5
Uśmiechnięta Warszawa Już po raz kolejny Gazeta Wyborcza, Gazeta.pl Warszawa, Entropiasłowa.pl oraz Kino Atlantic zaprosili warszawiaków do wspólnej zabawy pt. Mieszkańcy Warszawy wysyłają radosne zdjęcia osób, zwierząt i otaczających przedmiotów, które w oryginalny sposób pokazują dobre emocje kryjące się w naszej stolicy. Spośród zdjęć zgłoszonych do konkursu profesjonalne jury wybierze najlepsze, a nagrodzone i wyróżnione zdjęcia zostaną opublikowane w ramach multimedialnego pokazu na ekranach i plazmach warszawskiego Kina Atlantic oraz wyeksponowane na specjalnej tygodniowej wystawie w foyer kina. szczegóły . O różnych obliczach ulicy Chmielnej w Polsce — reportaż Alicji Kabaty czytaj na str. Szlakiem wódki i zakąski za Marcinem Wojtasikiem. czytaj na str. Warszawa się uśmiecha. na str 3 7 5 Chmielną przez Polskę Meta seta galareta – gdzie na rozgrzewającą lufkę? EGZEMPLARZ BEZPLATNY www.cmp.med.pl www.minuta8.pl www.dtbj.pl NUMER (11) WARSZAWA, NAKLAD: STRON 11/2011 LISTOPAD 2011 5000 EGZ. 8 www.czymogepomoc.pl Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna STRONA 1 Wolność wróbla Marzenie o tym, by zamienić się choć na chwilę w ptaka towarzyszy ludzkości od wieków. Nie wyeliminowała go nawet klęska Ikara. Człowiek, w swojej bezkresnej tęsknocie za wolnością stworzył balon, spadochron, aż wreszcie samolot. Choć nie stał się może przez to kręgowcem skrzydlatym to dał sobie szansę, by się do niego zbliżyć. By odbywać, jak ptaki dalekodystansowe, podniebne wędrówki. I zerkać na nie, raz po raz, z różnych poziomów. Przyznać jednak trzeba, że ptak ptakowi nierówny. Czując podziw dla orłów, szacunek dla sokołów, czy zachwyt nad kolibrem, trudno sobie wyobrazić jakiś szczególny entuzjazm wobec pospolitego wróbla… Myślałam o tym, siedząc u Grycana na Chmielnej i obserwując kilka zupełnie niepłochliwych wróbli, które ćwierkały sobie na chodniku, nie bacząc na przechodniów. W pewnej chwili dostrzegłam, że przy stoliku obok siedzi nobliwy Chińczyk, który zamiast pochłaniać stojące przed nim ciastko, z wielkim entuzjazmem pochłaniał wzrokiem wróble. Śledził w napięciu każdy ich ruch. Uśmiechał się, a może nawet i wzruszał, jakby te wróble co najmniej tańczyły Jezioro Łabędzie. Chciałam zapytać, czy nie jest przypadkiem ornitologiem, bo myśl, że jest po prostu wielbicielem wróbli wydała mi się zbyt niedorzeczna, by się jej uchwycić. I wtedy nieoczekiwanie Chińczyk odwrócił się w moją stronę i staranną angielszczyzną powiedział: — Wielkie to szczęście, że macie tu tę ulicę, po której mogą sobie chodzić te urodziwe wróble i niczego się nie bać. Trudno powiedzieć, co wydało mi się bardziej zaskakujące, podniosły ton zdania czy też jego treść. — A pan szanowny, jest wróblowym pasjonatem? — zapytałam. Starszy Pan zamyślił się. Jego wzrok powędrował gdzieś na odległą szerokość geograficzną, a może i w inną epokę. Po dobrej chwili powrócił. Patrząc, a to na wróble, a to na sunących Chmielną ludzi opowiedział mi o czasach Mao Zedonga. O tym, jak wódz wydał w połowie XX wieku zarządzenie o zwalczaniu wróbli, ku wzmacnianiu kondycji mas, ochronie siły roboczej i podnoszeniu wydajności produkcyjnych narodu chińskiego. Na skutek tej decyzji miliony Chińczyków na wsiach i w miastach rozpoczęło eksterminację gatunku wróblowatego. Niszczono ich gniazda, strzelano do nich z proc, przede wszystkim jednak dręczono je hałasem, uderzając w garnki, patelnie i inne naczynia oraz gwiżdżąc. Pod wpływem straszliwego jazgotu w kilkanaście minut ogłuszone ptaki padały. Wiązano je i wywożono w triumfalnym pochodzie na ciężarówkach. Zagłada wróbli odarła chińskie miasta z ich stałego żywego elementu, natomiast pola uprawne na wsiach doprowadziła do ruiny, za sprawą rozplenienia się szarańczy, niegdyś wyjadanej przez wróble. Efektem tego było powiększenie panującej wówczas w kraju klęski głodu, która pochłonęła miliony ludzi. — Dziś na ulicach Pekinu starsi panowie wyprowadzają czasem w klatkach swoje wróble na poranny spacer — przeniósł się we współczesność mój rozmówca i kończąc swoją opowieść znów z nostalgią popatrzył na drepczące koło nas ptaki, które wydziobywały jakieś rozsypane na chodniku okruchy. Popatrzyłam tuż za nim. Po raz pierwszy w życiu zdałam sobie sprawę z tego, że zwykłe wróble spacerujące po warszawskim deptaku mogą być dla kogokolwiek na świecie symbolem wytęsknionej wolności. Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK Ula Ryciak www.ularyciak.bloog.pl Pisarka i scenarzystka. Autorka dwóch powieści (Taniec ptaka, 2006, Clitoris erectus, 2004) oraz wielu opowiadań i tekstów podróżniczych, publikowanych m.in. w Gazecie Wyborczej, w licznych miesięcznikach kulturalnych i portalach inter- netowych. Realizuje kampanie społeczne, tworzy akcje interaktywne oraz instalacje przestrzenne. Urodziła się w Warszawie, ale odczuwa przynależność do różnych miejsc na ziemi. GAZETA CHMIELNEJ I CAŁEGO ŚRÓDMIEŚCIA

Gazeta na Chmielnej / 11

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Gazeta na Chmielnej / 11

Citation preview

Page 1: Gazeta na Chmielnej / 11

UśmiechniętaWarszawaJuż po raz kolejny Gazeta Wyborcza, Gazeta.pl Warszawa,

Entropiasłowa.pl oraz Kino Atlantic zaprosili warszawiaków do

wspólnej zabawy pt.

