Upload
gazeta-na-chmielnej
View
225
Download
0
Embed Size (px)
DESCRIPTION
Gazeta na Chmielnej / Wrzesień
Citation preview
EGZEMPLARZ
BEZPŁATNY
www.cmp.med.plwww.dtbj.pl
R jak rewitalizacja
Na Chmielnej otwiera swoje podwoje Nowy Dom Jabłkowskich.
Czy to początek większych zmian na ulicy? Jaka jest przyszłość Chmielnej?
przeczytaj nasz wrześniowy24 września o 12:00 muzyka zabrzmi z bram i balkonów — zapraszamy na
Warszawską Jesień na Chmielnej.
Więcej na stronie
Lubisz dobre filmy, interesujesz się kinem, lubisz
być na bieżąco ze wszystkimi nowościami? Weź
udział w konkursie Kina Atlantic i wygraj kartę
kinomana!
Czytaj na stronie
dodatek specjalny!5
2
Uczta muzycznana Chmielnej
Konkurs dla czytelnikównaszej gazety
Cała Polskatańczy…
Alicja Kabata
Dokończenie na stronie 8
Aktorzy, piosenkarki, sportowcy, pogodynki... W po-
pularnym show „Taniec z gwiazdami” tańczyli już
przedstawiciele różnych profesji. Warunkiem udziału
w programie, jak sama nazwa głosi, jest bycie gwiazdą.
Ze spełnieniem tego wymogu bywało różnie, ale bez
względu na wiek, płeć i umiejętności, udowadniano, że
tańca może nauczyć się każdy. Polacy uwierzyli i tłum-
nie wybrali się do szkół. Od pierwszej polskiej edycji
"TzG" minęło już sześć lat, ale zainteresowanie tańcem
nie maleje. Na czym polega fenomen programów tego
typu?
„Taniec z gwiazdami”, choć teoretycznie podkreśla
różnicę między zwykłym śmiertelnikiem a gwiazdą,
tak naprawdę zbliża nas do osób ze szklanego ekranu.
Oglądając zmagania celebrytów, możemy śledzić ich
potknięcia i obserwować, ile trudu wkładają w naukę.
Pozwala to widzom uwierzyć, że tzw. gwiazdy, ni-
czym szczególnym się od nich nie różnią. Kolejnym
elementem, który przyciąga publiczność jest jury. To,
że taniec podlega ocenie przez profesjonalistów,
wzmaga jeszcze większą ciekawość widzów. Cieszy-
my się, gdy faworyt zostanie oceniony pozytywnie,
a denerwujemy, gdy sędziowie wypowiedzą się nie-
przychylnie. Na koniec to, co publiczność lubi naj-
bardziej — sms-owe głosowanie, czyli wszystko leży
w naszych rękach! Już dawno mieliśmy okazję się prze-
konać, że programy te wygrywają często nie najlepsi,
lecz najbardziej lubiani uczestnicy. Wyniki głosowania
stały się tak na prawdę rankingiem popularności.
W przeciwieństwie do „Tańca z gwiazdami” w innym
programie tanecznym głównymi bohaterami nie są
popularne osoby. Co w takim razie sprawia, że „You
can Dance” podbija serca nie tylko młodych
odbiorców? Każdy uczestnik przychodzi do programu
z jakimś bagażem doświadczeń, często historie życia
opisywane przez młodych ludzi są poruszające.
Zresztą lubimy oglądać jak ktoś, kto jeszcze wczoraj nie
wiedział, czym jest taniec, dziś jest mistrzem parkietu.
Ostatnio jednak do programu coraz rzadziej przy-
chodzą osoby przypadkowe, które wcześniej nie miały
nic wspólnego z ruchem. Najczęściej są to dziś ludzie,
którzy uczą się tańczyć od wielu lat. Program YCD
dorobił się już sześciu edycji. Przez ten czas
wytworzyło się coś w rodzaju kultury YCD.
Gwiazdy… I zwykli ludzie…
NUMER (9) WARSZAWA, NAKŁAD: STRON9/2011 WRZESIEŃ 2011 5000 EGZ. 8
www.czymogepomoc.pl
SponsorProjektu
Chmielna
SponsorProjektu
Chmielna
STRONA 1
fot.
Kacp
erBa
rtcza
k
Dzieje się —wrzesień w kinieAtlantic
Danuta Awolusi
Więcej informacji na temat opisanych wydarzeń znajdą
Państwo na stronie www.kinoatlantic.pl.
Kino Atlantic także na jesień przygotowuje dla kino-
manów wiele atrakcji. Oczywiście wrzesień jest
kolejnym miesiącem, w którym odbywa się znany już
festiwal 1/100.
W ramach tego cyklu kino zaprasza wszystkich
widzów 24 września o godzinie 12.00 na projekcję
filmu niemieckiego
reżysera Gereona Wetzela. Przeniesiemy się w cudow-
ny, pachnący świat trzygwiazdkowej restauracji,
w której powstaje nietuzinkowe, 30-daniowe menu.
Uczta dla oka! Gościem specjalnym tego wydarzenia
będzie Maciej Nowak, znany w Polsce krytyk kulinar-
ny, a rozmowę poprowadzi Artur Wolski.
Wrzesień zapoczątkuje także jeszcze jeden
nowatorski cykl zatytułowany
Będzie to niezwykły projekt kulturalny,
w którym przenikać się będą podróże, literatura, film
oraz kuchnia. Przyznać trzeba, że zapowiada się
znakomity tygiel smaków, postaci i gości! Zaintereso-
wani będą się spotykać raz w miesiącu, w poniedziałki
około godziny 20.00. Spotkania będą połączone z pre-
zentacją wybranego tytułu filmu i książki w obecności
Specjalnego Gościa, na przykład Agnieszki Maciąg,
Tomasza Michniewicza, Agnieszki Chrzanowskiej.
Projekt powstał we
współpracy Kina Atlantic, wydawnictwa Otwartego
oraz Podróży Literackich. Proponowany repertuar jest
doprawdy imponujący. Już 26 września będzie można
porozmawiać na temat książki Kamila Sipowicza pod
tytułem Gościem tego
wydarzenia będzie sam autor. Książka stanowi bio-
grafię kontrowersyjnej rośliny, jaką są konopie.
W ciekawy i dobrze udokumentowany sposób autor
przedstawia historię związku człowieka i konopi,
poczynając od czasów najdawniejszych, aż do współ-
czesności.
Obok dyskusji na temat książki będzie można
także zobaczyć świetny film zatytułowany
w reżyserii Milosa Formana. Obraz otrzymał nagrodę
jury na festiwalu w Cannes w 1971 roku. Jest to
opowieść o Jeannie Tyne, nastolatce, która ucieka
z domu, nie radząc sobie z problemami, jakie narastają
pomiędzy nią, a rodzicami. W trakcie poszukiwań jej
rdzice poznają rodziców innych dzieci, które także
uciekły z domów. Powoli zapominają o młodocianych
uciekinierach i zaczynają żyć nowym życiem. Bez
pociech udaje im się odrodzić i odkryć to, o czym
dawno już zapomnieli.
Jak widać, kino Atlantic, aż kipi od pomysłów na
spędzenie wolnego czasu, oferta kulturalna jest w sta-
nie zaspokoić gust każdego kinomana. Tego nie wolno
przegapić!
„El Bulli. Kuchnia to sztuka”
„Otwarte na Kino
Atlantic”.
„Otwarte na Kino Atlantic”
„Czy marihuana jest z konopi”.
„Odlot”
NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011
Makieta i skład: www.minuta8.pl2 STRONA
R E
K
L
A
M
A
R E
K
L
A
M
A
UWAGA,KONKURS
Wielkie WOW!
Wybrałem się ostatnio na spacer z dwójką znajomych, którzy wrócili do Warszawy
po rocznej przerwie. Jak zawsze spotkaliśmy się pod rotundą, przeszliśmy ulicą
Chmielną, na Nowym Świecie kupiliśmy kawę i usiedliśmy pod pomnikiem
Kopernika na Krakowskim Przedmieściu. Droga powrotna była identyczna. Aż do
momentu, kiedy moi znajomi stanęli nieoczekiwanie na chodniku ulicy Chmielnej
i patrząc przed siebie wydali zaskakujący okrzyk: WOW! Zastanawiając się, co
mogło ulec zmianie w tym samym miejscu, w ciągu jednej godziny, spojrzałem
przed siebie. I nic. Zacząłem się rozglądać. I wciąż nie widziałem niczego zaska-
kującego. Bez skutku próbowałem patrzeć w punkt, w który oni się wpatrywali. Aż
wreszcie pokazali mi palcem na budynek Nowego Domu Jabłkowskich. I wtedy
zrozumiałem. Na moich oczach, przez ostatnie kilkanaście miesięcy powstawał
narożny budynek. Tyle razy mijałem ten plac budowy, ogrodzony płotem
i patrzyłem na prace budowlane, że przyzwyczaiłem się do tego widoku. Po
pewnym czasie już nawet na niego nie patrzyłem, bo wiedziałem, że znajduje się
w budowie. Dopiero osoby, które nie widziały procesu powstawania, a zobaczyły
efekt końcowy, uświadomiły mi, że warto zatrzymać się i spojrzeć. Nie ma już
bałaganu, jakiego mieliśmy okazję doświadczać podczas budowy. Nie ma kancias-
tych rusztowań i hałasu. Zamiast tego powstał ciepły i przyjazny obiekt, który już
niedługo zapełni się lokalami usługowymi i tysiącami klientów. Przechodząc obok
niego teraz, warto zatrzymać się i spojrzeć jak dostojnie wygląda na tle całego
skrzyżowania.
Tymon
Dwie pierwsze osoby, kt re przy odpowied na pytaniekonkursowe wygraj karty kinomana, uprawniaj ce do zakupu biletów po specjalnych cenach!
ó ślą ź-
w kinie Atlantic
Pytanie konkursowe brzmi:
Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mail:[email protected]
ą ą Jak si nazywa festiwal odbywaj cy si w kinie Atlantic?ę ą ę
3STRONA
ZDROWIE:
Konsekwencjesiedzącego trybużycia
Jesiennymaraton pozdrowie
Konstrukcja, przyzwyczajenia i uwarunkowania na-
szego organizmu są niejako „zaprogramowane” na
ruch. Nic więc dziwnego, że brak aktywności fizycznej
i wielogodzinna praca przed komputerem prowadzą
do różnorakich chorób i dolegliwości.
Najpowszechniejsze to zaparcia, hemoroidy, żyla-
ki, schorzenia kręgosłupa, nadciśnienie czy cukrzyca
typu B. Przyczyną zaparć może być niska sprawność
mięśni jamy brzusznej, ponieważ zaleganie resztek
pokarmowych w jelitach prowadzi do zatruwania
organizmu. Substancje toksyczne mogą powodować
zarówno bóle głowy, jak i wewnętrzne stany zapalne.
W celu poprawy kondycji mięśni brzucha należy
przynajmniej raz w tygodniu wykonać trening
wzmacniający te partie ciała oraz aktywujący układ
trawienny.
Inną przypadłością osób prowadzących siedzący
tryb życia są hemoroidy. Przyczyną ich powstawania
jest rozszerzanie się żył odbytu, które po czasie mogą
wydostawać się na zewnątrz podczas czynności wy-
próżniania. Symptomem choroby jest pieczenie i silny
ból odbytu. W celu uniknięcia schorzenia należy
regularnie ćwiczyć oraz zmodyfikować nawyki
żywieniowe.
