41
nr 11-12/2010, jesień-zima 2010 201-202/ rok XXIII, ISSN: 1230-2155 Cena 20 zl (VAT 0%) Nr indeksu: 375500 Naklad 2800 egz. Nowy dzial Res Musica Opowiadania Tove Jansson Credo dziennikarzy – Heribert Prantl Szkol a eseju – Henry David oreau

Res Publica Nowa (201-202)

Embed Size (px)

DESCRIPTION

Prawo do miasta

Citation preview

Page 1: Res Publica Nowa (201-202)

jesie!-zim

a 2010

nr 11-12/2010, jesie!-zima 2010201-202/ rok XXIII, ISSN: 1230-2155

Cena 20 z! (VAT 0%)

Archiwum pisma od 1979 r. oraz jeszcze wi!cej artyku"ów, recenzji i komentarzy

Nr in

deks

u: 37

5500

Nak!

ad 28

00 eg

z.

Nowy dzia! Res Musica Opowiadania Tove Jansson Credo dziennikarzy – Heribert Prantl Szko!a eseju – Henry David "oreau

Page 2: Res Publica Nowa (201-202)

4 Retrospektywa Mieszka J. Magdalena Mali!ska

PRAWO DO MIASTA6 Nic o nas bez nas: polityka skali a demokracja miejska Lech Mergler, Kacper Pob"ocki15 Obywatelstwo zbuntowanych James Holston25 G!"boka demokracja – zarz#dzanie miejskie i horyzont polityki Arjun Appadurai36 Rzeczpospolita Konsultuj#ca Artur Celi!ski

KULTURA42 Nie pytaj o podpalacza Dorota Piwowarska 48 Rokowania pokojowe w teatrze Agata Diduszko-Zyglewska51 Co si" Sowietom nie uda!o: kultura polska a imperium Stalina Patryk Babiracki

DNA MIASTA58 Tworzenie miejsc. Perspektywa australijska Kylie Legge63 Kultura a wspó!czesne miasto Dragan Klaic70 Tyrania w Tiranie. Socjalistyczna utopia i miejska rzeczywisto$% Joanna Kusiak82 O ruinach naszych miast i pokusie uczestnictwa Sebastian Cichocki

EUROPA DYSKUSJE91 Europejskie duchy Richard Wolin101 Czym jest wolna prasa dla demokracji? Heribert Prantl

POLITYKA/IDEE 110 Razem czy osobno? Bernadetta Darska115 Reprezentacja jako relacja spo!eczna Andrzej Wa#kiewicz

SPO!ECZE"STWO 128 Polityczne rytua!y ekshumacji Marcin Moskalewicz136 Maile ze Wschodu Andrzej Muszy!ski

PRZEGL#D PRASY142 Ciasna Europa Szymon Ozimek

Page 3: Res Publica Nowa (201-202)

SZKO!A ESEJU146 &oreau – Landlord Andrzej Wa#kiewicz 148 Karczmarz Henry David $oreau

RES MUSICA154 Niespe!niona alternatywa Kuba Ambro%ewski158 Po lekturze Pawe" Sajewicz

KSI#$KI160 Seks, naród, historia Micha" &uczewski168 Czy silne dobro jest mo'liwe? Joanna Bator, Przemys"aw Czapli!ski,

Magdalena Mali!ska174 Przypadkiem wszyscy jeste$my wariatami Ma"gorzata Mostek177 Jak si" robi stan wojenny. Wokó! Wro!ca Piotr Sterczewski184 A Mao powiedzia!, 'e… Wojciech Przybylski187 Nie ma zwyci"zców w Osetii Po!udniowej Robert Cooper

PROZA 192 Ksi#'ki do 'ycia niezb"dne Justyna Czechowska194 Wielka podró' Tove Jansson 200 Historia mi!osna Tove Jansson

EKONOMIA204 Kiedy miasto nie ma z czego prze'y% do pierwszego Tomasz Kasprowicz

MIASTO MÓWI MURAMI210 Szacunek dla kobiet Andrzej Leder

VARIA 214 Na cze$% Václava Havla Jacques Rupnik

Page 4: Res Publica Nowa (201-202)
Page 5: Res Publica Nowa (201-202)

LECH MERGLERKACPER POB!OCKI

W czasie, gdy media ogólnopolskie ekscytowa!y si" bojami przed Pa!acem Prezydenckim, w kilku pol-skich miastach wyros!y krzy#e, których znaczenie by!o zgo!a odmienne. Pod koniec lipca na pozna$-skich Ratajach osiedlowy spo!ecznik postawi! mi"-dzy blokami kilkumetrowy krzy# z tabliczk% „Krzy-#u &w. – wyrwij ze szponów szatana nasze boisko sportowe”. Chodzi!o o firm" dewelopersk%, która otrzyma!a od miasta wst"pn% zgod" (tzw. warunki zabudowy) na postawienie na terenie zieleni kolej-nego bloku. „To jest mój krzyk rozpaczy” – m"#czy-zna t!umaczy! mediom. – „Zrobi!em wszystko, #eby zatrzyma' inwestorów. Je&li s%dy nie pomagaj%, to mo#e krzy# pomo#e”1.

Ów „akt rozpaczy” obna#a kilka istotnych man-kamentów wspó!czesnej polskiej demokracji. Po pierwsze, pokazuje s!abo&' mieszka$ców w konfron-

tacji z biznesem oraz to, #e administracja miejska bardzo cz"sto wspiera interesy prywatnych firm, a nie mieszka$ców. Po drugie, ukazuje wyja!owienie polskiego dyskursu publicznego z poj"' i symboli nale#%cych do domeny obywatelskiej oraz domina-cj" „polityki symbolicznej” nad dyskusj% o realnych kwestiach. Po trzecie, wskazuje na aktywizacj" mieszka$ców, którzy od kilku lat, obecnie w zasa-dzie na obszarze ca!ego kraju, zacz"li domaga' si" wspó!udzia!u w kszta!towaniu otaczaj%cej ich prze-strzeni, egzekwowa' swoje „prawo do miasta”2.

Polskie dyskursy miejskie Ratajski krzy# wymierzony by! nie tylko w dewelope-rów „dziko” dog"szczaj%cych zamkni"te architekto-nicznie osiedla, ale tak#e w dominuj%cy obecnie dys-kurs miejski. Mo#na zawrze' go w ha&le „miasto to firma”. Wynika on z logiki neoliberalizmu, konkuren-cji mi"dzy miastami na &wiatowym rynku przyci%ga-nia inwestycji oraz z odej&cia od tego, co David Ha-rvey nazywa! „miastem Keynesowskim” (w którym g!ównym celem polityki miejskiej by!o zarz%dzanie zbiorow% konsumpcj% przede wszystkim us!ug i dóbr publicznych), w stron" „miasta przedsi"biorczego”, którego priorytetem jest stworzenie „dobrego klima-tu biznesowego”3. W tej logice miasto musi przede wszystkim przynosi' zysk – a wszystko to, co nie daje zysku bezpo&rednio, jest obcinane. Wed!ug tej logi-

1. Por. Justyna Suchecka, Micha! Wybieralski, Krzy!em w dewelopera, czyli protest na Ratajach, „Gazeta Wyborcza” (Pozna") 2010, 29 VII.

2. Por. David Harvey, Prawo do miasta, „Le Monde Diplomatique” 2009, nr 38. 3. Por. David Harvey, Neoliberalizm: historia katastrofy, Ksi#$ka i Wiedza, Warszawa 2008. Por. Kacper Pob!ocki, Knife in the Wa-

ter: "e Struggle over Collective Consumption in Urbanizing Poland, [w:] Communism Unwrapped: Consumption in Postwar Eastern Europe, pod red. Pauliny Bren, Mary Neuburger, Oxford University Press, w druku.

Powszechne w Poznaniu sta!o si" przekr"canie has!a „miasto know--how” w „miasto hau hau”.

o nas bez nas: polityka skali a demokracja miejska

Page 6: Res Publica Nowa (201-202)

JAMES HOLSTON

Dla wrogów – prawo1. Pami!tam dok"adnie, jak przyjecha"em do São Paulo trzydzie#ci pi!$ lat temu. Mieszka"em na pó"nocnym wschodzie stanu Bahia. Mieszkali tam wielcy plantatorzy i farmerzy. Pierwsz% rzecz%, jak% robili, by"o pos"anie ich dzieci do mia-sta, &eby studiowa"y prawo, &eby studiowa"y w ogóle. Ale szczególnie prawo. W Bahia zna"em wielu ludzi, takich jak [imi! i nazwisko znanego lidera politycz-nego], którzy ca"e swoje dzisiejsze bogactwo zdobyli przez zaj!cie plantacji [fazendas], a nawet poprzez zasiedzenie [usucapiao]. Zdobyli je przy u&yciu usu-capiao, czyli przy u&yciu prawa. A biedny cz"owiek na swoim ma"ym kawa"ku ziemi? Oni nie musieli nawet posy"a$ nikogo, aby sprawi$, &eby tacy ludzie znikn!li. Plantatorzy wykorzystywali prawo – u&ywali go, by si! wzbogaci$ i dyma$ innych.

Zé, lokalny przywódca w Jardim das Camélias

[…] Wszystkie pa$stwa narodowe staraj% si" rozwi%za' problem ró#nic spo!ecznych wyst"puj%-cych w&ród ich obywateli. Czasami uciekaj% si" do drastycznych &rodków, takich jak niewolnictwo, przymusowa migracja czy ludobójstwo. Jednak wi"kszo&' zarz%dza ró#nicami za pomoc% poj"-cia obywatelstwa, które niesie za sob% obietnic" bardziej egalitarnego podej&cia, a co za tym idzie, wi"kszej sprawiedliwo&ci i godno&ci w obcho-dzeniu si" z ró#nicami. W rzeczywisto&ci jednak w wi"kszo&ci przypadków dochodzi do ogromnych konfliktów wewn%trz spo!ecze$stwa. Ich pod!o-#em s% tradycyjne ró#nice i uprzedzenia wzgl"dem warunków przynale#no&ci do narodu i dystrybucji praw. Faktem jest, #e wraz z niezwyk!% demokra-

tyzacj% i urbanizacj%, do jakiej dosz!o w XX wieku, znacznie zwi"kszy!a si" liczba takich konfliktów. Dlatego nag!e pojawienie si" demokratycznego obywatelstwa na ca!ym &wiecie w ci%gu ostatnich kilkudziesi"ciu lat zaburzy!o ustanowione wcze-&niej zasady w!adzy i przywilejów. Efektem tego zderzenia jest nowa definicja obywatelstwa. Wraz z nim pojawiaj% si" jednak inne formy przemocy i wykluczenia. Wida' to szczególnie na przyk!adzie miast, które kiedy& by!y centrami rozwoju obywa-telstwa. Obecnie post"puj%ca globalna urbanizacja sprawia, #e aglomeracje zape!niaj% si" marginali-zowanymi grupami obywateli oraz tymi, którzy kwestionuj%c swoje wykluczenie, tworz% now% for-m" poj"cia obywatelstwa.

W niniejszym artykule omawiam proces re-definiowania tego poj"cia. Brazylia pos!u#y!a za przyk!ad jednego z najpopularniejszych rodzajów obywatelstwa, w pewnym momencie rozwijaj%cego si" w ka#dym narodzie, tj. obywatelstwa, którego podej&cie do ró#nic spo!ecznych polega na ich le-galizacji, co z kolei prowadzi do ich legitymizacji i odtwarza nierówno&ci. Obywatelstwo brazylijskie jest typowe pod jeszcze jednym wzgl"dem – sprze-ciwia si" re#imowi zalegalizowanych przywilejów i usankcjonowanych nierówno&ci. Utrzyma!o si" pod kolonialnymi, imperialistycznymi i republi-ka$skimi rz%dami, rozkwit!o za czasów monarchii, dyktatorstwa i demokracji. Artyku! pokazuje rów-nie#, #e nawet najbardziej ugruntowane re#imy, których podstaw% funkcjonowania by!a nierówno&' obywatelska, ulegaj% rozpadowi pod wp!ywem powsta$czych (buntowniczych) ruchów obywatel-skich. Ukazuj" w nim, jak od lat 70. na brazylijskich przedmie&ciach klasy robotnicze kreowa!y swoje w!asne, buntownicze rozumienie obywatelstwa

Obywatelstwo zbuntowanych

1. Holston odnosi si% do brazylijskiego powiedzenia: „Dla przyjació! – wszystko, dla wrogów – prawo”.

Page 7: Res Publica Nowa (201-202)

ARJUN APPADURAI

[…] Niniejszy esej jest prób% spojrzenia na to, jak ruchy oddolne znajduj% nowe sposoby na po!%cze-nie aktywno&ci lokalnej z horyzontaln%, globaln% demokracj%. Przyk!adem b"dzie tu ruch spo!ecz-ny Sojusz [(e Alliance] powsta!y w 1987 roku w indyjskim Mumbaju. Chc" spojrze' na to, jaki jest horyzont polityki stworzony przez t" orga-nizacj" i w jaki sposób wyznacza on nowe rela-cje w zarz%dzaniu miejskim. Z metodologicznego punktu widzenia to tak#e cz%stkowa próba zwró-cenia uwagi na to, jak antropologiczne badania nad globalizacj% mog% przej&' od perspektywy et-nografii lokalizacji do cyrkulacji. W podsumowa-niu wykorzystuj" histori" tej konkretniej sieci, by pokaza', dlaczego ma sens mówienie o „g!"bokiej demokracji” jako o koncepcji mo#liwej do szer-szego, potencjalnego wykorzystania w badaniach nad globalizacj%.