Mieszkańcy Warszawy wysyłają radosne zdjęcia osób, zwierząt

i otaczających przedmiotów, które w oryginalny sposób pokazują

dobre emocje kryjące się w naszej stolicy. Spośród zdjęć zgłoszonych

do konkursu profesjonalne jury wybierze najlepsze, a nagrodzone

i wyróżnione zdjęcia zostaną opublikowane w ramach

multimedialnego pokazu na ekranach i plazmach warszawskiego Kina

Atlantic oraz wyeksponowane na specjalnej tygodniowej wystawie

w foyer kina.

szczegóły .

O różnych obliczach ulicy Chmielnej w Polsce — reportaż Alicji Kabaty

czytaj na str.

Szlakiem wódki i zakąski za Marcinem Wojtasikiem.

czytaj na str.

Warszawa się uśmiecha.

na str 3

7

5

Chmielną przez Polskę

Meta seta galareta – gdzie na rozgrzewającą lufkę?

EGZEMPLARZ

BEZPŁATNY

www.cmp.med.pl www.minuta8.plwww.dtbj.pl

NUMER (11) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON11/2011 LISTOPAD 2011 5000 EGZ. 8

www.czymogepomoc.pl

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

STRONA 1

Wolność wróbla

Marzenie o tym, by zamienić się choć na chwilę w ptaka towarzyszy ludzkości od wieków. Nie

wyeliminowała go nawet klęska Ikara. Człowiek, w swojej bezkresnej tęsknocie za wolnością stworzył

balon, spadochron, aż wreszcie samolot. Choć nie stał się może przez to kręgowcem skrzydlatym to dał

sobie szansę, by się do niego zbliżyć. By odbywać, jak ptaki dalekodystansowe, podniebne wędrówki.

I zerkać na nie, raz po raz, z różnych poziomów.

Przyznać jednak trzeba, że ptak ptakowi nierówny. Czując podziw dla orłów, szacunek dla sokołów, czy

zachwyt nad kolibrem, trudno sobie wyobrazić jakiś szczególny entuzjazm wobec pospolitego wróbla…

Myślałam o tym, siedząc u Grycana na Chmielnej i obserwując kilka zupełnie niepłochliwych wróbli, które

ćwierkały sobie na chodniku, nie bacząc na przechodniów. W pewnej chwili dostrzegłam, że przy stoliku

obok siedzi nobliwy Chińczyk, który zamiast pochłaniać stojące przed nim ciastko, z wielkim entuzjazmem

pochłaniał wzrokiem wróble. Śledził w napięciu każdy ich ruch. Uśmiechał się, a może nawet i wzruszał,

jakby te wróble co najmniej tańczyły Jezioro Łabędzie. Chciałam zapytać, czy nie jest przypadkiem

ornitologiem, bo myśl, że jest po prostu wielbicielem wróbli wydała mi się zbyt niedorzeczna, by się jej

uchwycić.

I wtedy nieoczekiwanie Chińczyk odwrócił się w moją stronę i staranną angielszczyzną powiedział:

— Wielkie to szczęście, że macie tu tę ulicę, po której mogą sobie chodzić te urodziwe wróble i niczego się

nie bać.

Trudno powiedzieć, co wydało mi się bardziej zaskakujące, podniosły ton zdania czy też jego treść.

— A pan szanowny, jest wróblowym pasjonatem? — zapytałam.

Starszy Pan zamyślił się. Jego wzrok powędrował gdzieś na odległą szerokość geograficzną, a może

i w inną epokę. Po dobrej chwili powrócił. Patrząc, a to na wróble, a to na sunących Chmielną ludzi

opowiedział mi o czasach Mao Zedonga. O tym, jak wódz wydał w połowie XX wieku zarządzenie

o zwalczaniu wróbli, ku wzmacnianiu kondycji mas, ochronie siły roboczej i podnoszeniu wydajności

produkcyjnych narodu chińskiego. Na skutek tej decyzji miliony Chińczyków na wsiach i w miastach

rozpoczęło eksterminację gatunku wróblowatego. Niszczono ich gniazda, strzelano do nich z proc, przede

wszystkim jednak dręczono je hałasem, uderzając w garnki, patelnie i inne naczynia oraz gwiżdżąc. Pod

wpływem straszliwego jazgotu w kilkanaście minut ogłuszone ptaki padały. Wiązano je i wywożono

w triumfalnym pochodzie na ciężarówkach. Zagłada wróbli odarła chińskie miasta z ich stałego żywego

elementu, natomiast pola uprawne na wsiach doprowadziła do ruiny, za sprawą rozplenienia się szarańczy,

niegdyś wyjadanej przez wróble. Efektem tego było powiększenie panującej wówczas w kraju klęski głodu,

która pochłonęła miliony ludzi.

— Dziś na ulicach Pekinu starsi panowie wyprowadzają czasem w klatkach swoje wróble na poranny

spacer — przeniósł się we współczesność mój rozmówca i kończąc swoją opowieść znów z nostalgią

popatrzył na drepczące koło nas ptaki, które wydziobywały jakieś rozsypane na chodniku okruchy.

Popatrzyłam tuż za nim. Po raz pierwszy w życiu zdałam sobie sprawę z tego, że zwykłe wróble

spacerujące po warszawskim deptaku mogą być dla kogokolwiek na świecie symbolem wytęsknionej

wolności.

Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK

Ula Ryciak

www.ularyciak.bloog.pl

Pisarka i scenarzystka. Autorka

dwóch powieści (Taniec ptaka,

2006, Clitoris erectus, 2004)

oraz wielu opowiadań i tekstów

podróżniczych, publikowanych

m.in. w Gazecie Wyborczej,

w licznych miesięcznikach

kulturalnych i portalach inter-

netowych. Realizuje kampanie

społeczne, tworzy akcje

interaktywne oraz instalacje

przestrzenne.

Urodziła się w Warszawie, ale

odczuwa przynależność do

różnych miejsc na ziemi.

G A Z E TA C H M I E L N E J I C A Ł E G O Ś R Ó D M I E Ś C I A

Page 2: Gazeta na Chmielnej / 11

Nastrojowow kinie AtlanticDanuta Awolusi

Cykl „Otwarte na Kino Atlantic” zawsze przyciąga

znakomitych gości. Dlatego warto skorzystać z moż-

liwości spotkania się z tymi osobistościami podczas

wydarzeń kulturalnych na najwyższym poziomie,

szczególnie, że mają one miejsce w centrum War-

szawy. Kino Atlantic to nie tylko projekcje filmów —

to także miejsce spotkań, dyskusji i uczty duchowej.

