116

Cooltura Issue 449

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Tygodnik Cooltura - numer 449

Citation preview

Page 1: Cooltura Issue 449
Page 2: Cooltura Issue 449
Page 3: Cooltura Issue 449

449_wrap.indd 2 23/10/2012 15:56:29

Page 4: Cooltura Issue 449
Page 5: Cooltura Issue 449
Page 6: Cooltura Issue 449
Page 7: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_1_01-25.indd 5 23/10/2012 16:14:58

Page 8: Cooltura Issue 449

006 Zdjęcie tygodniaTAKI JEST LONDYN

449_MAKIETA_1_01-25.indd 6 23/10/2012 16:14:59

Page 9: Cooltura Issue 449
Page 10: Cooltura Issue 449
Page 11: Cooltura Issue 449
Page 12: Cooltura Issue 449
Page 13: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_1_01-25.indd 11 23/10/2012 16:15:05

Page 14: Cooltura Issue 449
Page 15: Cooltura Issue 449
Page 16: Cooltura Issue 449

014 WIADOMOŚCIPRASA NA WYSPACH

Miałeś wypadek przy pracy, a pracujesz jako samozatrudniony (self-employed)? Możliwe, że należy Ci się odszkodowanie. Skontaktuj się z kancelarią prawną po bezpłatną poradę.

Samozatrudnieniea prawo do odszkodowania

Odpowiedzialność firmyzlecającej Punkt 4 rozporządzenia z 1992 dotyczą-cego bezpieczeństwa w pracy stanowi, że za bezpieczeństwo w pracy odpo-wiada osoba/firma posiadająca odpo-wiedni zakres kontroli nad miejscem pracy. Wbrew powszechnemu mniema-niu, w większości przypadków nie ma znaczenia to, że osoba poszkodowana jest samozatrudniona.

Niedawno skontaktował się z nami pan, który spadł z drabiny przy pracy nad przybudówką. Od miesięcy nie starał się o odszodowanie, gdyż powie-dziano mu, iż jako samozatrudniony powinien posiadać własne ubezpie-czenie. W rzeczywistości, ma on prawo ubiegania się o odszkodowanie od firmy, która zleciła mu pracę i kancela-ria Osbornes podjęła się sprawy. W razie wątpliwości, najlepiej jest zadzwonić do prawnika, tym bardziej, że porada prawna w sprawach odszkodowawczych jest powszechnie bezpłatna.

Samozatrudniony z nazwy Przy ustalaniu, czy osoba jest samoza-trudniona czy też jest pracownikiem, decydujące znaczenie mają ogólne zasady pracy, a nie nazwa zatrudnie-nia. W wielu wypadkach pracodawca nazywa pracowników ’self-employed’, ale faktycznie pracują oni jak zatrud-

nieni, tzn. otrzymują regularne wynagro-dzenie, pracują określoną ilość godzin w tygodniu, potrzebują potwierdzenia od pracodawcy aby móc wziąć urlop, otrzymują narzędzia pracy od praco-dawcy itd. W takich wypadkach, nawet jeśli osoby te są oficjalnie samozatrud-nione, będą traktowane jak pracownicy w sprawach odszkodowawczych i będą do nich miały zastosowanie wszystkie przepisy dotyczące bezpieczeństwa pra-cownikow w pracy.

Wina po stronie osoby samoza-trudnionej Często w wypadkach osób samoza-trudnionych zdarza się, że sam poszko-dowany w pewnym stopniu zawinił wypadkowi. Nie oznacza to jednak, że osoba ta traci prawo do odszko-dowania. Nadal możemy się ubiegać o odszkodowanie, a jeśli strona prze-ciwna podniesie zarzut zaniedbania po stronie poszkodowanego, ciężar dowodu przechodzi na ich stronę. Jeśli będą w stanie udowodnić winę po stronie poszkodowanego, odpo-wiedni procent odszkodowania zosta-nie potrącony na ten poczet, np. 20% kwoty odszkodowania.

Sędziowie bardzo niechętnie dopa-trują się winy po stronie poszkodowa-nego przy wypadkach w pracy, jeśli firma zlecająca naruszyła którąkol-

wiek z ustaw lub regulacji prawnych. W orzeczeniu Hutchinson v London and North Eastern Railway sędzia God-dard stwierdził: „W sprawach, w któ-rych powód zarzuca, że pozwany pra-codawca dopuścił się naruszenia obo-wiązku ustawowego, zbyt często zdarza się, że pozwany pracodawca podnosi zarzut winy po stronie poszkodowa-nego. W takim przypadku zawsze sta-ram się być nadzwyczaj ostrożny przy-pisując poszkodowanemu zaniedbanie, jeśli ustawowy obowiązek nałożony na pracodawcę miał temu zaniedba-niu zapobiec.”

Aby dowiedzieć się, czy możemy Ci pomóc, skontaktuj się z naszym polskim doradcą prawnym, absolwentką UAM Ebru Mokhtarnią pod numerem:

Jeśli mają Państwo jakiekolwiek pytania dotyczące prawa odszko-dowawczego, prosimy o kontakt z

kancelarią prawną Osbornes w celu uzyskania bezpłatnej porady.

[email protected] 02074828437

Kancelaria Prawna Osbornes

43671923

Livery House,9 Pratt StreetLondon NW1 0AE

www.osbornes.net

Kancelaria prawna Osbornes jest polecana przez niezależne i prestiżowe rankingi Chambers & Partners oraz The Legal 500 jako jedna z najlepszych firm działających w tym zakresie. Jesteśmy także akredytowani jako specjaliści w sprawach odszkodowawczych przez Law Society oraz organizację APIL.

Osbornes Solicitors

Jesteśmykancelarią prawną

– nie firmą pośredniczącą.

Z własnej woli czy z przymusu?Kto się śmieje szczerze, a kogo kosztuje to sporo wysiłku?

Przygotowała: SYLWIA MILAN Źródło: DAILY EXPRESS

»Angielska pisarka i poetka George Eliot zwykła mawiać: „Uśmiechaj

się, a będziesz mieć więcej przyjaciół. Patrz spode łba, a będziesz mieć więcej zmarszczek”. Jednak uśmiech uśmie-chowi nierówny, może mieć wiele zna-czeń. Judi James, ekspert od mowy ciała, postanowiła odczytać informacje, jakie kryją twarze najpopularniejszych Bry-tyjczyków i gwiazd Hollywood.

DAnIel CrAIgAngielski aktor teatralny i filmowy, szó-sty odtwórca roli legendarnego agenta 007. Uśmiech Jamesa Bonda, tj. aktora prywatnie, do odczytania jedynie dla wtajemniczonych. Oczy sugerują uczci-

wość i wewnętrzną równowagę, ale usta nie tworzą z nimi całości. Craig wygląda, jakby ssał cytrynę. Trochę przypomina to sytuację, w której mózg zapomniał wysłać sygnał drugiej połowie twarzy, by dopa-sowała się do reszty. Wniosek: ma aler-gię na bycie celebrytą. Pozowanie foto-reporterom to konieczność, przed którą nie zawsze jest wstanie uciec.

VICtOrIA BeCKhAMPiosenkarka, autorka tekstów, aktorka, tancerka, projektantka mody i perfum. Członkini zespołu Spice Girls. Żona pił-karza Davida Beckhama. Fotografom pra-wie nigdy nie udaje się zrobić jej zdjęcia z uśmiechem na twarzy. Jej postawa nie wyraża zachęty do bezpośredniego bliż-szego kontaktu. Usta ułożone misternie, niczym fryzura. Nie ma miejsca na spon-

taniczność i naturalność. Ale specjaliści widzą w tym przypadku także sporą nie-śmiałość i chęć ucieczki.

KAte MIDDletOn Jej Królewska Wysokość Księżna Cam-bridge, żona księcia Williama. Dla monar-chii taki uśmiech to skarb. Jedna z najle-piej skoordynowanych głów, gdzie oczy, usta i mimika mówią jednym głosem. Wrodzony talent, symetryczność rysów, ładne zęby, dziewczęcy wyraz twarzy. Jeden z najlepszych uśmiechów Wysp Brytyjskich.

gOrDOn BrOWnPolityk Partii Pracy, były premier. Zmę-czono-znudzony, sztuczny, nawet jak na polityczne standardy. Straszne, przy-kre, niepokojące. Grymas wypracowany przez spin doktorów, przymrużone oczy i ta twarz, nie do końca przekonana, że uśmiechać się warto. Ot, kazali i tyle...

KAte MOssNajsłynniejsza brytyjska modelka, jedna z najbardziej znanych na świecie. Prze-piękna twarz kobiety i dziecka jednocze-śnie. Mistrzyni flirtu, subtelny, ale piekiel-nie zmysłowy uśmiech. Z tej twarzy wiele można wyczytać, ocieka niewinnością wymieszaną z erotyzmem. Kate potrafi nawiązać kontakt wzrokowy. Nie unika go, patrzy śmiało, zalotnie, jednocześnie z zaangażowaniem i obojętnością, wła-ściwy dystans wymierzony co do centy-metra. Mistrzostwo świata.

KsIążę hArryBrat księcia Williama, wnuk królowej, trzeci w kolejce do brytyjskiego tronu. Jego wyraz twarzy zdaje się mówić: „Jestem żartownisiem, można ze mną zaszaleć, przyjmuję zaproszenie do zabawy, ale i sam zapraszam”. Zamknięte podczas uśmiechu usta mogą świadczyć o dyskrecji i chęci ukrycia czegoś.

JulIA rOBertsAmerykanka, laureatka Oscara, jedna z najsłynniejszych na świecie aktorek. Szeroko otwarte usta, uśmiechnięte oczy. Całość tworzy wrażenie zmysłowości, a zarazem niewinności dziecka zamknię-tego w kobiecym ciele. Ideał. «

449_MAKIETA_1_01-25.indd 14 23/10/2012 16:46:50

Page 17: Cooltura Issue 449

Miałeś wypadek przy pracy, a pracujesz jako samozatrudniony (self-employed)? Możliwe, że należy Ci się odszkodowanie. Skontaktuj się z kancelarią prawną po bezpłatną poradę.

Samozatrudnieniea prawo do odszkodowania

Odpowiedzialność firmyzlecającej Punkt 4 rozporządzenia z 1992 dotyczą-cego bezpieczeństwa w pracy stanowi, że za bezpieczeństwo w pracy odpo-wiada osoba/firma posiadająca odpo-wiedni zakres kontroli nad miejscem pracy. Wbrew powszechnemu mniema-niu, w większości przypadków nie ma znaczenia to, że osoba poszkodowana jest samozatrudniona.

Niedawno skontaktował się z nami pan, który spadł z drabiny przy pracy nad przybudówką. Od miesięcy nie starał się o odszodowanie, gdyż powie-dziano mu, iż jako samozatrudniony powinien posiadać własne ubezpie-czenie. W rzeczywistości, ma on prawo ubiegania się o odszkodowanie od firmy, która zleciła mu pracę i kancela-ria Osbornes podjęła się sprawy. W razie wątpliwości, najlepiej jest zadzwonić do prawnika, tym bardziej, że porada prawna w sprawach odszkodowawczych jest powszechnie bezpłatna.

Samozatrudniony z nazwy Przy ustalaniu, czy osoba jest samoza-trudniona czy też jest pracownikiem, decydujące znaczenie mają ogólne zasady pracy, a nie nazwa zatrudnie-nia. W wielu wypadkach pracodawca nazywa pracowników ’self-employed’, ale faktycznie pracują oni jak zatrud-

nieni, tzn. otrzymują regularne wynagro-dzenie, pracują określoną ilość godzin w tygodniu, potrzebują potwierdzenia od pracodawcy aby móc wziąć urlop, otrzymują narzędzia pracy od praco-dawcy itd. W takich wypadkach, nawet jeśli osoby te są oficjalnie samozatrud-nione, będą traktowane jak pracownicy w sprawach odszkodowawczych i będą do nich miały zastosowanie wszystkie przepisy dotyczące bezpieczeństwa pra-cownikow w pracy.

Wina po stronie osoby samoza-trudnionej Często w wypadkach osób samoza-trudnionych zdarza się, że sam poszko-dowany w pewnym stopniu zawinił wypadkowi. Nie oznacza to jednak, że osoba ta traci prawo do odszko-dowania. Nadal możemy się ubiegać o odszkodowanie, a jeśli strona prze-ciwna podniesie zarzut zaniedbania po stronie poszkodowanego, ciężar dowodu przechodzi na ich stronę. Jeśli będą w stanie udowodnić winę po stronie poszkodowanego, odpo-wiedni procent odszkodowania zosta-nie potrącony na ten poczet, np. 20% kwoty odszkodowania.

