojny Secesyjnej, Muzeum Rycerzy Kolumba wNew haven, conn, otwiera wystawę prezentującą losy postaci ta-kich jak ks. Whelan. Wystawa nosi tytuł „Answering the call: Serv-ice & charity in the civil War”. („W odpowiedzi na powołanie:Służba i Miłosierdzie w Wojnie Secesyjnej”.) ekspozycja która będzieprezentowana do 20 września skupia się na trudzie walki wojenneja także na bohaterstwie i miłosierdziu.

Po obu stronach linii Masona-Dixona, księża posługujący jakokapelani odprawiali msze polowe, słuchali spowiedzi idących doboju, udzielali też (często na głównej linii ostrzału) poległym sakra-mentu ostatniego namaszczenia. tymczasem setki sióstr zakonnychdzieląc trudy życia walczących i korzystając ze swego wyszkoleniapielęgniarskiego, próbowało ulżyć w cierpieniu rannych znajdują-cych się w szpitalach polowych i więzieniach.

KAPelANI PółNOcy I POłuDNIAPodczas wojny na Północy i Południu oficjalnie posługiwało ponad70 katolickich księży, inni włączyli się do służby gdy była taka po-trzeba nieoficjalnie. Jednakże katoliccy kapelani byli w mniejszościw porównaniu do kleru protestanckiego. czasem wręcz całe regi-menty katolickie pozostawione były bez posługi księdza.

Szczególnym wyjątkiem był regiment 88 New york Infantrywchodzący w skład Irish Brigade która walczyła w bitwie o Gettys-burg. Rankiem 2 lipca 1863 roku, ich kapelan ks. Wiliam e. corbywspiął się na skałę aby udzielić rozgrzeszenia ogólnego klęczącymprzed nim mężczyznom. Potem wymaszerowali do walki w Wheat-field podczas której poległo 202 żołnierzy unii.

Po wojnie ksiądz corby, członek congregation of the holy crossopisał swe doświadczenia z pola bitwy. Został też trzecim z koleirektorem uniwersytetu university of Notre Dame.

Oczywiście nie wszyscy kapelani posługiwali po stronie unii.Wedle benedyktyna ojca Peter’a J., Meaney który w 1987 rokuopublikował artykuł w Georgia Historical Quarterly, na Południusecesjonistami byli ludzie wszelkich wyznań. Nie było więc w tymnic dziwnego, że Katolicy sympatyzowali także z Konfederatami.Misja polecania dusz chrystusowi którą sprawowali księża tacy jakks. Whelan wykraczała poza jakiekolwiek motywacje polityczne.

Sześćdziesięcioletni ks. Whelan podjął obowiązki kapelana w na-turalny sposób, nawet jeśli oznaczać one miały potrzebę wyruszeniena wojnę. Wkrótce po tym jak objął swoje stanowisko w Savannah,oddziały unii zaatakowały Fort Pulaski. Po trwającym 30 godzin

bombardowaniu, oddziały Konfederatów zostały pojmane i prze-transportowane na Północ do więzienia na wyspie Governor’s Islandw porcie New york harbor.

Ojciec Whelan towarzyszył i posługiwał ludziom znajdującymsię w rozpaczliwych, więziennych warunkach. W więzieniu brako-wało latryn, odpowiedniej wentylacji, ogrzewania. Wielu mężczyznzapadło na zapalenie płuc, tyfus i ospę. tak więc ksiądz Whelan,prócz pełnienia obowiązków kapłańskich próbował także zabezpie-czyć żywność i odzież dla więźniów. Gdy księża z Nowego Jorkudowiedzieli się o heroicznej pracy Whelan’a, złożyli w jego sprawiepetycję która została rozpatrzona pozytywnie.

Jednak irlandzki ksiądz z Południa wolał pozostać ze swoimiludźmi. Aplikował o posadę kapelana i odprawiał dwa razy w ty-godniu Mszę Świętą na Governors’s Island.

Oficerowie Konfederacji widząc, że jego odzież była bardzo znisz-czona, przynieśli mu nowy garnitur, ale ks. Whelan zauważył, że tonie on a nowo przybyły jeszcze bardziej potrzebuje ubrania. Gdyoficer zapytał dlaczego ksiądz nie oddał więźniowi swojego znisz-czonego garnituru, ks. Whelan po prostu odpowiedział „Gdy od-daję coś w imię chrystusa, daje to co mam najlepszego”.

Kiedy ks. Whelan zakończył posługę na Governor’s Island, po-wrócił do swych obowiązków w Savannah. Jednakże jego służba dlażołnierzy jeszcze się nie zakończyła. Gdy pewien ksiądz zaraporto-wał, że znacząca liczba Katolików jest przetrzymywana przez Kon-federatów w więzieniu w Andersonville, Ga., do posługi wśródwięzionych żołnierzy unii biskup posłał ks. Whelan’a.

„Ksiądz Whelan był najdłużej posługującym kapelanem – by tamprzez cztery miesiące,” powiedziała Bethany Sheffer, kurator Mu-zeum Rycerzy Kolumba, „ale wkrótce zachorował, i to przyczyniłosię do jego wcześniejszej śmierci”.

Sheffer wspomina także inną opowieść o księdzu Whelan’ie. Do-tyczy jego hojności. Gdy niedożywieni więźniowie transportowanibyli z Andersonville, ksiądz zdołał zdobyć od Konfederatów po-życzkę o wartości 16 tysięcy dolarów na zakup ponad 10 tysięcyfuntów mąki.

„Przekazano ją więźniom i odtąd nazywali ją ‘chlebem Whe-lan’a’” mówi Sheffer. „Potem ksiądz zwrócił się do rządu federalnegoo zapomogę ale odmówiono mu. Spłacił więc dług z pieniędzy jakieotrzymywał od ludzi na pokrycie jego własnych potrzeb”.

‘ANIOły MIłOSIeRDZIA’człowiek który odrzucił prośbę księdza Whelan’a, SekretarzWojny edwin M. Stanton nie wsparł wprawdzie heroicznego ka-płana, ale wspomagał prace katolickich sióstr zakonnych służącychpodczas wojny.

„Siostry zakonne szanowane były jako pielęgniarki, tak więc za-biegano o nie,” powiedziała Sheffer odnotowując, że Stanton po-prosił je o to by poprowadziły szpitale w Waszyngtonie, D.c.„Pracowały w Stanton hospital, (noszącym jego imię) a także Do-uglas hospital. Siostry nie przyjmowały wynagrodzenia – w akciemiłosierdzia robiły co trzeba aby pomóc zwaśnionym stronom.

Po odwiedzinach w szpitalu Stanton prowadzonym przez Sistersof Mercy (Siostry Miłosierdzia) z Pittsburg’a, prezydent Abrahamlincoln powiedział, „Ze wszystkich form miłosierdzia i dobroczyn-ności jakie zaobserwować można na zatłoczonych oddziałach szpi-

Page 9: Columbia Maj 2015

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 8

CNS photo/Bob Roller

talnych, działania tych katolickich sióstr okazywały się najbardziejskuteczne… szły od łóżka do łóżka, podając przepisane leki … ibyły oczywistymi aniołami miłosierdzia”.