Tym razem 24 października Warszawiacy mogli

nacieszyć uszy, ponieważ gościem specjalnym była

znakomita polska wokalistka, Katarzyna Groniec.

Kinematograf wynalazł

Polak, pierwsze kina

zakładał Polak. Samuel

Goldwyn – Polak! Bracia

Warner? Oczywiście Polacy!

Pola Negri – przepiękna,

zdolna polska aktorka. I tak

można by wymieniać bez

końca…

Katarzyna Groniec realizuje się na scenie muzycz-

nej od wielu lat — zdobyła uznanie krytyki i uwielbie-

nie słuchaczy. Jej muzyka to mieszanka poezji śpie-

wanej, piosenki aktorskiej i ballady — to połączenie

wyróżnia ją na polskim rynku. Obecnie ukazała się

siódma już płyta artystki, zatytułowana "Pin-up

Princess”. Ten materiał to zapis przemyśleń kobiety,

która przekroczyła 35. rok życia. Jak mówi sama

piosenkarka:

Katarzyna Groniec bezwzględnie uwiodła słuchaczy

swoim urokiem. Spotkanie z gwiazdą poprowadziła

Katarzyna Grzymała, znana publiczności z TVN Style.

Oczywiście wydarzeniu towarzyszył również

film — tym razem był to

To opowieść o senegalskim piosenkarzu, który

stał się muzyczną twarzą całej Afryki. Youssou

wychował się w rodzinie, w której muzyka była

przekazywana z pokolenia na pokolenie. Śpiewano o

rzeczach ważnych.

— mówi artysta i nie można od-

mówić racji jego misji. Film dokumentuje niezwykłe

zjawisko — poruszenie społeczeństwa płytą zatytu-

łowaną „Egipt”, która miała być muzyką muzuł-

manów, a okazała się dla nich naruszeniem tabu. To

kolejne spotkanie z kulturowością i społecznymi

tematami w kinie Atlantic.

Natomiast 14 listopada odbyło się spotkanie

z autorem znakomitej książki o przewrotnym tytule

„Pollywood”, Andrzejem Krakowskim. Rzeczywiście,

jakby nie spojrzeć na historię światowego kina — wszę-

dzie Polacy! Kinematograf wynalazł Polak. Pierwsze

kina zakładał Polak! Samuel Goldwyn — Polak! Bracia

Warner? — Polacy! Pola Negri — przepiękna, zdolna

polska aktorka. I tak można by wymieniać bez końca.

Nareszcie ktoś napisał o tym książkę, a konkretnie —

autor, reżyser i wykładowca od ponad 40 lat pracujący

w USA, czyli właśnie Andrzej Krakowski.

Wszystkich zapraszamy 12 grudnia na spotkanie

z Andrzejem Makowieckim, autorem książki zatytuło-

wanej „Jazz urbanator. Awantury muzyka jazzowe-

go”. Gościem specjalnym będzie sam Michał Urbaniak

— saksofonista, skrzypek jazzowy, kompozytor

i aranżer.

Po albumach "Przypadki" i "Listach Julii"

bardziej ascetycznych aranżacyjnie, miałam ochotę na rytm,

puls i prostotę melodii. Do współpracy zaprosiłam Wojciecha

Waglewskiego, który napisał dla mnie sześć piosenek. Na

płycie gościnnie zaśpiewa też Kapela ze Wsi Warszawa.

Youssou N’Dour — Miłość do

muzyki.

Chcę przypominać ludziom o tym, jak

wiele mogą osiągnąćWszelkie informacje i szczegóły znajdą Państwo na

stronie www.kinoatlantic.pl

Trzy osoby, które jako pierwsze rozwiążą zadanie

konkursowe otrzymają Karty Kinomaniaka kina Atlantic.

Zadanie konkursowe brzmi:

Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail:

[email protected]

Rozwiń skrót OKA, który jest nazwą cyklu

w kinie Atlantic.

Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA

Tanio. Taniej. Ostrożnie!Każdy lubi kupować taniej. Niestety wiemy to nie tylko my, ale też właściciele

sklepów i specjaliści od reklamy. Dlatego wszędzie gdzie spojrzymy, kuszą nas

promocje, obniżki cen, korzystne raty lub inne powody, dla których powinniśmy

KUPOWAĆ. W okresie przedświątecznym jest to bardziej widoczne, dlatego

bardziej powinniśmy uważać. Na co? Paradoksalnie właśnie na samych siebie i de-

cyzje zakupowe, które będziemy podejmować w najbliższym czasie. Wielokrotnie

to co proponują nam sklepy po obniżce, nie różni się od tego, co możemy kupić

u konkurencji. Nawet jeżeli widzimy przekreśloną cenę pierwotną, która wielo-

krotnie przewyższa obecną, może się okazać, że na tej „super promocji” zdrowo

przepłacimy. Jak zatem kupować? Gdzie szukać rozsądnych cen? Co zrobić, żeby

nie dać się naciągnąć na sklepowe sztuczki? To wszystko znajdziecie w artykule

„Zakupowe sztuczki”. To arsenał wiedzy, który przyda się podczas bitwy o świą-

teczne prezenty i uchroni przed dziurą postrzałową w portfelu.

Tymon

NUMER 11 / LISTOPAD 2011

Katarzyna Groniecw kinie Atlantic

fot.

zar

ch.w

ww

.ent

ropi

asło

wa.

pl

UWAGA! KONKURS

3STRONA

ZDROWIE:

Pierwsza pomocchorobowa

Uśmiechnij się,Warszawo!

Uwaga przeziębienie!Dopadły cię pierwsze symptomychoroby?

Tabletka czosnkowa

Snu jak na lekarstwo

Na szczęście żeby wyleczyć katar, kaszel czy kiepskie

samopoczucie nie musisz wydawać fury pieniędzy na

leki czy antybiotyki. Tym razem zamiast do apteki udaj

się do sklepu spożywczego. Dostępne tam naturalne

składniki typu miód, czosnek, mleko czy cytryna

z pewnością wystarczą byś szybko odzyskał zdrowie.

Oczywiście pod warunkiem, że infekcja, która cię

dopadła to zwykłe przeziębienie, a nie zaawansowana

grypa.

Objawy, które mogą towarzyszyć przeziębieniu to

katar, kichanie, kaszel, ból głowy, stan podgorączkowy

oraz uczucie ciężkości i osłabienia. Jeśli zaobserwujesz

u siebie któryś z wymienionych symptomów połknij

samodzielnie przyrządzoną „tabletkę” czosnkową.