Sędziowie bardzo niechętnie dopa-trują się winy po stronie poszkodowa-nego przy wypadkach w pracy, jeśli firma zlecająca naruszyła którąkol-

wiek z ustaw lub regulacji prawnych. W orzeczeniu Hutchinson v London and North Eastern Railway sędzia God-dard stwierdził: „W sprawach, w któ-rych powód zarzuca, że pozwany pra-codawca dopuścił się naruszenia obo-wiązku ustawowego, zbyt często zdarza się, że pozwany pracodawca podnosi zarzut winy po stronie poszkodowa-nego. W takim przypadku zawsze sta-ram się być nadzwyczaj ostrożny przy-pisując poszkodowanemu zaniedbanie, jeśli ustawowy obowiązek nałożony na pracodawcę miał temu zaniedba-niu zapobiec.”

Aby dowiedzieć się, czy możemy Ci pomóc, skontaktuj się z naszym polskim doradcą prawnym, absolwentką UAM Ebru Mokhtarnią pod numerem:

Jeśli mają Państwo jakiekolwiek pytania dotyczące prawa odszko-dowawczego, prosimy o kontakt z

kancelarią prawną Osbornes w celu uzyskania bezpłatnej porady.

[email protected] 02074828437

Kancelaria Prawna Osbornes

43671923

Livery House,9 Pratt StreetLondon NW1 0AE

www.osbornes.net

Kancelaria prawna Osbornes jest polecana przez niezależne i prestiżowe rankingi Chambers & Partners oraz The Legal 500 jako jedna z najlepszych firm działających w tym zakresie. Jesteśmy także akredytowani jako specjaliści w sprawach odszkodowawczych przez Law Society oraz organizację APIL.

Osbornes Solicitors

Jesteśmykancelarią prawną

– nie firmą pośredniczącą.

449_MAKIETA_1_01-25.indd 15 23/10/2012 16:15:09

Page 18: Cooltura Issue 449
Page 19: Cooltura Issue 449
Page 20: Cooltura Issue 449
Page 21: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_1_01-25.indd 19 23/10/2012 16:15:15

Page 22: Cooltura Issue 449

020 WIADOMOŚCIGOSPODARKA

» Nowy operator promowy roz-począł swoją działalność pod

nazwą MyFerryLink. Właścicielem promów MyFerryLink jest Eurotunnel, solidna firma z długoletnią tradycją, obecnie oferująca również usługi pro-mowe na trasie Dover – Calais.

Dwa identyczne promy – o nazwie M.V. Rodin oraz M.V. Berlioz – kursują 16 razy dziennie, przeprawiając samo-chody osobowe oraz ciężarowe. Trzeci prom– o nazwie M.V. Nord Pas de Calais – dołączy do pozostałych jeszcze tej jesieni. Wszystkie jednostki pływają pod francuską banderą.

Jean Michel Giguest, prezes firmy MyFerryLink, zwraca uwagę na to, aby oferując solidne oraz tanie usługi pro-mowe, zbudować zaufanie klientów.

– Zawsze na pierwszym miejscu stawiamy dobro naszych klientów i to ma być fundamentem popularno-ści naszej firmy oraz jej rozwoju na Kanale La Manche – mówi Giguest. – Nowy model firmy, kiedy to pracownicy również są jej udziałowcami, zapew-nia naszej firmie rozwój oraz stabilną pozycję – dodaje szef MyFerryLink.

Piotr Szewcow, marketing mana-ger, zapewnia, że MyFerryLink przede wszystkim jest i będzie wyjątkowo konkurencyjne pod względem jako-

ści usług, jak i pod względem cen biletów.

– Posiadamy wyjątkowo kom-fortowe oraz nowoczesne promy. Pragniemy zachęcić wszystkich do podróży z nami, oferując wyjątkowo niskie ceny biletów oraz możliwość łatwej zmiany daty rezerwacji za około 10 funtów. Co więcej, podczas rezerwa-cji nie naliczamy żadnych dodatkowych opłat za karty debetowe czy kredy-

towe, a czas podróży promem z Dover do Calais zajmuje jedyne 1,5 godziny, czyli znacznie krócej niż podróż do Dunkierki – mówi Szewcow.

Bilety promowe MyFerryLink dostępne są już od 25 funtów w dwie strony za samochód osobowy prze-wożący do 9 osób. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.myfer-rylink.com lub pod numerem telefonu 0844 248 2100. «

» Spółka Eurotunnel obchodziła w zeszły czwartek przejazd po

kanałem La Manche 300-milionowego pasażera od początku eksploatacji (od czerwca 1994 r.) podmorskiego tunelu kolejowego, który w rekordowym czasie pozwala przebyć drogę między Paryżem i Brukselą a Londynem.

Większość podróżnych (57 proc.) to klienci wahadłowców (Shuttle), które przewożą samochody, autobusy i ich pasa-

żerów oraz kierowców; w ciągu 35 minut pokonują trasę między francuskim Pas-de-Calais a Kent w Wielkiej Brytanii.

Inni to pasażerowie pociągów Euro-star – kolei dużych prędkości – zapew-niających połączenie na trasie Londyn – Paryż i Londyn – Bruksela.

– Przeciętnie od początku eksplo-atacji w roku 1994 niemal 50 tys. ludzi pokonuje bezpiecznie tunel każdego dnia – głosi komunikat spółki Eurotunnel.

Jej szef Jacques Gounon powiedział, że infrastruktura tunelu „zrewolucjoni-zowała zwyczaje transportowe” i „stwo-rzyła rynek, który bez niej nie mógłby istnieć i który przyczynia się znacznie do rozwoju gospodarczego”.

Na początku sierpnia połączenie pod La Manche odnotowało rekordowy ruch od roku 1999, zwłaszcza dzięki podróżującym na igrzyska olimpijskie w Londynie. «

Eurotunnel świętował przejazd 300-milionowego pasażera

MyFerryLink – nowe promy na Kanale La Manche

449_MAKIETA_1_01-25.indd 20 23/10/2012 16:15:18

Page 23: Cooltura Issue 449

Plany wielkiej fuzji zakończyły się fiaskiemPlany połączenia koncernu EADS i brytyjskiego BAE Systems zakończyły się niepowodzeniem. Oba koncerny poinformowały w zeszłym tygodniu w Monachium, że nie będą kontynuowały rozmów o fuzji. Powodem był spór między Niemcami a Francją o wpływy.

Okazało się, że nie można pogodzić interesów stron uczest-niczących w rozmowach – czytamy w oświadczeniu.

„Szkoda, że nie osiągnęliśmy sukcesu, cieszę się jednak, że przynajmniej próbowaliśmy” – napisał szef EADS Tom Enders. Prezes BAE Ian King stwierdził, że jest rozczarowany fiaskiem fuzji.

W zeszłą środę o godz. 18 upłynął określony prawem bry-tyjskim termin ogłoszenia rezultatów dotychczasowych rozmów. Oba przedsiębiorstwa mogły wystąpić o jego przedłużenie.

EADS i BAE potwierdziły w pierwszej połowie września, że prowadzą rozmowy w sprawie połączenia. Powstałby w ten spo-sób europejski gigant zbrojeniowy, znacznie przewyższający pod względem obrotów amerykańskiego Boeinga. Potem zaczęły się jednak pojawiać sygnały, że rokowania natrafiły na trudności.

Według BAE Systems koncern EADS miałby w nowej spółce 60 proc. udziałów. Planowano także zapewnienie rządom Fran-cji, Niemiec i Wielkiej Brytanii pakietów uprzywilejowanych akcji, co zagwarantowałoby im ochronę własnych interesów w sekto-rze zbrojeniowym. Jednak jedno z niemieckich źródeł podało na początku października, że jest raczej wykluczone, by Wielka Bry-tania zgodziła się na utrzymanie w nowej spółce 9-proc. pań-stwowych udziałów Francji i Niemiec, czego domagały się rządy obu krajów.

Ryanair wspomoże polską fundacjęTani przewoźnik lotniczy Ryanair przeznaczy przychód ze sprze-daży kalendarza pokładowego na 2013 r. na polską organizację dobroczynną – Fundację TVN.

Sprzedaż kalendarza zainaugurowano w zeszły wtorek. W cenie 10 euro jest do nabycia na pokładzie samolotu. Do zdjęć w skąpych bikini pozowało 12 stewardess różnych narodowości.

Rzecznik prasowy Ryanairu powiedział, że przychód ze sprzedaży kalendarza szacowany jest na 100 tys. euro.

Kalendarz publikowany jest od 2008 r. Tym razem o wyróż-nienie ubiegało się około 450 fundacji z różnych krajów euro-pejskich. W przeszłości kalendarze pokładowe Ryanairu budziły zastrzeżenia organizacji feministycznych.

Fundacja TVN „Nie jesteś sam” została założona w maju 2001 r. przez zarząd TVN. Kieruje nią Bożena Walter. W pierwszej kolejności fundacja pomaga bohaterom TVN-owskich progra-mów („Pod napięciem”, „Rozmowy w toku”, „UWAGA!”, „Fakty” itd). Ponadto pomaga ludziom dotkniętym nagłym nieszczęściem, będącym w trudnej sytuacji życiowej.

449_MAKIETA_1_01-25.indd 21 23/10/2012 16:15:19

Page 24: Cooltura Issue 449
Page 25: Cooltura Issue 449
Page 26: Cooltura Issue 449

024

449_MAKIETA_1_01-25.indd 24 23/10/2012 16:15:25

Page 27: Cooltura Issue 449

025

449_MAKIETA_1_01-25.indd 25 23/10/2012 16:15:27

Page 28: Cooltura Issue 449
Page 29: Cooltura Issue 449
Page 30: Cooltura Issue 449

028 TEMAT NUMERUspołeczeństwo

4 fazy chorobyW medycynie wyróżnia się wiele etapów przebiegu choroby alkoholowej. Naj-bardziej znana koncepcja stadiów alkoholizmu obejmuje cztery etapy, o których możemy przeczytać na portalu parenting.pl:1.  Faza prealkoholowa (wstępna) – rozpoczyna się od konwencjonalnego picia, 

które nie odbiega od społecznie przyjętego wzorca. Osoba pijąca zauważa pseudopozytywne skutki picia, np. że alkohol działa uspokajająco, pozwala zapomnieć o problemach, ułatwia zasypianie, pomaga przezwyciężyć nie-śmiałość w kontaktach z ludźmi. Alkohol staje się panaceum na nieprzy-jemne emocje, a picie ucieczką przed stresem, lękiem i różnymi problemami dnia codziennego. W ten sposób wzrasta tolerancja na spożywanie alkoholu i człowiek zaczyna stopniowo pić coraz więcej. Na tym etapie zwykle nie dostrzega się ryzyka uzależnienia.

2.  Faza zwiastunowa (ostrzegawcza) – pojawia się wewnętrzny przymus picia, który można jeszcze opanować. Osoba pijąca szuka okazji do napicia się, ini-cjuje suto zakrapiane spotkania towarzyskie i przeżywa frustracje, kiedy nie może się napić. Pije coraz częściej i więcej, nawet w samotności. Zaczyna unikać rozmów o alkoholu i racjonalizuje powody, dla których sięga po kieli-szek. W fazie zwiastunowej pojawiają się epizody ciężkiego kaca i sytuacje „urywania się filmu” (tzw. palimpsesty).

3.  Faza ostra (krytyczna) – człowiek traci kontrolę nad piciem. Spożywanie alkoholu dominuje nad okresami abstynencji i pijący kontynuuje konsumpcję alkoholu mimo świadomości szkodliwości picia. Pojawia się silny głód alko-holowy oraz szereg zaprzeczeń i iluzji. Człowiek nie chce przyznać się sam przed sobą, że ma problem z nadużywaniem alkoholu, twierdzi, że inni go nie rozumieją, że tylko w alkoholu znajduje pocieszenie. Często następuje zerwanie kontaktu z bliskimi. Osoba pijąca zaczyna wypadać z pełnionych dotychczas ról społecznych – zarzuca obowiązki zawodowe, zaniedbuje dom, rodzinę i znajomych, rezygnuje z pasji. Aby zapobiec nieprzyjemnym objawom abstynencyjnym (odstawiennym), stosuje się „klinowanie”. Pijący gromadzi zapasy alkoholu. Zwykle na tym etapie rodzina domaga się, by osoba pijąca podjęła terapię odwykową. Czasami konsekwencje picia są już bardzo poważne – rozpad małżeństwa, patologiczna zazdrość, liczne awan-tury, wybuchy agresji, rękoczyny, utrata pracy, konflikty z prawem itp.