Wiele spośród ponad 600 sióstr które oferowały pomoc rannymżołnierzom pochodziło z zakonów które założyły szpitale. tak więcwiele z nich miało wyksztalcenie pielęgniarskie. Niektóre służyłytakże w czasie Wojny Krymskiej (1853-1856) i podzieliły się swąwiedzą z siostrami organizującymi i rozwijającymi dobrze działająceoddziały pielęgniarskie. Dzięki ich działaniom, wojenne szpitalefunkcjonowały znacznie skuteczniej i pozwoliły ustanowić stan-dardy opieki nad rannymi w bitwach.

te siostry robiły znacznie więcej niż samo bandażowanie ran czyasystowanie chirurgom w czasie operacji. Prały i naprawiały odzież,bandaże i pościel, zabezpieczały warunki sanitarne na oddziale takjak tylko było to możliwe i dbały o to aby ci którymi się opiekująbyli nakarmieni. Same jednak często pracowały bez spożywania po-siłków. Ponadto, dawały moralne wsparcie, pod dyktando żołnierzypisały listy do ich domów a w niektórych przypadkach także zaba-wiały chorych muzycznymi występami.

chociaż zakonnice nie służyły na głównej linii ognia, co czynilikapelani często posługujący na polu bitwy, ich życie także podlegałozagrożeniu.

„Gdy wybuchały choroby takie jak np. ospa, nawet lekarze od-mawiali pacjentom pomocy,” pisał dziennikarz Rene Standera w2013 w artykule na temat pielęgniarek Wojny Secesyjnej. „Niektóresiostry oddały życie aby pielęgnować żołnierzy cierpiących na cho-

roby zakaźne. Były też takie które zmarły z wycieńczenia”.Po bitwie o Shiloh, tenn., w czasie której poległo około 25 tysięcy

mężczyzn, siostra Anthony O’connell z zakonu Sisters of charityw cincinnati, wspomina doświadczenia sióstr troszczących się orannych.

„to co przeszłyśmy na polu bitwy, gdy zbieraliśmy rannych jestnie do opisania,” wspominają zapiski siostry O’connell. „Okazy-wało się, że dzień przychodzi tylko po to byśmy kontynuowałypracę, bez chwili odpoczynku”.

Jeden z żołnierzy upamiętnił siostrę O’connell takimi słowami:„W morzu krwi, wykonywała nawet najbardziej odrażające obo-wiązki wobec tych biednych żołnierzy. Wydawało się, że to posłu-gujący anioł i wielu młodych żołnierzy zawdzięcza jej trosce imiłosierdziu swe życie. Szczęśliwym był ten żołnierz który ranny ikrwawiący znalazł się blisko jej wyszeptanych słów pocieszenia…posługiwała Niebieskim i Szarym, Protestantom i Katolikom iczęsto mawialiśmy o niej, że to Florence Nightingale Ameryki”.

OPAtRuJĄc RANy NARODuGdy dziś wiele pól bitewnych najkrwawszego konfliktu Amerykiodwiedzanych jest przez grupy rekonstrukcyjne i entuzjastów his-torii, wiele z tych miejsc konfliktu stało się też celem pielgrzymek.Muzeum Rycerzy Kolumba prezentuje obiekt z jednego z takichmiejsc: jest to 19 wieczne ozdobne drewniane naczynie mszalne wy-rzeźbione z ławki kościoła St. Francis Xavier w Gettysburg’u, Pa.Niesie z sobą wstrząsającą opowieść.

Tablica pamiątkowa ku czci zakonnic, które pomagały rannym żołnierzom zarówno ze strony unii jak i konfederatów w amerykańskiejwojnie secesyjnej znajduje się przy ulicy vis-à-vis katedry św. Mateusza Ewangelisty w stołecznym Waszyngtonie.

Page 10: Columbia Maj 2015

ZAKON RyceRZy KOluMBA zało-żony w niespełna 17 lat po zakończeniuWojny Secesyjnej miał w swych szeregachniezliczoną liczbę weteranów Wojny Se-cesyjnej. Wśród nich był pierwszy Naj-wyższy Rycerz zakonu James t. Mullenktóry zaciągnął się w dniu 11 września1861 roku by służyć w regimencie wo-lontariuszy – Ninth Regiment connecti-cut Volunteers.

Znano go jako „regiment irlandzki”ponieważ składał się w większości z żoł-nierzy irlandzko-amerykańskich. Był tooddział 845 mężczyzn z New haven. lu-dzie ci pojechali do Missisipi aby rozpo-cząć pracę nad tym co potem stało sięznane jako Grant’s canal. Podjęli wysiłek

aby zmienić koryto rzeki Missisipi i od-ciąć siły Konfederatów w Vicksburg’u.

„the Ninth Irish Regiment nie byłzbyt dobrze traktowany na początkuwojny,” wyjaśniał Matthew Warshauer,profesor historii uniwersytetu centralconnecticut, State podczas wykładu wMuzeum Rycerzy Kolumba w dniu 21marca. „Gdy przybyli na wyspę ShipIsland w zatoce Gulf coast, nie mielibroni, nie byli odpowiednio umunduro-wani i utknęli przy kopaniu nowego ka-nału rzeki Missisipi”.

chociaż niektórzy historycy sugerują,że ukończenie budowy Grant’s canalmogło zapobiec ewentualnej bitwie oVicksburg w roku 1863, przedsięwzięcie

okazało się bardziej kosztowne niż przy-puszczalna korzyść. Gdy postępowałyprace nad budową w 1862 roku, wśródżołnierzy z connecticut, Massachusetts,Vermont, Wisconsin i Michigan jak dzikiogień zaczęły szerzyć się choroby. Szeregizostały zdziesiątkowane, setki żołnierzyzmarło. Wielu na dezynterię, biegunki,udary i malarię. Zachorował także Mul-len. Jego choroba spowodowała, że przy-szły wielki rycerz został wypisany dodomu w connecticut w dniu 27 grudnia1862 roku.

Z końcem wojny connecticut zaprosiłKatolików aby zasili oddziały milicjiktóre miały wejść w skład stanowejStraży Narodowej. Jednym z takich ka-

9 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

Copyright Louis Kurz, via the Library of Congress

WOJNA SeceSyJNA I POcZĄtKI ZAKONu RyceRZy KOluMBA

Chromolitografia z ok. 1877 r. przedstawia brata Krzyża Świętego o. P. Cooneya, odprawiającego Mszę świętą polową w okresie wiel-kanocnym dla żołnierzy Północy podczas ofensywy na Atlantę w 1864 r. W rogach pocztówki znajdują się: portret o. Cooneya, przyj-mowanie Komunii świętej, zakonnica opiekująca się rannym oraz pobojowisko po wymianie ognia karabinowego.