Zaczn" od analizy miejskiego ruchu spo!eczne-go o zasi"gu globalnym. Miejscem jego za!o#enia jest Mumbaj w stanie Maharashtra, w zachodnich Indiach. Ruch ten sk!ada si" z trzech partne-rów – Spo!ecze$stwa na Rzecz Ochrony Obsza-rów Surowcowych (SPARC), Narodowej Federacji Mieszka$ców Slumsów (NSDF) oraz Mahili Milan. Organizacje te wywodz% si" z zupe!nie ró#nych &rodowisk. SPARC to organizacja pozarz%dowa stworzona przez zawodowych pracowników spo-

!ecznych w celu zwalczania problemów miejskiej n"dzy w Mumbaju. NSDF to za& pot"#ny, oddolny ruch wspólnotowy (CBO)1 za!o#ony w 1974 roku, który tak#e ma swoj% historyczn% baz" w Mumba-ju. I wreszcie Mahila Milan, czyli organizacja ubo-gich kobiet, za!o#ona w 1986 roku z baz% w Mum-baju i siatk% w ca!ych Indiach, koncentruj%ca si" na zale#no&ciach pomi"dzy sytuacj% kobiet a miejsk% n"dz%. W szczególno&ci zajmuje si" prowadzeniem kas po#yczkowych dla najbiedniejszych. Wszyst-kie trzy organizacje nazywaj% siebie Sojuszem i w swojej dzia!alno&ci skupiaj% si" na zapewnieniu gwarantowanego prawa do posiadania ziemi, w!a-&ciwych warunków mieszkaniowych i dost"pu do elementów infrastruktury miejskiej, szczególnie elektryczno&ci, transportu, urz%dze$ sanitarnych i us!ug pokrewnych. Sojusz jest równie# blisko zwi%zany z mumbajskimi bezdomnymi i dzie'-mi ulicy, dla których powsta!a organizacja Sadak Chaap [)lad Ulicy] posiadaj%ca w!asny program spo!eczny i polityczny. Ze wszystkich sze&ciu czy siedmiu organizacji pozarz%dowych pracuj%cych bezpo&rednio z miejsk% biedot% w Mumbaju Sojusz ma jak na razie najwi"ksz% liczb" cz!onków, naj-wi"ksz% wiarygodno&' w oczach w!adz stanu i naj-bardziej rozbudowan% siatk" po!%cze$ w Indiach i na ca!ym &wiecie.

U podstaw prezentacji historii Sojuszu z Mum-baju le#% trzy teoretyczne propozycje. Po pierw-sze zak!adam, na podstawie swoich poprzednich

G!"boka demokracja – zarz!dzanie miejskie i horyzont polityki

1. Community-Based Organization – organizacje oddolne.

Page 8: Res Publica Nowa (201-202)

36

ARTUR CELI"SKI

Ja konsultuj", ty konsultujesz, on/ona/ono konsultu-je. My konsultujemy, wy konsultujecie, oni/one kon-sultuj%. Mo#na te# przez przypadki – mianownik – konsultacje, celownik – konsultacjom, dope!niacz – konsultacji... Mo#na tak bez ko$ca. I tak rzeczy-wi&cie si" dzieje. B"d%c cz!onkiem zespo!u zajmu-j%cego si" projektem DNA Miasta, który tak#e jest rodzajem metody konsultacji publicznych, odnosz" wra#enie, #e dzisiaj konsultuje lub chce konsulto-wa' ca!a Polska. Od morza a# do Tatr. W Gda$sku, Gdyni, Szczecinie, Poznaniu, S!upsku, Toruniu, Ryb-niku, Warszawie, a nawet w Przys!opiu ko!o Zawoi. Prawdziwa Rzeczpospolita Konsultuj%ca.

Jeszcze pó!tora roku temu wypada!oby w tym miejscu zdefiniowa' to, czym s% konsultacje i czym jest id%ca o krok dalej partycypacja. Dzisiaj jednak wi"kszo&' czytelników tego artyku!u z pewno&ci% wie, #e s% to metody umo#liwiaj%ce nam obywa-telom aktywny udzia! w procesie podejmowania decyzji dotycz%cych naszej przestrzeni publicznej. Wiadomo równie#, #e partycypacja tym ró#ni si" od konsultacji, i# pozwala nie tylko na wymian" opinii i komentarzy na dany temat, ale równie# na wspó!udzia! w kszta!towaniu ostatecznej decyzji. Ten stan wiedzy zapewne wynika z mody, która za-panowa!a w Polsce, a przysz!a do nas z zachodnich, bardziej do&wiadczonych demokracji.

Sk%d ten fenomen? No có# – pomys! umo#liwie-nia obywatelom !atwiejszego uczestnictwa w pro-cesach, które ich bezpo&rednio dotykaj%, wydaje si" genialny. Bezpo&rednia realizacja naszych praw jako obywateli jest przecie# realizacj% najbardziej warto&ciowych zasad demokracji. Realna przemia-na mieszka$ców miasta z przedmiotu podejmo-wanych na górze rozstrzygni"' w podmiot, który mo#e wspó!decydowa', to fantastyczna sprawa. Po-

ruszany w tym numerze „Res Publiki Nowej” temat prawa do miasta i demokracji miejskiej ma szans" na realizacj" tylko dzi"ki wykorzystaniu metod konsultacyjnych i partycypacyjnych.

Ten entuzjazm mo#e jednak przes!oni' realne problemy i zagro#enia, które konsultacje równie# ze sob% nios%. Czy rzeczywi&cie ka#dy tego typu proces daje realn% mo#liwo&' przemiany naszej rze-czywisto&ci?

Jest kilka rzeczy, które trzeba mie' na uwadze i pami"ta' o nich za ka#dym razem, kiedy ktokol-wiek decyduje si" na rozpocz"cie procesu w!%cza-nia obywateli w tok podejmowania decyzji. Pyta-nie kr%#%ce dzisiaj po Polsce nie dotyczy kwestii tego, czy konsultowa'. Prezydent, rz%d, pos!owie i senatorowie, prezydenci, burmistrzowie i radni mi!o&ciwie panuj%cy nad naszym trzydziesto-o&miomilionowym spo!ecze$stwem doskonale ju# rozumiej%, #e nie mog% pozwoli' sobie na ignoro-wanie potrzeb spo!ecze$stwa. A przynajmniej nie mog% tego robi' wprost. O wiele wa#niejsza jest jednak kwestia tego, w jaki sposób w!%cza' oby-wateli w ten proces, #eby zarówno w!adza, jak i mieszka$cy byli zadowoleni. Druga sprawa to kwestia u#yteczno&ci i jej zdefiniowania w kontek-&cie konsultacji i partycypacji.

Lista problemów stoj%cych na drodze do sukce-su jest bardzo d!uga. Cz"&' z nich dotyczy w!adzy i jej podej&cia. Inne wynikaj% ze s!abo&ci spo!ecze$-stwa obywatelskiego i mediów nie zawsze realizuj%-cych swoj% rol" stra#nicz% i informacyjn%. Wa#nym elementem tej uk!adanki s% tak#e organizacje po-zarz%dowe, które cz"sto s% inicjatorami procesów konsultacyjnych. Gdy wi"c prowadzona jest rozmo-wa o jako&ci Polskiej Rzeczpospolitej Konsultuj%cej trzeba wiedzie', #e 1) nie zawsze w!adzy zale#y na realnym uczestnictwie obywateli, 2) obywatele nie zawsze s% zainteresowani tym uczestnictwem albo

Rzeczpospolita Konsultuj#ca

Page 9: Res Publica Nowa (201-202)

KU

LTU

RA

Page 10: Res Publica Nowa (201-202)

DOROTA PIWOWARSKA

Podobno najwi"ksze po#ary wybucha!y na pocz%tku dwudziestego wieku. Atmosfera &wi"ta, o kilkusetlet-niej ju# wówczas tradycji, si"gn"!a zenitu, a pozornie niewielkie innowacje natury technicznej pozwoli!y zwi"kszy' spektakularno&' widowiska wielokrotnie. Mozolna praca nad konstrukcjami z wosku, drewna i kartonu trwa!a wiele tygodni, z roku na rok osi%ga coraz bardziej niesamowite efekty. Kunszt i precy-zja wykonania figur, których palenie jest g!ównym, upragnionym elementem &wi"ta, wyobra*nia cie-&lów nadaj%ca prostym, !atwopalnym materia!om niesamowity kszta!t, po!udniowoeuropejska energia i umi!owanie form zbiorowej ekspresji – wszystko to na kilka dni zmienia ca!kowicie charakter miejsca. Gdy nad Walencj%, trzecim co do wielko&ci miastem Hiszpanii, na wschodnim wybrze#u Pó!wyspu Ibe-ryjskiego unosi si" !una &wiat!a, wszyscy wiedz%, #e oto przyszed! czas na Fallas.

Las Fallas – &wi%t takich jak to nie sposób nie za-uwa#y'. Tu nie mo#na zatrzyma' si" na powierzchni zdarze$ – cho' i powierzchnia sama, ich przebieg, emocje, jakie im towarzysz%, wystarczy!yby, aby uzna' je za fenomen. Jednak pod sam% powierzch-ni% zdaje si" kry' znacznie wi"cej warstw. Mo#na powiedzie', #e wszystkie one splataj% si" w!a&nie w momencie po#aru, który wybucha ostatniej nocy &wi"ta. Miasto, które podpala swoje ulice, brudzi chodniki, godzi si" na ryzyko wypadku, wyci%ga mieszka$ców przed domy na wiele godzin, samo w sobie ju# jest wyzwaniem. Zagadk% do interpre-tacji, objawieniem i budz%cym zachwyt preceden-sem. Czym jest przestrze$ i do kogo nale#y? Kim s% mieszka$cy – ci ludzie, których sta' (i bynajmniej nie koszt materialny wydaje si" tu wydatkiem naj-

wi"kszym) na to, by na kilka dni w roku zapomnie' o wszystkim, co sta!e i nienaruszalne, zawiesi' po-rz%dek i odwróci' realne zale#no&ci? Gdzie tak na-prawd" kryje si" sedno Las Fallas – to, co sprawia, #e nie sposób by' tylko obserwatorem, gdy przyjdzie nam znale*' si" w &rodku miasta op"tanego karna-wa!em? (Kategori" karnawa!u potraktujmy na razie z pewn% nieufno&ci%, przyjdzie jeszcze do niej wró-ci' i zastanowi' si" nad tym, czy i na pewno mamy do czynienia z karnawa!em sensu stricto).

Dzi&, na pocz%tku kolejnego stulecia, gdy wokó! p!on%cych figur gromadz% si" t!umy, nad wszyst-kim czuwaj% stra#acy. Ich obecno&' jest jednak dyskretna i nosi raczej znamiona wspó!uczestnic-twa, wspó!bycia, nie za& trwania na posterunku z gotowo&ci% pe!n% powagi. Nawet mundur funk-cjonariusza stra#y po#arnej wygl%da w tych dniach bardziej jak karnawa!owy kostium, który przypo-mina mieszka$com o czekaj%cym ich ko$cz%cym wszystko wielkim wybuchu &wi%teczno&ci. )wi"to, jak ogie$, ogarnia ca!e miasto i to w sposób, który nie dzieli przestrzeni na bardziej lub mniej wa#n%. Ognisk jest wiele, niemal na ka#dym skrzy#owaniu, na ka#dym rogu jaki& lokalny mikro&wiat k!"bi si" wokó! swego centrum.