4.  Faza chroniczna – obserwuje się ciągi alkoholowe i wszystkie objawy cho-roby alkoholowej. Osoba pijąca może spożywać nawet alkohole niekon-sumpcyjne, np. denaturat. Widoczne stają się powikłania alkoholowe: zabu-rzenia świadomości, zaburzenia pamięci, napady drgawkowe, zaburzenia nastroju, objawy psychotyczne, nadciśnienie tętnicze, zespół móżdżkowy, marskość wątroby, polineuropatie itp.

„MUMMY’S LITTLE HELPER”

Piątek, pora obiadowa w pobliskim pubie sieci Wetherspoon w Londynie. Dwie angielskie mamy w wieku ok. 30 lat oto-czone są czwórką dzieci i dwoma wóz-kami. Dzieci biegają po pubie, a one, roze-śmiane, zajęte są rozmową. Przed nimi prawie skończona butelka białego wina. Przedstawiam się jako dziennikarka, mówię o artykule, który piszę, i pytam, w czym pomaga napicie się. – Leje deszcz, jest piątek – dlaczego nie? To tylko kilka niewinnych lampek – tłumaczy jedna z kobiet. Ale czy nie tracą wtedy kon-troli nad dziećmi? – Nie, oczywiście, że nie. Nie odejdą daleko. A lampka pozwala im się wyluzować. Wtedy są łagodniej-sze dla dzieci i mają z życia coś dla sie-bie – śmieją się młode mamy.

Niegdyś skryte picie przypisywano nieszczęśliwym singlom, zapracowa-nym biznesmenom czy artystom z pro-blemami, teraz opróżnienie butelki wina pod koniec dnia wydaje się czymś nor-malnym dla ułożonych rodziców, zarówno w Polsce, jak i na Wyspach.

We wtorkowy wieczór kobieta, która jest kierowcą metra na linii Pica-dilly w Londynie, mówi spokojnym gło-sem przez megafon: „Proszę przesunąć się do środka wagonu. Wszyscy chcemy dojechać do domu i wypić naszą zasłu-żoną lampkę wina”. Przysłowiowe „wine-’o’clock’, jak mówią Brytyjczycy, jest czymś, co wydaje się punktem kulmi-nacyjnym każdego ciężkiego dnia. Piją kury domowe, piją biznesmeni. Rząd brytyjski nawoływał nawet swoich oby-wateli, aby starali się zorganizować choć dwa bezalkoholowe wieczory w tygo-dniu. Sęk w tym, że politycy też piją – do problemów z mocniejszymi trunkami przyznał się były premier Tony Blair, jak również jego doradca Alaistair Cambell. Od lampki „czerwonego” nie stroni też obecny premier David Cameron. W jego biografii napisano, że jego sposób na chillaxing to kilka butelek wina w nie-dzielne popołudnie.

Im wIęcej kasy, tym wIększy problem? Jak czytamy w najnowszych raportach, Brytyjscy rodzice piją zdecydowanie za dużo. Na początku października BBC doniosło, że rodzice z tzw. klasy śred-niej piją zbyt dużo alkoholu, aby pora-dzić sobie ze stresem dnia codziennego

449_MAKIETA_2_26-49.indd 28 23/10/2012 16:58:33

Page 31: Cooltura Issue 449

029

i prowadzeniem rodziny. Badania przeprowadzone przez organizację charytatywną 4Children ostrzegają przed „cichą epidemią”, czyli naużywaniem alkoholu w brytyjskich rodzinach. Raport mówi, że 2 mln rodzi-ców pije codziennie, a ci zarabiający najwięcej także piją najwięcej.

Raport „Over the limit: the truth about families and alcohol” sugeruje, że 1/3 matek i ojców wypija więcej niż rekomendowana dzienna dawka. Ale 62 proc. tych, którzy wzięli udział w sondzie będącej częścią raportu, powiedziało, że ich przyzwyczajenia alkoholowe nie mają żadnego wpływu na ich życie rodzinne. To nie do końca prawda. Media rozpisywały się na temat incydentu, gdy pewnego weekendu po długiej wizy-cie w pubie David i Samantha Cameron zapomnieli zabrać z pubu… swoją córkę.

Jedna na pięć osób uważa nawet, że ich konsump-cja alkoholu ma pozytywny wpływ na bycie rodzicem. W raporcie stwierdzono również, że ci, którzy piją naj-więcej, pochodzą z najbogatszych rodzin – jest ich o 4 razy więcej niż pijących z rodzin biedniejszych.

Organizacja 4Children niepokoi się tym, że nie-przewidywalność zachowania rodzica po alkoholu ma ogromny wpływ na rozwój dziecka, co również zostało zawarte w raporcie. Dodano też, że nadużywanie alko-

holu może wywołać „ambi-walentne” podejście

do roli rodzica oraz zwięk-szoną samo-krytykę. Pre-zes 4Children Anne Longfield namawia więc do przemyślenia podejścia Brytyj-czyków do picia alkoholu.

JAK PIJE MATKA POLKA?

Jak czytamy na por-talu mowimyjak.pl Sta-

tystyki mówią, że »

449_MAKIETA_2_26-49.indd 29 23/10/2012 16:58:38

Page 32: Cooltura Issue 449
Page 33: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_2_26-49.indd 31 23/10/2012 16:42:50

Page 34: Cooltura Issue 449

032 FELIETONYNASZYM ZDANIEM

Andrzej Świdlicki

» Minister finansów George Osborne przeniósł się do pierw-

szej klasy, mimo że miał wykupiony stan-dardowy bilet na drugą, a jego poma-gier nie chciał dopłacić różnicy. Osborne powtarza co jakiś czas, że wszyscy, nieza-leżnie od poziomu zamożności, pospołu ponoszą koszt walki z długiem i deficy-tem. Jego partyjny kolega Andrew Mit-chell został zmuszony do podania się do dymisji, gdy zirytowany tym, że na Downing Street nie otwarto mu bramy dla samochodów, by mógł przejechać przez nią rowerem – naubliżał policji od plebsu.

Skromne plany reformy Izby Lor-dów forsowane przez liberałów zała-mały się wskutek oporu członków tej izby, buntujących się przeciw zakusom na ich apanaże. Grupa posłów Izby Gmin grozi sądowym pozwem przewodniczą-cemu parlamentarnej komisji ds. stan-

dardów za to, że domaga się uiszczenia przez nich podatku od zysków kapita-łowych po zmianie w 2010 r. sposobu rozliczania ulgi do kredytu hipotecznego na tzw. drugich domach. Inna grupa 27 posłów Izby Gmin wynajmuje swoje mieszkania, pobierając równocześnie parlamentarną zapomogę na zakwa-terowanie.

Rząd Camerona składa się z milione-rów. Ich fortuny są w większości odzie-dziczone, czasem pomnożone przez koli-gacje małżeńskie. Członkowie rządu tory-sów nie skalali się prawdziwą pracą. Ich zawodowe doświadczenia ograniczają się do firm PR, pracy w machinie par-tyjnej, ewentualnie bankowości. Przed-tem chodzili do ekskluzywnych szkół prywatnych (David Cameron jest 19. z kolei premierem, absolwentem Etonu) i studiowali w Oxfordzie lub Cambridge. Z prywatnych szkół i uniwersytetów wynieśli siatkę znajomości wzmocnioną środowiskowymi kontaktami rodziców.

Australijczyk Trenton Oldfield został ska-zany na 6 miesięcy więzienia za to, że pływając po Tamizie, zakłócił przebieg dorocznych wyścigów osad żeglarskich Oxford – Cambridge. Sądowi powiedział, że żeglarski wyścig elitarnych uniwer-sytetów jest symbolem społecznych nierówności i że absolwenci obu uni-wersytetów, zajmując stanowiska rzą-dowe, narzucają ogółowi ludzi prywa-tyzację służby zdrowia i cięcia świad-czeń. Czyn może niemądry, ale wyrok niewspółmiernie surowy. Sędzia nie uznała politycznej motywacji Oldfielda. Według niej dopuścił się on dyskrymi-nacji wobec uczestników regat i zepsuł widzom ogólnie dobrą zabawę.

Wielka Brytania jest krajem klaso-wych podziałów, a fakt, że obecna poli-tyczna elita wywodzi się z wyższych sfer, skłania ją do traktowania władzy jako przyrodzonego prawa. Arogancja i przywilej chodzą w parze. Pycha kro-czy przed upadkiem. «

AgnieszkA BielAmowicz

» Przed meczem z Anglikami na Narodowym zaserwowano

Polakom wszelkie możliwe statystyki: a to ile razy z Wyspiarzami przegrali-śmy, a to ile było remisów. Jedyne zwy-cięstwo odmieniono przez wszystkie przypadki, wyliczono bezlitosną ilość razy supermanów, którzy zdobyli dla nas gole, a czym jest dla nas zwycię-stwo na Wembley, dowiedzieć się można było nawet z programu transmitowa-nego z przedszkola. Narodowe marze-nie o drugim w historii rozgrywek tej rangi zwycięstwie nad angielską dru-żyną miało się spełnić szesnastego paź-dziernika. Długo wyczekiwany mecz na Stadionie Narodowym, przechrzczonym prawdopodobnie dożywotnio na Basen Narodowy, okazał się tymczasem kom-promitacją, jakich mało. Tusk, naczelny Kibic RP, musiał dostawać szału, reagu-jąc na decyzje działaczy FIFA i patrząc

na swoją stadionową perełkę, pogrą-żającą nas w oczach nie tylko Wielkiej Brytanii, ale i świata.

Dla drużyny gości mecz w Warsza-wie miał być spacerkiem po kolejne punkty. Tymczasem zamiast glorii zwy-cięstwa na pierwszych stronach gazety pokazały zdjęcia trenera Anglików wykopującego piłkę z kałuży. Dzien-niki napisały też o warszawskim Mon-thy Pytonie i tym, ile milionów poszło na budowę stadionu z dachem chro-niącym od deszczu, którego nie można rozłożyć z powodu… deszczu. Telewi-zje na całym świecie zamiast bramek i dobrych akcji na boisku pokazały bie-gającego po boisku w strugach desz-czu kibica, który próbował „pływać” po murawie. Takie paradoksy, para-noje i śmiech na sali tylko w Polsce. I te bajki i bajania, że ktoś kolejny raz czegoś nie wiedział, nie dopilnował, że się, panie kochany, nie dało. Dopingu-jący Polacy dostali szesnastego poli-

czek, a cały kraj stał się pośmiewi-skiem. Następnego dnia, po cudownym osuszeniu murawy, udało się zremi-sować. Tu poniektórzy mówili o dru-gim cudzie. Kiedy już się dało, cytując obecnego jeszcze premiera, „haratnąć w gałę”, ugraliśmy remis i to przypie-czętowany komentarzami, iż przeciw-nik ruszał się jak mucha w smole, osła-biony lekami nasennymi. Tu pytanie, co by było, gdyby grało się we wtorek.

Odpowiedzieć trzeba jeszcze na jedno, ważniejsze. Ile razy jeszcze Pol-ska musi kompromitować się na mię-dzynarodowej arenie, żeby skończyła się hulanka działaczy wszelakich i pro-pagandowe zawłaszczanie świadomo-ści Polaków nie tylko przez stare, nie-kompetentne gwardie i ludzi władzy, wmawiających wyborcom bez końca, że będzie tylko lepiej? W tej rozgrywce na szczęście trafia się coraz więcej spalonych. O inny Sen wszystkim nam wszak chodzi. «

Priviligencja

Ba(Sen) Narodowy

449_MAKIETA_2_26-49.indd 32 23/10/2012 16:58:48

Page 35: Cooltura Issue 449

033

449_MAKIETA_2_26-49.indd 33 23/10/2012 16:58:52

Page 36: Cooltura Issue 449
Page 37: Cooltura Issue 449
Page 38: Cooltura Issue 449
Page 39: Cooltura Issue 449
Page 40: Cooltura Issue 449

038 DZIEJE SIĘZNOWU DODOBRONIAK

Fawley Court – koniecTylko w kwestii formalnej. Faw-ley Court oczywiście jest istotnym elementem w historii Polaków na Wyspach, ale od teraz nie jest już ele-mentem ich teraźniejszości. Sprawa sprzedaży tego obiektu została już definitywnie zakończona. Księża Marianie ostatecznie uzyskali w sądzie zgodę na przeniesienie doczesnych szczątków ojca Jarzębowskiego z terenu Fawley Court. Sąd odrzucił wszystkie skargi i zażalenia, uznając je za bezpodstawne, i w ciągu ostat-nich tygodni dokonano ekshumacji oraz ponownego pogrzebu na lokal-nym cmentarzu. Zwyczajowo w Wiel-kiej Brytanii ekshumacji dokonuje się po zmroku i ta ekshumacja też się spe-cjalnie pod tym wględem nie różniła. Zwyczajowo natomiast została ona napiętnowana przez ludzi, którzy dużo mówią, a kiedy trzeba i jest ku temu odpowiedni czas, mało robią. Tak było w przypadku Fawley Court i tak jest w przypadku SPK w Londynie. Teraz, panowie i panie, trzeba założyć „Old-boyów SPK” i walczyć o przetrwanie w momencie, kiedy pozwolono, żeby degrengolada i nepotyzm przeżarły tę organizację do cna. Więcej na ten temat na stronie 44 niniejszego tygo-dnika. Aha, w kwestii formalnej: ekshu-macja była ostatnim elementem kon-traktu sprzedaży Fawley Court, który pozwolił na przelanie ostatniej tran-szy na konto sprzedających posiadłość księży. Tym samym dokonało się. «

» Może i ładnie minister Sikor-ski prezentuje się na londyń-

skich salonach, jednak gdy kota nie ma, myszy harcują i tym razem wyharcowały znowu, a jak. Odnieść można wrażenie, że w ogóle MSZ z Sikorskim na czele jest

Zapomniał wół...