Owa tabletka to nic innego jak ząbek świeżego

obranego ze skórki czosnku. Należy popić go szklanką

letniej wody. Jeśli kupiliśmy czosnek o dużych ząb-

kach, przekrójmy naszą porcję na pół. W przeciwnym

razie możemy się zakrztusić albo udławić. Warto

jednak wiedzieć, że najlepszym lekarstwem na każdą

infekcję jest sen. Podczas drzemki organizm regeneruje

się dwa razy szybciej niż na jawie. Zatem śpij, kiedy

tylko możesz. Nieważne czy masz na to ochotę czy też

nie. Jeśli przeszkadza ci światło dzienne, zasłoń żaluz-

je, rolety albo zasłony i postaraj się zdrzemnąć.

Cierpisz na bezsenność? Przed położeniem się spać

wypij kubek świeżo zaparzonej melisy albo gorącego

mleka z dodatkiem miodu. Po takim koktajlu powieki

staną się ciężkie, a organizm zapadnie w drzemkę.

Najlepiej, by po wzbudzeniu ze snu znów sięgnąć po

ząbek czosnku. Dodatkowo możesz zażyć również

wzmacniającą odporność witaminę C. Nie musisz iść

po nią do apteki, gdyż jej pokłady znajdziesz w świe-

żych owocach i warzywach, np. natce pietruszki,

grejpfrucie, papryce czy kapuście. Jeśli masz w domu

cytrynę, wystarczy, że z połówki cytrusa wyciśniesz

sok, a następnie dodasz do szklanki z wodą i miodem.

Jeżeli posiadasz olejek eukaliptusowy albo rozma-

rynowy możesz też wykonać domową aromaterapię.

Wystarczy pół łyżeczki tego specyfiku (dodane do

garnka pełnego wrzącej wody) aby oczyścić powietrze,

którym oddychasz z zarazków i bakterii. Jeśli borykasz

się z uporczywym katarem idealnym rozwiązaniem

będzie inhalacja.

Konkurs jest organizowany po raz kolejny,

a ubiegłoroczna edycja przeszła najśmielsze oczeki-

wania organizatorów. W tym roku warszawiacy rów-

nież mogli wysyłać zdjęcia uśmiechniętych ludzi,

zwierząt, a nawet… przedmiotów. Zgłoszone dzieła

można obejrzeć w fotogalerii portalu gazeta.pl.

Uczestnicy konkursu dodawali swoje zdjęcia do

galerii zdjęć w terminie od 17 października do 6 lis-

topada za pomocą specjalnej „wrzutki”, która znajduje

się na stronie:

Nadesłane prace oceni specjalne jury, w skład którego

wejdzie między innymi: Wojtek Wieteska, Tomek Siko-

ra, Agata Kulesza i Agata Passent. Komisja wybierze

trzy najlepsze zdjęcia, a ich autorzy otrzymają lustrzan-

ki cyfrowe. Aby nagrodzić jak najwięcej uśmiechów,

jury przyzna dodatkowo 15 wyróżnień, które otrzy-

mają gadżety. Lista zwycięzców będzie opublikowana

12 listopada.

To jeszcze nie koniec zaszczytów — zdjęcia nagro-

dzone i wyróżnione zostaną zaprezentowane 21 listo-

pada w ramach multimedialnego pokazu na ekranach

i plazmach warszawskiego kina Atlantic oraz wyeks-

ponowane na specjalnej tygodniowej wystawie we

foyer kina. Ale apel tego konkursu jest nadal aktualny,

a więc powtórzmy naszą prośbę — Warszawo,

uśmiechnij się!!!

Jeśli jednak wszystkie domowe sposoby leczenia nie

przyniosą oczekiwanych rezultatów, zapraszamy do

Centrum Medycznego CMP. Nasi specjaliści pomogą

zwalczyć problem i podpowiedzą, jak sobie radzić

z problemami przeziębienia i infekcji.

Centrum Medyczne CMP

ul. Chmielna 14, nr infolinii 801 412 414

www.cmp.med.pl

Danuta Awolusi

W październiku ruszyła druga edycja konkursu foto-

graficznego zatytułowanego „Warszawa się uśmie-

cha”. Wydarzenie jest organizowane pod patronatem

Gazety Wyborczej, Gazeta.pl Warszawa, kina Atlan-

tic oraz portalu entropiaslowa.pl, a jego pomysło-

dawcą jest Artur Wolski. Już 21 listopada w kinie

Atlantic będzie można obejrzeć nagrodzone i wyróż

nione zdjęcia.

www.warszawa.gazeta.pl/warszawasieusmiecha.

www.czymogepomoc.pl

ciesz się zdrowiem całej rodzinywykorzystując domowe metody leczenia

fot.z archiwum

organizatora

Page 3: Gazeta na Chmielnej / 11

ZakupowesztuczkiTymoteusz Strzelecki

Zakupy to jedna z tych czynności, które mogą sprawić

wiele radości, ale też przyprawić o zawrót głowy

i kaca moralnego. Bo choć wszystko wydaje się pod-

czas nich takie proste i przejrzyste, to jednak potrafi

zaskoczyć. Nie zawsze pozytywnie. Jak uchronić się

przed sztuczkami, stosowanymi przez sprzedawców

i zaoszczędzić późniejszego rozczarowania? Poniżej

kilka wskazówek.

Istnieje wiele technik robienia zakupów. Jedni

robią listę, inni wyliczają ile mogą wydać pieniędzy. Są

też tacy, którzy idą na żywioł i nie mają zamiaru tracić

czasu na tworzenie jakiejkolwiek strategii. Ilu ludzi

tyle pomysłów na skuteczne zakupy. Dlatego najlepiej

pominąć kwestię przygotowania i przejść na pierwszą

linię frontu czyli do samego kupowania.

Niezależnie od tego czy kupujemy coś w sklepie czy też

w Internecie, zasada jest ta sama — Nie daj się zma-

nipulować i zachowaj spokój. Twoją uwagę przyciągać

będą zapewne duże czerwone napisy o promocjach,

przecenach i ostatnich sztukach. Przekreślone ceny

pierwotne sugerować będą, że wartość produktu jest

o wiele wyższa niż okazyjna cena, którą widzisz przed

sobą. A na domiar wszystkiego, zmęczenie szukaniem

wśród tysięcy podobnych produktów podpowiadać

będzie — bierz to co widzisz i zapomnij już o tych

zakupach! Zanim jednak poddasz się i postanowisz

kupić, sprawdź kilka rzeczy. W sklepach niektóre

produkty eksponowane są w takich miejscach, żebyś

w pierwszej kolejności miał dostęp właśnie do nich. Są

to te najbardziej widoczne promocje i stoiska w sklepie

lub największe reklamy na głównych stronach inter-

netowych. Pamiętaj jednak, że są tam nie ze względu

na swoją okazyjność i unikalność, ale dlatego, że ich

producent za to zapłacił. W mniej eksponowanym

miejscu możesz często znaleźć to samo w niższej cenie.