Page 11: Columbia Maj 2015

tolickich oddziałów był Sarsfield Guards,składający się z samych Katolików z Newhaven.

W 1874 roku dzięki sugestii Mullen’apowstała społeczna organizacja zwanaRed Knights. Nazwa wywodziła się odczerwonych pałatek z plecaków z Sars-field używanych podczas pierwszej inicja-cji. Red Knights oferowali członkostwo imożliwość wspólnego działania w czasachkryzysu irlandzko-katolickiej wspólnotyw New haven ale w 1880 roku gruparozwiązała się z powodu niewielkiejliczby członków i relatywnie niskiego za-siłku pogrzebowego z jakiego mogli ko-rzystać.

Gdy dwa lata później ksiądz McGiv-ney założył Rycerzy Kolumba, w zakonie(za wyjątkiem księży) znaleźli się wszyscy

członkowie którzy byli uprzednio w RedKnights. W rzeczywistości nazwa Ryce-rze została wykorzystana w nazwie Za-konu z powodu stanowczości Mullen’a iinnych dawnych członków Red Knightsktórzy chcieli podkreślić rytualną naturęZakonu.

Kolejny związek Wojny Secesyjnej i Ry-cerzy Kolumba to osoba Biskupa lawrenceMcMahon’a z hartford. Służył niestru-dzony jako kapelan podczas najokrutniej-szych i najkrwawszych bitew wojny. W1879 roku został mianowany głową die-cezji hartford i służył tam aż do swejśmierci w roku 1893. to właśnie biskupMcMahon był tym który po dyskusjach zksiędzem McGivney’em dał pozwolenie nazałożenie Rycerzy Kolumba.

Raport: Patrick Scalisi i John Burger.

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 10

Knights of Colum

bus Multim

edia Archive

W czasie walki o Gettysburg a następnie przez wiele tygodni, ko-ściół Św. Francis Xavier mieścił szpital polowy. Salę operacyjną sta-nowił przedsionek, drzwi stały otworem aby zapewnić światło idopływ powietrza. Ponad 200 rannych wniesiono do kościoła i po-łożono na ławkach i podłodze. tam wlaśnie niektórzy umarli odran. Płaskorzeźba na dzisiejszym kościele oddaje cześć zakonnicomze zgromadzenia Sisters of charity z pobliskiego emmitsburg, Md.,które z takim samym oddaniem troszczyły się zarówno o unionis-tów jak i Konfederatów.

Jedna z sióstr posługujących rannym, napisała potem o pierw-szym żołnierzu który pojawił się w świątyni. Gdy dostrzegł drogękrzyżową i wielki obraz św. Franciszka Ksawerego trzymającego wręku krucyfiks, nawrócił się i otrzymał chrzest. „Jego cierpieniebyło straszliwe,” pisała, „ale kiedy mu współczuwano powiedział„O, czymże są te bóle od których cierpię w porównaniu z cierpie-niem jakie mój Zbawiciel cierpiał dla mnie”. I z tymi słowami naustach umarł.

Po tym potwornym miesiącu, kościół musiał być ponownie kon-sekrowany ponieważ zmarło w nim wielu żołnierzy i zakrwawionaposadzka nie nadawali się do użycia.

W 1925 roku razem z nową fasadą kościoła Św. Francis Xavier,rada stanu Pennsylvania Rycerzy Kolumba ufundowała dwie płas-korzeźby aby oddać cześć katolickim mężczyznom i kobietom słu-żącym podczas wojny. Pierwsza przedstawia księdza corbyudzielającego rozgrzeszenia, na drugiej widnieje obraz pielęgniarskiejposługi sióstr z zakonu Sisters of charity.

Podczas gdy siostry opatrywały rany a księża leczyli rany duszy,Katolicy w ogóle przyczyniali się do tego aby uzdrowić rozbity kon-fliktem naród.

Konflikt pomiędzy unią a Konfederacją nie był jedynym powo-dem niepokojów społecznych w tamtym czasie. Wielu Katolików,szczególnie niedawno przybyli imigranci walczyło o zdobycie ak-

ceptacji w Nowym Świecie. Gdy zaledwie parę dekad później męż-czyźni skupili się wokół księdza Michael‘a McGivney’a aby utworzyćRycerzy Kolumba doskonale rozumieli, że rodowici Amerykanienie byli chętni do zaakceptowania tych nowoprzybyłych.

I chociaż doświadczali trudności, oddani Katolicy posługujący wczasie wojny, także księża i siostry zakonne często zaprzeczali tymnegatywnym stereotypom. Przykładowo ksiądz Whelan, ksiądzcorby czy siostra O’connell ofiarowali wszystko co mieli najlep-szego w imię chrystusa i swoich rodaków.♦

JOhN BuRGeR jest redaktorem Aleteia.org.

James Mullen, pierwszy Rycerz NajwyższyZakonu i weteran amerykańskiej wojnysecesyjnej, na koloryzowanym portrecie zlat 60.

Ilustracja z harper's Weekly (rys. Theodore Davis, 1863 r.)przedstawia siostry Krzyża Świętego opiekujące się rannymi żoł-nierzami na pokładzie USS Red Rover, parowca rzecznego, słu-żącego konfederatom za szpital polowy.

TOP RIGHT: Library of C

ongress

Page 12: Columbia Maj 2015

11 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

NOtA WyDAWNIcZA: Rabin lord Jonathan Sacks, były Naczelny RabinWielkiej Brytanii i członek Izby lordów był głównym mówcą podczaskonferencji w Watykanie zatytułowanej „Komplementarność męż-czyzny i kobiety”. Konferencję w dniach między 17-19 listopada 2014roku sponsorowała Kongregacja ds. Doktryny Wiary. Poniżej zamiesz-czony tekst jest skróconą wersją jego wystąpienia w dniu 17 listopada.Przedruk za zgodą autora.

P ragnę rozpocząć naszą rozmowę opowiadając o najpięk-niejszej idei w dziejach cywilizacji: idei miłości która spro-

wadza nowe życie na świat. Oczywiście istnieją najróżniejszesposoby opowiedzenia tej historii ale proponuję ten jeden. Bodla mnie to jest historia kluczowych momentów a każdy z nichzadziwiający i niespodziewany.

Wedle raportu prasowego z 20 października 2014 pierwszataka chwila miała miejsce w szkockim jeziorze około 385 mlnlat temu. Jak ostatnio odkryto, to właśnie wtedy pod wodąspotkały się dwie ryby i wykonały pierwszy znany nauce aktreprodukcji seksualnej. Do tamtej pory życie rozmnażało sięaseksualnie w sposób znacznie prostszy i bardziej ekonomicznyniż poprzez podział na obszary męskie i żeńskie w którym tokażda płeć ma inną rolę w tworzeniu i podtrzymywaniu życia.