Kolejną konsekwencją braku ruchu są żylaki,
które powstają na skutek unieruchomienia pompy
mięśniowo-zaworowej. Najlepszym lekiem na tę
chorobę jest aktywność fizyczna, która angażuje
kończyny — spacerowanie, maszerowanie, bieganie
czy pływanie. Kurację ruchową można wspomóc
preparatami roślinnymi, które rozprowadzone na
nodze, wzmacniają, uszczelniają i uelastyczniają
naczynia krwionośne. Osoby prowadzące siedzący
tryb życia są też bardziej narażone na choroby i bóle
kręgosłupa. Dzieje się tak dlatego, że siedzenie jest
dwukrotnie większym obciążeniem dla pleców niż
pozycja stojąca! Dodatkowym bagażem dla kręgosłupa
jest otyłość. Wszystko to przyczynia się do wystąpienia
różnorakich deformacji kręgosłupa — skoliozy, wysta-
jących łopatek czy wypukłych pleców. Lekiem na
dolegliwości bólowe są ćwiczenia kręgosłupa polega-
jące na wzmacnianiu podtrzymujących go mięśni.
W tym przypadku najlepsze dziedziny sportu to pły-
wanie, taniec czy aerobik.
Jeśli odczuwasz jakiekolwiek problemy związane
z siedzącym trybem życia, najlepiej od razu udaj się do
lekarza. Czasem samo podjęcie aktywnego trybu życia
nie wystarczy, a zbyt długie oczekiwanie może zaowo-
cować problemami, które z kolei mogą zamienić się
w choroby przewlekłe.
Oczywiście lekarzy pierwszego kontaktu oraz
znakomitych specjalistów znajdą Państwo w Centrum
Medycznym CMP Chmielna, które mieści się przy
ulicy Chmielnej 14 — w placówce CMP każdy ma
prawo zapisać się do lekarza internisty w ramach NFZ.
Dzięki temu zyskają Państwo pełną opiekę medyczną
w centrum Warszawy.
Pierwszy szkolny dzwonek już za nami. A to znak, że
wakacje i czas urlopów nieuchronnie dobiega końca.
Coraz chłodniejsze dni coraz mniej sprzyjają spacerom,
bieganiu i wycieczkom rowerowym, a tymczasem
zrzucone w okresie wiosenno-letnim kilogramy już
czekają, aby powrócić na swoje stałe miejsce. Co robić,
aby utrzymać piękną sylwetkę o którą tak walczyliśmy
przed wakacjami?
Chłód i deszcz nie stanowią dobrej wymówki, aby
zaprzestać uprawiania sportu. W tak dużym mieście
jak Warszawa możemy skorzystać z bogatej oferty
miejsc promujących aktywność fizyczną.
Warto skorzystać z oferty klubów fitness i siłowni,
które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom, coraz to
bardziej wymagających klientów. Można w nich same-
mu ćwiczyć na różnych maszynach lub zapisać się na
zajęcia dostosowane do wieku i stopnia intensywności.
Dodatkowo, w większości klubów możemy liczyć na
fachowe porady instruktorów, którzy nie tylko dobiorą
nam zestaw ćwiczeń, ale też zmotywują w chłodne
jesienne dni.
Aktywność to jednak nie tylko ciężkie ćwiczenia na
siłowni. Lubisz tańczyć? Wybierz swój ulubiony styl
i zapisz się na zajęcia. Obecnie szkoły tańca zachęcają
bogatą ofertą i elastycznym podejściem do godzin
zajęć. Możesz też połączyć przyjemne z pożytecznym
i wybrać się ze znajomymi na wspinaczkę lub kręgle.
Pamiętajmy, że celem aktywności fizycznej jest nie
tylko piękna sylwetka, ale, co ważniejsze, dobry stan
zdrowia i dobre samopoczucie. Podczas wysiłku wy-
dziela się endorfina, tzw. hormon szczęścia, który
wprawia nas w dobry nastrój i dodaje energii, której
niewątpliwe będziemy potrzebować nadchodzącej
jesieni.
Jeśli odczuwasz problemyzwiązane z siedzącymtrybem życia, najlepiej odrazu udaj się do lekarza.
Chłód i deszcz nie stanowiądobrej wymówki, abyzaprzestać uprawianiasportu.
Wszelkie szczegóły dotyczące zapisów na wizyty, kadry
lekarskiej i promocji w CMP znajdą Państwo na stronie
www.cmp.med.pl lub dzwoniąc na infolinię: 801 412 414
(koszt jak za połączenie lokalne).
Mariola Kaczmarek
Wyjdź poćwiczyć
Aktywność przede wszystkim
www.czymogepomoc.pl
brak aktywnościfizycznej i wielogodzinnapraca przed komputerem
Budowa kolejowego Dworca Głównego nieopodal
skrzyżowania Al. Jerozolimskich i Marszałkowskiej,
oraz towarzyszącego mu drewnianego tymczasowego
dworca, o których pisałem w poprzednim felietonie,
nie były jedynymi wielkimi przedwojennymi inwes-
tycjami, które miały zmienić charakter zachodniego
odcinka ulicy Chmielnej. Drugą, zaplanowaną z wiel-
kim rozmachem inwestycją, była budowa Centralnego
Dworca Pocztowego, który miał stać się dominującym
obiektem końcowego odcinka ulicy, pomiędzy
ul. Żelazną a Twardą. Planowany gmach miał zająć
cały obszar pomiędzy Al. Jerozolimskimi, Żelazną
i Chmielną, wzdłuż której elewacja budynku biuro-
wego miała się ciągnąć aż do ulicy Twardej.
Dworzec Pocztowy zaplanowany był jako centralny
punkt dystrybucji poczty wysyłanej z Warszawy do
miejscowości na terenie całej Polski (i Europy, jeśli list
nie był wysyłany pocztą lotniczą) oraz analogicznie
miał przyjmować z tych kierunków pocztę kierowaną
do adresatów w stolicy. W tym celu Józef Szanajca
zaprojektował budynek, posiadający między innymi
krytą halę peronową, do ładowania i rozładowywania
wagonów pocztowych, pomieszczenia mieszczące
sortownię przesyłek oraz biura, zaś od strony ul. Żelaz-
nej kilkupiętrowy parking dla samochodów dostar-
czających i odbierających pocztę. Większość terenu, na
którym miał stanąć dworzec, było obszarem niezabu-
dowanym, jedynie wzdłuż Chmielnej stało kilka
kamienic, które miały ustąpić miejsca nowemu
gmachowi.
Budowę rozpoczęto w 1936 roku i prowadzono ją
etapami. W pierwszej kolejności powstało skrzydło
przy Alejach Jerozolimskich, stojące nad wykopem
linii średnicowej oraz równoległe do niego skrzydło
bliżej ulicy Chmielnej. W takim stanie zobaczyli
Dworzec Pocztowy Niemcy wkraczający do War-
szawy w końcu września 1939 roku. Mimo okupacji
prace budowlane nie zostały jednak wstrzymane —
w latach 40-tych zbudowano jeszcze skrzydło nad
częściowo wybudowaną halą peronową oraz wznie-
siono fragment skrzydła biurowego przy Chmielnej.
Cały budynek zamaskowano malując na dachach
i elewacji nieregularne barwne plamy, mające uczynić
go niewidocznym dla radzieckich bombowców.
W takim też stanie 3 sierpnia 1944 roku budynek
zdobyli powstańcy warszawscy z kompani por.
Zbigniewa Bryma z batalionu "Chrobry II". Przez
kolejne dwa miesiące Dworzec Pocztowy był w rękach
powstańców, dzięki czemu było możliwe m.in. zawie-
szenie na Domu Turysty po drugiej stronie Alej Jerozo-
limskich dumnie powiewającej polskiej flagi.
Niestety mimo nowoczesnej konstrukcji gmach
nie przetrwał wojny — skrzydło nad tunelem średni-
cowym oraz budynki bliżej Chmielnej zostały wysa-
dzone przez Niemców po upadku Powstania. Skrzydło
nad halą peronową, do której nota bene nigdy nie
zdążono doprowadzić torów kolejowych, rozebrano
zaraz po wojnie, a z całego zespołu budynków
przetrwało jedynie skrzydło przez wiele lat stojące na
rogu Chmielnej i Żelaznej. Niestety w związku z pla-
nami budowy reprezentacyjnego gmachu Dyrekcji
Generalnej Poczty Polskiej resztki Centralnego Dworca
Pocztowego zostały wyburzone na przełomie 2006
i 2007 roku.
Chociaż jest barem ściśle wege-
tariańskim, a w zasadzie — wyjąwszy kilka przy-
padków zastosowania jogurtu w potrawach — wręcz
wegańskim, to cieszy się popularnością nie ograni-
czoną do wąskiego, z marketingowego punktu
widzenia, kręgu jaroszy. To zaskakujące, że w barku
serwującym wyłącznie bezmięsne dania trzeba w po-
rze lanczowo-obiadowej czekać na stolik. Przyczyny
takiego stanu rzeczy są moim zdaniem trzy: ceny,
jakość i klimat.
CentralnyDworzecPocztowy
Ryszard Mączewski
Więcej zdjęć Centralnego Dworca Pocztowego na
portalu Warszawa1939.pl
W ramach projektu Fotomiastikon pasjonaci fotografii
publikują w serwisie
zdjęcia Warszawy. Najlepsze z nich można obejrzeć
w Galerii Jabłkowskich w podwórzu przy Chmielnej 21.
Listy z całego świata
Zamaskowany w budowie
Powstanie i upadekwww.fotomiastikon.pl
Zielona rewolucja
Marcin Wojtasik
Green na Szpitalnej
NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011
Makieta i skład: www.minuta8.pl4 STRONA
Wizualizacje dworca
fot.
z lat 30-tych XX wieku
materiały prasowe
WARSZAWSKI FOTOBLOG
Longboarddoping 1 Attila Husejnowfot.
W poszukiwaniusmaku
RECENZJA KULINARNA
Cena
Jakość
Klimat
Jeśli chodzi o ceny, to w Green większość potraw nie
przekracza granicy piętnastu złotych, co już samo
w sobie jest wystarczającym wyjaśnieniem, zważyw-
szy, że mówimy o miejscu w ścisłym centrum, gdzie je
się prawdziwymi nieplastikowymi sztućcami na
prawdziwych, nieplastikowych talerzach, a porcje są
słuszne.
Jakość potraw jest przede wszystkim stała, zapewne za
sprawą jakiegoś fastfoodowego know how. Lokal był
jeszcze niedawno częścią większej sieci Green Way,
z której, jak podejrzewam, wyszedł po wygaśnięciu
franszyzy zachowując renomę oraz receptury i pro-
cedury. Gdybym któregoś dnia nie spojrzał na szyld,
nie zorientowałbym się, że zaszła jakaś zmiana. Zjeść
tu można zdrowo, lekko i niskokalorycznie, a przy tym
do syta. Tym ostatnim miejsce to zdecydowanie wy-
grywa z innymi lokalami z szybkim jedzeniem. Trzeba
jednak uczciwie przyznać, że poszczególne dania, choć
luźno inspirowane kuchniami etnicznymi, głównie
indyjską i śródziemnomorską, są dość neutralne
w smaku i w zasadzie smakują bardzo podobnie. Nie
potrafię zarekomendować jakiejś konkretnej pozycji
z menu, w sytuacji, gdy wybór między sosem pomi-
dorowym, a jogurtowym ma większy wpływ na osta-
teczny smak dania niż jego nazwa. Oczywiście samosy
różnią się od latanii, a kotleciki kofta od enchilady…
i każda z tych potraw ma swoich zwolenników. Warto
spróbować też naleśników na słodko i bardzo dobrego
mango lassi oraz ciasta marchewkowego. Do picia są
świeżo wyciskane soki oraz ekologiczne napoje.
