10
EGZEMPLARZ BEZPLATNY www.cmp.med.pl www.dtbj.pl R jak rewitalizacja Na Chmielnej otwiera swoje podwoje Nowy Dom Jabłkowskich. Czy to początek większych zmian na ulicy? Jaka jest przyszłość Chmielnej? przeczytaj nasz wrześniowy 24 września o 12:00 muzyka zabrzmi z bram i balkonów — zapraszamy na Warszawską Jesień na Chmielnej. Więcej na stronie Lubisz dobre filmy, interesujesz się kinem, lubisz być na bieżąco ze wszystkimi nowościami? Weź udział w konkursie Kina Atlantic i wygraj kartę kinomana! Czytaj na stronie dodatek specjalny! 5 2 Uczta muzyczna na Chmielnej Konkurs dla czytelników naszej gazety Cała Polska tańczy… Alicja Kabata Dokończenie na stronie 8 Aktorzy, piosenkarki, sportowcy, pogodynki... W po- pularnym show „Taniec z gwiazdami” tańczyli już przedstawiciele różnych profesji. Warunkiem udziału w programie, jak sama nazwa głosi, jest bycie gwiazdą. Ze spełnieniem tego wymogu bywało różnie, ale bez względu na wiek, płeć i umiejętności, udowadniano, że tańca może nauczyć się każdy. Polacy uwierzyli i tłum- nie wybrali się do szkół. Od pierwszej polskiej edycji "TzG" minęło już sześć lat, ale zainteresowanie tańcem nie maleje. Na czym polega fenomen programów tego typu? „Taniec z gwiazdami”, choć teoretycznie podkreśla różnicę między zwykłym śmiertelnikiem a gwiazdą, tak naprawdę zbliża nas do osób ze szklanego ekranu. Oglądając zmagania celebrytów, możemy śledzić ich potknięcia i obserwować, ile trudu wkładają w naukę. Pozwala to widzom uwierzyć, że tzw. gwiazdy, ni- czym szczególnym się od nich nie różnią. Kolejnym elementem, który przyciąga publiczność jest jury. To, że taniec podlega ocenie przez profesjonalistów, wzmaga jeszcze większą ciekawość widzów. Cieszy- my się, gdy faworyt zostanie oceniony pozytywnie, a denerwujemy, gdy sędziowie wypowiedzą się nie- przychylnie. Na koniec to, co publiczność lubi naj- bardziej — sms-owe głosowanie, czyli wszystko leży w naszych rękach! Już dawno mieliśmy okazję się prze- konać, że programy te wygrywają często nie najlepsi, lecz najbardziej lubiani uczestnicy. Wyniki głosowania stały się tak na prawdę rankingiem popularności. W przeciwieństwie do „Tańca z gwiazdami” w innym programie tanecznym głównymi bohaterami nie są popularne osoby. Co w takim razie sprawia, że „You can Dance” podbija serca nie tylko młodych odbiorców? Każdy uczestnik przychodzi do programu z jakimś bagażem doświadczeń, często historie życia opisywane przez młodych ludzi poruszające. Zresztą lubimy oglądać jak ktoś, kto jeszcze wczoraj nie wiedział, czym jest taniec, dziś jest mistrzem parkietu. Ostatnio jednak do programu coraz rzadziej przy- chodzą osoby przypadkowe, które wcześniej nie miały nic wspólnego z ruchem. Najczęściej są to dziś ludzie, którzy uczą się tańczyć od wielu lat. Program YCD dorobił się już sześciu edycji. Przez ten czas wytworzyło się coś w rodzaju kultury YCD. Gwiazdy… I zwykli ludzie… NUMER (9) WARSZAWA, NAKLAD: STRON 9/2011 WRZESIEŃ 2011 5000 EGZ. 8 www.czymogepomoc.pl Sponsor Projektu Chmielna Sponsor Projektu Chmielna STRONA 1 fot. Kacper Bartczak

Gazeta na Chmielnej / Wrzesień

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Gazeta na Chmielnej / Wrzesień

Citation preview

EGZEMPLARZ

BEZPŁATNY

www.cmp.med.plwww.dtbj.pl

R jak rewitalizacja

Na Chmielnej otwiera swoje podwoje Nowy Dom Jabłkowskich.

Czy to początek większych zmian na ulicy? Jaka jest przyszłość Chmielnej?

przeczytaj nasz wrześniowy24 września o 12:00 muzyka zabrzmi z bram i balkonów — zapraszamy na

Warszawską Jesień na Chmielnej.

Więcej na stronie

Lubisz dobre filmy, interesujesz się kinem, lubisz

być na bieżąco ze wszystkimi nowościami? Weź

udział w konkursie Kina Atlantic i wygraj kartę

kinomana!

Czytaj na stronie

dodatek specjalny!5

2

Uczta muzycznana Chmielnej

Konkurs dla czytelnikównaszej gazety

Cała Polskatańczy…

Alicja Kabata

Dokończenie na stronie 8

Aktorzy, piosenkarki, sportowcy, pogodynki... W po-

pularnym show „Taniec z gwiazdami” tańczyli już

przedstawiciele różnych profesji. Warunkiem udziału

w programie, jak sama nazwa głosi, jest bycie gwiazdą.

Ze spełnieniem tego wymogu bywało różnie, ale bez

względu na wiek, płeć i umiejętności, udowadniano, że

tańca może nauczyć się każdy. Polacy uwierzyli i tłum-

nie wybrali się do szkół. Od pierwszej polskiej edycji

"TzG" minęło już sześć lat, ale zainteresowanie tańcem

nie maleje. Na czym polega fenomen programów tego

typu?

„Taniec z gwiazdami”, choć teoretycznie podkreśla

różnicę między zwykłym śmiertelnikiem a gwiazdą,

tak naprawdę zbliża nas do osób ze szklanego ekranu.

Oglądając zmagania celebrytów, możemy śledzić ich

potknięcia i obserwować, ile trudu wkładają w naukę.

Pozwala to widzom uwierzyć, że tzw. gwiazdy, ni-

czym szczególnym się od nich nie różnią. Kolejnym

elementem, który przyciąga publiczność jest jury. To,

że taniec podlega ocenie przez profesjonalistów,

wzmaga jeszcze większą ciekawość widzów. Cieszy-

my się, gdy faworyt zostanie oceniony pozytywnie,

a denerwujemy, gdy sędziowie wypowiedzą się nie-

przychylnie. Na koniec to, co publiczność lubi naj-

bardziej — sms-owe głosowanie, czyli wszystko leży

w naszych rękach! Już dawno mieliśmy okazję się prze-

konać, że programy te wygrywają często nie najlepsi,

lecz najbardziej lubiani uczestnicy. Wyniki głosowania

stały się tak na prawdę rankingiem popularności.

W przeciwieństwie do „Tańca z gwiazdami” w innym

programie tanecznym głównymi bohaterami nie są

popularne osoby. Co w takim razie sprawia, że „You

can Dance” podbija serca nie tylko młodych

odbiorców? Każdy uczestnik przychodzi do programu

z jakimś bagażem doświadczeń, często historie życia

opisywane przez młodych ludzi są poruszające.

Zresztą lubimy oglądać jak ktoś, kto jeszcze wczoraj nie

wiedział, czym jest taniec, dziś jest mistrzem parkietu.

Ostatnio jednak do programu coraz rzadziej przy-

chodzą osoby przypadkowe, które wcześniej nie miały

nic wspólnego z ruchem. Najczęściej są to dziś ludzie,

którzy uczą się tańczyć od wielu lat. Program YCD

dorobił się już sześciu edycji. Przez ten czas

wytworzyło się coś w rodzaju kultury YCD.

Gwiazdy… I zwykli ludzie…

NUMER (9) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON9/2011 WRZESIEŃ 2011 5000 EGZ. 8

www.czymogepomoc.pl

SponsorProjektu

Chmielna

SponsorProjektu

Chmielna

STRONA 1

fot.

Kacp

erBa

rtcza

k

Dzieje się —wrzesień w kinieAtlantic

Danuta Awolusi

Więcej informacji na temat opisanych wydarzeń znajdą

Państwo na stronie www.kinoatlantic.pl.

Kino Atlantic także na jesień przygotowuje dla kino-

manów wiele atrakcji. Oczywiście wrzesień jest

kolejnym miesiącem, w którym odbywa się znany już

festiwal 1/100.

W ramach tego cyklu kino zaprasza wszystkich

widzów 24 września o godzinie 12.00 na projekcję

filmu niemieckiego

reżysera Gereona Wetzela. Przeniesiemy się w cudow-

ny, pachnący świat trzygwiazdkowej restauracji,

w której powstaje nietuzinkowe, 30-daniowe menu.

Uczta dla oka! Gościem specjalnym tego wydarzenia

będzie Maciej Nowak, znany w Polsce krytyk kulinar-

ny, a rozmowę poprowadzi Artur Wolski.

Wrzesień zapoczątkuje także jeszcze jeden

nowatorski cykl zatytułowany

Będzie to niezwykły projekt kulturalny,

w którym przenikać się będą podróże, literatura, film

oraz kuchnia. Przyznać trzeba, że zapowiada się

znakomity tygiel smaków, postaci i gości! Zaintereso-

wani będą się spotykać raz w miesiącu, w poniedziałki

około godziny 20.00. Spotkania będą połączone z pre-

zentacją wybranego tytułu filmu i książki w obecności

Specjalnego Gościa, na przykład Agnieszki Maciąg,

Tomasza Michniewicza, Agnieszki Chrzanowskiej.

Projekt powstał we

współpracy Kina Atlantic, wydawnictwa Otwartego

oraz Podróży Literackich. Proponowany repertuar jest

doprawdy imponujący. Już 26 września będzie można

porozmawiać na temat książki Kamila Sipowicza pod

tytułem Gościem tego

wydarzenia będzie sam autor. Książka stanowi bio-

grafię kontrowersyjnej rośliny, jaką są konopie.

W ciekawy i dobrze udokumentowany sposób autor

przedstawia historię związku człowieka i konopi,

poczynając od czasów najdawniejszych, aż do współ-

czesności.

Obok dyskusji na temat książki będzie można

także zobaczyć świetny film zatytułowany

w reżyserii Milosa Formana. Obraz otrzymał nagrodę

jury na festiwalu w Cannes w 1971 roku. Jest to

opowieść o Jeannie Tyne, nastolatce, która ucieka

z domu, nie radząc sobie z problemami, jakie narastają

pomiędzy nią, a rodzicami. W trakcie poszukiwań jej

rdzice poznają rodziców innych dzieci, które także

uciekły z domów. Powoli zapominają o młodocianych

uciekinierach i zaczynają żyć nowym życiem. Bez

pociech udaje im się odrodzić i odkryć to, o czym

dawno już zapomnieli.

Jak widać, kino Atlantic, aż kipi od pomysłów na

spędzenie wolnego czasu, oferta kulturalna jest w sta-

nie zaspokoić gust każdego kinomana. Tego nie wolno

przegapić!

„El Bulli. Kuchnia to sztuka”

„Otwarte na Kino

Atlantic”.

„Otwarte na Kino Atlantic”

„Czy marihuana jest z konopi”.

„Odlot”

NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011

Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA

R E

K

L

A

M

A

R E

K

L

A

M

A

UWAGA,KONKURS

Wielkie WOW!