Kolejna ważna rzecz to miejsce zakupu. Najłatwiej

zrobić zakupy w dużych centrach handlowych. Dobry

dojazd, wiele sklepów w jednym miejscu i dobra

atmosfera do wydawania pieniędzy. Pamiętaj jednak,

że w cenie produktu płacisz też za ogromny czynsz,

jaki właściciel płaci za możliwość posiadania swojego

lokalu w takim miejscu. Sprawdź ceny w małych

sklepach, pasażach lub w sklepach internetowych

(które coraz częściej mają swoje punkty sprzedaży

również w lokalach).

Skończyły się czasy, kiedy ciężko jest znaleźć produkty

na sklepowych półkach. Teraz jest ich tam pod

dostatkiem. Czasami aż za dużo, żeby podjąć szybką

i trafną decyzję. Dlatego zanim coś kupimy, zastanów-

my się czy obok nie ma tego samego, tylko w niższej

cenie. Zauważcie, że najdroższe produkty są przeważ-

nie na półkach znajdujących się na wysokości wzroku.

Najtańsze z kolei na samym dole i na najwyższej półce.

To również sprytna sztuczka sklepów. W Internecie

z kolei ceny tych samych produktów mogą różnić się

od siebie w zależności od strony jaką odwiedzimy.

Dlatego przydatne mogą okazać się przeglądarki

produktów, które wyszukują nam określony produkt,

wskazując jego cenę w wielu różnych sklepach

internetowych. Wystarczy wpisać w Internecie frazę

„porównanie cen” i wybrać jedną z wielu dostępnych

stron tego typu. Dobrą alternatywą są również znane

portale aukcyjne (np. Allegro), gdzie możemy kupić

upatrzone produkty często po dużo niższych cenach

niż w centrum handlowym.

Coraz większym powodzeniem cieszą się ostatnio

również zakupy u hurtowników lub tzw. zakupy

grupowe. Wiadomo nie od dziś, że najtaniej jest

u producenta. Każdy kolejny pośrednik dolicza swoją

marżę, a cena końcowa w sklepie potrafi być dużo

wyższa. Dlatego warto poszukać hurtowni umożliwia-

jących zakup również pojedynczych sztuk lub wyt-

wórców prowadzących sprzedaż także własnym

sumptem. Opłacalne może okazać się skorzystanie

z portalu oferującego możliwość zakupu produktu

w ramach zakupów grupowych. Stron tego typu jest

obecnie bardzo dużo i oferują produkty w cenach

obniżonych nawet o 90 procent (przykładowa strona

porównująca tego typu oferty: GoDealla.pl). Jednak

również przy takich zakupach powinniśmy zachować

ostrożność. Czasami ceny pierwotne są znacząco

zawyżone, żeby dać wrażenie ogromnej okazji. Zawsze

warto porównać taką ofertę z rzeczywistą ceną

produktu lub usługi.

Wielka obniżka

Masz wybór

Grupowe szaleństwo

Zauważcie, że najdroższe

produkty są przeważnie na

półkach znajdujących się na

wysokości wzroku.

Najtańsze z kolei na samym

dole i na najwyższej półce.

Czasami ceny pierwotne są

znacząco zawyżone, żeby

dać wrażenie ogromnej

okazji.

W ramach projektu Fotomiastikon

pasjonaci fotografii publikują zdjęcia Waszawy

w serwisie

Najlepsze z nich można obejrzeć w Galerii

Jabłkowskich w podwórzu przy Chmielnej 21.

www.fotomiastikon.pl

Meta, seta, galaretaczyli szlakiem wódki i zakąski...

Pionierzy

Czar Peerelu

Przyszłość

Marcin Wojtasik

Przekąski Zakąski - Bistro a la Fourchette,

ul. Krakowskie Przedmieście, róg ul. Ossolińskich

(w budynku Hotelu Europejskiego)

Meta,

ul. Foksal 21

Między Wódką a Zakąską,

ul. Chmielna 15

Bary z wódką i zakąskami były stałym i bardzo

charakterystycznym elementem warszawskiej ulicy od

niepamiętnych lat aż po okres peerelowski. Po trans-

formacji ustrojowej rewolucyjnie zmienił się jednak

model picia Polaków. Wódka zdecydowanie ustąpiła

miejsca piwu, a miejscem spotkań stały się rożnego

rodzaju puby. Była to niewątpliwie zmiana na lepsze,

bo mimo rozbudowanej infrastruktury w Polsce nie

istniała kultura picia, a zabawa na poziomie, to było

ostatnie, z czym kojarzyła się wódka. Wielu patrzyło

wprawdzie z żalem jak kolejne tradycyjne bary z wód-

ką zamykają swe podwoje albo zmieniają profil, ale tak

naprawdę większość cieszyło chyba zniknięcie z ulic

tak charakterystycznych dla Peerelu panów idących

chwiejnym krokiem w Polskę, tudzież zalegających na

ławkach.

Moja prywatna opinia jest taka, że do wódki

trzeba dojrzeć nie tylko indywidualnie, do wódki

trzeba dojrzeć także kulturowo, cale społeczeństwo

musi dojrzeć do wódki. I mam wrażenie, że to się

właśnie w ostatnich latach wydarzyło.

Pierwszą jaskółką zmian był otwarty w wyjątkowo

prestiżowym miejscu Na Krakowskim Przedmieściu

legendarny bar autorskie dzieło

Adama Gesslera. Sukces tego pionierskiego przedsię-

wzięcia był oszałamiający. Tłumy nie mieściły się we

wnętrzu i spożycie wódki oraz wspaniałych klasycz-

nych zakąsek odbywało się na parapetach na zewnątrz,

a nawet na ławkach pobliskiego przystanku, dopóki

straż miejska i wynajęta przez bar ochrona nie położyła

kresu temu procederowi, ograniczając spożycie do

wnętrza. Szkoda tych czasów, ale z drugiej strony owo

wnętrze urządzone jest z idealnym wyczuciem tematu

i wspaniale zakąsza się w nim genialnym śledziem

w oleju lnianym, awanturką, przepysznymi nóżkami

w galarecie, eleganckim pasztetem czy kiełbaskami na

gorąco, obserwując w długim lustrze, jak legendarny

pan Roman i jego ekipa wykonują tytaniczną i syzy-

fową pracę zaspokojenia apetytów kłębiącego się za

ladą tłumu. Syzyfową, gdyż bar nie zamyka swoich

podwojów przez całą dobę.