Gdy nad Walencj% unosi si" !una &wiat!a, wszy-scy obecni tutaj nie maj% w%tpliwo&ci, #e znajduj% si" w absolutnym centrum &wiata.

***

W tradycji europejskiego my&lenia o po#arach w mie&cie wyra*nie dominuj% skojarzenia, które ka#% widzie' gest podpalenia w kategoriach oporu wobec panuj%cego porz%dku lub ataku na demokra-tyczne definiowanie przestrzeni publicznej.

Nie pytaj o podpalacza

42

Page 11: Res Publica Nowa (201-202)

DRAGAN KLAIC

Czy wykorzystanie kultury do zreformowania i odno-wienia naszych chyl%cych si! ku upadkowi miast to rzeczywi#cie dobry pomys"? Dragan Klaic omawia sukcesy i pora&ki miejskich projektów, ocenia warto#$ koncepcji „odrodzenia przez kultur!” i podaje w w%t-pliwo#$ niektóre z przyj!tych ju& za"o&e', przedsta-wiaj%c rewolucyjny przepis na kulturowy rozwój.

Dzisiejsze miasta zwracaj% uwag" opinii pu-blicznej nie tylko z powodu problemów i obaw, jakie wywo!uj%, lecz tak#e dlatego, #e s% miejscami, któ-re mog% stanowi' przedmiot naszej dumy i dowód naszego rozwoju. Czasem niezbyt zas!u#enie przed-stawiane s% w korzystnym &wietle. To przecie# z!o-#one systemy, które mo#na bada' na ró#ne sposoby – jako rynki i miejskie pola bitew, na których kon-kuruj% ze sob% ró#ne interesy polityczne i ekono-miczne. I cho' zainwestowano wiele w upi"kszenie miast, wi"kszo&' z nich wci%# posiada swoje mniej chwalebne strefy, swoje miejskie getta, obszary wy-kluczenia i marginalizacji. Codzienno&' mieszka$-ców miast to nie tylko rado&', duma i silna identy-fikacja z miejscem swojego zamieszkania, ale tak#e narastaj%cy strach, niepokój i poczucie braku bez-piecze$stwa, które przenikaj% skomplikowane sys-temy miejskich aglomeracji.

Obecna recesja a przemiany kulturySpogl%danie na tera*niejszo&' i przysz!o&' miast przez pryzmat kultury mo#e stanowi' ca!o&ciow% perspektyw" bada$. Do czasu za!amania si" syste-mu bankowego przed rokiem my&lenie o polityce kulturalnej by!o zdominowane przez ekonomi". To podej&cie zosta!o narzucone przez ideologi" neoli-

beraln%, która ujmowa!a wszystko w kategoriach finansowej warto&ci. Tak#e kultura oceniana by!a przez wzgl%d na jej warto&' ekonomiczn%.

Poni#ej przedstawiam dowód na to, jak odmien-nie kultura postrzegana jest dzisiaj. Pomimo nie-wielkiej populacji Islandii – 320 tys. mieszka$ców, z których nie wi"cej ni# 120 tys. mieszka w Rey-kjawíku – wedle wszystkich statystyk przeprowa-dzanych w ostatnich 50 latach, kraj ten charakte-ryzuje si" najwy#szym wska*nikiem zagorza!ych teatromanów. Islandia do&wiadczy!a ca!kowitego za!amania swojego systemu finansowego, a w pa*-dzierniku 2008 roku Islandczycy obudzili si" znacz-nie biedniejsi ni# kiedy&. Mimo to jedn% z konse-kwencji tej sytuacji dla kultury by! 600-procentowy wzrost abonamentów Teatru Narodowego i Teatru Miejskiego w Reykjawíku w 2009 roku! A abona-menty na seri" koncertów orkiestry symfonicznej wzros!y o 300 procent! To znak niebywa!ego odro-dzenia uznania dla kultury. Islandczycy nie mog% ju# wi"cej wyje#d#a' z kraju sze&' razy w roku, nie mog% spekulowa' na rynku nieruchomo&ci i papie-rów warto&ciowych, zwracaj% si" zatem do kultury jako spo!ecznego miejsca spotka$, gdzie odbywa si" debata i gdzie mo#na zmierzy' si" z kwestiami istotnymi dla #ycia. To zdumiewaj%cy efekt ekono-micznego kryzysu.

Sza! kreatywno$ci i prowizorkaChcia!bym, #eby&my patrzyli na kultur" jako na si!" zdoln% do podnoszenia nie tylko warto&ci miejskiej gospodarki, lecz tak#e jako&ci #ycia, i wykorzysty-wali j% do radzenia sobie z problemami &rodowiska naturalnego. Kultura staje si" pryzmatem, przez który spogl%damy na strategie i regu!y polityki miej-skiego rozwoju. Ale to podej&cie mo#e zacz%' dzia-!a' tylko, je&li zrezygnujemy z marze$ narzucanych

Kultura a wspó!czesne miasto

Page 12: Res Publica Nowa (201-202)

70

JOANNA KUSIAK

Nie mo&esz powiedzie$, &ebym darzy" tera(niejszo#$ zbyt wielkim szacunkiem, a je#li nie zawsze jestem ni% zrozpaczony, to tylko ze wzgl!du na to, &e to nic innego jak jej rozpaczliwa sytuacja nape"nia mnie nadziej%

You cannot say that I hold the present time in too much esteem; and if I do not always despair of it, it’s only on account of its own desperate situation which fills me with hope

Karol Marks do Arnolda Ruge, Maj 1843

Utopia i materializm dialektycznyMówienie o jakimkolwiek konkretnym mie&cie jako utopii z konieczno&ci wik!a mówi%cego w paradok-sy. W sensie etymologicznym bowiem istot% utopii jest nieistnienie. Jak twierdz% badacze, dwuznacz-no&' etymologiczna poj"cia jest najprawdopodob-niej zamierzona. Utopia bowiem jako koncept filozo-ficzno-polityczny stanowi zarówno eu-topos (dobre miejsce), jak i ou-topos (niemiejsce, miejsce, którego nie ma). Dopóki utopia jest ide% lub nawet odleg!ym celem daj%cym nam pewne wytyczne, dopóty ani jej doskona!o&', ani istnienie nie s% zagro#one. Tym, co naprawd" zagra#a utopii, jest materia i materialnie manifestuj%ca si" dynamika spo!eczna, która utopij-ny projekt przekszta!ca nieodmiennie w nawet je&li ci%gle dobre to jednak z w y k ! e miasto, obro&ni"te

favelami jak modernistyczna Brasilia lub za&mieco-ne jak postsocjalistyczny Berlin Wschodni. Nie ma utopii, pozostaje topos, miejsce niedoskona!e, ale istniej%ce, naznaczone utopi% i przechowuj%ce jej &lady. Materializacja jest zazwyczaj ko$cem utopii rozumianej jako statyczny, ca!o&ciowy projekt.

Skoro utopia nie wspó!gra z materi%, tym cie-kawsze wydaj% si" wszelkie próby po#enienia archi-tektoniczno-urbanistycznych utopii modernizmu z systemem politycznym opartym – przynajmniej oficjalnie – na materializmie dialektycznym. Komu-nizm w wersji, wedle której przekszta!cano w dru-giej po!owie XX wieku Europ" )rodkowo-Wschodni% (tzw. blok wschodni), w warstwie ideologicznej od-wo!ywa! si" do Marksowskiej teorii bazy i nadbudo-wy. Kszta!t spo!ecze$stwa mia! by' wed!ug Marksa bezpo&rednio powi%zany z kszta!tem stosunków produkcji, ale tak#e z szerzej pojmowan% material-n% struktur% &wiata. Zatem zarówno zmian" stosun-ków klasowych, jak i towarzysz%cych im sposobów #ycia nale#y zacz%' od przebudowy ich materialnej bazy. Ten dialektyczny proces mia! dokonywa' si" stopniowo i niejako samoistnie – krytyce istniej%-

Tyrania w Tiranie Socjalistyczna utopia i miejska rzeczywisto$%

Tirana by!a miejscem strategicznym, mia!a zmaterializowa# dla spo!ecze$stwa alba$skiego komunizm.

Page 13: Res Publica Nowa (201-202)

RICHARD WOLIN

Europejski skr"t w prawoW anna!ach europejskiej polityki wybory, które odby!y si" wiosn% 2010 roku, bez w%tpienia zapi-sz% si" jako punkt zwrotny. Dzi"ki zespolonej pre-sji: globalnego spowolnienia ekonomicznego oraz kryzysu gospodarczego w Grecji, partie prawico-we zdoby!y znacz%ce przyczó!ki w Belgii, Holandii oraz na W"grzech. Oczywi&cie rozwa#anie jednego z przypadków bez ca!o&ciowego kontekstu by!oby pozbawione sensu. Pocz%wszy od 1980 roku, obec-no&' ksenofobicznych partii prawicowych pozosta-wi!a trwa!e &lady na europejskiej scenie politycznej. Kilka krajów uchroni!o si" od tej zarazy. Niemniej s"k tkwi w trwa!o&ci procesu. Jednym ze znaków towarowych tych#e partii jest sta!a gotowo&' do naruszenia lub zak!ócenia dominuj%cego w Europie, demokratycznego dyskursu politycznego – zw!asz-cza gdy jego si!a s!abnie. Wspomniany powy#ej consensus demokratyczny opiera si" na szacunku dla warto&ci, takich jak: prawa cz!owieka, konsty-tucjonalizm i praworz%dno&'. Skrajnie prawicowe partie zdaj% si" prowadzi' europejsk% polityk" w zu-pe!nie odwrotnym kierunku, który kryje w sobie zwi%zki z trendami autorytarnymi dominuj%cymi w latach trzydziestych, a trafnie okre&lonymi przez W. H. Audena jako narodowo-populistyczna „ma!a, nieuczciwa dekada”.

Z jednej strony wspomnienie hekatomby II woj-ny &wiatowej – podczas której ok. pi"'dziesi"ciu milionów osób straci!o #ycie w samej Europie – po-maga (ze znamiennym wyj%tkiem wojny domowej w by!ej Jugos!awii) w zaszczepieniu na kontynencie niech"ci do nawrotu wojowniczego antydemokra-tyzmu. Z drugiej – wyborcze !ama$ce partii skraj-nej prawicy stale przypominaj%, #e Europa musi

Page 14: Res Publica Nowa (201-202)

HERIBERT PRANTL

Dziennikarstwo u zarania XXI wiekuTak, bez wolnej prasy nie mo#e by' mowy o demo-kracji. To !atwo udowodni'. Prasa ma dla demo-kracji wi"ksze znaczenie ni# Hypo Real Estate, ni# Deutsche Bank, ni# Dresdner Bank. Prasa odgry-wa w systemie demokratycznym wi"ksz% rol" ni# Opel czy Arcandor. „Süddeutsche Zeitung”, „Frank-furter Allgemeine Zeitung”, „Der Spiegel”, „Die Zeit”, „Die Welt”, „Frankfurter Rundschau” i „taz” maj% za-sadnicze znaczenie dla funkcjonowania systemu de-mokratycznego. Bo to w!a&nie o demokracj" cho-dzi, a nie o kapitalizm, nie o gospodark" rynkow%, nie o system finansowy. Demokracja to wspólno-ta ludzi, którzy buduj% przysz!o&'. I wszystkie me-dia, czy to prasa, czy radio, czy telewizja, czy inter-net, s% g!ówn% si!a kszta!tuj%c% t" wspólnot". Po raz pierwszy wykazano wa#k% dla demokracji rol" pra-sy – bo wtedy nie by!o jeszcze innych &rodków prze-kazu – przed 177 laty. Od tego czasu o tym, #e prasa,

Czym jest wolna prasa dla

demokracji?