Fot.

PAP/

Rad

ek P

ietr

uszk

a

PolecamNa rynku pojawiły się dwie warte polecenia pozycje, kolejna zaś ukaże się lada moment. Z całego serca polecam płytę artysty zna-nego jako Bisz. Jego „Wilk chodnikowy” to prawdziwy majstersztyk muzyczno-liryczny. Facet jest poetą i to przez duże „P”. Wie, o czym pisze, i wie, o czym rapuje. A takich raperów na scenie muzycznej jest naprawdę mało. Do płyty dołączony jest mały tomik poezji. Szczególnie polecam utwory „Bani-

cja” oraz „Pollock”. Nie bez echa przeszła premiera kolejnego krążka Marii Peszek. Na płycie tekstowo jest i niebanalnie, i życiowo. Można się obrażać na to, że Peszkowej jest teraz wszędzie pełno, ale nie pozwólmy, żeby mainstreamowe media zabiły w nas chęć przesłuchania tego albumu. „Jezus Maria Peszek”. I tyle.

Już niebawem (6 listopada) ukaże się kolejny album Akurat. Fani zespołu oszaleją, a nowa płyta – „Akurat gra Kleyffa i jedną Kleusa” – ma szansę stać się przebojem domowej kolekcji.

piątą kolumną dyktatury na Białorusi. Po raz kolejny pomaga represyjnym służbom w niszczeniu demokratycznej opozycji. Co się stało tym razem? Otóż, jak donosi „Rzeczpospolita”, pracownicy minister-stwa wysłali do białoruskich opozycjo-nistów PIT-y. W nich zaś znajdowały się sumy (w polskich złotych), jakie dostali lokalni dysydenci na wsparcie demo-kracji. Większego prezentu Łukaszence zrobić nie można było. Chociaż… tfu, tfu – lepiej nie kusić losu. Już ostatnio, po próbie wydania białoruskim prokura-torom jednego z opozycjonistów, wszy-scy myśleli, że do kolejnych wpadek nie dojdzie. Niestety, znowu zabrakło pomy-ślunku. Ja wiem, że z punktu widzenia „ministra we fraku” los zwykłego czło-wieka może być obcy, jednak przydałoby się trochę empatii (wiem, trudne słowo). Dla ułatwienia: co by było, gdyby tak jak teraz Polacy zachowują się w stosunku do białoruskiej opozycji, w stosunku do Pola-ków zachowywali się na przykład Fran-cuzi czy Brytyjczycy w latach 70. i 80.? Nie byłoby motocykla z koszem i tablicy „Strefa zdekomunizowana” na prywatnej posiadłości pana ministra… «

449_MAKIETA_2_26-49.indd 38 23/10/2012 16:59:12

Page 41: Cooltura Issue 449
Page 42: Cooltura Issue 449

040 WOKÓŁ NASCOOLTURA POLECA

Dunkierka – historia i współczesność

» Zanim jednak dostaniemy się do krainy malowniczych plaż

i wydm oraz wspaniałej kuchni, kieru-jąc się ku kanałowi dzielącemu wybrzeża brytyjskie i francuskie, powinniśmy obrać kurs na Dover i przeprawę promową. Naj-lepszą ofertę w chwili obecnej proponuje nam DFDS Seaways. Z tą firmą będziemy mieli możliwość najszybciej i najtaniej przedostać się Dunkierki, miejsca naszej turystycznej wędrówki.

Oczywiste jest, iż nazwa tej miej-scowości nierozłącznie kojarzona już będzie z działaniami II wojny świa-towej, a w szczególności z ewakuacją brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego i wojsk francuskich pomiędzy majem i czerwcem 1940 r., znaną powszechnie pod kryptonimem „Dynamo”. Wówczas to ewakuowano w sumie prawie 340 tys. ludzi, co było na ów czas niezwy-kłym osiągnięciem. Poznając tę historię

w muzeum w Dunkierce, z pewnością warto zwrócić również

uwagę na fakt, iż swoją wolność mia-sto zawdzięcza wojskom (oczywiście) francuskim oraz… czechosłowackim, a konkretnie Czechosłowackiej Samo-dzielnej Brygadzie Pancernej. Mówiąc i pisząc o Dunkierce, nie sposób jednak oprzeć się także jej innym, niezwykłym atrakcjom turystycznym. Region ten jest miejscem, w którym możemy podziwiać znane z niezwykłej urody, bardzo malow-nicze plaże i wydmy. Miejsce to znane jest z uprawiania m.in. windserfingu oraz kite-surfingu i sand-serfingu.

Sama Dunkierka to jednak także, a może nawet przede wszystkim, miej-sce znane z rewelacyjnej, miejscowej kuchni. Błądząc więc tutejszymi ulicz-kami, z pewnością warto odwiedzić jedno z wielu miejsc w celu skosztowania tutej-szych „atrakcji kulinarnych”. Tajemnicą poliszynela jest, iż to właśnie tu znaj-duje się jedna z najlepszych i najbardziej

Dunkierka, francuska miejscowość nadmorska położona nad Morzem Północnym niedaleko granicy z Belgią, kojarzona jest głównie z wydarzeniami z II wojny światowej. Pomimo niewątpliwych walorów historycznych warto jednak wybrać się tam, aby poznać i inne, współczesne atrakcje tego niezwykłego, flandryjskiego miasta.

449_MAKIETA_2_26-49.indd 40 23/10/2012 16:59:20

Page 43: Cooltura Issue 449
Page 44: Cooltura Issue 449

042 WYDARZENIACOOLTURA POLECA

449_MAKIETA_2_26-49.indd 42 23/10/2012 16:59:28

Page 45: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_2_26-49.indd 43 23/10/2012 16:59:32

Page 46: Cooltura Issue 449

044 NA TEMATSPK044

NiewiarygodneTo nadaje się do działu „nie do wiary”. A jednak. Dwuosobowy, podkreślmy: NIELEGALNY, stary zarząd Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w osobach pana Maryszczaka oraz pani Orłowskiej kontynuuje hucpę i bezprawie. Poniżej prezentujemy list do redakcji, w którym Jurek Byczyński opisuje rzeczywistość oraz celnie odpowiada tym, którzy chcą zawładnąć historią polskich żołnierzy. Czy Polska już nie ma kombatantów? Nie ma armii? Nie walczy w konfliktach światowych? W misjach stabilizacyjnych? Misjach pokojowych? Według pani Orłowskiej i pana Maryszczaka – nie. Zresztą kim są ci ludzie?

LIST DO REDAKCJI PORTALU ELONDYN ORAZ TYGODNIKA „COOLTURA”:

OSTATNI ZJAZD ZARZĄDU GŁÓWNEGO SPK WIELKA BRYTANIA?

We wrześniowym numerze tygodnika „Cooltura” (nr 39) został upubliczniony list nadesłany do redakcji przez komba-tanta wojny w Iraku.

Z listu wynikało, że Pan Marek był dwukrotnie ranny i pomimo że został odznaczony za swoją waleczną postawę, dziś jest bezdomny i szuka pomocy. Takiej pomocy powinno udzielić mu jeżeli nie Państwo Polskie, to przynajmniej taka organizacja jak Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, będąca organizacją świa-tową, powołaną do udzielania wsparcia polskim kombatantom.

W sobotę, 20 października 2012, list ten został rozdany wśród członków Zarządu Głównego SPK Wielka Bryta-nia, obradujących podaczas ostatniego już zjazdu. Celem tej akcji było m.in. pod-ważenie racjonalności decyzji Zarządu Głównego SPK z 2010 r. o rozwiązaniu tej organizacji, podjętej zresztą wbrew woli większości członków. Jednym z argu-mentów przemawiających za rozwią-zaniem SPK było wykruszanie się star-

szej generacji kombatantów i w związku z tym brak celowości dalszego istnienia tej organizacji.

W sobotę przed południem przed-stawiciele dwóch organizacji polonijnych sprzeciwiających się rozwiązaniu SPK i upłynnianiu jego majątku, czyli stowa-rzyszenia Polonia Restituta oraz stowa-rzyszenia Patriae Fidelis, rozwinęli przed budynkiem POSK-u prowokacyjny trans-parent o treści: „Ex-communists rip off the Poles”, po czym wysłali swoich emisariuszy do prezesa Zarządu Głównego Czesława Maryszczaka w celu uzyskania zgody na publiczne odczytanie petycji protestacyj-nej podczas obrad członków Zarządu oraz m.in. wręczenie listu Pana Marka.

Takiej zgody im nie udzielono, a na pytanie, jaka jest właściwie oficjalna przyczyna podjęcia decyzji o rozwiązaniu SPK, prezes Maryszczak odpowiedział, że „demokratyczna” (sic!).

O tym, że decyzja z 2010 o rozwią-zaniu SPK demokratyczną nie była, zain-teresowani sprawą mogli dowiedzieć się podczas równolegle odbywającego się w pobliskiej restauracji Robin Hood spo-tkania Nowego Zarządu SPK, na czele z pre-zesem Wiktorem Moszczyńskim (wybra-nym na to stanowisko podczas nadzwy-czajnego zjazdu w Leicester w lipcu br., kiedy to większość członków SPK odwo-łała stary Zarząd SPK).

Prezes Moszczyński wyjaśniał, że Nowy Zarząd podejmuje obecnie okre-ślone czynności prawne w celu podwa-żenia legalności decyzji z 2010 oraz dąży do legalnego usankcjonowania swojego statusu w celu możliwości kontynuowa-nia działaności SPK. Prezes oraz towa-rzyszący mu w tym wystąpieniu nowy wiceprezes Krzysztof Lus wspominali o licznych niejasnościach pojawiających się w rozliczeniach finansowych SPK, na przykład w związku ze znacznymi trans-ferami pieniężnymi pomiędzy SPK a Fun-dacją SPK.

Mowa była o nagminnym łamaniu sta-tutu przez członków Zarządu Głównego, którzy m.in. nie przestrzegali terminów oraz wymogów formalnych przy organiza-cji, podczas zjazdów stowarzyszenia, oraz ich niemożności przedstawienia akuratnej liczby członków stowarzyszenia, która to wiedza jest przecież niezbędna przy obli-czaniu wymaganego quorum przy głoso-waniach. Mowa była o niedawno sprzeda-nym domu kombatanta w Leicester oraz wystawionym na sprzedaż domu komba-tanta w Peterborough.

Prezes Moszczyński nie chciał jed-nak zdradzić, czy została wydana przez obsługującą ich kancelarię opinia prawna w sprawie legalności sprzedaży kilku-dziesięciu domów kombatantów, będą-cych własnością PCA Limited. Nie było również żadnych wiążących deklaracji odnośnie do pociągania członków starego Zarządu Głównego do odpowiedzialności karnej czy cywilnej.

Kiedy tak, w ciepłej atmosferze, obradowali nad tą dramatyczną sytuacją kombatanci-rebelianci wraz z Nowym Zarządem, obok, w POSK-u, miała miej-sce fizyczna konfrontacja młodych pro-testujących ze Starym Zarządem. Wice-prezes Zarządu Głównego Pani Barbara Orłowska, prowadząca pod rękę star-szego kombatanta, próbowała odpierać ataki wątłą dość argumentacją, twier-dząc m.in., że młodzi nie mają nic wpól-nego z SPK i że sprawa rozwiązania tej organizacji nie powinna ich interesować. Ów kombatant wtórował jej, mówiąc, że SPK musi się rozwiązać, a fundusze muszą zostać przekazane Zjednoczeniu Polskiemu (?).