Trzecia rzecz to atmosfera, o ile można o czymś takim
mówić w przypadku sieciowej jadłodajni. Powiedział-
bym raczej o specyficznej klienteli, która ten lokal
nawiedza, różniącej się zdecydowanie od bywalców
barów mlecznych albo amerykańskiej sieci z hambur-
gerami.
Dokończenie na stronie 6
Uczta muzycznapodczasWarszawskiejJesieni
Alicja Kabata
http://www.warszawska-jesien.art.plJesień kojarzy się z przyrodą i światem nagle nabie-
rającym kolorów. W środku miasta ciężko jednak
dostrzec te barwy. Na szczęście, muzyka równie
wspaniale dodaje kolorytu szarym budynkom i uli-
com. Przez dziewięć dni stolica stanie się sercem
muzyki współczesnej — w dniach 16-24 września pla-
nowana jest pięćdziesiąta czwarta odsłona między-
narodowego festiwalu „Warszawska Jesień”.
Festiwal ten to uczta dla wprawionego słuchacza,
jak również dla tych wszystkich, którzy muzyką intere-
sują się od święta. Tegoroczna edycja ma się skupić na
muzyce, która komentuje otaczający świat i zabiera
głos w istotnych sprawach. Koncert inauguracyjny to
kompozycja Strange News Rolfa Wallina, a w niej znaj-
dzie się również miejsce na tekst oraz reportaż
telewizyjny na temat dzieci-żołnierzy w Afryce. Wśród
innych, często bardzo poruszających tematów, znaj-
dziemy problem kobiet uprowadzanych i sprzedawa-
nych na zachód w calach prostytucji, problem wyklu-
czenia społecznego, czy życia codziennego w trakcie
wojny. Ważne słowa idące w parze z piękną muzyką….
Oprócz licznych koncertów, festiwalowi towarzy-
szyć będą, jak co roku, imprezy dodatkowe i konfe-
rencje. Polskie Centrum Informacji Muzycznej orga-
nizuje panel na temat „Muzyka i polityka”. W tym roku
organizatorzy, Związek Kompozytorów Polskich,
zapraszają również na Małą Warszawską Jesień. Pod-
czas jej trwania zaplanowane są koncerty i instalacje
przygotowane z myślą o najmłodszych uczestnikach.
Ulica Chmielna będzie częścią tego niezwykłego
festiwalu. Dnia 24 września o godzinie 12 odbędzie się
na niej „Oratorium na orkiestrę i chór mieszkańców
Warszawy”. Projekt oprócz udziału profesjonalnych
muzyków zakłada też obecność i udział mieszkańców.
Tekst oratorium to składowa propozycji organizacji
pozarządowych, jak również wszystkich chętnych,
chcących zabrać głos. Muzykę do tego pewnego
rodzaju manifestu skomponował Artur Zagajewski, za
warstwę dramaturgiczną odpowiada Zorka Wollny.
Słowa i muzyka zabrzmią na tle normalnego życia
ulicy Chmielnej z bram i balkonów i stworzą wspaniałą
całość, kompozycję, której nie można w tym dniu
przegapić.
Wspaniałe dzieła wielkich muzyków, niezwykłe
koncerty składające się na tegoroczny festiwal można
by wymieniać bez końca — dlatego odsyłamy Państwa
na stronę internetową, gdzie można zapoznać się
z dokładnym planem całego festiwalu:
5STRONAwww.czymogepomoc.pl
Karol Piechockifot.
Ensemble NikelFabryka Trzciny 2010
Orifot.
Grean PeasEco Bar & Coffee
Zielona rewolucja
Bez mięsa nie znaczy gorzej
Ład i porządek
Szaleńcza podróż
Trochę ciepła na wrzesień
Dokończenie ze strony 5
Green, ul. Szpitalna 6, czynne: pon—nd 10-21Green Peas — Eco Bar & Coffee, ul. Szpitalna 5,czynne: pon—czw 10-20, pt i sob 10-21, nd 11-20
Inne recenzje i przepisy kulinarne autora możnaprzeczytać na ww.trzyposilkidziennie.blogspot.com
Wegetarianizm jest modny, więc przyciąga szeroko
pojmowaną klasę produkcji kulturowej. Dogodna
lokalizacja i bliskość różnych centrów towarzysko-
kulturalnego życia stolicy też nie pozostaje bez wpły-
wu na przekrój społeczny konsumentów. W Green
częściej niż gdziekolwiek indziej można zobaczyć
holenderski rower przypięty przed wejściem, wielką
teczkę z pracami plastycznymi na czyimś ramieniu,
albo matę do jogi wystająca z torby. Jadać tu nie jest
więc obciachem.
Oczywiście sukces przyciąga naśladowców i po
jakiś rok temu otwo-
rzył swe podwoje drugi barek z zielenią w nazwie —
Tu oferta jest bardziej
wyszukana, wystrój mniej fastfoodowy, ceny trochę
wyższe, obsługa milsza i tłumy zdecydowanie mniej-
sze. Motywem przewodnim jest ekologia, ale w menu
nieśmiało pojawia się mięso, choć dla większości
zwolenników stylu życia bliskiego naturze ekolo-
giczne mięso to herezja. Większość dań to jednak
potrawy wegetariańskie. Głównie naleśniki, tortille
i tarty z różnym wypełnieniem. Mają tam też dobre
zupy, aromatyczne, ciekawe w smaku, naprawdę duża
micha za 6 zł. Zestaw lunchowy — naleśnik i mała zupa
za 18 zł. Oferta dobra, zwłaszcza, kiedy w lokalu vis a
vis brak miejsc, ale klienteli jakoś nie przyciąga.
Czemu? Oto pytanie, na które odpowiedź chciałby
znać każdy restaurator. Jak stworzyć klimat, jak
wykreować modę na miejsce? Myślę, że takich rzeczy
nie da się w stu procentach zaplanować.
Tak czy inaczej, z czystym sumieniem polecam
oba miejsca, gdy w okolicach Chmielnej dopadnie was
głód, a macie w zwyczaju jadać zdrowo i liczycie
kalorie. W obu zielonych barach posilicie się bez
żadnego umartwiania się i odmawiania sobie
przyjemności, jaką daje jedzenie.
Na taką nietypową wycieczkę zabiera nas Adam
Zalewski, autor znakomitej, mocnej i nietuzinkowej
powieści „Grizzly”. Wakacje z Zalewskim to dawka
męskiej, konkretnej prozy, która przeniesie nas w świat
kowbojów, żaru pustyni i charakterystycznych, sil-
nych osobowości. To klimat z zupełnie innej bajki,
w której prawo stanowi sprawiedliwość oparta na
zasadzie „oko za oko”, a zemsta jest honorem
mężczyzny.
Szeryf niewielkiej miejscowości Green Doll — Clinton
Gerstaecker jest człowiekiem, który rządzi twardą ręką
— w jego mieście panuje ład i porządek, a po pracy
można wrócić do domu i ukochanej żony, która jak
zawsze przygotuje na obiad wielki stek z frytkami
i zimnym piwem. Jednak w ten idylliczny świat wdzie-
ra się śmierć — żona zostaje brutalnie zamordowana,
a szeryf przechodzi metamorfozę — staje się od tej pory
aniołem zemsty, który wyrusza w wielką podróż śla-
dem oprawców. Cel jest tylko jeden — znaleźć i zabić.
Od tej pory czytelnik towarzyszy Clintowi w drodze,
która nie jest łatwa — ta tułaczka obfituje w poznanie
dobrych i złych ludzi, a każde spotkanie jest tylko
przystankiem. Szeryf nigdzie nie zagrzewa miejsca,
mija ludzi, ich problemy, wymierza sprawiedliwość,
stale goniąc swoje demony, swoją zemstę i misję. Nie
obywa się bez brutalności, męskich porachunków
i wulgaryzmów. Jednak powieść Zalewskiego to nie
tylko twarda literatura dla ludzi o mocnych nerwach —
to także niezwykle plastyczne i skrupulatne obrazy
przyrody, która zachwyca swoją urodą, majestatem i
surowością. Spalona słońcem pustynia, kaktusy, a na
środku pas autostrady, rozgrzanej od bezlitosnego
słońca. Takie widoki dają poczucie wolności, której
brakuje szczególnie w okresie lata. Gdyby tak wyrwać
się zza biurka i wyruszyć w szaloną podróż…!
Czytając „Grizzly” można wręcz wyczuć kurz
unoszący się w powietrzu, poczuć ciepło na skórze
i wiatr we włosach. Brzmi poetycko, ale narracja
Zalewskiego jest płynna, ciekawa i… zwyczajna,
ukazująca ludzkie życie w jego prostym, pięknym
ujęciu. Ten język przemówi do każdego, pozwoli także
wczuć się w niezwykły klimat — upalny, pełen przy-
gody i niepewności jutra. Polecam tę książkę na
wrześniowe wieczory, kiedy z wielkim zaskoczeniem
wyczuwamy już ten cudowny, niepowtarzalny zapach
jesieni w powietrzu… Zalewski przedłuży wam
wakacje, choćby o te kilka chwil.
drugiej stronie ulicy Szpitalnej
Green Peas — Eco Bar & Coffee.
Tegoroczne lato nas nie rozpieściło. Zewsząd słychać
narzekanie — tylko deszcz, burze, chmury. Na
warszawskiej Chmielnej rozłożyły się ogródki, ale
nie zawsze jest okazja, by korzystać z uroków picia
kawy na świeżym powietrzu. Dlatego pozwólcie się
zabrać we wspaniałą podróż do upalnych rejonów
Nowego Meksyku — amerykańskiej prowincji, która
wciąż zdumiewa swoją wielkością, stylem życia
i smakiem upalnego, bezlitosnego słońca.
Wegetarianizm jest modny,więc przyciąga szerokopojmowaną klasę produkcjikulturowej.
Pozwólcie się zabrać wewspaniałą podróż doupalnych rejonów NowegoMeksyku.
Co słońcewidziało…
Danuta Awolusi
Więcej recenzji autorki znajdziesz na
ksiazkizbojeckie.blox.pl
NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011
Makieta i skład: www.minuta8.pl6 STRONA
okładka powieści
A. Zalewskiego"Grizzly"
7STRONA
Zakopanew Warszawie
Alicja Kabata
Choć Zakopane od Warszawy dzieli czterysta
kilometrów to elementy stylu zakopiańskiego
znajdziemy również w stolicy. Idąc śladami
Zakopanego w Warszawie, przejdziemy od ulicy
Ziemowita na Targówku, miniemy Aleje Jerozolimskie
i dojdziemy aż na Chmielną. Z przystankami na
zwiedzanie i posiłek, całkiem dobrze możemy poznać
kulturę południowej Polski.
Styl zakopiański wprowadził Stanisław Witkie-
wicz w latach dziewięćdziesiątych dziewiętnastego
wieku. Dążył on do stworzenia nowoczesnej, polskiej
architektury narodowej na podstawie sztuki Podhala.
Jak pokażą poniższe przykłady, elementy stylu
zakopiańskiego rozprzestrzeniły się i całkiem sporą
reprezentację mają również w centralnej Polsce.