Gdy pomyślimy, że nawet w królestwie zwierząt potrzebawiele wysiłku i energii aby doszło do spotkania płci męskiej iżeńskiej, ile wymaga ono manifestacji uczuć, rytuałów zalotów,rywalizacji czy okrucieństwa, to zadziwia nas fakt, że repro-dukcja seksualna w ogóle dochodzi do skutku. Biolodzy do tejpory nie są całkowicie pewni dlaczego tak się stało. Niektórzytwierdzą, że ten proces chroni przed pasożytami albo uodpar-nia na choroby. Inni mówią, iż po prostu spotkanie przeciw-ieństw generuje różnorodność. tak czy owak, ryby w Szkocjiodkryły coś tak zupełnie nowego i pięknego, że jest powielaneodtąd przez dosłownie wszystkie zaawansowane formy życia.Życie zaczyna się wtedy gdy męski i żeński spotykają się i obej-mują wzajemnie.

MONteIZM, MONOGAMIA I RóWNOŚĆDrugim nieoczekiwanym rozwojem wypadków było unikalnewyzwanie postawione przed homo sapiens poprzez dwa czyn-niki: Skoro stanęliśmy pionowo, żeńska miednica została ogra-

niczona. Mieliśmy też większe mózgi, a zatem większe głowy -ludzkie dzieci musiały rodzić się przedwcześnie, tak więc rze-czywiście wymagały dłuższej opieki rodziców. Rodzicielstwostało się zadaniem wymagającym, pracą dwojga ludzi a nie jed-nej osoby. Wśród ssaków naczelnych, ojcowie przeważnie nierozpoznają swych dzieci, więc nie ma mowy o trosce. Gdzie-kolwiek w królestwie zwierząt macierzyństwo jest niemal uni-wersalne, ojcostwo należy do rzadkości.

tak to wraz z osobą człowieka wyłonił się związek biologicz-nej matki i ojca, powstały w trosce o dziecko.

A potem nastała kultura i trzecia niespodzianka.Najbardziej oczywistym wyrazem siły wśród męskich osob-

ników alfa, czy to ludzkich czy ssaków naczelnych jest zdomi-nowanie dostępu do płodnej kobiety a więc zmaksymalizowanieprzekazania twoich genów następnym pokoleniom. Stąd więcpoligamia która istnieje u 95 procent gatunków ssaków i w 75procentach kultur znanych antropologii.

Właśnie dlatego pierwszy rozdział Księgi Rodzaju jest takrewolucyjny w twierdzeniu, że każda osoba ludzka, bezwzględu na rasę, kulturę, wyznanie czy pochodzenie jest stwo-rzona na obraz i podobieństwo Boże. Wiemy, że w dawnychczasach to królowie, władcy i faraonowie uznawani byli zabogom podobni. Zatem księga Rodzaju mówi, że wszyscy jes-teśmy szczepu królewskiego. Każdy z nas ma równą godnośćw królestwie wiary pod panowaniem Boga.

Z tego wywodzi się następująca norma założona przez his-torię Adama i ewy, są: jedna kobieta i jeden mężczyzna. Mo-nogamia jednakże nawet w świecie Biblii, nie od razu stała sięnormą. Ale wiele najsłynniejszych biblijnych opowieści - o na-pięciu miedzy Sarą i hagarem albo leah i Rachelą oraz ichdziećmi czy też Davidem i Batszebą bądź wieloma żonami Sa-lomona - to krytyka torująca drogę do monogamii.

I mamy tu głęboką łączność pomiędzy monoteizmem a mo-nogamią, tak jak jest w przeciwnym kierunku pomiędzy cu-dzołóstwem a bałwochwalstwem. Monoteizm i monogamiadotyczą obejmującej wszystko relacji pomiędzy Ja i ty, ja sami ktoś drugi – niech będzie to człowiek, albo Inny, Boski.

Pojawienie się monogamii jest o tyle niezwykłe, że zazwyczajwartości uznawane przez społeczeństwo są narzucone przezklasy rządzące. te zaś w każdym hierarchicznym społeczeństwie

Miłość która przyprowadzana świat nowe życie

Rodzina najbardziej ludzka instytucja w dziejach jest zasadniczą dla przyszłości cywilizacji

Rabin lord Jonathan Sacks

Banque d’Im

ages, A

DAGP / A

rt Resource, N

Y — L

a br

anch

e(The Branch), M

arc Chagall (1887-1985)

Page 13: Columbia Maj 2015

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 12

Page 14: Columbia Maj 2015

13 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

czerpią korzyści z rozwiązłości i poligamii pomnażającychszanse na przekazanie genów dalszym pokoleniom. tak więcmonogamia idzie wbrew normalnej strukturze zmian społecz-nych i była rzeczywistym triumfem równej godności naswszystkich.

MISJA MAłŻeŃStWAKolejnym cudownym etapem rozwoju był sposób w jaki prze-kształciło to życie moralne. W hebrajskiej Biblii przedsta-wiono nowe, niezwykłe idee: miłość, a nie tylkosprawiedliwość, jest zasadą kierującą życiem moralnym. taknaprawdę są to trzy miłości: „Kochaj Pana, twego Boga całymswym sercem, całą swą duszą i całą swa mocą”. „Kochaj bliź-niego swego jak siebie samego”. I powtórzone nie mniej niż 36razy w księgach Mojżeszowych, „Kochaj obcego bo wiesz jakto jest gdy się jest obcym”.

ujmując to inaczej: tak jak Bóg stworzył świat naturalny wmiłości i przebaczeniu, tak i my jesteśmy zobowiązani do two-rzenia społecznego świata w miłości i przebaczeniu. Miłość jestpłomieniem zapalonym w małżeństwie i rodzinie. Moralnośćjest miłością pomiędzy mężem i żoną dzieckiem i rodzicem, iwychodzi naprzeciw światu.

W starożytnym Izraelu oryginalnie świecka forma ugodyzwana przymierzem, została przekształcona w nowy sposóbmyślenia o relacji pomiędzy Bogiem a ludzkością oraz pomię-dzy Bogiem a ludźmi. Przymierze jest jak małżeństwo. towspólna przysięga lojalności i zaufania pomiędzy dwojgiem lubkilkoma osobami, każda z nich respektuje godność i integral-ność drugiej, aby wspólnie pracować by osiągnąć razem toczego nie można osiągnąć w pojedynkę. lecz jest jedna rzeczktórej nawet Bóg nie może osiągnąć sam, i jest to życie w sercuczłowieka. to wymaga Nas.

W zapisach prawie wszystkich proroków widzimy jasno, żeprzymierze zmieniło rozumienie relacji pomiędzy nami a Bo-giem. Postrzegamy je podobnie jak relacje pomiędzy oblubień-cem i oblubienicą, żoną i mężem. Miłość więc staje się nietylko bazą moralności ale także teologią.