Nie można się było pozbyć wrażenia, że w ten sam sposób „prowadzeni pod rękę” są wszyscy lub większość Zarządu Głównego, którzy jak zahipnotyzowani powtarzają w kółko, że SPK musi się z god-nością rozwiązać. Inni członkowie Zarządu

449_MAKIETA_2_26-49.indd 44 23/10/2012 16:59:32

Page 47: Cooltura Issue 449
Page 48: Cooltura Issue 449
Page 49: Cooltura Issue 449
Page 50: Cooltura Issue 449
Page 51: Cooltura Issue 449
Page 52: Cooltura Issue 449
Page 53: Cooltura Issue 449

051

» BEASTS OF THE SOUTHERN WILD

Dramat. Reż.: Benh Zeitlin; wyst.: Quvenzhané Wallis, Dwight Henry, Levy Easterly.www.timeout.com

Niemal baśniowa opowieść o tym, co się

dzieje w głowie sześcioletniej Hushpuppy, której ojciec jest ciężko chory, matka już dawno zmarła, a dziewczynka zamartwia się zagrożeniem powodzi w jej wiosce, a potem życiem w obozie dla tych, których domy zostają zalane. W głowie dziewczynki pełno jest bólu, prób zrozumienia sytuacji, ale i poezji oraz muzyki.

kina niezależne

» TRICYCLE CINEMA

Tricycle Theatre, Cinema & Gallery, 269 Kilburn High Road, London NW6 7JR. Tel. 020 7372 6611.

Tricycle Cinema swoją artystyczną propozycją odzwierciedla różnorodność etniczną i społeczną gminy Brent, w której się znajduje. Tylko w zeszłym roku odwiedziło je 40 tys. młodych ludzi, przychodzących do kina, na sztuki teatralne czy na warsztaty. Oprócz działającego pełną parą teatru, wyświetlane są tu najlepsze niezależne i artystyczne filmy z całego świata.

» PHOENIX CINEMA

Phoenix Cinema, 52 High Road, East Finchley, London N2 9PJ. Tel. 020 8444 6789.

Budynek tego kina jest w UK najstarszym nadal działającym, wybudowanym specjalnie na potrzeby kina. Został on wyremontowany w zeszłym roku za ponad 1 mln funtów. Pokazywane są tu najnowsze premiery światowe, filmy zagraniczne w różnych językach, specjalistyczne oraz klasyka. Organizowane są tu spotkania dla dzieci, festiwale, warsztaty czy debaty.

» SCREEN ON THE GREEN

Everyman Screen on the Green, 83 Upper Street, Islington, London N1 0NU.Tel. 0870 0664777.

Dość nietypowo jak na kino, Screen on the Green jest najbardziej znane z koncertów legendarnych zespołów muzycznych w 1976 roku, takich jak Buzzcocks, The Clash czy Sex Pistols. Obecnie kino to pokazuje najnowsze filmy współczesne, a zachęca wygodnymi, podwójnymi fotelami oraz w pełni wyposażonym barem serwującym drinki i posiłki.

musicale

» THE LION KING

Do 30.06. 2013. Lyceum Theatre, Wellington Street, London WC2E 7RQ. Stacja: Covent Garden. Bilety: 30-70 funtów.www.disney.co.uk/MusicalTheatre/TheLionKing

449_MAKIETA_3_50-73.indd 51 23/10/2012 16:02:57

Page 54: Cooltura Issue 449
Page 55: Cooltura Issue 449
Page 56: Cooltura Issue 449
Page 57: Cooltura Issue 449
Page 58: Cooltura Issue 449

056 CAFÉ COOLTURACZYTA SIĘ

PokalanieJeśli ktoś rozumie określenie, które jest też grupą na Facebooku: „Tkliwi nihiliści opanowujący pozycję dystansu”, może śmiało tę książkę przeczytać. Pod warunkiem że cytowany dystans już został osiągnięty. „Pokalanie” nie jest książką popkulturową, ono jest o „polkulturze”. Trochę dziwnej, lapidarnej. Można użyć jeszcze wielu trudnych słów, żeby ją opisać. Tylko po co?

PIOTR DOBRONIAK

» Czerwiński po napisaniu tej książki w 2005 r. został okrzyk-

nięty „nowym Hłasko”. Przez to zaczęto ją czytać niejako z obowiązku. Osobi-ście nie rozumiem tego porównania, ale też nie wszyscy muszą zrozumieć to, że ja książkę tę mogę porównać najwyżej do twórczości Michela Houellebecqa, którego nazwiska nie jestem w stanie nigdy zapamiętać i wymówić popraw-nie, a którego „Poszerzenie pola walki” podsunął mi kolega. Ono z kolei rozba-wiło mnie przez to, że spostrzeżenia tu zawarte z grubsza pokrywają się z moimi. I tutaj jest właśnie „miś na miarę naszych możliwości”, który jest wspólny u obu autorów i powoduje, że ośmielam się obie „knigi” porównywać. Tylko po co ja to robię?

Jeśli masz lat trzydzieści parę, to ta książka jest o twojej wczesnej bądź późnej młodości. Niestety, wystarczy „pięć lat mniej” i można – nie znaczy, że trzeba – w ogóle jej nie zakumać. Piotr Czerwiński w dość potoczny sposób opi-suje rzeczywistość, o co niektórzy mają do niego pretensje. Czego też nie rozu-miem, bo rzeczywistość nie jest gładka i słodka. Jeśli ktoś przez chwilę przynaj-mniej pracował w jakiejkolwiek korpo-racji albo „odnowionej” przez kapitalizm socjalistyczno-komunistycznej firmie, wie, że to był gówniany świat oparty na oparach alkoholu, opowiadaniach o tym, kto kogo przeleci, i twardym skurwysyń-stwie w relacjach pracownik-menedżer-dyrektor-prezes.

Nie ma co się oszukiwać. Ci wszy-scy światowi menedżerowie z początku lat 90. traktowali Polskę po pierw-sze jako zesłanie, a po drugie jak Dziki

Zachód. Powodowało to, że po pierwsze swoją frustra-cję z powodu „awansu na Wschód” odreagowywali na otoczeniu, a po drugie śru-bowali normy polskim pra-cownikom, niczym obecnie w chińskich fabrykach.

Polscy pracownicy też odreagowywali. Zazwyczaj ścieżka „reakcji” wyglą-dała tak: prezes opieprzył dyrektora, dyrektor mene-dżera, menedżer pracow-nika, a pracownik opieprzył w domu żonę i szedł pić. Gorzej, jak żony nie było, czego doświadcza bohater „Pokalania”. Wtedy od razu szło się pić. Bohater był w gorszej sytuacji. Nie dość, że zaczynał picie wcześniej od „tego z żoną”, ponieważ omijał etap „pracownik opieprzył w domu żonę”, to jedyne, co mógł zrobić, jeśli pił przy „obszczanym murku”, to pieprznąć sobie butelką o ścianę. Co się oczywiście w książce dzieje. Rozbijanie butelek o ścianę jest tu w sumie nieprzy-padkowe i wręcz okazuje się na końcu, że metaforyczne. Okazuje się również, że książka pomimo pozorów „pokolenio-wego bełkotu” jest bardzo dobrze prze-myślana i zaplanowana. Cóż, Czerwiń-ski zawarł w niej przemyślenia i wnio-ski z lat grubo trzydziestu. A że niektó-rzy mają pretensję, że zbyt wulgarne? Hm… Nie jest to opowieść fikcyjna. To się działo. Tak było.

Nie będę wchodził w polemikę na temat tego, czy opisywanie korporacyjnej

rzeczywistości wychodzi Piotrowi Czer-wińskiemu, czy nie. Jestem przekonany, że udało mu się to w „Pokalaniu”, jak i jego najnowszej „Pigułce wolności”.

Jeśli natomiast ktoś zarzuca auto-rowi – zaraz po wulgarnościach – że w jego prozie dużo jest o dupach, to cóż... Tak zbudowany jest świat. Na dupie się zaczyna i na dupie się kończy. Jak byśmy nie czarowali. Większość ludzi to nie indyjscy święci”, ale zwykli członko-wie ludzkiego stada. A w stadzie chodzi głównie o przetrwanie i podtrzymanie gatunku. Jak w życiu. «

449_MAKIETA_3_50-73.indd 56 23/10/2012 16:03:10

Page 59: Cooltura Issue 449

057

449_MAKIETA_3_50-73.indd 57 23/10/2012 16:03:13

Page 60: Cooltura Issue 449
Page 61: Cooltura Issue 449

059Filip Szustorowski» Można śmiało napisać, że fotografia towarzyszy mu od dzieciństwa, ponie-

waż już jako mały chłopiec podpatrywał fotograficzne hobby swojego taty. Po latach od połknięcia bakcyla zainteresowania naszego autora skupiły się przede wszystkim na fotografii studyjnej. Choć praca nie pozwala mu na pełne obcowanie z fotografią, to jednak ma nadzieję, że w przyszłości będzie to jego główne zajęcie. Życzymy powodzenia i wyjątkowych kadrów! «

449_MAKIETA_3_50-73.indd 59 23/10/2012 16:03:19

Page 62: Cooltura Issue 449

060

Strzał! Fotografia egzystencjalnaTuż po zakończeniu I wojny światowej w wesołych miasteczkach pojawiła się nowa, ciekawa atrakcja, tzw. shooting gallery. Na tej osobliwej strzelnicy ktoś, kto trafił w dziesiątkę, wygrywał nietypową nagrodę – zdjęcie samego siebie.

łukasz MarczewskI

» Przeładować, wycelować, oddać strzał – analogie między apara-

tem fotograficznym a pistoletem są nie-skończone. Odzwier-ciedlając odwieczne debaty na temat tego, czy fotografowanie kogoś to akt narusza-jący prywatność, czę-sto wyrwany z kon-tekstu, najnowsza wystawa „Shoot! Exi-stential Photography” w The Photographers Gallery analizuje zwią-zek pomiędzy strzelaniem do kogoś tym dosłownym oraz za pomocą obiektywu.

Szczerze powiedziawszy, nigdy przedtem nie słyszałem o „shooting gallery”. Stanowi ona zasadniczo kolekcję fotografii przedsta-wiającą ludzi strzelających do samych sie-bie. Idea ta była mi zupełnie obca i zajęło mi

trochę czasu, zanim dotarło do mnie, dlaczego ekspozy-cja ta jest tak efek-tywna. Na pierw-szym piętrze seria Erika Kesselsa rok po roku dokumen-tuje życie Rii van Dijk. Zdjęcia usze-regowano jednoli-cie, wzdłuż głównej

ściany galerii, idąc od prawej do lewej. Prze-chodząc powoli od czarno-białych odbitek

po kolorowe, widzimy, jak Ria starzeje się, jej ubiór się zmienia, a sylwetka z czasem staje się coraz bardziej zgarbiona. Lata bie-gną, Dijk towarzyszą coraz to inni ludzie, na pulpicie strzelnicy pojawia się w pew-nym momencie laska, a mimo to wyraz jej twarzy jest niezmienny – ta sama koncen-tracja i skupienie oczu na nagrodzie jak za młodu. Drugą połowę galerii wypełniają anonimowe fotografie przypadkowych ludzi. A co znajdziemy na górze? Tutaj kuratorzy skupiają się bardziej na pra-cach współczesnych artystów, którzy albo odnieśli się w jakiś sposób do tej historii, albo używają wszystkiego, co związane jest ze strzelaniem (tym właściwym oraz kamerą), w swojej twórczości. General-nie dominują tu dwa elementy: pistolety i lustra. Tę bardziej męską grę zestawiono z „Fire at Will”, wystylizowanym czarno-białym wideo przedstawiającym Niki de Saint Phalle (francuską malarkę i rzeź-biarkę) podczas wymyślnego malowa-nia. We wnętrzu białego obrazu de Saint Phalle umieszczała pojemniki z farbą, do których strzelała, a farba po przestrzele-niu folii wypływała i „malowała” dzieło. Na pochodzącym z końca lat 60. filmie de Saint Phalle wygląda niczym gwiazda kina New Wave, seksownie wymachu-jąc strzelbą przed wystrzałem. Wystawę kończy instalacja wideo „Crossfire” Chri-stiana Marclaya, stanowiąca ciemną, otwartą przestrzeń z otaczającymi widza czterema projektorami wyświetlającymi krwawe sceny wymiany ognia z hollywo-odzkich produkcji. Na zewnątrz czeka na nas pracownik galerii z karabinkiem na sprężone powietrze i pudełkiem amunicji. Za 3 funty każdy może oddać kilka strza-łów i, podobnie jak 100 lat temu, trafia-jąc w cel, zostanie uwieczniony na zdjęciu z szaloną akcją w tle. To nieco dziwny i nie-codzienny pomysł na wystawę, ale kurato-rom w tym przypadku znakomicie udało się połączyć subtelny materiał archiwalny z nieco wariackim spektaklem. Być może dlatego, że pistolet to w pewnym sensie obraz-ikona w mediach, obecny niemal wszędzie – od codziennych wiadomości po narrację w filmach.«

shooT! exIsTeNTIal PhoTograPhy Wystawa otwarta do 6 styczniaThe Photographers Gallery 16-18 Ramillies StreetLondon W1F 7LWGaleria czynna codziennie w godzinach 10-18, w czwartki do 20Wstęp płatny (bilety £3-5)

caFÉ coolTuraGALERIE

449_MAKIETA_3_50-73.indd 60 23/10/2012 18:21:17

Page 63: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_3_50-73.indd 61 23/10/2012 16:03:23