Mimo tak wielkiego sukcesu długo trzeba było

czekać na naśladowców. Myślę że wódka jako twardy

alkohol budziła instynktowny lęk restauratorów

i wywoływała u nich wizję bijatyk, zdemolowanego

lokalu i nieprzytomnych opojów wywożonych na

Kolską. Z czasem jednak przykład Zakąsek, gdzie picie

wódki odbywało się w zaskakująco przyzwoity sposób

zachęcił następnych. Lokalik, o którym jeszcze nie-

dawno nie pisałbym z przyczyn osobistych to bar

bistro mieszczący się dokładnie na przeciwległym

w stosunku do Zakąsek rogu Hotelu Europejskiego.

Nie pisałbym, gdyż był tak mało znany, że można tam

było wieczorową porą znaleźć nawet miejsce siedzące,

podczas gdy w sąsiednich Zakąskach nie szło dopchać

się do baru. Teraz sporo osób odkryło tę alternatywę,

dlatego walor kameralności jest już bezpowrotnie utra-

cony. Miejsce ciągle jednak wygrywa trochę niższymi

cenami, choć klasa zakąsek i wnętrze nie umywają się

do lokalu vis a vis. Z czystym sumieniem polecić mogę

tutejszego śledzika i tatarka z ukraińską wódką

Nemiroff w kilku smakach.

Ale przecież jesteśmy na Trakcie Królewskim i takie

miejsca to tylko przystanki na trasie, gdyż w jednym

miejscu pić jest bardzo niewskazane…Przechadzka

związana ze zmianą lokalu stanowi bowiem strate-

giczną przerwę w spożyciu, a odrobina świeżego

powietrza ożywia umysł, zwłaszcza, jeśli jest to trochę

dłuższy spacerek, a taki nas czeka, gdyż następny lokal

znajduje się dopiero w okolicach Chmielnej, a kon-

kretnie na jej przedłużeniu, czyli ulicy Foksal. Uliczka

zarezerwowana dla lokali nastawionych na raczej

wysokobudżetową klientelę, niespodziewanie wzbo-

gaciła się jakieś dwa lata temu o bardzo demokra-

tyczny, a przy tym stylizowany w każdym szczególe

na Peerel lokal Natężenie gadżetów,

którymi ozdobiono lokal, związanych z Polską sprzed

1989 roku, u jednych budzi sentymenty i nostalgie, a

u innych mieszane uczucia obcowania z cokolwiek

nienaturalną cepelią. Tak jest jednak tylko przed

pierwszą kolejką. Potem te wszystkie stare płyty-

single, tabliczki z hasłami BHP, nieśmiertelne polskie

przeboje lat osiemdziesiątych sączące się z głośników,

okazują się nagle być idealnie na swoim miejscu.

Obsługa zaś jest pierwsza klasa. Pani bufetowa, pamię-

tająca jeszcze rządy Jaruzelskiego, zawsze uśmiech-

nięta, w przeciwieństwie do pracującej w amoku

obsługi Zakąsek, zagada i doradzi. Wódka jest ładnie

zamrożona i podawana w zamrożonych kieliszkach (to

zasadnicza różnica w stosunku do poprzednio opisa-

nych lokali, gdzie jest niestety ciepła... pewnie dlatego

w Secie jest ona o zeta droższa), a zakąski bardzo przyz-

woite. Do wyboru mamy m.in. śledzika w dwóch wer-

sjach: matjasa z cebulką i rolmopsa, tatarka, o którym

nie da się powiedzieć złego słowa czy flaczki, które

mogłyby może być trochę lepsze, ale dobrze, że jest coś

na ciepło. Mgliście pamiętam, że było nawet coś na

deser, szarlotka chyba. Dodajmy do tego prostą oran-

żadę w szklanych butelkach do popicia i na pewno ten

postój będzie dłuższy.

Ale nie ostatni, bo oto nieopodal, na samej ulicy

Chmielnej otworzył się nowy lokal z tej branży pod

nazwą Myślę, że twórcy

tego przedsięwzięcia mają ambicję stworzenia sieci, bo

podobny lokal wypatrzyłem przy Dworcu Wileńskim

(nie byłem w środku, ale z taką lokalizacją musi tam

bywać wesoło). Muszę przyznać, że lokal nie został

jeszcze przeze mnie rozpoznany walką, ale ze wstęp-

nych oględzin wynika, że wszystko jest jak trzeba.

Śledzik, tatar, nóżki w galarecie, flaczki, biała kiełbasa

są jak należy, wódka smaczna. Jedyne, co mnie

zasmuciło to duża ilość osób tkwiących najwidoczniej

mentalnie w latach dziewięćdziesiątych i sączących

piwo.

Widać zatem wyraźny trend na renesans trady-

cyjnego warszawskiego picia pod zakąskę. Wymie-

nione tu lokale to tylko największa klasyka gatunku. Są

też inne i na pewno będzie ich więcej, a przy tym nic nie

wskazuje, by doprowadzić to miało do spadku bez-

pieczeństwa publicznego i spokoju w okolicy. Są to

chyba wystarczające dowody na obronę stwierdzenia,

że Polacy, jako naród, a przynajmniej mieszkańcy

stolicy, dorośli do kulturalnej zabawy przy mocnym

alkoholu.

Przekąski Zakąski,

Meta Seta Luneta.

Między Wódką a Zakąską.

Makieta i skład: www.minuta8.pl4 5STRONA STRONAwww.czymogepomoc.pl

WARSZAWSKI FOTOBLOG

W poszukiwaniusmaku

RECENZJA KULINARNA

fot.

Mar

cin

Woj

tasi

k

NUMER 11 / LISTOPAD 2011

menulokalu Meta

NIELOTfot.

Rośnie nowe...

Page 4: Gazeta na Chmielnej / 11

Makieta i skład: www.minuta8.pl6 STRONA

NUMER 11 / LISTOPAD 2011

Słowa kwiatówDanuta Awolusi

Nasz świat jest tak szumny, tak głupi, tak zabiegany.

Prawdziwym szyfrem jest to, co do siebie mówimy.

Trzeba krzyczeć, żeby się przebić, biec ku szczęściu,

bo jego osiągnięcie daje gwarancję równowagi.