Wszystko to prowadzi do domu i rodziny stającej się funda-mentem życia w wierze. W jedynym wersecie hebrajskiej Bibliiwyjaśniającym dlaczego Bóg wybrał Abrahama, Bóg mówi: „Boupatrzyłem go jako tego, który będzie nakazywał potomkomswym oraz swemu rodowi, aby przestrzegając przykazań Panapostępowali sprawiedliwie i uczciwie”. (R: 18:19) Abraham niezostał wybrany na to by rządzić imperium, dowodzić armią,dokonywać cudów czy głosić proroctwa, ale po prostu po toby stać się rodzicem. W jednych z najsłynniejszych słów juda-izmu, które powtarzamy nocą i dniem Mojżesz rozkazuje:„Wpoisz je swoim synom, będziesz o nich mówił przebywającw domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając od stołu”(Pwt 6:7, 11:19).

Rodzice mają być edukatorami, edukacja jest rozmową po-między generacjami, a pierwszą szkołą jest dom.

Małżeństwo i rodzina są tam gdzie wiara odnajduje swójdom i gdzie Boska Obecność żyje w miłości pomiędzy mężemi żoną, rodzicem i dzieckiem.

PRZySZłOŚĆ RODZINyco więc się zmieniło? Oto jeden ze sposobów wyrażenia od-powiedzi. Napisałem kilka lat temu książkę o religii i nauce ipodsumowałem różnice pomiędzy nimi w dwóch zdaniach:„Nauka rozkłada zagadnienia na części by zobaczyć jak działają.Religia jednoczy je żeby zobaczyć co oznaczają”. I to jest sposóbmyślenia także o kulturze. czy kultura składa rzeczy razem,czy je rozdziela?

co sprawiło, że tradycyjna rodzina, to niesamowite dziełowielkiej religijnej sztuki, potrafi zjednoczyć wszystko? Zjedno-czyła w sobie potrzeby seksualne, fizyczne pragnienia, przyjaźńtowarzyszenie, emocjonalną więź i miłość, płodzenie dzieci,troskę o nie i ich ochronę, ich wczesną edukację i wprowadze-nie w tożsamość i dzieje. Rzadko jakakolwiek instytucja splatarazem tak wiele różnych celów i pragnień, ról i odpowiedzial-ności. Rodzina nadała sens światu i dała mu ludzką twarz,twarz miłości.

Z wielu różnych powodów – niektóre wiążą się z medycz-nymi osiągnięciami jak kontrola narodzin, zapłodnienie invitro i inne genetyczne interwencje; niektóre zaś mają do czy-nienia z moralnymi zmianami jak koncepcja że jesteśmy wolniby czynić cokolwiek chcemy póki nie ranimy innych; niektórewiążą się z przeniesieniem odpowiedzialności z indywidualnejjednostki na państwo, a także wielu innych bardziej znaczącychzmian w kulturze zachodu - prawie wszytko co kiedyś małżeń-stwo scaliło jest dziś rozbijane. Seks został odłączony od miło-ści, miłość od zobowiązania, małżeństwo od przyprowadzaniana świat dzieci, posiadanie dzieci od odpowiedzialności za nie.

W rezultacie, w Wielkiej Brytanii w 2012 roku, 47,5 pro-cent dzieci urodziło się poza małżeństwem i ta statystyka będziedominować w 2016 roku. Mniej ludzi zawiera małżeństwa, ciktórzy tak czynią zawierają je później a 42 procent małżeństwkończy się rozwodem. Konkubinat także nie jest substytutemmałżeństwa. Średnia długość trwania konkubinatu w WielkiejBrytanii i Stanach Zjednoczonych to mniej niż dwa lata. I ktoza to płaci? Dzieci. Rezultatem jest olbrzymi wzrost liczby mło-dych ludzi z zaburzeniami odżywiania, nadużyciem alkoholu inarkotyków, z syndromami związanymi ze stresem, depresją, ipodejmowanie lub też dokonywanie samobójstw. upadek mał-żeństwa stworzył nową formę ubóstwa, najczęściej wśród ro-dzin z jednym tylko rodzicem. W większości z nich – 92procent w 2011 – ciężar ponoszą kobiety. Obecnie w WielkiejBrytanii ponad milion dzieci dorasta bez jakiegokolwiek kon-taktu z ojcem.

to tworzy podział wśród społeczeństw jakiego nie widzianood czasu gdy jakieś półtora wieku temu Disraeli użył określenia„dwa narody”. ci którzy mają przywilej dorastania w stabil-nym, kochającym się związku dwóch osób które przyprowa-dziły je na świat, będą zazwyczaj zdrowsi fizycznie iemocjonalnie. Bedą się lepiej uczyli w szkole i odniosą sukcesw pracy. Będą mieli więcej dobrych relacji, będą szczęśliwsi ibędą żyć dłużej.

I tak prawda, jest wiele wyjątków. Ale niesprawiedliwośćtego wszystkiego woła do nieba. Zachodnia koncepcja odrzu-cenia małżeństwa zostanie zapisana w dziejach jako jeden z tra-

Page 15: Columbia Maj 2015

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 14

Gianni Dagli Orti / The Art A

rchive at A

rt Resource, N

Y — God creating Eve from Adam’s rib, late 12th-century Souvig

ny Bible

giczniejszych przypadków o czym to Friedrich hayek powie-dział iż jest to „fatalna zarozumiałość ” że wiemy lepiej niżmądrość wieków i możemy zaprzeczać lekcji biologii i dziejów.

Z pewnością nikt nie chce wracać do uprzedzeń przeszłości.Ale nasze współczucie dla tych którzy wybrali inne życie niepowinno powstrzymać nas od bycia adwokatem jedynej, naj-bardziej ludzkiej instytucji w dziejach. Rodzina – mężczyzna,kobieta, dzieci – nie są stylem życia jaki wybieramy spośródinnych. Jest najlepszym środkiem jaki dotąd odkryliśmy dlapielęgnowania przyszłych pokoleń i umożliwienia dzieciom do-rastania w kontekście stabilności i miłości. to tam uczymy siędelikatnej choreografii relacji i jak radzić sobie z nieuniknio-nymi konfliktami w każdej grupie ludzi, to tam po raz pierwszypodejmujemy ryzyko dawania i otrzymywania miłości. to tamjedno pokolenie przenosi swe wartości na następne zapewnia-jąc kontynuację cywilizacji. W każdym społeczeństwie rodzinajest kluczową dla jego przyszłości i dla przyszłości naszychdzieci, musimy być jej obrońcami.

‘ODKuPuJĄc cIeMNOŚĆ’Dzieje pierwszej rodziny, pierwszego mężczyzny i kobiety wOgrodach edenu kończą się trzema wersetami które nie wiążąsię ze sobą. Żadna sekwencja. Bez logiki. W księdze Rodzaju3:19 Bóg mówi do człowieka: „W pocie więc oblicza twego bę-dziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi,z której zostałeś wzięty, bo prochem jesteś i w proch się obró-cisz”. Potem w kolejnym wersecie czytamy: „Mężczyzna dałswej żonie imię ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyją-cych”. A w następnym „Pan Bóg sporządził dla mężczyzny idla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich”.