Page 64: Cooltura Issue 449

062 CAFÉ COOLTURASTREFA RELAKSU

Kolory i znaczenia mandaliDla mnichów buddyjskich tworzenie i kontemplowanie mandali jest formą medytacji. Nam umożliwić może kontakt z własnym wnętrzem, uwolnienie się od napięć i lęków oraz uzyskanie stanu wyciszenia i wewnętrznej harmonii. Ten akt kreacji pozwala bowiem symbolicznie wyrazić swoje emocje. Ciekawej wiedzy o nas samych może dostarczyć nam interpretacja tej symboliki.

słońce, światło, radość, ciepło, chęć do dzia-łania, zaś w negatywnym zazdrość, powierz-chowność, a także lęk przed zamknięciem,

- pomarańczowy – w aspekcie pozy-tywnym odwołuje się do takich znaczeń, jak optymizm, radość życia, aktywność, zdecy-dowanie, odwaga, wiara w siebie, natomiast w negatywnym może oznaczać beztroskę, a także wygórowane ambicje,

- różowy – w znaczeniu pozytywnym symbolizuje wrażliwość, delikatność, ele-gancję, romantyzm, zaś w negatywnym tajemniczość, niesamodzielność, potrzebę ochrony,

- fioletowy – w znaczeniu pozytywnym może być symbolem duchowości, mistyczno-ści, indywidualizmu, a w negatywnym melan-cholii, rezygnacji, bólu, cierpienia,

- niebieski – w aspekcie pozytywnym oznacza pewność siebie, opanowanie, spokój, zrównoważenie, rozsądek, natomiast w nega-tywnym nudę, pustkę, a także naiwność,

- zielony – w znaczeniu pozytywnym symbolizuje nadzieję, silną wolę, wytrzyma-łość, równowagę emocjonalną, zaś w nega-tywnym chęć sprawowania władzy, wygó-rowane ambicje, nieszczerość,

- biały – w znaczeniu pozytywnym jest symbolem niewinności, szlachetności, dosko-nałości, ale w negatywnym może symbo-lizować chłód, wyniosłość czy przesadny perfekcjonizm,

- czarny i szary – w znaczeniu pozytyw-nym symbolizują godność, honor, odnowę, a w negatywnym śmierć, żałobę, lęk, nie-bezpieczeństwo, poczucie beznadziei, nie-chęć.

Znając znaczenie poszczególnych kolo-rów, po narysowaniu kilku mandali możemy

pokusić się o interpretację idącą nieco dalej. Możemy spróbować zaobserwować, jaki kolor dominuje w naszych pracach, a także jakie barwy powtarzają się w nich często. Może nam to pomóc zidentyfikować nasze główne tendencje emocjonalne.

Interpretacja mandali oprócz znajomo-ści symboliki barw wymaga także znajomo-ści znaczenia kształtów i motywów, które się w nich pojawiają, jak również intuicji i doświadczenia. Susan Fincher pisze w swo-jej książce: „Nigdy nie dokopiesz się do osta-tecznego dna mandali. Użyte kolory i formy są odbiciem procesu życia (...). Powrót do mandali po miesiącu lub roku może przy-nieść świeży, odmienny wgląd, który będzie nie mniej prawdziwy. Najprawdopodobniej natrafisz też na różne tajemnicze formy, któ-rych nigdy nie zrozumiesz, mimo że będą się one regularnie pojawiać i znikać w twoich mandalach. Mając już pewne doświadczenie w rysowaniu i studiowaniu mandali, można identyfikować typowe formy i kolory oraz obserwować ich ewolucję, dokonującą się w miarę rozwoju i zmian osobowości”.

Jak mówił Jung, w procesie tworze-nia mandali najważniejszy jest jednak tak naprawdę związek między jej twórcą a jego własną interpretacją kolorów i form, jakie pojawiają się na rysunku. Każdy ma swój własny, indywidualny system takich znaczeń. Najistotniejszy wydaje się zatem sam proces tworzenia, który pozwala nam doświadczyć wielu emocji i wrażeń. To z nimi warto być w kontakcie i im warto się przyjrzeć, ponie-waż są najcenniejszymi wskazówkami na temat tego, co się w nas wydarza. Znajdź więc chwilę czasu dla siebie, weź papier i kredki i namaluj, co Ci w duszy gra. «

MAGDALENA JORDAN

» Interpretacja mandali nigdy jed-nak nie jest jednoznaczna, ponie-

waż opiera się na indywidualnym syste-mie znaczeń, jakie dla autora rysunku mają użyte w nim kolory i symbole. Możemy jed-nak powiedzieć co nieco o ogólnym znacze-niu kolorów, żeby nasza praca mogła być dla nas jakąś wskazówką.

Susan Fincher, autorka książki „Kre-atywna mandala”, uważa, że przede wszyst-kim trzeba zwrócić uwagę na kolor, który znajduje się w centrum mandali. Według niej symbolizuje on to, co jest dla nas w danej chwili najważniejsze. Powszechnie także uważa się, że każdy kolor ma pozytywne i negatywne znaczenie. I tak:

- czerwony – w znaczeniu pozytywnym symbolizuje miłość, siłę, wytrwałość, ener-gię życiową, a także zmysłowość, natomiast w negatywnym złość, nadpobudliwość oraz nienawiść,

- żółty – w znaczeniu pozytywnym to

449_MAKIETA_3_50-73.indd 62 23/10/2012 16:13:08

Page 65: Cooltura Issue 449
Page 66: Cooltura Issue 449
Page 67: Cooltura Issue 449

065065065065065065065065065065» POLKA W CITY

Bez zawirowań, proszę

» Obiecywałam sobie to już milion razy. Jeśli teraz kogoś spotkam

i coś się między nami rozwinie, zrobię wszystko, żeby nie wplątywać się w tzw. emocjonalne, miłosne zawirowania umy-słu. Łatwo powiedzieć, trudniej wcielić w życie.

Alana poznałam w kafejce podczas mojego rutynowego, weekendowego przeglądu prasy i kilku filiżanek cappuc-cino na dobry sobotni start. „Ten dzień akurat zaczął się nad wyraz pomyślnie” – pomyślałam, gdy przystojny, miły facet siedzący przy stoliku obok zagadnął mnie na temat artykułu, który akurat czytałam. Tylko wymówka, żeby przełamać pierwsze lody, ale podziałała. Zaczęliśmy rozmowę, która przeciągnęła się i trwała chyba ze 4 godziny. „Czas mija nadzwyczaj szybko, gdy się świetnie bawisz” – pomyślałam. Zanim skończyłam dopijać kolejną kawę, zapy-tał, czy moglibyśmy umówić się na jutro.

Z doświadczenia wiem, że jak znajo-mość przybiera zbyt szybki bieg, szanse, że przetrwa przynajmniej trzy miesiące, są nikłe. Odmówiłam tym razem i stwier-dziłam, że to rozsądniejsze niż rzucanie się w wir codziennych spotkań. Pisał codzien-nie. SMS-y na dzień dobry i dobranoc, przedłużające się w nieskończoność wie-czorne rozmowy. Fajne uczucie wiedzieć, że gdzieś tam jest ktoś, kto myśli o tobie non stop. Potem był dzień w Brighton, od rana do wieczora razem, skazani tylko na własne towarzystwo. Niezła próba tego, czy będzie wystarczająco dużo wątków do poruszenia, nie będzie zbyt długich pauz i czy nie wkradnie się nuda. Jednak jeśli pojawia się między ludźmi tzw. che-mia, to cokolwiek by mówili albo robili na początku, endorfiny uderzą z taką siłą, że zamydlą nam oczy, zatkają uszy, a my i tak będziemy w siódmym niebie. Tak też się stało w tym przypadku. W pewnym momencie zmiękłam i pod jego naciskami zgodziłam się na coraz częstsze spotka-nia. Żeby nie „utrudniać” czegoś, co roz-wija się tak pięknie. W końcu oboje jeste-śmy dorośli, więc po co udawać? Wiedzia-łam gdzieś w głębi duszy, że robię źle, ale z drugiej strony żyłam chwilą. Jako ludzie jesteśmy osobnikami stadnymi, chcemy być z kimś, czuć się potrzebni, adorowani, kochani. Jednak za każdym razem, jeśli

choć trochę spuścimy z tonu i pójdziemy na kompromis, stawiając na szali naszą niezależność, prywatność, przyjaciół oraz inne ważne i cenne rzeczy w naszym życiu, wtedy szansa na splajtowanie murowana. Obiecywałam sobie, że nie będę skupiać swoich emocji wokół nowej osoby i nie będę się angażować zbyt szybko, podawać swoich uczuć na tacy albo rzucać w pasz-czę lwa – nazwijcie, jak chcecie. Ręka do góry, która nie dałaby się nabrać? «

Kat P. Nasza City-korespondentka Kat jest sin-gielką po trzydziestce. Odnosi fantastyczne sukcesy zawodowe, lecz nadal nie potrafi, jak większość z nas, ułożyć puzzli zwa-nych męską psychiką. Tylko w „Cooltu-rze” dzieli się swoimi przeżyciami z lon-dyńskiej dating scene.

» PLOTKARA

Rihanna zbija kasę na Brytyjczykach

Ri-ri traktuje Londyn jak swój drugi dom. Nic dziwnego, jest tu uwielbiana i szczodrze za swoje przyjazdy

wynagradzana. Najnowszy pomysł? Jak donosi dziennik „The Sun”, Rihanna dostanie 5 mln funtów za włączenie świateł świątecznych w centrum handlowym Westfield w Stratford. Amerykańska gwiazda ma również zaśpiewać przed 20-tysięczną publicznością. O robotę tę starały się też Brytyjki Spice Girls. Jak widać jednak, przywiązanie do tradycji, a także rzekoma recesja na Wyspach są już historią.

449_MAKIETA_3_50-73.indd 65 23/10/2012 16:13:14

Page 68: Cooltura Issue 449
Page 69: Cooltura Issue 449

067

Kup cztery ogłoszenia ramkowe przez Internet, a piąte5GRATIS!

dostaniesz

449_MAKIETA_3_50-73.indd 67 23/10/2012 16:13:17

Page 70: Cooltura Issue 449

068 CAFÉ COOLTURAPORADY / ZDROWIE

Faza 2, dzień 1W poprzednim artykule zakończyliśmy fazę pierwszą, która trwa cztery tygodnie. Czas na fazę drugą, również trwającą cztery tygodnie.

Mariusz J. MielniCzuk, ekspert CKM.PL

» Różni się ona od fazy pierwszej tym, że nasze ciało „podzie-

limy” na bardziej szczegółowe partie. I tak na przykład dzień pierwszy to klatka i triceps, a dzień drugi to plecy i biceps. Oczywiście są tam też ćwicze-nia na barki i resztę mięśni.

Dzień trzeci to nogi i dzień czwarty to oczywiście trening funkcjonalny. Kiedy skolekcjonujecie wszystkie dni, a później wykonacie ćwiczenia, przeko-nacie się, że nie będzie mięśnia, który byście ominęli. Po czterech tygodniach fazy pierwszej wszyscy moi klienci, któ-rzy wykonywali ten program, z niepo-kojem czekali na fazę drugą i nie roz-czarowali się. Mogę powiedzieć szcze-rze, że wszyscy byli zadowoleni z ćwi-czeń, bo faza druga jest ciekawsza, co nie oznacza że łatwiejsza. Szczegól-nie po pierwszym tygodniu odczuje-cie różnicę, a nawet, powiedziałbym – zobaczycie ją. Po pierwsze, będzie to Wasz piąty tydzień ćwiczeń, a po dru-gie, zwiększamy trochę liczbę powtó-rzeń, ciężary, więc ból będzie troszkę większy.