Wybrałem się ostatnio na spacer z dwójką znajomych, którzy wrócili do Warszawy

po rocznej przerwie. Jak zawsze spotkaliśmy się pod rotundą, przeszliśmy ulicą

Chmielną, na Nowym Świecie kupiliśmy kawę i usiedliśmy pod pomnikiem

Kopernika na Krakowskim Przedmieściu. Droga powrotna była identyczna. Aż do

momentu, kiedy moi znajomi stanęli nieoczekiwanie na chodniku ulicy Chmielnej

i patrząc przed siebie wydali zaskakujący okrzyk: WOW! Zastanawiając się, co

mogło ulec zmianie w tym samym miejscu, w ciągu jednej godziny, spojrzałem

przed siebie. I nic. Zacząłem się rozglądać. I wciąż nie widziałem niczego zaska-

kującego. Bez skutku próbowałem patrzeć w punkt, w który oni się wpatrywali. Aż

wreszcie pokazali mi palcem na budynek Nowego Domu Jabłkowskich. I wtedy

zrozumiałem. Na moich oczach, przez ostatnie kilkanaście miesięcy powstawał

narożny budynek. Tyle razy mijałem ten plac budowy, ogrodzony płotem

i patrzyłem na prace budowlane, że przyzwyczaiłem się do tego widoku. Po

pewnym czasie już nawet na niego nie patrzyłem, bo wiedziałem, że znajduje się

w budowie. Dopiero osoby, które nie widziały procesu powstawania, a zobaczyły

efekt końcowy, uświadomiły mi, że warto zatrzymać się i spojrzeć. Nie ma już

bałaganu, jakiego mieliśmy okazję doświadczać podczas budowy. Nie ma kancias-

tych rusztowań i hałasu. Zamiast tego powstał ciepły i przyjazny obiekt, który już

niedługo zapełni się lokalami usługowymi i tysiącami klientów. Przechodząc obok

niego teraz, warto zatrzymać się i spojrzeć jak dostojnie wygląda na tle całego

skrzyżowania.

Tymon

Dwie pierwsze osoby, kt re przy odpowied na pytaniekonkursowe wygraj karty kinomana, uprawniaj ce do zakupu biletów po specjalnych cenach!

ó ślą ź-

w kinie Atlantic

Pytanie konkursowe brzmi:

Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail:[email protected]

ą ą Jak si nazywa festiwal odbywaj cy si w kinie Atlantic?ę ą ę

3STRONA

ZDROWIE:

Konsekwencjesiedzącego trybużycia

Jesiennymaraton pozdrowie

Konstrukcja, przyzwyczajenia i uwarunkowania na-

szego organizmu są niejako „zaprogramowane” na

ruch. Nic więc dziwnego, że brak aktywności fizycznej

i wielogodzinna praca przed komputerem prowadzą

do różnorakich chorób i dolegliwości.

Najpowszechniejsze to zaparcia, hemoroidy, żyla-

ki, schorzenia kręgosłupa, nadciśnienie czy cukrzyca

typu B. Przyczyną zaparć może być niska sprawność

mięśni jamy brzusznej, ponieważ zaleganie resztek

pokarmowych w jelitach prowadzi do zatruwania

organizmu. Substancje toksyczne mogą powodować

zarówno bóle głowy, jak i wewnętrzne stany zapalne.

W celu poprawy kondycji mięśni brzucha należy

przynajmniej raz w tygodniu wykonać trening

wzmacniający te partie ciała oraz aktywujący układ

trawienny.

Inną przypadłością osób prowadzących siedzący

tryb życia są hemoroidy. Przyczyną ich powstawania

jest rozszerzanie się żył odbytu, które po czasie mogą

wydostawać się na zewnątrz podczas czynności wy-

próżniania. Symptomem choroby jest pieczenie i silny

ból odbytu. W celu uniknięcia schorzenia należy

regularnie ćwiczyć oraz zmodyfikować nawyki

żywieniowe.

Kolejną konsekwencją braku ruchu są żylaki,

które powstają na skutek unieruchomienia pompy

mięśniowo-zaworowej. Najlepszym lekiem na tę

chorobę jest aktywność fizyczna, która angażuje

kończyny — spacerowanie, maszerowanie, bieganie

czy pływanie. Kurację ruchową można wspomóc

preparatami roślinnymi, które rozprowadzone na

nodze, wzmacniają, uszczelniają i uelastyczniają

naczynia krwionośne. Osoby prowadzące siedzący

tryb życia są też bardziej narażone na choroby i bóle

kręgosłupa. Dzieje się tak dlatego, że siedzenie jest

dwukrotnie większym obciążeniem dla pleców niż

pozycja stojąca! Dodatkowym bagażem dla kręgosłupa

jest otyłość. Wszystko to przyczynia się do wystąpienia

różnorakich deformacji kręgosłupa — skoliozy, wysta-

jących łopatek czy wypukłych pleców. Lekiem na

dolegliwości bólowe są ćwiczenia kręgosłupa polega-

jące na wzmacnianiu podtrzymujących go mięśni.

W tym przypadku najlepsze dziedziny sportu to pły-

wanie, taniec czy aerobik.

Jeśli odczuwasz jakiekolwiek problemy związane

z siedzącym trybem życia, najlepiej od razu udaj się do

lekarza. Czasem samo podjęcie aktywnego trybu życia

nie wystarczy, a zbyt długie oczekiwanie może zaowo-

cować problemami, które z kolei mogą zamienić się

w choroby przewlekłe.

Oczywiście lekarzy pierwszego kontaktu oraz

znakomitych specjalistów znajdą Państwo w Centrum

Medycznym CMP Chmielna, które mieści się przy

ulicy Chmielnej 14 — w placówce CMP każdy ma

prawo zapisać się do lekarza internisty w ramach NFZ.

Dzięki temu zyskają Państwo pełną opiekę medyczną

w centrum Warszawy.

Pierwszy szkolny dzwonek już za nami. A to znak, że

wakacje i czas urlopów nieuchronnie dobiega końca.

Coraz chłodniejsze dni coraz mniej sprzyjają spacerom,

bieganiu i wycieczkom rowerowym, a tymczasem

zrzucone w okresie wiosenno-letnim kilogramy już

czekają, aby powrócić na swoje stałe miejsce. Co robić,

aby utrzymać piękną sylwetkę o którą tak walczyliśmy

przed wakacjami?

Chłód i deszcz nie stanowią dobrej wymówki, aby

zaprzestać uprawiania sportu. W tak dużym mieście

jak Warszawa możemy skorzystać z bogatej oferty

miejsc promujących aktywność fizyczną.

Warto skorzystać z oferty klubów fitness i siłowni,

które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom, coraz to

bardziej wymagających klientów. Można w nich same-

mu ćwiczyć na różnych maszynach lub zapisać się na

zajęcia dostosowane do wieku i stopnia intensywności.

Dodatkowo, w większości klubów możemy liczyć na

fachowe porady instruktorów, którzy nie tylko dobiorą

nam zestaw ćwiczeń, ale też zmotywują w chłodne

jesienne dni.

Aktywność to jednak nie tylko ciężkie ćwiczenia na

siłowni. Lubisz tańczyć? Wybierz swój ulubiony styl

i zapisz się na zajęcia. Obecnie szkoły tańca zachęcają

bogatą ofertą i elastycznym podejściem do godzin

zajęć. Możesz też połączyć przyjemne z pożytecznym

i wybrać się ze znajomymi na wspinaczkę lub kręgle.

Pamiętajmy, że celem aktywności fizycznej jest nie

tylko piękna sylwetka, ale, co ważniejsze, dobry stan

zdrowia i dobre samopoczucie. Podczas wysiłku wy-

dziela się endorfina, tzw. hormon szczęścia, który

wprawia nas w dobry nastrój i dodaje energii, której

niewątpliwe będziemy potrzebować nadchodzącej

jesieni.

Jeśli odczuwasz problemyzwiązane z siedzącymtrybem życia, najlepiej odrazu udaj się do lekarza.

Chłód i deszcz nie stanowiądobrej wymówki, abyzaprzestać uprawianiasportu.

Wszelkie szczegóły dotyczące zapisów na wizyty, kadry

lekarskiej i promocji w CMP znajdą Państwo na stronie

www.cmp.med.pl lub dzwoniąc na infolinię: 801 412 414

(koszt jak za połączenie lokalne).

Mariola Kaczmarek

Wyjdź poćwiczyć

Aktywność przede wszystkim

www.czymogepomoc.pl

brak aktywnościfizycznej i wielogodzinnapraca przed komputerem

Budowa kolejowego Dworca Głównego nieopodal

skrzyżowania Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej,

oraz towarzyszącego mu drewnianego tymczasowego

dworca, o których pisałem w poprzednim felietonie,

nie były jedynymi wielkimi przedwojennymi inwes-

tycjami, które miały zmienić charakter zachodniego

odcinka ulicy Chmielnej. Drugą, zaplanowaną z wiel-

kim rozmachem inwestycją, była budowa Centralnego

Dworca Pocztowego, który miał stać się dominującym

obiektem końcowego odcinka ulicy, pomiędzy

ul. Żelazną a Twardą. Planowany gmach miał zająć

cały obszar pomiędzy Al. Jerozolimskimi, Żelazną

i Chmielną, wzdłuż której elewacja budynku biuro-

wego miała się ciągnąć aż do ulicy Twardej.

Dworzec Pocztowy zaplanowany był jako centralny

punkt dystrybucji poczty wysyłanej z Warszawy do

miejscowości na terenie całej Polski (i Europy, jeśli list

nie był wysyłany pocztą lotniczą) oraz analogicznie

miał przyjmować z tych kierunków pocztę kierowaną

do adresatów w stolicy. W tym celu Józef Szanajca

zaprojektował budynek, posiadający między innymi

krytą halę peronową, do ładowania i rozładowywania

wagonów pocztowych, pomieszczenia mieszczące

sortownię przesyłek oraz biura, zaś od strony ul. Żelaz-

nej kilkupiętrowy parking dla samochodów dostar-

czających i odbierających pocztę. Większość terenu, na

którym miał stanąć dworzec, było obszarem niezabu-

dowanym, jedynie wzdłuż Chmielnej stało kilka

kamienic, które miały ustąpić miejsca nowemu

gmachowi.

Budowę rozpoczęto w 1936 roku i prowadzono ją

etapami. W pierwszej kolejności powstało skrzydło

przy Alejach Jerozolimskich, stojące nad wykopem

linii średnicowej oraz równoległe do niego skrzydło

bliżej ulicy Chmielnej. W takim stanie zobaczyli

Dworzec Pocztowy Niemcy wkraczający do War-

szawy w końcu września 1939 roku. Mimo okupacji

prace budowlane nie zostały jednak wstrzymane —

w latach 40-tych zbudowano jeszcze skrzydło nad

częściowo wybudowaną halą peronową oraz wznie-

siono fragment skrzydła biurowego przy Chmielnej.

Cały budynek zamaskowano malując na dachach

i elewacji nieregularne barwne plamy, mające uczynić

go niewidocznym dla radzieckich bombowców.

W takim też stanie 3 sierpnia 1944 roku budynek

zdobyli powstańcy warszawscy z kompani por.

Zbigniewa Bryma z batalionu "Chrobry II". Przez

kolejne dwa miesiące Dworzec Pocztowy był w rękach

powstańców, dzięki czemu było możliwe m.in. zawie-

szenie na Domu Turysty po drugiej stronie Alej Jerozo-

limskich dumnie powiewającej polskiej flagi.

Niestety mimo nowoczesnej konstrukcji gmach

nie przetrwał wojny — skrzydło nad tunelem średni-

cowym oraz budynki bliżej Chmielnej zostały wysa-

dzone przez Niemców po upadku Powstania. Skrzydło

nad halą peronową, do której nota bene nigdy nie

zdążono doprowadzić torów kolejowych, rozebrano

zaraz po wojnie, a z całego zespołu budynków

przetrwało jedynie skrzydło przez wiele lat stojące na

rogu Chmielnej i Żelaznej. Niestety w związku z pla-

nami budowy reprezentacyjnego gmachu Dyrekcji

Generalnej Poczty Polskiej resztki Centralnego Dworca

Pocztowego zostały wyburzone na przełomie 2006

i 2007 roku.