Page 15: Res Publica Nowa (201-202)

110

BERNADETTA DARSKA

Czerwiec 2009 roku przejdzie zapewne do historii polskiego ruchu kobiecego. Zorganizowanie pierw-szego Kongresu Kobiet Polskich to, niezale!nie od tego, jakich ocen dokonamy, wydarzenie w Polsce po 1989 roku bez precedensu. Brzmi to, by" mo!e, nie-co patetycznie, warto jednak pami#ta", !e nie tylko wi#kszo$" mediów odnotowa%a ów fakt, ale te! sta% si# on inspiracj& do o!ywionej dyskusji wewn&trz $rodowisk kobiecych, a jego bezpo$redni& konse-kwencj& jest uaktywnienie w przestrzeni publicznej debaty na temat parytetów. Druga ods%ona Kongre-su, rok pó'niej, nie spotka%a si# ju! z tak du!ym zainteresowaniem, nie budzi%a tak wielkich emocji, a przez $rodowiska feministyczne, mo!na tak rzec, zosta%a w%a$ciwie zignorowana. Cho" kontekst zbli!aj&cych si# wyborów prezydenckich nastraja% do zadawania wielu niewygodnych pyta( polity-kom, trudno by%oby obroni" tez#, i! zgromadzone w Sali Kongresowej kobiety stanowi%y wymiern& si%# polityczn&. Niestety – chcia%oby si# powiedzie". Co zatem $wiadczy o sile, a co o s%abo$ci Kongresu? Dlaczego na wezwanie: „Kobiety dla Polski, Polska dla kobiet” odpowiedzia%o nas tak du!o, a jednocze-$nie tak ma%o? Co wzmocni%o g%os kobiet spisuj&cych

Razem czy osobno?

Page 16: Res Publica Nowa (201-202)

ANDRZEJ WA#KIEWICZ

Co wspólnego maj% ze sob% Aneta Kr"glicka, W!o-dzimierz Luba$ski i Krzysztof Kie&lowski? W isto-cie niewiele, poza tym, #e wszyscy z powodzeniem reprezentowali Polsk" na arenie mi"dzynarodowej, cho', rzecz jasna, inaczej ni# ambasadorzy naszego kraju, wyznaczeni przez ministra spraw zagranicz-nych i zaakceptowani przez prezydenta. Ambasado-rzy przy tym nie tylko reprezentuj% swój kraj, ale realizuj% przede wszystkim polityk" zagraniczn% rz%du, powo!anego przez parlamentarn% reprezen-tacj" Narodu, czyli zwyci"sk% parti" lub koalicj" partii. Adwokaci na sali s%dowej, z wi"kszym lub mniejszym powodzeniem, reprezentuj% swoich klientów, którzy by' mo#e nigdy si" ze sob% nie spo-tkali i nie spotkaj%. Dyrektor reprezentuj%cy swoje przedsi"biorstwo w negocjacjach z innym dyrekto-rem mo#e zapewni' firmie dobre warunki rozwoju b%d* te# przeciwnie – wp"dzi' w k!opoty. W k!o-potach nierzadko znajd% si" rodzice reprezentuj%-cy przed prawem swoje nieletnie dzieci; nie dope!-niwszy obowi%zków wychowawczych, jak to ujmuje stosowny kodeks, musz% ponie&' konsekwencje ich zachowa$. Konsekwencje – w!%cznie z kar% pozba-wienia wolno&ci – ponie&' te# musz% ci wszyscy,

którzy „nie zrobili nic z!ego”, a jedynie w niew!a-&ciwym miejscu z!o#yli swój podpis reprezentuj%cy zgod". Wreszcie, wiele z!ego – co raczej przekracza granice ich wyobra*ni – mog% wyrz%dzi' kibice de-moluj%cy stadion po wyjazdowym meczu narodo-wej jedenastki; dla miejscowej prasy brukowej oni tak#e reprezentuj% swój kraj.

O relacji reprezentacji mo#na wi"c mówi' w ró#-nych sytuacjach spo!ecznych i bez wi"kszego trudu wskaza' j% w ka#dej dziedzinie codziennego #ycia. Rodzi to oczywi&cie przypuszczenie, #e za t% wielo-&ci% i ró#norodno&ci% u#ycia s!owa kryje si" „w!a&ci-we” jego znaczenie – jedna, wspólna dla wszystkich zasada czy idea reprezentacji, niejako „istota” tego rodzaju stosunku mi"dzy samymi lud*mi lub stwo-rzonymi przez nich instytucjami. Odkrycie takich znacze$ uznali za swoje powo!anie filozofowie poli-tyki z kr"gu logicznego pozytywizmu, ale ju# inni fi-lozofowie j"zyka, inspirowani pó*nymi pracami Lu-dwiga Wittgensteina, przyjmowali, #e znacze$ tych mo#e by' wiele, jakkolwiek pod ró#nymi wzgl"dami s% one na tyle do siebie podobne, #e pozostaj% w re-lacji „rodzinnego podobie$stwa”1. Nie przes%dzam, czy takie w!a&ciwe znaczenia rzeczywi&cie istniej%, a tak#e która z wymienionych metod badawczych przynosi ciekawsze rezultaty2; przyjmuj" tu jedynie,

1. Do tej metodologicznej przes!anki odwo!uje si% bezpo&rednio ksi#$ka Anthony’ego H. Bircha Representation (Macmillan, London 1971, s. 13-14), podczas gdy Hanna Pitkin w pracy ci#gle uznawanej za podstawowe opracowanie tematu "e Concept of Representation (University of California Press, Berkley, Los Angeles, London 1967) poddaje krytyce ró$ne koncepcje wyst%-puj#ce w literaturze przedmiotu i przeciwstawia im swoj# w!asn# definicj% reprezentacji, przez co bli$sza jest tej pierwszej strategii badawczej.

2. Wyczerpuj#co na ten temat pisa!em w pracy Interpretacja teorii politycznej, Scholar, Warszawa 1998, s. 54-59.

Reprezentacja jako relacja spo!ecznaW h o ! d z i e G e o r g o w i S i m m l o w i , 1 0 0 l a t p o u k a z a n i u s i " j e g o e s e j u O b c y

Page 17: Res Publica Nowa (201-202)

Polityczne rytua!y ekshumacji

Page 18: Res Publica Nowa (201-202)

MARCIN MOSKALEWICZ

Po d!ugich miesi%cach poszukiwa$, pomijaj%c bez-skuteczne próby podejmowane w XIX i XX wieku, odnaleziono cia!o zmar!ego w 1543 roku Miko!aja Kopernika. W 2005 roku, dzi"ki inicjatywie biskupa i wskazówkom historyków, trud archeologów przy-niós! d!ugo oczekiwany rezultat. Pod jednym z bocz-nych o!tarzy fromborskiej archikatedry odnaleziono doczesne szcz%tki kanonika warmi$skiego, oko!o siedemdziesi"cioletniego m"#czyzny z doskonale za-chowanym uz"bieniem. Wci%# jednak nie by!o pew-no&ci – czy to aby na pewno nasz wielki astronom.

Dyskusje i spory trwa!y trzy lata. Gdy poszu-kiwania cia! potomki$ sióstr oraz wuja zawiod!y, z pomoc% przyszli Szwedzi, którzy w zrabowanym w czasie potopu ksi"gozbiorze Kopernika znale*li w!os... a dok!adnie to w!osów dziesi"', i to w jednym tomie. Dwa z nich mia!y takie samo DNA jak z%b z grobowca, dowód niezaprzeczalny, potwierdzony autorytetem szwedzkich naukowców. Cel poznaw-czy zosta! zatem osi%gni"ty i to z nawi%zk%. Dzi"ki rekonstrukcji twarzy dokonanej przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne (KGP) na podsta-wie znalezionej czaszki dowiedzieli&my si" bowiem, jak najprawdopodobniej wygl%da! Kopernik. Bezi-mienne szcz%tki przemówi!y i ukaza!y prawd".

Czy rzeczywi&cie jednak chodzi!o w tym wszystkim o prawd"? Ekshumacja Miko!aja Koperni-ka otwiera w sposób symboliczny cykl ekshumacji, które sta!y si" wydarzeniami w polskiej przestrzeni publicznej i medialnej. Ekshumacji, w wi"kszo&ci stanowi%cych elementy post"powania prokurator-skiego, których ostatecznym celem by!a sprawie-dliwo&'. Droga do tej sprawiedliwo&ci wie&' mia!a poprzez prawd" – prawd" kryj%c% si" pod ziemi%.

Po Koperniku by! Sikorski, pó*niej Olewnik, Po-pie!uszko i Pyjas. Mo#na by!o wr"cz odnie&' wra#e-nie, #e spirala si" nakr"ca i #e zaczynamy mie' do czynienia ze spo!eczn% obsesj%. W bie#%cym kontek-&cie jednak lepiej mówi' o &wieckim rytuale, maj%c przy tym na uwadze dwie kwestie. Po pierwsze, po-wtarzalno&' ekshumacyjnych praktyk nie do ko$ca jest skutkiem &wiadomych dzia!a$ aktorów #ycia publicznego, cho' nie tworzy przecie# !a$cucha ja-kiej& wy#szej, historycznej konieczno&ci i nie rz%dzi si" #adn% immanentn% logik%. Stanowi jednak, nie-zaprzeczalnie, fakt empirycznie weryfikowalny i nie jest po prostu przypadkowa. Po drugie, funkcja owej dyskursywnej – bo opartej na uzupe!niaj%cych si" czynach i s!owach – rytualno&ci jest inna od jej dekla-rowanego celu. Najkrócej mówi%c, cel – któremu s!u-#y' maj% ekshumacje – to prawda o przesz!o&ci, ich funkcj% natomiast jest podtrzymanie zbiorowej to#-samo&ci. Rytua!y ekshumacji s% polityczne w!a&nie dlatego, #e spe!niaj% pewne funkcje wspólnotowe, wskazuj%c przy tym na pozorn% autonomiczno&' dys-kursów prawnego, medycznego i historycznego, jak równie# na przenikaj%c% je wszystkie polityczno&'. Mo#na powiedzie', #e w czasie praktyk ekshuma-cyjnych, niejednokrotnie w jednej osobie, spotykaj% si" lekarz, historyk i prokurator. Ich spojrzenie jest zarówno badawcze, poznawcze, jak i oskar#ycielkie.

Ekshumacja Miko!aja Kopernika otwiera w sposób symboliczny cykl ekshumacji.

Page 19: Res Publica Nowa (201-202)

148

HENRY DAVID THOREAU

Tym samym s!owem „dom” okre&lamy dom szkolny, dom noclegowy, wi"zienie, karczm" i dom miesz-kalny; nawet najn"dzniejsza buda lub zamieszkiwa-na przez ludzi jaskinia zawiera elementy ka#dego z nich. Nigdzie jednak na ziemi nie stoi dom kom-pletny i doskona!y. Partenon, bazylika &w. Piotra, gotycka katedra, pa!ac, szopa s% tylko niedoskona-!ymi realizacjami niedoskona!ej idei. Kto chcia!by w nich mieszka'? By' mo#e w oczach bogów chata jest &wi"tsza od Partenonu, skoro spogl%daj% oni bez szczególnej przychylno&ci na &wi%tynie oficjal-nie im dedykowane, naj&wi"tszym za& dachem po-winien by' ten, pod którym znajduje schronienie wi"kszo&' ludzko&ci. Z pewno&ci% wi"c ci bogowie, którym los rodzaju ludzkiego le#y najbardziej na sercu, sprawuj% piecz" nad karczm%, gdzie ludzie gromadz% si" najcz"&ciej. Zdaje mi si", #e widz" ty-si%ce &wi%ty$, wzniesionych ku czci Go&cinno&ci, roz&wietlaj%cych w oddali wszystkie kraje, zarówno mahometa$skie, #ydowskie, jak i chrze&cija$skie: chany, karawanseraje i gospody, do których zmie-rzaj% wszyscy bez ró#nicy pielgrzymi.

Podobnie, pró#no szuka' na ziemi, od zachodu po wschód, idealnego cz!owieka, gdy# ka#dy uosabia jedynie jak%& pojedyncz% doskona!o&'. Karczmarz to cz!owiek o bardziej otwartym i ogólnym nasta-wieniu do ludzi, obdarzony duchem go&cinno&ci, b"d%cej swoj% w!asn% nagrod%, który karmi innych i udziela im schronienia z czystej mi!o&ci do #ywej istoty. Oczywi&cie zawód ten obieraj% cz"sto, jak ka#dy inny, ludzie o charakterach niedoskona!ych i kieruj%cy si" niskimi pobudkami – tym bardziej

wi"c powinni&my doceni' prawdziwego i uczciwego karczmarza, kiedy go spotkamy.