Zanim przejdę do ćwiczeń, chciał-bym odpowiedzieć na powtarzające się pytania, jakie przysyłacie do mnie w mailach. Dziękuję za nie, staram się Wam wszystkim odpisać. Program cie-szy się popularnością, więc jest mi miło, a będzie jeszcze bardziej, jak po 15 tygo-dniach będziecie widzieli efekty.

Publikując ten program, miałem nadzieję, że wiele osób z niego skorzy-sta, jednak nie jest on dla wszystkich. Nie pisałem tego, bo uważałem to za oczywiste, a to błąd. Jest to program dla większości osób, ale jak ktoś ma wysokie ciśnienie, problem z dyskiem czy inne schorzenia albo jest po kontu-zji, powinien skonsultować się z leka-rzem lub z trenerem. Z programami jest tak, że są one często indywidualne. Nie damy takiego samego programu zdro-wemu nastolatkowi, który chce zwięk-szyć masę mięśniową, i osobie starszej, która ma wysokie ciśnienie.

Publikując ten program, miałem taką intencję, żeby mogło z niego sko-rzystać jak najwięcej osób, ale niestety

nie wszyscy – takiego programu nie ma i nigdy nie będzie. Jego wyniki rów-nież będą inne dla osoby z 20 kg nad-wagi i dla osoby z 5 kg nadwagi, ale to chyba jest oczywiste. Jedno mogę Wam obiecać: po ukończeniu tego programu, przy odpowiednim odży-wianiu, 100 proc. z Was będzie zado-wolonych i na pewno nie uzna tego czasu za stracony.

I jeszcze jedno: ciągle pytacie o „sześciopak”. Same ćwiczenia nie-stety Wam go nie zagwarantują. Zapa-miętajcie, że „sześciopak” buduje się w kuchni, nie na siłowni. Bez odpo-wiedniego odżywiania możecie o nim zapomnieć. Płaski brzuch – tak, „sze-ściopak” – tylko poprzez odpowiednie odżywianie.

przeChodziMy do następnego treningu.Warto byłoby mieć partnera do tych ćwi-czeń. Będzie on szczególnie pomocny w Incline Bench Press i Skull Crushers. Jeżeli ćwiczycie sami, pamiętajcie, żeby nie przesadzić z ciężarem – szczególnie to drugie ćwiczenie jest niebezpieczne, co właściwie mówi sama nazwa.

Zatrzymam się chwilę na ćwicze-niu nr 3 – Clean & Press. Jest to defi-nitywnie jedno z moich ulubionych ćwiczeń z klientami, ponieważ oddzia-łuje na mnóstwo mięśni i po prawi-dłowym jego wykonaniu naprawdę czujemy, że zrobiliśmy coś dobrego. Na dodatek Wasze serce zaczyna koła-tać jak szalone, a na drugi dzień spo-strzegacie, że Wasze mięśnie brzucha zaczynają do Was mówić! Proponuję obejrzeć dokładnie wideo, posłu-chać o technice, a najlepiej popro-sić trenera czy instruktora, żeby Wam ją wytłumaczył. Powtarzam po raz kolejny: żadne ćwiczenie nie ma sensu, jeżeli nie zachowujemy per-fekcyjnej techniki.

Kolejne ćwiczenie to Skull Crushers. Pamiętajcie, że sztanga powinna zatrzy-mać się tuż nad Waszym czołem, nie za głową. Jeżeli będziecie zatrzymywali ją za głową, to będzie to ćwiczenie na klatkę piersiową, a nie na triceps. Dla-tego wspominałem wcześniej, że wska-zana byłaby asekuracja.

dzień 1:1. Incline Bench Press/Dumbbell

flys (flat) set 4/reps 10 90 sec rest

2. Side to Side Push Ups sets 3/30 sec

3. Clean & Press 3/10 90 sec rest4. Side & Front Rises 3/10 90

sec rest5. Skull Crushers/Triceps Kickback

4/10 90sec rest6. Side to Side Heel Touch 20 sec/

Jump Rope 20 sec/Jump Lunges 20 sec sets 3

Przypominam, jak zawsze, że nazwy ćwiczeń są w języku angielskim, żeby łatwiej było Wam znaleźć wideo z techniką na YouTube.

FAZA 2

449_MAKIETA_3_50-73.indd 68 23/10/2012 16:13:19

Page 71: Cooltura Issue 449
Page 72: Cooltura Issue 449
Page 73: Cooltura Issue 449
Page 74: Cooltura Issue 449

072 CAFÉ COOLTURAWIELKA BRYTANIA OD KUCHNI

W paszczy lwaNadchodzi angielska zima. Rozpoczynają się „sianokosy” w restauracjach. Restauratorzy zacierają ręce, bo odkąd kryzys dopadł świat, naród niezbyt chętnie jada poza domem.

bym też zwrócić uwagę na atrakcyjnie brzmiące nazwy potraw typu „pomme frites”, czyli zwykłe frytki, lub pięknie brzmiący po francusku „boudin noir”, którym jest zwy-kła kaszanka.

Po drugie, specjały dnia. Prawie zawsze udaje mi się zgadnąć, co było specjałem kilka dni temu. Specials to ulubione danie mene-dżerów, poprawia im dochodowość i mini-malizuje straty. Unikajmy ich jak ognia, zwłaszcza tych, które nie pasują do restau-racji, np. tajskie placki rybne w typowo wło-skiej restauracji oznaczają, że coś traci swoją świeżość, należy to przyprawić, obkleić bułą i już mamy specjał. Oczywiście nie

jest to regułą, ale prawdopodobieństwo jest wysokie i znam to z doświadcze-nia. Jeżeli w specjałach dnia znajdu-jemy wszelkiego rodzaju gulasze,

stew, hot poty, prawie pewne jest, że mięsko

już niemal wypełzło. Co innego,

gdy

znajdują się one na stałe

w menu – wtedy rachunek prawdopo-

dobieństwa maleje.Po trzecie, set menu. Ma tu

zastosowanie stara zasada: 0,99 p to mniej niż 1 funt. Set menu daje właścicielowi pewność, że delikwent zostawi okrągłą sumkę bez większego wysiłku. Prawie zawsze za tę samą cenę

możemy zjeść lepiej i więcej, korzystając z normalnego menu. Poza tym we wspomnianych setach porcje są zazwyczaj mniej-sze i jest w nich mniej składników. Biznes, kochani, biznes!

Po czwarte, sztuka uników. Jak tylko zasiądziemy do stolika, przyjazny kelner podchodzi z zapytaniem, co chcemy do picia. Nie: czy chcemy, tylko: co. I już nas mają.

Chętnie też pomoże nam wybrać wino. Prawie zawsze nie to najlepsze i drogie, ale to, które przynosi największy profit. Nie musi być koniecznie złe, ale radzę dobrze czytać menu.

Po piąte, napiwki. Wielu Polaków nie rozumie pewnych zasad panujących w restauracjach. I niestety dlatego nie jeste-śmy tam mile widziani. Pomijam fakt, że restauratorzy dodają do rachunku 10-15 proc. service charge, który zazwyczaj jest opcjonalny i nie musimy go płacić, ale z nie-dawaniem kelnerom napiwków nie zgadzam się absolutnie.

Wielu ludzi z tego żyje, bo pensja na nic nie starcza. Kelnerzy i obsługa nigdy nie widzą pieniędzy z service charge, dlatego zawsze warto dać kelnerowi trochę kaski, rezygnując z jego płacenia.

Wszystko, o czym tutaj napisałem, jest bazującą na doświadczeniu opi-nią. Nie zawsze musi tak być. Pamię-tajmy, aby czytać menu dokładnie i na koniec nie skąpić. Dzisiaj przepis na milionera. «

KRuche ciastKo, KARMEL I CZEKOLADA Oto trzy warstwy, z których składa się mil-lionaire shortbread. Przepis na to ciastko polecamy nie tylko od święta! sKŁaDNiKi200 g mąki pszennej100 g mąki kukurydzianej300 g miękkiego, pokrojonego w kostkę masła100 g cukru pudru1 puszka masy toffi, kajmaku lub masy krówkowej250 g mlecznej czekolady50 g gorzkiej czekolady (zamiast czekolady można też użyć polewy czekoladowej)

sPosÓB PRZYRZĄDZeNiaMąkę pszenną, mąkę kukurydzianą, masło i cukier puder dokładnie ze sobą łączymy, a następnie wykładamy na wcześniej wysmarowaną tłuszczem blachę, nakłuwamy widelcem i pieczemy 20 minut w 190°C. Na upieczony spód wykładamy masę z puszki, a następnie, gdy stężeje, polewamy rozpuszczoną czekoladą lub polewą czekoladową. Po ostygnięciu ciasto wkładamy do lodówki i w niej je przechowujemy.

seRgiusZ hieRoNimcZaK, [email protected]

» Jak jednak zawsze bywa, krach dopadł tych najbiedniejszych. Tych

z grubym portfelem jest jeszcze spora gro-madka i to oni będą w lokalach zostawiać dziesiątki milionów funtów aż do Gwiazdki. Potem będzie znowu cisza. Gdyby jednak udało się nam znaleźć w gronie konsumen-tów, przydatnych może okazać się kilka dobrych rad na temat korzystania z restau-racyjnego blichtru. Pamiętajmy, że restaura-cje to biznes, a biznes to profit, czyli nasza krwawica.

Po pierwsze, menu. Narzę-dzie, dzięki któremu wychodzimy z restauracji z przekonaniem o miło spędzonym czasie, a z dru-giej strony z wewnętrznym gło-sem mówiącym, że „co tam, raz nie zawsze...”. Takie uczucie oznacza, że zostaliśmy zmanipulowani przez menu – główny oręż w rękach naszego restauratora.

Najdroższe dania znajdują się prawie zawsze w prawym gór-nym rogu, czyli tam, gdzie najpierw pada nasz wzrok. Zaraz obok znajdują się dania drogie i gdy je porównamy, to nam się wydaje, że opłaca się troszeczkę dopła-cić i zyskać dużo więcej. Uwaga! Już nas mają! Czytajmy menu spokoj-nie i najlepiej od końca. Sprawny i doświadczony kelner wie, kiedy podejść – zanim znajdziemy coś tań-szego i większego. Radził-

449_MAKIETA_3_50-73.indd 72 23/10/2012 16:13:30

Page 75: Cooltura Issue 449
Page 76: Cooltura Issue 449
Page 77: Cooltura Issue 449
Page 78: Cooltura Issue 449

076 REKLAMAKSIĘGOWOŚĆ / FINANSE / PRAWO

449_MAKIETA_4_78-107.indd 76 23/10/2012 14:49:39

Page 79: Cooltura Issue 449
Page 80: Cooltura Issue 449
Page 81: Cooltura Issue 449
Page 82: Cooltura Issue 449
Page 83: Cooltura Issue 449
Page 84: Cooltura Issue 449
Page 85: Cooltura Issue 449
Page 86: Cooltura Issue 449
Page 87: Cooltura Issue 449
Page 88: Cooltura Issue 449
Page 89: Cooltura Issue 449

087REKLAMASKUP ZŁOMU / WYWÓZ ŚMIECI

449_MAKIETA_4_78-107.indd 87 23/10/2012 14:50:11

Page 90: Cooltura Issue 449

088 REKLAMASKUP ZŁOMU

449_MAKIETA_4_78-107.indd 88 23/10/2012 14:50:14

Page 91: Cooltura Issue 449

089REKLAMASKUP ZŁOMU / WYWÓZ ŚMIECI

Kup cztery ogłoszenia ramkowe przez Internet, a piąte5GRATIS!

dostaniesz

449_MAKIETA_4_78-107.indd 89 23/10/2012 14:50:16

Page 92: Cooltura Issue 449
Page 93: Cooltura Issue 449
Page 94: Cooltura Issue 449
Page 95: Cooltura Issue 449
Page 96: Cooltura Issue 449

094 REKLAMAPACZKI / TRANSPORT

449_MAKIETA_4_78-107.indd 94 23/10/2012 14:50:26

Page 97: Cooltura Issue 449
Page 98: Cooltura Issue 449
Page 99: Cooltura Issue 449
Page 100: Cooltura Issue 449

Przez ponad 10 lat funkcjonowania na rynku brytyjskim Grabex Windows może poszczycić się świetnym tempem rozwoju i imponującym portfolio. W ekonomicznej dobie postkryzysowej gdzie wiele firm wciąż mozolnie próbuje odkuć się po kilku cienkich latach, jesteśmy dumni z tego, że Grabex Windows konsekwentnie z każdym dniem notuje wzrost ilości swoich sprzedaży, a co za tym idzie liczby zadowolonych Klientów.