Tylko kwiaty milczą, są ciche, coś znaczą — ale nie

umiemy czytać zawartych w nich wiadomości. Po

stronie kwiatów staje Victoria, bohaterka boleśnie

prawdziwej, nasyconej kolorami i zapachem ziół

książki zatytułowanej Sekretny język kwiatów. Ona jest jak kwiat, który wyrósł w cieniu. Ona

jest jak kwiat, który zamyka szczelnie płatki, drżąc

przed wiatrem, chłodem i nocą. Ona jest jak kwiat,

który został za wcześnie zerwany, jeszcze się nie

rozwinął, a drugiego życia nie dostanie.

Vanessa Diffenbaugh stworzyła oszałamiające

dzieło, które łączy w sobie dramat, symbolikę i powieść

obyczajową. Tematyka wydaje nam się znana — poz-

najemy dziecko, sierotę. Sieroty zazwyczaj nas poru-

szają, a ich los jest rozpaczliwy, ale Victoria ma inny

sposób na okazywanie swych uczuć — zgorzknienie,

bunt, nienawiść. Tak wychował ją cały świat, dając jej

szansę, tylko po to, by za chwilę ją odebrać… Dziew-

czynka znajduje matkę adopcyjną — kobietę, która

otacza ją miłością, zapewnia dom i podarowuje jej…

kwiaty. Uczy ją, że każdy z nich coś znaczy, tworząc

sekretny kod, znany tylko garstce ludzi. Lawenda —

nieufność. Oset — nienawiść. Oto wizytówka Victorii.

Ona zna tylko ten język, to są dla niej jedyne słowa

szczerych uczuć, jakie może wyrazić. Bohaterka znika

pośród roślin, kwiaty zastępują jej ludzi. Kiedy przy-

brana matka zawodzi, a dziewczynka musi powrócić

do domu dziecka, jej życie staje się pasmem cierpienia,

buntu wobec świata i samej siebie. Bohaterka obrasta

w kolce, bo kto jest atakowany przez życie, ten się

broni. Jest krnąbrna, dzika, pełna gniewu. Jest nieko-

chana, jak zgniłe, jesienne liście, które czekają już tylko,

aż przykryje je pierwszy śnieg.

Victoria to postać tragiczna, dorastająca w to-

ksycznym świecie, w którym wszystko jest nietrwałe,

płytkie i zdradliwe. Dziewczyna woli bezdomność —

fizyczną i umysłową, niż zaufanie wobec drugiego

człowieka. Odrzuca od siebie wszelkie przejawy

współczucia, śpi w parku, kradnie jedzenie, a jej

przyjaciółmi są tylko kwiaty. Walczy, by nie znaleźć

przypadkiem miłości. Uczucie to i tak ją znajduje, ale

zanim kolce opadną — wielu ludzi czeka cierpienie

i zawód, bo Victoria „kłuje”.

Losy tej dziewczynki, a potem dojrzewającej ko-

biety, chwytają mocno za gardło, wyciskając ostatnią

łzę. Tak mało jest nas w stanie wzruszyć, a ona to robi

— poraża, uczula, wstrząsa. Chcemy wziąć ją w ra-

miona, albo spoliczkować, bo ona ucieka przed wszyst-

kim. Oddaje własne dziecko, zostawia miłość swojego

życia. Mieszka w szafie (dosłownie!), czując się chyba

jak dziecko w łonie matki i marząc o lepszym początku,

lepszym środku i lepszym końcu.

Wspaniałe połączenie potęgi przyrody z ludzkimi

uczuciami, które są równie zróżnicowane jak kwiaty.

Poruszająca, pełna prostych,

ale tragicznych emocji.

Czytelnia

Herbata stygnie,zapada zmrok,a pod pióremciągle nic…Danuta Awolusi

Pisanie tekstów, tworzenie artykułów, bycie dzienni-

karzem — wydaje się, że posiadanie „lekkiego pióra”

wystarczy, aby nabyć te umiejętności. Jednak

warsztat trzeba szkolić, należy bezustannie gonić

ideał i się uczyć. Wydawnictwo Ossolineum wydało

niepozorną książeczkę — „Pisać skutecznie. Strate-

gia dla każdego autora” Ewy Wilcz-Grzędzińskiej

i Tomasza Wróblewskiego, która może stać się biblią

każdego pisarza.

Na rynku odnajdziemy setki pozycji, które radzą,

jak tworzyć teksty, szlifować swój styl i zdobyć war-

sztat dziennikarski. Często jednak owe porady są nies-

tety banalne, nie wnoszą nic nowego. Tymczasem

autorzy książki „Pisać skutecznie” serwują czytelni-

kowi garść sprawdzonych metod i informacji z samego

źródła. Oni sami piszą od lat, znają media na wylot

i mało co może ich zaskoczyć. Książka pisana jest

z ogromnym humorem, a zastosowane przykłady zas-

kakują i dają do myślenia:

Ten cytat bawi, ale równocześnie moty-

wuje, aby jednak ratować dziennikarski ród — wspa-

niały zawód i powołanie.

Książka, czy właściwie poradnik, została zbudo-

wana w bardzo nowoczesny sposób: porządkuje wie-

dzę, daje przykłady i wskazówki, każdą oddzielnie.

Takie usystematyzowanie tekstu sprawia, że pozycję

czyta się lekko, wyciągając maksymalną ilość cennych

informacji. Autorzy zadbali o szczegóły, omówione są

praktycznie wszystkie etapy tworzenia dobrego

tekstu: wymyślenie tezy, konstrukcja, szlifowanie

stylu, eliminowanie błędów. Po wszystkich tych

zabiegach ma szansę powstać znakomity artykuł,

a twórcy dodatkowo radzą, jak zainteresować nim

redaktora.

Autorzy poradnika zawarli w książce mnóstwo

cytatów, które ilustrują zastosowane wskazówki

w tekście. Czytelnik otrzymuje mini kompendium

wiedzy, które krok po kroku doprowadzi do sukcesu.

Poradnik powinni przeczytać zarówno ci, którzy

dopiero stawiają pierwsze kroki w zawodzie dzienni-

karza, jak i osoby, które chcą dowiedzieć się czegoś

nowego i doskonalić swój warsztat. Na taką książkę

warto było czekać, Ewa Wilcz-Grzędzińska i Tomasz

Wróblewski piszą bez patosu i nadęcia, przypominają

zasady oczywiste, ale najczęściej... zapomniane.

Faktycznie trudno sobie dziś

wyobrazić świat bez dziennikarzy, ale 50 lat temu trudno

było sobie wyobrazić, że zniknie zawód windziarza. Win-

dziarzy już nie ma. Windy zostały. Nowocześniejsze, proste

w obsłudze, ale co ważniejsze — dziś każdy z nas jest

windziarzem.