Kto nie próbowa! wyobrazi' sobie wiejskiej gospody, w której podró#ny czu!by si" prawdziwie u g o s z c z o n y i jak u siebie w domu, w swym pu-blicznym domu1, gdy opu&ci swój dom prywatny? Gdzie gospodarz jest naprawd" g o s p o d a r z e m i p a n e m d o m u, samozwa$czym przyjacielem ludzko&ci, wezwanym w to miejsce przez wszyst-kie wiatry niebios i swego dobrego ducha, równie prawdziwie, co kaznodzieja, który zosta! wezwany, by naucza'? Który jest cz!owiekiem o tak uniwersal-nym nastawieniu, o tak pojemnej i #yczliwej natu-rze, #e z ch"ci% po&wi"ci! intymne acz w%skie wi"zy prywatnej przyja*ni na rzecz szerokiej, promiennej przyja*ni z rodzajem ludzkim, na dobre i na z!e? Który kocha ludzi nie jak filozof, w imi" filantropii, ani jak nadzorca ubogich, dla celów dobroczynno&ci, lecz z konieczno&ci swej natury, tak jak kocha psy i konie, i stoj%c od rana do nocy w swych otwartych drzwiach, chcia!by widzie' ich wi"cej i wi"cej, nad-je#d#aj%cych go&ci$cem, wiecznie nienasycony. Dla niego s!o$ce i ksi"#yc to tylko w"drowcy, jeden po-dró#uj%cy za dnia, drugi w nocy – oni równie# nale#% do sta!ych bywalców jego domu. W jego wyobra*ni wszystko podró#uje, prócz niego i jego szyldu, i cho'-by& by! jego s%siadem od lat, oka#e ci jedynie uprzej-mo&ci nale#ne podró#nym. Z drugiej jednak strony, podczas gdy narody i jednostki s% jednakowo samo-lubne i wrogie, on kocha wszystkich ludzi po równo i je#eli traktuje najbli#szego s%siada jak obcego, to tylko dlatego, #e gotów jest u#yczy' swej go&cinno&ci wszystkim narodom i nawet przybysz z najdalszych stron jest z nim w jakim& stopniu spokrewniony, gdy zostaje przyj"ty na !ono jego rodziny.

Prowadzi dom go&cinny Pod Czarnym Koniem lub Szybuj%cym Or!em i wsz"dzie go znaj%, a jego s!awa rozchodzi si" ka#dego roku coraz szerszym kr"giem. Przyjmuje go&ci z ca!ego s%siedztwa, a gdy podró#ny zapyta kogo&, jak daleko do karczmy, otrzyma tak% mniej wi"cej odpowied*: „Có#, jest taki dom jakie& trzy mile st%d, gdzie nie &ci%gn"li

1. Ang. public house – piwiarnia, karczma.

Karczmarz

Page 20: Res Publica Nowa (201-202)

RES MUSICA

Page 21: Res Publica Nowa (201-202)

154

KUBA AMBRO$EWSKI

„Songs mean a lot when songs are bought”, &piewa wokalista Stephen Malkmus w Cut Your Hair, iko-nicznym nagraniu grupy Pavement z 1994 roku, szydz%cym w genialny sposób z mechanizmów funkcjonowania rynku muzycznego i limitowanej bezkompromisowo&ci, z jak% odnosi si" do nich wi"kszo&' artystów. Dla fanów niezale#nego rocka Cut Your Hair jest college’owym odpowiednikiem Smells Like Teen Spirit Nirvany – najwa#niejszej gi-tarowej piosenki lat dziewi"'dziesi%tych. Jednak myli!by si" ten, kto by podejrzewa!, #e ta analogia ma jakie& potwierdzenie w faktach. Podczas gdy popularny Smells okupowa! czo!ówki wi"kszo&ci list przebojów pod koniec 1991 roku, Cut Your Hair pozosta!o ksi%#kowym przyk!adem utworu kulto-wego, nie ocieraj%c si" nawet o bran#ow% definicj" ma!ego hitu.

Dawno ustalone role mi"dzy formacj% z Seat-tle, jedn% z ostatnich prawdziwych legend rocka, a – do&' zgodnie uznawanymi za najwi"ksze bo#ysz-cza muzyki niezale#nej lat dziewi"'dziesi%tych – Pa-vement odwróci!y si", gdy serwis Pitchfork1 opubli-kowa! swoje zestawienie dwustu najistotniejszych utworów okresu 1990–1999. Niewtajemniczonym warto u&wiadomi', #e posiadaj%ce swoj% siedzib"

w Chicago medium to prawdopodobnie najbardziej wp!ywowa w &wiecie muzyki niezale#nej instytu-cja, której wyroki potrafi!y nie raz !ama' wielolet-nie kariery. Niegdy& mekka wyznawców gitarowego undergroundu, Pitchfork sta! si" dzi& dominatorem, decyduj%cym o pó*niejszych werdyktach przewa#a-j%cej cz"&ci blogosfery. I to w!a&nie ten sam Pitchfork g!osami swojej redakcji we wspomnianym rankingu umie&ci! Gold Soundz, inne nagranie Pavement, na pierwszym miejscu listy, zostawiaj%c Smells Like Teen Spirit ledwie na pozycji trzynastej. Nie by!oby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, #e statystycz-ny s!uchacz rocka po prostu nigdy tego utworu nie s!ysza! – najzwyczajniej w &wiecie nie mia! gdzie. Kluczem do odczytania estetyki indie rocka, czyli gatunku, którego herosami s% panowie z Pavement, jest bowiem poj"cie niespe!nienia.

Niespe!nienie towarzyszy!o estetyce niechluj-nego, gara#owego rock’n’rolla aran#owanego w at-mosferze akademickich dyskusji i wszechobecne-go, artystycznego spleenu od samego jej pocz"cia. Tu badacze s% zgodni – wszystko zacz"!o si" w po-cz%tkach 1967 roku w Nowym Jorku, kiedy na &wiat przyszed! debiutancki longplay (e Velvet Under-ground, nagrany przy wspó!udziale wokalistki Nico. To w!a&nie wspominaj%c legendarn% „p!yt" z bana-nem”, Brian Eno wypowiedzia! s!ynne zdanie o tym,

NIESPE$NIONA

ALTERNATYWA

1. Dost%pny w internecie: http://pitchfork.com/features/sta'-lists/7853-the-top-200-tracks-of-the-1990s-20-01/ [dost%p: 3.10.2010].

Page 22: Res Publica Nowa (201-202)

KSI#$KI

Page 23: Res Publica Nowa (201-202)

MICHA" !UCZEWSKI

Gdy historia staje si" nauk%, za-pomina o #yciu. Od do&wiadcze-nia przechodzi do uogólnie$, od wydarzenia do procesów, od emocji do kwantyfikacji. Ow-szem, z ka#dym z tych kroków staje si" coraz bardziej o&wieco-na, ale jednocze&nie – coraz bar-dziej nudna. Tworzy dzie!a, które mo#na uczenie komentowa', na-wet podziwia', ale które w isto-cie nas nie obchodz%. W takim momencie o prawa #ycia upo-mina si" literatura. To ona na-ukowej abstrakcji przeciwstawia

swoj% prawd", prawd" indywidu-alnego losu1.

Ksi%#ka Timothy’ego Snyde-ra Czerwony ksi%&!, po&wi"cona wzlotom i upadkom arcyksi"cia Wilhelma von Habsburga-Lota-ry$skiego (1895–1948), powsta-!a w tym w!a&nie szczególnym momencie, gdy z jednej strony o&wiecenie, coraz dalsze od cz!o-wieka, wycofuje si", a z drugiej strony w imi" powrotu do #ycia wzbieraj% pr%dy kontro&wiecenia. „W moim przekonaniu – g!osi je-den z les antimodernes, Hayden White – historia jako dyscyplina wiedzy jest dzi& w z!ej kondycji, poniewa# zatraci!a &wiadomo&' swego zakorzenienia w wyobra*-ni literackiej. W pogoni za pozo-rem naukowo&ci i obiektywno&ci wypar!a ona i zanegowa!a wobec samej siebie swoje najwi"ksze *ród!o si!y i odnowy”2. Nauka i li-teratura, dwie sk!ócone ze sob% kultury, znów staj% naprzeciw siebie. Skutkiem tych zmaga$ jest bardzo interesuj%ca próba. Oto Snyder pisze bardzo dobre dzie!o literackie, które jednocze&nie po-zostaje bardzo dobrym dzie!em naukowym. Taka próba ma jed-nak swoj% cen".

WybrankaBy' mo#e najwi"ksza zas!uga au-tora polega na tym, #e o tej cenie przestajemy pami"ta'. Dzi"ki jego talentowi wierzymy, #e li-teratura i nauka mog% #y' d!ugo

160

1. Por. Wolf Lepenies, Niebezpieczne powinowactwa z wyboru: Eseje na temat historii nauki, Warszawa 1996, s. 52-69.2. Hayden White, Poetyka pisarstwa historycznego, Kraków 2000, s. 108.

Timothy Snyder, Czerwony ksi%&! ()wiat Ksi%#ki, 2010)

Sex, naród, historia

Page 24: Res Publica Nowa (201-202)

Magdalena Mali"ska: Chmurdalia ujmuje bardzo wa#ki wspó!cze-&nie temat migracji z dwóch, po-zornie sprzecznych, perspektyw. Jest to w pierwszym odczuciu ksi%#ka o podró#y g!ównej boha-terki, braku domu, perypetiach podczas poszukiwania „magicznej krainy” – zarówno na p!aszczy*-nie mitycznej, jak i realistycznej, czasami wr"cz naturalistycznie brutalnej. Po g!"bszym wczytaniu si" dostrzec mo#na jednak drugie-go, kto wie, czy nie wa#niejszego bohatera – opowie&'. Bohaterowie wielokrotnie przyznaj%, #e jedynie opowiadanie mog!o ich wyrato-wa' z rozmaitych opresji. Domi-nika natomiast, g!ówna posta' powie&ci, niewiele o sobie mówi,

a rzeczywisto&' dokumentuje za pomoc% aparatu fotograficznego. Powstaj% obrazy-okruchy, wycinki, &cinki rzeczywisto&ci, portretów, postaci – niezwyk!e o tyle, #e swoj% fragmentaryczno&ci% prowokuj%ce widza do dopowiedzenia sobie ich historii, która mog!aby je w!%czy' w ca!o&', ocali'. Ucho fili#anki sta-je si" impulsem do narracji. Jed-na z przyjació!ek Dominiki pyta j%: „Czy tak w!a&nie postrzegasz &wiat i ludzi?”. O to samo chcia!a-bym dzisiaj zapyta' autork".

Joanna Bator: Najwi"ksz% real-no&' ma dla mnie j"zyk. Spotkanie z drugim cz!owiekiem to spotka-nie z nieznan% opowie&ci%. Moj% postaw% etyczn% podczas takiego spotkania, zarówno intelektualn%, jak i emocjonaln%, jest bycie otwar-t% na t" inn% opowie&'. Efektem otwarcia jest taka w!a&nie histo-ria i taka bohaterka jak Dominika. To niew%tpliwie opowie&' o sile narracji, o tym, #e narracja ma moc zmieniania rzeczywisto&ci. To#samo&' Dominiki jest mglista, bohaterka to typowa nomadka. Cech% wybijaj%c% si" na pierwszy plan jest to, #e posta' ta wywo!u-je opowie&ci, otwiera historie in-nych bohaterów, którzy pragn% je opowiada'. Dominika zmieni!a si" mi"dzy Piaskow% Gór% a Chmurda-li%. W pierwszej cz"&ci by!a boha-terk% na tyle wyj%tkow%, #e mia!a zadatki na Odysk", która b"dzie heroicznie pokonywa' przeszkody w drodze do jakiego& szczytne-go celu, a Chmurdalia jest Odysej% na opak i wymaga zupe!nie innej g!ównej postaci. Uczyni!am wi"c

168

Joanna Bator, Chmurdalia (Wydawnictwo W.A.B., 2010)

Czy silne dobro jest mo#liwe?O Piaskowej Górze i Chmurdal i i rozmawia j! Joanna Bator, Przemys "aw Czapl i#sk i i Magdalena Mal i#ska

Page 25: Res Publica Nowa (201-202)

174

MA"GORZATA MOSTEK

Wielko&' tych historii kryje si" w drobiazgach: „Ciemno, zimno, a ja stoj" jak odarty ze z!udze$ s!up og!oszeniowy” albo „Wygl%-dam jak naga, porzucona, siedz%-ca od!ogiem ko&' bytu” czy te# „Trzymam si" tej rury jak cz!o-wiek ludzko&ci”. W!a&ciwie kilka takich zda$ mog!oby wystarczy' za wszystkie rekomendacje. Nie ma jednak powodów, by pozba-wia' czytelników przyjemno&ci samodzielnej lektury, a i po-równania te w otoczeniu grote-skowo-surrealistycznej narracji Janusza Rudnickiego maj% wi"-cej wdzi"ku i powagi, ni# kiedy u#ywa si" ich jako wyrwanych

z kontekstu emblematów humo-ru i finezji.