Kościół Zmartwychwstania Pańskiego to pierwszy
przykład zastosowania stylu zakopiańskiego. Wznie-
siony na początku dwudziestego wieku z inicjatywy
kolejarzy jako symbol wdzięczności za odzyskanie
niepodległości, do dziś jest miejscem, gdzie warto
zajrzeć. Zaprojektowany przez Stefana Szyllera kościół
nosi liczne cechy stylu spod Tatr. Prostokątne okienka
po bokach, podcienie, spiczasty Chełm i wysoki dach
kryty dachówką to wyznaczniki charakterystycznego
stylu. Ten zabytkowy, nieduży kościół jest pięknym
początkiem wędrówki śladami Zakopanego w War-
szawie.
Pewnie nie raz przechodząc obok palmy na rondzie de
Gaulle'a zwracaliśmy uwagę na potężny gmach Banku
Gospodarstwa Krajowego. W samym sercu stolicy,
właśnie na jego fasadzie również znajdziemy elementy
stylu zakopiańskiego. Najwięksi propagatorzy stylu
gór, tacy jak Władysław Matlakowski czy Jarosław
Wojciechowski byliby dumni, patrząc na reliefy na
ryzalicie fasady banku. Typowe zakopiańskie wzory
w centrum Warszawy? A to dopiero początek…
Jedna z najpiękniejszych kamienic na Chmielnej,
budynek hotelu Residence St. Andrew's Palace,
powinna być jedną z pierwszych zwiedzanych na tej
ulicy. Budynek wzniesiony w 1861 roku, dzięki
modernizacji nadal świeci pełnym blaskiem. Kamie-
nica, przebudowana w roku 1906 według projektu
wybitnego architekta Jarosława Wojciechowskiego,
może poszczycić się prawdziwą fasadą w stylu
zakopiańskim. Przy okazji najbliższej wizyty na
Chmielnej polecam zatrzymanie się na chwilę przy
numerze 30 — naprawdę jest co podziwiać!
Kontynuując warszawską wycieczkę „górską” kawa-
łek gór możemy także znaleźć w innych miejscach
stolicy. W zbiorach Muzeum Narodowego znajdują się
obrazy autorstwa Stanisława Witkiewicza, pomysło-
dawcy stylu zakopiańskiego. „Na pastwisku”, „Wąs-
kie wrota”, „Pogrzeb na wsi” czy „Ranny powstaniec”
to tylko niektóre z prac, które można tam zobaczyć.
Podczas każdej wycieczki, jest również czas na
posiłek. W tym przypadku obowiązkowy jest obiad
w Restauracji „Ceprownia” na Trakcie Królewskim.
Cały lokal wygląda jak żywcem przeniesiony z gór.
Wszystkie elementy, łącznie z ławami, skrzyniami
i drobnymi przedmiotami budują odpowiednią atmos-
ferę i pozwalają poczuć się jak w Tatrach. Nie tylko
wystrój sal przypomina tu Zakopane. Restauracja spe-
cjalizuje się w przysmakach z południa. Każdy prze-
bywający w stolicy może posmakować tradycyjnej
góralskiej kuchni, na przykład słynnej kwaśnicy.
Popularny ostatnio serial „Szpilki na Giewoncie”,
pozwolił Zakopanemu przypomnieć o sobie całej
Polsce. Idąc śladami głównej bohaterki, pokochajmy
Zakopane i rozsmakujmy się w tamtejszej tradycji.
Przystanek pierwszy:WARSZAWA TARGÓWEK,ulica Księcia Ziemowita 39
Przystanek drugi:WARSZAWA CENTRUMAleje Jerozolimskie 7
Przystanek trzeci:WARSZAWA CENTRUMulica Chmielna 30
Wokół góry, góry i góry
Styl zakopiańskiwprowadził
w latachdziewięćdziesiątych XIX w.
Stanisław
Witkiewicz
fot.materiały prasowe
Willa Kolibapierwszy dom w stylu zakopiańskimwg projektu Stanisława Witkiewicza
fot.
Agni
eszk
aBa
rano
wsk
a
Gmach BGK
fot.
mat
eria
łypr
asow
e
www.czymogepomoc.pl
REDAKCJA:
Adres redakcji:
Redaktor naczelny: Sekretarz redakcji:
Promocja/reklama: Wydawca:
ISSN 2083-2524, Nakład: 5000 egz.
00-021 Warszawa, ul. Chmielna 21 lok. 22 B,
Marta Jabłkowska—Wojtasik, Piotr Jędrzejczyk,
[email protected], tel.: 693 436 430,
Fundacja CMP — Czy mogę pomóc?,
Projekt współfinansowany przezMiasto Stołeczne Warszawę – Dzielnicę
Śródmieście
budynek hoteluResidence St.Andrew's Palace
Cała Polska tańczyDokończenie ze strony 6
Dzieci oglądając pierwsze edycje, marzyły o tym, by
znaleźć się w gronie uczestników, i przez lata przy-
gotowywały się, by w kolejnych eliminacjach zach-
wycić jury i otworzyć sobie drogę do kariery.
Uczestnicy tego programu naprawdę wspaniale
tańczą, a kto z nas nie marzył nigdy o tym, by znaleźć
się na ich miejscu i mieć taki talent?
Programy typu talent show cieszą się w Polsce
coraz większa popularnością. Mają one swoich zwo-
lenników i przeciwników. Bez względu jednak na
opinię jednych i drugich, prawdą jest, że programy
taneczne zrobiły wiele dobrego. Każda forma poka-
zywania ludziom, że można robić coś więcej, niż tylko
siedzieć w domu przed komputerem jest słuszna.
Alicja Kabata:
Aleksander Paliński: Z kolejnymi edycjami YCD jest
różnie... Produkcja programu prześciga się w pomys-
łowości i za każdym razem chce pokonać efektami
edycję poprzednią... Czasem wychodzi to dobrze,
nieraz gorzej. Co do tancerzy to też ciężko oceniać
całościowo dane edycje - w każdej są lepsi i gorsi... Więc
ostateczna ocena podlega gustom widzów.
AK:
AP: Może w końcu się znudzi, ale nie obawiam się
tego, do tego czasu stworzymy już tak rozbudowaną
społeczność tańca w Polsce, że z widzami, czy bez nich
— damy sobie radę.
AK:
AP: Coś w tym jest... zwłaszcza w tangu argentyńskim,
kiedy oboje partnerzy praktycznie improwizują.
AK:
AP: Poza umiejętnościami tanecznymi kładę nacisk na
to, co powinien przekazywać prawdziwy pedagog —
chcę pokazać uczniom, jakie powinni mieć podejście
do pracy, jak wygląda świat tańca, staram się nauczyć
ich życia tanecznego, a nie tylko samych kroków.
AK:
AP: Mógłbym tu wymienić wielu choreografów,
tancerzy z polski i zagranicy... ale tak naprawdę moją
największą inspiracją są tancerze z mojej ekipy —
młodzi, niesamowicie zdolni i mający olbrzymią siłę do
pracy. Bez nich nie osiągnąłbym tego, co mam.
AK:
AP: Jeśli się właściwie do niego podejdzie — zawsze.
Moda na TaniecRozmowa z Aleksem Palińskim, tancerzem,instruktorem, uczestnikiem V edycji „You can Dance”
Niedawno podziwialiśmy finał YCD.
Każda kolejna edycja jest na lepszym poziomie?
Nie obawiasz się, że oglądanie tańca w końcu
znudzi się telewidzom?
Wiesław Myśliwski pisał, że "Prawdziwego
mężczyznę właśnie po tym poznaje, jak tańczy
tango". Zgadzasz się z tym?
Nie tylko tańczysz, ale również uczysz tańca. Co
starasz się przekazać przychodzącym na Twoje
zajęcia?
Byłeś i pewnie jesteś inspiracją dla wielu
młodych tancerzy, a kto jest inspiracją dla Aleksa
Palińskiego?
Taniec łagodzi obyczaje?
Tak naprawdę największąinspiracją są tancerzez mojej ekipy.
Rozkosze nieuzasadnionej włóczęgi
Dokądkolwiek nie wyruszyć, z pewnością więcej ekscytacji dostarcza podróż, niż
samo przybycie. Niewykluczone również, że wiekszą przyjemnością jest chodze-
nie bez celu niż zmierzanie dokądkolwiek. Wie to każdy, komu zdarza się lub
choćby zdarzało, wykonywać czynność, będącą dziś na zupełnym wymarciu —
włóczegę miejską. Włóczęga jako opozycja, dokonywanej w atomsferze potwor-
nego pośpiechu powinności uzasadnionego przemieszczania, zasługuje na
szczególne uznanie i doborową lokalizację.
Ulica Chmielna w Warszawie to od lat magnes dla każdego szanującego się
włóczęgi. Zarówno dla artysty nieroba, intelektualisty z aspiracjami, jak i
potencjalnego milionera, który dopiero szuka sposobu by zarobić swoje miliony,
czy cudzoziemca, który chce mieć pewność, że w obcym mieście stanął na progu
jego serca i pojął rytm, w którym tętnice pompują tu życie.
Taki na przykład Francuz... wypełniony przyjemnym drżeniem pulsującego kraj-
obrazu Paryża, dajmy na to elegant i koneser sytuacji powabnych, gdy wdaje się
w miejską włóczegę i przybywa na Chmielną, co też tu widzi?
Wspomina być może z uśmiechem pocztówki z paryskich pasażów z przełomu
wieku, na których uwieczniono damy jeżdżące na bicyklach. Przed oczami ma
te właśnie piękności, które mkną Chmielną, przecinają Bracką. Tyle tylko, że
w korzystniejszych okryciach, których fragmentaryczność, krótkość czy
rozgogolenie daje mu szersze pole kontemplacji.
Jeśli uda mu się oderwać wzrok od rowerzystek, spojrzenie jego przykują
witryny za którymi kwitnie handel konfekcją. Jako Francuz, w pełni świadom,
że dziś to właśnie wyrafinowane twory przemysłu tekstylnego, a nie obyczaje
kreują prototyp nowoczesnej kobiety i mężczyzny, z przyjemnością rozezna się
w nowościach. Uwagi jego nie ujdzie, od dawien dawna ulokowany na
Chmielnej sklep z jedwabiem Milanówek. Może nawet będzie pamiętał, że pod
koniec XIX wieku, wielcy krawcy minionej epoki obwieścili światu, że jedwab
nie jest już tą najbardziej wykwintną materią na stroje wyjściowe, że można go
zdegradować do roli tkaniny podszewkowej, ale świadomosć ta na pewno nie
powstrzyma go przed przyklejeniem się do witryny tego urokliwego sklepu
a może i wejściem do środka.
Po spenetrowaniu świata szmat, włócząc się między cianiemi rzucanymi przez
zielone latarnie Chmielnej przyjrzy się może blaknącym w słońcu i storturo-
wanym przez deszcz afiszom porozlepianym na słupach i ścianach — bujnym
dowodom miejskiej kultury. W tłumie kupoholików, przechodniów i kawiarnia-
nofilów, natknie się na kwiaciarki, podgryzające niekompletną szczęką bułki nad
wiadrami róż. Rozejrzy się dookoła i zda sobie sprawę, że Chmielna ma w sobie
coś z paryskiej Rue Mouffetard. Jakąś pocztówkowość, powolną tłoczność i przy-
krytą tylko gdzieniegdzie dawność. Nie dostrzeże tu, co prawda, jak na biegnącej
wzdłuż południowego brzegu Sekwany ulicy — rustyklanych murów, lirycz-
nych mansardowych dachów i tylu barwnych markiz, ale usłyszy podobną
wrzawę. Zwłaszcza piosenki nucone lub wykrzykiwane przez młodych grajków,
żądnych za swój talent drobnych monet. Być może będzie się zastanawiał, która
z zatłoczonych kawiarni mogłaby na Chmielnej pełnić tę samą funkcję, co na Rue
Mouffetard cukiernia pod numerem 1, gdzie dziś wysiadują różnej maści indy-
widua, a dawniej siadywał w niej Rabelais, wymyślając przygody Gargantui
i Pantagruela, gdzie popijali kawę Racine i Moliere.