Jaki tu jest związek? Dlaczego Bóg mówiąc Adamowi, że jestśmiertelny prowadzi go do tego by nadał żonie nowe imię?Dlaczego ten akt wydaje się zmieniać Boży stosunek do nichobojga, tak że Bóg w akcie swej wrażliwości odziewa ich, pra-wie jakby im częściowo wybaczył? Pozwólcie mi też dodać, żehebrajskie znaczenie słowa „skóra” jest prawie tożsame hebraj-skim słowem określającym „światło” tak więc Rabin Meir, naj-większy mędrzec wczesnego drugiego wieku, odczytał tekstjakoby Bóg oddział ich w „światło”. co przez to rozumiał?

Gdy uważnie czytamy tekst widzimy, że do tej pory pierwszymężczyzna nazywa swą żonę czysto rodzajowym imieniem. Na-zwał ją ishah, kobietą. Przypomnijcie sobie co powiedział, gdyją ujrzał po raz pierwszy: „ta dopiero jest kością z moich kościi ciałem z mego ciała. ta będzie się zwała niewiastą, bo ta zmężczyzny została wzięta”. (R: 2:23) Była wpierw dla niego ro-dzajem a nie osobą. Nazwał ją rzeczownikiem, nie imieniem,co więcej, definiuje ją jako pochodną siebie samego: czymś cozostało wzięte z mężczyzny. Ale nie jest jeszcze dla niego kimśinnym, osobą w swej własnej naturze, jest zaledwie odbiciemniego samego.

tak długo jak mężczyzna myślał, że jest nieśmiertelny, niepotrzebował nikogo innego. Ale teraz poznał, że jest śmier-telny. Pewnego dnia umrze i w proch się obróci. Był tylkojeden sposób dzięki któremu coś z niego będzie istnieć po jegośmierci. tak będzie jeśli będzie miał dziecko. Ale nie mógł mieć

dziecka z samym sobą. Do tego potrzebował żony. tylko onasama mogła urodzić. tylko ona sama mogła załagodzić jegośmiertelność. I nie dlatego, że była taką jak on, ale dokładniedlatego, że była od niego inna. W tym momencie przestała byćdla niego rodzajem i stała się osobą w swej własnej naturze. Aosoba ma własne imię. to dlatego nazwał ją imieniem Chavah.ewa, co oznacza, „ta która daje życie”.

I w tym momencie, gdy właśnie mieli opuszczać eden i zmie-rzyć się ze światem jaki znamy, miejscem ciemności, Adam dałswej żonie jej własne imię, pierwszy podarunek miłości. I w tymmomencie Bóg odpowiedział im razem w miłości odziewającich nagość, lub jak chce Rabin Meir, odział ich w „światło”.

I tak jest od tamtej pory, że kiedy mężczyzna i kobieta mająsię ku sobie w więzi wierności, Bóg okrywa ich światłem i przy-chodzimy do samego Boga tak blisko jak tylko możemy, przy-nosząc nowe życie, przenosząc prozę biologii w poezjęludzkiego ducha, odkupując ciemność świata promieniowa-niem miłości.♦

RABIN lORD JONAthAN SAcKS, jest członkiem brytyj-skiej Izby lordów, byłym Naczelnym Rabinem ZjednoczonegoKrólestwa. uhonorowany (the Becket Fund’s 2014 canterburyMedalist) za swą rolę w obronie wolności religijnej w życiu pub-licznym. Rabbi Sacks wykłada obecnie na uczelniach: New yorkuniversity, yeshiva university oraz King’s college london.

Page 16: Columbia Maj 2015

15 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

Najlepsi rekruterzy ciesząc z rozwoju Rycerzy Kolumba, dzielą się swymi uwagami i entuzjazmem.

zespół columbii

Od momentu założenia Zakonu w podziemiachkościoła w connecticut w 1882 roku, organiza-

cja Rycerzy Kolumba rozrosła się do ponad 1,8 milionaczłonków w 14 tysiącach rad. Zainspirowany wizją za-łożyciela, czcigodnego Michael’a McGiveny’a i zako-rzeniony w miłosierdziu, braterstwie i jedności Zakonstał się największą świecką, katolicką organizacją brater-ską działającą we współczesnym świecie.

Im większa siła Rycerzy Kolumba tym bardziej staje się„mocnym prawym ramieniemKościoła”. Motywowani Bożąmiłością i miłością bliźniegoczłonkowie Zakonu stawiająsobie za cel ochronę finansowejprzyszłości rodzin katolickich alerównocześnie poprzez swe nie-zliczone akcje charytatywne służąpotrzebującym.

Jednak rozwój Zakonu tonie tylko liczby. częstobowiem członkostwo w orga-nizacji pozwala indywidual-nym członkom doświadczyćbraterskich więzów jakie łącząRycerzy i zbliżają ich wraz z rodzinami do chrystusa.

Rada Najwyższa, pragnąć dać każdemu katolickiemumężczyźnie możliwość zostania Rycerzem Kolumbazabezpiecza wiele narzędzi aby pomóc w rekrutacjinowych członków i rozwoju Zakonu. Każda z radzachęcana jest do tego aby wcielać w życie osobistestrategie które zainteresują nowych członków. Możenimi być choćby aranżowanie kościelnych zbiórek,spotkań otwartych czy imprez charytatywnych organi-zowanych we współpracy z proboszczami i agentami.

tak samo istotnymi jak same plany rekrutacyjne jestosobiste świadectwo życia poszczególnych Rycerzy. Byćmoże jest ono nawet istotniejsze. Papież Franciszekchętnie cytuje Papieża Benedykta XVI mówiącego otym, że Kościół wzrasta poprzez „misję” (porównajEwangelii Gaudium, 15). ewangelizacja mówiąc in-nymi słowami jest podstawowym zagadnieniempozwalającym na radość ewangelii która promieniujena życie każdego człowieka. W podobny sposób, Ryc-

erze powołani są do niesieniaświadectw swej wiary poprzezswe charytatywne dzieła i cnotykolumbiańskie.

W wielu przypadkach rekru-tacja nowego członka jest takoczywista jak zwykłe zaprosze-nie go do uczestnictwa w Za-konie. Jednak niezliczona ilośćwykwalifikowanych, katolic-kich mężczyzn nie wstąpiła doZakonu Rycerzy tylko dlatego,że nigdy ich nie zaproszono.Skuteczni rekruterzy działająjako ambasadorowie, dzieląc

się informacją o korzyściach płynących z członkostwai oferując mężczyznom możliwość pogłębienia wiary,zbliżenia się do rodziny, i poprzez służbę charytatywnątworzenia Kościoła i wspólnoty.

Redaktorzy Columbii rozmawiali ostatnio z trzematakimi ambasadorami Rycerzy którzy należą do na-jbardziej aktywnych rekruterów w Ameryce Północnej.Próbowali dowiedzieć się tego jak ich członkostwo wZakonie wpłynęło na ich życie i w jaki sposób efekty-wnie zapraszać innych do wstąpienia w szeregi Zakonu.