Wszystkie powy#sze cytaty pochodz% z najnowszej ksi%#-ki Rudnickiego zatytu!owanej )mier$ czeskiego psa1, na któr% sk!ada si" osiemna&cie tekstów – jedena&cie okre&lonych jako Teksty pierwsze i siedem nazwa-nych Tekstami drugimi. Pierwsze jakby fikcyjne, drugie wydawa-!oby si" oparte na faktach, lecz podzia! ten – jak wszystko tutaj – nie jest ani prosty, ani pewny. Opowiastki Rudnickiego to takie fikcjo-fakty: niby-opowiadanka, jakby ma!e nowelki (zdrobnienia nie s% tu u#ywane jako deprecjo-nuj%ce, lecz raczej jako próba zna-lezienia adekwatnej nazwy dla miniprozy), a wi"c formy przy-nale#%ce z definicji do literatury zwanej pi"kn%. Jednocze&nie nie-mal wszystkie zahaczaj% o „twar-d% rzeczywisto&'”: znaczna cz"&' tekstów rozpoczyna si" od autor-skiego komentarza wskazuj%ce-go *ród!a inspiracji – a to notka z gazety, a to pomy!ka policji, a to listy... Realne – nierealne, zabawa w ciuciubabk". Historie pisane przez Rudnickiego #eruj% wi"c na faktach, #ywi% si" nimi niczym stado zamkni"tych w baga#niku czeskich &limaków winniczków z opowiadania Robaczywy pa-cierz. Nie wiadomo do ko$ca, co tu jest prawd%, a co zmy&leniem, podzia! na bohaterów wykreowa-nych i faktycznie #yj%cych jest nie do utrzymania – na kartach tej ksi%#ki pojawiaj% si" Hans Christian Andersen, Miron Bia!o-szewski, Henryk Bereza (nawet

Janusz Rudnicki, )mier$ czeskiego psa (Wydawnictwo W.A.B, 2009)

Przypadkiem wszyscy jeste$my wariatami

Page 26: Res Publica Nowa (201-202)

PIOTR STERCZEWSKI

Jedni mówi%: trafne odzwiercie-dlenie rzeczywisto&ci stanu wo-jennego, ksi%#ka przybli#aj%ca m!odym ludziom histori" walki z komunizmem. Inni: utrwalanie i powielanie stereotypów, wci%# ta sama pie&$, naiwna celebra-cja mitów, ko!ysanka z kruchty. Jeszcze inni: opuszczenie krainy mesjanicznej polskiej literatury, krytyka dotychczasowych narra-cji o stanie wojennym, opowie&' zniuansowana i wieloznaczna. Co sprawia, #e Wroniec Jacka Duka-ja, prosta, krótka, stylizowana

na bajk" opowie&', sk!ania do tak ró#nych, cz"sto sprzecznych in-terpretacji?

G!ówn% o& sporu komentato-rów wyznacza polityczna wymo-wa ksi%#ki. Trudno si" oczywi&cie temu dziwi' przy takim wyborze tematu: dyskusje na temat oceny stanu wojennego nie wygasaj% do dzi&, a dzie!a sztuki (szcze-gólnie popkulturowe) ten temat podejmuj% rzadko. Sam autor, jak wynika z wywiadu dla „Gazety Wyborczej”, widzi Wro'ca jako prób" wype!nienia tej luki: „Mó-wi%c has!owo, stan wojenny jako fakt kulturowy trzeba ZROBI+. Tymczasem my czekamy z za-!o#onymi r"koma, a# zbiorowa pod&wiadomo&' Polaków sama go przetrawi i poda w jakim& «naturalnym» schemacie, i wte-dy dopiero b"dzie nam wolno na tym gotowcu gra'”1. Dukaj jasno formu!uje prawd" dobrze znan% we wspó!czesnej humanistyce: historia nie jest dana w sposób obiektywny, ale istnieje jako seria kulturowych przetworze$, prze-jawia si" zawsze w konkretnej narracji. Wroniec widziany w tej perspektywie jest gr% o wysok% stawk": o zbiorow% pami"' stanu wojennego. Ju# dzisiaj – nieca!y rok po wydaniu – mo#na zaryzy-kowa' stwierdzenie, #e ta ksi%#ka to najpopularniejsze dzie!o odno-sz%ce si" do tego okresu polskiej historii. Dlatego tym istotniejsze s% wnioski, do których doprowa-dz% odczytania powie&ci. Sam

1. Jacek Dukaj, Stan wojenny trzeba zrobi#, rozmow% przeprowadzi! Wojciech Orli"ski, „Gazeta Wyborcza” 2009, 6 XI [online]. Dost%p-ny w internecie: http://wyborcza.pl/1,75480,7224800,Stan_wojenny_trzeba_zrobic.html?as=1&startsz=x [dost%p: 26 maja 2010].

Jacek Dukaj, Wroniec (Wydawnictwo Literackie, 2009)

Jak si% robi stan wojenny. Wokó& Wro'ca

Page 27: Res Publica Nowa (201-202)

WOJCIECH PRZYBYLSKI

S!abo znany w Polsce film o meta-forycznym tytule Wiatr ze Wscho-du (Le Vent d’est, 1970) nie by!by w!a&ciwie wart wzmianki, gdyby nie fakt, #e jego scenariusz na-pisa! Daniel Cohn-Bendit, jeden z intelektualnych guru, re#yse-rowa! go za& Jean-Luc Godard, a prawdziwe t!o filmu stanowi!y wydarzenia Maja 1968 we Francji. Western, który nie by! wester-nem, ale opowie&ci% snut% przez narratorów spoza kadru, o ogniu rewolucyjnej walki, rewolty na dwa fronty przeciwko bur#uazji i rewizjonistom, to kiepski film, by' mo#e najgorszy w karierze le-gendarnego re#ysera. Godard, tak

zas!u#ony dla historii kina, dosta! rzekomo od producenta Giannie-go Barcelloniego milion dolarów, by nakr"ci' niskobud#etowy film co najwy#ej klasy C. Tak oto skon-sumowa! sukces popularno&ci, któr% cieszy! si" od czasu emisji kultowej Chinki (1967), bodaj#e najbardziej politycznego obra-zu w swojej filmografii. Historia rozpi"ta pomi"dzy jednym a dru-gim filmem ilustruje losy roman-su francuskich intelektualistów z rewolucyjn% ikon% chi$skiego przywódcy Mao Zedonga, autora powiedzenia: „wiatr ze Wschodu zatryumfuje nad wiatrem z Za-chodu”.

Fascynacja buntowniczych studentów postaci% Mao jest wszystkim pobie#nie znana, jednak w sposób wyczerpuj%-cy po raz pierwszy opowiada j% Richard Wolin w nowo wydanej ksi%#ce pt. *e Wind from the East. French Intellectuals, the Cul-tural Revolution, and the Legacy of the 1960s (Princeton Univer-sity Press, 2010). Na temat Maja 1968 powsta!a ju# niezliczona ilo&' artyku!ów i wiele ksi%#ek, w wi"kszo&ci literackich albo biograficznych. Rzadko jednak spotyka si" prób" rzetelnej in-telektualnej oceny tego okresu. Znane ju# polskim czytelnikom pozycje podejmuj%ce te próby mo#na podzieli' na dwa typowe uj"cia: historyczne – Powojnie To-ny’ego Judta (omawiane w „Res Publice Nowej” w numerze zima 2008) oraz publicystyczne – ksi%#ki Paula Bermana. Zmar!y w tym roku Judt w swojej opus

184

Richard Wolin, *e Wind from the East. French Intellectuals, the Cultural

Revolution, and the Legacy of the 1960s (Princeton University Press, 2010)

A Mao powiedzia&, #e...

Page 28: Res Publica Nowa (201-202)

ROBERT COOPER

Wed!ug Bismarcka (a kogó# by in-nego) s% trzy sytuacje, w których m"#czyzna na pewno sk!amie: kiedy wraca z polowania, kiedy chce uwie&' kobiet" i kiedy opi-suje, jak zacz"!a si" wojna. Mg!a powojennych k!amstw i propa-gandy jest równie nieprzeniknio-na jak chaos w czasie, gdy walki jeszcze trwaj%. Ma!a wojna, któr% opisuje Ronald D. Asmus, nie jest wyj%tkiem.

Cho' ksi%#ka Ma"a wojna, która wstrz%sn!"a #wiatem obej-muje równie# wydarzenia z sierp-nia 2008 roku, jest przede wszyst-kim studium historii dyploma-cji, a nie wojskowo&ci. Opisu-

je nie tylko krótk% wojn" w Ose-tii Po!udniowej i Gruzji, ale tak-#e ca!y krajobraz europejskiego bezpiecze$stwa. Ka#dy, kto inte-resuje si" stosunkami mi"dzyna-rodowymi, powinien przeczyta' t" ksi%#k", gdy# daje ona wyobra-#enie o realiach dyplomacji (roz-dzia! po&wi"cony szczytowi bu-kareszta$skiemu z kwietnia 2008 roku jest prawdziwym pokazem kunsztu) i o tym, jak wp!ywa ona na fundamentalne kwestie wojny i pokoju.

Znaczna cz"&' Ma"ej wojny to próba odpowiedzi na pytanie: co posz!o nie tak? Stoi za nim opty-mistyczne za!o#enie, #e wojna w dzisiejszej Europie wydaje si" anomali%. Jednak zarówno tytu! ksi%#ki Asmusa, jak i odpowied*, której udziela na zadane przez siebie pytanie, wskazuj% na to, #e powinni&my by' wi"kszymi reali-stami w tej kwestii. Dlatego ma!a wojna wstrz%sn"!a albo powinna wstrz%sn%' &wiatem.

Co posz!o nie tak? Krótko mówi%c, odpowied* Asmusa brzmi nast"puj%co: my (czyli Za-chód) pope!niali&my b!"dy, Gru-zja pope!nia!a b!"dy, ale sama wojna nie by!a b!"dem. Odzwier-ciedla!a rosyjsk% polityk" sprze-ciwu wobec dalszej penetracji jej s%siedztwa. Nie chodzi!o o te-rytorium lub kwestie etniczne, ale o równowag" geopolityczn%. W konsekwencji powinni&my zrozumie', #e europejska scena geopolityczna zmieni!a si" w spo-sób fundamentalny; za& zasady zawarte w Paryskiej karcie nowej Europy, o których s%dzili&my, #e

Nie ma zwyci%zców w Osetii Po&udniowej

Ronald D. Asmus, Ma"a wojna, która wstrz%sn!"a #wiatem. Gruzja,

Rosja i przysz"o#$ Zachodu (Biblioteka Res Publiki Nowej, 2011)

Page 29: Res Publica Nowa (201-202)

Analiza pierwszego, po okresie zimnej wojny, zbrojnego konfliktu Wschodu z Zachodem, wyja&niaj%ca historyczne przyczyny, odkrywcza dla studiów geopolitycznych i napisana we w!a&ciwym czasie przez osob" wyj%tkowo dobrze

wiedz%c%, co na prawd" mia!o miejsce, a tak#e dobitnie prezentuj%ca stanowisko autora, doskona!a lektura!Zbigniew Brzezi(ski

Ron Asmus przez ponad 20 lat naszej znajomo&ci by! wyj%tkowym analitykiem, dyplomat% i ekspertem zajmuj%cym si" Europ% )rodkow% i Wschodni%. Jego ksi%#ki powinny by' lektur% obowi%zkow% dla wszystkich, którym zale#y

na Europie i jej s%siadach. Nie wolno jej pomin%' w analizie rosyjsko-gruzi$skiego konfliktu z sierpnia 2008 r.Madeleine K. Albright

Jest to wspania!a opowie&', obowi%zkowa lektura dla wszystkich zainteresowanych ameryka$sk% polityk% zagraniczn% i przysz!o&ci% naszych stosunków z Europ% i Rosj%.

Richard C. Holbrooke

Ksi%#ka ta stawia twarde i niewygodne pytania, których na Zachodzie wiele osób nie chce s!ysze'.Adam Daniel Rotfeld

Wiarygodna i przekonywaj%ca.„Financial Times”

Szczegó!owa... imponuj%ca.„Foreign Afairs”

Premiera w styczniu

Nowo$'!