W nastroju, co nieco lirycznym, być może Pan Francuz w swojej włóczędze po
Chmielnej zabłądzi na któreś z licznych podwórek, odkryje sklep z bielizną lub
szewca, który powiększy mu zbyt ciasne obuwie. A potem na dobre zadomowi
się w tłumie, raz popychany ku Centrum raz w stronę Nowego Światu. I będzie
czerpał rozkosze ze swojej nieuzasadnionej ale jakże przyjemnej miejskiej
wędrówki.
NUMER 9 / WRZESIEŃ 2011
Makieta i skład: www.minuta8.pl8 STRONA
fot. Kevin Eddy
Tropem podglądacza FELIETON ULI RYCIAK
Ula Ryciak
Pisarka i scenarzystka.Autorka dwóch powieści
(Taniec ptaka, 2006, Clitoriserectus, 2004) oraz wielu
opowiadań i tekstówpodróżniczych,
publikowanych m.in.w Gazecie Wyborczej,
w licznych miesięcznikachkulturalnych i portalach
internetowych. Realizujekampanie społeczne, tworzy
akcje interaktywne orazinstalacje przestrzenne.
Urodziła się w Warszawie,ale odczuwa przynależnośćdo różnych miejsc na ziemi.
DODATEKSPECJALNY
22 wrze nia 2011 roku u zbiegu ulic Chmielnej
i Brackiej otwiera swoje podwoje
Do
Przed II Wojną Światową firma
właściciel pierwszych
w Polsce domów towarowych, zakupiła działkę przy
zbiegu ulic Brackiej i Chmielnej celem rozbudowy
domu handlowego przy Brackiej 25 Rozpoczęcie
budowy planowane było na jesień 1939. Zatrzymały ją
wojna i powojenne losy firmy. Realizacja planów oka
zała się możliwa dopiero po 70 latach!
ś
Śródmieścia wraca marka, której
tradycje sięgają XIX wieku. Czy nowy budynek odmie-
ni oblicze Chmielnej? Czy to początek większych
zmian na ulicy?
.
-
powstał na działce
o powierzchni 742 m . Będzie pełnił funkcję biurową
i handlową. Łączna powierzchnia budynku wynosi ok.
4500 m , w tym powierzchnia najmu 3200 m .
Nowy Dom
Jab ko skich.
Dom Towarowy
Bracia Jabłkowscy S.A. (DTBJ),
ł w
Nowy Dom Jabłkowskich2
2 2
Dokończenie na stronie II
Skazana nasukces
06.09.2011 — Wywiad z Burmistrzem Dzielnicy
Śródmieście, Wojciechem Bartelskim
Ulica Chmielna pomału zmienia swoje oblicze, w os-
tatnim czasie zachodzą na niej duże zmiany, ale cały
czas jest jeszcze wiele do zrobienia… Jaka jest
Chmielna marzeń Pana Burmistrza, czy ma Pan jakąś
idealną wizję Chmielnej?
Co może przeszkadzać
w realizacji tej wizji, a co
może jej pomagać?
W.B.: Faktycznie jeszcze sporo drogi przed nami…
Chmielna moich marzeń jest Chmielną marzeń ludzi,
a nie urzędu czy urzędników. Miasto rozwija się spon-
tanicznie. Kiepski stan Warszawy wynika z tego, że
kiedyś ktoś usiadł i projektował miasto na swoją mod-
łę, nie licząc się z potrzebami jej realnych użytkow-
ników — mieszkańców czy turystów.
Moim marzeniem takim krótkookresowym jest
wyremontowanie ruder, znajdujących się w rękach
prywatnych i zabudowanie luk. Chciałbym też, aby
udało się znaleźć środki na rewitalizację, która może
nastąpić oczywiście po remoncie kamienic przez
właścicieli. Trzecia rzecz to poprawa komunikacji na
styku ulic Chmielnej, Brackiej i Szpitalnej. Na razie jest
to skrzyżowanie dróg z wąskim przejściem dla pie-
szych. Potrzebne jest w tym miejscu ograniczenie
ruchu samochodowego, większe uprzywilejowanie
pieszych. Może kiedyś powstanie tu tunel.…
Jeśli to się uda zrobić, to będziemy na dobrej
drodze do tego, aby Chmielna stała się ulicą elegancką,
atrakcyjną, funkcjonalną. Resztę możemy już pozos-
tawić jej użytkownikom — lokalnym przedsiębiorcom,
mieszkańcom.
Dzisiaj Chmielna ma kilka bolączek, które według
mnie mogą zniknąć, dzięki impulsowi w postaci lik-
widacji ruder. Im więcej będzie dobrze utrzymanych
obiektów, monitoringu, ochroniarzy, tym mniej będzie
wszelkiego rodzaju „szkodników” na Chmielnej. Brud
przyciąga brud, a porządek przyciąga porządek.
Z radością obserwuję, że wiele dobrego dzieje
się na ulicy. Przykładem tego jest Projekt Chmielna
Pawła Walickiego. Tak naprawdę brakuje niewiele,
aby rozpocząć kolejne zmiany — 2 rudery, jedna
plomba. Do miasta należy tylko jedna kamienica —
z numerem 15. Aby dać dobry przykład, kazałem ją
wyremontować. Reszta budynków należy do wspól-
not lub prywatnych właścicieli. Wszelkie doświad-
czenia z innych miejsc pokazują, że jeżeli zbierze się
pewna masa krytyczna — pewnego kapitału w rękach
prywatnych i pewnej troski - to zaczyna ona wypychać
wszelkich łobuzów i wandali.
Dokończenie na stronie IV
www.czymogepomoc.pl STRONA I
Nowy Dom Jabłkowskich gotowy!
Nowy Dom Jabłkowskich
przy Chmielnej 19 fot. Kacper Bartczak
Wojciech Bartelski
Burmistrz Dzielnicy Śródmieście
Nowy Dom Jabłkowskich gotowy!Dokończenie ze strony I
MJ
Parter sześciokondygnacyjnego budynku zostanie
przeznaczony na działalność handlowo-usługową,
piętra I-V na biura, a na dwóch podziemnych kondy-
gnacjach znajdzie się 25 miejsc parkingowych. Budowa
trwała rok i osiem miesięcy — rozpoczęła się w stycz-
niu 2010 roku i zakończyła we wrześniu b.r. general-
nym wykonawcą robót budowlanych był Hochtief
Polska SĄ.
Autorem projektu architektonicznego jest studio
Atelier 3 Girtler & Girtler. Projekt i jego klasyczna
fasada nawiązują stylem i charakterem do sąsiedniego,
zabytkowego budynku, dawnego Domu Towarowego
Bracia Jabłkowscy przy ulicy Brackiej. Elewacja
wykonana z piaskowca z drewnianymi elementami
z modrzewia syberyjskiego nadaje budynkowi lekki
i nowoczesny wygląd.
Najmem powierzchni w Nowym Domu Jabłkow-
skich zajmuje się spółka Knight-Frank. Została już za-
warta umowa najmu na całą część handlową (salon
firmowy sieci Plus), obecnie trwają rozmowy z poten-
cjalnymi najemcami powierzchni biurowych.
Inwestorami budowy Nowego Domu Jabłkow-
skich są spółki LHI Leasing Polska sp. z o.o. oraz Dom
Towarowy Bracia Jabłkowscy SA poprzez swoje spółki
celowe. Właścicielem budynku będzie spółka zależna
od DTBJ.
Ulica Chmielna powoli zmienia swój wizerunek
— w wyniku nowych inwestycji, ale także starań
lokalnych podmiotów, działających na rzecz rewita-
lizacji. Otwarcie NDJ może być przełomem w nowej
historii ulicy.
Rozpoczęcie budowyplanowane było na jesień1939, ale realizacja planówwłaścicieli okazała sięmożliwa dopiero po 70latach.
/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011
Makieta i skład: www.minuta8.plII STRONA
Nowy DomJabłkowskich
Róg Brackiej i Chmielnej, lata siedemdziesiąte XX wieku
Chmielna 19 w latach siedemdziesiątych XX wieku
Projekt rozbudowy z 1939 roku fot. Archiwum DTBJ
fot.
Kacp
erBa
rtcza
k
6 70 450020Liczby NDJ kondygnacji
Nowego Domu Jabłkowskich
lat oczekiwaniana możliwość budowy
metrów kw.powierzchni
miesięcyczas budowy NDJ
Rewitalizacja obszarów miejskich to proces długo-
trwały i wymagający wciąż nowych pomysłów
i rozwiązań.
Jak widzą przyszłość Chmielnej, jaki powinien
być kierunek podejmowanych działań, na czym
należy się skupić i co stanowi o sukcesie — o to zapy-
taliśmy osoby aktywnie działające na tym terenie.
Marcin Makulec, architekt i urbanista, członek
Stowarzyszenia Nowy Świat, przedsiębiorca
prowadzący własną działalność w Śródmieściu
Tomasz Markiewicz, Stowarzyszenie Zespół
Opiekunów Kulturowego Dziedzictwa Warszawy "ZOK"
Na rozwój i kształtowanie obszarów miejskich należy
patrzeć wieloaspektowo. Pierwszy kierunek to aspekt
komercyjny: dla przedsiębiorców czy właścicieli nieru-
chomości istotne jest podnoszenie i utrzymywanie na
wysokim poziomie wartości własnej nieruchomości,
a to można osiągnąć poprzez podniesienie atrak-
cyjności całej okolicy. Atrakcyjna przestrzeń, która
zapewnia możliwie szeroki wachlarz dostępnych
usług czy możliwości spędzania czasu przyciąga
potencjalnych klientów. Drugi kierunek to ”aspekt
ludzki” — o atrakcyjności jakiegoś miejsca czy obszaru
decyduje również liczba i jakość oddolnych inicjatyw
społecznych, które kształtują relacje społeczne
pomiędzy mieszkańcami, właścicielami nierucho-
mości, przechodniami — czyli wszystkimi użytkow-
nikami tej przestrzeni.
Aby skutecznie osiągnąć taki efekt należy opra-
cować szerszy plan działania dla jakiegoś obszaru (dla
jednej ulicy to może być za wąska perspektywa). Plan
taki powinien uwzględniać możliwości i chęć współ-
pracy ze strony wszystkich podmiotów odpowiedzial-
nych za kształtowanie przestrzeni publicznej:
instytucji miejskich, podmiotów gospodarczych
operujących na tym terenie, właścicieli prywatnych
nieruchomości, mieszkańców i społeczników. I choć
w naszym społeczeństwie przeważa pogląd, że ile osób
tyle różnych poglądów to jednak znalezienie i ustalenie
wspólnych celów wydaje się niezbędne do stworzenia
przyjaznej płaszczyzny koegzystencji dla wszystkich
tych środowisk. Wzorce tego typu działań możemy
znaleźć w wielu miejscach na świecie.