3G – Golders Green Grabex

J esteśmy liderem w produk-cji i montażu okien, drzwi oraz konserwatorów. Każdy produkt

powstaje w naszej fabryce w Croydon na miarę, co w rezultacie umożliwia nam zaspokoić nawet najbardziej wymagające potrzeby i sprostać największym wyzwa-niom technicznym i wizualnym. Nasz niepodważalny sukces tkwi w doskona-łej jakości materiale, bezsprzecznie naj-lepszej obsłudze klienta, profesjonalnym składzie pracowników, świetnej organiza-cji i bogatej na rynku ofercie okien, drzwi i konserwatorów dostępnych w atrakcyj-nych cenach.

W Grabex Windows nie tylko nie-ustannie poszerzamy ofertę naszych pro-duktów, ale zawsze słuchamy sugestii naszych Klientów i staramy się wpasować w potrzeby rynku. Dlatego też we wrze-śniu 2012 otworzyliśmy na Golders Green nasz drugi już showroom. Mamy nadzieję, że dzięki temu staniemy się jeszcze łatwiej dostępni dla naszych obecnych i przy-szłych Klientów w Londynie. W showro-

omach na Golders Green i Morden można osobiście przekonać się o wysokiej jako-ści naszych okien i drzwi oraz porównac produkty wykonane z drewna, alumi-nium i PVC.

Naszym celem jest także rozwój na polu oferty dostępnych produktów. Bezustan-nie inwestujemy w nasze pokaźne zaple-cze produkcyjne. W ostatnich miesiącach nabyliśmy nowe maszyny do obróbki alu-minium i drewna, które pozwolą nam na wydajniejszą produkcję i skrócą czas ocze-kiwania na nasze produkty.

Wybierając Grabex Windows może-cie być Państwo pewni, że Wasze zamó-wienie zostanie zrealizowane zgodnie z wszelkimi oczekiwaniami.

Jakość i troska o detale jest naszym priorytetem. Od lat cieszymy się świet-nym odsetkiem usatysfakcjonowanych Klientów. Profesjonalna porada, miła obsługa oraz zrelaksowana atmosfera są niezwykle doceniane przez każdego z naszych Klientów i sprzyjają przemy-ślanym zakupom, którymi mogą cieszyć sie przez długie lata.

Grabex Windows rości sobie tytuł jedy-nej firmy okiennej na rynku londyńskim, gdzie przystępne ceny i fachowa obsługa nie oznaczają kompromisów w kwestii jakości. Nasze produkty wraz z montazem objęte są dziesięcioletnią gwarancją.

Po kolejnym sukcesie Grabex Win-dows na Grand Designs 2012 London Excel chcemy po raz kolejny przedsta-wić naszym Klientom Promocje Zimowa. Oferta trwa od 1 listopada do 20 grud-nia i obejmuje 20% zniżki na wszystkie nowe zamówienia (obowiązuje Regula-min Promocji). Serdecznie zapraszamy na filiżankę kawy i niezobowiązujacą rozmowę w jedym z naszych showro-omów.

Golders Green Showroom:77 Golders Green Rd

LondonNW11 8EN

020 8457 7472www.grabex.co.uk

449_MAKIETA_4_78-107.indd 98 23/10/2012 15:28:17

Page 101: Cooltura Issue 449

099REKLAMABUDOWNICTWO I REMONTY

449_MAKIETA_4_78-107.indd 99 23/10/2012 14:51:34

Page 102: Cooltura Issue 449
Page 103: Cooltura Issue 449

101REKLAMABUDOWNICTWO I REMONTY

449_MAKIETA_4_78-107.indd 101 23/10/2012 14:51:37

Page 104: Cooltura Issue 449
Page 105: Cooltura Issue 449
Page 106: Cooltura Issue 449
Page 107: Cooltura Issue 449
Page 108: Cooltura Issue 449

106 WIADOMOŚCISPORT

»Wbrew obawom, zwłaszcza pol-skich piłkarzy, mimo kompli-

kacji czy wręcz kompromitacji z prze-łożeniem spotkania trybuny stadionu wypełniły się niemal po brzegi. Najwię-cej wolnych miejsc było w sektorze prze-znaczonym dla kibiców angielskich. Fani biało-czerwonych przybyli np. z Kar-tuz, Krosna, Świnoujścia, Darłowa, Sko-czowa, jak też – już tradycyjnie – Wysp Brytyjskich, w tym najliczniejsza, „lon-dyńska” grupa.

Ubiegłotygodniowe spotkanie obu drużyn było jednak również pretekstem do zapoznania się zarówno z historią, jak i dniem dzisiejszym Polski. Polska Orga-nizacja Turystyczna z Londynu postano-wiła zatem przy okazji tego wydarzenia zorganizować wycieczkę dla brytyjskich dziennikarzy, którzy dzięki temu mieli możliwość m.in. zwiedzenia Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Kopernika, spaceru po warszawskich Łazienkach, ale także po starej Pradze oraz… poznania wielu innych atrakcji, które z całą pewnością warto polecić Brytyjczykom. Zatem oprócz niewątpli-wych walorów sportowych meczu nie mniej istotne okazały się także walory „poznawcze” warszawskiej eskapady, za co należą się szczególne słowa uzna-nia dla Polskiej Organizacji Turystycz-nej z Londynu oraz jej dyrektora Bog-dana Becli.

Ze spraw już czysto sportowych warto nadmienić, iż kibice złość na wtor-kową pogodę i organizatorów zostawili w domu, tworząc wspaniałą atmosferę. Ładnie zachowali się już podczas odgry-wania hymnów, kiedy brawami zareago-wali na „God Save the Queen”.

Od pierwszego gwizdka włoskiego arbitra po widowni niosło się: „Polska, Polska, Polska”. Przy zasuniętym dachu na trybunach było dość chłodno, więc kibice rozgrzewali się, skandując: „Kto nie skacze, ten za Anglią” i rytmicznie pod-skakując. Dwukrotnie w początkowych fragmentach gry słychać było także jęk zawodu, bo zawodnicy trenera Walde-mara Fornalika groźnie zaatakowali.

Po 20 minutach emocje nieco opa-dły. Po trybunach ruszyła meksykańska fala, a na ławkę, choć na krótko, wró-cił selekcjoner polskiej drużyny, który od początku spotkania stał przy linii bocznej.

Kibice z Anglii po raz pierwszy sły-szalni byli w 25. minucie, gdy ich ulu-bieńcy wykonywali rzut rożny. Miejscowi

Z Anglią na remisPo przełożeniu meczu o jeden dzień z powodu zbyt intensywnych opadów deszczu – tym razem już na suchej, choć śliskiej murawie, przy zasuniętym dachu i w obecności ponad 47 tys. widzów na Stadionie Narodowym w Warszawie – Polska zremisowała z Anglią 1:1 w meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Do pełni szczęścia zabrakło niewiele.

449_MAKIETA_5_104-112.indd 106 23/10/2012 15:59:29

Page 109: Cooltura Issue 449
Page 110: Cooltura Issue 449

108 WIADOMOŚCISPORT

» 32-letni Boruc, który grał już wcze-śniej na Wyspach Brytyjskich –

w szkockim Celtiku Glasgow – w swoim debiucie w Premier League nie uchronił Southampton od szóstej już w tym sezo-nie porażki. Skapitulował czterokrotnie, a wszystkie gole padły w drugiej połowie. Pokonali go Kevin Nolan, Malijczyk Modibo Maiga oraz dwukrotnie Mark Noble – naj-pierw z rzutu wolnego, a potem karnego. Przy pierwszym golu Noble’a Polak popeł-nił błąd. W pozostałych sytuacjach nie miał szans na skuteczną interwencję.

Prowadząca w tabeli Chelsea poko-nała w derbach Londynu na boisku

rywala Tottenham Hotspur 4:2. „Koguty” zakończyły tym samym serię czterech kolejnych ligowych wygranych.

Duży wkład w zwycięstwo miał Juan Mata, który zdobył dwa gole. Hiszpan tra-fiał do siatki w 66. i 69. minucie, przy stanie 2:1 dla Tottenhamu. Wcześniej bramkę dla jego zespołu strzelił Gary Cahill, a dla rywali Francuz William Gallas i Jermain Defoe. Ten ostatni uzyskał 200. trafienie w karierze. Wynik ustalił w pierwszej minucie doliczo-nego czasu gry Daniel Sturridge.

Dzięki zwycięstwu „The Blues”, któ-rzy nie doznali jeszcze porażki, pozostali na prowadzeniu w tabeli.

Drugim niepokonanym w tym sezo-nie zespołem pozostaje Manchester City, który w ósmej kolejce nie bez proble-mów wygrał na wyjeździe z West Brom-wich Albion 2:1. Goście mieli utrud-nione zadanie, gdyż od 23. minuty grali w osłabieniu. Czerwoną kartką ukarany został James Milner – za faul na wycho-dzącym na pozycję Irlandczyku Shanie Longu. Sytuacja ta miała miejsce około 20 metrów od bramki strzeżonej przez Joe Harta.

Podopieczni Włocha Roberto Man-ciniego od 67. minuty przegrywali po golu Longa, w końcówce dwie bramki zdobył jednak Bośniak Edin Dżeko i zapewnił im zwycięstwo. Dzięki temu pozostają na trzecim miejscu w tabeli, ze stratą czterech punktów do prowa-dzącej Chelsea. Mają tyle samo punk-tów co lokalny rywal Manchester Uni-ted, który w sobotę pokonał u siebie Stoke City 4:2. „Czerwone Diabły” są w tabeli wyżej dzięki lepszemu stosun-kowi bramek.

Zwycięstwo nad Stoke zapewniły piłkarzom Szkota Alexa Fergusona gole Holendra Robina van Persiego, Danny’ego Welbecka oraz dwa Way-ne’a Rooneya. Ten ostatni zaliczył także samobójcze trafienie, w 11. minucie głową pokonując własnego bramkarza Hiszpana Davida de Geę. Bramkę dla Stoke zdobył też Michael Kightly.

Na dziewiątym miejscu w tabeli pla-suje się Arsenal Londyn Wojciecha Szczę-snego i Łukasza Fabiańskiego, który prze-grał na wyjeździe z Norwich City 0:1. To jego druga porażka w tym sezonie.

Polscy bramkarze ze względu na kon-tuzje nie znaleźli się w kadrze zespołu. Fabiański, który powrócił niedawno do treningów po wyleczeniu urazu pleców, kilka dni temu zerwał więzadła stawu skokowego i będzie musiał przejść ope-rację. To wyłączy go z gry na około trzy miesiące. Za dwa tygodnie do składu powinien z kolei powrócić Szczęsny.

W bramce „Kanonierów” w starciu z Norwich stanął Vito Mannone. Włoch nie będzie mógł zaliczyć tego spotka-nia do udanych, po jego błędzie bowiem padła bramka dla rywala. Po strzale uro-dzonego w Ghanie reprezentanta Nor-wegii Alexandra Tetteya odbił on piłkę przed siebie, wprost pod nogi Granta Holta. Kapitan gospodarzy nie zmarno-wał tej sytuacji. Dzięki temu jego zespół przesunął się z przedostatniej, 19., na 15. pozycję w tabeli. «

Nieudany debiut BorucaArtur Boruc zadebiutował w sobotę w barwach beniaminka piłkarskiej ekstraklasy Anglii – Southampton, do którego trafił we wrześniu. Polski bramkarz wystąpił w przegranym przez jego zespół 1:4 wyjazdowym meczu z West Ham United w 8. kolejce.

Fot.

PAP/

EPA

/Pet

er P

owel

l

449_MAKIETA_5_104-112.indd 108 23/10/2012 15:59:36

Page 111: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_5_104-112.indd 109 23/10/2012 15:59:38

Page 112: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_5_104-112.indd 110 23/10/2012 15:59:42

Page 113: Cooltura Issue 449

449_MAKIETA_5_104-112.indd 111 23/10/2012 15:59:44

Page 114: Cooltura Issue 449
Page 115: Cooltura Issue 449

449_wrap.indd 3 23/10/2012 15:56:31

Page 116: Cooltura Issue 449

449_wrap.indd 4 23/10/2012 15:56:33