Page 30: Res Publica Nowa (201-202)

JUSTYNA CZECHOWSKA

Dzieci s% wspania!ymi no&nikami opowie&ci. Dzi"ki najm!odszym czytelnikom autorzy ksi%#ek dla dzie-ci staj% si" nie&miertelni, a dzie!a literatury dzieci"-cej wci%# s% na nowo wydawane. To przenoszenie tradycji czytania pewnych ksi%#ek z pokolenia na pokolenie jest najdoskonalsz% form% promocji. Chy-ba #adnemu spo&ród wielkich autorów ksi%#ek dla dzieci nie uda!o si" zdoby' s!awy równie# dzi"ki opowie&ciom dla doros!ych, o ile takie zdarzy!o im si" napisa'. Nazwisko Andersena sta!o si" wr"cz sy-nonimem ba&ni. Nie ka#dy za& wie, #e jego dzienni-ki s% wielkim dzie!em literackim, zajmuj%cym kilka grubych tomów. Ich polski przek!ad dopiero czeka na wydanie. ,aden z kabaretowych utworów Jana Brzechwy nie osi%gn%! tak wielkiego sukcesu jak Ta'cowa"a ig"a z nitk% i to raczej dzi"ki Pchle Sza-chrajce jego nazwisko jest wci%# pami"tane. Tove Jansson, autorka serii ksi%#ek o Muminkach, nie stanowi wyj%tku. Polski czytelnik mia! okazj" zapo-zna' si" z kilkoma utworami napisanymi po „epoce Muminków” – Córk% rze(biarza, Latem, Kamiennym polem i wyborem opowiada$ zebranych w tomie Po-

Ksi#$ki do $ycia niezb"dne

„Muminki s% WIELKIE, ale to opowiadania Tove dla doros!ych s% nam do &ycia niezb"dne”.

Page 31: Res Publica Nowa (201-202)

194

TOVE JANSSON

– No i co zrobimy, jak ju# b"dziemy na miejscu? – zapyta!a Ró#a. – Co robi% dwie ma!e bia!e myszki, jak ju# s% na miejscu?

Elena wyci%gn"!a si" przez ca!e !ó#ko po papie-rosy.

– Najpierw – powiedzia!a – zostawimy baga#. Potem jeste&my wolne. Jest bardzo wcze&nie rano i oczywi&cie du#o s!o$ca. Jest gor%co. Idziemy gdzie& na kaw", nie spieszy si" nam. Potem wybiera-my jak%& uliczk", która nam si" podoba, i zaczyna-my szuka' hotelu.

– Ma!ego – mówi Ró#a. – I to ty z nimi rozma-wiasz. Du#a myszka rozmawia.

– Tak. Mówi" im na wszelki wypadek, #e dwie noce, gdyby&my chcia!y si" przeprowadzi', je&li naj-dzie nas ochota. Nast"pnie idziemy po baga#e. Chy-ba musimy wzi%' taksówk" do hotelu.

– A co robimy potem? – Wychodzimy poszuka' owoców. Kwiatów

i mnóstwa owoców, prawie nic nie kosztuj%.Ró#a mówi: I rwa' pomara$cze. Zapomnia!y-

&my o tym podczas podró#y do Indii. Zreszt% by!o strasznie upalnie. Nast"pnym razem to ja wybieram kraj. Ma!a myszka wybiera.

Elena ziewn"!a i przyci%gn"!a do siebie popiel-niczk". Zapyta!a:

– A kiedy pojedziemy gdzie& naprawd"? Ró#a za&mia!a si", nie odpowiadaj%c. – Nie, popatrz na mnie. Kiedy pojedziemy gdzie&

naprawd"?– Kiedy& pojedziemy… Mamy du#o czasu. – Tak uwa#asz? Masz ponad trzydzie&ci lat i ni-

gdy nie podró#owa!a&. Chc", #eby& swoj% pierwsz% podró# odby!a ze mn%. Chc" pokaza' ci miasta, kra-

Wielka podró'

jobrazy i nauczy' ci" patrze' w nowy sposób, i po-kaza', jak dawa' sobie rad" w miejscach, których nie znasz na pami"'. Chc" tchn%' w ciebie #ycie, rozumiesz?

– Co masz na my&li, jak to tchn%' we mnie #ycie…– Nie chc", #eby& by!a automatem, który chodzi

do banku i z powrotem do domu, do mamy, i do banku, i znów do domu. Nie chc", #eby& robi!a tylko to i my&la!a jedynie o tym, do czego jeste& przyzwy-czajona… Nie jeste& wystarczaj%co ciekawa. Chc", #eby& si" obudzi!a!

Ró#a le#a!a na brzuchu z twarz% w poduszce i nie odpowiada!a.

Elena mówi!a dalej: Oczywi&cie chodzi o twoj% matk". Ale czy to b"dzie jaka& katastrofa, je&li pob"-dzie bez ciebie przez miesi%c, par" tygodni? Pomy&l o tym.

– Nie k!ó' si" ze mn% – odpowiedzia!a Ró#a. – Wiesz przecie#, #e nie mog". Po prostu nie mog", mówi!am ci ju#!

– Okej – powiedzia!a Elana. – Dobrze. Nie mo-#esz. Nie mo#na o tym rozmawia'. Teren zabroniony.

W!%czy!a radio i ostro#nie zacz"!a gwizda' do muzyki. Ró#a podnios!a ko!dr" i wsta!a.

– Ju# idziesz? – Tak. Jest po jedenastej. Pokój Eleny by! du#y i ca!kiem pusty, nie lubi!a

mebli. Nic na &cianach, #adnego &ladu wszystkich tych przedmiotów, które szybko gromadz% si" w domu, #adnych obrusów i poduszek, tylko zimny pokój z gó-rami, stosami ksi%#ek i papierów, g!ównie na pod!o-dze. Telefon te# sta! na pod!odze, jakby Elena dopiero si" wprowadzi!a. Na pocz%tku Ró#y podoba!a si" ta atmosfera nonszalanckiej tymczasowo&ci, pó*niej wyda!a si" jej m"cz%c% kokieteri%, by! to po prostu zaniedbany pokój. Wykrzykn"!a: Dlaczego k!adziesz wszystko na pod!odze!? – i za mocno naci%gn"!a po$-czoch", tak, #e oczko posz!o tu# nad kostk%.

– Mówi!am ci, #eby& nie ci%gn"!a po$czoch w ten sposób – powiedzia!a Elena. – Czy mam za-dzwoni' po taksówk"?

– Nie. Przejd" si".– My&la!am, #e napijemy si" herbaty. Pada. Ma!a

myszka nie ma p!aszcza. We* mój.

Page 32: Res Publica Nowa (201-202)

EKONOMIA

Page 33: Res Publica Nowa (201-202)

204

TOMASZ KASPROWICZ

Nasze obecne tarapaty gospodarcze mo#na by opi-sowo nazwa' kryzysem zad!u#eniowym. Wszystko zacz"!o si" od nadmiernego zad!u#enia w!a&cicieli nieruchomo&ci. Dalsze zawirowania na rynku finan-sowym s% konsekwencj% niemo#no&ci sp!aty kredy-tów hipotecznych, co poci%gn"!o za sob% krach na rynku nieruchomo&ci oraz zagro#enie dla banków. Aby ratowa' sytuacj", do akcji wkroczy!y rz%dy. Ich pomys!em na ratowanie gospodarki by!o pompo-wanie w ni% olbrzymich ilo&ci pieni"dzy – jak#eby inaczej – po#yczonych. W ten sposób do!o#y!y one kolejne miliardy do swoich i bez tego trudnych do ud*wigni"cia deficytów. D!ugi publiczne wzros!y do poziomów do tej pory niespotykanych, za& ob-ni#one wp!ywy podatkowe przepe!ni!y czar" gory-czy. Rozpocz"!y si" bankructwa pa$stw. Pierwsza upad!a Islandia, upadek Grecji zosta! przesuni"ty o kilka lat za pieni%dze Niemców. Pozosta!e kraje z grupy PIIGS czekaj% w kolejce, a niektórzy prze-widuj% nawet bankructwo USA. Gdzie& pomi"dzy mikroskal% gospodarstw domowych a makroskal% pa$stw stoj% samorz%dy, a w szczególno&ci miasta. Miasta i samorz%dy wykorzysta!y ostatnie lata pro-sperity na rozbudow" infrastruktury, zgromadze-nie rezerw i niestety cz"sto na przesadne podwy#ki p!ac dla s!u#b im podleg!ych. Zachowane rezerwy pozwoli!y na przesuni"cie niewyp!acalno&ci miast w czasie, rozro&ni"ta biurokracja niestety uczyni!a d!ugi bardziej dotkliwymi.

W dawnych czasach bankructwa miast nie zdarza!y si" zbyt cz"sto, z tej prostej przyczyny, #e wp!ywy z podatków: ce! i myt, musia!y wystar-czy' na bie#%ce potrzeby. Brak zad!u#enia de facto wyklucza mo#liwo&' zbankrutowania. Pami"ta'

jednak nale#y, #e zad!u#enie miasta to nie tylko wyemitowane przez niego obligacje, ale tak#e inne zobowi%zania. Bole&nie przekona!a si" o tym na przyk!ad Kartagina, która nie by!a w stanie op!aci' wojsk zaci"#nych. Wojska te oczywi&cie postara!y si" o zap!at" na w!asn% r"k" i spl%drowa!y znacz%-c% cz"&' ziem pozostaj%cych pod jej kontrol%. Du#o lepiej miasto wysz!oby na op!aceniu swoich rachun-ków, ale bankructwo nie polega na niech"ci do p!a-cenia, lecz w!a&nie na niemo#no&ci uregulowania rachunków.

Co prawda dzi& miasta raczej nie zatrudnia-j% wojsk zaci"#nych, ale maj% innych umunduro-wanych najemników: najcz"&ciej lokaln% policj" i stra# po#arn%. S% to zazwyczaj grupy nacisku na tyle silne, by wywalczy' odpowiednie podwy#ki w czasach prosperity, i bardzo niech"tne do odda-wania przywilejów, kiedy jest to potrzebne (wida' to i u nas w kwestii przywilejów emerytalnych). Z tej przyczyny kalifornijskie miasto Vallejo og!osi-!o bankructwo w 2008 i do dzi& nie potrafi z niego wyj&'. Aby poprawi' bezpiecze$stwo, w!adze tego miasta przeznacza!y prawie 75% swojego bud#etu na finansowanie policjantów i stra#aków (w in-nych miastach regionu koszty te utrzymywa!y si"

Kiedy miasto nie ma z czego prze%y& do pierwszego

Zachowane rezerwy pozwoli!y na przesuni"cie niewyp!acalno'ci miast w czasie, rozro'ni"ta biurokracja niestety uczyni!a d!ugi bardziej dotkliwymi.

Page 34: Res Publica Nowa (201-202)

MIA

STO

WI M

URAM

I

Page 35: Res Publica Nowa (201-202)

ANDRZEJ LEDER

W dzielnicy uniwersyteckiej Warszawy, niedaleko Teatru Polskiego, na bocznej &cianie kamienicy kto& „wysprayowa!” prowokacyjne gra-ti. Pomys!owe, a zaryzykowa!bym nawet stwierdzenie, i# wysma-kowane. Oto gburowaty, lecz odziany w garnitur i koszul" z w%skim krawatem, facet brutalnym ge-stem przytrzymuje rozpaczliwie krzycz%c%, !adn% blondynk", do jej szyi zbli#a ma!okalibrowy pisto-let i z ponur% powag% wypowiada s!owa, krzykliw% czerwieni% wypisane nad nimi: „Wi"cej szacunku dla kobiet, bo zajebi" t" suk"”.