Losy ulicy Chmielnej są dobrym przykładem, jak
historia, ale też wieloletnie zaniedbania mogą wpłynąć
na kształt obszarów miejskich. Rejon Śródmieścia,
a w szczególności Chmielna, zniszczone w czasie oku-
pacji i powstania, w okresie powojennym jeszcze
przez chwilę były wyspą prywatnej inicjatywy, co
w tamtym okresie przyciągało tłumy klientów. Póź-
niejsze zaniedbania, brak narzędzi regulujących i spój-
nej koncepcji utrzymania atrakcyjności tego obszaru
spowodowały odpływ klientów do nowopowstają-
cych centrów handlowych, gdzie na małym obszarze
skupione były wszelkie potrzebne usługi, sklepy.
A Śródmieście opustoszało.
W ostatnich latach sytuacja nieco się poprawiła.
Remont sąsiednich ulic — Nowego Światu, Krakow-
skiego Przedmieścia, Foksal, prywatne inwestycje
właścicieli nieruchomości, oraz zintensyfikowanie
działalności kulturalnej podniosło atrakcyjność całego
obszaru. Nie mały udział mają w tym właśnie prywatni
przedsiębiorcy, którzy dostrzegli wartość, jaką jest
podniesienie atrakcyjności okolicy. Można tu podać
przykład budynku u zbiegu ulic Nowy Świat
i Chmielnej, w którym prywatny inwestor przepro-
wadził gruntowną modernizację, zamienił zapyziałe
podwórko na atrakcyjną przestrzeń handlową, a piętra
budynku na eleganckie apartamenty. Taką odmianę
przeszło wiele kamienic na Nowym Świecie co
przyciągnęło w ten rejon znane marki, sieci handlowe,
gastronomię „z wyższej półki”, siedziby zagranicz-
nych firm. Również na Chmielnej nie brakuje
pozytywnych przykładów udanej rewitalizacji kon-
kretnych nieruchomości np. St. Andrews Palace,
Kamienica Jabłkowskich czy choćby pasaż Wiecha.
Jednak rewitalizacja to proces długotrwały i wiele jesz-
cze pozostało w tym obszarze do zrobienia.
Ważne jednak, by nie były to działania jedno-
stkowe, prowadzone na własna rękę, bez porozu-
mienia z innymi użytkownikami tej przestrzeni.
Powinna być to współpraca wszystkich ważnych pod-
miotów zaangażowanych na tym terenie. Partnerstwo
publiczno–prywatne może wiele wnieść do procesu
tworzenia atrakcyjnej alternatywy dla użytkowników
przestrzeni miejskiej. Powstała w ten sposób wartość
dodana będzie procentować w przyszłości i może być
napędem do dalszego ciągłego rozwoju.
Niestety na razie Chmielna przeżywa regres, co jest
związane ze zjawiskiem ogólniejszym obumierania
centrum Warszawy. Wynika to m.in. z zaniechań
w planowaniu miasta po 1989 roku, z braku polityki
miejskiej, która pozwoliła na to, aby handel koncen-
trował się na peryferiach, a nie w centrum. Prawda jest
także taka, że urzędnicy zza biurka nie urządzą miasta
w szczegółach, to się nigdzie nie udało… Od tego są
mieszkańcy, a przede wszystkim klasa średnia, najle-
piej klasa właścicieli, a tych ciągle jest w Warszawie za
mało. Politycy miejscy mogą nakreślić ramy i uchwalać
miejscowe prawa, które mogą być miastotwórcze albo
nie. Brak prywatyzacji, reprywatyzacji i wysokie czyn-
sze w lokalach usługowych ustalane "z sufitu" prowa-
dzą waśnie do takiej sytuacji, jaką dziś mamy na
Chmielnej — co chwila inne sklepy lub puste lokale,
wyrugowane usługi... Szewca, kaletnika, pralni już nie
ma, a w centrum Florencji na przykład są... czyli
w kapitalizmie można takie branże i usługi chronić. To,
co teraz jest najpilniejsze to doprowadzenie wreszcie
do realizacji zamrożonych inwestycji (Chmielna 25 —
dziura, Chmielna 18 — rudera, Chmielna, róg Zgoda —
to samo). Przecież ktoś wydawał zezwolenia budow-
lane i może egzekwować prawo, a na razie toleruje się
spekulację gruntami, a przed tymi budowami strach
inwestować w estetyczną nawierzchnię ulicy, skoro
niebawem rozjadą ją wywrotki i buldożery. Uważam,
że Chmielna na odcinku Domy Centrum — Nowy
Świat cały czas jest do uratowania, ale tu miasto powin-
no pomóc, a nie utrudniać.
Szewca, kaletnika, pralni jużnie ma, a na przykładw centrum Florencji są...
Dokończenie na stronie VIII
www.czymogepomoc.pl STRONA III
Marcin Makulec
Lekarstwo dla Chmielnej
Tomasz Markiewicz
/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011
Skazana na sukcesDokończenie ze strony I
Dotąd na Chmielnej takiej masy nie było… Najemcy
i właściciele w ogóle nie dbali o swoje nieruchomości
i otoczenie, brakowało charyzmatycznych osobowości,
które by zintegrowały ulicę i jej użytkowników. Teraz
takie się pojawiły — jestem dobrej myśli, choć proces
degradacji i rewitalizacji tkanki miejskiej jest długo-
trwały i nie można tak z dnia na dzień zmienić rzeczy-
wistości. To, co ja, jako burmistrz, mogę i obiecuję
zrobić to zacząć planować profesjonalny i pełny
remont ulicy. Nie nastąpi to jednak ani w tym roku, ani
w na-tępnym — nie chcemy rozkopywać ulicy po raz
kolejny — czekamy na tych, którzy z różnych powo-
dów zwlekają.
Chmielna ma świetlaną przyszłość, bo jest jedynym tak
dużej klasy deptakiem w Warszawie. Potencjał jest
bardzo duży — stolica bogacącego się kraju zawsze
będzie potrzebowała takich przestrzeni. Galerie han-
dlowe są i będą, ale nigdy nie zniknie popyt na deptaki.
Pełnią one większą rolę, niż tylko handlową. Wszędzie
na świecie, np. w Rzymie, Pradze czy Budapeszcie
takich przestrzeni jest więcej, a chętnych do inwes-
towania tam nie brakuje. Tym bardziej Chmielna,
mająca monopol, nie powinna narzekać na brak chęt-
nych do inwestycji. Do galerii idzie się po zakupy, a na
deptak, gdy chcemy posiedzieć w przyjemnym
miejscu, zjeść obiad, napić się kawy — i tak będzie
zawsze. Nie ma obaw, że wprowadzenie centrów
wykończy Chmielną. Konkurencja o zlokalizowane
przy niej powierzchnie rośnie, a nie spada. Fakty nie
potwierdzają więc tez o degradowaniu się roli ulicy.
Oczywiście, problemy, o których wspominałem
wcześniej, istnieją i wygląd ulicy jest niezadowalający.
Są to jednak kwestie podlegające różnym podmiotom
— konserwatorowi zabytków, służbom porządko-
wym, wspólnotom. Dlatego staramy się spotykać
w szerszym gronie, aby szukać rozwiązań. Spotykam
się też z potencjalnymi inwestorami i wspieram ich, na
ile mogę. Tak naprawdę wina za obecny stan nie leży
po stronie polityków czy urzędników, ale wandali,
żebraków, ludzi, którzy degradują przestrzeń pub-
liczną Chmielnej… Nie da się niestety na każdym
kroku postawić policjanta. Można systematycznie
oczyszczać elewacje. Im gęstsza sieć monitoringu,
ochrony — taki jest współczesny świat — tym łatwiej
utrzymać porządek.
Na to nie ma dobrej rady i nie jest to tylko przewlekłość
urzędnicza. Przez 60 lat od dekretu Bieruta zaszły
bardzo poważne zmiany własnościowe — nie da się
tego tak po prostu odwrócić. Nierzadko są to prawnuki
dawnych właścicieli, często z różnych krajów. Duża
cześć roszczeń rozczłonkowana jest na wielu spadko-
bierców, ludzie sprzedają, kupują, wynajmują. Są też
sprawy żydowskie, gdzie trudno znaleźć spadkobier-
ców, są problemy geodezyjne — zazębiają się działki,
jest bałagan w księgach wieczystych — wszystko to
sprawia, że trwa to bardzo długo. Na szczęście już
większość spraw za nami, ale sporo jeszcze się toczy..
To, co dało się na szybko zrobić zostało zrobione
— wyremontowaliśmy kamienicę, szykujemy się do
remontu skwerku, mobilizujemy właścicieli i wspól-
noty do zmian, staramy się o remont całości. Finanse są
tu jednak kluczowe, a miasto ma bardzo ambitny
program inwestycyjny na kolejne lata. Metro czy
budowa obwodnic pochłonęły wszystkie środki i
w najbliższym czasie nie ma i nie będzie pieniędzy na
inne rzeczy. Może do 2014 roku uda się zrobić plan
remontu Chmielnej, który jej się należy.
Mieszkam w Śródmieściu, z nim jestem związany
i tutaj lubię spędzać czas. Oczywiście bardzo często
bywam na Chmielnej, jest tam wiele miejsc, które lubię,
które przyciągają swoją kuchnią czy wystrojem. Jednak
skrzywienie zawodowe sprawia, że czujnym okiem
zauważam zawsze, gdzie coś się dzieje pozytywnego,
a gdzie nie — mam w głowie mapę bazgrołów, obser-
wuję i notuję wszystko.
Jak przyciągnąć inwestorów na Chmielną i prze-
konać ich, że Chmielna jest skazana na sukces?
Kto i co mogłoby wpłynąć na przyspieszenie proce-
dur własnościowych na Chmielnej?
Jak lubi Pan spędzać czas wolny w Warszawie? Ma
Pan jakieś swoje ulubione miejsca?
www.czymogepomoc.plMakieta i skład: www.minuta8.pl STRONAVIV STRONA
Rozmowa z Ewą Jabłkowską, prezesemspółki Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy
Proces budowy Nowego Domu Jabłkowskich dobie-
ga końca. Co pozostaje w pamięci Pani Prezes z tego
kilkunastomiesięcznego okresu?
Czy jest w tej inwestycji coś szczególnego, na co
warto zwrócić uwagę warszawiaków?
Czy może Pani ujawnić, kim będą najemcy budynku?
Jakie są dalsze plany kierowanej przez Panią firmy?
Budowa była przedsięwzięciem niezwykle trudnym
pod względem organizacyjno-logistycznym; ekipy
budowlane nie dysponowały dostateczną ilością
wolnego miejsca na materiały, maszyny czy podjeż-
dżające samochody. Po prostu trudno mi sobie było
wyobrazić niezbędną koncentrację robót na tak małym
obszarze. Tymczasem wszystko przebiegło pomyślnie
i zgodnie z planem.
Dla mnie ciekawym i miłym doświadczeniem była
możliwość współpracy z bardzo kompetentnym
gronem wybitnych specjalistów: architektów, wyko-
nawców i tych, którzy z ramienia inwestora nadzo-
rowali budowę.
Chcę wykorzystać tę okazję, aby przeprosić
mieszkańców ul. Chmielnej i okolic, a także użytkow-
ników lokali komercyjnych w sąsiedztwie, za uciążli-
wości towarzyszące budowie. Niektórzy moi rozmów-
cy powiadają, że warto było znosić te uciążliwości, bo
rezultat w postaci pięknego budynku podnosi walory
tej okolicy i daje satysfakcję.