Chociaż jest barem ściśle wege-

tariańskim, a w zasadzie — wyjąwszy kilka przy-

padków zastosowania jogurtu w potrawach — wręcz

wegańskim, to cieszy się popularnością nie ograni-

czoną do wąskiego, z marketingowego punktu

widzenia, kręgu jaroszy. To zaskakujące, że w barku

serwującym wyłącznie bezmięsne dania trzeba w po-

rze lanczowo-obiadowej czekać na stolik. Przyczyny

takiego stanu rzeczy są moim zdaniem trzy: ceny,

jakość i klimat.

CentralnyDworzecPocztowy

Ryszard Mączewski

Więcej zdjęć Centralnego Dworca Pocztowego na

portalu Warszawa1939.pl

W ramach projektu Fotomiastikon pasjonaci fotografii

publikują w serwisie

zdjęcia Warszawy. Najlepsze z nich można obejrzeć

w Galerii Jabłkowskich w podwórzu przy Chmielnej 21.

Listy z całego świata

Zamaskowany w budowie

Powstanie i upadekwww.fotomiastikon.pl

Zielona rewolucja

Marcin Wojtasik

Green na Szpitalnej

NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011

Makieta i skład: www.minuta8.pl4 STRONA

Wizualizacje dworca

fot.

z lat 30-tych XX wieku

materiały prasowe

WARSZAWSKI FOTOBLOG

Longboarddoping 1 Attila Husejnowfot.

W poszukiwaniusmaku

RECENZJA KULINARNA

Cena

Jakość

Klimat

Jeśli chodzi o ceny, to w Green większość potraw nie

przekracza granicy piętnastu złotych, co już samo

w sobie jest wystarczającym wyjaśnieniem, zważyw-

szy, że mówimy o miejscu w ścisłym centrum, gdzie je

się prawdziwymi nieplastikowymi sztućcami na

prawdziwych, nieplastikowych talerzach, a porcje są

słuszne.

Jakość potraw jest przede wszystkim stała, zapewne za

sprawą jakiegoś fastfoodowego know how. Lokal był

jeszcze niedawno częścią większej sieci Green Way,

z której, jak podejrzewam, wyszedł po wygaśnięciu

franszyzy zachowując renomę oraz receptury i pro-

cedury. Gdybym któregoś dnia nie spojrzał na szyld,

nie zorientowałbym się, że zaszła jakaś zmiana. Zjeść

tu można zdrowo, lekko i niskokalorycznie, a przy tym

do syta. Tym ostatnim miejsce to zdecydowanie wy-

grywa z innymi lokalami z szybkim jedzeniem. Trzeba

jednak uczciwie przyznać, że poszczególne dania, choć

luźno inspirowane kuchniami etnicznymi, głównie

indyjską i śródziemnomorską, są dość neutralne

w smaku i w zasadzie smakują bardzo podobnie. Nie

potrafię zarekomendować jakiejś konkretnej pozycji

z menu, w sytuacji, gdy wybór między sosem pomi-

dorowym, a jogurtowym ma większy wpływ na osta-

teczny smak dania niż jego nazwa. Oczywiście samosy

różnią się od latanii, a kotleciki kofta od enchilady…

i każda z tych potraw ma swoich zwolenników. Warto

spróbować też naleśników na słodko i bardzo dobrego

mango lassi oraz ciasta marchewkowego. Do picia są

świeżo wyciskane soki oraz ekologiczne napoje.

Trzecia rzecz to atmosfera, o ile można o czymś takim

mówić w przypadku sieciowej jadłodajni. Powiedział-

bym raczej o specyficznej klienteli, która ten lokal

nawiedza, różniącej się zdecydowanie od bywalców

barów mlecznych albo amerykańskiej sieci z hambur-

gerami.

Dokończenie na stronie 6

Uczta muzycznapodczasWarszawskiejJesieni

Alicja Kabata

http://www.warszawska-jesien.art.plJesień kojarzy się z przyrodą i światem nagle nabie-

rającym kolorów. W środku miasta ciężko jednak

dostrzec te barwy. Na szczęście, muzyka równie

wspaniale dodaje kolorytu szarym budynkom i uli-

com. Przez dziewięć dni stolica stanie się sercem

muzyki współczesnej — w dniach 16-24 września pla-

nowana jest pięćdziesiąta czwarta odsłona między-

narodowego festiwalu „Warszawska Jesień”.

Festiwal ten to uczta dla wprawionego słuchacza,

jak również dla tych wszystkich, którzy muzyką intere-

sują się od święta. Tegoroczna edycja ma się skupić na

muzyce, która komentuje otaczający świat i zabiera

głos w istotnych sprawach. Koncert inauguracyjny to

kompozycja Strange News Rolfa Wallina, a w niej znaj-

dzie się również miejsce na tekst oraz reportaż

telewizyjny na temat dzieci-żołnierzy w Afryce. Wśród

innych, często bardzo poruszających tematów, znaj-

dziemy problem kobiet uprowadzanych i sprzedawa-

nych na zachód w calach prostytucji, problem wyklu-

czenia społecznego, czy życia codziennego w trakcie

wojny. Ważne słowa idące w parze z piękną muzyką….

Oprócz licznych koncertów, festiwalowi towarzy-

szyć będą, jak co roku, imprezy dodatkowe i konfe-

rencje. Polskie Centrum Informacji Muzycznej orga-

nizuje panel na temat „Muzyka i polityka”. W tym roku

organizatorzy, Związek Kompozytorów Polskich,

zapraszają również na Małą Warszawską Jesień. Pod-

czas jej trwania zaplanowane są koncerty i instalacje

przygotowane z myślą o najmłodszych uczestnikach.

Ulica Chmielna będzie częścią tego niezwykłego

festiwalu. Dnia 24 września o godzinie 12 odbędzie się

na niej „Oratorium na orkiestrę i chór mieszkańców

Warszawy”. Projekt oprócz udziału profesjonalnych

muzyków zakłada też obecność i udział mieszkańców.

Tekst oratorium to składowa propozycji organizacji

pozarządowych, jak również wszystkich chętnych,

chcących zabrać głos. Muzykę do tego pewnego

rodzaju manifestu skomponował Artur Zagajewski, za

warstwę dramaturgiczną odpowiada Zorka Wollny.

Słowa i muzyka zabrzmią na tle normalnego życia

ulicy Chmielnej z bram i balkonów i stworzą wspaniałą

całość, kompozycję, której nie można w tym dniu

przegapić.

Wspaniałe dzieła wielkich muzyków, niezwykłe

koncerty składające się na tegoroczny festiwal można

by wymieniać bez końca — dlatego odsyłamy Państwa

na stronę internetową, gdzie można zapoznać się

z dokładnym planem całego festiwalu:

5STRONAwww.czymogepomoc.pl

Karol Piechockifot.

Ensemble NikelFabryka Trzciny 2010

Orifot.

Grean PeasEco Bar & Coffee

Zielona rewolucja

Bez mięsa nie znaczy gorzej

Ład i porządek

Szaleńcza podróż

Trochę ciepła na wrzesień

Dokończenie ze strony 5

Green, ul. Szpitalna 6, czynne: pon—nd 10-21Green Peas — Eco Bar & Coffee, ul. Szpitalna 5,czynne: pon—czw 10-20, pt i sob 10-21, nd 11-20

Inne recenzje i przepisy kulinarne autora możnaprzeczytać na ww.trzyposilkidziennie.blogspot.com

Wegetarianizm jest modny, więc przyciąga szeroko

pojmowaną klasę produkcji kulturowej. Dogodna

lokalizacja i bliskość różnych centrów towarzysko-

kulturalnego życia stolicy też nie pozostaje bez wpły-

wu na przekrój społeczny konsumentów. W Green

częściej niż gdziekolwiek indziej można zobaczyć

holenderski rower przypięty przed wejściem, wielką

teczkę z pracami plastycznymi na czyimś ramieniu,

albo matę do jogi wystająca z torby. Jadać tu nie jest

więc obciachem.

Oczywiście sukces przyciąga naśladowców i po

jakiś rok temu otwo-

rzył swe podwoje drugi barek z zielenią w nazwie —

Tu oferta jest bardziej

wyszukana, wystrój mniej fastfoodowy, ceny trochę

wyższe, obsługa milsza i tłumy zdecydowanie mniej-

sze. Motywem przewodnim jest ekologia, ale w menu

nieśmiało pojawia się mięso, choć dla większości

zwolenników stylu życia bliskiego naturze ekolo-

giczne mięso to herezja. Większość dań to jednak

potrawy wegetariańskie. Głównie naleśniki, tortille

i tarty z różnym wypełnieniem. Mają tam też dobre

zupy, aromatyczne, ciekawe w smaku, naprawdę duża

micha za 6 zł. Zestaw lunchowy — naleśnik i mała zupa

za 18 zł. Oferta dobra, zwłaszcza, kiedy w lokalu vis a

vis brak miejsc, ale klienteli jakoś nie przyciąga.

Czemu? Oto pytanie, na które odpowiedź chciałby

znać każdy restaurator. Jak stworzyć klimat, jak

wykreować modę na miejsce? Myślę, że takich rzeczy

nie da się w stu procentach zaplanować.

Tak czy inaczej, z czystym sumieniem polecam

oba miejsca, gdy w okolicach Chmielnej dopadnie was

głód, a macie w zwyczaju jadać zdrowo i liczycie

kalorie. W obu zielonych barach posilicie się bez

żadnego umartwiania się i odmawiania sobie

przyjemności, jaką daje jedzenie.

Na taką nietypową wycieczkę zabiera nas Adam

Zalewski, autor znakomitej, mocnej i nietuzinkowej

powieści „Grizzly”. Wakacje z Zalewskim to dawka

męskiej, konkretnej prozy, która przeniesie nas w świat

kowbojów, żaru pustyni i charakterystycznych, sil-

nych osobowości. To klimat z zupełnie innej bajki,

w której prawo stanowi sprawiedliwość oparta na

zasadzie „oko za oko”, a zemsta jest honorem

mężczyzny.

Szeryf niewielkiej miejscowości Green Doll — Clinton

Gerstaecker jest człowiekiem, który rządzi twardą ręką

— w jego mieście panuje ład i porządek, a po pracy

można wrócić do domu i ukochanej żony, która jak

zawsze przygotuje na obiad wielki stek z frytkami

i zimnym piwem. Jednak w ten idylliczny świat wdzie-

ra się śmierć — żona zostaje brutalnie zamordowana,

a szeryf przechodzi metamorfozę — staje się od tej pory

aniołem zemsty, który wyrusza w wielką podróż śla-

dem oprawców. Cel jest tylko jeden — znaleźć i zabić.

Od tej pory czytelnik towarzyszy Clintowi w drodze,

która nie jest łatwa — ta tułaczka obfituje w poznanie

dobrych i złych ludzi, a każde spotkanie jest tylko

przystankiem. Szeryf nigdzie nie zagrzewa miejsca,

mija ludzi, ich problemy, wymierza sprawiedliwość,

stale goniąc swoje demony, swoją zemstę i misję. Nie

obywa się bez brutalności, męskich porachunków

i wulgaryzmów. Jednak powieść Zalewskiego to nie

tylko twarda literatura dla ludzi o mocnych nerwach —

to także niezwykle plastyczne i skrupulatne obrazy

przyrody, która zachwyca swoją urodą, majestatem i

surowością. Spalona słońcem pustynia, kaktusy, a na

środku pas autostrady, rozgrzanej od bezlitosnego

słońca. Takie widoki dają poczucie wolności, której

brakuje szczególnie w okresie lata. Gdyby tak wyrwać

się zza biurka i wyruszyć w szaloną podróż…!