WSTąP Do NAS!

Page 17: Columbia Maj 2015

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 16

Photo by Curtis Com

eau Photography

Walter „Wally” Streit, członek rady Father Bonner nr 7599 w Ed-monton, Alberta, od roku 1970, zdołał przyprowadzić do Zakonu2050 nowych członków. otrzymał wyróżnienie ‘najlepszego rekrutera’na kilku Najwyższych Konwencjach. Streit, były delegat stanowy Al-berta, jest obecnie prezesem Alberta Knight of Columbus CharitableFoundation.

ReKRutAcJA: OSOBISte SPOtKANIe Nic nie jest lepsze od osobistego spotkania. Gdy się przedstawiam,pokazuję, że interesuję się mężczyzną i jego rodziną. Opowiadammu o Rycerzach Kolumba, mówiąc, że stwarzają okazję by pomócKociołowi i tym którym się mniej poszczęściło. Wyjaśniam ko-rzyści płynące z członkostwa i fakt, że bycie Rycerzem pomaga po-zostać w bliskości z naszą wiarą.

‘MNOŻNIK DOBROcZyNNOŚcI’Gdy byłem młody, chciałem pomagać Kościołowi i tym którymsię nie poszczęściło, więc członkostwo w Zakonie RycerzyKolumba dało mi taką możliwość. Później, już jako pracownikbankowy wyższego szczebla, nauczyłem się także tego, że istotaefektywnej pracy leży również we współdziałaniu innych iprzynosi lepsze rezultaty. Jeśli każdy z członków któregoprzyprowadzę poświęci godziny służby jako Rycerz, wynik będzieznacznie lepszy niż ten który sam mogę osiągnąć. to jest taki„mnożnik dobroczynności”.

POKONyWANIe WyZWAŃNajwiększym wyzwaniem jest rekrutacja mężczyzny który marodzinę i jest w przedziale wieku 25-40 lat. ci panowie są bardzo

zajęci, w ich rodzinach oboje z żoną często pracują i każdą wolnąchwilę przeznaczają dzieciom. Gdy więc odnoszę się do zagadnieniabardzo małej ilości czasu, opowiadam tym młodym mężczyznom,że to OK uczestniczyć w spotkaniach tylko wtedy gdy mogą. Proszęich aby zostali wolontariuszami tylko dwa razy do roku, najlepiejgdy przyjdą wtedy wraz ze swymi rodzinami. Daję im przykłady:śniadania naleśnikowe, pikniki parafialne, dostarczanie koszy z ży-wnością oraz tym podobne rodzinne działania.

ISKRy eNtuZJAZMuParę lat temu występowałem przed dużą parafią a potemposzedłem na zaplecze kościoła. Podszedł do mnie mężczyzna izapytał „ile to kosztuje”?

Odpowiedziałem, że składka na radę to 40 dolarów, a on szybkoodszedł. Powiedziałem do mojego kolegi Maxa iż wydawało misię, że ten człowiek był zainteresowany, ale straciłem okazję na toaby z nim porozmawiać. Dziesięć minut później mężczyznapowrócił i położył przede mną 40 dolarów które właśnie wyjął zbankomatu. ten człowiek został Rycerzem czwartego stopnia jużw pierwszym roku, potem, został Wielkim Rycerzem rady wdrugim, a obecnie jest delegatem rejonowym.

SIłA ReKRutAcJIPo rekrutacji ponad 2 tysięcy członków i dwukrotnym otrzymaniuzaszczytu bycia Delegatem Stanowym Kręgu honorowego,dostrzegłem jak ważna jest rekrutacja Rycerzy Kolumba dla Za-konu, Kościoła i życia Katolika. Podczas gdy tylko sam Bóg wie otym na pewno, rekrutacja nowego członka może z powodzeniemstać się czynnikiem ocalającym duszę człowieka a co najmniej jestformą ewangelizacji. Droga życia jest wyboistą, a jeśli bycie Ryc-erzem utrzymuje nas w wierze, to w tym właśnie tkwi głębia.

Walter Streit

Page 18: Columbia Maj 2015

17 ♦ C O L U M B I A ♦ M A J 2 0 1 5

Photo by Leslie Cook

J. Pablo Martinez, członek rady General Shields nr 888 w ottumwa,Iowa, w ciągu czterech lat odkąd wstąpił do Zakonu doprowadził dorekrutacji ponad 30 osób, pochodzących głównie ze społeczności hisz-pańskojęzycznej. Jego żarliwość i skuteczność została zauważona. Wlatach 2012-2013 Martinez otrzymał tytuł Rycerza Roku w Iowa.

ReKRutAcJA I BOŻA OPAtRZNOŚĆ Gdy Bóg stawia mi kogoś na drodze, rozmawiam z nim i pytamczy jest Katolikiem. Jeśli widzę go w kościele, zapraszam abyprzyłączył się do nas. Wyjaśniam przyszłym Rycerzom rodzajspraw jakimi się zajmujemy a potem zapraszam ich do uczest-nictwa. ci którzy przyłączają się do nas są szczęśliwi, że zostaliczłonkami i uczestniczą w naszych działaniach w Ottumwa.

ZMOtyWOWANy ABy ZMIeNIAĆ RZecZyWIStOŚĆ Zostałem zaproszony aby wstąpić do Rycerzy Kolumba w 2011roku, gdy rada poszukiwała hiszpańskojęzycznych członków. Jeślio mnie chodzi to nie musiałem się wcale zastanawiać. Po prostupowiedziałem: „tak, to co teraz trzeba zrobić”? I odtąd, zain-spirowany wiarą i Bożą miłością próbowałem dokonać czegoś wewłasnej wspólnocie. Gdy jesteś osobą hiszpańskojęzyczną żyjącąw Ameryce, to bardzo pochlebne gdy ktoś dziękuje ci za pracęktórą wykonujesz. to motywuje cię do zrobienia czegoś więcej.

PRAcuJĄc Ze SPOłecZNOŚcIĄ hISZPAŃSKOJęZycZNĄNajwiększym problemem w naszej hiszpańskojęzycznej wspólno-cie jest to, że ludzie nie często rozumieją czym zajmują się RycerzeKolumba. Zawsze więc szukam Katolików we własnej wspólnocie

żeby ich zaprosić. Jeśli mówią „pozwól mi o tym pomyśleć” nietracę nadziei i daję im trochę czasu. Potem zapraszam ponownie,bo ksiądz McGivney założył Zakon Rycerzy po to aby katoliccymężczyźni lepiej służyli wspólnocie i Kościołowi.

czasem jest to proste, czasem muszę więcej wyjaśnić.Opowiadam im trochę o naszej pracy charytatywnej i o naszychinnych działaniach. Przyszli kandydaci interesują się kiedy mówięim, że wspieramy wspólnotę i że w większości pomagamy Koś-ciołowi.