W!a&ciwie ostatnia kwestia mog!aby sk!oni' czytelnika do zakwestionowania tezy o estetycz-nym wysmakowaniu rysunku. Zacznijmy wi"c od niej, szczególnie #e to ono – czyli wysmakowanie – decyduje o paradoksalnym wyd*wi"ku ca!o&ci. Rysunek stylizowany jest na ameryka$ski komiks z lat sze&'dziesi%tych, komiks ju# wtedy bawi%cy si"

wizerunkiem relacji kobiet i m"#czyzn, relacji cha-rakterystycznych dla czasów tylko o dekad" (lub dwie) wcze&niejszych. W tym okresie, dzi& ju# pod wzgl"dem mentalnym odleg!ym o lata &wietlne, m"#czyzna obsadzany by! w roli rycerza, obro$cy s!abej p!ci przed !ajdakiem i w ogóle wszelkim !aj-dactwem, kobieta za& – odpowiednio – ow% s!abo&' uciele&nia!a. By!a te# we w!asnej osobie nagrod% za t" s!abo&ci obron". Powstawa!o wówczas wiele fil-mów, które tak% histori" opowiada!y, zreszt% do dzi& takie dzie!a powstaj%, cho' nikt ich nie traktuje do ko$ca powa#nie. Jednak ju# w tych zamierzch!ych czasach ów stereotyp prze!amywany by! w filmach typu noir. Pokazywa!y one, #e w nowoczesnym spo-!ecze$stwie, w którym o wi"kszo&ci spraw decyduje pot"ga uwodzenia, rycerska si!a samotnego detek-tywa jest po prostu &mieszna. Co wi"cej, zapewne w!a&nie dlatego, #e od dawien dawna to kobiety o wiele sprawniej pos!uguj% si" wspomnian% pot"-g%, w filmach to one w ostatecznym rozrachunku

210

Page 36: Res Publica Nowa (201-202)

VARIA

Page 37: Res Publica Nowa (201-202)

JACQUES RUPNIK

To dla mnie wielki zaszczyt, #e mog" z tego miejsca powiedzie' par" s!ów na cze&' prezydenta Václava Havla. Jednak ten przywilej nie jest wolny od ukry-tych trudno&ci. Nie jest !atwo wyg!osi' pochwa!" osoby znanej na ca!ym &wiecie jako symbol aksa-mitnej rewolucji. 1989 to by! niezwyk!y rok, który rozpocz%! si" aresztowaniem Havla, a zako$czy! na Zamku Praskim wyborem na Prezydenta Republi-ki. Podobnie jak (omas Masaryk, prezydent Cze-chos!owacji w 1918 roku, Václav Havel jest zarówno w oczach wspó!obywateli, jak i opinii mi"dzynaro-dowej, uosobieniem króla-filozofa, intelektualisty-dysydenta poddanego próbie w!adzy, który musi zmierzy' si" z wyzwaniami, jakimi s% ponowne odkrycie demokracji i przywrócenie europejskie-go porz%dku. St%d tendencja do interpretowania jego biografii jako ilustracji klasycznego dylematu: poszukiwanie wspólnego dobra stawia przed wy-borem pomi"dzy vita activia a vita contemplativa,

Václ

ava

Hav

laNa cze'&

Page 38: Res Publica Nowa (201-202)

221

Ada Buchholc (1987), ilustra-torka i graficzka. Urodzona na Pomorzu Zachodnim. Mieszka i pracuje w Poznaniu. Regularnie ilustruje artyku!y w rodzimej prasie (m.in.: „Przekrój”, „Twój Styl”, „Bluszcz”). Jej prace by!y pokazywane na wielu wystawach polskiej ilustracji, zarówno w formie wystaw indywidualnych, jak i zbiorowych. Oprócz okraszania artyku!ów prasowych nutk% poczucia humoru w przyjemnej dla oka formie zajmuje si" plakatem, komiksem, projektowaniem ok!adek do ksi%#ek i p!yt. Studentka Uniwersytetu Artystycz-nego w Poznaniu (dawniejsze ASP). Prace artystki s% dost"pne w internecie na jej blogu: http://buchholc.blogspot.com

Page 39: Res Publica Nowa (201-202)

Zespó&:Kuba Ambro#ewski, Magdalena M. Baran, Ireneusz Bia!ecki, .ukasz Bluszcz, Gra#yna Borkowska, Przemys!aw Czapli$ski, Justyna Czechowska, Ma!gorzata Dziewulska, Wojciech Górecki, Irena Grudzi$ska-Gross, Piotr Gruszczy$ski, .ukasz Jasina, Helena A. J"drzejczak, Robert Jurszo, Damian Kalbarczyk, Marcin Kilanowski, Piotr K!oczowski, Jacek Kochanowicz, Andrzej St. Kowalczyk, Sergiusz Kowalski, Marcin Król, Jaros!aw Kuisz, Joanna Kurczewska, Jacek Kurczewski, Katarzyna Kwiatkowska, Andrzej Leder, Tomasz .ubie$ski, Maciej Melon, Krzysztof Michalski, .ukasz Miko!ajewski, Jan St. Mi&, Marcin Moskalewicz, Ma!gorzata Mostek, Martyna Obarska, Aleksandra Ni#y$ska, Teresa Oleszczuk, Arkadiusz Peisert, Jeremi Sadowski, Bohdan S!awi$ski, Marta S!omka, Aleksander Smolar, Micha! So!tysiak, Piotr Sommer, Aleksandra Sta$czuk, Xawery Sta$czyk, Jerzy Szacki, Weronika Szczawi$ska, Karolina Szymaniak, Anna Wylega!a, Micha! Wysocki, Wojciech Zaj%czkowski.

Redakcja:Artur Celi$ski (zast"pca wydawcy, redaktor prowadz%cy temat numeru), Tomasz Kasprowicz, Katarzyna Kazimierowska, Magdalena Mali$ska, Szymon Ozimek, Kacper Pob!ocki (redaktor prowadz%cy temat numeru), Wojciech Przybylski (wydawca), Gabriela Sitek (sekretarz redakcji).

Dzi%kujemy przyjacio&om i dobroczy"com:Tomasz Andrzejewski, Arjun Appadurai, Marcin B%ba, Aleksandra Burska, Piotr Czauderna, James Holston, Artur Gluzi$ski, .ukasz Hrynkiewicz, Ewa Jarosz, Ewelina Jurasz, Karol Kami$ski, Eva Karadi, Maria Karpi$ska, Anna Kiedrowicz, Micha! Kotnarowski, Agnieszka Kowalska, Grzegorz Lewandowski, Angelika .uszcz, Karolina Marciniak, Rados!aw Markowski, Borys Markowski, Arkadiusz Mu&, Micha! Piernikowski, Grzegorz P"dzich, Maria Snopkiewicz-Otto, Aleksander Smolar, J"drzej Soko!owski, Anna Szcz"snowicz, Gra#yna Teodorowicz, Alicja Wacowska, Micha! Wenzel, Wies!aw W!adyka, Alejandra Vanney, Piotr Zi"ba, Bookarest, Bu/et, BWA Katowice, Centrum Sztuki Wspó!czesnej Znaki Czasu w Toruniu, Centrum Zamenhofa, Eurozine, Fundacja Batorego, Klub Lokator, Ksi"garnia-Kawiarnia Ma"a Litera, .okietka 5 – Infopunkt Nadodrze, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Princeton University Press, Teatr NN, Willa Decjusza, Willa Lentza.

Skróty i podtytu!y w tekstach prze!o#onych pochodz% od redakcji.

Na ok!adce i wewn%trz numeru publikujemy rysunki Ady Buchholc.Korekta, redakcja j"zykowa: Magdalena Jackowska i Ewelina Sobol Opracowanie graficzne i sk!ad: rzeczyobrazkowe.pl

Adres redakcji: Res Publica Nowa, ul. Ga!czy$skiego 5, 00-362 Warszawa Telefon: +48 22 826 05 66, faks: +48 22 343 08 33 [email protected], www.res.publica.pl

Kwartalnik wydawany przez Fundacj" Res Publica im. H. Krzeczkowskiego, ul. Ga!czy$skiego 5, 00-362 Warszawa. Prenumerata: cena prenumeraty rocznej (4 numery) wynosi 80 z!otych, dla studentów i doktorantów 60 z!otych. Prenumerata zagraniczna, Europa: 108 z!, USA: 120 z!, reszta &wiata: 150 z!. Zamówienia przyjmujemy na adres: [email protected] wspieraj%ce nasz% dzia!alno&' prosimy wp!aca' na konto Fundacji Res Publica im. Henryka Krzeczkowskiego nr: 59 2490 0005 0000 4520 7698 5723 z dopiskiem: darowizna na rzecz Fundacji Res Publica im. H. Krzeczkowskiego

Druk: Drukarnia Gemtext Sp. z o.o., ul. Pu!awska 34, 05-500 Piaseczno

Nr 11-12/2010 201-2/ rok XXIII ISSN: 1230-2155 Numer indeksu: 375500 Cena 20 z! (VAT 0%) Nak!ad 2800 egz.

Dofinansowano ze &rodków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu operacyjnego Promocja czytelnictwa. Rozwój czasopism kulturalnych.

Wspó!praca:

Page 40: Res Publica Nowa (201-202)

Analiza pierwszego, po okresie zimnej wojny, zbrojnego konfliktu Wschodu z Zachodem, wyja!niaj"ca historyczne przyczyny, odkrywcza dla studiów geopolitycznych i napisana we w#a!ciwym czasie przez osob$ wyj"tkowo dobrze

wiedz"c", co na prawd$ mia#o miejsce, a tak%e dobitnie prezentuj"ca stanowisko autora doskona#a lektura!Zbigniew Brzezinski

Ron Asmus przez ponad 20 lat naszej znajomo!ci by# wyj"tkowym analitykiem, dyplomat" i ekspertem zajmuj"cym si$ Europ" &rodkow" i Wschodni". Jego ksi"%ki powinny by' lektur" obowi"zkow" dla wszystkich, którym zale%y na

Europie i jej s"siadach. Nie wolno jej pomin"' w analizie rosyjsko-gruzi(skiego konfliktu z sierpnia 2008 r.Madeleine K. Albright

Jest to wspania#a opowie!', obowi"zkowa lektura dla wszystkich zainteresowanych ameryka(sk" polityk" zagra-niczn" i przysz#o!ci" naszych stosunków z Europ" i Rosj".

Richard C. Holbrooke

Ksi"%ka ta stawia twarde i niewygodne pytania, których na Zachodzie wiele osób nie chce s#ysze'.Adam Daniel Rotfeld

Wiarygodna i przekonywaj"ca„Financial Times”

Szczegó#owa... imponuj"ca.„Foreign Afairs”

M A!A WO J NAV

R o n a l d D . A s m u s

KTÓRA WSTRZ!SN"#A $WIATEMG R U Z J A R O S J A I P R Z Y S Z#O$% Z A C H O D U

Premiera w styczniu

Nowo!"!

Jeden z najwa%niejszych wspó#czesnych

polskich filozofów proponuje za

Gombrowiczem, by przewietrzy' na dobre

polskie g#owy, polskie cierpienie i polskie

straumatyzowane wn$trza przeci"giem,

któremu na imi$ !miech[...] &miech jako

gest modernizacyjny, niebezpieczny

i wywrotowy.

Micha# Olszewski „Tygodnik Powszechny”

Ruch Palikota ledwie si$ ruszy#, a ju% si$

doczeka# swojej Czerwonej Ksi"%eczki.

Marcin Sendecki „Przekrój”

Je!li Gombrowicz namawia do !miechu,

Wodzi(ski mówi: !miejmy si$ bez ko(ca.

&miejmy si$ z krzy%a, z patriotyzmu,

!miejmy si$ z katastrofy, b"d)my

nowocze!ni.

Tomasz Rowi$ski „Fronda”

Erudycja i %ywa inteligencja Wodzi(skiego

zaowocowa#y ksi"%k", która jest osadzona

mocno w tera)niejszo!ci[...]Obja!nia Now"

Polsk" Martyrologi$ z punktu widzenia

wspó#czesnego Yossariana.

Gniewomir %wiechowski Salon24

„Kap#ana B#aznem” to szereg

terapeutycznych zalece( na posmole(skie

czasy [...] Lecha Kaczy(skiego zabili nie

Ruscy, ale brak poczucia humoru, który

zbiera w naszym kraju !miertelne %niwo od

pokole(.Marek &uszczyna „Bluszcz”

Page 41: Res Publica Nowa (201-202)

jesie!-zim

a 2010

nr 11-12/2010, jesie!-zima 2010201-202/ rok XXIII, ISSN: 1230-2155

Cena 20 z! (VAT 0%)

Archiwum pisma od 1979 r. oraz jeszcze wi!cej artyku"ów, recenzji i komentarzy

Nr in

deks

u: 37

5500

Nak!

ad 28

00 eg

z. Nowy dzia! Res Musica Opowiadania Tove Jansson

Credo dziennikarzy – Heribert Prantl Szko!a eseju – Henry David "oreau