Czytając „Grizzly” można wręcz wyczuć kurz

unoszący się w powietrzu, poczuć ciepło na skórze

i wiatr we włosach. Brzmi poetycko, ale narracja

Zalewskiego jest płynna, ciekawa i… zwyczajna,

ukazująca ludzkie życie w jego prostym, pięknym

ujęciu. Ten język przemówi do każdego, pozwoli także

wczuć się w niezwykły klimat — upalny, pełen przy-

gody i niepewności jutra. Polecam tę książkę na

wrześniowe wieczory, kiedy z wielkim zaskoczeniem

wyczuwamy już ten cudowny, niepowtarzalny zapach

jesieni w powietrzu… Zalewski przedłuży wam

wakacje, choćby o te kilka chwil.

drugiej stronie ulicy Szpitalnej

Green Peas — Eco Bar & Coffee.

Tegoroczne lato nas nie rozpieściło. Zewsząd słychać

narzekanie — tylko deszcz, burze, chmury. Na

warszawskiej Chmielnej rozłożyły się ogródki, ale

nie zawsze jest okazja, by korzystać z uroków picia

kawy na świeżym powietrzu. Dlatego pozwólcie się

zabrać we wspaniałą podróż do upalnych rejonów

Nowego Meksyku — amerykańskiej prowincji, która

wciąż zdumiewa swoją wielkością, stylem życia

i smakiem upalnego, bezlitosnego słońca.

Wegetarianizm jest modny,więc przyciąga szerokopojmowaną klasę produkcjikulturowej.

Pozwólcie się zabrać wewspaniałą podróż doupalnych rejonów NowegoMeksyku.

Co słońcewidziało…

Danuta Awolusi

Więcej recenzji autorki znajdziesz na

ksiazkizbojeckie.blox.pl

NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011

Makieta i skład: www.minuta8.pl6 STRONA

okładka powieści

A. Zalewskiego"Grizzly"

7STRONA

Zakopanew Warszawie

Alicja Kabata

Choć Zakopane od Warszawy dzieli czterysta

kilometrów to elementy stylu zakopiańskiego

znajdziemy również w stolicy. Idąc śladami

Zakopanego w Warszawie, przejdziemy od ulicy

Ziemowita na Targówku, miniemy Aleje Jerozolimskie

i dojdziemy aż na Chmielną. Z przystankami na

zwiedzanie i posiłek, całkiem dobrze możemy poznać

kulturę południowej Polski.

Styl zakopiański wprowadził Stanisław Witkie-

wicz w latach dziewięćdziesiątych dziewiętnastego

wieku. Dążył on do stworzenia nowoczesnej, polskiej

architektury narodowej na podstawie sztuki Podhala.

Jak pokażą poniższe przykłady, elementy stylu

zakopiańskiego rozprzestrzeniły się i całkiem sporą

reprezentację mają również w centralnej Polsce.

Kościół Zmartwychwstania Pańskiego to pierwszy

przykład zastosowania stylu zakopiańskiego. Wznie-

siony na początku dwudziestego wieku z inicjatywy

kolejarzy jako symbol wdzięczności za odzyskanie

niepodległości, do dziś jest miejscem, gdzie warto

zajrzeć. Zaprojektowany przez Stefana Szyllera kościół

nosi liczne cechy stylu spod Tatr. Prostokątne okienka

po bokach, podcienie, spiczasty Chełm i wysoki dach

kryty dachówką to wyznaczniki charakterystycznego

stylu. Ten zabytkowy, nieduży kościół jest pięknym

początkiem wędrówki śladami Zakopanego w War-

szawie.

Pewnie nie raz przechodząc obok palmy na rondzie de

Gaulle'a zwracaliśmy uwagę na potężny gmach Banku

Gospodarstwa Krajowego. W samym sercu stolicy,

właśnie na jego fasadzie również znajdziemy elementy

stylu zakopiańskiego. Najwięksi propagatorzy stylu

gór, tacy jak Władysław Matlakowski czy Jarosław

Wojciechowski byliby dumni, patrząc na reliefy na

ryzalicie fasady banku. Typowe zakopiańskie wzory

w centrum Warszawy? A to dopiero początek…

Jedna z najpiękniejszych kamienic na Chmielnej,

budynek hotelu Residence St. Andrew's Palace,

powinna być jedną z pierwszych zwiedzanych na tej

ulicy. Budynek wzniesiony w 1861 roku, dzięki

modernizacji nadal świeci pełnym blaskiem. Kamie-

nica, przebudowana w roku 1906 według projektu

wybitnego architekta Jarosława Wojciechowskiego,

może poszczycić się prawdziwą fasadą w stylu

zakopiańskim. Przy okazji najbliższej wizyty na

Chmielnej polecam zatrzymanie się na chwilę przy

numerze 30 — naprawdę jest co podziwiać!

Kontynuując warszawską wycieczkę „górską” kawa-

łek gór możemy także znaleźć w innych miejscach

stolicy. W zbiorach Muzeum Narodowego znajdują się

obrazy autorstwa Stanisława Witkiewicza, pomysło-

dawcy stylu zakopiańskiego. „Na pastwisku”, „Wąs-

kie wrota”, „Pogrzeb na wsi” czy „Ranny powstaniec”

to tylko niektóre z prac, które można tam zobaczyć.

Podczas każdej wycieczki, jest również czas na

posiłek. W tym przypadku obowiązkowy jest obiad

w Restauracji „Ceprownia” na Trakcie Królewskim.

Cały lokal wygląda jak żywcem przeniesiony z gór.

Wszystkie elementy, łącznie z ławami, skrzyniami

i drobnymi przedmiotami budują odpowiednią atmos-

ferę i pozwalają poczuć się jak w Tatrach. Nie tylko

wystrój sal przypomina tu Zakopane. Restauracja spe-

cjalizuje się w przysmakach z południa. Każdy prze-

bywający w stolicy może posmakować tradycyjnej

góralskiej kuchni, na przykład słynnej kwaśnicy.

Popularny ostatnio serial „Szpilki na Giewoncie”,

pozwolił Zakopanemu przypomnieć o sobie całej

Polsce. Idąc śladami głównej bohaterki, pokochajmy

Zakopane i rozsmakujmy się w tamtejszej tradycji.

Przystanek pierwszy:WARSZAWA TARGÓWEK,ulica Księcia Ziemowita 39

Przystanek drugi:WARSZAWA CENTRUMAleje Jerozolimskie 7

Przystanek trzeci:WARSZAWA CENTRUMulica Chmielna 30

Wokół góry, góry i góry

Styl zakopiańskiwprowadził

w latachdziewięćdziesiątych XIX w.

Stanisław

Witkiewicz

fot.materiały prasowe

Willa Kolibapierwszy dom w stylu zakopiańskimwg projektu Stanisława Witkiewicza

fot.

Agni

eszk

aBa

rano

wsk

a

Gmach BGK

fot.

mat

eria

łypr

asow

e

www.czymogepomoc.pl

REDAKCJA:

Adres redakcji:

Redaktor naczelny: Sekretarz redakcji:

Promocja/reklama: Wydawca:

ISSN 2083-2524, Nakład: 5000 egz.

00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22 B,

Marta Jabłkowska—Wojtasik, Piotr Jędrzejczyk,

[email protected], tel.: 693 436 430,

Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,

Projekt współfinansowany przezMiasto Stołeczne Warszawę – Dzielnicę

Śródmieście

budynek hoteluResidence St.Andrew's Palace

Cała Polska tańczyDokończenie ze strony 6

Dzieci oglądając pierwsze edycje, marzyły o tym, by

znaleźć się w gronie uczestników, i przez lata przy-

gotowywały się, by w kolejnych eliminacjach zach-

wycić jury i otworzyć sobie drogę do kariery.

Uczestnicy tego programu naprawdę wspaniale

tańczą, a kto z nas nie marzył nigdy o tym, by znaleźć

się na ich miejscu i mieć taki talent?

Programy typu talent show cieszą się w Polsce

coraz większa popularnością. Mają one swoich zwo-

lenników i przeciwników. Bez względu jednak na

opinię jednych i drugich, prawdą jest, że programy

taneczne zrobiły wiele dobrego. Każda forma poka-

zywania ludziom, że można robić coś więcej, niż tylko

siedzieć w domu przed komputerem jest słuszna.

Alicja Kabata:

Aleksander Paliński: Z kolejnymi edycjami YCD jest

różnie... Produkcja programu prześciga się w pomys-

łowości i za każdym razem chce pokonać efektami

edycję poprzednią... Czasem wychodzi to dobrze,

nieraz gorzej. Co do tancerzy to też ciężko oceniać

całościowo dane edycje - w każdej są lepsi i gorsi... Więc

ostateczna ocena podlega gustom widzów.

AK:

AP: Może w końcu się znudzi, ale nie obawiam się

tego, do tego czasu stworzymy już tak rozbudowaną

społeczność tańca w Polsce, że z widzami, czy bez nich

— damy sobie radę.

AK:

AP: Coś w tym jest... zwłaszcza w tangu argentyńskim,

kiedy oboje partnerzy praktycznie improwizują.

AK:

AP: Poza umiejętnościami tanecznymi kładę nacisk na

to, co powinien przekazywać prawdziwy pedagog —

chcę pokazać uczniom, jakie powinni mieć podejście

do pracy, jak wygląda świat tańca, staram się nauczyć

ich życia tanecznego, a nie tylko samych kroków.

AK:

AP: Mógłbym tu wymienić wielu choreografów,

tancerzy z polski i zagranicy... ale tak naprawdę moją

największą inspiracją są tancerze z mojej ekipy —

młodzi, niesamowicie zdolni i mający olbrzymią siłę do

pracy. Bez nich nie osiągnąłbym tego, co mam.

AK:

AP: Jeśli się właściwie do niego podejdzie — zawsze.

Moda na TaniecRozmowa z Aleksem Palińskim, tancerzem,instruktorem, uczestnikiem V edycji „You can Dance”

Niedawno podziwialiśmy finał YCD.

Każda kolejna edycja jest na lepszym poziomie?

Nie obawiasz się, że oglądanie tańca w końcu

znudzi się telewidzom?

Wiesław Myśliwski pisał, że "Prawdziwego

mężczyznę właśnie po tym poznaje, jak tańczy

tango". Zgadzasz się z tym?

Nie tylko tańczysz, ale również uczysz tańca. Co

starasz się przekazać przychodzącym na Twoje

zajęcia?

Byłeś i pewnie jesteś inspiracją dla wielu

młodych tancerzy, a kto jest inspiracją dla Aleksa

Palińskiego?

Taniec łagodzi obyczaje?

Tak naprawdę największąinspiracją są tancerzez mojej ekipy.

Rozkosze nieuzasadnionej włóczęgi

Dokądkolwiek nie wyruszyć, z pewnością więcej ekscytacji dostarcza podróż, niż

samo przybycie. Niewykluczone również, że wiekszą przyjemnością jest chodze-

nie bez celu niż zmierzanie dokądkolwiek. Wie to każdy, komu zdarza się lub

choćby zdarzało, wykonywać czynność, będącą dziś na zupełnym wymarciu —

włóczegę miejską. Włóczęga jako opozycja, dokonywanej w atomsferze potwor-

nego pośpiechu powinności uzasadnionego przemieszczania, zasługuje na

szczególne uznanie i doborową lokalizację.

Ulica Chmielna w Warszawie to od lat magnes dla każdego szanującego się

włóczęgi. Zarówno dla artysty nieroba, intelektualisty z aspiracjami, jak i

potencjalnego milionera, który dopiero szuka sposobu by zarobić swoje miliony,

czy cudzoziemca, który chce mieć pewność, że w obcym mieście stanął na progu

jego serca i pojął rytm, w którym tętnice pompują tu życie.

Taki na przykład Francuz... wypełniony przyjemnym drżeniem pulsującego kraj-

obrazu Paryża, dajmy na to elegant i koneser sytuacji powabnych, gdy wdaje się

w miejską włóczegę i przybywa na Chmielną, co też tu widzi?

Wspomina być może z uśmiechem pocztówki z paryskich pasażów z przełomu

wieku, na których uwieczniono damy jeżdżące na bicyklach. Przed oczami ma

te właśnie piękności, które mkną Chmielną, przecinają Bracką. Tyle tylko, że

w korzystniejszych okryciach, których fragmentaryczność, krótkość czy

rozgogolenie daje mu szersze pole kontemplacji.