“Pisać skutecznie. Strategia dla każdego autora"

Wilcz-Grzędzińska Ewa, Wróblewski Tomasz

Wydawnictwo: Ossolineum

Rok wydania: 2011

ISBN: 978-83-04-05051-8

Wymiary: 115 x 197 mm

Oprawa: miękka

Stron: 182

Ewa Wilcz-Grzędzińska:

Dziennikarka i redaktorka. Autorka wielu artykułów, wywiadów, tekstówpublicystycznych. Szefowa działów z dwudziestoletnim doświadczeniemzawodowym. Pracowała m.in. w takich pismach jak: CASH, DziennikGazeta Prawna, Tygodnik Solidarność, Życie, Newsweek, Super Express.

Tomasz Wróblewski :

Ur. 5 maja 1959 w Warszawie — polski dziennikarz i publicysta. Redaktornaczelny tygodnika "Newsweek Polska" (2001-2004, 2005-2006),magazynu "Profit", "Dziennika Gazety Prawnej" (2010-2011), dziennika"Rzeczpospolita" (od 2011). Autor książki "Bill Clinton – ani chwili dostracenia".

A R

T Y

K

U

ŁS

P

O

N

S

O

R

O

WA

N

Y

7STRONA

Chmielnąprzez PolskęAlicja Kabata

Choć ulicę Chmielną w centrum Warszawy niejeden

uważa za tę jedyną i niepowtarzalną, to w tym momen-

cie musimy wyprowadzić z błędu wszystkich skraj-

nych sympatyków takiego poglądu. Ulic o tej nazwie

jest w Polsce co najmniej kilkadziesiąt! Zaczynając od

dużych miast, takich jak Kraków, Wrocław czy

Gdańsk, a kończąc na tych mniejszych, jak Reda czy

Kamieńsk. Faktycznie Chmielna w stolicy jest jedyna

w swoim rodzaju i trudno jej dorównać, jednak są też

i takie jak ta, która w całości znajduje na wyspie(!), albo

taka, która prowadzi prosto do lasu, czy też Chmielna

przy której znajduje się Stowarzyszenie Graczy Fris-

bee, które również dumnie noszą tę nazwę.

Chmielna w północno-zachodniej części Polski ma ok.

500 metrów. Szczecin znany jest głównie z portu

morskiego, stoczni remontowych i jachtowych. Miasto

choć kojarzone głównie z wodą, otoczone jest przez

trzy duże kompleksy leśne: od północy puszczą

Wkrzańską, od południa Bukową i od wschodu Gole-

niowską. W Szczecinie, droga o tej nazwie, to spokojna

ulica domków jednorodzinnych, która prowadzi pros-

to do lasu. Ma zupełne inny charakter niż ta którą

znamy ze stolicy i na tym polega jej urok. Przy ulicy nie

ma wielu firm czy instytucji. Znajduje się tu jedyne

siedziba producenta witamin, minerałów i ziół. Cóż....

piękne dopełnienie tej osadzonej w naturze ulicy.

Pas asfaltu biegnący od ulicy Moniuszki do ulicy

Objazd w dzielnicy Stary Sosnowiec, to właśnie ulica

Chmielna. Możemy na niej znaleźć biuro tłumaczeń,

gabinet kardiologiczny, internistę czy firmę z autoalar-

mami. Najciekawszy jednak punkt to Stowarzyszenie

Graczy Frisbee! W Sosnowcu odbywają się liczne

zawody i turnieje w tej mało popularnej jeszcze dyscy-

plinie sportu w Polsce.

Najciekawsza Chmielna znajduje się nad morzem. Kto

by pomyślał, że znajdziemy Chmielną na... WYSPIE!

Nieopodal Długiej, otoczona Motławą mieści się

Wyspa Spichrzów. Na niej właśnie, przez prawie całą

długość, ciągnie się ośmiuset metrowa ulica Chmielna.

Wyspa została utworzona w 1576 roku w obawie przed

rabunkami spichlerzy, znajdujących się na niej. Na noc

wypuszczano tam watahy psów, a kradzież karano

śmiercią! W 1945 roku wyspa i część z 340 spichlerzy

została zniszczona przez wkraczającą do miasta Armię

Czerwoną. Obecnie na Chmielnej, pośród starej

zabudowy i ruin po dawnych budynkach znaleźć

możemy budynek ZUSu czy siedzibę Regionalnej

Dyrekcji Ochrony Środowiska. Jest tu również Polsko-

Szwedzka Izba Gospodarcza, organizacja której celem

jest wspomaganie rozwoju stosunków gospodarczych

i handlowych pomiędzy polskimi i szwedzkimi pod-

miotami. Jednym z bardziej interesujących punktów na

mapie gdańskiej Chmielnej jest Centrum Edukacji

Archeologicznej, oddział Muzeum Archeologicznego

w Gdańsku, gdzie odbywają się różnego rodzaju war-

sztaty i szkolenia dla dzieci oraz młodzieży z zakresu

archeologii.

Choć pewnie racje mają Ci wszyscy, którzy z du-

mą spoglądają na Chmielną w stolicy, to jednak trzeba

przyznać, że w innych miastach Chmielne prezentują

się równie imponująco. Pewnie naszej Chmielnej też

przydałby się fragment lasu ze Szczecina, odrobina

wody z Gdańska i trochę spokoju z Sosnowca. Dopiero

z połączenia tych wszystkich czynników powstałaby

Chmielna idealna!

Pewnie naszej Chmielnej też

przydałby się fragment lasu

ze Szczecina, odrobina

wody z Gdańska i trochę

spokoju z Sosnowca.

70-002 SZCZECIN

41-200 SOSNOWIEC

80-001 GDAŃSK

www.czymogepomoc.pl

REDAKCJA:

Adres redakcji:

Redaktor naczelny: Sekretarz redakcji:

Redakcja: Promocja/reklama:

Wydawca: ISSN 2083-2524, Nakład: 5000 egz.

00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22 B,

Marta Jabłkowska—Wojtasik, Piotr Jędrzejczyk,

[email protected], Ewa Ziomek, tel.: 693 436 430,

Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,

Projekt współfinansowany przezMiasto Stołeczne Warszawę – Dzielnicę

Śródmieście

fot. Andrzej OrzechowskiChmielna w Redzie

fot.PrzemysławSosnowski

Chmielnaw Gdańsku

fot. Ori

Chmielnaw Warszawie

Page 5: Gazeta na Chmielnej / 11

NUMER 11 / LISTOPAD 2011

Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA

R E

K

L

A

M

A

R E

K

L

A

M

A