ZMIeNIAJĄc ŻycIeMam hiszpańskojęzycznego znajomego który jest policjantem wnaszym mieście. Pewnego dnia widziałem go przed Kościołem wmundurze i zapytałem czy mogę mu zabrać chwilkę żeby poroz-mawiać o Rycerzach Kolumba. Gdy wyjaśniłem mu co robimypowiedział:

„tak, Ok,: gdzie mam się podpisać”? Został aktywnymczłonkiem i teraz często dzieli się z ludźmi tym jak bardzo wstąpi-enie do Rycerzy Kolumba zmieniło jego życie.

Mam innego znajomego który jest starszy ode mnie i któryporzucił Kościół kiedy umarła mu córka. często rozmawiałem znim o Rycerzach Kolumba, aż pewnego dnia powiedział mi: „Do-brze”. Otrzymał Pierwszy Stopień i powrócił do kościoła. DziękiBogu, teraz już razem tam chodzimy.

ZAPRASZAJĄc NOWych ReKRutóWKażdy Rycerz powinien postarać się aby dokonać rekrutacji co na-jmniej jednego nowego członka. Nie wstydźcie się zaprosić kogoś– przyjaciela, członka rodziny lub jakiegokolwiek Katolika – dowstąpienia do Zakonu aby doświadczyli możliwość jaką daje namBóg abyśmy mogli zmienić coś w naszych wspólnotach.

Pablo Martinez

Page 19: Columbia Maj 2015

M A J 2 0 1 5 ♦ C O L U M B I A ♦ 18

Photo by Frank Rogozienski

Zaledwie 21 letni Casey Kameryz rady msgr Thomas P. Healy nr6979 w San Marcos, Calif., służyjako koordynator studencki dlaRycerzy Kolumba San DiegoChapter. Zachęca młodych ludzina uniwersytetach i w collegiachpróbując zainteresować ich Za-konem oraz ich wiarą.

PRZyJMuJĄc PRZyJAZNe ŚRODOWISKOGdy wstępujesz do rady – przy-najmniej tam gdzie ja jestem –rada zawsze mówi, „jeśli maszjakiś nowy pomysł, powiedz otym”. Nasza rada zawsze opierasię na braterstwie. Próbuję takrobić żeby nowi członkowiektórzy przyszli do nas byli tu za-akceptowani. Myślę, że to czegoobawia się wielu ludzi to to, żegdy wstępują do nowej organi-zacji – to nie będą nikogo znali.tak więc chcę aby poczuli to, żesą tu od razu mile widziani.

MóWIĄc DO POKOleNIAMIlleNIAlS / POKOleNIA yto bardzo ważne aby rekru-tować młodych ludzi dlatego, żeaby mieć przed sobą mocnąprzyszłość, musisz mieć mocne fundamenty. to jest to na czymw przyszłości będzie się opierał Zakon. Nie chodzi o kolejne lataale o następne pięćdziesięciolecie. Myślę, że Rycerze Kolumbato wspaniały sposób aby zainteresować młodych ludzi ich wiarąw czasie gdy tak wielu od niej odchodzi. Mówiąc z mojego włas-nego doświadczenia, Rycerze Kolumba są dla mnie numer jeden.Służę Kościołowi odkąd skończyłem 18 lat i Rycerze definity-wnie pomogli mi być bardziej wiernym.

POKONuJĄc PRZeSZKODy ReKRutAcyJNeNajwiększą przeszkodą dla młodych ludzi jest to że mają nacodzień studia i wielu jest także zaangażowanych w rożne pro-gramy dla młodych. Nie mają za dużo czasu do dyspozycji więcto jest trudna sprawa: zrobić tak żeby chcieli jeszcze coś dołożyćdo zajęć. Żeby pokonać tę barierę, mówię im, „po prostu znajdźdwie, trzy godziny miesięcznie. Weź udział w jednej, dwóch akc-jach w miesiącu. Wiem, że i tak pójdziesz na marsz dla życia todlaczego nie założyć koszulki Rycerzy Kolumba i reprezentowaćswojej rady? Pomagasz nam wtedy wzrastać w wierze i w rozwojunaszego Zakonu”.

ROlA RyceRZy StuDeNtóWRekrutacja do rad studenckich jest inna niż do pozostałych.Wskazujesz na to kto jeszcze wstępuje, oraz na fakt, że służysznie tylko parafii ale i uczelni. Kandydaci są zainteresowani fak-tem, że to nie jest taka regularna rada, jak u nich w domowejparafii. Wolą też uczestniczyć w zawodach sportowych, grillachi innych wydarzeniach dla młodszych.

RADA DlA ReKRuteRóWRekrutacja nowych członków nie musi być wcale stresująca.Większość członków jakich zrekrutowałem, to rekrutacjapoprzez indywidualne rozmowy, poza akcjami rekrutacyjnymi.Wyjaśniam im co robimy a także jaka jest historia Zakonu i jejistota dla wiary w Ameryce.

Nie bój się dać nowemu członkowi w swej parafii albo in-nemu dobrze rokującemu kandydatowi życiowej szansy zosta-nia Rycerzem Kolumba. Nie bój się pokazać im swoją wiarę.Najlepszy sposób żeby mężczyzna mógł tego dokonać, zabez-pieczy obecność wśród Rycerzy Kolumba i to właśnie robimy.♦

casey Kamery

Page 20: Columbia Maj 2015

utRZyMuJMy WIARę ŻyWĄ

„cZy WyStARcZAMI tyle

chRyStuSA, cO MAM”

Pierwszy raz myśl o powołaniu śmignęła miw głowie w liceum, gdy ksiądz katecheta opo-wiadał o seminarium duchownym. Odłoży-łem sprawę, ale tliła się gdzieś we mnie. Kiedytrafiłem na benedyktynów kilka lat późniejprzyjąłem ich zaproszenie na dni skupienia irozpoznania duchowego. Pojechałem, ale...wyrwałem się stamtąd raz na randkę!

Opactwo benedyktyńskie podobało mi się,ale wolałem studiować prawo. Bycie prawni-kiem to był mój żywioł, ale odzywał się wemnie zew nieba. Niczym zew krwi czy czuciegłodu.

Po pierwszym roku studiowania prawaznów udałem na rekolekcje, by szukać. tamksiądz mnie zapytał: „czy wystarcza mi tylechrystusa, ile mam w moim życiu”?. to py-tanie ustawiło mi wszystko i zostało ze mnąna co dzień.

Po roku modlitw znów zawitałem w progiopactwa. Już czułem, że miłością chrystusamogę zapełnić całe życie, i że „wystarczy mi”dopiero, gdy będę Go dotykał w Ofierzeświętej.

BRAt eMMANuel ORRINO

opactwo św. BenedyktaAtchison w stanie Kansas

RóBMy WSZyStKO cO MOŻeMy ABy WSPIeRAĆ POWOłANIA. WASZe MODlItWy I WSPARcIe SĄ BeZceNNe.

Photo by Jason Dailey