Jeśli uda mu się oderwać wzrok od rowerzystek, spojrzenie jego przykują

witryny za którymi kwitnie handel konfekcją. Jako Francuz, w pełni świadom,

że dziś to właśnie wyrafinowane twory przemysłu tekstylnego, a nie obyczaje

kreują prototyp nowoczesnej kobiety i mężczyzny, z przyjemnością rozezna się

w nowościach. Uwagi jego nie ujdzie, od dawien dawna ulokowany na

Chmielnej sklep z jedwabiem Milanówek. Może nawet będzie pamiętał, że pod

koniec XIX wieku, wielcy krawcy minionej epoki obwieścili światu, że jedwab

nie jest już tą najbardziej wykwintną materią na stroje wyjściowe, że można go

zdegradować do roli tkaniny podszewkowej, ale świadomosć ta na pewno nie

powstrzyma go przed przyklejeniem się do witryny tego urokliwego sklepu

a może i wejściem do środka.

Po spenetrowaniu świata szmat, włócząc się między cianiemi rzucanymi przez

zielone latarnie Chmielnej przyjrzy się może blaknącym w słońcu i storturo-

wanym przez deszcz afiszom porozlepianym na słupach i ścianach — bujnym

dowodom miejskiej kultury. W tłumie kupoholików, przechodniów i kawiarnia-

nofilów, natknie się na kwiaciarki, podgryzające niekompletną szczęką bułki nad

wiadrami róż. Rozejrzy się dookoła i zda sobie sprawę, że Chmielna ma w sobie

coś z paryskiej Rue Mouffetard. Jakąś pocztówkowość, powolną tłoczność i przy-

krytą tylko gdzieniegdzie dawność. Nie dostrzeże tu, co prawda, jak na biegnącej

wzdłuż południowego brzegu Sekwany ulicy — rustyklanych murów, lirycz-

nych mansardowych dachów i tylu barwnych markiz, ale usłyszy podobną

wrzawę. Zwłaszcza piosenki nucone lub wykrzykiwane przez młodych grajków,

żądnych za swój talent drobnych monet. Być może będzie się zastanawiał, która

z zatłoczonych kawiarni mogłaby na Chmielnej pełnić tę samą funkcję, co na Rue

Mouffetard cukiernia pod numerem 1, gdzie dziś wysiadują różnej maści indy-

widua, a dawniej siadywał w niej Rabelais, wymyślając przygody Gargantui

i Pantagruela, gdzie popijali kawę Racine i Moliere.

W nastroju, co nieco lirycznym, być może Pan Francuz w swojej włóczędze po

Chmielnej zabłądzi na któreś z licznych podwórek, odkryje sklep z bielizną lub

szewca, który powiększy mu zbyt ciasne obuwie. A potem na dobre zadomowi

się w tłumie, raz popychany ku Centrum raz w stronę Nowego Światu. I będzie

czerpał rozkosze ze swojej nieuzasadnionej ale jakże przyjemnej miejskiej

wędrówki.

NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011

Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA

fot. Kevin Eddy

Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK

Ula Ryciak

Pisarka i scenarzystka.Autorka dwóch powieści

(Taniec ptaka, 2006, Clitoriserectus, 2004) oraz wielu

opowiadań i tekstówpodróżniczych,

publikowanych m.in.w Gazecie Wyborczej,

w licznych miesięcznikachkulturalnych i portalach

internetowych. Realizujekampanie społeczne, tworzy

akcje interaktywne orazinstalacje przestrzenne.

Urodziła się w Warszawie,ale odczuwa przynależnośćdo różnych miejsc na ziemi.

DODATEKSPECJALNY

22 wrze nia 2011 roku u zbiegu ulic Chmielnej

i Brackiej otwiera swoje podwoje

Do

Przed II Wojną Światową firma

właściciel pierwszych

w Polsce domów towarowych, zakupiła działkę przy

zbiegu ulic Brackiej i Chmielnej celem rozbudowy

domu handlowego przy Brackiej 25 Rozpoczęcie

budowy planowane było na jesień 1939. Zatrzymały ją

wojna i powojenne losy firmy. Realizacja planów oka

zała się możliwa dopiero po 70 latach!

ś

Śródmieścia wraca marka, której

tradycje sięgają XIX wieku. Czy nowy budynek odmie-

ni oblicze Chmielnej? Czy to początek większych

zmian na ulicy?

.

-

powstał na działce

o powierzchni 742 m . Będzie pełnił funkcję biurową

i handlową. Łączna powierzchnia budynku wynosi ok.

4500 m , w tym powierzchnia najmu 3200 m .

Nowy Dom

Jab ko skich.

Dom Towarowy

Bracia Jabłkowscy S.A. (DTBJ),

ł w

Nowy Dom Jabłkowskich2

2 2

Dokończenie na stronie II

Skazana nasukces

06.09.2011 — Wywiad z Burmistrzem Dzielnicy

Śródmieście, Wojciechem Bartelskim

Ulica Chmielna pomału zmienia swoje oblicze, w os-

tatnim czasie zachodzą na niej duże zmiany, ale cały

czas jest jeszcze wiele do zrobienia… Jaka jest

Chmielna marzeń Pana Burmistrza, czy ma Pan jakąś

idealną wizję Chmielnej?

Co może przeszkadzać

w realizacji tej wizji, a co

może jej pomagać?

W.B.: Faktycznie jeszcze sporo drogi przed nami…

Chmielna moich marzeń jest Chmielną marzeń ludzi,

a nie urzędu czy urzędników. Miasto rozwija się spon-

tanicznie. Kiepski stan Warszawy wynika z tego, że

kiedyś ktoś usiadł i projektował miasto na swoją mod-

łę, nie licząc się z potrzebami jej realnych użytkow-

ników — mieszkańców czy turystów.

Moim marzeniem takim krótkookresowym jest

wyremontowanie ruder, znajdujących się w rękach

prywatnych i zabudowanie luk. Chciałbym też, aby

udało się znaleźć środki na rewitalizację, która może

nastąpić oczywiście po remoncie kamienic przez

właścicieli. Trzecia rzecz to poprawa komunikacji na

styku ulic Chmielnej, Brackiej i Szpitalnej. Na razie jest

to skrzyżowanie dróg z wąskim przejściem dla pie-

szych. Potrzebne jest w tym miejscu ograniczenie

ruchu samochodowego, większe uprzywilejowanie

pieszych. Może kiedyś powstanie tu tunel.…

Jeśli to się uda zrobić, to będziemy na dobrej

drodze do tego, aby Chmielna stała się ulicą elegancką,

atrakcyjną, funkcjonalną. Resztę możemy już pozos-

tawić jej użytkownikom — lokalnym przedsiębiorcom,

mieszkańcom.

Dzisiaj Chmielna ma kilka bolączek, które według

mnie mogą zniknąć, dzięki impulsowi w postaci lik-

widacji ruder. Im więcej będzie dobrze utrzymanych

obiektów, monitoringu, ochroniarzy, tym mniej będzie

wszelkiego rodzaju „szkodników” na Chmielnej. Brud

przyciąga brud, a porządek przyciąga porządek.

Z radością obserwuję, że wiele dobrego dzieje

się na ulicy. Przykładem tego jest Projekt Chmielna

Pawła Walickiego. Tak naprawdę brakuje niewiele,

aby rozpocząć kolejne zmiany — 2 rudery, jedna

plomba. Do miasta należy tylko jedna kamienica —

z numerem 15. Aby dać dobry przykład, kazałem ją

wyremontować. Reszta budynków należy do wspól-

not lub prywatnych właścicieli. Wszelkie doświad-

czenia z innych miejsc pokazują, że jeżeli zbierze się

pewna masa krytyczna — pewnego kapitału w rękach

prywatnych i pewnej troski - to zaczyna ona wypychać

wszelkich łobuzów i wandali.

Dokończenie na stronie IV

www.czymogepomoc.pl STRONA I

Nowy Dom Jabłkowskich gotowy!

Nowy Dom Jabłkowskich

przy Chmielnej 19 fot. Kacper Bartczak

Wojciech Bartelski

Burmistrz Dzielnicy Śródmieście

Nowy Dom Jabłkowskich gotowy!Dokończenie ze strony I

MJ

Parter sześciokondygnacyjnego budynku zostanie

przeznaczony na działalność handlowo-usługową,

piętra I-V na biura, a na dwóch podziemnych kondy-

gnacjach znajdzie się 25 miejsc parkingowych. Budowa

trwała rok i osiem miesięcy — rozpoczęła się w stycz-

niu 2010 roku i zakończyła we wrześniu b.r. general-

nym wykonawcą robót budowlanych był Hochtief

Polska SĄ.

Autorem projektu architektonicznego jest studio

Atelier 3 Girtler & Girtler. Projekt i jego klasyczna

fasada nawiązują stylem i charakterem do sąsiedniego,

zabytkowego budynku, dawnego Domu Towarowego

Bracia Jabłkowscy przy ulicy Brackiej. Elewacja

wykonana z piaskowca z drewnianymi elementami

z modrzewia syberyjskiego nadaje budynkowi lekki

i nowoczesny wygląd.

Najmem powierzchni w Nowym Domu Jabłkow-

skich zajmuje się spółka Knight-Frank. Została już za-

warta umowa najmu na całą część handlową (salon

firmowy sieci Plus), obecnie trwają rozmowy z poten-

cjalnymi najemcami powierzchni biurowych.

Inwestorami budowy Nowego Domu Jabłkow-

skich są spółki LHI Leasing Polska sp. z o.o. oraz Dom

Towarowy Bracia Jabłkowscy SA poprzez swoje spółki

celowe. Właścicielem budynku będzie spółka zależna

od DTBJ.

Ulica Chmielna powoli zmienia swój wizerunek

— w wyniku nowych inwestycji, ale także starań

lokalnych podmiotów, działających na rzecz rewita-

lizacji. Otwarcie NDJ może być przełomem w nowej

historii ulicy.

Rozpoczęcie budowyplanowane było na jesień1939, ale realizacja planówwłaścicieli okazała sięmożliwa dopiero po 70latach.

/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011

Makieta i skład: www.minuta8.plII STRONA

Nowy DomJabłkowskich

Róg Brackiej i Chmielnej, lata siedemdziesiąte XX wieku

Chmielna 19 w latach siedemdziesiątych XX wieku

Projekt rozbudowy z 1939 roku fot. Archiwum DTBJ

fot.

Kacp

erBa

rtcza

k

6 70 450020Liczby NDJ kondygnacji

Nowego Domu Jabłkowskich

lat oczekiwaniana możliwość budowy

metrów kw.powierzchni

miesięcyczas budowy NDJ

Rewitalizacja obszarów miejskich to proces długo-

trwały i wymagający wciąż nowych pomysłów

i rozwiązań.

Jak widzą przyszłość Chmielnej, jaki powinien

być kierunek podejmowanych działań, na czym

należy się skupić i co stanowi o sukcesie — o to zapy-

taliśmy osoby aktywnie działające na tym terenie.

Marcin Makulec, architekt i urbanista, członek

Stowarzyszenia Nowy Świat, przedsiębiorca

prowadzący własną działalność w Śródmieściu

Tomasz Markiewicz, Stowarzyszenie Zespół

Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy "ZOK"

Na rozwój i kształtowanie obszarów miejskich należy

patrzeć wieloaspektowo. Pierwszy kierunek to aspekt

komercyjny: dla przedsiębiorców czy właścicieli nieru-

chomości istotne jest podnoszenie i utrzymywanie na

wysokim poziomie wartości własnej nieruchomości,

a to można osiągnąć poprzez podniesienie atrak-

cyjności całej okolicy. Atrakcyjna przestrzeń, która

zapewnia możliwie szeroki wachlarz dostępnych

usług czy możliwości spędzania czasu przyciąga

potencjalnych klientów. Drugi kierunek to ”aspekt

ludzki” — o atrakcyjności jakiegoś miejsca czy obszaru

decyduje również liczba i jakość oddolnych inicjatyw

społecznych, które kształtują relacje społeczne

pomiędzy mieszkańcami, właścicielami nierucho-

mości, przechodniami — czyli wszystkimi użytkow-

nikami tej przestrzeni.