Zamiar budowy w tym miejscu budynku DTBJ
wzięto pod uwagę w 1913 roku, kiedy to architekci
Lilpop i Jankowski projektowali budynek obecnie
stojący przy Brackiej 25. Kilka lat później wykupione
zostały działki z myślą o rozbudowie firmowej
siedziby. Do realizacji pomysłu budowy planowano
przystąpić dopiero w październiku 1939. Wojna,
a następnie zmiany polityczne w kraju uniemożliwiły
ten zamysł. Dopiero dziś, po niemal stu latach, udało
się tamten projekt zrealizować. 127–letnia ciągłość fir-
mowego bytu, kontynuacja powziętych zamiarów
mimo upływu stu lat wydaje mi się ewenementem
wartym podkreślenia wobec zawieruch i zmian, które
przeżyła Warszawa.
Poza znaną już publicznie informacją o zamiarze
otwarcia salonu Plusa, w pozostałych przypadkach
toczą się jeszcze rozmowy, których szczegółów nie
mogę podać. Montaż finansowy inwestycji został tak
pomyślany, żeby dać sporo czasu na dobór najemców.
Bardzo zależy nam na tym, aby byli to najemcy gwa-
rantujący stabilną współpracę i współkreujący rangę
tego unikatowego miejsca.
Nasza uwaga skupia się na konieczności odzyskania
historycznej siedziby firmy przy Brackiej 25, aby tam
rozwinąć działalność handlową. Postępowanie praw-
ne, już zakończone, w tej sprawie prowadziliśmy 20 lat.
Mimo prawomocnych orzeczeń sądu budynek nadal
zajmowany jest bezprawnie przez podmioty, które nie
chcą podporządkować się tym wyrokom, bo każdy
miesiąc bezpłatnego dysponowania tym obiektem
przynosi im niebagatelne korzyści.
Próbowaliśmy dojść do porozumienia, proponu-
jąc Trafficowi czynsz dwukrotnie mniejszy od rynko-
wego, ale propozycja nie zastała zaakceptowana.
Wierzymy, że wkrótce uda się doprowadzić do
wyegzekwowania prawa.
Ewa JabłkowskaPrezes DTBJ
Rozmowa z Robertem Mandżunowskim,prezesem LHI sp. z o.o., firmy finan-sującej, budującej i komercjalizującejnieruchomość przy Chmielnej 19
R.M.: Firma LHI jest ściśle związana z ulicą Chmielną.
Sfinansowała budowę nowego budynku przy Chmiel-
nej 19 i jest także odpowiedzialna za jego budowę
i komercjalizację. Budowa nieruchomości została już
zakończona, a komercjalizacja budynku przebiega bar-
dzo dobrze — trwa staranny dobór najemców powierz-
chni biurowych, a na parterze budynku mieścić się
będzie nowy flagowy salon sieci Plus.
Dla inwestora bardzo ważny był planowany
profil salonu — ma on zapewnić trwałą interakcję
z otoczeniem — nie będzie to nudny salon sprzeda-
żowy, ale miejsce interaktywne, mające zapewniać
rozmaite atrakcje intelektualne, kulturalne i prezen-
tujące nowe technologie…
Nowy Dom Jabłkowskich to obiekt, który będzie
promieniował na całą okolicę, nie tylko dlatego, że jest
podświetlany i ma ciekawą, nowoczesną architekturę,
ale także z uwagi na to, że na dole będzie toczyło się
życie, związane z działalnością najemców parteru —
będzie on stanowił integralny element tkanki
miejskiej…
M.J.:
R.M.: Jestem warszawiakiem, bardzo mocno związa-
nym z tym rejonem, jeszcze mój dziadek wpoił mi, że
obszar ten, to takie pełne życia „warszawskie miejsce”
w Warszawie — i chciałbym, żeby takie było…
Firma LHI prowadzi szereg biznesów o różnym
charakterze, szczególne miejsce zajmują inwestycje
własne w Centrum Warszawy.
Spotkanie z rodziną
Jabłkowskich zainspirowało mnie i dziś od wielu
warszawiaków słyszę, że budynek im się podoba i że
bardzo się cieszą z takiego zagospodarowania tego
„martwego” od lat terenu.
M.J.:
R.M.: Jesteśmy szerzej zainteresowani Chmielną i jej
otoczeniem, w najbliższym czasie zamierzamy rozpo-
cząć kolejny projekt — budynek biurowy z częścią
handlową w bardzo atrakcyjnej lokalizacji, niedaleko
NDJ, niebawem będę mógł zdradzić więcej, ale to nie
koniec... Interesujemy się także innymi obiektami
w najbliższym otoczeniu, ogromny nacisk kładziemy
na architekturę i na funkcje, jakie mogłyby one pełnić.
M.J.:
R.M.: Bardzo się cieszę, że takie inicjatywy są. Znam je,
popieram i chciałbym, by się rozwijały jak najlepiej…
Rewitalizację ulicy postrzegam w szerszym kon-
tekście tego słowa — rewitalizacja jest dla mnie przede
wszystkim myśleniem o ludziach… Najpierw przyglą-
dam się funkcjom, temu, co się dzieje na Chmielnej na
co dzień i temu, co mogłoby się tam dziać — z tego
dopiero płynie dla mnie informacja, jak powinna
wyglądać ta okolica. Jestem przeciwnikiem myślenia
w kategoriach wyłącznie architektonicznych, architek-
tura jest tylko pochodną… Oczywiście wpływa ona
w pewien sposób na myślenie o przestrzeni, ale na
pierwszym miejscu stawiam ludzi. Mam tu na myśli
zarówno oś Chmielnej, jak też to, co dzieje się w drugiej
linii zabudowy. Uważam, że druga linia zabudowy
odgrywać będzie niebawem ogromnie ważną rolę
i chcielibyśmy jako LHI do tego się „dołożyć” . Zależy
nam, by ta druga linia stała się żywą tkanką, dająca
szanse np. projektantom mody, firmom związanym
z mediami, zatrudniającym kreatywnych ludzi —
domom mediowym, prasie, temu, co mogłoby stać się
„tyglem” promieniującym z kolei na oś ulicy, mająca
solidny kupiecki charakter. Ogromnie ważne jest
dodanie nowych funkcji — np. usług hotelowych,
nowych punktów usługowych, tak by wzbogacić
ofertę handlową i by wymieszały się ze sobą funkcje
biurowe, handlowe i mieszkalne. Jestem zwolen-
nikiem preferencji dla „pasjonatów” proponujących
jakieś określone usługi czy towar. Oczywiście na tym
trzeba zarabiać… Pewne rzeczy powinny być jednak
robione konsekwentnie, muszą być koherentne, poza
spontanicznymi akcjami, musi być jakaś myśl prze-
wodnia, która stale i systematycznie będzie powo-
dowała, że obszar ten będzie się rozwijał…
Rewitalizacja jest dla mnieprzede wszystkimmyśleniem o ludziach.
Nowy Dom Jabłkowskich toobiekt, który będziepromieniował na całąokolicę, nie tylko dlatego, żejest podświetlany i maciekawą, nowoczesnąarchitekturę, ale takżez uwagi na to, że na dolebędzie toczyło się życie,związane z działalnościąnajemców parteru — będzieon stanowił integralnyelement tkanki miejskiej…
Jeszcze mój dziadek wpoiłmi, że obszar ten, to takiepełne życia „warszawskiemiejsce” w Warszawie —i chciałbym, żeby takiebyło…
Dlaczego zdecydował się Pan zainwestować
akurat na Chmielnej?
Takie inwestycje
zawsze się obronią ze względu na doskonałe
położenie — Chmielna i okolice to najlepsza
lokalizacja w Warszawie na projekty niestandar-
dowe, wymagające więcej czasu, których życie zapla-
nowane jest na wiele wiele lat.
Czy ma Pan jakieś inne plany związane z ulicą?
Rewitalizacja Chmielnej — jakie widzi Pan
najpilniejsze potrzeby zmian? Czy dostrzega Pan
dotychczasowe działania lokalnych organizacji?
MJ
Robert MandżunowskiPrezes LHI sp. z o.o.
Nowy Dom Jabłkowskich
/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011 / DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011
Kacp
erBa
rtcza
kfo
t.
Okiem architektaNowy Dom Jabłkowskich u zbiegu ulic Brackiej
i Chmielnej, choć dopiero niedawno ukończony,
zebrał już mnóstwo pozytywnych opinii. Chwalony
jest za swój spokojny, choć nowoczesny charakter,
„wpasowanie” w otoczenie, wysoki standard wykoń-
czenia.
Gdzie i jak powstawał projekt Nowego Domu
Jabłkowskich, jak wyglądał proces tworzenia i jakie
były ograniczenia wynikające z lokalizacji — opo-
wiada Marta Girtler Szymborska, architekt.
Projekt budynku powstał w biurze architektonicz-
nym Atelier3 Girtler & Girtler, autorskiej pracowni,
w której założycielami i głównymi architektami są
Ryszard Girtler i Marta Girtler-Szymborska. Atelier3
Girtler & Girtler specjalizuje się w projektowaniu
budynków wielorodzinnych, apartamentowych, biu-
rowych i hoteli.
Wszystkie projekty tej pracowni są wykonywane
kompleksowo wraz z wnętrzami, ze szczególną dba-
łością o najwyższy poziom architektury przy jedno-
czesnym zapewnieniu bezkonfliktowego przebiegu
procesu inwestycyjnego. W Warszawie możemy oglą-
dać różne realizacje projektów wykonanych przez
Atelier3 Girtler & Girtler, takie jak: budynek
mieszkalno-biurowy przy ul. Siennej/Żelaznej, zespół
budynków mieszkalnych przy ul. Łowickiej, zespół
budynków mieszkalnych w Miasteczku Wilanów oraz
budynek o przeznaczeniu biurowo-handlowym Nowy
Dom Jabłkowskich na Chmielnej.
Projekt tego budynku, usytuowanego w samym
centrum Warszawy, przy skrzyżowaniu ciągu ulic
Chmielnej i Brackiej, wymagał wykonania starannych
analiz przestrzennych — czy narożnik tak ważnego
miejsca powinien być mocny,atakujący, czy łukowy,
miękki. Jak budować w kontekście wyrazistych naroż-
ników Chmielna—Zgoda i Bracka—Zgoda?
Głównym założeniem kształtowania budynku
było osiągnięcie harmonii i równowagi z otaczającą
zabudową i zachowanie historycznej ciągłości
charakteru miejsca. Zaproponowane w projekcie
rozwiązania wynikają ze szczegółowych studiów
widokowych i kompozycyjnych nad bryłą budynku.
Budynek posiada prostą zasadę kompozycyjną
o atrakcyjnych otwarciach na główne kierunki komu-
nikacji pieszej. Pamiętając o historycznej ciągłości
miejsca i przestrzeni, zachowano trójpodział elewacji.