Aby skutecznie osiągnąć taki efekt należy opra-

cować szerszy plan działania dla jakiegoś obszaru (dla

jednej ulicy to może być za wąska perspektywa). Plan

taki powinien uwzględniać możliwości i chęć współ-

pracy ze strony wszystkich podmiotów odpowiedzial-

nych za kształtowanie przestrzeni publicznej:

instytucji miejskich, podmiotów gospodarczych

operujących na tym terenie, właścicieli prywatnych

nieruchomości, mieszkańców i społeczników. I choć

w naszym społeczeństwie przeważa pogląd, że ile osób

tyle różnych poglądów to jednak znalezienie i ustalenie

wspólnych celów wydaje się niezbędne do stworzenia

przyjaznej płaszczyzny koegzystencji dla wszystkich

tych środowisk. Wzorce tego typu działań możemy

znaleźć w wielu miejscach na świecie.

Losy ulicy Chmielnej są dobrym przykładem, jak

historia, ale też wieloletnie zaniedbania mogą wpłynąć

na kształt obszarów miejskich. Rejon Śródmieścia,

a w szczególności Chmielna, zniszczone w czasie oku-

pacji i powstania, w okresie powojennym jeszcze

przez chwilę były wyspą prywatnej inicjatywy, co

w tamtym okresie przyciągało tłumy klientów. Póź-

niejsze zaniedbania, brak narzędzi regulujących i spój-

nej koncepcji utrzymania atrakcyjności tego obszaru

spowodowały odpływ klientów do nowopowstają-

cych centrów handlowych, gdzie na małym obszarze

skupione były wszelkie potrzebne usługi, sklepy.

A Śródmieście opustoszało.

W ostatnich latach sytuacja nieco się poprawiła.

Remont sąsiednich ulic — Nowego Światu, Krakow-

skiego Przedmieścia, Foksal, prywatne inwestycje

właścicieli nieruchomości, oraz zintensyfikowanie

działalności kulturalnej podniosło atrakcyjność całego

obszaru. Nie mały udział mają w tym właśnie prywatni

przedsiębiorcy, którzy dostrzegli wartość, jaką jest

podniesienie atrakcyjności okolicy. Można tu podać

przykład budynku u zbiegu ulic Nowy Świat

i Chmielnej, w którym prywatny inwestor przepro-

wadził gruntowną modernizację, zamienił zapyziałe

podwórko na atrakcyjną przestrzeń handlową, a piętra

budynku na eleganckie apartamenty. Taką odmianę

przeszło wiele kamienic na Nowym Świecie co

przyciągnęło w ten rejon znane marki, sieci handlowe,

gastronomię „z wyższej półki”, siedziby zagranicz-

nych firm. Również na Chmielnej nie brakuje

pozytywnych przykładów udanej rewitalizacji kon-

kretnych nieruchomości np. St. Andrews Palace,

Kamienica Jabłkowskich czy choćby pasaż Wiecha.

Jednak rewitalizacja to proces długotrwały i wiele jesz-

cze pozostało w tym obszarze do zrobienia.

Ważne jednak, by nie były to działania jedno-

stkowe, prowadzone na własna rękę, bez porozu-

mienia z innymi użytkownikami tej przestrzeni.

Powinna być to współpraca wszystkich ważnych pod-

miotów zaangażowanych na tym terenie. Partnerstwo

publiczno–prywatne może wiele wnieść do procesu

tworzenia atrakcyjnej alternatywy dla użytkowników

przestrzeni miejskiej. Powstała w ten sposób wartość

dodana będzie procentować w przyszłości i może być

napędem do dalszego ciągłego rozwoju.

Niestety na razie Chmielna przeżywa regres, co jest

związane ze zjawiskiem ogólniejszym obumierania

centrum Warszawy. Wynika to m.in. z zaniechań

w planowaniu miasta po 1989 roku, z braku polityki

miejskiej, która pozwoliła na to, aby handel koncen-

trował się na peryferiach, a nie w centrum. Prawda jest

także taka, że urzędnicy zza biurka nie urządzą miasta

w szczegółach, to się nigdzie nie udało… Od tego są

mieszkańcy, a przede wszystkim klasa średnia, najle-

piej klasa właścicieli, a tych ciągle jest w Warszawie za

mało. Politycy miejscy mogą nakreślić ramy i uchwalać

miejscowe prawa, które mogą być miastotwórcze albo

nie. Brak prywatyzacji, reprywatyzacji i wysokie czyn-

sze w lokalach usługowych ustalane "z sufitu" prowa-

dzą waśnie do takiej sytuacji, jaką dziś mamy na

Chmielnej — co chwila inne sklepy lub puste lokale,

wyrugowane usługi... Szewca, kaletnika, pralni już nie

ma, a w centrum Florencji na przykład są... czyli

w kapitalizmie można takie branże i usługi chronić. To,

co teraz jest najpilniejsze to doprowadzenie wreszcie

do realizacji zamrożonych inwestycji (Chmielna 25 —

dziura, Chmielna 18 — rudera, Chmielna, róg Zgoda —

to samo). Przecież ktoś wydawał zezwolenia budow-

lane i może egzekwować prawo, a na razie toleruje się

spekulację gruntami, a przed tymi budowami strach

inwestować w estetyczną nawierzchnię ulicy, skoro

niebawem rozjadą ją wywrotki i buldożery. Uważam,

że Chmielna na odcinku Domy Centrum — Nowy

Świat cały czas jest do uratowania, ale tu miasto powin-

no pomóc, a nie utrudniać.

Szewca, kaletnika, pralni jużnie ma, a na przykładw centrum Florencji są...

Dokończenie na stronie VIII

www.czymogepomoc.pl STRONA III

Marcin Makulec

Lekarstwo dla Chmielnej

Tomasz Markiewicz

/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011

Skazana na sukcesDokończenie ze strony I

Dotąd na Chmielnej takiej masy nie było… Najemcy

i właściciele w ogóle nie dbali o swoje nieruchomości

i otoczenie, brakowało charyzmatycznych osobowości,

które by zintegrowały ulicę i jej użytkowników. Teraz

takie się pojawiły — jestem dobrej myśli, choć proces

degradacji i rewitalizacji tkanki miejskiej jest długo-

trwały i nie można tak z dnia na dzień zmienić rzeczy-

wistości. To, co ja, jako burmistrz, mogę i obiecuję

zrobić to zacząć planować profesjonalny i pełny

remont ulicy. Nie nastąpi to jednak ani w tym roku, ani

w na-tępnym — nie chcemy rozkopywać ulicy po raz

kolejny — czekamy na tych, którzy z różnych powo-

dów zwlekają.

Chmielna ma świetlaną przyszłość, bo jest jedynym tak

dużej klasy deptakiem w Warszawie. Potencjał jest

bardzo duży — stolica bogacącego się kraju zawsze

będzie potrzebowała takich przestrzeni. Galerie han-

dlowe są i będą, ale nigdy nie zniknie popyt na deptaki.

Pełnią one większą rolę, niż tylko handlową. Wszędzie

na świecie, np. w Rzymie, Pradze czy Budapeszcie

takich przestrzeni jest więcej, a chętnych do inwes-

towania tam nie brakuje. Tym bardziej Chmielna,

mająca monopol, nie powinna narzekać na brak chęt-

nych do inwestycji. Do galerii idzie się po zakupy, a na

deptak, gdy chcemy posiedzieć w przyjemnym

miejscu, zjeść obiad, napić się kawy — i tak będzie

zawsze. Nie ma obaw, że wprowadzenie centrów

wykończy Chmielną. Konkurencja o zlokalizowane

przy niej powierzchnie rośnie, a nie spada. Fakty nie

potwierdzają więc tez o degradowaniu się roli ulicy.

Oczywiście, problemy, o których wspominałem

wcześniej, istnieją i wygląd ulicy jest niezadowalający.

Są to jednak kwestie podlegające różnym podmiotom

— konserwatorowi zabytków, służbom porządko-

wym, wspólnotom. Dlatego staramy się spotykać

w szerszym gronie, aby szukać rozwiązań. Spotykam

się też z potencjalnymi inwestorami i wspieram ich, na

ile mogę. Tak naprawdę wina za obecny stan nie leży

po stronie polityków czy urzędników, ale wandali,

żebraków, ludzi, którzy degradują przestrzeń pub-

liczną Chmielnej… Nie da się niestety na każdym

kroku postawić policjanta. Można systematycznie

oczyszczać elewacje. Im gęstsza sieć monitoringu,

ochrony — taki jest współczesny świat — tym łatwiej

utrzymać porządek.

Na to nie ma dobrej rady i nie jest to tylko przewlekłość

urzędnicza. Przez 60 lat od dekretu Bieruta zaszły

bardzo poważne zmiany własnościowe — nie da się

tego tak po prostu odwrócić. Nierzadko są to prawnuki

dawnych właścicieli, często z różnych krajów. Duża

cześć roszczeń rozczłonkowana jest na wielu spadko-

bierców, ludzie sprzedają, kupują, wynajmują. Są też

sprawy żydowskie, gdzie trudno znaleźć spadkobier-

ców, są problemy geodezyjne — zazębiają się działki,

jest bałagan w księgach wieczystych — wszystko to

sprawia, że trwa to bardzo długo. Na szczęście już

większość spraw za nami, ale sporo jeszcze się toczy..

To, co dało się na szybko zrobić zostało zrobione

— wyremontowaliśmy kamienicę, szykujemy się do

remontu skwerku, mobilizujemy właścicieli i wspól-

noty do zmian, staramy się o remont całości. Finanse są

tu jednak kluczowe, a miasto ma bardzo ambitny

program inwestycyjny na kolejne lata. Metro czy

budowa obwodnic pochłonęły wszystkie środki i

w najbliższym czasie nie ma i nie będzie pieniędzy na

inne rzeczy. Może do 2014 roku uda się zrobić plan

remontu Chmielnej, który jej się należy.

Mieszkam w Śródmieściu, z nim jestem związany

i tutaj lubię spędzać czas. Oczywiście bardzo często

bywam na Chmielnej, jest tam wiele miejsc, które lubię,

które przyciągają swoją kuchnią czy wystrojem. Jednak

skrzywienie zawodowe sprawia, że czujnym okiem

zauważam zawsze, gdzie coś się dzieje pozytywnego,

a gdzie nie — mam w głowie mapę bazgrołów, obser-

wuję i notuję wszystko.

Jak przyciągnąć inwestorów na Chmielną i prze-

konać ich, że Chmielna jest skazana na sukces?

Kto i co mogłoby wpłynąć na przyspieszenie proce-

dur własnościowych na Chmielnej?

Jak lubi Pan spędzać czas wolny w Warszawie? Ma

Pan jakieś swoje ulubione miejsca?

www.czymogepomoc.plMakieta i skład: www.minuta8.pl STRONAVIV STRONA

Rozmowa z Ewą Jabłkowską, prezesemspółki Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy

Proces budowy Nowego Domu Jabłkowskich dobie-

ga końca. Co pozostaje w pamięci Pani Prezes z tego

kilkunastomiesięcznego okresu?

Czy jest w tej inwestycji coś szczególnego, na co

warto zwrócić uwagę warszawiaków?

Czy może Pani ujawnić, kim będą najemcy budynku?

Jakie są dalsze plany kierowanej przez Panią firmy?

Budowa była przedsięwzięciem niezwykle trudnym

pod względem organizacyjno-logistycznym; ekipy

budowlane nie dysponowały dostateczną ilością

wolnego miejsca na materiały, maszyny czy podjeż-

dżające samochody. Po prostu trudno mi sobie było

wyobrazić niezbędną koncentrację robót na tak małym

obszarze. Tymczasem wszystko przebiegło pomyślnie

i zgodnie z planem.

Dla mnie ciekawym i miłym doświadczeniem była

możliwość współpracy z bardzo kompetentnym

gronem wybitnych specjalistów: architektów, wyko-

nawców i tych, którzy z ramienia inwestora nadzo-

rowali budowę.

Chcę wykorzystać tę okazję, aby przeprosić

mieszkańców ul. Chmielnej i okolic, a także użytkow-

ników lokali komercyjnych w sąsiedztwie, za uciążli-

wości towarzyszące budowie. Niektórzy moi rozmów-

cy powiadają, że warto było znosić te uciążliwości, bo

rezultat w postaci pięknego budynku podnosi walory

tej okolicy i daje satysfakcję.

Zamiar budowy w tym miejscu budynku DTBJ

wzięto pod uwagę w 1913 roku, kiedy to architekci

Lilpop i Jankowski projektowali budynek obecnie

stojący przy Brackiej 25. Kilka lat później wykupione

zostały działki z myślą o rozbudowie firmowej

siedziby. Do realizacji pomysłu budowy planowano

przystąpić dopiero w październiku 1939. Wojna,

a następnie zmiany polityczne w kraju uniemożliwiły

ten zamysł. Dopiero dziś, po niemal stu latach, udało

się tamten projekt zrealizować. 127–letnia ciągłość fir-

mowego bytu, kontynuacja powziętych zamiarów

mimo upływu stu lat wydaje mi się ewenementem

wartym podkreślenia wobec zawieruch i zmian, które

przeżyła Warszawa.

Poza znaną już publicznie informacją o zamiarze

otwarcia salonu Plusa, w pozostałych przypadkach

toczą się jeszcze rozmowy, których szczegółów nie

mogę podać. Montaż finansowy inwestycji został tak

pomyślany, żeby dać sporo czasu na dobór najemców.

Bardzo zależy nam na tym, aby byli to najemcy gwa-

rantujący stabilną współpracę i współkreujący rangę

tego unikatowego miejsca.

Nasza uwaga skupia się na konieczności odzyskania

historycznej siedziby firmy przy Brackiej 25, aby tam

rozwinąć działalność handlową. Postępowanie praw-

ne, już zakończone, w tej sprawie prowadziliśmy 20 lat.

Mimo prawomocnych orzeczeń sądu budynek nadal

zajmowany jest bezprawnie przez podmioty, które nie

chcą podporządkować się tym wyrokom, bo każdy

miesiąc bezpłatnego dysponowania tym obiektem

przynosi im niebagatelne korzyści.

Próbowaliśmy dojść do porozumienia, proponu-

jąc Trafficowi czynsz dwukrotnie mniejszy od rynko-

wego, ale propozycja nie zastała zaakceptowana.

Wierzymy, że wkrótce uda się doprowadzić do

wyegzekwowania prawa.

Ewa JabłkowskaPrezes DTBJ

Rozmowa z Robertem Mandżunowskim,prezesem LHI sp. z o.o., firmy finan-sującej, budującej i komercjalizującejnieruchomość przy Chmielnej 19

R.M.: Firma LHI jest ściśle związana z ulicą Chmielną.

Sfinansowała budowę nowego budynku przy Chmiel-

nej 19 i jest także odpowiedzialna za jego budowę

i komercjalizację. Budowa nieruchomości została już

zakończona, a komercjalizacja budynku przebiega bar-

dzo dobrze — trwa staranny dobór najemców powierz-

chni biurowych, a na parterze budynku mieścić się

będzie nowy flagowy salon sieci Plus.

Dla inwestora bardzo ważny był planowany

profil salonu — ma on zapewnić trwałą interakcję

z otoczeniem — nie będzie to nudny salon sprzeda-

żowy, ale miejsce interaktywne, mające zapewniać

rozmaite atrakcje intelektualne, kulturalne i prezen-

tujące nowe technologie…

Nowy Dom Jabłkowskich to obiekt, który będzie

promieniował na całą okolicę, nie tylko dlatego, że jest

podświetlany i ma ciekawą, nowoczesną architekturę,

ale także z uwagi na to, że na dole będzie toczyło się

życie, związane z działalnością najemców parteru —

będzie on stanowił integralny element tkanki

miejskiej…

M.J.:

R.M.: Jestem warszawiakiem, bardzo mocno związa-

nym z tym rejonem, jeszcze mój dziadek wpoił mi, że

obszar ten, to takie pełne życia „warszawskie miejsce”

w Warszawie — i chciałbym, żeby takie było…

Firma LHI prowadzi szereg biznesów o różnym

charakterze, szczególne miejsce zajmują inwestycje

własne w Centrum Warszawy.

Spotkanie z rodziną

Jabłkowskich zainspirowało mnie i dziś od wielu

warszawiaków słyszę, że budynek im się podoba i że

bardzo się cieszą z takiego zagospodarowania tego

„martwego” od lat terenu.

M.J.:

R.M.: Jesteśmy szerzej zainteresowani Chmielną i jej

otoczeniem, w najbliższym czasie zamierzamy rozpo-

cząć kolejny projekt — budynek biurowy z częścią

handlową w bardzo atrakcyjnej lokalizacji, niedaleko

NDJ, niebawem będę mógł zdradzić więcej, ale to nie

koniec... Interesujemy się także innymi obiektami

w najbliższym otoczeniu, ogromny nacisk kładziemy

na architekturę i na funkcje, jakie mogłyby one pełnić.

M.J.:

R.M.: Bardzo się cieszę, że takie inicjatywy są. Znam je,

popieram i chciałbym, by się rozwijały jak najlepiej…

Rewitalizację ulicy postrzegam w szerszym kon-

tekście tego słowa — rewitalizacja jest dla mnie przede

wszystkim myśleniem o ludziach… Najpierw przyglą-

dam się funkcjom, temu, co się dzieje na Chmielnej na

co dzień i temu, co mogłoby się tam dziać — z tego

dopiero płynie dla mnie informacja, jak powinna

wyglądać ta okolica. Jestem przeciwnikiem myślenia

w kategoriach wyłącznie architektonicznych, architek-

tura jest tylko pochodną… Oczywiście wpływa ona

w pewien sposób na myślenie o przestrzeni, ale na

pierwszym miejscu stawiam ludzi. Mam tu na myśli

zarówno oś Chmielnej, jak też to, co dzieje się w drugiej

linii zabudowy. Uważam, że druga linia zabudowy

odgrywać będzie niebawem ogromnie ważną rolę

i chcielibyśmy jako LHI do tego się „dołożyć” . Zależy

nam, by ta druga linia stała się żywą tkanką, dająca

szanse np. projektantom mody, firmom związanym

z mediami, zatrudniającym kreatywnych ludzi —

domom mediowym, prasie, temu, co mogłoby stać się

„tyglem” promieniującym z kolei na oś ulicy, mająca

solidny kupiecki charakter. Ogromnie ważne jest

dodanie nowych funkcji — np. usług hotelowych,

nowych punktów usługowych, tak by wzbogacić

ofertę handlową i by wymieszały się ze sobą funkcje

biurowe, handlowe i mieszkalne. Jestem zwolen-

nikiem preferencji dla „pasjonatów” proponujących

jakieś określone usługi czy towar. Oczywiście na tym

trzeba zarabiać… Pewne rzeczy powinny być jednak

robione konsekwentnie, muszą być koherentne, poza

spontanicznymi akcjami, musi być jakaś myśl prze-

wodnia, która stale i systematycznie będzie powo-

dowała, że obszar ten będzie się rozwijał…

Rewitalizacja jest dla mnieprzede wszystkimmyśleniem o ludziach.

Nowy Dom Jabłkowskich toobiekt, który będziepromieniował na całąokolicę, nie tylko dlatego, żejest podświetlany i maciekawą, nowoczesnąarchitekturę, ale takżez uwagi na to, że na dolebędzie toczyło się życie,związane z działalnościąnajemców parteru — będzieon stanowił integralnyelement tkanki miejskiej…

Jeszcze mój dziadek wpoiłmi, że obszar ten, to takiepełne życia „warszawskiemiejsce” w Warszawie —i chciałbym, żeby takiebyło…

Dlaczego zdecydował się Pan zainwestować

akurat na Chmielnej?

Takie inwestycje

zawsze się obronią ze względu na doskonałe

położenie — Chmielna i okolice to najlepsza

lokalizacja w Warszawie na projekty niestandar-

dowe, wymagające więcej czasu, których życie zapla-

nowane jest na wiele wiele lat.

Czy ma Pan jakieś inne plany związane z ulicą?

Rewitalizacja Chmielnej — jakie widzi Pan

najpilniejsze potrzeby zmian? Czy dostrzega Pan

dotychczasowe działania lokalnych organizacji?

MJ

Robert MandżunowskiPrezes LHI sp. z o.o.

Nowy Dom Jabłkowskich

/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011 / DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011

Kacp

erBa

rtcza

kfo

t.

Okiem architektaNowy Dom Jabłkowskich u zbiegu ulic Brackiej

i Chmielnej, choć dopiero niedawno ukończony,

zebrał już mnóstwo pozytywnych opinii. Chwalony

jest za swój spokojny, choć nowoczesny charakter,

„wpasowanie” w otoczenie, wysoki standard wykoń-

czenia.

Gdzie i jak powstawał projekt Nowego Domu

Jabłkowskich, jak wyglądał proces tworzenia i jakie

były ograniczenia wynikające z lokalizacji — opo-

wiada Marta Girtler Szymborska, architekt.

Projekt budynku powstał w biurze architektonicz-

nym Atelier3 Girtler & Girtler, autorskiej pracowni,

w której założycielami i głównymi architektami są

Ryszard Girtler i Marta Girtler-Szymborska. Atelier3

Girtler & Girtler specjalizuje się w projektowaniu

budynków wielorodzinnych, apartamentowych, biu-

rowych i hoteli.

Wszystkie projekty tej pracowni są wykonywane

kompleksowo wraz z wnętrzami, ze szczególną dba-

łością o najwyższy poziom architektury przy jedno-

czesnym zapewnieniu bezkonfliktowego przebiegu

procesu inwestycyjnego. W Warszawie możemy oglą-

dać różne realizacje projektów wykonanych przez

Atelier3 Girtler & Girtler, takie jak: budynek

mieszkalno-biurowy przy ul. Siennej/Żelaznej, zespół

budynków mieszkalnych przy ul. Łowickiej, zespół

budynków mieszkalnych w Miasteczku Wilanów oraz

budynek o przeznaczeniu biurowo-handlowym Nowy

Dom Jabłkowskich na Chmielnej.

Projekt tego budynku, usytuowanego w samym

centrum Warszawy, przy skrzyżowaniu ciągu ulic

Chmielnej i Brackiej, wymagał wykonania starannych

analiz przestrzennych — czy narożnik tak ważnego

miejsca powinien być mocny,atakujący, czy łukowy,

miękki. Jak budować w kontekście wyrazistych naroż-

ników Chmielna—Zgoda i Bracka—Zgoda?

Głównym założeniem kształtowania budynku

było osiągnięcie harmonii i równowagi z otaczającą

zabudową i zachowanie historycznej ciągłości

charakteru miejsca. Zaproponowane w projekcie

rozwiązania wynikają ze szczegółowych studiów

widokowych i kompozycyjnych nad bryłą budynku.

Budynek posiada prostą zasadę kompozycyjną

o atrakcyjnych otwarciach na główne kierunki komu-

nikacji pieszej. Pamiętając o historycznej ciągłości

miejsca i przestrzeni, zachowano trójpodział elewacji.