Detal obiektu potraktowano bardzo współcześnie —
wielkie przeszklenia, niewidoczne ramy okienne itp.,
dzięki czemu budynek jest czytelnym powiązaniem
przeszłości i przyszłości. Dla podkreślenia ludzkiego,
przystępnego charakteru i rangi obiektu, założono
zastosowanie jasnych naturalnych barw poprzez
zastosowanie na elewacji materiałów takich jak
piaskowiec „Długosz” i drewniane panele z modrze-
wia syberyjskiego, które zostały skontrastowane ciem-
nymi elementami ślusarki okiennej, obróbek blachar-
skich i osłon ażurowych. Przyjęta zasada dwu wątków
elewacji wyznacza kluczowe elementy poszczegól-
nych stref budynku. Główna część „kamienna” to
strefa funkcjonalna biur, rytm drewnianych słupów
określa strefę usług w parterze, a pionowy cofnięty
fragment elewacji od strony Chmielnej podkreśla
główne wejście do budynku. Wewnątrz funkcje i użyt-
kowanie obiektu tworzy bliską relację z przestrzenią
publiczną ścisłego centrum miasta.
Inne wybrane realizacje biura Atelier3 Girtler & Girtler:
Marta Girtler-Szymborska:
MM
Makieta i skład: www.minuta8.plVI STRONA
Atelier3 Girtler & Girtlerfot.
Nowy Dom Jabłkowskichwidok od strony ul. Chmielnej
Hotel Spa dr Irena ErisKrynica Zdrój
Zespół budynków mieszkalnychprzy ul. Łowickiej
Zespół budynków mieszkalnychw Miasteczku Wilanów
Budynekmieszkalno-biurowy
przy ul. Siennej/Żelaznej
ArchitektProjektantkaNowego DomuJabłkowskich
ArchitektProjektantNowego DomuJabłkowskich
MartaGirtler-Szymborska
Ryszard Girtler
/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011
www.czymogepomoc.pl STRONAVII
Czego brakuje na Chmielnej?Co powinno się tu zmienić, aby ulica była bardziej przyjazna?O to zapytaliśmy użytkowników ulicy — przechodniów i przedsiębiorców:
Ewa, 31 lat, prawnik
Monika, 45 lat, socjolog
Piotr, 28 lat, student szkoły filmowej
Michał, 32 lata,współwłaściciel sklepu Kicks Store na Chmielnej 21
Tomasz, 60 lat, miłośnik turystyki górskiej
Marta, 33 lata, j
Denerwuje mnie, że pomimo zakazu na Chmielnej jeździ i parkuje tyle samochodów. Chmielna powin-
na być deptakiem, wyłącznie dla pieszych, a wolne przestrzenie powinny zostać zagospodarowane pod
kawiarnie, ławki i zieleń.
Tęsknię za Chmielną bez zabitych dyktą okien odrapanych kamienic. Trudno się zachwycać Nowym
Domem Jabłkowskich (zachwycającym!), kiedy vis a vis straszy martwa, brudna ściana. Nie bardzo
chce się siedzieć w kawiarnianym ogródku z widokiem na kamienice szpecące odcinek pomiędzy
Szpitalną a Nowym Światem. Ponoć to siła wyższa, procesy własnościowe w toku itp., ale można
przecież mieć na to jakiś pomysł. Atrapy fasad, artystyczne instalacje, tymczasowi gospodarze fron-
towych ścian, którzy realizują atrakcyjne dla warszawiaków projekty. Świetność Chmielnej od tego
zależy.
Moim zdaniem Chmielna powinna być ulicą artystów i sztuki. Powinny tu być galerie, koncerty,
wystawy, festiwale. Powinna być ulicą, na której zawsze się coś dzieje, gdzie warto samemu wpaść na
letni wieczorny spacer i gdzie warto przyprowadzić znajomego cudzoziemca.
Moi klienci najbardziej narzekają na brak miejsc parkingowych w okolicy, żeby tu przyjechać muszą
najpierw długo krążyć po śródmieściu, żeby znaleźć miejsce do zaparkowania. Ale ja nie jestem zwolen-
nikiem parkowania na Chmielnej — to powinien być deptak — więc może problem rozwiązałby duży
podziemny parking gdzieś w okolicy?
w.
Chmielna to doskonałe miejsce na ekskluzywne, markowe butiki z ciuchami na wielkie okazje...
By można tu było kupić firmową torebkę Vuittona, czy buty Manolo Blanika. Na razie rządzi tandeta
i „wszystko za 5 zl”.
Na Chmielnej brakuje mi sklepów ze sprzętem turystycznym i akcesoriami sportowymi. Często tędy
przechodzę i chętnie bym do nich zaglądał. Wizyty w centrach handlowych są dla mnie torturą, a tam
niestety zlokalizowana jest większość takich sklepó
pracownik agencji reklamowe
/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011
Chmielna powinna być ulicąartystów i sztuki.
Chmielna to doskonałe miejsce naekskluzywne, markowe butikiz ciuchami na wielkie okazje...
Tęsknię za Chmielną bez zabitychdyktą okien odrapanych kamienic.
Chmielna powinna być deptakiem,wyłącznie dla pieszych.
Technologiei kulturaczyli wyjątkowy salon na Chmielnej
Na jednej z najbardziej „klimatycznych” warszaw-
skich ulic jesienią bieżącego roku otwarty zostanie
wyjątkowy warszawski salon. U zbiegu Brackiej
i Chmielnej w Nowym Domu Jabłkowskich powsta-
nie unikatowy Salon sieci Plus, który między innymi
będzie pełnić rolę ekspozycyjną, edukacyjną
i badawczą. Połączenie tyleż zaskakujące, co i zachę-
cające, by przechodząc wejść i odsapnąć chwilkę.
Obecnie dobiegają końca prace związane z budo-
wą Nowego Domu Jabłkowskich. Po zakończeniu
odbiorów technicznych budynku rozpocznie się
adaptacja jego parterowej części. Lokal, którego
właścicielem została sieć Plus, zostanie zaprojek-
towany w elastyczny sposób, umożliwiający zmiany
ekspozycji i wykorzystanie powierzchni do różnorod-
nych działań.
Plus to jeden z największych mecenasów kultury
w kraju, aktywnie wspierający cenne inicjatywy i pro-
jekty. Służy swoim wsparciem przy licznych wydarze-
niach, które już na stałe wpisały się w kalendarz
kulturalny kraju. Należą do nich m.in. festiwale
filmowe: Plus Camerimage i Off Plus Camera czy
festiwal muzyczny Szczecin Plus Music Fest. Plus jest
również partnerem wielu instytucji i wydarzeń kul-
turalnych w Warszawie, m.in. Muzeum Narodowego,
Centrum Nauki Kopernik, festiwalu „Jazz na
Starówce", Nocy Muzeów czy Entree Piosenki Nie-
głupiej.
Salon przy ulicy Chmielnej, z racji swego
położenia, będzie doskonałym miejscem do dodat-
kowej promocji tych wydarzeń. Jego nowoczesne
wnętrze zapewni odpowiednią scenerię dla werni-
saży i imprez, a także do prezentacji licznych projek-
tów kulturalnych, w które zaangażowany jest Plus.
Rozległa przestrzeń lokalu wykorzystywana ma
być też do organizacji wykładów i paneli dysku-
syjnych na temat nowości technologicznych prowa-
dzonych przez fachowców z poszczególnych dzie-
dzin. Operator ma nadzieję, że uda się tu stworzyć
miejsce spotkań dla osób szczególnie zaintereso-
wanych rozwojem telefonii komórkowej, mobilnego
internetu i usług dodanych, ale także kulturą i sztuką.
Salon na rogu Brackiej i Chmielnej ma podkreślać
wszystkie wartości marki Plus, czyli przyjazność,
innowacyjność i profesjonalizm i być miejscem, gdzie
po prostu warto zajrzeć przez siedem dni w tygodniu.
/ DODATEK SPECJALNY / WRZESIEŃ 2011
Makieta i skład: www.minuta8.plVIIISTRONA
Wizualizacja
salonu
Lekarstwo dla Chmielnej
Dokończenie ze strony III
Paweł Walicki, prezes Centrum Medycznego CMP,
przedsiębiorca i aktywny działacz
na rzecz rewitalizacji ulicy
Sergiusz Madurowicz, Ceraco, Chmielna 1/3
Chciałbym, aby ulica była bardziej przyjazna dla ludzi.
Osobiście widzę ją bardziej w stylu retro — z retro
latarenkami, najlepiej gazowymi, z ładną starą kostką
brukową, z markizami na całej ulicy, z ogródkami
piwnymi i restauracjami na świeżym powietrzu,..
Moja wizja Chmielnej to ulica czysta z ładnymi
elewacjami budynków, z tłumem pieszych, bez samo-
chodów, bez parkingów, bez wandali, bez pijaków, za
to z licznymi grajkami ulicznymi, rzemieślnikami stra-
ganami, kramami… W marzeniach widzę ulicę, która
żyje, na której co chwila organizowane są koncerty,
pokazy, festyny, czy wystawy. W ramach zainicjowa-
nego przez Fundację CMP Projektu Chmielna prowa-
dzimy różne działania mające przywrócić Chmielnej
świetność — czyścimy mury z graffiti, organizujemy
imprezy kulturalne, prowadzimy działania integrujące
lokalną społeczność. Chcemy, by ulica stała się miej-
scem atrakcyjnym i chętnie odwiedzanym przez war-
szawiaków i turystów.
Budynek przy Chmielnej 1/3 pochodzi z roku
1820 i został zaprojektowany przez Fryderyka Lessela
jako budynek 2-kondygnacyjny. Po zniszczeniach wo-
jennych budynek został odbudowany i jednocześnie
podwyższony o jedną kondygnację.
W latach 2002—2003 firma Ceraco dokonała kom-
pletnej modernizacji obiektu wraz z poszerzeniem
parteru w obrębie istniejącej działki — w stylu nawią-
zującym do przedwojennego pasażu Italia — przebie-
gającego na tyłach Chmielnej. Istotą modernizacji —
przeprowadzonej w uzgodnieniu ze służbami konser-
watorskimi miasta Warszawy — było unowocześnie-
nie części parterowej budynku — zamiast kilkunastu
małych sklepików powstało kilka przestronnych lokali
wyposażonych w centralną wentylację i klimatyzację
oraz powiększone do dołu witryny. Pozostałe dwie
kondygnacje zostały wyremontowane, wymieniono
tez 100% instalacji wewnętrznych. Znajdujące się tam
lokale mieszkalne zostały przystosowane do wynajmu
na cele hotelowe. Inwestycja ta została dobrze przyjęta
zarówno przez mieszkańców jak i okolicznych przed-
siębiorców prowadzących działalność handlową czy
usługową przy Chmielnej, a na pewno poprawiła wize-
runek ulicy.
Niestety niewiele dobrego wydarzyło się na
Chmielnej od czasu realizacji w/w inwestycji. Poza
odnowieniem kilku fasad oraz budową Diana Resi-
dence na tyłach ulicy odcinek Chmielnej od Brackiej do
Nowego Światu pozostaje taki, jaki był — nijaki —
z budynkami o różnorakim przeznaczeniu i w różnym
stanie.
Moim zdaniem Chmielna ma wszelkie predys-
pozycje do stania się główną ulicą handlowo- usłu-
gową w Warszawie. Jej zaletą jest zarówno unikalne
położenie, jak i charakter miejskiego deptaka, a przy
tym wieloletnia tradycja przedwojennej i powojennej
ulicy handlowej. Niekorzystny — z punktu widzenia
potencjalnych inwestorów — jest brak miejscowego
planu zagospodarowania przestrzennego rejonu
Chmielnej, jak również konserwatywne stanowisko
stołecznego konserwatora zabytków, który nie
pozwala na modernizację niektórych budynków
położonych przy trakcie — co mogłoby poprawić ich
funkcjonalność.
Paweł Walicki