Detal obiektu potraktowano bardzo współcześnie —

wielkie przeszklenia, niewidoczne ramy okienne itp.,

dzięki czemu budynek jest czytelnym powiązaniem

przeszłości i przyszłości. Dla podkreślenia ludzkiego,

przystępnego charakteru i rangi obiektu, założono

zastosowanie jasnych naturalnych barw poprzez

zastosowanie na elewacji materiałów takich jak

piaskowiec „Długosz” i drewniane panele z modrze-

wia syberyjskiego, które zostały skontrastowane ciem-

nymi elementami ślusarki okiennej, obróbek blachar-

skich i osłon ażurowych. Przyjęta zasada dwu wątków

elewacji wyznacza kluczowe elementy poszczegól-

nych stref budynku. Główna część „kamienna” to

strefa funkcjonalna biur, rytm drewnianych słupów

określa strefę usług w parterze, a pionowy cofnięty

fragment elewacji od strony Chmielnej podkreśla

główne wejście do budynku. Wewnątrz funkcje i użyt-

kowanie obiektu tworzy bliską relację z przestrzenią

publiczną ścisłego centrum miasta.

Inne wybrane realizacje biura Atelier3 Girtler & Girtler:

Marta Girtler-Szymborska:

MM

Makieta i skład: www.minuta8.plVI STRONA

Atelier3 Girtler & Girtlerfot.

Nowy Dom Jabłkowskichwidok od strony ul. Chmielnej

Hotel Spa dr Irena ErisKrynica Zdrój

Zespół budynków mieszkalnychprzy ul. Łowickiej

Zespół budynków mieszkalnychw Miasteczku Wilanów

Budynekmieszkalno-biurowy

przy ul. Siennej/Żelaznej

ArchitektProjektantkaNowego DomuJabłkowskich

ArchitektProjektantNowego DomuJabłkowskich

MartaGirtler-Szymborska

Ryszard Girtler

/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011

www.czymogepomoc.pl STRONAVII

Czego brakuje na Chmielnej?Co powinno się tu zmienić, aby ulica była bardziej przyjazna?O to zapytaliśmy użytkowników ulicy — przechodniów i przedsiębiorców:

Ewa, 31 lat, prawnik

Monika, 45 lat, socjolog

Piotr, 28 lat, student szkoły filmowej

Michał, 32 lata,współwłaściciel sklepu Kicks Store na Chmielnej 21

Tomasz, 60 lat, miłośnik turystyki górskiej

Marta, 33 lata, j

Denerwuje mnie, że pomimo zakazu na Chmielnej jeździ i parkuje tyle samochodów. Chmielna powin-

na być deptakiem, wyłącznie dla pieszych, a wolne przestrzenie powinny zostać zagospodarowane pod

kawiarnie, ławki i zieleń.

Tęsknię za Chmielną bez zabitych dyktą okien odrapanych kamienic. Trudno się zachwycać Nowym

Domem Jabłkowskich (zachwycającym!), kiedy vis a vis straszy martwa, brudna ściana. Nie bardzo

chce się siedzieć w kawiarnianym ogródku z widokiem na kamienice szpecące odcinek pomiędzy

Szpitalną a Nowym Światem. Ponoć to siła wyższa, procesy własnościowe w toku itp., ale można

przecież mieć na to jakiś pomysł. Atrapy fasad, artystyczne instalacje, tymczasowi gospodarze fron-

towych ścian, którzy realizują atrakcyjne dla warszawiaków projekty. Świetność Chmielnej od tego

zależy.

Moim zdaniem Chmielna powinna być ulicą artystów i sztuki. Powinny tu być galerie, koncerty,

wystawy, festiwale. Powinna być ulicą, na której zawsze się coś dzieje, gdzie warto samemu wpaść na

letni wieczorny spacer i gdzie warto przyprowadzić znajomego cudzoziemca.

Moi klienci najbardziej narzekają na brak miejsc parkingowych w okolicy, żeby tu przyjechać muszą

najpierw długo krążyć po śródmieściu, żeby znaleźć miejsce do zaparkowania. Ale ja nie jestem zwolen-

nikiem parkowania na Chmielnej — to powinien być deptak — więc może problem rozwiązałby duży

podziemny parking gdzieś w okolicy?

w.

Chmielna to doskonałe miejsce na ekskluzywne, markowe butiki z ciuchami na wielkie okazje...

By można tu było kupić firmową torebkę Vuittona, czy buty Manolo Blanika. Na razie rządzi tandeta

i „wszystko za 5 zl”.

Na Chmielnej brakuje mi sklepów ze sprzętem turystycznym i akcesoriami sportowymi. Często tędy

przechodzę i chętnie bym do nich zaglądał. Wizyty w centrach handlowych są dla mnie torturą, a tam

niestety zlokalizowana jest większość takich sklepó

pracownik agencji reklamowe

/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011

Chmielna powinna być ulicąartystów i sztuki.

Chmielna to doskonałe miejsce naekskluzywne, markowe butikiz ciuchami na wielkie okazje...

Tęsknię za Chmielną bez zabitychdyktą okien odrapanych kamienic.

Chmielna powinna być deptakiem,wyłącznie dla pieszych.

Technologiei kulturaczyli wyjątkowy salon na Chmielnej

Na jednej z najbardziej „klimatycznych” warszaw-

skich ulic jesienią bieżącego roku otwarty zostanie

wyjątkowy warszawski salon. U zbiegu Brackiej

i Chmielnej w Nowym Domu Jabłkowskich powsta-

nie unikatowy Salon sieci Plus, który między innymi

będzie pełnić rolę ekspozycyjną, edukacyjną

i badawczą. Połączenie tyleż zaskakujące, co i zachę-

cające, by przechodząc wejść i odsapnąć chwilkę.

Obecnie dobiegają końca prace związane z budo-

wą Nowego Domu Jabłkowskich. Po zakończeniu

odbiorów technicznych budynku rozpocznie się

adaptacja jego parterowej części. Lokal, którego

właścicielem została sieć Plus, zostanie zaprojek-

towany w elastyczny sposób, umożliwiający zmiany

ekspozycji i wykorzystanie powierzchni do różnorod-

nych działań.

Plus to jeden z największych mecenasów kultury

w kraju, aktywnie wspierający cenne inicjatywy i pro-

jekty. Służy swoim wsparciem przy licznych wydarze-

niach, które już na stałe wpisały się w kalendarz

kulturalny kraju. Należą do nich m.in. festiwale

filmowe: Plus Camerimage i Off Plus Camera czy

festiwal muzyczny Szczecin Plus Music Fest. Plus jest

również partnerem wielu instytucji i wydarzeń kul-

turalnych w Warszawie, m.in. Muzeum Narodowego,

Centrum Nauki Kopernik, festiwalu „Jazz na

Starówce", Nocy Muzeów czy Entree Piosenki Nie-

głupiej.

Salon przy ulicy Chmielnej, z racji swego

położenia, będzie doskonałym miejscem do dodat-

kowej promocji tych wydarzeń. Jego nowoczesne

wnętrze zapewni odpowiednią scenerię dla werni-

saży i imprez, a także do prezentacji licznych projek-

tów kulturalnych, w które zaangażowany jest Plus.

Rozległa przestrzeń lokalu wykorzystywana ma

być też do organizacji wykładów i paneli dysku-

syjnych na temat nowości technologicznych prowa-

dzonych przez fachowców z poszczególnych dzie-

dzin. Operator ma nadzieję, że uda się tu stworzyć

miejsce spotkań dla osób szczególnie zaintereso-

wanych rozwojem telefonii komórkowej, mobilnego

internetu i usług dodanych, ale także kulturą i sztuką.

Salon na rogu Brackiej i Chmielnej ma podkreślać

wszystkie wartości marki Plus, czyli przyjazność,

innowacyjność i profesjonalizm i być miejscem, gdzie

po prostu warto zajrzeć przez siedem dni w tygodniu.

/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011

Makieta i skład: www.minuta8.plVIIISTRONA

Wizualizacja

salonu

Lekarstwo dla Chmielnej

Dokończenie ze strony III

Paweł Walicki, prezes Centrum Medycznego CMP,

przedsiębiorca i aktywny działacz

na rzecz rewitalizacji ulicy

Sergiusz Madurowicz, Ceraco, Chmielna 1/3

Chciałbym, aby ulica była bardziej przyjazna dla ludzi.

Osobiście widzę ją bardziej w stylu retro — z retro

latarenkami, najlepiej gazowymi, z ładną starą kostką

brukową, z markizami na całej ulicy, z ogródkami

piwnymi i restauracjami na świeżym powietrzu,..

Moja wizja Chmielnej to ulica czysta z ładnymi

elewacjami budynków, z tłumem pieszych, bez samo-

chodów, bez parkingów, bez wandali, bez pijaków, za

to z licznymi grajkami ulicznymi, rzemieślnikami stra-

ganami, kramami… W marzeniach widzę ulicę, która

żyje, na której co chwila organizowane są koncerty,

pokazy, festyny, czy wystawy. W ramach zainicjowa-

nego przez Fundację CMP Projektu Chmielna prowa-

dzimy różne działania mające przywrócić Chmielnej

świetność — czyścimy mury z graffiti, organizujemy

imprezy kulturalne, prowadzimy działania integrujące

lokalną społeczność. Chcemy, by ulica stała się miej-

scem atrakcyjnym i chętnie odwiedzanym przez war-

szawiaków i turystów.

Budynek przy Chmielnej 1/3 pochodzi z roku

1820 i został zaprojektowany przez Fryderyka Lessela

jako budynek 2-kondygnacyjny. Po zniszczeniach wo-

jennych budynek został odbudowany i jednocześnie

podwyższony o jedną kondygnację.

W latach 2002—2003 firma Ceraco dokonała kom-

pletnej modernizacji obiektu wraz z poszerzeniem

parteru w obrębie istniejącej działki — w stylu nawią-

zującym do przedwojennego pasażu Italia — przebie-

gającego na tyłach Chmielnej. Istotą modernizacji —

przeprowadzonej w uzgodnieniu ze służbami konser-

watorskimi miasta Warszawy — było unowocześnie-

nie części parterowej budynku — zamiast kilkunastu

małych sklepików powstało kilka przestronnych lokali

wyposażonych w centralną wentylację i klimatyzację

oraz powiększone do dołu witryny. Pozostałe dwie

kondygnacje zostały wyremontowane, wymieniono

tez 100% instalacji wewnętrznych. Znajdujące się tam

lokale mieszkalne zostały przystosowane do wynajmu

na cele hotelowe. Inwestycja ta została dobrze przyjęta

zarówno przez mieszkańców jak i okolicznych przed-

siębiorców prowadzących działalność handlową czy

usługową przy Chmielnej, a na pewno poprawiła wize-

runek ulicy.

Niestety niewiele dobrego wydarzyło się na

Chmielnej od czasu realizacji w/w inwestycji. Poza

odnowieniem kilku fasad oraz budową Diana Resi-

dence na tyłach ulicy odcinek Chmielnej od Brackiej do

Nowego Światu pozostaje taki, jaki był — nijaki —

z budynkami o różnorakim przeznaczeniu i w różnym

stanie.

Moim zdaniem Chmielna ma wszelkie predys-

pozycje do stania się główną ulicą handlowo- usłu-

gową w Warszawie. Jej zaletą jest zarówno unikalne

położenie, jak i charakter miejskiego deptaka, a przy

tym wieloletnia tradycja przedwojennej i powojennej

ulicy handlowej. Niekorzystny — z punktu widzenia

potencjalnych inwestorów — jest brak miejscowego

planu zagospodarowania przestrzennego rejonu

Chmielnej, jak również konserwatywne stanowisko

stołecznego konserwatora zabytków, który nie

pozwala na modernizację niektórych budynków

położonych przy trakcie — co mogłoby poprawić ich

funkcjonalność.

Paweł Walicki